Podatki | Prasówka | 25.04.-8.05.2024

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Podatek od samochodu. Szykują się duże zmiany dla kierowców

Adrian Borek | 25 kwietnia 2024, 06:00

Podatek od rejestracji auta oraz podatek od posiadania samochodu to dwie różne kwestie, które w ostatnim czasie są bardzo często omawiane w przestrzeni publicznej. Dodatkowe opłaty bowiem stanowią kamienie milowe, a to ma związek z KPO. Jak to będzie wyglądać w najbliższym czasie?

Pierwszy kamień milowy dotyczy wprowadzenia opłaty rejestracyjnej od samochodów, gdzie będzie obowiązywała zasada – kto zanieczyszcza ten płaci. Ma obejmować zarówno samochody z silnikiem diesla, jak i te benzynowe. Drugi warunek to podatek od posiadania auta. Tutaj również rodzaj silnika spalinowego nie ma znaczenia.

Kiedy przepisy wejdą w życie?
Docelowo, pierwszy z podatków miałby zacząć obowiązywać już w 2024 roku. Drugi natomiast byłby wprowadzony w II kwartale 2026. Kiedy nowe zasady zaczną obowiązywać faktycznie? Dokładnie nie wiadomo, jednak pewne jest, że w Ministerstwie Klimatu i Środowiska trwają prace nad tymi podatkami.

Ile zapłacą posiadacze samochodów?
Wysokość opłaty miałaby być uzależniona od poziomu emisji CO2 lub NOx. Miałoby to przyczynić się do ograniczenia emisji pochodzących z transportu. Jak podaje portal dziennik.pl, „resort środowiska zapowiada, że nowe rozwiązanie finansowe pozostałaby na tym co obecnie poziomie (lub było niższe), dla aut spełniających normę Euro 4 i wyżej, czyli w przypadku modeli wyprodukowanych od 2006 roku i młodszych. Stanowią one obecnie 90 proc. pierwszych rejestracji w Polsce”.

Opłata (która stanowiłaby część akcyzy) dla starszych aut byłaby wyższa. Jej celem jest zablokowanie zakupu aut spalinowych spełniających normy Euro 3 oraz niższe. Ponadto opłata ta miałby obowiązywać tylko w przypadku pierwszej rejestracji w kraju i nie obejmowałaby tych, które w Polsce są już zarejestrowane.

Podatek od posiadania samochodu
Polska zobowiązała się do wypełnienia tego obowiązku w ranach KPO. Jednak resort wystąpił do Komisji Europejskiej o usunięcie tej reformy. Na razie oczekuje na stanowisko KE. Polska jest jednym z niewielu krajów, który takiego podatku jeszcze nie wprowadził. Tam gdzie takowy został już wprowadzony, to w przypadku aut elektrycznych jest on symboliczny, natomiast posiadacze samochodów spalinowych to koszt rzędu 400 euro. Najwięcej podatku płacą posiadacze SUV-ów.

Najwyższą stawkę podatku od samochodu narzuciła swoim obywatelom Belgia, gdzie posiadając SUV-a muszą oni zapłacić 1280 euro. Przeciwieństwem są Węgry, ponieważ tam za podobny samochód należy zapłacić „tylko” 99 euro. Przeciętna osobówka to dla Węgrów koszt 58 euro rocznie. Finowie płacą najwięcej za auta elektryczne – 288 euro.

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9495186,podatek-od-samochodu-szykuja-sie-duze-zmiany-dla-kierowcow.html

 2. Umowa ramowa jest jednorazową transakcją

Robert P. Stępień | 25 kwietnia 2024, 07:35

Zapłata gotówką wyklucza zaliczenie wydatku do kosztów uzyskania przychodu, jeżeli w ramach jednej umowy ramowej zostanie przekroczony limit 15 tys. zł, niezależnie od liczby odrębnie fakturowanych zamówień – orzekł NSA w wyrokach z 18 i 16 kwietnia br.

We wszystkich tych sprawach spór toczył się o art. 15d ustawy o CIT (analogicznie art. 22p ustawy o PIT). Przepis ten nie pozwala odliczać od przychodów kosztu w tej części, w jakiej płatność dotycząca transakcji została dokonana bez pośrednictwa rachunku płatniczego.

Jeśli chodzi o pojęcie transakcji, to przepis podatkowy odsyła obecnie do art. 19 ustawy – Prawo przedsiębiorców (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 236). Natomiast w okresie, którego dotyczyły spory rozstrzygnięte przez NSA, przepis podatkowy odsyłał do art. 22 ust. 1 pkt 2 ustawy o swobodzie działalności gospodarczej (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 2168 ze zm.). Ustawa ta dziś już nie obowiązuje, natomiast zarówno w niej, jak i w obecnym prawie przedsiębiorców posłużono się identycznym sformułowaniem: „jednorazowa wartość transakcji, bez względu na liczbę wynikających z niej płatności”.

Celem było i nadal jest to, aby przedsiębiorcy nie płacili gotówką, jeżeli „jednorazowa wartość transakcji, bez względu na liczbę wynikających z niej płatności”, przekracza 15 tys. zł lub równowartość tej kwoty.

Umowa z hurtownią
Wyrok NSA z 18 kwietnia br. zapadł w sprawie spółki, która prowadzi aptekę i w związku z tym podpisała z hurtownią farmaceutyczną umowę ramową dotyczącą m.in. ogólnych zasad zakupu leków i wyrobów medycznych, tzw. kredytu kupieckiego, rabatów, udostępniania oferty handlowej.

Do samej sprzedaży dochodzi dopiero po potwierdzeniu zamówienia bądź jego realizacji przez hurtownię. Za taki zakup (skonkretyzowany co do przedmiotu, ilości i ceny) hurtownia wystawia za każdym razem odrębną fakturę.

Spółka uważała, że jeżeli żadna z transakcji z hurtownią udokumentowanych odrębnym zamówieniem i fakturą nie przekracza 15 tys. zł, to zapłata może być gotówką bez obawy co do możliwości zaliczenia tego wydatku do podatkowych kosztów, nawet gdy łączna wartość obrotów z hurtownią przewyższa w danym okresie (np. w miesiącu czy kwartale) 15 tys. zł.

Spółka była bowiem zdania, że „jednorazowa wartość transakcji” oznacza konkretną sprzedaż, a nie wykonanie umowy o współpracy.

Początkowo dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej uznał stanowisko spółki za prawidłowe, ale jego interpretację zmienił w 2019 r. szef Krajowej Administracji Skarbowej. Stwierdził, że w tym wypadku jednorazową transakcją jest umowa o współpracy, a nie poszczególne zamówienia opłacane na podstawie faktury. „Poszczególne płatności będące wynagrodzeniem z tytułu dostaw towarów należy przyporządkować zatem do jednej transakcji, czyli do jednej i tej samej umowy o współpracy” – sprostował szef KAS.

Wyjaśnił, że „jednorazowa wartość transakcji oznacza ogólną wartość wierzytelności lub zobowiązań, określonych w umowie zawartej między przedsiębiorcami bądź stanowiącej sumę płatności wynikających z zawartej umowy, nawet jeżeli w samej umowie nie określono łącznej wysokości tych świadczeń”.

Uznał zatem, że od momentu przekroczenia 15 tys. zł wszystkie płatności na rzecz dostawcy dokonywane na podstawie umowy o współpracy powinny być rozliczane bezgotówkowo w całym okresie trwania umowy.

Jedna transakcja mimo wielu płatności
Tego samego zdania był WSA w Warszawie (sygn. akt III SA/Wa 259/20). Zgodził się z szefem KAS, że jednorazową transakcją handlową jest umowa o współpracy, a nie poszczególne wynagrodzenia wypłacane na podstawie faktur. W takiej sytuacji zatem limit 15 tys. zł nie jest odnawialny, a jeśli zostanie osiągnięty przez wiele płatności w ramach jednej umowy ramowej, to każda kolejna zapłata powinna być już dokonywana za pośrednictwem rachunku bankowego.

Dla WSA było oczywiste, że strony umowy ramowej zawartej na czas nieokreślony nie realizują przy każdym zamówieniu leków nowej transakcji, nie składają ponownie oświadczeń woli, lecz po prostu wykonują łączący je kontrakt. Innymi słowy, przeprowadzają przez cały czas tę samą operację handlową. Co prawda ten proces jest rozciągnięty w czasie i złożony z wielu płatności, ale transakcja w tej sytuacji jest jedna – stwierdził.

Przepis jest jasny
Ten wyrok utrzymał w mocy Naczelny Sąd Administracyjny. Nie miał wątpliwości, że umowę o współpracy należy traktować jak jedno razową transakcję handlową bez względu na liczbę płatności za towary.

Szczególną uwagę sąd kasacyjny zwrócił na ten fragment art. 22 ust. 1 pkt 2 ówczesnej ustawy o swobodzie działalności gospodarczej (obecnie art. 19 pkt 2 prawa przedsiębiorców), który mówi o jednorazowej wartości transakcji „bez względu na liczbę wynikających z niej płatności”. Zdaniem NSA takie sformułowanie przesądza o tym, że umowa o współpracy jest jedną transakcją, nawet gdy składa się na nią wiele płatności.

– Sama wykładnia językowa tego przepisu, bez odwoływania się do reguł systemowych czy celowościowych, wskazuje wyraźnie, że nie odnosi się on tylko do pojedynczej płatności za towar. Jest odwrotnie, bo literalnie „bez względu na liczbę płatności” limit dotyczy przez cały czas jednego i tego samego kontraktu, czyli w tym przypadku umowy o współpracę – uzasadniała sędzia Beata Cieloch. ©℗

Identycznie NSA orzekł dwa dni wcześniej, 16 kwietnia 2024 r.

Współpraca Katarzyna Jędrzejewska
orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyroki NSA z 18 kwietnia 2024 r. (sygn. akt II FSK 911/21) i z 16 kwietnia 2024 r. (II FSK 889/21 i II FSK 890/21) www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9496285,umowa-ramowa-jest-jednorazowa-transakcja.html

 3. SN: Wstrzymanie poboru tantiem w pandemii nie skutkuje zwolnieniem z ich zapłaty

oprac. Adrian Borek | 25 kwietnia 2024, 16:18

Wstrzymanie pobierania tantiem w pandemii nie skutkuje zwolnieniem z obowiązku zapłaty tych wynagrodzeń – wynika z czwartkowej uchwały Sądu Najwyższego.

Możliwość zwolnienia przedsiębiorców z opłat licencyjnych w przypadku pandemii
„W przypadku zaprzestania lub ograniczenia prowadzenia działalności gospodarczej przez przedsiębiorcę na skutek okoliczności wskazanych w ustawie (tzw. antycovidowej – PAP) zwolnienie z obowiązku zapłaty wynagrodzeń w całości lub części może wynikać z umowy łączącej tego przedsiębiorcę z organizacją zbiorowego zarządzania prawami autorskimi lub pokrewnymi, ewentualnie z orzeczenia sądu” – dodano w tej uchwale.

Sędzia Izby Cywilnej SN Marcin Łochowski w ustnym uzasadnieniu czwartkowej uchwały powiedział, że „nie można przyjąć założenia, że ustawodawca zwolnił wszystkich przedsiębiorców z obowiązku uiszczenia tych wynagrodzeń i opłat”. „Nie wszyscy przedsiębiorcy byli dotknięci skutkami epidemii w takim samym stopniu, a niektórzy nawet na tej epidemii korzystali” – dodał sędzia.

„Zdaniem SN nie ma zresztą potrzeby sięgania do tak daleko idących środków, jak zwolnienie wszystkich przedsiębiorców z obowiązku uiszczania wynagrodzeń dla organizacji zbiorowego zarządzania” – mówił sędzia. Dodał, że w pierwszej kolejności „o tym, czy należy się takie wynagrodzenie, powinna przesądzać treść umowy” przedsiębiorcy z tą organizacją, a gdy firma była zamknięta i nie było publicznego odtwarzania, o którym zwykle mowa w umowach, to „oczywistym jest, że nie ma tego wynagrodzenia”.

Konsekwencje finansowe dla większych przedsiębiorców
Choć – jak wskazują prawnicy zajmujący się prawami autorskimi – w jednostkowych przypadkach w takich sprawach często chodzi o niewielkie kwoty, to jednak w przypadku większych przedsiębiorców oraz dużej liczby takich spraw, problem nabiera wagi.

Pytanie w takiej sprawie skierował do Izby Cywilnej SN jesienią zeszłego roku Sąd Apelacyjny w Warszawie, który w II instancji rozpatrywał pozew jednej z organizacji zarządzania prawami autorskimi przeciwko hotelarzowi o uregulowanie należności ponad tysiąca zł „tytułem opłat licencyjnych za odtwarzanie fonogramów i wideogramów muzycznych w budynku hotelowym” za okres od połowy marca 2020 roku do końca maja 2021 roku.

Zawartość przepisów antycovidowych dotyczących organizacji zarządzających prawami autorskimi
Istotą problemu był zapis zawarty w przepisach „antycovidowych” – ustawie o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem Covid-19 – zgodnie z którym w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii „wstrzymuje się pobieranie” wynagrodzeń dla organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi lub prawami pokrewnymi wynikającymi z ustawy.

W pytaniu, które SN rozstrzygał na posiedzeniu 9 kwietnia br. i odroczył wówczas ogłoszenie uchwały do 25 kwietnia – najogólniej chodziło więc o rozstrzygnięcie kwestii, czy przewidziane według tego przepisu podczas pandemii wstrzymanie poboru od przedsiębiorców tantiem na rzecz organizacji zarządzających prawami autorskimi oznaczało całkowite zwolnienie od tej opłaty, czy tylko odroczenie terminu jej płatności.

Interpretacja Sądu Najwyższego w sprawie zwolnienia z opłat licencyjnych
Sędzia Łochowski powiedział, że w ocenie SN „to wstrzymanie, o którym mowa w ustawie, oznacza tylko odroczenie spełnienia tego świadczenia i ono miało na celu zabezpieczenie w tej szczególnej sytuacji, która miała miejsce na początku epidemii, bo tak naprawdę nie było wiadomo, w jakim kierunku rozwój epidemii pójdzie”. „Natomiast absolutnie nie mogło oznaczać zwolnienia z uwagi, że obejmowałoby zbyt szeroki krąg podmiotów, musiałoby dotyczyć także opłat abonamentowych i nastąpiłoby kosztem organizacji zbiorowego zarządzania, czyli w efekcie autorów” – wskazał.

„Doszłoby do stanu, że trudna sytuacja przedsiębiorców byłaby przez państwo kompensowana uszczerbkiem dla autorów” – podkreślił sędzia Łochowski.

Specyfikacja przedsiębiorców objętych wstrzymaniem opłat przez resort kultury
W marcu 2020 roku resort kultury informował, że „wstrzymanie poboru wynagrodzeń na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania dotyczy tych przedsiębiorców, którzy świadczyli usługi w miejscu, które umożliwia zapoznawanie się przez ich klientów z utworami lub przedmiotami praw pokrewnych”. „Oznacza to, że wstrzymanie z opłat obejmie przedsiębiorców dokonujących publicznego odtwarzania – restauracje, sklepy, bary, salony fryzjerskie, kluby fitness itd. oraz wyświetlania – kina, świadczących usługi w bezpośrednim kontakcie z klientem” – głosił komunikat ministerstwa.

Pierwsza instancja sądowa a interpretacja przepisów covidowych
W takiej sprawie w I instancji sąd okręgowy oddalił w większości pozew organizacji zarządzającej prawami autorskimi. Uznał, że interpretując przepis ustawy „odwoływanie się jedynie do wykładni literalnej, na gruncie analizowanego problemu prowadzić może do oczywistych nieporozumień”. „Dowodzi tego całe ustawodawstwo +covidowe+, które samo w sobie było nadzwyczajne. Nie wydaje się zaś, aby racjonalny prawodawca dopuszczając, a niekiedy wprowadzając obowiązek powstrzymywania się od wielu świadczeń, zamierzał powiedzieć np. hotelarzom, że powinni płacić za opłaty, tyle że później” – uzasadnił sąd I instancji.

Wątpliwości sądu apelacyjnego i pytanie do Sądu Najwyższego
Apelację od rozstrzygnięcia SO wniosła organizacja, zaś warszawski sąd apelacyjny postanowił zadać w sprawie pytanie do SN. W ocenie sądu II instancji argumentacja przedstawiona przez sąd okręgowy nasuwała szereg wątpliwości.

„Ustawodawca uznał za właściwe – zakładając, że epidemia koronawirusa szczególnie dotknie pewne branże – wprowadzenie ulg dla przedsiębiorców w zakresie opłat audiowizualnych i abonamentowych. Nie oznacza to jednak, że zamiarem ustawodawcy musiało być definitywne zwolnienie z obowiązku świadczenia, nie było to bowiem konieczne do osiągnięcia celu, jaki stał za uchwaleniem ustawy” – pisał w uzasadnieniu pytania SA.

Sąd apelacyjny wskazywał, że „odgórne uznanie, że każdy przedsiębiorca, który spełnił formalne warunki (…) został definitywnie zwolniony z obowiązku zapłaty (…) abstrahowałoby od rzeczywistej sytuacji konkretnych przedsiębiorców, która w okresie pandemii mogła kształtować się odmiennie, np. w zależności od uwarunkowań miejscowych”. (PAP)

autor: Marcin Jabłoński

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9496790,sn-wstrzymanie-poboru-tantiem-w-pandemii-nie-skutkuje-zwolnieniem-z-i.html

 4. Fundacja rodzinna może zaoszczędzić na podatku przy sprzedaży udziałów

Agnieszka Pokojska | 29 kwietnia 2024, 07:00

Jeżeli fundacja rodzinna otrzyma udziały w spółce, a następnie je sprzeda, to od takiej transakcji nie trzeba płacić podatku dochodowego. Chyba że organy podatkowe uznają to za sztuczne działanie.

Brak CIT przy sprzedaży akcji potwierdza interpretacja indywidualna dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 12 kwietnia 2024 r. (nr 0114-KDIP2-1.4010.86.2024.2.KW).

– Oszczędność na zbyciu akcji przez fundację rodzinną może być więc bardzo duża. Jeżeli sprzedającym jest osoba fizyczna, to podatek dochodowy mógłby wynieść nawet 23 proc. – 19 proc. PIT i 4 proc. daniny solidarnościowej (od nadwyżki dochodu ponad 1 mln zł) – tłumaczy Jacek Wojtach, doradca podatkowy w Kancelarii Tomczykowski Tomczykowska.

Jeżeli natomiast udziały sprzedaje fundacja rodzinna, to podatek pojawia się dopiero, gdy pieniądze z tej transakcji są wypłacane beneficjentom. Chodzi tu o 15-proc. CIT. Natomiast wysokość PIT zależy od stopnia pokrewieństwa fundatora z beneficjentami. Osoby z najbliższej rodziny fundatora od otrzymywanych świadczeń w ogóle nie płacą podatku dochodowego od osób fizycznych. Gdy beneficjentem jest osoba z dalszej rodziny, obowiązuje stawka 10 proc., a w przypadku osób trzecich – 15 proc.

Jeżeli więc beneficjent to osoba z najbliższej rodziny, w grę wchodzi tylko 15-proc. CIT.

Co więcej – nabycie udziałów przez fundację rodzinną celem ich odsprzedaży nie jest niedozwoloną optymalizacją – potwierdził szef Krajowej Administracji Skarbowej m.in. w opinii zabezpieczającej z 12 lutego 2024 r. (DKP3.8082.8.2023), która została opublikowana teraz, w kwietniu.

Transakcja zakwestionowana
Eksperci ostrzegają jednak przed zakładaniem fundacji rodzinnych tylko po to, aby uniknąć podatku przy sprzedaży akcji. Fiskus może bowiem użyć w takiej sytuacji klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania i doszacować podatek, którego chciano uniknąć (a także nałożyć dodatkowe kary).

Zasadniczo organy potwierdzają, że podatku nie trzeba płacić, jeżeli działanie (przekazanie fundacji udziałów lub akcji) nie jest sztuczne, a więc nie służy tylko temu, aby je sprzedać bez podatku.

Korzystną interpretację z 12 kwietnia br. w tym zakresie otrzymała fundacja, do której jeden z fundatorów wniósł udziały w spółce z o.o. Następnie fundacja te udziały ma zamiar sprzedać.

Chciała się więc upewnić, że te działania będą zwolnione z CIT na podstawie art. 6 ust. 1 pkt 25 ustawy o CIT.

Przypomnijmy, że fundacja rodzinna jest co do zasady zwolniona z podatku dochodowego zgodnie z art. 6 ust. 1 pkt 25 ustawy o CIT. Płaci 15-proc. podatek dochodowy dopiero w momencie wypłaty na rzecz fundatora lub beneficjenta albo przekazania im mienia wskutek jej likwidacji.

Z CIT jest zwolniona tzw. dozwolona działalność gospodarcza, którą fundacja może wykonywać na podstawie art. 5 ustawy o fundacji rodzinnej (Dz.U. z 2023 r. poz. 326 ze zm.). Jeżeli natomiast działalność fundacji rodzinnej wykroczy poza dozwolony ustawowy zakres, to od uzyskanych w tym zakresie dochodów fundacja musi zapłacić CIT według stawki 25 proc. (art. 24r ustawy o CIT). Tak zwaną dozwoloną działalnością jest m.in. najem nieruchomości, uczestnictwo w spółkach handlowych oraz nabywanie i zbywanie ich udziałów, nabywanie i zbywanie papierów wartościowych.

Dyrektor KIS potwierdził, że w przypadku zbycia udziałów nie będzie miał zastosowania 25-proc. podatek. Czynność ta wpisuje się bowiem w działalność dozwoloną. Zgodnie z art. 5 ust. 3 ustawy o fundacji rodzinnej fundacja rodzinna może prowadzić działalność polegającą m.in. na zbywaniu praw wynikających z przystąpienia do spółek handlowych, nawet jeśli takie prawa i składniki mienia zostały nabyte wyłącznie w celu ich dalszego zbycia.

Działanie sztuczne
Aby jednak interpretacja indywidualna chroniła podatnika, jego działanie nie może być sztuczne w rozumieniu klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania. Szef Krajowej Administracji Skarbowej w opinii zabezpieczającej z 12 lutego 2024 r. w sytuacji, którą rozpatrywał, nie doszukał się sztuczności. Wskazał jednak, że są pewne elementy, które mogą budzić wątpliwości, tj. przeniesienie akcji spółki do fundacji, skoro zamierza ona te akcje dalej sprzedać.

– Może to potencjalnie świadczyć o spełnieniu szczególnej przesłanki sztuczności, tj. nieuzasadnionego dzielenia operacji – wskazał organ.

O tym, że w rozpatrywanej sprawie sztuczności organ się nie doszukał, zadecydowało w szczególności to, że:

– fundator bezskutecznie próbuje sprzedać spółki od kilku lat i w tym zakresie podejmuje aktywne działania,
– powodzenie negocjacji nie jest jeszcze pewne i nie ma też pewności, czy zostaną sprzedane akcje w spółce posiadanej przez fundację, czy udziały spółek zależnych od tej spółki,
– fundacja będzie korzystała ze środków pochodzących z dywidend i umorzeń akcji spółki.

Dodatkowo szef KAS uznał, że wniesienie akcji do fundacji rodzinnej ma uzasadnienie biznesowe i gospodarcze także inne niż wyłącznie osiągnięcie korzyści podatkowych. Zatem, wziąwszy to wszystko pod uwagę, uznał, że w tej sprawie nie dojdzie do nieuzasadnionego dzielenia operacji.

Organ podobnie uznał w opinii zabezpieczającej z 21 grudnia 2023 r. (DKP3.8082.5.2023).

– Wydane w innych indywidualnych sytuacjach opinie zabezpieczające szefa KAS nie stanowią uniwersalnego glejtu, który można traktować jak pełne przyzwolenie skarbówki na oszczędności podatkowe związane z udziałem fundacji rodzinnych w transakcji – przestrzega Jacek Wojtach. Dodaje, że kluczowe jest zwrócenie uwagi na to, w jakich okolicznościach te opinie zostały wydane. W obu sytuacjach szef KAS uznał, że działanie z udziałem fundacji nie jest sztuczne, ale przekonały go konkretne, indywidualne argumenty wnioskodawców.

– I nie chodzi tu tylko o plany sukcesyjne, zabezpieczenie rodzinne itp., które są obecne w każdej fundacji. Owszem, to istotne aspekty, ale rozkład akcentów w omawianych opiniach wskazuje, że nie zostałyby one wydane, gdyby nie dodatkowe argumenty, które przekonały szefa KAS, że fundacja nie zostanie instrumentalnie wykorzystana do zaoszczędzenia na podatku – podkreśla ekspert.

Wyjaśnia, że w pierwszej opinii (z 21 grudnia 2023 r.) sprzedaż udziałów została pokazana jako zdarzenie potencjalne, przyszłe i niepewne. W drugiej (z 12 lutego 2024 r.) te plany już były bardzo zaawansowane. Ale wnioskodawca mocno dowodził przy tym, że proces sprzedaży trwa bezskutecznie od kilku lat i nie ma pewności, czy się zakończy oraz co ostatecznie będzie przedmiotem sprzedaży (spółka holdingowa wniesiona do fundacji czy jej spółki zależne). Kolejnym argumentem, jak podkreśla ekspert, w obu opiniach był aspekt wniesienia do fundacji również innego majątku niż ten, który miał być potencjalnie przedmiotem sprzedaży.

Doradcy podatkowi zaznaczają, że każdy przypadek organy będą badać indywidualnie.

– Zapewne za sztuczne zostanie uznane działanie, w którym z fundatorem została podpisana przedwstępna umowa sprzedaży, wszystkie warunki dopięte na ostatni guzik i w ostatniej chwili sprzedawane udziały zostaną przeniesione, jako jedyny składnik majątku, do fundacji i to ona będzie stroną transakcji – twierdzi Jacek Wojtach.

Jeżeli organ doszuka się sztuczności w działaniu, zastosuje klauzulę przeciwko unikaniu opodatkowania (art. 119a ordynacji podatkowej).

Jak tłumaczy Marek Michalski, doradca podatkowy w SDZLEGAL Schindhelm, to może skutkować nie tylko brakiem możliwości skorzystania z preferencji podatkowych przewidzianych dla fundacji rodzinnych, lecz także wymierzeniem podatnikowi dodatkowego zobowiązania podatkowego (patrz: komentarz w ramce).©℗

OPINIA
W grę może wchodzić klauzula antyabuzywna
Marek Michalski doradca podatkowy w SDZLEGAL Schindhelm / Materiały prasowe

Wprowadzenie do polskiego porządku prawnego fundacji rodzinnej przyciągnęło uwagę nie tylko osób poszukujących optymalnych sposobów sukcesji posiadanego majątku, lecz także tych zainteresowanych wykorzystaniem nowej instytucji do oszczędności podatkowych.

Nie można jednak zapominać o tym, że jest to rozwiązanie dość dalekie od uniwersalnego, a wydawane przez organy podatkowe interpretacje należy traktować bardziej jak wskazówki niż jak jednolite i niezmienne stanowisko.

Wynika to m.in. z istnienia klauzuli o unikaniu opodatkowania. Szef Krajowej Administracji Skarbowej w wydanej opinii zabezpieczającej co prawda wykluczył możliwość zastosowania tej klauzuli do przedstawionego stanu faktycznego, lecz nie sposób nie zauważyć, że pozostawia bardzo duży margines na możliwe inne interpretacje. A to dlatego, że kwestia, czy fundacja rodzinna nie posłużyła wyłącznie jako narzędzie do optymalizacji podatkowej, jest niezwykle ocenna.

Organy będą więc każdorazowo badać, czy jedynym (głównym) celem wykorzystania fundacji rodzinnej nie było uzyskanie korzyści podatkowych. Fundatorzy powinni się więc wykazać w tym zakresie proaktywnym działaniem, np. zgromadzić przed zawarciem transakcji dokumentację uzasadniającą przeprowadzenie transakcji z wykorzystaniem fundacji rodzinnej (tzw. defence file), która w razie ewentualnego sporu z organem podatkowym pozwoli uniknąć przekwalifikowania transakcji przez organy podatkowe.

Jeżeli bowiem organ doszuka się sztuczności w działaniu, zastosuje klauzulę przeciwko unikaniu opodatkowania (art. 119a ordynacji podatkowej). To może skutkować nie tylko brakiem możliwości skorzystania z preferencji podatkowych charakteryzujących fundacje rodzinne, lecz także wymierzeniem podatnikowi dodatkowego zobowiązania podatkowego.

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9498186,fundacja-rodzinna-moze-zaoszczedzic-na-podatku-przy-sprzedazy-udzialow.html

 5. Rząd zdecydował o przesunięciu obowiązkowego KSeF. Dla wszystkich podatników będzie jeden termin

Agnieszka Pokojska | 30 kwietnia 2024, 15:54

Obowiązek przesyłania ustrukturyzowanych faktur wejdzie w życie od 1 lutego 2026 r. Ma on dotyczyć wszystkich podatników VAT – zarówno czynnych jak i zwolnionych.

Projekt nowelizacji VAT
Wynika to projektu nowelizacji ustawy o VAT oraz niektórych innych ustaw (UD49), przyjętego przez Radę Ministrów. Teraz zmiany trafią do Sejmu. Nowelizacja ma wejść w życie 1 lipca 2024 r., zgodnie bowiem z obecnymi przepisami, właśnie od tego momenty czynni podatnicy VAT mieli zacząć obowiązkowo wystawiać ustrukturyzowanych faktur za pomocą Krajowego Systemu e-Faktur.

Zostało więc już niewiele czasu na zmiany. Dlatego też resort finansów w pierwszej kolejności chce tylko przesunąć datę wdrożenia obowiązku, a następnie zająć się innymi zmianami. Mają one zostać ujęte w innym projekcie.

KSeF dla wszystkich podatników VAT w jednym terminie
Z przyjętego projektu wynika, że obowiązek stosowania KSeF wejdzie dla wszystkich podatników w jednym terminie, czyli 1 lutego 2026 r.

Przypomnijmy, że na zeszłotygodniowej konferencji prasowej minister finansów Andrzej Domański informował o innej koncepcji – etapowego wdrażania KSeF. Zakładano wówczas, że od 1 lutego 2026 r. elektroniczne wystawianie faktur będzie dotyczyło przedsiębiorców, których wartość sprzedaży przekroczyła 200 mln zł. Natomiast pozostali dołączyliby do systemu od 1 kwietnia 2026 r.

Eksperci nie są zadowoleni
Ten pomysł nie spodobał się ekspertom. – Duże przedsiębiorstwa będą musiały opracować specjalne procedury i odrębne procesy wysyłki faktur, aby stosować je przez zaledwie dwa miesiące. Dlatego najlepszym rozwiązaniem byłoby wdrożenie KSeF przez wszystkich podatników w jednym momencie – mówiła Janina Fornalik, doradca podatkowy i partner w MDDP (patrz „Dwuetapowe wdrażanie KSeF jest zaskoczeniem”; DGP nr 84/2024).

Tak też zadecydowała Rada Ministrów.

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9499579,rzad-zdecydowal-o-przesunieciu-obowiazkowego-ksef-dla-wszystkich-poda.html

Rzeczpospolita

 1. Przełom w sposobie rozliczania w czasie ulgi na robotyzację

29 kwietnia 2024 | Podatki | Maria Wnęk

Podatnik jest uprawniony do dokonania jednorazowego rozliczenia w ramach ulgi na robotyzację wydatków poniesionych na nabycie wskazanych w przepisie środków trwałych.

Tak orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 21 grudnia 2023 r. (III SA/Wa 1993/23).

We wniosku o wydanie interpretacji indywidualnej podatnik wskazał, że jest wiodącym producentem wyrobów stolarki okiennej. W związku z rozwojem prowadzonej działalności gospodarczej, podatnik zrealizował inwestycję polegającą na wytworzeniu nowej zautomatyzowanej linii produkcyjnej, która składa się z wielu maszyn, skoordynowanych ze sobą. Inwestycja została zrealizowana przez Spółkę w celu zwiększenia możliwości produkcyjnych przedsiębiorstwa przy jednoczesnym zmniejszeniu ilości osób zaangażowanych w proces produkcji. Spółka zamierza odliczyć jednorazowo od podstawy opodatkowania 50 proc. kosztów nabycia maszyn i urządzeń peryferyjnych.

Podatnik złożył wniosek o wydanie interpretacji indywidualnej w zakresie możliwości dokonania odliczenia od podstawy opodatkowania kwoty stanowiącej 50 proc. kosztów poniesionych w roku podatkowym na nabycie maszyn i urządzeń peryferyjnych na podstawie art. 38eb ustawy o CIT. Zdaniem podatnika, pod pojęciem kosztów nabycia fabrycznie nowych robotów przemysłowych czy urządzeń peryferyjnych należy rozumieć wydatki, które warunkowały nabycie wskazanych składników majątkowych przez podatnika. Spółka zaznaczyła też, że bez znaczenia pozostaje fakt, że maszyny oraz urządzenia peryferyjne będą stanowiły środki trwałe, ponieważ w ramach przedmiotowej ulgi odliczeniu podlegają koszty ich nabycia, a nie dokonane od nich odpisy amortyzacyjne. Organ podatkowy nie zgodził się ze stanowiskiem spółki. Podatnik wniósł skargę na interpretację indywidualną do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.

Sąd przyznał rację podatnikowi wskazując w uzasadnieniu, że z art. 38eb ustawy o CIT nie wynika, aby w ramach ulgi na robotyzację koszty mogły być wyłącznie rozliczane poprzez dokonywanie odpisów amortyzacyjnych. Należy więc przyjąć, że spółka może dokonać jednorazowego odliczenia od podstawy opodatkowania 50 proc. kosztów poniesionych z tytułu nabycia fabrycznie nowych maszyn i urządzeń peryferyjnych w roku ich nabycia.

Autorka jestwspółpracowniczką zespołu zarządzania wiedzą podatkową Deloitte

Komentarz ekspertów
Marta Chyla-Bielecka, radca prawny, menedżer w dziale doradztwa podatkowego Deloitte
Krzysztof Piwódzki, konsultant w dziale doradztwa podatkowego Deloitte

Wyrok WSA w Warszawie przełamuje niemal jednolitą wykładnię prezentowaną dotychczas przez organy podatkowe, zgodnie z którą ulgę na robotyzację należy rozliczać w oparciu o dokonywane odpisy amortyzacyjne. Ponadto doszło w tej sytuacji do rozbieżności w dotychczasowym orzecznictwie sądowym, bowiem WSA we Wrocławiu w wyroku z 18 maja 2023 r. (I SA/Wr 947/22) uznał powyższe stanowisko fiskusa za prawidłowe.Istotą problemu interpretacyjnego w tej sprawie jest rozstrzygnięcie czy „koszty uzyskania przychodu poniesione na robotyzację”, o których mowa w art. 38eb ust. 2, są pojęciem odrębnym od „kosztów uzyskania przychodu” według ogólnej definicji z art. 15 ust. 1 ustawy o CIT.

Zgodnie z art. 16 ust. 1 pkt 1 podatnik nie może jednorazowo zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów wydatków poniesionych na nabycie środków trwałych. Kosztem podatkowym w przypadku środków trwałych jest utrata wartości takiego aktywa, rozpoznawana poprzez dokonywane odpisy amortyzacyjne. W przypadku ulgi na robotyzację możemy natomiast znaleźć uregulowanie wskazujące, że za koszt uzyskania przychodu poniesiony na robotyzację należy uznać koszty nabycia fabrycznie nowych środków trwałych, o których mowa w dalszej części przepisu. Dosłowna interpretacja tak sformułowanego przepisu wskazywałaby więc na zasadność stanowiska zaprezentowanego przez WSA w Warszawie, zgodnie z którym podatnik, kalkulując wysokość przysługującej mu ulgi, mógłby przyjąć jako podstawę wydatki poniesione w danym roku na zakup nowych środków trwałych, a nie odpisy amortyzacyjne od ich wartości początkowej zaliczone w danym roku do kosztów podatkowych. Na poparcie takiego rozumienia tych regulacji sąd odwołuje się ponadto do uzasadnienia do projektu ustawy wprowadzającej ulgę na robotyzację do polskiego porządku prawnego. Wskazane tam zostało, iż ustawodawca chciał zachęcić przedsiębiorców do dynamicznej, skokowej zmiany procesu produkcji w kierunku zintensyfikowanej robotyzacji. Z drugiej strony jednak takie podejście mogłoby istotnie ograniczyć liczbę podatników korzystających z ulgi na robotyzację poprzez wyeliminowanie z niej tych, którzy zakupili urządzenia przed wejściem w życie przepisów o uldze na robotyzację i obecnie rozpoznają koszty podatkowe z tego tytułu w postaci odpisów amortyzacyjnych. Przyjmując stanowisko zaprezentowane w wyroku należałoby bowiem uznać, że skoro poniesienie wydatków na nabycie określonych środków trwałych miało miejsce w chwili, gdy ulga jeszcze nie obowiązywała, to podatnicy, którzy je ponieśli nie są w ogóle uprawnieni do skorzystania z możliwości dokonania dodatkowego odliczenia. Tymczasem dotychczasowa praktyka organów podatkowych była przychylna dla podatników, którzy ponieśli wydatki na robotyzację przed 1 stycznia 2022 r. Wyrok WSA w Warszawie stanowi zatem istotny przełom w linii interpretacyjnej prezentowanej dotychczas przez organy podatkowe i sądy administracyjne. Orzeczenie jest nieprawomocne, a zatem należy uważnie śledzić kierunek dalszych rozstrzygnięć, które będą wydawane w tym przedmiocie. Być może występujące niejasności w sposobie odczytywania tych regulacji w tak kluczowej kwestii, jaką jest ustalenie co stanowi koszt kwalifikowany, będący podstawą do kalkulacji ulgi podatkowej, skłoni ustawodawcę do doprecyzowania brzmienia przepisów lub wydania interpretacji ogólnej albo objaśnień podatkowych w tym zakresie. Niemniej do tego czasu podatnicy korzystający z ulgi na robotyzację powinni rozważyć też zabezpieczenie ryzyka kwestionowana przyjętego sposobu kalkulacji wysokości przysługującej im ulgi, np. wnioskując o interpretację indywidualną przepisów prawa podatkowego w tym zakresie.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1514667-Przelom-w-sposobie-rozliczania-w-czasie-ulgi-na-robotyzacje.html

 2. E-fakturowanie a odpowiedzialność karnoskarbowa

29 kwietnia 2024 | Podatki | Monika Wolska-Bryńska

Krajowy System e-Faktur jest na razie w zawieszeniu. Jednak jego wprowadzenie w najbliższej przyszłości jest nieuniknione. Sam zaś system będzie kluczowym narzędziem nie tylko dla rozliczeń pomiędzy przedsiębiorcami, ale i dla organów podatkowych, m.in. pod kątem weryfikacji odpowiedzialności karnoskarbowej.

Wdrożenie e-fakturowania wydaje się głównie czynnością wyłącznie „czysto” techniczną, ponieważ wiąże się z pracą z nowymi narzędziami opracowanymi przez Ministerstwo Finansów. Niemniej, może ono wpłynąć na różnorakie dziedziny funkcjonowania firmy i przedsiębiorcy, a także wywołać konsekwencje w przypisaniu odpowiedzialności za wystawioną fakturę.

Wejście KSeF budzi szereg wątpliwości związanych z odpowiedzialnością za wystawianie e-faktur, które w tym systemie w czasie rzeczywistym stają się oficjalnym dokumentem księgowym, także w znaczeniu podatkowym.

Wystawca faktury a odpowiedzialność
Zgodnie z 62 § 1 Kodeksu karnego skarbowego (dalej KKS) odpowiedzialności karnoskarbowej podlega osoba, która wbrew obowiązkowi nie wystawia faktury lub rachunku, wystawia je w sposób wadliwy albo odmawia ich wydania. Czyn ten jest spenalizowany karą grzywny do 180 stawek dziennych. Natomiast, za wystawienie faktury w sposób nierzetelny albo posługiwanie się taką fakturą, sąd może orzec karę grzywny nawet d0 720 stawek dziennych, bądź karę roku pozbawienia wolności. Przy czym zastrzec trzeba, że sąd może jednoczenie nałożyć te dwie kary (art. 62 par. 2 KKS).

Zatem, wystawienie tzw. pustej faktury może skutkować odpowiedzialnością za przestępstwo skarbowe z Kodeksu karnego skarbowego lub przestępstwo uregulowane w przepisach Kodeksu karnego, bowiem przewiduje on surowe sankcje za tego typu czyny zabronione. Jak bowiem znajdujemy w art. 271a § 1 Kodeksu karnego, kto wystawia fakturę lub faktury, zawierające kwotę należności ogółem, której wartość lub łączna wartość jest znaczna, poświadczając nieprawdę co do okoliczności faktycznych mogących mieć znaczenie dla określenia wysokości należności publicznoprawnej lub jej zwrotu albo zwrotu innej należności o charakterze podatkowym lub takiej faktury lub faktur używa, podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat.

W tym miejscu warto więc zadać, pytanie gdzie przebiega granica pomiędzy odpowiedzialnością karną a skarbową, wobec posługiwania się fikcyjną lub nierzetelną fakturą? Syntetycznie rzecz ujmując, jest to umyślność zachowania. Zatem użycie takiej faktury musi odbywać się z zamiarem bezpośrednim lub co najmniej – ewentualnym. Co w praktyce oznacza możliwą świadomość sprawcy w zakresie fikcyjności/nierzetelności faktury. W konsekwencji, sprawca przewiduje możliwość popełnienia przestępstwa i godzi się na to.

Puste faktury
Pusta faktura, to dokument księgowy, który nie odzwierciedla stanu faktycznego. Oznacza to, że wystawiono i wprowadzono ją do obiegu pomimo, iż wskazana na niej usługa (dostawa towaru) nie została w rzeczywistości wykonana (dokonana).

Fikcyjne faktury dzieli się na następujące kategorie:

∑ faktury dokumentujące transakcje, które nie miały miejsca w rzeczywistości, czyli nie doszło do dostawy towarów lub wykonania usługi przez wystawcę faktury;

∑ faktury, które dokumentują wprawdzie autentyczne zdarzenia gospodarcze, lecz z udziałem innego podmiotu niż wystawca faktury, o czym wiedział i na co godził się odbiorca faktury;

∑ faktury, które dokumentują transakcje z nabywcą polegające na zatajeniu przez wystawcę danych podmiotu, który de facto dokonał dostawy towaru lub wykonał daną usługę.

Ustawa o podatku od towarów i usług sankcjonuje wprowadzenie pustej faktury do obrotu gospodarczego. W takim przypadku, podatnik jest zobowiązany zapłacić VAT w wysokości zgodnej z fakturą wystawioną i wprowadzoną do obrotu (art. 108 ust. 1 ustawy o VAT). Stąd obowiązek zapłaty omawianego podatku powstaje z mocy prawa wobec faktu wystawienia wykazującej go faktury. Co istotne, regulacja ta nie odnosi się wyłącznie do podatników VAT, lecz do wszystkich podmiotów wykazujących ten podatek na fakturze. Zatem, aby ponieść odpowiedzialność na podstawie tegoż przepisu, nie trzeba nawet być formalnie zarejestrowanym jako czynny podatnik VAT.

Formalne wystawienie faktury
Faktura jest, więc podstawowym dokumentem potwierdzającym dokonanie transakcji opodatkowanej podatkiem od towarów i usług. Posiadanie jej co do zasady warunkuje możliwość odliczenia podatku naliczonego w niej zawartego i tym samym pozwala na realizację zasady neutralności VAT.

Wystawcą faktury w rozumieniu przepisów regulujących podatek od towarów i usług jest podmiot, którego dane na fakturze widnieją, a więc podatnik. Obecnie, nie ma obowiązku podpisywania faktur, poza fakturą VAT RR.

Niemniej, wystawienie faktury można zlecić, a czynności tej w imieniu podatnika i na jego rzecz może dokonać upoważniona przez niego osoba, tj. np. pracownik/współpracownik, czy biuro rachunkowe. Może to nastąpić na podstawie umowy o pracę, czy odrębnego porozumienia, w którym określona będzie procedura upoważnienia, funkcja i zakres odpowiedzialności (powierzone kompetencje).

Modele współpracy w KSeF
Obecnie wyróżnia się cztery modele, w jakich w ramach systemu KSeF biuro rachunkowe będzie współpracowało z klientami, gdzie dokumenty z systemu:

1) odbiera, wystawia i przesyła podatnik;

2) wystawia i odbiera biuro rachunkowe;

3) wystawia podatnik, a odbiera biuro rachunkowe;

4) pobiera biuro rachunkowe za pośrednictwem tokenu.

W sytuacji, szczególnie widocznej w punkcie drugim, pojawia się pytanie w kwestii odpowiedzialności osoby faktycznie wystawiającej fakturę, co wobec baku unormowań prawnych może budzić liczne wątpliwości. Tymczasem, aby obszary tej niepewności zminimalizować i sprowadzić odpowiedzialność do stricte czynności technicznych, trzeba wraz z wprowadzeniem w firmie KSeF, wdrożyć odpowiednie procedury, polityki i wzory, dostosowane do specyfiki danej firmy, jak choćby procedurę obiegu dokumentów, instrukcję/procedurę wprowadzenia i użytkowania KSeF, procedurę wystawiania faktur w tym systemie. Pomocne będzie też stosowanie sprawdzonych rozwiązań – jak lista osób uprawnionych do wystawiania e-faktur (obok upoważnień udzielanych w KSeF).

Reasumując, odpowiednie ukształtowanie procesów obiegu dokumentów, jasne reguły dotyczące zasad ich wystawiania, np. wyłączenie na podstawie danych przedstawionych przez klienta, mogą skutecznie zminimalizować ryzyko ponoszonej odpowiedzialności przez osobę faktycznie wystawiającą fakturę, tylko do aspektów technicznych. Stąd, warto odpowiednio wcześniej dobrać rozwiązania odpowiednie we współpracy z danym klientem wobec wdrożenia KSeF. Jednocześnie, zapewniające konieczne w takiej sytuacji bufory bezpiecznego funkcjonowania w ramach powierzonych i przyjętych w tej współpracy zadań.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1514660-E-fakturowanie-a-odpowiedzialnosc-karnoskarbowa.html

 3. Podatek od gigantów, kłopoty także dla mniejszych firm

06 maja 2024 | Prawo co dnia | Paweł Rochowicz

Nowy globalny podatek osłabi zainteresowanie zagranicznych inwestorów Polską, chyba że rząd zniesie inne fiskalne przeszkody dla międzynarodowego biznesu – ostrzega Monika Marta Dziedzic, doradca podatkowy, partner w spółce doradztwa podatkowego MDDP Michalik Dłuska Dziedzic i Partnerzy.

Głośno ostatnio o projekcie globalnego podatku minimalnego, który jakoby miał ukrócić praktyki uciekania od podatków przez międzynarodowe firmy. Tylko właściwie po co wprowadzać jeszcze jedną daninę? Przecież pod hasłem walki z polityką globalnych korporacji wprowadzono już w Polsce szereg regulacji, w tym dwa podatki ze słowem „minimalny” w nazwie.

Poprzednie próby ujarzmienia tego zjawiska przypominały łatanie dziurawego statku. Zresztą robiła to nie tylko Polska. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) uznała, że takie działania są niewystarczające. Bo wciąż są firmy, które tak układają swój biznes, że płacą podatki tam, gdzie są najniższe. To sprawia, że poszczególne kraje rywalizują miedzy sobą w swoistej konkurencji, jaką są zachęty podatkowe: ulgi, zwolnienia, niższe stawki itd. Już to było źródłem nierówności podatkowych, ale ostatnio do tego doszły jeszcze zjawiska cyfrowej gospodarki. Bo dzięki internetowi już nie trzeba fizycznie zakładać firmy w innym kraju, by tam zarabiać. I tu mamy dwie kwestie: gospodarkę cyfrową jako taką oraz skłonność do płacenia podatków tam, gdzie one są niskie. W założeniach OECD opodatkowanie tych dwóch zjawisk nazwano filarami. Po pierwsze, opodatkowanie zysków ze sprzedaży tam, gdzie one powstają, a po drugie – wyrównanie poziomu opodatkowania dla wielkich międzynarodowych firm. Takich, których roczne obroty przekraczają 750 mln euro.

To dlatego nazwano ten nowy podatek wyrównawczy „drugim filarem”?

Właśnie tak. O ile ten pierwszy filar pozostaje jeszcze nie do końca uregulowany, o tyle w sprawie drugiego porozumiało się ponad 130 państw. Ustalono, że wielkie międzynarodowe firmy powinny płacić w każdym kraju, gdzie są obecne, podatek dochodowy nie mniejszy niż 15 procent.

No to chyba Polska nie powinna mieć kłopotu? Przecież podstawowa stawka CIT to 19 proc., a z obniżonej, 9-proc., mogą korzystać tylko małe firmy.

Tak, ale mamy duży katalog ulg, który powoduje, że efektywna stawka jest niższa. Mamy ulgi dla inwestorów w Specjalnych Strefach Ekonomicznych (SSE), w ramach Polskiej Strefy Inwestycji (PSI), mamy reżim tzw. estońskiego CIT, 9-proc. stawkę mogą stosować małe spółki należące do wielkich korporacji oraz wiele innych. Firmy, które kwalifikują się do tych zachęt, umiejętnie je wykorzystują i płacą podatek realnie niższy niż 15 procent.

Co złego jest w tych ulgach? Przecież te wszystkie ułatwienia zostały zaakceptowane przez Unię Europejską, przyciągnęły miliardowe inwestycje i dały wiele miejsc pracy.

Owszem Unia „pobłogosławiła” SSE i nie sprzeciwiła się innym ulgom. Ale pamiętajmy, że globalny podatek nie jest pomysłem unijnym, choć wdrażamy go według unijnej dyrektywy 2022/2523. To efekt prac organizacji o szerszym zasięgu, jaką jest OECD. Z punktu widzenia inwestorów, którzy przyszli do Polski dzięki SSE i innym zachętom – nowy podatek może być jak nóż w plecy. Zresztą to samo mogą powiedzieć takie kraje jak np. Irlandia, które dotychczas, podobnie jak Polska, przyciągały inwestorów korzystnymi rozwiązaniami podatkowymi.

Ale projekt ustawy o nowym podatku nie likwiduje przecież tych ulg, o których mówimy.

Nie likwiduje. Jednak sposób obliczania nowej daniny jest taki, że trzeba go zapłacić od działalności międzynarodowej grupy, która ma w Polsce swoje spółki, jeżeli efektywna stawka podatku jest w danym kraju niższa od 15 proc. Dlatego co do zasady międzynarodowy koncern będzie musiał zapłacić podatek wyrównawczy do 15 proc., jeśli jego polska spółka działa na przykład w SSE i stosuje przysługujące jej zgodnie z prawem zwolnienia w CIT. W ten sposób nasze ulgi mogą nie tylko nie zachęcać, ale wręcz zniechęcać do inwestowania w Polsce i utrzymywania tu firm.

Podobno Ministerstwo Finansów rozważa taką modyfikację tych ulg, by od strony ekonomicznej zneutralizować ich wpływ na podatek globalny. Słyszałem o takich nieoficjalnych zapowiedziach, a pani?

Wiem, że grupa międzynarodowych inwestorów stara się przekonać władze do takiego pomysłu. Zresztą jest tu pewne pole do takiego działania. Dyrektywa o tym podatku daje bowiem możliwość wprowadzenia pewnych rozwiązań, które – mówiąc w uproszczeniu – nie skutkują naliczeniem podatku globalnego. Moim zdaniem ulgi w SSE nawet w swoim obecnym kształcie, czyli bez zmiany przepisów, mogą być takim wyjątkiem. W istocie przypominają granty, a ich zasadniczo nie wlicza się do podstawy kalkulacji nowej daniny.

To wynika z przepisów czy to tylko pani pogląd?

Tak twierdzę. Ulgi w SSE i PSI mają przecież oczywiście inny charakter, ponieważ są związane z wymaganiami dotyczącymi nowych miejsc pracy czy poniesieniem konkretnych kwot na uzgodnione inwestycje. Wymagania są zatem inne niż np. przy uldze na badania i rozwój. Ta ostatnia, jeżeli niezmieniona zostanie jej formuła, niestety, będzie sprzyjała naliczeniu nowego podatku.

Projekt nie przewiduje, jakoby do wydawania interpretacji na temat nowej daniny była upoważniona Monika Marta Dziedzic. Ma się tym zajmować dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej, z pomocą nowej rady do spraw tego podatku.

Potrzebna jest, i to pilnie, urzędowa wykładnia w tej sprawie. Jeden z pierwszych wniosków o opinię w tej sprawie będzie dotyczył SSE. Pewnie to ja go napiszę. Bo to zbyt poważna sprawa i zbyt poważne inwestycje, by nagle przekreślać ich ekonomiczny sens.

Prace podatkowe OECD zawsze koncentrowały się wokół zwalczania spółek wydmuszek, które nie prowadzą realnej działalności, a pozwalają na optymalizacje podatkowe. W Polsce inwestorzy korzystający z oferowanych im tu różnych ulg wybudowali prawdziwe fabryki i zatrudnili w nich tysiące ludzi. Stworzyli zatem tzw. substancję biznesową, której OECD nigdy nie chciało zwalczać. Czy teraz będzie inaczej?

Słuszna uwaga. Będzie premia za tę realną substancję, mierzoną liczbą zatrudnionych i wartością środków trwałych. Będzie to czynnik wpływający na zmniejszenie podatku. Jednak biorąc pod uwagę kalkulacje w całej międzynarodowej grupie – może to nie mieć wielkiego znaczenia. Bo tym większa substancja, im wyższe wynagrodzenia pracowników. A w Polsce te płace są niższe niż np. w Niemczech. Taka sama jak w Polsce fabryka, z taką samą liczbą pracowników, da globalnemu koncernowi większą korzyść, gdy działa za Odrą.

Wygląda na to, że te przepisy stworzono na korzyść państw o wysokich kosztach pracy i wysokim opodatkowaniu. Są już pewnie tacy, którzy określą tę ustawę znanym określeniem „für Deutschland”.

W polityczną lingwistykę nie chcę się bawić, ale też myślę, że z punktu widzenia polskich firm będzie to niesprawiedliwe rozwiązanie. Zwróćmy uwagę, że wdrażamy dyrektywę o globalnym podatku minimalnym z opóźnieniem. I nie chodzi tylko o same przepisy o tym podatku, ale też o odpowiednie dopasowanie istniejących ulg. To, co na razie jest u nas w sferze planów, niektóre kraje już zrobiły. Na przykład Węgry uczyniły krok, który można ocenić jako wręcz agresywny: nadały doczasowym zwolnieniom nowy format. Jednak niektóre takie działania są wprost zabronione przez dyrektywę, jak też regulacje OECD. Inne kraje zrobiły to bardziej finezyjnie. Oby MF jak najszybciej zaproponowało takie modyfikacje ulg np. na robotyzację czy badania i rozwój, by ich wpływ na podatek globalny zminimalizować.

A jeśli tak się nie stanie?

Wówczas Polsce grozi realny odpływ inwestycji. I to nie tylko wstrzymanie tych planowanych, ale też likwidacja albo ograniczenie działalności światowych firm, które dotychczas tu zainwestowały.

Ministerstwo Finansów przyznaje, że jest ryzyko ograniczenia atrakcyjności inwestycyjnej Polski. Twierdzi też, że nowa danina będzie dotyczyła około 7 tys. podmiotów. Chodzi o wszystkie spółki zależne międzynarodowych koncernów ulokowane w Polsce?

Tak, bo przy obliczaniu globalnego podatku dla danej grupy kapitałowej, pamiętając, że chodzi tylko o te największe grupy międzynarodowe, należy wziąć pod uwagę wyniki finansowe wszystkich jej podmiotów zależnych zarejestrowanych w jednym kraju. Jednak tak naprawdę skutki mogą być daleko szersze. Przecież z firmami z międzynarodowych grup na co dzień współpracuje wiele innych krajowych podmiotów, także małych i średnich przedsiębiorstw. Jeśli stracą partnerów albo będą zmuszeni ograniczyć współpracę z nimi – nie będzie to dla nich dobra wiadomość.

Ale krajowe firmy nie będą objęte tym podatkiem?

Niestety, niektóre będą. Dotyczy to grup kapitałowych, nawet tych o tylko krajowym zasięgu, przekraczających 750 mln euro obrotów. OECD tego nie proponowało w swoich dokumentach, ale taki wymóg jest w europejskiej dyrektywie. Ustanowiono globalny podatek wyrównawczy również dla tych organizacji, które działają lokalnie. Nie potrafię zrozumieć dlaczego. Przecież celem filaru II jest zwalczanie nadużyć z wykorzystaniem różnic podatkowych między poszczególnymi krajami.

Co, oprócz przekształcenia istniejących ulg, można w naszym systemie podatkowym zrobić, by uratować atrakcyjność Polski jako kraju przyjaznego inwestycjom?

W sprawie przepisów o podatku globalnym i ulg dla wielkich przedsiębiorstw – tylko tyle, co wspomniałam. Można natomiast usunąć inne bariery, szkodzące międzynarodowym firmom. Od kilkunastu miesięcy władze skarbowe prowadzą dość agresywną politykę w zakresie tzw. podatku u źródła. To rodzaj podatku dochodowego pobierany w Polsce od dochodów uzyskiwanych tu przez zagraniczne firmy z tytułu m.in. używania znaków towarowych, odsetek czy dywidend otrzymywanych od polskich spółek zależnych. I właśnie z dywidendami jest największy problem. Bo w Polsce zdarza się, że podatek u źródła jest pobierany w sposób bardzo restrykcyjny, wbrew zasadzie jednokrotnego opodatkowania dochodu, przewidzianej w europejskich regulacjach. Już obserwuję, jak bardzo to wpływa na rozważania o wycofywaniu biznesu z Polski.

Jeśli dobrze rozumiem, to bariera w przepływie kapitału wewnątrz UE. A przecież swoboda na tym polu to jedna z podstawowych zasad Unii. Nikt tego jeszcze nie napiętnował?

Pewnie wkrótce znajdzie się firma, która spróbuje doprowadzić spór z administracją skarbową w tej sprawie na przykład do Trybunału Sprawiedliwości UE. Na razie jest tak, że jeśli polska spółka z Warszawy założy spółkę zależną w Krakowie, to od wypłaty dywidendy z jednej do drugiej spółki zwykle nie zapłaci podatku dochodowego. Ale jeśli w tymże Krakowie założy córkę spółka z Czech – fiskus może zażądać od niej podatku od dywidend. To przecież nierówne traktowanie firm z UE, jawnie naruszające traktat o funkcjonowaniu Unii. Przedsiębiorstwa międzynarodowe drżą o przyszłość, widząc takie praktyki. To istna katastrofa w relacjach naszego kraju z takimi firmami.

Wiadomo, że poprzednia ekipa rządząca była ogólnie mało przyjazna wszystkiemu, co z zagranicy. Czy ten proceder wciąż trwa?

Trudno powiedzieć, na ile sprawa miała polityczne podłoże. Można zakładać, że ktoś centralnie nadzoruje tak kluczowe tematy jak sprawy podatku od dywidend. Może wskazane byłoby zrobienie przez nową ekipę przeglądu praktyk podatkowych istotnych dla międzynarodowego biznesu.

Wróćmy jeszcze do ustawy o podatku globalnym. Projekt jest napisany dość specyficznym językiem, raczej ze sfery rachunkowości niż prawa podatkowego. Ustalenie konkretnej wysokości podatku też będzie wymagało znajomości raczej Excela niż ordynacji podatkowej. Bez doradcy podatkowego ani rusz?

Proszę mi tylko nie sugerować, że to my, doradcy, stoimy za tym projektem, żeby sobie zapewnić pracę (śmiech). Rzeczywiście, zastosowanie praktyczne ustawy nie obędzie się bez współpracy prawnika z księgowym czy doradcą podatkowym. Ale jeśli chodzi o jej ogólny wydźwięk dla polskich podatników – to uważam, że jest niesprawiedliwa. Tworzy zupełnie nowy ład, znacznie mniej przyjazny tym największym transgranicznym inwestorom.

Gorszy niż Polski Ład?

Inny, bo raczej trwalszy. Skutki tego polskiego dało się częściowo usunąć. Oby nasze władze w porę zapobiegły jeszcze większej katastrofie niż ta sprzed dwóch lat.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1514981-Podatek-od-gigantow–klopoty-takze-dla-mniejszych-firm.html

 4. Jak globalny podatek minimalny wpłynie na krajowe ulgi podatkowe

06 maja 2024 | Podatki | Honorata Ścisłowicz

Po wprowadzeniu podatku wyrównawczego większość znaczących ulg podatkowych w Polsce może przestać być – w obecnym kształcie – wystarczającą zachętą dla dużych inwestorów. Należałoby to uwzględnić przy wdrażaniu przepisów unijnej dyrektywy.

W wykazie rządowych prac legislacyjnych 26 lutego 2024 r. opublikowano zapowiedź projektu ustawy o opodatkowaniu wyrównawczym jednostek wchodzących w skład grup międzynarodowych i krajowych. Planowany termin przyjęcia projektu przez Radę Ministrów to III kwartał 2024 r., a projekt implementacji ma być przedstawiony w najbliższym czasie. I tak będzie bardzo spóźniony, bo zgodnie z art. 56 dyrektywy Rady (UE) 2022/2523 z 15 grudnia 2022 r. w sprawie zapewnienia globalnego minimalnego poziomu opodatkowania międzynarodowych grup przedsiębiorstw oraz dużych grup krajowych w Unii (Dz.U.UE.L.2022.328.1; dalej dyrektywa) jej regulacje powinny były zostać wdrożone przez państwa członkowskie do końca 2023 r. Po upływie tego terminu 9 krajów, w tym Polska, nie przekazało organom Unii Europejskiej krajowych środków transpozycji dyrektywy.

Nowe obciążenie grup kapitałowych
Nowym podatkiem będą objęte grupy kapitałowe, których skonsolidowane przychody wynoszą co najmniej 750 mln euro. Największe przedsiębiorstwa będą w każdym roku sprawdzać, czy ich minimalna efektywna stawka podatkowa (ETR) wynosi 15 proc. Jeśli poziom opodatkowania dochodu w określonej jurysdykcji będzie niższy niż 15 proc., na podmiot zostanie nałożony odpowiedni podatek wyrównawczy (top-up tax).

Zagadnienie podatku wyrównawczego jest niezwykle złożone i wieloaspektowe, będzie on oddziaływać na globalne funkcjonowanie grup kapitałowych. Czy może zmienić układ sił w grze poszczególnych regionów świata o dużych inwestorów? Z pewnością może.

Obok warunków prowadzenia biznesu, dostępu do wykwalifikowanych pracowników, czy łańcuchów dostaw, na decyzję o lokowaniu inwestycji wpływają ulgi podatkowe oferowane inwestorom w danym kraju. W Polsce najważniejsze są dwie największe ulgi – zwolnienie podatkowe w tzw. Polskiej Strefie Inwestycji oraz ulga na badania i rozwój. Szkopuł w tym, że obie te ulgi co do zasady będą uwzględniane w kalkulacji ETR na potrzeby globalnego podatku minimalnego. Obniżają bowiem dochód do opodatkowania lub podatek do zapłaty, więc także ETR. Jeśli stawka ta wyniesie poniżej 15 proc. – a przecież po to podejmuje się działania celem pozyskania ulgi, by właśnie w ten sposób na niej skorzystać – to inwestor będzie musiał zapłacić podatek wyrównawczy.

Dwa rodzaje ulg
Paradoks polega więc na tym, że kraje takie jak Polska, z poziomem PKB poniżej średniej UE, z jednej strony (np. w ramach pomocy regionalnej) mogą przyciągać inwestorów ulgami podatkowymi, ale z drugiej strony – w świetle dyrektywy – ulgi te zasadniczo będą obniżać stawkę ETR.

Wysokość obniżenia zależy od typu ulg przyznawanych przez dany kraj.

Dyrektywa wyróżnia:
∑ kwalifikowany zwrotny kredyt podatkowy (QRTC), oraz

∑ niekwalifikowany zwrotny kredyt podatkowy (non-QRTC) – taki charakter ma większość znaczących ulg podatkowych w Polsce.

QRTC przy kalkulacji ETR zasadniczo będzie traktowany jako dochód. Jest to ulga wypłacana w gotówce lub w formie ekwiwalentu środków pieniężnych, w ciągu 4 lat od daty nabycia uprawnienia do jej otrzymania. Dopuszczalną formą zwrotu jest też wykorzystanie ulgi do opłacenia innych zobowiązań podatkowych.

Natomiast non-QRTC na potrzeby kalkulacji ETR nie będzie kwalifikowany jako dochód. W rezultacie spowoduje obniżenie stawki podatkowej, a jeśli wyniesie ona mniej niż 15 proc., to powstanie obowiązek zapłaty podatku wyrównawczego.

Zasadniczo oba typy ulg wpływają na obniżenie ETR, ale zdecydowanie większy wpływ będą mieć ulgi typu non-QRTC – co do zasady spowodują konieczność dopłaty podatku wyrównawczego.

Zasady wpływu obu typów ulg na wysokość podatku wyrównawczego do zapłaty – na podstawie wyjaśnień OECD – obrazuje przykład obok.

Na przykładzie widać, że ulgi obniżają ETR, a tym samym powodują konieczność dopłaty podatku wyrównawczego. W przypadku non-QRTC podatek wyrównawczy jest przy tym znacznie większy niż w przypadku QRTC. Udzielona ulga podatkowa jest dla inwestora po prostu nieefektywna.

Mechanizmy łagodzące
Przykład nie oddaje jednak całej złożoności tematu, bo przewidziano kilka mechanizmów, które mają złagodzić nowe regulacje. W polskiej rzeczywistości najistotniejszy okaże się prawdopodobnie mechanizm wyłączenia z uwagi na substrat osobowo-majątkowy (ang. substance based income exclusion), opisany w art. 28 dyrektywy. Wartość substratu zostanie obliczona biorąc pod uwagę koszty pracownicze i wartość poniesionych nakładów inwestycyjnych na rzeczowe środki trwałe. Ta wartość będzie odejmowana od dochodu wyliczonego na potrzeby kalkulacji podatku minimalnego, a więc obniży ETR.

Preferencja ta jest jednak ograniczona i ma się zmniejszać w czasie, tj. może pomniejszyć podstawę opodatkowania podatkiem minimalnym o:

∑ 8–5 proc. wartości bilansowej rzeczowych aktywów trwałych znajdujących się w danej jurysdykcji oraz

∑ 10–5 proc. wartości kwalifikowanych kosztów płac ponoszonych przez dany podmiot.

Kolejny mechanizm to mechanizm kompensaty, który pozwala na łączenie dochodów i podatków wszystkich jednostek działających w danym kraju, a tym samym na kompensowanie niskiej stawki jednego podmiotu wyższą stawką innego.

Co czeka polskich podatników
Wkrótce dowiemy się, czy projekt polskiej ustawy o opodatkowaniu wyrównawczym będzie prostą implementacją dyrektywy, czy też zostaną zaproponowane mechanizmy minimalizujące wpływ nowych regulacji na atrakcyjność polskiego systemu ulg podatkowych. Z tego punktu widzenia kluczowe jest zaproponowanie przez rządzących konwersji obecnie funkcjonujących w Polsce ulg podatkowych, z ulg typu non-QRTC na ulgi typu QRTC. Oczywiście, pozostanie pytanie, co z ulgami przyznanymi dotychczas na przykład na bazie wydanych już decyzji o wsparciu. Zgodnie z zasadą praw nabytych bowiem istniejące prawa jednostki nie mogą zostać zmienione retroaktywnie przez późniejsze przepisy.

Inwestorzy już teraz powinni przeanalizować, jak globalny podatek minimalny wpłynie na ich zobowiązania podatkowe. Taka analiza jest nie lada wyzwaniem, nie tylko ze względu na zasięg przedmiotowy nowych przepisów, ale też konieczność uwzględnienia perspektywy innych spółek z grupy – w Polsce oraz w innych krajach. Ulgi będą istotnym elementem w tej kalkulacji.

Przykład

Spółka INVESTOR korzysta z ulgi podatkowej w kraju X o wartości 800 tys. euro. Jej dochód GloBE (dochód kalkulowany zgodnie z nowymi zasadami) wynosi 10 mln euro, a podstawowa stawka opodatkowania w kraju X to 10 proc.

null

Opracowanie własne na podstawie https://oecdpillars.com/pillar-tab/qualified-refundable-tax-credits/

ETR w wariancie bez ulg wynosi 10 proc., podatek wyrównawczy wyniesie więc 5 proc., a zatem spółka zapłaci 1 mln euro podatku podstawowego oraz dopłaci 0,5 mln euro podatku wyrównawczego.

W wariancie z ulgą QRTC ulga ta – zgodnie z zasadami przewidzianymi w dyrektywie – powiększy dochód, a więc podatek wyrównawczy do zapłaty wyniesie 5,74 proc., czyli 620 tys. euro.

W wariancie z ulgą typu non-QRTC, z uwagi na to, że ulga obniży podatek wyjściowy (podstawowy) do zapłaty, podatek wyrównawczy wyniesie aż 13 proc., czyli 1,3 mln euro.

Honorata Ścisłowicz doradca podatkowy, partner w Hoss Advisory, ekspert SKwP

https://archiwum.rp.pl/artykul/1514781-Jak-globalny-podatek-minimalny-wplynie-na-krajowe-ulgi-podatkowe.html

 5. Duże zmiany, duże wyzwania

06 maja 2024 | Podatki | Julita Karaś-Gasparska

W nadchodzących miesiącach podatników czeka sporo wyzwań związanych z globalnym podatkiem minimalnym, obowiązkowym KSeF i raportowaniem JPK_CIT.

Część dużych podatników CIT, których rok podatkowy rozpocznie się po 2024 r., będzie musiała już za 2025 r. raportować skarbówce dane z ksiąg rachunkowych. Docelowo nowy obowiązek obejmie wszystkich podatników CIT. Oznacza to konieczność dostosowania systemów informatycznych oraz księgowych do nowych wymogów tak, aby mieć techniczną możliwość przesyłania fiskusowi plików JPK_CIT.

W tym samym czasie wszyscy (także mali) podatnicy powinni przygotować się na wprowadzenie KSeF. Reforma miała wejść w życie w lipcu br., ale nieoczekiwanie została przesunięta na przyszły rok.

Jakby tego było mało, część dużych podmiotów – grup kapitałowych czekają wyzwania związane z wejściem w życie przepisów o globalnym podatku minimalnym. Wprawdzie Polska nie wdrożyła jeszcze unijnej dyrektywy, jednak inwestorzy już teraz powinni przeanalizować, jak globalny podatek minimalny wpłynie na ich zobowiązania podatkowe i przygotować się na to, że będą musieli przekazywać określone informacje i dane finansowe służące ustaleniu efektywnej stawki podatkowej w Polsce.

Wszystkie te zmiany będą wymagały gromadzenia licznych danych i przeprowadzania nowych obliczeń, co oznacza dostosowanie systemów informatycznych i księgowych oraz procesów i operacji do nowych wymogów. Na temat globalnego podatku minimalnego oraz wpływu ulg podatkowych na obowiązek jego zapłaty piszemy na str. >D3.

Zapraszam do lektury.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1514775-Duze-zmiany–duze-wyzwania.html