Budownictwo i PZP | Prasówka | 29.05.2024 r.
Rynek Infrastruktury
1. Powstanie obwodnica na wojewódzkiej trasie z Lublina do A4
Autor: ep. | Data publikacji: 27-05-2024
Blisko 6 km ma mieć obwodnica Tarnogrodu, którą wybuduje Zarząd Dróg Wojewódzkich w Lublinie. Nowa trasa powstanie w ciągu DW-835. Jeszcze do 12 lipca inwestor czeka na oferty od wykonawców.
Droga powstanie na terenie powiatu biłgorajskiego. Obwodnica ma wyprowadzić z Tarnogrodu ruch na trasie wojewódzkiej z Lublina w stronę autostrady A4. Będzie częścią trasy nr 835 Lublin – Wysokie – Biłgoraj – Sieniawa – Przeworsk – Kańczuga – Dynów – Grabownica Starzeńska.
Obwodnica zostanie poprowadzona po zachodniej stronie Tarnogrodu. W północnej części będzie przebiegała przez teren gminy Księżpol, natomiast w części południowej przez gminę Tarnogród.
Łącznie trasa ma mieć 5,8 km długości. Na trasie powstanie 5 skrzyżowań w postaci rond – powstaną na przecięciach z drogami nr 835, z drogą powiatową nr DP 2941l – ul. Nadstawną, z DW – 863 – ul. Świętego Jana Pawła II, drogą gminą – ul. Przedmieście Błonie oraz z DW- 835.
Samorząd szacuje koszty budowy drogi na ok. 85 mln zł. Na oferty czeka jeszcze do 12 lipca.
Wykonawca, który zostanie wybrany będzie musiał wykonać drogę w ciągu 20 miesięcy.
2. Podkarpackie. GDDKiA ogłasza ważny przetarg ws. obwodnicy Pilzna
Autor: Grzegorz Rekiel | Data publikacji: 27-05-2024
Firmy, która będzie sprawować nadzór nad projektowaniem i budową obwodnicy Pilzna w ciągu drogi krajowej numer 73, szuka Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
Przebieg 2,6-kilometrowej obwodnicy rozpocznie się w miejscu skrzyżowania DK94 z DK73 w Pilźnie (ul. Lwowska), gdzie zaprojektowano rondo. Koniec odcinka będzie zlokalizowany w miejscowości Zawadka Brzostecka (początek obwodnicy Brzostku i Kołaczyc). Obwodnica będzie przebiegała nad rzeką Dulcza. Na końcowym odcinku włączy się do istniejącej DK73 za pomocą ronda w odległości ok. 1,2 km za istniejącym skrzyżowaniem z drogą gminną w kierunku Jasła.
Niedawno GDDKiA ogłosiła przetarg na zaprojektowanie i budowę obwodnicy. Jest to drugie zadanie z Programu Budowy 100 obwodnic na Podkarpaciu, które zostanie skierowane do realizacji. Termin otwarcia ofert został wyznaczony na 17 czerwca.
Kolejny przetarg
Teraz urzędnicy szukają firmy, która będzie sprawować nadzór nad projektowaniem i realizacją robót, a także zarządzać kontraktem. Do zadań wykonawcy należeć będzie: pełnienie nadzoru nad projektowaniem, weryfikacja dokumentacji projektowej, jej kompletności, wzajemnej zgodności, weryfikacja wyników dokonania kontrolnych obliczeń w celu znalezienia ewentualnych błędów; zarządzanie, pełnienie nadzoru inwestorskiego oraz kontrola nad realizacją robót aż do daty wystawienia ostatecznego świadectwa płatności czy prowadzenie działań informacyjnych i promocyjnych związanych z realizacją projektu i współpraca w tym zakresie ze służbami GDDKiA.
Na oferty zainteresowanych firm GDDKiA czeka do 3 lipca. Termin związania ofertą upływa 30 września. Przy wyborze zwycięzcy urzędnicy wezmą pod uwagę przede wszystkim cenę (waga 60 %, im niższa, tym więcej punktów), ale też jakość (26 %) oraz doświadczenie personelu konsultanta (14 %). Obowiązuje wadium w wysokości 60 tysięcy złotych.
Przypomnijmy, że inwestycja zlokalizowana jest na terenie powiatu dębickiego i przebiega przez tereny gminy miejsko – wiejskie Pilzna. Obwodnica będzie drogą klasy GP (droga główna ruchu przyspieszonego) o przekroju 1×2, czyli po jednym pasie w każdym kierunku wraz z infrastrukturą towarzyszącą (odwodnienie, oświetlenie, urządzenia ochrony środowiska, urządzenia BRD).
W ramach zadania wybudowane zostaną jezdnie dodatkowe (równoległe do trasy głównej), obsługujące tereny przyległe do obwodnicy, drogi dla pieszych i rowerów oraz system zarządzania ruchem. Przez rzekę Dulcza zostanie wybudowany most. Powstaną także przejścia dla zwierząt, ekrany akustyczne i przeciwolśnieniowe oraz zbiorniki retencyjne.
Rzeczpospolita
Zielona rewolucja w polskich miastach. Muszą stworzyć plany klimatyczne
Aktualizacja: 28.05.2024 06:07 | Publikacja: 28.05.2024 04:30
Wszystkie miasta powyżej 20 tys. mieszkańców będą musiały opracować miejskie plany adaptacji do zmian klimatu. Będą zobowiązane nie tylko do zazielenienia terenów miejskich, ale i np. takich innowacji jak tworzenie miejsc na gromadzenie wody spływającej z okolicy i zabezpieczającej budynki przed podtopieniami.
Może to być konkretny plan, w jaki sposób małymi krokami ratować klimat. Wzrośnie wartość dofinansowania na wymianę pieca, termomodernizację lub odnawialne źródła energii w ramach programu „Stop smog”, a do tego wszystkie miasta mające powyżej 20 tys. mieszkańców, czyli łącznie 209 miast w całej Polsce, mają opracować tzw. miejskie plany adaptacji do zmian klimatu. Zakłada to projekt nowelizacji ustawy – Prawo ochrony środowiska oraz niektórych innych ustaw.
Będą dofinansowania na miejskie plany adaptacji do zmian klimatu
Celem miejskiego planu adaptacji do zmian klimatu jest podniesienie odporności miasta na zmieniające się warunki klimatyczne, czyli m.in. na ekstremalne upały, susze, powodzie. Dotychczas takie plany miały 44 miasta powyżej 100 tys. mieszkańców. Przykładowymi działaniami adaptacyjnymi są: zwiększenie udziału powierzchni biologicznie czynnej poprzez ograniczanie tzw. betonozy, budowa miejskiego systemu optymalizacji zaopatrzenia i zużycia wody w mieście czy dostosowanie do skutków zmian klimatu systemu komunikacji publicznej.
Zygmunt Frankiewicz, prezes Związku Miast Polskich, uważa, że potrzebne są realizacje tego typu inwestycji, a w samorządach jest wiele pomysłów, którymi chętnie się wymieniają. – Pomysły, które powstają w samorządach, są niesamowite, dlatego ważne jest dzielenie się tą wiedzą – podkreśla prezes Frankiewicz. Chociaż ich realizacja będzie bardzo kosztowna, to możliwe jest wykonywanie ich krok po kroku, w miarę możliwości finansowych czy wykonawczych.
Zygmunt Frankiewicz uważa, że posiadanie strategii dostosowania do zmian klimatu jest ważne, ponieważ odpowiednio zorganizowanie działania powodują efekt synergii. – Wszyscy na tym skorzystają, bo takie miasto będzie bardziej przyjazne dla mieszkańców – mówi „Rzeczpospolitej”.
W obecnej perspektywie finansowej UE miasta mogą sięgnąć po środki na opracowanie i realizację planów adaptacji
– Pieniądze na tego typu inwestycje pojawią się wraz z nadchodzącymi funduszami unijnym, m.in. z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Funduszu Spójności oraz Krajowego Planu Odbudowy – zaznacza prawnik Wojciech Modzelewski z Fundacji ClientEarth.
Zgodnie z uzasadnieniem projektu, w obecnej perspektywie finansowej UE miasta mogą sięgnąć po środki na opracowanie i realizację planów adaptacji.
Miejskie plany adaptacji do zmian klimatu: Dodatkowy biurokratyczny obowiązek dla samorządów
Związek Powiatów Polskich uważa jednak, że tworzenie miejskiego planu adaptacji z perspektywy samorządu to dodatkowy biurokratyczny obowiązek. Jak zauważa, nie będzie on aktem prawa miejscowego wpływającym na inne dokumenty. Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora biura w Związku Powiatów Polskich mówi, że miejskie plany adaptacji do zmian klimatu są dokumentem nadmiarowym, ponieważ elementy z nim związane powinny być zawarte w strategii rozwoju gminy lub powiatu.
Jak przypomina, zarówno powiaty, jak i gminy muszą obowiązkowo przygotowywać Programy Ochrony Środowiska, które są w części związane z miejskimi planami adaptacji do zmian klimatu. – Wskazywaliśmy, że sposób działania rządu jest taki, że jeżeli widzi gdzieś problem, to po prostu tworzy nowy program, który będzie trzeba wykonać, podczas gdy lepiej jest planować w sposób kompleksowy, z uwzględnieniem wszystkich czynników – uważa Grzegorz Kubalski.
Wyzwania środowiskowe i klimatyczne dotyczą różnych kwestii
Prof. Maciej J. Nowak, radca prawny i kierownik Katedry Nieruchomości Wydziału Ekonomicznego Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie, pozytywnie ocenia zawarte w projekcie przepisy, szczególnie te dotyczące monitorowania realizacji planu na podstawie konkretnych wskaźników oraz rozwoju zieleni w miastach. – W ramach nowelizacji zakresu strategii rozwoju trochę źle brzmi sformułowanie „wymiar klimatyczno-środowiskowy” ujęty jako jeden z celów strategicznego rozwoju. Wyzwania klimatyczne i wyzwania środowiskowe, rzeczywiście częściowo są wspólne, ale jednocześnie mają odmienny, znacznie szerszy zakres. Nie wiem, czy dobrze byłoby narzucać ustawowo samorządom wskazane uproszczenie – wskazuje prof. Nowak.
Ekspert pozytywnie ocenia uzupełnienie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym o kwestie klimatyczne, zwracając jednak uwagę, że proponowane ujęcie, czyli obowiązek „zmniejszenia podatności na zmiany klimatu” przez gminy wprowadza w błąd, ponieważ wyzwania klimatyczne – zarówno adaptacyjne, jak i mitygacyjne – mają znacznie szerszy zakres. – Rekomendowałbym wyodrębnienie w art. 1 ust. 2 osobnego punktu dotyczącego wyzwań klimatycznych. Mógłby on np. brzmieć: „wymagania wynikające z ochrony i adaptacji do zmian klimatu” – podkreśla.
Wyższe dofinansowania na termomodernizację i wymianę pieca
Projekt nowelizacji zakłada także zwiększenia współfinansowania przedsięwzięć niskoemisyjnych, czyli m.in. termomodernizacji czy wymiany źródeł ciepła ze środków Funduszu Termomodernizacji i Remontów do poziomu 90 proc. (obecnie jest 70 proc.). Równocześnie zmniejszony zostanie wkład własny gminy na realizację takich przedsięwzięć niskoemisyjnych do poziomu 10 proc. (jest 30 proc.). Z kolei kwota na realizację inwestycji zostanie podwyższona prawie dwukrotnie, z 53 tys. zł do 106 tys. zł.
Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego podkreśla, że jest to wsparcie gmin, które podjęły się udziału w programie „Stop smog”. Z uwagi na niskie kwoty dofinansowania w stosunku do programu „Czyste powietrze” nie cieszył się on jednak zainteresowaniem mieszkańców. W programie „Stop smog” dotychczas wzięło udział zaledwie kilkadziesiąt z 2477 gmin w całej Polsce. Ekspert podkreśla, że podwyższenie maksymalnej kwoty dofinansowania jest zasadniczą zmianą, ponieważ ma na celu dostosować wysokość dofinansowania do programu „Czyste powietrze”, w którym maksymalne dofinansowanie wynosi 135 tys. zł. Andrzej Guła liczy, że teraz gminom uda się dokończyć realizację programu. – Nie spodziewałbym się rozwoju programu „Stop smog”, a raczej zrealizowania do końca już rozpoczętych inwestycji. Wiadomo, że gdy jest taka różnica w dofinansowaniu, jest problem z zakończeniem projektu. Wskutek podwyższenia kwoty dofinansowania „Stop smog”, wyższe dofinansowanie miałyby także otrzymać osoby, które zgłosiły akces do programu, ale nie rozpoczęły jeszcze inwestycji – podkreśla Andrzej Guła.
Założenia związane z dofinansowaniem mają pomóc w realizacji kamienia milowego do otrzymania środków z KPO
Ekspert zwraca uwagę na jeszcze jedną ważną zmianę w programie – ma zniknąć kryterium majątkowe, a pozostać jedynie dochodowe. W praktyce chodzi o sytuacje, gdy ktoś niewiele zarabia, ale gdyby sprzedał swój majątek, np. działki, miałby dużo pieniędzy. – Gminy często zwracały uwagę na trudności w weryfikacji sytuacji majątkowej osób korzystających z programu – podkreśla Andrzej Guła.
Co dalej z programem „Stop smog”
Ekspert zaznacza, że chociaż program „Stop smog” nie cieszył się dużym zainteresowaniem, to jego główną zaletą było zaangażowanie gminy. To urzędnicy informowali bowiem swoich najbiedniejszych mieszkańców o dofinansowaniu w wysokości do 100 proc. i pomagali im przejść przez całą ścieżkę procesu inwestycji. W programie „Czyste powietrze” to mieszkańcy muszą się natomiast postarać o dofinansowanie. Andrzej Guła liczy, że te dobre praktyki dotyczące zaangażowania urzędników będą wykorzystane w programie „Czyste powietrze”, chociaż dodaje, że na ten program środki finansowe zapewnione są zaledwie na dwa najbliższe lata.
Wątpliwości rodzi fakt, że w programie „Stop smog” nie jest wymagany wkład własny od mieszkańca, a jedynie od gminy, która prowadzi program. Andrzej Guła zaznacza jednak, że są osoby, które nie mają 7 tys. czy 10 tys. zł na taki wkład i zamiast zastanawiać się nad obniżeniem dofinansowania, należy skupić się na uszczelnieniu systemu tak, aby dofinansowania nie otrzymywały osoby, które nie są ubogie i mają pieniądze na realizację inwestycji.
Założenia związane z dofinansowaniem mają pomóc w realizacji kamienia milowego do otrzymania środków z KPO. Polska ma bowiem przygotować i wdrożyć skuteczne rozwiązania mające na celu przyśpieszenie procesu zielonej transformacji.
Forsal
1. Sejm przyjął dodatkowe osłony dla indywidualnych odbiorców energii. Rachunki za prą będą niższe
oprac. Roma Bojanowicz | 24 maja 2024, 16:27
Sejm przyjął poprawki Senatu do ustawy ws. osłon dla odbiorców energii. Inflacja CPI w Polsce w drugiej połowie 2024 roku będzie niższa o ok. 0,4 pkt. – poinformował PAP Biznes minister finansów Andrzej Domański.
„Przyjęte wczoraj przez Sejm poprawki do ustawy ws. osłon dla odbiorców energii obniżą inflację CPI w Polsce w drugiej połowie 2024 r. o ok. 0,4 pkt. proc.” – powiedział minister finansów.
Bez opłaty mocowej rachunki będą niższe
Sejm w czwartek przyjął poprawki Senatu do ustawy ws. osłon dla odbiorców energii, w tym tę o czasowym zwolnieniu gospodarstw domowych z opłaty mocowej. Nowe przepisy wprowadzają m.in. bon energetyczny dla gospodarstw o niższych dochodach, a także na II półrocze cenę maksymalną za energię elektryczną.
Najważniejszą z poprawek Senatu, jaką poparła niższa izba parlamentu, jest czasowe (od 1 lipca do 31 grudnia br.) zwolnienie gospodarstw domowych z opłaty mocowej, które miałoby dodatkowo ograniczyć prognozowany od 1 lipca wzrost rachunków za energię elektryczną.
2. Zagrożenie blackoutem rośnie. Polska bez pomysłu na transformację energetyczną [RAPORT]
oprac. Roma Bojanowicz | wczoraj, 09:07
Od transformacji energetycznej Polska gospodarka nie ucieknie. Zamiast planu jak uniezależnić się od importu surowców energetycznych, co roku tracimy GWh bezemisyjnej energii z OZE, zwracają uwagę autorzy raportu Forum Energii pt. „Transformacja energetyczna w Polsce”. Czy Krajowy Plan na rzecz Energii i Klimatu tworzony przez MKiŚ połączy wszystkie elementy energetycznej układanki i zapewni polskiej gospodarce odpowiednie wsparcie?
W najnowszej, siódmej edycji raportu „Transformacja energetyczna w Polsce”, Forum Energii (FE) wskazało, że presja na zmiany w energetyce, od których zależeć będzie rozwój polskiego PKB, rośnie, a „transformacja energetyczna w Polsce nie ma sternika”.
Uzależnieni od węgla z importu
„Brakuje jednego ośrodka, który zarządzałby tym procesem, dlatego zachodzące zmiany odbywają się w chaosie. Polska nigdy nie doczekała się kompleksowej wizji dekarbonizacji gospodarki ani planu ograniczania zależności od surowców energetycznych sprowadzanych zza granicy” – podkreślili autorzy raportu.
Wskazano, że obecnie, kiedy Ministerstwo Klimatu i Środowiska opracowuje nowy Krajowy Plan na rzecz Energii i Klimatu, jest najlepszy moment na wyznaczenie „jasnego” kierunku transformacji. „Jest to niezbędne, aby przygotować społeczeństwo i firmy na nadchodzące zmiany, ważne dla ukierunkowania inwestycji, mobilizacji biznesu, obniżania kosztów energii i odpowiedniego planowania wydatków” – ocenili eksperci FE.
Inwestycje w energetykę to podstawa
„Bezpieczne i zrównoważone dostawy energii elektrycznej są warunkiem elektryfikacji całej gospodarki” – podkreśliła cytowana w raporcie prezes Forum Energii Joanna Pandera. W jej ocenie ogromnym wyzwaniem staje się mobilizowanie inwestycji – zarówno w spółkach energetycznych, jak i przez inwestorów prywatnych, w tym gospodarstwa domowe.
„Decydentom umyka, że energetyka jest dla ludzi i tę skomplikowaną układankę trzeba poustawiać tak, aby w uczciwy i przejrzysty sposób informować o realnych kosztach, ale też wyzwaniach związanych z ograniczaniem emisji i bezpieczeństwem energetycznym w bardzo zmiennym i niestabilnym świecie” – podkreśliła Pandera.
Polska energia najtańsza w UE
Zgodnie z raportem FE, uwzględniając wszystkie podatki i daniny, w I półroczu 2023 r. cena energii elektrycznej w Polsce dla gospodarstw domowych wynosiła 19,9 eurocenta/kWh, to o 56 proc. mniej niż w Niemczech, 47 proc. mniej niż w Czechach i o 7 proc. mniej niż na Słowacji. Średnia cena energii elektrycznej dla przemysłu w Polsce wynosiła 21,35 eurocenta/kWh i była wyższa o 7 proc. niż dla gospodarstw domowych.
Na koniec 2023 r. z kolei ceny energii spot w Niemczech były niższe o 14 proc., w Czechach o 11 proc., na Słowacji o 7 proc., a na Litwie o 4 proc. niż w Polsce. W Szwecji było taniej o 61 proc. – wskazano w opracowaniu.
Trudne pożegnanie z węglem
W raporcie zwrócono uwagę, że transformacja energetyczna w Polsce postępuje, a 2023 rok był rokiem „prawdziwych rekordów”. „Choć nadal głównym źródłem produkcji energii elektrycznej pozostaje węgiel, jego udział w miksie spadł do najniższego w historii poziomu 60,5 proc. – to o 10 p.p. mniej niż rok wcześniej” – zaznaczyli autorzy raportu.
Zgodnie z szacunkami FE w 2023 r. zużycie węgla kamiennego wyniosło ok. 57 mln ton, co oznacza spadek względem 2022 r. o ok. 8 mln ton (-12 proc. r/r). Szacunkowe zużycie węgla kamiennego energetycznego natomiast spadło w 2023 r. 16 proc. (-8,3 mln ton) r/r, do ok. 45 mln ton.
Bez pomysłu na OZE
Dodano też, że produkcja z OZE wzrosła o 6,2 p.p w porównaniu z rokiem poprzednim i sięgnęła po raz pierwszy 27 proc. udział w miksie energetycznym. Jednocześnie wzrosła produkcja energii z gazu – o ponad 40 proc. osiągając, 9,9 proc. udział w miksie energetycznym.
W opinii ekspertów FE rozwój OZE w Polsce „nie wynika ze świadomego planu państwa wobec inwestycji w OZE, a jest raczej efektem działania rynku i zniesienia blokad”.
Zwrócono uwagę, że hurtowe ceny energii w Polsce na tle innych krajów UE utrzymują się na „bardzo wysokim” poziomie, „szybko” rośnie też uzależnienie gospodarki od importowanych paliw kopalnych.
Emisje CO2 piętą achillesową polskiej elektroenergetyki
W raporcie wskazano, że polska elektroenergetyka nadal jest najbardziej emisyjna w całej UE, a pod względem intensywności emisji (ile ton CO2 zostało średnio wyemitowanych przy zużyciu jednej jednostki energii pierwotnej np. węgla) jest 3. krajem na świecie po Kazachstanie i RPA. „Znaczny poziom emisji przekłada się na wysokie ceny energii, a w przemyśle – na spadek konkurencyjności ze względu na wysoki ślad węglowy towarów produkowanych w Polsce. Jeśli nic się nie zmieni, w kolejnych latach polska gospodarka narażona będzie na spadek inwestycji” – podkreślono w opracowaniu.
Według szacunków FE w 2023 r. emisje brutto w Polsce spadły względem 2022 r. o 5,5 proc., do ok. 364 mln t CO2e (ekwiwalent dwutlenku węgla). Najwięcej emisji gazów cieplarnianych pochodziło z produkcji energii elektrycznej i ciepła: 124 mln t CO2e, tj. 34 proc. szacunkowych łącznych emisji brutto. Oznacza to spadek względem 2022 r. o 21,4 mln t CO2e (-15 proc. r/r). Z raportu wynika także, że względem 1990 r. emisje z elektrowni i elektrociepłowni spadły o 38,9 proc, a z ciepłowni o 76,2 proc.
Z danych przedstawionych przez FE wynika też, że wolumen sprzedanych przez Polskę uprawnień do emisji wyniósł w 2023 r. 65,1 mln ton. To o 2,1 mln ton więcej niż w 2022 r. Budżet kraju zyskał 24,67 mld zł na aukcjach uprawnień do emisji CO2 (EUA i EUAA). To o 1,4 mld zł więcej niż w 2022 r. „Ważne staje się patrzenie na wykorzystanie energii w całej gospodarce: kompleksowo – a nie wyłącznie w podziale na poszczególne branże” – dodali eksperci.
Kto zarządza transformacją energetyczną?
Według FE brak spójnego planu na transformację skutkuje rosnącymi ryzykami związanymi z bilansowaniem systemu i zachowaniem jego bezpieczeństwa. Wskazali, że z roku na rok rośnie niedyspozycyjność jednostek konwencjonalnych. Poziom rezerw mocy pozostaje niski (w ubiegłym roku wyniósł minimalnie 1,4 GW, czyli nie poprawił się względem 2022 r.).
„Nieelastyczne bloki węglowe nie są w stanie w słoneczne południe pracować na odpowiednio niskich minimach, a wieczorem szybko zwiększyć swoją moc. Do tego dochodzi niemal całkowity brak magazynów energii. Taka kombinacja zmusza operatora do ograniczania pracy źródeł odnawialnych – pomimo tego, że produkują wówczas niemal darmową energię” – zauważono.
W raporcie dodano, że tylko w 2023 r. w ten sposób straciliśmy 74 GWh energii elektrycznej, ale skala problemu „szybko narasta”. „Od stycznia do połowy maja br. nierynkowemu redysponowaniu (odgórne ograniczenie produkcji – PAP) poddano ponad 400 GWh energii. To tyle, ile w tym okresie zużyło blisko pół miliona gospodarstw domowych” – wyliczył starszy analityk w Forum Energii Marcin Dusiło.
Fundacja FE jest „think-tankiem” prowadzącym badania analityczne, naukowe oraz popularyzującą wyniki tych badań. Zespół Forum Energii tworzą eksperci z dziedziny energetyki, ciepłownictwa, przemysłu, efektywności energetycznej oraz ekonomii.
autor: Anna Bytniewska
Prawo
NSA wyda uchwałę pilotażową – jest projekt zmian w postępowaniu przed sądami administracyjnymi
Patrycja Rojek-Socha | Renata Krupa-Dąbrowska | Robert Horbaczewski | Data dodania: 28.05.2024
Naczelny Sąd Administracyjny jest zakorkowany. Czas oczekiwania na rozpoznanie skargi kasacyjnej w sprawach, w których strona wniosła o wyznaczenie rozprawy, przekracza cztery lata. Pomysł na to, jak rozwiązać problem ma sam NSA. Przygotował projekt zmian, do którego dotarło Prawo.pl. Przy okazji chce uprościć i uporządkować postępowanie. Konsultacje ruszają w środę. Niektóre zmiany już niepokoją prawników.
Szykują się zmiany w sądownictwie administracyjnym. NSA przygotowało propozycję nowelizacji przepisów prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi oraz niektórych innych ustaw. Mają one m.in. poprawić dostęp do sądu administracyjnego. Są wynikiem analizy dotychczasowej działalności orzeczniczej sądów administracyjnych.
W opinii prawników proponowana nowelizacja powinna też przyśpieszyć postępowanie sądowoadministracyjne. – Obecnie czas oczekiwania na rozpoznanie skargi kasacyjnej przez NSA w sprawach, w których strona wniosła o wyznaczenie rozprawy, przekracza cztery lata. Dochodzi do absurdalnych sytuacji, kiedy w czasie oczekiwania na wyrok, ulega zmianie ugruntowana linia orzecznicza czy nowelizowane są przepisy, a przecież NSA orzeka według stanu prawnego obowiązującego w chwili wyrokowania, a nie wniesienia skargi kasacyjnej – komentuje Maciej Obrębski, adwokat, partner w kancelarii Obrębski Adwokaci i Radcowie.
Nowość – uchwała pilotażowa
Nowością ma być wprowadzenie do katalogu uchwał podejmowanych przez Naczelny Sąd Administracyjny — tzw. uchwał pilotażowych. Jej podjęcie możliwe będzie z inicjatywy składu orzekającego wojewódzkiego sądu administracyjnego, a jej celem ma być zapewnienie jednolitej wykładni prawa w tożsamych sprawach administracyjnych, w których rozstrzygnięcie powinno zależeć tylko od oceny prawnej.
Rozstrzygnięcie zawarte w uchwale pilotażowej – jak wskazano w projekcie – będzie korzystało z tzw. ogólnej mocy wiążącej tylko w tej sprawie, w której sąd pierwszej instancji wystąpi o podjęcie uchwały. W każdej innej tożsamej sprawie sąd pierwszej instancji będzie mógł zastosować pogląd wyrażony w uchwale pilotażowej albo wystąpić do Naczelnego Sądu Administracyjnego, na podstawie art. 269 1 p.p.s.a., o podjęcie kolejnej uchwały dotyczącej zagadnienia prawnego rozstrzygniętego w uchwale pilotażowej. – W ten sposób zachowana jest gwarancja niezawisłego prezentowania poglądu prawnego przez sąd pierwszej instancji – wskazują projektodawcy.
– Jednolitość orzecznictwa sądowoadministracyjnego jest wartością samą w sobie. Sądy administracyjne zasadniczo dokonują wykładni prawa publicznego (zwłaszcza administracyjnego i podatkowego), którego jednolite („równe”) stosowanie wobec obywateli ma szczególnie istotne znaczenie w demokratycznym państwie prawnym. Dlatego też wprowadzenie kolejnej instytucji (typu uchwały NSA) ujednolicającej orzecznictwo oceniam pozytywnie. Generalnie powinno być tak, że przynajmniej część uchwał pilotażowych odniesie pożądany skutek i faktycznie „zakończy” procedowanie w pewnej grupie spraw – WSA „łatwiej” wydadzą w tych sprawach orzeczenia – ocenia prof. Rafał Stankiewicz, szef Ośrodka Badań, Studiów i Legislacji Krajowej Rady Radców Prawnych.
Propozycję uchwał pilotażowych chwali mec. Maciej Obrębski. Ma jednak też zastrzeżenia. – Zmniejszeniu powinno ulec kryterium ilościowe (co najmniej 10 spraw). Przykładowo, w sprawach podatkowych lub dotyczących szeroko pojętych dopłat dla rolników, organy uprawnione są do wznowienia postępowań w terminie, co do zasady, pięciu lat od doręczenia decyzji. Tym samym w odniesieniu do jednego podatnika albo beneficjenta dopłat zazwyczaj nie będzie wydanych więcej niż pięć decyzji. Należy mieć na uwadze, że decyzje te opierają się bardzo często na takich samych podstawach faktycznych i prawnych i tym samym w pełni kwalifikowałyby się do wydania przez WSA postanowienia o przekazaniu zagadnienia prawnego do rozstrzygnięcia NSA. Optymalnym rozwiązaniem wydaje się liczba pięciu spraw – twierdzi.
Według niego w projekcie powinien znaleźć się wyraźny przepis zapewniający stronom postępowania przed WSA możliwość czynnego udziału w postępowaniu przed NSA w sprawie wydania tej uchwały. – Trzeba mieć na uwadze, że Naczelny Sąd Administracyjny na dalszym etapie może być w tych sprawach sądem II instancji i trudno spodziewać się innego rozstrzygnięcia w wyniku rozpoznania skargi kasacyjnej niż to zgodne z treścią uchwały pilotażowej, która będzie miała postać co najmniej uchwały siódemkowej. Łatwo w tym zakresie naruszyć zasadę dwuinstancyjności postępowania i doprowadzić do sytuacji, w której II instancja stanie się de facto tylko formalnością, a nie szansą na zmianę orzeczenia WSA. Dlatego też tak ważne jest zapewnienie udziału stronom w tym postępowaniu i możliwość złożenia stanowiska merytorycznego w odpowiedzi na postanowienie WSA – podkreśla.
Posiedzenia niejawne wyjątkowo, ale i na wniosek stron
Jak wskazano w uzasadnieniu, zasadą pozostanie jawność posiedzeń sądowych, oznaczająca rozpoznanie sprawy na rozprawie. Wprowadzony zostanie jednak katalog wyjątków obejmujących sytuacje pozwalające dotychczas na rozpoznanie sprawy w postępowaniu uproszczonym (art. 119) oraz rozpoznanie sprzeciwu od decyzji (art. 64d).
Sprawa będzie więc rozpoznawana na posiedzeniu niejawnym, gdy:
– przedmiotem skargi jest postanowienie wydane w postępowaniu administracyjnym, na które służy zażalenie albo kończące postępowanie, a także postanowienie rozstrzygające sprawę co do istoty oraz wydane w postępowaniu egzekucyjnym i zabezpieczającym, na które służy zażalenie;
– przedmiotem skargi jest bezczynność lub przewlekłe prowadzenie postępowania;
– przedmiotem rozpoznania są sprawy, o których mowa w art. 3 par. 2 pkt 4a i 4b (m.in. pisemne interpretacje przepisów prawa podatkowego wydawane w indywidualnych sprawach, opinie zabezpieczające i odmowy wydania opinii zabezpieczających);
– przedmiotem rozpoznania jest sprzeciw od decyzji, o którym mowa w art. 3 par. 2a – chodzi o uchylenie decyzji przez organ;
– przedmiotem rozpoznania są sprawy, o których mowa w art. 119 (postępowania uproszczone).
O posiedzenie niejawne będzie mogła też zawnioskować strona i taki tryb będzie możliwy, jeśli żadna z pozostałych stron, w terminie siedmiu dni od doręczenia zawiadomienia o złożeniu takiego wniosku, nie zażąda przeprowadzenia rozprawy. W pierwszych czterech przypadkach i przy wniosku strony potrzebny będzie skład trzech sędziów.
Wnioskujesz o tryb zdalny? Odpowiadasz za połączenie
Projekt zakłada również możliwość zarządzenia rozprawy zdalnej na wniosek strony. Równocześnie proponowane jest nowe brzmienie art. 94 par. 2 p.p.s.a, przewiduje ono możliwość prowadzenia rozprawy zdalnej w postaci hybrydowej. Oznacza to, że skład orzekający oraz przynajmniej jedna spośród stron będzie się znajdować w tym samym miejscu, na ogół w budynku sądu, podczas gdy pozostali uczestnicy dołączą do rozprawy w trybie elektronicznym.
Profesor Stankiewicz zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. – Projekt rezygnuje z obowiązku uczestniczenia w posiedzeniu zdalnym w budynku innego sądu. W istocie odciąża to organy wymiaru sprawiedliwości oraz kreuje naturalną możliwość by przykładowo pełnomocnik strony mógł partycypować w posiedzeniu łącząc się z sądem ze swojej kancelarii – zaznacza.
W przypadku naruszenia w trakcie takiego posiedzenia powagi, spokoju lub porządku czynności sądowych, obowiązywać będzie art. 98a p.p.s.a, który odnosi się do przepisów dotyczących policji sesyjnych z Prawa o ustroju sądów powszechnych.
Co więcej, w myśl proponowanych przepisów na stronie będzie spoczywać obowiązek zapewnienia nieprzerwanego połączenia internetowego z sądem. W przypadku problemów technicznych uniemożliwiających transmisję obrazu z miejsca pobytu strony, stwierdzonych w trakcie posiedzenia zdalnego, przewodniczący będzie mógł zarządzić przeprowadzenie posiedzenia zdalnego bez jednoczesnego przekazu obrazu z miejsca pobytu strony. Jak wskazano w uzasadnieniu, przeszkody techniczne nie leżące po stronie sądu nie będą wstrzymywać rozpoznania przez niego sprawy.
Propozycja wprowadza też art. 106 p.p.s.a, w myśl którego możliwa będzie rezygnacja ze sprawozdania. Kiedy? Na zgodny wniosek obecnych stron albo w przypadku ich niestawiennictwa, chyba że rozprawa odbywa się z udziałem publiczności.
Sąd ograniczony do tego, co skarżący zgłosi
Propozycja przewiduje również dodanie nowego art. 134 par. 1 la w brzmieniu: W sprawach skarg, o których mowa w art. 3 par. 2 pkt 5 i 6, sąd rozstrzyga w granicach danej sprawy, będąc związany zarzutami i wnioskami skargi oraz powołaną podstawą prawną.
Autorzy zmian uzasadniają, że nowy przepis jest konsekwencją przyjęcia w polskim modelu kontroli przez sąd administracyjny legalności aktów normatywnych organów samorządu terytorialnego i terenowych organów administracji rządowej, zasady skargowości. Czyli, że sąd administracyjny nie powinien wypowiadać się o legalności nom prawnych, które nie są przedmiotem jego kontroli w rozstrzyganej sprawie. Proponowane rozwiązanie ma więc w ocenia autorów zapewnić, by zaskarżone akty organów jednostek samorządu terytorialnego i organów administracji rządowej były poddawane weryfikacji w zakresie zgodności z normami wyższego stopnia tylko w zakresie, w jakim zostały one zakwestionowane w skardze.
Marta Lipińska, radca prawny w GWW Grynhoff i Partnerzy, uważa, że zmiana jest istotna. – Dotyczyć będzie m.in. aktów prawa miejscowego, przykładowo, uchwał w sprawie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego lub gospodarki odpadami. Sąd nie będzie badał zgodności takich uchwał z prawem kompleksowo, lecz w zakresie określonym ściśle w skardze. Wprowadzenie tej zmiany może jednak negatywnie wpłynąć na skuteczność wniesienia skargi lub wręcz ograniczenie korzystania z tej instytucji, gdyż do jej poprawnego sporządzenia może być potrzebna pomoc profesjonalnego pełnomocnika – wskazuje Lipińska.
Krytycznie proponowany przepis ocenia także dr Jarosław Dolny, radca prawny, wykładowca Wyższej Szkoły Kształcenia Zawodowego we Wrocławiu. Uważa, że zaproponowana regulacja ogranicza możliwości skarżących, bo rola sądu zostanie ukierunkowana tylko i wyłącznie na te zarzuty, które zostaną podniesione w środku zaskarżenia. – A zdarza się często w praktyce, że nieprawidłowość danego aktu tkwi w innych przyczynach, niż te, które wyartykułował skarżący. Zmiana spowoduje, że sąd nie będzie oceniał sprawy, tak jak dotychczas, w całokształcie, badał, czy dany akt został wydany w sposób legalny i prawidłowy. Będzie to niekorzystne zarówno dla skarżących, jak i porządku prawnego. Skutek może być taki, że nieprawidłowe akty pozostaną w obrocie prawnym, jeśli skarżący nie zwróci na uwagi na konkretne nieprawidłowości – uzasadnia Dolny.
Za pozytywny kierunek prawnicy uznają natomiast zaproponowane regulacje dotyczące sporządzania z urzędu uzasadnienia w takich sprawach (nowelizacja art. 141 p.p.s.a). – Zmiany spowodują uzasadnianie z urzędu wszystkich spraw danej kategorii. Nie będzie potrzebny wniosek strony w tym aspekcie, dając skarżącemu i organowi wiedzę na temat merytorycznych przyczyn rozstrzygnięcia, co być może wpłynie pozytywnie na przyszłe działania organu – wskazuje Marta Lipińska.
Business Insider
Tak zarabia czołowy polski deweloper. Inwestorzy pozytywnie zaskoczeni
MR | 28 maja 2024, 9:41.
Echo Investment, czwarta co do wielkości grupa deweloperska w Polsce (pod względem przychodów), opublikowała sprawozdanie finansowe za I kwartał 2024 r. I choć okazały się sporo gorsze niż w poprzednich trzech miesiącach, to urosły rok do roku i przekroczyły prognozy. Rynkowi rezultaty się spodobały, rano kurs rósł i kapitalizacja grupy przekracza już 2 mld zł.
Echo Investment zanotował w I kwartale 2024 r. wyniki lekko przekraczające prognozy i lepsze w ujęciu rok do roku. | Foto: Fotokon / Shutterstock
Grupa kapitałowa Echo Investment wypracowała w I kwartale 2024 r. 13,3 mln zł zysku netto (przypisanego akcjonariuszom jednostki dominującej). To rezultat lepszy od prognozowanych 7 mln zł i o 15 proc. większy niż rok temu. Jednak w ujęciu kwartalnym zysk spadł o 60 proc.
Wynik operacyjny wyniósł 43,4 mln zł, czyli także okazał się wyższy od oczekiwań (średnia prognoz zakładała 53,8 mln zł). To oznacza wzrost rok do roku o 72 proc. i spadek o 46 proc. wobec IV kwartału 2023 r.
Przychody sięgnęły prawie 360 mln zł, czyli wyraźnie przekroczyły prognozy (o niemal 11 proc.), co oznacza wzrost o 71 proc. i spadek o 61 proc. (odpowiednio w ujęciu rok do roku i kwartał do kwartału). Spadek przychodów (a więc i wyników) w ujęciu kwartalnym wynika najprawdopodobniej z czynników sezonowych: ostatnie trzy miesiące roku są dla deweloperów zwykle okresem żniw.
Zysk brutto ze sprzedaży w I kwartale wyniósł 125 mln zł w porównaniu do 71,3 mln zł przed rokiem. To oznacza, że marża brutto na sprzedaży wyniosła 34,9 proc. Jednak warto pamiętać, że to nie jest kluczowy parametr, określający rentowność deweloperów, ponieważ nie uwzględnia szeregu istotnych kosztów, które obniżają faktyczny zysk firmy (zysk netto). Więcej na ten temat piszemy w tekście „Deweloperzy łupią klientów? Ile tak naprawdę zarabiają”.
„Rozwijając działalność w oparciu o strategię rentownego wzrostu, koncentrujemy się na nowych projektach najwyższej jakości w sektorze mieszkaniowym i komercyjnym, jak również na alternatywnych przedsięwzięciach w segmencie living. Takie podejście zapewniło nam w pierwszym kwartale stabilność, wzmocnioną rozwojem biznesu w sektorze akademików, który ma duży potencjał i stanowi podstawę do poszerzenia atrakcyjnej oferty dla naszych klientów, inwestorów i innych interesariuszy” – ocenił, cytowany w komunikacie prasowym, prezes Nicklas Lindberg.
| Echo Investment
W I kwartale 2024 r. grupa sprzedała 410 mieszkań i przekazała klucze do 415 mieszkań. Obecnie dysponuje bankiem ziemi, który umożliwia realizację około 10 tys. mieszkań na sprzedaż pod marką Archicom w największych miastach w Polsce.
Resi4Rent, podmiot oferujący usługę mieszkań w abonamencie, posiada ponad 4,1 tys. gotowych mieszkań na wynajem. Portfolio Resi4Rent obejmuje ponadto 8,8 tys. mieszkań w realizacji i projektowaniu, z czego budowa 371 z nich rozpoczęła się w pierwszym kwartale 2024 r.
W ramach Grupy Echo-Archicom realizowanych jest obecnie ponad 4 tys. mieszkań na sprzedaż, a budowa kolejnych 2,9 tys. wystartuje do końca 2024 r. W pierwszym kwartale rozpoczęła się budowa ponad 1,3 tys. mieszkań.
W Warszawie stan surowy osiągnął budynek Office House (31 tys. mkw.), a obok ruszyła realizacja apartamentowca M7 (140 mieszkań premium Archicom Collection) – to odpowiednio pierwszy biurowy i mieszkaniowy komponent wielofunkcyjnego kwartału Towarowa 22.
We Wrocławiu trwa budowa pierwszego etapu biurowego projektu Swobodna SPOT. W Krakowie grupa jest gotowa do rozpoczęcia realizacji projektu mixed-use WITA, obejmującego m.in. ponad 26 tys. powierzchni komercyjnej i 176 apartamentów.
Łączna wartość aktywów grupy na koniec marca 2024 r. wyniosła ponad 6,2 mld zł, a zapasy gotówki przekroczyły 772 mln zł.
Inwestorom najwyraźniej spodobał się raport, ponieważ kurs akcji Echo Investment na GPW ruszył w górę. Rano zyskiwał 2,5 proc. i za jedną akcję płacono 4,93 zł (w tym czasie sWIG80, do którego zaliczana jest spółka, rósł tylko symbolicznie). Od początku roku notowania grupy zyskały ponad 23 proc. i jej kapitalizacja lekko przekracza 2 mld zł.
Wnp
Polskie porty morskie szykują się na „każdą ewentualność”. Pójdą na to miliardy złotych
Piotr Wiewióra | Dodano: 28-05-2024 06:02
Ogromne pieniądze trzeba było zainwestować w rozwój polskich portów morskich, żeby przystosować je do sytuacji po wybuchu wojny na Ukrainie. Udało się, ale kolejne inwestycje są niezbędne, żeby być na bieżąco z trendami, a nawet je wyprzedzać.
– O sytuacji portów – obecnej, tej sprzed kilku lat, a także najbliższej przyszłości, dyskutowali uczestnicy panelu „Polskie porty morskie”, zorganizowanego w ramach XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
– Prezes OT Logistics Kamil Jedynak zauważył, że głównym celem, jeśli chodzi o rozwój portów, jest osiągnięcie pełnej uniwersalności. – Nie sposób przewidzieć, co wydarzy się nawet w najbliższej przyszłości, musimy więc być przygotowani na każdą ewentualność – powiedział, zaznaczając, że geopolityka ma duży wpływ na cały biznes morski.
– Przedstawiciele zarządów portów i spółek PKP poinformowali o kluczowych inwestycjach – realizowanych i planowanych – także w kontekście pojawiających się w branży trendów, a przedstawicielka Banku Gospodarstwa Krajowego Anna Łopaciuk zapewniła, że bank jest zainteresowany ich finansowaniem.
Paneliści, którzy brali udział w sesji „Polskie porty morskie” w trakcie XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego zgodzili się co do tego, że geopolityka ma duży wpływ na funkcjonowanie portów i generalnie działalność biznesu morskiego, czego przykładem jest rok 2022 i wybuch wojny na Ukrainie.
– Jakiekolwiek zaburzenia na świecie związane z koniunkturą, wojnami, regulacjami natychmiast powodują zmiany szlaków m.in. morskich – zaznaczył Kamil Jedynak, prezes zarządu OT Logistics, dodając, że w ostatnich latach były to bardzo dynamiczne zmiany, wymagające przemodelowania podejścia do biznesu portowego i logistycznego. – A w portach nie tak łatwo duże zmiany wprowadzić, ponieważ wymaga to wielomilionowych inwestycji oraz czasu – wskazał.
Kamil Jedynak: musimy być przygotowani na każdą ewentualność
Zauważył, że głównym celem jest osiągnięcie pełnej uniwersalności.
– Nie sposób przewidzieć, co wydarzy się nawet w najbliższej przyszłości, musimy więc być przygotowani na każdą ewentualność – powiedział.
Prezes OT Logistics Kamil Jedynak (fot. PTWP)
Podkreślił, że OT Logistics zamierza w najbliższej przyszłości aktywniej zaangażować się w biznes agro, który wydaje się najbardziej rozwojowy i stabilny.
– Produkcja w Polsce co roku wzrasta, zapotrzebowanie na świecie też. To najbardziej stabilny biznes w perspektywie kolejnych lat – stwierdził Kamil Jedynak.
Jak dodał, z tego wynika decyzja o rozbudowie terminalu w Gdyni, a także ukończenie inwestycji w porcie w Świnoujściu, polegającej na budowie najnowocześniejszego terminalu o bardzo dużych mocach przerobowych.
PKP Cargo pomagało Ukrainie i transportowało węgiel do polskich domów, ale brakowało zasobów na realizację innych kontraktów
Sytuacja geopolityczna mocno wpłynęła też na funkcjonowanie kolejowych przewoźników, którzy przecież często transportują towary z i do portów morskich. W 2022 r. spółka PKP Cargo pomogła w transporcie węgla, dzięki czemu Polacy mieli czym ogrzać swoje domu, ale zapłaciła za to wysoką cenę.
– Dostarczyliśmy węgiel do elektrowni i ciepłowni w Polsce. Tak duża zmiana nie mogła nie mieć wpływu na funkcjonowanie spółki. Wymagało to sprawnego przygotowania i przemieszczenia zasobów – taborowych i ludzkich – powiedział Remigiusz Szymański, zastępca dyrektora biura handlowego rynku przewozów międzynarodowych i intermodalnych PKP Cargo. – W 2022 r. mierzyliśmy się z dużym zapotrzebowaniem partnerów ukraińskich. Wystąpiliśmy do partnerów o wsparcie w zakresie wagonów specjalistycznych, ale większość nie była na to gotowa – nawet duże zachodnioeuropejskie spółki. A my musieliśmy realizować aktualne kontrakty i reagować na zwiększone oczekiwania rynku ukraińskiego – przyznał.
Dodał, że było to również spore wyzwanie dla pracowników, wymagające ponadprzeciętnego zaangażowania i zarządzania zasobami.
– Nie byliśmy w stanie obsłużyć 100 proc. zleceń i część partnerów znalazła alternatywne rozwiązania przewozowe – przyznał.
Remigiusz Szymański, zastępca dyrektora biura handlowego rynku przewozów międzynarodowych i intermodalnych PKP Cargo (fot. PTWP)
Konieczność zmian w infrastrukturze logistycznej w portach i na kolei dostrzegł Bank Gospodarstwa Krajowego.
– Europejskie porty stanęły przed wielkim wyzwaniem w momencie pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę – zarówno z dywersyfikacją surowców energetycznych, jak i transportem zboża czy produktów agro. To też pokazało, jak ważna jest elastyczność i zdolność dostosowania się do nowych warunków rynkowych – nie tylko portów, ale całego otoczenia logistycznego i transportowego – zauważyła Anna Łopaciuk, dyrektor Programu Infrastruktura, Transport i Logistyka w BGK.
– W tej pierwszej fazie spółki borykały się z trudnościami płynnościowymi dotyczącymi płatności. Jako BGK podejmowaliśmy działania interwencyjne w tym zakresie – zaznaczyła.
BGK chętnie sfinansuje inwestycje w porty i centra logistyczne, nawet te charakteryzujące się podwyższonym ryzykiem
Anna Łopaciuk zwróciła uwagę, że pewne inwestycje czy strategie nie są planowane na teraz, sam proces trwa kilka lat, a czasem nawet dłużej, natomiast infrastruktura jest budowana na kilkadziesiąt lat.
– Procesy, które obserwujemy, miały swój początek dużo wcześniej. Widać pewne dostosowania, chęć przeorientowania łańcuchów dostaw czy też budowania sobie dodatkowych szlaków i zabezpieczenia tych szlaków – przyznała. – BGK jest naturalnym partnerem, który bardzo chętnie takie inwestycje finansuje – czy to w porty, centra logistyczne, czy każdą inną infrastrukturę liniową i to nie tylko w Polsce, ale też za granicą. Dla nas bardzo ważne jest to, żeby polskie przedsiębiorstwa były konkurencyjne w skali globalnej, żeby transport i nasza pozycja geograficzna były wykorzystywane dużo szerzej.
Anna Łopaciuk, dyrektor Programu Infrastruktura, Transport i Logistyka w BGK (fot. PTWP)
Bank oferuje szeroki wachlarz finansowania w zakresie eksportu i ekspansji, dysponując funduszami powołanymi do tego, żeby wspierać duże inwestycje strukturalne, nie tylko w rejonie Polski, ale całego Trójmorza.
– Ostatnio sfinansowaliśmy port w Burgas, który również jest ważnym elementem, jeśli chodzi o rozwój tego obszaru czy regionu. Bardzo przychylnie patrzymy na tego rodzaju inwestycje, chętnie podejmujemy się również podwyższonego ryzyka, żeby umożliwiać naszym spółkom wchodzenie na rynki w zasadzie określane jako niehandlowe. Staramy się, żeby rozwój branży transportowej był jak najszerszy, by zapewnić bezpieczeństwo i dywersyfikację naszym przedsiębiorstwom – podsumowała.
Zarządcy portów reagują na trendy, więc kolejne inwestycje w trakcie i w planach
O wspomnianym rozwoju w postaci szeroko zakrojonych inwestycji, dyskutowano podczas panelu również odnośnie przyszłości i w oderwaniu od sytuacji geopolitycznej. Prowadzący sesję zastępca redaktora naczelnego portalu WNP.PL Adrian Ołdak pytał uczestników, czy i w jaki sposób starają się przystosowywać do panujących trendów i przygotowywać na nowe.
Zastępca redaktora naczelnego WNP.PL Adrian Ołdak (fot. PTWP)
Dyrektor Pionu Inwestycji w Zarządzie Morskiego Portu Gdańsk Stefan Rudnik mówił m.in. o nadziei na wsparcie z Krajowego Planu Odbudowy dużej inwestycji portu offshore.
– To jest moje wielkie marzenie, żeby terminal instalacyjny w Gdańsku powstał. Wydaje mi się, że ta sprawa dobrnie do szczęśliwego końca. To projekt, który został wpisany do KPO i który jest obecnie w trakcie procesu notyfikacji w Komisji Europejskiej. Zarząd portu nie jest jednak inwestorem, tylko nasz dzierżawca, który zostanie wybrany w procesie przetargowym. Wybór dzierżawcy, który wybuduje terminal instalacyjny T5, jest w trakcie procesu przetargowego. A Baltic Hub czeka na potwierdzenie finansowania – zakomunikował.
Dyrektor Pionu Inwestycji w Zarządzie Morskiego Portu Gdańsk Stefan Rudnik (Fot. PTWP)
Podkreślił, że gdański zarząd sporo planuje, co jest efektem miejsca, w którym się znalazł.
– Nasze wzrosty są efektem geopolityki. Ale to także efekt naszej konsekwentnej polityki inwestycyjnej i naszych partnerów, którzy zainwestowali w infrastrukturę dostępową od strony wodnej, w głębokowodnej części portu – wskazał. – Mam tu na myśli rozbudowę falochronów w porcie zewnętrznym i tor wodny, który został pogłębiony i poszerzony. Pogłębiono też obrotnice tak, żeby do Baltic Hub i nie tylko mogły zawijać największe statki oceaniczne – wymienił.
Poinformował, że jeśli chodzi o Baltic Hub, terminal T3 jest w trakcie rozbudowy. Mówił też o inwestycji w porcie głębokowodnym i w części portu północnego w terminal FSRU, który zapewni bezpieczeństwo energetyczne w zakresie dostaw gazu LNG.
– To wielomiliardowe inwestycje, które zmienią kształt Portu Gdańsk – zakończył.
Terminal kontenerowy głębokowodny i port instalacyjny dla morskiego energetyki wiatrowej w Świnoujściu
Prezes Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście Jarosław Siergiej zauważył, że i w tych portach bardzo dużo się dzieje pod kątem inwestycyjnym.
– Wyjściem, jeśli chodzi o reedukację niepewności w przypadku portów morskich, jest ich uniwersalizm, czyli przystosowanie ich do tego, żeby ładunki czy funkcje portowe były zdywersyfikowane – podkreślił. – Jeśli chodzi o terminal kontenerowy głębokowodny w Świnoujściu, jesteśmy na początku tego procesu. Biznes odpowiedział pozytywnie na ideę budowy terminalu – zauważył, informując, że wybrał już korzystniejszą ofertę w przetargu, należącą do podmiotu biznesowego.
Kolejna inwestycja to budowa portu instalacyjnego w Świnoujściu dla morskiej energetyki wiatrowej, gdzie inwestorem jest Zarząd Portów Morskich w części hydrotechnicznej oraz spółka Orlen Neptun w części lądowej.
– Oprócz niepewności gospodarczej związanej z geopolityką, zarządy portów odpowiadają na bieżące trendy w gospodarce, jak np. rozwój morskiej energetyki wiatrowej. Taki terminal instalacyjny jest niezbędny – stwierdził Jarosław Siergiej.
Prezes Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście Jarosław Siergiej (fot. PTWP)
Według niego zarządcy portów muszą mieć też wizję budowy infrastruktury, która na razie nie ma jasno określonego przeznaczenia.
– Dlatego obszary portu w Szczecinie w basenie kaszubskim oraz kanale dębickim dostosowujemy do większych głębokości. Kanał dostępowy z portu w Szczecinie do portu w Świnoujściu został już przed urząd morski pogłębiony do 12,5 m, co daje możliwość przyjmowania statków o większym zanurzeniu i tonażu, a zatem mniejszych kosztów jednostkowych. Zarząd portów morskich dostosowuje infrastrukturę, żeby takie statki przyjąć – powiedział.
Prace na terminale trzecim zgodnie z harmonogramem
Członek zarządu i dyrektor operacyjny budownictwa infrastrukturalnego w firmie Budimex Cezary Łysenko przekazał, jaki jest stan zaawansowania prac na wspomnianym już terminalu trzecim (Baltic Hub).
– Generalnie jesteśmy już po zalądowieniu, więc sztuczną wyspę mamy usypaną i wzmocnią. W tej chwili finalizujemy główną część nabrzeża w postaci obudowy żelbetowej i w dużej części mamy już zaawansowane belki podsuwnicowe. Do połowy tego roku chcemy udostępnić część nabrzeża, żeby można było odebrać dźwigi – wyjaśnił.
Dodał, że cała inwestycja idzie w zgodzie z harmonogramem, a w niektórych elementach nawet jest on wyprzedzany. Zakończenie zaplanowane zostało w III kwartale 2025 r.
– I ten termin na pewno będzie dotrzymany. Wszystkie problemy, które mieliśmy, zostały rozwiązane – zaznaczył Cezary Łysenko, wskazując, że tego rodzaju roboty mają swoją specyfikę. – Jest dużo okresów przerw, kiedy pogoda nie pozwala nawet wejść na plac budowy.
Członek zarządu i dyrektor operacyjny budownictwa infrastrukturalnego w firmie Budimex Cezary Łysenko (Fot. PTWP)
Konieczne są inwestycje w infrastrukturę transportową m.in. na Ukrainę
Niezależnie od trendów trzeba jednak pamiętać, że wojna na Ukrainie trwa dalej, więc z punktu widzenia geopolityki trudno mówić o stabilności. Firmy nadal więc borykają się z trudnościami, jeśli chodzi o transport i łańcuchy dostaw. Konieczne są inwestycje w infrastrukturę transportową m.in. na Ukrainę.
– Jeśli chodzi o linię na Ukrainę, to problemem nie jest sama przepustowość linii do przejścia w Dorohusku czy w Medyce, które to jest końcem magistrali modernizowanej od początku lat dwutysięcznych, magistrali E30 od Krakowa do Rzeszowa i dalej do granicy – zauważył Marcin Mochocki, członek zarządu i dyrektor ds. realizacji inwestycji w PKP Polskie Linie Kolejowe. – Jakimś wąskim gardłem są przejścia graniczne, takie same punkty styku jak w portach morskich. To punkty styku na zmianie toru normalnego i toru szerokiego. Zarówno dla stacji w Dorohusku, jak i dla stacji w Medyce jest specjalny program inwestycyjny zwiększający przepustowość tych stacji, żeby przeładunek z toru szerokiego na tor normalny był sprawniejszy – wyjaśnił.
Marcin Mochocki, członek zarządu, dyrektor ds. realizacji inwestycji, PKP PLK (fot. PTWP)
Mówił też m.in. o inwestycji na linii 201, czyli alternatywnym wylocie z portów Trójmiasta.
– Obecnie to linia jednotorowa niezelektryfikowana. Przetargi może zakończą się w 2024 i 2025 r. – dodał.
Pogorszenie w transporcie kontenerowym, ale chwilowe. „Transport intermodalny nadal jest perspektywiczny”
W ostatnim roku odnotowano nieznaczne spadki w zakresie transportu kontenerowego, ale uczestnicy zgodnie stwierdzili, że nie ma się czego obawiać w dłuższej perspektywie.
– W 2023 r. odczuwaliśmy skutki zmiany kierunku dostaw węgla, niemniej w niektórych grupach towarowych widzimy systematyczny wzrost towaru, jak chociażby przewozy stali czy artykułów chemicznych w kontenerach – zauważył Remigiusz Szymański z PKP Cargo.
Przekonywał, że transport intermodalny nadal jest perspektywiczny. Przypomniał m.in. o otwartym w ubiegłym roku terminalu intermodalnym w Zduńskiej Woli-Karsznicach.
– W tym roku rozpoczęliśmy projekt i uruchomiliśmy przewóz w relacji Zduńska Wola Karsznice – Rotterdam m.in. naczep ciągnikowych. Kilka lat temu wyprodukowaliśmy kontener do przewozu cukru luzem. Są wyprodukowane i wykończone w taki sposób, aby zachować szczelność i czystość towaru także podczas przeładunku – poinformował.
Przyznał jednak, że pewnym wyzwaniem dla transportu intermodalnego jest przewóz kontenerów i naczep chłodniczych.
– Obecnie brak wagonów, które miałyby możliwość poboru energii z sieci. W transporcie międzynarodowym jest różne napięcie sieci. W Europie Zachodniej widzimy, że pociągi z kontenerami chłodniczymi są przewożone, aczkolwiek są to kontenery wyposażone w niezależne agregaty zasilane przede wszystkim dieslem – skwitował.