Budownictwo i PZP | Prasówka | 8.12.2023 r.

Rynek Infrastruktury

 1. Wprowadzenie w błąd – poważne konsekwencje na gruncie nowego PZP

art. sponsorowany | Data publikacji: 30-11-2023

Już w poprzednim stanie prawnym, wprowadzenie zamawiającego w błąd mogło skutkować dla wykonawcy poważnymi konsekwencjami, w postaci wykluczenia z danego postępowania o udzielenie zamówienia publicznego.

Wejście w życie nowego PZP dodatkowo zaostrzyło wskazane regulacje, wprowadzając do ustawy całkowicie nową sankcję, której skutki mogą być znacznie poważniejsze niż dotychczas, ponieważ wykraczają one poza ramy konkretnego postępowania.

Zgodnie z art. 111 pkt 5 i 6 PZP w przypadku wykluczenia wykonawcy z powodu wprowadzenia zamawiającego w błąd przy przedstawianiu informacji, że nie podlega on wykluczeniu i spełnia warunki udziału w postępowaniu lub kryteria selekcji, podlega on odpowiednio 1-rocznemu (w przypadku wprowadzenia w błąd poprzez lekkomyślność lub niedbalstwo) albo 2-letniemu wykluczeniu z postępowań o udzielenie zamówień publicznych.

Innymi słowy – jeżeli wykonawca wprowadzi zamawiającego w błąd w toku danego postępowania, nakładana jest na niego sankcja w postaci trwającej rok albo 2-lata możliwości wykluczenia go z udziału w kolejnych, odrębnych postępowaniach. Ustawodawca postanowił zatem znacząco rozszerzyć konsekwencje opisywanych naruszeń wykonawcy i nadać karze charakter generalny, prowadząc do wykluczenia danego podmiotu z dostępu do rynku zamówień publicznych.
Takie rozumienie tego – dość nieprecyzyjnie brzmiącego przepisu – znalazło swoje potwierdzenie m.in. w wyroku KIO z 28 lutego 2022 r. (KIO 296/22), gdzie wprost stwierdzono, że: „Celem tego przepisu jest (…) eliminacja (przypadek zmowy przetargowej – przyp. red.) od dostępu do zamówień publicznych wykonawcy, który dopuścił się zmowy”.
REKLAMA

Okres obowiązywania sankcji z art. 111 PZP

Biorąc pod uwagę istotę opisywanej sankcji, zastanowić należy się jak liczyć okres takiego karnego „wykluczenia” wykonawcy.
Pomimo dość ubogiego orzecznictwa i literatury w tym przedmiocie, istnieją w tym zakresie sprzeczne poglądy, zwłaszcza jeśli chodzi o początek obliczania omawianego terminu.

Niektórzy autorzy przyjmują, że za początek ww. okresu wykluczenia należy przyjąć dzień, w którym wykonawca został formalnie wykluczony z postępowania w przypadkach wskazanych w art. 111 PZP (m.in. Komentarz – Prawo Zamówień Publicznych, red. Jaworska 2023, wyd. 5/J. Jarnicka).
Z takimi poglądami trudno się zgodzić, zwłaszcza w kontekście brzmienia samego przepisu, który – zgodnie z regułami wykładni – należy interpretować ściśle (wyrok z dnia 18 marca 2022 r. KIO 566/22). Brzmi on bowiem następująco: „Wykluczenie wykonawcy następuje (…) na okres (…) od zaistnienia zdarzenia będącego podstawą wykluczenia”.

Zwróćmy uwagę, że przepis odwołuje się do zdarzenia, którego następstwem było wykluczenie, a nie do samego, faktycznego wykluczenia z postępowania (czyli czynności zamawiającego).

Tym samym, znacznie bardziej uzasadniony pozostaje pogląd, zgodnie z którym okres trwania omawianej sankcji należy liczyć od dnia, w którym wystąpiło wprowadzenie w błąd, tj. zaistniało zdarzenie będące podstawą wykluczenia.
W sytuacji, gdy np. wykonawca udziela wyjaśnień treści oferty, w których podaje nieprawdziwe informacje, wprowadzając w błąd zamawiającego, momentem rozpoczęcia terminu obowiązywania sankcji powinien być dzień złożenia przedmiotowych wyjaśnień obarczonych błędem, a nie dzień, w którym nastąpiło na tej podstawie formalne wykluczenie wykonawcy.

Z obliczaniem końca tego terminu nie powinno być problemów – zgodnie z art. 8 ust. 1 PZP, do postępowań o udzielenie zamówienia publicznego stosuje się bowiem przepisy kodeksu cywilnego. W konsekwencji, właściwą regulacją jest w tym przypadku art. 112 kodeksu cywilnego, który stanowi, że: “termin oznaczony w latach kończy się z upływem dnia, który nazwą lub datą odpowiada początkowemu dniowi terminu, a gdyby takiego dnia w ostatnim miesiącu nie było – w ostatnim dniu tego miesiąca.”

Gdzie najczęściej pojawiają się błędy i jak im zapobiegać?

Co może zrobić Wykonawca, aby uniknąć sankcji przewidzianych w art. 111 pkt 5 i 6 PZP? Przede wszystkim dokładać najwyższej staranności na etapie przygotowywania oferty i składanych w toku postępowania wyjaśnień.

Wśród najbardziej newralgicznych elementów, w ramach których pojawiają się błędy, wymienić należy m.in. dane dotyczące personelu przewidzianego do realizacji zamówienia, w tym np. nieprawdziwe dane dotyczące doświadczenia zawodowego tych osób. We współpracy z podmiotami trzecimi lub osobami spoza wewnętrznej organizacji firmy należy zachować szczególną ostrożność i możliwie dokładnie weryfikować przekazywane przez nie dane.

Kolejnym, często problematycznym aspektem, są opisy realizowanych przez wykonawcę zamówień – zwłaszcza w zakresie czasu i wartości realizowanych projektów.
Często zdarza się, że opis przedmiotu zamówienia nie został sporządzony przez zamawiającego wystarczająco przejrzyście i szczegółowo, co powoduje wątpliwości interpretacyjne po stronie wykonawców np. co do rozumienia „okresu realizacji inwestycji”. Zdarza się, że wykonawcy przyjmują w tym zakresie datę faktycznego zakończenia realizacji świadczeń umownych, a zamawiający traktuje ten okres odmiennie – uznając za koniec realizacji np. podpisanie przez strony protokołu odbioru czy usunięcie wad.

Zapobieganie takim sytuacjom sprowadza się przede wszystkim do konieczności szczegółowego kontrolowania treści składanej oferty i załączanych do niej oświadczeń. Tylko najwyższa ostrożność, w połączeniu ze współpracą z zaufanymi i sprawdzonymi podmiotami, może zminimalizować ryzyko wykluczenia z postępowania w związku z wprowadzeniem w błąd, a tym samym ryzyko objęcia sankcją z art. 111 ust. 5 PZP.

Warto także zadawać pytania na etapie przetargu, aby uniknąć ewentualnych rozbieżności interpretacyjnych

Kiedy wykluczenie nie będzie możliwe?

Należy podkreślić, że przedmiotowa sankcja obejmuje tylko postępowania, w których zamawiający przewidział fakultatywną przesłankę wykluczenia w postaci wprowadzenia w błąd (z art. 109 ust. 1 pkt 8 PZP), co wprost potwierdza m.in. wyrok KIO z 2 sierpnia 2021 r., KIO 1988/21.

Wykonawca, na którym ciąży omawianie wykluczenie, powinien zatem każdorazowo zweryfikować czy w danym postępowaniu wprowadzono powyższą przesłankę wykluczenia.
Jeżeli nie – może odetchnąć, ponieważ nie grozi mu wykluczenie.
W przypadku, gdy zamawiający przewidzi jednak przesłankę wykluczenia z powodu wprowadzenia w błąd – należy liczyć się z objęciem sankcją z art. 111 pkt 5 albo pkt 6 PZP.

Gdy błąd już nastąpił – co dalej?

Kluczową kwestią pozostają działania, jakie wykonawca może podjąć, gdy środki zapobiegawcze zawiodą i dojdzie do przekazania zamawiającemu błędnych informacji i wykluczenia z postępowania na podstawie art. 109 ust. 1 pkt 8 albo pkt 10 PZP.

W takim przypadku możliwy pozostaje oczywiście self-cleaning, uregulowany w art. 110 PZP. W dużym skrócie, jest to instytucja tzw. samooczyszczenia, polegająca na podjęciu przez Wykonawcę szeregu działań, mających na celu wykazanie jego rzetelności, w tym m.in. poprzez naprawienie powstałej szkody, wyczerpujące wyjaśnienia czy podjęcie środków mających na celu zapobieganie dalszych naruszeniom.
Self-cleaning ma jednak dla wykonawców jedną, zasadniczą wadę – są oni zdani w pełni na decyzję zamawiającego, który może arbitralnie uznać, że podjęte środki nie są wystarczające i self-cleaning nie uchroni wykonawcy przed wykluczeniem. Tak też w praktyce często się dzieje.

Pomijając zatem nie zawsze skuteczny self-cleaning, wykonawca powinien skupić się na podstawie wykluczenia, a w konsekwencji – odrzucenia swojej oferty.
W sytuacji wykluczenia z postępowania i odrzucenia oferty wykonawcy w związku z wprowadzeniem w błąd (art. 109 ust. 1 pkt 8 i 10 w zw. art. 226 ust. 1 pkt 2a PZP), w interesie wykonawcy powinno być przede wszystkim dążenie do uchylenia takiej czynności zamawiającego albo przynajmniej podstawy prawnej jej dokonania. W takim przypadku właściwą ochronę i kontrolę rozstrzygnięcia zamawiającego zapewnia wniesienie odwołania do Krajowej Izby Odwoławczej.

Często bowiem pogłębiona analiza stanu faktycznego i prawnego prowadzić może do zmiany kwalifikacji danej czynności z wprowadzenia w błąd na niezgodność oferty z warunkami zamówienia („SWZ”) – których nie obejmuje swoim zakresem sankcja z art. 111 pkt 5 i 6 PZP. Właściwie sporządzone odwołanie może prowadzić do rewizji stanowiska zamawiającego co do podstawy prawnej wykluczenia. Pozwoli to uniknąć rocznego albo 2-letniego wykluczenia wykonawcy z postępowań.

Weryfikacja „wykluczonych” wykonawców

Z praktycznego punktu widzenia interesujący pozostaje aspekt weryfikacji przez zamawiających kwestii objęcia wykonawców omawianym wykluczeniem. Nie funkcjonuje bowiem obecnie żaden rejestr wykluczonych wykonawców, co znacząco może utrudniać ich weryfikację przez zamawiających.
Można sobie zatem wyobrazić sytuację, w której wykonawca objęty sankcjami z art. 111 PZP, będzie mógł złożyć ofertę w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego i je zrealizować.

Wydaje się, że jest to pewna luka legislacyjna, a ustawodawca nie wyposażył tutaj zamawiających w odpowiednie środki weryfikacyjne.
Samo złożenie przez wykonawcę oświadczenia o niepodleganiu wykluczeniu z postępowania na podstawie art. 109 ust. 1 pkt 8 albo pkt 10 PZP i art. 111 pkt 5 albo pkt 6 PZP, które stosowane jest w SWZ, wydaje się nie zapewniać zamawiającemu wystarczającej ochrony prawnej w tym zakresie.

Autorzy:
Jędrzej Witaszczak – radca prawny
Marta Dziewulska – radca prawny, dyrektor działu obsługi inwestycji i zamówień publicznych DSK Kancelaria

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/wprowadzenie-w-blad–powazne-konsekwencje-na-gruncie-nowego-pzp-88749.html

 2. Rząd wskazuje inwestycje z uproszczoną procedurą środowiskową

Elżbieta Pałys | Data publikacji: 01-12-2023

Infrastruktura hydrotechniczna na potrzeby budowy elektrowni jądrowej oraz infrastruktura, która jest konieczna do obsługi terminala LNG w Zatoce Gdańskiej mają być realizowane jako inwestycje strategiczne. Oznacza to, że w stosunku do nich byłaby stosowana uproszczona procedura środowiskowa przewidziana w znowelizowanej tzw. ustawie ocenowej.

Nowy rząd Mateusza Morawieckiego przygotował projekty rozporządzeń, które wskazują tzw. inwestycje strategiczne. Chodzi o przedsięwzięcia, w stosunku do których na mocy znowelizowanej ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko mogą być stosowane uproszczone procedury środowiskowe. Znowelizowane przepisy tzw. ustawy ocenowej weszły w życie 15 października br.

Nowelizacja przewiduje, że w przypadku inwestycji strategicznych, które zostaną wskazane w rozporządzeniu Rady Ministrów można wyłączyć stosowanie przepisów dotyczących udziału społeczeństwa w ochronie środowiska oraz oceny oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko i na obszar Natura 2000.

Właśnie zostały przygotowane dwa projekty rozporządzeń w tej sprawie. Pierwsze wskazuje, że strategiczną będzie inwestycja towarzysząca budowie i eksploatacji elektrowni jądrowej planowanej w okolicach Choczewa. Chodzi o zakres prac, który będzie realizował Dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni a polegający na budowie „infrastruktury hydrotechnicznej w granicach pasa technicznego na obszarze gmin Choczewo lub Krokowa oraz na obszarach morskich Rzeczypospolitej Polskiej, w szczególności na potrzeby inwestycji w zakresie EJ1”.

Drugą inwestycją strategiczną ma być realizowana przez Urząd Morski w Gdyni budowa infrastruktury zapewniającej dostęp do portu morskiego w Gdańsku, a która jest niezbędna dla funkcjonowania terminalu regazyfikacyjnego skroplonego gazu ziemnego. Chodzi m.in. o budowę falochronu, toru wodnego, obrotnicy oraz oznakowania nawigacyjnego związanego z tą infrastrukturą.

Znowelizowana ustawa ocenowa, według jej projektodawców ma usprawnić realizację inwestycji, zwłaszcza liniowych czy wodnych. Pominiecie części procedur środowiskowych ma być stosowane wówczas, gdy „indywidualne okoliczności uzasadniają podjęcie natychmiastowych działań” w celu realizacji danej inwestycji. Przepisy wzbudziły jednak liczne kontrowersje. Protestowały m.in. organizacje pozarządowe, które wskazywały, że status „inwestycji strategicznej” może być furtką do realizowania przedsięwzięć poza kontrolą społeczną.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/rzad-wskazuje-inwestycje-z-uproszczona-procedura-srodowiskowa—88771.html

 3. Trakcja zawarła ugody z PKP PLK o wartości blisko 300 mln zł

Mikołaj Kobryński | Data publikacji: 06-12-2023

Wchodząca w skład grupy kapitałowej PKP Polskich Linii Kolejowych spółka Trakcja zawarła ze swoim głównym akcjonariuszem dwie ugody, dotyczące realizacji kontraktów związanych z budową Szczecińskiej Kolei Metropolitalnej. Łączna wartość obydwu ugód wynosi ponad 294 mln zł.

Jak informował wielokrotnie “Rynek Kolejowy”, proces budowy Szczecińskiej Kolei Metropolitalnej przebiega z dużym opóźnieniem. W ramach projektu kompleksowo modernizowana jest linia kolejowa łącząca Szczecin z Policami, natomiast na trasach do Goleniowa, Gryfina i Stargardu powstają nowe przystanki osobowe, a istniejące przechodzą modernizację. Obecnie wszystko wskazuje na to, że ruch pasażerski do Polic wróci dopiero w grudniu 2025 roku. Nie jest pewne, czy do tego czasu uda się uruchomić dodatkowe połączenia w pozostałych kierunkach.

Wykonawcą obydwu części inwestycji w zakresie prac budowlanych jest spółka Trakcja, która od dłuższego czasu pozostawała w sporze z PKP Polskimi Liniami Kolejowymi w tej sprawie. Przedstawiciele Trakcji wskazywali, że nie mogą realizować dodatkowych, nieprzewidzianych wcześniej robót, przy jednoczesnym utrzymaniu pierwotnie założonej wartości kontraktów, ponieważ byłoby to równoznaczne z działaniem na szkodę spółki.

W ubiegłym roku zarządca państwowej infrastruktury kolejowej stał się jednak głównym akcjonariuszem spółki. Rozpoczęto również mediacje w odniesieniu do obydwu kontraktów w Sądzie Polubownym przy Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej. Jak poinformowała Trakcja, w dniu 5 grudnia zostały one zakończone podpisaniem ugód.

294 mln zł minus kary umowne

W ramach ugody dotyczącej modernizacji linii kolejowej nr 406 na odcinku Szczecin Główny – Police PKP Polskie Linie Kolejowe zapłacą Trakcji blisko 28 mln zł tytułem waloryzacji wynagrodzenia i pokrycia kosztów zaistniałych w wyniku wydłużenia czasu na zakończenie realizacji kontraktu. Kolejnych 199 mln zł wypłacanych będzie stopniowo z tytułu realizacji robót dodatkowych. Od marca 2024 roku przez 10 miesięcy z wynagrodzenia potrącona zostanie kwota ponad 5 mln zł, naliczona w ramach kar umownych i zwrotu kosztów.

Z kolei w przypadku budowy i modernizacji przystanków osobowych na liniach kolejowych nr 273, 351 i 401 ugoda zakłada, że PKP Polskie Linie Kolejowe zapłacą spółce nieco ponad 20 mln zł tytułem waloryzacji wynagrodzenia i pokrycia kosztów zaistniałych w wyniku wydłużenia czasu na zakończenie realizacji kontraktu oraz – stopniowo, wraz z postępami w pracach – nieco ponad 47 mln zł za realizację robót dodatkowych. Z należnego Trakcji wynagrodzenia od marca 2024 roku przez 10 miesięcy z wynagrodzenia potrącona zostanie kwota ponad 8 mln zł.

Trakcja wskazuje, że ugody z PKP Polskimi Liniami Kolejowymi będą uwzględnione w procesie cyklicznego przeglądu kontraktów długoterminowych, wywierając pozytywny wpływ na wynik aktualizacji budżetów kontraktów w czwartym kwartale bieżącego roku. Dzięki ugodzie obie strony zakończyły również okres niepewności w zakresie w zakresie wzajemnych praw i obowiązków wynikających z rzeczonych kontraktów.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/trakcja-zawarla-ugody-z-pkp-plk-o-wartosci-blisko-300-mln-zl-88846.html

 4. S74 Cedzyna – Łagów niekoniecznie dla Stecolu. Trzeba unieważnić rozstrzygnięcie

Elżbieta Pałys | Data publikacji: 05-12-2023

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad będzie musiała ponownie przenalizować oferty w przetargu na projekt i budowę drogi ekspresowej S74 Cedzyna – Łagów. Krajowa Izba Odwoławcza uwzględniła odwołanie najtańszego wykonawcy.

Mota Engil skutecznie odwołała się od rozstrzygnięcia przetargu na projekt i budowę drogi ekspresowej S74 Cedzyna – Łagów wraz z obwodnicą Łagowa. To odcinek drogi o długości o. 30 km na terenie powiatu kieleckiego.

Oferty w przetargu GDDKiA otworzyła pod koniec maja. Wpłynęło 11 ofert. W październiku poznaliśmy ofertę najkorzystniejszą. Wskazano na propozycję chińskiego wykonawcy – Stecol Corporation z ceną 1,167 mld zł. To druga oferta pod względem ceny. Tańsza była propozycja firmy Mota Engil wyceniona na 1,149 mld zł. Ta jednak został odrzucona, podobnie jak 9 pozostałych propozycji. Oprócz najkorzystniejszej jedyną nieodrzuconą ofertą była propozycja Budimeksu z ceną 1,211 mld zł (czwarta cena w kolejności od najniższej).

Zarówno Budimex jak i najtańszy, odrzucony oferent odwołali się do KIO. Izba wydała już wyrok. Odwołanie Budimeksu zostało oddalone. KIO uwzględniła natomiast odwołanie firmy Mota Engil. Nakazała zamawiającemu unieważnienie czynności wyboru oferty najkorzystniejszej oraz powtórzenie czynności badania i oceny ofert. Unieważniona ma być także czynność odrzucenia oferty firmy Mota-Engil. Trzeba dodać, że najtańsza oferta była o ok. 500 mln zł tańsza od budżetu inwestora wycenionego na 1,671 mld zł.

W ramach inwestycji objętej tym postępowaniem powstanie dwujezdniowa droga ekspresowa. Droga ma być poprowadzona w nowym śladzie na północ od istniejącej DK-74. Na trasie zaplanowane są cztery węzły drogowe: Radlin, Wola Jachowa, Makoszyn i Łagów, a także obwód utrzymania drogi w Woli Jachowej. Wybudowane mają być także dwa miejsca obsługi podróżnych w Górnie, 16 wiaduktów oraz 13 mostów.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/s74-cedzyna–lagow-niekoniecznie-dla-stecolu-trzeba-uniewaznic-rozstrzygniecie–88819.html

 

Wnp

Energa przeznaczy na inwestycje 47,9 mld zł – jest nowa strategia

PAP/rs | Dodano: 06-12-2023 15:28

Energa przeznaczy na inwestycje 47,9 mld zł w latach 2024-2030 – poinformowała spółka w środę. Dodano, że 23,4 mld zł pochłonie rozwój dystrybucji, a w segment wytwórczy spółka zainwestuje ok. 22,8 mld zł z czego 14,3 mld zł na OZE. To oznacza brak dywidendy – zastrzeżono.

– Konieczne jest dostosowanie profilu działalności i struktury aktywów grupy do nowych wyzwań i transformacji energetycznej grupy, która realizowana będzie głównie poprzez kontynuację procesu dekarbonizacji – głosi nowa strategia Energi.
– Energa poinformowała, że jej główne cele strategiczne na lata 2024-2030 to rozwój sieci niezbędny dla przyłączania odnawialnych źródeł energii, magazynów energii i elektromobilności.
– Przełoży się to na zwiększenie mocy zainstalowanej OZE przyłączonej do sieci do ok. 13,2 GW do 2028 r. Spółka planuje też rozbudowę sieci, by zwiększyć potencjał dla przyłączeń stacji ładowania pojazdów elektrycznych.

Energa: moc OZE przyłączonej do sieci wzrośnie do ok. 13,2 GW
W środę rada nadzorcza Grupy Energa spółki należącej do Orlenu zatwierdziła „Strategiczny Plan Rozwoju Grupy Energa na lata 2024-2030” (SPR) oraz „Wieloletni Plan Inwestycji Strategicznych Grupy Energa na lata 2024-2030″ (WPIS)” – poinformował zarząd spółki w środę.

Wskazano, że SPR zastępuje „Strategiczny Plan Rozwoju Grupy Energa na lata 2021-2030”, natomiast WPIS zastępuje „Wieloletni Plan Inwestycji Strategicznych Grupy Energa na lata 2021-2030”.

Jak podała spółka, aktualizacja SPR i WPIS jest niezbędna ze względu na zaistniałe w ostatnich latach zmiany w uwarunkowaniach rynkowych i regulacyjnych, które wpływają na funkcjonowanie rynku energii elektrycznej w Polsce.

„Konieczne jest dostosowanie profilu działalności i struktury aktywów grupy do nowych wyzwań i transformacji energetycznej grupy, która realizowana będzie głównie poprzez kontynuację procesu dekarbonizacji. Ponadto SPR i WPIS odzwierciedlają zmiany wprowadzone do +Strategii Grupy Kapitałowej Orlenu do 2030 roku+, o których Orlen- akcjonariusz strategiczny spółki – informował w lutym 2023 roku” – wyjaśniła Energa.

Energa poinformowała, że jej główne cele strategiczne na lata 2024-2030 wyznaczone w strategicznym planie rozwoju to, rozwój sieci WN, SN, nN niezbędny dla przyłączania odnawialnych źródeł energii, magazynów energii i elektromobilności, co przełoży się na zwiększenie mocy zainstalowanej OZE przyłączonej do sieci do ok. 13,2 GW do 2028 r. Spółka planuje też rozbudowę sieci, by zwiększyć potencjał dla przyłączeń stacji ładowania pojazdów elektrycznych. Energa zakłada też wzrost „skablowania” linii SN, poprawę wskaźników SAIDI i SAIFI, osiągnięcie 100 proc. udziału liczników zdalnego odczytu wśród klientów począwszy od 2026 r.

Energa zamierza zastąpić paliwo węglowe paliwem niskoemisyjnym
Poprzez inwestycje oraz fuzje i przejęcia grupa chce osiągnąć ok. 3,6 GW mocy zainstalowanych w OZE w 2030 r. Podkreślono, że Energa zamierza zastąpić paliwo węglowe paliwem niskoemisyjnym jakim jest gaz dzięki budowie elektrowni gazowo-parowych CCGT w Grudziądzu i Ostrołęce o łącznej mocy zainstalowanej ok. 1,3 GW. Spółka przewiduje też zmniejszenie udziału węglowych aktywów w strukturze mocy zainstalowanej do 2 proc. w 2030 roku, a także redukcje emisji CO2 o co najmniej 40 proc. do 2030 r w porównaniu do 2019 r.

„Głównym celem strategicznym w obszarze sprzedaży jest przeprowadzenie gruntownego programu cyfryzacji i redukcji kosztów w celu zwiększenia wyniku EBITDA zysk operacyjny powiększony o amortyzację oraz odpisy aktualizujące wartość niefinansowych aktywów trwałych” – poinformowała Energa. Dodała, że działania obejmą m.in.: zwiększenie rentowności na sprzedaży energii elektrycznej, cyfryzację procesów biznesowych, zwiększenie udziału energii zielonej w sprzedaży, rozwój usługi oświetleniowej ze szczególnym uwzględnieniem dobudowy i modernizacji majątku, rozwój usług elastyczności energetycznej m.in. usługę DSR.

„Zgodnie z WPIS łączne nakłady na inwestycje podstawowe i dodatkowe grupy planowane na lata 2024-2030 wyniosą ok. 47,9 mld zł, z czego ok. 23,4 mld zł przypada na Linię Biznesową Dystrybucja, ok. 22,8 mld zł na Linię Biznesową Wytwarzanie z tego ok. 14,3 mld zł na inwestycje związane z OZE i ok. 3,2 mld zł na budowę oraz utrzymanie bloków CCGT w Grudziądzu i Ostrołęce, ok. 1,6 mld zł na Linię Biznesową Sprzedaż oraz pozostałe usługi” – podała Energa.

„Realizacja (…) planu inwestycyjnego niezbędna jest w celu utrzymania konkurencyjności grupy w średnim i długim okresie” – podkreślono.

Energa: inwestycje wymagają zatrzymania zysków w spółce
Spółka wskazała, że źródłem finansowania inwestycji mają być środki własne grupy oraz instrumenty dłużne.

„Do osiągnięcia pełnej skali funduszy koniecznych do realizacji inwestycji opisanych we WPIS wymagane będzie także zatrzymanie zysków w spółce, co wiąże się z brakiem wypłaty przez spółkę dywidendy” – zaznaczyła Energa, dodając, że zakładane jest także dodatkowe wsparcie ze strony Orlenu.

Energa szacuje, że realizacja strategicznego planu rozwoju i inwestycji przewidzianych we wieloletnim palnie inwestycji strategicznych spowoduje ponad dwuipółkrotny wzrost skonsolidowanego wyniku EBITDA w 2030 r. w porównaniu do 2022 r., „co w konsekwencji powinno przełożyć się na wzrost wartości spółki dla akcjonariuszy” – podkreślono.

https://www.wnp.pl/budownictwo/energa-przeznaczy-na-inwestycje-47-9-mld-zl-jest-nowa-strategia,782426.html

 

Prawo

Waloryzacja kontraktów: w sądach długie lata, a polubownie zazwyczaj pół roku

Zofia Jóźwiak | Data dodania: 29.11.2023

Wysoki wzrost najniższych płac i inflacja zmuszają wykonawców do renegocjacji kontraktów, zwłaszcza długoterminowych. Firmy mogą skorzystać z regulacji umożliwiających waloryzację umów o zamówienia publiczne i polubowne załatwienie sprawy. Na tym tle dochodzi jednak do sporów. Większość zamawiających chce wziąć na siebie tylko 10 proc wzrostu kosztów, a resztę przerzucić na wykonawców.

Waloryzacja wynagrodzenia to problem, który niejednemu przedsiębiorcy spędza sen z powiek. Już wkrótce firmy realizujące zamówienia czeka kolejny szok, związany z podniesieniem w 2024 r. najniższej płacy krajowej, z 3600 zł miesięcznie obecnie do 4300 zł w 2024 r. To wzrost o blisko 20 proc. rocznie. W długoterminowych umowach przetargowych nikt raczej nie przewidywał aż takich podwyżek. Przepisy dopuszczają możliwość waloryzacji kontraktów, ale nie zawsze jest ona po myśli wykonawców. Wówczas pojawiają się spory.

Ważna płaca minimalna
W pozornie dobrej sytuacji są wykonawcy, którzy planują zwaloryzować kontrakt ze względu na wzrost najniższej krajowej płacy.

– W art. 436 prawa zamówień publicznych (p.z.p.) jest  przepis dotyczący płacy minimalnej  i waloryzacja tego jest dla zamawiającego obowiązkowa, ale ten mechanizm działa tylko w wypadku minimalnego wynagrodzenia. A to oznacza, że waloryzacją wynikającą z ustawy objęci są tylko ci, którzy zarabiali mniej niż wynosi płaca minimalna (również najniższej stawki godzinowej) – mówi Włodzimierz Dzierżanowski z Grupy Doradczej Sienna.

– Wykonawca musi wykazać więc, że zmiana minimalnego wynagrodzenia dotyczy określonej liczby osób pracujących przy realizacji zamówienia oraz że taka liczba osób jest nieodzowna do należytego wykonania umowy (nie jest zawyżona), a także udowodnić, w jakim stopniu wskazany koszt wpływa na cenę świadczenia realizowanego przez wykonawcę – wskazuje Konrad Różowicz, partner w kancelarii Dr Krystian Ziemski& Partners.

Według niego art. 436 pkt 4 lit b) p.z.p. nie obejmuje jednak swoim zakresem zmian wysokości wynagrodzeń innych niż te, które są wynagrodzeniami minimalnymi. Dlatego o modyfikację wynagrodzenia wykonawcy ze względu na  presję płacową wynikającą m.in. ze zmiany wysokości wynagrodzenia minimalnego, powinno się zadbać także w dokumentach zamówienia, tak aby było to oczywiste nie tylko dla stron umowy, ale również  sprawujących kontrolę. Inaczej w  praktyce uda się zwaloryzować tylko niewielką część wynagrodzenia.

Poza tym klauzule z art. 436 ust. 4  są obowiązkowe tylko przy kontraktach zawieranych na dłużej niż 12 miesięcy.

W wyjątkowych okolicznościach
Firmy mogą powołać się również na wyjątkowe okoliczności, o których mówi art. 455 p.z.p. Dopuszcza on zmianę umowy bez przeprowadzenia nowego postępowania, jeżeli spowodowane jest to okolicznościami, których zamawiający, działając z należytą starannością, nie mógł przewidzieć.

Zdaniem dr Włodzimierza Dzierżanowskiego sytuacją nie do przewidzenia  z pewnością był wybuch wojny ukraińsko- rosyjskiej. Potwierdza to także w swojej opinii UZP. Czytamy w niej: „…uznać należy, że konflikt zbrojny w Ukrainie, jego zasięg oraz transgraniczne, gospodarcze skutki, zakwalifikować można jako zewnętrzne zjawisko, którego nie można było przewidzieć, pomimo zachowania należytej staranności”.

Jest jednak pewne „ale” – Wiele zależny od tego, kiedy była zawierana umowa, jeśli przed wybuchem wojny ukraińsko-rosyjskiej, art. 455 można stosować. Natomiast, gdy doszło do tego po 22 lutego, ale wskutek wojny w Ukrainie coś się wydarzyło np. w lipcu, to takie opóźnione skutki też mogą być brane pod uwagę. Wymaga to jednak dokładnej analizy, czy wojna jest ich przyczyną czy nie – mówi dr Dzierżanowski.

Jak przypomina Grzegorz Lang, ekspert FPP, by zachęcać zamawiających do waloryzacji wynagrodzeń, ustawodawca wprowadził poza p.z.p. przepis szczególny upraszczający procedury, a mianowicie: art. 48 ustawy z 7 października 2022 r. o zmianie niektórych ustaw w celu uproszczenia procedur administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców. – Celem ustawodawcy jest zapobieżenie rozwiązywaniu umów o zamówienie publiczne w  sytuacjach nieprzewidzianych i nadzwyczajnych. A z taką sytuacją mamy obecnie do czynienia – podkreśla Grzegorz Lang,

Podobną radę ma również Włodzimierz Dzierżanowski. – Przepis zawiera o wiele prostszą przesłankę waloryzacji. Jeśli umowa była w trakcie realizacji, nie trzeba udowadniać nieprzewidywalności wzrostu, a jego skalę. Jeśli przedsiębiorca udowodni, że nastąpił wzrost, to już jest podstawa do zmiany umowy. Ale trzeba pamiętać, że jest to wciąż tylko prawo, a nie obowiązek zamawiającego. Ale nawet, jeżeli ktoś udowodnił skalę wzrostu, a zamawiający jest skłonny do ugody,  to i tak wykonawca musi się podzielić ryzykiem z zamawiającym, czyli uzyska tylko częściowy wzrost wynagrodzenia – wyjaśnia ekspert.

Podział ryzyka kością niezgody
Większość zamawiających chce przerzucić wzrost kosztów na wykonawcę. Tym ostatnim oczywiście to się nie podoba. Na tym tle dochodzi do konfliktów. – Moim zdaniem najuczciwszy podział to 50:50, czyli połowa z tego, co wykonawca potrafi udowodnić – nie ma wątpliwości dr Włodzimierz Dzierżanowski.

Konfliktogenny bywa też wybór metody udowadniającej zmianę kosztów.  Można to robić dowodami własnymi – cennikami, fakturami itp. albo metodą wskaźnikową w oparciu o GUS, o bazy cenowe takie jak: Sekocenbud czy Wacetob. Ale czasem jest korzystniej wyliczać wzrost z faktur, a czasem ze wskaźników. – To są długie spory, czasami udaje się dojść partnerom do porozumienia – przekonuje ekspert.

Na wyrok czeka się nawet 5 lat
A co jeżeli się nie udaje? Wtedy to wykonawca ma problem. Jest to bowiem przepis kontraktowy, który mówi: można dokonać waloryzacji, ale takiego obowiązku nie ma. A takie przepisy nie mogą być podstawą roszczenia do sądu. Co w takiej sytuacji można zrobić? – Trzeba sięgnąć po art. 357 [ze zn. 1] kodeksu cywilnego, dotyczący wpływu zmian okoliczności na postanowienia umowne lub po art. 632 par. 2 tego kodeksu, dotyczący zasad umowy o wynagrodzenie ryczałtowe  I oczywiście sądzić się na drodze cywilnej. A wykonawca musi udowodnić, że poniósł rażącą stratę. Bo bez tego – zdaniem dr Dzierżanowskiego – w sądzie nie wygra.

Ale gdyby nawet strata okazała się rażąca, na rozstrzygnięcie czeka się latami – w stolicy sprawy gospodarcze trwają często 5 lat i dłużej. A i wpis odpowiednio kosztuje. Tak długie oczekiwanie może zrujnować niejedną firmę.

Mediacja w Prokuratorii zdecydowanie szybsza
Jeżeli rysuje się więc szansa na jakąkolwiek ugodę, warto zastanowić się nad skorzystaniem z pomocy mediatorów w Sądzie Polubownym przy Prokuratorii Generalnej. By mediacja mogła się rozpocząć, potrzebna jest zgoda obu stron, a jedną z nich musi być podmiot z szeroko rozumianego sektora publicznego. Postępowanie jest dobrowolne.

–Tą drogę rozwiązywania sporów wybierają zarówno wykonawcy, jak i zamawiający, choć w przypadku sporów o waloryzację wynagrodzeń inicjatorami postępowań są w sposób naturalny wykonawcy – mówi Piotr Nowak, sekretarz generalny Sądu Polubownego. – Wykonawca nie musi koniecznie sam występować do zamawiającego o taką zgodę, jest możliwość, by pozyskać ją za pośrednictwem Sądu Polubownego – dodaje przedstawiciel Prokuratorii. I ma dobrą wiadomość dla wykonawców – w zdecydowanej większości przypadków zamawiający zgadzają się na to.

Firma, która chce skorzystać z mediacji, musi złożyć wypełniony wniosek, którego wzór znajduje się na stronie Sądu Polubownego (www.sp.prokuratoria.gov.pl). – Jest on bardzo prosty do wypełnienia – zapewnia Piotr Nowak. Strona ma, co do zasady, 14 dniowy termin na udzielenie odpowiedzi, a samo postępowanie zamyka się na ogół w ciągu czterech miesięcy. W ponad 80 proc spraw udaje się doprowadzić do ugody. Trudno się więc dziwić, że takie mediacje stają się coraz bardziej popularne. W ubiegłym roku do Sądu zostało złożonych 308 wniosków, a w tym pięćsetka została już przekroczona. Łączna kwota sporów, które udało się polubownie ugodzić w 2023 r. wyniosła ponad 5 mld zł, a w br. zapewne się podwoi – szacuje Piotr Nowak.

https://www.prawo.pl/biznes/waloryzacja-kontraktow-w-sadach-dlugie-lata-a-polubownie-zazwyczaj-pol-roku,524150.html

 

Dziennik Gazeta Prawna

Inżynierowie budownictwa chcą uproszczenia procedur nadzoru budowlanego

Jolanta Szymczyk-Przewoźna | 27 listopada 2023, 08:35

Inżynierowie budownictwa zarzucają nadzorowi budowlanemu, że wymaga projektów, które nie są potrzebne. Nadzór odpowiada, że najważniejsze jest bezpieczeństwo.

Chodzi o projekty sieci uzbrojenia terenu, czyli wodociągów, kanalizacji, gazu czy prądu. Problem bezpośrednio dotyczy większych inwestycji, a pośrednio wszystkich. Bo żeby można było zrobić przyłącze do domu jednorodzinnego, najpierw musi być sieć. Od ponad 20 lat z niewielkimi modyfikacjami funkcjonuje w ustawie – Prawo budowlane (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 682 ze zm.) art. 34 ust. 3b, zgodnie z którym projekt techniczny (PT) i architektoniczno-budowlany (PAB) nie są wymagane do sporządzenia projektu budowlanego sieci uzbrojenia terenu.

– Wyraźnie stwierdza on, że projekt budowlany w takim przypadku można ograniczyć wyłącznie do projektu zagospodarowania działki lub terenu (PZT). Dodatkowo od 3 września 2023 r. przepis został rozszerzony na wszystkie sieci, a więc również nadziemne. Wynika to ze zmiany specustawy w zakresie strategicznych sieci przesyłowych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. 2023 poz. 1506). Nadal zwolnienie ze sporządzania PT i PAB dotyczy sytuacji, gdy całość problematyki może być przedstawiona w PZT. W przypadku sieci uzbrojenia terenu z reguły tak jest, poza nielicznymi wyjątkami, np. sieci przebiegających w budynkach – wyjaśnia inżynier Andrzej Falkowski, kierujący zespołem prawno-regulaminowym Podlaskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa.

Komplikacje zamiast uproszczeń
Różnice w rozumieniu przepisów między projektantami i inwestorami a wydziałami architektoniczno-budowlanymi i inspektorami nadzoru budowlanego pojawiły się już w 2020 r., kiedy ustawodawca, chcąc uprościć formalności wymagane do uzyskania pozwolenia na budowę oraz zgłoszenia budowy, podzielił projekt budowlany na trzy odrębne elementy: PZT, PAB i PT.

– Od tego czasu obserwujemy zdumiewający upór niektórych organów administracji architektoniczno-budowlanej i nadzoru budowlanego, konsekwentnie ignorujących przepis, który mówi, że do projektów uzbrojenia terenu nie trzeba dołączać projektów PAB i PT. Problem najpierw pojawił się na etapie uzyskiwania pozwoleń na budowę, a teraz, gdy inwestycje te zostały zakończone, powrócił. Powiatowe nadzory budowlane, w których inwestorzy zgłaszają zakończenie inwestycji i występują o zgodę na użytkowanie, żądają uzupełnienia dokumentów o projekt techniczny, i to mimo że ostatecznie organy architektoniczno-budowlane wydały pozwolenie bez takiego projektu – objaśnia Andrzej Falkowski.

Inwestorzy, którym nadzór odmawia wydania zgody na użytkowanie, wracają do projektantów sieci, a ci mają duży dylemat. Prawo bowiem mówi, że projekt techniczny ma być dołączony do projektu budowlanego przed rozpoczęciem inwestycji, a informację o nim wraz z datą wpisu odnotowuje w dzienniku budowy kierownik budowy. Projektant i kierownik budowy stają pod presją inwestora, który chce zakończyć budowę. Albo jej ulegną i projekt powstanie post factum, a dziennik zostanie „uzupełniony” o antydatowane wpisy albo inwestor wda się w spór z nadzorem i będzie się odwoływał od decyzji powiatowych organów do wojewódzkich, a w razie dalszej odmowy zdecyduje się skierować sprawę do sądu.

Tego i projektanci, i inwestorzy chcą uniknąć. Dlatego POIIB zwróciła się do Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego i Ministerstwa Rozwoju i Technologii o zajęcie stanowiska w tym sporze.

W piśmie do wojewódzkich inspektorów nadzoru budowlanego z maja tego roku Dorota Cabańska, główny inspektor nadzoru budowlanego, pisze, że PAB i PT nie są wymagane w przypadku sieci uzbrojenia terenu, jeżeli całość problematyki może być przedstawiona w projekcie zagospodarowania działki lub terenu, ale ostateczna ocena, czy jest taki obowiązek, należy do organu nadzoru budowlanego prowadzącego postępowanie.

„Organ nadzoru budowlanego powinien brać pod uwagę ocenę organu administracji architektoniczno-budowlanego dokonaną przy wydawaniu pozwolenia na budowę. Jeżeli organ administracji architektoniczno-budowlanego uznał w ramach wydawania pozwolenia na budowę, że zachodzą przesłanki dotyczące art. 34 ust. 3b ustawy w zakresie braku konieczności sporządzenia projektu architektoniczno-budowlanego (…) należy przyjąć, że nie ma również obowiązku sporządzania projektu technicznego” – uważa minister Cabańska.

Wszystko przez jedno słowo
Pod jej stanowiskiem podpisuje się Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Mimo poinformowania o tym wszystkich zainteresowanych problem nie zniknął. Organy nadzoru, powołując się na ten sam art. 34 ust. 3b ustawy, uważają, że racja jest po ich stronie. Kluczowe dla inspektorów jest zawarte w przepisie słowo „jeśli”.

– Skoro ustawodawca tak sformułował przepis, to znaczy, że dał nam prawo wzywania do dołączenia projektu technicznego. Projektanci są wygodni i tak, bez podania rzędnych, opisują, jak ma biec sieć, że kierownik budowy nie wie, na jakiej dokładnie głębokości w ziemi idzie na przykład instalacja gazowa. Skutkiem tego są katastrofy takie jak w Szczyrku. Dlatego domagamy się projektów technicznych i zawarcia w nich takich danych, które pozwolą realizować prace budowlane – tłumaczy anonimowo jeden z inspektorów.

Spośród kilku wojewódzkich inspektoratów, do których zwróciliśmy się z prośbą o wyjaśnienie powodów stosowania przepisów, które wzbudzają opór projektantów, oficjalną odpowiedź przysłał tylko warmińsko-mazurski wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego. W piśmie zaznacza, że nie jest upoważniony do udzielania wiążących odpowiedzi czy stanowisk w zakresie stosowania przepisów prawa budowlanego.

– Wskazać jedynie należy, iż przepis art. 34 ust. 3b ustawy nie jest przepisem wprost zwalniającym z obowiązku opracowania projektu architektoniczno-budowlanego oraz projektu technicznego. (…) Przy podziemnych, jak również nadziemnych sieciach nie jest to zawsze możliwe. W sytuacji kiedy projekt zagospodarowania nie daje możliwości przedstawienia całości problematyki na etapie zawiadomienia o rozpoczęciu robót budowlanych, o konieczności opracowania projektu technicznego jest informowany inwestor – wyjaśnia Joanna Sopella, p.o. zastępca warmińsko-mazurskiego wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego.

W jej ocenie stanowisko MRiT i GUNB wskazuje na kompetencje organu w kwestii ostatecznej oceny, czy w konkretnym przypadku zachodzą przesłanki określone w przepisie art. 34 ust. 3b ustawy.

– Nie wątpię, że nadzór ma dobre intencje i chce, by projekty budowlane były „porządne” pod względem wykonawczym, ale przecież ustawodawca wbrew nam, świadomie zdecydował, że co do zasady projekt budowlany nie służy do realizacji robót budowlanych. Temu służą projekty wykonawcze, które, żeby było ciekawiej, nie funkcjonują w prawie budowlanym, ale zawsze towarzyszą takim inwestycjom. Myśmy ostrzegali prawodawcę, że te „uproszczenia” nie są dobre. Efekt jest taki, że stawia się uczestników procesu budowlanego, działających w dobrej woli, w sytuacji bez wyjścia. Obawiam się, że nie naprawimy tego bez zmiany przepisów, i to szybkiej, bo w przyszłym roku skala problemu będzie dotyczyć bardzo wielu inwestycji, które są teraz realizowane – podsumowuje inżynier Falkowski.©℗

OPINIA
Decyduje prawo powiatowe

Nie rozumiem, dlaczego organy nadzoru budowlanego wymagają przedłożenia PT do zawiadomienia o zakończeniu budowy lub do wniosku o udzielenie pozwolenia na użytkowanie, skoro jego przygotowanie zostało wyłączone wyraźnie w art. 34 ust. 3b ustawy – Prawo budowlane.

Niestety w Polsce mamy do czynienia z tzw. prawem powiatowym, czyli różną interpretacją przepisów w poszczególnych starostwach, co bardzo utrudnia życie inwestorom i projektantom. Czasami jest tak, że coś, co jest dopuszczalne w jednym powiecie, jest zabronione w drugim. To wpływa na szybkość procesu budowlanego. Jeśli organ nadzoru budowlanego będzie żądał przedłożenia w omawianej sytuacji projektu technicznego, to inwestor ma dwie możliwości – spełnić żądanie organu niezgodne z prawem i szybciej załatwić sprawę albo skarżyć decyzję wnoszącą sprzeciw od zawiadomienia o zakończeniu budowy lub decyzję o odmowie udzielenia pozwolenia na użytkowanie, co przedłuży czas oddania obiektu do użytkowania.©℗

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9362981,inzynierowie-budownictwa-chca-uproszczenia-procedur-nadzoru-budowlaneg.html

 

Rzeczpospolita

Klauzule waloryzacyjne w zamówieniach publicznych – w jakim miejscu jesteśmy?

Kinga Rochalska-Sasin , Edyta Niemyska | Publikacja: 29.11.2023 02:00

W ostatnich latach zamawiający publiczni zaczęli dostrzegać, że skorzystanie z dostępnych instrumentów waloryzacji jest bardziej opłacalne niż pozostawienie wykonawców z trudnościami wynikającymi ze wzrostu cen. Znaczący wpływ na zmianę w podejściu zamawiających miało orzecznictwo Krajowej Izby Odwoławczej.

Wybuch pandemii Covid-19 spowodował, że koszty realizacji kontraktów, zwłaszcza w budownictwie poszybowały w górę. Dalszy wzrost cen materiałów i robocizny spotęgowała następnie inwazja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Ustawodawca, dostrzegając problemy zamawiających i wykonawców, wprowadził liczne zmiany, których celem jest przeciwdziałanie konsekwencjom powstałej sytuacji rynkowej. Skutkiem nadzwyczajnych zdarzeń jest także bogate orzecznictwo, które ukształtowało się na gruncie wystąpienia siły wyżej.

Zmiana podejścia zamawiających
Jeszcze nie tak dawno, przed wybuchem pandemii Covid-19, decyzja zamawiającego o zmianie wynagrodzenia wykonawcy podyktowana niekorzystnymi dla stron zjawiskami ekonomicznymi była dyskusyjna, bowiem wiązała się z ryzykiem zaskarżenia przez organy kontrolne.

Obawa zamawiających była na tyle silna, że Urząd Zamówień Publicznych w 2008 r. zamieścił na swojej stronie internetowej opinię dopuszczającą w konkretnych sytuacjach dokonanie waloryzacji wynagrodzeń. Istotna zmiana nastąpiła 1 stycznia 2021 r. wraz z wejściem w życie ustawy – Prawo zamówień publicznych z 11 września 2019 r. (dalej: „p.z.p.”). Nowa ustawa wprowadziła wiele zmian w procedurach udzielania zamówień publicznych, chociażby normujące i porządkujące przepisy dotyczące waloryzacji wynagrodzeń za roboty budowlane z tytułu zmian cen materiałów lub kosztów związanych z realizacją zamówienia.

Po wybuchu pandemii Covid-19, ustawodawca w ustawie covidowej z 2 marca 2020 r. przewidział, że zamawiający w uzgodnieniu z wykonawcą po stwierdzeniu, że okoliczności związane z wystąpieniem Covid-19 wpływają na należyte wykonanie umowy w sprawie zamówienia publicznego, ma obowiązek dokonać zmiany umowy, o której mowa w art. 455 ust 1 pkt 4 p.z.p., o ile wzrost wynagrodzenia spowodowany każdą kolejną zmianą nie przekroczy 50 proc. wartości pierwotnej umowy.

Po inwazji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, w marcu 2022 r. Urząd Zamówień Publicznych, a następnie w sierpniu 2022 r. Prokuratoria Generalna Rzeczpospolitej Polskiej wyraziły stanowisko, że gwałtowne, zdecydowanie przewyższające dotychczasowe trendy rynkowe i nieprzewidywalne zmiany cen materiałów i robót budowlanych obserwowane obecnie w Polsce w wyniku wojny w Ukrainie pozwalają na dokonanie koniecznej zmiany umowy na podstawie przepisów p.z.p. Warto też wspomnieć o ustawie z 7 października 2022 r. o zmianie niektórych ustaw w celu uproszczenia procedur administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców.

Ustawodawca przewidział w niej m.in., że „w związku ze zmianą cen materiałów lub kosztów związanych z realizacją zamówienia publicznego, których zamawiający działając z należytą starannością nie mógł przewidzieć” dopuszczalna jest m.in. zmiana wysokości wynagrodzenia, o ile wzrost spowodowany każdą kolejną zmianą nie przekroczy 50 proc. wartości pierwotnej umowy.

Zmiany te wpłynęły na większą otwartość zamawiających w podejmowaniu decyzji o zmianie wynagrodzenia wykonawcy wobec niekorzystnych dla stron nieprzewidzianych zjawisk ekonomicznych oraz bardziej rynkowym kształtowaniu klauzul waloryzacyjnych. Do zmiany podejścia zamawiających przyczynia się także najnowsze orzecznictwo Krajowej Izby Odwoławczej.

Sprawa siły wyższej
Konsekwencją wystąpienia nadzwyczajnych zdarzeń w ostatnich latach jest bogate orzecznictwo, które ukształtowało się na gruncie wystąpienia siły wyżej. Na szczególną uwagę zasługują najnowsze orzeczenia Krajowej Izby Odwoławczej, które zapadały w ostatnich dwóch latach.

Zgodnie z art. 439 ust. 1 p.z.p „Umowa, której przedmiotem są roboty budowlane, dostawy lub usługi, zawarta na okres dłuższy niż sześć miesięcy, zawiera postanowienia dotyczące zasad wprowadzania zmian wysokości wynagrodzenia należnego wykonawcy w przypadku zmiany ceny materiałów lub kosztów związanych z realizacją zamówienia”.

W najnowszym orzecznictwie Krajowej Izby Odwoławczej podkreśla się, że zadaniem waloryzacji umownej jest urealnienie wynagrodzenia wykonawcy w przypadku zmian ceny materiałów lub kosztów związanych z realizacją kontraktu publicznego. Ma to zapewnić równość stron oraz prawidłowy rozkład ryzyka kontraktowego.

Art. 439 p.z.p. ma charakter bezwzględnie obowiązujący (ius cogens). Z przepisu tego nie można jednak wyprowadzić wniosku, iż zamawiający winien być obarczony ryzykiem związanym ze zmianą cen materiałów lub kosztów w pełnym zakresie. Co istotne nie każda zmiana ceny określonych materiałów lub kosztów związanych z realizacją zamówienia musi skutkować adekwatną zmianą wysokości wynagrodzenia. Obowiązkiem zamawiającego jest jednak wskazanie w postanowieniach umownych sposobu określenia wpływu zmian ceny lub kosztu na koszt wykonania zamówienia. Zamawiający zobowiązany jest również do określenia w umowie w jakich okresach może następować kolejna zmiana wynagrodzenia wykonawcy (po dokonanej w terminie określonym jako początkowy termin ustalenia zmiany wysokości wynagrodzenia). Realizacja tego obowiązku zależy nie tylko od specyfiki danego zamówienia, ale również od okresu jego realizacji, a także możliwości finansowych zamawiającego.

Ustawodawca pozostawił zamawiającym swobodę co do sposobu określenia zmiany wynagrodzenia, który nie musi być oparty na wskaźnikach GUS. Zamawiający mogą użyć również innego wskaźnika zmiany ceny materiałów lub kosztów np. wskaźnika opierającego się na danych publikowanych przez wydawnictwo SEKOCENBUD. W orzecznictwie podkreśla się jednak, że kluczowa jest przejrzystość postanowień dotyczących waloryzacji, które powinny przed złożeniem oferty umożliwiać wykonawcom ocenę ryzyka inflacyjnego i w efekcie umożliwiać rzetelną kalkulację ceny oferty .

Klauzule nie mogą być iluzoryczne
Celem zastosowania art. 439 p.z.p. jest faktyczne umożliwienie zmiany wysokości wynagrodzenia wykonawcy (zarówno przez jego podwyższenie, jak i obniżenie) w przypadku zmiany ceny materiałów lub kosztów związanych z realizacją zamówienia.

Jak podkreśla Krajowa Izba Odwoławcza, dla prawidłowego zastosowania tego przepisu nie jest zatem wystarczające formalne zawarcie w projektach umów postanowień dotyczących kwestii w tym przepisie wymaganych, ale konieczne jest precyzyjne określenie tych kwestii, które da stronom umowy szansę na zmianę wysokości wynagrodzenia uwzględniającą rzeczywiste zmiany cen na rynku. Zamawiający musi każdorazowo dokonać oceny sytuacji rynkowej w danej branży, której dotyczy udzielane zamówienie i w zależności od wyniku tej oceny, tak określić zasady wprowadzania zmian wysokości wynagrodzenia należnego wykonawcy, aby zmiany te dokonywane w trakcie realizacji zamówienia realnie odzwierciedlały zmiany cen na rynku. Izba wskazuje jednocześnie, że zbyt niski, nierynkowy, limit zmian wysokości wynagrodzenia wykonawcy może w rzeczywistości oznaczać obejście art. 439 ust. 1 p.z.p.

Przykładowo, w wyroku z 2 marca 2022 r., sygn. akt: KIO 440/22, Krajowo Izba Odwoławcza wskazała, że „(…) przewidywana przez zamawiającego zmiana wynagrodzenia wykonawcy do wysokości 1 proc. ceny jego oferty, nie odzwierciedla obecnej sytuacji na rynku.

Izba nakazała zamawiającemu dokonanie zmiany projektu umowy poprzez wprowadzenie możliwości waloryzacji wynagrodzenia wykonawcy do wysokości 10 proc. ceny oferty (zamiast dotychczasowego 1 proc.)”. W wyroku z 31 stycznia 2023 r., sygn. akt: KIO 133/23, Izba uznała, że przyjęty przez Zamawiającego limit waloryzacji wynagrodzenia jest rażąco niewystarczający. Izba uwzględniła więc zarzut i nakazała podwyższenie tego limitu do poziomu 20 proc. O ile odwołujący w żaden sposób nie uzasadnił, dlaczego żąda podwyższenia limitu waloryzacji wynagrodzeń właśnie do 20 proc., o tyle w ocenie izby poziom taki był rozsądny w świetle zasad doświadczenia życiowego, a także uwzględniał aktualny poziom inflacji i jej możliwy wpływ na koszt realizacji zamówienia w zakładanym przez zamawiającego okresie. Tego typu wyroki w ostatnich dwóch latach nie są odosobnione.

Jak wskazuje Krajowa Izba Odwoławcza, wadliwe klauzule przerzucające znakomitą większość ryzyka na wykonawców, naruszają bowiem zasadę swobody umów z art. 353¹ k.c. oraz art. 5 k.c. jako nadużycie prawa podmiotowego.

Czy to początek nowej linii orzeczniczej?
Temat waloryzacji wynagrodzenia niejednokrotnie był przedmiotem orzecznictwa Krajowej Izby Odwoławczej, która w przeważającej części orzeczeń stwierdzała, że to zamawiający kreuje postanowienia umowy o zamówienie publiczne. Z uwagi na powyższe, to do zamawiającego należy określenie postanowień dotyczących waloryzacji wynagrodzenia, a przede wszystkim jego maksymalnej wysokości.

W ostatnim czasie zostały wydane liczne orzeczenia, w których Krajowa Izba Odwoławcza zobowiązała zamawiających do zmiany klauzul waloryzacyjnych.

Co ciekawe, z uwagi na spójną linię orzeczniczą, w ostatnich miesiącach, wiele postępowań, których przedmiotem były postanowienia dotyczące mechanizmów waloryzacji, kończyło się umorzeniem postępowania wskutek uznania zarzutów wykonawców przez zamawiających lub wprowadzenia zmian przez zamawiających w treści dokumentacji przetargowej.

Nie będzie zatem nadużyciem postawienie tezy, iż jest to efekt stanowisk prezentowanych przez Urząd Zamówień Publicznych, Prokuratorię Generalną Rzeczypospolitej Polskiej, a przede wszystkim najnowszego orzecznictwa Krajowej Izby Odwoławczej. Orzecznictwa, o którym można śmiało powiedzieć, że stało się początkiem nowej linii orzeczniczej.

Kinga Rochalska-Sasin jest radcą prawnym w Kancelarii LSW Bieńkowski, Laskowski, Leśnodorski, Melzacki i Wspólnicy sp.k.

Edyta Niemyska LL.M. jest partnerem, radcą prawny w Kancelarii LSW Bieńkowski, Laskowski, Leśnodorski, Melzacki i Wspólnicy sp.k.

https://www.rp.pl/administracja/art39480671-klauzule-waloryzacyjne-w-zamowieniach-publicznych-w-jakim-miejscu-jestesmy

Podatki | Prasówka | 30.11 – 6.12.2023

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Podatnicy mogą odliczać kary umowne od przychodów. Fiskus musi przyznać się do porażki

Katarzyna Jędrzejewska | dzisiaj, 07:00

W obu ustawach o podatku dochodowym zostało wprost napisane, jakiego rodzaju kary umowne i odszkodowania nie są kosztem uzyskania przychodu. Od dłuższego czasu sądy odczytują ten przepis dosłownie i pozwalają odliczać pozostałe wypłaty odszkodowawcze.

Fiskus chce interpretować ustawowy przepis inaczej, ale problem leży nie w wykładni, lecz w brzmieniu. W rezultacie skarbówka, przymuszona prawomocnym wyrokiem, musi przyznać się do porażki, czego przykładem jest interpretacja zmieniająca z 24 listopada 2023 r. (sygn. 0111-KDIB1-2.4010.191.2020.10.END).

Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej przyznał w niej, w ślad za Naczelnym Sądem Administracyjnym, że przedsiębiorca, który nieterminowo dostarczył towar kontrahentowi i zapłacił w związku z tym karę umowną, może odliczyć taki wydatek od przychodu. Potwierdził tym samym, że taki wydatek nie mieści się w art. 16 ust. 1 pkt 22 ustawy o CIT (nie został też wymieniony w identycznie brzmiącym art. 22 ust. 1 pkt 19 ustawy o PIT).

Wąski zakaz
Przepis ten wyklucza z kosztów podatkowych kary umowne i odszkodowania z tytułu:

– wad dostarczonych towarów, wykonanych robót i usług oraz
– zwłoki w dostarczeniu towaru wolnego od wad albo zwłoki w usunięciu wad towarów, albo wykonanych robót i usług.

NSA wielokrotnie już orzekał, że przepis ten, wbrew temu, co twierdzi fiskus, nie wyłącza z kosztów uzyskania przychodów wszelkich kar umownych i odszkodowań. W wyroku z 23 listopada 2022 r. (II FSK 700/20) sąd kasacyjny podkreślił, że art. 16 ust. 1 pkt 22 jest wyjątkiem od ogólnej zasady wyrażonej w art. 15 ust. 1 ustawy o CIT (i art. 22 ust. 1 ustawy o PIT), w myśl której kosztami uzyskania przychodów są koszty poniesione w celu osiągnięcia przychodów lub zachowania albo zabezpieczenia źródła przychodów. Dlatego jako wyjątek należy go interpretować ściśle.

Na to samo zwrócił uwagę 24 października 2023 r. (II FSK 335/21): „Rozszerzanie tego wyjątku na inne kategorie kar umownych, płaconych z innych tytułów, nie jest uprawnione ani dopuszczalne” – stwierdził.

Z reguły sądy posługują się tu pojęciem wady zdefiniowanym w art. 5561 par. 1 kodeksu cywilnego. W myśl tego przepisu wada polega na niezgodności rzeczy sprzedanej z umową. W szczególności rzecz sprzedana jest niezgodna z umową, jeżeli:

1) nie ma właściwości, które rzecz tego rodzaju powinna mieć ze względu na cel w umowie oznaczony albo wynikający z okoliczności lub przeznaczenia;

2) nie ma właściwości, o których istnieniu sprzedawca zapewnił kupującego, w tym przedstawiając próbkę lub wzór;

3) nie nadaje się do celu, o którym kupujący poinformował sprzedawcę przy zawarciu umowy, a sprzedawca nie zgłosił zastrzeżenia co do takiego jej przeznaczenia;

4) została kupującemu wydana w stanie niezupełnym.

„Te cechy rzeczy należy odpowiednio odnieść do cech usługi, co prowadzi do wniosku, że wada usługi to brak właściwości, które mieć powinna, niezdatność do zrealizowania celu umowy lub niekompletność” – wyjaśnił NSA w wyroku z 25 lipca 2023 r. (II FSK 137/21).

Za opóźnienie
W orzeczeniu tym sąd kasacyjny nie zgodził się z dyrektorem KIS, że podatkowym kosztem nie są kary umowne z tytułu opóźnienia w dostawie i montażu towarów. Zwrócił uwagę na to, że art. 16 ust. 1 pkt 22 ustawy o CIT mówi o wadach dostarczonych towarów lub usług (względnie zwłoce w usunięciu tych wad lub dostarczeniu towarów, lub usług wolnych od wad). Nie ma natomiast w nim mowy o wadliwości rozumianej jako nieterminowość dostawy lub wykonania usługi.

„Wada usługi sprzedaży oraz montażu sprzętu […] mogłaby więc polegać na dostarczeniu sprzętu o nieodpowiednich parametrach technicznych, niekompletnego lub nieodpowiadającego opisowi we wzorcu. Czym innym jest natomiast dostarczenie towaru (sprzętu) w pełni odpowiadającego zamówieniu, ale z opóźnieniem w stosunku do umówionego terminu realizacji umowy. Ewentualnie wypłacona z takiej przyczyny kara umowna nie byłaby wówczas świadczona z tytułu wad usługi, ale jej nieterminowego wykonania, a więc z odmiennego tytułu prawnego” – stwierdził NSA. Wyrok ten opisaliśmy szerzej w artykule „Kara za niedotrzymanie terminu dostawy może być podatkowym kosztem” (DGP nr 146/2023).

Podobne orzeczenie – z 24 października 2023 r. (II FSK 335/21) w sprawie kar umownych zapłaconych z tytułu nieterminowej realizacji usług (robót budowlanych) – opisaliśmy w artykule „Kara umowna za opóźnienie może być kosztem w CIT” (DGP nr 208/2023).

Również w wyroku z 14 marca 2023 r. (II FSK 2145/20) NSA orzekł, że deweloper, który wypłaca klientom odszkodowanie za opóźnienie w realizacji inwestycji budowlanej, może odliczyć te kwoty od własnego przychodu (pisaliśmy o tym w artykule „Odszkodowanie za utracone korzyści może być kosztem”, DGP nr 53/2023).

Podobny problem był przedmiotem oceny sądu kasacyjnego w wyrokach: z 7 czerwca 2023 r. (II FSK 2961/20), z 23 marca 2023 r., (II FSK 2277/20), z 23 listopada 2022 r. (II FSK 700/20), z 9 stycznia 2020 r. (II FSK 1330/19).

Minimalizowanie strat
Z ukształtowanego już orzecznictwa wynika, że do kosztów uzyskania przychodu można też zaliczać kary umowne z tytułu wcześniejszego rozwiązania umowy, jeżeli podatnikowi bardziej opłacało się od niej odstąpić, niż brnąć w straty.

Słynny stał się już cytat z uchwały NSA z 25 czerwca 2012 r. (II FPS 2/12), że „działając w warunkach rynkowych podatnik musi podejmować racjonalne z jego punktu widzenia, oparte na ekonomicznych analizach i kalkulacjach, działania zmierzające do uzyskania możliwie największej efektywności ekonomicznej. Działania te mogą również polegać na dokonywaniu określonych oszczędności, zmniejszeniu kosztów i wydatków, minimalizowaniu strat z określonych segmentów działalności, czy też eliminowaniu nieopłacalnych przedsięwzięć. Gdyby podatnik działań takich nie podejmował, mógłby nie sprostać konkurencji, a prowadzona przez niego działalność mogłaby stać się nierentowna i zacząć przynosić straty. Tym samym zagrożone byłoby źródło przychodów, jakim jest prowadzenie działalności gospodarczej w jej całokształcie. W tym sensie, co do zasady, każde tego rodzaju przedsięwzięcie zmierzające do zapobieżenia powstania takiej sytuacji, powinno być postrzegane jako prowadzące do zachowania bądź zabezpieczenia źródła przychodów, a związane z tym koszty – jako koszty uzyskania przychodów w rozumieniu art. 15 ust. 1 ustawy”.

Potem NSA wielokrotnie to powtórzył, m.in. w wyrokach z 9 lipca 2019 r. (II FSK 2442/17), z 27 marca 2019 r. (II FSK 292/16), z 6 lutego 2019 r. (II FSK 259/17), z 4 października 2018 r. (II FSK 2840/16), z 12 kwietnia 2018 r. (II FSK 871/16).

W najnowszym orzeczeniu, z 14 marca 2023 r. (II FSK 2145/20), podsumował to następująco: „W procesie działań gospodarczych przedsiębiorca dąży nie tylko do maksymalizacji przychodów, ale i minimalizacji strat”. W tej sprawie – jak podkreślił NSA – celem działania spółki było zminimalizowanie ryzyka skorzystania przez nabywcę z prawa do odstąpienia od umowy i żądania kary umownej określonej w umowie przedwstępnej sprzedaży lokalu. Podpisując zatem porozumienie i wypłacając ustalone w nim kwoty, spółka uniknęła nie tylko obowiązku zapłaty kary umownej, lecz także odstąpienia od umowy przez kupującego.

Częściowe niewykonanie
We wspominanym wyroku z 23 listopada 2022 r. NSA stwierdził, że od kary umownej z tytułu wadliwie wykonanej usługi należy odróżnić karę za częściowe jej niewykonanie. Ta druga nie mieści się w dyspozycji art. 16 ust. 1 pkt 22 ustawy o CIT i podobnie jak niewykonanie umowy lub odstąpienie od niej powinno być kwalifikowane w kontekście art. 15 ust. 1 tej ustawy – stwierdził sąd kasacyjny.

Należyta staranność
Sądy zgadzają się z fiskusem, że każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie, biorąc pod uwagę okoliczności faktyczne i całokształt działalności prowadzonej przez podatnika. Ale w przeciwieństwie do dyrektora KIS, sąd kasacyjny stoi na stanowisku, że trzeba „rozróżnić sytuację, gdy zapłata kar umownych wynika z przyczyn niezależnych od spółki, tj. siły wyższej, czy zmiany uwarunkowań gospodarczych, od sytuacji, gdy wynika (ona) z niesolidności czy zaniedbań logistycznych przy realizacji postanowień umowy, nawet jeśli te ostatnie były spowodowane okolicznościami nie wprost zależnymi od jej działań”.

Dlatego w sprawie rozpatrzonej 23 listopada 2022 r. NSA nie miał wątpliwości, że „od spółki jako profesjonalnego podmiotu zajmującego się wysoko specjalistyczną działalnością gospodarczą można i należy wymagać takiego zaplanowania prac, aby przewidzieć czas i środki (park maszynowy) na usunięcie awarii lub zabezpieczenie się przed jej wystąpieniem”. Trudno natomiast oczekiwać, aby w dniu podpisania umowy spółka mogła przewidzieć sztorm o sile nie mniejszej niż 8 stopni w skali Beauforta.

„Oczywistym jest, że żaden podmiot gospodarczy nie ma wpływu na niekorzystne warunki atmosferyczne (sztorm na morzu uniemożliwiający prowadzenie prób zdawczych), stąd nie sposób przypisać stronie całkowitego braku należytej staranności” – stwierdził sąd.

Kiedy przegrana
Nie oznacza to, że każdy spór o kary umowne i odszkodowania kończy się dla podatnika wygraną.

W wyroku z 22 lutego 2023 r. (II FSK 1901/20) sąd kasacyjny nie miał wątpliwości, że zapłacona przez podatnika kwota była odszkodowaniem z tytułu wad wykonanych robót budowlanych (wykonania posadzki) i w związku z tym nie mogła być zaliczona do kosztów podatkowych.

Do podobnych wniosków doszedł 15 czerwca 2023 r. WSA w Poznaniu (I SA/Po 106/23), rozpatrując ponownie sprawę spółki wykonującej usługi transportowe, spedycyjne i logistyczne.

W tej sprawie wcześniej wypowiedział się już NSA (II FSK 508/22), zwracając uwagę na to, że chodzi tu o usługę przewozu, która podlega szczególnej regulacji. W myśl ustawy – Prawo przewozowe (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 8 ze zm.) zasadniczo to przewoźnik ponosi odpowiedzialność za utratę, ubytek lub uszkodzenie przesyłki powstałe od przyjęcia jej do przewozu aż do jej wydania oraz za opóźnienie w przewozie przesyłki. Z tego powodu spółka ubezpieczyła się od odpowiedzialności cywilnej jako przewoźnik lub spedytor, a ponoszone przez nią wydatki na naprawienie szkody wynikały – co podkreślił NSA – z odpowiedzialności kontraktowej, a nie deliktowej. Stanowiły więc jej zobowiązania kontraktowe.

Ponownie rozpatrując tę sprawę, WSA w Poznaniu orzekł, że zarówno wydatki na naprawienie szkody, których pokrycie wynika z umowy z ubezpieczycielem w ramach ustalonej franszyzy redukcyjnej, jak i pokrycie szkód przekraczających franszyzę, są związane z nienależytym wykonaniem usługi transportu. Tym samym nie są kosztem uzyskania przychodu z powodu zakazu wynikającego z art. 16 ust. 1 pkt 22 ustawy o CIT.

Wyrok ten utrzymał w mocy 22 listopada br. sąd kasacyjny (II FSK 1808/23).

Podobna sprawa trafiła na wokandę poznańskiego sądu już wcześniej – 22 lutego 2017 r. (I SA/Po 1308/16). Wtedy WSA od razu orzekł, że odszkodowania wypłacane przez firmę transportową za szkody w towarach, których przewóz powierzyli jej klienci, nie są kosztem podatkowym, bo są wypłacane z tytułu wadliwego wykonania usługi. Co prawda firma złożyła od tego wyroku skargę kasacyjną, ale potem ją wycofała, przez co wyrok poznańskiego sądu się uprawomocnił.

W orzeczeniu z 28 lutego 2023 r. (II FSK 1987/20) sąd kasacyjny zgodził się z fiskusem, że wadliwe wykonanie usługi medycznej (popełnienie błędu medycznego) przez szpital nie pozwala uznać wypłaconej kwoty zadośćuczynienia i odszkodowania za koszt poniesiony w celu uzyskania przychodu lub zachowania albo zabezpieczenia źródła przychodu.

To, że szpital podlega ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2561 ze zm.) nie oznacza jeszcze, że ma on prawo zaliczyć wypłacone zadośćuczynienie i odszkodowanie do kosztów podatkowych jako wydatek związany z ryzykiem podejmowanym przy leczeniu pacjentów – stwierdził sąd kasacyjny.

Do podobnych wniosków doszedł w wyrokach: z 4 listopada 2022 r. (II FSK 604/20), z 10 stycznia 2020 r. (II FSK 279/18) i z 3 września 2019 r. (II FSK 3245/17).©℗

Po uchwale NSA (II FPS 2/12) sądy nie mają już wątpliwości, że w biznesie liczy się nie tylko maksymalizacja przychodów, lecz także minimalizacja strat

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9373740,podatnicy-moga-odliczac-kary-umowne-od-przychodow-fiskus-musi-przyzna.html

 2. Krajowy System e-Faktur. Jak zacząć go używać w swojej firmie?

Dominika Wrotek | 2 grudnia 2023, 07:30

Mimo że za siedem miesięcy Krajowy System e-Faktur będzie obowiązkowy w Polsce dla podatników VAT, a od początku 2025 roku – dla wszystkich przedsiębiorców, to wiedza o tym systemie w naszym kraju jest wciąż dość nikła. Statystyki pokazują, że o KSeF słyszało zaledwie 40 proc. prowadzących firmy. Co na początek powinniśmy wiedzieć o KSeF i jak zacząć korzystać z rządowego programu – przybliżamy poniżej wraz z doradcą podatkowym.

Krajowy System e-Faktur obowiązuje w Polsce od dwóch lat i na razie jest dobrowolny. W KSeF przedsiębiorcy mogą wystawiać i odbierać faktury, a także je archiwizować przez okres dziesięciu lat. Żeby prowadzący firmy mogli używać tego systemu, Polska musiała wystąpić do Komisji Europejskiej o wyrażenie specjalnej zgody, ponieważ elektroniczne fakturowanie nie jest przewidziane w unijnej dyrektywie w sprawie VAT. Zgoda ta jest obecnie ważna do końca 2026 roku. Podobną opcję wystawiania e-faktur przewidują też ustawodawstwa innych europejskich krajów – w 2019 roku taką możliwość wyprowadziły Włochy, a za nimi także Hiszpania i Portugalia. Jednak Polska jest pierwszym w Europie krajem, który zdecydował się na wprowadzenie całego systemu do elektronicznego fakturowania, dzięki któremu przedsiębiorcy będą mogli dostarczać faktury bezpośrednio do urzędu skarbowego. – Nie będą oni mieli już obowiązku wysyłać faktur do swoich kontrahentów prowadzących działalność gospodarczą. Kontrahenci będą mogli samodzielnie odbierać faktury w systemie KSeF. Co do zasady, będą tam znajdowały się wszystkie wystawione faktury – wyjaśnia Piotr Juszczyk, Główny Doradca Podatkowy inFakt.

Od kiedy KSeF będzie obowiązkowy?
Dla przedsiębiorców, którzy zaczną korzystać z KSeF przepisy dają możliwość skróconego okresu na zwrot podatku od towarów i usług (VAT) z 60 do 40 dni. – Dla tych, którzy otrzymują duże zwroty z podatku taka opcja skrócenia może być dobrą zachętą do używania KSeF. Z drugiej strony, zachęta do korzystania z dobrowolnego KSeF nie jest zbyt atrakcyjna. Obecnie zwrot VAT może nastąpić również w krótszym terminie tj. 25 dni. Trzeba jednak spełnić kilka warunków m.in. wszystkie faktury muszą być opłacone bezgotówkowo- ocenia doradca podatkowy, jednak podkreśla on, że elektroniczny system niedługo – od 1 lipca 2024 roku będzie obowiązkowy dla wszystkich polskich podatników VAT, a dla pozostałych przedsiębiorców – od 1 stycznia 2025 roku.

– Wyobraźmy sobie sytuację, że osoba, która nie jest VAT-owcem, zatankuje firmowe auto 2 lipca 2024 roku. Taki przedsiębiorca będzie mógł poprosić na stacji benzynowej o wystawienie papierowej tzw. wizualizacji faktury. Wizualizacja faktury będzie zawierała kod QR. Przy czym stacja benzynowa może wysyłać faktury do KSeF np. raz dziennie albo w innych określonych sprintach. W konsekwencji na wizualizację faktury przyjdzie nam poczekać i być może kolejnego dnia dopiero odbierzemy taką „fakturę”. Faktura w wersji elektronicznej również będzie widoczna w systemie, ale dopiero po jej przesłaniu i nadaniu tzw. numeru KSeFa – tłumaczy Juszczyk.

Jak zauważa rozmówca, mimo że do wprowadzenia obowiązku e-fakturowania pozostało niespełna 7 miesięcy, to świadomość istnienia nowego systemu wśród przedsiębiorców nadal jest bardzo niska. Jak pokazują statystyki zebrane przez portal inFakt, o systemie słyszało niespełna 40 proc. prowadzących firmy.

Czy jako przedsiębiorca warto kupić program do fakturowania?
Żeby zacząć używać KSeF przedsiębiorca musi wyposażyć się w odpowiednie oprogramowanie do fakturowania. – Większość firm obsługiwanych jest księgowo przez firmy zewnętrzne, a te z reguły mają wyłącznie programy do pobierania faktur przychodowych i kosztowych, ale nie mają programów do samego fakturowania. Przedsiębiorcy zazwyczaj fakturują wszystko sami, czy to przy pomocy przeznaczonych do tego programów, czy na papierowym bloczku. Teraz przedsiębiorca będzie musiał zadbać o odpowiednie oprogramowanie, żeby móc wystawiać faktury i wysyłać je do KSeF lub wystawiać takie faktury bezpośrednio w KSeF-ie. To drugie rozwiązanie jest jednak dość skomplikowane i czasochłonne. Więc ci, którzy wystawiają dużo faktur miesięcznie będą raczej musieli korzystać z komercyjnego programu do fakturowania – mówi Piotr Juszczyk.

Niektórzy przedsiębiorcy mogą mieć też błędne myślenie, że – póki KSeF jest jeszcze rozwiązaniem dobrowolnym – kiedy raz, na próbę wystawią fakturę w systemie KSeF, to odtąd wszystkie jego faktury muszą być wystawiane w rządowym systemie. – To nieprawda, więc zachęcam prowadzących firmy do testowania działania systemu – twierdzi rozmówca Dziennika Gazety Prawnej.

Jak zacząć korzystać z KSeF?
Na początku użytkowania programu KSeF należy uwierzytelnić się w systemie. W przypadku jednoosobowych działalności gospodarczych w aplikacji Podatnika KSeF (dostępnej TUTAJ>>>) logujemy się przy pomocy NIP, który potwierdzamy profilem zaufanym lub podpisem (certyfikatem) kwalifikowanym. – Z kolei korzystając z programów, które udostępniają systemy do fakturowania i pobierania faktur zakupowych, po zalogowaniu do systemu generujemy tzw. token, czyli ciąg znaków. To pozwoli nam na pełną integracje KSeF z naszą aplikacją do księgowości. Praktycznie w tym momencie możemy „zapomnieć” już o KSeF, bo możemy fakturować z naszego programu, nie używając w ogóle portalu KSeF-u – wyjaśnia Piotr Juszczyk.

W przypadku spółek, także osobowych, aby zalogować się do KSeF trzeba posiadać albo pieczęć kwalifikowaną albo złożyć druk ZAW-FA w urzędzie skarbowym i wówczas wyznaczyć jedną osobę ze spółki, która będzie reprezentantem w KSeF. – Dopiero ta osoba może zalogować się przy pomocy swoich danych do KSeF i tam otrzyma dalsze uprawnienia oraz będzie mogła pobierać tokeny, na przykład do nadawania dalszych uprawnień osobom ze spółki. Wspomniany dokument w urzędzie skarbowym składamy w formie papierowej, który następnie fiskus będzie musiał przetworzyć. To może potrwać, dlatego nie czekajmy z wyznaczeniem reprezentanta w naszej firmie do ostatniej chwili – dodaje rozmówca.

– W mojej ocenie, spółki już powinny zacząć myśleć kogo wyznaczą jako reprezentanta i zacząć załatwiać formalności w urzędach. Prawdopodobnie w połowie 2024 roku, kiedy KSeF stanie się obowiązkowy dla podatników VAT, reprezentanci spółek ruszą do urzędów skarbowych i sparaliżują system (pamiętajmy, że każde nadanie uprawnień musi być poprzedzone weryfikacją fiskusa). W rezultacie przedsiębiorcy w sytuacji oczekiwania na dostęp do KSeF będą pozbawieni możliwości wystawiania faktur i mogą z tego wynikać spore opóźnienia w formalnościach z kontrahentami – zaleca doradca podatkowy z firmy inFakt.

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9371058,krajowy-system-e-faktur-jak-zaczac-go-uzywac-w-swojej-firmie.html

 3. Koniec sporu o to, kiedy zawiadomić o przejściu na estoński CIT

Agnieszka Pokojska | 4 grudnia 2023, 07:47

Spółka skutecznie wybrała opodatkowanie ryczałtem w trakcie roku, jeżeli najpierw złożyła naczelnikowi urzędu skarbowego zawiadomienie ZAW-RD, a dopiero potem sporządziła sprawozdanie finansowe – potwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w ślad za Ministerstwem Finansów.

To sukces naszej redakcji, ponieważ jako pierwsi nagłośniliśmy problem – w artykule „Tysiące podatników mogły tylko pozornie przejść na estoński CIT” (DGP nr 195/2023). Niedługo potem ministerstwo odcięło się od wykładni dyrektora KIS. Teraz również on sam zajął stanowisko korzystne dla „estońskich” spółek.

Przypomnijmy, że pierwotnie dyrektor KIS uważał, że należy postępować odwrotnie, tj. najpierw sporządzić sprawozdanie, a potem złożyć zawiadomienie ZAW-RD. Co więcej, potwierdził to również Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyrokach:

– z 29 sierpnia 2023 r. (sygn. akt III SA/Wa 1335/23) utrzymującym w mocy interpretację z 15 marca 2023 r. (sygn. 0114 -KDIP2-2.4010.40.2023.1.AS) i
– z 29 sierpnia 2023 r. (III Sa/Wa 1336/23) utrzymującym w mocy interpretację z 14 marca 2023 r. (0114-KDIP2-2. 4010.30.2023.1.ASK).

Oba wyroki są nieprawomocne, ale oba, podobnie jak poprzedzające je interpretacje dyrektora KIS, były niekorzystne dla spółek.

Przejście w trakcie roku
Problem dotyczy tylko spółek, które zmieniają formę opodatkowania na estoński CIT w trakcie roku, bowiem tylko ich dotyczy art. 28j ust. 5 ustawy o CIT. Zgodnie z tym przepisem: „Podatnik może wybrać opodatkowanie ryczałtem również przed upływem przyjętego przez niego roku podatkowego, jeżeli na ostatni dzień miesiąca poprzedzającego pierwszy miesiąc opodatkowania ryczałtem zamknie księgi rachunkowe oraz sporządzi sprawozdanie finansowe zgodnie z przepisami o rachunkowości”.

Warunki nie do spełnienia
Zarówno pierwotne interpretacje dyrektora KIS, jak i oba wyroki warszawskiego WSA oznaczały, że spółka musiałaby w niecały miesiąc sporządzić sprawozdanie finansowe i jeszcze przed końcem pierwszego miesiąca roku podatkowego, w którym przeszła na estoński CIT, złożyć zawiadomienie o wyborze tego ryczałtu. Na złożenie ZAW-RD jest bowiem czas „do końca pierwszego miesiąca pierwszego roku podatkowego”, w którym spółka wybrała ryczałt (art. 28j ust. 1 pkt 7 ustawy o CIT).

Tymczasem ustawa o rachunkowości (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 120 ze zm.) przewiduje na sporządzenie sprawozdania finansowego trzy miesiące (art. 52).

Od niekorzystnej dla spółek wykładni odcięło się Ministerstwo Finansów. W odpowiedzi na pytanie naszej redakcji zapewniło, że KIS prezentuje już stanowisko korzystne dla spółek (patrz: „Ministerstwo ratuje »estońskie«” spółki z opałów”, DGP nr 198/2023).

Potwierdzeniem tego jest najnowsza interpretacja dyrektora KIS.

Zmiana stanowiska
Wystąpiła o nią spółka, która powstała w listopadzie 2022 r., a jej pierwszy rok podatkowy miał trwać od 4 listopada 2022 r. do 31 grudnia 2023 r. Wyjaśniła, że rozpoczęła stosowanie estońskiego CIT od 1 stycznia 2023 r., czyli w trakcie swojego pierwszego roku podatkowego.

Ostatniego dnia stycznia 2023 r. złożyła ona do urzędu skarbowego zawiadomienie ZAW-RD, a w marcu br. zamknęła księgi rachunkowe i sporządziła sprawozdanie finansowe za okres od 4 października 2022 r. do 31 grudnia 2022 r.

Chciała się upewnić, że skutecznie wybrała estoński CIT.

Potwierdził to dyrektor KIS. Powtórzył przy tym argumenty zaprezentowane w odpowiedzi Ministerstwa Finansów na pytanie DGP, tj. że art. 28j ust. 5 ustawy o CIT nakłada na podatnika obowiązek zamknięcia ksiąg oraz sporządzenia sprawozdania finansowego na ostatni dzień miesiąca poprzedzającego pierwszy miesiąc opodatkowania ryczałtem, lecz nie precyzuje, w jakim terminie sprawozdanie finansowe powinno być sporządzone, w tym m.in. czy powinno być ono sporządzone przed czy po upływie terminu na złożenie zawiadomienia ZAW-RD.

– W zakresie zasad, w tym terminu na sporządzenie sprawozdania finansowego, art. 28j ust. 5 ustawy o CIT wprost odwołuje się do ustawy o rachunkowości. Terminu na sporządzenie sprawozdania finansowego w żaden sposób nie modyfikuje natomiast termin na złożenie zawiadomienia ZAW-RD – przyznał dyrektor KIS. ©℗

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 28 listopada 2023 r., sygn. 0111-KDIB1-2.4010.561.2023.1.MK

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9371852,koniec-sporu-o-to-kiedy-zawiadomic-o-przejsciu-na-estonski-cit.html

 4. MF ostrzega przed wiadomościami o zwrocie podatku

oprac.Paweł Sikora | 30 listopada 2023, 18:26

Ministerstwo Finansów ostrzegło w czwartek przed fałszywymi wiadomościami o zwrocie podatku. Resort podkreślił, że ani MF, ani KAS nie wysyłają tego typu wiadomości do podatników.

„Do Ministerstwa Finansów docierają sygnały o wiadomościach e-mail, w których nadawca informuje o przysługującym podatnikowi zwrocie nadpłaconego podatku i zachęca do zalogowania się w serwisie e-Urząd Skarbowy. W rzeczywistości po kliknięciu w baner logowania podatnik jest kierowany na stronę, która służy do wyłudzania danych” – podano w czwartkowym komunikacie MF.

Resort podał, że fałszywa wiadomość zawiera logo Ministerstwa Finansów i serwisu e-Urząd Skarbowy oraz adres Ministerstwa Cyfryzacji.

„Ostrzegamy, że tego typu wiadomości nie zostały wysłane z serwerów resortu finansów, a otwieranie linków w nich zawartych jest niebezpieczne. Oszuści próbują w ten sposób uzyskać dane kont bankowych oraz kart płatniczych podatnika” – poinformował resort w komunikacie. – „Prosimy o zachowanie ostrożności i nieotwieranie linków z podejrzanej korespondencji, a także nieodpowiadanie na takie wiadomości” – dodano.

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9370391,mf-ostrzega-przed-wiadomosciami-o-zwrocie-podatku.html

 5. Gdzie są klienci, tam musi być kasa fiskalna

Mariusz Szulc | 29 listopada 2023, 07:36

Dopóki podatnik prowadzi sprzedaż towarów lub usług na rzecz konsumentów w kilku odrębnych sklepach, dopóty w każdym z nich powinna znajdować się kasa rejestrująca – wyjaśnił dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Innego zdania była spółka prowadząca szkołę języków obcych, która świadczy swoje usługi w sześciu oddziałach zlokalizowanych w różnych miastach Polski. Tylko nieliczni jej klienci przychodzą do biura, by zapłacić za usługę gotówką lub kartą płatniczą. Przeważająca większość z nich płaci za usługę przez internet, za pomocą przelewu bankowego. W zamian otrzymują oni e-fakturę na swój adres e-mailowy. Natomiast paragon fiskalny dokumentujący transakcję zostaje nabity na kasie fiskalnej w tym oddziale, który wyświadczył usługę i jest dołączany do drugiego egzemplarza faktury.

Oszczędności na kasie…
Spółka postanowiła zmienić ten sposób dokumentowania sprzedaży. Planowała kupić jedną centralną kasę rejestrującą online i wyrejestrować sześć używanych dotychczas urządzeń. Zapewniała, że firmowe systemy sprzedażowe będą na tyle zautomatyzowane, że umożliwią ewidencjonowanie wszystkich wpłat w jednej kasie online.

Nowa kasa zostałaby bowiem zintegrowana z firmowymi systemami sprzedażowymi, co umożliwiałoby wysyłkę e-paragonów na podane przez klientów adresy e-mailowe (po uprzednim zarejestrowaniu wpłaty na konto bankowe).

Klienci, którzy woleliby zapłacić w biurze, byliby obsługiwani przez pracownika spółki, który wprowadzałby zlecenie oraz dane kupującego w systemie sprzedażowym i rejestrowałby sprzedaż w centralnej kasie online. Klient od razu otrzymywałby e-paragon, a jeżeli nie zgodziłby się na to lub nie miał adresu e-mailowego, to dostawałaby na miejscu w biurze paragon wydrukowany z systemu sprzedażowego.

Spółka była przekonana, że obecne przepisy nie zabraniają wprowadzenia takich zmian.

…są niedozwolone
Nie zgodził się na to dyrektor KIS. Przywołał przepisy rozporządzenia ministra rozwoju pracy i technologii z 12 września 2021 r. w sprawie wymagań technicznych dla kas rejestrujących (Dz.U. z 2021 r. poz. 1759 ze zm.). Wynika z nich, że na paragonie fiskalnym musi być podany m.in. adres miejsca sprzedaży i adres ten powinien widnieć również w dobowych i okresowych raportach fiskalnych.

Jeśli więc spółka planuje kontynuować świadczenie usług w swoich sześciu oddziałach, to w każdym z nich powinna mieć kasę rejestrującą – stwierdził dyrektor KIS. Wyjaśnił, że powinna się ona znajdować w miejscu faktycznej sprzedaży i powinna umożliwiać wydruk paragonu fiskalnego w formie i o treści określonej przepisami prawa. Na paragonie musi się więc znaleźć adres punktu faktycznej sprzedaży – podkreślił dyrektor KIS.

Dodał, że choć nie ma obowiązku zgłaszania kas online do naczelnika urzędu skarbowego w celu otrzymania numeru ewidencyjnego, to fiskalizacja takiego urządzenia dokonywana przez serwisanta obejmuje także automatyczne odebranie numeru ewidencyjnego (par. 13 ust. 3 pkt 3 rozporządzenia w sprawie kas). Zmiana miejsca używania kasy online wymaga więc zapisania aktualnych danych, w tym o miejscu używania urządzenia. Centralne Repozytorium Kas gromadzi dane o zdarzeniach zapisywanych w pamięciach kas, w tym m.in. o zmianach adresu punktu sprzedaży.

– Nie można więc uznać, że nie ma znaczenia miejsce instalacji kasy online i że kasa ta nie musi być zainstalowana w punkcie sprzedaży dokonywanej na rzecz konsumentów – podsumował dyrektor KIS. ©℗

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 16 listopada 2023 r., sygn. 0114-KDIP1-3.4012.473.2023.2.PRM

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9366627,gdzie-sa-klienci-tam-musi-byc-kasa-fiskalna.html

 

Rzeczpospolita

 1. Sąd administracyjny: spółka własnymi rękami nic nie tworzy

29 listopada 2023 | Prawo co dnia | Aleksandra Tarka

Z przepisów nie wynika, że warunkiem skorzystania z preferencyjnej stawki IP Box jest samodzielne prowadzenie prac badawczo-rozwojowych.

Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) oddalił skargę kasacyjną fiskusa, który kwestionował prawo spółki do preferencyjnej stawki CIT, tzw. IP Box.

We wniosku o interpretację spółka wskazała, że jest podatnikiem CIT i prowadzi działalność związaną z oprogramowaniem oraz z doradztwem w zakresie informatyki. Szczegółowo opisała, co robi, i miała kilka wątpliwości, jak rozliczyć to podatkowo. Przede wszystkim chciała się upewnić, czy realizowany przez nią rozwój oprogramowania spełnia definicję działalności badawczo-rozwojowej (B+R) z art. 4a pkt 26–28 ustawy o CIT. I w konsekwencji czy jest uprawniona do stosowania 5-proc. preferencyjnej stawki IP Box do dochodu z licencjonowania praw majątkowych do rozwiniętego oprogramowania.

Fiskus w szczegóły nie miał zamiaru się wdawać, bo uznał, że spółka w ogóle nie ma prawa do preferencji. Jego zdaniem kwalifikowane IP musi zostać wytworzone, rozwinięte lub ulepszone w prowadzonej przez podatnika działalności badawczo-rozwojowej. To oznacza, że warunkiem zastosowania IP Box jest, by przedmiot ochrony kwalifikowanego prawa własności intelektualnej, np. autorskiego prawa do programu komputerowego, został wytworzony, rozwinięty lub ulepszony przez podatnika w prowadzonej przez niego działalności B+R.

Jak tłumaczył fiskus, oprogramowanie nie zostało ulepszone w działalności B+R prowadzonej przez samą spółkę. Tę prowadzili bowiem jej wspólnicy i podwykonawca. W ocenie urzędników trudno zatem uznać, że to spółka prowadzi działalność badawczo-rozwojową. A to uniemożliwia skorzystanie z preferencji.

Spółka zaskarżyła interpretację. W skardze zauważyła, że w przypadku podatnika będącego osobą prawną, np. spółką, czynności związane z działalnością badawczo-rozwojową zawsze są faktycznie wykonywane przez osoby fizyczne. Nie jest więc możliwe wskazanie sytuacji, w której zachodziłby ściślejszy związek z działalnością tych osób i samej spółki, niż gdy wspólnicy wykonują te czynności bez dodatkowego wynagrodzenia, tylko ze względu na więzi korporacyjne. Nie ma też znaczenia, w jaki sposób podatnik organizuje działalność B+R, tj. czy nawiązuje stosunki pracy z osobami wykonującymi czynności z nią związane, czy angażuje niezależnych podwykonawców lub korzysta z nieodpłatnej pracy swoich wspólników.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uwzględnił skargę spółki. Nie dopatrzył się bowiem, dlaczego w spornej sprawie fiskus uznał, że skarżąca prowadziłaby działalność B+R, tylko gdyby wykonywali ją wspólnicy w oparciu o stosunek pracy.

NSA poszedł jeszcze krok dalej. Oddalając we wtorek skargę kasacyjną fiskusa, nie tylko zgodził się z WSA, że interpretacja jest nieczytelna. Jak zauważył sędzia NSA Jan Grzęda, z przepisów i orzecznictwa nie wynika też, aby do skorzystania z preferencji konieczne było zawsze prowadzenie działalności B+R przez samą spółkę. Trudno oczekiwać, że sama spółka w jakiś magiczny sposób tworzy np. program. Zwłaszcza że z objaśnień ministra finansów wynika możliwość nabywania wyników prac badawczo-rozwojowych od innych.

Wyrok jest prawomocny.

Sygnatura akt: II FSK 1578/23

https://archiwum.rp.pl/artykul/1506488-Sad-administracyjny–spolka-wlasnymi-rekami-nic-nie-tworzy.html

 2. Ulga badawczo-rozwojowa – zagadnienia praktyczne

06 grudnia 2023 | Rachunkowość | Jakub Gałuszka

Podstawowym założeniem ulgi badawczo-rozwojowej jest umożliwienie przedsiębiorcom dodatkowego odliczenia wydatków ponoszonych na taką działalność. Zarówno podatnicy PIT, jak i CIT, uzyskujący przychody inne niż przychody z zysków kapitałowych, mogą odliczyć je od podstawy opodatkowania podatkiem dochodowym. W praktyce oznacza to, że wydatki przedsiębiorcy są kosztem podatkowym dwukrotnie – raz jako zwykły koszt uzyskania przychodu i drugi raz, kiedy są odliczane w ramach ulgi B+R w zeznaniu rocznym (jako tzw. koszty kwalifikowane).

Działalność badawczo-rozwojową należy rozumieć jako działalność twórczą obejmującą badania naukowe lub prace rozwojowe, podejmowaną w sposób systematyczny w celu zwiększenia zasobów wiedzy oraz wykorzystania zasobów wiedzy do tworzenia nowych zastosowań.

Pod względem funkcjonalnym oznacza to, że każde przedsiębiorstwo, które tworzy nowe produkty lub usługi albo też podejmuje prace nad ich ulepszeniem, może spełniać przesłanki prowadzenia działań B+R kwalifikujących się do ulgi.

Ulga badawczo-rozwojowa w obecnym kształcie została wprowadzona w 2016 r. i od początku jej funkcjonowania z roku na rok cieszy się rosnącym zainteresowaniem. Zgodnie z rządowymi danymi statystycznymi w 2016 roku z ulgi skorzystało 571 podatników, a w roku 2021 liczba ta wynosiła już 3606.

Nowelizacja z 1 stycznia 2022 r. zwiększyła jeszcze dodatkowo atrakcyjność ulgi, bowiem zwiększone zostały maksymalne kwoty kosztów kwalifikowanych. Dzięki niej przedsiębiorcy o statucie Centrum Badawczo Rozwojowego mogą odliczyć 200 proc. ponoszonych kosztów zamiast dotychczasowych 150 proc.

Kwestia pozostałych podatników uprawnionych do skorzystania z ulgi B+R uregulowana została w przepisie art. 18d ust. 7 pkt 3 ustawy o CIT, zgodnie z którym kwota kosztów kwalifikowanych nie może przekroczyć:

1) w przypadku gdy podatnik, o którym mowa w ust. 3a, jest mikroprzedsiębiorcą, małym lub średnim przedsiębiorcą, w rozumieniu przepisów ustawy z 6 marca 2018 r. – Prawo przedsiębiorców – 200 proc. kosztów, o których mowa w ust. 2–3a;

2) w przypadku pozostałych podatników, o których mowa w ust. 3a – 200 proc. kosztów, o których mowa w ust. 2 pkt 1–4a i ust. 2a-3a, oraz 100 proc. kosztów, o których mowa w ust. 2 pkt 5;

3) w przypadku pozostałych podatników – 100 proc. kosztów, o których mowa w ust. 2 pkt 2–5, ust. 2a i 3, oraz 200 proc. kosztów, o których mowa w ust. 2 pkt 1 i 1a.

Ponadto Centrum Badawczo Rozwojowe mogą rozliczać również koszty:

1) dokonywane w danym roku podatkowym, zaliczane do kosztów uzyskania przychodów, odpisy amortyzacyjne od budowli, budynków i lokali będących odrębną własnością wykorzystywanych w prowadzonej działalności badawczo-rozwojowej;

2) koszty ekspertyz, opinii, usług doradczych i usług równorzędnych, badań wykonywanych na podstawie umowy, wiedzy technicznej i patentów lub licencji na chroniony wynalazek, uzyskanych od podmiotów innych niż wymienione w ust. 2 pkt 3 na warunkach rynkowych i wykorzystywanych wyłącznie na potrzeby prowadzonej działalności badawczo-rozwojowej.

Zgodnie z ustawowym katalogiem kosztów kwalifikowanych, za takie koszty uznaje się:

1) poniesione w danym miesiącu należności z tytułów, o których mowa w art. 12 ust. 1 ustawy o PIT (przychody ze stosunku służbowego, stosunku pracy, pracy nakładczej oraz spółdzielczego stosunku pracy) oraz sfinansowane przez płatnika składki z tytułu tych należności określone w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych, w takiej części, w jakiej czas przeznaczony na realizację działalności badawczo-rozwojowej pozostaje w ogólnym czasie pracy pracownika w danym miesiącu;

2) poniesione w danym miesiącu należności z tytułów, o których mowa w art. 13 pkt 8 lit. a ustawy o PIT (przychody z tytułu wykonywania usług, na podstawie umowy zlecenia lub umowy o dzieło) oraz sfinansowane przez płatnika składki z tytułu tych należności określone w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych, w takiej części, w jakiej czas przeznaczony na wykonanie usługi w zakresie działalności badawczo-rozwojowej pozostaje w całości czasu przeznaczonego na wykonanie usługi na podstawie umowy zlecenia lub umowy o dzieło w danym miesiącu;

3) nabycie materiałów i surowców bezpośrednio związanych z prowadzoną działalnością badawczo-rozwojową;

4) nabycie niebędącego środkami trwałymi sprzętu specjalistycznego wykorzystywanego bezpośrednio w prowadzonej działalności badawczo-rozwojowej, w szczególności naczyń i przyborów laboratoryjnych oraz urządzeń pomiarowych;

5) ekspertyzy, opinie, usługi doradcze i usługi równorzędne, świadczone lub wykonywane na podstawie umowy przez podmiot, o którym mowa w art. 7 ust. 1 pkt 1, 2 i 4-8 ustawy z 20 lipca 2018 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (przykładem takiego podmiotu są uczelnie wyższe), a także nabycie od takiego podmiotu wyników prowadzonych przez niego badań naukowych, na potrzeby działalności badawczo-rozwojowej;

6) odpłatne korzystanie z aparatury naukowo-badawczej wykorzystywanej wyłącznie w prowadzonej działalności badawczo-rozwojowej, jeżeli to korzystanie nie wynika z umowy zawartej z podmiotem powiązanym z podatnikiem w rozumieniu art. 11a ust. 1 pkt 4 ustawy o CIT;

7) nabycie usługi wykorzystania aparatury naukowo-badawczej wyłącznie na potrzeby prowadzonej działalności badawczo-rozwojowej, jeżeli zakup usługi nie wynika z umowy zawartej z podmiotem powiązanym z podatnikiem w rozumieniu art. 11a ust. 1 pkt 4 ustawy o CIT;

8) koszty uzyskania i utrzymania patentu, prawa ochronnego na wzór użytkowy, prawa z rejestracji wzoru przemysłowego, poniesione na:

a) przygotowanie dokumentacji zgłoszeniowej i dokonanie zgłoszenia do Urzędu Patentowego Rzeczypospolitej Polskiej lub odpowiedniego zagranicznego organu, łącznie z kosztami wymaganych tłumaczeń na język obcy,

b) prowadzenie postępowania przez Urząd Patentowy Rzeczypospolitej Polskiej lub odpowiedni zagraniczny organ, poniesione od momentu zgłoszenia do tych organów, w szczególności opłaty urzędowe i koszty zastępstwa prawnego i procesowego,

c) odparcie zarzutów niespełnienia warunków wymaganych do uzyskania patentu, prawa ochronnego na wzór użytkowy lub prawa z rejestracji wzoru przemysłowego zarówno w postępowaniu zgłoszeniowym, jak i po jego zakończeniu, w szczególności koszty zastępstwa prawnego i procesowego, zarówno w Urzędzie Patentowym Rzeczypospolitej Polskiej, jak i w odpowiednim zagranicznym organie,

d) opłaty okresowe, opłaty za odnowienie, tłumaczenia oraz dokonywanie innych czynności koniecznych dla nadania lub utrzymania ważności patentu, prawa ochronnego na wzór użytkowy oraz prawa z rejestracji wzoru przemysłowego, w szczególności koszty walidacji patentu europejskiego.

Z obszernie uregulowanymi zagadnieniami dotyczącymi ulgi B+R wiążą się (jak w większości przypadków) odpowiednie wątpliwości interpretacyjne. Korzystanie z ulgi badawczo-rozwojowej jest rozwiązaniem korzystnym dla podatnika, jednak niewłaściwe jej zastosowanie może wiązać się z negatywnymi konsekwencjami. Wskazówki, jak prawidłowo korzystać z ulgi, możemy znaleźć w licznych orzeczeniach i interpretacjach indywidualnych.

Koszty pracownicze a usprawiedliwiona nieobecność
Okazuje się, że w praktyce stosowania ulgi B+R niejednokrotnie pojawiały się wątpliwości co zrobić, gdy pracownik zajmujący się działalnością badawczo-rozwojową otrzymywał wynagrodzenie za czas usprawiedliwionej nieobecności spowodowanej urlopem, czy chorobą.

Najbardziej wyczerpujące omówienie powyższej kwestii zostało przedstawione m.in. w wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z 14 grudnia 2022 r. (II FSK 1204/20). Zgodnie z treścią tego wyroku nieobecność z powodu choroby czy urlopu pracownika lub sprawowania opieki nad dzieckiem ma znaczenie dla wyliczenia czasu pracy dla potrzeb obliczenia wysokości kosztów kwalifikowanych i proporcji, w jakiej należy uwzględnić należności wypłacone z tytułu stosunku pracy w wyliczeniu kosztów kwalifikowanych.

Zarówno okres urlopu, jak i okres zwolnienia z powodu choroby nie są bezpośrednim czasem wykonywania pracy B+R, ale są związane ze stosunkiem pracy i pracownikowi przysługują z tego tytułu od pracodawcy określone w ustawie świadczenia. Tym samym w ramach należności, które proporcjonalnie należy uwzględnić przy obliczaniu kosztów kwalifikowanych uwzględnić należy każdą należność pieniężną, wypłaconą pracownikowi, niezależnie od tego, czy dotyczy ona zapłaty za czas faktycznie przepracowany, czy też za czas usprawiedliwionej nieobecności w pracy (urlopu, czy choroby).

Natomiast przy obliczaniu proporcji, w jakiej należności te można zaliczyć do kosztów kwalifikowanych, czas nieświadczenia pracy z uwagi na urlop lub chorobę ma znaczenie dla ustalenia ogólnego czasu pracy i czasu poświęconego na wykonywanie zadań z zakresu prac badawczo-rozwojowych. Jeśli zatem strony ustalą, że w ramach tego wynagrodzenia wypłacane będzie wynagrodzenie za urlop czy chorobę, to także te kwoty wchodzić będą w skład kosztów kwalifikowanych, oczywiście w proporcji czasu wykonywania pracy do faktycznego czasu wykonywania pracy w zakresie działalności badawczo-rozwojowej. Właśnie to odniesienie do proporcji czasu przeznaczonego na faktyczne wykonywanie prac badawczo-rozwojowych do ogólnego czasu pracy lub czasu przeznaczonego na wykonanie całej usługi, pozwoli na uwzględnienie w kosztach kwalifikowanych wyłącznie tych związanych faktycznie z pracami badawczo-rozwojowymi.

Podobne stanowiska wyrażone zostały między innymi w wyrokach:

∑ Naczelnego Sądu Administracyjnego z 21 marca 2023 r. (II FSK 2275/20);

∑ Naczelnego Sądu Administracyjnego z 11 października 2022 r. (II FSK 364/20);

∑ Naczelnego Sądu Administracyjnego z 1 września 2022 r. (II FSK 3033/19).

Branża informatyczna – na co zwrócić uwagę ?
Jak już wcześniej wspomniano, zasady prawidłowego korzystania z ulgi badawczo-rozwojowej można wywieść z licznych interpretacji indywidualnych. Branżą, której praca opiera się o innowacyjne rozwiązania realizujące przesłanki do skorzystania z ulgi badawczo-rozwojowej, jest z pewnością branża informatyczna. Dalej przedstawiona została interpretacja z 24 marca 2023 r. (0112-KDIL2-2.4011.45.2023.2.MM), w której organ podatkowy uznał za prawidłowe stanowisko wnioskodawcy w zakresie możliwości skorzystania z ulgi.

Stan przyszły omawiany w interpretacji dotyczył działalności spółki zajmującej się oferowaniem światowej klasy rozwiązań informatycznych dla branży hotelarskiej, detalicznej, gastronomicznej i rozrywkowej. Prowadzona przez spółkę działalność gospodarcza polegała na opracowywaniu nowego oprogramowania (kodu źródłowego, nowej architektury systemów informatycznych) oraz rozwoju i udoskonalaniu obecnie wykorzystywanego oprogramowania, które jest sprzedawane na rzecz klientów grupy kapitałowej.

Przedmiotem wydanej interpretacji była możliwość zastosowania przez wnioskodawcę przepisu art. 22 ust. 9b pkt 3 w zw. z ust. 9b pkt 1 ustawy o PIT, zgodnie z którym koszty uzyskania niektórych przychodów określa się z tytułu zapłaty twórcy za przeniesienie prawa własności wynalazku, topografii układu scalonego, wzoru użytkowego, wzoru przemysłowego, znaku towarowego lub wzoru zdobniczego – w wysokości 50 proc. uzyskanego przychodu, z zastrzeżeniem ust. 9a. Przywołany przepis ust. 9 pkt 3 znajduje zastosowanie do przychodów uzyskiwanych z tytułu – działalności twórczej w zakresie architektury, architektury wnętrz, architektury krajobrazu, inżynierii budowlanej, urbanistyki, literatury, sztuk plastycznych, wzornictwa przemysłowego, muzyki, fotografiki, twórczości audialnej i audiowizualnej, programów komputerowych, gier komputerowych, teatru, kostiumografii, scenografii, reżyserii, choreografii, lutnictwa artystycznego, sztuki ludowej oraz dziennikarstwa.

W odniesieniu do stanu przyszłego określonego we wniosku organ wskazał, że podstawą do uznania pracy za twórczą decyduje rzeczywisty wkład twórcy programu komputerowego. Działalność pracowników musi polegać tym samym na realizacji zadań polegających na opracowywaniu i wytwarzaniu oprogramowania komputerowego oraz związanej z nim dokumentacji. Ponadto, działalność ta musi odznaczać się niepowtarzalnością, indywidualnością oraz oryginalnością, być przejawem indywidualnej, kreatywnej działalności i odznaczać się oryginalnym, twórczym charakterem.

Istotnymi elementami umowy z pracownikami realizującymi zadania w ramach wykonywania obowiązków pracowniczych jest spełnienie odpowiednich kryteriów:

∑ na podstawie umowy pracownik przeniesie na spółkę majątkowe prawa autorskie do wszelkich utworów stworzonych przez niego w ramach wykonywania obowiązków pracowniczych, przy czym przeniesienie praw autorskich będzie miało miejsce w momencie zaakceptowania utworu wytworzonego przez pracownika;

∑ wynagrodzenie w umowach będzie uwzględniało wynagrodzenie za przeniesienie majątkowych praw autorskich do utworów będących efektem realizacji czynności wykonywanych przez pracownika o charakterze twórczym oraz za pozostałe czynności [kluczową kwestią w tym zakresie jest wyodrębnienie części wynagrodzenia przysługującego za pracę o charakterze twórczym];

∑ wysokość wynagrodzenia pozwoli na odzwierciedlenie rzeczywistej rynkowej wartości utworów tworzonych przez pracownika uwzględnieniem faktu, że utwory tworzone przez pracownika mogą stanowić część składową większego utworu, jakim jest system/program komputerowy.

W związku z tym należałoby zapamiętać, że dla zastosowania 50 proc. kosztów uzyskania przychodu działalność podatnika musi wypełniać definicję działalności twórczej w zakresie programów komputerowych. Zgodnie z definicją przedstawioną w interpretacji, jako taką działalność należy rozumieć korzystanie i rozporządzanie prawami autorskimi do wszelkich utworów, które powstają w związku z ogółem działań podejmowanych przez pracownika w celu tworzenia programów komputerowych.

Ulga B+R w branży przemysłowej
W interpretacji indywidualnej z 20 października 2023 r. (0111-KDIB1-3.4010. 449.2023.2.JMS) opisany stan faktyczny dotyczył z kolei działalności podatnika zajmującego się produkcją maszyn, linii technologicznych do produkcji produktów z tworzyw sztucznych według własnych projektów.

Wskazanymi przez podatnika przesłankami do uznania prac za kwalifikujące się do objęcia ulgą badawczo-rozwojową były między innymi:

∑ potrzeba dokładnego dopasowania parametrów oraz właściwości fizycznych do danego zamówienia;

∑ potrzeba stworzenia nowej receptury, uwzględniającej wymagania klienta w zakresie ww. parametrów i właściwości;

∑ potrzeba zastosowania specjalistycznego wyposażenia laboratorium;

∑ potrzeba dostosowania parametrów pracy maszyn wykorzystywanych przez podatnika na potrzeby stworzenia zamówionego produktu.

W zakresie ponoszonych wydatków podatnik wskazał na trzy rodzaje ponoszonych kosztów:

∑ wynagrodzenia personelu;

∑ koszty zakupu surowców;

∑ koszty amortyzacji środków trwałych, niezbędnych do wytwarzania produktu.

W dalszej części wniosku wskazano na funkcjonalny związek ponoszonych kosztów z działalnością badawczo-rozwojową podatnika. Zgodnie z treścią przywołanej interpretacji podatkowej, podejmowane przez podatnika działania cechowały się ponadto twórczym charakterem, ponieważ ich rezultatem każdorazowo był produkt całkowicie zmieniony względem poprzednich, które są dziełem podatnika. Prace projektowe były również ukierunkowane na zdobycie nowej wiedzy pracowników spółki, ale także wiedzy kluczowej dla rozwoju branży tworzyw sztucznych.

Podatnik w uzasadnieniu swojego stanowiska wskazał także na cechy działalności badawczo-rozwojowej w oparciu o Podręcznik Frascati 2015 dotyczącym pomiaru działalności naukowo-technicznej i innowacyjnej, w którym wskazane zostały cechy działalności badawczo-rozwojowej, która musi być:

∑ nowatorska;

∑ twórcza;

∑ nieprzewidywalna;

∑ metodyczna;

∑ możliwa do przeniesienia lub odtworzenia;

W związku z tym podatnik, żeby korzystać z ulgi badawczo-rozwojowej musi podjąć działania, które będą wyróżniały się innowacyjnością i niepowtarzalnymi efektami, oraz doprowadzą do nieznanego, w ramach działania przedsiębiorstwa, efektu. W związku z tym wyłączone z zakresu takiej działalności będą działania powtarzalne, rutynowe, czy podejmowane w oparciu o wypracowany schemat.

Podatnik podkreślił również, że po całkowitym zakończeniu prac nad danym zamówieniem, kolejne, ewentualne prace związane z masową produkcją zgodnie z przygotowaną wcześniej recepturą, nie są już przez niego uznawane za prace o charakterze badawczo-rozwojowym.

Stanowisko podatnika zostało zaaprobowane przez organ, który podkreślił konieczność wysokiej indywidualizacji tworzonych produktów celem skorzystania z ulgi B+R.

Zdaniem autora
Jakub Gałuszka

aplikant adwokacki w Dziale Prawa Podatkowego Kancelarii Sadkowski i Wspólnicy

Korzystanie z ulgi badawczo-rozwojowej jest krokiem naprzód w rozwoju przedsiębiorstw i zachęca do podejmowania działań mających na celu tworzenie nowych rozwiązań, czy oferowanie nowych produktów. Jednak regulacje dotyczące możliwości jej zastosowania nadal mogą budzić pewne wątpliwości. Dla zyskania pewności, że podejmowane przez podatnika działania będą zgodne z prawem, a organ podatkowy nie zakwestionuje słuszności sięgnięcia po preferencję w postaci ulgi badawczo-rozwojowej, warto uzyskać interpretacje indywidualną, bądź skorzystać z opinii profesjonalnego doradcy.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1506812-Ulga-badawczo-rozwojowa—zagadnienia-praktyczne.html

 3. Dwa samochody w kosztach biznesu

04 grudnia 2023 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Przedsiębiorca może jedno auto leasingować, a drugie kupić. I oba rozliczać w podatkowych kosztach. Nawet jak sam prowadzi firmę.

Przepisy nie zabraniają wykorzystywania w jednoosobowej firmie dwóch samochodów. Taka jest konkluzja niedawnej interpretacji dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej.

Wystąpił o nią prowadzący jednoosobową działalność informatyk. W firmie wykorzystuje leasingowany samochód z instalacją LPG, którym przede wszystkim dojeżdża do kontrahentów. Chce kupić drugi, hybrydowy. Argumentuje, że będzie tańszy w utrzymaniu. Jest też mniejszy, łatwiej znajdzie więc miejsce do parkowania i sprawniej będzie się poruszał w miejskich korkach. Podkreśla, że coraz częściej na parkingach pojazdy wyposażone w instalacje LPG mają zakaz wjazdu. Dlatego potrzebne jest mu auto, które można wszędzie zaparkować.

Czy przedsiębiorca może rozliczać oba samochody w kosztach swojej firmy? Twierdzi, że tak, ponieważ posiadanie dwóch pojazdów daje mu gwarancję, że zawsze dojedzie do klienta. „W przypadku nieprzewidzianych sytuacji, takich jak awaria techniczna czy kolizja, drugi samochód pozostaje dostępny, co minimalizuje zakłócenia w prowadzeniu działalności i utrzymaniu terminów projektów” – pisze informatyk we wniosku o interpretację.

Co na to skarbówka? Przyznała, że ustawa o PIT nie ogranicza możliwości wykorzystywania na potrzeby działalności gospodarczej różnych środków transportu. Nie wprowadza też ograniczeń co do ich ilości. Jeśli wszystkie pojazdy są używane do biznesowych celów, można je rozliczać w firmie. Informatyk zaliczy więc do kosztów uzyskania przychodów wydatki na nabycie oraz eksploatację nowego auta (mimo że w działalności gospodarczej wykorzystuje już stare).

To nie pierwsza pozytywna dla przedsiębiorców interpretacja. Wcześniejszy przykład to sprawa prawniczki, która prowadzi własną kancelarię. Na jej potrzeby leasinguje samochód. Chce rozliczać w biznesie też drugi, który jest jej własnością. Twierdzi, że będzie to pojazd awaryjny. Podkreśla, że działalność prawnicza wymaga częstych wyjazdów. Do klientów, sądów, urzędów. Nie może ryzykować, że przez awarię samochodu nie będzie mogła wypełnić swoich zobowiązań. Skarbówka zgodziła się na rozliczenie kosztów.

Fiskus zawsze jednak podkreśla, że obowiązek wykazania związku samochodu z działalnością gospodarczą spoczywa na przedsiębiorcy. To on bowiem osiąga korzyść polegającą na obniżeniu podstawy opodatkowania (poprzez odliczanie od przychodu kosztów jego uzyskania).

Przypomnijmy też, że wydatki na używanie (np. paliwo czy serwis) leasingowanego bądź stanowiącego środek trwały samochodu osobowego, który jest też wykorzystywany do celów prywatnych, wolno zaliczać do podatkowych kosztów w 75 proc. Pełne koszty mogą rozliczać przedsiębiorcy, którzy wykorzystują auto jedynie w celach służbowych.

Numer interpretacji: 0115- -KDIT3.4011.599.2023.2.AD

https://archiwum.rp.pl/artykul/1506720-Dwa-samochody-w-kosztach-biznesu.html

 4. Fiskus nie ustępuje w sprawie amortyzacji nieruchomości

01 grudnia 2023 | Biznes w czasie kryzysu | Przemysław Wojtasik

Spółka nieruchomościowa nie może rozliczać w podatkowych kosztach budynków, których nie amortyzuje rachunkowo.

Mimo porażek w sądach fiskus ciągle nie ustępuje w sprawie amortyzacji w spółkach nieruchomościowych. Pokazuje to interpretacja Dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 18 października 2023 r. (nr 0114-KDIP2-1.4010.499.2023.1.KW).

Wystąpiła o nią spółka francuska, która ma status polskiego podatnika CIT. W Polsce inwestuje w nieruchomości komercyjne pod wynajem. Zajmuje się też ich obrotem oraz zarządzaniem. Jest spółką nieruchomościową w rozumieniu art. 4a pkt 35 ustawy o CIT.

Dla celów rachunkowych firma stosuje regulacje wynikające z francuskiego prawa bilansowego. Posiadane przez nią nieruchomości są wykazywane jako inwestycyjne. Zgodnie z wiążącymi ją francuskimi szczególnymi zasadami rachunkowości nie ma możliwości dokonywania odpisów amortyzacyjnych dla celów bilansowych od budynków i lokali wchodzących w skład nieruchomości. Jednocześnie dla celów podatkowych w Polsce nieruchomości stanowią środki trwałe w rozumieniu art. 16a ust. 1 ustawy o CIT.

Czy spółka może zaliczać do kosztów uzyskania przychodu podatkowe odpisy amortyzacyjne od tych środków trwałych, jeśli dla celów rachunkowych nie podlegają one amortyzacji bilansowej?

Ograniczenia z Polskiego Ładu
Chodzi o przepisy wprowadzone przez Polski Ład, które zmieniły zasady rozliczeń w spółkach nieruchomościowych. Od 1 stycznia 2022 r. mogą zaliczać do podatkowych kosztów odpisy amortyzacyjne od nieruchomości jedynie w takiej wysokości, w jakiej dokonują ich dla celów rachunkowych. Tak stanowi art. 15 ust. 6 ustawy o CIT.

Spółka twierdzi, że to ograniczenie jej nie dotyczy. Nie klasyfikuje bowiem bilansowo nieruchomości jako środków trwałych. I nie dokonuje od nich bilansowych odpisów amortyzacyjnych. Tymczasem art. 15 ust. 6 stanowi, że w spółkach nieruchomościowych odpisy podatkowe nie mogą być wyższe niż rachunkowe. Dotyczy więc firm, które traktują nieruchomości jako środki trwałe podlegające systematycznej amortyzacji także dla celów rachunkowych.

Skarbówka miała jednak inne zdanie. Podkreśliła, że zgodnie z art. 15 ust. 6 ustawy o CIT podatkowe odpisy amortyzacyjne ujmowane w kosztach uzyskania przychodów nie mogą być wyższe od odpisów dokonywanych na podstawie przepisów o rachunkowości. Skoro spółka nie dokonuje amortyzacji bilansowej od posiadanych nieruchomości (czyli jej wartość wynosi zero), to nie może rozpoznawać odpisów dla celów podatkowych.

Fiskusa nie przekonał argument o naruszeniu konstytucyjnej reguły ochrony praw nabytych. Wskazał, że kontrola zgodności z aktami prawnymi wyższego rzędu należy do Trybunału Konstytucyjnego. A nie urzędników, którzy wydają indywidualną interpretację.

Korzystne wyroki nie pomagają
Spółce nie pomogło też powołanie czterech korzystnych dla podatników wyroków wojewódzkich sądów administracyjnych. Fiskus podkreślił, że dotyczą one konkretnych, indywidualnych spraw i tylko w tych sprawach są wiążące. „Organy podatkowe, mimo że w ocenie indywidualnych spraw podatników posiłkują się wydanymi rozstrzygnięciami sądów, to nie mają możliwości zastosowania ich wprost, z tego powodu, że nie stanowią materialnego prawa podatkowego” – czytamy w interpretacji.

Przypomnijmy, że korzystne dla podatników wyroki w tej sprawie opisywaliśmy m.in. w „Rzeczpospolitej” z 6 lutego. Wynika z nich, że jeśli nieruchomość nie jest środkiem trwałym dla celów bilansowych, spółka może zaliczyć do kosztów CIT pełne odpisy amortyzacyjne. Sądy zwracały też uwagę na zasadę rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatników. Zdaniem sędziów, jeśli przepis ma ograniczać prawa podatnika, to musi być precyzyjny i nie można go interpretować w sposób rozszerzający.

Jak już wspomnieliśmy, definicję spółki nieruchomościowej znajdziemy w art. 4a pkt 35 ustawy o CIT. Kryteriów jest kilka, m.in. takie, że wartość bilansowa nieruchomości przekracza 10 mln zł, a przychody z nich (np. z wynajmu) stanowią przynajmniej 60 proc. (to warunki dla podmiotu już prowadzącego działalność).

https://archiwum.rp.pl/artykul/1506535-Fiskus-nie-ustepuje-w-sprawie-amortyzacji-nieruchomosci.html

 5. Fotowoltaikę można od razu rozliczyć w kosztach

06 grudnia 2023 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Wydatki na ekologiczne ogrzewanie są podatkowym kosztem. Trzeba je amortyzować, ale część przedsiębiorców może to zrobić jednorazowo.

Fotowoltaika to coraz popularniejsze źródło ogrzewania. Czy można ją rozliczyć za jednym zamachem w kosztach uzyskania przychodów? Z interpretacji dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej wynika, że tak.

Wystąpił o nią przedsiębiorca zarabiający na wynajmie pomieszczeń handlowo-usługowych. Na budynku oferowanym najemcom (który nie jest jego własnością) chce położyć panele fotowoltaiczne. Kosztują 135 tys. zł. Przedsiębiorca informuje, że panele stanowią samodzielne urządzenie. Zostaną zamontowane na stelażu i nie wpłyną na konstrukcję budynku. W każdej chwili możliwy jest ich demontaż i przeniesienie w inne miejsce. Wskazuje, że należy je zakwalifikować do grupy 6 rodzaj 669 „Pozostałe urządzenia nieprzemysłowe” Klasyfikacji Środków Trwałych.

Jak rozliczyć wydatki na ekologiczne ogrzewanie? Przedsiębiorca twierdzi, że nie jest to inwestycja w obcym środku trwałym, którą należy amortyzować przez dziesięć lat. Jego zdaniem fotowoltaika stanowi samodzielny środek trwały. I może ją zamortyzować jednorazowo, ponieważ jest małym podatnikiem.

Co na to fiskus? Zgodził się na szybkie rozliczenie kosztów. Przypomniał, że jednorazowa amortyzacja przysługuje małym podatnikom (z przychodami do 2 mln euro rocznie) i firmom rozpoczynającym działalność. Jej limit wynosi 50 tys. euro rocznie. „Po wprowadzeniu mikroinstalacji fotowoltaicznej do ewidencji środków trwałych będzie możliwa jej jednorazowa amortyzacja w rozliczeniu za miesiąc oddania inwestycji do użytkowania” – czytamy w interpretacji dyrektora KIS.

To nie pierwsze korzystne dla firm stanowisko fiskusa w tej sprawie. Jedno z wcześniejszych dotyczy przedsiębiorcy zajmującego się sprzedażą sprzętu sanitarnego. W budynku, w którym ma sklep, założył system fotowoltaiczny. Instalację zamontował na dachu. Wskazuje, że fotowoltaika jest samodzielnym urządzeniem, może być zdjęta i założona gdzie indziej. Stanowi więc odrębny środek trwały. Jej zamontowanie nie powoduje ulepszenia sklepu. Należy ją wobec tego rozliczyć oddzielnie. Ponieważ przedsiębiorca jest małym podatnikiem, twierdzi, że może dokonać jednorazowej amortyzacji. Fiskus nie miał nic przeciwko.

Przypomnijmy, że przepisy przewidują też możliwość jednorazowej amortyzacji niektórych fabrycznie nowych środków trwałych do 100 tys. zł. Z kolei jeśli kupimy urządzenie do 10 tys. zł, można je bezpośrednio rozliczyć w kosztach, bez konieczności wpisywania do ewidencji środków trwałych i naliczania odpisów amortyzacyjnych.

Numer interpretacji: 0112-KDIL2-2.4011.668.2023.3.MM

https://archiwum.rp.pl/artykul/1506908-Fotowoltaike-mozna-od-razu-rozliczyc-w-kosztach.html

 

Budownictwo i PZP | Prasówka | 30.11.2023 r.

Rynek Infrastruktury

 1. Te drogi mają powstać przy okazji CPK

Elżbieta Pałys | Data publikacji: 27-11-2023

Rozbudowa A2 między Warszawą i Łodzią, budowa Obwodnicy Aglomeracji Warszawskiej oraz S10, która połączy tę trasę z autostradą A1 koło Torunia to inwestycje, które mają być realizowane w związku z planowanym Centralnym Portem Komunikacyjnym. Oprócz nich drogi wokół lotniska wybuduje spółka CPK.

Pod koniec października rząd przyjął Program inwestycyjny dla Centralnego Portu Komunikacyjnego – etap II na lata 2024–2030. Dokument niedawno został opublikowany. Wskazano w nim przedsięwzięcia, które mają być zrealizowane przy okazji budowy centralnego lotniska.

W zakresie drogowym kluczowe mają być trzy projekty zaplanowane jako tzw. inwestycje towarzyszące. Za ich realizację odpowiada GDDKiA.


fot. Uchwała RM

To przede wszystkim rozbudowa – o dodatkowy pas ruchu – autostrady A2 pomiędzy Łodzią i Warszawą. Wybudowana przed Euro 2021 autostrada łącząca dwie aglomeracje powstała w przekroju 2×2. To za mało już w stosunku do istniejącego, a tym bardziej prognozowanego ruchu. Na trasie między Łodzią północ a Pruszkowem powstać ma trzeci, a między Pruszkowem i Konotopą czwarty pas ruchu.

GDDKiA rozpoczęła przygotowania do tej inwestycji. Pod koniec sierpnia GDDKiA podpisała umowę na projekt rozbudowy – do uzyskania decyzji zezwalającej na realizację inwestycji. Prace zlecono firmie Databout.

Jako inwestycja towarzysząca CPK powstać ma także zachodnio-południowa część Obwodnicy Aglomeracji Warszawskiej. Droga planowana jest w parametrach ekspresowej lub autostrady. Obecnie jest na etapie Studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowego – trwa poszukiwanie optymalnego przebiegu trasy. Wiosną tego roku odbyły się pierwsze konsultacje z udziałem mieszkańców. Po uwagach ze strony środowisk lokalnych GDDKiA zdecydowała o zwieszeniu kolejnych spotkań i ponownym przeanalizowaniu możliwości w zakresie przebiegu tej trasy. Wiadomo, że OAW ma przebiegać w odległości 40-50 km od Warszawy, w bezpośrednim sąsiedztwie CPK.

Program inwestycyjny CPK uwzględnia także budowę S10 pomiędzy OAW a autostradą A1 w okolicach Torunia. Także i ta trasa jest na etapie STEŚ. Według szacunków wniosek o wydanie decyzji środowiskowej zostanie złożony w 2025 r.

Niezależnie od dużych inwestycji realizowanych przez GDDKiA, wybudowane mają być drogi, które umożliwią powiązanie lotniska z istniejącym układem dróg. Za tę część będzie odpowiadać spółka CPK.

W planach jest budowa drogi od autostrady A2 do CPK na odcinku Izdebno Małe – węzeł Terminal CPK (wschodnia obwodnica CPK) wraz z węzłami.

Kolejną inwestycją ma być północna i wschodnia obwodnica CPK na odcinku Aleksandrów (DK-50) – Szymanów (zachodnia obwodnica CPK) – Strumiany – Stara Pułapina – węzeł Terminal CPK.

Program inwestycyjny przewiduje także budowę zachodniej obwodnicy CPK, którą utworzy odcinek Szymanów (północna obwodnica CPK) – Cyganka (DK-50). Dodatkowo rozbudowana ma być droga krajowa nr 50 pomiędzy Cyganką a węzłem Wiskitki na A2.
Na realizację inwestycji drogowych, które ma realizować spółka, przewidziano 3,742 mld zł. Pieniądze mają być wydatkowane w latach 2024 – 2030.

Nie wiadomo czy program inwestycyjny, choć oficjalnie przyjęty, nie ulegnie zmianie po powołaniu nowego rządu. Ewentualne zmiany dotyczące samego CPK mogą mieć wpływ na inwestycje z nim powiązane.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/te-drogi-maja-powstac–przy-okazji-cpk-88697.html

 2. Świnoujście: Jest wykonawca morskiej części terminala offshore

Mikołaj Kobryński | Data publikacji: 29-11-2023

Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście rozstrzygnął przetarg na realizację hydrotechnicznej części budowy terminala instalacyjnego dla morskich elektrowni wiatrowych w porcie morskim w Świnoujściu. Prace wykona PORR. W ramach inwestycji powstaną dwa nowe nabrzeża o łącznej długości na poziomie 500 metrów.

Terminal instalacyjny dla farm wiatrowych offshore w Świnoujściu będzie pierwszym tego typu obiektem w Polsce. Partnerami w ramach projektu są Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujściu oraz ORLEN Neptun, spółka zależna płockiego giganta, który coraz wyraźniej zaznacza swoją obecność na rynku OZE. Inwestycja w Świnoujściu realizowana jest przede wszystkim z myślą o projekcie joint venture Baltic Power, w ramach którego ORLEN i kanadyjski Northland Power wybudują na wysokości Łeby i Choczewa pierwszą polską morską elektrownię wiatrową, składającą się z 76 turbin wiatrowych produkcji duńskiego Vestasa o mocy 15 MW każda, co przełoży się na 1140 MW mocy zainstalowanej.

W ramach projektu budowy terminala instalacyjnego w Świnoujściu wydzielone zostały dwie części inwestycji. Część lądowa, za którą odpowiada ORLEN Neptun, znajduje się już w fazie realizacji, a wykonawcą prac budowlanych został Budimex, o czym informowaliśmy już na łamach “Rynku Infrastruktury”. Z kolei za część hydrotechniczną odpowiada ZMPSiŚ. W dniu 27 listopada zarządca portów morskich w Szczecinie i Świnoujściu wybrał jej wykonawcę. Będzie nim PORR, który zrealizuje kontrakt o wartości opiewającej na niespełna 171 mln zł.

Oferta złożona przez spółkę znaną z realizacji prac budowlanych w ramach innych kluczowych inwestycji w Świnoujściu, takich jak terminal LNG i tunel drogowy pod Świną, była najtańsza spośród aż dziewięciu złożonych w przetargu. Najdroższa oferta, którą złożyła spółka China Harbour Engineering Company, została wyceniona na blisko 287 mln zł. Przetarg został ogłoszony w czerwcu. Inwestycja będzie współfinansowana z funduszy europejskich.

W ramach części hydrotechnicznej powstaną dwa nabrzeża – każde o długości 250 metrów, co umożliwi obsługę największych jednostek typu jack-up, przeznaczonych do obsługi instalacyjnej projektów offshore’owych z zastosowaniem turbin wiatrowych o mocy 15 MW i wyższej. Nowe stanowiska statkowe powstaną w ramach jednej linii cumowniczej o łącznej długości ok. 500 metrów. Na potrzeby przewidzianego do realizacji w przyszłości trzeciego nabrzeża powstanie ścianka szczelna. Sam akwen w rejonie rzeczonych nabrzeży zostanie pogłębiony do 10,5 metra. Na nabrzeżach możliwy będzie wstępny montaż wież turbin wiatrowych o masie na poziomie 1000 ton każda.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/swinoujscie-jest-wykonawca-morskiej-czesci-terminala-offshore-88736.html

 3. Ponad 400 wniosków o waloryzację umów utrzymaniowych. Nie wszystkie zaakceptowane

ep. | Data publikacji: 29-11-2023

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad otrzymała 409 wniosków o waloryzację umów dotyczących utrzymania dróg lub mniejszych zadań inwestycyjnych, np. przebudów dróg. Większość spraw została już rozstrzygnięta, choć nie wszystkie zakończyły się podpisaniem aneksu.

Obecnie GDDKiA w nowo zawieranych umowach stosuje 10-proc. limit waloryzacyjny przy podziale ryzyka zmiany cen pół na pół między inwestora i wykonawcę. Taki sam limit po rozmowach z branżą, został wprowadzony do umów, które zostały zawarte przed 24 lutego 2022 r., czyli przed wybuchem wojny na Ukrainie, a były realizowane w po tej dacie lub takie, na które oferty były składane przed wybuchem wojny. Celem było złagodzenie skutków drastycznego wzrostu cen.

Waloryzacja w pierwszej kolejności dotyczyła umów na roboty budowlane. Z czasem objęto nią także umowy utrzymaniowe oraz te, które dotyczyły mniejszych zakresów robót inwestycyjnych. Mogły jej zostać poddane kontrakty zawarte na okres dłuższy niż 12 miesięcy lub takie, których termin został przedłużony na okres ponad roku, o ile wydłużenie czasu nie nastąpiło z winy wykonawcy.

Waloryzacja może być wprowadzona na wniosek wykonawcy. Od września 2022 r. GDDKiA otrzymała 409 wniosków. Spośród nich 341 dotyczyło umów na prace utrzymaniowe, a 68 przebudów dróg. Do tej pory podpisanych zostało 328 aneksów waloryzacyjnych (288 w zakresie utrzymania i 40 dotyczących małych inwestycji).

W podziale geograficznym, najwięcej wniosków złożyli wykonawcy pracujący na terenie GDDKiA Olsztyn (97 wniosków), Wrocław (64) i Białystok (53). Najmniej wniosków (4) złożono do Oddziału GDDKiA w Szczecinie. W tym oddziale nie został podpisany ani jeden aneks do umowy.

W sumie do podpisania aneksu nie doszło w 81 przypadkach. Najczęściej stały za tym powody formalne, np. umowa była zawarta na okres krótszy niż 12 miesięcy, lub została zawarta po 24 lutego 2022 r. W niektórych przypadkach krótkotrwających umów nie został przekroczony wcześniejszy limit 5 proc.

W 34 przypadkach wykonawcy zdecydowali się na pozostanie przy starych zasadach, w dwóch doszło do sporu między inwestorem i wykonawcą i również dwa zakończyły się ugodą.

15 wniosków jeszcze jest w trakcie procedowania – niektóre czekają już na podpis wykonawcy, dla części aneksy są właśnie przygotowywane, pojedyncze wymagają uzupełnienia lub są jeszcze analizowane przez inwestora.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/ponad-400-wnioskow-o-waloryzacje-umow-utrzymaniowych-nie-wszystkie-zaakceptowane-88734.html

 

Wnp

Budownictwo czeka konieczna, ale kosztowna rewolucja

Dariusz Ciepiela | Dodano: 29-11-2023 10:24

Budownictwo stoi u progu rewolucji. Sektor ten wytwarza 37 proc. wszystkich odpadów w Europie, rynek nieruchomości odpowiada za ok. 40 proc. światowych emisji CO2 a 60 proc. kierowników budowy nie przeszło odpowiedniego szkolenia z ochrony środowiska – to się wkrótce zmieni.

– Aż 57,1 proc. respondentów badania przeprowadzonego przez Colliers wskazało, że na ich budowach odpady są składowane bez segregacji.
– Zagadnienia ESG są bardziej rozpoznawane przez pracowników biur w firmach wykonawczych niż tych pracujących bezpośrednio na placu budowy.
– Zdaniem ekspertów wprowadzenie zasad ESG na plac budowy może wydawać się dziś wyzwaniem, do tego dość kosztownym.

– Budownictwo wytwarza aż 37 proc. wszystkich odpadów w Europie, a rynek nieruchomości odpowiada za blisko 40 proc. światowych emisji CO2. Mimo to, jak wynika z raportu Colliers „ESG na placu budowy”, ponad połowa pracowników tego sektora nie jest w pełni świadoma kwestii ESG, a 60 proc. kierowników budowy nie przeszło odpowiedniego szkolenia z ochrony środowiska.

– Czy branża budowlana stoi u progu koniecznej rewolucji? Zdecydowanie tak, a wynika to z prawa nakładanego przez Unię Europejską, rosnącej świadomości nt. wpływu działań biznesu na środowisko oraz chęci utrzymania konkurencyjności swojej firmy – przekonuje Colliers.

Odpady i emisje pod lupą. Na budowach odpady nie są segregowane
Według danych Eurostatu, Europa generuje co roku kilkaset milionów ton odpadów budowlanych. Unia Europejska zakłada, że 70 proc. odpadów ma być skierowana do ponownego wykorzystania, recyklingu lub innych sposobów odzysku.

Równie ważnym aspektem związanym z ekologią w budownictwie są emisje CO2 (wynikające z budowy, użytkowania oraz rozbiórki budynku). Jak wynika z danych ONZ z 2023 roku, rynek nieruchomości odpowiada za blisko 40 proc. światowych emisji dwultlenku węgla. W Polsce wynik ten wynosi 38 proc. emisji CO2.

Aż 57,1 proc. respondentów badania przeprowadzonego przez Colliers wskazało, że na ich budowach odpady są składowane bez segregacji.

Problematyczna okazuje się też kwestia mierzenia emisji CO2. Wielu wykonawców ma trudności z monitorowaniem śladu węglowego na placach budowy, a obecne metody obliczeniowe różnią się między firmami, a nawet między budowami realizowanymi przez jedną organizację, co utrudnia ich obiektywne porównanie.

– Nadchodzące dyrektywy i przepisy odnoszące się do raportowania niefinansowego będą zobowiązywać do analizy i dokumentowania emisji, uwzględniając cały łańcuch dostaw – od dostawców i zakupionych produktów aż po efekty końcowe związane z życiem produktów. Rozpoznanie głównych źródeł emisji w trakcie realizacji projektu jest trudne, przede wszystkim z powodu problemów z dostępem do danych i ich rozproszeniem – wyjaśnia Andrzej Gutowski, dyrektor ds. ESG w Colliers.

W jego ocenie największą przeszkodą okazuje się ograniczona wiedza i zasoby na temat ESG wśród głównych wykonawców oraz ich partnerów, której poziom w wielu przypadkach jest nadal niewystarczający.

Teoria kontra praktyka i biuro kontra plac budowy
Jak wynika z badania Colliers, zagadnienia ESG są zdecydowanie bardziej rozpoznawane przez pracowników biur w firmach wykonawczych niż tych pracujących bezpośrednio na placu budowy.

Choć ponad połowa ankietowanych jest świadoma istnienia zasad ESG, to jednak znacząca część (ponad 1/4) zupełnie nie wie, co dokładnie kryje się pod popularnym dziś akronimem.

W zakresie szkolenia z ochrony środowiska podczas budowy, znacząca różnica występuje między pracownikami budowlanymi pracującymi w biurze a tymi na placu budowy – odpowiednio 55,6 proc. do 31,1 proc.

Zdaniem Colliers niepokojące jest, że tylko 60 proc. pytanych kierowników budowy przeszło takie szkolenie i żaden z kierowników robót.

Istnieją natomiast wyraźne różnice w podejściu do ESG w zależności od tego, czy firma jest jednocześnie deweloperem i wykonawcą, a także w zależności od kraju pochodzenia inwestora, przykładem jest kwestia monitorowania śladu węglowego procesu budowy.

– Firmy budowlane, które nie są polskimi spółkami giełdowymi, ale prowadzą realizacje w Polsce, przekazują zebrane dane do jednostek odpowiedzialnych za ten obszar na poziomie korporacji. W zależności od strategii monitorowania emisji przyjętej przez międzynarodowy zarząd firmy, jej polskie oddziały muszą się dostosować do wyznaczonych celów, a w skali całej organizacji jest rozwijane technologiczne wspomaganie tych procesów, żeby zbierane dane były rzetelne. Lokalne, zwłaszcza mniejsze spółki budowlane nie mają tak zaawansowanych wypracowanych procesów – mówi Edyta Chromiec, Senior Associate w Dziale ESG, Colliers.

Ponadto, policzenie emisyjności związanej z prowadzeniem budowy jest dopiero zbadaniem poziomu wyjściowego, z czym firmy prędzej czy później sobie poradzą.

– Dyskusyjne są natomiast wyznaczenie i realizacja celów redukcji emisyjności procesu budowy, zwłaszcza w zakresie emisji pośrednich, przy których firma wykonawcza ma często nikłą decyzyjność. I tu największe szanse na redukcje mogą mieć spółki budowlane działające w strukturach firmy deweloperskiej. Ustalają one bowiem wspólne strategie dekarbonizacyjne i poświęcają więcej czasu na określenie potrzebnego na to budżetu niż w tradycyjnym postępowaniu przetargowym z niezależnym wykonawcą – dodaje Edyta Chromiec.

Kwestie społeczne w firmach budowlanych do mocnej poprawy
Wyniki raportu Colliers pokazują, że wiele do życzenia pozostawia podejście firm budowlanych do kwestii społecznych.

Aż 11,3 proc. ankietowanych pracowników firm budowlanych wskazało, że otrzymanie kompletnego zestawu środków ochrony indywidualnej odpowiedniego do wykonywanych przez nich robót nie jest standardem.

Tylko wg 60,6 proc. respondentów, pracownicy fizyczni na budowie mają nielimitowany dostęp do wody pitnej.

W przypadku niskich temperatur, miejsce oraz czas przeznaczony na ogrzanie się stanowi normę jedynie dla 53,5 proc. ankietowanych pracowników.

Poprawy wymaga także dostosowanie biur budowy do potrzeb osób z niepełnosprawnościami – takich udogodnień nie zauważa w swoim miejscu pracy aż 69 proc. ankietowanych. Może stanowić to poważną barierę w komunikacji i współpracy z potencjalnymi partnerami biznesowymi czy inwestorami.

Eksperci Colliers przyjrzeli się także kwestiom równości płci w miejscu pracy. Badanie wykazało, że tylko co trzeci kierownik robót i co piąty kierownik budowy uważa, że inżynierowie niezależnie od płci mają równe szanse na objęcie stanowiska w nadzorze budowy i są podobnie szanowani przez ekipy budowlane. To wyraźny kontrast z odpowiedziami przedstawicieli najwyższego szczebla w firmach budowlanych, którzy w 100% wierzą w równość płci w branży.

Przyszłość branży w świetle ESG: wyzwania i oczekiwania
W dobie rosnącej świadomości ekologicznej i społecznej, jak również pod presją wymogów unijnych, branża budowlana doświadcza transformacji w niewidzianej dotąd skali i tempie. Wyniki badania Colliers pokazują jednak, że jest wiele obszarów, w których należy zintensyfikować działania.

W niektórych z nich pomocne mogą okazać się nowoczesne technologie, np. system BIM, wykorzystywany na etapie przygotowania budowy, przy sterowaniu maszynami już w trakcie procesu, ale także do raportowania czy analizy postępów prac.

Nie brakuje też istotnych wyzwań.

– Skrócony etap przygotowawczy w procesie wykonawczym powiązany z ograniczeniami budżetowymi utrudnia wdrażanie innowacyjnych rozwiązań. Jest jednak szansa, że wchodzące w życie unijne obowiązki raportowania zrównoważonego rozwoju, które dotkną również inwestorów i deweloperów, przyczynią się do odpowiedziego budżetowania oraz wydłużenia okresu przygotowawczego. Czy taki impuls będzie wystarczający do poprawy planowania zarówno po stronie inwestora, jak i wykonawcy? – komentuje Błażej Tomaszewski, Senior Associate w Dziale Doradztwa Budowlanego w Colliers.

Czy poprawi to podejście do strategii środowiskowych, polityk społecznych i wdrożenia innowacji wykonawczych? Czas pokaże.

– Zmiany na pewno nie dotrą wszędzie, ale, jak pokazały nasze warsztaty, już dziś część wykonawców dąży do optymalizacji i wypracowuje wewnętrzne procesy pozwalające na sukcesywne wdrażanie innowacji na budowie. To z kolei przekłada się często na wyznaczanie i wdrażanie strategii ESG, która, jeśli sprzyjać będzie wzrostowi ich biznesu, będzie kopiowana przez pozostałych uczestników rynku wykonawczego – dodaje Błażej Tomaszewski.

Zdaniem ekspertów wprowadzenie zasad ESG na plac budowy może wydawać się dziś wyzwaniem, do tego dość kosztownym. Biorąc jednak pod uwagę regulacje prawne oraz zmieniające się podejście inwestorów do zrównoważonego rozwoju, będzie to konieczne.

– Firmy, które wcześniej zaczną przyglądać się swoim operacjom i odnajdywać w nich obszary możliwych optymalizacji, będą premiowane w przyszłości i już dziś zbudują swoją konkurencyjność na rynku. Dodatkowo, zmniejszanie energochłonności procesu, planowanie dostaw czy optymalizacja procesów spalania powinny pozytywnie przełożyć się na koszty, co pozwoli zrekompensować początkowe nakłady inwestycyjne – podsumowuje Andrzej Gutowski.

https://www.wnp.pl/budownictwo/budownictwo-czeka-konieczna-ale-kosztowna-rewolucja,779636.html

 

Rynek Kolejowy

Budowa szprych CPK w formule Partnerstwa Publiczno-Prywatnego?

Jakub Madrjas | Data publikacji: 27-11-2023

Ustępujący rząd przyjął drugi etap programu inwestycyjnego CPK na lata 2024-2030. Zakłada w nim budowę szeregu linii kolejowych w formule Partnerstwa Publiczno-Prywatnego; tryb ten wciąż jest w Polsce rzadko stosowany.

Uchwała nr 201 Rady Ministrów w sprawie ustanowienia wieloletniego programu inwestycyjnego drugiego etapu CPK, obejmującego lata 2024-2030, zakłada w sumie kwotę ponad 155 mld złotych na pokrycie kosztów budowy wszystkich projektów wyszczególnionych w tym zakresie powstawania Portu Solidarność. Zdecydowaną większość pieniędzy mają pochłonąć wydatki związane z koleją. Piszemy o tym tutaj.

W uchwale zapisano znany już wcześniej układ „szprych” CPK, wraz z podziałem na zadania PKP PLK i CPK. Wygląd tej sieci zilustrowano na poniższej mapie.

 

Budowa linii kolejowych w PPP

Jak czytamy w uchwale, Realizacja kolejowych inwestycji towarzyszących CPK nie stanowi przedsięwzięcia komercyjnego. Dlatego też finansowanie Programu w tym zakresie będzie pochodzić głównie ze środków Skarbu Państwa oraz środków UE. W dokumencie przyjęto kwoty finansowania unijnego dla projektów͕ dla których spółka ma już umowy o dofinansowanie albo planuje je złożyć w przyszłości. Chodzi o programy CEF, FENiKS oraz KPO. Z potrzebnych 70 mld złotych, przewidziano pozyskanie 41 mld z emisji obligacji skarbowych i 23 mld zł z dofinansowania unijnego.

W przypadku niektórych projektów przewiduje się realizację w formule Partnerstwa Publiczno-Prywatnego – łącznie chodzi o kwotę do 5 mld złotych. Chodzi o inwestycje, w których fundusze unijne stanowiłyby 50% nakładów; pozostała cześć pochodziłaby ze środków własnych inwestora (CPK) oraz kredytu komercyjnego. Kredyt miałby być zaciągany na okres od rozpoczęcia PPP w transzach niezbędnych na realizację prac objętych PPP i spłacany w ratach od momentu rozpoczęcia eksploatacji przedmiotowej linii. Odsetki miałyby być spłacane ze środków uzyskanych z kontraktu PPP mającego w zakresie np. utrzymania linii. Jeśli jednak nie uda się pozyskać partnera, inwestycje zostaną opóźnione na okres po 2030 roku.

Formułę PPP przyjęto w realizacji poniższych inwestycji kolejowych͗:
– Budowa linii kolejowej nr 29 na odc. Ostrołęka — Łomża;
– Budowa linii kolejowej nr 85 na odc. Sieradz — Kalisz — Pleszew;
– Budowa linii kolejowej nr 85 na odc. Pleszew— Poznań;
– Budowa linii kolejowych nr 5 i 50 na odc. CPK — Płock — Włocławek;
– Budowa linii kolejowych nr 5 i 242 na odc. Grochowalsk — Grudziądz — Warlubie;
– Budowa linii kolejowych nr 54 i 56 na odc. Trawniki — Krasnystaw Miasto i Wólka Orłowska — Zamość;
– Budowa linii kolejowej nr 56 na odc. Zamość — Tomaszów Lubelski — Bełżec;
– Budowa linii kolejowej nr 84 na odc. Radom — Iłża— Kunów;
– Budowa linii kolejowych nr 58 i 632 na odc. Łętownia — Rzeszów;
– Budowa linii kolejowych nr 267 i 268 na odc. Żarów — Świdnica — Wałbrzych — granica państwa;
– Budowa linii kolejowej na odc. Grudziądz — Gdańsk;
– Budowa linii kolejowej nr 88 na odc. CPK — Grójec — Warka.

Co ciekawe, mimo że teoretycznie program wskazuje rząd jako podmiot określający źródła finansowania, w dokumencie zapisano że „spółka rozważa także finansowanie ze środków pochodzących z kredytów z dedykowanych instytucji finansowych, jak EBI i EBOiR”. W tym celu spółka prowadzi analizy efektów podatkowych dla budżetu państwa (podatki bezpośrednie i pośrednie) związanych z realizacją i eksploatacją inwestycji CPK oraz bada możliwość stworzenia dedykowanego funduszu celowego. W uchwale czytamy, że środki z kredytów EBI będą mogły posłużyć zarówno na pokrycie wkładu krajowego w części wydatków niekwalifikowanych oraz na częściowe pre-finansowanie wydatków kwalifikowanych. Pozyskanie środków pochodzących z EBl/EBOiR lub innych finansowych instytucji celowych będzie uwarunkowane pozyskaniem przez Spółkę gwarancji Skarbu Państwa lub gwarancji instytucji krajów trzecich typu ECA pozyskanych na realizacje poszczególnych zadań inwestycyjnych.

W ramach projektu zapewnienia taboru dla CPK planowana jest „organizacja i koordynacja wszelkich działań”, w rezultacie których będzie można „określić niezbędne funkcjonalności innowacyjnego taboru i podjąć decyzję o sposobie jego zapewnienia na potrzeby CPK oraz przeprowadzenia procesu jego pozyskania”. W Programie przyjęto udział skarbowych papierów wartościowych na poziomie ok. 30% wielkości nakładów — pozostałe finansowanie niemal w całości będzie miało charakter komercyjny. Więcej na temat pomysłów CPK na zakup taboru pisaliśmy tutaj.

Skąd to PPP?

Przyjęcie formuły PPP może wydawać się nieco zaskakujące, a eksperci zwracają uwagę na to, że dotąd nie udało się jego na szeroką skalę w Polsce zastosować. – Uda się nam rzekomo także w zauważalnej skali realizowanie inwestycji w formule PPP. Od 15 lat, odkąd istnieje ustawa w tym zakresie osiągnęliśmy „aż” 9 mld inwestycji. Nie było żadnych przykładów z poziomu rządu do naśladowania a potencjalni inwestorzy raczej do skrótu PPP dodawali czwarte P „prokurator”. Nie ma więc póki co klimatu do takich inwestycji, a szkoda. Jednak czy linie kolejowe są najlepszym ze względu na czas zwrotu miejscem do takich inwestycji? Muszą mieć naprawdę świetne prognozy ruchu. My zaś chcemy zrealizować w ten sposób linie jak np. Radom – Kunów czy Zamość – Bełżec, a więc bardzo dyskusyjne pod tym względem. Zresztą sami autorzy Planu zaznaczają, że co się nie uda to przeniesiemy na po 2030 roku, czyli pewność tych inwestycji jest nijaka. To albo tworzymy jakiś spójny system z finansowaniem i harmonogramami albo bawimy się w budowanie – mówi Adrian Furgalski, prezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

– Ciekawi mnie kwota 24 mld złotych zapisana w programie CPK po stronie środków UE. Nie są to bowiem pieniądze zapisane w żadnych programach zaakceptowanych przez KE. W dokumencie czytamy, że dopiero coś się planuje do zgłoszenia może w tej a może w przyszłej perspektywie finansowej. Zatem to finansowanie jest palcem na wodzie pisane – zaznacza Furgalski.

Niepewna przyszłość CPK?

Od zakończenia wyborów przyszłość CPK budzi ożywione dyskusje. Maciej Lasek, poseł na Sejm z ramienia Koalicji Obywatelskiej, jest przekonany, że nowe centralne lotnisko nigdy nie powstanie. – Nic nie wskazuje na kontynuowanie prac części lotniczej. Odblokowany zostanie rozwój Modlina i odkurzone zostaną plany rozbudowy Okęcia – uważa z kolei Adrian Furgalski, prezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Posłowie KO Michał Szczerba i Dariusz Joński apelują z kolei o audyt w sprawie budowy CPK. Poznaliśmy również stanowisko Radosława Kantaka, członka zarządu CPK ds. inwestycji kolejowych oraz Sebastiana Mikosza, byłego prezesa PLL LOT i Kenya Airways, Grzegorza Polanieckiego, dyrektora generalnego Enter Air, Michała Kaczmarzyka, prezesa linii Buzz zależnej od Ryanaira, a także Anny Midery, prezeski portu lotniczego Łódź oraz posłanki partii Razem Pauliny Matysiak i nawet Donalda Tuska. Dariusz Kuś, były prezes wrocławskiego lotniska, uważa zaś, że CPK nie powstanie, ale w przyszłości warto będzie rozważyć przeniesienie stołecznego portu do innej lokalizacji.

https://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/budowa-szprych-cpk-w-formule-partnerstwa-publicznoprywatnego-116274.html

 

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Kiedy sąd się myli, a Krajowa Izba Odwoławcza ma rację

Paweł Jadczak | 28 listopada 2023, 08:45

W grudniu ubiegłego roku Krajowa Izba Odwoławcza po raz pierwszy stanęła przed pytaniem, czy zamawiający, a konkretnie GDDiKA, może domagać się wyjaśniania treści oferty w dowolny sposób, czy też obowiązują go pewne ograniczenia.

Choć praktyka zadawania przez GDDKiA stu, czy prawie dwustu pytań niektórym z wykonawców trwała kilkanaście lat, to nikt poza prywatnymi rozmowami jej wcześniej nie kwestionował. Ostatecznie zrobiła to KIO. Pisaliśmy o tym 27 grudnia 2022 r. w tygodniku Firma i Prawo nr 294 –„KIO dała czerwoną kartkę za pytania do klarownej oferty”. Jej wyrok jednak został ostatnio wywrócony do góry nogami przez Sąd Okręgowy, który rozpatrywał skargę zamawiającego na orzeczenie izby.

Żelazna logika izby
Izba w wyroku z 13 grudnia 2022 r. (syg. akt KIO 3088/22) przyznała wykonawcy rację w całości i stwierdziła w skrócie, że to, co jest jasne w ofercie, nie wymaga dodatkowego wyjaśnienia. Artykuł 223 ust. 1 ustawy z 11 września 2019 r. – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1605; ost.zm. poz. 1720; dalej: p.z.p.), który jest podstawą żądania wyjaśnień treści oferty, referuje w sposób oczywisty, co robić w sytuacji, kiedy treść oferty zawiera niejasności, których nie można wyeliminować w inny sposób, jak właśnie na skutek złożenia przez wykonawcę wyjaśnień. Inaczej mówiąc, przepis dotyczy stanów faktycznych, w których po stronie zamawiającego powstają wątpliwości co do znaczenia treści wyrażonej w ofercie. Izba uznała, że treść formularza ofertowego przygotowanego przez zamawiającego nie pozwala na uznanie, iż do treści oferty zamawiający mógł mieć obiektywnie uzasadnione wątpliwości, w sytuacji gdy same pytania nie dotyczyły oferty, lecz miały na celu np. ograniczenie potencjalnych roszczeń do zamawiającego albo rozszerzenie treść oferty ponad SWZ. Izba zanegowała też dopuszczalność zadawania pytań tylko jednemu wykonawcy, uznając, iż nie uprawnia do tego odwrócona procedura badania treści oferty.

Sąd na pomoc zamawiającemu
Zamawiający złożył skargę na orzeczenie, która doprowadziła do wydania wyroku przez Sąd Okręgowy w Warszawie z 13 września 2023 r. (sygn. akt XXIII Zs 6/23) odwracającego orzeczenie Izby. Należy się przyjrzeć kilku podstawowym twierdzeniom SO, z którymi nie sposób się zgodzić. Przy czym sąd nie przeprowadził pełnej analizy w celu dokonania wykładni art. 233 ust. 1 p.z.p., przyjmując jedynie, że służy on badaniu ofert. Aby uwzględnić skargę, sąd przyjął – odwrotnie niż KIO – że:

• wyjaśnienia treści oferty nie muszą wywodzić się z wątpliwości,

• nie trzeba zawężać możliwości badania pytań do treści oferty, co oznacza, że zamawiający ma prawo do wyjaśniania nieistniejących oświadczeń,

• zamawiający ma prawo żądać w zasadzie dowolnych dokumentów i wyjaśnień,

• w procedurze odwróconej można skierować pytania będące częścią oceny i badania ofert do jednego wykonawcy.

Lektura uzasadnienia wyroku i jego treść prowadzą do uznania, iż art. 233 ust. 1 p.z.p. nie nakłada na zamawiającego właściwie żadnych ograniczeń i zamawiający ma prawo pytać kogo chce, jak chce, ile chce i o co chce – byleby pytania były choćby luźno związane z treścią SWZ. Wyrok, a szczególnie jego uzasadnienie, jest dla mnie szokujące pod względem sposobu sformułowania i przyjętej wykładni, stojącej w opozycji do orzeczeń KIO i TSUE od 2010 r., a także do kodeksu cywilnego. Pierwsze przymiarki do sporządzenia skargi kasacyjnej – jej złożenie jest kwestią otwartą – prowadzą do wniosku, iż ma ona poważne szanse na uznanie za zasadną. Jak na razie wyrok jest jednak prawomocny i wiąże strony w postępowaniu, w którym został wydany.

Pytać, nie pytać
Najważniejszą kwestią w całej sprawie było niedokonane przez sąd określenie celu istnienia przepisu, który umożliwiał w ogóle wezwanie do wyjaśnień. Wystarczy odwołać się tu do wyroku TSUE C-599/10. Zrozumienie go jest kluczem do ustalenia rzeczywistego celu istnienia art. 233 ust. 1 p.z.p. i całkowitego pominięcia go przez SO. Wyrok TSUE zapadał m.in. w odpowiedzi na pytanie sądu słoweńskiego, a dotyczącego tego, czy instytucja zmawiająca ma obowiązek żądania „wyjaśnień, w przypadku gdy dyskusyjne lub niejasne zrozumienie oferty uczestnika przetargu może prowadzić do jego wykluczenia z tego przetargu”. TSUE uznał, iż gdy zostaną złożone oferty, „zasadniczo nie mogą one zostać zmienione ani z inicjatywy instytucji zamawiającej, ani z inicjatywy kandydata”. Zasadę równego traktowania kandydatów oraz wynikający z niej obowiązek przejrzystości są przeciwne bowiem wszelkim negocjacjom pomiędzy instytucją zamawiającą a kandydatami. W drodze wyjątku oferty mogą zostać „skorygowane lub uzupełnione w pojedynczych aspektach, o ile wymagają zwykłego wyjaśnienia lub by usunąć oczywiste błędy”. Przy czym zamawiający ma obowiązek niedoprowadzenia do wrażenia faworyzowania lub defaworyzowania wyjaśniających wykonawców; żądanie powinno być skierowane w jednakowy sposób do wszystkich znajdujących się w takiej samej sytuacji; samo żądanie powinno się odnosić do wszystkich punktów oferty, które są niedokładne lub niezgodne z wymogami technicznymi.

Zatem instytucja żądania dokumentów i wyjaśnień służy temu, by uniknąć sytuacji, w której na skutek uchybień wykonawcy oferta lub inne oświadczenia i dokumenty są lub wydają się wadliwe, co prowadzi do odrzucenia oferty. Wówczas to wyjątkowo, z zachowaniem celów i zasad określonych w orzecznictwie TSUE, można żądać wyjaśnień. Tymczasem polski zamawiający i sąd okręgowy odwrócili całkowicie sytuację i uznali za dopuszczalne zdawanie pytań, które w żaden sposób nie wynikają z próby ratowania oferty. Co więcej, na podstawie wyjaśnień wykonawców dochodzi do sytuacji, w której skarżący (czyli zamawiający) stwierdza niezgodność oferty z SWZ i odrzuca ofertę – postępuje zatem dokładnie odwrotnie niż cel istnienia przepisu. Bez zrozumienia tej fundamentalnej różnicy dokonywanie takiej czy innej wykładni art. 233 ust. 1 w ogóle nie może doprowadzić do jego poprawnego zastosowania.

Zmiany, które niczego nie zmieniły
Właściwie nie wiadomo, dlaczego rozszerzenie treści art. 87 ust. 1 p.z.p. w starym brzmieniu do nowego art. 223 ust. 1 p.z.p. miałoby dezaktualizować poprzednie wyroki, w których jednolicie KIO wskazywała, że zamawiający wyjaśnia treść oferty, jeżeli poweźmie wątpliwości. Sąd okręgowy w uzasadnieniu uznał, że obecnie można badać nie tylko treść oferty, ale i inne dokumenty i oświadczenia. W treści wezwania zamawiającego (które spowodowało wniesienie odwołania) stoi jednak jasno, iż zamawiający „zwraca się do Państwa o udzielenie wyjaśnień dotyczących treści złożonej oferty”. Sąd zignorował zupełnie, iż zarówno KIO, jak i komentatorzy przepisów p.z.p. nie widzą konieczności zmiany tezy, iż wezwanie do wyjaśnień wymaga zaistnienia wątpliwości. W komentarzu M. Śledziewskiej do art. 233 ust. 1 p.z.p. czytamy: „zamawiający w przypadku wystąpienia jakichkolwiek wątpliwości ma obowiązek wyjaśnić treść złożonej oferty i o ile jest to konieczne, i nie będzie prowadzić do zmiany treści oferty”. Wątek ten jest jeszcze dobitniej wskazany w komentarzu M. Jaworskiej: „W przypadku gdy zamawiający poweźmie jakiekolwiek wątpliwości co do treści (podkreślenie autorki komentarza!!!) złożonej oferty, może żądać od wykonawcy stosownych wyjaśnień”. KIO również nie ma wątpliwości, iż w dalszym ciągu dla żądania wyjaśnień niezbędne jest istnienie wątpliwości.

Treść oferty niestanowiąca treści oferty
Zdaniem SO „na podstawie art. 223 ust. 1 p.z.p. wyjaśnieniom podlegają takie dodatkowe dokumenty i oświadczenia, które służą wykazaniu zgodności przedmiotu zamówienia z wymaganiami opisu przedmiotu zamówienia, wymaganiami związanymi z realizacją zamówienia lub służące ocenie ofert w przyjętych kryteriach oceny ofert”. Problem w tym, że takich innych oświadczeń po prostu brakowało, a zatem sąd przyznał zamawiającemu prawo do wyjaśniania nieistniejących oświadczeń. Sąd w uzasadnieniu wskazywał, iż wykonawca musi dokonywać wycen i założeń do oferty i zamawiający ma prawo je poznać. Tylko jak ma się to do przepisu, który pozwala na wyjaśnianie treści oferty, a nie kwestii związanych z ofertą? Stanowisko sądu, iż w ramach wyjaśnień treści oferty (nie zaś nieistniejących oświadczeń) można uszczegóławiać ofertę poprzez pytanie dotyczące np. przyjętej technologii TBM, prowadzi do wniosków niemających nic wspólnego z brzmieniem kodeksu cywilnego, praktyką wykonywania kontraktów infrastrukturalnych czy nawet innymi fragmentami uzasadnienia sądu. Czy po „uszczegółowieniu” ofertą pozostaje – zgodnie z SWZ – wykonanie fragmentu drogi ekspresowej, a tak ofertę rozumie zarówno izba, jak i sąd? Czy może przez „uszczegółowienie” ofertą staje się zaprojektowanie i wybudowanie fragmentu drogi ekspresowej z tunelem wykonanym metodą TBM (zamawiający płaci w wypadku zmiany technologii) o długości 3200 m (zamawiający płaci za każdy dodatkowy metr) z przyłączem elektroenergetycznym o długości 4 km (zmawiający płaci za każdy dodatkowy metr) pod warunkiem wzięcia zaliczki (brak jej żądania wymaga zmiany umowy)?

Każdy przedsiębiorca wie, że oferta to zobowiązanie do określonego zachowania (np. wykonania usługi czy wybudowania obiektu) na ogół w zamian za określoną cenę. Zgodnie z podstawowymi zasadami logicznego myślenia, skoro wykonawca nie jest związany wybraną metodą wykonania tunelu (a tak twierdził zamawiający), oznacza to, że nie jest to jego zobowiązanie, a zatem nie jest to treść oferty. Nie może być zatem przedmiotem pytania. Po prostu p.z.p., wbrew najszczerszym chęciom sądu, nie daje zamawiającemu praw, jakich oczekuje i jakie zupełnie dowolnie przyznaje mu sąd.

Zamawiający może narzucić sposób przygotowania oferty
W moim przekonaniu w p.z.p. istnieją trzy kategorie dokumentów, których może żądać zamawiający, są to: oferta z załącznikami, podmiotowe środki dowodowe i przedmiotowe środki dowodowe (wskazane w SWZ). Tymczasem SO wskazał, iż „wykonawcy przygotowując ofertę, muszą dokonać założeń. Wykonawcy już posiadają i dysponują w pewnej części dokumentami – inaczej oferta byłaby nierzetelna”. Sąd dopuścił żądanie przez zamawiającego dokumentów, które zamawiający uzna za potrzebne na etapie oceny ofert. Zatem zdaniem sądu, istnieje odrębna, czwarta kategoria dokumentów, to jest dokumenty, które zamawiający uzna za niezbędne, a wykonawca powinien posiadać, by jego oferta była rzetelna. Katalog jest nieznany i ustalany każdorazowo przez zamawiającego w zależności od uznania. Dokonując literalnej wykładni wezwania zamawiającego, wykonawca ma np. udowodnić dokumentem informację o chęci wzięcia… zaliczki.

Gramatyka ma znaczenie(?)
Jest jeszcze inna kwestia. Zdaniem sądu wezwanie jedynie jednego wykonawcy nie było nierównym traktowaniem przy zastosowaniu procedury odwróconej, bowiem nie został wezwany dowolny wykonawca, lecz ten, który miał największe szanse na wygranie przetargu. W opinii SO jest to przejawem odformalizowania postępowania, co służy zwiększeniu konkurencyjności. Innymi słowy, badanie ofert po kolei zwiększa konkurencyjność. To niewątpliwie odważne twierdzenie, tym bardziej że contra legem (wbrew prawu – red.).

Właściwie w każdym komentarzu do p.z.p. wprost napisano, że badaniu, nawet w przypadku procedury odwróconej, podlegają wszystkie oferty (liczba mnoga). Wydaje się to rozsądnym założeniem, bowiem nie da się zbadać ofert i wybrać najlepszej, badając tylko jedną z nich – a wezwanie do wyjaśnień jest częścią procedury badania ofert. Podobnie zresztą wskazał trybunał w wyroku C-599/10. Sam wyrok SO zawiera wiele innych twierdzeń budzących wątpliwości, dobrym ich podsumowaniem jest stwierdzenie SO, iż wykonawca „złożył odpowiedzi na pytania zadane w drodze wezwania do wyjaśnień, co potwierdza tylko, że złożenie tych wyjaśnień było możliwe”. Zatem jeżeli następnym razem państwa dzieci wrócą ze szkoły z informacją, iż „pani kazała napisać na klasówce wypracowanie i dała 10 minut, więc oddałem tylko tytuł i wstęp”, to proponuję powiedzieć „skoro napisałeś, to znaczy, że się dało, nie narzekaj”.

Brak odpowiedzi a interes wykonawcy
Patrząc tak krytycznie na wyrok, pozostaje mieć nadzieję, iż niezależnie od tego, czy zostanie złożona skarga kasacyjna, wyrok ten nie będzie odgrywał większej roli. Nie sadzę, by izba nagle zmieniła utartą przez setki wyroków wykładnię art. 223 p.z.p., a bez tego orzeczenie sądu nie daje się pogodzić z logiką.

Warto też zauważyć, że sąd okręgowy chciał uzyskać wyjaśnienie, jakie zdaniem zamawiającego konsekwencje braku odpowiedzi ponosi wykonawca, na co zamawiający wskazał, iż „wystarczyło na pytania odpowiedzieć, że to nie było przedmiotem analizy na tym etapie postępowania […]. Można było na część pytań odpowiedzieć, na część pytań nie odpowiedzieć”. Czyżby zatem w interesie wykonawcy było nie odpowiadać na pytania zamawiającego, bowiem może jedynie pogorszyć swoją sytuację? Sąd z kolei uznał, że złożenie wyjaśnień jest w interesie wykonawcy, bo zamawiający i tak musi dokonać oceny ofert w posiadaniu o istniejącą wiedzę. Trzeba jednak zauważyć, że odrzucenie oferty jest dopuszczalne jedynie w sytuacji, w której jest ona bezsprzecznie niezgodna z SWZ. A trudno uznać za sprzeczną z SWZ ofertę, która zawiera w sobie potwierdzenie zgodności z SWZ. ©℗

* autor był pełnomocnikiem wykonawcy, a sam wyrok Sądu Okręgowego opisywaliśmy w DGP nr 212 „Wyjaśnienia dzielą budowlankę” z 2 listopada 2023 r.

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9364795,kiedy-sad-sie-myli-a-krajowa-izba-odwolawcza-ma-racje.html

 2. Więcej pieniędzy i łagodniejsze procedury. UE zmienia próg dla zamówień publicznych na roboty budowlane

Sławomir Wikariak | 21 listopada 2023, 18:00

O ponad 1,7 mln zł podniesie się w 2024 r. próg unijny dla zamówień publicznych na roboty budowlane.

Progi unijne zmieniają się co dwa lata. W uproszczeniu oznaczają one kwoty, po przekroczeniu których zaczyna obowiązywać ostrzejszy reżim udzielania zamówień. Komisja Europejska w minionym tygodniu opublikowała cztery nowe rozporządzenia wykonawcze, które określają ich wysokość (rozporządzenia z 15 listopada 2023 r. 2023/2495–2023/2497 oraz 2023/2510). Towarzyszy im komunikat KE C/2023/902, określający równowartość progów w walutach krajowych innych niż euro.

Mimo inflacji same progi nie zmieniły się znacząco, choć nieco bardziej niż przed dwoma laty. Dla przykładu – przy zamówieniach na dostawy lub usługi udzielane przez administrację rządową kwota ta urosła o 3 tys. euro, z 140 tys. do 143 tys. euro (patrz: grafika). Jak zwykle największa jest różnica przy robotach budowlanych, bo też i próg jest tu najwyższy. Przez kolejne dwa lata wyniesie on 5,538 mln euro, a więc o 156 tys. euro więcej niż w latach 2022–2023.

Rozporządzenia KE
Na polskim rynku zamówień publicznych różnice będą dużo wyższe. Wynika to z tego, że poza samymi progami zmienia się także sztywny kurs, po jakim przelicza się euro na złote. Tu różnica jest już spora. Dotychczas wynosił on 4,4536 zł, a przez nadchodzące dwa lata euro będzie już przeliczane po kursie 4,6371 zł.

Oficjalnie zmiany progów muszą potwierdzić obwieszczenia prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. To jednak tylko formalność, bo powtórzą one kwoty wynikające z rozporządzeń KE i komunikatu dotyczącego przeliczania progów na złotego polskiego.

Dla zamawiających ważne jest, żeby już teraz móc przewidzieć planowane progi. Już teraz, przygotowując postępowania, które ogłoszą w nowym roku, muszą oni bowiem wiedzieć, pod jaki reżim ustawowy podpadną. Przede wszystkim dlatego, że poniżej progów unijnych mogą zastosować uproszczone procedury. Stosuje się wówczas skrócone terminy składania ofert, ogłoszenia są publikowane tylko w polskim Biuletynie Zamówień Publicznych, a przedsiębiorcy nie muszą składać jednolitego europejskiego dokumentu zamówienia, tylko własne oświadczenie. Od 2021 r. do tego limitu obowiązuje tryb podstawowy, prowadzony w jednym z trzech wariantów (dwa z nich pozwalają na negocjowanie ofert już po złożeniu pierwotnej propozycji).

Próg bagatelności w złotych
Z kolei zamawiający sektorowi będą od Nowego Roku mogli wydać o prawie 135 tys. zł więcej, nie stosując przepisów o zamówieniach publicznych (próg wyniesie teraz ponad 2 mln zł). W tym zakresie nie będzie natomiast zmian w przypadku zamawiających klasycznych zarówno z administracji centralnej, jak i samorządowej. Zgodnie z obowiązującą od początku 2021 r. nową ustawą – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1605 ze zm.) próg bagatelności jest ustalony w krajowych regulacjach w polskich złotych i wynosi 130 tys. zł. Do tej kwoty nie stosuje się ustawy, a zamówień udziela na podstawie wewnętrznych regulaminów.

Zarówno progi, jak i kurs są ustalane przez Komisję Europejską według skomplikowanych wzorów. Uwzględniają one m.in. średnie dzienne kursy euro w stosunku do umownej jednostki monetarnej SDR, przy czym obowiązuje zasada zaokrąglania do tysiąca euro w dół. Obliczenie wartości progów jest oparte na średnich dziennych wartościach euro, wyrażonych w SDR, z okresu 24 miesięcy, którego koniec przypada na dzień 31 sierpnia poprzedzającego korektę, ze skutkiem od 1 stycznia.©℗

Nowe progi unijne w zamówieniach publicznych

Nowe progi unijne w zamówieniach publicznych / Dziennik Gazeta Prawna – wydanie cyfrowe

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9355219,wiecej-pieniedzy-i-lagodniejsze-procedury-ue-zmienia-prog-dla-zamowie.html

 

Prawo

 1. Branża budowlana: Mamy cztery priorytety mieszkaniowe na pierwsze 100 dni rządu

Ret | Data dodania: 28.11.2023

Trzeba stworzyć spójną i długofalową strategię mieszkaniową dla Polski, odblokować grunty pod zabudowę, skończyć z nieuprawnionymi odwołaniami od decyzji administracyjnych oraz wprowadzić zachęty podatkowe. To cztery kluczowe wnioski, jakie opracowali eksperci z Platformy Mieszkaniowo – Budowlanej Pracodawców RP dla nowego rządu na pierwsze 100 dni.    

Platforma Mieszkaniowo – Budowlana Pracodawców RP powstała kilka miesięcy temu. Skupia ekspertów rynku nieruchomości, a celem tej inicjatywy jest nie tylko diagnoza sytuacji na rynku, ale i wypracowanie optymalnych rozwiązań i rekomendacji, których wdrożenie wskaże kierunki rozwoju i pozwoli odblokować potencjał polskiego budownictwa mieszkaniowego, a w efekcie dostarczyć potrzebną do pokrycia popytu liczbę mieszkań.

– Znajdujemy się w momencie wręcz historycznej nierównowagi między podażą a popytem. Na rynku brakuje mieszkań. W samym Krakowie w przeciągu ostatniego roku oferta nowych lokali spadła o prawie 60 proc., w Warszawie o niemal 40 proc. Zdajemy sobie sprawę, że do pogłębiającego się kryzysu mieszkaniowego należy podejść systemowo, dlatego jako branża wychodzimy temu naprzeciw, wskazując gotowe rozwiązania – mówił Konrad Płochocki, Przewodniczący Platformy Mieszkaniowo – Budowlanej Pracodawców RP, wiceprezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich.

Zadania na „już”
Rekomendacje Platformy Mieszkaniowo – Budowlanej Pracodawców RP na wyjście z kryzysu są następujące :

– Spójna, długofalowa i kompleksowa strategia polityka mieszkaniowa.

– ​Modyfikacja specustawy mieszkaniowej , wycofanie się z niekorzystnych zmian w tzw. specustawie mieszkaniowej, w tym szczególnie w zakresie wskaźników parkingowych. W ramach nowelizacji przepisów w maju tego roku wprowadzono wygórowane normy parkingowe, nakazujące wybudowanie 1,5 miejsca postojowego na każde mieszkanie, bez względu na politykę parkingową danej gminy. W rezultacie w efekcie przepisy spowodowały, że inwestycje trybie specustawy mieszkaniowej są nieopłacalne, a ustawa, która mogłaby zwiększyć podaż gruntów i pozwolić przemieniać tereny zdegradowane, staje się martwym prawem.,

– Odwołania od pozwoleń na budowę tylko uzasadnione . Proponuje się nałożyć na skarżących obowiązek wskazania konkretnych zarzutów wobec decyzji, której rozstrzygnięcie kwestionują. Tak, by odwołania noszące znamiona niemerytorycznych dotyczących projektowanych inwestycji, nie podlegały rozpatrzeniu,

– Podwyższona stawka amortyzacji  . Wejście w życie Polskiego Ładu doprowadziło do wyłączenia z kosztów podatkowych odpisów amortyzacyjnych od budynków i lokali mieszkalnych w ramach PIT oraz CIT. W rezultacie ponoszone koszty nabycia nieruchomości stanowią obecnie koszt uzyskania przychodu dopiero w momencie jej zbycia. To natomiast wpływa na inwestorów indywidualnych, którzy w ramach prowadzonej działalności gospodarczej inwestują środki finansowe w lokale mieszkalne. Rekomendacją Platformy Mieszkaniowo – Budowlanej jest promowanie powstania nowego zasobu na wynajem poprzez wprowadzenie amortyzacji dla nowych lokali mieszkalnych na wynajem w wysokości 6 proc..  W ocenie ekspertów istnieje także konieczność usprawnienia promocji remontów istniejących budynków poprzez podwyższenie stawki amortyzacji do wartości 6-10 proc..

https://www.prawo.pl/biznes/branza-budowlana-mamy-cztery-priorytety-mieszkaniowe-na-pierwsze-100-dni-rzadu,524188.html

 2. Umowy o roboty budowlane, po zmianie prawa prostsza waloryzacja

Renata Krupa-Dąbrowska | Data dodania: 24.11.2023

Realizacja inwestycji infrastrukturalnych bez możliwości waloryzacji wynagrodzenia wykonawcy, jest bardzo trudna, a czasami wręcz niemożliwa. W ciągu ostatnich lat dużo się zmieniło. Obecnie trudno spotkać już umowę bez klauzuli waloryzacyjnej, choć oczywiście nie zawsze są one właściwie skonstruowane. O waloryzacji oraz innych problemach związanych z umowami o roboty budowalne rozmawiali uczestnicy konferencji naukowej “Umowa o roboty budowlane w praktyce sądów powszechnych i arbitrażowych”.

W piątek 24 listopada na Uniwersytecie Warszawskim odbyła się konferencja naukowa: “Umowa o roboty budowlane w praktyce sądów powszechnych i arbitrażowych”. Jej organizatorem jest Katedra Postępowania Cywilnego oraz Koło Naukowe Mediacji, Negocjacji i Arbitrażu na UW a patronatem medialnym – Prawo.pl.

Celem konferencji jest zarówno przedstawienie i analiza najważniejszych aktualnych zagadnień materialnoprawnych i procesowych związanych ze sporami budowlanymi, jak i próba wypracowania rozwiązań w celu zapewnienia większej sprawności rozwiązywania powstałych już sporów. Uwzględniona zostanie perspektywa zarówno zamawiających, jak i wykonawców, podmiotów prywatnych i publicznych.

– Liczba sporów związanych z umowami o roboty budowlanymi jest obecnie wyjątkowo duża, co wynika przede wszystkim z niestabilnego otoczenia rynkowego, które w dalszym ciągu odczuwa skutki pandemii COVID-19, a obecnie zwłaszcza wojny na Ukrainie. Wzrost cen surowców oraz zwiększające się koszty robocizny mają ogromny wpływ na trwające inwestycje – zwłaszcza te większe, których realizacja trwa dłużej. Spory wywołuje także rozliczenie ukończonych już prac – tłumaczy prof. Marcin Dziurda z Uniwersytetu Warszawskiego, współorganizator konferencji.

Według niego trudno obecnie wskazać większy kontrakt budowlany, który dałoby się zrealizować na warunkach ustalonych kilkanaście czy kilkadziesiąt miesięcy temu, bez zmiany warunków umowy, a zwłaszcza wynagrodzenia.

– W konsekwencji spory budowlane stały się najważniejszą kategorią postępowań sądowych – zarówno dla wykonawców, jak i zamawiających, w tym publicznych, czyli Skarbu Państwa i jednostek samorządu terytorialnego. Skoro spraw tego rodzaju jest tak dużo, nie może dziwić, że prowadzący je prawnicy cały czas wymyślają nowe koncepcje – zarówno materialnoprawne, jak i procesowe. Ci reprezentujący wykonawców próbują udowadniać coraz to nowe roszczenia. Ci reprezentujący zamawiających starają się wykazać ich bezzasadność – wyjaśnia prof. Dziurda.

Przepisy o karach psuje orzecznictwo
Marek Miller, wiceprezes Prokuratorii Generalnej RP zastanawiał się, czy kary umowne stanowią jeszcze skuteczny środek zabezpieczenia należytego wykonania zobowiązania. W jego opinii niestety tak obecnie często nie jest a w dużej mierze winne jest temu orzecznictwo, psujące prawo. – Trzeba zastanowić się, czy orzecznictwo idzie obecnie we właściwym kierunku,  bo skoro obowiązuje zasada swobody umów to czy orzecznictwo powinni głęboko ingerować zasady ustalania kar umownych – mówił.

Podał też przykłady kontrowersyjnych linii orzeczniczych. Jedna z nich dotyczy miarkowanie kar przez sąd.

– Miarkowanie powinno być wątkiem a nie zasadą. Tymczasem z moich obserwacji wynika, że jest ono powszechne. Skutkuje to tym, że prewencyjna funkcja kary  przestaje działać, bo dłużnik wie, że sąd będzie miarkował karę.

Według niego brakuje ewidentnie jasnych zasad w tym zakresie.

Z waloryzacją nie jest tak źle 
Dr Jan Markiewicz, adwokat, counsel w kancelarii CMS mówił o waloryzacji umów o roboty budowlane. Okazuje się, że nie jest z nią tak źle. Wszystko za sprawą zmian w prawie z ostatnich lat.

– W obecnych, niepewnych warunkach ekonomicznych realizacja inwestycji infrastrukturalnych bez możliwości waloryzacji wynagrodzenia wykonawcy jest bardzo trudna a czasami wręcz niemożliwa. Szczęśliwie – jeśli chodzi o waloryzację – w ciągu ostatnich lat obserwować możemy wiele korzystnych zmian. Od 1 stycznia  2021 r. obowiązuje nowe prawo zamówień publicznych a od 26 października 2022 r. – ustawa  z 7 października 2022 r. o zmianie niektórych ustaw w celu uproszczenia procedur administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców – wylicza.

Mec. Jan Markiewicz nie ma też wątpliwości, że wymienione wyżej przepisy jednoznacznie dopuszczają zmiany umów o zamówienie publiczne w wypadku zaistnienia nieprzewidywalnych okoliczności oraz zobowiązują zamawiających do uwzględniania klauzul waloryzacyjnych w oferowanych na rynku umowach.

I, jak tłumaczy, przepisy te spowodowały istotną zmianę w praktyce kontraktowej. Obecnie trudno spotkać umowę bez takiej klauzuli, choć oczywiście nie zawsze są one skonstruowane tak, aby w razie gwałtownej zmiany cen realnie przywrócić rentowność kontraktu. W szczególności na niski pułap waloryzacji, odwołanie do nie oddających rzeczywistości wskaźników GUS, czy z uwagi na postanowienia o dzieleniu ryzyka wzrostu kosztów pomiędzy zamawiającego a wykonawcę.

– W zmianie „pejzażu” waloryzacji bardzo pomaga Prokuratoria Generalna. Mediacje przed Sądem Polubownym przy Prokuratorii są coraz bardziej popularne. W  tym roku wpłynęło ponad 400 wniosków. Nie ma się czemu dziwić – bardzo często mediacja przed PG skutkuje zawarciem ugody. Autorytet Prokuratorii bardzo ułatwia zamawiającym publicznym podjęcie decyzji o wydatkowaniu dodatkowych środków na dany kontrakt. Ich przedstawiciele przestają się bowiem obawiać, że zostanie im zarzucona niegospodarność Ta droga jest też oczywiście szybsza niż sądowa – tu waloryzację uzyskać możemy w rok, w sądzie powszechnym nawet po 10 latach – twierdzi.

I podkreśla, że te wszystkie zmiany przełożyły się na zmianę mentalności uczestników rynku budowlanego. – Jak pokazują statystyki i codzienne doświadczenie, droga waloryzacji sądowej jest obecnie coraz mniej popularna, podczas, gdy popularność zyskują polubowne metody rozwiązywania sporów o dodatkowe wynagrodzenie – uważa.

https://www.prawo.pl/biznes/umowy-o-roboty-budowlane-glowne-problemy,524058.html

 3. Loggi nie będzie się wliczać do powierzchni zabudowy, minister podpisał przepisy

Ret | Data dodania: 08.11.2023

Minister rozwoju i technologii podpisał nowelizację rozporządzenia w sprawie szczegółowego zakresu i formy projektu budowlanego. Nowe przepisy usuwają m.in. wątpliwości interpretacyjne dotyczące sposobu obliczania powierzchni objętych projektem. W zakresie powierzchni zabudowy wskazuje wprost, że nie wlicza się do niej również loggii. 

Nowelizacja rozporządzenia w sprawie szczegółowego zakresu i formy projektu budowlanego wejdzie w życie 1 kwietnia 2024 r. Jej celem jest usunięcie wątpliwości interpretacyjnych. O zmianę zabiegał m.in. Polski Związek Firm Deweloperskich, Stowarzyszenie Architektów Polskich oraz Business Centre Club.

Obliczanie powierzchni
Nowe przepisy zmieniają sposób obliczania powierzchni objętych projektem budowlanym.

– W zakresie powierzchni zabudowy wskazują wprost, że do powierzchni tej nie wlicza się (obok balkonów, tarasów i gzymsów) również loggii. W zakresie powierzchni całkowitej zmiana polega na wskazaniu, że powierzchnię tę pomniejsza się o powierzchnię tarasów, balkonów i loggii. Zmiany te powinny usunąć wątpliwości wywołane odesłaniami w rozporządzeniu do normy PN-ISO 9836 oraz doprowadzić do ujednolicenia praktyki wydawania pozwoleń na budowę – tłumaczy Michał Leszczyński z Polskiego Związku Firm Deweloperskich.

Według niego obecne rozwiązania prowadziły do wliczania loggii do powierzchni budowlanych, co ograniczało możliwość zabudowy działki budowlanej (mniejsza powierzchnia zabudowy, mniejsza powierzchnia całkowita budynku). Zmiana spowoduje więc, że będzie można budować bardziej racjonalnie i zgodnie z postanowieniami planów miejscowych.

Zmiany w akustyce
Zmienią się także przepisy dotyczące akustyki. Są one związane z nowelizacją rozporządzenia w sprawie warunkach technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie.

– Zakres projektu budowlanego ulegnie poszerzeniu o analizę w zakresie rozwiązań technicznych i materiałowych, mających na celu spełnienie wymagań akustycznych określonych w rozporządzeniu dotyczącym warunków technicznych budynków. Będzie ona obowiązkowa dla budynku mieszkalnego jednorodzinnego z dwoma lokalami, budynku mieszkalnego jednorodzinnego w zabudowie szeregowej lub bliźniaczej lub budynku mieszkalnego wielorodzinnego – wyjaśnia Michał Leszczyński.

Zmienił się również termin wejścia w życie noweli, został przesunięty na 1 kwietnia 2024 r. Zmiany wejdą w życie równocześnie z nowelizacją warunków technicznych budynków. Przepisy przejściowe zakładają, że nowe regulacje będą stosowane do inwestycji, dla których wniosek o pozwolenie na budowę złożono po dniu wejścia w życie nowelizacji.

https://www.prawo.pl/biznes/loggi-nie-bedzie-sie-wliczac-do-powierzchni-zabudowy-minister-podpisal-przepisy,523863.html

 

Podatki | Prasówka | 23-29.11.2023

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Z jakich ulg podatkowych warto skorzystać jeszcze w tym roku

Konrad Medoliński, Bartosz Głowacki, Dariusz Fistek | 27 listopada 2023, 17:00

W 2023 r. w Polsce są dostępne różne zachęty podatkowe w zakresie CIT i PIT, których celem jest stymulowanie wzrostu polskiej gospodarki. Przykładami takich rozwiązań są Polska Strefa Inwestycji (PSI), ulga badawczo-rozwojowa (ulga B+R), ulga na ekspansję oraz ulga na robotyzację.

I tak Polska Strefa Inwestycji to program, który od 2018 r. zastąpił wsparcie udzielane w ramach Specjalnych Stref Ekonomicznych. Pozwala ona uzyskać zwolnienie z CIT lub PIT przedsiębiorcom planującym nowe inwestycje na terenie całej Polski na okres 10–15 lat, w wysokości nawet do 70 proc. wartości poniesionych kosztów kwalifikowanych. Ze zwolnienia mogą skorzystać przedsiębiorcy z sektora przemysłu tradycyjnego, a także wybrane firmy z sektora usług nowoczesnych.

Z kolei ulga B+R jest jedną z najbardziej efektywnych ulg w polskim systemie podatkowym. Umożliwia ponowne odliczenie od podstawy opodatkowania kosztów kwalifikowanych w wysokości 100 proc. lub 200 proc. kosztów poniesionych na działalność badawczo-rozwojową.

Natomiast ulga prowzrostowa i ulga na robotyzację to dwie z najbardziej popularnych wśród nowych ulg podatkowych obowiązujących od początku 2022 r. Ta pierwsza pozwala przedsiębiorcom produkującym własne produkty i uzyskującym przychody inne niż z zysków kapitałowych na dwukrotne rozliczenie określonych kosztów poniesionych na zwiększenie sprzedaży tych produktów. Odliczenie to jest limitowane wysokością dochodu osiągniętego przez przedsiębiorcę w danym roku podatkowym i nie może przekroczyć 1 mln zł rocznie.

Ulga na robotyzację daje zaś możliwość odliczenia od podstawy opodatkowania kwoty stanowiącej 50 proc. kosztów poniesionych na robotyzację, czyli m.in. na nabycie fabrycznie nowych robotów przemysłowych, wartości niematerialnych i prawnych niezbędnych do ich uruchomienia i używania, jak również usług szkoleniowych dotyczących robotów przemysłowych. Korzystanie z tej ulgi jest ograniczone czasowo, możliwość odliczenia kosztów poniesionych na robotyzację dotyczy lat 2022–2026.

W trakcie szkolenia, które odbyło się w ramach Platformy Wiedzy MDDP, eksperci podatkowi MDDP omówili praktyczne aspekty związane z ulgami podatkowymi oraz rozwiązaniami preferencyjnymi, w tym z podejściem organów podatkowych oraz sądów administracyjnych. Odpowiedzieli m.in, jakie warunki trzeba spełnić, żeby skorzystać z ulg podatkowych oraz rozwiązań preferencyjnych, jakie korzyści można uzyskać oraz w jaki sposób funkcjonują ulgi, w tym związane z innowacjami.

O co pytają na szkoleniach
POLSKA STREFA INWESTYCJI
PROBLEM W jaki sposób uzyskać wsparcie w ramach PSI?

ODPOWIEDŹ W przeciwieństwie do ulgi B+R, ulgi na ekspansję oraz ulgi na robotyzację, które mogą zostać wdrożone samodzielnie przez podatnika, skorzystanie ze wsparcia w ramach PSI – oprócz spełnienia przez podatnika określonych kryteriów – wymaga uzyskania decyzji o wsparciu, w której właściwy podmiot zarządzający potwierdza miejsce, charakter i wartość nowej inwestycji. Wniosek o wydanie decyzji o wsparciu należy złożyć przed rozpoczęciem realizacji nowej inwestycji. Decyzja o wsparciu wskazuje maksymalną wysokość zwolnienia, z której skorzystać może przedsiębiorca, okres obowiązywania, przedmiot działalności gospodarczej oraz warunki, które przedsiębiorca zobowiązany jest spełnić.

PROBLEM Jakie organy wydają decyzję o wsparciu?
ODPOWIEDŹ Decyzje o wsparciu są wydawane przez zarządzających obszarami, w których ma być realizowana nowa inwestycja. Są to spółki, które w imieniu ministra rozwoju i technologii rozpatrują wnioski i wydają decyzje o wsparciu. Zarządzający obszarami są właściwi do wydania decyzji o wsparciu nowych inwestycji na obszarze zgodnie z podziałem według powiatów, dokonanym na podstawie rozporządzenia w sprawie ustalenia obszarów i przypisania ich zarządzającym.

Jeżeli zaś miejsce realizacji planowanej nowej inwestycji znajduje się na terenie obszarów przypisanych do różnych zarządzających, właściwym do wydania decyzji o wsparciu będzie ten zarządzający, w którego obszarze znajdzie się większa część terenu, na którym zostanie zlokalizowana nowa inwestycja.

Dodatkowo granice właściwości zarządzających obszarami nie muszą pokrywać się z granicami województw. Przykładowo dla niektórych powiatów z województwa świętokrzyskiego właściwym dla wydania decyzji o wsparciu będzie Krakowski Park Technologiczny lub SSE „Starachowice”.

PROBLEM Czy działając w PSI, można korzystać z innych ulg?
ODPOWIEDŹ Tak. Podatnicy, którzy korzystają ze zwolnienia z CIT lub PIT w ramach decyzji o wsparciu, mogą korzystać również m.in. z ulgi B+R, ulgi prowzrostowej czy też ulgi na robotyzację. Jednak w takim przypadku prawo do odliczenia w ramach ulgi przysługuje jedynie w stosunku do kosztów kwalifikowanych, które nie są przez podatnika uwzględniane w kalkulacji dochodu zwolnionego z podatku na podstawie decyzji o wsparciu.

ULGA PROWZROSTOWA
PROBLEM Czy z ulgi na ekspansję może skorzystać przedsiębiorca sprzedający towary w kraju i za granicą?

ODPOWIEDŹ Tak. Przy czym warunkiem skorzystania ulgi na ekspansję jest zwiększenie przychodów ze sprzedaży produktów w stosunku do przychodów z tego tytułu ustalonych na ostatni dzień roku podatkowego poprzedzającego rok poniesienia kosztów kwalifikowanych lub osiągnięcie przychodów ze sprzedaży produktów dotychczas nieoferowanych lub produktów dotychczas nieoferowanych w danym kraju. Przepisy nie przewidują żadnych ograniczeń w stosunku do rynku, na którym przedsiębiorca chcący skorzystać z ulgi może oferować swoje produkty. Dlatego ulga prowzrostowa może być stosowana również w przypadku, gdy przedsiębiorca prowadzi sprzedaż produktów na rynku krajowym i zagranicznym.

Należy jednak pamiętać, że przy ustalaniu, czy doszło do wzrostu przychodów ze sprzedaży produktów, których dotyczyły koszty kwalifikowane, uwzględniane są wyłącznie przychody, z których dochód podlega opodatkowaniu na terytorium Polski. Oznacza to, że nie będą brane pod uwagę przy ustalaniu prawa do ulgi przychody osiągane przez zagraniczny zakład i zwolnione z opodatkowania w Polsce.

PROBLEM Czy z ulgi prowzrostowej można korzystać, oferując usługi?
ODPOWIEDŹ Nie. Przepisy wprost wskazują, że warunkiem koniecznym do skorzystania z ulgi na ekspansję jest zwiększenie przychodów ze sprzedaży produktów. Przez produkty rozumie się rzeczy wytworzone przez podatnika. W projekcie objaśnień podatkowych w zakresie przepisów dotyczących tzw. ulgi na ekspansję z 25 września 2023 r. (dalej: projekt objaśnień) minister finansów precyzuje, że przez pojęcie produktów należy rozumieć rzeczy będące przedmiotami materialnymi, które zostały wytworzone przez podatnika. Dlatego ulga na ekspansję może dotyczyć wyłącznie zwiększenia przychodów z tytułu sprzedaży produktów pojmowanych jako rzeczy materialne, zatem nie jest możliwe skorzystanie z ulgi w odniesieniu do wydatków na promocję świadczonych przez podatnika usług, np. usług turystycznych.

PROBLEM Czy z ulgi na ekspansję może skorzystać przedsiębiorstwo zlecające produkcję pod własną marką?
ODPOWIEDŹ Zgodnie z przepisami dotyczącymi ulgi na ekspansję przez produkty rozumie się rzeczy wytworzone przez podatnika. Dodatkowo ze wspomnianego już projektu objaśnień wynika, że możliwość skorzystania przez podatnika z ulgi na ekspansję zależy od stopnia wykorzystania przez niego usług podwykonawców w procesie produkcji. W przypadku oparcia procesu produkcji w przeważającym stopniu na usługach podwykonawców lub jeżeli działalność przedsiębiorcy polega wyłącznie na scaleniu w jeden produkt dostarczonych części składowych, ulga na ekspansję nie będzie przysługiwać. Jednak gdy usługi podwykonawców mają jedynie charakter subsydiarny, a przeważająca część produkcji odbywa się w ramach przedsiębiorstwa podatnika, to zgodnie z projektem objaśnień możliwe jest skorzystanie z ulgi. Ustalenie, czy przeważająca część produkcji jest dokonywana bezpośrednio przez podatnika, powinno każdorazowo odbywać się przy uwzględnieniu indywidualnych cech danego procesu produkcyjnego.

ULGA B+R
PROBLEM Czy ulgę badawczo-rozwojową można rozliczyć wstecz?

ODPOWIEDŹ Tak. Odliczenia kosztów kwalifikowanych w ramach ulgi B+R dokonuje się w zeznaniu za rok podatkowy, w którym je poniesiono. Przepisy nie wykluczają skorzystania z ulgi B+R w drodze złożenia korekty zeznania podatkowego za lata poprzednie, w których podatnik ponosił koszty działań badawczo-rozwojowych.

Jednak w przypadku takiego wstecznego rozliczenia ulgi problematyczna może się okazać kwestia ewidencji kosztów działalności badawczo-rozwojowej. Zgodnie z przepisami podatnicy prowadzący działalność badawczo-rozwojową, którzy zamierzają skorzystać z ulgi, są obowiązani wyodrębnić w ewidencji rachunkowej koszty działalności badawczo-rozwojowej. Wsteczne skorzystanie z ulgi B+R w praktyce będzie uzależnione od posiadania ewidencji lub możliwości wyodrębnienia kosztów działalności badawczo-rozwojowej poniesionych w poprzednich latach.

PROBLEM Czy korzystając z dofinansowania, można rozliczyć ulgę B+R w zakresie wkładu własnego?
ODPOWIEDŹ Tak. Zgodnie z przepisami koszty kwalifikowane podlegają odliczeniu w ramach ulgi B+R, jeżeli nie zostały podatnikowi zwrócone w jakiejkolwiek formie lub nie zostały odliczone od podstawy opodatkowania podatkiem dochodowym. W związku z tym możliwe będzie zastosowanie ulgi B+R w takim zakresie, w jakim koszty kwalifikowane ponoszone są przez podatnika i nie zostały pokryte ze środków otrzymanych w ramach dofinansowania (np. dotacji).

PROBLEM Czy wynagrodzenia pracowników częściowo oddelegowanych do prac badawczo-rozwojowych mogą stanowić koszty kwalifikowane w ramach ulgi B+R?
ODPOWIEDŹ Tak. Koszty wynagrodzeń pracowników częściowo oddelegowanych do prac badawczo-rozwojowych będą mogły zostać objęte ulgą B+R – w takiej proporcji, w jakiej czas przeznaczony na realizację działalności B+R pozostaje do ogólnego czasu pracy pracownika w danym miesiącu.

Mimo że formalnie przepisy dotyczące ulgi B+R nie wymagają prowadzenia ewidencji czasu pracy (wymagane jest jedynie wyodrębnienie kosztów działalności B+R w ewidencji rachunkowej), w praktyce leży to w interesie podatnika, ponieważ to na nim spoczywa ciężar udowodnienia, że podejmowane przez pracownika czynności mają charakter działań B+R. Podatnik musi także określić czas pracy przeznaczony na działania B+R, aby skalkulować wymaganą przepisami proporcję. Prowadzenie szczegółowej ewidencji czasu pracy i określenie wykonywanych w danym czasie czynności jest tym bardziej istotne, gdy podatnik prowadzi równolegle kilka różnych projektów o odmiennym charakterze, z których nie wszystkie spełniają definicję działalności B+R.

ULGA NA ROBOTYZACJĘ
PROBLEM Czy z ulgi na robotyzację można skorzystać przy zakupie robotów wykorzystywanych do prac magazynowych?

ODPOWIEDŹ Ulga na robotyzację dotyczy kosztów uzyskania przychodów poniesionych m.in. na nabycie fabrycznie nowych robotów przemysłowych oraz określonych maszyn i urządzeń z nimi związanych. Przepisy szczegółowo definiują pojęcie robota przemysłowego, a jednocześnie nie regulują znaczenia zwrotu „dla zastosowań przemysłowych”. Słownik języka polskiego definiuje przemysł jako produkcję materialną polegającą na wydobywaniu z ziemi bogactw naturalnych i wytwarzaniu produktów w sposób masowy przy użyciu urządzeń mechanicznych. Dlatego też pewne wątpliwości może wzbudzać możliwość skorzystania z ulgi na robotyzację przez producenta przemysłowego, który posiada maszyny wykorzystywane do prac magazynowych przy wytworzonych przez siebie produktach.

Stanowisko organów i sądów nie jest jednak w tym zakresie zbieżne. Niekorzystną dla podatników linię interpretacyjną organów podatkowych przełamują niedawne wyroki wojewódzkich sądów administracyjnych: wyrok WSA w Warszawie z 10 sierpnia 2023 r. (sygn. akt III SA/Wa 614/23) oraz wyrok WSA w Gliwicach z 12 lipca 2023 r. (sygn. akt I SA/GI 119/23). WSA negują prezentowane przez organy wąskie rozumienie zwrotu „dla zastosowań przemysłowych”. Ich zdaniem procesy produkcyjne należy rozumieć nie tylko jako bezpośrednie wykonanie produktu, lecz jako cały cykl lub proces produkcyjny, łącznie z odbiorem i magazynowaniem. Stąd przykładowo roboty w postaci urządzeń systemu odbioru, kontroli, a także urządzenia automatycznie transportujące palety z wyrobami gotowymi posiadają wymagane właściwości „dla zastosowań przemysłowych”.

Należy jednak zauważyć, że sama definicja legalna robota przemysłowego – wskazując na jego zintegrowanie z maszynami w cyklu produkcyjnym – pokazuje, że ulga na robotyzację jest przeznaczona tylko dla tych podatników, którzy są producentami. Dlatego też roboty nabywane przez przedsiębiorców prowadzących wyłącznie działalność logistyczno-magazynową nie będą spełniać kryterium posiadania właściwości „do zastosowań przemysłowych”. ©℗

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9361968,z-jakich-ulg-podatkowych-warto-skorzystac-jeszcze-w-tym-roku.html

 2. Podatek od nieruchomości 2024. Kiedy musimy zapłacić? Jakie są stawki?

Dominika Wrotek | 23 listopada 2023, 06:30

Samorządy właśnie podejmują uchwały odnośnie stawek podatku od nieruchomości za 2024 rok w poszczególnych gminach. Jak co roku, daninę będzie musiał zapłacić każdy właściciel, posiadacz samoistny i użytkownik wieczysty nieruchomości. Poniżej przybliżamy podstawowe zasady dotyczące zapłaty podatku od nieruchomości.

Z czego wynika obowiązek zapłaty podatku od nieruchomości?
Obowiązek zapłaty podatku nakłada Ustawa o podatkach i opłatach lokalnych. Wskazuje ona, że dokładne stawki podatku w danym roku wynikają z obwieszczenia ministra finansów. – Zazwyczaj wydawane jest ono w lipcu lub na początku sierpnia po uzyskaniu informacji z Głównego Urzędu Statystycznego odnośnie wskaźnika inflacji w pierwszym półroczu danego roku. Inflacja za pierwsze półrocze 2023 roku wyniosła 15 procent. To oznacza, że o tyle samo mogą maksymalnie wzrosnąć stawki podatku od nieruchomości w 2024 roku – tłumaczy Piotr Juszczyk, Główny Doradca Podatkowy inFakt.

Kto decyduje o ostatecznych stawkach podatku od nieruchomości?
Choć tak jak wspomnieliśmy wyżej – maksymalne stawki podatku od nieruchomości są co roku podawane w obwieszczeniu ministra finansów, to o ostatecznej wysokości podatku do zapłaty decydują poszczególne samorządy. Uchwały w tej sprawie podejmują pod koniec każdego roku rady miast i gmin. Przykładowo: w Warszawie oraz Gdańsku utrwaloną praktyką jest to, że coroczna podwyżka stawek podatku jest analogiczna do wskaźnika inflacji i uchwalane są najwyższe możliwe stawki.

Kto jest zobowiązany do zapłaty podatku od nieruchomości?
Jest to każdy właściciel, użytkownik wieczysty oraz samoistny posiadacz nieruchomości w postaci:
– gruntów,
– budynków lub ich części,
– budowli lub ich części związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej.

Podatek płacą też posiadacze nieruchomości lub ich części albo obiektów budowlanych lub ich części, stanowiących własność Skarbu Państwa lub jednostki samorządu terytorialnego.

Taki właściciel, użytkownik wieczysty lub samoistny posiadacz zobowiązany jest do złożenia do właściwej gminy deklaracji odnośnie nabytej, posiadanej lub użytkowanej nieruchomości. Na tej podstawie gmina corocznie wydaje decyzję o kwocie podatku do zapłaty.

Piotr Juszczyk przypomina, że do samorządu jesteśmy zobowiązani zgłosić każdą zmianę w posiadanej nieruchomości. -Kiedy przykładowo obok domu rodzinnego wybudowaliśmy dodatkowo budynek gospodarczy, to po oddaniu go do użytku musimy zgłosić to gminie w ciągu 14 dni. Tak samo jeśli jakiś budynek zlikwidowaliśmy. Podobnie jesteśmy zobowiązani do zgłoszenia zmiany sposobu użytkowania danego budynku, jeżeli na przykład zamiast funkcji mieszkaniowej będzie on odtąd miejscem prowadzenia działalności gospodarczej. Gminy mają prawo dokonać lustracji i zweryfikować to co podaliśmy w dokumentacji ze stanem faktycznym – podkreśla doradca podatkowy inFakt.

Podatnikami podatku od nieruchomości są osoby fizyczne, osoby prawne oraz jednostki organizacyjne, w tym spółki nieposiadające osobowości prawnej.

Kiedy i w jakiej formie jesteśmy zobowiązani do zapłaty podatku od nieruchomości?
Podatek płacimy w czterech ratach: do 15 marca, 15 maja, 15 września i 15 listopada. – Jeżeli łączna kwota do zapłaty jest niższa niż 100 zł, to podatek płacimy tylko w jednej racie – wyjaśnia Piotr Juszczyk.

Płatności możemy dokonać przelewem na konto właściwej gminy, w kasie w urzędzie gminy oraz u inkasenta, jeżeli gmina takiego wyznaczyła.

Czy gmina może nas zwolnić z zapłaty podatku od nieruchomości?
Jak tłumaczy Piotr Juszczyk, gminy w ramach swojego działania mogą wyłączyć część nieruchomości z obowiązku zapłaty za nie podatku – na przykład z uwagi na to, że są one częścią Specjalnej Strefy Ekonomicznej. – Przykładem jest gmina Stawiguda w województwie warmińsko-mazurskim, która chcąc zachęcić przedsiębiorców do rozwijania działalności na tym terenie, nie pobiera od nich podatków – przytacza doradca podatkowy.

Co jest podstawą opodatkowania?
Dla gruntów podstawą opodatkowania jest powierzchnia, dla budynków lub ich części – powierzchnia użytkowa, dla budowli lub ich części związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej -wartość, o której mowa w przepisach o podatkach dochodowych, ustalona na dzień 1 stycznia roku podatkowego.

Ile wynoszą maksymalne stawki podatku od nieruchomości w 2024 roku?
Maksymalne stawki podatku od nieruchomości w 2024 roku to:
– dla gruntów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej – 1,34 zł za 1 mkw. powierzchni (w 2023 roku było to 1,16 zł)
– dla budynków lub ich części związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej – 33,10 zł za 1 mkw. powierzchni użytkowej (w 2023 roku było to 28,78 zł).
Stawka za 1 mkw. w budynku mieszkalnym w 2024 roku to zaś 1,15 zł za 1 mkw. powierzchni (w 2023 roku było to 1 zł).

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9356948,podatek-od-nieruchomosci-2024-kiedy-musimy-zaplacic-jakie-sa-stawki.html

 3. Zwolnienie z PCC. Kto i kiedy może z niego skorzystać? [PORADNIK]

Agnieszka Pokojska | 26 listopada 2023, 19:00

Jak się okazuje, podatnicy mają mnóstwo wątpliwości, jak rozliczyć kupno domu czy mieszkania. Baza interpretacji fiskusa na ten temat stale rośnie, więc zrobiliśmy ich zestawienie. Warto je przejrzeć, zanim podejmiemy decyzję nie tylko o kupnie czy sprzedaży, lecz także np. o darowiźnie.

Osoby, które kupią tylko część domu lub mieszkania, nie skorzystają z preferencji w podatku od czynności cywilnoprawnych przy zakupie pierwszego lokum. Tak twierdzi dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w wydanych interpretacjach.

Z wykładni fiskusa wynika też, że ze zwolnienia nie skorzystają ci, którzy kupią cały dom lub mieszkanie na współwłasność, ale jeden z kupujących posiadał lub posiada nieruchomość mieszkalną. Wówczas cała transakcja jest opodatkowana PCC. Podatek muszą też zapłacić podatnicy, którzy kupili nieukończony dom.

Co jest zwolnione
Chodzi o zwolnienie z podatku od czynności cywilnoprawnych zapisane w art. 9 pkt 17 ustawy o PCC, które obowiązuje od niespełna trzech miesięcy (tj. od 31 sierpnia br.). Przepis ten budzi sporo wątpliwości, dlatego dyrektor KIS wydał już w tej sprawie wiele interpretacji indywidualnych. Ich zestawienie przedstawiamy w tabeli.

Przypomnijmy, że zgodnie z nowym przepisem zwolnienie z PCC przysługuje w przypadku sprzedaży, której przedmiotem jest:
– prawo własności lokalu mieszkalnego stanowiącego odrębną nieruchomość,
– prawo własności budynku mieszkalnego jednorodzinnego,
– spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu dotyczące lokalu mieszkalnego albo domu jednorodzinnego.

Ze zwolnienia można skorzystać, jeżeli: „kupującym jest osoba fizyczna lub osoby fizyczne, którym w dniu sprzedaży i przed tym dniem nie przysługiwało żadne z tych praw ani udział w tych prawach, chyba że udział ten nie przekracza lub nie przekraczał 50 proc. i został nabyty w drodze dziedziczenia”. Preferencja dotyczy zakupu na rynku wtórnym, bo tylko wtedy płaci się PCC (2 proc.).

Z interpretacji dyrektora KIS wynika, że bez PCC można kupić wyłącznie cały dom bądź mieszkanie. Jeżeli podatnik kupuje tylko część, np. połowę domu od jednego z właścicieli, to preferencja się nie należy.

„Zwolnieniem objęta jest umowa sprzedaży, której przedmiotem jest prawo własności do lokalu mieszkalnego stanowiącego odrębną nieruchomość, budynku mieszkalnego jednorodzinnego lub spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu dotyczące lokalu mieszkalnego albo domu jednorodzinnego. Nie podlega zatem zwolnieniu sprzedaż udziału bądź też udziałów w takich prawach” – twierdzi dyrektor KIS w interpretacji z 10 listopada 2023 r. (sygn. 0111-KDIB2-3.4014.321.2023.2.ASZ), ale podobnie mówi też w innych interpretacjach. Uzasadnieniem dla stosowania takiej wykładni jest to, że opodatkowaniu podlega umowa sprzedaży, a nie nabycie.

Inaczej będzie jednak, gdy podatnicy kupują dla siebie po części mieszkania, ale w sumie całość, bo np. po 50 proc. udziałów. W takiej sytuacji preferencja się należy, jednak pod warunkiem że wszyscy współwłaściciele spełnią warunek nieposiadania wcześniej nieruchomości. Więcej na ten temat pisaliśmy w artykule „Warto kupić mieszkanie bez PCC na współwłasność – ale jest haczyk” (DGP nr 200/2023).

Jeżeli jednak podatnicy nabędą całą nieruchomość, każdy po 50 proc., ale jeden w drodze kupna, a drugi w formie darowizny, to też nie będzie mowy o preferencji. W takiej sytuacji bowiem kupno dotyczyło tylko połowy mieszkania.

Zwolnienie z podatku nie przysługuje również na zakup domu w budowie. Ta wykładnia ma też swoje dobre strony, bo kto sprzeda taki dom, ten nie zapłaci PCC przy zakupie kolejnej nieruchomości (domu lub mieszkania). Za dom w budowie jest uważany budynek, co do którego nie uzyskano pozwolenia na użytkowanie lub nie złożono zawiadomienia o zakończeniu budowy. Fiskus powołuje się w tym przypadku na art. 3 pkt 2a prawa budowlanego (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 682 ze zm.), zgodnie z którym budynkiem mieszkalnym jednorodzinnym jest budynek wolnostojący albo budynek w zabudowie bliźniaczej, szeregowej lub grupowej służący zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych.

Organ argumentuje, że jeżeli nie ma pozwolenia na użytkowanie budynku, to nie może on być w świetle prawa użytkowany, a tym samym nie może zaspokajać potrzeb mieszkaniowych. To natomiast sprawia, że nieruchomość nie spełnia definicji budynku mieszkalnego jednorodzinnego.

Również posiadanie samej działki (nawet z budynkiem gospodarczym) nie wyklucza zwolnienia przy zakupie pierwszego mieszkania lub domu. A to dlatego, że według fiskusa nie jest to żadnym z praw wymienionych w art. 9 pkt 17 ustawy o PCC.

Wcześniejsze mieszkanie
Ze zwolnienia nie można natomiast skorzystać przy zakupie nieruchomości przez osobę, która ma już mieszkanie lub dom w innym kraju (np. na terytorium Ukrainy) bądź dostała chociaż niewielką część takiej nieruchomości w darowiźnie. Wyjątek zapisany w art. 9 pkt 17 ustawy o PCC dotyczy bowiem tylko udziałów w nieruchomościach mieszkalnych, które zostały odziedziczone. Może ich być dowolnie dużo, warunkiem jest tylko, aby w żadnej z nich nie mieć więcej niż 50 proc. udziału. Pisaliśmy o tym w artykule „MF korzystnie interpretuje przepisy o zakupie mieszkania bez PCC” (DGP nr 192/2023).©℗

Interpretacje dotyczące zwolnienia z PCC na zakup pierwszego domu lub mieszkania z rynku wtórnego

Sytuacje, gdy nie można skorzystać z preferencji
Gdy podatnik kupuje tylko część mieszkania lub domu. Chodzi np. o sytuację, w której podatnik chce kupić połowę domu mieszkalnego od jednego z dwóch właścicieli.Podobnie będzie, gdy mąż (który ma z żoną rozdzielność majątkową) kupuje od teściów jedną drugą udziałów w mieszkaniu, a żona dostaje drugą połowę od rodziców w darowiźnie. Mężczyzna nie skorzysta ze zwolnienia, bo na podstawie umowy sprzedaży nie nastąpi zakup nieruchomości (lokalu mieszkalnego) na współwłasność. Interpretacja z 10 listopada 2023 r. (sygn. 0111-KDIB2-3.4014.321.2023.2.ASZ) i z 9 listopada 2023 r. (0111-KDIB2-3.4014.311.2023.2.JKU oraz 0111-KDIB2-3.4014.349.2023.1.JS)
Kupno mieszkania czy domu na współwłasność, gdy chociaż jeden z kupujących (również wtedy, gdy współwłaścicielami są rodzice i dzieci czy małżonkowie, nawet z rozdzielnością małżeńską) nie spełnia warunku nieposiadania wcześniej nieruchomości. Przykładowo, gdy małżonkowie z rozdzielnością majątkową kupują na rynku wtórnym dom jednorodzinny, a mężczyzna ma już mieszkanie – to od całej transakcji muszą zapłacić podatek. Interpretacja z 21 września 2023 r. (0111-KDIB2-2.4014.203.2023.1.PB)
Zakup nieukończonego domu (tj. budynku, co do którego nie uzyskano pozwolenia na użytkowanie lub nie złożono zawiadomienia o zakończeniu budowy) – trzeba zapłacić PCC (nawet gdy jest to jego pierwsze lokum). Taki budynek nie może być użytkowany, a tym samym – zaspokajać potrzeb mieszkaniowych, a to jest warunek, by uznać nieruchomość za budynek mieszkalny jednorodzinny na podstawie art. 3 pkt 2a prawa budowlanego (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 682 ze zm.). Interpretacja z 22 listopada 2023 r. (0111-KDIB2-3.4014. 365.2023.2.ASZ oraz 0111-KDIB2-3.4014.351.2023.3.BZ) i z 16 listopada 2023 r. (0111-KDIB2-3.4014. 314.2023.1.JKU)
Jeżeli podatnik ma (lub wcześniej miał) mieszkanie poza Polską (np. na terenie Ukrainy). Interpretacja z 15 listopada 2023 r. ( 0111-KDIB2-3.4014.353.2023.1.BD)
Gdy podatnik posiada choćby niewielki ułamek udziałów w innej nieruchomości, nawet jeśli w niej nie mieszka.Przykładowo chodzi o sytuację, gdy podatnik odziedziczył po jednym z rodziców część domu (razem z pozostałym rodzeństwem jedą ósmą udziałów), który następnie sprzedano. Pieniądze zostały przeznaczone na zakup mieszkania, w którym mieszka drugi rodzic. Podatnik posiada jedną piątą udziałów w tej nieruchomości, a to wyklucza zwolnienie przy zakupie mieszkania, w którym zamieszka on sam. Interpretacja z 17 listopada 2023 r. (0111-KDIB2-2.4014. 225.2023.1.DR, 0111-KDIB2-2.4014.224.2023.1.DR)
Nabycie w darowiźnie nawet niewielkiej części nieruchomości. Interpretacja z 4 października 2023 r. (0111-KDIB2-3.4014. 264.2023.1.ASZ)
Sytuacje, gdy wolno skorzystać z preferencji
Kupno nieruchomości przez osoby (np. konkubentów) na współwłasność (np. po połowie), jeżeli dla obojga jest to pierwszy taki zakup. Interpretacja z 8 listopada 2023 r. (0111-KDIB.2-3.4014. 320.2023.1.AD)
Gdy podatnik posiada wcześniej działkę, nawet jeśli jest na niej budynek gospodarczy. Interpretacja z 8 listopada 2023 r. (0111-KDIB2-3.4014. 344.2023.2.JKU)
Podatnik odziedziczył wcześniej udziały w kilku nieruchomościach mieszkalnych i kupuje kolejne lokum. Warunkiem jest, aby w żadnej z tych odziedziczonych nieruchomości nie mieć więcej niż 50 proc. udziału. (np. chodzi o sytuację, gdy syn odziedziczył po matce po 50 proc. udziałów w dwóch mieszkaniach). Interpretacja z 8 listopada 2023 r. (0111-KDIB2-2.4014.211. 2023.2.PB) i z 6 października 2023 r. (0111-KDIB2-3.4014. 286.2023.1.ASZ), odpowiedź Ministerstwa Finansów z 28 września 2023 r. na interpelację poselską nr 44098
Gdy podatnik sprzeda działkę z rozpoczętą budową domu, a następnie kupuje dom lub mieszkanie. Interpretacja z 16 listopada 2023 r. (0111-KDIB2-3.4014.346. 2023.1.AD)

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9363043,zwolnienie-z-pcc-kto-i-kiedy-moze-z-niego-skorzystac-poradnik.html

 4. Obowiązek korzystania z Krajowego Systemu e-Faktur wymaga zmian w przepisach

Agnieszka Pokojska | 28 listopada 2023, 08:09

Wprowadzenie obowiązku korzystania z Krajowego Systemu e-Faktur wymaga zmian w przepisach wykonawczych dotyczących wystawiania faktur oraz samego korzystania z KSeF. Ministerstwo Finansów opublikowało w tym zakresie dwa projekty rozporządzeń.

Przypomnijmy, że od lipca 2024 r. wystawianie e-faktur w KSeF stanie się obowiązkowe dla czynnych podatników VAT. Natomiast podatnicy zwolnieni z VAT podmiotowo (ze względu na wielkość sprzedaży do 200 tys. zł) lub przedmiotowo (ze względu na rodzaj wykonywanych czynności) będą musieli wystawiać elektroniczne faktury od 1 stycznia 2025 r.

Z pierwszego projektu – zmieniającego dotychczasowe rozporządzenie z 29 października 2021 r. (Dz.U. poz. 1979) – wynika m.in., że od 1 stycznia 2025 r. podatnik zwolniony z podatku będzie musiał przy wystawianiu e-faktury podać na niej NIP swój i NIP nabywcy.

Drugie projektowane rozporządzenie ma zastąpić dotychczasowe, z 27 grud nia 2021 r., w sprawie korzystania z Krajowego Systemu e-Faktur (Dz.U. poz. 2481 ze zm.). Część przepisów zostanie powielona, ale pojawią się też nowe, np. wskazujące, jakie elementy powinien zawierać kod weryfikujący, który pojawi się na fakturze ustrukturyzowanej udostępnianej nabywcy.©℗

Podstawa prawna

Etap legislacyjny
Projekt nowelizacji rozporządzenia w sprawie wystawiania faktur – w konsultacjach
Projekt rozporządzenia w sprawie korzystania z Krajowego Systemu e-Faktur – w konsultacjach

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9364903,obowiazek-korzystania-z-krajowego-systemu-e-faktur-wymaga-zmian-w-prze.html

 5. Wycieczka w nagrodę kreuje wizerunek spółki, ale czy jest kosztami reprezentacji?

Robert P. Stępień | 28 listopada 2023, 07:33

Wydatki na sfinansowanie pracownikom kontrahenta ekskluzywnej wycieczki są kosztami reprezentacji, przez co nie można ich odliczyć. Natomiast uczestnicy takiej wycieczki nie uzyskują z tego tytułu przychodu podatkowego – orzekł NSA.

Chodziło o spółkę, która zorganizowała konkurs dla pracowników swojego największego dostawcy, a jego zwycięzcom opłaciła wyjazd na ekskluzywną i drogą wycieczkę zagraniczną.

Sądziła, że uczestnicy tej wycieczki nie uzyskają z tego tytułu przychodu podatkowego (z nieodpłatnych świadczeń), ponieważ ona sama nie zaliczy poniesionych wydatków do kosztów uzyskania przychodów. Uważała, że są to koszty reprezentacji wyłączone z kosztów podatkowych na podstawie art. 16 ust. 1 pkt 28 ustawy o CIT. W tej sytuacji nie mogą być one także przychodem u nagrodzonych osób – argumentowała spółka.

Na wypadek jednak, gdyby fiskus uznał inaczej, dodała, że powinno mieć tu zastosowanie zwolnienie na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. b ustawy o PIT. Przysługuje ono do wysokości diet za podróż służbową określonej w rozporządzeniu ministra pracy i polityki społecznej z 29 stycznia 2013 r. (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 2190). Spółka była więc zdania, że jeśli już, to opodatkowana powinna być jedynie nadwyżka ponad tę kwotę.

Co z przychodem i zwolnieniem
Nie zgodził się z nią dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej, i to dwukrotnie.

Za pierwszym razem, w interpretacji z 2017 r., stwierdził, że uczestnicy wycieczki uzyskali przychód z nieodpłatnych świadczeń, więc spółka powinna im wystawić i przesłać do urzędu skarbowego informację PIT-8C. Uznał zarazem, że nie ma tu zastosowania zwolnienie z art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. b ustawy o PIT, bo przysługuje ono jedynie osobom, które wybrały się w podróż służbową.

Interpretację tę uchylił Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (sygn. akt III SA/Wa 728/18). Stwierdził, że osoby nieodbywające podróży służbowej również mogą korzystać ze zwolnienia na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. b ustawy o PIT – do wysokości diet określonej w rozporządzeniu ministra pracy i polityki społecznej.

W drugiej interpretacji (z 2019 r.) dyrektor KIS tylko częściowo zgodził się ze spółką. Związany stanowiskiem sądu uznał, że pracownicy kontrahenta mogą skorzystać ze zwolnienia do wysokości diet określonej w rozporządzeniu. Nie zmienił natomiast zdania, że mamy tu do czynienia z przychodem z nieodpłatnego świadczenia. W konsekwencji podtrzymał stanowisko, że spółka musi wystawić i przesłać dalej informację PIT-8C, tyle że od nadwyżki ponad kwotę zwolnienia.

Co z kosztami
Jeśli chodzi o koszty zorganizowania wyjazdu, to dyrektor KIS w obu interpretacjach stwierdził, że nie są to koszty reprezentacji, bo pracownicy dostawcy nie mają obowiązku dbać o dobry wizerunek spółki finansującej ich wyjazd.

Spółka zaskarżyła również tę drugą interpretację, a WSA w Warszawie ponownie stanął po jej stronie. W wyroku z 22 wrześ nia 2020 r. (III SA/Wa 2882/19) sąd odwołał się do wyroku siedmiu sędziów NSA z 17 czerwca 2013 r. (II FSK 702/11), który dotyczył co prawda kosztów usług gastronomicznych, ale wpisywał się w istotę sporu dotyczącego kosztów reprezentacji.

W nawiązaniu do tamtego orzeczenia WSA w Warszawie wyjaśnił więc, że reprezentacja oznacza kreowanie dobrego wizerunku firmy na zewnątrz, także u największego dostawcy spółki i jego pracowników. Wydatki obejmujące m.in. wykwintne kolacje w restauracjach, ekskluzywne wycieczki, uczestnictwo w pokazach artystycznych czy rejsy statkiem mają charakter wystawny. Ich celem jest wykreowanie pozytywnego wizerunku spółki oraz przedstawienie jej w korzystnym świetle na tle konkurentów.

W konsekwencji warszawski sąd uznał, że poniesione przez spółkę wydatki na zorganizowanie pracownikom kontrahenta ekskluzywnej wycieczki mają charakter reprezentacyjny. W rezultacie z jednej strony nie mogą być kosztem uzyskania przychodu, ale z drugiej nie mogą być przychodem dla osób korzystających z wycieczki. W tej sytuacji spółka nie musi wystawiać i przesyłać do urzędu skarbowego informacji PIT-8C – orzekł WSA.

Fiskus się myli
Wyrok ten utrzymał w mocy NSA. Sąd kasacyjny nie miał wątpliwości, że w tej sprawie celem reprezentacyjnym było wykreowanie pozytywnego wizerunku spółki.

– Organ ocenił stan faktyczny w sposób nieadekwatny, nie skupiając się na istocie problemu, lecz na innych kwestiach, mniej ważnych z punktu widzenia normy prawnej i jej podstaw znajdujących się w przepisach podatkowych – uzasadnił wyrok sędzia Andrzej Melezini.

W ocenie NSA dyrektor KIS powinien zachować właściwą kolejność: najpierw więc należało rozstrzygnąć kwestię zaliczenia wydatków spółki do kosztów reprezentacji, potem – zagadnienie ewentualnego przychodu po stronie uczestników wycieczki, a na końcu – sprawę informacji PIT-8C.©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok NSA z 23 listopada 2023 r., sygn. akt II FSK 340/21

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9364898,wycieczka-w-nagrode-kreuje-wizerunek-spolki-ale-czy-jest-kosztami-rep.html

 

Rzeczpospolita

 1. Zainwestuj w estoński CIT i zaoszczędź

27 listopada 2023 | Podatki i księgowość | Bartosz Rodak

Estoński CIT oznacza istotne oszczędności podatkowe. Decyzja o skorzystaniu z tego rodzaju opodatkowania podejmowana jest przede wszystkim ze względu na rozliczenia z fiskusem, jednak ma także wymiar biznesowy.

Końcówka roku to okres gdy firmy rozważają zmiany modelu rozliczeń podatkowych. Część firm staje przed decyzją o przekształceniu, inne rozważają wybranie ryczałtu od dochodów spółek. Ta ostatnia opcja, czyli polski wariant tzw. estońskiego CIT to przede wszystkim istotne oszczędności podatkowe. Decyzja o skorzystaniu z tego rodzaju opodatkowania ryczałtowego podejmowana jest przede wszystkim ze względu na rozliczenia z fiskusem. Jednak ta forma rozliczeń ma także wymiar biznesowy. Ten model opodatkowania – w polskiej wersji niedoskonały, zawierający często rozwiązania irracjonalne z punktu widzenia biznesu – oferuje także wiele korzyści. Wybór tej formy opodatkowania skutkuje zmianami wykraczającymi poza rozliczenie w podatku dochodowym od osób prawnych. Potencjalne korzyści, jakie może dawać ta forma opodatkowania, należy oceniać z perspektywy zarówno zarządu i udziałowców, jak również potencjalnych inwestorów.

Wybór estońskiego CIT może też wpływać pozytywnie na sytuację firmy w związku z realizowanymi strategiami – czy to w zakresie rozwoju długofalowego, czy też wywiązywania się z zobowiązań w zakresie CSR.

Zmniejszenie obciążeń – oczywista oczywistość
Najbardziej oczywistą korzyścią jest odroczenie płatności podatku od dochodów osób prawnych. Polski wariant estońskiego CIT nie stanowi zwolnienia podatkowego, a jedynie przesuwa moment powstania obowiązku podatkowego. Zmienia również stawki podatkowe, co w niektórych przypadkach może prowadzić do efektywnego zmniejszenia stawki podatkowej (szczególnie jeśli sytuacja oceniana jest z perspektywy wspólnika, który musi także rozliczyć swój PIT w związku z uzyskiwaną dywidendą).

Poprawiony cash flow – jako konsekwencja
Z tą korzyścią związane jest zwiększenie ilości środków pieniężnych dostępnych na bieżąco dla spółki. Estoński CIT prowadzi do ograniczenia bieżących wpłat na rachunki Skarbu Państwa. Znika bowiem konieczność zapłaty zaliczek na podatek dochodowy od osób prawnych (nawet uproszczonych) i corocznego podatku dochodowego.

Podatek do faktycznej zapłaty występuje wyłącznie w określonych w ustawie sytuacjach, których główną cechą wspólną jest w praktyce fakt wypływu środków z majątku spółki – czy to jako dywidenda, czy jako tzw. ukryty zysk, czy też wydatek niezwiązany z działalnością gospodarczą. W odpowiednio ułożonej strukturze, w szczególnie takiej, w której ograniczona jest liczba wypłat do wspólników i podmiotów powiązanych (z różnych tytułów), możliwe jest zakumulowanie znacznych środków w spółce. Poprawia to zdolność spółki do regulowania zobowiązań i zaciągania nowych. Dla zarządu takiej spółki kwota, którą musiałby przekazywać do fiskusa tytułem CIT, zostaje niejako uwolniona i może być wykorzystana na inne cele, np. inwestycje w firmę, czy też np. w instrumenty finansowe lub udziały w innych podmiotach. Estoński CIT promuje firmy, które inwestują w długofalowy rozwój. Wprowadzenie polskiego wariantu tego modelu może zachęcić firmy do inwestowania w rozwój, nowe projekty i technologie.

Elastyczność i zdolność do reagowania
Spółki korzystające z estońskiego CIT mogą też być – przy odpowiednim zarządzaniu – bardziej konkurencyjne na rynku. Dzięki ryczałtowemu rozliczeniu zachowują bowiem większą elastyczność w zarządzaniu swoimi zyskami i środkami. Mogą przez to swobodnie reagować na zmieniające się warunki rynkowe, co wpływa na ich długoterminowy sukces. Jest to szczególnie istotne dla firm działających w sektorach, na które bardzo mocno wpływają bieżące wydarzenia, takie jak inflacja, konflikty zbrojne czy przetasowania polityczne. Firma działająca w ramach estońskiego CIT może dostosować swoje strategie inwestycyjne zgodnie z bieżącymi trendami rynkowymi, ponieważ posiada większe zasoby gotówki do dyspozycji.

Transparentność i rozliczalność
Inną, już mniej oczywistą korzyścią jest fakt, że spółka wchodząca w ryczał od dochodów spółek zyskuje na transparentności. Zasadniczo bowiem rozliczenia podatkowe w CIT tracą na znaczeniu (reżim estoński ogranicza je do wyłącznie niektórych zagadnień związanych z rozdysponowaniem zysku), a dominującą rolę przejmują rozliczenia księgowe (których wynik jest prezentowany w sprawozdaniu finansowym). Co więcej, spółka musi, z uwagi na obowiązek dokonania tzw. korekty wstępnej, wyrównać różnice wynikające z różnego traktowania niektórych zdarzeń na gruncie CIT i na gruncie ustawy o rachunkowości. Potencjalny inwestor może więc szybciej sprawdzić taką spółkę, a analiza li tylko sprawozdania finansowego daje bardziej miarodajne wyniki jeśli chodzi o ustalenie kondycji finansowej spółki. Może to być szczególnie istotne dla inwestorów zagranicznych, którzy nie zawsze są przyzwyczajeni do tego, że dane zdarzenie gospodarcze może być traktowane w zupełnie odmienny sposób na gruncie rachunkowym i na gruncie podatkowym (a tak jest najczęściej z umowami leasingu, które podatkowo traktowane są jako leasingi operacyjne, a rachunkowo najczęściej są leasingami finansowymi).

Wprowadzenie polskiego „estońskiego CIT” ma potencjał stworzenia bardziej przyjaznego środowiska biznesowego, co może przyczynić się do wzrostu gospodarczego firmy i przyciągnięcia inwestorów. Warto wziąć pod uwagę te korzyści z perspektywy zarządu, inwestorów i udziałowców, aby zrozumieć dlaczego ten model opodatkowania staje się coraz bardziej popularny w Polsce. Jego prostota, przejrzystość i zdolność do zachęcania do inwestycji są kluczowymi czynnikami przemawiającymi za jego wdrożeniem.

Estoński CIT a CSR
Warto także pamiętać, że relatywnie prosta struktura udziałowa, przejrzysta struktura wydatków spółki oraz transparentność polityki finansowej i jej łatwa weryfikacja mogą także odgrywać rolę przy podejmowaniu decyzji w zakresie praktycznego realizowania strategii CSR (Corporate Social Responsibility), a w przyszłości mogą wpływać na efektywne raportowanie z zakresu ESG (Environmental, Social, and Governance).

Zmniejszenie obciążeń w zakresie rozliczeń podatkowych może ułatwić skupienie na realizacji obowiązków CSR, szczególnie że w związku ze zmianami struktury firmy w celu implementacji estońskiego CIT często możliwe jest sprawniejsze zarządzanie procesami. Pozwala to zwiększyć wiarygodność i zaufanie do firmy zarówno wśród obecnych inwestorów, jak i bardziej świadomych konsumentów, którzy zwracają uwagę na to, u kogo lokują swój majątek i gdzie nabywają towary lub usługi.

Podstawa prawna:
∑ art. 28c–art. 28t ustawy z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (tekst jedn. Dz.U. z 2022 r., poz. 2587 ze zm.)

Zdaniem autora

Bartosz Rodak
adwokat, doradca podatkowy, menedżer ds. compliance w Mariański Group

Trzeba wziąć pod uwagę nie tylko skutki podatkowe

Pomimo, że decyzja o przejściu na estoński CIT najczęściej jest oparta na analizie skutków podatkowych, to jednak może mieć skutki w innych obszarach, co nie powinno umykać tym spółkom, które szykują się na wejście w ryczałt od przychodów spółek od 1 stycznia 2024 roku. Może się bowiem okazać, że na skutek zastosowania tej formy podatkowej da się niejako upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – uzyskać dość oczywiste i wymierne korzyści podatkowe, ale też poprawić pozycję firmy w innych sferach jej działalności – co często nie jest tak uchwytne i oczywiste, ale może okazać się kluczowe przy poszukiwaniu inwestorów lub budowaniu pozycji w ramach społecznej odpowiedzialności biznesu.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1506198-Zainwestuj-w-estonski-CIT-i-zaoszczedz.html

 2. Wniesienie składników majątkowych do fundacji rodzinnej neutralne podatkowo

29 listopada 2023 | Rachunkowość | Piotr Aleksiejuk

W kolejnej pozytywnej dla instytucji fundacji rodzinnej interpretacji podatkowej potwierdzone zostało stanowisko dotyczące neutralności podatkowej czynności wniesienia do niej mienia przez fundatora, co w porównaniu z opodatkowaniem wnoszeniem mienia do spółek prawa handlowego jest bardzo korzystnym rozwiązaniem.

Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej 4 września 2023 r. wydał interpretację indywidualną (0112-KDWL.4011.56.2023. 1.WS) pozytywną dla instytucji fundacji rodzinnej. Krajowa Administracja Skarbowa przyznała rację podatnikowi, potwierdzając że wniesienie wkładu pieniężnego na fundusz założycielski oraz dokonanie darowizn na rzecz Fundacji Rodzinnej nie będzie powodować powstania po stronie fundatora czy darczyńcy przychodu z tytułu przeniesienia własności na rzecz Fundację Rodzinną. Organ uznał również, że uzyskanie statusu beneficjenta przez fundatora jest neutralne podatkowo na gruncie ustawy o PIT.

Stan faktyczny
Zgodnie z stanem faktycznym zaprezentowanym w niniejszej interpretacji, wnioskujący jest powołał do życia fundację rodzinną, której podstawowym celem będzie spełnianie określonych świadczeń na rzecz beneficjentów oraz zarządzanie mieniem fundacji w interesie beneficjentów. Fundator wyposaży fundację rodzinną w fundusz założycielski o wartości, co najmniej 100.000 zł , w postaci wkładu pieniężnego lub niepieniężnego. W przyszłości fundacja będzie obejmować/nabywać również inne środki finansowe, nieruchomości i inne aktywa nabyte lub nabyte/otrzymane w toku jej działalności, w tym również na skutek darowizn lub spadków dokonywanych przez fundatora lub inne podmioty, między innymi udziały, akcje lub ogół praw i obowiązków w spółkach handlowych. Fundator zakłada również, że poza statusem fundatora, przyznany mu zostanie również status beneficjenta.

Mając to na uwadze, wnioskodawca, w celu potwierdzenia swojego stanowiska, że wniesiony przez fundatora wkład pieniężny na fundusz założycielski oraz dokonanie darowizn na rzecz fundacji rodzinnej nie będzie powodować powstania u fundatora przychodu z tytułu przeniesienia własności na fundację rodzinną, a także że uzyskanie statusu beneficjenta przez fundatora jest neutralne podatkowo na gruncie ustawy o PIT, zwrócił się do dyrektora Krajowej Administracji Skarbowej o wydanie stosownej interpretacji.

Argumentując swojego stanowisko wnioskodawca przywołuje art. 11 ustawy o PIT. Podkreśla, że na gruncie tego przepisu przychodem jest przysporzenie majątkowe, które ma charakter trwały, definitywny. Przysporzenie to musi jednocześnie prowadzić do zwiększenia aktywów podatnika lub zmniejszenia jego zobowiązań. Ponadto, przysporzenie to musi być rzeczywiste a nie potencjalne. Innymi słowy, o przychodzie można mówić tylko wtedy, kiedy podatnik wzbogacił się i stanowi to jego dodatkowy, definitywny majątek. W związku z tym wniesienie wkładu pieniężnego na fundusz założycielski oraz dokonanie darowizn na rzecz fundacji rodzinnej nie spowoduje otrzymania żadnego rzeczywistego, definitywnego i trwałego przysporzenia zarówno pieniężnego, jak i niepieniężnego, ponieważ fundator nie otrzyma w zamian żadnych udziałów, certyfikatów czy instrumentów, które dawałyby jej tytuł prawny do wniesionego majątku oraz otrzymania od fundacji innego rodzaju świadczeń z tego tytułu. Ponadto, podkreślił, że na gruncie art. 13 ust. 1 i art. 39 ust.1 ustawy o fundacji rodzinnej prawa i obowiązki beneficjenta są niezbywalne, a co za tym idzie są to prawa osobiste, a nie majątkowe, w konsekwencji czego nie mają żadnej wartości rynkowej. Na koniec podkreślił, że wniesienie wkładu pieniężnego do fundacji rodzinnej oraz dokonanie na jej rzecz darowizn nie będzie również przychodem z tytułu kapitałów pieniężnych, o których mowa w art.17 ust. 1 pkt 9 ustawy o PIT, ponieważ niniejszy przepis dotyczy wkładów niepieniężnych wnoszonych do spółek i spółdzielni, które mają status podatników podatku dochodowego od osób prawnych. Również inne przepisy ustawy o PIT nie przewidują obowiązków podatkowych w odniesieniu do fundatora, który wniósł majątek do fundacji rodzinnej i jednocześnie stał się jej beneficjentem. Konstrukcja przepisów o fundacji rodzinnej wskazuje wprost, że opodatkowanie może wystąpić dopiero w momencie otrzymania świadczenia z fundacji rodzinnej czy też majątku w związku z jej rozwiązaniem (art. 20g ust. 1 ustawy o PIT).

Stanowisko fiskusa
Dyrektor Krajowej Administracji Skarbowej przyznał rację wnioskodawcy, konkludując, że obowiązujące przepisy wskazują jako moment powstania przychodu wyłącznie ewentualne przychody otrzymane od fundacji rodzinnej (bądź w trakcie jej funkcjonowania, bądź w wyniku jej rozwiązania). Żaden z przepisów ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych nie wskazuje, aby w momencie wniesienie przez fundatora do fundacji rodzinnej składników majątku na pokrycie funduszu założycielskiego dochodziło do powstania przychodu po stronie fundatora. Ponadto organ w swoim uzasadnieniu, w ślad za wnioskodawcą przywołał art. 11 ustawy o PIT potwierdzając, że w zamian za wniesiony do fundacji majątek fundator nie otrzymuje żadnego ekwiwalentu.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1506346-Wniesienie-skladnikow-majatkowych-do-fundacji-rodzinnej-neutralne-podatkowo.html

 3. Opodatkowanie działalności przedsiębiorców zagranicznych

24 listopada 2023 | Biznes w czasie kryzysu | Paweł Sancewicz KAROLINA PIETROWSKA

Za dochody osiągane na terytorium Polski uważa się dochody z wszelkiego rodzaju działalności prowadzonej w Polsce, a także przez położony na jej terytorium zagraniczny zakład.

Bez względu na to, czy prowadzenie określonej działalności gospodarczej w Polsce wiąże się z obowiązkiem rejestracji w Krajowym Rejestrze Sądowym (KRS) albo Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG) czy nie, nie wyklucza to opodatkowania w Polsce w przypadku spełnienia kryteriów definicji zakładu na gruncie CIT lub stałego miejsca prowadzenia działalności na gruncie VAT.

W przypadku posiadania przez nierezydenta zakładu (tzw. permanent establishment – „PE”) w Polsce, dochody z działalności takiej jednostki mogą podlegać w Polsce opodatkowaniu (tzw. ograniczony obowiązek podatkowy – art. 3 ust. 2 ustawy o CIT).

Z kolei na gruncie VAT podmiot zagraniczny posiadający w Polsce stałe miejsce prowadzenia działalności, czyli tzw. fixed establishment („FE”) musi opodatkowywać polskim VAT usługi realizowane na rzecz polskich podatników VAT.

Posiadanie stałego miejsca prowadzenia działalności nie jest tożsame z posiadaniem zakładu na gruncie CIT. Wynika to z faktu, że pojęcie PE osadzone jest na gruncie podatkowego prawa międzynarodowego i konwencji OECD, natomiast pojęcie FE wywodzi się ze wspólnego unijnego systemu podatku od wartości dodanej i jest mocno determinowane orzecznictwem TS UE.

Zakład (PE)
Za dochody osiągane na terytorium Polski uważa się dochody z wszelkiego rodzaju działalności prowadzonej w Polsce, a także przez położony na jej terytorium zagraniczny zakład.

Zakład na gruncie art. 4a pkt 11 ustawy o CIT może powstać (o ile właściwa umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania nie stanowi inaczej) przez:

a) posiadanie stałej placówki na terytorium Polski (oddziału, przedstawicielstwa, biura, fabryki, warsztatu czy miejsca wydobywania bogactw naturalnych),

b) prowadzenie działalności przez tzw. agenta zależnego,

c) jak również przez prowadzenie przez podatnika prac budowlanych lub instalacyjnych w Polsce.

Prowadzenie działalności w Polsce przez zakład powoduje powstanie obowiązku rozliczenia CIT, ale podatnikiem jest osoba zagraniczna, która posiada ten zakład, nie skutkuje natomiast powstaniem nowego podatnika. Powyższe nie zmienia faktu, że przedsiębiorca zagraniczny ma w takiej sytuacji obowiązek rejestracji i złożenia we właściwym urzędzie skarbowym NIP-2 w celu uzyskania numeru identyfikacji podatkowej, złożenia rocznej deklaracji podatkowej, w której wykazane są przychody i koszty przypisane do zakładu, a także zapłaty zaliczek na podatek dochodowy od dochodów uzyskanych na terenie Polski.

Stałe miejsce prowadzenia działalności (FE)
Obowiązek rejestracji dla celów VAT w Polsce dotyczy podmiotów uznawanych za podatników VAT, także na podmiotach zagranicznych posiadających FE w Polsce.

W ustawie o VAT brak jest definicji FE, jednak na gruncie art. 11 rozporządzenia Rady (UE) nr 282/2011 stałym miejscem prowadzenia działalności jest dowolne miejsce, inne niż miejsce siedziby działalności gospodarczej podatnika. Musi ono charakteryzować się wystarczającą stałością oraz odpowiednią strukturą w zakresie zaplecza personalnego i technicznego, by umożliwić mu odbiór i wykorzystywanie usług świadczonych do własnych potrzeb tego stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej. Co ciekawe – zgodnie ze stanowiskiem polskich organów podatków, podatnik nie musi posiadać własnych pracowników, lokalu czy zasobów technicznych, mogą one należeć do polskiego usługodawcy.

Podmioty posiadające FE w Polsce mają obowiązek rejestracji dla celów VAT w Polsce przed wykonaniem czynności opodatkowanej, przez złożenie VAT-R i wykazywanie VAT należnego na usługach wyświadczonych na rzecz polskich podmiotów. Podobnie polskie podmioty muszą wykazywać VAT należny na usługach realizowanych na rzecz podmiotów posiadających FE w Polsce.

O czym warto pamiętać
Obowiązek rejestracji podatnika wynikający z przepisów ustawy o CIT oraz ustawy o VAT jest niezależny od obowiązku rejestracji przedsiębiorcy zagranicznego w KRS lub w CEIDG. Jednakże spełnienie przez danego przedsiębiorcę zagranicznego kryteriów pozwalających na zakwalifikowanie go jako FE lub PE może stanowić także podstawę do uznania, że wykonuje on działalność gospodarczą w sposób zorganizowany i ciągły. W szczególności w przypadku gdy spełnione są kryteria posiadania przez daną firmę zagraniczną własnych pracowników, lokalu oraz zasobów technicznych. Dlatego tak ważne jest całościowe zbadanie każdego przypadku prowadzenia działalności w Polsce przez przedsiębiorcę zagranicznego, aby określić jakie obowiązki rejestracyjne mają zastosowanie. Właściwa identyfikacja takich obowiązków przy okazji wchodzenia na rynek polski pozwoli zaoszczędzić czas i środki na późniejszym etapie. A może wręcz decydować o tym czy dane przedsięwzięcie odniesie sukces, np. poprzez rejestrację w postaci łatwej w bieżącej obsłudze formy prawnej, czy zastosowaniu odpowiednich stawek VAT dla produktów sprzedawanych w Polsce.

—dr Paweł Sancewicz – doradca podatkowy, Menedżer w Dziale Doradztwa Podatkowego, EY Polska
—Karolina Pietrowska – Konsultantka w Dziale Doradztwa Podatkowego, EY Polska

https://archiwum.rp.pl/artykul/1506080-Opodatkowanie-dzialalnosci-przedsiebiorcow-zagranicznych.html

 4. Zwrot podatku i masa upadłościowa

24 listopada 2023 | Prawo i podatki | KRZYSZTOF PIOTROWSKI

Środki odzyskane z urzędu skarbowego przez upadłego (niezależnie od tego, czy jest on konsumentem, spółką kapitałową czy osobową) wchodzą w skład masy upadłościowej i o ich przeznaczeniu decydować będzie syndyk.

kwalifikowany doradca restrukturyzacyjny, radca prawny, Kancelaria Piotrowski i Wspólnicy

Fakt ogłoszenia upadłości nie sprawia automatycznie, że podatnik traci swój status podmiotu zobowiązanego do obliczenia kwoty podatku, złożenia deklaracji podatkowej oraz zapłaty zobowiązania.

Po złożeniu deklaracji może się jednak okazać, że podatek zostanie nadpłacony i urząd skarbowy dokona jego zwrotu (np. w związku z zastosowaniem ulgi prorodzinnej). Rodzi to jednak pytanie: czy taki zwrot podatku wchodzi do masy upadłościowej zarządzanej przez syndyka, czy też jest z niej wyłączony?

Rozliczenia podatkowe upadłej spółki
Upadłość może obejmować osoby prawne oraz spółki osobowe. W przypadku takich podmiotów art. 3 ust. 1 pkt 6 ustawy o rachunkowości przesądza o tym, że to syndyk staje się kierownikiem jednostki (a zatem przechodzą na niego obowiązki wynikające z ustawy o rachunkowości). W przypadku upadłości spółek kapitałowych oraz spółek osobowych, które nie są transparentne podatkowo (komandytowa, komandytowo-akcyjna i niekiedy jawna) oraz podlegają opodatkowaniu CIT, nie ma wątpliwości, że to syndyk przejmuje na siebie obowiązek składania deklaracji podatkowych w podatku dochodowym, zapłaty zaliczek na ten podatek czy dokonywania rozliczeń w podatku VAT.

Nieco bardziej skomplikowana jest kwestia spółek transparentnych podatkowo: są one podatnikami VAT, jednak obowiązki podatkowe związane z podatkiem dochodowym ciążą co do zasady na ich wspólnikach. Syndyk odpowiedzialny jest za składanie deklaracji oraz rozliczanie podatków spółki, lecz niekoniecznie jej wspólników, innymi słowy: jest odpowiedzialny np. za składanie Jednolitych Plików Kontrolnych i rozliczenia VAT, lecz nie za roczne deklaracje podatkowe wspólników w podatku dochodowym (jeżeli nie toczy się wobec nich postępowanie upadłościowe).

Upadły konsument lub osoba fizyczna
Inaczej wygląda sytuacja w przypadku upadłości konsumenckiej oraz w przypadku upadłości przedsiębiorcy, będącego osobą fizyczną.

W przypadku upadłej osoby fizycznej jest ona obowiązana do składania za siebie deklaracji podatkowych, płacenia zaliczek oraz zapłaty podatku w ujęciu rocznym (niezależnie od rodzaju podatku). Upadły może także składać korekty rozliczeń podatkowych. Wynika to z faktu, że syndyk nie przejmuje zarządu całym majątkiem danej osoby. Ta może otrzymywać wynagrodzenie ze stosunku pracy albo innego źródła. Część tych środków może podlegać wyłączeniu z masy upadłościowej. Z tego powodu to upadły, a nie syndyk ma pełną wiedzę o uzyskiwanych przychodach.

Fakt przejęcia przez syndyka zarządu majątkiem upadłego nie wpływa zatem znacząco na sytuację prawno-podatkową bankruta – upadłość wyklucza właściwie jedynie możliwość wspólnego rozliczenia się z małżonkiem. Upadła osoba fizyczna uzyskująca wynagrodzenie za pracę wykazuje dla celów podatkowych przychód nie tylko w wysokości środków wolnych od egzekucji (tj. minimalnego wynagrodzenia netto), ale w wysokości całego swojego dochodu. Jednocześnie samodzielnie decyduje o skorzystaniu z ewentualnych ulg podatkowych (np. na internet, rehabilitacyjnej, prorodzinnej).

Skorzystanie z ulgi może doprowadzić do powstania nadpłaty, a następnie – jej zwrotu. Nadpłata może powstać wskutek zapłaty większej kwoty tytułem podatku ze względu na jego wcześniejsze wyliczenie przez podatnika. Podatnik może więc sądzić, że otrzyma zwrot na swoje konto i będzie mógł decydować o jego przeznaczeniu.

Niestety, przeświadczenie to jest błędne.

Przepisy prawa upadłościowego nie wymieniają wprost składników majątku, które wchodzą do masy upadłości. Artykuł 63 ust. 1 pkt 1 tej ustawy wskazuje jednak, że do masy upadłości nie wchodzi mienie wyłączone od egzekucji na podstawie przepisów kodeksu postępowania cywilnego (art. 829–833). Przepisy te nie stanowią w żaden sposób, że do masy upadłościowej nie wchodzą kwoty uzyskane tytułem zwrotu nadpłaconego podatku. Oznacza to, że środki odzyskane z urzędu skarbowego przez upadłego (niezależnie od tego, czy jest on konsumentem, spółką kapitałową czy osobową) wchodzą w skład masy upadłościowej i o ich przeznaczeniu decydować będzie syndyk.

Czy urząd skarbowy będzie jednak wiedzieć w takim przypadku, że zwracane środki powinny zostać przekazane syndykowi, a nie upadłemu? W końcu w deklaracjach podatkowych wskazuje się często rachunek bankowy dla zwrotu nadpłaty.

W przypadku ogłoszenia upadłości syndyk zobowiązany jest do zgłoszenia informacji o upadłości do właściwej izby administracji skarbowej. Urząd skarbowy powinien zatem wiedzieć, że zwracana kwota powinna trafić nie na rachunek upadłego, lecz syndyka.

Warto też pamiętać, że po ogłoszeniu upadłości syndyk zwraca się do naczelnika urzędu skarbowego z wnioskiem o udzielenie informacji dotyczących upadłego, mających wpływ na ocenę jego sytuacji majątkowej, w szczególności dotyczących okoliczności powodujących powstanie po stronie upadłego obowiązku podatkowego w okresie pięciu lat przed dniem zgłoszenia wniosku o ogłoszenie upadłości. Może więc skutecznie pozyskać informacje o np. nadpłaconej kwocie podatku.

Poza tym upadły jest obowiązany wskazać i wydać syndykowi cały swój majątek, a także dokumenty dotyczące jego działalności, majątku oraz rozliczeń, w szczególności księgi rachunkowe, inne ewidencje prowadzone dla celów podatkowych i korespondencję.

Zatem kwota uzyskana z nadpłaty będzie wchodzić w skład masy upadłości i to syndyk będzie decydować o jej przeznaczeniu.

Wydaje się, że na analogicznych zasadach to do syndyka należy także decyzja co do złożenia wniosku o przeznaczenie nadpłaty na poczet przyszłych zobowiązań podatkowych, jeżeli podatnik nie ma zaległości podatkowych, a syndyk uzna, że jest to korzystniejsze niż uzyskanie zwrotu podatku.

Zatem pomimo tego, że to upadły pozostaje w świetle prawa podatkowego podatnikiem, odzyskana przez niego nadpłata (zwrot podatku) będą stanowić część masy upadłościowej, co oznacza, że dysponować tymi środkami będzie syndyk, a nie upadły podatnik.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1506074-Zwrot-podatku-i-masa-upadlosciowa.html

 5. Danina nie może windować czynszu

23 listopada 2023 | Prawo co dnia | Aleksandra Tarka

Mieszkania służące trwałemu zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych nie mogą być opodatkowane wyższą stawką – jak dla działalności. Nawet jeśli wynajmuje je firma.

Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) wydał kolejny bardzo ważny wyrok dla przedsiębiorców, którzy inwestują w mieszkania na wynajem. W środę uznał, że jeśli takie lokum służy trwałemu zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych, to jest opodatkowane podatkiem od nieruchomości według niższej, korzystniejszej stawki.

Zarobi firma…
Sprawa dotyczyła spółki z branży deweloperskiej. We wniosku o interpretację podała, że planuje stopniowo wychodzić z deweloperki na rzecz mieszkań na wynajem, tzw. model operatorski.

Firma tłumaczyła, że chce założyć nowe spółki z o.o., które będą właścicielami bloków wielorodzinnych z mieszkaniami na wynajem długoterminowy. Najemcami będą głównie osoby fizyczne, choć może się zdarzyć, że mieszkanie wynajmie przedsiębiorca dla swoich pracowników. Spółka zastrzegła jednak, że budynki i lokale nie będą zajęte na prowadzenie działalności polegającej na świadczeniu usług krótkotrwałego zakwaterowania, np. jako apartamenty na dni, aparthotel. Dlatego była przekonana, że skoro jej budynki i lokale będą wynajmowane wyłącznie na cele mieszkaniowe, to nie można ich uznać za związane czy zajęte na prowadzenie działalności. Powinny więc być opodatkowane tzw. stawką mieszkaniową, a nie znacznie wyższą dla działalności gospodarczej.

Prezydent miasta takiej możliwości nie widział, co potwierdził Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi. Rację spółce przyznał dopiero NSA. Po analizie ustawy o podatkach i opłatach lokalnych zauważył, że co do zasady grunty i budynki lub ich części o charakterze mieszkalnym nie mogą być uznane za związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. O ich kwalifikacji decyduje wpis do ewidencji gruntów i budynków. W spornym przypadku nie można ich też uznać za zajęte na prowadzenie działalności gospodarczej, co pozwalałoby na zastosowanie maksymalnej stawki opodatkowania.

Jak tłumaczył NSA, zwrot „związany z prowadzeniem działalności” to pewien stan prawny, a „zajęty na prowadzenie działalności gospodarczej” odnosi się do okoliczności faktycznej. Chodzi o rzeczywiste, fizyczne wykorzystywanie całości albo części budynku mieszkalnego na prowadzenie działalności. Za zajęte na jej prowadzenie nie mogą być zaś uznane części budynku mieszkalnego wykorzystywane, zajęte do celów mieszkaniowych, czyli do trwałego zaspokajania podstawowych potrzeb mieszkaniowych posiadacza lokalu. I to nawet gdy ich oddanie przez podatnika, np. dewelopera, spółdzielnię, spółkę komunalną czy innego właściciela-przedsiębiorcę, do wykorzystywania osobom trzecim jako mieszkanie nastąpiło w ramach firmy.

…ale liczy się cel
Jak podkreślił sędzia NSA Krzysztof Winiarski, za taką wykładnią przemawia też aspekt ogólnogospodarczy i społeczny. Należy się bowiem spodziewać, że w Polsce, tak jak w krajach zachodnich, ze względu na stały wzrost cen będzie się odchodzić od zakupu mieszkań na rzecz ich najmu. A ich opodatkowanie według najwyższych stawek musiałoby oczywiście przełożyć się na czynsz. To zaś kłóci się z podstawowym zasadami polityki gospodarczej i mieszkaniowej państwa.

Wyrok jest prawomocny.

Sygnatura akt: III FSK 3831/21

Opinia dla „rzeczpospolitej”

Michał Nielepkowicz
doradca podatkowy, partner w Thedy & Partners

To bardzo ważny wyrok. Cieszy, że NSA dostrzegł szerszy problem i przyznał prawo do najniższej – mieszkalnej – stawki podatku od nieruchomości od lokali wynajmowanych w działalności gospodarczej w celu zaspokajania potrzeb mieszkaniowych. Nie ma bowiem znaczenia, czy właściciel udostępnia mieszkania w swojej działalności, ale to, czy w lokalu wypełniana jest funkcja mieszkaniowa. Dopiero jego faktyczne, fizyczne zajęcie na działalność może uprawniać do najwyższej stawki podatku. Szczególnie ważny jest aspekt społeczny, na który zwrócił uwagę NSA. Wyższa stawka podatku od mieszkań przełożyłaby się przecież na duże podwyżki czynszu obciążające najemców. To zaś wypaczałoby sens konstytucyjnego obowiązku prowadzenia przez państwo polityki sprzyjającej zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych obywateli. Miejmy tylko nadzieję, że będzie to jedyna wykładnia.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1506120-Danina-nie-moze-windowac-czynszu.html

 

Budownictwo i PZP | 24.11.2023 r.

Dziennik Gazeta Prawna

Proces budowlany przechodzi do internetu

Jolanta Szymczyk-Przewoźna | 21 listopada 2023, 08:08

Główny Urząd Nadzoru Budowlanego uruchomił pilotaż Systemu do Obsługi Postępowań Administracyjnych w Budownictwie. System ma usprawnić pracę urzędników, dzięki czemu, m.in., skróci się czas na wydawanie pozwoleń na budowę.

Każdy, kto budował, wie, jakie sterty dokumentów trzeba zanieść do urzędów. Te zaś muszą być przechowywane. Im większa inwestycja, tym więcej segregatorów. Książkę obiektu budowlanego oraz dziennik budowy można już założyć i prowadzić online. Kolejny krok to uruchomienie System Obsługi Postępowań Administracyjnych w Budownictwie.

– Tony papieru i setki tysięcy papierowych przesyłek. Taką korespondencję co roku otrzymują organy architektoniczno-budowlane, które zajmują się administracyjną obsługą postępowań w budownictwie. Przyspieszenie i usprawnienie procesu budowlanego bez cyfryzacji są po prostu niemożliwe, a jeśli mieszkalnictwo w Polsce ma wejść na nowy, znacznie wyższy poziom, są niezbędne. System SOPAB nie tylko skróci czas uzyskiwania koniecznych przy inwestycjach pozwoleń, lecz także ułatwi zadanie urzędnikom, którzy uzyskają sprawne narzędzie codziennej pracy – przekonuje Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii.

Pilotaż obejmuje podstawową wersję systemu. Powinna ona pozwolić na elektroniczne tworzenie i obsługę dokumentów niezbędnych do prowadzenia inwestycji budowlanych. Początkowo zapowiadano więcej funkcjonalności.

– Zakładany efekt to usprawnienie i ujednolicenie postępowań organów architektoniczno-budowlanych i nadzoru budowlanego, a także oszczędność czasu dla inwestorów oraz wdrożenie pełnej cyfryzacji w skali całego administracji kraju – tak na początku roku mówiła Dorota Cabańska, główna inspektor nadzoru budowlanego.

W docelowej postaci SOPAB zakłada wiele rozwiązań ułatwiających przebieg procesu inwestycyjno-budowlanego.

– Między innymi koordynację działań wszystkich organów, które są zaangażowane w proces wydawania decyzji, opinii, uzgodnień i pozwoleń poprzedzających złożenie wniosku o pozwolenie na budowę dla danej inwestycji. Wyeliminowanie konieczności przesyłania dokumentów papierowych (…) czy stały dostęp do statusu swojej sprawy bez konieczności wizyt lub telefonów do urzędu jedynie w wyznaczonych dniach i godzinach – przypomina Zespól Prawno-Regulaminowy Podlaskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa.

SOPAB ma też automatycznie generować raporty GUS i GUNB czy publicznie udostępniać informacje o prowadzonych postępowaniach. Planowano, że wejdzie w życie w czerwcu, ale to się nie udało. Powodem opóźnienia jest odrzucenie przez sejmową komisję infrastruktury rządowego projektu prawa budowlanego. Jak przypominają inżynierowie z POIIB, pierwotne założenia tego systemu były bardzo ambitne i dawały nadzieję na rewolucję w procesie inwestycyjno-budowlanym.

Cyfryzację do procesu budowlanego GUNB wprowadza od 2020 r. SOPAB ma być ostatnim etapem. Powinien zostać uruchomiony w podstawowej wersji w przyszłym roku.©℗

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9355239,proces-budowlany-przechodzi-do-internetu.html

 

Rynek Infrastruktury

 1. Czy sztuczna inteligencja zrewolucjonizuje zamówienia publiczne?

art. sponsorowany | Data publikacji: 13-11-2023 Ostatnia modyfikacja: 13-11-2023

Jeszcze stosunkowo niedawno, sztuczna inteligencja (AI) stanowiła w głównej mierze przedmiot zainteresowania naukowców. Dziś zyskuje ona coraz większą popularność i wkracza na szeroką skalę na rynek. Pomimo tego, że przyzwyczailiśmy się do ciągłej ewolucji technologicznej, sztuczną inteligencję bez wątpienia można uznać za element rewolucyjny. Stale udoskonalana daje nam coraz większe możliwości i czyni technologię nie tylko powszechnie dostępną, ale również nieodzowną.

Oczywistym jest, że na ten moment sztuczna inteligencja nie jest narzędziem doskonałym. Zaczyna ona jednak coraz mocniej wpływać na niemal każdy aspekt naszego życia i wykorzystywana jest w coraz to nowych dziedzinach i obszarach. Mimo, że obecnie wiele aspektów dotyczących AI, w tym kwestii etycznych, bezpieczeństwa informacji czy prywatności danych, wymaga dyskusji oraz adaptacji regulacji prawnych, AI niesie ze sobą ogromny potencjał, którego wykorzystanie w odpowiedni sposób może usprawnić wiele procesów i przynieść wiele korzyści.

Jak zatem sztuczna inteligencja mogłaby wpłynąć na proces udzielania zamówień publicznych? Czy mogłaby przyczynić się do bardziej efektywnego i kontrolowanego wydatkowania środków publicznych? I czy byłaby w stanie wyręczyć nas w przygotowaniu postępowania o udzielenie zamówienia publicznego, dokonania porównania ofert wykonawców, czy chociażby przygotowania wyjaśnień w zakresie rażąco niskiej ceny? A ponadto zrobić to wszystko w krótkim czasie? Wszystko wskazuje na to, że tak. Pytanie zatem nie powinno brzmieć “czy?”, ale raczej “kiedy to nastąpi?”.

Czym jest sztuczna inteligencja?

Zanim jednak przejdziemy do potencjalnych sposobów wykorzystania sztucznej inteligencji w zamówieniach publicznych, zatrzymajmy się na moment na mechanizmie działania sztucznej inteligencji.

Na przestrzeni kilku ostatnich lat powstało wiele definicji pojęcia sztucznej inteligencji, przy czym, jak dotąd, nie udało się wypracować uniwersalnego określenia tego zjawiska. Za pewien międzynarodowy konsensus w zakresie ujęcia definicji sztucznej inteligencji uznać jednak można definicję wypracowaną przez OECD (Organisation for Economic Cooperation and Development) odnosząca się do sztucznej inteligencji w kategoriach modelu systemowego.

Zgodnie z definicją opracowaną przez OECD i wyrażoną w Recommendation of the Council on Artificial Intelligence, sztuczna inteligencja jest systemem opartym na koncepcji maszyny, która dla określonego zestawu celów zdefiniowanych przez człowieka może dokonywać prognoz, zaleceń lub decyzji wpływających na rzeczywiste lub wirtualne środowiska.

Sztuczna inteligencja działa zatem, w dużym uproszczeniu, w sposób, który naśladuje aspekty ludzkiego myślenia. Dotyczy ona zdolności maszyn do wykonywania zadań, które dotychczas wymagały ludzkiego rozumowania oraz zdolności przetwarzania informacji. Dzięki algorytmom uczenia maszynowego sztuczna inteligencja posiada możliwość analizowania ogromnych baz danych, uczenia się z nich oraz podejmowania bezpośrednich decyzji.

Możliwości wykorzystania AI w zamówieniach publicznych

Jaki zatem wpływ AI mogłoby wywrzeć na sam proces udzielania zamówień publicznych? Oto kilka możliwości:

I. Wsparcie w zakresie przygotowania postępowania

Sztuczna inteligencja może pomóc w lepszym zrozumieniu potrzeb zamawiającego oraz przygotowaniu procesu zakupowego.

Nietrudno sobie wyobrazić, by na podstawie danych historycznych oraz dotychczas udzielonych zamówień sztuczna inteligencja mogła wyciągać odpowiednie wnioski i przewidzieć potrzeby zamawiającego w zakresie dalszych zamówień danego rodzaju. Dostęp do danych historycznych, w przypadku zamówień powtarzalnych, może również pomóc zamawiającym w kategoryzacji udzielanych zamówień i przygotowywaniu planów postępowań o udzielenie zamówień.
Sztuczna inteligencja może również stanowić wsparcie dla zamawiających w procesie samego przygotowania postępowania o zamówienie publiczne, chociażby przy dokonaniu analizy potrzeb i wymagań czy ustalaniu szacunkowej wartości zamówienia:

Analiza potrzeb i wymagań

Wydaje się, że dokonanie analizy, której głównym celem jest określenie rzeczywistych potrzeb zamawiającego i dopasowanie ich do dostępnych na rynku rozwiązań, a ponadto zapewnienie efektywnego i racjonalnego wydatkowania środków publicznych może być wspierane przez systemy sztucznej inteligencji. Wykorzystanie AI tym obszarze, w przypadku bardziej zaawansowanych algorytmów, mogłoby sprowadzać się do przeprowadzania analizy ryzyka dotyczącego różnych rozwiązań i rekomendacji określonej strategii działania. Jednocześnie, w przypadku dostępu do odpowiednich źródeł danych, AI mogłaby wspomagać zamawiających w analizie różnych scenariuszy kosztowych, identyfikacji najbardziej opłacalnych i efektywnych rozwiązań oraz wyszukiwaniu rozwiązań przyjaznych dla środowiska.

Szacowanie wartości zamówienia

Sztuczna inteligencja może wesprzeć zamawiającego w analizie danych, między innymi poprzez przeszukanie baz danych odnoszących się do wcześniejszych zamówień o podobnych charakterze celem zidentyfikowania historycznych kosztów i cen. Dzięki temu, zamawiający w prosty sposób będzie miał możliwość ustalenia średniej wartości podobnych zamówień udzielonych w przeszłości. Dodatkowo, w przypadku dostępu do odpowiednich źródeł danych, zaawansowane algorytmy AI mogłyby wspierać zamawiających w analizowaniu aktualnych cen rynkowych, przewidywaniu potencjalnego ryzyka związane ze zmianą cen i regulacji mogących wpłynąć na ostateczną wartość zamówienia, czy aktualizowaniu szacunkowej wartości zamówienia.

II. Automatyczne generowanie dokumentów i sugerowanie określonych rozwiązań

Narzędzia AI mogą wspomagać proces tworzenia dokumentów przetargowych oraz identyfikować ewentualne błędy w zakresie obowiązujących przepisów prawnych. Bazując na dotychczasowych wzorach pism oraz wprowadzonych przez zamawiającego danych wejściowych, AI może tworzyć standardowe dokumenty przetargowe, takie jak specyfikacje warunków zamówienia, formularze ofertowe, wezwania kierowane do wykonawców czy wzory umów o zamówienie publiczne.

Wykorzystanie odpowiednich systemów AI przy tworzeniu powtarzalnych dokumentów związanych z przetargiem może przełoży się na zwiększenie dokładności ich przygotowania, ograniczenie potencjalnych błędów, a także oszczędność czasu i przyspieszenie samej procedury przetargowej.

Ponadto, na podstawie analizy wcześniejszych przetargów, w zależności od rodzaju udzielanego zamówienia odpowiednie systemy AI mogą sugerować określone rozwiązania oraz decyzje związane z doborem konkretnych kryteriów oceny ofert, warunków udziału w postępowaniu, wyboru procedury, czy też zastosowaniu określonych klauzul umownych.

AI może również posłużyć systematyzowaniu i kategoryzowaniu określonego rodzaju danych służących przygotowaniu postępowania. Co więcej, mając dostęp do odpowiednich danych, systemy AI mogą w miarę przeprowadzania kolejnych postępowań „wyciągać wnioski” z poprzednich doświadczeń rekomendując określone rozwiązania i usprawniając proces związany z przygotowaniem dokumentacji.

III. Analiza dokumentów i wykrywanie nieprawidłowości

Kolejnym potencjalnym wykorzystaniem sztucznej inteligencji może być wsparcie zamawiających w procesie analizy ofert oraz dokumentów przetargowych. AI w krótkim czasie może zweryfikować i porównać wiele dokumentów wyszukując potrzebne nam informacje. Odpowiednie algorytmy AI mogą przeszukać dokumenty w poszukiwaniu konkretnych fraz oraz weryfikować, czy spełniają one konkretne wymagania wspomagając zamawiających w analizie umów lub innych dokumentów pod kątem określonych aspektów, zagrożeń lub niedozwolonych klauzul.

Jednocześnie, sztuczna inteligencja może wspomóc zamawiających w analizie i porównaniu ofert wykonawców oraz identyfikowaniu występujących w nich niezgodności lub braków. Algorytmy AI mogłyby zostać wykorzystane m.in. w zakresie porównywania ceny ofertowej z cenami konkurentów oraz cenami rynkowymi wspomagając tym samym zamawiających w identyfikacji ofert zawierających przesłanki rażąco niskiej ceny lub zaniżone składniki cenotwórcze.

Ponadto, po zakończeniu oceny ofert, bazując na dostępie do wprowadzanych do systemu danych, AI mogłaby również w sposób automatyczny przyznawać punktacje poszczególnym ofertom, podsumowywać wyniki i tworzyć rankingi uwzględniające wszystkie kryteria oceny ofert.

Po zakończeniu procedury przetargowej, mogłaby być z kolei wykorzystana chociażby do automatycznego dokonywania archiwizacji dokumentacji przetargowej.

Zaawansowane systemy oparte na AI mogłyby również umożliwić szybkie odnajdywanie informacji w bazach danych i zbiorach dokumentów oraz wspomagać zamawiających w analizie i monitorowaniu rynku. Dla przykładu – oczywiście przy założeniu istnienia odpowiednich rejestrów i wyposażeniu sztucznej inteligencji w stosowne algorytm – AI mogłaby wspierać zamawiających w weryfikacji wykonawców w oparciu o wiarygodne bazy danych dotyczące ich uprawnień czy realizowanych wcześniej zamówień oraz związanych z tym nieprawidłowości.

W dalszej perspektywie, można byłoby również zakładać, że AI mogłoby mieć niemałe znaczenie w monitorowaniu i raportowaniu ogólnego procesu zamówień publicznych przyczyniając się do większej przejrzystości i kontroli wydatkowania środków publicznych. Na dużą skalę, mogłoby ono wpłynąć na monitorowanie procesów zakupowych dokonywanych przez ogół podmiotów publicznych i wykrywać potencjalne nieprawidłowości, a także współpracować z innymi technologiami.

Odległa zmiana?

Na chwilę obecną narzędzia sztucznej inteligencji postrzegane są raczej w kategorii narzędzi wspomagających. Niemniej jednak, mając na uwadze postępujący rozwój technologii, można się spodziewać, że z biegiem czasu AI będzie odgrywać coraz większą rolę zarówno w procesie udzielania zamówień publicznych, jak i całym sektorze publicznym. I choć trudno przewidzieć perspektywę czasową wykorzystania sztucznej inteligencji można zakładać, że jej zdolność do automatyzacji, analizy danych i przewidywania wyników może przynieść znaczne korzyści w obszarze zamówień publicznych i wpłynąć na usprawnienie procedur.

Automatyzacja procesów może przede wszystkim wspomóc zamawiających w wykonywaniu wielu rutynowych zadań, takich jak generowanie wzorcowych dokumentów, weryfikacja ofert czy wyszukiwanie określonych informacji. Jednocześnie, dzięki dostępowi do odpowiednich zasobów i źródeł danych oraz integracji z innymi systemami, AI może mieć w przyszłości znaczący wpływ na ulepszenie całościowego systemu zamówień publicznych i efektywniejsze wydatkowanie środków publicznych.

I choć bez wątpienia możemy założyć, że odpowiednie wykorzystanie AI może przynieść wiele korzyści, skala wykorzystania sztucznej inteligencji w zamówieniach publicznych zależna będzie od wielu czynników, w tym w szczególności postępu technologicznego, odpowiedniej infrastruktury, możliwości finansowych, kosztów finansowych związanych z wprowadzaniem zaawansowanych systemów oraz odpowiednich regulacji prawnych zapewniających przejrzyste, bezpieczne i identyfikowalne wykorzystanie AI.

Autor: Paulina Skórzewska, radca prawny, DSK Kancelaria

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/czy-sztuczna-inteligencja-zrewolucjonizuje-zamowienia-publiczne-88529.html

 2. Certyfikacja: Między ochroną rynku a wolną konkurencją

Roman Czubiński | Data publikacji: 22-11-2023 Ostatnia modyfikacja: 22-11-2023

Interesy zamawiających i zadomowionych na rynku firm są częściowo sprzeczne. Wprowadzanie certyfikacji na polskim rynku inwestycji infrastrukturalnym powinno przebiegać stopniowo i uwzględniać charakter poszczególnych branż. Nie należy przy tym uważać jej za cudowny lek na wszystkie problemy – uznali uczestnicy dyskusji podczas Kongresu Kolejowego.

Doradca ds. Praktyki Infrastruktury i Energetyki w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka (DZP) dr Wojciech Hartung przypomniał, że prawo to jeden z instrumentów reagowania na zmieniające się okoliczności. – Czasy zmieniają się na mniej bezpieczne, konieczne są zatem nowe rozwiązania chroniące infrastrukturę – zwłaszcza tę krytyczną, wrażliwą z definicji – uzasadnił. Choć Polska jako kraj frontowy jest pod tym względem szczególnie narażona, problem jest zauważany w całej Unii Europejskiej. – Prawo unijne już dziś dostrzega problem nierówności między wykonawcami z UE a tymi spoza niej. To na poziomie UE jest wprowadzanych wiele rozwiązań już oddziałujących na nasz rynek, takie jak rozporządzenie o subsydiach zagranicznych, które miałoby zastosowanie właśnie przy infrastrukturze krytycznej – poinformował.

W Polsce nowelizacja Prawa Zamówień Publicznych wprowadziła pojęcie „polityki zakupowej”. – Ograniczanie dostępu do rynku lub jego brak powinno być częścią takiej właśnie polityki lub strategii – zasugerował dr Hartung.

UZP: Już dziś ofert jest za mało

Prezes Urzędu Zamówień Publicznych Hubert Nowak zwrócił uwagę, że dobro rynku jako całości oraz partykularne interesy poszczególnych inwestorów bywają ze sobą sprzeczne. – Z punktu widzenia rynku trzeba chronić go poprzez certyfikację, zamawiający mają jednak inną perspektywę. Ich główną obawą jest, czy oferty w ogóle będą i czy zmieszczą się w budżecie, a także jakość prac i wykonanie ich w terminie. W ostatnich latach oferenci składają średnio 2,25 – 2,5 oferty na postępowanie. W branży budowlanej ten wskaźnik jest tylko nieco wyższy – wynosi ok. 3. Wiele z nich podlega jeszcze odrzuceniu – zaznaczył.

Dylemat, czy wobec tego należy tworzyć nowe bariery, czy raczej otwierać rynek – a jeśli tak, to w jakim zakresie (na zagranicznych pracowników, firmy wykonawcze czy proponowane przez nie rozwiązania) – nie został jeszcze ogólnie rozstrzygnięty. Być może ograniczenia powinny zostać wprowadzone tylko w niektórych branżach. – Ochrona rynku powinna dotyczyć przede wszystkim infrastruktury krytycznej i związanej z bezpieczeństwem, również tym informatycznym – uznał. Szef UZP stwierdził, że nie jest zwolennikiem certyfikacji, jednak jeśli miałaby ona zostać wprowadzona – należałoby zacząć od określenia konkretnego problemu do naprawienia i elementów procesu przetargowego do uregulowania.

Ewolucja zamiast rewolucji

Z prezesem Urzędu zgodził się prawnik z kancelarii DZP. – Jeśli certyfikacja ma mieć sens, powinno się zacząć od ustalenia wymagań dla konkretnych rodzajów inwestycji. Zakładamy, że warunki udziału w postępowaniu nie mogą być za wysokie – ale upieram się, że powinny być adekwatne, czyli gwarantować wybór wykonawcy z kompetencjami. Stawianie zbyt niskich warunków jest niedopuszczalne – podkreślił.

Jak ocenił dr Hartung, certyfikaty nie rozwiążą problemu niedociągnięć na rynku zamówień publicznych. – To, co działa w innych krajach UE, nie musi się sprawdzić w Polsce: PZP w poszczególnych państwach bywa bardzo zróżnicowane. Nie zawsze czerpanie wzorców ma więc sens. Główny problem to określenie centyli. Działajmy metodą małych kroków: zacznijmy od jednej branży i przyglądajmy się efektom – zaproponował prawnik. Jak dodał, niewielka liczba ofert może wynikać nie z ograniczeń na rynku, ale ze zbyt niskich budżetów zamawiających lub z niewłaściwego kształtu umów.

Infra Silesia: Unikajmy skrajności

Prezes Infra Silesia Paweł Wac uznał polski rynek budowlany za najbardziej liberalny w UE. Taki stan ma swoje wady, które wprowadzenie certyfikacji mogłoby rozwiązać. – Inicjatorem dyskusji na ten temat był jeden z największych zamawiających – GDDKiA. Dyrekcja miała wiele problemów z wykonawcami, którzy nie kończyli swoich inwestycji. Zbyt niskie wymagania sprawiły, że na polski rynek wchodziło wiele firm z Azji bez potencjału lokalnego. Zdarzają się wśród nich firmy „teczkowe” – stwierdził Wac.

Certyfikacja nie powinna jednak zachwiać konkurencją ani betonować rynku. – Dobrze, że po pierwszych, radykalnych postulatach twardej certyfikacji z „czarną listą” autorzy projektu z lipca poszli w stronę modelu ewolucyjnego. Projekt przewiduje uproszczenie ubiegania się o zamówienie, ograniczenie biurokracji, zwiększenie przejrzystości oraz obowiązek certyfikacji raz na 3 lata – kontynuował prezes Infra Silesia. Poważniejszą zmianą ma być wprowadzenie kategorii wymogów i poziomów zdolności (choć na razie nie wiadomo, ile ich będzie – określą to rozporządzenia wykonawcze). – Wykonawca w pewnym sensie byłby odciążony od certyfikacji, a zamawiający miałby szansę otrzymać wiele ofert. Czy jednak nowa większość sejmowa będzie chciała to kontynuować? – zastanawiał się Wac.

Cel: pomagać rosnąć krajowym firmom

– Nie łączyłabym certyfikacji z ochroną rynku: mamy za dużo rozbieżnych interesów – stwierdziła adwokat z dziedziny zamówień publicznych i FIDIC Agnieszka Zaborowska. Zwróciła uwagę, że w polskim PZP pozycja zamawiającego pozostaje dominująca. Ustawodawca powinien kształtować przepisy tak, by sprzyjały transferowi technologii. – Choć otrzymujemy bardzo dużo ofert zagranicznych, po podpisaniu umowy podwykonawcami są firmy polskie. Czy zagraniczny know-how zostaje u nas? Czy polscy podwykonawcy mają możliwość czerpania z doświadczeń zagranicznych i stawania się wykonawcami? Z doświadczenia wynika, że, niestety, nie uczymy się – i to nie dlatego, że nie chcemy. Jak chronić naszego wykonawcę tak, by mógł się rozwijać, a jak najwięcej zysku zostawało w Polsce? – zastanawiała się prawniczka.

Również polskich wykonawców za granicą jest wciąż mało, co – zdaniem mec. Zaborowskiej – świadczy o tym, że dotychczasowe ułatwienia są niewystarczające. Z drugiej strony problemem są często nie przepisy, ale mentalność osób tworzących specyfikacje. – Warunki przetargu często bywają nieadekwatne: np. zbyt wysokie OC faworyzuje firmy z dużym kapitałem. Nie ma jednak złotej, generalnej reguły – i nie da się sformułować uniwersalnych wytycznych. Dobrze, że kładzie się nacisk na szkolenie administracji rządowej i samorządowej, by podchodzili do zamówień nieszablonowo – zaznaczyła. Według mec. Zaborowskiej przy wprowadzaniu nowych regulacji trzeba brać pod uwagę zarówno potrzebę pewności i stabilizacji (szczególnie ważną dla małych i średnich przedsiębiorców), jak i konieczność sprawdzenia działania systemu po zmianach przez wiele miesięcy.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/certyfikacja-miedzy-chronieniem-rynku-a-wolna-konkurencja-88613.html

 3. Pomorze Zachodnie czeka na kompleksową strategię transportową

Mikołaj Kobryński | Data publikacji: 20-11-2023 Ostatnia modyfikacja: 20-11-2023

W ostatnich latach w województwie zachodniopomorskim zrealizowano duże projekty infrastrukturalne. Kolejne znajdują się w trakcie realizacji bądź bliska jest perspektywa zainicjowania prac, zarówno w obszarze infrastruktury drogowej i kolejowej, jak i portowej. Wydaje się jednak, że brakuje odpowiedniej koordynacji inwestycji i spójnej strategii transportowej, która uwzględniałaby w pełni potencjał regionu w kontekście całego polskiego systemu transportowego.

Kilkanaście ostatnich lat dla Pomorza Zachodniego przyniosło rewolucyjne zmiany w jakości infrastruktury transportowej, w szczególności w odniesieniu do dróg szybkiego ruchu. Zmierzająca ku końcowi budowa drogi ekspresowej S3, modernizacja linii kolejowej nr 351 łączącej Szczecin z Poznaniem, bliska perspektywa rozpoczęcia budowy drogi ekspresowej S10 na wschód od Stargardu, czy kompleksowa przebudowa stacji kolejowych przy portach morskich w Szczecinie i Świnoujściu – wszystkie te projekty stanowią niewątpliwie powód do satysfakcji.

Dodatkowo do Szczecina doprowadzony został pogłębiony do 12,5 metra tor wodny ze Świnoujścia, do którego z kolei w najbliższych latach ma powstać nowy tor podejściowy, umożliwiający obsługę jednostek głębokowodnych, co ma kluczowe znaczenie dla planowanego terminala kontenerowego. Mogłoby się wydawać, że po latach zaniedbań Pomorze Zachodnie zyskuje należne miejsce na transportowej mapie Polski. Czy aby na pewno?

– Ostatni raz z kompleksową polityką w odniesieniu do przewozów kolejowych i morskich (na Pomorzu Zachodnim – red.) mieliśmy do czynienia na przełomie lat 60. i 70. minionego stulecia. Po 1989 roku tak naprawdę żaden rząd nie sformułował strategii dla transportu kolejowego oraz żeglugi morskiej i śródlądowej – powiedział podczas XIII Kongresu Kolejowego Rafał Zahorski, pełnomocnik marszałka województwa zachodniopomorskiego ds. gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.
You May Like

Zahorski: Polska Zachodnia traktowana jest jak Polska C

Zdaniem przedstawiciela władz samorządowych Pomorza Zachodniego władze centralne nie wykorzystują w sposób właściwy potencjału regionu. – Polska Zachodnia przez decydentów na szczeblu centralnym postrzegana jest jako Polska C – ubolewał. Symbolicznym przejawem niskiego priorytetu dla rozwoju portów morskich w Szczecinie i Świnoujściu w polityce transportowej ma być zdaniem Rafała Zahorskiego nieuwzględnienie ich w ostatniej strategii rozwoju PKP Cargo.

Rafał Zahorski zauważył również, że pomiędzy portami morskimi w Szczecinie i Świnoujściu a Trójmiastem jest swoista dziura. Tymczasem położone w środkowej części polskiego wybrzeża szereg małe porty morskie za sprawą inwestycji mogłyby w stosunkowo krótkim czasie stać się średnimi, jak chociażby port morski w Kołobrzegu, w którym mógłyby powstać terminal promowy, czy też nabrzeża przeznaczone do przeładunku naczep samochodowych, które mogłyby także potencjalnie służyć mobilności wojskowej. Wydaje się, że jest to ciekawa koncepcja, zwłaszcza mając na uwadze perspektywę ukończenia budowy drogi ekspresowej S11, która połączy Kołobrzeg z Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolią przez Szczecinek, Piłę, Poznań i Ostrów Wielkopolski już na przełomie lat 20. i 30.

Koordynacja inwestycji – pole do poprawy

Kluczowym polem do poprawy wydaje się być właściwa koordynacja inwestycji. Choć dużym wysiłkiem organizacyjnym i finansowym udało się po wielu latach zakończyć pogłębienie toru wodnego ze Świnoujścia do Szczecina do 12,5 metra, wraz z oddaniem do użytku zmodernizowanego kanału żeglugowego w maju 2022 roku nie zapewniono możliwości obsługi większych jednostek w szczecińskim porcie morskim. Wprawdzie już w fazie realizacji znajdują się pogłębienie i poszerzenie Kanału Dębickiego, przebudowa dwóch istniejących nabrzeży oraz budowa dwóch nowych, co umożliwi bezpieczną obsługę masowców do 50 tys. ton ładunku. Trudno jednak nie zadać sobie pytania, czy nie było możliwe skoordynowanie inwestycji w czasie, aby pogłębiony do 12,5 metra tor wodny był w pełni wykorzystywany tak szybko, jak to możliwe. Zwłaszcza wobec faktu, że oddanie do użytku pogłębionego toru wodnego odbyło się z wieloletnim opóźnieniem.

Wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk zapowiadał, że wyżej wymienione inwestycje stwarzają perspektywę na podwojenie przeładunków w Szczecinie do poziomu 20 mln ton w perspektywie dekady. Trzeba jednak zadać pytanie, czy możliwy będzie ich sprawny przewóz w głąb kraju. Dobiegająca końca modernizacja linii kolejowej nr 351 do Poznania z perspektywy przewozów towarowych do szczecińskiego portu morskiego nie ma kluczowego znaczenia. Znacznie istotniejsza jest modernizacja linii kolejowej nr 273 do Wrocławia, czyli popularnej Nadodrzanki, stanowiącej połączenie Szczecina z południową częścią kraju…

Nadodrzanka – największe wyzwanie

Jak wskazywał Rafał Zahorski, Nadodrzanka przeszła dużą modernizację ostatni raz w 1985 roku. Trzeba jednak przyznać, że w ostatnich latach na wielu odcinkach zrealizowano prace rewitalizacyjne, dzięki czemu przywrócone zostały parametry eksploatacyjne trasy. Nie była to jednak kompleksowa modernizacja, a na Nadodrzance do dziś można wskazać liczne wąskie gardła, choć jedno z największych, jakim był jednotorowy most zwodzony nad Regalicą, zostanie wkrótce zlikwidowane za sprawą nowego dwutorowego mostu, który przeszedł niedawno obciążenia próbne, o czym informował “Rynek Kolejowy”.

Nie udało się jednak zmodernizować odcinka łączącego Rudną i Wrocław, który znajduje się w złym stanie technicznym. Dodatkowo na moście w Brzegu Dolnym czynny jest tylko jeden tor (z racji bardzo złego stanu technicznego drugiego), co oczywiście wpływa ujemnie na przepustowość. Choć kompleksowa modernizacja Nadodrzanki między Głogowem a Wrocławiem została ujęta w Krajowym Programie Kolejowym, realizacja projektu została przesunięta na kolejną perspektywę budżetową Unii Europejskiej. Prędkość handlowa pociągów towarowych ze Szczecina i Świnoujścia na południe kraju, jak wskazuje Rafał Zahorski, wynosi ok. 21-22 km/h, podczas gdy z Hamburga w głąb Niemiec oscyluje w przedziale 60-80 km/h… Jak wynika z odpowiedzi wiceministra infrastruktury Andrzeja Bittela na interpelację złożoną w tej sprawie przez posła Michała Jarosa, łączny koszt modernizacji trasy na odcinku podg Grabiszyn – Szczecin Podjuchy oszacowano na 10,1 mld zł.

Budujemy Via Balticę i Via Carpatię, a co dalej z Odrzańską Drogą Wodną?

Oprócz modernizacji Nadodrzanki, której perspektywa czasowa realizacji pozostaje nieznana, tym bardziej mglista pozostaje wizja uzyskania przynajmniej IV klasy żeglowności na Odrze. Choć odchodzący rząd w 2016 roku przedstawił bardzo ambitne plany rozwoju żeglugi śródlądowej, uwzględniające również budowę Kanału Śląskiego, łączącego Odrę i Wisłę, a także połączenie Odry z Białorusią i Zalewem Wiślanym, zaś w odniesieniu do Odry dostosowanie do klasy żeglowności Va, sytuacja sektora żeglugi śródlądowej w Polsce przedstawia się podobnie jak 8 lat temu, choć kiedyś prezentowała się zupełnie inaczej. – Kędzierzyn-Koźle był kiedyś drugim największym portem śródlądowym w Europie z przeładunkami na poziomie 4 mln ton – zauważył Rafał Zahorski.

Tymczasem żegluga śródlądowa jest najtańszym środkiem transportu ładunków. Przy tym samym nakładzie energii barka może przewieźć tonę ładunku na odległości 370 kilometrów, podczas gdy pociąg 300 kilometrów, natomiast samochód ciężarowy – tylko 100 kilometrów. – Transport wodny jest tańszy aniżeli transport kolejowy. Tymczasem tylko 9,5% ładunków w Polsce przewozi się drogą morską. To najniższy udział wśród państw członkowskich Unii Europejskiej z dostępem do morza – wskazuje Rafał Zahorski. Przedstawiciel władz samorządowych Pomorza Zachodniego zwrócił uwagę, że polskie wybrzeże cały czas czeka na kluczowe inwestycje kolejowe, ale i drogowe, tymczasem bardzo szybko postępuje budowa dróg ekspresowych w ramach ciągów Via Baltica i Via Carpatia. Nie kwestionując zasadności ich budowy, wspomogą one raczej rozwój gospodarki morskiej na Litwie i Łotwie, a nie w Polsce…

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/pomorze-zachodnie-czeka-na-kompleksowa-strategie-transportowa-88609.html

 4. Świnoujście: Spotkanie u prezydenta miasta w sprawie terminala kontenerowego

Mikołaj Kobryński | Data publikacji: 23-11-2023 Ostatnia modyfikacja: 22-11-2023

Przedstawiciele belgijsko-katarskiego konsorcjum wzięli udział w spotkaniu z Januszem Żmurkiewiczem, prezydentem Świnoujścia, w sprawie budowy głębokowodnego terminala kontenerowego. Spotkanie było poświęcone potrzebom społeczności lokalnej, na rzecz której działania o wartości 5 mln euro zrealizować ma inwestor.

Budowa głębokowodnego terminala kontenerowego w Świnoujściu to jedna z największych planowanych inwestycji w rozwój infrastruktury portowej w Polsce. Obiekt ma powstać w sąsiedztwie terminala LNG, czyli w zewnętrznej części świnoujskiego portu morskiego. W celu zapewnienia możliwości obsługi największych kontenerowców oceanicznych, jakie mogą wpłynąć na Morze Bałtyckie przez cieśniny duńskie, równolegle planowana jest budowa nowego toru podejściowego do Świnoujścia o głębokości technicznej 17 metrów, który umożliwi bezpieczny i płynny ruch jednostek o zanurzeniu na poziomie 15 metrów. Sam terminal kontenerowy będzie zdolny do obsłużenia przeładunków na poziomie 1,5 mln TEU z możliwością zwiększenia przepustowości do 2 mln TEU.

W ramach projektu inwestorem ma być belgijsko-katarskie konsorcjum Deme Concessions i Qterminals, które ma odpowiadać za finansowanie, budowę i eksploatację terminala kontenerowego przez okres 30 lat. Złożona w przetargu oferta konsorcjum zawiera zobowiązanie do podjęcia działań na rzecz społeczności lokalnej w uzgodnieniu z samorządem miejskim o wartości nie mniejszej niż 5 mln euro, co przy obecnych kursach walut odpowiada blisko 22 mln zł. Choć na razie podpisano tylko umowę przedwstępną w sprawie inwestycji, władze Świnoujścia już dziś podejmują rozmowy z inwestorem w sprawie wsparcia lokalnych inicjatyw rozwojowych.

W listopadzie odbyło się spotkanie Janusza Żmurkiewicza, prezydenta miasta, z przedstawicielami Deme Concessions i Qterminals. Jak wskazuje Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście w informacji prasowej, prezydent Żmurkiewicz wyraził pozytywny stosunek do inwestorów, wskazując jednocześnie na potrzebę wybudowania nowego kąpieliska w prawobrzeżnej dzielnicy Warszów wraz z drogami dojazdowymi, a także zapewnienia dostaw wody pitnej z ujęcia “Kodrąbek”. Przedstawiciele konsorcjum przedstawili z kolei informacje na temat profilu działalności obydwu spółek i koncepcji inwestycji, podkreślając atuty związane z jej lokalizacją.

W tym roku dla projektu Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Szczecinie wydała decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach, o czym informowaliśmy na łamach “Rynku Infrastruktury”. Oddanie inwestycji do użytku zaplanowano na 2028 rok. Nie oznacza to, że terminal kontenerowy będzie od razu zdolny do obsługi największych jednostek oceanicznych – dyrektor Urzędu Morskiego w Szczecinie Wojciech Zdanowicz wskazywał, że budowa wschodniego toru podejściowego zostanie zrealizowana do końca roku 2029. Będzie jednak możliwa obsługa jednostek o niższych parametrach, które nadal są popularne, na przykład na krótszych relacjach między portami europejskimi w Europie z wykorzystaniem Kanału Kilońskiego, który umożliwia skrócenie drogi z Morza Bałtyckiego na Morze Północne o dwa dni w porównaniu z trasą przez cieśniny duńskie – kosztem ograniczenia dopuszczalnego zanurzenia do 9,5 metra.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/intermodal-i-logistyka/swinoujscie-spotkanie-u-prezydenta-miasta-w-sprawie-terminala-kontenerowego-88650.html

 

WNP

 1. GDDKiA robi drugie podejście do przebudowy Zakopianki

PAP/awi | Dodano: 22-11-2023 12:57

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ogłosiła drugi przetarg na przygotowanie studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowego (STEŚ) ws. drogi ekspresowej S7 Kraków – Myślenice, tzw. nowej Zakopianki.

– Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ogłosiła drugi przetarg na przygotowanie Zakopianki.
– Pierwsze postępowanie, ogłoszone w maju 2023 r., nie przyniosło rozstrzygnięcia, bo wybrany w nim wykonawca z przyczyn niezależnych od zarządcy dróg zrezygnował z podpisania umowy
– Zadaniem wykonawcy będzie poszukiwanie optymalnego przebiegu drogi ekspresowej pomiędzy autostradą A4 a funkcjonującą już za Myślenicami trasą S7.

Jak przypomniał w środę Kacper Michna z krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), pierwsze postępowanie, ogłoszone w maju 2023 r., nie przyniosło rozstrzygnięcia, bo wybrany w nim wykonawca z przyczyn niezależnych od zarządcy dróg zrezygnował z podpisania umowy. „Z tego też powodu podjęliśmy decyzję o unieważnieniu tamtego postępowania” – wskazał przedstawiciel GDDKiA. Termin składania ofert w drugim przetargu mija 28 grudnia 2023 r.

Studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowe (STEŚ) to dokument projektowy, w którym analizowane są możliwości poprowadzenia drogi na konkretnym terenie, z uwzględnieniem kwestii technicznych, kosztów i oddziaływania nowej trasy na środowisko. Zaproponowane w nim warianty będą prezentowały już precyzyjne przebiegi i lokalizację inwestycji. Wykonawca STEŚ przedstawi możliwości przebiegu drogi w pasie o szerokości od 80 do 150 metrów, w którym zlokalizowane będą nie tylko sama droga ekspresowa, ale cała infrastruktura związana z jej funkcjonowaniem.

Zadaniem wykonawcy będzie poszukiwanie optymalnego przebiegu drogi ekspresowej pomiędzy autostradą A4 a funkcjonującą już za Myślenicami trasą S7
Początek drogi przewidziano między węzłami Kraków Południe a Kraków Bieżanów, jednak projektant będzie mógł zaproponować go też w innym miejscu. Zamawiający dopuszcza poszukiwanie wariantów bardziej na zachód lub na wschód, o ile takie rozwiązanie będzie korzystne i racjonalne.

„Pozostawienie opcji rozpoczęcia trasy w innym miejscu niż odcinek A4 Kraków Południe – Kraków Bieżanów daje też możliwość rozważenia rozwiązań zlokalizowanych poza podstawowym obszarem.” – wskazuje GDDKiA.

Zgodnie z przewidywaniami proces ten potrwa ok. sześć lat od podpisania umowy i zakończy się uzyskaniem decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. W tym czasie – zapowiedziała GDDKiA – będą organizowane spotkania informacyjne dla mieszkańców, którzy będą mogli przedstawić swoje pomysły, sugestie, wątpliwości i uwagi dotyczące nowej drogi.

„Liczymy na konstruktywne rozmowy z zainteresowanymi. Zdajemy sobie sprawę, że jest to inwestycja trudna i budząca duże emocje. Jednakże wszyscy zgadzają się co do tego, że ta inwestycja jest potrzebna” – zaznaczył przedstawiciel GDDKiA.

Przygotowania do wytyczania „nowej Zakopianki” między Krakowem i Myślenicami budzą niepokoje społeczne
W styczniu 2022 r. GDDKiA zaprezentowała wyniki tzw. studium korytarzowego (SK) dla odcinka drogi ekspresowej S7 od Krakowa do Myślenic, zawierające sześć możliwych szerokich korytarzy przebiegu tej trasy. Przedstawione warianty spotkały się z krytyką i protestami samorządów i mieszkańców gmin leżących w planowanych korytarzach nowej drogi.

GDDKiA zaproponowała więc samorządom, aby wspólnie wypracowały i przedstawiły zarządcy dróg kompromisowy tzw. korytarz społeczny, a sama na ten czas zawiesiła działania związane z wytyczaniem przebiegu nowej trasy. Zainteresowane strony nie osiągnęły jednak żadnego kompromisu, więc GDDKiA z powrotem wszczęła działania zmierzające do przygotowania przedsięwzięcia.

https://www.wnp.pl/budownictwo/gddkia-robi-drugie-podejscie-do-przebudowy-zakopianki,777224.html

 2. Jeden problem nadal blokuje deweloperów

PAP/rs | Dodano: 22-11-2023 19:31

W październiku rozpoczęto budowę 12 279 nowych mieszkań. Eksperci z Polskiego Związku Firm Deweloperskich wskazują, że, sytuacja na rynku się poprawia, jednak wciąż daleko jej do optymizmu. Jako główną przyczynę, wskazują niewystarczającą podaż gruntów.

Największy problem deweloperów – niska podaż gruntów
12 279 – budowę tylu nowych mieszkań rozpoczęli deweloperzy w październiku bieżącego roku, to o 0,6 proc. więcej niż we wrześniu – poinformowano w raporcie GUS. W ujęciu rocznym wciąż notowane są jednak spadki – zwrócono uwagę w komentarzu Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD).

Jak wskazała organizacja, wpływ na obecną sytuację ma, niepewność rynku, zmieniające się przepisy, długi czas oczekiwania na wydawanie decyzji administracyjnych oraz – jak zaznaczono w komentarzu – największy problem deweloperów – niewystarczająca podaż gruntów. Bez wprowadzenia mechanizmów zwiększających podaż, przepaść między popytem a podażą na rynku mieszkaniowym będzie się pogłębiać – zaznaczono.

„Nowe inwestycje to swoisty barometr nastrojów rynkowych. Dane za 10 miesięcy tego roku pokazują, że firmy budujące mieszkania decydują się wychodzić na rynek z nowymi inwestycjami. Tym niemniej mimo poprawy koniunktury dużo jest do nadrobienia” – komentuje Patryk Kozierkiewicz, ekspert z PZFD.

Potrzebne uwolnienie gruntów spółek Skarbu Państwa
Deweloperzy w okresie styczeń-październik br. rozpoczęli budowę o 8,4 proc. mieszkań mniej niż w analogicznym okresie rok wcześniej, który określany był jako fatalny dla rynku – zwrócili uwagę eksperci PZFD. Porównując analizowany okres do danych za styczeń-październik 2021 r., spadek liczby rozpoczętych inwestycji mieszkaniowych sięga natomiast aż 34,3 proc.

W trzech kwartałach 2023 roku w samym tylko województwie wielkopolskim deweloperzy rozpoczęli o 31,7 proc. mniej budów mieszkań niż w okresie styczeń-wrzesień ub.r. Równie drastyczne spadki odnotowano w pomorskim – 27,8 proc. mniej rozpoczętych inwestycji mieszkaniowych i łódzkim, gdzie liczba rozpoczętych budów spadła o 23,4 proc.

Patryk Kozierkiewicz, wskazał, że PZFD od wielu miesięcy z niepokojem obserwuje sytuacje na rynku nieruchomości, która obecnie w połączeniu z niską podażą, stwarza nieproporcjonalnie silny popyt napędzany programem Bezpieczny Kredyt i obniżką stóp procentowych. Jak dodał wymienione czynniki uwidaczniają główny problem rynku, czyli niewystarczającą liczbę terenów przeznaczonych pod budownictwo.

Jak zaznacza Kozierkiewicz „jeśli na szczeblu rządowym nie zapadną decyzje mające wpływ na zwiększenie dostępności mieszkań poprzez m.in. uwolnienie gruntów spółek Skarbu Państwa, „naprawę” specustawy mieszkaniowej, czy przyspieszenie procedur administracyjnych, nie widzimy możliwości zahamowania pogłębiających się problemów z dostępnością mieszkań w kraju – wskazał.

https://www.wnp.pl/budownictwo/jeden-problem-nadal-blokuje-deweloperow,777457.html

 

Portal ZP

Ochrona sygnalistów a zamówienia publiczne

Michał Kowalski | Stan prawny na dzień: 22.11.2023

Wiele wskazuje na to, że w najbliższych miesiącach doczekamy się wejścia w życie nowych przepisów o sygnalistach. Oznacza to konieczność wdrożenia nowych rozwiązań takich jak procedura zgłaszania naruszeń. Do tego należy ustalić, kto w organizacji zajmie się przyjmowaniem zgłoszeń i ich rozpatrywaniem. Co ciekawe, ochrona sygnalistów będzie dotyczyła także zamówień publicznych.

Ochrona sygnalistów – kiedy wejdzie w życie
Obowiązek ochrony sygnalistów został przewidziany w unijnej dyrektywie, która miała być wdrożona w Polsce jeszcze w 2021 r. Tak się jednak nie stało. Ostatnio jednak ukazał się kolejny, być może ostateczny projekt ustawy wdrażającej. Co ważne, na wdrożenie nowych rozwiązań w zakresie ochrony sygnalistów nie pozostaje zbyt wiele czasu. Ustawa ma wprawdzie wejść w terminie 2 miesięcy od dnia ogłoszenia. Przy czym procedurę zgłaszania naruszeń w szkole trzeba będzie przyjąć już w ciągu 14 dni od dnia ogłoszenia ustawy w Dzienniku Ustaw.

W związku ze zbliżającym się terminem przyjęcia nowej ustawy na rynku pojawia się coraz więcej narzędzi w tym aplikacji, które mają wspierać ochronę sygnalistów w organizacji. Tu jednak warto zachować ostrożność – wszak póki co przepisy dotyczące ochrony sygnalistów nie weszły w życie w Polsce.

Na czym polega ochrona sygnalistów
Sygnalistą będzie osoba, która zgłosiła naruszenie prawa w danej organizacji. Zgłoszenie naruszenia będzie obejmowało następujące dziedziny:

– zamówień publicznych;
– usług, produktów i rynków finansowych;
– przeciwdziałania praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu;
– bezpieczeństwa produktów i ich zgodności z wymogami;
– bezpieczeństwa transportu;
– ochrony środowiska;
– ochrony radiologicznej i bezpieczeństwa jądrowego;
– bezpieczeństwa żywności i pasz;
– zdrowia i dobrostanu zwierząt;
– zdrowia publicznego;
– ochrony konsumentów;
– ochrony prywatności i danych osobowych;
– bezpieczeństwa sieci i systemów teleinformatycznych;
– interesów finansowych skarbu państwa, jednostki samorządu terytorialnego oraz UE;
– rynku wewnętrznego UE, w tym publiczno-prawnych zasad konkurencji i pomocy państwa oraz opodatkowania osób prawnych.

Sygnalistą stanie się osoba (pracownik, współpracownik, ale też np. praktykant czy stażysta), która miała uzasadnione podstawy sądzić, iż informacja będąca przedmiotem zgłoszenia:

– dotyczy interesu publicznego,
– jest prawdziwa w momencie dokonywania zgłoszenia lub ujawnienia,
– stanowi informację o naruszeniu prawa.

Tylko taka osoba będzie chroniona przed działaniami odwetowymi w organizacji np. rozwiązaniem stosunku pracy, pogorszeniem warunków zatrudnienia czy mobbingiem i dyskryminacją. W razie podjęcia takich działań dana organizacja narazi się na pozew o odszkodowanie.

Wobec osoby, która zgłosi naruszenie prawa zamówień publicznych w organizacji (zarówno ustawy, jak i przepisów wewnętrznych, nie będzie można podejmować działań odwetowych. Osoba ta co do zasady zyska status sygnalisty.

Kto musi wdrożyć ochronę sygnalistów
Rozwiązania dotyczące ochrony sygnalistów będą musiały wdrożyć podmioty publiczne i niepubliczne zatrudniające co najmniej 50 osób. Wyjątkowo ochrona sygnalistów nie będzie dotyczyła jednostek prowadzonych przez gminy liczące mniej niż 10 tys. mieszkańców. W takich jednostkach wdrożenie ochrony sygnalistów nie będzie obowiązkowe.

Wewnętrzna procedura zgłaszania naruszeń
Poza ochroną sygnalisty przed działaniami odwetowymi organizacja będzie musiała zorganizować proces przyjmowania zgłoszeń naruszeń prawa i ich obsługi. W tym celu musi ona przyjąć wewnętrzną procedurę zgłaszania naruszeń. Procedura ta będzie musiała określać co najmniej:

– wewnętrzną jednostkę organizacyjną lub osobę w ramach struktury organizacyjnej lub podmiot zewnętrzny, upoważnione do przyjmowania zgłoszeń,
– sposoby przekazywania zgłoszeń przez zgłaszającego wraz z jego adresem korespondencyjnym lub adresem poczty elektronicznej (ustne oraz papierowe lub elektroniczne),
– wewnętrzną jednostkę organizacyjną lub osobę w ramach struktury organizacyjnej, upoważnioną do podejmowania działań następczych (w tym weryfikacji zgłoszenia i dalszej komunikacji ze zgłaszającym, w tym występowania o dodatkowe informacje i przekazywania zgłaszającemu informacji zwrotnej),
– obowiązek potwierdzenia zgłaszającemu przyjęcia zgłoszenia (w terminie do 7 dni od jego przyjęcia),
– obowiązek podjęcia działań następczych,
– maksymalny termin na przekazanie zgłaszającemu informacji zwrotnej o działaniach następczych (w terminie do 3 miesięcy od potwierdzenia przyjęcia, a w razie niepotwierdzenia – licząc od upływu 7 dni od dnia dokonania zgłoszenia)
– zrozumiałe i łatwo dostępne informacje na temat dokonywania zgłoszeń zewnętrznych do organów publicznych oraz, w stosownych przypadkach, do instytucji, organów lub jednostek organizacyjnych UE.

Źródło:
– projekt ustawy o ochronie osób zgłaszających naruszenia prawa (z 12 lipca 2023 r.)

https://www.portalzp.pl/nowosci/ochrona-sygnalistow-a-zamowienia-publiczne-32874.html

 

Rynek Lotniczy

Warszawa-Modlin: Jakie plany rozbudowy? Co zamiast CPK?

Łukasz Malinowski | Data publikacji: 21-11-2023

– To była megalomania, epatowanie pięknymi makietkami, wizjami, że będzie 100 mln pasażerów – mówi Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego o budowie CPK. Alternatywą może być rozbudowa lotniska Warszawa-Modlin i stworzenie duoportu. Co wiemy o planach rozwojowych Modlina? Jak na jego przyszłość patrzą władze Mazowsza?

Plany budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego od samego początku spotykają się z krytyką władz Mazowsza, które wspierają rozbudowę portu Warszawa-Modlin oraz koncepcję tzw. duoportu, czyli funkcjonowania lotnisk w Modlinie i Warszawie, przy czym to pierwsze ma być wyspecjalizowane w obsłudze linii niskokosztowych i czarterów. Sprawdziliśmy, jakie są obecnie plany województwa i stan przygotowania do realizacji inwestycji.

Struzik: Jestem bardzo krytyczny. Niezbędny audyt CPK

Władze Mazowsza podkreślają, że jeśli chodzi o CPK to nigdy nie zrobiono prostej analizy pokazującej, jakie będą nakłady inwestycyjne i jaki będzie ich efekt. – To była megalomania, epatowanie pięknymi makietkami, wizjami, że będzie 100 mln pasażerów – mówi Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego.

– Jestem bardzo krytyczny, wobec tego, jak ten projekt dotąd realizowano. Trzeba będzie zrobić autentyczny, obiektywny audyt, nierobiony na zamówienie polityczne, mający spełnić życzenia zamawiającego. Nie przez firmy, które zarabiając na tym kokosy, zrobią audyt pod takie życzenia i pod polityczne zamówienie. To powinien być audyt odpowiadający na obecną sytuację na rynku lotniczym. Dziś ludzie coraz bardziej lubią latać bezpośrednio do miejsca docelowego, bez przesiadek w hubach, a to stawia budowanie go pod znakiem zapytania – podkreśla Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego.

– Poza tym czy w związku z budową CPK mamy zamknąć wszystkie regionalne porty, bo im takie lotnisko może bardzo zaszkodzić, odebrać bardzo wielu pasażerów? Ludzie mają latać z Poznania, Krakowa, Katowic czy z Lublina do CPK, żeby tam się przesiąść? To byłoby bez sensu – dodaje.

Marszałek podkreśla także, że jest przeciwny zamykaniu Lotniska im. F. Chopina w związku z budową CPK. – Jestem też przeciwny zamykaniu lotniska Okęcie, co planowano w związku z budową CPK. Inwestując w Okęcie i w rozbudowę lotniska w Modlinie za wielokrotnie mniejsze pieniądze niż to, co planowano wydać na Centralny Port Komunikacyjny, mielibyśmy dwa lotniska, które mogłyby obsługiwać razem 60 mln pasażerów rocznie. Efekt byłby więc zbliżony, a koszty nieporównywalnie niższe. Poza tym rozbudowa Modlina byłaby dużo łatwiejsza niż budowa CPK – nie ma tam konfliktów z lokalną społecznością i nie ma problemów własnościowych, bo ziemia jest własnością państwa – zaznacza Struzik.

Jakie są w takim razie plany Mazowsza w zakresie wykorzystana duoportu?

Mazowsze: Duoport to same zalety

Zdaniem Mazowsza duoport ma swoje niezaprzeczalne zalety. Pierwszą z nich jest utrzymanie działającego lotniska Chopina, które jest bardzo dobrze położone z punktu widzenia wygody pasażerów i mieszkańców nie tylko Warszawy, ale i całego regionu. Na drugim miejscu wymieniana jest możliwość funkcjonowania i rozwoju Modlina jako lotniska wyspecjalizowanego w obsłudze linii niskokosztowych i czarterów. – Wszystko wskazuje na to, że Modlin może obsługiwać ten segment rynku lotniczego przez kolejne dziesięciolecia – informuje Marta Milewska, rzeczniczka prasowa Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego.

– Nie jest wykluczone, że dokładne analizy wskażą perspektywę wyczerpywania się możliwości rozwoju lotniska Chopina i celowość budowy nowego lotniska dla aglomeracji warszawskiej w perspektywie np. kilkunastu lat – wtedy być może odpowiednio zmodyfikowany projekt lotniska CPK okaże się właściwy dla przejęcia roli lotniska Chopina. Projekt ten powinien jednak uwzględniać możliwości dalszego współdziałania z Modlinem w celu zapewnienia harmonijnego rozwoju rynku lotniczego w centralnej Polsce – dodaje Milewska.

Jak informuje Mazowsze, w odniesieniu do stworzenia komplementarnego układu funkcjonowania Portu Lotniczego Warszawa-Modlin w układzie duoportu z Lotniskiem Chopina, konieczne są do poniesienia minimalne nakłady inwestycyjne obejmujące: rozbudowę infrastruktury istniejącego terminala po stronie odlotów (od 4 do 6 gate-ów), których koszt obecnie szacuje się na ok. 65 mln zł, oraz rozbudowę stanowisk postojowych o kolejne trzy za cenę 25,5 mln zł. Konieczne będzie także poniesienie wydatków związanych z bieżącymi naprawami remontowymi Pola Ruchu Naziemnego w latach 2023-2029 w kwocie 38,61 mln zł.

– Port Lotniczy Warszawa/Modlin według swoich prognoz obsłuży w 2027 roku 5,18 mln pasażerów. Jeśli zostaną zrealizowane opisane wyżej minimalne inwestycje, to liczba pasażerów obsłużonych w modlińskim lotnisku urośnie o ok. milion rocznie do poziomu 6,1 mln w 2027 r. – zaznacza rzeczniczka.

Musimy jednak pamiętać o tym, że obecnie z lotniska w Modlinie korzystają w zasadzie tylko przewoźnicy z Grupy Ryanair. Jeszcze we wrześniu tego roku PPL podkreślał, że przewoźnik ten powinien płacić stawkę rynkową. W październiku zatwierdzony został zaś nowy cennik, który podnosi opłaty powyżej dotychczasowych 5 zł od pasażera. Stawki pozostają jednak niskie.

Modlin: Plany inwestycyjne do 2045 r.

Jak przyznaje Mazowsze w pierwotnych założeniach rozbudowy przy dwóch drogach startowych, zakładano przepustowość lotniska na poziomie 40-50 mln pasażerów rocznie, a więc zbliżoną do pierwszego etapu planowanego teraz CPK. Obecnie plany są jednak zdecydowanie skromniejsze.

Plan Generalny Portu Lotniczego Warszawa-Modlin na lata 2022-2045 zakłada rozwój ruchu lotniczego do 9 mln pasażerów rocznie. W planie założono również wykonanie w pierwszej fazie remontów, modernizacji czy rozbudowy infrastruktury lotniskowej, a w szczególności rozbudowę terminala lub budowę terminala tymczasowego, remontów/modernizacji dróg kołowania, drogi startowej i płyt postojowych.

Jak informuje urząd w kolejnych fazach, Plan przewiduje budowę nowej, równoległej do istniejącej, drogi startowej o długości 3300 m i nowych płyt postojowych w latach 2027-2035, a także drugiego terminala w latach 2036-2045. Po wybudowaniu nowej drogi startowej, zlokalizowanej w bezpośrednim sąsiedztwie istniejącej, obecnie wykorzystywana zostanie zamieniona na dodatkową drogę kołowania.

Poza wymienionymi wcześniej inwestycjami nie znamy jednak szacowanych wartości tych inwestycji.

W ostatnich latach lotnisko Warszawa-Modlin nie prowadziło większych inwestycji ze względu na konflikt pomiędzy właścicielami. Mazowsze opowiadało się za dalszą rozbudową portu, zaś PPL, którego właścicielem jest obecnie CPK, domagał się podniesienia opłat lotniskowych dla irlandzkiego przewoźnika i odmawiał zwiększenia zaangażowania finansowego, zaś o Ryanair mówił, że ten pasożytuje na podwarszawskim porcie.

Jaka liczba operacji?

W założeniach do decyzji środowiskowej z 2009 roku wskazano 66 operacji lotniczych, jako przepustowość lotniska w Modlinie. Liczba operacji przekłada się na ponadnormatywne oddziaływanie hałasem, które dla Lotniska Warszawa/Modlin nie wykracza jednak poza granice wyznaczonego obszaru Ograniczonego Użytkowania (OOU).

Zdaniem władz Mazowsza, w wypadku znaczącego wzrostu liczby operacji i rozbudowy infrastruktury, możliwe będzie uzyskanie nowej decyzji środowiskowej lub/i powiększenie OOU decyzją Sejmiku Województwa Mazowieckiego.

Modlin. Plany rozbudowy z 2016 r. za 8,5 mld zł

Poprzednie „duże” plany rozbudowy Lotniska Warszawa-Modlin zostały oficjalnie przekazane przez władze Mazowsza do ówczesnego Ministerstwa Rozwoju i Budownictwa w roku 2016. Zakładano wówczas podzielenie rozwoju lotniska na trzy etapy.

W pierwszym zakładano rozbudowę terminala (dobudowa 4 modułów po każdej stronie) oraz płyty postojowej o 24 stanowiska, a także wydłużenie drogi startowej do 2800 m. Planowano wznieść nową wieżę kontroli lotów, a także zakładano budowę bazy technicznej (hangary na 2-3 samoloty). Te inwestycje miałyby umożliwić uzyskanie przepustowości 6 mln pasażerów rocznie.

W drugim etapie planowano wydłużenie drogi startowej do 3200 m, budowę drugiego terminala – zintegrowanego z istniejącym oraz dodatkowych dróg kołowania i miejsc do odladzania. Powstać miałaby także nowa płyta postojowa i terminala cargo po północnej stronie drogi startowej oraz nowe budynki serwisowe. Zrealizowane inwestycje pozwoliłyby zwiększyć przepustowość do 20 mln pasażerów rocznie.

W trzecim etapie zakładano dalsze wykupy nieruchomości, tj. ok. 500 ha oraz budowę drugiej równoległej drogi startowej i nowoczesnego terminala z airport city. Lotnisko Warszawa-Modlin miałoby w efekcie tej inwestycji osiągnąć przepustowość na poziomie 40-50 mln pasażerów rocznie, a więc zbliżoną do tej w pierwszym etapie planowanego obecnie CPK.

Z informacji przekazanych nam przez Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego wynika, że zakładano wówczas koszty na poziomie 1,1 mld zł za modernizację lotniska oraz 2,9 mld zł na wybudowanie nowej jego części po stronie północnej. Razem szacowany koszt wyniósł 4 mld zł, przy docelowej przepustowości lotniska ok. 40-50 mln pasażerów rocznie. Dodatkowo, koszty wybudowania infrastruktury komunikacyjnej spółka oszacowała wówczas na ok. 4,5 mld zł.

Oczywiście, przez ostatnie lata wiele się zmieniło i wartości te nie mają obecnie odzwierciedlenia w rzeczywistości, bowiem od czasu pandemii ceny materiałów, robocizny oraz usług znacząco wzrosły.

Co dalej z CPK?

Od zakończenia wyborów przyszłość CPK budzi ożywione dyskusje. Maciej Lasek, poseł na Sejm z ramienia Koalicji Obywatelskiej, jest przekonany, że nowe centralne lotnisko nigdy nie powstanie. – Nic nie wskazuje na kontynuowanie prac części lotniczej. Odblokowany zostanie rozwój Modlina i odkurzone zostaną plany rozbudowy Okęcia – uważa z kolei Adrian Furgalski, prezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Posłowie KO Michał Szczerba i Dariusz Joński apelują z kolei o audyt w sprawie budowy CPK. Poznaliśmy również stanowisko Radosława Kantaka, członka zarządu CPK ds. inwestycji kolejowych oraz Sebastiana Mikosza, byłego prezesa PLL LOT i Kenya Airways, Grzegorza Polanieckiego, dyrektora generalnego Enter Air, Michała Kaczmarzyka, prezesa linii Buzz zależnej od Ryanaira, a także Anny Midery, prezeski portu lotniczego Łódź oraz posłanki partii Razem Pauliny Matysiak i nawet Donalda Tuska. Dariusz Kuś, były prezes wrocławskiego lotniska, uważa zaś, że CPK nie powstanie, ale w przyszłości warto będzie rozważyć przeniesienie stołecznego portu do innej lokalizacji.

https://www.rynek-lotniczy.pl/wiadomosci/warszawamodlin-jakie-plany-rozbudowy-co-zamiast-cpk-19264.html

Podatki | Prasówka | 15-22.11.2023

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Internetowy twórca może nie zapłacić podatku

Agnieszka Pokojska | 16 listopada 2023, 07:32

Jeżeli osoby oglądające film w internecie dokonują dobrowolnych wpłat na rzecz tego, kto te filmy zamieszcza, to nie zapłaci on podatku, gdy łączna kwota uzyskana od jednej osoby (spoza rodziny) w ciągu pięciu lat nie przekroczy 5733 zł – potwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Spytał o to mężczyzna, który postanowił umieszczać na swoim kanale w internecie wykłady (filmy) o określonej tematyce. Wyjaśnił, że dostęp do nich będzie bezpłatny. Widzowie będą mogli natomiast dokonywać dobrowolnych wpłat. Dodał, że będzie to dla niego źródło utrzymania.

Chciał się upewnić co do podatkowych skutków tych wpłat.

Dyrektor KIS zwrócił uwagę na to, że w świetle wniosku o interpretację wpłaty będą dobrowolne i niezobowiązujące. To oznacza, że będą darowizną, bo zgodnie z art. 888 par. 1 kodeksu cywilnego „przez umowę darowizny darczyńca zobowiązuje się do bezpłatnego świadczenia na rzecz obdarowanego kosztem swojego majątku”. Darczyńcą w tym przypadku będzie każdy internauta (osoba) wpłacający środki pieniężne.

Dyrektor KIS wyjaśnił, że wpłaty te będą podlegały opodatkowaniu podatkiem od spadków i darowizn w zależności od przyporządkowania darczyńcy (internauty) do odpowiedniej grupy podatkowej oraz od wysokości darowanej kwoty.

Obdarowany będzie więc musiał zapłacić podatek i złożyć zeznanie SD-3 w każdej sytuacji, w której kwota otrzymana od jednego darczyńcy sumarycznie w ciągu pięciu lat poprzedzających rok, w którym nastąpiło ostatnie otrzymanie darowizny, przekroczy:

– 36 120 zł – jeżeli nabywcą jest osoba zaliczona do I grupy podatkowej,
– 27 090 zł – jeżeli nabywcą jest osoba zaliczona do II grupy podatkowej,
– 5733 zł – jeżeli nabywcą jest osoba zaliczona do III grupy podatkowej.©℗

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 8 listopada 2023 r., sygn. 0111-KDIB2-2.4015.114.2023.3.MM

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9351587,internetowy-tworca-moze-nie-zaplacic-podatku.html

 2. Nie trzeba prowadzić na bieżąco ewidencji na potrzeby ulgi IP Box

Robert P. Stępień | 15 listopada 2023, 08:24

Chcąc płacić 5-proc. podatek od dochodów z kwalifikowanych praw własności intelektualnej, należy mieć stosowną ewidencję, ale nie ma żadnych ograniczeń co do formy i czasu jej sporządzenia – orzekł NSA w trzech wyrokach.

Spory w tej kwestii dotyczą art. 30ca i 30cb ustawy o PIT. Ogniskują się one zazwyczaj wokół dwóch zagadnień. Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej twierdzi, że:

– prowadzona przez podatnika ewidencja nie zawiera jednego z elementów wymaganych przez art. 30cb ustawy o PIT (np. brakuje w niej informacji pozwalających na ustalenie kosztów uzyskania przychodu z autorskiego programu komputerowego) albo
– taka ewidencja powinna być prowadzona na bieżąco i bez jakiejkolwiek przerwy w ciągu roku podatkowego.

Bez wymogów ekstra
Jeśli idzie o pierwsze zagadnienie, to sądy z reguły przeprowadzają szczegółową analizę stanu faktycznego i jeżeli z wniosku o interpretację wynika, że podatnik prowadzi taką specjalną ewidencję, to bez wdawania się w szczegóły przyznają mu prawo do ulgi IP Box. Tak było np. w sprawie rozstrzygniętej 9 marca 2021 r. przez WSA w Poznaniu (sygn. akt I SA/Po 665/20). Wyrok ten utrzymał w mocy 9 listopada 2023 r. sąd kasacyjny (II FSK 674/21).

Do drugiego zagadnienia, czyli ciągłości prowadzenia ewidencji, sądy podchodzą bardzo liberalnie. Stwierdzają, że skoro przepisy ustawy o PIT nie stawiają tu żadnych warunków, to ewidencja nie musi być prowadzona na bieżąco, można ją przygotować na koniec roku podatkowego, tak aby móc rozliczyć się prawidłowo z fiskusem.

Co więcej, jeśli odstęp czasu w prowadzeniu ewidencji dla celów ulgi IP Box jest krótki, kilkunastodniowy, to w ogóle nie można mówić o przerwie – orzekł 21 grudnia 2021 r. WSA w Poznaniu (I SA/Po 695/21), a wyrok ten również utrzymał w mocy NSA (II FSK 328/22).

Co z korektami
Trzecie z zapadłych tego samego dnia rozstrzygnięć NSA (II FSK 229/22) dotyczyło bardziej skomplikowanego stanu faktycznego.

Po pierwsze, chodziło o spółkę komandytową, która w 2021 r. stała się podatnikiem CIT, ale problem dotyczył 2019 r., gdy podatek dochodowy płacili wyłącznie wspólnicy. Nie prowadzili oni w 2019 r. specjalnej ewidencji na potrzeby ulgi IP Box, ale pod koniec 2020 r. postanowili złożyć korektę zeznania PIT za 2019 r., tak aby móc skorzystać z tej preferencji.

Skoro przepisy nie stawiają żadnych warunków dotyczących sporządzania ewidencji, to według sądów można ją przygotować na koniec roku

Dyrektor KIS stwierdził, że to niemożliwe, bo w 2019 r. nie zostały spełnione warunki, o których mowa w art. 30cb ust. 1 ustawy o PIT.

Interpretację tę uchylił 13 lipca 2021 r. WSA we Wrocławiu (I SA/Wr 18/21). Stwierdził, że ust. 1 i 2 art. 30cb ustawy o PIT nie określają terminu sporządzenia ewidencji. Warunkiem uznania ewidencji za prawidłową nie jest więc prowadzenie jej „na bieżąco”, od początku okresu, za który podatnik chce skorzystać z ulgi, ani sukcesywne dokonywanie w niej zapisów – orzekł sąd.

Z tym z kolei nie zgodził się dyrektor KIS i wniósł skargę kasacyjną.

Nie ten przepis
NSA ją oddalił, ale dlatego, że dostrzegł błąd w skardze kasacyjnej. Zwrócił uwagę na to, że organ podniósł zarzut naruszenia art. 30cb ust. 2 ustawy o PIT. Przepis ten dotyczy obowiązków podatników prowadzących podatkową księgę przychodów i rozchodów. Tymczasem spółka komandytowa – jak podkreślił sąd – prowadziła pełną księgowość.

NSA dodał, że w tej sytuacji zasadny mógłby być ewentualnie zarzut naruszenia art. 30cb ust. 1 ustawy o PIT, ale skoro taki zarzut nie został zgłoszony, to skargę kasacyjną należało oddalić. ©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyroki NSA z 9 listopada 2023 r., sygn. akt II FSK 674/21, II FSK 328/22, II FSK 229/22

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9349731,nie-trzeba-prowadzic-na-biezaco-ewidencji-na-potrzeby-ulgi-ip-box.html

 3. Sędziowie badają, czy fiskus nie wstrzymuje przedawnienia na siłę

Patrycja Mikuła, Mariusz Szulc | 15 listopada 2023, 07:00

Przez ostatnie dwa i pół roku sądy administracyjne setki razy oceniały, czy fiskus nie wszczął postępowania karnego skarbowego wyłącznie po to, aby dać sobie więcej czasu na zakończenie postępowania podatkowego.

W jednej z takich spraw fiskus przez osiem lat dwukrotnie wszczynał postępowanie w sprawie o przestępstwo lub wykroczenie skarbowe i dwukrotnie je zawieszał. Pierwszy raz uczynił to już po miesiącu od wszczęcia, zawieszając je na prawie cztery lata – od 13 maja 2015 r. do 8 kwietnia 2019 r. Potem ponownie je zawiesił – od 29 listopada 2019 r. do 21 marca 2022 r.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Kielcach nie miał wątpliwości, że działając w ten sposób, skarbówka nadużyła swoich uprawnień. Jeśli przez tak długi czas była bierna, to z pewnością nie realizowała celu postępowania karnego skarbowego i wszczęła je wyłącznie instrumentalnie – orzekł WSA w wyroku z 28 września br. (sygn. akt I SA/Ke 17/23).

Orzeczenie to jest nieprawomocne, ale zarówno ono, jak i wiele innych, jest konsekwencją głośnej uchwały Naczelnego Sądu Administracyjnego z 24 maja 2021 r. (I FPS 1/21). W uchwale tej NSA stwierdził, że sędziowie mają prawo badać przesłanki wszczęcia postępowania karnego skarbowego, w tym również to, czy celem organów podatkowych nie było jedynie zawieszenie biegu terminu przedawnienia podatkowego.

NSA otworzył furtkę
Problem dotyczy art. 70 par. 6 pkt 1 ordynacji podatkowej. Przepis ten stanowi, że bieg terminu przedawnienia zobowiązania podatkowego nie rozpoczyna się, a rozpoczęty ulega zawieszeniu, z dniem „wszczęcia postępowania w sprawie o przestępstwo skarbowe lub wykroczenie skarbowe, o którym podatnik został zawiadomiony, jeżeli podejrzenie popełnienia przestępstwa lub wykroczenia wiąże się z niewykonaniem tego zobowiązania”.

We wspomnianej uchwale z 24 maja 2021 r. NSA dał zielone światło innym składom orzekającym, aby oceniały, czy skarbówka nie wykorzystuje tego przepisu wyłącznie po to, aby nie dopuścić do przedawnienia podatkowego.

Na trzy sposoby
Rozstrzygnięcia, które zapadły od tej pory, można podzielić na trzy grupy. Pierwsza to wyroki uchylające decyzje fiskusa, ale bez oceny, czy faktycznie doszło do nadużycia. Sądy oczekują, że przy ponownym rozpatrzeniu sprawy skarbówka sama udowodni, że tak nie było.

Druga grupa to wyroki, w których sądy stwierdzają oczywiste wykorzystanie przepisu wyłącznie w celu niedopuszczenia do przedawnienia podatkowego.

W trzeciej grupie wyroków sądy nie dopatrują się takiego nadużycia. Stwierdzają, że fiskus miał pełne prawo wszcząć postępowanie karne skarbowe tuż przed przedawnieniem, bo wcześniej aktywnie gromadził dowody i na tej podstawie powziął podejrzenie popełnienia przestępstwa lub wykroczenia.

Są nadużycia
Przykładem drugiej grupy orzeczeń jest wspomniany już wyrok WSA w Kielcach, ale takich wyroków zapada znacznie więcej. Za każdym razem sędziowie podkreślają, że „celem postępowania karnego skarbowego winno być wykrycie i ściganie przestępstw skarbowych, pozostających w związku z niewykonaniem danego zobowiązania podatkowego, a nie tylko wydłużenie czasu na określenie wysokości tego zobowiązania”.

27 września br. WSA w Białymstoku uznał, że nadużyciem ze strony skarbówki było wszczęcie postępowania karnego skarbowego na miesiąc przed upływem terminu przedawnienia podatkowego, bez przeprowadzenia następnie jakichkolwiek czynności, które miałyby na celu ustalenie okoliczności popełnienia przestępstwa lub wykroczenia skarbowego. „Nie podjęto żadnych czynności, nie przesłuchano ani jednej osoby (prócz skarżącego) oraz nie przeprowadzono ani jednej czynności w ramach postępowania dowodowego” – wytknął białostocki sąd (I SA/Bk 230/23).

Zwrócił uwagę na to, że postawiono jedynie zarzuty skarżącemu oraz przesłuchano go w charakterze podejrzanego – tylko po to, aby trzy dni później zawiesić dochodzenie na podstawie art. 114a kodeksu karnego skarbowego.

Kwadratura koła
Przepis ten – przypomnijmy – pozwala z kolei zawieszać postępowanie karne skarbowe, jeśli „jego prowadzenie jest w istotny sposób utrudnione ze względu na prowadzoną kontrolę podatkową, kontrolę celno-skarbową lub toczące się postępowanie przed organami podatkowymi, organami celnymi lub sądami administracyjnymi”.

W rezultacie prowadzi to do wzajemnego przeplatania się postępowań, bo jeżeli naczelnik urzędu skarbowego nie chce, żeby podatek (na którego dochodzenie ma pięć lat) się przedawnił, to prosi naczelnika urzędu skarbowego – czyli de facto siebie samego – o wszczęcie postępowania o przestępstwo lub wykroczenie skarbowe.

Następnie zawiesza postępowanie karne skarbowe, bo uznaje, że go nie rozstrzygnie ze względu na… toczące się przed nim samym (czyli ciągle tym samym naczelnikiem urzędu skarbowego) postępowanie podatkowe. Ale je również może zawiesić, gdy rozpatrzenie sprawy i wydanie decyzji zależy od rozstrzygnięcia zagadnienia wstępnego przez inny organ, czyli np. przez… urząd skarbowy, który wszczął postępowanie przygotowawcze w sprawie o przestępstwo lub wykroczenie skarbowe.

Mamy więc nakładające się przepisy o zawieszaniu postępowań i terminów i ciągle ten sam (nominalnie) organ.

W wyroku z 26 września br. (I SA/Wr 90/21) WSA we Wrocławiu wytknął fiskusowi (występującemu tu w roli finansowego organu postępowania przygotowawczego w sprawie o przestępstwo lub wykroczenie skarbowe), że stan zawieszenia śledztwa utrzymuje się od 4 listopada 2016 r. Jedynymi czynnościami dokonanymi w śledztwie prowadzonym od 17 maja 2016 r. do 4 listopada 2016 r. było zebranie materiałów, które zostały następnie przekazane do właściwych komórek organizacyjnych urzędu – zwrócił uwagę sąd.

Przypomniał, że „finansowy organ postępowania przygotowawczego musi mieć powód, aby wszcząć postępowanie karne skarbowe. Brak takiego powodu świadczy o instrumentalnym wykorzystaniu analizowanej instytucji zawieszenia biegu”. W tej sprawie – jak stwierdził WSA – powody te nie są znane. Dlatego – jak orzekł wrocławski sąd – w sprawie doszło do naruszenia przepisów, a przez to jednocześnie do naruszenia zasady działania w sposób budzący zaufanie do organów podatkowych, ujętej w art. 121 par. 1 ordynacji podatkowej.

Fiskus działa prawidłowo…
Ale zapadają też wyroki potwierdzające prawidłowość działania fiskusa. Przykładem są orzeczenia (nieprawomocne) sądów wojewódzkich: w Kielcach z 19 października br. (I SA/Ke 330/23), w Gdańsku z 17 października br. (I SA/Gd 465/23) i z 16 października br. (I SA/Gd 1284/22), w Białymstoku z 4 października br. (I SA/Bk 265/23).

Nadużyć ze strony organów nie dopatrzył się również NSA w wyrokach z 10 października br. (II FSK 1283/21) i 1 września br. (I FSK 848/23).

W sprawie rozstrzygniętej przez kielecki WSA postępowanie karne skarbowe zostało wprawdzie wszczęte przed upływem terminu przedawnienia, ale – jak zauważył sąd – dopiero po zgromadzeniu odpowiedniego materiału dowodowego.

„O możliwości popełnienia przestępstwa organ podatkowy informował pismem z dnia 14 marca 2017 r., czyli w czasie po zakończeniu kontroli, a przed wszczęciem postępowania podatkowego. Wraz z zawiadomieniem przekazano kopię protokołu kontroli podatkowej wraz z załącznikami” – zwrócił uwagę WSA i doszedł do wniosku, że fiskus nie działał tu instrumentalnie, tylko w celu zawieszenia biegu terminu przedawnienia.

Podobny wniosek płynie ze wspomnianego wyroku WSA w Gdańsku. Sąd ustalił, że skarbówka wszczęła postępowanie karne skarbowe, mając uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa skarbowego przez podatnika. Dalsza zwłoka groziłaby przedawnieniem zobowiązania podatkowego, co byłoby naruszeniem zasady praworządności.

Rozstrzygając dzień wcześniej podobną sprawę (I SA/Gd 1284/22), gdański sąd zwrócił uwagę na to, że fiskus skierował do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu czynu zabronionego na długo przed formalnym wszczęciem śledztwa. W sprawie zgromadził też akta liczące 53 tomy. Samo zaś postępowanie karne skarbowe nie było zawieszane ani umarzane. Zatem mimo że zostało ono wszczęte na miesiąc przed upływem terminu przedawnienia podatkowego, sąd nie dopatrzył się tu żadnego prawdopodobieństwa instrumentalnego działania.

Podobne argumenty przemawiały za rozstrzygnięciem z 21 września br. (sygn. akt I SA/Ke 262/23). WSA w Kielcach zwrócił uwagę na to, że fiskus wszczął postępowanie na osiem miesięcy przed upływem terminu przedawnienia i cztery miesiące po wydaniu decyzji wymiarowej w pierwszej instancji. Podatnik dowiedział się o przedstawieniu mu zarzutów w sprawie karnej skarbowej na pół roku przed upływem terminu przedawnienia. Nie można więc mówić, że skarbówka działała w sprawie instrumentalnie – orzekł kielecki sąd.

Do podobnych wniosków doszedł WSA w Gdańsku w wyroku z 26 września br. (sygn. akt I SA/Gd 151/23).

…ale niech to udowodni
Czasami sądy nie przesądzają sprawy, nawet gdy widzą argumenty potwierdzające dopuszczenie się nadużyć przez organ. Nakazują, aby skarbówka w nowej decyzji przedstawiła „stosowne dowody i chronologię czynności karnoprocesowych wskazujących, że w danym przypadku wszczęcie postępowania karnego skarbowego było uzasadnione w aspekcie podejrzenia popełnienia czynu zabronionego przez podatnika”.

Tak właśnie uczynił WSA w Lublinie w wyroku z 4 października br. (I SA/Lu 432/23). Zarazem jednak dodał, że „samo formalne wszczęcie postępowania karnego, które nie zmierza następnie do realizacji celów tego postępowania (nie gromadzi się w nim dowodów, nie przeprowadza typowych czynności, nie przedstawia zarzutów i nie formułuje aktu oskarżenia) lub też nie zostało oparte na ustawowych przesłankach przedmiotowych lub podmiotowych, może zostać uznane za nadużycie prawa. Dlatego też rzeczą organu w ponownie prowadzonym postępowaniu będzie dokonanie szczegółowej oceny podstaw do zastosowania art. 70 par. 6 pkt 1 ordynacji podatkowej, uwzględniających wytyczne zawarte w uchwale NSA w sprawie I FPS 1/21”.

Przykładem orzeczeń, w których sędziowie wzywają fiskusa do uzasadnienia, dlaczego tak późno wszczął postępowanie karne skarbowe, są też wyroki WSA: w Lublinie z 18 czerwca 2021 r. (I SA/Lu 221/19, nieprawomocny), w Szczecinie z 16 czerwca 2021 r. (I SA/Sz 291/21, nieprawomocny) i z 23 czerwca 2021 r. (I SA/Sz 320/21, prawomocny), w Kielcach z 24 czerwca 2021 r. (I SA/Ke 143/21 i I SA/Ke 175/21 – oba prawomocne) i z 30 czerwca 2021 r. (I SA/Ke 274/20, nieprawomocny), w Opolu z 24 czerwca 2021 r. (I SA/Op 87/21, prawomocny).©℗

OPINIA
Dostrzegam zbyt dużą pobłażliwość dla organów
Przemysław Antas radca prawny i partner w firmie doradczej Ontilo

Uchwała NSA z 24 maja 2021 r. (I FPS 1/21) dała nadzieję na przerwanie praktyki polegającej na wszczynaniu postępowania karnego skarbowego z zamiarem manipulowania terminem przedawnienia zobowiązania podatkowego. W praktyce jednak nadal jesteśmy skazani na kazuistykę, bo realia każdej sprawy wyglądają inaczej.

Niepokoi mnie to, że niektóre sądy administracyjne nie dopatrują się instrumentalnego wszczęcia postępowania karnego skarbowego tylko z tego powodu, że zarzuty w sprawie postawiono kilka bądź kilkanaście miesięcy przed upływem terminu przedawnienia zobowiązania podatkowego. Moim zdaniem nie można przyjąć takiego uproszczenia. O tym, czy postępowanie karne skarbowe zostało wszczęte instrumentalnie, świadczy przede wszystkim przebieg czynności procesowych. Organ podatkowy z łatwością może przewidzieć już kilkanaście miesięcy wcześniej, że może mieć trudności z zakończeniem postępowania przed upływem terminu przedawnienia. Wczesne wszczęcie postępowania karnego skarbowego nie świadczy więc o tym, że nie doszło w tym zakresie do nadużycia.

W praktyce organ ścigania często czeka na zakończenie sprawy podatkowej lub zawiesza postępowanie karne na podstawie art. 114a kodeksu karnego skarbowego – rzekomo z uwagi na to, że jest ono utrudnione przez toczące się równolegle postępowanie podatkowe. Moim zdaniem w takim przypadku trzeba przyjąć, że de facto nic się w sprawie nie dzieje, postępowanie karne skarbowe najprawdopodobniej zostało wszczęte instrumentalnie.

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9349946,sedziowie-badaja-czy-fiskus-nie-wstrzymuje-przedawnienia-na-sile.html

 4. 10 faktów o KSeF. Co przedsiębiorca powinien wiedzieć o systemie e-Faktur?

16 listopada 2023, 14:07

Za nieco ponad 8 miesięcy wszystkie firmy będące czynnym podatnikiem VAT zostaną objęte KSeF, czyli Krajowym Systemem e-Faktur. Oznacza to, że od 1 lipca 2024 roku wystawianie faktur za pośrednictwem KSeF stanie się obowiązkowe dla dużej ilości przedsiębiorstw. Niewypełnienie tego wymogu od 2025 roku będzie podlegać karze w wysokości nawet 100% podatku wykazanego na fakturze.

Według zapowiedzi Ministerstwa Finansów, infrastruktura KSeF jest gotowa na obsługę nawet 100 milionów faktur dziennie. Wiele firm wciąż nie zdaje sobie sprawy z tego, jak dużym i czasochłonnym wyzwaniem może być dla nich wdrożenie tego systemu. Proces będzie wymagał modyfikacji sposobu obiegu dokumentów, metod przesyłania formularzy między firmą a klientami, a także integracji innych systemów informatycznych i księgowych z KSeF.

Eksperci z firmy inFakt przedstawiają 10 najważniejszych faktów, które każdy przedsiębiorca powinien znać na temat systemu KSeF:

– Faktury będą wystawiane elektronicznie za pośrednictwem systemu, eliminując papierową obsługę dokumentów.
– Poprzez KSeF nie będzie możliwości przesyłania załączników do faktur. Będzie je można wysłać np. mailem.
– Wszystkie faktury będą wystawiane w formacie XML, co zminimalizuje ryzyko wystąpienia problemów technicznych związanych z obsługą różnego rodzaju plików.
– Data wystawienia faktury będzie ustalana jako data przesłania jej do KSeF, a dokument zostanie uznany za odebrany w momencie nadania mu numeru w systemie.
– Unikalny numer KSeF faktury będzie składał się z aż 32 znaków i będzie również widoczny w Jednolitym Pliku Kontrolnym (JPK). KseF ma zlikwidować konieczność przesyłania plików JPK_FA do urzędów skarbowych.
– Faktura korygująca będzie musiała zawierać numer KSeF faktury, którą koryguje. Obecnie korekty faktur wymagają uzgodnienia z kontrahentem. Po wprowadzeniu KSeF nie będzie trzeba już dopełniać żadnych formalności, żeby wystawić i uwzględnić korektę w rejestrach VAT.
– Fakturę będzie mógł wystawić tylko pracownik lub osoba upoważniona przez przedsiębiorcę.
– Faktury będą archiwizowane w systemie KSeF przez okres 10 lat.
– Dzięki dobrowolnemu KSeF już teraz można otrzymać zwrot VAT aż o 20 dni szybciej. Przedsiębiorcy korzystający z e-faktur czekają 40 dni, by odzyskać VAT, zamiast 60 dni.
– KSeF to też ogormne narzędzie dla organów podatkowych. Fiskus będzie mógł stale monitorować fsaktury i przeprowadzą zautomatyzowane kontrole w celu wykrycia wszelkich nieprawidłowości w sposobie ich wystawienia i zawartych w niej informacjach.

Warto już teraz rozpocząć proces przygotowywania firmy do wdrożenia KSeF, aby uniknąć potencjalnych problemów w lipcu 2024 roku i zapewnić zarówno księgowym, jak i klientom bezproblemowe przejście na elektroniczną obsługę faktur.

Piotr Juszczyk, Główny Doradca Podatkowy w firmie inFakt

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9352594,10-faktow-o-ksef-co-przedsiebiorca-powinien-wiedziec-o-systemie-e-fak.html

 5. Więcej optymalizacji w PIT niż w podatku od firm

Mariusz Szulc | 20 listopada 2023, 07:25

Do tej pory szef KAS wydał 72 decyzje klauzulowe dotyczące podatku dochodowego od osób fizycznych. To znacznie więcej niż w zakresie CIT (58 decyzji), czy tym bardziej innych danin (19).

Wynika tak z najnowszych statystyk Ministerstwa Finansów, do których dotarła redakcja DGP. Pokazują one, że obecnie szef KAS wszczyna mniej postępowań zmierzających do zastosowania klauzuli przeciw unikaniu opodatkowania niż w rekordowych latach 2021–2022. Za to wydaje więcej decyzji wymiarowych.

Zaskoczeniem jest jednak przewaga decyzji klauzulowych dotyczących PIT.

– Przy wprowadzaniu klauzuli przeciw unikaniu opodatkowania przekonywano, że będzie ona miała zastosowanie głównie wobec sztucznych optymalizacji opiewających na znaczne kwoty. Miała pomóc ukrócić proceder „wyprowadzania zysków” przez międzynarodowe korporacje z Polski – przypomina Przemysław Antas, radca prawny i partner w firmie doradczej Ontilo.

Nie kryje więc zdziwienia tym, że klauzula może mieć tak duże zastosowanie wobec osób fizycznych, które chcą legalnie zaoszczędzić na podatkach. – Unikanie opodatkowania samo w sobie nie jest przecież nielegalne – podkreśla ekspert.

Przypomnijmy, że wprowadzając klauzulę w połowie lipca 2016 r. (Dz.U. poz. 846), zakładano, bazując na doświadczeniach innych państw, że liczba spraw w Polsce z wykorzystaniem tej klauzuli nie będzie wyższa niż średnio ok. 46 rocznie.

Ministerstwo Finansów przekonywało, że decyzje klauzulowe „z istoty będą dotyczyły znaczących kwot”, bo podstawowym celem klauzuli jest „prewencyjne eliminowanie korzystania ze schematów unikania opodatkowania”.

Więcej decyzji
W sumie przez trzy kwartały br. szef Krajowej Administracji Skarbowej wydał, jako organ I instancji, 54 takie decyzje. Dla porównania w 2021 r. wydał ich 21, a do końca 2020 r. – zaledwie 18.

Porównywalne do bieżących statystyk mogą być wyłącznie dane dotyczące drugiej połowy 2016 r. i 2017 r., ale wtedy szef KAS kończył decyzjami postępowania podatkowe oraz kontrole podatkowe i celno-skarbowe, które przejął do dalszego prowadzenia na podstawie art. 119g ordynacji podatkowej.

Od 15 lipca 2016 r. prowadzi już postępowania na podstawie obowiązujących od tego dnia przepisów o klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania (art. 119a–119f ordynacji).

Do końca trzeciego kwartału br. szef KAS wydał jako organ pierwszej instancji 149 takich decyzji, z czego 130 dotyczyło rozliczeń w podatkach dochodowych (72 w zakresie PIT, a 58 – w zakresie CIT).

Natomiast jako organ odwoławczy wydał 104 decyzje, w których przede wszystkim podtrzymywał wnioski wyrażone w pierwszej instancji (83). W 14 przypadkach stwierdził niedopuszczalność odwołania, natomiast siedmiokrotnie wydał decyzję uchylającą rozstrzygnięcie w pierwszej instancji, w której orzekł co do istoty sprawy.

Aż 59 z decyzji drugoinstancyjnych wydał w 2022 r.

Mniej postępowań
Od 2017 r. szef KAS prowadził 187 postępowań zmierzających do zastosowania klauzuli przeciw unikaniu opodatkowania. Ale aż 109 z nich zostało wszczętych w latach 2021–2022.

Przez trzy kwartały 2023 r. wszczęto ich zaledwie 24. To oznacza, że z wyjątkiem wspomnianych dwóch lat 2021–2022 szef KAS wszczyna mniej postępowań klauzulowych, niż przewidywano pierwotnie.

Jak miecz Damoklesa
– Tak niskie statystyki mogą potwierdzać, że prawdziwym celem wprowadzenia klauzuli generalnej była jej funkcja prewencyjna – nie wyklucza Przemysław Antas. Zgadza się z tezą, że skutecznie wypełnia ona cel odstraszający.

Zarazem jednak – jak podkreśla ekspert – opiera się ona na niejasnych i ogólnych kryteriach jej stosowania, zawartych w art. 119a ordynacji podatkowej.

– W konsekwencji nigdy nie jest do końca wiadomo, czy dane przedsięwzięcie będzie stanowiło unikanie opodatkowania, czy nie będzie – mówi ekspert firmy Ontilo. Jego zdaniem spowodowana tym niepewność nie jest zgodna ze standardami państwa prawa.

Cisza przed burzą
Przemysław Antas nie wyklucza jednak, że obecne statystyki mogą stanowić ciszę przed burzą. Zwraca bowiem uwagę na istotne zmiany, które wprowadzono od 2019 r. (Dz.U. z 2018 r. poz. 2193). Przede wszystkim zniknął wtedy z przepisów limit korzyści podatkowej w wysokości 100 tys. zł, co oznacza, że szef KAS może obecnie wszczynać postępowanie klauzulowe także w sprawach niższej rangi.

Może też sięgać po klauzulę zawsze, gdy korzyść podatkowa jest „głównym lub jednym z głównych celów” danej czynności. Wcześniej mógł kwestionować tylko te transakcje, które zostały dokonane „przede wszystkim w celu osiągnięcia korzyści podatkowej”.

Od 2019 r. klauzula generalna stosowana jest również w sprawie agresywnej optymalizacji realizowanej przez płatników, a nie tylko podatników. Zmieniona została także definicja „sztuczności”, co skutkuje tym, że podatnicy muszą się bardziej wykazać, aby udowodnić, że nie działają w celu agresywnej optymalizacji.

– W konsekwencji tych zmian łatwiej jest wszcząć postępowanie w sprawie zastosowania klauzuli – komentuje Przemysław Antas.

Dlaczego więc tegoroczne statystyki tak bardzo różnią się od liczby postępowań wszczynanych w latach 2021–2022?

Zdaniem Michała Goja, doradcy podatkowego i partnera w zespole postępowań podatkowych i sądowych EY, wytłumaczeniem może być to, że najwięcej ryzykownych zachowań podatników (które podlegają przepisom antyabuzywnym) było realizowanych jeszcze przed wejściem w życie klauzuli, a ich skutki przekładały się głównie na rozliczenia w 2016 czy 2017 r., które były następnie badane w ramach postępowań wszczynanych w 2021 r.

Opinie i inne decyzje
Do końca września br. szef KAS wydał 86 opinii zabezpieczających przed stosowaniem klauzuli przeciw unikaniu opodatkowania (trzy wydano w III kw. 2023 r.).

Od początku stosowania przepisów o niej trafiło do szefa KAS łącznie 166 wniosków o wydanie takiej opinii. Aż 30 z nich nie zostało rozpatrzonych ze względów formalnych, a 29 spotkało się z odmową wydania opinii.

Szef KAS wydał również cztery decyzje określające warunki, na jakich podatnicy mogli cofnąć skutki unikania opodatkowania. Jeden wniosek został wydany w III kw. br. Dla porównania przez pierwsze 2,5 roku obowiązywania przepisów pozwalających wydać takie decyzje (tj. od 1 stycznia 2019 r. do sierpnia 2021 r.) szef KAS nie wydał ani jednej decyzji w tym zakresie.

Decentralizacja pod ostrzałem
Statystyki, które prezentujemy, utwierdzają ekspertów w przekonaniu, że resort finansów powinien porzucić swój najnowszy pomysł legislacyjny (patrz: opinia). Chodzi o projekt rozporządzenia, zgodnie z którym szef KAS miałby przekazać niektóre swoje kompetencje na rzecz naczelników urzędów celno-skarbowych w Białymstoku, Przemyślu, Warszawie i Krakowie. Mogliby oni m.in. przejmować postępowania klauzulowe do dalszego prowadzenia w pierwszej instancji i wydawać decyzje wymiarowe.

OPINIA
Statystyki nie uzasadniają potrzeby decentralizacji
Tomasz Rolewicz doradca podatkowy i partner w EY

Najnowsze statystyki dotyczące klauzuli przeciw unikaniu opodatkowania nie zaskakują. Potwierdzają, że szef KAS prowadzi co roku mniej więcej tyle spraw, ile zakładano, gdy w 2016 r. wprowadzano klauzulę generalną do przepisów. Wynika z nich również, że przepisy osiągnęły swój cel prewencyjny i podatnicy nie podejmują masowo czynności, które mogą być uznane za unikanie opodatkowania.

Za takim wnioskiem przemawiają również inne czynniki. Po pierwsze, zdecydowana większość postępowań klauzulowych dotyczy stanów faktycznych, w których istotnym elementem są czynności dokonane przed wejściem w życie klauzuli generalnej, a więc wtedy, gdy granice dozwolonej optymalizacji podatkowej nie były jescze jasno określone. Potem stały się one jasne, co rzutowało na decyzje podatników.

Do spadku liczby postępowań wszczynanych w 2018 r. i w latach następnych mogło również przyczynić się wprowadzenie wtedy wielu zmian uszczelniających system podatkowy. To niewątpliwie zmniejszyło chęć podatników do agresywnej optymalizacji, co mogło przełożyć się na mniejszą aktywność fiskusa w tym zakresie i mniejszą liczbę prowadzonych postępowań klauzulowych.

Ale płynie z tego również inny wniosek – że nie ma większego sensu projektowana decentralizacja kompetencji szefa KAS. Nie można przecież twierdzić, że liczba postępowań jest przytłaczająca. Jeżeli faktycznie tak jest, to lepszym rozwiązaniem byłyby może zmiany organizacyjne na poziomie szefa KAS – w celu usprawnienia prowadzenia postępowań. Nadal jednak pozostałyby one kompetencją jednego wyspecjalizowanego organu podatkowego, co jest w pełni uzasadnione z uwagi na kaliber spraw i istotność zapewnienia jednolitości podejścia.

Szef KAS pozostałby organem odwoławczym.

Resort finansów uzasadnia zmianę koniecznością „sprawnego wykonywania zadań z zakresu przeciwdziałania unikaniu opodatkowania”. Wejście w życie rozporządzenia miałoby „usprawnić i podnieść efektywność wykonywania zadań dotyczących przeciwdziałania unikaniu opodatkowania, przy jednoczesnym zachowaniu przez szefa Krajowej Administracji Skarbowej kontroli nad delegowanymi zadaniami”.

Zarówno uzasadnienie, jak i treść projektu wzbudziły dużą krytykę wśród samorządu doradców podatkowych, o czym pisaliśmy w artykule „Doradcy podatkowi krytykują plany dotyczące klauzuli” (DGP 217/2023). Eksperci obawiają się, że wejście w życie projektowanego rozporządzenia spowoduje, iż sprawy klauzulowe przestaną być rozpatrywane jednolicie.©℗

Stan według danych na 30 września 2023 r.Liczba postępowań szefa KAS w kierunku wydania decyzji z zastosowaniem klauzuli ogólnej przeciwko unikaniu opodatkowania według roku ich wszczęcia

2017 r. 2
2018 r. 4
2019 r. 26
2020 r. 22
2021 r. 66
2022 r. 43
2023 r. 24
Razem 187

Liczba decyzji wymiarowych w I instancji wydanych przez szefa KAS z zastosowaniem klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania wydanych w poszczególnych okresach

CIT PIT INNE Razem
Do końca 2020 r. 4 9 5 18
I kwartał 2021 r. 3 1 1 5
II kwartał 2021 r. 0 4 1 5
III kwartał 2021 r. 1 2 0 3
IV kwartał 2021 r. 3 4 1 8
I kwartał 2022 r. 7 3 1 11
II kwartał 2022 r. 5 17 2 24
III kwartał 2022 r. 4 8 4 16
IV kwartał 2022 r. 1 2 2 5
I kwartał 2023 r. 10 8 2 20
II kwartał 2023 r. 15 6 0 21
III kwartał 2023 r. 5 8 0 13
Razem 58 72 19 149

Liczba umorzonych postępowań w przedmiocie wydania decyzji z zastosowaniem klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania (w tym z uwagi na dobrowolną korektę przez podatnika)

CIT PIT INNE Razem
Do końca 2020 r. 3 (1) 3 (0) 2 (2) 8 (3)
I kwartał 2021 r. 0 (0) 0 (0) 0 (0) 0 (0)
II kwartał 2021 r. 0 (0) 2 (2) 0 (0) 2 (2)
III kwartał 2021 r. 0 (0) 2 (0) 0 (0) 2 (0)
IV kwartał 2021 r. 0 (0) 0 (0) 0 (0) 0 (0)
I kwartał 2022 r. 1 (1) 0 (0) 0 (0) 1 (1)
II kwartał 2022 r. 0 (0) 1 (0) 0 (0) 1 (0)
III kwartał 2022 r. 0 (0) 0 (0) 0 (0) 0 (0)
IV kwartał 2022 r. 2 (1) 0 (0) 0 (0) 2 (1)
I kwartał 2023 r. 0 (0) 0 (0) 0 (0) 0 (0)
II kwartał 2023 r. 3 (3) 2 (2) 0 (0) 5 (5)
III kwartał 2023 r. 1(1) 0 0 1(1)
Razem 10 (7) 10 (4) 2 (2) 22 (13)

Liczba decyzji wydanych przez szefa KAS w II instancji w sprawach związanych ze stosowaniem klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania według rodzaju rozstrzygnięcia organu II instancji i podatku

CIT PIT INNE Razem
Utrzymano w mocy decyzję I instancji 24 46 13 83
Uchylono i orzeczono, co do istoty sprawy 5 2 0 7
Uchylono i umorzono postępowanie 0 0 0 0
Uchylono i przekazano do ponownego rozpoznania 0 0 0 0
Stwierdzono niedopuszczalność odwołania 2 7 5 14
Razem 31 55 18 104

Wnioski i rozstrzygnięcia w przedmiocie wycofania się ze skutków unikania opodatkowania

Złożone wnioski Decyzje określające warunki cofnięcia skutków unikania opodatkowania Decyzje odmawiające określenia warunków cofnięcia skutków unikania opodatkowania
Do końca 2021 r. 0 0 0
I kwartał 2022 r. 2 0 0
II kwartał 2022 r. 1 2 0
III kwartał 2022 r. 0 0 0
IV kwartał 2022 r. 0 1 0
I kwartał 2023 r. 0 0 0
II kwartał 2023 r. 0 0 0
III kwartał 2023 r. 1 0 0
IV kwartał 2023 r.1 0 1 0
Razem 4 4 0
1 Stan na 3 listopada 2023 r.

Stan realizacji wniosków o wydanie opinii zabezpieczającej

Złożone wnioski Wydane opinie zabezpieczające Odmowy wydania opinii zabezpieczających Sprawy nierozpatrzone z przyczyn formalnych
Do końca 2020 r. 63 29 10 16
I kwartał 2021 r. 12 2 0 0
II kwartał 2021 r. 9 4 0 0
III kwartał 2021 r. 17 8 0 1
IV kwartał 2021 r. 8 8 2 3
I kwartał 2022 r. 6 4 4 1
II kwartał 2022 r. 10 7 2 2
III kwartał 2022 r. 8 7 2 1
IV kwartał 2022 r. 10 8 2 2
I kwartał 2023 r. 5 5 1 3
II kwartał 2023 r. 7 3 0 1
III kwartał 2023 r. 11 1 6 0
Razem 166 86 29 30

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9354353,wiecej-optymalizacji-w-pit-niz-w-podatku-od-firm.html

 

Rzeczpospolita

 1. Fiskus przegrał ważny spór o akcyzę od samochodów

22 listopada 2023 | Prawo co dnia | Katarzyna Trzaska-Matusiak

Pojazd osobowo-towarowy typu VAN z podwójnym rzędem siedzeń jako pojazd ciężarowy przeznaczony do transportu towarów nie podlega podatkowi akcyzowemu – tak uznał warszawski WSA.

W ubiegłym tygodniu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wydał bardzo ważny wyrok kwestionujący powszechne stanowisko organów podatkowych w kwestii objęcia akcyzą samochodów, które spełniają funkcje osobowo-towarowe, tzw. brygadówek (III SA/WA 1636-1638/23).

Sprawa była wynikiem niekorzystnej Wiążącej Informacji Akcyzowej (WIA) uzyskanej przez producenta samochodów. Dokładnie rzecz ujmując, przedmiotem WIA był pojazd osobowo-towarowy typu VAN z podwójnym rzędem siedzeń – tzw. Double Cab in VAN.

Spółka występująca z wnioskiem o wydanie WIA była zdania, że taki wielofunkcyjny pojazd typu VAN to pojazd ciężarowy przeznaczony do transportu towarów i niepodlegający opodatkowaniu akcyzą.

Z tym stanowiskiem nie zgodził się organ podatkowy, wskazując, że tego typu pojazd to samochód osobowy, który podlega akcyzie. Sprawa ostatecznie trafiła na wokandę WSA w Warszawie.

WSA stanął po stronie podatnika, wskazując w uzasadnieniu ustnym bardzo racjonalne podejście. Zaznaczył, że nie można dokonywać wykładni rozszerzającej przy klasyfikacji pojazdów do samochodów osobowych (tj. do kodu CN 8703) i nakładać akcyzy na wszystkie samochody, w których funkcje przewozu osób i towarów są równorzędne.

WSA wprost stwierdził, że akcyzie mogą podlegać tylko takie pojazdy wielofunkcyjne, których zasadniczym przeznaczeniem bez wątpienia jest przewóz osób.

Ponadto sąd wskazał, że historycznie akcyza miała dotyczyć towarów luksusowych, a do takich na pewno nie można zaliczyć samochodów przeznaczonych do przewozu towarów, nawet gdy posiadają dwa rzędy siedzeń.

Wydany wyrok powinien skłonić wszystkich przedstawicieli branży motoryzacyjnej do weryfikacji swoich rozliczeń akcyzowych. Być może będą mogli wnosić o zwrot ewentualnej zapłaconej od tego typu samochodów akcyzy. Wyrok jest co prawda nieprawomocny, a w razie zaskarżenia go przez organ podatkowy o losie samochodów typu VAN z podwójnym rzędem siedzeń zdecyduje NSA. Z kolei trudno przewidzieć, jakie stanowisko zajmie NSA, gdyż dla tego typu pojazdów nie została jeszcze wypracowana linia orzecznicza.

oprac. olat

Autorka jest menedżerem, doradcą podatkowym MDDP reprezentującym spółkę w postępowaniu przed WSA

https://archiwum.rp.pl/artykul/1506026-Fiskus-przegral-wazny-spor-o-akcyze-od-samochodow.html

 2. Rosną szanse na odzyskanie zawyżonego VAT

17 listopada 2023 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Fiskus nie może odmawiać zwrotu nadpłaconego VAT przedsiębiorcy, który w sprzedaży konsumenckiej stosował za wysoką stawkę podatku.

Taka jest konkluzja opinii rzecznik generalnej TSUE w polskiej sprawie C-606/22.

Spór ze skarbówką dotyczy spółki prowadzącej kluby fitness. Zgodnie z interpretacjami fiskusa sprzedawała karnety z 23-proc. VAT. Urzędnicy jednak zmienili zdanie i okazało się, że prawidłowa jest stawka 8 proc. Spółka wystąpiła więc o zwrot nadpłaconego podatku.

Fiskus odmówił stwierdzenia nadpłaty, argumentując m.in., że ciężar VAT został poniesiony przez konsumentów i zwrot nadpłaconego podatku spowoduje nieuzasadnione wzbogacenie spółki.

Sprawa trafiła do WSA, a potem NSA, który skierował ją do Trybunału. Zapytał, czy unijne przepisy pozwalają na odmowę zwrotu podatku w opisanej sytuacji?

W czwartek 16 listopada w tej kwestii wypowiedziała się Juliane Kokott, rzecznik generalna TSUE. Podkreśliła, że postępowanie polskiego fiskusa jest nieprawidłowe. Z paru powodów. Między innymi dlatego, że odmowa zwrotu podatku daje skarbówce korzyści finansowe wynikające z jej własnego, sprzecznego z prawem postępowania (bo sama, błędnymi interpretacjami, doprowadziła do stosowania zawyżonej stawki). „Odmowa zwrotu nienależnie zapłaconego VAT, który powstał tylko i wyłącznie dlatego, że samo państwo początkowo nalegało na błędną stawkę podatku, wydaje się niesprawiedliwa” – stwierdziła rzecznik.

W opinii wskazano również, że fiskus powinien oddać VAT, gdy nie ma ryzyka utraty wpływów podatkowych. Czyli wtedy, gdy sprzedaż jest dokonywana na rzecz konsumentów, którzy nie mają prawa do odliczenia VAT. Rzecznik wskazała też kilka argumentów za tym, że zwrot podatku nie spowoduje bezpodstawnego wzbogacenia u sprzedawcy. I w konkluzji podkreśliła, że przepisy dyrektywy VAT „stoją na przeszkodzie praktyce krajowych organów podatkowych, zgodnie z którą korekta podatku należnego w deklaracji podatkowej jest uznawana za niedopuszczalną, jeżeli dostawy i usługi były świadczone konsumentom z zastosowaniem zawyżonej stawki VAT i wystawiano wyłącznie paragony fiskalne”.

Co będzie dalej? Przypomnijmy, że opinie rzecznika nie są wiążące dla sędziów Trybunału. Często jednak uwzględniają je w orzeczeniach. W podobnych sprawach TSUE zresztą stawał po stronie podatników. Choćby belgijskiej (C-355/22) czy austriackiej (C-378/21). Szanse na pozytywne rozstrzygnięcie dla polskich podatników są więc bardzo duże. I wtedy już fiskus będzie musiał ustąpić.

O sporach w sprawie zwrotu zawyżonego VAT pisaliśmy m.in. w „Rzeczpospolitej” z 23 października.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1505789-Rosna-szanse-na-odzyskanie-zawyzonego-VAT.html

 3. Ryczałt za używanie samochodu prywatnego pracownika bez PIT

20 listopada 2023 | Podatki i księgowość | Lidia Rubińska

Zwrot pracownikowi kosztów za używanie jego samochodu w celach służbowych jest wyrównaniem uszczerbku majątkowego. Nie jest zatem przychodem podatkowym.

Z art. 11 ust. 1 ustawy o PIT wynika, że przychodami podlegającymi opodatkowaniu są m.in. otrzymane lub postawione do dyspozycji podatnika w roku kalendarzowym pieniądze i wartości pieniężne oraz wartość otrzymanych świadczeń w naturze i innych nieodpłatnych świadczeń. Na podstawie art. 12 ust. 1 ustawy o PIT za przychody ze stosunku służbowego, stosunku pracy uważa się m.in. wszelkiego rodzaju wypłaty pieniężne oraz wartość pieniężną świadczeń w naturze bądź ich ekwiwalenty, bez względu na źródło finansowania tych wypłat i świadczeń. Przepisy podatkowe wymieniają także przychody zwolnione z podatku dochodowego. Należy do nich m.in. zwrot kosztów poniesionych przez pracownika z tytułu używania pojazdów stanowiących własność pracownika, dla potrzeb zakładu pracy, w jazdach lokalnych, jeżeli obowiązek ponoszenia tych kosztów przez zakład pracy albo możliwość przyznania prawa do zwrotu tych kosztów wynika wprost z przepisów innych ustaw – do wysokości miesięcznego ryczałtu pieniężnego albo do wysokości nieprzekraczającej kwoty ustalonej przy zastosowaniu stawek za jeden kilometr przebiegu pojazdu, określonych w odrębnych przepisach wydanych przez właściwego ministra, jeżeli przebieg pojazdu, z wyłączeniem wypłat ryczałtu pieniężnego, jest udokumentowany w ewidencji przebiegu pojazdu prowadzonej przez pracownika. Z ww. przepisów wynika, że jeżeli pracownik używa własny samochód na potrzeby pracodawcy, to pracodawca powinien zwrócić pracownikowi koszty używania tego samochodu. Zwrot kosztów w jazdach lokalnych może być dokonany w formie:

∑ miesięcznego ryczałtu, obliczonego jako iloczyn stawki za jeden km przebiegu i miesięcznego limitu przebiegu kilometrów na jazdy lokalne, lub

∑ „kilometrówki”, stanowiącej iloczyn faktycznie przejechanych kilometrów i stawki za jeden km przebiegu (ewidencja przebiegu pojazdu).

Dodatkowo pracodawca powinien zawrzeć z pracownikiem umowę dotyczącą korzystania z samochodu na potrzeby zakładu pracy.

Skarbówka woła o podatek
Mimo spełnienia tych warunków zdarza się, że organy podatkowe twierdzą, iż w takiej sytuacji należy zapłacić podatek. Tak było m.in. w sprawie rozstrzygniętej przez dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej (interpretacja ta została uchylona, ale inne przykładowe interpretacje wskazujące na przychód to np. pisma z 17 stycznia 2020 r., 0112-KDIL2-1.4011.15.2019. 2.AMN i z 14 stycznia 2020 r., 0114-KDIP3-2.4011.586. 2019.1.JK3). Pracodawca zawarł z pracownikiem umowę w sprawie używania do celów służbowych samochodu osobowego stanowiącego własność pracownika. W umowie ustalono, że pracodawca będzie co miesiąc zwracał pracownikowi koszty używania samochodu w formie ryczałtu. Pracodawca ustalił miesięczny limit kilometrów na przejazdy, stawkę za 1 kilometr przebiegu na podstawie rozporządzenia w sprawie warunków ustalania oraz sposobu dokonywania zwrotu kosztów używania do celów służbowych samochodów osobowych. Pracodawca zwraca koszty po złożeniu przez pracownika pisemnego oświadczenia o używaniu w danym miesiącu jego samochodu. W przypadku gdy pracownik będzie na urlopie lub zwolnieniu lekarskim ryczałt będzie zmniejszony o 1/22 za każdy dzień roboczy nieobecności pracownika w pracy. W opinii pracodawcy zwracana co miesiąc kwota nie będzie doliczana do przychodów pracownika ze stosunku pracy, od której trzeba pobrać zaliczkę na PIT.

Pracodawca zwrócił się o potwierdzenie własnego stanowiska do dyrektora KIS, ten jednak nie zgodził się z opinią pracodawcy. Zdaniem organu prawo skorzystania ze zwolnienia określonego w art. 21 ust. 1 pkt 23b ustawy o PIT przysługiwałoby jedynie wtedy, gdyby zwrot tych kosztów wynikał wprost z przepisów odrębnych ustaw, które gwarantowałyby możliwość przyznania prawa do zwrotu poniesionych kosztów bądź nakładały na pracodawcę obowiązek zwrotu pracownikowi tych kosztów. Wobec tego w ocenie organu podatkowego zwrot poniesionych kosztów z tytułu wykorzystywania, na podstawie właściwej umowy, prywatnego samochodu osobowego do celów służbowych stanowi po stronie pracownika przychód podlegający opodatkowaniu podatkiem dochodowym.

Korzystne wyroki
Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy, który w wyroku z 2 września 2020 r. (I SA/Bd 377/20) uznał, że jeżeli pracownik zgodził się wykorzystywać na potrzeby pracodawcy własny samochód, nie oznacza to, że jazdy lokalne przestały mieć charakter służbowy i pracownik powinien ponosić koszty wyjazdów służbowych z własnej kieszeni. Zdaniem sądu zwrot przez pracodawcę kosztów nie prowadzi do powstania jakiejkolwiek korzyści po stronie pracownika, a jedynie niweluje poniesione przez niego wydatki. Ostatecznie sąd orzekł, że otrzymanie przez pracownika kwot ryczałtu z tytułu zwrotu kosztów wykorzystania prywatnego samochodu do celów służbowych stanowi jedynie wyrównanie uszczerbku majątkowego. Na uszczerbek majątkowy związany z wykorzystywaniem samochodu składają się nie tylko koszty związane z bezpośrednim wykorzystaniem samochodu, tj. koszty paliwa i inne koszty eksploatacyjne, ale również fizyczne zużycie samochodu i przez to utrata jego wartości z powodu zwiększenia liczby kilometrów dodatkowo przejechanych w interesie pracodawcy.

Sąd administracyjny powołał się na wcześniejszy, powszechnie już znany wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 8 lipca 2014 r. (K 7/13) oraz na orzecznictwo Naczelnego Sądu Administracyjnego (por. uchwały z 24 maja 2010 r., II FPS 1/10 i z 24 października 2011 r., II FPS 7/10, a także wyrok z 25 kwietnia 2013 r., II FSK 1828/11). Na ich podstawie WSA w Bydgoszczy przyjął, że aby świadczenia uzyskiwane od pracodawcy, niezależnie od tego czy są dokonywane w formie pieniężnej, czy w formie świadczenia rzeczowego lub usługi, podlegały opodatkowaniu, muszą prowadzić do pojawienia się po stronie pracownika dochodu, czyli korzyści majątkowej, która może wystąpić w dwóch postaciach:

∑ powiększenia aktywów, co jest zwykłym skutkiem wypłaty pieniędzy, albo

∑ zaoszczędzenia wydatków, co może być następstwem świadczenia rzeczowego lub usługi.

W analizowanej sytuacji zwrot pracownikowi kosztów z tytułu używania przez niego własnego prywatnego samochodu nie stanowi przychodu, bo nie wystąpiło powiększenie majątku pracownika. Dlatego art. 21 ust. 1 pkt 23b. ustawy o PIT nie będzie miał zastosowania. Innymi słowy, jeśli nie ma przychodu, to nie ma podstaw do analizy stosowania zwolnień podatkowych.

Wyrok WSA w Bydgoszczy został zaskarżony do Naczelnego Sądu Administracyjnego, jednak NSA oddalił skargę, podtrzymując stanowisko sądu pierwszej instancji, że od ryczałtu wypłacanego z tytułu zwrotu zatrudnionemu wydatków związanych z korzystaniem z prywatnego pojazdu przy realizacji zadań służbowych nie trzeba naliczać i odprowadzać zaliczek na PIT (wyrok NSA z 14 września 2023 r., II FSK 2632/20).

Autorka jest konsultantem w Dziale Doradztwa Podatkowego BDO

Podstawa prawna:

∑ art. 11 ust. 1, art. 12 ust. 1, art. 21 ust. 1 pkt 23b oraz art. 23 ust. 1 pkt 36 ustawy z 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (tekst jedn. Dz.U z 2022 r., poz. 2647 ze zm.)

OGRANICZENIA

Koszt podatkowy pracodawcy do wysokości limitu

Wydatki pracodawcy ponoszone na rzecz pracowników z tytułu używania przez nich samochodów prywatnych do celów służbowych w jazdach lokalnych oraz zamiejscowych stanowią dla pracodawcy koszty uzyskania przychodów. Ustawodawca wprowadził jednak w tym zakresie ograniczenia. Z art. 23 ust. 1 pkt 36 ustawy o PIT wynika, że pracodawca nie może zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów wydatków ponoszonych na rzecz pracowników z tytułu używania przez nich samochodów na potrzeby podatnika:

a) w celu odbycia podróży służbowej (jazdy zamiejscowe) – w wysokości przekraczającej kwotę ustaloną przy zastosowaniu stawek za jeden km przebiegu pojazdu,

b) w jazdach lokalnych – w wysokości przekraczającej wysokość miesięcznego ryczałtu pieniężnego albo w wysokości przekraczającej stawki za jeden km przebiegu pojazdu.

Kosztem uzyskania przychodu pracodawcy mogą więc być wydatki zwracane pracownikowi do wysokości limitów wskazanych w tym przepisie. ∑

https://archiwum.rp.pl/artykul/1505753-Ryczalt-za-uzywanie-samochodu-prywatnego-pracownika-bez-PIT.html

 4. Kto nie zapłaci podatku minimalnego

21 listopada 2023 | Biznes | Michał Kwaśniewski

Efekt konsolidacji na potrzeby podatku minimalnego ma swe ograniczenia. Trzeba osiągnąć 75 proc. minimalnego zaangażowania kapitałowego i zachować jednolity w grupie rok podatkowy.

Spółki, będące podatnikami CIT lub zagraniczne przedsiębiorstwa mające obecność w Polsce muszą zmierzyć się z nową daniną, tj. minimalnym podatkiem dochodowym. Jak pisaliśmy w pierwszym odcinku cyklu, zapłacą go spółki w jednym z dwóch przypadków. Nowa danina dotknie tych firm, które albo wykażą odpowiednio liczoną stratę podatkową, albo rentowność na poziomie nie przekraczającym 2 proc. Ostatni ratunek w szczególnej liście zwolnień i wyłączeń podmiotowych.

Z zapłaty nowej daniny zwolnione będą podmioty spełniające jedno ze wskazanych w ustawie o CIT kryteriów. Można wyodrębnić konkretne typy przedsiębiorstw albo jeszcze bardziej generalnie obszary gospodarki, nad którymi ustawodawca rozciągnął parasol ochronny.

Nowej daniny unikną spółki z prostą strukturą własnościową oraz wspólnikami lub akcjonariuszami o statusie wyłącznie osób fizycznych.

Również młode przedsiębiorstwa oraz spółki, których rozwój nie przekroczył konkretnych progów kwotowych dla celów ustalenia posiadania statusu małego podatnika w podatku CIT (przychód ze sprzedaży na poziomie nie przekraczającym z VAT równowartości kwoty 2 mln euro za poprzedni rok).

Ponadto niezależnie od realizowanych marż podatku minimalnego nie zapłacą przedstawiciele konkretnych branż, w szczególności finansowej (banki, SKOK-i, towarzystwa ubezpieczeniowe itp.) oraz o statusie spółek komunalnych lub przedsiębiorstw górniczych.

Wyłączenie obejmuje też podmioty osiągające większość przychodów z transakcji, których ceny są regulowane, eksploatacji statków powietrznych (np. linie lotnicze) lub morskich, wydobycia kopalin lub trudniących się działalnością leczniczą.

Podatku nie dopłacą również ci, którzy doznali spadku przychodów o co najmniej 30 proc. w stosunku do roku poprzedniego, jak również ci, którzy przez problemy finansowe stali się niewypłacalni i zostali postawieni w stan likwidacji, upadłości lub objęci postępowaniem restrukturyzacyjnym. Wyłączeniem zostały objęte również podmioty, które zawarły z szefem Krajowej Administracji Skarbowej tzw. umowę współdziałania w ramach dobrowolnych form współpracy z administracją skarbową.

Nie jest też tak, że w każdym kolejnym roku podatkowym rozpoczynającym się po 1 stycznia 2024 r. należy przekroczyć 2-proc. próg rentowności, żeby nie wpaść w podatek minimalny. Jeśli bowiem spółka osiągnie 2-proc. próg rentowności w danym roku, to może w praktyce zapomnieć o podatku minimalnym przez trzy kolejne lata.

Czy grupy kapitałowe podlegają specjalnym zasadom?

Ostatnią kategorią podatników, którzy mogą liczyć na pewne preferencje, są grupy kapitałowe. Przepisy dla podmiotów powiązanych umieszczono w regulacjach dotyczących zwolnień podmiotowych z podatku minimalnego. Jednak mogą one liczyć jedynie na pewne preferencje w kalkulacji 2-proc. progu rentowności, a nie automatyczne wyłączenie z obowiązku zapłaty nowej daniny.

Nowego podatku nie zapłacą spółki tworzące grupę spółek, w ramach której spółka dominująca posiada bezpośrednio minimum 75 proc. w kapitale spółki zależnej przez cały rok podatkowy – jeśli rok podatkowy tych spółek jest taki sam – i spółki te łącznie osiągają udział dochodów operacyjnych w przychodach z działalności operacyjnej na poziomie przekraczającym 2-proc. próg rentowności.

Należy tylko zwrócić uwagę, że nie można przy tak skonstruowanej opcji konsolidacji na potrzeby kalkulacji 2 proc. progu rentowności pomijać jakichkolwiek spółek z grupy (jeśli spełniają kryterium stopnia powiązania). Powyższe, ma uchronić przed zjawiskiem arbitralnego i dowolnego grupowania spółek w celu objęcia jak największej liczby podmiotów powiązanych wyłączeniem z opodatkowania w sytuacji, gdy grupa kapitałowa jako całość nie przekracza 2-proc. progu rentowności.

Efekt grupowania i konsolidacji na potrzeby podatku minimalnego ma więc swoje ograniczenia – tzn. trzeba osiągnąć analogiczny do wymogów założenia podatkowej grupy kapitałowej poziom minimalnego zaangażowania kapitałowego na wysokości 75 procent oraz zachować jednolity w skali grupy rok podatkowy. Przy spełnieniu tych warunków wykluczona jednak będzie kompilacja co roku takiego zestawienia spółek, które w największym zakresie pozwoli w skali grupy uniknąć podatku minimalnego oraz pozostawienie poza tym zbiorem najmniej rentownych spółek, których uwzględnienie spowodowałoby, że grupa jako całość nie przekroczyłaby 2 proc. progu rentowności.

Autor jest adwokatem, partnerem w firmie doradczej Quidea

https://archiwum.rp.pl/artykul/1505828-Kto-nie-zaplaci-podatku-minimalnego.html

 5. Fiskus miał prawo wyodrębnić trzy usługi kompleksowe

15 listopada 2023 | Rachunkowość | Aleksandra Tarka

O miejscu świadczenia, a tym samym opodatkowania go jako związanego z nieruchomością, decyduje wyłącznie miejsce położenia nieruchomości, z którą jest ono ściśle związane, niezależnie od tego dla kogo jest wykonywane oraz gdzie znajduje się siedziba usługodawcy.

W marca 2023 r. spółka wystąpiła do fiskusa o interpretację podatkową. Wyjaśniła, że głównie zajmuje się usługami. Planuje m.in. świadczyć usługi będące kompleksową odpowiedzią na potrzeby kontrahentów. Ich celem będzie zapewnienie pełnego wsparcia w organizowaniu przejazdów szczególnie na wymagającym i górzystym terenie, począwszy od dedykowanych map trasy, wraz ze wskazówkami ułatwiającymi przejazd. W ramach pakietu możliwe będzie również skorzystanie z niższych cen za przejazdy tunelami oraz uzyskanie aktualizowanych informacji o najtańszych stacjach benzynowych w okolicy. Spółka tłumaczyła, że chcąc zapewnić korzystającym z usługi bezpieczeństwo na trasie zamierza oferować także assistance dotyczące przejazdu przez tunel, wspomagające zachowaniu koniecznych procedur. A ponadto assistance w razie wypadku, dzięki któremu możliwa jest organizacja transportu zastępczego. Z wniosku wynikało, że prawo przejazdu tunelami jest nabywane od podmiotu trzeciego, a następnie odsprzedawane przez spółkę w ramach pakietu. A zapytała czy szeroko rozumiana usługa wsparcia dla kierowców to usługa kompleksowa, właściwa do rozliczenia podatku w miejscu siedziby usługobiorcy zgodnie z art. 28b ustawy o VAT?

Fiskus odpowiedział, że nie. Zauważył, że co do zasady każde świadczenie dla celów opodatkowania VAT powinno być traktowane jako odrębne i niezależne. Jedynie w sytuacji, gdy jedno świadczenie obejmuje z ekonomicznego punktu widzenia kilka, to nie powinno być sztucznie dzielone dla celów podatkowych. A w ocenie fiskus usług świadczonych przez spółkę nie można potraktować jako jednej, kompleksowej na gruncie VAT. Niemniej urzędnicy stwierdzili, że w ramach szerokiego zakresu świadczonych przez spółkę usług, wystąpi usługa kompleksowa polegająca na wsparciu w organizacji przejazdu; usługa kompleksowa związana z udzielaniem pomocy i assistance w razie wypadku. A ponadto także usługi związane z zakupem opłat drogowych – w szczególności prawo przejazdu tunelami itp.

Przy czym fiskus uznał, że ponieważ spółka świadczy usługi na rzecz kontrahentów, którzy są podatnikami w rozumieniu art. 28a ustawy o VAT, to usługa kompleksowa w zakresie wsparcia w organizacji przejazdów oraz usługa kompleksowa w zakresie assistance, będą opodatkowane w miejscu siedziby usługobiorcy.

Natomiast dla usługi dotyczące zakupu opłat za przejazdy, do których zaliczyć należy m.in. przejazdy tunelami, zgodnie z art. 28e ustawy o VAT o miejscu świadczenia, a tym samym opodatkowania, decyduje wyłącznie miejsce położenia nieruchomości, z którą dana usługa jest ściśle związana.

I to stanowisko fiskusa potwierdził Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku. Zgodził się, że podział spornych usług jakiego dokonali urzędnicy był słuszny i nie ma charakteru sztucznego. Co więcej zgrupowanie ich w trzy grupy ma ekonomiczny sens dla nabywcy. Dlatego w sprawie występują trzy kompleksowe usługi.

Jak tłumaczył sąd w sprawie nie można wyodrębnić świadczenia głównego i pomocniczego. Pakiet obejmuje różne elementy. Oznacza to, że w przypadku całości usług świadczonych przez spółkę zdaniem WSA mamy do czynienia z pakietem kilku usług, niezależnych i równorzędnych, nie zaś z jedną o charakterze głównym, wobec której pozostałe mają charakter pomocniczy.

Sąd przypomniał też, że o miejscu świadczenia, a tym samym opodatkowania usługi związanej z nieruchomością, decyduje wyłącznie miejsce położenia nieruchomości, z którą dana usługa jest ściśle związana, niezależnie od tego dla kogo jest wykonywana oraz gdzie znajduje się siedziba usługodawcy.

W ocenie WSA fiskus słusznie dokonał rozróżnienia charakteru poszczególnych, usług kompleksowych oraz usług nie wchodzących w ich skład tj. usługi wnoszenia opłat drogowych, w tym prawa przejazdu tunelami i określił dla nich odmiennie miejsce świadczenia.

Wyrok WSA w Gdańsku z 24 października 2023 r.

Sygnatura akt: I SA/Gd 697/23.

Komentarz eksperta
Maciej Kordalewski
doradca podatkowy, menedżer w Grant Thornton

Omawiany wyrok skupia się przede wszystkim na ustaleniu czy przedstawione przez wnioskodawcę usługi mają charakter złożony i czy owa złożoność pozwana na uznanie świadczonych usług za jedną, kompleksową usługę.

Kwestia kompleksowości została wypracowana przez Trybunał Sprawiedliwości UE jeszcze za czasów obowiązywania Szóstej Dyrektywy, a następnie utwierdzone na gruncie obowiązujących przepisów. Słusznie, sąd w przedmiotowym wyroku, powołał wyrok w sprawie C-349/96, w którym wskazano, że każde świadczenie usług powinno być, co do zasady, traktowane jako świadczenie odrębne i niezależne, chyba że charakter powiązania świadczeń jest na tyle ścisły, że wszystkie świadczenia z perspektywy gospodarczej tworzą jedno zdarzenie. Omawiana kompleksowość przejawia się również występowaniem nadrzędnego charakteru jednej ze składowych świadczeń nad innymi, które to mają charakter przede wszystkim pomocniczy, umożliwiający bądź niezbędny do skorzystania ze świadczenia głównego.

W omawianej sprawie, w mojej ocenie, sąd słusznie rozróżnił przedstawione świadczenia na trzy odrębne kompleksowe świadczenia. Wydzielenie zarówno usług ułatwienia i organizacji transportu, usług assistance jak i opłat drogowych znajduje uzasadnienie z perspektywy osiągnięcia celów każdego z przedstawionych świadczeń. Bowiem każde ze świadczeń, pomimo wspólnego mianownika związania ich z transportem, może funkcjonować w oderwaniu od pozostałych co poddaje w wątpliwość charakter pomocniczości, natomiast niewątpliwie przekreśla kryterium niezbędności owych świadczeń względem siebie.

Ponadto, co słusznie zauważył sąd, klient w ramach korzystania z usługi organizacji transportu, pozostały zakres, czyli assistance jak i opłaty drogowe może pozyskać samodzielnie, co nie przekreśli celu skorzystania z usługi organizacji transportu.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1505523-Fiskus-mial-prawo-wyodrebnic-trzy-uslugi-kompleksowe.html

Podatki | Prasówka | 5-11.10.2023

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Fiskus zmienia zasady wydawania postanowień o zaliczeniu wpłaty na zaległości

Paweł Jastrzębowski | 5 października 2023, 06:43

Przestał obowiązywać przepis nakładający na fiskusa obowiązek wydania postanowienia o zaliczeniu wpłaty, nadpłaty lub zwrotu podatku na poczet zaległości podatkowych i odsetek za zwłokę. Od 1 września 2023 r. można je otrzymać tylko na wniosek.

Zmiana w art. 62 i art. 76a ordynacji podatkowej jest kontynuacją zmian zapoczątkowanych już w poprzednich latach. – Na przestrzeni ostatnich lat sukcesywnie był zawężany katalog sytuacji, w których naczelnik urzędu skarbowego miał obowiązek wydać postanowienie o zaliczeniu wpłat na poczet zaległości – mówi Aleksandra Tańska z działu postępowań podatkowych i sądowych EY.

Zmiana ta wpisuje się również w ogólny trend cyfryzacji, którego przejawem jest nowa od niedawna usługa e-Urzędu Skarbowego. Na swoim koncie w e-US można już weryfikować szczegóły własnych rozliczeń z fiskusem. Wystarczy zalogować się na swoje konto w e-US i w nowej zakładce „Rozliczenia” zobaczyć:

– zaksięgowane deklaracje i zeznania podatkowe oraz ich rozliczenie,
– dokonane wpłaty z uwzględnieniem pobranych odsetek za zwłokę,
– zrealizowane zwroty,
– inne szczegóły rozliczeń; aktualnie dla użytkownika konta w e-US są widoczne szczegóły rozliczeń od 1 stycznia 2021 r.

W odpowiedzi na pytanie DGP Ministerstwo Finansów poinformowało, że „użytkownicy w swoich Rozliczeniach w e-US zobaczą (także) rozliczenia wpłat oraz przeksięgowania nadpłat, zwrotu podatku na poczet zaległości podatkowych i odsetek za zwłokę”.

W milionach sztuk
Zmiana art. 62 i art. 76a ordynacji weszła w życie wskutek nowelizacji z 26 maja 2023 r. (Dz.U. z 2023 r. poz. 1059).

Fiskus od wielu już lat przyglądał się liczbie wydawanych postanowień w tego rodzaju sprawach i starał się ją ograniczać. Mimo to – jak napisano w uzasadnieniu do projektu ostatniej nowelizacji (druk sejmowy 3025) – wciąż jeszcze urzędy skarbowe wydawały miliony postanowień o zaliczeniu. W 2021 r. wydały ich ponad 10,6 mln, w 2022 r. – ponad 6,9 mln.

To nie tylko angażowało aparat fiskalny, lecz także generowało duże koszty.

Dlatego – jak uważa Aleksandra Tańska – nowelizacja art. 62 i art. 76a ordynacji nie powinna wywoływać większego zaskoczenia.

Pierwsza zmiana…
Pierwsze ograniczenie w liczbie wydawanych postanowień miało miejsce w 2016 r. (Dz.U. z 2015 r. poz. 1649). Już wtedy ustawodawca zdecydował, że fiskus będzie wydawał postanowienia tylko na wniosek, gdy:

– wpłata w całości pokrywa kwotę główną zaległości wraz z odsetkami za zwłokę lub
– wpłata zostaje zaliczona w całości zgodnie z żądaniem podatnika, lub
– kwota wpłaty podlegającej zaliczeniu na poczet zaległości podatkowej, odsetek za zwłokę lub kosztów upomnienia nie przekracza pięciokrotności kosztów upomnienia, lub
– od wpłat dokonanych po terminie płatności nie naliczono odsetek za zwłokę.

Tak wynikało ze zmienionego wówczas par. 4a w art. 62 ordynacji podatkowej.

W pozostałych przypadkach fiskus w dalszym ciągu miał ustawowy obowiązek wydania postanowienia.

Zmiana ta nie przyniosła oczekiwanego rezultatu. Wydawane w dalszym ciągu obligatoryjnie postanowienia wymagały ponoszenia dużych kosztów i zaangażowania pracowników skarbówki.

…i najnowsza
Od 1 września br. zostały więc uchylone par. 4a i 5 w art. 62 ordynacji (ten drugi przepis – par. 5 – pozwalał stosować dotychczasowe reguły odpowiednio do wpłat dokonywanych przez płatników, inkasentów, następców prawnych oraz osoby trzecie).

Za ich uchyleniem przemawiał również inny powód – statystyki dowiodły, że podatnicy bardzo rzadko korzystają z możliwości wniesienia zażalenia na wydane postanowienia w sprawie zaliczenia wpłat, nadpłat, zwrotu podatku.

Przykładowo na 75 tys. postanowień w sprawie zaliczenia wydanych w 2022 r. przez urzędy skarbowe w woj. łódzkim wpłynęło zaledwie 50 zażaleń. W innych województwach dane były na porównywalnym poziomie, np. Urząd Skarbowy w Oleśnie wydał 2200 postanowień, na które nie wpłynęło żadne zażalenie.

„Uprawniło to więc do wniosku, że rozliczenia te nie budziły wątpliwości u podatników i płatników” – napisano w uzasadnieniu do projektu nowelizacji.

Na korzyść
– Może się wydawać, że przerzucenie na podatnika (innych zainteresowanych) obowiązku występowania o wydanie postanowienia stanowi utrudnienie. Jednak w mojej ocenie należy tę zmianę ocenić pozytywnie, ponieważ stanowi ona ujednolicenie zasad wydawania takich postanowień – komentuje Aleksandra Tańska.

Zwraca uwagę na to, że od 1 września br. podatnik nie musi już pamiętać, w jakich wyjątkowych sytuacjach naczelnik urzędu wydaje postanowienie z urzędu. Ma pewność, że jeśli potrzebuje informacji o szczegółach przeksięgowań, to musi złożyć wniosek lub prześledzić rozliczenia na swoim koncie w e-US.

Kiedy warto wystąpić
Zdaniem ekspertki posiadanie postanowienia może się okazać kluczowe w sytuacjach spornych lub przy dużej liczbie zmiennych mających wpływ na kwoty oraz daty zaliczenia, np. gdy zaistniały okoliczności warunkujące zastosowanie przerw w naliczaniu odsetek za zwłokę.

– W takich przypadkach dzięki otrzymanemu postanowieniu podatnik może dokładnie sprawdzić szczegóły zaliczenia i w razie sporu dochodzić swoich praw przez złożenie zażalenia, a jeśli zajdzie taka potrzeba, to również na drodze sądowej – mówi Aleksandra Tańska.

Ale też – jak dodaje – można po prostu uzyskać potwierdzenie, że kwoty nadpłaty zostały zaksięgowane przez naczelnika urzędu skarbowego na konkretny okres, co oznacza wykonanie zobowiązania.

– W nomenklaturze podatkowej nazywa się to dowodem z dokumentu urzędowego, który pełni funkcję gwarancyjną, zabezpieczając w ten sposób interes podatnika – puentuje ekspertka.©℗

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9314546,fiskus-zmienia-zasady-wydawania-postanowien-o-zaliczeniu-wplaty-na-zal.html

 2. Czy zbycie majątku i wyrobów gotowych to dwa odrębne zdarzenia?

Katarzyna Jędrzejewska | 9 października 2023, 08:08

Niezależnie od wzajemnych ustaleń i rozliczeń między kontrahentami, nie należy odnosić przychodu ze sprzedaży środków trwałych do przychodu ze sprzedaży wyrobów gotowych – stwierdził szef Krajowej Administracji Skarbowej.

W związku z tym zmienił częściowo interpretację dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej.

Uznał, że mają tu zastosowanie ogólne zasady ustalania przychodu, a w konsekwencji również ogólne reguły przeliczenia waluty obcej na złote i zaliczenia niezamortyzowanej wartości środka trwałego do kosztów uzyskania przychodu.

Różne metody spłaty
Chodziło o spółkę, która podpisała umowy na produkcję wyrobów gotowych na rzecz dwóch podmiotów: belgijskiego i hiszpańskiego. Oba należą do grupy X.

Wyroby miały być produkowane przy użyciu form produkcyjnych kupionych przez spółkę. Docelowo miała je wykupić od spółki grupa X. W ogólnej umowie ramowej ustalono, że w tym celu spółka będzie przez trzy lata doliczać proporcjonalnie koszty zakupu tych form do ceny każdej partii wyrobów gotowych. Po przekroczeniu umówionych limitów produkcji formy przeszłyby na własność grupy X.

Umowa przewidywała też inne opcje, zakładające, że jeżeli grupa X:

– wykupi formy wcześniej, tj. przed osiągnięciem umówionego progu dostaw, to w takiej sytuacji zapłaci ona spółce różnicę między wartością form a kwotą dotychczas spłaconą;
– wykupi formy, zanim jeszcze spółka rozpocznie przy ich użyciu produkcję wyrobów gotowych, to w takiej sytuacji zapłaci ona spółce całość kosztów poniesionych na ich zakup;
– nie odbierze w ciągu trzech lat określonej liczby wyrobów gotowych (umówiona liczba sztuk nie zostanie zafakturowana i opłacona), to zapłaci spółce umówioną dodatkową kwotę będącą różnicą pomiędzy wartością formy produkcyjnej a wartością zafakturowanych i opłaconych wyrobów gotowych.

W związku z tą transakcją spółka złożyła wniosek o interpretację, przedstawiając w nim własne stanowisko do podatkowych przychodów, kosztów i odpisów amortyzacyjnych. Dyrektor KIS w pełni się z nim zgodził i odstąpił od uzasadnienia wydanej interpretacji (z 8 października 2020 r., sygn. 0114-KDIP2-2.4010.185.2020.2.AM).

Po dwóch latach szef KAS uznał, że spółka, a w ślad za nią dyrektor KIS, mieli rację tylko w trzech kwestiach.

Wydatki są kosztem, używanie bez CIT
Szef KAS potwierdził, że spółka:

– do czasu przejścia prawa własności form na grupę X może dokonywać odpisów amortyzacyjnych od wartości tych form (z opisu sprawy wynikało, że każda forma produkcyjna spełnia warunki do uznania jej za środek trwały),

– może zaliczać do kosztów uzyskania przychodów wydatki ponoszone na utrzymanie form produkcyjnych, skoro bez poniesienia tych wydatków spółka nie mogłaby wyprodukować umówionej liczby wyrobów gotowych,

– nie będzie miała przychodu podatkowego z tytułu bezpłatnego używania form produkcyjnych, gdy będą już one własnością grupy X.

W tej ostatniej kwestii szef KAS zwrócił uwagę na to, że w świetle opisu sprawy nieodpłatne korzystanie z tych form będzie elementem kompleksowej umowy dotyczącej wykonania określonych wyrobów gotowych i będzie się wiązać ze świadczeniami wzajemnymi. Z jednej strony grupa X udostępni spółce formy (gdy już przejmie je na własność), z drugiej strony spółka zobowiązała się do dostarczenia grupie X umówionej liczby wyrobów gotowych o indywidualnych cechach i parametrach oraz zaniechania produkcji przy użyciu ich form na rzecz innych kontrahentów. Skoro zatem świadczenia będą wzajemne, to spółka nie będzie uzyskiwać przychodów z nieodpłatnych świadczeń – wynika z interpretacji.

Wzajemne rozliczenia bez wpływu na przychód
Szef KAS nie zgodził się natomiast ze spółką i dyrektorem KIS co do trzech pozostałych kwestii:

– ustalenia, kiedy spółka uzyska przychód z przeniesienia prawa własności form na grupę X,
– jaki kurs waluty obcej powinna zastosować w celu ustalenia wartości tego przychodu,
– momentu zaliczenia przez spółkę niezamortyzowanej wartości początkowej form do kosztów uzyskania przychodu.

Co do momentu powstania przychodu, to szef KAS zwrócił uwagę na to, że zgodnie z umową spółka będzie doliczać poniesione koszty zakupu form produkcyjnych proporcjonalnie do ceny wyrobów gotowych. Ale są też możliwe inne warianty – zauważył szef KAS. Uznał, że w każdej z tych sytuacji przychód należy rozpoznać zgodnie z art. 12 ust. 3a ustawy o CIT, a nie – jak twierdziła spółka – w zależności od sposobu przeniesienia prawa własności form na grupę X.

Spółka była zdania, że jeżeli:

– będzie doliczać koszty zakupu form produkcyjnych proporcjonalnie do ceny wyrobów gotowych, to przychód z ich sprzedaży będzie również uzyskiwać stopniowo, czyli z każdą fakturą lub częściową zapłatą za daną partię wyrobów gotowych,
– grupa X wcześniej wykupi formy (po rozpoczęciu przez spółkę produkcji wyrobów gotowych lub jeszcze przed uruchomieniem produkcji), to przychód z ich sprzedaży powstanie – w zależności od tego, co nastąpi jako pierwsze – w momencie wydania tych form, wystawienia faktury za ich sprzedaż albo uregulowania należności z tytułu ich sprzedaży,
– grupa X nie odbierze określonej liczby sztuk wyrobów gotowych, to przychód ze sprzedaży form powstanie w momencie właściwym dla powstania przychodu z tytułu sprzedaży ostatniej partii wyrobów gotowych.

Szef KAS nie zgodził się ze spółką, bo – jak stwierdził – przedmiotem umowy sprzedaży są dwa różne dobra materialne: wyroby gotowe i formy wtryskowe. Zatem moment powstania przychodu należy określić odrębnie dla przeniesienia własności form i odrębnie dla przeniesienia własności wyrobów gotowych.

Uznał więc, że przychodu ze sprzedaży form nie należy odnosić do przychodu ze sprzedaży konkretnej partii sprzedanych wyrobów. Należy go ustalać na podstawie ogólnej zasady, o której mowa w art. 12 ust. 3a ustawy o CIT, tj. w dacie wydania rzeczy, zbycia prawa majątkowego, nie później niż w dniu wystawienia faktury albo uregulowania należności – w zależności, które z tych zdarzeń nastąpiło jako pierwsze.

Natomiast kalkulacja wartości wyrobu gotowego z uwzględnieniem częściowej wartości formy wtryskowej jest kwestią umowną. Może co najwyżej świadczyć o woli stron co do zaliczkowych rozliczeń między nimi. Rozliczenia te nie mogą generować przychodu podatkowego – stwierdził szef KAS.

Kurs też na ogólnych zasadach
W tej sytuacji nie zgodził się też ze spółką i z dyrektorem KIS, że przyjmowany przez nią do wyliczenia tego przychodu kurs waluty obcej (w tym przypadku euro) będzie się także różnił w zależności od tego, w którym momencie uzyska ona przychód ze sprzedaży form.

Wyjaśnił, że skoro uzyska ona przychód w dacie wydania formy, lecz nie później niż w dniu wystawienia faktury albo uregulowania należności (zgodnie z art. 12 ust. 3a ustawy o CIT), to do ustalenia jego wartości powinna przyjąć kurs wskazany w art. 12 ust. 2 ustawy o CIT. Będzie to więc kurs średni waluty obcej (euro) ogłaszany przez Narodowy Bank Polski z ostatniego dnia roboczego poprzedzającego dzień:

– wydania rzeczy – gdy przychód będzie powstawać w tym dniu;
– wystawienia faktury – gdy przychód będzie powstawać w dniu wystawienia takiej faktury;
– uregulowania należności – gdy przychód będzie powstawać w dniu zapłaty.

Niezamortyzowana wartość
Konsekwentnie szef KAS nie zaaprobował też stanowiska spółki i dyrektora KIS co do momentu zaliczenia niezamortyzowanej wartości początkowej form produkcyjnych do kosztów uzyskania przychodów. Przypomniał, że niezamortyzowane wydatki na nabycie, wytworzenie we własnym zakresie i ulepszenie środków trwałych stanowią koszt podatkowy w momencie uzyskania przychodu z tytułu zbycia tych środków trwałych.

Skoro zatem spółka uzyska przychód ze zbycia form w dacie ich wydania, lecz nie później niż w dniu wystawienia faktury albo uregulowania należności, to również w tej dacie będzie mogła rozliczyć, jako koszt podatkowy, niezamortyzowaną część wartości początkowej środków trwałych (form).

Nie będzie zatem rozliczać tego kosztu w momentach uzależnionych od zrealizowanej opcji wykupu.©℗

Podstawa prawna
Interpretacja zmieniająca wydana 19 września 2023 r. przez szefa KAS, sygn. DOP4.8221.27.2022.CQDZ

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9316746,czy-zbycie-majatku-i-wyrobow-gotowych-to-dwa-odrebne-zdarzenia.html

 3. Czy reklamę w grze można rozliczać według ulgi IP Box?

Mariusz Szulc | 9 października 2023, 20:00

Dochody z reklam wyświetlanych w trakcie rozgrywki w grze komputerowej nie są dochodami z kwalifikowanych praw własności intelektualnej. Nie są więc objęte preferencyjną 5-proc. stawką PIT lub CIT – orzekł WSA w Gliwicach.

Wcześniej podobnie stwierdził m.in. WSA w Gdańsku w nieprawomocnych wyrokach z 15 marca br. (sygn. akt I SA/Gd 55/23) i 7 marca br. (I SA/Gd 1227/22).

Takie stanowisko konsekwentnie prezentuje też dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacjach indywidualnych.

Free to play
Najnowszy wyrok zapadł w sprawie spółki, która udostępniła w darmowym modelu „free to play” opracowane przez siebie gry. Zarabiała na wyświetlanych w trakcie gry reklamach.

Uważała, że zarobek ten powinien być objęty preferencyjną 5-proc. stawką CIT, właściwą dla dochodów z kwalifikowanych praw własności intelektualnej (ulga IP Box). Argumentowała, że gracz zawiera z nią umowę licencyjną, w której zamieszczona jest informacja, iż w trakcie rozgrywki będą wyświetlane reklamy podmiotów trzecich. Dochody z tego tytułu są więc pośrednio związane z wykorzystaniem kwalifikowanego IP w ramach umowy licencyjnej z użytkownikiem końcowym i powinny być preferencyjnie opodatkowane – twierdziła spółka.

Innego zdania był dyrektor KIS. Uznał, że sprzedaż usługi reklamowej jest czynnością następczą i odrębną od udostępnienia gry komputerowej. Zwrócił też uwagę na to, że za reklamy płacą podmioty zewnętrzne (reklamodawcy), a nie gracze, a więc nie są to dochody z umowy licencyjnej.

Potwierdził to gliwicki WSA. Sąd nie miał wątpliwości, że dochody z udostępniania miejsca pod reklamę nie są dochodami z kwalifikowanych praw własności intelektualnej. Zwrócił uwagę na to, że nie mamy tu do czynienia z przeniesieniem prawa autorskiego do programu komputerowego ani z korzystaniem z niego, lecz z pobieraniem opłat za udostępnienie miejsca reklamowego. Reklamodawcy nie są stroną umowy licencyjnej, więc dochody, które przekazują spółce, nie podlegają uldze IP BOX – orzekł sąd.

Darmowe mniej opłacalne
Wyrok oznacza, że twórcy gier, którzy udostępnią je w darmowym modelu „free to play”, płacą wyższy podatek dochodowy niż podmioty, które sprzedają grę, również w abonamencie.

W tej drugiej sytuacji dochód programisty nie pochodzi z reklam, tylko ze sprzedaży kwalifikowanych praw własności intelektualnej.

Przypomnijmy, że zgodnie z art. 30ca ust. 7 pkt 1 ustawy o PIT i art. 24d ust. 7 pkt 1 ustawy o CIT 5-proc. stawka podatku dotyczy m.in. dochodów z opłat lub należności licencyjnych, sprzedaży kwalifikowanego prawa własności intelektualnej i dochodów z takiego prawa uwzględnionego w cenie sprzedaży produktu lub usługi.©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok WSA w Gliwicach z 12 września 2023 r., sygn. akt I SA/Gl 1596/22

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9316733,czy-reklame-w-grze-mozna-rozliczac-wedlug-ulgi-ip-box.html

 4. Zwolnienie z CIT tylko przy wykorzystywaniu nowej inwestycji

Mariusz Szulc | 9 października 2023, 18:00

Przedsiębiorca strefowy, który zrealizował nową inwestycję, nie powinien kontynuować produkcji na bazie innej infrastruktury niż ta, o której mowa w decyzji wydanej przez ministra rozwoju i technologii. W przeciwnym razie grozi mu utrata zwolnienia z podatku dochodowego – wyjaśnił dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Spytała o to spółka, która w 2018 r. dostała decyzję o wsparciu nowej inwestycji. Zadeklarowała chęć wybudowania instalacji przemysłowej, która zwiększyłaby zdolności produkcyjne istniejącego przedsiębiorstwa.

W 2021 r. spółka zrealizowała tę inwestycję. Pojawił się jednak problem, bo produkcja przy wykorzystaniu tej instalacji okazała się nieopłacalna. Spółka planowała więc czasowo zaprzestać wykorzystywania tej instalacji (z opcją wznowienia produkcji w przyszłości) albo sprzedać ją po upływie pięciu lat. Tyle czasu powinna była odczekać jako duży przedsiębiorca, zgodnie z obowiązującym wówczas rozporządzeniem Rady Ministrów z 28 sierpnia 2018 r. (podobny przepis obowiązuje obecnie).

Niezależnie od tego, który scenariusz by wybrała, nadal – jak zapewniła we wniosku o interpretację – prowadziłaby działalność gospodarczą na terenie i w zakresie kodów Polskiej Klasyfikacji Wyrobów i Usług wskazanych w decyzji o wsparciu nowej inwestycji.

Uważała więc, że w obu przypadkach powinna móc nadal korzystać ze zwolnienia na podstawie art. 17 ust. 1 pkt 34a ustawy o CIT. Argumentowała, że w świetle ustawy o wspieraniu nowych inwestycji (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 74 ze zm.) i wspomnianego rozporządzenia z 28 sierpnia 2018 r. warunkiem zwolnienia z podatku jest utrzymanie inwestycji w regionie, w którym udzielono wsparcia, oraz utrzymanie własności składników majątku nabytych w ramach decyzji o wsparciu w okresie wskazanym w rozporządzeniu.

Warunki te będą spełnione – twierdziła spółka.

Innego zdania był dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. Wyjaśnił, że dochód, aby był zwolniony z opodatkowania na podstawie art. 17 ust. 1 pkt 34a ustawy o CIT, powinien być uzyskany z działalności prowadzonej na terenie wskazanym w decyzji o wsparciu i na podstawie decyzji o wsparciu. Kluczowe jest więc uzyskiwanie dochodu z nowej inwestycji. Warunek ten nie jest spełniony, gdy podatnik nie wypracowuje dochodu na bazie zespołu składników majątkowych nabytych w ramach wydatków, których dotyczy decyzja o wsparciu – wyjaśnił dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.©℗

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 2 października 2023 r., sygn. 0111-KDIB1-3.4010. 465.2023.1.JMS

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9316742,zwolnienie-z-cit-tylko-przy-wykorzystywaniu-nowej-inwestycji.html

 5. Aport wyklucza z estońskiego ryczałtu na dłużej

Mariusz Szulc | dzisiaj, 07:58

Jeden przepis ustawy o CIT nakazuje odczekać 24 miesiące od utworzenia spółki, gdy ta w międzyczasie otrzymała wkład niepieniężny. Drugi każe odczekać 24 miesiące, ale… od dnia wniesienia aportu.

Problem dotyczy nie tylko aportów, lecz także podziałów i połączeń spółek.

Te, które planują przejść na opodatkowanie ryczałtem od dochodów (potocznie zwanym estońskim CIT), są więc w kropce. Wykluczające się przepisy utrudniają wyliczenie terminu, od kiedy przysługuje im prawo do wyboru ryczałtu.

Problemu nie ma, gdy nowo zawiązana spółka zostanie zarejestrowana w Krajowym Rejestrze Sądowym i otrzyma aport w tym samym miesiącu. Gorzej, gdy między jednym i drugim zdarzeniem minie więcej czasu.

Najtrudniej mają te spółki, które otrzymały aport w roku następnym po roku ich utworzenia.

Przykład

Spółka została utworzona 1 stycznia 2021 r., ale wkład niepieniężny otrzymała 1 stycznia 2022 r.

Spółki uważają, że w takiej sytuacji estoński CIT można wybrać już od 2 stycznia 2023 r., bo wtedy miną 24 miesiące od utworzenia spółki.

Fiskus twierdzi, że wybór ryczałtu będzie możliwy dopiero rok później, bo wtedy upłyną 24 miesiące od dnia wniesienia wkładu do spółki. W sumie więc musi ona odczekać 36 miesięcy od dnia jej utworzenia.

Jak widzi to fiskus
Problem obrazuje najnowsza interpretacja indywidualna dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 2 października br. (sygn. 0114-KDIP2-2.4010. 406.2023.1.RK). Wystąpiła o nią spółka z o.o., która została wpisana do Krajowego Rejestru Sądowego 2 lipca 2021 r. W czerwcu następnego roku doszło do podziału innego podmiotu, w wyniku czego spółka otrzymała wkład niepieniężny. Była przekonana, że będzie mogła wybrać estoński CIT od 3 lipca 2023 r., bo wtedy, zgodnie z art. 28k ust. 1 pkt 5 ustawy o CIT, upłyną 24 miesiące od dnia jej utworzenia.

Dyrektor KIS uznał inaczej. Przywołał inny przepis – art. 28k ust. 1 pkt 6 lit. b – i stwierdził, że spółka musi odczekać 24 miesiące od dnia otrzymania aportu, czyli od czerwca 2022 r.

Eksperci nie kryją krytyki pod adresem ustawodawcy.

– To kolejny już przykład niejasnych przepisów, które organy podatkowe wykorzystują do zawężania zakresu stosowania preferencji podatkowych – komentuje Tomasz Jakubiak vel Wojtczak, radca prawny i założyciel kancelarii Ulve Tax&Legal.

Podobnie uważa Grzegorz Szysz, doradca podatkowy i partner w Grant Thornton. – Przepisy powinny zostać sformułowane inaczej. Uniknęlibyśmy w ten sposób sytuacji, która prowadzi do wniosków o dwóch odmiennych terminach karencji – mówi ekspert.

Skąd problem
Przypomnijmy, że estoński CIT polega zasadniczo na tym, iż spółka płaci podatek dopiero w momencie wypłaty zysków wspólnikom. Mogą go wybrać spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, akcyjne, proste spółki akcyjne, spółki komandytowe i komandytowo-akcyjne, o ile spełnią warunki określone w art. 28j ustawy o CIT.

W niektórych sytuacjach jednak prawo do wyboru estońskiego CIT nie przysługuje. Listę wykluczeń zawiera art. 28k ustawy o CIT. Niektóre z nich są stałe (np. dla spółek korzystających ze zwolnienia podatkowego z tytułu działalności strefowej, dla podatników postawionych w stan upadłości lub likwidacji), inne – przejściowe. Problem dotyczy tych drugich.

Z art. 28k ust. 1 pkt 5 ustawy o CIT wynika, że jeżeli spółka w roku jej utworzenia lub w roku bezpośrednio po nim następującym otrzymała wkład niepieniężny o wartości przekraczającej równowartość 10 tys. euro, to nie ma prawa do wyboru estońskiego CIT przez 24 miesiące od dnia jej utworzenia.

Natomiast art. 28k ust. 1 pkt 6 lit. b wyklucza prawo do estońskiego CIT przez 24 miesiące od dnia wniesienia wkładu niepieniężnego. Przepis ten stosuje się odpowiednio do podmiotów przejmujących lub otrzymujących wkład niepieniężny (art. 28k ust. 2 ustawy o CIT).

Który przepis jest zatem wiążący dla spółek, które w roku ich utworzenia lub w roku bezpośrednio po nim następującym otrzymały aport o wartości przekraczającej 10 tys. euro?

Jednoznacznej odpowiedzi nie znajdziemy ani w przepisach, ani w uzasadnieniu nowelizacji, na mocy której je wprowadzono (Dz.U. z 2020 r. poz. 2122). W uzasadnieniu tym napisano jedynie, że opodatkowanie ryczałtem można wybrać „najwcześniej w drugim roku podatkowym po rozpoczęciu działalności w wyniku wystąpienia zdarzenia połączenia, podziału, czy wniesienia (otrzymania) wkładu niepieniężnego”. Odroczenie to – jak wyjaśniono – zostało wprowadzone z uwagi na możliwość wystąpienia w wyniku takich sytuacji „komplikacji rozliczeń księgowych i podatkowych oraz zmiany wartości majątku”.

Rozwiązanie na skróty
Tomasz Jakubiak zwraca uwagę na to, że w październikowej interpretacji dyrektor KIS ograniczył się do stwierdzenia, iż wobec spółki obowiązują obie zasady wyłączające stosowanie estońskiego CIT.

– Ale wybrał tę „surowszą” – podkreśla ekspert.

Jego zdaniem w interpretacji zabrakło jakichkolwiek rozważań na temat wzajemnej relacji przepisów.

– Co więcej, na ten temat milczą również objaśnienia podatkowe ministra finansów z 23 grudnia 2021 r. – wskazuje ekspert.

Przy podziałach…
Równie krytycznie do uzasadnienia tej interpretacji odnosi się Grzegorz Szysz. Zwraca jednak uwagę na inną kwestię: fiskus odniósł się bowiem w nim do transakcji aportowych (wnoszenia wkładów niepieniężnych), podczas gdy w sprawie doszło do podziału spółki, czyli innej operacji, odmiennie kwalifikowanej przez ustawodawcę.

– Mimo to uważam, że konstrukcja i brzmienie przepisów powinny prowadzić do konkluzji o zastosowaniu w tej konkretnej sytuacji dwuletniego okresu karencji liczonego nie od dnia utworzenia spółki, lecz od dnia finalizacji procesu podziału – mówi Grzegorz Szysz.

Innego zdania jest Tomasz Jakubiak vel Wojtczak. Zwraca uwagę na to, że o ile art. 28k ust. 1 pkt 5 dotyczy sytuacji podatników nowych i wprowadza okres karencji z estońskiego CIT liczony od daty ich utworzenia, o tyle nie ma o tym mowy w pkt 6, który wspomina o podziale.

Dlatego kluczowe jest – jego zdaniem – brzmienie art. 28k ust. 2 ustawy. Przepis ten stanowi, że w przypadku łączenia, podziału podmiotów lub wniesienia do spółki wkładu niepieniężnego przepisy ust. 1 pkt 5 i 6 stosuje się odpowiednio do podmiotów przejmujących lub otrzymujących wkład niepieniężny.

– Gdyby ustawodawca chciał stosować do podziałów spółek jedynie ust. 1 pkt 6, to sformułowałby ten przepis inaczej. W rozpatrzonym przez dyrektora KIS stanie faktycznym podatnik był nowym podmiotem, zatem powinno stosować się do niego ograniczenie z pkt 5, a więc stanowisko wnioskodawcy, zgodnie z którym karencja powinna być liczona od dnia utworzenia, powinno zostać uznane za prawidłowe. Przemawia za tym także zasada rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatników „in dubio pro tributario” – przekonuje Tomasz Jakubiak vel Wojtczak.

…i połączeniach
Wątpliwości dotyczą również przejęcia innego podmiotu w drodze połączenia, w trybie określonym w art. 492 par. 1 kodeksu spółek handlowych.

Taką sytuację rozpatrzył Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gorzowie Wielkopolskim w wyroku z 18 maja 2023 r. (sygn. akt I SA/Go 67/23). Chodziło o spółkę, która przejęła inny podmiot w drodze połączenia i uważała, że w takiej sytuacji nie obowiązuje jej żaden okres karencji przed wyborem estońskiego CIT.

Fiskus i gorzowski WSA byli innego zdania. Zwrócili uwagę na to, że art. 28k ust. 2 nakazuje stosować okresy karencji, o których mowa w ust. 1 pkt 5 i pkt 6, odpowiednio do wszystkich podmiotów przejmujących. W tym wypadku należy więc odczekać 24 miesiące od dnia przejęcia innego podmiotu, bo tak wynika z art. 28k ust. 1 pkt 5 lit. a ustawy o CIT – orzekł WSA.

Wyrok jest nieprawomocny.

Adrian Kęmpiński, ekspert podatkowy z LTCA, potwierdza: źródłem wątpliwości jest to, że art. 28k ust. 2 ustawy o CIT odsyła do dwóch przepisów wskazujących różne okresy karencji od wejścia w estoński CIT.

– W moim przekonaniu problemem będzie musiał się zająć Naczelny Sąd Administracyjny, bo podobne wątpliwości mogą się nasilać – puentuje ekspert. ©℗

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9318681,aport-wyklucza-z-estonskiego-ryczaltu-na-dluzej.html

 

Rzeczpospolita

 1. ZUS sprawdza, czy składka zgadza się z podatkiem

05 października 2023 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Zaczęły się kontrole rocznych rozliczeń składki zdrowotnej. Przedsiębiorcy muszą wyjaśniać, dlaczego w zeznaniu PIT są inne kwoty dochodu niż w deklaracji złożonej w ZUS.

Zawiadamiamy o wszczęciu postępowania administracyjnego i prosimy o wyjaśnienie rozbieżności między dochodem z rocznego rozliczenia składki zdrowotnej a wykazanym w zeznaniu PIT. Wielu przedsiębiorców dostało w ostatnich dniach pisma o tej treści z ZUS.

– Przestrzegaliśmy od początku, że takie rozbieżności będą – mówi Beata Boruszkowska, prezes Krajowej Izby Biur Rachunkowych. Przypomina, że Polski Ład diametralnie zmienił zasady rozliczania składki zdrowotnej. Od 1 stycznia 2022 r. przedsiębiorcy na skali oraz liniowym PIT liczą ją od dochodu z działalności gospodarczej. Dochód będący podstawą wymiaru składki zdrowotnej w wielu firmach różni się jednak od dochodu podatkowego.

Przez remanent albo zawieszenie
– Rozbieżności występują przede wszystkim u przedsiębiorców, którzy prowadzą podatkową księgę przychodów i rozchodów i sporządzają na początek oraz koniec roku remanent towarów. Zdarza się, że dochód podatkowy różni się u nich od składkowego o kilkaset tysięcy zł. Rozbieżności są także u tych, którzy sprzedawali środki trwałe bądź mieli przez parę miesięcy zawieszoną działalność – mówi Magdalena Michałowska ze Stowarzyszenia Współpracujących Biur Rachunkowych.

Przypomina też, że przy ustalaniu składkowego dochodu uwzględniamy przychody zwolnione przez Polski Ład z PIT, które nie mają wpływu na dochód podatkowy (chodzi o ulgę dla rodziców mających czwórkę lub więcej dzieci, seniorów oraz wracających z zagranicy).

Czego ZUS oczekuje od przedsiębiorców? – Wyjaśnienia, skąd się wzięły rozbieżności. Przy okazji jednak chce, aby przedsiębiorca dostarczył mu faktury czy księgę przychodów i rozchodów. A nawet rachunek zysków i strat sporządzany przez firmy prowadzące pełną księgowość, który przecież nie przekłada się wprost na dochód podatkowy – mówi Magdalena Michałowska.

Beata Boruszkowska podkreśla, że przedsiębiorcy nie muszą prowadzić ewidencji na potrzeby składki zdrowotnej. Często jednak ją sporządzają, właśnie dlatego, że dochód składkowy różni się od podatkowego. Taka ewidencja przydaje się w razie kontroli, bo nie trzeba analizować dokumentów z całego roku.

Nie warto ignorować
Jak zareagować na pismo ZUS? – Grzecznie odpisać, wskazując przyczyny rozbieżności między dochodem z zeznania PIT a roczną deklaracją w sprawie składki zdrowotnej. Czasami wystarczą zwykłe wyjaśnienia, niekiedy jednak ZUS nalega, aby przekazać mu księgi. Są problemy z przesłaniem ich przez portal ZUS PUE, dlatego w ostateczności trzeba je wydrukować i zanieść do oddziału – tłumaczy Magdalena Michałowska. Dodaje, że nie ma sensu ignorować wezwania, zresztą jest w nim informacja o karze za brak reakcji.

– Kontrole z ZUS dopiero się zaczynają, można się spodziewać, że problemów będzie coraz więcej. Oczywiście oznacza to sporo dodatkowej pracy dla księgowych – podkreśla Beata Boruszkowska.

Przypomnijmy, że roczne rozliczenie składki zdrowotnej przedsiębiorcy robili po raz pierwszy, to nowy obowiązek, wprowadzony przez Polski Ład. Sporządzali je w deklaracjach ZUS DRA (dla prowadzących działalność jednoosobowo) lub RCA (dla opłacających też składki za inne osoby). Tych samych, w których wykazywali składkę za kwiecień. Do tych deklaracji została dołożona część o rocznym rozliczeniu. Przedsiębiorcy wykazywali w niej roczną składkę i porównywali ją z sumą miesięcznych. Jeśli roczna była wyższa, dopłacali różnicę. Jeśli niższa, dostali zwrot.

To przejdzie do historii
Roczne rozliczenie składki zdrowotnej przysparzało wiele problemów, o których na bieżąco informowaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej”.

– Na pewno przejdzie do historii jako jeden z trudniejszych okresów dla biur rachunkowych – podsumowuje Beata Boruszkowska.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1503374-ZUS-sprawdza-czy-skladka-zgadza-sie-z-podatkiem.html

 2. Czy wynagrodzenie za czas urlopu jest kosztem kwalifikowanym

09 października 2023 | Podatki i księgowość | Katarzyna Jastrzębska

Zdaniem sądów wydatki pracownicze ponoszone za czas usprawiedliwionej nieobecności w pracy mogą być rozliczane w ramach ulgi B+R. Są one bowiem związane ze stosunkiem pracy i wynikają z przepisów prawa pracy. Fiskus się z tym nie zgadza.

Jedną z kategorii kosztów kwalifikowanych rozliczanych w ramach ulgi na działalność badawczo-rozwojową (dalej jako działalność B+R) są koszty wynagrodzeń pracowników poniesione w danym miesiącu oraz sfinansowane przez płatnika składki na ubezpieczenie społeczne z tytułu tych należności. Jak zaznacza ustawodawca w art. 18d ust. 2 pkt 1 ustawy o CIT, należności z tytułu stosunku pracy będą kosztami kwalifikowanymi tylko w takiej części, w jakiej czas przeznaczony na realizację działalności badawczo-rozwojowej pozostaje w ogólnym czasie pracy pracownika w danym miesiącu. I to właśnie sformułowanie dotyczące określenia odpowiedniej proporcji czasu przeznaczonego na działalność B+R stało się kwestią sporną między organami podatkowymi a sądami administracyjnymi. Istota sporu dotyczy rozstrzygnięcia czy pracodawca powinien wyłączyć z kosztów kwalifikowanych tę część wynagrodzenia, którą pracownik otrzymuje, gdy nie świadczy pracy z powodu urlopu, choroby lub też innej usprawiedliwionej nieobecności (m.in. sprawowania opieki z art. 188 kodeksu pracy, honorowego dawstwa krwi, badań, karmienia).

Stanowisko skarbówki…
Zdaniem fiskusa wynagrodzenia z tytułu usprawiedliwionej nieobecności pracowników podlegają wyłączeniu z kosztów kwalifikowanych. Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej twierdzi, że wynagrodzenia wypłacane pracownikom z tytułu stosunku pracy, w sytuacji gdy pracownik przebywa w danym miesiącu m.in. na zwolnieniu lekarskim czy urlopie, powinno zostać wyłączone z kosztów kwalifikowanych działalności badawczo-rozwojowej, gdyż brak faktycznego świadczenia pracy wyklucza przeznaczenie tego czasu na realizację działalności B+R. Takie stanowisko potwierdził dyrektor KIS m.in. w interpretacji indywidualnej z 16 kwietnia 2019 r. (0111-KDIB1-3.4010.11.2019.2.BM), jak również w interpretacji z 2 grudnia 2022 r. (0111-KDIB1-3.4010.796.2022.2.JG).

Argumentacja organu opiera się na wskazaniu, że pojęcie czasu pracy przeznaczonego na realizację działalności badawczo-rozwojowej, o którym mowa w art. 18d ust. 2 pkt 1 ustawy o CIT, odnosi się do czasu faktycznie poświęconego na tę działalność. W ocenie organu taka konstrukcja przepisu jednoznacznie świadczy o tym, że odliczeniu w ramach ulgi B+R nie będą podlegały kwoty wynagrodzeń oraz składek proporcjonalnie przypisanych do dni nieobecności pracownika. Jak podkreślił organ, czasem pracy jest czas, w którym pracownik pozostaje w dyspozycji pracodawcy w zakładzie pracy lub w innym miejscu wyznaczonym do wykonywania pracy, czyli czas nieobejmujący urlopu oraz innych usprawiedliwionych nieobecności. Podkreślić należy, że powołane wyżej interpretacje zostały uchylone na mocy wyroków sądów administracyjnych. Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 1 września 2022 r. (II FSK 3033/19) uchylił stanowisko organu wyrażone w ww. interpretacji indywidualnej z 16 kwietnia 2019 r. (0111-KDIB1-3.4010.11.2019.2.BM). Natomiast Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku wyrokiem z 5 lipca 2023 r. (I SA/Gd 154/23; orzeczenie nieprawomocne) uchylił ww. interpretację z 2 grudnia 2022 r. (0111-KDIB1-3.4010.796.2022.2.JG).

W obiegu są jednak również interpretacje, w których to wnioskodawcy sami wskazują na konieczność wyłączenia z kosztów kwalifikowanych części wynagrodzeń należnych za usprawiedliwioną nieobecność pracownika, a organ podatkowy aprobuje takie podejście (przykładowo w interpretacji indywidualnej z 16 maja 2022 r., 0111-KDIB1-3.4010.89.2022.2.AN).

…różni się od orzecznictwa sądów administracyjnych
Z zaprezentowanym stanowiskiem organów podatkowych nie zgadzają się sądy administracyjne. Z wydawanych w ostatnim czasie wyroków wynika, że w ocenie sądów nie ma podstaw prawnych do wyłączenia z kosztów kwalifikowanych dotyczących działalności B+R wydatków pracowniczych ponoszonych w związku z przebywaniem pracowników na urlopie czy też na zwolnieniu lekarskim, w sytuacji gdy wydatki te mieszczą się w dyspozycji art. 12 ust. 1 ustawy o PIT.

Rozważane zagadnienie było przedmiotem licznych wyroków sądów administracyjnych, które co do zasady prezentują jednolitą linię interpretacyjną (por. wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego z 20 kwietnia 2021 r., II FSK 186/21; z 1 września 2022 r., II FSK 3033/19 i z 19 października 2022 r., II FSK 777/22).

Jak zauważono w powołanych wyrokach, art. 18d ust. 2 pkt 1 ustawy o CIT stanowi, że kosztami kwalifikowanymi są poniesione przez pracodawcę należności z tytułów wymienionych w art. 12 ust. 1 ustawy o PIT. Natomiast zgodnie z dyspozycją tego przepisu jednym z tytułów są przychody ze stosunku pracy, rozumiane bardzo szeroko. Mianowicie są to m.in. wszelkiego rodzaju wypłaty pieniężne oraz wartość pieniężna świadczeń w naturze bądź ich ekwiwalenty, a w szczególności: wynagrodzenia zasadnicze, wynagrodzenia za godziny nadliczbowe, różnego rodzaju dodatki, nagrody, ekwiwalenty za niewykorzystany urlop i wszelkie inne kwoty niezależnie od tego, czy ich wysokość została z góry ustalona, a ponadto świadczenia pieniężne ponoszone za pracownika.

Zatem w ocenie sądów, biorąc pod uwagę konstrukcję art. 12 ust. 1 ustawy o PIT, wynagrodzenia za czas urlopu lub choroby również stanowią należności z tytułu stosunku pracy, o których mowa w powołanym artykule.

Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 19 października 2022 r. (II FSK 777/22) podkreślił, że „Zgodzić należy się ze skarżącym kasacyjnie, że zarówno czas urlopu, jak i czas zwolnienia chorobowego nie są bezpośrednim czasem wykonywania pracy, gdyż w tym okresie pracownik nie realizuje obowiązków służbowych związanych z realizacją zadań w zakresie działalności badawczo-rozwojowej. Podkreślić jednak należy, a tego organ nie uwzględnił, że okres ten jest nadal czasem zatrudnienia pracownika, za który to czas przysługują pracownikowi należności wynikające z zatrudnienia, a na pracodawcy ciążą obowiązki związane z wypłatą wynagrodzenia oraz odprowadzenia składek z tytułu zatrudnienia. (…) Słusznie więc sąd pierwszej instancji uznał, że wypływający z art. 18d ust. 2 pkt 1 u.p.d.o.p. nakaz oddzielenia wydatków pracowniczych, ponoszonych na działalność badawczo-rozwojową od wydatków związanych z wykonywaniem innego rodzaju obowiązków, w oparciu o czasowe wyodrębnienie realizowanych zadań nie oznacza, że z kosztów kwalifikowanych należy wykluczyć wydatki pracownicze, ponoszone w związku z przebywaniem pracowników na urlopie czy też na zwolnieniu lekarskim. Są one bowiem nierozłącznie związane ze stosunkiem pracy i wynikają z przepisów prawa pracy.”

Sądy wskazują również, że zgodnie z intencją ustawodawcy wprowadzona od 1 stycznia 2018 r. zmiana brzmienia art. 18d ust. 2 pkt 1 ustawy o CIT miała na celu ułatwienie ustalenia proporcji, w sytuacji gdy dany pracownik zajmuje się działalnością badawczo-rozwojową oraz inną działalnością, a nie różnicowanie sposobu ustalania tej proporcji w zależności od tego czy w danym okresie pracownik przebywał na urlopie bądź zwolnieniu lekarskim, czy nie.

Podsumowując, należy przyznać słuszność argumentom prezentowanym przez sądy administracyjne również z tego względu, że skoro z literalnej treści art. 18d ust. 2 pkt 1 nie wynika konieczność wyłączania z kosztów kwalifikowanych wynagrodzeń za czas usprawiedliwionej nieobecności pracownika, to nie powinno stosować się krzywdzącej dla podatników wykładni zawężającej w tym zakresie.

Katarzyna Jastrzębska jest doradcą podatkowym, kierownikiem zespołu ds. podatków bezpośrednich TAXEO Komorniczak i Wspólnicy sp.k.

Podstawa prawna:

∑ art. 18d ust. 2 pkt 1 ustawy z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (tekst jedn. Dz.U. z 2022 r., poz. 2587 ze zm.)

∑ art. 12 ust. 1 ustawy z 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (tekst jedn. Dz.U. z 2022 r., poz. 2647 ze zm.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1503420-Czy-wynagrodzenie-za-czas-urlopu-jest-kosztem-kwalifikowanym.html

 3. Kupujesz wspólne mieszkanie? Może nie być zwolnienia z PCC

10 października 2023 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Żona nie skorzysta z ulgi podatkowej, jeśli nabywa mieszkanie z mężem, który już miał własne lokum.

Są już indywidualne interpretacje skarbówki w sprawie nowego zwolnienia z podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC) dla kupujących pierwsze mieszkanie. I okazuje się, że niektórych może spotkać niemiła niespodzianka.

– Wiele osób może nie skorzystać z ulgi, choć faktycznie kupują swój pierwszy w życiu lokal – mówi Grzegorz Gębka, doradca podatkowy w kancelarii GTA.

Przypomnijmy, że umowa sprzedaży mieszkania bądź domu na rynku wtórnym jest obciążona 2-proc. podatkiem. Musi go zapłacić kupujący. Jeśli mieszkanie kosztuje np. milion, PCC wynosi 20 tys. zł.

Dla każdego pierwsze
Od 31 sierpnia kupujący jest zwolniony z podatku, jeśli nabywa swoje pierwsze lokum. Nowy przepis (art. 9 pkt 17 ustawy o PCC) wymienia prawo własności lokalu mieszkalnego stanowiącego odrębną nieruchomość, prawo własności budynku mieszkalnego jednorodzinnego, spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu dotyczące lokalu mieszkalnego albo domu jednorodzinnego. Nabywca nie płaci PCC, jeśli w dniu transakcji oraz wcześniej nie przysługiwało mu żadne z tych praw (ani udział).

Zwolnienie przysługuje także wtedy, gdy nabywców nieruchomości jest więcej. Jak jednak przestrzegaliśmy w „Rzeczpospolitej” z 31 sierpnia, żaden z nich nie może mieć (w dniu transakcji bądź wcześniej) własnego lokum.

Wtedy bowiem fiskus może uznać, że nieruchomość nie jest „pierwsza” i nikt z kupujących nie skorzysta ze zwolnienia. Przykładowo, jeśli jeden z małżonków miał już mieszkanie (albo jego część), zakup nieruchomości przez małżeństwo będzie objęty PCC. Nawet jak dla drugiego małżonka jest to pierwsze lokum.

Nasze obawy nie były bezpodstawne, okazuje się, że skarbówka właśnie tak interpretuje nowe przepisy. Spójrzmy na sprawę kobiety, która kupuje razem z mężem dom w zabudowie szeregowej. Mają rozdzielność majątkową. Kobieta nigdy nie posiadała żadnej nieruchomości i twierdzi, że może skorzystać z nowego zwolnienia z PCC. Nic z tego, ulga nie przysługuje – uznał fiskus. Wcześniej mieszkanie miał bowiem mąż. „Gdy nieruchomość nabywana jest na współwłasność, to każdy z kupujących (małżonkowie, rodzice z dzieckiem, rodzeństwo, osoby obce) musi spełniać warunek nieposiadania wcześniej nieruchomości lub udziału w niej” – czytamy w interpretacji nr 0111-KDIB2-2.4014.203.2023.1.PB.

– Interpretacja dotyczy małżonków, ale jak fiskus sam wskazuje, z ulgi nie skorzystają też inne osoby kupujące na współwłasność, np. pary żyjące w nieformalnych związkach. Wystarczy, że jeden nabywca już kiedyś miał albo nadal ma jakąś nieruchomość mieszkalną – mówi Grzegorz Gębka.

Fiskus chce cały PCC
Jak tłumaczy Ministerstwo Finansów na swojej stronie podatki.gov.pl, jeśli kilka osób kupuje na współwłasność, obowiązek podatkowy ciąży na wszystkich nabywcach. Odpowiadają oni solidarnie za zapłatę PCC. Podaje przykład małżeństwa, które dokonuje wspólnego zakupu z rodzicami żony. PCC może być zapłacony w równych częściach, może go odprowadzić jedna osoba albo tylko niektórzy z zobowiązanych. Byleby został uregulowany w całości – zaznacza resort finansów.

– Załóżmy, że rodzice z dziećmi kupili wspólne mieszkanie za milion. Dla dzieci to pierwsze lokum, dla rodziców drugie. Fiskus będzie chciał od rodziny cały PCC (20 tys. zł), zwolnienie nie jest bowiem proporcjonalne. Mimo tego że dzieci inwestują w swoją pierwszą nieruchomość, żadnej korzyści podatkowej nie będzie – podkreśla Wojciech Jaciubek, adwokat i doradca podatkowy w kancelarii Marszałek i Partnerzy-Adwokaci.

Od zasady „bez PCC tylko pierwsze mieszkanie” jest wyjątek. Otóż kupujący może mieć w dniu transakcji (albo wcześniej) połowę (lub mniej) nieruchomości otrzymanej w spadku. Nie wyklucza to zwolnienia. Ale jak dostaliśmy coś w darowiźnie, ulgi już nie mamy. Przekonała się o tym kobieta planująca zakup mieszkania. Chciała skorzystać ze zwolnienia z PCC, fiskus się jednak na to nie zgodził, okazało się bowiem, że sześć lat temu otrzymała w darowiźnie jedną trzecią gruntu, na którym stoi m.in. budynek mieszkalny. Darowizna to nie dziedziczenie – podkreślił fiskus i zakwestionował ulgę (interpretacja nr 0111-KDIB2-3.4014.264.2023.1.ASZ).

– Ustawodawca powinien pomyśleć nad złagodzeniem warunków zwolnienia, bo jak widać, wcale nie jest o nie łatwo – podsumowuje Wojciech Jaciubek.

formalności

Notariusz zapyta o ulgę

Umowa kupna-sprzedaży nieruchomości musi być zawarta u notariusza. To on pobiera i odprowadza do urzędu PCC. Co ma zrobić kupujący, jeśli chce skorzystać z nowej ulgi? Musi złożyć u notariusza oświadczenie, że ma do niej prawo. Jest to przykładowo taka formuła „Pan ….. oświadcza, że na dzień nabycia przedmiotowej nieruchomości nie posiada ani nie posiadał prawa własności ani udziału w lokalu mieszkalnym stanowiącym odrębną nieruchomość, prawa własności budynku mieszkalnego jednorodzinnego, spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu dotyczącego lokalu mieszkalnego albo domu jednorodzinnego w Polsce lub za granicą”. Szerzej o procedurze u notariusza pisaliśmy m.in. w „Rzeczpospolitej” z 11 sierpnia.

Przypomnijmy, że PCC płacą kupujący na rynku wtórnym. Natomiast zakup mieszkania od dewelopera jest obciążony VAT. Wtedy PCC nie odprowadzamy. Od tej zasady będzie wyjątek dotyczący nabywających mieszkania hurtowo. Chodzi o zakup szóstego i kolejnego lokalu w jednej inwestycji. Nabywca zapłaci 6 proc. PCC, niezależnie od VAT. Ta regulacja będzie obowiązywać od 1 stycznia 2024 r.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1503613-Kupujesz-wspolne-mieszkanie-Moze-nie-byc-zwolnienia-z-PCC.html

 4. Fiskus nie chce PIT od działki sprzedanej po podziale małżeńskiego majątku

11 października 2023 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Nie trzeba czekać pięć lat, żeby pozbyć się nieruchomości otrzymanej po ustanowieniu w małżeństwie rozdzielności majątkowej.

Choć korzystne zasady rozliczania sprzedaży otrzymanych po podziale majątku nieruchomości obowiązują już piąty rok, podatnicy ciągle mają w tej sprawie wątpliwości. I pytają skarbówkę, czy muszą się z nią dzielić dochodem z transakcji. Odpowiedź brzmi: nie, jeśli od nabycia mieszkania, domu bądź działki przez małżeństwo do ich sprzedaży przez małżonka, który otrzymał nieruchomość w wyniku podziału majątku, minęło pięć lat.

Spójrzmy na najnowszą interpretację fiskusa. Małżeństwo miało przez ponad pięćdziesiąt lat wspólność majątkową. W zeszłym roku podpisali u notariusza umowę ustanawiającą rozdzielność. Wskutek podziału wspólnego majątku żonie przypadła działka z domkiem letniskowym i garażem. Małżonkowie nabyli ją w 1971 r. Teraz żona sprzedała nieruchomość i zastanawia się, czy powinna rozliczyć się z fiskusem.

Przypomnijmy, że zgodnie z ustawą o PIT sprzedawca nieruchomości musi wyliczyć dochód z transakcji i zapłacić od niego 19-proc. podatek. Chyba że pozbywa się jej po pięciu latach od zakupu (licząc od końca roku, w którym ją nabył). Jeśli do sprzedaży doszło szybciej, ma szansę na zwolnienie z podatku, jeżeli przeznaczy pieniądze na własne cele mieszkaniowe.

Jak liczyć pięcioletni termin? Od 1 stycznia 2019 r. przepis wyraźnie stanowi, że od końca roku, w którym nastąpiło nabycie nieruchomości do wspólnego małżeńskiego majątku (art. 10 ust. 6 ustawy o PIT). Wcześniej urzędnicy twierdzili, że podział wspólnego majątku jest nowym nabyciem. Powodowało to, że pięć lat, po upływie których nie płacimy PIT, trzeba było liczyć od początku.

Po zmianie przepisów interpretacje są już korzystne dla podatników.

Tak też jest w opisanej sprawie. Fiskus przyznał, że kobieta nabyła nieruchomość w 1971 r. Czyli wtedy, gdy działka weszła do wspólnego małżeńskiego majątku. Jej sprzedaż w 2023 r. nie powoduje powstania obowiązku podatkowego. Pięcioletni termin dawno już bowiem minął.

Oczywiście może też zdarzyć się, że małżonkowie mieli wspólnotę majątkową, ale od wspólnego nabycia nieruchomości do jej sprzedaży po podziale majątku minęło mniej niż pięć lat. Wtedy trzeba wykazać transakcję w zeznaniu rocznym.

Co zrobić, jeśli pozbyliśmy się nieruchomości przed pięcioletnim terminem i z transakcji wychodzi nam dochód? Jest szansa na uniknięcie podatku – można skorzystać z tzw. ulgi mieszkaniowej. Przysługuje tym, którzy pieniądze ze sprzedaży nieruchomości przeznaczą na zakup mieszkania/domu.

Zwolnieniem z PIT premiowane są także inne wydatki, np. na:

∑ nabycie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego,

∑ nabycie gruntu pod budowę domu,

∑ budowę, rozbudowę, przebudowę, nadbudowę oraz remont mieszkania albo domu,

∑ adaptację na cele mieszkalne budynku niemieszkalnego.

Na taką inwestycję mamy trzy lata, liczone od końca roku, w którym doszło do sprzedaży.

Numer interpretacji: 0113-KDIPT2-2.4011.575. 2023.1.S

https://archiwum.rp.pl/artykul/1503699-Fiskus-nie-chce-PIT-od-dzialki-sprzedanej-po-podziale-malzenskiego-majatku.html

 5. Wydatki na artykuły spożywcze mogą stanowić koszt

11 października 2023 | Rachunkowość | Karolina Myślińska

Wydatki poniesione na zakup artykułów spożywczych, które następnie zostaną udostępnione w siedzibie danego podmiotu jego personelowi w trakcie wykonywania zadań stanowią koszt uzyskania przychodu.

Tak wynika z interpretacji dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 30 sierpnia 2023 r. (0111-KDIB2-1.4010.329.2023. 1.AJ).

Stan faktyczny
Spółka akcyjna, która wystąpiła z wnioskiem o wydanie interpretacji indywidualnej prowadzi działalność w zakresie tworzenia różnego rodzaju programów komputerowych. W ramach prowadzonej działalności zatrudnia pracowników na umowę o pracę, współpracuje z wykonawcami na podstawie różnego rodzaju umów cywilno-prawnych oraz współpracuje z innymi jednoosobowymi działalnościami gospodarczymi na podstawie kontraktów B2B.

Spółka nabywa różnego rodzaju przekąski i napoje, m.in. wodę, kawę, herbatę, mleko, soki, napoje słodzone (cola, sprite, fanta), orzeszki, krakersy, wafle ryżowe, ciastka, czekoladki, herbatniki, paluszki, cukierki, owoce i warzywa, które następnie udostępnia w swojej siedzibie pracownikom i współpracownikom. W związku z faktem, że przedmiotowe przekąski i napoje są udostępniane w ogólnodostępnych miejscach w siedzibie spółki, nie ma możliwości weryfikacji, kto i w jakiej ilości z nich korzysta.

Spółka wskazuje, że wspólne spożywanie przekąsek podczas przerw sprzyja integracji, wymianie pomysłów i kreowaniu nowych rozwiązań. Udostępnianie przekąsek i napojów, prowadzi także do ograniczenia przerw na przygotowanie posiłków, oraz sprawia, że personel czuje się bardziej otoczony opieką, co przekłada się na jego mniejszą rotację. Ma to istotne znaczenie, ponieważ branża IT charakteryzuje się dużą konkurencyjnością i wskazane działania są powszechnie stosowane przez inne podmioty.

Podatnik zwrócił się do dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z wnioskiem o wydanie interpretacji indywidualnej w zakresie ustalenia czy spółka ma prawo zaliczyć do kosztów uzyskania przychodu wydatki na artykuły spożywcze wymienione w stanie faktycznym, które następnie zostaną udostępnione w siedzibie spółki jego personelowi w trakcie wykonywania zadań.

Zdaniem spółki ponoszone przez nią wydatki na zakup artykułów spożywczych stanowią wydatek zaliczany do kosztów uzyskania przychodów. Wskazane stanowisko zdaniem spółki dotyczy zarówno pracowników jak i współpracowników, wykonujących zadania w oparciu o kontrakty B2B. W ocenie spółki drugi ze wskazanych stosunków zatrudnienia, nie może wskazywać, iż podmioty te powinny być traktowane jak kontrahenci. W momencie uznania danych podmiotów za kontrahentów, należałoby rozważyć czy nie należy wyłączyć wskazanych wydatków z kosztów uzyskania przychodu na podstawie art. 16 ust. 1 pkt 28 ustawy o CIT, który wyłącza z kosztów uzyskania przychodu koszty reprezentacji. Jednakże zdaniem spółki we wskazanym stanie faktycznym niniejsze wyłączenie nie ma zastosowania.

Na potwierdzenie swojej tezy, spółka przywołała, m.in. interpretację indywidualną dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 30 maja 2022 r. (0111- KDIB-2.4010.146.2022.1.AK.), interpretację indywidualną Izby Skarbowej w Katowicach z 19 września 2016 r. (IBPBI/2/ 4510-742/16-1/JP) oraz interpretację indywidualną Izby Skarbowej w Warszawie z 10 lutego 2017 r. (1462-IPPB1.4511.25.2017.1.EC).

Stanowisko fiskusa
Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej uznał przedstawione stanowisko spółki za prawidłowe i odstąpił od uzasadnienia prawnego.

Karolina Myślińska
konsultantka w dziale Doradztwa Podatkowego Deloitte

Problematyka kwalifikacji jako kosztu uzyskania przychodu, wydatków poniesionych na artykuły spożywcze dedykowane dla pracowników i współpracowników, stanowi przedmiot szeregu interpretacji. Utrwalona linia interpretacyjna organów podatkowych wskazuje, że powyższe wydatki mogą, co do zasady zostać uznane za koszt uzyskania przychodu, również w sytuacji, gdy z przedmiotowych artykułów spożywczych korzystają współpracownicy wykonujący zadania w oparciu o kontrakty B2B. Wymaga podkreślenia, że wskazana forma zatrudnienia nie definiuje danego podmiotu jako kontrahenta, więc w takiej sytuacji wydatki poniesione na artykuły spożywcze nie stanowią kosztów reprezentacji, które zgodnie z art. 16 ust. 1 pkt 28 ustawy o CIT, są wyłączone z kosztów uzyskania przychodów.

Ważną kwestią przy rozważeniu czy poniesiony wydatek na artykuły spożywcze stanowi koszt uzyskania przychodu jest jego przeznaczenie. Jeśli jest to wydatek przeznaczony na użytek wewnętrzny, skierowany do pracowników i współpracowników, wówczas co do zasady mamy możliwość zaliczenia niniejszego wydatku do kosztów uzyskania przychodów. Natomiast w sytuacji, gdy wydatek przeznaczony jest dla kontrahentów danego podmiotu, może on zostać zaliczony do kosztów reprezentacji, których wyłącznym celem jest kreowanie i utrwalenie pozytywnego wizerunku podatnika wobec innych podmiotów i tym samym nie może on stanowić kosztów uzyskania przychodów.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1503542-Wydatki-na-artykuly-spozywcze-moga-stanowic-koszt.html

 

Podatki | Prasówka | 28.09 – 4.10.2023

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Kiedy przysługuje odliczenie VAT przy zakupie na raty

Joanna Łapińska, Marcin Palusiński | 2 października 2023

Przedsiębiorca planuje kupić maszynę, którą będzie wykorzystywać w prowadzonej działalności opodatkowanej VAT. Jeśli skorzysta z możliwości zapłaty w ratach, to kiedy będzie mógł odliczyć podatek naliczony z tytułu tego nabycia?

Podstawowym uprawnieniem każdego podatnika jest możliwość odliczenia VAT w sytuacji, gdy nabywany towar czy usługa są związane z prowadzoną przez niego działalnością opodatkowaną. Artykuł 86 ust. 1 ustawy o VAT wprost wskazuje, iż przedsiębiorca może odliczyć VAT z otrzymanej faktury w zakresie, w jakim towary i usługi są wykorzystywane do działalności objętej VAT. Po ustaleniu istnienia prawa do odliczenia pozostaje jednak jeszcze kwestia ustalenia terminu, w jakim można ten VAT odliczyć, w szczególności w sytuacji, gdy płatność nie jest uiszczana od razu, lecz jest rozłożona na raty.

Zasada ogólna
Zgodnie z art. 86 ust. 10 ustawy VAT prawo do obniżenia kwoty podatku należnego o kwotę podatku naliczonego powstaje w rozliczeniu za okres, w którym w odniesieniu do nabytych lub importowanych przez podatnika towarów i usług powstał obowiązek podatkowy. Z kolei według art. 86 ust. 10b pkt 1 ustawy VAT prawo do obniżenia kwoty podatku należnego o kwotę podatku naliczonego w przypadkach, o których mowa w art. 86 ust. 2 pkt 1 oraz pkt 2 lit. a ustawy o VAT, powstaje nie wcześniej niż w rozliczeniu za okres, w którym podatnik otrzymał fakturę lub dokument celny. Jeżeli podatnik nie dokonał obniżenia kwoty podatku należnego w powyższym terminie, może obniżyć kwotę podatku należnego w deklaracji podatkowej za jeden z trzech następnych okresów rozliczeniowych. Jeżeli podatnik nie dokona odliczenia VAT w powyższych terminach, może to zrobić już tylko przez korektę, czyli cofnięcie się z rozliczeniem do okresu, w którym powstało prawo do odliczenia. Może tego dokonać w okresie pięciu lat, licząc od początku roku, w którym powstało prawo do obniżenia kwoty podatku należnego.

Treść przytoczonych wyżej regulacji prowadzi do wniosku, że w danym okresie prawo do odliczenia VAT po stronie podatnika zaistnieje pod warunkiem wystąpienia następujących przesłanek:
– w stosunku do transakcji powstał u sprzedającego obowiązek podatkowy,
– towary lub usługi zostały faktycznie nabyte,
– podatnik ma fakturę dokumentującą nabycie towarów/ usług.

Różne sytuacje
Obowiązek podatkowy przy standardowych transakcjach handlowych powstaje co do zasady w momencie dokonania dostawy/wykonania usługi. W przeważającej większości sytuacji podatnik w tym także momencie (moment sprzedaży) otrzymuje fakturę. W większości przypadków zatem podatnik będzie mógł dokonać odliczenia VAT w miesiącu zakupu towaru/wykonania usługi. Jednak w obrocie gospodarczym można spotkać wiele sytuacji, które – jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka – mogą mieć wpływ na moment, w którym przedsiębiorca może dokonać odliczenia. Jedną z nich jest właśnie przypadek, gdy przedsiębiorca dokonuje zakupu na raty. I tu zaczyna on zada- wać sobie pytanie: czy płatność ratalna zmienia cokolwiek w prawie do odliczenia VAT i terminie jego dokonania?

Na powyższe pytanie – co do zasady – należy odpowiedzieć przecząco. Płatność ratalna nie wpływa na moment, w którym podatnik może dokonać odliczenia VAT. Przepisy jasno wskazują, iż termin odliczenia jest związany z obowiązkiem podatkowym sprzedawcy i posiadaniem faktury. Płatność ratalna nie modyfikuje tej zasady. Możliwość odliczenia VAT zmaterializuje się zatem zgodnie z zasadami ogólnymi, a rozłożenie płatności za towar/usługę na raty będzie bez znaczenia.

A co z metodą kasową
Warto wskazać, iż przypadkiem, w którym płatność ratalna może mieć znaczenie dla terminu odliczenia VAT, jest stosowanie metody kasowej przez małego podatnika. Tu ustawa o VAT wprost wprowadza modyfikację zasady ogólnej. I tak zgodnie z art. 86 ust. 10e ustawy VAT prawo do odliczenia VAT w odniesieniu do nabytych przez małego podatnika towarów i usług w okresie stosowania przez niego metody kasowej powstaje nie wcześniej niż w rozliczeniu za okres, w którym podatnik dokonał zapłaty za te towary i usługi. W takim przypadku zatem prawo do odliczenia VAT będzie powstawać sukcesywnie, w momencie uiszczania kolejnych rat. Z kolei zgodnie z art. 21 ust. 1 ustawy VAT u małych podatników stosujących metodę kasową obowiązek podatkowy w odniesieniu do dokonywanych przez nich dostaw towarów i świadczenia usług powstaje w momencie dokonania zapłaty przez czynnego podatnika VAT – i w tym okresie powstaje też prawo do odliczenia VAT naliczonego przez nabywcę. Jeżeli więc płatność będzie dokonywana w ratach, to odliczenia będzie można dokonywać tylko w części zapłaconej. ©℗

Podstawa prawna
● art. 21 ust. 1, art. 86 ustawy z 11 marca 2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1570; ost.zm. Dz.U. z 2023 r. poz. 1852)

https://edgp.gazetaprawna.pl/e-wydanie/59203,2-pazdziernika-2023/76715,Biuro-Rachunkowe/880735,Kiedy-przysluguje-odliczenie-VAT-przy-zakupie-na-raty.html

 2. Ta sama osoba jako doradca – z VAT, jako menedżer – bez podatku

Katarzyna Jędrzejewska | 28 września 2023, 07:30

Ta sama osoba może być podatnikiem VAT, gdy doradza spółce, a zarazem nie być nim, gdy zarządza sprawami spółki – potwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Spytał o to mężczyzna, który najpierw był zatrudniony w spółce na podstawie umowy o pracę, a po jej rozwiązaniu rozpoczął własną działalność gospodarczą. Zarejestrował się jako czynny podatnik VAT.

Po rozwiązaniu umowy o pracę nadal kontynuuje on współpracę z tą samą spółką, na podstawie dwóch odrębnych umów, za które dostaje odrębne wynagrodzenia. Jedna to umowa o wykonywanie czynności zarządczych, na podstawie której mężczyzna zarządza częścią działalności spółki (kontrakt menedżerski). Druga to umowa o świadczenie usług doradczych, odrębnych od czynności o charakterze menedżerskim lub zarządczym. Jako doradca mężczyzna nie podejmuje decyzji ani nie zawiera umów wiążących dla spółki.

Mężczyzna chciał się upewnić, że od usług doradczych powinien płacić VAT, a od menedżerskich nie powinien.

Dyrektor KIS to potwierdził. Zgodził się z pytającym, że świadczenie przez niego usług doradczych nie jest źródłem przychodów z tytułu czynności członków zarządu (na podstawie art. 13 pkt 7 ustawy o PIT), ani z tytułu umów o zarządzanie, kontraktów menedżerskich lub umów o podobnym charakterze (art. 13 pkt 9 ustawy o PIT). Jest to działalność gospodarcza w rozumieniu art. 15 ust. 2 ustawy o VAT, a więc doradca jest podatnikiem zgodnie z art. 15 ust. 1 ustawy o VAT. Nawet gdyby przychód z usług doradczych był kwalifikowany w świetle ustawy o PIT jako przychód z działalności wykonywanej osobiście (co w ocenie podatnika nie ma w tym wypadku miejsca), to w rozumieniu przepisów o VAT nadal ten, kto je wykonuje, będzie podatnikiem, ponieważ nie będzie spełniony co najmniej jeden z warunków z art. 15 ust. 3 pkt 3 ustawy o VAT – przede wszystkim spółka nie będzie ponosić wyłącznej odpowiedzialności wobec osób trzecich z tytułu usług świadczonych przez doradcę – potwierdził organ.

Zgodził się zarazem, że działalnością gospodarczą w rozumieniu ustawy o VAT nie są w tej sprawie czynności wykonywane na podstawie kontraktu menedżerskiego. Spełnione są tu bowiem wszystkie warunki z art. 15 ust. 3 pkt 3 ustawy o VAT:

– przychody menedżera są zaliczane do źródła przychodów, o którym mowa w art. 13 pkt 9 ustawy o PIT,
– on sam nie ponosi kosztów związanych z pełnieniem powierzonych w spółce funkcji, wykonuje swoje obowiązki z wykorzystaniem infrastruktury i organizacji spółki, pobiera stałe, zryczałtowane  –  – wynagrodzenie miesięczne (na podstawie wystawianych przez siebie rachunków),
– mężczyzna nie ponosi ryzyka ekonomicznego i gospodarczego wskutek swoich działań,
– z zawartej przez niego umowy wynika, że nie ponosi on odpowiedzialności wobec osób trzecich za swoje działania lub zaniechania.©℗

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 22 września 2023 r., sygn. 0113-KDIPT1-2.4012.513.2023.2.MC

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9309398,ta-sama-osoba-jako-doradca-z-vat-jako-menedzer-bez-podatku.html

 3. Zwolnienie z VAT nie zależy od liczby pośredników

Paweł Jastrzębowski | 2 października 2023, 08:13

Prawo do zwolnienia z VAT przysługuje niezależnie od tego, czy w procesie zawierania umów ubezpieczeniowych uczestniczył jeden czy więcej pośredników – wynika z wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.

Chodziło o spółkę, która oferuje wiele produktów finansowych, związanych przede wszystkim z umowami kredytu i leasingu samochodowego. W swojej ofercie ma także produkty ubezpieczeniowe: ubezpieczenie GAP od utraty wartości pojazdu (wyrównanie do wartości rynkowej po szkodzie całkowitej) oraz ubezpieczenie spłaty, związane z finansowaniem samochodów.

Spółka zamierzała nawiązać współpracę z zagranicznymi zakładami ubezpieczeń. Współpraca miałaby dotyczyć sprzedaży polis ubezpieczeniowych, a spółka korzystałaby w tym zakresie z usług sieci dealerów samochodowych, którzy są wpisani do rejestru agentów ubezpieczeniowych, prowadzonego przez Komisję Nadzoru Finansowego.

Polisy miały być sprzedawane klientom tylko za pośrednictwem dealerów. To oni podpisywaliby umowy ubezpieczeniowe z klientami na bazie pełnomocnictwa udzielonego im bezpośrednio przez zagraniczne zakłady ubezpieczeń.

Sama spółka miała uczestniczyć w bezpośredniej sprzedaży polis tylko wyjątkowo. Przede wszystkim zajęłaby się czynnościami przygotowawczymi. Miała więc negocjować warunki umów z ubezpieczycielem, tworzyć ofertę produktów, a także akceptować wniosek o zawarcie umowy ubezpieczeniowej.

Dealerzy nie mieliby wpływu na warunki ubezpieczenia. Mieli jedynie oferować usługi ubezpieczeniowe, pozyskiwać klientów, udzielać im pomocy przy wypełnianiu wniosków, przyjmować wnioski i inne dokumenty niezbędne do zawarcia umowy ubezpieczenia, zawierać umowy ubezpieczenia na podstawie udzielonego pełnomocnictwa, a także przekazywać klientom polisy ubezpieczeniowe.

Niezależnie od swojego udziału w czynnościach przygotowawczych, zmierzających do zawarcia umów ubezpieczenia, spółka planowała ponadto wspierać zagraniczne zakłady ubezpieczeń w monitorowaniu rynku oraz obsługiwać zawierane umowy ubezpieczenia (obsługa wniosków w systemach informatycznych, przyjmowanie wpłat od klientów, raportowanie, archiwizacja polis ubezpieczeniowych, przekazywanie prowizji należnych dealerom).

Co z VAT-em
Spółka była zdania, że pośrednikami w świadczeniu usług ubezpieczeniowych będzie zarówno ona, jak i dealerzy samochodowi. Tak więc i ona, i dealerzy powinni korzystać ze zwolnienia na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 37 ustawy o VAT.

Tłumaczyła, że podejmowane przez nią czynności są niezbędne do zawarcia umowy ubezpieczenia między zagranicznymi firmami a ubezpieczonymi (klientami dealerów samochodowych). Nie należy postrzegać tych czynności jako odrębnych usług, jest to jedno świadczenie złożone, które stanowi usługę ubezpieczeniową – argumentowała.

Techniczne czynności
Innego zdania był dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. W interpretacji z 17 lutego 2023 r. (sygn. 0114-KDIP4-3.4012.736.2022.1.DS) stwierdził, że pośrednictwem są tylko usługi, które polegają na pośredniczeniu w zawieraniu umów ubezpieczenia (prowadzą do ich zawarcia). Natomiast czynności, które miałaby wykonywać spółka, nie będą usługami pośrednictwa, tylko czynnościami typowo technicznymi – uznał.

Wyjaśnił, że pośrednictwo ubezpieczeniowe to czynności, których celem jest to, aby dwie strony zawarły umowę ubezpieczenia. Niezbędne jest więc wyszukiwanie klientów ubezpieczeniowych i kontaktowanie ich z ubezpieczycielem w celu zawarcia umowy.

Usługi pośrednictwa
Nie zgodził się z tym WSA w Warszawie. W uzasadnieniu wyroku asesor sądowy Agnieszka Sułkowska zwróciła uwagę na to, że spółka miałaby akceptować wnioski o zawarcie umowy ubezpieczeniowej składane przez klientów za pośrednictwem dealera samochodowego. Nie można zatem twierdzić, że podejmowane przez spółkę działania są nieistotne i nie stanowią usługi pośrednictwa ubezpieczeniowego.

Sąd uznał, że należy uwzględnić wszystkie czynności z udziałem spółki, począwszy od negocjowania ostatecznego kształtu produktu ubezpieczeniowego, który będzie proponowany klientom, aż do akceptacji wniosku, a także wiele jeszcze innych czynności związanych z zawieraniem i obsługą polis ubezpieczeniowych.

Wyrok jest nieprawomocny.©℗

OPINIA
WSA słusznie zgłębił biznesowy model dystrybucji ubezpieczeń
Janina Fornalik doradca podatkowy, partner w MDDP

Kwestia stosowania zwolnienia z VAT do usług pośrednictwa ubezpieczeniowego budzi od kilku lat istotne wątpliwości, co znajduje wyraz w wielu orzeczeniach organów i sądów administracyjnych. Pojawiły się one po nowelizacji ustawy o VAT wprowadzonej od 1 lipca 2017 r. Nowelizacja ta uchyliła przepisy zwalniające z VAT tzw. usługi pomocnicze do usług ubezpieczeniowych, co było następstwem wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 17 marca 2016 r. w sprawie C-40/15 Aspiro. Sprawa ta jednak dotyczyła specyficznych usług likwidacji szkód i jest oczywiste, że uchylenie przepisów nie powinno przesądzać o tym, że wszystkie usługi pomocnicze przestały korzystać ze zwolnienia. Często bowiem są one elementem składowym kompleksowej usługi pośrednictwa ubezpieczeniowego.

W rozpatrywanej sprawie organy błędnie uznały, że wykonywane przez podatnika czynności mają charakter typowo techniczny, a zwolnione z VAT są jedynie usługi pośrednictwa świadczone przez dealerów samochodowych, bo to oni kontaktują się bezpośrednio z klientem.

WSA dokładniej zagłębił się w specyfikę branży motoryzacyjnej, co było niezbędne do zrozumienia biznesowego modelu dystrybucji ubezpieczeń – modelu, w którym są zaangażowani zarówno dealerzy, jak i spółka, która jednocześnie oferuje klientom produkty finansowe (np. kredyt czy leasing), a na zlecenie ubezpieczyciela przygotowuje ofertę ubezpieczeniową, akceptuje wnioski ubezpieczeniowe i wykonuje wiele jeszcze innych czynności. Dlatego niewątpliwie słuszne jest rozstrzygnięcie sądu, że czynności spółki są niezbędne dla zawarcia umowy ubezpieczeniowej, a czynności o charakterze technicznym mają w tym przypadku charakter jedynie poboczny i są elementem pomocniczym w ramach kompleksowych usług pośrednictwa ubezpieczeniowego.

Trzeba jednak liczyć się z tym, że dyrektor KIS zaskarży wyrok WSA i sprawa ostatecznie zostanie rozstrzygnięta przed Naczelnym Sądem Administracyjnym.

Jak zawsze, każdy przypadek powinien być analizowany odrębnie, ale niewątpliwie wyrok WSA w pełni odzwierciedla koncepcję świadczeń złożonych wypracowaną przez unijny Trybunał Sprawiedliwości.©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok WSA w Warszawie z 14 września 2023 r., sygn. akt III SA/Wa 866/23

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9311718,zwolnienie-z-vat-nie-zalezy-od-liczby-posrednikow.html

 4. Ubezpieczenie jest bez podatku u źródła

Robert P. Stępień | wczoraj, 07:41

Umowa ubezpieczenia nie jest podobna do umowy gwarancji i jako niewymieniona w art. 21 ust. 1 pkt 2a ustawy o CIT nie jest objęta w Polsce podatkiem u źródła – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny.

W tej kwestii linia orzecznicza sądu kasacyjnego jest już ukształtowana, a jej przykładem są wyroki z: 14 lutego 2023 r. (sygn. akt II FSK 972/22), 18 kwietnia 2023 r. (II FSK 2526/20), 12 maja 2023 r. (II FSK 1295/20).

Najnowszy wyrok zapadł w sprawie polskiej spółki, która kupuje od brokera będącego rezydentem podatkowym Francji usługi ubezpieczeń majątkowych oraz ubezpieczeń ładunków w transporcie.

Spółka była zdania, że płacąc za nie, nie powinna pobierać podatku u źródła. Argumentowała, że nie są one wymienione w art. 21 ust. 1 pkt 2a ustawy o CIT, a więc nie podlegają w Polsce opodatkowaniu.

Nie zgodził się z nią dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. Stwierdził, że usługi ubezpieczeniowe są podobne do usług gwarancji, które są wprost wymienione w art. 21 ust. 1 pkt 2a ustawy o CIT. Przepis ten dotyczy bowiem następujących świadczeń: doradczych, księgowych, badania rynku, prawnych, reklamowych, zarządzania i kontroli, przetwarzania danych, rekrutacji pracowników i pozyskiwania personelu, gwarancji i poręczeń oraz świadczeń o podobnym charakterze.

Według dyrektora KIS na podobieństwo wskazuje chociażby to, że jednym z rodzajów gwarancji jest gwarancja ubezpieczeniowa. Ponadto w obydwu umowach istnieje wymóg zapłacenia składki, a ubezpieczyciel i gwarant biorą na siebie obowiązek określonego świadczenia, jeżeli zajdzie przewidziane w umowie zdarzenie.

Interpretację tę uchylił WSA w Warszawie (sygn. akt III SA/Wa 2694/19). Zwrócił uwagę na to, że ubezpieczenie jest umową nazwaną o dużo szerszym zakresie niż zakres przyjęty przez fiskusa w interpretacji. Sąd wskazał zarazem na wiele istotnych różnic, które nie pozwalają uznać usług ubezpieczeniowych za podobne do usług gwarancyjnych.

Przed wszystkim – wymienił – ubezpieczenie jest umową dwustronną, podczas gdy w gwarancji zazwyczaj występują trzy podmioty: gwarant, dłużnik i beneficjent. Ponadto beneficjent (wierzyciel) nie zawsze musi być stroną umowy gwarancyjnej.

Poza tym ubezpieczyciel po spełnieniu świadczenia wstępuje w miejsce ubezpieczającego i może dochodzić roszczeń na zasadzie regresu. Natomiast gwarancja jest źródłem samoistnej odpowiedzialności za nieosiągnięcie obiecanego i gwarantowanego rezultatu, nie ma charakteru akcesoryjnego.

Wyrok ten utrzymał w mocy NSA.

– Sąd I instancji prawidłowo dostrzegł różnice między umowami ubezpieczenia i gwarancji – uzasadniła sędzia Małgorzata Wolf-Kalamala. Wyjaśniła, że umowy te mają inny zakres świadczeń i strony, a elementy charakterystyczne dla ubezpieczenia przeważają nad elementami typowymi dla gwarancji. ©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok NSA z 27 września 2023 r., sygn. akt II FSK 244/21

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9312512,ubezpieczenie-jest-bez-podatku-u-zrodla.html

 5. Faktoring nie jest przychodem pasywnym

Agnieszka Pokojska | dzisiaj, 08:40

Kwot ze sprzedaży wierzytelności własnych nie wlicza się do 50-proc. limitu przychodów pasywnych, którego osiągnięcie wyklucza z estońskiego CIT – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.

Wyrok zapadł w lipcu br., ale dopiero teraz zostało opublikowane jego pisemne uzasadnienie. Jest on dobrą wiadomością dla firm, które często korzystają z factoringu, by poprawić swoją płynność finansową. Najpierw więc sprzedają towar lub usługę kontrahentowi, a zaraz potem zbywają swoją wierzytelność (w 100 proc.) faktorowi, np. bankowi bądź firmie faktoringowej.

Fiskus traktuje wpływy ze sprzedaży wierzytelności własnych jako przychody pasywne, a to może przekreślić prawo do skorzystania z ryczałtu od dochodów spółek, zwanego potocznie estońskim CIT. Zgodnie bowiem z art. 28j ust. 1 pkt 2 ustawy o CIT spółka nie ma prawa do ryczałtu, gdy jej przychody pasywne (np. z wierzytelności, odsetek, poręczeń, gwarancji) wynoszą 50 proc. lub więcej przychodów ogółem.

Celem ustawodawcy było to, aby z estońskiego CIT korzystały firmy zajmujące się produkcją i sprzedażą, a nie z sektora finansowego. Problem polega na tym, że fiskus uważa za przychód pasywny również kwoty ze sprzedaży wierzytelności własnych, a to może pozbawić prawa do estońskiego CIT również spółki spoza sektora finansowego.

Niekorzystna interpretacja
Z taką odpowiedzią fiskusa spotkała się spółka produkcyjna, która wybrała już estoński CIT. Chcąc zachować płynność finansową, zamierzała skorzystać w usług factoringu. Dzięki temu uzyskiwałaby przychody ze sprzedaży towarów jeszcze przed terminem płatności. Faktorom, którzy nabywaliby od niej wierzytelności, przysługiwałaby prowizja.

Spółka chciała się upewnić, że faktoring nie pozbawi jej możliwości stosowania ryczałtu od dochodów spółek.

Fiskus się z tym nie zgodził. W interpretacji z 29 gru dnia 2022 r. (sygn. 0111-KDWB. 4010.84.2022.2.AZE) wyjaśnił, że w następstwie umowy faktoringu zmienia się wierzyciel; w miejsce podmiotu, który sprzedał towary lub usługi, wchodzi faktor. Oznacza to, że spółka w istocie będzie uzyskiwać przychody ze sprzedaży wierzytelności, a nie sprzedaży towarów. Będą to przychody pasywne w rozumieniu art. 28j ust. 1 pkt 2 lit. a ustawy o CIT – stwierdził fiskus.

Niekorzystna interpretacja uchylona przez sąd
Z taką wykładnią nie zgodził się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Orzekł, że „zakres pojęciowy art. 28 ust. 1 pkt 2 lit. a ustawy o CIT nie obejmuje przysporzeń podatnika uzyskiwanych w ramach umowy fakturowania własnych wierzytelności”.

Sąd sięgnął tu po wykładnię celowościową i stwierdził, że „pozyskiwanie finansowania zewnętrznego, mającego na celu zapewnienie przedsiębiorcy środków pieniężnych do prowadzenia aktywnej działalności gospodarczej, w żadnym stopniu nie może być zakwalifikowanie do uzyskiwania przez niego przychodów pasywnych w myśl powyższego przepisu”.

Wyrok jest nieprawomocny.©℗

OPINIA
Faktoring nie jest sposobem uzyskiwania dodatkowych przychodów
Natalia Kamińska-Kubiak menedżer i doradca podatkowy w Grant Thornton

WSA w Warszawie wykazał się w tej sprawie racjonalnym podejściem i zrozumieniem sprawy, czego nie można powiedzieć o podejściu organów podatkowych. Sąd słusznie zauważył, że faktoring należy traktować jako źródło zewnętrznego, ale też i szybszego finansowania. Jest on częstą praktyką gospodarczą i nieracjonalne wydaje się, aby z tego powodu blokować wielu przedsiębiorstwom możliwość skorzystania z ryczałtu od dochodów spółek.

Sąd słusznie też posłużył się wykładnią celowościową, z uwagi bowiem na brzmienie przepisu łatwo można wpaść w pułapkę. Niestety nie uniknął jej dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej, który niejako „automatycznie” literalnie odczytał przepis bez przypatrzenia się, jaki jest jego cel. Celem tym na pewno nie jest wykluczenie faktoringu. Faktoring nie jest sposobem uzyskiwania dodatkowych przychodów. Jest to forma finansowania pozwalająca na utrzymywanie płynności finansowej.

Pozostaje mieć nadzieję, że inne sądy administracyjne pójdą śladem tej wykładni, a w szczególności, że zgodzi się z nią Naczelny Sąd Administracyjny.

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok WSA w Warszawie z 6 lipca 2023 r., sygn. akt III SA/Wa 627/23

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9314050,faktoring-nie-jest-przychodem-pasywnym.html

 6. MF korzystnie interpretuje przepisy o zakupie mieszkania bez PCC

Agnieszka Pokojska | dzisiaj, 08:54

Można odziedziczyć udziały w kilku nieruchomościach mieszkalnych i nabyć kolejne lokum bez PCC. Warunkiem jest, aby w żadnej z odziedziczonych nie mieć więcej niż 50-proc. udziału.

Taką korzystną interpretację przedstawił wiceminister finansów Artur Soboń w odpowiedzi z 28 września 2023 r. na interpelację poselską nr 44098. Chodzi o zmiany w ustawie o podatku od czynności cywilno prawnych, które weszły w życie 31 sierpnia 2023 r. Wprowadziła je nowelizacja z 26 maja 2023 r. (Dz.U. poz. 1463).

Od 31 sierpnia 2023 r. przysługuje zwolnienie z PCC przy zakupie pierwszego mieszkania (spółdzielczego lub własnościowego) lub domu jednorodzinnego. Zmiana dotyczy tylko zakupu na rynku wtórnym, bo tylko wtedy co do zasady pojawia się PCC (2 proc).

Preferencja nie działa, gdy nieruchomość jest kupowana na rynku pierwotnym, wówczas bowiem w grę wchodzi VAT, a nie podatek od czynności cywilnoprawnych.

Nowe przepisy
Dodany w art. 9 ustawy o PCC punkt 17 nie do końca jest precyzyjny i stąd wątpliwości, które stały się m.in. przyczyną poselskiej interpelacji.

Zgodnie z tym przepisem zwolniona z PCC jest sprzedaż (w zasadzie powinno być „zakup”, bo PCC płaci nabywca, a nie sprzedający), której przedmiotem jest:

– prawo własności lokalu mieszkalnego stanowiącego odrębną nieruchomość,
– prawo własności budynku mieszkalnego jednorodzinnego,
– spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu dotyczące lokalu mieszkalnego albo domu jednorodzinnego.

Warunkiem zwolnienia jest, że „kupującym jest osoba fizyczna lub osoby fizyczne, którym w dniu sprzedaży i przed tym dniem nie przysługiwało żadne z tych praw ani udział w tych prawach, chyba że udział ten nie przekracza lub nie przekraczał 50 proc. i został nabyty w drodze dziedziczenia”.

Ustawodawca użył zaimka wskazującego „ten”, odnosząc go do udziału „w tych prawach”.

Poseł spytał więc, czy przepis o maksymalnej wysokości 50 proc. udziału w nieruchomości (nabytych w drodze dziedziczenia) ma dotyczyć wyłącznie udziału w jednej nieruchomości. Czy zwolnienie przysługuje także osobom, które mają lub miały udziały w co najmniej dwóch nieruchomościach, a łączna suma ich udziałów nie przekracza 50 proc.?

Z przepisu można by wyciągnąć wniosek, że podatnik mógłby skorzystać ze zwolnienia z PCC przy zakupie pierwszego mieszkania, nawet gdyby wcześniej odziedziczył 25-proc. udział we własności mieszkania po babci i 25-proc. udział w domu jednorodzinnym po ciotce. Gdyby jednak udziały w obu tych nieruchomościach łącznie przekraczały 50 proc., to podatnik nie mógłby skorzystać ze zwolnienia z PCC przy zakupie pierwszego mieszkania.

Korzystna interpretacja
Wykładnia zaprezentowana przez wiceministra Sobonia w odpowiedzi na poselską interpelację jest korzystniejsza dla podatników.

Wiceminister wyjaśnił, że odrębnie należy postrzegać każdy z udziałów posiadanych przez kupującego przed zakupem pierwszego mieszkania. „W sytuacji posiadania udziałów w więcej niż jednej nieruchomości możliwe jest skorzystanie ze zwolnienia, o ile udział w każdej z nich nie przekracza 50 proc. i w całości został nabyty w drodze dziedziczenia” – czytamy w odpowiedzi na interpelację.

Według wiceministra dla skorzystania ze zwolnienia przy zakupie pierwszego lokum nie ma więc znaczenia liczba lokali, w których nabywca posiada udziały, „pod warunkiem, że żaden z nich nie przekracza 50 proc. i nabycie tych udziałów nastąpiło wyłącznie w drodze dziedziczenia”.

Jak zastosować zwolnienie zgodnie z wykładnią MF, pokazujemy na przykładach.

Przykład 1

Pan Jan kupuje pierwsze mieszkanie na rynku wtórnym za 600 tys. zł. W dniu zakupu posiada już:

– 50-proc. udział we własności domu jednorodzinnego odziedziczony po ojcu,

– 50-proc. udział we własności mieszkania odziedziczony po babci,

– 50-proc. udział we własności mieszkania odziedziczony po ciotce.

Pan Jan w każdej z tych nieruchomości posiada nie więcej niż połowę udziału, a wszystkie je odziedziczył. Zgodnie więc z wykładnią MF spełnia warunki do zwolnienia z PCC przy zakupie pierwszego mieszkania. Dzięki temu zaoszczędzi na PCC 12 tys. zł.

Przykład 2

Małżonkowie kupują na rynku wtórnym pierwsze wspólne mieszkanie za 800 tys. zł. Wcześniej żadne z nich nie miało własnego mieszkania. W dniu zakupu mąż posiada natomiast 50 proc. udziału odziedziczonego w mieszkaniu A, a żona posiada:

– 50 proc. udziału odziedziczonego w mieszkaniu B oraz

– 25 proc. udziału odziedziczonego w spółdzielczym własnościowym prawie do lokalu mieszkalnego.

Każdy z tych udziałów nie przekracza 50 proc. i wszystkie zostały nabyte w drodze dziedziczenia. Małżonkowie spełniają warunki do zwolnienia z PCC przy zakupie wspólnego pierwszego mieszkania. Dzięki temu zaoszczędzą na PCC 16 tys. zł. ©℗

Inna nieruchomość współwłaściciela pozbawia zwolnienia z PCC
Jeżeli nieruchomość jest kupowana na współwłasność, to aby zakup był zwolniony z PCC, każdy z kupujących (małżonkowie, rodzice z dzieckiem, rodzeństwo, osoby obce) musi spełniać warunek nieposiadania wcześniej nieruchomości – wyjaśnił dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Spytała o to kobieta, która wraz z mężem miała kupić na rynku wtórnym dom jednorodzinny. Wyjaśniła, że ma z mężem rozdzielność majątkową, wobec czego część udziałów w domu będzie należeć tylko do niej (będzie jej majątkiem prywatnym). Kobieta chciała się upewnić, że przy zakupie swojej części nie zapłaci PCC, bo – jak zapewniła – wcześniej nie posiadała udziałów w żadnej nieruchomości. Była zdania, że PCC zapłaci tylko mąż, bo już wcześniej był on właścicielem innej nieruchomości.

Nie zgodził się z nią dyrektor KIS. Stwierdził, że kobiecie nie będzie przysługiwało zwolnienie z PCC, bo gdy nieruchomość jest kupowana na współwłasność, to każdy z kupujących musi spełniać warunek nieposiadania wcześniej nieruchomości lub udziału w niej. Jedyny wyjątek dotyczy udziału nabytego wskutek dziedziczenia i nieprzekraczającego 50 proc. – wyjaśnił organ.

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 21 września 2023 r., sygn. 0111-KDIB2-2.4014.203.2023.1.PB

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9313538,mf-korzystnie-interpretuje-przepisy-o-zakupie-mieszkania-bez-pcc.html

 

Rzeczpospolita

 1. Fiskus: nie ma podatku od działki w spadku

29 września 2023 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Jeśli od nabycia nieruchomości przez spadkodawcę do jej sprzedaży przez spadkobiercę minęło pięć lat, nie trzeba płacić PIT od dochodu.

Choć korzystne zasady rozliczania sprzedaży dziedziczonych nieruchomości obowiązują już piąty rok, podatnicy ciągle mają w tej sprawie wątpliwości. I pytają fiskusa, czy muszą się z nim dzielić dochodem z transakcji. Odpowiedź brzmi: nie, jeśli od nabycia mieszkania, domu bądź działki przez spadkodawcę do ich sprzedaży przez spadkobiercę minęło pięć lat.

Oto najświeższy przykład korzystnej dla podatników interpretacji. Wystąpiła o nią kobieta, która dostała jedną czwartą działki po matce. Dziedziczyła też jej siostra, a pół nieruchomości ma ojciec. Matka zmarła w 2019 r., ale własność działki nabyła jeszcze w zeszłym wieku. Teraz kobieta sprzedała swój udział i zapytała fiskusa o zasady rozliczenia.

Przypomnijmy, że zgodnie z ustawą o PIT sprzedawca nieruchomości musi wyliczyć dochód z transakcji i zapłacić od niego 19-proc. podatek. Chyba że pozbywa się jej po pięciu latach od zakupu (licząc od końca roku, w którym ją nabył). Jeśli do sprzedaży doszło szybciej, ma szansę na zwolnienie z podatku, jeśli przeznaczy pieniądze na własne cele mieszkaniowe.

Jak liczyć pięcioletni termin, gdy odziedziczyliśmy nieruchomość? Do końca 2018 r. przyjmowało się, że od otrzymania jej przez spadkobiercę. Musiał więc albo czekać pięć lat ze sprzedażą, albo spodziewać się, że zapłaci podatek.

Od 1 stycznia 2019 r. decyduje moment nabycia nieruchomości przez spadkodawcę. Dzięki temu wielu spadkobierców, którzy szybko ją sprzedają, w ogóle nie musi się rozliczać z fiskusem.

Tak też jest w opisanej sytuacji. Skarbówka przypomniała, że zgodnie z art. 10 ust. 5 ustawy o PIT pięcioletni okres (po upływie którego nie musimy się przejmować podatkiem) liczy się od końca roku kalendarzowego, w którym nastąpiło nabycie lub wybudowanie nieruchomości przez spadkodawcę. Skoro matka kobiety nabyła działkę jeszcze w minionym wieku, pięć lat już dawno minęło. „Nie jest więc Pani zobowiązania do zapłaty podatku” – stwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej (interpretacja nr 0114-KDIP3-2.4011.697. 2023.1.MN).

Spójrzmy też na inną świeżą interpretację (w tej sprawie zmiana przepisów z 1 stycznia 2019 r. nie miała już takiego znaczenia), również korzystną dla podatników. Kobieta odziedziczyła działkę po ojcu. On z kolei dostał ją po swojej siostrze. Kobieta sprzedała działkę i zastanawia się, czy musi od dochodu zapłacić podatek. Informuje, że ciotka zmarła w 1994 r., a ojciec w 1998 r. Postanowienie sądu, z którego wynika, że ojciec nabył spadek po siostrze, jest datowane na 2021 r. Natomiast postanowienie potwierdzające, że kobieta jest jednym ze spadkobierców ojca zostało wydane w 2022 r.

Fiskus przypomniał przepisy kodeksu cywilnego, z których wynika, że spadek nabywamy z chwilą jego otwarcia. Stanowi o tym art. 925. Z kolei zgodnie z art. 924 kodeksu cywilnego spadek otwiera się z chwilą śmierci spadkodawcy. Oznacza to, że kobieta nabyła udziały w nieruchomości już w 1998 r. A ojciec w 1994 r. Pięcioletni termin liczymy od końca 1994 r. Kobieta nie musi więc składać deklaracji PIT-39 i płacić podatku od dochodu ze sprzedaży (interpretacja nr 0112-KDIL2-1.4011.565.2023.2.KP).

Pamiętajmy też, że jeśli spadkobierca musi wykazać transakcję przed fiskusem, to licząc dochód, może uwzględnić wydatki na nabycie lub wytworzenie nieruchomości przez spadkodawcę. Kosztem są też ciężary spadkowe, w tym roszczenia o zachowek.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1503014-Fiskus:-nie-ma-podatku-od-dzialki-w-spadku.html

 2. Jak na gruncie VAT rozliczyć fotowoltaikę w systemie net-metering

02 października 2023 | Podatki i księgowość | Katarzyna Narejko

Wprowadzenie przez prosumenta nadwyżek energii elektrycznej do sieci w ramach systemu net-metering nie podlega opodatkowaniu VAT, jeżeli prosument nie otrzymuje wynagrodzenia za wprowadzone nadwyżki oraz prawo do rozliczenia nadwyżki jest ograniczone czasowo.

Tak wynika z interpretacji dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 3 sierpnia 2023 r. (0112-KDIL3.4012.365.2023.2.EW).

Sprawa dotyczyła gminy, która zrealizowała inwestycję polegającą na montażu paneli fotowoltaicznych na jednym z gminnych budynków użyteczności publicznej (“inwestycja”). W związku z przedmiotową inwestycją gmina zawarła aneks do umowy sprzedaży energii elektrycznej, zgodnie z którym jako prosument energii odnawialnej zobowiązała się do wytwarzania w mikroinstalacji energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii (“OZE”) w celu jej zużycia na potrzeby własne. Jednocześnie na mocy aneksu gmina uzyskała możliwość wprowadzenia do sieci nadwyżek wytworzonej energii elektrycznej. Rozliczenie fotowoltaiki miało następować w systemie net-metering, zaś właścicielem wyprodukowanej energii w sieci, w sensie ekonomicznym, będzie gmina.

Gmina powzięła wątpliwość, czy wprowadzenie przez nią nadwyżek energii elektrycznej do sieci w ramach systemu net-metering stanowi czynność podlegającą opodatkowaniu VAT.

W ocenie gminy w przypadku rozliczenia energii w systemie net-metering wprowadzenie nadwyżek energii do sieci nie będzie podlegać opodatkowaniu VAT przy założeniu, że prosument nie otrzyma żadnego wynagrodzenia z tytułu wyprodukowanej nadwyżki energii, a prawo do rozliczenia nadwyżek energii będzie ograniczone czasowo. Zdaniem gminy warunki te zostały spełnione w jej sprawie. W przypadku wystąpienia nadwyżek z energii elektrycznej, ze względu na brak możliwości magazynowania energii przez gminę, nadwyżka taka zostanie wprowadzona do sieci i – z ekonomicznego punktu widzenia – będzie stanowić zmagazynowaną w sieci energię przynależną prosumentowi. W konsekwencji wprowadzenie nadwyżki energii do sieci nie będzie stanowiło dostawy towarów, a gmina nie uzyska z tego tytułu żadnego wynagrodzenia. Jednocześnie prawo do rozliczenia nadwyżki będzie określone czasowo, bo w przypadku nierozliczenia nadwyżki w okresie 12 miesięcy przepadnie ona na rzecz przedsiębiorstwa energetycznego. Czynność wprowadzenia nadwyżki energii do sieci nie będzie zatem podlegała opodatkowaniu VAT, a co za tym idzie – po stronie gminy nie powstanie obowiązek naliczenia VAT.

Organ w całości potwierdził stanowisko gminy, wskazując, że nieodpłatna czynność wprowadzenia nadwyżki do sieci w systemie net-metering nie podlega opodatkowaniu VAT.

Katarzyna Narejko
starszy konsultant w dziale prawnopodatkowym PwC

W komentowanej interpretacji indywidualnej organ potwierdził dotychczasowe podejście, zgodnie z którym opodatkowaniu VAT w systemie net-metering podlega wyłącznie nadwyżka energii elektrycznej wprowadzonej przez prosumenta do sieci, pod warunkiem że prosument otrzyma z tego tytułu wynagrodzenie. A contrario, w sytuacji gdy prosument nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia za nadwyżki wyprodukowanej energii i nadwyżki te w określonych terminach przepadają, nadwyżek takich nie uznaje się za czynności opodatkowane VAT. Stanowisko to znajduje potwierdzenie w interpretacjach dyrektora KIS, m.in. w interpretacji z 30 marca 2022 r. (0111-KDIB3-3.4012.48.2022.2.JS) czy z 4 maja 2021 r. (0111-KDIB3-3.4012.117.2021.1.MS).

Jednocześnie od 1 kwietnia 2022 r. w fotowoltaice został wprowadzony nowy model rozliczeniowy – tzw. net-billing. Zgodnie z tym modelem prosumenci sprzedają nadwyżki energii wprowadzonej do sieci po cenie rynkowej, a za energię pobraną płacą jak inni odbiorcy. W systemie net-billing wprowadzenie nadwyżek energii elektrycznej do sieci – w odróżnieniu od wspomnianego systemu net-metering – jest czynnością podlegającą opodatkowaniu VAT (z uwagi na realizowaną przez prosumenta sprzedaż energii na rzecz przedsiębiorstwa energetycznego, która następuje za wynagrodzeniem). Prosument powinien zatem udokumentować dokonaną sprzedaż, wystawiając z tego tytułu fakturę VAT na rzecz przedsiębiorstwa.

Wprowadzenie nowych regulacji w zakresie rozliczeń fotowoltaiki wzbudziło wiele wątpliwości wśród podatników, w szczególności w odniesieniu do raportowania transakcji na gruncie VAT. O ile nie budzi wątpliwości, że transakcja wprowadzenia nadwyżki energii do sieci będzie podlegała opodatkowaniu VAT w systemie net-billing (z uwagi na odsprzedaż energii na rzecz przedsiębiorstwa), o tyle problematyczna pozostaje kwestia ustalenia momentu powstania obowiązku podatkowego z tego tytułu. Przepisy w tym zakresie nie są jednoznaczne i przysparzają problemów wielu podatnikom. W odniesieniu do wyznaczeniu terminu powstania obowiązku podatkowego zastosowanie znajduje bowiem przepis art. 19a ust. 5 pkt 4 lit. a ustawy o VAT, który stanowi, że obowiązek podatkowy powstaje z chwilą wystawienia faktury VAT, a gdy podatnik nie wystawił faktury bądź wystawił ją z opóźnieniem – z chwilą upływu terminu na jej wystawienie, a jeśli terminu takiego nie określono – z chwilą upływu terminu płatności. W tym zakresie wątpliwości podatników może budzić w szczególności określenie momentu upłynięcia terminu płatności.

Jednocześnie w celu wyeliminowania ryzyka związanego z nieprawidłowym rozliczeniem VAT z tytułu fotowoltaiki podatnik powinien każdorazowo szczegółowo analizować zapisy zawartej z przedsiębiorstwem umowy, a także rozważyć wystąpienie z wnioskiem o interpretację indywidualną, której moc ochronna obejmie wszystkie okresy rozliczeniowe od momentu wydania interpretacji.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1502999-Jak-na-gruncie-VAT-rozliczyc-fotowoltaike-w%C2%A0systemie-net-metering.html

 3. Nagrody zachęcające do pracy z biura są opodatkowane PIT

02 października 2023 | Podatki i księgowość | Dawid Tylutki

Pracodawca ma obowiązek doliczać do opodatkowanego przychodu pracownika ze stosunku pracy wartość vouchera lub nagrody rzeczowej przekazywanych w zamian za rezygnację z pracy zdalnej.

Tak uznał dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji z 21 sierpnia 2023 r. (0114-KDWP.4011. 59.2023.1.IG).

Spółka będąca polskim rezydentem podatkowym prowadzi działalność w zakresie wytwarzania i sprzedaży w modelu SaaS (software as a service) – platformy służącej przeprowadzaniu spotkań online i webinariów. W związku z łagodzeniem restrykcji związanych ze stanem zagrożenia epidemicznego oraz przeprowadzką do nowego biura spółka chciała zachęcić pracowników do zmiany systemu pracy ze zdalnego na model stacjonarny.

Dlatego postanowiła wdrożyć program, w którym pracownikom w zależności od liczby przepracowanych w biurze dni miałby przysługiwać dodatkowy czas wolny do wykorzystania w kolejnym miesiącu. Pracownik, który nie chciałby skorzystać z czasu wolnego, mógłby zamiast tego uzyskać punkty, które następnie byłyby wymienialne na vouchery (m.in. do spa) lub nagrody rzeczowe (termosy, powerbanki czy też parasolki). O wartości i rodzaju benefitów miałaby decydować wyłącznie spółka. Dodatkowe benefity miałaby zostać sfinansowane ze środków obrotowych spółki, a podstawa benefitów miała zostać zawarta w odrębnym regulaminie programu.

Zgodnie z zapewnieniem spółki wprowadzony program nie ma stanowić dla pracowników dodatkowej formy gratyfikacji za wykonaną pracę. Wyłączną intencją spółki jest zachęcenie do wykonywania pracy z biura, co także ma pozytywnie wpływać na budowanie relacji między samymi pracownikami, a także między pracownikami a spółką.

Spółka powzięła wątpliwość czy ma obowiązek doliczać do podstawy opodatkowania przychodu pracownika ze stosunku pracy wartość przekazywanego vouchera lub nagrody rzeczowej. Zdaniem spółki vouchery i przedmioty, które będą przekazywane pracownikom nie będą zaliczać się do nieodpłatnych świadczeń, a będą mieć charakter darowizny, w związku z czym nie będą podlegać opodatkowaniu podatkiem dochodowym.

Organ uznał jednak stanowisko spółki za nieprawidłowe. Jego zdaniem otrzymane przez pracownika punkty, które mogą być następnie wymienione na vouchery lub nagrody rzeczowe należy oceniać w kontekście ogólnej definicji przychodów na gruncie ustawy o PIT. Zalicza się do niej bowiem także wartość otrzymanych świadczeń w naturze i innych nieodpłatnych świadczeń, a więc m.in. będą to różnego rodzaju świadczenia rzeczowe czy też prawa.

Dawid Tylutki
konsultant w dziale prawnopodatkowym PwC

Definicja przychodów ze stosunku pracy została unormowana w art. 12 ust. 1 ustawy o PIT. Zgodnie z tym przepisem za przychody uważa się wszelkiego rodzaju wypłaty pieniężne oraz wartość pieniężną świadczeń w naturze bądź ich ekwiwalenty, bez względu na źródło ich finansowania, a w szczególności: wynagrodzenia zasadnicze, wynagrodzenia za godziny nadliczbowe, różnego rodzaju dodatki, nagrody, ekwiwalenty za niewykorzystany urlop i wszelkie inne kwoty niezależnie od tego, czy ich wysokość została z góry ustalona, a ponadto świadczenia pieniężne ponoszone za pracownika, jak również wartość innych nieodpłatnych świadczeń lub świadczeń częściowo odpłatnych. W przedmiotowej sprawie vouchery czy też nagrody rzeczowe otrzymane na skutek wymiany punktów zgodnie z regulaminem programu organizowanego przez pracodawcę mogą stanowić przychód z tzw. nieodpłatnych świadczeń.

Istotne cechy kategorii “inne nieodpłatne świadczenia” jako przychodu w rozumieniu ustawy o PIT zostały skonstruowane przez Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 8 lipca 2014 r. (K 7/13). Trybunał wskazał, że za przychód pracownika mogą być uznane świadczenia, które:

∑ po pierwsze, zostały spełnione za zgodą pracownika (skorzystał z nich w pełni dobrowolnie),

∑ po drugie, zostały spełnione w jego interesie (a nie w interesie pracodawcy) i przyniosły mu korzyść w postaci powiększenia aktywów lub uniknięcia wydatku, który musiałby ponieść,

∑ po trzecie, korzyść ta jest wymierna i przypisana indywidualnemu pracownikowi (nie jest dostępna w sposób ogólny dla wszystkich podmiotów).”

W przedmiotowym wyroku TK zwraca także uwagę, że: „Nieodpłatne świadczenie, aby mogło stanowić dochód pracownika, musi być »zapłatą za pracę dokonywaną czymś innym niż pieniądz«. W ocenie Trybunału za takim zapatrywaniem przemawia wyraźnie zestawienie przepisów: art. 12 ust. 1 z art. 21 ust. 1 i z art. 11 ust. 1 u.p.d.o.f. Ich lektura prowadzi wprost do wniosku, że »inne świadczenia nieodpłatne« traktowane są przez ustawodawcę jako forma przysporzenia wśród innych form, przede wszystkim – pieniędzy . Chodzi zatem o korzyści, które pracownik otrzymuje do własnej dyspozycji, którymi może swobodnie zarządzać i rozporządzać, przeznaczając je na zaspokojenie własnych potrzeb”.

W analizowanym stanie faktycznym przyznawane pracownikowi nagrody mają na celu zachęcenie pracownika do wykonywania pracy z biura, co pośrednio ma pozytywnie wpływać na budowanie relacji między samymi pracownikami, a także między pracownikami a Spółką. Choć z takiego świadczenia pracownik czerpie również korzyść, otrzymuje bowiem atrakcyjne nagrody, to jest ono realizowane głównie w interesie pracodawcy. W czasach pracy zdalnej pracownicy doceniają możliwość wykonywania pracy w ten sposób. Powrót do pracy stacjonarnej może negatywnie wpłynąć na postrzeganie pracodawcy. Dlatego to pracodawca ma interes w zachęcaniu pracowników do powrotu do biura, na które ponosił znaczne nakłady finansowe. W tej sytuacji wydaje się, że pracodawca zdawał sobie sprawę, że bez atrakcyjnych nagród za pracę w trybie stacjonarnym pracownicy nie zdecydowaliby się na powrót do biura z własnej inicjatywy. Można to potraktować jako jeden z czynników wskazujących na to, że takie świadczenie jest istotniejsze dla pracodawcy niż dla pracownika. Dlatego nie powinno być traktowane jako inny, obok pieniężnego, element zasadniczego wynagrodzenia.

Naszym zdaniem w analizowanym stanie faktycznym rację należy przyznać spółce która ww. przysporzenie traktuje jako darowiznę, która ewentualnie powinna podlegać pod ustawę o podatku od spadków i darowizn. W takim przypadku świadczenie takie powinno być zwolnione z PIT.

Stanowisko organu tym bardziej może dziwić, że w innych interpretacjach indywidualnych, wydawanych w tożsamych stanach faktycznych, organ nie traktował takiego przysporzenia jako nieodpłatnego świadczenia. Ten fakt uwidacznia tylko brak jednolitego stanowiska fiskusa co do kwestii zaliczania określonych rodzajów benefitów do przychodów z nieodpłatnych świadczeń.

Współautorem komentarza jest Maksymilian Łyszczarz – konsultant w dziale prawnopodatkowym PwC

https://archiwum.rp.pl/artykul/1502998-Nagrody-zachecajace-do%C2%A0pracy-z-biura-sa%C2%A0opodatkowane-PIT.html

 4. Darowizna dla rady rodziców bez ulgi w PIT

03 października 2023 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Wpłaty na szczytne cele można odliczyć od dochodu. Obdarowanym musi być jednak organizacja pozarządowa. Rada rodziców taką organizacją nie jest.

Z pytaniem w tej sprawie zwrócił się do nas jeden z czytelników. W szkole, do której chodzą jego dzieci, powstała rada rodziców. Wpłaca na jej konto składki, które mają być przeznaczone m.in. na wycieczki oraz imprezy szkolne. – Poszła fama, że składki są darowiznami, które można odliczyć od dochodu w zeznaniu PIT. Czy to prawda? – pyta czytelnik.

Odpowiedź jest przecząca. Wpłat na radę rodziców nie odliczymy od dochodu w zeznaniu rocznym.

– Ustawa o PIT określa, na jakie darowizny przysługuje ulga. Przede wszystkim od dochodu można odliczyć wpłaty na rzecz organizacji pozarządowych prowadzących działalność pożytku publicznego, np. fundacji czy stowarzyszeń. Rada rodziców taką organizacją nie jest. To organ społeczny, grupa, której kompetencją jest reprezentowanie ogółu rodziców uczniów – tłumaczy Monika M. Brzostowska, doradca podatkowy w kancelarii KiB.

Takie jest też stanowisko fiskusa. Urzędnicy podkreślają, że ulga ma dwa warunki, które trzeba spełnić łącznie. Po pierwsze, darowizna musi być przekazana na działalność pożytku publicznego. Są to m.in. działania dotyczące nauki, szkolnictwa wyższego, edukacji, oświaty, wychowania czy wypoczynku dzieci i młodzieży. Po drugie, obdarowanym musi być określony podmiot, czyli organizacja pozarządowa, o której mówi ustawa o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Rada rodziców jest jedynie społecznym organem szkoły i nie można jej uznać za organizację pozarządową w rozumieniu art. 3 ust. 2 tej ustawy. Drugi warunek nie jest więc spełniony – twierdzi fiskus.

Monika M. Brzostowska przypomina, że przepisy pozwalają też na odliczenie darowizn przekazywanych szkołom zawodowym. Taką ulgę mają przedsiębiorcy.

– Wpłata na rzecz rady rodziców to jednak zupełnie co innego – podkreśla ekspertka.

Reasumując, czytelnik nie może skorzystać z ulgi. Odliczenie wpłat na konto rady rodziców od dochodu oznaczałoby zaniżenie podatku i mogłoby zostać łatwo wyłapane przez skarbówkę. Jeśli bowiem odliczamy darowiznę w zeznaniu rocznym, musimy w nim wpisać (a konkretnie w załączniku PIT/O) nazwę obdarowanego podmiotu.

Na koniec warto wspomnieć, że wśród podatników pokutuje wiele błędnych przekonań o możliwości korzystania z opisanej ulgi. Na przykład odliczania opłat za treningi dzieci, które na przelewach są opisywane jako darowizny, choć takimi darowiznami faktycznie nie są (szerzej na ten temat pisaliśmy w „Rzeczpospolitej” z 14 kwietnia).

https://archiwum.rp.pl/artykul/1503223-Darowizna-dla-rady-rodzicow-bez-ulgi-w-PIT.html

 5. Opłaty licencyjne nie są objęte ulgą na nabycie kas wirtualnych

04 października 2023 | Rachunkowość | Katarzyna Harabin

Ulga związana z zakupem kasy wirtualnej przysługuje tylko na nabycie praw autorskich do oprogramowania. Opłaty licencyjne związane z jego użytkowaniem nie są nią objęte.

Takie stanowisko wyraził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji indywidualnej z 28 czerwca 2023 r. (0112- KDIL3.4012.247.2023.2.MC).

Przepisy ustawy o VAT przewidują, że ulga na zakup kas fiskalnych online (w tym kas wirtualnych) przysługuje podatnikom zobowiązanym do prowadzenia ewidencji na kasach, którzy rozpoczęli prowadzenie jej w obowiązujących terminach oraz podatnikom, którzy zaczęli prowadzić ewidencję dobrowolnie, a dotychczas nie korzystali z żadnych kas rejestrujących. Ulga pozwala na odliczenie 90 proc. ceny netto zakupu kasy, nie więcej jednak niż 700 zł. Warunkiem skorzystania z ulgi jest posiadanie faktury oraz dowodu uiszczenia płatności, a także rozpoczęcie korzystania z kasy w okresie obowiązywania potwierdzenia Prezesa Głównego Urzędu Miar o spełnieniu wymagań technicznych kasy.

Stan faktyczny
Z wnioskiem o wydanie interpretacji wystąpił właściciel samoobsługowych myjni samochodowych. W związku z objęciem usług mycia, czyszczenia samochodów i podobnych obowiązkiem fiskalizacji, podatnik zainstalował i uruchomił na myjniach kasy wirtualne, z których korzysta na podstawie uiszczanej co miesiąc opłaty licencyjnej. Kasy spełniają wymóg zapewnienia prawidłowego zewidencjonowania, przechowywania i bezpiecznego przesyłania danych, a podatnik posiada dowody zapłaty za korzystanie z nich. W przypadku tych kas ich producent posiada odpowiednie potwierdzenie Prezesa Głównego Urzędu Miar.

Wnioskodawca chciał potwierdzić prawidłowość swojego stanowiska, zgodnie z którym przysługiwało mu prawo do skorzystania z ulgi, ponieważ były to pierwsze kasy zainstalowane na jego myjniach w związku z objęciem tego rodzaju działalności obowiązkiem fiskalizacji.

Stanowisko organu
Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej uznał stanowisko wnioskodawcy za nieprawidłowe. Powołując się na literalne brzmienie przepisów podkreślił, że ustawodawca w sposób jednoznaczny wiąże prawo do ulgi z konkretnym sposobem nabycia kas, tj. z ich zakupem. Podatnicy mogą używać kas fiskalnych na podstawie umów najmu, dzierżawy, leasingu i innych umów o podobnym charakterze, jednak wówczas skorzystanie z ulgi nie jest możliwe.

Organ wskazał, że decydującym kryterium w sprawie jest brak przeniesienia autorskich praw majątkowych do kasy wirtualnej przez producenta na podatnika. Wnioskodawca nie zakupił ani nie nabył na własność pod żadnym innym tytułem kas wirtualnych (tj. oprogramowania), a właścicielem przez cały okres ich użytkowania pozostaje producent oprogramowania, pobierający comiesięczną opłatę licencyjną. Tym samym w niniejszej sprawie nie można mówić o nabyciu kas na własność.

Kto nie skorzysta z ulgi
Od 1 stycznia 2023 r. do prowadzenia ewidencji sprzedaży za pomocą kas fiskalnych możliwe jest nabycie wyłącznie kas łączących się z Centralnym Repozytorium Kas, w tym kas wirtualnych. Kasy wirtualne to kasy fiskalne będące oprogramowaniem instalowanym na danym urządzeniu (np. tablet, smartfon). Takie kasy mogą nabyć podatnicy wykonujący czynności wskazane w odpowiednim rozporządzeniu Ministra Finansów w sprawie grup podatników lub rodzajów czynności, w odniesieniu do których możliwe jest używanie kas mających postać oprogramowania. Wśród tych czynności wymienione są m.in. usługi mycia i czyszczenia samochodów (PKWiU 45.20.30.0), które od 1 lutego 2023 r. podlegają obowiązkowej fiskalizacji. Według danych Ministerstwa Finansów, na dzień 15 marca 2023 r. w Polsce aktywnych było ponad 21 tys. kas wirtualnych.

W odniesieniu do kas wirtualnych przepisy również przewidują możliwość skorzystania z ulgi na ich nabycie, jednak w praktyce możliwość skorzystania z niej może być ograniczona. Brak możliwości skorzystania z ulgi dotyczy przypadków, gdy kasy wirtualne są udostępniane użytkownikom na podstawie udzielonej licencji.

Oznacza to, że producent kasy (oprogramowania) zachowuje prawa autorskie do programu, a użytkownik ma prawo do korzystania z niego zgodnie z umową licencyjną. Jak wskazują organy podatkowe, podatnicy mają możliwość korzystania z kas fiskalnych na podstawie tego typu umów, jednak nie skorzystają wtedy z ulgi. Praktyka rynkowa pokazuje, że zasadniczo użytkownicy kas wirtualnych nie nabywają praw autorskich do oprogramowania, a używają kasy na podstawie udzielonej licencji podobnie jak w przypadku różnych programów czy gier komputerowych.

Tym samym, w związku ze specyfiką udostępniania kas wirtualnych przez producentów oprogramowania (licencja), w praktyce sprzedawcy w większości przypadków nie mogą skorzystać z ulgi na ich nabycie.

Komentarz ekspertki
Katarzyna Harabin
konsultantka w dziale Doradztwa Podatkowego Deloitte

Stanowisko organów wynika z brzmienia przepisów, zgodnie z którymi ulga przysługuje na zakup kas fiskalnych. Stąd, jeśli podatnik nie nabędzie ich na własność, tj. w omawianym przypadku nie dojdzie do przeniesienia autorskich praw majątkowych do oprogramowania, to nie będzie uprawniony do ulgi. Powyższe potwierdziło też Ministerstwo Finansów w objaśnieniach z 12 sierpnia 2021 r. w sprawie ulgi na zakup kas fiskalnych mających postać oprogramowania wskazując, że możliwość skorzystania z ulgi przysługuje w przypadku nabycia oprogramowania na własność.

Podatnicy, którzy z uwagi na prowadzoną działalność rozważają korzystanie z kas wirtualnych i mogliby skorzystać z ulgi na zakup as, powinni zwrócić uwagę, na jakiej podstawie będą użytkowali kasy wirtualne. O ile nie zakupią do nich praw autorskich, a będą uiszczać opłaty licencyjne, to skorzystanie z ulgi nie będzie możliwe. Warto również pamiętać, że ulga przysługuje tylko na zakup oprogramowania, a nie na urządzenia, na których kasa wirtualna jest instalowana.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1503189-Oplaty-licencyjne-nie-sa-objete-ulga-na-nabycie-kas-wirtualnych.html

 

Podatki | Prasówka | 21-27.09.2023

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Zwolnienie z długu to ukryty zysk

Mariusz Szulc | 20 września 2023, 20:00

Spółka, która wybrała estoński CIT, a zostanie zwolniona przez powiązanego z nią kontrahenta z obowiązku zapłaty całości lub części ceny kupowanej nieruchomości, uzyska w ten sposób dochód, od którego musi zapłacić podatek – stwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Spytała o to spółka planująca wydzierżawić nieruchomość od podmiotu powiązanego. Nie wykluczała jej późniejszego zakupu. Cena miała być ustalona na warunkach rynkowych, ale sprzedawca miałby zwolnić spółkę z obowiązku zapłaty – w całości lub w części. Obie strony umowy są podatnikami ryczałtu od dochodów spółek, czyli tzw. estońskiego CIT.

Spółka chciała się upewnić, że umorzenie ceny nie będzie dla niej dochodem, o którym mowa w art. 28m ust. 1 pkt 2–6 ustawy o CIT, podlegającym opodatkowaniu ryczałtem od dochodów spółek. W przepisie tym są wymienione m.in.: ukryte zyski, dochody z nieujawnionych operacji gospodarczych, wydatki niezwiązane z działalnością gospodarczą.

Spółka była zdania, że zwolnienie jej z długu nie będzie stanowiło żadnego z takich dochodów podlegających opodatkowaniu ryczałtem, w szczególności nie będzie to dochód odpowiadający ukrytym zyskom. Zwróciła uwagę na to, że o dochodzie z ukrytych zysków (w rozumieniu art. 28m ust. 1 pkt 2 i ust. 3 ustawy o CIT) można mówić, jeśli dane świadczenie jest ekwiwalentem wypłaty zysku, a więc musi ono zostać wykonane w związku z prawem do udziału w zysku.

Natomiast spółka – co sama podkreśliła – takich praw nie posiada.

Uważała, że umorzenie zobowiązania powinno zostać opodatkowane dopiero z chwilą, gdy dojdzie do wypłaty jej zysku netto, wyższego dzięki umorzeniu. Wskazała bowiem, że umorzenie zobowiązania wykaże najpierw w księgach rachunkowych jako pozostałe przychody operacyjne. Wpłynie ono zatem na wynik finansowy netto, czyli zwiększy jego zysk. Opodatkowanie tego zysku jest odroczone aż do momentu jego wypłaty (np. w formie dywidendy). Na tym polega istota estońskiego CIT – tłumaczyła spółka. Była więc zdania, że zwolnienie z długu będzie opodatkowane ryczałtem dopiero do dystrybucji zysku na rzecz wspólników lub innej formy jego rozdysponowania.

Dyrektor KIS uznał inaczej. Podkreślił, że w efekcie sprzedaży nieruchomości i zwolnienia z długu spółka wraz ze wspólnikami uzyskają bezpośrednią korzyść. Do takiego umorzenia nie doszłoby, gdyby nie istniejące powiązania pomiędzy kontrahentami – stwierdził fiskus. Zwrócił uwagę na to, że takie działanie służy dokapitalizowaniu spółki.

Uznał więc, że zwolnienie z długu przez spółkę powiązaną, polegające na umorzeniu zobowiązania, będzie na moment tego zwolnienia dochodem z tytułu ukrytych zysków i będzie podlegało opodatkowaniu w myśl art. 28m ust. 1 pkt 2 ustawy o CIT.©℗

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 7 września 2023 r., sygn. 0114-KDIP2-2.4010.358.2023.1.KW

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9300857,zwolnienie-z-dlugu-to-ukryty-zysk.html

 2. Przełomowy wyrok NSA. Uniwersytecki ośrodek wypoczynkowy nie musi płacić CIT

Robert P. Stępień | 21 września 2023, 07:00

Zapadł kolejny wyrok, w którym Naczelny Sąd Administracyjny orzekł o braku opodatkowania na podstawie art. 24b ust. 1 ustawy o CIT. Tym razem chodziło o uniwersytecki ośrodek wypoczynkowy.

Sąd kasacyjny orzekł, że nie mamy do czynienia z najmem, gdy w ośrodku przebywają tylko osoby z określonego grona, ich pobyt jest dofinansowany z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, a opłaty trafiają na konto tego funduszu.

Przypomnijmy, że we wcześniejszym wyroku – z 4 lipca 2023 r. (sygn. akt II FSK 71/21) – NSA orzekł pozytywnie dla hoteli. Stwierdził, że umowy o świadczenie usług hotelowych nie można uznać za podobną do najmu, a tym samym opodatkować przychodu z budynku hotelowego na podstawie art. 30g ustawy o PIT (lub art. 24b ustawy o CIT).

Niekorzystne były natomiast dotychczas wyroki sądu kasacyjnego w sprawie wynajmowania przez uczelnię:

– powierzchni użytkowych swoim studentom i najemcom zewnętrznym – wyrok z 19 stycznia 2023 r., II FSK 1393/20), i
– akademików – wyrok z 7 lutego 2023 r. (sygn. akt II FSK 1717/20).

Innego zdania był natomiast WSA w Bydgoszczy w wyroku z 18 kwietnia 2023 r. (I SA/Bd 109/23). Orzekł, że „powierzchnia objęta zakwaterowaniem uczniów w internacie w trakcie roku szkolnego nie powinna być uwzględniana przy obliczaniu podstawy opodatkowania podatkiem od przychodów z budynków”. Wyrok ten jest na razie nieprawomocny.

Kontrowersyjna danina
Chodzi o podatek od przychodów z budynków oddanych do używania na podstawie umowy najmu, dzierżawy lub innej umowy o podobnym charakterze. Podstawę opodatkowania stanowi suma przychodów z poszczególnych budynków pomniejszona o kwotę wolną 10 mln zł. Stawka podatku wynosi 0,035 proc. za każdy miesiąc.

O ile nie budzi większych kontrowersji objęcie tym podatkiem właścicieli galerii handlowych czy domów czynszowych, bo czerpią oni przychody wprost z najmu lub dzierżawy budynków, o tyle kontrowersyjne stało się opodatkowanie właścicieli hoteli oraz bardzo często podmiotów publicznych dysponujących obiektami zbiorowego zakwaterowania, takimi jak: internaty, bursy, akademiki czy ośrodki wypoczynkowe finansowane z funduszy socjalnych.

Fiskus niełaskawy dla uczelni
Chodzi tu głównie o uczelnie wyższe, które oddają do korzystania swoim studentom i pracownikom naukowym miejsca noclegowe i dzięki temu osiągają przychód, który z reguły przeznaczają potem na swoje cele statutowe.

Nie budzi większych kontrowersji podatek od przychodów z galerii handlowych i domów czynszowych. Problem dotyczy hoteli, internatów, akademików, socjalnych ośrodków wypoczynkowych

Dotychczas ukształtowała się głównie niekorzystna dla podatników linia orzecznicza. Fiskus i sądy argumentowały, że w przypadku podatku od przychodu z budynków mamy do czynienia z wartością początkową środka trwałego, a nie z klasycznym przychodem. Ma to na celu przeciwdziałanie optymalizacji podatkowej – podkreślił NSA we wspomnianym niekorzystnym dla uczelni wyroku z 19 stycznia 2023 r.

Wskazywano też na zawieranie przez uczelnie ze studentami wprost umów najmu miejsca w akademiku lub ośrodku wczasowym albo na dominujący charakter elementów najmu w tego rodzaju kontraktach. Za kluczowe przyjmowano odpłatność i oddanie przedmiotu umowy drugiej stronie do używania. Wszystko to miało przemawiać za tym, że mamy do czynienia z umowami podobnymi do najmu lub dzierżawy.

W ramach ZFŚS
W najnowszej sprawie, rozstrzygniętej przez NSA, chodziło o uniwersytet, który należące do niego budynki, znajdujące się na terenie ośrodków wypoczynkowych, udostępnia osobom uprawnionym do korzystania z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych (pracownikom, byłym pracownikom uniwersytetu oraz pracownikom apteki akademickiej). Wykup wczasów zorganizowanych w uniwersyteckich ośrodkach wypoczynkowych jest dofinansowywany z ZFŚS.

Uczelnia uważała, że nie powinna płacić z tego tytułu podatku od przychodów z budynków, bo – jak argumentowała – domki nie są udostępniane na podstawie najmu, dzierżawy ani umowy o podobnym charakterze.

Innego zdania był dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. Za bez znaczenia uznał to, że z domków mogą korzystać tylko osoby uprawnione do korzystania z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych i na specjalnych zasadach, określonych regulaminem tego funduszu. Ważne – zdaniem organu – jest to, że między uczelnią a wczasowiczami dochodzi do zawarcia umowy podobnej do najmu, ponieważ ma ona charakter odpłatny.

Pogląd ten utrzymał WSA w Poznaniu (sygn. akt I SA/Po 315/20). Za kluczową uznał odpłatność i stwierdził, że umowy, na podstawie których są udostępniane domki, są podobne do usług hotelowych, a te z kolei są podobne do najmu. Natomiast sposób przydziału i sposób dofinansowania wypoczynku w domkach letniskowych na podstawie regulaminu ZFŚS nie może być przesłanką zwolnienia z podatku od przychodów z budynków – orzekł.

Tego samego zdania był inny sąd wojewódzki – w Bydgoszczy, orzekając 7 kwietnia 2021 r. w bardzo podobnej sprawie (I SA/Bd 117/21). Stwierdził, że „zasady przyznawania możliwości skorzystania z usług noclegowych w ramach świadczeń z ZFŚS oraz fakt, że płatności osób uprawnionych do korzystania ze świadczeń z tego funduszu zwiększają jego środki gromadzone na wyodrębnionym rachunku bankowym, nie uzasadniają wyłączenia tych środków od opodatkowania podatkiem od przychodów z budynków. Nie zmienia to charakteru umów jako umów podobnych do najmu albo dzierżawy”.

To nie najem
Uniwersytet nie dał jednak za wygraną i wniósł skargę kasacyjną od rozstrzygnięcia poznańskiego WSA. Sąd kasacyjny uchylił zarówno wyrok sądu I instancji, jak i poprzedzającą go interpretację dyrektora KIS.

Uznał, że fiskus i poznański sąd mylnie oceniły charakter umowy łączącej uniwersytet z wczasowiczami. Realizując w ramach ZFŚS świadczenia na rzecz swoich pracowników, uczelnia zawiera umowy o szerszym zakresie niż umowy najmu – orzekł NSA.

– Sąd w Poznaniu nie zwrócił w ogóle uwagi, że niektórzy pracodawcy, w tym skarżący uniwersytet, są zobowiązani do utworzenia ZFŚS i wykonywania jego zadań, np. poprzez utworzenie ośrodka wypoczynkowego i dofinansowanie wypoczynku – wytknęła sędzia Anna Dumas.

Podkreśliła, że korzystanie czy też „oddanie do używania” domku w takim ośrodku jest ograniczone do określonego regulaminem grona osób, a to wyklucza możliwość swobodnego kształtowania umowy.

Nie bez znaczenia – zdaniem NSA – jest także art. 7 ust. 1 pkt 1 ustawy o zakładowym funduszu świadczeń socjalnych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 998 ze zm.). Przepis ten stanowi, że opłaty wczasowiczów za pobyt w ośrodku powiększają środki funduszu i nie mogą zostać przeznaczone na inne cele.

Sąd kasacyjny uznał, że te dodatkowe warunki konieczne do skorzystania z domków oraz brak możliwości swobodnego dysponowania przez uniwersytet opłatami wnoszonymi przez wczasowiczów wykluczają podobieństwo do umowy najmu.

– Co prawda dochodzi tu do odpłatności i wydania przedmiotu umowy do używania, ale nie są to elementy przeważające ani wystarczające, aby uznać tę umowę za podobną do najmu – uzasadniła wyrok sędzia Dumas. ©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok NSA cit19 września 2023 r., sygn. akt II FSK 2733/20

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9302397,przelomowy-wyrok-nsa-uniwersytecki-osrodek-wypoczynkowy-nie-musi-plac.html

 3. Zwolnienie dywidendowe. Ważny wyrok dla międzynarodowych grup

Piotr Chojnacki | 25 września 2023, 08:52

Dywidenda może być zwolniona z podatku również w sytuacji, gdy rzeczywisty właściciel otrzymuje ją za pośrednictwem spółki zależnej, a niekoniecznie bezpośrednio od spółki dokonującej wypłaty – orzekł WSA w Warszawie.

Taka wykładnia jest korzystna zwłaszcza dla spółek z międzynarodowych grup, w których niektóre podmioty pełnią jedynie funkcje zarządcze w stosunku do spółek zależnych, a beneficjentem rzeczywistym dywidend jest spółka matka. Powołanie się na zasadę look-through approach może stanowić skuteczny argument w sporze z organem podatkowym.

W ostatnim czasie bowiem organy podatkowe kwestionują status odbiorcy dywidendy jako beneficjenta rzeczywistego, a tym samym podważają prawo do zwolnienia dywidendy z opodatkowania w Polsce.

Zwolnienie dywidend z CIT
Przypomnijmy, że zyski wypłacane przez polskie spółki podlegają opodatkowaniu w Polsce według stawki 19 proc. Obowiązek pobrania podatku oraz przekazania do właściwego urzędu skarbowego ciąży na spółce dokonującej wypłaty.

Jeżeli jednak odbiorcą jest spółka z Unii Europejskiej lub Europejskiego Obszaru Gospodarczego, to dywidenda może być zwolniona z podatku, jeżeli są spełnione określone warunki, tj.:

– spółka otrzymująca dywidendę posiada nieprzerwanie przez dwa lata co najmniej 10 proc. udziałów (akcji) w kapitale spółki wypłacającej tę dywidendę (posiadanie musi wynikać z tytułu własności),
– spółka otrzymująca dywidendę nie korzysta ze zwolnienia całości dochodów w kraju swojej rezydencji,
– odbiorcą dywidendy powinien być jej rzeczywisty właściciel, czyli podmiot, który otrzymuje ją dla własnej korzyści, nie będąc pośrednikiem, powiernikiem ani innym podmiotem zobowiązanym do przekazania należności innemu podmiotowi.

W międzynarodowych grupach występują spółki holdingowe, których zadaniami są zarządzanie aktywami oraz wykonywanie praw korporacyjnych w stosunku do spółek zależnych. Takie podmioty nie prowadzą działalności operacyjnej, nie zatrudniają pracowników, nie mają aktywów niezbędnych do prowadzenia rzeczywistej działalności, a otrzymane dywidendy przekazują swoim wspólnikom. Spółki te nie są rzeczywistymi właścicielami otrzymywanych należności.

Tylko dla bezpośredniego odbiorcy
W interpretacji z 9 maja 2023 r. (sygn. 0111-KDIB1-1.4010.834.2022.1.AND) dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej uznał, że dywidenda nie jest zwolniona z CIT, jeżeli jej odbiorcą jest spółka holdingowa. Spółka ta bowiem nie spełnia jednego z warunków – nie jest rzeczywistym właścicielem dywidendy.

Z kolei spółka, która jest rzeczywistym właścicielem dywidendy, nie miała odpowiedniego bezpośredniego udziału w kapitale spółki wypłacającej dywidendę. To, że spółka będąca rzeczywistym właścicielem dywidendy jest większościowym udziałowcem spółki holdingowej, która z kolei ma udziały w kapitale polskiej spółki, nie oznacza, że jest ona podmiotem otrzymującym dywidendę. Do zwolnienia wymagane jest bezpośrednie posiadanie udziałów (akcji) w spółce dokonującej wypłaty oraz spełnienie pozostałych warunków – stwierdził dyrektor KIS i uznał, że w tej sprawie wypłacany zysk należy opodatkować.

Także przy pośrednictwie
Z taką wykładnią nie zgodził się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Przypomniał, że celem wprowadzenia zwolnień dywidendowych w ustawie o CIT było wdrożenie unijnej dyrektywy 2011/96/UE z 30 listopada 2011 r. w sprawie wspólnego systemu opodatkowania mającego zastosowanie w przypadku spółek dominujących i spółek zależnych różnych państw członkowskich. Dyrektywa ta przewiduje, że dywidendy i inne zyski wypłacane przez spółki zależne na rzecz spółek dominujących są zwolnione z podatku. Ma to zapobiec podwójnemu opodatkowaniu wypłat z tytułu dywidend dokonywanych pomiędzy spółkami z siedzibą w UE lub EOG.

Biorąc to pod uwagę, WSA orzekł, że wypłata dywidendy na rzecz spółki holdingowej w sytuacji, gdy rzeczywistym właścicielem dywidendy jest wspólnik tej spółki, jest zwolniona z opodatkowania w Polsce, jeżeli są zachowane pozostałe warunki.

Sąd podkreślił, że w tej sprawie wszystkie trzy spółki mają siedzibę w UE. Sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby rzeczywisty właściciel dywidendy miał siedzibę w raju podatkowym. ©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok WSA w Warszawie z 14 września 2023 r., sygn. akt III SA/Wa 1514/23

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9305871,zwolnienie-dywidendowe-wazny-wyrok-dla-miedzynarodowych-grup.html

 4. MF: Daty wystawienia i otrzymania faktury ustrukturyzowanej mogą być inne

Marcin Mroziuk | 25 września 2023, 15:00

Jeśli faktura zostanie przesłana do Krajowego Systemu e-Faktur tuż przed końcem dnia, to istnieje możliwość, że nr KSeF dla niej zostanie nadany już w kolejnym dniu – wynika z otrzymanego przez DGP stanowiska resortu finansów.

Na to, że od lipca 2024 r. zyska na znaczeniu zasada normatywnej daty wystawienia oraz doręczenia faktury ustrukturyzowanej, Radosław Kowalski, doradca podatkowy prowadzący własną kancelarię, dwa tygodnie temu zwrócił uwagę w tygodniu Podatki i Księgowość w artykule „KSeF: przy automatycznym doręczeniu e-faktur uwaga na terminy” (dodatek z 11 września 2023 r., DGP nr 175). Wskazał wówczas, że przepisy odnoszące się do zasad wystawiania faktur ustrukturyzowanych mogą wpłynąć w praktyce na terminy odliczania VAT naliczonego, na korygowanie rozliczeń podatkowych (zarówno w VAT, jak i podatkach dochodowych), a także oddziaływać na relacje cywilnoprawne. W związku z tym należy zwrócić uwagę na sposób zdefiniowania tych dat w ustawie z 11 marca 2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1570; ost.zm. Dz.U. z 2023 r. poz. 1598; dalej: ustawa o VAT). I tak fakturę ustrukturyzowaną uznaje się za wystawioną w dniu jej przesłania do KSeF (art. 106na ust. 1 ustawy o VAT), a jest ona uznana za otrzymaną przy użyciu KSeF w dniu przydzielenia w tym systemie numeru identyfikującego tę fakturę (art. 106na ust. 3 ustawy o VAT).

Z samych przepisów nie wynika jednoznacznie, czy data nadania numeru będzie zawsze równa dacie wystawienia, dlatego zadaliśmy w tej sprawie pytanie Ministerstwu Finansów. Resort wyjaśnił nie tylko, kiedy te daty mogą się różnić, lecz wskazał także, w jaki sposób można je zweryfikować. [ramka] Co ciekawe, żadnych trudności nie będzie miał z tym wystawca faktury, bo wszystkie informacje otrzyma na urzędowym poświadczeniu odbioru (UPO). W gorszej sytuacji znajdzie się natomiast nabywca, ponieważ będzie on uzależniony od funkcjonalności dostępnych w udostępnionej przez MF Aplikacji Podatnika KSeF bądź w używanym przez niego komercyjnym oprogramowaniu. Zdaniem Radosława Kowalskiego rozwiązaniem korzystnym zarówno dla podatników, jak i dla organów byłaby więc zmiana struktury numeru KSeF. ©℗

Odpowiedź Ministerstwa Finansów z 19 września 2023 r. na pytanie DGP

DGP: Czy data wystawienia faktury ustrukturyzowanej (tj. data jej przesłania do KSeF) może być inna niż data jej otrzymania (tj. data nadania numeru KSeF)? Czy może data nadania numeru będzie zawsze równa dacie wystawienia, czyli wysyłki faktury do KSeF, niezależnie od tego, jak długo trwa proces walidacji?

Jeżeli powyższe daty mogą być różne, to gdzie nabywca znajdzie datę nadania numeru KSeF? Według przekazywanych przez MF informacji w numerze KSeF zawarta jest tylko data wystawienia faktury, czyli data otwarcia sesji wysyłki, która jest znana wystawcy, bo jest ona prezentowana w urzędowym poświadczeniu odbioru (UPO).

MF: Data wystawienia faktury ustrukturyzowanej może być inna niż data jej otrzymania przez nabywcę. Może to wynikać z wydłużenia się czasu niezbędnego na przetworzenie przesłanej faktury. W przypadku gdy faktura została przesłana do KSeF tuż przed końcem dnia, to w związku z wydłużeniem się czasu niezbędnego na jej przetworzenie istnieje możliwość, że nr KSeF dla tej faktury zostanie nadany już w kolejnym dniu.

Data wystawienia faktury jest zawarta w numerze KSeF. Ponadto data ta jest zwracana także na UPO. Jest to data przesłania dokumentu do systemu informatycznego Ministerstwa Finansów. Natomiast data nadania nr KSeF przesłanej fakturze jest także zwracana na UPO. Jest to data przyjęcia dokumentu do systemu informatycznego Ministerstwa Finansów.

Weryfikacja daty otrzymania faktury przez nabywcę jest możliwa np. w udostępnionej Aplikacji Podatnika KSeF w module Lista faktur w zakładce Faktury zakupowe (podmiot2) w kolumnie Data otrzymania. Aplikacja Podatnika KSeF jest udostępniona na Portalu Podatkowym w zakładce KSeF. Link do Aplikacji Podatnika KSeF:

https://www.podatki.gov.pl/ksef/aplikacja-podatnika-ksef-i-inne-narzedzia/

W przypadku rozwiązań komercyjnych sposób informowania o dostępności otrzymanej faktury w systemie zależeć będzie od rozwiązań przewidzianych przez dostawcę rozwiązania. Integratorzy mogą tak zaplanować działanie swoich aplikacji, aby data otrzymania faktury w KSeF była wyświetlana użytkownikowi.

opinia eksperta

Struktura numeru KSeF to niewykorzystana szansa
Radosław Kowalski doradca podatkowy

Szkoda, że przygotowując rozwiązania informatyczne właściwe dla KSeF, resort finansów nie wykorzystał numeru nadawanego fakturze przez system jako nośnika informacji nie tylko o dacie wystawienia, lecz także o dacie otrzymania faktury przez adresata. Obie te aty mają charakter normatywny, a – jak słusznie zostało wskazane w odpowiedzi MF – mogą się różnić.

Zawarcie w numerze KSeF faktury daty otrzymania znacznie ułatwiłoby pracę księgowym, którzy już tylko poprzez taki numer, bez konieczności prowadzenia dalszej analizy, pozyskiwania informacji z systemu (czy MF, czy komercyjnego), od razu potrafiliby ustalić, kiedy został otrzymany dokument – co w wielu przypadkach jest jednocześnie wskazaniem na termin odliczenia. Taka informacja zawarta w numerze znacznie ułatwiłaby również pracę kontrolującym – obojętnie, czy są to osoby zajmujące się weryfikacją poprawności rozliczeń wewnątrz podatnika, w ramach audytów podatkowych, czy też w trakcie czynności prowadzonych przez organy.

Paradoks polega na tym, że osoba projektująca strukturę numeru KSeF wpisała do jego treści datę, która jest bardzo łatwa do ustalenia, czyli datę przesłania, która jest często jasno widoczna przy wysyłce, a przede wszystkim jest zwracana (co do sekundy) w UPO wystawcy. Co więcej, przy ogólnych zasadach wyznaczania momentu powstania obowiązku podatkowego, zwłaszcza w przypadku transakcji krajowych, data wystawienia faktury jest dla sprzedawcy informacją mniej istotną podatkowo (zakładając, że dba on o terminowe fakturowanie i nie wystawia faktur na ostatnią chwilę). Tymczasem dla odbiorcy data otrzymania jest bardzo ważną informacją (zwłaszcza gdy wcześniej powstał obowiązek podatkowy u sprzedawcy), a on musi poszukać tej daty gdzieś w systemie lub przypilnować dostawcę oprogramowania, by w sposób czytelny i rzetelny ją prezentował.

Stąd uzasadniony zdaje się postulat, by w numerze KSeF faktury znalazła się data nadania numeru (data otrzymania przez odbiorcę faktur) – obok lub nawet zamiast daty wystawienia faktury w KSeF. ©℗

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9305760,mf-daty-wystawienia-i-otrzymania-faktury-ustrukturyzowanej-moga-byc-i.html

 5. Umowa agencyjna niekoniecznie podobna do innych

Robert P. Stępień | wczoraj, 20:00

Chcąc uznać umowę agencyjną za podobną do umów wskazanych wprost w art. 21 ust. 1 pkt 2a ustawy o CIT, należy wykazać, że elementy charakterystyczne dla świadczeń nazwanych przeważają nad cechami charakterystycznymi dla świadczeń niewymienionych w tym przepisie – orzekł NSA w dwóch wyrokach.

Dodał, że powinien się tym zająć organ interpretacyjny, a nie sąd.

Obie sprawy dotyczyły polskiej spółki z branży celulozowo-papierniczej. W celu sprzedaży swoich produktów poza krajowym rynkiem spółka podpisała wiele umów z zagranicznymi agentami. Przedmiotem umów jest szeroko rozumiane pośrednictwo w sprzedaży, a agenci nie są polskimi rezydentami (nie podlegają obowiązkowi podatkowemu od całości swoich dochodów w Polsce).

Pełnią oni wyłącznie funkcję pośredników, ponieważ sama sprzedaż produktów ma miejsce bezpośrednio pomiędzy spółką a jej kontrahentami. Wynagrodzenie należne agentom jest kalkulowane standardowo jako prowizja agencyjna.

Spółka uważała, że usługi agencyjne nie mieszczą się w katalogu świadczeń wskazanych w art. 21 ust. 1 pkt 2a ustawy o CIT i w związku z tym nie musi, jako płatnik, pobierać zryczałtowanego podatku dochodowego od wypłacanego agentom wynagrodzenia (podatku u źródła). Była zdania, że nie są to też umowy podobne do wymienionych w tym przepisie, ponieważ ich cel jest zupełnie inny.

W art. 21 ust. 1 pkt 2a ustawy o CIT są wymienione usługi: doradcze, księgowe, badania rynku, prawne, reklamowe, zarządzania i kontroli, przetwarzania danych, rekrutacji pracowników i pozyskiwania personelu, gwarancji i poręczeń oraz świadczenia o podobnym charakterze.

Są podobne…
Dyrektor KIS nie zgodził się ze spółką. Stwierdził, że usługi agencyjne są podobne do usług wskazanych w art. 21 ust. 1 pkt 2a ustawy o CIT, w tym zwłaszcza do usług reklamowych, zarządzania i kontroli, badania rynku oraz usług doradczych. Spółka powinna więc potrącać podatek u źródła od wynagrodzeń wypłacanych agentom.

…czy jednak nie są?
Obie interpretacje uchylił WSA w Gdańsku (sygn. akt I SA/Gd 2106/19 i I SA/Gd 2107/19). Orzekł, że zakres czynności wykonywanych przez agentów na rzecz spółki różni się od zakresu świadczeń wymienionych w art. 21 ust. 1 pkt 2a ustawy o CIT. Wypełniają one inne cele i nie mają istotnych cech podobnych.

Sąd wyjaśnił, że świadczenia podobne, o których mowa w art. 21 ust. 1 pkt 2a ustawy o CIT, muszą być równorzędne pod względem prawnym z usługami wskazanymi w tym przepisie. Kluczowe jest więc, aby elementy charakterystyczne dla usług wymienionych wprost w tym przepisie przeważały nad cechami charakterystycznymi dla czynności w nim niewymienionych.

Wyroki te utrzymał w mocy Naczelny Sąd Administracyjny. Stwierdził, że dyrektor KIS nie wykazał żadnej argumentacji na poparcie tezy, że usługi agencyjne lub czynności składające się na usługi pośrednictwa w sprzedaży nie przeważały nad cechami charakterystycznymi dla świadczeń wprost wymienionych w art. 21 ust. 1 pkt 2a ustawy o CIT.

Była to – jak uzasadnił sędzia Artur Kot – podstawowa przyczyna, z powodu której WSA w Gdańsku postąpił prawidłowo, uchylając obie interpretacje.

Według NSA organ pobieżnie przyjął profiskalne podejście, a nie skupił się na argumentach spółki przemawiających za wyłączeniem opodatkowania prowizji agentów we wskazanych okolicznościach.

NSA uznał natomiast, że sąd I instancji przedwcześnie przesądził o kwestii materialnoprawnej.

– Dyrektor KIS nie zajął odpowiedniego stanowiska wobec argumentów podniesionych przez wnioskodawcę. Dlatego należy umożliwić organowi prawidłowe wykonanie oceny możliwości zastosowania tego przepisu w okolicznościach wskazanych we wniosku o interpretację – uzasadnił sędzia Kot.©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyroki NSA z 19 września 2023 r., sygn. akt II FSK 2637/20 i II FSK 2638/20

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9307007,umowa-agencyjna-niekoniecznie-podobna-do-innych.html

 

Rzeczpospolita

 1. Wakacyjny bonus od firmy zwolniony ze składek na ubezpieczenia społeczne

22 września 2023 | Prawo co dnia | Paulina Szewioła

Uzależnienie przyznania wypłaty z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych od sytuacji materialnej pracownika powoduje, że taka kwota może skorzystać ze zwolnienia z ZUS.

Decyzja ZUS dotyczyła spółki, która zatrudnia pracowników będących w różnej sytuacji materialnej. W firmie funkcjonuje również zakładowy fundusz świadczeń socjalnych (ZFŚS). Z tych środków pracodawca zamierza sfinansować tzw. wakacyjny bonus. Ma to być świadczenie pieniężne na cele wypoczynkowe. Prawo do niego nabędzie każdy zatrudniony, ale w wysokości, która ma zależeć od sytuacji materialnej, rodzinnej i życiowej pracownika. Spółka miała jednak wątpliwości, czy od takiego przychodu powinna potrącić składki na ubezpieczenia społeczne.

ZUS uznał, że nie. Przypomniał, że podstawą wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe oraz chorobowe i wypadkowe jest właśnie przychód.

Jego definicja stosowana na gruncie ubezpieczeń społecznych została zawarta w art. 12 ust. 1 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (DzU z 2022 r., poz. 2647).

Nie od każdej kwoty jednak płatnik odprowadza należności do ZUS.

Wyłączenia zawarte są w rozporządzeniu ministra pracy i polityki socjalnej ws. szczegółowych zasad ustalania podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe (DzU z 2023 r., poz. 728). Jedno z nich wynika z par. 2 ust. 1 pkt 19.

Zgodnie z tym przepisem podstawy wymiaru składek nie stanowią świadczenia finansowane ze środków przeznaczonych na cele socjalne w ramach ZFŚS.

Czyli jakie? ZUS uznał, że muszą one posiadać cechy działalności socjalnej. Jej zakres obejmuje m.in. usługi świadczone przez pracodawców na rzecz różnych form wypoczynku (np. wczasów, kolonii, obozów), działalności kulturalno-oświatowej (np. zakup biletów do kina, teatru, opery), opieki nad dziećmi w żłobkach, przedszkolach czy klubach dziecięcych, udzielanie pomocy materialnej (rzeczowej lub finansowej) czy wsparcia na cele mieszkaniowe. Wykluczone jest przy tym stosowanie reguły „każdemu po równo”. ZUS, powołując się na orzecznictwo, stwierdził, że świadczenia wypłacane z ZFŚS zgodnie z taką zasadą nie miałyby charakteru socjalnego. Natomiast wakacyjny bonus, którego wysokość ma być uzależniona od sytuacji materialnej i rodzinnej pracowników, wpisuje się w tę definicję.

Decyzja ZUS: nr DI/100000/ 43/677 2023

https://archiwum.rp.pl/artykul/1502598-Wakacyjny-bonus-od-firmy-zwolniony-ze-skladek-na-ubezpieczenia-spoleczne.html

 2. (Nie)jednokrotna neutralność transakcji restrukturyzacyjnych

25 września 2023 | Podatki i księgowość | Katarzyna Czerkies-Laskowska Artur Chamot

Sądy administracyjne zwracają uwagę, że wprowadzone Polskim Ładem przepisy ograniczające neutralność podatkową tylko do pierwszej restrukturyzacji nie mogą być stosowane do zdarzeń przeszłych.

Zgodnie z przepisami Polskiego Ładu, które weszły w życie 1 stycznia 2022 r., do polskich ustaw o podatkach dochodowych wprowadzono zasadę jednokrotnej neutralności podatkowej transakcji restrukturyzacyjnych. W myśl tych przepisów wspólnik spółki przejmowanej lub dzielonej nie musi płacić podatku dochodowego od wartości emisyjnej udziałów lub akcji otrzymanych od spółki przejmującej, ale tylko wtedy, gdy nie otrzymał on udziałów w spółce przejmowanej lub dzielonej w wyniku wcześniejszej wymiany udziałów, łączenia lub podziału podmiotów. Wskazane przepisy od początku budziły wątpliwości doradców podatkowych co do ich zgodności z konstytucją oraz przepisami unijnymi. Wątpliwości te podzieliły sądy administracyjne m.in. WSA w Gliwicach w wyroku z 28 kwietnia 2023 r. (I SA/Gl 14/23) oraz WSA w Olsztynie w wyroku z 28 czerwca 2023 r. (I SA/Ol 118/23).

Tło spraw
Wyrok WSA w Gliwicach został wydany na skutek skargi na interpretację podatkową wydaną przez dyrektora KIS. W stanie faktycznym wniosku o interpretację wskazano, że skarżąca (spółka B) ma 100 proc. udziałów w spółce B1. Wskazano także, że ma dojść do podziału B1 przez przeniesienie części jej majątku na spółkę A (podział przez wydzielenie). W wyniku podziału przez wydzielenie udziałowiec B1 (tj. B) otrzyma udziały w spółce A. Skarżąca (spółka B) wskazała, że w przeszłości, w ramach spółek z grupy B, również dochodziło do zdarzeń restrukturyzacyjnych (m.in. połączeń, prze- jęcia części biznesu), jed- nak miało to miejsce przed 1 stycznia 2022 r. Skarżąca twierdziła, że transakcja nie będzie generować dla niej przychodu w związku otrzymaniem udziałów spółki przejmującej (A).

Wyrok WSA w Olsztynie również został wydany na skutek skargi na interpretację podatkową wydaną przez dyrektora KIS. W stanie faktycznym wniosku o interpretację skarżący wskazał, że planuje połączenie trzech spółek, tj. P3, P4 oraz P5. Połączenie miało odbyć się przez przejęcie przez spółkę P5 spółki P3 oraz spółki P4 w zamian za udziały wydane dotychczasowym wspólnikom P3 oraz P4. Skarżący wskazał przy tym, że udziały w P4 zostały objęte przez wspólnika, tj. spółkę P1, w wyniku wymiany udziałów, która miała miejsce w 2018 r. Skarżący twierdził, że łączenie nie będzie generować przychodu po stronie wspólnika P4, czyli spółki P1.

Stanowisko dyrektora KIS…
W interpretacji zaskarżonej do WSA w Gliwicach dyrektor KIS uznał, że transakcja nie może być neutralna podatkowo dla skarżącego (spółki B), ponieważ z przedstawionego opisu sprawy wynikało, że udziały w spółce dzielonej (B1) były przed 1 stycznia 2022 r. obejmowane przez skarżącego również (ale nie wyłącznie) w wyniku łączenia z innymi podmiotami.

W interpretacji zaskarżonej do WSA w Olsztynie dyrektor KIS uznał z kolei, że transakcja nie może być neutralna podatkowo dla P1, ponieważ udziały w spółce przejmowanej (P4) zostały objęte przez P1 w wyniku łączenia udziałów, które miało miejsce w 2018 r.

…oraz WSA
WSA w Gliwicach uchylił zaskarżoną interpretację, wskazując na to, że organ podatkowy nie zbadał zgodności przepisów krajowych z prawem unijnym, a w szczególności z Dyrektywą 2009/133/WE w sprawie wspólnego systemu opodatkowania mającego zastosowanie w przypadku łączenia, podziałów, podziałów przez wydzielenie (dalej: Dyrektywa 133). Sąd podzielił pogląd wyrażony przez NSA w wyroku z 11 grudnia 2011 r. (I FSK 1565/11), zgodnie z którym organ interpretacyjny ma obowiązek uwzględniać dyrektywy unijne w wykładni przepisów prawa podatkowego. WSA podkreślił, że wprawdzie ustawodawca nie wymienił wprost dyrektyw w katalogu aktów podlegających interpretacji, jednak z konstytucji wynika, że prawo unijne stanowi źródło powszechnie obowiązującego prawa i ma pierwszeństwo przed ustawami (art. 91 ust. 3 konstytucji). Sąd zaznaczył, że dyrektywy unijne – w odróżnieniu od rozporządzeń – nie obowiązują bezpośrednio w państwach członkowskich, lecz wymagają implementacji do prawa krajowego. W przypadku kolizji z ustawami dyrektywy mają pierwszeństwo, jeśli są wystarczająco jasne i bezwarunkowe, a w konsekwencji mogą być bezpośrednio zastosowane. WSA w Gliwicach uznał, że organ podatkowy powinien wziąć pod uwagę przepisy unijne nawet pomimo tego, że na etapie składania wniosku o interpretację skarżący nie powoływał się na nie. Uchylając interpretację, WSA w Gliwicach nakazał organowi interpretacyjnemu wydać interpretację ponownie, biorąc pod uwagę przepisy ustawy o CIT, a także cele i brzmienie Dyrektywy 133.

WSA w Olsztynie również uchylił zaskarżoną interpretację w części dotyczącej niektórych pytań. Podobnie jak we wcześniej opisanym wyroku, WSA w Olsztynie wskazał, że organ nie zbadał zgodności przepisów krajowych z prawem unijnym, pomimo tego, że z konstytucji wynika, iż prawo wtórne stanowione przez organizację międzynarodową ma pierwszeństwo nad ustawami. Sąd podkreślił, że z orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wynika, iż zarówno sądy krajowe, jak i organy podatkowe mają obowiązek zapewnić pełną skuteczność prawa unijnego i nie stosować sprzecznych z prawem unijnym przepisów krajowych (orzeczenie ETS z 9 marca 1978 r. w sprawie C-106/77 Simmenthal).

Sąd podkreślił, że organ podatkowy był zobowiązany do zbadania zgodności przepisów ustawy o CIT z Dyrektywą 133 i w razie stwierdzenia niezgodności powinien był odmówić zastosowania przepisów ustawy o CIT. Bardzo istotne jest to, że sąd wskazał, iż wprowadzone od 1 stycznia 2022 r. przepisy w istotny sposób ograniczają przedsiębiorców w restrukturyzacji prowadzonej przez nich działalności, wkraczając tym samym w sferę wolności prowadzenia działalności gospodarczej. Sąd zaznaczył, że celem wprowadzenia neutralności podatkowej transakcji restrukturyzacyjnych jest to, aby przedsiębiorcy mogli w sposób optymalny i efektywny prowadzić swoją działalność. W ocenie sądu przyjęte przez ustawodawcę rozwiązania w sposób oczywisty ograniczają możliwość wykorzystania czynności restrukturyzacyjnych jako elementu prowadzenia działalności gospodarczej, z uwagi na konieczności ich opodatkowania (w przypadku drugiej i kolejnej restrukturyzacji). Sąd stwierdził, że żaden przepis Dyrektywy 133 nie miał na celu utrudnianie przedsiębiorcom skorzystania z neutralności podatkowej nawet przy wielokrotnych restrukturyzacjach. Sąd wskazał, że Dyrektywa 133 oraz jej polska implementacja powinny być interpretowane z uwzględnieniem jej celu, jakim jest wyeliminowanie ograniczeń, niekorzystnych warunków lub zniekształceń mających wpływ na łączenie, podziały, podziały przez wydzielenie, wnoszenie aktywów i wymiany udziałów.

WSA w Olsztynie zwrócił uwagę na jeszcze jeden bardzo ważny element występujący w analizowanej sytuacji. Wskazał mianowicie, że wydana interpretacja naruszyła zasadę niedziałania prawa wstecz (pierwsza restrukturyzacja miała miejsce przed wejściem nowych przepisów). Sąd uznał, że prawo może działać wstecz, wyłącznie jeżeli ustawodawca wyraźnie wskaże to w przepisach przejściowych, a ponadto gdy istnieją do tego bardzo ważne powody. WSA w Olsztynie wskazał, że nie do zaakceptowania jest pogląd organu podatkowego, który wywiódł możliwość zastosowania nowego prawa wyłącznie na tej podstawie, iż ustawa nie zawiera ograniczeń czasowych stosowania nowych przepisów.

Katarzyna Czerkies-Laskowska jest doradcą podatkowym, partnerem w NGL Tax,

Podstawa prawna:

∑ art. 7b ust. 1 oraz art. 14 ust. 4 pkt 12 lit. A ustawy z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (tekst jedn. Dz.U. z 2022 r., poz. 2587 ze zm.)

Zdaniem autora
Artur Chamot
doradca podatkowy i radca prawny w NGL Tax

W wykładni przepisów fiskus musi uwzględniać dyrektywy UE

Oba wyroki omówione w artykule należy ocenić pozytywnie.

Trzeba zgodzić się z sądami administracyjnymi, że organy podatkowe mają obowiązek uwzględniać dyrektywy unijne w wykładni przepisów prawa podatkowego (nawet jeśli wnioskujący o interpretację nie powołuje się na nie). Nie ulega także wątpliwości, co wynika z konstytucji (art. 91 ust. 3) oraz orzecznictwa TSUE, że prawo unijne ma pierwszeństwo przed prawem krajowym i musi być stosowane bezpośrednio w przypadku kolizji z ustawami.

Niezwykle istotne jest także to, co wskazał WSA w Olsztynie odnośnie do powodów, dla których przepisy unijne (Dyrektywa 133) przewidują neutralność transakcji restrukturyzacyjnych. Mianowicie celem tym jest eliminacja ograniczeń dla przedsiębiorców w prowadzeniu działalności gospodarczej. W większości przypadków transakcje restrukturyzacyjne same w sobie nie prowadzą w sposób bezpośredni do generowania wartości dodanej dla przedsiębiorców. Służą one wyłącznie temu, aby dostosować się do warunków rynkowych. Nie powinny one zatem generować opodatkowania po stronie przedsiębiorców. Wyraźnie zresztą zostało to wskazane w Dyrektywie 133, zgodnie z którą: „Łączenia, podziały, podziały przez wydzielenie, wnoszenie aktywów, wymiana udziałów dotyczące spółek różnych państw członkowskich mogą być niezbędne w celu stworzenia we Wspólnocie warunków właściwych dla rynku wewnętrznego i w celu zapewnienia w ten sposób skutecznego funkcjonowania takiego rynku wewnętrznego. Takie czynności nie powinny być hamowane przez ograniczenia, niekorzystne warunki lub zniekształcenia wynikające w szczególności z przepisów podatkowych państw członkowskich. W tym celu niezbędne jest w odniesieniu do takich czynności zapewnienie reguł podatkowych, które są neutralne z punktu widzenia konkurencji, aby umożliwić przedsiębiorstwom dostosowanie się do wymagań rynku wewnętrznego, zwiększyć ich produktywność i poprawić ich siłę konkurencyjną na poziomie międzynarodowym”.

Co równie istotne, przepisy Dyrektywy 133 nie przewidują ograniczenia w postaci neutralności wyłącznie pierwszej czynności restrukturyzacyjnej. Wprowadzone przepisy ustawy o CIT naruszają zatem Dyrektywę 133.

Ważne jest również to, że sądy administracyjne zwracają uwagę na zasadę nieretroakcji prawa i uznają, że nowe przepisy ograniczające neutralność podatkową tylko do pierwszej restrukturyzacji nie mogą być stosowane do zdarzeń przeszłych.

Niestety, oba wyroki, o których jest mowa w artykule, są wyrokami nieprawomocnymi. Można się zatem spodziewać długiej batalii, w której fiskus – podobnie jak w uzasadnieniu do ustawy – będzie na siłę starał się wykazać zgodność wprowadzonych przepisów z Dyrektywą 133. Do czasu wydania wyroków przez NSA oraz ewentualnej zmiany przepisów podatnicy po raz kolejny staną w obliczu niepewności co do stanu prawnego.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1502583-(Nie)jednokrotna-neutralnosc-transakcji-restrukturyzacyjnych.html

 3. Odsetki od fiskusa mają związek z zachowaniem źródła przychodów

25 września 2023 | Podatki i księgowość | Maria Wnęk

Wydatek poniesiony przez spółkę na wypłatę kwoty odpowiadającej kwocie odsetek otrzymanych przez nią od organu podatkowego w związku ze zwrotem nadpłaconego podatku akcyzowego, dokonany na rzecz kontrahenta, stanowi koszt uzyskania przychodów.

Tak orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 25 lipca 2023 r. (III SA/Wa 980/23).

Spółka świadczyła usługę produkcyjną na rzecz podmiotu powiązanego z grupy kapitałowej. Wynagrodzenie za tę usługę zostało ustalone według modelu odkosztowego. Jednym z elementów bazy kosztowej jest podatek akcyzowy, który ponoszony jest przez spółkę jako podatnika, natomiast na podstawie przyjętego mechanizmu rozliczeń według modelu odkosztowego ekonomiczny ciężar podatku akcyzowego jest przenoszony na podmiot powiązany.

Zgodnie z postanowieniami umowy zawartej między spółką a podmiotem powiązanym, jeżeli jakiekolwiek kwoty zapłacone przez podmiot powiązany na rzecz spółki w związku z przenoszeniem przez spółkę na podmiot powiązany ciężaru jakiegokolwiek podatku będą podlegać korekcie i zwrotowi, to spółka przekaże pełną kwotę zwrotu wraz z odsetkami do podmiotu powiązanego. Spółka była stroną w sporze sądowym dotyczącym wysokości podatku akcyzowego, który zakończył się dla niej pozytywnym wynikiem. W związku z tym spółka otrzymała zwrot nadpłaconego podatku akcyzowego wraz z należnymi odsetkami i przekazała je podmiotowi powiązanemu.

Spółka spytała czy kwota stanowiąca wartość zwróconych odsetek, przekazana następnie podmiotowi powiązanemu, stanowi dla spółki koszt uzyskania przychodów. Sama twierdziła, że tak. Organ nie zgodził się ze stanowiskiem spółki i zakwestionował związek odsetek uzyskanych w drodze zwrotu z zabezpieczeniem źródła przychodów.

WSA przyznał rację spółce. W ocenie sądu przesłanki kwalifikacji danego kosztu jako kosztu uzyskania przychodów należy oceniać każdorazowo w odniesieniu do stanu faktycznego konkretnej sprawy. Zdaniem WSA spółka wykazała, że zgodnie z postanowieniami umowy, która stanowi podstawę uzyskania przychodu przez spółkę, jeśli spółka otrzyma zwrot zapłaconego podatku od organu, to zdarzenie to spowoduje konieczność zapłaty kwoty stanowiącej równowartość otrzymanego zwrotu wraz z odsetkami. W związku z tym, w ocenie WSA, trudno znaleźć uzasadnienie, które by rozdzielało tego rodzaju wydatki. WSA podkreślił, że nie jest to tworzenie nowego źródła, które polepszałoby sytuację podatkową spółki. Nie można zatem uznać, że tego rodzaju wydatek nie ma związku z zachowaniem źródła przychodów.

Autorka jest współpracowniczką zespołu zarządzania wiedzą podatkową firmy Deloitte

Komentarz eksperta
Karolina Myślińska
konsultantka w dziale Doradztwa Podatkowego Deloitte

Wyrok WSA wskazuje na brak istnienia podstaw prawnych do nieuznania za koszt uzyskania przychodów odsetek otrzymanych przez spółkę od organu podatkowego w związku ze zwrotem nadpłaconego podatku akcyzowego, przekazanych następnie na rzecz podmiotu powiązanego w związku z zawartą umową. Jak zauważył WSA, zgodnie z postanowieniami umownymi przedmiotowe odsetki wraz ze zwrotem nadpłaconej akcyzy stanowią wydatek związany z prowadzoną przez spółkę działalnością gospodarczą i nie ma podstaw uzasadniających rozdzielenie tych dwóch wydatków jako odrębnych źródeł.

Ustawa o CIT zawiera ogólną definicję kosztów uzyskania przychodów. Pewna niedookreśloność wskazanego pojęcia wynika z faktu, że katalog zdarzeń gospodarczych występujących w ramach prowadzonej przez różne podmioty działalności gospodarczej jest szeroki i obejmuje różnorodne rodzaje wydatków związanych z prowadzoną działalnością gospodarczą w zależności od specyfiki danej branży. W związku z tym każdy wydatek poniesiony przez dany podmiot powinien podlegać indywidualnej analizie w celu dokonania jego kwalifikacji prawnej, chyba że dany wydatek zawiera się w enumeratywnie wymienionych w ustawie o CIT kategoriach kosztów uzyskania przychodów lub stanowi wyłączenie od takich kosztów.

Wskazane stanowisko zostało ukształtowane przez praktykę organów podatkowych oraz sądów administracyjnych, m.in. w wyrokach NSA z 16 lutego 2021 r. (II FSK 2768/18) i z 16 paź- dziernika 2012 r. (II FSK 430/11). Orzeczenia te wskazują na ocenny charakter przesłanek wynikających z art. 15 ust. 1 ustawy o CIT składających się na definicję kosztów uzyskania przychodów oraz na zwrócenie szczególnej uwagi na cel poniesionego wydatku. Wydatek powinien bowiem przynajmniej potencjalnie wpływać na wielkość uzyskiwanych lub spodziewanych przychodów z tej działalności. W szczególności należy uwzględnić charakter i profil prowadzonej działalności oraz ekonomiczną racjonalność poniesionego wydatku.

Ponadto warto nadmienić, że podmioty powiązane zobowiązane są do ustalania warunków transakcji w sposób, w jaki ustaliłyby je podmioty niepowiązane. W praktyce umowy zawarte pomiędzy podmiotami niepowiązanymi często zawierają zapisy umowne limitujące ryzyko i zabezpieczające każdą ze stron. Wskazana sytuacja miała również miejsce w przedmiotowej sprawie.

Biorąc zatem pod uwagę, że podatek akcyzowy jest elementem bazy kosztowej stanowiącej podstawę kalkulacji wynagrodzenia spółki, a tym samym ekonomiczny ciężar podatku akcyzowego zostaje przeniesiony na podmiot powiązany, należy stwierdzić, że odsetki otrzymane w związku z nadpłaconym podatkiem akcyzowym również pośrednio wpływają na sposób wynagrodzenie spółki i nie stanowią odrębnego źródła. W rezultacie zachodzi związek pomiędzy transferem środków pieniężnych do podmiotu powiązanego w wysokości równowartości odsetek od nadpłaconego podatku akcyzowego, wypłaconych przez urząd skarbowy w związku z wygranym sporem sądowym, a zachowaniem lub zabezpieczeniem źródła przychodów spółki.

Komentowany wyrok WSA może stanowić pewną wskazówkę w zakresie kwalifikacji danego wydatku jako kosztu uzyskania przychodów. Należy jednak pamiętać, że każdą sytuację związaną z kwalifikacją danego wydatku jako kosztu uzyskania przychodów powinno się traktować indywidualnie, przeprowadzając wcześniej analizę wszystkich okoliczności faktycznych zaistniałych w danej sprawie.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1502585-Odsetki-od-fiskusa-maja-zwiazek-z-zachowaniem-zrodla-przychodow.html

 4. Fiskus nie neguje przerwanych inwestycji

26 września 2023 | Pierwsza strona | Przemysław Wojtasik

Firma, która zrezygnowała z biznesowych planów z powodu wojny, nie traci podatkowych korzyści.

Fiskus wydaje korzystne interpretacje dla przedsiębiorców, którzy ostatnio przerwali rozpoczęte inwestycje. Potwierdza, że nie muszą oddawać odliczonego VAT i mogą rozliczyć wydatki w kosztach CIT.

– Skarbówka nie zawsze zgadzała się na rozliczenie wydatków na zaniechane inwestycje. Jest jednak wyrozumiała dla firm, które musiały zmienić plany z powodu wojny – mówi Adam Gołębiewski, starszy konsultant w PwC.

Oto ostatnie przykłady. Fiskus zgodził się na odliczenie VAT przez spółkę z branży meblarskiej, która przerwała rozbudowę zakładu. Przekonał go argument, że przed wojną sprowadzała tanie materiały z Białorusi oraz Rosji, a obecnie jest to niemożliwe, co wpłynęło na konkurencyjność jej produktów. Rezygnacja z inwestycji jest uzasadniona, dlatego spółka zachowuje prawo do odliczenia podatku – przyznała skarbówka.

Pozytywna jest też interpretacja w sprawie spółki, która chciała wybudować biurowiec na wynajem. Zrezygnowała, argumentując m.in., że potencjalnych najemców odstrasza sytuacja geopolityczna spowodowana wojną. Rezygnacja nie wyklucza rozliczenia wydatków, np. na projekty, w kosztach CIT – potwierdził fiskus.

– Wiele firm straciło finansowo na wojnie, dobrze, że skarbówka nie zabiera im podatkowych korzyści – mówi Marcin Sobieszek, doradca podatkowy, partner w ATA Finance.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1502808-Fiskus-nie-neguje-przerwanych-inwestycji.html

 5. Estoński CIT – czy każda pożyczka to ukryty zysk

27 września 2023 | Rachunkowość | Adam Paweł Tomaszewski

Ukryte zyski, będące jedną z kategorii dochodów objętych ryczałtem od dochodów spółek, mogą obejmować pożyczki. Są jednak wątpliwości, które pożyczki podlegają opodatkowaniu.

Ideą ryczałtu (tzw. estoński CIT) jest odroczenie podatku od zysku wypracowanego w spółce (akcyjnej, prostej spółce akcyjnej, spółce komandytowej bądź komandytowo-akcyjnej) do czasu jego dystrybuowania do wspólników. Najczęściej będzie to moment wypłaty dywidendy. Jednak – z woli ustawodawcy – pewne zdarzenia generują podobne skutki podatkowe jak wypłata dywidendy. Są nimi m.in. ukryte zyski.

Pożyczki z kolei to nieodzowny element prowadzonej działalności gospodarczej. Mogą stanowić źródło dofinansowania biznesu albo też źródło zysku. Korzystają z nich często również spółki opodatkowane estońskim CIT, co może mieć dla nich konsekwencje w postaci konieczności zapłaty ryczałtu.

Czym jest ukryty zysk w przypadku pożyczek
W myśl art. 28m ust. 1 pkt 2 ustawy o CIT, opodatkowaniu ryczałtem podlega dochód odpowiadający wysokości ukrytych zysków (dochód z tytułu ukrytych zysków). Zostały one zdefiniowane w art. 28m ust. 3 ustawy o CIT, zgodnie z którym przez ukryte zyski (…) rozumie się świadczenia pieniężne, niepieniężne, odpłatne, nieodpłatne lub częściowo odpłatne, wykonane w związku z prawem do udziału w zysku, inne niż podzielony zysk, których beneficjentem, bezpośrednio lub pośrednio, jest udziałowiec, akcjonariusz albo wspólnik lub podmiot powiązany bezpośrednio lub pośrednio z podatnikiem lub z tym udziałowcem, akcjonariuszem albo wspólnikiem, w szczególności: kwotę pożyczki (kredytu) udzielonej przez podatnika udziałowcowi, akcjonariuszowi albo wspólnikowi, w tym za pośrednictwem tworzonych z zysku funduszy, lub podmiotowi powiązanemu z udziałowcem, akcjonariuszem lub wspólnikiem oraz odsetki, prowizje, wynagrodzenia i opłaty od pożyczki (kredytu) udzielonej przez te podmioty podatnikowi (…).

Jednocześnie w art. 28m ust. 4 pkt 3 ustawy o CIT wskazano, że do ukrytych zysków (…) nie zalicza się kwoty pożyczki (kredytu) zwróconej przez podatnika udziałowcowi, akcjonariuszowi lub wspólnikowi lub podmiotowi powiązanemu, z wyłączeniem odsetek, prowizji, wynagrodzeń i opłat.

Jak zatem wynika z powyższego, ukrytym zyskiem będą:

∑ kwota pożyczki udzielonej przez podatnika estońskiego CIT udziałowcowi, akcjonariuszowi albo wspólnikowi (dalej wspólnik), w tym za pośrednictwem tworzonych z zysku funduszy, lub podmiotowi powiązanemu ze wspólnikiem,

∑ odsetki, prowizje, wynagrodzenia i opłaty (dalej odsetki) od pożyczki udzielonej przez wspólnika, w tym za pośrednictwem tworzonych z zysku funduszy, lub podmiot powiązany ze wspólnikiem na rzecz podatnika estońskiego CIT.

Ukrytym zyskiem nie są natomiast kwoty pożyczki zwróconej przez podatnika wspólnikowi lub podmiotowi z nim powiązanemu, z wyłączeniem odsetek, prowizji, wynagrodzeń i opłat.

Zaznaczenia wymaga także, że ustawodawca posługuje się w art. 28m ust. 3 ustawy o CIT pojęciem „w szczególności”, co nakazuje szerokie rozumienie ukrytych zysków. Dlatego pominięcie w jedynie przykładowym katalogu ukrytych zysków danej kategorii zdarzeń nie może automatycznie zostać poczytane jako nieobjęcie ich tą kategorią dochodu. Ich skutki na gruncie estońskiego CIT wymagają często wnikliwej oceny.

Powiązania między podmiotami mogą okazać się kluczowe
W art. 28m ust. 3 pkt 1 ustawy o CIT jest mowa o pożyczce udzielonej przez spółkę objętą estońskim CIT m.in. podmiotowi powiązanemu ze wspólnikiem, a także o pożyczce udzielonej m.in. przez podmiot powiązany ze wspólnikiem spółce objętej estońskim CIT. Zgodnie z art. 28c pkt 1 ustawy o CIT chodzi o powiązania wskazane w przepisach ustawy o CIT o cenach transferowych.

Podmiotami powiązanymi będą więc (art. 11a ust. 1 pkt 4 ustawy o CIT):

∑ podmioty, z których jeden podmiot wywiera znaczący wpływ na co najmniej jeden inny podmiot lub

∑ podmioty, na które wywiera znaczący wpływ:

– ten sam inny podmiot lub

– małżonek, krewny bądź powinowaty do II stopnia osoby fizycznej, wywierającej znaczący wpływ na co najmniej jeden podmiot, lub

∑ spółka niebędącą osobą prawną i jej wspólnik, lub

∑ spółka komandytowa i jej komplementariusz, lub

∑ spółka jawna, która stała się podatnikiem CIT, i jej wspólnik, lub

∑ podatnik i jego zagraniczny zakład, a w przypadku podatkowej grupy kapitałowej – spółka kapitałowa wchodząca w jej skład i jej zagraniczny zakład.

Przez wywieranie znaczącego wpływu rozumie się natomiast (art. 11a ust. 2 pkt 1 lit. a–c) posiadanie bezpośrednio lub pośrednio co najmniej 25 proc.:

a) udziałów w kapitale lub

b) praw głosu w organach kontrolnych, stanowiących lub zarządzających, lub

c) udziałów lub praw do udziału w zyskach, stratach, lub majątku, lub ich ekspektatywy, w tym jednostek uczestnictwa i certyfikatów inwestycyjnych.

Z tym jednak zastrzeżeniem, że na potrzeby estońskiego CIT wielkość udziałów i praw wynosi nie 25 proc., a co najmniej 5 proc. (art. 28c pkt 1 ustawy o CIT). Powiązania istnieją zatem, gdy wielkość udziałów i praw została ustalona przynajmniej na poziomie 5 proc. bezpośrednich bądź pośrednich ww. tytułów (udziałów w kapitale, praw głosu w określonym organie, udziałów lub praw do udziału w zyskach, etc.).

Dla przyjęcia, że mamy do czynienia z ukrytym zyskiem, niezbędne jest więc istnienie takich relacji w grupie podmiotów powiązanych, których przejawem jest wywieranie wpływu na sferę decyzyjności czy działania podmiotu będącego podatnikiem ryczałtu. Determinantem „ukrytego zysku” w przypadku takich powiązań będą każdorazowo świadczenia stanowiące ekwiwalent dywidendy, których źródłem jest bezpośrednio lub pośrednio relacja między podmiotami. Tym samym „ukryty zysk” powstanie przykładowo, nie tylko gdy wspólnik spółki będącej podatnikiem ryczałtu osiąga korzyść ekonomiczną zrównaną z wypłaconym pod postacią dywidendy zyskiem, lecz również, gdy korzyść taka jest wynikiem pośrednich bądź bezpośrednich powiązań podmiotu powiązanego z tym wspólnikiem.

Ukryte zyski okiem organów podatkowych
W wydanych przez Ministra Finansów objaśnieniach podatkowych z 23 grudnia 2021 r.

„Przewodnik do ryczałtu od dochodów spółek” czytamy (s. 32–34):

ukryte zyski = wszelkie świadczenia spółki:

∑ wykonane w związku z prawem do udziału w zysku, inne niż podzielony zysk,

∑ o charakterze pieniężnym, niepieniężnym, odpłatnym, nieodpłatnym lub częściowo odpłatnym (wartość nieodpłatnych i częściowo odpłatnych świadczeń określa się zgodnie z art. 12 ust. 5–6a updop),

∑ bezpośrednio lub pośrednio na rzecz wspólnika lub podmiotu powiązanego bezpośrednio lub pośrednio z podatnikiem lub z tym wspólnikiem.

(…) Dochód z tytułu ukrytego zysku powstaje w wyniku wszelkich świadczeń związanych z funkcjonowaniem podatnika w grupie podmiotów powiązanych, których beneficjentem jest wspólnik lub inny podmiot powiązany (bezpośrednio lub pośrednio) z podatnikiem (spółką) lub z jego wspólnikiem. Aby świadczenie uznane było za ukryty zysk, powinno być związane z wywieraniem wpływu na działanie i decyzje spółki będącej podatnikiem ryczałtu. Innymi słowy świadczenie powinno bezpośrednio lub pośrednio wynikać z uzgodnień pomiędzy podmiotami powiązanymi, niezależnie od ich formy. Świadczenie uznane za ukryty zysk, w przypadku którego stroną jest wspólnik spółki opodatkowanej ryczałtem, może być ocenianie w kontekście świadczenia ekwiwalentnego dywidendzie.

(…) Aby świadczenie wykonane z podmiotem powiązanym nie stanowiło podstawy do obliczenia dochodu z tytułu ukrytego zysku, powinno pozostawać poza jakąkolwiek polityką prowadzoną wewnątrz danej grupy kapitałowej, do której należy spółka opodatkowana ryczałtem. Świadczeniami, które nie powinny powodować powstania dochodu z tytułu ukrytego zysku, mogą być transakcje zakupu oraz sprzedaży, dokonywane w ramach podstawowej działalności podatnika (np. określonej w przedmiocie działalności), które wykonywane są na warunkach analogicznych jak wobec podmiotów niepowiązanych (…).

Pożyczka między (nie)powiązanymi podmiotami
Rozpatrzmy teraz – pod kątem powstania ukrytych zysków – ciekawy i zapewne nierzadki przypadek pożyczki udzielonej przez spółkę (A), podatnika estońskiego CIT, innej spółce (B) niebędącej takim podatnikiem (i niepowiązanej z A), gdy dopiero po pewnym czasie od udzielenia pożyczki pani X – udziałowiec A (spółki będącej pożyczkodawcą), mający w A co najmniej 5 proc. udziałów, nabędzie udziały w B (spółce będącej pożyczkobiorcą). Pani X stanie się wówczas udziałowcem w A i B.

Czy w takiej sytuacji będziemy mieć do czynienia z ukrytym zyskiem po stronie A? Jeśli tak, od którego momentu i co stanowi ukryty zysk, jako przedmiot opodatkowania?

Aby udzielić odpowiedzi na te pytania, należy odnieść się do ww. definicji powiązań przyjętej na potrzeby estońskiego CIT.

Do czasu nabycia przez panią X udziałów w B niewątpliwe nie ma żadnych powiązań między tą spółką a panią X. Sytuacja ta może ulec zmianie dopiero po nabyciu jej udziałów. Przy czym relacja między panią X i spółką B może wpisywać się w schemat powiązań z art. 28c pkt 1 ustawy o CIT, gdy wielkość udziałów pani X wyniesie co najmniej 5 proc.

W analizowanym przypadku, skoro A udzieliła pożyczki B jeszcze przed nabyciem udziałów w B przez panią X, to powiązania między B i udziałowcem spółki A zaistniały dopiero po udzieleniu pożyczki, co wyklucza powstanie ukrytego zysku odpowiadającego udzielonej pożyczce (przypomnijmy, że ukryty zysk powstaje w przypadku udzielenia przez spółkę pożyczki podmiotowi powiązanemu z udziałowcem).

Czy późniejsze zaistnienie takich powiązań może mieć wpływ na podatkowe konsekwencje dla A, jako beneficjenta płatności w postaci zwracanej przez B pożyczki?

Jak już była o tym mowa, ukrytym zyskiem dla spółki na estońskim CIT jest udzielona pożyczka, co oznacza, że zwracana pożyczka jest neutralna podatkowo dla A. Obowiązujące przepisy wykluczają możliwość jej opodatkowania (nie wynika to bowiem z konstrukcji zdania wstępnego art. 28m ust. 3 ani też z art. 28m ust. 3 pkt 1 ustawy o CIT).

Spółka A będzie uzyskiwać też odsetki od B, stanowiące wynagrodzenie z tytułu pożyczki. Czy będą one neutralne podatkowo? W czasie gdy nie istniały żadne powiązania między panią X a spółką B, odpowiedź była jednoznaczna –należało wykluczyć tutaj ukryty zysk. Również od momentu wystąpienia relacji powiązań przez panią X należałoby zanegować jego istnienie. Chociaż konstrukcja przywołanego wcześniej zdania wstępnego oraz samego pkt 1 w art. 28m ust. 3 ustawy o CIT jest złożona, to jednak wątpliwa wydaje się (po jego kompleksowej analizie) zasadność rozpoznania ukrytych zysków. Przede wszystkim norma ta nie odnosi się do takiego przypadku (transferu odsetek z podmiotu powiązanego ze wspólnikiem do spółki na estońskim CIT będącej pożyczkodawcą), tylko do sytuacji odwrotnej (transferu odsetek ze spółki na estońskim CIT będącej pożyczkobiorcą do podmiotu powiązanego ze wspólnikiem tej spółki).

A zatem gdyby to A (podatnik ryczałtu) była pożyczkobiorcą i z tytułu pożyczki dokonywała transferu odsetek np. do swojego udziałowca lub do podmiotu z nim powiązanego, można by było dopatrzyć się w takim zdarzeniu ukrytego zysku. Aby taki zysk mógł się pojawić, musiałoby być zatem tak, że to B udzieliła pożyczki A i to w dodatku w momencie, gdy istniały powiązania pomiędzy B a panią X. Skoro taka sytuacja nie wystąpiła, ukryty zysk z tytułu odsetek nie powstanie.

Co prawda lektura przywołanych wcześniej objaśnień podatkowych Ministra Finansów może nastręczać pewnych wątpliwości, czy czasem nie każde świadczenie, którego beneficjentem pośrednio bądź bezpośrednio jest udziałowiec podmiotu opodatkowanego estońskim CIT, stanowi ukryty zysk. Jak zauważono bowiem w objaśnieniach, pojęcie to należy rozumieć szeroko, obejmuje ono – zdaniem Ministra Finansów – wszelkie świadczenia, których beneficjentem – bezpośrednio lub pośrednio – jest wspólnik lub inny podmiot powiązany.

Trzeba jednak jeszcze raz podkreślić, że w omawianym przykładzie taki ukryty zysk w postaci odsetek od pożyczki należałoby wykluczyć.

Nie mamy bowiem do czynienia z sytuacją, gdy pożyczki udziela podatnik ryczałtu na rzecz podmiotu powiązanego z udziałowcem pożyczkodawcy, a transfer odsetkowy odbywa się w stronę przeciwną – z B do A.

Ważny jest ogół okoliczności
Ukryty zysk, jako szczególna kategoria dochodu spółek opodatkowanych estońskim CIT, wymaga właściwej analizy, która pozwoli poprawnie rozpoznać, kiedy mamy z nim do czynienia. Choć przepisy ustawy o CIT dotyczące tego zagadnienia mogą z pozoru wydawać się klarowne, to po ich wnikliwej analizie pojawia się masa wątpliwości, o czym świadczą liczne indywidualne interpretacje przepisów prawa podatkowego, wydawane na wniosek podatników. Dodatkowym problemem jest konieczność uwzględnienia powiązań między podmiotami, nakładających się na skomplikowaną materię podatkowo-prawną.

Można oczywiście przyjąć pewne uproszczenie, że „ukryte zyski” to inna kategoria świadczeń ekonomicznie zrównanych z dywidendą, których beneficjentem są wspólnicy czy podmioty powiązane bezpośrednio bądź pośrednio ze wspólnikami. Jednak takie uproszczenie, kiedy mówimy o bezpośrednich czy pośrednich powiązaniach, jest często źródłem wątpliwości.

Reasumując: kategoria ukrytych zysków może obejmować wszelkie przysporzenia służące niejako powstaniu korzyści ekonomicznej po stronie wspólnika spółki opodatkowanej ryczałtem o alternatywnym względem dywidendy charakterze. Co prawda ich źródłem powinno być przede wszystkim wykonanie świadczeń w związku z prawem do udziału w zysku, jednak co do pewnych zdarzeń (jak pożyczki i wiążące się z nimi odsetki) należy dodatkowo uwzględniać, że zostały wprost wskazane przez ustawodawcę jako szczególna kategoria dochodu do opodatkowania estońskim CIT.

Adam Paweł Tomaszewski doradca podatkowy DBZ 77 TAX & LEGAL Sp. z o.o.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1502669-Estonski-CIT-%E2%80%93-czy-kazda-pozyczka-to-ukryty-zysk.html

 

Podatki | Prasówka | 14-20.09.2023

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Nieodpłatne świadczenie jest od razu przychodem

Paweł Jastrzębowski | 13 września 2023, 18:00

Spółka, która przy zawieraniu umowy kredytowej otrzyma gwarancje od podmiotu powiązanego, nie wykazuje przychodu z nieodpłatnych świadczeń w poszczególnych latach, proporcjonalnie do okresu trwania zabezpieczenia. Rozpoznaje go od razu w dacie zawarcia umowy gwarancyjnej – wyjaśnił dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Chodziło o spółkę, która zawarła z bankiem umowę o kredyt nieodnawialny oraz umowę o limit wierzytelności. Zobowiązania z tytułu obu umów zostały zabezpieczone poprzez gwarancje udzielone nieodpłatnie przez podmiot powiązany.

Spółka wyjaśniła, że gwarancje te mogą być przedłużane, a określona w nich suma gwarancyjna może być obniżona lub podwyższona w zależności m.in. od warunków rynkowych, sytuacji finansowej spółki czy zmiany warunków kredytowania przez banki.

Spółka poinformowała, że co roku wykazuje z tego tytułu przychód z nieodpłatnego świadczenia. Jego wysokość ustala na podstawie analizy cen stosowanych przez innych uczestników rynku (analiza porównawcza) zawartej w lokalnej dokumentacji cen transferowych.

Miała wątpliwości, czy nie powinna rozpoznać go raz – w dacie zawarcia umowy gwarancyjnej. Zastrzegła jednak, że w takiej sytuacji byłaby w stanie jedynie prognozować jego wysokość, co mogłoby znacząco odbiegać od wartości rynkowej ustalonej dla poszczególnych lat. Dlatego uważała, że mniej ryzykowne jest rozpoznawanie przychodu w każdym roku podatkowym przez cały okres obowiązywania gwarancji – proporcjonalnie do okresu trwania zabezpieczenia.

Dyrektor KIS wyjaśnił, że przychód z tytułu nieodpłatnego świadczenia (art. 12 ust. 1 pkt 2 ustawy o CIT) powstaje raz, w momencie jego otrzymania, czyli w tym przypadku – w roku podatkowym, w którym zostały udzielone nieodpłatne gwarancje. W tym właśnie momencie wystąpiło przysporzenie związane z brakiem obowiązku zapłaty za usługę – wskazał organ.

Dodał, że obowiązujące przepisy nie przewidują możliwości „rozliczania” przychodu przez cały okres obowiązywania umowy.

Wyjaśnił, że przychód z nieodpłatnie udzielonych gwarancji należy przeliczyć na złote według średniego kursu Narodowego Banku Polskiego z dnia poprzedzającego dzień uzyskania przychodu, tj. kursu z dnia poprzedzającego dzień zawarcia danej umowy gwarancyjnej (art. 12 ust. 2 ustawy o CIT).©℗

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 31 sierpnia 2023 r., sygn. 0111-KDIB1-2.4010.313.2023.2.AK

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9295613,nieodplatne-swiadczenie-jest-od-razu-przychodem.html

 2. NSA: Ryczałt za używanie prywatnego auta do celów służbowych nie jest przychodem

Robert P. Stępień, Katarzyna Jędrzejewska | 18 września 2023, 07:00

Po serii wyroków niekorzystnych dla pracowników NSA orzekł właśnie, że ryczałt za używanie prywatnego auta do celów służbowych nie jest przychodem. Nie trzeba więc płacić od niego podatku.

Sąd nie zgodził się w tej kwestii z innymi składami orzekającymi, za to potwierdził tezę wyrażoną przez siebie cztery lata temu. Wyrok zapadł 14 września 2023 r. (sygn. akt II FSK 2632/20).

Jak zatem mają teraz postępować pracodawcy: nadal potrącać PIT od wypłaconych pracownikom ryczałtów czy przestać to robić?

– Sprawa ewidentnie dojrzała do tego, by Naczelny Sąd Administracyjny rozstrzygnął ją w uchwale – komentuje Marta Szafarowska, partner w Gekko Taxens Doradztwo Podatkowe.

Jej zdaniem najnowsze orzeczenie NSA, mimo że niewątpliwie jest korzystne dla pracowników, nie powinno być traktowane jak przełomowe. Nie można też powiedzieć, że sygnalizuje kształtowanie się jednoznacznej wykładni. To zapewniłaby tylko uchwała NSA w poszerzonym składzie – uważa ekspertka.

Zgadza się natomiast z wyrokiem, że zwrotu ponoszonych wydatków nie można traktować jak przychodu. Takie samo zdanie ma dr Jowita Pustuł z kancelarii J. Pustuł i Współpracownicy Doradztwo podatkowo-prawne.

– Wyrównanie poniesionego kosztu nie jest przysporzeniem majątkowym i dlatego nie może być rozpatrywane w kategorii przychodu podlegającego opodatkowaniu – mówi ekspertka.

Podkreśla, że wyrok dotyczył ryczałtu, a nie rozliczeń przy zastosowaniu kilometrówki.

Ryczałt i zwolnienie
Firmy płacą pracownikom za używanie prywatnych aut do służbowych jazd lokalnych (nie chodzi o podróże służbowe) ryczałt albo kilometrówkę. Tę drugą ustala się na podstawie faktycznego przebiegu pojazdu.

Natomiast zasady naliczania ryczałtu określa rozporządzenie ministra infrastruktury z 25 marca 2002 r. (Dz.U. nr 27 poz. 271 ze zm.). Ryczałt jest wypłacany na podstawie umowy cywilnoprawnej. Oblicza się go przez przemnożenie urzędowej stawki za 1 km przebiegu przez miesięczny limit kilometrów. Zarówno wysokość limitu, jak i stawek też wynika z tego rozporządzenia. Ostatnio minister określił nowe stawki – w rozporządzeniu z 22 grudnia 2022 r. (Dz.U. z 2023 r. poz. 5).

Na podstawie ustawy o PIT z podatku jest zwolniony wypłacany przez pracodawcę zwrot kosztów używania w jazdach lokalnych pojazdów należących do pracownika – do wysokości miesięcznego ryczałtu albo kilometrówki. Zwolnienie przysługuje jednak tylko wtedy, gdy obowiązek ponoszenia tych kosztów przez zakład pracy albo możliwość przyznania prawa do ich zwrotu wynika wprost z przepisów innych ustaw. Tak stanowi art. 21 ust. 1 pkt 23b ustawy o PIT.

Przychód czy nie przychód
W wyroku z 14 września br. NSA chodziło o sekretarza powiatu, który otrzymywał taki ryczałt na podstawie umowy ze starostwem. Początkowo rozliczało ono ryczałt jako przychód z pracy, a więc obliczało, pobierało i wpłacało zaliczki na PIT do urzędu skarbowego.

Potem jednak urzędnicy starostwa zapoznali się z wyrokiem NSA z 16 października 2019 r. (II FSK 3531/17) i zaczęli mieć wątpliwości co do tego, czy ich postępowanie jest prawidłowe. Starostwo zwróciło się więc do dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z wnioskiem o interpretację.

Ten stwierdził, że ryczałt jest dla pracownika przychodem. Jego zdaniem najlepsze tego potwierdzenie można znaleźć w przepisie o zwolnieniu ryczałtu z opodatkowania w niektórych przypadkach. Nie byłoby zwolnienia na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 23b ustawy o PIT, gdyby w ogóle nie było przychodu – argumentował fiskus.

Stwierdził zarazem, że sekretarz powiatu nie może skorzystać z tego zwolnienia. A to dlatego, że z ustawy z 21 listopada 2008 r. o pracownikach samorządowych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 530) nie wynika, aby sekretarzowi przysługiwał od pracodawcy zwrot kosztów przejazdów prywatnym samochodem do miejsc wykonywania przez niego czynności służbowych.

To nie jest korzyść
Interpretację tę uchylił WSA w Bydgoszczy (I SA/Bd 377/20). Orzekł, że zwrot kosztów korzystania przez pracownika z samochodu prywatnego do celów pracodawcy jest neutralny podatkowo. Pracownik nie uzyskuje bowiem żadnej realnej korzyści majątkowej. Jest to tylko rekompensata kosztów, których zatrudniony nie poniósłby, gdyby nie działanie w interesie pracodawcy – stwierdził sąd.

Dodał, że za przychody podatkowe mogą zostać uznane tylko takie świadczenia, które nie mają charakteru zwrotu wydatków. Przychód oznacza bowiem przyrost majątkowy i jego otrzymanie musi mieć charakter definitywny.

Sąd podkreślił, że zgodnie z art. 12 ust. 1 ustawy o PIT przychodem pracownika jest świadczenie uzyskane za wykonywanie zadań służbowych na podstawie stosunku pracy, czyli świadczenie otrzymywane „za pracę”. Natomiast sekretarz powiatu otrzymuje ryczałt nie „za pracę”, lecz za używanie prywatnego samochodu do celów służbowych. Tytułem prawnym wypłat nie jest w tym przypadku umowa o pracę, lecz odrębna umowa w sprawie używania samochodu stanowiącego własność pracownika do celów służbowych. Dlatego nie można uznać, że pracownik uzyskał przychód (korzyść) w rozumieniu art. 12 ust. 1 ustawy o PIT – orzekł WSA.

Fiskus nie ma racji
Tego samego zdania był NSA.

– Podzielamy stanowisko sądu I instancji, że o przychodzie, a w konsekwencji o dochodzie, można mówić wówczas, gdy po stronie pracownika powstają realne przysporzenie albo oszczędność. W tej sprawie nic takiego nie zaszło – uzasadnił wyrok sędzia Artur Kot.

Dodał, że jeśli można mówić o jakichkolwiek korzyściach, to osiąga je starostwo, bo sekretarz powiatu spełnia na jego rzecz świadczenie. Jest nim wykorzystywanie swojego prywatnego samochodu do jazd lokalnych w celach służbowych.

Zdaniem NSA sekretarz nie uzyskuje z tego tytułu żadnego przysporzenia. Ponadto – jak zauważył sąd – przepisy ustawy o PIT nie pozwalają na zaliczenie wydatków ponoszonych przez sekretarza w związku z eksploatacją jego pojazdu do kosztów uzyskania przychodów.

– Zwrot wydatków za korzystanie z samochodu prywatnego do celów służbowych jest w tym przypadku neutralny podatkowo, a wykładni art. 11 ust. 1 i art. 12 ust. 1 należy dokonywać w sposób prokonstytucyjny – stwierdził sędzia Kot.

Kierunek wskazał TK
Sędzia powołał się przy tym na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 8 lipca 2014 r. (K 7/13) oraz wyrok NSA z 16 października 2019 r. (FSK 3531/17). Sąd kasacyjny orzekł wtedy podobnie, a sprawozdawcą był ten sam sędzia – Artur Kot.

Również przywołał on wtedy wyrok TK, w którym trybunał sformułował ogólne kryteria pozwalające uznać dane przysporzenie za przychód pracownika z nieodpłatnych świadczeń. Po pierwsze, musi być ono spełnione za zgodą pracownika. Po drugie, musi być spełnione w jego interesie (a nie w interesie pracodawcy) i przynieść mu korzyść w postaci powiększenia aktywów lub uniknięcia wydatku. Po trzecie, korzyść ta musi być wymierna i przypisana indywidualnemu pracownikowi (a nie dostępna w sposób ogólny dla wszystkich podmiotów).

Siłą rzeczy zwolnienie, o którym mowa w art. 21 ust. 1 pkt 23b ustawy o PIT, może dotyczyć tylko tych świadczeń, które są przychodem w rozumieniu art. 11 ust. 1 tej ustawy. Jeżeli natomiast świadczenie nie powoduje powstania żadnego przysporzenia, a pracownik otrzymuje tylko zwrot wydatków, które jest obowiązany ponosić pracodawca, to w ogóle nie ma mowy o przychodzie – orzekł 16 października 2019 r. sąd kasacyjny.

Są i przeciwne wyroki
Całkiem co innego wynikało z wyroków NSA z: 5 lipca 2022 r. (II FSK 3036/19), 22 stycznia 2021 r. (II FSK 2472/18) i 10 listopada 2020 r. (II FSK 1863/18). W tym ostatnim sąd wyraźnie zaznaczył, że nie podziela oceny prawnej wyrażonej przez NSA 16 października 2019 r. (II FSK 3531/17). ©℗

OPINIA
Zwrot wydatku nie jest przysporzeniem
dr Jowita Pustuł doradca podatkowy, radca prawny w J. Pustuł i Współpracownicy Doradztwo podatkowo-prawne

W mojej ocenie zwrotu wydatków ponoszonych przez pracownika w związku z wykonywaniem obowiązków służbowych nie można traktować jak przychodu ze stosunku pracy (i to niezależnie od rodzaju poniesionych przez pracownika wydatków). Bez wątpienia osoba, która wykorzystuje własny samochód do celów służbowych, na tym traci. Samochód się zużywa, pracownik musi ponieść wydatki na paliwo, na ewentualne naprawy itp. Wypłacony ryczałt nie powinien więc być traktowany jak przysporzenie majątkowe, lecz raczej jak wyrównanie ubytku majątkowego. Przychód podatkowy powstaje, jeśli pracownik otrzymuje przysporzenie majątkowe. Wyrównanie poniesionego kosztu nie jest przysporzeniem i dlatego nie może być rozpatrywane w kategorii przychodu podlegającego opodatkowaniu. ©℗

OPINIA
Potrzebna uchwała NSA
Marta Szafarowska doradca podatkowy i partner w Gekko Taxens Doradztwo Podatkowe

Najnowszy wyrok NSA, mimo że niewątpliwie korzystny dla pracodawców i pracowników, nie może być jednak traktowany jak nagłe przełamanie niekorzystnego orzecznictwa. Spodziewam się raczej, że będzie on – przy kolejnej sprawie dotyczącej tego tematu – przyczynkiem do wystąpienia o uchwałę NSA w poszerzonym składzie.

Pracodawcy słusznie argumentują, że o przychodzie można mówić, gdy pracownik osiąga realne przysporzenie w postaci powiększenia swoich aktywów bądź oszczędzenia mu wydatków. Używając swojego własnego samochodu do realizacji zadań służbowych i ponosząc koszty z tym związane (paliwa, opon, napraw, utraty wartości samego samochodu wskutek jego eksploatacji), pracownik ponosi koszty, których by nie miał, gdyby np. pracodawca wyposażył go w samochód służbowy. Niewątpliwie brak zrefundowania pracownikowi tych wydatków, ponoszonych w interesie pracodawcy, oznaczałby powstanie przychodu u samego pracodawcy.

Skoro więc refundowane pracownikowi wydatki nie zostały poniesione w jego interesie, ale bezpośrednio w interesie pracodawcy, to trudno mówić o powstaniu jakiegokolwiek przysporzenia po stronie pracownika. Nie osiąga on żadnego wzrostu aktywów ani też nie są mu oszczędzane żadne wydatki, które w innym wypadku musiałby ponieść. ©℗

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9298668,nsa-ryczalt-za-uzywanie-prywatnego-auta-do-celow-sluzbowych-nie-jest.html

 3. Nie każdy wydatek na podwykonawcę to koszt. Czego pracodawca nie odliczy od przychodu?

Mariusz Szulc | wczoraj, 07:45

Przedsiębiorca może odliczyć od przychodu wydatki na szkolenia językowe i merytoryczne podwykonawców, a także na udostępnienie im w biurze produktów spożywczych. Nie zaoszczędzi natomiast na wydatkach ponoszonych na ich udział w spotkaniach integracyjnych i okolicznościowych, np. wigilijnych.

Te drugie są bowiem kosztami reprezentacji, które nie podlegają odliczeniu, zgodnie z art. 16 ust. 1 pkt 28 ustawy o CIT – stwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Potwierdził zarazem, że wszystkie wymienione wydatki są kosztem uzyskania przychodu, jeżeli dotyczą pracowników, a nie współpracowników.

Dla pracowników i współpracowników
Spytała o to spółka z branży informatycznej, która zatrudnia pracowników na umowę o pracę, ale współpracuje również z podwykonawcami prowadzącymi jednoosobową działalność gospodarczą. Wszyscy oni mogą w godzinach wykonywania swoich zadań korzystać nieodpłatnie z udostępnionych przez spółkę artykułów spożywczych, takich jak: ciastka, cukierki, kawa, herbata, owoce, soki, a w okresie letnim także lody.

Spółka organizuje również coroczne spotkania wigilijne, których celem jest nie tylko omówienie wyników finansowych, lecz także integracja pracowników i współpracowników. Spółka organizuje spotkania integracyjne również w trakcie roku, zapraszając na nie zarówno podwładnych, jak i podwykonawców.

Ponadto płaci za szkolenia językowe oraz merytoryczne, z których korzystają zarówno pracownicy, jak i współpracownicy.

Spółka uważała, że wszystkie te wydatki może odliczyć od przychodu, bo – jak argumentowała – mają one związek z uzyskiwaniem przez nią przychodów. Była zdania, że nie są to koszty reprezentacji w rozumieniu art. 16 ust. 1 pkt 28 ustawy o CIT, bo te mają na celu zaprezentowanie pozytywnego wizerunku spółki wobec podmiotów trzecich, a spółka nie zaliczała do nich swoich podwykonawców.

Przekonywała, że niezbędna jest dla niej także organizacja szkoleń, ponieważ od podnoszenia kwalifikacji merytorycznych pracowników i współpracowników zależy wysokość jej własnych przychodów. Za konieczne uważała też szkolenia językowe, jako że komunikacja z klientami odbywa się w firmie w językach angielskim i niemieckim.

Nauka tak, integracja nie
Dyrektor KIS zgodził się z nią tylko w części. Potwierdził, że może ona odliczyć od przychodu wydatki na artykuły spożywcze udostępniane pracownikom i współpracownikom. W odniesieniu do współpracowników nie są to koszty reprezentacji, ale raczej rynkowy standard współpracy – przyznał.

Zgodził się także ze spółką, że może ona odliczyć od przychodu wydatki na organizację szkoleń językowych i merytorycznych w części, w jakiej nie są one połączone z atrakcjami, np. turystycznymi. Przyznał, że nauka języków obcych oraz zdobywanie wiedzy w zakresie najnowszych technologii informatycznych ma wpływ na wysokość przychodów spółki.

Uznał natomiast, że nie są kosztem uzyskania przychodu wydatki na integrację i organizację spotkań wigilijnych – w tej części, która ma związek z udziałem podwykonawców. Zdaniem dyrektora KIS uczestnictwo współpracowników w spotkaniach o charakterze ściśle integracyjnym nie wpływa na zwiększenie przychodów spółki ani na zabezpieczenie ich źródła. Są to raczej wydatki ponoszone na reprezentację, których głównym celem jest tworzenie lub poprawa wizerunku przedsiębiorcy wobec osób trzecich niebędących pracownikami – stwierdził organ. Podkreślił, że umowa współpracy zakłada równorzędność i niezależność podmiotów. ©℗

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 11 września 2023 r., sygn. 0111-KDIB1-3.4010.346.2023.2.JG

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9299617,nie-kazdy-wydatek-na-podwykonawce-to-koszt-czego-pracodawca-nie-odlic.html

 4. Nowy adres w kraju nie wpływa na certyfikat rezydencji

Mariusz Szulc | dzisiaj, 07:38

Polski płatnik podatku u źródła może zastosować preferencje przewidziane w międzynarodowej umowie o unikaniu podwójnego opodatkowania, nawet jeśli beneficjent wynagrodzenia zmieni swój adres lub nazwę. Ważne, aby pozostał on rezydentem podatkowym kraju, który wydał certyfikat rezydencji – potwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Spytała o to polska spółka będąca podmiotem dominującym w grupie kapitałowej. Grupa działa m.in. na rynku amerykańskim i tam też (w USA) są zarejestrowane dwie spółki zależne A i D.

Polska spółka dominująca kupuje od D. usługi informatyczne. Wynagrodzenie z tego tytułu jest uznawane za należności licencyjne, a te są opodatkowane w Polsce 20-proc. stawką podatku u źródła, zgodnie z art. 21 ust. 1 ustawy o CIT.

Spółka D jest podmiotem transparentnym podatkowo. Podatnikiem w USA są jej udziałowcy, w tym m.in. spółka A.

Polska spółka dominująca pozyskała certyfikat rezydencji spółki A i – jak zapewniła – przed wypłatą należności na rzecz D. dochowuje należytej staranności. Dzięki temu może potrącać w Polsce podatek u źródła według 10-proc. stawki CIT, na podstawie art. 13 polsko-amerykańskiej umowy o unikaniu podwójnego. Dzięki tej umowie może też w ogóle nie potrącać CIT od wynagrodzenia za pełne przeniesienie praw autorskich oraz za usługi niematerialne.

Polska spółka chciała się upewnić, że pozyskany certyfikat rezydencji będzie nadal ważny, nawet jeśli amerykańska spółka A zmieni w trakcie roku nazwę i lokalizację biura, ale pozostanie rezydentem podatkowym USA.

Dyrektor KIS to potwierdził. Podkreślił, że miejsce siedziby, które potwierdza certyfikat rezydencji, dotyczy kraju, w którym spółka jest traktowana jako podatnik, a nie jej szczegółowego adresu. ©℗

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 11 września 2023 r., sygn. 0114-KDIP2-1.4010.331.2023.1.MW

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9300867,nowy-adres-w-kraju-nie-wplywa-na-certyfikat-rezydencji.html

 5. Dofinansowana z dotacji wymiana pieców jest bez PIT i VAT

Agnieszka Pokojska | dzisiaj, 07:43

Nie ma PIT od pieców przekazanych przez gminę mieszkańcom, gdy zakup tych urządzeń został dofinansowany z dotacji – potwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Spytała o to gmina, która otrzymała z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dofinansowanie do wymiany u mieszkańców niskosprawnych i nieekologicznych kotłów i pieców węglowych.

Gmina sfinansowała z dotacji większość kosztów tej wymiany (75 proc.), pozostałą jedną czwartą dokładali mieszkańcy (tzw. wkład własny), wpłacając pieniądze na rachunek bankowy samorządu. Na te kwoty gmina wystawiała im faktury.

Natomiast faktury za piece były wystawiane na gminę i to ona pozostawała właścicielem pieców przez pięcioletni okres trwania projektu (widniały one w jej ewidencji środków trwałych), mimo że były one dostarczane bezpośrednio pod adresy mieszkańców.

Dopiero po upływie tych pięciu lat piece zostały przekazane mieszkańcom na własność.

Bez PIT…
Dyrektor KIS uznał, że dotacja na realizację inwestycji związanej z wymianą pieców jest dla mieszkańców przychodem z „innych źródeł”, o którym mowa w art. 20 ust. 1 ustawy o PIT. Zarazem jednak – dodał – udzielone dofinansowanie jest dotacją w rozumieniu przepisów o finansach publicznych, a zatem przychód mieszkańców z tego tytułu jest zwolniony z podatku na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 129 ustawy o PIT.

W konsekwencji – jak wyjaśnił organ – na gminie nie ciąży obowiązek sporządzenia rocznej informacji PIT-11 i przekazania jej mieszkańcom, którzy korzystają z takiej dotacji.

…i bez VAT
Sama natomiast gmina – w świetle tegorocznych wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE – nie występuje jako podatnik VAT. Nie wykazuje więc podatku należnego ani od otrzymanej dotacji, ani od wpłat mieszkańców. Zarazem jednak nie może odliczać VAT od zakupów przy takich inwestycjach.

Taki wniosek płynie z dwóch wyroków TSUE z 30 marca 2023 r. (sygn. akt C-612/21 i sygn. akt C-616/21). Jeden dotyczył montażu odnawialnych źródeł energii w budynkach należących do mieszkańców, drugi – usuwania azbestu z nieruchomości. W obu przypadkach mieszkańcy pokrywali część kosztów, a gmina resztę (85 proc. lub 75 proc.).

TSUE zwrócił uwagę na to, że kwoty wkładu własnego wnoszonego przez mieszkańców są niższe niż koszty usługi, które faktycznie poniosła gmina. Pozostała część jest bowiem finansowana ze środków publicznych. Gmina nie działa więc jak zwykły przedsiębiorca, ale jako organ władzy publicznej. ©℗

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 12 września 2023 r., sygn. 0114-KDIP3-2.4011.643.2023.2.MN

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9300871,dofinansowana-z-dotacji-wymiana-piecow-jest-bez-pit-i-vat.html

 

Rzeczpospolita

 1. Inwestycje kapitałowe fundacji mogą być zwolnione z CIT

18 września 2023 | Podatki i księgowość | Justyna Bauta-Szostak

Fundacje rodzinne mogą inwestować w udziały w spółkach z o.o., akcje spółek akcyjnych, certyfikaty funduszy inwestycyjnych, inne papiery wartościowe, instrumenty pochodne i prawa o podobnym charakterze. O czym należy pamiętać?

Fundacja rodzinna może prowadzić działalność gospodarczą między innymi w zakresie inwestycji kapitałowych. Fundacja może przystępować do spółek handlowych, funduszy inwestycyjnych, spółdzielni oraz podmiotów o podobnym charakterze. Fundacja może też nabywać i zbywać papiery wartościowe, instrumenty pochodne i prawa o podobnym charakterze. Dochody fundacji z tych źródeł są zwolnione z podatku dochodowego do momentu dokonania wypłat na rzecz beneficjentów.

Papierami wartościowymi są: akcje, obligacje, warranty subskrypcyjne, kwity depozytowe, obligacje, listy zastawne, certyfikaty inwestycyjne i inne zbywalne papiery wartościowe. Szczegółową definicję papierów wartościowych zawiera ustawa z 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi.

Zakres działalności inwestycyjnej
Do fundacji rodzinnej zastosowano tzw. zwolnienie podmiotowo-przedmiotowe, co oznacza, że jest ona zwolniona z opodatkowania, ale w ograniczonym zakresie. Zwolnienie to ma zastosowanie jedynie do dochodów z dozwolonej działalności gospodarczej prowadzonej przez fundację rodzinną, a więc między innymi do ww. inwestycji kapitałowych. W przypadku inwestycji kapitałowych wskazano wyraźnie, że fundacja może prowadzić działalność polegającą na nabywaniu i zbywaniu papierów wartościowych, instrumentów pochodnych i praw o podobnym charakterze, a więc może to być regularna działalność inwestycyjna.

Czy i kiedy się opłaca
Wiele osób zastanawia się czy warto. Można zrobić porównanie – jakie byłoby opodatkowanie, gdyby ww. inwestycje byłyby dokonywane przez fundatora. Wówczas dochody z inwestycji kapitałowych byłyby opodatkowane co do zasady 19-proc. stawką PIT, z tym zastrzeżeniem, że wielu rodzajów przychodów kapitałowych nie można rozliczać łącznie w rozliczeniu rocznym, co powoduje, że straty na jednych inwestycjach nie można rozliczyć z zyskiem z innych inwestycji. Z kolei, jeśli inwestycje są prowadzone przez spółkę będącą podatnikiem CIT, to zwolnienie będzie możliwe tylko dla niektórych dochodów kapitałowych.

Przykład

Dywidendy otrzymywane od spółek zależnych mogą być zwolnione z opodatkowania, jeżeli spółka kapitałowa będąca podatnikiem CIT posiada co najmniej 10 proc. udziałów spółki zależnej przez okres co najmniej dwóch lat.

Na analogicznych zasadach mogą być zwolnione dochody ze zbycia udziałów lub akcji, jednak w tym przypadku ustawa przewiduje wiele dodatkowych warunków dla zastosowania zwolnienia. Ponadto zwolnienie to nie ma zastosowania dla zbycia udziałów lub akcji w spółkach nieruchomościowych.

Inne dochody kapitałowe spółek będących podatnikami CIT, na przykład dochody z obligacji, z instrumentów pochodnych, z certyfikatów inwestycyjnych są opodatkowane 19 proc. CIT.

Jeżeli jednak fundacja rodzinna będzie posiadała inwestycje kapitałowe, to dochody z tych inwestycji: dywidendy, odsetki, zyski kapitałowe mogą być zwolnione z CIT niezależnie od tego, jaki procent udziałów i przez jaki okres jest posiadany przez fundację. 15-proc. podatkowi będą podlegały dopiero wypłaty środków do beneficjentów. Jeżeli zatem część środków z inwestycji kapitałowych fundacja wypłaci beneficjentowi, to wówczas jest należny 15-proc. CIT, ale tylko od tej części, która jest wypłacana. Podstawy opodatkowania nie pomniejsza się przy tym o koszty uzyskania przychodów, jest to bowiem podatek ryczałtowy. Pozostałe, niewypłacone środki zatrzymane przez fundację nie będą podlegały opodatkowaniu. Fundacja może inwestować w instrumenty w Polsce i za granicą. Opodatkowanie inwestycji dokonywanych poza granicami Polski wymaga osobnego sprawdzenia w danym kraju.

Zarówno fundator, jak osoby będące jego najbliższą rodziną, tzn. jego dzieci, pasierb, wnuki, ale też rodzice, ojczym i macocha, małżonek czy rodzeństwo modelowo nie zapłacą PIT w związku ze świadczeniami otrzymywanymi z fundacji rodzinnej czy mieniem otrzymanym w związku z rozwiązaniem takiej fundacji. 10-proc. stawka PIT ma zastosowanie dla świadczeń otrzymywanych z fundacji przez osobę będącą w stosunku do fundatora osobą zaliczoną do I lub II grupy podatkowej w rozumieniu ustawy o podatku od spadków i darowizn, inną niż tzw. grupa zero w podatku od spadków i darowizn. Będą to np. synowa czy zięć, dzieci rodzeństwa oraz wujostwo, jak też małżonkowie rodzeństwa i wiele innych osób. W pozostałym zakresie przychód z tytułu świadczeń otrzymywanych od fundacji rodzinnej będzie opodatkowany 15-proc. stawką PIT.

Sposób nabycia papierów wartościowych
Fundator może wnieść udziały, akcje, obligacje, inne papiery wartościowe lub instrumenty pochodne do fundacji rodzinnej. Wniesienie do fundacji tych instrumentów nie będzie opodatkowane podatkiem dochodowym – zarówno po stronie fundacji, jak i podmiotu wnoszącego te aktywa – a więc fundator nie zapłaci PIT od zbycia tych aktywów na rzecz fundacji rodzinnej. Instrumenty kapitałowe mogą też być podarowane fundacji przez inny podmiot kontrolowany przez fundatora. Wówczas również nie wystąpi CIT dla fundacji, gdyż fundacja jest podmiotowo zwolniona z tego podatku. Po stronie darczyńcy niebędącego fundatorem mogą jednak wystąpić skutki podatkowe, gdyż nie będzie miał prawa do dalszego rozliczania kosztów podatkowych związanych z tymi aktywami, które podarował fundacji rodzinnej.

Przeniesienie aktywów finansowych do fundacji rodzinnej nie powinno podlegać opodatkowaniu VAT. Wniesienie wkładu lub wniesienie darowizny do fundacji rodzinnej nie będą podlegały podatkowi od czynności cywilnoprawnych (PCC), ponieważ nie są wymienione w katalogu czynności podlegających temu podatkowi.

Fundacja rodzinna może też nabywać instrumenty finansowe ze środków własnych – wtedy umowa sprzedaży udziałów lub innych praw majątkowych może podlegać 1-proc. stawce PCC. Z kolei nabywanie papierów wartościowych za pośrednictwem domu maklerskiego nie podlega PCC. Fundacja będzie wówczas stroną umowy z domem maklerskim.

W przypadku wniesienia do fundacji udziałów lub akcji fundacja stanie się wspólnikiem tej spółki i będzie uprawniona do dywidend. Istotne jest, aby pamiętać o celu prowadzenia fundacji rodzinnej – ma ona służyć zabezpieczeniu majątku i uniknięciu rozdrobnienia działalności. Celem wniesienia udziałów firmy rodzinnej do fundacji nie powinna być ich sprzedaż w celu uniknięcia zapłaty podatku od zbycia firmy. Takie działanie może skutkować zakwestionowaniem zwolnienia z opodatkowania po stronie fundacji przez organy podatkowe na podstawie klauzuli obejścia prawa. Natomiast w przypadku regularnego obrotu papierami wartościowymi i instrumentami pochodnymi klauzula ta co do zasady nie powinna mieć zastosowania, gdyż ustawodawca wyraźnie wskazuje, że fundacja rodzinna może prowadzić działalność w zakresie nabywania i zbywania papierów wartościowych, instrumentów pochodnych i praw o podobnym charakterze. Cechą charakterystyczną inwestycji kapitałowych jest szybkie reagowanie na zmieniające się warunki rynkowe i regularny obrót tymi instrumentami.

Udzielanie pożyczek
Fundacja może również udzielać pożyczek, jednak ustawodawca wyraźnie wymienia udzielanie pożyczek do określonego kręgu podmiotów:

a) spółek kapitałowych, w których fundacja rodzinna posiada udziały albo akcje,

b) spółek osobowych, w których fundacja rodzinna uczestniczy jako wspólnik,

c) beneficjentów.

Oznacza to, że jeżeli fundacja udzieli pożyczki innym podmiotom, to będzie to niedozwolona działalność fundacji i odsetki od tych pożyczek będą podlegały opodatkowaniu na zasadach ogólnych 25-proc. sankcyjną stawką CIT, w odróżnieniu od odsetek od „dozwolonych” pożyczek, które będą zwolnione z CIT do momentu dystrybucji do beneficjentów.

Podatkowe skutki rozwiązania
W przypadku rozwiązania fundacji powstanie obowiązek zapłaty 15 proc. CIT w odniesieniu do przekazanego lub postawionego do dyspozycji przez fundację rodzinną bezpośrednio lub pośrednio mienia w związku z jej rozwiązaniem.

Wydanie majątku w związku z rozwiązaniem fundacji rodzinnej jest jedynym przypadkiem, w którym przychód fundacji powstający z tego tytułu podlega pomniejszeniu. W takim przypadku przychód fundacji rodzinnej pomniejsza się o wartość podatkową aktywów finansowych wniesionych przez fundatora, czyli teoretyczny koszt podatkowy, jaki przysługiwałby fundatorowi, gdyby odpłatnie zbył te aktywa finansowe zamiast wnieść je do fundacji rodzinnej. Ustala się wówczas tzw. historyczny koszt nabycia tych aktywów przez fundatora.

Przyrost wartości aktywów będzie więc opodatkowany przy rozwiązaniu fundacji i liczy się go w odniesieniu do przysługujących fundatorowi kosztów podatkowych. Dlatego założenie fundacji to zdarzenie długofalowe i fundacja rodzinna nie powinna być traktowana jako narzędzie optymalizacyjne.

Autorka jest doradcą podatkowym, radcą prawnym i partnerem w MDDP

Podstawa prawna:

∑ art. 6 ust. 1 pkt 25 i ust. 7 oraz art. 24r ustawy z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (tekst jedn. Dz.U. z 2022 r., poz. 2587 ze zm.)

∑ art. 5 ustawy z 26 stycznia 2023 r. o fundacji rodzinnej (tekst jedn. Dz.U. z 2023 r., poz. 326 ze zm.)

∑ art. 3 pkt 1 ustawy z 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi (tekst jedn. Dz.U. z 2023 r., poz. 646 ze zm.)

DEFINICJE

Papiery wartościowe i instrumenty pochodne

Definicję papierów wartościowych i instrumentów pochodnych zawiera ustawa z 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi. W myśl tych przepisów, papierami wartościowymi są:

(a) akcje, prawa poboru (w rozumieniu kodeksu spółek handlowych), prawa do akcji, warranty subskrypcyjne, kwity depozytowe, obligacje, listy zastawne, certyfikaty inwestycyjne i inne zbywalne papiery wartościowe, w tym inkorporujące prawa majątkowe odpowiadające prawom wynikającym z akcji lub z zaciągnięcia długu, wyemitowane na podstawie właściwych przepisów prawa polskiego lub obcego, a także

(b) inne zbywalne prawa majątkowe, które powstają w wyniku emisji, inkorporujące uprawnienie do nabycia lub objęcia papierów wartościowych określonych w lit. (a), lub wykonywane poprzez dokonanie rozliczenia pieniężnego, odnoszące się do papierów wartościowych określonych w lit. (a), walut, stóp procentowych, stóp zwrotu, towarów oraz innych wskaźników lub mierników (prawa pochodne).

Z kolei przez instrumenty pochodne rozumie się: opcje, kontrakty terminowe, swapy, umowy forward oraz inne prawa majątkowe, których cena lub wartość zależy bezpośrednio lub pośrednio od ceny lub wartości instrumentów finansowych, walut, stóp procentowych, rentowności, indeksów finansowych, wskaźników finansowych, towarów, zmian klimatycznych, stawek frachtowych, poziomów emisji, stawek inflacji lub innych oficjalnych danych statystycznych, a także innych aktywów, praw, zobowiązań, indeksów lub wskaźników, oraz instrumenty pochodne dotyczące przenoszenia ryzyka kredytowego. ∑

https://archiwum.rp.pl/artykul/1502215-Inwestycje-kapitalowe-fundacji-moga-byc-zwolnione-z-CIT.html

 2. Prowizja od udzielenia kredytu to pośredni koszt podatkowy

18 września 2023 | Podatki i księgowość | Kamil F. Ratajczyk

Koszty prowizji zapłaconej na rzecz instytucji finansowej mogą zostać podatkowo rozpoznane jednorazowo w dacie ich poniesienia, niezależnie od ich ujęcia w księgach rachunkowych. Moment uznania wydatku za koszt podatkowy nie jest bowiem uzależniony od uznania go za taki koszt w znaczeniu bilansowym.

Tak uznał Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji indywidualnej z 14 października 2022 r. (0114-KDIP2-2.4010.68. 2022.2.KW).

Podatnik jest podatkową grupą kapitałową. Spółki z grupy planują zaciągnięcie kredytu, którego celem będzie refinansowanie poprzednich zobowiązań finansowych spółek, zapewnienie środków na inwestycję oraz ewentualne zapewnienie tzw. transzy rewolwingowej służącej pokryciu bieżących potrzeb finansowych. Uruchomienie kredytu będzie uzależnione od spełnienia warunku, jakim jest pokrycie przez jedną ze spółek prowizji na rzecz instytucji finansowej. Wnioskodawca wskazał, że prowizja jest konieczna do otrzymania ww. kredytu, a ponadto, że będzie miała charakter ostateczny, bezzwrotny i samoistny, ponieważ spółka nie będzie w przyszłości uprawniona do wystąpienia o jej zwrot.

Zgodnie z przepisami prawa bilansowego spółka ponosząca wydatek na prowizję planuje rachunkowo rozliczyć koszty, rozkładając je w czasie w okresie pozyskania finansowania, który przekracza okres roku podatkowego. Co więcej, jak wskazano we wniosku, „(…) koszty nie obciążają (nie będą obciążały) wyniku finansowego spółki w całości w dacie poniesienia kosztu rozumianej jako dzień, na który ujęto je w księgach rachunkowych spółki (zaksięgowano) na podstawie otrzymanej faktury (rachunku) albo innego dowodu – ale są (będą) we wspomnianym dniu ujmowane w księgach rachunkowych spółki na kontach innych niż kosztowe, a dopiero następnie są/będą rozliczane jako koszt obciążający wynik finansowy (…)”.

W związku z tym podatnik zadał pytanie, czy koszty ww. prowizji będą mogły zostać podatkowo rozpoznane w dacie ich poniesienia (rozumianej jako data ujęcia ich w księgach rachunkowych) niezależnie od ujęcia ich w księgach rachunkowych (zaksięgowania) na koncie kosztowym czy też innym koncie.

Podatnik stanął na stanowisku, że jest do tego uprawniony. Podstawą tego twierdzenia było założenie, że wydatki na prowizję stanowią pośredni koszt uzyskania przychodów określony w art. 15 ust. 4d ustawy o CIT, który określa, iż tego rodzaju koszty rozpoznawane są co do zasady w dacie poniesienia. Wnioskodawca wskazał również, że zgodnie z ww. przepisem pośrednie koszty uzyskania przychodów potrącalne są „w okresie, którego dotyczą – w przypadku, w którym dotyczą okresu przekraczającego rok podatkowy”, jednak koszty, które mają być przez niego poniesione, nie mają takiego charakteru. „Ich poniesienie warunkowało bowiem sam fakt pozyskania finansowania i jednocześnie nie było związane z okresem, na jaki zostanie udzielone finansowanie”.

Wnioskodawca wskazał również, że swoje założenie, iż wydatki ponoszone na prowizje stanowią koszty pośrednie, oparł na fakcie „(…), że środki pozyskane w ramach procesu kredytowego zostaną przeznaczone na cele związane z działalnością gospodarczą spółki, w tym na refinansowanie obecnych kredytów, a także na udzielenie pożyczek do D. (inna spółka z PGK – przyp. red.)”.

Organ przychylił się do stanowiska wnioskodawcy.

Kamil F. Ratajczyk
konsultant w dziale prawnopodatkowym PwC

Prowizja od instrumentów finansowania dłużnego stanowiła już wielokrotnie przedmiot interpretacji dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej. Problematyczne dla podatników okazywało się rozstrzygnięcie, czy tego rodzaju wydatek stanowi koszt pośredni czy bezpośredni, a co za tym idzie – w którym momencie powinien być rozpoznawany.

Organ zasadniczo staje na stanowisku, że opisana prowizja stanowi w istocie pośredni koszt uzyskania przychodów. Wskazywał na to np. w interpretacjach indywidualnych z 29 listopada 2021 r. (0111-KDIB1-2.4010.430.2021.1.AW) oraz z 10 czerwca 2020 r. (0114-KDIP2-2.4010.74.2020.2.AG). Jak wskazano przykładowo w tym drugim piśmie, „(…) prowizja powinna być kwalifikowana do kosztów innych niż bezpośrednie, gdyż ich związek z potencjalnymi przychodami lub zabezpieczeniem czy zachowaniem źródła przychodów ma charakter pośredni”.

W związku z tym, na podstawie art. 15 ust. 4d ustawy o CIT podatnicy uprawnieni są do ujęcia kosztów pośrednich jednorazowo w kosztach podatkowych już w momencie poniesienia wydatku.

O ile sama kwestia uznania prowizji od kredytu jako kosztu pośredniego nie budziła co do zasady wątpliwości organów skarbowych, o tyle w dotychczasowej wykładni dyrektora KIS można było dostrzec spór co do tego, czy koszty prowizji mogą zostać odmiennie ujęte do celów podatkowych, a odmiennie do celów bilansowych.

Omawiana interpretacja indywidualna wpisuje się w linię interpretacyjną potwierdzającą możliwość skorzystania przez podatników z omawianego rozwiązania. Taka wykładnia przepisów ustawy o CIT została potwierdzona przez Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 1 kwietnia 2015 r., gdzie jednoznacznie wskazano, że „(…) moment uznania wydatku za koszt podatkowy nie jest uzależniony od uznania go za taki koszt w ujęciu bilansowym”.

Taką wykładnię można uznać za uprawnioną. Realizuje ona generalną zasadę autonomiczności prawa podatkowego, w tym przypadku autonomiczności przepisów prawa podatkowego względem przepisów prawa bilansowego. Podkreślana była ona wielokrotnie przez sądy administracyjne np. przez NSA, który w wyroku z 3 grudnia 2014 r. (II FSK 3618/13) orzekł, że z „utrwalonego stanowiska piśmiennictwa prawniczego wynika, że przepisy ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych nie dają żadnej racjonalnej podstawy do przenoszenia podejścia bilansowego na grunt podatku dochodowego”.

Podsumowując, należy wskazać, że omawiana interpretacja potwierdza dotychczasową, pozytywną dla podatników wykładnię przepisów ustawy o CIT.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1502214-Prowizja-od-udzielenia-kredytu-to-posredni-koszt%C2%A0podatkowy.html

 3. Rozliczenia w nettingu wyłączone z podzielonej płatności

18 września 2023 | Podatki i księgowość | Aleksandra Pejta

W przypadku regulowania salda – w kompensatach wielostronnych – wyliczanego na podstawie faktur dokumentujących czynności objęte obowiązkowym mechanizmem podzielonej płatności nie ma obowiązku dokonywania rozliczeń z zastosowaniem tego mechanizmu.

Tak uznał Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji indywidualnej z 19 maja 2023 r. (sygn. 0114-KDIP1-1.4012.183.2023.2.MM).

Spółka mająca siedzibę w Polsce, będąca czynnym podatnikiem VAT (Wnioskodawca) jest członkiem międzynarodowej grupy kapitałowej. Wnioskodawca w ramach prowadzonej działalności gospodarczej kupuje oraz sprzedaje towary i usługi od innych podmiotów należących do grupy. W skład grupy kapitałowej wchodzą podmioty posiadające siedzibę działalności zarówno w Polsce, jak i za granicą, które są zarejestrowane dla celów VAT w Polsce.

W celu uproszczenia rozliczeń w grupie wprowadzono zorganizowany i wielostronny system potrącania wzajemnych płatności – tzw. netting polegający na wzajemnym kompensowaniu zobowiązań oraz należności podmiotów z grupy. W efekcie rozliczenia w ramach grupy są dokonywane bezgotówkowo poprzez kompensatę wzajemnych wierzytelności. Netting pozwala na ograniczenie liczby dokonywanych przelewów, a co za tym idzie obniżenie kosztów ich obsługi.

System wzajemnych rozliczeń wprowadzono na podstawie zawartego porozumienia, którego stroną jest również Wnioskodawca. Porozumienie wskazuje m.in., który z podmiotów należących do grupy działa jako koordynator oraz pośrednik we wzajemnych rozliczeniach (dalej: koordynator), a także definiuje okres rozliczeniowy jako miesiąc kalendarzowy.

Wnioskodawca zgłasza do systemu rozliczeń faktury VAT wystawione na podmioty z grupy w danym okresie rozliczeniowym. W przypadku wystąpienia salda ujemnego podmiot działający jako koordynator przelewa środki pieniężne na rachunek bankowy Wnioskodawcy prowadzony w polskim banku. Natomiast saldo dodatnie zobowiązuje Wnioskodawcę do przelania środków pieniężnych na rachunek bankowy koordynatora, który jest prowadzony w zagranicznym banku.

W związku z tym, że saldo jest wyliczane na podstawie wszystkich faktur zgłoszonych w danym okresie rozliczeniowym, Wnioskodawca nie ma możliwości przypisania przelewu zarówno wykonanego, jak i otrzymanego w ramach uregulowania salda do konkretnej transakcji i faktury. Wnioskodawca zakłada możliwość, że wśród faktur zgłoszonych do nettingu będą się znajdowały również faktury dokumentujące transakcje spełniające kryteria obowiązkowego mechanizmu podzielonej płatności.

We wniosku o wydanie interpretacji indywidualnej Wnioskodawca zadał pytanie, czy w stosunku do faktur dokumentujących nabycie towarów lub usług wymienionych w załączniku nr 15 do ustawy o VAT, na których kwota należności ogółem przekracza 15 tys. zł (lub jej równowartość), ma obowiązek stosować mechanizm podzielonej płatności, nawet jeśli są rozliczane w ramach nettingu. Dodatkowo Wnioskodawca spytał, czy wystawiając faktury podmiotom z grupy (z siedzibą w Polsce lub z siedzibą za granicą, którzy są zarejestrowani dla celów VAT w Polsce) dokumentujące dostawę towarów lub usług wymienionych w załączniku nr 15 do ustawy o VAT, na których kwota należności ogółem przekracza 15 tys. zł (lub jej równowartość), jest zobowiązany umieszczać adnotację „mechanizm podzielonej płatności”.

Wnioskodawca wskazał, że w jego ocenie nie jest zobowiązany do dokonywania zapłaty z tytułu rozliczenia salda z zastosowaniem mechanizmu podzielonej płatności. Jednocześnie stanął na stanowisku, że niezależnie od metody rozliczania należności, faktury opisane w pytaniu drugim powinny być oznaczane adnotacją „mechanizm podzielonej płatności”.

Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej uznał stanowisko Wnioskodawcy w zakresie obu pytań za prawidłowe.

Aleksandra Pejta
doradca podatkowy, starsza konsultantka w dziale prawnopodatkowym PwC

Zgodnie z art. 108a ust. 1a ustawy o VAT podatnicy są obowiązani do zastosowania mechanizmu podzielonej płatności przy dokonywaniu płatności za nabyte towary lub usługi wymienione w załączniku nr 15 do ustawy, udokumentowane fakturą, w której kwota należności ogółem przekracza kwotę 15 tys. zł (lub jej równowartość wyrażoną w walucie obcej).

W świetle art. 108a ust. 1d ustawy o VAT w przypadku potrącenia wierzytelności przepisów ust. 1a i 1b nie stosuje się w zakresie, w jakim kwoty należności są potrącane.

Netting, zgodnie z definicją przedstawioną przez organ podatkowy w interpretacji indywidualnej, to bezgotówkowa forma rozliczeń między dwoma lub więcej podmiotami gospodarczymi. Zamiast regulować zobowiązania oraz należności z tytułu poszczególnych faktur podmioty te regulują jedynie saldo, które jest wyliczane na podstawie tych właśnie dokumentów. Wzajemna kompensata wierzytelności (potrącenie) polega na zaliczeniu jednej wierzytelności na poczet drugiej. Wygaśnięcie zobowiązania poprzez potrącenie (kompensata wierzytelności) następuje, jeżeli podmiot jest w stosunku do drugiego dłużnikiem i jednocześnie wierzycielem.

W związku z przedstawioną definicją nettingu organ podatkowy uznał, że Wnioskodawca nie jest zobowiązany do dokonania przelewu z tytułu rozliczania salda z zastosowaniem mechanizmu podzielonej płatności. Wskazał też, że bez znaczenia pozostaje fakt, że po zakończeniu okresu rozliczeniowego może powstać po stronie Wnioskodawcy saldo ujemne, tj. Wnioskodawca będzie zobowiązany do zrobienia przelewu na rachunek koordynatora. W ocenie organu podatkowego analizowanej sytuacji ma zastosowanie art. 108a ust. 1d ustawy o VAT. Przepis ten bezpośrednio wyłącza ze stosowania mechanizmu podzielonej płatności rozliczenia pomiędzy podatnikami polegające na potrącaniu wierzytelności – tzw. kompensaty dwustronne oraz wielostronne.

W tym miejscu należy zaznaczyć, że brzmienie art. 108a ust. 1d ustawy o VAT uległo zmianie. Do końca grudnia 2020 r. przepis ten referował do potrąceń, o których mowa w art. 498 kodeksu cywilnego. Poprzednie brzmienie omawianego przepisu było wielokrotnie przedmiotem sporów pomiędzy podatnikami a organami podatkowymi, które interpretowały przepis w sposób restrykcyjny.

Rozstrzygnięcie organu podatkowego należy uznać za trafne w zakresie pytania drugiego, tj. stosowania adnotacji „mechanizm podzielonej płatności” w odniesieniu do faktur wystawianych przez Wnioskodawcę na rzecz podmiotów należących do grupy, na których kwota należności ogółem przekracza 15 tys. zł lub jej równowartość wyrażoną w walucie obcej, obejmujących dokonaną na rzecz podatnika dostawę towarów lub świadczenie usług, o których mowa w załączniku nr 15 do ustaw. W tym przypadku nie ma zastosowania wyłączenie z art. 108a ust. 1d ustawy o VAT, gdyż przepis ten odwołuje się do art. 108a ust. 1a i 1b ustawy o VAT, które stanowią o dokonywaniu płatności oraz obowiązku przyjęcia płatności z zastosowaniem mechanizmu podzielonej płatności. Natomiast obowiązek dodawania na wystawianych fakturach adnotacji „mechanizm podzielonej płatności” jest uregulowany w art. 106e ust. 1 pkt 18 ustawy o VAT.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1502210-Rozliczenia-w-nettingu-wylaczone-z-podzielonej-platnosci.html

 4. Usługi najmu nieruchomości świadczone przez wspólnika spółki jako ukryty zysk

20 września 2023 | Rachunkowość | Sebastian Bednarczyk

Wynajęcie nieruchomości stanowiącej własność wspólnika spółki opodatkowanej ryczałtem od dochodów spółek, która przed przekształceniem w spółkę z o.o. wykorzystywana była w jednoosobowej działalności gospodarczej, świadczy o niedostatecznym dokapitalizowaniu spółki i stanowi dochód z tytułu ukrytych zysków.

Takie stanowisko zaprezentował dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji indywidualnej z 15 czerwca 2023 r. (0114 -KDIP2-1.4010.165.2023.3.MW).

Stan faktyczny
Wnioskodawca jest spółką z o.o. powstałą z przekształcenia jednoosobowej działalności gospodarczej. Działalność spółki opiera się częściowo na majątku jej wspólnika, od którego wynajmuje ona m.in. pomieszczenia produkcyjne oraz magazyny, które służyły wcześniej prowadzonej przez niego działalności gospodarczej. Oprócz tego spółka posiada także nieruchomości własne. Przedmiotowa nieruchomość była wprowadzona do ewidencji środków trwałych w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej wspólnika i były dokonywane od niej odpisy amortyzacyjne, a przed przekształceniem w spółkę z o.o. miało miejsce wycofanie nieruchomości z ewidencji środków trwałych.

Spółka miała wątpliwość, czy czynsz z tytułu najmu nieruchomości uiszczany przez spółkę na rzecz wspólnika w rynkowej wysokości będzie stanowić dla niej ukryty zysk w rozumieniu art. 28m ust. 3 pkt 3 ustawy o CIT.

Przedstawiając własne stanowisko, wnioskodawca wskazał, że czynsz nie będzie stanowić ukrytych zysków ze względu na spełnienie kryterium rynkowości ceny wskazanego w art. 28m ust. 3 pkt 3 ustawy o CIT. Zdaniem wnioskodawcy, wobec zachowania rynkowych warunków współpracy w zakresie wynajmu nieruchomości oraz niewykonywania tych usług przez wspólnika w związku z prawem do udziału w zysku spółki, płatności te nie będą stanowić dla spółki ukrytego zysku.

Stanowisko dyrektora KIS
Dyrektor KIS uznał przedstawione stanowisko wnioskodawcy za nieprawidłowe.

W uzasadnieniu wskazał, że katalog świadczeń, które mogą zostać uznane za dochód z tytułu ukrytych zysków, ma charakter otwarty. Zdaniem organu ocena, czy określone świadczenie spełnia warunki uznania go za dochód z tytułu ukrytego zysku, powinna dodatkowo uwzględniać przesłanki wynikające ze zdania wstępnego art. 28m ust. 3 ustawy o CIT, zgodnie z którym dochód z tytułu ukrytego zysku nie obejmuje świadczeń, które nie są wykonane w związku z prawem do udziału w zysku. W ocenie organu są to świadczenia podjęte bez jakiegokolwiek wpływu podmiotów powiązanych na działanie i decyzje spółki opodatkowanej ryczałtem, w zakresie ocenianego świadczenia.

Zdaniem organu w przedstawionym stanie faktycznym kluczowe znaczenie ma to, czy wspólnik zadbał o wyposażenie spółki w aktywa niezbędne do prowadzonej działalności, a jeśli nie, to czy ewentualny ich niedobór nie ma służyć wypłacaniu ze spółki środków w postaci ukrytych zysków.

Organ uznał, że kwoty czynszu z tytułu umowy najmu wypłacane wspólnikowi przez spółkę będą stanowiły ukryty zysk ze względu na to, że nieruchomość była historycznie wykorzystywana w ramach działalności gospodarczej wspólnika i została wycofana z ewidencji ŚT bezpośrednio przed przekształceniem w sp. z o.o. Prowadzi to w ocenie organu do wniosku, że wspólnicy nie zadbali o wyposażenie spółki w aktywa niezbędne do prowadzenia działalności, a ustalenie czynszu z tytułu usług najmu na zasadach rynkowych pozostaje bez znaczenia.

Sebastian Bednarczyk
konsultant w dziale Doradztwa Podatkowego Deloitte

Zaprezentowane przez dyrektora KIS stanowisko należy ocenić krytycznie. W mojej ocenie omawiana interpretacja stanowi kolejny przejaw coraz bardziej rygorystycznego traktowania przez dyrektora KIS kwestii dokapitalizowywania spółek oraz nadmiernego rozszerzania kategorii ukrytych zysków.

W pierwszej kolejności zwrócić należy uwagę na fakt, że żaden z przepisów nie nakłada na wspólników tak szeroko zakrojonych warunków w zakresie dokapitalizowania spółek, jak czyni to w wielu wydawanych przez siebie interpretacjach dyrektor KIS. Organ interpretacyjny zdaje się bowiem prezentować stanowisko, zgodnie z którym, aby uniknąć uznania świadczeń wypłacanych na rzecz wspólnika za ukryte zyski, należy wnieść do spółki absolutnie wszystkie składniki majątku, jakie mogą być potrzebne w prowadzonej przez spółkę działalności. Wymuszanie na podatnikach stosujących estoński CIT wnoszenia posiadanych przez wspólników nieruchomości nie znajduje uzasadnienia w świetle przepisów prawa i stanowi niebezpieczny przejaw ograniczania swobody prowadzonej przez spółki stosujące tę formę opodatkowania działalności.

W mojej opinii, jak słusznie zauważył WSA w Łodzi w wyroku z 28 marca 2023 r. (I SA/Łd 93/23), własność nieruchomości nie może być uznawana za podstawową potrzebę spółki, a kluczowe jest to, aby wspólnicy spółki wyposażyli ją w aktywa niezbędne do generowania przychodów. Stanowisko wojewódzkich sądów administracyjnych jest jednak niejednolite. Wydaje się zatem, że losy ukrytych zysków w kontekście wynajmowanych przez wspólnika własnej spółce nieruchomości ostatecznie rozstrzygnie dopiero NSA.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1502356-Uslugi-najmu-nieruchomosci-swiadczone-przez-wspolnika-spolki-jako-ukryty-zysk.html

 5. Czy od dotacji trzeba zapłacić VAT

20 września 2023 | Rachunkowość | Adrain Ptak

Osoby, które chcą rozpocząć prowadzenie działalności gospodarczej często poszukują dotacji, subwencji lub innych możliwości uzyskania finansowania, które pomogą im w rozwoju przedsiębiorstwa. W związku z tym, pojawia się pytanie o to, jakie skutki na gruncie podatku od towarów i usług wiążą się z uzyskaniem takiego dofinansowania.

W pierwszej kolejności należy wskazać, iż otrzymanie dotacji, jako takie, nie stanowi czynności opodatkowanej VAT – otrzymanie dotacji nie stanowi dostawy towarów ani świadczenia usług.

Podstawa opodatkowania
Natomiast zgodnie z art. 29a ust. 1 ustawy o VAT podstawą opodatkowania, z zastrzeżeniem ust. 2, 3 i 5, art. 30a–30c, art. 32, art. 119 oraz art. 120 ust. 4 i 5 tej ustawy, jest wszystko, co stanowi zapłatę, którą dokonujący dostawy towarów lub usługodawca otrzymał lub ma otrzymać z tytułu sprzedaży od nabywcy, usługobiorcy lub osoby trzeciej, włącznie z otrzymanymi dotacjami, subwencjami i innymi dopłatami o podobnym charakterze mającymi bezpośredni wpływ na cenę towarów dostarczanych lub usług świadczonych przez podatnika.

Z treści wskazanego przepisu wyraźnie wynika, że uzyskanie dofinansowania może wiązać się z obowiązkiem zapłaty należnego podatku VAT, pod warunkiem, że dopłaty mają bezpośredni wpływ na cenę towarów dostarczanych lub świadczonych usług.

Bezpośredni wpływ
Określenie, kiedy finansowanie ma „bezpośredni wpływ” stało się przedmiotem licznych orzeczeń, w tym wyroku ETS z 22 listopada 2001 r. (C-184/00), w którym Trybunał stwierdził, że „subwencje związane bezpośrednio z ceną interpretuje się jako obejmujące jedynie subwencje, które stanowią całość lub część wzajemnego świadczenia za dostawę towarów lub usług i które są płacone przez stronę trzecią sprzedawcy lub dostawcy”. Trybunał podkreślił, że każde dofinansowanie w jakiś sposób wpływa na cenę świadczonych usług lub dostarczanych towarów. Natomiast nie każda dotacja będzie wpływać na cenę bezpośrednio. Koniecznym jest, więc aby dotacja bądź inna forma finansowania była powiązana z konkretną dostawą lub usługą.

W związku z tym, podstawy opodatkowania nie będą stanowić dotacje przeznaczone na pokrycie kosztów działalności, pomimo że w ostatecznym rozrachunku mogą one wpływać na cenę świadczonych usług lub dostarczanych towarów. Dotacja musi zostać dokonana w celu finansowania dostawy lub usługi.

Rozważania te znajdują potwierdzenie w uzasadnieniu interpretacji indywidulanej dyrektora Krajowej Izby Skarbowej z 1 sierpnia 2023 r. (0112-KDIL1-1.4012.219.2023.2.DS). Organ stwierdził, iż: „Kryterium uznania dotacji za stanowiącą podstawę opodatkowania jest zatem stwierdzenie, że dotacja dokonywana jest w celu sfinansowania konkretnej czynności podlegającej opodatkowaniu podatkiem od towarów i usług. Natomiast dotacje nie dające się powiązać z konkretnymi czynnościami podlegającymi opodatkowaniu podatkiem od towarów i usług, nie stanowią podstawy opodatkowania w rozumieniu przepisu art. 29a ust. 1 ustawy”. Dalej organ przyjął, że podstawę opodatkowania zwiększają, tylko takie formy dofinansowania, które „w sposób bezwzględny i bezpośredni są związane z daną dostawą towarów lub świadczeniem usług”.

W uzasadnieniu do interpretacji, możemy wyczytać, iż zdaniem dyrektora Krajowej Izby Skarbowej, aby dotacja była wliczana do podstawy opodatkowania muszą zostać spełnione, łącznie, następujące warunki:

„1) dofinansowanie związane jest z identyfikowalnym świadczeniem wzajemnym, przy czym nie ma konieczności, by kwota dofinansowania odpowiadała dokładnie zmniejszeniu ceny dostarczanego towaru lub wykonanej usługi. Wystarczy, by korelacja istniejąca między tym zmniejszeniem a dofinansowaniem, które może mieć charakter ryczałtowy, była istotna (wyrok TSUE z 22 listopada 2001 r. w sprawie C-184/00 Office des produits wallons ASBL, ECLI:EU:C:2001:629, pkt 17),

2) dopłata przyznawana jest konkretnie po to, aby podmiot dofinansowany dostarczał określonego towaru lub wykonywał określoną usługę (pkt 12 i 13 wyroku TSUE z 22 listopada 2001 r. w sprawie C-184/00),

3) nabywcy towarów lub usługobiorcy czerpią zysk z dofinansowania przyznanego beneficjentowi (wyrok TSUE z 15 lipca 2004 r. w sprawie C-463/02 Komisja Wspólnot Europejskich przeciwko Królestwu Szwecji, ECLI:EU:C:2004:455, pkt 34),

4) dofinansowanie przyznawane sprzedawcy lub świadczącemu usługi, pozwala mu obiektywnie na sprzedaż towarów lub świadczenie usług po cenie niższej od tej, której by żądał, gdyby nie otrzymał dofinansowania (pkt 14 wyroku TSUE z 22 listopada 2001 r. w sprawie C-184/00).”

W związku z tym, na tle art. 29a ust. 1 ustawy o VAT rozróżnić można dwa rodzaje dotacji: ogólne – przeznaczone na rozwój przedsiębiorstwa, które co do zasady nie będą stanowić podstawy opodatkowania oraz przeznaczone na konkretną czynność (dostawę towarów lub świadczenie usług) – wypłacane w przypadku realizacji danej czynności, które będą się wliczać do podstawy opodatkowania.

Podstawa prawna:

∑ art. 29a ustawy z 11 marca 2004 r. o podatku od towarów i usług (tekst jedn. Dz.U. z 2022 r., poz. 931 ze zm.)

https://archiwum.rp.pl/artykul/1502353-Czy-od-dotacji-trzeba-zaplacic-VAT.html