Budownictwo i PZP | Prasówka | 12.06.2025 r.

Wnp

 1. Polska się powiększyła. Nowy terminal kontenerowy Baltic Hub T3 zaczyna działalność

Michał Wroński | Dodano: 6 czerwca 2025 10:00

6 czerwca na terenie Morskiego Portu Gdańsk oficjalnie rozpoczyna działalność nowy terminal kontenerowy Baltic Hub T3 – jedna z największych inwestycji infrastrukturalnych nad Bałtykiem. Pozwoli zwiększyć o 50 proc. zdolności przeładunkowe Baltic Hub i dodatkowo sprawi, że obszar Polski zwiększy się o 36 ha.

– Nowy terminal powstał w całości na wodzie jako przedłużenie istniejących już struktur terminali T1 i T2. Łączny koszt budowy sięgnął ok. 2 mld zł.
– Sprowadzone z Chin suwnice STS sprawiają, że terminal jest zdolny do załadunku i rozładunku największych statków na świecie.
– To strategiczna inwestycja dla regionu i całej Europy Środkowo-Wschodniej – podkreśla Cezary Łysenko, dyrektor operacyjny budownictwa infrastrukturalnego, hydrotechnicznego i ogólnego, a także członek zarządu Budimeksu.

Tysiące ton stali i metrów sześciennych betonu poszło w wodę, by powstała sztuczna wyspa
Budowa nowego terminala rozpoczęła się w październiku 2022 r. Inwestycję na zlecenie spółki Baltic Hub prowadziło międzynarodowe konsorcjum, w skład którego wchodziły Budimex oraz belgijska grupa DEME Dredging.

Nowy terminal powstał w całości na wodzie jako przedłużenie istniejących już struktur terminali T1 i T2. W efekcie powierzchnia Polski… zwiększyła się o 36 hektarów.

Poza budową sztucznej wyspy na terenie Morskiego Portu Gdańsk projekt obejmował pogłębienie dna morskiego, budowę głębokowodnego nabrzeża o długości 717 m i głębokości 17,5 m oraz stworzenie 36-hektarowego placu kontenerowego. Na potrzeby inwestycji zużyto ponad 17,5 tys. ton stali, 160 tys. m sześć. betonu oraz 4,3 mln m sześć. piasku. Łączny koszt budowy sięgnął ok. 2 mld zł (ok. 470 mln euro).

Nowy terminal powstał w całości na wodzie jako przedłużenie istniejących już struktur terminali T1 i T2. Fot. mat. pras. Baltic Hub
Nowy terminal powstał w całości na wodzie jako przedłużenie istniejących już struktur terminali T1 i T2. Fot. mat. pras. Baltic Hub
– Nie ma trudniejszych budowli hydrotechnicznych niż morska hydrotechnika, jeżeli chodzi o tego typu infrastrukturę – podkreśla Dorota Pyć, prezes zarządu Portu Morskiego Gdańsk.

Wykonawcy podkreślają, że celem ograniczenia wpływu przedsięwzięcia na środowisko naturalne zastosowano nowoczesne rozwiązania ograniczające hałas oraz systemy zabezpieczające ssaki morskie przed efektami prac hydrotechnicznych. Wykorzystano też specjalny betonu w celu zminimalizowania emisji CO2.

Baltic Hub zwiększy swoje zdolności przeładunkowe o 1,5 mln TEU rocznie
Oprócz prac budowalnych zadanie obejmowało zamówienie 7 nowoczesnych suwnic STS zdolnych do załadunku i rozładunku największych statków na świecie, a także 20 półautomatycznych, obsługiwanych zdalnie suwnic RMG. Suwnice STS dotarły do Gdańska drogą morską z Chin, po czym zostały zamontowane na nabrzeżu terminalu. Ich wysokość sięga od 96 do 140 metrów z podniesionym wysięgnikiem, a każda z nich waży blisko 2000 ton.

– Terminal T3 to strategiczna inwestycja dla regionu i całej Europy Środkowo-Wschodniej. To inwestycja, która nie tylko wyznacza nowe standardy w zakresie infrastruktury portowej, ale także przyczynia się do rozwoju polskiej gospodarki – podkreśla Cezary Łysenko, dyrektor operacyjny budownictwa infrastrukturalnego, hydrotechnicznego i ogólnego, a także członek zarządu Budimeksu.

– To okno na światowy transport morski. Port gdański i Baltic Hub jest coraz silniejszym miejscem, które integruje Polskę ze światowym handlem – ocenia uczestniczący w uroczystości Arkadiusz Marchewka, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury. Jak dodał, w ubiegłym roku w polskich portach przeładowano blisko 3,3 mln TEU (jednostka miary odpowiadająca pojemności, używana w odniesieniu do portów i statków kontenerowych, równoważna objętości standardowego kontenera o długości 20 stóp – red.) kontenerów.

– To jest absolutny rekord w historii Polski i Baltic Hub ma w tym swój znaczący udział – dodaje Marchewka.

Nowy terminal to największy tego typu projekt hydrotechniczny w Polsce, a także jedna z największych takich realizacji w regionie Morza Bałtyckiego. Za jego sprawą działający od 2007 r. Baltic Hub zwiększy swoje zdolności przeładunkowe o kolejne 1,5 mln TEU rocznie – do poziomu 4,5 mln TEU.

– Mogą do nas wpływać największe kontenerowce świata – mówi prezes Dorota Pyć.

Swój „chrzest bojowy” nowy terminal przeszedł w lutym, kiedy testowo dokonano w nim przeładunku kontenerowca CMA CGM Tivoli.

https://www.wnp.pl/logistyka/polska-sie-powiekszyla-nowy-terminal-kontenerowy-baltic-hub-t3-zaczyna-dzialalnosc,952429.html

 2. UE nie taka gościnna. Wybór wykonawców na europejskich rynkach bardziej rygorystyczny niż w Polsce

Michał Wroński | Dodano: 5 czerwca 2025 14:08

Drobiazgowe analizy potencjału wykonawczego, konieczność wykazania się zatrudnieniem pracowników znających język zamawiającego i posiadaniem stosownych certyfikatów – tak wygląda droga polskich spółek budowlanych po zamówienia w krajach Unii Europejskiej. – Wybór wykonawców na rynkach ościennych, także w krajach unijnych, jest dużo bardziej rygorystyczny niż w Polsce – powiedział WNP Artur Popko, prezes Budimeksu.

– Dzisiaj na polskim rynku mamy ogromny potencjał firm wykonawczych. Moce produkcyjne, którymi dysponują przedsiębiorstwa budowlane działające w kraju, umożliwiają realizację znacznie większej liczby postępowań przetargowych od tej, która jest dziś ogłaszana. Dodatkowo muszą rywalizować z podmiotami spoza UE, których nie obowiązują wszystkie wymogi państw członkowskich – powiedział Artur Popko, prezes Budimeksu.
– Prezes Popko liczy, że z możliwości, jakie daje zeszłoroczny wyrok TSUE w kontekście zamówień publicznych, korzystać będą nie tylko GDDKiA i PKP PLK, ale także spółki Skarbu Państwa.
– Nowelizacje te mają wprowadzić do polskiego porządku prawnego regulacje uwzględniające tezy wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 22 października 2024 r. oraz z 13 marca 2025 r.

Polskie firmy mają potencjał do zmierzenia się z większą liczbą przetargów
Zakończył się prowadzony przez Urząd Zamówień Publicznych etap uzgodnień, opiniowania i konsultacji publicznych projektu nowelizacji ustawy Prawo zamówień publicznych oraz ustawy o umowie koncesji na roboty budowlane lub usługi. Mają one wprowadzić do polskiego porządku prawnego regulacji uwzględniających tezy wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 22 października 2024 r. oraz z 13 marca 2025 r.

W myśl tych wyroków wykonawcy z państw trzecich niezwiązanych z Unią Europejską żadną umową międzynarodową gwarantującą na zasadzie wzajemności i równości dostęp do rynku zamówień publicznych nie mają zapewnionego dostępu do unijnego rynku zamówień publicznych. Idącą w takim właśnie kierunku zmianę przepisów dotyczących zamówień publicznych zapowiedział pod koniec kwietnia premier Donald Tusk.

– Dzisiaj na polskim rynku mamy ogromny potencjał firm wykonawczych. Moce produkcyjne, którymi dysponują przedsiębiorstwa działające w kraju, umożliwiają realizację znacznie większej liczby postępowań przetargowych od tej, która jest dziś ogłaszana. Dodatkowo muszą rywalizować z podmiotami spoza UE, których nie obowiązują wszystkie wymogi państw członkowskich – tłumaczył Artur Popko, prezes zarządu Grupy Budimex w studio Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

Inne państwa UE drobiazgowo weryfikują w przetargach potencjał wykonawców
Do tej pory z możliwości, jakie daje zeszłoroczny wyrok, skorzystały jeden raz PKP PLK (w przypadku przetargu na budowę odcinka kolei Rail Baltica na odcinku z Białegostoku do Ełku) oraz GDDKiA (w przypadku przetargu na odcinek autostrady A2 w woj. lubelskim).

– Wierzę, że jeszcze w tym roku pojawią się kolejne przetargi uwzględniające orzecznictwo TSUE, w których będziemy traktowani w równorzędny sposób do firm spoza UE. Mam nadzieję, że nie będzie to dotyczyć tylko czołowych zamawiających, jakimi są GDDKiA i PKP PLK, ale też postępowań spółek Skarbu Państwa. Patrzymy z dużym optymizmem na tę zmianę. Wierzymy, że pozwoli ona budować lokalny kapitał i wspierać rozwój naszych przedsiębiorstw tak, abyśmy w dalszej perspektywie mogli prowadzić ekspansję na inne rynki – z terenu UE i nie tylko – dodał Artur Popko.

Budimex obecnie działa – poza Polską – w pięciu krajach Europy Środkowo-Wschodniej (Niemcy, Czechy, Słowacja, Łotwa, Estonia). I, jak podkreślają przedstawiciele spółki, doświadczenia płynące z realizowanych tam kontraktów, a zwłaszcza uczestnictwa w postępowaniach przetargowych pokazują, że kraje te, mimo członkostwa w UE, są znacznie mniej dostępne dla wykonawców nie tylko spoza Wspólnoty, ale czasem nawet spoza tychże państw.

– W przypadku Rail Baltica Łotwa i Estonia bardzo mocno ograniczyły możliwość składania ofert dla firm spoza NATO i UE. Traktują tę inwestycję jako strategiczną dla obronności kraju. Proces weryfikacji wykonawców trwał prawie rok. Bardzo rzetelnie została przeanalizowana możliwość potencjału, jakim dysponuje każda z firm, a w drugim etapie następował wybór wykonawcy z uwagi na cenę – mówił Popko.

Na dużo wyższym niż w Polsce poziomie weryfikacja potencjału wykonawców ma miejsce także w Czechach i na Słowacji.

– Nie wystarczy tylko oświadczenie i dysponowanie referencjami. Trzeba też wykazać, że firma posiada kadrę, która włada językiem ojczystym i ma odpowiednie doświadczenie – wyjaśnia prezes Budimeksu. Jak dodaje, certyfikaty niezbędne są także, aby móc wystartować w postępowaniach przetargowych w Niemczech. Ich zdobycie jest kosztowne, czasochłonne i wymaga wykazania się odpowiednim potencjałem ludzkim. Dodatkowo, jeżeli w trakcie realizacji zadania wykonawca w pierwszym okresie nie spełni oczekiwań zamawiającego odnośnie czasu i jakości, to certyfikat zostaje cofnięty.

– Wybór wykonawców na rynkach ościennych, także w krajach unijnych, jest dużo bardziej rygorystyczny niż w Polsce. Mając na uwadze charakter i skalę planowanych w kraju inwestycji, ta sytuacja wymaga zmiany, dla bezpieczeństwa i ciągłości rozwoju naszej infrastruktury i gospodarki – podsumował Artur Popko.

https://www.wnp.pl/budownictwo/ue-nie-taka-goscinna-wybor-wykonawcow-na-europejskich-rynkach-bardziej-rygorystyczny-niz-w-polsce,941983.html

 3. Orlen uruchomił pierwszy w Polsce terminal instalacyjny dla morskich farm wiatrowych

Adam Kosieradzki | Dodano: 10 czerwca 2025 13:40

Orlen Neptun uruchomił we wtorek w Świnoujściu terminal instalacyjny dla morskich farm wiatrowych. To pierwszy w Polsce obiekt tego typu, który będzie zapleczem koncernu dla realizacji projektów wiatrowych drugiej fazy. Z terminala korzystać będą także zewnętrzni operatorzy.

Terminal w Świnoujściu docelowo będzie obsługiwać około kilkudziesięciu pracowników
Orlen Neptun, spółka z Grupy Orlen, pierwszy, długoterminowy kontrakt podpisał z hiszpańsko-francuskim konsorcjum Ocean Winds, jednym z największych deweloperów morskiej energetyki na świecie. Terminal w Świnoujściu docelowo umożliwi instalację kilkudziesięciu turbin wiatrowych rocznie.

– Terminal instalacyjny w Świnoujściu to nasza kolejna pionierska inwestycja offshore wind w Polsce. Budujemy nową, perspektywiczną gałąź gospodarki. Morska energetyka wiatrowa nie tylko będzie napędzała czystą i stabilną energią gospodarstwa domowe, transport, przedsiębiorstwa, ale też pozwoli na rozwój nowych obszarów przemysłu – powiedział w komunikacie prasowym Ireneusz Fąfara, prezes zarządu Orlenu.

– To z bazy w Świnoujściu będziemy realizować kolejne projekty na morzu, w których udział polskiego kapitału wyniesie blisko połowę. Już dziś mamy podpisany kontrakt z jednym ze światowych liderów, firmą Ocean Winds oraz umowy, które pozwolą wykorzystać istniejącą infrastrukturę do magazynowania elementów turbin wiatrowych. Nasza inwestycja to wielka szansa rozwojowa dla całego regionu i polskich firm obsługujących morską energetykę wiatrową – zaznaczył prezes Fąfara.

Terminal w Świnoujściu docelowo będzie obsługiwać około kilkudziesięciu pracowników. Został on zaprojektowany tak, by przyjmować największe statki – typu jack-up oraz heavy-lift, przeznaczone do realizacji projektów morskich farm wiatrowych z turbinami o mocy ok. 15 MW. Terminal umożliwia rozładunek i załadunek oraz składowanie elementów wykorzystywanych do budowy farm wiatrowych, m.in. fundamentów monopalowych, wież, łopat, gondol, czy elementów służących do okablowania farm.

Dodatkowo infrastruktura terminala pozwala przyjmować nadbudówki morskich stacji transformatorowych ważące nawet do 24 tysięcy ton.

Z obiektu będą mogli korzystać również inni operatorzy
Lokalizacja portu instalacyjnego w Świnoujściu zapewnia dostęp kolejowy, promowy, lotniczy i drogowy.

Terminal w Świnoujściu posłuży przede wszystkim do instalacji komponentów morskich farm wiatrowych Grupy Orlen – Baltic East i późniejszych inwestycji. Z obiektu będą mogli korzystać również inni operatorzy, realizujący inwestycje na wodach niemieckich, szwedzkich czy duńskich.

– Wysokie parametry naszego terminala decydują o jego atrakcyjności dla europejskich operatorów morskich farm wiatrowych. W najbliższych latach będzie on jednym z nielicznych portów instalacyjnych w regionie, który obsłuży projekty wykorzystujące turbiny wiatrowe o mocy ok. 15 MW. Już dziś zainteresowanie naszą inwestycją jest duże – otwierając terminal jednocześnie podpisujemy pierwszy kontrakt na jego długoterminowy wynajem z jednym z największych deweloperów morskiej energetyki na świecie – mówi Janusz Bil, prezes zarządu Orlen Neptun.

Umowa zawarta przez ORLEN Neptun z hiszpańsko-francuskim konsorcjum Ocean Winds zakłada wynajem niemal całej powierzchni terminala. Będzie on wykorzystywany przy realizacji projektu morskiej farmy wiatrowej BC-Wind, oddalonej od portu w Świnoujściu o około 150 mil morskich, czyli około 228 kilometrów.

Terminal posłuży do dostaw, składowania oraz wstępnego przygotowania fundamentów, które następnie zostaną przetransportowane na miejsce instalacji. W Świnoujściu odbywać się będzie także załadunek komponentów na specjalistyczne jednostki instalacyjne. Obsługę przeładunków i usługi portowe świadczyć będą lokalne firmy, posiadające międzynarodowe doświadczenie.

– Cieszymy się z nawiązania współpracy i wyboru portu w Świnoujściu jako kluczowego ogniwa w realizacji morskiej farmy wiatrowej BC-Wind. To nowoczesna infrastruktura, która w pełni odpowiada naszym wymaganiom technicznym oraz harmonogramowym. Projekt BC-Wind to pierwszy projekt Ocean Winds rozwijany na Bałtyku i przykład realnego zaangażowania krajowego łańcucha dostaw w nasze inwestycje. Zależy nam, aby budować wartość razem z polskimi partnerami i wzmacniać kompetencje rodzimego rynku w zakresie morskiej energetyki wiatrowej – mówi Kacper Kostrzewa, dyrektor zarządzający Ocean Winds Polska.

Uruchomienie terminala instalacyjnego w Świnoujściu wpisuje się strategię ORLEN2035, zakładającą dynamiczny rozwój energetyki odnawialnej. Grupa ORLEN w ciągu 10 lat planuje osiągnąć 12,8 GW mocy zainstalowanej w odnawialnych źródłach energii, w tym ok. 6,4 GW z morskich farm wiatrowych.

https://www.wnp.pl/energia/orlen-uruchomil-pierwszy-w-polsce-terminal-instalacyjny-dla-morskich-farm-wiatrowych,953524.html

Rzeczpospolita

 1. Średnie miasta będą przyciągać więcej inwestycji w logistykę

09 czerwca 2025 | Życie Regionów | Adam Woźniak

Miasta liczące od 100 do 400 tys. mieszkańców mają coraz lepszą infrastrukturę, dostęp do wykształconej kadry, rozwijający się sektor prywatny i konkretne przewagi lokalizacyjne – wynika z raportu Accolade.

Szczecin, Lublin i Bydgoszcz to liderzy miast z największymi szansami na nowe inwestycje przemysłowe. W pierwszej edycji rankingu Accolade (międzynarodowego inwestora działającego na rynku nieruchomości przemysłowych) „Średnie miasta – wielki potencjał inwestycyjny”, obejmującego polskie miasta liczące od 100 do 400 tys. mieszkańców, zostały one ocenione jako te z największym potencjałem inwestycyjnym dla rynku nieruchomości komercyjnych, jak magazyny czy centra logistyczne oraz dystrybucyjne.

Duży potencjał ma pod tym względem także Rzeszów, ponadto Częstochowa, a także Gliwice. Te dwa ostatnie miasta zyskują na bliskości przemysłu motoryzacyjnego na Śląsku. Z kolei w przypadku Zielonej Góry oraz Gorzowa atutem okazuje się lokalizacja blisko granicy z Niemcami.

Ranking oparto na dziewięciu kryteriach: demografii, rynku pracy, wynagrodzeniach, budownictwie mieszkaniowym, aktywności sektora prywatnego, zapleczu akademickim, infrastrukturze drogowej oraz wskaźnikach popytu i podaży powierzchni magazynowej. Spośród przeszło 30 miast wybrano 10. – Średnie miasta mają coraz lepszą infrastrukturę, dostęp do wykształconej kadry, rozwijający się sektor prywatny i konkretne przewagi lokalizacyjne – mówi Joanna Sinkiewicz, dyrektorka ds. komercjalizacji w Grupie Accolade. Dla inwestorów ważne są także niższe koszty.

Blisko do Zachodu
Szczecin otrzymał najwyższe noty za dostępność infrastruktury drogowej i magazynowej, a także za atuty lokalizacyjne, jak bliskość granicy z Niemcami oraz port morski. Pod względem wskaźnika popytu i podaży na rynku magazynowym okazał się liderem zestawienia. Natomiast Lublin wyróżnia się w rankingu jako największy ośrodek akademicki, a dodatkowym atutem okazuje się ilość oddawanych mieszkań. – Miasto jest silnym centrum naukowym, które w połączeniu z dynamicznym rozwojem budownictwa mieszkaniowego i dużą aktywnością sektora prywatnego staje się naturalnym kierunkiem dla inwestycji w sektorze usług, magazynowania i lekkiego przemysłu – oceniają Lublin eksperci Accolade.

Wysoka aktywność sektora prywatnego oraz bardzo dobra sytuacja na rynku magazynowym premiują Bydgoszcz, która umacnia swoją pozycję logistycznego i przemysłowego hubu w północno-centralnej Polsce. Z kolei atrakcyjność Rzeszowa wzmacnia m.in. niska stopa bezrobocia i rozwijający się sektor prywatny. Oceniający miasta zwracają tu uwagę, iż Rzeszów stał się w ostatnich latach jedną z najważniejszych lokalizacji dla inwestorów na wschodzie Polski.

Na piątym miejscu rankingu znalazła się Częstochowa, doceniana za sprawą bardzo dobrej sytuacji na rynku pracy, rosnącej liczby firm oraz zaplecza akademickiego. Podobnie liczba studentów, a także ilość oddawanych mieszkań i poprawa dostępności dzięki budowie w regionie szybkich dróg są dla inwestorów walorami Białegostoku. Infrastruktura drogowa przyciąga firmy logistyczne także do Kielc, podobnie jak korzystna dla nich sytuacja na rynku pracy. Z kolei Gliwice, gdzie mieści się Politechnika Śląska i które leżą przy skrzyżowaniu autostrad A4 i A1, przyciągają inwestycje w magazyny i centra dystrybucyjne, zwłaszcza w kontekście eksportu na Zachód.

Bezpieczne dostawy
Zestawienie dziesięciu najbardziej atrakcyjnych średnich miast zamykają Zielona Góra i Gorzów Wielkopolski. Ich kluczowym atutem jest bliskie sąsiedztwo Niemiec i coraz lepsza dostępność, zwłaszcza dzięki drodze ekspresowej S3 łączącej porty zachodniego wybrzeża Bałtyku z granicą z Czechami. – To lokalizacje, które mają przed sobą dobrą przyszłość i z dużym prawdopodobieństwem będą wspinać się wyżej w kolejnych edycjach rankingu – podsumowuje Joanna Sinkiewicz z Accolade.

Atrakcyjne pod względem inwestycyjnym średnie miasta zwłaszcza teraz będą korzystać ze swoich atutów dla branży logistyczno-magazynowej. Według badania McKinsey przeprowadzonego na 250 przedstawicielach firm załadowczych i dostawców usług logistycznych wynika, że gdy europejskie gospodarki mierzą się z trudnościami, jest najlepszy czas na inwestowanie w logistykę i budowę magazynów. Dobrze zlokalizowane centra dystrybucyjne stają się nieodzowne, zwłaszcza przy rosnącej skali e-commerce i zabezpieczeniu sprawnego i niezakłóconego funkcjonowania łańcuchów dostaw. Takich inwestycji w tym roku przybywa. Nie tylko w średnich miastach, ale również w tych mniejszych.

W połowie 2025 r. w Lublinie nowe centrum dystrybucyjne uruchomi Stock Polska. Jak podkreśla firma, cały region Lubelszczyzny – dzięki coraz lepszej infrastrukturze drogowej oraz dostępności wykwalifikowanych pracowników – zyskuje w ostatnich latach na znaczeniu jako rynek powierzchni magazynowych. – Otwarcie nowoczesnego centrum w Lublinie pozwoli nam szybko i precyzyjne reagować na zmieniające się potrzeby rynku – mówi Katarzyna Piasecka, dyrektor ds. logistyki Stock Polska.

Nowe miejsca pracy
W Zawierciu w województwie śląskim centrum dystrybucyjne o powierzchni prawie 50 tys. mkw. ma wybudować Dino Polska. Pod Łodzią powstaje nowe centrum logistyczne Żabki, które jest kolejnym jej przedsięwzięciem po uruchomionym w kwietniu tego roku centrum logistycznym w Kątach Wrocławskich.

Z kolei w Dobromierzu na Dolnym Śląsku centrum logistyczne buduje Amazon. Amerykański gigant internetowego handlu od 2022 r. jest tam właścicielem 19 hektarów gruntu położonego w podstrefie ekonomicznej. Inwestycja, wliczając jeszcze planowaną w tym miejscu fabrykę pomp ciepła firmy Bosch, przyniesie gminie Dobromierz blisko 2 tys. miejsc pracy.

Dolny Śląsk – ze względu na swoje strategiczne położenie – to jeden z najbardziej atrakcyjnych regionów kraju dla inwestycji w logistykę. W Polkowicach rozbudowę zaplecza logistycznego zaplanowała Grupa CCC. Blisko 200 mln zł zostanie zainwestowane w budowę magazynu, który zapewni obsługę wszystkich operacji logistycznych związanych z przyjęciem, dostosowaniem i dystrybucją towarów do sieci sklepów HalfPrice w Polsce i Europie.

Według raportu „Rynek magazynowo-przemysłowy w Polsce”, przygotowanym przez firmę doradczą Newmark Polska, region Dolnego Śląska, z zasobami magazynów przekraczającymi 5,25 mln mkw., wyprzedził centralną Polskę i uplasował się na trzeciej pozycji wśród największych rynków regionalnych w kraju.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1535650-Srednie-miasta-beda-przyciagac-wiecej-inwestycji-w-logistyke.html

 2. Polityka może zachwiać programem budowy dróg

06 czerwca 2025 | Ekonomia i rynek | Adam Woźniak

Ewentualny chaos w kręgach koalicji może opóźnić realizację kluczowych programów inwestycyjnych, w tym związanych z sektorem drogowym, który odpowiada za ok. 20 proc. zamówień na polskim rynku budowlanym – ostrzega Polski Związek Pracodawców Budownictwa.

Budowa szybkich dróg coraz bardziej się rozkręca. W 2025 r. do ruchu zostanie włączonych blisko 400 km, w porównaniu ze 156 km w 2024 r. oraz 267 km w 2023 r. Od stycznia tego roku Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podpisała już osiem umów na odcinki o łącznej długości ponad 57 km i wartości blisko 1,8 mld zł. Obecnie w przetargach jest 31 odcinków liczących przeszło 317 km, a w całym roku mają być ogłoszone postępowania na budowę co najmniej 330 km.

Planowany jest wzrost nakładów: do 20 mld zł w roku 2025 z niespełna 19 mld w roku ubiegłym oraz niewiele ponad 17 mld w roku 2023. Przyszłe finansowanie inwestycji drogowych może jednak okazać się kwestią newralgiczną, bo pieniędzy z UE będzie ubywać. – W tej sytuacji potrzebujemy stabilnych źródeł finansowania inwestycji publicznych, których kontynuacja w sposób zaplanowany jest niezbędna dla zachowania potencjału budownictwa infrastrukturalnego – podkreślają przedstawiciele Budimeksu, lidera na polskim rynku budowlanym.

Tymczasem według Damiana Kaźmierczaka, wiceprezesa Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, branża obawia się teraz potencjalnego kryzysu politycznego związanego z wyborem prezydenta spoza koalicji rządowej. – Ewentualny chaos w kręgach koalicji może opóźnić realizację kluczowych programów inwestycyjnych, w tym tych związanych z sektorem drogowym, który odpowiada za około 1/5 zamówień na polskim rynku budowlanym. To powoduje, że śledzimy rozwój wydarzeń na krajowej scenie politycznej z rosnącym niepokojem – mówi Kaźmierczak.

Zwłaszcza że problemem wciąż pozostaje poziom waloryzacji realizowanych kontraktów drogowych, zawartych przed wybuchem wojny w Ukrainie. – Obecny poziom waloryzacji nie zabezpiecza opłacalności tych kontraktów. Wiele z nich może zostać zrealizowanych ze stratą po stronie generalnych wykonawców, co będzie miało wpływ również na sytuację finansową firm podwykonawczych – ostrzega Paweł Bruger, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej Mirbudu.

Według Budimeksu dla kontraktów infrastrukturalnych podpisanych przed 2022 rokiem obecny poziom waloryzacji, oparty na średniorocznym wskaźniku GUS, stanowi tylko częściowe zabezpieczenie rentowności. – Mamy do czynienia z kontraktami zawieranymi przy zupełnie innych poziomach kosztów pracy, materiałów i usług, a skokowa inflacja po 2022 roku spowodowała realny spadek marż. Z naszych danych wynika, że w niektórych projektach wzrost kosztów materiałów budowlanych, w tym stali, cementu i kruszyw, sięgnął 40–60 proc., a robocizna – nawet 30 proc. względem lat 2019–2021 – twierdzi Martyna Wróbel, dyrektor Biura Komunikacji i PR Budimeksu. Według spółki formuła waloryzacji stosowana przez zamawiających publicznych oparta na wskaźnikach GUS oraz limit 15 proc. dla GDDKiA, a dla pozostałych zamawiających 10 proc. lub mniej, nie zawsze pozwalają na zrekompensowanie różnic.

Potwierdzają to organizacje reprezentujące wykonawców branży. Z analizy blisko 3/4 umów sprzed 24 lutego 2022 r. przeprowadzonej w I kwartale 2025 r. przez PZPB i Ogólnopolską Izbę Gospodarczą Drogownictwa (OIGD) wynika, że 33 na 65 analizowanych umów realizowanych w ramach Rządowego Programu Budowy Dróg Krajowych (RPBDK) przekroczyło 15-procentowy limit waloryzacji, która na tych kontraktach, by zrekompensować straty, powinna być wyższa niż 19 proc. – wynika z analizy.

Jako bazę do wyliczeń przyjęto mechanizm waloryzacji określony w kontraktach z GDDKiA, dane GUS, wartości kontraktów, ich zaawansowanie i okres trwania, kontraktowy moment zakończenia i potencjalne wzrosty cen. – Obecny limit waloryzacji jest niewystarczający i nie odpowiada realnym zmianom kosztów w branży budowlanej – stwierdziły PZPB i OIGD. A to nie wszystko, bo sytuacja wykonawców jeszcze się pogorszy. Z prognoz wynika, że 60 na 65 kontraktów z RPBDK przekroczy limit 15 proc. na zakończenie kontraktu ze średnim poziomem wartości potrzebnej waloryzacji około 20,8 proc. (skrajne wartości dochodzą do 26 proc.).

GDDKiA tłumaczy, że cały czas monitoruje sytuację rynkową, w tym kwestie związane z waloryzacją kontraktów. Ma to dotyczyć również umów podpisanych w okresie wybuchu wojny w Ukrainie.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1535634-Polityka-moze-zachwiac-programem-budowy-drog.html

Rynek Infrastruktury

 1. PZPB: Rynek budowlany nie obawia się Karola Nawrockiego

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 06-06-2025

Wybory prezydenckie w Polsce dostarczyły wiele emocji. Chociaż Karol Nawrocki zostanie zaprzysiężony na prezydenta RP dopiero w sierpniu, już teraz można zastanawiać się, w jaki sposób będzie zarządzał krajem. Czy jego prezydentura będzie miała znaczenie dla rynku budowlanego?

Dr Damian Kaźmierczak – wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa – podjął się oceny, co wybór Karola Nawrockiego na prezydenta RP oznacza dla budownictwa. Jak wskazał, wybory w Polsce zawsze wiążą się z silnymi emocjami, ponieważ około połowa zamówień na naszym rynku budowlanym pochodzi z sektora publicznego.

Opcja bez znaczenia
Jak wskazuje przedstawiciel PZPB, dla branży budowlanej nie ma większego znaczenia, jaka opcja polityczna sprawuje władzę.

– Kluczowe jest natomiast, jak sprawnie funkcjonuje rząd i czy potrafi skutecznie planować i realizować programy inwestycyjne – wyjaśnia, wskazując, że branża obawia się najbardziej chaosu i niepewności na scenie politycznej, które mogą hamować tempo inwestycji infrastrukturalnych.

Jak dodaje, taki chaos i zawirowania powodują, że decydenci, ale też urzędnicy czy menedżerowie spółek państwowych często unikają odpowiedzialności i wstrzymują się od podejmowania decyzji, co spowalnia procesy inwestycyjne.

– Stan chaosu skutkuje tym, że budownictwo utyka w martwym punkcie – podsumowuje.

Rynek nie boi się Karola Nawrockiego
Damian Kaźmierczak zapewnia jednak, że wbrew wielu doniesieniom medialnym rynek budowlany wcale nie obawia się Karola Nawrockiego, lecz przede wszystkim potencjalnego kryzysu parlamentarnego i rządowego, który może nastąpić w następstwie wyboru prezydenta spoza obecnej koalicji rządowej.

– Ewentualny chaos na szczytach władzy może opóźnić realizację kluczowych programów inwestycyjnych w sektorze energetycznym, kolejowym i drogowym. Choć taki scenariusz jest możliwy, to wcale nie jest przesądzony – uważa wiceprezes PZPB.

Jego zdaniem, wszystko zależy od tego, czy obecna koalicja zdoła się zjednoczyć i przeorganizować swoje działania w przygotowaniach do wyborów parlamentarnych w 2027 roku.

– Kluczowe będą mądre decyzje koalicji oraz analiza przyczyn przegranej w wyborach prezydenckich. Niemniej jednak dotychczasowa komunikacja rządu z rynkiem budowlanym – moim zdaniem – pozostawia wiele do życzenia, dlatego obserwuję rozwój wydarzeń na krajowej scenie politycznej z rosnącym niepokojem – kończy pesymistycznie.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/pzpb-rynek-budowlany-nie-obawia-sie-karola-nawrockiego-95562.html

 2. MON wskazuje infrastrukturę do modernizacji na Pomorzu Zachodnim

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 02-06-2025

Pakt dla Bezpieczeństwa Polski – Pomorze Środkowe to zadanie służące poprawie kluczowej infrastruktury na północy, która w przyszłości może okazać się kluczowa w sferach strategicznych. W ramach zadania Ministerstwo Obrony Narodowej współpracuje z władzami samorządowymi i wojewódzkimi, by wskazać elementy wymagające modernizacji. Nie inaczej jest w Pomorzu Zachodnim.

Cały czas trwają prace nad realizacją Paktu dla Bezpieczeństwa Polski – Pomorze Środkowe, który jest priorytetem strategicznym dla obronności kraju, ale również szansą na rozwój infrastrukturalny i gospodarczy. W działania zaangażowane są różne podmioty samorządowe, również Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego.

Czym zarządza Urząd Marszałkowski?
Jak tłumaczy nam Łukasz Jucha z biura prasowego gabinetu marszałka województwa zachodniopomorskiego, Urząd Marszałkowski nadzoruje działalność Zachodniopomorskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Koszalinie, jest też udziałowcem w Portu Lotniczego Szczecin – Goleniów. W stosunku do tych instytucji samorząd województwa ma wpływ na planowanie i realizację inwestycji infrastrukturalnych oraz działania mające na celu utrzymanie i rozwijanie posiadanej infrastruktury.

– W przypadku infrastruktury kolejowej – co wynika z zapisów ustaw o samorządzie województwa oraz o transporcie kolejowym – Województwo Zachodniopomorskie skupia się na opiniowaniu proponowanych lub rozważanych rozwiązań w zakresie kierunków rozwoju infrastruktury uwzględniającej potrzeby regionu, jego mieszkańców i gospodarki – dodaje.

Współpraca z Ministerstwem Obrony Narodowej w sprawie paktu nie ma jednak wpływu na strategię rozwoju regionalnego czy programów operacyjnych województwa, ponieważ – jak tłumaczy urząd – dokumenty strategiczne i operacyjne województwa są aktualizowane na bieżąco, zgodnie z obowiązującymi przepisami, a realizacja wymienionych wcześniej zadań nie wymaga podjęcia takich działań.

Co trzeba poprawić?
Wszelkie działania związane z modernizacją infrastruktury w ramach Paktu dla Bezpieczeństwa Polski – Pomorze Środkowe będą się odbywały z wykorzystaniem środków finansowych przekazanych przez resort obrony narodowej, w związku z czym na razie nie przewiduje się angażowania ani pieniędzy samorządowych, ani unijnych.

Przedstawiciel Urzędu Marszałkowskiego wskazuje, iż aktualnie, w ramach poprawy komunikacji na potrzeby Sił Zbrojnych RP przygotowywana jest przebudowa jednej z dróg wojewódzkich. Na tym się jednak nie skończy.

–Podczas spotkań zorganizowanych przez MON w ramach Paktu dla Bezpieczeństwa Polski – Pomorze Środkowe, wskazało potrzebę modernizacji kilku odcinków linii kolejowych, także takich, które dziś nie są wykorzystywane w regularnych przewozach pasażerskich, a potencjalnie, poza znaczeniem obronnym, mogłyby odgrywać też istotną rolę w komunikacji pasażerskiej – informuje Jucha.

Same władze wojewódzkie również zdają sobie sprawę, iż Infrastruktura drogowa na Pomorzu Zachodnim zabezpiecza obecnie potrzeby transportowe regionu, ale infrastruktura kolejowa wymaga na niektórych odcinkach doinwestowania celem usprawnienia płynności ruchu pociągów zarówno pasażerskich, jak i towarowych. Nie wskazane zostały jednak przekazane nam konkretne informacje, o które odcinki chodzi – być może z uwagi na ich strategiczne znaczenie.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/mon-wskazuje-infrastrukture-do-modernizacji-na-pomorzu-zachodnim-95452.html

 3. 1,3 mld zł z KPO na rozwój sieci przesyłowych

Autor: Mikołaj Kobryński | Data publikacji: 09-06-2025

Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska oraz prezes zarządu Polskich Sieci Elektroenergetycznych Grzegorz Onichimowski podpisali umowy na finansowanie w ramach Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności dwóch projektów inwestycyjnych o łącznej ponad 1,6 mld zł. Przyznane dofinansowanie ze środków unijnych opiewa na kwotę 1,3 mld zł.

Modernizacja i rozbudowa sieci przesyłowych i dystrybucyjnych to jedno z największych wyzwań inwestycyjnych w polskiej energetyce. Wynika to zarówno z faktu, że polski system elektroenergetyczny w swojej obecnej postaci powstał w dużej mierze w latach 70. minionego stulecia i część infrastruktury od lat wymagała wymiany, jak również ze wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną przy jednoczesnej fundamentalnej zmianie w strukturze aktywów wytwórczych – w związku z coraz bardziej restrykcyjną polityką klimatyczną Unii Europejskiej i rosnącymi cenami uprawnień do emisji CO2 wysoce niestabilne odnawialne źródła energii sukcesywnie wypierają na rynku energię elektryczną pochodzącą ze spalania węgla kamiennego i brunatnego.

Coraz większy udział OZE w produkcji prądu powoduje zatem konieczność nie tylko rozbudowy aktywów rezerwowych (takich jak elektrownie gazowo-parowe, czy magazyny energii elektrycznej), ale także intensyfikacji inwestycji w sieci elektroenergetyczne. Jak informowaliśmy na łamach “Rynku Infrastruktury” pod koniec stycznia, Polskie Sieci Elektroenergetyczne, czyli operator systemu przesyłowego, rozpoczynają realizację ambitnego programu rozwoju sieci przesyłowej na lata 2025-2034. Inwestycje o wartości rzędu 64 miliardów złotych zapewnią stabilność systemu elektroenergetycznego i ułatwią integrację odnawialnych źródeł energii, dzięki czemu możliwe będzie przygotowanie Polski na prognozowany wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną.

W dniu 26 maja minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska oraz prezes zarządu PSE Grzegorz Onichimowski podpisali umowę w sprawie dofinansowania dwóch projektów inwestycyjnych ze środków unijnych w ramach Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności. Ich łączna wartość opiewa na kwotę ponad 1,6 mld zł, przy czym udzielone dofinansowanie w ramach KPO przekracza 1,3 mld zł, pokrywając tym samym zdecydowaną większość tej kwoty. – Inwestycje obejmują zarówno modernizację istniejących linii 220 kV o łącznej długości 76 kilometrów. Uzyskane środki pozwolą również na budowę i modernizacje łącznie 338,2 kilometrów linii 400 kV – informuje resort klimatu i środowiska.

MKiŚ przekazało, że w ramach tych dwóch zadań zrealizowana zostaną rozbudowa i modernizacja sieci przesyłowych w województwach oraz działania związane z cyfryzacją, a wszystko to będzie uwzględniało połączenia umożliwiające integrację OZE. Istnieje szansa, że nie jest to ostatnie finansowanie w ramach KPO, które otrzymają PSE. – Środki z KPO zostaną przeznaczone na realizację projektów kluczowych dla bezpieczeństwa energetycznego państwa. Prowadzimy także rozmowy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego dotyczące otrzymania pożyczki ze środków KPO. Pozwoli to na ograniczenie pokrywania przez odbiorców kosztów finansowania niezbędnych inwestycji w sieci przesyłowe – mówi Grzegorz Onichimowski.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/13-mld-zl-z-kpo-na-rozwoj-sieci-przesylowych-95578.html

Business Insider

Cementowy kartel powraca? UOKiK bada możliwą zmowę producentów

Opracowanie: Filip Madejski | 9 czerwca 2025, 12:40.

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) rozpoczął postępowanie wyjaśniające w sprawie podejrzenia zmowy cenowej wśród producentów cementu działających w Polsce. W ramach działań śledczych, za zgodą sądu i przy udziale Policji, przeszukano biura sześciu firm z branży.

Jak pisze portal wnp.pl, w przeszłości, w 2009 roku, UOKiK wykrył nielegalną zmowę siedmiu firm cementowych, które przez ponad dekadę kontrolowały niemal cały rynek, ustalały ceny i dzieliły klientów, wymieniając się poufnymi informacjami. Teraz pojawiły się sygnały sugerujące, że podobny proceder mógł zostać wznowiony.

Prezes UOKiK Tomasz Chróstny podkreślił, że ewentualne odtworzenie kartelu jest szczególnie niepokojące, ponieważ cement odgrywa kluczową rolę w budownictwie mieszkaniowym, infrastrukturze i całej gospodarce. Brak konkurencji oraz sztucznie zawyżone ceny mogą znacząco wpłynąć na strategiczne inwestycje realizowane w Polsce.

Zgodnie z podejrzeniami, producenci mogli uzgadniać ceny oraz dzielić się klientami, co uniemożliwiało oferowanie konkurencyjnych warunków. Oznaczałoby to, że firmy budowlane nie miały realnej możliwości zmiany dostawcy ani negocjowania korzystniejszych cen.

Producenci cementu. Przeszukane największe firmy

Przeszukane firmy to m.in. Holcim Polska (dawniej Lafarge), Cemex Polska, Dyckerhoff Polska, Cement Ożarów oraz spółki Górażdże Cement i Górażdże Beton. Obecnie trwa szczegółowa analiza materiałów zebranych podczas przeszukań.

Firmy próbowały podważać działania UOKiK, twierdząc, że niektóre dokumenty i korespondencje zarządów chronione są tzw. tajemnicą obrończą, gdyż ich członkowie pełnią równocześnie funkcję radców prawnych. UOKiK odrzucił te argumenty, wskazując, że osoby będące członkami zarządu nie mogą być uznane za niezależnych doradców prawnych, a sąd I instancji przyznał mu rację. Decyzje te nie są jeszcze prawomocne, jak pisze portal wnp.pl.

Na tym etapie postępowanie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko konkretnym podmiotom. Jeśli zgromadzone dowody potwierdzą istnienie zmowy, urząd przejdzie do etapu postępowania antymonopolowego i postawi formalne zarzuty.

Zmowa cenowa. Co za to grozi?
Udział w zmowie może skutkować nałożeniem kary finansowej w wysokości do 10 proc. rocznego obrotu firmy. Menedżerowie zaangażowani w niedozwolone działania mogą również otrzymać grzywnę do 2 milionów złotych.

UOKiK przypomina również o możliwości skorzystania z programu łagodzenia kar (leniency), który umożliwia zmniejszenie lub całkowite uniknięcie sankcji w zamian za współpracę i ujawnienie informacji na temat nielegalnego porozumienia.

https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/uokik-trwa-sledztwo-w-sprawie-zmowy-cenowej-producentow-cementu/ezdxfbk

 

Budownictwo i PZP | Prasówka | 22.05.2025 r.

Wnp

 1. Koniec dyktatury najniższej ceny? Rząd szykuje zmiany w zamówieniach publicznych

Autor: BARKA | Dodano: 19 maja 2025 18:00

Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT) pracuje nad zmianami w Prawie zamówień publicznych. Mają one dotyczyć oferentów z państw trzecich: Indii, Chin czy Turcji, którzy wygrywają w przetargach, bo oferują często najniższe ceny. Będą oni wykluczani z postępowań lub ich pozycja będzie słabsza, o ile zdecyduje tak zamawiający.

– Rząd zmienia przepisy dotyczące Prawa zamówień publicznych. Zmiany te mają dotyczyć wyłącznie oferentów z państw trzecich, z którymi nie ma podpisanych międzynarodowych umów.
– Podmioty te będą wykluczone lub ich pozycja będzie w postępowaniu przetargowym słabsza niż firm polskich i unijnych – o ile zdecyduje tak zamawiający.
– Polski rynek zamówień publicznych jest słabo chroniony przed nieuczciwą konkurencją, a do tego panuje na nim swoista dyktatura najniższej ceny.
– Urzędnicy boją się wybierać oferentów według innych kryteriów – podkreśla dr Łukasz Bernatowicz z Związku Pracodawców Business Centre Club.

Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT) przygotowało – w porozumieniu z Urzędem Zamówień Publicznych (UZP) – zmiany w Prawie zamówień publicznych oraz ustawie o umowie koncesji na roboty budowlane lub usługi.

Mają dać dużo większe szanse polskim firmom w przetargach publicznych i stawiać polskich dostawców w dużo lepszej niż do tej pory pozycji.

O zmianach tych informował podczas ostatniego posiedzenia rządu, 13 maja, premier Donald Tusk, który często używa ostatnio zwrotu o repolonizacji gospodarki.

” – Będziemy wspólnie pracowali także z Urzędem Zamówień Publicznych i z resortami nad takimi zasadami działania, aby polskie firmy miały większe szanse niż do tej pory również w konfrontacji z firmami z terenu Unii Europejskiej” – powiedział Tusk.

Projekt jest już prawie gotowy. Mowa jest w nim wyłącznie o oferentach z państw trzecich
Jak wynika z informacji przesłanych nam przez MRiT, Urząd Zamówień Publicznych, który został upoważniony przez resort rozwoju do prowadzenia prac legislacyjnych nad zmianami, zakończył już etap uzgodnień, konsultacji i opiniowania.

„Obecnie prowadzona jest analiza wniesionych uwag oraz dokonywane są zmiany w treści projektu, związane z uwzględnieniem niektórych przekazanych uwag i propozycji” – napisano w komunikacie prasowym resortu rozwoju i technologii.

Podkreślono przy tym, że odnosi się on wyłącznie do udziału w przetargach wykonawców z państw trzecich, z którymi Unia Europejska nie jest związana żadną umową międzynarodową.

Ponadto jest on związany prawnie również z wydanymi przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) orzeczeniami.

Urzędnicy opracowując nowe przepisy, wzięli również pod uwagę zasygnalizowane przez polskich przedsiębiorców problemy z utrzymaniem konkurencyjnej pozycji na naszym rynku względem firm z Turcji, Chin lub Indii.

Ograniczenie dostępności polskiego rynku dla firm spoza Unii
„Rozwiązania zawarte w projekcie przewidują, że zamawiający będą uprawnieni do ograniczenia dostępu do zamówień publicznych wykonawcom z państw trzecich” – wskazano wprost w przesłanym do WNP oświadczaniu.

Ograniczenia te będą polegały na niedopuszczeniu takich wykonawców do udziału w postępowaniu lub, w przypadku ich dopuszczenia przez zamawiającego do ubiegania się o udzielenie zamówienia, na zróżnicowaniu ich traktowania w stosunku do pozostałych wykonawców z Unii Europejskiej.

Jednak ostateczna decyzja dotycząca możliwości ubiegania się o zamówienie dla wykonawców z państw trzecich będzie każdorazowo podejmowana przez zamawiającego.

Co to oznacza dla polskich firm w praktyce i czy nowe przepisy zmienią utrwaloną przez ostatnie 20-lat mentalność urzędników, którzy przy wyborze oferenta kierowali się głównie oferowaną przez niego ceną, a nie pochodzeniem firmy czy jej reputacją?

Jak podkreśliła w rozmowie z WNP podczas XVII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach prezes i partner zarządzający PKF Polska Ewa Jakubczyk-Cały, chociaż państwo nie może faworyzować polskich firm w postępowaniach przetargowych w stosunku do innych podmiotów z Unii Europejskiej, to może im stworzyć – poprzez ułożenie właściwej specyfikacji zamówienia – korzystne warunki do tego, aby to one te zamówienia realizowały.

” – Przykładowo, można w niej zawrzeć warunek, że 90 proc. kadry menedżerskiej musi mówić językiem polskim albo 70 proc. robotników musi mówić po polsku” – podała przykłady prezes Jakubczyk-Cały i dodała, że to wymaga jednak dobrej woli zamawiającego.

Tymczasem, jak informował z rozmowie z WNP prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB) Jan Styliński, praktyka w Polsce jest taka, że zamówienia publiczne udzielane są zagranicznym podmiotom tylko na podstawie ich oświadczeń, których prawdziwości nikt nie bada.

” – Państwo nie bada, czy dana firma ma faktycznie wystarczający potencjał do realizacji inwestycji i w jaki sposób go zbuduje na polskim rynku, oraz w jaki sposób będzie partycypować w budowie polskiej gospodarki” – wyliczał nasz rozmówca, dodając, że przez to polskie firmy budowlane są zwykle tylko podwykonawcami udzielanego zamówienia.

Zdaniem prezesa ZP BCC dra Łukasza Bernatowicza Polska – w stosunku do innych państw Unii – ma duże zaległości, jeśli chodzi o ochronę swojego rynku.

Za przykład kraju, który dzięki m.in. przepisom ochronnym wypromował w ciągu kilku lat budowlanych championów, Bernatowicz podaje Hiszpanię.

– U nas takich firm budowlanych, jakie są w Hiszpanii, praktycznie nie ma – wskazuje nasz rozmówca i dodaje, że Polska jest za to liderem, jeśli chodzi o implementowanie unijnych przepisów w zakresie dużo szerszym, niż jest to od nas wymagane. Przez co nasz rynek jest słabiej chroniony przed nieuczciwą konkurencją.

To, że inne kraje Unii Europejskiej skuteczniej niż my reglamentują dostęp do swoich rynków, potwierdza również specjalny raport Europejskiego Trybunału Obrachunkowego (ETO) na temat zamówień publicznych z 2023 r. We wnioskach do niego napisano m.in., że w wielu unijnych krajach poziom konkurencji w zamówieniach publicznych na wykonanie robót, towarów i usług znacząco zmniejszył się w ciągu ostatnich 10 lat.

Audytorzy z ETO wskazali, że państwa na różne sposoby chronią dostęp do swoich rynków przed konkurencją, co nie jest zgodne z unijnymi politykami. Na liście tej nie ma Polski, która jest jednym z najbardziej otwartych rynków w Europie.

Z drugiej strony jest też kolejny – już czwarty – wyrok z 13 maja 2025 r. Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w sprawie „Kolin” (Kolin Inşaat Turizm Sanayi ve Ticaret AȘ przeciwko Državna komisija za kontrolu postupaka javne nabave), który nie uderza wprost w wykonawców z państw trzecich, ale mówi jedynie, że nie mają oni zagwarantowanych równych praw ani dostępu do rynków unijnych na takich samych zasadach jak unijni wykonawcy.

Przepisy karne paraliżują urzędników. Czy teraz to się zmieni?
Jak podkreśla Łukasz Bernatowicz, sama zmiana przepisów nie wystarczy. Potrzebne są też mechanizmy zabezpieczające polski rynek przed ewentualnymi nadużyciami, zakładaniem przez podmioty z państw trzecich „spółek – wydmuszek” na terenie przychylnych im państw, tylko w celu zdobycia zamówienia publicznego w jakimś innym kraju Wspólnoty.

O tym procederze zapytane przez nas Ministerstwo Rozwoju i Technologii w swoim komentarzu jednak milczy.

Drugą, niezwykle ważną kwestią, na którą zwraca uwagę nam prezes ZP BCC, jest też zmiana mentalności urzędniczej, przełamanie w niej strachu przy dokonywaniu wyboru oferenta. – W Polsce liczy się przede wszystkim oferowana cena i z niej urzędnik będzie w pierwszej kolejności rozliczany – zauważa prawnik z ZP BCC.

https://www.wnp.pl/budownictwo/koniec-dyktatury-najnizszej-ceny-rzad-szykuje-zmiany-w-zamowieniach-publicznych,945114.html

 2. Dwa nowe tunele kolejowe powstaną w polskich górach. PKP PLK tę ofertę oceniło najwyżej

Michał Wroński | Dodano: 16 maja 2025 18:01

Oferta konsorcjum, którego liderem jest Budimex, została oceniona najwyżej w przetargu na zaprojektowanie i wykonanie robót budowlanych na odcinku Szczyrzyc – Tymbark w ramach budowanej linii kolejowej „Podłęże – Piekiełko”. O zamówienie zabiegają też dwa inne konsorcja. Wszystkie oferty zmieściły się w budżecie zamawiającego.

Do wydrążenia będą dwa tunele. Jeden z nich zostanie najdłuższym takim obiektem w Polsce
Ponad 8-kilometrowy odcinek linii kolejowej Szczyrzyc – Tymbark stanowi część jednego ze sztandarowych obecnie zadań inwestycyjnych PKP PLK, czyli projektu „Podłęże – Piekiełko”. Dzięki niemu powstać ma alternatywny szlak kolejowy do Nowego Sącza (pozwalający skrócić czas podróży do tego miasta z Krakowa do godziny, obecnie zajmuje to 2,5 godz.) i Zakopanego.

Na budowę tego odcinka zamawiający daje cztery i pół roku (od daty zawarcia umowy). Tak długi okres na realizację wynika z górskiego terenu, w jakim inwestycja będzie prowadzona.

Wyzwaniem dla budowniczych będą zwłaszcza dwa tunele, które przyjdzie im wydrążyć – jeden (o długości 1090 m.) znajdować ma się w rejonie miejscowości Stróża, drugi (długi na 3820 m, co oznacza, że będzie najdłuższym tunelem kolejowym w Polsce) w miejscowości Wilkowisko. Jak łatwo policzyć, oba tunele stanowić będą ponad połowę całego dystansu.

Wszystkie oferty zmieściły się w budżecie. Najtańsza nie została oceniona najwyżej
Do ogłoszonego we wrześniu zeszłego roku przetargu zgłosiło się trzech chętnych wykonawców: konsorcjum, którego liderem była firma PORR, a partnerami firmy PORR Bau GmbH i Trakcja System; konsorcjum, którego liderem było Przedsiębiorstwo Usług Technicznych „Intercor” w Zawiercia, a partnerami firmy Dogus Insaat ve Ticaret z siedzibą w Stambule i Dogus Construction Poland, oraz konsorcjum, którego liderem był Budimex, a partnerami spółki Budimex Kolejnictwo oraz Gülermak.

Wszystkie złożone oferty mieściły się w budżecie zamawiającego (na sfinansowanie podstawowego zakresu prac PKP PLK zamierzały przeznaczyć 2,644 mld zł), a najtaniej swoją propozycję wyceniło konsorcjum, którego liderem było Przedsiębiorstwo Usług Technicznych „Intercor” (za zakres podstawowy 1,55 mln zł netto, tj. 1,91 mld zł brutto).

To jednak oferta konsorcjum, którego liderem jest Budimex, została oceniona najwyżej. Poinformował o tym zarząd spółki, zastrzegając jednak, że nie oznacza to jeszcze wyboru jej oferty (za zakres podstawowy 1,69 mld zł, tj. 2,07 mln zł brutto) jako najkorzystniejszej, gdyż postępowanie dotyczące oceny ofert nie zostało ostatecznie zakończone.

Gdyby Budimeksowi udało się finalnie zdobyć ten kontrakt i podpisać umowę, to byłby to kolejny odcinek linii „Podłęże – Piekiełko” realizowany przez tę firmę. Od zeszłego roku prowadzi ona prace na odcinku Limanowa – bocznica Klęczany, to właśnie tam niespełna dwa miesiące temu rozpoczęło się drążenie dwóch długich na 3750 metrów tuneli (ewakuacyjnego i właściwego, przeznaczonego dla ruchu pociągów), które do czasu ukończenia tych na odcinku Szczyrzyc – Tymbark będą miały status najdłuższych w Polsce. Przedstawiciele Budimeksu mieli nadzieję, że sprowadzone z Chin specjalnie dla potrzeb tej inwestycji tarcze TBM będą miały okazję przydać także na odcinku Szczyrzyc – Tymbark.

https://www.wnp.pl/budownictwo/dwa-nowe-tunele-kolejowe-powstana-w-polskich-gorach-pkp-plk-te-oferte-ocenilo-najwyzej,945412.html

 3. Na polską kolej wkracza nowa technologia. Właśnie trwają testy

Michał Wroński | Dodano: 21 maja 2025 16:13

Na odcinku linii kolejowej Kraków Mydlniki – Podłęże po raz pierwszy w Polsce wdrażana jest nawierzchnia bezpodsypkowa Slab Track Austria. Obecnie trwają jej testy. Pomyślne rezultaty badań, które prowadzone będą do końca września umożliwią zastosowanie nawierzchni w miejscach o szczególnych wymaganiach technicznych.

Technologia ma już ponad 40 lat. Pierwszy odcinek torowiska do tej pory nie wymagał napraw ani wymiany
Opatentowana przez PORR AG technologia Slab Track Austria to rozwiązanie technologiczne stosowane w budowie torów kolejowych. W odróżnieniu od tradycyjnego torowiska podsypkowego, gdzie szyny mocuje się do podkładów leżących na warstwie tłucznia (podsypki), torowisko bezpodsypkowe jako podstawę dla szyn wykorzystuje betonową płytę (slab).

Prace nad systemem Slab Track rozpoczęły się na przełomie lat 70. i 80. XX wieku w Austrii. Pierwszy odcinek torowiska, który został wykonany w tej technologii, został oddany do użytkowania w 1989 r. Na zamówienie zarządcy austriackiej sieci kolejowej wykonał go PORR AG. Mimo upływu czasu i eksploatacji płyty, które stanowią jego podstawę, nie wymagały dotąd napraw ani wymiany.

Od 1995 r. Slab Track jest standardowym systemem nawierzchni torowej stosowanym w Austrii. Był wykorzystany także przy rozbudowie infrastruktury kolejowej m.in. w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Słowacji, Czechach, Rumunii, Słowenii, Katarze czy Australii. Obecnie całkowita długość nawierzchni torowej wykonanej w technologii Slab Track przekroczyła na całym świecie 1500 km.

Testy na przystanku w Krakowie. Jeśli się udadzą, będą przepustką do szerszego zastosowania
Jak podkreślają przedstawiciele firmy PORR, zaletami technologii Slab Track są: trwałość i stabilność (szacowany czas życia takiego torowiska to 50 lat), niskie koszty utrzymania (betonowa płyta jest mniej podatna na zużycie i deformacje, co ogranicza prace związane z utrzymaniem toru i jego konserwacją), szybki montaż oraz łatwość konserwacji (układanie i naprawy torowiska angażują mniej pracowników i sprzętu, a system umożliwia przeprowadzenie prac konserwacyjnych, takich jak dostosowanie niwelety toru czy wymianę pojedynczych płyt w przypadku uszkodzenia lub awarii), precyzja i bezpieczeństwo (prefabrykacja płyt zapewnia dostarczenie produktu o niezmiennej wysokiej jakości i powtarzalności, co umożliwia utrzymanie wysokiej precyzji w ustawieniu torów), a także mniejsze wibracje i hałas (dzięki zastosowaniu sprężystego systemu mocującego i warstw elastycznych technologia redukuje drgania i hałas generowany przez jadące pociągi).

Ponadto zwracają uwagę na to, że system oferuje duże możliwości dopasowania projektu do konkretnych warunków oraz potrzeb zamawiającego, ponieważ nawierzchnie sprawdzają się zarówno na gruncie, w obiektach inżynieryjnych (mosty, wiadukty), jak również w tunelach, w tym w tunelach metra.

Ze względu na swoje właściwości technologia Slab Track stosowana jest zarówno na liniach dużych prędkości, gdzie wymagana jest bardzo wysoka stabilność i precyzja torów, jak też (dzięki trwałości i zdolności do redukcji wibracji) w tunelach i mostach oraz w miejskich systemach kolejowych i tramwajowych, gdzie szczególnie ważne jest ograniczenie hałasu i wibracji.

Obecnie technologia Slab Track Austria testowana jest po raz pierwszy w Polsce. Została ona wykorzystana na około 200-metrowym odcinku toru wykonanego przez PORR w ramach budowy przystanku Kraków – Przylasek na linii kolejowej Kraków Mydlniki – Podłęże. Jak zapowiada firma, pomyślne rezultaty zaplanowanych do końca września badań umożliwią stosowanie nawierzchni w miejscach o szczególnych wymaganiach technicznych.

https://www.wnp.pl/budownictwo/infrastrukturalne/na-polska-kolej-wkracza-nowa-technologia-wlasnie-trwaja-testy,947177.html

 4. ZUE notuje słabsze wyniki i wskazuje powody

Autor: AO | Dodano: 21 maja 2025 19:59

Przychody ze sprzedaży Grupy ZUE w I kw. 2025 r. wyniosły 180,1 mln zł wobec 300 mln zł w I kw. 2024 r. Dużo niższy poziom przychodów przełożył się na wynik netto wynoszący -4,8 mln zł wobec 0,9 mln zł rok wcześniej. EBITDA spadła z 9,5 mln zł do -0,4 mln zł. Grupa wypracowała marżę brutto na sprzedaży sięgającą 3 proc.

– Na słabsze przychody grupy w pierwszych miesiącach tego roku wpływ miał m.in. harmonogram realizacji inwestycji. Ograniczony zakres realizowanych robót w tym okresie przełożył się na niższe przychody, co przy jednoczesnym utrzymaniu stałych kosztów operacyjnych przełożyło się na słabsze wyniki. Pogłębiło to efekt sezonowości obserwowany zwykle w pierwszym kwartale, początek roku jest dla branży budowlanej i infrastrukturalnej najsłabszym okresem, jeśli chodzi o generowanie przychodów – powiedział Wiesław Nowak, prezes ZUE.

Jak dodał, konkurencja o nowe zlecenia pozostaje silna, co jest efektem ograniczonej liczby przetargów w ostatnich latach.

Cenna umowa na przywrócenie Łomży połączeń kolejowych
W portfelu Grupy ZUE o wartości około 1,3 mld zł są obecnie kontrakty kolejowe i miejskie na rynku polskim oraz zlecenia kolejowe w Rumunii.

– W kwietniu br. podpisaliśmy umowę z PKP PLK o wartości około 329 mln zł netto. Po ponad trzydziestu latach do Łomży powrócą pasażerskie połączenia kolejowe. W ramach tego projektu Grupa ZUE zrealizuje m.in. modernizację torowisk, odtworzenie infrastruktury pasażerskiej oraz budowę nowoczesnych systemów sterowania ruchem i sygnalizacji na przejazdach kolejowych. Nowy kontrakt wzmacnia nasz portfel zamówień i potwierdza skuteczność realizowanej strategii działania. W tym roku pozyskaliśmy też kilka kontraktów z zakresu infrastruktury miejskiej w Krakowie na łączną kwotę około 33 mln zł, w tym m.in. kontrakt na remont Mostu Grunwaldzkiego – poinformował Wiesław Nowak.

ZUE rejestruje spółkę w Niemczech, chcąc zmniejszyć zależność od koniunktury na krajowym rynku
Niedawno ZUE zarejestrowało swoją niemiecką spółkę ZUE Bahnbau GmbH, która jest już prekwalifikowana do świadczenia usług budowy sieci trakcyjnej na rynku niemieckim, a także jest w trakcie procesu prekwalifikacji na budowę nawierzchni torowej w zakresie torów i zwrotnic.

– Zakończenie całości wymaganych procedur certyfikacyjnych umożliwi nam oferowanie na rynku niemieckim pełnego zakresu prac szynowych i rozwój działalności na niemieckim rynku infrastrukturalnym. Chcemy systematycznie zmniejszać zależność od koniunktury krajowego sektora budowlanego – wyjaśnił prezes ZUE.

W środę akcje ZUE kosztowały 8,96 zł, drożejąc 1,13 proc. W ciągu ostatnich 12 miesięcy staniały o ponad 8,5 proc.

https://www.wnp.pl/budownictwo/zue-notuje-slabsze-wyniki-i-wskazuje-powody,947313.html?mp=promo

 5. Wiemy, jak bardzo polskie jest obecnie CPK. Mamy listę firm

Adam Sierak | Dodano: 21 maja 2025 16:20

Minister odpowiedzialny za budowę CPK stawia sprawę jasno – liczy się harmonogram, a dopiero potem narodowość firm, które otrzymają konkretne zlecenie. Jednocześnie resortowi i samej spółce CPK zależy na jak najszerszych korzyściach jakie polskiej gospodarce da już sama budowa poszczególnych elementów tego szerokiego programu. Udało nam się uzyskać listę firm z Polski, które już teraz zarabiają na tym projekcie.

– Zapytaliśmy Macieja Laska, rządowego pełnomocnika ds. CPK: co się będzie liczyło: harmonogramy, czy jednak to, by polska firma wygrała przetarg? – To trudne pytanie, ale generalnie dla nas przede wszystkim liczy się harmonogram, bo musimy go utrzymać – usłyszeliśmy.
– Jesteśmy w dialogu z branżą. Regularnie publikujemy nasze plany, bo chcemy, by polska branża mogła się do nich jak najlepiej przygotować – uzupełnia Filip Czernicki, prezes spółki CPK.
– Zarząd Centralnego Portu Komunikacyjnego przygotował dla nas listę ze szczegółowymi informacjami dot. udziału polskich firm projektowych i wykonawczych w projektach CPK.

Przed miesiącem CPK opublikował plan postępowań przetargowych na rok 2025. Największe z nich dotyczą m.in. budowy dróg łączących przyszłe lotnisko CPK z siecią dróg publicznych, robót budowlanych dla nowej linii kolejowej Warszawa – Łódź, usług Generalnego Inżyniera dla lotniska czy przeprowadzenia dialogu konkurencyjnego dla budowy terminala. Każde z tych postępowań szacowane jest na ponad miliard złotych i ma ogromne znaczenie dla rynku w tym szczególnie dla polskich kontrahentów, którzy będą brali udział w przetargach. Orientacyjny koszt przetargów planowanych do ogłoszenia tylko w tym roku to ok. 30 mld zł.

– Zależy nam, by te 30 mld zł, o których niedawno mówiliśmy, było rzeczywistym zastrzykiem dla polskiej branży, a nie firm zagranicznych – stawia sprawę jasno Maciej Lasek, wiceminister infrastruktury.

Lotnisko z polską myślą projektową. To oni pracują nad kształtem centralnego portu w Baranowie
Już teraz w zakresie Podprogramu Lotniskowego projektu CPK, udział polskich firm jest znaczący i obejmuje różne etapy prac – od koncepcji, przez projektowanie, aż po wykonawstwo w zakresie prac przygotowawczych. Polskie firmy szeroko angażowane są na etapie projektowania nowego portu. I tak spółka Arup Polska brała udział w przygotowaniu Master Planu Lotniska, który określa funkcjonalny i przestrzenny układ całej infrastruktury. Natomiast w ramach opracowania dokumentacji projektowej dla Obiektów Wspierających Lotnisko zostały podpisane umowy ramowe z kilkunastoma polskimi firmami projektowymi. Wykonawcy to polskie renomowane biura architektoniczne i inżynieryjne, współpracujące z zagranicznymi liderami branży.

Obecnie spółka CPK posiada cztery umowy wykonawcze, podpisane z polskimi firmami lub konsorcjami z udziałem polskich firm, w zakresie:

– Projektowania Centrum Kontroli Operacji Lotniczych (AOCC) – Konsorcjum PIG Architekci i GMT
– Projektowania wieży kontroli ruchu lotniczego – JSK Architekci
– Projektowania budynków służb ratowniczo-gaśniczych – Konsorcjum AKE Studio, APA i Tequm
– Projektowania baz utrzymania: baza służb odśnieżania, utrzymania pojazdów i lotniska – Cundall Polska

Kluczową rolę w zakresie projektowania pełni konsorcjum Foster + Partners oraz Buro Happold (Generalny Projekt Architektoniczny) oraz Dar Al-Handasah Consultants (Generalny Projekt Inżynierii Lądowej). W realizację zadań zaangażowani są także liczni polscy podwykonawcy. Ich udział ma nie tylko wspierać rozwój krajowych firm inżynieryjnych i architektonicznych, ale również zapewnić dostosowanie projektu do lokalnych uwarunkowań technicznych, prawnych i środowiskowych. Polskie firmy inżynierskie dostarczają również ekspertyzy w zakresie geotechniki, instalacji, systemów bezpieczeństwa i logistyki budowy.

Lokalne firmy angażowane są już w prace przygotowawcze obejmujące przygotowanie terenu pod budowę, w tym rozbiórki oraz usuwanie drzew i krzewów, oraz przygotowanie infrastruktury technicznej i komunikacyjnej.

W ramach prac zasadniczych została podpisana umowa ramowa polegająca na robotach ziemnych, wykonaniu fundamentów pod terminal oraz budowie tunelu kolejowego z kilkoma polskimi wykonawcami, takimi jak Mirbud, Budimex, Mostostal czy Polaqua.

Jak podkreśla CPK w korespondencji z nami – znaczną rolę odgrywają także polskie firmy pełniące funkcje nadzoru inwestorskiego, doradztwa technicznego oraz zarządzania projektami w ramach tzw. inżyniera kontraktu. Usługi Inżyniera Kontraktu prowadzone są m.in. przez Antea, Ayesa, B-ACT, BBF czy Ekocentrum.

Kluczowe: nie popełnić błędu Niemców, którzy (przede wszystkim) chcieli dać zarobić swoim
– Ja się w ogóle nie martwię o polskie podmioty budowlane, bo one zdobył fantastyczne doświadczenie na inwestycjach lotniskowych oraz rozbudowy infrastruktury drogowej w kraju. Jestem przekonany, że mamy tu ogromny potencjał do wykorzystania. Jesteśmy w dialogu z branżą. Regularnie publikujemy nasze plany, bo chcemy, by polska branża mogła się do nich jak najlepiej przygotować – deklaruje Filip Czernicki, prezes CPK.

Nowe lotnisko ma kosztować 42 mld złotych i w większości powstanie „na kredyt”. Całkiem zasadne więc jest pytanie o to co się będzie dla inwestora przede wszystkim liczyło: harmonogram, czy jednak to, by polska firma wygrała przetarg?

– To trudne pytanie, ale generalnie dla nas przede wszystkim liczy się harmonogram, bo musimy go utrzymać. Z drugiej strony robimy dużo, by polskie firmy jak najwięcej skorzystały na budowie CPK. Od pewnego czasu jesteśmy w dialogu z polską branżą budowlaną. Odbyły się już dwa spotkania-fora, na których spotykamy się i dyskutujemy z polska branżą budowlaną. Mamy stworzonych 13 grup roboczych, w których – wspólnie z Centralnym Portem Komunikacyjnym – przedstawiciele branży budowlanej, projektowej przygotowują się do tych przetargów, by być konkurencyjni – wyjaśnia Maciej Lasek, rządowy pełnomocnik ds. CPK.

– Przez wiele lat analizowano przykład budowy lotniska Berlin Brandenburg. Tam priorytetem budowniczych tego lotniska było wsparcie lokalnych przedsiębiorców z Brandenburgii. To spowodowało podzielenie tego projektu i pociągnęło za sobą szereg problemów wykonawczych. To dla nas powinna być realna przestroga. To jasne, że trzeba wspierać polski biznes. Natomiast CPK trzeba dowieźć – argumentuje specjalizujący się w projektach lotniczych mec. Krzysztof Łyszyk z Kancelarii LWW.

Kolej i różnica prędkości
Udział polskich firm w projekcie CPK ma nie tylko znaczenie ekonomiczne, ale i strategiczne – umożliwia rozwój polskiego know-how w dziedzinie infrastruktury transportowej oraz zwiększa konkurencyjność krajowych podmiotów na rynkach międzynarodowych.

Temat budowy i modernizacji lotnisk mamy w Polsce całkiem dobrze „przerobiony”. Nie mamy za to szerokiego doświadczenia z technologiami, które będzie trzeba wykorzystać przy realizacji Programu Kolejowego CPK. Jakie tu, zdaniem spółki, są główne wyzwania, jeśli chodzi o zapewnianie udziału polskich firm projektowych i wykonawczych w tego typu projektach CPK?

„Rynek wykonawców jest fragmentaryczny. Można wskazać 4 największe spółki, które odpowiadają za prawie połowę sprzedaży​. Zdecydowana większość to podmioty z polskim kapitałem, część to podmioty z zagranicznym kapitałem, ale prowadzące działalność w Polsce” – wskazuje spółka.

Aktywnie wykorzystywane jest też Forum Dialogu Technicznego, czyli platforma do komunikacji z branżą kolejową, która ma pomóc w określeniu kluczowych wyzwań w opracowaniu najlepszych rozwiązań w procesie inwestycyjnym budowy Kolei Dużych Prędkości.

W pracach biorą udział eksperci CPK, PLK S.A., Instytutu Kolejnictwa oraz przedstawiciele rynku – łącznie ponad 200 podmiotów. Forum ma za zadanie wspierać możliwości udziału w przetargach polskich wykonawców, chociażby poprzez ustalenia warunków przetargów.

https://www.wnp.pl/budownictwo/infrastrukturalne/wiemy-jak-bardzo-polskie-jest-obecnie-cpk-mamy-liste-firm,947205.html

Rynek Infrastruktury

 1. Spór o FSRU: polski czy turecki interes? Gaz-System kontra PZPB

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 25-04-2025

Wybór turecko-polskiego konsorcjum do budowy strategicznego terminala FSRU w Gdańsku wywołał burzę w branży budowlanej. Wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, dr Damian Kaźmierczak, zarzuca Gaz-Systemowi odejście od patriotyzmu gospodarczego i ryzykowną decyzję. Spółka odpowiada: wybór był konkurencyjny, a 70 procent prac wykonają polskie firmy. Kto ma rację?

Nie milkną dyskusje związane z podpisaniem przez Gaz-System umowy z konsorcjum GAP İnşaat Yatırım Ve Dış Ticaret, Unitek İnşaat Sanayi Ve Ticaret i Fabe Polska na wykonanie nabrzeża i gazociągu podmorskiego na Zatoce Gdańskiej, które umożliwią obsługę jednostki FSRU.

Na łamach naszego portalu głos w tej sprawie zabrał już dr Damian Kaźmierczak – wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (TUTAJ), który przedstawił zastrzeżenia branży związane ze stawianiem na wykonawców z państw trzecich. Również swoje wyjaśnienie tego wyboru przedstawiła sama spółka Gaz-System (TUTAJ). Poprosiliśmy obie strony o poszerzenie swojego stanowiska w tej sprawie. Zachęcamy jednak przed lekturą do zapoznania się z wcześniejszymi argumentami stron, dla lepszego zrozumienia kontekstu wypowiedzi.

Zarzuty wobec Gaz-Systemu
Damian Kaźmierczak docenia fakt, że Gaz-System odpowiada na zarzuty branży budowlanej w sprawie wyboru tureckich firm na wykonawców terminala FSRU w Gdańsku, jednak nie zgadza się z częścią argumentów przedstawioną przez spółkę skarbu państwa.
Reklama

Przede wszystkim, zdaniem przedstawiciela PZPB, stwierdzenie Gaz-Systemu zawarte we wspomnianym artykule, jakoby „prekursorski charakter inwestycji wymagał odwołania się do doświadczeń międzynarodowych”, wydaje mi się zupełnie nietrafione.

– Zamawiający odrzucił oferty największych polskich firm budowlanych, takich jak Budimex (pierwsze miejsce), PORR (trzecie miejsce) i NDI (dziewiąte miejsce) w rankingu największych spółek budowlanych w Polsce pod względem przychodów za 2023 rok oraz oferty dwóch światowych gigantów budownictwa hydrotechnicznego – belgijskiego Besix i holenderskiego Van Oord, którzy osiągają roczne obroty na poziomie odpowiednio 3,4 miliarda euro i 2,8 miliarda euro – wymienia Kaźmierczak, wskazując, iż firmy te działają na skalę międzynarodową, a ich doświadczenie jest większe niż tureckich wykonawców.

W związku z tym uważa, że Gaz-System nie musiał wybierać konsorcjum tureckich firm i krok ten jest dla niego niezrozumiały. Na poparcie swojej tezy, dodaje, iż wartość kontraktu FSRU przekracza roczne przychody lidera tureckiego konsorcjum – firmy Gap İnşaat – które wynoszą zaledwie 260 milionów dolarów.

– Powierzanie takiej firmie realizacji infrastruktury krytycznej, od której zależy bezpieczeństwo energetyczne Polski, wydaje się więc bardzo ryzykowne – uważa dr Damian Kaźmierczak.

Drugim argumentem wiceprezesa PZPB jest fakt, iż tureccy wykonawcy często przedkładają polskim zamawiającym gwarancje finansowe, które są wątpliwe pod względem wiarygodności – wystawiane przez nieznane podmioty, niejednokrotnie z tzw. rajów podatkowych z Karaibów. Jak wskazuje, praktyka ta była już przedmiotem orzeczeń polskich sądów, które skutkowały wykluczeniem tureckich firm z przetargów, w tym Gap İnşaat i Fabe Polska.

– Mimo tych doświadczeń nasze państwo decyduje się powierzyć tym spółkom budowę terminala FSRU. Jeśli tureccy wykonawcy ponownie przedstawią niewiarygodne gwarancje, Gaz-System nie będzie w stanie wyegzekwować od nich kar umownych za ewentualne opóźnienia lub niewłaściwe wykonanie umowy – ostrzega.

Przypomina, że tego typu sytuacje miały już miejsce w Polsce dwukrotnie: z chińskimi wykonawcami przy budowie autostrad przed Mistrzostwami Europy 2012 w Polsce i Ukrainie oraz z włoskimi przy budowie dróg ekspresowych w latach 2017-2019.

– Wygląda na to, że nasze państwo nie wyciąga żadnych wniosków z przeszłości – podsumowuje.

Damian Kaźmierczak również nie wierzy w możliwość skrócenia terminu realizacji przez tureckie firmy. Jego zdaniem, nie dysponują one odpowiednio rozwiniętym zapleczem kadrowym i sprzętowym w Polsce, a – według posiadanej wiedzy – sugeruje, iż dopiero teraz zabierają się za kompletowanie kluczowego personelu na polskim rynku.

– Tureckie firmy mają doświadczenie w realizacji projektów energetycznych w Turcji i Turkmenistanie, ale nie da się przenieść tego doświadczenia bezpośrednio na polski rynek zamówień publicznych, który funkcjonuje na podstawie prawa unijnego i ma zupełnie inną specyfikę – wyjaśnia.

Dodaje ponadto, że nie zna szczegółowych kompetencji członków komisji przetargowej Gaz-Systemu w zakresie inwestycji w specjalistyczne obiekty hydrotechniczne i energetyczne, ale jako PZPB bije na alarm, ponieważ – ich zdaniem – ryzyko niedotrzymania terminu realizacji inwestycji jest bardzo wysokie.

– Zarząd Gaz-Systemu musi być w pełni świadomy odpowiedzialności, która na nim spoczywa, ponieważ ewentualne opóźnienia w realizacji inwestycji mogą podważyć bezpieczeństwo energetyczne Polski, szczególnie w obliczu zawirowań na arenie międzynarodowej. Z jakichś powodów czołowe polskie spółki budowlane oraz największe światowe firmy z branży budownictwa hydrotechnicznego, które również starały się o kontrakt na budowę terminala FSRU, nie podjęły ryzyka skrócenia terminu realizacji umowy. Przypadek? – wskazuje, pytając retorycznie.

Na koniec Damian Kaźmierczak zarzuca, iż wybór Gaz-Systemu wydaje się całkowicie sprzeczny z koncepcją patriotyzmu gospodarczego, która powinna przyświecać przedstawicielom spółek skarbu państwa. Na poparcie tej tezy przypomniał, że niedawno Donald Tusk wyraźnie zadeklarował w swoim wystąpieniu na EFNI, że jednym z celów rządu będzie m.in. repolonizacja rynku zamówień publicznych.

– Zastanawia mnie, w jaki sposób decyzja Gaz-Systemu wpisuje się w te zapowiedzi i jak spółka będzie tłumaczyła tę decyzję premierowi, który zapowiedział, że przyjrzy się procesowi decyzyjnemu w zakresie wyboru wykonawców polskich inwestycji strategicznych – rzuca pod rozważenie, dodając, że priorytetem państwa powinno być wspieranie krajowego biznesu w realizacji projektów infrastruktury krytycznej, finansowanych z polskich lub unijnych środków, a nie podejmowanie ryzyka związanego z wyborem przypadkowych firm z Azji.

Podsumowując, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa raz jeszcze wskazuje, iż NDI z Sopotu jest jednym z największych przedsiębiorstw budowlanych z dominującym udziałem polskiego kapitału, a Budimex regularnie trafia na listę największych płatników podatku CIT w Polsce. Tymczasem Gap İnşaat zarejestrował swoją działalność w naszym kraju dopiero we wrześniu 2024 roku jako oddział zagranicznego przedsiębiorcy, który nie posiada w Polsce osobowości prawnej.

– To jednoznacznie pokazuje intencje tureckiego biznesu, który nazbyt często traktujące nasz kraj jako okazję do jednorazowych zysków. Gaz-System dba o interes polskiego czy tureckiego biznesu? – pyta na koniec dr Kaźmierczak.

Gaz-System stawia na polskie firmy
Stanowisko spółki przedstawiła nam jej rzecznik prasowy – Iwona Dominiak. Przed odniesieniem się do zarzutów PZPB, Gaz-System podkreśla, że portfel zleconych zamówień w Gaz-System, uwzględniający program FSRU, jest najlepszym potwierdzeniem faktu zatrudniania polskich firm do realizacji strategicznych dla kraju inwestycji naszej spółki.

– Gaz-System w 2024 r, po przeprowadzeniu postępowań przetargowych zawarł łącznie 1526 umów (na łączną kwotę ponad 2,1 mld zł), z których jedynie 42 umowy (opiewające na ok. 331 mln zł) zostały podpisane z wykonawcami zagranicznymi, przy czym były to podmioty głównie z krajów Unii Europejskiej. Wynika z tego, że tylko 2,7 proc. umów zostało podpisane z firmami spoza kraju. Wartościowo kwoty płacone wykonawcom spoza kraju stanowią ok. 15 proc. wszystkich kontraktów – wyjaśnia spółka.

Dodaje, że, biorąc pod uwagę kryterium wartości umów, wśród podpisanych przez spółkę w 2024 roku 30 największych wartościowo umów zakupowych innych niż FSRU jedynie dwie z nich zostały zawarte z wykonawcami zagranicznymi z obszaru Unii Europejskiej – z Belgii i Holandii, co wynikało wyłącznie z braku krajowego potencjału realizacyjnego w segmencie specjalistycznej produkcji i usług.

Odnosząc się do samego FSRU, Gaz-System wyjaśnia, że program stanowi złożone przedsięwzięcie inwestycyjne, obejmujące kilka elementów, które spółka musi zrealizować równolegle, zapewniając ich pełną gotowość pracy i integrację z krajowym systemem przesyłowym na moment uruchomienia terminalu FSRU.

– Z tego powodu należy kompleksowo oceniać kwestię zamówień udzielonych wykonawcom polskim na realizację programu FSRU – podkreśla, dodając, że w odniesieniu do inwestycji obejmującej część lądową spółka przeprowadziła kilkadziesiąt postępowań pod reżimem ustawy PZP, obejmujących dostawy inwestorskie, nadzór inwestorski oraz roboty budowlane dla trzech odcinków gazociągu.

Wskazano również, że w 2024 roku Gaz-System podpisał łącznie 28 umów na dostawy i usługi niezbędne do wybudowania 250 kilometrów gazociągów od Gdańska do Gustorzyna, a zleceniobiorcami zostali producenci rur i armatury oraz wykonawcy usług budowlanych i nadzoru wyłącznie z Polski, biorąc pod uwagę miejsce zarejestrowania działalności gospodarczej.

– Łączna wartość udzielonych zamówień, które trafiły do polskich firm w tej części inwestycji FSRU wynosi ok. 1,8 mld złotych – podsumowuje spółka.

Gaz-System odpowiada na krytykę PZPB
Gaz-System, odpowiadając na zarzuty Damiana Kaźmierczaka, wskazuje, że intencją spółki jest jedynie przekazanie istotnych informacji związanych z procesem wyboru konsorcjum GAP przy wskazaniu, że nie wszystkie informacje mogą zostać ujawnione w związku z umowami o poufności z uczestnikami procesu.

Przechodząc do argumentów, spółka wskazuje, iż wszyscy oferenci spełnili warunki finansowe udziału w postępowaniu, a Gaz-System na etapie prekwalifikacji postawił wymagania, określone na podstawie modelu uwzględniającego wymogi co do potrzeb finansowania kapitału pracującego, obliczonego na podstawie wartości projektu oraz planu płatności za osiągnięte kamienie milowe.

– Finansowanie inwestycji jest zasadniczo rolą Zamawiającego. Aby lepiej zarządzać płynnością finansową w projekcie przewidywane są rytmiczne płatności powiązane z osiągnięciem kolejnych kamieni milowych. Jest to standard rynkowy, podobnie jak wypłata zaliczki, której zwrot zabezpieczony jest gwarancją bankową, do przedłożenia której wykonawca jest zobowiązany zgodnie z umową (co stanowi warunek wypłaty zaliczki) – objaśnia.
Reklama

Gaz-System zwraca również uwagę, że wspomniane oferty Budimeksu czy PORR nie zostały odrzucone, tylko przyjęto je do oceny według znanych i zaakceptowanych przez uczestników kryteriów, ale otrzymały łącznie niższą punktację niż oferta konsorcjum GAP, które przedstawiło, zgodnie z warunkami i terminem ustalonym w umowie, zabezpieczenie należytego wykonania umowy w postaci gwarancji bankowych.

Wiarygodność gwarancji nie budzi wątpliwości spółki, ponieważ zostały one wystawione przez dwa duże polskie banki o najwyższym w Polsce ratingu A-. Taką samą formę mieć będzie także gwarancja zwrotu zaliczki, której przedstawienie jest warunkiem wypłaty.

– Podkreślamy, że od początku przetargu Gaz-System wymagał zabezpieczeń gwarancyjnych na najwyższym poziomie tj. gwarancji bankowych i nie dopuszczał złożenia zabezpieczenia wykonania umowy w formie gwarancji ubezpieczeniowych – podsumowuje spółka.

Gaz-System nie zgadza się również z zarzutami o brak doświadczenia wybranego wykonawcy, wskazując, iż konsorcjum polsko-tureckich firm, wyłonione w toku wielomiesięcznego konkurencyjnego procesu zakupowego, wykazało się bogatym doświadczeniem w zakresie realizacji infrastruktury morskiej, doświadczonym zespołem oraz zaoferowało najniższą cenę i najkrótszy czas realizacji projektu.

Spółka podkreśla przy tym, iż zweryfikowała warunek posiadania wymaganych członków personelu przed podpisaniem umowy, co wykonawca spełnił, a każdy z oferentów biorących udział w postępowaniu przetargowym miał identyczną możliwość odniesienia się do terminu realizacji inwestycji.

Na koniec Gaz-System tłumaczy również, że postępowania przetargowe w odniesieniu do jednostki FSRU oraz nabrzeża morskiego wraz z gazociągiem podmorskim zostały przeprowadzone poza ustawą PZP, ponieważ było to uzasadnione interesem bezpieczeństwa państwa.

– Zamówienie na część morską FSRU zostało udzielone polsko-tureckiemu konsorcjum po przeprowadzeniu postępowania w trybie konkurencyjnym, w oparciu o regulamin zakupowy spółki, który zaakceptowały wszystkie podmioty zaproszone do złożenia wniosków o dopuszczenie do udziału w postępowaniu – dodaje.

Gaz-System informuje również, że lider wybranego konsorcjum prowadzi na terytorium Polski zarejestrowany oddział przedsiębiorcy zagranicznego wpisany do polskiego rejestru przedsiębiorców KRS, a jeden z konsorcjantów, spółka FABE Polska ma siedzibę w Warszawie. Podkreśla także, iż wykonawca wykazał istotne zaangażowanie polskich podwykonawców, w tym dla realizacji specjalistycznych robót i dostaw.

– Na chwilę obecną procentowy udział już zgłoszonych przez konsorcjum polskich podwykonawców wynosi ok. 70 proc – zaznacza spółka na koniec.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/spor-o-fsru-polski-czy-turecki-interes-gazsystem-kontra-pzpb-95069.html

 2. Węzeł na obwodnicy Bełchatowa będzie powiększony

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 21-05-2025

Trwają prace nad budową wschodniej obwodnicy Bełchatowa w ciągu drogi wojewódzkiej nr 484. Zarząd Dróg Wojewódzkich w Łodzi prowadzi jednak działania, by cały czas jak najbardziej zwiększać komfort podróżującym. Ogłoszono właśnie, że powiększony zostanie węzeł drogowy na obwodnicy.

Aktualne zaawansowanie robót przy obwodnicy Bełchatowa wynosi natomiast ponad 75 procent.

Obwodnica do końca 2025 roku
Jak zdradza łódzki ZDW, na obwodnicy Bełchatowa gotowe są już w całości wiadukty na: ul. Górnej i ul. Piotrkowskiej. Na całym 8-kilometrowym odcinku budowanej obwodnicy jezdnia jest już doprowadzono do warstwy wiążącej na długości 6,8 km, a w podbudowie bitumicznej na odcinku 7 km.

Aktualnie roboty trwają m.in. przy budowie ronda na skrzyżowaniu ulic Świętojańska i Radomszczańska oraz na rodzinie na skrzyżowaniu z ul. Czyżewskiego. W obu lokalizacjach, wprowadzono odcinki z ruchem wahadłowym. Utrudnienia potrwają w tych miejscach przez najbliższe kilka miesięcy.

W trakcie prac jest również umacnianie skarp, zabezpieczenie obiektów inżynierskich, uzupełnienie ekranów akustycznych czy budowa drogi rowerowej.

Wschodnia obwodnica Bełchatowa zacznie się na ulicy Świętojańskiej i Radomszczańskiej, dalej poprowadzi do skrzyżowania z ul. Czyżewskiego, stamtąd dojedziemy do węzła w Dobrzelowie, gdzie trasa połączy się z obwodnicą północą w ciągu drogi krajowej nr 74.

Wartość całego zadania to ponad 147 mln zł, z czego ponad 60 mln pochodzi z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg. Umowne zakończenie robót przewidziano na 6 października tego roku.

Powiększenie węzła na obwodnicy
Obok zadania związanego z budową obwodnicy, ZDW planuje powiększenie północnego węzła w Dobrzelowie na skrzyżowanie z drogą krajową nr 74 i drogą wojewódzką nr 476.

Zarząd województwa wyraził już zgodę na zawarcie umowy z wyłonionym wykonawcą na wykonanie tej inwestycji. Funkcjonujące aktualnie zwykłe rondo zostanie rozbudowane na rondo dwucentryczne i powstanie w systemie zaprojektuj i buduj.

Inwestycja ma być realizowana ze środków województwa łódzkiego, a jej koszt to 6,1 mln zł. Zadanie ma się zakończyć w 2027 roku.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/wezel-na-obwodnicy-belchatowa-bedzie-powiekszony-95364.html

 3. Śląsk. Umowa na przebudowę DW789 za blisko 100 mln zł

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 20-05-2025

Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach podpisał umowę na przebudowę drogi wojewódzkiej nr 789 na odcinku od Koziegłów do Lgoty Nadwarcia w powiecie myszkowkim. Wartość umowy to 96,2 mln zł a zadanie zrealizuje firma Drog-Bud z Częstochowy.

Przebudowa DW789 zostanie zrealizowana w trzech częściach: przebudowa drogi wojewódzkiej nr 789 od rynku w Koziegłowach do skrzyżowania z ul. Polan w Koziegłówkach (27,9 mln zł), budowa kanalizacji sanitarnej w rejonie ulic Świętokrzyskiej i Żareckiej w Koziegłowach (2,8 mln zł) oraz przebudowa DW789 od ul. Polan w Koziegłówkach do Lgoty Nadwarcie (65,5 mln zł).

Roboty budowlane rozpoczną się w wakacje 2025 roku. Zakończenie dwóch pierwszych zadań przewidziano na grudzień 2026 roku, a trzeciego na listopad 2027 r.

Nowoczesna technologia
Łączna długość przebudowanego odcinka wyniesie blisko 6 km. Konstrukcja została zaprojektowana z uwzględnieniem najnowszych dostępnych technologii – wszystkie warstwy bitumiczne zostaną wykonane z asfaltów wysokomodyfikowanych.

Droga zostanie kompleksowo przebudowana. Wymieniona zostanie całkowicie konstrukcja, wzmocnione będzie podłodze, a szerokość zostanie ujednolicona do 7 metrów – pobocza do 1,25 m. Konstrukcja nawierzchni jezdni będzie ponadto dostosowana do nacisku na 11,5 t/oś.

W ramach zadania zaprojektowano również przebudowę i budowę infrastruktury towarzyszącej. Powstaną m.in. cztery mosty, cztery przepusty, skrzyżowania, ronda, zatoki autobusowe, ciąg pieszy i drogi rowerowe, nowe oświetlenie uliczne i urządzenia ochrony środowiska.

Ważna inwestycja dla lokalnego transportu
Katowicki ZDW zapewnia, że przebudowa DW789 ma zasadnicze znaczenie dla lokalnej infrastruktury transportowej oraz bezpieczeństwa ruchu w powiecie myszkowskim.

Wśród najważniejszych przewidywanych korzyści wymienia się m.in. poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego, dzięki budowie dróg dla pieszych i rowerzystów, podniesienie komfortu podróży poprzez nową nawierzchnię jezdni, poprawę odwodnienia drogi, przystosowanie infrastruktury do prognozowanego wzrostu ruchu czy rozwój systemu kanalizacji sanitarnej poprawiający jakość życia mieszkańców.

Droga wojewódzka nr 789 w całości przebiega przez województwo śląskie i liczy 62,5 kilometra, łącząc Brusiek z Lelowem.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/slask-umowa-na-przebudowe-dw789-za-blisko-100-mln-zl-95342.html

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Proces budowlany wciąż na papierze

Jolanta Szymczyk-Przewoźna | 19 maja 2025, 08:00

System do Obsługi Postępowań Administracyjnych w Budownictwie (SOPAB) mógłby przyspieszyć i uprościć inwestycje. Brakuje jednak ku temu podstawy prawnej. Ministerstwo rozwoju zapewnia, że przygotuje nowelizację, ale potrzebuje więcej czasu.

SOPAB ma być „jednym okienkiem” do załatwiania wszystkich formalności w administracji architektoniczno-budowlanej (AAB) i nadzorze budowlanym (NB). Poprzedziło go uruchomienie w 2020 r. serwisu e-Budownictwo, który jest rządową aplikacją dla inwestora do składania wniosków w procesie budowlanym. Dzięki SOPAB urzędnik nie musi przechodzić z systemu do systemu, aby pozyskać informacje niezbędne przy procedowaniu postępowań. Ma możliwość zaczytywania danych z serwisu e-Budownictwo, współdzielenia spraw, tak by w sytuacji, gdy kilka osób pracuje nad dokumentem, każda z nich mógła „robić swoje”, nie blokując pozostałych. Można też zidentyfikować powiązane ze sobą sprawy, dotyczące np. tej samej działki, czy ustalić obszar ich oddziaływania. To funkcje wersji podstawowej SOPAB, której przygotowanie kosztowało 18 mln zł.

– SOPAB jest kluczowym systemem w procesie cyfryzacji polskiego budownictwa. Jest odpowiedzią na potrzeby inwestorów i rynku, ale przede wszystkim na wymogi nowoczesnej i coraz bardziej cyfryzującej się administracji – mówi Dorota Cabańska, główny inspektor nadzoru budowlanego.

– Wprowadzenie SOPAB zagwarantuje pełną cyfryzację procesu budowlanego, a co za tym idzie, poprawę jakości obsługi obywateli i zwiększenie efektywności pracy organów administracji publicznej. Wdrożenie jednego systemu dla wszystkich organów AAB i NB w całym kraju przyniesie uproszczenie postępowań dzięki wprowadzeniu jednolitych procedur – dodaje.

Minister Cabańska zapewnia, że dzięki systemowi postępowanie może być bardziej transparentne i szybsze. Obniżą się też koszty administracji, która boryka się z problemem archiwizacji i zarządzania obszerną papierową dokumentacją. Na pełnej cyfryzacji skorzysta też środowisko. Ograniczy się zużycie papieru i energii związanej z jego produkcją i transportem. A przede wszystkim skorzystają na tym inwestorzy i projektanci.

SOPAB miał już działać
Obowiązek używania systemu miał być wprowadzony w 2023 r. Wciąż jednak brakuje ku temu podstawy prawnej. Stosowne regulacje nie trafiły do nowej wersji projektu nowelizacji prawa budowlanego, którą Ministerstwo Rozwoju i Technologii opublikowało w kwietniu.

– Procedowanie systemu SOPAB odbędzie się odrębną ścieżką legislacyjną ze względu na jego strategiczne znaczenie dla systemu wydawania pozwoleń na budowę i innych postępowań w zakresie procesu inwestycyjnego. Dlatego ta regulacja wymaga dogłębnej analizy, aby nie doprowadzić na etapie wprowadzenia do zastojów w terminach przyznawania pozwoleń na budowę – tłumaczy Michał Jaros, wiceminister rozwoju i technologii.

– Obecnie weryfikujemy przyjęte założenia i niebawem w tym zakresie powinna być procedowana kolejna nowelizacja prawa budowlanego – zapewnia. I dodaje, że samorządy zawodowe nie zgłaszały w konsultacjach procedowanej nowelizacji uwag dotyczących SOPAB, co jego zdaniem, zdaje się wskazywać na niewielkie zainteresowanie systemem.

Tymczasem GUNB cały czas szkoli urzędników, chętni biorą udział w pilotażu, są urzędy, które już nie tylko testowo, ale na co dzień korzystają z systemu. Nie chodzi jednak o to, żeby robili to zapaleńcy, tylko wszyscy urzędnicy. Zwłaszcza że SOPAB zyskuje na funkcjonalności dzięki 57 mln zł, które GUNB dostał na modernizację z Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa.

Oszczędność czasu i pieniędzy inwestora
Nie brakuje takich, którzy chcieliby cyfryzacji już dziś.

– W obliczu złożonych i czasochłonnych procedur administracyjnych, zwłaszcza w zakresie uzyskiwania pozwoleń na budowę oraz dostosowywania projektów do lokalnych planów zagospodarowania przestrzennego, uproszczenie i przyspieszenie postępowań mogłoby znacząco usprawnić realizację inwestycji – mówił Karol Dzięcioł, członek zarządu Develii, w sondzie przeprowadzonej wśród deweloperów przez Dompress na temat najpotrzebniejszych zmian w prawie.

– Potrzebna jest reforma procesu uzyskiwania pozwoleń na budowę. Wiele inwestycji opóźnia się z powodu długiego i nieprzewidywalnego procesu administracyjnego. Cyfryzacja całego procesu mogłaby znacząco poprawić efektywność – dodawał Damian Tomasik, prezes zarządu Alter Investment.

Gorącym zwolennikiem cyfryzacji jest też inżynier Andrzej Falkowski, kierujący Zespołem Prawno-Regulaminowym Podlaskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa.

– Jednak będzie ono miało sens, jeśli w tym systemie będą załatwiane wszystkie sprawy związane z procesem budowlanym, a nie tylko niewielka część z nich. Byliśmy pod wrażeniem funkcjonalności, którą chce od dawna zapewnić mu GUNB. Powiedziałbym, że to byłaby zmiana rewolucyjna – mówi ekspert.

– Niestety za poprzedniej ekipy rządzącej była tendencja do rezygnowania z załatwiania spraw przez ten system w postępowaniach wynikających z innych ustaw niż prawo budowlane. Mam nadzieję, że system jak najszybciej zostanie uruchomiony i – jeśli nie od początku, to w jak najkrótszym terminie – zapewni możliwość załatwiania wszystkich uzgodnień, pozwoleń i sprawdzeń występujących w procesie budowlanym – dodaje Andrzej Falkowski.

Projektanci są jedną z grup, która traci na zatrzymaniu cyfryzacji. Czas i pieniądze. Druk liniowego projektu to wydatek nawet 2 tys. zł. Dla inwestorów opóźnienia w procedurach administracyjnych wynikające z papierowego obiegu dokumentów to również strata. SOPAB nie tylko przyspieszyłby załatwianie spraw, ale dał również możliwość monitorowania na bieżąco, na jakim są etapie. Po stronie urzędów zmniejszyłoby się ryzyko pomyłek, a praca przebiegałaby szybciej.

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9801695,proces-budowlany-wciaz-na-papierze.html

 2. Firmy z Azji mają w Polsce jedną piątą rynku budowlanego. W Europie to ewenement

Krzysztof Śmietana | 20 maja 2025, 06:00

Jerzy Mirgos, Mirbud: Nikt nie zadbał, by w ramach patriotyzmu gospodarczego na bazie dawnych firm państwowych stworzyć podmioty budowlane, które byłyby przeciwwagą dla spółek zagranicznych i mogły z nimi skutecznie konkurować WYWIAD

Mirbud jeszcze kilkanaście lat temu był mało znaną w Polsce firmą. Teraz wyrośliście na czempiona budowlanego. Jak udało się do tego dojść?
Firma powstała w 1988 r. Do 2000 r. prowadziliśmy lokalną działalność na terenie dawnego województwa skierniewickiego. Z czasem ambicje wzrosły. W 2018 r. po raz pierwszy nasze przychody przekroczyły 1 mld zł. Teraz przekraczają 3 mld zł, a mamy ambicję dojścia do 5 mld zł.

Jednak dużych podmiotów budowlanych, za którymi stoi polski kapitał, zostało już niewiele.
Od czasu transformacji ustrojowej minęło 35 lat. W tym czasie nikt nie zadbał, by w ramach patriotyzmu gospodarczego na bazie dawnych firm państwowych stworzyć podmioty, które byłyby przeciwwagą dla podmiotów zagranicznych i mogły z nimi skutecznie konkurować. Zamiast tego mieliśmy pełną otwartość naszego rynku na firmy z całego świata, w tym także z wielu krajów azjatyckich. Branża nigdy nie odczuła realnego wsparcia dla budowania pozycji polskich firm na rynku budowlanym. Często byliśmy traktowani nawet gorzej niż podmioty zagraniczne, np. poprzez utrudniony dostęp do finansowania. To skutecznie blokowało nasz rozwój. W efekcie dzisiaj polski rynek jest zdominowany przez podmioty zagraniczne.

Dopiero od 10 lat powoli zaczyna się mówić o wspieraniu polskiego biznesu. Problem w tym, że niewielu już nas zostało, wiele firm upadło albo zostało przejętych przez zagraniczne korporacje. Te, które przetrwały, działają tylko w Polsce, bo nie są na tyle mocne, by prowadzić ekspansję za granicą. Jeżeli już, to stanowi to niewielki procent ich przychodów.

Otwartość i dostępność naszego rynku budowlanego dla firm zagranicznych, a w szczególności azjatyckich, jest ewenementem w skali Europy. W Hiszpanii, Francji czy w Niemczech firmom z zagranicy, a w szczególności z Azji, trudno jest uzyskać jakiekolwiek zlecenia. Nie widziałem, żeby azjatyccy wykonawcy startowali w tych krajach do przetargów. W Polsce każda firma, nawet z najbardziej egzotycznego kraju, ma prawo złożyć ofertę i realizować roboty. Jakość ich zasobów, np. referencje, potencjał sprzętowy czy kadrowy, jest nie do zweryfikowania przez zamawiającego, co powoduje patologię już na etapie ogłaszania przetargu. Bo jak zweryfikować referencje np. na obiektach mostowych w Hanoi w Wietnamie? Ponadto wiele firm z Turcji, Chin czy Kazachstanu otrzymuje subwencje i wsparcie swoich rządów na realizację usług eksportowych. Firmy te również nie muszą martwić się przestrzeganiem zasad Zielonego Ładu czy zapisów kodeksu pracy obowiązującego w Europie. To wszystko powoduje, że konkurowanie z nimi na równych zasadach jest niemożliwe.

Po wyroku TSUE, w którym uznano, że można odrzucić ofertę spoza Unii, resort rozwoju przygotowuje zmiany w prawie zamówień publicznych. Podobają się wam?
Musi obowiązywać zasada, że firmy spoza UE nie mają dostępu do zamówień publicznych w Polsce. Powinno się je dopuszczać jedynie w wyjątkowych sytuacjach, np. kiedy na rynku europejskim daną działalnością zajmuje się tylko jedna firma albo nikt. Miejmy nadzieję, że z tymi regulacjami nie skończy się tak jak z szykowaną od kilku lat certyfikacją wykonawców, która także miała rozwiązać problem ochrony rynku. To był jednak totalny bubel prawny, który nic nie wnosił.

Pojawiają się jednak głosy, że zamknięcie rynku na firmy azjatyckie spowoduje wzrost cen.
Nie ma takiego zagrożenia. W budownictwie mamy ogromną konkurencję. W przetargach startuje często kilkanaście podmiotów z Polski i UE. Jeśli dwie lub trzy firmy nie będą mogły wystartować, niewiele się zmieni. Nawet jeśli najniższa oferta będzie o kilka procent droższa od oferty azjatyckiej, to korzyści z tego będą większe, bo produkcja odbędzie się w Europie, a zysk wzmocni europejską gospodarkę. Musimy myśleć perspektywicznie i budować fundamenty rodzimych firm, które będą mogły świadczyć usługi eksportowe. Niestety, już dzisiaj udział firm z Azji wynosi niemal 20 proc. robót budowlano-montażowych realizowanych w Polsce.

Firmy budowlane ostatnio narzekają na niewystarczającą waloryzację kontraktów.
Mamy wprawdzie ustawę o obowiązkowej waloryzacji kontraktów trwających powyżej sześciu miesięcy, ale często jest ona martwa, bo nie określiła precyzyjnie wskaźników waloryzacji. Wielu zamawiających, np. samorządy lokalne, obchodzi ustawę. W przetargach stosują przykładowo zapisy, że kontrakt będzie waloryzowany, jeśli inflacja przekroczy 20 proc. Albo określają limit waloryzacji tylko na 1 proc. Mamy dużych inwestorów państwowych, których zapisy dotyczące waloryzacji są efektywniejsze, ale i tak nie pokrywają wzrostów kosztów. Określają limity waloryzacyjne na 10 czy 15 proc., a tymczasem według wyliczeń Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, by pokryć wzrost kosztów na kontraktach podpisanych przed wybuchem wojny na Ukrainie, potrzebna jest waloryzacja w wysokości 21, a czasem nawet 25 proc. W przypadku dużych kontraktów drogowych brak zwiększenia limitu waloryzacji oznacza stratę rzędu 2 mld zł. Na tym mocno stracą przede wszystkim podwykonawcy, bo brak waloryzacji kontraktu dla generalnego wykonawcy oznacza również brak waloryzacji dla całej grupy kooperantów. Dla nich taka strata może oznaczać upadłość. My kończymy realizować kontrakty, które były zawarte jeszcze przed wybuchem pandemii i wojny na Ukrainie, a więc przed niemożliwymi do przewidzenia okolicznościami, które sprawiły, że koszty produkcji budowlano-montażowej poszybowały w górę. Zaniepokoiła nas niedawna wypowiedź szefa sejmowej komisji infrastruktury, który stwierdził, że resort finansów nie znajdzie środków na wyższą waloryzację, a przecież państwo jest największym beneficjentem wysokiej inflacji.

Czy branża ma jeszcze jakieś problemy?
Od lat podnosimy, że brakuje planów przetargów na kilka lat do przodu. Ogłaszane są one bardzo chaotycznie. Wciąż mamy górki i dołki w zamówieniach. To powoduje chaos i nerwowość w branży. Od dekady namawiamy rząd, żeby najważniejsi inwestorzy ogłaszali swoje plany chociażby na pięć lat. Ministerstwo Infrastruktury musi to koordynować i dbać o to, żeby wartość zleceń na rynku każdego roku była w miarę równa. Słyszymy o planowanych projektach, ale nigdy nie wiemy, kiedy tak naprawdę będą realizowane. To powoduje, że rynek cierpi albo na klęskę urodzaju, albo na brak zleceń. Obie sytuacje są dla rynku bardzo niebezpieczne.

Jakie plany rozwojowe ma Mirbud?
Oprócz dwóch obszarów, w których jesteśmy silni, czyli w budownictwie kubaturowym i drogowym, chcemy rozwijać trzecią nogę, którą będą kontrakty kolejowe. To pozwoli zniwelować amplitudy w zleceniach w innych obszarach. Kupiliśmy firmę Transkol, która realizuje projekty kolejowe i mamy ambitne plany, żeby udział takich zleceń w naszym portfelu zamówień stale rósł.

Czy chcecie budować też szybkie linie, które niebawem ma zacząć zlecać spółka CPK?
Tak. W tym przypadku chcemy startować w konsorcjach z europejskimi firmami, które mają większe doświadczenie w realizacji takich kontraktów. Naszą ambicją jest, aby przynajmniej 10 proc. naszych przychodów pochodziło z kolejnictwa. Ten rynek jednak nie jest łatwy.

Kolejny segment, w który chcemy wejść, to szeroko pojęta energetyka, czyli budowa elektrowni jądrowych czy modernizacja sieci przesyłowych. Liczymy, że rząd zadba, by w ostatecznej umowie z amerykańskim konsorcjum Behtel na budowę polskiej elektrowni jądrowej zagwarantowano istotny udział polskich firm, czyli tzw. local contentu. Miejmy nadzieję, że pod presją czasu nie dojdzie do sytuacji, w której to jedynie zagraniczne podmioty będą realizować tę inwestycję, a polskie firmy zostaną sprowadzone do roli ich podwykonawców.

W tych czterech segmentach Mirbud ma się rozwijać w najbliższych latach. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku przychody osiągną 5 mld zł, co pozwoli nam się utrzymać w czołówce firm budowlanych w Polsce.

Będziecie też chcieli budować nowe lotnisko w Baranowie?
Tak. Tu mówimy o segmentach, w których działamy od dawna – czyli w budownictwie kubaturowym i drogowym. Oczywiście tu również jest bardzo ważne, by zarząd CPK wykazał się patriotyzmem gospodarczym i zadbał o ochronę rynku polskiego przed ekspansją firm azjatyckich, by wymagania formalne, stawiane w ogłaszanych przetargach, umożliwiły firmom polskim udział w tych przetargach.

Czy oprócz Transkolu szykujecie kolejne przejęcia?
Rozważamy taką możliwość w szczególności w segmencie budownictwa infrastruktury energetycznej.

Mirbud będzie walczył o kontrakty za granicą?
Kiedy w 2022 r. wybuchła wojna na Ukrainie, dużo mówiło się o tym, że szybko się ona skończy i firmy polskie będą odbudować ten kraj. Na tym rynku jesteśmy już od 2018 r. Zarejestrowaliśmy tam oddział i wciąż go utrzymujemy. Na razie jednak podchodzimy z dużą rezerwą do planów ekspansji na Ukrainie. Tamtejsza sytuacja jest nieprzewidywalna. Nie wiadomo, jak duża będzie skala tych inwestycji i kiedy realnie mogą wystartować. Rynek na pewno może być atrakcyjny i jeśli tylko pojawi się szansa, to będziemy tam się rozwijać. Liczymy w tym przypadku na wsparcie polskiego rządu.

Czy myślicie o innych ościennych rynkach, np. Czechach, Słowacji czy Niemczech?
Te kraje mocno chronią swoje rynki. Jeśli w przyszłości zdecydowalibyśmy się tam zaistnieć, to tylko poprzez przejęcie jakiegoś podmiotu lokalnego, a nie budowanie struktur od podstaw. Samodzielne startowanie w przetargach wiąże się z dużymi kosztami i niechęcią lokalnych zamawiających.

W zeszłym roku mieliście 121 mln zł zysku. Jaki będzie 2025 r.?
Porównywalny z poprzednim pod względem wyników, mimo że kończymy obecnie realizację starszych projektów, w których wyczerpał się limit waloryzacji. To dla nas okres przejściowy – domykamy dotychczasowe inwestycje i rozpoczynamy nowe. Rynek pozostaje wymagający. Szczególnie odczuwalne jest załamanie rynku hal logistycznych, który dotąd stanowił dla nas kluczowy segment. Dodatkowym wyzwaniem są utrzymujące się na wysokim poziomie stopy procentowe, co skutecznie zniechęca prywatnych inwestorów do podejmowania nowych przedsięwzięć. Również sektor publiczny – samorządy gminne, miejskie i wojewódzkie – ogłasza obecnie niewielką liczbę przetargów, co wywołuje silną presję cenową przy składaniu ofert. Pomimo to są oczywiście i pozytywne symptomy ożywienia na rynku. Budownictwo mieszkaniowe się rozwija. Pojawia się coraz więcej przetargów związanych z obronnością. PKP PLK i GDDKiA konsekwentnie realizują swoje plany przetargowe. W najbliższych latach planowane są strategiczne inwestycje w szeroko rozumianym sektorze energetycznym, planowane jest również rozpoczęcie robót budowlanych związanych z CPK. Sądzę, że NBP będzie nadal obniżać stopy procentowe, co pobudzi inwestorów prywatnych do działania.

Mając to wszystko na uwadze, myślę, że w latach 2027–2030 Polska będzie jednym wielkim placem budowy, a firmy będą mogły liczyć na wzrost przychodów i marż. Oczywiście ujawnią się też nowe problemy, takie jak braki kadrowe, problemy z logistyką czy wzrost cen materiałów, ale taka jest charakterystyka branży budowlanej.

Rozmawiał Krzysztof Śmietana

https://biznes.gazetaprawna.pl/artykuly/9802298,firmy-z-azji-maja-w-polsce-jedna-piata-rynku-budowlanego-w-europie-to.html

Portal ZP

Unieważnienie postępowania o udzielenie zamówienia publicznego – przesłanki wg Prawa zamówień publicznych

Andrzela Gawrońska-Baran | Stan prawny na dzień: 21.05.2025

Unieważnienie postępowania o udzielenie zamówienia publicznego to jedna z możliwych czynności, która kończy procedurę. Przyczynami unieważnienia przetargu mogą być m.in. zmiana potrzeb lub wymagań zamawiającego, błędy lub nieprawidłowości w dokumentacji przetargowej lub w toku postępowania czy brak ofert. Istotne przy tym, że sytuacje w których zamawiający może i ma obowiązek unieważnić postępowanie, określa ściśle art. 255 ustawy Pzp. Decyzja w tym zakresie powinna być poprzedzona staranną analizą przyczyn takiej czynności oraz odpowiednio uzasadniona.

Dodatkowo należy pamiętać, że obowiązkiem zamawiającego jest także przekazanie informacji wykonawcom o unieważnieniu wraz z jej uzasadnieniem faktycznym i prawnym. Sprawdź, jakie sytuacje stanowią przesłanki do unieważnienia postępowania, jak właściwie ocenić okoliczności oraz w jaki sposób zgodnie z prawem umieścić informacje o unieważnieniu we właściwym miejscu.

W tym artykule
– W przypadku unieważnienia postępowania o udzielenie zamówienia z przyczyn leżących po stronie zamawiającego, wykonawcom, którzy złożyli oferty niepodlegające odrzuceniu, przysługuje roszczenie o zwrot uzasadnionych kosztów uczestnictwa w tym postępowaniu, w szczególności kosztów przygotowania oferty.
– Postępowanie można unieważnić tylko dla jednej z jego części, gdy przyczyna unieważnienia dotyczy tylko tego konkretnego pakietu zamówienia. W takiej sytuacji zamawiający będzie miał możliwość prowadzenia postępowania tylko w pozostałych częściach.
– Jeden z powszechnych powodów unieważnienia procedury zamówienia określa art. 255 pkt 3 ustawy Pzp, tj. sytuację gdy cena lub koszt najlepszej oferty lub oferty z najniższą ceną przewyższa kwotę, którą zamawiający planuje przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia. Jeśli to jednak możliwe, zamawiający może zwiększyć tę kwotę do ceny lub kosztu najlepszej oferty.
– Przepis 255 pkt 3 ustawy Pzp daje zamawiającemu możliwość zwiększenia środków na wybrany cel, ale nie zawiera żadnych terminów ani obowiązków dotyczących wyjaśniania wykonawcom działań podejmowanych w celu pozyskania dodatkowych środków finansowych.

Unieważnienie procedury stanowi czynność zamawiającego o charakterze wyjątkowym, która kończy postępowanie, co wprost wynika z art. 254 ustawy Pzp. Zamyka zatem wykonawcom drogę do uzyskania zamówienia i podpisania umowy z zamawiającym.

Fakultatywne i obligatoryjne przesłanki unieważnienia postępowania w Prawie zamówień publicznych
Przepisy ustawy Pzp przewidują zarówno obligatoryjne, jak i fakultatywne przesłanki unieważnienia postępowania, wyznaczając tym samym ramy działania zamawiającego.

Obowiązek unieważnienia postępowania zachodzi w przypadku zaistnienia jednej z przesłanek określonych w art. 255 ustawy Pzp. Brzmienie tego przepisu jednoznacznie wskazuje na to, że jeśli pojawi się opisana w nim sytuacja, unieważnienie procedury nie jest jedynie prawem zamawiającego, ale jego obowiązkiem. W konsekwencji wymienione w nim okoliczności nie mogą podlegać wykładni rozszerzającej.

Jest to tym bardziej istotne, że stosownie do art. 261 ustawy Prawo zamówień publicznych w przypadku unieważnienia procedury z przyczyn leżących po stronie zamawiającego, wykonawcom, którzy złożyli oferty niepodlegające odrzuceniu, przysługuje roszczenie o zwrot uzasadnionych kosztów uczestnictwa w tym postępowaniu, w szczególności kosztów przygotowania oferty.

Unieważnienie postępowania w zakresie części zamówienia
Jeżeli zamawiający dopuści możliwość składania ofert częściowych (tzw. pakiety, zadania) w postępowaniu, to można unieważnić np. jedną z części, o ile zaistnieje podstawa do takiej czynności określona w art. 255–258 ustawy Pzp.

W art. 259 ustawy Pzp wskazano bowiem, że jeżeli zamawiający dopuścił składanie ofert częściowych, do unieważnienia w części postępowania stosuje się art. 255–258 ustawy Pzp.

Wolno unieważnić tylko jedną część procedury, jeżeli przyczyna unieważnienia dotyczy tylko tego pakietu zamówienia. Wówczas zamawiający może prowadzić postępowanie jedynie dla pozostałej lub pozostałych części postępowania.

Zgodnie z art. 7 pkt 15 ustawy Pzp oferta częściowa to oferta, która przewiduje, zgodnie z dokumentami zamówienia, wykonanie części zamówienia. Poszczególne części zamówienia są w istocie odrębnie kontraktowanymi oraz finansowanymi zamówieniami, choć łączy je tożsame wszczęcie postępowania o zamówienie publiczne (jedno ogłoszenie o zamówieniu) i pewne jego elementy, a ich wartość szacuje się łącznie na potrzeby ich odniesienia do progów stosowania odpowiednich przepisów ustawy Pzp.

Oferta co do każdej z części podlega odrębnemu trybowi oceny, wyjaśniania niezgodności jej treści oraz poprawie dopuszczalnych omyłek, ale na zasadach wynikających z ustawy Pzp.

Zamawiający dokonuje oddzielnego wyboru najkorzystniejszej oferty zgodnie z kryteriami oceny ofert właściwymi dla danej części zamówienia, a potem zawiera odrębne umowy o zamówienie publiczne, chyba że zachodzą okoliczności uzasadniające unieważnienie przetargu w danej części (zob. A. Gawrońska-Baran w: A. Gawrońska-Baran, E. Wiktorowska, A. Wiktorowski, P. Wójcik „Prawo zamówień publicznych. Komentarz”, Warszawa 2021, s. 74).

Brak ofert oraz odrzucenie wszystkich ofert – unieważnienie postępowania na podstawie art. 255 pkt 1 i 2 Pzp
Dość jednoznaczne przesłanki unieważnienia procedury określa art. 255 pkt 1 i 2 ustawy Pzp. Dotyczą one sytuacji, gdy:

– nie złożono żadnego wniosku o dopuszczenie do udziału w postępowaniu albo żadnej oferty (pkt 1) oraz
– wszystkie złożone wnioski o dopuszczenie do udziału w postępowaniu albo oferty podlegały odrzuceniu (pkt 2).

W praktyce nierzadkie są przypadki, że zamawiający nieprawidłowo unieważnia postępowanie na podstawie drugiej z przesłanek na skutek niezasadnego odrzucenia ofert. Jeżeli bowiem nie wszystkie oferty złożone w postępowaniu podlegają odrzuceniu, to nie może ziścić się określona w tym przepisie przesłanka unieważnienia.

Brak ofert? Skorzystaj z trybu zamówienia z wolnej ręki
W przypadku unieważnienia procedury z uwagi na brak ofert w ogóle ustawodawca stwarza zamawiającemu zarówno w postępowaniu o wartości mniejszej niż progi unijne (zob. art. 305 pkt 2 ustawy Prawo zamówień publicznych), jak i od progów unijnych możliwość zastosowania trybu zamówienia z wolnej ręki (zob. art. 214 ust. 1 pkt 6 ustawy Pzp).

Co przy tym istotne, to konieczność spełnienia wymogu, aby zamawiający nie zmienił w istotny sposób pierwotnych warunków zamówienia (np. przedmiotu zamówienia, jego istotnych cech mogących mieć wpływ na kształt zamówienia, warunków udziału w postępowaniu oraz kryteriów oceny ofert).

Za istotną zmianę warunków zamówienia uznaje się obniżenie w ramach postępowania w trybie zamówienia z wolnej ręki wymagań stawianych wykonawcy w stosunku do uprzednio unieważnionego przetargu. Będzie to m.in. istotna zmiana warunków płatności, wysokości kar umownych, okresu i warunków gwarancji oraz wysokości odszkodowania.

Przesłanka unieważnienia postępowania w postaci braku pokrycia finansowego zamówienia (art. 255 pkt 3 ustawy Pzp)
Jedną z częstych przyczyn unieważnienia procedury stanowi sytuacja z art. 255 pkt 3 ustawy Pzp, tj. gdy cena lub koszt najkorzystniejszej oferty bądź oferta z najniższą ceną przewyższają kwotę, którą zamawiający zamierza przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia (chyba że zamawiający może zwiększyć tę kwotę do ceny lub kosztu najkorzystniejszej oferty).

Zwiększenie kwoty na sfinansowanie zamówienia
Aby ocenić zasadność unieważnienia przetargu na tej podstawie, zamawiający musi przestrzegać przepisów obowiązujących w zakresie wydatków oraz wewnętrznych procedur. Choć zamawiający może przenosić środki między rozdziałami i paragrafami klasyfikacji wydatków, to jednak wyłącznie w granicach i na zasadach określonych w art. 96 ustawy o finansach publicznych.

Jeżeli dokonanie przeniesień nie jest możliwe lub celowe, a kwota, którą zamawiający zamierzał przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia, jest niższa od ceny najkorzystniejszej oferty, trzeba unieważnić procedurę na podstawie art. 255 pkt 3 ustawy Pzp.

Czy przed unieważnieniem postępowania trzeba ocenić oferty?
W praktyce wątpliwości wywołuje, czy zanim zamawiający unieważni przetarg na podstawie art. 255 pkt 3 ustawy Pzp, powinien ustalić, która oferta jest najkorzystniejsza, czy też może to zrobić bez przeprowadzania wyboru.

Orzecznictwo
W rozwianiu wątpliwości co do konieczności oceny ofert przed unieważnieniem postępowania pomocne może być stanowisko zawarte w wyroku KIO z 19 listopada 2021 r. (sygn. akt KIO 3133/21). Wynika z niego dwojaki sposób działania w zależności od okoliczności danego postępowania:

  1. W sytuacji gdy cena lub koszt najkorzystniejszej oferty przewyższają kwotę, jaką zamawiający zamierza przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia – zdaniem KIO – czynność unieważnienia następuje dopiero po dokonaniu wyboru najkorzystniejszej oferty. Musi zatem najpierw dojść do wyboru wykonawcy.
  2. W przypadku gdy koszt najkorzystniejszej oferty lub oferta z najniższą ceną przewyższa kwotę, jaką zamawiający zamierza przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia, postępowanie unieważnia się bez przeprowadzania wyboru najkorzystniejszej oferty. Z góry bowiem wiadomo, że ceny lub koszty określone we wszystkich złożonych ofertach nie mieszczą się w limicie środków finansowych ustalonym przez zamawiającego.

Oznacza to, że czynność zamawiającego polegająca na unieważnieniu procedury z uwagi na brak środków przeznaczonych na sfinansowanie zamówienia, jeżeli zamawiający nie może ich zwiększyć, może nastąpić:

1) zarówno po wyborze najkorzystniejszej oferty, jak i

2) w sytuacji, kiedy oferta z najniższą ceną lub kosztem przewyższa ilość środków zamawiającego ‒ przed wyborem najkorzystniejszej oferty.

Zwiększanie środków do ceny najlepszej oferty między poszczególnymi częściami zamówienia
Nieco problematyczna jest kwestia odnośnie do tego, czy i w jakim zakresie zamawiający może „przerzucić” środki, jakie zamierzał przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia, gdy dopuścił składanie ofert częściowych.

W orzecznictwie KIO prezentowane jest, notabene słuszne, stanowisko, że jeżeli środki finansowe zamawiającego wystarczą, by sfinansować w całości np. tylko dwa zadania z czterech objętych zamówieniem (przy czym w każdym zadaniu brak jest pokrycia finansowego w kwocie podanej nie później niż przed otwarciem ofert), to do zamawiającego należy wybór, które zadania sfinansować oraz zrealizować w pierwszej kolejności, a które unieważnić (zob. np. wyrok KIO z 31 marca 2022 r., sygn. akt KIO 748/22).

Artykuł 255 pkt 3 ustawy Pzp umożliwia zamawiającemu zwiększenie środków na dany cel. Nie określa w tym zakresie jednak żadnych terminów ani obowiązków w zakresie przekazywania wykonawcom wyjaśnień w sprawie czynności zmierzających do pozyskania niezbędnych środków finansowych.

Także Krajowa Izba Odwoławcza nie jest uprawniona do ingerencji w gospodarkę finansową zamawiającego, dlatego też nie może nakazać zwiększenia środków finansowych przeznaczonych na realizację zadania (tak np. wyrok KIO z 14 kwietnia 2022 r., sygn. akt KIO 857/22).

Unieważnienie postępowania z powodu takich samych cenowo ofert dodatkowych od wykonawców (art. 255 pkt 4 ustawy Pzp)
Zamawiający unieważnia przetarg – stosownie do art. 255 pkt 4 ustawy Pzp – jeżeli w przypadkach, o których mowa w art. 248 ust. 3, art. 249 i art. 250 ust. 2 ustawy Pzp, złożono oferty dodatkowe o takiej samej cenie lub koszcie.

Dotyczy to zatem m.in. sytuacji, gdy zamawiający nie mógł wybrać oferty (gdy dwie lub więcej ofert przedstawiało taki sam bilans ceny lub kosztu i innych kryteriów oceny ofert) w sposób, o którym mowa w art. 248 ust. 2 ustawy Pzp (tj. oferty, która otrzymała najwyższą ocenę w kryterium o najwyższej wadze). Wezwał więc uprzednio wykonawców, którzy złożyli takie oferty, do złożenia ofert dodatkowych zawierających nową cenę lub koszt.

Istotna zmiana okoliczności (art. 255 pkt 5 ustawy Pzp)
Na podstawie art. 255 pkt 5 ustawy Pzp zamawiający unieważnia postępowanie o udzielenie zamówienia, jeżeli wystąpiła istotna zmiana okoliczności powodująca, że prowadzenie postępowania lub wykonanie zamówienia nie leży w interesie publicznym. Przy czym ważne jest, że zamawiający nie mógł tego wcześniej przewidzieć.

Okoliczności unieważnienia wymienione w tym przepisie muszą wystąpić łącznie. Brak chociażby jednej z nich oznacza, że zamawiający nie może unieważnić postępowania na tej podstawie.

Dodatkowo jeśli zamawiający, unieważniając postępowanie, powołuje się na art. 255 pkt 5 ustawy Pzp, to na nim spoczywa ciężar dowodu wykazania zaistnienia istotnej zmiany okoliczności, której wystąpienie powoduje, że prowadzenie postępowania lub wykonanie zamówienia nie leży w interesie publicznym.

Musi także wykazać, że nawet zachowując odpowiednią staranność, nie mógł przewidzieć przyczyn unieważnienia przetargu w dacie wszczęcia postępowania.

Ponadto przesłanki zmiany okoliczności oraz braku interesu publicznego w prowadzeniu postępowania lub udzielenia zamówienia powinny być połączone adekwatnym związkiem przyczynowo-skutkowym. Oznacza to, że brak interesu publicznego w prowadzeniu postępowania lub udzieleniu zamówienia jest rezultatem nieprzewidywalnej zmiany okoliczności o istotnym charakterze.

WAŻNE! Nieprzewidywalność zmiany okoliczności pojawia się wtedy, gdy zmiana następuje wbrew zwyczajnemu biegowi rzeczy, którego należałoby racjonalnie oczekiwać. Dotyczy to więc zdarzeń wyjątkowych oraz może znaleźć zastosowanie tylko w szczególnie uzasadnionych przypadkach.

Dodatkowo przedmiotowa zmiana okoliczności powinna być zmianą niezależną od zamawiającego, zmianą zewnętrzną. Przeciwne założenie prowadziłoby do stanu, w którym zamawiający mógłby kreować zdarzenia, które uzasadniałyby zakończenie przetargu. To z kolei jest niedopuszczalne na gruncie obowiązujących przepisów ustawy Pzp.

Artykuł 255 pkt 5 ustawy Pzp umożliwia zamawiającemu unieważnienie procedury w sytuacjach nadzwyczajnych, wyjątkowych – takich, których w żaden sposób nie mógł przewidzieć.

W orzecznictwie podkreśla się, że interes publiczny nie może być utożsamiany wyłącznie z interesem ekonomicznym zamawiającego. Należy zatem wykazać, że wykonanie zamówienia nie leży w interesie publicznym. Nie może być bowiem tak, że interes zamawiającego traktuje się jako większej wagi nad interesem wykonawców.

Nieusuwalna wada postępowania jako podstawa jego unieważnienia (art. 255 pkt 6 ustawy Pzp)
Jedną z najczęstszych przyczyn unieważnienia, choć nierzadko nadużywaną i nieprawidłowo interpretowaną, jest przesłanka z art. 255 pkt 6 ustawy Pzp. Chodzi o przypadek, gdy postępowanie obarczone jest niemożliwą do usunięcia wadą uniemożliwiającą zawarcie niepodlegającej unieważnieniu umowy w sprawie zamówienia publicznego.

Niestety w wielu przypadkach pomija się fakt, że art. 255 pkt 6 ustawy Pzp uzasadnia unieważnienie przetargu w razie łącznego ziszczenia trzech okoliczności w nim wymienionych:

  1. Po pierwsze, musi wystąpić naruszenie przepisów ustawy regulujących udzielenie zamówienia (wada postępowania).
  2. Po drugie, wada ta ma skutkować niemożnością zawarcia ważnej umowy o udzielenie zamówienia publicznego.
  3. Po trzecie, wada ta musi być niemożliwa do usunięcia.

Nie każde naruszenie przepisów skutkuje unieważnieniem procedury. Nie może być to więc jakakolwiek wada, lecz wyłącznie taka, która nie pozwala na zawarcie ważnej umowy w sprawie zamówienia publicznego.

Ponadto, co istotne, dla spełnienia przesłanek z art. 255 pkt 6 ustawy Pzp musi wystąpić związek przyczynowy między wadą a niemożnością zawarcia ważnej umowy. Tym samym, unieważniając postępowanie na podstawie art. 255 pkt 6 ustawy Pzp, zamawiający powinien dokonać analizy okoliczności skutkujących unieważnieniem umowy zgodnie z art. 457 ust. 1 ustawy Pzp oraz art. 459 ust. 1 ustawy Pzp.

Przesłanki unieważnienia umowy w sprawie zamówienia
Przepis art. 457 ust. 1 ustawy Pzp podaje w sposób enumeratywny okoliczności prowadzące do unieważnienia umowy. Natomiast art. 459 ust. 1 ustawy Pzp uprawnia prezesa UZP, aby wystąpił do sądu o unieważnienie umowy, o której mowa w art. 457 ust. 1 ustawy Pzp. Oznacza to, że dopiero przesłanka z art. 457 ust. 1 ustawy Pzp w powiązaniu z niemożliwą do usunięcia wadą uprawnia zamawiającego do unieważnienia przetargu na podstawie art. 255 pkt 6 ustawy Pzp.

Należy pamiętać więc, że przesłanka unieważnienia z art. 255 pkt 6 ustawy Pzp nie stanowi instytucji, która pozwalałaby zamawiającemu korygować każdą błędną decyzję w postępowaniu. Chodzi jedynie o takie wady, które jako niemożliwe do usunięcia jednocześnie powodują, że zawarta w postępowaniu umowa mogłaby podlegać unieważnieniu zgodnie z art. 457 ust. 1 ustawy Pzp. Wskazano tam przypadki rażącego naruszenia przepisów ustawy Pzp w związku z prowadzonym postępowaniem. Jeśli one wystąpią, przy czym nie są spełnione okoliczności z art. 457 ust. 2 ustawy Pzp, umowa podlega unieważnieniu.

WAŻNE! Samo naruszenie przepisów ustawy Pzp w toku postępowania, niekwalifikowane jako jedno z naruszeń określonych w art. 457 ust. 1 ustawy Pzp, nie stanowi podstawy do unieważnienia umowy.

Na gruncie art. 255 pkt 6 ustawy Pzp podstawy unieważnienia umowy nie mogą wynikać z indywidualnej oceny zamawiającego, gdyż unieważnienie umowy w sprawie zamówienia publicznego może nastąpić wyłącznie w okolicznościach przewidzianych przez ustawę.

Orzecznictwo
W orzecznictwie KIO podkreśla się z całą stanowczością, że podstawa unieważnienia postępowania z art. 255 pkt 6 ustawy Pzp nie służy temu, by konwalidować wszelkie błędy i niedopatrzenia zamawiającego w postępowaniu (zob. np. wyrok KIO z 12 sierpnia 2021 r., sygn. akt KIO 2309/21).

Ocena przesłanki unieważnienia w wyrokach KIO
Warto zaznaczyć, że obecna ustawa Pzp nie zawiera odpowiednika art. 146 ust. 6 poprzednio obowiązującej ustawy z 2004 r. Przepis ten stanowił, że prezes UZP może wystąpić do sądu o unieważnienie umowy w przypadku dokonania przez zamawiającego czynności lub zaniechania dokonania czynności z naruszeniem przepisu ustawy, które miało lub mogło mieć wpływ na wynik postępowania.

Zwróciła na to uwagę KIO w wyroku z 9 maja 2022 r. (sygn. akt KIO 1089/22), wskazując, że w sytuacji kiedy oferty w postępowaniu zostały już otwarte, a doszło np. do awarii uniemożliwiającej złożenie ofert kilku podmiotom, kontynuowanie postępowania prowadziłoby do tego, że naruszenie ustawy na jego wcześniejszym etapie miałoby wpływ na wynik tego postępowania. W tej sytuacji Izba uznała za zasadne odwołanie się do art. 457 ust. 5 ustawy Pzp, zgodnie z którym art. 457 ust. 1 ustawy Pzp (określający w sposób enumeratywny przyczyny unieważnienia umowy) nie wyłącza możliwości żądania unieważnienia umowy na podstawie art. 705 ustawy – Kodeks cywilny.

Enumeratywne wyliczenie wad nieważności względnej umowy (wzruszalność) w art. 457 ust. 1 oraz art. 458 ustawy Pzp nie wyklucza możliwości zaistnienia wad czynności prawnej, które powodują nieważność bezwzględną, w szczególności w świetle art. 58 kc.

Analizując okoliczności unieważnienia procedury na podstawie art. 255 pkt 6 ustawy Pzp, warto posłużyć się przykładami nadużywania tej instytucji opisanymi w wyrokach KIO.

Otóż w sprawie będącej przedmiotem wyroku KIO z 30 marca 2022 r. (sygn. akt KIO 636/22), zamawiający po stwierdzeniu braku w projekcie umowy postanowień o maksymalnej wysokości kar umownych unieważnił procedurę. Uznał, że jest to wada postępowania, w tym znaczeniu, że projektowane postanowienia umowy zawierają określone braki w stosunku do wymagań wynikających z przepisów prawa. Izba oceniając jego czynność, przypomniała, że samo stwierdzenie przez zamawiającego, że postępowanie jest obarczone określoną wadą (w tym przypadku niezgodnością projektowanych postanowień umowy z art. 436 pkt 3 ustawy Pzp), nie wystarczy, by móc unieważnić przetarg. Podkreśliła, że zamawiający powinien dodatkowo ustalić – oraz wykazać w uzasadnieniu czynności unieważnienia – że wady te są na tyle istotne, że uniemożliwiają zawarcie ważnej umowy w sprawie zamówienia publicznego.

Z kolei w sprawie z wyroku KIO z 13 sierpnia 2021 r. (sygn. akt KIO 2189/21) zamawiający w mało przejrzysty sposób opisał w SWZ termin wykonania przedmiotu zamówienia. Efektem było wskazanie terminu przez wykonawców w różny sposób. Odwołujący podał przedział czasowy oznaczony w tygodniach, przystępujący także wskazał tygodnie, przy czym zaznaczył jako maksymalny termin 30 grudnia 2021 r., a trzeci wykonawca zadeklarował wykonanie zamówienia do 30 grudnia 2021 r. Termin realizacji nie stanowił w tym przypadku kryterium oceny ofert, co tym bardziej, według KIO, przemawiało za nieistotnością uchybienia zamawiającego. Nie powodowało to bowiem wątpliwości w procesie oceny ofert. W konsekwencji KIO uznała, że zamawiający nie miał podstaw, by unieważnić przetarg na podstawie art. 255 pkt 6 ustawy Pzp.

Podobnie w wyroku KIO z 10 maja 2022 r. (sygn. akt KIO 1074/22) stwierdzono nieprawidłowość unieważnienia procedury. Zdaniem KIO niedopełnienie przez zamawiającego obowiązku podjęcia odpowiednich środków w celu zagwarantowania, że udział wykonawcy (lub podmiotu z jego grupy kapitałowej), który doradzał lub w inny sposób był zaangażowany w przygotowanie postępowania, nie zakłóci konkurencji, nie jest jedną z sytuacji z art. 457 ust. 1 ustawy Pzp. W konsekwencji takie naruszenie art. 85 ust. 1 ustawy Pzp, niezależenie od jego stopnia i usuwalności, nie mieści się w zakresie zastosowania przesłanki unieważnienia z art. 255 pkt 6 ustawy Pzp.

Brak zabezpieczenia należytego wykonania umowy lub uchylanie się od podpisania umowy
Szczególną uwagę należy zwrócić na przesłankę unieważnienia przetargu na podstawie art. 255 pkt 7 ustawy Pzp. Obejmuje ona swoim zakresem sytuację, gdy wykonawca:

– nie wniósł wymaganego zabezpieczenia należytego wykonania umowy lub
– uchylił się od zawarcia umowy w sprawie zamówienia publicznego, z uwzględnieniem art. 263 ustawy Pzp.

Orzecznictwo
Do omawianej przesłanki odniosła się KIO w wyroku z 28 marca 2022 r. (sygn. akt KIO 686/22). Uznała w nim za uzasadniony zarzut naruszenia art. 255 pkt 7 ustawy Pzp poprzez unieważnienie procedury, pomimo że wykonawca nie uchylał się od podpisania umowy. W ocenie Izby w rozpoznawanej sprawie zachowanie wykonawcy nie dawało żadnych podstaw, by przyjąć, że uchyla się on od podpisania umowy. Reagował bowiem na wszystkie żądania zamawiającego, m.in. dostarczył dokument gwarancji należytego wykonania umowy, zmieniony dokument tej gwarancji, a także odpowiadał na informacje dotyczące czynności zawarcia umowy.

Izba podkreśliła, że aby stwierdzić, że wykonawca odmawia zawarcia umowy, nie wystarczy, iż zgłasza on uwagi do przesłanego mu projektu umowy różniącego się od przekazanego wcześniej. W konsekwencji, zdaniem KIO, nie można akceptować sytuacji, w której wykonawca zwracający uwagę zamawiającemu niezwłocznie po otrzymaniu projektu, że zawiera on postanowienia niezgodne z wcześniejszymi zapowiedziami i czynnościami, zostaje uznany za uchylającego się od zawarcia umowy.

Unieważnienie przetargu, gdy w zamówieniu z wolnej ręki negocjacje nie zakończyły się sukcesem
Jeżeli w prowadzonej procedurze z wolnej ręki negocjacje nie doprowadziły do zawarcia umowy w sprawie zamówienia publicznego, zachodzi podstawa unieważnienia przetargu z art. 255 pkt 8 ustawy Pzp. Przepis ten stanowi naturalną konsekwencję braku efektywności prowadzonych negocjacji, tj. braku konsensusu pomiędzy stronami negocjującymi postanowienia umowy.

Unieważnienie przed upływem terminu składania ofert
W art. 256 ustawy Pzp przewidziano możliwość unieważnienia przetargu odpowiednio przed upływem terminu do składania wniosków o dopuszczenie do udziału w postępowaniu albo przed upływem terminu składania ofert, jeżeli wystąpiły okoliczności powodujące, że dalsze prowadzenie postępowania jest nieuzasadnione.

Orzecznictwo
W przeciwieństwie do art. 255 pkt 6 ustawy Pzp w zw. z art. 457 ust. 1 ustawy Pzp, przesłanka unieważnienia z art. 256 ustawy Pzp jest nieostra oraz pozostawia zamawiającemu pewien luz decyzyjny co do tego, w jakiej sytuacji uzna, że dalsze postępowanie jest nieuzasadnione. Przy czym oczywiste jest, że chodzi o okoliczności, które zaistniały lub ujawniły się po wszczęciu postępowania, ale nie później niż do upływu terminu składania ofert (zob. także wyrok KIO z 5 sierpnia 2022 r., sygn. akt KIO 1830/22).

Przepis ten przyznaje dodatkowo zamawiającemu uprawnienie do unieważnienia procedury, ale wyłącznie przed upływem terminu składania ofert, jeżeli wystąpiły (bliżej niesprecyzowane w tym przepisie) okoliczności powodujące, że dalsze prowadzenie postępowania byłoby nieuzasadnione. O ile zatem na początkowym etapie postępowania zamawiający ma szeroko zakreślone uprawnienie, by je unieważnić, o tyle po otwarciu ofert ulega ono zawężeniu do ściśle oznaczonych okoliczności (zob. np. wyrok KIO z 10 maja 2022 r., sygn. akt KIO 1074/22).

Dodatkowo zmiana okoliczności objęta art. 256 ustawy Pzp może być przewidywalna. W grę wchodzą zatem sytuacje, które zamawiający mógł przewidzieć, dokładając należytej staranności. Poza tym braku potrzeby prowadzenia postępowania nie musi uzasadniać interes publiczny. Liczy się również indywidualny interes zamawiającego, zwłaszcza związany z pojawieniem się możliwości bardziej efektywnego wydatkowania środków finansowych.

Wśród przykładów okoliczności, w jakich można unieważnić przetarg na podstawie art. 256 ustawy Pzp, podawanych przez UZP w Komentarzu, znajdują się:

1) ujawnienie się (np. w wyniku analizy pytań wykonawców do SWZ) możliwości wykonania przedmiotu zamówienia wedle nowocześniejszej oraz bardziej odpowiadającej potrzebom zamawiającego technologii,

2) ujawnienie się potrzeby znacznego rozszerzenia lub zmniejszenia zakresu zamówienia,

3) ujawnienie się potrzeby dopuszczenia możliwości składania ofert częściowych lub zwiększenia liczby części, na które mogą być składane oferty częściowe,

4) okoliczności uzasadniające wybór innego wariantu realizacji zamówienia.

Warto przy tej przesłance unieważnienia mieć na uwadze także art. 137 ust. 7 ustawy Pzp. Wynika z niego, że w przypadku gdy zmiany treści SWZ prowadziłyby do istotnej zmiany charakteru zamówienia w porównaniu z pierwotnie określonym, w szczególności prowadziłyby do znacznej zmiany zakresu zamówienia, zamawiający unieważnia postępowanie na podstawie art. 256 ustawy Pzp.

Zastrzeżenie możliwości unieważnienia, w razie gdy zamawiający nie otrzymał środków na zamówienie
Pewnego rodzaju zabezpieczenie zamawiającego stanowi przewidziana w art. 257 ustawy Pzp instytucja zastrzeżenia możliwości unieważnienia procedury. Dotyczy ona jednak wyłącznie przypadku, jeżeli środki publiczne, które zamawiający zamierzał przeznaczyć na sfinansowanie całości lub części zamówienia, nie zostały mu przyznane. Wówczas zamawiającemu niejako przysługuje prawo, by postępowanie unieważnić.

Orzecznictwo
W wyroku KIO z 2 grudnia 2021 r. (sygn. akt KIO 3428/21) wskazano, że zamawiający może unieważnić procedurę na podstawie art. 257 ustawy Pzp w każdym przypadku nieuzyskania środków publicznych, z których zamierzał sfinansować całość zamówienia lub jego część. W ocenie Izby przesłanki tego przepisu obejmują również okoliczności zaistniałe takie jak w rozpoznawanej sprawie, tj. utratę możliwości wydatkowania uprzednio przyznanych środków przy zachowaniu zaoferowanego przez wykonawcę terminu dostawy. Takie okoliczności należy bowiem zrównać z ostatecznym nieprzyznaniem środków.

Aby można było skorzystać z tej przesłanki, prawo unieważnienia procedury należy przewidzieć w:

1) ogłoszeniu o zamówieniu – w przetargu nieograniczonym i ograniczonym, w negocjacjach z ogłoszeniem, dialogu konkurencyjnym, partnerstwie innowacyjnym albo

2) zaproszeniu do negocjacji – w trybie negocjacji bez ogłoszenia albo zamówienia z wolnej ręki.

Obowiązki zamawiającego po unieważnieniu – informacja o unieważnieniu wraz z uzasadnieniem faktycznym i prawnym
W przypadku unieważnienia przetargu na zamawiającym spoczywają obowiązki informacyjne. Stosownie do art. 260 ust. 1 ustawy Pzp zamawiający przekazuje informację o unieważnieniu procedury wraz z uzasadnieniem faktycznym i prawnym równocześnie wszystkim wykonawcom, którzy złożyli oferty lub wnioski o dopuszczenie do udziału w postępowaniu lub zostali zaproszeni do negocjacji.

Ponadto na mocy art. 260 ust. 2 ustawy Pzp informację o unieważnieniu przetargu publikuje także niezwłocznie na stronie internetowej prowadzonego postępowania (np. na platformie zakupowej e-Zamówienia, jeżeli dla niego jest ona taką stroną).

Jak opublikować informację o unieważnieniu postępowania na Platformie e-Zamówienia?
Z uwagi na to, że duża liczba zamawiających korzysta z platformy zakupowej e-Zamówienia, warto zwrócić uwagę na kwestie „techniczne” związane z zawiadomieniem o unieważnieniu procedury:

  1. Aby zamieścić na platformie e-Zamówienia informację o unieważnieniu, zamawiający po zalogowaniu i wejściu w szczegóły swojego postępowania, klika aktywny z pozycji menu kafelek „Unieważnij”. Funkcja ta dostępna jest dla postępowań w statusie „wszczęte” i „zawieszone” w menu rozwijalnym przy postępowaniu po kliknięciu w „trzy kropki”. Wówczas wyświetlany jest formularz unieważnienia.
    1) Zamawiający wypełnia pola oznaczone czerwoną gwiazdką, wskazuje datę unieważnienia i jego powód, który wybiera ze słownika.
    2) Na wszelki wypadek z uwagi na skutki czynności system wyświetla komunikat ostrzegawczy „Czy chcesz unieważnić postępowanie?”. Po wypełnieniu przez zamawiającego  wymaganych danych i upewnieniu się, czy chce dokonać czynności, należy kliknąć w aktywny kafelek o treści: „Tak, chcę unieważnić postępowanie”.

Zadbaj o solidne uzasadnienie faktyczne i prawne unieważnienia postępowania
Artykuł 260 ust. 1 ustawy Pzp wymaga, aby zamawiający informując o unieważnieniu procedury, podał uzasadnienie faktyczne i prawne. Sporządzenie uzasadnienia faktycznego czynności unieważniania ma doniosłe znacznie. To bowiem z tego dokumentu wykonawcy dowiadują się o motywach, jakie legły u podstaw czynności zamawiającego. Na podstawie zawartej tam argumentacji wykonawcy podejmują decyzję o skorzystaniu lub nie ze środków ochrony prawnej przysługujących im wobec tej czynności.

Oprócz zawiadomienia o unieważnieniu z art. 260 ustawy Pzp, zamawiający ma obowiązek publikacji informacji w tym zakresie w ogłoszeniu w oficjalnym publikatorze odpowiednim ze względu na wartość zamówienia.

W postępowaniu o udzielenie zamówienia o wartości równej lub większej niż progi unijne – stosownie do art. 265 ust. 1 ustawy Pzp – zamawiający nie później niż w terminie 30 dni od dnia zakończenia postępowania o udzielenie zamówienia przekazuje do publikacji Urzędowi Publikacji Unii Europejskiej ogłoszenie o udzieleniu zamówienia zawierające informację o wynikach tego postępowania.

Natomiast w postępowaniu o udzielenie zamówienia o wartości mniejszej niż progi unijne – na mocy art. 309 ust. 1 ustawy Pzp – zamawiający nie później niż w terminie 30 dni od dnia zakończenia postępowania o udzielenie zamówienia zamieszcza w BZP ogłoszenie o wyniku postępowania zawierające informację o udzieleniu zamówienia lub jego unieważnieniu.

Podstawa prawna

art. 255–art. 261 ustawy z 11 września 2019 r. – Prawo zamówień publicznych (tekst jedn.: Dz.U. z 2024 r. poz. 1320).

https://www.portalzp.pl/top-tematy/uniewaznienie-postepowania-o-udzielenie-zamowienia-publicznego-przeslanki-wg-prawa-zamowien-publicznych-31275.html

 

Budownictwo i PZP | Prasówka | 15.05.2025 r.

Rynek Infrastruktury

 1. „Wyrzucajcie nadzór z budowy!”. Przetargi na nadzór wymagają zmian

Autor: Elżbieta Pałys | Data publikacji: 13-05-2025

– Dla dobra sprawy wyrzucajcie nas z budowy! Wyrzućcie nas z przetargu za rażąco niską cenę – apeluje Marek Rytlewski, prezes Transprojektu Gdańskiego do zamawiających. W ten, z pozoru przewrotny sposób, zwraca uwagę na problem braku kryteriów pozacenowych i wybór ofert z bardzo niską ceną w przetargach na nadzór. – Na rynku nadzorów dzieje się coś niedobrego, nie chcemy tego – mówi.

Elżbieta Pałys, RynekInfrastruktury.pl: W dyskusji o pozacenowych kryteriach wyboru ofert w przypadku przetargów budowlanych spotyka się argumenty, że skoro wiemy co i jak budować, to kryteria inne niż cena są w zasadzie niepotrzebne. Czy zgodziłby się z Pan z tym stwierdzeniem?

Można strywializować, choć z pełną powagą, że jeśli organizujemy przetarg na wykopanie kilometra rowu o stałej głębokości i szerokości w znanych warunkach terenowych i geologicznych to tworzenie do tego pozacenowych kryteriów jest sztuczne i niepotrzebne. Budowa drogi ekspresowej to oczywiście nie to samo co kopanie rowu, ale można się zgodzić, że jest to proces dość precyzyjnie zdefiniowany, więc kluczowa może być cena.

Czy te argumenty można odnieść do usług inżynierskich?

W moim przekonaniem absolutnie nie. Chciałbym jednak oddać honor Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która zauważa, docenia i stosuje prawdziwe, nie iluzoryczne kryteria pozacenowe w niektórych przetargach na dokumentację projektową. Mało tego, GDDKiA przygotowuje takie przetargi, w których firmy projektowe nie są w stanie osiągnąć maksymalnej punktacji w kryteriach pozacenowych. Na to czekaliśmy i bardzo to doceniamy! To autorzy takiego przetargu zdobyli najwyższe uznanie ZOPI – pierwsze nagrodę w konkursie dla zamawiających publicznych przyznawaną przez środowisko projektantów i nadzorców Jeśli firmy nie uzyskują maksymalnej liczby punktów, to znaczy, że nie rywalizują wyłącznie ceną, tylko rzeczywiście konkurują w ramach pozostałych kryteriów, a to przekłada się na jakość opracowania. Jeśli deklarujemy, że podstawowe branże wykonane zostaną siłami wielobranżowych zespołów, które pracują wspólnie piąty, dziesiąty czy piętnasty raz, to jest duże prawdopodobieństwo, że zadanie będzie skoordynowane lepiej niż wtedy, gdyby prace były podzlecone kilku firmom z różnych miejsc w Polsce, które nigdy ze sobą nie współpracowały. Podobnie, gdy sami deklarujemy dodatkowe wymagania w metodologii, np. wysoki poziom LOD BIM, gdy deklarujemy udział wyjątkowo doświadczonego personelu itd.

GDDKiA pokazała także, że jest w stanie obniżyć wagę ceny do 40 procent, zostawiając pozostałe 60 proc. dla innych kryteriów. Wskazała tym samym, że zależy jej nie na tanim, lecz na dobrym projekcie. W przetargach projektowych Generalna Dyrekcja pokazuje również, że chce i potrafi odrzucać oferty z rażąco niską ceną.

Czy takie podejście dotyczy wszystkich zamówień na usługi inżynierskie?

Niestety nie. Olbrzymie zdziwienie naszego środowiska powoduje skrajnie różne podejście zarówno Generalnej Dyrekcji, jak i PKP PLK do przetargów projektowych i nadzorowych. W przetargach projektowych obie instytucje potrafią wprowadzić bardzo wysoki próg wejścia i wyśrubowane kryteria pozacenowe, ale z jakichś względów absolutnie nie stosują tego w przetargach na nadzór, gdzie wciąż decyduje najniższa cena.
Jako Związek Ogólnopolski Projektantów i Inżynierów od blisko pięciu lat przekonujemy: stosujcie kryteria pozacenowe, wybierajcie najlepszych. Mało tego, mówimy: Wyrzućcie nas z przetargu na nadzór za rażąco niską cenę ofertową ! Wyrzucajcie nas w trakcie realizacji usługi !

Na rynku nadzorów dzieje się coś niedobrego i my tego nie chcemy. Jeśli zamawiający dają się przekonywać, że inspektor nadzoru jest w stanie pracować za dniówkę o wartości 300-350 zł, a inżynier kontraktu za 350-400 zł, to wszyscy – i my, którzy te oferty składamy i ci, którzy te oferty odbierają, sami siebie oszukujemy.

To, że cały personel deklarowany w ofercie nie pracuje za trzysta złotych przez pełnych osiem, a czasem i więcej godzin powinno być dla wszystkich oczywiste. Nie każdy chce się do tego przyznać, ale czujemy, że nie ma innej możliwości. Rynek nadzoru trzeba zmienić, bo obecnie jest na nim degrengolada.

Dlaczego w takim razie firmy składają oferty z niskimi cenami, skoro wiadomo, że usługa kosztuje więcej?

Kluczowa jest tu kwestia kto kształtuje ten rynek. Zamawiający mówią, że odpowiadają za to oferenci składając niskie oferty, ja się upieram, że rynek jest kształtowany przez zamawiających. Jeśli zamawiający w kilku kolejnych postępowaniach wybiera najtańszą ofertę dając się przekonać, że można nadzorować kontrakt za 300 złotych dniówki, jeśli raz, drugi czy trzeci wybiera desperata, to pokazuje nam, że za czwartym, piątym i szóstym razem też go wybierze. W związku z tym ja startując w kolejnym przetargu, dostosowuję się do tak ukształtowanego – przez zamawiającego – rynku. Ważne jest jednak także to, dlaczego ja to robię, skoro mógłbym w tej sytuacji w ogóle nie składać oferty.

No właśnie, dlaczego?

Bo ja nie mam kompetencji kominiarza, piekarza, czy kierowcy, tylko prowadzę firmę, która zajmuje się nadzorami. W związku z tym staram się wykonywać to, co potrafię i wykorzystać umiejętności, wykształcenie i doświadczenie personelu, który zatrudniam.

Ale ważne są także inne aspekty. Pierwszy to taki, że część firm zajmuje się wyłącznie nadzorami. Firmy te nie mogą nie składać ofert w PLK, w Generalnej Dyrekcji czy CPK, bo nie nadzorują budowy domków jednorodzinnych, tylko specjalizują się w infrastrukturze.

Drugi ważny aspekt jest taki, że my, firmy składające oferty w nadzorach, musimy się legitymować referencjami, musimy więc mieć ciągłość świadczenia usług. Jeśli trzeba wykazać referencje z okresu ostatnich trzech czy pięciu lat, to znaczy, że co jakiś czas trzeba po prostu wygrać przetarg. Tylko niektóre firmy mają spółkę-matkę za granicą, która tych referencji użyczy. Dbajmy o firmy lokalne z polskim kapitałem, a któż inny miałby to robić jak nie najwięksi polscy inwestorzy.

Jest jeszcze trzeci aspekt. Jeśli nie jesteśmy tak zwaną firmą-krzak, która zbiera personel ad hoc do konkretnego kontraktu, tylko zatrudniamy pracowników na umowy o pracę, kształcimy ich, chcemy, żeby zdobywali doświadczenie, to musimy im dostarczać pracę. Dlatego składamy te oferty i mówiąc „my” mam na myśli prawie cały rynek.

Potem jednak trzeba zamówienie wykonać. Co, jeśli nie udaje się to przy zadeklarowanej cenie?

Jeśli nie będę świadczył usługi zgodnie ze specyfikacją i z wymaganiami, to powinienem być wyrzucony z kontraktu, ale zamawiający tego nie robią. Ani Generalna Dyrekcja, ani PLK prawie nigdy nie rozwiązuje umowy z nadzorem.

Dlaczego?

Ponieważ budowa trwa i nie może funkcjonować bez nadzoru, a zamawiający nie ma swojego personelu, który mógłby skierować na budowę. Ale na tę sytuację jest rozwiązanie. Wystarczy wcześniej zorganizować przetarg na umowę ramową, na nadzór zastępczy, tymczasowy, który będzie w gotowości i w przypadku usunięcia Inżyniera Kontraktu, na drugi dzień wejdzie na budowę.

My, środowisko mówimy: Dla dobra sprawy, wyrzucajcie nas z kontraktów! Bo jeżeli zaczniecie nas wyrzucać, to pokażecie, że nie akceptujecie niskiej jakości, nie akceptujecie realizacji kontraktu poniżej standardów opisanych w umowie. A my wszyscy dzisiaj wiemy, że to jest rzadko egzekwowane. W związku z tym składamy niskie ceny i sprawujemy nadzór na takim poziomie, za jaki zamawiający nam płaci. Składamy taką cenę, bo i tak nie stracimy kontraktu. Podam jeden tylko przykład, bez szczegółów oczywiście, ale proszę mi wierzyć, niestety prawdziwy. Na pewnym kontrakcie kolejowym zespół nadzoru zamiast 24 osób na budowie miewał w porywach 4-5 osób i to na ogół w bardzo podeszłym wieku, którzy z trudem przypominali sobie, na której budowie aktualnie przebywają. Zamawiający miał tego pełną świadomość, ale z powodów jak wyżej, nie mógł sobie pozwolić na zerwanie umowy, a przy tak niskim zaangażowaniu, nawet kary umowne nie spowodowały strat. A teraz konkluzja, po zakończeniu tej budowy, prezes wykonawcy w prywatnej rozmowie poinformował mnie, że na tym kontrakcie osiągnął zysk 160 mln zł. Wnioski pozostawiam inwestorom i czytelnikom.

Jak więc uzdrowić tę sytuację?

Jestem przekonany, że pomoc i ratunek jest wyłącznie po stronie zamawiającego. Zamawiający nam pokazali, że to potrafią, bo robią to na rynku projektowym. My deklarujemy pomoc.

Nie twierdzimy, że określenie pozacenowych kryteriów na nadzór jest proste, ale apelujemy: usiądźmy razem i stwórzmy to. Chętnie ukręcimy bat sami na siebie. Podamy takie kryteria, których jako środowisko powszechnie nie będziemy w stanie spełnić w maksymalnym stopniu.

My chcemy, żeby zamawiający ogłosił taki przetarg, w którym nie będziemy mieli Inżyniera, który wykaże się takim doświadczeniem i ukończeniem takich kursów czy studiów podyplomowych, których oczekuje inwestor. Który będzie miał nie tylko uprawnienia wykonawcze, ale i projektowe, który nadzorował nie dwa, lecz sześć, czy osiem kontraktów, a tylu nie nadzorował nikt. Który wykaże się np. doświadczeniem w nadzorowaniu kontraktami np. BIM 5D, więc nie tylko grafika 3D ale również koszty i harmonogram. Przykładów można wymienić jeszcze wiele. Wtedy zacznie się prawdziwa konkurencja.

Jednak powtarzam, apelujemy o współpracę inwestorów ze środowiskiem, najlepiej poprzez ZOPI. Nie mamy monopolu na wyłączną mądrość, rozumiemy uwarunkowania zamawiających jak np. ustawa PZP, sztywne reguły budżetowe i inne. Liczymy na wspólne wypracowanie reguł, korzystnych dla wszystkich stron procesu budowlanego.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/inzynieria-i-innowacje/wyrzucajcie-nadzor-z-budowy-przetargi-na-nadzor-wymagaja-zmian—-95250.html

 2. Rekordowe inwestycje wokół Płocka

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 13-05-2025

Starostwo Powiatowe w Płocku w 2025 roku dysponuje rekordowym budżetem w wysokości blisko 263 mln zł. W związku z tym również zamierza przeznaczyć rekordowe fundusze na inwestycje drogowe w powiecie. Będzie to blisko 80 mln zł.

Starosta Płocki Sylwester Ziemkiewicz poinformował na konferencji, że powiat w ciągu 3,5 roku pozyskał blisko 300 mln zł na inwestycje drogowe.

Największa inwestycja drogowa w historii powiatu

Podczas zwołanej konferencji prasowej, przedstawiono najważniejsze inwestycje, które władze powiatu zamierzają przeprowadzić w 2025 roku.

Jako pierwszą wskazano rozbudowę ciągu dróg powiatowych nr 2911W Goślice – Smolino – Sędek – Kłaki – Drobin i 2920W Opatowiec – Zagroba. Będzie to największe inwestycja drogowa w historii powiatu płockiego, która obejmie ponad 20 km dróg na terenie trzech gmin: Bielsk, Drobin i Staroźreby. Wartość zadania wyniesie ponad 72 mln, z czego ponad 70,5 mln zł pochodzi z dotacji z budżetu państwa.

Zostanie również rozbudowano droga powiatowa nr 2948W Dzierżanowo – Gromice – Mąkolin – Rogowo. W ramach inwestycji przebudowanych zostanie blisko 5 km drogi oraz wybudowane zostaną dwa mosty, a całkowity koszt wyniesie blisko 16,5 mln zł. Zakończenie prac przewidziano na 30 września 2025 roku.

Przebudowę czeka również droga powiatowa nr 2954W Wilkanowo – Gródkowo. Projekt obejmie odcinek o długości ok. 2,2 km wraz z rozbudową skrzyżowania w Orszymowie. Koszt tego zadania to blisko 12 mln zł, z czego ponad 11 mln pochodzi z dofinansowania rządowego. Zadanie ma być ukończone do końca października 2026 roku.

W ostatnich tygodniach doszło ponadto do podpisania umowy na przebudowę odcinka drogi powiatowej 2901W Rogozino – Imielnica o długości 4,452 km. Jest to pierwszy z dwóch elementów większej inwestycji, który docelowo połączy dwie drogi krajowe nr 62 i 60 (w miejscowości Goślice) tworząc fragment tzw. dużej obwodnicy Płocka. Prace rozpoczną się niebawem i potrwają do końca stycznia 2026 roku.

Poprawa dróg do ORLENU

Starostwo Powiatowe otrzymało również 65 mln zł darowizny z ORLENU na inwestycje w sieć drogową w sąsiedztwie zakładu produkcyjnego pod Płockiem.

Wynika to z faktu, iż budowa kompleksu instalacji petrochemicznych w Płocku wymagała przewiezienia transportem kołowym niestandardowej ilości dostaw materiałów i urządzeń, a ilość i gabaryty przewozów oznaczały spore dodatkowe obciążenie dla dróg powiatowych i gminnych, co w efekcie wpłynęło na ich stan.

Darowizna zostanie przeznaczona na przebudowę dróg powiatowych o łącznej długości blisko 13,5 km. Będą to następujące zadania: rozbudowa wraz z przebudową drogi powiatowej nr 6905W Parzeń – Kamionki – Stara Biała – granica miasta Płock, rozbudowa wraz z przebudową drogi powiatowej nr 2908W Srebrna-Draganie, rozbudowa wraz z przebudową drogi powiatowej nr 5205W (Płock) – granica miasta – Draganie-Proboszczewice, rozbudowa wraz z przebudową drogi powiatowej nr 2909W Nowe Trzepowo-Bronowo Zalesie, rozbudowa wraz z przebudową drogi powiatowej nr 5201W Płock – Zągoty – Bonisław.

Nowe ścieżki rowerowe

Dodatkowo Starostwo Powiatowe w Płocku planuje poprawić liczbę i jakość ciągu pieszo-rowerowego w powiecie.

Jedna ze ścieżek powstaje wzdłuż trasy Radzanowo – Rogozino. Pierwszy etap już jest w trakcie realizacji, docelowo ścieżka będzie miała ponad 5 km długości. Szacunkowa wartość zadania to blisko 8,4 mln zł, Powiat Płocki pozyskał już dofinansowanie na ten cel. Termin wykonania – do końca 2026 roku.

Ścieżki rowerowe powstaną również przy trzech drogach, które zostaną wyremontowane dzięki darowiźnie z ORLENU. Chodzi o drogę powiatową nr 6905W Parzeń – Kamionki – Stara Biała – granica Płocka, drogę powiatową nr 2908W Srebrna – Draganie oraz drogę powiatową nr 5201W Płock – Zągotwy – Bonisław.

Wraz z władzami gminy Słupno starostwo stara się też o ścieżkę pieszo-rowerową w Miszewku, a w opracowaniu jest wniosek o środki z KPO na budowę ścieżek rowerowych w całym powiecie. Na liście znajdują się m.in. takie trasy jak ścieżka wokół Jeziora Zdworskiego w gminie Łąck.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/rekordowe-inwestycje-wokol-plocka-95273.html

 3. Rusza przetarg na budowę mostu w Krapkowicach i Gogolinie

Autor: Damian Kelman| Data publikacji: 12-05-2025

Opolski oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad ogłosił przetarg na budowę mostu południowego na Odrze w Krapkowicach i Gogolinie wraz z drogami dojazdowymi. Zadanie obejmuje również usuwanie skutków powodzi polegające na rozbudowie drogi krajowej nr 45 w Krapkowicach.

Budowa mostu południowego, który połączy Krapkowice z Gogolinem, jest wspierana przez rząd. We wrześniu 2024 roku Ministerstwo Infrastruktury zawarło porozumienie z gminą Krapkowice. W wyniku umowy na ten cel przeznaczono 192-milionową dotację, a sam most ma zostać oddany do użytku do 2029 roku.

Obecnie miasta są połączone jedynie przez jedną przeprawę mostową w przebiegu drogi wojewódzkiej nr 409, co utrudnia komfort życia mieszkańców i negatywnie odbija się na ruchu drogowym.

Kto wybuduje most?

Zainteresowani wykonawcy oferty mogą składać do 9 czerwca do godziny 10:45.

Zamawiający następnie wybierze najkorzystniejszą ofertę, kierując się trzema kryteriami oceny. Najbardziej znacząca będzie cena, która stanowić będzie 60 procent. Dodatkowo Generalna Dyrekcja weźmie pod uwagę doświadczenie kierownika budowy (20 proc.) oraz doświadczenie kierownika robót mostowych (20 proc.).

Składający oferty wykonawcy są zobowiązani do wniesienia wadium w wysokości 2 mln zł.

Budowa mostu i remont DK45

Zamówienie przetargowe zostało podzielone na dwa zadania. Pierwsze dotyczy budowy mostu południowego na rzece Odrze w Krapkowicach i Gogolinie wraz z drogami dojazdowymi.

Zakres robót obejmuje budowę konstrukcji na rzece w celu połączenia drogi krajowej nr 45 z drogą wojewódzką nr 423. Droga będzie zlokalizowana na terenie gmin Krapkowice.

W ramach drugiego zadania zostanie zaprojektowana i rozbudowana droga krajowa nr 45 na odcinku w Krapkowicach od km 73+100 do 74+298 wraz z przebudową parkingu. Droga w większości będzie przebiegać po istniejącym śladzie.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/inzynieria-i-innowacje/rusza-przetarg-na-budowe-mostu-w-krapkowicach-i-gogolinie-95251.html

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Bliźniak czy dom dwulokalowy – dlaczego to rozróżnienie jest tak ważne?

Krzysztof Granat | 13 maja 2025, 10:22

W praktyce rozgraniczenie tych kategorii zabudowy budzi wiele wątpliwości. A niepozorne różnice konstrukcyjne i funkcjonalne decydują o tym, czy kupujący stanie się wyłącznym właścicielem budynku i działki, czy członkiem „mikrowspólnoty” mieszkaniowej.

W ogłoszeniach deweloperów próżno poszukiwać szczegółowych informacji na temat oferowanego produktu i zazwyczaj coś, co na pierwszy rzut (niewprawnego) oka wygląda jak bliźniak, tak też jest prezentowane. Ale czy na pewno jest bliźniakiem? A jeśli nie, jaką to kupującemu czyni w praktyce różnicę?

Ważne definicje z prawa budowlanego
Czym jest budynek? Zgodnie z art. 3 pkt 2 prawa budowlanego (dalej: p.b.) to taki obiekt budowlany, który jest trwale związany z gruntem, wydzielony z przestrzeni za pomocą przegród budowlanych oraz ma fundamenty i dach. Z kolei zgodnie z art. 3 pkt 2a p.b. pod pojęciem budynku mieszkalnego jednorodzinnego należy rozumieć budynek wolno stojący albo w zabudowie bliźniaczej, szeregowej lub grupowej, służący zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych, będący konstrukcyjnie samodzielną całością, w którym dopuszcza się wydzielenie nie więcej niż dwóch lokali mieszkalnych albo jednego lokalu mieszkalnego i lokalu użytkowego o powierzchni całkowitej nieprzekraczającej 30 proc. powierzchni budynku. Z definicyjnego punktu widzenia istotne są dwa elementy – charakter wolnostojący oraz konstrukcyjna odrębność.

Co jednak znaczy wolnostojący, w zabudowie bliźniaczej, szeregowej lub grupowej? Te pojęcia nie zostały zdefiniowane w p.b. Budynek wolnostojący, w odróżnieniu od pozostałych rodzajów zabudowy, nie jest trwale związany z innym budynkiem (pod względem konstrukcji, instalacji itd.) i cechuje się swobodnym dostępem do wszystkich jego ścian. Zabudowa bliźniacza oznacza zawsze dwa budynki. Większa liczba budynków w zgrupowaniu prowadzi z kolei do powstania zabudowy szeregowej lub innego rodzaju zabudowy grupowej, w zależności od sposobu usytuowania budynków względem siebie.

Konstrukcyjnie samodzielna całość
Spełnienie tej przesłanki jest oczywiste w wypadku budynku wolnostojącego. Problem pojawia się jednak przy zabudowie mającej inny charakter. Zdefiniować „samodzielność konstrukcyjną” można zaś w zasadzie jedynie na podstawie orzecznictwa sądowo-administracyjnych, a dokładniej wskazanych w nim wytycznych, przy ocenie konkretnego stanu faktycznego. Niemniej kryterium samodzielności konstrukcyjnej powinno być rozstrzygane również przy uwzględnieniu samodzielności funkcjonalnej (czyli sposobu wykorzystywania budynków). Istotne jest, czy poszczególne części (budynki) mogą funkcjonować w sposób samodzielny i niezależny od siebie, przy równoczesnym spełnianiu przez każdą z nich cech budynku w rozumieniu p.b.

W przypadku przeznaczenia danego terenu pod zabudowę jednorodzinną niedopuszczalne jest wyodrębnienie trzeciego (i kolejnego) lokali w budynku jednorodzinnym. W przypadku faktycznego wyodrębnienia takich lokali starosta odmówi wydania zaświadczenia o ich samodzielności, co w konsekwencji uniemożliwi ustanowienie odrębnej własności trzeciego (i kolejnego) lokalu. Przesłanka maksymalnie dwóch lokali określa również konieczne proporcje powierzchniowe funkcji mieszkalnej i usługowej, które budynek mieszkalny jednorodzinny musi spełniać.

Istotne znaczenie będzie miało to, czy obie części obiektu mogą funkcjonować w sposób samodzielny i niezależny od siebie nawzajem, przy równoczesnym spełnianiu przez każdą z nich cech budynku wskazanych w art. 3 pkt 2 p.b. Wspólny fundament, ściana czy część dachu nie wykluczają możliwości samodzielnego funkcjonowania budynków i tym samym zakwalifikowania ich jako samodzielnych pod względem konstrukcyjnym. Warunek samodzielności konstrukcyjnej budynków w zabudowie szeregowej bądź bliźniaczej będą spełniały także takie budynki, które mają wspólną ścianę. Także w tym przypadku każdy z budynków będzie tworzyć zamkniętą przestrzeń, wydzieloną przegrodami budowlanymi i dachem, oraz będzie przeznaczony i przystosowany do stałego pobytu ludzi. O samodzielności funkcjonalnej tych budynków może świadczyć m.in. posiadanie osobnych wejść, klatek, instalacji, przyłączy, szamb czy garaży.

Ważne! Budynek połączony z innym wspólną ścianą, fundamentem lub dachem może być samodzielnym budynkiem jednorodzinnym, jeśli spełnia kryteria konstrukcyjnej i funkcjonalnej niezależności.

Podpowiedzi z orzecznictwa
Ponieważ nie ma legalnych definicji orzecznictwo posiłkowo odwołuje się (w ramach wykładni) do rozporządzenia w sprawie polskiej klasyfikacji obiektów budowlanych. Zgodnie z pkt 2 załącznika do niego w przypadku budynków połączonych między sobą (np. domów bliźniaczych lub szeregowych) budynek jest samodzielny, jeśli jest oddzielony od innych jednostek ścianą przeciwpożarową od fundamentu po dach. Natomiast gdy nie ma ściany przeciwpożarowej, budynki połączone między sobą są uważane za budynki odrębne, jeśli mają własne wejścia, są wyposażone w osobne instalacje i są oddzielnie wykorzystywane.

Niemniej Naczelny Sąd Administracyjny w uzasadnieniu wyroku z 5 lutego 2020 r. (sygn. akt II OSK 2952/18) wskazał, że nie sama ściana oddzielenia pożarowego czyni budynek bliźniaczym lub jej brak – dwulokalowym. Zgodnie z tym wyrokiem nawet posiadanie wspólnego fundamentu lub dachu (ale bez wspólnej piwnicy czy poddasza) oraz ściany łączącej obie części obiektu, choć o odpowiedniej odporności ogniowej, nie musi zaprzeczać warunkowi samodzielności konstrukcyjnej i nie wyklucza, że tworzą one w rzeczywistości dwa osobne domy mieszkalne, czyli budynki jednorodzinne zrealizowane w formie zabudowy bliźniaczej.

Ważne! Prawo budowlane nie wskazuje maksymalnej powierzchni, do jakiej budynek może być traktowany jako jednorodzinny.

Zgodnie z innym wyrokiem NSA z 16 września 2016 r. (sygn. akt II OSK 3103/14): „wielkość budynku, ilość przewidzianych w nim pomieszczeń i ich rozkład oraz domysły, że budynek ten może w przyszłości być łatwo przekształcony w budynek mieszkalny wielorodzinny, nie stanowią kryteriów (…), które powinien brać pod uwagę organ przed wydaniem decyzji o pozwoleniu na budowę”.

Dom jednorodzinny dwulokalowy
Jego definicji nie znajdziemy wprost ani w przepisach p.b., ani w innych aktach. To, kiedy budynek jest dwulokalowy, określa co do istoty definicja mieszkania zawarta w par. 3 pkt 9 rozporządzenia w sprawie warunków technicznych, którym powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (dalej: r.s.w.t.). Zgodnie z nim pod pojęciem mieszkania należy rozumieć zespół pomieszczeń mieszkalnych i pomocniczych z:

– odrębnym wejściem,
– wydzielonymi stałymi przegrodami budowlanymi, co umożliwia stały pobyt ludzi i prowadzenie samodzielnego gospodarstwa domowego.

A zatem aby dany lokal miał charakter mieszkalny, musi mieć pomieszczenia mieszkalne oraz pomieszczenia pomocnicze. Zgodnie z par. 3 pkt 10 r.s.w.t. pomieszczenie mieszkalne to pokoje w mieszkaniu, a także sypialnie i pomieszczenia do dziennego pobytu ludzi w budynku zamieszkania zbiorowego. Z kolei pomieszczenie pomocnicze – jak wskazuje par. 3 pkt 11 r.s.w.t. – znajduje się w obrębie mieszkania lub lokalu użytkowego i służy do celów komunikacji wewnętrznej, higieniczno-sanitarnych, przygotowywania posiłków, a także do przechowywania ubrań, przedmiotów oraz żywności.

Usytuowanie na jednej działce czy na odrębnych działkach
W przypadku zabudowy bliźniaczej budynki najczęściej znajdują się po dwóch stronach granicy działki, choć możliwa jest również budowa bliźniaków na terenie tej samej działki.

Gdy chodzi o budynek mieszkalny jednorodzinny dwulokalowy, zasadą jest raczej jego budowa na jednej działce, choć w przypadku pionowego wydzielenia lokali (segmentów) zdarza się, że są one realizowane na odrębnych działkach.

Do domu dwulokalowego, w przeciwieństwie do bliźniaków, nie stosuje się par. 272 ust. 3 r.s.w.t. Przepis ten bowiem mówi, że budynek usytuowany bezpośrednio przy granicy działki powinien mieć od strony sąsiedniej działki ścianę oddzielenia przeciwpożarowego o odpowiedniej klasie odporności ogniowej (określonej w par. 232 ust. 4 i 5 r.s.w.t.). Dotyczy to każdego budynku (czyli samodzielnej konstrukcji) bez względu na rodzaj zabudowy.

Obowiązek wykonania ściany oddzielenia przeciwpożarowego obejmuje zatem sytuowane przy granicy działki „połówki” bliźniaka, lecz nie dotyczy lokali-segmentów w budynku mieszkalnym jednorodzinnym dwulokalowym.

Kwestia własności lokalu i działki
W domu jednorodzinnym dwulokalowym mogą się znajdować dwa lokale, z których każdy będzie odrębnym przedmiotem własności. Działka, na której znajduje się budynek (zakładając powstanie takiego budynku na jednej działce), stanowi z kolei współwłasność w częściach ułamkowych właścicieli samodzielnych lokali – podobnie zresztą jak części wspólne samego budynku, np. dach, fundamenty, ściany zewnętrzne.

Ważne! Każdy z właścicieli lokali w domu dwulokalowym może swobodnie rozporządzać swoim lokalem, jednak zarządzanie całością objętą współwłasnością wiąże się już ze znacznymi ograniczeniami.

Zgodnie z art. 199 kodeksu cywilnego (dalej: k.c.), do rozporządzania rzeczą wspólną oraz do innych czynności, które przekraczają zakres zwykłego zarządu, potrzebna jest zgoda wszystkich współwłaścicieli. Jeśli jej brak, to współwłaściciele, których udziały wynoszą co najmniej połowę, mogą żądać rozstrzygnięcia przez sąd, który orzeknie, mając na względzie cel zamierzonej czynności oraz interesy wszystkich współwłaścicieli. Z kolei zgodnie z art. 201 k.c. do czynności zwykłego zarządu rzeczą wspólną potrzebna jest zgoda większości współwłaścicieli. W przypadku jej braku każdy ze współwłaścicieli może żądać upoważnienia sądowego do dokonania czynności.

W przepisach k.c. nie ma definicji pojęcia czynności zwykłego zarządu. Powszechnie przyjmuje się jednak, że rozumie się przez nie załatwianie bieżących spraw związanych ze zwykłą eksploatacją rzeczy i zachowaniem jej w stanie niepogorszonym. Pozostałe czynności, które się w tych granicach nie mieszczą, należą zatem do czynności przekraczających zwykły zarząd.

Korzystanie z części wspólnych
Właściciel lokalu w domu dwulokalowym ma prawo do współkorzystania z nieruchomości wspólnej zgodnie z jej przeznaczeniem. Jednak ustawowe uprawnienia do korzystania z rzeczy wspólnej mogą podlegać ograniczeniom na podstawie umowy zawartej pomiędzy współwłaścicielami, przy czym w orzecznictwie dominuje pogląd, zgodnie z którym decyzja współwłaścicieli co do rozdzielnego korzystania z rzeczy wspólnej przekracza czynność zwykłego zarządu.

Istotne różnice prawne
Jak widać, różnice, które na pierwszy rzut oka nie są zauważalne, mogą stanowić o całkowicie odmiennym prawnie sposobie korzystania z domu w zabudowie bliźniaczej i samodzielnego lokalu w domu jednorodzinnym dwulokalowym. W przypadku tego pierwszego mamy co do zasady do czynienia z odrębną własnością i gruntu, i posadowionego na nim budynku, którym w granicach obowiązującego prawa możemy zarządzać samodzielnie. W drugim zaś stajemy się członkiem „mikrowspólnoty” mieszkaniowej, będąc zmuszonymi do uzgadniania najistotniejszych decyzji z sąsiadem – współwłaścicielem lub w razie braku możliwości uzyskania porozumienia zwracać się o rozstrzygnięcie sporu do sądu.

!Brak ustawowej definicji domu dwulokalowego w przepisach sprawia, że trzeba bardzo uważać na zapisy umowy przy jego zakupie, aby nie narazić się na poważne spory sąsiedzkie.

Inną istotną różnicą są kwestie planistyczne – zazwyczaj, jeśli miejscowy plan zagospodarowania lub plan ogólny (gdy został już uchwalony) przewidują jako dopuszczalną zabudowę mieszkaniową jednorodzinną, obejmuje to oba omawiane rodzaje zabudowy. Niemniej w praktyce występują plany, w których dopuszczalna jest jedynie zabudowa jednorodzinna z wyraźnym wykluczeniem zabudowy bliźniaczej (choć takie rozwiązania budzą wątpliwości co do ich legalności). W takiej sytuacji uzyskanie decyzji pozwolenia na budowę możliwe będzie wyłącznie dla budynku jednorodzinnego z dwoma wydzielonymi lokalami – co więcej, dla takiego, w którym rozwiązania konstrukcyjne nie będą świadczyły o całkowitej konstrukcyjnej niezależności obu części takiego budynku. W przeciwnym razie ryzykujemy odmową. ©℗

Podstawa prawna
• art. 3 pkt 2 i pkt 2a ustawy z 7 lipca 1994 r. – Prawo budowlane (t.j. Dz.U. z 2025 r. poz. 418)

• art. 199, art. 201 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 1061; ost.zm. Dz.U. z 2024 r. poz. 1237)

• rozporządzenie Rady Ministrów z 30 grudnia 1999 r. w sprawie Polskiej Klasyfikacji Obiektów Budowlanych (Dz.U. z 1999 r. nr 112 poz. 1316; ost.zm. Dz.U. z 2002 r. nr 18 poz. 170)

• par. 3 pkt 9–11, par. 232 ust. 4 i 5, par. 272 ust. 3 rozporządzenia ministra infrastruktury z 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1225; ost.zm. Dz.U. z 2024 r. poz. 726)

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9797512,blizniak-czy-dom-dwulokalowy-dlaczego-to-rozroznienie-jest-tak-wazne.html

 2. Jednak poznamy ceny mieszkań

Jolanta Szymczyk-Przewoźna | dzisiaj, 07:00

Senat usunął lukę w przepisach mających zwiększyć przejrzystość na rynku mieszkaniowym. Sprzedawcy będą musieli informować o kosztach metra kwadratowego także przy umowach deweloperskich. Cena mieszkania musi zawierać wszystkie składniki.

Po senackich poprawkach jest szansa, że sprzedaż wszystkich mieszkań i domów jednorodzinnych na rynku pierwotnym będzie objęta obowiązkiem informowania o cenach. To rozwiąże kluczowy problem tej ustawy o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego oraz Deweloperskim Funduszu Gwarancyjnym (t.j. Dz.U. z 2024 r., poz. 695 ze zm.)

Senatorowie wprowadzili istotną zmianę do ustawy, czym przypadkowo uszczelnili jej działanie. Bez niej nowe przepisy objęłyby swoim działaniem zaledwie 12 proc. mieszkań z rynku pierwotnego. Nie dotyczyłyby bowiem umów deweloperskich, a to one najczęściej są zawierane na rynku pierwotnym. Taką umowę nabywca podpisuje z deweloperem na etapie dziury w ziemi. Deweloper zobowiązuje się do zbudowania budynku, wyodrębnienia lokalu i przeniesienia jego własności na nabywcę. Przeniesienie własności, w świetle tej ustawy, nie jest umową sprzedaży, ale wykonaniem umowy deweloperskiej. Umowy sprzedaży deweloper zawiera z tymi nabywcami, którzy chcą kupić mieszkanie czy dom, gdy ten jest już oddany do użytkowania.

Przypadkowe załatanie luki z cenami mieszkań
Ustawę uszczelniono niejako przypadkiem, bo przygotowana przez Biuro Legislacyjne Senatu dla Komisji Infrastruktury poprawka miała inny cel. Aldona Figura, główny legislator, wyjaśniała senatorom, że na podstawie art. 19a ust. 4 ustawa będzie miała zastosowanie również do deweloperów albo przedsiębiorców innych niż deweloper, którzy sprzedają gotowe lokale i domy jednorodzinne.

„Wobec tego, że ustawa nowelizowana nie nakłada na te podmioty obowiązku przedstawienia prospektu informacyjnego, art. 19a ust. 1–3 nie będzie mógł być zastosowany do nich wprost, a będzie miał odpowiednie zastosowanie. Propozycja poprawki: – w art. 1, w art. 19a w ust. 4 po wyrazach «stosuje się» dodaje się wyraz «odpowiednio także do»” – zaproponowała legislatorka, a członkowie komisji poprawkę przyjęli.

– Poprawka może dawać podstawy do przyjęcia, że ustawa obejmuje obowiązkiem prezentacji cen ofertowych także umowy deweloperskie, choć, jak widać z uzasadnienia do niej, cel jej wprowadzenia był inny. Mimo wszystko to dobrze, że została przyjęta przez komisję senacką. Natomiast, żeby uciąć wszelkie wątpliwości, ja dodałabym w art. 19a w ust. 1 pkt 1, który również po senackiej poprawce, mówi, że chodzi o podanie ceny 1 mkw. powierzchni użytkowej każdego z oferowanych lokali mieszkalnych lub domów jednorodzinnych oraz całej nieruchomości lub jej części, będących przedmiotem umowy, o jakie umowy chodzi. Bo w mojej ocenie nie jest jasne, o które umowy chodzi – komentuje dr Agnieszka Grabowska-Toś, radca prawny.

Poprawki wzmocnią prawa konsumenta wobec dewelopera
Autorzy projektu, którzy dotąd opierali się przed doprecyzowaniem przepisów, tłumacząc, że obejmują one wszystkie umowy, w końcu ulegli i na wczorajsze posiedzenie Senatu przygotowali poprawki, zgodnie z postulatami ekspertów.

– W końcu nie chodzi nam o samo przyjęcie nowych przepisów, ale o to, by one faktycznie wzmocniły konsumentów w negocjacjach z deweloperami, uzbrajając ich w wiedzę o cenach mieszkań wraz ze wszystkimi ich składnikami. Zresztą chciałbym przypomnieć deweloperom, że skoro, jak twierdzą, popierają informowanie o cenach, to nikt im dziś nie zabrania, żeby to robili. Nie potrzebują do tego ustawy, ale tego nie robią i stąd nasza inicjatywa – powiedział poseł Kamil Wnuk (Polska 2050), jeden z autorów ustawy.

Żeby rozwiać wątpliwości, jakie umowy są objęte obowiązkiem informowania o cenie na stronie dewelopera, w Senacie doprecyzowano przepisy. Zgodnie z nowym brzmieniem art. 19a ust. 1 deweloper ma obowiązek prowadzenia własnej strony internetowej, na której, od dnia rozpoczęcia sprzedaży, udostępnia część ogólną prospektu informacyjnego i podaje informacje, do których zobowiązuje go ustawa.

Nie można się domyślać przepisów
– Dobrze, że doszło do postulowanego przez nas objęcia umów deweloperskich ustawą. My tę ustawę popieramy, a zgłaszając poprawki nie chcemy opóźniać jej wejścia, tylko ją doprecyzować, żeby dobrze działała. Dlatego wskazujemy luki – mówi Przemysław Dziąg, zastępca dyrektora generalnego Polskiego Związku Firm Deweloperskich.

– Adresat normy prawnej zagrożonej wysoką sankcją nie może się domyślać, jaka była intencja i czy przepisy go dotyczą. Problem wynikł z używania przez autorów projektu pojęć w znaczeniu potocznym. Przykładem jest użycie pojęcia sprzedaży, co w rzeczywistości oznacza działalność dewelopera po dopuszczeniu budynku do użytkowania. Takie błędy nie powinny mieć miejsca – dodaje adwokat Rafał Dębowski.

Jego zdaniem ustawa jest potrzebna, byle tylko była precyzyjna i jasno określała obowiązki. Wtedy skorzystają na nich nabywcy mieszkań. W przeciwnym razie nie spełni ona swojej roli, a przez niejasność stworzy problemy deweloperom, prawnikom, sędziom i urzędnikom, jak choćby pracownikom Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który będzie kontrolował wywiązywanie się przedsiębiorców z obowiązków.

Głosowanie w Senacie odbyło się już po zamknięciu tego wydania DGP. ©℗

Prognozy wobec cen mieszkań
Prognozy wobec cen mieszkań / Dziennik Gazeta Prawna – wydanie cyfrowe

Podstawa prawna
Etap legislacyjny

Ustawa z senackimi poprawkami wróci do Sejmu

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9798869,jednak-poznamy-ceny-mieszkan.html

 3. Postępowania przed sądami administracyjnymi mają być szybsze. Rząd zapowiedział ważne zmiany

Krzysztof Bałękowski | wczoraj, 06:00

Zniesienie konieczności złożenia przed sądem administracyjnym dokumentu potwierdzającego umocowanie, jeśli możliwe jest jego potwierdzenie w rejestrze dostępnym drogą elektroniczną, czy umożliwienie wniesienia pisma do sądu za pośrednictwem dowolnego operatora pocztowego – to część zmian zaproponowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Deregulacja ma przyspieszyć postępowania.

Deregulacja ma przyspieszyć postępowania przed sądami administracyjnymi
W ocenie resortu przyspieszenie i zwiększenie efektywności postępowań prowadzonych przed sądami administracyjnymi wymaga m.in. działań deregulacyjnych. Jednym z nich ma być odejście od konieczności potwierdzania przez stronę umocowania do działania w jej imieniu, o ile wynika ono z treści rejestru dostępnego publicznie.

„Obowiązujący obecnie wymóg składania tych dokumentów (lub ich uwierzytelnionych odpisów) w sytuacji, gdy stwierdzenie przez sąd umocowania jest możliwe na podstawie wykazu lub innego rejestru, do którego sąd ma dostęp drogą elektroniczną, stanowi zbędną biurokrację” – wskazuje MS.

Nowelizacja ma też umożliwić wniesienie pisma do sądu za pośrednictwem dowolnego operatora pocztowego w rozumieniu ustawy z 23 listopada 2012 r. – Prawo pocztowe (t.j. Dz.U. z 2025 r. poz. 366), a nie – jak jest obecnie – wyłącznie u operatora wyznaczonego do świadczenia usługi powszechnej. Ministerstwo Sprawiedliwości zwraca uwagę, że takiej zmiany w 2021 r. dokonano już w przepisach dotyczących postępowania cywilnego – po tym, jak zostały one w tym zakresie zakwestionowane przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W odpowiedzi na inny wyrok TSUE MS planuje także wprowadzić wyjątek od zasady łącznego rozpoznawania skarg wniesionych na tę samą decyzję, jeśli ich połączenie utrudniłoby lub nawet uniemożliwiło wydanie orzeczenia w rozsądnym terminie.

Instytucja przyjaciela sądu w postępowaniu administracyjnym
Rząd chce również wdrożyć do postępowania przed sądami administracyjnymi instytucję tzw. przyjaciela sądu (łac. amicus curiae). Miałaby ona zastosowanie przy sprawach o precedensowym i skomplikowanym charakterze, których rozstrzygnięcie jest ważne dla debaty publicznej lub może rzutować na sytuację prawną wielu osób.

„Wprowadzenie w postępowaniach sądowo-administracyjnych tej znanej praktyce sądów formy wyrażania opinii prawnej ma na celu wsparcie sądu w kompleksowym rozpoznaniu sprawy, z uwzględnieniem argumentów oraz poglądów organizacji społecznych i organów administracji publicznej, których przedmiot działalności może dotyczyć prowadzonego postępowania” – argumentuje MS.

Planowane jest również wyłączenie możliwości wnoszenia skargi kasacyjnej przez organizację społeczną, która bierze udział w postępowaniu w charakterze uczestnika na prawach strony.

Podstawa prawna
Etap legislacyjny

Projekt ustawy o zmianie ustawy – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi wpisany do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów

https://serwisy.gazetaprawna.pl/samorzad/artykuly/9797856,postepowania-przed-sadami-administracyjnymi-maja-byc-szybsze-rzad-zap.html

 4. Polskie firmy będą na uprzywilejowanej pozycji? Rząd szykuje zmiany w przetargach

13 maja 2025, 15:19

Będziemy wspólnie pracowali z Urzędem Zamówień Publicznych i z resortami, aby polskie firmy miały większe szanse w przetargach z firmami z UE – zapowiedział we wtorek premier Donald Tusk. Dodał, że rząd kończy prace nad ustawą m.in w tej sprawie.

„Będziemy wspólnie pracowali także z Urzędem Zamówień Publicznych i z resortami nad takimi zasadami działania, aby polskie firmy miały większe szanse niż do tej pory również w konfrontacji z firmami z terenu Unii Europejskiej” – powiedział Donald Tusk przed posiedzeniem Rady Ministrów.

Zapowiedział zmiany w przepisach dotyczących przetargów, które będą wzorowane na regulacjach z innych krajów UE, które „skuteczniej niż to się działo przez lata w Polsce potrafią chronić swoich wykonawców od tych spoza ich kraju”.

„Będziemy bezwzględnie korzystali z najlepszych wzorów i zbudujemy system rekomendacji i zasad postępowania, które skutecznie będą chronić polskich wykonawców i dostawców” – powiedział szef rządu.

Mówił także o tym, że już obecnie polskie firmy mogą być preferencyjnie traktowane w stosunku do firm spoza UE. Pozwala na to niedawny wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, zgodnie z którym możliwe jest takie kształtowanie zasad przetargów, by nie mogły w nich uczestniczyć firmy spoza UE lub nie mogły liczyć na uzyskanie kontraktów. Premier dodał, że ta zasada już została zastosowana przy przetargu na kontynuację autostrady A2 i będzie stosowana przy przetarg na modernizację linii kolejowej o wartości 6 mld zł na odcinku Białystok-Ełk.

Premier zapowiedział także, że zasady wynikające z wyroku TSUE zostaną przeniesione do przepisów przetargowych. (PAP)

https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/9797706,polskie-firmy-beda-na-uprzywilejowanej-pozycji-rzad-szykuje-zmiany-w.html

 5. Nie wystarczy zastrzec, że informacja stanowi tajemnicę przedsiębiorstwa

Krzysztof Mikoda | 13 maja 2025, 10:00

Coraz więcej wykonawców w dokumentach przetargowych zastrzega informacje jako tajemnicę przedsiębiorstwa na wszelki wypadek – bez podstawy i wymaganych dowodów. To wypacza sens przepisów o jawności postępowania, ale często jest też całkowicie nieskuteczne.

Dlaczego? Bo samo zastrzeżenie nie wystarcza – trzeba jeszcze wykazać, że informacje rzeczywiście zasługują na ochronę. A z tym wciąż wielu wykonawców sobie nie radzi. Braki czy błędy w tym zakresie mają wręcz nagminny charakter.

Wyjaśnienie to za mało
Zgodnie z art. 18 ust. 3 ustawy – Prawo zamówień publicznych (dalej: p.z.p.) nie ujawnia się informacji będących tajemnicą przedsiębiorstwa, jeżeli wykonawca wraz z przekazaniem takich informacji:

– zastrzegł, że nie mogą być one udostępniane oraz
– wykazał, że rzeczywiście są one tajemnicą przedsiębiorstwa.

Literalna wykładnia tego przepisu nie pozostawia wątpliwości: zastrzeżenie tajemnicy przedsiębiorstwa musi nastąpić jednocześnie z wykazaniem ich szczególnego (objętego ochroną) charakteru. Jeśli przedsiębiorca go nie wykaże, zastrzeżenie jest bezskuteczne, a informacje powinny zostać ujawnione przez zamawiającego. Co ważne, art. 18 ust. 3 p.z.p. wymaga, by wykonawca wykazał, iż zastrzeżone informacje są tajemnicą przedsiębiorstwa.

Krajowa Izba Odwoławcza (KIO) najczęściej przyjmuje w orzecznictwie, że obowiązek „wykazania” oznacza coś więcej niż samo wyjaśnienie (uzasadnienie). Izba w wielu orzeczeniach podkreśliła, że wykonawca, zastrzegając określone informacje jako tajemnicę przedsiębiorstwa, musi przedstawić zamawiającemu dowody na zasadność takiego zastrzeżenia, a nie tylko lakonicznie czy wręcz zdawkowo wyjaśnić, dlaczego dana informacja miałaby być tajemnicą.

Oczywiście nie chodzi o to, aby wykonawca każde swoje stwierdzenie poparł dowodem. Jednak w wielu orzeczeniach KIO bardzo rozsądnie przyjęła, że jeśli określona okoliczność może być potwierdzona (np. poprzez umowy o zachowaniu poufności z pracownikami lub kontrahentami), to wykonawca powinien takie dowody przedłożyć.

Tajemnicą przedsiębiorstwa tylko informacje, które mają wartość gospodarczą
Innym bardzo często spotykanym błędem przy zastrzeganiu informacji jako tajemnicy przedsiębiorstwa jest brak odniesienia się do kwestii wartości gospodarczej zastrzeganych informacji albo podanie takich danych jedynie zdawkowo.

Zgodnie z art. 11 ust. 2 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji tajemnicą przedsiębiorstwa są tylko te informacje, które mają wartość gospodarczą z powodu ich poufności. Sam charakter techniczny, technologiczny czy organizacyjny nie wystarcza.

Tajemnica przedsiębiorstwa
Artykuł 11 ust. 2 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji

„Przez tajemnicę przedsiębiorstwa rozumie się informacje techniczne, technologiczne, organizacyjne przedsiębiorstwa lub inne informacje posiadające wartość gospodarczą, które jako całość lub w szczególnym zestawieniu i zbiorze ich elementów nie są powszechnie znane osobom zwykle zajmującym się tym rodzajem informacji albo nie są łatwo dostępne dla takich osób, o ile uprawniony do korzystania z informacji lub rozporządzania nimi podjął, przy zachowaniu należytej staranności, działania w celu utrzymania ich w poufności”.

Jak podkreśla KIO w swoich orzeczeniach, wartość gospodarcza może przejawiać się m.in. w:

– wycenie określonego dobra jako wartości niematerialnej i prawnej (np. znaku towarowego, prawa autorskiego czy pewnego unikalnego rozwiązania organizacyjnego, które ma trwałe zastosowanie i kreuje pewną wartość),
– potencjalnej szkodzie, którą wykonawca może ponieść w razie ujawnienia informacji szerszemu gronu podmiotów (szkoda musi mieć jednak wymiar obiektywny, co oznacza, że samo przekonanie wykonawcy o wartości przekazywanych przez niego informacji – jest niewystarczające; niewykazanie obiektywnej wartości gospodarczej zastrzeganych informacji przesądza o nieskuteczności zastrzeżenia),
– dokumentach księgowych lub sprawozdaniach finansowych.

Ochrona danych osobowych to żaden argument
W praktyce często spotkać się można ze stwierdzeniem, że dane informacje lub dokumenty zostały zastrzeżone ze względu na obowiązek ochrony danych osobowych wynikający m.in. z przepisów unijnych, zwłaszcza RODO.

Jednak zgodnie z art. 74 ust. 4 p.z.p.: „udostępnianie, o którym mowa w ust. 1 i 2, ma zastosowanie do wszystkich danych osobowych, z wyjątkiem danych, o których mowa w art. 9 ust. 1 rozporządzenia 2016/679, zebranych w toku postępowania o udzielenie zamówienia. Ograniczenia zasady jawności, o których mowa w ust. 3 i art. 18 ust. 3–6, stosuje się odpowiednio”.

Zatem w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego wszystkie dane osobowe podlegają udostępnianiu na takich samych zasadach jak protokół postępowania i załączniki do protokołu. Wyjątkiem są dane, o których mowa w art. 9 ust. 1 RODO, czyli dane dotyczące:

– pochodzenia rasowego lub etnicznego,
– poglądów politycznych,
– przekonań religijnych lub światopoglądowych,
– przynależności do związków zawodowych oraz
– przetwarzania danych genetycznych,
– danych biometrycznych w celu jednoznacznego zidentyfikowania osoby fizycznej lub
– danych dotyczących zdrowia, seksualności lub orientacji seksualnej tej osoby.

Ochrona danych osobowych nie jest więc podstawą do zastrzeżenia informacji jako tajemnicy przedsiębiorstwa. Z praktyki wynika, że zastrzegane dokumenty niemal nigdy nie zawierają danych wrażliwych, które byłyby objęte zakazem przetwarzania.

O czym wykonawca musi pamiętać
1. Nie każda informacja o charakterze technicznym, technologicznym, organizacyjnym (lub jeszcze innym) może być tajemnicą przedsiębiorstwa. Może nią być wyłącznie taka, która ma pewną wartość gospodarczą dla przedsiębiorcy (jest źródłem zysku lub pozwala na zaoszczędzenie kosztów) dzięki temu, że pozostanie poufna.

2. Zastrzeżenie poufności musi nastąpić nie później niż z przekazaniem zastrzeganych informacji. Nie można uzupełnić zastrzeżenia, jak i jego uzasadnienia na późniejszym etapie.

3. Ciężar wykazania zasadności zastrzeżenia został w sposób wyraźny nałożony na wykonawcę. Nie należy oczekiwać, że to zamawiający będzie szukał powodów, dla których należy chronić dane informacje.

4. Zastrzeżenie musi dotyczyć tylko konkretnych informacji, a nie całych dokumentów. Tak samo uzasadnienie zastrzeżenia musi się odnosić do zastrzeżonych informacji i nie może być ogólnikowe.

5. Samo oświadczenie o zastrzeżeniu danej informacji jako tajemnicy przedsiębiorstwa nie jest wystarczającym działaniem zmierzającym do zachowania jej w poufności.

6. Wykonawcy powinni liczyć się z tym, że ich oferty co do zasady będą jawne, w szczególności w zakresie, w jakim będą podlegać ocenie co do spełnienia warunków udziału w postępowaniu, zgodności oferowanego świadczenia z wymaganiami zamawiającego, kalkulacji ceny oferty oraz w ramach kryteriów oceny ofert. ©℗

Zatem, wbrew praktyce i przekonaniu niektórych zamawiających i wykonawców samo zastrzeżenie określonych informacji czy dokumentów nie wystarczy do tego, aby zamawiający ich nie ujawniał. Wykonawca, chcąc skorzystać z dobrodziejstwa art. 18 ust. 3 p.z.p., powinien ze szczególną starannością wypełnić obowiązek jednoczesnego wykazania, że zastrzeżone informacje są tajemnicą przedsiębiorstwa – w szczególności przedstawić odpowiednie dowody i odnieść się do wszystkich elementów definicji tajemnicy przedsiębiorstwa. Jakichkolwiek zaniechań w tym zakresie nie będzie można naprawić na późniejszym etapie.

Najczęstsze błędy przy zastrzeganiu tajemnicy przedsiębiorstwa w przetargach
W praktyce zamówień publicznych najczęstsze błędy wykonawców przy zastrzeganiu tajemnicy przedsiębiorstwa to:

– brak wystarczającego odniesienia się do wartości gospodarczej zastrzeganych informacji,
– zastrzeganie całych dokumentów bez analizy ich treści,
– powoływanie się na ochronę danych osobowych niezgodnie z przepisami,
– oczekiwanie, że zamawiający uwierzy na słowo w deklaracje i zapewnienia wykonawcy (zamawiający powinien zbadać, czy zastrzeżone informacje zasługują na ochronę jako tajemnica przedsiębiorstwa, a jeśli wynik tego badania jest negatywny, to powinien te informacje ujawnić). ©℗

Podstawa prawna
• art. 18 ust. 3, art. 74 ust. 4 ustawy z 11 września 2019 r. – Prawo o zamówieniach publicznych (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 1320)

• art. 11 ust. 2 ustawy z 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1233)

• art. 9 ust. 1 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (Dz.Urz.UE z 2016 r. L.119, s.1)

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9797464,nie-wystarczy-zastrzec-ze-informacja-stanowi-tajemnice-przedsiebiorst.html

Inżynieria.com

 1. Konin przebuduje most na Trasie Warszawskiej. Co zostanie zrobione?

Opublikowano: 15-05-2025 Źródło: UM Konin | Łukasz Madej

Miasto Konin ogłosiło przetarg na przebudowę mostu w ciągu Trasy Warszawskiej, stanowiącej fragment drogi krajowej nr 92. Oferty przetargowe można składać do 10 czerwca. Obecny obiekt, mający ponad 70 lat, znajduje się w złym stanie technicznym i wymaga gruntownej modernizacji.

Nowy most z zachowaniem podpór
Projekt zakłada budowę nowego, czteroprzęsłowego mostu. Ze starej konstrukcji pozostaną jedynie podpory – reszta będzie całkowicie rozebrana. W ramach inwestycji przewidziano również modernizację infrastruktury towarzyszącej: sieci ciepłowniczej, elektroenergetycznej, telekomunikacyjnej oraz oświetlenia ulicznego.

Rządowe wsparcie i wkład własny miasta
Choć droga ma charakter krajowy, za most odpowiada Konin jako miasto na prawach powiatu. W marcu rząd przyznał ponad 38 mln zł z rezerwy celowej budżetu państwa na realizację przebudowy. Wkład własny miasta ma wynieść około 9,5 mln zł.

Zmiany w organizacji ruchu
Na czas prowadzenia robót wschodnia część przeprawy zostanie zamknięta dla ruchu. Kierowcy będą korzystać z równoległego mostu zachodniego, który tymczasowo zostanie udostępniony w obu kierunkach – z wyłączeniem ruchu pojazdów ciężarowych.

https://inzynieria.com/mosty/wiadomosci/97365,konin-przebuduje-most-na-trasie-warszawskiej-co-zostanie-zrobione,nowy-most-z-zachowaniem-podpor

 2. Kontrakt za 873 mln zł do wzięcia. Sinfonia Varsovia szuka wykonawcy

Opublikowano: 15-05-2025 Źródło: Sinfonia Varsovia | Łukasz Madej

Rozpoczyna się drugi etap budowy nowej siedziby Sinfonii Varsovii przy ul. Grochowskiej 272 w Warszawie. Orkiestra ogłosiła przetarg na wybór generalnego wykonawcy – to kolejny ważny krok w wieloetapowej inwestycji.

Przełomowy etap inwestycji
Najważniejszym elementem obecnego etapu prac będzie wzniesienie głównej sali koncertowej mogącej pomieścić 1877 osób, największej tego typu sceny w Polsce. Obiekt ten został zaprojektowany jako połączenie dwóch typologii: klasycznego „shoe box” i współczesnego „vineyard”.

Architektura wyróżni się koncentrycznie rozplanowaną widownią, która będzie otaczać scenę zlokalizowaną poniżej poziomu gruntu. Dzięki wysokim przeszkleniom, wnętrze sali będzie widoczne z okalającego ją obszernego foyer, tworząc efekt otwartości i integracji z przestrzenią publiczną.

Co jeszcze powstanie?
Prócz reprezentacyjnej sali głównej projekt zakłada budowę:

– sali kameralnej na około 400 miejsc,
– pomieszczeń prób, zapleczy artystycznych i technicznych,
– magazynów dla potrzeb działalności muzycznej.

W ramach inwestycji przewidziano również remont dwóch północnych oficyn, które zostaną funkcjonalnie zintegrowane z nowym budynkiem.

Warunki przetargu
Firmy zainteresowane udziałem w postępowaniu mają czas na złożenie wniosku do 30 czerwca 2025 roku. Kryteria oceny ofert przedstawiają się następująco:

– cena – 55%
– doświadczenie zespołu wykonawczego – 35%
– wydłużenie gwarancji na roboty budowlane – 10%.

Wartość zamówienia szacowana jest na 873,8 mln zł netto. Zakończenie budowy planowane jest na 2030 rok.

Zbliża się koniec pierwszego etapu
Równolegle kończą się prace nad pierwszym etapem przedsięwzięcia, obejmującym rewitalizację trzech zabytkowych obiektów. Oddanie tej części inwestycji zaplanowano na przełom lat 2025 i 2026.

https://inzynieria.com/budownictwo/wiadomosci/97367,kontrakt-za-873-mln-zl-do-wziecia-sinfonia-varsovia-szuka-wykonawcy,warunki-przetargu

 

Budownictwo i PZP | Prasówka | 12.05.2025 r.

Rynek Infrastruktury

 1. Ruszają prace nad certyfikacją wykonawców. Co będą oznaczały szykowane zmiany?

Autor: ep. | Data publikacji: 07-05-2025

Pod obrady Sejmu trafił właśnie projekt ustawy o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych. Postulaty o wprowadzenie takiego narzędzia pojawiały się od dawna. Czy to potrzebne narzędzie i jakie mogą być efekty jego wprowadzenia? Na ten temat rozmawiamy z dr Żanetą Urbaniak.

RynekInfrastruktury.pl: Czy ustawa o certyfikacji w obecnym kształcie jest potrzebna na rynku zamówień publicznych? Komu będą służyły projektowane przepisy?

dr Żaneta Urbaniak, Associate Director, adwokat, Praktyka prawa zamówień publicznych i obronności, KPMG Law: Podstawę dla wprowadzenia do polskiego systemu prawnego certyfikacji stanowi art. 64 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/24/UE z dnia 26 lutego 2014 roku w sprawie zamówień publicznych, uchylających dyrektywę 2004/18/WE. W myśl tego przepisu państwa członkowskie mogą podjąć decyzję, czy w ich porządkach prawnych ma obowiązywać certyfikacja wykonawców. Polski ustawodawca dopiero po kilku latach od dnia wejścia w życie dyrektywy postanowił uregulować to zagadnienie.

Wprowadzenie certyfikacji wykonawców wydaje się być rozwiązaniem korzystnym dla obu stron postępowania o udzielenie zamówienia publicznego. Dla zamawiającego będzie to znaczne ułatwienie, bowiem w oparciu o jeden dokument będzie mógł zweryfikować – czy konkretny podmiot podlega wykluczeniu z postępowania, zaś w przypadku zamówień o ustandaryzowanych poziomach zdolności (roboty budowlane w zakresie dróg, roboty budowlane w zakresie wodno-kanalizacyjnym, czy usługi projektowania), a także potwierdzić spełnianie warunków udziału w postępowaniu. Z drugiej strony, wykonawca w miejsce kilku dokumentów, które zobowiązany był pozyskać z różnych organów – złoży tylko jeden dokument pochodzący z bezpłatnej bazy danych.

Co istotne, to wykonawca będzie decydował w jakim zakresie będzie ubiegał się o certyfikat, bowiem w ustawie przewidziano różne zakresy certyfikatów, np. certyfikat potwierdzający brak obligatoryjnych podstaw wykluczenia, certyfikat potwierdzający brak obligatoryjnych i fakultatywnych podstaw wykluczenia, a także certyfikat potwierdzający spełnienie warunków udziału w postępowaniu. Zastąpienie wielu dokumentów jednym stanowi zmniejszenie obciążeń dokumentacyjnych w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego. Jednak beneficjentem zmian wprowadzonych w ramach ustawy o certyfikacji będą przede wszystkim zamawiający, bowiem wykonawcy tak czy inaczej będą zobowiązani do przedstawienia stosowanych dokumentów jednostce certyfikującej. Z drugiej jednak strony rozwiązaniem, które może być korzystne dla wykonawców jest procedura self-cleaningu. Jednostka certyfikująca po przeprowadzeniu przez wykonawcę procedury self-cleaningu, decyduje czy pomimo wystąpienia przesłanek wykluczenia podmiot ten może być uznany za wykonawcę dającego rękojmię należytej realizacji zamówienia. Co istotne, ocena w tym zakresie dokonana przez jednostkę certyfikującą jest wiążąca dla wszystkich wykonawców.

Czy certyfikat – w proponowanym kształcie – jedynie zastąpi kilka innych oświadczeń, czy może być także swoistym potwierdzeniem jakości?

Analiza proponowanych przepisów prowadzi do wniosku, że certyfikat zastąpi kilka innych oświadczeń. Co do potwierdzenia jakości – do projektu ustawy załączono projekt rozporządzenia Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie poziomów zdolności wykonawcy do wykonania zamówienia na roboty budowlane. W rozporządzeniu określono poziomy zdolności jedynie dla dwóch grup robót budowlanych (roboty budowlane w zakresie dróg, roboty budowlane w zakresie sieci wodnych i kanalizacyjnych) oraz w zakresie wykształcenia lub kwalifikacji zawodowych osób wyznaczonych do realizacji zamówień na roboty budowlane. Poziomy zdolności w zakresie usług zostaną ustalone po upływie okresu 4 lat liczonych od dnia ogłoszenia ustawy – na co wskazano w uzasadnieniu do ustawy.

Wprowadzenie ustawowego instrumentu, który pozwoli na potwierdzenie jakości dla zamówień o różnym charakterze wydaje się bardzo trudne, jeżeli w ogóle możliwe. Różni zamawiający udzielają różnych zamówień, ustalenie standardowych poziomów możliwe jest faktycznie tylko dla powtarzalnych i jednorodnych zamówień, przy dużym skomplikowaniu zadań (obiekty infrastruktury krytycznej, obiekty zabytkowe) ustawowe standardy mogą się nie sprawdzić.

Informacje podawane na potrzeby certyfikacji muszą być aktualne. Czy istnieje zagrożenie, że na rynku będą funkcjonowały nieaktualne certyfikaty?

Co do zasady, jednostka certyfikująca zobowiązana jest czuwać nad aktualnością certyfikatów. Jednakże nie w każdym przypadku jednostka ta będzie w stanie stwierdzić czy dane stanowiące podstawę certyfikacji są aktualne. Dla przykładu w przypadku warunku udziału w postępowaniu odnoszącym się do zdolności ekonomicznej lub finansowej – posiadania określonych środków na rachunku bankowym – informacje te mogą się zmieniać wielokrotnie w ciągu dnia, tygodnia, miesiąca. Certyfikat ma być zaś wydawany na okres od roku do trzech lat. W takich przypadkach, obawiam się, że nieuczciwi wykonawcy mogą posługiwać się dokumentami, które nie będą miały potwierdzenia w aktualnym stanie faktycznym.

Wykonawcy zainteresowani certyfikacją będą musieli uiścić opłaty. Jak pogodzić wysokość stawek tak, żeby była akceptowalna dla wykonawców, także tych mniejszych, a jednocześnie, by pozwalała firmie certyfikującej na rzetelną działalność?

Jest to bardzo trudne zadanie. Z jednej strony będzie to duże ułatwienie dla zamawiających i wykonawców, z drugiej zaś nie może stanowić bariery dla pozyskiwania certyfikatów dla MŚP. Minister przygotowując rozporządzenie w oparciu o art. 25 projektu ustawy będzie miał do wykonania bardzo trudne zadanie.

Czy należy się spodziewać dużego zainteresowania certyfikatami?

Biorąc pod uwagę postulany rynku zamówień publicznych, wydaje się, że rozwiązanie to może być popularne. Mając na uwadze nasze doświadczenie, w innych krajach członkowskich UE z tego rozwiązania korzysta wielu wykonawców . Sama kilka razy spotkałam się z takimi certyfikatami w postepowaniach prowadzonych w Polsce, a także w postępowaniach odwoławczych przed Krajową Izba Odwoławczą.

Jakie widzi Pani najważniejsze wady, a jakie zalety tego projektu?

Certyfikacja jest kolejnym krokiem w zmniejszaniu obciążeń biurokratycznych w postępowaniu o udzielenie zamówień publicznych, może też przyśpieszyć czas trwania postępowań.

Obawiam się jednak self-cleaningu, który wiążę wszystkich zamawiających – dotychczas wyjaśnienia wykonawcy były oceniane przez pryzmat zasady proporcjonalności stosowanej w konkretnym postępowaniu. Inaczej wyjaśnienia były oceniane w prostych, powtarzalnych zamówieniach, a inaczej przy skomplikowanych.

Drugim elementem który budzi moje obawy, jest certyfikacja w zakresie warunków dotyczących zdolności ekonomicznej i finansowej – środki na rachunku, czy zdolność kredytowa mogą ulegać wielokrotnym zmianom w okresie trzech lat, co nieuczciwi wykonawcy mogą wykorzystywać.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/ruszaja-prace-nad-certyfikacja-wykonawcow-co-beda-oznaczaly-szykowane-zmiany-95191.html

 2. Wszystkie oferty na wiadukt na DK91 w budżecie GDDKiA

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 09-05-2025

Minął termin składania ofert na rozbiórkę starego i budowę nowego wiaduktu nad linią kolejową w ciągu drogi krajowej nr 91 w miejscowości Raciążek niedaleko Ciechocinka w kujawsko-pomorskim. Do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wpłynęło siedem ofert i wszystkie mieszczą się w budżecie.

Aktualnie na drodze krajowej nr 91 w miejscowości Raciążek stoi wiadukt, którego konstrukcja jest już znacznie wysłużona, ponieważ została wybudowana w 1968 roku. Obecny obiekt posiada jezdnie o łącznej szerokości nieco ponad ośmiu metrów o dwóch pasach ruchu po jednym w obie strony. Na konstrukcji ponadto nie ma ani chodnika, ani ścieżki rowerowej.

Powyższe warunki sprawiają, że obiekt odstaje od obecnych standardów budowy dróg krajowych w Polsce i to zarówno pod względem wymiarów, jak i zastosowanej technologii.

Siedmiu chętnych na budowę wiaduktu

W przetargu bydgoskiej Generalnej Dyrekcji wzięło udział siedmiu wykonawców. Zamawiający zamierza przeznaczyć na realizację zadania 53 563 498,85 zł. Wszystkie złożone oferty mieszczą się w tym budżecie.

Najtańszą złożyła firma Euro – Darmal na 38 491 952,36 zł, a najdroższą Firma Ogólnobudowlana KORDEK Jakub Kordek na 52 334 560,57.

Pozostałe oferty należą do wykonawców takich jak: Strabag – 42 310 618,14 zł; Mosty Łódź – 39 974 803,75 zł; Sarniż – 42 990 832,44 zł; Most – 51 484 472,31 zł oraz Primost Południe – 40 736 623,49 zł.

Teraz GDDKiA wybierze najkorzystniejszą ofertę, kierując się trzema kryteriami: ceną (waga 60 procent), okresem gwarancji (10 proc.) i kwalifikacjami zawodowymi kierownika budowy (30 proc.).

Wiadukt do 2027 roku

Wybrany wykonawca będzie miał 21 miesięcy na realizację zadania od dnia podpisania umowy.

GDDKiA planuje, że roboty potrwają w okresie od 2025 do 2027 roku. W ramach zadania, do którego przygotowania trwały kilka lat i zakończyły się uzyskaniem decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej w kwietniu 2024 roku, powstanie wiadukt, który będzie posiadał jezdnię o łącznej szerokości 10 metrów.

Na jezdnie będą się składały dwa pasy ruchu i pobocza, a przy jezdni powstanie ścieżka pieszo-rowerowa o szerokości 2,5 metra.

Nowa konstrukcja będzie posiadała trzy przęsła – skrajne z nich będą przeznaczone jako przejście dla zwierząt, a środkowej dla obecnej linii kolejowej nr 18. Łączna długość nowego wiaduktu wyniesie natomiast 86 metrów, a szerokość 18 metrów.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/inzynieria-i-innowacje/wszystkie-oferty-na-wiadukt-na-dk91-w-budzecie-gddkia-95210.html

 3. Ubezpieczeniowy chaos na budowie: firmy płacą cenę braku standaryzacji

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 04-05-2025

Największe projekty infrastrukturalne, ale również te mniejsze, wymagają odpowiedniego zabezpieczenia w postaci ubezpieczenia, jednak zbyt wysokie koszty, błędne polisy czy ryzyko sankcji kontraktowych to codzienność wielu film budowlanych. Za główny powód takiego stan rzeczy można wskazać brak jednolitych standardów ubezpieczeniowych.

Branża budowlana mierzy się z coraz większą presją inwestycyjną, ale nie nadąża za nią system ochrony ubezpieczeniowej. Problemem są nie tylko wygórowane i nieadekwatne wymogi stawiane przez inwestorów, ale także brak elastycznego podejścia do ryzyka i zarządzania polisami. Efekt? Często droższe i mniej skuteczne zabezpieczenia, które mogą wpędzić wykonawcę w poważne kłopoty. O szczegółach opowiedział nam Michał Ilkiewicz, dyrektor sektora budownictwa i nieruchomości oraz broker ubezpieczeniowy i reasekuracyjny w GrECo Polska.

Wyzwania ubezpieczeniowe

Ekspert zwraca uwagę, że w obszarze ubezpieczeń dla generalnych wykonawców, projektantów i inżynierów w kontekście realizacji dużych projektów infrastrukturalnych istnieje wiele wyzwań. Jako najistotniejsze, wskazuje natomiast pięć konkretnych.

Po pierwsze, jest to przewlekłość procedur negocjacyjnych i przetargowych oraz związane z tym trudności z właściwym oszacowaniem kosztów ochrony ubezpieczeniowej oraz jej dostępnością. Kłopotem stają się również nieadekwatne wymogi ubezpieczeniowe utrudniające właściwe zarządzanie ryzykiem.

Zmniejszająca się liczba i pojemność ubezpieczycieli także staje się wyzwaniem. Jest to następstwem konsolidacji zachodzącej na polskim rynku, a skutkuje mniejszą konkurencyjnością, przez co pojawiają się trudności z pozyskaniem atrakcyjnej oferty.

Kolejnym wyzwaniem będzie nadchodząca górka inwestycyjna. Ilkiewicz ocenia, że będzie to klęska urodzaju, która m.in. może krótkoterminowo wydłużyć okres niezbędne na pozyskanie ochrony oraz zwiększyć jej koszt.

Ostatnim z wymienionych jest z kolei innowacyjność projektów, a konkretniej niewielkie lokalne doświadczenie w zakresie ubezpieczeń tego rodzaju inwestycji.

– Remedium na te wyzwania jest wybór odpowiedniego doradcy specjalizującego się w ubezpieczeniach dla budownictwa. Jestem przekonany, że jedynie branżowa specjalizacja zapewnia skuteczność, nieosiągalną dla osób, które znają się ogólnie na ubezpieczeniach i zajmują się wszystkimi branżami – podsumowuje.

Wymogi ubezpieczeniowe problemem dla wykonawców

Przedstawiciel GrECo Polska twierdzi ponadto, iż wymogi ubezpieczeniowe nieadekwatne do potencjalnych ryzyk oraz obecnych realiów rynkowych stanowią problem dla wykonawców.

– Wiele z tych wymogów nie uwzględnia specyfiki poszczególnych projektów, ani dynamicznie zmieniającej się oferty rynku ubezpieczeniowego. Brak elastyczności i indywidualnego podejścia w zakresie stawianych wymagań ubezpieczeniowych nie tylko zwiększają obciążenie finansowe wykonawców, ale także ograniczają możliwość efektywnego zarządzania ryzykiem – tłumaczy, dodając, że w efekcie, w najlepszym przypadku, wykonawcy ponoszą wyższe niż zakładane koszty ubezpieczeń, które zwiększają koszty realizacji projektów.

Wykonawcy narażeni są również na zastosowanie przez inwestorów przewidzianych w umowie sankcji, w przypadku braku zgodności polis ubezpieczeniowych z warunkami kontraktowymi na wypadek ich niespełnienia.

Aktualnie zatem nie funkcjonują żadne dobre praktyki w przedmiotowym zakresie, które zapewniłyby standaryzację wymogów ubezpieczeniowych stosowanych przez inwestorów.

– Jako GrECo Polska nie tylko ubezpieczamy kluczowe inwestycje realizowane w regionie ale również działamy na rzecz całego sektora budowlanego, prowadząc rozmowy z inwestorami publicznymi w zakresie wypracowania akceptowalnych standardów stosowanych wymogów ubezpieczeniowych. Jestem przekonany, że takie działania przyniosą wymierne korzyści dla całej branży i umożliwią efektywniejsze zarządzanie ryzykiem w procesie inwestycyjnym – przekonuje Michał Ilkiewicz.

Firmy budowlane nie unikają błędów

Firmy budowlane same popełniają błędy w zakresie zarządzania ryzykiem. Ekspert uważa, że podstawowy błąd jest pokłosiem wspomnianych wcześniej wyzwań, a w szczególności wymogów inwestorów i sposobu egzekwowania ich spełnienia.

– Polega on na tym, że wykonawcy dążą do tego, by możliwie niskim kosztem spełnić wymogi inwestora w zakresie ubezpieczeń, a właściwe dopasowanie warunków ochrony pozostaje na drugim planie. Przykładowo, podwyższony koszt zawarcia umów ubezpieczeń z wymaganym bardzo niskim poziomem współuczestnictwa ubezpieczonych w ryzyku (franszyz redukcyjnych), powoduje brak zainteresowania wykonawców podwyższeniem limitów odpowiedzialności ubezpieczycieli – objaśnia Ilkiewicz.

Zapewnia jednocześnie, że GrECo stara się dążyć do poprawy tej sytuacji w dwojaki sposób. Wykorzystując szerokie spojrzenie na rynek i wskazując klientom zidentyfikowanych ryzyk poszczególnych projektów, firma rekomenduje adekwatne zabezpieczenie

– Dla przykładu, w ubiegłym roku jeden z naszych klientów zdecydował się na znaczące podwyższenie limitów w dedykowanych jednemu z kontraktów umowach ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej – z 5 mln zł wymaganych przez GDDKiA do 100 mln zł – tłumaczy.

Drugim sposobem na rozwiązanie sytuacji jest zaangażowanie w rozmowy z zamawiającymi publicznymi. Dialog dotyczy wypracowania bardziej adekwatnych standardów stosowania przez nich wymogów ubezpieczeniowych.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/inzynieria-i-innowacje/ubezpieczeniowy-chaos-na-budowie-firmy-placa-cene-braku-standaryzacji-95136.html

 4. Problematyczne „pełne szczegółowe roszczenie” w ramach Warunków Kontraktowych dla GDDKiA

Autor: art. sponsorowany | Data publikacji: 09-05-2025

Znaczna większość umów o zamówienia publiczne realizowanych m. in. przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad oparta jest o Warunki Kontraktowe FIDIC, przygotowane przez Międzynarodową Federację Inżynierów Konsultantów i dostosowane przez zamawiającego do uwarunkowań realizacji inwestycji poprzez sporządzenie warunków szczególnych.

FIDIC jest to wzorzec (szablon) umowy, który obejmuje niemalże wszystkie sytuacje, jakie wymagają porozumienia pomiędzy stronami w trakcie realizacji inwestycji, jak również zbiór zasad, których stosowanie pozwala usystematyzować realizację prac i kontakty między inwestorem, nadzorem, wykonawcą czy projektantem.

Dla inwestycji realizowanych na rzecz Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, zmiany wprowadzane przez zamawiającego w Subklauzuli 20.1 Warunków Szczególnych zmieniających „nowe” Warunki Kontraktu FIDIC (tłumaczenie drugiego wydania angielskiego FIDIC 2017) w odniesieniu do postanowień „starych” Warunków Kontraktowych (tłumaczenie pierwszego wydania FIDIC 1999), stanowią dość istotne zmiany w procedurze roszczeniowej, zwłaszcza w zakresie procedury uzgodnienia lub określenia.

Uregulowania w zakresie terminowości złożenia powiadomienia o roszczeniu zawarte w Subklauzuli 20.1 w „nowym” jak i „starym” wydaniu FIDIC są tożsame, a więc zobowiązują wykonawcę do złożenia powiadomienia (opisujące wydarzenie lub okoliczność, powodującą roszczenie) w terminie do 28 dni po tym, kiedy wykonawca dowiedział się, lub powinien był dowiedzieć się, o tym wydarzeniu lub okoliczności. Co istotne powyższe postanowienie dotyczy zarówno okoliczności mających już wpływ na realizację inwestycji, jak również potencjalnych, których wpływ może dopiero wystąpić np. okoliczności związanych ze zmianą w prawie kraju.

Natomiast jedną z istotniejszych zmian „nowego” FIDIC-a jest wymóg dotyczący zawarcia w pełnym szczegółowym roszczeniu (składanym w terminie 42 dni od okoliczności powodującej roszczenie) żądanego przedłużenia Czasu na Ukończenie lub zmiany wykonania Wymaganej Minimalnej Ilości Wykonania lub dodatkowej płatności, co dla okoliczności mających już na ten moment wpływ na realizację prac projektowych lub robót może nie stanowić problemu, natomiast dla okoliczności których wpływ może dopiero się ujawnić na dalszym etapie prowadzenia prac i robót, może być wręcz niemożliwy do spełnienia.

Co prawda Warunki Kontraktowe FIDIC w obu wydaniach (w „nowych” zmienione przez Postanowienia Szczególne) przewidują możliwość zmiany terminu złożenia pełnego szczegółowego roszczenia, jednak warunkują jego zmianę od akceptacji Inżyniera. Jak wynika z doświadczeń, w takich sytuacjach uzyskanie owej zgody Inżyniera nie zawsze jest możliwe, co prowadzi do sytuacji, iż wykonawca nie ma możliwości działania zgodnie z postanowieniami Warunków Kontraktu w tym zakresie z przyczyn od niego niezależnych. Pozytywną stroną tej sytuacji jest jedynie fakt, iż Warunki Kontraktu nie przewidują wprost negatywnych skutków dla wykonawcy w przypadku niezastosowania się do terminu przedłożenia pełnego szczegółowego roszczenia, co wskazuje na bardziej „instrukcyjny” charakter tego terminu.

W ramach kolejnych wydań Warunków Kontraktowych FIDIC autorzy starają się dostosowywać ich postanowienia do napotykanych sytuacji oraz uwarunkowań, lecz nadal zawierają niedoskonałości, co potwierdza powyższy przykład.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/problematyczne-pelne-szczegolowe-roszczenie-w-ramach-warunkow-kontraktowych-dla-gddkia-95231.html

 5. USA i Ukraina podpisały umowę o surowcach

Autor: GR | Data publikacji: 02-05-2025

Stany Zjednoczone i Ukraina podpisały umowę o utworzeniu Amerykańsko-Ukraińskiego Funduszu Inwestycyjnego na rzecz Odbudowy – poinformowało ministerstwo finansów USA.

„30 kwietnia Stany Zjednoczone i Ukraina podpisały umowę o utworzeniu Amerykańsko-Ukraińskiego Funduszu Inwestycyjnego na rzecz Odbudowy. W uznaniu znaczącego wsparcia finansowego i materialnego, jakiego naród Stanów Zjednoczonych udzielił obronie Ukrainy od czasu pełnoskalowej inwazji Rosji, to partnerstwo gospodarcze umożliwi naszym krajom współpracę i wspólne inwestowanie, aby zapewnić, że nasze wspólne aktywa, talenty i możliwości przyspieszą odbudowę gospodarczą Ukrainy” – czytamy w komunikacie amerykańskiego resortu finansów.

Polsat News zauważył, że wicepremier Ukrainy Julija Swyrydenko napisała na platformie X, że zarówno USA, jak i Ukraina mają dokonywać wpłat na rzecz funduszu po równo, zaś w przypadku USA jako wkład do funduszu liczyć będzie się wartość przyszłej pomocy wojskowej. Ze strony ukraińskiej fundusz ma być zasilany w postaci 50 proc. dochodów do budżetu państwa z eksploatacji nowych złóż surowców.

„Fundusz będzie następnie inwestował w projekty wydobywcze materiałów krytycznych, ropy naftowej i gazu – a także w powiązaną infrastrukturę i przetwórstwo. Konkretne projekty inwestycyjne zostaną wybrane wspólnie przez Ukrainę i USA. Co ważne, Fundusz może inwestować wyłącznie na Ukrainie. Oczekujemy, że przez pierwsze 10 lat zyski i dochody Funduszu nie będą dystrybuowane, ale zamiast tego reinwestowane w Ukrainę – w nowe projekty lub odbudowę. Warunki te będą przedmiotem dalszych dyskusji” – czytamy we wpisie ukraińskiej wicepremier.

Polsat News zwraca uwagę, że wbrew początkowym żądaniom USA porozumienie nie nakłada na Ukrainę obowiązku spłacenia przeszłej amerykańskiej pomocy wojskowej dochodami z eksploatacji złóż. Ukraińskie złoża surowców mają pozostać też pod „pełną kontrolą i własnością Ukrainy”, zaś sam fundusz ma być zarządzany wspólnie przez obie strony. Amerykański rząd ma też pomóc przyciągnąć dodatkowe inwestycje i technologie na Ukrainę za pomocą agencji US International Development Finance Corporation.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/usa-i-ukraina-podpisaly-umowe-o-surowcach–95150.html

 6. Tomasz Kwieciński (GDDKiA): Na najbardziej istotnych inwestycjach będziemy wdrażać wyrok TSUE

Autor: Redakcja | Data publikacji: 28-04-2025

Generalna Dyrekcja analizuje sytuację związaną z wyrokiem TSUE odnoszącym się do udziału w zamówieniach publicznych wykonawców spoza Unii Europejskiej – powiedział Tomasz Kwieciński radca Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Jak mówił podczas Kongresu Projektantów i Inżynierów przedstawiciel GDDKiA, dyrekcja patrzy w kierunku rozwiązań, które w jednym z dużych przetargów przyjęła PKP PLK (inwestor kolejowy jako pierwszy zdecydował się na skorzystanie w wyroku pozwalającego na dopuszczeniu do udziału w przetargu jedynie oferentów z krajów unijnych.

– Analizujemy możliwość wprowadzenia ich na nasze kontrakty. Jeżeli będzie pozytywna opinia, to jak najbardziej będziemy próbować wdrażać na najbardziej istotne i strategiczne inwestycje, rozwiązania zbliżone do tych, które zastosowało PKP w swoich przetargach – powiedział Tomasz Kwieciński.

Radca GDDKiA przyznał jednocześnie, że najlepszym rozwiązaniem byłoby uregulowanie tej kwestii na poziomie ustawowym. Takie rozwiązanie byłoby skuteczne. – Nie powodowałoby też ewentualnych konfliktów na etapie postępowań przetargowych – wyjaśnił.

Obecnie, jak mówił, w sytuacji gdy regulację wykluczającą podmioty spoza Unii wprowadza na podstawie własnej decyzji zamawiający, istnieje ryzyko konfliktu na etapie przetargu i odwołań. – Jeżeli by to było rozwiązanie systemowe, ustawowe, na pewno z punktu widzenia zamawiającego ułatwiłoby proces inwestycyjny – stwierdził Tomasz Kwieciński.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/tomasz-kwiecinski-gddkia-na-najbardziej-istotnych-inwestycjach-bedziemy-wdrazac-wyrok-tsue-95109.html

 7. Wzrośnie próg stosowania Prawa zamówień publicznych

Autor: ep. | Data publikacji: 30-04-2025

Do konsultacji publicznych trafił projekt nowelizacji ustawy Prawo zamówień publicznych. Celem jest podwyższenie minimalnego progu, od którego stosowane są przepisy tej ustawy.

Obecnie obowiązujący próg stosowania ustawy Prawo zamówień publicznych oraz ustawy o umowie koncesji na roboty budowlane wynosi 130 tys. zł. Ta kwota ma być podniesiona do 170 tys. zł.

Jak zauważa projektodawca, próg stosowania ustawy Pzp obowiązuje od 2021 r. i mimo znaczącej inflacji nie był na przestrzeni ostatnich lat zmieniany. Zmieniły się natomiast koszty realizacji robót budowlanych, dostaw oraz usług. W tej sytuacji projektodawca uznał, że dotychczas obowiązujący próg jest nieadekwatny w stosunku do realiów obrotu gospodarczego.

Dla zamawiających przekroczenie minimalnego progu oznacza konieczność stosowania bardziej sformalizowanych procedur oraz więcej obowiązków dotyczących choćby dokumentacji postępowania. W sytuacji gdy wartość robót i usług rośnie, zamawiający jest zobowiązany do wypełniania wszystkich formalności także w przypadku stosunkowo niewielkich – jeśli chodzi o zlecany zakres prac – zamówień.

„Zaproponowana zmiana wysokości progu stosowania ustawy Pzp oraz progu stosowania ustawy o umowie koncesji zmierza do dostosowania tych przepisów do zmieniających się realiów gospodarczych, a także zapewnienia elastyczności i adekwatności sposobu wyboru wykonawcy oraz trybu zawierania umów o zamówienia publiczne (umowy koncesji na roboty budowlane lub usługi) do potrzeb zamawiających i wykonawców w przypadku zamówień o niższych wartościach” – czytamy w uzasadnieniu.

Nowe przepisy, zgodnie z intencją projektodawcy, miałyby wejść w życie od 1 stycznia 2026 roku.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/wzrosnie-prog-stosowania-ustawy-pzp-95141.html

 8. Traktat polsko-francuski. Jakie znaczenie dla transportu i przemysłu?

Autor: Łukasz Malinowski | Data publikacji: 10-05-2025

9 maja w Nancy podpisany został Traktat o wzmocnionej współpracy i przyjaźni między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Francuską. Umowa zakłada m.in. poszerzanie współpracy gospodarczej, wspomina o branży obronnej, energetyce atomowej oraz portach lotniczych i kolejach dużych prędkości.

Podpisany w Nancy traktat ma się stać nowej jakości fundamentem współpracy pomiędzy Warszawą a Paryżem. Najważniejsze zapisy odnoszą się oczywiście do kwestii bezpieczeństwa – obie strony zobowiązały się do wzajemnego wsparcia w przypadku zagrożenia, w tym do pomocy zbrojnej.

Poprawa bezpieczeństwa

– Wykorzystujemy nasze doświadczenie i zaufanie, aby utrwalić naszą przyjaźń, współpracę i bezpieczeństwo. […] Za tym muszą iść także twarde konkrety. […] Od dziś Francja i Polska będą mogły naprawdę liczyć na siebie w każdej sytuacji […]. Dajemy sobie wzajemne gwarancje bezpieczeństwa i możecie być państwo pewni, że intencją Prezydenta Francji i moją jest śmiertelnie poważnie traktować ten zapis – mówił premier Donald Tusk podczas wspólnej konferencji prasowej z Prezydentem Emmanuelem Macronem.

Tusk podkreślał, że współpraca w zakresie bezpieczeństwa nabiera w tym traktacie szczególnego znaczenia ponieważ jest w nim mowa nie tylko o wzajemnych gwarancjach militarnych, ale także o współpracy naszych przemysłów obronnych, o współpracy nuklearnej. – To wszystko jest ważne, ale ważna jest też polityka. Ten traktat bardzo wzmocni też całą strukturę europejskiej stabilności – podkreślał Tusk.
Reklama

– Potrzebujemy zjednoczonej, mocnej i konkurencyjnej Europy. Polska i Francja mogą się do tego zdecydowanie przyczynić – mówił prezydent Francji Emmanuel Macron.

Szef rządu podkreślił, że za zapisami traktatu pójdą konkretne działania operacyjne, zwłaszcza w obszarze przemysłu zbrojeniowego, planowania strategicznego i przygotowania na sytuacje kryzysowe. Obok bezpieczeństwa militarnego traktat przewiduje również rozbudowaną współpracę gospodarczą i technologiczną.

Energetyka cywilna i współpraca jądrowa

Jak podkreśla KPRM w komunikacie porozumienie otwiera również drogę do współpracy w dziedzinie cywilnych technologii nuklearnych. Zapisy dotyczącej tego zakresu współpracy zostały zawarte w art. 9. W punkcie pierwszym strony przyznają, że „ewolucja rynków energii wymagają nowego podejścia w dziedzinie energetyki, tak aby przyspieszyć zmniejszenie zależności od paliw kopalnych, zwiększyć zdolności produkcyjne energii zero- lub niskoemisyjnej w Europie i zdywersyfikować źródła dostaw w celu wzmocnienia suwerenności energetycznej”.

W kolejnych punktach Polska i Francja podkreślają, że będą współdziałać na rzecz skutecznego wspierania rozwoju źródeł energii odnawialnej, jądrowej i innych zero- lub niskoemisyjnych źródeł energii, gospodarki wodorowej, bezpieczeństwa i stabilności systemu elektroenergetycznego.

Uzgodniono także, że prowadzony będzie coroczny dialog wysokiego szczebla na tematy kwestii energetycznych, w tym energii jądrowej.

Prezydent Emmanuel Macron dodał, że podpisane porozumienie przyczyni się do pogłębienia współpracy gospodarczej oraz rozwoju dialogu w zakresie energetyki jądrowej. – Dotyczy to także innych dziedzin współpracy, zwłaszcza w obszarze obronności i transportu – zaznaczył francuski przywódca.

Mobilność i infrastruktura transportowa

W art. 8. Polska i Francja określiły cele współpracy w zakresie mobilności i transportu. Strony będą dążyć zarówno do zwiększania konkurencyjności transportu, obniżanie jego emisyjności oraz zwiększania atrakcyjności zawodów związanych z transportem.

Działania mają obejmować także zwiększenie „bezpieczeństwa sektora transportowego – dwustronnie, wielostronnie i w ramach UE – w tym poprzez rozwijanie infrastruktury transportowej podwójnego zastosowania, przeznaczonej zarówno dla sektora cywilnego, jak i wojskowego”.

Zaznaczono także, konieczność promowania i wdrażania narzędzi służących „wzmacnianiu cyberbezpieczeństwa sektora transportowego, w szczególności w odniesieniu do rodzajów transportu zarządzanych z wykorzystaniem nowoczesnych technologii”.

Interesujące jest także to, że państwa uznały istotną wagę możliwości wspólnych działań ukierunkowanych na wzmacnianie połączeń transportowych między nimi, wspierania współpracy w dziedzinie infrastruktury transportowej, między innymi współpracy dotyczącej portów lotniczych i kolei dużych prędkości.

Francuskie firmy w Polsce

Współpraca pomiędzy Polską a Francją, zwłaszcza ta w zakresie najbardziej nas interesujących kwestii transportowych i infrastrukturalnych rozwija się bardzo dobrze od lat.

Francuski Alstom ma zakłady produkcyjne w Polsce (w tym ogromną fabrykę w Chorzowie) oraz dostarczył PKP Intercity jak dotąd najszybsze składy kolejowe posiadane przez polskiego przewoźnika, czyli Pendolino. Spółka jest także zainteresowana udziałem w projekcie budowy kolei dużych prędkości i dostarczeniem do polski pociągów, mogących poruszać się z prędkością powyżej 300 km/h.

Warto także przypomnieć, że w 2020 r. Komisji Europejska przyznała wsparcie dla współpracy z Francją w przygotowaniach do planowania, projektowania i budowy kolei dużych prędkości.

W zakresie transportu lotniczego niezwykle istotna jest oczywiście współpraca z Airbusem, który od lat obecny jest nad Wisłą i prowadzi tu m.in. produkcję niektórych komponentów do samolotów pasażerskich. Airbus złożył także ofertę na dostawę samolotów regionalnych na potrzeby Polskich Linii Lotniczych LOT. W tym zakresie konkuruje z brazylijskim Embraerem.

Francuski gigant lotniczy jest także zainteresowany dostawą samolotów dla polskiego wojska, w tym maszyny transportowych. Airbus A400M ma tutaj również konkurenta w postaci Embraera.

W ostatnich latach pojawiały się także od czasu do czasu głosy, że Polska mogłaby się stać udziałowcem Airbusa. Ten pomysł nie ma jednak większego uzasadnienia i raczej nie doczeka się na realizację.

Warto pamiętać także o tym, że francuskie Vinci było zainteresowane udziałem w projekcie budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) i podpisało nawet list intencyjny w tej sprawie, ale ostatecznie po zmianie władz na szczeblu krajowym Polska zdecydowała się na oparcie finansowanie projektu ze środków Polskich Portów Lotniczych (PPL).

Na polskim rynku budowlanym oprócz wspomnianego Vinci aktywne są także Bouygues Immobilier Polska, czy Eiffage. Ta ostatnia spółka wspólnie z Budimexem tworzy konsorcjum, które zbuduje łotewski odcinek Rail Baltica.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/traktat-polskofrancuski-jakie-znaczenie-dla-transportu-i-przemyslu-95245.html

Rynek Lotniczy

Modlin: Wyniki coraz gorsze. Tylko 145 tys. pasażerów w kwietniu

Autor: Mateusz Kieruzal | Data publikacji: 07-05-2025

W kwietniu port lotniczy Warszawa-Modlin obsłużył niecałe 146 tys. pasażerów. Miesięczny spadek ruchu pasażerskiego wyniósł 36 proc., a od początku roku niskokosztowe lotnisko odnotowało zaledwie 476 tys. podróżnych.

Rok 2024 nie był dobry dla lotniska w Nowym Dworze Mazowieckim, albowiem rynkowy monopolista (główny i jedyny klient) zmniejszył oferowanie wskutek niepodpisanie nowej, długoterminowej umowy, która zagwarantowałaby – jak twierdzi Dublin – drugiemu największemu portowi lotniczemu na Mazowszu wzrost ruchu pasażersko-operacyjnego.

W ciągu 366 dni Modlin obsłużył 2 794 464 pasażerów, podczas gdy w roku 2023 podróżnych było 3 400 967; roczny spadek ruchu wyniósł więc 17,8 proc. Na te wyniki warto spojrzeć także w dłuższej perspektywie. Jeśli nie weźmiemy pod uwagę lat pandemicznych, a więc roku 2020, w którym port odnotował ponad 870 tys. pasażerów i kolejnego 2021 r., w którym było ich jedynie 1,45 mln, to zobaczymy, że wynik z 2024 r. jest gorszy nawet od tego z 2016, kiedy odnotowano 2,86 mln pasażerów. Nie licząc pandemii, gorszy był dopiero rok 2015, w którym na lotnisku w Modlinie obsłużono niecałe 2,6 mln pasażerów.

Nowy rok nie napawa optymizmem. W styczniu Modlin obsłużył jedynie 111 038 pasażerów – miesięczny spadek ruchu wyniósł 45 proc. Luty nie okazał się lepszym miesiącem, gdyż lotnisko w Nowym Dworze Mazowieckim zdołało obsłużyć jeszcze mniej podróżnych niż w pierwszym miesiącu roku. Pasażerów było zaledwie 103 375, a spadek ruchu wyniósł 36 proc. W marcu sytuacja nie uległa poprawie – Modlin obsłużył 116 481 podróżnych, o 49 proc. mniej niż w analogicznym miesiącu roku poprzedniego, kiedy niskokosztowe lotnisko odprawiło 225 676 podróżnych.

W kwietniu sytuacja nie uległa poprawie, gdyż Modlin obsłużył jedynie 145 792 pasażerów i 1 037 operacji lotniczych, podczas gdy w kwietniu 2024 roku mazowiecki port lotniczy doliczył się 229 270 pasażerów i 1 490 operacji lotniczych. Miesięczny spadek ruchów pasażerskiego i operacyjnego wyniósł odpowiednio 36 i 30 proc. Od początku roku bastion Ryanaira odprawił zaledwie 476 686 pasażerów, podczas gdy w pierwszym kwartale 2024 roku obsłużono 818 207 podróżnych. Spadek ruchu pasażerskiego wynosi 42 proc. W ciągu czterech miesięcy lotnisko zrealizowało 3 390 operacji.

https://www.rynek-lotniczy.pl/wiadomosci/modlin-wyniki-coraz-gorsze-tylko-145-tys-pasazerow-w-kwietniu–24041.html

Portal ZP

Niech wygra najlepszy – ważne stanowiska KIO o kryteriach oceny ofert w pigułce

Agata Hryc-Ląd | Stan prawny na dzień: 05.05.2025

Wyboru najkorzystniejszej oferty zamawiający dokonuje w oparciu o podane w dokumentach zamówienia kryteria oceny ofert. Co do zasady najkorzystniejsza oferta to taka, która ma najlepszy stosunek jakości do ceny lub kosztu. O czym warto pamiętać dobierając kryterium oceny ofert do danego przedmiotu zamówienia. Dokonujemy przeglądu orzecznictwa i podpowiadamy na co zwracają uwagę organy orzecznicze oraz kontrolujące.

Naczelne zasady udzielania zamówień publicznych określają, że podmiot zamawiający przygotowuje i przeprowadza postępowanie o udzielenie zamówienia w sposób zapewniający zachowanie uczciwej konkurencji oraz równe traktowanie wykonawców i proporcjonalny. Jednocześnie zamawiający udziela zamówienia w sposób zapewniający:

1) najlepszą jakość dostaw, usług, oraz robót budowlanych, uzasadnioną charakterem zamówienia, w ramach środków, które zamawiający może przeznaczyć na jego realizację, oraz

2) uzyskanie najlepszych efektów zamówienia, w tym efektów społecznych, środowiskowych oraz gospodarczych, o ile którykolwiek z tych efektów jest możliwy do uzyskania w danym zamówieniu, w stosunku do poniesionych nakładów.

Realizacja tych celów odbywa się m.in. poprzez ustalenie kryteriów oceny ofert. Na ich podstawie zamawiający wybiera ofertę najkorzystniejszą, którą jest ofertą przedstawiającą najkorzystniejszy stosunek jakości do ceny lub kosztu lub oferta z najniższą ceną lub kosztem. Kryteria oceny ofert określane są w dokumentach zamówienia.

W wyroku z 8 grudnia 2021 r. sygn. akt 3463/21 KIO przypomniała, że „nie budzi wątpliwości, że określenie „uczciwej konkurencji”, także w zamówieniach publicznych, należy odnieść do zasady „niech wygra najlepszy” (jako odpowiednika „najkorzystniejszej oferty”). Tym samym wybór produktu najlepszego jakościowo trudno uznać za naruszenie uczciwej konkurencji (…)”.

Kryteria oceny ofert i prawo europejskie
Poprzez ustawę Pzp zaimplementowano do polskiego porządku prawnego przepisy art. 67 ust. 4 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/24/UE z dnia 26 lutego 2014 r. w sprawie zamówień publicznych, określanej jako dyrektywa klasyczna. Zgodnie z europejską regulacją kryteria udzielenia zamówienia nie mogą skutkować przyznaniem instytucji zamawiającej nieograniczonej swobody wyboru. Zapewniają one możliwość efektywnej konkurencji i dołączone są do nich specyfikacje, które umożliwiają skuteczną weryfikację informacji przedstawianych przez oferentów, tak aby ocenić, na ile oferty spełniają kryteria udzielenia zamówienia. W razie wątpliwości instytucje zamawiające skutecznie weryfikują prawidłowość informacji i dowodów przedstawionych przez oferentów.

Ustawodawca w art. 240 ustawy Pzp wymaga, aby zamawiający opisał kryteria oceny ofert w sposób jednoznaczny i zrozumiały. Kryteria oceny ofert i ich opis nie mogą pozostawiać zamawiającemu nieograniczonej swobody wyboru najkorzystniejszej oferty. Mają umożliwić weryfikację i porównanie poziomu oferowanego wykonania przedmiotu zamówienia na podstawie informacji przedstawianych w ofertach.

Z treści art. 242 ustawy Pzp wynika, że najkorzystniejsza oferta może zostać wybrana na podstawie:

1) kryteriów jakościowych oraz ceny lub kosztu;

2) ceny lub kosztu

Przy czym, kryteriami jakościowymi mogą być w szczególności kryteria odnoszące się do:

1) jakości, w tym do parametrów technicznych, właściwości estetycznych i funkcjonalnych takich jak dostępność dla osób niepełnosprawnych lub uwzględnianie potrzeb użytkowników;

2) aspektów społecznych, w tym integracji zawodowej i społecznej osób, o których mowa w art. 94 ust. 1;

3) aspektów środowiskowych, w tym efektywności energetycznej przedmiotu zamówienia;

4) aspektów innowacyjnych;

5) organizacji, kwalifikacji zawodowych i doświadczenia osób wyznaczonych do realizacji zamówienia, jeżeli mogą one mieć znaczący wpływ na jakość wykonania zamówienia;

6) serwisu posprzedażnego, pomocy technicznej, warunków dostawy takich jak termin, sposób lub czas dostawy, oraz okresu realizacji.

Orzecznictwo
W wyroku z 4 marca 2025 r. sygn. akt KIO 446/25 Krajowa Izba Odwoławcza uznała, że dotychczas w krajowym porządku prawnym nie w pełni udało się
odzwierciedlić przepis art. 67 ust. 4 dyrektywy 2014/24/UE w aspekcie weryfikacji
spełniania kryteriów. Uregulowanie dyrektywy klasycznej jest bowiem nie tylko znacznie obszerniejsze, ale przede wszystkim wprost kładzie nacisk zarówno na weryfikowalność kryterium jako takiego, jak i faktyczną weryfikację jego spełniania przez poszczególnych wykonawców. Innymi słowy kryterium ma być nie tylko opisane w taki sposób, aby obiektywnie nadawało się do porównywania poziomu jego spełniania przez wykonawców, ale powinna również zostać zapewniona możliwość sprawdzenia, czy dany wykonawca spełnia kryterium na zadeklarowanym przez siebie poziomie.

Osiągnięciu tego ostatniego służy zaś, oprócz odpowiedniego określenia sposobu podania w ofercie informacji dotyczących spełniania kryterium, zażądanie dowodów potwierdzających złożone w tym zakresie oświadczenie wykonawcy. Przy czym – jak to wynika z art. 44 ust. 1 i 2 dyrektywy 2014/24/UE – na potwierdzenie zgodności z wymaganiami lub kryteriami określonymi jako kryteria udzielenia zamówienia instytucje zamawiające mogą wymagać od wykonawców przedstawienia wyszczególnionych w tych przepisach lub innych środków dowodowych.

Kryteria oceny ofert i związek z przedmiotem zamówienia
W wyroku z 5 lipca 2021 r. sygn. akt KIO 1669/21, skład orzekający przypomniał, że art. 241 ustawy Pzp, wskazuje, iż kryteria oceny ofert muszą być związane z przedmiotem zamówienia. Ponadto kryteria oceny ofert nie mogą dotyczyć właściwości wykonawcy, w szczególności jego wiarygodności ekonomicznej, technicznej lub finansowej. Z treści przepisów ustawy Pzp wynika wprost zakaz stosowania kryteriów o charakterze podmiotowym, odnoszących się do właściwości wykonawcy ubiegającego się o udzielenie zamówienia. Do kategorii kryteriów tzw. podmiotowych należy zaliczyć również doświadczenie wykonawcy, ponieważ dotyczy właściwości podmiotu, a nie cech przedmiotowych zamówienia które wykonawca ma zrealizować.

W orzeczeniu Głównej Komisji Orzekającej z 16 listopada 2023 r. sygn. akt DF1.4800.138.2022, podkreśla się, że kryteria oceny ofert nie mogą dotyczyć właściwości wykonawcy, a w szczególności jego wiarygodności ekonomicznej, technicznej lub finansowej (kryteriów o charakterze podmiotowym). Zawarte w art. 241 ust. 3 ustawy Pzp wyliczenie niedopuszczalnych kryteriów ocen dotyczących właściwości wykonawcy ma charakter przykładowy. Oznacza to, że poza wiarygodnością ekonomiczną, techniczną lub finansową wykonawcy ubiegającego się o udzielenie zamówienia przy wyborze najkorzystniejszej oferty mogą być brane pod uwagę także inne kryteria odnoszące się do właściwości wykonawcy. Niedopuszczalne w świetle art. 241 ust. 3 ustawy Pzp jest stosowanie przy wyborze najkorzystniejszej oferty takich kryteriów jak doświadczenie wykonawcy. Ma ono bowiem charakter podmiotowy i nie dotyczy jakichkolwiek aspektów lub etapów cyklu życia robót budowlanych, dostaw lub usług, które mają być zrealizowane w ramach danego zamówienia. Na podstawie art. 242 ust. 2 pkt 5 ustawy Pzp kryteriami oceny ofert mogą być natomiast organizacja, kwalifikacje zawodowe i doświadczenie osób wyznaczonych do realizacji zamówienia, jednakże tylko wtedy, gdy mogą mieć znaczący wpływ na jakość wykonania zamówienia. Analogicznie powyższe zagadnienie referowane jest w piśmiennictwie. „Kryterium oceny ofert musi być związane z przedmiotem zamówienia. Tylko takie kryterium pozwala bowiem na wybór oferty najkorzystniejszej. Zamawiający wybiera bowiem „ofertę najkorzystniejszą”, a nie „najlepszego wykonawcę” 4 „Ustępy 1 i 3 art. 241 należy czytać łącznie, przy czym ust. 3 jest logiczną konsekwencją wymogu sformułowanego w ust. 1. Jeżeli kryterium musi odnosić się do przedmiotu zamówienia, to tym samym nie może dotyczyć właściwości wykonawcy. Należy zauważyć, że kryterium dotyczące organizacji, kwalifikacji zawodowych i doświadczenia osób wyznaczonych do realizacji zamówienia (dopuszczone jeżeli mają one znaczący wpływ na jakość wykonania zamówienia), nie stanowi kryterium o charakterze podmiotowym.” – A. Gawrońska-Baran i in., Prawo zamówień publicznych. Komentarz aktualizowany, LEX/el. 2023.

WAŻNE! Zgodnie z regulacją art. 241 ust. 1 ustawy Pzp kryteria oceny ofert muszą być związane z przedmiotem zamówienia. Przy czym w ust. 2 tego przepisu zostało przesądzone, że związek kryteriów oceny ofert z przedmiotem zamówienia istnieje wówczas, gdy kryteria te dotyczą robót budowlanych, dostaw lub usług, będących przedmiotem zamówienia w dowolnych aspektach oraz w odniesieniu do dowolnych etapów ich cyklu życia, w tym do elementów składających się na proces produkcji, dostarczania lub wprowadzania na rynek, nawet jeżeli elementy te nie są istotną cechą przedmiotu zamówienia.

Kryterium oceny ofert i uczciwe konkurowanie wykonawców
Zdaniem składu orzekającego Krajowej Izby Odwoławczej, wyrażonym w wyroku z 25 marca 2022 r. sygn. akt 610/22, kryteria oceny oferty nie mają gwarantować „równej pozycji wykonawców”, ale urealniać konkurencję pomiędzy tymi wykonawcami. Gdyby pozycja wykonawców miała być równa, to iluzoryczne i w zasadzie bezprzedmiotowe byłby kryteria pozacenowe. Ważne jest natomiast, aby kryteria pozacenowe były obiektywne i stanowiły gwarancję możliwości konkurowania wykonawców. Konkurencyjność wykonawców w ramach kryteriów pozacenowych należy odnosić do obiektywizmu tych kryteriów, tak aby ich znaczenie i ocena była jednoznaczna, a to w efekcie pozwala na jednoznaczną ocenę danego wykonawcy. Dokonanie doboru kryteriów pozacenowych jest uprawnieniem zamawiającego, który w tych kryteriach może również urealniać cel prowadzonego postępowania o udzielenie zamówienia publicznego, a także uzyskać przedmiot zamówienia o najwyższej jakości. Kryteria oceny ofert ze swej natury prowadzą do zwiększenia szans na uzyskanie zamówienia przez jednych wykonawców, ograniczając te szanse innym wykonawcom, nie mogą one odnosić się do takich aspektów, które nie mają znaczenia z punktu widzenia uzasadnionych potrzeb zamawiającego.

Uzyskanie najlepszych efektów z poniesionych nakładów
W wyroku z 8 maja 2023 r. sygn. akt KIO 1110/23 skład orzekający uznał, że biorąc pod uwagę sposób ukształtowania przepisów ustawy Pzp w zakresie formułowania kryteriów oceny ofert, dostrzec należy, iż przepisy te odmiennie od przepisów dotyczących np. sposobu opisu przedmiotu zamówienia, nie referują wprost np. do zasady uczciwej konkurencji, wobec tego trudno byłoby sformułować zarzut naruszenia konkretnej normy. Jednakże przez pryzmat celu, w jakim określa się kryteria oceny ofert, tj. dążenia do wyboru oferty najkorzystniejszej, możliwe jest odwołanie się do zasad ogólnych. Trudno byłoby zaakceptować wniosek, że kryteria oceny ofert nie muszą być zgodne z naczelnymi zasadami ustawy Pzp. Natomiast zamawiający, formułując kryteria oceny ofert, ma prawo wskazywać na pożądane przez siebie rozwiązania techniczne, jeżeli rozwiązania te mogą prowadzić do pozyskania lepszego produktu.

Pamiętaj

Jednym z istotnych kryteriów oceny ofert jest jakość. Według „Wielkiego słownika języka polskiego” Instytutu Języka Polskiego PAN, książkowo jakość jest rozumiana jako miara wartości przedmiotów materialnych lub niematerialnych, odnosząca się do tego, czego nie można zliczyć, zważyć lub zmierzyć. Jednocześnie już art. 242 ust. 2 ustawy Pzp już w pkt 1 określa jakość, rozumianą między innymi jako właśnie właściwości funkcjonalne (a nawet walory estetyczne), jako jeden z aspektów bardzo szeroko rozumianych kryteriów jakościowych.

https://www.portalzp.pl/top-tematy/niech-wygra-najlepszy-wazne-stanowiska-kio-o-kryteriach-oceny-ofert-w-pigulce-35138.html

Budownictwo i PZP | Prasówka | 24.04.2025 r.

Rynek Infrastruktury

 1. Przetarg dotyczący północno-wschodniej części Obwodnicy Aglomeracji Warszawskiej w tym roku

Autor: ep. | Data publikacji: 16-04-2025

Jeszcze w tym roku ma być ogłoszony przetarg na prace przygotowawcze dla północno-wschodniej części Obwodnicy Aglomeracji Warszawskiej. GDDKiA ma już zapewnione finansowanie na te prace. Minister infrastruktury podpisał program inwestycyjny.

Chodzi o część obwodnicy aglomeracyjnej, która ominie Warszawę i okolice od wschodu. Punktem początkowym i końcowym dla tej trasy będzie droga ekspresowa S7 po północnej i po południowej stronie miasta.

Wraz z podpisaniem programu inwestycyjnego dla tego zadania GDDKiA może rozpoczynać przygotowywanie dokumentów do przetargu, którego efektem będzie określenie optymalnego przebiegu drogi.

Na razie plan jest taki: Zanim rusza prace przygotowawcze GDDKiA chce zebrać wstępne stanowiska od samorządów lokalnych z terenów objętych inwestycją. Pozyskane informacje mają być uwzględnione w założeniach do przetargu.

W kolejnym kroku ogłoszony zostanie przetarg na Studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowe. – Zadaniem projektanta będzie przeanalizowanie możliwych wariantów przebiegu nowej trasy, w tym poprowadzenia jej w śladzie istniejącej drogi krajowej. Będą brane pod uwagę nowoczesne technologie oraz nasze dotychczasowe doświadczenia w realizacji takich inwestycji – informuje GDDKiA. Przetarg ma być ogłoszony jeszcze w tym roku.

Północno-wschodnia część OAW połączy się z przygotowywaną częścią zachodnią, która na tym etapie podzielona została na dwa fragmenty. To trasa od S7 na północ od Warszawy, przez połączenie z planowaną drogą ekspresową S10 w rejonie Nacpolska do autostrady A2 i drogi ekspresowej S8 i dalej do drogi ekspresowej S7 na południe od Warszawy.

Projektanci pracowali nad trzema wariantami przebiegu trasy w nowym śladzie. Mieszkańcy zgłosili jednak wiele uwag, w których postulowali poprowadzenie trasy w możliwie największym stopniu po śladzie istniejącej DK-50. GDDKiA zdecydowała więc o zleceniu biurom projektowym dodatkowego czwartego wariantu wykorzystującego krajową dziesiątkę.

Wstępny wariant został już przesłany samorządom, które teraz powinny – w trybie roboczym powinny przekazać informacje na temat dróg publicznych i niepublicznych w rejonie planowanej trasy. Informacje te posłużą do dalszych prac nad studium.

GDDKiA zaznacza, że prace prowadzone są z uwzględnieniem takiego samego poziomu szczegółowości w odniesieniu do wszystkich czterech wariantów obwodnicy aglomeracyjnej po zachodniej stronie stolicy.

W drugiej połowie tego roku inwestor spodziewa się materiałów gotowych, by przedstawić je opinii publicznej. W drugiej połowie przyszłego roku miałby być złożony wniosek o wydanie decyzji środowiskowej dla zachodniej części trasy.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/przetarg-na-polnocnowschodnia-czesc-obwodnicy-aglomeracji-warszawskiej-w-tym-roku–94979.html

 2. Opolskie. Będą projektować obwodnicę Nysy i Podkamienia

Autor: ep. | Data publikacji: 18-04-2025

Zarząd Dróg Wojewódzkich w Opolu szykuje się do budowy obwodnicy Nysy i Podkamienia. Ogłosił przetarg na opracowanie dokumentacji projektowej.

Obwodnica ma powstać w ciągu dróg wojewódzkich nr 411 i 489. W ramach jednego przetargu do uzyskania są dwie decyzje ZRID – oddzielnie dla każdej decyzji.

Zadaniem poszukiwanego wykonawcy będą m.in. prace geodezyjne, wykonanie projektu budowlanego, opracowanie wniosku o uzyskanie decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej oraz projektu wykonawczego.

Obwodnica Nysy będzie nowym odcinkiem drogi klasy G, który skomunikuje istniejący odcinek drogi wojewódzkiej nr 411 i 489. Będzie się zaczynała rondem na włączeniu do drogi wojewódzkiej nr 411 i kończyła na włączeniu do istniejącego ronda na przecięciu drogi krajowej nr 41 z drogą wojewódzką nr 489. Trasa obwodnicy będzie się przecinała z linią kolejową nr 137 relacji Katowice – Legnica.

Droga będzie dostosowana do obciążeń 11,5 t/oś. W ramach zadania planowana jest budowa ścieżki rowerowej o szerokości 3 m, cztery ronda, wiadukt nad linią kolejową, most nad rzeką Kamienica, wiadukt nad drogą gminną a także przepusty. Droga ma mieć nieco ponad 7 km długości.

Obwodnica Podkamienia ma wyprowadzić z miejscowości ruch odbywający się po drodze nr 411. Będzie kontynuacją obwodnicy Nysy. Ma się zaczynać rondem na włączeniu do drogi wojewódzkiej nr 411 poniżej miejscowości Podkamień, a kończyć na włączeniu do drogi wojewódzkiej nr 411 powyżej tej miejscowości rondem, które powstanie w ramach obwodnicy Nysy.

W ramach tego zadania planowana jest budowa jednego ronda (na połączeniu z drogą wojewódzką nr 411), przejazd gospodarczy nad drogą gruntową i 17 przepustów. Obwodnica będzie miała ok. 2,6 km długości.
Oferty od projektantów poznamy 22 maja.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/opolskie-beda-projektowac-obwodnice-nysy-i-podkamienia-95010.html

 3. 13 ofert i wszystkie ponad budżet na obwodnicę Szczekocin i Goleniów

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 18-04-2025

Upłynął termin składania ofert w ramach budowy obwodnicy Szczekocin i Goleniów w województwie śląskim. Do katowickiej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wpłynęło aż 13 ofert, jednak żadna nie mieści się w budżecie GDDKiA.

Obwodnica Szczekocin i Goleniów ma mieć długość 13,1 km i powstać w ciągu drogi krajowej nr 78.

Wszystkie oferty ponad budżet

Generalna Dyrekcja otrzymała aż 13 ofert od wykonawców zainteresowanych budową obwodnicy, jednak problemem będzie nie tylko duża liczba chętnych, ale również fakt, iż wszystkie złożone propozycje nie mieszczą się w budżecie, jaki na zadanie zamierzała przeznaczyć GDDKiA.

Zamawiający zakładał sfinansowanie inwestycji za 351 626 599,22 zł, tymczasem najtańsza ze złożonych ofert – od Budimeksu – wynosi ok. 362,5 mln zł. Co istotne, cena jest jedynym kryterium, które ma brać pod uwagę GDDKiA przy wyborze wykonawcy.

Wszystkie oferty wykonawców prezentują się następująco:

– Polaqua – 387 045 080,31 zł;
– Trakcja – 415 172 233,89 zł;
– Porr – 407 571 459,74 zł;
– Budimex – 362 554 606,89 zł;
– Duna Polska – 446 183 330,00 zł;
– Strabag – 401 987 878,78 zł;
– Swietelsky Rail Polska – 381 998 640,00 zł;
– Konsorcjum NDI – 384 241 673,71 zł;
– Rubau Polska – 367 624 955,34 zł;
– Mirbud – 409 799 100,00 zł;
– Konsorcjum Polimex – 380 479 060,51 zł;
– Primost Południe – 399 311 482,77 zł;
– Fabe Polska – 396 633 965,99 zł.

Nowa obwodnica na Śląsku

W ramach zadania ma powstać inwestycja, której trasa przebiegać będzie po nowym śladzie, po północnej stronie obecnej DK78, omijając miasto Szczekociny i sąsiednią wioskę Goleniowy. Będzie to droga klasy GP (główna ruchu przyspieszonego), jednojezdniowa z dwoma pasami ruchu z nośnością 11,5 t/oś. W obrębie węzła na skrzyżowaniu DK78 z DK46 w Szczekocinach przewidziano odcinek dwujezdniowy z dwoma pasami ruchu w każdą stronę.

Do najważniejszych obiektów inżynierskich, które powstaną w ramach tego zadania, należą: przejście dla dużych zwierząt, przejścia dla zwierząt małych i płazów, mosty nad rzeką Krztynią, wiadukty nad drogami gminnymi oraz nad DK46 w Szczekocinach, most nad rzeką Pilicą, wiadukt nad DK78 w ciągu drogi powiatowej relacji Bógdał – Szczekociny, a także wiadukt nad linią kolejową nr 64.

Powstanie również węzeł drogowy w Szczekocinach, skrzyżowania, jezdnie dodatkowe, alejki piesze, pieszo-rowerowe, zjazdy, kanały technologiczne, oświetlenie i urządzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego. Przebudowana zostanie infrastruktura kolidująca z drogą.

Roboty budowlane wraz z uzyskaniem decyzji o pozwoleniu na użytkowanie powinny zostać ukończone w terminie nie dłuższym niż 22 miesiące od daty zawarcia umowy (bez okresów zimowych).

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/13-ofert-i-wszystkie-ponad-budzet-na-obwodnice-szczekocin-i-goleniow-95022.html

 4. Drogi krajowe na Podlasiu do remontu i konserwacji

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 22-04-2025

Białostocki oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad szuka chętnych do remontu i konserwacji dróg krajowych w województwie podlaskim na okres 2025-2028. Ogłoszono przetarg w tej sprawie.

Postępowanie przetargowe zostało podzielone na trzy części i dotyczy dróg krajowych na trzech obszarach Podlasia.

GDDKiA szuka wykonawcy remontu dróg na Podlasiu

Postępowanie przetargowe dotyczące remontu, naprawy, konserwacji itp. infrastruktury drogowej – nawierzchnie, elementy korpusu drogi itp. na drogach krajowych administrowanych przez GDDKiA oddział Białystok w latach 2025 – 2028 zostało podzielone na trzy części. Pierwsza z nich dotyczy rejonu w Augustowie, druga w Łomży, a trzecia w Suwałkach.

Termin składania ofert mija 8 maja o godzinie 10:50, a zainteresowani wykonawcy mogą składać swoje propozycje na wszystkie części, ale również na pojedyncze regiony.

W ramach każdego regionu, sposób oceniania ofert będzie takich sam. 60 procent oceny stanowić będzie cena, 10 procent doświadczenie kierownika robót drogowych, a 30 procent okres gwarancji i rękojmi.

Różne jest natomiast wadium, które wynosi kolejno 54 tysiące, 54 tysiące i 62 tys. zł.

Drogi krajowe na Podlasiu

Województwo podlaskie w ostatnim czasie dynamicznie rozwija infrastrukturę drogową. Na wielu odcinkach dróg krajowych trwają intensywne prace budowlane, szczególnie na trasach DK8 oraz S19 – kluczowych szlakach komunikacyjnych łączących północ i południe regionu, a także prowadzących do przejść granicznych. Celem inwestycji jest nie tylko poprawa bezpieczeństwa kierowców, ale także usprawnienie transportu towarów i zwiększenie dostępności Podlasia dla biznesu i turystyki.

W ramach rządowego programu rozwoju infrastruktury drogowej powstają nowe odcinki dróg ekspresowych, rozbudowywane są skrzyżowania, a na niektórych trasach pojawią się obwodnice, które odciążą centra miast od ruchu tranzytowego. Szczególne nadzieje mieszkańcy wiążą z realizacją trasy Via Carpatia, która przebiegać będzie przez wschodnią część regionu, łącząc Podlasie z południem Europy.

GDDKiA nie zapomina jednak o wysłużonych już drogach, czego dowodem jest ogłoszony przetarg skupiony na drogach krajowych w regionach Augustowa, Łomży i Suwałk, przez które przebiegają m.in. S61, DK11, czy DK16.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/drogi-krajowe-na-podlasiu-do-remontu-i-konserwacji-95040.html

 5. Trzeci odcinek S10 zaprojektowany. Jest wniosek o ZRID

Autor: ep. | Data publikacji: 22-04-2025

Odcinek drogi ekspresowej S10 Cybowo – Łowicz czeka już na decyzję ZRID. To trzeci fragment drogi pomiędzy Szczecinem i Wałczem, dla którego złożono wniosek o wydanie decyzji ZRID. Inwestor liczy, że pozwolenie zostanie wydane przed końcem tego roku.

Cybowo – Łowicz to fragment liczący 16,6 km długości. Za jego realizację odpowiada Budimex. Umowa została zawarta w czerwcu ub. roku i jest warta blisko 600 mln zł.

Odcinek zaczyna się przed węzłem Cybowo po północnej stronie od istniejącego przebiegu drogi nr 10 a zakończy przed węzłem Łowicz Wałecki. Do wybudowania jest pięć wiaduktów drogowych, 11 przejść dla zwierząt oraz 24 przepusty.

W ramach procedury ZRID przeprowadzona zostanie ponowna ocena oddziaływania na środowisko. Po wydaniu pozwolenia budowlanego roboty maja potrwać 22 miesiące z wyłączeniem okresów zimowych. Zakończenie inwestycji spodziewane jest w 2028 roku.

Cybowo – Łowicz jest jednym z siedmiu odcinków drogi ekspresowej S10 pomiędzy Szczecinem i Wałczem, tj. na terenie woj. zachodniopomorskiego. Wcześniej zostały już złożone wnioski o wydanie decyzji ZRID dla odcinków Piecnik – Wałcz i Suchań – Recz. Kolejne mają być złożone kolejne. Mają to być odcinki Stargard – Suchań i Recz – Cybowo. Projektowanie pozostałych (Łowicz Wałecki – Piecnik i Szczecin Kijewo – Szczecin Zdunowo) zakończy się w drugiej połowie roku.

W tym samym ciągu drogowym w realizacji jest jeszcze kolejny fragment S10 od Witankowa do węzła Piła Północ, wchodzący już na teren woj. wielkopolskiego.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/trzeci-odcinek-s10-zaprojektowany-wniosek-o-zrid-zlozony–95044.html

 6. Umowa na projekt modernizacji DK28 Wadowice – Sucha Beskidzka

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 23-04-2025

Krakowska Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podpisała umowę na projekt modernizacji piątego już odcinka drogi krajowej nr 28. Fragment Wadowice – Sucha Beskidzka przygotuje firma IVIA.

Zadaniem wykonawcy będzie przygotowanie założeń zmian oraz uzyskanie dokumentów niezbędnych do rozpoczęcia budowy.

Blisko 20 km drogi

Biuro IVIA odpowie za 19,6-kilometrowy odcinek od Wadowic do Suchej Beskidzkiej, a wartość umowy wyniesie 11,5 mln zł. Wykonawca będzie miał 4,5 roku na przygotowanie projektu rozbudowy.

GDDKiA na odcinku planuje przebudowę 12 przepustów i jednego mostu w Suchej Beskidzkiej na Stryszawce, wybudowanego w 1982 roku. Zamierza również przebudować 24 skrzyżowania.

Zgodnie z wynikami Generalnego Pomiaru Ruchu 2020-2021 każdego dnia tym odcinkiem przejeżdża ponad 11 tysięcy samochodów.

Pięć odcinków do modernizacji

Licząca 350 kilometrów długości DK28 przebiega południową ścianą Polski. Łączy Zator w Małopolsce z Medyką na Podkarpaciu. W planach GDDKiA w Małopolsce jest dostosowanie drogi do standardów drogi GP o nośności 115 kN/oś.

Modernizacja DK28 w województwie małopolskim została podzielona na pięć odcinków. Poza fragmentem, który zrealizuje IVIA, w marcu podpisano umowy na przygotowanie dokumentacji dla rozbudowy 18,8-kilometrowej drogi pomiędzy Limanową i Chełmcem, którą przygotuje firma Lafrentz Polska, a także na 21,2-kilometrowy fragment między Kasiną Wielką i Limanową, którym zajmie się Databout.

Na początku kwietnia natomiast podpisano umowę na projekt modernizacji odcinka Ropa – granica województwa. Prace nad 17,5-kilometrowym fragmentem przeprowadzi Klotoida. Kilka dni później podpisano umowę na ponad19-kilometrowy odcinek Białka – Skomielna Biała, który zrealizuje Databout.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/umowa-na-projekt-modernizacji-dk28-wadowice–sucha-beskidzka-95054.html

 7. Nowe ładowarki przy drogach szybkiego ruchu. Poznaliśmy chętnych do ich budowy

Autor: GDDKiA | Data publikacji: 20-04-2025

Otworzyliśmy oferty w przetargu na dzierżawę miejsc pod budowę i obsługę ogólnodostępnych, szybkich stacji ładowania pojazdów elektrycznych na 31 Miejscach Obsługi Podróżnych. Swoje propozycje przesłało siedem podmiotów. Przystąpiliśmy do weryfikacji otrzymanych ofert.

Przetarg na dzierżawę miejsc do ładowania dotyczył MOP-ów w ciągu autostrad A1, A2, A4 i dróg ekspresowych S3, S7, S8, S17, S19 i S61.

Czas na ocenę ofert

Oferty w przetargu złożyło siedem podmiotów. Pięć z nich chce wybudować szybkie stacje ładowania na wszystkich 31 MOP-ach. Taką ofertę złożyły firmy Fastned, Ekoen, Greenway Polska oraz konsorcja Tesla Poland i Tesla Germany oraz Brand Rock i Plus International. Ponadto konsorcjum Allego Poland i Allego, a także firma Tauron Nowe Technologie złożyły oferty na wybrane przez siebie MOP-y.

Kryterium oceny ofert w przetargu obejmuje:
czynsz podstawowy (50 proc.) – stawka za 1 m² powierzchni dzierżawy pod stację ładowania proponowana przez oferenta, który minimalnie mógł zaproponować 1 zł za m2,
czynsz od przychodu (50 proc.) – stawka w procentach od przychodu (ze stacji ładowania) proponowana przez oferenta. Nie było minimalnego poziomu określonego dla stawki.
Z podsumowaniem złożonych ofert można zapoznać się na naszej stronie internetowej.

Gdzie planujemy uruchomić szybkie ładowarki

W ramach umowy dzierżawca będzie miał obowiązek wybudować i obsługiwać stacje ładowania dla samochodów osobowych i ciężarowych. Dla tych pierwszych to cztery miejsca (cztery punkty) o docelowej, łącznej mocy 600 kW, w tym min. dwa punkty o mocy min.150 kW.

Dla pojazdów ciężarowych docelowa, minimalna łączna moc to 3600 kW, w tym dwa punkty ładowania o mocy min. 350 kW.

Wyjątkiem będzie MOP Zbójecka Góra na S7, gdzie docelowa, minimalna łączna moc ładowania to 1500 kW (w tym jeden punkt ładowania o min. mocy 350 kW).

Umowy zostaną zawarte na 20 lat.

Lista MOP-ów objętych przetargiem:
– A1 – Starcza Wschód i Zachód, Gorzelanka Wschód i Zachód, Wierzchowisko Wschód i Zachód (wszystkie w woj. śląskim),
– A2 – Ciosny Północ i Południe (woj. łódzkie),
– A4 – Krajków Północ (woj. dolnośląskie), Prószków (woj. opolskie), Paszczyna Południe, Chotyniec, Hruszowice (trzy w woj. podkarpackim),
– S3 – Lisiny Wschód i Zachód (woj. lubuskie), Przybiernów Wschód i Zachód (woj. zachodniopomorskie),
– S7 – Zbójecka Góra (woj. małopolskie), Pepłowo Wschód i Zachód (woj. mazowieckie),
– S8 – Ochędzyn i Niwiska (woj. łódzkie),
– S17 – Niwa Babicka (woj. lubelskie),
– S19 – Kamień Wschód i Zachód (woj. podkarpackie), Janów Lubelski Wschód i Zachód (woj. lubelskie),
– S61 – Górki Wschód i Zachód (woj. podlaskie), Niekrasy Wschód i Zachód (woj. warmińsko-mazurskie).

Kolejne ładowarki na MOP-ach

Planujemy, że do końca 2025 roku, na siedmiu MOP-ach wyposażonych w stacje paliw tradycyjnych i gastronomię, zostaną uruchomione ładowarki dla pojazdów osobowych o łącznej mocy co najmniej 300 kW. Dotyczy to MOP-ów:
– A2 – Ostrów Kania Północ i Południe (woj. mazowieckie),
– S6 – Kamień Północ i Południe (woj. pomorskie),
– S19 – Obroki Wschód i Zachód (woj. lubelskie),
– S17 – Pilawa (woj. mazowieckie).

To nie koniec

W tym roku zamierzamy także ogłosić przetargi na dzierżawę 48 MOP-ów o docelowej funkcji komercyjnej. Do chwili obecnej zostały ogłoszone postępowania na 16 MOP-ów. Wyłoniony dzierżawca będzie miał obowiązek wybudowania stacji paliw konwencjonalnych oraz gastronomii. Warunki przetargu przewidują też możliwość wybudowania ogólnodostępnych stacji ładowania pojazdów elektrycznych, zgodnych z zapisami AFIR. Przypomnijmy, że zgodnie z AFIR dla MOP-ów na sieci bazowej TEN-T dla pojazdów osobowych to cztery miejsca (cztery punkty) o docelowej, łącznej mocy 600 kW, w tym min. dwa punkty po 150 kW, a dla ciężarowych docelowa, minimalna łączna moc to 3600 kW, w tym dwa punkty ładowania o mocy min. 350 kW. Dla MOP-ów na sieci kompleksowej TEN-T docelowa, minimalna łączna moc ładowania to 1500 kW (w tym jeden punkt ładowania o min. mocy 350 kW).

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/nowe-ladowarki-przy-drogach-szybkiego-ruchu-poznalismy-chetnych-do-ich-budowy-94981.html

Rynek Kolejowy

Kolej Plus do Łomży: Jest umowa z wykonawcą

Autor: Roman Czubiński | Data publikacji: 22-04-2025

PKP PLK i ZUE podpisały umowę na modernizację linii 49 Śniadowo – Łomża. Dzięki inwestycji mieszkańcy 60-tysięcznej Łomży po przeszło 30 latach odzyskają dostęp do pociągów pasażerskich. Zakończenie inwestycji, zgodnie z harmonogramem programu Kolej Plus, ma nastąpić do roku 2029, jednak pociągi mają zacząć kursować jeszcze w trakcie prac – w przyszłym roku.

Zarządca infrastruktury zakłada, że korzystanie ze stacji będzie możliwe już w trakcie trwania inwestycji, rok po rozpoczęciu prac (w 2026 r.). To jeden z efektów przeprowadzonego w ubiegłym roku przeglądu założeń inwestycji. Będzie to zatem najwcześniej oddana do użytku (choć częściowo) inwestycja programu Kolej Plus. Powrót pociągów będzie oznaczał dla mieszkańców dodatkowe możliwości komunikacji i perspektywy rozwoju.

Samorząd województwa zapłaci tylko 15%

– Linia kolejowa do Łomży ponownie ożyje, a mieszkańcy Łomży niebawem odzyskają kolej. To impuls do rozwoju regionu. Chcemy, aby mieszkańcy mogli jak najszybciej skorzystać z powrotu pociągów, dlatego umożliwimy im to jeszcze w trakcie trwania prac, już w przyszłym roku – powiedział minister infrastruktury Dariusz Klimczak.

– Na inwestycji zyska zarówno 60 tysięcy mieszkańców Łomży, jak również gminy położone przy kolejowej trasie. PLK SA przygotują infrastrukturę, z której korzystać będzie regionalny przewoźnik finansowany przez samorząd, a także wrócą pociągi dalekobieżne – stwierdził wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak.

Docelowo pociągi między Łomżą i Łapami pojadą z maksymalną prędkością 80-120 km/h. Średni czas przejazdu z Łomży do Białegostoku, po zakończeniu wszystkich robót i uzyskaniu niezbędnych zezwoleń, ma wynieść ok. 1 h 35 min.

ZUE: Już ponad 1,4 mld zł w kontraktach

– Wartość zamówienia podstawowego oraz wynikającego z prawa opcji wynosi 329,1 mln zł netto (404,8 mln zł brutto). Wartość samej oferty podstawowej to 298,5 mln zł netto (367,1 mln zł brutto). Termin realizacji zadania to 48 miesięcy – informuje w komunikacie prasowym wykonawca modernizacji, ZUE. Jak podkreśla, wraz z podpisaniem umowy backlog [tzn. wartość zamówień w trakcie realizacji – przyp. RK] Grupy ZUE zwiększył się do poziomu 1,4 mld zł.

15% kwoty na realizację inwestycji będzie pochodziło z budżetu samorządu województwa podlaskiego. Resztę pokryje budżet pastwa i zarządcy infrastruktury kolejowej.

Elektryfikacja? Kwestia dalszej przyszłości

Podstawowy zakres to modernizacja całej linii 49 Łomża – Śniadowo (17 km). Na tym odcinku zostaną wymienione tory i urządzenia sterowania ruchem kolejowym. Odbudowana zostanie stacja w Łomży oraz przystanek osobowy w Kozikach. Powstaną też dwa nowe przystanki – Śniadowo Łącznica i Konarzyce. Natomiast na trasie od Śniadowa do Łap (ok. 60 km linii) zostaną zmodernizowane przystanki: Kulesze Kościelne i Czachy Kołaki oraz stacja Sokoły. Zakres podstawowy zamówienia przewiduje też odbudowę łącznicy w Śniadowie od strony Białegostoku w kierunku Łomży. Dzięki temu odcinkowi o długości około kilometra będzie możliwy ruch pociągów bez konieczności zmiany czoła składów na stacji w Śniadowie. Na stacjach Czarnowo-Undy i Czerwony Bór ma zostać zbudowany nowy układ torowy.
Reklama

Część umowy objęta prawem opcji (do realizacji po ewentualnym uzyskaniu dodatkowego finansowania) to m. in. prace torowe w Śniadowie oraz na stacji Czerwony Bór. Taki kształt projektu to efekt przeprowadzonych analiz oraz ustaleń z wnioskodawcą, czyli Urzędem Marszałkowskim Województwa Podlaskiego. Pod uwagę brano także wnioski samorządów lokalnych oraz realne możliwości finansowe. Już w kolejnych latach może nastąpić elektryfikacja trasy, z której poprzedni zarząd PKP PLK zrezygnował w roku 2023.

Ostatni regularny pociąg pasażerski odjechał z Łomży w 1993 r.

https://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/kolej-plus-do-lomzy-jest-umowa-z-wykonawca-122957.html

Rynek Lotniczy

Trzy firmy zaprojektują obiekty wspierające na Lotnisku CPK

Autor: Centralny Port Komunikacyjny | Data publikacji: 23-04-2025

Przetarg na projekt budynku administracji oraz baz utrzymania, meteo i zagrożeń środowiskowych rozstrzygnięty. Zadanie zrealizuje konsorcjum trzech firm: AKE Studio, APA Czech Duliński Wróbel Agencja Projektowa „Architektura” oraz ATP Kraków. Wartość umowy wynosi prawie 4,9 mln złotych netto.

Projekt będzie obejmował budynek centralnej administracji utrzymania Lotniska CPK, bazy utrzymania budynków oraz budynku służb meteorologicznych i zespołu kontroli zagrożeń środowiskowych. Przygotowany zostanie także plan zagospodarowania terenu oraz infrastruktura towarzysząca.

Wybrane konsorcjum przygotuje wielobranżowy projekt, co oznacza, że uwzględni w nim rozwiązania nie tylko architektoniczne, ale również m.in. konstrukcyjne, sanitarne, teletechniczne i elektryczne. Ponadto w ramach realizacji umowy opracuje projekt budowlany wraz z uzyskaniem pozwolenia na budowę oraz opcjonalnie projekt wykonawczy, przetargowy i nadzór autorski.

Budynek administracji Lotniska CPK ma stanowić centralny punkt zarządzania wszystkimi obiektami wsparcia i utrzymania portu lotniczego. Będzie w nim pracować personel operatora lotniska, odpowiedzialnego za obsługę lotniska z ewentualnymi powierzchniami udostępnianymi podmiotom zewnętrznym.

Baza utrzymania budynków ma stanowić niezbędne zaplecze dla służb odpowiedzialnych za eksploatację wszystkich nieruchomości oraz obiektów inżynieryjnych na terenie Lotniska CPK. Chodzi również m.in. o lotnicze urządzenia nawigacyjne, systemy elektryczne i energetyczne, sieci wodociągowe, kanalizację deszczową i sanitarną lotniska oraz systemy HVAC (heating, ventilation, air conditioning), czyli związanych z ogrzewaniem, wentylacją i klimatyzacją.

W budynku przeznaczonym dla służb meteorologicznych i kontroli zagrożeń środowiskowych będzie pracował zespół, który będzie m.in. gromadzić dane o występowaniu zwierząt i zagrożeń środowiskowych na terenie Lotniska CPK oraz informacje o kolizjach statków powietrznych ze zwierzętami. Jego zadaniem będzie również ich wypłaszanie za pomocą różnych metod m.in. sokolniczej, płoszenia z psami, hukowej, czy za pomocą odstraszaczy biosonicznych i laserów.

Natomiast zespół służb meteorologicznych odpowiadać będzie m.in. za wykonywanie pomiarów, obserwacji oraz monitoring warunków meteorologicznych, opracowywanie prognoz i ostrzeżeń, przygotowywanie opracowań klimatologicznych i danych zgodnych z zaleceniami ICAO (International Civil Aviation Organization – Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego). Jego celem będzie zapewnienie bezpieczeństwa operacji lotniczych oraz wsparcie merytoryczne załóg i pracowników lotniska.

Jest to już kolejny kontrakt zawarty w ramach jednej z dwóch umów ramowych – „Przygotowanie dokumentacji projektowej dla Obiektów Wspierających Lotnisko”. Wcześniej zakończyły się już prace nad projektem koncepcyjnym budynków Lotniskowej służby ratowniczo-gaśniczej. Realizowane są prace projektowe dla baz utrzymania dla służb lotniskowych, wieży kontroli ruchu lotniczego oraz centrum kontroli operacji lotniczych. Prowadzony jest także przetarg dotyczący budynku komisariatu policji lotniskowej.

https://www.rynek-lotniczy.pl/wiadomosci/trzy-firmy-zaprojektuja-obiekty-wspierajace-na-lotnisku-cpk-23932.html

Transport Publiczny

Wrocław wybrał wykonawcę remontu torów na Kosmonautów

Autor: Farsewicz Przemysław | Data publikacji: 18-04-2025

MPK Wrocław rozstrzygnęło postępowanie na remont torowiska tramwajowego, sieci trakcyjnej, konstrukcji wspornych wraz z przebudową kabli trakcyjnych zasilających i powrotnych w ul. Kosmonautów od skrzyżowania z ul. Jeżowską do przystanku Jeleniogórska.

W ramach prac założono wymianę nawierzchni torowej wraz z podsypką i budową odwodnienia, a także remonty przejazdów. Założono zieloną zabudowę. W sumie roboty obejmą 3260 mtp. Wymienione zostaną słupy z siecią trakcyjną Projekt nie obejmuje przebudowy peronów tramwajowych.

W postępowaniu wpłynęło pięć ofert. Najkorzystniejszą złożył Spaw-Tor, którego oferta została wybrana 8 kwietnia. Jej wartość to 15,846 mln zł brutto (w tym zakres torowy 10,364 mln zł netto i sieciowy – 2,520 mln zł netto). Budżet wynosił 17,278 mln zł brutto.

Na wykonanie zamówienia przeznaczono 124 dni. Planowany termin wyłączenia komunikacji tramwajowej to 31 maja – 29 sierpnia.

Wcześniej, w 2022 r., zakończono remont odcinka od Jeleniogórskiej do pętli Leśnica. Wymieniono 1046 mtp oraz sieć trakcyjną ze słupami, a koszt prac wyniósł 10,334 mln zł. Przebudowano także wcześniejszy odcinek Kosmonautów w ramach tzw. Osi Zachodniej.

https://www.transport-publiczny.pl/wiadomosci/wroclaw-wybral-wykonawce-remontu-torow-na-kosmonautow-86739.html

 

Dziennik Gazeta Prawna

Buy Polish Build Poland – czyli o preferencjach krajowych w zamówieniach publicznych

dr Jarosław Kola | 22 kwietnia 2025, 02:00

Nieczęsto się zdarza, że problematyka zamówień publicznych pojawia się w głównym nurcie debaty publicznej. Tymczasem przed świętami temat ten znalazł się w samym centrum najgorętszych wydarzeń politycznych. W kontekście polonizacji zamówień i preferencji dla polskich wykonawców.

Nieczęsto się zdarza, że problematyka zamówień publicznych pojawia się w głównym nurcie debaty publicznej. Tymczasem przed świętami temat ten znalazł się w samym centrum najgorętszych wydarzeń politycznych. Najpierw podczas głośnej debaty w Końskich kandydaci na urząd prezydenta przerzucali się odpowiedzialnością za to, że prawo zamówień publicznych uniemożliwia preferowanie i wspieranie polskich przedsiębiorców w ramach publicznych przetargów. Kilka dni później premier Donald Tusk podczas Europejskiego Forum Nowych Idei zapowiedział, że „Polska nie będzie naiwnym partnerem w coraz bardziej bezwzględnym konkursie egoistów na rynkach światowych”, a jej orężem mają być zamówienia publiczne, w szczególności udzielane przez spółki Skarbu Państwa. W tym kontekście z ust premiera padły nawet słowa o „państwowych menedżerach” oraz o „gospodarczym nacjonalizmie”.

Skrajne reakcje
Nie było trudne do przewidzenia, że takie deklaracje wywołają skrajne reakcje. W oceanie komentarzy determinowanych sympatiami politycznymi można jednak dostrzec uwagi merytoryczne, odwołujące się do uwarunkowań ekonomicznych i prawnych. Z jednej strony pojawiają się głosy, że przywołane powyżej deklaracje to nic zaskakującego, a jedynie wpisanie się w aktualne światowe tendencje do łamania dotychczasowych liberalnych paradygmatów międzynarodowej wymiany handlowej. Z drugiej strony pojawiają się argumenty prawne, których autorzy zwracają uwagę na – ujmując to eufemistycznie – brak możliwości pogodzenia tego typu deklaracji z uwarunkowaniami wynikającymi z prawa unijnego.

Nie jest to zapewne pierwszy przypadek, gdy nawet merytoryczne głosy w debacie publicznej mogą wywołać sporą dezorientację obserwatorów. Naturalnie pojawia się pytanie, jak to możliwe, że nawet w tej merytorycznej części dyskusji uczestnicy zajmują pozycje opatrzone zarówno hasłami „tak trzeba!”, jak i etykietą „tak się nie da!”?

Ekscytacja i spokój
Jedno pozostaje pewne – to temat ważny. Jest on doniosły z perspektywy przedsiębiorców, ale pośrednio oddziałuje w zasadzie na wszystkich obywateli – rynek zamówień publicznych to ok. 8 proc. polskiego PKB. Dlatego uznałem, że warto włączyć się w tę debatę, podejmując próbę jej syntetycznego uporządkowania. Rozpocznę od przyznania się, że w tym zadaniu towarzyszy mi niemałe poczucie ekscytacji. Odczuwa je zapewne każdy naukowiec, gdy przedmiot jego badań naukowych staje się przedmiotem zainteresowania opinii publicznej. Od kilku lat cała moja aktywność naukowa koncentruje się na problematyce local content w zamówieniach publicznych. Upraszczając – badam prawne możliwości wspierania lokalnych (krajowych) przedsiębiorców poprzez udzielanie zamówień publicznych. Co istotne, moje badania obejmują przede wszystkim pozaeuropejskie systemy prawne, zwłaszcza prawo USA, państw Afryki Subsaharyjskiej oraz Półwyspu Arabskiego. Zapewne z perspektywy czytelnika takie zainteresowania mogą wydawać się cokolwiek nietypowe. Jednak odwołuję się do własnego dorobku naukowego nie tylko, by uwiarygodnić niniejszy tekst. Dobór tak pozornie egzotycznych jurysdykcji wynika z prostego faktu – z perspektywy unijnej problematyka local content przez dekady stanowiła temat tabu, podczas gdy z perspektywy globalnej jest czymś oczywistym. We wspomnianych krajach od wielu lat stosowane są systemy preferencji, a ich badanie intryguje mnie nie tylko jako naukowca, ale także pomaga zawodowo. Jako praktyk niejednokrotnie już sięgałem po rozwiązania sprawdzone w tak nieoczywistych systemach prawnych, wspierając instytucje zamawiające w organizowaniu przetargów w paradygmacie local content. Piszę to jednak po to, by podkreślić, że taka szeroka perspektywa, niezredukowana wyłącznie do perspektywy unijnej, pomaga rozwiązywać praktyczne problemy, a przede wszystkim pozwala z większym spokojem podchodzić do przywołanych powyżej skrajnych reakcji i emocji, które warto w kilku zdaniach wyjaśnić.

Nic nowego
Zwolennicy wykorzystywania publicznych przetargów do wspierania polskiej gospodarki przekonują, że w erze Donalda Trumpa to działanie konieczne. Warto więc przypomnieć, że zjawiska, o których tu mowa, nie zostały zapoczątkowane w ostatnich miesiącach. To administracja J. Bidena wprowadziła w 2021 r. Buy America Build America Act, który wprowadził wyraźne preferencje dla przedsiębiorców z USA w federalnych zamówieniach infrastrukturalnych. W państwach Zatoki Perskiej systemy preferencji funkcjonują już od co najmniej dwóch dekad, a konstytucja RPA – z której wynika obowiązek stosowania preferencji w zamówieniach publicznych – została przyjęta w 1996 r. Zresztą w polskiej tradycji prawnej instytucja preferencji krajowych była obecna od pierwszej ustawy z 1933 r. o tzw. dostawach rządowych, aż do przystąpienia do UE. Zatem przede wszystkim trzeba podkreślić, że pomysł na wprzęganie systemu zamówień publicznych we wspieranie krajowych przedsiębiorców jest starszy niż debata w Końskich i przedstawianie go w charakterze nowości dowodzi raczej nieznajomości zagadnienia.

Tak trzeba!
Deklaracja „tak trzeba!” pada nie tylko z ust premiera Tuska czy zwolenników tej koncepcji. Na pół roku przed zaprzysiężeniem D. Trumpa podobną deklarację w odniesieniu do preferencji unijnych wypowiedziała Ursula von der Leyen w swoim oficjalnym programie na kadencję KE 2024–2029. Zresztą warto odnotować, że samo hasło „repolonizacji zamówień publicznych” nie jest nowe nawet z perspektywy wyłącznie polskiej, bo było podnoszone przez poprzedni rząd w ramach tzw. „Polskiego Ładu”. Zatem zapowiedzi premiera Tuska nie są ekscentryczne, lecz nawiązują do rozpowszechnionego już nawet w rdzeniu UE założenia, że nie możemy pozostawać bierni na obiektywny wzrost postaw protekcjonistycznych na świecie.

Oczywiście inną kwestią pozostaje, czy to nam się opłaca. Na pewno każdy, kto kategorycznie wypowiada postulat „tak trzeba”, powinien sobie to pytanie zadać. Analizy OECD sugerują, że z wyjątkiem gospodarki chińskiej stosowanie preferencji krajowych nie jest ekonomicznie korzystne w długiej perspektywie. Niemniej trafne wydaje się spostrzeżenie, że perspektywa ekonomiczna nie powinna być jedyną determinantą działań podejmowanych przy udzielaniu zamówień publicznych. Znane są też przykłady, gdy stosowanie preferencji przyniosło korzyści nie tylko społeczne, ale i czysto finansowe w długim terminie.

Pewne jest jedynie, że formułowanie kategorycznych i uniwersalnych ocen na temat preferencji krajowych jest błędne. Dlatego zawsze ich zastosowanie powinna poprzedzać analiza z perspektywy strategicznej, a nie wyłącznie finansowej.

Tak się… da
Niezależnie jednak od oceny stosowania preferencji, na gruncie prawa jest odpowiedź na pytanie, czy to w ogóle jest możliwe. Z perspektywy unijnej dyskusja nad tym tematem była i pozostaje trudna. Wynika to z oczywistego faktu – skoro rynek wewnętrzny UE opiera się na zasadzie swobody przepływu towarów i usług, którego atrybutem jest zakaz dyskryminacji ze względu na pochodzenie, to preferowanie przedsiębiorców krajowych w zamówieniach publicznych musi jawić się jako kontrowersyjne. To zresztą potwierdził Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w orzeczeniu ws. Komisja przeciwko Królestwu Danii już w 1993 r. Od tego czasu wiele się jednak zmieniło. Zmieniły się nie tylko unijne regulacje, ale również TSUE kilkukrotnie już potwierdzał, że możliwe jest wykorzystywanie zamówień publicznych także do osiągania celów strategicznych, o ile są one odpowiednio uzasadnione.

W ocenie autora tych słów kategorycznie twierdzenie „tak się nie da” jest nieprawdziwe. Oczywiście z prawnego punktu widzenia trudne do zaakceptowania byłyby rozwiązania oparte np. na zastrzeganiu możliwości udziału w przetargu dla przedsiębiorców z siedzibą w Polsce. Zresztą byłoby to również całkowicie nieefektywne. Zakładam jednak, że podnoszone obecnie postulaty nie zakładają stosowania narzędzi tak prymitywnych.

Jeżeli jednak zgodzimy się na przyjęcie rozwiązań bardziej subtelnych, to stosowanie preferencji lokalnych nie jest niemożliwe. Opieram się przy tym nie tylko na analizie teoretycznej i badaniach naukowych, ale przede wszystkim na praktyce. Z własnego doświadczenia znam co najmniej kilka przykładów zastosowania preferencji w sposób, który nie został skutecznie zakwestionowany, a zarazem okazał się efektywny w kontekście celów biznesowych zamawiającego.

To może się opłacać
Zatem w ramach dyskusji o preferowaniu polskich przedsiębiorców w zamówieniach publicznych na pewno warto unikać skrajności. Prawdą jest, że ich stosowanie napotyka pewne wyzwania natury prawnej, ale nie jest prawdą, że takie działanie jest zawsze niedopuszczalne. Można zrozumieć hasła „tak trzeba”, wyrażające potrzebę reakcji na współczesne wyzwania ekonomiczne, ale również te w obszarze bezpieczeństwa. Warto jednak pozostawać wrażliwym na pytanie o długoterminowe konsekwencje ograniczania reguł konkurencji na rzecz preferowania polskich przedsiębiorców. Wniosek? Po pierwsze – to wszystko nie jest takie proste. Po drugie, świadomość skomplikowania zagadnienia ogranicza ryzyko popełniania błędów przy jego praktycznej realizacji. Po trzecie, ograniczanie tego ryzyka jest w interesie wszystkich interesariuszy w Polsce, bo nieideologizowane lecz racjonalne ekonomicznie stosowanie preferencji krajowych po prostu się opłaca.

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9782259,buy-polish-build-poland-czyli-o-preferencjach-krajowych-w-zamowienia.html

 

Budownictwo i PZP | Prasówka | 17.04.2025 r.

Dziennik Gazeta Prawna

Jeden certyfikat będzie można wykorzystać w wielu przetargach

Żaneta Urbaniak | 15 kwietnia 2025, 02:00

Choć przepisy o certyfikacji wykonawców gdzieniegdzie wymagają dopracowania, bez wątpienia mogą znacznie uprościć składanie ofert. Certyfikaty będą potwierdzać brak podstaw do wykluczenia oraz zdolność wykonawcy do wykonania zamówienia publicznego.

Rada Ministrów przyjęła w ubiegłym tygodniu projekt ustawy o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych. Ustawa wyznaczająca ramy dla certyfikacji podmiotów ubiegających się o zamówienia publiczne była postulowana od dłuższego czasu przez środowisko zamówień publicznych. Podstawą dla wprowadzenia regulacji w tym zakresie jest art. 64 dyrektywy w sprawie zamówień publicznych.

Jak wskazuje ustawodawca w uzasadnieniu do projektu ustawy, jej celem jest uregulowanie procedury certyfikacji wykonawców, pozwalającej na posługiwanie się przez podmioty działające na rynku zamówień publicznych jednym certyfikatem. Ma on zastąpić szereg dokumentów, wymaganych dotychczas w postępowaniach o udzielenie zamówień publicznych w celu wykazania braku podstaw do wykluczenia z postępowania (informacja z rejestru karnego, zaświadczenie z urzędu skarbowego czy zaświadczenia z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych) lub spełnienia warunków udziału w postępowaniu.

Zakres certyfikatu
O pozyskaniu certyfikatu i jego zakresie ma decydować sam wykonawca. W projekcie ustawy przewidziano trzy zakresy, dla których można będzie uzyskać dokument:

1) pierwszy z nich obejmuje obligatoryjne przesłanki wykluczenia z postępowania wskazane w art. 108 ust. 1–5 ustawy z 11 września 2019 roku – Prawo zamówień publicznych (dalej: p.z.p.);

2) drugi obligatoryjne przesłanki wykluczenia oraz wybrane fakultatywne przesłanki wykluczenia spośród wskazanych w art. 109 ust. 1 pkt 5–7 lub 7–10 p.z.p.;

3) trzeci odnosi się do zdolności wykonawcy do wykonania zamówienia publicznego.

O ile sam zakres certyfikatów obejmujących podstawy wykluczenia nie budzi wątpliwości, to rozwiązaniem zastanawiającym z punktu widzenia systemu prawa zamówień publicznych, wydaje się możliwość przeprowadzenia procedury samooczyszczenia, czyli self-cleaningu. Przy czym istotne wydaje się to, że wynik oceny w zakresie self-cleaningu będzie wiązał wszystkich zamawiających. W obecnym stanie prawnym to zamawiający decyduje, czy czynności podjęte przez wykonawcę są wystarczające dla wykazania jego rzetelności. Oceny tej dokonywano przez pryzmat zasady proporcjonalności. W zależności od złożoności i zakresu przedmiotu danego zamówienia zamawiający mógł stwierdzić, że podjęte przez wykonawcę działania nie były wystarczające. Zgodnie z projektem zamawiający będą pozbawiani tej możliwości, co budzi spore wątpliwości.

Zdolność do wykonania zamówienia
Kolejnym zastanawiającym rozwiązaniem jest certyfikacja wykonawcy w zakresie jego zdolności do wykonania zamówienia publicznego. W myśl propozycji z art. 5 certyfikat może potwierdzać spełnienie warunków udziału w postępowaniu, w szczególności w zakresie zdolności technicznej lub zawodowej (wiedza i doświadczenie wykonawcy lub jego kadry), zdolności ekonomicznej lub finansowej. Skuteczność certyfikacji w odniesieniu do tych warunków wydaje się być problematyczna, bowiem dokument jest wydawany na okres od roku do trzech lat, zaś środki finansowe na rachunku czy kadra wykonawców mogą zmieniać się dużo częściej.

Certyfikat prowadzi do sytuacji, w której powstaje domniemanie prawne, że wykonawca posługujący się nim – nie podlega wykluczeniu i spełnia warunki udziału w postępowaniu. W konsekwencji, gdy wykonawca nie zawiadomi o zaistniałych zmianach, może się okazać, że uzyska on zamówienie publiczne, nie spełniając wymogów postawionych przez zamawiającego. Projekt ustawy przewiduje oczywiście obowiązek aktualizowania danych po stronie wykonawcy, czy też czuwania nad aktualnością danych przez podmiot certyfikujący. Jednak bez narzędzi do bieżącej weryfikacji danych czy zasobów kadrowych przez jednostkę certyfikującą wydaje się to być wyjątkowo trudne.

W projekcie ustawy przewidziany został sposób podważania certyfikatów. Podstawy prawne dla obalenia domniemania wynikającego z certyfikacji wymagają, aby wykonawca posłużył się dokumentem w konkretnym postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego. W przetargach cieszących się większą popularnością domniemanie to może zostać faktycznie obalone, jednak w postępowaniach, w których wpływa tylko jedna oferta, będzie to trudniejsze.

Przy mniej skomplikowanych zamówieniach
Certyfikacja w zakresie spełniania warunków udziału w postępowaniu wiąże się z koniecznością standaryzacji poziomów zdolności. W uzasadnieniu do projektu wskazano, że w pierwszej kolejności standaryzacji zdolności wykonawcy podlegać będą roboty budowlane.

Wraz z projektem ustawy przedstawiony został projekt rozporządzenia Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie poziomów zdolności wykonawcy do wykonania zamówienia na roboty budowlane. W załączniku do niego określono poziomy zdolności technicznej lub zawodowej dotyczące doświadczenia w zakresie robót budowlanych dla budowy dróg, budowy sieci kanalizacyjnych i wodociągowych oraz dla osób wyznaczonych do realizacji zamówienia. Analiza propozycji dotyczących wykształcenia lub kwalifikacji zawodowych, zawartych w projekcie rozporządzenia, prowadzi do wniosku, że będą one mogły mieć zastosowanie do zamówień o niewielkiej złożoności. W przypadku skomplikowanych robót budowlanych realizowanych w obiektach infrastruktury krytycznej czy obiektach zabytkowych – przyjęte rozwiązania raczej się nie sprawdzą. Standaryzacja poziomów dla zamówień mających za przedmiot usługi i dostawy będzie możliwa po czterech latach od dnia ogłoszenia ustawy.

Tajemnica przedsiębiorstwa nie będzie ujawniana
Certyfikaty będą powszechnie dostępne w Bazie Danych o Certyfikacji Wykonawców Zamówień Publicznych. Dokument pobrany z bazy będzie wystarczający do wykazania okoliczności w nim stwierdzonych (brak podstaw do wykluczenia z postępowania i spełnienie warunków udziału w postępowaniu). Informacje zawarte w certyfikatach będą jawne za wyjątkiem danych o prawomocnych skazaniach za przestępstwa, karach za wykroczenia czy prawomocnie orzeczonych zakazach ubiegania się o zamówienia publiczne. Poufne pozostaną też informacje zastrzeżone jako tajemnica przedsiębiorstwa.

To ostatnie może budzić pewne kontrowersje. Próby wykonawców zmierzające do objęcia szeregu informacji tajemnicą przedsiębiorstwa w przetargach są powszechne. Bardzo często zagadnienie to staje się przedmiotem odwołań do Krajowej Izby Odwoławczej. Objęcie niektórych informacji tajemnicą przedsiębiorstwa w certyfikacie w praktyce uniemożliwi innym wykonawcom zbadanie, czy dane stanowiące podstawę do jego wydania są zgodne ze stanem faktycznym. Co za tym idzie, utrudnione będzie ich odtajnienie i zweryfikowanie. Te regulacje wymagają pewnych korekt na dalszych etapach procesu legislacyjnego.

Choć zagadnień wymagających doprecyzowania jest z pewnością więcej, to sama regulacja jest potrzebna. Nowe przepisy ułatwią wykonawcom ubieganie się o zamówienia publiczne, bowiem nie będą oni musieli składać szeregu dokumentów potwierdzających brak podstaw do wykluczenia z postępowania czy wykazujących spełnienie warunków udziału w postępowaniu. Zamawiającym z kolei uproszczą badanie ofert. Nie będą już musieli weryfikować szeregu dokumentów czy wzywać do ich uzupełnienia, gdy wykonawca przez omyłkę nie załączy jakiegoś zaświadczenia. Jest to więc krok zmierzający do odbiurokratyzowania zamówień publicznych, za wyjątkiem zamówień z dziedziny obronności i bezpieczeństwa, do których nowych przepisów nie będzie się stosować.

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9777579,jeden-certyfikat-bedzie-mozna-wykorzystac-w-wielu-przetargach.html

Rynek Infrastruktury

Oferty z państw trzecich będą częściej odrzucane?

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 14-04-2025

Oferty z państw trzecich mogą być wkrótce częściej odrzucane w polskich przetargach publicznych. To będzie skutek trwających prac legislacyjnych. Szczegóły i swoją analizę na przyszłość rynku zdradza nam Przemysław Grosfeld – wiceprezes Urzędu Zamówień Publicznych.

Dostosowanie przepisów do unijnych wyroków oraz potrzeba podniesienia efektywności zamówień to dwa główne wątki, które kształtują dziś debatę wokół PZP. W rozmowie z Przemysławem Grosfeldem z Urzędu Zamówień Publicznych przyglądamy się planowanym regulacjom oraz ich możliwemu wpływowi na rynek i uczestników postępowań.

Co z wykonawcami z państw trzecich?
Dyskusja w branży od wielu tygodni jest zdominowana przez sprawę wykluczenia firm spoza UE z przetargów publicznych, zwłaszcza w strategicznych sektorach. Dr Damian Kaźmierczak ocenił nawet, że powierzanie takim wykonawcom strategicznej infrastruktury to „igranie bezpieczeństwem państwa”. Polski rząd zapowiedział zająć się projektem zmian do prawa zamówień publicznych, by wdrożyć wyrok TSUE.

Przemysław Grosfeld przypomina, iż Trybunał Sprawiedliwości TSUE w wyrokach w tzw. sprawie „Kolin” oraz „Qingdao” wskazał, że to do zamawiającego przy każdym postępowaniu należy decyzja, czy należy dopuścić do udziału wykonawcę z państwa trzeciego, które nie zawarło z UE umowy międzynarodowej gwarantującej równy i wzajemny dostęp do zamówień publicznych.

– Wskazaliśmy to również w komunikatach opublikowanych na stronie internetowej Urzędu Zamówień Publicznych. Dostęp wykonawców z państw trzecich do unijnego rynku zamówień publicznych i koncesji wchodzi w zakres wspólnej polityki handlowej. Podlega ona wyłącznej kompetencji UE. Oznacza to, że tylko Unia Europejska może stanowić prawo wyznaczające generalne zasady w tym obszarze. Natomiast w konkretnych postępowaniach, zamawiający może teraz sam podjąć decyzję, jak traktować tych wykonawców – wyjaśnia.

Dodaje, że Urząd Zamówień Publicznych jest zaangażowany w prace legislacyjne nad projektem zmian w PZP, które uwzględniają postanowienia obu wyroków, a także zdradza, iż w Pzp oraz ustawie o koncesji znajdzie się wyraźna podstawa prawna dla zamawiającego do podjęcia decyzji o dopuszczeniu do ubiegania się o dane zamówienie lub koncesję wykonawców z państw trzecich, które nie posiadają wspomnianych wcześniej umów.

Projekt również przewiduje stosowną podstawę odrzucenia ofert takich wykonawców, w przypadku decyzji zamawiającego o ograniczeniu im dostępu do danego zamówienia lub koncesji.

– W wyniku powyższego w Polsce może wzrosnąć liczba zamówień publicznych, w których oferty m.in. z Chin, Indii czy Turcji będą szczegółowo analizowane lub nawet odrzucane. Wyroki TSUE wspierają ideę, że państwowe subsydiowanie, do którego nie są uprawnione państwa członkowskie UE, nie może być powodem, dla którego firmy z państw trzecich oferują zaniżone ceny. Ponadto tego typu podejście może zwiększyć szanse polskich i europejskich przedsiębiorców w postępowaniach, a także prowadzić do stabilniejszych i bardziej przewidywanych warunków dla przedsiębiorców z UE – podsumowuje.

Niska cena to nie zawsze niższe koszty
Wraz z dyskusją o wykluczeniu firm z państw trzecich, pojawia się dyskusja o zbyt częstym kierowaniu się niską ceną w ofercie wykonawców. Przedstawiciel UZP przypomina, że niska cena nie zawsze oznacza niższe całkowite koszty nabycia danego produktu czy inwestycji oraz dalszego ich cyklu życia.

– Odpowiedzią na to wyzwanie może być przykładanie odpowiedniej wagi do efektywności zamówień. To, co kluczowe w tym kontekście to odpowiednie przygotowanie zamówienia i właściwe opisanie przedmiotu. Ten początkowy etap pozwala zadbać o to, aby wybrane oferty były najkorzystniejsze i dopasowane do potrzeb – objaśnia Grosfeld.

Dodaje, że efektywności sprzyjają również pozacenowe kryteria oceny ofert i wskazuje, iż – tam, gdzie znajduje to swoje uzasadnienie – powinny uwzględniać również całkowite koszty naycia i dalszego cyklu życia.

– Natomiast same kryteria nie zagwarantują odpowiedniej jakości. O to zadbać należy przede wszystkim opisując warunki zamówienia – przekonuje.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/oferty-z-panstw-trzecich-beda-czesciej-odrzucane-94957.html

Puls Biznesu

Budowlanka w tarapatach. PB NIERUCHOMOŚCI – [PODCAST]

Anna Gołasa | opublikowano: 2025-04-15 12:00

Z Adamem Łąckim, prezesem Krajowego Rejestru Długów rozmawiamy m.in. o tym, jak przedsiębiorstwa radzą sobie z nierzetelnymi kontrahentami i czym skutkuje wpisanie firmy do rejestru dłużników.

Gościem nowego odcinka podcastu PB Nieruchomości jest Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów.

Rozmawiamy m.in. o tym:

– W jakiej kondycji jest obecnie branża budowlana w Polsce?

– Jaki jest zadłużenie w sektorze? Jakiego typu firmy mają największe problemy z regulowaniem na czas płatności?

– Ile wynosi rekordowy dług?

– Jakie muszą zostać spełnione warunki, aby można było wpisać firmę do Krajowego Rejestru Długów? Jakie są tego konsekwencje?

https://www.pb.pl/budowlanka-w-tarapatach-pb-nieruchomosci-1240074

Prawo.pl

WSA: Spór o granice nie blokuje wejścia inwestora na sąsiednią działkę

Dorian Lesner | Data dodania: 15.04.2025

Organ orzekł o niezbędności wejścia inwestora na teren sąsiedniej działki w celu wykonania robót budowlanych. Skarżący protestował, wskazując, że nie wyraża zgody do czasu ustalenia granic działki przez uprawnionego geodetę. Wojewódzki Sąd Administracyjny podkreślił, że organy rozpoznające wniosek inwestora nie są uprawnione do badania prawidłowości przebiegu granic pomiędzy nieruchomościami, dlatego też spór ten pozostawał bez znaczenia dla wydanego rozstrzygnięcia.

Starosta orzekł o niezbędności wejścia inwestora na teren sąsiedniej nieruchomości w celu wykonania robót budowlanych polegających na ociepleniu budynku styropianem. Właściciel obciążonej nieruchomości wniósł odwołanie. W piśmie wskazał, że nie wyraża zgody na planowane prace, ponieważ budynek inwestora może potencjalnie wkraczać na jego działkę. Zwrócił również uwagę, że ocieplenie budynku może nastąpić od środka i do czasu ustalenia granic działki przez uprawnionego geodetę, nie wyraża zgody na wykonanie planowanych robót budowlanych. Organ drugiej instancji utrzymał jednak wydane rozstrzygnięcie w mocy. Nie zakończyło to sporu, ponieważ właściciel wniósł skargę.

Organ może orzec o niezbędności wejścia
Sprawą zajął się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach, który wskazał, że zgodnie z art. 47 ustawy Prawo budowlane, jeżeli do wykonania robót budowlanych niezbędne jest wejście na teren sąsiedniej nieruchomości, inwestor jest zobowiązany uzyskać zgodę właściciela tej nieruchomości oraz uzgodnić z nim przewidywany sposób, zakres i terminy korzystania z działki oraz ewentualną rekompensatę z tego tytułu. Jeśli jednak warunki nie zostaną uzgodnione, to o niezbędności wejścia na teren sąsiedniej nieruchomości rozstrzyga, na wniosek inwestora, organ. Sąd podkreślił, że rozpatrując wniosek inwestora, organ musi ustalić, czy istnieje potrzeba wykonania robót budowlanych, czy nie ma możliwości ich wykonania w inny sposób niż poprzez wejście na teren sąsiedniej nieruchomości oraz czy inwestor podjął starania o uzyskanie dobrowolnej zgody od jej właściciela i czy okazały się one bezskuteczne.

Wydanie spornej decyzji było uzasadnione
Na gruncie niniejszej sprawy, inwestor nie miał planów co do dokonania trwałych prac na nieruchomości sąsiedniej, a jedynie na ścianie domu stanowiącego jego własność. Realizacja tych prac nie była możliwa w inny sposób niż z terenu nieruchomości sąsiedniej. Sąd podkreślił, że planowane roboty nie były objęte obowiązkiem uzyskania pozwolenia na budowę lub obowiązkiem zgłoszenia, więc nie było podstaw, by oceniać potrzebę ich wykonania. Ponadto podjęto bezskuteczną próbę uzyskania zgody skarżącego, co potwierdzały również jego wystąpienia w toku postępowania administracyjnego i sądowoadministracyjnego. Tym samym zostały spełnione wszystkie przesłanki z art. 47 ustawy Prawo budowlane, co nakazywało wydanie decyzji, która była korzystna dla inwestora. Sąd podkreślił, że ewentualne naruszenie prawa własności skarżącego nie należy do przesłanek wydania rozstrzygnięcia.

Spór co do granic działek bez znaczenia
WSA wskazał, że ocieplenie ściany budynku nie wywołuje skutku o charakterze nieodwracalnym. Wykonanie robót budowlanych jest bowiem zdarzeniem faktycznym, a nie prawnym, więc nie prowadzi do skutku, który można określić jako niedający się odwrócić. W razie powstania szkody w wyniku korzystania przez inwestora z należącej do skarżącego nieruchomości, jest on zobowiązany do jej naprawienia. Sąd ocenił również, że podnoszony przez skarżącego spór o granice nie ma znaczenia, ponieważ rozpatrując wniosek inwestora, organy nie są uprawnione do badania prawidłowości przebiegu granic pomiędzy nieruchomościami. Mając powyższe na uwadze, WSA oddalił skargę.

Wyrok WSA w Gliwicach z 26 lutego 2025 r., sygn. akt II SA/Gl 1325/24, nieprawomocny

https://www.prawo.pl/biznes/spor-o-przebieg-granic-bez-znaczenia-dla-wejscia-inwestora-na-dzialke,532435.html

Sady Ogrody

Wkrótce nowe przepisy. Nie na każdej działce będzie można postawić dom

Oprac. AGT | Dodano: 15 kwietnia 2025 11:30

Do połowy 2026 roku każda gmina musi mieć tzw. plan ogólny — dokument, który zastąpi studium uwarunkowań i będzie kluczowy przy wydawaniu decyzji o warunkach zabudowy. Co to oznacza w praktyce?

Nowe przepisy mogą zablokować budowę domów
Jeśli twoja działka znajdzie się w strefie, która nie przewiduje zabudowy mieszkaniowej, możesz nie dostać zgody na budowę domu, nawet jeśli wcześniej byłoby to możliwe dzięki tzw. decyzji o warunkach zabudowy (WZ).

Do tej pory wiele osób budowało domy na działkach bez planu miejscowego, bazując na decyzji o warunkach zabudowy. Po wprowadzeniu planów ogólnych, WZ będą możliwe tylko w strefach oznaczonych jako możliwe do zabudowy – nie wszędzie.

W planie ogólnym znajdziemy podział na strefy:

– z zabudową mieszkaniową jednorodzinną,
– z zabudową mieszkaniową wielorodzinną,
– produkcji rolniczej,
– zieleni i rekreacji,
– usługową, itp.

Decyzję o tym gdzie jaka strefa znajdzie się na terenie gminy, podejmą urzędnicy.

Nie zbudujesz domu jeśli masz za daleko do szkoły
– Budynki mieszkalne nie będą mogły powstać dalej niż 1,5 km od szkoły w mieście i 3 km na wsi. I nie ma znaczenia, czy chodzi o dom jednorodzinny, czy osiedle mieszkaniowe – czytamy na stronie portalsamorzadowy.pl.

Art. 13f ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym określa tzw. gminne standardy dostępności infrastruktury społeczne. Oznaczają one konieczność zapewnienia dostępu do szkoły podstawowej oraz obszarów zieleni publicznej. Działka ewidencyjna nie może być położona w odległości od szkoły nie większej niż:

– 1,5 km od szkoły w mieście
– 3 km na wsi

Jak czytamy w Portalu Samorządowym, gmina może wprowadzić zabezpieczenie chroniące przed takim zakazem, tj. przyjąć inne limity dla konkretnych lokalizacji lub nawet zabudowań. Jednak może nie oznacza, że musi.

– Jeśli nie masz jeszcze warunków zabudowy, lepiej nie czekać i złożyć wniosek o nie, zanim wejdą w życie nowe przepisy. Dzięki temu zabezpieczysz swoje prawo do budowy i unikniesz nieprzyjemnych niespodzianek w przyszłości – podaje portal nieruchomosci.dziennik.pl.

Plany ogólne mają uporządkować przestrzeń i ograniczyć chaotyczną zabudowę, ale mogą też mocno uderzyć w właścicieli działek. Dlatego warto już teraz sprawdzić, czy twoja działka będzie mogła być zabudowana, i ewentualnie działać – zanim nowe przepisy wejdą w życie.

https://www.sadyogrody.pl/prawo_i_dotacje/104/wkrotce_nowe_przepisy_nie_na_kazdej_dzialce_bedzie_mozna_postawic_dom,46085.html?mp=promo

Interia Biznes

Właściciele domów zarabiają na luce w prawie. To ich sposób na biznes

Oprac.: Hanna Sidorska | Wtorek, 15 kwietnia (12:14)

Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna” mamy w Polsce problem z domami przerabianymi na hotele pracownicze. Sąsiedzi takich obiektów skarżą się na bójki, hałas i góry śmieci. Tymczasem gminy niewiele mogą z tym zrobić, gdyż właściciele znaleźli lukę w prawie, na której zarabiają.

W serwisach z ogłoszeniami są setki ogłoszeń dotyczących wynajmu kwater pracowniczych w domach jednorodzinnych. Ceny zaczynają się już od 20 zł za dobę. Zakup domu pod wynajem robotnikom, jako pomysł na dochodową inwestycję zachwalają od lat flipperzy. W serwisach społecznościowych można znaleźć wiele filmików, w których dzielą się swoimi poradami w tym zakresie i wyliczają koszty oraz możliwe zarobki. Kiedy jednak internauci pytają o legalność tego typu wynajmu, wymigują się od odpowiedzi.

Fliperzy zachwalają hotele pracownicze w domach. Nie przejmują się skargami sąsiadów
Fliperzy nie przejmują się także tym, że mieszkańcy domów przerobionych na hotele często nie przestrzegają zasad współżycia społecznego – nadużywają alkoholu i organizują głośne imprezy, kończące się bijatykami. „Jak zaczną imprezę w piątek, to kończą w poniedziałek nad ranem. Na zwrócenie uwagi reagują agresją” – skarżył się „Gazecie Wyborczej” we wrześniu mieszkaniec podwarszawskiego Józefowa, które jak podano „słynie z hoteli pracowniczych”.

Problem przerabiania domów na hotele pracownicze opisuje także we wtorek, 15 kwietnia „Dziennik Gazeta Prawna”. „Hałas, bójki, parkujące, gdzie się da, samochody, góry śmieci i bezsilność sąsiadów – tak można streścić skargi, które wpływają do posłów oraz Ministerstwa Rozwoju i Technologii od osób, które szukają sposobu, jak sobie poradzić z takim uciążliwym sąsiedztwem” – czytamy w artykule.

Kwatery pracownicze w domach. „Mamy lukę w prawie”
Magdalena Kołodziejczak (KO), posłanka i przewodnicząca sejmowej podkomisji ds. budownictwa, gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej oraz poczty w rozmowie z „DGP” przyznaje, że dobrze poznała ten problem, gdy była burmistrzem Pruszcza Gdańskiego. „Szukaliśmy rozwiązań w nadzorze budowlanym, sanepidzie, straży pożarnej, urzędzie skarbowym. Stąd wiem, że mamy lukę w prawie i bez zmiany przepisów sobie z tym nie poradzimy. Wypracowanie odpowiedniego rozwiązania nie będzie proste, ale musimy je znaleźć” – powiedziała Kołodziejczak.

Sprawę poruszyła także grupa posłów PiS w interpelacji do Ministerstwa Rozwoju i Technologii. „Kwestia ta wymaga pilnej interwencji, aby chronić prawa mieszkańców przed naruszeniami spokoju i bezpieczeństwa w ich najbliższym otoczeniu. Istotne jest wypracowanie rozwiązań prawnych, które będą zapobiegać wykorzystywaniu luk w przepisach” – cytuje posłów „DGP”. Michał Jaros, wiceminister rozwoju i technologii zapewnił parlamentarzystów, że departament pracuje nad rozwiązaniem. Ministerstwo rozważało wprowadzenie ograniczeń w kubaturze budynków, ale doszło do wniosku, że „choć to może najprostsze rozwiązanie problemu, może być nadmiarowe, a nawet krzywdzące”.

Ograniczenie kubatury budynków nic nie da
Inż. Andrzej Falkowski, przewodniczący zespołu prawno-regulaminowego Podlaskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa również przyznaje, że znalezienie rozwiązanie nie będzie łatwe. „W przypadku uruchomienia w domu jednorodzinnym sklepu czy domu przyjęć nietrudno wykazać, że budynek jest użytkowany niezgodnie z przeznaczeniem, ale jeśli chodzi o wynajęcie go na kwatery pracownicze, to już nie jest to takie proste” – wyjaśnił w rozmowie z „DGP, dodając, że „nie ma przepisu, który mówiłby, ile maksymalnie osób może mieszkać w domu jednorodzinnym”. W jego opinii kubatura nie ma znaczenia.

Podobnie uważa Mariusz Ścisło, ekspert ds. legislacji Stowarzyszenia Architektów Polskich SARP. „Pomóc mogłoby dofinansowanie i wzmocnienie kompetencyjne nadzoru budowlanego. Mam porównanie działania nadzorów w Polsce i w Niemczech. Niemiecki nadzór budowlany to jest właściwie policja budząca duży respekt”. Główny Urząd Nadzoru Budowlanego sam chciałby, aby pozycja inspektorów została wzmocniona. Analizowano m.in. wprowadzenie umundurowania i propozycje zmian legislacyjnych. GUNB podkreśla jednak, że w kompetencjach Urzędu leży jedynie kwestia tego, czy obiekt jest użytkowany zgodnie z przeznaczenie. Inspektorzy nie mogą interweniować w przypadku niewłaściwego zachowania lokatorów.

Policja karze lokatorów mandatami, właściciele są bezkarni
Bójkami i imprezami zajmuje się policja. Jednak służby mundurowe również mają ograniczone pole manewru w tego typu sprawach. Zakłócanie spokoju to wykroczenie. Na łamiących prawo najczęściej nakładane są mandaty, z których ci niewiele sobie robią. Właściciele wynajmujący kwatery nie ponoszą za to żadnych konsekwencji. Sąsiadom pozostaje jedynie dochodzenie swoich praw w sądzie cywilnym, np. poprzez założeni sprawy o immisje oraz domaganie się sądowej eksmisji. Przy czym takie spawy są kosztowne, ciągną się latami, a ich wynik jest niepewny.

https://biznes.interia.pl/nieruchomosci/news-wlasciciele-domow-zarabiaja-na-luce-w-prawie-to-ich-sposob-n,nId,7949669

Strefa Biznesu

CPK wybiera ofertę. Projekt budowy za prawie 2 miliardy złotych

Eryk Kołodziejek | Opracowanie: 11 kwietnia 2025, 13:31

Centralny Port Komunikacyjny ogłosił wybór oferty o wartości 1 miliarda 761 milionów złotych na realizację projektu budowy tunelu kolei dużych prędkości pod Łodzią. Jak podała spółka w piątkowym komunikacie, najkorzystniejszą propozycję przedstawiło konsorcjum budowlane PORR.

Przetarg na budowę tunelu
Projekt dotyczy przetargu na budowę tunelu przeznaczonego dla pociągów dalekobieżnych, który połączy komorę Retkinia z komorą Fabryczna. W ramach inwestycji powstanie także niezbędna infrastruktura wspierająca funkcjonowanie tunelu, komór oraz linii kolejowej.

Tunel ten stanowi kluczowy element tzw. Y, czyli projektowanej trasy Kolei Dużych Prędkości, która połączy Warszawę, Centralny Port Komunikacyjny, Łódź, Wrocław oraz Poznań. Realizacja tego odcinka ma strategiczne znaczenie dla całego projektu, umożliwiając szybkie i efektywne połączenie między głównymi miastami Polski.

Znaczenie projektu dla regionu
Budowa tunelu pod Łodzią jest istotnym krokiem w rozwoju infrastruktury transportowej w Polsce. Po zakończeniu budowy trasy z Łodzi do Warszawy, co planowane jest na 2032 rok, czas podróży między tymi miastami skróci się do około 40 minut. To znacząco wpłynie na mobilność mieszkańców oraz rozwój gospodarczy regionu.

Wybór konsorcjum PORR
Konsorcjum budowlane PORR, które złożyło najkorzystniejszą ofertę, ma bogate doświadczenie w realizacji dużych projektów infrastrukturalnych. Ich propozycja została wybrana spośród wielu innych, co świadczy o wysokiej jakości i konkurencyjności oferty.

Wybór PORR jako wykonawcy projektu jest wynikiem szczegółowej analizy i oceny złożonych ofert, co gwarantuje, że inwestycja zostanie zrealizowana zgodnie z najwyższymi standardami. Spółka Centralny Port Komunikacyjny wyraziła zadowolenie z postępu prac nad projektem i podkreśliła jego znaczenie dla przyszłości transportu w Polsce.

https://strefabiznesu.pl/cpk-wybiera-oferte-projekt-budowy-za-prawie-2-miliardy-zlotych/ar/c3p2-27461543

Rzeczpospolita

To, że zabytek wymaga rozbiórki, nie uchroni przed karą za zaniechanie

Aleksandra Tarka | Publikacja: 16.04.2025 05:30

Pozwolenia na budowę i konserwatorskie nie mogą zastąpić nakazu konserwatorskiego, bo udzielają one jedynie „prawa” do przeprowadzenia określonych robót budowlanych, ale nie nakładają takiego „obowiązku”.

Zabytki to ważny element tożsamości narodowej, dziedzictwa i historii naszego kraju. Trudno się więc dziwić, że państwo dba o ich ochronę, konsekwencją czego są m.in. szczególne regulacje dotyczące ich zabezpieczenia, konserwacji czy odbudowy. Te okazują się jednak wymagające nie tylko dla właścicieli czy inwestorów, ale także dla urzędników. A ważną wskazówką w stosowaniu przepisów dotyczących prac związanych z zabytkiem jest wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA) we Wrocławiu z 12 września 2024 r.

Zabezpieczenie zabytku przed zniszczeniem
Spór dotyczył zabytkowego budynku danej słodowni browaru należącego do samorządu. A zaczął się, gdy w październiku 2019 r. miastu nakazano wykonanie we wskazanym terminie szeregu prac zabezpieczających zabytek przed zniszczeniem. Ponieważ przez rok nic się nie zadziało, do akcji znów wkroczyli urzędnicy. Upomnieniem z października 2020 r. wezwano właściciela do wykonania nakazu konserwatorskiego.

Potem starosta zatwierdził projekt zagospodarowania terenu wraz z projektem architektoniczno-budowlanym oraz udzielił gminie pozwolenia na roboty budowlane. Konkretnie rozbiórkę części budynku oraz budowę tymczasowego dachu nad pozostałościami.

Schody zaczęły się, gdy wojewódzki konserwator zabytków postanowił jednak siłą wyegzekwować pierwotny nakaz. Wystawił tytuł wykonawczy na gminę i określił w nim zakres obowiązku zgodnie z nakazem konserwatorskim. A do tego wlepił samorządowcom grzywnę.

Gdy miasto dostało tytuł wykonawczy i karę, zaczęło je kwestionować. Zarzuciło, że tytuł wykonawczy zawiera błąd co do zobowiązanego. Podniesiono też to, że dotyczy on obowiązku, który wygasł. Wystąpił bowiem brak jego wymagalności z przyczyn technicznych. W konsekwencji miasto wniosło o umorzenie postępowania egzekucyjnego.

Wszystkie zarzuty zostały jednak oddalone. Wojewódzki konserwator zauważył, że egzekwowany nakaz nie został zmieniony ani uchylony. Zwrócił też uwagę, że minister kultury i dziedzictwa narodowego szczegółowo odniósł się do stanowiska samorządu, jak i przedłożonych ekspertyz, dokonując ich oceny. Ze stanowiska resortu wynika zaś jasno, że działania podejmowane przez organ konserwatorski są nakierowane na zahamowanie postępującej degradacji obiektu. A sama ekspertyza w głównej mierze potwierdza postępującą degradację obiektu. Samorząd swoimi działaniami dąży do wykazania braku możliwości zaadaptowania go i ponownego wykorzystania. Tymczasem mija się to nie tylko z wyjątkowymi cechami obiektu, ale także z obowiązkiem zachowania zabytku.

Wrocławski WSA nie miał wątpliwości, że w sprawie jest oczywiste, że skarżący nie wykonał obowiązków określonych w ostatecznym i prawomocnym nakazie konserwatorskim z 2019 r. I to pomimo upływu terminu ich wykonania, który był wyznaczony do końca sierpnia 2020 r.

Sąd nie kwestionował co prawda konieczności sporządzenia ekspertyzy oraz pozostałej dokumentacji niezbędnej do przeprowadzenia robót budowlanych. Niemniej nie umknęło mu, że wszelkie działania w tym zakresie gmina rozpoczęła już po upływie terminu wykonania nakazu konserwatorskiego. Wszystkie czynności dokonane zostały po upływie terminu i po doręczeniu upomnienia.

Tymczasem, jak podkreślił WSA, skarżąca miała obowiązek zabezpieczyć obiekt słodowni browaru do końca sierpnia 2020 r. poprzez wykonanie określonych czynności. Niewykonanie tych obowiązków wykluczało więc możliwość uznania zarzutów za zasadne.

Sąd przypomniał, co zgodnie z art. 33 § 2 ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji może być podstawą zarzutu. I doszedł do przekonania, że podnoszone przez skarżącą w zarzutach okoliczności faktyczne nie stanowią żadnej z nich. W szczególności nie mogą być traktowane w kategoriach „nieistnienia obowiązku”, jego „wygaśnięcia” czy „braku wymagalności”.

Jak tłumaczył WSA, organ egzekucyjny bada z urzędu dopuszczalność egzekucji administracyjnej. Nie jest zaś uprawniony do badania zasadności i wymagalności obowiązku objętego tytułem wykonawczym, co wynika wprost z przepisów.

Sąd nie zgodził się, że skoro po wydaniu nakazu konserwatorskiego stwierdzono konieczność rozbiórki górnej części budynku i uzyskano w tym zakresie pozwolenia konserwatorskie i na budowę, to obowiązek wynikający z nakazu konserwatorskiego wygasł lub nie jest wymagalny. Nie ma bowiem żadnych przeszkód, by nakaz ten wykonać przy uwzględnieniu rozwiązań przewidzianych w zatwierdzonym projekcie architektoniczno-budowlanym, który przecież został zaakceptowany pozwoleniem konserwatorskim na prowadzenie robót budowlanych przy zabytku.

W ocenie WSA pozwolenia na budowę i konserwatorskie nie mogą zastąpić nakazu konserwatorskiego. A to dlatego, że udzielają one skarżącej jedynie „prawa” do przeprowadzenia określonych robót budowlanych. Nie nakładają jednak na nią takiego „obowiązku”.

Jak wyjaśnił sąd, skarżąca, jako inwestor, może więc na podstawie pozwolenia na budowę przeprowadzić określone roboty, ale nie ma takiego obowiązku. Powinność ta wynika natomiast z nakazu konserwatorskiego. To właśnie w wykonaniu przewidzianego w nakazie obowiązku skarżąca przygotowała stosowną dokumentację niezbędną do podjęcia robót, gdyż są one niezbędne do zabezpieczenia zabytku i przeciwdziałania jego dalszej dewastacji. A jak zauważył sąd, ten zasadniczy cel był aktualny w chwili wydania nakazu konserwatorskiego i jest aktualny obecnie.

Cel nakazu konserwatorskiego
Sąd zwróci uwagę na treść zatwierdzonego projektu architektoniczno-budowlanego, który wyraźnie nawiązuje właśnie do nakazu konserwatorskiego, projektując rozwiązania mające służyć jego prawidłowemu wykonaniu. I choć sam nakaz konserwatorski nie przewiduje wprost rozbiórki górnej części obiektu, to też jej nie wyklucza. Jeśli bowiem ta okazała się niezbędna do zabezpieczenia zabytku i została zaakceptowana przez właściwy organ mocą udzielonego skarżącej pozwolenia konserwatorskiego, to należy tego rodzaju roboty traktować jako zgodne z celem nakazu. Nie jest to więc podstawą do uznania nakazu za niewykonalny lub podstawę wygaśnięcia obowiązku.

Co do samej grzywny WSA uznał, że nie było też podstaw do uwzględnienia kwestionującej ją argumentacji. Sporna sprawa nie dotyczyła bowiem orzeczenia, którą ją nałożono. Wyrok nie jest prawomocny.

Sygnatura akt: IV SA/Wr 113/24

https://pro.rp.pl/administracja/art42122321-to-ze-zabytek-wymaga-rozbiorki-nie-uchroni-przed-kara-za-zaniechanie

PropertyNews

Lex deweloper do poprawki? Deweloper o tym co można zmienić

Autor: Alicja Pietrowska | Dodano: 16 kwi 2025 11:32

Procedura lex deweloper przyspiesza rozwój inwestycji, ale wymaga dużych zmian – uważa Anna Watkowska z Okam. Firma planuje ogromne osiedle na 62 ha terenów po FSO w Warszawie. Konsultacje społeczne już się odbyły. Budowa ma ruszyć za dwa lata.

– Okam przygotowuje w Warszawie inwestycję w ramach lex deweloper na 13,5 ha dawnych terenów FSO.
– W pierwszym etapie powstanie 2 tys. mieszkań, 60 lokali usługowych i 7 ha zieleni, w tym 2 ha parku.
– Firma zbuduje i przekaże Warszawie szkołę dla 650 uczniów, powstaną też przedszkola, boiska i ścieżki.
– Okam planuje rozpoczęcie budowy na przełomie 2026 i 2027 roku.
– Anna Watkowska ocenia, że lex deweloper zwiększa dostępność gruntów, ale wymaga korekty.
– Proponuje m.in. hybrydowe konsultacje społeczne i powrót do lokalnych standardów parkingowych.

Realizacja pierwszego etapu inwestycji F.S.O. Park w Warszawie to jedno z większych przedsięwzięć prowadzonych zgodnie z procedurą lex deweloper. O tym, jak wygląda proces przygotowań do budowy, jakie są zobowiązania wobec miasta oraz co należałoby zmienić w specustawie, opowiada Anna Watkowska, członkini zarządu Okam City oraz Liderka Projektu F.S.O. Park.

– Obecnie Okam przygotowuje do rozpoczęcia realizacji I etapu inwestycji F.S.O. Park w Warszawie, czyli największego stołeczny projektu w ramach tzw. ustawy lex deweloper, który zajmie 13,5 ha. Powstaje on na terenach dawnej Fabryki Samochodów Osobowych na Pradze-Północ. W ramach I etapu inwestycji Okam wybuduje ok. 2 tys. mieszkań dla blisko 4600 osób, a także ok. 60 lokali handlowo-usługowych. Zabudowa w tej części kompleksu będzie miała od 3 do 8 kondygnacji, z lokalnymi dominantami. Pierwszy etap naszej inwestycji obejmie stworzenie około 7 ha terenów zielonych, w tym 2 ha centralnego parku. Łączna powierzchnia dzielnicy przyszłości, której powstanie tam zaplanowaliśmy, wyniesie 62 ha – opowiada Watkowska.

Konsultacje społeczne już były
Wiosną 2024 roku odbyły się konsultacje społeczne dotyczące tej części projektu, w których udział wzięło ponad 100 mieszkańców. Równolegle trwały rozmowy z władzami miasta i dzielnicy, które doprowadziły do konkretnych deklaracji dewelopera.

– W ich wyniku Okam zobowiązał się m.in. do sfinansowania i przekazania nieodpłatnie wraz z gruntem miastu stołecznemu Warszawa publicznej szkoły podstawowej dla ok. 650 uczniów. Na terenie osiedla stworzymy również boiska, ścieżki rowerowe, biegowe oraz inne przestrzenie sportowo-rekreacyjne. W kolejnych etapach zaplanowaliśmy też budowę przedszkoli i innych placówek edukacyjnych – podkreśla przedstawicielka spółki.

Ustawa potrzebuje zmian
Mimo rozmachu projektu i aktywnego dialogu z mieszkańcami oraz władzami samorządowymi, Okam dostrzega szereg wyzwań, które wiążą się z realizacją inwestycji w oparciu o ustawę lex deweloper.

Największe wyzwania w realizacji projektów za pomocą procedury lex deweloper widzimy w połączeniu oczekiwań wielu stron zaangażowanych w ten wielowątkowy proces. Okam podejmuje takie wyzwania i ma nadzieję na rozpoczęcie budowy na przełomie 2026 i 2027 roku, w tym szkoły, którą przekażemy dzielnicy – wyjaśnia Anna Watkowska.

Ekspertka podkreśla również, że lex deweloper, mimo niewątpliwego potencjału, wymaga dostosowania do realiów rynku i zmian legislacyjnych.

– Jako przedstawiciele branży deweloperskiej dostrzegamy duży potencjał specustawy lex deweloper w zwiększaniu podaży mieszkań, który wypływa bezpośrednio ze wzrostu dostępności terenów pod zabudowę. System ten jednak wymaga rewizji, szczególnie w przededniu przejścia na system Zintegrowanych Planów Inwestycyjnych w 2026 roku – zaznacza.

Według niej jednym z obszarów wymagających usprawnienia jest sposób prowadzenia konsultacji społecznych.

Naszym zdaniem w procesie warto jest usprawnić procedurę konsultacyjną, może np. poprzez wprowadzenie formy hybrydowej – czyli połączenia dyskusji na miejscu z formą konsultacji online. Umożliwiłoby to większą partycypację zainteresowanych osób – proponuje Watkowska.

Wskazuje także na konieczność zmian w zakresie planowania przestrzeni parkingowej.

– Kluczowa pozostaje też korekta systemu parkingowego. Powrót do lokalnych standardów zamiast centralnego wskaźnika pozwoliłby lepiej dostosować projekty do realiów, szczególnie w dużych miastach – podkreśla przedstawicielka Okam.

https://www.propertynews.pl/mieszkania/lex-deweloper-do-poprawki-deweloper-o-tym-co-mozna-zmienic,188773.html?mp=promo

 

Budownictwo i PZP | Prasówka | 28.03.2025 r.

Prawo.pl

 1. CIT-8 za 2024 rok tylko do 31 marca

Krzysztof Koślicki | Data dodania: 27.03.2025

Podatnicy, których rok podatkowy pokrywa się z rokiem kalendarzowym, muszą do 31 marca 2025 r. złożyć zeznanie o wysokości osiągniętego dochodu (poniesionej straty) CIT-8 za 2024 rok i wpłacić należny podatek dochodowy od osób prawnych – przypomina Krajowa Administracja Skarbowa. CIT-8 można złożyć elektronicznie w serwisie e-Urząd Skarbowy bez konieczności posiadania podpisu kwalifikowanego.

Użytkownicy e-Urzędu Skarbowego mogą składać e-formularze z zakresu CIT, w tym zeznania CIT-8, z poziomu konta osoby fizycznej na podstawie posiadanego pełnomocnictwa do podpisywania deklaracji składanej za pośrednictwem środków komunikacji elektronicznej UPL-1. W sierpniu 2024 roku Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) udostępniła dodatkowo możliwość realizacji płatności bezpośrednio z poziomu deklaracji, po jej złożeniu.

Deklarację CIT-8 można również złożyć w e-Urzędzie Skarbowym z poziomu konta organizacji. Serwis umożliwia użytkownikom konta organizacji składanie deklaracji podatkowych online bez konieczności złożenia pełnomocnictwa UPL-1.

Deklaracje składane za pośrednictwem serwisu e-Urząd Skarbowy nie wymagają posiadania podpisu kwalifikowanego.

Ważne: Podatnicy, których rok podatkowy pokrywa się z rokiem kalendarzowym, muszą do 31 marca 2025 r. złożyć zeznanie o wysokości osiągniętego dochodu (poniesionej straty) CIT-8 za 2024 rok i wpłacić należny podatek dochodowy od osób prawnych.

Podatnicy, których rok podatkowy jest inny niż rok kalendarzowy, muszą złożyć zeznanie CIT-8 i wpłacić należny podatek dochodowy do końca trzeciego miesiąca po zakończeniu roku podatkowego.

Składany e-formularz CIT-8:
– jest wstępnie uzupełniony danymi identyfikacyjnymi użytkownika,
– po wysłaniu jest zapisany na koncie użytkownika w dokumentach wysłanych, skąd możliwe jest jego pobranie i zapisanie na dysku lokalnym, śledzenie statusu dokumentu oraz pobranie urzędowego potwierdzenia odbioru (UPO),
– możliwe jest także sporządzenie korekty formularza na podstawie wcześniej wysłanego dokumentu, z możliwością edycji danych szczegółowych.

Serwis e-Urząd Skarbowy umożliwia również zapisanie wersji roboczej, co pozwala użytkownikowi w każdej chwili przerwać wypełnianie dokumentu i powrócić do niego w dogodnym momencie. System przechowa taką kopię dokumentu przez 90 dni od ostatniej modyfikacji.

CIT-8 także przez e-Deklaracje
Krajowa Administracja Skarbowa przypomina, że deklarację CIT-8 można również złożyć poza serwisem e-Urząd Skarbowy na stronie podatki.gov.pl (w strefie dla osób niezalogowanych), korzystając z formularza elektronicznego, dostępnego pod adresem: www.podatki.gov.pl/cit/e-deklaracje-cit/formularze-cit, na podstawie pełnomocnictwa do podpisywania deklaracji składanej za pośrednictwem środków komunikacji elektronicznej UPL-1. W tym przypadku deklaracja wymaga opatrzenia podpisem kwalifikowanym.

Zeznania roczne CIT-8 składa się w formie elektronicznej, jednak w niektórych przypadkach istnieje możliwości składania CIT-8 w postaci papierowej. Szczegółowe informacje na ten temat znajdują się na stronie podatki.gov.pl pod adresem: www.podatki.gov.pl/cit/zmiany-w-prawie-cit/przywrocenie-niektorym-podatnikom-mozliwosci-skladania-zeznan-cit-8-w-postaci-papierowej.

https://www.prawo.pl/podatki/cit-8-za-2024-r-termin,532221.html

 2.  Gadżety z logo firmy to nie reprezentacja – mogą być kosztem

Marcin Szymankiewicz | Data dodania: 26.03.2025

Wydatki na gadżety reklamowe z logo firmy, poniesione przez przedsiębiorcę w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą – do przekazywania w celach promocyjnych potencjalnym klientom – mogą zostać zaliczone do kosztów uzyskania przychodów. Nie stanowią one bowiem wydatków o charakterze reprezentacyjnym.

Aby wydatek poniesiony przez podatnika stanowił dla niego koszt uzyskania przychodu, muszą być spełnione następujące warunki:

– został poniesiony przez podatnika, tj. w ostatecznym rozrachunku musi on zostać pokryty z zasobów majątkowych podatnika (nie stanowią kosztu uzyskania przychodu podatnika wydatki, które zostały poniesione na działalność podatnika przez osoby inne niż podatnik),
– jest definitywny (rzeczywisty), tj. wartość poniesionego wydatku nie została podatnikowi w jakikolwiek sposób zwrócona,
– pozostaje w związku z prowadzoną przez podatnika działalnością gospodarczą,
– poniesiony został w celu uzyskania, zachowania lub zabezpieczenia źródła przychodów lub może mieć wpływ na wielkość osiągniętych przychodów,
– został właściwie udokumentowany,
– nie może znajdować się w grupie wydatków, których zgodnie z art. 16 ust. 1 ustawy o CIT lub art. 23 ustawy o PIT, nie uważa się za koszty uzyskania przychodów.

Stosownie do art. 16 ust. 1 pkt 28 ustawy o CIT i art. 23 ust. 1 pkt 23 ustawy o PIT nie uważa się za koszty uzyskania przychodów kosztów reprezentacji, w szczególności poniesionych na usługi gastronomiczne, zakup żywności oraz napojów, w tym alkoholowych.

Reklama jest kosztem podatkowym
Do kategorii wydatków mających na celu osiągnięcie przychodów zalicza się między innymi koszty reklamy. Wydatki poniesione na reklamę, na zasadach ogólnych, mogą stanowić koszty uzyskania przychodów. Nie są one wyłączne z kosztów uzyskania przychodów na podstawie art. 16 ust. 1 ustawy o CIT lub art. 23 ust. 1 ustawy o PIT, jak ma to miejsce w przypadku kosztów reprezentacji.

Przez reklamę rozumie się działania podmiotu gospodarczego, mające na celu kształtowanie popytu na dane towary, usługi lub markę, poprzez zachęcenie jak największej liczby potencjalnych klientów do nabywania towarów i usług tego podmiotu gospodarczego. Może być ona realizowana za pomocą rozmaitych środków wyrazu oraz przy użyciu zróżnicowanych środków przekazu, w tym poprzez prezentowanie danego towaru lub usługi, jego cech jakościowych, użytkowych, zalet technicznych, a także poprzez rozpowszechnianie logo firmy. Każda z tych form, jeżeli jest stosowana w określonych okolicznościach, spełnia funkcje reklamowe. Identyfikowana bowiem jest z daną firmą i oferowanymi przez nią towarami lub usługami, zwiększając ich rozpoznawalność oraz pośrednio zachęcając do ich nabycia. Jednocześnie zauważyć należy, że można rozróżnić reklamę towaru, usługi, reklamę marki, a także reklamę samej firmy (przedsiębiorcy). Natomiast reprezentacja to przede wszystkim każde działanie skierowane do istniejących lub potencjalnych kontrahentów podatnika lub osoby trzeciej w celu wykreowania pozytywnego wizerunku podatnika. Co istotne, działania o charakterze reprezentacyjnym podejmowane są w stosunku do podmiotów lub ich przedstawicieli zewnętrznych. (Mówi o tym m.in. interpretacja indywidualna dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 7 lutego 2024 r., nr 0114-KDIP2-1.4010.633.2023.3.KW oraz interpretacja z 18 maja 2023 r., nr 0111-KDIB1-3.4010.174.2023.2.JMS).

Gadżety reklamowe to reklama, nie reprezentacja
Organy podatkowe przyjmują, że wydatki na gadżety reklamowe z logo firmy poniesione przez przedsiębiorcę w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą (tj. przekazywane celem promocji potencjalnym klientom) mogą zostać zaliczone do kosztów uzyskania przychodów. Wydatek te stanowią bowiem koszt reklamy, a nie reprezentacji. Stanowi tak m.in. interpretacja z 17 września 2024 r., nr 0111-KDIB2-1.4010.296.2024.2.ED oraz z 10 września 2018 r., nr 0111-KDIB1-1.4010.282.2018.1.MG.

Również zgodnie z wyrokiem NSA z 9 listopada 2016 r. (sygn. II FSK 2293/16) drobne prezenty wręczane kontrahentom lub potencjalnym kontrahentom, o ile opatrzone są logo firmy, winny być traktowane jako przedmioty reklamowe. Wydatki na ich nabycie winny być uważane za wydatki na reklamę, a nie za wydatki na reprezentację, o których mowa w art. 16 ust. 1 pkt 28 ustawy o CIT, wyłączone z kosztów uzyskania przychodów. Reklamą jest nie tylko rozpowszechnianie wiedzy o oferowanych przez firmę wyrobach, czy usługach, ale także promowanie marki firmy, np. poprzez umieszczanie logo firmy na różnych przedmiotach. Umieszczenie na określonym przedmiocie znaku firmy powoduje, że co do zasady, przedmiot ten będzie traktowany jako przedmiot reklamowy.

Ponadto, jak wskazał dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji indywidualnej z 31 stycznia 2024 r. (nr 0111-KDWB.4010.148.2023.2.KKM), gadżety reklamowe oznaczone logo spółki bądź logo marek jej towarów/produktów są nośnikiem reklamy i służą zwiększaniu rozpoznawalności tych znaków towarowych, co może przekładać się na obroty spółki, jak każda reklama.

Autor: Marcin Szymankiewicz, doradca podatkowy

https://www.prawo.pl/podatki/czy-mozna-odliczyc-wydatki-na-gadzety-z-logo-firmy,532170.html

 3. Czy sygnalista jest osobą szczególnie chronioną przed zwolnieniem?

Grażyna J. Leśniak | Data dodania: 27.03.2025

Ochrona sygnalisty przed działaniami odwetowymi to nie to samo, co szczególna ochrona przewidziana w art. 755(5) k.p.c. – uważają pracodawcy i prawnicy. Ci ostatni twierdzą wręcz, że przywracanie do pracy zwolnionego pracownika do czasu prawomocnego zakończenia postępowania na mocy zabezpieczenia, budzi wiele wątpliwości. Wskazują na wady przepisu i niejednoznaczne orzecznictwo. Dlatego ich zdaniem, ten wadliwy przepis trzeba albo usunąć z porządku prawnego, albo go poprawić.

22 marca 2025 roku minęło dokładnie półtora roku od momentu wejścia w życie art. 755(5) kodeksu postępowania cywilnego. Uchwalona w poprzedniej kadencji Sejmu ustawa z 28 lipca 2023 r. o zmianie ustawy o emeryturach pomostowych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2023 r., poz. 1667) zmieniła w art. 2 również k.p.c., wprowadzając zabezpieczenie w postaci obowiązku dalszego zatrudnienia zwolnionego pracownika przez pracodawcę do czasu prawomocnego zakończenia postępowania. Praktyka pokazała, że potwierdziły się wszystkie obawy, o których pisaliśmy na etapie tworzenia prawa o sygnalistach.

– Instytucja zakazu działań odwetowych, tak jak i przewidziane w ustawie o ochronie sygnalistów środki ochrony dla sygnalistów nie są naszym zdaniem tożsame z instytucją szczególnej ochrony przewidzianą w art. 755(5) k.p.c. Nie ma definicji osoby szczególnie chronionej przed rozwiązaniem umowy o pracę. Takim pojęciem posłużono się w ustawie z 2004 r. o rozwiązywaniu stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników, mamy bogate orzecznictwo sądów i stanowisko doktryny. Szczególna ochrona polega na generalnym zakazie wypowiadania bądź rozwiązywania umów o pracę bądź wymaga pozyskania zgody na rozwiązanie umowy organu, związku zawodowego. Natomiast, w mojej ocenie, w przypadku sygnalistów nie możemy mówić o generalnym zakazie rozwiązania umowy o pracy. Jest zakaz podejmowania środków odwetowych, ale one nie zakazują rozwiązania umowy o pracę z przyczyn dotyczących np. podejścia do pracy – mówi serwisowi Prawo.pl Robert Lisicki, radca prawny, dyrektor Departamentu Pracy Konfederacji Lewiatan. I podaje przykłady sytuacji, w których możliwe będzie – jego zdaniem – rozwiązanie umowy o pracę z pracownikiem-sygnalistą. To m.in. brak staranności czy rażące naruszenie obowiązków pracowniczych.

Zabezpieczenie, ale kogo?
Zgodnie ze ww. art. 755(5) par. 1 k.p.c., w sprawach z zakresu prawa pracy, w których pracownik podlegający szczególnej ochronie przed rozwiązaniem stosunku pracy za wypowiedzeniem lub bez wypowiedzenia dochodzi roszczenia o uznanie wypowiedzenia stosunku pracy za bezskuteczne lub o przywrócenie do pracy, sąd na wniosek uprawnionego na każdym etapie postępowania udzieli zabezpieczenia przez nakazanie dalszego zatrudnienia go przez pracodawcę do czasu prawomocnego zakończenia postępowania. Podstawą udzielenia zabezpieczenia jest jedynie uprawdopodobnienie istnienia roszczenia. Sąd może odmówić udzielenia zabezpieczenia wyłącznie, gdy roszczenie jest oczywiście bezzasadne.

Obowiązany może żądać uchylenia prawomocnego postanowienia o udzieleniu zabezpieczenia wyłącznie jeżeli wykaże, że po udzieleniu zabezpieczenia zaistniały przesłanki, o których mowa w art. 52 par. 1 ustawy z dnia 26 czerwca 1974 r. – Kodeks pracy. Zmiana postanowienia o udzieleniu zabezpieczenia jest niedopuszczalna (par. 3).

Z kolei w myśl par. 4, na postanowienie w przedmiocie udzielenia zabezpieczenia przysługuje zażalenie do sądu drugiej instancji.

– Przywracanie do pracy pracownika zwolnionego z pracy do czasu prawomocnego zakończenia postępowania na mocy zabezpieczenia budzi wiele wątpliwości. Tytułem przykładu nie wiadomo, czy przepis ten dotyczy także osób korzystających z ochrony na mocy ustawy o sygnalistach, czy np. to, czy pracownik zwolniony dyscyplinarnie w wieku przedemerytalnym może wnosić o zabezpieczenie, bowiem chroniony był przed wypowiedzeniem zwykłym, a nie rozwiązaniem umowy dyscyplinarnie  – mówi nam Joanna Torbé-Jacko, adwokatka, ekspertka Business Centre Club ds. prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, przewodnicząca Roboczego Zespołu ds. Prawa Pracy przy Rzeczniku MŚP.

Czy można zwolnić z pracy sygnalistę?
Zdaniem Roberta Lisickiego w praktyce rozwiązanie umowy o pracę z osobą, która dokonała zgłoszenia jest możliwe, ale dla pracodawcy będzie to wiązało się z ewentualnym obowiązkiem wykazania, że nie miało to związku ze zgłoszeniem. – Ustawa mówi o tym, że nie można podjąć działań odwetowych w stosunku do sygnalisty w związku z tym, że dokonał zgłoszenia. I w tym kontekście pracodawca nie może podejmować środków odwetowych w stosunku do osób z nim współpracujących z uwagi na to, że dokonali tego zgłoszenia. Nie jest to natomiast całkowita ochrona przed modyfikacją warunków współpracy czy rozwiązaniem umowy o pracę, jaka charakteryzuje szczególną ochronę. Z tych też względów nie jest to dla nas rozwiązanie tożsame ze szczególną ochroną z art. 755(5) k.p.c. – tłumaczy Robert Lisicki. I podkreśla, że sygnaliści mają dodatkowe zabezpieczenie, ale ono ma zastosowanie tylko w kontekście dokonania zgłoszenia.

Robert Lisicki zwraca przy tym uwagę na jeszcze jedną, istotną kwestię praktyczną, która pojawiła się przy okazji wdrażania procedur związanych z sygnalistami. – Okazało się bowiem, że dla ochrony sygnalistów kluczowy nie jest tylko zakaz działań odwetowych, ale zachowanie w tajemnicy jego tożsamości. Mamy zatem wyraźny przepis stanowiący, że podmiot, który otrzymuje zgłoszenie, a w szczególności wyznaczona przez niego osoba czy zespół, który prowadzi postępowanie wyjaśniające takie zgłoszenie, nie mają prawa ujawnić danych sygnalisty. Tak więc z praktycznego punktu widzenia dział HR, który nie jest zaangażowany w postępowania wyjaśniające dokonywanych zgłoszeń, jak i przełożeni tego pracownika, podejmując decyzje co do wypowiedzenia warunków pracy i płacy, czyli rozwiązania umowy o pracę, nie powinni mieć świadomości, że podejmują tego rodzaju działania w stosunku do sygnalisty – mówi Robert Lisicki. I dodaje: – W praktyce więc musiałyby zostać naruszone nie tylko uprawnienia sygnalisty, ale i standardy wynikające z tej ustawy, żeby w procesie modyfikacji warunków współpracy – odmowy awansu, odmowy podwyżki czy odmowy udziału w szkoleniach, czyli tego wszystkiego co w ustawie określone jest jako działania odwetowe, które nie powinny mieć miejsca – żeby to zgłoszenie mogło mieć miejsce. Bo na samym początku tego procesu musiałoby dojść do naruszenia przepisu ustawy mówiącego o zachowaniu poufności sygnalisty.

A dalej idąc – jak wskazuje dyrektor Departamentu Pracy Konfederacji Lewiatan – nawet, gdyby sygnalista przedstawił zaświadczenie z organu zewnętrznego, że dokonał tego zgłoszenia, to i tak musi mieć na uwadze, że przepisy ustawy mówią, że takich działań nie można podejmować w związku ze zgłoszeniem. Natomiast jeżeli pracodawca wykaże, że dana osoba nie podchodzi starannie do wykonywania obowiązków i poda przyczyny rozwiązania umowy o pracę, niezwiązane ze zgłoszeniem, ale w rzeczywistości dające potwierdzenie złego wykonywania pracy, jak np. brak staranności, niewykonywanie poleceń, utrata zaufania z jakichś innych względów dotyczących wykonywania przez niego pracy, to ustawa tak naprawdę nie zakazuje rozwiązywania umowy o pracę. Jest tylko mowa o tym, że z powodu zgłoszenia nie można podejmować działań odwetowych.

Niedoprecyzowany przepis i niejednoznaczne orzecznictwo
– Z praktyki wynika, że wykładnia przepisu art. 755(5) K.p.c idzie w kierunku zawężającym. To znaczy intencje sędziów dotyczące wykładni przepisu o pracowniku objętym zabezpieczeniem mają kierunek niekorzystny dla pracowników – mówi serwisowi Prawo.pl Waldemar Urbanowicz, adwokat z kancelarii DT- Gujski Zdebiak.

Z kolei mec. Torbé-Jacko podkreśla, że przepis jest bardzo niedoprecyzowany i niejednoznaczne jest orzecznictwo. – Niektóre sądy chętnie korzystają z zabezpieczenia, a inne (np. sądy warszawskie) są ostrożne i bardzo często oddalają takie wnioski – zauważa.

Zdaniem mec. Joanny Torbé-Jacko najlepszym rozwiązaniem byłoby usunięcie tego przepisu z obrotu prawnego. – Po roku jego funkcjonowania widać, że przepis jest wadliwy w sposób oczywisty. Natomiast sądy idą ze skrajności w skrajność – dodaje.

Także w opinii Roberta Lisickiego przepis art. 755(5) k.p.c. powinien albo zostać usunięty jako nieproporcjonalny środek zabezpieczenia, albo powinien zostać zmodyfikowany. Jego zdaniem obecnie wynikający z przepisu automatyzm decyzji w sprawie przyznania zabezpieczenia przez nakazanie dalszego zatrudnienia oceniany jest bardzo negatywnie. Bo ustawodawca błędnie zakłada, że w każdym przypadku rozwiązania umowy o pracę z pracownikiem szczególnie chronionym zwolnienie jest nieuzasadnione. – Sytuacja jest bardziej złożona, o czym świadczy wiele wyroków sądów powszechnych i Sądu Najwyższego, kiedy w okolicznościach danego przypadku pracownik na ochronę nie zasługiwał ze względu na brak poszanowania swych obowiązków pracowniczych lub prawa w ogóle. Szczególne zastrzeżenia rodzi zastosowanie w praktyce automatycznego mechanizmu nakazu dalszego zatrudnienia w sytuacjach, w których przyczyną rozwiązania umowy o pracę z pracownikiem szczególnie chronionym były np. przestępstwo, naruszenia dotyczące zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, czy naruszenia praw współpracowników – wylicza Robert Lisicki.  I dodaje: – Rola sądu została ograniczona w ocenie zasadności wniosku o zabezpieczenie. Bo sąd może odmówić udzielenia zabezpieczenia wyłącznie, gdy roszczenie jest oczywiście bezzasadne. Tymczasem sprawy dotyczące pracowników szczególnie chronionych wymagają wnikliwego zbadania okoliczności danej sprawy.

W ocenie Roberta Lisickiego takie zabezpieczenie powinno być udzielane dopiero po otrzymaniu przez sąd odpowiedzi pracodawcy na pozew byłego pracownika; sąd powinien mieć możliwość zapoznania się ze stanowiskiem pracodawcy i móc dokonać oceny czy tego rodzaju zabezpieczenie w danej sprawie jest uzasadnione, uwzględniając okoliczności danego przypadku. Aktualnie pracownik może napisać we wniosku praktycznie wszystko i są znikome szanse na uzyskania zwrotu zapłaconych mu kwot, jeśli sąd udzieli zabezpieczenia, a prawomocne rozstrzygnięcie będzie na korzyść pracodawcy.

https://www.prawo.pl/kadry/sygnalista-czy-jest-osoba-szczegolnie-chroniona-przed-zwolnieniem,532166.html

Business Insider

 1. Rząd przyspiesza z deregulacją. Znamy szczegóły

Jolanta Ojczyk | 28 marca 2025, 9:06.

Skuteczniejsza walka z zatorami płatniczymi i nieuczciwymi kontrahentami, dalsza elektronizacja postępowań o zamówienia publiczne, zastępowanie kolejnych umów papierowych elektronicznymi, ale przede wszystkim mediacja w postępowaniu administracyjnym. To propozycje Ministerstwa Rozwoju i Technologii z tzw. drugiej transzy deregulacji.

– Ministerstwo Rozwoju i Technologii przygotowuje drugi pakiet deregulacyjny, skupiający się na elektronizacji i mediacji
– To efekt prac działającego w resorcie Zespołu do spraw Deregulacji i Dialogu Gospodarczego, którego pracami kieruje Mariusz Filipek
– Resort rozwoju analizuje też pomysły dotyczące prawa gospodarczego zgłoszone rządowi przez zespół Rafała Brzoski

Rząd przyspiesza prace nad deregulacją. I nie chodzi tylko o analizę postulatów zespołu Rafała Brzoski. Założenia kolejnego pakietu deregulacyjnego przedstawił właśnie Zespół do spraw Deregulacji i Dialogu Gospodarczego. Informację o tym opublikował na portalu X Mariusz Filipek, szef Zespołu, pełnomocnika ministra rozwoju ds. deregulacji i jednocześnie zastępca rzecznika małych i średnich przedsiębiorców. Jak ustalił Business Insider Polska, drugi pakiet przed wakacjami ma trafić do uzgodnień międzyresortowych i konsultacji społecznych. Pierwszy pakiet został już przyjęta przez rząd i trafił do Sejmu. Co tym razem proponuje resort rozwoju i zespół Mariusza Filipka? Oto szczegóły, które udało nam się ustalić.

Po pierwsze cyfryzacja
Po pierwsze w drugim pakiecie deregulacyjnym mają być rozwiązania dotyczące zatorów płatniczych i nieuczciwych kontrahentów. Chodzi o to, aby dzięki elektronizacji mali przedsiębiorcy mogli szybciej dochodzić zaległych płatności od kontrahentów.

Po drugie ministerstwo chce zwiększyć elektronizację postępowań o zamówienia publiczne. Pierwszy pakiet przewiduje zdalne rozprawy przed Krajową Izbą Odwoławczą, a drugi elektronizację doręczeń i obiegu dokumentów.

Po trzecie resort chce w większym zakresie zastąpić umowy papierowe elektronicznymi. Przypomnijmy, że pierwszy pakiet przewiduje, że w formie cyfrowej będzie można zawrzeć umowę leasingu. Drugi pakiet ma objąć umowę o przeniesienie praw autorskich, umowę dostawy i pośrednictwa w obrocie nieruchomościami. Ministerstwo jest jednak otwarte na propozycje, gdzie formę papierową umowy można zamienić na elektroniczną.

Po drugie mediacja
Resort planuje też wprowadzić mediację postępowania administracyjnego. Chodzi o nowelizację Kodeksu postępowania administracyjnego. Obecnie przepisy dopuszczają dobrowolną mediację, jeżeli strony się zgodzą i pozwala na to charakter sprawy.

Zespół Mariusza Filipka chce uprościć drogę do mediacji i proponuje określenie katalogu spraw, które będą się do polubownego rozwiązania. Resort rozważa też, czy w niektórych sprawach mediacja nie powinna być obowiązkowa.

Obecny przepis bowiem nie działa tak, jak powinien. Mówi się, że jeśli coś nie jest obowiązkowe, to urzędnik boi się podjąć działania. Zmiana sprawiłaby, że pewna grupa spraw nie będzie obciążać sądów. Najważniejsze więc jest opracowanie pierwszego katalogu spraw, które nie będą budzić kontrowersji. Później będzie można go rozszerzać.

Po trzecie współpraca
Przedsiębiorcy pytają często, jak to jest, że z jednej strony w Kancelarii Premiera działa zespół kierowany przez ministra Macieja Berka, do którego trafiają propozycje zespołu Rafała Brzoski, z drugiej pracuje zespół Mariusza Filipka. Jak słyszymy w źródłach zbliżonych do rządu, prace obu zespołów się uzupełniają. Jak to możliwe?

— Postulaty zespołu Brzoski trafiają do zespołu Berka, w którym zasiadają ministrowie: finansów i rozwoju oraz prezes Rządowego Centrum Legislacji. Ten zespół przeprowadza ich wstępną analizę. Jeśli pomysł dostaje zielone światło, trafia do właściwego resortu. Postulat strony społecznej trzeba bowiem zamienić w konkretną propozycję legislacyjną, ubrać w przepis, a to już robi strona rządowa i konkretne ministerstwa. Część pomysłów trafia więc także do resortu rozwoju. W skrócie można powiedzieć, że zespół Rafała Brzoski to zespół społeczny, który współpracuje ze stroną rządową, ale to ona odpowiada za ich wdrożenie. Jedne odsiewa, a inne realizuje — mówi nam osoba zbliżona do rządu. Zespół Rafała Brzoski przesłał do zespołu Berka już ponad 110 propozycji. Jak mówią nam osoby zbliżone do zespołu Brzoski, na razie jednak nie ma 100-proc. pewności, które zostaną zrealizowane. Trwa ich analiza, potem mają być jeszcze konsultowane z Radą Dialogu Społecznego. Pierwsze gotowe projekty mamy poznać w maju.

Drugi nasz rozmówca dodaje, że dawniej propozycje deregulacyjne były zbierane w jeden projekt. Teraz jest zielone światło na punktowe wprowadzanie rozwiązań, co jest dobrym krokiem. — Konsultacje i uzgodnienia dużego projektu są o wiele trudniejsze. Zaproponowana teraz formuła jest bardziej elastyczna, pozwala na zwinne, nowoczesne zarządzenie, i szybki przepływ informacji między stroną rządową a społeczną. W ministerstwach bowiem też trwają prace nad wieloma propozycjami, które często są zbieżne z tymi przedstawionymi przez zespół Rafała Brzoski — dodaje drugi rozmówca.

Sam premier Donald Tusk po poniedziałkowym spotkaniu z zespołem Rafała Brzoski, podkreślił, że 90 proc. dotychczas przeanalizowanych przez rząd rozwiązań strony społecznej jest realizowanych lub trwa dialog nad możliwością ich wprowadzenia.

https://businessinsider.com.pl/prawo/firma/drugi-pakiet-deregulacyjny-oto-nowe-propozycje-ministerstwa-rozwoju/4s1cb2t

 2. Jak przedsiębiorcy mogą założyć skrzynkę do e-Doręczeń? Tłumaczymy krok po kroku

Dominika Dębowska | 28 marca 2025, 7:22.

Sposób założenia i korzystania ze skrzynki do e-Doręczeń różni się w zależności od tego, czy zdecydujemy się na publicznego, czy prywatnego dostawce usługi. Warto wiedzieć, jak to zrobić, zwłaszcza że przed nami są jeszcze trzy etapy wprowadzania obowiązku posiadania skrzynki do e-Doręczeń. Najbliższy nastąpi 1 kwietnia 2025 r., a kolejny 1 lipca br.

Przypomnijmy, że usługa e-Doręczeń to elektroniczny odpowiednik listu poleconego. Ma więc taką samą moc prawną jak tradycyjna korespondencja doręczana za potwierdzeniem odbioru. E-Doręczenia są wprowadzane etapami: od 1 stycznia 2025 r., od 1 kwietnia 2025 r. i od 1 lipca br. Ostatni etap nastąpi w październiku 2026 roku i tym samym zakończy proces cyfryzacji doręczeń dla wszystkich podmiotów. Do tego czasu warto bacznie śledzić zmiany i komunikaty związane z tym tematem. W miarę możliwości dobrze jest również nie czekać z dopełnieniem obowiązków do ostatnich terminów i założyć skrzynkę do e-Doręczeń wcześniej. Dominika Dębowska, dyrektor w Departamencie Outsourcingu (Usługa Księgowa) w Grant Thornton tłumaczy, jak to zrobić krok po kroku. Odpowiednie przygotowanie i zapoznanie się z systemem są kluczowe, ponieważ docelowo, do 2029 roku, e-Doręczenia mają zastąpić dotąd obowiązujący ePUAP. Tym samym e-Doręczenia staną się podstawą w komunikacji pomiędzy administracją publiczną a przedsiębiorstwami.

Jakie są różnice między skrzynkami do doręczeń od rządu i skrzynkami od kwalifikowanych dostawców?
Rządowa usługa e-Doręczeń jest bezpłatna, stosunkowo prosta w obsłudze, lecz przeznaczona głównie do komunikacji z administracją publiczną oraz podmiotami publicznymi.

Z kolei, skrzynki oferowane przez kwalifikowanych dostawców to rozwiązania płatne, które często zapewniają dodatkowe funkcjonalności, takie jak doręczenia elektroniczne między przedsiębiorstwami i osobami fizycznymi, archiwizację dokumentów czy integrację z systemami firmowymi. W dalszej części tego artykułu skupimy się na powszechnie dostępnym, rządowym rozwiązaniu, omawiając krok po kroku proces zakładania i korzystania z elektronicznej skrzynki.

Założenie skrzynki u publicznego dostawcy odbywa się za pośrednictwem biznes.gov.pl. Ten sposób dedykowany jest wyłącznie dla przedsiębiorców prywatnych. Poniżej, tłumaczymy krok po kroku jak to zrobić.

Podmioty publiczne, które chcą uzyskać adres do e-Doręczeń, muszą skorzystać z dedykowanej dla nich u-usługi dostępnej na tej samej platformie.

1. Złóż wniosek o adres do e-Doręczeń

Złóż wniosek o adres do e-Doręczeń
Złóż wniosek o adres do e-Doręczeń | Materiały prasowe

Aby przedsiębiorca mógł rozpocząć proces zakładania skrzynki, konieczne jest złożenie wniosku. Wniosek powinien zawierać wszystkie podstawowe dane przedsiębiorcy, czyli: nazwę, NIP, REGON oraz adres i siedzibę. Dodatkowo należy pamiętać, że podmioty wpisane do KRS są także zobowiązane do wyznaczenia we wniosku administratora skrzynki, czyli osoby odpowiedzialnej za zarządzanie skrzynką. W przypadku pozostałych podmiotów wyznaczenie administratora nie jest obligatoryjne. Wypełniony wniosek należy podpisać wybraną metodą podpisu elektronicznego.

Warto podkreślić, że w przypadku publicznej usługi, nadanie adresu do doręczeń elektronicznych wiąże się automatycznie z jego ujawnieniem w Bazie Adresów Elektronicznych (BAE), co znacząco usprawnia cały proces rejestracji. W przypadku korzystania z usług niepublicznych przedsiębiorca musi sam zadbać o zgłoszenie adresu do Bazy lub wystosować dodatkową prośbę do dostawcy o zrobienie tego w jego imieniu.

Uzyskaj adres u publicznego dostawcy
Uzyskaj adres u publicznego dostawcy | Materiały prasowe

2. Jak aktywować skrzynkę

Po złożeniu wniosku o adres do e-Doręczeń wniosek zostanie rozpatrzony przez urząd. W przypadku wykrycia nieprawidłowości przedsiębiorca otrzyma wezwanie do ich poprawienia w terminie 7 dni. Należy pamiętać, że niedotrzymanie tego terminu skutkuje odrzuceniem wniosku, co oznacza konieczność ponownego rozpoczęcia całej procedury.

Jeśli wniosek zostanie zatwierdzony, przedsiębiorca otrzyma wiadomość e-mail od zespołu e-Doręczeń z informacją o utworzeniu adresu i skrzynki. W przypadku przedsiębiorców, którzy wyznaczyli administratora skrzynki, wiadomość aktywacyjna zostanie wysłana na jego adres e-mail. Jeśli administrator nie został wyznaczony, e-mail zostanie przesłany bezpośrednio do przedsiębiorcy. W wiadomości znajdzie się szczegółowa instrukcja dotycząca aktywacji adresu. Dopiero po jej wykonaniu adres do e-Doręczeń stanie się widoczny w Bazie Adresów Elektronicznych (BAE), a skrzynka zacznie funkcjonować. Samo założenie wniosku nie jest równoznaczne z posiadaniem konta, dlatego należy pamiętać, aby aktywować konto najpóźniej w momencie powstania obowiązku stosowania e-Doręczeń.

3. Jak korzystać z e-Doręczeń

Jedną z najważniejszych zasad dotyczących korzystania e-Doręczeń jest tzw. fikcja doręczenia. Oznacza to, że każda wiadomość, po upływie 14 dni od wskazanego w dowodzie otrzymania dnia wpłynięcia na skrzynkę obywatela, firmy czy też innego podmiotu niepublicznego, jest uznawana za skutecznie doręczoną, nawet jeśli adresat jej nie odebrał przed upływem tego terminu. Z tego względu dobrą praktyką jest regularne logowanie się i sprawdzanie skrzynki. Pozwoli to uniknąć potencjalnych konsekwencji wynikających z przeoczenia ważnej korespondencji.

System e-Doręczeń nakłada także konkretne wymagania dotyczące przesyłanych plików. Dla każdego odbiorcy tworzona jest odrębna przesyłka z indywidualnym numerem, a do każdej z nich wystawiane są odrębne dowody doręczenia. Istnieją również ograniczenia dotyczące rozmiaru wiadomości wraz z załącznikami. W przypadku wiadomości wysyłanych do maksymalnie 15 adresatów wielkość nie może przekraczać 500 MB. Natomiast dla wiadomości wysyłanych do maksymalnie 1000 adresatów limit zmniejsza się do 15 MB. Warto zwrócić uwagę, żeby nazwa pliku, który jest załącznikiem, nie zawierała znaków specjalnych (np.~”#%) ani spacji. Szczegółowe warunki dotyczące wysyłki w ramach publicznej usługi rejestrowanego doręczenia elektronicznego znajdują się w Regulaminie PURDE i PUH, dostępnym na stronie Poczty Polskiej S.A.

4. Sprawdź, czy twój urząd korzysta z e-Doręczeń

Ustawodawca wprowadził okres przejściowy dla podmiotów publicznych, który potrwa do 31 grudnia 2025 roku. W tym czasie instytucje publiczne będą miały możliwość stopniowego dostosowywania się zarówno pod względem technicznym, jak i organizacyjnym do nowego sposobu prowadzenia korespondencji. Tym samym będą mogły decydować o kanale przekazywania korespondencji, wybierając między doręczeniami za pośrednictwem operatora pocztowego, ePUAP lub innych systemów dziedzinowych. Wszystkie te formy będą uznawane za równoważne z e-Doręczeniami. Z tego względu przed załatwieniem sprawy urzędowej, warto sprawdzić, czy dany podmiot posiada już aktywny adres do e-Doręczeń. Można to sprawnie zrobić, korzystając z wyszukiwarki udostępnionej przez Ministerstwo Cyfryzacji.

Sprawdź, czy twój urząd korzysta z e-Doręczeń
Sprawdź, czy twój urząd korzysta z e-Doręczeń | Materiały prasowe

Dominika Dębowska, dyrektor w Departamencie Outsourcingu (Usługa Księgowa) w Grant Thornton

https://businessinsider.com.pl/prawo/e-doreczenia-jak-zalozyc-skrzynke-krok-po-kroku-przewodnik/znmq2vl

 3. Rząd przesunął reformę. Właściciele działek zyskają czas na zdobycie ważnego dokumentu

DAN | 25 marca 2025, 18:21.

Rząd przyjął projekt ustawy przesuwający wejście w życie reformy planowania przestrzennego. W skrócie gminy będą miały pół roku więcej na uchwalenie planów ogólnych. To bardzo dobra wiadomość dla właścicieli działek, którzy starają się o warunki zabudowy. Zyskają pół roku więcej na zdobycie dokumentu, bez którego trudno rozpocząć budowę.

We wtorek Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw, przedłożony przez Ministra Rozwoju i Technologii. Jeśli zostanie uchwalony przez Sejm, to dotychczasowe studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gmin będą obowiązywać o pół roku dłużej, czyli do 30 czerwca 2026 r.

Dzięki rozwiązaniu samorządy będą miały więcej czasu na dokończenie procedur sporządzania planów ogólnych, bez zawieszenia uchwalania planów miejscowych oraz wydawania decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. W konsekwencji gminy zyskają więc pół roku więcej na uchwalenie planów ogólnych, a właściciele działek na uzyskanie decyzji o warunkach zabudowy, tzw. wz.

Nowe przepisy mają wejść w życie zasadniczo po 14 dniach od ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, po 1 stycznia 2026 r. studia uwarunkowań powinny stracić moc, a wówczas uchwalanie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego oraz wydawanie decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu będzie możliwe tylko wtedy, kiedy w danej gminie wszedł w życie plan ogólny.

https://businessinsider.com.pl/prawo/rzad-przesunal-reforme-planowania-przestrzennego-wlasciciele-dzialek-zyskaja-czas-na/en45qyk

Rynek Infrastruktury

 1. Krok w stronę budowy obwodnicy Leska

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 28-03-2025

Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydały postanowienia uzgadniające do raportu oddziaływania na środowisko dla budowy obwodnicy Leska. Wartość inwestycji szacowana jest na 180 mln zł.

W wydanych postanowieniach określono wytyczne fazy realizacji i eksploatacji terenu, ze szczególnym uwzględnieniem ochrony przyrody i zasobów naturalnych oraz ograniczenia uciążliwości dla terenów sąsiednich. W związku z tym m.in. ustalono usytuowanie ekranów akustycznych czy lokalizację przejść dla zwierząt, wykonanie nasadzeń zastępczych, wymagania dotyczące usytuowania zaplecza budowy jak również wymagania dotyczące umocnienia brzegów koryta rzeki San.

Teraz burmistrz Leska posiada niezbędne dokumenty do wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, a ta z kolei pozwoli na otrzymanie decyzji pozwolenia wodnoprawnego, które wydaje PGW Wody Polskie. Wówczas nastąpi złożenie do Wojewody Podkarpackiego decyzji o zezwolenie na realizację inwestycji drogowej, która przełoży się na ogłoszenie postępowania przetargowego do realizacji robót budowlanych.

Który wariant obwodnicy?

Do realizacji obwodnicy Leska w ciągu drogi wojewódzkiej nr 894 wybrano wariant W2. Zaczynać się będzie rondem na drodze krajowej nr 84 i przebiegać przez nowy most przez San. Jego koniec przewidziano natomiast w Huzelach na projektowanym rondzie, gdzie połączy się z DW894.

Obwodnica będzie miała 4,5-kilometra długości i będzie posiadała kategorię wojewódzką oraz klasę techniczną G.


Podkarpacki Zarząd Dróg Wojewódzkich wskazuje, że nowy odcinek drogi przejmie z drogi krajowej nr 84 część ruchu tranzytowego na kierunku Sanok – Lesko – Baligród – Cisna oraz Sanok – Lesko – Polańczyk – Wołkowyja – Czarna.

Zgodnie z opracowaną prognozą ruchu, natężenie ruchu w 2026 roku na obwodnicy ustalono na 6803 pojazdów na dobę, a w 2036 r. na 7913 pojazdów na dobę.

Kwota 180 mln zł potrzebna na realizację inwestycji pokryta zostanie z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg – 100 mln zł – oraz z wkładu Województwa Podkarpackiego – 80 mln zł.

Nowy most na obwodnicy

Głównym punktem obwodnicy będzie nowy most nad rzeką San w Huzelach. Obecny obiekt ma blisko sto lat i obecnie nie spełnia wymagań stawianych drogom wojewódzkim. Nowa konstrukcja będzie wynosiła 145 metrów. Jej pomost będzie podwieszony do łuków za pomocą wieszaków tworzących kratowy układ.

Poza tym zakres inwestycji obejmuje m.in. budowę nowego odcinka drogi wojewódzkiej nr 894 Lesko – Hoczew – Wołkowyja – Czarna, rozbudowę/budowę jednopoziomowych skrzyżowań z istniejącymi drogami, przebudowę i rozbudowę dróg na wlotach do skrzyżowań, budowę przepustów i małych mostów, budowę elementów ochrony środowiska: ekranów akustycznych, przepustów ekologicznych dla zwierząt, małych mostów ekologicznych dla zwierząt, stałych ogrodzeń ochronno-naprowadzających, tymczasowych wygrodzeń czy też budowę chodników, ścieżek rowerowych i ścieżek pieszo-rowerowych, a także przebudowę sieci oświetlenia drogowego.

W ramach zadania konieczne będzie natomiast wyburzenie trzech budynków mieszkalnych i siedem obiektów takich jak budynki gospodarcze, piwnica, wiaty, altany czy przepompownia.

Inwestycja będzie powiązania z działaniami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w rejonie. Chodzi o rozbudowę DK84 na odcinku Zagórz – Lesko/Postołów, która będzie dowiązana do rozwiązań obwodnicy Leska w ciągu DW894.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/krok-w-strone-budowy-obwodnicy-leska-94767.html

 2. Zagrożona rozbudowa infrastruktury

Autor: Materiał partnera | Data publikacji: 25-03-2025

– Sprawa jest bardzo poważna – mówi Barbara Dzieciuchowicz, Prezes Zarządu Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa, nawiązując do grożących Polsce problemów z realizacją ważnych, rządowych projektów infrastrukturalnych, dotyczących m.in. budowy dróg szybkiego ruchu czy szlaków kolejowych. Sytuacja wynika z braku skutecznej ochrony złóż surowców, które są niezbędne do realizacji strategicznych inwestycji.

Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa, reprezentowana przez Barbarę Dzieciuchowicz, jest największą w Polsce drogową organizacją samorządu gospodarczego, zrzeszającą prawie 200 firm, zajmujących się realizacją inwestycji drogowych i kolejowych.

Do OIGD należą zarówno potentaci branży, m.in. Budimex, Strabag, Eurovia czy PORR, jak i średni oraz mali wykonawcy, działający zarówno na rzecz dróg samorządowych, ale też współpracujący niejednokrotnie z tymi największymi.
– Bez względu na skalę, żadnego z wykonawców infrastruktury drogowej w naszym kraju nie trzeba przekonywać, że niezbędnych do realizacji inwestycji kruszyw zaczyna na rynku brakować. Zarówno do dużych, jak i małych projektów. Wykonawcy dostrzegają ten pilny problem, bo zmagają się z nim na co dzień. Dlatego, występując w ich imieniu uważam, że trzeba zacząć o tym głośno mówić i próbować przekonać decydentów, by wspólnie znaleźć rozwiązanie. Przecież drogi i tory kolejowe są dobrem publicznym, dobrem nas wszystkich – mówi Barbara Dzieciuchowicz.

Jak podkreśla: – W Polsce jest 420 tysięcy kilometrów dróg. Około 18 tysięcy kilometrów jest zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, pozostałe drogi są zarządzane przez samorządy. Do wszystkich zadań realizowanych na sieci dróg publicznych potrzeba surowców: zarówno do budów, jak i remontów czy modernizacji. Biorąc dodatkowo pod uwagę trwające i planowane w naszym kraju inwestycje, związane nie tylko z budową dróg szybkiego ruchu czy szlaków kolejowych, ale też planowane wielkie przedsięwzięcia, np. Centralny Port Komunikacyjny czy Kolej Dużych Prędkości można sobie wyobrazić, ile surowców jest obecnie i będzie coraz bardziej potrzebnych. Jednocześnie chyba wszystkim nam zależy, aby korzystać z surowców pochodzących z polskich złóż, co wpływa na rozwój gospodarki, miejsca pracy, pieniądze do budżetów gmin. Dlatego nie może być tak, jak obecnie, że o losie kopalń, które wydobywają surowce niezbędne do realizacji strategicznych inwestycji infrastrukturalnych, decydują mieszkańcy, lokalni działacze czy poszczególni radni. Tym bardziej w sytuacji, kiedy kruszyw zaczyna na rynku naprawdę brakować – mówi Barbara Dzieciuchowicz.

Pani Prezes OIGD nawiązała tym samym do problemów, z którymi boryka się cała krajowa branża wydobywcza, co z kolei ma przełożenie na coraz trudniejszą sytuację przedsiębiorstw powiązanych z tą gałęzią gospodarki, m.in. zajmujących się realizacją inwestycji drogowych i kolejowych. Sprawa została niedawno opisana w branżowych mediach na przykładzie Kopalni Melafiru w Rybnicy Leśnej, która dostarcza surowiec niezbędny do realizacji strategicznych inwestycji kolejowych i drogowych w Polsce. Jednak ciągłość dostaw melafiru może być zagrożona, ze względu na protesty niektórych mieszkańców, którym wydobycie kruszyw w okolicy „przeszkadza”. Zresztą już w 2024 roku m.in. „Puls Biznesu” alarmował, że w ciągu 15 lat dostępność materiałów do budowy różnego rodzaju infrastruktury w naszym kraju może spaść o ponad 30 procent.

Jednocześnie trzeba dodać, że nasz kraj jest bogaty w złoża surowców dobrej jakości, które są z powodzeniem wykorzystywane do budowy projektów infrastrukturalnych: drogowych i kolejowych. Ilość i jakość tych projektów systematycznie rośnie, m.in. ze względu na środki płynące z Unii Europejskiej czy codzienne potrzeby mieszkańców – w Polsce jest niemal 30 milionów aut, jednocześnie w naszym kraju rekordowo, na tle innych europejskich państw, rośnie liczba pasażerów pociągów. Według danych Eurostatu, od 2019 do 2023 roku ich ilość wzrosła o 11,5 procent, podczas gdy np. Austria zanotowała wzrost o około 3 procent, a Niemcy i Włochy spadek – od 7 do 10 procent. Z danych jasno więc wynika, że w Polsce jest duże zapotrzebowanie na kolejne drogi i szlaki kolejowe. Dodatkowo kolej ma wręcz krytyczne znaczenie w obronności kraju, co w obecnych czasach trzeba brać pod uwagę.

Tymczasem sytuacja kopalń, które zajmują się w naszym kraju wydobyciem surowców niezbędnych do budowy i modernizacji dróg oraz szlaków kolejowych jest coraz trudniejsza. Kopalnie są zamykane, innym grozi podobny los. Dlaczego? Ważnym powodem jest m.in. fakt, że choć złoża surowców są w Polsce własnością Skarbu Państwa (bez względu na to, kto je eksploatuje), nie są objęte skuteczną ochroną. Prowadzone w nich wydobycie może tak naprawdę zatrzymać przypadkowy, „niezadowolony” mieszkaniec. M.in. o tej sprawie ma debatować w najbliższym czasie Sejmowa Komisja Infrastruktury.

Temat m.in. dużego znaczenia krajowej gospodarki w rozwoju infrastrukturalnym naszego kraju był poruszany w ostatnich dniach także w Łodzi, gdzie odbył się I Kongres Kolei Dużych Prędkości, połączony z Europejskim Forum Taborowym.

– Polska Kolej Dużych Prędkości to ambitny projekt, innowacyjny i przede wszystkim niezbędny z punktu widzenia naszej gospodarki – powiedział otwierający obrady Minister Infrastruktury Dariusz Klimczak.

– Przy realizacji Kolei Dużych Prędkości musimy wykorzystać polski potencjał. Ta inwestycja nie jest lotem na Marsa, polskie przedsiębiorstwa mogą realnie uczestniczyć w jej realizacji – podkreślał w swoim wystąpieniu Adrian Furgalski, Prezes Zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, Przewodniczący Forum Kolejowego Railway Bussiness Forum, organizator Kongresu.

O potencjale polskiego przemysłu podczas realizacji tej wielkiej inwestycji mówiła też m.in. Marita Szustak, Prezes Izby Gospodarczej Transportu Lądowego, która była współorganizatorem Kongresu. – Nie wyobrażam sobie budowy Kolei Dużych Prędkości w Polsce bez polskiego przemysłu. Niedopuszczalne jest, aby środki przeznaczone na KDP były dobrym biznesem tylko dla firm z Europy i świata. Oczywiście nie będziemy się obrażać na korzystanie z doświadczenia innych krajów, natomiast jako branża też chcemy i będziemy w tym projekcie uczestniczyć – podkreślała Marita Szustak.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/zagrozona-rozbudowa-infrastruktury-94721.html

 3. Tak powstaje najdłuższy most podwieszany w Czechach [wideo]

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 23-03-2025

W czeskich Pardubicach powstaje najdłuższy most podwieszany w kraju, który będzie rozciągał się nad rzeką Łabą. Obiekt powstaje w ramach budowanej obwodnicy miasta. Regionalna czeska Dyrekcja Dróg i Autostrad (ŘSD) zamieściła nagranie z placu budowy.

W mediach społecznościowych pardubickiej ŘSD pochwalono się aktualnym stanem prac w ramach budowy najdłuższego mostu wantowego w kraju. Właśnie ukończono ostatnie wiązki lin i rozpoczęto prace rozbiórkowe tymczasowych podpór na lądzie. Przy okazji zamieszczono nagranie, które można obejrzeć poniżej.

Najdłuższy most w Czechach

Budowany most w Pardubicach będzie najdłuższym mostem wiszącym w Czechach. Konstrucja będzie mierzyć około 200 metrów długości i ważyć 10 ton.

W ramach inwestycji zastosowano specjalną technologię, w której żelbetowa konstrukcja nośna jest wykonywana na miejscu budowy, a następnie jest przepychana przez rzekę nad ruchliwą ścieżką rowerową przy pomocy pras hydraulicznych.

Inwestycja jest realizowana w formule Projektuj i buduj, ale władze i tak kładą duży nacisk na wygląd estetyczny mostu.

– Wspólnie z projektantem starannie opracowaliśmy wszystkie szczegóły dotyczące wyglądu i procesu budowy mostu, ponieważ oba te aspekty idą ze sobą w parze. Ten most, zbudowany metodą ślizgową, jest pierwszym tego typu i pod tym względem dostarcza nam cennej wiedzy – mówił jakiś czas temu autor mostu, Petr Vítek.

Obwodnica do jesieni

Sama obwodnica Pardubic w ciągu drogi I/36 to natomiast wieloletni projekt, nad którym prace rozpoczęły się już w 2006 roku. Sama budowa 4,2-kilometrowego odcinka rozpoczęła się natomiast w grudniu 2022 roku.

Trasa obwodnicy zaczyna się w Dubinie, gdzie łączy się z rondem, a następnie przekracza Łabę i biegnie do ronda przy centrum handlowym Globus.

W ramach harmonogramu prace powinny zakończyć się jesienią 2025 roku. Całkowity koszt obwodnicy wyniesie natomiast blisko 1,5 miliarda czeskich koron, czyli około 251,5 mln zł.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/inzynieria-i-innowacje/tak-powstaje-najdluzszy-most-podwieszany-w-czechach-wideo-94702.html

Portal ZP

Skan oferty z podpisem elektronicznym – czy jest dopuszczalny wg opinii UZP?

Katarzyna Bełdowska | Stan prawny na dzień: 24.03.2025

Czy wykonawca może wypełnić interaktywny formularz oferty na platformie zakupowej, wydrukować go, zeskanować, podpisać odpowiednim podpisem i przesłać zamawiającemu? Zgodnie z opinią Urzędu Zamówień Publicznych zarówno formularz interaktywny stanowiący ofertę jak i oferta, która została złożona na innym wzorze, sporządzone pierwotnie w postaci papierowej, w sytuacji gdy zostały opatrzone wymaganym właściwym w świetle art. 63 ustawy Pzp podpisem, należy uznać za złożone prawidłowo.

Interaktywny formularz w opisanej sytuacji stanowi ofertę składaną w postępowaniu o udzielenie zamówienia. W art. 63 ustawy Pzp, ustawodawca przewidział, w jakiej formie mają być składane m.in. oferty. W przypadku postępowań o udzielenie zamówienia publicznego lub konkursu o wartości równej lub przekraczającej progi unijne, wymienione dokumenty, będą mieć pod rygorem nieważności formę elektroniczną tj. postać elektroniczną opatrzoną kwalifikowanym podpisem elektronicznym. Postępowanie krajowe poza formą elektroniczną dopuszcza również ofertę w postaci elektronicznej opatrzonej podpisem zaufanym lub osobistym.

Oryginał na piśmie, skan z podpisem
Można zatem wskazać, że „punktem wyjścia” do prawidłowego złożenia oferty jest nadanie jej postaci elektronicznej. Pojęcie postaci elektronicznej odwołuje się do sposobu wyrażenia woli przez dany podmiot. Postać elektroniczną ma zatem zarówno plik stworzony pierwotnie jako dokument elektroniczny, jak i plik stworzony pierwotnie w postaci pisemnej, a następnie przekształcony w dokument elektroniczny.

WAŻNE! Postać elektroniczną ma zarówno oferta sporządzona jako dokument elektroniczny poprzez wypełnienie „na komputerze” stosownego formularza, jak i oferta sporządzona pierwotnie w postaci pisemnej a następnie „przeobrażona” poprzez zeskanowanie/zrobienie zdjęcia, w postać elektroniczną. Taka postać musi być jednak podpisana zgodnie z wytycznymi zawartymi w ustawie Pzp.

Podpisany skan oferty nie jest elektroniczną kopią dokumentu
W tej materii wypowiedział się również UZP, który w opinii prawnej „Dopuszczalność »skanu oferty« w postępowaniu o zamówienie publiczne”, wskazał m.in., że:

„(…) 1. Ofertę pierwotnie sporządzoną w postaci papierowej następnie przekształconą do postaci elektronicznej np. poprzez jej zeskanowanie, winno uznać się za dokument elektroniczny.

2. Nie każdy dokument elektroniczny, podpisany kwalifikowanym podpisem elektronicznym, stanowiący odwzorowanie dokumentu, który pierwotnie został sporządzony w postaci papierowej (np. skan w PDF), będzie uznany za elektroniczną kopię. W każdym przypadku należy brać pod uwagę kontekst wystawienia i złożenia danego oświadczenia lub dokumentu.

3. W przypadku zeskanowania oferty wykonawcy pierwotnie wytworzonej przez niego w postaci papierowej, tj. przekształcenia jej w postać elektroniczną, a następnie opatrzenie powstałego w ten sposób dokumentu elektronicznego kwalifikowanym podpisem elektronicznym wykonawcy, oznacza wolę złożenia oferty, nie zaś kopii oferty.

4. Ofertę, stanowiącą oświadczenie woli wykonawcy, należy uznać za dokument elektroniczny (ofertę złożoną w postaci elektronicznej) niezależnie od tego, czy jej postać elektroniczna powstała wyłącznie przy użyciu programu komputerowego, czy też na skutek przekształcenia postaci papierowej do postaci elektronicznej, jeżeli tylko dokument elektroniczny zostanie opatrzony kwalifikowanym podpisem elektronicznym”.

Podstawa prawna

art. 63 ust. 1 ustawy z 11 września 2019 r. – Prawo zamówień publicznych (tekst jedn.: Dz.U. z 2024. poz. 1320).

https://www.portalzp.pl/nowosci/skan-oferty-z-podpisem-elektronicznym-czy-jest-dopuszczalny-wg-opinii-uzp-35066.html

Budownictwo i PZP | Prasówka | 21.03.2025 r.

Prawo.pl

 1. NSA: Przekonanie skarżącego o wadliwości decyzji nie wstrzymuje jej wykonania

Dorian Lesner | Data dodania: 20.03.2025

Argumentacja skarżącego nie pozwalała przyjąć, że należy czasowo pozbawić inwestora prawa do zabudowy terenu. Naczelny Sąd Administracyjny podkreślił, że inwestor ma prawo do rozpoczęcia robót budowlanych na podstawie ostatecznej decyzji, mimo wniesienia środka zaskarżenia. Jeśli jednak decyzja zostanie uchylona, będzie na nim ciążył obowiązek przywrócenia stanu poprzedniego.

Marek A. (dane zmienione) wniósł skargę na decyzję wojewody, utrzymującą w mocy decyzję starosty w przedmiocie zatwierdzenia projektu zagospodarowania terenu oraz projektu architektoniczno-budowlanego i udzielenia inwestorowi pozwolenia na budowę. Jednocześnie zwrócił się o wstrzymanie wykonania decyzji. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Kielcach odmówił wstrzymania wykonania decyzji, a następnie oddalił skargę.

Skarżący ponownie zwrócił się o wstrzymanie wykonania decyzji
Nie zakończyło to sporu, ponieważ Marek A. wniósł skargę kasacyjną oraz ponownie zwrócił się o wstrzymanie wykonania decyzji. W uzasadnieniu wskazał na niebezpieczeństwo zaistnienia trudnych do odwrócenia skutków w postaci wybudowania z naruszeniem prawa trwale związanego z gruntem budynku. Skarżący wyjaśnił, że powstanie inwestycji mieszkaniowej na terenach, które według miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego w ogóle nie dopuszczają tego rodzaju zabudowy, spowoduje nieodwracalne naruszenie spójności ustaleń miejscowego planu i ładu przestrzennego. W odpowiedzi na skargę kasacyjną, inwestor zwrócił się o oddalenie wniosku o wstrzymanie wykonania decyzji.

Na etapie wniosku nie można rozstrzygać kwestii merytorycznych
Sprawą zajął się Naczelny Sąd Administracyjny, który wskazał, że zgodnie z art. 61 par. 3 ustawy Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, po przekazaniu skargi sąd może na wniosek skarżącego wstrzymać wykonanie decyzji w całości lub w części, jeżeli zachodzi niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody lub spowodowania trudnych do odwrócenia skutków. Na etapie rozstrzygania wniosku nie można jednak rozstrzygać kwestii merytorycznych, w tym co do zgodności danej inwestycji z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Doszłoby bowiem w ten sposób do nieuprawnionego przedsądu, tj. rozstrzygnięcia o kwestiach merytorycznych przed rozpoznaniem skargi kasacyjnej. NSA ocenił, że wniosek skarżącego w istocie nawiązywał do okoliczności spornych, objętych rozstrzygnięciami organów i sądu pierwszej instancji. Z uzasadnienia wynikało, że Marek A. domagał się wstrzymania wykonania decyzji, powołując się jedynie na normalne następstwa wynikające z udzielonego inwestorowi pozwolenia na budowę.

Ryzyko ponosi inwestor 
NSA ocenił, że skarżący nie przedstawił uprawdopodobnionych okoliczności wskazujących na to, że brak wstrzymania wykonania decyzji może wywołać niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody lub spowodowania trudnych do odwrócenia skutków. Natomiast samo przekonanie Marka A. o wadliwości zaskarżonego rozstrzygnięcia nie mogło być przesłanką do udzielenia ochrony tymczasowej. Sąd podkreślił, że przywołana przez skarżącego argumentacja nie pozwala przyjąć, że uzasadnione jest czasowe pozbawienie inwestora przysługującego mu prawa do zabudowy terenu. Inwestor ma bowiem prawo do rozpoczęcia robót budowlanych na podstawie ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę, pomimo wniesienia skargi do sądu. Tym samym to on ponosi ryzyko prowadzenia robót przed rozpoznaniem środka zaskarżenia, ponieważ kwestia ewentualnego przywrócenia stanu poprzedniego, w razie gdyby okazało się, że decyzja zostanie uchylona, będzie obciążać właśnie jego. Mając powyższe na uwadze, NSA oddalił wniosek.

https://www.prawo.pl/biznes/przekonanie-skarzacego-o-wadliwosci-decyzji-nie-wstrzymuje-jej-wykonania,532028.html

 2. Szlaban na warunki zabudowy na starych zasadach narusza prawo?

Renata Krupa-Dąbrowska | Data dodania: 19.03.2025

Gminy są zalewane wnioskami o wydanie warunków zabudowy na starych zasadach. Samorządowcy uważają, że inwestorzy grubo przesadzają. Ubiegają się bowiem o wydanie tej decyzji praktycznie na wszystko, nawet na grunt pod przysłowiową piaskownicą. Zaczęto więc szukać różnego typu „bezpieczników”. Część samorządów zawiesza nawet lub ogranicza wydawanie warunków zabudowy. Pionierem jest Wrocław. Zdaniem prawników to bezprawne działanie i łatwo będzie wygrać w sądzie.

Inwestorzy i właściciele nieruchomości masowo składają wnioski o wydanie warunków zabudowy na starych zasadach. Wszyscy chcą zdążyć przed 1 stycznia 2026 r., czyli datą wejścia w życie planów ogólnych. Po tej dacie tysiące działek straci bowiem status budowalny. Wszystko wskazuje jednak na to, że czasu będzie więcej. Ministerstwo Rozwoju i Technologii „ugięło się” pod wpływem licznych próśb oraz apeli i proponuje odroczyć o pół roku wejście w życie planów ogólnych, czyli do 1 lipca 2026 r.

Dla inwestorów oraz właścicieli nieruchomości to bardzo dobra wiadomość. Zyskają więcej czasu na składanie wniosków  o wydanie warunków zabudowy. Okazuje się jednak, że nie wszędzie jest to już możliwe. Niektóre samorządy celowo blokują wydawanie warunków. W ten sposób chcą kontrolować zabudowę na swoim terenie. Należy do nich m.in. Wrocław. Miasto postanowiło na dużą skalę rozpocząć pracę nad miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego. Automatycznie doszło więc do zawieszenia wydawania wszystkich warunków na 18 miesięcy. A miasto uznaniowo podejmuje decyzje komu dać warunki, a komu odmówić.

Zdaniem prawników taka praktyka jest sprzeczna z prawem i łatwo będzie wykazać w ewentualnych zażaleniach od postanowień o zawieszeniu, jaki jest rzeczywisty cel podjęcia takich uchwał. Przyznają jednocześnie, że nawet gdy zawieszenia są bezprawne, dzięki nim gminy kupują sobie więcej czasu na uporanie się z wnioskami o wydanie warunków.

Pospolite ruszenie 
Warunki zabudowy wydane na starych zasadach są cenne.  Po 1 stycznia 2026 r. (lub potencjalnie od 1 lipca 2026 r. ) nie będzie wolno wydawać tych decyzji. Nie dotyczy to decyzji wydanych przed wspomnianą datą.

– I  właśnie ten wyjątek od zasady spowodował, że właściciele działek ruszyli do urzędów po warunki zabudowy w obawie, że po 1 stycznia 2026 r., ich uzyskanie nie będzie już możliwe. Z wnioskami zaczęli występować także ci, którzy do tej pory nawet nie mieli w planach realizacji jakiejkolwiek inwestycji. I trudno się temu dziwić, bo jeśli dziś ich działka – oczywiście przy spełnieniu wszystkich warunków – mogłaby uzyskać warunki zabudowy i dzięki temu zyskać na wartości, to po 1 stycznia 2026 r. mogłoby okazać się to niemożliwe – wyjaśnia dr Agnieszka Grabowska-Toś, radczyni prawna z Kancelarii Radców Prawnych Kania Stachura Toś, specjalizującej się w obsłudze procesu inwestycyjnego.

W jej opinii dzięki wydłużeniu terminu obowiązywania studium, a w konsekwencji także terminu na uchwalenie planów ogólnych, to gremialne występowanie o wydanie warunków powinno rozłożyć się w czasie. W efekcie dzięki temu gminom powinno być łatwiej zmierzyć się z tym nagłym zwiększeniem liczby składanych wniosków. Czy tak będzie – czas pokaże.

 Szlaban na warunki zabudowy
Tak więc małe gminy i duże miasta coraz bardziej zaczynają „zalewać” wnioski o warunki. Samorządowcy mówią po cichu, że inwestorzy grubo przesadzają. Ubiegają się bowiem teraz w zasadzie o wydanie tej decyzji na wszystko, nawet na grunt pod przysłowiową piaskownicą. Zaczęto więc szukać różnego typu „bezpieczników”. Część samorządów zawiesza nawet lub ogranicza wydawanie warunków zabudowy. Pionierem jest Wrocław.

Już w  październiku 2024 (czyli w dacie wejścia w życie reformy planistycznej) Rada Miejska Wrocławia zdecydowała się przystąpić do sporządzenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego dla tych terenów, dla których nie było jeszcze obowiązującego planu miejscowego.

– Od wielu miesięcy wpływało coraz więcej wniosków o wydanie warunków zabudowy w lokalizacjach całkowicie sprzecznych z polityką przestrzenną miasta. Niektóre zamiary inwestycyjne budziły wręcz niepokoje społeczne. Jak wyliczyły nasze służby planistyczne, tylko w okresie od października 2023 r. do lipca 2024 r. Wrocław aż 11 razy przystępował do sporządzenia miejscowego planu nie dlatego, że wynikało to z aktualnych potrzeb polityki przestrzennej, ale by powstrzymywać kontrowersyjne pomysły niektórych inwestorów. – tłumaczy Michał Guz z Urzędu Miasta we Wrocławiu.

Dzięki rozpoczęciu prac nad planami, miasto ma prawo zawiesić na 18 miesięcy wydanie warunków zabudowy. Taką możliwość daje gminom art. 62 ust. 1 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Michał Guz podkreśla, że Wrocław wciąż wydaje warunki, ale nie wszystkim.

– Wszystkie wpływające wnioski o wydanie decyzji o warunkach zabudowy nadal są starannie analizowane. Gdy spełniają wymogi prawne i nie ma sprzeczności z miejską polityką planistyczną – są wydawane. Nie nadużywamy możliwości zawieszenia. Od momentu, kiedy wspomniane uchwały Rady Miejskiej weszły w życie, zostało ono zastosowane zaledwie kilka razy na 156 wniosków o wydanie decyzji o warunkach zabudowy. Należy podkreślić, że wśród tych 156 wniosków są też takie, gdzie zastosowano „zwykłą” odmowę wydania decyzji o warunkach zabudowy z powodów określonych ustawowo – podkreśla.

Cudowny czy wątpliwy patent 
Prawnicy uważają praktyki Wrocławia za wątpliwe.

– Rozwiązanie, które zastosował Wrocław, to niebezpieczny precedens, który równie dobrze może zastosować każda gmina w Polsce. Gdyby tak się stało,  mogłoby w istocie dojść do masowego blokowania możliwości wydania warunków zabudowy, jeżeli w ślad za uchwałami o przystąpieniu do sporządzenia planów miejscowych gminy podejmowałyby postanowienia o zawieszeniu postępowań o ustalenie warunków zabudowy, ze względu na procedowany plan miejscowy – ostrzega mec. Agnieszka Grabowska-Toś.

W tym czasie gminy mogłyby uchwalić plan ogólny i odsunąć w czasie problem grożących im kar za niewydanie warunków w terminie, ponieważ czas zawieszenia, nie wlicza się do terminów, po upływie których zgodnie z art. gmina może być obciążona karą. Gminy nie uciekną jednak całkowicie od wydania tych decyzji, ponieważ wszystkie wnioski złożone do końca 2025 roku, będą procedowane na obecnych zasadach, nawet jeśli w dacie wydawania warunków będzie już obowiązywał plan ogólny.

– Rozumiem, że zastosowanie takiego rozwiązania może być podyktowane chęcią uniknięcia kar. Takie przynajmniej głosy słychać ze strony urzędników. Ustawodawca wprowadzając reformę, nie przewidział bowiem możliwości odstąpienia od ich naliczania w okresie przejściowym, a w mojej ocenie należało to rozważyć, by gminy nie musiały dzisiaj uciekać się do tego rodzaju „sztuczek”. Można było przecież spodziewać się, że właściciele działek masowo ruszą do urzędów po warunki zabudowy, w obawie przed groźbą utraty możliwości zabudowy, którą teoretycznie dzisiaj mają – uważa mec. Agnieszka Grabowska-Toś.

Według niej nie można też zapominać o tym, że gminy miały ponad 20 lat na uchwalenie planów miejscowych i wiele z nich nic w tym temacie nie robiło. Ich bezczynność przez lata najwidoczniej była im na rękę.  Dlatego moim łatwo będzie wykazać, w ewentualnych zażaleniach od postanowień o zawieszeniu, jaki jest rzeczywisty cel podjęcia takich uchwał.  Ale dzięki nawet niezasadnym zawieszeniom – gminy kupią sobie więcej czasu na uporanie się z wnioskami o wydanie warunków.  Ostatecznie jednak najbardziej poszkodowanym będzie najsłabszy podmiot w tej układance –czyli  zwykły obywatel, który w zderzeniu z organem administracji ma z założenia słabszą pozycję. Inwestorzy sobie poradzą i będą odwoływać się od postanowień o zawieszeniu postępowania, ale zwykły Kowalski, który na swojej działce chce wybudować dom – zapewne już nie.

Wtóruje jej Maciej Obrębski, adwokat, partner w kancelarii Obrębski Adwokaci i Radcowie. – Praktyka Wrocławia stanowi oczywiste naruszenie jednej z naczelnych zasad kodeksu postępowania administracyjnego, tj. zasady zaufania do władzy publicznej. Zgodnie z art. 8 k.p.a. organy prowadzą postępowanie w sposób budzący zaufanie jego uczestników do władzy publicznej, kierując się m.in. regułą równego traktowania. Co więcej, kodeks wprost wskazuje, że organy bez uzasadnionej przyczyny nie odstępują od utrwalonej praktyki rozstrzygania spraw w takim samym stanie faktycznym i prawnym. Zasada równego traktowania jest zasadą konstytucyjną (art. 32 ust. 1 Konstytucji RP). Z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego wynika, że z art. 32 ust. 1 Konstytucji RP wynika „nakaz jednakowego traktowania podmiotów prawa w obrębie określonej klasy (kategorii). Wszystkie podmioty prawa charakteryzujące się w równym stopniu daną cechą istotną (relewantną) powinny być traktowane równo, a więc według jednakowej miary, bez zróżnicowań zarówno dyskryminujących jak i faworyzujących – wyjaśnia.

https://www.prawo.pl/biznes/szlaban-na-warunki-zabudowy-na-starych-zasadach-narusza-prawo,532037.html

 3. Większe wsparcie na mieszkalnictwo komunalne i społeczne. Rząd przyjął projekt

Tomasz Ciechoński | Data dodania: 18.03.2025

Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy o społecznych formach rozwoju mieszkalnictwa oraz niektórych innych ustaw. Celem jest wprowadzenie stabilnego finansowania budownictwa społecznego poprzez wsparcie samorządów i inwestorów .- Przyjęte przepisy doprowadzą do przywrócenia budownictwu społecznemu charakteru socjalnego. Projekt jest realizacją umowy koalicyjnej – zapowiada rząd.

Jak tłumaczy w komunikacie kancelaria premiera, w 2025 r. rząd przeznaczy na te rozwiązania przynajmniej 2,5 mld zł (w 2024 roku był to 1 mld zł), co umożliwi sfinansowanie w tym roku do 15 tys. mieszkań społecznych na tani najem. Do 2030 r. wsparcie wyniesie zaś do 45 mld zł.

Projekt zakłada, że samorządy mogą ubiegać się o bezzwrotną dotację na budowę nowych mieszkań lub remont pustostanów – do 80 proc. wartości inwestycji.

Inne rozwiązanie będzie wspierać budowę i remonty akademików: z Funduszu Dopłat finansowane będzie mogło być wsparcie na tworzenie lub modernizację pomieszczeń służących zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych studentów i doktorantów.

Jeszcze inne zmiany uatrakcyjnią oszczędzanie na Kontach Mieszkaniowych.

Chodzi m.in. o:

– obniżenie z 500 zł do 300 zł minimalnej kwoty wpłaty miesięcznej na konto;
– podwyższenie minimalnego wskaźnika rocznej premii mieszkaniowej do 4 proc.;
– zniesienie górnego limitu wieku dla rozpoczynających oszczędzanie, co umożliwi korzystanie z rozwiązania także osobom powyżej 45 lat;
– możliwość skorzystania z premii mieszkaniowej także w przypadku remontu lub przebudowy domu jednorodzinnego albo lokalu mieszkalnego, uzyskanego w drodze dziedziczenia lub darowizny.

Pierwszeństwo rozpatrywania wniosków o wsparcie będą miały przedsięwzięcia współfinansowane w ramach KPO (inwestycje w energooszczędne budownictwo mieszkaniowe dla gospodarstw domowych o niskich i średnich dochodach).

Wprowadzona zostanie data graniczna dla udzielania bezpiecznych kredytów 2 proc., które będą mogły zostać udzielone jedynie na wniosek złożony do czasu wejścia w życie ustawy.

https://www.prawo.pl/samorzad/nowelizacja-ustawy-o-spolecznych-formach-rozwoju-mieszkalnictwa,532055.html

Business Insider

 1. Rośnie aktywność inwestorów. W 2025 r. postawią na logistykę i mieszkania

NatKa | 20 marca 2025, 15:56.

Nowy cykl inwestycyjny na polskim rynku nieruchomości komercyjnych przynosi znaczący wzrost aktywności. Według raportu CBRE „Poland Real Estate Market Outlook 2025” wartość inwestycji w Polsce wzrosła z 2 mld euro do ponad 5 mld euro w skali roku. To kwota niemal równa łącznym inwestycjom we wszystkich pozostałych krajach regionu Europy Środkowo-Wschodniej.

– Wartość inwestycji w Polsce wzrosła w 2024 r. do ponad 5 mld euro, co stanowi 1,5-krotny wzrost w ciągu roku
– Sektor logistyczny przyciąga największą uwagę inwestorów w Europie Środkowo-Wschodniej — 37 proc. planuje lokować w niego kapitał
– Zainteresowanie sektorem mieszkaniowym rośnie, z czego 26 proc. inwestorów wybiera najem instytucjonalny mieszkań oraz domy studenckie
– Eksperci przewidują wzrost wartości inwestycji w nieruchomości komercyjne w Polsce do 2027 r. nawet o 30-40 proc.

Wśród inwestorów działających na rynkach regionu dominują dwa sektory: magazyny i nieruchomości mieszkaniowe. Jak wskazuje raport, sektor logistyczny przyciąga największą uwagę i aż 37 proc. inwestorów planuje ulokować w nim swój kapitał.

Preferencje inwestorów na 2025 r.
— Plany inwestorów na 2025 r. na rynkach Europy Środkowo-Wschodniej obejmują przede wszystkim sektor logistyczny — mówi Przemysław Felicki, dyrektor w dziale rynków kapitałowych w CBRE. — Ulokować w niego kapitał zamierza 37 proc. przedsiębiorców. Oprócz tego faworyzują oni mniej dojrzałe lokalnie klasy aktywów, takie jak sektor mieszkaniowy, na który składają się na przykład najem instytucjonalny mieszkań oraz domy studenckie. Preferuje je 26 proc. inwestorów — dodaje.

Pozostałe sektory również odnotowują wzrost zainteresowania. W sektor handlowy planuje inwestować 13 proc. inwestorów, a 10 proc. wybrało nieruchomości biurowe. Na uwagę zasługuje także wzrost zainteresowania branżą hotelową o 3 punkty procentowe w porównaniu do poprzedniego roku — 8 proc. przedsiębiorców planuje w nią zainwestować w najbliższych miesiącach.

Polska atrakcyjnym rynkiem dla inwestorów
Polska, a szczególnie Warszawa, jest postrzegana jako jedna z najlepszych lokalizacji dla europejskich inwestorów poszukujących aktywów na rynku nieruchomości komercyjnych. W 2024 r. wartość inwestycji w naszym kraju przekroczyła 5 mld euro, co oznacza 1,5-krotny wzrost w skali roku.

— Po dwóch-trzech latach spadków, mniejszej aktywności i większej ostrożności inwestorów wchodzimy w nowy cykl. Trend jest pozytywny – rynek nieruchomości zaczyna odbijać. Oczekujemy, że 2025 r. będzie jeszcze lepszy niż poprzedni, przybędzie transakcji, a ceny mogą rosnąć — przewiduje Przemysław Felicki.

Ekspert podkreśla również rosnące zainteresowanie Polski wśród zagranicznych inwestorów: — Widzimy, że zagraniczny kapitał coraz bardziej interesuje się Polską. Z perspektywy makroekonomicznej nasz kraj oferuje bardzo dobre wzrosty i perspektywy rozwoju. Mamy solidne fundamenty ekonomiczne, bazę talentów, wykwalifikowaną siłę roboczą. Choć nie brakuje wyzwań, związanych przede wszystkim z geopolityką, to nie widać by wywoływały one nerwowość wśród inwestorów — mówi.

Czynniki napędzające wzrost inwestycji
Za rosnącą atrakcyjnością polskiego rynku nieruchomości stoi kilka kluczowych czynników. Przede wszystkim, stabilizacja sytuacji ekonomicznej po okresie niepewności związanej z pandemią COVID-19 i inflacją. Obniżki stóp procentowych rozpoczęte w październiku 2024 r. zwiększyły dostępność finansowania i poprawiły opłacalność inwestycji długoterminowych.

Według analityków CBRE sektor logistyczny zawdzięcza swoją popularność dynamicznemu rozwojowi e-commerce oraz strategicznemu położeniu Polski na mapie europejskich łańcuchów dostaw. Nowe inwestycje w infrastrukturę transportową, w tym rozbudowa sieci dróg ekspresowych i autostrad, dodatkowo wzmacniają pozycję Polski jako centralnego hubu logistycznego w Europie Środkowo-Wschodniej.

Rosnące zainteresowanie sektorem mieszkaniowym ma natomiast związek z utrzymującym się deficytem mieszkań w dużych aglomeracjach oraz zmieniającymi się preferencjami młodszych pokoleń, które coraz częściej wybierają najem zamiast zakupu nieruchomości. Segment najmu instytucjonalnego (PRS — Private Rented Sector) jest stosunkowo nowy na polskim rynku, ale rozwija się bardzo dynamicznie, przyciągając uwagę inwestorów poszukujących stabilnych, długoterminowych zwrotów.

Perspektywy na przyszłość
Eksperci przewidują, że pozytywny trend inwestycyjny utrzyma się w kolejnych latach. Do 2027 r. całkowita wartość inwestycji w nieruchomości komercyjne w Polsce może wzrosnąć nawet o 30-40 proc. w porównaniu do obecnego poziomu. Spodziewane jest również dalsze różnicowanie portfeli inwestycyjnych i wzrost zainteresowania alternatywnymi klasami aktywów, takimi jak centra danych, infrastruktura opieki zdrowotnej czy obiekty life science.

— Polski rynek nieruchomości komercyjnych wkracza w fazę dojrzałości, oferując coraz szersze spektrum możliwości inwestycyjnych. Ta różnorodność, w połączeniu z solidnymi fundamentami gospodarczymi, będzie przyciągać zarówno doświadczonych graczy, jak i nowych inwestorów szukających atrakcyjnych zwrotów przy akceptowalnym poziomie ryzyka — podsumowują autorzy raportu CBRE.

https://businessinsider.com.pl/nieruchomosci/cbre-sektor-logistyczny-przyciaga-37-proc-inwestorow-w-2025-r/4cz9ewp

 2. Mniej pozwoleń na budowę i rozpoczynanych inwestycji. Schłodzenie rynku mieszkań

MR | 20 marca 2025, 15:34.

Dane GUS o budownictwie mieszkaniowym za luty br. potwierdzają, że ten rok na rynku deweloperskim w Polsce będzie czasem stabilizacji i złapania równowagi, której rynek usilnie oczekiwał — ocenia Polski Związek Firm Deweloperskich (PZFD).

W lutym deweloperzy w całym kraju rozpoczęli inwestycje obejmujące 10 tys. 925 nowych mieszkań, natomiast w pierwszych dwóch miesiącach łącznie wynik ten wyniósł 23,5 tys. lokali w budowie. Był o 10,2 proc. słabszy niż w analogicznym okresie zeszłego roku.

— Uważamy, że z uwagi na dysproporcję popytu i podaży oraz rekordową liczbę mieszkań dostępnych w ofercie, w kolejnych miesiącach budowniczy mogą obniżyć swoją aktywność jeszcze mocniej. W takich okolicznościach utrzymanie bardzo dobrego tempa wprowadzeń nowych inwestycji, który obserwowaliśmy w 2024 roku, będzie niemożliwe — powiedział radca prawny w PZFD Patryk Kozierkiewicz, cytowany w komunikacie.

Zdaniem PZFD, nie oznacza to jednak, że obecny rok maluje się dla branży w ciemnych barwach. Przeciwnie, powinien to być czas stabilizacji i złapania równowagi, której rynek usilnie oczekiwał.

— Przypomnijmy, branża przeszła w ostatnich latach wstrząs związany z osłabieniem gospodarczym i wybuchem wojny w Ukrainie, który został niemal natychmiast zastąpiony euforycznym okresem funkcjonowania programu „Bezpieczny kredyt 2” — dodał Kozierkiewicz.

Nawet gdyby aktualny rok był pod względem wprowadzeń około 15-20 proc. słabszy niż poprzedni, wciąż mówilibyśmy o znacznie lepszym wyniku niż w latach 2022— 2023. Osiągnięcie takiego pułapu pozwoliłoby branży na dalszy, harmonijny rozwój — podkreślił Związek.

— Szczególnie, że z uwagi na poprawiającą się sytuację gospodarczą i dobre prognozy inflacyjne, na horyzoncie widać już potencjalne obniżenie stóp procentowych, co powinno przyczynić się do wzrostu popytu na kredyty hipoteczne — stwierdził radca prawny.

Podobnie jak przy statystyce dotyczącej rozpoczęć, częściowy spadek aktywności inwestorów widać również w zakresie pozwoleń na budowę. W lutym udzielono zgód na budowę 13 tys. 391, a w dwóch pierwszych miesiącach łącznie 26 tys. 519 mieszkań. Stanowi to spadek o 12,4 proc. rok do roku.

— Wysokie koszty obsługi długu i obniżenie popytu powodują, że obecna sytuacja będzie sprzyjała dużym podmiotom, z silnie ugruntowaną pozycją rynkową. I to właśnie tacy, realizujący długofalową strategię deweloperzy mogą w tym roku odpowiadać za dużą część uzyskiwanych pozwoleń — uważa Kozierkiewicz.

W styczniu i lutym oddano do użytkowania łącznie 18,3 tys. nowych mieszkań, co jest niemal identycznym wynikiem względem pierwszych dwóch miesięcy 2024 r.

„Tendencja ta powinna utrzymywać się w perspektywie kolejnych miesięcy, skutkując najmniejszym rocznym odchyleniem spośród omawianych statystyk. Taki stan rzeczy wynika z okresu budowy inwestycji deweloperskiej, który w uśrednieniu wynosi niecałe dwa lata. Ponieważ w 2022 i 2023 r. rozpoczęto budowę niemalże takiej samej liczby budowanych lokali, podobnie powinny prezentować się statystyki mieszkań oddawanych do użytkowania dwa lata później, czyli kolejno w 2024 i 2025” — wskazano w komunikacie PZFD.

https://businessinsider.com.pl/nieruchomosci/mniej-pozwolen-na-budowe-i-rozpoczynanych-inwestycji-schlodzenie-rynku-mieszkan/6xqk9mh

Rynek Infrastruktury

 1. DSK Kancelaria dołącza do PZPB i angażuje się w legislację

Autor: art. sponsorowany | Data publikacji: 18-03-2025

DSK Kancelaria dołączyła do Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB), co stanowi ważny krok w kierunku naszego aktywnego zaangażowania w rozwój sektora budowlanego i kształtowanie jego otoczenia prawnego oraz ekonomicznego.

PZPB zrzesza liderów sektora budowlanego i infrastrukturalnego – jego członkowie generują ponad 50 mld zł wartości produkcji budowlano-montażowej i zatrudniają ponad 50 tys. pracowników. Wśród nich znajduje się 13 z 15 największych firm realizujących inwestycje w Polsce, a także deweloperzy, biura projektowe, firmy konsultingowe oraz producenci wyrobów budowlanych, technologii i maszyn – w tym wielu naszych klientów.

Dobre prawo = dobre budownictwo

Jako członek PZPB DSK Kancelaria aktywnie uczestniczy w pracach nad reformą przepisów budowlanych. W ramach okrągłego stołu „Dobre prawo – dobre budownictwo”, organizowanego przez PZPB, członkowie naszego zespołu inwestycji i zamówień publicznych – Wiktoria Zielińska-Grącka, Paulina Skórzewska, Agnieszka Środecka i Jędrzej Witaszczak – pracują nad propozycjami zmian w zakresie umowy o roboty budowlane w Kodeksie cywilnym. To istotny etap w procesie poprawy legislacji, realizowany poprzez przygotowanie branżowych rekomendacji w ramach konsultacji społecznych.

Jako praktycy działający w interesie inwestorów, wykonawców i podwykonawców dostrzegamy potrzebę wprowadzenia szeregu zmian i klarownego uregulowania kluczowych elementów tej umowy. Obecne przepisy często są niejednoznaczne i nieprzystosowane do realiów rynkowych, co prowadzi do sporów i niepewności prawnej. Naszym celem jest zaproponowanie konkretnych rozwiązań, które poprawią funkcjonowanie rynku budowlanego i zapewnią większą stabilność wszystkim uczestnikom procesu inwestycyjnego.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/dsk-kancelaria-czlonkiem-pzpb-i-zaangazowane-w-legislacje-94646.html

 2. Bliżej umowy na budowę S8 Łagiewniki – Niemcza? Sąd oddalił skargę

Autor: ep. | Data publikacji: 20-03-2025

Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił skargę dotyczącą przetargu na odcinek drogi ekspresowej S8 Łagiewniki – Niemcza. Oznacza to, że ostatnia oczekująca umowa na fragment S8 pomiędzy Wrocławiem i Kłodzkiem będzie mogła zostać podpisana.

Chodzi o odcinek liczący 9,3 km, który ma powstać w nowym śladzie. Budowana będzie droga dwujezdniowa z dwoma pasami ruchu w każdym kierunku.

O realizację tego kontraktu ubiegało się ośmiu wykonawców. W sierpniu ub. roku GDDKiA wskazała ofertę najkorzystniejszą – wybrała Polbud Pomorze, który wycenił prace na 331,3 mln zł. Od tego rozstrzygnięcia wpłynęły odwołania do Krajowej Izby Odwoławczej. KIO podtrzymała decyzję inwestora, ale orzeczenie zostało zaskarżone do sądu. Skargę złożył oferent z drugą ceną w przetargu – Budimex (proponował blisko 384 mln zł).

Sąd Okręgowy w Warszawie 19 marca oddalił skargę. Tym samym najkorzystniejsza pozostaje oferta Polbudu.

W ramach kontraktu na odcinek Łagiewniki – Niemcza powstać ma 25 obiektów inżynierskich, w tym sześć nad ciągiem głównym, osiem w ciągu drogi ekspresowej oraz 1 przepust. Wybudowany ma być także węzeł Niemcza oraz para Miejsc Obsługi podróżnych Kietlin.

Łagiewniki – Niemcza to część planowanej trasy ekspresowej z Wrocławia do Kłodzka o długości 87 km. GDDKiA podzieliła trasę na sześć odcinków realizacyjnych. Na pięć podpisane zostały już umowy z wykonawcami. Są to: Kobierzyce Północ – Kobierzyce Południe (wykonawcą jest Strabag Infrastruktura Południe), Kobierzyce – Jordanów Śląski (wykonawcą jest Porr), Jordanów Śląski – Łagiewniki Zachód (wykonuje Budimex), Niemcza – Ząbkowice (wykonawca to Mostostal Warszawa) oraz Ząbkowice Śląskie – Bardo (wykonawcą jest Kobylarnia z Mirbudem). Wyrok sądu otwiera drogę do zawarcia szóstego kontraktu.

Dalsza część trasy w stronę Kłodzka jest jeszcze na etapie przygotowań. Cała trasa ekspresowa S8 Wrocław – Kłodzko ma być gotowa do 2033 roku.

GDDKiA prowadzi także prace studialne dla drogi od Kłodzka w stronę Boboszowa i granicy z Czechami.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/blizej-umowy-na-budowe-s8-lagiewniki–niemcza-sad-oddalil-skarge–94686.html

Portal ZP

 1. Kolejny wyrok TSUE o ograniczeniu dostępu do unijnych przetargów wykonawców z państw trzecich (sygn. C-266/22)

Rafał R. Wasilewski | Stan prawny na dzień: 20.03.2025

Trybunał Sprawiedliwości UE w wyroku z 13.05.2025 r. (C-266/22) ponownie wypowiedział się w sprawie dostępu wykonawców z państw trzecich do unijnych zamówień publicznych. Tym razem oceniał decyzję o wykluczeniu z rumuńskiego przetargu wykonawcy z siedzibą w Chinach. Sprawdź, co wynika z kolejnego orzeczenia TSUE i jak Trybunał uzasadnia swoją decyzję.

Sentencja wyroku
Skład orzekający przypomniał w sentencji wyroku, że art. 3 ust. 1 lit. e Traktatu o Funkcjonowaniu UE (TFUE) przyznaje Unii wyłączną kompetencję w dziedzinie wspólnej polityki handlowej.

Przekłada się to na interpretację art. 2 ust. 1 TFUE. Należy jej dokonywać w następujący sposób: przepis ten stoi na przeszkodzie temu, by w braku unijnego aktu wymagającego lub zakazującego dostępu do zamówień publicznych wykonawcom z państwa trzeciego, które nie zawarło z Unią umowy międzynarodowej, o której mowa w art. 25 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/24/UE z 26 lutego 2014 r. w sprawie zamówień publicznych, uchylającej dyrektywę 2004/18/WE, instytucja zamawiająca państwa członkowskiego wykluczyła wykonawcę z takiego państwa trzeciego na podstawie aktu ustawodawczego przyjętego przez to państwo członkowskie bez upoważnienia ze strony Unii. Przy czym okoliczność, że akt ustawodawczy wszedł w życie po publikacji ogłoszenia o zamówieniu, nie ma w tym względzie znaczenia.

Rumuński urząd wykluczył z przetargu konsorcjum z chińskim liderem
TSUE pogląd przyjął ten w ramach odpowiedzi na pytanie prejudycjalne związane z przetargiem w Rumunii. Doszło tam do sporu między konsorcjum składającym się z CRRC Qingdao Sifang Co. Ltd i Astra Vagoane Călători SA (zwanych dalej łącznie „konsorcjum”) a Autoritatea pentru Reformă Feroviară (urzędem ds. reformy kolejnictwa, Rumunia) (zwanym dalej „ARF”) i Alstom Ferroviaria SpA. Spór dotyczył decyzji ARF o wykluczeniu konsorcjum z postępowania na dostawę elektrycznych zespołów trakcyjnych oraz na świadczenie usług konserwacji i naprawy tych zespołów. Przyczyną wykluczenia był fakt, że lider konsorcjum – CRRC Qingdao Sifang – jest spółką z siedzibą w Chinach.

Rozstrzygnięcie i uzasadnienie wyroku
W uzasadnieniu wyroku TSUE zwrócił najpierw uwagę, że chociaż skierowane do niego pytanie wskazuje na dyrektywę 2014/24, to postępowanie o udzielenie zamówienia publicznego było objęte zakresem dyrektywy 2024/25. Niemniej uzasadnienie swojego orzeczenia Trybunał oparł na interpretacji przepisów dyrektywy 2014/24.

Zdaniem TSUE równe traktowanie wykonawców przez zamawiających na podstawie art. 25 dyrektywy 2014/24 odnosi się do tych wykonawców, którzy pochodzą z państw uczestniczących w porozumieniu GPA lub z którymi UE jest związana umowami międzynarodowymi.

W tym konkretnym przypadku Chińska Republika Ludowa nie była ani stroną porozumienia GPA, ani innej umowy międzynarodowej. Dlatego wykonawca pochodzący z ChRL nie korzysta z zasady równego traktowania w dostępie do zamówień publicznych na terenie UE.

W konsekwencji tacy wykonawcy nie mają na podstawie przepisów dyrektywy 2014/24 zagwarantowanego dostępu do zamówień publicznych w UE. Jak wskazał TSUE takie podmioty mogą zostać:

– wykluczone;
– dopuszczone do postępowania, ale nie mogą się powoływać na tę dyrektywę i domagać się równego traktowania ich ofert w stosunku do ofert wykonawców z państw członkowskich UE i oferentów z państw – stron porozumienia GAP lub zawartych z UE umów międzynarodowych.

W przypadku braku przyjętych przez Unię aktów to do instytucji zamawiającej należy ocena, czy dopuścić w przetargu wykonawców z państwa trzeciego, które nie zawarło z Unią umowy międzynarodowej gwarantującej równy i wzajemny dostęp do zamówień publicznych. W przypadku gdy zamawiający zdecyduje się dopuścić takie podmioty do postępowania, może przewidzieć korektę wyniku porównania ofert złożonych przez tych wykonawców z ofertami złożonymi przez innych wykonawców (wyrok z 22 października 2024 r., Kolin Inşaat Turizm Sanayi ve Ticaret, C‑652/22, EU:C:2024:910, pkt 63).

W uzasadnieniu TSUE podkreślił również, że państwa członkowskie nie mają prawa do samodzielnego rozwiązania sytuacji takich wykonawców w drodze ustawowej. Jest to, jak wskazano, wyłączna kompetencja UE wynikająca z art. 3 ust. 1 lit. e TFUE.

Praktyczne wnioski dla zamawiających i wykonawców
Jakie wnioski płyną dla wykonawców i zamawiających z wydanego wyroku? Skoro prawo UE nie regulowało sytuacji wykonawców z ChRL, a nie mogli korzystać z równego dostępu do zamówień na podstawie art. 25 dyrektywy 2014/24, to do zamawiającego (instytucji zamawiającej) należała decyzja, czy wykonawcę należy dopuścić do postępowania, czy z niego wykluczyć.

Jak wskazano, ustawodawca w państwie członkowskim nie może rozwiązać tego zagadnienia ogólnie w drodze ustawy. Jednak sytuację takich wykonawców w konkretnym postępowaniu może uregulować zamawiający (instytucja zamawiająca). Jak to przekłada się na praktykę? Zamawiający może przedstawić w dokumentach zamówienia warunki traktowania takich wykonawców. Warunki te mają odzwierciedlać obiektywną różnicę między sytuacją prawną tych wykonawców a sytuacją prawną wykonawców z UE i z państw trzecich, które zawarły z UE odpowiednią umowę. Powinny opierać się na zasadzie pewności prawa i ochrony uzasadnionych oczekiwań.

Wcześniej w ramach Portalu ZP zwracano uwagę, że dopuszczalne jest zawarcie w SWZ klauzuli o odrzuceniu oferty takiego wykonawcy (czytaj tutaj).

Ważnym elementem wyroku jest podkreślenie, że gdyby wykonawca chciał w późniejszym czasie szukać ochrony prawnej i powoływać się na naruszenie zasad udziału w postępowaniu (regulacji warunków jego traktowania ustalonych przez zamawiającego), to będzie to mogło być rozpatrywane tylko przez pryzmat prawa krajowego, a nie prawa UE.

https://www.portalzp.pl/nowosci/kolejny-wyrok-tsue-o-ograniczeniu-dostepu-do-unijnych-przetargow-wykonawcow-z-panstw-trzecich-sygn.-c26622-35051.html

 2. Potwierdzenie wykonania przedmiotu umowy

Agata Hryc-Ląd | Stan prawny na dzień: 20.03.2025

Protokół odbioru robót budowlanych to dokument, w którym inwestor i wykonawca zgodnie potwierdzają, że przedmiot umowy został przekazany w stanie wynikającym z zawartej przez strony umowy.

Przepis art. 128 ust. 1 ustawy Pzp przewiduje obowiązek dodatkowego wezwania wykonawcy do złożenia, poprawienia lub uzupełnienia niezłożonych, niekompletnych lub zawierających błędy dokumentów lub oświadczeń. Celem tego przepisu jest ograniczenie sytuacji, w których prawidłowa merytorycznie oferta musi być odrzucona z powodu braków lub błędów w złożonych dokumentach.

Ustawa Prawo budowlane nie reguluje szczegółowo kwestii odbioru końcowego robót budowlanych i związanego z nim protokołu sporządzanego z tej czynności, wskazując, że strony winny określić szczegółowe obowiązki stron wynikające z odbioru, w tym obowiązki wykonawcy także w zakresie wykazu ujawnionych wad wraz z terminami ich usunięcia.

W kontekście powyższego istotnym jest, że referencje bądź inne dokumenty sporządzane przez odbiorcę zadań referencyjnych nie muszą w treści zawierać sformułowania „należycie wykonane” lub „należycie wykonywane”, gdyż dokumenty te nie mają ustalonej przepisami prawa treści. Wystarczającym jest więc stwierdzenie w ich treści, że zadanie referencyjne zostało wykonane zgodnie z umową albo że zostało wykonane w sposób satysfakcjonujący lub prawidłowo. Bezusterkowy protokół odbioru może samodzielnie stanowić dokument, o którym mowa w § 9 ust. 1 pkt 1 Rozporządzenia Ministra Rozwoju, Pracy i Technologii w sprawie podmiotowych środków dowodowych oraz innych dokumentów lub oświadczeń, jakich może żądać zamawiający od wykonawcy. (M. Jaworska, Zamówienia publiczne, Akty wykonawcze, Komentarz, warszawa 2023).

Istotnym był również fakt, że w treści protokołu odbioru ostatecznego wskazano na wykonanie robót „zgodnie z Umową z uwzględnieniem modyfikacji wynikających z Porozumienia Nr (…)”, co potwierdzało należyte wykonanie robót, czyli zgodnie z umową. Wskazano bowiem wprost, że roboty zostały wykonane „zgodnie z umową z uwzględnieniem modyfikacji”. Protokół odbioru robót budowlanych oznacza, że roboty zostały zakończone i zaakceptowany został stan prac w nim wskazanych.
Oczywistym dla KIO było również to, że z momentem odbioru robót budowlanych przez inwestora otwiera się dla niego możliwość zgłaszania m.in. roszczeń z tytułu rękojmi. Protokół odbioru robót budowlanych to dokument, w którym inwestor i wykonawca zgodnie potwierdzają, że przedmiot umowy został przekazany w stanie wynikającym z zawartej przez strony umowy, tj. jest zgodny z projektem. W orzecznictwie podkreśla się, że dokonanie odbioru prac przez inwestora aktualizuje tzw. domniemanie faktyczne co do tego, że prace zostały wykonane zgodnie z umową. Przepisy dotyczące rękojmi za wady przewidują bowiem zamknięty katalog uprawnień i brak jest wśród nich prawa do wykonania zastępczego. Oznacza to więc – zdaniem części praktyków prawa – że wykonanie zastępcze z kodeksu cywilnego nie jest możliwe w przypadku rękojmi.

Sygnatura

Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 12 lutego 2025 r. sygn. akt KIO 95/25

https://www.portalzp.pl/nowosci/potwierdzenie-wykonania-przedmiotu-umowy-35050.html

Dziennik Gazeta Prawna 

Miasta blokują lawinę wniosków o warunki zabudowy. Inwestycje w szczerym polu nie powstaną

Krzysztof Bałękowski | 19 marca 2025, 06:00

Parasolem ochronnym ma być przystąpienie do sporządzania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Dla objętych nimi terenów samorząd może zawiesić przyjmowanie wniosków o wydanie decyzji o warunkach zabudowy.

Na taki krok zdecydował się Wrocław – w stosunku do całego terytorium miasta, które dziś nie jest pokryte planami miejscowymi. Nad podobną decyzją, dotyczącą terenów o dużej presji inwestycyjnej, będą głosować radni w Gdańsku na najbliższym posiedzeniu rady. W obu przypadkach urzędnicy nie ukrywają, że chodzi o wstrzymanie wydawania decyzji o warunkach zabudowy (tzw. wuzetek), które mogłyby być sprzeczne z polityką przestrzenną miasta – i zyskanie czasu na uchwalenie planów ogólnych.

Rewolucja przyniosła problemy z warunkami zabudowy
Zalew wniosków o wydanie decyzji WZ to dziś duży problem dla gmin. Przypomnijmy, że to efekt rewolucji w zarządzaniu przestrzenią, która została wprowadzona ustawą z 7 lipca 2023 r. o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2023 r. poz. 1688). Wszystkie gminy w Polsce muszą uchwalić nowe dokumenty – plany ogólne. Pierwotnie termin ustalono na koniec tego roku, ale rząd proceduje nowelizację przedłużającą go do 30 czerwca 2026 r.

To oznacza duże ograniczenie terenów, dla których będzie można wydawać wuzetki. Samorząd może ustalić obszary uzupełnienia zabudowy, dla których będzie to możliwe, ale nie musi. Wszystko po to, aby pożegnać zabudowę w szczerym polu – o to dba ministerialny algorytm, który pokaże, gdzie w danej gminie są warunki do wyznaczania terenów z zabudową mieszkaniową.

Stąd pośpiech inwestorów i mieszkańców – jeśli teraz uda im się uzyskać wuzetkę, a w dalszej kolejności pozwolenie na budowę, to inwestycja ruszy nawet na terenie, dla którego w planie ogólnym wprowadzony zostanie zakaz. Co więcej, decyzje WZ, które uprawomocnią się przed uchwaleniem planu ogólnego, będą bezterminowe, a te późniejsze – już tylko pięcioletnie.

– Widmo ograniczenia wydawania decyzji WZ do obszarów uzupełniania zabudowy w planach ogólnych napędziło masowe składanie wniosków – mówi dr Aleksandra Błaszczyńska-Śmigielska, radca prawny z Kancelarii Jacek Kosiński Adwokaci i Radcowie Prawni. – Urbaniści wskazują, nie bez racji, że to może zniweczyć całą reformę, która ma zapobiec rozlewaniu się zabudowy, zwłaszcza mieszkalnej. Ustawowy zakaz wydawania decyzji WZ w okresie przejściowym mógłby jednak być potencjalnie niekonstytucyjny, więc z sytuacji nie ma łatwego wyjścia – tłumaczy.

Plany miejscowe blokują wuzetki
Zgodnie z art. 62 ust. 1 ustawy z 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (tj. Dz.U. z 2024 r. poz. 1130 ze zm.) postępowanie w sprawie ustalenia warunków zabudowy można zawiesić na nie więcej niż 18 miesięcy, jeśli dla danego terenu rada gminy przystąpiła do sporządzenia planu miejscowego. Wuzetka będzie wydana, jeśli w tym czasie plan miejscowy nie zostanie przyjęty.

Od jakiegoś czasu gminy rozważały możliwość przystąpienia do sporządzania tych dokumentów już po przyjęciu planów ogólnych – tak, aby wygasić uzyskiwane dziś decyzje WZ, zanim inwestorzy dostaną pozwolenia na budowę. Wszystkie siły zostały bowiem teraz rzucone na przygotowanie planów ogólnych, żeby uniknąć paraliżu inwestycyjnego. Teraz okazuje się, że część dużych miast podejmuje działania ratunkowe równolegle.

„Nasiliły się wnioski podmiotów o DWZ w lokalizacjach całkowicie sprzecznych z polityką przestrzenną miasta, a także z interesem społecznym. Tylko w okresie od października 2023 r. do lipca 2024 r. Wrocław aż 11 razy przystępował do MPZP nie dlatego, że wynikało to z aktualnych potrzeb polityki przestrzennej, ale by powstrzymywać kontrowersyjne (delikatnie mówiąc) pomysły niektórych inwestorów. Podkreślamy: «niektórych», bo oczywiście nie wszystkich. Te swoiste akcje ratunkowe stanowiły już 40 proc. wszystkich przystąpień do MPZP” – wskazują urzędnicy z Wrocławia w odpowiedzi na pytania DGP.

Jednocześnie przedstawiciele miasta przekonują, że nie należy tego traktować jako zapowiedzi zawieszenia każdego wniosku o wuzetkę. Chodzi tylko o te wnioski, które zostaną uznane za sprzeczne z lokalną polityką przestrzenną. „Od października 2024 r., kiedy uchwałą rady miejskiej Wrocław przystąpił do MPZP na całym obszarze, gdzie dotychczas nie było obowiązujących planów ani przystąpień, skorzystaliśmy z tej możliwości dosłownie kilka razy” – dodaje wrocławski magistrat.

– Takim działaniem, jakkolwiek mieszczącym się w granicach prawa, gmina faktycznie zablokowała możliwość uzyskania decyzji o warunkach zabudowy w okresie przejściowym reformy aż do czasu uchwalenia planu ogólnego, który może im tę zabudowę uniemożliwić. Jeżeli nie wszystkie postępowania będą automatycznie zawieszane, to rodzi się pytanie, które będą i czy gmina nie narazi się na zarzut dowolności w uznaniu podstawy do zawieszenia postępowania – komentuje Joanna Maj, radca prawny z SWK Legal.

– Jeśli miastu Wrocław uda się przeprocedować w ciągu 18 miesięcy przynajmniej część planów, to sprawy wuzetek będzie trzeba umorzyć. Jeśli nie, postępowania będą mogły zostać dokończone na dotychczasowych zasadach, czyli bez uwzględniania obszarów uzupełniania zabudowy w planach ogólnych – dodaje dr Aleksandra Błaszczyńska-Śmigielska.

Gdańsk idzie śladem Wrocławia w sprawie wuzetek
W Gdańsku takie działania zostaną podjęte w odniesieniu do wybranych terenów. Urzędnicy mówią o przystąpieniu do planów ochronnych, które umożliwią zablokowanie decyzji WZ w niektórych miejscach. „Przykładem jest uchwała, która zostanie poddana pod głosowanie na najbliższej sesji Rady Miasta Gdańska. Niewykluczone są także kolejne, które dadzą miastu czas na przygotowanie i uchwalenie planu ogólnego” – wskazuje miasto.

Jak podkreślają eksperci, trudno się spodziewać, aby samorządowe kolegia odwoławcze (SKO) kwestionowały takie działania miast, jeśli inwestor odwoła się od postanowienia o zawieszeniu postępowania w sprawie ustalenia warunków zabudowy. SKO nie będzie badać, czy intencją gminy jest rzeczywiście przyjęcie planu miejscowego, bo nie ma do tego podstaw prawnych.

https://serwisy.gazetaprawna.pl/samorzad/artykuly/9760209,miasta-blokuja-lawine-wnioskow-o-warunki-zabudowy-inwestycje-w-szczer.html

Budownictwo i PZP | Prasówka | 13.03.2025 r.

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Pierwsza elektrownia atomowa. Polska gotowa na 58 proc. [RAPORT]

Oprac. W.S. | wczoraj, 11:33

Polska dokonała w ostatnich dwóch latach znaczącego postępu w przygotowaniach do uruchomienia inwestycji w energetykę jądrową i obecnie jest w 58 proc. gotowa do rozpoczęcia budowy pierwszej wielkoskalowej elektrowni jądrowej EJ1, wynika z raportu kancelarii Baker McKenzie i Polityki Insight. Eksperci wysoko ocenili stan gotowości w obszarze regulacyjnym, społecznym i politycznym, a przyspieszenia wymagają przygotowania w zakresie technologicznym, inwestycyjnym i systemowym, zwłaszcza jeśli chodzi o pozyskiwanie wykwalifikowanej kadry.

W raporcie przedstawiono Indeks Gotowości Atomowej opracowany na podstawie sześciu kluczowych kryteriów. Najwyżej oceniono aspekt polityczny (9 na 10 punktów w Indeksie), zaś obszary regulacyjny i społeczny uzyskały po 8 punktów. Najniższą notę (3 punkty) eksperci przyznali obszarowi technologicznemu, a kwestie inwestycyjne i systemowe, na które składają się finanse, kadry, inwestycje towarzyszące i przygotowanie administracji publicznej, uzyskały po 4 punkty, wymieniono.

Polskie regulacje dotyczące atomu
„Polskie regulacje zmniejszają ogólny poziom ryzyka związany z budową i eksploatacją elektrowni atomowych, co ma duże znaczenie z punktu widzenia planowania i pozyskiwania finansowania dla tych projektów. Nadal jednak są kwestie, które mogą wymagać rozwiązania ustawowego, np. funkcjonowanie poolów ubezpieczeniowych, wzmocnienie wymagania local content na etapie zamawiania czy określenie sposobu liczenia local content. Zwłaszcza te ostatnie kwestie są istotne, ponieważ budowa i eksploatacja elektrowni jądrowej stanowią szansę na rozwój polskiej gospodarki i transfer technologii” – powiedziała partnerka kierująca zespołem zrównoważonego rozwoju i transformacji energetycznej w Baker McKenzie w Warszawie Agnieszka Skorupińska, cytowana w komunikacie.

Przepisy określające procedurę realizacji budowy i eksploatacji elektrowni jądrowych zostały wdrożone zarówno na poziomie ustaw, jak i rozporządzeń. Uwzględniają one ułatwienia dla projektów atomowych, wpisują się w standardy bezpieczeństwa i ochrony radiologicznej. Polskie przepisy są spójne z regulacjami międzynarodowymi i europejskimi. Cechuje je neutralność technologiczna, co oznacza, że pozwalają one na realizację inwestycji niezależne od planowanej mocy reaktora i technologii, wskazano w materiale.

„Ważne jest jednoznaczne określenie w aktualnych dokumentach strategicznych roli i miejsca energii jądrowej w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym oraz ewentualnie w innych sektorach, np. w ciepłownictwie. Atomowe ambicje Polski muszą być skorelowane z potrzebami i możliwościami gospodarki” – dodał starszy analityk ds. energetycznych w Polityce Insight Dominik Brodacki.

Elektrownia jądrowa w Polsce – czynnik społeczny
Eksperci zwracają uwagę, że czynnik społeczny także nie jest przeszkodą w rozpoczęciu budowy w Polsce elektrowni jądrowej. Wysokie poparcie dla projektu jest po części wynikiem wydarzeń ostatnich lat – w szczególności inwazji Rosji na Ukrainę i powracających dyskusji o potrzebie niezależności energetycznej kraju.

„Zmiana w postrzeganiu energetyki jądrowej jest też widoczna w kontekście transakcyjnym. Kilka lat temu inwestorzy instytucjonalni nie uważali tego sektora za atrakcyjny, obawiając się wysokiej zależności od regulatora, długiego horyzontu inwestycyjnego, ograniczonych możliwości wyjścia z inwestycji oraz ryzyka zmiany klasyfikacji atomu jako zrównoważonego źródła energii. Obecnie obserwujemy rosnące zainteresowanie transakcjami w tym obszarze – jeśli nie bezpośrednio w elektrownie, to w spółki będące częścią szerokiego łańcucha wartości związanego z energetyką jądrową” – powiedziała partner zarządzająca oraz współkierująca praktyką transakcyjną w Baker McKenzie w Warszawie Weronika Achramowicz.

W kontekście gotowości inwestycyjnej, eksperci szacują, że podpisanie kontraktu na kompleksową budowę reaktorów w formule EPC (Engineering, Procurement, Construction) może się opóźnić i nastąpi dopiero w 2028 lub 2029 roku, czyli trzy lata później od pierwotnie zakładanego terminu.

Dłuższy termin należy również założyć dla uzyskania zgody Komisji Europejskiej na udzielenie pomocy publicznej w związku z inwestycją. Choć Komisja zobowiązana jest udzielić odpowiedzi w ciągu 18 miesięcy od notyfikacji, przy tak złożonych projektach proces ten zwykle trwa dłużej, podkreślono.

Atom w Polsce a zabezpieczenie finansowe
„Żaden z realizowanych w Polsce projektów jądrowych nie ma na chwilę obecną w całości zabezpieczonego finansowania. Inwestycja w EJ1 jest jednak najbardziej zaawansowana i pozyskanie brakujących funduszy nie powinno stanowić istotnej przeszkody dla jej realizacji. Wniosek notyfikacyjny do Komisji Europejskiej przewiduje udzielenie wsparcia operacyjnego w formie dwukierunkowego kontraktu różnicowego, co jest zgodne z dotychczasową praktyką i przepisami UE w zakresie pomocy publicznej dla projektów jądrowych” – ocenił senior associate w zespole zrównoważonego rozwoju i transformacji energetycznej w Baker McKenzie w Warszawie Arkadiusz Ratajczak.

Najniższą ocenę autorzy raportu przyznali obszarowi technologicznemu, co wynika z faktu, że wybrany dla pierwszej elektrowni reaktor wciąż czeka na finalizację procedury licencyjnej. Ponadto brak jest planów co do zakontraktowania innych komponentów dla elektrowni, które mają długi proces produkcyjny.

Elektrownia EJ1 ma mieć trzy reaktory zbudowane w technologii AP1000 amerykańskiej firmy Westinghouse o łącznej mocy 3,75 GW. We wniosku notyfikacyjnym do Komisji Europejskiej rząd określił koszty inwestycji na kwotę 192 mld zł, z czego około 60 mld zł ma mieć formę bezpośredniego dokapitalizowania spółki PEJ ze środków Skarbu Państwa.

https://serwisy.gazetaprawna.pl/energetyka/artykuly/9756500,pierwsza-elektrownia-atomowa-polska-gotowa-na-58-proc-raport.html

 2. Polskie zamówienia publiczne dostępne dla firm z Chin czy Turcji

Sławomir Wikariak | wczoraj, 01:00

Firmy spoza UE nadal będą mogły startować w polskich przetargach, chyba że zamawiający ograniczy im tę możliwość w konkretnym postępowaniu – zakłada propozycja zmian w prawie zamówień publicznych. Eksperci mówią, że z wyroku TSUE wynikać odwrotna zasada.

Resort rozwoju w założeniach do projektu nowelizacji ustawy – Prawo zamówień publicznych proponuje, by zamawiający w dokumentacji przetargowej konkretnego postępowania mógł narzucać wykonawcom z takich krajów jak Chiny czy Turcja odmienne traktowanie od europejskich przedsiębiorców, bądź też całkowicie zabronić im składania ofert. Zapytani przez DGP eksperci uważają, że taka konstrukcja przepisów będzie niezgodna z orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, którego wykonaniu ma służyć projektowana nowelizacja.

TSUE zamknął rynek zamówień publicznych
Chodzi o głośny wyrok z 22 października 2024 r. w sprawie C-652/22 (sprawa Kolin). TSUE stwierdził w nim, że prawo unijne gwarantuje równe traktowanie jedynie firmom unijnym oraz z państw sygnatariuszy Porozumienia WTO ws. zamówień rządowych (GPA). Gwarancje zawarte w dyrektywach nie mają natomiast zastosowania do przedsiębiorstw z państw trzecich. Co więcej, państwa członkowskie nie mogą ich przyznać przepisami krajowymi, gdyż jest to wyłączna kompetencja UE. Prawo do startu w określonym przetargu, na określonych zasadach, może natomiast dać sam zamawiający.

Z założeń przedstawionych przez resort rozwoju wynika jednak co innego.

„W celu zapewnienia skuteczności powyższego orzeczenia trybunału niezbędne jest wyraźne wskazanie w projektowanych regulacjach, że zamawiający w postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego (…) są uprawnieni do ograniczenia dostępu do zamówień i umów koncesji wykonawcom z państw trzecich. Ograniczenie to będzie mogło polegać na niedopuszczeniu do udziału w postępowaniu, bądź w przypadku dopuszczenia takich wykonawców – na zróżnicowaniu ich traktowania w ww. postępowaniach od pozostałych wykonawców” – czytamy.

Rynek otwarty, konkretne przetargi zamknięte
– Orzeczenie, odnosząc się do treści przepisów dyrektyw, mówi wprost, że rynek unijny, a więc też polski, jest co do zasady zamknięty dla wykonawców z państw spoza UE. Jedynie w konkretnych przetargach, jeśli zamawiający ma ku temu przesłanki, może takim wykonawcom umożliwić ubieganie się o zamówienia i ustalić ewentualnie mniej korzystne ich traktowanie. Tymczasem z założeń przedstawionych przez resort rozwoju zdaje się wynikać coś dokładnie odwrotnego – komentuje dr Wojciech Hartung, counsel w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.

Zgodnie z proponowanym rozwiązaniem, odrzucenie oferty wykonawców z państw trzecich wymagałoby podjęcia działania przez zamawiającego. Wszelkie ograniczenia, a więc zarówno zakaz ubiegania się o zamówienie, jak i odmienne traktowanie od unijnych przedsiębiorców, musiałby przewidzieć w dokumentacji przetargowej.

– Tymczasem TSUE w swym wyroku wyraźnie akcentuje konieczność podjęcia przez zamawiającego „decyzji o dopuszczeniu”, a nie „decyzji o braku dopuszczenia”. Jest to świadome działanie trybunału, który jako „opcję domyślną” przyjął brak dopuszczenia podmiotów spoza GPA do unijnego rynku zamówień publicznych” – podkreśla dr hab. Paweł Nowicki, prof. UMK, radca prawny i członek Rady Zamówień Publicznych.

– Jeżeli projekt będzie zakładał domyślne dopuszczenie wykonawców z państw trzecich do rynku zamówień, a zamawiającym przyzna jedynie uprawnienie do incydentalnego ograniczania tego dostępu, to taka propozycja nie będzie stanowiła wykonania wyroku. TSUE stwierdził wprost, że przepisy krajowe nie mogą przyznawać równego traktowania przedsiębiorcom z państw trzecich. Trybunał przesądził, że zamawiającemu wolno jedynie rozważyć dopuszczenie takich wykonawców do konkretnego postępowania, a także do określenia szczególnych reguł ich udziału, jeśli wyrazi to zgodę, świadomie uzewnętrznioną w dokumentacji przetargowej – dodaje dr Jarosław Kola z kancelarii WKB Lawyers.

Poprzednie projekty wycofane
Odmienne od przedstawionych przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii reguły przewidywał projekt złożony przez posłów PSL, który 20 lutego został jednak wycofany z Sejmu. Zasadą miało być zapewnienie równego traktowania jedynie wykonawcom z UE oraz państw będących sygnatariuszami porozumienia GPA. Zamawiający mógłby natomiast określić w dokumentach przetargowych warunki udziału wykonawców z państw trzecich. Innymi słowy, jeśli organizator przetargu chciałby dopuścić do niego firmy z Chin czy Turcji, to musiałby dać temu wyraz w ogłoszeniu.

Podobną propozycję zgłosiło Ministerstwo Infrastruktury podczas prac nad projektem ustawy o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych. Zgodnie z nią polski rynek również byłby, co do zasady, zamknięty dla firm spoza UE. Jeśli natomiast zamawiający chciałby dopuścić je do przetargu, to mógłby „określić w dokumentach zamówienia lub w ogłoszeniu o zamówieniu, że o udzielenie zamówienia mogą ubiegać się również wykonawcy z państw trzecich”. Początkowo resort rozwoju planował uwzględnić tę poprawkę, ale ostatecznie Stały Komitet Rady Ministrów zdecydował, że jej nie uwzględni. ©℗

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9755984,polskie-zamowienia-publiczne-dostepne-dla-firm-z-chin-czy-turcji.html

Rynek Infrastruktury

 1. Wschodnia obwodnica Warszawy z tunelem? Będzie „nowe otwarcie”

Autor: Redakcja | Data publikacji: 07-03-2025

GDDKiA wycofa złożone w 2015 r. wnioski o wydanie decyzji środowiskowej dla wschodniej obwodnicy Warszawy i przeanalizuje nowe warianty przebiegu tej ważnej trasy. Rozważy opcję z tunelem.

GDDKiA przedstawiła pomysł na przełamanie impasu w sprawie wschodniej obwodnicy Warszawy. Zapowiedziała przygotowanie przetargu na wykonanie studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowego z równoczesnym wycofaniem wniosków o wydanie decyzji środowiskowej złożonych w 2015 r. do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Białymstoku. Nowe biuro projektowe będzie miało za zadanie ponowne przeanalizowanie możliwych wariantów przebiegu nowej trasy, z uwzględnieniem tunelu. – Będą brane pod uwagę nowoczesne technologie oraz nasze dotychczasowe doświadczenia w realizacji takich obiektów. Konsekwencją prac będzie wskazanie przebiegu trasy, najkorzystniejszego pod kątem społecznym, środowiskowym i ekonomicznym – informuje inwestor.

GDDKiA zapowiada, że wysłucha głosu mieszkańców. – Weźmiemy pod uwagę opinie społeczeństwa, a projektanci przeanalizują wszystkie zgłoszenia – deklaruje.

Finał w 2035 roku?

Po wykonaniu analizy wielokryterialnej do RDOŚ w Warszawie zostanie złożony nowy wniosek o uzyskanie decyzji środowiskowej. Wydana decyzja wskaże wariant, dla którego opracowane zostaną szczegółowe rozwiązania techniczne. Kolejnymi krokami będą wykonanie projektu budowlanego, uzyskanie decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej (ZRID) i roboty budowlane w terenie. Przy sprawnym przebiegu prac projektowych i uzyskiwaniu niezbędnych opinii, uzgodnień oraz decyzji szacowane lata realizacji to 2032-2035 – zakomunikowała GDDKiA.
Reklama

Przypomnijmy, w lipcu 2015 r. do RDOŚ w Warszawie trafił wniosek o wydanie decyzji środowiskowej dla dwóch odcinków S17 Wschodniej Obwodnicy Warszawy (WOW): Drewnica – Ząbki oraz Ząbki – Warszawa Wschód. W maju 2017 r. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (GDOŚ), po uznaniu wyłączenia się z mocy prawa przez RDOŚ w Warszawie z prowadzenia sprawy, przekazała oba postępowania do RDOŚ w Białymstoku, który w grudniu 2018 r. wydał decyzje środowiskowe dla obu odcinków.

W lutym 2021 r. GDOŚ uchylił w całości dwie decyzje RDOŚ w Białymstoku. Umorzył też postępowania przed RDOŚ w Białymstoku dla obu tych przedsięwzięć. Decyzje GDOŚ zostały zaskarżone przez różne podmioty i w związku z tym toczyły się postępowania w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym (WSA) w Warszawie oraz w Naczelnym Sądzie Administracyjnym (NSA).

30 stycznia 2024 r. WSA wydał wyrok, w którym uchylił zaskarżoną decyzję GDOŚ, w której ten uchylił w całości decyzję RDOŚ w Białymstoku i umorzył prowadzone przez RDOŚ postępowanie administracyjne. Akta zostały przekazane do GDOŚ. Dotyczy to odcinka S17 Ząbki – Warszawa Wschód (Zakręt), czyli dłuższego z dwóch brakujących fragmentów WOW.

Dla krótszego odcinka S17 WOW, Drewnica – Ząbki, 7 listopada 2024 r. NSA uchylił wyrok WSA w Warszawie z 20 października 2023 r. oraz skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez WSA. Rozprawa zaplanowana jest na 21 marca 2025 r.

– Ze względu na niedające się przewidzieć, w realnej perspektywie, zakończenie sporu formalno-sądowo-środowiskowego, zdecydowaliśmy się wyjść z tego impasu. Niezależnie od wyniku sporu i tak musielibyśmy zaktualizować dokumentację, która stała się nieaktualna. Teraz przyspieszymy te działania – stwierdza inwestor drogowy.

Dwie dekady przygotowań i sporów

Sprawa budowy obwodnicy wschodniej ciągnie się od dwóch dekad, a jej przebieg od początku napotyka na duże kontrowersje społeczne. Dotyczyły one także wariantów procedowanych w ostatnich latach. Wydane w 2018 roku przez białostocki RDOŚ decyzje środowiskowe, które potem utknęły na etapie odwołań sądowych, zostały unieważnione z powodów formalnych. Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska nie odnosił się do tej pory do innych zastrzeżeń, które zgłaszali mieszkańcy m.in. Wesołej, czy Sulejówka. Odwołanie składało także miasto stołeczne Warszawa.

W tym ostatnim przypadku zastrzeżenia budził przede wszystkim przebieg trasy przez Wesołą. Wariant wskazany w decyzji środowiskowej z 2018 roku („zielony”) zakłada poprowadzenie drogi na nasypie przez tzw. Las Milowy. Droga przecinałaby centralną część miasta na dwie części. Mieszkańcy domagali się m.in. rozważenia, jeśli nie poprowadzenia trasy w innym wariancie, to w tunelu. Wcześniej inwestycja była planowana w zupełnie innym przebiegu – w tzw. wariancie „czerwonym”.

Po wydaniu decyzji prezydent Rafał Trzaskowski w piśmie adresowanym do ówczesnego ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka pisał, że wybrany wariant jest niezgodny z dokumentami planistycznymi m. st. Warszawy oraz województwa mazowieckiego i nie uwzględniał analizy wpływu hałasu. „Mieszkańcy stolicy czują się oszukani i mają do tego prawo” – twierdził prezydent Warszawy.

Wschodnia obwodnica Warszawy jest ostatnim brakującym odcinkiem „warszawskiego ringu”. Obecnie kierowcy mają do dyspozycji 68 km drogi wokół Warszawy. Brakuje 14 km od węzła Drewnica na skrzyżowaniu z S8 do węzła Warszawa Wschód (Zakręt).

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/wschodnia-obwodnica-warszawy-z-tunelem-bedzie-34nowe-otwarcie34-94523.html

 2. Kolejny krok do wypełnienia Via Baltica

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 08-03-2025

Spółka Via Lietuva podpisała umowy na przygotowanie planów infrastrukturalnych dla litewskiego odcinka drogi Via Baltica o długości blisko 140 km w kierunku granicy z Łotwą. Opracowane zostaną plany specjalne dla dróg Poniewież – Aristava- Sitkūnai (droga krajowa A8) i Poniewież – Poswol – Ryga (droga krajowa A10).

Via Baltica to droga transeuropejska łącząca Warszawę i Tallin. Całkowita długość drogi wynosi 970 km, z czego 269 km przebiega przez terytorium Litwy. Od Polski do granicy z Łotwą droga prowadzi m.in. przez Mariampol, Kowno, Poniewież i Poswol.

Prace przy granicy z Polską

W latach 2022-2024 dokończono przebudowę prawie 30-kilometrowej drogi Via Baltica od Mariampola do granicy z Polską. Powstała tam czteropasmowa autostrada z bogatą infrastrukturą drogową: osiem wiaduktów, siedem mostów, sześć tuneli, 15 rond, a także pierwszy zielony most dla migracji zwierząt na Litwie oraz największy, jak dotąd, teren rekreacyjny i parking.

W tamtym roku rozpoczęto prace nad pozostałą częścią Via Baltcia od Mariampola do Polski. Zakończenie przebudowy 12-kilometrowego odcinka planowane jest na 2025 rok, a obecnie prace przebiegają szybciej niż planowano.

Ministerstwo Transportu i Komunikacji Republiki Litewskiej informuje, że wykonano już ponad połowę wszystkich zaplanowanych w ramach modernizacji prac.

W ramach całego projektu, po modernizacji 40-kilometrowego odcinka Via Baltica od Mariampola do granicy z Polską, na tej drodze powstaną dwa zielone mosty dla, 10 przejść tunelowych, 10 wiaduktów, siedem mostów, 25 skrzyżowań, 18,9 km ścian akustycznych, dwa parkingi i miejsca odpoczynku oraz aż 90,5 km dróg łącznikowych.

Litwa rozbudowuje Via Baltica

Odcinek Via Baltica z Kowna do Mariampola o łącznej długości ponad 39 km został ukończony w 2018 roku.

Obecnie niezagospodarowany odcinek Via Baltica rozciąga się od Kowna do granicy z Łotwą. Podpisana teraz umowa obejmie blisko 140 ze 160 kilometrów na tym fragmencie Via Baltica.

Podpisanie umowy na opracowanie specjalnego planu dla ostatniego odcinka drogi o długości 22 km planowane jest w tym roku. Umowy podpisane przez Via Lietuva stanowią, że specjalne plany rozwoju inżynieryjnego powinny zostać przygotowane w ciągu dwóch lat.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/kolejny-krok-do-wypelnienia-via-baltica-94512.html

 3. Program inwestycji wspierających budowę elektrowni jądrowej będzie wydłużony

Autor: ep. | Data publikacji: 12-03-2025

Rząd planuje przesunięcia w wydatkach na infrastrukturę związaną z realizacją elektrowni jądrowej oraz wydłużenie programu realizacji tych inwestycji do roku 2030. W programie „inwestycji towarzyszących” zostanie także uwzględniona modernizacja linii kolejowej 229 Kartuzy – Lębork.

„Program wspierania inwestycji infrastrukturalnych w związku z realizacją kluczowych inwestycji w zakresie strategicznej infrastruktury energetycznej, w tym elektrowni jądrowej” zakłada realizację inwestycji infrastrukturalnych finansowanych z budżetu państwa na kwotę blisko 4,8 mld zł. Kwota ta ma być skonsumowana przez trzech inwestorów: Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, PKP Polskie Linie Kolejowe oraz dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni.

Początkowo wydatki w ramach programu były planowane na lata 2023-2029. W rządowej uchwale zapisano także limity wydatków na poszczególne lata. Rząd planuje dokonać przesunięć kwot wydatków, bez zmiany samego limitu finansowego. Dodatkowo sam program zostanie wydłużony do roku 2030. Taka decyzja wynika z analizy „zakresu wykonanych i planowanych do wykonania prac realizowanych przez Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad”. Limit wydatków w ostatnim roku obowiązywania programu, tj. 2030, ma wynieść ok. 45,5 mln zł.

Największe wydatki planowane w ramach inwestycji towarzyszących budowie elektrowni mają być ponoszone w latach 2026-2028. W tych latach wydatki przekroczą miliard złotych (odpowiednio w kolejnych latach: 1,068 mld zł, 1,870 mld zł, 1,215 mld zł).

Zmiany w programie mają być przyjęte przez Radę Ministrów w II kwartale tego roku. Będą dotyczyły także zakresu kolejowego. Jak informuje legislator, z uwagi na to, że przebudowa linii kolejowej 202 na odcinku Gdynia Chylonia – Lębork będzie miała negatywny wpływ na terminowe zapewnienie dowozu pracowników i materiałów niezbędnych dla budowy elektrowni jądrowej w okresie od lipca 2027 r. do grudnia 2029 r., konieczna jest modernizacja linii kolejowej 229 na odcinku Kartuzy – Lębork, na którą PKP PLK ogłosiły przetarg w grudniu ubiegłego roku.

„Realizacja robót budowlanych na linii kolejowej nr 202 na odcinku Gdynia Chylonia – Lębork zbiega się z okresem realizacji pozostałych inwestycji towarzyszących budowie elektrowni jądrowej, realizowanych przez PKP Polskie Linie Kolejowe” – czytamy.

Przebudowa linii 229 Kartuzy – Lębork decyzją Ministra Przemysłu z 28 stycznia 2025 r. otrzymała już status inwestycji towarzyszącej budowie elektrowni jądrowej.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/program-inwestycji-wspierajacych-budowe-elektrowni-jadrowej-bedzie-wydluzony–94581.html

 4. 30 mld zł z KPO na obronność zamiast na zielone inwestycje

Autor: ep. | Data publikacji: 06-03-2025

W ramach KPO powstanie fundusz Bezpieczeństwa i Obronności – potwierdziła minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Jego wartość to 30 mld zł. To pieniądze pierwotnie kierowane na zieloną transformację miast.

Środki z nowego funduszu mają być przeznaczone na inwestycje podwójnego zastosowania realizowane m.in. przez samorządy.

– To już uzgodnione z Komisją Europejską. Tworzymy nowy fundusz Bezpieczeństwa i Obronności na kwotę 30 mld zł – poinformowała szefowa resortu funduszy. – Przekierowujemy część środków z instrumentu Zielonej Transformacji Miast. Na nowym funduszu skorzystają samorządy, które otrzymają wsparcie dla inwestycji podwójnego zastosowania, np. drogi i schrony. Inwestycje obejmą również badania obronne i produkcję polskich firm zbrojeniowych – wyjaśniła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

O możliwości utworzenia takiego funduszu w ramach KPO resort informował jeszcze w lutym. Wówczas mowa była o kwocie ok. 20 mld zł. Jak uzasadniano, wymagają tego wyzwania, przed którymi stoi Europa. Od początku mowa była o funduszach, które zostaną wygospodarowane w ramach oszczędności.

– W KPO dla Polski jak i innych państw członkowskich są takie inwestycje, które udało się zrealizować mniejszym kosztem. W polskim KPO jedną z nich jest instrument Zielonej Transformacji Miast – tłumaczyła wówczas Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. – Są to preferencyjne pożyczki o łącznej wartości 40 mld zł, które samorządy mogą wykorzystać na zielone inwestycje. Z tej kwoty, po zrealizowaniu pełnego zakresu inwestycji uzgodnionego z Komisją Europejską, Polska mogłaby przekierować ok. 20 mld zł oszczędności poza KPO na inwestycje zbrojeniowe – mówiła.

W ramach programu Zielonej Transformacji Polska umówiła się z Komisją Europejską na realizację wskaźnika mierzonego liczbą odpisanych umów na inwestycje w samorządach. Pierwotnie zakładano, że umów będzie mniej, lecz o większej wartości. Praktyka okazała się inna – samorządy zgłaszały zapotrzebowanie na więcej, ale mniejszych projektów.

– My ten wskaźnik prawie całkowicie już zrealizowaliśmy, przeznaczając na to część z tych 40 mld zł. Oczywiście ten instrument nadal jest dostępne dla samorządów, ale już widać, że ok. 20 mld zł tych preferencyjnych pożyczek będzie można zagospodarować inaczej, bez szkody dla tego projektu – wskazywała minister funduszy.

Minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz poinformowała, że decyzja o przełożeniu środków z KPO na inwestycje związane z obronnością zostały podjęte we współpracy z premierem Donaldem Tuskiem i wicepremierem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. – To jest absolutnie prekursorska inicjatywa. Mam nadzieję, że inni pójdą za nami – podkreśliła.

– Znaleźliśmy się w historycznym momencie, kiedy każdy musi dołożyć się do budowania i bronienia pokoju, a nawet więcej – bronienia niepodległości Polski. To oznacza, że musimy przeorientować naszą politykę inwestycyjną tak, żeby ona spełniała najważniejszy cel: pokazania wrogowi siły, która broni pokoju w Unii Europejskiej i w Polsce, broni naszej niepodległości – powiedziała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

– Przeniesienie 30 mld zł w ramach środków europejskich na rzecz Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności to jest sprawa absolutnie priorytetowa – zaznczył wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Jego zdaniem środki z Funduszu będzie można wykorzystać do budowania armii dronowej i zastosowania w wojsku sztucznej inteligencji.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/30-mld-zl-z-kpo-pojdzie-na-obronnosc-zamiast-na-zielone-inwestycje—94503.html

Wnp

 1. Europejski Kongres Gospodarczy już wkrótce. Budownictwo infrastrukturalne jednym z ważnych tematów

Źródło: MW | Dodano: 07-03-2025 11:24

Czy budownictwo infrastrukturalne ma szansę ponownie stać się kołem zamachowych polskiej gospodarki? Jaka musi być nowoczesna infrastruktura w kontekście nowych potrzeb i jak to zapewnić? I gdzie szukać finansowania dla nowych projektów infrastrukturalnych? O tym wszystkim rozmawiać będą eksperci podczas XVII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

– Trwa rejestracja na 17. edycję Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Wydarzenie to odbędzie się między 23 a 25 kwietnia.
– W programie Kongresu nie zabraknie debat poświęconych tematyce budownictwa infrastrukturalnego. Udział w nich wezmą menedżerowie firm budowlanych, politycy, a także przedstawiciele instytucji państwowych, banków i organizacji branżowych.
– Patronat polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, który otrzymaliśmy, nadaje tegorocznemu Kongresowi wyjątkową rangę i kontekst – podkreśla Wojciech Kuśpik, prezes Grupy PTWP, inicjator i organizator Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

Czy w budownictwie jest szansa na powrót do wzrostów i w jakich segmentach rynku?
Od 23 do 25 kwietnia w Międzynarodowym Centrum Kongresowym i w Hali Widowisko-Sportowej Spodek w Katowicach odbywać będzie Europejski Kongres Gospodarczy. Tegoroczna edycja tego wydarzenia, będzie już 17. w historii. Jak zawsze udział w Kongresie wezmą przedstawiciele świata biznesu, polityki, nauki, samorządu oraz branżowi eksperci, którzy dyskutować będą o najważniejszych dla współczesnej gospodarki kwestiach.

– Patronat polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, który otrzymaliśmy, nadaje tegorocznemu Kongresowi wyjątkową rangę i kontekst – podkreśla Wojciech Kuśpik, prezes Grupy PTWP, inicjator i organizator Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

W programie Kongresu nie zabraknie debat poświęconych tematyce budownictwa infrastrukturalnego. Po kilku „chudych” dla tej branży latach uczestnicy dyskusji spróbują wskazać perspektywy na drugą połowę dekady. Czy jest szansa na powrót do wzrostów i w jakich segmentach rynku?

Nowe wyzwania dla samej infrastruktury, ale także dla podmiotów z branży
Nie zabraknie też pytań o to, jaka będzie musiała być nowoczesna infrastruktura w kontekście coraz mocniej ujawniających się w ostatnim czasie wyzwań, zarówno tych związanych z klimatem, jak też obronnością. Jak zapewnić, aby była niezawodna, bezpieczna i odporna? Jak przezwyciężyć ważne dla branży problemy, które – jak ostrzegają przedstawiciele firm budowlanych – mogą zakłócić realizację ambitnych infrastrukturalnych przedsięwzięć?

Ważnym elementem debat będzie również kwestia skutecznego pozyskiwania finansowania dla nowych projektów infrastrukturalnych.

Udział w debatach potwierdzili:

Filip Czernicki, prezes zarządu Centralnego Portu Komunikacyjnego;
Kamil Jedynak, prezes zarządu OT Logistics;
Maciej Kliś, wiceprezes zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego;
Joanna Kopczyńska, prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie;
Jakub Majewski, prezes zarządu fundacji „Pro Kolej; przewodniczący Rady Nadzorczej PKP Polskich Linii Kolejowych;
Krzysztof Niemiec, wiceprezes zarządu Track Tec;
Artur Popko, prezes zarządu Budimex;
Wojciech Trojanowski, członek zarządu Strabag;
Andrzej Sterczyński, prezes UNIBEP;
Marita Szustak, prezes zarządu Izby Gospodarczej Transportu Lądowego, prezes zarządu Track Tec Construction;
Tomasz Szymczak, wiceprezes zarządu Warsaw Modlin Airport;
Artur Tomasik, prezes zarządu Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego.

https://www.wnp.pl/budownictwo/europejski-kongres-gospodarczy-juz-wkrotce-budownictwo-infrastrukturalne-jednym-z-waznych-tematow,921185.html

 2. Port w Gdańsku będzie rozbudowany. Podpisano umowę

Źródło: PAP/AK/ICH | Dodano: 10-03-2025 18:40

Nadbrzeże Węglowe w Gdańsku będzie rozbudowane. Spółka Budimex poinformowała w poniedziałek o podpisaniu umowy z Zarządem Morskiego Portu Gdańsk. Inwestycja o wartości 127 mln zł ma poprawić przepustowość i możliwości przeładunkowe portu.

Umowę na rozbudowę Nabrzeża Węglowego w Porcie Gdańsk, o długości 546 metrów podpisał Zarząd Morskiego Portu Gdańsk z prezes Dorotą Pyć na czele, a generalnego wykonawcę inwestycji, czyli firmę Budimex, reprezentował Antoni Ciepielewski.

Projekt rozbudowy Nabrzeża Węglowego obejmuje dwa etapy: pierwszy o długości 252 metrów oraz drugi, wynoszący 294 metry
Przedsięwzięcie to, jak wskazał port, jest kolejnym zadaniem realizowanym w ramach projektu pn. „Poprawa infrastruktury Portu Gdańsk wraz z analizą wdrożenia systemu niskoemisyjnego OPS dla zrównoważonego rozwoju sieci TEN-T, współfinansowanego w 85 proc. z Instrumentu “Łącząc Europę” (CEF 2).

Projekt ten obejmuje przebudowę niemal 2 km nabrzeży w Porcie Wewnętrznym. W ramach tego pakietu modernizowane są już Nabrzeża Rudowe III i Bytomskie. W kolejce czeka jeszcze Nabrzeże Wiślane.

– Inwestycja ta przyniesie ogromne korzyści dla naszego regionu i Portu Gdańsk. Dzięki niej znacznie zwiększymy elastyczność operacyjną oraz efektywność przeładunków, co przełoży się na wzrost obrotów portowych – podkreśliła Dorota Pyć, prezes Portu Gdańsk

Dorota Pyć, cytowana w komunikacie portu, dodała, że oprócz tego, dzięki przygotowaniu infrastruktury do wdrożenia zielonych technologii, podniesione zostaną standardy ekologiczne portu.

Projekt rozbudowy Nabrzeża Węglowego obejmuje dwa etapy: pierwszy o długości 252 metrów oraz drugi, wynoszący 294 metry. Wartość kontraktu to ponad 127 mln zł brutto. Zakładany termin realizacji zadania wynosi 130 tygodni od momentu zawarcia umowy.

– Inwestycja stanowi kluczowy element modernizacji wewnętrznej części Portu Gdańsk, umożliwiając obsługę większych jednostek pływających – podkreślił Michał Wrzosek, rzecznik Budimeksu.

Projekt rozbudowy Nabrzeża Węglowego zakłada zastosowanie nowoczesnej konstrukcji płytowej wspartej na żelbetowych palach
W komunikacie Budimeksu podano, że projekt zakłada zastosowanie nowoczesnej konstrukcji płytowej wspartej na żelbetowych palach z przednią stalową, kombinowaną ścianką szczelną wraz z żelbetową nawierzchnią, torami kolejowymi, szynami poddźwigowymi, pachołami o nośności 1000 kN i punktowymi urządzeniami odbojowymi.

„Głębokość techniczna zostanie zwiększona z 8 metrów do 11,2 metra, co umożliwi obsługę statków o zanurzeniu do 10,6 metra. Przebudowa zapewni większą wytrzymałość oraz dostosowanie do obsługi statków o nośności do 35 tys. DWT oraz statków niepełnoładownych o nośności 100 tys. DWT” – poinformował Budimex.

Spółka przypomniała ponadto, że obecnie realizuje m.in. prace przy budowie nowoczesnego terminalu kontenerowego T3 Baltic Hub w Gdańsku.

„Zakres robót obejmuje m.in. roboty hydrotechniczne, budowę nabrzeża przeładunkowego oraz infrastruktury towarzyszącej, w tym układu drogowego i kolejowego. Finalnie umożliwi to obsługę większych jednostek oraz zwiększy konkurencyjność Gdańska jako portu na Morzu Bałtyckim” – podano w komunikacie.

https://www.wnp.pl/budownictwo/port-w-gdansku-bedzie-rozbudowany-podpisano-umowe,922168.html

Prawo.pl

Nowelizacja ustawy odległościowej przyjęta przez rządowy komitet stały

is/PAP | Data dodania: 06.03.2025

Ministra klimatu Paulina Henning-Kloska poinformowała za pośrednictwem platformy X, że Stały Komitet Rady Ministrów przyjął w czwartek projekt zmiany ustawy odległościowej, liberalizujący zasady budowy elektrowni wiatrowych na lądzie. Zmieni on zasady budowy wiatraków na lądzie. Teraz zajmie się nim komisja prawnicza, a następnie rząd.

W swojej zasadniczej części projekt zmiany ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych przewiduje zniesienie wprowadzonej w 2016 r. zasady 10H, czyli zakazu budowy wiatraków w odległości mniejszej niż 10-krotność ich wysokości wraz z wirnikiem od zabudowań mieszkalnych. Obecne brzmienie przepisów dopuszcza pod pewnymi warunkami zmniejszenie tej odległości do 700 m. Projektowane przepisy mają wyznaczyć odległość minimalną 500 m. Minimalna odległość turbiny od granicy parku narodowego ma wynieść 1500 m, od określonych obszarów Natura 2000 – 500 m. Restrykcją tą mają zostać objęte sąsiedztwa obszarów Natura 2000 utworzonych w celu ochrony siedlisk nietoperzy i ptaków.

Repowering i ułatwienia dla elektrowni wiatrowych 
Projekt wprowadza też elastyczność w lokowaniu elektrowni wiatrowych w pobliżu linii przesyłowych najwyższych napięć. Obecne przepisy przewidują tu minimalną odległość 3H. Przewiduje się wprowadzenie możliwości, aby na etapie tworzenia MPZP dla konkretnej inwestycji wiatrowej, inwestor mógł uzgodnić z operatorem przesyłowym mniejszą odległość.

W ostatniej opublikowanej modyfikacji projektu znalazły się przepisy dotyczące repoweringu, czyli modernizacji istniejących turbin wiatrowych. Wprowadzono też minimalną odległość budowy nowych wiatraków od dróg krajowych, wynoszącą 1H, czyli równej maksymalnej wysokości łopaty wirnika nad powierzchnią. Przy czym wojewoda, wydając decyzję o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej (ZRID), będzie nakazywał, za odszkodowaniem, rozbiórkę elektrowni wiatrowych leżących bliżej niż 1H od projektowanej drogi krajowej i zakazywał wydawania pozwoleń na budowę w tym obszarze.

Jeśli chodzi o repowering, to projekt przewiduje, że modernizacja turbin, zlokalizowanych na podstawie decyzji WZ lub miejscowego planu (MPZP), który przewiduje mniejsze wymiary turbiny niż po modernizacji – konieczne będzie przejście pełnej ścieżki planistycznej, zakończonej przyjęciem nowego planu miejscowego. W przypadku gdy MPZP przewiduje możliwość modernizacji nie będzie potrzeby jego zmiany. Na jego podstawie będzie można wydawać decyzje środowiskowe, oraz pozwolenie na budowę, jeżeli inwestycja spełnia warunek odległości 500 m od zabudowy mieszkaniowej oraz 1H od dróg krajowych.

Przewiduje się też, że wiatraki nie będą mogły powstawać na obszarach o znaczeniu dla wojska – przestrzeniach powietrznych MCTR (strefa kontrolowana lotniska wojskowego) oraz MRT (trasa lotnictwa wojskowego).

Korzystne zmiany w systemie aukcyjnym i wsparcie biometanu 
Wśród innych zmian znalazła się propozycja modyfikacji ustawy o OZE, umożliwiającej wytwórcy z OZE zaliczenia energii elektrycznej wyprodukowanej i sprzedanej po cenach ujemnych na potrzeby rozliczenia obowiązku sprzedaży w ramach systemu aukcyjnego.

Projekt zakłada również wprowadzenie aukcyjnego systemu wsparcia dla instalacji biometanu o mocy powyżej 1 MW. Pojawić się mają oddzielne aukcje dla instalacji biometanowych o mocy zainstalowanej elektrycznej mniejszej niż 2 MW i równej lub większej 2 MW. Proponuje się także wprowadzenie regulacji dla gazociągu bezpośredniego biogazu, łączącego producenta z odbiorcą. Zamiast uzyskiwać zgodę prezesa URE, wystarczające ma być zawiadomienie regulatora nie później niż 30 dni po rozpoczęciu przesyłania biogazu gazociągiem bezpośrednim.

https://www.prawo.pl/biznes/nowelizacja-ustawy-odleglosciowej-przyjeta-przez-komitet-staly-rm,531854.html

 

Budownictwo i PZP | Prasówka | 6.03.2025 r.

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Dobra wiadomość dla samorządów i inwestorów. Gminy będą miały więcej czasu na uchwalenie planów ogólnych

Jolanta Szymczyk-Przewoźna, Krzysztof Bałękowski, wczoraj, 06:00

Gminy na uchwalenie planów ogólnych będą miały czas do 30 czerwca 2026 r. Studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego będą więc obowiązywały o sześć miesięcy dłużej. Ma to oddalić widmo paraliżu inwestycyjnego.

Rewolucja w zarządzaniu przestrzenią została wprowadzona ustawą z 7 lipca 2023 r. o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2023 r. poz. 1688, dalej: nowelizacja u.p.z.p.). Rozlewanie się zabudowy i chaos przestrzenny ma wyhamować przyjęcie przez wszystkie gminy nowych dokumentów planistycznych – planów ogólnych gminy (POG). Jeśli tego nie zrobią, czeka je paraliż inwestycyjny, ponieważ nie będzie można m.in. wydawać nowych decyzji o warunkach zabudowy. Od miesięcy samorządy apelowały o wydłużenie terminu, który pierwotnie ustawodawca wyznaczył na koniec tego roku.

Więcej czasu na plany ogólne
Wielokrotnie pisaliśmy o tym, że samorządy będą miały problem z przyjęciem planów ogólnych w terminie. Nie tylko dlatego, że to zupełnie nowy dokument, obejmujący obszar całej gminy, lecz także ze względu na małą liczbę specjalistów, którzy mogą podjąć się tego zadania. Choć czas ucieka, to do dziś nie wszystkie gminy zaczęły prace nad POG. Ministerstwo Rozwoju i Technologii ostatecznie zdecydowało się więc na wydłużenie terminu do 30 czerwca 2026 r.

– Wcale nie jest powiedziane, że te dodatkowe pół roku pozwoli na przyjęcie planów ogólnych. To okaże się dopiero wtedy, kiedy projekty trafią do opiniowania i uzgodnień. Nie wiemy jeszcze, jak będą zachowywały się organy, które też muszą nauczyć się nowych przepisów. Do tej pory, np. przy uzgadnianiu studiów czy miejscowych planów, bywało z tym różnie – komentuje dr Łukasz Grzesiak, urbanista i kierownik referatu planowania przestrzennego i budownictwa Urzędu Gminy Kłodawa (woj. lubuskie).

Nowa data jest nieprzypadkowa – to również graniczny termin na otrzymanie dofinansowania przez gminę na przygotowanie planu ogólnego z Krajowego Planu Odbudowy. W regulaminie naboru wniosków mowa jest o tym, że kwalifikowane będą wydatki poniesione do 30 czerwca 2026 r. w odniesieniu do planów ogólnych gminy uchwalonych i ogłoszonych nie później niż tego dnia.

Plan ogólny bardziej elastyczny
Ważne zmiany MRiT wprowadza w art. 13d ust. 1 ustawy z 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (Dz.U. z 2024 r. poz. 1130 ze zm., dalej: u.p.z.p.). Dzięki nim istniejące już budynki mieszkalne, stawiane często przed laty w oddaleniu od zwartej zabudowy na podstawie decyzji WZ, nie znajdą się w planie ogólnym na terenach z zakazem zabudowy. A na to wskazywałyby obecne zasady wyznaczania terenów mieszkaniowych. Dla właścicieli takich domów oznaczałoby to brak możliwości stawiania nowych budynków na swoich działkach.

– To krok w dobrą stronę. W trakcie projektowania planu ogólnego, po przeliczeniu całego bilansu terenów mieszkaniowych i wyrysowaniu stref, które wynikały z tych wyliczeń, zostawały nam istniejące budynki mieszkalne na terenach z zakazem zabudowy. Gdyby nie ta zmiana, po uchwaleniu planu ogólnego te budynki można byłoby tylko przebudować i remontować – mówi Joanna Świtlińska-Robutka, urbanista, prezes Dolnośląskiego Biura Projektowania Urbanistycznego.

– W przepisie jest ważne zastrzeżenie, które mówi o tym, że wyznaczając strefy mieszkaniowe, uwzględnia się obszary z istniejącą zabudową, ale bierze się również pod uwagę uwarunkowania rozwoju przestrzennego gminy, takie jak np. obszary szczególnego zagrożenia powodzią. Mimo więc tego, że ktoś się tam wybudował, te tereny w POG nie będą musiały być automatycznie objęte strefą mieszkaniową – zastrzega jednak Edyta Wielańczyk-Grzelak, radca prawny, partner w Ziemski & Partners Kancelaria Prawna Kostrzewska, Kołodziejczak i Wspólnicy.

Plany ogólne bez strategii
Zmiany wprowadzono również w art. 51 nowelizacji u.p.z.p. w zakresie dostosowania planów ogólnych do nowych strategii rozwoju gminy (czyli tych tworzonych według zasad określonych w nowelizacji u.p.z.p.).

– Pierwszy plan ogólny w gminie może powstać bez nowej strategii i nie musi uwzględniać przestarzałych dokumentów. Gdyby tego nie zmieniono, to po 1 stycznia 2026 r. bylibyśmy związani zapisami starej strategii – tłumaczy Edyta Wielańczyk-Grzelak.

Inaczej będzie wyglądać sytuacja w tych gminach, które przyjmą nowe strategie przed planami ogólnymi.

– W zmianach terminów pominięto wchodzący 1 stycznia 2026 r. obowiązek posiadania strategii przez gminy. Co to oznacza w praktyce? Jeżeli gmina dostosuje się do tego obowiązku, to zgodnie z brzmieniem art. 51 nowelizacji u.p.z.p. będzie musiała uwzględnić strategię w pierwszym planie ogólnym. Czyli potencjalnie cofać się z procedurą, w sytuacji gdy walczy, by wyrobić się w bonusowych sześciu miesiącach – ocenia Grzegorz Kmiecik, zastępca naczelnika wydziału urbanistyki i planowania przestrzennego Urzędu Miejskiego w Łasku, były pracownik MRiT i kierownik zespołu przygotowującego reformę z 2023 r.

Inwestorzy też są zadowoleni
Dwie najważniejsze, z punktu widzenia inwestorów, zmiany w projekcie dotyczą decyzji o warunkach zabudowy i działania ustawy o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 195) zwanej specustawą mieszkaniową lub lex deweloper. Jej wygaśnięcie jest obecnie powiązane z wejściem w życie planów ogólnych. Ustawa planistyczna nie zawiera przepisów przejściowych, które pozwalałyby na procedowanie wniosków po 1 stycznia 2026 r. W przypadku samej stolicy wartość inwestycji towarzyszących, które mogą powstać przy okazji realizacji inwestycji mieszkaniowej, miasto oszacowało na ok. 500 mln zł. To szkoły, parki, drogi, obiekty usługowe.

– Przypomnę, że pierwotnie zakładano, że specustawa będzie obowiązywać do końca 2027 r. Szkoda, że projektodawca nie wraca do tej daty, ale dobrze, że wydłuża termin obowiązywania tych przepisów o dodatkowe pół roku, do 30 czerwca 2026 r. Jednak projektowana zmiana będzie miała sens, jeśli zostanie zniesiony centralny wskaźnik parkingowy, który zablokował realizację wielu inwestycji na podstawie tej ustawy. Ta zmiana jest przewidziana w projekcie nowelizacji innej ustawy i miejmy nadzieję, że uda się wreszcie ją przyjąć – mówi Michał Leszczyński, dyrektor działu prawnego Polskiego Związku Firm Deweloperskich.

WZ-ki na starych zasadach
O ile zmiany w lex deweloper są ważne tylko dla dużych inwestorów, to te regulujące wydawanie decyzji o warunkach zabudowy emocjonują już wszystkich. Konsekwencją wydłużenia obowiązywania studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy do 30 czerwca 2026 r. będzie wydłużenie innych, powiązanych z nimi terminów. To oznacza, że wnioski o wydanie WZ na terenach, dla których nie uchwalono planów ogólnych, można będzie składać do 30 czerwca 2026 r., a nie do 31 grudnia 2025 r., jak wynika z obowiązujących przepisów, a ważność tych decyzji będzie bezterminowa.

– W mojej ocenie projekt nowelizacji należy czytać w ten sposób, że decyzje o warunkach zabudowy, które uprawomocnią się do 30 czerwca 2026 r., będą bezterminowe. Co prawda projekt nie zmienia art. 64c ustawy planistycznej, zgodnie z którym decyzje WZ będą wygasały po upływie pięciu lat od dnia, kiedy stały się prawomocne, ale mówi w art. 4 pkt 3, że w art. 78 w pkt 2 nowelizowanej ustawy wyrazy „1 stycznia 2026 r.” zastępuje się wyrazami „1 lipca 2026 r.”. To oznacza, że do decyzji, które uprawomocniły się przed 1 lipca 2026 r., nie stosuje się art. 64c. To by znaczyło, że jeśli przepisy zostaną przyjęte w tym kształcie, to do 1 lipca 2026 r., jeśli chodzi o wydawanie popularnych WZ-ek, nic się nie zmieni – tłumaczy adwokat Maciej Górski z kancelarii Górski & Partners Law Firm, ekspert komitetu ds. nieruchomości Krajowej Izby Gospodarczej.

Zdaniem dr Agnieszki Grabowskiej-Toś, radczyni prawnej z kancelarii radców prawnych Kania, Stachura, Toś, wydłużenie terminu na składanie wniosków o wydanie decyzji o warunkach zabudowy to dobra wiadomość nie tylko dla dużych inwestorów. Także dla tych mniejszych, którzy mają nieruchomość, gdzie chcieliby w przyszłości zbudować dom, a obawiają się, że po wejściu w życie planów ogólnych nie będą mogli tego zrobić.

– Zgodnie z projektem ten, komu uprawomocni się decyzja WZ do 1 lipca 2026 r., może na jej podstawie bezterminowo występować o pozwolenie na budowę. Komu się nie uprawomocni, ten ma czas na uzyskanie ostatecznego pozwolenia na budowę przez pięć lat, licząc od dnia jej uprawomocnienia – wyjaśnia Agnieszka Grabowska-Toś. ©℗

Podstawa prawna
Etap legislacyjny

Projekt ustawy o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw skierowany do rozpatrzenia przez Stały Komitet Rady Ministrów

https://serwisy.gazetaprawna.pl/samorzad/artykuly/9751585,dobra-wiadomosc-dla-samorzadow-i-inwestorow-gminy-beda-mialy-wiecej-c.html

 2. Ministerstwo Przemysłu: Cztery lokalizacje w grze o drugą elektrownię jądrową

Nikodem Chinowski, dzisiaj, 01:00

W przyszłym tygodniu opublikujemy aktualizację „Programu polskiej energetyki jądrowej”. Druga elektrownia stanie w regionie powęglowym, a wyboru dokonamy najwcześniej w przyszłym roku – mówi w rozmowie z DGP wiceminister przemysłu i pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.

Jak pan się odnosi do spekulacji mówiących o tym, że premier Donald Tusk przy najbliższej reorganizacji swojego gabinetu może chcieć zlikwidować ministerstwo przemysłu?
To są jedynie spekulacje w przestrzeni medialnej, do których podchodzę bardzo spokojnie. Jesteśmy w stałym kontakcie z KPRM i premierem Tuskiem i w żaden sposób na razie nie dano nam odczuć tego, że miałoby się coś zmienić. Mija rok funkcjonowania ministerstwa, jesteśmy w tej chwili na etapie podsumowania tego, co się udało zrobić, a co jeszcze jest przed nami. Nie mam żadnych informacji, żeby zadania, którymi się zajmujemy – czy jako ministerstwo przemysłu, czy jako pełnomocnik do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej – miały przestać nas dotyczyć.

Po co ogóle Polsce ministerstwo przemysłu? Mamy resort klimatu, który zajmuje się transformacją energetyczną, mamy resort aktywów państwowych, gdzie są spółki energetyczne, dodatkowo mamy resort rozwoju, dbający o przedsiębiorstwa przemysłowe.
Wrażliwość i specyfika obszarów, którymi zarządza ministerstwo przemysłu powoduje, że słusznie uznano, że powinny one być wydzielone. Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) odpowiada za politykę energetyczną, a my zarządzamy górnictwem węgla kamiennego, ropy, gazu oraz atomem. Dbamy o interesy innych grup społecznych, często ze sobą współpracując, choć i tak finalnie wszystko jest dyskutowane na poziomie Rady Ministrów, gdzie zapadają najważniejsze decyzje kierunkowe.

Skoro i tak podejmujecie kolegialne decyzje, to nie lepiej, żeby powstał super-resort energetyczno-surowcowo-klimatyczny?
Uważam, że obecny układ daje największe szanse na dobrą współpracę, a tworzenie super-resortu pozbawiłoby nas pewnego elementu dyskusji i wymiany argumentów. Nie wydaje mi się, żeby teraz był właściwy moment na zmiany i reorganizację obecnej struktury. My jesteśmy zadowoleni ze współpracy z minister Hennig-Kloską i ministrem Jaworowskim i uważam, że zbyt częste zmiany wcale nie przyczyniają się do poprawy decyzyjności i sprawczości. To, że czasem występuje sprzeczność interesów między naszymi resortami, nie wynika z miejsca usytuowania danego departamentu, tylko ze sprzeczności interesów konkretnych grup społecznych.

Rozmawiamy w rocznicę powstania resortu przemysłu. Co się udało przez ten rok osiągnąć?
Możemy być zadowoleni ze stałego dialogu z sektorem górniczym i rozmowami o modelu transformacji, jaki czeka naszą gospodarkę. To potwierdzenie sensowności lokowania naszego urzędu w Katowicach. Sukcesem jest przyjęcie przez Sejm ustawy zapewniającej finansowanie programowi energetyki jądrowej na kwotę ponad 60 mld zł. Dodałbym jeszcze projekt ustawy o rynku mocy realizowany wspólnie z MKiŚ, który dzięki mechanizmowi aukcji dogrywkowych zapewni Polsce bezpieczeństwo energetyczne do 2029 r.

Czego się nie udało dowieźć przez rok?
Największym wyzwaniem pozostaje doszczegółowienie planu transformacji polskiej energetyki. To bardzo trudne zadanie, i choć postawione przed całą Radą Ministrów, to jednak w dużej mierze spoczywające na nas. Mam poczucie, że musimy przyspieszyć prace nad transformacją.

Liczyłem, że przyzna pan, że fiaskiem zakończyły się zapowiedzi minister Marzeny Czarneckiej dotyczące uzyskania zgody KE na pomoc publiczną dla polskich kopalń. To miał być priorytet, a sprawa utknęła w martwym punkcie.
To jest element planu transformacji, o którym powiedziałem. Natomiast nie powiedziałbym, że sprawa utknęła w martwym punkcie, wciąż jesteśmy w dialogu z Komisją Europejską. Mamy opóźnienia i walczymy, by je zminimalizować.

Nie czas wycofywać się z planów dofinansowania kopalń i szukać alternatywnego rozwiązania?
To byłoby zbyt szybkie złożenie broni. Liczymy, że znajdziemy rozwiązanie, które zaakceptuje Komisja Europejska i będzie to z korzyścią też dla sektora górniczego.

A jeśli nie? Jaki jest plan B dla polskich kopalń?
Są pewne rozwiązania, które bierzemy pod uwagę. Rozmawiamy o nich i na poziomie europejskim, i wewnętrznie z sektorem górniczym i związkami zawodowymi w Polsce.

Czy lepiej niż z notyfikacją wniosku pomocowego dla kopalń idzie nam z notyfikacją wniosku o zgodę na finansowanie budowy elektrowni jądrowej?
Wniosek notyfikacyjny złożony został we wrześniu ubiegłego roku, natomiast w grudniu wydana została tzw. decyzja otwierająca, która we wtorek została opublikowana w dzienniku urzędowym, czyli rozpoczęta została spodziewana przez nas formalna procedura dochodzenia. Teraz czekamy na zakończenie postępowania, które zwykle trwają półtora roku, a nawet dwa lata. Choć Czesi na swoją zgodę czekali jeszcze dłużej – My chcemy jednak uzyskać finalną decyzję jeszcze w tym roku i jesteśmy z Komisją Europejską w dialogu mającym na celu wyjaśnienie wszystkich wątpliwości i wypracowanie finalnego kształtu mechanizmu wsparcia. Czekając na zgodę na finansowanie, realizujemy przygotowawczy zakres prac przy budowie elektrowni. W tej chwili spółka Polskie Elektrownie Jądrowe ma jeszcze pieniądze i cały czas prowadzone są prace projektowe oraz przygotowywana jest tzw. infrastruktura towarzyszącą. Od treści decyzji notyfikacyjnej i tego, kiedy zostanie wydana, zależy kiedy będziemy mogli rozpocząć dalsze prace nad polskim atomem i na jakich warunkach ta elektrownia jądrowa będzie działać. Nie widzę ryzyka, by tej zgody finalnie nie otrzymać, natomiast potencjalnie jest ryzyko dodatkowych opóźnień w wydaniu decyzji, które będziemy mitygować tak, by nie przełożyło się ono na opóźnienie w realizacji projektu.

We wniosku wpisaliście koszt budowy elektrowni w Choczewie na 192 mld zł. W budżecie państwa zabezpieczonych jest 60 mld zł. Co z pozostałą kwotą?
Reszta to finansowanie zewnętrzne dłużne – zakładamy, że spora część finansowania pochodzić będzie z agencji kredytów eksportowych, a pozostała kwota – z banków komercyjnych. Kredyty będą udzielane bezpośrednio spółce Polskie Elektrownie Jądrowe i gwarantowane przez Skarb Państwa. Od grudnia zeszłego roku spółkę wspiera doradca finansowy – konsorcjum firm BNP Paribas France i KPMG Advisory – który pomoże opracować całościowy plan finansowania tej inwestycji. Jesteśmy zaawansowani, jeżeli chodzi o projektowanie elektrowni i uzyskiwanie pozwoleń na jej budowę. Na dziś kluczową kwestią jest dotrzymanie kroku również w kwestii finansowania.

Lada dzień będziecie publikować aktualizację Programu Energetyki Jądrowej. Co się znajdzie w tym dokumencie?
Aktualizację przedstawimy w przyszłym tygodniu. Znajdą się w niej m.in. odniesienia dotyczące potencjalnych lokalizacji drugiej elektrowni. Chcemy, żeby druga elektrownia odpowiadała w dużo większym stopniu na wyzwania transformacji i wniosła istotny komponent społeczny. Dlatego elektrownia powstanie w regionie powęglowym. Mamy wytypowane cztery opcje: dwie podstawowe to Bełchatów i Konin, a także dwie dodatkowe – Kozienice i Połaniec. Finalną lokalizację dopasujemy do wybranej technologii, w porozumieniu z partnerem, którego wskażemy do realizacji tego projektu. Wybór lokalizacji musi być oparty o obiektywne kryteria – porównamy warunki geologiczne, potencjał chłodzenia, ryzyka sejsmologiczne, współpracę z samorządami czy przychylność mieszkańców dla tej inwestycji.

Kiedy poznamy lokalizację tej drugiej elektrowni?
To kwestia najwcześniej przyszłego roku. W aktualizacji Programu Energetyki Jądrowej znajdzie się też zapis, aby z budowy drugiej elektrowni w jak najszerszym stopniu korzystał polski przemysł i polskie firmy budowlane. Trzeci istotny punkt, który znajdzie się w dokumencie, dotyczyć będzie procesu wyboru partnera do postawienia tego obiektu. Mówiąc wprost, chcemy tak poprowadzić ten proces, żeby koszt budowy drugiej elektrowni dla Skarbu Państwa był mniejszy niż przy elektrowni budowanej na Pomorzu.

Budżet państwa nie udźwignąłby drugiej takiej inwestycji?
W przypadku budowy drugiej elektrowni mówimy już o nakładającym się ciężarze wydatków na obie instalacje. To są olbrzymie kwoty, których nie jesteśmy w stanie pokryć z budżetu państwa. Podjęliśmy więc decyzję, żeby budowa drugiej polskiej elektrowni jądrowej odbyła się z udziałem finansowym partnerów, których wybierzemy do tego wspólnego projektu. To mógłby być partner prywatny, który w zamian za pokrycie części kosztów, objąłby udziały. Głównym udziałowcem na pewno pozostałby Skarb Państwa, natomiast chcemy szukać elastycznych i kreatywnych form, w których może się pojawić również finansowanie prywatne.

To byłby kapitał zagraniczny?
Te kwestie pozostawiamy otwartą. Zainteresowanie wyraził już francuski EDF, który zapowiedział, że dysponuje odpowiednią technologią do budowy elektrowni i że jest zainteresowany współfinansowaniem tej inwestycji. O podobnej formie współpracy rozmawiamy też z Westinghouse. Jesteśmy jednak otwarci na każdy podmiot amerykański, który w tym projekcie mógłby się pojawić jako partner finansowy, niekoniecznie powiązany z branżą energetyczną.

A międzynarodowe instytucje finansowe jak EBI czy EBOR?
Z takimi podmiotami również rozmawiamy, natomiast jeśli chodzi o Europejski Bank Inwestycyjny, musi być ich zgoda na finansowanie projektów jądrowych, bo póki co realizują jedynie inwestycje w energetykę zieloną. Choć patrząc z perspektywy emisyjności, atom niczym nie różni od energii zielonej.

Ostatnie tygodnie nie dają do myślenia, że w kwestii tak strategicznej współpracy lepiej postawić na Francuzów czy Koreańczyków, a nie Amerykanów?
Śledzimy to, co się dzieje w relacjach polsko-amerykańskich i europejsko-amerykańskich, natomiast pomimo wszelkich turbulencji politycznych, nasze relacje gospodarcze pozostają bardzo dobre. Jestem w stałej łączności z moimi odpowiednikami w Departamencie Energii w Waszyngtonie i wszystkim nam zależy, żeby ten polsko-amerykański projekt zakończył się sukcesem i umacniał bilateralne relacje gospodarcze. Nie ma żadnych dyskusji, by podważać tę umowę czy zaniechać współpracy z Amerykanami. Natomiast wybór partnera do drugiej elektrowni pozostaje otwarty. Odpowiednimi technologiami dysponują również Francuzi i Koreańczycy, i to w gronie tych trzech opcji wybierzemy najlepszą i najtańszą ofertę.

https://serwisy.gazetaprawna.pl/energetyka/artykuly/9752348,ministerstwo-przemyslu-cztery-lokalizacje-w-grze-o-druga-elektrownie.html

Rynek Infrastruktury

 1. Mirbud ma spory kontrakt dla wojska

Autor: ep. | Data publikacji: 05-03-2025

Spółka Mirbud zawarła kontrakt dotyczący infrastruktury wojskowej. Chodzi o prace na lotnisku w Świdwinie wycenione na 231,8 mln zł.

Kontrakt będzie realizowany na zlecenie AMW Sinevia. Dotyczy kompleksowego wykonania robót drogowych, nawierzchni lotniskowych, placów manewrowych i parkingów na lotnisku w Świdwinie.

Jak poinformowała spółka, w zakres zamówienia wchodzi m.in. wykonanie robót budowlanych związanych z budową strefy rozśrodkowania F-35 wraz z hangarami typu półciężkiego oraz infrastrukturą towarzyszącą, płaszczyznami lotniskowymi i drogami kołowania. Prace będą dotyczyły także budowy budynku operacyjno-symulatorowego oraz przebudowy dróg, placów i parkingów wraz z budową dojazdu do strefy rozśrodkowania F-35. Mirbud ma wykonać zadanie do 1 września 2026 r.

Dodatkowo, Mirbud, na podstawie oddzielnej umowy z tym samym zamawiającym, wybuduje budynek Naziemnej Obsługi Statków Powietrznych wraz z infrastrukturą towarzyszącą. Te prace mają kosztować ok. 21,3 mln zł i powinny być zrealizowane do 30 czerwca 2026 r.

To kolejne zlecenia, które zrealizuje ten wykonawca dla wojska. Wcześniej Mirbud pozyskał m.in. kontrakt na budowę Centrum Sportowego wraz z infrastrukturą techniczną na terenie kompleksu wojskowego w Powidzu, budowę hali remontowej dla jednostki wojskowej w Krośnie Odrzańskim.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/mirbud-ma-spory-kontrakt-dla-wojska–94498.html

 2. Porr zbuduje kolejny etap połączenia węzła A4 Bochnia z DK-94

Autor: Elżbieta Pałys | Data publikacji: 05-03-2025

Blisko 88,5 mln zł będzie kosztowała budowa III etapu łącznika drogowego pomiędzy węzłem Bochnia na autostradzie A4 a drogą krajową nr 94. Wykonawcą tego zadania jest Porr.

Prace zostaną zrealizowane na zlecenie Zarządu Dróg Wojewódzkich w Krakowie. Umowa w tej sprawie została już podpisana. Porr wygrał w przetargu, w którym uczestniczyło aż 16 wykonawców. Zadanie ma być wykonane w ciągu 34 miesięcy licząc od podpisania umowy (kontrakt zawarto jeszcze w lutym).

Nowe połączenie powstanie w ciągu DW-965 i będzie drogą klasy G. Porr ma do wykonania odcinek o długości 2,4 km od budowanego skrzyżowani w miejscowości Proszówki do skrzyżowania z drogą powiatową nr 1428K w Krzeczowie (początku tzw. I etapu). Dodatkowo rozbudowany zostanie liczący 1,3 km fragment w śladzie obecnej drogi powiatowej nr 1424K. Powstaną skrzyżowania, w tym trzy ronda, a także most nad Rabą. Do wybudowania są jezdnie dodatkowe, zjazdy, chodniki i ścieżki pieszo-rowerowe.

Nowa droga ma odciążyć układ drogowy miasta i przenieść ruch tranzytowy poza obszar zabudowy miejskiej. Dla inwestycji już wcześniej zostało wydane zezwolenie na realizację inwestycji drogowej.

Łącznik drogowy między węzłem Bochnia na autostradzie A4 a drogą krajowa nr 94 to w praktyce obwodnica Bochni. Jej realizację podzielono na trzy etapy. Pierwszy to zrealizowane już połączenie od autostradowego węzła do ul. Krzeczkowskiej. Realizacje trzeciego zlecono firmie Porr. W kolejce czeka jeszcze etap II. To odcinek od ronda na ulicy Krzeczowskiej do ulicy Brzeskiej wraz w wiaduktem nad torami kolejowymi.

Dla II etapu został złożony wniosek o decyzję ZRID – informuje Agnieszka Ćwiertniewicz, rzeczniczka prasowa Zarządu Dróg Wojewódzkich w Krakowie. Jak podaje, Małopolski Urząd Wojewódzki 6 września 2024 r. zwrócił się do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Krakowie z prośbą o ponowne przeprowadzenie oceny oddziaływania na środowisko w ramach prowadzonej procedury wydawania pozwolenia na realizację robót. – W chwili obecnej trwa postepowanie w RDOŚ. Po zakończeniu procesu postępowania przez RDOŚ sprawa dotycząca wydania decyzji ZRID zostanie rozpatrzona przez Małopolski Urząd Wojewódzki – mówi przedstawicielka inwestora.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/porr-zbuduje-czesc-polaczenia-od-wezla-a4-bochnia-do-dk94–94495.html

Wnp

 1. Energa-Operator zaczyna realizować program inwestycyjny za 40 mld zł. Szuka wykonawców

Autor: ICH | Dodano: 05-03-2025 15:05

Energa-Operator poszukuje wykonawców prac na sieci wysokiego napięcia (WN). Organizuje dla nich spotkanie poświęcone rozbudowie i modernizacji infrastruktury WN spółki, które ma się odbyć 19 marca w Toruniu.

W istocie chodzi o realizację ambitnego programu inwestycyjnego spółki, bo opiewającego na 40 mld zł do 2035 roku.

Program rozwoju sieci Energa-Operator do 2035 roku zakłada m.in. budowę ponad 11 tys. km nowych linii elektroenergetycznych, a także modernizację blisko 10 tys. km dotychczasowych linii.

Spółka zaznacza, że szczególny nacisk położony zostanie na infrastrukturę WN. Energa-Operator podała, że tylko w latach 2025-2028 przewiduje wykonanie zadań inwestycyjnych obejmujących ponad 3 tys. km linii wysokiego napięcia 110 kV oraz 90 stacji 110/15 kV.

– Taktyki procesowej nie zdradzę, ale na pewno nie zdecydujemy o kierowaniu pozwów o naprawienie szkód (dotyczy to konkretnych byłych członków zarządu i rady nadzorczej – przyp. red.), dopóki nie będziemy mieli pewności, że jesteśmy w pełni przygotowani do procesów – mówi Sławomir Staszak, prezes zarządu Energi.

Spotkanie w Toruniu, jak podała spółka, będzie ostatnim z cyklu spotkań, które Energa-Operator zorganizowała dla potencjalnych wykonawców.

W dotychczasowych sześciu konferencjach dla firm wykonawczych i projektowych, które poświęcone były rozwojowi sieci średniego napięcia (SN) i niskiego napięcia (NN), udział wzięło ponad 700 uczestników.

https://www.wnp.pl/budownictwo/infrastrukturalne/energa-operator-zaczyna-realizowac-program-inwestycyjny-za-40-mld-zl-szuka-wykonawcow,920443.html

 2. Drogowcy schodzą pod ziemię. GDDKiA chce mieć ponad 24 kilometry dróg w tunelach

źródło: MW | Dodano: 04-03-2025 16:37

Do końca dekady na sieci dróg zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad ma funkcjonować 13 tuneli o łącznej długości ponad 17 km. Obecnie takich obiektów jest 7, a ich łączna długość sięga blisko 9 km. Większość z eksploatowanych obecnie tuneli powstała od grudnia 2021 r. Docelowo, po dokończeniu już budowanych tuneli oraz tych, które są dopiero w fazie przygotowania, na siatce dróg GDDKiA ma działać 16 tuneli o łącznej długości ponad 24 km.

– Obecnie w sieci Generalnej Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) funkcjonuje 7 tuneli o łącznej długości blisko 9 km. W budowie jest kolejnych 6 obiektów, a 3 inne są jeszcze w fazie planowania.
– Aktualnie najdłuższy z polskich tuneli znajduje się w Warszawie, docelowo to miano ma przejąć planowany obiekt na S6 w ciągu Zachodniej Obwodnicy Szczecina, który ma mieć ponad 5 km długości.
– Najstarszym pozamiejskim tunelem na sieci GDDKiA jest długi na blisko 700 m obiekt wydrążony w ciągu drogi ekspresowej S1 w Lalikach w Beskidzie Żywieckim. Oddano go do użytku w 2010 r.

Sześć tuneli jest już w budowie, kolejne trzy są w planach
Obecnie w użytkowaniu na sieci dróg zarządzanej przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) jest siedem tuneli o łącznej długości 8,8 km. Są to obiekty w ciągu:

– S7 Lubień – Rabka-Zdrój (woj. małopolskie): 2058 m,
– S2 (woj. mazowieckie): 2335 m,
– S1 Szare – Laliki (woj. śląskie): 678 m,
– S3 Bolków – Kamienna Góra (woj. dolnośląskie): 2300 i 320 m,
– S52 Północna Obwodnica Krakowa (woj. małopolskie): 653 i 496 m
– DK93 w Świnoujściu (woj. zachodniopomorskie): 1485 m (utrzymywany przez samorząd miasta).

W budowie jest kolejne sześć obiektów o łącznej długości 8,3 km. Powstaną one w ciągu:

– S1 Przybędza – Milówka (woj. śląskie): 980 i 820 m. Mają zostać oddane do ruchu w tym roku
– S19 Rzeszów – Babica (woj. podkarpackie): 2250 m, cały ten odcinek S19 ma powstać do stycznia 2028 r.
– S19 Jawornik – Domaradz (woj. podkarpackie): 2910 i 990 m, cały ten odcinek S19 ma powstać do 2029 r.
– DK79 Zabierzów (woj. małopolskie): 317 m. Planowany termin zakończenia budowy to sierpień 2027 roku. ‎

W przygotowaniu są natomiast jeszcze trzy inne tunele o łącznej długości 7,1 km. Mają one zostać wybudowane w ciągu:

– S6 Zachodnia Obwodnica Szczecina (woj. zachodniopomorskie): 5003 m (wedle wstępnych założeń odcinek tunelowy będzie przejezdny w roku 2032)
– S7 Kiełpin – Warszawa (woj. mazowieckie): 1122 i 1000 m. Projekt powinien być gotowy w II kwartale 2026 r. Później zostanie ogłoszony przetarg na roboty budowlane.

Najstarszy, najdłuższy, najbardziej obciążony ruchem. Oto tunelowi rekordziści
Najstarszym tunelem jest jednonawowy obiekt o długości 678 m (jedyny o takim przekroju, gdyż pozostałe są dwunawowe) wydrążony w masywie Sobczakowej Grapy na drodze ekspresowej S1 w Lalikach (gm. Milówka) w Beskidzie Żywieckim. Został oddany do użytkowania w 2010 r. Najkrótszy staż mają natomiast dwa tunele w ciągu S52 Północnej Obwodnicy Krakowa (o długości 653 i 496 m), udostępnione do ruchu w grudniu 2024 r.

Najdłuższym tunelem w Polsce jest obecnie obiekt w ciągu S2 na warszawskim Ursynowie – między wschodnim i zachodnim portalem ten odcinek Południowej Obwodnicy Warszawy ma 2335 m długości.

Docelowo miano najdłuższego będzie miał jednak tunel, jaki ma zostać wybudowany 40 metrów poniżej lustra Odry na S6 w ciągu Zachodniej Obwodnicy Szczecina. Obiekt ten będzie miał 5003 m długości.

Obecnego lidera tego zestawienia zdystansuje też tunel, jaki powstać ma pod wzgórzem Kamieniec na Pogórzu Dynowskim, na odcinku S19 Jawornik – Lutcza w woj. podkarpackim. Ma mieć on 2910 m długości.

Pod względem natężenia ruchu najbardziej obciążonym tunelem w Polsce jest i długo jeszcze pozostanie obiekt na warszawskim Ursynowie. Od jego otwarcia w grudniu 2021 r. tym odcinkiem Południowej Obwodnicy Warszawy przejechało już ponad 90 mln pojazdów, średnio ponad 80 tys. w ciągu doby.

Górnicze metody nie tylko w kopalni. Sięgają też po nie drogowcy
Tunel na S1 w Lalikach został wydrążony metodą górniczą w technologii NATM (New Austrian Tunnelling Method). W tej samej technologii powstał tunel na S3 BolkówKamienna Góra (długości 2300 m) w okolicy Starych Bogaczowic, a także dwa obiekty w ciągu S1 na obejściu Węgierskiej Górki. Krótszy, mierzący ok. 820 m, jest drążony w masywie Baraniej Góry, a dłuższy – ok. 980 m – pod Białożyńskim Groniem. GDDKiA zapowiada, że z obu tuneli, a także całej, blisko 9-kilometrowej trasy między węzłami Przybędza i Milówka, będzie można skorzystać w tym roku.

Drążenie tuneli metodą górniczą polega na wierceniu w skale przez specjalistyczne maszyny szeregu otworów, do których następnie wprowadzane są materiały wybuchowe. Po ich detonacji rozdrobniona skała jest usuwana, a ściany tunelu stabilizowane.

W technologii NATM („nowej metodzie austriackiej”) tunel drążony jest krótkimi odcinkami, a jego ściany wzmacnianie są warstwą betonu natryskowego i kotew skalnych lub żeber stalowych.

Metodą górniczą, ale w technologii ADECO-RS (Analysis of Controlled Deformations in Rocks and Soils), czyli kontroli przemieszczeń i odkształceń w skałach i gruncie, która jest rozwinięciem NATM, wykonano długi na 2058 m tunel pod Luboniem Małym w ciągu S7 (Zakopianka) na odcinku Naprawa – Skomielna Biała. Metoda ta jest wykorzystywana do drążenia w trudnych warunkach geologicznych.

Budować można również metodą odkrywkową lub podstropową
Z wykorzystaniem metody odkrywkowej Cut & Cover w wykopie otwartym wybudowano krótszy tunel (o długości 320 m na S3) na wysokości Gostkowa. Jego fundamenty posadowiono na podłożu skalnym i wykonano dwunawową ramę żelbetową. Konstrukcja tunelu składa się z 27 segmentów, a całość po odpowiednim zaizolowaniu ponownie zasypano. Po terenie nad tunelem mogą przemieszczać się zwierzęta i zapewniono też dojazd do pól.

Tunele w ciągu S2 w Warszawie i S52 na obrzeżach Krakowa powstały z wykorzystaniem metody podstropowej. Polega ona na tym, że w płytkim wykopie najpierw wykonuje się ściany szczelinowe sięgające od kilkunastu do kilkudziesięciu metrów w głąb gruntu, następnie na nich gruby żelbetowy strop, spod którego później wybierany jest grunt między ścianami szczelinowymi. W kolejnym etapie betonowane jest dno tunelu, układane są kolejne warstwy konstrukcyjne drogi pod docelową nawierzchnię betonową jezdni i wykańczane ściany tunelu.

Tego typu obiekty budowane są na niewielkiej głębokości pod poziomem gruntu, przy czym tunel na Ursynowie musiał zejść pod linię metra, a jeden z tuneli na Północnej Obwodnicy Krakowa, w Zielonkach, przechodzi pod doliną Prądnika. Taką samą metodą budowany jest tunel w ciągu DK79 na obwodnicy Zabierzowa pod Krakowem (o długości 317 m), a także będą dwa tunele (o długości 1000 i 1122 m) w ciągu północnego wylotu S7 w Warszawie.

Mechaniczne krety potrafią wiercić tunele na pogórzach i pod wodą
Część tuneli drążonych jest za pomocą maszyny TBM (ang. Tunnel Boring Machine). Tak stało się chociażby w przypadku jednonawowego tunelu pod Świną o długości 1480 m (to inwestycja miasta Świnoujście, na której GDDKiA pełniła rolę inwestora zastępczego). Duża cylindryczna maszyna za pomocą obrotowej głowicy, o średnicy 13,5 metrów, z frezami tarczowymi przebiła się z wyspy Uznam na Wolin. Maszyna TBM drążąc przodek tunelu, jednocześnie instalowała jego obudowę, a następnie wykonano wyjścia ewakuacyjne i jezdnię, pod którą umieszczono galerię ewakuacyjną.

Maszyna TBM drąży pierwszą nawę tunelu (o długości 2250 m) w ciągu S19 Rzeszów – Babica. Mająca 15,2 m średnicy tarcza „Karpatki”, jak nazwano tę maszynę, pracuje w fliszu karpackim, w którym wykryto występowanie obszarów z ulatniającym się metanem, co spowodowało późniejsze, niż zakładano, rozpoczęcie drążenia. Maszynę TBM przygotowano do pracy w warunkach metanowych, a do 30 stycznia wykonano 464 m tunelu pod wzgórzem Grochowiczna.

Maszyna TBM, z tarczą o średnicy poniżej 15 m, wykona też planowany tunel pod Odrą w ciągu Zachodniej Obwodnicy Szczecina na S6. Wykorzystanie maszyn TBM do wydrążenia dwóch tuneli na Pogórzu Dynowskim deklarują również wykonawcy dwóch odcinków S19 w woj. podkarpackim. Chodzi o blisko 3-kilometrowy pod wzgórzem Kamieniec na odcinku Jawornik – Lutcza oraz blisko kilometrowy pod wzgórzem Hyb na sąsiednim fragmencie trasy, Lutcza – Domaradz.

https://www.wnp.pl/budownictwo/infrastrukturalne/drogowcy-schodza-pod-ziemie-gddkia-chce-miec-ponad-24-kilometry-drog-w-tunelach,919916.html

 3. Nad Bałtykiem rusza budowa bazy serwisowej morskich wiatraków. „Nowy rozdział w rozwoju offshore”

Autor: ICH | Dodano: 04-03-2025 16:13

W Łebie został symbolicznie wmurowany kamień węgielny pod budowę bazy operacyjno-serwisowej morskich farm wiatrowych Bałtyk 2 i Bałtyk 3, które planują wybudować wspólnie Equinor i Polenergia. Bazę wykona Erbud.

Equinor Polska poinformował, że 4 marca 2025 roku w Łebie został symbolicznie wmurowany kamień węgielny pod budowę bazy operacyjno-serwisowej morskich farm wiatrowych Bałtyk 2 i Bałtyk 3, które planują wybudować wspólnie Equinor i Polenergia.

– Dziś w Łebie wmurowujemy kamień węgielny pod budowę naszej nowej bazy operacyjno-serwisowej. To nie tylko symboliczny krok, ale także początek nowego rozdziału w rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w Polsce – komentował Michał Jerzy Kołodziejczyk, prezes zarządu Equinor Polska, cytowany w komunikacie.

Bazę zbuduje Erbud na mocy kontraktu zawartego z Equinorem Polska jako inwestorem. Spółka poinformowała o tej umowie w lutym, podając, że jej wartość wynosi blisko 66,9 mln zł netto.

Inwestycja powstanie na zrewitalizowanym terenie portowym. Projekt bazy przygotowało, jak podano w komunikacie, gdańskie biuro architektoniczne B-CA.

Prace przygotowawcze na terenie przyszłej bazy rozpoczęły się już na przełomie 2024 i 2025 roku. Budowa obiektów zaplanowana jest na marzec 2025, a ich oddanie do użytku w połowie 2026 roku.

Equinor i Polenergia realizują wspólnie na polskim morzu trzy projekty morskich farm wiatrowych Bałtyk o łącznej mocy do 3000 MW.

Projekty Bałtyk 2 i Bałtyk 3, o łącznej mocy 1440 MW, realizowane są w tzw. I fazie rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w Polsce (pomoc publiczna dla projektów do w sumie ok. 6 GW).

Pierwsza energia z farm wiatrowych Bałtyk 2 i Bałtyk 3 ma popłynąć do sieci w 2027 roku, komercyjny etap ich użytkowania zaplanowano od 2028 roku.

Polenergia prezentując wyniki za pierwsze trzy kwartały 2024 roku, podała, że podjęcie ostatecznej decyzji inwestycyjnej w przypadku farm Bałtyk 2 i Bałtyk 3 spodziewane jest do końca I kwartału 2025 roku.

https://www.wnp.pl/budownictwo/infrastrukturalne/nad-baltykiem-rusza-budowa-bazy-serwisowej-morskich-wiatrakow-nowy-rozdzial-w-rozwoju-offshore,920014.html

Portal ZP

Uzupełnienie dokumentu musi dotyczyć stanu aktualnego na dzień składania ofert

Agata Hryc-Ląd | Stan prawny na dzień: 04.03.2025

Oświadczenia i dokumenty składane w celu potwierdzenia spełnienia warunków udziału w postępowaniu na wezwanie zamawiającego muszą być aktualne na dzień ich złożenia, a zatem mogą być datowane na dzień późniejszy niż data złożenia oferty. Nie zmienia to jednak faktu, że treść oświadczeń lub dokumentów składanych na potwierdzenie spełnienia warunków udziału w postępowaniu nie może podważać prawdziwości złożonego w tym zakresie oświadczenia wstępnego, tj. oświadczenia o którym mowa w art. 125 ust. 1 ustawy Pzp. Wszystkie oświadczenia i dokumenty, niezależnie od tego czy są one składane niezależnie od podstawy w wezwania, muszą potwierdzać okoliczności wynikające z oświadczenia wstępnego, które wykonawca złożył wraz z ofertą.

Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 6 marca 2024 r. sygn. akt KIO 578/24

Treść art. 128 ust. 1 ustawy Pzp stanowi, iż jeżeli wykonawca nie złożył oświadczenia, o którym mowa w art. 125 ust. 1, podmiotowych środków dowodowych, innych dokumentów lub oświadczeń składanych w postępowaniu lub są one niekompletne lub zawierają błędy, zamawiający wzywa wykonawcę odpowiednio do ich złożenia, poprawienia lub uzupełnienia w wyznaczonym terminie, chyba że:

· wniosek o dopuszczenie do udziału w postępowaniu albo oferta wykonawcy podlegają odrzuceniu bez względu na ich złożenie, uzupełnienie lub poprawienie lub

· zachodzą przesłanki unieważnienia postępowania.

W myśl art. 274 ust. 1 ustawy Pzp zamawiający wzywa wykonawcę, którego oferta została najwyżej oceniona, do złożenia w wyznaczonym terminie, nie krótszym niż 5 dni od dnia wezwania, podmiotowych środków dowodowych, jeżeli wymagał ich złożenia w ogłoszeniu o zamówieniu lub dokumentach zamówienia, aktualnych na dzień złożenia podmiotowych środków dowodowych. Z kolei zgodnie z art. 239 ust. 1 ustawy Pzp zamawiający wybiera najkorzystniejszą ofertę na podstawie kryteriów oceny ofert określonych w dokumentach zamówienia.

Wezwanie do uzupełnienia dokumentów
Czynność wezwania wykonawcy do złożenia, uzupełnienia lub poprawienia podmiotowych środków dowodowych na podstawie art. 128 ust. 1 ustawy Pzp ma z perspektywy wykonawcy doniosłe znaczenie. Wezwanie takie oznacza bowiem, że kwalifikacja podmiotowa wykonawcy w określonym aspekcie dała wynik negatywny, tj. zamawiający uznał, że podmiotowe środki dowodowe nie potwierdzają spełnienia warunków udziału w postępowaniu lub braku podstaw wykluczenia. Okoliczność ta może rzutować na dalsze losy oferty wykonawcy w postępowaniu – jeśli wykonawca w odpowiedzi na wezwanie nie złoży poprawnych podmiotowych środków dowodowych, to jego oferta zostanie odrzucona – zgodnie z treścią art. 226 ust. 1 pkt 2 ustawy Pzp. Wykonawca, który złożył w postępowaniu ofertę, co do zasady posiada interes w uzyskaniu zamówienia na etapie badania i oceny ofert, kiedy to wynik postępowania nie jest jeszcze znany i nie stwierdzono jeszcze ewentualnych podstaw odrzucenia oferty.

Uprawnienia wynikające z przepisów Prawa zamówień publicznych
Skarżąc czynność w postaci wezwania do złożenia, uzupełnienia lub poprawienia podmiotowych środków dowodowych na podstawie art. 128 ust. 1 ustawy Pzp, wykonawca poddaje pod rozstrzygnięcie Izby dokonaną przez zamawiającego ocenę czy złożone przez wykonawcę środki dowodowe wykazują spełnienie warunków udziału w postępowaniu lub brak podstaw wykluczenia. Wykonawca może także w takiej sytuacji ponieść szkodę w wyniku naruszenia przez zamawiającego przepisów ustawy, ponieważ ewentualna błędna ocena sytuacji podmiotowej wykonawcy przez zamawiającego może doprowadzić w konsekwencji do tego, że wykonawca nie uzyska zamówienia, mimo że złożone przez niego za pierwszym razem podmiotowe środki dowodowe były prawidłowe, a wezwanie do ich złożenia, uzupełnienia czy poprawienia naruszało przepisy ustawy. W sytuacji, gdyby wykonawca nie zaskarżył czynności wezwania do uzupełnienia, to na późniejszym etapie postępowania (po wyborze oferty najkorzystniejszej) nie mógłby już wskazywać ani na wadliwość tego wezwania, ani na okoliczność, iż pierwotnie złożone podmiotowe środki dowodowe były prawidłowe. Jednocześnie dla oceny prawa do wniesienia odwołania od czynności podmiotu zamawiającego, bez znaczenia pozostał fakt, że wykonawca odpowiedział na wezwanie zamawiającego, składając nowy podmiotowy środek dowodowy.

Podstawy do złożenia oświadczeń lub dokumentów
W rozpoznawanej sprawie wykonawca kwestionował określenie przez zamawiającego w SWZ warunku udziału w postępowaniu dotyczącego sytuacji ekonomicznej lub finansowej. Wskazywał, że w SWZ zawarto jedynie wymóg przedstawienia dokumentu potwierdzającego posiadanie ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej.

Warunek udziału w postępowaniu – mimo że został wyrażony poprzez opisanie konieczności złożenia dokumentu potwierdzającego konkretną sytuację finansową, a nie wskazanie wprost na wymaganą sytuację finansową – był w pełni identyfikowany i jednoznaczny. W przekonaniu KIO, z zapisów SWZ, jasno wynikało, iż wykonawca ma być ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej w zakresie prowadzonej działalności związanej z przedmiotem zamówienia na sumę gwarancyjną min. 9 000 000 zł. W oparciu o zawarty w SWZ opis warunku wykonawcy nie powinni mieć problemu z prawidłową interpretacją wymagania, tym bardziej, że wykonawców ubiegających się o udzielenie zamówienia należy uznać za profesjonalistów, wobec których miernik należytej staranności jest podwyższony (por. art. 355 § 2 Kodeksu cywilnego, zgodnie z którym należytą staranność dłużnika w zakresie prowadzonej przez niego działalności gospodarczej określa się przy uwzględnieniu zawodowego charakteru tej działalności). Wykonawca, składając podmiotowe środki dowodowe na wezwanie z art. 274 ust. 1 ustawy Pzp, nie miał wątpliwości, jakie dokumenty należy złożyć na potwierdzenie warunku w zakresie sytuacji finansowej lub ekonomicznej i jakie okoliczności miały one potwierdzać.

Złożenie oświadczeń lub dokumentów potwierdzających okoliczności w dniu składania ofert
Wykonawca złożył polisę OC aktualną na dzień złożenia. Rozpoznając odwołanie KIO nie zanegowała tego faktu – wykonawca może złożyć dokument aktualny na dzień złożenia, czyli potwierdzający jego bieżącą sytuację czy zdolności w chwili składania dokumentu. Powyższe wynika wprost z przepisów ustawy Pzp, w tym z art. 274 ust. 1 i art. 128 ust. 2 ustawy Pzp. Złożone przez wykonawcę podmiotowe środki dowodowe potwierdzały jego aktualną sytuację, tj. fakt, że na moment ich złożenia wykonawca dysponował dokumentem ubezpieczenia na wymaganą przez zamawiającego sumę gwarancyjną (9 000 000 zł). Jednakże złożone przez wykonawcę podmiotowe środki dowodowe podważyły fakt spełniania przez niego warunku udziału w postępowaniu na moment składania oferty, a tym samym podważyły prawdziwość złożonego przez niego wraz z ofertą wstępnego oświadczenia o spełnieniu warunków udziału w postępowaniu. Ze złożonych dokumentów wprost wynikało, iż wykonawca uzyskał ubezpieczenie na wymaganą w treści warunku udziału w postępowaniu sumę gwarancyjną po upływie terminu na składanie ofert (na mocy aneksu zwiększającego tę sumę z kwoty 4 000 000 zł do kwoty 9 000 000 zł). Zdaniem KIO wykonawca – mimo, iż składając ofertę oświadczył, że spełnia warunek udziału w postępowaniu dotyczący sytuacji ekonomicznej lub finansowej, sam podważył prawdziwość własnego oświadczenia, składając podmiotowe środki dowodowe, które potwierdzały, iż w chwili złożenia oferty był ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej w zakresie prowadzonej działalności związanej z przedmiotem zamówienia na sumę gwarancyjną niższą niż wymagana przez zamawiającego.

WAŻNE
W orzecznictwie Krajowej Izby Odwoławczej nie budzi wątpliwości okoliczność, że warunki udziału w postępowaniu muszą być spełnione na dzień złożenia oferty, a stan ich spełnienia musi trwać przez całe postępowanie. „Aktualności” dokumentu nie można mylić z momentem, w którym wykonawca winien spełniać warunki udziału w postępowaniu. Dokumenty „aktualne” to takie, które oddają rzeczywistość w momencie ich złożenia, czyli potwierdzają okoliczność, co do której wykonawca wcześniej złożył wstępne oświadczenie i która obecnie (w czasie teraźniejszym) występuje. Przepisy ustawy Pzp uwypuklają konieczność oceny sytuacji podmiotowej wykonawców na podstawie możliwie najbardziej aktualnych informacji, ustawa daje zamawiającym także uprawnienie do weryfikowania posiadania odpowiedniej zdolności podmiotowej wykonawcy, na każdym etapie postępowania. Posiadanie przez wykonawcę właściwej sytuacji podmiotowej weryfikuje się na początku postępowania poprzez oświadczenie wstępne, następnie zaś żąda się dowodów potwierdzających prawdziwość oświadczenia wstępnego, aktualnych na dzień złożenia, a zatem dowodów, które mogą być datowane na dzień późniejszy niż termin składania ofert. Złożenie podmiotowych środków dowodowych aktualnych na dzień ich złożenia, potwierdzających brak podstaw wykluczenia na ten dzień, tworzy pewnego rodzaju domniemanie, że stan ten trwa przez cały czas trwania postępowania, od dnia złożenia wraz z ofertą oświadczenia wstępnego. Niemniej treść podmiotowych środków dowodowych – niezależnie od tego czy są one składane na wezwanie z art. 126 ust. 1 ustawy Pzp lub odpowiednio art. 274 ust. 1 ustawy Pzp, czy na wezwanie z art. 128 ust. 1 ustawy Pzp – nie może podważać okoliczności wynikających z oświadczenia wstępnego.

· wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 23 maja 2022 r., sygn. akt KIO 1200/22,

· wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 13 listopada 2023 r., sygn. akt KIO 3239/23.

Ocena aktualności dokumentów niezbędnych do przeprowadzenia postępowania
Skład orzekający uznał, że wykonawca sam podważył fakt, że na moment składania oferty spełniał warunek udziału w postępowaniu. Przedstawione przez niego dokumenty tj. polisa wraz z aneksami pozostawały w sprzeczności ze złożonym przez niego oświadczeniem wstępnym o spełnieniu warunku udziału w postępowaniu dotyczącego posiadania ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej w zakresie prowadzonej działalności związanej z przedmiotem zamówienia na sumę gwarancyjną min. 9 000 000 zł.

W wyroku z dnia 3 stycznia 2022 r., sygn. akt KIO 3628/21, nie została podważona okoliczność, iż stan spełnienia przez wykonawcę warunku udziału w postępowaniu dotyczącego zdolności ekonomicznej lub finansowej trwał przez cały okres postępowania. W orzeczeniu tym stwierdzono, iż nie ulega wątpliwości, że spełnienie warunków udziału w postępowaniu winno być przez wykonawcę spełnione już na etapie, kiedy wykonawca przystępuje do postępowania, czyli jak w tym przypadku w momencie składania oferty.

Pamiętaj

Dokumenty „aktualne” to takie, które oddają rzeczywistość w momencie ich złożenia.

Wykonawca wraz z ofertą złożył oświadczenie wstępne o spełnieniu warunków, a składane na wezwanie z art. 274 ust. 1 ustawy Pzp dokumenty muszą potwierdzać okoliczności wynikające z oświadczenia wstępnego. Za bezzasadne KIO uznała podnoszenie przez wykonawcę, że wezwanie miałoby być wadliwe z tego względu, że wskazano w nim, że zamawiający wzywa wykonawcę do „złożenia” podmiotowego środka dowodowego, a nie do jego „uzupełnienia”. Oczywistym było, że kompleksowa lektura wezwania wskazała jednoznacznie, że zamawiający uznał, iż złożone podmiotowe środki dowodowe nie potwierdzają spełnienia warunku udziału w postępowaniu. Ponadto siłą rzeczy, aby uczynić zadość wezwaniu, wykonawca powinien dokument „złożyć”. W związku z tym sformułowanie użyte przez zamawiający w treści wezwania w żaden sposób nie uchybiało jego prawidłowości.

https://www.portalzp.pl/top-tematy/uzupelnienie-dokumentu-musi-dotyczyc-stanu-aktualnego-na-dzien-skladania-ofert-35020.html

Prawo.pl

Czy działalność gospodarcza oznacza zmianę sposobu użytkowania lokalu?

Konrad Dyda | Data dodania: 06.03.2025

Rozpoczęcie prowadzenia działalności gospodarczej w lokalu, który dotychczas nie był wykorzystywany w tym celu, nawet gdy chodzi tylko o połączenie – przykładowo – funkcji mieszkaniowej z biurową, przeważnie oznacza zmianę sposobu użytkowania, wymagającą załatwienia odpowiednich formalności w urzędzie.

Czasy, gdy hasło „przedsiębiorstwo” kojarzyło się z fabryką czy innym tego rodzaju zakładem, odchodzą do lamusa. Obecnie w wielu branżach można z powodzeniem prowadzić własną działalność gospodarczą lub zawodową, nie wychodząc z domu bądź wynajmując sobie niewielki lokal. Należy przy tym uważać, aby nie narazić się na problemy związane z nielegalną zmianą sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części. Co to znaczy?

Nie można samowolnie zmieniać sposobu użytkowania
Zgodnie z ustawą z dnia 7 lipca 1994 roku – Prawo budowlane w razie zmiany sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części bez wymaganego zgłoszenia, organ nadzoru budowlanego, w drodze postanowienia wstrzymuje użytkowanie obiektu budowlanego lub jego części nakłada obowiązek przedstawienia w wyznaczonym terminie dokumentów, jakie należałoby przedstawić przy zgłaszaniu zamiaru zmiany sposobu użytkowania obiektu (art. 71a ust. 1). Ustawodawca w prawie budowlanym zdecydował, że co do zasady zmiana sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części może nastąpić po dokonaniu stosownego zgłoszenia organowi administracji architektoniczno-budowlanej (art. 71 ust. 2), a organ ten ma prawo wnieść sprzeciw od zgłoszenia. Do zmiany może dojść, jeżeli w terminie 30 dni, od dnia doręczenia zgłoszenia, organ administracji architektoniczno-budowlanej, nie wniesie sprzeciwu w drodze decyzji i nie później niż po upływie 2 lat od doręczenia zgłoszenia (art. 71 ust. 4). Inną procedurę stosuje się, gdy zmiana sposobu użytkowania wymaga wykonania robót budowlanych. Wówczas niezbędne jest uzyskanie pozwolenia na budowę (art. 71 ust. 6).

W każdym razie niezbędne formalności związane ze zmianą sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części należy dopełnić zanim dojdzie do takiej zmiany. Właściciel obiektu nigdy nie powinien tu postępować metodą faktów dokonanych, najpierw zmieniając pierwotne przeznaczenie obiektu lub jego części, a dopiero później zastanawiać się jakie formalności wymaga ustawodawca do legalności takich zmian. Kwestii tej nie ułatwia fakt, że w Prawie budowlanym zawarto jedynie ich przykładowy katalog.

Kiedy dochodzi do zmiany sposobu użytkowania?
Zgodnie z art. 71 ust. 1 pr. bud. pierwszym przykładem zmiany sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części jest podjęcie bądź zaniechanie w obiekcie budowlanym lub jego części działalności zmieniającej warunki: bezpieczeństwa pożarowego, powodziowego, pracy, zdrowotne, higieniczno-sanitarne, ochrony środowiska bądź wielkość lub układ obciążeń. Za drugi z takich przykładów posłużył ustawodawcy przypadek, w którym nastąpiło podjęcie w obiekcie budowlanym lub jego części działalności zaliczanej do przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko. Taka konstrukcja powołanego przepisu powoduje znaczny wzrost przede wszystkim sądownictwa administracyjnego w określeniu granic dopuszczalnych modyfikacji sposobu użytkowania obiektu, po przekroczeniu których mamy już do czynienia ze zmianą wymagającą co najmniej dokonania zgłoszenia organowi administracji architektoniczno-budowlanej.

Naczelny Sąd Administracyjny od dawna przyjmuje, że ustalenie, czy doszło do zmiany sposobu użytkowania obiektu lub jego części w rozumieniu art. 71 pr. bud. sprowadza się głównie do potrzeby ustalenia, czy i w jakim stopniu podjęcie i zaniechanie w obiekcie budowlanym lub jego części działalności związanej z jego użytkowaniem wpływa na zmianę wymagań stawianych obiektowi, związanych głównie z bezpieczeństwem jego dalszego zmienionego sposobu użytkowania (wyrok NSA z dnia 7 grudnia 2017 r., sygn. akt II OSK 606/16, LEX nr 2431821). Poza tym sądy administracyjne stoją na stanowisku, że omawiane tu zmiany nie muszą być poprzedzone przeprowadzeniem robót budowlanych. Wystarczająca jest faktyczna zmiana sposobu użytkowania obiektu lub jego części, a nawet zintensyfikowanie dotychczasowego sposobu użytkowania (zob. np. wyrok WSA w Krakowie z dnia 24 października 2024 r., sygn. akt II SA/Kr 1039/24, LEX nr 3793079).

Biznes prowadzi do zmian
Generalnie rzecz ujmując sądy administracyjne – a w ślad za nimi organy administracji architektoniczno-budowlanej – stosunkowo surowo podchodzą do kwestii zmiany sposobu użytkowania obiektu bądź jego części. Jest to istotne szczególnie dla przedsiębiorców, którzy mają zamiar rozpocząć prowadzenie swojego biznesu w obiektach, które wcześniej nie były wykorzystywane na potrzeby związane z działalnością gospodarczą. Za wręcz klasyczny przykład może tutaj posłużyć zorganizowanie biznesu w bloku czy domu mieszkalnym, na co decydują się zwłaszcza początkujący przedsiębiorcy bądź ci, których biznes osiąga stosunkowo niewielkie rozmiary lub polega głównie na zdalnym świadczeniu usług.

Jak wskazał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie w wyroku z dnia 22 lutego 2022 r., sygn. akt II SA/Ol 830/21, LEX nr 3320969, zmiana funkcji lokalu z mieszkalnej na niemieszkalną lub dodanie do funkcji mieszkalnej jakiejkolwiek funkcji usługowej oznacza zmianę sposobu użytkowania nieruchomości. Z drugiej jednak strony dosłowna interpretacja tezy postawionej przez olsztyński WSA mogłaby prowadzić do przyjęcia, że nawet prowadzenie działalności gospodarczej w pełni zdalnie ze swojego mieszkania prowadzi do zmiany jego sposobu użytkowania. Nie powinno się tutaj jednak tracić z oczu perspektywy bardziej funkcjonalnej wykładni prawa. Jeżeli działalność prowadzona w danym obiekcie w żaden sposób nie modyfikuje szeroko pojętych wymagań bezpieczeństwa, trudno uzasadniać, że doszło do zmiany sposobu użytkowania w sensie regulacji prawa budowlanego.

https://www.prawo.pl/biznes/dzialalnosc-gospodarcza-w-mieszkaniu-czy-zmieniac-funkcje-lokalu,531823.html