Wnp
1. Koniec dyktatury najniższej ceny? Rząd szykuje zmiany w zamówieniach publicznych
Autor: BARKA | Dodano: 19 maja 2025 18:00
Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT) pracuje nad zmianami w Prawie zamówień publicznych. Mają one dotyczyć oferentów z państw trzecich: Indii, Chin czy Turcji, którzy wygrywają w przetargach, bo oferują często najniższe ceny. Będą oni wykluczani z postępowań lub ich pozycja będzie słabsza, o ile zdecyduje tak zamawiający.
– Rząd zmienia przepisy dotyczące Prawa zamówień publicznych. Zmiany te mają dotyczyć wyłącznie oferentów z państw trzecich, z którymi nie ma podpisanych międzynarodowych umów.
– Podmioty te będą wykluczone lub ich pozycja będzie w postępowaniu przetargowym słabsza niż firm polskich i unijnych – o ile zdecyduje tak zamawiający.
– Polski rynek zamówień publicznych jest słabo chroniony przed nieuczciwą konkurencją, a do tego panuje na nim swoista dyktatura najniższej ceny.
– Urzędnicy boją się wybierać oferentów według innych kryteriów – podkreśla dr Łukasz Bernatowicz z Związku Pracodawców Business Centre Club.
Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT) przygotowało – w porozumieniu z Urzędem Zamówień Publicznych (UZP) – zmiany w Prawie zamówień publicznych oraz ustawie o umowie koncesji na roboty budowlane lub usługi.
Mają dać dużo większe szanse polskim firmom w przetargach publicznych i stawiać polskich dostawców w dużo lepszej niż do tej pory pozycji.
O zmianach tych informował podczas ostatniego posiedzenia rządu, 13 maja, premier Donald Tusk, który często używa ostatnio zwrotu o repolonizacji gospodarki.
” – Będziemy wspólnie pracowali także z Urzędem Zamówień Publicznych i z resortami nad takimi zasadami działania, aby polskie firmy miały większe szanse niż do tej pory również w konfrontacji z firmami z terenu Unii Europejskiej” – powiedział Tusk.
Projekt jest już prawie gotowy. Mowa jest w nim wyłącznie o oferentach z państw trzecich
Jak wynika z informacji przesłanych nam przez MRiT, Urząd Zamówień Publicznych, który został upoważniony przez resort rozwoju do prowadzenia prac legislacyjnych nad zmianami, zakończył już etap uzgodnień, konsultacji i opiniowania.
„Obecnie prowadzona jest analiza wniesionych uwag oraz dokonywane są zmiany w treści projektu, związane z uwzględnieniem niektórych przekazanych uwag i propozycji” – napisano w komunikacie prasowym resortu rozwoju i technologii.
Podkreślono przy tym, że odnosi się on wyłącznie do udziału w przetargach wykonawców z państw trzecich, z którymi Unia Europejska nie jest związana żadną umową międzynarodową.
Ponadto jest on związany prawnie również z wydanymi przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) orzeczeniami.
Urzędnicy opracowując nowe przepisy, wzięli również pod uwagę zasygnalizowane przez polskich przedsiębiorców problemy z utrzymaniem konkurencyjnej pozycji na naszym rynku względem firm z Turcji, Chin lub Indii.
Ograniczenie dostępności polskiego rynku dla firm spoza Unii
„Rozwiązania zawarte w projekcie przewidują, że zamawiający będą uprawnieni do ograniczenia dostępu do zamówień publicznych wykonawcom z państw trzecich” – wskazano wprost w przesłanym do WNP oświadczaniu.
Ograniczenia te będą polegały na niedopuszczeniu takich wykonawców do udziału w postępowaniu lub, w przypadku ich dopuszczenia przez zamawiającego do ubiegania się o udzielenie zamówienia, na zróżnicowaniu ich traktowania w stosunku do pozostałych wykonawców z Unii Europejskiej.
Jednak ostateczna decyzja dotycząca możliwości ubiegania się o zamówienie dla wykonawców z państw trzecich będzie każdorazowo podejmowana przez zamawiającego.
Co to oznacza dla polskich firm w praktyce i czy nowe przepisy zmienią utrwaloną przez ostatnie 20-lat mentalność urzędników, którzy przy wyborze oferenta kierowali się głównie oferowaną przez niego ceną, a nie pochodzeniem firmy czy jej reputacją?
Jak podkreśliła w rozmowie z WNP podczas XVII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach prezes i partner zarządzający PKF Polska Ewa Jakubczyk-Cały, chociaż państwo nie może faworyzować polskich firm w postępowaniach przetargowych w stosunku do innych podmiotów z Unii Europejskiej, to może im stworzyć – poprzez ułożenie właściwej specyfikacji zamówienia – korzystne warunki do tego, aby to one te zamówienia realizowały.
” – Przykładowo, można w niej zawrzeć warunek, że 90 proc. kadry menedżerskiej musi mówić językiem polskim albo 70 proc. robotników musi mówić po polsku” – podała przykłady prezes Jakubczyk-Cały i dodała, że to wymaga jednak dobrej woli zamawiającego.
Tymczasem, jak informował z rozmowie z WNP prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB) Jan Styliński, praktyka w Polsce jest taka, że zamówienia publiczne udzielane są zagranicznym podmiotom tylko na podstawie ich oświadczeń, których prawdziwości nikt nie bada.
” – Państwo nie bada, czy dana firma ma faktycznie wystarczający potencjał do realizacji inwestycji i w jaki sposób go zbuduje na polskim rynku, oraz w jaki sposób będzie partycypować w budowie polskiej gospodarki” – wyliczał nasz rozmówca, dodając, że przez to polskie firmy budowlane są zwykle tylko podwykonawcami udzielanego zamówienia.
Zdaniem prezesa ZP BCC dra Łukasza Bernatowicza Polska – w stosunku do innych państw Unii – ma duże zaległości, jeśli chodzi o ochronę swojego rynku.
Za przykład kraju, który dzięki m.in. przepisom ochronnym wypromował w ciągu kilku lat budowlanych championów, Bernatowicz podaje Hiszpanię.
– U nas takich firm budowlanych, jakie są w Hiszpanii, praktycznie nie ma – wskazuje nasz rozmówca i dodaje, że Polska jest za to liderem, jeśli chodzi o implementowanie unijnych przepisów w zakresie dużo szerszym, niż jest to od nas wymagane. Przez co nasz rynek jest słabiej chroniony przed nieuczciwą konkurencją.
To, że inne kraje Unii Europejskiej skuteczniej niż my reglamentują dostęp do swoich rynków, potwierdza również specjalny raport Europejskiego Trybunału Obrachunkowego (ETO) na temat zamówień publicznych z 2023 r. We wnioskach do niego napisano m.in., że w wielu unijnych krajach poziom konkurencji w zamówieniach publicznych na wykonanie robót, towarów i usług znacząco zmniejszył się w ciągu ostatnich 10 lat.
Audytorzy z ETO wskazali, że państwa na różne sposoby chronią dostęp do swoich rynków przed konkurencją, co nie jest zgodne z unijnymi politykami. Na liście tej nie ma Polski, która jest jednym z najbardziej otwartych rynków w Europie.
Z drugiej strony jest też kolejny – już czwarty – wyrok z 13 maja 2025 r. Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w sprawie „Kolin” (Kolin Inşaat Turizm Sanayi ve Ticaret AȘ przeciwko Državna komisija za kontrolu postupaka javne nabave), który nie uderza wprost w wykonawców z państw trzecich, ale mówi jedynie, że nie mają oni zagwarantowanych równych praw ani dostępu do rynków unijnych na takich samych zasadach jak unijni wykonawcy.
Przepisy karne paraliżują urzędników. Czy teraz to się zmieni?
Jak podkreśla Łukasz Bernatowicz, sama zmiana przepisów nie wystarczy. Potrzebne są też mechanizmy zabezpieczające polski rynek przed ewentualnymi nadużyciami, zakładaniem przez podmioty z państw trzecich „spółek – wydmuszek” na terenie przychylnych im państw, tylko w celu zdobycia zamówienia publicznego w jakimś innym kraju Wspólnoty.
O tym procederze zapytane przez nas Ministerstwo Rozwoju i Technologii w swoim komentarzu jednak milczy.
Drugą, niezwykle ważną kwestią, na którą zwraca uwagę nam prezes ZP BCC, jest też zmiana mentalności urzędniczej, przełamanie w niej strachu przy dokonywaniu wyboru oferenta. – W Polsce liczy się przede wszystkim oferowana cena i z niej urzędnik będzie w pierwszej kolejności rozliczany – zauważa prawnik z ZP BCC.
https://www.wnp.pl/budownictwo/koniec-dyktatury-najnizszej-ceny-rzad-szykuje-zmiany-w-zamowieniach-publicznych,945114.html
2. Dwa nowe tunele kolejowe powstaną w polskich górach. PKP PLK tę ofertę oceniło najwyżej
Michał Wroński | Dodano: 16 maja 2025 18:01
Oferta konsorcjum, którego liderem jest Budimex, została oceniona najwyżej w przetargu na zaprojektowanie i wykonanie robót budowlanych na odcinku Szczyrzyc – Tymbark w ramach budowanej linii kolejowej „Podłęże – Piekiełko”. O zamówienie zabiegają też dwa inne konsorcja. Wszystkie oferty zmieściły się w budżecie zamawiającego.
Do wydrążenia będą dwa tunele. Jeden z nich zostanie najdłuższym takim obiektem w Polsce
Ponad 8-kilometrowy odcinek linii kolejowej Szczyrzyc – Tymbark stanowi część jednego ze sztandarowych obecnie zadań inwestycyjnych PKP PLK, czyli projektu „Podłęże – Piekiełko”. Dzięki niemu powstać ma alternatywny szlak kolejowy do Nowego Sącza (pozwalający skrócić czas podróży do tego miasta z Krakowa do godziny, obecnie zajmuje to 2,5 godz.) i Zakopanego.
Na budowę tego odcinka zamawiający daje cztery i pół roku (od daty zawarcia umowy). Tak długi okres na realizację wynika z górskiego terenu, w jakim inwestycja będzie prowadzona.
Wyzwaniem dla budowniczych będą zwłaszcza dwa tunele, które przyjdzie im wydrążyć – jeden (o długości 1090 m.) znajdować ma się w rejonie miejscowości Stróża, drugi (długi na 3820 m, co oznacza, że będzie najdłuższym tunelem kolejowym w Polsce) w miejscowości Wilkowisko. Jak łatwo policzyć, oba tunele stanowić będą ponad połowę całego dystansu.
Wszystkie oferty zmieściły się w budżecie. Najtańsza nie została oceniona najwyżej
Do ogłoszonego we wrześniu zeszłego roku przetargu zgłosiło się trzech chętnych wykonawców: konsorcjum, którego liderem była firma PORR, a partnerami firmy PORR Bau GmbH i Trakcja System; konsorcjum, którego liderem było Przedsiębiorstwo Usług Technicznych „Intercor” w Zawiercia, a partnerami firmy Dogus Insaat ve Ticaret z siedzibą w Stambule i Dogus Construction Poland, oraz konsorcjum, którego liderem był Budimex, a partnerami spółki Budimex Kolejnictwo oraz Gülermak.
Wszystkie złożone oferty mieściły się w budżecie zamawiającego (na sfinansowanie podstawowego zakresu prac PKP PLK zamierzały przeznaczyć 2,644 mld zł), a najtaniej swoją propozycję wyceniło konsorcjum, którego liderem było Przedsiębiorstwo Usług Technicznych „Intercor” (za zakres podstawowy 1,55 mln zł netto, tj. 1,91 mld zł brutto).
To jednak oferta konsorcjum, którego liderem jest Budimex, została oceniona najwyżej. Poinformował o tym zarząd spółki, zastrzegając jednak, że nie oznacza to jeszcze wyboru jej oferty (za zakres podstawowy 1,69 mld zł, tj. 2,07 mln zł brutto) jako najkorzystniejszej, gdyż postępowanie dotyczące oceny ofert nie zostało ostatecznie zakończone.
Gdyby Budimeksowi udało się finalnie zdobyć ten kontrakt i podpisać umowę, to byłby to kolejny odcinek linii „Podłęże – Piekiełko” realizowany przez tę firmę. Od zeszłego roku prowadzi ona prace na odcinku Limanowa – bocznica Klęczany, to właśnie tam niespełna dwa miesiące temu rozpoczęło się drążenie dwóch długich na 3750 metrów tuneli (ewakuacyjnego i właściwego, przeznaczonego dla ruchu pociągów), które do czasu ukończenia tych na odcinku Szczyrzyc – Tymbark będą miały status najdłuższych w Polsce. Przedstawiciele Budimeksu mieli nadzieję, że sprowadzone z Chin specjalnie dla potrzeb tej inwestycji tarcze TBM będą miały okazję przydać także na odcinku Szczyrzyc – Tymbark.
https://www.wnp.pl/budownictwo/dwa-nowe-tunele-kolejowe-powstana-w-polskich-gorach-pkp-plk-te-oferte-ocenilo-najwyzej,945412.html
3. Na polską kolej wkracza nowa technologia. Właśnie trwają testy
Michał Wroński | Dodano: 21 maja 2025 16:13
Na odcinku linii kolejowej Kraków Mydlniki – Podłęże po raz pierwszy w Polsce wdrażana jest nawierzchnia bezpodsypkowa Slab Track Austria. Obecnie trwają jej testy. Pomyślne rezultaty badań, które prowadzone będą do końca września umożliwią zastosowanie nawierzchni w miejscach o szczególnych wymaganiach technicznych.
Technologia ma już ponad 40 lat. Pierwszy odcinek torowiska do tej pory nie wymagał napraw ani wymiany
Opatentowana przez PORR AG technologia Slab Track Austria to rozwiązanie technologiczne stosowane w budowie torów kolejowych. W odróżnieniu od tradycyjnego torowiska podsypkowego, gdzie szyny mocuje się do podkładów leżących na warstwie tłucznia (podsypki), torowisko bezpodsypkowe jako podstawę dla szyn wykorzystuje betonową płytę (slab).
Prace nad systemem Slab Track rozpoczęły się na przełomie lat 70. i 80. XX wieku w Austrii. Pierwszy odcinek torowiska, który został wykonany w tej technologii, został oddany do użytkowania w 1989 r. Na zamówienie zarządcy austriackiej sieci kolejowej wykonał go PORR AG. Mimo upływu czasu i eksploatacji płyty, które stanowią jego podstawę, nie wymagały dotąd napraw ani wymiany.
Od 1995 r. Slab Track jest standardowym systemem nawierzchni torowej stosowanym w Austrii. Był wykorzystany także przy rozbudowie infrastruktury kolejowej m.in. w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Słowacji, Czechach, Rumunii, Słowenii, Katarze czy Australii. Obecnie całkowita długość nawierzchni torowej wykonanej w technologii Slab Track przekroczyła na całym świecie 1500 km.
Testy na przystanku w Krakowie. Jeśli się udadzą, będą przepustką do szerszego zastosowania
Jak podkreślają przedstawiciele firmy PORR, zaletami technologii Slab Track są: trwałość i stabilność (szacowany czas życia takiego torowiska to 50 lat), niskie koszty utrzymania (betonowa płyta jest mniej podatna na zużycie i deformacje, co ogranicza prace związane z utrzymaniem toru i jego konserwacją), szybki montaż oraz łatwość konserwacji (układanie i naprawy torowiska angażują mniej pracowników i sprzętu, a system umożliwia przeprowadzenie prac konserwacyjnych, takich jak dostosowanie niwelety toru czy wymianę pojedynczych płyt w przypadku uszkodzenia lub awarii), precyzja i bezpieczeństwo (prefabrykacja płyt zapewnia dostarczenie produktu o niezmiennej wysokiej jakości i powtarzalności, co umożliwia utrzymanie wysokiej precyzji w ustawieniu torów), a także mniejsze wibracje i hałas (dzięki zastosowaniu sprężystego systemu mocującego i warstw elastycznych technologia redukuje drgania i hałas generowany przez jadące pociągi).
Ponadto zwracają uwagę na to, że system oferuje duże możliwości dopasowania projektu do konkretnych warunków oraz potrzeb zamawiającego, ponieważ nawierzchnie sprawdzają się zarówno na gruncie, w obiektach inżynieryjnych (mosty, wiadukty), jak również w tunelach, w tym w tunelach metra.
Ze względu na swoje właściwości technologia Slab Track stosowana jest zarówno na liniach dużych prędkości, gdzie wymagana jest bardzo wysoka stabilność i precyzja torów, jak też (dzięki trwałości i zdolności do redukcji wibracji) w tunelach i mostach oraz w miejskich systemach kolejowych i tramwajowych, gdzie szczególnie ważne jest ograniczenie hałasu i wibracji.
Obecnie technologia Slab Track Austria testowana jest po raz pierwszy w Polsce. Została ona wykorzystana na około 200-metrowym odcinku toru wykonanego przez PORR w ramach budowy przystanku Kraków – Przylasek na linii kolejowej Kraków Mydlniki – Podłęże. Jak zapowiada firma, pomyślne rezultaty zaplanowanych do końca września badań umożliwią stosowanie nawierzchni w miejscach o szczególnych wymaganiach technicznych.
https://www.wnp.pl/budownictwo/infrastrukturalne/na-polska-kolej-wkracza-nowa-technologia-wlasnie-trwaja-testy,947177.html
4. ZUE notuje słabsze wyniki i wskazuje powody
Autor: AO | Dodano: 21 maja 2025 19:59
Przychody ze sprzedaży Grupy ZUE w I kw. 2025 r. wyniosły 180,1 mln zł wobec 300 mln zł w I kw. 2024 r. Dużo niższy poziom przychodów przełożył się na wynik netto wynoszący -4,8 mln zł wobec 0,9 mln zł rok wcześniej. EBITDA spadła z 9,5 mln zł do -0,4 mln zł. Grupa wypracowała marżę brutto na sprzedaży sięgającą 3 proc.
– Na słabsze przychody grupy w pierwszych miesiącach tego roku wpływ miał m.in. harmonogram realizacji inwestycji. Ograniczony zakres realizowanych robót w tym okresie przełożył się na niższe przychody, co przy jednoczesnym utrzymaniu stałych kosztów operacyjnych przełożyło się na słabsze wyniki. Pogłębiło to efekt sezonowości obserwowany zwykle w pierwszym kwartale, początek roku jest dla branży budowlanej i infrastrukturalnej najsłabszym okresem, jeśli chodzi o generowanie przychodów – powiedział Wiesław Nowak, prezes ZUE.
Jak dodał, konkurencja o nowe zlecenia pozostaje silna, co jest efektem ograniczonej liczby przetargów w ostatnich latach.
Cenna umowa na przywrócenie Łomży połączeń kolejowych
W portfelu Grupy ZUE o wartości około 1,3 mld zł są obecnie kontrakty kolejowe i miejskie na rynku polskim oraz zlecenia kolejowe w Rumunii.
– W kwietniu br. podpisaliśmy umowę z PKP PLK o wartości około 329 mln zł netto. Po ponad trzydziestu latach do Łomży powrócą pasażerskie połączenia kolejowe. W ramach tego projektu Grupa ZUE zrealizuje m.in. modernizację torowisk, odtworzenie infrastruktury pasażerskiej oraz budowę nowoczesnych systemów sterowania ruchem i sygnalizacji na przejazdach kolejowych. Nowy kontrakt wzmacnia nasz portfel zamówień i potwierdza skuteczność realizowanej strategii działania. W tym roku pozyskaliśmy też kilka kontraktów z zakresu infrastruktury miejskiej w Krakowie na łączną kwotę około 33 mln zł, w tym m.in. kontrakt na remont Mostu Grunwaldzkiego – poinformował Wiesław Nowak.
ZUE rejestruje spółkę w Niemczech, chcąc zmniejszyć zależność od koniunktury na krajowym rynku
Niedawno ZUE zarejestrowało swoją niemiecką spółkę ZUE Bahnbau GmbH, która jest już prekwalifikowana do świadczenia usług budowy sieci trakcyjnej na rynku niemieckim, a także jest w trakcie procesu prekwalifikacji na budowę nawierzchni torowej w zakresie torów i zwrotnic.
– Zakończenie całości wymaganych procedur certyfikacyjnych umożliwi nam oferowanie na rynku niemieckim pełnego zakresu prac szynowych i rozwój działalności na niemieckim rynku infrastrukturalnym. Chcemy systematycznie zmniejszać zależność od koniunktury krajowego sektora budowlanego – wyjaśnił prezes ZUE.
W środę akcje ZUE kosztowały 8,96 zł, drożejąc 1,13 proc. W ciągu ostatnich 12 miesięcy staniały o ponad 8,5 proc.
https://www.wnp.pl/budownictwo/zue-notuje-slabsze-wyniki-i-wskazuje-powody,947313.html?mp=promo
5. Wiemy, jak bardzo polskie jest obecnie CPK. Mamy listę firm
Adam Sierak | Dodano: 21 maja 2025 16:20
Minister odpowiedzialny za budowę CPK stawia sprawę jasno – liczy się harmonogram, a dopiero potem narodowość firm, które otrzymają konkretne zlecenie. Jednocześnie resortowi i samej spółce CPK zależy na jak najszerszych korzyściach jakie polskiej gospodarce da już sama budowa poszczególnych elementów tego szerokiego programu. Udało nam się uzyskać listę firm z Polski, które już teraz zarabiają na tym projekcie.
– Zapytaliśmy Macieja Laska, rządowego pełnomocnika ds. CPK: co się będzie liczyło: harmonogramy, czy jednak to, by polska firma wygrała przetarg? – To trudne pytanie, ale generalnie dla nas przede wszystkim liczy się harmonogram, bo musimy go utrzymać – usłyszeliśmy.
– Jesteśmy w dialogu z branżą. Regularnie publikujemy nasze plany, bo chcemy, by polska branża mogła się do nich jak najlepiej przygotować – uzupełnia Filip Czernicki, prezes spółki CPK.
– Zarząd Centralnego Portu Komunikacyjnego przygotował dla nas listę ze szczegółowymi informacjami dot. udziału polskich firm projektowych i wykonawczych w projektach CPK.
Przed miesiącem CPK opublikował plan postępowań przetargowych na rok 2025. Największe z nich dotyczą m.in. budowy dróg łączących przyszłe lotnisko CPK z siecią dróg publicznych, robót budowlanych dla nowej linii kolejowej Warszawa – Łódź, usług Generalnego Inżyniera dla lotniska czy przeprowadzenia dialogu konkurencyjnego dla budowy terminala. Każde z tych postępowań szacowane jest na ponad miliard złotych i ma ogromne znaczenie dla rynku w tym szczególnie dla polskich kontrahentów, którzy będą brali udział w przetargach. Orientacyjny koszt przetargów planowanych do ogłoszenia tylko w tym roku to ok. 30 mld zł.
– Zależy nam, by te 30 mld zł, o których niedawno mówiliśmy, było rzeczywistym zastrzykiem dla polskiej branży, a nie firm zagranicznych – stawia sprawę jasno Maciej Lasek, wiceminister infrastruktury.
Lotnisko z polską myślą projektową. To oni pracują nad kształtem centralnego portu w Baranowie
Już teraz w zakresie Podprogramu Lotniskowego projektu CPK, udział polskich firm jest znaczący i obejmuje różne etapy prac – od koncepcji, przez projektowanie, aż po wykonawstwo w zakresie prac przygotowawczych. Polskie firmy szeroko angażowane są na etapie projektowania nowego portu. I tak spółka Arup Polska brała udział w przygotowaniu Master Planu Lotniska, który określa funkcjonalny i przestrzenny układ całej infrastruktury. Natomiast w ramach opracowania dokumentacji projektowej dla Obiektów Wspierających Lotnisko zostały podpisane umowy ramowe z kilkunastoma polskimi firmami projektowymi. Wykonawcy to polskie renomowane biura architektoniczne i inżynieryjne, współpracujące z zagranicznymi liderami branży.
Obecnie spółka CPK posiada cztery umowy wykonawcze, podpisane z polskimi firmami lub konsorcjami z udziałem polskich firm, w zakresie:
– Projektowania Centrum Kontroli Operacji Lotniczych (AOCC) – Konsorcjum PIG Architekci i GMT
– Projektowania wieży kontroli ruchu lotniczego – JSK Architekci
– Projektowania budynków służb ratowniczo-gaśniczych – Konsorcjum AKE Studio, APA i Tequm
– Projektowania baz utrzymania: baza służb odśnieżania, utrzymania pojazdów i lotniska – Cundall Polska
Kluczową rolę w zakresie projektowania pełni konsorcjum Foster + Partners oraz Buro Happold (Generalny Projekt Architektoniczny) oraz Dar Al-Handasah Consultants (Generalny Projekt Inżynierii Lądowej). W realizację zadań zaangażowani są także liczni polscy podwykonawcy. Ich udział ma nie tylko wspierać rozwój krajowych firm inżynieryjnych i architektonicznych, ale również zapewnić dostosowanie projektu do lokalnych uwarunkowań technicznych, prawnych i środowiskowych. Polskie firmy inżynierskie dostarczają również ekspertyzy w zakresie geotechniki, instalacji, systemów bezpieczeństwa i logistyki budowy.
Lokalne firmy angażowane są już w prace przygotowawcze obejmujące przygotowanie terenu pod budowę, w tym rozbiórki oraz usuwanie drzew i krzewów, oraz przygotowanie infrastruktury technicznej i komunikacyjnej.
W ramach prac zasadniczych została podpisana umowa ramowa polegająca na robotach ziemnych, wykonaniu fundamentów pod terminal oraz budowie tunelu kolejowego z kilkoma polskimi wykonawcami, takimi jak Mirbud, Budimex, Mostostal czy Polaqua.
Jak podkreśla CPK w korespondencji z nami – znaczną rolę odgrywają także polskie firmy pełniące funkcje nadzoru inwestorskiego, doradztwa technicznego oraz zarządzania projektami w ramach tzw. inżyniera kontraktu. Usługi Inżyniera Kontraktu prowadzone są m.in. przez Antea, Ayesa, B-ACT, BBF czy Ekocentrum.
Kluczowe: nie popełnić błędu Niemców, którzy (przede wszystkim) chcieli dać zarobić swoim
– Ja się w ogóle nie martwię o polskie podmioty budowlane, bo one zdobył fantastyczne doświadczenie na inwestycjach lotniskowych oraz rozbudowy infrastruktury drogowej w kraju. Jestem przekonany, że mamy tu ogromny potencjał do wykorzystania. Jesteśmy w dialogu z branżą. Regularnie publikujemy nasze plany, bo chcemy, by polska branża mogła się do nich jak najlepiej przygotować – deklaruje Filip Czernicki, prezes CPK.
Nowe lotnisko ma kosztować 42 mld złotych i w większości powstanie „na kredyt”. Całkiem zasadne więc jest pytanie o to co się będzie dla inwestora przede wszystkim liczyło: harmonogram, czy jednak to, by polska firma wygrała przetarg?
– To trudne pytanie, ale generalnie dla nas przede wszystkim liczy się harmonogram, bo musimy go utrzymać. Z drugiej strony robimy dużo, by polskie firmy jak najwięcej skorzystały na budowie CPK. Od pewnego czasu jesteśmy w dialogu z polską branżą budowlaną. Odbyły się już dwa spotkania-fora, na których spotykamy się i dyskutujemy z polska branżą budowlaną. Mamy stworzonych 13 grup roboczych, w których – wspólnie z Centralnym Portem Komunikacyjnym – przedstawiciele branży budowlanej, projektowej przygotowują się do tych przetargów, by być konkurencyjni – wyjaśnia Maciej Lasek, rządowy pełnomocnik ds. CPK.
– Przez wiele lat analizowano przykład budowy lotniska Berlin Brandenburg. Tam priorytetem budowniczych tego lotniska było wsparcie lokalnych przedsiębiorców z Brandenburgii. To spowodowało podzielenie tego projektu i pociągnęło za sobą szereg problemów wykonawczych. To dla nas powinna być realna przestroga. To jasne, że trzeba wspierać polski biznes. Natomiast CPK trzeba dowieźć – argumentuje specjalizujący się w projektach lotniczych mec. Krzysztof Łyszyk z Kancelarii LWW.
Kolej i różnica prędkości
Udział polskich firm w projekcie CPK ma nie tylko znaczenie ekonomiczne, ale i strategiczne – umożliwia rozwój polskiego know-how w dziedzinie infrastruktury transportowej oraz zwiększa konkurencyjność krajowych podmiotów na rynkach międzynarodowych.
Temat budowy i modernizacji lotnisk mamy w Polsce całkiem dobrze „przerobiony”. Nie mamy za to szerokiego doświadczenia z technologiami, które będzie trzeba wykorzystać przy realizacji Programu Kolejowego CPK. Jakie tu, zdaniem spółki, są główne wyzwania, jeśli chodzi o zapewnianie udziału polskich firm projektowych i wykonawczych w tego typu projektach CPK?
„Rynek wykonawców jest fragmentaryczny. Można wskazać 4 największe spółki, które odpowiadają za prawie połowę sprzedaży. Zdecydowana większość to podmioty z polskim kapitałem, część to podmioty z zagranicznym kapitałem, ale prowadzące działalność w Polsce” – wskazuje spółka.
Aktywnie wykorzystywane jest też Forum Dialogu Technicznego, czyli platforma do komunikacji z branżą kolejową, która ma pomóc w określeniu kluczowych wyzwań w opracowaniu najlepszych rozwiązań w procesie inwestycyjnym budowy Kolei Dużych Prędkości.
W pracach biorą udział eksperci CPK, PLK S.A., Instytutu Kolejnictwa oraz przedstawiciele rynku – łącznie ponad 200 podmiotów. Forum ma za zadanie wspierać możliwości udziału w przetargach polskich wykonawców, chociażby poprzez ustalenia warunków przetargów.
https://www.wnp.pl/budownictwo/infrastrukturalne/wiemy-jak-bardzo-polskie-jest-obecnie-cpk-mamy-liste-firm,947205.html
Rynek Infrastruktury
1. Spór o FSRU: polski czy turecki interes? Gaz-System kontra PZPB
Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 25-04-2025
Wybór turecko-polskiego konsorcjum do budowy strategicznego terminala FSRU w Gdańsku wywołał burzę w branży budowlanej. Wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, dr Damian Kaźmierczak, zarzuca Gaz-Systemowi odejście od patriotyzmu gospodarczego i ryzykowną decyzję. Spółka odpowiada: wybór był konkurencyjny, a 70 procent prac wykonają polskie firmy. Kto ma rację?
Nie milkną dyskusje związane z podpisaniem przez Gaz-System umowy z konsorcjum GAP İnşaat Yatırım Ve Dış Ticaret, Unitek İnşaat Sanayi Ve Ticaret i Fabe Polska na wykonanie nabrzeża i gazociągu podmorskiego na Zatoce Gdańskiej, które umożliwią obsługę jednostki FSRU.
Na łamach naszego portalu głos w tej sprawie zabrał już dr Damian Kaźmierczak – wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (TUTAJ), który przedstawił zastrzeżenia branży związane ze stawianiem na wykonawców z państw trzecich. Również swoje wyjaśnienie tego wyboru przedstawiła sama spółka Gaz-System (TUTAJ). Poprosiliśmy obie strony o poszerzenie swojego stanowiska w tej sprawie. Zachęcamy jednak przed lekturą do zapoznania się z wcześniejszymi argumentami stron, dla lepszego zrozumienia kontekstu wypowiedzi.
Zarzuty wobec Gaz-Systemu
Damian Kaźmierczak docenia fakt, że Gaz-System odpowiada na zarzuty branży budowlanej w sprawie wyboru tureckich firm na wykonawców terminala FSRU w Gdańsku, jednak nie zgadza się z częścią argumentów przedstawioną przez spółkę skarbu państwa.
Reklama
Przede wszystkim, zdaniem przedstawiciela PZPB, stwierdzenie Gaz-Systemu zawarte we wspomnianym artykule, jakoby „prekursorski charakter inwestycji wymagał odwołania się do doświadczeń międzynarodowych”, wydaje mi się zupełnie nietrafione.
– Zamawiający odrzucił oferty największych polskich firm budowlanych, takich jak Budimex (pierwsze miejsce), PORR (trzecie miejsce) i NDI (dziewiąte miejsce) w rankingu największych spółek budowlanych w Polsce pod względem przychodów za 2023 rok oraz oferty dwóch światowych gigantów budownictwa hydrotechnicznego – belgijskiego Besix i holenderskiego Van Oord, którzy osiągają roczne obroty na poziomie odpowiednio 3,4 miliarda euro i 2,8 miliarda euro – wymienia Kaźmierczak, wskazując, iż firmy te działają na skalę międzynarodową, a ich doświadczenie jest większe niż tureckich wykonawców.
W związku z tym uważa, że Gaz-System nie musiał wybierać konsorcjum tureckich firm i krok ten jest dla niego niezrozumiały. Na poparcie swojej tezy, dodaje, iż wartość kontraktu FSRU przekracza roczne przychody lidera tureckiego konsorcjum – firmy Gap İnşaat – które wynoszą zaledwie 260 milionów dolarów.
– Powierzanie takiej firmie realizacji infrastruktury krytycznej, od której zależy bezpieczeństwo energetyczne Polski, wydaje się więc bardzo ryzykowne – uważa dr Damian Kaźmierczak.
Drugim argumentem wiceprezesa PZPB jest fakt, iż tureccy wykonawcy często przedkładają polskim zamawiającym gwarancje finansowe, które są wątpliwe pod względem wiarygodności – wystawiane przez nieznane podmioty, niejednokrotnie z tzw. rajów podatkowych z Karaibów. Jak wskazuje, praktyka ta była już przedmiotem orzeczeń polskich sądów, które skutkowały wykluczeniem tureckich firm z przetargów, w tym Gap İnşaat i Fabe Polska.
– Mimo tych doświadczeń nasze państwo decyduje się powierzyć tym spółkom budowę terminala FSRU. Jeśli tureccy wykonawcy ponownie przedstawią niewiarygodne gwarancje, Gaz-System nie będzie w stanie wyegzekwować od nich kar umownych za ewentualne opóźnienia lub niewłaściwe wykonanie umowy – ostrzega.
Przypomina, że tego typu sytuacje miały już miejsce w Polsce dwukrotnie: z chińskimi wykonawcami przy budowie autostrad przed Mistrzostwami Europy 2012 w Polsce i Ukrainie oraz z włoskimi przy budowie dróg ekspresowych w latach 2017-2019.
– Wygląda na to, że nasze państwo nie wyciąga żadnych wniosków z przeszłości – podsumowuje.
Damian Kaźmierczak również nie wierzy w możliwość skrócenia terminu realizacji przez tureckie firmy. Jego zdaniem, nie dysponują one odpowiednio rozwiniętym zapleczem kadrowym i sprzętowym w Polsce, a – według posiadanej wiedzy – sugeruje, iż dopiero teraz zabierają się za kompletowanie kluczowego personelu na polskim rynku.
– Tureckie firmy mają doświadczenie w realizacji projektów energetycznych w Turcji i Turkmenistanie, ale nie da się przenieść tego doświadczenia bezpośrednio na polski rynek zamówień publicznych, który funkcjonuje na podstawie prawa unijnego i ma zupełnie inną specyfikę – wyjaśnia.
Dodaje ponadto, że nie zna szczegółowych kompetencji członków komisji przetargowej Gaz-Systemu w zakresie inwestycji w specjalistyczne obiekty hydrotechniczne i energetyczne, ale jako PZPB bije na alarm, ponieważ – ich zdaniem – ryzyko niedotrzymania terminu realizacji inwestycji jest bardzo wysokie.
– Zarząd Gaz-Systemu musi być w pełni świadomy odpowiedzialności, która na nim spoczywa, ponieważ ewentualne opóźnienia w realizacji inwestycji mogą podważyć bezpieczeństwo energetyczne Polski, szczególnie w obliczu zawirowań na arenie międzynarodowej. Z jakichś powodów czołowe polskie spółki budowlane oraz największe światowe firmy z branży budownictwa hydrotechnicznego, które również starały się o kontrakt na budowę terminala FSRU, nie podjęły ryzyka skrócenia terminu realizacji umowy. Przypadek? – wskazuje, pytając retorycznie.
Na koniec Damian Kaźmierczak zarzuca, iż wybór Gaz-Systemu wydaje się całkowicie sprzeczny z koncepcją patriotyzmu gospodarczego, która powinna przyświecać przedstawicielom spółek skarbu państwa. Na poparcie tej tezy przypomniał, że niedawno Donald Tusk wyraźnie zadeklarował w swoim wystąpieniu na EFNI, że jednym z celów rządu będzie m.in. repolonizacja rynku zamówień publicznych.
– Zastanawia mnie, w jaki sposób decyzja Gaz-Systemu wpisuje się w te zapowiedzi i jak spółka będzie tłumaczyła tę decyzję premierowi, który zapowiedział, że przyjrzy się procesowi decyzyjnemu w zakresie wyboru wykonawców polskich inwestycji strategicznych – rzuca pod rozważenie, dodając, że priorytetem państwa powinno być wspieranie krajowego biznesu w realizacji projektów infrastruktury krytycznej, finansowanych z polskich lub unijnych środków, a nie podejmowanie ryzyka związanego z wyborem przypadkowych firm z Azji.
Podsumowując, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa raz jeszcze wskazuje, iż NDI z Sopotu jest jednym z największych przedsiębiorstw budowlanych z dominującym udziałem polskiego kapitału, a Budimex regularnie trafia na listę największych płatników podatku CIT w Polsce. Tymczasem Gap İnşaat zarejestrował swoją działalność w naszym kraju dopiero we wrześniu 2024 roku jako oddział zagranicznego przedsiębiorcy, który nie posiada w Polsce osobowości prawnej.
– To jednoznacznie pokazuje intencje tureckiego biznesu, który nazbyt często traktujące nasz kraj jako okazję do jednorazowych zysków. Gaz-System dba o interes polskiego czy tureckiego biznesu? – pyta na koniec dr Kaźmierczak.
Gaz-System stawia na polskie firmy
Stanowisko spółki przedstawiła nam jej rzecznik prasowy – Iwona Dominiak. Przed odniesieniem się do zarzutów PZPB, Gaz-System podkreśla, że portfel zleconych zamówień w Gaz-System, uwzględniający program FSRU, jest najlepszym potwierdzeniem faktu zatrudniania polskich firm do realizacji strategicznych dla kraju inwestycji naszej spółki.
– Gaz-System w 2024 r, po przeprowadzeniu postępowań przetargowych zawarł łącznie 1526 umów (na łączną kwotę ponad 2,1 mld zł), z których jedynie 42 umowy (opiewające na ok. 331 mln zł) zostały podpisane z wykonawcami zagranicznymi, przy czym były to podmioty głównie z krajów Unii Europejskiej. Wynika z tego, że tylko 2,7 proc. umów zostało podpisane z firmami spoza kraju. Wartościowo kwoty płacone wykonawcom spoza kraju stanowią ok. 15 proc. wszystkich kontraktów – wyjaśnia spółka.
Dodaje, że, biorąc pod uwagę kryterium wartości umów, wśród podpisanych przez spółkę w 2024 roku 30 największych wartościowo umów zakupowych innych niż FSRU jedynie dwie z nich zostały zawarte z wykonawcami zagranicznymi z obszaru Unii Europejskiej – z Belgii i Holandii, co wynikało wyłącznie z braku krajowego potencjału realizacyjnego w segmencie specjalistycznej produkcji i usług.
Odnosząc się do samego FSRU, Gaz-System wyjaśnia, że program stanowi złożone przedsięwzięcie inwestycyjne, obejmujące kilka elementów, które spółka musi zrealizować równolegle, zapewniając ich pełną gotowość pracy i integrację z krajowym systemem przesyłowym na moment uruchomienia terminalu FSRU.
– Z tego powodu należy kompleksowo oceniać kwestię zamówień udzielonych wykonawcom polskim na realizację programu FSRU – podkreśla, dodając, że w odniesieniu do inwestycji obejmującej część lądową spółka przeprowadziła kilkadziesiąt postępowań pod reżimem ustawy PZP, obejmujących dostawy inwestorskie, nadzór inwestorski oraz roboty budowlane dla trzech odcinków gazociągu.
Wskazano również, że w 2024 roku Gaz-System podpisał łącznie 28 umów na dostawy i usługi niezbędne do wybudowania 250 kilometrów gazociągów od Gdańska do Gustorzyna, a zleceniobiorcami zostali producenci rur i armatury oraz wykonawcy usług budowlanych i nadzoru wyłącznie z Polski, biorąc pod uwagę miejsce zarejestrowania działalności gospodarczej.
– Łączna wartość udzielonych zamówień, które trafiły do polskich firm w tej części inwestycji FSRU wynosi ok. 1,8 mld złotych – podsumowuje spółka.
Gaz-System odpowiada na krytykę PZPB
Gaz-System, odpowiadając na zarzuty Damiana Kaźmierczaka, wskazuje, że intencją spółki jest jedynie przekazanie istotnych informacji związanych z procesem wyboru konsorcjum GAP przy wskazaniu, że nie wszystkie informacje mogą zostać ujawnione w związku z umowami o poufności z uczestnikami procesu.
Przechodząc do argumentów, spółka wskazuje, iż wszyscy oferenci spełnili warunki finansowe udziału w postępowaniu, a Gaz-System na etapie prekwalifikacji postawił wymagania, określone na podstawie modelu uwzględniającego wymogi co do potrzeb finansowania kapitału pracującego, obliczonego na podstawie wartości projektu oraz planu płatności za osiągnięte kamienie milowe.
– Finansowanie inwestycji jest zasadniczo rolą Zamawiającego. Aby lepiej zarządzać płynnością finansową w projekcie przewidywane są rytmiczne płatności powiązane z osiągnięciem kolejnych kamieni milowych. Jest to standard rynkowy, podobnie jak wypłata zaliczki, której zwrot zabezpieczony jest gwarancją bankową, do przedłożenia której wykonawca jest zobowiązany zgodnie z umową (co stanowi warunek wypłaty zaliczki) – objaśnia.
Reklama
Gaz-System zwraca również uwagę, że wspomniane oferty Budimeksu czy PORR nie zostały odrzucone, tylko przyjęto je do oceny według znanych i zaakceptowanych przez uczestników kryteriów, ale otrzymały łącznie niższą punktację niż oferta konsorcjum GAP, które przedstawiło, zgodnie z warunkami i terminem ustalonym w umowie, zabezpieczenie należytego wykonania umowy w postaci gwarancji bankowych.
Wiarygodność gwarancji nie budzi wątpliwości spółki, ponieważ zostały one wystawione przez dwa duże polskie banki o najwyższym w Polsce ratingu A-. Taką samą formę mieć będzie także gwarancja zwrotu zaliczki, której przedstawienie jest warunkiem wypłaty.
– Podkreślamy, że od początku przetargu Gaz-System wymagał zabezpieczeń gwarancyjnych na najwyższym poziomie tj. gwarancji bankowych i nie dopuszczał złożenia zabezpieczenia wykonania umowy w formie gwarancji ubezpieczeniowych – podsumowuje spółka.
Gaz-System nie zgadza się również z zarzutami o brak doświadczenia wybranego wykonawcy, wskazując, iż konsorcjum polsko-tureckich firm, wyłonione w toku wielomiesięcznego konkurencyjnego procesu zakupowego, wykazało się bogatym doświadczeniem w zakresie realizacji infrastruktury morskiej, doświadczonym zespołem oraz zaoferowało najniższą cenę i najkrótszy czas realizacji projektu.
Spółka podkreśla przy tym, iż zweryfikowała warunek posiadania wymaganych członków personelu przed podpisaniem umowy, co wykonawca spełnił, a każdy z oferentów biorących udział w postępowaniu przetargowym miał identyczną możliwość odniesienia się do terminu realizacji inwestycji.
Na koniec Gaz-System tłumaczy również, że postępowania przetargowe w odniesieniu do jednostki FSRU oraz nabrzeża morskiego wraz z gazociągiem podmorskim zostały przeprowadzone poza ustawą PZP, ponieważ było to uzasadnione interesem bezpieczeństwa państwa.
– Zamówienie na część morską FSRU zostało udzielone polsko-tureckiemu konsorcjum po przeprowadzeniu postępowania w trybie konkurencyjnym, w oparciu o regulamin zakupowy spółki, który zaakceptowały wszystkie podmioty zaproszone do złożenia wniosków o dopuszczenie do udziału w postępowaniu – dodaje.
Gaz-System informuje również, że lider wybranego konsorcjum prowadzi na terytorium Polski zarejestrowany oddział przedsiębiorcy zagranicznego wpisany do polskiego rejestru przedsiębiorców KRS, a jeden z konsorcjantów, spółka FABE Polska ma siedzibę w Warszawie. Podkreśla także, iż wykonawca wykazał istotne zaangażowanie polskich podwykonawców, w tym dla realizacji specjalistycznych robót i dostaw.
– Na chwilę obecną procentowy udział już zgłoszonych przez konsorcjum polskich podwykonawców wynosi ok. 70 proc – zaznacza spółka na koniec.
https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/spor-o-fsru-polski-czy-turecki-interes-gazsystem-kontra-pzpb-95069.html
2. Węzeł na obwodnicy Bełchatowa będzie powiększony
Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 21-05-2025
Trwają prace nad budową wschodniej obwodnicy Bełchatowa w ciągu drogi wojewódzkiej nr 484. Zarząd Dróg Wojewódzkich w Łodzi prowadzi jednak działania, by cały czas jak najbardziej zwiększać komfort podróżującym. Ogłoszono właśnie, że powiększony zostanie węzeł drogowy na obwodnicy.
Aktualne zaawansowanie robót przy obwodnicy Bełchatowa wynosi natomiast ponad 75 procent.
Obwodnica do końca 2025 roku
Jak zdradza łódzki ZDW, na obwodnicy Bełchatowa gotowe są już w całości wiadukty na: ul. Górnej i ul. Piotrkowskiej. Na całym 8-kilometrowym odcinku budowanej obwodnicy jezdnia jest już doprowadzono do warstwy wiążącej na długości 6,8 km, a w podbudowie bitumicznej na odcinku 7 km.
Aktualnie roboty trwają m.in. przy budowie ronda na skrzyżowaniu ulic Świętojańska i Radomszczańska oraz na rodzinie na skrzyżowaniu z ul. Czyżewskiego. W obu lokalizacjach, wprowadzono odcinki z ruchem wahadłowym. Utrudnienia potrwają w tych miejscach przez najbliższe kilka miesięcy.
W trakcie prac jest również umacnianie skarp, zabezpieczenie obiektów inżynierskich, uzupełnienie ekranów akustycznych czy budowa drogi rowerowej.
Wschodnia obwodnica Bełchatowa zacznie się na ulicy Świętojańskiej i Radomszczańskiej, dalej poprowadzi do skrzyżowania z ul. Czyżewskiego, stamtąd dojedziemy do węzła w Dobrzelowie, gdzie trasa połączy się z obwodnicą północą w ciągu drogi krajowej nr 74.
Wartość całego zadania to ponad 147 mln zł, z czego ponad 60 mln pochodzi z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg. Umowne zakończenie robót przewidziano na 6 października tego roku.
Powiększenie węzła na obwodnicy
Obok zadania związanego z budową obwodnicy, ZDW planuje powiększenie północnego węzła w Dobrzelowie na skrzyżowanie z drogą krajową nr 74 i drogą wojewódzką nr 476.
Zarząd województwa wyraził już zgodę na zawarcie umowy z wyłonionym wykonawcą na wykonanie tej inwestycji. Funkcjonujące aktualnie zwykłe rondo zostanie rozbudowane na rondo dwucentryczne i powstanie w systemie zaprojektuj i buduj.
Inwestycja ma być realizowana ze środków województwa łódzkiego, a jej koszt to 6,1 mln zł. Zadanie ma się zakończyć w 2027 roku.
https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/wezel-na-obwodnicy-belchatowa-bedzie-powiekszony-95364.html
3. Śląsk. Umowa na przebudowę DW789 za blisko 100 mln zł
Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 20-05-2025
Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach podpisał umowę na przebudowę drogi wojewódzkiej nr 789 na odcinku od Koziegłów do Lgoty Nadwarcia w powiecie myszkowkim. Wartość umowy to 96,2 mln zł a zadanie zrealizuje firma Drog-Bud z Częstochowy.
Przebudowa DW789 zostanie zrealizowana w trzech częściach: przebudowa drogi wojewódzkiej nr 789 od rynku w Koziegłowach do skrzyżowania z ul. Polan w Koziegłówkach (27,9 mln zł), budowa kanalizacji sanitarnej w rejonie ulic Świętokrzyskiej i Żareckiej w Koziegłowach (2,8 mln zł) oraz przebudowa DW789 od ul. Polan w Koziegłówkach do Lgoty Nadwarcie (65,5 mln zł).
Roboty budowlane rozpoczną się w wakacje 2025 roku. Zakończenie dwóch pierwszych zadań przewidziano na grudzień 2026 roku, a trzeciego na listopad 2027 r.
Nowoczesna technologia
Łączna długość przebudowanego odcinka wyniesie blisko 6 km. Konstrukcja została zaprojektowana z uwzględnieniem najnowszych dostępnych technologii – wszystkie warstwy bitumiczne zostaną wykonane z asfaltów wysokomodyfikowanych.
Droga zostanie kompleksowo przebudowana. Wymieniona zostanie całkowicie konstrukcja, wzmocnione będzie podłodze, a szerokość zostanie ujednolicona do 7 metrów – pobocza do 1,25 m. Konstrukcja nawierzchni jezdni będzie ponadto dostosowana do nacisku na 11,5 t/oś.
W ramach zadania zaprojektowano również przebudowę i budowę infrastruktury towarzyszącej. Powstaną m.in. cztery mosty, cztery przepusty, skrzyżowania, ronda, zatoki autobusowe, ciąg pieszy i drogi rowerowe, nowe oświetlenie uliczne i urządzenia ochrony środowiska.
Ważna inwestycja dla lokalnego transportu
Katowicki ZDW zapewnia, że przebudowa DW789 ma zasadnicze znaczenie dla lokalnej infrastruktury transportowej oraz bezpieczeństwa ruchu w powiecie myszkowskim.
Wśród najważniejszych przewidywanych korzyści wymienia się m.in. poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego, dzięki budowie dróg dla pieszych i rowerzystów, podniesienie komfortu podróży poprzez nową nawierzchnię jezdni, poprawę odwodnienia drogi, przystosowanie infrastruktury do prognozowanego wzrostu ruchu czy rozwój systemu kanalizacji sanitarnej poprawiający jakość życia mieszkańców.
Droga wojewódzka nr 789 w całości przebiega przez województwo śląskie i liczy 62,5 kilometra, łącząc Brusiek z Lelowem.
https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/slask-umowa-na-przebudowe-dw789-za-blisko-100-mln-zl-95342.html
Dziennik Gazeta Prawna
1. Proces budowlany wciąż na papierze
Jolanta Szymczyk-Przewoźna | 19 maja 2025, 08:00
System do Obsługi Postępowań Administracyjnych w Budownictwie (SOPAB) mógłby przyspieszyć i uprościć inwestycje. Brakuje jednak ku temu podstawy prawnej. Ministerstwo rozwoju zapewnia, że przygotuje nowelizację, ale potrzebuje więcej czasu.
SOPAB ma być „jednym okienkiem” do załatwiania wszystkich formalności w administracji architektoniczno-budowlanej (AAB) i nadzorze budowlanym (NB). Poprzedziło go uruchomienie w 2020 r. serwisu e-Budownictwo, który jest rządową aplikacją dla inwestora do składania wniosków w procesie budowlanym. Dzięki SOPAB urzędnik nie musi przechodzić z systemu do systemu, aby pozyskać informacje niezbędne przy procedowaniu postępowań. Ma możliwość zaczytywania danych z serwisu e-Budownictwo, współdzielenia spraw, tak by w sytuacji, gdy kilka osób pracuje nad dokumentem, każda z nich mógła „robić swoje”, nie blokując pozostałych. Można też zidentyfikować powiązane ze sobą sprawy, dotyczące np. tej samej działki, czy ustalić obszar ich oddziaływania. To funkcje wersji podstawowej SOPAB, której przygotowanie kosztowało 18 mln zł.
– SOPAB jest kluczowym systemem w procesie cyfryzacji polskiego budownictwa. Jest odpowiedzią na potrzeby inwestorów i rynku, ale przede wszystkim na wymogi nowoczesnej i coraz bardziej cyfryzującej się administracji – mówi Dorota Cabańska, główny inspektor nadzoru budowlanego.
– Wprowadzenie SOPAB zagwarantuje pełną cyfryzację procesu budowlanego, a co za tym idzie, poprawę jakości obsługi obywateli i zwiększenie efektywności pracy organów administracji publicznej. Wdrożenie jednego systemu dla wszystkich organów AAB i NB w całym kraju przyniesie uproszczenie postępowań dzięki wprowadzeniu jednolitych procedur – dodaje.
Minister Cabańska zapewnia, że dzięki systemowi postępowanie może być bardziej transparentne i szybsze. Obniżą się też koszty administracji, która boryka się z problemem archiwizacji i zarządzania obszerną papierową dokumentacją. Na pełnej cyfryzacji skorzysta też środowisko. Ograniczy się zużycie papieru i energii związanej z jego produkcją i transportem. A przede wszystkim skorzystają na tym inwestorzy i projektanci.
SOPAB miał już działać
Obowiązek używania systemu miał być wprowadzony w 2023 r. Wciąż jednak brakuje ku temu podstawy prawnej. Stosowne regulacje nie trafiły do nowej wersji projektu nowelizacji prawa budowlanego, którą Ministerstwo Rozwoju i Technologii opublikowało w kwietniu.
– Procedowanie systemu SOPAB odbędzie się odrębną ścieżką legislacyjną ze względu na jego strategiczne znaczenie dla systemu wydawania pozwoleń na budowę i innych postępowań w zakresie procesu inwestycyjnego. Dlatego ta regulacja wymaga dogłębnej analizy, aby nie doprowadzić na etapie wprowadzenia do zastojów w terminach przyznawania pozwoleń na budowę – tłumaczy Michał Jaros, wiceminister rozwoju i technologii.
– Obecnie weryfikujemy przyjęte założenia i niebawem w tym zakresie powinna być procedowana kolejna nowelizacja prawa budowlanego – zapewnia. I dodaje, że samorządy zawodowe nie zgłaszały w konsultacjach procedowanej nowelizacji uwag dotyczących SOPAB, co jego zdaniem, zdaje się wskazywać na niewielkie zainteresowanie systemem.
Tymczasem GUNB cały czas szkoli urzędników, chętni biorą udział w pilotażu, są urzędy, które już nie tylko testowo, ale na co dzień korzystają z systemu. Nie chodzi jednak o to, żeby robili to zapaleńcy, tylko wszyscy urzędnicy. Zwłaszcza że SOPAB zyskuje na funkcjonalności dzięki 57 mln zł, które GUNB dostał na modernizację z Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa.
Oszczędność czasu i pieniędzy inwestora
Nie brakuje takich, którzy chcieliby cyfryzacji już dziś.
– W obliczu złożonych i czasochłonnych procedur administracyjnych, zwłaszcza w zakresie uzyskiwania pozwoleń na budowę oraz dostosowywania projektów do lokalnych planów zagospodarowania przestrzennego, uproszczenie i przyspieszenie postępowań mogłoby znacząco usprawnić realizację inwestycji – mówił Karol Dzięcioł, członek zarządu Develii, w sondzie przeprowadzonej wśród deweloperów przez Dompress na temat najpotrzebniejszych zmian w prawie.
– Potrzebna jest reforma procesu uzyskiwania pozwoleń na budowę. Wiele inwestycji opóźnia się z powodu długiego i nieprzewidywalnego procesu administracyjnego. Cyfryzacja całego procesu mogłaby znacząco poprawić efektywność – dodawał Damian Tomasik, prezes zarządu Alter Investment.
Gorącym zwolennikiem cyfryzacji jest też inżynier Andrzej Falkowski, kierujący Zespołem Prawno-Regulaminowym Podlaskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa.
– Jednak będzie ono miało sens, jeśli w tym systemie będą załatwiane wszystkie sprawy związane z procesem budowlanym, a nie tylko niewielka część z nich. Byliśmy pod wrażeniem funkcjonalności, którą chce od dawna zapewnić mu GUNB. Powiedziałbym, że to byłaby zmiana rewolucyjna – mówi ekspert.
– Niestety za poprzedniej ekipy rządzącej była tendencja do rezygnowania z załatwiania spraw przez ten system w postępowaniach wynikających z innych ustaw niż prawo budowlane. Mam nadzieję, że system jak najszybciej zostanie uruchomiony i – jeśli nie od początku, to w jak najkrótszym terminie – zapewni możliwość załatwiania wszystkich uzgodnień, pozwoleń i sprawdzeń występujących w procesie budowlanym – dodaje Andrzej Falkowski.
Projektanci są jedną z grup, która traci na zatrzymaniu cyfryzacji. Czas i pieniądze. Druk liniowego projektu to wydatek nawet 2 tys. zł. Dla inwestorów opóźnienia w procedurach administracyjnych wynikające z papierowego obiegu dokumentów to również strata. SOPAB nie tylko przyspieszyłby załatwianie spraw, ale dał również możliwość monitorowania na bieżąco, na jakim są etapie. Po stronie urzędów zmniejszyłoby się ryzyko pomyłek, a praca przebiegałaby szybciej.
https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9801695,proces-budowlany-wciaz-na-papierze.html
2. Firmy z Azji mają w Polsce jedną piątą rynku budowlanego. W Europie to ewenement
Krzysztof Śmietana | 20 maja 2025, 06:00
Jerzy Mirgos, Mirbud: Nikt nie zadbał, by w ramach patriotyzmu gospodarczego na bazie dawnych firm państwowych stworzyć podmioty budowlane, które byłyby przeciwwagą dla spółek zagranicznych i mogły z nimi skutecznie konkurować WYWIAD
Mirbud jeszcze kilkanaście lat temu był mało znaną w Polsce firmą. Teraz wyrośliście na czempiona budowlanego. Jak udało się do tego dojść?
Firma powstała w 1988 r. Do 2000 r. prowadziliśmy lokalną działalność na terenie dawnego województwa skierniewickiego. Z czasem ambicje wzrosły. W 2018 r. po raz pierwszy nasze przychody przekroczyły 1 mld zł. Teraz przekraczają 3 mld zł, a mamy ambicję dojścia do 5 mld zł.
Jednak dużych podmiotów budowlanych, za którymi stoi polski kapitał, zostało już niewiele.
Od czasu transformacji ustrojowej minęło 35 lat. W tym czasie nikt nie zadbał, by w ramach patriotyzmu gospodarczego na bazie dawnych firm państwowych stworzyć podmioty, które byłyby przeciwwagą dla podmiotów zagranicznych i mogły z nimi skutecznie konkurować. Zamiast tego mieliśmy pełną otwartość naszego rynku na firmy z całego świata, w tym także z wielu krajów azjatyckich. Branża nigdy nie odczuła realnego wsparcia dla budowania pozycji polskich firm na rynku budowlanym. Często byliśmy traktowani nawet gorzej niż podmioty zagraniczne, np. poprzez utrudniony dostęp do finansowania. To skutecznie blokowało nasz rozwój. W efekcie dzisiaj polski rynek jest zdominowany przez podmioty zagraniczne.
Dopiero od 10 lat powoli zaczyna się mówić o wspieraniu polskiego biznesu. Problem w tym, że niewielu już nas zostało, wiele firm upadło albo zostało przejętych przez zagraniczne korporacje. Te, które przetrwały, działają tylko w Polsce, bo nie są na tyle mocne, by prowadzić ekspansję za granicą. Jeżeli już, to stanowi to niewielki procent ich przychodów.
Otwartość i dostępność naszego rynku budowlanego dla firm zagranicznych, a w szczególności azjatyckich, jest ewenementem w skali Europy. W Hiszpanii, Francji czy w Niemczech firmom z zagranicy, a w szczególności z Azji, trudno jest uzyskać jakiekolwiek zlecenia. Nie widziałem, żeby azjatyccy wykonawcy startowali w tych krajach do przetargów. W Polsce każda firma, nawet z najbardziej egzotycznego kraju, ma prawo złożyć ofertę i realizować roboty. Jakość ich zasobów, np. referencje, potencjał sprzętowy czy kadrowy, jest nie do zweryfikowania przez zamawiającego, co powoduje patologię już na etapie ogłaszania przetargu. Bo jak zweryfikować referencje np. na obiektach mostowych w Hanoi w Wietnamie? Ponadto wiele firm z Turcji, Chin czy Kazachstanu otrzymuje subwencje i wsparcie swoich rządów na realizację usług eksportowych. Firmy te również nie muszą martwić się przestrzeganiem zasad Zielonego Ładu czy zapisów kodeksu pracy obowiązującego w Europie. To wszystko powoduje, że konkurowanie z nimi na równych zasadach jest niemożliwe.
Po wyroku TSUE, w którym uznano, że można odrzucić ofertę spoza Unii, resort rozwoju przygotowuje zmiany w prawie zamówień publicznych. Podobają się wam?
Musi obowiązywać zasada, że firmy spoza UE nie mają dostępu do zamówień publicznych w Polsce. Powinno się je dopuszczać jedynie w wyjątkowych sytuacjach, np. kiedy na rynku europejskim daną działalnością zajmuje się tylko jedna firma albo nikt. Miejmy nadzieję, że z tymi regulacjami nie skończy się tak jak z szykowaną od kilku lat certyfikacją wykonawców, która także miała rozwiązać problem ochrony rynku. To był jednak totalny bubel prawny, który nic nie wnosił.
Pojawiają się jednak głosy, że zamknięcie rynku na firmy azjatyckie spowoduje wzrost cen.
Nie ma takiego zagrożenia. W budownictwie mamy ogromną konkurencję. W przetargach startuje często kilkanaście podmiotów z Polski i UE. Jeśli dwie lub trzy firmy nie będą mogły wystartować, niewiele się zmieni. Nawet jeśli najniższa oferta będzie o kilka procent droższa od oferty azjatyckiej, to korzyści z tego będą większe, bo produkcja odbędzie się w Europie, a zysk wzmocni europejską gospodarkę. Musimy myśleć perspektywicznie i budować fundamenty rodzimych firm, które będą mogły świadczyć usługi eksportowe. Niestety, już dzisiaj udział firm z Azji wynosi niemal 20 proc. robót budowlano-montażowych realizowanych w Polsce.
Firmy budowlane ostatnio narzekają na niewystarczającą waloryzację kontraktów.
Mamy wprawdzie ustawę o obowiązkowej waloryzacji kontraktów trwających powyżej sześciu miesięcy, ale często jest ona martwa, bo nie określiła precyzyjnie wskaźników waloryzacji. Wielu zamawiających, np. samorządy lokalne, obchodzi ustawę. W przetargach stosują przykładowo zapisy, że kontrakt będzie waloryzowany, jeśli inflacja przekroczy 20 proc. Albo określają limit waloryzacji tylko na 1 proc. Mamy dużych inwestorów państwowych, których zapisy dotyczące waloryzacji są efektywniejsze, ale i tak nie pokrywają wzrostów kosztów. Określają limity waloryzacyjne na 10 czy 15 proc., a tymczasem według wyliczeń Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, by pokryć wzrost kosztów na kontraktach podpisanych przed wybuchem wojny na Ukrainie, potrzebna jest waloryzacja w wysokości 21, a czasem nawet 25 proc. W przypadku dużych kontraktów drogowych brak zwiększenia limitu waloryzacji oznacza stratę rzędu 2 mld zł. Na tym mocno stracą przede wszystkim podwykonawcy, bo brak waloryzacji kontraktu dla generalnego wykonawcy oznacza również brak waloryzacji dla całej grupy kooperantów. Dla nich taka strata może oznaczać upadłość. My kończymy realizować kontrakty, które były zawarte jeszcze przed wybuchem pandemii i wojny na Ukrainie, a więc przed niemożliwymi do przewidzenia okolicznościami, które sprawiły, że koszty produkcji budowlano-montażowej poszybowały w górę. Zaniepokoiła nas niedawna wypowiedź szefa sejmowej komisji infrastruktury, który stwierdził, że resort finansów nie znajdzie środków na wyższą waloryzację, a przecież państwo jest największym beneficjentem wysokiej inflacji.
Czy branża ma jeszcze jakieś problemy?
Od lat podnosimy, że brakuje planów przetargów na kilka lat do przodu. Ogłaszane są one bardzo chaotycznie. Wciąż mamy górki i dołki w zamówieniach. To powoduje chaos i nerwowość w branży. Od dekady namawiamy rząd, żeby najważniejsi inwestorzy ogłaszali swoje plany chociażby na pięć lat. Ministerstwo Infrastruktury musi to koordynować i dbać o to, żeby wartość zleceń na rynku każdego roku była w miarę równa. Słyszymy o planowanych projektach, ale nigdy nie wiemy, kiedy tak naprawdę będą realizowane. To powoduje, że rynek cierpi albo na klęskę urodzaju, albo na brak zleceń. Obie sytuacje są dla rynku bardzo niebezpieczne.
Jakie plany rozwojowe ma Mirbud?
Oprócz dwóch obszarów, w których jesteśmy silni, czyli w budownictwie kubaturowym i drogowym, chcemy rozwijać trzecią nogę, którą będą kontrakty kolejowe. To pozwoli zniwelować amplitudy w zleceniach w innych obszarach. Kupiliśmy firmę Transkol, która realizuje projekty kolejowe i mamy ambitne plany, żeby udział takich zleceń w naszym portfelu zamówień stale rósł.
Czy chcecie budować też szybkie linie, które niebawem ma zacząć zlecać spółka CPK?
Tak. W tym przypadku chcemy startować w konsorcjach z europejskimi firmami, które mają większe doświadczenie w realizacji takich kontraktów. Naszą ambicją jest, aby przynajmniej 10 proc. naszych przychodów pochodziło z kolejnictwa. Ten rynek jednak nie jest łatwy.
Kolejny segment, w który chcemy wejść, to szeroko pojęta energetyka, czyli budowa elektrowni jądrowych czy modernizacja sieci przesyłowych. Liczymy, że rząd zadba, by w ostatecznej umowie z amerykańskim konsorcjum Behtel na budowę polskiej elektrowni jądrowej zagwarantowano istotny udział polskich firm, czyli tzw. local contentu. Miejmy nadzieję, że pod presją czasu nie dojdzie do sytuacji, w której to jedynie zagraniczne podmioty będą realizować tę inwestycję, a polskie firmy zostaną sprowadzone do roli ich podwykonawców.
W tych czterech segmentach Mirbud ma się rozwijać w najbliższych latach. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku przychody osiągną 5 mld zł, co pozwoli nam się utrzymać w czołówce firm budowlanych w Polsce.
Będziecie też chcieli budować nowe lotnisko w Baranowie?
Tak. Tu mówimy o segmentach, w których działamy od dawna – czyli w budownictwie kubaturowym i drogowym. Oczywiście tu również jest bardzo ważne, by zarząd CPK wykazał się patriotyzmem gospodarczym i zadbał o ochronę rynku polskiego przed ekspansją firm azjatyckich, by wymagania formalne, stawiane w ogłaszanych przetargach, umożliwiły firmom polskim udział w tych przetargach.
Czy oprócz Transkolu szykujecie kolejne przejęcia?
Rozważamy taką możliwość w szczególności w segmencie budownictwa infrastruktury energetycznej.
Mirbud będzie walczył o kontrakty za granicą?
Kiedy w 2022 r. wybuchła wojna na Ukrainie, dużo mówiło się o tym, że szybko się ona skończy i firmy polskie będą odbudować ten kraj. Na tym rynku jesteśmy już od 2018 r. Zarejestrowaliśmy tam oddział i wciąż go utrzymujemy. Na razie jednak podchodzimy z dużą rezerwą do planów ekspansji na Ukrainie. Tamtejsza sytuacja jest nieprzewidywalna. Nie wiadomo, jak duża będzie skala tych inwestycji i kiedy realnie mogą wystartować. Rynek na pewno może być atrakcyjny i jeśli tylko pojawi się szansa, to będziemy tam się rozwijać. Liczymy w tym przypadku na wsparcie polskiego rządu.
Czy myślicie o innych ościennych rynkach, np. Czechach, Słowacji czy Niemczech?
Te kraje mocno chronią swoje rynki. Jeśli w przyszłości zdecydowalibyśmy się tam zaistnieć, to tylko poprzez przejęcie jakiegoś podmiotu lokalnego, a nie budowanie struktur od podstaw. Samodzielne startowanie w przetargach wiąże się z dużymi kosztami i niechęcią lokalnych zamawiających.
W zeszłym roku mieliście 121 mln zł zysku. Jaki będzie 2025 r.?
Porównywalny z poprzednim pod względem wyników, mimo że kończymy obecnie realizację starszych projektów, w których wyczerpał się limit waloryzacji. To dla nas okres przejściowy – domykamy dotychczasowe inwestycje i rozpoczynamy nowe. Rynek pozostaje wymagający. Szczególnie odczuwalne jest załamanie rynku hal logistycznych, który dotąd stanowił dla nas kluczowy segment. Dodatkowym wyzwaniem są utrzymujące się na wysokim poziomie stopy procentowe, co skutecznie zniechęca prywatnych inwestorów do podejmowania nowych przedsięwzięć. Również sektor publiczny – samorządy gminne, miejskie i wojewódzkie – ogłasza obecnie niewielką liczbę przetargów, co wywołuje silną presję cenową przy składaniu ofert. Pomimo to są oczywiście i pozytywne symptomy ożywienia na rynku. Budownictwo mieszkaniowe się rozwija. Pojawia się coraz więcej przetargów związanych z obronnością. PKP PLK i GDDKiA konsekwentnie realizują swoje plany przetargowe. W najbliższych latach planowane są strategiczne inwestycje w szeroko rozumianym sektorze energetycznym, planowane jest również rozpoczęcie robót budowlanych związanych z CPK. Sądzę, że NBP będzie nadal obniżać stopy procentowe, co pobudzi inwestorów prywatnych do działania.
Mając to wszystko na uwadze, myślę, że w latach 2027–2030 Polska będzie jednym wielkim placem budowy, a firmy będą mogły liczyć na wzrost przychodów i marż. Oczywiście ujawnią się też nowe problemy, takie jak braki kadrowe, problemy z logistyką czy wzrost cen materiałów, ale taka jest charakterystyka branży budowlanej.
Rozmawiał Krzysztof Śmietana
https://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/9802298,firmy-z-azji-maja-w-polsce-jedna-piata-rynku-budowlanego-w-europie-to.html
Portal ZP
Unieważnienie postępowania o udzielenie zamówienia publicznego – przesłanki wg Prawa zamówień publicznych
Andrzela Gawrońska-Baran | Stan prawny na dzień: 21.05.2025
Unieważnienie postępowania o udzielenie zamówienia publicznego to jedna z możliwych czynności, która kończy procedurę. Przyczynami unieważnienia przetargu mogą być m.in. zmiana potrzeb lub wymagań zamawiającego, błędy lub nieprawidłowości w dokumentacji przetargowej lub w toku postępowania czy brak ofert. Istotne przy tym, że sytuacje w których zamawiający może i ma obowiązek unieważnić postępowanie, określa ściśle art. 255 ustawy Pzp. Decyzja w tym zakresie powinna być poprzedzona staranną analizą przyczyn takiej czynności oraz odpowiednio uzasadniona.
Dodatkowo należy pamiętać, że obowiązkiem zamawiającego jest także przekazanie informacji wykonawcom o unieważnieniu wraz z jej uzasadnieniem faktycznym i prawnym. Sprawdź, jakie sytuacje stanowią przesłanki do unieważnienia postępowania, jak właściwie ocenić okoliczności oraz w jaki sposób zgodnie z prawem umieścić informacje o unieważnieniu we właściwym miejscu.
W tym artykule
– W przypadku unieważnienia postępowania o udzielenie zamówienia z przyczyn leżących po stronie zamawiającego, wykonawcom, którzy złożyli oferty niepodlegające odrzuceniu, przysługuje roszczenie o zwrot uzasadnionych kosztów uczestnictwa w tym postępowaniu, w szczególności kosztów przygotowania oferty.
– Postępowanie można unieważnić tylko dla jednej z jego części, gdy przyczyna unieważnienia dotyczy tylko tego konkretnego pakietu zamówienia. W takiej sytuacji zamawiający będzie miał możliwość prowadzenia postępowania tylko w pozostałych częściach.
– Jeden z powszechnych powodów unieważnienia procedury zamówienia określa art. 255 pkt 3 ustawy Pzp, tj. sytuację gdy cena lub koszt najlepszej oferty lub oferty z najniższą ceną przewyższa kwotę, którą zamawiający planuje przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia. Jeśli to jednak możliwe, zamawiający może zwiększyć tę kwotę do ceny lub kosztu najlepszej oferty.
– Przepis 255 pkt 3 ustawy Pzp daje zamawiającemu możliwość zwiększenia środków na wybrany cel, ale nie zawiera żadnych terminów ani obowiązków dotyczących wyjaśniania wykonawcom działań podejmowanych w celu pozyskania dodatkowych środków finansowych.
Unieważnienie procedury stanowi czynność zamawiającego o charakterze wyjątkowym, która kończy postępowanie, co wprost wynika z art. 254 ustawy Pzp. Zamyka zatem wykonawcom drogę do uzyskania zamówienia i podpisania umowy z zamawiającym.
Fakultatywne i obligatoryjne przesłanki unieważnienia postępowania w Prawie zamówień publicznych
Przepisy ustawy Pzp przewidują zarówno obligatoryjne, jak i fakultatywne przesłanki unieważnienia postępowania, wyznaczając tym samym ramy działania zamawiającego.
Obowiązek unieważnienia postępowania zachodzi w przypadku zaistnienia jednej z przesłanek określonych w art. 255 ustawy Pzp. Brzmienie tego przepisu jednoznacznie wskazuje na to, że jeśli pojawi się opisana w nim sytuacja, unieważnienie procedury nie jest jedynie prawem zamawiającego, ale jego obowiązkiem. W konsekwencji wymienione w nim okoliczności nie mogą podlegać wykładni rozszerzającej.
Jest to tym bardziej istotne, że stosownie do art. 261 ustawy Prawo zamówień publicznych w przypadku unieważnienia procedury z przyczyn leżących po stronie zamawiającego, wykonawcom, którzy złożyli oferty niepodlegające odrzuceniu, przysługuje roszczenie o zwrot uzasadnionych kosztów uczestnictwa w tym postępowaniu, w szczególności kosztów przygotowania oferty.
Unieważnienie postępowania w zakresie części zamówienia
Jeżeli zamawiający dopuści możliwość składania ofert częściowych (tzw. pakiety, zadania) w postępowaniu, to można unieważnić np. jedną z części, o ile zaistnieje podstawa do takiej czynności określona w art. 255–258 ustawy Pzp.
W art. 259 ustawy Pzp wskazano bowiem, że jeżeli zamawiający dopuścił składanie ofert częściowych, do unieważnienia w części postępowania stosuje się art. 255–258 ustawy Pzp.
Wolno unieważnić tylko jedną część procedury, jeżeli przyczyna unieważnienia dotyczy tylko tego pakietu zamówienia. Wówczas zamawiający może prowadzić postępowanie jedynie dla pozostałej lub pozostałych części postępowania.
Zgodnie z art. 7 pkt 15 ustawy Pzp oferta częściowa to oferta, która przewiduje, zgodnie z dokumentami zamówienia, wykonanie części zamówienia. Poszczególne części zamówienia są w istocie odrębnie kontraktowanymi oraz finansowanymi zamówieniami, choć łączy je tożsame wszczęcie postępowania o zamówienie publiczne (jedno ogłoszenie o zamówieniu) i pewne jego elementy, a ich wartość szacuje się łącznie na potrzeby ich odniesienia do progów stosowania odpowiednich przepisów ustawy Pzp.
Oferta co do każdej z części podlega odrębnemu trybowi oceny, wyjaśniania niezgodności jej treści oraz poprawie dopuszczalnych omyłek, ale na zasadach wynikających z ustawy Pzp.
Zamawiający dokonuje oddzielnego wyboru najkorzystniejszej oferty zgodnie z kryteriami oceny ofert właściwymi dla danej części zamówienia, a potem zawiera odrębne umowy o zamówienie publiczne, chyba że zachodzą okoliczności uzasadniające unieważnienie przetargu w danej części (zob. A. Gawrońska-Baran w: A. Gawrońska-Baran, E. Wiktorowska, A. Wiktorowski, P. Wójcik „Prawo zamówień publicznych. Komentarz”, Warszawa 2021, s. 74).
Brak ofert oraz odrzucenie wszystkich ofert – unieważnienie postępowania na podstawie art. 255 pkt 1 i 2 Pzp
Dość jednoznaczne przesłanki unieważnienia procedury określa art. 255 pkt 1 i 2 ustawy Pzp. Dotyczą one sytuacji, gdy:
– nie złożono żadnego wniosku o dopuszczenie do udziału w postępowaniu albo żadnej oferty (pkt 1) oraz
– wszystkie złożone wnioski o dopuszczenie do udziału w postępowaniu albo oferty podlegały odrzuceniu (pkt 2).
W praktyce nierzadkie są przypadki, że zamawiający nieprawidłowo unieważnia postępowanie na podstawie drugiej z przesłanek na skutek niezasadnego odrzucenia ofert. Jeżeli bowiem nie wszystkie oferty złożone w postępowaniu podlegają odrzuceniu, to nie może ziścić się określona w tym przepisie przesłanka unieważnienia.
Brak ofert? Skorzystaj z trybu zamówienia z wolnej ręki
W przypadku unieważnienia procedury z uwagi na brak ofert w ogóle ustawodawca stwarza zamawiającemu zarówno w postępowaniu o wartości mniejszej niż progi unijne (zob. art. 305 pkt 2 ustawy Prawo zamówień publicznych), jak i od progów unijnych możliwość zastosowania trybu zamówienia z wolnej ręki (zob. art. 214 ust. 1 pkt 6 ustawy Pzp).
Co przy tym istotne, to konieczność spełnienia wymogu, aby zamawiający nie zmienił w istotny sposób pierwotnych warunków zamówienia (np. przedmiotu zamówienia, jego istotnych cech mogących mieć wpływ na kształt zamówienia, warunków udziału w postępowaniu oraz kryteriów oceny ofert).
Za istotną zmianę warunków zamówienia uznaje się obniżenie w ramach postępowania w trybie zamówienia z wolnej ręki wymagań stawianych wykonawcy w stosunku do uprzednio unieważnionego przetargu. Będzie to m.in. istotna zmiana warunków płatności, wysokości kar umownych, okresu i warunków gwarancji oraz wysokości odszkodowania.
Przesłanka unieważnienia postępowania w postaci braku pokrycia finansowego zamówienia (art. 255 pkt 3 ustawy Pzp)
Jedną z częstych przyczyn unieważnienia procedury stanowi sytuacja z art. 255 pkt 3 ustawy Pzp, tj. gdy cena lub koszt najkorzystniejszej oferty bądź oferta z najniższą ceną przewyższają kwotę, którą zamawiający zamierza przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia (chyba że zamawiający może zwiększyć tę kwotę do ceny lub kosztu najkorzystniejszej oferty).
Zwiększenie kwoty na sfinansowanie zamówienia
Aby ocenić zasadność unieważnienia przetargu na tej podstawie, zamawiający musi przestrzegać przepisów obowiązujących w zakresie wydatków oraz wewnętrznych procedur. Choć zamawiający może przenosić środki między rozdziałami i paragrafami klasyfikacji wydatków, to jednak wyłącznie w granicach i na zasadach określonych w art. 96 ustawy o finansach publicznych.
Jeżeli dokonanie przeniesień nie jest możliwe lub celowe, a kwota, którą zamawiający zamierzał przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia, jest niższa od ceny najkorzystniejszej oferty, trzeba unieważnić procedurę na podstawie art. 255 pkt 3 ustawy Pzp.
Czy przed unieważnieniem postępowania trzeba ocenić oferty?
W praktyce wątpliwości wywołuje, czy zanim zamawiający unieważni przetarg na podstawie art. 255 pkt 3 ustawy Pzp, powinien ustalić, która oferta jest najkorzystniejsza, czy też może to zrobić bez przeprowadzania wyboru.
Orzecznictwo
W rozwianiu wątpliwości co do konieczności oceny ofert przed unieważnieniem postępowania pomocne może być stanowisko zawarte w wyroku KIO z 19 listopada 2021 r. (sygn. akt KIO 3133/21). Wynika z niego dwojaki sposób działania w zależności od okoliczności danego postępowania:
- W sytuacji gdy cena lub koszt najkorzystniejszej oferty przewyższają kwotę, jaką zamawiający zamierza przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia – zdaniem KIO – czynność unieważnienia następuje dopiero po dokonaniu wyboru najkorzystniejszej oferty. Musi zatem najpierw dojść do wyboru wykonawcy.
- W przypadku gdy koszt najkorzystniejszej oferty lub oferta z najniższą ceną przewyższa kwotę, jaką zamawiający zamierza przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia, postępowanie unieważnia się bez przeprowadzania wyboru najkorzystniejszej oferty. Z góry bowiem wiadomo, że ceny lub koszty określone we wszystkich złożonych ofertach nie mieszczą się w limicie środków finansowych ustalonym przez zamawiającego.
Oznacza to, że czynność zamawiającego polegająca na unieważnieniu procedury z uwagi na brak środków przeznaczonych na sfinansowanie zamówienia, jeżeli zamawiający nie może ich zwiększyć, może nastąpić:
1) zarówno po wyborze najkorzystniejszej oferty, jak i
2) w sytuacji, kiedy oferta z najniższą ceną lub kosztem przewyższa ilość środków zamawiającego ‒ przed wyborem najkorzystniejszej oferty.
Zwiększanie środków do ceny najlepszej oferty między poszczególnymi częściami zamówienia
Nieco problematyczna jest kwestia odnośnie do tego, czy i w jakim zakresie zamawiający może „przerzucić” środki, jakie zamierzał przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia, gdy dopuścił składanie ofert częściowych.
W orzecznictwie KIO prezentowane jest, notabene słuszne, stanowisko, że jeżeli środki finansowe zamawiającego wystarczą, by sfinansować w całości np. tylko dwa zadania z czterech objętych zamówieniem (przy czym w każdym zadaniu brak jest pokrycia finansowego w kwocie podanej nie później niż przed otwarciem ofert), to do zamawiającego należy wybór, które zadania sfinansować oraz zrealizować w pierwszej kolejności, a które unieważnić (zob. np. wyrok KIO z 31 marca 2022 r., sygn. akt KIO 748/22).
Artykuł 255 pkt 3 ustawy Pzp umożliwia zamawiającemu zwiększenie środków na dany cel. Nie określa w tym zakresie jednak żadnych terminów ani obowiązków w zakresie przekazywania wykonawcom wyjaśnień w sprawie czynności zmierzających do pozyskania niezbędnych środków finansowych.
Także Krajowa Izba Odwoławcza nie jest uprawniona do ingerencji w gospodarkę finansową zamawiającego, dlatego też nie może nakazać zwiększenia środków finansowych przeznaczonych na realizację zadania (tak np. wyrok KIO z 14 kwietnia 2022 r., sygn. akt KIO 857/22).
Unieważnienie postępowania z powodu takich samych cenowo ofert dodatkowych od wykonawców (art. 255 pkt 4 ustawy Pzp)
Zamawiający unieważnia przetarg – stosownie do art. 255 pkt 4 ustawy Pzp – jeżeli w przypadkach, o których mowa w art. 248 ust. 3, art. 249 i art. 250 ust. 2 ustawy Pzp, złożono oferty dodatkowe o takiej samej cenie lub koszcie.
Dotyczy to zatem m.in. sytuacji, gdy zamawiający nie mógł wybrać oferty (gdy dwie lub więcej ofert przedstawiało taki sam bilans ceny lub kosztu i innych kryteriów oceny ofert) w sposób, o którym mowa w art. 248 ust. 2 ustawy Pzp (tj. oferty, która otrzymała najwyższą ocenę w kryterium o najwyższej wadze). Wezwał więc uprzednio wykonawców, którzy złożyli takie oferty, do złożenia ofert dodatkowych zawierających nową cenę lub koszt.
Istotna zmiana okoliczności (art. 255 pkt 5 ustawy Pzp)
Na podstawie art. 255 pkt 5 ustawy Pzp zamawiający unieważnia postępowanie o udzielenie zamówienia, jeżeli wystąpiła istotna zmiana okoliczności powodująca, że prowadzenie postępowania lub wykonanie zamówienia nie leży w interesie publicznym. Przy czym ważne jest, że zamawiający nie mógł tego wcześniej przewidzieć.
Okoliczności unieważnienia wymienione w tym przepisie muszą wystąpić łącznie. Brak chociażby jednej z nich oznacza, że zamawiający nie może unieważnić postępowania na tej podstawie.
Dodatkowo jeśli zamawiający, unieważniając postępowanie, powołuje się na art. 255 pkt 5 ustawy Pzp, to na nim spoczywa ciężar dowodu wykazania zaistnienia istotnej zmiany okoliczności, której wystąpienie powoduje, że prowadzenie postępowania lub wykonanie zamówienia nie leży w interesie publicznym.
Musi także wykazać, że nawet zachowując odpowiednią staranność, nie mógł przewidzieć przyczyn unieważnienia przetargu w dacie wszczęcia postępowania.
Ponadto przesłanki zmiany okoliczności oraz braku interesu publicznego w prowadzeniu postępowania lub udzielenia zamówienia powinny być połączone adekwatnym związkiem przyczynowo-skutkowym. Oznacza to, że brak interesu publicznego w prowadzeniu postępowania lub udzieleniu zamówienia jest rezultatem nieprzewidywalnej zmiany okoliczności o istotnym charakterze.
WAŻNE! Nieprzewidywalność zmiany okoliczności pojawia się wtedy, gdy zmiana następuje wbrew zwyczajnemu biegowi rzeczy, którego należałoby racjonalnie oczekiwać. Dotyczy to więc zdarzeń wyjątkowych oraz może znaleźć zastosowanie tylko w szczególnie uzasadnionych przypadkach.
Dodatkowo przedmiotowa zmiana okoliczności powinna być zmianą niezależną od zamawiającego, zmianą zewnętrzną. Przeciwne założenie prowadziłoby do stanu, w którym zamawiający mógłby kreować zdarzenia, które uzasadniałyby zakończenie przetargu. To z kolei jest niedopuszczalne na gruncie obowiązujących przepisów ustawy Pzp.
Artykuł 255 pkt 5 ustawy Pzp umożliwia zamawiającemu unieważnienie procedury w sytuacjach nadzwyczajnych, wyjątkowych – takich, których w żaden sposób nie mógł przewidzieć.
W orzecznictwie podkreśla się, że interes publiczny nie może być utożsamiany wyłącznie z interesem ekonomicznym zamawiającego. Należy zatem wykazać, że wykonanie zamówienia nie leży w interesie publicznym. Nie może być bowiem tak, że interes zamawiającego traktuje się jako większej wagi nad interesem wykonawców.
Nieusuwalna wada postępowania jako podstawa jego unieważnienia (art. 255 pkt 6 ustawy Pzp)
Jedną z najczęstszych przyczyn unieważnienia, choć nierzadko nadużywaną i nieprawidłowo interpretowaną, jest przesłanka z art. 255 pkt 6 ustawy Pzp. Chodzi o przypadek, gdy postępowanie obarczone jest niemożliwą do usunięcia wadą uniemożliwiającą zawarcie niepodlegającej unieważnieniu umowy w sprawie zamówienia publicznego.
Niestety w wielu przypadkach pomija się fakt, że art. 255 pkt 6 ustawy Pzp uzasadnia unieważnienie przetargu w razie łącznego ziszczenia trzech okoliczności w nim wymienionych:
- Po pierwsze, musi wystąpić naruszenie przepisów ustawy regulujących udzielenie zamówienia (wada postępowania).
- Po drugie, wada ta ma skutkować niemożnością zawarcia ważnej umowy o udzielenie zamówienia publicznego.
- Po trzecie, wada ta musi być niemożliwa do usunięcia.
Nie każde naruszenie przepisów skutkuje unieważnieniem procedury. Nie może być to więc jakakolwiek wada, lecz wyłącznie taka, która nie pozwala na zawarcie ważnej umowy w sprawie zamówienia publicznego.
Ponadto, co istotne, dla spełnienia przesłanek z art. 255 pkt 6 ustawy Pzp musi wystąpić związek przyczynowy między wadą a niemożnością zawarcia ważnej umowy. Tym samym, unieważniając postępowanie na podstawie art. 255 pkt 6 ustawy Pzp, zamawiający powinien dokonać analizy okoliczności skutkujących unieważnieniem umowy zgodnie z art. 457 ust. 1 ustawy Pzp oraz art. 459 ust. 1 ustawy Pzp.
Przesłanki unieważnienia umowy w sprawie zamówienia
Przepis art. 457 ust. 1 ustawy Pzp podaje w sposób enumeratywny okoliczności prowadzące do unieważnienia umowy. Natomiast art. 459 ust. 1 ustawy Pzp uprawnia prezesa UZP, aby wystąpił do sądu o unieważnienie umowy, o której mowa w art. 457 ust. 1 ustawy Pzp. Oznacza to, że dopiero przesłanka z art. 457 ust. 1 ustawy Pzp w powiązaniu z niemożliwą do usunięcia wadą uprawnia zamawiającego do unieważnienia przetargu na podstawie art. 255 pkt 6 ustawy Pzp.
Należy pamiętać więc, że przesłanka unieważnienia z art. 255 pkt 6 ustawy Pzp nie stanowi instytucji, która pozwalałaby zamawiającemu korygować każdą błędną decyzję w postępowaniu. Chodzi jedynie o takie wady, które jako niemożliwe do usunięcia jednocześnie powodują, że zawarta w postępowaniu umowa mogłaby podlegać unieważnieniu zgodnie z art. 457 ust. 1 ustawy Pzp. Wskazano tam przypadki rażącego naruszenia przepisów ustawy Pzp w związku z prowadzonym postępowaniem. Jeśli one wystąpią, przy czym nie są spełnione okoliczności z art. 457 ust. 2 ustawy Pzp, umowa podlega unieważnieniu.
WAŻNE! Samo naruszenie przepisów ustawy Pzp w toku postępowania, niekwalifikowane jako jedno z naruszeń określonych w art. 457 ust. 1 ustawy Pzp, nie stanowi podstawy do unieważnienia umowy.
Na gruncie art. 255 pkt 6 ustawy Pzp podstawy unieważnienia umowy nie mogą wynikać z indywidualnej oceny zamawiającego, gdyż unieważnienie umowy w sprawie zamówienia publicznego może nastąpić wyłącznie w okolicznościach przewidzianych przez ustawę.
Orzecznictwo
W orzecznictwie KIO podkreśla się z całą stanowczością, że podstawa unieważnienia postępowania z art. 255 pkt 6 ustawy Pzp nie służy temu, by konwalidować wszelkie błędy i niedopatrzenia zamawiającego w postępowaniu (zob. np. wyrok KIO z 12 sierpnia 2021 r., sygn. akt KIO 2309/21).
Ocena przesłanki unieważnienia w wyrokach KIO
Warto zaznaczyć, że obecna ustawa Pzp nie zawiera odpowiednika art. 146 ust. 6 poprzednio obowiązującej ustawy z 2004 r. Przepis ten stanowił, że prezes UZP może wystąpić do sądu o unieważnienie umowy w przypadku dokonania przez zamawiającego czynności lub zaniechania dokonania czynności z naruszeniem przepisu ustawy, które miało lub mogło mieć wpływ na wynik postępowania.
Zwróciła na to uwagę KIO w wyroku z 9 maja 2022 r. (sygn. akt KIO 1089/22), wskazując, że w sytuacji kiedy oferty w postępowaniu zostały już otwarte, a doszło np. do awarii uniemożliwiającej złożenie ofert kilku podmiotom, kontynuowanie postępowania prowadziłoby do tego, że naruszenie ustawy na jego wcześniejszym etapie miałoby wpływ na wynik tego postępowania. W tej sytuacji Izba uznała za zasadne odwołanie się do art. 457 ust. 5 ustawy Pzp, zgodnie z którym art. 457 ust. 1 ustawy Pzp (określający w sposób enumeratywny przyczyny unieważnienia umowy) nie wyłącza możliwości żądania unieważnienia umowy na podstawie art. 705 ustawy – Kodeks cywilny.
Enumeratywne wyliczenie wad nieważności względnej umowy (wzruszalność) w art. 457 ust. 1 oraz art. 458 ustawy Pzp nie wyklucza możliwości zaistnienia wad czynności prawnej, które powodują nieważność bezwzględną, w szczególności w świetle art. 58 kc.
Analizując okoliczności unieważnienia procedury na podstawie art. 255 pkt 6 ustawy Pzp, warto posłużyć się przykładami nadużywania tej instytucji opisanymi w wyrokach KIO.
Otóż w sprawie będącej przedmiotem wyroku KIO z 30 marca 2022 r. (sygn. akt KIO 636/22), zamawiający po stwierdzeniu braku w projekcie umowy postanowień o maksymalnej wysokości kar umownych unieważnił procedurę. Uznał, że jest to wada postępowania, w tym znaczeniu, że projektowane postanowienia umowy zawierają określone braki w stosunku do wymagań wynikających z przepisów prawa. Izba oceniając jego czynność, przypomniała, że samo stwierdzenie przez zamawiającego, że postępowanie jest obarczone określoną wadą (w tym przypadku niezgodnością projektowanych postanowień umowy z art. 436 pkt 3 ustawy Pzp), nie wystarczy, by móc unieważnić przetarg. Podkreśliła, że zamawiający powinien dodatkowo ustalić – oraz wykazać w uzasadnieniu czynności unieważnienia – że wady te są na tyle istotne, że uniemożliwiają zawarcie ważnej umowy w sprawie zamówienia publicznego.
Z kolei w sprawie z wyroku KIO z 13 sierpnia 2021 r. (sygn. akt KIO 2189/21) zamawiający w mało przejrzysty sposób opisał w SWZ termin wykonania przedmiotu zamówienia. Efektem było wskazanie terminu przez wykonawców w różny sposób. Odwołujący podał przedział czasowy oznaczony w tygodniach, przystępujący także wskazał tygodnie, przy czym zaznaczył jako maksymalny termin 30 grudnia 2021 r., a trzeci wykonawca zadeklarował wykonanie zamówienia do 30 grudnia 2021 r. Termin realizacji nie stanowił w tym przypadku kryterium oceny ofert, co tym bardziej, według KIO, przemawiało za nieistotnością uchybienia zamawiającego. Nie powodowało to bowiem wątpliwości w procesie oceny ofert. W konsekwencji KIO uznała, że zamawiający nie miał podstaw, by unieważnić przetarg na podstawie art. 255 pkt 6 ustawy Pzp.
Podobnie w wyroku KIO z 10 maja 2022 r. (sygn. akt KIO 1074/22) stwierdzono nieprawidłowość unieważnienia procedury. Zdaniem KIO niedopełnienie przez zamawiającego obowiązku podjęcia odpowiednich środków w celu zagwarantowania, że udział wykonawcy (lub podmiotu z jego grupy kapitałowej), który doradzał lub w inny sposób był zaangażowany w przygotowanie postępowania, nie zakłóci konkurencji, nie jest jedną z sytuacji z art. 457 ust. 1 ustawy Pzp. W konsekwencji takie naruszenie art. 85 ust. 1 ustawy Pzp, niezależenie od jego stopnia i usuwalności, nie mieści się w zakresie zastosowania przesłanki unieważnienia z art. 255 pkt 6 ustawy Pzp.
Brak zabezpieczenia należytego wykonania umowy lub uchylanie się od podpisania umowy
Szczególną uwagę należy zwrócić na przesłankę unieważnienia przetargu na podstawie art. 255 pkt 7 ustawy Pzp. Obejmuje ona swoim zakresem sytuację, gdy wykonawca:
– nie wniósł wymaganego zabezpieczenia należytego wykonania umowy lub
– uchylił się od zawarcia umowy w sprawie zamówienia publicznego, z uwzględnieniem art. 263 ustawy Pzp.
Orzecznictwo
Do omawianej przesłanki odniosła się KIO w wyroku z 28 marca 2022 r. (sygn. akt KIO 686/22). Uznała w nim za uzasadniony zarzut naruszenia art. 255 pkt 7 ustawy Pzp poprzez unieważnienie procedury, pomimo że wykonawca nie uchylał się od podpisania umowy. W ocenie Izby w rozpoznawanej sprawie zachowanie wykonawcy nie dawało żadnych podstaw, by przyjąć, że uchyla się on od podpisania umowy. Reagował bowiem na wszystkie żądania zamawiającego, m.in. dostarczył dokument gwarancji należytego wykonania umowy, zmieniony dokument tej gwarancji, a także odpowiadał na informacje dotyczące czynności zawarcia umowy.
Izba podkreśliła, że aby stwierdzić, że wykonawca odmawia zawarcia umowy, nie wystarczy, iż zgłasza on uwagi do przesłanego mu projektu umowy różniącego się od przekazanego wcześniej. W konsekwencji, zdaniem KIO, nie można akceptować sytuacji, w której wykonawca zwracający uwagę zamawiającemu niezwłocznie po otrzymaniu projektu, że zawiera on postanowienia niezgodne z wcześniejszymi zapowiedziami i czynnościami, zostaje uznany za uchylającego się od zawarcia umowy.
Unieważnienie przetargu, gdy w zamówieniu z wolnej ręki negocjacje nie zakończyły się sukcesem
Jeżeli w prowadzonej procedurze z wolnej ręki negocjacje nie doprowadziły do zawarcia umowy w sprawie zamówienia publicznego, zachodzi podstawa unieważnienia przetargu z art. 255 pkt 8 ustawy Pzp. Przepis ten stanowi naturalną konsekwencję braku efektywności prowadzonych negocjacji, tj. braku konsensusu pomiędzy stronami negocjującymi postanowienia umowy.
Unieważnienie przed upływem terminu składania ofert
W art. 256 ustawy Pzp przewidziano możliwość unieważnienia przetargu odpowiednio przed upływem terminu do składania wniosków o dopuszczenie do udziału w postępowaniu albo przed upływem terminu składania ofert, jeżeli wystąpiły okoliczności powodujące, że dalsze prowadzenie postępowania jest nieuzasadnione.
Orzecznictwo
W przeciwieństwie do art. 255 pkt 6 ustawy Pzp w zw. z art. 457 ust. 1 ustawy Pzp, przesłanka unieważnienia z art. 256 ustawy Pzp jest nieostra oraz pozostawia zamawiającemu pewien luz decyzyjny co do tego, w jakiej sytuacji uzna, że dalsze postępowanie jest nieuzasadnione. Przy czym oczywiste jest, że chodzi o okoliczności, które zaistniały lub ujawniły się po wszczęciu postępowania, ale nie później niż do upływu terminu składania ofert (zob. także wyrok KIO z 5 sierpnia 2022 r., sygn. akt KIO 1830/22).
Przepis ten przyznaje dodatkowo zamawiającemu uprawnienie do unieważnienia procedury, ale wyłącznie przed upływem terminu składania ofert, jeżeli wystąpiły (bliżej niesprecyzowane w tym przepisie) okoliczności powodujące, że dalsze prowadzenie postępowania byłoby nieuzasadnione. O ile zatem na początkowym etapie postępowania zamawiający ma szeroko zakreślone uprawnienie, by je unieważnić, o tyle po otwarciu ofert ulega ono zawężeniu do ściśle oznaczonych okoliczności (zob. np. wyrok KIO z 10 maja 2022 r., sygn. akt KIO 1074/22).
Dodatkowo zmiana okoliczności objęta art. 256 ustawy Pzp może być przewidywalna. W grę wchodzą zatem sytuacje, które zamawiający mógł przewidzieć, dokładając należytej staranności. Poza tym braku potrzeby prowadzenia postępowania nie musi uzasadniać interes publiczny. Liczy się również indywidualny interes zamawiającego, zwłaszcza związany z pojawieniem się możliwości bardziej efektywnego wydatkowania środków finansowych.
Wśród przykładów okoliczności, w jakich można unieważnić przetarg na podstawie art. 256 ustawy Pzp, podawanych przez UZP w Komentarzu, znajdują się:
1) ujawnienie się (np. w wyniku analizy pytań wykonawców do SWZ) możliwości wykonania przedmiotu zamówienia wedle nowocześniejszej oraz bardziej odpowiadającej potrzebom zamawiającego technologii,
2) ujawnienie się potrzeby znacznego rozszerzenia lub zmniejszenia zakresu zamówienia,
3) ujawnienie się potrzeby dopuszczenia możliwości składania ofert częściowych lub zwiększenia liczby części, na które mogą być składane oferty częściowe,
4) okoliczności uzasadniające wybór innego wariantu realizacji zamówienia.
Warto przy tej przesłance unieważnienia mieć na uwadze także art. 137 ust. 7 ustawy Pzp. Wynika z niego, że w przypadku gdy zmiany treści SWZ prowadziłyby do istotnej zmiany charakteru zamówienia w porównaniu z pierwotnie określonym, w szczególności prowadziłyby do znacznej zmiany zakresu zamówienia, zamawiający unieważnia postępowanie na podstawie art. 256 ustawy Pzp.
Zastrzeżenie możliwości unieważnienia, w razie gdy zamawiający nie otrzymał środków na zamówienie
Pewnego rodzaju zabezpieczenie zamawiającego stanowi przewidziana w art. 257 ustawy Pzp instytucja zastrzeżenia możliwości unieważnienia procedury. Dotyczy ona jednak wyłącznie przypadku, jeżeli środki publiczne, które zamawiający zamierzał przeznaczyć na sfinansowanie całości lub części zamówienia, nie zostały mu przyznane. Wówczas zamawiającemu niejako przysługuje prawo, by postępowanie unieważnić.
Orzecznictwo
W wyroku KIO z 2 grudnia 2021 r. (sygn. akt KIO 3428/21) wskazano, że zamawiający może unieważnić procedurę na podstawie art. 257 ustawy Pzp w każdym przypadku nieuzyskania środków publicznych, z których zamierzał sfinansować całość zamówienia lub jego część. W ocenie Izby przesłanki tego przepisu obejmują również okoliczności zaistniałe takie jak w rozpoznawanej sprawie, tj. utratę możliwości wydatkowania uprzednio przyznanych środków przy zachowaniu zaoferowanego przez wykonawcę terminu dostawy. Takie okoliczności należy bowiem zrównać z ostatecznym nieprzyznaniem środków.
Aby można było skorzystać z tej przesłanki, prawo unieważnienia procedury należy przewidzieć w:
1) ogłoszeniu o zamówieniu – w przetargu nieograniczonym i ograniczonym, w negocjacjach z ogłoszeniem, dialogu konkurencyjnym, partnerstwie innowacyjnym albo
2) zaproszeniu do negocjacji – w trybie negocjacji bez ogłoszenia albo zamówienia z wolnej ręki.
Obowiązki zamawiającego po unieważnieniu – informacja o unieważnieniu wraz z uzasadnieniem faktycznym i prawnym
W przypadku unieważnienia przetargu na zamawiającym spoczywają obowiązki informacyjne. Stosownie do art. 260 ust. 1 ustawy Pzp zamawiający przekazuje informację o unieważnieniu procedury wraz z uzasadnieniem faktycznym i prawnym równocześnie wszystkim wykonawcom, którzy złożyli oferty lub wnioski o dopuszczenie do udziału w postępowaniu lub zostali zaproszeni do negocjacji.
Ponadto na mocy art. 260 ust. 2 ustawy Pzp informację o unieważnieniu przetargu publikuje także niezwłocznie na stronie internetowej prowadzonego postępowania (np. na platformie zakupowej e-Zamówienia, jeżeli dla niego jest ona taką stroną).
Jak opublikować informację o unieważnieniu postępowania na Platformie e-Zamówienia?
Z uwagi na to, że duża liczba zamawiających korzysta z platformy zakupowej e-Zamówienia, warto zwrócić uwagę na kwestie „techniczne” związane z zawiadomieniem o unieważnieniu procedury:
- Aby zamieścić na platformie e-Zamówienia informację o unieważnieniu, zamawiający po zalogowaniu i wejściu w szczegóły swojego postępowania, klika aktywny z pozycji menu kafelek „Unieważnij”. Funkcja ta dostępna jest dla postępowań w statusie „wszczęte” i „zawieszone” w menu rozwijalnym przy postępowaniu po kliknięciu w „trzy kropki”. Wówczas wyświetlany jest formularz unieważnienia.
1) Zamawiający wypełnia pola oznaczone czerwoną gwiazdką, wskazuje datę unieważnienia i jego powód, który wybiera ze słownika.
2) Na wszelki wypadek z uwagi na skutki czynności system wyświetla komunikat ostrzegawczy „Czy chcesz unieważnić postępowanie?”. Po wypełnieniu przez zamawiającego wymaganych danych i upewnieniu się, czy chce dokonać czynności, należy kliknąć w aktywny kafelek o treści: „Tak, chcę unieważnić postępowanie”.
Zadbaj o solidne uzasadnienie faktyczne i prawne unieważnienia postępowania
Artykuł 260 ust. 1 ustawy Pzp wymaga, aby zamawiający informując o unieważnieniu procedury, podał uzasadnienie faktyczne i prawne. Sporządzenie uzasadnienia faktycznego czynności unieważniania ma doniosłe znacznie. To bowiem z tego dokumentu wykonawcy dowiadują się o motywach, jakie legły u podstaw czynności zamawiającego. Na podstawie zawartej tam argumentacji wykonawcy podejmują decyzję o skorzystaniu lub nie ze środków ochrony prawnej przysługujących im wobec tej czynności.
Oprócz zawiadomienia o unieważnieniu z art. 260 ustawy Pzp, zamawiający ma obowiązek publikacji informacji w tym zakresie w ogłoszeniu w oficjalnym publikatorze odpowiednim ze względu na wartość zamówienia.
W postępowaniu o udzielenie zamówienia o wartości równej lub większej niż progi unijne – stosownie do art. 265 ust. 1 ustawy Pzp – zamawiający nie później niż w terminie 30 dni od dnia zakończenia postępowania o udzielenie zamówienia przekazuje do publikacji Urzędowi Publikacji Unii Europejskiej ogłoszenie o udzieleniu zamówienia zawierające informację o wynikach tego postępowania.
Natomiast w postępowaniu o udzielenie zamówienia o wartości mniejszej niż progi unijne – na mocy art. 309 ust. 1 ustawy Pzp – zamawiający nie później niż w terminie 30 dni od dnia zakończenia postępowania o udzielenie zamówienia zamieszcza w BZP ogłoszenie o wyniku postępowania zawierające informację o udzieleniu zamówienia lub jego unieważnieniu.
Podstawa prawna
art. 255–art. 261 ustawy z 11 września 2019 r. – Prawo zamówień publicznych (tekst jedn.: Dz.U. z 2024 r. poz. 1320).
https://www.portalzp.pl/top-tematy/uniewaznienie-postepowania-o-udzielenie-zamowienia-publicznego-przeslanki-wg-prawa-zamowien-publicznych-31275.html