Budownictwo i PZP | Prasówka | 21.03.2025 r.

Prawo.pl

 1. NSA: Przekonanie skarżącego o wadliwości decyzji nie wstrzymuje jej wykonania

Dorian Lesner | Data dodania: 20.03.2025

Argumentacja skarżącego nie pozwalała przyjąć, że należy czasowo pozbawić inwestora prawa do zabudowy terenu. Naczelny Sąd Administracyjny podkreślił, że inwestor ma prawo do rozpoczęcia robót budowlanych na podstawie ostatecznej decyzji, mimo wniesienia środka zaskarżenia. Jeśli jednak decyzja zostanie uchylona, będzie na nim ciążył obowiązek przywrócenia stanu poprzedniego.

Marek A. (dane zmienione) wniósł skargę na decyzję wojewody, utrzymującą w mocy decyzję starosty w przedmiocie zatwierdzenia projektu zagospodarowania terenu oraz projektu architektoniczno-budowlanego i udzielenia inwestorowi pozwolenia na budowę. Jednocześnie zwrócił się o wstrzymanie wykonania decyzji. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Kielcach odmówił wstrzymania wykonania decyzji, a następnie oddalił skargę.

Skarżący ponownie zwrócił się o wstrzymanie wykonania decyzji
Nie zakończyło to sporu, ponieważ Marek A. wniósł skargę kasacyjną oraz ponownie zwrócił się o wstrzymanie wykonania decyzji. W uzasadnieniu wskazał na niebezpieczeństwo zaistnienia trudnych do odwrócenia skutków w postaci wybudowania z naruszeniem prawa trwale związanego z gruntem budynku. Skarżący wyjaśnił, że powstanie inwestycji mieszkaniowej na terenach, które według miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego w ogóle nie dopuszczają tego rodzaju zabudowy, spowoduje nieodwracalne naruszenie spójności ustaleń miejscowego planu i ładu przestrzennego. W odpowiedzi na skargę kasacyjną, inwestor zwrócił się o oddalenie wniosku o wstrzymanie wykonania decyzji.

Na etapie wniosku nie można rozstrzygać kwestii merytorycznych
Sprawą zajął się Naczelny Sąd Administracyjny, który wskazał, że zgodnie z art. 61 par. 3 ustawy Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, po przekazaniu skargi sąd może na wniosek skarżącego wstrzymać wykonanie decyzji w całości lub w części, jeżeli zachodzi niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody lub spowodowania trudnych do odwrócenia skutków. Na etapie rozstrzygania wniosku nie można jednak rozstrzygać kwestii merytorycznych, w tym co do zgodności danej inwestycji z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Doszłoby bowiem w ten sposób do nieuprawnionego przedsądu, tj. rozstrzygnięcia o kwestiach merytorycznych przed rozpoznaniem skargi kasacyjnej. NSA ocenił, że wniosek skarżącego w istocie nawiązywał do okoliczności spornych, objętych rozstrzygnięciami organów i sądu pierwszej instancji. Z uzasadnienia wynikało, że Marek A. domagał się wstrzymania wykonania decyzji, powołując się jedynie na normalne następstwa wynikające z udzielonego inwestorowi pozwolenia na budowę.

Ryzyko ponosi inwestor 
NSA ocenił, że skarżący nie przedstawił uprawdopodobnionych okoliczności wskazujących na to, że brak wstrzymania wykonania decyzji może wywołać niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody lub spowodowania trudnych do odwrócenia skutków. Natomiast samo przekonanie Marka A. o wadliwości zaskarżonego rozstrzygnięcia nie mogło być przesłanką do udzielenia ochrony tymczasowej. Sąd podkreślił, że przywołana przez skarżącego argumentacja nie pozwala przyjąć, że uzasadnione jest czasowe pozbawienie inwestora przysługującego mu prawa do zabudowy terenu. Inwestor ma bowiem prawo do rozpoczęcia robót budowlanych na podstawie ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę, pomimo wniesienia skargi do sądu. Tym samym to on ponosi ryzyko prowadzenia robót przed rozpoznaniem środka zaskarżenia, ponieważ kwestia ewentualnego przywrócenia stanu poprzedniego, w razie gdyby okazało się, że decyzja zostanie uchylona, będzie obciążać właśnie jego. Mając powyższe na uwadze, NSA oddalił wniosek.

https://www.prawo.pl/biznes/przekonanie-skarzacego-o-wadliwosci-decyzji-nie-wstrzymuje-jej-wykonania,532028.html

 2. Szlaban na warunki zabudowy na starych zasadach narusza prawo?

Renata Krupa-Dąbrowska | Data dodania: 19.03.2025

Gminy są zalewane wnioskami o wydanie warunków zabudowy na starych zasadach. Samorządowcy uważają, że inwestorzy grubo przesadzają. Ubiegają się bowiem o wydanie tej decyzji praktycznie na wszystko, nawet na grunt pod przysłowiową piaskownicą. Zaczęto więc szukać różnego typu „bezpieczników”. Część samorządów zawiesza nawet lub ogranicza wydawanie warunków zabudowy. Pionierem jest Wrocław. Zdaniem prawników to bezprawne działanie i łatwo będzie wygrać w sądzie.

Inwestorzy i właściciele nieruchomości masowo składają wnioski o wydanie warunków zabudowy na starych zasadach. Wszyscy chcą zdążyć przed 1 stycznia 2026 r., czyli datą wejścia w życie planów ogólnych. Po tej dacie tysiące działek straci bowiem status budowalny. Wszystko wskazuje jednak na to, że czasu będzie więcej. Ministerstwo Rozwoju i Technologii „ugięło się” pod wpływem licznych próśb oraz apeli i proponuje odroczyć o pół roku wejście w życie planów ogólnych, czyli do 1 lipca 2026 r.

Dla inwestorów oraz właścicieli nieruchomości to bardzo dobra wiadomość. Zyskają więcej czasu na składanie wniosków  o wydanie warunków zabudowy. Okazuje się jednak, że nie wszędzie jest to już możliwe. Niektóre samorządy celowo blokują wydawanie warunków. W ten sposób chcą kontrolować zabudowę na swoim terenie. Należy do nich m.in. Wrocław. Miasto postanowiło na dużą skalę rozpocząć pracę nad miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego. Automatycznie doszło więc do zawieszenia wydawania wszystkich warunków na 18 miesięcy. A miasto uznaniowo podejmuje decyzje komu dać warunki, a komu odmówić.

Zdaniem prawników taka praktyka jest sprzeczna z prawem i łatwo będzie wykazać w ewentualnych zażaleniach od postanowień o zawieszeniu, jaki jest rzeczywisty cel podjęcia takich uchwał. Przyznają jednocześnie, że nawet gdy zawieszenia są bezprawne, dzięki nim gminy kupują sobie więcej czasu na uporanie się z wnioskami o wydanie warunków.

Pospolite ruszenie 
Warunki zabudowy wydane na starych zasadach są cenne.  Po 1 stycznia 2026 r. (lub potencjalnie od 1 lipca 2026 r. ) nie będzie wolno wydawać tych decyzji. Nie dotyczy to decyzji wydanych przed wspomnianą datą.

– I  właśnie ten wyjątek od zasady spowodował, że właściciele działek ruszyli do urzędów po warunki zabudowy w obawie, że po 1 stycznia 2026 r., ich uzyskanie nie będzie już możliwe. Z wnioskami zaczęli występować także ci, którzy do tej pory nawet nie mieli w planach realizacji jakiejkolwiek inwestycji. I trudno się temu dziwić, bo jeśli dziś ich działka – oczywiście przy spełnieniu wszystkich warunków – mogłaby uzyskać warunki zabudowy i dzięki temu zyskać na wartości, to po 1 stycznia 2026 r. mogłoby okazać się to niemożliwe – wyjaśnia dr Agnieszka Grabowska-Toś, radczyni prawna z Kancelarii Radców Prawnych Kania Stachura Toś, specjalizującej się w obsłudze procesu inwestycyjnego.

W jej opinii dzięki wydłużeniu terminu obowiązywania studium, a w konsekwencji także terminu na uchwalenie planów ogólnych, to gremialne występowanie o wydanie warunków powinno rozłożyć się w czasie. W efekcie dzięki temu gminom powinno być łatwiej zmierzyć się z tym nagłym zwiększeniem liczby składanych wniosków. Czy tak będzie – czas pokaże.

 Szlaban na warunki zabudowy
Tak więc małe gminy i duże miasta coraz bardziej zaczynają „zalewać” wnioski o warunki. Samorządowcy mówią po cichu, że inwestorzy grubo przesadzają. Ubiegają się bowiem teraz w zasadzie o wydanie tej decyzji na wszystko, nawet na grunt pod przysłowiową piaskownicą. Zaczęto więc szukać różnego typu „bezpieczników”. Część samorządów zawiesza nawet lub ogranicza wydawanie warunków zabudowy. Pionierem jest Wrocław.

Już w  październiku 2024 (czyli w dacie wejścia w życie reformy planistycznej) Rada Miejska Wrocławia zdecydowała się przystąpić do sporządzenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego dla tych terenów, dla których nie było jeszcze obowiązującego planu miejscowego.

– Od wielu miesięcy wpływało coraz więcej wniosków o wydanie warunków zabudowy w lokalizacjach całkowicie sprzecznych z polityką przestrzenną miasta. Niektóre zamiary inwestycyjne budziły wręcz niepokoje społeczne. Jak wyliczyły nasze służby planistyczne, tylko w okresie od października 2023 r. do lipca 2024 r. Wrocław aż 11 razy przystępował do sporządzenia miejscowego planu nie dlatego, że wynikało to z aktualnych potrzeb polityki przestrzennej, ale by powstrzymywać kontrowersyjne pomysły niektórych inwestorów. – tłumaczy Michał Guz z Urzędu Miasta we Wrocławiu.

Dzięki rozpoczęciu prac nad planami, miasto ma prawo zawiesić na 18 miesięcy wydanie warunków zabudowy. Taką możliwość daje gminom art. 62 ust. 1 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Michał Guz podkreśla, że Wrocław wciąż wydaje warunki, ale nie wszystkim.

– Wszystkie wpływające wnioski o wydanie decyzji o warunkach zabudowy nadal są starannie analizowane. Gdy spełniają wymogi prawne i nie ma sprzeczności z miejską polityką planistyczną – są wydawane. Nie nadużywamy możliwości zawieszenia. Od momentu, kiedy wspomniane uchwały Rady Miejskiej weszły w życie, zostało ono zastosowane zaledwie kilka razy na 156 wniosków o wydanie decyzji o warunkach zabudowy. Należy podkreślić, że wśród tych 156 wniosków są też takie, gdzie zastosowano „zwykłą” odmowę wydania decyzji o warunkach zabudowy z powodów określonych ustawowo – podkreśla.

Cudowny czy wątpliwy patent 
Prawnicy uważają praktyki Wrocławia za wątpliwe.

– Rozwiązanie, które zastosował Wrocław, to niebezpieczny precedens, który równie dobrze może zastosować każda gmina w Polsce. Gdyby tak się stało,  mogłoby w istocie dojść do masowego blokowania możliwości wydania warunków zabudowy, jeżeli w ślad za uchwałami o przystąpieniu do sporządzenia planów miejscowych gminy podejmowałyby postanowienia o zawieszeniu postępowań o ustalenie warunków zabudowy, ze względu na procedowany plan miejscowy – ostrzega mec. Agnieszka Grabowska-Toś.

W tym czasie gminy mogłyby uchwalić plan ogólny i odsunąć w czasie problem grożących im kar za niewydanie warunków w terminie, ponieważ czas zawieszenia, nie wlicza się do terminów, po upływie których zgodnie z art. gmina może być obciążona karą. Gminy nie uciekną jednak całkowicie od wydania tych decyzji, ponieważ wszystkie wnioski złożone do końca 2025 roku, będą procedowane na obecnych zasadach, nawet jeśli w dacie wydawania warunków będzie już obowiązywał plan ogólny.

– Rozumiem, że zastosowanie takiego rozwiązania może być podyktowane chęcią uniknięcia kar. Takie przynajmniej głosy słychać ze strony urzędników. Ustawodawca wprowadzając reformę, nie przewidział bowiem możliwości odstąpienia od ich naliczania w okresie przejściowym, a w mojej ocenie należało to rozważyć, by gminy nie musiały dzisiaj uciekać się do tego rodzaju „sztuczek”. Można było przecież spodziewać się, że właściciele działek masowo ruszą do urzędów po warunki zabudowy, w obawie przed groźbą utraty możliwości zabudowy, którą teoretycznie dzisiaj mają – uważa mec. Agnieszka Grabowska-Toś.

Według niej nie można też zapominać o tym, że gminy miały ponad 20 lat na uchwalenie planów miejscowych i wiele z nich nic w tym temacie nie robiło. Ich bezczynność przez lata najwidoczniej była im na rękę.  Dlatego moim łatwo będzie wykazać, w ewentualnych zażaleniach od postanowień o zawieszeniu, jaki jest rzeczywisty cel podjęcia takich uchwał.  Ale dzięki nawet niezasadnym zawieszeniom – gminy kupią sobie więcej czasu na uporanie się z wnioskami o wydanie warunków.  Ostatecznie jednak najbardziej poszkodowanym będzie najsłabszy podmiot w tej układance –czyli  zwykły obywatel, który w zderzeniu z organem administracji ma z założenia słabszą pozycję. Inwestorzy sobie poradzą i będą odwoływać się od postanowień o zawieszeniu postępowania, ale zwykły Kowalski, który na swojej działce chce wybudować dom – zapewne już nie.

Wtóruje jej Maciej Obrębski, adwokat, partner w kancelarii Obrębski Adwokaci i Radcowie. – Praktyka Wrocławia stanowi oczywiste naruszenie jednej z naczelnych zasad kodeksu postępowania administracyjnego, tj. zasady zaufania do władzy publicznej. Zgodnie z art. 8 k.p.a. organy prowadzą postępowanie w sposób budzący zaufanie jego uczestników do władzy publicznej, kierując się m.in. regułą równego traktowania. Co więcej, kodeks wprost wskazuje, że organy bez uzasadnionej przyczyny nie odstępują od utrwalonej praktyki rozstrzygania spraw w takim samym stanie faktycznym i prawnym. Zasada równego traktowania jest zasadą konstytucyjną (art. 32 ust. 1 Konstytucji RP). Z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego wynika, że z art. 32 ust. 1 Konstytucji RP wynika „nakaz jednakowego traktowania podmiotów prawa w obrębie określonej klasy (kategorii). Wszystkie podmioty prawa charakteryzujące się w równym stopniu daną cechą istotną (relewantną) powinny być traktowane równo, a więc według jednakowej miary, bez zróżnicowań zarówno dyskryminujących jak i faworyzujących – wyjaśnia.

https://www.prawo.pl/biznes/szlaban-na-warunki-zabudowy-na-starych-zasadach-narusza-prawo,532037.html

 3. Większe wsparcie na mieszkalnictwo komunalne i społeczne. Rząd przyjął projekt

Tomasz Ciechoński | Data dodania: 18.03.2025

Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy o społecznych formach rozwoju mieszkalnictwa oraz niektórych innych ustaw. Celem jest wprowadzenie stabilnego finansowania budownictwa społecznego poprzez wsparcie samorządów i inwestorów .- Przyjęte przepisy doprowadzą do przywrócenia budownictwu społecznemu charakteru socjalnego. Projekt jest realizacją umowy koalicyjnej – zapowiada rząd.

Jak tłumaczy w komunikacie kancelaria premiera, w 2025 r. rząd przeznaczy na te rozwiązania przynajmniej 2,5 mld zł (w 2024 roku był to 1 mld zł), co umożliwi sfinansowanie w tym roku do 15 tys. mieszkań społecznych na tani najem. Do 2030 r. wsparcie wyniesie zaś do 45 mld zł.

Projekt zakłada, że samorządy mogą ubiegać się o bezzwrotną dotację na budowę nowych mieszkań lub remont pustostanów – do 80 proc. wartości inwestycji.

Inne rozwiązanie będzie wspierać budowę i remonty akademików: z Funduszu Dopłat finansowane będzie mogło być wsparcie na tworzenie lub modernizację pomieszczeń służących zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych studentów i doktorantów.

Jeszcze inne zmiany uatrakcyjnią oszczędzanie na Kontach Mieszkaniowych.

Chodzi m.in. o:

– obniżenie z 500 zł do 300 zł minimalnej kwoty wpłaty miesięcznej na konto;
– podwyższenie minimalnego wskaźnika rocznej premii mieszkaniowej do 4 proc.;
– zniesienie górnego limitu wieku dla rozpoczynających oszczędzanie, co umożliwi korzystanie z rozwiązania także osobom powyżej 45 lat;
– możliwość skorzystania z premii mieszkaniowej także w przypadku remontu lub przebudowy domu jednorodzinnego albo lokalu mieszkalnego, uzyskanego w drodze dziedziczenia lub darowizny.

Pierwszeństwo rozpatrywania wniosków o wsparcie będą miały przedsięwzięcia współfinansowane w ramach KPO (inwestycje w energooszczędne budownictwo mieszkaniowe dla gospodarstw domowych o niskich i średnich dochodach).

Wprowadzona zostanie data graniczna dla udzielania bezpiecznych kredytów 2 proc., które będą mogły zostać udzielone jedynie na wniosek złożony do czasu wejścia w życie ustawy.

https://www.prawo.pl/samorzad/nowelizacja-ustawy-o-spolecznych-formach-rozwoju-mieszkalnictwa,532055.html

Business Insider

 1. Rośnie aktywność inwestorów. W 2025 r. postawią na logistykę i mieszkania

NatKa | 20 marca 2025, 15:56.

Nowy cykl inwestycyjny na polskim rynku nieruchomości komercyjnych przynosi znaczący wzrost aktywności. Według raportu CBRE „Poland Real Estate Market Outlook 2025” wartość inwestycji w Polsce wzrosła z 2 mld euro do ponad 5 mld euro w skali roku. To kwota niemal równa łącznym inwestycjom we wszystkich pozostałych krajach regionu Europy Środkowo-Wschodniej.

– Wartość inwestycji w Polsce wzrosła w 2024 r. do ponad 5 mld euro, co stanowi 1,5-krotny wzrost w ciągu roku
– Sektor logistyczny przyciąga największą uwagę inwestorów w Europie Środkowo-Wschodniej — 37 proc. planuje lokować w niego kapitał
– Zainteresowanie sektorem mieszkaniowym rośnie, z czego 26 proc. inwestorów wybiera najem instytucjonalny mieszkań oraz domy studenckie
– Eksperci przewidują wzrost wartości inwestycji w nieruchomości komercyjne w Polsce do 2027 r. nawet o 30-40 proc.

Wśród inwestorów działających na rynkach regionu dominują dwa sektory: magazyny i nieruchomości mieszkaniowe. Jak wskazuje raport, sektor logistyczny przyciąga największą uwagę i aż 37 proc. inwestorów planuje ulokować w nim swój kapitał.

Preferencje inwestorów na 2025 r.
— Plany inwestorów na 2025 r. na rynkach Europy Środkowo-Wschodniej obejmują przede wszystkim sektor logistyczny — mówi Przemysław Felicki, dyrektor w dziale rynków kapitałowych w CBRE. — Ulokować w niego kapitał zamierza 37 proc. przedsiębiorców. Oprócz tego faworyzują oni mniej dojrzałe lokalnie klasy aktywów, takie jak sektor mieszkaniowy, na który składają się na przykład najem instytucjonalny mieszkań oraz domy studenckie. Preferuje je 26 proc. inwestorów — dodaje.

Pozostałe sektory również odnotowują wzrost zainteresowania. W sektor handlowy planuje inwestować 13 proc. inwestorów, a 10 proc. wybrało nieruchomości biurowe. Na uwagę zasługuje także wzrost zainteresowania branżą hotelową o 3 punkty procentowe w porównaniu do poprzedniego roku — 8 proc. przedsiębiorców planuje w nią zainwestować w najbliższych miesiącach.

Polska atrakcyjnym rynkiem dla inwestorów
Polska, a szczególnie Warszawa, jest postrzegana jako jedna z najlepszych lokalizacji dla europejskich inwestorów poszukujących aktywów na rynku nieruchomości komercyjnych. W 2024 r. wartość inwestycji w naszym kraju przekroczyła 5 mld euro, co oznacza 1,5-krotny wzrost w skali roku.

— Po dwóch-trzech latach spadków, mniejszej aktywności i większej ostrożności inwestorów wchodzimy w nowy cykl. Trend jest pozytywny – rynek nieruchomości zaczyna odbijać. Oczekujemy, że 2025 r. będzie jeszcze lepszy niż poprzedni, przybędzie transakcji, a ceny mogą rosnąć — przewiduje Przemysław Felicki.

Ekspert podkreśla również rosnące zainteresowanie Polski wśród zagranicznych inwestorów: — Widzimy, że zagraniczny kapitał coraz bardziej interesuje się Polską. Z perspektywy makroekonomicznej nasz kraj oferuje bardzo dobre wzrosty i perspektywy rozwoju. Mamy solidne fundamenty ekonomiczne, bazę talentów, wykwalifikowaną siłę roboczą. Choć nie brakuje wyzwań, związanych przede wszystkim z geopolityką, to nie widać by wywoływały one nerwowość wśród inwestorów — mówi.

Czynniki napędzające wzrost inwestycji
Za rosnącą atrakcyjnością polskiego rynku nieruchomości stoi kilka kluczowych czynników. Przede wszystkim, stabilizacja sytuacji ekonomicznej po okresie niepewności związanej z pandemią COVID-19 i inflacją. Obniżki stóp procentowych rozpoczęte w październiku 2024 r. zwiększyły dostępność finansowania i poprawiły opłacalność inwestycji długoterminowych.

Według analityków CBRE sektor logistyczny zawdzięcza swoją popularność dynamicznemu rozwojowi e-commerce oraz strategicznemu położeniu Polski na mapie europejskich łańcuchów dostaw. Nowe inwestycje w infrastrukturę transportową, w tym rozbudowa sieci dróg ekspresowych i autostrad, dodatkowo wzmacniają pozycję Polski jako centralnego hubu logistycznego w Europie Środkowo-Wschodniej.

Rosnące zainteresowanie sektorem mieszkaniowym ma natomiast związek z utrzymującym się deficytem mieszkań w dużych aglomeracjach oraz zmieniającymi się preferencjami młodszych pokoleń, które coraz częściej wybierają najem zamiast zakupu nieruchomości. Segment najmu instytucjonalnego (PRS — Private Rented Sector) jest stosunkowo nowy na polskim rynku, ale rozwija się bardzo dynamicznie, przyciągając uwagę inwestorów poszukujących stabilnych, długoterminowych zwrotów.

Perspektywy na przyszłość
Eksperci przewidują, że pozytywny trend inwestycyjny utrzyma się w kolejnych latach. Do 2027 r. całkowita wartość inwestycji w nieruchomości komercyjne w Polsce może wzrosnąć nawet o 30-40 proc. w porównaniu do obecnego poziomu. Spodziewane jest również dalsze różnicowanie portfeli inwestycyjnych i wzrost zainteresowania alternatywnymi klasami aktywów, takimi jak centra danych, infrastruktura opieki zdrowotnej czy obiekty life science.

— Polski rynek nieruchomości komercyjnych wkracza w fazę dojrzałości, oferując coraz szersze spektrum możliwości inwestycyjnych. Ta różnorodność, w połączeniu z solidnymi fundamentami gospodarczymi, będzie przyciągać zarówno doświadczonych graczy, jak i nowych inwestorów szukających atrakcyjnych zwrotów przy akceptowalnym poziomie ryzyka — podsumowują autorzy raportu CBRE.

https://businessinsider.com.pl/nieruchomosci/cbre-sektor-logistyczny-przyciaga-37-proc-inwestorow-w-2025-r/4cz9ewp

 2. Mniej pozwoleń na budowę i rozpoczynanych inwestycji. Schłodzenie rynku mieszkań

MR | 20 marca 2025, 15:34.

Dane GUS o budownictwie mieszkaniowym za luty br. potwierdzają, że ten rok na rynku deweloperskim w Polsce będzie czasem stabilizacji i złapania równowagi, której rynek usilnie oczekiwał — ocenia Polski Związek Firm Deweloperskich (PZFD).

W lutym deweloperzy w całym kraju rozpoczęli inwestycje obejmujące 10 tys. 925 nowych mieszkań, natomiast w pierwszych dwóch miesiącach łącznie wynik ten wyniósł 23,5 tys. lokali w budowie. Był o 10,2 proc. słabszy niż w analogicznym okresie zeszłego roku.

— Uważamy, że z uwagi na dysproporcję popytu i podaży oraz rekordową liczbę mieszkań dostępnych w ofercie, w kolejnych miesiącach budowniczy mogą obniżyć swoją aktywność jeszcze mocniej. W takich okolicznościach utrzymanie bardzo dobrego tempa wprowadzeń nowych inwestycji, który obserwowaliśmy w 2024 roku, będzie niemożliwe — powiedział radca prawny w PZFD Patryk Kozierkiewicz, cytowany w komunikacie.

Zdaniem PZFD, nie oznacza to jednak, że obecny rok maluje się dla branży w ciemnych barwach. Przeciwnie, powinien to być czas stabilizacji i złapania równowagi, której rynek usilnie oczekiwał.

— Przypomnijmy, branża przeszła w ostatnich latach wstrząs związany z osłabieniem gospodarczym i wybuchem wojny w Ukrainie, który został niemal natychmiast zastąpiony euforycznym okresem funkcjonowania programu „Bezpieczny kredyt 2” — dodał Kozierkiewicz.

Nawet gdyby aktualny rok był pod względem wprowadzeń około 15-20 proc. słabszy niż poprzedni, wciąż mówilibyśmy o znacznie lepszym wyniku niż w latach 2022— 2023. Osiągnięcie takiego pułapu pozwoliłoby branży na dalszy, harmonijny rozwój — podkreślił Związek.

— Szczególnie, że z uwagi na poprawiającą się sytuację gospodarczą i dobre prognozy inflacyjne, na horyzoncie widać już potencjalne obniżenie stóp procentowych, co powinno przyczynić się do wzrostu popytu na kredyty hipoteczne — stwierdził radca prawny.

Podobnie jak przy statystyce dotyczącej rozpoczęć, częściowy spadek aktywności inwestorów widać również w zakresie pozwoleń na budowę. W lutym udzielono zgód na budowę 13 tys. 391, a w dwóch pierwszych miesiącach łącznie 26 tys. 519 mieszkań. Stanowi to spadek o 12,4 proc. rok do roku.

— Wysokie koszty obsługi długu i obniżenie popytu powodują, że obecna sytuacja będzie sprzyjała dużym podmiotom, z silnie ugruntowaną pozycją rynkową. I to właśnie tacy, realizujący długofalową strategię deweloperzy mogą w tym roku odpowiadać za dużą część uzyskiwanych pozwoleń — uważa Kozierkiewicz.

W styczniu i lutym oddano do użytkowania łącznie 18,3 tys. nowych mieszkań, co jest niemal identycznym wynikiem względem pierwszych dwóch miesięcy 2024 r.

„Tendencja ta powinna utrzymywać się w perspektywie kolejnych miesięcy, skutkując najmniejszym rocznym odchyleniem spośród omawianych statystyk. Taki stan rzeczy wynika z okresu budowy inwestycji deweloperskiej, który w uśrednieniu wynosi niecałe dwa lata. Ponieważ w 2022 i 2023 r. rozpoczęto budowę niemalże takiej samej liczby budowanych lokali, podobnie powinny prezentować się statystyki mieszkań oddawanych do użytkowania dwa lata później, czyli kolejno w 2024 i 2025” — wskazano w komunikacie PZFD.

https://businessinsider.com.pl/nieruchomosci/mniej-pozwolen-na-budowe-i-rozpoczynanych-inwestycji-schlodzenie-rynku-mieszkan/6xqk9mh

Rynek Infrastruktury

 1. DSK Kancelaria dołącza do PZPB i angażuje się w legislację

Autor: art. sponsorowany | Data publikacji: 18-03-2025

DSK Kancelaria dołączyła do Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB), co stanowi ważny krok w kierunku naszego aktywnego zaangażowania w rozwój sektora budowlanego i kształtowanie jego otoczenia prawnego oraz ekonomicznego.

PZPB zrzesza liderów sektora budowlanego i infrastrukturalnego – jego członkowie generują ponad 50 mld zł wartości produkcji budowlano-montażowej i zatrudniają ponad 50 tys. pracowników. Wśród nich znajduje się 13 z 15 największych firm realizujących inwestycje w Polsce, a także deweloperzy, biura projektowe, firmy konsultingowe oraz producenci wyrobów budowlanych, technologii i maszyn – w tym wielu naszych klientów.

Dobre prawo = dobre budownictwo

Jako członek PZPB DSK Kancelaria aktywnie uczestniczy w pracach nad reformą przepisów budowlanych. W ramach okrągłego stołu „Dobre prawo – dobre budownictwo”, organizowanego przez PZPB, członkowie naszego zespołu inwestycji i zamówień publicznych – Wiktoria Zielińska-Grącka, Paulina Skórzewska, Agnieszka Środecka i Jędrzej Witaszczak – pracują nad propozycjami zmian w zakresie umowy o roboty budowlane w Kodeksie cywilnym. To istotny etap w procesie poprawy legislacji, realizowany poprzez przygotowanie branżowych rekomendacji w ramach konsultacji społecznych.

Jako praktycy działający w interesie inwestorów, wykonawców i podwykonawców dostrzegamy potrzebę wprowadzenia szeregu zmian i klarownego uregulowania kluczowych elementów tej umowy. Obecne przepisy często są niejednoznaczne i nieprzystosowane do realiów rynkowych, co prowadzi do sporów i niepewności prawnej. Naszym celem jest zaproponowanie konkretnych rozwiązań, które poprawią funkcjonowanie rynku budowlanego i zapewnią większą stabilność wszystkim uczestnikom procesu inwestycyjnego.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/dsk-kancelaria-czlonkiem-pzpb-i-zaangazowane-w-legislacje-94646.html

 2. Bliżej umowy na budowę S8 Łagiewniki – Niemcza? Sąd oddalił skargę

Autor: ep. | Data publikacji: 20-03-2025

Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił skargę dotyczącą przetargu na odcinek drogi ekspresowej S8 Łagiewniki – Niemcza. Oznacza to, że ostatnia oczekująca umowa na fragment S8 pomiędzy Wrocławiem i Kłodzkiem będzie mogła zostać podpisana.

Chodzi o odcinek liczący 9,3 km, który ma powstać w nowym śladzie. Budowana będzie droga dwujezdniowa z dwoma pasami ruchu w każdym kierunku.

O realizację tego kontraktu ubiegało się ośmiu wykonawców. W sierpniu ub. roku GDDKiA wskazała ofertę najkorzystniejszą – wybrała Polbud Pomorze, który wycenił prace na 331,3 mln zł. Od tego rozstrzygnięcia wpłynęły odwołania do Krajowej Izby Odwoławczej. KIO podtrzymała decyzję inwestora, ale orzeczenie zostało zaskarżone do sądu. Skargę złożył oferent z drugą ceną w przetargu – Budimex (proponował blisko 384 mln zł).

Sąd Okręgowy w Warszawie 19 marca oddalił skargę. Tym samym najkorzystniejsza pozostaje oferta Polbudu.

W ramach kontraktu na odcinek Łagiewniki – Niemcza powstać ma 25 obiektów inżynierskich, w tym sześć nad ciągiem głównym, osiem w ciągu drogi ekspresowej oraz 1 przepust. Wybudowany ma być także węzeł Niemcza oraz para Miejsc Obsługi podróżnych Kietlin.

Łagiewniki – Niemcza to część planowanej trasy ekspresowej z Wrocławia do Kłodzka o długości 87 km. GDDKiA podzieliła trasę na sześć odcinków realizacyjnych. Na pięć podpisane zostały już umowy z wykonawcami. Są to: Kobierzyce Północ – Kobierzyce Południe (wykonawcą jest Strabag Infrastruktura Południe), Kobierzyce – Jordanów Śląski (wykonawcą jest Porr), Jordanów Śląski – Łagiewniki Zachód (wykonuje Budimex), Niemcza – Ząbkowice (wykonawca to Mostostal Warszawa) oraz Ząbkowice Śląskie – Bardo (wykonawcą jest Kobylarnia z Mirbudem). Wyrok sądu otwiera drogę do zawarcia szóstego kontraktu.

Dalsza część trasy w stronę Kłodzka jest jeszcze na etapie przygotowań. Cała trasa ekspresowa S8 Wrocław – Kłodzko ma być gotowa do 2033 roku.

GDDKiA prowadzi także prace studialne dla drogi od Kłodzka w stronę Boboszowa i granicy z Czechami.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/blizej-umowy-na-budowe-s8-lagiewniki–niemcza-sad-oddalil-skarge–94686.html

Portal ZP

 1. Kolejny wyrok TSUE o ograniczeniu dostępu do unijnych przetargów wykonawców z państw trzecich (sygn. C-266/22)

Rafał R. Wasilewski | Stan prawny na dzień: 20.03.2025

Trybunał Sprawiedliwości UE w wyroku z 13.05.2025 r. (C-266/22) ponownie wypowiedział się w sprawie dostępu wykonawców z państw trzecich do unijnych zamówień publicznych. Tym razem oceniał decyzję o wykluczeniu z rumuńskiego przetargu wykonawcy z siedzibą w Chinach. Sprawdź, co wynika z kolejnego orzeczenia TSUE i jak Trybunał uzasadnia swoją decyzję.

Sentencja wyroku
Skład orzekający przypomniał w sentencji wyroku, że art. 3 ust. 1 lit. e Traktatu o Funkcjonowaniu UE (TFUE) przyznaje Unii wyłączną kompetencję w dziedzinie wspólnej polityki handlowej.

Przekłada się to na interpretację art. 2 ust. 1 TFUE. Należy jej dokonywać w następujący sposób: przepis ten stoi na przeszkodzie temu, by w braku unijnego aktu wymagającego lub zakazującego dostępu do zamówień publicznych wykonawcom z państwa trzeciego, które nie zawarło z Unią umowy międzynarodowej, o której mowa w art. 25 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/24/UE z 26 lutego 2014 r. w sprawie zamówień publicznych, uchylającej dyrektywę 2004/18/WE, instytucja zamawiająca państwa członkowskiego wykluczyła wykonawcę z takiego państwa trzeciego na podstawie aktu ustawodawczego przyjętego przez to państwo członkowskie bez upoważnienia ze strony Unii. Przy czym okoliczność, że akt ustawodawczy wszedł w życie po publikacji ogłoszenia o zamówieniu, nie ma w tym względzie znaczenia.

Rumuński urząd wykluczył z przetargu konsorcjum z chińskim liderem
TSUE pogląd przyjął ten w ramach odpowiedzi na pytanie prejudycjalne związane z przetargiem w Rumunii. Doszło tam do sporu między konsorcjum składającym się z CRRC Qingdao Sifang Co. Ltd i Astra Vagoane Călători SA (zwanych dalej łącznie „konsorcjum”) a Autoritatea pentru Reformă Feroviară (urzędem ds. reformy kolejnictwa, Rumunia) (zwanym dalej „ARF”) i Alstom Ferroviaria SpA. Spór dotyczył decyzji ARF o wykluczeniu konsorcjum z postępowania na dostawę elektrycznych zespołów trakcyjnych oraz na świadczenie usług konserwacji i naprawy tych zespołów. Przyczyną wykluczenia był fakt, że lider konsorcjum – CRRC Qingdao Sifang – jest spółką z siedzibą w Chinach.

Rozstrzygnięcie i uzasadnienie wyroku
W uzasadnieniu wyroku TSUE zwrócił najpierw uwagę, że chociaż skierowane do niego pytanie wskazuje na dyrektywę 2014/24, to postępowanie o udzielenie zamówienia publicznego było objęte zakresem dyrektywy 2024/25. Niemniej uzasadnienie swojego orzeczenia Trybunał oparł na interpretacji przepisów dyrektywy 2014/24.

Zdaniem TSUE równe traktowanie wykonawców przez zamawiających na podstawie art. 25 dyrektywy 2014/24 odnosi się do tych wykonawców, którzy pochodzą z państw uczestniczących w porozumieniu GPA lub z którymi UE jest związana umowami międzynarodowymi.

W tym konkretnym przypadku Chińska Republika Ludowa nie była ani stroną porozumienia GPA, ani innej umowy międzynarodowej. Dlatego wykonawca pochodzący z ChRL nie korzysta z zasady równego traktowania w dostępie do zamówień publicznych na terenie UE.

W konsekwencji tacy wykonawcy nie mają na podstawie przepisów dyrektywy 2014/24 zagwarantowanego dostępu do zamówień publicznych w UE. Jak wskazał TSUE takie podmioty mogą zostać:

– wykluczone;
– dopuszczone do postępowania, ale nie mogą się powoływać na tę dyrektywę i domagać się równego traktowania ich ofert w stosunku do ofert wykonawców z państw członkowskich UE i oferentów z państw – stron porozumienia GAP lub zawartych z UE umów międzynarodowych.

W przypadku braku przyjętych przez Unię aktów to do instytucji zamawiającej należy ocena, czy dopuścić w przetargu wykonawców z państwa trzeciego, które nie zawarło z Unią umowy międzynarodowej gwarantującej równy i wzajemny dostęp do zamówień publicznych. W przypadku gdy zamawiający zdecyduje się dopuścić takie podmioty do postępowania, może przewidzieć korektę wyniku porównania ofert złożonych przez tych wykonawców z ofertami złożonymi przez innych wykonawców (wyrok z 22 października 2024 r., Kolin Inşaat Turizm Sanayi ve Ticaret, C‑652/22, EU:C:2024:910, pkt 63).

W uzasadnieniu TSUE podkreślił również, że państwa członkowskie nie mają prawa do samodzielnego rozwiązania sytuacji takich wykonawców w drodze ustawowej. Jest to, jak wskazano, wyłączna kompetencja UE wynikająca z art. 3 ust. 1 lit. e TFUE.

Praktyczne wnioski dla zamawiających i wykonawców
Jakie wnioski płyną dla wykonawców i zamawiających z wydanego wyroku? Skoro prawo UE nie regulowało sytuacji wykonawców z ChRL, a nie mogli korzystać z równego dostępu do zamówień na podstawie art. 25 dyrektywy 2014/24, to do zamawiającego (instytucji zamawiającej) należała decyzja, czy wykonawcę należy dopuścić do postępowania, czy z niego wykluczyć.

Jak wskazano, ustawodawca w państwie członkowskim nie może rozwiązać tego zagadnienia ogólnie w drodze ustawy. Jednak sytuację takich wykonawców w konkretnym postępowaniu może uregulować zamawiający (instytucja zamawiająca). Jak to przekłada się na praktykę? Zamawiający może przedstawić w dokumentach zamówienia warunki traktowania takich wykonawców. Warunki te mają odzwierciedlać obiektywną różnicę między sytuacją prawną tych wykonawców a sytuacją prawną wykonawców z UE i z państw trzecich, które zawarły z UE odpowiednią umowę. Powinny opierać się na zasadzie pewności prawa i ochrony uzasadnionych oczekiwań.

Wcześniej w ramach Portalu ZP zwracano uwagę, że dopuszczalne jest zawarcie w SWZ klauzuli o odrzuceniu oferty takiego wykonawcy (czytaj tutaj).

Ważnym elementem wyroku jest podkreślenie, że gdyby wykonawca chciał w późniejszym czasie szukać ochrony prawnej i powoływać się na naruszenie zasad udziału w postępowaniu (regulacji warunków jego traktowania ustalonych przez zamawiającego), to będzie to mogło być rozpatrywane tylko przez pryzmat prawa krajowego, a nie prawa UE.

https://www.portalzp.pl/nowosci/kolejny-wyrok-tsue-o-ograniczeniu-dostepu-do-unijnych-przetargow-wykonawcow-z-panstw-trzecich-sygn.-c26622-35051.html

 2. Potwierdzenie wykonania przedmiotu umowy

Agata Hryc-Ląd | Stan prawny na dzień: 20.03.2025

Protokół odbioru robót budowlanych to dokument, w którym inwestor i wykonawca zgodnie potwierdzają, że przedmiot umowy został przekazany w stanie wynikającym z zawartej przez strony umowy.

Przepis art. 128 ust. 1 ustawy Pzp przewiduje obowiązek dodatkowego wezwania wykonawcy do złożenia, poprawienia lub uzupełnienia niezłożonych, niekompletnych lub zawierających błędy dokumentów lub oświadczeń. Celem tego przepisu jest ograniczenie sytuacji, w których prawidłowa merytorycznie oferta musi być odrzucona z powodu braków lub błędów w złożonych dokumentach.

Ustawa Prawo budowlane nie reguluje szczegółowo kwestii odbioru końcowego robót budowlanych i związanego z nim protokołu sporządzanego z tej czynności, wskazując, że strony winny określić szczegółowe obowiązki stron wynikające z odbioru, w tym obowiązki wykonawcy także w zakresie wykazu ujawnionych wad wraz z terminami ich usunięcia.

W kontekście powyższego istotnym jest, że referencje bądź inne dokumenty sporządzane przez odbiorcę zadań referencyjnych nie muszą w treści zawierać sformułowania „należycie wykonane” lub „należycie wykonywane”, gdyż dokumenty te nie mają ustalonej przepisami prawa treści. Wystarczającym jest więc stwierdzenie w ich treści, że zadanie referencyjne zostało wykonane zgodnie z umową albo że zostało wykonane w sposób satysfakcjonujący lub prawidłowo. Bezusterkowy protokół odbioru może samodzielnie stanowić dokument, o którym mowa w § 9 ust. 1 pkt 1 Rozporządzenia Ministra Rozwoju, Pracy i Technologii w sprawie podmiotowych środków dowodowych oraz innych dokumentów lub oświadczeń, jakich może żądać zamawiający od wykonawcy. (M. Jaworska, Zamówienia publiczne, Akty wykonawcze, Komentarz, warszawa 2023).

Istotnym był również fakt, że w treści protokołu odbioru ostatecznego wskazano na wykonanie robót „zgodnie z Umową z uwzględnieniem modyfikacji wynikających z Porozumienia Nr (…)”, co potwierdzało należyte wykonanie robót, czyli zgodnie z umową. Wskazano bowiem wprost, że roboty zostały wykonane „zgodnie z umową z uwzględnieniem modyfikacji”. Protokół odbioru robót budowlanych oznacza, że roboty zostały zakończone i zaakceptowany został stan prac w nim wskazanych.
Oczywistym dla KIO było również to, że z momentem odbioru robót budowlanych przez inwestora otwiera się dla niego możliwość zgłaszania m.in. roszczeń z tytułu rękojmi. Protokół odbioru robót budowlanych to dokument, w którym inwestor i wykonawca zgodnie potwierdzają, że przedmiot umowy został przekazany w stanie wynikającym z zawartej przez strony umowy, tj. jest zgodny z projektem. W orzecznictwie podkreśla się, że dokonanie odbioru prac przez inwestora aktualizuje tzw. domniemanie faktyczne co do tego, że prace zostały wykonane zgodnie z umową. Przepisy dotyczące rękojmi za wady przewidują bowiem zamknięty katalog uprawnień i brak jest wśród nich prawa do wykonania zastępczego. Oznacza to więc – zdaniem części praktyków prawa – że wykonanie zastępcze z kodeksu cywilnego nie jest możliwe w przypadku rękojmi.

Sygnatura

Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 12 lutego 2025 r. sygn. akt KIO 95/25

https://www.portalzp.pl/nowosci/potwierdzenie-wykonania-przedmiotu-umowy-35050.html

Dziennik Gazeta Prawna 

Miasta blokują lawinę wniosków o warunki zabudowy. Inwestycje w szczerym polu nie powstaną

Krzysztof Bałękowski | 19 marca 2025, 06:00

Parasolem ochronnym ma być przystąpienie do sporządzania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Dla objętych nimi terenów samorząd może zawiesić przyjmowanie wniosków o wydanie decyzji o warunkach zabudowy.

Na taki krok zdecydował się Wrocław – w stosunku do całego terytorium miasta, które dziś nie jest pokryte planami miejscowymi. Nad podobną decyzją, dotyczącą terenów o dużej presji inwestycyjnej, będą głosować radni w Gdańsku na najbliższym posiedzeniu rady. W obu przypadkach urzędnicy nie ukrywają, że chodzi o wstrzymanie wydawania decyzji o warunkach zabudowy (tzw. wuzetek), które mogłyby być sprzeczne z polityką przestrzenną miasta – i zyskanie czasu na uchwalenie planów ogólnych.

Rewolucja przyniosła problemy z warunkami zabudowy
Zalew wniosków o wydanie decyzji WZ to dziś duży problem dla gmin. Przypomnijmy, że to efekt rewolucji w zarządzaniu przestrzenią, która została wprowadzona ustawą z 7 lipca 2023 r. o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2023 r. poz. 1688). Wszystkie gminy w Polsce muszą uchwalić nowe dokumenty – plany ogólne. Pierwotnie termin ustalono na koniec tego roku, ale rząd proceduje nowelizację przedłużającą go do 30 czerwca 2026 r.

To oznacza duże ograniczenie terenów, dla których będzie można wydawać wuzetki. Samorząd może ustalić obszary uzupełnienia zabudowy, dla których będzie to możliwe, ale nie musi. Wszystko po to, aby pożegnać zabudowę w szczerym polu – o to dba ministerialny algorytm, który pokaże, gdzie w danej gminie są warunki do wyznaczania terenów z zabudową mieszkaniową.

Stąd pośpiech inwestorów i mieszkańców – jeśli teraz uda im się uzyskać wuzetkę, a w dalszej kolejności pozwolenie na budowę, to inwestycja ruszy nawet na terenie, dla którego w planie ogólnym wprowadzony zostanie zakaz. Co więcej, decyzje WZ, które uprawomocnią się przed uchwaleniem planu ogólnego, będą bezterminowe, a te późniejsze – już tylko pięcioletnie.

– Widmo ograniczenia wydawania decyzji WZ do obszarów uzupełniania zabudowy w planach ogólnych napędziło masowe składanie wniosków – mówi dr Aleksandra Błaszczyńska-Śmigielska, radca prawny z Kancelarii Jacek Kosiński Adwokaci i Radcowie Prawni. – Urbaniści wskazują, nie bez racji, że to może zniweczyć całą reformę, która ma zapobiec rozlewaniu się zabudowy, zwłaszcza mieszkalnej. Ustawowy zakaz wydawania decyzji WZ w okresie przejściowym mógłby jednak być potencjalnie niekonstytucyjny, więc z sytuacji nie ma łatwego wyjścia – tłumaczy.

Plany miejscowe blokują wuzetki
Zgodnie z art. 62 ust. 1 ustawy z 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (tj. Dz.U. z 2024 r. poz. 1130 ze zm.) postępowanie w sprawie ustalenia warunków zabudowy można zawiesić na nie więcej niż 18 miesięcy, jeśli dla danego terenu rada gminy przystąpiła do sporządzenia planu miejscowego. Wuzetka będzie wydana, jeśli w tym czasie plan miejscowy nie zostanie przyjęty.

Od jakiegoś czasu gminy rozważały możliwość przystąpienia do sporządzania tych dokumentów już po przyjęciu planów ogólnych – tak, aby wygasić uzyskiwane dziś decyzje WZ, zanim inwestorzy dostaną pozwolenia na budowę. Wszystkie siły zostały bowiem teraz rzucone na przygotowanie planów ogólnych, żeby uniknąć paraliżu inwestycyjnego. Teraz okazuje się, że część dużych miast podejmuje działania ratunkowe równolegle.

„Nasiliły się wnioski podmiotów o DWZ w lokalizacjach całkowicie sprzecznych z polityką przestrzenną miasta, a także z interesem społecznym. Tylko w okresie od października 2023 r. do lipca 2024 r. Wrocław aż 11 razy przystępował do MPZP nie dlatego, że wynikało to z aktualnych potrzeb polityki przestrzennej, ale by powstrzymywać kontrowersyjne (delikatnie mówiąc) pomysły niektórych inwestorów. Podkreślamy: «niektórych», bo oczywiście nie wszystkich. Te swoiste akcje ratunkowe stanowiły już 40 proc. wszystkich przystąpień do MPZP” – wskazują urzędnicy z Wrocławia w odpowiedzi na pytania DGP.

Jednocześnie przedstawiciele miasta przekonują, że nie należy tego traktować jako zapowiedzi zawieszenia każdego wniosku o wuzetkę. Chodzi tylko o te wnioski, które zostaną uznane za sprzeczne z lokalną polityką przestrzenną. „Od października 2024 r., kiedy uchwałą rady miejskiej Wrocław przystąpił do MPZP na całym obszarze, gdzie dotychczas nie było obowiązujących planów ani przystąpień, skorzystaliśmy z tej możliwości dosłownie kilka razy” – dodaje wrocławski magistrat.

– Takim działaniem, jakkolwiek mieszczącym się w granicach prawa, gmina faktycznie zablokowała możliwość uzyskania decyzji o warunkach zabudowy w okresie przejściowym reformy aż do czasu uchwalenia planu ogólnego, który może im tę zabudowę uniemożliwić. Jeżeli nie wszystkie postępowania będą automatycznie zawieszane, to rodzi się pytanie, które będą i czy gmina nie narazi się na zarzut dowolności w uznaniu podstawy do zawieszenia postępowania – komentuje Joanna Maj, radca prawny z SWK Legal.

– Jeśli miastu Wrocław uda się przeprocedować w ciągu 18 miesięcy przynajmniej część planów, to sprawy wuzetek będzie trzeba umorzyć. Jeśli nie, postępowania będą mogły zostać dokończone na dotychczasowych zasadach, czyli bez uwzględniania obszarów uzupełniania zabudowy w planach ogólnych – dodaje dr Aleksandra Błaszczyńska-Śmigielska.

Gdańsk idzie śladem Wrocławia w sprawie wuzetek
W Gdańsku takie działania zostaną podjęte w odniesieniu do wybranych terenów. Urzędnicy mówią o przystąpieniu do planów ochronnych, które umożliwią zablokowanie decyzji WZ w niektórych miejscach. „Przykładem jest uchwała, która zostanie poddana pod głosowanie na najbliższej sesji Rady Miasta Gdańska. Niewykluczone są także kolejne, które dadzą miastu czas na przygotowanie i uchwalenie planu ogólnego” – wskazuje miasto.

Jak podkreślają eksperci, trudno się spodziewać, aby samorządowe kolegia odwoławcze (SKO) kwestionowały takie działania miast, jeśli inwestor odwoła się od postanowienia o zawieszeniu postępowania w sprawie ustalenia warunków zabudowy. SKO nie będzie badać, czy intencją gminy jest rzeczywiście przyjęcie planu miejscowego, bo nie ma do tego podstaw prawnych.

https://serwisy.gazetaprawna.pl/samorzad/artykuly/9760209,miasta-blokuja-lawine-wnioskow-o-warunki-zabudowy-inwestycje-w-szczer.html

Budownictwo i PZP | Prasówka | 13.03.2025 r.

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Pierwsza elektrownia atomowa. Polska gotowa na 58 proc. [RAPORT]

Oprac. W.S. | wczoraj, 11:33

Polska dokonała w ostatnich dwóch latach znaczącego postępu w przygotowaniach do uruchomienia inwestycji w energetykę jądrową i obecnie jest w 58 proc. gotowa do rozpoczęcia budowy pierwszej wielkoskalowej elektrowni jądrowej EJ1, wynika z raportu kancelarii Baker McKenzie i Polityki Insight. Eksperci wysoko ocenili stan gotowości w obszarze regulacyjnym, społecznym i politycznym, a przyspieszenia wymagają przygotowania w zakresie technologicznym, inwestycyjnym i systemowym, zwłaszcza jeśli chodzi o pozyskiwanie wykwalifikowanej kadry.

W raporcie przedstawiono Indeks Gotowości Atomowej opracowany na podstawie sześciu kluczowych kryteriów. Najwyżej oceniono aspekt polityczny (9 na 10 punktów w Indeksie), zaś obszary regulacyjny i społeczny uzyskały po 8 punktów. Najniższą notę (3 punkty) eksperci przyznali obszarowi technologicznemu, a kwestie inwestycyjne i systemowe, na które składają się finanse, kadry, inwestycje towarzyszące i przygotowanie administracji publicznej, uzyskały po 4 punkty, wymieniono.

Polskie regulacje dotyczące atomu
„Polskie regulacje zmniejszają ogólny poziom ryzyka związany z budową i eksploatacją elektrowni atomowych, co ma duże znaczenie z punktu widzenia planowania i pozyskiwania finansowania dla tych projektów. Nadal jednak są kwestie, które mogą wymagać rozwiązania ustawowego, np. funkcjonowanie poolów ubezpieczeniowych, wzmocnienie wymagania local content na etapie zamawiania czy określenie sposobu liczenia local content. Zwłaszcza te ostatnie kwestie są istotne, ponieważ budowa i eksploatacja elektrowni jądrowej stanowią szansę na rozwój polskiej gospodarki i transfer technologii” – powiedziała partnerka kierująca zespołem zrównoważonego rozwoju i transformacji energetycznej w Baker McKenzie w Warszawie Agnieszka Skorupińska, cytowana w komunikacie.

Przepisy określające procedurę realizacji budowy i eksploatacji elektrowni jądrowych zostały wdrożone zarówno na poziomie ustaw, jak i rozporządzeń. Uwzględniają one ułatwienia dla projektów atomowych, wpisują się w standardy bezpieczeństwa i ochrony radiologicznej. Polskie przepisy są spójne z regulacjami międzynarodowymi i europejskimi. Cechuje je neutralność technologiczna, co oznacza, że pozwalają one na realizację inwestycji niezależne od planowanej mocy reaktora i technologii, wskazano w materiale.

„Ważne jest jednoznaczne określenie w aktualnych dokumentach strategicznych roli i miejsca energii jądrowej w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym oraz ewentualnie w innych sektorach, np. w ciepłownictwie. Atomowe ambicje Polski muszą być skorelowane z potrzebami i możliwościami gospodarki” – dodał starszy analityk ds. energetycznych w Polityce Insight Dominik Brodacki.

Elektrownia jądrowa w Polsce – czynnik społeczny
Eksperci zwracają uwagę, że czynnik społeczny także nie jest przeszkodą w rozpoczęciu budowy w Polsce elektrowni jądrowej. Wysokie poparcie dla projektu jest po części wynikiem wydarzeń ostatnich lat – w szczególności inwazji Rosji na Ukrainę i powracających dyskusji o potrzebie niezależności energetycznej kraju.

„Zmiana w postrzeganiu energetyki jądrowej jest też widoczna w kontekście transakcyjnym. Kilka lat temu inwestorzy instytucjonalni nie uważali tego sektora za atrakcyjny, obawiając się wysokiej zależności od regulatora, długiego horyzontu inwestycyjnego, ograniczonych możliwości wyjścia z inwestycji oraz ryzyka zmiany klasyfikacji atomu jako zrównoważonego źródła energii. Obecnie obserwujemy rosnące zainteresowanie transakcjami w tym obszarze – jeśli nie bezpośrednio w elektrownie, to w spółki będące częścią szerokiego łańcucha wartości związanego z energetyką jądrową” – powiedziała partner zarządzająca oraz współkierująca praktyką transakcyjną w Baker McKenzie w Warszawie Weronika Achramowicz.

W kontekście gotowości inwestycyjnej, eksperci szacują, że podpisanie kontraktu na kompleksową budowę reaktorów w formule EPC (Engineering, Procurement, Construction) może się opóźnić i nastąpi dopiero w 2028 lub 2029 roku, czyli trzy lata później od pierwotnie zakładanego terminu.

Dłuższy termin należy również założyć dla uzyskania zgody Komisji Europejskiej na udzielenie pomocy publicznej w związku z inwestycją. Choć Komisja zobowiązana jest udzielić odpowiedzi w ciągu 18 miesięcy od notyfikacji, przy tak złożonych projektach proces ten zwykle trwa dłużej, podkreślono.

Atom w Polsce a zabezpieczenie finansowe
„Żaden z realizowanych w Polsce projektów jądrowych nie ma na chwilę obecną w całości zabezpieczonego finansowania. Inwestycja w EJ1 jest jednak najbardziej zaawansowana i pozyskanie brakujących funduszy nie powinno stanowić istotnej przeszkody dla jej realizacji. Wniosek notyfikacyjny do Komisji Europejskiej przewiduje udzielenie wsparcia operacyjnego w formie dwukierunkowego kontraktu różnicowego, co jest zgodne z dotychczasową praktyką i przepisami UE w zakresie pomocy publicznej dla projektów jądrowych” – ocenił senior associate w zespole zrównoważonego rozwoju i transformacji energetycznej w Baker McKenzie w Warszawie Arkadiusz Ratajczak.

Najniższą ocenę autorzy raportu przyznali obszarowi technologicznemu, co wynika z faktu, że wybrany dla pierwszej elektrowni reaktor wciąż czeka na finalizację procedury licencyjnej. Ponadto brak jest planów co do zakontraktowania innych komponentów dla elektrowni, które mają długi proces produkcyjny.

Elektrownia EJ1 ma mieć trzy reaktory zbudowane w technologii AP1000 amerykańskiej firmy Westinghouse o łącznej mocy 3,75 GW. We wniosku notyfikacyjnym do Komisji Europejskiej rząd określił koszty inwestycji na kwotę 192 mld zł, z czego około 60 mld zł ma mieć formę bezpośredniego dokapitalizowania spółki PEJ ze środków Skarbu Państwa.

https://serwisy.gazetaprawna.pl/energetyka/artykuly/9756500,pierwsza-elektrownia-atomowa-polska-gotowa-na-58-proc-raport.html

 2. Polskie zamówienia publiczne dostępne dla firm z Chin czy Turcji

Sławomir Wikariak | wczoraj, 01:00

Firmy spoza UE nadal będą mogły startować w polskich przetargach, chyba że zamawiający ograniczy im tę możliwość w konkretnym postępowaniu – zakłada propozycja zmian w prawie zamówień publicznych. Eksperci mówią, że z wyroku TSUE wynikać odwrotna zasada.

Resort rozwoju w założeniach do projektu nowelizacji ustawy – Prawo zamówień publicznych proponuje, by zamawiający w dokumentacji przetargowej konkretnego postępowania mógł narzucać wykonawcom z takich krajów jak Chiny czy Turcja odmienne traktowanie od europejskich przedsiębiorców, bądź też całkowicie zabronić im składania ofert. Zapytani przez DGP eksperci uważają, że taka konstrukcja przepisów będzie niezgodna z orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, którego wykonaniu ma służyć projektowana nowelizacja.

TSUE zamknął rynek zamówień publicznych
Chodzi o głośny wyrok z 22 października 2024 r. w sprawie C-652/22 (sprawa Kolin). TSUE stwierdził w nim, że prawo unijne gwarantuje równe traktowanie jedynie firmom unijnym oraz z państw sygnatariuszy Porozumienia WTO ws. zamówień rządowych (GPA). Gwarancje zawarte w dyrektywach nie mają natomiast zastosowania do przedsiębiorstw z państw trzecich. Co więcej, państwa członkowskie nie mogą ich przyznać przepisami krajowymi, gdyż jest to wyłączna kompetencja UE. Prawo do startu w określonym przetargu, na określonych zasadach, może natomiast dać sam zamawiający.

Z założeń przedstawionych przez resort rozwoju wynika jednak co innego.

„W celu zapewnienia skuteczności powyższego orzeczenia trybunału niezbędne jest wyraźne wskazanie w projektowanych regulacjach, że zamawiający w postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego (…) są uprawnieni do ograniczenia dostępu do zamówień i umów koncesji wykonawcom z państw trzecich. Ograniczenie to będzie mogło polegać na niedopuszczeniu do udziału w postępowaniu, bądź w przypadku dopuszczenia takich wykonawców – na zróżnicowaniu ich traktowania w ww. postępowaniach od pozostałych wykonawców” – czytamy.

Rynek otwarty, konkretne przetargi zamknięte
– Orzeczenie, odnosząc się do treści przepisów dyrektyw, mówi wprost, że rynek unijny, a więc też polski, jest co do zasady zamknięty dla wykonawców z państw spoza UE. Jedynie w konkretnych przetargach, jeśli zamawiający ma ku temu przesłanki, może takim wykonawcom umożliwić ubieganie się o zamówienia i ustalić ewentualnie mniej korzystne ich traktowanie. Tymczasem z założeń przedstawionych przez resort rozwoju zdaje się wynikać coś dokładnie odwrotnego – komentuje dr Wojciech Hartung, counsel w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.

Zgodnie z proponowanym rozwiązaniem, odrzucenie oferty wykonawców z państw trzecich wymagałoby podjęcia działania przez zamawiającego. Wszelkie ograniczenia, a więc zarówno zakaz ubiegania się o zamówienie, jak i odmienne traktowanie od unijnych przedsiębiorców, musiałby przewidzieć w dokumentacji przetargowej.

– Tymczasem TSUE w swym wyroku wyraźnie akcentuje konieczność podjęcia przez zamawiającego „decyzji o dopuszczeniu”, a nie „decyzji o braku dopuszczenia”. Jest to świadome działanie trybunału, który jako „opcję domyślną” przyjął brak dopuszczenia podmiotów spoza GPA do unijnego rynku zamówień publicznych” – podkreśla dr hab. Paweł Nowicki, prof. UMK, radca prawny i członek Rady Zamówień Publicznych.

– Jeżeli projekt będzie zakładał domyślne dopuszczenie wykonawców z państw trzecich do rynku zamówień, a zamawiającym przyzna jedynie uprawnienie do incydentalnego ograniczania tego dostępu, to taka propozycja nie będzie stanowiła wykonania wyroku. TSUE stwierdził wprost, że przepisy krajowe nie mogą przyznawać równego traktowania przedsiębiorcom z państw trzecich. Trybunał przesądził, że zamawiającemu wolno jedynie rozważyć dopuszczenie takich wykonawców do konkretnego postępowania, a także do określenia szczególnych reguł ich udziału, jeśli wyrazi to zgodę, świadomie uzewnętrznioną w dokumentacji przetargowej – dodaje dr Jarosław Kola z kancelarii WKB Lawyers.

Poprzednie projekty wycofane
Odmienne od przedstawionych przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii reguły przewidywał projekt złożony przez posłów PSL, który 20 lutego został jednak wycofany z Sejmu. Zasadą miało być zapewnienie równego traktowania jedynie wykonawcom z UE oraz państw będących sygnatariuszami porozumienia GPA. Zamawiający mógłby natomiast określić w dokumentach przetargowych warunki udziału wykonawców z państw trzecich. Innymi słowy, jeśli organizator przetargu chciałby dopuścić do niego firmy z Chin czy Turcji, to musiałby dać temu wyraz w ogłoszeniu.

Podobną propozycję zgłosiło Ministerstwo Infrastruktury podczas prac nad projektem ustawy o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych. Zgodnie z nią polski rynek również byłby, co do zasady, zamknięty dla firm spoza UE. Jeśli natomiast zamawiający chciałby dopuścić je do przetargu, to mógłby „określić w dokumentach zamówienia lub w ogłoszeniu o zamówieniu, że o udzielenie zamówienia mogą ubiegać się również wykonawcy z państw trzecich”. Początkowo resort rozwoju planował uwzględnić tę poprawkę, ale ostatecznie Stały Komitet Rady Ministrów zdecydował, że jej nie uwzględni. ©℗

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9755984,polskie-zamowienia-publiczne-dostepne-dla-firm-z-chin-czy-turcji.html

Rynek Infrastruktury

 1. Wschodnia obwodnica Warszawy z tunelem? Będzie „nowe otwarcie”

Autor: Redakcja | Data publikacji: 07-03-2025

GDDKiA wycofa złożone w 2015 r. wnioski o wydanie decyzji środowiskowej dla wschodniej obwodnicy Warszawy i przeanalizuje nowe warianty przebiegu tej ważnej trasy. Rozważy opcję z tunelem.

GDDKiA przedstawiła pomysł na przełamanie impasu w sprawie wschodniej obwodnicy Warszawy. Zapowiedziała przygotowanie przetargu na wykonanie studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowego z równoczesnym wycofaniem wniosków o wydanie decyzji środowiskowej złożonych w 2015 r. do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Białymstoku. Nowe biuro projektowe będzie miało za zadanie ponowne przeanalizowanie możliwych wariantów przebiegu nowej trasy, z uwzględnieniem tunelu. – Będą brane pod uwagę nowoczesne technologie oraz nasze dotychczasowe doświadczenia w realizacji takich obiektów. Konsekwencją prac będzie wskazanie przebiegu trasy, najkorzystniejszego pod kątem społecznym, środowiskowym i ekonomicznym – informuje inwestor.

GDDKiA zapowiada, że wysłucha głosu mieszkańców. – Weźmiemy pod uwagę opinie społeczeństwa, a projektanci przeanalizują wszystkie zgłoszenia – deklaruje.

Finał w 2035 roku?

Po wykonaniu analizy wielokryterialnej do RDOŚ w Warszawie zostanie złożony nowy wniosek o uzyskanie decyzji środowiskowej. Wydana decyzja wskaże wariant, dla którego opracowane zostaną szczegółowe rozwiązania techniczne. Kolejnymi krokami będą wykonanie projektu budowlanego, uzyskanie decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej (ZRID) i roboty budowlane w terenie. Przy sprawnym przebiegu prac projektowych i uzyskiwaniu niezbędnych opinii, uzgodnień oraz decyzji szacowane lata realizacji to 2032-2035 – zakomunikowała GDDKiA.
Reklama

Przypomnijmy, w lipcu 2015 r. do RDOŚ w Warszawie trafił wniosek o wydanie decyzji środowiskowej dla dwóch odcinków S17 Wschodniej Obwodnicy Warszawy (WOW): Drewnica – Ząbki oraz Ząbki – Warszawa Wschód. W maju 2017 r. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (GDOŚ), po uznaniu wyłączenia się z mocy prawa przez RDOŚ w Warszawie z prowadzenia sprawy, przekazała oba postępowania do RDOŚ w Białymstoku, który w grudniu 2018 r. wydał decyzje środowiskowe dla obu odcinków.

W lutym 2021 r. GDOŚ uchylił w całości dwie decyzje RDOŚ w Białymstoku. Umorzył też postępowania przed RDOŚ w Białymstoku dla obu tych przedsięwzięć. Decyzje GDOŚ zostały zaskarżone przez różne podmioty i w związku z tym toczyły się postępowania w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym (WSA) w Warszawie oraz w Naczelnym Sądzie Administracyjnym (NSA).

30 stycznia 2024 r. WSA wydał wyrok, w którym uchylił zaskarżoną decyzję GDOŚ, w której ten uchylił w całości decyzję RDOŚ w Białymstoku i umorzył prowadzone przez RDOŚ postępowanie administracyjne. Akta zostały przekazane do GDOŚ. Dotyczy to odcinka S17 Ząbki – Warszawa Wschód (Zakręt), czyli dłuższego z dwóch brakujących fragmentów WOW.

Dla krótszego odcinka S17 WOW, Drewnica – Ząbki, 7 listopada 2024 r. NSA uchylił wyrok WSA w Warszawie z 20 października 2023 r. oraz skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez WSA. Rozprawa zaplanowana jest na 21 marca 2025 r.

– Ze względu na niedające się przewidzieć, w realnej perspektywie, zakończenie sporu formalno-sądowo-środowiskowego, zdecydowaliśmy się wyjść z tego impasu. Niezależnie od wyniku sporu i tak musielibyśmy zaktualizować dokumentację, która stała się nieaktualna. Teraz przyspieszymy te działania – stwierdza inwestor drogowy.

Dwie dekady przygotowań i sporów

Sprawa budowy obwodnicy wschodniej ciągnie się od dwóch dekad, a jej przebieg od początku napotyka na duże kontrowersje społeczne. Dotyczyły one także wariantów procedowanych w ostatnich latach. Wydane w 2018 roku przez białostocki RDOŚ decyzje środowiskowe, które potem utknęły na etapie odwołań sądowych, zostały unieważnione z powodów formalnych. Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska nie odnosił się do tej pory do innych zastrzeżeń, które zgłaszali mieszkańcy m.in. Wesołej, czy Sulejówka. Odwołanie składało także miasto stołeczne Warszawa.

W tym ostatnim przypadku zastrzeżenia budził przede wszystkim przebieg trasy przez Wesołą. Wariant wskazany w decyzji środowiskowej z 2018 roku („zielony”) zakłada poprowadzenie drogi na nasypie przez tzw. Las Milowy. Droga przecinałaby centralną część miasta na dwie części. Mieszkańcy domagali się m.in. rozważenia, jeśli nie poprowadzenia trasy w innym wariancie, to w tunelu. Wcześniej inwestycja była planowana w zupełnie innym przebiegu – w tzw. wariancie „czerwonym”.

Po wydaniu decyzji prezydent Rafał Trzaskowski w piśmie adresowanym do ówczesnego ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka pisał, że wybrany wariant jest niezgodny z dokumentami planistycznymi m. st. Warszawy oraz województwa mazowieckiego i nie uwzględniał analizy wpływu hałasu. „Mieszkańcy stolicy czują się oszukani i mają do tego prawo” – twierdził prezydent Warszawy.

Wschodnia obwodnica Warszawy jest ostatnim brakującym odcinkiem „warszawskiego ringu”. Obecnie kierowcy mają do dyspozycji 68 km drogi wokół Warszawy. Brakuje 14 km od węzła Drewnica na skrzyżowaniu z S8 do węzła Warszawa Wschód (Zakręt).

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/wschodnia-obwodnica-warszawy-z-tunelem-bedzie-34nowe-otwarcie34-94523.html

 2. Kolejny krok do wypełnienia Via Baltica

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 08-03-2025

Spółka Via Lietuva podpisała umowy na przygotowanie planów infrastrukturalnych dla litewskiego odcinka drogi Via Baltica o długości blisko 140 km w kierunku granicy z Łotwą. Opracowane zostaną plany specjalne dla dróg Poniewież – Aristava- Sitkūnai (droga krajowa A8) i Poniewież – Poswol – Ryga (droga krajowa A10).

Via Baltica to droga transeuropejska łącząca Warszawę i Tallin. Całkowita długość drogi wynosi 970 km, z czego 269 km przebiega przez terytorium Litwy. Od Polski do granicy z Łotwą droga prowadzi m.in. przez Mariampol, Kowno, Poniewież i Poswol.

Prace przy granicy z Polską

W latach 2022-2024 dokończono przebudowę prawie 30-kilometrowej drogi Via Baltica od Mariampola do granicy z Polską. Powstała tam czteropasmowa autostrada z bogatą infrastrukturą drogową: osiem wiaduktów, siedem mostów, sześć tuneli, 15 rond, a także pierwszy zielony most dla migracji zwierząt na Litwie oraz największy, jak dotąd, teren rekreacyjny i parking.

W tamtym roku rozpoczęto prace nad pozostałą częścią Via Baltcia od Mariampola do Polski. Zakończenie przebudowy 12-kilometrowego odcinka planowane jest na 2025 rok, a obecnie prace przebiegają szybciej niż planowano.

Ministerstwo Transportu i Komunikacji Republiki Litewskiej informuje, że wykonano już ponad połowę wszystkich zaplanowanych w ramach modernizacji prac.

W ramach całego projektu, po modernizacji 40-kilometrowego odcinka Via Baltica od Mariampola do granicy z Polską, na tej drodze powstaną dwa zielone mosty dla, 10 przejść tunelowych, 10 wiaduktów, siedem mostów, 25 skrzyżowań, 18,9 km ścian akustycznych, dwa parkingi i miejsca odpoczynku oraz aż 90,5 km dróg łącznikowych.

Litwa rozbudowuje Via Baltica

Odcinek Via Baltica z Kowna do Mariampola o łącznej długości ponad 39 km został ukończony w 2018 roku.

Obecnie niezagospodarowany odcinek Via Baltica rozciąga się od Kowna do granicy z Łotwą. Podpisana teraz umowa obejmie blisko 140 ze 160 kilometrów na tym fragmencie Via Baltica.

Podpisanie umowy na opracowanie specjalnego planu dla ostatniego odcinka drogi o długości 22 km planowane jest w tym roku. Umowy podpisane przez Via Lietuva stanowią, że specjalne plany rozwoju inżynieryjnego powinny zostać przygotowane w ciągu dwóch lat.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/kolejny-krok-do-wypelnienia-via-baltica-94512.html

 3. Program inwestycji wspierających budowę elektrowni jądrowej będzie wydłużony

Autor: ep. | Data publikacji: 12-03-2025

Rząd planuje przesunięcia w wydatkach na infrastrukturę związaną z realizacją elektrowni jądrowej oraz wydłużenie programu realizacji tych inwestycji do roku 2030. W programie „inwestycji towarzyszących” zostanie także uwzględniona modernizacja linii kolejowej 229 Kartuzy – Lębork.

„Program wspierania inwestycji infrastrukturalnych w związku z realizacją kluczowych inwestycji w zakresie strategicznej infrastruktury energetycznej, w tym elektrowni jądrowej” zakłada realizację inwestycji infrastrukturalnych finansowanych z budżetu państwa na kwotę blisko 4,8 mld zł. Kwota ta ma być skonsumowana przez trzech inwestorów: Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, PKP Polskie Linie Kolejowe oraz dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni.

Początkowo wydatki w ramach programu były planowane na lata 2023-2029. W rządowej uchwale zapisano także limity wydatków na poszczególne lata. Rząd planuje dokonać przesunięć kwot wydatków, bez zmiany samego limitu finansowego. Dodatkowo sam program zostanie wydłużony do roku 2030. Taka decyzja wynika z analizy „zakresu wykonanych i planowanych do wykonania prac realizowanych przez Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad”. Limit wydatków w ostatnim roku obowiązywania programu, tj. 2030, ma wynieść ok. 45,5 mln zł.

Największe wydatki planowane w ramach inwestycji towarzyszących budowie elektrowni mają być ponoszone w latach 2026-2028. W tych latach wydatki przekroczą miliard złotych (odpowiednio w kolejnych latach: 1,068 mld zł, 1,870 mld zł, 1,215 mld zł).

Zmiany w programie mają być przyjęte przez Radę Ministrów w II kwartale tego roku. Będą dotyczyły także zakresu kolejowego. Jak informuje legislator, z uwagi na to, że przebudowa linii kolejowej 202 na odcinku Gdynia Chylonia – Lębork będzie miała negatywny wpływ na terminowe zapewnienie dowozu pracowników i materiałów niezbędnych dla budowy elektrowni jądrowej w okresie od lipca 2027 r. do grudnia 2029 r., konieczna jest modernizacja linii kolejowej 229 na odcinku Kartuzy – Lębork, na którą PKP PLK ogłosiły przetarg w grudniu ubiegłego roku.

„Realizacja robót budowlanych na linii kolejowej nr 202 na odcinku Gdynia Chylonia – Lębork zbiega się z okresem realizacji pozostałych inwestycji towarzyszących budowie elektrowni jądrowej, realizowanych przez PKP Polskie Linie Kolejowe” – czytamy.

Przebudowa linii 229 Kartuzy – Lębork decyzją Ministra Przemysłu z 28 stycznia 2025 r. otrzymała już status inwestycji towarzyszącej budowie elektrowni jądrowej.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/program-inwestycji-wspierajacych-budowe-elektrowni-jadrowej-bedzie-wydluzony–94581.html

 4. 30 mld zł z KPO na obronność zamiast na zielone inwestycje

Autor: ep. | Data publikacji: 06-03-2025

W ramach KPO powstanie fundusz Bezpieczeństwa i Obronności – potwierdziła minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Jego wartość to 30 mld zł. To pieniądze pierwotnie kierowane na zieloną transformację miast.

Środki z nowego funduszu mają być przeznaczone na inwestycje podwójnego zastosowania realizowane m.in. przez samorządy.

– To już uzgodnione z Komisją Europejską. Tworzymy nowy fundusz Bezpieczeństwa i Obronności na kwotę 30 mld zł – poinformowała szefowa resortu funduszy. – Przekierowujemy część środków z instrumentu Zielonej Transformacji Miast. Na nowym funduszu skorzystają samorządy, które otrzymają wsparcie dla inwestycji podwójnego zastosowania, np. drogi i schrony. Inwestycje obejmą również badania obronne i produkcję polskich firm zbrojeniowych – wyjaśniła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

O możliwości utworzenia takiego funduszu w ramach KPO resort informował jeszcze w lutym. Wówczas mowa była o kwocie ok. 20 mld zł. Jak uzasadniano, wymagają tego wyzwania, przed którymi stoi Europa. Od początku mowa była o funduszach, które zostaną wygospodarowane w ramach oszczędności.

– W KPO dla Polski jak i innych państw członkowskich są takie inwestycje, które udało się zrealizować mniejszym kosztem. W polskim KPO jedną z nich jest instrument Zielonej Transformacji Miast – tłumaczyła wówczas Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. – Są to preferencyjne pożyczki o łącznej wartości 40 mld zł, które samorządy mogą wykorzystać na zielone inwestycje. Z tej kwoty, po zrealizowaniu pełnego zakresu inwestycji uzgodnionego z Komisją Europejską, Polska mogłaby przekierować ok. 20 mld zł oszczędności poza KPO na inwestycje zbrojeniowe – mówiła.

W ramach programu Zielonej Transformacji Polska umówiła się z Komisją Europejską na realizację wskaźnika mierzonego liczbą odpisanych umów na inwestycje w samorządach. Pierwotnie zakładano, że umów będzie mniej, lecz o większej wartości. Praktyka okazała się inna – samorządy zgłaszały zapotrzebowanie na więcej, ale mniejszych projektów.

– My ten wskaźnik prawie całkowicie już zrealizowaliśmy, przeznaczając na to część z tych 40 mld zł. Oczywiście ten instrument nadal jest dostępne dla samorządów, ale już widać, że ok. 20 mld zł tych preferencyjnych pożyczek będzie można zagospodarować inaczej, bez szkody dla tego projektu – wskazywała minister funduszy.

Minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz poinformowała, że decyzja o przełożeniu środków z KPO na inwestycje związane z obronnością zostały podjęte we współpracy z premierem Donaldem Tuskiem i wicepremierem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. – To jest absolutnie prekursorska inicjatywa. Mam nadzieję, że inni pójdą za nami – podkreśliła.

– Znaleźliśmy się w historycznym momencie, kiedy każdy musi dołożyć się do budowania i bronienia pokoju, a nawet więcej – bronienia niepodległości Polski. To oznacza, że musimy przeorientować naszą politykę inwestycyjną tak, żeby ona spełniała najważniejszy cel: pokazania wrogowi siły, która broni pokoju w Unii Europejskiej i w Polsce, broni naszej niepodległości – powiedziała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

– Przeniesienie 30 mld zł w ramach środków europejskich na rzecz Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności to jest sprawa absolutnie priorytetowa – zaznczył wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Jego zdaniem środki z Funduszu będzie można wykorzystać do budowania armii dronowej i zastosowania w wojsku sztucznej inteligencji.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/30-mld-zl-z-kpo-pojdzie-na-obronnosc-zamiast-na-zielone-inwestycje—94503.html

Wnp

 1. Europejski Kongres Gospodarczy już wkrótce. Budownictwo infrastrukturalne jednym z ważnych tematów

Źródło: MW | Dodano: 07-03-2025 11:24

Czy budownictwo infrastrukturalne ma szansę ponownie stać się kołem zamachowych polskiej gospodarki? Jaka musi być nowoczesna infrastruktura w kontekście nowych potrzeb i jak to zapewnić? I gdzie szukać finansowania dla nowych projektów infrastrukturalnych? O tym wszystkim rozmawiać będą eksperci podczas XVII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

– Trwa rejestracja na 17. edycję Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Wydarzenie to odbędzie się między 23 a 25 kwietnia.
– W programie Kongresu nie zabraknie debat poświęconych tematyce budownictwa infrastrukturalnego. Udział w nich wezmą menedżerowie firm budowlanych, politycy, a także przedstawiciele instytucji państwowych, banków i organizacji branżowych.
– Patronat polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, który otrzymaliśmy, nadaje tegorocznemu Kongresowi wyjątkową rangę i kontekst – podkreśla Wojciech Kuśpik, prezes Grupy PTWP, inicjator i organizator Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

Czy w budownictwie jest szansa na powrót do wzrostów i w jakich segmentach rynku?
Od 23 do 25 kwietnia w Międzynarodowym Centrum Kongresowym i w Hali Widowisko-Sportowej Spodek w Katowicach odbywać będzie Europejski Kongres Gospodarczy. Tegoroczna edycja tego wydarzenia, będzie już 17. w historii. Jak zawsze udział w Kongresie wezmą przedstawiciele świata biznesu, polityki, nauki, samorządu oraz branżowi eksperci, którzy dyskutować będą o najważniejszych dla współczesnej gospodarki kwestiach.

– Patronat polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, który otrzymaliśmy, nadaje tegorocznemu Kongresowi wyjątkową rangę i kontekst – podkreśla Wojciech Kuśpik, prezes Grupy PTWP, inicjator i organizator Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

W programie Kongresu nie zabraknie debat poświęconych tematyce budownictwa infrastrukturalnego. Po kilku „chudych” dla tej branży latach uczestnicy dyskusji spróbują wskazać perspektywy na drugą połowę dekady. Czy jest szansa na powrót do wzrostów i w jakich segmentach rynku?

Nowe wyzwania dla samej infrastruktury, ale także dla podmiotów z branży
Nie zabraknie też pytań o to, jaka będzie musiała być nowoczesna infrastruktura w kontekście coraz mocniej ujawniających się w ostatnim czasie wyzwań, zarówno tych związanych z klimatem, jak też obronnością. Jak zapewnić, aby była niezawodna, bezpieczna i odporna? Jak przezwyciężyć ważne dla branży problemy, które – jak ostrzegają przedstawiciele firm budowlanych – mogą zakłócić realizację ambitnych infrastrukturalnych przedsięwzięć?

Ważnym elementem debat będzie również kwestia skutecznego pozyskiwania finansowania dla nowych projektów infrastrukturalnych.

Udział w debatach potwierdzili:

Filip Czernicki, prezes zarządu Centralnego Portu Komunikacyjnego;
Kamil Jedynak, prezes zarządu OT Logistics;
Maciej Kliś, wiceprezes zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego;
Joanna Kopczyńska, prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie;
Jakub Majewski, prezes zarządu fundacji „Pro Kolej; przewodniczący Rady Nadzorczej PKP Polskich Linii Kolejowych;
Krzysztof Niemiec, wiceprezes zarządu Track Tec;
Artur Popko, prezes zarządu Budimex;
Wojciech Trojanowski, członek zarządu Strabag;
Andrzej Sterczyński, prezes UNIBEP;
Marita Szustak, prezes zarządu Izby Gospodarczej Transportu Lądowego, prezes zarządu Track Tec Construction;
Tomasz Szymczak, wiceprezes zarządu Warsaw Modlin Airport;
Artur Tomasik, prezes zarządu Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego.

https://www.wnp.pl/budownictwo/europejski-kongres-gospodarczy-juz-wkrotce-budownictwo-infrastrukturalne-jednym-z-waznych-tematow,921185.html

 2. Port w Gdańsku będzie rozbudowany. Podpisano umowę

Źródło: PAP/AK/ICH | Dodano: 10-03-2025 18:40

Nadbrzeże Węglowe w Gdańsku będzie rozbudowane. Spółka Budimex poinformowała w poniedziałek o podpisaniu umowy z Zarządem Morskiego Portu Gdańsk. Inwestycja o wartości 127 mln zł ma poprawić przepustowość i możliwości przeładunkowe portu.

Umowę na rozbudowę Nabrzeża Węglowego w Porcie Gdańsk, o długości 546 metrów podpisał Zarząd Morskiego Portu Gdańsk z prezes Dorotą Pyć na czele, a generalnego wykonawcę inwestycji, czyli firmę Budimex, reprezentował Antoni Ciepielewski.

Projekt rozbudowy Nabrzeża Węglowego obejmuje dwa etapy: pierwszy o długości 252 metrów oraz drugi, wynoszący 294 metry
Przedsięwzięcie to, jak wskazał port, jest kolejnym zadaniem realizowanym w ramach projektu pn. „Poprawa infrastruktury Portu Gdańsk wraz z analizą wdrożenia systemu niskoemisyjnego OPS dla zrównoważonego rozwoju sieci TEN-T, współfinansowanego w 85 proc. z Instrumentu “Łącząc Europę” (CEF 2).

Projekt ten obejmuje przebudowę niemal 2 km nabrzeży w Porcie Wewnętrznym. W ramach tego pakietu modernizowane są już Nabrzeża Rudowe III i Bytomskie. W kolejce czeka jeszcze Nabrzeże Wiślane.

– Inwestycja ta przyniesie ogromne korzyści dla naszego regionu i Portu Gdańsk. Dzięki niej znacznie zwiększymy elastyczność operacyjną oraz efektywność przeładunków, co przełoży się na wzrost obrotów portowych – podkreśliła Dorota Pyć, prezes Portu Gdańsk

Dorota Pyć, cytowana w komunikacie portu, dodała, że oprócz tego, dzięki przygotowaniu infrastruktury do wdrożenia zielonych technologii, podniesione zostaną standardy ekologiczne portu.

Projekt rozbudowy Nabrzeża Węglowego obejmuje dwa etapy: pierwszy o długości 252 metrów oraz drugi, wynoszący 294 metry. Wartość kontraktu to ponad 127 mln zł brutto. Zakładany termin realizacji zadania wynosi 130 tygodni od momentu zawarcia umowy.

– Inwestycja stanowi kluczowy element modernizacji wewnętrznej części Portu Gdańsk, umożliwiając obsługę większych jednostek pływających – podkreślił Michał Wrzosek, rzecznik Budimeksu.

Projekt rozbudowy Nabrzeża Węglowego zakłada zastosowanie nowoczesnej konstrukcji płytowej wspartej na żelbetowych palach
W komunikacie Budimeksu podano, że projekt zakłada zastosowanie nowoczesnej konstrukcji płytowej wspartej na żelbetowych palach z przednią stalową, kombinowaną ścianką szczelną wraz z żelbetową nawierzchnią, torami kolejowymi, szynami poddźwigowymi, pachołami o nośności 1000 kN i punktowymi urządzeniami odbojowymi.

„Głębokość techniczna zostanie zwiększona z 8 metrów do 11,2 metra, co umożliwi obsługę statków o zanurzeniu do 10,6 metra. Przebudowa zapewni większą wytrzymałość oraz dostosowanie do obsługi statków o nośności do 35 tys. DWT oraz statków niepełnoładownych o nośności 100 tys. DWT” – poinformował Budimex.

Spółka przypomniała ponadto, że obecnie realizuje m.in. prace przy budowie nowoczesnego terminalu kontenerowego T3 Baltic Hub w Gdańsku.

„Zakres robót obejmuje m.in. roboty hydrotechniczne, budowę nabrzeża przeładunkowego oraz infrastruktury towarzyszącej, w tym układu drogowego i kolejowego. Finalnie umożliwi to obsługę większych jednostek oraz zwiększy konkurencyjność Gdańska jako portu na Morzu Bałtyckim” – podano w komunikacie.

https://www.wnp.pl/budownictwo/port-w-gdansku-bedzie-rozbudowany-podpisano-umowe,922168.html

Prawo.pl

Nowelizacja ustawy odległościowej przyjęta przez rządowy komitet stały

is/PAP | Data dodania: 06.03.2025

Ministra klimatu Paulina Henning-Kloska poinformowała za pośrednictwem platformy X, że Stały Komitet Rady Ministrów przyjął w czwartek projekt zmiany ustawy odległościowej, liberalizujący zasady budowy elektrowni wiatrowych na lądzie. Zmieni on zasady budowy wiatraków na lądzie. Teraz zajmie się nim komisja prawnicza, a następnie rząd.

W swojej zasadniczej części projekt zmiany ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych przewiduje zniesienie wprowadzonej w 2016 r. zasady 10H, czyli zakazu budowy wiatraków w odległości mniejszej niż 10-krotność ich wysokości wraz z wirnikiem od zabudowań mieszkalnych. Obecne brzmienie przepisów dopuszcza pod pewnymi warunkami zmniejszenie tej odległości do 700 m. Projektowane przepisy mają wyznaczyć odległość minimalną 500 m. Minimalna odległość turbiny od granicy parku narodowego ma wynieść 1500 m, od określonych obszarów Natura 2000 – 500 m. Restrykcją tą mają zostać objęte sąsiedztwa obszarów Natura 2000 utworzonych w celu ochrony siedlisk nietoperzy i ptaków.

Repowering i ułatwienia dla elektrowni wiatrowych 
Projekt wprowadza też elastyczność w lokowaniu elektrowni wiatrowych w pobliżu linii przesyłowych najwyższych napięć. Obecne przepisy przewidują tu minimalną odległość 3H. Przewiduje się wprowadzenie możliwości, aby na etapie tworzenia MPZP dla konkretnej inwestycji wiatrowej, inwestor mógł uzgodnić z operatorem przesyłowym mniejszą odległość.

W ostatniej opublikowanej modyfikacji projektu znalazły się przepisy dotyczące repoweringu, czyli modernizacji istniejących turbin wiatrowych. Wprowadzono też minimalną odległość budowy nowych wiatraków od dróg krajowych, wynoszącą 1H, czyli równej maksymalnej wysokości łopaty wirnika nad powierzchnią. Przy czym wojewoda, wydając decyzję o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej (ZRID), będzie nakazywał, za odszkodowaniem, rozbiórkę elektrowni wiatrowych leżących bliżej niż 1H od projektowanej drogi krajowej i zakazywał wydawania pozwoleń na budowę w tym obszarze.

Jeśli chodzi o repowering, to projekt przewiduje, że modernizacja turbin, zlokalizowanych na podstawie decyzji WZ lub miejscowego planu (MPZP), który przewiduje mniejsze wymiary turbiny niż po modernizacji – konieczne będzie przejście pełnej ścieżki planistycznej, zakończonej przyjęciem nowego planu miejscowego. W przypadku gdy MPZP przewiduje możliwość modernizacji nie będzie potrzeby jego zmiany. Na jego podstawie będzie można wydawać decyzje środowiskowe, oraz pozwolenie na budowę, jeżeli inwestycja spełnia warunek odległości 500 m od zabudowy mieszkaniowej oraz 1H od dróg krajowych.

Przewiduje się też, że wiatraki nie będą mogły powstawać na obszarach o znaczeniu dla wojska – przestrzeniach powietrznych MCTR (strefa kontrolowana lotniska wojskowego) oraz MRT (trasa lotnictwa wojskowego).

Korzystne zmiany w systemie aukcyjnym i wsparcie biometanu 
Wśród innych zmian znalazła się propozycja modyfikacji ustawy o OZE, umożliwiającej wytwórcy z OZE zaliczenia energii elektrycznej wyprodukowanej i sprzedanej po cenach ujemnych na potrzeby rozliczenia obowiązku sprzedaży w ramach systemu aukcyjnego.

Projekt zakłada również wprowadzenie aukcyjnego systemu wsparcia dla instalacji biometanu o mocy powyżej 1 MW. Pojawić się mają oddzielne aukcje dla instalacji biometanowych o mocy zainstalowanej elektrycznej mniejszej niż 2 MW i równej lub większej 2 MW. Proponuje się także wprowadzenie regulacji dla gazociągu bezpośredniego biogazu, łączącego producenta z odbiorcą. Zamiast uzyskiwać zgodę prezesa URE, wystarczające ma być zawiadomienie regulatora nie później niż 30 dni po rozpoczęciu przesyłania biogazu gazociągiem bezpośrednim.

https://www.prawo.pl/biznes/nowelizacja-ustawy-odleglosciowej-przyjeta-przez-komitet-staly-rm,531854.html

 

Budownictwo i PZP | Prasówka | 6.03.2025 r.

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Dobra wiadomość dla samorządów i inwestorów. Gminy będą miały więcej czasu na uchwalenie planów ogólnych

Jolanta Szymczyk-Przewoźna, Krzysztof Bałękowski, wczoraj, 06:00

Gminy na uchwalenie planów ogólnych będą miały czas do 30 czerwca 2026 r. Studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego będą więc obowiązywały o sześć miesięcy dłużej. Ma to oddalić widmo paraliżu inwestycyjnego.

Rewolucja w zarządzaniu przestrzenią została wprowadzona ustawą z 7 lipca 2023 r. o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2023 r. poz. 1688, dalej: nowelizacja u.p.z.p.). Rozlewanie się zabudowy i chaos przestrzenny ma wyhamować przyjęcie przez wszystkie gminy nowych dokumentów planistycznych – planów ogólnych gminy (POG). Jeśli tego nie zrobią, czeka je paraliż inwestycyjny, ponieważ nie będzie można m.in. wydawać nowych decyzji o warunkach zabudowy. Od miesięcy samorządy apelowały o wydłużenie terminu, który pierwotnie ustawodawca wyznaczył na koniec tego roku.

Więcej czasu na plany ogólne
Wielokrotnie pisaliśmy o tym, że samorządy będą miały problem z przyjęciem planów ogólnych w terminie. Nie tylko dlatego, że to zupełnie nowy dokument, obejmujący obszar całej gminy, lecz także ze względu na małą liczbę specjalistów, którzy mogą podjąć się tego zadania. Choć czas ucieka, to do dziś nie wszystkie gminy zaczęły prace nad POG. Ministerstwo Rozwoju i Technologii ostatecznie zdecydowało się więc na wydłużenie terminu do 30 czerwca 2026 r.

– Wcale nie jest powiedziane, że te dodatkowe pół roku pozwoli na przyjęcie planów ogólnych. To okaże się dopiero wtedy, kiedy projekty trafią do opiniowania i uzgodnień. Nie wiemy jeszcze, jak będą zachowywały się organy, które też muszą nauczyć się nowych przepisów. Do tej pory, np. przy uzgadnianiu studiów czy miejscowych planów, bywało z tym różnie – komentuje dr Łukasz Grzesiak, urbanista i kierownik referatu planowania przestrzennego i budownictwa Urzędu Gminy Kłodawa (woj. lubuskie).

Nowa data jest nieprzypadkowa – to również graniczny termin na otrzymanie dofinansowania przez gminę na przygotowanie planu ogólnego z Krajowego Planu Odbudowy. W regulaminie naboru wniosków mowa jest o tym, że kwalifikowane będą wydatki poniesione do 30 czerwca 2026 r. w odniesieniu do planów ogólnych gminy uchwalonych i ogłoszonych nie później niż tego dnia.

Plan ogólny bardziej elastyczny
Ważne zmiany MRiT wprowadza w art. 13d ust. 1 ustawy z 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (Dz.U. z 2024 r. poz. 1130 ze zm., dalej: u.p.z.p.). Dzięki nim istniejące już budynki mieszkalne, stawiane często przed laty w oddaleniu od zwartej zabudowy na podstawie decyzji WZ, nie znajdą się w planie ogólnym na terenach z zakazem zabudowy. A na to wskazywałyby obecne zasady wyznaczania terenów mieszkaniowych. Dla właścicieli takich domów oznaczałoby to brak możliwości stawiania nowych budynków na swoich działkach.

– To krok w dobrą stronę. W trakcie projektowania planu ogólnego, po przeliczeniu całego bilansu terenów mieszkaniowych i wyrysowaniu stref, które wynikały z tych wyliczeń, zostawały nam istniejące budynki mieszkalne na terenach z zakazem zabudowy. Gdyby nie ta zmiana, po uchwaleniu planu ogólnego te budynki można byłoby tylko przebudować i remontować – mówi Joanna Świtlińska-Robutka, urbanista, prezes Dolnośląskiego Biura Projektowania Urbanistycznego.

– W przepisie jest ważne zastrzeżenie, które mówi o tym, że wyznaczając strefy mieszkaniowe, uwzględnia się obszary z istniejącą zabudową, ale bierze się również pod uwagę uwarunkowania rozwoju przestrzennego gminy, takie jak np. obszary szczególnego zagrożenia powodzią. Mimo więc tego, że ktoś się tam wybudował, te tereny w POG nie będą musiały być automatycznie objęte strefą mieszkaniową – zastrzega jednak Edyta Wielańczyk-Grzelak, radca prawny, partner w Ziemski & Partners Kancelaria Prawna Kostrzewska, Kołodziejczak i Wspólnicy.

Plany ogólne bez strategii
Zmiany wprowadzono również w art. 51 nowelizacji u.p.z.p. w zakresie dostosowania planów ogólnych do nowych strategii rozwoju gminy (czyli tych tworzonych według zasad określonych w nowelizacji u.p.z.p.).

– Pierwszy plan ogólny w gminie może powstać bez nowej strategii i nie musi uwzględniać przestarzałych dokumentów. Gdyby tego nie zmieniono, to po 1 stycznia 2026 r. bylibyśmy związani zapisami starej strategii – tłumaczy Edyta Wielańczyk-Grzelak.

Inaczej będzie wyglądać sytuacja w tych gminach, które przyjmą nowe strategie przed planami ogólnymi.

– W zmianach terminów pominięto wchodzący 1 stycznia 2026 r. obowiązek posiadania strategii przez gminy. Co to oznacza w praktyce? Jeżeli gmina dostosuje się do tego obowiązku, to zgodnie z brzmieniem art. 51 nowelizacji u.p.z.p. będzie musiała uwzględnić strategię w pierwszym planie ogólnym. Czyli potencjalnie cofać się z procedurą, w sytuacji gdy walczy, by wyrobić się w bonusowych sześciu miesiącach – ocenia Grzegorz Kmiecik, zastępca naczelnika wydziału urbanistyki i planowania przestrzennego Urzędu Miejskiego w Łasku, były pracownik MRiT i kierownik zespołu przygotowującego reformę z 2023 r.

Inwestorzy też są zadowoleni
Dwie najważniejsze, z punktu widzenia inwestorów, zmiany w projekcie dotyczą decyzji o warunkach zabudowy i działania ustawy o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 195) zwanej specustawą mieszkaniową lub lex deweloper. Jej wygaśnięcie jest obecnie powiązane z wejściem w życie planów ogólnych. Ustawa planistyczna nie zawiera przepisów przejściowych, które pozwalałyby na procedowanie wniosków po 1 stycznia 2026 r. W przypadku samej stolicy wartość inwestycji towarzyszących, które mogą powstać przy okazji realizacji inwestycji mieszkaniowej, miasto oszacowało na ok. 500 mln zł. To szkoły, parki, drogi, obiekty usługowe.

– Przypomnę, że pierwotnie zakładano, że specustawa będzie obowiązywać do końca 2027 r. Szkoda, że projektodawca nie wraca do tej daty, ale dobrze, że wydłuża termin obowiązywania tych przepisów o dodatkowe pół roku, do 30 czerwca 2026 r. Jednak projektowana zmiana będzie miała sens, jeśli zostanie zniesiony centralny wskaźnik parkingowy, który zablokował realizację wielu inwestycji na podstawie tej ustawy. Ta zmiana jest przewidziana w projekcie nowelizacji innej ustawy i miejmy nadzieję, że uda się wreszcie ją przyjąć – mówi Michał Leszczyński, dyrektor działu prawnego Polskiego Związku Firm Deweloperskich.

WZ-ki na starych zasadach
O ile zmiany w lex deweloper są ważne tylko dla dużych inwestorów, to te regulujące wydawanie decyzji o warunkach zabudowy emocjonują już wszystkich. Konsekwencją wydłużenia obowiązywania studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy do 30 czerwca 2026 r. będzie wydłużenie innych, powiązanych z nimi terminów. To oznacza, że wnioski o wydanie WZ na terenach, dla których nie uchwalono planów ogólnych, można będzie składać do 30 czerwca 2026 r., a nie do 31 grudnia 2025 r., jak wynika z obowiązujących przepisów, a ważność tych decyzji będzie bezterminowa.

– W mojej ocenie projekt nowelizacji należy czytać w ten sposób, że decyzje o warunkach zabudowy, które uprawomocnią się do 30 czerwca 2026 r., będą bezterminowe. Co prawda projekt nie zmienia art. 64c ustawy planistycznej, zgodnie z którym decyzje WZ będą wygasały po upływie pięciu lat od dnia, kiedy stały się prawomocne, ale mówi w art. 4 pkt 3, że w art. 78 w pkt 2 nowelizowanej ustawy wyrazy „1 stycznia 2026 r.” zastępuje się wyrazami „1 lipca 2026 r.”. To oznacza, że do decyzji, które uprawomocniły się przed 1 lipca 2026 r., nie stosuje się art. 64c. To by znaczyło, że jeśli przepisy zostaną przyjęte w tym kształcie, to do 1 lipca 2026 r., jeśli chodzi o wydawanie popularnych WZ-ek, nic się nie zmieni – tłumaczy adwokat Maciej Górski z kancelarii Górski & Partners Law Firm, ekspert komitetu ds. nieruchomości Krajowej Izby Gospodarczej.

Zdaniem dr Agnieszki Grabowskiej-Toś, radczyni prawnej z kancelarii radców prawnych Kania, Stachura, Toś, wydłużenie terminu na składanie wniosków o wydanie decyzji o warunkach zabudowy to dobra wiadomość nie tylko dla dużych inwestorów. Także dla tych mniejszych, którzy mają nieruchomość, gdzie chcieliby w przyszłości zbudować dom, a obawiają się, że po wejściu w życie planów ogólnych nie będą mogli tego zrobić.

– Zgodnie z projektem ten, komu uprawomocni się decyzja WZ do 1 lipca 2026 r., może na jej podstawie bezterminowo występować o pozwolenie na budowę. Komu się nie uprawomocni, ten ma czas na uzyskanie ostatecznego pozwolenia na budowę przez pięć lat, licząc od dnia jej uprawomocnienia – wyjaśnia Agnieszka Grabowska-Toś. ©℗

Podstawa prawna
Etap legislacyjny

Projekt ustawy o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw skierowany do rozpatrzenia przez Stały Komitet Rady Ministrów

https://serwisy.gazetaprawna.pl/samorzad/artykuly/9751585,dobra-wiadomosc-dla-samorzadow-i-inwestorow-gminy-beda-mialy-wiecej-c.html

 2. Ministerstwo Przemysłu: Cztery lokalizacje w grze o drugą elektrownię jądrową

Nikodem Chinowski, dzisiaj, 01:00

W przyszłym tygodniu opublikujemy aktualizację „Programu polskiej energetyki jądrowej”. Druga elektrownia stanie w regionie powęglowym, a wyboru dokonamy najwcześniej w przyszłym roku – mówi w rozmowie z DGP wiceminister przemysłu i pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.

Jak pan się odnosi do spekulacji mówiących o tym, że premier Donald Tusk przy najbliższej reorganizacji swojego gabinetu może chcieć zlikwidować ministerstwo przemysłu?
To są jedynie spekulacje w przestrzeni medialnej, do których podchodzę bardzo spokojnie. Jesteśmy w stałym kontakcie z KPRM i premierem Tuskiem i w żaden sposób na razie nie dano nam odczuć tego, że miałoby się coś zmienić. Mija rok funkcjonowania ministerstwa, jesteśmy w tej chwili na etapie podsumowania tego, co się udało zrobić, a co jeszcze jest przed nami. Nie mam żadnych informacji, żeby zadania, którymi się zajmujemy – czy jako ministerstwo przemysłu, czy jako pełnomocnik do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej – miały przestać nas dotyczyć.

Po co ogóle Polsce ministerstwo przemysłu? Mamy resort klimatu, który zajmuje się transformacją energetyczną, mamy resort aktywów państwowych, gdzie są spółki energetyczne, dodatkowo mamy resort rozwoju, dbający o przedsiębiorstwa przemysłowe.
Wrażliwość i specyfika obszarów, którymi zarządza ministerstwo przemysłu powoduje, że słusznie uznano, że powinny one być wydzielone. Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) odpowiada za politykę energetyczną, a my zarządzamy górnictwem węgla kamiennego, ropy, gazu oraz atomem. Dbamy o interesy innych grup społecznych, często ze sobą współpracując, choć i tak finalnie wszystko jest dyskutowane na poziomie Rady Ministrów, gdzie zapadają najważniejsze decyzje kierunkowe.

Skoro i tak podejmujecie kolegialne decyzje, to nie lepiej, żeby powstał super-resort energetyczno-surowcowo-klimatyczny?
Uważam, że obecny układ daje największe szanse na dobrą współpracę, a tworzenie super-resortu pozbawiłoby nas pewnego elementu dyskusji i wymiany argumentów. Nie wydaje mi się, żeby teraz był właściwy moment na zmiany i reorganizację obecnej struktury. My jesteśmy zadowoleni ze współpracy z minister Hennig-Kloską i ministrem Jaworowskim i uważam, że zbyt częste zmiany wcale nie przyczyniają się do poprawy decyzyjności i sprawczości. To, że czasem występuje sprzeczność interesów między naszymi resortami, nie wynika z miejsca usytuowania danego departamentu, tylko ze sprzeczności interesów konkretnych grup społecznych.

Rozmawiamy w rocznicę powstania resortu przemysłu. Co się udało przez ten rok osiągnąć?
Możemy być zadowoleni ze stałego dialogu z sektorem górniczym i rozmowami o modelu transformacji, jaki czeka naszą gospodarkę. To potwierdzenie sensowności lokowania naszego urzędu w Katowicach. Sukcesem jest przyjęcie przez Sejm ustawy zapewniającej finansowanie programowi energetyki jądrowej na kwotę ponad 60 mld zł. Dodałbym jeszcze projekt ustawy o rynku mocy realizowany wspólnie z MKiŚ, który dzięki mechanizmowi aukcji dogrywkowych zapewni Polsce bezpieczeństwo energetyczne do 2029 r.

Czego się nie udało dowieźć przez rok?
Największym wyzwaniem pozostaje doszczegółowienie planu transformacji polskiej energetyki. To bardzo trudne zadanie, i choć postawione przed całą Radą Ministrów, to jednak w dużej mierze spoczywające na nas. Mam poczucie, że musimy przyspieszyć prace nad transformacją.

Liczyłem, że przyzna pan, że fiaskiem zakończyły się zapowiedzi minister Marzeny Czarneckiej dotyczące uzyskania zgody KE na pomoc publiczną dla polskich kopalń. To miał być priorytet, a sprawa utknęła w martwym punkcie.
To jest element planu transformacji, o którym powiedziałem. Natomiast nie powiedziałbym, że sprawa utknęła w martwym punkcie, wciąż jesteśmy w dialogu z Komisją Europejską. Mamy opóźnienia i walczymy, by je zminimalizować.

Nie czas wycofywać się z planów dofinansowania kopalń i szukać alternatywnego rozwiązania?
To byłoby zbyt szybkie złożenie broni. Liczymy, że znajdziemy rozwiązanie, które zaakceptuje Komisja Europejska i będzie to z korzyścią też dla sektora górniczego.

A jeśli nie? Jaki jest plan B dla polskich kopalń?
Są pewne rozwiązania, które bierzemy pod uwagę. Rozmawiamy o nich i na poziomie europejskim, i wewnętrznie z sektorem górniczym i związkami zawodowymi w Polsce.

Czy lepiej niż z notyfikacją wniosku pomocowego dla kopalń idzie nam z notyfikacją wniosku o zgodę na finansowanie budowy elektrowni jądrowej?
Wniosek notyfikacyjny złożony został we wrześniu ubiegłego roku, natomiast w grudniu wydana została tzw. decyzja otwierająca, która we wtorek została opublikowana w dzienniku urzędowym, czyli rozpoczęta została spodziewana przez nas formalna procedura dochodzenia. Teraz czekamy na zakończenie postępowania, które zwykle trwają półtora roku, a nawet dwa lata. Choć Czesi na swoją zgodę czekali jeszcze dłużej – My chcemy jednak uzyskać finalną decyzję jeszcze w tym roku i jesteśmy z Komisją Europejską w dialogu mającym na celu wyjaśnienie wszystkich wątpliwości i wypracowanie finalnego kształtu mechanizmu wsparcia. Czekając na zgodę na finansowanie, realizujemy przygotowawczy zakres prac przy budowie elektrowni. W tej chwili spółka Polskie Elektrownie Jądrowe ma jeszcze pieniądze i cały czas prowadzone są prace projektowe oraz przygotowywana jest tzw. infrastruktura towarzyszącą. Od treści decyzji notyfikacyjnej i tego, kiedy zostanie wydana, zależy kiedy będziemy mogli rozpocząć dalsze prace nad polskim atomem i na jakich warunkach ta elektrownia jądrowa będzie działać. Nie widzę ryzyka, by tej zgody finalnie nie otrzymać, natomiast potencjalnie jest ryzyko dodatkowych opóźnień w wydaniu decyzji, które będziemy mitygować tak, by nie przełożyło się ono na opóźnienie w realizacji projektu.

We wniosku wpisaliście koszt budowy elektrowni w Choczewie na 192 mld zł. W budżecie państwa zabezpieczonych jest 60 mld zł. Co z pozostałą kwotą?
Reszta to finansowanie zewnętrzne dłużne – zakładamy, że spora część finansowania pochodzić będzie z agencji kredytów eksportowych, a pozostała kwota – z banków komercyjnych. Kredyty będą udzielane bezpośrednio spółce Polskie Elektrownie Jądrowe i gwarantowane przez Skarb Państwa. Od grudnia zeszłego roku spółkę wspiera doradca finansowy – konsorcjum firm BNP Paribas France i KPMG Advisory – który pomoże opracować całościowy plan finansowania tej inwestycji. Jesteśmy zaawansowani, jeżeli chodzi o projektowanie elektrowni i uzyskiwanie pozwoleń na jej budowę. Na dziś kluczową kwestią jest dotrzymanie kroku również w kwestii finansowania.

Lada dzień będziecie publikować aktualizację Programu Energetyki Jądrowej. Co się znajdzie w tym dokumencie?
Aktualizację przedstawimy w przyszłym tygodniu. Znajdą się w niej m.in. odniesienia dotyczące potencjalnych lokalizacji drugiej elektrowni. Chcemy, żeby druga elektrownia odpowiadała w dużo większym stopniu na wyzwania transformacji i wniosła istotny komponent społeczny. Dlatego elektrownia powstanie w regionie powęglowym. Mamy wytypowane cztery opcje: dwie podstawowe to Bełchatów i Konin, a także dwie dodatkowe – Kozienice i Połaniec. Finalną lokalizację dopasujemy do wybranej technologii, w porozumieniu z partnerem, którego wskażemy do realizacji tego projektu. Wybór lokalizacji musi być oparty o obiektywne kryteria – porównamy warunki geologiczne, potencjał chłodzenia, ryzyka sejsmologiczne, współpracę z samorządami czy przychylność mieszkańców dla tej inwestycji.

Kiedy poznamy lokalizację tej drugiej elektrowni?
To kwestia najwcześniej przyszłego roku. W aktualizacji Programu Energetyki Jądrowej znajdzie się też zapis, aby z budowy drugiej elektrowni w jak najszerszym stopniu korzystał polski przemysł i polskie firmy budowlane. Trzeci istotny punkt, który znajdzie się w dokumencie, dotyczyć będzie procesu wyboru partnera do postawienia tego obiektu. Mówiąc wprost, chcemy tak poprowadzić ten proces, żeby koszt budowy drugiej elektrowni dla Skarbu Państwa był mniejszy niż przy elektrowni budowanej na Pomorzu.

Budżet państwa nie udźwignąłby drugiej takiej inwestycji?
W przypadku budowy drugiej elektrowni mówimy już o nakładającym się ciężarze wydatków na obie instalacje. To są olbrzymie kwoty, których nie jesteśmy w stanie pokryć z budżetu państwa. Podjęliśmy więc decyzję, żeby budowa drugiej polskiej elektrowni jądrowej odbyła się z udziałem finansowym partnerów, których wybierzemy do tego wspólnego projektu. To mógłby być partner prywatny, który w zamian za pokrycie części kosztów, objąłby udziały. Głównym udziałowcem na pewno pozostałby Skarb Państwa, natomiast chcemy szukać elastycznych i kreatywnych form, w których może się pojawić również finansowanie prywatne.

To byłby kapitał zagraniczny?
Te kwestie pozostawiamy otwartą. Zainteresowanie wyraził już francuski EDF, który zapowiedział, że dysponuje odpowiednią technologią do budowy elektrowni i że jest zainteresowany współfinansowaniem tej inwestycji. O podobnej formie współpracy rozmawiamy też z Westinghouse. Jesteśmy jednak otwarci na każdy podmiot amerykański, który w tym projekcie mógłby się pojawić jako partner finansowy, niekoniecznie powiązany z branżą energetyczną.

A międzynarodowe instytucje finansowe jak EBI czy EBOR?
Z takimi podmiotami również rozmawiamy, natomiast jeśli chodzi o Europejski Bank Inwestycyjny, musi być ich zgoda na finansowanie projektów jądrowych, bo póki co realizują jedynie inwestycje w energetykę zieloną. Choć patrząc z perspektywy emisyjności, atom niczym nie różni od energii zielonej.

Ostatnie tygodnie nie dają do myślenia, że w kwestii tak strategicznej współpracy lepiej postawić na Francuzów czy Koreańczyków, a nie Amerykanów?
Śledzimy to, co się dzieje w relacjach polsko-amerykańskich i europejsko-amerykańskich, natomiast pomimo wszelkich turbulencji politycznych, nasze relacje gospodarcze pozostają bardzo dobre. Jestem w stałej łączności z moimi odpowiednikami w Departamencie Energii w Waszyngtonie i wszystkim nam zależy, żeby ten polsko-amerykański projekt zakończył się sukcesem i umacniał bilateralne relacje gospodarcze. Nie ma żadnych dyskusji, by podważać tę umowę czy zaniechać współpracy z Amerykanami. Natomiast wybór partnera do drugiej elektrowni pozostaje otwarty. Odpowiednimi technologiami dysponują również Francuzi i Koreańczycy, i to w gronie tych trzech opcji wybierzemy najlepszą i najtańszą ofertę.

https://serwisy.gazetaprawna.pl/energetyka/artykuly/9752348,ministerstwo-przemyslu-cztery-lokalizacje-w-grze-o-druga-elektrownie.html

Rynek Infrastruktury

 1. Mirbud ma spory kontrakt dla wojska

Autor: ep. | Data publikacji: 05-03-2025

Spółka Mirbud zawarła kontrakt dotyczący infrastruktury wojskowej. Chodzi o prace na lotnisku w Świdwinie wycenione na 231,8 mln zł.

Kontrakt będzie realizowany na zlecenie AMW Sinevia. Dotyczy kompleksowego wykonania robót drogowych, nawierzchni lotniskowych, placów manewrowych i parkingów na lotnisku w Świdwinie.

Jak poinformowała spółka, w zakres zamówienia wchodzi m.in. wykonanie robót budowlanych związanych z budową strefy rozśrodkowania F-35 wraz z hangarami typu półciężkiego oraz infrastrukturą towarzyszącą, płaszczyznami lotniskowymi i drogami kołowania. Prace będą dotyczyły także budowy budynku operacyjno-symulatorowego oraz przebudowy dróg, placów i parkingów wraz z budową dojazdu do strefy rozśrodkowania F-35. Mirbud ma wykonać zadanie do 1 września 2026 r.

Dodatkowo, Mirbud, na podstawie oddzielnej umowy z tym samym zamawiającym, wybuduje budynek Naziemnej Obsługi Statków Powietrznych wraz z infrastrukturą towarzyszącą. Te prace mają kosztować ok. 21,3 mln zł i powinny być zrealizowane do 30 czerwca 2026 r.

To kolejne zlecenia, które zrealizuje ten wykonawca dla wojska. Wcześniej Mirbud pozyskał m.in. kontrakt na budowę Centrum Sportowego wraz z infrastrukturą techniczną na terenie kompleksu wojskowego w Powidzu, budowę hali remontowej dla jednostki wojskowej w Krośnie Odrzańskim.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/mirbud-ma-spory-kontrakt-dla-wojska–94498.html

 2. Porr zbuduje kolejny etap połączenia węzła A4 Bochnia z DK-94

Autor: Elżbieta Pałys | Data publikacji: 05-03-2025

Blisko 88,5 mln zł będzie kosztowała budowa III etapu łącznika drogowego pomiędzy węzłem Bochnia na autostradzie A4 a drogą krajową nr 94. Wykonawcą tego zadania jest Porr.

Prace zostaną zrealizowane na zlecenie Zarządu Dróg Wojewódzkich w Krakowie. Umowa w tej sprawie została już podpisana. Porr wygrał w przetargu, w którym uczestniczyło aż 16 wykonawców. Zadanie ma być wykonane w ciągu 34 miesięcy licząc od podpisania umowy (kontrakt zawarto jeszcze w lutym).

Nowe połączenie powstanie w ciągu DW-965 i będzie drogą klasy G. Porr ma do wykonania odcinek o długości 2,4 km od budowanego skrzyżowani w miejscowości Proszówki do skrzyżowania z drogą powiatową nr 1428K w Krzeczowie (początku tzw. I etapu). Dodatkowo rozbudowany zostanie liczący 1,3 km fragment w śladzie obecnej drogi powiatowej nr 1424K. Powstaną skrzyżowania, w tym trzy ronda, a także most nad Rabą. Do wybudowania są jezdnie dodatkowe, zjazdy, chodniki i ścieżki pieszo-rowerowe.

Nowa droga ma odciążyć układ drogowy miasta i przenieść ruch tranzytowy poza obszar zabudowy miejskiej. Dla inwestycji już wcześniej zostało wydane zezwolenie na realizację inwestycji drogowej.

Łącznik drogowy między węzłem Bochnia na autostradzie A4 a drogą krajowa nr 94 to w praktyce obwodnica Bochni. Jej realizację podzielono na trzy etapy. Pierwszy to zrealizowane już połączenie od autostradowego węzła do ul. Krzeczkowskiej. Realizacje trzeciego zlecono firmie Porr. W kolejce czeka jeszcze etap II. To odcinek od ronda na ulicy Krzeczowskiej do ulicy Brzeskiej wraz w wiaduktem nad torami kolejowymi.

Dla II etapu został złożony wniosek o decyzję ZRID – informuje Agnieszka Ćwiertniewicz, rzeczniczka prasowa Zarządu Dróg Wojewódzkich w Krakowie. Jak podaje, Małopolski Urząd Wojewódzki 6 września 2024 r. zwrócił się do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Krakowie z prośbą o ponowne przeprowadzenie oceny oddziaływania na środowisko w ramach prowadzonej procedury wydawania pozwolenia na realizację robót. – W chwili obecnej trwa postepowanie w RDOŚ. Po zakończeniu procesu postępowania przez RDOŚ sprawa dotycząca wydania decyzji ZRID zostanie rozpatrzona przez Małopolski Urząd Wojewódzki – mówi przedstawicielka inwestora.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/porr-zbuduje-czesc-polaczenia-od-wezla-a4-bochnia-do-dk94–94495.html

Wnp

 1. Energa-Operator zaczyna realizować program inwestycyjny za 40 mld zł. Szuka wykonawców

Autor: ICH | Dodano: 05-03-2025 15:05

Energa-Operator poszukuje wykonawców prac na sieci wysokiego napięcia (WN). Organizuje dla nich spotkanie poświęcone rozbudowie i modernizacji infrastruktury WN spółki, które ma się odbyć 19 marca w Toruniu.

W istocie chodzi o realizację ambitnego programu inwestycyjnego spółki, bo opiewającego na 40 mld zł do 2035 roku.

Program rozwoju sieci Energa-Operator do 2035 roku zakłada m.in. budowę ponad 11 tys. km nowych linii elektroenergetycznych, a także modernizację blisko 10 tys. km dotychczasowych linii.

Spółka zaznacza, że szczególny nacisk położony zostanie na infrastrukturę WN. Energa-Operator podała, że tylko w latach 2025-2028 przewiduje wykonanie zadań inwestycyjnych obejmujących ponad 3 tys. km linii wysokiego napięcia 110 kV oraz 90 stacji 110/15 kV.

– Taktyki procesowej nie zdradzę, ale na pewno nie zdecydujemy o kierowaniu pozwów o naprawienie szkód (dotyczy to konkretnych byłych członków zarządu i rady nadzorczej – przyp. red.), dopóki nie będziemy mieli pewności, że jesteśmy w pełni przygotowani do procesów – mówi Sławomir Staszak, prezes zarządu Energi.

Spotkanie w Toruniu, jak podała spółka, będzie ostatnim z cyklu spotkań, które Energa-Operator zorganizowała dla potencjalnych wykonawców.

W dotychczasowych sześciu konferencjach dla firm wykonawczych i projektowych, które poświęcone były rozwojowi sieci średniego napięcia (SN) i niskiego napięcia (NN), udział wzięło ponad 700 uczestników.

https://www.wnp.pl/budownictwo/infrastrukturalne/energa-operator-zaczyna-realizowac-program-inwestycyjny-za-40-mld-zl-szuka-wykonawcow,920443.html

 2. Drogowcy schodzą pod ziemię. GDDKiA chce mieć ponad 24 kilometry dróg w tunelach

źródło: MW | Dodano: 04-03-2025 16:37

Do końca dekady na sieci dróg zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad ma funkcjonować 13 tuneli o łącznej długości ponad 17 km. Obecnie takich obiektów jest 7, a ich łączna długość sięga blisko 9 km. Większość z eksploatowanych obecnie tuneli powstała od grudnia 2021 r. Docelowo, po dokończeniu już budowanych tuneli oraz tych, które są dopiero w fazie przygotowania, na siatce dróg GDDKiA ma działać 16 tuneli o łącznej długości ponad 24 km.

– Obecnie w sieci Generalnej Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) funkcjonuje 7 tuneli o łącznej długości blisko 9 km. W budowie jest kolejnych 6 obiektów, a 3 inne są jeszcze w fazie planowania.
– Aktualnie najdłuższy z polskich tuneli znajduje się w Warszawie, docelowo to miano ma przejąć planowany obiekt na S6 w ciągu Zachodniej Obwodnicy Szczecina, który ma mieć ponad 5 km długości.
– Najstarszym pozamiejskim tunelem na sieci GDDKiA jest długi na blisko 700 m obiekt wydrążony w ciągu drogi ekspresowej S1 w Lalikach w Beskidzie Żywieckim. Oddano go do użytku w 2010 r.

Sześć tuneli jest już w budowie, kolejne trzy są w planach
Obecnie w użytkowaniu na sieci dróg zarządzanej przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) jest siedem tuneli o łącznej długości 8,8 km. Są to obiekty w ciągu:

– S7 Lubień – Rabka-Zdrój (woj. małopolskie): 2058 m,
– S2 (woj. mazowieckie): 2335 m,
– S1 Szare – Laliki (woj. śląskie): 678 m,
– S3 Bolków – Kamienna Góra (woj. dolnośląskie): 2300 i 320 m,
– S52 Północna Obwodnica Krakowa (woj. małopolskie): 653 i 496 m
– DK93 w Świnoujściu (woj. zachodniopomorskie): 1485 m (utrzymywany przez samorząd miasta).

W budowie jest kolejne sześć obiektów o łącznej długości 8,3 km. Powstaną one w ciągu:

– S1 Przybędza – Milówka (woj. śląskie): 980 i 820 m. Mają zostać oddane do ruchu w tym roku
– S19 Rzeszów – Babica (woj. podkarpackie): 2250 m, cały ten odcinek S19 ma powstać do stycznia 2028 r.
– S19 Jawornik – Domaradz (woj. podkarpackie): 2910 i 990 m, cały ten odcinek S19 ma powstać do 2029 r.
– DK79 Zabierzów (woj. małopolskie): 317 m. Planowany termin zakończenia budowy to sierpień 2027 roku. ‎

W przygotowaniu są natomiast jeszcze trzy inne tunele o łącznej długości 7,1 km. Mają one zostać wybudowane w ciągu:

– S6 Zachodnia Obwodnica Szczecina (woj. zachodniopomorskie): 5003 m (wedle wstępnych założeń odcinek tunelowy będzie przejezdny w roku 2032)
– S7 Kiełpin – Warszawa (woj. mazowieckie): 1122 i 1000 m. Projekt powinien być gotowy w II kwartale 2026 r. Później zostanie ogłoszony przetarg na roboty budowlane.

Najstarszy, najdłuższy, najbardziej obciążony ruchem. Oto tunelowi rekordziści
Najstarszym tunelem jest jednonawowy obiekt o długości 678 m (jedyny o takim przekroju, gdyż pozostałe są dwunawowe) wydrążony w masywie Sobczakowej Grapy na drodze ekspresowej S1 w Lalikach (gm. Milówka) w Beskidzie Żywieckim. Został oddany do użytkowania w 2010 r. Najkrótszy staż mają natomiast dwa tunele w ciągu S52 Północnej Obwodnicy Krakowa (o długości 653 i 496 m), udostępnione do ruchu w grudniu 2024 r.

Najdłuższym tunelem w Polsce jest obecnie obiekt w ciągu S2 na warszawskim Ursynowie – między wschodnim i zachodnim portalem ten odcinek Południowej Obwodnicy Warszawy ma 2335 m długości.

Docelowo miano najdłuższego będzie miał jednak tunel, jaki ma zostać wybudowany 40 metrów poniżej lustra Odry na S6 w ciągu Zachodniej Obwodnicy Szczecina. Obiekt ten będzie miał 5003 m długości.

Obecnego lidera tego zestawienia zdystansuje też tunel, jaki powstać ma pod wzgórzem Kamieniec na Pogórzu Dynowskim, na odcinku S19 Jawornik – Lutcza w woj. podkarpackim. Ma mieć on 2910 m długości.

Pod względem natężenia ruchu najbardziej obciążonym tunelem w Polsce jest i długo jeszcze pozostanie obiekt na warszawskim Ursynowie. Od jego otwarcia w grudniu 2021 r. tym odcinkiem Południowej Obwodnicy Warszawy przejechało już ponad 90 mln pojazdów, średnio ponad 80 tys. w ciągu doby.

Górnicze metody nie tylko w kopalni. Sięgają też po nie drogowcy
Tunel na S1 w Lalikach został wydrążony metodą górniczą w technologii NATM (New Austrian Tunnelling Method). W tej samej technologii powstał tunel na S3 BolkówKamienna Góra (długości 2300 m) w okolicy Starych Bogaczowic, a także dwa obiekty w ciągu S1 na obejściu Węgierskiej Górki. Krótszy, mierzący ok. 820 m, jest drążony w masywie Baraniej Góry, a dłuższy – ok. 980 m – pod Białożyńskim Groniem. GDDKiA zapowiada, że z obu tuneli, a także całej, blisko 9-kilometrowej trasy między węzłami Przybędza i Milówka, będzie można skorzystać w tym roku.

Drążenie tuneli metodą górniczą polega na wierceniu w skale przez specjalistyczne maszyny szeregu otworów, do których następnie wprowadzane są materiały wybuchowe. Po ich detonacji rozdrobniona skała jest usuwana, a ściany tunelu stabilizowane.

W technologii NATM („nowej metodzie austriackiej”) tunel drążony jest krótkimi odcinkami, a jego ściany wzmacnianie są warstwą betonu natryskowego i kotew skalnych lub żeber stalowych.

Metodą górniczą, ale w technologii ADECO-RS (Analysis of Controlled Deformations in Rocks and Soils), czyli kontroli przemieszczeń i odkształceń w skałach i gruncie, która jest rozwinięciem NATM, wykonano długi na 2058 m tunel pod Luboniem Małym w ciągu S7 (Zakopianka) na odcinku Naprawa – Skomielna Biała. Metoda ta jest wykorzystywana do drążenia w trudnych warunkach geologicznych.

Budować można również metodą odkrywkową lub podstropową
Z wykorzystaniem metody odkrywkowej Cut & Cover w wykopie otwartym wybudowano krótszy tunel (o długości 320 m na S3) na wysokości Gostkowa. Jego fundamenty posadowiono na podłożu skalnym i wykonano dwunawową ramę żelbetową. Konstrukcja tunelu składa się z 27 segmentów, a całość po odpowiednim zaizolowaniu ponownie zasypano. Po terenie nad tunelem mogą przemieszczać się zwierzęta i zapewniono też dojazd do pól.

Tunele w ciągu S2 w Warszawie i S52 na obrzeżach Krakowa powstały z wykorzystaniem metody podstropowej. Polega ona na tym, że w płytkim wykopie najpierw wykonuje się ściany szczelinowe sięgające od kilkunastu do kilkudziesięciu metrów w głąb gruntu, następnie na nich gruby żelbetowy strop, spod którego później wybierany jest grunt między ścianami szczelinowymi. W kolejnym etapie betonowane jest dno tunelu, układane są kolejne warstwy konstrukcyjne drogi pod docelową nawierzchnię betonową jezdni i wykańczane ściany tunelu.

Tego typu obiekty budowane są na niewielkiej głębokości pod poziomem gruntu, przy czym tunel na Ursynowie musiał zejść pod linię metra, a jeden z tuneli na Północnej Obwodnicy Krakowa, w Zielonkach, przechodzi pod doliną Prądnika. Taką samą metodą budowany jest tunel w ciągu DK79 na obwodnicy Zabierzowa pod Krakowem (o długości 317 m), a także będą dwa tunele (o długości 1000 i 1122 m) w ciągu północnego wylotu S7 w Warszawie.

Mechaniczne krety potrafią wiercić tunele na pogórzach i pod wodą
Część tuneli drążonych jest za pomocą maszyny TBM (ang. Tunnel Boring Machine). Tak stało się chociażby w przypadku jednonawowego tunelu pod Świną o długości 1480 m (to inwestycja miasta Świnoujście, na której GDDKiA pełniła rolę inwestora zastępczego). Duża cylindryczna maszyna za pomocą obrotowej głowicy, o średnicy 13,5 metrów, z frezami tarczowymi przebiła się z wyspy Uznam na Wolin. Maszyna TBM drążąc przodek tunelu, jednocześnie instalowała jego obudowę, a następnie wykonano wyjścia ewakuacyjne i jezdnię, pod którą umieszczono galerię ewakuacyjną.

Maszyna TBM drąży pierwszą nawę tunelu (o długości 2250 m) w ciągu S19 Rzeszów – Babica. Mająca 15,2 m średnicy tarcza „Karpatki”, jak nazwano tę maszynę, pracuje w fliszu karpackim, w którym wykryto występowanie obszarów z ulatniającym się metanem, co spowodowało późniejsze, niż zakładano, rozpoczęcie drążenia. Maszynę TBM przygotowano do pracy w warunkach metanowych, a do 30 stycznia wykonano 464 m tunelu pod wzgórzem Grochowiczna.

Maszyna TBM, z tarczą o średnicy poniżej 15 m, wykona też planowany tunel pod Odrą w ciągu Zachodniej Obwodnicy Szczecina na S6. Wykorzystanie maszyn TBM do wydrążenia dwóch tuneli na Pogórzu Dynowskim deklarują również wykonawcy dwóch odcinków S19 w woj. podkarpackim. Chodzi o blisko 3-kilometrowy pod wzgórzem Kamieniec na odcinku Jawornik – Lutcza oraz blisko kilometrowy pod wzgórzem Hyb na sąsiednim fragmencie trasy, Lutcza – Domaradz.

https://www.wnp.pl/budownictwo/infrastrukturalne/drogowcy-schodza-pod-ziemie-gddkia-chce-miec-ponad-24-kilometry-drog-w-tunelach,919916.html

 3. Nad Bałtykiem rusza budowa bazy serwisowej morskich wiatraków. „Nowy rozdział w rozwoju offshore”

Autor: ICH | Dodano: 04-03-2025 16:13

W Łebie został symbolicznie wmurowany kamień węgielny pod budowę bazy operacyjno-serwisowej morskich farm wiatrowych Bałtyk 2 i Bałtyk 3, które planują wybudować wspólnie Equinor i Polenergia. Bazę wykona Erbud.

Equinor Polska poinformował, że 4 marca 2025 roku w Łebie został symbolicznie wmurowany kamień węgielny pod budowę bazy operacyjno-serwisowej morskich farm wiatrowych Bałtyk 2 i Bałtyk 3, które planują wybudować wspólnie Equinor i Polenergia.

– Dziś w Łebie wmurowujemy kamień węgielny pod budowę naszej nowej bazy operacyjno-serwisowej. To nie tylko symboliczny krok, ale także początek nowego rozdziału w rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w Polsce – komentował Michał Jerzy Kołodziejczyk, prezes zarządu Equinor Polska, cytowany w komunikacie.

Bazę zbuduje Erbud na mocy kontraktu zawartego z Equinorem Polska jako inwestorem. Spółka poinformowała o tej umowie w lutym, podając, że jej wartość wynosi blisko 66,9 mln zł netto.

Inwestycja powstanie na zrewitalizowanym terenie portowym. Projekt bazy przygotowało, jak podano w komunikacie, gdańskie biuro architektoniczne B-CA.

Prace przygotowawcze na terenie przyszłej bazy rozpoczęły się już na przełomie 2024 i 2025 roku. Budowa obiektów zaplanowana jest na marzec 2025, a ich oddanie do użytku w połowie 2026 roku.

Equinor i Polenergia realizują wspólnie na polskim morzu trzy projekty morskich farm wiatrowych Bałtyk o łącznej mocy do 3000 MW.

Projekty Bałtyk 2 i Bałtyk 3, o łącznej mocy 1440 MW, realizowane są w tzw. I fazie rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w Polsce (pomoc publiczna dla projektów do w sumie ok. 6 GW).

Pierwsza energia z farm wiatrowych Bałtyk 2 i Bałtyk 3 ma popłynąć do sieci w 2027 roku, komercyjny etap ich użytkowania zaplanowano od 2028 roku.

Polenergia prezentując wyniki za pierwsze trzy kwartały 2024 roku, podała, że podjęcie ostatecznej decyzji inwestycyjnej w przypadku farm Bałtyk 2 i Bałtyk 3 spodziewane jest do końca I kwartału 2025 roku.

https://www.wnp.pl/budownictwo/infrastrukturalne/nad-baltykiem-rusza-budowa-bazy-serwisowej-morskich-wiatrakow-nowy-rozdzial-w-rozwoju-offshore,920014.html

Portal ZP

Uzupełnienie dokumentu musi dotyczyć stanu aktualnego na dzień składania ofert

Agata Hryc-Ląd | Stan prawny na dzień: 04.03.2025

Oświadczenia i dokumenty składane w celu potwierdzenia spełnienia warunków udziału w postępowaniu na wezwanie zamawiającego muszą być aktualne na dzień ich złożenia, a zatem mogą być datowane na dzień późniejszy niż data złożenia oferty. Nie zmienia to jednak faktu, że treść oświadczeń lub dokumentów składanych na potwierdzenie spełnienia warunków udziału w postępowaniu nie może podważać prawdziwości złożonego w tym zakresie oświadczenia wstępnego, tj. oświadczenia o którym mowa w art. 125 ust. 1 ustawy Pzp. Wszystkie oświadczenia i dokumenty, niezależnie od tego czy są one składane niezależnie od podstawy w wezwania, muszą potwierdzać okoliczności wynikające z oświadczenia wstępnego, które wykonawca złożył wraz z ofertą.

Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 6 marca 2024 r. sygn. akt KIO 578/24

Treść art. 128 ust. 1 ustawy Pzp stanowi, iż jeżeli wykonawca nie złożył oświadczenia, o którym mowa w art. 125 ust. 1, podmiotowych środków dowodowych, innych dokumentów lub oświadczeń składanych w postępowaniu lub są one niekompletne lub zawierają błędy, zamawiający wzywa wykonawcę odpowiednio do ich złożenia, poprawienia lub uzupełnienia w wyznaczonym terminie, chyba że:

· wniosek o dopuszczenie do udziału w postępowaniu albo oferta wykonawcy podlegają odrzuceniu bez względu na ich złożenie, uzupełnienie lub poprawienie lub

· zachodzą przesłanki unieważnienia postępowania.

W myśl art. 274 ust. 1 ustawy Pzp zamawiający wzywa wykonawcę, którego oferta została najwyżej oceniona, do złożenia w wyznaczonym terminie, nie krótszym niż 5 dni od dnia wezwania, podmiotowych środków dowodowych, jeżeli wymagał ich złożenia w ogłoszeniu o zamówieniu lub dokumentach zamówienia, aktualnych na dzień złożenia podmiotowych środków dowodowych. Z kolei zgodnie z art. 239 ust. 1 ustawy Pzp zamawiający wybiera najkorzystniejszą ofertę na podstawie kryteriów oceny ofert określonych w dokumentach zamówienia.

Wezwanie do uzupełnienia dokumentów
Czynność wezwania wykonawcy do złożenia, uzupełnienia lub poprawienia podmiotowych środków dowodowych na podstawie art. 128 ust. 1 ustawy Pzp ma z perspektywy wykonawcy doniosłe znaczenie. Wezwanie takie oznacza bowiem, że kwalifikacja podmiotowa wykonawcy w określonym aspekcie dała wynik negatywny, tj. zamawiający uznał, że podmiotowe środki dowodowe nie potwierdzają spełnienia warunków udziału w postępowaniu lub braku podstaw wykluczenia. Okoliczność ta może rzutować na dalsze losy oferty wykonawcy w postępowaniu – jeśli wykonawca w odpowiedzi na wezwanie nie złoży poprawnych podmiotowych środków dowodowych, to jego oferta zostanie odrzucona – zgodnie z treścią art. 226 ust. 1 pkt 2 ustawy Pzp. Wykonawca, który złożył w postępowaniu ofertę, co do zasady posiada interes w uzyskaniu zamówienia na etapie badania i oceny ofert, kiedy to wynik postępowania nie jest jeszcze znany i nie stwierdzono jeszcze ewentualnych podstaw odrzucenia oferty.

Uprawnienia wynikające z przepisów Prawa zamówień publicznych
Skarżąc czynność w postaci wezwania do złożenia, uzupełnienia lub poprawienia podmiotowych środków dowodowych na podstawie art. 128 ust. 1 ustawy Pzp, wykonawca poddaje pod rozstrzygnięcie Izby dokonaną przez zamawiającego ocenę czy złożone przez wykonawcę środki dowodowe wykazują spełnienie warunków udziału w postępowaniu lub brak podstaw wykluczenia. Wykonawca może także w takiej sytuacji ponieść szkodę w wyniku naruszenia przez zamawiającego przepisów ustawy, ponieważ ewentualna błędna ocena sytuacji podmiotowej wykonawcy przez zamawiającego może doprowadzić w konsekwencji do tego, że wykonawca nie uzyska zamówienia, mimo że złożone przez niego za pierwszym razem podmiotowe środki dowodowe były prawidłowe, a wezwanie do ich złożenia, uzupełnienia czy poprawienia naruszało przepisy ustawy. W sytuacji, gdyby wykonawca nie zaskarżył czynności wezwania do uzupełnienia, to na późniejszym etapie postępowania (po wyborze oferty najkorzystniejszej) nie mógłby już wskazywać ani na wadliwość tego wezwania, ani na okoliczność, iż pierwotnie złożone podmiotowe środki dowodowe były prawidłowe. Jednocześnie dla oceny prawa do wniesienia odwołania od czynności podmiotu zamawiającego, bez znaczenia pozostał fakt, że wykonawca odpowiedział na wezwanie zamawiającego, składając nowy podmiotowy środek dowodowy.

Podstawy do złożenia oświadczeń lub dokumentów
W rozpoznawanej sprawie wykonawca kwestionował określenie przez zamawiającego w SWZ warunku udziału w postępowaniu dotyczącego sytuacji ekonomicznej lub finansowej. Wskazywał, że w SWZ zawarto jedynie wymóg przedstawienia dokumentu potwierdzającego posiadanie ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej.

Warunek udziału w postępowaniu – mimo że został wyrażony poprzez opisanie konieczności złożenia dokumentu potwierdzającego konkretną sytuację finansową, a nie wskazanie wprost na wymaganą sytuację finansową – był w pełni identyfikowany i jednoznaczny. W przekonaniu KIO, z zapisów SWZ, jasno wynikało, iż wykonawca ma być ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej w zakresie prowadzonej działalności związanej z przedmiotem zamówienia na sumę gwarancyjną min. 9 000 000 zł. W oparciu o zawarty w SWZ opis warunku wykonawcy nie powinni mieć problemu z prawidłową interpretacją wymagania, tym bardziej, że wykonawców ubiegających się o udzielenie zamówienia należy uznać za profesjonalistów, wobec których miernik należytej staranności jest podwyższony (por. art. 355 § 2 Kodeksu cywilnego, zgodnie z którym należytą staranność dłużnika w zakresie prowadzonej przez niego działalności gospodarczej określa się przy uwzględnieniu zawodowego charakteru tej działalności). Wykonawca, składając podmiotowe środki dowodowe na wezwanie z art. 274 ust. 1 ustawy Pzp, nie miał wątpliwości, jakie dokumenty należy złożyć na potwierdzenie warunku w zakresie sytuacji finansowej lub ekonomicznej i jakie okoliczności miały one potwierdzać.

Złożenie oświadczeń lub dokumentów potwierdzających okoliczności w dniu składania ofert
Wykonawca złożył polisę OC aktualną na dzień złożenia. Rozpoznając odwołanie KIO nie zanegowała tego faktu – wykonawca może złożyć dokument aktualny na dzień złożenia, czyli potwierdzający jego bieżącą sytuację czy zdolności w chwili składania dokumentu. Powyższe wynika wprost z przepisów ustawy Pzp, w tym z art. 274 ust. 1 i art. 128 ust. 2 ustawy Pzp. Złożone przez wykonawcę podmiotowe środki dowodowe potwierdzały jego aktualną sytuację, tj. fakt, że na moment ich złożenia wykonawca dysponował dokumentem ubezpieczenia na wymaganą przez zamawiającego sumę gwarancyjną (9 000 000 zł). Jednakże złożone przez wykonawcę podmiotowe środki dowodowe podważyły fakt spełniania przez niego warunku udziału w postępowaniu na moment składania oferty, a tym samym podważyły prawdziwość złożonego przez niego wraz z ofertą wstępnego oświadczenia o spełnieniu warunków udziału w postępowaniu. Ze złożonych dokumentów wprost wynikało, iż wykonawca uzyskał ubezpieczenie na wymaganą w treści warunku udziału w postępowaniu sumę gwarancyjną po upływie terminu na składanie ofert (na mocy aneksu zwiększającego tę sumę z kwoty 4 000 000 zł do kwoty 9 000 000 zł). Zdaniem KIO wykonawca – mimo, iż składając ofertę oświadczył, że spełnia warunek udziału w postępowaniu dotyczący sytuacji ekonomicznej lub finansowej, sam podważył prawdziwość własnego oświadczenia, składając podmiotowe środki dowodowe, które potwierdzały, iż w chwili złożenia oferty był ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej w zakresie prowadzonej działalności związanej z przedmiotem zamówienia na sumę gwarancyjną niższą niż wymagana przez zamawiającego.

WAŻNE
W orzecznictwie Krajowej Izby Odwoławczej nie budzi wątpliwości okoliczność, że warunki udziału w postępowaniu muszą być spełnione na dzień złożenia oferty, a stan ich spełnienia musi trwać przez całe postępowanie. „Aktualności” dokumentu nie można mylić z momentem, w którym wykonawca winien spełniać warunki udziału w postępowaniu. Dokumenty „aktualne” to takie, które oddają rzeczywistość w momencie ich złożenia, czyli potwierdzają okoliczność, co do której wykonawca wcześniej złożył wstępne oświadczenie i która obecnie (w czasie teraźniejszym) występuje. Przepisy ustawy Pzp uwypuklają konieczność oceny sytuacji podmiotowej wykonawców na podstawie możliwie najbardziej aktualnych informacji, ustawa daje zamawiającym także uprawnienie do weryfikowania posiadania odpowiedniej zdolności podmiotowej wykonawcy, na każdym etapie postępowania. Posiadanie przez wykonawcę właściwej sytuacji podmiotowej weryfikuje się na początku postępowania poprzez oświadczenie wstępne, następnie zaś żąda się dowodów potwierdzających prawdziwość oświadczenia wstępnego, aktualnych na dzień złożenia, a zatem dowodów, które mogą być datowane na dzień późniejszy niż termin składania ofert. Złożenie podmiotowych środków dowodowych aktualnych na dzień ich złożenia, potwierdzających brak podstaw wykluczenia na ten dzień, tworzy pewnego rodzaju domniemanie, że stan ten trwa przez cały czas trwania postępowania, od dnia złożenia wraz z ofertą oświadczenia wstępnego. Niemniej treść podmiotowych środków dowodowych – niezależnie od tego czy są one składane na wezwanie z art. 126 ust. 1 ustawy Pzp lub odpowiednio art. 274 ust. 1 ustawy Pzp, czy na wezwanie z art. 128 ust. 1 ustawy Pzp – nie może podważać okoliczności wynikających z oświadczenia wstępnego.

· wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 23 maja 2022 r., sygn. akt KIO 1200/22,

· wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 13 listopada 2023 r., sygn. akt KIO 3239/23.

Ocena aktualności dokumentów niezbędnych do przeprowadzenia postępowania
Skład orzekający uznał, że wykonawca sam podważył fakt, że na moment składania oferty spełniał warunek udziału w postępowaniu. Przedstawione przez niego dokumenty tj. polisa wraz z aneksami pozostawały w sprzeczności ze złożonym przez niego oświadczeniem wstępnym o spełnieniu warunku udziału w postępowaniu dotyczącego posiadania ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej w zakresie prowadzonej działalności związanej z przedmiotem zamówienia na sumę gwarancyjną min. 9 000 000 zł.

W wyroku z dnia 3 stycznia 2022 r., sygn. akt KIO 3628/21, nie została podważona okoliczność, iż stan spełnienia przez wykonawcę warunku udziału w postępowaniu dotyczącego zdolności ekonomicznej lub finansowej trwał przez cały okres postępowania. W orzeczeniu tym stwierdzono, iż nie ulega wątpliwości, że spełnienie warunków udziału w postępowaniu winno być przez wykonawcę spełnione już na etapie, kiedy wykonawca przystępuje do postępowania, czyli jak w tym przypadku w momencie składania oferty.

Pamiętaj

Dokumenty „aktualne” to takie, które oddają rzeczywistość w momencie ich złożenia.

Wykonawca wraz z ofertą złożył oświadczenie wstępne o spełnieniu warunków, a składane na wezwanie z art. 274 ust. 1 ustawy Pzp dokumenty muszą potwierdzać okoliczności wynikające z oświadczenia wstępnego. Za bezzasadne KIO uznała podnoszenie przez wykonawcę, że wezwanie miałoby być wadliwe z tego względu, że wskazano w nim, że zamawiający wzywa wykonawcę do „złożenia” podmiotowego środka dowodowego, a nie do jego „uzupełnienia”. Oczywistym było, że kompleksowa lektura wezwania wskazała jednoznacznie, że zamawiający uznał, iż złożone podmiotowe środki dowodowe nie potwierdzają spełnienia warunku udziału w postępowaniu. Ponadto siłą rzeczy, aby uczynić zadość wezwaniu, wykonawca powinien dokument „złożyć”. W związku z tym sformułowanie użyte przez zamawiający w treści wezwania w żaden sposób nie uchybiało jego prawidłowości.

https://www.portalzp.pl/top-tematy/uzupelnienie-dokumentu-musi-dotyczyc-stanu-aktualnego-na-dzien-skladania-ofert-35020.html

Prawo.pl

Czy działalność gospodarcza oznacza zmianę sposobu użytkowania lokalu?

Konrad Dyda | Data dodania: 06.03.2025

Rozpoczęcie prowadzenia działalności gospodarczej w lokalu, który dotychczas nie był wykorzystywany w tym celu, nawet gdy chodzi tylko o połączenie – przykładowo – funkcji mieszkaniowej z biurową, przeważnie oznacza zmianę sposobu użytkowania, wymagającą załatwienia odpowiednich formalności w urzędzie.

Czasy, gdy hasło „przedsiębiorstwo” kojarzyło się z fabryką czy innym tego rodzaju zakładem, odchodzą do lamusa. Obecnie w wielu branżach można z powodzeniem prowadzić własną działalność gospodarczą lub zawodową, nie wychodząc z domu bądź wynajmując sobie niewielki lokal. Należy przy tym uważać, aby nie narazić się na problemy związane z nielegalną zmianą sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części. Co to znaczy?

Nie można samowolnie zmieniać sposobu użytkowania
Zgodnie z ustawą z dnia 7 lipca 1994 roku – Prawo budowlane w razie zmiany sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części bez wymaganego zgłoszenia, organ nadzoru budowlanego, w drodze postanowienia wstrzymuje użytkowanie obiektu budowlanego lub jego części nakłada obowiązek przedstawienia w wyznaczonym terminie dokumentów, jakie należałoby przedstawić przy zgłaszaniu zamiaru zmiany sposobu użytkowania obiektu (art. 71a ust. 1). Ustawodawca w prawie budowlanym zdecydował, że co do zasady zmiana sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części może nastąpić po dokonaniu stosownego zgłoszenia organowi administracji architektoniczno-budowlanej (art. 71 ust. 2), a organ ten ma prawo wnieść sprzeciw od zgłoszenia. Do zmiany może dojść, jeżeli w terminie 30 dni, od dnia doręczenia zgłoszenia, organ administracji architektoniczno-budowlanej, nie wniesie sprzeciwu w drodze decyzji i nie później niż po upływie 2 lat od doręczenia zgłoszenia (art. 71 ust. 4). Inną procedurę stosuje się, gdy zmiana sposobu użytkowania wymaga wykonania robót budowlanych. Wówczas niezbędne jest uzyskanie pozwolenia na budowę (art. 71 ust. 6).

W każdym razie niezbędne formalności związane ze zmianą sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części należy dopełnić zanim dojdzie do takiej zmiany. Właściciel obiektu nigdy nie powinien tu postępować metodą faktów dokonanych, najpierw zmieniając pierwotne przeznaczenie obiektu lub jego części, a dopiero później zastanawiać się jakie formalności wymaga ustawodawca do legalności takich zmian. Kwestii tej nie ułatwia fakt, że w Prawie budowlanym zawarto jedynie ich przykładowy katalog.

Kiedy dochodzi do zmiany sposobu użytkowania?
Zgodnie z art. 71 ust. 1 pr. bud. pierwszym przykładem zmiany sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części jest podjęcie bądź zaniechanie w obiekcie budowlanym lub jego części działalności zmieniającej warunki: bezpieczeństwa pożarowego, powodziowego, pracy, zdrowotne, higieniczno-sanitarne, ochrony środowiska bądź wielkość lub układ obciążeń. Za drugi z takich przykładów posłużył ustawodawcy przypadek, w którym nastąpiło podjęcie w obiekcie budowlanym lub jego części działalności zaliczanej do przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko. Taka konstrukcja powołanego przepisu powoduje znaczny wzrost przede wszystkim sądownictwa administracyjnego w określeniu granic dopuszczalnych modyfikacji sposobu użytkowania obiektu, po przekroczeniu których mamy już do czynienia ze zmianą wymagającą co najmniej dokonania zgłoszenia organowi administracji architektoniczno-budowlanej.

Naczelny Sąd Administracyjny od dawna przyjmuje, że ustalenie, czy doszło do zmiany sposobu użytkowania obiektu lub jego części w rozumieniu art. 71 pr. bud. sprowadza się głównie do potrzeby ustalenia, czy i w jakim stopniu podjęcie i zaniechanie w obiekcie budowlanym lub jego części działalności związanej z jego użytkowaniem wpływa na zmianę wymagań stawianych obiektowi, związanych głównie z bezpieczeństwem jego dalszego zmienionego sposobu użytkowania (wyrok NSA z dnia 7 grudnia 2017 r., sygn. akt II OSK 606/16, LEX nr 2431821). Poza tym sądy administracyjne stoją na stanowisku, że omawiane tu zmiany nie muszą być poprzedzone przeprowadzeniem robót budowlanych. Wystarczająca jest faktyczna zmiana sposobu użytkowania obiektu lub jego części, a nawet zintensyfikowanie dotychczasowego sposobu użytkowania (zob. np. wyrok WSA w Krakowie z dnia 24 października 2024 r., sygn. akt II SA/Kr 1039/24, LEX nr 3793079).

Biznes prowadzi do zmian
Generalnie rzecz ujmując sądy administracyjne – a w ślad za nimi organy administracji architektoniczno-budowlanej – stosunkowo surowo podchodzą do kwestii zmiany sposobu użytkowania obiektu bądź jego części. Jest to istotne szczególnie dla przedsiębiorców, którzy mają zamiar rozpocząć prowadzenie swojego biznesu w obiektach, które wcześniej nie były wykorzystywane na potrzeby związane z działalnością gospodarczą. Za wręcz klasyczny przykład może tutaj posłużyć zorganizowanie biznesu w bloku czy domu mieszkalnym, na co decydują się zwłaszcza początkujący przedsiębiorcy bądź ci, których biznes osiąga stosunkowo niewielkie rozmiary lub polega głównie na zdalnym świadczeniu usług.

Jak wskazał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie w wyroku z dnia 22 lutego 2022 r., sygn. akt II SA/Ol 830/21, LEX nr 3320969, zmiana funkcji lokalu z mieszkalnej na niemieszkalną lub dodanie do funkcji mieszkalnej jakiejkolwiek funkcji usługowej oznacza zmianę sposobu użytkowania nieruchomości. Z drugiej jednak strony dosłowna interpretacja tezy postawionej przez olsztyński WSA mogłaby prowadzić do przyjęcia, że nawet prowadzenie działalności gospodarczej w pełni zdalnie ze swojego mieszkania prowadzi do zmiany jego sposobu użytkowania. Nie powinno się tutaj jednak tracić z oczu perspektywy bardziej funkcjonalnej wykładni prawa. Jeżeli działalność prowadzona w danym obiekcie w żaden sposób nie modyfikuje szeroko pojętych wymagań bezpieczeństwa, trudno uzasadniać, że doszło do zmiany sposobu użytkowania w sensie regulacji prawa budowlanego.

https://www.prawo.pl/biznes/dzialalnosc-gospodarcza-w-mieszkaniu-czy-zmieniac-funkcje-lokalu,531823.html

 

Budownictwo i PZP | Prasówka | 27.02.2025 r.

Rzeczpospolita

 1. Technologia na placu budowy. Szybsze i bezpieczniejsze inwestycje

26 lutego 2025 | Nowoczesne budownictwo | rp.pl

Postęp technologiczny zmienia sposób tworzenia, projektowania i realizacji projektów budowlanych. Ma być szybciej, lepiej i bezpieczniej. Choć to wszystko sporo kosztuje, ale się opłaci.

Cyfryzacja placu budowy oznacza szybszy dostęp do informacji, łatwiejsze zarządzanie działaniami, zapobieganie nieporozumieniom, tworzenie audytu z oznaczeniem czasu wykonanych prac, eliminację papierkowej roboty oraz stałą kontrolę nad tym, co aktualnie dzieje się na budowie – mówią eksperci z branży.

Budownictwo też lubi innowacje
Choć trudno w to uwierzyć, branża budowlana to nie tylko cegły i cement, ale też całkiem spory rynek IT. Rozwiązania cyfrowe dla tego sektora w 2024 roku szacowane na kwotę blisko miliarda złotych, gdy wartość rynku IT w Polsce, licząc wydatki na sprzęt, oprogramowanie i usługi, przekroczyła w tym czasie 50 mld zł (wliczając przedsiębiorstwa i sektor publiczny, ale bez gospodarstw domowych). A to oznacza to, że sektor budowlany odpowiadał tylko za ok. 2 proc. wartości całego rynku IT w Polsce.

Z raportu firmy doradczej EY Cyfrowa Transformacja 2024 wynika, że jest ona uważana za niezbędną do spełnienia oczekiwań klientów, którzy poszukują prostych, spersonalizowanych i wydajnych usług cyfrowych.

Polskie firmy inwestują w takie rozwiązania, jak: przetwarzanie w chmurze, analiza dużych zbiorów danych i sztuczna inteligencja, aby optymalizować obsługę klienta, sprzedaż oraz księgowość.

Branża budowlana nie jest tutaj wyjątkiem, gdyż rozwiązania cyfrowe dla tego sektora obejmują szeroki zakres technologii, które mają na celu zwiększenie wydajności, poprawę bezpieczeństwa i zwiększenie rentowności projektów.

Model 3D jeszcze przed rzeczywistym
Jak podaje firma doradcza EY, wśród trzech kluczowych rozwiązań wymienić można rosnącą popularność narzędzi BIM (ang. Building Information Modeling), które umożliwiają szczegółowe modelowanie informacji o budynku i wspomagają zarządzanie projektem na każdym etapie.

– Modelowanie informacji o budynku (BIM) to metoda budowania inteligentniej, szybciej i bardziej ekologicznie. Stała się ona cyfrową metodą pracy w budownictwie, wnosząc do branży nową falę innowacji. Jest to proces oparty na współpracy, który obejmuje tworzenie i zarządzanie modelami 3D budynków lub infrastruktury. BIM to nie tylko reprezentacja wizualna budynku, lecz także szczegóły dotyczące fizycznych i funkcjonalnych aspektów projektu, wspierając cały cykl życia budynku – podkreślają eksperci.

Jak zauważa raport EY, drugim kluczowym rozwiązaniem są systemy zarządzania projektami, integrujące planowanie, śledzenie postępów i komunikację między zespołami.

Ostatnim, choć równie ważnym, są technologie mobilne i IoT (internet rzeczy), które pozwalają na zdalny monitoring placów budowy i efektywne zarządzanie zasobami oraz sprzętem.

Cyfryzacja procesu budowlanego to przekształcenie całego systemu budownictwa, w którym wszystkie dokumenty i informacje będą przechowywane, zarządzane i udostępniane w formie cyfrowej. Digitalizacja tych danych umożliwia lepszą komunikację między różnymi zespołami, zwiększa efektywność i poprawia jakość pracy.

Elektroniczna książka obiektu budowlanego GUNB będzie aplikacją, w której właściciel lub zarządca ma dokonywać wpisów: dokumenty, plany, rysunki techniczne, specyfikacje, harmonogramy i raporty będą przechowywane w chmurze, dostępne dla wszystkich osób zaangażowanych w proces budowy. Nie wolno zapominać o bezpieczeństwie cyfrowym w obliczu rosnących zagrożeń i konieczności sprostania regulacjom takim jak RODO, DORA czy NIS2. A badanie przeprowadzone przez EY podkreśla, że kluczowy element sukcesu transformacji cyfrowej stanowią ludzie.

Bowiem pracownicy, którzy są odpowiednio przygotowani oraz posiadają niezbędne umiejętności cyfrowe i świadomość korzyści płynących z nowych technologii, mniej obawiają się zmian i mogą przyczynić się do powodzenia transformacji w swoich organizacjach.

Trzeba pamiętać też, że w sektorze budowlanym transformacja cyfrowa wykracza poza adaptację nowych technologii. Wiąże się ona z przyjęciem zorientowanego na klienta, opartego na danych i opartego na współpracy podejścia, które obejmuje każdy etap procesu budowlanego, od wstępnego projektu po bieżącą konserwację.

Robot murarski wkroczył na budowę
Coraz większą rolę w budownictwie odgrywa dziś też automatyzacja i robotyzacja. To odpowiedź tego sektora na rosnące wymagania dotyczące jakości, bezpieczeństwa, szybkości realizacji projektów oraz efektywności kosztowej.

Automatyzacja procesów budowlanych to zastosowanie nowoczesnych technologii, takich jak robotyka, sztuczna inteligencja (AI), internet rzeczy (IoT) oraz drony, do wykonywania różnych etapów procesu budowlanego.

Dzięki automatycznym procesom możemy nie tylko zmniejszyć koszty, ale też przyspieszyć procesy budowlane. Automatyzacja otwiera nowe możliwości, takie jak lepsze zarządzanie projektami i optymalizacja procesów budowlanych.

Dzięki automatycznym procesom można zmniejszyć koszty budowy, co jest szczególnie istotne w przypadku dużych projektów, takich jak budowa dróg i autostrad.

Takie inwestycje wymagają wykorzystania wielu różnych maszyn, w tym maszyn do układania asfaltu i betonu. W tym przypadku, automatyzacja pozwala na uzyskanie większej precyzji i oszczędność czasu. Z jednej strony automatyzacja w budownictwie może zastąpić pracowników, jednakże wcale do końca tak nie jest.

Kolejnym krokiem w automatyzacji procesów budowlanych jest robotyzacja. Roboty w budownictwie są już coraz powszechniejsze i mogą wykonywać wiele zadań, które wcześniej wykonywane były przez ludzi. Przykładem takiego urządzenia jest robot murarski, który pozwala na szybsze i dokładniejsze układanie cegieł.

Stały monitoring placu budowy
Automatyzacja wpływa również na poprawę bezpieczeństwa, bo zdalnie sterowane maszyny, takie jak koparki i dźwigi, umożliwiają operatorom pracę z bezpiecznej odległości, co redukuje liczbę osób w pobliżu ciężkiego sprzętu.

Dzięki systemom monitorującym i alarmowym maszyny mogą wykrywać potencjalne zagrożenia, przeciążenia i awarie, umożliwiając szybką reakcję i zapobieganie wypadkom.

Zarówno automatyzacja, a tym bardziej robotyzacja pozwala na wykonywanie powtarzalnych zadań z większą precyzją i szybkością niż tradycyjne metody.

Może pomóc pracownikom w wykonywaniu swoich obowiązków i przyspieszyć wiele procesów, ale nie zastąpi ludzi. Jednak trzeba pamiętać, że to wciąż ludzie muszą nadzorować procesy, a także wykonywać zadania, które nie są możliwe do zautomatyzowania. ©℗

https://archiwum.rp.pl/artykul/1530379-Technologia-na-placu-budowy-Szybsze-i-bezpieczniejsze-inwestycje.html

 2. Nowe osiedla w szybszym tempie. Prefabrykaty popularniejsze na polskich budowach

Materiał Partnera | Publikacja: 25.02.2025 23:07

Dzięki technologii prefabrykacji branża budowlana ma szansę na dostarczenie wysokiej jakości mieszkań w krótszym czasie. Takie rozwiązanie idealnie się sprawdza w budownictwie mieszkaniowym w sektorze deweloperskim, komunalnym i socjalnym. Doskonale odpowiada na potrzeby szybko rosnącego rynku mieszkań na wynajem i akademików.

Jednym z najważniejszych atutów prefabrykacji jest przyspieszenie procesu realizacji inwestycji. Dzięki produkcji gotowych elementów w nowoczesnych fabrykach, optymalnemu planowaniu i przeniesieniu większej części prac z budowy pod dach fabryki, wykonywanie prac na budowie może przebiegać znacznie szybciej i efektywniej – mówi Tomasz Seremet, prezes zarządu Pekabex BET SA, największego producenta prefabrykowanych elementów żelbetowych. Pekabex posiada obecnie sześć fabryk produkujących elementy konstrukcji prefabrykowanych, w tym jedną w Marktzeuln w Niemczech. Firma prowadzi działalność praktycznie w całej Europie. Projekty referencyjne Pekabexu znaleźć można m.in. w Niemczech, Szwecji, Norwegii czy Holandii.

Elementy z fabryki, montowane na budowie
Prefabrykacja w budownictwie to proces wytwarzania gotowych elementów lub modułów budowlanych w kontrolowanych warunkach fabrycznych, a następnie transport i montaż na placu budowy. Prefabrykować można ściany, płyty stropowe, słupy, schody, balkony czy całe konstrukcje dachu.

– To powoduje znaczne ograniczenie prac do wykonania na budowie i skrócenie czasu realizacji. Dzięki nowoczesnym procesom produkcji w fabrykach, do realizacji budynku mieszkalnego potrzebnych jest znacznie mniej pracowników niż przy tradycyjnej technologii budowania. Ma to kluczowe znaczenie już obecnie, gdy obserwujemy znaczne zmniejszenie siły roboczej dostępnej na rynku, a korzyść ta może mieć jeszcze większe znaczenie w niedalekiej przyszłości – uważa Bartosz Dąbrowski, regionalny dyrektor sprzedaży, Pekabex BET SA.

Szybka budowa przekłada się na skrócenie czasu realizacji inwestycji, co jest niezwykle istotne dla deweloperów, potencjalnych nabywców mieszkań, a także inwestorów instytucjonalnych czy funduszy inwestycyjnych, którzy przychody z inwestycji mogą czerpać znacznie szybciej.

Budowa konstrukcji budynku mieszkaniowego to ok. sześć miesięcy metodą tradycyjną, a z prefabrykatów zajmie to ok. 50 dni, czyli trzy razy krócej. Dla przykładu, firma Pekabex realizuje dla funduszu inwestycyjnego osiedle z 450 mieszkaniami na wynajem w Poznaniu. I dzięki temu, że wykorzystano w nim technologię prefabrykacji inwestycja będzie mogła zacząć zarabiać 4-5 miesięcy wcześniej, niż gdyby budynki powstawały w sposób tradycyjny.

Tacy klienci, jak deweloperzy, generalni wykonawcy, fundusze inwestycyjne czy klienci instytucjonalni mogą liczyć na kompleksową obsługę swojej inwestycji, począwszy od przygotowania koncepcji i doradztwa, poprzez wykonawstwo skutkujące skróceniem czasu realizacji, uniezależnieniem od dostępności i kosztu siły roboczej a także na większe skalowanie swojego biznesu poprzez dostarczenie na rynek większej ilości mieszkań w krótszym czasie.

Korzyści ekonomiczne z tego rozwiązania są znaczące. Ale nie tylko one wchodzą w grę. Są też inne, równie ważne. Chociażby wysoka jakość wykonanych elementów.

– Elementy prefabrykowane są produkowane w kontrolowanych warunkach, co minimalizuje ryzyko wystąpienia błędów oraz problemów jakościowych. Wyspecjalizowani pracownicy i powtarzalne procesy produkcyjne pozwalają również osiągnąć znacznie lepsze tolerancje produkcyjne i parametry techniczne niż te osiągalne na budowie – mówi Bartosz Dąbrowski.

Podkreśla, że w ścianach i stropach prefabrykowanych można umieścić na etapie produkcji puszki i peszle elektryczne z dokładnością do kilku milimetrów a płaskość produkowanych elementów w niektórych przypadkach eliminuje potrzebę tynkowania. W efekcie, budynki powstające z prefabrykatów wymagają na budowie mniejszych nakładów na prace wykończeniowe niż te wykonane w technologii tradycyjnej.

Mniej odpadów na placu budowy
Takie budownictwo jest także korzystne dla środowiska. Dlaczego? – Proces produkcji jest bardziej efektywny, dzięki planowaniu jesteśmy w stanie znacznie lepiej wykorzystać surowce i materiały a odpady powstające w fabrykach są łatwiejsze do zarządzania. Co najważniejsze, dużo łatwiej jest prześledzić i pomierzyć cały proces produkcji w fabryce, dzięki temu np. Pekabex dostarczyć może dokładne obliczenia i certyfikaty emisji CO2 dla swoich realizacji.

A to jeszcze nie wszystko. Kolejnym plusem technologii prefabrykacji, który należy rozpatrywać w perspektywie porównania z technologią tradycyjną i analizując budżet inwestycji jest niewątpliwie zwiększona powierzchnia użytkowa mieszkalna czyli tzw. PUM.

– Producenci elementów prefabrykowanych i wykonawcy konstrukcji w tej technologii zgodnie twierdzą, że korzyści wynikające ze zwiększonego PUM sięgają średnio około pięć proc. powierzchni inwestycji. To z kolei powoduje, że dla przykładowej inwestycji na 100 mieszkań możemy otrzymać dodatkową powierzchnię użytkową równoważną z pięcioma dodatkowymi mieszkaniami – mówi Bartosz Dąbrowski. Jego zdaniem gdyby budować chociaż połowę mieszkań rocznie w technologii prefabrykacji, zamiast dwóch procent – jak podaje GUS, to mielibyśmy na rynku co roku dodatkowe pięć tysięcy mieszkań.

Produkcja elementów konstrukcyjnych poza placem budowy stabilnie rozwija się w Europie Zachodniej, czy w Azji. W Polsce przez ostatnie 30 lat była w cieniu budownictwa tradycyjnego. Dopiero ostatnie wzrosty cen i ograniczenie dostępności siły roboczej w budownictwie oraz zwrócenie się architektów w stronę nowoczesnego designu, spowodowały znaczące zainteresowanie budownictwem prefabrykowanym.

Tylko firma Pekabex w tej chwili realizuje kilkadziesiąt projektów. I może z racji nowych inwestycji w swoich fabrykach przyjąć zlecenia na kolejne w całej Polce i za granicą.

Z takiego budownictwa chętnie korzystają samorządy – przy budowie mieszkań socjalnych, czy komunalnych lub w ramach Towarzystw Budownictwa Społecznego, czy Społecznej Inicjatywy Mieszkaniowej, ale też firmy z sektora PRS (Private Rented Sector) czyli rynku najmu długoterminowego oraz prywatnych akademików.

– Dzięki powtarzalnym rozwiązaniom klient otrzymuje kontrolowaną jakość i niezmienność rozwiązań technicznych. W skrócie może zająć się biznesem – komercjalizacją, najmem i sprzedażą bez obaw, że jakość wykonania będzie niezadowalająca – mówi Adam Konieczny, dyrektor sprzedaży, Generalne Wykonawstwo, Pekabex BET SA.

Potrzebna mniejsza liczba ekip budowlanych
Prefabrykacja pozwala w znaczący sposób ograniczyć ilość ekip budowlanych odpowiedzialnych za poszczególne prace na placu budowy. I tym samym rozwiązują się problemy z brygadami murarzy, betoniarzy, tynkarzy, a przecież każda z tych ekip to możliwość popełnienia błędu czy fuszerki, więc prefabrykacja, to też mniejsze koszty nadzoru nad wspomnianymi pracownikami. Sprawdzi to się zwłaszcza – w przypadku budowy całego osiedla, a nie tylko jednego budynku. Wówczas bardzo często przy takich inwestycjach wznoszonych metodą tradycyjną każdy z tych budynków potrafi różnić się od siebie jakościowo, gdyż był wykonywany przez inne brygady. A klienci nie lubią takich sytuacji.

Prefabrykaty – powodują, że do tych samych zadań trzeba będzie skierować znacznie mniej budowlańców. W przypadku budowy standardowej wielkości budynku mieszkalnego, w technologii tradycyjnej, potrzeba ok.40 osób, a przy prefabrykacji cztery – pięć razy mniej.

– Realizując osiedle złożone z 4-6 budynków na jednym placu łatwo zauważyć że przy klasycznej metodzie potrzebowalibyśmy ok. 200 ludzi. W prefabrykacji pięć razy mniej – zauważa Adam Konieczny.

A to ma znaczenie zwłaszcza w sytuacji, gdy w wielu dużych miastach są ogromne problemy mieszkaniowe, a pracowników do ich budowy brakuje.

– Zbudowanie dużej liczby mieszkań w powtarzalnej jakości jest nieocenione. Tutaj zyskujemy dodatkowe aspekty – trwałość, bo beton jako materiał jest bardzo odporny i mało podatny na dewastacje. Klatki schodowe, części wspólne w nowoczesnym designie ale bądź co bądź w „żywym” betonie są praktycznie niezniszczalne oraz wysokie standardy parametrów technicznych. Elementy prefabrykowane spełniają wszelkie wymagania budownictwa energooszczędnego, akustyki i ochrony przeciwpożarowej– zauważa Adam Konieczny.

Kompleksowość i bezpieczeństwo realizacji
Istotne znaczenie dla spółek miejskich ma kompleksowość realizacji – wszystko w jednym miejscu. Od wyprodukowania, dostarczenia i montażu elementów prefabrykowanych po generalne wykonawstwo inwestycji – mówi przedstawiciel firmy Pekabex.

Dodaje, że prefabrykacja zapewnia bezpieczeństwo dzięki innowacyjnym rozwiązaniom inżynieryjnym, szczególnie w zakresie zwiększonej nośności i odporności przeciwpożarowej.

Trzeba pamiętać, że prefabrykaty są testowane pod kątem wytrzymałości na obciążenia mechaniczne oraz odporności na warunki atmosferyczne, które mają coraz większy wpływ na bezpieczeństwo gotowych obiektów w okresie eksploatacji.

https://www.rp.pl/projekty-specjalne/art41850861-nowe-osiedla-w-szybszym-tempie-prefabrykaty-popularniejsze-na-polskich-budowach

 3. Obieg zamknięty na budowie

Aneta Gawrońska | Publikacja: 24.02.2025 03:11

To, co było odpadem, można przekształcić w produkt, który da się ponownie wykorzystać lub sprzedać.

Nowe przepisy z 1 stycznia o gospodarowaniu odpadami budowlanymi i rozbiórkowymi wprowadziły obowiązek ich segregacji na co najmniej sześć frakcji: drewno, metale, szkło, tworzywa sztuczne, gips, odpady mineralne (beton, cegła , płytki ceramiczne). Czy branża budowlana zdążyła się przygotować do zmian?

Kontenery na placu budowy i instalacje do przetwarzania odpadów
Dorota Mazurek, kierowniczka działu ochrony środowiska w Erbud Group, podkreśla, że segregację odpadów spółka wprowadziła na długo, zanim nowe przepisy nabrały mocy prawnej.

– Pomimo dużej świadomości dotyczącej gospodarowania odpadami budowlanymi i rozbiórkowymi są jednak pewne wyzwania związane z selektywną zbiórką z podziałem na sześć frakcji – ocenia. – Najambitniejsze wydają się kwestie związane z miejscem na kontenery na placu budowy. To trochę tak, jakby osoba mieszkająca w 20-metrowej kawalerce musiałaby mieć sześć osobnych koszy na śmieci. Podobnie wykonawcy mają czasem ograniczone pole manewru, budując np. w ścisłej zabudowie centrów miast, gdzie każdy metr jest na wagę złota.

Dorota Mazurek mówi też o dostępie do firm mających uprawnienia do transportu i odbierania odpadów. – W dużych ośrodkach można przebierać, choć i tu zwiększony popyt na ich usługi może rodzić pewne komplikacje – zaznacza. – Ale budując na odludziu – przykładem niech będą farmy wiatrowe – mamy bardzo ograniczony wybór.

Erbud to duży gracz, ma nawet 150 budów. Więc gdzieś tam możemy pewne usługi ładnie pakietować i wypracowywać przyzwoitą średnią dla całego segmentu. Pomimo barier, które możemy napotkać, staramy się segregować odpady u źródła, czyli na budowie – tu najważniejsze jest odpowiednie planowanie obiegu odpadów, zamawianie mniejszych pojemników na poszczególne frakcje itd. Ale oczywiście zdarza się, że z różnych powodów nie możemy realizować wszystkich założeń bezpośrednio na budowie, więc kwestią kluczową jest wybór odpowiedniej firmy do odbioru odpadów, ponieważ tylko wyspecjalizowany w tym podmiot zapewnia prawidłową segregację odpadów budowlanych.

Także Iwona Hutyra, menedżer zespołu środowiska i zielonego biznesu w spółce Skanska Central Europe, ocenia, że największym problemem, z którym mierzy się branża, jest ograniczona liczba podmiotów mających uprawnienia do odbioru i zagospodarowania nieposegregowanych odpadów budowlanych i rozbiórkowych.

– Firmy budowlane muszą mieć pewność, że odpady trafią do odpowiednich podmiotów, które zapewnią ich segregację na wymagane frakcje oraz mają decyzję na przetwarzanie odpadów lub pozwolenie zintegrowane. Zezwolenie tylko na zbieranie odpadów jest niewystarczające – zaznacza Hutyra. – Choć przepisy nie zakazują wprost przekazywania zmieszanych odpadów budowlanych podmiotom zajmującym się ich zbieraniem, to ich segregacja przez kolejnego posiadacza traktowana jest już jako przetwarzanie odpadów – wyjaśnia.

Jak dodaje, liczba dostępnych odbiorców zmalała, a koszty wywozu niesegregowanych odpadów znacznie wzrosły, co jest dużym obciążeniem dla firm budowlanych. Ekspertka wskazuje też na brak wystarczającej ilości instalacji do przetwarzania odpadów. – A przez to, paradoksalnie, za niektóre wysegregowane frakcje odpadów takie jak np. gips, odbiorcy odpadów oferują cenę znacznie wyższą niż za odbiór zmieszanych odpadów budowlanych, co nie sprzyja budowaniu świadomości korzyści segregacji odpadów – zauważa Iwona Hutyra.

Podkreśla, że Skanska od dawna przykłada wagę do odpowiedzialnej gospodarki odpadami. – Firma dostosowała się do nowych przepisów, segregując odpady na sześć wymaganych frakcji tam, gdzie to jest możliwe. Wprowadziliśmy procedury i szkolenia dla pracowników, aby zapewnić prawidłową segregację już na placach budowy – mówi.

Surowce z odzysku
Dr inż. Dorota Bartosz, dyrektorka ds. zrównoważonego budownictwa w Polskim Stowarzyszeniu Budownictwa Ekologicznego (PLGBC), komentuje, że pełna ocena przygotowania branży do zmian będzie możliwa dopiero po kilku miesiącach, gdy pojawią się pierwsze dane dotyczące ich wdrażania.

– Proces adaptacji zależy od wielu czynników, takich jak wielkość przedsiębiorstwa/inwestora, dotychczasowe praktyki w gospodarowaniu odpadami czy też doświadczenie z wdrożonych strategii realizacji zrównoważonych inwestycji, gdzie gospodarowanie odpadami budowlanymi jest jednym z kluczowych działań – tłumaczy.

Akcentuje, że kluczowe znaczenie ma nie tylko infrastruktura do segregacji, ale też edukacja pracowników i współpraca z firmami zajmującymi się recyklingiem. – Jednym z rozwiązań przewidzianych w nowych przepisach jest możliwość przekazania odpadów innym uprawnionym podmiotom, które zajmą się ich segregacją poza miejscem wytworzenia. To ułatwienie, jednak nie zwalnia firm budowlanych z odpowiedzialności za właściwe zagospodarowanie odpadów – zaznacza.

Ekspertka zauważa, że możliwość przekazania obowiązku segregacji zewnętrznym podmiotom budzi obawy o potencjalne nadużycia. – Najlepiej nawiązać współpracę z certyfikowanymi podmiotami zajmującymi się odbiorem i przetwarzaniem odpadów, gdzie możliwe będzie monitorowanie i dokumentowanie procesów związanych z gospodarowaniem odpadów, aby zapewnić zgodność z przepisami – radzi.

Krzysztof Studziński, menedżer w PlanRadar (cyfrowa platforma), komentuje, że budownictwo stoi przed koniecznością zmiany podejścia do zarządzania odpadami.

– Recykling materiałów nie jest już tylko kwestią ekologii, ale też efektywności kosztowej i optymalizacji procesów – podkreśla. – Wykorzystanie surowców wtórnych, takich jak beton czy szkło, pozwala nie tylko ograniczyć odpady trafiające na wysypiska, ale też obniżyć koszty budowy i zminimalizować presję na pierwotne zasoby. Kluczową rolę w tej transformacji mogą odegrać nowoczesne technologie. Dzięki cyfrowym narzędziom można precyzyjnie monitorować wykorzystanie materiałów i lepiej organizować procesy recyklingu. W wielu przypadkach oznacza to ułatwienie w uzyskaniu ekologicznych certyfikatów, co zwiększa konkurencyjność firm budowlanych – dodaje.

Zwraca jednocześnie uwagę na problem zmienności jakości surowców wtórnych. – Każdy budynek ma inną strukturę, a beton czy cegły mogą mieć odmienne właściwości. Konieczne jest ich dokładne testowanie i selekcja. Ale korzyści są nie do przecenienia: ograniczamy ilość odpadów trafiających na składowiska, zmniejszamy zapotrzebowanie na surowce naturalne i przekształcamy to, co dotąd było odpadem, w pełnowartościowy produkt, który można ponownie wykorzystać lub sprzedać – podkreśla. – Branża budowlana nie może sobie pozwolić na pozostawanie w tyle.

https://www.rp.pl/nieruchomosci/art41801761-obieg-zamkniety-na-budowie

Dziennik Gazeta Prawna

Pięć mitów o zamykaniu rynku zamówień

prawnik w kancelarii WKB Lawyers,
wykładowca WPiA UAM, fot. Materiały prasowe dr Jarosław Kola | 25 lutego 2025, 05:00

Pod koniec 2024 r. rynek zamówień publicznych, jego uczestników i obserwatorów zelektryzował wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w C 652/22 (zwany już powszechnie „wyrokiem ws. Kolin”), w którym potwierdzono, że wykonawcom z państw spoza Unii Europejskiej, które nie zawarły z UE umowy międzynarodowej gwarantującej równy i wzajemny dostęp do zamówień publicznych (dalej określane jako „państwa trzecie”), nie przysługuje prawo do „traktowania nie mniej korzystnego” niż wykonawów unijnych. Co więcej, państwa członkowskie nie mogą przyznać wykonawcom z tych państw trzecich prawa do równego traktowania, gdyż to leży w zakresie wyłącznych kompetencji UE.

Wyrok już zaczął oddziaływać na polski rynek. W kilka miesięcy po jego wydaniu doczekaliśmy się co najmniej kilku decyzji instytucji zamawiających o niedopuszczeniu lub odmiennym traktowaniu wykonawców czy towarów pochodzących z państw trzecich. W tym krótkim czasie opublikowano też dwa projekty zmian w przepisach, prezes Urzędu Zamówień Publicznych wydał dwie urzędowe opinie, a Krajowa Izba Odwoławcza wydała pierwsze rozstrzygnięcia odnoszące się bezpośrednio do kwestii stosowania wyroku C 652/22. Mamy też liczne wypowiedzi medialne wykonawców, zamawiających i oczywiście reprezentujących ich prawników.

Dlaczego wyrok tak bardzo zelektryzował rynek zamówień publicznych? Ponieważ od przystąpienia Polski do UE rynek ten funkcjonował w paradygmacie nieskrępowanego, otwartego dostępu dla wszystkich zainteresowanych wykonawców, niezależnie od ich pochodzenia (z wyjątkiem Federacji Rosyjskiej, która po agresji na Ukrainę została objęta sankcjami, również w zakresie dostępu do unijnego rynku zamówień publicznych).

Niemniej nie sposób uniknąć wrażenia, że na fali żywiołowych reakcji wokół wyroku ws. Kolin narosło już co najmniej kilka mitów czy po prostu błędnych założeń, które prowadzą do niewłaściwego rozumienia jego skutków. Niektóre z nich wydają się na tyle poważne, że wymagają komentarza, czemu poświęcę kolejne akapity. Przy czym oczywiście nie roszczę sobie prawa do nieomylności i mam świadomość, że podejmowana problematyka jest złożona. Zarazem jednak mam przekonanie, że prezentowane przeze mnie argumenty są na tyle doniosłe, że ich ignorowanie jest niedopuszczalne i zwyczajnie szkodliwe, czego zresztą symptomy ujawniła już praktyka.

Mit 1: wyrok jest zaskoczeniem
Zaskoczenie, jakie wywołał wyrok TSUE, znajduje pewne usprawiedliwienie w praktyce rynku zamówień publicznych w Polsce. Jak już wspomniałem, przez dwie dekady opierał się on na założeniu, że każdy wykonawca – niezależnie od swojego pochodzenia – może oczekiwać równego traktowania. Podkreślenia jednak wymaga, że centralne znaczenie dla omawianego rozstrzygnięcia TSUE miała odpowiedź, kto – państwa członkowskie czy UE – ma kompetencję regulacyjną w zakresie relacji handlowych z państwami trzecimi. Dorobek orzeczniczy TSUE w tym obszarze nie pozostawia pola do wątpliwości, a jego uwzględnienie sprawia, że wyrok ws. Kolin nie jest zaskoczeniem, lecz wpisuje się w dotychczasową linię orzeczniczą. Zresztą trybunał przywołał w nim swoje wcześniejsze kluczowe stanowiska: wyrok ws. C414/11 Daiichi Sankyo, a także opinię 2/15 ws. umowy o wolnym handlu UE–Singapur. W ich świetle od co najmniej kilkunastu lat nie powinno budzić wątpliwości, że działania zewnętrzne Unii stanowią część wspólnej polityki handlowej, która – zgodnie z art. 3 ust. 1 lit. e) Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej – należy do zakresu kompetencji wyłącznych UE. Dlatego trybunał musiał przecząco odpowiedzieć na pytanie, czy państwo członkowskie jest uprawnione do zagwarantowania równego traktowania wykonawcom z państw trzecich, którym prawo unijne takiego uprawnienia nie przyznaje. Skoro bowiem jest to traktatowa kompetencja wyłączna UE, to taka krajowa regulacja byłaby naruszeniem traktatu.

Mit 2: dyskryminacja tylko w zamówieniach sektorowych
Wśród publicznie formułowanych argumentów ukierunkowanych na faktyczne ograniczanie skutków wyroku ws. C 652/22 Kolin można spotkać pogląd, jakoby możliwość dyskryminowania wykonawców z państw trzecich istniała wyłącznie w odniesieniu do zamówień sektorowych. Opiera się on na konstatacji, że skoro trybunał rozstrzygał na podstawie m.in. przepisów dyrektywy 2014/25/UE regulującej właśnie udzielanie zamówień sektorowych, to skutki wyroku należy odnosić tylko do takich zamówień i nie znajdują one zastosowania do zamówień klasycznych, czyli udzielanych np. przez administrację rządową, jednostki samorządu terytorialnego, uniwersytety czy podmioty prawa publicznego. Jest to jednak argument co najmniej niewysublimowany, wynikający z braku zrozumienia istoty rozstrzygnięcia TSUE. Wszak skoro koncentruje się ono na kwestii kompetencji wyłącznej, to jego znaczenie jest uniwersalne, a w każdym razie odnosi się do wszelkich działań prawodawców krajowych w zakresie kształtowania relacji handlowych z państwami trzecimi – niezależnie od tego, czy dotyczą one zamówień klasycznych czy sektorowych. W tym kontekście już tylko pomocniczo wskażę, że w unijnych dyrektywach regulujących oba typy zamówień obowiązują bliźniacze przepisy określające, że na zasadę równego traktowania mogą powoływać się wykonawcy wyłącznie z tych państw trzecich, z którymi Unię wiążą zobowiązania w zakresie liberalizacji rynków zamówień publicznych.

Mit 3: konieczna jest zmiana prawa
W debacie publicznej pojawił się też pogląd – wyrażony także w orzecznictwie KIO – że sposób postrzegania sytuacji prawnej wykonawców z państw trzecich nie powinien abstrahować od dotychczasowej praktyki zapewniania im nieograniczonego dostępu do zamówień. W tym kontekście należy jednak zwrócić uwagę nie tylko na treść orzeczenia TSUE, ale przede wszystkim na tryb, w jakim wydano wyrok ws. C 652/22. Mianowicie trybunał rozstrzygał w trybie prejudycjalnym, którego funkcją jest dokonywanie wiążącej wykładni prawa unijnego. Co jednak najistotniejsze, TSUE w tym trybie nie ustala, jak w przyszłości, od momentu wydania wyroku należy interpretować prawo unijne, lecz wyjaśnia, w jaki sposób od zawsze powinno być ono rozumiane. W jednym z popularnych komentarzy do Traktatu o funkcjonowaniu UE trafnie wyraził to prof. Maciej Szpunar: „orzeczenie prejudycjalne wiąże z chwilą ogłoszenia ze skutkiem ex tunc (z mocą wsteczną). Niemniej trybunał w swoim orzeczeniu może ograniczyć skutek wyroku w czasie w ten sposób, że działać on będzie jedynie od chwili jego wydania (ex nunc) lub od innego momentu wskazanego w orzeczeniu. Rozstrzygnięcie takie może się bowiem okazać konieczne ze względu na ochronę obrotu prawnego, zasad dobrej wiary bądź w celu zapobieżenia niebezpieczeństwu pojawienia się poważnych trudności”. W omawianej sprawie trybunał nie określił jednak specyficznych skutków czasowych orzeczenia ws. C 652/22 Kolin. Oznacza to, że obowiązkiem każdego sądu unijnego jest interpretowanie przepisów prawa krajowego w sposób zapewniający zgodność z omawianym wyrokiem TSUE – niezależnie od tego, jaka była dotychczasowa praktyka krajowa. Oczywiście zmiana prawa krajowego może ułatwić dostosowanie się do konkluzji wyroku ws. C 652/22 Kolin i wydaje się, że właśnie w takim kierunku zmierzają opublikowane dotychczas projekty nowelizacji. Jednakże błędne jest założenie, jakoby do momentu zmiany prawa sądy, KIO, a przede wszystkim zamawiający pozostawali bezradni. Co do zamawiających, już obecnie dysponują oni instrumentami pozwalającymi na pełne urzeczywistnienie wyroku ws. Kolin – mogą dopuszczać wykonawców z państw trzecich do postępowań, ale mogą też ich swobodnie eliminować lub np. przewidywać inne warunki rywalizacji (ujemne punkty, odmienne warunki udziału itp.). Natomiast z perspektywy sądów i KIO, kluczowym obowiązkiem wynikającym z zasady prounijnej wykładni prawa krajowego jest zbadanie, czy i w jakim zakresie obecnie obowiązujące przepisy umożliwiają najpełniejsze urzeczywistnienie wytycznych TSUE. Granicą takiego działania jest oczywiście wykładnia contra legem, jednakże w praktyce trudno dostrzec, by w jakimkolwiek zakresie niemożliwe było dostosowanie się do wyroku na gruncie obowiązujących przepisów.

Mit 4: brakuje niezbędnych regulacji
Trybunał jednoznacznie wskazał, że organy krajowe nie są uprawnione do objęcia wykonawców z państw trzecich, które nie zawarły z UE umowy międzynarodowej gwarantującej równy i wzajemny dostęp do zamówień publicznych, przepisami krajowymi wdrażającymi dyrektywę 2014/25. Zauważalne są już próby ograniczania zakresu zastosowania wyroku ws. Kolin poprzez twierdzenia, jakoby za przepisy transponujące należało uznawać wyłącznie te, które mają swój literalny odpowiednik w unijnych dyrektywach. Oczywiście szczegółowe charakteryzowanie przepisów prawa krajowego transponującego prawo unijne wykracza poza ramy tego krótkiego tekstu. Niemniej, nawet dostrzegając złożoność tego zagadnienia, można stwierdzić, że takie kategoryczne twierdzenia są nie do pogodzenia z ugruntowanymi zasadami implementacji prawa unijnego do krajowych systemów prawnych. Przypomnę, że ciążące na państwach członkowskich zobowiązanie do transpozycji unijnych dyrektyw polega na osiągnięciu rezultatu, którego wymaga prawo unijne. W pewnym uproszczeniu można więc stwierdzić, że prawo unijne wyznacza pewne cele do osiągnięcia, a państwa członkowskie zobowiązane są ukształtować prawo krajowe w sposób zapewniający ich osiągnięcie. Najprostszym – choć niejednokrotnie tylko pozornie efektywnym – sposobem implementacji jest więc uchwalenie przepisów krajowych o treści analogicznej do przepisów implementowanych dyrektyw. Nie jest to jednak konieczne. Te teoretyczne ustalenia mają jednak bardzo duże znaczenie praktyczne. Tytułem przykładu można wskazać wyrażone już w polskim orzecznictwie stanowisko, jakoby art. 43 dyrektywy 2024/25/UE – który jest normatywną podstawą do odmawiania wykonawcom z państw trzecich dostępu do unijnego rynku zamówień publicznych – nie został zaimplementowany do polskiego systemu prawnego. Rzeczywiście nie ma on swojego „literalnego odpowiednika” (choć miał w przeszłości, co może faktycznie nieco utrudnia proces interpretacyjny). Czy jednak brak istnienia „krajowej kopii” tego przepisu dyrektywy oznacza, że Polska przyznała wykonawcom z państw trzecich uprawnienie do domagania się równego traktowania? Takie stanowisko jest przecież jednoznacznym odrzuceniem stanowiska TSUE, który stwierdził, że „organy krajowe nie mogą interpretować krajowych przepisów transponujących dyrektywę 2014/25 w ten sposób, że mają one zastosowanie również do wykonawców z państw trzecich (…) pod rygorem naruszenia wyłącznego charakteru kompetencji Unii w tej dziedzinie”.

Mit 5: zamawiający musi z wyprzedzeniem poinformować
Ostatnia z sygnalizowanych kontrowersji ma zapewne największe znaczenie praktyczne. Paradoksalnie jej źródłem jest nie tyle sam wyrok TSUE, co raczej jego interpretacje opublikowane przez prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Konsekwentnie podkreśla się w nich, że wszelkie decyzje zamawiającego dotyczące udziału w postępowaniu wykonawców pochodzących z państw trzecich powinny zostać upublicznione w dokumentach zamówienia. Trudno się nie zgodzić, że szczegółowe wyjaśnienie w dokumentach zamówienia sytuacji wykonawców z państw trzecich jest rozwiązaniem praktycznym, bo pozwala uniknąć niepotrzebnych wątpliwości, a nawet sporów. Upatrując więc w stanowiskach UZP praktycznej rekomendacji, można uznać je za użyteczne i pożyteczne. Niemniej sugerowanie, że istnieje prawny obowiązek uzewnętrzniania w dokumentach zamówienia „wszelkich decyzji zamawiającego dotyczących udziału w postępowaniu wykonawców z państw trzecich”, jest zbyt daleko idące. A przede wszystkim sprzeczne ze stanowiskiem trybunału, który jednoznacznie wskazał w pkt. 63–64 wyroku, że zamawiający powinien określić w dokumentach zamówienia warunki traktowania wykonawców z państw trzecich jedynie w sytuacji, gdy zdecyduje się ich w ogóle dopuścić do udziału w postępowaniu. Zatem aktywności zamawiającego wymaga jedynie decyzja o dopuszczeniu do udziału w postępowaniu.

Stanowisko UZP jest uzasadniane regułą przejrzystości, która rzeczywiście jest jednym z fundamentów unijnego i polskiego systemu zamówień publicznych. Można się zgodzić, że przejrzystość postępowania o udzielenie zamówienia publicznego jest wartością samą w sobie. Ma znaczenie nie tylko aksjologiczne, lecz także całkowicie pragmatyczne, stanowiąc ułatwienie dla wszystkich uczestników takiego postępowania. Problem w tym, że opinie UZP wywołują mylne wrażenie, jakoby zasadę przejrzystości mogli egzekwować od zamawiających również wykonawcy z państw trzecich. Tymczasem TSUE w omawianym wyroku stwierdził kategorycznie: „o ile można sobie wyobrazić, że zasady traktowania takich wykonawców powinny być zgodne z określonymi wymogami, takimi jak wymóg przejrzystości lub proporcjonalności, o tyle środek odwoławczy jednego z nich mający na celu podniesienie naruszenia takich wymogów przez podmiot zamawiający może być badany wyłącznie w świetle prawa krajowego, a nie prawa Unii. Z całości powyższych rozważań wynika, że organy krajowe nie są uprawnione do objęcia wykonawców z państw trzecich (…) zastosowaniem przepisów krajowych transponujących przepisy dyrektywy 2014/25”. Zatem trybunał przesądził, że nawet gdy ze względu na przepisy krajowe zamawiający mają pewne obowiązki w zakresie przejrzystości, to wykonawcom z państw trzecich nie przysługują środki odwoławcze ukierunkowane na egzekwowanie tych obowiązków. Z perspektywy praktycznej powinno to być jeszcze bardziej oczywiste, albowiem trudno sobie wyobrazić, by ewentualne zarzuty niedochowania reguł przejrzystości były formułowane w oderwaniu od zasady równego traktowania, która – podobnie zresztą jak zasada przejrzystości – jest ukonstytuowana w polskim systemie w art. 16 ustawy p.z.p., bezsprzecznie transponującym prawo unijne. Praktyka już dostarczyła przykładów na to, że ten istotny niuans nie jest uwzględniany. W rezultacie wykonawcy z państw trzecich, pod pretekstem ochrony zasady przejrzystości i z powołaniem się na nieprecyzyjną opinię UZP, podejmują próby ochrony swoich interesów w sposób, na który TSUE wyraźnie nie pozwolił w wyroku ws. Kolin.

Konkluzje
Spinając klamrą powyższe uwagi, warto zaakcentować, że polemika z pojawiającymi się mitami co do wyroku ws. C 652/22 Kolin nie ma znaczenia jedynie teoretycznego. Przeciwnie – utrwalanie takich mitów prowadzi do doniosłych praktycznie konsekwencji. Jest oczywiste, że omawiany wyrok wywiera bardzo duży wpływ na funkcjonowanie całego rynku zamówień publicznych. Dlatego wymaga szczególnej uwagi i rzetelnej analizy z uwzględnieniem specyfiki prawa UE i orzecznictwa TSUE – ich ignorowanie przy interpretowaniu wyroku sprawia, że paradoksalnie wyjaśnienia udzielone przez trybunał obniżają poziom pewności prawa, zamiast rzeczywiście wzmacniać przejrzystość całego systemu zamówień publicznych. ©℗

https://serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia/artykuly/9746403,piec-mitow-o-zamykaniu-rynku-zamowien.html

Rynek Infrastruktury

 1. GUS: wzrosły ceny produkcji budowlano-montażowej

Autor: Grzegorz Rekiel | Data publikacji: 24-02-2025

W styczniu 2025 r. ceny produkcji budowlano-montażowej w porównaniu ze styczniem 2024 r. wzrosły o 3,6%, a w porównaniu z grudniem 2024 r. utrzymały się na dotychczasowym poziomie. Wstępne dane podał Główny Urząd Statystyczny.

W styczniu 2025 r. w stosunku do grudnia 2024 r. zanotowano wzrost cen robót budowlanych specjalistycznych o 0,2%, a ceny budowy budynków oraz obiektów inżynierii lądowej i wodnej utrzymały się na poziomie zbliżonym do notowanego w poprzednim miesiącu.

W porównaniu ze styczniem 2024 r. podniesiono ceny budowy obiektów inżynierii lądowej i wodnej i robót budowlanych specjalistycznych (po 3,7%) oraz budowy budynków (o 3,5%).


fot. GUS

Przypomnijmy, że branża budowlana żyje obecnie tematem zapowiadanej deregulacji. Podczas niedawnej konferencji w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych Donald Tusk przedstawił plan inwestycyjny nazwany „Rok Przełomu”. W trakcie wystąpienia pochylił się nad kwestią deregulacji, wskazując ją jako kluczową do sukcesu inwestycyjnego w Polsce.

Premier postanowił powierzyć przygotowanie rekomendacji polskim przedsiębiorcom. Zwrócił się do siedzącego na widowni Rafała Brzoski, by ten stał się odpowiedzialny za zespół, który zajmie się tą sprawą. Prezes InPostu propozycję przyjął, co później potwierdził jeszcze w mediach społecznościowych.

– Od dawna podkreślam, że kajdany regulacji – zarówno europejskich, jak i krajowych – ograniczają konkurencyjność polskiej gospodarki. Nie możemy się rozwijać, inni nas wyprzedzają. Czas działać. Zrobię wszystko, by zjednoczyć środowiska przedsiębiorców i wspólnie – z politykami wszystkich opcji, rządem, urzędnikami oraz organizacjami społecznymi – przygotować konkretne propozycje zmian deregulacyjnych. Tak przygotowane propozycje deregulacji zbierzemy w otwartym dokumencie i przedstawimy politykom. To oni zdecydują, czy wybierają realne wsparcie dla biznesu, czy pozostają przy pustych deklaracjach – napisał na X.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/gus-wzrosly-ceny-produkcji-budowlanomontazowej-94385.html

 2. Powstanie nowy most na DK28

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 25-02-2025

Wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec zatwierdził Program Inwestycji dla budowy nowego mostu na DK28 w Małopolsce w Mszanie Dolnej i rozbudowy pobliskiego skrzyżowania. Krakowska Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad liczy, że dzięki tej inwestycji uda się rozpocząć kompleksową modernizację przejazdu, który jest kluczowy dla całego miasta.

Przetarg na przygotowanie dokumentacji dla rozbiórki starego mostu, budowy nowego i rozbudowy skrzyżowania zostanie ogłoszony jeszcze tej wiosny. Prace budowlane zaplanowano na lata 2027-2028.

Potrzeba nowego mostu
Obecnie na drodze krajowej nr 28 w Mszanie Dolnej znajduje się mostu zbudowany w 1957 roku. Ma 68 metrów długości oraz po jednym pasie ruchu w każdym kierunku.

Konstrukcja nie nadaje się do rozbudowy a jej stan techniczny nie jest optymalny i nie spełnia odpowiednich wymogów, zwłaszcza z uwagi na znaczny ruch na tym odcinku. Każdego dnia przejeżdża nim ponad osiem tysięcy samochodów, co wskazały wyniki Generalnego Pomiaru Ruchu w latach 2020-2021.

Nowy most ma posiadać trzy pasy ruchu, a dodatkowy pas będzie służył jako lewoskręt dla aut jadących z ulicy Piłsudskiego na ulicę Orkana. Po obu stronach powstaną również chodniki dla pieszych.

GDDKiA nie zdecydowała jeszcze, jakie rozwiązanie zaproponuje kierowcom i mieszkańcom na czas budowy nowego mostu. Będzie to albo objazd, albo przeprawa tymczasowa. Ostateczna decyzja zostanie podjęta po przeprowadzonych analizach.

Rozbudowa skrzyżowania równie istotna
Niedaleko mostu znajduje się główne skrzyżowanie miasta łączące ulice Kolbego i Orkana oraz biegnącą po drugiej stronie rzeki ulicę Piłsudskiego.

Tylko ulicą Kolbego każdego dnia przejeżdża prawie 18 tysięcy samochodów, a ulicą Orkana – drogą wojewódzką nr 968 – prowadzącą do pobliskich miejscowości takich jak Szczawa, Kamienica czy Zabrzeż, niemal 15 tys.

To sprawia, że natężenie ruchu na skrzyżowaniu i w jego pobliżu jest bardzo duże i aby poprawić płynność ruchu w mieście, GDDKiA decyduje się również rozbudować skrzyżowanie w ramach planowanej inwestycji.

Nie wybrano jednak jeszcze dokładnej koncepcji na modernizację skrzyżowania. Ta będzie ustalana podczas prac projektowych.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/powstanie-nowy-most-na-dk28-94396.html

 3. Nowelizacja PZP 2025 – kluczowe zmiany dla wykonawców i ich wpływ na rynek zamówień publicznych

Autor: art. sponsorowany | Data publikacji: 17-02-2025

3 lutego 2025 roku przedłożono projekt nowelizacji Prawa zamówień publicznych (PZP), będący odpowiedzią na najnowsze orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Proponowane zmiany mają na celu wzmocnienie pozycji krajowych wykonawców na rynku zamówień publicznych.

Równe traktowanie wykonawców
W nawiązaniu do wyroku TSUE z 22 października 2024 r. (C-652/22), który ogranicza zasadę równego traktowania do wykonawców z UE oraz krajów mających z nią umowy o dostępie do rynku zamówień publicznych, projektodawcy proponują umożliwienie zamawiającym różnicowania warunków udziału w postępowaniu dla podmiotów z tych grup. Celem jest przeciwdziałanie pogorszeniu sytuacji „unijnych” wykonawców, którzy ponoszą wyższe koszty realizacji inwestycji ze względu na surowsze wymogi środowiskowe i społeczne, nieobowiązujące wykonawców z państw trzecich.

Wyrok TSUE w sprawie C-652/22 dotyczył tureckiej firmy, która ubiegała się o zamówienie publiczne w Chorwacji. Trybunał orzekł, że w braku umowy międzynarodowej w dziedzinie zamówień publicznych między Unią Europejską a państwem trzecim, wykonawcy z tego państwa nie mogą powoływać się na przepisy dyrektywy 2014/25/UE, aby domagać się udziału w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego na równych zasadach z oferentami z państw członkowskich lub z państw trzecich związanych taką umową.

W praktyce oznacza to, że zamawiający w krajach UE mogą różnicować warunki udziału w postępowaniach przetargowych, faworyzując wykonawców z UE lub krajów mających z nią odpowiednie umowy, co ma na celu ochronę rynku wewnętrznego i zapewnienie uczciwej konkurencji.

Jeśli chodzi o pozostałe zmiany, szczególną uwagę należy zwrócić na:

Nowe podstawy wykluczenia
Projekt nowelizacji PZP przewiduje rozszerzenie katalogu podstaw wykluczenia o przestępstwa naruszające przepisy ustawy o związkach zawodowych. Inicjatorzy argumentują, że dotychczasowa implementacja dyrektywy 2014/24/UE w zakresie prawa pracy jest niewystarczająca, co uzasadnia wprowadzenie dodatkowych mechanizmów ochronnych.

Waloryzacja wynagrodzenia wykonawcy
Kolejną istotną propozycją jest urealnienie mechanizmów waloryzacji wynagrodzenia wykonawców oraz wprowadzenie klauzul abuzywnych. Zmiany obejmują m.in. wprowadzenie minimalnego progu waloryzacyjnego oraz modyfikację zasad dotyczących maksymalnej wysokości waloryzacji, co ma na celu lepsze dostosowanie wynagrodzeń do realiów rynkowych.

Obecnie mechanizmy waloryzacji w umowach o zamówienia publiczne w żadnym stopniu nie odzwierciedlają rzeczywistych zmian kosztów realizacji zamówienia, co prowadzi do problemów finansowych po stronie wykonawców. Proponowane zmiany mają na celu zapewnienie bardziej elastycznych i realistycznych mechanizmów dostosowywania wynagrodzenia do zmieniających się warunków rynkowych, co ma na celu zapewnienie stabilności finansowej wykonawców i zachęcenie ich do udziału w postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego.

Ochrona przed nadużyciami gwarancji
Projekt przewiduje również mechanizmy zapobiegające nadużywaniu gwarancji oraz wykorzystywaniu ich nieodwołalnego i bezwarunkowego charakteru. Celem jest zapewnienie równowagi między interesami zamawiających a wykonawców oraz zwiększenie zaufania w relacjach kontraktowych.

Obecnie zdarzają się przypadki, w których zamawiający nadużywają gwarancji, co może prowadzić do nieuzasadnionego obciążenia wykonawców. Wprowadzenie mechanizmów ochronnych ma na celu zapobieganie takim praktykom i zapewnienie, że gwarancje będą wykorzystywane zgodnie z ich przeznaczeniem, tj. jako zabezpieczenie należytego wykonania umowy, a nie jako narzędzie do wywierania presji na wykonawców.

Podsumowanie
Proponowane zmiany w PZP mogą mieć kluczowe znaczenie dla wykonawców, zwłaszcza w branży budowlanej i infrastrukturalnej. Możliwość różnicowania warunków udziału w przetargach może z jednej strony wzmocnić pozycję unijnych firm na rynku zamówień publicznych, ale jednocześnie budzi duże wątpliwości o zgodność z zasadami konkurencji.

Kwestia waloryzacji wynagrodzenia oraz ochrona przed nadużyciami gwarancji to istotne aspekty nowelizacji, które mogą przyczynić się do większej przewidywalności i stabilności w realizacji kontraktów publicznych.

Projekt, choć porusza kluczowe zagadnienia, nie jest pozbawiony kontrowersji – brakuje szczegółowego uzasadnienia niektórych zmian, a wstępna analiza wskazuje na pewne błędy stylistyczne i ogólnikowe sformułowania. Jego dalszy los zależeć będzie od procesu legislacyjnego i reakcji rynku.

Zachęcamy do lektury naszych innych artykułów dotyczących pzp w branży budowlanej.

Autor: Jędrzej Witaszczak, radca prawny DSK Kancelaria

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/nowelizacja-pzp-2025–kluczowe-zmiany-dla-wykonawcow-i-ich-wplyw-na-rynek-zamowien-publicznych-94327.html

 4. Minimalizacja hałasu na DK86

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 26-02-2025

Katowicki oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad ogłosił przetarg na wybór wykonawcy zabezpieczeń przeciwhałasowych wzdłuż drogi krajowej nr 86 w Będzinie.

Kryterium oceny, której dokona GDDKiA, w 60 procentach stanowi cena, a w pozostałych 40 procentach jest to przedłużenie okresu gwarancji jakości. Zamawiający wymaga minimalnego okresu gwarancji jakości pięć lat. Termin składania ofert mija 18 marca.

Ponad pół kilometra ekranów akustycznych
W ramach zadania powstaną ekrany akustyczne, które zostaną zlokalizowane na wysokości ulic Hutnicza, Mickiewicza i Wolności w Będzinie w ciągu drogi krajowej nr 86.

Łącznie po obu stronach drogi powstanie ponad 550 metrów ekranów akustycznych. Wzdłuż jezdni w kierunku Katowic będzie to 260 metrów ekranów o wysokości siedmiu metrów. W przeciwległym kierunku – w stronę Podwarpia – powstanie natomiast 258 metrów ekranów o tej samej wysokości, a także 39 metrów ekranów akustycznych o wysokości dwóch metrów.

Dodatkowa modernizacja odwodnienia
Katowicka Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w ramach zadania przewiduje również modernizację istniejącego odwodnienia w rejonie ulicy Hutniczej poprzez rozbiórkę elementów ściekowych i wykonaniu nowych. Odnowione zostaną także istniejące rowy w rejonie włączenia korytek do rowu.

Dodatkowo na moście nad ulicą Mickiewicza w Będzinie wykonana zostanie furtka dla obsługi technicznej, która posłuży jako element zapewniający skomunikowane drogi ze schodkami skarpowymi przy obiekcie.

Przebudowane zostanie ponadto ogrodzenie i brama wjazdowa do posesji przy ul. Hutniczej oraz przebudowane zostaną sieci teletechniczne i elektroenergetyczne średniego i niskiego napięcia.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/minimalizacja-halasu-na-dk86-94413.html

Money

Tak radzi sobie kluczowa polska branża. Nowe dane z budów

oprac. Robert Kędzierski | 20.02.2025 10:11

W styczniu 2025 roku zanotowano wzrost produkcji budowlano-montażowej w Polsce. Firmy budowlane zatrudniające powyżej 9 pracowników osiągnęły wynik o 4,3 proc. lepszy niż rok wcześniej. W porównaniu z grudniem 2024 roku nastąpił jednak sezonowy spadek o 58,2 proc.

Najlepsze rezultaty w styczniu 2025 roku osiągnęły przedsiębiorstwa zajmujące się budownictwem mieszkaniowym i komercyjnym. W tym segmencie odnotowano wzrost o 7,1 proc. w porównaniu do stycznia 2024 roku. Firmy specjalizujące się w robotach specjalistycznych poprawiły wynik o 3,9 proc., a te budujące obiekty inżynierii lądowej i wodnej o 1,6 proc.

W zestawieniu z grudniem 2024 roku wszystkie sektory zanotowały znaczące spadki. Największy, sięgający 74,8 proc., dotknął budownictwa inżynieryjnego. Roboty specjalistyczne zmniejszyły się o 41,9 proc., a budowa budynków o 36,5 proc.

Pozytywne trendy w inwestycjach i remontach
Prace o charakterze inwestycyjnym wzrosły w styczniu 2025 roku o 5,1 proc. w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku. Roboty remontowe również zanotowały wzrost, który wyniósł 2,9 proc. To znacząca poprawa wobec spadków z 2024 roku, kiedy to inwestycje zmniejszyły się o 2,1 proc., a remonty o 12,3 proc.

Po uwzględnieniu czynników sezonowych, produkcja budowlano-montażowa w styczniu 2025 roku była o 6,1 proc. wyższa niż rok wcześniej. W porównaniu do średniej miesięcznej z 2021 roku, wskaźnik ten osiągnął poziom 67,1 proc.

https://www.money.pl/gospodarka/tak-radzi-sobie-kluczowa-polska-branza-nowe-dane-z-budow-7127197741763392a.html

Rynek Kolejowy

Furgalski: Więcej konsekwencji w korzystaniu z wyroku TSUE

Autor: Roman Czubiński | Data publikacji: 20-02-2025

Bezpieczeństwo kolei zależy również od kryteriów dopuszczania firm do udziału w przetargach na budowę lub modernizację infrastruktury krytycznej – mówił podczas debaty otwarcia Forum Bezpieczeństwa Kolejowego prezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR Adrian Furgalski. Jak stwierdził, w ślady PKP PLK, które niedawno po raz pierwszy wyłączyły z przetargu wykonawców m. in. spoza UE, powinna pójść także GDDKiA.

Niedawny przetarg na modernizację kolejnego fragmentu magistrali Rail Baltica (Białystok – Ełk) był pierwszym w Polsce, z którego z góry wykluczono wykonawców mających siedzibę poza Unią Europejską, Europejskim Obszarem Gospodarczym oraz podmioty z państw nieobjętych porozumieniem o zamówieniach rządowych w ramach Światowej Organizacji Handlu. Prezes ZDG TOR przypomniał w tym kontekście raport z maja 2023 r. ZDG TOR i Railway Business Forum analizowały w nim kwestię ochrony krajowego rynku zamówień publicznych w państwach UE.

Ochrona rynku – PKP PLK w awangardzie
– Zaproponowaliśmy wówczas Ministerstwu Infrastruktury, PKP PLK i GDDKiA przyjęcie jednego z trzech rozwiązań na wzór Słowacji, Czech lub Łotwy. W pierwszym z tych państw, nie czekając na wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE, rządzący przyznali inwestorom prawo wykluczenia wykonawców z państw, z którymi Słowacja lub UE nie zawarła umowy o równych zasadach traktowania firm – mówił Furgalski. Alternatywą byłoby objęcie ograniczeniami nawet sąsiadów z UE (np. w Czechach inżynier kontraktu musi znać czeski). – W Polsce wprowadzenie podobnego rozwiązania zablokowała Krajowa Izba Odwoławcza – wspomniał prezes ZDG TOR. Trzecie rekomendowane w raporcie rozwiązanie było wzorowane na Łotwie: pracowników i członków zarządu podmiotów pracujących przy infrastrukturze krytycznej miałby personalnie sprawdzać i weryfikować komitet złożony z przedstawicieli Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu i Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

Odzew adresatów był jednak wówczas umiarkowany. – Jedynym podmiotem, który wtedy zainteresował się sprawą, była GDDKiA – poinformował Furgalski. Jak dodał, także i ona nie dostała jednak pozwolenia na wdrożenie żadnego z tych rozwiązań. Dziś, po zmianie rządu, sytuacja jest inna. – GDDKiA chce czekać na rząd, który – nie wiedzieć czemu – zamierza włączyć to rozwiązanie do ustawy o certyfikacji. Sam projekt ustawy to bubel, który moim zdaniem nie wejdzie w życie – ocenił prezes ZDG TOR. PKP PLK dołączyły natomiast do awangardy, stosując wspomniane wykluczenie dla odcinka Białystok – Ełk. – To inwestycja podwójnie krytyczna – nazwał ten odcinek Rail Baltica Furgalski.

Zamówienia wewnątrz UE to większe korzyści z tej samej składki
Argumentem za ograniczeniami dla wykonawców spoza UE są także przewagi konkurencyjne, z których korzystają oni w swoich krajach macierzystych. – Firmy spoza UE nie są zobowiązane do ochrony środowiska. U siebie korzystają często z nieoprocentowanych kredytów, czasem w ogóle umarzanych – uzasadniał postulaty branży prezes ZDG TOR. Limitowanie dostępu do polskiego i unijnego rynku byłoby więc w istocie narzędziem wyrównywania warunków konkurencji.

– Odkąd wstąpiliśmy do UE, nasza składka członkowska wyniosła ok. 86 mld euro. Z powrotem dostajemy znacznie więcej. Ograniczenia przetargowe dla wykonawców spoza Unii pozwolą na to, by jak największa część tych pieniędzy wracała do nas – kontynuował Furgalski. Wezwał Ministerstwo Infrastruktury, by wpłynęło na zmianę podejścia GDDKiA. – Ochrona infrastruktury krytycznej nie może być pustym postulatem – apelował.

Prezes ZDG TOR odniósł się także do głośnego ostatnio tematu fotografowania kolei. – Nie jest to błaha sprawa. Z jednej strony widoczny u niektórych ochroniarzy na dworcach deficyt władzy i chęć wyżycia się psują wizerunek kolei – stwierdził. Z drugiej strony fotografie mogą być ważnym źródłem informacji dla rosyjskiego czy białoruskiego wywiadu (choćby na temat przemieszczeń wojsk), a nie wszystkie dane da się odczytać ze zdjęć satelitarnych. – Nieprzyjaciel nie śpi i szuka sposobów na dezorganizację naszego życia, a nawet na doprowadzenie do tragedii. Trzeba więc znaleźć złoty środek – podsumował.

https://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/furgalski-wiecej-konsekwencji-w-korzystaniu-z-wyroku-tsue-122242.html

 

Inżynieria

Możliwości finansowania inwestycji i sprzętu z zakresu bezwykopowej budowy

Opublikowano: 25-02-2025 Źródło: inzynieria.com | Autor Gabriela Bucka

Realizacja projektów w technologii bezwykopowej to przyszłość budownictwa. Przeciski, przewierty sterowane, HDD, mikrotunelowanie czy direct pipe pozwalają na minimalizację ingerencji w środowisko, obniżenie kosztów i skrócenie czasu realizacji inwestycji. Jednak nawet najbardziej zaawansowane technologie wymagają solidnych fundamentów finansowych. Skąd zatem pozyskać środki na rozwój w tym sektorze? Jakie dotacje, ulgi i pożyczki są dostępne dla przedsiębiorców?

Odpowiedzi na te pytania udzielą eksperci podczas II Konferencji Bezwykopowa Budowa, która odbędzie się 6-7 marca 2025 roku w Krakowie. Prelekcja Piotra Turczyńskiego i Pauliny Nalbach będzie praktycznym przewodnikiem świecie dotacji, ulg i pożyczek, pozwoli na zdobycie wiedzy niezbędnej do skutecznego finansowania.

Podczas prezentacji uczestnicy dowiedzą się:

– Jakie są aktualne możliwości pozyskania dotacji unijnych na różnego rodzaju projekty.
– Jakie ulgi podatkowe przysługują firmom i w jaki sposób można z nich skorzystać (np. ulgi z PSI).
– Jakie są dostępne opcje pożyczek, w tym preferencyjnych pożyczek unijnych.
– Jak połączyć różne źródła finansowania, aby stworzyć optymalny model dla swojego projektu.
– Jakie dokumenty i procedury są wymagane przy aplikowaniu o dotacje, ulgi i pożyczki.
– Jak uniknąć najczęstszych błędów w procesie pozyskiwania finansowania.

Na prezentacji omówione zostaną również przykłady projektów, które zostały skutecznie sfinansowane dzięki dotacji unijnych, ulg podatkowych i pożyczek.

Konferencja skierowana jest do fachowców specjalizujących się w technikach takich jak: przeciski, przewierty sterowane, HDD, mikrotunelowanie i direct pipe. Uczestnicy będą mieli okazję wysłuchać ekspertów zarówno ze świata nauki, jak i biznesu, którzy podzielą się swoją wiedzą na poziomie podstawowym, jak i zaawansowanym.

Sprawdzona formuła WIEDZA – BIZNES – ATRAKCJE
Organizatorzy zadbają o to, by uczestnicy zdobyli cenną wiedzę, mogli rozwijać branżowy biznes i skorzystać z atrakcji. Podczas Konferencji przewidziano czas na relaks i integrację w branżowym gronie.

https://inzynieria.com/inzbezwykopowa/konferencja_bezwykopowa_budowa/wiadomosci/96773,mozliwosci-finansowania-inwestycji-i-sprzetu-z-zakresu-bezwykopowej-budowy

Wnp

Budimex pokazał wyniki. Największa firma budowlana w Polsce z dużym portfelem zamówień

Wojciech Żurawski | Dodano: 26-02-2025 10:41

Budimex w 2024 r. miał przychody netto na poziomie 9,11 mld zł. Zysk netto przypadający akcjonariuszom jednostki dominującej wyniósł 615,9 mln zł. Na koniec roku pozycja gotówkowa netto to było 3,1 mld zł.

– Grupa Budimex według szacunkowych danych wypracowała w minionym roku przychody na poziomie 9,11 mld zł.
– Na koniec 2024 r. portfel zamówień był na poziomie 17,8 mld zł, co oznacza wzrost rdr o ponad 4,6 mld zł.
– Spółka pracuje nad przygotowaniem zaktualizowanej długoterminowej strategii dla całej grupy.
Europejski Kongres Gospodarczy

Grupa Budimex miała w 2024 r. na poziomie skonsolidowanym przychody w wysokości 9,117 mld zł w porównaniu do 9,801 mld zł rok wcześniej.

Zysk netto wyniósł 623,6 mln zł, podczas gdy rok temu to było 746,06 mln zł, a zysk netto przypadający akcjonariuszom jednostki dominującej wyniósł 615,92 mln zł wobec 738,19 mln zł w 2023 r.

Zysk netto Budimex SA wyniósł natomiast 649,24 mln zł, podczas gdy rok wcześniej to było 749,57 mln zł.

W całym 2024 roku Grupa Budimex wypracowała zysk operacyjny na poziomie 744 mln zł (781 mln zł rok wcześniej) notując przy tym wzrost rentowności z 8,0 proc. do 8,2 proc. Zysk netto wyniósł w tym czasie 616 mln zł wobec 738 mln zł rok wcześniej.

Wybranie wyniki finansowe Budimeksu (źródło: Budimex)
Wybranie wyniki finansowe Budimeksu (źródło: Budimex)

Prognozowane dane wskazują, że segment budowlany wygenerował w minionym roku 8,2 mld zł przychodów netto i 560,4 mln zł zysku j.d.

– Rok 2024 to dla Grupy Budimex czas intensywnych działań, które przyniosły nam rekordowy portfel zamówień oraz stabilną pozycję lidera rynku budowlanego w Polsce. Rekordowy portfel zamówień, poprawa rentowności operacyjnej w niełatwym na rynku okresie sprawiają, że 2024 rok oceniamy bardzo dobrze. Patrzymy optymistycznie na kolejne lata – skomentował Artur Popko, prezes Budimeksu.

Portfel zamówień Grupy Budimex na koniec 2024 r. wynosił 17,8 mld zł
Segment usług przyniósł 953,2 mln zł przychodów i dał 57,5 mln zł zysku netto j.d.

W styczniu przy okazji publikacji szacunkowych danych za IV kwartał 2024 r. spółka przekazała, że szacuje skonsolidowane przychody netto na 2,6 mld zł, a zysk netto na 172 mln zł.

Podane przez spółkę dane nie mają charakteru ostatecznego i mogą podlegać zmianom w ramach prac nad sprawozdaniami finansowymi Budimex SA i Grupy Budimex SA.

Informacje o szacunkowych wynikach zostały przedstawione w związku z publikacją informacji finansowych przez podmiot dominujący wobec spółki, tj. Ferrovial SE – podała spółka w komunikacie.

Porfel zamówień Grupy Budimex na koniec 2024 r. wyniósł 17,78 mld zł w porównaniu do 13,14 mld zł na koniec 2023 r. Spółki z grupy uczestniczą w wielu przetargach, które są na bieżąco rozstrzygane, co oznacza możliwość zwiększenia portfela o kolejne kontrakty.

Wartość kontraktów podpisanych w minionym roku to było 12,52 mld zł w porównaniu do 8,29 mld zł w 2023 r.

– Dzięki zróżnicowanemu portfelowi zamówień, Grupa Budimex utrzymała stabilność, która w najbliższym roku pozwoli na kontynuację kursu opartego na dywersyfikacji. Sukcesy w pozyskaniu kluczowych projektów pozwolą zaangażować się w dalszą realizację strategicznych inwestycji infrastrukturalnych: kolejowych, drogowych, hydrotechnicznych i energetycznych a także utrzymać dobry i zdrowy portfel w zakresie inwestycji kubaturowych – powiedział Artur Popko, prezes Budimeksu.

– Grupa Budimex w 4 kwartale 2024 roku podpisała nowe umowy o wartości ponad 4,3 miliarda złotych, a w całym 2024 roku mimo trudnej sytuacji rynkowej, zakontraktowała ‎inwestycje na rekordową wartość 12,5 mld zł. Wartość kontraktów w tzw. poczekalni wynosi blisko 7 mld złotych – dodał.

Spółka na koniec minionego roku dysponowała 3,1 mld zł gotówki
Na dzień 31 grudnia 2024 r. pozycja gotówkowa netto w Grupie Budimex, obejmująca własne środki pieniężne pomniejszone o zewnętrzne źródła finansowania, wyniosła 3,1 mld zł.

Dla porównania na koniec grudnia 2023 r. pozycja gotówkowa netto Grupy Budimex wyniosła 3,8 mld zł.

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami spółka pracuje nad przygotowaniem zaktualizowanej, długoterminowej strategii, która zostanie zaprezentowana jeszcze w tym roku.

– Rok 2024 to dla Grupy Budimex czas intensywnych działań, które przyniosły rekordowy portfel zamówień oraz stabilną pozycję lidera rynku budowlanego w Polsce. Rekordowy portfel zamówień, poprawa rentowności operacyjnej na niełatwym rynku sprawiają, że 2024 rok oceniamy dobrze. Patrzymy optymistycznie na kolejne lata – napisał w komunikacie prezes Budimeksu Artur Popko.

Głównym akcjonariuszem spółki jest Ferrovial Construction International SE (50,14 proc.), OFE Nationale-Nederlanden (9,40 proc.) i Allianz OFE (8,17 proc.).

Budimex notowany jest na giełdzie od maja 1995 r., jego akcje wchodzą w skład indeksu WIG20.

https://www.wnp.pl/budownictwo/budimex-pokazal-wyniki-najwieksza-firma-budowlana-w-polsce-z-duzym-portfelem-zamowien,917844.html

 

 

Budownictwo i PZP | Prasówka | 21.02.2025 r.

Rynek Infrastruktury

 1. Radomsko: Umowa na przebudowę DK-42 w połowie roku

Autor: Kasper Fiszer | Data publikacji: 20-02-2025

Za kilka miesięcy rozpocznie się projektowanie przebudowy drogi krajowej nr 42 na 2-kilometrowym odcinku na terenie Radomska. Inwestycja ma znacznie zwiększyć poziom bezpieczeństwa w tym powiatowym mieście. Realizacja zadania będzie szczególnie ważna w kontekście ruchu pieszego.

W najbliższych latach Radomsko ma doczekać się domknięcia obwodnicy. Zanim to jednak nastąpi, istotnym problemem pozostaje duża skala ruchu, w tym tranzytowego, na terenie miasta. Rodzi to konieczność podjęcia działań w zakresie poprawy bezpieczeństwa, w tym pieszych.

GDDKiA: Zwiększymy ogólny komfort życia mieszkańców

Odpowiedzią na tę kwestię ma być zapowiadana przebudowa fragmentu drogi krajowej nr 42 Kamienna – Rudnik, która łączy województwa opolskie, śląskie, łódzkie i świętokrzyskie. – Pod koniec listopada 2024 r. ogłosiliśmy przetarg na przebudowę ul. Brzeźnickiej, czyli DK-42 w Radomsku – przypomina Maciej Zalewski, rzecznik prasowy łódzkiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Inwestycja obejmie 2,2-kilometrowy odcinek od ul. Łódzkiej do ronda Polskich Lotników Września 1939 r.

– Poza podniesieniem nośności drogi do wymaganych 11,5 t na oś pojazdu pojawi się chodnik, droga pieszo-rowerowa, nowe oświetlenie uliczne i dodatkowe oświetlenie przejść dla pieszych – zapowiada nasz rozmówca. Ocenia, że realizacja prac przyczyni się nie tylko do podniesienia poziomu bezpieczeństwa, ale i ogólnego komfortu życia mieszkańców. Według aktualnych założeń podpisanie umowy z wykonawcą, który zostanie wyłoniony w trwającym postępowaniu, nastąpi w połowie tego roku.
Reklama

Przebudowę infrastruktury planuje też województwo

Prace mające zwiększyć bezpieczeństwo pieszych i rowerzystów w regionie łódzkim zapowiedział także Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego. – W miejscach wymagających zwiększenia ochrony stare, zniszczone chodniki będą zastępowane nowymi. Modernizacji doczekają się także drogi rowerowe. Zadanie to jest dofinansowane ze środków budżetu państwa z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg – mówi Agnieszka Lubiatowska z Wydziału Mediów UMWŁ.

Prace będą realizowane w 12 lokalizacjach, w tym w Sieradzu (DW-482 przy ul. Jana Pawła II), Buczku (DW-484 przy ul. Głównej) czy Łasku (DW-481 przy ul. Mickiewicza). Wszędzie tam powstać ma też nowe oświetlenie. W Opocznie, Piątku i kilku innych miejscowościach zmodernizowane zostanie zaś łącznie 12 km dróg dla rowerów.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/radomsko-umowa-na-przebudowe-dk42-w-polowie-roku–94340.html

 2. 524 tony na drodze. Trzeba wzmocnić most

Autor: ep. | Data publikacji: 19-02-2025

Na drogi krajowej w woj. śląskim ruszył najcięższy z transportów realizowanych na potrzeby budowy bloku gazowo-parowego w Elektrowni Rybnik. Waży 524 tony. W związku z tak ciężkim ładunkiem konieczne jest specjalne wzmocnienie mostu na DK-78 w Nieborowicach.

To jeden z kilkunastu transportów ponadgabarytowych zmierzających w kierunku Rybnika. Dotychczas odbyło się ich osiem, ten jest największy – waży 524 tony. Ma przy tym blisko 45 m długości, 5,6 m szerokości i 6,4 m wysokości.

Transport ruszył o 22 we wtorek 18 lutego kierując się na drogę wojewódzką nr 408 przez Sośnicowice, a następnie drogą powiatową przez Smolnicę i Żernicę do Knurowa, gdzie w środę zaplanowany został postój. Dalej ładunek ma droga nr 78 ma ruszyć do miejsca docelowego przez most nad Bierawką w Nieborowicach.

Żeby tak ciężki transport mógł pokonać obiekt, trzeba wykonać specjalne zabezpieczenie. Zamontowana zostanie tymczasowa konstrukcja nośna o długości 21 m. Jak tłumaczy GDDKiA, będzie to prefabrykowany, stalowy most, który zostanie posadowiony nad podporami istniejącego mostu. Pozwoli to uniknąć nadmiernego obciążenia elementów nośnych istniejącego obiektu.

Pojazdy z ponadnormatywnym ładunkiem będą się przemieszczać z prędkością do 10 km/h. Chodzi o to, żeby ograniczyć działanie sił dynamicznych powstających podczas przyspieszania i hamowania. Bezpośrednio przed przejazdami i po nich drogowcy wykonają przegląd mostu.

Z uwagi na montaż konstrukcji wzmacniającej na istniejącym moście, w nocy z z 19 na 20 lutego od godz. 21.00 do 6.00 odcinek drogi krajowej nr 78 od skrzyżowania z ul. Szpitalną w Nieborowicach do skrzyżowania z DW-921 w Kuźni Nieborowskiej zostanie wyłączony z użytkowania. Kierowcy będą kierowani na objazd przez Knurów.

Kolejne transporty do elektrowni w Rybniku zaplanowane są na wiosnę – cztery odbędą się w kwietniu, a trzy w maju.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/524-tony-na-drodze-trzeba-wzmocnic-most–94348.html

 3. Trzeci odcinek nowej DK91 udostępniony kierowcom

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 19-02-2025

Systematycznie kierowcy mogą korzystać z nowej jezdni na przebudowywanej drodze krajowej nr 91. Właśnie oddano nowy fragment pomiędzy Zawadą a Siedlcem Dużym. Przełożenie ruchu na nową jezdnię pozwala na kontynuowanie prac w kierunku Katowic.

Obecnie prace budowlane trwają na 14,5 km DK91, a łączna wartość umów na roboty to 296 mln zł. Wcześniej, 8 stycznia udostępnioną jedną jezdnię pomiędzy Siedlcem Dużym a Koziegłowami, a następnie – 21 stycznia – pomiędzy Częstochową i Nową Wsią. Obecnie na wszystkich odcinkach prac wykonywane są na jezdni w kierunku Częstochowy.

Prace na oddanym odcinku

Na oddany dziś odcinek DK91 umowa na kwotę 120 mln zł została podpisana w lutym 2024 roku i wiązała się z przebudową 5,5 km odcinka pomiędzy Zawadą i Siedlcem Dużym.

Projekt realizowany jest przez konsorcjum firm NDI i NDI Sopot, a planowane zakończenie robót wyznaczono na marzec 2026 roku. Jak na razie wszystko postępuje zgodnie z harmonogramem.

Po udostępnieniu ruchu na jezdni w kierunku Częstochowy, wykonawca otworzy front robót na jezdni w kierunku Podwarpia.

Przebudowa DK91 z opóźnieniami

Docelowo przebudowana DK91 będzie drogą klasy technicznej GP – droga główna ruchu przyspieszonego o przekroju poprzecznym 2×2, szerokości pasa 3,5 m i pasa awaryjnego 1,5 m.

Na odcinku Siedlec Duży – Koziegłowy inwestycja od lipca 2023 roku jest realizowana przez firmę PORR, a kosz przebudowy tego 4,4-kilometrowego odcinka wyniesie 84 mln. Zaawansowanie prac sięgnęło tutaj 50 procent. Ruch w kierunku Częstochowy odbywa się po warstwie wiążącej nawierzchni, ale ponad połowa ekranów akustycznych została wybudowana. Na półmetku są również prace nad budową kanalizacji odwodnieniowej.

Umowny termin zakończenia robót na tym odcinku wypadał na listopad 2024 roku, jednak po drodze pojawiły się nieprzewidziane roboty takie jak chociażby konieczność rozbiórki nawierzchni klinkierowej czy podbudowy betonowej. W związku z tym termin został formalnie wydłużony do lipca 2025 roku.

W przypadku odcinka Częstochowa – Nowa Wieś przebudowa również odbywa się w wykonaniu firmy PORR, a obiektem prac jest 4,6-kilometrowy odcinek o wartości 95 mln zł.

Umowa została podpisana w lipcu 2023 roku. Obecnie, po podpisaniu aneksu terminowego, zakończenie robót wyznaczono na maj tego roku, ale już teraz wiadomo, że wykonawca złoży kolejne roszczenia terminowe, w związku z czym do końca prac powinno dojść pod koniec trzeciego kwartału 2025 roku.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/trzeci-odcinek-nowej-dk91-udostepniony-kierowcom-94347.html

 4. GDDKiA: S12 poprawi komfort życia na południowym Mazowszu

Autor: Kasper Fiszer | Data publikacji: 18-02-2025

Trwają przygotowania do budowy dwóch nowych odcinków ekspresówki, która zastąpi krajową „dwunastkę” na styku województw łódzkiego i mazowieckiego. Trasa biegnąca przez Przysuchę do Wieniawy ma pozwolić na wyeliminowanie ciężkiego ruchu tranzytowego z kilku miejscowości. Prace przeprowadzą Budimex oraz konsorcjum Mirbud – Kobylarnia.

GDDKiA poinformowała ostatnio o zaawansowanych przygotowaniach do budowy drogi S12 pomiędzy Piotrkowem Trybunalskim a granicą województw łódzkiego i mazowieckiego. Dyrekcja liczy, że w kwietniu zakończy się postępowanie odwoławcze od wydanej pięć lat temu decyzji środowiskowej. Jeśli jego finał będzie korzystny dla zarządcy drogi, będzie on mógł przystąpić do dalszych działań.

Łódzki oddział zaangażowany w prace na Mazowszu

Równocześnie trwa projektowanie dwóch dalszych odcinków tej samej ekspresówki – od granicy województw łódzkiego i mazowieckiego do Wieniawy o łącznej długości ok. 30 km. Przedsięwzięcie jest podzielone na osobne kontrakty obejmujące fragmenty do Przysuchy i dalej. – Będzie to nowoczesna dwujezdniowa droga ekspresowa o bezkolizyjnych skrzyżowaniach. Jej zadaniem będzie sprawne skomunikowanie centrum kraju z południowym Mazowszem i Lubelszczyzną, a także przejęcie ruchu z przeciążonej drogi krajowej nr 12 – mówi Maciej Zalewski, rzecznik prasowy łódzkiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

– Oznacza to dużą poprawę bezpieczeństwa i komfortu życia mieszkańców miejscowości, przez które prowadzi bardzo ruchliwa DK-12. Szczególne znaczenie będzie miało tu przejęcie przez nową drogę ciężkiego ruchu tranzytowego – ocenia nasz rozmówca. W maju zeszłego rokuGDDKiA zawarła umowę na projekt i budowę 14-kilometrowego fragmentu od granicy regionów do Przysuchy. Kontrakt za 451,1 mln zł trafił do Budimeksu.
Reklama

Ponad trzy lata do otwarcia trasy

Dwa miesiące później Dyrekcja podpisała analogiczny kontrakt z konsorcjum Mirbud – Kobylarnia dotyczący 14,7-kilometrowego fragmentu Przysucha – Wieniawa. Zadanie jest warte ponad 597 mln zł. – Pierwsze samochody pojadą tędy w drugiej połowie 2028 r. – zapowiada przedstawiciel zarządcy drogi.

Po wybudowaniu wszystkich odcinków pomiędzy Piotrkowem Trybunalskim a Dorohuskiem S12 ma stanowić wygodny korytarz łączący centrum kraju z granicą ukraińską. Łódzki oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad przygotowuje obecnie zadania związane z budową łącznie ok. 170 km ekspresówek S12 (Piotrków – Wieniawa) i S74 (Łódź-Południe – Piotrków – granica województwa świętokrzyskiego).

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/gddkia-s12-poprawi-komfort-zycia-na-poludniowym-mazowszu–94281.html

 5. Konkurs dla przedstawicieli zmawiających publicznych – wyróżnią profesjonalne podejście

Autor: inf. pras. | Data publikacji: 17-02-2025

Czy w zamówieniach publicznych da się łączyć rygor przepisów z jakością i otwartością na dialog? Zdecydowanie tak – wskazuje Związek Ogólnopolski Projektantów i Inżynierów. Kluczową rolę odgrywają tu osoby po stronie zamawiających – to one mają realny wpływ na kształtowanie rynku i standardy realizowanych inwestycji. Profesjonalizm, otwartość i rzetelność pozwalają im działać zgodnie z prawem, ale też uwzględniać doświadczenie oraz wartość merytoryczną ofert, a nie kierować się wyłącznie najniższą ceną.

Teraz nadszedł moment, by ich docenić. Rusza Konkurs na Przedstawicieli Zamawiających Publicznych – inicjatywa Związku Ogólnopolskiego Projektantów i Inżynierów, która ma na celu wyróżnienie najlepszych w branży.

– Rygor przepisów nie wyklucza dialogu z branżą – wręcz przeciwnie, świadomy zamawiający potrafi znaleźć balans między formalnościami a jakością – podkreśla Anna Oleksiewicz, Prezes ZOPI. – Chcemy wyróżnić tych, którzy rozumieją, że zamówienia publiczne to nie tylko procedury, ale realny wpływ na jakość inwestycji infrastrukturalnych.

Konkurs ma na celu uhonorowanie osób, które w 2024 roku wykazały się rzetelnością, wysokimi standardami oraz otwartością przy przygotowywaniu lub realizacji zamówień publicznych na usługi projektowania i nadzoru. Nie ma znaczenia, na jakim etapie aktualnie znajduje się dany projekt – kluczowe są dobre praktyki, zaangażowanie i zrozumienie realiów rynkowych.

Nagrody zostaną przyznane w pięciu kategoriach: drogi, koleje, woda i środowisko, energetyka oraz kubatura. Do Kapituły Konkursu zaproszono przedstawicieli organizacji branżowych, aby ocena była jak najbardziej obiektywna i odzwierciedlała różnorodne doświadczenia sektora. Kandydatów mogą zgłaszać sami uczestnicy, zamawiający publiczni, przedsiębiorcy oraz organizacje branżowe.

Zgłoszenia można nadsyłać do 7 marca, a regulamin i formularz dostępne są na stronie: www.zopi.org.

To okazja, by udowodnić, że dobre zamówienia publiczne to nie tylko zgodność z procedurami, ale też wysoka jakość, odpowiedzialność i partnerska współpraca.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/konkurs-dla-przedstawicieli-zmawiajacych-publicznych–wyroznia-profesjonalne-podejscie–94322.html

 6. Polska może budować dwie elektrownie jądrowe na raz

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 17-02-2025

Donald Tusk zapowiedział, że polskie władzy są po decyzji, by wskazać lokalizację pod kolejną elektrownie jądrową w kraju. Czy Polska jest w stanie sprostać budowie dwóch elektrowni jednocześnie? Ekspert uważa, że byłoby to możliwe, chociaż wymagające.

Podczas konferencji prasowej poświęconej planom inwestycyjnym związanym z programem „Rok Przełomu”, premier wskazał na konieczność inwestowania w polskie bezpieczeństwo, którego częścią jest m.in. bezpieczeństwo energetyczne. Donald Tusk mówił o potrzebie dostarczania większej ilości energii, która jednocześnie będzie tańsza, w związku z tym wyraził gotowość do przedstawienia lokalizacji pod drugą elektrownie jądrową nad Wisłą. Spytaliśmy dr inż. Marcina Jaskólskiego – pełnomocnika rektora ds. energetyki jądrowej na Politechnice Gdańskiej – czy takie rozwiązanie ma sens i Polska jest gotowa sprostać budowie dwóch elektrowni atomowych jednocześnie.

Konieczna dywersyfikacja

Na wystąpieniu w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych premier wskazywał na konieczność zapewnienia stabilnych dostaw energii dla wszystkich chcących inwestować nad Wisłą. W związku z tym zwrócił uwagę na konieczność równoważenie dostaw prądu innymi źródłami energii niż OZE

Ekspert uważa, że droga, jaką zapowiedział Donald Tusk, jest słuszna, a dywersyfikacja w dostawie energii jest niezbędna do właściwego funkcjonowania zwłaszcza rynku energii w Polsce.

– Struktura wytwarzania energii elektrycznej w Polsce musi być technologicznie zdywersyfikowana. Nie ma mowy o bazowaniu jedynie na odnawialnych źródłach energii. Potrzebne są także źródła dyspozycyjne, niezależne od warunków klimatycznych. Dzięki stabilnym źródłom, unikniemy krótkoterminowych wahań cen energii elektrycznej na rynku – wyjaśnia Marcin Jaskólski.

Możemy budować dwie elektrownie jądrowe

Samo wystąpienie premiera i pochylenie się nad kwestią budowy elektrowni jądrowej może mieć istotny wpływ na budowę pierwszej elektrowni, która ma powstać gminie Choczewo na Pomorzu.

– Wsparcie polityczne dla budowy elektrowni jądrowej jest niezbędne dla sukcesu projektu, który jest skomplikowany w wielu płaszczyznach, a na dodatek wysoce kapitałochłonny. Podkreślenie przez Pana Premiera wagi tego projektu dla naszej gospodarki daje wyraźny sygnał naszym partnerom, że inwestycja ta jest nam niezbędna – wskazuje ekspert.

Jak jednak wyjaśnia, szybkość prac nie zależy jedynie od obietnic polskich polityków, ponieważ „tempo realizacji obecnego projektu jest uwarunkowane przepisami i wydawaniem decyzji zarówno na poziomie Komisji Europejskiej, jak i w kraju”.

Czy w związku z tym możliwe jest jednoczesne budowanie dwóch elektrowni jądrowych, co zdawał się zapowiedzieć Donald Tusk? Zdaniem Marcina Jaskólskiego, Polska jest w stanie sprostać takiemu zadaniu, mimo że będzie ono wymagało wielkich wyzwań.

– Traktuję to jako poważną zapowiedź. Budowa dwóch elektrowni na raz może być wielkim wyzwaniem finansowym i kadrowym, ale te dwa projekty zawsze bedą na innym etapie rozwojowym – uważa Jaskólski.

Ostatecznie korzyści będą jednak ogromne, a „zdobyte doświadczenia przy budowie pierwszej elektrowni jądrowej mogą bardzo pomóc przy realizacji kolejnych”.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/inzynieria-i-innowacje/polska-moze-budowac-dwie-elektrownie-jadrowe-na-raz-94278.html

Rynek Kolejowy

 1. Startują przetargi na rewitalizację fragmentów Nadodrzanki

Autor: Mikołaj Kobryński | Data publikacji: 19-02-2025

PKP Polskie Linie Kolejowe ogłosiły dwa przetargi na realizację w systemie “projektuj i buduj” prac rewitalizacyjnych na liniach kolejowych nr 273 i 401, tworzących ciąg Wrocław – Zielona Góra – Szczecin – Świnoujście. Perspektywa kompleksowej modernizacji obydwu linii kolejowych nie jest jednak znana.

Od lat piętą achillesową polskich portów morskich jest dostęp kolejowy. Choć w ostatnich latach PKP Polskie Linie Kolejowe kompleksowo zmodernizowały tzw. przyportowe stacje kolejowe, gorzej przedstawia się sytuacja w zakresie prowadzących do nich linii magistralnych. Wprawdzie parametry w zakresie prędkości szlakowej są z perspektywy przewoźników towarowych akceptowalne, a nawet dobre, wyzwaniem pozostaje przepustowość, zwłaszcza mając na uwadze postępujący wzrost przeładunków i planowane inwestycje, które w kolejnej dekadzie mogą go dodatkowo zdynamizować, takie jak budowa głębokowodnego terminala kontenerowego w Świnoujściu.

Na kompleksową modernizację od lat czeka choćby tzw. Nadodrzanka, czyli linia kolejowa nr 273, łącząca Wrocław i Szczecin przez Głogów, Zieloną Górę i Kostrzyn nad Odrą, a także linia kolejowa nr 401, która stanowi jej kontynuację do Świnoujścia. Perspektywa realizacji przedsięwzięcia nie jest jednak znana. W najbliższych kwartałach można spodziewać się rozpoczęcia prac rewitalizacyjnych na szeregu odcinków. PKP PLK ogłosiły bowiem dwa przetargi na ich zaprojektowanie i realizację robót budowlanych. – Zlikwidowane zostaną wąskie gardła, przez co transport kontenerów ze Świnoujścia na południe Polski i dalej do naszych sąsiadów będzie mógł przebiegać bez zakłóceń – komentuje wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka.

Jeden z przetargów dotyczy wykonania prac na samej LK nr 273 pomiędzy 116 a 285 kilometrem trasy, czyli na fragmencie przebiegającym przez województwo lubuskie. Z kolei drugi przetarg obejmuje zarówno zachodniopomorski odcinek LK nr 27, to jest pomiędzy 285 kilometrem trasy a stacją kolejową Szczecin Podjuchy w kilometrze 346,358, jak również linię kolejową nr 401 na odcinku Szczecin Dąbie – Lubiewo, czyli pomiędzy -0,636 a 88,100 kilometrem trasy. Obydwie inwestycje będą współfinansowane ze środków unijnych w ramach Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności. Dziś maksymalna prędkość szlakowa na tych liniach kolejowych wynosi 120 km/h, natomiast z uwagi na stan techniczny torowiska w niektórych miejscach wprowadzono stałe ograniczenia, nawet do 60 km/h.

Jak czytamy w opisach zamówienia, ich przedmiotem będą remont nawierzchni torowej, regulacja sieci trakcyjnej, demontaż i ponowny montaż oraz wymiana uszkodzonych elementów nawierzchni na przejazdach kolejowo-drogowych, a w przypadku przetargu na prace w województwie lubuskim również dostosowanie systemów sygnalizacji przejazdowej do prędkości 160 km/h. W każdym przetargu oprócz zakresu podstawowego zawarto także kilka zamówień opcjonalnych, obejmujących m.in. przebudowę przejazdów kolejowo-drogowych kategorii C i D do kategorii B. W programie funkcjonalno-użytkowym dla prac w ramach KPO określono maksymalną prędkość eksploatacyjną dla pociągów pasażerskich na 140 km/h, choć w ramach przyszłej kompleksowej modernizacji zakłada się 160 km/h. PKP Polskie Linie Kolejowe poinformowały, że prace obejmą ok. 230 kilometrów Nadodrzanki oraz ok. 20 kilometrów linii kolejowej nr 401.

Obydwa zamówienia powinny zostać zrealizowane w ciągu 335 dni, począwszy od daty zawarcia umowy. To mniej niż rok, jednak trzeba mieć na uwadze, że inwestycje w ramach KPO mają zostać rozliczone do 30 czerwca 2026 roku. Oferty w każdym przetargu będzie można składać do dnia 24 marca do godziny 9:00. Ich otwarcie nastąpi kwadrans później w przypadku przetargu “lubuskiego” i dwa kwadranse później w przypadku przetargu “zachodniopomorskiego”. W obydwu przetargach jedynym kryterium oceny ofert będzie cena. Po realizacji prac czas przejazdu najszybszych pociągów dalekobieżnych z Wrocławia do Szczecina przez Zieloną Górę spadnie poniżej 4 godzin. To wciąż znacznie więcej niż przez linie kolejowe nr 271 i 351, czyli przez Poznań.

https://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/startuja-przetargi-na-rewitalizacje-fragmentow-nadodrzanki-122232.html

 2. Beroud: Kolej towarowa w trudnym okresie przejściowym potrzebuje wsparcia

Autor: Roman Czubiński | Data publikacji: 20-02-2025

Zabiegi o ograniczenie negatywnego wpływu transportu na środowisko powinny polegać przede wszystkim na przejmowaniu ładunków z transportu drogowego przez kolej. Samo zastępowanie samochodów spalinowych elektrycznymi nie będzie wystarczającym rozwiązaniem – przekonywał podczas obrad łódzkiej konferencji TEN-T prezes PKP SA Alan Beroud. W debacie poświęconej dekarbonizacji oraz cyfryzacji kolei zwrócił też uwagę na konieczność pozostawienia pewnej liczby lokomotyw spalinowych jako rezerwy na wypadek wojny.

Prezes PKP SA rozpoczął od przywołania znanego wszystkim faktu, że kolej może odgrywać kluczową rolę w walce o nadanie transportowi bardziej ekologicznego charakteru. Przesuwanie potoków pasażerskich i ładunków z dróg na tory znacząco zmniejszy ilość gazów cieplarnianych w przeliczeniu na jednego pasażera lub tonę ładunku – i to bez pułapek, z którymi wiązałoby się ograniczenie do samej masowej zmiany źródła napędu samochodów i autobusów.

Samochody elektryczne nie są rozwiązaniem

Jedno z największych wyzwań, przed którymi stoi branża transportowa, to plan wycofania ze sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi od 2035 r. (wobec powszechnych głosów, że jest to zamiar nierealny, mówi się o przełożeniu terminu np. na rok 2040).

– Pytanie brzmi: czym zastąpić silniki spalinowe w systemie? – zwrócił uwagę prezes PKP SA. Jak wyliczył, przy założeniu, że wszystkie obecnie zarejestrowane samochody z silnikami benzynowymi oraz Diesla zostałyby zastąpione autami elektrycznymi – zapotrzebowanie w całej Polsce sięgnęłoby dodatkowych 320 TWh przeniesionych przez system. – To prawie 2,5-krotnie tyle, ile dziś zużywamy w Polsce. Konieczna byłaby więc ogromna rozbudowa dystrybucji i mocy produkcyjnych: same inwestycje w dystrybucję wyniosłyby prawie 650 mld zł – stwierdził Beroud, uznając taką zmianę za nierealną.

Elektryfikacja transportu samochodowego nie może więc być jedyna odpowiedzią na konieczność dekarbonizacji. – Taką odpowiedzią może być kolej z jej siecią i korytarzami towarowymi. Już dziś przewozy towarowe rosną – to ogólna tendencja światowa: w niektórych korytarzach potoki towarowe zwiększyły się prawie czterokrotnie. W naturalny sposób szczególne znaczenie ma dziś intermodal – przekonywał prezes. Efektywność energetyczna kolei jest znacznie lepsza niż ciężarówek (niezależnie od rodzaju napędu), co pomoże ograniczyć inwestycje w energetykę do akceptowalnego poziomu. Również pasażerowie wybierają kolej coraz chętniej.

Ceny energii uderzają też w kolej. Co zrobić?

Mimo tych korzystnych okoliczności sytuacja ekonomiczna przewoźników towarowych w całej UE jest dziś trudna (choć gdzie indziej sytuacja nie jest aż tak trudna, jak w PKP Cargo). – Obserwujemy regres lub stagnację, i to nie tylko w Polsce. Główna przyczyna to wzrost cen energii: w naszym kraju w ciągu dwóch lat stawka za megawatogodzinę wzrosła z 220 zł do prawie 650 zł – przypomniał Beroud. Ponieważ udział energii w kosztach działalności kolejowych przewoźników towarowych sięga 30%, stają się oni coraz mniej konkurencyjni wobec transportu drogowego.

– Musimy powstrzymać ten trend. Na razie, choć transport drogowy odpowiada za 70% emisji dwutlenku węgla, wciąż inwestujemy głównie w niego – wytknął prezes PKP SA. Najistotniejszym elementem zmian w krajowej i unijnej polityce transportowej powinno być, jego zdaniem, znalezienie źródła finansowania na okres przejściowy. – To konieczne nie tylko po to, by potem czerpać z tego benefity, ale wręcz po to, by kolej towarowa w ogóle przetrwała – podkreślił.

Elektryfikacja – tak, ale pojazdy spalinowe muszą pozostać

Beroud zaznaczył też potrzebę dalekowzrocznego przewidywania. – Kolej, tak jak infrastruktura energetyczna, musi być projektowana na 30-50 lat naprzód. Zamawiane dziś lokomotywy czy wagony będą eksploatowane przez co najmniej 30 lat – więc wyobraźmy sobie, jak po tym czasie ma wyglądać transport pasażerski i towarowy w UE. Na tej podstawie musimy zbudować inżynierię finansową, która powinna obejmować horyzont dłuższy od zwykłej perspektywy przyjmowanej przez banki i sektor finansowy. Samochód amortyzuje się w ciągu kilku lat, dla taboru kolejowego jest to okres o wiele dłuższy – uzasadnił.
Reklama

Proces zastępowania silników spalinowych nowymi źródłami napędu – zwłaszcza na kolei – powinien zostać dobrze przemyślany z jednego jeszcze powodu. – Wojna w Ukrainie pokazała, że gdy mamy do czynienia z zagrożeniem, nie działa sektor morski ani lotniczy, a kolej – tak. To ją najłatwiej odbudować w momencie kryzysowym, przynajmniej jeśli chodzi o tory bez sieci trakcyjnej – wskazał prezes PKP SA. Wymogi odporności oraz bezpieczeństwa nakazują więc, by – elektryfikując sieć kolejową – z drugiej strony być gotowym na wypadek zagrożenia. – Musimy mieć lokomotywy spalinowe w rezerwie na „godzinę W”, bo sieć trakcyjna podczas działań wojennych może szybko przestać istnieć – ostrzegał Beroud.

https://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/beroud-kolej-towarowa-w-trudnym-okresie-przejsciowym-potrzebuje-wsparcia-122220.html

 3. Wielkopolskie nie sfinansuje kursów Kaliskiej Kolei Dojazdowej

Autor: Kasper Fiszer | Data publikacji: 17-02-2025

Samorząd regionalny nie zamierza finansować kursów regularnych na trasie ze Zbierska do Opatówka. Ich uruchomienie wstępnie zapowiada prywatny SKPL. Spółka z jego grupy dzierżawi trasę od starostwa powiatowego.

Niedawno prywatny przewoźnik SKPL zapowiedział, że zamierza doprowadzić do wznowienia ruchu codziennych pociągów rozkładowych na sieci Kaliskiej Kolei Dojazdowej. Połączenia miałyby być realizowane na początkowym odcinku trasy Zbiersk – Opatówek, a docelowo na całym wskazanym odcinku. W Opatówku pasażerowie mogliby przesiąść się do normalnotorowych kursów realizowanych na linii 14 między Łodzią a Kaliszem, w tym bezpośrednich pociągów Polregio, ŁKA i KW do Poznania.

Bezpośredni autobus zamiast przesiadki na wąskotorówkę

Spółka znana dziś głównie z obsługi połączeń na liniach spalinowych dla PKP Intercity poinformowała także, że będzie się starać o wsparcie publiczne. Wiemy już jednak, że pociągów wąskotorowych nie sfinansuje samorząd regionalny, który odpowiada za znakomitą większość kolejowych połączeń innych niż dalekobieżne na swoim terenie. Tłumaczy on, że Zbiersk, Opatówek i miejscowości pośrednie są położone na terenie jednego powiatu. Choć zdarza się, że marszałkowie dotują kursy wewnątrzpowiatowe, traktując je jako część dłuższych linii komunikacyjnych, UMWW podkreśla, że zgodnie z przepisami ustawy o publicznym transporcie zbiorowym nie jest organizatorem odpowiedzialnym za takie połączenia.
Reklama

– Do miejscowości Zbiersk w gminie Stawiszyn kursuje autobus przewoźnika prywatnego na trasie Kalisz – Gadów. Do Zbierska dojeżdża również operator publicznego transportu zbiorowego, PKS w Kaliszu – wskazał Departament Transportu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego. Także PKS zapewnia możliwość bezpośredniego dojazdu do Kalisza.

W przypadku wznowienia przewozów Kaliskiej KD podróżni musieliby natomiast przesiadać się w drodze do najbliższego większego miasta. Region przypomniał, że użytkownikiem wieczystym gruntów wykorzystanych pod infrastrukturę wąskotorówki jest Starostwo Powiatowe w Kaliszu. Ma ono także prawo własności stojących na tym gruncie nieruchomości.

Sąsiednia kolej w Pleszewie wciąż funkcjonuje

Powiat wydzierżawił trasę spółce SKPL Infrastruktura i Linie Kolejowe. Przypomnijmy, że SKPL Cargo utrzymuje przewozy na nieodległej Pleszewskiej Kolei Lokalnej. Łączy ona stację Pleszew Miasto z Pleszewem Wąskotorowym, który z kolei przylega do stacji Pleszew. Od kilku lat wykorzystywane są tam jednak głównie pojazdy normalnotorowe – na tej stosunkowo krótkiej trasie zastosowany został splot torów o prześwicie 750 i 1435 mm.

https://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/wielkopolskie-nie-sfinansuje-kursow-kaliskiej-kd-122186.html

Portal ZP

Oferta z ceną dumpingową

Agata Hryc-Ląd | Stan prawny na dzień: 19.02.2025

Oferta z ceną dumpingową może być uznana za ofertą złożoną w warunkach czynu nieuczciwej konkurencji. Jeśli doszło do zaoferowania towaru poniżej kosztu zakupu, koniecznym jest również wykazanie, że działanie wykonawcy było intencjonalne czyli nakierowane na eliminację z rynku swoich konkurentów.

Na podstawie art. 226 ust. 1 pkt 7 ustawy Pzp, Zamawiający odrzuca ofertę wykonawcy, jeżeli została złożona w warunkach czynu nieuczciwej konkurencji w rozumieniu ustawy z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (dalej: uznk). Jak stanowi art. 3 ust. 1 uznk, czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta. Według postanowień art. 3 ust. 2 uznk, czynami nieuczciwej konkurencji są w szczególności:

– wprowadzające w błąd oznaczenie przedsiębiorstwa,
– fałszywe lub oszukańcze oznaczenie pochodzenia geograficznego towarów albo usług,
– wprowadzające w błąd oznaczenie towarów lub usług,
– naruszenie tajemnicy przedsiębiorstwa,
– nakłanianie do rozwiązania lub niewykonania umowy,
– naśladownictwo produktów,
– pomawianie lub nieuczciwe zachwalanie,
– utrudnianie dostępu do rynku,
– przekupstwo osoby pełniącej funkcję publiczną,
– nieuczciwa lub zakazana reklama,
– organizowanie systemu sprzedaży lawinowej,
– prowadzenie lub organizowanie działalności w systemie konsorcyjnym
– nieuzasadnione wydłużanie terminów zapłaty za dostarczane towary lub wykonane usługi.

Natomiast zgodnie z art. 15 ust. 1 pkt 1 uznk, czynem nieuczciwej konkurencji jest utrudnianie innym przedsiębiorcom dostępu do rynku, w szczególności przez sprzedaż towarów lub usług poniżej kosztów ich wytworzenia lub świadczenia albo ich odprzedaż poniżej kosztów zakupu w celu eliminacji innych przedsiębiorców.
Dla odrzucenia oferty na podstawie przesłanki wystąpienia czynu nieuczciwej konkurencji koniecznym jest wykazanie, że złożenie oferty wypełnia dyspozycję art. 3 ust. 1 uznk lub mieści się w zakresie wymienionych przykładowych czynów z art. 3 ust. 2 uznk lub dalszych art. 5-17g uznk.
Aby więc uznać określone zachowanie wykonawcy za czyn nieuczciwej konkurencji w rozumieniu art. 3 ust. 1 uznk, konieczne jest łączne spełnienie następujących przesłanek:

– działanie podjęte jest w związku z działalnością gospodarczą,
– działanie to wskazuje na sprzeczność z prawem lub dobrymi obyczajami,
– doszło do zagrożenia lub naruszenia interesu innego przedsiębiorcy lub klienta.

Jednocześnie ofertą złożoną w warunkach czynu nieuczciwej konkurencji może być również oferta z tzw. ceną dumpingową. Aby więc stwierdzić, iż wykonawca dopuścił się czynu opisanego w art. 15 ust. 1 pkt 1 uznk, poza samym wykazaniem, że doszło do zaoferowania towaru poniżej kosztu zakupu, koniecznym jest wykazanie, że działanie wykonawcy było intencjonalne – nakierowane na eliminację z rynku swoich konkurentów.

Sygnatura

Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 23 grudnia 2024 r. sygn. akt KIO 4599/24

https://www.portalzp.pl/nowosci/oferta-z-cena-dumpingowa-34997.html

Podatki | Prasówka | 13 – 19.02.2025

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Szybsze przedawnienie. Mniej mitręgi ze schematami. Znamy założenia reformy podatkowej

Agnieszka Pokojska, Mariusz Szulc | wczoraj, 18:30

Poznaliśmy szczegóły zmian, które kilkanaście dni temu zapowiedział minister finansów. Zaskoczenia nie ma. Skorzystają podatnicy, ale najwięcej ich doradcy, adwokaci i radcowie prawni. Zmiany mają dotyczyć głównie przedawnienia zobowiązań podatkowych i raportowania schematów podatkowych.

Na razie to tylko założenia, sam projekt jest dopiero przygotowywany w Ministerstwie Finansów. Rząd ma go przyjąć w drugim kwartale tego roku. O pracach nad nim informowaliśmy już wcześniej, m.in. w artykułach „Koniec z raportowaniem MDR na wszelki wypadek” (DGP 1/2025) i „Zmiany w podatkach nie będą przełomowe” (DGP 29/2025).

Z hipoteką lub zastawem, czyli uchylanie przepisu niezgodnego z konstytucją
W opublikowanym właśnie rządowym wykazie napisano, że „zrewidowana” zostanie instytucja przedawnienia, w tym w zakresie nieprzedawniania się zobowiązań podatkowych zabezpieczonych hipoteką lub zastawem skarbowym. Co to oznacza?

Chodzi o art. 70 par. 8 ordynacji podatkowej. Dziś powoduje on, że nie przedawniają się zobowiązania zabezpieczone hipoteką lub zastawem skarbowym, z tym że po upływie ustawowego terminu przedawnienia mogą być one egzekwowane tylko z przedmiotu hipoteki lub zastawu.

Uchylenie tego przepisu zapowiadane jest od lat. Rok temu uczynił to również wiceminister finansów Jarosław Neneman w odpowiedzi na wystąpienie rzecznika praw obywatelskich.

Co więcej, było to nawet przewidziane w połowie 2023 r., gdy opublikowano projekt nowelizacji ordynacji podatkowej. Potem już jednak nad nim nie pracowano.

Przepis musi być uchylony i wszyscy zdają sobie z tego sprawę, bo niemal identycznie brzmiący odpowiednik (art. 70 par. 6) został już dwanaście lat temu (w 2013 r.) zakwestionowany przez Trybunał Konstytucyjny (sygn. akt SK 40/12). Trybunał odniósł się wtedy również do obecnego art. 70 par. 8. Stwierdził, że budzi on identyczne wątpliwości.

Lata mijały, a przepis jest wciąż w ordynacji podatkowej.

Nie wiadomo, w jakim konkretnie kierunku pójdzie rząd. Czy tylko uchyli art. 70 par. 8 ordynacji, czy w zamian pojawi się inne rozwiązanie.

– Pełna ocena będzie możliwa dopiero po opublikowaniu konkretnego projektu – mówi Michał Goj, doradca podatkowy, partner w zespole postępowań podatkowych i sądowych EY (patrz komentarz w ramce).

Przy podejrzeniu przestępstwa – kontrowersyjny przepis do modyfikacji
Wiele natomiast wskazuje na to, że nie dojdzie wyłącznie do skreślenia innego kontrowersyjnego przepisu ordynacji – art. 70 par. 6 pkt 1. Przypomnijmy, że powoduje on zawieszenie biegu terminu przedawnienia podatku, gdy tylko zostanie wszczęte postępowanie w sprawie o przestępstwo skarbowe lub wykroczenie skarbowe.

Z rządowego wykazu wynika, że przepis zostanie „zmodyfikowany”. Jest to zgodne z tym, co mówił kilkanaście dni temu minister finansów Andrzej Domański, przedstawiając założenia reformy podatkowej. Z jego słów wynikało, że:

– zasadniczo postępowania prowadzone w związku z podejrzeniem popełnienia wykroczenia lub przestępstwa skarbowego nie będą wpływać na termin przedawnienia podatku (termin przedawnienia będzie biegł dalej), ale

– zostaną wprowadzone wyjątki od tej zasady; będą one dotyczyć najpoważniejszych przestępstw.

Całkowitego uchylenia tego przepisu chcą natomiast podatnicy. Od lat zarzucają skarbówce instrumentalne wykorzystywanie dzisiejszego przepisu – tylko w celu niedopuszczenia do przedawnienia podatku.

Sugestia skreślenia tego przepisu pojawiła się też w propozycjach zespołu ds. deregulacji pod kierunkiem Rafała Brzoski. Pisaliśmy o tym w artykule „Nowe pomysły na uproszczenie podatków już ogłoszone” (DGP nr 33/2025).

MF o schematach podatkowych
Duże zmiany szykują się w raportowaniu schematów podatkowych (z ang. mandatory disclosure rules – MDR), choć one również nie zaskakują. Już w grudniu 2024 r. wiceminister finansów Jarosław Neneman zapowiedział w rozmowie z PAP plan ograniczenia o ponad 70 proc. obowiązku raportowania krajowych MDR. Na początku lutego powtórzył to minister Domański.

Przypomnijmy, że Polska samodzielnie rozszerzyła obowiązek raportowania. W UE dotyczy on tylko schematów transgranicznych, u nas – także krajowych.

Szef KAS nie będzie już nadawał NSP (numeru schematu podatkowego), gdy przekazana mu informacja MDR zawiera już NSP w związku ze złożeniem takiego raportu przez inny podmiot.

Tajemnica zawodowa – zmiany ważne dla promotorów
Ale największe zmiany w zakresie MDR mają dotyczyć tzw. promotorów, czyli osób, których chroni tajemnica zawodowa (np. doradców podatkowych, adwokatów, radców prawnych). Ministerstwo Finansów przywołuje w tym kontekście wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 8 grudnia 2022 r. (sygn. C-694/20) oraz unijną dyrektywę 2023/2226 z 17 października 2023 r.

Dyrektywa znana też jako dyrektywa DAC8 powinna zostać wdrożona do polskiego prawa do końca 2025 r. Zmieniła ona m.in. art. 8ab tzw. dyrektywy 2018/822 (DAC6) wprowadzającej przepisy o raportowaniu transgranicznych MDR. Znowelizowany przepis pozwala każdemu państwu członkowskiemu „przyjąć niezbędne środki w celu zapewnienia pośrednikom prawa do zwolnienia z obowiązku przekazywania informacji dotyczących podlegających zgłoszeniu uzgodnień transgranicznych, jeżeli taki obowiązek zgłoszenia stanowiłby naruszenie prawniczej tajemnicy zawodowej na mocy prawa krajowego tego państwa członkowskiego”.

W związku z tym każde państwo UE będzie mogło przyjąć u siebie „niezbędne środki w celu zobowiązania każdego z pośredników, który otrzymał zwolnienie, do bezzwłocznego powiadomienia swojego klienta, jeżeli ten klient jest pośrednikiem, lub, w przypadku braku takiego pośrednika, jeżeli ten klient jest właściwym podatnikiem, o ciążących na kliencie obowiązkach zgłoszenia”.

W praktyce oznacza to, że projektowana właśnie nowelizacja ordynacji podatkowej:

– zwolni radców prawnych, adwokatów, doradców podatkowych i rzeczników patentowych z obowiązku raportowania MDR, jeśli naruszałby on przysługującą im tajemnicę zawodową, a zarazem

– zobowiąże ich do powiadamiania klienta, że to on powinien złożyć informację MDR szefowi Krajowej Administracji Skarbowej.

Przypomnijmy, że w podobnej sprawie – naruszania tajemnicy zawodowej doradców podatkowych – wypowiedział się 23 lipca 2024 r. również Trybunał Konstytucyjny (sygn. K 13/20). Uznał dzisiejszy obowiązek za sprzeczny z ustawą zasadniczą, ale wyrok nie został opublikowany w Dzienniku Ustaw.

Podobne wnioski, ale w odniesieniu do adwokatów i radców prawnych (nie doradców podatkowych), płyną także z wyroku TSUE z 29 lipca 2024 r. (sygn. C-623/22).

Bez MDR-2 i MDR-3
Z tym wiąże się kolejna projektowana zmiana – zniesienie obowiązku składania MDR-2. Dziś takie raporty składają promotorzy w sytuacji, gdy korzystający (klient) nie zwolnił ich z tajemnicy zawodowej. Ten sam obowiązek mają wspomagający (np. księgowi), gdy nabiorą wątpliwości, czy nie mają czasem do czynienia ze schematem podatkowym.

Natomiast raporty innego rodzaju (MDR-3) mają być składane tylko raz w roku i będzie je mógł podpisywać pełnomocnik. Obecnie, zgodnie z art. 86j par. 1 ordynacji, MDR-3 składają korzystający (czyli podatnicy) jeżeli:

– w danym okresie rozliczeniowym dokonywali jakichkolwiek czynności, które są elementem schematu podatkowego lub

– uzyskiwali wynikającą ze schematu podatkowego korzyść podatkową.

Niższe grzywny
Obniżona ma być górna granica grzywny za niezłożenie lub nieterminowe złożenie MDR szefowi KAS – z 720 do 240 stawek dziennych.

Kary te, choć wynikają z art. 80f kodeksu karnego skarbowego, i tak przez długi czas były głównie „straszakiem”. Pisywaliśmy o tym w artykule „Kary za brak MDR i strategii można policzyć na palcach jednej ręki” (DGP 210/2024). Informowaliśmy, że od 1 stycznia 2023 r. do 30 sierpnia 2024 r. nałożono zaledwie dwie grzywny za nieprzepisowe raportowanie na łączną kwotę 1,3 tys. zł.

Niewykluczone, że od tamtego czasu coś się zmieniło, bo w 2024 r. KAS wszczęła przynajmniej kilkanaście nowych postępowań w tym zakresie i to w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa skarbowego. Wciąż jednak trudno mówić o masowym nakładaniu kar, a ich obecny górny limit (w 2025 r. 720 stawek dziennych to prawie 45 mln zł) okazał się mocno zawyżony.

MF z nowym uprawnieniem
Z rządowego wykazu wynika też, że minister finansów dostanie nowe uprawnienie – będzie mógł występować do Naczelnego Sądu Administracyjnego o podjęcie uchwały abstrakcyjnej. To prawdopodobnie będzie wymagałoby zmiany w prawie o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 935, ze zm.).

Dzięki temu podatnicy mogliby liczyć na bardziej jednolite stosowanie przepisów podatkowych.

W podobnym kierunku szła zmiana, o jakiej mówił w wywiadzie dla DGP prof. Jacek Chlebny, prezes NSA (zob. „Proponujemy uchwały pilotażowe, wyższe opłaty sądowe i więcej posiedzeń niejawnych”, DGP nr 79/2024). Zapowiadał wprowadzenie tzw. uchwał pilotażowych, na wniosek wojewódzkiego sądu administracyjnego. Uchwała wyznaczałaby kierunek wykładni i przez to ujednoliciła linię orzeczniczą we wszystkich sądach wojewódzkich, a przez to też również organów podatkowych.

Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Projekt nowelizacji ordynacji podatkowej oraz niektórych innych ustaw – wpisany do wykazu prac legislacyjnych i programowych rządu

Kluczowe jest to, co będzie w zamian
Michał Goj, doradca podatkowy, partner w zespole postępowań podatkowych i sądowych EY:

Obowiązujące obecnie wyłączenie przedawnienia wobec zobowiązań zabezpieczonych hipoteką lub zastawem skarbowym powoduje oczywistą nierówność w traktowaniu podatników. Dlatego sam pomysł uchylenia art. 70 par. 8 ordynacji podatkowej nie wydaje się kontrowersyjny. Kluczowe będzie natomiast to, czy i jakie regulacje zostaną wprowadzone w miejsce dzisiejszej regulacji. Dlatego pełna ocena będzie możliwa dopiero po opublikowaniu konkretnego projektu.

Naturalne może się też wydawać wprowadzenie możliwości występowania przez ministra finansów do NSA o wydanie uchwały abstrakcyjnej. Wszak minister ma zapewniać jednolitość stosowania prawa przez organy podatkowe. Dziś nie jest to łatwe w sytuacji, gdy rozbieżne jest orzecznictwo sądów administracyjnych. Nie jestem jednak przekonany, czy planowane rozwiązanie to najwłaściwsza droga do rozwiązania problemu. Uchwały abstrakcyjne są oderwane od konkretnych spraw, w związku z tym przy rozstrzyganiu wątpliwości NSA może nie wziąć pod uwagę wszystkie argumenty podatników. Bo to rolą pełnomocnika jest ich zgłaszanie, ale w konkretnych sprawach. Tu prawdopodobnie takiej możliwości nie będzie.

Oczywiście NSA za każdym razem bada dopuszczalność wydania uchwały, w tym również to, czy dane zagadnienie da się ocenić bez odniesienia do konkretnej sytuacji podatnika. Ale z doświadczenia wiem, że w sprawach szczególnie trudnych lepiej formułować wnioski na podstawie konkretnego stanu faktycznego. Czasem muszą one dojrzeć do rozpoznania na podstawie konkretnych spraw.

Dobry kierunek, ale diabeł tkwi w szczegółach
Konrad Kurpiewski, radca prawny, doradca podatkowy, ekspert ds. MDR i polityki podatkowej w PwC Polska:

Poznaliśmy na razie zarys proponowanych rozwiązań, a diabeł potrafi tkwić w szczegółach, dlatego warto poczekać na sam projekt. Bazując na samych informacjach z rządowego wykazu, należy zwrócić szczególną uwagę na szykowane zmiany w zakresie tajemnicy zawodowej. Ich kierunek należy ocenić pozytywnie, ponieważ wszystkie zawody zaufania publicznego mają ustawowy obowiązek zachowania tajemnicy zawodowej i trudno byłoby znaleźć przekonujące argumenty za różnicowaniem ich sytuacji. Byłaby to istotna zmiana szczególnie w odniesieniu do raportowania transakcji, w które jest zaangażowanych wiele podmiotów oraz liczni doradcy podatkowi.

Uwagę przykuwa też propozycja upoważnienia ministra finansów do „wydawania rozporządzeń zwalniających m.in. przedmiotowo transakcje z obowiązku zgłaszania uzgodnień krajowych”. Może to pozwolić na ograniczenie obowiązku raportowania uzgodnień, które w sposób oczywisty nie spełniają definicji schematu podatkowego, choć zapewne minister będzie musiał korzystać z tego uprawnienia z dużą ostrożnością, chociażby z uwagi na obowiązki nałożone unijną dyrektywą i potrzebę zbliżonego traktowania analogicznych sytuacji krajowych i zagranicznych.

Pozytywnie oceniam pomysł na uchylenie obowiązku raportowania MDR-2 przez promotorów i wspomagających. Obecnie zasady składania takich informacji są oderwane konstrukcyjnie od konkretnych informacji o danym stanie faktycznym.

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9741295,szybsze-przedawnienie-mniej-mitregi-ze-schematami-znamy-zalozenia-re.html

 2. Wypłata opodatkowanego już zysku jest bez PIT

Joanna Marciniak, Katarzyna Jędrzejewska | wczoraj, 06:00

Kolejny sąd orzekł: zysk osiągnięty przez przedsiębiorcę w trakcie prowadzenia przez niego samodzielnie działalności gospodarczej nie jest po raz drugi opodatkowany, gdy zostanie wypłacony przez spółkę kapitałową powstałą z przekształcenia tej jednoosobowej działalności.

W tej kwestii jest już ugruntowana linia orzecznicza Naczelnego Sądu Administracyjnego, czego przykładem są wyroki z: 25 września 2024 r. (sygn. akt II FSK 743/24), 28 czerwca 2024 r. (sygn. akt II FSK 1308/21), 14 marca 2024 r. (II FSK 808/21), 12 października 2023 r. (II FSK 327/21), 30 sierpnia 2023 r. (II FSK 252/21), 29 czerwca 2023 r. (II FSK 51/21), 20 września 2017 r. (II FSK 2089/15).

Tak samo orzekły sądy I instancji w nieprawomocnych na razie wyrokach z: 16 stycznia 2025 r. (sygn. akt I SA/Ke 505/24), 26 września 2023 r. (I SA/Gd 675/23), w Poznaniu z 8 lutego 2023 r. (I SA/Po 744/22), w Bydgoszczy z 13 grudnia 2022 r. (I SA/Bd 526/22),

Mimo to dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej nie daje za wygraną, o czym pisaliśmy w artykule „Wypłata „starych” zysków. Przegrane w sądach nie odstraszają fiskusa” (DGP nr 24/2025).

Samodzielny biznes
Wskazaliśmy, że wykładnia skarbówki prowadzi do dwukrotnego opodatkowania:

– raz przed przekształceniem, jako dochód z samodzielnie prowadzonej działalności gospodarczej (o którym mowa w art. 10 ust. 1 pkt 3 w zw. z art. 14 ust. 1 oraz art. 44 ust. 1 ustawy o PIT), a więc na bieżąco w trakcie roku podatkowego, i

– drugi raz po przekształceniu jako przychód kapitałowy z tytułu udziału w zyskach osób prawnych (czyli spółki z o.o.), o którym mowa w art. 17 ust. 1 pkt 4 ustawy o PIT.

Potwierdzeniem tego jest np. interpretacja z 3 października 2024 r. (0113-KDIPT2-3.4011.497.2024.2.JŚ).

Ze spółki w spółkę
Ten sam pogląd dyrektor KIS prezentuje w sprawach dotyczących przekształcenia spółki osobowej (transparentnej podatkowo, np. jawnej) w spółkę kapitałową (z o.o.). W tym wypadku również wspólnik musi, zdaniem fiskusa, dwukrotnie zapłacić podatek od wypracowanego zysku:

– raz przed przekształceniem, od dochodu z udziału w spółce niebędącej osobą prawną, proporcjonalnie do prawa do udziału w zysku spółki (art. 8 ust. 1 ustawy o PIT), a więc na bieżąco w trakcie roku podatkowego, i

– drugi raz po przekształceniu jako przychód kapitałowy z tytułu udziału w zyskach osób prawnych (czyli spółki z o.o.), o którym mowa w art. 17 ust. 1 pkt 4 ustawy o PIT.

Przykładem jest interpretacja z 24 stycznia 2025 r. (0113-KDIPT2-3.4011.667.2024.2.MS).

Obniżenie kapitału w spółce – tłumaczenie dyrektora KIS
Dyrektor KIS to argumentuje, że niepodzielony zysk z lat ubiegłych został po przekształceniu ujęty w bilansie spółki kapitałowej (z o.o.) jako „Zysk z lat ubiegłych” więc po stronie pasywów w jej kapitale własnym. Zatem wypłata środków na podstawie uchwały podjętej przez wspólników spółki kapitałowej będzie skutkować obniżeniem wysokości części A bilansu (Kapitał własny). Wskutek tej wypłaty wspólnicy uzyskują przychód z udziału w zyskach osób prawnych, o którym mowa w art. 17 ust. 1 pkt 4 ustawy o PIT – twierdzi fiskus.

Jego zdaniem nie ma znaczenia to, że spółka z o.o. nie wypracowała tego zysku i że już raz został od niego zapłacony PIT – czy to przez przedsiębiorcę prowadzącego samodzielnie działalność gospodarczą, czy to przez wspólników spółki osobowej.

Kolejna przegrana
Potwierdzeniem, że dyrektor KIS się myli, jest najnowszy wyrok NSA, poprzedzony orzeczeniem WSA w Lublinie (I SA/Lu 639/21). Oba sądy orzekły, że chociaż wypracowany przez przedsiębiorcę zysk stał się majątkiem spółki z o.o. (w następstwie przekształcenia), to jego wypłata nie jest przychodem z udziału w zysku tej spółki. Jego wypłata, skutkująca równoczesnym obniżeniem kapitału zapasowego, nie przybierze w tym wypadku żadnej z form przewidzianych w art. 25 ust. 4 ustawy o PIT – orzekł WSA.

Stanowisko to podzielił sąd kasacyjny.

– Zysk, który bezspornie w wyniku przekształcenia jednoosobowej działalności gospodarczej podatnika w spółkę z o.o. stał się częścią kapitałów własnych nowego podmiotu, nie może równocześnie stanowić dla podatnika (który stał się wspólnikiem) przychodem z tytułu udziału w zysku tej spółki, w formie przewidzianej przez art. 25 ust. 4 ustawy PIT – uzasadnił wyrok sędzia Jerzy Płusa.

Wyrok NSA z 7 lutego 2025 r., sygn. akt II FSK 612/22

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9740609,wyplata-opodatkowanego-juz-zysku-jest-bez-pit.html

 3. Wcześniejsze badania lekarskie i refundacja kosztu okularów też są bez PIT

Mariusz Szulc | 17 lutego 2025, 18:00

Nawet jeżeli pracownik podda się badaniom lekarskim jeszcze przed upływem terminu ważności poprzednich, to pracownik nie ma przychodu z tego powodu, że pracodawca mu je sfinansuje – wyjaśnił dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Co więcej, jeżeli lekarz w trakcie takiego przedterminowego badania zaleci zakup okularów korekcyjnych lub soczewek kontaktowych do pracy przy komputerze, to refundacja takiego wydatku, którą pracownik dostanie od pracodawcy, będzie zwolniona z PIT – wynika z tej samej interpretacji indywidualnej.

Zarządzenie urzędu
Spytał o to urząd miasta, który na podstawie przepisów wewnętrznych zapewnia okulary korekcyjne swoim pracownikom zatrudnionym przy komputerach. W zarządzeniu zapisano, że jeżeli koszty badań lekarskich związanych z pogorszeniem wzroku zostaną przeprowadzone na wniosek pracownika jeszcze w trakcie ważności badań okresowych, to ich refundacja jest opodatkowana PIT. Tak samo opodatkowana jest refundacja kosztów zakupu okularów korekcyjnych.

Urząd uważał, że w tym wypadku nie ma zastosowania zwolnienie, o którym mowa w art. 21 ust. 1 pkt 11 ustawy o PIT. Przepis ten zwalnia z podatku świadczenia rzeczowe i ekwiwalenty za nie, przysługujące na podstawie przepisów o bezpieczeństwie i higienie pracy, jeżeli zasady ich przyznawania wynikają z odrębnych ustaw lub wydanych na ich podstawie przepisów wykonawczych.

Te odrębne przepisy to rozporządzenia ministra pracy i polityki społecznej z 1 grudnia 1998 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy na stanowiskach wyposażonych w monitory ekranowe (t.j. Dz.U. z 2025 r. poz. 58). Zgodnie z par. 8 ust. 2 tego rozporządzenia pracodawca musi zapewnić pracownikom okulary lub szkła kontaktowe korygujące wzrok, zgodne z zaleceniem lekarza, jeżeli potrzebę ich stosowania podczas pracy przy obsłudze monitora ekranowego wskażą „wyniki badań okulistycznych przeprowadzonych w ramach profilaktycznej opieki zdrowotnej”.

Które badania są profilaktyczne
Urząd miasta zwrócił uwagę na to, że badaniami profilaktycznymi są wyłącznie badania:

– wstępne,

– okresowe oraz

– kontrolne przeprowadzane po zwolnieniu lekarskim trwającym dłużej niż 30 dni.

Wskazał, że wynika to z art. 229 kodeksu pracy, a także z par. 1 ust. 1 i par. 4 rozporządzenia ministra zdrowia i opieki społecznej z 30 maja 1996 r. w sprawie przeprowadzania badań lekarskich pracowników, zakresu profilaktycznej opieki zdrowotnej nad pracownikami oraz orzeczeń lekarskich wydawanych do celów przewidzianych w kodeksie pracy (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 607).

Urząd uznał więc, że nie są profilaktycznymi dodatkowe badania przeprowadzane na wniosek pracownika. W związku z tym doszedł do wniosku, że refundacja tych badań, oraz zaleconych w ich trakcie przez lekarza okularów lub szkieł kontaktowych, jest opodatkowana.

Pracownik nie zapłaci PIT
Nie zgodził się z tym dyrektor KIS. Stwierdził, że koszt wcześniejszych badań lekarskich w ogóle nie jest przychodem pracownika, a refundacja zaleconego przez lekarza zakupu okularów korekcyjnych lub soczewek kontaktowych do pracy przy ekranie jest zwolniona z podatku na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 11 ustawy o PIT.

Tego wymaga prawo pracy
Dyrektor KIS przywołał tu art. 207 par. 1 i 2 kodeksu pracy. Wynika z nich, że pracodawca ponosi odpowiedzialność za stan bezpieczeństwa i higieny pracy w zakładzie pracy i ma obowiązek m.in. „dostosowywać środki podejmowane w celu doskonalenia istniejącego poziomu ochrony zdrowia i życia pracowników, biorąc pod uwagę zmieniające się warunki wykonywania pracy”.

Koszty działań podejmowanych przez pracodawcę w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy w żaden sposób nie mogą obciążać pracowników – wynika z art. 207 par. 2[1] k.p.

Fiskus zwrócił też uwagę na brak we wspomnianym rozporządzeniu ministra zdrowia przepisów ograniczających prawo pracodawcy do skierowania podwładnego na badania lekarskie, gdy ważne są jeszcze uprzednio wydane zaświadczenia lekarskie. Przeciwnie, jest to wręcz obowiązek pracodawcy związany z koniecznością zapewnienia bezpiecznych i higienicznych warunków pracy – podkreślił dyrektor KIS.

Przypomniał też wyrok Sądu Najwyższego z 18 grudnia 2002 r. (sygn. akt I PK 44/02), z którego wynika, że orzeczenie lekarskie staje się nieaktualne, jeżeli wystąpią zdarzenia wskazujące na zmianę stanu zdrowia pracownika.

Zdaniem dyrektora KIS takim zdarzeniem jest niewątpliwie pogorszenie wzroku pracownika. Uzasadnia ono konieczność wcześniejszego przeprowadzenia badania lekarskiego.

Jeżeli badanie potwierdzi, że podwładny musi mieć okulary korekcyjne lub soczewki kontaktowe do pracy przy komputerze, to pracodawca ma obowiązek je zapewnić, a refundacja kosztów z tym związanych jest wolna od podatku na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 11 ustawy o PIT – podsumował fiskus.

Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 5 lutego 2025 r., sygn. 0112-KDIL2-1.4011.935.2024.2.DJ

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9740615,wczesniejsze-badania-lekarskie-i-refundacja-kosztu-okularow-tez-sa-bez.html

 4. PIT. Menedżerowie nie odliczają wyższych kosztów dojazdu

Agnieszka Pokojska | 17 lutego 2025, 06:00

W rocznym PIT menedżerowie nie mogą odliczyć od swoich przychodów kosztów imiennych biletów okresowych – potwierdziła Krajowa Informacja Skarbowa w odpowiedzi mailowej na pytanie doradcy podatkowego.

Osoby fizyczne mogą odliczyć od swoich przychodów wydatki na dojazdy, które faktycznie są wyższe niż zryczałtowane koszty uzyskania przychodów w miesięcznej wysokości 250 zł lub 300 zł (przewidziane dla osób zatrudnionych poza miejscowością, w której mieszkają).

Możliwość taką daje art. 22 ust. 11 ustawy o PIT. Jednym z warunków jest posiadanie imiennego biletu okresowego autobusowego, kolejowego (fiskus nie honoruje biletów jednorazowych). Faktycznie poniesione koszty można uwzględnić w rocznym PIT.

Ma to jednak zastosowanie wyłącznie do rozliczenia przychodów ze: stosunku służbowego, stosunku pracy, spółdzielczego stosunku pracy oraz pracy nakładczej.

Kto wykluczony
Nie dotyczy to natomiast menedżerów, którzy uzyskują przychody na podstawie art. 13 pkt 7 i 9 ustawy o PIT, czyli przychody:

– otrzymywane przez osoby należące do składu zarządów, rad nadzorczych, komisji lub innych organów stanowiących osób prawnych,
– uzyskane na podstawie umów o zarządzanie przedsiębiorstwem, kontraktów menedżerskich lub umów o podobnym charakterze, w tym zawieranych w ramach prowadzonej przez podatnika działalności gospodarczej.
– Pozbawienie menedżerów prawa do odliczenia kosztów biletów było zamierzone – zauważa Małgorzata Samborska, doradca podatkowy i partner w Grant Thornton.

Menedżerowie mogą jedynie odliczyć koszty uzyskania przychodów z tytułu kontraktu (umowy o zarządzanie) w wysokości 250 zł miesięcznie. Maksymalnie jest to 4500 zł rocznie i to nawet, jeżeli podatnik tego samego rodzaju przychody (wymienione w art. 13 pkt 7 i 9 ustawy o PIT) uzyskuje od więcej niż jednego podmiotu albo od tego samego podmiotu, ale z tytułu kilku stosunków prawnych. Wynika to wprost z art. 22 ust. 9 pkt 5 ustawy o PIT.

Skąd wątpliwości
– Przepisy dotyczące biletów wielokrotnie się zmieniały – wyjaśnia Małgorzata Samborska. Przypomina, że przed laty w art. 22 ustawy o PIT był ust. 11a (obecnie już uchylony). Wynikało z niego wprost, że przepis o odliczaniu kosztów imiennych biletów okresowych (art. 22 ust. 11) nie ma zastosowania do kosztów uzyskania przychodów ze źródeł określonych w art. 13 pkt 5, 7 i 9, a więc m.in. do przychodów z kontraktów menedżerskich. Ust.11a został jednak uchylony z dniem 1 stycznia 2009 r.

Wcześniej, w sporządzonych na zlecenie Sejmu opiniach (np. z 18 kwietnia 2002 r. druk sejmowy nr 415) wskazywano, że dotychczasowy art. 22 ust. 11a dyskryminował podatników, których przychody są wymienione w art. 13 pkt 5, 7 i 9 (w tym menedżerów) w stosunku do pracowników. – Można więc było sądzić, że uchylenie ust. 11a w art. 22 ustawy o PIT pozwoli dowodzić, że menedżerowie, tak jak pracownicy, mogą odliczyć koszty imiennych biletów okresowych – podkreśla ekspertka.

Taki wniosek można było jednak wysnuć z sejmowych opinii. W uzasadnieniu do projektu nowelizacji napisano jednak co innego – że ustawodawca nieprzypadkowo pozbawił prawa do tego odliczenia menedżerów.– Ciężko byłoby więc poważyć stanowisko fiskusa – uważa Małgorzata Samborska.

Pełną odpowiedź Krajowej Informacji Skarbowej cytujemy w ramce.

Odpowiedź mailowa KIS
Koszty uzyskania przychodów z tytułu kontraktu menedżerskiego wynoszą 250 zł miesięcznie, a jeżeli podatnik tego samego rodzaju przychody uzyskuje od więcej niż jednego podmiotu albo od tego samego podmiotu, ale z tytułu kilku stosunków prawnych, w wysokości określonej w ust. 2 pkt 2 ustawy PIT (nie mogą przekroczyć łącznie 4500 zł za rok podatkowy). Zastosowanie kosztów w wysokości imiennych biletów okresowych ma zastosowanie wyłącznie do świadczeń z umowy o pracę, stosunku służbowego, spółdzielczego stosunku pracy oraz pracy nakładczej. Nie ma zastosowania w przypadku kontraktów menedżerskich.

Podstawa prawna: art. 13 pkt 7, art. 22 ust. 9 pkt 5 ustawy o PIT

https://podatki.gazetaprawna.pl/rozlicz-pit-2022/artykuly/9739044,pit-menedzerowie-nie-odliczaja-wyzszych-kosztow-dojazdu.html

 5. Fundacja rodzinna nie pomoże w optymalizacji podatkowej. Nie każde wystąpienie do KAS o opinię zabezpieczającą zakończy się dla podatnika sukcesem

Mariusz Szulc | 17 lutego 2025, 06:00

Szef Krajowej Administracji Skarbowej trzykrotnie odmówił ostatnio wydania opinii zabezpieczającej przed klauzulą przeciw unikaniu opodatkowania w sprawach dotyczących fundacji rodzinnej.

Eksperci uspokajają, że fundacje rodzinne nadal są i będą bezpieczne podatkowo, pod warunkiem że przedsiębiorcy nie będą ich wykorzystywać do fiskalnej optymalizacji, a jedynie w celu zapewnienia sprawnej sukcesji rodzinnego majątku. W najnowszych sprawach nie było to tak oczywiste.

Jaka korzyść ze sprzedaży majątku za pośrednictwem fundacji rodzinnej
Wszystkie trzy sytuacje, do których odniósł się szef KAS, były podobne. Majątek należący do przedsiębiorców miał zostać wniesiony do fundacji rodzinnej, a ta następnie miała go sprzedać i uzyskany dochód wypłacić swoim beneficjentom. Teoretycznie jest to możliwe, a w praktyce oznaczałoby dużą oszczędność podatkową.

Gdyby przedsiębiorca sprzedał majątek, musiałby zapłacić PIT według 19-proc. stawki liniowej lub 32-proc. stawki przewidzianej w skali podatkowej (gdy dochód przedsiębiorcy przekroczy w skali roku 120 tys. zł). Do tego często dochodzi jeszcze 4-proc. danina solidarnościowa, należna po przekroczeniu 1 mln zł dochodu rocznie, bo w przypadku fundacji rodzinnych mamy do czynienia raczej z osobami majętnymi.

Jeżeli natomiast sprzedaż majątku następuje za pośrednictwem fundacji rodzinnej, to co do zasady fundacja płaci tylko 15-proc. CIT, i to w momencie wypłaty dochodu swoim beneficjentom.

Natomiast sami beneficjenci w ogóle nie płacą podatku dochodowego, jeżeli w grę wchodzi zwolnienie na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 157 ustawy o PIT.

Oszczędność podatkowa jest więc pokaźna, a na dodatek podatek (15-proc. CIT) zostanie zapłacony później, bo dopiero w momencie wypłaty.

Dlaczego siskus odmawił wydania opinii zabezpieczającej
Nie do takich celów powinny być jednak wykorzystywane fundacje – uważa szef KAS, i dlatego w grudniu 2024 r. trzykrotnie odmówił wydania opinii zabezpieczającej przed zastosowaniem klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania. Uczynił to 16, 18 i 19 grudnia ub.r., a odmowy opublikowano na początku lutego br.

Jedną z nich opisaliśmy w artykule „Fundacja ma być rodzinna, a nie optymalizacyjna” (DGP nr 25/2025). Szef KAS – przypomnijmy – uznał za optymalizację podatkową działania polegające na wniesieniu do fundacji rodzinnej udziałów w spółce kapitałowej z zamiarem sprzedania ich przez fundację już po dwóch miesiącach.

Przez półtora roku udziałowcy spółki rozważali inny scenariusz – bezpośrednią sprzedaż udziałów, ale ostatecznie zdecydowali się zrobić to za pośrednictwem fundacji rodzinnej.

Szef KAS uznał, że taki sposób działania będzie sztuczny (nie po to powołuje się fundację rodzinną), sprzeczny z celem przepisów podatkowych, a uzyskanie korzyści podatkowej będzie jednym z głównych celów wnioskodawców (sygn. DKP1.8082.7.2023).

Z tego samego powodu odmówił wydania dwóch innych opinii zabezpieczających (DKP1.8082.3.2024 oraz DKP1.8082.4.2024). Stan faktyczny był bardzo podobny. Fundatorzy chcieli wnieść posiadane udziały oraz prawa i obowiązki w spółkach (m.in. komandytowej) do fundacji rodzinnej. Ta miała je następnie sprzedać, a dochód z tego tytułu wypłacać swoim beneficjentom.

„Można przyjąć, że dokonanie transakcji w taki sposób było działaniem intencjonalnym i z góry zaplanowanym – utworzenie fundacji rodzinnej było ściśle skorelowane z chęcią dokonania transakcji zbycia praw udziałowych” – stwierdził szef KAS.

Znów uznał takie działania za sztuczne, sprzeczne z celem przepisów podatkowych i motywowane głównie korzyścią podatkową. Innymi słowy chodziło o optymalizację podatkową, a nie o optymalne zabezpieczenie sukcesji rodzinnego majątku – podsumował szef KAS.

– Najnowsze odmowne decyzje szefa KAS powinny być przestrogą przed wykorzystaniem instytucji fundacji rodzinnej jako instrumentu transakcyjnego, którego rola ograniczy się do bycia swoistym pośrednikiem w danej transakcji, oderwanego od ustawowych celów jej istnienia – komentuje Dominika Chmura, doradca podatkowy i adwokat w BTTP.

To nie wyjątek. Próby optymalizacji i zapowiedź zaostrzenia przepisów
Szef KAS stwierdzał takie próby optymalizacji już wcześniej, o czym poinformował 29 października 2024 r. wiceminister finansów Jarosław Neneman w odpowiedzi na poselską interpelację nr 5254. Przekazał, że szef KAS samodzielnie wykrył trzy przypadki potencjalnej optymalizacji, a w jednym rozpoczął już nawet postępowanie zmierzające do zastosowania klauzuli przeciw unikaniu opodatkowania. Niedozwolona korzyść podatkowa w tej sprawie mogła wynieść miliardy złotych – podkreślił wiceminister.

Podobne przypadki szef KAS wykrywa też, gdy na prośbę dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej opiniuje wnioski o wydanie interpretacji indywidualnej. We wspomnianej odpowiedzi na poselską interpelację wiceminister poinformował o 72 takich przypadkach.

Z tego powodu w sierpniu 2024 r. wiceminister finansów zapowiedział plan zaostrzenia przepisów o fundacji rodzinnej, by nie była ona wykorzystywana do podatkowych optymalizacji. Na razie nie został jednak opublikowany projekt, który miałby zmierzać w tym kierunku.

Wydane opinie zabezpieczające
Przypomnijmy, że fundacje rodzinne to pomysł na kontynuację działania rodzinnego biznesu i zwiększenie potencjału krajowych inwestycji. Cel był taki, żeby „zatrzymać niepodzielony kapitał w kraju, w rękach jednej rodziny i to na wiele pokoleń”. Tak uzasadniano to w projekcie ustawy o fundacji rodzinnej (Dz.U. z 2023 r. poz. 326 ze zm.).

Jeśli cel ten jest rzeczywiście realizowany, to szef KAS wydaje opinie zabezpieczające przed zastosowaniem klauzuli przeciw unikaniu opodatkowania.

Uczynił tak np. 13 września 2024 r. (DKP2.8082.2.2024). Wnioskodawca chciał utworzyć fundację rodzinną i wnieść do niej akcje spółki kapitałowej, które następnie byłyby wyprzedawane w bieżącym obrocie giełdowym. O sprzedaży decydował przede wszystkim spadający kurs akcji spółki. To pozwoliłoby na zakup innych aktywów, których cena podlegała mniejszym wahaniom.

Tymi aktywami były zwłaszcza lokale mieszkalne i usługowe. Fundacja kupiła m.in. dwa mieszkania pod wynajem i podpisała umowy dotyczące zakupu kolejnych. Wszystko to, jak argumentował wnioskodawca, pomagało ograniczyć ryzyko gospodarcze po stronie fundacji rodzinnej. Podkreślał, że głównym celem jest bowiem zabezpieczenie finansowe rodziny, w tym przede wszystkim niepełnosprawnej córki.

Z wniosku wynikało też, że wypłaty byłyby realizowane co do zasady nie z przychodu ze sprzedaży akcji, lecz ze środków uzyskanych z wynajmu zakupionych lokali.

W tym wypadku sprzedaż akcji przez fundację nie wzbudziła podejrzeń szefa KAS. Wydając opinię zabezpieczającą, zwrócił on uwagę na to, że:

– wyprzedaż akcji spółki nie była planowana lub inicjowana przez wnioskodawców przed wprowadzeniem fundacji rodzinnej do polskiego porządku prawnego,

– warunki sprzedaży akcji nie były ustalane z potencjalnymi nabywcami przed wniesieniem tych akcji do fundacji rodzinnej,
– sprzedaż akcji odbywałaby się w ramach bieżącego obrotu giełdowego.

Można więc przyjąć – jak stwierdził szef KAS – że fundacja nie byłaby wykorzystana instrumentalnie, „wyłącznie jako wehikuł transakcyjny do sprzedaży akcji”. Jej działania będą rzeczywiście związane z sukcesją i zabezpieczeniem dzieci wnioskodawcy na przyszłość – podsumował organ.

Zdaniem Pawła Pająka z kancelarii BTTP kluczowy w tym przypadku był argument „prospołeczny”, czyli zabezpieczenie finansowe niepełnosprawnej córki fundatorów.

Szef KAS wydał też opinię zabezpieczającą 12 lutego 2024 r. (DKP3.8082.8.2023). Przekonał go argument, że fundator posiadający akcje w spółce matce od kilku lat bezskutecznie próbował zbyć udziały spółek zależnych. Nie pomogło nawet zatrudnienie doradcy inwestycyjnego. Dlatego fundator postanowił wnieść akcje spółki matki do fundacji rodzinnej i za jej pośrednictwem wykorzystywać zyski spółek zależnych do działalności inwestycyjnej oraz – jak wyjaśnił – w celu zaspokojenia bieżących potrzeb rodzinnych.

Szef KAS uznał, że w takich okolicznościach fundacja rodzinna nie będzie wykorzystana głównie jako instrument podatkowej optymalizacji, a cała operacja ma uzasadnienie ekonomiczno-gospodarcze. Przekonało go m.in. to, że fundator działał z myślą o zabezpieczeniu majątku na rzecz małoletnich dzieci, chciał uniknąć ewentualnego paraliżu inwestycyjnego po swojej śmierci i zapobiec roztrwonieniu majątku przez spadkobierców. Majątek ten miał bowiem – jak wynikało z wniosku o opinię – służyć kolejnym pokoleniom i być wypłacany „w racjonalnych kwotach” w celu zaspokojenia codziennych potrzeb życiowych i edukacyjnych.

Szef KAS uznał, że w takiej sytuacji utworzenie fundacji rodzinnej będzie zgodne z celem przepisów i nie będzie sztuczne.

Inna wydana przez niego opinia zabezpieczająca – z 21 grudnia 2023 r. (DKP3.8082.5.2023) dotyczyła fundatorów, którzy planowali utworzyć fundację rodzinną, wnieść do niej mienie (1 mln zł w środkach pieniężnych, udziały lub akcje spółek operacyjnych), a następnie wykorzystywać ten majątek w ramach dozwolonej dla fundacji działalności gospodarczej i wypłacać świadczenia beneficjentom (dzieciom i wnukom fundatorów). Ze statutu fundacji wynikało, że będą z tego pokrywane m.in. koszty opieki medycznej beneficjentów, koszty związane z zawarciem małżeństwa i narodzin dziecka czy wsparcie dla beneficjenta znajdującego się z przyczyn od niego niezależnych w złej sytuacji finansowej.

– W tej sprawie nie było wątpliwości, że fundacja ma przysłużyć się sukcesji międzypokoleniowej i ograniczyć ryzyko nieporozumień między beneficjentami. Była więc wprost zgodna z celem ustawodawcy – podkreśla Paweł Pająk.

Co więcej, w tej sprawie wnioskodawcy już wcześniej występowali o opinię zabezpieczającą, tłumacząc, że chcą utworzyć jeden podmiot skupiający cały majątek spółek operacyjnych. Rozważali m.in. powołanie alternatywnej spółki inwestycyjnej oraz spółki holdingowej. Ostatecznie wybrali fundację rodzinną.

Szef KAS wziął to pod uwagę. Za uzasadnione uznał dążenie do koncentracji aktywów w jednym podmiocie. Przekazanie ich fundacji rodzinnej niewątpliwie ułatwi realizację celu sukcesyjnego – stwierdził organ.

Sukcesja, a nie optymalizacja
– Dlatego nie uznawałabym najnowszych odmów wydania opinii zabezpieczającej jako wypaczenia sensu istnienia fundacji rodzinnych. Nie wyciągałabym też wniosku, że fundacja rodzinna nie może bezpiecznie sprzedać otrzymanych od fundatorów udziałów lub akcji – mówi Dominika Chmura.

Podkreśla, że mądrze zaplanowane działania z wykorzystaniem fundacji rodzinnych, które realizują rodzinne cele sukcesyjne, mają odpowiednio sporządzony statut oraz właściwą strukturę, nie będą kwestionowane przez fiskusa.©℗

opinia
Wypłata z fundacji dozwolona, ale warto się do niej przygotować
Michał Kwaśniewski, adwokat i partner w Quidea
Michał Kwaśniewski, adwokat i partner w Quidea / Materiały prasowe

Planując założenie fundacji rodzinnej, należy się zastanowić, po co w ogóle jest ona potrzebna fundatorowi (nestorowi rodu). Jeśli odpowiedź będzie zbliżona do trzech ustawowych celów tej instytucji, czyli: gromadzenia, pomnażania i dystrybucji mienia w ramach rodziny, to podatkowo powinniśmy się czuć bezpiecznie.

Jeżeli jednak nasz plan sukcesyjny zakłada, że mienie zostanie w pewnym momencie spieniężone, i takie założenie pojawiło się jeszcze przed pomysłem założenia fundacji rodzinnej, to powinna nam się zapalić żółta lampka. Szef KAS może bowiem uznać, że naszym założeniem jest szybkie zbycie majątku po wniesieniu go do fundacji – dla uzyskania korzyści podatkowych.

W takim przypadku należy ponownie skupić się na założonych celach, które nadal, po sprzedaży majątku, pomoże nam realizować fundacja rodzinna.

Jeśli ważna jest dla nas funkcja ochronna majątku, to powinniśmy uwypuklić to w dokumentach statutowych. Warto zapisać mechanizmy ograniczające wypłaty z fundacji rodzinnej i określić, w jakiego rodzaju działalność gospodarczą miałaby się ona angażować, a jaki rodzaj działalności jest dla niej niewskazany.

Im bardziej doprecyzujemy te kwestie w dokumentach statutowych, tym trudniej będzie zarzucić fundacji ograniczanie się do funkcji pośrednika oraz działanie w sposób sztuczny. ©℗

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9739960,fundacja-rodzinna-nie-pomoze-w-optymalizacji-podatkowej-nie-kazde-wys.html

Rzeczpospolita

 1. Które świadczenia dla pracowników mobilnych są opodatkowane

17 lutego 2025 | Dodatek | Izabela Fedor

Zwrot kosztów transportu, parkingu, noclegu oraz posiłków spożytych z kontrahentem pracodawcy nie generuje przychodu podatkowego dla pracownika mobilnego. Inaczej jest w przypadku posiłków spożywanych w trakcie podróży w ramach wykonywanych obowiązków pracowniczych.

Tak uznał dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji indywidualnej z 23 sierpnia 2024 r. (0112-KDIL2-1.4011.588.2024.1.DJ).

Wnioskodawczynią jest spółka zatrudniająca pracowników na stanowiskach wymagających stałego przemieszczania się – tzw. pracowników mobilnych. Charakter ich pracy, choć niebędący podróżą służbową w rozumieniu kodeksu pracy, wiąże się z koniecznością częstych wyjazdów, spotkań z klientami i pracy z różnych lokalizacji. Spółka, chcąc zapewnić pracownikom odpowiednie warunki pracy, pokrywała wydatki związane z wyjazdami. Wątpliwości budziło jednak, czy tego rodzaju świadczenia należy traktować jako przychód pracownika podlegający opodatkowaniu.

W związku z tym spółka wystąpiła z wnioskiem o wydanie interpretacji indywidualnej, w którym spytała czy wydatki ponoszone przez spółkę z tytułu:

∑ zwrotu pracownikom mobilnym kosztów transportu, parkingu, noclegu, które są związane wyłącznie z wykonywaniem przez nich obowiązków pracowniczych;

∑ posiłków pracownika mobilnego w trakcie jego wyjazdów służbowych, które są związane wyłącznie z wykonywaniem przez pracownika obowiązków pracowniczych;

∑ posiłku spożytego przez pracownika mobilnego na spotkaniu z kontrahentem pracodawcy;

będą traktowane jako przychód pracownika ze stosunku pracy i w konsekwencji, czy spółka będzie zobowiązana z tego tytułu do obliczania i odprowadzania zaliczki na PIT.

Dyrektor KIS uznał, że zwrot kosztów transportu, parkingu i noclegów pracowników mobilnych nie stanowi dla nich przychodu ze stosunku pracy. Wydatki te mają charakter służbowy i są ponoszone wyłącznie w interesie pracodawcy. Organ stwierdził, że skoro prawidłowa realizacja zadań wymaga od pracowników nieustannego przebywania w trasie (koszty transportu, parkingu) i noclegu, to zapewnienie tego przez pracodawcę nie jest korzyścią pracownika, ale wypełnieniem obowiązku pracodawcy prawidłowego organizowania pracy swoich pracowników.

Również posiłki spożywane przez pracowników podczas spotkań z kontrahentami nie będą stanowiły ich przychodu. W tym przypadku korzyści z posiłków ponosi przede wszystkim pracodawca, a pracownicy uczestniczą w spotkaniach jako jego reprezentanci w ramach swoich obowiązków służbowych.

Inaczej organ ocenił kwestię finansowania posiłków w trakcie wyjazdów służbowych. W tym przypadku stwierdził, że stanowi to dla pracowników przychód ze stosunku pracy podlegający opodatkowaniu. Sfinansowanie posiłków leży w interesie pracowników i przynosi im wymierną korzyść – oszczędności na wydatkach, które musieliby ponieść niezależnie od wykonywania pracy. Tego rodzaju wydatek ma charakter osobisty dla pracownika, niezależnie od celu i okoliczności, w jakich został mu przekazany.

Izabela Fedor

konsultantka w zespole prawnopodatkowym PwC

Należy zgodzić się z wnioskami dyrektora KIS. W przedstawionym stanie faktycznym istotny jest fakt, że pracownicy są tzw. pracownikami mobilnymi, tj. pracującymi na pewnym obszarze i będącymi w warunkach ciągłego przemieszczania się. Na podstawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 8 lipca 2014 r. (K 7/13) można stwierdzić, że świadczenia takie jak koszty transportu, parkingu i noclegów ponoszone przez pracodawcę na rzecz pracowników mobilnych, nie stanowią przychodu pracownika ze stosunku pracy. Wydatki te nie są ponoszone w interesie pracownika, ale przede wszystkim w interesie pracodawcy, który oczekuje od pracowników mobilności i częstych zmian miejsca wykonywania pracy. W konsekwencji świadczenia te nie generują po stronie pracownika realnego przysporzenia majątkowego. Istotne jest jednak, aby pracodawca był w stanie udowodnić służbowy charakter ponoszonych wydatków.

W przypadku finansowania posiłków przez pracodawcę występuje rozróżnienie sytuacji, w których posiłki są spożywane w trakcie spotkań z kontrahentami (w których pracownik jest reprezentantem spółki), od sytuacji, w których pracownicy spożywają posiłki bez związku z pracą (prywatnie), mimo że w trakcie wyjazdów służbowych. W pierwszym przypadku wydatki te nie stanowią przychodu pracownika, ponieważ traktowane są jako wydatki związane z wykonywaniem obowiązków służbowych i zostały poniesione w interesie spółki – są niezbędne do prawidłowego wykonywania obowiązków służbowych. W drugim przypadku koszty te są traktowane jako przychód pracownika, co wiąże się z obowiązkiem podatkowym. Wydatek na posiłek został bowiem poniesiony w interesie racownika – pracownik niezależnie od wykonywanych obowiązków służbowych musi jeść, dlatego finansowanie posiłków przez pracodawcę powoduje zmniejszenie wydatków pracownika, które musiałby sam ponieść. Dodatkowo w przypadku pracowników mobilnych nie stosuje się zwolnienia z podatku diet i innych należności za czas podróży służbowej, ponieważ pracownicy tacy nie przebywają w podróży służbowej.

Podsumowując, z pewnością korzystna dla podatników jest linia interpretacyjna wskazująca, że świadczenia związane z finansowaniem noclegu i transportu w związku z wyjazdem służbowym oraz posiłki spożywane z kontrahentami nie stanowią dla pracownika mobilnego przychodu do opodatkowania. W przypadku posiłków spółka powinna kontrolować, kiedy pracownik spożywał posiłek prywatnie, a kiedy podczas spotkań z klientem. Takie rozgraniczenie pomoże spółce w bezpiecz- nym podejściu do wydatków za posiłki zwracanych pracownikom mobilnym.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1529743-Ktore-swiadczenia-dla-pracownikow-mobilnych-sa-opodatkowane.html

 2. Praca na wyjeździe – jak rozliczyć zwrot za pociąg, hotel i obiad

17 lutego 2025 | Dodatek | Jarosław Sekita

Praca na wyjeździe może być wykonywana w różnych formach prawnych (podróż służbowa, wyjazdy pracowników mobilnych i pracowników oddelegowanych). Każda z nich wiąże się z innymi zasadami opodatkowania zwrotu pracownikowi kosztów przejazdów, noclegów i wyżywienia.

Niestety praktyka skarbowa odnośnie do opodatkowania zwrotu pracownikowi kosztów związanych z pracą na wyjeździe nie zawsze jest zgodna z intuicją płatników, a praktyka sądowa dodatkowo nie jest jednolita.

1. Podróż służbowa

W myśl art.775 § 1 kodeksu pracy „Pracownikowi wykonującemu na polecenie pracodawcy zadanie służbowe poza miejscowością, w której znajduje się siedziba pracodawcy, lub poza stałym miejscem pracy przysługują należności na pokrycie kosztów związanych z podróżą służbową”. Podróż służbowa odbywa się na polecenie pracodawcy. Polega na incydentalnym (tj. wyjątkowym, wykraczającym poza zwykły sposób wykonywania pracy) wyjeździe do innej miejscowości niż ta, w której znajduje się zwykłe miejsce wykonywania pracy.

Zgodnie z art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. a ustawy o PIT „wolne od podatku są diety i inne należności za czas podróży służbowej pracownika (…) – do wysokości określonej w odrębnych ustawach lub w przepisach wydanych przez ministra właściwego do spraw pracy w sprawie wysokości oraz warunków ustalania należności przysługujących pracownikowi zatrudnionemu w państwowej lub samorządowej jednostce sfery budżetowej, z tytułu podróży służbowej na obszarze kraju oraz poza granicami kraju (…)”.

Co jest zapisane w umowie o pracę
Zwolnienie ma zastosowanie, jeżeli pracownik odbywa podróż służbową. Ta wydawałoby się oczywista konstatacja w niektórych przypadkach jest przedmiotem wątpliwości płatników. O ile kwalifikacja zdecydowanej większości wyjazdów do podróży służbowych nie budzi kontrowersji, o tyle w przypadku nietypowego określenia miejsca pracy w umowie o pracę (np. wskazania więcej niż jednego miejsca wykonywania pracy) stwierdzenie czy przejazdy pracownika odbywają się w ramach podróży służbowych, może nie być oczywiste. Organy podatkowe warunkują zaś zastosowanie zwolnienia od spełnienia wszystkich elementów definicji podróży służbowej z art. 775 § 1 k.p.

Przykładowo w interpretacji dyrektora Krajowej informacji Skarbowej z 27 marca 2020 r. (0113-KDIPT2-2.4011.786. 2020.2.DA) zanegowano możliwość zastosowania zwolnienia w odniesieniu do przejazdów pracownika pomiędzy kilkoma lokalizacjami będącymi miejscami pracy, uzasadniając to tym, że: „warunkiem niezbędnym dla skorzystania z przedmiotowego zwolnienia (…) jest odbycie przez pracownika podróży służbowej. (…) Pracownik Spółki był (…) w podróży służbowej tylko wówczas, gdy odbywał (…) podróż na polecenie pracodawcy i (…) świadczył pracę poza miejscami wskazanymi w jego umowie o pracę jako stałe miejsca pracy. Zwrot pracownikowi poniesionych kosztów z tytułu używania pojazdu niebędącego własnością Wnioskodawcy w podróży służbowej w oparciu o tzw. kilometrówkę oraz zwrot kosztów wyżywienia i noclegów, na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. a ww. ustawy był (…) zwolniony z podatku dochodowego od osób fizycznych tylko w sytuacjach, kiedy pracownik odbywał (…) podróż do miejsc niewymienionych w jego umowie o pracę ze Spółką” (analogicznie pismo dyrektora KIS z 1 września 2023 r., 0113-KDIPT2-3. 4011.508.2023.3.NM).

Zgodnie z rozporządzeniem
Jeżeli pracodawca ustali, że pracownik otrzymuje zwrot należności z tytułu podróży służbowej (rozumianej w sposób zgodny z art. 775 § 1 k.p.), to stosuje zwolnienie, o którym mowa w art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. a ustawy o PIT. Nawet jeżeli nie wiążą go przepisy rozporządzenia ministra pracy i polityki społecznej z 29 stycznia 2013 r. w sprawie należności przysługujących pracownikowi zatrudnionemu w państwowej lub samorządowej jednostce sfery budżetowej z tytułu podróży służbowej, to zakres zwolnienia podatkowego jest ograniczony jego przepisami. Dopóki pracodawca zwraca koszty podróży służbowej określone – co do rodzaju i wysokości – w rozporządzeniu, dopóty zwolnienie ma zastosowanie. Jeżeli świadczenia wykraczają poza ten zakres, to wartość „nadwyżkowa” stanowi opodatkowany przychód ze stosunku pracy.

Przykład

Świadczeniem niemieszczącym się w zakresie rozporządzenia jest wypłacenie diety w kwocie przekraczającej wysokość normatywną (obecnie 45 zł za dobę podróży krajowej) albo odpowiednio niepomniejszonej w przypadku zapewnienia pracownikowi wyżywienia lub wyjazdów obejmujących niepełne dni (zob. § 7 ust. 2–4 rozporządzenia).

Świadczenia żywieniowe są wolne od podatku, jeśli nie przekraczają normatywnie przysługującej pracownikowi diety. Zgodnie z praktyką skarbową, aprobowaną w orzecznictwie (np. wyrok NSA z 19 marca 2019 r., II FSK 858/17), gdy zwrot pracownikowi kosztów wyżywienia nie następuje w postaci wypłaty zryczałtowanej diety, tylko refundacji rzeczywiście poniesionych na ten cel wydatków (dokumentowanych fakturami, rachunkami itp.), nadwyżka ponad kwotę diety również stanowi opodatkowany przychód pracownika. Jedynie w przypadku spotkań służbowych (z kontrahentami itp.) w restauracjach wartość posiłku nie jest uznawana za przychód ze stosunku pracy.

Na to, że stosowanie art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. b ustawy o PIT jest ściśle uzależnione od tego, czy zwrot kosztów następuje zgodnie z przepisami rozporządzenia, wskazuje także interpretacja dyrektora KIS z 24 kwietnia 2019 r. (0114-KDIP3-3.4011.78.2019.2.JK2): „Z faktu, że pracodawca może wyznaczyć miejscowość rozpoczęcia i zakończenia podróży krajowej nie można jednak wywodzić, że (…) może również określić konkretne miejsce w tej miejscowości, od której rozpoczyna się podróż krajowa i zagraniczna. Skoro zatem podróż rozpoczyna się od miejscowości, w której znajduje się siedziba pracodawcy, stałe miejsce pracy pracownika lub/i miejsce stałego lub czasowego pobytu pracownika, to wydatki ponoszone w związku z przejazdami na terenie tej miejscowości nie mieszczą się w zakresie wydatków wymienionych w rozporządzeniu, a tym samym opłacenie tych wydatków przez pracodawcę lub ich zwrot pracownikowi stanowi przychód podlegający opodatkowaniu, do którego nie ma zastosowania zwolnienie wynikające z art. 21 ust. 1 pkt 16 ustawy o PIT”.

W świetle interpretacji dyrektora KIS opisane zwolnienie od PIT obejmuje natomiast m.in.:

∑ zwrot wydatków dokumentowanych jedynie pisemnym oświadczeniem pracownika – co jest zgodne z § 5 ust. 2 rozporządzenia (pismo z 13 sierpnia 2018 r., 0113-KDIPT2-3.4011.269.2018.2.RR),

∑ zwrot wydatków noclegowych przekraczających limity określone w rozporządzeniu – co jest zgodne z § 8 ust. 2 rozporządzenia (pismo z 13 marca 2024 r., 0112-KDIL2-1. 4011.65.2024.2.DJ),

∑ zwrot kosztów przejazdów samochodem prywatnym pracownika na podstawie tzw. kilometrówki oraz zwrot innych kosztów przejazdu (opłaty parkingowe, opłata za przejazdy płatnymi drogami) – bo jest zgodny z § 3 ust. 3–4 rozporządzenia (pismo z 20 października 2023 r., 0114-KDIP3-2.4011.814.2023. 1.JK3).

2. Pracownicy mobilni

W przypadku pracowników mobilnych miejsce pracy jest określone nie w sposób „punktowy”, ale „terytorialnie” – poprzez wskazanie obszaru stanowiącego dla nich miejsce wykonywania pracy. Pracownik mobilny poruszający się po wyznaczonym terytorium nie jest zatem w podróży służbowej, a w konsekwencji nie ma do niego zastosowania zwolnienie z art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. a ustawy o PIT. Ponieważ wykonywanie pracy mobilnej wiąże się z ponoszeniem kosztów przejazdów, a niekiedy noclegów, powstaje pytanie o sposób opodatkowania tego rodzaju świadczeń finansowanych przez pracodawcę.

Wobec braku możliwości zastosowania ww. zwolnienia organy podatkowe przyjmują jako zasadę, że świadczenia finansowane przez pracodawcę w związku z wykonywaniem pracy nie zaliczają się do przychodów pracowników. Prowadzi to de facto do tego samego skutku podatkowego jak zastosowanie zwolnienia odnoszącego się do podróży służbowych (od przychodu nie jest pobierana zaliczka i nie jest wykazywany w informacji PIT-11).

Teza o nieuznawaniu za przychody pracownika mobilnego świadczeń związanych z wykonywaniem pracy mobilnej (noclegi, przejazdy komunikacją publiczną oraz taksówkami, udostępnienie samochodu służbowego i pokrycie kosztów jego eksploatacji) jest powszechnie przyjmowana w praktyce skarbowej (por. np. interpretacje dyrektora KIS z: 12 stycznia 2021 r., 0113-KDIPT2-1. 4011.800.2020.3.ISL; z 11 grudnia 2023 r., 0112-KDWL.4011. 100.2023.1.JK; z 29 stycznia 2021 r., 0114-KDIP3-24011.703. 2020.3.JM; z 9 sierpnia 2022 r., 0113-KDIPT2-3.4011.417.2022. 2.SJ; z 4 lipca 2022 r., 0112- KDIL2-1.4011.404.2022.1.KF; z 10 czerwca 2019 r., 0115- KDIT2-2.4011.140.2019.1.MM i z 19 maja 2020 r., 0112-KDIL2-1.4011.262.2020.1.AMN).

Posiłki i przejazd prywatnym autem
Niemniej w odniesieniu do dwóch rodzajów świadczeń (zwolnionych od PIT w przypadku pracowników będących w podróży służbowej) organy podatkowe zajmują odmienne stanowisko – nakazują doliczyć ich wartość do innych przychodów z pracy i opodatkować na zwykłych zasadach.

Pierwsze z nich to posiłki (diety). Pracownikowi mobilnemu nie przysługuje prawo do diet (bo nie odbywa podróży służbowej), a fiskus uznaje, że refundacja wartości posiłków nie ma związku z wykonywaną pracą, stąd podlega opodatkowaniu (por. interpretację dyrektora KIS z 26 kwietnia 2023 r., 0112-KDIL2-1.4011.177. 2023.1.KF). Jedynie sfinansowanie przez pracodawcę posiłku spożytego w związku z wykonywaniem pracy (spotkanie z klientem) nie powoduje, jak w każdym przypadku, powstania przychodu u pracownika.

Drugim, bardziej kontrowersyjnym świadczeniem, jest zwrot kosztów przejazdów prywatnym samochodem pracownika. Organy podatkowe uznają, że taki zwrot korzysta ze zwolnienia jedynie na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 23b ustawy o PIT, a przepis ten dotyczy wyłącznie listonoszy, pracowników socjalnych, pracowników służby leśnej i kuratorów sądowych. Stąd w przypadku innych pracowników (także mobilnych) taki zwrot podlega opodatkowaniu.

Przykładowo w interpretacji z 30 grudnia 2022 r. (0113- KDIPT2-3.4011.776.2022.2.GG) dyrektor KIS wskazał: „Wnioskodawca jest pracownikiem [zatrudnionym – JS] na stanowisku kontroler poboru energii elektrycznej (inkasent). (…) W ramach obowiązków (…) ma przydzielone do kontroli liczniki indywidualnych odbiorców, liczniki firmowe, liczniki z innego obrotu energią, liczniki na mikroinstalacje usytuowane w różnych miejscowościach, położnych od kilkunastu do kilkudziesięciu km od miejsca zatrudnienia. (…) Powyższa regulacja [art. 21 ust. 1 pkt 23b ustawy o PIT – JS] ogranicza jednak krąg podatników mogących skorzystać z omawianego zwolnienia do tych, którym przepisy odrębnych ustaw gwarantują możliwość przyznania prawa do zwrotu poniesionych kosztów, bądź nakładają na pracodawcę obowiązek zwrotu pracownikowi tych kosztów. (…) W pozostałych przypadkach zwrot taki stanowi przychód pracownika podlegający opodatkowaniu wraz z innymi przychodami ze stosunku pracy” (por. także interpretacje dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie z 22 czerwca 2016 r., IPPB4/ 4511-510/16-2/GF i dyrektora KIS z 6 września 2022 r., 0112- KDIL2-1.4011.612.2022.1.MKA).

W mojej ocenie trudno o bardziej sprzeczne z literą i duchem ustawy stosowanie definicji przychodu podatkowego. Refundacja kosztów nie przynosi pracownikowi mobilnemu korzyści ekonomicznej. Stanowi jedynie zwrot wydatków ponoszonych przez niego na rzecz pracodawcy. Nie powinna więc być uznawana za przychód podlegający opodatkowaniu. Takie stanowisko fiskusa „wymusza” na pracodawcach zapewnienie pracownikom mobilnym samochodów służbowych (co często jest trudne do zrealizowania).

Wprawdzie w ostatnich miesiącach pojawiły się interpretacje (z 23 sierpnia 2024 r., 0112- KDIL2-1.4011.588.2024.1.DJ i z 16 sierpnia 2024 r., 0115-KDIT3.4011.496.2024.1.JS), w których dyrektor KIS uznaje, że u pracowników mobilnych otrzymujących zwrot kosztów przejazdów nie powstaje przychód, ale w opisie stanu faktycznego nie podano, czy korzystają oni z samochodów prywatnych, czy może służbowych. Stąd wartość informacyjna tych pism jest ograniczona i trudno uznać, że zmieniają dotychczasową linię interpretacyjną.

3. Pracownicy oddelegowani

Osoby, które wyraziły zgodę na – nawet czasową, ale przekraczającą czas trwania podróży służbowej – zmianę miejsca wykonywania pracy, to tzw. pracownicy oddelegowani. Takie rozwiązanie jest często stosowane w przypadku zatrudnionych na budowach, przy montażach itp. Pracownik oddelegowany nie jest w podróży służbowej, co oznacza brak możliwości zastosowania do niego zwolnienia określonego w art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. a ustawy o PIT. Zgadza się on co prawda na zmianę miejsca wykonywania pracy, jednak zmiana miejsca pobytu w okresie oddelegowania jest znaczącą niedogodnością życiową. Wiąże się w wielu przypadkach z koniecznością zapewnienia mu przez pracodawcę zakwaterowania oraz dowozu do miejsca pracy (czasem także okresowych przejazdów do miejsca zamieszkania).

Organy podatkowe przyjmują, że do pracownika oddelegowanego może być zastosowane jedynie zwolnienie wynikające z art. 21 ust. 1 pkt 19 ustawy o PIT, obejmujące „wartość świadczeń ponoszonych przez pracodawcę z tytułu zakwaterowania pracowników, z zastrzeżeniem ust. 14 – do wysokości nieprzekraczającej miesięcznie kwoty 500 zł”. Limit zwolnienia w większości przypadków nie pokrywa dzisiejszych cen całomiesięcznego zakwaterowania pracownika. Nadwyżka ponad tę kwotę oraz koszty transportu są – zdaniem fiskusa – opodatkowanym przychodem ze stosunku pracy.

Za granicą…
Sądy administracyjne do niedawna aprobowały takie stanowisko (np. wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego z 13 października 2021 r., II FSK 322/19 i z 16 lutego 2022 r., II FSK 1435/19). W ostatnim czasie pojawiły się jednak orzeczenia, w których – po odwołaniu się do prawa UE – uznano obowiązek zapewnienia świadczeń pracownikom oddelegowanym za granicę, co oznacza wyłączenie ich z przychodów podatkowych.

Przykładowo w wyroku z 1 sierpnia 2023 r. (II FSK 1246/21) NSA wskazał, że: „wartość świadczeń rzeczowych pracodawców jak i dokonywany przez nich zwrot ewentualnych wydatków czynionych samodzielnie przez pracowników delegowanych z tytułu zatrudnienia w innym państwie członkowskim w zakresie kosztów podróży, wyżywienia i zakwaterowania nie jest uznawany za część wynagrodzenia. Wszelakie wydatki z tego tytułu nie stanowią wobec tego przysporzenia pracowników i obciążają w całości pracodawcę delegującego pracownika z terytorium jednego państwa członkowskiego UE do innego kraju. Dotyczy to pracodawcy w rozumieniu art. 1 ust. 1 Dyrektywy 96/71/WE, czyli będącego przedsiębiorcą prowadzącym działalność w państwie członkowskim, który w ramach świadczenia usług poza jego granicami deleguje pracowników zgodnie z ust. 3 na terytorium innego państwa członkowskiego. (…) Wszystkie świadczenia związane z ponoszeniem przez Spółkę kosztów transportu pracowników należy uznać za ponoszone w interesie pracodawcy. Wobec tego nie rodzą one wogóle obowiązku podatkowego z tytułu nieodpłatnych świadczeń po stronie pracowników” (podobnie wyrok NSA z 9 stycznia 2024 r., II FSK 434/21 oraz nieprawomocne wyroki WSA w Gliwicach z 6 lutego 2024 r., I SA/Gl 1052/23 i we Wrocławiu z 12 czerwca 2024 r., I SA/Wr 123/24).

Stanowisko sądów nie wpłynęło na poglądy fiskusa – nadal ukazują się negatywne interpretacje (por. pisma dyrektora KIS z: 25 marca 2024 r., 0112-KDIL2-1.4011.117.2024. 2.MKA; 23 lutego 2024 r., 0112- KDIL2-1.4011.946.2023.3.MKA; 23 kwietnia 2024 r., 0115- KDIT2.4011.159.2024.1.ENB i 26 sierpnia 2024 r., 0112-KDIL2-1.4011.509.2024.1.TR).

Płatnik będący w sporze z fiskusem powinien się więc liczyć z niekorzystną decyzją (zobowiązaniem do doliczenia do przychodów i opodatkowania świadczeń na rzecz pracowników oddelegowanych w postaci przejazdów i noclegów ponad limit 500 zł). Takie rozstrzygnięcie zostanie jednak najprawdopodobniej uchylone w toku kontroli sądowej.

…i w kraju
Dotyczy to niestety jedynie oddelegowania zagranicznego. W przypadku oddelegowania krajowego – do którego nie stosuje się przepisów ww. dyrektywy – sądy stają po stronie fiskusa. Wyraźnie zaznaczono to w prawomocnym wyroku WSA w Rzeszowie z 13 czerwca 2024 r. (I SA/Rz 186/24): „Sąd podzielił stanowisko organu interpretacyjnego. Do przedstawionego przez Spółkę opisu stanu faktycznego nie można było odnieść poglądów i wykładni prezentowanej przez NSA w powołanych w skardze wyrokach. Dotyczyły one bowiem innych okoliczności faktycznych, z tzw. elementem zagranicznym (praca świadczona przez pracowników poza granicą kraju, na terytorium innych krajów UE lub poza UE, w ramach tzw. oddelegowania do pracy za granicą), podczas gdy Spółka wyraźnie zaznaczyła, że budowy są realizowane w Polsce”.

Brak jednolitej linii orzeczniczej
Należy tu wspomnieć, że niestety także w odniesieniu do oddelegowanych za granicę nie ukształtowała się jeszcze jednolita linia orzecznicza. WSA w Rzeszowie w wyroku z 8 października 2024 r. (I SA/Rz 309/24) przedstawił bowiem następujący pogląd: „Sąd podziela stanowisko organu (…), że wartość sfinansowanych przez Spółkę kosztów zakwaterowania pracowników oddelegowanych czasowo do pracy na terytorium innego kraju, obojętnie czy kraju członkowskiego UE czy kraju trzeciego, stanowi dla tych pracowników przychód ze stosunku pracy, podlegający opodatkowaniu podatkiem dochodowym, zaś Spółka jako płatnik jest zobowiązana do obliczania i pobierania zaliczek na ten podatek. (…) Powyższej wykładni przepisów prawa podatkowego nie można przeciwstawić »prounijnej« wykładni zaprezentowanej w skardze z odwołaniem się do Dyrektywy 96/71/WE dotyczącej delegowania pracowników w ramach świadczenia usług (…) z uwzględnieniem Dyrektywy 2014/67/UE w spra- wie egzekwowania Dyrektywy 96/71/WE dotyczącej delegowania pracowników w ramach świadczenia usług (…).

Wskazać należy, że akt ten nie zawiera przepisów prawa podatkowego i może mieć jedynie pomocnicze, pośrednie znaczenie dla oceny wykładni i stosowania przepisów krajowego prawa podatkowego, jako że może odnieść bezpośredni skutek tylko w zakresie prawa pracy, w tym wypadku kształtując obowiązki pracodawców w zakresie zapewnienia określonych warunków zatrudnienia. W szczególności faktycznie pomocny być może do ustalania czy konkretne, nieodpłatne świadczenie pracodawcy na rzecz pracownika może zostać uznane na gruncie prawa podatkowego za jego przychód, o ile jednak ustawodawca krajowy wprost tego nie reguluje”.

Wyrok ten wskazuje na brak zrozumienia wpływu dyrektywy UE na zasady opodatkowania pracowników oddelegowanych. Jest oczywiste, że nie stanowi ona regulacji podatkowej. Określając zakres obowiązków pracodawcy, określa jednak granicę pomiędzy działaniami powodującymi powstanie przychodu podatkowego i niemającymi takiego skutku. Podobnie w ustawie o PIT nie zawarto np. przepisu zwalniającego od PIT świadczenie polegające na udostępnieniu pracownikowi wyposażenia stanowiska pracy, ale ponieważ jest to obowiązkiem pracodawcy, nie podlega ono opodatkowaniu.

Można jednak wyrazić nadzieję, że wyrok ten nie będzie wyznacznikiem stanowiska sądów. WSA w Poznaniu w orzeczeniu z 15 grudnia 2024 r. (I SA/Po 496/24) jednoznacznie wskazał, że „zarówno wartość świadczeń rzeczowych pracodawców, jak i dokonywany przez nich zwrot ewentualnych wydatków czynionych samodzielnie przez pracowników delegowanych z tytułu zatrudnienia w innym państwie członkowskim w zakresie kosztów podróży, wyżywienia i zakwaterowania nie jest uznawany za część wynagrodzenia”. Co więcej, w wyroku tym sąd zastosował korzystną wykładnię również w stosunku do oddelegowania na terytorium Polski lub poza terytorium UE: „Mając na uwadze charakter wykonywanych przez pracowników skarżącej obowiązków, które także w przypadku delegowania poza UE lub na terenie kraju, niczym nie różnią się od tych wykonywanych na terenie innych państw członkowskich, przyjąć należy, że również w takich przypadkach nie będzie podstawy do przyjęcia, że uzyskują oni nieodpłatne świadczenia w rozumieniu art. 12 ust. 1 w zw. z art. 11”. W tym ostatnim aspekcie problemu nie można uznać za rozstrzygnięty.

Podstawa prawna:

∑ art. 775 § 1 ustawy z 26 czerwca 1974 r. Kodeks pracy (tekst jedn. Dz.U. z 2023 r., poz. 1222 ze zm.)

∑ art. 21 ust. 1 pkt 16, 19 i 23b ustawy z 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (tekst jedn. Dz.U. z 2024 r., poz. 226 ze zm.)

∑ rozporządzenie ministra pracy i polityki społecznej z 29 stycznia 2013 r. w sprawie należności przysługujących pracownikowi zatrudnionemu w państwowej lub samorządowej jednostce sfery budżetowej z tytułu podróży służbowej (tekst jedn. Dz.U. z 2023 r., poz. 2190)

Jarosław Sekita

doradca podatkowy w Meritum Doradcy Podatkowi Sp. z o.o.

W przypadku pracowników w podróży służbowej pracodawca powinien zweryfikować, czy wyjazd w istocie spełnia definicję podroży służbowej oraz czy zapewniane im świadczenia nie wykraczają (co do rodzaju i wysokości) poza granice wynikające z przepisów o podróżach służbowych.

Przychodu pracowników mobilnych nie stanowi wartość świadczeń noclegowych i transportowych (z wyjątkiem przejazdów prywatnym samochodem). Należy też pamiętać o opodatkowaniu posiłków.

W odniesieniu do pracowników oddelegowanych bezsporne jest jedynie zastosowanie zwolnienia dotyczącego noclegów (do limitu 500 zł). Przy oddelegowaniu za granicę zaliczeniu do przychodów nie podlega – zdaniem większości sądów administracyjnych – cała wartość świadczeń noclegowych i transportowych. Kwestia ta nie jest jednak definitywnie rozstrzygnięta.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1529747-Praca-na-wyjezdzie—jak-rozliczyc-zwrot-za-pociag–hotel-i-obiad.html

 3. Podatnik nie może odpowiadać za nie swoje działania

17 lutego 2025 | Dodatek | Lidia Syrek-Gerstenkorn

Organy administracji skarbowej nie powinny odmawiać prawa do odliczenia podatku naliczonego przedsiębiorcom tylko dlatego, że występowali w łańcuchu dostaw, w którym inne podmioty dopuściły się nadużyć podatkowych.

Od lat największa liczba kontroli podatkowych i kontroli celno-skarbowych prowadzona jest przez organy podatkowe w zakresie podatku od towarów i usług. Popularność tego obszaru rozliczeń nie maleje, ponieważ ustawodawca wciąż nie wymyślił skutecznego rozwiązania na zmniejszenie luki w podatku od towarów i usług i liczbę oszustw podatkowych polegających na wyłudzeniu VAT.

Praktyka pokazuje jednak, że działania organów podatkowych uderzają najczęściej nie w organizatorów karuzel podatkowych, którzy są dysponentami wyłudzonego VAT, lecz w przedsiębiorców, którzy stali się uczestnikami łańcucha dostaw zorganizowanego w celu popełnienia przestępstwa. Organy podatkowe wręcz automatycznie opracowują argumentację przemawiającą za tym, że taki podmiot nie dochował należytej staranności przy wyborze kontrahentów, a tym samym nie ma prawa do odliczenia podatku naliczonego wynikającego z faktur dokumentujących kwestionowane transakcje.

Najnowsze orzecznictwo sądów administracyjnych pokazuje jednak, że czas bezrefleksyjnego karania przedsiębiorców za nieświadome uczestnictwo w oszustwie podatkowym dobiega końca, dzięki czemu podatnicy odzyskują szansę na sprawiedliwe rozstrzygnięcie sprawy.

Orzecznictwo TSUE
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej od lat akcentuje w orzeczeniach wydawanych w sprawach dotyczących rozliczenia VAT, że każde rozstrzygnięcie organów krajowych państw UE musi uwzględniać naczelną zasadę konstrukcji podatku od towarów i usług – jego neutralność. Organy administracji skarbowej nie mogą więc odmawiać prawa do odliczenia podatku naliczonego przedsiębiorcom tylko dlatego, że występowali w łańcuchu dostaw, w którym inne podmioty dopuściły się nadużyć podatkowych. Kluczowa jest tu ocena należytej staranności, czyli stwierdzenie, że podatnik nie wiedział i nie mógł się dowiedzieć, że bierze udział w oszustwie podatkowym. Ciężar dowodowy w tym zakresie spoczywa jednak na organie podatkowym, który musi ponad wszelką wątpliwość wykazać zamierzone i świadome działanie podatnika. Nie można przy tym, dokonując tej oceny oczekiwać, że podatnik przy nawiązaniu relacji gospodarczej z kontrahentem przeprowadzi u niego niejako kontrolę, bo takie działania leżą tylko w zakresie możliwości organów administracji publicznej. Chodzi o stwierdzenie, że podatnik powinien znać kontrahentów swojego kontrahenta, posiadać wiedzę na temat wewnętrznych kwestii funkcjonowania przedsiębiorstwa, a także rozliczeń podatkowych oraz stanów rachunków bankowych.

Tym samym orzecznictwo europejskie jasno wyznacza granice dowodzenia w sprawach o oszustwa podatkowe w VAT. Nie wystarczy wykazanie, że do oszustwa doszło – konieczne jest udowodnienie, że podatnik brał czynny udział w przestępczym procederze. Mimo ugruntowanej linii orzeczniczej TSUE, w Polsce od lat organy podatkowe stawiają tezy o świadomym uczestnictwie podatników w zorganizowanych karuzelach podatkowych wyłącznie na podstawie okoliczności dotyczących innych przedsiębiorców pojawiających się w łańcuchu dostaw, z którymi podatnik nigdy nawet nie współpracował. Wskazują na okoliczności związane ze składaniem deklaracji przez inne podmioty, ich powiązania osobowe z innymi przedsiębiorcami niż podatnik. Skupiają się tym samym na zdarzeniach, za które podatnik nie może ponosić odpowiedzialności. Dotychczas większość takich decyzji była utrzymywana przez sądy administracyjne, które twierdziły, że wymaganie od podatnika nadmiernej weryfikacji kontrahenta jest uzasadnione profesjonalizmem wymaganym wśród przedsiębiorców. Na szczęście sądy administracyjne coraz częściej wydają orzeczenia z uwzględnieniem pro-podatnikowego podejścia TSUE.

W karuzeli muszą istnieć powiązania
W ostatnim czasie można jednak zaobserwować pozytywną dla podatników zmianę linii orzeczniczej polskich sądów administracyjnych w przedmiocie przypisywania podatnikom braku należytej staranności w obrocie gospodarczym. Jeden z takich przełomowych wyroków został wydany przez Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu 19 czerwca 2024 r. (I SA/Wr 952/23) i dotyczy swobody przedsiębiorcy w doborze kontrahentów. Sąd w ślad za orzecznictwem TSUE podkreślił, że organy podatkowe nie mogą wymagać, by podatnik VAT badał, czy wystawca faktury dysponuje towarami będącymi przedmiotem transakcji, czy wywiązuje się z obowiązku złożenia deklaracji i zapłaty VAT i czy podmioty na wcześniejszych etapach obrotu nie dopuszczają się oszustwa. Oczekiwanie od podatników realizacji tak daleko idących działań weryfikacyjnych powoduje, że organy podatkowe przerzucają na podatników zadania organów publicznych.

W przedmiotowej sprawie oszustwo podatkowe polegało na tym, że w łańcuchu dostaw brał udział „znikający podatnik”, tj. podmiot, który nie zapłacił podatku, ale który dysponował towarem z niewiadomego źródła. Z tego względu organ podatkowy odmówił stronie postępowania prawa do odliczenia podatku naliczonego z tytułu nabycia towaru, który na początkowym etapie dostaw nie należał do podmiotu wykazanego na fakturze. Kolejne transakcje przebiegały jednak prawidłowo, a podatnik nie nabył towaru bezpośrednio od znikającego podatnika, dlatego zdaniem WSA we Wrocławiu nie jest możliwe obciążenie go konsekwencjami podatkowymi wynikającymi z niezrealizowania przez „znikającego podatnika” obowiązku zapłaty podatku. Aby odmówić podatnikowi prawa do odliczenia VAT, organy musiałyby wykazać, że podmiot uczestniczył świadomie w procederze wprowadzenia do obrotu towaru niewiadomego pochodzenia albo taką świadomość powinien mieć. Kluczowa jest indywidualna ocena transakcji – organ musi wykazać, że konkretny podmiot występujący w tym łańcuchu dostaw wiedział o oszukańczym celu tego łańcucha dostaw albo przynajmniej powinien był wiedzieć o celu transakcji, uwzględniając okoliczności transakcji, powiązania osobowe i kapitałowe.

Sąd zaakcentował, że podstawą do odmowy prawa do odliczenia podatku naliczonego nie mogą być domysły organów podatkowych. Stwierdzenie nieprawidłowości odnośnie do jednego podmiotu nie wystarczy, aby zakwestionować rozliczenie pozostałych uczestników obrotu. W tym celu konieczne są ustalenia co do konkretnego etapu transakcji. Przywoływanie okoliczności dotyczących innych przedsiębiorców występujących w obrocie nie jest wystarczające – kluczowe jest zdefiniowanie powiązań między uczestnikami oszustwa.

NSA chroni swobodę działalności
Zmiany w linii orzeczniczej widoczne są również w rozstrzygnięciach Naczelnego Sądu Administracyjnego. W wyroku z 6 listopada 2024 r. (I FSK 556/21) NSA stwierdził, że podatnikowi VAT przysługuje prawo wyboru transakcji na podstawie innych kryteriów niż wysokość podatku należnego dla Skarbu Państwa. Nie jest zobowiązany wybrać tej, z którą wiąże się obowiązek zapłaty wyższego podatku od towarów i usług – wręcz przeciwnie, może wybrać taką, dzięki której ograniczy swoje zobowiązanie. Jeśli organy podatkowe chcą zakwestionować jej rzeczywisty charakter, to mają obowiązek jednoznacznie wykazać rzeczywistego zleceniodawcę usług na podstawie pełnego i spójnego materiału dowodowego, uwzględniając zarówno dokumenty dotyczące transakcji, jak i jej gospodarczy charakter.

Spór w sprawie powstał w wyniku zakwestionowania przez organy podatkowe rzeczywistego charakteru transakcji z zagraniczną spółką z uwagi na uznanie, że realnym kontrahentem podatnika był polski podmiot powiązany z zagranicznym podmiotem. Tym samym rozliczenie transakcji na zasadach przewidzianych w prawie dla wewnątrzwspólnotowych dostaw zostało uznane przez organy i wojewódzki sąd administracyjny za bezpodstawne. NSA dokonując kontroli instancyjnej wydanego przez WSA orzeczenia stwierdził, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie pozwala na jednoznaczne podważenie twierdzenia podatnika, iż pozostawał w relacji gospodarczej z zagraniczną, a nie krajową spółką. Skład orzekający wielokrotnie w uzasadnieniu wydanego wyroku zaakcentował powierzchowność analizy przeprowadzonej przez organy i brak kompleksowej weryfikacji relacji podatnika z pozostałymi podmiotami. Nie wystarczy uznać, że bardziej prawdopodobna jest współpraca z krajowym niż zagranicznym podmiotem – każda zakwestionowana (bo uznana za fikcyjną) transakcja musi być kompleksowo przeanalizowana i oceniona z punktu widzenia realiów obrotu gospodarczego.

–Lidia Syrek-Gerstenkorn

Podstawa prawna:

∑ art. 112c ustawy z 11 marca 2004 r. o podatku od towarów i usług (tekst jedn. Dz.U. z 2024 r., poz. 361 ze zm.)

Lidia Syrek-Gerstenkorn

doradca podatkowy w Zespole Postępowań Mariański Group

Wydawane ostatnio orzeczenia wskazują, że skorzystanie z prawa do wniesienia skargi do wojewódzkiego sądu administracyjnego, a następnie skargi kasacyjnej w razie niekorzystnego wyroku sądu I instancji może doprowadzić do korzystnego zakończenia postępowania prowadzonego wobec podatnika i dowiedzenia, że działając jako przedsiębiorca kierował się należytą starannością i realnymi celami działalności gospodarczej, nie zaś chęcią wyłudzenia VAT. Ostatnie orzeczenia sądów administracyjnych pokazują bowiem, że krajowe orzecznictwo zaczyna wykazywać się coraz większą spójnością z wyrokami TSUE, czyniąc z zasady neutralności podatku od towarów i usług punkt wyjścia do dalszej oceny zachowania podatników.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1529750-Podatnik-nie-moze-odpowiadac-za-nie-swoje-dzialania.html

 4. Ładowarki do elektryka bez daniny

14 lutego 2025 | Nieruchomości | Aleksandra Tarka

Stacja ładowania pojazdów elektrycznych – poza fundamentem – nie jest opodatkowana podatkiem od nieruchomości.

Polacy powoli przesiadają się do aut elektrycznych. Ich coraz częstsza obecność na drogach wymusza zaś budowę infrastruktury koniecznej do ich ładowania.

I tu pojawia się problem podatkowy, a konkretnie chodzi o to, czy stacje do ładowania elektryków podlegają opodatkowaniu podatkiem od nieruchomości. Dobra wiadomość jest taka, że ostatnio przesądził go – i to na korzyść podatników – Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Szczecinie.

Jest podatek…
Sprawa dotyczyła spółki z branży paliwowej. We wniosku o interpretację podatkową wyjaśniła, że zasadniczo zajmuje się hurtową sprzedażą oraz dystrybucją paliw. Zarządza także siecią stacji paliw. I w przyszłości zamierza poszerzyć swoje biznesowe portfolio o stacje ładowania pojazdów elektrycznych, o których mowa w art. 2 pkt 27 ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych.

Firma tłumaczyła, że przede wszystkim jako właściciel i operator stacji ładowania planuje umożliwiać ładowanie elektryków zarówno klientom biznesowym, tj. przedsiębiorcom, jak i zwykłym konsumentom.

Z wniosku wynikało, że ładowarki będą lokalizowane zarówno na gruntach własnych spółki, jak również na dzierżawionych od partnerów biznesowych. Model biznesowy zakłada zaś, że będą one posadowione na fundamencie prefabrykowanym, przeznaczonym do konkretnego modelu. I będą przymocowane do powierzchni w postaci betonowej czy żelbetowej płyty parkingowej, jak również do fundamentowej lub stropowej płyty garażu wielostanowiskowego.

Stacja ma składać się głównie z urządzenia technicznego obejmującego szereg zaawansowanych elementów elektronicznych, przewodów do ładowania i ewentualnego fundamentu prefabrykowanego.

Jak podkreśliła spółka, wybrany przez nią model stacji ładowania umożliwi ich przenoszenie w dowolnym momencie do innej lokalizacji bez uszkodzenia tego, do czego będzie przytwierdzona, np. fundamentu z wykorzystaniem wózka widłowego.

Firma chciała się upewnić, czy stacja ładowania pojazdów elektrycznych będzie podlegała opodatkowaniu podatkiem od nieruchomości. Sama była jednak przekonana, że nie będzie musiała płacić podatku od nieruchomości od samej ładowarki. Jej zdaniem daniną lokalną może być co najwyżej objęty jej fundament bądź powierzchnia do niego podobna.

Burmistrz, działając jako samorządowy organ interpretacyjny, na taką wykładnię przepisów zgody nie dał. Po analizie przepisów uznał, że stacje ładowania pojazdów elektrycznych należy zakwalifikować do kategorii wolnostojących obiektów budowlanych. W jego ocenie stacja ładowania jest bowiem pojęciem szerszym i obejmuje co najmniej jeden punkt ładowania, oprogramowanie wykorzystywane do świadczenia usługi oraz stanowisko postojowe.

Stacja ładowania jest więc urządzeniem budowlanym lub wolnostojącym obiektem budowlanym. Ostatecznie burmistrz uznał, że zasadniczo ładowarki, o które pyta spółka, na gruncie podatkowym będą stanowić budowlę wraz z instalacjami zapewniającymi możliwość użytkowania obiektu zgodnie z jej przeznaczeniem, wzniesioną z użyciem wyrobów budowlanych.

Spółka upierała się przy swoim. Zaskarżyła interpretację i wygrała. Szczeciński WSA przypomniał, że stacje ładowania pojazdów elektrycznych nie zostały wymienione w art. 3 pkt 3 prawa budowlanego. Nie zostały również zdefiniowane jako budowla w pozostałych przepisach tej ustawy czy w jej załącznikach.

Sąd zauważył, że lokalny fiskus konieczność zaliczenia stacji ładowania pojazdów do kategorii budowli w rozumieniu podatkowym wywiódł z ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Ale ten argument WSA nie przekonał. Nie miał bowiem wątpliwości, że zarówno w prawie budowlanym, jak i w załącznikach do niego nie znajduje się żadne odwołanie do ustawy o elektromobilności. Skarżąca ma rację, że przy definiowaniu budowli jako przedmiotu opodatkowania podatkiem od nieruchomości nie należy odwoływać się do innych niepodatkowych ustaw, które nie zostały objęte odesłaniem podatkowym.

A WSA uznał zaś, że stacja ładowania pojazdów nie stanowi urządzenia budowlanego z art. 3 pkt 9 prawa budowlanego, a w konsekwencji budowli w rozumieniu art. 1a ust. 1 pkt 2 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych. Nie dopatrzył się też podstaw, aby stacja pełniła funkcję służebną w stosunku do obiektu budowlanego w postaci fundamentu czy podobnej powierzchni.

Dlatego WSA zgodził się ze skarżącą, że stacja ładowania pojazdów elektrycznych nie będzie podlegała opodatkowaniu podatkiem od nieruchomości, z wyłączeniem ewentualnego fundamentu lub podobnej powierzchni.

…tylko od fundamentu!
– Nie mam wątpliwości, że stacja ładowania pojazdów elektrycznych nie jest budowlą i nie można od niej żądać podatku od nieruchomości. Opodatkowaniu podlegać może ewentualnie sam jej fundament. I dobrze, że WSA to potwierdził – mówi Michał Nielepkowicz, doradca podatkowy, partner w Thedy & Partners.

Ekspert zwraca uwagę, że zaakceptowanie stanowiska urzędników samorządowego fiskusa oznaczałoby konieczność uznania stacji ładowania za budowlę. A w takim przypadku podatek od nieruchomości wynosi 2 proc. wartości.

– Stacje ładowania to nowoczesne urządzenia, co przekłada się na ich określoną wartość. Konieczność uiszczenia 2 proc. podatku od nieruchomości od takiej wartości oczywiście stanowiłoby dodatkowy koszt dla ich właścicieli, a ostatecznie także dla ich użytkowników – zauważa Michał Nielepkowicz.

Ekspert dodaje, że wykładnia zaprezentowana w komentowanym wyroku pozostaje aktualna.

– Rewolucyjna nowelizacja przepisów dotyczących podatku od nieruchomości, która weszła w życie od 1 stycznia 2025 r., nie przewiduje bowiem zmian w zakresie opodatkowania stacji ładowania elektryków – podkreśla Michał Nielepkowicz. Wyrok nie jest prawomocny.

Sygnatura akt: I SA/Sz 472/24

https://archiwum.rp.pl/artykul/1529809-Ladowarki-do-elektryka-bez-daniny.html

 5. Połączenie odwrotne i konfuzja zobowiązań bez CIT

17 lutego 2025 | Dodatek | Wioleta Jakubowska

Połączenie odwrotne bez podwyższenia kapitału zakładowego spółki przejmującej nie będzie skutkowało powstaniem przychodu podatkowego na gruncie CIT. Również związana z połączeniem konfuzja wzajemnych wierzytelności i zobowiązań pożyczkowych oraz wynikającego z niej ich wygaśnięcia będzie czynnością neutralną podatkowo.

Tak uznał dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji indywidualnej z 9 września 2024 r. (0111-KDIB1-1.4010.370.2024.2.RH).

Wnioskodawca (spółka przejmująca) jest spółką z ograniczoną odpowiedzialnością, w której 100 proc. udziałów posiada spółka przejmowana. Jedynym udziałowcem spółki przejmowanej jest spółka komandytowo-akcyjna, która nabyła udziały w spółce przejmowanej na podstawie umowy sprzedaży.

W związku z planowaną reorganizacją grupy rozważane jest połączenie spółki zależnej ze spółką dominującą w trybie art. 492 § 1 pkt 1 k.s.h., tj. połączenie przez przejęcie, wskutek którego na spółkę zależną przeniesiony zostanie cały majątek spółki dominującej (tzw. połączenie odwrotne). Na skutek połączenia spółka komandytowo-akcyjna jako wspólnik spółki przejmowanej otrzyma 100 proc. udziałów wnioskodawcy.

W ramach połączenia wnioskodawca przejmie udziały własne, równocześnie nie będzie podwyższał kapitału zakładowego i emitował nowych udziałów. Wnioskodawca, działając jako spółka przejmująca, nie wyemituje nowych udziałów, natomiast na podstawie art. 515 § 1 k.s.h. wyda wspólnikowi spółki przejmowanej istniejące udziały własne, nabyte w wyniku połączenia. Wartość przejętych w ramach połączenia udziałów własnych, które zostaną wydane wspólnikowi spółki przejmowanej, będzie równa wartości majątku spółki przejmowanej obejmowanego przez wnioskodawcę.

Na dzień połączenia będą istnieć zobowiązania pożyczkowe między spółką przejmowaną (jako wierzycielem) a spółką przejmującą (jako dłużnikiem). Połączenie odwrotne skutkować będzie konfuzją zobowiązań polegającą na połączeniu w jednym podmiocie zarówno praw wierzyciela, jak i związanych z nimi obowiązków dłużnika wynikających z zobowiązań istniejących na dzień połączenia. Wskutek konfuzji wygaśnie dług i odpowiadająca mu wartość ekonomiczna wierzytelności.

Dyrektor KIS potwierdził, że w przedstawionym stanie faktycznym wnioskodawca nie uzyska przychodu, o którym mowa w art. 12 ust. 1 pkt 8c ustawy o CIT w zw. ze spełnieniem przesłanek uprawniających do zastosowania wyłączenia z art. 12 ust. 4 pkt 3e tej ustawy. Równocześnie wnioskodawca nie uzyska przychodu na podstawie art. 12 ust. 1 pkt 8d pod warunkiem ustalenia wartości emisyjnej udziałów na poziomie wartości rynkowej majątku spółki przejmowanej.

Również w zakresie skutków podatkowych konfuzji wierzytelności dyrektor KIS zgodził się z wnioskodawcą, że nie będzie ona prowadziła do powstania przysporzenia majątkowego dla żadnej z łączonych spółek. Konfuzja wzajemnych wierzytelności będzie więc stanowić czynność neutralną na gruncie CIT.

Wioleta Jakubowska

starszy konsultant w Zespole Pomocy Publicznej PwC

Neutralność podatkowa procesów restrukturyzacyjnych przeprowadzanych z uzasadnionych przyczyn ekonomicznych jest istotnym elementem rozwoju krajowych oraz międzynarodowych grup kapitałowych. Skomplikowane przepisy oraz odmienne podejście dyrektora KIS w zależności od rodzaju transakcji powodują jednak, że w planowaniu restrukturyzacji szczególnego znaczenia nabiera analiza skutków podatkowych.

Analizując powstanie przychodu podatkowego z tytułu łączenia spółek należy pamiętać, że przepisy art. 12 ust. 1 pkt 8d i art. 12 ust. 1 pkt 8f ustawy o CIT są komplementarne. Jeśli zatem spółka przejmująca:

∑ nie posiada udziałów w spółce przejmowanej, to zastosowanie ma wyłącznie art. 12 ust. 1 pkt 8d;

∑ posiada 100 proc. udziałów, to zastosowanie ma wyłącznie art. 12 ust. 1 pkt 8f;

∑ posiada w spółce przejmowanej mniej niż 100 proc. udziałów, to zastosowanie mają oba przepisy.

W przedstawionej sprawie należy zgodzić się z dyrektorem KIS, że połączenie odwrotne spółek bez podwyższenia kapitału zakładowego spółki przejmującej nie prowadzi do powstania przychodu podatkowego, jeżeli wartość emisyjna udziałów ustalona zostanie na poziomie wartości rynkowej przejmowanego majątku. Zgodnie z art. 12 ust. 1 pkt 8d ustawy o CIT przychodem jest nadwyżka wartości rynkowej przejmowanego majątku nad wartością emisyjną udziałów przydzielonych udziałowcom spółek łączonych, która w takiej sytuacji nie powstanie.

Analogicznie wielokrotnie została potwierdzona neutralność podatkowa przejęcia spółki matki przez spółkę córkę, w ramach którego nie dochodzi do podwyższenia kapitału zakładowego spółki przejmującej i emisji nowych udziałów. W tym zakresie dyrektor KIS potwierdzał, że w związku z brakiem wydania udziałów przepis art. 12 ust. 1 pkt 8d ustawy o CIT nie znajdzie zastosowania.

Odmienne podejście dyrektor KIS prezentuje natomiast w przypadku bezemisyjnego połączenia spółek sióstr. W tym zakresie organ wskazuje, że w przypadku braku wydania udziałów wspólnikowi spółki przejmowanej po stronie spółki przejmującej powstaje przychód na podstawie art. 12 ust. 1 pkt 8dustawy o CIT odpowiadający wartości przejętego majątku. Ograniczenie neutralności podatkowej bezemisyjnego połączenia spółek sióstr stoi w sprzeczności z ogólną zasadą neutralności podatkowej restrukturyzacji, a także z celem dyrektywy Rady 2009/133/WE. Uwzględniając prawodawstwo unijne, a także linię interpre- tacją ukształtowaną dla innych typów połączeń, istnieją argumenty za zmianą dotychczasowego podejścia dyrektora KIS.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1529742-Polaczenie-odwrotne-i-konfuzja-zobowiazan-bez-CIT.html

Budownictwo i PZP | Prasówka | 13.02.2025 r.

Rynek Infrastruktury

 1. Nidzica odetchnie. Będzie miała (także) obwodnicę północną

Autor: ep. | Data publikacji: 07-02-2025

Ruszył przetarg na budowę północnej obwodnicy Nidzicy. Nowa trasa powstanie w ciągu drogi wojewódzkiej nr 545. W przetargu jest także budowa obwodnicy tego miasta w ciągu drogi nr 604.

Za inwestycję odpowiada Zarząd Dróg Wojewódzkich w Olsztynie. Przetarg dotyczy budowy obwodnicy o długości 3,04 km, która włączy się w przebieg istniejącej DW-545. Kierowcy chcący korzystać z tej trasy wojewódzkiej nie będą musieli przejeżdżać przez miasto.

Droga ma być budowana jako jednojezdniowa o klasie technicznej G. Jednia będzie miała dwa 3,5-metrowe pasy ruchu i półtorametrowe pobocza. Przewidziano także budowę drogi dla rowerów o szerokości min. 2,5 m.

Obwodnica będzie przygotowana do przenoszenia obciążeń 11,5 t/oś. W ramach tego zadania przebudowany zostanie także krótki fragment DW-545, przebudowę istniejącego ronda w ramach węzła Nidzica Północ, budowę dróg dojazdowych obsługujących przyległe tereny, a także budowę ronda na przecięciu nowego odcinak drogi i drogi powiatowej nr 3722N. do projektowanej obwodnicy ma być także bezpośrednio połączona droga powiatowa nr 1528N oraz gminna nr 190018N.

Oferty poznamy 24 marca, a po podpisaniu umowy wykonawca będzie miał 18 miesięcy na zrealizowanie zadania (do tego okresu nie będą wliczane 3-miesięczne okresy zimowe).

Przypomnijmy, trwa także procedura przetargowa na budowę obwodnicy Nidzicy w ciągu drogi wojewódzkiej nr 604 o długości ok. 3 km. Umożliwi ona ominięcie miasta przez kierowców jadących drogą nr 604 między Wielbarkiem (na wschód od Nidzicy), a drogą ekspresową S7 biegnącą po zachodniej stronie miasta. Ta obwodnica docelowo ma być drogą nr 545.

Inwestor w tym przypadku ma już oferty. Najtańszą spośród ośmiu ofert złożył Budimex – 29,465 mln zł, niewiele drożej prace wycenił Strabag – 29,910 mln zł. Najkorzystniejsza oferta jeszcze nie została wskazana.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/nidzica-odetchnie-bedzie-miala-takze-obwodnice-polnocna–94225.html

 2. Ponowienie przetargu na tor wodny do Elbląga

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 07-02-2025

Urząd Morski w Gdyni wysłał do publikatora ogłoszenie o przetargu na opracowanie dokumentacji projektowej dla budowy toru wodnego na rzece Elbląg wraz z pełnieniem nadzoru autorskiego. Poprzedni przetarg został unieważniony.

Ogłoszenie o przetargu zostało wysłane do publikatora w czwartek, 6 lutego. Urząd Morski w Gdyni spodziewa się, że termin publikacji w Dzienniku Urzędowym UE oraz na platformie zakupowej UM w Gdyni nastąpi w najbliższy poniedziałek, to jest 10 lutego.

Przetarg dotyczy ostatniego, kluczowego dla pełnej funkcjonalności toru wodnego łączącego Zatokę Gdańską z Zalewem Wiślanym odcinka. Opracowana dokumentacja ma dotyczyć odcinka na rzece Elbląg pomiędzy punktem na wysokości oczyszczalni ścieków do punktu P2 przy rozwidleniu rzeki i Kanału Jagiellońskiego oraz tego miejsca do punktu port, tj. okolic mostu Unii Europejskiej. Tor wodny ma mieć 36 m szerokości i 5 m głębokości. W zadanie włączone jest również odcinkowe umocnienie brzegu i budowa obrotnicy o średnicy 160 metrów na rozwidleniu rzeki Elbląg i Kanału Jagiellońskiego.

Unieważniony przetarg
Poprzedni przetarg, który ogłoszono pod koniec 2024 roku, został unieważniony jeszcze przed otwarciem ofert.

Jak wyjaśnia Urząd Morski w Gdyni, pierwotny przetarg unieważniono w celu wyeliminowania ryzyka opóźnienia w realizacji inwestycji. Dodano, że w sytuacji, w której odpowiedź rynku jednoznacznie wskazywała na konieczność publikacji ogłoszenia w innym publikatorze, unieważnienie było optymalnym działaniem zapewniającym sprawność i efektywność realizacji oraz wydatkowanie środków publicznych w sposób zgodny z przepisami prawa.

Wiceminister komentuje
Do sprawy odniósł się wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka za pośrednictwem mediów społecznościowych.

– Poprzedni (przetarg) nie został unieważniony przez to, że ktoś wpadł na pomysł rezygnacji z tej inwestycji tylko przez fakt, że nadesłane oferty nie spełniały założeń budżetowych i konieczna była zmiana tych założeń. Teraz będzie on rozstrzygany w tzw. trybie unijnym – napisał na X.

Marchewka złożył również zapewnienie, że dzięki działaniom obecnego resortu, „przekop, na który wydano blisko 2 miliardy zł i przez który dzisiaj przepływają w większości rekreacyjne żaglówki stanie się wreszcie użyteczny”.

– Przez dobrą współpracę z samorządem Elbląga pogłębimy te ostatnie 900 m rzeki i do portu w Elblągu będą przypływać statki towarowe o długości do 100 m. Nasi poprzednicy nie potrafili tego zrobić – dodał.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/intermodal-i-logistyka/ponowienie-przetargu-na-tor-wodny-do-elblaga-94230.html

 3. Wybrano wariant węzła Goleniów Południe na S3

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 08-02-2025

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad uzyskała decyzję środowiskową dla rozbudowy węzła drogowego Goleniów Południe na drodze ekspresowej S3. Celem zadania jest zastąpienie obecnych wiaduktów nad linią kolejową nowymi obiektami, przebudowa łącznic i połączenia z drogą powiatową i ogólne dostosowanie węzła do współczesnych standardów.

Najkorzystniejszym wariantem, który ostatecznie został wskazany do realizacji, okazał się wariant W1. Dodatkowo w decyzji środowiskowej określono uwarunkowania środowiskowe realizacji inwestycji. Równolegle toczy się opracowywanie dokumentacji projektowej. Wniosek o złożenie wniosku o wydanie decyzji na zezwolenie realizacji inwestycji drogowej ma zostać złożony w połowie roku. Kilka miesięcy później – jeszcze w tym roku – zostanie ogłoszony przetarg, który wyłoni wykonawcę.

Węzeł wymaga modernizacji
Aktualny węzeł Goleniów Południe został wybudowany wraz z dwujezdniową drogą E-14, czyli obecną S3, w latach 1977-1979. Wówczas również powstały wiadukty nad linią kolejową, które stanowią główny element węzła. W późniejszych latach powstało rondo.

Obecne wiadukty zostały projektowane z normami z lat 60. Minionego wieku i aktualnie nie spełniają standardów dotyczących nośności. Ponadto są mocno wyeksploatowane, a pasy włączeń i wyłączeń oraz promienie łącznic są nienormatywne.
Reklama

Te wszystkie czynniki przełożyły się na konieczność modernizacji i dostosowania węzła do obecnych wymagań.

Powstaną nowe wiadukty i łącznice
W ramach inwestycji, w miejscu istniejących wiaduktów nad linią kolejową nr 401 powstaną nowe, trzyprzęsłowe wiadukty – obecne są pięcioprzęsłowe.

Na połączeniu zachodnich łącznic z drogą powiatową powstanie rondo, które usprawni ruch, a wzdłuż drogi powiatowej w obrębie węzła powstanie ścieżka pieszo-rowerowa. Zostaną również przebudowane łącznice, a zjazd i wjazd na węzeł będzie odbywał się pasami włączeń i wyłączeń o normatywnej szerokości 3,5 m.

W obrębie węzła zostanie też przebudowana nawierzchnia drogi ekspresowej. Łącznie wszystkie prace obejmą odcinek S3 o długości blisko dwóch kilometrów.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/wybrano-wariant-wezla-goleniow-poludnie-na-s3-94236.html

 4. GDDKiA: Umowa na rozbudowę A2 Łódź – Warszawa jeszcze w tym roku

Autor: Kasper Fiszer | Data publikacji: 08-02-2025

W ciągu kilku najbliższych miesięcy ogłoszony ma zostać przetarg na długo oczekiwaną dobudowę dodatkowych pasów przy autostradzie A2 łączącej aglomeracje warszawską i łódzką. Zarządca dróg liczy, że postępowanie przebiegnie sprawnie, a do końca roku uda się zawrzeć umowy z wykonawcami. Inwestycja ma być odpowiedzią na bardzo dużą skalę ruchu na trasie łączącej dwa największe miasta centralnej Polski.

Rząd i GDDKiA zapowiadają rozbudowę autostrady A2 pomiędzy aglomeracjami łódzką i warszawską o dodatkowe pasy już od kilku lat. Rok 2025 ma przynieść przełom: ogłoszenie postępowania na roboty budowlane. Inwestycja ma więc nabrać rozpędu.

Do 100 tys. pojazdów dziennie
– To inwestycja bardzo wyczekiwana przez kierowców ze względu na intensywny ruch między oboma miastami. Aktualnie liczba samochodów pokonujących tę trasę każdego dnia waha się od ponad 50 tys. w okolicach Łodzi do blisko 100 tys. pod Warszawą – mówi Maciej Zalewski, rzecznik prasowy łódzkiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Ocenia, że rozbudowa będzie jednym z najbardziej skomplikowanych przedsięwzięć planowanych do realizacji w regionie łódzkim. Przypomina także, że w październiku zeszłego roku GDDKiA złożyła do obu wojewodów wnioski o wydanie decyzji ZRID dotyczących całego 92-kilometrowego odcinka przewidzianego do rozbudowy.

Docelowo pomiędzy węzłami Łódź-Północ i Pruszków każda nitka ma mieć po trzy pasy ruchu, a na dalszym odcinku do węzła Konotopa – po cztery. – Jeszcze w pierwszym półroczu tego roku planujemy ogłosić przetargi na rozbudowę trasy – zapowiada nasz rozmówca. Przewiduje, że podpisanie umów z wykonawcami powinno nastąpić do końca 2025 r.

Duży nacisk na rozwiązania OZE
GDDKiA określa opisywaną trasę mianem strategicznej arterii i przekonuje o konieczności podniesienia jej przepustowości. Inwestycja ma przynieść także skrócenie czasu przejazdu i poprawę bezpieczeństwa. – Tym, co wyróżnia ten projekt spośród innych, jest samowystarczalność energetyczna zmodernizowanej trasy – podkreśla przedstawiciel Dyrekcji. W ramach kontraktów powstać mają więc także instalacje odnawialnych źródeł energii.

– Rozwiązania zastosowane na tym odcinku mają stanowić wzór, który będziemy mogli zastosować przy budowie lub rozbudowie innych odcinków zarządzanych przez GDDKiA – usłyszeliśmy od Macieja Zalewskiego. OZE ma zasilać wszystkie instalacje związane z drogą, w tym np. stacje meteorologiczne i oświetlenie.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/gddkia-umowa-na-rozbudowe-a2-lodz–warszawa-jeszcze-w-tym-roku–94223.html

 5. GDDKiA ogłasza kolejny przetarg ws. S19 Jawornik-Lutcza

Autor: Grzegorz Rekiel | Data publikacji: 10-02-2025

Jest ponowny przetarg ws. trasy ekspresowej S19 Jawornik-Lutcza. Chodzi o pełnienie doradztwa naukowo-technicznego ws. realizacji tunelu i zabezpieczenia osuwisk.

Jesienią 2024 r. GDDKiA podpisała umowę na budowę odcinka drogi ekspresowej S19 Jawornik-Lutcza. Zadanie za kwotę 1 mld 909 mln zł zrealizuje konsorcjum Gulermak i Budimex. Tym samym wykonawcy przejęli ostatni odcinek szlaku Via Carpatia na Podkarpaciu.

W ramach kontraktu powstanie odcinek drogi ekspresowej o długości 5,2 km z dwiema jezdniami po dwa pasy ruchu i pasem awaryjnym w każdym kierunku. W ciągu trasy powstaną m.in. estakada o długości 780 m wykonana na filarach wysokich na 36 m. Kolejnym istotnym obiektem na trasie będzie dwunawowy tunel pod górą Kamieniec o długości blisko 3 km. Będzie to najdłuższy z trzech tuneli, jakie powstaną w województwie podkarpackim w ciągu S19.

Odcinek Jawornik-Lutcza będzie budowany w terenie o skomplikowanej budowie geologicznej charakterystycznej dla fliszu karpackiego. Badania podłoża pokazały bardzo zmienne warunki geologiczne. Teren inwestycji charakteryzuje się również różnorodnym ukształtowaniem terenu – występującymi naprzemiennie wzniesieniami i dolinami. Jest to także teren podatny na występowanie osuwisk.

Ponowny przetarg
GDDKiA szuka firmy, która zajmie się doradztwem naukowo-technicznym ws. realizacji tunelu i zabezpieczenia osuwisk. Umowa obejmie m.in.„weryfikację opracowanych przez wykonawcę robót rozwiązań projektowych w zakresie projektu budowlanego pod względem ich zasadności i dopuszczalności z uwzględnieniem prawnych i kontraktowych wymogów formalnych oraz najlepszej obecnie dostępnej wiedzy technicznej”.

W przetargu wpłynęła jedna oferta. Złożyły ją wspólnie Akademii Górniczo-Hutnicza w Krakowie oraz Politechnika Rzeszowska. GDDKiA miała problem, bo oferta opiewała na ok. 5,3 mln zł, podczas gdy urzędnicy zarezerwowali ok. 4,4 mln zł.

– Postępowanie zostało unieważnione, ogłosiliśmy kolejny przetarg – mówi Bartosz Wysocki z GDDKiA Rzeszów.

Tym razem na oferty zainteresowanych firm urzędnicy czekają do 17 marca. Termin związania ofertą wynosi 90 dni. Przy wyborze zwycięzcy GDDKiA weźmie pod uwagę przede wszystkim cenę (waga 60 %), ale też doświadczenie głównego eksperta nadzoru naukowego ds. tunelu (20 %), doświadczenie eksperta naukowego ds. konstrukcji i technologii budowy tunelu wykonywanego metodą górniczą bądź tarczą TBM (10 %) oraz doświadczenie eksperta naukowego ds. wentylacji (10 %).

Kontrakt ma też przewidywać weryfikację założeń do „obliczeń wykonanych przez wykonawcę robót w zakresie projektów zabezpieczenia osuwisk i terenów predysponowanych osuwiskowo na etapie projektu budowlanego, wraz z weryfikacją projektu monitoringu osuwisk i terenów predysponowanych osuwiskowo”. Umowa ma obowiązywać przez 6 lat.

Przypomnijmy, że w ramach „właściwego kontraktu” powstanie też Miejsce Obsługi Podróżnych Jawornik w kierunku Barwinka. Wykonane zostaną urządzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego, system zarządzania ruchem oraz urządzenia ochrony środowiska. Powstaną dodatkowe jezdnie do obsługi terenu przyległego, przebudowane zostaną także drogi kolidujące z inwestycją.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/gddkia-oglasza-kolejny-przetarg-ws-s19-jaworniklutcza–94237.html

 6. Dziesięć ofert na projektowanie obwodnicy Żuromina

Autor: ep. | Data publikacji: 10-02-2025

Ze sporym zainteresowaniem projektantów spotkał się przetarg na opracowanie dokumentacji projektowej dla południowo-wschodniej obwodnicy Żuromina. Oferty złożyło 10 biur, z których połowa zmieściła się w zarezerwowanym budżecie.

W ramach przetargu Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich chce zlecić opracowanie dokumentacji projektowej wraz z uzyskaniem decyzji o pozwoleniu wodnoprawnym oraz decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej.

Wyświetl większą mapę
MZDW przeznaczył na to zadanie 1,970 mln zł. W tej kwocie zmieściła się połowa ofert, są to – zaczynając od najtańszej – Promost Consulting – 1,151 mln zł, Arkas Projekt – 1,490 mln zł, Drogowiec Jakubecki Milewski Sietejko – 1,627 mln zł, Znak – 1,758 mln zł oraz Europrojekt Gdańsk – 1,857 mln zł. Pozostałe propozycje przekroczyły zaplanowany budżet. Najdroższa z nich ma wartość 3,678 mln zł (złożyła ją firma Infra – Centrum Doradztwa).

Planowany odcinek obwodnicy ma powstać w ciągu DW-563 i mieć ok. 4,5 km długości. Będzie uzupełnieniem fragmentu obwodnicy oddanego do ruchu w 2013 r. Ma się zaczynać na przecięciu istniejącej obwodnicy (południowo-zachodniej), tj. DW-541 z ulicą Warszawską, a kończyć na połączeniu w DW-563 w pobliżu administracyjnych granic miasta.

Droga będzie budowana w klasie G, z jednym pasem ruchu w każdym kierunku i nośnością 11,5 t/oś.

Na realizację zamówienia przeznaczono 24 miesiące od zawarcia umowy. Budowa południo-wschodniej obwodnicy Żuromina będzie kolejnym etapem rozbudowy dróg na terenie Żuromina, który pozwoli zmniejszyć natężenie ruchu w mieści i wyprowadzić z centrum ruch tranzytowy.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/dziesiec-ofert-na-projektowanie-obwodnicy-zuromina-94240.html

 7. Kto będzie nadzorował realizację S7 – wylotówki z Warszawy? Są oferty

Autor: ep. | Data publikacji: 10-02-2025

GDDKiA otrzymała oferty od pięciu firm zainteresowanych pełnieniem nadzoru nad procesem realizacji drogi ekspresowej S7 pomiędzy Trasą Armii Krajowej w Warszawie a Kiełpinem. Najtańsza propozycja kosztuje ponad 7 mln zł, ale ważniejszym kryterium niż cena jest w tym przypadku doświadczenie.

Chodzi o nadzór naukowo-techniczny z elementami kontroli inwestorskiej nad całym procesem realizacji kluczowego odcinka S7 z Warszawy na północ – od etapu projektowego po wykonanie robót.

Wpłynęło pięć ofert. Są to (ceny wraz z zamówieniem opcjonalnym, obejmującym nadzór na geomonitoringiem): B-Act – 7,282 mln zł, Egis Poland – 9,485 mln zł, Inco Consulting – 9,798 mln zł, Semago – 9,906 mln zł, TPF oraz Voessing – 17,545 mln zł.

Obecnie inwestycja związana z budową S7 na tym odcinku jest na etapie projektowania do uzyskania decyzji ZRID. Ten kontrakt realizuje Transprojekt Gdański w konsorcjum z Transprojektem Warszawa. Konsorcjum zostało wybrane na podstawie kryteriów pozacenowych – wartość oferty miała wagę jedynie 50 proc. Także na kryteria pozacenowe inwestor postawił w przetargu na nadzór – w tym przypadku cena ma wagę 40, natomiast pozostałe 60 proc. to doświadczenie zespołu dedykowanego do realizacji zamówienia.

Budowa S7 do Trasy AK do Kiełpina to zadanie skomplikowane, realizowane na terenach zurbanizowanych. Odcinek liczy 13 km, a na trasie trzeba wybudować m.in. dwa tunele i pięć węzłów drogowych. To właśnie stopień skomplikowania zdecydował o tym, że inwestor w przetargu postawił przede wszystkim na jakość, choć jak komentowała dla naszego portalu Anna Oleksiewicz, prezes Związku Ogólnopolskiego Projektantów i Inżynierów „kryteria pozacenowe powinny być standardem, a nie wyjątkiem”. – Warto docenić przykład, gdzie zarówno nadzór, jak i projektowanie tej samej trasy oparto na takich kryteriach – to kierunek, który powinien stać się powszechną praktyką – mówiła Anna Oleksiewicz.
Reklama

Wykonawca, który zostanie wybrany w ramach tego przetargu będzie nadzorował, zarządzał i kontrolował realizację m.in. umów zawieranych w ramach tego zadania, a także wspierał merytorycznie inwestora w zakresie nietypowych i trudnych problemów technicznych na etapie realizacji.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/kto-bedzie-nadzorowal-realizacje-s7–wylotowki-z-warszawy-sa-oferty–94245.html

 8. Opolskie. Aż 12 ofert w przetargu na remont mostu. GDDKiA ma problem

Autor: Grzegorz Rekiel | Data publikacji: 12-02-2025

Wyremontowany ma zostać most w ciągu drogi krajowej numer 45 w Kluczborku. W przetargu wpłynęło aż 12 ofert, ale żadna nie mieści się w zarezerwowanej przez GDDKiA kwocie.

Chodzi o most nad rzeką Stobrawa o długości 23 metrów i szerokości około 20 m. Obiekt jest jednoprzęsłowy o ustroju nośnym wykonanym ze stalowych dźwigarów obetonowanych. Podpory mostu posadowione są pośrednio za pomocą pali żelbetowych.

Most ma zostać wyremontowany. Roboty będą obejmować m.in. wykonanie: zabezpieczenia antykorozyjnego stalowych elementów przęsła, nadbetonu płyty, izolacji, płyt przejściowych, wyposażenia (kapy podchodnikowe, krawężniki, barieroporęcze, odwodnienie, dylatacje), nawierzchni jezdni, schodów skarpowych oraz wymianę konstrukcji jezdni na dojazdach.

W planie jest także wykonanie nowych elementów wyposażenia, takich jak kapy chodnikowe, deski gzymsowe, krawężniki, barieroporęcze, izolacje przeciwwodne czy sączki mostowe. Wszystko ma być gotowe w ciągu pół roku od podpisania umowy z wykonawcą.

Znamy już oferty zainteresowanych firm. GDDKiA ma problem, bo wszystkie oferty przekraczają zarezerwowaną kwotę ok. 1,3 mln złotych.
Reklama

Zestawienie ofert: Bud-Bau Opole – ok. 2,3 mln zł; Strabag Infrastruktura Południe – ok. 2,2 mln zł; Przedsiębiorstwo Robót Inżynieryjnych Diag-Most – ok. 2,7 mln zł; Sawez – ok. 2,5 mln zł; Hydrotecc-Ang – ok. 3,3 mln zł; Usługi Ogólnobudowlane Tomasz Pietrzak – ok. 2,3 mln zł; Przedsiębiorstwo Robot Inżynieryjnych KAMPOL – ok. 2,3 mln zł; Przedsiębiorstwo Remontów Ulic i Mostów – ok. 2,4 mln zł; Detal Konstrukcje – ok. 2,7 mln zł; Tarcopol – ok. 3,1 mln zł; P.U.H. DOMAX – ok. 2,8 mln zł; Primost Serwis – ok. 2,4 mln zł

Przy wyborze zwycięzcy urzędnicy wezmą pod uwagę przede wszystkim cenę (waga 60 %), ale też termin realizacji zamówienia (40 %).

Licząca ponad 200 km długości DK-45 łączy miejscowość Zabełków na Śląsku z miejscowością Złoczew w woj. łódzkim.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/opolskie-az-12-ofert-w-przetargu-na-remont-mostu-gddkia-ma-problem–94264.html

Rynek Kolejowy

PKP PLK: Nowoczesna informacja pasażerska na 51 stacjach w aglomeracji warszawskiej

Autor: PKP PLK | Data publikacji: 07-02-2025

Zarządca infrastruktury ogłosił przetarg na wyposażenie 51 stacji oraz przystanków w aglomeracji warszawskiej w urządzenia Centralnego Systemu Dynamicznej Informacji Pasażerskiej (CSDIP). W jego skład wejdą wyświetlacze z rozkładem jazdy, system monitoringu i nagłośnienia. Inwestor będzie ubiegał się o dofinansowanie przedsięwzięcia ze środków unijnych ujętych w Krajowym Planie Odbudowy.

Nowy system ma poprawić komfort podróżowania na 9 liniach kolejowych w aglomeracji warszawskiej. Pasażerowie otrzymają dostęp do aktualnego rozkładu jazdy (z uwzględnieniem opóźnień i utrudnień), czytelne informacje, również dla osób niedowidzących oraz komunikaty w językach obcych.

W 2026 r. na 51 stacjach i przystankach zostaną zamontowane elektroniczne tablice z rozkładem jazdy, monitoring i system nagłośnienia. Prace obejmą następujące obiekty, na których zatrzymuje się nawet ponad 300 pociągów w ciągu doby:

– Grodzisk Mazowiecki, Jaktorów, Międzyborów, Żyrardów (linia 1 Warszawa Zachodnia – Katowice);
– Zielonka, Wołomin, Zagościniec, Dobczyn, Urle, Szewnica, Klembów, Jasienica Mazowiecka, Tłuszcz, Chrzęsne, Mokra Wieś, Barchów, Łochów, Ostrówek Węgrowski, Topór (lina 6 Zielonka – Kuźnica Białostocka);
– Warszawa Aleje Jerozolimskie, Warszawa Rakowiec, Warszawa Żwirki i Wigury, Warszawa Służewiec, Warszawa Okęcie, Warszawa Dawidy, Warszawa Jeziorki, Nowa Iwiczna, Piaseczno, Zalesie Górne, Ustanówek, Czachówek Górny, Czachówek Południowy (linia 8 Warszawa Zachodnia – Kraków Główny);
– Warszawa Praga, Warszawa Toruńska, Warszawa Żerań, Warszawa Płudy (linia 9 Warszawa Wschodnia – Gdańsk Główny);
– Legionowo Piaski, Michałów-Reginów, Wieliszew, Nieporęt, Dąbkowizna, Radzymin (linia 10 Legionowo – Tłuszcz);
– Warszawa Zacisze Wilno, Ząbki, Kobyłka Ossów, Kobyłka, Wołomin Słoneczna (linia 21 Warszawa Wileńska – Wołomin Słoneczna);
– Warszawa Mokry Ług, Zielonka Bankowa (linia 449 Warszawa Rembertów – Zielonka);
– przystanki Warszawa ZOO (linia nr 20) i Warszawa Lotnisko Chopina (linia 440).

Zadanie obejmuje również modernizację peronu w Radzyminie. Pojawią się tam nowe wiaty, ławki i udogodnienia dla osób niedowidzących oraz pasażerów z ograniczoną mobilnością.

„Zaprojektowanie, dostawa i instalacja elementów Centralnego Systemu Dynamicznej Informacji Pasażerskiej, Systemu Monitoringu Wizyjnego, elementów sieci LAN/WAN w obszarze warszawskiego węzła kolejowego” to przedsięwzięcie realizowane w ramach projektu „Poprawa infrastruktury pasażerskiej na wybranych obiektach aglomeracji warszawskiej poprzez modernizację peronów oraz zabudowę Systemu Dynamicznej Informacji Pasażerskiej”. PKP PLK będą ubiegały się o dofinansowanie go z Krajowego Planu Odbudowy. Otwarcie ofert ma nastąpić w marcu bieżącego roku.

https://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/pkp-plk-nowoczesna-informacja-pasazerska-na-51-stacjach-w-aglomeracji-warszawskiej-122119.html

Wnp

GDDKiA kontra drogowcy. Waloryzacje umów wymagają pilnych zmian?

Źródło: MW | Dodano: 10-02-2025 16:08

W styczniu minęło sześć lat od wprowadzenia przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad nowego mechanizmu waloryzacji umów z wykonawcami. Został on oparty o tzw. koszyk waloryzacyjny przy jednoczesnym ustanowieniu 5-proc. limitu poziomu waloryzacji. Dziś GDDKiA przekonuje, że mechanizm ten odpowiednio reaguje na zmiany cen na rynku. Wykonawcy nie do końca ten pogląd podzielają.

  • Inflacja dotyka nie tylko naszych portfeli, ale ma też ogromny wpływ na biznes.
  • GDDKiA stoi na stanowisku, że jej mechanizm waloryzacji umów z wykonawcami jak najbardziej się sprawdza, ci drudzy mają jednak odmienne zdanie.
  • – Jeżeli kontrakt infrastrukturalny trwa w Polsce cztery lata i mamy 10 proc. waloryzacji jako górną granicę, to każdy chyba czuje, że 2,5 proc. rocznie to nie jest wystarczający wzrost cen – mówił podczas debaty na EEC Trends Wojciech Trojanowski, członek zarządu Strabagu.
  • EEC Trends stanowi prolog Europejskiego Kongresu Gospodarczego – najważniejszego spotkania biznesowego w tej części Europy. Tegoroczna, XVII edycja wydarzenia, odbędzie się w dniach 23-25 kwietnia w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach.

Zdarzało się, że po waloryzacji wynagrodzenie wykonawcy zmalało
Klauzulę waloryzacyjną dla robót budowlanych wprowadzono na kontraktach GDDKiA w listopadzie 2013 r. Sześć lat później Dyrekcja wprowadziła zupełnie nowy mechanizm oparty o tzw. koszyk waloryzacyjny, jednocześnie ustanawiając 5-proc. limit poziomu waloryzacji.

W skład „koszyka” wchodzą ceny produkcyjne: paliwa, cementu, asfaltu, stali, kruszywa oraz średnie wynagrodzenia pracowników branży (wszystkie z ustalonymi stałymi wagami). Ponadto brany jest pod uwagę indeks zmiany cen towarów i usług konsumpcyjnych, który odzwierciedla pozostałe elementy cenotwórcze (np. produkty spożywcze, usługi edukacyjne, usługi hotelowe).

Waloryzacji podlega 50 proc. wartości kontraktu, co – jak uzasadnia GDDKiA – ma „zapobiec sytuacji niekontrolowanego i nieograniczonego wzrostu kosztów inwestycji drogowych”. Drogowcy podkreślają, że w zależności od aktualnej sytuacji gospodarczej i rynkowej wskaźnik waloryzacyjny może przyjmować wartości dodatnie, co powoduje zwiększenie wynagrodzenia wykonawcy, ale zdarzały się też sytuacje, kiedy przyjmował on wartości ujemne i w efekcie wynagrodzenie wykonawcy malało.

GDDKiA przedstawia statystyki i przekonuje: wskaźniki oddają realny obraz zmian cen na rynku
Jak podaje GDDKiA, od grudnia 2023 r. podpisano 98 aneksów waloryzacyjnych +/-15 procent z 23 wykonawcami robót budowlanych. Do końca ubiegłego roku podpisano też 74 aneksy do umów na projektowanie oraz 72 aneksy do umów z firmami sprawującymi nadzór nad inwestycjami. GDDKiA przypomina, że w 2021 r. rozpoczęła podwyższenie limitu waloryzacyjnego bądź wprowadzenie klauzuli waloryzacyjnej do już zawartych umów na bieżące utrzymanie dróg oraz na mniejsze zadania inwestycyjne (poza PBDK oraz PB100).

– W wyniku tych prac określiliśmy założenia do planowanego procesu aneksowania umów na utrzymanie dróg. Waloryzacja tych kontraktów jest już w końcowej fazie. Do tej pory do GDDKiA wpłynęło 431 wniosków o waloryzację wynagrodzenia. Podpisaliśmy już 349 aneksów waloryzacyjnych – informuje Dyrekcja. Przypomina, że waloryzacja dotyczy umów, które pierwotnie zostały zawarte na okres powyżej 12 miesięcy lub termin ich realizacji został przedłużony umownie na okres dłuższy niż 12 miesięcy (przedłużenie nie wynikało z winy wykonawcy), zostały zawarte przed 24 lutego 2022 r. lub po 24 lutego 2022 r., ale oferty w przetargu złożone zostały przed tym terminem.

– Biorąc pod uwagę rynkowe ceny i dane GUS-, należy uznać, że wyliczone w oparciu o mechanizm waloryzacyjny wskaźniki, oddają realny obraz zmian cen na rynku – twierdzi GDDKiA, powołując się na analizę danych o cenach stali, paliw, asfaltów, nawierzchni bitumicznej czy nawierzchni betonowej.

GDDKiA przekonuje, a wykonawcy mają inne zdanie
Nie wszyscy jednak się z tym poglądem zgadzają. Wojciech Trojanowski, członek zarządu Strabagu, który kilka dni temu podczas odbywającego się w Warszawie EEC Trends brał udział w debacie poświęconej budownictwu i infrastrukturze, wprost stwierdził, że obecne przepisy dotyczące podziału ryzyka i limitu należałoby zmienić.

– Jeżeli kontrakt infrastrukturalny trwa w Polsce cztery lata i mamy 10 proc. waloryzacji jako górną granicę, to każdy chyba czuje, że 2,5 proc. rocznie to nie jest wystarczający wzrost cen. Zróbmy proste ćwiczenie – zatrudnijmy kogoś na cztery lata do przodu, obiecując mu 2,5 proc. podwyżki co roku. A tak znajdujemy wykonawców poważnych inwestycji w Polsce – mówił Trojanowski, apelując o zwiększenie limitu albo o objęcie waloryzacją całości kontraktu, a nie tylko jego połowy.

https://www.wnp.pl/budownictwo/infrastrukturalne/gddkia-kontra-drogowcy-waloryzacje-umow-wymagaja-pilnych-zmian,912302.html

Strefa Biznesu

Minister infrastruktury zapowiada ułatwienia inwestycji w budownictwo

Marek Knitter | 10 lutego 2025, 16:23

Minister infrastruktury Dariusz Klimczak zapowiedział uproszczenie przepisów i ułatwienie procesów inwestycyjnych. Poinformował także że resort ma już projekt ustawy w tej sprawie.

W ministerstwie powstał projekt ustawy, który będzie ułatwiał proces inwestycyjny w najważniejszych obszarach. Nie pozwolę, żeby powstawały przepisy, które utrudniają inwestycje. Powinno nam zależeć na jak najprostszych przepisach, bo czas to pieniądz i rozumie to każdy, kto zdarł buty na budowie – powiedział minister Klimczak podczas współorganizowanej z Ministerstwem Rozwoju i Technologii konferencji „Plany inwestycyjne. Drogi, koleje, lotnictwo, wody i porty morskie” zorganizowanej w Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej w Łodzi.

Po raz pierwszy tak duże spotkanie w Polsce z branżą budowlaną
Po raz pierwszy porty i urzędy morskie, CPK, Polskie Linie Kolejowe, GDDKiA, Wody Polskie, czyli wszyscy najwięksi państwowi inwestorzy spotkali się z branżą budowlaną, żeby szukać takiego sposobu realizacji inwestycji, żeby przynosiły jak największy pożytek gospodarce, systemowi transportowemu, ale także przedsiębiorcom.

Według Klimczaka takiego spotkania jeszcze w Polsce nie było, a rozmowy dotyczyły najważniejszych inwestycji, które będą realizowane w tym i przyszłym roku, ale także z perspektywą do roku 2032.

Dodał, że kiedy rok temu koalicja przejmowała władzę zastał puste szuflady – bez przygotowanych projektów, bez zapewnionego finansowania dla inwestycji, zamrożone fundusze europejskie i nieodblokowane KPO.

– Po roku intensywnej pracy mamy plany inwestycyjne zarówno w budownictwie związanym z drogami, kolejami, gospodarką wodną, morską, w lotnictwie. To jest bogata oferta dla polskich przedsiębiorców – powiedział Klimczak.

Realizowane będą inwestycje, które czekały latami na realizację
Minister podkreślił, że realizowane będą decyzje, które czekały latami, jak zachodnia obwodnica Szczecina (50 km drogi ekspresowej z tunelem pod Odrą), Rail Baltica między Białymstokiem i Ełkiem (największy w historii polskich linii kolejowych przetarg wart 6 mld zł), czy aglomeracyjna obwodnica Warszawy, do której podejdą wspólnie CPK, kolej i GDDKiA, żeby wspólnie z samorządami znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące wszystkie strony.

Wyraził także nadzieję, że powstanie „złoty trójkąt” wzdłuż linii Warszawa – Łódź, Poznań – Wrocław, w którym będzie powstawała infrastruktura niezbędna dla rozwoju gospodarki.

https://strefabiznesu.pl/minister-infrastruktury-zapowiada-ulatwienia-inwestycji-w-budownictwo/ar/c3p2-27255407

Podatki | Prasówka | 6-12.02.2025

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Przy dalszym wynajmie aut z leasingu koszty też są limitowane

Paweł Jastrzębowski | 11 lutego 2025, 06:00

Ograniczenie w odliczaniu opłat z tytułu leasingu operacyjnego samochodu osobowego o wartości powyżej 150 tys. zł dotyczy również leasingobiorcy, który w ramach długoterminowych umów przekazuje pojazd do użytkowania innym podmiotom – orzekł WSA w Gdańsku.

Sąd wyjaśnił, że przy leasingu finansowym ograniczenie to nie dotyczy odpisów amortyzacyjnych od samochodów o wartości przekraczającej 150 tys. zł (lub 225 tys. zł gdy są elektryczne). Wynika to z art. 23 ust. 5b ustawy o PIT. Przepis ten ma zastosowanie do samochodów oddanych przez podatnika do odpłatnego używania (na podstawie umowy leasingu, najmu, dzierżawy lub innej o podobnym charakterze), gdy stanowi to przedmiot jego działalności.

Takiej możliwości nie ma natomiast w odniesieniu do opłat wynikających z umowy leasingu operacyjnego. Tu wchodzi w grę limit zapisany w art. 23 ust. 1 pkt 47a ustawy o PIT. Zgodnie z tym przepisem nie są kosztami uzyskania przychodu opłaty dotyczące samochodu osobowego, wynikające z umowy leasingu (o której mowa w art. 23a pkt 1), najmu, dzierżawy lub innej o podobnym charakterze, w wysokości przekraczającej ich część ustaloną w takiej proporcji, w jakiej kwota 150 tys. zł pozostaje do wartości samochodu. Jedyny wyjątek dotyczy składek na ubezpieczenie takiego samochodu.

Leasing i dalszy wynajem
W rozpatrzonej przez gdański sąd sprawie chodziło o przedsiębiorcę, który od 2007 r. zajmuje się m.in. długoterminowym wynajmem i dzierżawą samochodów osobowych (do 3,5 tony). Na taki podnajem pozwalają mu umowy, które zawarł z firmami leasingowymi. Mężczyzna wynajmuje już 157 samochodów osobowych na rzecz firm działających pod wspólną marką. Są to umowy najmu długoterminowego, na okres powyżej dwóch i trzech lat. Kwota wynagrodzenia za każdy wynajęty samochód jest skalkulowana w ten sposób, że obejmuje ponoszone przez mężczyznę opłaty leasingowe oraz jego marżę. Kwoty netto leasingowanych dotychczas samochodów nie przekraczały do tej pory 150 tys. zł. W 2024 r. przedsiębiorca planował zamówić w ramach leasingu operacyjnego kolejne 10 samochodów osobowych, tym razem już o wartości jednostkowej przekraczającej 150 tys. zł.

Ograniczenie dotyczące kosztów uzyskania przychodów
Chciał się upewnić, że będzie mógł w całości zaliczać do kosztów uzyskania przychodu wydatki związane z wyleasingowanymi samochodami, takie jak opłaty wstępne i raty leasingowe.

Nie zgodził się z nim dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. W interpretacji z 16 października 2024 r. (sygn. 0112-KDIL2-2.4011.508.2024.3.AG) wyjaśnił, że znajdzie tu zastosowanie ograniczenie wynikające z art. 23 ust. 1 pkt 47a ustawy o PIT i to niezależnie od przedmiotu prowadzonej przez podatnika działalności.

Ustawodawca nie przewidział żadnych przepisów szczególnych, które wyłączałyby stosowanie tego ograniczenia, jak to ma miejsce w art. 23 ust. 5b ustawy o PIT – argumentował fiskus. Tego samego zdania był Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku. Uzasadniając wyrok, sędzia Elżbieta Rischka wyjaśniła, że przy wykładni przepisów podatkowych sąd kierował się wykładnią językową. Wynika z niej, że ograniczono możliwość zaliczenia do kosztów uzyskania przychodów części opłat wynikających z umowy leasingu, gdy wartość samochodu przekracza 150 tys. zł. Wówczas należy ustalić proporcję w jakiej ta kwota pozostaje do wartości samochodu osobowego, który ma być przedmiotem umowy.

Przepis ten – jak podkreśliła sędzia Rischka – nie wskazuje, do którego leasingodawcy w kolejności czy najemcy to ograniczenie ma zastosowanie. – A zatem powinno mieć ono zastosowanie do każdego – podsumowała sędzia Rischka.

Wyrok jest nieprawomocny. ©℗

Podstawa prawna
Wyrok WSA w Gdańsku z 5 lutego 2025 r., sygn. akt I SA/Gd 969/24Autor jest doradcą podatkowym www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9736191,przy-dalszym-wynajmie-aut-z-leasingu-koszty-tez-sa-limitowane.html

 2. Przedsiębiorca wynajmujący mieszkania płaci niższy podatek

Paweł Jastrzębowski | 10 lutego 2025, 06:00

W ślad za uchwałą NSA sądy potwierdzają, że jeżeli przedsiębiorca wynajmuje mieszkania, które służą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych najemców, to płaci podatek od nieruchomości według najniższej stawki.

Niedawno orzekł tak WSA w Gdańsku. Sąd wprost nawiązał do uchwały Naczelnego Sądu Administracyjnego z 21 października 2024 r. (sygn. akt III FPS 2/24).

Jego rozstrzygnięcie dotyczyło spółki, która jest właścicielem nieruchomości na terenie Gdańska. Są one sklasyfikowane jako tereny mieszkaniowe (zabudowane czterema kilkukondygnacyjnymi wielorodzinnymi budynkami mieszkalnymi). Na kondygnacji podziemnej znajdują się hale garażowe, w których są nie tylko powierzchnie parkingowe, ale też komórki lokatorskie, rowerownia, pomieszczenia techniczne.

Spółka wynajmuje mieszkania na podstawie umów najmu długoterminowego, które zawiera bezpośrednio z osobami fizycznymi. Opcjonalnie umowy przewidują także zapisy o wynajmie miejsc parkingowych w halach garażowych. W jednym tylko przypadku spółka zawarła umowę najmu z innym przedsiębiorcą, który prawie na rok wynajął mieszkania i część miejsc garażowych, aby udostępnić je swoim pracownikom, by mogli tam mieszkać. We wniosku o interpretację spółka dodała, że planuje w przyszłości udostępniać mieszkania wyłącznie osobom fizycznym w ramach umów najmu długoterminowego.

W związku z tym uważała, że powinna płacić podatek od nieruchomości według najniższej stawki przewidzianej dla budynków mieszkalnych (określonej w art. 5 ust. 1 pkt 2 lit. a). Była zdania, że dotyczy to również stanowisk garażowych.

Natomiast grunty wchodzące w skład nieruchomości związanych z posadowionymi na niej budynkami mieszkalnymi powinny być opodatkowane nie jak grunty zajęte na działalność gospodarczą, tylko według niższej stawki przewidzianej dla pozostałych gruntów (art. 5 ust. 1 pkt 1 lit. c) – uważała spółka. Nie zgodził się z nią prezydent Gdańska. W interpretacji z 5 sierpnia 2024 r. (sygn. WBMiP-III.3120.131.2024.JR) stwierdził, że dla określenia wysokości stawki podatku od nieruchomości nie ma znaczenia to, czy należące do spółki budynki lub ich części, sklasyfikowane jako mieszkalne, zostaną wynajęte długoterminowo osobom fizycznym czy przedsiębiorcom. W jednym i drugim przypadku są zajęte przez spółkę na prowadzenie działalności gospodarczej i w związku z tym są objęte najwyższą stawką podatku od nieruchomości – uznał.

Tego samego zdania był co do opodatkowania stanowisk w hali garażowej. Wyjaśnił, że również grunty znajdujące się pod tymi budynkami powinny być objęte stawką podatku przewidzianą dla gruntów związanych z prowadzoną działalnością gospodarczą. – Zarówno grunty, jak i budynki wchodzą w skład całego przedsiębiorstwa spółki i służą jej do prowadzenia działalności gospodarczej. Są niezbędne do realizacji celów gospodarczych przedsiębiorcy, czyli osiągania zysków – podsumował prezydent Gdańska.

Liczy się cel mieszkaniowy
Nie zgodził się z tym Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku. W uzasadnieniu wyroku sędzia Marek Kraus zwrócił uwagę na to, że dla prezydenta miasta kluczowe było to, iż spółka prowadzi działalność gospodarczą, w ramach której wynajmuje lokale mieszkalne. – Natomiast należało uwzględnić realizację celów mieszkaniowych przez najemcę, ponieważ właśnie to jest istotą spornej kwestii. Istotne jest zatem nie samo prowadzenie działalności gospodarczej i uzyskiwanie dochodów z tego tytułu przez podmiot wynajmujący, ale realizacja celów mieszkaniowych przez posiadacza lokalu mieszkalnego, czyli najemcę – uzasadnił sędzia Kraus, nawiązując do uchwały NSA z 21 października 2024 r.

Wyrok jest nieprawomocny. ©℗

Autor jest doradcą podatkowym
orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok WSA w Gdańsku z 28 stycznia 2025 r., sygn. akt I SA/Gd 788/24 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9735121,przedsiebiorca-wynajmujacy-mieszkania-placi-nizszy-podatek.html

 3. Jak opodatkować darowiznę udziałów w przedsiębiorstwie? NSA odpowie, jak otrzyma odpowiedź od TSUE

Joanna Marciniak | 10 lutego 2025, 06:00

Czy darowizna udziałów w przedsiębiorstwie, które następnie zostały wniesione przez osoby obdarowane do działającej już spółki osobowej, jest tym samym, co zbycie tego przedsiębiorstwa, i w związku z tym nie podlega VAT?

Rozstrzygnie to Trybunał Sprawiedliwości UE. Pytanie prejudycjalne skierował właśnie w tej sprawie Naczelny Sąd Administracyjny. Problem powstał na tle dwóch przepisów:

– art. 6 pkt 1 polskiej ustawy o VAT, zgodnie z którym przepisów tej ustawy nie stosuje się do transakcji zbycia przedsiębiorstwa lub jego zorganizowanej części, oraz
– art. 19 unijnej dyrektywy VAT, zgodnie z którym w przypadku przekazania – odpłatnie, nieodpłatnie lub jako aportu do spółki – całości bądź części majątku, państwa członkowskie mogą uznać, że nie doszło do dostawy towarów i że w takim przypadku osoba, której przekazano towary, będzie traktowana jako następca prawny przekazującego.

Darowizna udziałów na rzecz spółek
Chodziło o podatniczkę, która od lat prowadzi działalność gospodarczą w zakresie wynajmu i zarządzania nieruchomościami własnymi lub dzierżawionymi. Majątek jej firmy to przede wszystkim: nieruchomości (budynki i grunty), wyposażenie biura (meble, sprzęt elektroniczny, telekomunikacyjny, oprogramowanie), know-how, kontakty handlowe, zawarte umowy najmu, księgi i dokumenty związane z prowadzeniem działalności gospodarczej.

We wniosku o interpretację podatniczka poinformowała, że ma z mężem wspólność majątkową, która obejmuje także firmę, z wyłączeniem jednego składnika – prawa użytkowania wieczystego nieruchomości zabudowanej. Kobieta wyjaśniła, że jest to jej majątek osobisty. Małżonkowie postanowili podarować całe przedsiębiorstwo swoim dwóm córkom. Każda z nich miała otrzymać połowę udziału w przedsiębiorstwie. Wcześniej córki prowadziły już własną firmę (w formie spółki jawnej). Podarowane im przedsiębiorstwo miały włączyć do swojego i kontynuować jego działalność w zasadniczo niezmienionej formie.

Dyrektor KIS: Będzie podatek
Matka postanowiła się upewnić, że darowizna przedsiębiorstwa na rzecz córek będzie wyłączona z opodatkowania na podstawie art. 6 pkt 1 ustawy VAT. Jednak dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej się z nią nie zgodził. W interpretacji z 26 czerwca 2020 r. (sygn. 0112-KDIL1-2.4012.141.2020.3.PM) stwierdził, że planowana darowizna nie będzie wyłączona z opodatkowania na podstawie art. 6 pkt 1 ustawy o VAT. Uznał bowiem, że przedmiotem nieodpłatnego przekazania nie będzie przedsiębiorstwo w rozumieniu kodeksu cywilnego, lecz udziały w poszczególnych jego składnikach. Przepis ten nie wspomina natomiast o przeniesieniu prawa własności.

„Udział nie posiada cechy fizycznej, samodzielności, jest to ułamek prawa własności przynależny każdemu składnikowi przedsiębiorstwa. Wyodrębniony ułamek (w każdym z tych składników) nie umożliwia samodzielnej realizacji zadań gospodarczych” – uzasadnił dyrektor KIS. Uznał więc, że darowiznę części ułamkowych przedsiębiorstwa należy traktować jako dostawę towarów, zgodnie z art. 7 ust. 1 ustawy o VAT, podlegającą opodatkowaniu.

Zwrócił też uwagę na to, że majątek przedsiębiorstwa, który ma być przekazany córkom, nie będzie przeznaczony do realizacji przez nie określonych zadań gospodarczych. Działalność przy jego użyciu będzie prowadził podmiot trzeci – spółka osobowa (jawna), którą tworzą córki i do której w następnej kolejności planują one wnieść otrzymane udziały. Dlatego – jak stwierdził fiskus – działalność gospodarcza nie będzie kontynuowana przez żadnego z faktycznych nabywców udziałów (przez córki), a dopiero przez kolejny podmiot – spółkę osobową.

To tylko potwierdza – podsumował – że córki nabędą współwłasność przedsiębiorstwa w częściach ułamkowych, każda po pół udziału w przedsiębiorstwie. Nie będzie to zatem dostawa całości prowadzonego przedsiębiorstwa na rzecz jednego podmiotu, tylko darowizna części ułamkowych przedsiębiorstwa. Dopiero te udziały zostaną wniesione przez obie córki do spółki jawnej, której są wspólniczkami – podsumował dyrektor KIS.

Tak samo orzekł WSA w Poznaniu (sygn. akt I SA/Po 515/20). Zgodził się z fiskusem, że w tej sprawie przedmiotem darowizny nie będzie przedsiębiorstwo w rozumieniu kodeksu cywilnego ani jego zorganizowana część (w rozumieniu art. 2 pkt 27e ustawy o VAT), lecz udziały w składnikach tego przedsiębiorstwa. Sąd wyjaśnił, że wyłączenie, o którym mowa w art. 6 pkt 1 ustawy o VAT, dotyczy tylko takiej transakcji zbycia przedsiębiorstwa, w wyniku której następca prawny (nabywca) będzie prowadził działalność gospodarczą w oparciu o przekazanego przedsiębiorstwa. Obdarowane córki nie są podatnikami VAT i nie zamierzają prowadzić działalności gospodarczej, tylko wnieść otrzymane aktywa (udziały) do kolejnego podmiotu – spółki osobowej – który ma przy ich wykorzystaniu prowadzić działalność zbieżną z działalnością darczyńcy.

Wątpliwości NSA
Wątpliwości nabrał natomiast sąd kasacyjny, dlatego postanowił zawiesić postępowanie w tej sprawie i skierować pytanie do TSUE:

„Czy art. 19 dyrektywy VAT należy interpretować w ten sposób, że przekazanie całości majątku w rozumieniu tego przepisu następuje również, gdy ma miejsce nieodpłatne przekazanie przez podatnika po połowie udziału w całym majątku na rzecz dwóch osób fizycznych niebędących podatnikami, które zamierzają niezwłocznie wnieść te udziały w formie wkładu niepieniężnego do spółki osobowej prowadzącej działalność gospodarczą, w której są wspólnikami?” ©℗

trzy pytania
Dobrze się stało, że NSA skierował pytanie do TSUE

Skąd wątpliwości sądu kasacyjnego w tej sprawie?
NSA spojrzał na nią szerzej niż dyrektor KIS i sąd I instancji, którzy ograniczyli się w swoich rozstrzygnięciach do raczej uproszczonej analizy. Pojawiły się dwie wątpliwości. Po pierwsze, czy wyzbycie się przez podatnika całości majątku, ale poprzez dwie darowizny udziałów w tym majątku na rzecz dwóch różnych osób, może być uznane za tożsame z przeniesieniem majątku w rozumieniu art. 6 pkt 1 ustawy o VAT i art. 19 dyrektywy VAT. I po wtóre, czy spełniona jest przesłanka kontynuacji wykorzystania przekazywanego majątku do działalności gospodarczej przez nabywcę majątku.

Zgodnie z art. 19 dyrektywy wyłączenie z opodatkowania przekazania całości majątku jest uwarunkowane możliwością traktowania nabywcy majątku jako następcy prawnego podatnika, który ów majątek przekazał (w rozumieniu przepisów o VAT i jedynie na potrzeby rozliczenia VAT). Bezdyskusyjnie zamiarem i celem stron w tej sprawie było przekazanie majątku podatnikowi (spółce osobowej), który będzie wykorzystywał go do kontynuacji działalności gospodarczej. To oznacza, że NSA powziął wątpliwość, czy przekazanie majątku córkom, które następnie wniosą go do spółki osobowej (będącej podatnikiem), przerywa związek między wyzbyciem się majątku przez matkę a otrzymaniem tego majątku przez spółkę. A zatem, czy realizowany zamiar przeniesienia majątku na spółkę osobową (prowadzącą działalność opodatkowaną), w której podatnik nie był i nie miał zamiaru być wspólnikiem, ma charakter decydujący i wystarczający dla zastosowania wyłączenia z opodatkowania na podstawie art. 19 dyrektywy. Czy „przerwa” w realizacji tego przeniesienia – wynikająca przecież z samego charakteru spółki osobowej – może przesądzić o niemożności zastosowania tego wyłączenia.

Jakie jest pana zdanie?
Nie ulega wątpliwości, że celem przekazania majątku córkom było wykorzystanie go do kontynuacji działalności gospodarczej poprzez spółkę osobową, której córki są wspólniczkami. Nie powinno zatem mieć znaczenia to, że ze względów formalnych córki stały się przejściowo właścicielkami udziałów w tym majątku. Doszło de facto do przeniesienia całości majątku na rzecz osób, które (w formie spółki osobowej) będą kontynuatorkami działalności prowadzonej dotychczas przez matkę. A zatem celem założonym z góry i realizowanym przez strony jest przeniesienie przedsiębiorstwa na rzecz innego podatnika (spółki osobowej), tyle że przy wykorzystaniu formuły, która sprawiła, iż przez chwilę majątek znajduje się formalnie w dyspozycji osób niebędących podatnikami (córek). Nie ma w tym ciągu zdarzeń, jak się zdaje, niczego zaskakującego. Przekazująca majątek nie jest i nie miała zamiaru być wspólniczką spółki osobowej, do której majątek trafił.

Jakiej odpowiedzi TSUE powinniśmy się spodziewać?
W tym przypadku sprawa jest dość klarowna ze względu na powiązania rodzinne i charakterystykę spółki osobowej. Dlatego można oczekiwać, że TSUE uzna, iż w tym przypadku dojdzie do przeniesienia majątku, o którym mowa w art. 19 dyrektywy. Gdyby jednak TSUE zajął takie stanowisko, to na pewno pożądana byłaby próba określenia granic akceptacji takiego wyłączenia z opodatkowania, aby zapobiec oszustwom i nadużyciom. Na razie NSA próbuje ustalić, czy w omawianej sprawie ważna jest treść działania podatnika, czy forma, która została wykorzystana.

Na marginesie warto zauważyć, że rozważania dyrektora KIS i WSA koncentrowały się na przedmiocie darowizny – nie majątku, tylko udziałów w nim. Nie rozważano tego, że przekazywany majątek stanowi wspólność majątkową podatniczki i jej męża, który, jak należy rozumieć, nie jest podatnikiem. To oczywiście inne zagadnienie, którym – miejmy nadzieję – niedługo zajmie się TSUE w innej polskiej sprawie (C-213/24). ©℗

Rozmawiała Katarzyna Jędrzejewska
orzecznictwo

Podstawa prawna
Postanowienie NSA z 6 lutego 2025 r., sygn. akt I FSK 1641/21 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia

https://podatki.gazetaprawna.pl/vat/artykuly/9735086,jak-opodatkowac-darowizne-udzialow-w-przedsiebiorstwie-nsa-odpowie-j.html

 4. NSA. Niektóre zwolnienia zależą od wcześniejszego opodatkowania

Joanna Marciniak | wczoraj, 06:00

Zwolnienie na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 2 ustawy VAT może mieć miejsce tylko wtedy, gdy nabycie towaru poprzedzające jego dostawę było opodatkowane, a podatnikowi nie przysługiwało prawo do odliczenia VAT naliczonego – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny.

Podtrzymał tym samym swoje stanowisko wyrażone wcześniej w wyroku z 30 listopada 2017 r. (sygn. akt I FSK 307/16).

Zakup inwestycyjny a VAT
Chodziło o spółkę, która głównie zajmuje się świadczeniem usług finansowych zwolnionych z VAT. W 2016 r. kupiła ona 24 niezabudowane działki. Sprzedały je osoby nieprowadzące działalności gospodarczej, więc transakcja była bez VAT.

Po zakupie spółka nie ponosiła nakładów na ulepszenie tych działek, nie wybudowała na nich żadnych budynków ani budowli. Nie występowała także o pozwolenie na budowę lub o zmianę planu zagospodarowania przestrzennego czy jakiekolwiek inne zezwolenie, nie podłączała mediów, nie robiła żadnych projektów architektonicznych ani wizualizacyjnych.

Nie planowała też robić tego w przyszłości. Działki nigdy nie były przedmiotem najmu ani dzierżawy.

Spółka liczyła na to, że ich wartość wzrośnie, dzięki czemu uda jej się w przyszłości sprzedać je z zyskiem. Ich zakup traktowała więc jako lokatę zysku osiągniętego ze świadczenia usług finansowych zwolnionych z VAT.

Uważała, że gdy sprzeda te działki, skorzysta ze zwolnienia na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 2 ustawy o VAT. Argumentowała, że:

– przy nabyciu działek nie przysługiwało jej prawo do obniżenia podatku należnego o kwotę podatku naliczonego (zakup był objęty podatkiem od czynności cywilnoprawnych),nie prowadziła na ich terenie żadnej działalności, a ich zakup miał na celu jedynie ulokowanie nadwyżki kapitału z działalności zwolnionej z VAT,nabycie działek w celu odsprzedaży w przyszłości było czynnością jednorazową,
– sprzedaż działek nie będzie mieścić się w zakresie podstawowego przedmiotu jej działalności.

Kiedy zwolnienie, kiedy 23 proc. VAT
Nie zgodził się z nią dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. W interpretacji z 20 lutego 2020 r. (sygn. 0114-KDIP4-1.4012.34.2019.2.AM) stwierdził, że skoro spółka kupiła działki od osób fizycznych nieprowadzących działalności i transakcja ta w ogóle nie podlegała VAT, to przy dalszej sprzedaży tych nieruchomości nie znajdzie zastosowania zwolnienie na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 2 ustawy VAT.

Dyrektor KIS wyjaśnił, że niezabudowane działki, dla których:

– obowiązuje całkowity zakaz zabudowy, nie będą terenami budowlanymi, a zatem ich sprzedaż będzie zwolniona z podatku na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 9 ustawy o VAT,

– w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego przewidziano możliwość zabudowy będą terenami budowlanymi w myśl art. 2 pkt 33 tej samej ustawy, dlatego ich sprzedaż będzie opodatkowana według stawki 23 proc. VAT.

Fiskus ma rację
Tego samego zdania były sądy obu instancji. WSA w Warszawie (III SA/Wa 883/20) podzielił pogląd dyrektora KIS, że w tej sprawie nie znajdzie zastosowania zwolnienie na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 2 ustawy o VAT, bo nie było podatku naliczonego przy zakupie działek. Spółka kupiła je od osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej, co oznacza, że transakcja w ogóle nie podlegała VAT.

Nie można więc uznać, że spółce nie przysługiwało prawo do obniżenia kwoty podatku należnego o podatek naliczony. A jest to – jak podkreślił sąd – warunek konieczny, żeby mogło mieć zastosowanie zwolnienie przewidziane w art. 43 ust. 1 pkt 2.

Tak samo orzekł NSA. Uzasadniając wyrok, sędzia Marek Kołaczek wyjaśnił, że zwolnienie na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 2 przysługuje tylko wtedy, gdy podatnik nie ma prawa do odliczenia podatku na skutek ograniczeń i zakazów przewidzianych przepisami dyrektywy VAT lub samej ustawy o VAT.

– Nie ma ono zastosowania, gdy brak odliczenia podatku w poprzedniej fazie obrotu wynika z tego, że dana czynność w ogóle nie podlegała opodatkowaniu – podsumował sędzia Kołaczek. ©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok NSA z 7 lutego 2025 r., sygn. akt I FSK 1566/21 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9736984,nsa-niektore-zwolnienia-zaleza-od-wczesniejszego-opodatkowania.html

 5. Emisja tokenów inwestycyjnych jest bez VAT

Mariusz Szulc | 10 lutego 2025, 06:00

Spółka, która emituje tokeny o charakterze inwestycyjnym, nie świadczy w ten sposób odpłatnej usługi opodatkowanej VAT – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.

Zdaniem sądu obietnica partycypacji w przyszłych zyskach spółki, za którą zainteresowani obejmują kryptoaktywa, nie jest świadczeniem ekwiwalentnym, a to wyklucza opodatkowanie.

Innego zdania był dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji z 25 lipca 2024 r. (sygn. 0114-KDIP4-3.4012.270.2024.2.DS). Wystąpiła o nią spółka zajmująca się m.in. dystrybucją gier komputerowych. Prowadzi ona działalność gospodarczą za pośrednictwem platformy internetowej opartej na technologii blockchain. Gracze uzyskują dostęp do gier, nabywając do nich licencję. Płacą za nią w kryptowalutach, tzw. stablecoinach.

Czym jest token
Spółka planowała wyemitować tokeny inwestycyjne, które mogliby objąć inwestorzy, płacąc za nie w walucie tradycyjnej lub w kryptowalucie.

Token to przedmiot płatniczy, który nie jest monetą ani banknotem. Jest on więc uważany za cyfrowy odpowiednik np. żetonu lub bonu. Choć ma określoną wartość, to nie jest on klasyczną kryptowalutą, np. bitcoinem.

Samo objęcie takiego tokena nie uprawniałoby inwestorów do jakichkolwiek praw korporacyjnych w spółce, np. prawa głosu na zgromadzeniu wspólników czy prawa do dywidendy. Inwestorzy mieliby natomiast udział w zysku z dystrybucji licencji do gier.

Przy emisji tokenów inwestycyjnych nie można mówić o ekwiwalentności świadczeń

Tokeny nie spełniałyby również definicji papierów wartościowych lub instrumentów finansowych w rozumieniu ustawy o obrocie instrumentami finansowymi (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 722 ze zm.).

W związku z tym spółka uważała, że emisja tokenów nie powinna podlegać VAT. Twierdziła, że nie dojdzie w ten sposób ani do odpłatnej dostawy towarów (token nie jest towarem), ani do świadczenia usług. Będzie to raczej forma budowy jej kapitału, co na gruncie przepisów o VAT jest neutralne, tak jak np. objęcie udziałów w spółce kapitałowej – tłumaczyła.

Argumentowała, że ekonomiczny sens obu rodzajów transakcji jest taki sam – polega na przekazaniu kapitału w zamian za przyszłą partycypację w zyskach.

Ewentualnie jak instrument
Liczyła się jednak z tym, że dyrektor KIS może uznać inaczej, dlatego brała też pod uwagę inny wariant – że transakcja powinna być zwolniona z opodatkowania na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 41 ustawy o VAT. Przepis ten dotyczy usług, których przedmiotem są instrumenty finansowe, o których mowa w ustawie z 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi. Wprawdzie tokeny nie spełniają definicji takiego instrumentu, ale – jak tłumaczyła spółka – mają ich cechy ekonomiczne i można je porównać np. do obligacji wieczystych.

Dyrektor KIS: Odpłatne świadczenie usługi
Z takim stanowiskiem nie zgodził się dyrektor KIS. Zwrócił uwagę na to, że jak napisała sama spółka, nabywcy tokenów otrzymają świadczenie wzajemne w postaci prawa do udziału w zyskach ze sprzedaży licencji do gier.

– Tego typu sposób finansowania jest świadczeniem, w związku z którym powstaje stosunek zobowiązaniowy – stwierdził dyrektor KIS. Uznał więc, że emisja tokenów będzie odpłatnym świadczeniem usług. Dodał, że nie będzie tu miało zastosowania zwolnienie na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 41 ustawy o VAT, bo spółka nie będzie emitować instrumentów finansowych.

WSA: Fiskus się myli
Innego zdania był WSA w Warszawie. Orzekł, że emisja tokenów inwestycyjnych nie jest odpłatnym świadczeniem usług, bo brak jest w tym przypadku ekwiwalentności świadczeń między stronami. – W ustnych motywach wyroku sąd podkreślił, że obietnica partycypacji w zyskach ze sprzedaży licencji do gier nie może być traktowana jako świadczenie emitenta, a więc brak jest podstaw do opodatkowania emisji tokenów VAT – relacjonuje radca prawny Marcin Michna.

Zwraca uwagę na to, że akceptacja wykładni fiskusa prowadziłaby do ekonomicznej nieopłacalności emisji w Polsce jakichkolwiek tokenów inwestycyjnych.

– Pamiętajmy jednak, że jest to orzeczenie wydane w realiach konkretnej sprawy, jest ono oparte o specyfikę emisji tokena przedstawioną przez spółkę w opisie stanu faktycznego – zastrzega Marcin Michna.

Dlatego jego zdaniem o tym, czy emisja będzie opodatkowana VAT, będą za każdym razem decydować okoliczności danej sprawy.

Wyrok jest nieprawomocny. ©℗

Podstawa prawna
Wyrok WSA w Warszawie z 28 stycznia 2025 r., sygn. akt III SA/Wa 2114/24 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia

https://podatki.gazetaprawna.pl/vat/artykuly/9735108,emisja-tokenow-inwestycyjnych-jest-bez-vat.html

Rzeczpospolita

 1. Czy sprzedaż nieruchomości gruntowej na rzecz użytkownika wieczystego podlega VAT?

11 lutego 2025 | Dodatek | Joanna Pęczek-Czerwińska

To, czy sprzedaż nieruchomości powinna zostać zaraportowana dla celów podatku VAT, zależy od konkretnej sytuacji. Podejście do tego zagadnienia zostało także ukształtowane w krajowej praktyce interpretacyjnej.

Powiat wystąpił z wnioskiem o wydanie interpretacji indywidualnej w celu potwierdzenia, czy sprzedaż nieruchomości gruntowej na rzecz użytkownika wieczystego podlega opodatkowaniu podatkiem VAT. Przedmiotem sprzedaży ma być nieruchomość gruntowa będąca własnością Skarbu Państwa na rzecz użytkownika wieczystego, gdzie prawo użytkowania wieczystego zostało ustanowione przed 1 maja 2004 r.

Zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego działka znajduje się w jednostce strukturalnej 2U – tereny zabudowy usługowej.

Na nieruchomości posadowiony jest obiekt zaklasyfikowany w ewidencji gruntów i budynków jako budynki handlowo-usługowe. Budynki i budowle znajdujące się na tej nieruchomości stanowią własność użytkownika wieczystego.

Użytkownik wieczysty wystąpił do starosty z wnioskiem o sprzedaż nieruchomości gruntowej w trybie art. 198g ustawy z 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami.

Zdaniem wnioskodawcy
Zdaniem powiatu sprzedaż nieruchomości gruntowej na rzecz użytkownika wieczystego, gdzie prawo użytkowania wieczystego powstało przed 1 maja 2004 r., nie będzie podlegała opodatkowaniu podatkiem VAT. Jak uzasadnił powiat, sprzedaż nieruchomości gruntowej na rzecz dotychczasowego użytkownika wieczystego nie może być traktowana jako ponowna dostawa towarów. Sprzedaż należy traktować jak zmianę tytułu prawnego do nieruchomości, niewpływającą na władztwo nią, które użytkownik wieczysty uzyskał w dacie ustanowienia prawa użytkowania wieczystego.

Ponadto, na moment ustanowienia prawa użytkowania wieczystego czynność ta nie podlegała opodatkowaniu VAT. Dopiero z chwilą wejścia w życie obecnie obowiązującej ustawy o VAT zmieniła się definicja towaru oraz zakres czynności podlegających opodatkowaniu podatkiem VAT. W konsekwencji dopiero od 1 maja 2004 r. ustanowienie prawa użytkowania wieczystego stanowi czynność podlegającą opodatkowaniu podatkiem VAT.

Konsekwentnie, sprzedaż prawa własności nieruchomości gruntowej na rzecz dotychczasowego użytkownika wieczystego, dla którego prawo użytkowania wieczystego ustanowiono przed 1 maja 2004 r., nie będzie stanowić czynności podlegającej opodatkowaniu VAT.

Stanowisko dyrektora KIS
Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji indywidualnej nr 0113-KDIPT1-1.4012.833.2024.1.WL z 16 grudnia 2024 r. uznał, że stanowisko powiatu jest prawidłowe.

Dyrektor KIS podzielił argumentację powiatu oraz wyjaśnił, że art. 7 ust. 1 ustawy o VAT definiujący pojęcie „dostawa towarów” nie odwołuje się do cywilistycznych pojęć sprzedaży czy też przeniesienia prawa własności. Dlatego nie można utożsamiać dostawy towarów w rozumieniu przepisów ustawy o VAT z przeniesieniem prawa własności na gruncie prawa cywilnego. W celu właściwego zinterpretowania pojęcia „przeniesienie prawa do rozporządzania towarami jak właściciel” należy mieć na uwadze, że dotyczy ono tego rodzaju czynności, które dają nabywcy prawo do postępowania z nimi jak właściciel. Chodzi tutaj przede wszystkim o możliwość faktycznego dysponowania rzeczą, a nie rozporządzania nią w sensie prawnym. Istotą dostawy towarów nie jest bowiem przeniesienie prawa własności, zatem wyrażenia „prawo do rozporządzania jak właściciel” nie można interpretować jako „prawo własności”.

Ponadto dyrektor KIS wskazał, że czynności przejęcia własności ekonomicznej nie musi towarzyszyć przejęcie własności w sensie prawnym, bowiem „dostawa towarów” nie ogranicza się wyłącznie do zbycia prawa własności rzeczy. W konsekwencji pojęcie „dostawa towarów” oraz ekonomiczne aspekty transakcji nie muszą wiązać się ze skutkami powstającymi na gruncie cywilistycznego prawa własności. Pozwala to na uznanie danej czynności za dostawę towarów, nawet w przypadkach nałożenia na nabywcę pewnych ograniczeń we władaniu towarem. Chwilą decydującą o przejściu na odbiorcę korzyści i ciężarów związanych z nabyciem towaru jest, co do zasady, wydanie towaru.

W ocenie dyrektora KIS, w wyniku ustanowienia prawa użytkowania wieczystego dochodzi do ekonomicznego przeniesienia władztwa nad gruntem na rzecz użytkownika wieczystego, co sprawia, że może on rozporządzać nim jak właściciel. Znajduje to wyraz zarówno w swobodzie korzystania z gruntu i czerpania z niego pożytków w sposób niemalże taki jak w przypadku właściciela tego gruntu, jak i w możliwości przeniesienia takiego władztwa na inny podmiot, jak przy dokonywaniu sprzedaży gruntu przez właściciela.

Dyrektor KIS powołał się także na uchwałę Naczelnego Sądu Administracyjnego z 8 stycznia 2007 r., sygn. I FPS 1/06, w której uznano, że w przypadku gdy czynność oddania nieruchomości w użytkowanie wieczyste nastąpiła przed 1 maja 2004 r., to opłata roczna po wejściu w życie ustawy o VAT ani nie zawiera w sobie należnego podatku, ani też nie powinna być powiększona o taki podatek na podstawie przepisów tej ustawy.

Joanna Pęczek-Czerwińska

doradca podatkowy, partner w ABJP Doradztwo Podatkowe

Stanowisko przedstawione w omawianej interpretacji indywidualnej nie jest odosobnione. Również w grudniu 2024 r. dyrektor KIS wydał kilka podobnych interpretacji indywidualnych, np.: nr 0113-KDIPT1-3.4012.863.2024.1.KAK z 16 grudnia 2024 r., nr 0113-KDIPT1-3.4012.864.2024.1.KAK z 16 grudnia 2024 r., nr 0113-KDIPT1-2.4012.854.2024.1.KW z 12 grudnia 2024 r.

W praktyce interpretacyjnej widoczne jest spójne podejście, zgodnie z którym w przypadku sprzedaży nieruchomości gruntowych na rzecz użytkownika wieczystego – zarówno w trybie ustawy z 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami, jak i ustawy z 29 lipca 2005 r. o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego w prawo własności nieruchomości – tego typu transakcja nie stanowi ponownej dostawy towarów w rozumieniu ustawy o VAT, ale ostatnie rozliczenie z tytułu dostawy towarów, do której doszło w dniu ustanowienia prawa użytkowania wieczystego. Moment ustanowienia prawa wyznacza zaś traktowanie podatkowe dla celów VAT. Tak więc w przypadku prawa użytkowania wieczystego ustanowionego do 30 kwietnia 2004 r., a więc przed wejściem w życie ustawy o VAT, sprzedaż nieruchomości gruntowej na rzecz użytkownika wieczystego nie stanowi czynności podlegającej opodatkowaniu VAT. Jeżeli zaś prawo użytkowania wieczystego zostało ustanowione od 1 maja 2004 r., wówczas do sprzedaży nieruchomości gruntowej należy zastosować stawkę podatku obowiązującą dla oddania gruntów w użytkowanie wieczyste w dacie ustanowienia prawa użytkowania wieczystego. W praktyce będzie to więc stawka VAT, która ma zastosowanie do opłat rocznych.

Warto zaznaczyć, że stanowisko interpretacyjne dyrektora KIS nie uległo zmianie po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 25 lutego 2021 r. w sprawie C-604/19 Gmina Wrocław. W niektórych interpretacjach indywidualnych dyrektor KIS wprost wskazuje, że wyrok ten dotyczył przekształcenia prawa użytkowania wieczystego w prawo własności na mocy ustawy z 20 lipca 2018 r. o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego gruntów zabudowanych na cele mieszkaniowe w prawo własności tych gruntów i że nie ma on zastosowania w przypadku sprzedaży nieruchomości gruntowych na rzecz użytkownika wieczystego na podstawie innych ustaw. Mimo, jak się wydaje, utrwalonej praktyki interpretacyjnej, warto rozważyć wystąpienie z własnym wnioskiem o wydanie interpretacji indywidualnej.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1529634-Czy-sprzedaz-nieruchomosci-gruntowej-na-rzecz-uzytkownika-wieczystego-podlega-VAT-.html

 2. Angielski dla samozatrudnionych w podatkowych kosztach

11 lutego 2025 | Biznes: Bezpieczna Firma | Przemysław Wojtasik

Spółka może ująć w kosztach uzyskania przychodów wydatki na fundowane współpracownikom szkolenia z obcych języków.

Angielski i niemiecki jest niezbędny w bieżących kontaktach z klientami, francuski i hiszpański może się przydać przy rozszerzaniu działalności na nowe rynki. Tak argumentowała spółka, która chciała zaliczyć wydatki na kursy językowe dla samozatrudnionych (czyli współpracowników prowadzących własne biznesy) do kosztów uzyskania przychodów. Fiskus nie miał nic przeciwko.

O interpretację wystąpiła spółka z o.o. działająca w branży informatycznej. Zajmuje się projektowaniem i tworzeniem oprogramowania komputerowego. Współpracuje z wykonawcami prowadzącymi własne jednoosobowe firmy, z którymi podpisuje umowy o świadczenie usług.

Spółka ma dużo klientów z innych państw. Trzeba się z nimi porozumiewać w języku angielskim bądź niemieckim. W przyszłości planuje działać też na innych zagranicznych rynkach. Dlatego zapewnia współpracownikom szkolenia. Nie tylko z języka angielskiego i niemieckiego, lecz także hiszpańskiego i francuskiego. Zakłada bowiem, że mogą się przydać przy następnych kontraktach.

Spółka podkreśla, że kursy z języka angielskiego i niemieckiego są bezpośrednio związane ze świadczonymi usługami. Dlatego finansuje je w 100 proc. Natomiast szkolenia z hiszpańskiego i francuskiego traktuje jako formę benefitów i pokrywa tylko część wydatków. Informuje, że dofinansowanie do wszystkich kursów nie jest elementem wynagrodzenia współpracowników. Podaje im jednak wartość tego świadczenia na platformie do pracy grupowej.

Czy wydatki na szkolenia dla podwykonawców można zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów? Spółka twierdzi, że tak. Podkreśla, że kursy są dopasowane tematycznie, obejmują zwłaszcza specyficzne, branżowe słownictwo. Bez jego znajomości nie ma szans na pozyskanie i utrzymanie projektów. Utrudniona jest bowiem komunikacja, nie można dostarczyć usług w sposób zgodny z oczekiwaniami. Bez szkoleń językowych nie byłoby możliwe świadczenie usług na wymaganym przez klientów poziomie – argumentuje spółka. Dodaje, że przejście rozmowy w języku obcym jest często warunkiem rozpoczęcia współpracy.

Co na to fiskus? Nie miał nic przeciwko rozliczeniu kosztów. Przekonało go to, że współpracownicy porozumiewają się bezpośrednio z klientami. Muszą więc znać angielski i niemiecki. Powinni też znać francuski i hiszpański, skoro spółka chce działać na nowych rynkach. Skarbówka zwróciła też uwagę, że opisane kursy odbywają się z reguły zdalnie, nie są więc połączone z wypoczynkiem i atrakcjami (co mogłoby spowodować zakwalifikowanie ich do wyłączonej z kosztów reprezentacji).

Reasumując, wydatki na szkolenia „wykazują związek przyczynowo-skutkowy z przychodami spółki”. Można je więc zaliczyć do podatkowych kosztów (interpretacja dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 23 grudnia 2024 r.,0111-KDIB1- 2.4010.558.2024.3. ANK).

https://archiwum.rp.pl/artykul/1529576-Angielski-dla-samozatrudnionych-w-podatkowych-kosztach.html

 3. Wydatki wynikające z błędów i pomyłek nie są kosztem podatkowym

10 lutego 2025 | Dodatek | Zofia Stroka

Koszty wynikające z błędów technicznych i ludzkich, które generują dodatkowe obciążenia finansowe, nie mogą zostać uznane za koszty podatkowe – w przeciwieństwie do kosztów realizacji gwarancji najniższej ceny.

Tak orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 5 grudnia 2024 r. (III SA/Wa 2116/24).

Podatnik będący spółką z ograniczoną odpowiedzialnością działa jako pośrednik w sprzedaży usług turystycznych, oferując swoim klientom możliwość zakupu tych usług za pośrednictwem platformy rezerwacyjnej. W ramach działalności spółka ponosi dodatkowe koszty związane z błędami technicznymi i ludzkimi, takimi jak nieprawidłowości w cenach i ofertach, brak dostępności pokojów (tzw. overbooking) czy obsługa reklamacji klientów. Łączna skala tych kosztów wynosi mniej niż 1 proc. przychodów spółki. Podatnik argumentował, że wydatki te są bezpośrednio związane z uzyskaniem przychodów i powinny być uznawane za koszty uzyskania przychodów zgodnie z art. 15 ust. 1 ustawy o CIT.

Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej uznał jednak, że jedynie koszty wynikające z realizacji gwarancji najniższej ceny mogą zostać zaliczone do kosztów uzyskania przychodów. W jego opinii pozostałe wydatki są efektem ryzyka gospodarczego związanego z prowadzoną działalnością (w tym błędów systemowych i ludzkich), dlatego nie mogą być odliczane od podstawy opodatkowania.

Spółka nie zgodziła się z tym stanowiskiem i wniosła skargę do WSA, argumentując, że wszystkie wskazane koszty wynikają z bieżącej działalności gospodarczej i są niezbędne do jej prowadzenia. Sąd podtrzymał jednak stanowisko dyrektora KIS. W uzasadnieniu wskazał, że koszty wynikające z błędów w działaniu systemu rezerwacyjnego oraz pomyłek ludzkich nie mają bezpośredniego związku z uzyskaniem przychodu, lecz są konsekwencją niedociągnięć w organizacji działalności podatnika.

W opinii sądu koszty wynikające z realizacji gwarancji najniższej ceny mogą natomiast zostać zaliczone do kosztów uzyskania przychodów, ponieważ są efektem polityki przyjętej przez spółkę w celu zdobywania klientów. Zwrot różnicy w cenie w przypadku znalezienia przez klienta tańszej oferty ma bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy z utrzymaniem oraz zabezpieczeniem źródeł przychodów i nie jest wynikiem nieprawidłowości w prowadzeniu działalności.

Z kolei wydatki związane z błędami po stronie spółki (takie jak błędy w cenach i ofertach na platformie rezerwacyjnej, overbooking, reklamacje klientów oraz inne błędy techniczne) nie mogą pomniejszać dochodu do opodatkowania. Wynikają one bowiem z materializacji ryzyka gospodarczego i nie stanowią kosztów podatkowych. Uznanie ich za koszty uzyskania przychodów byłoby więc niezgodne z art. 15 ust. 1 ustawy o CIT, ponieważ ratio legis tych przepisów wyklucza przenoszenie konsekwencji błędów podatnika na Skarb Państwa. W konsekwencji skarga spółki została oddalona.

Autorka jest współpracowniczką zespołu zarządzania wiedzą podatkową firmy Deloitte

Katarzyna Smoleń

doradca podatkowy, menedżerka w dziale Doradztwa Podatkowego Deloitte

Uznanie wydatku za koszt uzyskania przychodu bywa często niejednoznaczne i wymaga indywidualnej analizy. Potwierdzają to liczne spory dotyczące prawa zaliczenia do kosztów uzyskania przychodu różnorodnych wydatków związanych z procedurami reklamacyjnymi, gwarancyjnymi czy naprawą błędów popełnionych przez podatników podczas świadczenia usług lub dostaw towarów w ramach działalności gospodarczej. W analizowanym orzeczeniu WSA w Warszawie przyjął stanowisko konserwatywne, odmawiając spółce prawa do odliczenia kosztów związanych z technicznymi i ludzkimi niedociągnięciami w obsłudze platformy rezerwacyjnej. Sąd, a wcześniej dyrektor KIS, uznały je za działania negatywne, które nie miały wpływu na osiągnięcie przychodu, nie chroniły jego źródła ani tym bardziej nie zabezpieczały go przed uszczerbkiem.

Warto jednak zauważyć, że w praktyce interpretacyjnej zdarzały się przypadki, w których organy skarbowe akceptowały traktowanie podobnych kosztów jako kosztów uzyskania przychodów, zwłaszcza gdy:

∑ nie były one wprost wynikiem nieprawidłowego działania podatnika, czyli nie stanowiły bezpośrednich efektów jego działań lub zaniechań (por. interpretację dyrektora KIS z 28 stycznia 2022 r., 0111-KDIB1-1.4010.605.2021.1.AW) oraz

∑ nie znalazły się w katalogu negatywnym zawartym w art. 16 ust. 1 ustawy o CIT, szczególnie nie będąc karami umownymi ani odszkodowaniami z tytułu wad dostarczonych towarów lub świadczonych usług (pkt 22 przedmiotowego artykułu).

W omawianym przypadku spółka argumentowała, że nie jest w stanie w pełni kontrolować ryzyka wystąpienia błędów w obsłudze platformy rezerwacyjnej, wskazując np., że zjawisko overbookingu najczęściej wynika z opóźnień w przekazywaniu informacji o dostępności pokoi przez obiekty turystyczne. Spółka dodatkowo podniosła, że przedmiotowe wydatki nie zostały wymienione w art. 16 ust. 1 ustawy o CIT jako niestanowiące kosztów uzyskania przychodów, jednak organy podatkowe nie podjęły polemiki w tej kwestii, koncentrując się na fundamentalnym braku wpływu tych wydatków na zdolność spółki do generowania przychodów (tj. oceniając je jako niespełniające definicji kosztów uzyskania przychodów z art. 15 ust. 1 ustawy o CIT).

Czy o zakwestionowaniu stanowiska spółki ostatecznie przesądziła użyta nomenklatura i wielokrotne posłużenie się terminem „błędy”? Być może. Ugruntowana linia orzecznicza wskazuje bowiem, że organy podatkowe nie chcą premiować podatników za niedociągnięcia i pomyłki popełnione podczas prowadzenia działalności gospodarczej.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1529440-Wydatki-wynikajace-z-bledow-i-pomylek-nie-sa-kosztem-podatkowym.html

 4. Ministerstwo Finansów wydało interpretacje ogólne w sprawie WHT

10 lutego 2025 | Dodatek | Jacek Wojtach Daria Górka

Ostatnie interpretacje ogólne w sprawie podatku u źródła zmieniają sytuację podatników i płatników. Dotyczą one przesłanek zastosowania zwolnienia przy wypłacie dywidend i innych zysków z udziałów osób prawnych, a także odsetek i należności licencyjnych.

Koniec 2024 r. upłynął m.in. pod znakiem emocji związanych z wydaniem przez Ministerstwo Finansów (MF) dwóch interpretacji ogólnych w zakresie przepisów dotyczących podatku u źródła (WHT). Było to głośne wydarzenie, gdyż długo przyszło czekać na jakiekolwiek stanowisko MF w sprawie wykładni przepisów o podatku u źródła. Jest to o tyle znamienne, że tym razem postawiono na formę interpretacji ogólnej i to w wersji ostatecznej (nie projektu). Dla przypomnienia: ostatnie oficjalne zabranie głosu przez MF w temacie WHT miało formę projektu objaśnień z 2023 roku.

Czego dotyczył spór
Pierwsza interpretacja ogólna z 15 listopada 2024 r. (DD9.8202.1.2024) dotyczy niektórych warunków stosowania zwolnienia określonego w art. 22 ust. 4 ustawy o CIT, tj. przesłanek zastosowania zwolnienia przy wypłacie dywidend czy innych zysków z udziałów osób prawnych. Od jakiegoś czasu warunek niekorzystania ze zwolnienia z opodatkowania od całości swoich dochodów, budzi bowiem istotne wątpliwości. Trzeba zaznaczyć, że z treści przepisu wynika, iż aby podmiot zagraniczny mógł używać polskich preferencji, nie może korzystać z lokalnego zwolnienia z opodatkowania podatkiem dochodowym od całości swoich dochodów, bez względu na źródło ich osiągania. W żadnym miejscu ustawodawca nie wskazał przy tym, czy chodzi o zwolnienia podmiotowe (tj. dla wszystkich dochodów, przewidziane np. dla funduszy inwestycyjnych) czy także przedmiotowe (jak zwolnienie partycypacyjne z opodatkowania samych dywidend).

Organy podatkowe i w części swoich wyroków sądy administracyjne (np. WSA w Lublinie) do tej pory interpretowały przepisy dotyczące zwolnienia z opodatkowania dywidend, odsetek czy należności licencyjnych szeroko, uwzględniając zarówno zwolnienia podmiotowe, jak i przedmiotowe. Ich stanowisko wskazywało ponadto, że kluczowe jest nie tylko rzeczywiste skorzystanie ze zwolnienia, ale sama opcja jego zastosowania. Gdy się przyjmie taką interpretację, zwolnienie z opodatkowania ww. należności zagwarantowane przez przepisy unijne i implementowane do ustawy o CIT staje się w praktyce martwą regulacją. Zasadą jest bowiem, że zagraniczny wspólnik polskiej spółki, mający siedzibę w innym państwie Unii Europejskiej, ma prawo do korzystania z analogicznego zwolnienia w swoim kraju rezydencji, pomimo że z niego nie korzysta. Dużo kontrowersji wzbudzał też fakt, że w tożsamej sytuacji prawo do zwolnienia posiadałby wspólnik polski (spółka).

W tym samym czasie odmienne stanowisko względem wypłaty dywidend przedstawiało w projekcie objaśnień Ministerstwo Finansów. Proponowano odniesienie kryterium efektywnego opodatkowania wyłącznie do aspektów podmiotowych. Co za tym idzie, podatnicy i płatnicy mieli problemy, w jaki sposób powinni czytać przepisy i czyje stanowisko uwzględniać w rozliczeniach.

MF na temat wypłaty dywidend
Wydana interpretacja ogólna uwzględnia ten problem, odnosząc się bezpośrednio do zasad wynikających z unijnej dyrektywy i polskiej ustawy o CIT, w szczególności do mechanizmów eliminujących wielokrotne opodatkowanie przekazywanych zysków. MF w ww. interpretacji wskazuje, że nie narusza warunku niekorzystania ze zwolnienia z opodatkowania podatkiem dochodowym od całości swoich dochodów, bez względu na źródło ich osiągania, fakt, że odbiorca dywidendy z innego państwa członkowskiego UE lub EOG korzysta ze zwolnienia podatkowego o charakterze przedmiotowym w stosunku do otrzymywanej dywidendy.

Co więcej, wskazano okoliczności, które nie świadczą o tym, że podatnik korzysta ze zwolnienia opodatkowania od całości swoich dochodów w rozumieniu ustawy o CIT:

1) dochodzi do przekazywania zysków w łańcuchu podmiotów w taki sposób, że dywidenda jest co najmniej jednokrotnie opodatkowana na terytorium UE lub EOG, gdy jej rzeczywistym właścicielem jest spółka mająca siedzibę do celów podatkowych poza UE i EOG lub podmiot niespełniający definicji spółki w rozumieniu Dyrektywy PS,

2) brak zapłaty podatku dochodowego przez podatnika w danym roku podatkowym wynika z jego indywidualnej sytuacji (np. rozliczenie straty podatkowej czy osiąganie wyłącznie przychodów z dywidend).

Wygląda zatem na to, że rozsądek wygrał i zarówno podatnicy podatku u źródła (zwłaszcza będący spółkami głównie o funkcjach holdingowych), jak i płatnicy, którzy są spółkami od nich zależnymi, mogą odetchnąć i wchodząc w nowy rok przygotować się do realizacji obowiązków WHT od dywidend z poczuciem bezpieczeństwa względem omawianego wyżej zagadnienia.

Odsetki i należności licencyjne
Po pierwszych pozytywnych emocjach związanych z treścią interpretacji ogólnej dotyczącej dywidend Ministerstwo Finansów wydało interpretacje ogólną 20 listopada 2024 r. (DD9.8202.2.2024) dotyczącą analogicznej kwestii w zakresie odsetek i należności licencyjnych. Dużą kontrowersją jest, że o ile MF przyjął argumentację podatników przy okazji dywidend, o tyle już uznał, że odsetki i należności licencyjne trzeba traktować odmiennie (mimo, że brzmienie tych przepisów w ustawie o CIT jest identyczne). Ten punkt widzenia był już zresztą komunikowany przez MF w trakcie prac w grupach roboczych ze stroną społeczną.

W ocenie ministra finansów w przypadku spółki uzyskującej przychody z tytułu odsetek i należności licencyjnych, będącej jednocześnie rzeczywistym właścicielem takich należności, spełnienie warunku niekorzystania ze zwolnienia z opodatkowania podatkiem dochodowym od całości dochodów, bez względu na źródło ich osiągania, należy oceniać przez pryzmat obowiązujących w kraju jej rezydencji podatkowej przepisów prawa podatkowego lub przez pryzmat przyznanych (np. na podstawie decyzji administracyjnej) przez administrację podatkową tego kraju takiemu podmiotowi szczególnych preferencji podatkowych.

Co to w praktyce oznacza? Płatnicy zobowiązani do poprawnego obliczenia, pobrania i wpłacenia WHT do urzędu skarbowego będą zmuszani do analizowania zasad podatkowych obowiązujących w obcych jurysdykcjach, co będzie się wiązało z koniecznością poświęcenia na to istotnego dodatkowego czasu. Jednak niezależnie od tego, nie będzie pewności, czy przepisy te zostały odczytane w sposób odpowiedni, gdyż sporządzone są w obcym języku, a tłumaczenie może nie być dokładne. W związku z tym w przypadku bardziej materialnych kwot konieczne może być skorzystanie z konsultacji z lokalnym doradcą. Wtedy już nie tylko dodatkowy czas wchodzi w grę, ale także inne koszty, w tym koszty takiego doradcy. I żeby tego było mało, MF nakazuje na koniec nie tylko weryfikować ustawy, ale także indywidualne decyzje administracyjne wydane dla konkretnego podatnika. Płatnicy będący spółkami zależnymi często nie mają wglądu do bardziej ogólnych danych związanych z działalnością wspólnika, a co dopiero mówić o dokumentach będących podstawą szczególnych preferencji.

Moc wiążąca interpretacji
Interpretacje ogólne MF mają walor ochronny przed działaniami organów podatkowych w stosunku do podmiotów, które stosują się do ich treści. Jest to ważne przede wszystkim w odniesieniu do tych fragmentów interpretacji, które przewidują stanowisko bardziej liberalne (dodajmy: trafne) niż wcześniejsze orzecznictwo organów podatkowych lub części sądów.

Interpretacje ogólne nie są natomiast źródłem powszechnie obowiązującego prawa, co oznacza, że organy podatkowe nie mogą powoływać się na ich treść przy określaniu zobowiązania podatkowego płatnikom lub podatnikom. Tyle w teorii, ponieważ dość powszechnym zjawiskiem w praktyce jest uzasadnianie przez organy podatkowe swoich tez dokumentami takimi jak projekty objaśnień, mimo że nie można wywodzić z nich jakichkolwiek obowiązków dla przedsiębiorców. Istnieje więc bardzo duże prawdopodobieństwo, że podobnie będzie w przypadku wydanych interpretacji ogólnych.
Polscy płatnicy nie będą też w stanie wykorzystywać interpretacji ogólnych jako podstawy prawnej swoich roszczeń w stosunku do zagranicznych podatników. Dotyczy to m.in. żądania przedłożenia określonych dokumentów, celem zastosowania zwolnienia z WHT. Paradoksalnie więc, mimo że w odniesieniu do odsetek i należności licencyjnych bezpieczne będzie pozyskanie szeregu danych wymienionych w interpretacji ogólnej, to płatnicy nie będą w stanie wymusić przedłożenia tych dokumentów, powołując się na tę interpretację. Wbrew poglądom reprezentowanym często przez organy podatkowe, płatnicy mają w większości przypadków ograniczoną wiedzę o swoich zagranicznych pryncypałach, a ci niechętnie dzielą się szczegółowymi informacjami. Podejście zaprezentowane w interpretacji ogólnej niejednokrotnie postawi więc w jeszcze bardziej w niekomfortowej sytuacji polskich głównych księgowych i dyrektorów finansowych.

Na koniec dnia pozostaje pewien niesmak. Z jednej strony należy się cieszyć z potwierdzenia pozytywnego stanowiska co do dywidendowej interpretacji warunku niekorzystania ze zwolnienia z opodatkowania podatkiem dochodowym od całości swoich dochodów, bez względu na źródło ich osiągania. Z drugiej strony rozczarowanie wzbudza prezentowane przez MF podejście do wypłaty odsetek i należności licencyjnych. Miejmy nadzieję, że w dalszym ciągu trwające prace grup roboczych nad pozostałymi tematami WHT pozwolą osiągnąć satysfakcjonujący MF i przedsiębiorców kompromis.

Jacek Wojtach – doradca podatkowy, Managing Associate w Tomczykowski Tomczykowska sp. z o.o.

Daria Górka – doradca podatkowy, Senior Associate w Tomczykowski Tomczykowska sp. z o.o.

Podstawa prawna

art. 21 ust. 3 oraz art. 22 ust. 4 ustawy z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (tekst jedn. Dz.U. z 2023 r., poz. 2805 ze zm.)

https://archiwum.rp.pl/artykul/1529438-Ministerstwo-Finansow-wydalo-interpretacje-ogolne-w-sprawie-WHT.html

 5. Wypłata zysku przez spółkę komandytową – obowiązki płatnika PIT

11 lutego 2025 | Biznes: Bezpieczna Firma | Marcin Szymankiewicz

Spółka komandytowa wypłacająca zysk wspólnikom – osobom fizycznym przekazuje kwoty pobranych zaliczek oraz zryczałtowanego podatku na rachunek urzędu skarbowego. Przesyła też do urzędu roczną deklarację PIT-8AR.

Spółki komandytowe mające siedzibę lub zarząd na terytorium Polski są odrębnymi podatnikami CIT (zob. art. 1 ust. 3 pkt 1 ustawy o CIT). Jak wskazał dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji indywidualnej z 19 września 2024 r. (0114-KDIP3-1.4011.766. 2022.8), „(…) Spółki komandytowe stały się odrębnymi, samodzielnymi podatnikami podatku dochodowego od osób prawnych. Innymi słowy, spółka komandytowa przestała być spółką transparentną podatkowo. W konsekwencji działalność prowadzona przez spółkę komandytową nie może być traktowana jak działalność prowadzona przez wspólnika (…)”.

Przychód z kapitałów pieniężnych
Ustawa o PIT wymienia kilka źródeł przychodów. I tak odrębnym źródłem przychodów, stosownie do art. 10 ust. 1 pkt 7 tej ustawy, są kapitały pieniężne i prawa majątkowe, w tym odpłatne zbycie określonych praw majątkowych. Z kolei w myśl art. 17 ust. 1 pkt 4 in principio ustawy o PIT za przychody z kapitałów pieniężnych uważa się dywidendy i inne przychody z tytułu udziału w zyskach osób prawnych faktycznie uzyskane z tego udziału.

Przez udział w zyskach osób prawnych należy rozumieć m.in. udział w zyskach spółek komandytowych – art. 5a pkt 31 ustawy (por. interpretację indywidualną dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 22 stycznia 2024 r., 0115-KDIT1.4011. 813.2023.1.JG). Przychody uzyskane przez komandytariusza (osobę fizyczną) z tytułu zysku wypracowanego przez spółkę komandytową należy więc zakwalifikować do przychodów z kapitałów pieniężnych (por. interpretację indywidualną dyrektora KIS z 19 września 2024 r., 0114-KDIP3-1.4011.766. 2022.8).

19 proc. PIT
Dochodem (przychodem) z udziału w zyskach osób prawnych jest dochód (przychód) faktycznie uzyskany z tego udziału (zob. art. 24 ust. 5a zdanie wstępne ustawy o PIT).

Dyrektor KIS wskazał w interpretacji indywidualnej z 28 marca 2024 r. (0114-KDIP3-1.4011.102.2024.2.BS): „(…) Za dochód faktycznie uzyskany należy uznać taki dochód, którym podatnik może sam rozporządzać, a więc dochód rzeczywiście mu wypłacony lub pozostawiony do dyspozycji (…)”.

Na podstawie art. 30a ust. 1 pkt 4 i ust. 6 ustawy o PIT od uzyskanych dochodów (przychodów) z dywidend i innych przychodów z tytułu udziału w zyskach osób prawnych pobiera się 19-proc. zryczałtowany podatek dochodowy. Podatek ten pobiera się bez pomniejszania przychodu o koszty uzyskania.

Dochodów (przychodów) tych nie łączy się z dochodami opodatkowanymi wg skali podatkowej (zob. art. 30a ust. 7 ustawy o PIT).

Pomniejszenie podatku u komplementariusza
Zryczałtowany podatek od przychodów uzyskiwanych przez komplementariusza z tytułu udziału w zyskach spółki komandytowej pomniejsza się o kwotę odpowiadającą iloczynowi procentowego udziału komplementariusza w zysku tej spółki i podatku należnego od dochodu tej spółki za rok podatkowy, z którego przychód z tytułu udziału w zysku został uzyskany (zob. art. 30a ust. 6a ustawy o PIT). Kwota tego pomniejszenia nie może przekroczyć kwoty zryczałtowanego 19-proc. podatku (zob. art. 30a ust. 6b ustawy o PIT). Zasady te stosuje się również w przypadku, gdy przychód z tytułu udziału w zysku spółki komandytowej za dany rok podatkowy zostanie uzyskany przez komplementariusza w innym roku niż rok następujący po danym roku podatkowym, jednak nie dłużej niż przez pięć kolejnych lat podatkowych, licząc od końca roku podatkowego następującego po roku, w którym zysk został osiągnięty (art. 30a ust. 6c ustawy o PIT). Dotyczy to także podatku dochodowego od przychodów (dochodów) komplementariusza z likwidacji spółki komandytowej albo z jego wystąpienia z takiej spółki (art. 30a ust. 6d ustawy o PIT). W przypadku komplementariusza uzyskującego przychody z tytułu prawa do udziału w zysku w więcej niż jednej spółce komandytowej pomniejszenie przysługuje w odniesieniu do podatku od przychodów uzyskiwanych odrębnie z każdej z tych spółek (zob. art. 30a ust. 6e ustawy o PIT). Przedmiotowego pomniejszenia nie stosuje się do komandytariusza.

Pobór i odprowadzenie podatku
Obowiązek poboru tego zryczałtowanego podatku oraz jego wpłaty do urzędu skarbowego ciąży na spółce komandytowej jako płatniku. Płatnicy (osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą, osoby prawne i ich jednostki organizacyjne oraz jednostki organizacyjne niemające osobowości prawnej) są bowiem obowiązani pobierać zryczałtowany podatek dochodowy od dokonywanych wypłat (świadczeń) lub stawianych do dyspozycji podatnika pieniędzy lub wartości pieniężnych m.in. z dywidend i innych przychodów z tytułu udziału w zyskach osób prawnych.

Płatnicy (tacy jak spółki komandytowe):

∑ przekazują kwoty pobranych zaliczek na podatek oraz kwoty zryczałtowanego podatku w terminie do 20. dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym pobrano zaliczki (podatek) – na rachunek urzędu skarbowego, przy pomocy którego naczelnik urzędu skarbowego właściwy według siedziby bądź miejsca prowadzenia działalności, gdy płatnik nie posiada siedziby (zob. art. 42 ust. 1 ustawy o PIT);

∑ w terminie do końca stycznia roku następującego po roku podatkowym są obowiązani przesłać do właściwego urzędu skarbowego roczne deklaracje zbiorcze według ustalonego wzoru (tj. PIT-8AR) (zob. art. 42 ust. 1a ustawy o PIT).

Przykład

Y spółka z ograniczoną odpowiedzialnością spółka komandytowa (spółka komandytowa, w której komplementariuszem jest spółka z o.o.) jest podatnikiem CIT oraz podlega w Polsce nieograniczonemu obowiązkowi podatkowemu od całości swoich dochodów. Spółka komandytowa powstała w styczniu 2024 r. Rokiem podatkowym spółki komandytowej jest rok kalendarzowy. Spółka nie wybrała tzw. estońskiego CIT.

Wspólnikami w spółce komandytowej są: komplementariusz (Y spółka z o.o., posiadająca siedzibę w Polsce oraz podlegająca nieograniczonemu obowiązkowi podatkowemu w Polsce) oraz komandytariusz (osoba fizyczna, zamieszkała w Polsce oraz podlegająca nieograniczonemu obowiązkowi podatkowemu w Polsce). Komandytariusz posiada 70 proc. udziałów w Y spółce z o.o. będącej komplementariuszem oraz jest członkiem zarządu tej spółki z o.o. Za 2024 r. spółka komandytowa wypracowała zysk (w trakcie 2024 r. wspólnikom nie były wypłacane zaliczki na poczet zysku). Obecnie spółka zamierza podjąć stosowną uchwałę w sprawie podziału zysku.

W związku z wypłatą w 2025 r. komandytariuszowi (osobie fizycznej) zysku wypracowanego przez spółkę komandytową za rok 2024 spółka komandytowa powinna od tych przychodów komandytariusza (kwalifikowanych jako przychody z kapitałów pieniężnych) pobrać zryczałtowany 19-proc. PIT i wpłacić go do urzędu skarbowego, a po zakończeniu roku podatkowego przesłać do urzędu skarbowego deklarację PIT-8AR.

Autor jest doradcą podatkowym

PREFERENCJE

Zwolnienie podatkowe dla komandytariusza

Na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 51a ustawy o PIT wolne od podatku dochodowego są kwoty stanowiące 50 proc. przychodów uzyskanych przez komandytariusza z tytułu udziału w zyskach w spółce komandytowej mającej siedzibę lub zarząd na terytorium Polski (z wyjątkiem przychodów uzyskiwanych przez komandytariusza z wypłat podzielonych zysków spółki osiągniętych w okresie opodatkowania ryczałtem od dochodów spółek, zgodnie z przepisami rozdziału 6b ustawy o CIT). Zwolnieniem może być jednak objęte nie więcej niż 60 tys. zł w roku podatkowym odrębnie z tytułu udziału w zyskach w każdej takiej spółce komandytowej, w której podatnik jest komandytariuszem.

Jak wynika z art. 21 ust. 40 ustawy o PIT, zwolnienia tego nie stosuje się do komandytariusza spółki komandytowej mającej siedzibę lub zarząd na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, który:

1) posiada bezpośrednio lub pośrednio co najmniej 5 proc. udziałów (akcji) w spółce posiadającej osobowość prawną lub spółce kapitałowej w organizacji będących komplementariuszem w tej spółce komandytowej lub

2) jest członkiem zarządu:

a) spółki posiadającej osobowość prawną lub spółki kapitałowej w organizacji będących komplementariuszem w tej spółce komandytowej, lub

b) spółki posiadającej bezpośrednio lub pośrednio co najmniej 5 proc. udziałów (akcji) w spółce posiadającej osobowość prawną lub spółce kapitałowej w organizacji będących komplementariuszem w tej spółce komandytowej, lub

3) jest podmiotem powiązanym w rozumieniu art. 23m ust. 1 pkt 4 ustawy o PIT z członkiem zarządu lub wspólnikiem spółki posiadającej bezpośrednio lub pośrednio co najmniej 5 proc. udziałów (akcji) w spółce posiadającej osobowość prawną lub spółce kapitałowej w organizacji będących komplementariuszem w tej spółce komandytowej.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1529580-Wyplata-zysku-przez-spolke-komandytowa—obowiazki-platnika-PIT.html

 

Budownictwo i PZP | Prasówka | 6.02.2025 r.

TVN24

Uprawnienia na maszyny budowlane. Resort szykuje zmiany

Źródło:PAP

We wtorek Ministerstwo Rozwoju i Technologii opublikowało projekt ustawy zakładający uregulowanie kwestii nabywania uprawnień do obsługi maszyn wykorzystywanych w pracach ziemnych, drogowych czy budowlanych. Nowe przepisy określą zasady prowadzenia szkoleń, egzaminów, a także warunków, jakie należy spełnić, by ubiegać się o uprawnienia.

Projekt ustawy o zasadach nabywania uprawnień do obsługi maszyn stosowanych do prac ziemnych, budowlanych, drogowych i innych oraz montażu i demontażu rusztowań przewiduje ustawowe uregulowanie kwestii, które obecnie regulowane są w rozporządzeniu Ministra Gospodarki z 2001 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy podczas eksploatacji maszyn i innych urządzeń technicznych do robót ziemnych, budowlanych i drogowych.

Jak wskazano w ocenie skutków regulacji, rozporządzenie sprzed ponad 20 lat nie określa jednak zakresu programowego szkoleń, sposobu, trybu i zakresu przeprowadzania egzaminu weryfikującego wiedzę osoby zainteresowanej nabyciem uprawnień, wzoru wniosku o przystąpienie do egzaminu, składu komisji egzaminacyjnej i wymagań wobec osób wchodzących w skład tych komisji, wysokości opłat związanych z nabyciem uprawnień, zasad prowadzenia wykazu osób uprawnionych czy możliwości wydania duplikatu lub wymiany książki operatora oraz opłat z tym związanych.

„Brak właściwej delegacji ustawowej nie pozwala na nowelizację przedmiotowego rozporządzenia w rozszerzeniu i opisaniu tych wymagań. Niestety brak stosownych przepisów w tym zakresie powoduje problemy interpretacyjne. Dlatego, Sieć Badawcza Łukasiewicz – Warszawski Instytut Technologiczny wskazany w ww. rozporządzeniu do realizacji zadania wynikającego z ww. rozporządzenia, określił niezbędne przepisy w swoim Regulaminie wewnętrznym oraz w Wykazie opłat” – wskazano w OSR. Zaznaczono, że wymagania te powinny jednak wynikać z przepisów prawa, a nie z wewnętrznych regulaminów Instytutu.

Uprawnienia na nowych zasadach
Projekt ustawy przewiduje określenie wykazu maszyn stosowanych do prac ziemnych, budowlanych, drogowych i innych, do których obsługi wymagane jest uzyskanie uprawnień oraz wykazu rusztowań, do których montażu i demontażu wymagane jest uzyskanie uprawnień. Ustawa ma też określić zakres tych uprawnień.

Projektowane przepisy mają też regulować prowadzenie szkoleń w tym zakresie, przeprowadzanie egzaminu sprawdzającego kwalifikacje, w tym warunki, które musi spełnić osoba przystępująca do egzaminu, a także wysokość opłat pobieranych za przeprowadzenie egzaminu i egzaminu poprawkowego.

Przedmiotem projektowanych regulacji ma też być potwierdzanie uprawnień, w tym wydawanie karty operatora oraz prowadzenie wykazu osób uprawnionych. Określony ma być również podmiot wykonujący te zadania, a także sposób sprawowania nad nim nadzoru i kontroli.

https://tvn24.pl/biznes/dla-pracownika/uprawnienia-na-maszyny-budowlane-w-2025-roku-resort-rozwoju-szykuje-nowe-przepisy-st8292113

Rynek Infrastruktury

GDDKiA „nie wyklucza”, korzystania z wyroku TSUE w sprawie wykonawców pozaunijnych

Autor: Elżbieta Pałys | Data publikacji: 03-02-202
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad analizuje możliwość stosowania w swoich przetargach wyroku TSUE pozwalającego na niedopuszczanie do unijnych zamówień firm z krajów trzecich. „Nie wyklucza”, że będzie stosować go w swoich przetargach. Inwestor kolejowy, który jako pierwszy ten wyrok zastosował, nie planuje czynić z tego reguły. W przyszłości decyzję zamierza podejmować indywidualnie dla każdego przetargu. Branża tymczasem oczekuje systemowego rozwiązania w tej kwestii.
Wyrok TSUE z października 2024 r. potwierdził, że zamawiający z Unii Europejskiej mają prawo nie dopuszczać do udziału w ogłaszanych postępowaniach podmiotów z tzw. krajów trzecich. Branża budowlana zobaczyła w tym szansę na wyrównanie konkurencji w walce o zamówienie publiczne. Liczyła na zmianę w praktyce krajowych zamawiających. Nie od razu ona nastąpiła.

PLK – kontynuacja będzie, albo nie

Pierwszym zamawiającym, który zdecydował się na skorzystanie z wyroku była PKP PLK, która nie dopuściła firm pozaunijnych do przetargu w sprawie modernizacji linii kolejowej Białystok – Ełk. – Zdecydowaliśmy tak w przypadku bardzo dużego przetargu o wartości 6 mld zł, realizowanego w miejscu bardzo istotnym pod względem sytuacji strategicznej – wyjaśniał podczas EEC Trends w Warszawie Piotr Wyborski – prezes PKP PLK. Jak tłumaczył, inwestor brał tu pod uwagę m.in. kwestie związane z bezpieczeństwem, w tym również cyfrowym, np. związanym z systemami sterowania ruchem kolejowym. Inwestor, ograniczając rynek jedynie do przedsiębiorców unijnych, chciał zminimalizować ryzyko związane z ewentualnym powierzeniem ważnej inwestycji „podmiotowi nieznanemu PLK, finansowanemu przez państwo nie działające w pełni na zasadach rynkowych”.

– Nie wpłynęły żadne odwołania, żadne skargi na ten tryb. Nie wpłynęły też skargi na wielkość postępowania, co potwierdza, że rynek pozytywnie przyjął tego typu decyzje – stwierdził Piotr Wyborski. Mimo to kolejowy inwestor nie zamierza korzystać w wyroku TSUE we wszystkich planowanych przetargach. – Będziemy indywidualnie decydować, na podstawie analizy ryzyka, czy tego typu zapisy będziemy wprowadzać do naszych postępowań przetargowych – powiedział prezes PKP PLK.

GDDKiA może będzie stosować, a może nie

Inaczej wygląda sytuacja w GDDKiA. Największy publiczny inwestor drogowy do tej pory nie zdecydował się na skorzystanie z wyroku Europejskiego Trybunału. GDDKiA zakomunikowała wręcz, że nie planuje tego robić, do czasu pojawienia się odpowiednich regulacji.

Ta deklaracja spotkała się ze zdziwieniem i oburzeniem branży. – To szokujące, ale z perspektywy GDDKiA (…) wydaje się obojętne, czy współpracuje z egzotycznym wykonawcą z Azji (…) czy z krajową spółką, która płaci w Polsce podatki, dysponuje własnym sprzętem i inwestuje dziesiątki milionów złotych w rozwój kadry – mówił na łamach Rynku Infrastruktury dr Damian Kaźmierczak z Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Podczas dyskusji w czasie EEC w Warszawie Tomasz Kwieciński, radca Generalnego Dyrektora w GDDKiA zaprezentował nieco bardziej łagodne stanowisko. Jak powiedział, Dyrekcja analizuje kwestie związane z możliwością niedopuszczania do przetargów podmiotów pozaunijnych. – Niewykluczone, że też będziemy je wdrażać w naszych postępowaniach – powiedział przedstawiciel drogowego inwestora. Zaznaczył przy tym, że dla zamawiającego kluczowa jest możliwość weryfikowania podmiotów, które stają do przetargu. Na dziś, jak mówił, ocena potencjału wykonawcy odbywa się w oparciu o złożone deklaracje.

Branża oczekuje wspólnego podejścia

Z pewnością problem z weryfikacją konkurencji z odległych krajów widzą również wykonawcy, którzy od dawna podkreślali, że nasz rynek jest nadmiernie otwarty także na tzw. firmy-teczki, bez realnego potencjału. Dla nich wyrok TSUE był nadzieją na zmianę.

– Branża przyjęła wyrok TSUE z dużym optymizmem, entuzjastycznie – mówiła Marita Szustak, prezes Izby Gospodarczej Transportu Lądowego oraz prezes zarządu TracTec Construction. Jak mówiła, jest on bardzo istotny „dla krajów gościnnych, otwartych, a Polska jest w czołówce tej otwartości”. Przyznała, że branżę cieszy fakt, że z możliwości potwierdzonej w wyroku TSUE skorzystała PKP PLK, jednak nie cieszy już informacja, że w przyszłości po tę możliwość inwestor zamierza sięgać wybiórczo.

– Rynek oczekiwał, że będzie to rozwiązanie systemowe – powiedziała szefowa IGTL. – Z niepokojem patrzymy, że PLK będzie się zastanawiać [czy wykluczać na podstawie wyroku TSUE– dop. red.], GDDKiA ciągle się zastanawia, a w tym samym czasie w dość wrażliwym sektorze – energetycznym – firma turecka wygrywa przetarg – powiedziała Marita Szustak. – Widzę tu brak konsekwencji i rozwiązań systemowych. Liczyliśmy, że to będzie standard, a nie rozwiązanie okazjonalne – podsumowała przedstawicielka branży.

Być może problem rozwiążą dopiero zmiany w przepisach Prawa zamówień publicznych, które zaproponowało Ministerstwo Infrastruktury, a które wprowadzają do ustawy zapisy, których sens wynika z wyroku Europejskiego Trybunału. Za wprowadzeniem tych zmian opowiada się Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa. – Widzimy, że różnie zachowują się zamawiający podlegli temu samemu ministerstwu – mówiła niedawno naszemu portalowi prezes OIGD. Zauważyła przy tym, że sądząc po zachowaniu największych zamawiających, nie należy się spodziewać, że wyrok będą stosować mniejsi zamawiający, którzy także realizują strategiczne inwestycje. – Według mnie, musi to być bezwzględnie zapisane w ustawie Prawo zamówień publicznych – mówiła Rynkowi Infrastruktury Barbara Dzieciuchowicz. Inaczej, jej zdaniem zamawiający nie będą na siebie brali ryzyka ewentualnych sporów.

Wykonawcy nie maja wątpliwości

O tym, że wyrok TSUE należy wdrożyć do zamówień publicznych są przekonani wykonawcy. – Krajobraz gospodarki świata zmierza coraz bardziej w kierunku ograniczeń handlowych – wskazywał Wojciech Trojanowski, członek zarządu firmy Strabag. – Dlaczego europejskie pieniądze miałyby być wydawane na równych prawach, z równym dostępem podmiotom spoza Unii Europejskiej – pytał. Jak stwierdził, wyrok TSUE jest stosowany przez wiele krajów unijnych.

Możliwość wykluczania wykonawców z krajów trzecich jest także elementem profesjonalizacji zamówień publicznych. – Nie do końca rozumiemy jakimi kryteriami przy ofertowaniu kieruje się konkurencja z zewnątrz. Podchodząc realnie do rynku, który znamy od 55 lat widzieliśmy, że coś jest nie do zrobienia za tę kwotę, która była oferowana przez firmy spoza Unii – mówił, odnosząc się do doświadczeń z przetargów, Cezary Łysenko, członek zarządu spółki Budimex.

Wykonawcy nie obawiają się też, że zamkniecie drzwi przed częścią wykonawców spowoduje, że na krajowym rynku wzrosną ceny. – Mamy dojrzały rynek inwestycyjny i rynek wykonawczy na terenie Polski i Unii Europejskiej. Tu nikt nie oferuje ponad miarę, każdy liczy się z realiami rynku. Umiemy kalkulować ceny materiałów i koszty robocizny – mówił przedstawiciel Budimeksu.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/gddkia-nie-wyklucza-korzystania-z-wyroku-tsue-w-sprawie-wykonawcow-pozaunijnych-94177.html

Rzeczpospolita

 1. Konflikt interesów w zamówieniach udzielanych w ramach projektów unijnych

Tomasz Picheta | Publikacja: 31.01.2025 05:20

Przestrzeganie procedur przy udzielaniu zamówień realizowanych w ramach projektów unijnych należy do kluczowych obowiązków beneficjenta, a nieprawidłowości z tym związane są jedną z najczęstszych przyczyn orzekania o konieczności zwrotu dofinansowanie.

Wśród procedur, o których trzeba pamiętać jest również obowiązek przeciwdziałania wystąpieniu konfliktu interesów.

Konflikt interesów
Konflikt interesów to sytuacja, w której bezstronność i niezależność osób zaangażowanych w proces przygotowania lub prowadzenia postępowania o udzielenie zamówienia lub mogących wpłynąć na wynik tego postępowania jest bezpośrednio lub pośrednio zagrożona przez ich interesy osobiste, finansowe lub ekonomiczne. W powyższy sposób konflikt interesów definiują obowiązujące beneficjentów przepisy Wytycznych dotyczących kwalifikowalności wydatków na lata 2021–2027 (pkt 6 sekcji 3.2.2.).

Jednocześnie, stosownie do postanowień pkt 7 i 8 sekcji 3.2.2 Wytycznych, w celu uniknięcia konfliktu interesów, w przypadku beneficjentów, którzy nie są zamawiającymi w rozumieniu prawa zamówień publicznych (PZP), zamówienia nie mogą być udzielane podmiotom powiązanym z nim osobowo lub kapitałowo, z wyłączeniem zamówień sektorowych i zamówień określonych w sekcji 3.2.1 pkt 2 lit. i-k.

Czynności związane z przygotowaniem oraz przeprowadzeniem postępowania o udzielenie zamówienia wykonują osoby zapewniające bezstronność i obiektywizm. Osoby te składają oświadczenie w formie pisemnej lub w formie elektronicznej (w rozumieniu odpowiednio art. 78 i art. 78¹ Kodeksu cywilnego) o braku istnienia albo braku wpływu powiązań osobowych lub kapitałowych z wykonawcami na bezstronność postępowania, polegających na:

a) uczestniczeniu w spółce jako wspólnik spółki cywilnej lub spółki osobowej, posiadaniu co najmniej 10 proc. udziałów lub akcji (o ile niższy próg nie wynika z przepisów prawa), pełnieniu funkcji członka organu nadzorczego lub zarządzającego, prokurenta, pełnomocnika,

b) pozostawaniu w związku małżeńskim, w stosunku pokrewieństwa lub powinowactwa w linii prostej, pokrewieństwa lub powinowactwa w linii bocznej do drugiego stopnia, lub związaniu z tytułu przysposobienia, opieki lub kurateli albo pozostawaniu we wspólnym pożyciu z wykonawcą, jego zastępcą prawnym lub członkami organów zarządzających lub organów nadzorczych wykonawców ubiegających się o udzielenie zamówienia,

c) pozostawaniu z wykonawcą w takim stosunku prawnym lub faktycznym, że istnieje uzasadniona wątpliwość co do ich bezstronności lub niezależności w związku z postępowaniem o udzielenie zamówienia.

Wskazówki interpretacyjne
Otwarty charakter przesłanek, które należy oceniać w celu stwierdzenia istnienia powiązań między osobami zaangażowanymi w postępowanie o udzielenie zamówienia a wykonawcami powoduje, że proces wykładni wskazanych wyżej przepisów należy prowadzić w sposób możliwie szeroki, ze szczególnym uwzględnieniem prawa unijnego oraz wytycznych Komisji Europejskiej. W przepisach tych zawarte są bowiem trudne do przecenienia wskazówki interpretacyjne nie tylko w zakresie dotyczącym tego, jak należy rozumieć samo pojęcie konfliktu interesów, ale także co do tego jak należy postępować, aby taki konflikt został wykryty. Pod tym względem, szczególnie istotną wartość mają Wytyczne Komisji dotyczące unikania konfliktów interesów i zarządzania takimi konfliktami na podstawie rozporządzenia finansowego 2021/C 121/01). Gdy zaś chodzi o ustawodawstwo unijne to wskazać tu przede wszystkim trzeba na rozporządzenie finansowe 2018/1046, obecnie zastąpione przez rozporządzenie finansowe 2024/2509, a także uzupełniająco na Dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/24/UE.

WAŻNE!
Zgodnie z art. 279 zdanie drugie rozporządzenia finansowego 2024/2509: Odesłania do uchylonego rozporządzenia traktuje się jako odesłania do niniejszego rozporządzenia zgodnie z tabelą korelacji znajdującą się w załączniku II. Oznacza to, że wszelkie odwołania do nieobowiązującego już rozporządzenia finansowego 2018/1046 zawarte m.in. w umowach o dofinansowanie, wytycznych lub innych dokumentach należy traktować jako odnoszące się do nowego rozporządzenia finansowego 2024/2509.

W myśl art. 61 ust. 3 rozporządzenia finansowego 2024/2509, konflikt interesów istnieje wówczas, gdy bezstronne i obiektywne pełnienie funkcji podmiotu upoważnionego do działań finansowych lub innej osoby, o których mowa w ust. 1, jest zagrożone z uwagi na względy rodzinne, emocjonalne, sympatie polityczne lub związki z jakimkolwiek krajem, interes gospodarczy lub jakiekolwiek inne bezpośrednie lub pośrednie interesy osobiste. Podobnie szeroka i otwarta jest również definicja konfliktu interesów zawarta w ww. dyrektywie.

Podmiotem upoważnionym w rozumieniu powyższego przepisu będą więc wszystkie podmioty biorące udział w wydatkowaniu budżetu UE. Beneficjenci realizujący projekty dofinansowane ze środków unijnych także zaliczają się do tej grupy.

Rozważając pojęcie bezpośrednich lub pośrednich interesów nie należy ograniczać się jedynie do korzyści materialnych, gdyż pojęcie to odnosi się także do wszelkich innych, możliwych korzyści o charakterze nieekonomicznym. Co więcej, do konfliktu interesów może dojść nawet w przypadku, gdy dana osoba zaangażowana po stronie zamawiającego w rzeczywistości nie odnosi żadnych korzyści z tytułu zaistniałej sytuacji – wystarczy, że zaistniałe okoliczności będą zagrażały bezstronnemu i obiektywnemu pełnieniu przez nią powierzonych jej funkcji.

Przykłady konfliktu interesów
W dokumencie pn. „Zalecenia w zakresie wprowadzania mechanizmów przeciwdziałania i zwalczania nadużyć finansowych w ramach programu Fundusze Europejskie dla Rozwoju Społecznego 2021-2027” z 2 maja 2024 r. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej wśród przykładów wystąpienia konfliktu interesów wskazuje:

– skorzystanie przez oferenta z usług podwykonawcy, zaangażowanego wcześniej przez zamawiającego do przygotowania zamówienia lub jego elementów;

– zatrudnienie przez wybranego wykonawcę pracownika, który wcześniej pracował u zamawiającego oraz brał udział w udzieleniu zamówienia;

– powiązania dostawcy usług w zakresie obsługi zamówień z podmiotem, któremu udzielono zamówienia,

– udzielenie zamówienia osobie, która jednocześnie pełni funkcje nadzorcze u beneficjenta.

Jest to oczywiście tylko katalog otwarty, a podobne przykłady sytuacji, w których może wystąpić konflikt interesów można oczywiście mnożyć.

Przeciwdziałanie konfliktowi interesów
W celu efektywnego zarządzania potencjalnymi, pozornymi lub rzeczywistymi konfliktami interesów, beneficjenci realizujący projekty unijne zobowiązani są zadbać o opracowanie i wdrożenie w swoich organizacjach wewnętrznych procedur mających na celu zapobieganie konfliktom interesów. Procedury te powinny określać w szczególności:

– działania zmierzające do identyfikacji okoliczności, które mogą prowadzić do / lub stanowią konflikt interesów,

– środki organizacyjne i administracyjne mające na celu zarządzanie i zapobieganie takim konfliktom interesów (np. procedurę wewnętrznej kontroli udzielonych zamówień czy też procedurę informowania przełożonych o stwierdzeniu wystąpienia konfliktu interesów),

– mechanizmy dotyczące zapobiegania, wykrywania oraz zarządzania konfliktami interesów (np. podpisywanie odpowiednich deklaracji/oświadczeń o bezstronności oraz określenie procedur prowadzących do weryfikujących prawdziwość tych deklaracji i oświadczeń).

Zważywszy na fakt, że pojęcie konfliktu interesów jest pojęciem nad wyraz pojemnym i częstokroć trudnym do zidentyfikowania, każdy przypadek jego wystąpienia powinien być badany indywidualnie, z uwzględnieniem specyfiki danego zamówienia oraz wszelkich okoliczności towarzyszących procesowi jego udzielenia.

Tomasz Picheta – radca prawny, partner Mazurkiewicz Cieszyński Mazuro i Wspólnicy Adwokaci i Radcowie Prawni sp.k.

Podstawa prawna:

– Wytyczne dotyczące kwalifikowalności wydatków na lata 2021–2027,

– Wytyczne Komisji dotyczące unikania konfliktów interesów i zarządzania takimi konfliktami na podstawie rozporządzenia finansowego 2021/C 121/01),

– Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (Eu, Euratom) 2018/1046 w sprawie zasad finansowych mających zastosowanie do budżetu ogólnego Unii oraz zarządzanie nim w odpowiedni sposób w przypadku jego wystąpienia,

– Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE, Euratom) 2024/2509 z dnia 23 września 2024 r. w sprawie zasad finansowych mających zastosowanie do budżetu ogólnego Unii,

– Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/24/UE z dnia 26 lutego 2014 r. w sprawie zamówień publicznych, uchylająca dyrektywę 2004/18/WE.

W cyklu „Fundusze unijne i pomoc publiczna” opublikowaliśmy w 2024 roku:

26 stycznia 2024 – „Uwaga na różnice w procedurach konkursowych dotyczących środków unijnych”;

23 lutego 2024 – „Spółka nie zwróciła dofinansowania? Może powinien zwrócić Prezes?”;

29 marca 2024 – „Zmiany w pomocy de minimis. Kiedy będą korzyści z wyższych limitów?”;

26 kwietnia 2024 – „Trudno o mediację w sprawach dotyczących zwrotu dofinansowania”;

31 maja 2024 – „Unijne wsparcie warunkowe. Prawie jak dotacja”;

28 czerwca 2024 – „Nadużycia finansowe w projektach unijnych”;

26 lipca 2024 – „Projekt wspierany środkami unijnymi? Uważaj na płatności gotówkowe”;

30 sierpnia 2024 – „Nieprawidłowości ciągłe i powtarzające się”;

27 września 2024 – „Fundusz Rozwoju Regionalnego – podstawy prawne i cele działania”;

25 października 2024 r. – „Przedawnienie zobowiązania do zwrotu dofinansowania – w orzecznictwie wciąż rozbieżności”;

29 listopada 2024 r. – „Nieuzasadniony podział zamówienia przy realizacji projektów z udziałem środków unijnych”;

27 grudnia 2024 r. – „Odmowa zawarcia umowy o dofinansowanie. Protest czy skarga do sądu”.

https://pro.rp.pl/biznes/art41747111-konflikt-interesow-w-zamowieniach-udzielanych-w-ramach-projektow-unijnych

 2. Firmy z Azji mogą zostać odsunięte od rządowych kontraktów drogowych

Adam Woźniak | Publikacja: 05.02.2025 04:52

Branża budowlana domaga się szlabanu dla firm azjatyckich startujących w miliardowej wartości przetargach na budowę dróg. Rząd przygotowuje w tej sprawie zmiany w przepisach.

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) nie wyklucza już sytuacji, w której nie dopuści do udziału w przetargu firm spoza Unii Europejskiej. Tak zasugerował Tomasz Kwieciński, radca generalnego dyrektora w GDDKiA, podczas zorganizowanego na początku tego tygodnia konferencji EEC Trends w Warszawie.


Foto: Rzeczpospolita

To odpowiedź na postulaty branży budowlanej domagającej się bardziej rygorystycznej weryfikacji i zarazem ograniczenia udziału wykonawców nieunijnych w realizacji inwestycji drogowych i kolejowych w Polsce. Ocenia się, że obecnie jedną piątą wszystkich kontraktów w ramach rządowych programów budowy dróg realizują firmy z Azji. Polscy wykonawcy oskarżają ich o nierówną konkurencję.

TSUE już zatrzymał Turków
Punktem wyjścia jest ubiegłoroczny październikowy wyrok TSUE w sprawie tureckiej firmy budowlanej Kolin. Trybunał wskazał, że przedsiębiorcy z państw, które nie zawarły umowy międzynarodowej w sprawie zamówień publicznych, nie mają automatycznego prawa do uczestniczenia w przetargach unijnych. Dotyczy to m.in. takich krajów jak Turcja czy Chiny, które są częstymi uczestnikami polskich przetargów. Zgodnie z wyrokiem, wykonawcy z tych państw nie mogą domagać się traktowania na równi z wykonawcami z UE, a decyzja o ich dopuszczeniu do postępowania należy do zamawiającego.

Kwieciński przyznał na EEC w poniedziałek, że GDDKiA analizuje możliwość wdrożenia podobnych ograniczeń. – Nie wykluczamy, że w przyszłości wprowadzimy podobne rozwiązania do naszych procedur przetargowych – powiedział.

GDDKiA łagodzi stanowisko
Jest to złagodzenie stanowiska GDDKiA, która jeszcze w połowie stycznia raczej wykluczała tego rodzaju zmiany w dotychczasowym sposobie organizacji przetargów. – Dużo istotniejszą kwestią niż możliwość zero-jedynkowego wyłączenia podmiotów spoza UE, byłaby możliwość weryfikacji faktycznego potencjału przyszłego wykonawcy, czyli eliminacja tzw. firm teczek – mówił w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Szymon Piechowiak, rzecznik GDDKiA. Jak przyznał, obecnie postępowanie przetargowe w dużej mierze opiera się na oświadczeniach potencjalnych wykonawców, gdzie możliwość ich kwestionowania jest bardzo ograniczona.

– Jesteśmy jedynym państwem w Unii Europejskiej, gdzie nie ma certyfikacji podmiotów – stwierdził w poniedziałek podczas EEC Wojciech Trojanowski, członek zarządu Strabag. Jak podkreślił, byłaby ona pomocna zarówno dla inwestorów, jak i wykonawców, określając kryteria do spełnienia, by móc realizować wyznaczone zadania.

Polska nie potrafi się bronić
Zdaniem Artura Popko, prezesa Budimeksu, w inwestycjach powinny być określone takie, które są strategiczne dla państwa i do których firmy spoza UE powinny mieć ograniczony dostęp. Albo znacznie dokładniej miałyby być weryfikowane pod kątem potencjału i doświadczenia. – Polska jest największym, a zarazem najbardziej otwartym placem budowy, gdzie zamawiającym bardzo trudno weryfikować rzetelność składanych ofert – powiedział Popko. Nawiązując do certyfikacji przyznał, że wchodząc na niemiecki rynek kolejowy jego firma uzyskała certyfikat dopiero po dwóch latach i zainwestowaniu w sprzęt oraz szkolenia kadry ok. 20 mln zł. – U nas wystarczy wpisać, że ma się referencje. Nikt takich rzeczy nie weryfikuje – dodał.

Problem wydaje się jednak zbliżać do rozwiązania, bo Ministerstwo Infrastruktury na początku stycznia skierowało do Komitetu Stałego Rady Ministrów pismo, by w projekcie ustawy o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych oraz o zmianie niektórych innych ustaw uwzględnić zapisy, które pozwalają na ograniczenie dostępu firm azjatyckich do polskiego rynku, powołując się na wyrok TSUE. Branża budowlana przyjęła ten krok bardzo pozytywnie.

Wygrywają nieuczciwą konkurencją
W drugiej połowie stycznia projektem zajmowała się komisja prawnicza, ale na stronach Rządowego Centrum Legislacji nie ma informacji, jakie zapadły w tej sprawie ustalenia. – Na razie nie wiemy, co się z tym projektem dzieje. Oczekujemy natomiast, że znajdą się w ustawie – Prawo zamówień publicznych te zmiany, które zaproponowało Ministerstwo Infrastruktury. Że zamawiający będzie mógł określać szczegółowe warunki udziału w postępowaniach wykonawców z państw trzecich, tj. spoza UE i Europejskiego Obszaru Gospodarczego – powiedziała „Rzeczpospolitej” Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.

Jak twierdzi, firmy azjatyckie pojawiają się zarówno w przetargach drogowych, jak i kolejowych, ale także w postępowaniach realizowanych w innych sektorach gospodarki, realizując zamówienia idące w miliardy złotych. – Oczekujemy, że będą przepisy pozwalające zamawiającym eliminować wykonawców bez doświadczenia i potencjału zarówno sprzętowego, jak i osobowego. Również takich, którzy dysponując trudnym do sprawdzenia finansowym wsparciem np. swoich rządów, w nierówny sposób konkurują z polskimi wykonawcami – dodaje Dzieciuchowicz.

Kolejarze już się postawili
Jak podkreśla Polski Związek Pracodawców Budownictwa, azjatyckie podmioty nie korzystają z usług polskich dostawców i sprowadzają większość zasobów z Azji jedynie na czas realizacji projektu. Nie nawiązują współpracy z uczelniami wyższymi ani nie dzielą się know-how z polskimi partnerami biznesowymi.

Na razie na zamknięcie drzwi firmom spoza UE w strategicznym przetargu zdecydowała się zarządzająca infrastrukturą kolejową spółka PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK). W postępowaniu dotyczącym przebudowy 100 km trasy Rail Baltica z Białegostoku do Ełku zdecydowano, że nie będą w nim uczestniczyć. – Po raz pierwszy z postępowania wykluczeni zostaną wykonawcy, którzy mają siedzibę poza UE, EOG oraz podmioty z państw, które nie są objęte porozumieniem o zamówieniach rządowych w ramach WTO – mówił prezes PLK Piotr Wyborski. Według spółki takie podejście do dużej inwestycji ma być racjonalne, a ograniczenie w doborze wykonawców ma zwiększyć bezpieczeństwo jej realizacji.

https://www.rp.pl/budownictwo/art41766531-firmy-z-azji-moga-zostac-odsuniete-od-rzadowych-kontraktow-drogowych

Infor

Tysiące Polaków mogą stracić działki budowlane. Jak to możliwe? Wszystko przez zmianę przepisów

Maja Retman | 02 lutego 2025, 06:58

Czy to możliwe, że tysiące działek stracą charakter budowlany? Boją się tego i ich właściciele i inwestorzy. Skąd te obawy? Chodzi o to, że do końca 2025 roku gminy są zobowiązane do uchwalenia tak zwanych planów ogólnych. W związku z pracami nad tym dokumentem planowania przestrzennego niektóre samorządy zawiesiły wydawanie warunków zabudowy

Czy to już wyścig z czasem? Inwestorzy masowo składają wnioski o wydanie warunków zabudowy na starych zasadach – informuje serwis prawo.pl. Dlaczego? Bo obawiają się, że po uchwaleniu przez gminę planu ogólnego działka straci na wartości. Mało tego, nic już na niej nie wybudują. W tej sytuacji samo złożenie wniosku może być sposobem na przekształcenie działki w budowlaną.

Niektóre samorządy zaczęły zawieszać wydawanie warunków zabudowy
Problem w tym, że w związku z rozpoczęciem prac nad planem ogólnym, niektóre samorządy zaczęły zawieszać wydawanie warunków zabudowy, a to jak wskazuje serwis, rażące naruszenie prawa.

To nie koniec kłopotów z jakimi muszą się mierzyć inwestorzy. Zgodnie z nowymi regulacjami, od 2026 roku wszystkie wydawane decyzje o warunkach zabudowy będą miały charakter terminowy. Zyskują ważność na pięć lat, a nie jak dotychczas, bezterminowo. Jak zauważa w rozmowie z prawo.pl radca prawny Piotr Szulc, reforma planistyczna nie zlikwiduje całkowicie instytucji decyzji o warunkach zabudowy, jednakże znacznie ograniczy możliwość jej wydawania.

Znowelizowana w ubiegłym roku ustawa o zagospodarowaniu przestrzennym, nakłada na samorządy obowiązek sporządzania planów ogólnych dla każdej działki na ich terenie. Gminy są zobowiązane do tego, żeby to zrobić do końca 2025 roku. Skąd ten termin? Chodzi o to, że finansowanie reformy planowania ze środków KPO musi zostać rozliczone do połowy przyszłego roku.

Co ważne, nowe plany ogólne mają obejmować wszystkie gminy i miasta w Polsce, nawet te, które dysponują aktualnymi planami zagospodarowania. Samorządy mogą w nich wyznaczyć tak zwane obszary zabudowy, ale nie muszą. Jakie mogą być tego konsekwencje? W sytuacji, kiedy tego nie zrobią, będzie to oznaczać całkowitą blokadę nowej zabudowy do momentu uchwalenia planów.

To już koniec wuzetek?
Do tej pory brak planu miejscowego oznaczał możliwość ubiegania się o pozwolenie na podstawie tak zwanych wuzetek czyli decyzji o warunkach zabudowy. Wedle nowych regulacji, od stycznia 2026 będzie to praktycznie niemożliwe.

Co w sytuacji, kiedy w planie ogólnym gmina nie określi tak zwanych obszarów uzupełnienia zabudowy? Wtedy poza określonymi wyjątkami, takimi jak na przykład rozbudowa czy odbudowa, w ogóle nie będzie można wydawać decyzji o warunkach zabudowy. Finał? To oznacza w praktyce blokadę inwestycji.

Wielkie zainteresowanie uzyskaniem warunków zabudowy
Nic zatem dziwnego, że rośnie zainteresowanie uzyskaniem warunków zabudowy. -Widzimy wzmożoną aktywność wśród naszych klientów, choć nie można powiedzieć, że jest to desperacki pęd na ślepo. Są to przemyślane decyzje. Wygląda to podobnie zarówno wśród deweloperów, inwestorów, jak i właścicieli nieruchomości – mówi w rozmowie z portalem Maciej Górski, adwokat, partner w kancelarii GPLF. Tego wyścigu z czasem dowodzą między innymi przytaczane przez prawnika dane z Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, która już w lipcu 2023 roku złożyła aż 78 wniosków o wydanie decyzji o warunkach zabudowy zarówno dla nowych inwestycji, jak i dla nadbudowy istniejących bloków, uzasadniając to właśnie reformą planowania przestrzennego.

Specjalizująca się w obsłudze inwestycji Agnieszka Grabowska-Toś, radca prawny, wspólniczka w Kancelarii Radców Prawnych Kania Stachura Toś, zauważa z kolei, że obecnie właściciele nieruchomości są już bardziej świadomi tego, że jeśli do końca przyszłego roku nie złożą wniosku o wydanie warunków, to może okazać się, że stracą definitywnie możliwość jej zabudowy w przyszłości. – Jeśli do końca 2025 roku taki wniosek nie zostanie złożony, a gmina nie uchwali do tego czasu planu ogólnego, to od stycznia 2026 roku na terenie tej gminy nie będzie możliwe wydanie warunków zabudowy – mówi Grabowska-Toś.

Termin na przygotowanie planów ogólnych jest zbyt krótki?
Przed skutkami rewolucji w planowaniu już w 2024 roku przestrzegali samorządowcy, którzy w rozmowach z serwisem portalsamorządowy.pl alarmowali, że termin na przygotowanie planów ogólnych jest zbyt krótki. – Wskazywali, że na ich sporządzenie ustawodawca pozostawił bardzo mało czasu. Ponadto nie wszystkie samorządy dysponują wystarczającymi zasobami kadrowymi i organizacyjno-finansowymi do realizacji tego zadania – pisze portal, który zauważa, że nowelizacja postawiła też samorządy przed innymi dylematami: co robić najpierw – plan ogólny czy strategię rozwoju gminy. Lepiej uchwalić plan ogólny bez strategii albo z nieaktualną strategią czy procedować jednocześnie strategię i plan ogólny.

Portalsamorzadowy.pl przytacza wypowiedź Marka Korpantego, kierownika wydziału planowania przestrzennego magistratu w Ciechanowie, który wskazywał, że w sytuacji, kiedy gmina skupi się na opracowaniu strategii rozwoju, – aby w kolejnym kroku zacząć procedować plan ogólny – wyznaczony w ustawie termin ostatecznego uchwalenia tego planu ogólnego okaże się nierealny do zachowania.

– Jedynym rozwiązaniem jest skierowanie wysiłku na opracowanie planu ogólnego. Nie ma przeciwwskazań do równoczesnego procedowania strategii i planu ogólnego, jednak opracowywanie tych dokumentów zarówno pod presją czasu, jak i w sytuacji deficytu zespołów ludzkich przeszkolonych do ich sporządzenia zaważy niewątpliwie na jakości takich dokumentów – mówił już grudniu 2023 Marek Korpanty.

Jak podkreślał samorządowiec, w przypadku braku sporządzonej strategii rozwoju gminy kolejne zmiany planu ogólnego będą wymagały uprzedniego jej przyjęcia. Dlatego kolejnym krokiem po uchwaleniu planu ogólnego gminy powinna być praca nad strategią – pisze PortalSamorzadowy.pl

https://www.infor.pl/twoje-pieniadze/zarobki/6817835,tysiace-polakow-moga-stracic-dzialki-budowlane-jak-to-mozliwe-wszys.html#google_vignette

Prawo.pl

Równe szanse w przetargach nie dla wszystkich wykonawców spoza UE

Renata Krupa-Dąbrowska | Data dodania: 05.02.2025

Zamawiający będą mogli stosować ostrzejsze zasady w stosunku do części firm startujących w przetargach. Zasada niedyskryminacji będzie dotyczyć tylko wyłącznie wykonawców z państw Unii Europejskiej oraz tych, które zawarły z UE umowy o dostępie do unijnego rynku zamówień publicznych. To jedna z wielu zmian, które proponują wprowadzić posłowie do prawa zamówień publicznych.

Do Sejmu wpłynął projekt nowelizacji prawa zamówień publicznych (dalej jako: pzp), którego autorami są posłowie PSL i Trzeciej Drogi. Nowe przepisy mają m.in. ograniczyć stosowanie zasady niedyskryminacji tylko do wykonawców z państw unijnych oraz tych, które zawarły z UE umowy o dostępie do unijnego rynku zamówień publicznych; rozszerzyć katalog podstaw wykluczenia oraz urealnić waloryzację wynagrodzenia wykonawcy, a  także zapobiec nadużywaniu gwarancji.

Zasady niedyskryminacji – dla kogo? 
Zaproponowana zmiana, dotycząca zasady niedyskryminacji, jest ściśle związana z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 22 października 2024 r. w sprawie C-652/22 Kolin Inşaat. Orzeczenie to dotyczyło wykonawców zamówień publicznych z  krajów, z którymi Unia Europejska nie ma podpisanych odpowiednich umów. Są to m.in. Turcja i Chiny. ​

Zgodnie z wyrokiem, wykonawcy z tych państw nie mają gwarancji dostępu do udziału w postępowaniach o zamówienia publiczne w krajach unijnych, w tym Polsce. Nie można też w krajowych przepisach o zamówieniach wprowadzić takiego wymogu. Nie ma natomiast przeszkód, by to zamawiający w konkretnym postępowaniu dopuścił możliwość ubiegania się o dostawy czy wykonawstwo przez pozaunijne firmy.

Posłowie proponują więc, aby stosować zasadę niedyskryminacji tylko i wyłącznie do wykonawców z państw  Unii Europejskiej oraz państw, które zawarły z UE umowy do dostępie do unijnego rynku zamówień publicznych (dodawany art. 16 ust. 2).  Dzięki temu zrośnie szansa  unijnych wykonawców na wygraną w przetargach. Przypominają, że udzielenia zamówień tańszym wykonawcom z państw trzecich osłabia gospodarkę unijną, w tym polskiej.

Proponowana zmiana podoba się ekspertom. Ale widzą też w niej nieścisłości.

– Wyrok TSUE rzeczywiście wprowadza taką zasadę, że to zamawiający mają teraz narzędzie do różnicowania sytuacji prawnej wykonawców z państw trzecich. Tych wykonawców nie musi wcale dotyczyć zasadach równego traktowania i dostępu do rynku polskiego. Co znajduje odzwierciedlenie w projekcie nowelizacji pzp.. Polska ustawa nie zawierała przepisu w tym zakresie, warto to uregulować.  Oczywiście w praktyce powstaje masa pytań. Podmioty w przetargach występują przecież w różnych rolach, nie tylko wykonawcy, ale też podwykonawcy, podmiotu udostępniającego zasoby.  I  teraz pojawia się pytanie czy w takich przypadkach, o ile taki podmiot pochodzi z kraju trzeciego, to też można wykluczać. Polski przepis już tego wprost nie precyzuje – komentuje Jacek Liput, radca prawny i partner w Kancelarii Prawnej GPPartners Gawroński, Biernatowski Sp.K.

Konrad Różowicz, partner w kancelarii Ziemski&Partners zwraca natomiast uwagę, że po wyroku TSUE niektórzy zamawiający chociaż nie ma jeszcze wyraźnej podstawy prawnej uwzględniają to orzeczenie w dokumentach zamówienia. I zastanawia się, czy preferencje unijne, dla zamawiających oraz wykonawców faktycznie poprawią rozwój rynku europejskiego, którego słabości, w szczególności w porównaniu z rynkami azjatyckimi, wydają się mieć zdecydowanie szersze podłoże społeczne, gospodarcze i ekonomiczne.

Przestępstwo związkowe i waloryzacja
Projekt poszerza również katalog podstaw wykluczenia z zamówienia o przestępstwa naruszenia niektórych przepisów ustawy o związkach zawodowych. W tej chwili pzp milczy na ten temat. Chodzi konkretnie o wykluczenie wykonawców, którzy naruszają zasady wolności związkowej określone w umowach międzynarodowych. Autorzy projektu uważają, że tego rodzaju rozwiązanie powinno być w pzp już od dawna. Taki wymóg na Polskę nakładają bowiem unijne przepisy.

Kolejna zmiana dotyczy waloryzacji wynagrodzenia wykonawcy.  Zdaniem posłów obecnie waloryzacja wymaga długiej procedury, a nawet wdania się w spór. Dzieje się tak dlatego, że mechanizm waloryzacji jest wadliwy. Posłowie chcą wprowadzić zakaz ustalania progu aktualizującego uprawnienie do domagania się waloryzacji niższego niż 3 proc. w skali roku (art. 433 pkt 5). W ten sposób ma być zapewniona możliwość waloryzacji w przypadku istotnej zmiany wysokości kosztów wykonania zamówienia, ale bez konieczności angażowania się w czasochłonny i zbiurokratyzowany proces waloryzacji, gdy zmiany kosztów nie są duże.

W projekcie uchyla się art. 439 ust. 2 pkt 4, który mówi, że klauzula waloryzacyjna musi zawierać: ,,maksymalną wartość  zmiany wynagrodzenia, jak dopuszcza zamawiający w efekcie zastosowania postanowień o zasadach wprowadzania zmian wysokości wynagrodzenia”.  Zdarza się, że przepis wyłącza działanie klauzuli waloryzacyjnej, gdy waloryzacja jest najbardziej potrzebna, gdy np. wzrost kosztów jest wysoki. Dlatego proponują go usunąć.

Projekt przewiduje również, że umowy powinny przewidywać waloryzację przynajmniej raz w roku. 

– Zmiany w waloryzacji to kierunek dobry i ważny. Uzyskanie waloryzacji dziś to jest często droga przez mękę dla wykonawcy. Klauzulę umowne są napisane w taki sposób, aby broń Boże nic nie zwaloryzować. Tutaj ma być trochę łatwiej – uważa mec. Jacek Liput.

Zmiany w gwarancji
Posłowie proponują również wprowadzenie mechanizmów, zmniejszających możliwość nadużycia praw z gwarancji. Zamawiający nie może żądać kwot z gwarancji, które przewyższają wartość roszczenia (art. 455 ust. 6 pzp). Według nich lojalny kontrahent nie może żądać wypłaty z gwarancji w wysokości wyższej niż roszczenie. Niemniej, z uwagi na zdarzające się w praktyce takie przypadki, celowe jest wprowadzenie takiego przepisu.

Mec. Jackowi Liputowi nie podoba się ta propozycja. – Gwarancje z natury są bezwarunkowe. To znaczy płatność powinna być bezwarunkową, o ile wpłynie zadanie beneficjenta. Tu próbuje się wprowadzać niuanse. To jest jednak sprzeczne naturą instrumentu. – twierdzi.

https://www.prawo.pl/biznes/rowne-szanse-w-przetargach-nie-dla-wszystkich-wykonawcow-spoza-ue,531314.html

Money.pl

Ceny mieszkań mają być jawne. Inaczej deweloperzy zapłacą 5 tys. zł kary

oprac. MZUG | 31.01.2025 9:51

Deweloperzy mogą zostać zobowiązani do ujawniania cen mieszkań w internecie – przewiduje projekt ustawy przygotowany przez Polski 2050. Brak podanej ceny miałby grozić karą do 5 tys. zł – informuje Radio Zet. Obecnie nawet 80 proc. ofert deweloperskich nie zawiera cen.

Polska 2050 chce wprowadzić nowe regulacje dla rynku deweloperskiego, zobowiązując firmy do ujawniania cen mieszkań w internecie. Projekt ustawy, do którego dotarło Radio Zet, zakłada, że deweloperzy będą musieli prowadzić strony internetowe z aktualnymi cenami oferowanych lokali – od momentu rozpoczęcia sprzedaży do jej zakończenia.

Nowe przepisy wymagają również przejrzystości w prezentowaniu składników ceny nieruchomości, takich jak komórka lokatorska czy miejsce parkingowe. W przypadku promocji lub zmiany ceny, deweloperzy będą zobowiązani do aktualizacji ogłoszeń, a także do archiwizowania wcześniejszych stawek, aby klienci mogli śledzić historię cen.

Za nieprzestrzeganie przepisów grozić ma grzywna do 5 tys. zł. Kara może zostać nałożona w przypadku:

– braku strony internetowej,
– podawania nieprawdziwych informacji o cenach,
– braku aktualizacji ogłoszeń,
– pominięcia linku do strony w materiałach reklamowych.

Brak cen mieszkań
Według „Rzeczpospolitej”, obecnie od 60 do 80 proc. ofert deweloperskich w internecie nie zawiera podanej ceny. Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz argumentuje, że brak jawnych cen stawia klientów w gorszej pozycji negocjacyjnej i zmusza ich do żmudnych poszukiwań.

Polski Związek Firm Deweloperskich twierdzi, że już rekomenduje ujawnianie cen w ramach swojego Kodeksu Dobrych Praktyk, ale nie jest to obowiązek prawny. Projekt ustawy ma trafić do Sejmu jeszcze w tym tygodniu, a wysokość kar może ulec zmianie po konsultacjach z Ministerstwem Rozwoju i Technologii.

W sieci się zagotowało
Na portalu X użytkownicy zaczęli szeroko komentować projekt, gdzie wskazują, że kara 5 tys. zł w żaden sposób nie skłoni deweloperów do podawania cen.

Przy stu 25-metrowych mieszkaniach to aż 2 złote kary od metra. Przeliczając na metry kwadratowe, to jakaś jedna trzecia. Deweloperom już się trzęsą nogi ze strachu – napisał ekonomista Bartłomiej Orzeł.

„Ależ ci ludzie z Polski 2050 muszą mieć silne charaktery, żeby tak ostro się postawić deweloperom, grożąc im tak drakońskimi karami” – wskazuje z kolei dziennikarz Radia Zet Maciej Bąk.

Z kolei użytkownik DemografiaPL komentuje, że „Polska to kraj silny wobec słabych, ale niezmiennie słaby wobec silnych”.

„Zapytaj o cenę” w ogłoszeniach irytuje niesamowicie, ale grzywna „do 5000 zł”? Come on – opisuje Jan Delmanowski.

Natomiast Łukasz Garczewski z partii Razem dodaje: „5000 zł grzywny. Dla dewelopera. No żeby tylko się nie załamali tam, biedni”.

https://www.money.pl/gospodarka/ceny-mieszkan-maja-byc-jawne-inaczej-deweloperzy-zaplaca-5-tys-zl-kary-7120126563687200a.html

Podatki | Prasówka | 30.01 – 5.02.2025

Dziennik Gazeta Prawna

 1. NSA. Przedwcześnie wystawiona faktura zaliczkowa nie jest „pusta”

Katarzyna Jędrzejewska | dzisiaj, 05:00

Jeżeli dostawca za wcześnie wystawił fakturę, ale ostatecznie dostał zapłatę i doszło do transakcji, to płaci VAT na ogólnych zasadach, a odbiorca odlicza podatek naliczony – orzekł po raz kolejny NSA

Tak samo Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził już wcześniej, m.in. w wyrokach z: 21 czerwca 2023 r. (I FSK 686/19), 21 kwietnia 2023 r. (I FSK 229/20), 14 marca 2023 r. (I FSK 2093/18), 13 września 2022 r. (I FSK 434/19).

Nie wcześniej niż 60 dnia
Spór z fiskusem dotyczył art. 106i ust. 7 ustawy o VAT. Obecnie wynika z niego, że faktura nie może być wystawione wcześniej niż 60. dnia przed:

1) dokonaniem dostawy towaru lub wykonaniem usługi;

2) otrzymaniem, dokonaniem dostawy towaru lub wykonaniem usługi, całości lub części zapłaty.

Przed 2022 r. przepis ten mówił o terminie 309 dni („nie wcześniej niż 30. dnia”). Tego właśnie stanu prawnego dotyczyła sprawa rozpatrzona przez NSA, ale wnioski płynące z wyroku można odnieść również do przepisu w aktualnym brzmieniu.

Co to za wątpliwość
Chodziło o spółkę, która płaciła swoim kontrahentom jeszcze przed dostawą towaru lub wykonaniem na jej rzecz usługi. W takiej sytuacji sprzedawcy dokumentowali zaliczkę fakturą. Wystawiali ją:

– najwcześniej 30 dni przed otrzymaniem zaliczki (zgodnie z ówczesnym brzmieniem art. 106i ust. 7 pkt 2 ustawy o VAT) i
– nie później niż 15. dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym otrzymali zaliczkę (zgodnie z ogólną zasadą wyrażoną w art. 106i ust. 2 ustawy o VAT).

Spółka nie była pewna, co się stanie, jeżeli terminy te zostaną naruszone, tzn.:

– ona sama zapłaci zaliczkę po upływie 30 dni od wystawienia przez kontrahenta faktury zaliczkowej lub
– kontrahent wystawi fakturę zaliczkową po upływie 15. dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym otrzymał zaliczkę.

Czy będzie mogła odliczyć wykazany na takiej fakturze podatek naliczony? – spytała dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej.

Dyrektor KIS zgodził się z nią, ale tylko w zakresie prawa do odliczenia podatku naliczonego z faktury wystawionej przez dostawcę później niż 15. dnia miesiąca następującego po miesiącu otrzymania zaliczki.

„Pusta” faktura…
Dyrektor KIS stwierdził natomiast, że spółka nie może odliczyć podatku naliczonego z faktury wystawionej przez dostawcę wcześniej niż 30 dni przed otrzymaniem zaliczki. Poinformował, że będzie to „pusta” faktura, bo – jak wyjaśnił – „wystawienie faktury VAT nie wcześniej niż 30. dnia przed wydaniem towaru bądź otrzymaniem zapłaty w całości lub w części nie powoduje powstania obowiązku podatkowego”.

Podkreślił, że wystawienie faktury, która nie dokumentuje rzeczywistych zdarzeń gospodarczych, nie zwalnia z obowiązku zapłaty VAT. Zgodnie z art. 108 ust. 1 ustawy o VAT każdy, kto taką fakturę wystawia, musi zapłacić wykazany na niej podatek niezależnie od tego, dlaczego ją wystawił.

Taka „pusta” faktura nie daje natomiast prawa do odliczenia podatku naliczonego (art. 88 ust. 3a pkt 4a ustawy).

…albo korekta
Dyrektor KIS wyjaśnił zarazem, jak uniknąć tych konsekwencji – wystarczy, że kontrahent spółki skoryguje wystawioną już fakturę. Organ nawiązał tu do art. 106j ust. 1 pkt 5 ustawy o VAT, który nakazuje wystawić fakturę korygującą, jeżeli zostanie stwierdzona pomyłka w jakiejkolwiek pozycji faktury.

„Po upływie terminu, w którym miała zostać uiszczona zaliczka, należałoby zatem skorygować fakturę w zakresie podstawy opodatkowania i kwoty podatku” – wyjaśnił fiskus.

Podsumował więc, że jeżeli dostawca nie skoryguje faktury wystawionej z naruszeniem art. 106i ust. 7, to:

– musi zapłacić wykazany na niej podatek zgodnie z art. 108 ust. 1 ustawy o VAT;
– taka faktura jest „pusta” i w świetle art. 88 ust. 3a pkt 4a ustawy nie daje spółce prawa do odliczenia podatku naliczonego.

Wadliwa, ale nie nierzetelna
Spółka się z tym nie zgadzała. Uważała, że wystawiona za wcześnie faktura zaliczkowa jest wadliwa, ale nie nierzetelna. A już na pewno nie jest „pustą” faktura, o której mowa w art. 108 ustawy – argumentowała. Podkreśliła, że przepis ten wprowadzono z myślą o czynnościach nieznajdujących odzwierciedlenia w rzeczywistości, fikcyjnych.

Natomiast jej pytanie – jak tłumaczyła – dotyczyło transakcji krajowych, które jak najbardziej będą miały miejsce i będą opodatkowane. Jedyny problem polega na tym, że dostawca w momencie wystawienia faktury nie jest w stanie przewidzieć, że zaliczka zostanie wpłacona po upływie 30 dni.

To nie fikcja
Rację przyznały spółce sądy obu instancji. Nie zgodziły się z fiskusem, że faktury wystawione wcześniej niż 30 dni przed zapłatą zaliczki są „puste”. Skoro w tej sprawie faktury zaliczkowe odnoszą się do rzeczywistych zdarzeń gospodarczych, które podlegają opodatkowaniu, to samo ich wystawienie – jak się później okazuje: przedwczesne – nie może skutkować obowiązkiem zapłaty podatku na podstawie art. 108 ust. 1 – orzekł WSA w Poznaniu (sygn. akt I SA/Po 410/20).

Podkreślił, że obowiązek podatkowy powstaje – zgodnie z art. 19a ust. 8 ustawy – z chwilą otrzymania zaliczki (oczywiście w odniesieniu do otrzymanej kwoty), a nie wystawienia faktury.

Art. 108 ma zastosowanie jedynie w sytuacji, gdy dochodzi do realnego uszczuplenia dochodów Skarbu Państwa, i dotyczy transakcji fikcyjnych – wyjaśnił poznański sąd.

Niepotrzebna korekta
WSA nie zgodził się też z dyrektorem KIS, że wystawca faktury powinien skorygować przedwcześnie wystawioną fakturę. Wyjaśnił, że w świetle art. 106j ust. 1 pkt 5 ustawy fakturę należy skorygować, gdy po jej wystawieniu podwyższono cenę lub stwierdzono pomyłkę w cenie, stawce, kwocie podatku lub w jakiejkolwiek innej pozycji faktury.

Korekta jest konieczna również wtedy, gdy transakcja, do której odnosi się faktura pierwotna, w ogóle nie dojdzie do skutku, np. wskutek braku możliwości zrealizowania dostawy bądź wykonania usługi – dodał sąd.

Jeżeli jednak taka transakcja jest realizowana i podlega opodatkowaniu, to nie ma potrzeby korekty – uznał, nawiązując do wyroku WSA w Warszawie z 7 listopada 2019 r. (III SA/Wa 742/19). Wyrok ten utrzymał w mocy 21 kwietnia 2023 r. sąd kasacyjny.

Od tamtej pory NSA nie zmienił zdania. W najnowszej sprawie również orzekł, że faktura zaliczkowa wystawiona przedwcześnie nie jest „pusta”.

– Zdaniem NSA uchybienie wymogom formalnym nie może wpływać na brak prawa do odliczenia z takiej faktury, jeśli warunek materialno-prawny w postaci uiszczenia zaliczki nastąpi przed skorzystaniem z prawa do odliczenia. W omawianej sprawie mamy do czynienia jedynie z zawieszonym prawem do odliczenia do momentu zapłaty zaliczki, czyli realizacji przesłanki materialnoprawnej – relacjonuje wyrok Mariola Dąbkowska, starszy konsultant w MDDP. ©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok NSA z 18 grudnia 2024 r., sygn. akt I FSK 996/21 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9726696,nsa-przedwczesnie-wystawiona-faktura-zaliczkowa-nie-jest-pusta.html

 2. NSA. Leasing zwrotny nie jest zwolniony z VAT

Joanna Marciniak | 3 lutego 2025, 05:00

Leasing zwrotny składa się z dwóch odrębnych transakcji: dostawy towarów i świadczenia usług. Nie jest kompleksową usługą finansową zwolnioną z podatku na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 38 ustawy VAT – orzekł NSA

Spór z fiskusem toczyła spółka, która w zakresie prowadzonej działalności kupuje od klientów (konsumentów) różne ruchomości, a następnie oddaje im je w leasing. Jest to więc leasing zwrotny; klienci odsprzedają jej nabyte wcześniej rzeczy ruchome, zastrzegając sobie zarazem prawo do ich dalszego użytkowania na warunkach ustalonych w umowie leasingu zawartej ze spółką.

We wniosku o interpretację spółka wyjaśniła, że prawo własności do wydanych ruchomości nie przechodzi na korzystającego z chwilą zapłaty ostatniej raty. Klient może po wygaśnięciu umowy leasingu wykupić (odkupić) od spółki przedmiot tej umowy, ale za odrębnym wynagrodzeniem. Warunkiem wykupu jest więc to, że zapłaci wszystkie raty leasingowe oraz kwotę wykupu.

Jak pożyczka
Spółka była przekonana, że transakcje obejmujące nabycie rzeczy ruchomych i oddanie ich zbywcom (klientom) w leasing są jedną kompleksową usługą, zwolnioną z podatku na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 38 ustawy o VAT jako usługa udzielania jednorazowej oprocentowanej pożyczki.

Powołała się na wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 27 marca 2019 r. (sygn. C-201/18), który dotyczył właśnie leasingu zwrotnego. Argumentowała, że spełnia warunki wskazane przez TSUE, bo celem zawieranych przez nią transakcji jest z punktu widzenia leasingobiorcy zwiększenie swojej płynności finansowej. Nie ulega wątpliwości, że podmiot, który odsprzedaje jej ruchomość, zamierza uzyskać środki pieniężne, a jednocześnie chce nadal korzystać z przedmiotu leasingu – argumentowała spółka.

Podkreśliła, że sam TSUE posłużył się w swoim wyroku nazwą transakcji: „sale and lease back’, co oznacza sprzedaż i leasing zwrotny.

Dlatego była zdania, że zawiera z leasingodawcą transakcję o charakterze czysto finansowym, mieszczącą się w zakresie czynności wymienionych w art. 43 ust. 1 pkt 38 ustawy o VAT. Wynagrodzeniem za tę usługę są odsetki z tytułu udzielonej pożyczki – twierdziła spółka.

Dyrektor KIS: Dwie odrębne czynności
Nie zgodził się z nią dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. W interpretacji z 9 kwietnia 2021 r. (sygn. 0112-KDIL3.4012.18.2021.2.LS) stwierdził, że w tej sprawie mamy do czynienia z dwiema niezależnymi czynnościami: dostawą towarów po stronie leasingobiorcy oraz świadczeniem usług po stronie leasingodawcy. Uznał, że spółka powinna naliczać od swojej usługi 23 proc. VAT.

Dyrektor KIS przyznał, że w świetle przywołanego przez spółkę wyroku TSUE z 27 marca 2019 r. transakcja leasingu zwrotnego (sale and lease back) może w określonych przypadkach przybrać formę usługi finansowej zwolnionej od VAT. Orzeczenie to jednak – podkreślił fiskus – zapadło na tle stanu faktycznego, w którym podmiot zawarł umowę z instytucjami finansowymi dotyczącą dzierżawy nieruchomości w zamian za zapłatę natychmiastowego czynszu dzierżawnego oraz rocznego czynszu dzierżawnego.

W tej sprawie jest całkiem inaczej – uznał fiskus. Rację przyznał mu WSA w Poznaniu (sygn. akt I SA/Po 519/21). Orzekł, że wystąpią tu dwie odrębne czynności rodzące niezależne konsekwencje podatkowe:

– sprzedaż przedmiotu leasingu na rzecz spółki, czyli przeniesienie prawa do rozporządzania nim jak właściciel oraz;
– zawarcie umowy leasingu ruchomości, na podstawie której spółka (leasingodawca, inaczej – finansujący) oddaje leasingobiorcy (korzystającemu) ruchomość do używania i pobierania pożytków.

WSA podkreślił, że z chwilą zawarcia umowy leasingu korzystający nie jest już właścicielem nieruchomości i nie musi nim zostać w przyszłości, jeżeli nie wykupi przedmiotu leasingu. Zatem mimo udostępnienia przedmiotu leasingu pierwotnemu właścicielowi uprawnienia właścicielskie przysługują spółce (leasingodawcy). To ona dokonuje odpisów amortyzacyjnych od wartości ruchomości.

NSA: Leasing to leasing
Stanowisko to podzielił Naczelny Sąd Administracyjny. Uzasadniając wyrok, sędzia Roman Wiatrowski wyjaśnił, ze leasing zwrotny nie jest odrębnie uregulowany w ustawie o VAT, dlatego nie można go traktować odmiennie od pozostałych form leasingu: operacyjnego i finansowego.

– Świadczona przez spółkę usługa leasingu zwrotnego obejmuje swoim zakresem dwie odrębne i niezależnie opodatkowane czynności: dostawę towarów w formie sprzedaży przedmiotu leasingu oraz następującą po niej transakcję leasingu podlegającą opodatkowaniu jako świadczenie usług – wyjaśnił sędzia Wiatrowski.

Dodał, że zwolnienia, o których mowa w art. 43 ustawy o VAT, należy interpretować w sposób ścisły, jako odstępstwa od zasady powszechnego opodatkowania. – Ma to na celu zminimalizowanie ryzyka rozbieżności pomiędzy państwami unijnymi w stosowaniu wspólnego systemu opodatkowania VAT – tłumaczył. ©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok NSA z 28 stycznia 2025 r., sygn. akt I FSK 1594/22 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia

https://podatki.gazetaprawna.pl/vat/artykuly/9725055,nsa-leasing-zwrotny-nie-jest-zwolniony-z-vat.html

 3. NSA. Nie ma podatku, jeżeli nie można go prawidłowo wyliczyć

Joanna Marciniak | wczoraj, 05:00

Spółka komandytowa pobiera i wpłaca do urzędu skarbowego podatek od wypłaconej komplementariuszowi zaliczki na poczet zysku, dopiero gdy sama złoży deklarację CIT-8 – orzekł po raz kolejny Naczelny Sąd Administracyjny

Tym samym podtrzymał swoje stanowisko wyrażone w ugruntowanej już linii orzeczniczej, której przykładem są wyroki z: 2 lipca 2024 r. (sygn. akt II FSK 1429/21), 22 lutego 2024 r. (II FSK 1449/23 i II FSK 1687/23), 14 lutego 2024 r. (II FSK 1278/23), 13 lutego 2024 r. (II FSK 1250/23), 7 lutego 2024 r. (II FSK 1338/23), 26 stycznia 2024 r. (II FSK 968/23), 3 grudnia 2020 r. (sygn. akt II FSK 2048/18).

Orzeczenia dotyczyły spółki komandytowej, ale ten sam problem występuje w spółkach komandytowo-akcyjnych.

Dwa podatki
Przypomnijmy, że spółki komandytowe są – podobnie jak komandytowo-akcyjne – podatnikami CIT, w związku z czym osiągane przez nie dochody są opodatkowane na dwóch poziomach:

– w spółce – podatkiem dochodowym od osób prawnych (CIT) – według stawki 9 proc. lub 19 proc.,
– u jej wspólników, czyli komplementariuszy i komandytariuszy – zryczałtowanym, 19-proc. podatkiem: PIT (gdy komplementariusz jest osobą fizyczną) lub CIT (gdy komplementariusz jest osobą prawną). Spółka jako płatnik pobiera ten podatek przy wypłacie udziału w zysku.

Przy czym od zryczałtowanego, 19-proc. podatku od komplementariusza odlicza się – proporcjonalnie do udziału w zysku – kwotę CIT zapłaconą przez samą spółkę za rok podatkowy, z którego przychód z udziału w zysku został uzyskany. Tak wynika z art. 30a ust. 6a ustawy o PIT (gdy komplementariusz jest osobą fizyczną) i z art. 22 ust. 1a ustawy o CIT (gdy komplementariusz jest osobą prawną).

Te przepisy nie budzą większych wątpliwości w sytuacji, gdy zyski są wypłacane wspólnikom po zakończeniu roku, gdy jest już znany CIT należny od samej spółki (wynika on ze złożonego przez nią rocznego zeznania CIT-8).

Zaliczka na poczet zysku
Problem pojawia się wtedy, gdy spółka wypłaca komplementariuszom zaliczki na poczet udziału w zysku. Wtedy jeszcze nie jest znany podatek należny od dochodów spółki, o który można byłoby pomniejszyć (proporcjonalnie) 19-proc. podatek od komplementariusza. Dlatego komplementariusze, podobnie jak same spółki (jako płatnicy), uważają, że na tym etapie – zaliczkowej wypłaty zysku – spółka nie powinna jeszcze pobrać 19-proc. zryczałtowanego podatku, bo nie ma możliwości prawidłowo go wyliczyć.

Tego problemu nie ma u komandytariuszy, bo dla nich ustawodawca przewidział całkiem inne rozwiązanie – zwolnienie z podatku 50 proc. przychodu uzyskanego z tytułu udziału w zyskach spółki komandytowej, nie więcej jednak niż 60 tys. zł w roku podatkowym, odrębnie z tytułu udziału w zyskach w każdej takiej spółce.

Będzie nadpłata
Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej od dawna jest innego zdania niż komplementariusze i ich spółki. Konsekwentnie twierdzi, że przy zaliczkowej wypłacie przyszłego zysku spółka powinna potrącić i wpłacić do urzędu skarbowego 19-proc., zryczałtowany podatek, mimo że nie jest jeszcze znany całoroczny jej dochód, a tym samym i należny CIT.

Fiskus tłumaczy, że po zakończeniu roku, gdy tylko będzie znana wysokość CIT od spółki, komplementariusz będzie mógł wystąpić o zwrot nadpłaty zryczałtowanego, 19-proc. podatku.

Tak też stwierdził w interpretacji z 30 września 2021 r. (0113-KDIPT2-3.4011.604.2021.2.AK). Uznał, że spółka jako płatnik musi pobrać zryczałtowany, 19-proc. podatek od wypłacanych komplementariuszom zaliczek na poczet zysku. Wyjaśnił, że na ten moment przepisy dotyczące pomniejszenia podatku (art. 30a ust. 6a i 6b ustawy o PIT) nie mają jeszcze zastosowania. Będzie można je zastosować dopiero po ustaleniu rocznego CIT należnego od dochodu spółki.

Fiskus się myli
Nie zgodziły się z tym sądy obu instancji. WSA w Rzeszowie (I SA/Rz 968/21) orzekł, że skoro zgodnie z art. 30a ust. 6a ustawy o PIT w celu obliczenia podatku od komplementariusza należy poznać wysokość podatku należnego od spółki, to trzeba poczekać na obliczenie dochodu i podatku u spółki na podstawie art. 19 ustawy o CIT. Dopiero w tym momencie spółka będzie mogła wywiązać się ze swoich obowiązków płatnika, czyli prawidłowo obliczyć, pobrać i wpłacić podatek do urzędu skarbowego.

Tego samego zdania był sąd kasacyjny. Orzekł, że wypłacając komplementariuszom w trakcie roku podatkowego zaliczki na poczet zysku, spółka komandytowa nie ma obowiązku pobrania zryczałtowanego podatku dochodowego, o którym mowa w art. 30a ust. 1 pkt 4 ustawy o PIT.

Uzasadniając wyrok, sędzia Beata Cieloch wyjaśniła, że wysokość podatku powinna zostać obliczona według zasad określonych w art. 30a ust. 6a ustawy o PIT, a to jest możliwe dopiero po obliczeniu podatku należnego od spółki komandytowej za rok podatkowy, z którego został uzyskany przychód z tytułu udziału w zysku. ©℗

Współpraca Katarzyna Jędrzejewska
orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok NSA z 30 stycznia 2025 r., sygn. akt. II FSK 571/22 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9726112,nsa-nie-ma-podatku-jezeli-nie-mozna-go-prawidlowo-wyliczyc.html

 4. Przedsiębiorcy nie mają co liczyć na wyższy limit zwolnienia z VAT. MF: Polski na to nie stać

Mariusz Szulc | dzisiaj, 06:00

W 2026 r. nie wzrośnie limit zwolnienia z VAT wynoszący obecnie 200 tys. zł – wynika z odpowiedzi wiceministra finansów Jarosława Nenemana na poselską interpelację.

Wiceminister wyjaśnił, że koszty podwyższenia tego pułapu byłyby zbyt duże dla budżetu państwa. Gdyby limit zwolnienia z VAT został ustalony w 2026 r. na poziomie 240 tys. zł, to kosztowałoby to budżet około 500 mln zł, a limit w wysokości 300 tys. zł oznaczałby ubytek rzędu 1,3 mld zł – oszacował resort finansów.

Zbyt duży deficyt
– Decyzje związane ze zmianami, które niosą za sobą ujemne skutki budżetowe, muszą być podejmowane z dużą ostrożnością – podkreślił wiceminister, zwracając uwagę na dynamicznie zmieniającą się rzeczywistość gospodarczą i społeczną, która realnie przekłada się na stan budżetu państwa i możliwości finansowania kluczowych obszarów działania państwa.

Wiceminister przypomniał też o procedurze nadmiernego deficytu, którą Polska została objęta w połowie 2024 r.

Z tych powodów – jak poinformował – obecnie nie przewiduje się wprowadzenia zmian limitu zwolnienia z VAT, co nie oznacza – dodał – że kwestia ta nie zostanie ponownie poddana analizie jeszcze w tym roku.

MF: Było rozważane, lecz sytuacja się zmieniła
Wiceminister przypomniał, że było to już rozważane w ubiegłym roku w kontekście prac nad ustawą z 8 listopada 2024 r. o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 1721). Jednak w związku z sytuacją budżetową Polski nie zdecydowano się na podniesienie od 1 stycznia 2025 r. obowiązującego limitu 200 tys. zł – wyjaśnił.

Dodał, że polski limit zwolnienia z VAT jest na poziomie średniej w Unii Europejskiej.

Podobne stanowisko wiceminister zaprezentował w lipcu 2024 r., w odpowiedzi na poselską interpelację nr 3521. Wtedy również wykluczył podwyżkę pułapu zwolnienia. ©℗

Podstawa prawna
Odpowiedź wiceministra finansów Jarosława Nenemana z 29 stycznia 2025 r. na interpelację poselską nr 7377

https://podatki.gazetaprawna.pl/vat/artykuly/9726734,przedsiebiorcy-nie-maja-co-liczyc-na-wyzszy-limit-zwolnienia-z-vat-mf.html

 5. TSUE odpowie, czy spółka jawna jest kapitałową. Spór o PCC przy przekształceniu wciąż nierozstrzygnięty

Mariusz Szulc, Katarzyna Jędrzejewska | wczoraj, 06:00

Zanim NSA wypowie się w sprawie podatku od przekształcenia w spółkę osobową, chce usłyszeć od unijnego trybunału, czy polska spółka jawna jest spółką kapitałową w rozumieniu unijnej dyrektywy 2008/7

Z tego powodu siedmiu sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego nie odpowiedziało wczoraj na pytanie, czy podatek od czynności cywilnoprawnych jest od całego majątku, który trafił do spółki osobowej powstałej wskutek przekształcenia, czy tylko od nadwyżki wkładów (ponad te, które były opodatkowane już wcześniej, przy zakładaniu spółki).

Na początku grudnia 2024 r. miała zapaść w tej sprawie uchwała NSA, ale tak się nie stało, postanowiono o przejęciu sprawy do rozpoznania. Wczorajszy wyrok miał być właśnie finałem tej sprawy. Miał dotyczyć przekształcenia spółki osobowej (komandytowej) w inną spółkę osobową (jawną), ale problem, jak wskazują eksperci, jest szerszy i dotyczy również przekształcenia spółki kapitałowej w osobową.

Dlaczego musi wypowiedzieć się TSUE
Nie ma jednak ani uchwały, ani wyroku siedmiu sędziów NSA. Uzasadniając wczorajsze postanowienie o skierowaniu pytania do TSUE, sędzia Stanisław Bogucki wyjaśnił, że jest ono podobne do tego, z którym w 2013 r. zwrócił się do unijnego trybunału Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie (sygn. akt I SA/Kr 188/13).

Jego pytanie dotyczyło wtedy spółki komandytowo-akcyjnej (S.K.A.) – czy należy ją uznać za spółkę kapitałową, jeżeli z jej charakteru prawnego wynika, że tylko część jej kapitału i wspólników może spełniać warunki przewidziane w art. 2 ust. 1 lit. b i c dyrektywy 2008/7, dotyczącej podatków pośrednich od gromadzenia kapitału.

W wyroku z 22 kwietnia 2015 r. (C-357/13, w sprawie Drukarni Multipress) TSUE odpowiedział, że polską S.K.A. uznaje się za spółkę kapitałową w rozumieniu w art. 2 ust. 1 lit. b i c dyrektywy, nawet jeżeli tylko część jej kapitału i członków może spełnić przesłanki przewidziane w tym przepisie.

Identyczne wątpliwości dotyczyły następnie spółki komandytowej. Z ukształtowanej w latach 2014–2015 linii orzeczniczej NSA wynikało, że ona również jest spółką kapitałową w rozumieniu unijnej dyrektywy. Potem jednak wykładnia nie była już taka oczywista. W interpretacji indywidualnej z 31 stycznia 2022 r. (0111-KDIB2-2.4014.275.2021.5.DR) dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej bronił stanowiska, że polska spółka komandytowa nie mieści się w definicji spółki kapitałowej w rozumieniu dyrektywy 2008/7. Wyjaśnił, że „wynika to przede wszystkim z konstrukcji i charakteru tej spółki w prawie krajowym, tj. w ustawie – Kodeks spółek handlowych. Na gruncie prawa polskiego spółka ta oparta jest na modelu spółki osobowej, a nie kapitałowej, gdyż posiada dominujące cechy spółki osobowej. Objęcie tej spółki podatkiem kapitałowym nie realizowałoby zatem podstawowego celu dyrektywy, którym jest zapewnienie swobodnego przepływu kapitału w odniesieniu do opodatkowania gromadzenia kapitału”,

Teraz ten sam problem jest ze spółką jawną. Postanawiając wczoraj o skierowaniu pytania prejudycjalnego, NSA spytał o jeszcze jedno – o to, jak w tym kontekście interpretować art. 9 dyrektywy 2008/7. Ten przepis stanowi, że „na użytek nakładania podatku kapitałowego państwa członkowskie mogą zdecydować o nieuznawaniu podmiotów, o których mowa w art. 2 ust. 2, za spółki kapitałowe”.

Czy to oznacza dowolność państwa członkowskiego w zakresie opodatkowania podatkiem kapitałowym tych podmiotów? – chce wiedzieć NSA.

Dlaczego to ważne
Odpowiedź unijnego trybunału będzie miała kolosalne konsekwencje. Od niej będzie zależeć, czy w ogóle przy przekształceniu w spółkę jawną jest podatek od czynności cywilnoprawnych. Przypomnijmy, że dyrektywa 2008/7 oraz art. 2 pkt 6 polskiej ustawy o PCC wyłączają z opodatkowania wszelkie restrukturyzacje z udziałem spółek kapitałowych przeprowadzane od 2009 r. Bez podatku są zatem:

– łączenie spółek kapitałowych,
– przekształcenie spółki kapitałowej w inną kapitałową,
– wniesienie do spółki kapitałowej w zmian za jej udziały lub akcje przedsiębiorstwa spółki kapitałowej lub jego zorganizowanej części bądź udziałów lub akcji innej spółki kapitałowej dających większość głosów.

Skutki przekształcenia spółki
Gdyby się okazało, że spółka jawna nie jest spółką kapitałową, to w grę wchodzi podatek. Na gruncie ustawy o PCC przekształcenia lub łączenia spółek są opodatkowane, jeżeli ich wynikiem jest zwiększenie majątku spółki osobowej lub podwyższenie kapitału zakładowego spółki kapitałowej (art. 1 ust. 3 pkt 3). Wymaga to zapłaty podatku według stawki 0,5 proc. (art. 7 ust. 1 pkt 9).

Podstawą opodatkowania jest „wartość wkładów do spółki osobowej powstałej w wyniku przekształcenia” (art. 6 ust. 1 pkt 8 lit. f).

Z PCC jest zwolniona tylko ta część wkładów (do spółki osobowej), która była już wcześniej opodatkowana.

Skąd ten spór
Początkowo przeważała wykładnia, że przy przekształceniu w spółkę osobową PCC jest tylko wtedy, gdy dojdzie do zwiększenia majątku spółki powstałej z tego przekształcenia. To oznaczałoby, że podatek jest tylko od ewentualnych nowych wkładów (ich nadwyżki ponad wkłady już wcześniej opodatkowane).

Potem jednak fiskus zaczął twierdzić, że przy ustalaniu podstawy opodatkowania należy brać pod uwagę cały majątek spółki przekształcanej, na który składają się zarówno wnoszone wkłady, jak i majątek zgromadzony przez spółkę w toku jej działalności. Zwolniona jest tylko ta część wkładów, która była już opodatkowana.

Takie stanowisko wielokrotnie podzieliły sądy, w tym NSA w wyrokach z: 10 grudnia 2024 r. (III FSK 447/23), 21 maja 2024 r. (III FSK 516/22), 12 kwietnia 2024 r. (III FSK 5053/21), 30 maja 2023 r. (III FSK 2852/21), 22 marca 2022 r. (III FSK 413/21), 29 lipca 2021 r. (III FSK 3814/21), 3 marca 2020 r. (II FSK 2804/19 i II FSK 2146/19), 4 lutego 2020 r. (II FSK 498/18).

Taką wykładnię prezentowały też fiskus i sąd I instancji (I SA/Go 192/22) w sprawie, która stała się przyczyną skierowania wczoraj przez NSA pytania prejudycjalnego do unijnego trybunału.

Chodziło o spółkę jawną powstałą z przekształcenia spółki komandytowej, która w lipcu 2021 r. wystąpiła do urzędu skarbowego o zwrot nadpłaconego PCC. Argumentowała, że wskutek tego przekształcenia jej majątek nie wzrósł, bo cały majątek będący własnością spółki komandytowej stał się z dniem przekształcenia majątkiem spółki jawnej.

Fiskus oddalił jednak wniosek o zwrot nadpłaty. Uzasadnił to tym, że co do zasady wartość spółki rośnie w trakcie działalności i wraz z nią rośnie udział kapitałowy każdego wspólnika. W momencie przekształcenia ta zwiększona wartość spółki przekłada się na wysokość wkładów wspólników w spółce powstałej w wyniku przekształcenia.

Dlatego – jak twierdziła skarbówka – za podstawę opodatkowania PCC należy uznać różnicę pomiędzy wartością tak rozumianych wkładów określoną w majątku spółki przekształconej a opodatkowaną poprzednio wartością wkładów w spółce przekształcanej.

Jeżeli zatem, oprócz wniesionych wkładów (już wcześniej opodatkowanych), są w spółce komandytowej inne wartości majątkowe, to tworzą one jej majątek, który – gdy dojdzie do przekształcenia – wejdzie w całości do tej spółki jawnej. Będzie on stanowić wkład wniesiony do nowo powstałej spółki i tym samym będzie podstawą opodatkowania PCC – uznały zarówno organy obu instancji, jak i gorzowski WSA.

Wątpliwości co do tego nabrał NSA. Ostatecznie jednak nie zapadły w tej sprawie ani uchwała, ani wyrok siedmiu sędziów. Musimy poczekać na odpowiedź TSUE.©℗

Co stwierdził TSUE w wyroku z 22 kwietnia 2015 r. (C-357/13)
Z jednej strony art. 2 ust. 1 lit. a dyrektywy 2008/7 odsyła do określonych kategorii spółek kapitałowych prawa krajowego poszczególnych państw członkowskich. Z drugiej – pojęcie spółki kapitałowej obejmuje każde: spółkę, stowarzyszenie lub osobę prawną, które spełniają kryteria zwyczajowo stosowane dla scharakteryzowania spółki kapitałowej, wymienione w art. 2 ust. 1 lit. b i c tej dyrektywy.

Zatem to, że polska spółka komandytowo-akcyjna nie została wymieniona w pkt 21 załącznika I do dyrektywy 2008/7, nie stoi na przeszkodzie uznaniu jej za spółkę kapitałową, jeżeli ma ona cechy wyliczone w art. 2 ust. 1 lit. b i c.

Ponadto art. 2 ust. 2 tej dyrektywy uznaje za spółki kapitałowe każdą inną spółkę, każde przedsiębiorstwo, stowarzyszenie lub każdą osobę prawną prowadzące działalność nakierowaną na zysk. Dzięki temu za spółkę kapitałową mogą zostać uznane podmioty, które służą takim samym celom gospodarczym, tj. dążeniu do osiągnięcia zysku w drodze wspólnego wnoszenia kapitału do wyodrębnionego majątku, a nie spełniają kryteriów wymienionych w art. 2 ust. 1 tej dyrektywy.

Artykuł 9 dyrektywy 2008/7 pozostawia państwom członkowskim swobodę w podejmowaniu decyzji o nieuznawaniu podmiotów, o których mowa w art. 2 ust. 2 dyrektywy, za spółki kapitałowe do celów nakładania podatku kapitałowego. Jednak możliwość takiego odstępstwa nie została przewidziana w odniesieniu do podmiotów, o których mowa w art. 2 ust. 1. W konsekwencji każda spółka, która spełnia kryteria wymienione w art. 2 ust. 1 lit. b i c dyrektywy, stanowi – niezależnie od jej kwalifikacji w prawie każdego państwa członkowskiego – spółkę kapitałową na użytek tej dyrektywy.

Sama dyrektywa zmierza do harmonizacji prawodawstwa dotyczącego podatków pośrednich od gromadzenia kapitału, tak aby w możliwie największym stopniu wyeliminować czynniki, które mogą zakłócać warunki konkurencji lub utrudniać swobodny przepływ kapitału, i w ten sposób zagwarantować prawidłowe funkcjonowanie rynku wewnętrznego.

Zawężająca interpretacja art. 2 ust. 1 lit. b i c dyrektywy (za którą opowiada się polski minister finansów) pozwoliłaby państwom członkowskim, sprzecznie z celem tej dyrektywy, poddać gromadzenie kapitału podatkom kapitałowym poza ramami wyznaczonymi przez dyrektywę.

Również geneza dyrektywy przemawia za taką wykładnią pojęcia spółki kapitałowej, która pozwala objąć możliwie jak największą liczbę podmiotów zdolnych do przeprowadzania transakcji gromadzenia kapitału w ramach rynku wewnętrznego. Najlepszym rozwiązaniem dla osiągnięcia celów realizowanych przez dyrektywę byłoby zniesienie podatku kapitałowego. Jest to jednak niemożliwe ze względu na trudności budżetowe. Natomiast państwo członkowskie, które postanowiło znieść stosowanie podatku kapitałowego, nie ma możliwości przywrócenia go. ©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Postanowienie NSA z 3 lutego 2025 r., sygn. akt III FSK 1234/22 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9726109,tsue-odpowie-czy-spolka-jawna-jest-kapitalowa-spor-o-pcc-przy-przeks.html

Rzeczpospolita

 1. Jak są opodatkowane urządzenia techniczne

03 lutego 2025 | Dodatek | Julia Dobrowolska Marcin Kukuła

Wbrew zapowiedziom nowelizacja przepisów przysporzy przedsiębiorcom wielu problemów w zakresie prawidłowej klasyfikacji urządzeń technicznych i ustalenia ich podstawy opodatkowania.

Nowelizacja ustawy o podatkach i opłatach lokalnych wprowadziła istotne zmiany w zakresie opodatkowania urządzeń technicznych. Zmiany te są odpowiedzią na niejednolitą praktykę w zakresie opodatkowania tego rodzaju obiektów w poprzednio obowiązującym stanie prawnym. Nowe przepisy zostały ujęte w art. 1a ust.1 pkt 2 lit. b-e ustawy i tworzą czterostopniową „drabinę”. Sposób opodatkowania zależy od tego, do której z czterech wymienionych kategorii zostanie zaklasyfikowane dane urządzenie. Czy jednak nowe regulacje wyeliminują wszelkie wątpliwości w zakresie opodatkowania różnego rodzaju obiektów, w skład których wchodzą urządzenia techniczne?

Urządzenia budowlane
Pierwszą uregulowaną grupą (lit. c) są urządzenia budowlane związane z budynkiem lub budowlą, tj. obiektem wymienionym w załączniku nr 4 do ustawy. Urządzenia budowlane są uznawane przez ustawodawcę w całości za budowle i opodatkowane w wysokości 2 proc. od wartości urządzenia.

Zgodnie z wytycznymi zawartymi w wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 4 lipca 2023 r. (SK 14/21) nowelizacja wprowadziła nową definicję urządzenia budowlanego, zastępując dotychczasowe odesłanie do przepisów prawa budowlanego. Choć na pierwszy rzut oka nowa definicja wydaje się łudząco podobna do tej zawartej w Prawie budowlanym, to istnieje między nimi kilka subtelnych różnic. Definicja podatkowa wprowadza bardziej restrykcyjne warunki, wymagając bezpośredniego związku urządzenia z obiektem budowlanym, a dotychczasowe sformułowanie „zapewniające możliwość” użytkowania obiektu zgodnie z jego przeznaczeniem, zostało zastąpione kryterium „niezbędności.”

Niestety definicja ta, zamiast przynieść jednoznaczne rozstrzygnięcie, generuje nowe wątpliwości interpretacyjne. Użyte określenia są na tyle nieprecyzyjne, że trudno jednoznacznie zdefiniować ich znaczenie. Czy aby istniał „bezpośredni związek” urządzenia z budynkiem bądź budowlą konieczne jest fizyczne połączenie tychże obiektów, czy wystarczy funkcjonalna zależność? A jeśli wymagane jest połączenie fizyczne, to jakie dokładnie? Również ocena „niezbędności do użytkowania zgodnie z przeznaczeniem” jest subiektywna. Nie ma pewności czy urządzenie musi być absolutnie konieczne do każdej czynności wykonywanej przez obiekt, czy wystarczy, że ułatwia jego użytkowanie. A może zgodnie z utrwaloną linią orzeczniczą dotyczącą poprzedniej wersji przepisów, brak takiego urządzenia uniemożliwiłby lub znacznie utrudnił korzystanie z obiektu? Odpowiedzi na te pytania mogą prowadzić do różnorodnych interpretacji. Co więcej, oprócz obiektów wymienionych wprost w nowych przepisach jako urządzenia budowlane (przyłącza oraz urządzenie instalacyjne, w tym służące oczyszczaniu lub gromadzeniu ścieków) nowa definicja zalicza do tej kategorii również niesprecyzowane „inne urządzenia techniczne”. Tak skonstruowana definicja może doprowadzić do opodatkowania jako budowle większej liczby różnego rodzaju urządzeń technicznych niż miało to miejsce w poprzednim stanie prawnym.

Urządzenia techniczne
Zgodnie z art. 1a ust.1 pkt 2 lit. b ustawy elektrownie wiatrowe, elektrownie jądrowe, elektrownie fotowoltaiczne, biogazownie, magazyny energii, kotły, piece przemysłowy, koleje linowe, wyciągi narciarskie oraz skocznie, w części niebędącej budynkiem podlegają obecnie opodatkowaniu jako budowle wyłącznie w zakresie ich części budowlanych.

Również pozostałe urządzenia techniczne (lit. d wspominanego przepisu) powinny podlegać opodatkowaniu jako budowle tylko w odniesieniu do ich części budowlanych.

Nowe regulacje rozwiewają zatem wątpliwości w zakresie obiektów wprost wymienionych w ustawie (m.in. różnego rodzaju elektrowni oraz wyciągów narciarskich / kolei linowych).

Problematyczne może okazać się natomiast opodatkowanie innych niewymienionych z nazwy urządzeń technicznych. W zakresie tych obiektów w pierwszej kolejności należy bowiem wykluczyć możliwość zastosowania przepisu dotyczącego urządzeń budowlanych. Potencjalne konsekwencje błędnej klasyfikacji mogą być niestety wyjątkowo dotkliwe dla podatników, prowadząc do znacznego wzrostu obciążeń finansowych i sporów z organami podatkowymi. Jeśli urządzenie nie spełnia warunków urządzenia budowlanego, to opodatkowaniu podlegać będzie wyłącznie jego część budowlana np. obudowa urządzenia czy też jego konstrukcja wsporcza. W przeciwnym razie podstawę opodatkowania stanowić będzie cała jego wartość początkowa.

Fundamenty
Ostatnia kategoria (lit. e) wskazuje do opodatkowania jako budowle fundamenty pod maszynami i urządzeniami technicznymi. Grupa ta odnosi się do specjalnych konstrukcji budowlanych, które służą jako podstawa dla maszyn i urządzeń, a ich głównym zadaniem jest przenoszenie obciążeń statycznych generowanych przez pracujące maszyny. Fundamenty mogą mieć różny charakter – od prostych płyt betonowych po skomplikowane konstrukcje żelbetowe, a im wyższa wartość użytych materiałów, tym większe obciążenie podatkowe.

Tak sformułowany przepis wskazuje, że opodatkowaniu podlegają obecnie wszystkie fundament maszyn / urządzeń technicznych niezależnie od tego czy położone są w budynkach, czy poza nimi. Niemniej jednak zaznaczyć należy, że w odniesieniu do maszyn i urządzeń technicznych zlokalizowanych w budynkach przepis ten znajdzie zastosowanie wyłącznie wtedy, gdy taki obiekt posiada niezależny od tego budynku fundament.

Julia Dobrowolska jest konsultantką w Dziale Doradztwa Podatkowego, EY Polska

Podstawa prawna:

∑ ustawa z 19 listopada 2024 r. o zmianie ustawy o podatku rolnym, ustawy o podatkach i opłatach lokalnych oraz ustawy o opłacie skarbowej (Dz.U. z 2024 r., poz. 1757)

∑ ustawa z 12 stycznia 1991 r. o podatkach i opłatach lokalnych (tekst jedn. Dz.U. z 2023 r., poz. 70 ze zm.)

Marcin Kukuła

starszy menedżer w zespole do spraw podatku od nieruchomości, EY Polska

Zgodnie z założeniami Ministerstwa Finansów nowe przepisy w zakresie opodatkowania podatkiem od nieruchomości różnego rodzaju urządzeń technicznych miały uporządkować i uprościć klasyfikację tego rodzaju obiektów. Niemniej jednak wprowadzone regulacje zawierają liczne nieostre sformułowania. Co więcej, poszczególne grupy urządzeń technicznych wzajemnie się „zazębiają”. Tym samym nowelizacja ustawy – wbrew zapowiedziom – przysporzy przedsiębiorcom wielu nowych problemów w zakresie prawidłowej klasyfikacji urządzeń technicznych i ustalenia ich podstawy opodatkowania. Spory pomiędzy podatnikami a organami podatkowymi w tym zakresie wydają się zatem nieuniknione. Ostateczna interpretacja nowych przepisów ukształtuje się bowiem dopiero w wyniku indywidualnych orzeczeń organów podatkowych i sądów administracyjnych.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1528997-Jak-sa-opodatkowane-urzadzenia-techniczne.html

 2. Wycofanie lokali z działalności do najmu prywatnego z korektą VAT

03 lutego 2025 | Dodatek | Marcin Szymankiewicz

Przeniesienie mieszkań z działalności gospodarczej do najmu prywatnego nie jest dostawą towarów opodatkowaną VAT. W związku ze zmianą przeznaczenia lokali podatnik będzie zobowiązany dokonać korekty incydentalnej.

∑ Przedsiębiorca (podatnik VAT czynny) prowadzi działalność w zakresie budowy, a następnie sprzedaży mieszkań w budynkach wielorodzinnych. Przedsiębiorca wybudował budynek składający się z lokali mieszkalnych, garaży i komórek lokatorskich. Część z tych lokali została sprzedana. Dwa mieszkania nie zostały sprzedane i podatnik zamierza je przenieść do majątku prywatnego, a następnie zakończyć prowadzenie działalności (wykreślenie z rejestru przedsiębiorców). Podatnik nie planuje jednak wyrejestrowania z VAT. Wymienione lokale stanowiły towary handlowe, pierwotnie miały być wykorzystywane wyłącznie do czynności opodatkowanych VAT. Podatnik odliczał VAT od ponoszonych nakładów w całości. Wycofane z działalności lokale podatnik zamierza wynajmować na własny rachunek na cele mieszkaniowe w ramach najmu prywatnego. Będzie je wynajmował wyłącznie na cele mieszkaniowe, czyli będzie to najem zwolniony z VAT. Czy wycofanie lokali z działalności spowoduje obowiązek dokonania korekty lub opodatkowania dostawy w VAT?

Opodatkowaniu VAT podlegają odpłatna dostawa towarów i odpłatne świadczenie usług na terytorium kraju (zob. art. 5 ust. 1 pkt 1 ustawy o VAT).

Co do zasady czynności te podlegają opodatkowaniu zatem VAT jedynie wówczas, gdy są wykonywane odpłatnie (za wynagrodzeniem). Jednocześnie ustawodawca zrównał niektóre dostawy towarów i świadczenia usług wykonywane nieodpłatne z odpłatną dostawą towarów i odpłatnym świadczeniem usług, a więc z czynnościami, które podlegają opodatkowaniu VAT.

Stosownie bowiem do art. 7 ust. 2 ustawy o VAT przez dostawę towarów rozumie się również przekazanie nieodpłatnie przez podatnika towarów należących do jego przedsiębiorstwa, w szczególności:

1) przekazanie lub zużycie towarów na cele osobiste podatnika lub jego pracowników, w tym byłych pracowników, wspólników, udziałowców, akcjonariuszy, członków spółdzielni i ich domowników, członków organów stanowiących osób prawnych, członków stowarzyszenia,

2) wszelkie inne darowizny

– jeżeli podatnikowi przysługiwało, w całości lub w części, prawo do obniżenia kwoty podatku należnego o kwotę podatku naliczonego z tytułu nabycia, importu lub wytworzenia tych towarów lub ich części składowych.

Opodatkowaniu VAT podlega więc generalnie każde nieodpłatne przekazanie towaru należącego do przedsiębiorstwa, w tym także wszelkie inne darowizny, z którym wiąże się przeniesienie prawa do rozporządzania towarami jak właściciel, jeśli podatnikowi przysługiwało prawo do obniżenia kwoty podatku należnego o kwotę podatku naliczonego przy nabyciu, imporcie lub wytworzeniu tych towarów lub ich części składowych. Jeżeli natomiast podatnik nie miał prawa do odliczenia kwoty podatku naliczonego, to przekazanie lub zużycie towarów bez wynagrodzenia (nieodpłatne przekazania) pozostaje neutralne podatkowo (podatnik nie musi ich opodatkować).

Podatnik i działalność gospodarcza
Podatnikami są osoby prawne, jednostki organizacyjne niemające osobowości prawnej oraz osoby fizyczne, wykonujące samodzielnie działalność gospodarczą bez względu na cel lub rezultat takiej działalności. Działalność gospodarcza obejmuje wszelką działalność producentów, handlowców lub usługodawców, w tym podmiotów pozyskujących zasoby naturalne oraz rolników, a także działalność osób wykonujących wolne zawody. Działalność gospodarcza obejmuje w szczególności czynności polegające na wykorzystywaniu towarów lub wartości niematerialnych i prawnych w sposób ciągły dla celów zarobkowych (art. 15 ust. 1 i 2 ustawy o VAT).

Definicja działalności gospodarczej zawarta w ustawie ma charakter uniwersalny, pozwalający na objęcie pojęciem „podatnik” tych wszystkich podmiotów, które prowadzą określoną działalność, występując w profesjonalnym obrocie gospodarczym. Ponadto działalność gospodarczą stanowi wykorzystywanie towarów w sposób ciągły dla celów zarobkowych. Jest to takie wykorzystywanie majątku, które charakteryzuje się powtarzalnością lub długim okresem trwania. Czerpanie dochodów ze składnika majątku wskazuje więc na prowadzenie działalności gospodarczej.

Dostawa towarów lub świadczenie usług podlega opodatkowaniu VAT wyłącznie wówczas, gdy dokonywana jest przez podmiot mający status podatnika, działającego w takim charakterze w odniesieniu do danej transakcji.

Najem lokali wypełnia określoną w art. 15 ust. 2 ustawy o VAT definicję działalności gospodarczej, jeżeli wykonywany jest w sposób ciągły dla celów zarobkowych (zawierane umowy najmu mają zwykle długotrwały charakter, a uzyskiwane korzyści z tego tytułu są w zasadzie stałe), bez względu na to, czy najem jest prowadzony w ramach działalności gospodarczej, czy jako odrębne źródło przychodu w rozumieniu ustawy o PIT, tj. tzw. najem prywatny.

Brak przekazania na cele osobiste
W analizowanej sprawie po wycofaniu lokali z działalności gospodarczej podatnik będzie je wykorzystywał do czynności zwolnionych z VAT na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 36 ustawy (najem lokali mieszkalnych na cele mieszkaniowe). Lokale te nadal jednak będą wykorzystywane przez podatnika do działalności gospodarczej (w rozumieniu art. 15 ust. 2 ustawy o VAT). Lokale będą wycofane z prowadzonej działalności, ale po wycofaniu nadal będą przez podatnika wynajmowane. Nie będzie więc miał tu zastosowania art. 7 ust. 2 pkt 1 ustawy o VAT, gdyż nie nastąpi w tym przypadku dostawa towarów na cele osobiste podatnika (przedsiębiorcy). W konsekwencji czynność ta (wycofanie) nie będzie podlegała opodatkowaniu VAT. Nie ma znaczenia fakt, że czynność, w której te lokale będą używane, będzie zwolniona z VAT.

Korekta podatku naliczonego
Drugi z problemów dotyczy ustalenia, czy wycofanie lokali z działalności deweloperskiej (opodatkowanej VAT) i przekazanie do najmu prywatnego (zwolnionego z VAT) powoduje obowiązek korekty VAT.

Zgodnie z regułą zawartą w art. 86 ust. 1 ustawy o VAT w zakresie, w jakim towary i usługi są wykorzystywane do wykonywania czynności opodatkowanych, podatnikowi VAT, przysługuje prawo do obniżenia kwoty podatku należnego o kwotę podatku naliczonego.

Przepisy art. 91 ustawy o VAT wprowadzają konstrukcję korekty podatku naliczonego dokonywaną z uwagi na zmianę struktury sprzedaży albo na zmianę pierwotnego przeznaczenia towaru lub usługi (z którą związany jest podatek naliczony). Stosownie do art. 91 ust. 7 ustawy o VAT przepisy art. 91 ust. 1-6 ustawy o VAT stosuje się odpowiednio w przypadku, gdy podatnik miał prawo do obniżenia kwot podatku należnego o całą kwotę podatku naliczonego od wykorzystywanego przez siebie towaru lub usługi i dokonał takiego obniżenia albo nie miał takiego prawa, a następnie zmieniło się prawo do obniżenia kwoty podatku należnego o kwotę podatku naliczonego od tego towaru lub usługi.

Przedmiotowe lokale stanowiły towary handlowe podatnika. Zatem stosownie do art. 91 ust. 7d ustawy o VAT w przypadku zmiany prawa do obniżenia podatku należnego o podatek naliczony od towarów i usług, innych niż wymienione w art. 91 ust. 7a i 7b ustawy o VAT (w szczególności towarów handlowych lub surowców i materiałów, nabytych z zamiarem wykorzystania ich do czynności, w stosunku do których przysługuje pełne prawo do obniżenia podatku należnego lub do czynności, w stosunku do których prawo do obniżenia podatku należnego nie przysługuje, i niewykorzystanych zgodnie z takim zamiarem do dnia tej zmiany) korekty podatku naliczonego dokonuje się w deklaracji podatkowej składanej za okresy rozliczeniowe, w których wystąpiła ta zmiana. Podatnik jest zatem zobowiązany do rozpoznania prawa do odliczenia podatku naliczonego w momencie nabycia towarów i usług oraz dokonania ewentualnej korekty tego odliczonego bądź nieodliczonego podatku w przypadku późniejszej zmiany przeznaczenia nabytych towarów i usług lub zmiany sposobu wykorzystania.

Zmiana przeznaczenia
Jeśli zatem podatnik nabył towary lub usługi z zamiarem ich wykorzystania do określonych czynności (opodatkowanych lub niepodlegających opodatkowaniu lub zwolnionych od podatku) i nie wykorzystał ich zgodnie z takim zamiarem (zmiana przeznaczenia), to wówczas jest obowiązany dokonać korekty podatku. Dotyczy to zarówno sytuacji, gdy podatnik miał prawo do obniżenia kwot podatku należnego o całą kwotę podatku naliczonego od wykorzystywanego przez siebie towaru lub usługi i dokonał takiego obniżenia, jak również sytuacji, gdy nie miał takiego prawa, a następnie zmieniło się prawo do obniżenia kwoty podatku należnego o kwotę podatku naliczonego od tego towaru lub usługi.

W analizowanej sprawie lokale (towary handlowe) pierwotnie miały być wykorzystywane wyłącznie do czynności opodatkowanych VAT, a podatnik odliczył VAT od ponoszonych nakładów w całości. Podatnik planuje przenieść niesprzedane lokale do majątku prywatnego i wynajmować na własny rachunek na cele mieszkaniowe (wynajem będzie zwolniony na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 36 ustawy o VAT).

W konsekwencji w analizowanej sprawie dojdzie do zmiany przeznaczenia towarów handlowych, które pierwotnie miały być wykorzystywane do czynności, w stosunku do których przysługiwało podatnikowi pełne prawo do obniżenia podatku należnego, o których mowa w art. 91 ust. 7d ustawy o VAT. Lokale te pierwotnie miały być wykorzystywane wyłącznie do czynności opodatkowanych VAT i podatnik miał w związku z tym prawo do odliczenia tego podatku. Lokale te nie zostały jednak i nie zostaną wykorzystane zgodnie z tym zamiarem, gdyż ostatecznie będą wynajmowane, a wynajem będzie czynnością zwolnioną z VAT. Oznacza to, że podatnik jest zobowiązany zrobić korektę podatku naliczonego na podstawie art. 91 ust. 7d ustawy o VAT.

W analizowanej sprawie nie znajdzie natomiast zastosowania regulacja art. 90a w zw. z art. 86 ust. 7b ustawy o VAT. Przepis art. 86 ust. 7b ustawy o VAT ma bowiem zastosowanie do odliczenia podatku naliczonego od wydatków ponoszonych na wytworzenie/ulepszenie m.in. nieruchomości, która będzie przez podatnika wykorzystywana jednocześnie zarówno do czynności podlegających opodatkowaniu VAT, jak i do celów osobistych. Natomiast art. 90a ustawy o VAT odnosi się do obowiązku dokonania korekty, w sytuacji gdy w okresie 120 miesięcy od dnia oddania takiej nieruchomości do użytkowania nastąpi zmiana w stopniu wykorzystania tej nieruchomości do celów działalności gospodarczej.

Zaprezentowane stanowisko podzielają organy podatkowe (interpretacja indywidualna dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 30 marca 2023 r., 0112-KDIL1-2.4012.39.2023. 3.DS).

Autor jest doradcą podatkowym

Podstawa prawna:

∑ ustawa z 11 marca 2004 r. o podatku od towarów i usług (tekst jedn. Dz.U. z 2024 r., poz. 361 ze zm.)

https://archiwum.rp.pl/artykul/1528994-Wycofanie-lokali-z-dzialalnosci-do-najmu-prywatnego-z-korekta-VAT.html

 3. Fiskus o stawkach ryczałtu dla branży IT

03 lutego 2025 | Dodatek | Katarzyna Jastrzębska

Organy podatkowe coraz bardziej restrykcyjnie podchodzą do stosowania 8,5-proc. stawki ryczałtu w przypadku działalności związanych z branżą IT, mimo iż przepisy w tym zakresie pozostały bez zmian.

Podstawową stawką obejmującą dużą część działalności IT jest stawka 12 proc. Jak stanowi art. 12 ust. 1 pkt 2b lit. b ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym, ryczałt od przychodów ewidencjonowanych wynosi 12 proc. przychodów ze świadczenia usług:

∑ związanych z doradztwem w zakresie sprzętu komputerowego (PKWiU 62.02.10.0),

∑ związanych z oprogramowaniem (PKWiU ex 62.01.1),

∑ objętych grupowaniem „Oryginały oprogramowania komputerowego” (PKWiU 62.01.2),

∑ związanych z doradztwem w zakresie oprogramowania (PKWiU ex 62.02),

∑ w zakresie instalowania oprogramowania (PKWiU ex 62.09.20.0),

∑ związanych z zarządzaniem siecią i systemami informatycznymi (PKWiU 62.03.1).

Natomiast usługi IT niewymienione w tym zakresie oraz nieobjęte wprost innymi stawkami ryczałtu podlegają opodatkowaniu 8,5-proc. stawką stosowaną dla pozostałych przychodów z działalności usługowej.

Zgodnie z najnowszymi interpretacjami za działalność związaną z oprogramowaniem podlegającą pod 12-proc. stawkę ryczałtu uważane są również usługi, które nie mają bezpośredniego związku z tworzeniem oprogramowania (tj. z tworzeniem, rozwijaniem kodu). Związek ten może mieć również charakter pośredni. Dlatego wnioski podatników spotykają się z negatywną oceną dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej. Pojawiły się również wyroki sądów administracyjnych popierające stanowisko organów (por. wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 23 sierpnia 2024 r., II FSK 622/24).

Poniżej przedstawione zostały przykładowe wydane ostatnio interpretacje, rozstrzygające o możliwości zastosowania 8,5-proc. stawki ryczałtu.

Usługi doradztwa informatycznego
W kontekście usług doradztwa informatycznego wskazać warto na interpretację indywidualną dyrektora KIS z 17 grudnia 2024 r. (0114-KDIP3-1.4011.853.2024. 1.AC). W tym przypadku wniosek podatnika spotkał się z negatywną oceną organu. Do zadań wnioskodawcy wskazanych we wnioskach o interpretacje należało m.in. doradztwo informatyczne w zakresie: budowania i opracowywania nowych rozwiązań w zakresie technologii informatycznych; projektowania rozwiązań systemu informatycznego; tworzenia dokumentacji technicznej systemów informatycznych; analizy systemów komputerowych oraz wykonywania dokumentacji niezbędnej do wdrożenia i rozwoju systemów IT czy tworzenia specyfikacji funkcjonalnych oraz technicznych w zakresie systemów IT.

Jak wskazał organ w uzasadnieniu ww. interpretacji, „Analiza powołanych przepisów prawa, jak również wyjaśnień Głównego Urzędu Statystycznego do PKWiU 2015, w kontekście przedstawionego opisu sprawy, w szczególności zakresu świadczonych przez Pana usług prowadzi do stwierdzenia, że będące przedmiotem zapytania usługi związane z doradztwem w zakresie informatyki, sklasyfikowane w klasie PKWiU 62.02, mają związek z doradztwem w zakresie oprogramowania.

(…) systemy wchodzą w zakres pojęcia »oprogramowanie«, zatem usługi doradztwa z nimi związane stanowią usługi związane z doradztwem w zakresie oprogramowania, co wyklucza możliwość zastosowania stawki podatku w wysokości 8,5 proc. (…) Wskazał Pan również, że świadczone usługi obejmują m.in. tworzenie dokumentacji technicznej. Zatem niewątpliwie są one związane z doradztwem w zakresie oprogramowania”.

Wykonywanie testów manualnych
Obecnie organy podatkowe stoją na stanowisku, że jeśli testy manualne wykonywane w ramach działalności opodatkowanej zryczałtowanym podatkiem dochodowym mieszczą się w grupowaniu PKWiU 62.02.30.0 „Usługi pomocy technicznej w zakresie technologii informatycznych i sprzętu komputerowego” oraz nie dotyczą usług związanych z doradztwem w zakresie oprogramowania, to zastosowanie znajdzie 8,5-proc. stawka ryczałtu jako właściwa dla przychodów z działalności usługowej (zgodnie z art. 12 ust. 1 pkt 5 lit. a ustawy o ryczałcie). Objaśnienia do PKWiU z 2015 r. wskazują, że grupowanie to obejmuje usługi pomocy technicznej mające na celu rozwiązanie problemów klienta w zakresie technologii informatycznych i sprzętu komputerowego, m.in. takie jak udzielanie pomocy klientowi w użytkowaniu i usuwaniu usterek sprzętu komputerowego, włączając testowanie podstawowego oprogramowania oraz naprawę sprzętu informatycznego.

Warto nadmienić, że w powołanej wyżej interpretacji z 17 grudnia 2024 r. (0114-KDIP3-1.4011.853.2024.1.AC) organ podatkowy zaznaczył, iż czynności wchodzące w zakres grupowania PKWiU 62.02.30.0 „Usługi pomocy technicznej w zakresie technologii informatycznych i sprzętu komputerowego”, jako jedyne w ramach klasy 62.02 – z zastrzeżeniem, że nie dotyczą usług związanych z doradztwem w zakresie oprogramowania – objęte są stawką ryczałtu w wysokości 8,5 proc.

Takie stanowisko zostało potwierdzone wprost w odpowiedzi na wniosek dotyczący usług testowania manualnego, m.in. w interpretacji indywidualnej z 26 listopada 2024 r. (0112-KDSL1-2.4011.525.2024.2.PS) czy też w interpretacji indywidualnej z 5 grudnia 2024 r. (0113-KDIPT2-1.4011.761.2024.1.DJD).

Ocena przerzucona na podatnika
Analizując jednak szczegółowo treść ostatniej z powołanych interpretacji warto zauważyć, że organ podatkowy nie dokonał samodzielnej oceny charakteru świadczonej przez podatnika działalności. Wskazał bowiem, że: „(…) Mając na uwadze przedstawiony opis sprawy oraz powołane wyżej przepisy prawa stwierdzić należy, że skoro jak Pan wskazał we wniosku w zakres świadczonych przez Pana usług, sklasyfikowanych pod symbolem PKWiU 62.02.30.0 »Usługi pomocy technicznej w zakresie technologii informatycznych i sprzętu komputerowego«, nie wchodzą usługi związane z doradztwem w zakresie oprogramowania, to uzyskiwane z tego rodzaju usług przychody, podlegają opodatkowaniu 8,5-proc. stawką ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych (…)”. Następnie organ dodał również, że: „Zastrzec jednak należy, że zastosowanie stawki 8,5 proc. dla przychodów ze świadczonych przez Pana usług będzie prawidłowe, jeżeli faktycznie nie uzyskuje Pan przychodów ze świadczenia innych usług, do których przypisana jest wyższa stawka ryczałtu (w szczególności usług związanych z doradztwem w zakresie oprogramowania)”.

Taki zabieg stosowany jest w wielu interpretacjach indywidulanych i w praktyce oznacza, że ciężar oceny czy działalność podatnika została objęta prawidłową stawką ryczałtu zostaje przerzucony na samego zainteresowanego. Jeśli zatem podatnik niewłaściwie zakwalifikuje świadczone usługi, jako niemające związku z doradztwem w zakresie opodatkowania, to taka interpretacja nie będzie miała dla niego wartości ochronnej w przypadku ewentualnej kontroli podatkowej.

Zarządzanie projektami IT
W odniesieniu do usług zarządzania projektami IT warto wskazać na dwie interpretacje indywidualne z 2024 roku, których zakres przedmiotowy częściowo się pokrywa, jednak – ze względu na zaklasyfikowanie świadczonych przez wnioskodawców usług do różnych grupowań PKWiU – ocena dyrektora KIS co do możliwości zastosowania 8,5-proc. stawki ryczałtu jest odmienna.

Mowa tutaj o interpretacji indywidualnej z 16 kwietnia 2024 r. (0113-KDIPT2-1.4011.137.2024. 2.KD), zgodnie z którą usługi zarządzania projektami przez project managera, zakwalifikowane przez wnioskodawcę jako usługi związane z projektowaniem, programowaniem i rozwojem oprogramowaniem, sklasyfikowanymi pod PKWiU 62.01.11.0, należy opodatkować 12-proc. stawką ryczałtu.

Druga z wymienionych interpretacji została wydana 27 listopada 2024 r. (0113-KDIPT2-1.4011.673.2024.2.RK). Dyrektor KIS stwierdził w niej, że przychody uzyskiwane z tytułu świadczonych usług sklasyfikowanych według PKWiU 70.22.20.0 jako „Pozostałe usługi zarządzania projektami, z wyłączeniem projektów budowlanych”, podlegają opodatkowaniu ryczałtem według 8,5-proc. stawki ryczałtu określonej w art. 12 ust. 1 pkt 5 lit. a ustawy o ryczałcie.

Mimo, iż zadania wykonywane w ramach działalności obydwu wnioskodawców obejmowały zbliżony zakres usług (m.in. definiowanie planów i harmonogramów projektów; koordynowanie i ustalania priorytetów zadań projektowych; dostarczanie wyników projektów; monitorowanie i kontrolowania postępu projektów; prowadzenie spotkań projektowych i sporządzania dokumentacji z projektów etc.), to zaklasyfikowanie przez wnioskodawców własnej działalności do różnych grupowań PKWiU przesądziło o odmiennej stawce ryczałtu.

Podstawa prawna:

∑ art. 12 ust. 1 pkt 2b lit. b oraz pkt 5 lit. a ustawy z 20 listopada 1998 r. o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne (tekst jedn. Dz.U. z 2024 r., poz. 776 ze zm.)

Katarzyna Jastrzębska

doradca podatkowy, kierownik zespołu ds. podatków bezpośrednich Subteno Tax Komorniczak i Wspólnicy sp.k.

Usługami z branży IT, które umożliwiają podatnikom rozliczanie 8,5-proc. stawką ryczałtu, jest np. wykonywanie testów manualnych oprogramowania czy zarządzanie projektami IT. O zastosowaniu konkretnej stawki ryczałtu decyduje jednak faktyczny zakres wykonywanych usług i ich związek z oprogramowaniem (w tym doradztwem w zakresie opodatkowania) bądź innymi czynnościami objętymi 12-proc. stawką ryczałtu, a nie tylko stosowane przez podatnika nazewnictwo. Nierzadko w toku wydawania interpretacji indywidualnych organy podatkowe szczegółowo dopytują o zakres świadczonych usług i o to co się za nimi kryje w praktyce. Dyrektor KIS nie analizuje dokumentów podatnika, opiera się wyłącznie na przedstawionych we wniosku informacjach, jednak mogą one być weryfikowane w późniejszym czasie w toku kontroli podatkowej. Na końcu każdej interpretacji organy podatkowe umieszczają pouczenie, w myśl którego stosownie do przepisów ordynacji podatkowej interpretacja pełni funkcję ochronną dla podatnika, jeśli jego sytuacja jest zgodna (tożsama) z opisem stanu faktycznego przestawionym we wniosku, a podatnik zastosuje się do otrzymanej interpretacji.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1528991-Fiskus-o-stawkach-ryczaltu-dla-branzy-IT.html

 4. Odsetki dla członka zarządu są podatkowym kosztem spółki

03 lutego 2025 | Dodatek | Przemysław Wojtasik

Jeśli udostępniony firmie kapitał został przeznaczony na potrzeby działalności gospodarczej, to odsetki można zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów. Muszą jednak być zapłacone, a nie tylko naliczone.

Potwierdza to interpretacja dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 17 stycznia 2025 r. (0114-KDIP2-2.4010.600.2024.4.SP). Wystąpiła o nią spółka zajmująca się wynajmem powierzchni w użytkowych nieruchomościach. Funkcję członka zarządu pełni jej udziałowiec, obywatel innego kraju. Z powodu problemów z płynnością finansową spółka nie wypłacała mu przez kilka lat wynagrodzenia. Dodatkowo pożyczała od niego pieniądze. Od zaległych wynagrodzeń i pożyczek naliczone zostały odsetki. Spółka jest winna członkowi zarządu także odsetki od odsetek. Są one liczone na ostatni dzień każdego roku. Spółka przygotowuje się do spłaty wymienionych zobowiązań. Zapytała skarbówkę o rozliczenie odsetek. Czy może je zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów?

Spółka twierdzi, że tak. Podkreśla, że odsetki są wynagrodzeniem za udostępniony jej kapitał, który został przeznaczony na potrzeby działalności gospodarczej, a konkretnie na remonty posiadanych i wynajmowanych nieruchomości (nie mogła na to otrzymać kredytów z banków). Zastrzega też, że zamierza rozliczyć koszty do wysokości limitów tzw. cienkiej kapitalizacji (art. 15c ustawy o CIT).

Co na to fiskus? Zgodził się na zaliczenie odsetek do kosztów uzyskania przychodów. Przypomniał jednak, że muszą być zapłacone, a nie tylko naliczone. „Zasada ta obowiązuje zarówno w przypadku odsetek od niewypłaconych albo wypłaconych z opóźnieniem wynagrodzeń dla członka zarządu, odsetek od udzielonych spółce pożyczek oraz odsetek od naliczonych odsetek” – podkreślił dyrektor KIS. Potwierdził też, że tej sprawie zastosować trzeba ograniczenia wynikające z art. 15c ustawy o CIT. Wskazał ponadto, że spółka powinna uwzględnić przepisy kodeksu cywilnego mówiące o dopuszczalnej wysokości odsetek maksymalnych.

Podstawa prawna:

∑ art. 15 ust. 1 i art. 15c ustawy z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (tekst jedn. Dz.U. z 2023 r., poz. 2805 ze zm.)

https://archiwum.rp.pl/artykul/1528985-Odsetki-dla-czlonka-zarzadu-sa-podatkowym-kosztem-spolki.html

 5. Przygotowanie do kontroli to klucz do bezpieczeństwa podatkowego

03 lutego 2025 | Dodatek | Agnieszka Suterska Bartosz Czerwiński

Aktywne uczestnictwo, efektywna komunikacja, szybka reakcja i świadomość najlepszych praktyk to elementy strategii, które każda spółka powinna wdrożyć, aby skutecznie zarządzać ryzykiem podatkowym i przejść przez kontrolę bez niepotrzebnych komplikacji.

W obecnych czasach, kiedy aktywność organów podatkowych jest na wysokim poziomie, przygotowanie na ewentualną kontrolę staje się kluczowe dla każdego podatnika. Statystyki są nieubłagane – niemal każda (a dokładnie 98,1 proc.!) kontrola celno-skarbowa kończy się wykryciem nieprawidłowości. Właściwe przygotowanie do kontroli to nie tylko zabezpieczenie przed finansowymi konsekwencjami, ale też ochrona reputacji spółki.

Kontrole podatkowe mogą przybierać różne formy: od czynności sprawdzających, przez kontrolę podatkową urzędów skarbowych, po kontrolę celno-skarbową urzędów celno-skarbowych. Każdy rodzaj kontroli wymaga innego podejścia, ale wspólnym elementem jest konieczność dokładnej znajomości własnych rozliczeń i potencjalnych obszarów zainteresowania organów podatkowych.

Obszary weryfikacji
Przygotowanie do kontroli wymaga szczegółowego zrozumienia obszarów, które mogą zostać poddane weryfikacji przez organy podatkowe. Oto szczegółowy opis najczęściej kontrolowanych aspektów działalności podatników:

1. WHT (podatek u źródła)

∑ płatności transgraniczne: kontrola prawidłowości zastosowania stawek podatku u źródła od dywidend, odsetek, należności licencyjnych oraz innych płatności do zagranicznych kontrahentów;

∑ zastosowanie zwolnień na podstawie ustawy o CIT i umów o unikaniu podwójnego opodatkowania: weryfikacja, czy podatnik prawidłowo korzysta ze zwolnień i ulg, w szczególności w odniesieniu do płatności podlegających mechanizmowi pay & refund, a także czy spełniona jest przesłanka bycia rzeczywistym właścicielem otrzymanej płatności;

∑ dokumentacja podatkowa: sprawdzenie, czy podatnik posiada wymagane certyfikaty rezydencji oraz inne dokumenty potwierdzające prawo do zastosowania obniżonych stawek lub zwolnień, w szczególności oświadczenie, że odbiorca płatności jest jej rzeczywistym właścicielem.

2. CIT

∑ transakcje z podmiotami powiązanymi: analiza cen transferowych, zgodność z zasadą „arm’s length”, dokumentacja cen transferowych;

∑ straty podatkowe: weryfikacja rozliczeń podatkowych u podmiotów wykazujących stratę lub obniżoną dochodowość w wybranych latach podatkowych;

∑ reorganizacje i restrukturyzacje: kontrola prawidłowości przeprowadzonych zmian organizacyjnych i ich wpływu na zobowiązania podatkowe;

∑ wynagrodzenia członków zarządu: sprawdzenie, czy wynagrodzenia są adekwatne do pełnionych funkcji i rynkowych warunków;

∑ niska efektywna stawka podatkowa: analiza przyczyn niskiej stawki podatkowej.

3. PIT

∑ obowiązki płatnika: kontrola prawidłowości rozliczeń z tytułu wypłat na rzecz pracowników i kontrahentów;

∑ programy motywacyjne: sprawdzenie, czy programy motywacyjne są właściwie dokumentowane i rozliczane podatkowo, a także czy zostały utworzone z uzasadnionych względów biznesowych;

∑ współpraca B2B: analiza umów cywilnoprawnych pod kątem ewentualnego zatajenia stosunku pracy.

4. VAT

∑ rozliczenia kontrahentów: sprawdzenie, czy transakcje z kontrahentami są prawidłowo dokumentowane i czy podatnik weryfikuje status podatkowy swoich partnerów biznesowych;

∑ podatek do zwrotu: kontrola zasadności wniosków o zwrot VAT, w tym terminowości i poprawności rozliczeń;

∑ mechanizm odwrotnego obciążenia: weryfikacja prawidłowości stosowania mechanizmu odwrotnego obciążenia w transakcjach krajowych i międzynarodowych;

∑ faktury i dokumentacja: kontrola kompletności i prawidłowości wystawianych faktur oraz innych dokumentów księgowych.

Najczęstsze efekty braku przygotowania
Podczas kontroli podatnicy, którzy nie są dobrze przygotowani do kontroli, często wybierają strategię działania, która nie służy w najpełniejszy sposób ich interesom. Przykładem takich działań są:

∑ brak aktywnego uczestnictwa w kontroli

Kontrolowani często nie zdają sobie sprawy, że mają prawo i powinni aktywnie uczestniczyć w postępowaniu. Oznacza to nie tylko obecność, ale również zrozumienie procesu, zadawanie pytań i weryfikowanie działań organów podatkowanych. Aktywne uczestnictwo pozwala na lepsze zrozumienie intencji i szybsze reagowanie na potencjalne problemy.

∑ odpowiadanie na pytania bez zrozumienia ich celu

Podczas kontroli organy podatkowe mogą zadawać pytania, które mają na celu wyjaśnienie określonych kwestii. Odpowiadanie na pytanie bez ich zrozumienia może prowadzić do nieścisłości lub niezamierzonego przyznawania się do błędów w rozliczeniach. Zawsze warto zastanowić się nad intencją pytania i w razie wątpliwości poprosić o dodatkowe wyjaśnienia lub skonsultować się z doradcą podatkowym.

∑ nieprzygotowanie odpowiedniej dokumentacji

Brak kompletności i dostępności dokumentacji to kolejny często spotykany problem w toku kontroli. Przed rozpoczęciem kontroli należy się upewnić, że wszystkie niezbędne dokumenty są zorganizowane i gotowe do przedstawienia. Niekompletna dokumentacja może być interpretowana jako próba ukrycia nieprawidłowości.

∑ ignorowanie sygnałów ostrzegawczych

W trakcie kontroli organy podatkowe często wysyłają sygnały ostrzegawcze lub prośby o dodatkowe informacje w danym obszarze. Takie zachowania mogą świadczyć o tym, że organy podatkowe w tym obszarze będą szukały nieprawidłowości. Warto zatem poświęcić szczególną uwagę odpowiedziom na pytania i prośby organów w tym zakresie.

∑ brak odpowiedniego zarządzenia korespondencją i kontaktem z organem

Nieuporządkowany przepływ informacji i dokumentów może prowadzić do nieporozumień i błędów. Ważne jest, aby wyznaczyć osobę lub zespół odpowiedzialny za komunikację z organem podatkowym, zarządzanie korespondencją i dokumentacją. To zapewni, że wszystkie informacje zostaną rejestrowane, a odpowiedzi będą konsultowane i przemyślane.

∑ brak współpracy z profesjonalnym pełnomocnikiem

Podczas kontroli wsparcie doświadczonego pełnomocnika jest nieocenione. Profesjonalista może pomóc w interpretacji przepisów, przygotowaniu dokumentacji i reprezentowaniu spółki przed organami podatkowymi. Dodatkowo zapewnia zarządzenie korespondencją oraz kontaktami z organem. Brak takiego wsparcia może skutkować niekorzystnym przebiegiem kontroli.

∑ zlekceważenie procedur wewnętrznych

Spółki często mają wewnętrzne procedury dotyczące postępowania w przypadku kontroli. Zaniedbanie tych procedur może prowadzić do chaosu i nieefektywnego zarządzania kontrolą.

Jak przygotować się do kontroli
Przygotowanie do kontroli powinno być procesem zorganizowanym i przemyślanym. Poniżej kilka kluczowych kroków.

1. Przegląd i aktualizacja dokumentacji: Upewnij się, że wszystkie dokumenty są kompletne, aktualne i łatwo dostępne.

2. Zrozumienie przepisów: Zapoznaj się z obowiązującymi przepisami podatkowymi i zasadami prowadzenia kontroli.

3. Wewnętrzny audyt: Przeprowadź wewnętrzny audyt, aby zidentyfikować potencjalne słabości i obszary ryzyka.

4. Szkolenie pracowników: Przeprowadź szkolenia dla pracowników, aby wiedzieli, jak postępować w przypadku kontroli.

5. Plan działania: Opracuj plan działania na wypadek kontroli, w tym procedury komunikacji i eskalacji.

6. Współpraca z profesjonalnym pełnomocnikiem: Skonsultuj się z pełnomocnikiem, który pomoże przygotować odpowiednią strategię obrony.

Świadomość podatnika na każdym etapie
Bezpieczeństwo podatkowe spółki w dużym stopniu zależy od świadomości podatnika na każdym etapie kontroli. Wiedza o tym, co się dzieje, jakie są prawa i obowiązki, a także jakie kroki można podjąć w odpowiedzi na działania kontrolerów, jest kluczowa dla skutecznej obrony i minimalizacji ryzyka. Podatnik, który jest świadomy swojej sytuacji podatkowej, ma większą kontrolę nad przebiegiem kontroli. To pozwala na:

∑ aktywne uczestnictwo

Zrozumienie procesu kontrolnego umożliwia podjęcie działań mających na celu ochronę interesów spółki.

∑ efektywną komunikację

Świadomość pozwala na jasne i precyzyjne komunikowanie się z organami podatkowymi, co może zapobiec nieporozumieniom.

∑ szybką reakcję

Wiedza o etapach kontroli umożliwia szybkie reagowanie na potencjalne zagrożenia i wykorzystanie dostępnych środków prawnych.

∑ odpowiednią strategię

Świadomość najczęstszych pułapek pozwala na ich unikanie w trakcie kontroli.

Świadomość podatnika na każdym etapie kontroli jest niezbędna dla zapewnienia bezpieczeństwa podatkowego. To właśnie wiedza i zrozumienie przebiegu kontroli stanowią fundament skutecznej obrony przed potencjalnymi problemami.

Aktywne uczestnictwo, efektywna komunikacja, szybka reakcja i świadomość najlepszych praktyk to elementy strategii, które każda spółka powinna wdrożyć, aby skutecznie zarządzać ryzykiem podatkowym i przejść przez kontrolę bez niepotrzebnych komplikacji.

Podstawa prawna:

∑ art. 54-94 ustawy z 16 listopada 2016 r. o Krajowej Administracji Skarbowej (tekst jedn. Dz.U. z 2023 r., poz. 615 ze zm.)

∑ art. 281-292 ustawy z 29 sierpnia 1997 r. Ordynacja podatkowa (tekst jedn. Dz.U. z 2023 r., poz. 2383 ze zm.)

Agnieszka Suterska

doradczyni podatkowa, menedżerka w Dziale Doradztwa Podatkowego, EY Polska

Aby lepiej przygotować się do kontroli i być świadomym tego co będzie się działo, warto skorzystać z dostępnych narzędzi weryfikujących gotowość firmy. To często bezpłatne, spersonalizowane przewodniki, które pozwalają na dokładne przeanalizowanie potencjalnych zagrożeń i przygotowanie się do ewentualnych czynności kontrolnych. Po wypełnieniu testu spółka otrzymuje szczegółowy raport z rekomendacjami, które mogą okazać się kluczowe w momencie rozpoczęcia kontroli.

Raport z testu gotowości dostarcza nie tylko informacji o najczęściej podnoszonych przez organy podatkowe kwestiach, ale również wskazuje na prawa i obowiązki kontrolowanego oraz etapy postępowania. Dzięki temu podatnik może przygotować się do kontroli w sposób kompleksowy, co znacząco zwiększa szanse na jej pomyślne przejście.

Bartosz Czerwiński

partner w Dziale Doradztwa Podatkowego, EY Polska

Odpowiednie przygotowanie do kontroli może znacząco zmniejszyć ryzyko wystąpienia nieprawidłowości i zabezpieczyć spółkę przed konsekwencjami finansowymi oraz wizerunkowymi. Pamiętajmy, że prewencja jest zawsze lepsza niż reakcja na problem, który już wystąpił. Wykorzystanie narzędzi takich jak test gotowości do kontroli podatkowych pozwala na kompleksowe przygotowanie i zwiększa szanse na pomyślne przejście przez kontrolę.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1528988-Przygotowanie-do-kontroli-to-klucz-do-bezpieczenstwa-podatkowego.html