PZP | Prasówka | 19 kwietnia 2023 r.

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Gwarancja na lidera może nie wystarczyć. Konsorcja odpadają z przetargów

Sławomir Wikariak | dzisiaj, 07:00

Po wielu latach wciąż nie udało się wypracować jednej interpretacji dotyczącej wadium wnoszonego przez konsorcja. W efekcie tracą one szanse na wielomilionowe kontrakty.

Problem jest znany od wielu lat. W dużych przetargach firmy nie wnoszą wadium przelewem, tylko przedstawiają gwarancje bankowe czy ubezpieczeniowe. Przy pojedynczym wykonawcy sprawa jest prosta. Inaczej przy konsorcjach. Czy gwarancja wystawiona wyłącznie na lidera takiego konsorcjum jest wystarczająca, czy też powinni być wskazani wszyscy jego członkowie? Orzecznictwo jest w tym zakresie niejednolite.

– Warto, by wykonawcy wspólnie ubiegający się o zamówienie mieli tego świadomość. Jeśli gwarancja będzie wskazywać tylko jednego z nich, to muszą liczyć się z tym, że ich oferta zostanie odrzucona. A skuteczność ewentualnego odwołania zależy od tego, na jaki skład orzekający trafią – ostrzega Artur Wawryło, prawnik prowadzący Kancelarię Zamówień Publicznych.

Bez pewności wypłaty
Najnowszym przykładem jest przetarg informatyczny o wartości kilkudziesięciu milionów złotych, w którym zamawiający odrzucił ofertę konsorcjum właśnie z powodu tego, że gwarancja wadialna była wystawiona tylko na jednego jego członka. Krajowa Izba Odwoławcza w wyroku z 3 kwietnia 2023 r. (sygn. akt KIO 756/23) uznała tę decyzję za w pełni uzasadnioną.

Skład orzekający, obszernie odwołując się do wcześniejszego orzecznictwa, uznał, że zamawiający nie miałby gwarancji wypłacenia środków, gdyby zawarcie umowy stało się niemożliwe z przyczyn leżących po stronie drugiego z konsorcjantów. Konsorcjum podkreślało solidarną odpowiedzialność członków wobec zamawiającego. Zdaniem KIO nie daje ona jednak pewności wypłacenia wadium przez gwaranta (w tej sprawie był nim bank).

„Izba zwraca uwagę na poglądy wyrażone przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, z których wynika, że nie zawsze wykluczenie czy odrzucenie mające za podstawę zachowanie wyłącznie jednego z członków konsorcjum musi wywierać skutek dla całego konsorcjum (…)” – zaznaczono w uzasadnieniu orzeczenia.

W tym przetargu gwarancja wadialna została udzielona na lidera jeszcze przed wystawieniem na jego rzecz pełnomocnictwa konsorcjum do reprezentowania go w przetargu. Zdaniem Artura Wawryły, nawet gdyby konsorcjum zawiązano wcześniej, to i tak dokument powinien albo obejmować je w całości, albo też wskazywać wszystkich jego członków.

– Jak podkreślono w orzecznictwie, solidarna odpowiedzialność dotyczy stosunku na linii konsorcjum-zamawiający, a nie konsorcjum-gwarant. Nie daje więc zamawiającemu pewności realizacji gwarancji z przyczyn leżących po stronie członka, który nie został objęty tym dokumentem – zaznacza prawnik.

O konieczności wskazywania w gwarancji pozostałych członków konsorcjum jest też mowa w wielu innych wyrokach KIO (m.in. o sygn. akt: KIO 242/23 i 305/23, 34/20 i 970/20) oraz sądów okręgowych (m.in. o sygn. akt XXIII ZS 31/21 i XII Ga 555/18).

Spór trwa
Nie brakuje jednak również przykładów orzeczeń idących dokładnie w drugą stronę i uznających, że wskazanie w gwarancji wadialnej wyłącznie lidera konsorcjum w sposób wystarczający zabezpiecza interesy zamawiającego. Takie wnioski płyną chociażby z wyroków KIO o sygn. akt KIO 38/22 i KIO 39/22 (sprawy połączone) czy KIO 2713/18. W ostatnim ze wskazanych orzeczeń uznano nawet, że wystawienie gwarancji przed udzieleniem pełnomocnictw konsorcjalnych nie przekreśla jej ważności.

Na dopuszczalność wskazywania w gwarancji samego lidera wskazują również opinie Urzędu Zamówień Publicznych.

– Prezes UZP podtrzymuje stanowisko wyrażone w opublikowanych na stronie internetowej komunikatach dotyczących kwestii skuteczności gwarancji wadialnej wystawionej na pełnomocnika wykonawców wspólnie ubiegających się o udzielenie zamówienia publicznego – zauważa rzecznik prasowy Michał Trybusz. I dodaje, że aby ujednolicić orzecznictwo, prezes UZP wniósł skargę kasacyjną w jednej z takich spraw.

Problem w tym, że zapadły na skutek tej skargi wyrok Sądu Najwyższego jest różnie odczytywany. Zdaniem UZP potwierdza on wprost możliwość wystawienia gwarancji na jednego z konsorcjantów.

– SN podkreślił, że wykonawcy ubiegający się wspólnie o udzielenie zamówienia ponoszą solidarną odpowiedzialność za jego wykonanie, a dla skuteczności wniesienia wadium w formie gwarancji ubezpieczeniowej, w treści której wskazano wyłącznie jednego z wykonawców wspólnie ubiegających się o udzielenie zamówienia publicznego, decydujące znaczenie powinna mieć wykładnia zastrzeżenia „z przyczyn leżących po jego stronie” – podkreśla Michał Trybusz.

Zdaniem wielu składów orzekających po wydaniu wyroku SN, choć dopuszcza on możliwość wystawienia gwarancji na jednego z członków konsorcjum, to o objęciu nią zdarzeń leżących po stronie pozostałych członków musi przesądzać treść takiego dokumentu. Wskazano to nawet w ponownym wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku, wydanym po cofnięciu sprawy przez SN (sygn. akt XII Ga 555/18). Ostatecznie bowiem sąd ten, już prawomocnie, orzekł, że gwarancja wystawiona na lidera nie była wystarczająca.

Jak pokazuje najnowsze orzeczenie, spór w tym zakresie wciąż trwa. Czasem przybiera wręcz bezpośrednią formę, jak w sprawie przetargu na termomodernizację jednej ze szkół. Zamawiający odrzucił w nim ofertę konsorcjum, uznając, że wskazanie w gwarancji tylko jednego z jej członków jest niewystarczające. UZP podczas kontroli doraźnej uznał to za naruszenie przepisów. KIO w swej uchwale uznała natomiast zastrzeżenia zamawiającego do wyników tej kontroli (sygn. akt KIO/KD 6/21).

– W tym kierunku zdaje się zmierzać linia orzecznicza. Aby gwarancja wadialna mogła zostać uznana za prawidłową, jej treść powinna odzwierciedlać okoliczności wspólnego ubiegania się o udzielenie zamówienia. Gwarancja może zatem wskazywać jednego wykonawcę (jednego z konsorcjantów) i być wystawiona na jego zlecenie, ale rekomendujemy, aby dodatkowo przynajmniej sygnalizowała w treści, że działa on jako lider konsorcjum lub że przez wykonawcę należy rozumieć nie tylko podmiot wskazany z nazwy w dokumencie, lecz także wszystkich innych wykonawców, z którymi zdecyduje się lub zdecydował się on złożyć ofertę – komentuje Tomasz Krzyżanowski, radca prawny z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.©℗

Rekordowy początek roku w przetargach
Rekordowy początek roku w przetargach / Dziennik Gazeta Prawna – wydanie cyfrowe

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/8701431,gwarancja-wadium-konsorcja-odpadaja-z-przetargow.html

 2. Dokumentów w przetargu nie bada się dla samej sztuki badania

Sławomir Wikariak | 17 kwietnia 2023, 08:06

W przetargu na modernizację oświetlenia ulicznego w jednej z gmin postawiono warunek wcześniejszej realizacji podobnej inwestycji. Doprecyzowano go w ten sposób, że chodzi albo o jedno zadanie obejmujące instalację lub modernizację 1 tys. punktów oświetleniowych, albo też o dwa zlecenia po 500 punktów. Firma, której ofertę uznano za najkorzystniejszą, wskazała dwie takie inwestycje – jedną na ponad 1 tys. i drugą na ponad 500 punktów oświetleniowych.

Konkurent zakwestionował poprawność referencji mających potwierdzać należyte wykonanie drugiej ze wskazanych umów. Z dokumentu nie wynikało bowiem, ile konkretnie punktów zainstalowano, a poza tym podpisali się pod nimi członkowie komisji odbioru, a nie osoba uprawniona (np. wskazana w KRS).

KIO nie zgodziła się z żadnym z tych zarzutów. Podkreśliła, że zamawiający po uznaniu, że pierwsza z umów potwierdza spełnianie warunku, nie musiał w ogóle weryfikować dokumentów dotyczących drugiej.

„Zamawiający, badając treść złożonego wykazu dostaw, poddaje analizie treść złożonego w postępowaniu dokumentu w takim zakresie, w jakim ten służy ocenie w zakresie postawionych w postępowaniu warunków. Jeśli zatem stwierdził, że już pierwsza z wymienionych w treści dokumentu dostaw jest wystarczająca, aby stwierdzić, że warunek ten został spełniony – na tej podstawie zasadnie uznał, że wykonawca warunki te spełnił” – można przeczytać w uzasadnieniu orzeczenia.

Jednocześnie skład orzekający uznał, że referencje dotyczące drugiej ze wskazanych umów były jak najbardziej poprawne. Z przepisów nie wynika bowiem w żaden sposób, by musiano w nich wprost wskazywać zakres wykonanych prac.

„Należy podkreślić, że referencje mają za zadanie potwierdzać należyte wykonanie konkretnego zamówienia, a wykonawcy nie mają wpływu na ich treść, gdyż te wystawiane są przez podmiot od nich niezależny” – zaznaczono w uzasadnieniu. Dokument ten nie musiał być też podpisany przez osoby specjalnie do tego umocowane. Nie jest bowiem oświadczeniem woli, tylko oświadczeniem wiedzy, które może potwierdzić zwykły przedstawiciel inwestora.

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 21 marca 2023 r., sygn. akt KIO 609/23

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/8699767,dokumenty-w-przetargu-warunki-kio.html

 

Rynek Infrastruktury

Śląskie. Duże zainteresowanie budową mostu na DK-11

ep. | Data publikacji: 18-04-2023

Aż 15 wykonawców stanęło do przetargu na budowę nowego mostu w ciągu drogi krajowej nr 11 w miejscowości Tworóg. GDDKiA przeznaczyła na realizację inwestycji 4,815 mln zł.

Inwestycja będzie realizowana na terenie powiatu tarnogórskiego. Most na cieku Blaszynówka będzie rozebrany, a w jego miejsce powstanie nowy obiekt.

Najtańsza oferta ma wartość 4,266 mln zł i złożyła ją firma Primost Serwis z Będzina. Kolejna – 4,785 mln zł została złożona przez Himmel i Pepesch z Opola, a trzecia w kolejności pod względem ceny należy do Przedsiębiorstwa Remontów Uli i Mostów z Gliwic – 4,791 mln zł. Pozostałe propozycje przekraczają budżet inwestora.

Najdroższa z ofert ma wartość 6,203 mln zł i pochodzi od spółki Hucz z Częstochowy (wpłynęła także oferta na kwotę ponad 8 mln zł, ale z podanych przez inwestora informacji wynika, że została złożona omyłkowo, z formularza wynika bowiem, że dotyczy innego postępowania).

Teraz GDDKiA przeanalizuje oferty. Wybrany wykonawca po podpisaniu umowy będzie miał 13 miesięcy na wykonanie prac.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/slaskie-duze-zainteresowanie-budowa-mostu-na-dk11-85680.html

 

Portal ZP

Dlaczego warto wybrać tryb podstawowy z negocjacjami (zamiast bez negocjacji), aby udzielić zamówienia publicznego?

Katarzyna Bełdowska | Dodano: 18 kwietnia 2023

Czy istnieją jakieś zagrożenia dla zamawiającego, który decyduje się skorzystać z trybu podstawowego z możliwością negocjacji zgodnie z art. 275 ust. 2 ustawy Pzp? Dlaczego tak mało zamawiających decyduje się na tę formę procedowania? Tryb podstawowy w wersji II (z możliwością negocjacji) można stosować zamiennie z trybem podstawowym w wersji I (bez negocjacji). Nasz ekspert wyjaśnia, dlaczego warto wybrać procedurę z negocjacjami i jakie wiążą się z nią trudności.

Przepisy regulujące tryb podstawowy znajdują się w dziale – „Postępowanie o udzielenie zamówienia klasycznego o wartości mniejszej niż progi unijne” – w art. 275–296 ustawy Pzp.

Ustawodawca przewidział możliwość udzielenia zamówienia w trybie podstawowym aż w trzech wersjach: bez negocjacji, z możliwością przeprowadzenia negocjacji oraz z negocjacjami, z tym, że wybór stosownego wariantu spoczywa na zamawiającym i trzeba go dokonać przed wszczęciem postępowania. Większość zamawiających realizuje zamówienia, stosując wariant I trybu podstawowego najbardziej zbliżony do przetargu nieograniczonego tj. bez negocjacji.

Ważne!
Podstawowym powodem braku zainteresowania trybem podstawowym w wersji II jest prawdopodobnie swego rodzaju strach przed nieznanym i wątpliwości interpretacyjne, jakie mogą pojawić się w następstwie decyzji o żądaniu ofert dodatkowych.

Tymczasem poza obowiązkiem uwzględnienia w SWZ kilku, dodatkowych informacji, trudno jest wskazać jakiekolwiek argumenty przeciw stosowaniu przez zamawiających trybu podstawowego z możliwością negocjacji.

Argumenty przemawiające za trybem podstawowym z możliwością negocjacji:

1. W trybie podstawowym zamawiający ma możliwość negocjowania treści ofert, głównie ceny. To w sposób oczywisty zmniejsza szansę zaistnienia przesłanki unieważnienia postępowania z art. 255 pkt 3 ustawy Pzp.
2. Wariant II trybu podstawowego niewiele różni się w zakresie wymogów proceduralnych od wariantu I. Jego stosowanie nie jest skomplikowane, a może okazać się bardziej efektywnym instrumentem zakupowym.
3. Zastrzeżenie negocjacji należy traktować jako swego rodzaju zabezpieczenie się na wypadek braku możliwości wyboru oferty na podstawie jej pierwotnej treści. Zamawiający podejmuje decyzję o negocjacjach, dopiero po tym jak zbada oferty.
4. Wykonawcy nie mają prawa żądać przeprowadzenia negocjacji. Decyzja w tej mierze leży w gestii zamawiającego. Postępowanie może być zakończone bez negocjacji i wówczas niczym nie różni się od wariantu I trybu podstawowego.
5. W obu przypadkach w toku przygotowania postępowania sporządzana jest SWZ, tj. ostateczny dokument zamówienia. Warianty te różnią się między sobą w zasadzie tylko tym, że w wariancie I na pewno nie dojdzie do negocjacji, a w wariancie II – jeżeli zamawiający uzna to za stosowne, będzie mógł negocjować te elementy treści oferty, które podlegają ocenie w ramach kryteriów.

Trudności, które sygnalizują zamawiający stosujący tryb podstawowy z możliwością negocjacji:

1. Zarówno wariant I jak i II trybu podstawowego wymagają od zamawiającego znajomości przedmiotu zamówienia i możliwości skonstruowania precyzyjnego opisu przedmiotu zamówienia. W obu wariantach trybu podstawowego niedopuszczalne jest negocjowanie warunków zamówienia i ingerencja w opis przedmiotu zamówienia oraz wymogi SWZ. Wariant II nie ma tu przewagi nad wariantem I.
2. Dopuszczenie negocjacji w wariancie II skutkuje obowiązkiem uwzględnienia tego w SWZ. Musi ona zatem dodatkowo wskazywać:
– możliwość przeprowadzenia negocjacji,
– opis sposobu ograniczenia liczby wykonawców (odsyłam do art. 281 ust. 3 oraz art. 288 ustawy Pzp) – ograniczenie nie jest obowiązkowe!,
– ewentualnie kryteria oceny ofert w ramach których zamawiający może prowadzić negocjacje, niemniej, nie jest to obowiązek zamawiającego. Kryteria te zostaną bowiem wskazane w zaproszeniu do negocjacji i nie mogą być inne niż te, z SWZ służące do oceny ofert.
3. Jeżeli zamawiający podejmie decyzję o negocjacjach, będzie musiał wykonać w postępowaniu 4 dodatkowe czynności:
– kwalifikacja wykonawców do negocjacji – tylko jeżeli zastrzegł ograniczenie liczby wykonawców,
– przekazanie wszystkim wykonawcom, którzy złożyli oferty informacji, o której mowa w art. 287 ust. 3 ustawy Pzp,
– zaproszenie wykonawców do negocjacji (treść zaproszenia do negocjacji musi spełniać warunki z art. 289 ust. 5 ustawy Pzp), oraz przeprowadzenie negocjacji,
– zaproszenie wykonawców do złożenia ofert dodatkowych i ich zbadanie zgodnie z art. 294 i 296 ustawy Pzp.

O trybie podstawowym bez negocjacji i z możliwością negocjacji przeczytasz także tutaj:

Tryb podstawowy bez negocjacji krok po kroku – schemat procedury
Tryb podstawowy z możliwością negocjacji – schemat procedury

Podstawa prawna

art. 275 pkt 2 ustawy z 11 września 2019 r. – Prawo zamówień publicznych (Dz.U. z 2021 r. poz. 1710 ze zm.).

https://www.portalzp.pl/nowosci/dlaczego-warto-wybrac-tryb-podstawowy-z-negocjacjami-zamiast-bez-negocjacji-aby-udzielic-zamowienia-publicznego-32030.html

 

Wnp

Budimex mocno zainwestuje w OZE. Jest nowa spółka

Bartosz Dyląg | Dodano: 18-04-2023 10:45

BXF Energia to nowa spółka zawiązana we wtorek przez Budimex i jego hiszpańskiego większościowego udziałowca Ferrovial. Celem spółki jest uzyskanie 500 MW mocy w ciągu 5 lat w farmach fotowoltaicznych i wiatrowych.

51 udziałów w BXF Energia ma Budimex, 49 proc. Ferrovial.

– Chcemy założyć podmiot, który będzie zajmował się rozwojem projektów infrastrukturalnych, zwłaszcza w zakresie odnawialnych źródeł energii – wyjaśnia prezes BXF Energia Piotr Świecki. – Wcześniej podjęliśmy decyzję, że chcemy angażować się w rozwój tego typu projektów. Jesteśmy zaangażowani w projekty o łącznej mocy 112 MW w fotowoltaice i 110 MW w instalacjach wiatrowych – dodaje.

Spółka w budowie ma farmę fotowoltaiczną Kamelię o mocy 14 MW i wiatrową Magnolia o mocy 7 MW.

– Celem Budimeksu jest dywersyfikacja portfela, chcemy aktywnie uczestniczyć w transformacji energetycznej, rozwoju odnawialnych źródeł energii – wskazuje Piotr Świecki.

W 2027/2028 naszym celem jest 500 MW mocy w farmy fotowoltaiczne i wiatrowe w fazie budowy i eksploatacji.

Amando Zuluaga, dyrektor ds. infrastruktury energetycznej w Ferrovialu wyjaśnia, że w Ferrovialu biznes jest relatywnie młody, działalność w OZE trwa od 1,5 roku.

– W Polsce trudno o lepszego partnera niż Budimex, który jest marką o uznanej reputacji. Cele nowej spółki są ambitne, ale jednocześnie realistyczne – ocenia Amando Zuluaga.

Jak wskazuje przedstawiciel Ferrovialu, w tym przedsięwzięciu połączono wiedzę, umiejętności Ferrovialu z umiejętnościami, relacjami Budimexu w Polsce. – Mamy nadzieję, że to przedsięwzięcie pozwoli wzbogacić polski miks energetyczny i zmniejszyć uzależnienie od jednego źródła energii – dodaje Amando Zuluaga.

– Polski rynek postrzegamy jako dużą szansę. To bardzo duża europejska gospodarka, ale zależna od paliw kopalnych – wyjaśnia Gonzalo Nieto, dyrektor generalny ds. infrastruktury energetycznej i mobilności w Ferrovialu.

https://www.wnp.pl/budownictwo/budimex-mocno-zainwestuje-w-oze-jest-nowa-spolka,700504.html

 

 

Podatki | Prasówka | 13-19.04.2023 r.

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Coraz mniejsze szanse na 8,5-proc. stawkę ryczałtu dla informatyków

Agnieszka Pokojska | 13 kwietnia 2023, 07:00

Już nie tylko fiskus twierdzi, że informatycy wspomagający programistów płacą ryczałt według stawki 12 proc. Potwierdzają to także wojewódzkie sądy administracyjne w najnowszych wyrokach.

Sądy podobnie jak fiskus uznają, że usługi związane z oprogramowaniem (objęte 12-proc. ryczałtem) nie polegają jedynie na programowaniu, czyli tworzeniu kodów źródłowych przez programistów. Są to także inne usługi związane z projektowaniem i rozwojem technologii informatycznych dla sieci i systemów komputerowych zaklasyfikowane pod kodem PKWiU 62.01.12.0.

Mowa o orzeczeniach WSA w Warszawie – z 6 kwietnia 2023 r. (sygn. akt III SA/Wa 2632/22) i w Łodzi – z 5 kwietnia 2023 r. (sygn. I SA/Łd 72/23).

Wyrok warszawskiego sądu zapadł w sprawie podatnika, który zajmuje się m.in. projektowaniem architektury systemu informatycznego, jego rozwijaniem, a także konfiguracją internetowych platform. W drugim orzeczeniu sąd odniósł się do sytuacji podatnika, który prowadzi działalność gospodarczą związaną z rozwojem i utrzymaniem systemów informatycznych SAP.

Oba wyroki sądów wojewódzkich są nieprawomocne, podatnicy mają jeszcze szansę złożyć skargi kasacyjne do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Dwie stawki
Ustawa o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2540) przewiduje 12-proc. stawkę ryczałtu dla usług wskazanych wprost w art. 12 ust. 1 pkt 2b lit. b. W przepisie tym są wymienione usługi:

– związane z doradztwem w zakresie sprzętu komputerowego (PKWiU 62.02.10.0),
– związane z oprogramowaniem (PKWiU ex 62.01.1),
– objęte grupowaniem „Oryginały oprogramowania komputerowego” (PKWiU 62.01.2),
– związane z doradztwem w zakresie oprogramowania (PKWiU ex 62.02),
– w zakresie instalowania oprogramowania (PKWiU ex 62.09.20.0),
– związane z zarządzaniem siecią i systemami informatycznymi (PKWiU 62.03.1).

Pozostali informatycy, którzy nie wykonują żadnego z wymienionych rodzajów usług, mają prawo do niższego ryczałtu – według stawki 8,5 proc. Tak wynika z art. 12 ust. 1 pkt 5 lit. a ustawy, który co do zasady przewiduje taką właśnie stawkę dla działalności usługowej.

Niekorzystna wykładnia…
Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej początkowo zgadzał się na stosowanie 8,5-proc. stawki przez informatyków wspomagających programistów. Zastrzegał tylko, że nie mogą oni wykonywać usług związanych z oprogramowaniem, z doradztwem w zakresie oprogramowania ani doradztwem w zakresie sprzętu komputerowego, bo dla tych usług ustawa wprost przewiduje stawkę 12 proc.

Nie zawsze jednak potwierdzał prawo do stawki 8,5 proc., na co zwróciliśmy uwagę już w październiku 2022 r. w artykule „Przedwczesna radość z 8,5-proc. ryczałtu” (DGP nr 209/2022).

Teraz podejście fiskusa zdecydowanie się zmieniło, co potwierdzają najnowsze interpretacje dyrektora KIS, m.in. z:

– 4 kwietnia 2023 r. (sygn. 0112-KDSL1-2.4011.37.2023. 3.PSZ),
– 30 marca 2023 r. (0114-KDIP3-2.4011.1198.2022.4.BM).

Pierwsza dotyczy podatnika, który poinformował, że prowadzi działalność związaną z projektowaniem i rozwojem technologii informatycznych dla sieci i systemów komputerowych sklasyfikowaną pod symbolem PKWiU 62.01.12.0.

Taką samą działalność prowadzi podatnik, który złożył wniosek o drugą interpretację. Dodatkowo – jak poinformował – zajmuje się on także projektowaniem, programowaniem i rozwojem oprogramowania, czyli działalnością sklasyfikowaną pod symbolem PKWiU 62.01.11.0. Chodzi m.in. o projektowanie architektury aplikacji oraz serwisów i systemów internetowych.

W obu interpretacjach dyrektor KIS stwierdził, że ryczałt należy płacić według stawki 12 proc.

Prawo do 8,5-proc. stawki fiskus potwierdził natomiast w interpretacji z 31 marca 2023 r. (sygn. 0112-KDSL1-2.4011. 38.2023.2.PR), ale w tym wypadku chodziło o całkiem inne usługi, sklasyfikowane pod symbolem PKWiU 62.02.30.0 – „Usługi pomocy technicznej w zakresie technologii informatycznych i sprzętu komputerowego”. Podatnik poinformował bowiem, że zajmuje się m.in. analizowaniem testowanego oprogramowania i projektowaniem scenariuszy testowania, przeprowadzaniem testów polegających na wprowadzeniu do programu różnorodnych danych i analizie prawidłowości zwracanych przez program rezultatów (danych wyjściowych).

…potwierdzona przez WSA w Warszawie…
Niekorzystne interpretacje fiskusa zaczynają potwierdzać już sądy administracyjne, na razie w I instancji. We wspomnianym orzeczeniu z 6 kwietnia 2023 r. (sygn. akt III SA/Wa 2632/22) WSA w Warszawie utrzymał w mocy interpretację dyrektora KIS z 22 września 2022 r. (sygn. 0114-KDIP3-2.4011.600.2022.4.MJ). Wyrok ten zapadł w sprawie podatnika, który zapewniał, że nie bierze udziału w programowaniu. Tłumaczył, że jego działalność polega na:

– zbieraniu wymagań od klienta,
– projektowaniu architektury systemu na podstawie tych wymagań,
– rozwijaniu systemu (poprzez projektowanie i przedstawianie najlepszych rozwiązań spełniających wymagania biznesowe),
– przeglądach sposobu i jakości wdrożenia istniejącego stanu systemu u klientów,
– konfigurowaniu platform.

Podatnik twierdził, że czynności te są sklasyfikowane pod symbolem PKWiU 62.01.12.0, co zresztą potwierdził Główny Urząd Statystyczny w piśmie z 31 maja 2022 r. Informatyk przekonywał, że wyższa stawka ryczałtu ma zastosowanie tylko, gdy w grę wchodzi PKWiU ex 62.01.1, bo tak wynika z art. 12 ust. 1 pkt 2b lit. b ustawy. Twierdził, że użycie w ustawie symbolu „ex” przy grupowaniu PKWiU oznacza węższy zakres wyrobów lub usług niż określony w danym grupowaniu.

Nie zgodził się z tym dyrektor KIS. Uznał, że czynności, które wykonuje podatnik, są związane z oprogramowaniem (PKWiU ex 62.01.1), dlatego powinny być wyżej opodatkowane.

Potwierdził to warszawski WSA. Orzekł, że usługi świadczone przez podatnika, które zostały sklasyfikowane przez GUS jako związane z projektowaniem i rozwojem technologii informatycznych dla sieci i systemów komputerowych, są również zaliczane do usług związanych z oprogramowaniem. Sąd wyjaśnił, że usługi związane z oprogramowaniem nie polegają jedynie na tworzeniu programu czy na programowaniu (tj. tworzeniu kodu źródłowego).

…i w Łodzi
Tak samo orzekł WSA w Łodzi, potwierdzając prawidłowość interpretacji fiskusa z 10 listopada 2022 r. (sygn. 0114-KDIP3-1.4011.725.2022.3.LS).

Również w tym wypadku chodziło o usługi sklasyfikowane pod kodem PKWiU 62.01.12.0. Podatnik prowadził działalność gospodarczą związaną z rozwojem i utrzymaniem systemów informatycznych SAP. Tłumaczył, że system SAP jest już zintegrowanym systemem komputerowym (oprogramowaniem), który wymaga tylko skonfigurowania zgodnie z wymaganiami i potrzebami klienta. Podkreślał, że czynności te nie polegają na programowaniu ani pisaniu kodu źródłowego. Uważał więc, że jego działalność nie mieści się w zakresie objętym art. 12 ust. 1 pkt 2b lit. b ustawy.

Również w tym przypadku dyrektor KIS nie zgodził się z podatnikiem. Stwierdził, że brak programowania (tworzenia kodów źródłowych) nie jest wystarczającą przesłanką, aby uznać, iż podatnik nie świadczy usług związanych z oprogramowaniem.

Tak samo orzekł WSA w Łodzi. Uznał, że skoro podatnik sam wskazał jako symbol swoich usług PKWiU 62.01.12.0, to zastosowanie ma stawka 12 proc. ©℗

Co się bardziej opłaca informatykowi
12-proc. ryczałt jest niekorzystny dla osób, które mają stosunkowo niewielkie zarobki, do wysokości 120 tys. zł rocznie. Identyczna jest bowiem dolna stawka PIT według skali podatkowej, za to podatek opłacany w ten sposób płaci się nie od przychodów (jak w ryczałcie), ale od dochodów. Można więc odliczyć koszty uzyskania przychodów.

Poza tym PIT według skali podatkowej pozwala skorzystać z kwoty wolnej od podatku (obecnie 30 tys. zł rocznie), a także z korzystnego rozliczenia z małżonkiem lub jako samotny rodzic. Można też odliczyć dużo więcej ulg niż przy ryczałcie (np. ulgę prorodzinną, ulgę zero PIT dla młodych). W ryczałcie katalog odliczeń jest ograniczony (można skorzystać np. z ulgi rehabilitacyjnej, termomodernizacyjnej).

Wybierając ryczałt, nie można też korzystać z ulgi IP Box, bo ta, polegająca na opodatkowaniu dochodów z kwalifikowanych praw własności intelektualnej stawką 5 proc., jest właściwa tylko dla PIT.

PIT według skali podatkowej może się natomiast nie opłacać informatykom przy zarobkach wyższych niż 120 tys. zł rocznie. Nadwyżka ponad tę kwotę jest bowiem opodatkowana według stawki 32 proc. Dlatego w takiej sytuacji dużo bardziej może się opłacać 12-proc. ryczałt, a jeszcze lepiej ze stawką 8,5 proc.

Minusem skali podatkowej jest również 9-proc. składka na ubezpieczenie zdrowotne liczona od dochodu. Co gorsza, składki tej nie da się odliczyć nawet w części – jak przy ryczałcie czy liniowym PIT.

Liniowy 19-proc. PIT pozwala odliczyć część 4,9-proc. składki na ubezpieczenie zdrowotnej (w 2023 r. można odjąć nie więcej niż 10 200 zł) oraz koszty uzyskania przychodów. Można także skorzystać z części preferencji, ale nie wszystkich, bo np. nie z ulgi prorodzinnej ani zero PIT dla młodych. Nie ma natomiast kwoty wolnej od podatku ani prawa do korzystnego rozliczenia z małżonkiem lub jako samotny rodzic.

OPINIA
Prawo do niższego ryczałtu jest ograniczone
Bartosz Mazur doradca podatkowy i partner w Gekko Taxens

Najnowsze wyroki wojewódzkich sądów administracyjnych są bardzo ważne z dwóch powodów. Po pierwsze, dość rzadko zapadają orzeczenia w sprawie stawek ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych, a w tym przypadku mamy do czynienia z jednymi z pierwszych wyroków dotyczących branży IT. Można więc mówić o precedensie, który może się stać wyznacznikiem dla składów orzekających w innych podobnych sprawach. Po drugie, oba wyroki nie są korzystne dla branży informatycznej, ale też nie powinny być nadmiernie zaskakujące. Możliwości zastosowania 8,5-proc. stawki ryczałtu w branży IT są dość ograniczone, a wyroki w pełni to potwierdzają. Dlatego podatnik, który chciałby płacić podatek według takiej obniżonej stawki, zdecydowanie powinien się zabezpieczyć, występując o interpretację indywidualną.

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8698177,85-proc-stawke-ryczaltu-dla-informatykow.html

 2. Fundacja nie odliczy 100 proc. VAT od odpłatnego wydarzenia

Monika Pogroszewska | 17 kwietnia 2023, 07:00

Fundacja prowadząca działalność ewangelizacyjną nie może odjąć całego VAT od wydatków na organizację odpłatnych rekolekcji. Ze względu na swoją działalność statutową musi stosować proporcję w odliczaniu podatku – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny.

Sprawa dotyczyła organizacji, której celem statutowym jest ewangelizacja jak największej liczby osób, głównie młodzieży. Fundacja jest podatnikiem VAT i chciała się dowiedzieć, jak rozliczyć wydatki poniesione na organizację odpłatnych rekolekcji, w których jednorazowo wzięło udział wiele osób.

Chodziło m.in. o: wynajęcie miejsca organizacji rekolekcji, prelegentów, firmy obsługującej wydarzenie oraz inne niezbędne koszty.

We wniosku o interpretację fundacja zaznaczyła, że w związku z organizacją rekolekcji nie wykonywała czynności zwolnionych z VAT. Sprzedaż biletów na rekolekcje była opodatkowana VAT, z tym że wpływy ze sprzedaży pokryły tylko część kosztów. Pozostała część pochodziła ze środków fundacji, w szczególności z darowizn.

Jaki zakres odliczenia
Fundacja zaznaczyła, że wszystkie poniesione przez nią na ten cel wydatki zostały udokumentowane fakturami i dotyczyły wyłącznie tego wydarzenia. Przekonywała, że poniesione przez nią wydatki służyły tylko wykonywaniu czynności opodatkowanych w ramach działalności gospodarczej. Nie były wykorzystywane do innych celów.

Uważała więc, że ma prawo odliczyć 100 proc. VAT naliczonego, na podstawie art. 86 ust. 1 ustawy o VAT. Przepis ten pozwala odliczać podatek naliczony w zakresie, w jakim towary i usługi są wykorzystywane do wykonywania czynności opodatkowanych.

Była zdania, że nie musi wyliczać proporcji według art. 86 ust. 2a ustawy o VAT. Przepis ten stanowi, że w przypadku nabycia towarów i usług wykorzystywanych zarówno do celów wykonywanej przez podatnika działalności gospodarczej, jak i do celów innych niż działalność gospodarcza nie przysługuje pełne odliczenie VAT.

Spór o działalność statutową
Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej był innego zdania. Stwierdził, że statutowa działalność fundacji nie jest działalnością gospodarczą w rozumieniu ustawy o VAT.

W ocenie fiskusa rekolekcje służyły zarówno działalności gospodarczej, jak i działalności innej niż działalność gospodarcza w rozumieniu art. 15 ust. 2 ustawy o VAT. W konsekwencji fundacja nie miała prawa do odliczenia pełnej kwoty podatku naliczonego. Miała natomiast obowiązek obliczenia proporcji zgodnie z art. 86 ust. 2a–2h ustawy o VAT – uznał dyrektor KIS.

WSA: liczą się działania
Interpretację tę uchylił WSA w Szczecinie (sygn. akt I SA/Sz 679/19). Orzekł, że fundacja może odliczyć cały VAT od wydatków na rekolekcje. Zgodził się bowiem z nią, że przyporządkowanie wydatków należy oceniać w kontekście prowadzonych działań, a nie tylko celów wynikających ze statutu. Sąd nie miał wątpliwości, że wskazane przez fundację wydatki da się powiązać wyłącznie ze sprzedażą opodatkowaną VAT, czyli z organizacją odpłatnego wydarzenia, na które sprzedawano bilety.

Nie miało natomiast znaczenia – w ocenie WSA – to, że wpływy ze sprzedaży biletów pokryły tylko część poniesionych kosztów, a pozostałe środki pochodziły z darowizn. Sposób finansowania transakcji na wcześniejszym etapie nie odgrywa żadnej roli, jeżeli ponoszone wydatki da się powiązać ze sprzedażą opodatkowaną VAT – orzekł WSA.

Zwrócił uwagę na to, że działalność statutowa może przybrać formę nieodpłatnej działalności statutowej (tak będzie w przypadku nieodpłatnych wydarzeń ewangelizacyjnych), jak i odpłatnej działalności statutowej – poprzez prowadzenie działalności gospodarczej w rozumieniu ustawy o VAT (tak jest w przypadku organizacji odpłatnych rekolekcji).

NSA: liczą się cele
NSA uchylił wyrok sądu I instancji. W uzasadnieniu sędzia Elżbieta Olechniewicz podkreśliła, że fundacje nie są co do zasady podmiotami prowadzącymi działalność gospodarczą, ale realizują przede wszystkim swoje cele statutowe. Natomiast stanowisko WSA pomija tę część działalności fundacji, która ewidentnie nie jest objęta VAT, a więc nie może dawać uprawnienia do odliczenia podatku naliczonego.

– Zdaniem NSA organ prawidłowo odczytał stan faktyczny, widząc w organizacji wydarzenia realizację przez fundację nie tylko celu związanego z działalnością gospodarczą, jakim była sprzedaż biletów, lecz także, a może głównie, realizację działalności statutowej. To z kolei prowadzi do wniosku, że nie jest możliwe pełne odliczenie podatku naliczonego związanego z zakupami, z pominięciem tej działalności, która nie podlega opodatkowaniu VAT. W tym zakresie prawo do odliczenia po prostu nie przysługuje – argumentowała sędzia Elżbieta Olechniewicz.

Skutki dla innych
Wyrok może mieć istotne znaczenie dla wielu podmiotów prowadzących działalność społecznie użyteczną. – Może spowodować ograniczenie odliczenia podatku naliczonego w wielu stowarzyszeniach, fundacjach, instytucjach kultury, których działalność ze swej istoty jest odpłatna – mówi Wojciech Pietrasiewicz, doradca podatkowy w Tax & Art.

Jego zdaniem pewne wątpliwości budzi posługiwanie się przy określeniu zakresu prawa do odliczenia VAT kryterium celu, którego nie znajdziemy w dyrektywie VAT.

– Dyrektywa VAT posługuje się kryterium związku z działalnością (dającą prawo do odliczenia lub niedającą takiego prawa), a nie kryterium celu tej działalności. Natomiast, jeśli właściwie interpretuję tezy ustnego uzasadnienia wyroku NSA, sąd kasacyjny uznał, iż nawet gdy podmiot prowadzący działalność społecznie użyteczną wykonuje ją odpłatnie, to działa również w tych celach. Powoduje to, zdaniem NSA, iż nie można już zastosować bezpośredniego przyporządkowania podatku naliczonego do działalności odpłatnej – komentuje Wojciech Pietrasiewicz.

Jego zdaniem, żeby właściwie ocenić skutki tego orzeczenia, trzeba poczekać na pisemne uzasadnienie wyroku. – Jego analiza będzie kluczowa – mówi ekspert.©℗

Wyrok NSA może spowodować ograniczenie odliczenia podatku naliczonego w wielu stowarzyszeniach, fundacjach, instytucjach kultury, których działalność jest odpłatna

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok NSA z 12 kwietnia 2023 r., sygn. akt I FSK 498/20

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8699783,fundacja-nie-odliczy-vat-od-odplatnego-wydarzenia-orzeczenie.html

 3. Ulgę mieszkaniową można dziedziczyć

Monika Pogroszewska | 17 kwietnia 2023, 08:03

Prawo do zwolnienia z PIT dochodu ze sprzedaży nieruchomości ma wymiar majątkowy, a więc może przejść na spadkobiercę – stwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej, ale dopiero po przegranej w sądzie.

Chodziło o kobietę, której zmarły mąż odziedziczył wcześniej mieszkanie po matce i szybko je sprzedał. Nie zdążył jednak złożyć zeznania PIT-39 (w którym zamierzał wykazać ulgę mieszkaniową), bo zmarł.

Wdowa uważała, że jako spadkobierczyni może przejąć prawo do tej ulgi, czyli wydać na własne cele mieszkaniowe przychód męża ze zbycia odziedziczonego mieszkania. Dzięki temu pieniądze te byłyby zwolnione z podatku na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 131 ustawy o PIT.

Kobieta powołała się tu na art. 97 par. 1 ordynacji podatkowej, zgodnie z którym spadkobiercy podatnika przejmują przewidziane w przepisach prawa podatkowego majątkowe prawa i obowiązki spadkodawcy.

Dyrektor KIS uznał jednak, że prawo do ulgi mieszkaniowej jest niemajątkowe, więc nie można go przejąć.

Innego zdania były sądy. WSA w Bydgoszczy (sygn. akt I SA/Bd 575/19) orzekł, że prawo do zwolnienia na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 131 ustawy o PIT jest prawem majątkowym, a więc przechodzi na spadkobiercę. Sąd zwrócił uwagę na to, że wskutek zwolnienia z zapłaty podatku w majątku podatnika pozostanie kwota równa wysokości zobowiązania podatkowego. To przesądza o majątkowym charakterze – wyjaśnił WSA.

Orzekł więc, że skoro prawo do ulgi mieszkaniowej jest majątkowe i przez to dziedziczne, to spadkobierca, podobnie jak i spadkodawca, ma prawo do zwolnienia z podatku, jeżeli wyda przychód na własne cele mieszkaniowe.

Tego samego zdania był Naczelny Sąd Administracyjny (sygn. akt II FSK 1054/20).

Więcej dowiesz się z książki „CIT 2023. Komentarz” dostępnej w Sklepie INFOR – Reklama własna

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS, sygn. 0115-KDIT2-1.4011.187.2019.12.MN

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8699775,ulga-mieszkaniowa-mozna-dziedziczyc-zwolnienie-z-pit-sprzedaz-nieruchomosci.html

 4. Za rok fiskus pomoże rozliczyć się z PIT przedsiębiorcom

Agnieszka Pokojska | wczoraj, 07:22

W 2024 r. Krajowa Administracja Skarbowa po raz pierwszy wypełni zeznania roczne przedsiębiorcom. Nie oznacza to, że wróci obowiązek składania miesięcznych deklaracji.

Skarbówka wypełni zeznanie na podstawie danych, które sama posiada.

Nowość tę zakłada przyjęta w ubiegłym tygodniu przez Sejm nowelizacja zwana SLIM VAT 3. Teraz ustawą zajmie się Senat; prawdopodobnie na posiedzeniu rozpoczynającym się 10 maja br.

Nowelizacja zawiera wiele innych zmian, przede wszystkim w VAT. Szczegółowo opisaliśmy je wczoraj w artykułach „Posłowie przyjęli pakiet zmian (nie tylko) w PIT” i „Sejm zmienił przepisy o VAT, JPK i paragonach” (DGP nr 74/2023).

W trakcie prac w Sejmie wprowadzono do niej również pakiet zmian w PIT. Jedna z nich dotyczy właśnie usługi Twój e-PIT dla przedsiębiorców.

Przypomnijmy, że obecnie Krajowa Administracja Skarbowa wypełnia i udostępnia zeznania tylko podatnikom PIT, którzy nie prowadzą biznesu. Ma się to zmienić już w 2024 r., a więc pierwsze zeznanie wypełnione przez KAS przedsiębiorcom będzie dotyczyć roku 2023.

Nie oznacza to jednak, że wróci obowiązek przesyłania co miesiąc do urzędu skarbowego deklaracji PIT przez osoby prowadzące działalność gospodarczą – potwierdza w dzisiejszym wywiadzie dla DGP Emilia Folfoszyńska, naczelnik wydziału obsługi klientów indywidualnych w departamencie relacji z klientami w Ministerstwie Finansów (patrz niżej).

Jakie informacje pojawią się zatem we wstępnym zeznaniu? KAS wypełni rubryki z: danymi rejestracyjnymi podatnika, wpłaconymi przez niego w trakcie roku zaliczkami na PIT lub kwotami wpłaconego ryczałtu, a także wpłaconymi składkami na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne. Uwzględni też informacje pozyskane od płatników, jeżeli przedsiębiorca otrzymywał w trakcie roku równolegle dochody np. z pracy na etacie, z umowy zlecenia, z renty, z emerytury.

Głównie z myślą o takich przedsiębiorcach jest tworzone nowe rozwiązanie. – Będzie ono szczególnie korzystne dla przedsiębiorców, którzy niezależnie od prowadzonej działalności gospodarczej uzyskują również dochody z innych źródeł, np. z pracy na etacie, z zasiłków – mówi Emilia Folfoszyńska.

Przedsiębiorcy będą musieli samodzielnie uzupełnić zeznanie wypełnione wstępnie przez KAS (przede wszystkim o dane dotyczące własnej działalności gospodarczej), zaakceptować je i wysłać. Nie zadziała tu zasada automatycznego akceptowania zeznań wypełnionych przez skarbówkę, czyli wraz z upływem ustawowego terminu na ich złożenie. Tak jest tylko w przypadku zeznań PIT-37 i PIT-38.

Dzięki nowemu rozwiązaniu przedsiębiorcy zyskają natomiast alternatywę: będą mogli złożyć roczne zeznanie przez system e-Deklaracje lub za pomocą usługi Twój e-PIT. ©℗

Podstawa prawna
Etap legislacyjny

Projekt nowelizacji ustawy o podatku od towarów i usług oraz niektórych innych ustaw (druk sejmowy nr 3025) – skierowany do Senatu

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8700989,za-rok-fiskus-pomoze-rozliczyc-sie-z-pit-przedsiebiorcom.html

 5. Wróciły kontrole fiskusa. Przybywa blokad rachunków bankowych

Mariusz Szulc | dzisiaj, 07:00

W 2022 r. liczba kontroli wyłudzeń VAT wróciła do poziomu sprzed pandemii. Coraz częściej, choć nadal nie na masową skalę, fiskus blokuje firmowe rachunki bankowe.

W 2022 r. zablokował 1138 rachunków bankowych należących do 265 podmiotów. Dla porównania, w 2019 r. zajął 566 kont należących do 120 podmiotów. Łączna wartość zablokowanych środków waha się rocznie od 70 mln zł (w 2019 r.) do 101 mln zł (w 2021 r.). W ubiegłym roku było to ok. 77 mln zł.

Z danych wynika, że w latach 2019–2022 sukcesywnie rosła też liczba rocznych kontroli wyłudzeń VAT. Chodzi zarówno o kontrole podatkowe (prowadzone przez urzędy skarbowe), jak i kontrole celno-skarbowe (prowadzone przez urzędy celno-skarbowe). Co prawda w 2022 r. skarbówka wykryła nieprawidłowości na mniejszą kwotę niż w poprzednich latach, ale zdaniem ekspertów to zasługa coraz lepszej analityki (typowania do kontroli) oraz coraz bardziej skutecznych metod zapobiegania wyłudzeniom. Eksperci zwracają też uwagę na ewidentnie rosnące wpłaty VAT wskutek kontroli celno-skarbowych.

Dane udostępnił 7 kwietnia br. zastępca szefa Krajowej Administracji Skarbowej Mariusz Gojny w odpowiedzi na poselską interpelację (nr 39910). Poinformował, jak w latach 2019–2022 zapobiegano wyłudzeniom VAT, ile mafii VAT-owskich wykryto i w jakich województwach dochodziło do największych nieprawidłowości.

OPINIA
KAS wróciła do normalnego trybu działania
Urszula Mazurek adwokat, kancelaria LTCA Zarzycki Niebudek Kubicz

Wzrost liczby kontroli ukierunkowanych na wyłudzenia VAT może wynikać przede wszystkim z zakończenia okresu pandemii, która doprowadziła do wyhamowania bądź zatrzymania aktywności gospodarczej w wielu branżach. Obecnie pracownicy i funkcjonariusze KAS powrócili do normalnego trybu działania, a przedsiębiorcy wznowili swoją działalność, co zwiększyło obroty podatkowe i w konsekwencji liczbę przeprowadzanych kontroli. Szczególnie dobitnie widać to na przykładzie kontroli celno-skarbowych, których liczba była wyższa o 76 proc. w stosunku do roku 2019 r.

Co istotne, zwiększona liczba kontroli nie przełożyła się na wyższe statystyki dotyczące zidentyfikowanych uszczupleń w VAT. Można by przyjąć, że organy zwyczajnie błędnie typują podatników, skupiając się nie na jakości, ale liczbie prowadzonych działań. Niewykluczone jednak również, że skoncentrowały działania kontrolne na obszarach, które mogą przynieść realne wpływy do budżetu. O ile bowiem spadła kwota wykrytych uszczupleń w VAT, o tyle przynajmniej kontrole celno-skarbowe przyniosły w ubiegłym roku o wiele wyższe wpływy do budżetu. Trudno jest więc w związku z tym jednoznacznie ocenić efektywność fiskusa.©℗

Kontrole podatkowe
W przypadku kontroli podatkowych można mówić o powrocie do poziomu sprzed pandemii, kiedy to kontroli związanych z wyłudzeniami VAT było 10 385 (w 2019 r.). Pozwoliły one wtedy wykryć wyłudzenia na ok. 3,8 mld zł. W latach 2020–2021 kontroli było mniej, po ok. 8 tys. rocznie. Mniej było też wykrytych wyłudzeń VAT: 3,1 mld zł w 2020 r. i tylko 2,4 mld zł w 2021 r.

Odbicie nastąpiło w 2022 r., gdy liczba kontroli podatkowych w tym zakresie wróciła do poziomu z 2019 r. (ponad 10 tys.). Nadal natomiast dużo mniej było wykrytych wyłudzeń (2,5 mld zł).

Można by więc mówić o spadku efektywności kontroli podatkowych, ale eksperci upatrują przyczyn gdzie indziej. Zdaniem Jakuba Warnieło, szefa zespołu postępowań podatkowych i sądowoadministracyjnych w MDDP, znaczący spadek kwot wykrytych wyłudzeń może wynikać z licznych w ostatnich latach reform podatkowych. Mowa m.in. o pakietach paliwowym i przewozowym, mechanizmie podzielonej płatności, obowiązku składania JPK_VAT, przepisach o Systemie Teleinformatycznym Izby Rozliczeniowej (STIR).

– Najwyraźniej wszystko to przyniosło zamierzone efekty, oszustom trudniej jest zaplanować i przeprowadzić bezprawne działania – mówi doradca podatkowy.

Zwroty VAT
Podobnie Jakub Warnieło ocenia spadek uszczupleń wykrytych dzięki kontrolom podatkowym dotyczącym zasadności zwrotu VAT. W 2019 r. urzędy skarbowe przeprowadziły 8272 takie kontrole i wykryły uszczuplenia na ponad 661 mln zł. Dla porównania, w 2022 r. takich kontroli było 4882 i wykryto uszczuplenia na prawie 300 mln zł.

Zdaniem eksperta może to oznaczać, że zasadność zwrotu VAT jest badana niekoniecznie poprzez kontrole podatkowe, ale także w ramach czynności sprawdzających, które są dużo mniej niesformalizowane.

– W moim przekonaniu potwierdzają to statystyki dotyczące zatrzymanych zwrotów VAT. Nie wynika z nich, by wartość zatrzymanych zwrotów znacząco spadła w ostatnich latach – zwraca uwagę ekspert MDDP.

Przypomnijmy, że co do zasady fiskus powinien oddać nadwyżkę VAT naliczonego nad należnym w ciągu 60 dni, ale ma prawo przedłużyć ten termin, jeśli zasadność zwrotu wymaga dodatkowej weryfikacji (art. 87 ust. 2 ustawy o VAT). Fiskus może to sprawdzać poprzez czynności sprawdzające, kontrolę podatkową, kontrolę celno-skarbową lub postępowanie podatkowe.

…i celno-skarbowe
Dużo mniej niż kontroli podatkowych było w latach 2019–2022 kontroli celno-skarbowych w zakresie wyłudzeń VAT, ale ich liczba również rosła: z 1544 w 2019 r. do 2721 w 2022 r.

Zdecydowanie wyższa była tu za to kwota pokontrolnych ustaleń, chociaż i ona z roku na rok maleje. Najwięcej wyłudzeń w tym okresie wykryto w 2019 r. – na ponad 7,5 mld zł. W 2020 r. kwota ta zmalała do ok. 5 mld zł, a rok później jeszcze bardziej, bo do 3,8 mld zł. W 2022 r. wskutek kontroli celno-skarbowych wykryto wyłudzenia na niecałe 3,6 mld zł.

Zatrzymane w tym czasie zwroty VAT (przed terminem zwrotu) wyniosły: w 2019 r. – ponad 147 mln zł, w 2020 r. – ok. 83 mln zł, w 2021 r. – prawie 124 mln zł, a w 2022 r. – 107 mln zł.

Więcej wpłat
– Dane te mogą potwierdzać, że ciągle poprawia się analityka KAS. Dzięki temu fiskus może odejść od „pompowania” danych dotyczących wykrytych nieprawidłowości w VAT na rzecz realnej szansy odzyskiwania pieniędzy od przestępców podatkowych. Uważam to za bardzo dobre podejście – komentuje Piotr Leonarski, adwokat, doradca podatkowy i szef praktyki podatkowej w B2R Law Jankowski, Stroiński, Zięba.

Blokady rachunków bankowych

Rok Liczba blokad Liczba podmiotów kwalifikowanych objętych blokadami Liczba zablokowanych rachunków bankowych Łączna wartość zablokowanych środków finansowych (w mln zł) Łączna wartość szacowanych uszczupleń publiczno-prawnych (w mln zł)
2019 120 120 566 69,7 591,6
2020 196 196 1020 96,1 660,93
2021 261 260 1270 100,95 522,98
2022 267 265 1138 77,43 291,35

Kontrole podatkowe – wyłudzenia VAT

Kontrole podatkowe 2019 2020 2021 2022
liczba kontroli w zakresie VAT 10 385 8089 8690 10 148
wartość uszczupleń w VAT (w mln zł) 3797,1 3146,3 2452,4 2501,6

w tym: kontrole dotyczące zwrotu/zasadności zwrotu VAT

Kontrole podatkowe 2019 2020 2021 2022
kontrole właściwe (okresy rozliczeniowe) dotyczące zwrotu VAT liczba skontrolowanych okresów 8272 5736 5325 4882
uszczuplenia (w mln zł) 661,5 438,0 344,3 299,9

Kontrole celno-skarbowe w zakresie VAT

Kontrola celno-skarbowa 2019 2020 2021 2022
liczba kontroli 1544 1388 1994 2721
ustalenia kontroli VAT (w mln zł) 7574,3 4959,9 3820,5 3584,7
zatrzymane zwroty VAT (w mln zł) 147,3 82,9 123,6 107,2
wpłaty VAT (w mln zł) 326,3 295,4 278,3 706,0

Podstawa prawna
Źródło: odpowiedź z 7 kwietnia br. zastępcy szefa KAS Mariusza Gojnego na interpelację poselską nr 39910

Potwierdzają to dane przedstawione przez wiceministra Gojnego. Wynika z nich, że wpłaty VAT do budżetu państwa wskutek kontroli celno-skarbowych wzrosły w 2022 r. do 706 mln zł, podczas gdy rok wcześniej nieznacznie tylko przekroczyły 278 mln zł. Dla porównania w 2020 r. wyniosły niespełna 300 mln zł, a w 2019 r. – ok. 326 mln zł.

Część ekspertów podejrzewa, że za wyższymi wpłatami do budżetu w 2022 r. mogą się kryć również dobrowolne korekty rozliczeń po zakończonej kontroli celno-skarbowej. Takiego zdania jest Przemysław Antas, radca prawny i partner w firmie doradczej Ontilo. – Byłoby to kolejnym dowodem na skuteczność prowadzonych kontroli – mówi ekspert.

Blokady rachunków
Wzrosła liczba nałożonych w tym czasie blokad dzięki przepisom o Systemie Teleinformatycznym Izby Rozliczeniowej (STIR). W 2019 r. było ich 120, a w ubiegłym roku już 267 (liczba podmiotów objętych blokadami – 265). Wzrosła również liczba zablokowanych rachunków bankowych – z 566 w 2019 r. do 1138 w roku ubiegłym (w 2021 r. było ich jeszcze więcej – 1270).

Za to łączna wartość zablokowanych środków wyniosła: w 2019 r. prawie 70 mln zł, rok później – ok. 96 mln zł, w 2021 r. – prawie 101 mln zł, a w ubiegłym roku – ponad 77 mln zł.

Spadła za to łączna kwota szacowanych uszczupleń publiczno-prawnych, które stały się przyczyną blokady. W 2019 r. szacowano je na prawie 592 mln zł, a w 2022 r. na niewiele ponad 291 mln zł.

Przypomnijmy, że blokada może potrwać 72 godziny, jeśli fiskus nabierze podejrzeń, że dane konto jest wykorzystywane do wyłudzeń skarbowych. Jeżeli szacowana kwota zobowiązania podatkowego przekroczy równowartość 10 tys. euro, to blokada może być przedłużona na trzy miesiące.

Mafie VAT
Na pytanie o liczbę wykrytych mafii VAT-owskich wiceminister Gojny przypomniał, że sprawy dotyczące zorganizowanej przestępczości podatkowej są prowadzone zasadniczo w formie śledztwa przez prokuraturę. W niektórych sytuacjach może ona powierzyć prowadzenie śledztwa lub dokonanie określonych czynności innym organom ścigania (np. organom KAS), ale ich działania i tak są następnie nadzorowane przez prokuratora.

Wiceminister poinformował natomiast, że w latach 2019–2022 organy KAS wszczęły 748 postępowań przygotowawczych w sprawach o przestępstwa skarbowe lub przestępstwa w zakresie oszustw podatkowych z wykorzystaniem mechanizmu karuzeli podatkowej w VAT. Najwięcej takich postępowań wszczęto w województwie mazowieckim.

Maleje luka w VAT
Wiceminister przypomniał o sukcesywnie wdrażanych od 2015 r. rozwiązaniach podatkowych, takich jak: wspomniane już pakiety paliwowy i przewozowy, mechanizm podzielonej płatności, obowiązek składania JPK_VAT, przepisy o STIR. Ich efektem było wyraźne zmniejszenie skali szarej strefy w VAT z poziomu 24,1 proc. w 2015 r. do poziomu 4,3 proc. w 2021 r. – przypomniał wice minister Gojny. Dodał, że równocześnie rosły wpływy z tego podatku: z poziomu 181 mld zł w 2019 r. do prawie 216 mld zł w 2021 r. i ponad 230 mld zł w 2022 r.©℗

Współpraca Katarzyna Jędrzejewska

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8701419,fiskus-kontrole-skarbowka-wrocily-blokady-rachunkow-bankowych.html

 

Rzeczpospolita

 1. Podatek od zysków elektroenergetyki na dłużej?

13 kwietnia 2023 | Ekonomia i rynek | BARTŁOMIEJ SAWICKI

Unijny mechanizm podatku od zysków, który w Polsce płacą tylko spółki elektroenergetyczne, może zostać wydłużony poza termin wyznaczony przez UE.

Rozporządzenie UE w sprawie interwencji w celu rozwiązania problemu wysokich cen energii z października 2022 r. określa zasady wprowadzenia takiego parapodatku i daty jego stosowania.

W Polsce działa on od grudnia 2022 r., ale obejmuje tylko firmy elektroenergetyczne. Jednocześnie podatek ten służy jako źródło dla zasilenia funduszu, z którego wypłacane są środki na rekompensaty spółkom obrotu (czyli tym, które bezpośrednio sprzedają energię, a które mogły ucierpieć w efekcie mrożenia cen prądu). Zgodnie z ustawą o mrożeniu cen mechanizm rekompensat ma obowiązywać do końca roku.

Tymczasem, zgodnie z rozporządzeniem UE, podatek ma obowiązywać do końca czerwca, a rekompensaty w polskim systemie prawnym do końca roku. Ministerstwo Klimatu i Środowiska tłumaczy, że polski mechanizm odpisów obejmuje okres od 1 grudnia 2022 r. do 31 grudnia 2023 r. – Natomiast rozporządzenie UE daje elastyczność co do stosowania mechanizmu, wskazując jedynie, że stosowanie go do 30 czerwca 2023 r. jest obowiązkowe, a po tej dacie prawo UE daje swobodę krajom członkowskim – ta odpowiedź resortu oznacza, że parapodatek może zostać z nami na dłużej, niż wymaga tego Bruksela.

Ten brak jasności negatywnie wpływa na wyceny spółek – nie tylko elektroenergetycznych, ale i innych energetycznych, w tym też Orlenu. – Jeśli chodzi o spółki elektroenergetyczne, to te firmy płacą podatek przede wszystkim od produkcji energii w elektrowniach konwencjonalnych, węglowych. I będą to robić do czasu konsolidacji aktywów węglowych. Później ciężar ten przejmie Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego, która wraz z elektrowniami węglowymi przejmie obowiązek uiszczania tej opłaty – mówi Michał Kozak, analityk Trigon DM.

W jego ocenie jest ryzyko obowiązywania podatku również w 2024 r., biorąc pod uwagę zbliżające się wybory. Kozak podkreśla, że ta niepewność dotycząca przyszłości podatku – już istniejącego, który płaci tylko elektroenergetyka, jak i planowanego, od produkcji paliw i górnictwa – znajduje odzwierciedlenie w notowaniach spółek energetycznych i niższych wycenach tych firm.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1493263-Podatek-od-zyskow-elektroenergetyki-na-dluzej.html#.ZD-zCOxBxhF

 2. Korekta cen transferowych: kiedy i na jakich warunkach

17 kwietnia 2023 | Podatki i księgowość | Michał Stawarski

W przypadku korekty cen z powodów takich jak upust, rabat, zakres zmiany świadczenia dokonuje się na zasadach ogólnych i nie stanowią one korekt cen transferowych, o których mowa w art. 11e CIT.

Tak orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 21 lutego 2023 r. (III SA/Wa 1381/22).

Podatnik należy do grupy kapitałowej i świadczy na rzecz jej spółek usługi obsługi teleinformatycznej. Miesięczne wynagrodzenie spółki oblicza się na podstawie planowanych kosztów usług na rzecz danego podmiotu powiązanego. Wnioskodawca dokonuje korekt „in plus” oraz „in minus” wynagrodzenia, w celu ustalenia rzeczywistych kosztów świadczenia usług. Korekty wynagrodzenia są ujmowane na bieżąco, zgodnie z zasadami ogólnymi wynikających z ustawy o CIT. W opisanych transakcjach realizowanych przez podatnika ustalone zostały warunki, które ustaliłyby ze sobą podmioty niepowiązane.

W związku z opisanym stanem faktycznym wnioskodawca zapytał, czy dokonywana przez niego weryfikacja wynagrodzenia usług polegająca na dostosowaniu bazy kosztowej z kosztów planowanych do kosztów rzeczywistych na podstawie umów z podmiotami powiązanymi, stanowi korektę ujmowaną „na bieżąco” na zasadach ogólnych. W ocenie wnioskodawcy korekty te nie stanowią korekt cen transferowych, o których mowa w art. 11e ustawy o CIT, a mechanizm weryfikacji wynagrodzenia powinien być ujmowany na bieżąco na zasadach ogólnych, zgodnie z przepisami art. 12 ust. 3j i ust. 3k ustawy o CIT (korekta in plus) oraz art. 15 ust. 4i i 4j ustawy o CIT (korekta in minus).

Organ interpretacyjny nie zgodził się ze stanowiskiem podatnika. W jego ocenie korekty dokonane przez wnioskodawcę stanowią korekty w rozumieniu art. 11e ustawy o CIT. Natomiast korekta zmniejszająca/zwiększająca przychody może być dokonana wyłącznie w przypadku łącznego spełnienia przez podatnika warunków, o których mowa w art. 11e pkt 1–4 ustawy o CIT.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił zaskarżoną interpretację indywidualną. Zdaniem sądu, tylko wtedy, kiedy koszty rzeczywiście odbiegają od kosztów, które ustaliłyby między sobą podmioty niepowiązane, możliwa jest korekta cen transferowych. Natomiast w przypadku korekty cen z powodów takich jak upust czy rabat, zakres zmiany świadczenia dokonuje się poprzez zmniejszenie bądź zwiększenie przychodów, zatem należy przyjąć, że takie korekty dokonywane powinny być na zasadach ogólnych.

Autor jest współpracownikiem zespołu zarządzania wiedzą podatkową firmy Deloitte

Komentarz eksperta
Barbara Czyżewska- -Makaruk

starsza konsultantka w dziale Doradztwa Podatkowego Deloitte

Omawiany przykład pokazuje, że pomimo opublikowania przez Ministerstwo Finansów objaśnień w zakresie korekt cen transferowych oraz dużej ilości wydanych interpretacji i orzeczeń, podejście organów podatkowych i sądów administracyjnych wciąż jest w tym zakresie niespójne.

Z uwagi na fakt, iż na gruncie ustawy o CIT odmiennie ujmowana jest korekta cen transferowych oraz tzw. korekta kontraktowa, określenie do jakiej kategorii korekt zakwalifikować dany przypadek powoduje wiele wątpliwości zarówno dla podatników, jak i organów podatkowych. Analizując dany stan faktyczny, należy zwrócić uwagę na przyczyny, dla których skorygowano cenę transferową, oraz sposób dokonania korekty.

Zgodnie z objaśnieniami, korekty pomiędzy podmiotami powiązanymi wynikające ze zmiany okoliczności transakcji, takich jak: zwroty, reklamacje, rabaty związane z wolumenem itp., nie stanowią klasycznej korekty cen transferowych, lecz mają charakter tzw. korekt kontraktowych. Podstawowym zadaniem tych korekt jest wyeliminowanie różnic wynikających z aktualizacji bazy kosztowej będącej podstawą wyceny usług lub odchyleń wynikających z zakresu lub rozmiaru faktycznie wykonanej usługi. Zgodnie z art. 11 ustawy o CIT, korekty cen transferowych powinny być rozumiane jako korekta mająca na celu dostosowanie ceny transferowej za dany okres do wysokości zgodnej z zasadą ceny rynkowej (tzw. korekta rentowności).

Korekty kontraktowe są dokonywane na tzw. zasadach ogólnych, zgodnie z przepisami art. 12 ust. 3j-3m ustawy o CIT (po stronie przychodowej) lub art. 15 ust. 4i-4k ustawy o CIT (po stronie kosztowej). Natomiast korekta rentowności może być, po spełnieniu przesłanek wymienionych w art. 11e ustawy o CIT, uznana za korektę cen transferowych, a tym samym powinna zostać zaliczona za ten okres, którego dotyczy.

Niestety podatnicy wnioskujący o interpretacje indywidualne muszą liczyć się z sytuacjami, w których organy mylnie uznają dokonywane korekty kontraktowe za korekty cen transferowych w rozumieniu art. 11e ustawy o CIT.

Warto śledzić dalsze losy wyroku WSA oraz monitorować rozwój linii interpretacyjnej w tym temacie, aby przekonać się, czy pozytywne stanowisko sądu nie będzie odosobnione i znajdzie odzwierciedlenie w dalszej praktyce organów podatkowych.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1493375-Korekta-cen-transferowych:-kiedy-i%C2%A0na%C2%A0jakich-warunkach.html#.ZD-zO-xBxhF

 3. Chcesz przejść na niski PIT? Bez wspólników nie da rady

18 kwietnia 2023 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Właściciel firmy może w zeznaniu za 2022 r. zmienić formę opodatkowania z ryczałtu na skalę. Jeśli jednak działa w spółce cywilnej bądź jawnej, muszą to zrobić wszyscy udziałowcy.

Polski Ład dał biznesowi niepowtarzalną szansę na wsteczną zmianę formy rozliczeń. Przedsiębiorcy, którzy byli w zeszłym roku na ryczałcie, mogą przejść na skalę. Po obniżce stawki PIT z 17 na 12 proc. wiele osób może na tym zyskać. Ale uwaga: jeśli działają w spółce cywilnej bądź jawnej, muszą namówić do zmiany wszystkich wspólników.

Fiskus nie ma co do tego wątpliwości. Spójrzmy na odpowiedź Krajowej Informacji Skarbowej w sprawie wspólnika spółki cywilnej. Chce on w zeznaniu za 2022 r. zmienić ryczałt na skalę. Jest to możliwe, ale tylko wtedy, gdy formę opodatkowania zmienią wszyscy wspólnicy – odpowiedziała skarbówka.

Fiskus ma rację
– Niestety, fiskus ma rację. Wspólnicy zarówno spółki cywilnej, jak i jawnej muszą być opodatkowani według jednej ustawy. Nie może być tak, że jeden wspólnik jest na skali bądź stawce liniowej (ustawa o PIT), a drugi rozlicza się ryczałtem (ustawa o zryczałtowanym podatku dochodowym). Polski Ład, wprowadzając prawo do wstecznej zmiany formy opodatkowania za 2022 r., nie zmodyfikował tej ogólnej zasady – mówi Marcin Borkowski, radca prawny i doradca podatkowy w kancelarii Borkowski i Wspólnicy.

– Jeśli więc wspólnik spółki cywilnej bądź jawnej chce przejść w rozliczeniu za 2022 r. z ryczałtu na skalę, musi namówić do tego też pozostałych udziałowców. Nie zawsze jednak są oni skłonni do takiej zmiany. Może się bowiem okazać, że to, co jest dobre dla jednego wspólnika, nie opłaca się innemu – mówi Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w InFakt.

– Przykładowo, jeden udziałowiec po zmianie formy rozliczeń skorzysta z obniżonej do 12 proc. stawki PIT na skali, a drugi nie, bo ma też inne dochody (choćby z połówki etatu) i po ich zsumowaniu znajdzie się w drugim progu, gdzie podatek wynosi już 32 proc. Może też być tak, że jeden wspólnik zyska na przejściu na skalę, bo rozliczy się razem z małżonkiem. A drugi jest kawalerem i korzystniej jest dla niego pozostać na ryczałcie – tłumaczy Piotr Juszczyk. Podsumowując, często interesy wspólników są rozbieżne. I ci, którzy liczyli na to, że przechodząc z ryczałtu na skalę, zaoszczędzą trochę na podatku, muszą obejść się smakiem.

Na liniowym bez ograniczeń
Czy podobnie jest w drugiej opcji zmiany formy rozliczeń za 2022 r., jaką daje Polski Ład? Czyli przejściu na skalę ze stawki liniowej?

– Tu już ograniczeń nie ma. Jeden wspólnik może być na liniówce, a drugi na skali. Obaj rozliczają się bowiem na podstawie jednej ustawy. Jeśli więc udziałowcowi opłaca się przejść w zeznaniu za 2022 r. z liniówki na skalę, może to zrobić, nie oglądając się na pozostałych – podkreśla Marcin Borkowski.

Jak zmienić formę rozliczeń? Zamiast zeznania PIT-28 (ryczałt) albo PIT-36L (liniówka) trzeba złożyć PIT-36 (skala). I koniecznie pamiętać o zaznaczeniu odpowiedniego kwadratu o wyborze opodatkowania na drugiej stronie deklaracji (o tym, że jego pominięcie może wpędzić przedsiębiorcę w poważne tarapaty, pisaliśmy szerzej w „Rzeczpospolitej” z 12 kwietnia).

Przy podejmowaniu decyzji o zmianie formy rozliczeń należy wziąć pod uwagę nie tylko stawkę podatku. Także możliwość odliczania kosztów oraz korzystania z różnych preferencji (np. złożenia wspólnego zeznania z małżonkiem bądź samotnie wychowywanym dzieckiem). Trzeba też uwzględnić składkę zdrowotną, która jest rozliczana w różny sposób w zależności od formy opodatkowania. Pamiętajmy także o pracy, która nas czeka przy tym przedsięwzięciu. Niewątpliwie wsteczną zmianę opodatkowania trudniej będzie przeprowadzić ryczałtowcom, oni bowiem muszą założyć nową księgowość (liniowcy prowadzą taką samą jak przedsiębiorcy na skali).

Rozliczenie za 2022 r. mogą także zmienić osoby zarabiające na prywatnym wynajmie (który nie jest działalnością gospodarczą). Jeśli w zeszłym roku rozliczały się ryczałtem, mają prawo przejść na skalę.

Deklaracje za 2022 r. składamy do 2 maja.

Uważaj, jaki wysyłasz formularz
Przedsiębiorca, który chce przejść z ryczałtu bądź liniówki na skalę, musi się rozliczyć za zeszły rok na formularzu PIT-36. Jeśli jednak wcześniej złoży PIT-28 (ryczałt) lub PIT-36L (podatek liniowy), ze zmiany nic nie wyjdzie. Tak stanowią przepisy nowelizacji Polskiego Ładu (art. 14 i 15 ustawy z 9 czerwca 2022 r.). Wynika z nich, że wybór dokonany po złożeniu zeznania, w którym wykazaliśmy przychody z działalności, nie wywołuje skutków prawnych.

Fiskus podchodzi do tej zasady bardzo rygorystycznie. Przekonał się o tym przedsiębiorca, który chciał w rozliczeniu za 2022 r. przejść z liniówki na skalę. Przez pomyłkę wysłał jednak fiskusowi PIT-36L. Tłumaczył się, że jest to wina kreatora deklaracji, z którego korzystał. W ciągu godziny złożył ponownie zeznanie. Już na formularzu PIT-36. Z nadzieją, że urzędnicy uznają go za właściwą deklarację.

Nic z tego. Jeżeli podatnik złoży za 2022 r. zeznanie na formularzu PIT-36L lub PIT-28, to nie może już zmienić formy opodatkowania na skalę – stwierdził fiskus (interpretacja dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej nr 0115-KDIT3.4011.166.2023.1.KP).

https://archiwum.rp.pl/artykul/1493589-Chcesz-przejsc-na-niski-PIT-Bez-wspolnikow-nie-da-rady.html#.ZD-zbexBxhF

 4. Zapłata kryptowalutą za wykonaną usługę jest zwolniona z podatku

19 kwietnia 2023 | Rachunkowość | Ignacy Czapla

Zapłata kryptowalutą za wykonaną usługę o charakterze informatycznym jest świadczeniem usługi podlegającej zwolnieniu od podatku na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 7 ustawy o VAT. Użyte w tym przepisie pojęcie „walut używanych jako prawny środek płatniczy” obejmuje bowiem swoim zakresem również jednostki walut wirtualnych. W konsekwencji, na podmiocie dokonującym zapłaty kryptowalutą za wykonaną usługę, co do zasady ,nie ciąży obowiązek udokumentowania takiej transakcji fakturą VAT.

Tak wynika z interpretacji indywidualnej dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 13 lutego 2023 r. (0114-KDIP4-3.4012 652.2022.3.IG).

Stan faktyczny
Wnioskodawca prowadzi działalność gospodarczą w formie spółki z o.o. sp.k., której głównym przedmiotem są usługi w zakresie księgowości. Jest czynnym podatnikiem VAT oraz CIT w Polsce.

Wnioskodawca zamierza zawrzeć z podwykonawcą, również mającym siedzibę w Polsce, umowę, na podstawie której podwykonawca będzie świadczył usługi informatyczne na rzecz wnioskodawcy. Faktura dokumentująca wykonanie usługi ma być wystawiana w dolarach amerykańskich na zakończenie każdego miesiąca.

Zgodnie z umową pomiędzy wnioskodawcą a podwykonawcą, wnioskodawca będzie zobowiązany do uregulowania należności kryptowalutą. W tym celu, po otrzymaniu faktury, wnioskodawca chce nabywać odpowiednią kryptowalutę na przeznaczonych do tego giełdach, na których wartość danej jednostki kryptowaluty jest określana w walucie fiducjarnej (dolary, euro, złote itd.). Następnie, celem uregulowania zobowiązania, zamierza przelewać jej jednostki na konto kryptowalutowe podwykonawcy. Ilość przelewanych jednostek kryptowaluty będzie zależeć od kwoty w dolarach widniejącej na fakturze.

Kryptowaluty nabywane przez wnioskodawcę i przelewane na rzecz podwykonawcy będą spełniały definicję waluty wirtualnej z art. 4a pkt 22a ustawy o CIT.

Wnioskodawca zapytał, czy transakcje polegające na zapłacie kryptowalutą za wykonanie usług informatycznych powinien traktować jako transakcje barterowe oraz czy transakcje te są zwolnione z VAT bądź też w ogóle nie podlegają opodatkowaniu VAT.

Jego zdaniem, transakcja, w ramach której dochodzi do zapłaty kryptowalutą za świadczenie usług informatycznych, jest transakcją barterową (dochodzi w niej do wzajemnego świadczenia usług przez wnioskodawcę i podwykonawcę). Jest tak, ponieważ kryptowaluty nie są w Polsce uznane za prawny środek płatniczy.

Jednocześnie, zdaniem wnioskodawcy, usługa dostarczenia kryptowaluty (spełniająca funkcję zapłaty za usługę kontrahenta) w zamian za nabywane usługi informatyczne będzie korzystać ze zwolnienia, o którym mowa w art. 43 ust. 1 pkt 7 ustawy o VAT, tj. dotyczącym transakcji, których przedmiotem są waluty, banknoty i monety używane jako prawny środek płatniczy.

Co na to organ podatkowy
Organ podatkowy uznał stanowisko wnioskodawcy za prawidłowe. Podkreślił, że zapłata kryptowalutami za świadczone usługi informatyczne jest transakcją barterową. Samo przeniesienie określonej ilości jednostek waluty wirtualnej powinno być natomiast zakwalifikowane jako świadczenie usług w rozumieniu art. 8 ust. 1 ustawy o VAT, do którego zastosowanie znajdzie zwolnienie przedmiotowe z art. 43 ust. 1 pkt 7 ustawy o VAT z uwagi na uznanie ich przez strony transakcji za nośnik wartości pieniężnej oraz środek płatniczy w ramach analizowanej transakcji. Organ podkreślił również, że w związku z zastosowaniem zwolnienia do transakcji przeniesienia kryptowaluty, wnioskodawca na podstawie art. 106b ust. 2 ustawy o VAT nie będzie zobowiązany do udokumentowania jej fakturą VAT, chyba że podwykonawca zgłosi takie żądanie.

Argumentacja organu opierała się na odwołaniach do prawa unijnego oraz orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE. Uznając czynność przekazania kryptowalut za świadczenie usług w rozumieniu art. 8 ust. 1 ustawy o VAT organ powołał się bowiem na wyrok Trybunału Sprawiedliwości z 22 października 2015 r. (C 264/14) w sprawie SKATTEVERKET v. DAVID HEDQVIST. W wyroku tym Trybunał podkreślił, że nie jest możliwe uznanie waluty wirtualnej za rzecz w rozumieniu dyrektywy VAT, ponieważ jej jedynym przeznaczeniem jest funkcja środka płatniczego. Tym samym kwalifikacja przekazania określonej ilości kryptowalut na gruncie VAT jako świadczenie usług (a nie jako dostawa towarów) była konsekwencją zasady, że kluczową dla potrzeb VAT powinna pozostawać ekonomiczna treść danej transakcji.

Warto również zwrócić uwagę na stanowisko organu, zgodnie z którym transakcja polegająca na przekazaniu określonej ilości kryptowalut powinna być zwolniona z opodatkowania VAT na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 7 ustawy o VAT. Fiskus również w tym wypadku powołał się na wspomniany już wyrok Trybunału Sprawiedliwości wskazując, że zgodnie z przedstawionym w nim stanowiskiem, zwrot „waluta używana jako prawny środek płatniczy” zamieszczony w art. 135 ust. 1 lit. e dyrektywy VAT, obejmuje swoim zakresem również jednostki walut wirtualnych.

Zdaniem autora
Ignacy Czapla

konsultant w dziale Doradztwa Podatkowego Deloitte

Uważam, że stanowisko organu oraz wnioskodawcy jest prawidłowe. Moim zdaniem zarówno organ podatkowy, jak i wnioskodawca słusznie zakwalifikowali transakcję, w której wnioskodawca przekazuje kryptowaluty w zamian za otrzymywane od podwykonawcy usługi informatyczne jako wymianę barterową. Trzeba bowiem pamiętać, że choć waluty wirtualne mogą mieć cechy pieniądza w sensie ekonomicznym (tj. być uznawane w obrocie gospodarczym jako mierniki wartości oraz środek zapłaty przez jego uczestników), to jednak żadna z nich nie jest w naszym kraju pieniądzem w sensie prawnym. Nie jest bowiem uznana przez przepisy za prawny środek płatniczy, służący przymusowemu zwolnieniu ze zobowiązań. Należy zatem podzielić stanowisko organu i wnioskodawcy co do uznania omawianej transakcji za barter, w której co do zasady obie składające się na nią czynności powinny zostać udokumentowane fakturą VAT, a także co do uznania czynności przekazania kryptowalut za świadczenie usług na gruncie ustawy o VAT.

Podzielam również stanowisko organu, w myśl którego z uwagi na funkcję, jaką kryptowaluta może pełnić w obrocie gospodarczym (funkcję płatniczą), podobnie jak w przypadku walut fiducjarnych, również i transakcje dotyczące walut wirtualnych powinny, co do zasady, zostać zwolnione z opodatkowania VAT na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 7 ustawy o VAT. Taka kwalifikacja na gruncie ustawy o VAT nie powinna powodować jednak uznania kryptowalut za pieniądz w sensie prawnym (mającym powszechną moc przymusowego umarzania zobowiązań) przez cały system prawny. Takimi, stosownie do ustawy o NBP, pozostają nadal znaki pieniężne emitowane przez NBP tj. złote i grosze.

Konkluzja zaprezentowana przez organ pozostaje więc spójna z założeniem wejściowym co do braku uznania kryptowaluty za pieniądz w sensie prawnym, uwzględniając jednocześnie funkcję, jaką waluta wirtualna może pełnić w obrocie gospodarczym, tj. funkcję płatniczą. Ma to szczególne znaczenie dla potrzeb klasyfikacji transakcji na gruncie podatku od towarów i usług, który przede wszystkim powinien uwzględniać w szczególności ekonomiczny sens danej transakcji.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1493532-Zaplata-kryptowaluta-za-wykonana-usluge-jest-zwolniona-z-podatku.html#.ZD-znexBxhF

 5. Staż rolniczy bez wpływu na rentę z ZUS

19 kwietnia 2023 | Prawo co dnia | Paulina Szewioła

Ograniczanie prawa do wypłaty świadczenia z powodu całkowitej niezdolności do pracy osobom, które w przeszłości były ubezpieczone w KRUS, jest konstytucyjne – uznał we wtorek TK.

Sprawa dotyczyła ubezpieczonego, który złożył w ZUS wniosek o przyznanie mu renty z powodu całkowitej niezdolności do pracy. Zakład mu jednak odmówił, powołując się na to, że nie ma pięciu lat stażu ubezpieczeniowego (okresów składkowych i nieskładkowych) w ciągu ostatnich dziesięciu lat, zanim stał się niezdolny do pracy (art. 58 ust. 1 pkt 5 ustawy o emeryturach i rentach z FUS, tekst jedn. DzU z 2022 r., poz. 504 ze zm.). Ma zastosowanie do osób, których niezdolność powstała w wieku powyżej 30 lat.

A dla ubezpieczonych, którzy nie mają wymaganych okresów składkowych i nieskładkowych w ostatnich dziesięciu latach, jest art. 58 ust. 4 ustawy emerytalnej. Przyznaje prawo do wymienionego świadczenia osobie, która udowodni okres wyłącznie składkowy wynoszący co najmniej 25 lat dla kobiety i 30 lat dla mężczyzny. Ten przepis odwołuje się jednak wyłącznie do okresów składkowych określonych w art. 6 ustawy emerytalnej. Pomija zatem czas podlegania ubezpieczeniu rolniczemu.

TK uznał jednak, że art. 58 ust. 4 ustawy emerytalnej w zakresie, w jakim nie przewiduje uprawnienia do uzupełnienia okresu składkowego o staż ubezpieczeniowy w KRUS, jest konstytucyjny.

Sygnatura akt: SK 75/19

https://archiwum.rp.pl/artykul/1493627-Staz-rolniczy-bez-wplywu-na-rente-z-ZUS.html#.ZD-z0exBxhF

 

Budownictwo | 14.04.2023 r.

Rzeczpospolita

 1. Waloryzować czy nie? Decyzja z której zarząd może być rozliczony

Wojciech Łysek | Publikacja: 14.04.2023 02:00

Jeżeli kontrakt przestał się spółce opłacać, zarząd ma obowiązek podjąć decyzję: jak w takiej sytuacji się zachować i co z tą umową zrobić.

Temat waloryzacji kontraktów stał się tematem szeroko dyskutowanym na przestrzeni ostatnich kilku lat. Pandemia, wojna na Ukrainie, przerwane łańcuchy dostaw oraz inflacja sprawiły, że równowaga licznych umów została zachwiana, co w konsekwencji skutkowało koniecznością postawienia pytania o sposoby przywrócenia tej równowagi. Szereg instytucji prawnych do tej pory zapomnianych i rzadko stosowanych (np. klauzula rebus sic stantibus) zyskał na aktualności. Co oczywiste, rzeczone wahnięcia rynkowe i problemy nie ominęły stron umów zawartych w trybie prawa zamówień publicznych. Członkowie organów spółek kapitałowych będących stronami tych umów – tak występujących w roli zamawiających jak i wykonawców – stoją przed dokładnie tymi samymi wyzwaniami, co ich koledzy z sektora prywatnego. Podlegają też tym samym zasadom odpowiedzialności, a ze swoich decyzji mogą zostać w analogiczny sposób rozliczeni.

Kiedy zarząd odpowiada?
Nowelizacja Kodeksu spółek handlowych (k.s.h.), która weszła w życie w październiku ubiegłego roku, obok implementacji tzw. prawa holdingowego przyniosła zmiany w zasadach odpowiedzialności członków organów spółek kapitałowych. W szczególności nowelizacja, w zamierzeniu ustawodawcy, miała wprowadzić do polskiego porządku prawnego tzw. zasadę biznesowej oceny sytuacji (business judgment rule). Zasada ta stanowić ma swoistą gwarancję bezpieczeństwa dla członków organów i zapewniać brak odpowiedzialności wobec spółki za działania (lub zaniechania), które co prawda finalnie okazały się dla spółki niekorzystne, ale które zostały podjęte przy zachowaniu należytej staranności.

Waloryzacja poprzez restrukturyzację
Przedsiębiorca będący w kryzysie, mający problem z realizacją umów, może skorzystać z jednego z postępowań restrukturyzacyjnych. Każde z nich gwarantuje ochronę zawartych już kontraktów, chociaż najdalej idące możliwości oferuje postępowanie sanacyjne.

Zgodnie z art. 2091 § 1 k.s.h. (oraz art. 3771 § 1 k.s.h.) członek zarządu powinien przy wykonywaniu swoich obowiązków dołożyć staranności wynikającej z zawodowego charakteru swojej działalności oraz dochować lojalności wobec spółki. Zgodnie natomiast z art. 293 § 1 k.s.h. (i art. 483 § 1 k.s.h.) członek zarządu odpowiada wobec spółki za szkodę wyrządzoną działaniem lub zaniechaniem sprzecznym z prawem lub postanowieniami statutu spółki, chyba że nie ponosi winy.

Na gruncie Kodeksu spółek handlowych nie było przy tym jasne, czy członek zarządu odpowiada jedynie w sytuacji, w której jego działanie (lub zaniechanie) narusza konkretny przepis prawa, czy też członek zarządu może ponieść odpowiedzialność wobec spółki także za takie działanie (lub zaniechanie), które co prawda nie stanowi naruszenia przepisu prawa, ale było lekkomyślne, a przy jego podejmowaniu członek zarządu nie dochował należytej staranności. Sąd Najwyższy w swoich orzeczeniach stanął ostatecznie na stanowisku, że zawinione działanie członka zarządu dokonane z przekroczeniem granic ryzyka gospodarczego jest sprzeczne z interesem spółki i jako takie narusza prawo.

Na mocy wspominanej wyżej nowelizacji Kodeksu spółek handlowych wprowadzono art. 293 § 3 k.s.h. (i art. 493 § 3 k.s.h.), zgodnie z którym członek zarządu nie narusza obowiązku dołożenia staranności wynikającej z zawodowego charakteru swojej działalności, jeżeli postępując w sposób lojalny wobec spółki działa w granicach uzasadnionego ryzyka gospodarczego, w tym na podstawie informacji, analiz i opinii, które powinny być w danych okolicznościach uwzględnione przy dokonywaniu starannej oceny. Wyżej wymieniony przepis daje zatem pewne wskazówki co do tego czym decyzje członka zarządu powinny zostać podparte, aby można było uznać, że zostały podjęte w sposób należyty.

Co zrobić z tym kontraktem?
Jeżeli umowa zawarta przez spółkę przestała się tej spółce opłacać, obowiązkiem zarządu jest podjęcie decyzji jak w takiej sytuacji się zachować i co z tą umową zrobić. Sytuacje, w których strona może samodzielnie podnieść swoje wynagrodzenie są przy tym właściwie niespotykane i w tym zakresie konieczna jest współpraca drugiej strony. Co oczywiste druga strona nie jest najczęściej zainteresowana zmianą umówionych wcześniej warunków.

W sytuacji braku współpracy drugiej strony zarząd powinien rozważyć możliwość zastosowania instrumentów waloryzacyjnych mających swoje źródło w Kodeksie cywilnym, przy czym wymagających ingerencji sądu w zawartą umowę (np. art. 3571 k.c. czy art. 632 § 2 k.c.). Jakkolwiek wiąże się to z koniecznością wszczęcia i prowadzenia postępowania sądowego, to może finalnie dać korzystny dla spółki rezultat (zwłaszcza w sytuacji, w której spółce udałoby się wcześniej uzyskać sądowe zabezpieczenie swojego roszczenia poprzez tymczasowe unormowanie przez sąd praw i obowiązków stron na czas procesu).

Postępowanie sądowe jest jednak długotrwałe, a jego wynik zawsze niepewny, stąd przed jego wszczęciem wydaje się, że zarząd powinien podjąć próby wynegocjowania z drugą stroną ewentualnej zmiany umowy. Na gruncie umów zawieranych w ramach udzielenia zamówienia publicznego z pomocą idą art. 439 i 455 Prawa zamówień publicznych. Pierwszy z nich nakłada obowiązek zawierania w umowach tzw. klauzul waloryzacyjnych. Drugi reguluje kwestię zmian w umowie, które nie wymagają przeprowadzenia nowego postępowania o udzielenie zamówienia publicznego. Członkowie zarządów spółek będących wykonawcami w ramach umów zawartych w trybie Prawa zamówień publicznych dysponują zatem zarówno umowną jak i ustawową podstawą do domagania się zmiany umowy, która stała się nieopłacalna z przyczyn od wykonawcy niezależnych.

Dylematy zamawiającego
Jak jednak powinien postąpić członek zarządu spółki kapitałowej będącej zamawiającym, do której wykonawca skierował oczekiwanie zmiany umowy? Po stronie zamawiających istnieje naturalna tendencja do powściągliwości jeżeli chodzi o zmianę umów, zwłaszcza w zakresie wynagrodzenia wykonawcy. Co więcej, członkowie organów spółek – zamawiających, wyrażają częstokroć obawy, że ewentualna zgoda na zmianę umowy narazi ich na odpowiedzialność. Myślenie takie jest jednak błędne – zaniechanie dokonania zmiany umowy również może w określonych okolicznościach stanowić czyn członka zarządu, który uzasadnia jego odpowiedzialność odszkodowawczą wobec spółki.

Podejmując decyzję w przedmiocie zmiany umowy, członkowie zarządów zamawiających powinni każdorazowo wziąć pod uwagę całokształt okoliczności faktycznych i prawnych towarzyszący danej umowie.

PRZYKŁAD

Jeżeli wynagrodzenie należne generalnemu wykonawcy na podstawie umowy o roboty budowlane stało się (na skutek np. znacznego wzrostu cen materiałów budowlanych) niewystarczające, co skutkuje groźbą przerwania prac przez generalnego wykonawcę albo groźbą wytoczenia przez niego powództwa o zmianę umowy, czy wręcz groźbą jego upadłości, to zmiana umowy może okazać się, w perspektywie zadań, które zamawiający ma realizować, działaniem pożądanym, natomiast zaniechanie dokonania zmiany umowy czynem, który spółce finalnie zaszkodzi (i za który to czyn członek zarządu może ponieść odpowiedzialność).

Nie jest przy tym oczywiście możliwe wytyczenie granicy pomiędzy tymi sytuacjami, w których zmiana umowy będzie „dobra”, a tymi, w których zmiana umowy będzie „zła”. Oczekiwać należałoby, że członek zarządu przeprowadzi symulację możliwych scenariuszy, kosztów każdego scenariusza oraz jego prawdopodobieństwa. Najczęściej wymagać to będzie również zasięgnięcia opinii zewnętrznych ekspertów (o czym wprost mówią znowelizowane przepisy Kodeksu spółek handlowych).

Metodyka postępowania
Wskazówkę co do metodyki postępowania może również stanowić art. 54a ust. 1 ustawy o finansach publicznych (jakkolwiek spółki prawa handlowego, nawet te komunalne, nie należą do sektora finansów publicznych). Zgodnie z ww. przepisem jednostki sektora finansów publicznych mogą zawrzeć ugodę w sprawie spornej należności cywilnoprawnej w przypadku dokonania oceny, że skutki ugody są dla tej jednostki lub odpowiednio Skarbu Państwa albo budżetu jednostki samorządu terytorialnego korzystniejsze niż prawdopodobny wynik postępowania sądowego albo arbitrażowego. Ocena ta powinna być dokonywana przy uwzględnieniu okoliczności sprawy, w szczególności zasadności spornych żądań, możliwości ich zaspokojenia i przewidywanego czasu trwania oraz kosztów postępowania sądowego albo arbitrażowego.

Innymi słowy, członek zarządu spółki powinien dokonać oceny, czy zmiana umowy z wykonawcą, nawet jeżeli oznaczać będzie konieczność zapłaty większego wynagrodzenia, całościowo nie okaże się bardziej korzystna, aniżeli np. upadłość wykonawcy, konieczność zgłoszenia wierzytelności w ramach postępowania upadłościowego, konieczność wyboru nowego wykonawcy oraz, co naturalne w takiej sytuacji, przesunięcie w czasie zakończenia danej inwestycji.

Zdaniem autora
Wojciech Łysek adwokat, counsel w Zespole Postępowań Sądowych i Arbitrażu oraz Praktyce Sporów Korporacyjnych w warszawskim biurze kancelarii Dentons

Decyzja co do waloryzacji kontraktu oraz sposobu dokonania tej waloryzacji (sądowa, polubowna) powinna każdorazowo zostać podjęta przy uwzględnieniu okoliczności konkretnej sprawy. Nie jest przy tym zasadą, że zamawiający zawsze powinien dążyć do utrzymania pierwotnych warunków umowy, a wykonawca do ich zmiany (np. poprzez wszczynanie postępowań sądowych, które nie mają szans powodzenia).

https://www.rp.pl/finanse/art38312451-waloryzowac-czy-nie-decyzja-z-ktorej-zarzad-moze-byc-rozliczony

 2. Sprzedaż mieszkań żwawo odbija od dna

Publikacja: 11.04.2023 03:00

Choć transakcji jest coraz więcej, to deweloperzy nie palą się do budowy lokali, bo otoczenie jest dalej niepewne. Jednak „podpompowana” w czerwcu oferta nowych mieszkań jest relatywnie duża.

W I kwartale br. w siedmiu największych aglomeracjach w Polsce sprzedano – licząc umowy deweloperskie – 12,1 tys. mieszkań, wynika z szacunków Otodom Analytics, które „Rzeczpospolita” publikuje jako pierwsza. To drugi kwartał odbicia od zanotowanego w III kwartale 2022 r. dołka. Licząc kwartał do kwartału, sprzedaż wzrosła o 35 proc., a rok do roku była niższa o 3,4 proc. Sam marzec, kiedy nabywców znalazło 4,8 tys. mieszkań, okazał się najlepszy od stycznia 2022 r.

Eksperci zwracają też uwagę, że z miesiąca na miesiąc dynamicznie rośnie liczba umów rezerwacyjnych. W większości są potem zmieniane na umowy deweloperskie, chyba że ktoś nie otrzyma kredytu lub zrezygnuje, takie umowy są łatwiejsze do zerwania niż deweloperskie. W samym marcu nowych rezerwacji zawarto 3,2 tys. wobec 2,4 tys. w lutym, a na koniec I kwartału br. aktywnych umów rezerwacyjnych było 7,6 tys.

Nastroje poszybowały
Wzrost sprzedaży mieszkań w I kwartale br. to efekt zrealizowania odłożonego popytu z ubiegłego roku. Wtedy część klientów nie kupowała, bo nie miała zdolności kredytowej z racji rygorystycznych kryteriów narzuconych bankom przez Komisję Nadzoru Finansowego. Inni wstrzymywali się, obserwując, co będzie się działo ze stopami procentowymi. Od kilku miesięcy stopy są na wysokim, ale stabilnym poziomie, a w lutym KNF złagodziła wymagania w zakresie badania zdolności kredytowej.

Do przyspieszenia decyzji może też skłaniać wzrost cen – miesiąc do miesiąca niewielki, ale konsekwentny i w skali kwartału kilkuprocentowy.

– Dzisiejsi kupujący to w głównej mierze ci, którzy jeszcze kilka miesięcy temu w badaniach prowadzonych na portalach Obido i Otodom odpowiadali: „wstrzymuję się z decyzją o finalizacji zakupu do czasu ustabilizowania się sytuacji” – komentuje Katarzyna Kuniewicz, kierująca badaniami rynku mieszkaniowego w Otodom Analytics. – Nieprzypadkowo wzrosty sprzedaży zaczęły się wtedy, kiedy RPP kolejny raz nie podniosła stóp procentowych, a rząd zapowiedział ułatwienia dla kupujących. Nastroje poszybowały. Patrząc na gospodarkę, nadal nie mamy powodów do świętowania. 16-procentowa inflacja to nadal wzrost cen, a nie spadek. Nikt chyba się nie łudzi, że ceny towarów i usług zaczną spadać. Wydaje się jednak, że przestali się łudzić również ci, którzy w połowie ubiegłego roku wieszczyli rychły spadek cen mieszkań i teraz finalizują zakupy. Obecny popyt od tego sprzed roku czy dwóch różni się jednak tym, że jest dużo bardziej wrażliwy na wahania nastrojów i zmiany w otoczeniu. Nieprzypadkowo deweloperzy ostrożnie podchodzą do wprowadzeń (planowanych mieszkań na rynek – red.) – podkreśla Kuniewicz.

Duża oferta i rezerwa
Mimo wzrostu sprzedaży deweloperzy nie rzucają się do uruchamiania nowych inwestycji. W I kwartale br. do oferty w siedmiu aglomeracjach weszło prawie 7,6 tys. mieszkań, porównywalnie z IV kwartałem ub.r. i o 38 proc. więcej niż w dołku w III kwartale ub.r., ale o 51 proc. mniej rok do roku. Od trzech kwartałów firmy sprzedają więcej, niż wprowadzają do oferty.

Należy jednak pamiętać, że w czerwcu ub.r. doszło do gwałtownego skoku: wprowadzono aż 9,7 tys. lokali z powodu wchodzących od 1 lipca przepisów o Deweloperskim Funduszu Gwarancyjnym. Wystarczyło bowiem sprzedać chociaż jeden lokal przed tym terminem, by cała inwestycja mogła być realizowana na starych zasadach, dla dewelopera tańszych i mniej uciążliwych formalnie.

W efekcie na koniec marca br. w ofercie deweloperów w siedmiu aglomeracjach było 45,6 tys. lokali, wobec 38 tys. na koniec 2021 r. i 52 tys. na koniec I połowy ub.r. Zdaniem Kuniewicz wygląda więc na to, że wybór dla potencjalnych nabywców jest wciąż na satysfakcjonującym poziomie, a deweloperzy chcą uniknąć nadpodaży w warunkach wciąż dużej niestabilności rynku. Firmy mają jednak potencjał, by zwiększyć produkcję, jeśli będzie potrzeba. Pytanie, jakie skutki będzie mieć „Bezpieczny kredyt” – pierwsze czytanie projektu ustawy o dopłatach do kredytów na zakup pierwszego lokum dla osób do 45. roku życia zaplanowano po Wielkanocy. Intencją rządu jest, by przepisy obowiązywały od lipca.

– Jeśli weźmiemy pod uwagę pozwolenia wydane od początku 2022 r., to można szacować, że „na półkach” wciąż pozostaje 16,9 tys. mieszkań, które mogą zasilić ofertę. Jest to równowartość czterech miesięcy sprzedaży na obecnym poziomie. Oczywiście do tego należy doliczyć jeszcze jakiś zapas niezrealizowanych pozwoleń z wcześniejszych lat. Odrębną kwestią jest, czy projekty te są dopasowane do obecnych preferencji kupujących – dodaje Kuniewicz.

Nikodem Iskra, prezes Grupy Murapol
Program „Bezpieczny kredyt na 2 proc.”, który ma wesprzeć młodych ludzi w zakupie pierwszego mieszkania, ma swoje ograniczenia – nie będzie powszechny, nie będzie dla każdego, a dla naszej branży będzie umiarkowanym czynnikiem poprawiającym sprzedaż mieszkań, m.in. z uwagi na jego skalę. Szacuje się, że w 2023 r. z programu skorzysta około 10 tys. klientów, a to niedużo w porównaniu ze 126 tys. komercyjnych kredytów udzielonych w słabym 2022 r., czy 256 tys. w 2021.

Rośnie popyt na kredyty
W marcu br. o kredyt mieszkaniowy wnioskowało w bankach 22,2 tys. osób – wynika z szacunków Biura Informacji Kredytowej. To o 58 proc. mniej niż w marcu ub.r., kiedy statystyki zostały mocno podbite: potencjalni nabywcy lokali starali się bowiem zdążyć przed kwietniowym zaostrzeniem przez Komisję Nadzoru Finansowego zasad badania zdolności kredytowej, która ową zdolność mocno obniżyła. Istotniejsze jest, że wniosków w marcu było o prawie 17 proc. więcej niż w lutym i o 68 proc. więcej niż w styczniu – wynik jest najlepszy od dziesięciu miesięcy. W lutym br. KNF zgodziła się złagodzić wspomniany bufor ostrożnościowy, co przełożyło się na poprawę zdolności kredytowej. Średnia wartość kredytu mieszkaniowego, o jaki wnioskowanego w marcu, wyniosła 373 tys. zł.

https://www.rp.pl/budownictwo/art38292201-sprzedaz-mieszkan-zwawo-odbija-od-dna

 3. Pozwolenia budowlane: Jakie kary za zwłokę

Joanna Dziedzic-Bukowska , Samuel Klonowski | Publikacja: 11.04.2023 11:25

Będą istotne zmiany w przypadku, gdy inwestor jest jedyną stroną postępowania.

Realizacja nawet najbardziej podstawowej inwestycji budowlanej wymaga od inwestora nie tylko nakładu dużych środków pieniężnych, lecz również sporych pokładów cierpliwości. Pomijając proces kompletowania niezbędnej dokumentacji, czasu wymaga również uzyskanie stosownej decyzji od organów administracji architektoniczno-budowlanej. Jakkolwiek art. 36 ust. 5 prawa budowlanego określa jasne, nieprzekraczalne terminy w tym zakresie (co do zasady 65 dni od dnia złożenia wniosku o wydanie pozwolenia na budowę), praktyka nadzwyczaj często rozmija się w tym miejscu z ustawowym terminem.

Zła wola i nie tylko
Jakkolwiek powodów zaistniałego stanu rzeczy można się doszukiwać w różnych miejscach (poczynając od szeroko rozumianej złej woli urzędników), gdyby Napoleon wybrał karierę urzędnika miast generała, powiedziałby o administracji publicznej to samo, co i o wojnie – do jej prowadzenia potrzeba „pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy”. Albowiem to brak pieniędzy prowadzi nieuchronnie do braków kadrowych, wreszcie zaś do obarczania nadmiarem obowiązków tych, którzy z takich czy innych powodów postanowili pozostać na „pozycjach”. I choć stawki oraz nagrody urzędników urosły w oczach społeczeństwa do bizantyńskich rozmiarów, szara rzeczywistość szeregowych pracowników administracji publicznej wygląda zgoła odmiennie (kto wątpi, niech zagłębi się nieco w oferty pracy służby cywilnej).

Dotychczas ustawodawca zdawał się nie dostrzegać zaistniałych problemów, jasno i klarownie penalizując bezczynność i przewlekłość działania organów administracji publicznej w art. 37 kodeksu postępowania administracyjnego. Równie twarde i jednolite stanowisko zajmowały w tym zakresie sądy administracyjne, dość wspomnieć wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 25 lipca 2019 r. (sygn. akt: II OSK 1233/19), zgodnie z którym „braki kadrowe oraz duży wpływ spraw do organu wymagających ich załatwienia w drodze decyzji administracyjnej nie stanowią usprawiedliwionego uzasadnienia zwłoki w rozpoznaniu sprawy administracyjnej. Okoliczności te wiążą się z niedochowaniem przez organ należytej staranności w zabezpieczeniu dostatecznej obsady kadrowej, zapewniającej terminowe załatwianie spraw administracyjnych i odpowiedniego zorganizowania postępowania administracyjnego, obejmującego również egzekwowanie od pracowników obowiązków w takim okresie, aby wydanie decyzji kończącej postępowanie prowadzone przez organ, nastąpiło w rozsądnym terminie”.

Krótko mówiąc – administracja publiczna ma działać sprawnie i składnie. I choć złożenie podpisu pod decyzją administracyjną samo w sobie nie jest czynnością skomplikowaną (aczkolwiek potrafi nieść ze sobą daleko idące konsekwencje), wypadałoby, aby i wkład merytoryczny do tejże decyzji miał kto dać – najlepiej ktoś kompetentny i wynagradzany stosownie do swoich kompetencji. Brak takowych osób nie obchodził jednak dotąd zarówno ustawodawcy, jak i sądów administracyjnych. Jakby tego było mało, zgodnie z art. 35 ust. 6 prawa budowlanego zwłoka przy wydawaniu pozwoleń na budowę skutkuje konkretnymi, finansowymi konsekwencjami dla organu odpowiedzialnego za wydanie decyzji (500 zł za każdy dzień zwłoki – grzywna nakładana w ramach odrębnego postępowania przez organ drugiej instancji).

Istotne terminy
To jednak może się zmienić. Nie wiadomo, czy to na skutek nacisków czy też własnej „dobrej woli” ustawodawca postanowił nieco zmienić dotychczasowe podejście. Jakkolwiek zbliżająca się nowelizacja prawa budowlanego (projekt procedowany pod nr. UD427) wprowadza istotne zmiany w terminach uzyskania pozwolenia na budowę (30 dni w przypadku, gdy inwestor jest jedyną stroną postępowania; 45 dni, gdy udział w postępowaniu biorą również inne strony), to projekt prawa budowlanego (tuż przed samą komisją prawniczą) uzupełniono również o art. 35 ust. 8a, zgodnie z którym „w przypadkach szczególnie uzasadnionych, kierując się wyjątkową sytuacją wywołującą znaczne ograniczenia w działaniu organu ze względu na nieadekwatność posiadanych sił i środków, organ administracji architektoniczno-budowlanej może wystąpić do organu wyższego stopnia o niewszczynanie postępowania o nałożenie kary, o której mowa w ust. 6, albo o umorzenie tego postępowania”. Piekło zamarzło…

Zmiany a rzeczywistość
Zasadny jest wniosek, że Ministerstwo Rozwoju i Technologii nie tylko dopuszcza widmo „nieadekwatności posiadanych sił i środków”, ale wręcz zabezpiecza „administracyjne doły” na taki scenariusz. Kwestią otwartą pozostaje, jak planowane zmiany wpłyną na rzeczywistość. Nie da się bowiem ukryć, że ogólny termin „wyjątkowa sytuacja”, o którym mowa w art. 35 ust. 8a projektu, może być rozumiany niezwykle szeroko, w określonych sytuacjach służąc raczej ochronie urzędników przed ewentualną odpowiedzialnością dyscyplinarną (a organy przed odpowiedzialnością finansową), aniżeli przyczyniając się do usprawnienia procesów inwestycyjnych. Rzecz jasna na chwilę obecną jest to tylko możliwość – z której organy mogą, acz nie muszą korzystać. Nie ma jednak wątpliwości, że widmo odpowiedzialności za niedochowanie ustawowych terminów oddala się od organów administracji architektoniczno-budowlanej. Pozostaje mieć zatem nadzieję, że ustawowa wyrozumiałość nie przemieni się w nagminną pobłażliwość…

dr Joanna Dziedzic-Bukowska, radca prawny, właścicielka kancelarii Dziedzic-Bukowska, specjalizującej się w procesie inwestycyjno-budowlanym

Samuel Klonowski, aplikant radcowski w kancelarii Dziedzic-Bukowska

https://www.rp.pl/biznes/art38292861-pozwolenia-budowlane-jakie-kary-za-zwloke

 

Prawo

 1. Urzędnicy prześwietlą dom na wylot – zapytają nawet o średnią temperaturę w pokoju

Robert Horbaczewski | Data dodania: 12.04.2023

Centralna Ewidencja Emisyjności Budynków przekształci się w megabazę danych o budynkach i lokalach. Będzie gromadzić także informacje o grubości podłóg, stropów i ścian i średniej temperaturze pomieszczeń ogrzewanych w sezonie grzewczym. Znajdzie się w niej też szereg innych informacji m.in. o przyznanych dotacjach, ulgach, kontrolach. Obowiązek aktualizacji danych w rejestrze spadnie na tysiące kominiarzy, urzędników, inspektorów i funkcjonariuszy.

Centralna Ewidencja Emisyjności Budynków to element Zintegrowanego Systemu Ograniczania Niskiej Emisji tzw. ZONE. CEEB wystartowała 1 lipca 2021 roku. Do 30 czerwca 2022 r. trwała wielka akcja samospisu właścicieli i zarządców nieruchomości dotycząca źródeł ciepła uruchomionych przed 1 lipca 2021. Ci, którzy oddają nowe budynku lub dokonują wymiany  źródeł ciepła, dane muszą wprowadzać na bieżąco. Do 4 kwietnia 2023 r. w systemie złożono ponad 9 mln 362 tys. deklaracji, z czego 91,7 proc. dotyczy budynków mieszkalnych

Dziś w bazie znajdują się informacje dotyczące przede wszystkim tego, czym ogrzewane są budynki i lokale w Polsce. Ale to ma się wkrótce zmienić. Jeszcze w sierpniu 2022 roku Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii zapowiedział, że kolejnym etapem budowy Systemu ZONE będzie moduł inwentaryzacji budynków. Ma on umożliwić zbieranie dodatkowych danych dotyczących budynków oraz ich stanu technicznego, w tym m.in. grubości ścian, dachu czy też rocznego zużycia paliw. Pisaliśmy o tym w tekście: Po spisaniu źródeł ciepła, czas na informacje o grubości ścian i dachów>>

Centralna baza danych o emisyjności budynków
Ministerstwo Rozwoju i Technologii upubliczniło właśnie projekt rozporządzenia w sprawie szczegółowych danych i informacji gromadzonych w centralnej ewidencji emisyjności budynków. Projektowana regulacja wprowadza pośrednio nowy obowiązek polegający na inwentaryzacji budynków lub lokali, a w konsekwencji gromadzenie nowych danych na poziomie centralnym. Resort wyjaśnia, że to usprawni proces gromadzenia danych w skali całego kraju w zakresie budynków, wykorzystywanych w nich źródłach ciepła lub spalania paliw, rodzaju stosowanego paliwa czy redukcji emisji. Proces inwentaryzacji budynków zostanie oparty na jednolitych standardach w całej Polsce, a to wyeliminuje różne regulacje obowiązujące obecnie w poszczególnych województwach
Projekt przewiduje, że CEEB będzie gromadzić trzy rodzaje danych:

1. dotyczące źródła ciepła, energii elektrycznej i spalania paliw
2. dotyczące budynku lub jego części (lokalu)
3. inne dane

Kto czym i gdzie pali i ogrzewa
Cześć danych dotyczących źródeł ciepła, energii elektrycznej i spalania paliw wykorzystywanych w budynku lub jego części już funkcjonuje w bazie. Projekt doprecyzowuje, że ewidencja będzie gromadzić następujące informacje:

– rodzaj  źródeł energii np. czy to jest kocioł gazowy, podgrzewacz gazowy przepływowy, podgrzewacz gazowy pojemnościowy, grzejnik gazowy, kominek gazowy, nagrzewnice gazowe, promienniki gazowe, kocioł na paliwa stałe, piec kaflowy lub wolnostojący (koza, angielka) na paliwa stałe (węgiel, drewno, pellet), kominek na paliwo stałe, trzon kuchenny, piecokuchnia, kuchnia węglowa, kocioł olejowy, piec olejowy, pompa ciepła powietrzna, pompa ciepła gruntowa, pompa ciepła wodna, ogrzewanie elektryczne, kolektory słoneczne, sieć ciepłownicza, instalacja fotowoltaiczna, kogeneracja, gruntowe wymienniki ciepła itp.
– nominalna moc cieplna lub elektryczna,
– rodzaj paliwa i jego roczne zużycie,
– rok montażu urządzenia,
– rok produkcji urządzenia,
– przeznaczenie (charakter produkowanego ciepła),
– potwierdzenie spełnienia wymagań standardów niskoemisyjnych,
– klasa kotła na paliwo stałe,
– sposób podawania paliwa w kotle na paliwo stałe,
– sprawność przy mocy nominalnej kotła na paliwo stałe,
– urządzenie odpylające i jego sprawność w kotle na paliwo stałe,
– źródło danych (tabliczka znamionowa, dokumentacja techniczno-ruchowa lub inne),
– planowana wymiana źródła ciepła

Informacje te ustalane będą na podstawie wskazań mieszkańca budynku lub lokalu albo w oparciu o informacje zamieszczone na urządzeniach grzewczych np. tabliczka znamionowa. Dane do ewidencji wprowadzać będą osoby upoważnione przez przepisy.

Nie tylko grubość ocieplenia ścian, ale i średnia temperatura
Drugą kategorią informacji, które znajdą się w CEEB, będą dane dotyczących budynku lub lokalu. Część informacji jak adres, identyfikator infrastruktury informacji przestrzenniej, funkcja ogólna, obwód budynku i liczba kondygnacji będą pozyskiwany automatycznie z dostępnych baz danych. Inne będą pozyskiwane przez urzędy i służby  podczas różnych czynności. Do bazy trafią więc informacje dotyczące:

– roku budowy,
– średniej wysokość kondygnacji ogrzewanych,
– grubość ocieplenia podłogi na gruncie lub stropu nad piwnicą lub garażem, grubość ocieplenia stropodachu i dachu,
– stopnia i grubości ocieplenia ścian zewnętrznych,
– powierzchni pomieszczeń ogrzewanych,
– średniej temperatury pomieszczeń ogrzewanych w sezonie grzewczym,
– kształtu budynku,
– liczbie lokali,
– typie budynku,
– czy jest strop nad piwnicą lub garażem,
– jaki stan instalacji centralnego ogrzewania, stan stolarki okiennej, drzwi zewnętrznych,
– informacji o wymaganej   termomodernizacji  budynku

Kiedy, jaka kontrola, dofinansowanie czy premia
Trzecia kategoria danych dotyczy wszelkich innych informacji mających wpływ na stan niskoemisyjności. CEEB będzie wiec gromadzić informacje o:

– dacie, uczestnikach i wynikach kontroli przewodów kominowych (dymowych, spalinowych i wentylacyjnych)
– dacie, uczestnikach i wynik kontroli, o której mowa w art. 9u ustawy 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, w zakresie gospodarowania odpadami komunalnymi oraz odprowadzania nieczystości ciekłych
– dacie, uczestnikach i wynikach kontroli, o której mowa w art. 379 ust. 1 ustawy Prawo ochrony środowiska, w zakresie: źródeł spalania paliw oraz rodzaju wykorzystywanego paliwa, spełnienia wymagań określonych w tzw  uchwałach antysmogowych, o której mowa w art. 96 ust. 1 tej ustawy oraz ustalenia wysokości należnej opłaty za korzystanie ze środowiska (art. 284 ust. 1)
– dane o przyznanej premii, udzielonej uldze podatkowej lub udzielonym ze środków publicznych dofinansowaniu przedsięwzięć związanych z ochroną powietrza, w zakresie: rodzaju i kwoty udzielonego dofinansowania, całkowitego kosztu przedsięwzięcia, przedmiotu i źródła dofinansowania, okresu trwałości przedsięwzięcia, w ramach którego udzielono dofinansowania
– uczestnikach i dacie kontroli, o której mowa w art. 9 ust. 1 ustawy z 20 lipca 1991 r. o Inspekcji Ochrony Środowiska
– dacie i wyniku kontroli, o której mowa w art. 23 ust. 1 pkt 1 ustawy z 29 sierpnia 2014 r. o charakterystyce energetycznej budynków w zakresie: powierzchni całkowitej budynku, rodzaju źródła ciepła, rodzaju paliwa, roku produkcji kotła, nominalnej mocy, roku wykonania systemu ogrzewania, przeznaczenia źródła ciepła, sprawności przy mocy nominalnej (te dane będą pozyskiwane automatycznie z centralnego rejestru charakterystyki energetycznej budynków),
– sporządzonym świadectwie charakterystyki energetycznej budynku, o którym mowa w art. 3 ust. 1 i 2 ustawy z o charakterystyce energetycznej budynków, w zakresie: numeru świadectwa charakterystyki energetycznej budynku lub części budynku, daty wystawienia świadectwa charakterystyki energetycznej budynku lub części budynku, współczynnika przenikania ciepła przegród zewnętrznych budynku, systemu ogrzewczego, w tym wytwarzania, przesyłu, akumulacji, regulacji i wykorzystania ciepła, systemu przygotowania ciepłej wody użytkowej, w tym wytwarzania ciepła, przesyłu, akumulacji, regulacji i wykorzystania ciepła oraz powierzchni pomieszczeń o regulowanej temperaturze powietrza (pozyskiwane automatycznie),
– dacie usunięcia zanieczyszczenia z przewodów dymowych i spalinowych
– dane o przyznanych świadczeniach z pomocy społecznej lub innych formach wsparcia finansowego ze środków publicznych w zakresie: formy przyznanego świadczenia (świadczenie pieniężne lub inna forma realizacji świadczenia), kwoty przyznanego świadczenia pieniężnego, daty przyznania świadczenia oraz szczegółowego celu przyznanego świadczenia (na: opał, gaz, energię elektryczną, ciepło z sieci ciepłowniczej)

Dodatkowo, w systemie teleinformatycznym obsługującym ewidencję umieszczona będzie data wprowadzenia danych, imię i nazwisko osoby wprowadzającej dane oraz imię i nazwisko osoby uczestniczącej w kontrolach lub czynnościach.

Nowy obowiązek dla tysięcy specjalistów
Projektowane rozwiązania angażują w proces inwentaryzacji budynków m.in. mistrzów kominiarskich, czeladników kominiarskich, osób z uprawnieniami budowlanymi odpowiedniej specjalności instalacyjnej, osób sporządzających świadectwa charakterystyki energetycznej budynku, osób przeprowadzających kontrolę stanu technicznego systemu ogrzewania. System CEEB określi poszczególne „role” osób wprowadzających dane do rejestru.

Do inwentaryzacji zaangażowani zostaną także m.in. pracownicy gmin, urzędów marszałkowskich, funkcjonariusze Głównego/Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, pracownicy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i WFOŚiGW, organy Krajowej Administracji Skarbowej, pracownicy Banku Gospodarstwa Krajowego. Dane te będą wprowadzać do CEEB przez elektroniczny formularz inwentaryzacyjnych obsługujący CEEB za pomocą aplikacji webowej lub mobilnej, zarówno w trybie online, jak i w trybie offline.

Ministerstwo zaznacza, że system będzie rozbudowywany stopniowo, w zależności od zakończenia pracy nad określonymi modułami.

https://www.prawo.pl/samorzad/rozbudowa-centralnej-ewidencji-emisyjnosci-budynkow,520746.html

 2. Specustawa jądrowa wchodzi w życie

Inga Stawicka Agnieszka Matłacz | Data dodania: 13.04.2023

Nowelizacja ustawy o przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie obiektów energetyki jądrowej oraz inwestycji towarzyszących obowiązuje od 13 kwietnia 2023 r. Ma ona przede wszystkim kompleksowo usprawnić procesy inwestycyjne związane z budową elektrowni jądrowych i zapewnić lepszy nadzór państwa nad całą inwestycją.

Ustawa z dnia 9 marca 2023 r. o zmianie ustawy o przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie obiektów energetyki jądrowej oraz inwestycji towarzyszących oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. poz. 595) ma kompleksowo uregulować i zmienić niektóre kwestie związane z budową i funkcjonowaniem elektrowni jądrowych na terenie Polski.

Zmienią się m. in. zasady dotyczące wydawania tzw. decyzji zasadniczych (wydawana przez ministra właściwego do spraw energii). W przeciwieństwie do obecnie obowiązującego systemu, po zmianach będzie ona wydawana przed decyzją o ustaleniu lokalizacji inwestycji.

Nowością będzie instytucja wstępnego raportu lokalizacyjnego – ma być on sporządzany przez inwestora już po dokonaniu wstępnej oceny terenu, który ma być przeznaczony pod lokalizację obiektu energetyki jądrowej.

Uporządkowane mają zostać też kwestie dotyczące terminologii w prawie atomowym – w nowych przepisach wprowadzono m. in. definicję legalną „elektrowni jądrowej”.

Zmiany mają przede wszystkim przyczynić się do usprawnienia procesu inwestycji związanych z budową elektrowni jądrowych, ale też jednocześnie zapewnić państwu większą kontrolę nad ich przebiegiem i bezpieczeństwem.

Wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego
Jak podkreślano w trakcie prac nad specustawą, zapewnienie możliwości rozwoju energetyki jądrowej to kluczowa kwestia dla bezpieczeństwa energetycznego Polski.

– Projekty jądrowe wpływają na rozwój gospodarczy i społeczny, na lokalny wzrost gospodarczy, zapewniając znaczący efekt mnożnikowy w wielu sektorach gospodarki. Elektrownie jądrowe tworzą długoterminowe dobrze płatne miejsca pracy. Ponadto, energetyka jądrowa to stabilne i niskoemisyjne źródło energii – mówiła o nowych przepisach minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.

Ustawa wejdzie w życie w dniu 13 kwietnia br.

https://www.prawo.pl/biznes/specustawa-jadrowa,520355.html

 3. NSA: Przetarg jawny, ceny działek i nabywcy – także

Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska | Data dodania: 14.04.2023

Dane o cenach działek rolnych i nazwiska nabywców w drodze przetargu są jawne – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny. Nie można więc „wyinterpretować” sobie trybów specjalnych z innych aktów prawnych niż ustawa o dostępie do informacji publicznej, ani też tworzyć nowych rodzajów tajemnic – dodał sąd II instancji, uchylając wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szczecinie.

Naczelny Sąd Administracyjny 29 marca br. uchylił zaskarżony wyrok i zobowiązał burmistrza gminy do rozpoznania wniosku stowarzyszenia. NSA stwierdził, że bezczynność burmistrza nie miała miejsca z rażącym naruszeniem prawa.

W grudniu 2018 r. do Urzędu Miejskiego wpłynął wniosek stowarzyszenia o udostępnienie informacji publicznych na temat wyceny kilku nieruchomości gruntowych, kto wpłacił wadium i przystąpił do przetargów oraz które działki zostały sprzedane i jaka była cena sprzedaży.  Pismem z 31 grudnia 2018 r. burmistrz udzielił wnioskowanej informacji publicznej w części. Wskazał, że dane, o które wnioskodawca wystąpił, zostały udostępnione w ogłoszeniach o przetargu zamieszczonych na stronach internetowych. Niezadowolone z odpowiedzi stowarzyszenie, wywiodło skargę na bezczynność w zakresie rozpatrzenia wniosku o udostępnienie informacji publicznej.

Pismo informacyjne wystarczyło
W ocenie WSA w Szczecinie, uprawnienia dostępu do danych zawartych w operacie szacunkowym nie można dochodzić powołując się na przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Szczecinie, uznał, że skarga jest niezasadna. W sytuacji, gdy wniosek, w którym powołano się wprawdzie na ustawę o dostępie do informacji publicznej, jej nie dotyczył, to odmowa dokonania takiej czynności nie mogła nastąpić w formie decyzji administracyjnej, a jedynie w formie pisma informacyjnego, co też prawidłowo uczyniono w sprawie.

Stowarzyszenie niezadowolone z wyroku wniosło skargę kasacyjną, domagając się jego uchylenia w całości i rozstrzygnięcia sprawy co do istoty poprzez stwierdzenie, że organ dopuścił się bezczynności.

Zasadna skarga stowarzyszenia
Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że stowarzyszenie miało rację, ponieważ za usprawiedliwiony należy uznać zarzut naruszenia art. 1 ust. 2 ustawy o dostępie poprzez jego błędne zastosowanie. Polegało ono na przyjęciu, iż art. 156 ust. 1a ustawy o gospodarce nieruchomościami stanowi lex specialis w stosunku do ustawy o dostępie do informacji publicznej.

Zgodnie z art. 1 ust. 2 przepisy tej ustawy nie naruszają przepisów innych ustaw określających odmienne zasady i tryb dostępu do informacji będących informacjami publicznymi. Przepis ten zawiera normę kolizyjną, która wyłącza stosowanie przepisów tylko w sytuacji, w której inna ustawa reguluje ten sam zakres. Wyłączenie, o którym mowa w tym przepisie, ma miejsce tylko wówczas, gdy inny akt prawny w sposób całościowy reguluje problematykę dostępu do informacji publicznej, na przykład ustawa o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie.

NSA stwierdził, że w sytuacji, gdy ustawa nie przewiduje żadnego, odrębnego rodzaju tajemnicy lub trybu udostępniania informacji, wówczas nie można tak interpretować przepisu, aby faktycznie tworzyć rodzaj tajemnicy, który uniemożliwi otrzymanie informacji.

Ustawa o dostępie do informacji publicznej ma charakter generalny, a inne tryby udzielania informacji stosuje się wówczas, gdy te inne akty prawne wyraźnie tak stanowią. Nie można więc „wyinterpretować” sobie z innych niż omawiany akt prawny trybów udzielenia informacji publicznej czy nowych rodzajów tajemnic – podkreślił NSA.

Sygnatura akt III OSK 2743/21 – Wyrok NSA z 29 marca 2023 r.

https://www.prawo.pl/samorzad/dane-o-cenach-dzialek-rolnych-i-nazwiska-nabywcow-w-drodze,520763.html

 

PZP | Prasówka | 12 kwietnia 2023 r.

Portal ZP

 1. Kontrola doraźna i uprzednia według Prawa zamówień publicznych – definicje, częstotliwość kontroli, przebieg, raport za 2022 rok

Justyna Rek-Pawłowska | Dodano: 12 kwietnia 2023

Ustawa Pzp przewiduje dwa rodzaje kontroli. Kontrola uprzednia poprzedza zawarcie umowy o znacznej wartości, jeśli zamówienie jest współfinansowane ze środków unijnych. Kontrola doraźna jest przeprowadzana na wniosek – każdy, kto podejrzewa, że zamawiający nie zawarł umowy o zamówienie zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, może o taką kontrolę wystąpić. Czy kontrola postępowania przez prezesa UZP jest obowiązkowa w przypadku każdego wniosku? Jak w praktyce odbywają się czynności kontrolne? Czy prezes UZP może zawiadomić Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych o naruszeniu dyscypliny finansów publicznych w przetargu? Krótkie przypomnienie zasad kontroli opisujemy w poniższym artykule. Dodatkowo przytaczamy wynik raportu UZP za 2022 rok w kwestii liczby zakończonych kontroli doraźnych i obowiązkowych.

Kompetencje kontrolne prezesa UZP obejmują według Prawa zamówień publicznych m.in.:
– kontrolę doraźną (tzw. na wniosek),
– kontrolę uprzednią (obowiązkową).

Definicja kontroli doraźnej na wniosek zainteresowanej osoby
Zgodnie z art. 607 ustawy Pzp prezes UZP może wszcząć kontrolę doraźną z urzędu lub na wniosek, gdy pojawi się u niego uzasadnione przypuszczenie, że:
– zamawiający naruszył w postępowaniu ustawę Pzp,
– naruszenie to mogło mieć wpływ na jego wynik (dotyczy postępowania lub konkursu),
– zawarto lub zmieniono umowę lub umowę ramową z naruszeniem przepisów ustawy Pzp.

Wprawdzie prezes UZP prowadzi kontrolę doraźną wyłącznie w zakresie zarzutów wynikających z informacji zawartych we wniosku o wszczęcie kontroli, ale jeśli stwierdzi wystąpienie innych nieprawidłowości, może z urzędu rozszerzyć kontrolę.

Wszczęcie kontroli doraźnej może nastąpić po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego. W trakcie postępowania wyjaśniającego zamawiający decyduje, czy przeprowadzi dalsze postępowanie kontrolne. Postępowanie wyjaśniające musi odbyć się najpóźniej 6 miesięcy od daty wszczęcia kontroli. W przypadku braku podstaw do wszczęcia kontroli Prezes Urzędu informuje wnioskodawcę o odmowie jej wszczęcia.

Kiedy prezes UZP ma obowiązek uwzględnić wniosek o przeprowadzenie kontroli doraźnej? Wszczęcie kontroli doraźnej jest obligatoryjne tylko w przypadku wniesienia wniosku przez:
– instytucję zarządzającą, o której mowa w ustawie z dnia 20 kwietnia 2004 r. o Narodowym Planie Rozwoju (Dz.U. z 2019 r. poz. 1465), ustawie z dnia 6 grudnia 2006 r. o zasadach prowadzenia polityki rozwoju (Dz.U. z 2019 r. poz. 1295), ustawie z dnia 11 lipca 2014 r. o zasadach realizacji programów w zakresie polityki spójności finansowanych w perspektywie finansowej 2014–2020 (Dz.U. z 2018 r. poz. 1431 i 1544 oraz z 2019 r. poz. 60, 730i 1572), ustawie z dnia 7 marca 2007 r. o wspieraniu rozwoju obszarów wiejskich z udziałem środków Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007–2013 (Dz.U. z 2018 r. poz. 1936 oraz z 2019 r. poz. 1824), ustawie z dnia 20 lutego 2015 r. o wspieraniu rozwoju obszarów wiejskich z udziałem środków Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014–2020 (Dz.U. z 2018 r. poz. 627 oraz z 2019 r. poz. 83, 504 i 1824) lub w ustawie z dnia 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej (Dz.U. z 2019 r. poz. 1507, 1622, 1690 i 1818), lub
– agencję płatniczą, o której mowa w ustawie z dnia 20 lutego 2015 r. o wspieraniu rozwoju obszarów wiejskich z udziałem środków Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014–2020,

jeżeli z uzasadnienia wniosku instytucji zarządzającej lub agencji płatniczej wynika, że zachodzi uzasadnione przypuszczenie, iż w postępowaniu o udzielenie zamówienia doszło do naruszenia przepisów ustawy.

Ważne
O wszczęciu kontroli doraźnej prezes UZP informuje zamawiającego. Jeśli kontrola wszczynana jest na wniosek, informację otrzymuje także wnioskodawca. Wraz z zawiadomieniem o wszczęciu kontroli przekazywany jest m.in. kwestionariusz kontroli (lub informacja o miejscu udostępnienia tego kwestionariusza), o którym mowa w art. 600 ust. 1 ustawy Pzp.

Obowiązkowa kontrola uprzednia
Kontrola uprzednia z kolei jest obowiązkowa przed zawarciem umowy współfinansowanej z Unii Europejskiej, jeśli wartość zamówienia jest równa bądź wyższa niż:
– 20.000.000 euro w przypadku robót budowlanych,
– 10.000.000 euro w przypadku dostaw lub usług.

Prezes UZP może przeprowadzić także kontrolę uprzednią na wniosek zamawiającego w przypadku zamówień o wartości równej lub przekraczającej progi unijne:
– które obejmują aspekty związane z innowacyjnością lub
– których przedmiotem jest produkt innowacyjny,

innych niż zamówienia, o których mowa powyżej.

Wszczęciem kontroli uprzedniej jest doręczenie Prezesowi Urzędu kopii dokumentacji postępowania o udzielenie zamówienia w celu przeprowadzenia kontroli.

Przebieg czynności kontrolnych
Prowadząc kontrolę, Prezes Urzędu może:
– żądać od kierownika zamawiającego niezwłocznego przekazania kopii dokumentów związanych z postępowaniem o udzielenie zamówienia, potwierdzonych za zgodność z oryginałem przez kierownika zamawiającego, w formie pisemnej albo w formie elektronicznej;
– żądać od kierownika zamawiającego, od pracowników zamawiającego oraz innych podmiotów udzielenia, w terminie przez niego wyznaczonym, wyjaśnień w sprawach dotyczących przedmiotu kontroli, w formie pisemnej albo w formie elektronicznej;
– zasięgnąć opinii biegłego, jeżeli ustalenie lub ocena stanu faktycznego sprawy lub dokonanie innych czynności kontrolnych wymaga wiadomości specjalnych.

Jakie kompetencje kontrolne postępowań o udzielenie zamówień ma prezes UZP?

Kontrola uprzednia – definicja Kontrola doraźna – definicja Postępowanie wyjaśniające – I etap kontroli doraźnej
Obowiązkowa kontrola uprzednia dotyczy zamówień objętych współfinansowaniem ze środków Unii Europejskiej.

Kontrola dotyczy zamówień o wartościach:

  • min. 10 mln euro dla dostaw i usług oraz
  • min. 20 mln euro dla robót budowlanych.

W przypadku zamówień spełniających przesłankę wartości zamówienia a udzielanych w częściach, obowiązek przeprowadzenia kontroli uprzedniej obejmuje tylko te części, których, wartość jest równa lub przekracza 1 mln euro.

Prezes UZP może wszcząć kontrolę doraźną z urzędu lub na wniosek w przypadku uzasadnionego przypuszczenia, że w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego naruszono ustawę Pzp i mogło mieć to wpływ na jego wynik.

Wyjaśniając, czym jest kontrola doraźna, należy się odnieść do jej funkcji. Kontrola doraźna:

  • może zostać wszczęta zarówno przed zawarciem umowy, jak i po zawarciu umowy z wybranym wykonawcą i
  • dotyczy wszystkich zamówień bez względu na źródło finansowania, w tym również tych współfinansowanych ze środków UE.

Każdy może poinformować prezesa UZP o podejrzeniu naruszenia przepisów przez zamawiającego. Jednak do prezes UZP podejmuje decyzję, czy rozpocząć kontrolę.

Kontrola doraźna składa się z postępowania wyjaśniającego i kontrolnego.

Jeśli po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego prezes UZP uzna, że istnieją uzasadnione podejrzenia naruszenia przepisów ustawy Pzp, które mogło mieć wpływ na wynik postępowania lub zawarto umowę z naruszeniem przepisów ustawy Pzp, wszczyna postępowanie kontrolne.

Raport UZP dotyczący kontroli uprzednich i doraźnych w 2022 roku
W okresie 01.01.2022 r.–31.12.2022 r. zakończono w sumie 172 obowiązkowych kontroli uprzednich oraz 190 kontroli doraźnych. Nieprawidłowości w kontroli uprzedniej stwierdzono 82 razy, zaś w kontroli doraźnej 38 razy. W 42 przypadkach zawiadomiono o nieprawidłowościach właściwego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych.

Kontrola doraźna Prezesa UZP składa się z dwóch etapów, tj.
1) postępowania wyjaśniającego oraz
2) postępowania kontrolnego.

Urząd Zamówień Publicznych na 417 zakończonych postępowań wyjaśniających 52 sprawy przekazał do dalszej kontroli.

Jak wszcząć kontrolę, gdy podejrzewasz, że zamawiający nieprawidłowo wybrał ofertę?
Wykonawcy często zwracają się do nas z zapytaniem, jak i kogo poinformować o błędach zamawiającego i jego niesprawiedliwych decyzjach. Wówczas doradzamy skorzystanie z możliwości wszczęcia kontroli doraźnej.

Z wnioskiem o przeprowadzenie kontroli doraźnej należy zwrócić się do Departament Kontroli Zamówień Publicznych – kontrola doraźna i zawiadomienia,(22) 458 77 65, kontrola@uzp.gov.pl

Źródło: https://www.gov.pl/web/uzp/, Informator UZP nr 4/2022.

Podstawa prawna

ustawa z dnia 11 września 2019 r. – Prawo zamówień publicznych (tekst jedn.: Dz.U. z 2022 r. poz. 1710 ze zm.).

https://www.portalzp.pl/nowosci/kontrola-dorazna-i-uprzednia-wedlug-prawa-zamowien-publicznych-definicje-czestotliwosc-kontroli-przebieg-raport-za-2022-rok-24402.html

 2. Jak wykorzystać chatGPT OpenAI w przetargach (czy roboty zastąpią specjalistów ds. zamówień publicznych?…)

Justyna Rek-Pawłowska | Dodano: 11 kwietnia 2023

Dnia 30 listopada br. ubiegłego roku uruchomiono ogólnodostępne narzędzie sztucznej inteligencji ChatGPT 3. Jest to stworzona przez OpenAI platforma, która w największym skrócie po prostu umożliwia rozmowę z robotami. Aplikacja została zasilona zasobami wiedzy z Internetu, przy czym ostatnie dane pozyskała w 2021 roku. Chatbot ChatGPT służy do generowania wypowiedzi, które mogą stanowić odpowiedzi na konkretnie postawione pytania, ale też polecenia opracowania treści potrzebnych nam dokumentów czy plików. Wielu twierdzi, że to jedynie kwestia czasu, kiedy sztuczna inteligencja zastąpi pracowników merytorycznych, takich jak choćby prawnicy czy specjaliści ds. zamówień publicznych. Aktualnie z pewnością nie ma takiego zagrożenia. Bardzo trudno natomiast przewidzieć, na ile i kiedy technologia zostanie rozbudowana i udoskonalona i jaki będzie jej faktyczny wpływ na życie zawodowe każdego z nas.

Model ChatGPT 3 (2022) i premiera ChatGPT 4 (2023) firmy OpenAI
Aktualna wersja narzędzia to wypuszczony w marcu br. Chat GPT-4, który jest wydaniem płatnym. Poprzedni model ChatGPT 3 jest wersją darmową i możliwość korzystania z niej ma każdy zalogowany użytkownik.

Chatbot GPT 3 w przetargu – przykłady praktycznego zastosowania
Chatbot służy przede wszystkim do odpowiedzi na zadane pytania, ale jeśli użytkownik poprosi go o przygotowanie treści pisma np.:
– wezwania do uzupełnienia dokumentów zgodnie z art. 128 Prawa zamówień publicznych,
– odpowiedzi na zapytanie wykonawcy o treść specyfikacji warunków zamówienia,
– umowy o realizację konkretnego zamówienia publicznego, a może i
– treści wyroku w konkretnym stanie faktycznym związanym z postępowaniem o udzielenie zamówienia publicznego,
aplikacja wypełni polecenie.

Chatbot GPT podejmie też inne wyzwania takie jak np.: zaprojektowanie treści newslettera, napisanie rymowanego wiersza, części brakującego kodu źródłowego oprogramowania, opisu produktu czy określonej treści marketingowej. Z pewnością chatbot będzie można wykorzystywać jako wsparcie działów obsługi klienta, aby m.in. udzielać automatycznie odpowiedzi na pytania użytkowników na stronie WWW czy udzielać im informacji na temat działania firmy. To tylko część możliwych zastosowań aplikacji.

Chat GPT 3 w przetargu – jak opracować potrzebne nam pismo (generowanie tekstu wezwania do uzupełnienia dokumentu)
Warto od razu zaznaczyć, iż póki co omawiane narzędzie AI nie jest doskonałe i ma pewne ograniczenia. Dotyczy to szczególnie złożonych spraw prawnych w skomplikowanych stanach faktycznych, w których istotna jest znajomość aktualnych i wciąż zmieniających się przepisów i niuanse konkretnych okoliczności.

ChatGPT 3 posiada dane wprowadzane do niego do 2021 roku, zatem nie uwzględnia późniejszych nowelizacji regulacji prawnych. Jego odpowiedzi są dość ogólne, często też myli on intencję pytającego, który nie przekaże w zapytaniu wystarczających informacji.

Przykładowo pytając jedynie o „odrzucenie oferty”, możesz uzyskać odpowiedź niezwiązaną z postępowaniem o udzielenie zamówienia publicznego, a z prawem pracy. Im bardziej ogólne polecenie/pytanie, tym bardziej ogólną i mniej prawidłową pozyskasz odpowiedź. Poniżej wklejam przykład. Poprosiłam chatGPT o sporządzenie prostego pisma w przetargu.

Szkolenia z obsługi chatbot GPT3 i chatbot GPT 4 – jak zadać pytanie, by uzyskać wartościową odpowiedź…?
Problemem będzie zatem umiejętność odpowiedniego zadania pytania lub sformułowania polecenia. Chatbot nie da rady samodzielnie odnieść się do każdego możliwego zagadnienia związanego z zapytaniem. Potencjalny użytkownik będzie musiał tak sformułować treść polecenia, by odpowiedź zwrotna nie była obarczona ryzykiem luki informacyjnej.

Wydaje się zatem, że nawet jeśli chaty zostaną wdrożone do codziennej pracy choćby specjalisty ds. zamówień publicznych, to jednak nadal zadaniem człowieka będzie nadzór tworzonych treści, ich szczegółowa weryfikacja i umiejętne zlecanie generowania odpowiedzi. Innymi słowy kluczowa będzie wiedza merytoryczna pracownika, która pozwoli tak zarządzić współpracą z chatbotem, iż wygenerowane przez niego treści faktycznie okażą się wartościowe.

ChatGPT – czy sztuczna inteligencja nam zagraża, czy oznacza dalsze ułatwienie i przyspieszenie pracy?
Warto wspomnieć, że mimo, iż to dopiero początek narzędzia chatbotGPT, już wywołuje ono obawy dotyczące bezpieczeństwa prywatności osób. We Włoszech chatbot został zablokowany w wyniku decyzji tamtejszego urzędu ochrony danych osobowych. Włoskie urzędy wskazują na brak zabezpieczeń, które chroniłyby prywatność użytkowników i odpowiednio kontrolowały korzystanie z niego przez osoby niepełnoletnie.

Dochodzenie w sprawie firmy OpenAI toczy się także w Kanadzie, a to w wyniku skargi w sprawie zbierania, użycia i przekazywania prywatnych danych bez zgody.

W Polsce chatbot GPT nadal jest dostępny do użytku. Jak poinformowała Rzeczpospolita: „Urząd Ochrony Danych Osobowych nie prowadzi w tej sprawie żadnego postępowania. Do UODO nie trafiły w tej sprawie też żadne skargi od firmy lub osób prywatnych. Nie oznacza to, że nie zmieni się to w przyszłości, gdy zakaz zacznie obowiązywać w innych państwach”.

ChatGPT stale się rozwija i jest udoskonalany. Trudno przewidzieć, na ile, kiedy i czy w ogóle aplikacja stanie się codziennym „pomocnikiem” a może „współpracownikiem” większości z nas. Jako dotychczasowy sceptyk podchodzący z rezerwą do tego narzędzia i rozumiejący kontrowersje, jakie wywołuje, od kilku tygodni poznaję jego możliwości i próbuję skorzystać z jego potencjału. Nie podzielam przy tym czarnych przepowiedni straszących nas utratą pracy, raczej zastanawiam się, jak aplikacja może ułatwić, przyspieszyć i usprawnić realizację zadań.

Jeśli chcesz przetestować Chatbota GPT 3 (niekoniecznie w toczącym się postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego!), podaję stronę WWW, na której znajdziesz narzędzie: https://chat.openai.com/chat

https://www.portalzp.pl/nowosci/jak-wykorzystac-chatgpt-openai-w-przetargach-czy-roboty-zastapia-specjalistow-ds.-zamowien-publicznych…-32011.html

 

Rynek Infrastruktury

CPK dofinansuje drogi wokół planowanego lotniska

inf. pras. | źródło: RI | 12.04.2023

Blisko 80 mln zł przeznaczy spółka Centralny Port Komunikacyjny na remonty dróg, oświetlenie ulic i zakup sprzętu utrzymaniowego. CPK ogłosiła właśnie wyniki programu „Bezpieczne Drogi”. Jego celem jest poprawa stanu bezpieczeństwa ruchu drogowego, zwłaszcza pieszych i rowerzystów. Środki pozwolą sfinansować ponad 40 projektów na obszarze 13 samorządów w pobliżu planowanego portu lotniczego.

Inicjatywa „Bezpieczne Drogi” przeznaczona jest na dofinansowanie zadań planistycznych, projektowych i realizacyjnych jednostek samorządu terytorialnego w otoczeniu projektowanego Centralnego Portu Komunikacyjnego. Chodzi o obszar czterech powiatów i dziewięciu gmin: powiat grodziskiego z gminami: Baranów, Jaktorów oraz z gminą i miastem Grodzisk Mazowiecki, powiatu sochaczewskiego z gminami: Nowa Sucha i Teresin; powiat warszawski zachodni z gminą i miastem Błonie, a także powiatu żyrardowskiego z gminą Radziejowice, gminą i miastem Wiskitki oraz miastem Żyrardów.

– Spółka CPK, która jest odpowiedzialna za kompleksowy projekt nowego lotniska i ok. 2 000 km linii kolejowych, troszczy się również o mieszkańców i z uwagą wsłuchuje się w ich potrzeby. „Bezpieczne Drogi” okazały się strzałem w dziesiątkę i cieszą się dużym zainteresowaniem wśród samorządów. Spośród złożonych wniosków spółka CPK zakwalifikowała do dofinansowania 42 projekty na łączną kwotę blisko 80 mln zł – mówi wiceminister funduszy i polityki regionalnej Marcin Horała, pełnomocnik rządu ds. CPK.

Pozytywnie rozpatrzone wnioski o dofinansowanie dotyczą głównie remontów i przebudowy dróg, ale także m.in., remontu mostu na rzece Utrata w gminie Błonie, dokumentacji projektowej dla przebudowy drogi w Żyrardowie i zakupu sprzętu do utrzymania ulic dla powiatu sochaczewskiego.

Zgodnie z propozycjami samorządów istniała możliwość aplikowania o dofinansowanie wspólnie z innymi gminami lub powiatami. Wpłynęły trzy łączone wnioski. Jeden od powiatu sochaczewskiego i gminy Nowa Sucha i dwa od powiatu żyrardowskiego, który będzie realizował wspólne zadania z gminą Wiskitki i gminą Radziejowice.

– Pieniądze na realizację “Bezpiecznych Dróg” pochodzą z Programu Społeczno-Gospodarczego CPK. Fundusze podzieliliśmy na trzy pule w zależności od szczebla jednostki samorządowej: po 10 mln zł dla powiatu, 5 mln zł dla gminy miejsko-wiejskiej i 2,5 mln zł dla gminy wiejskiej. Cieszy nas, że wspólnie z partnerami z samorządu terytorialnego możemy zrealizować już kolejną inicjatywę ważną dla mieszkańców. Tylko działając razem, możemy wypełnić to kluczowe zadanie programu CPK – mówi Mikołaj Wild, prezes spółki CPK.

W ramach społecznej odpowiedzialności biznesu (CSR) spółka CPK współfinansowała dotychczas zakupy i projekty ważne dla gmin i mieszkańców z terenu inwestycji, np. zakup 10 nowych autobusów dla Grodziska Mazowieckiego, pięciu wozów ratowniczo-gaśniczych dla Ochotniczej Straży Pożarnej (OSP) z Baranowa i Teresina, nowego sprzętu do działań ratunkowych dla Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (WOPR) z Grodziska Mazowieckiego czy budowę lądowiska dla śmigłowców w Szpitalu Zachodnim w Grodzisku Mazowieckim.

Dla Lotniska CPK wraz z dworcem kolejowym trwa już projektowanie, a także procedura uzyskiwania decyzji środowiskowej w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie. Na terenie inwestycji lotniskowej kończy się Program Dobrowolnych Nabyć (PDN), do którego zgłosiło się ponad 1100 właścicieli dysponujących nieruchomościami o łącznej powierzchni ponad 3200 ha. W tym roku spółka CPK planuje rozpocząć prace budowlane dla tunelu Kolei Dużych Prędkości w Łodzi i budowlane prace przygotowawcze – m.in. archeologiczne i geologiczne – na terenie pierwszego etapu lotniska, na którym od kilku tygodni trwają już prace rozbiórkowe.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi/cpk-dofinansuje-drogi-wokol-planowanego-lotniska–85620.html

 

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Duże inwestycje fotowoltaiczne pod znakiem zapytania

Jolanta Szymczyk-Przewoźna | wczoraj, 07:43

Polskie Stowarzyszenie Fotowoltaiki (PSF) apeluje do parlamentarzystów o zmiany w projekcie ustawy o planowaniu przestrzennym. Obawia się, że może podzielić los branży wiatrakowej.

Rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw (druk nr 3097) trafił do Sejmu w marcu. Pierwsze czytanie zaplanowano na wczorajsze posiedzenia połączonych komisji infrastruktury oraz samorządu terytorialnego i polityki regionalnej (miało się rozpocząć po zamknięciu tego wydania DGP). Nieprzypadkowo więc również wczoraj ze swoim apelem wystąpiło PSF.

Zdaniem stowarzyszenia niektóre zaproponowane w projekcie rozwiązania zablokują dalszy rozwój odnawialnych źródeł energii w Polsce. Wyhamują transformację energetyczną i w rezultacie obniżą konkurencyjność gospodarczą kraju.

Dziś wielkoskalowe instalacje fotowoltaiczne są realizowane głównie na gruntach klas IV–VI, na podstawie decyzji o warunkach zabudowy. Projekt przewiduje, że na gruntach IV klasy można będzie zbudować instalację fotowoltaiczną na podstawie decyzji o warunkach zabudowy (WZ) tylko, gdy jej moc nie przekroczy 150 kW. W przypadku gruntów klas V i VI decyzja WZ miałaby pozwolić na lokalizowanie elektrowni o mocy do 1000 kW. Wybudowanie większych instalacji, które są w stanie dostarczyć energię np. odbiorcom przemysłowym, będzie możliwe tam, gdzie będą uchwalone miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. I to właśnie jest największym zmartwieniem branży fotowoltaicznej. Dziś pokryta planami jest jedna trzecia powierzchni gmin. Projekt przewiduje, że do 2026 r. każda gmina ma mieć plan ogólny, który m.in. określi funkcje poszczególnych obszarów. Jednak zdaniem samorządowców dotrzymanie tego terminu nie jest realne. Jako najwcześniejszy możliwy termin podają oni koniec roku 2030. To by zaś oznaczało kilkuletnie zamrożenie inwestycji w duże instalacje fotowoltaiczne.

PSF liczy na wyłączenie z regulacji gleb IV klasy i późniejsze wprowadzenie w życie projektowanych przepisów.

– Grunty klasy IV stanowią ok. 40 proc. gruntów rolnych w Polsce. Dotychczas powszechnie uznawane były za grunty praktycznie nieprzydatne do produkcji rolnej. Dlatego znacznie łatwiej było na nich lokować instalacje OZE. Chcemy, żeby tak pozostało. Uważamy, że należy dać samorządom i interesariuszom społecznym oraz gospodarczym dłuższy okres przejściowy na wprowadzenie proponowanych zmian w życie, co najmniej do 2028 r – mówi Dariusz Mańka, ekspert ds. legislacji w PSF.

Stowarzyszenie chce też wydłużenia czasu obowiązywania decyzji o warunkach zabudowy. Projekt ogranicza go do pięciu lat.

– Proponowany w projekcie okres może być niewystarczający do przeprowadzenia wszystkich etapów procesu inwestycyjnego dla instalacji fotowoltaicznych. Przy skomplikowanych inwestycjach pociągnie to za sobą konieczność kilkukrotnego pozyskiwania decyzji WZ – opowiedziała Irena Gajewska z zarządu PSF.

Zdaniem PSF kompromisowym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie możliwości przedłużenia ważności WZ-ki o kolejne cztery lata w przypadku potwierdzenia przez organ, że pozostaje ona nadal w zgodzie planem ogólnym.

– Liczymy na racjonalne podejście do problemu. Inaczej zamiast przewidywanego w Polityce energetycznej Polski 2040 wzrostu mocy zainstalowanej w fotowoltaice będziemy mieli kilkuletnią lukę inwestycyjną. Dlatego apelujemy do parlamentarzystów o przywrócenie możliwości takich inwestycji. To leży w interesie Polski – mówi Ewa Magiera, prezeska zarządu Polskiego Stowarzyszenia Fotowoltaiki.©℗

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/8697703,duze-inwestycje-fotowoltaiczne-pod-znakiem-zapytania.html

 2. 15 proc. gruntów pod lotnisko w Baranowie w rękach CPK. Trwają protesty niezadowolonych mieszkańców

Krzysztof Śmietana | wczoraj, 08:36

Dobrowolnie właściciele sprzedali 400 ha, ale trwają protesty niezadowolonych mieszkańców. Przesuwa się termin wydania decyzji środowiskowej.

Tylko do ostatniego piątku mieszkańcy okolic Baranowa mogli składać wnioski w sprawie dobrowolnego wykupu gruntów pod budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego. Tym samym zakończył się jeden z etapów przygotowań do inwestycji, który trwał ponad dwa lata. Zgłosiło się ponad 1100 właścicieli posiadających łącznie 3,2 tys. ha. To ok. 40 proc. terenu objętego programem dobrowolnych nabyć, który pokrywa teren znacznie większy niż ten potrzebny pod samo lotnisko. Dodatkowo ma się tam znaleźć m.in. Airport City, czyli miasteczko, w którym zostaną ulokowane biurowce czy firmy logistyczne.

Katarzyna Dobrońska, szefowa biura relacji z otoczeniem inwestycji w CPK, mówiła wczoraj posłom z sejmowej komisji infrastruktury, że spółka dotąd wykupiła prawie 600 ha terenów objętych programem dobrowolnych nabyć. Z tego ok. 400 ha to działki, które znajdują się na obszarze przyszłego lotniska. Stanowią one 15 proc. gruntów potrzebnych do budowy portu.

Nie oznacza to jednak, że spółka CPK dogada się ostatecznie z wszystkimi zgłaszającymi się właścicielami. Członkowie rady społecznej ds. CPK zwracają uwagę, że część mieszkańców chce rozeznać się w kwestii proponowanych cen za nieruchomość, a część nie godzi się z lokalizacją lotniska.

Tych właścicieli, którzy dobrowolnie nie sprzedadzą działek spółce CPK, czekają przymusowe wywłaszczenia. Nie wiadomo jednak, na jakich warunkach będą od nich przejmowane grunty. W zeszłym roku Sejm przyjął nowelizację ustawy o gospodarce nieruchomościami, która przewidywała podobne bonusy jak w przypadku programu dobrowolnych nabyć, czyli dodatkowe 20 proc. wyceny wartości nieruchomości i dodatkowe 40 proc. wartości budynków. Tyle że te zmiany zablokował Senat. Jednym z bardziej kontrowersyjnych zapisów znajdujących się w nowelizacji było usunięcie zasady korzyści. Polega ona na tym, że grunty wycenia się według przyszłego wykorzystania. Regułę tę wprowadzono w latach 90., żeby m.in. przyspieszyć wykup terenów pod budowę tras szybkiego ruchu. Marcin Horała, pełnomocnik rządu ds. budowy CPK, twierdzi jednak, że ta zasada jest niesprawiedliwa, bo przynosi zbyt wielkie zyski posiadaczom dużych areałów rolnych. Na razie Sejm nie śpieszy się, by odrzucić weto Senatu w sprawie nowelizacji.

Tymczasem na działkach przejętych pod projektowane lotnisko ruszyły pierwsze rozbiórki budynków. Dotąd rozpoczęły się prace na pięciu nieruchomościach. Spółka CPK wprowadziła wykonawcę na 13 kolejnych działek. Według planów w tym roku na terenie przyszłego portu mają się zacząć pierwsze roboty przygotowawcze, m.in. geologiczne i archeologiczne. Spółka czeka też na wydanie decyzji środowiskowej, czyli kluczowego dokumentu potrzebnego do rozpoczęcia zasadniczych prac. W tym przypadku można już mówić o opóźnieniu. W zeszłym roku CPK zakładał, że decyzja środowiskowa zostanie wydana przed końcem marca. Teraz Marcin Horała liczy, że stanie się to w czerwcu. Ten termin też jest jednak niepewny. Jak się dowiedzieliśmy, regionalna dyrekcja ochrony środowiska odesłała złożony wniosek o decyzję do poprawek.

W tym roku ma zostać także wybrany prywatny inwestor, który będzie mógł przejąć do 20 proc. udziałów w spółce lotniskowej. Według Marcina Horały zainteresowanych jest sporo podmiotów. Wśród nich są francuska grupa Vinci i lotnisko Seul Incheon, czyli obecny doradca spółki CPK.

Mimo pewnych opóźnień przedstawiciele rządu wciąż jednak podtrzymują deklarację, że nowy port ma być gotowy za cztery lata. Pierwsze regularne rejsy mają się zacząć za pięć lat.

Trwają przygotowania do budowy nowych linii kolejowych, które będą prowadzić z obrzeży kraju do CPK i do Warszawy. Spółka na wzór programu dobrowolnych nabyć działek pod lotnisko chce uruchomić podobny mechanizm także wobec terenów przewidzianych pod budowę szybkich linii kolejowych. W tym przypadku nie będzie jednak kupowany areał większy, niż potrzeba. Program dobrowolnych wykupów gruntów pod koleje wystartuje zatem dopiero po ostatecznym zatwierdzeniu przebiegu torów, czyli po wydaniu decyzji środowiskowej. W pierwszej kolejności będzie ona wydana dla nowej linii Warszawa–Łódź, która ma być uruchamiana jednocześnie z pierwszym etapem lotniska. Potem realizowane będą m.in. odcinki Łódź–Wrocław czy Katowice – granica z Czechami.

Trasy kolejowe, tak jak samo lotnisko, wzbudzają protesty części mieszkańców. Wiele sprzeciwów budzi w ostatnim czasie planowana linia z Górnego Śląska do Ostrawy, która przetnie sporo zurbanizowanych rejonów. Protestują także mieszkańcy okolic Zamościa czy Łodzi. ©℗

700 ha gruntów CPK planuje nabyć w kwietniu

8,1 mld euro ma kosztować I etap budowy CPK

51 proc. udziałów w CPK ma należeć do Skarbu Państwa, reszta do zewnętrznego inwestora

https://serwisy.gazetaprawna.pl/transport/artykuly/8697741,15-proc-gruntow-pod-lotnisko-w-baranowie-w-rekach-cpk-protesty-mieszkancy.html

 

Podatki | Prasówka | 6-12.04.2023 r.

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Prywatny najem też trzeba wykazać w JPK_VAT

Mariusz Szulc | 5 kwietnia 2023, 16:00

Przedsiębiorca, który prywatnie wynajmuje mieszkanie, powinien ujmować ten najem zarówno w części ewidencyjnej, jak i deklaracyjnej jednolitego pliku kontrolnego (JPK_V7M lub JPK_V7K) – wyjaśnił dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Spytał o to informatyk, który jest współwłaścicielem mieszkania. Zostało one wynajęte na cele mieszkaniowe, zanim jeszcze informatyk założył firmę. Po jej uruchomieniu przedsiębiorca nie wprowadził mieszkania do firmowej ewidencji środków trwałych, nie wykonywał też żadnych czynności, które mogłyby świadczyć o prowadzeniu działalności gospodarczej w tym zakresie. Od przychodów z najmu płacił 8,5-proc. ryczałt ewidencjonowany.

Zaskoczyła go informacja z biura rachunkowego, że wprawdzie przychody z najmu na cele mieszkaniowe są zwolnione z podatku od towarów i usług, ale należy je wykazywać w jednolitym pliku kontrolnym (JPK_V7M lub JPK_V7K).

Przedsiębiorca uważał, że nie ma takiego obowiązku. Argumentował, że przychody z prywatnego najmu powinny być wyodrębnione od innych przychodów uzyskiwanych w ramach działalności gospodarczej i dlatego nie powinny być wykazywane w JPK.

Dyrektor KIS był innego zdania. Zwrócił uwagę, że w przepisach o VAT nie ma rozróżnienia na najem prywatny i najem związany z działalnością gospodarczą. Istotne jest to, że przedsiębiorca, świadcząc usługę najmu, występuje w charakterze podatnika VAT – w tym wypadku świadczy usługę zwolnioną z podatku na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 36 ustawy o VAT (usługi najmu mieszkania na cele mieszkaniowe).

Dyrektor KIS przywołał tu treść rozporządzenia ministra finansów, inwestycji i rozwoju z 15 października 2019 r. (Dz.U. z 2019 r. poz. 1988 ze zm.) określającego zakres informacji, które powinny być wykazywane w JPK_V7M lub JPK_V7K. Zwrócił uwagę na par. 10 ust. 1 pkt 1 lit. a, z którego wynika, że ewidencja dla celów VAT powinna zawierać m.in. dane o dostawie towarów i świadczeniu usług zwolnionych z podatku.

Przywołał również oficjalny opis części ewidencyjnej i deklaracyjnej JPK. Z pierwszego z nich wynika, że wartość netto dostawy towarów oraz świadczenia usług zwolnionych z podatku należy wykazać w polu K_10. Z kolei z drugiego opisu wynika, że zbiorczą wysokość podstawy opodatkowania z tego tytułu należy wykazać w polu P_10.

Przedsiębiorca musi więc wykazać wartość czynności zwolnionych z VAT zarówno w części ewidencyjnej, jak i deklaracyjnej JPK – podsumował organ. ©℗

W przepisach o VAT nie ma rozróżnienia na najem prywatny i firmowy. Istotne jest to, że przedsiębiorca, świadcząc usługę najmu, występuje w charakterze podatnika

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 24 marca 2023 r., sygn. 0114-KDIP1-1.4012.49.2023.7.MM

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8694480,prywatny-najem-jpk_vat.html

 2. Ryczałt od przychodów ewidencjonowanych. Kto może skorzystać z tej formy rozliczenia

10 kwietnia 2023, 11:00

Ryczałt od przychodów ewidencjonowanych, zwany inaczej ryczałtem ewidencjonowanym, to jedna z najprostszych, a tym samym najwygodniejszych form opodatkowania.

Głównym założeniem tego rozwiązania jest obliczanie podatku na podstawie przychodu, a nie jak w innych formach opodatkowania dochodu. Rodzi to pewne konsekwencje, z których największą jest brak możliwości uwzględnienia w podstawie do obliczenia podatku kosztów uzyskania przechodów. Limit przychodów uprawniający do stosowania , jako formy opodatkowania ryczałtu to 2 000 000 euro i odnosi się on zarówno do przychodów uzyskanych z działalności prowadzonej wyłącznie samodzielnie jaki i przychodów uzyskanych z działalności w formie spółki.

Przedział stawek dla ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych określony jest w zakresie od 2% do 17%, przy czym to rodzaj prowadzonej działalności wyznacza odpowiednią stawkę.

Tak zwana ustawa o zryczałtowanym podatku dochodowym wskazuje dostępność tej formy rozliczenia dla osób fizycznych, które:

– prowadzą pozarolniczą działalność gospodarczą;
– osiągają przychody, o których mowa w art. 10 ust. 1 pkt 6 ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (Dz. U. z 2021 r. poz. 1128, z późn. zm.);
– osiągają przychody ze sprzedaży, o której mowa w art. 20 ust. 1c ustawy o podatku dochodowym.

Ustawa o zryczałtowanym podatku dochodowym zawiera także szereg wyłączeń, gdzie tej formy opodatkowania nie stosuje się m.in. do podatników:

Dalszy ciąg materiału pod wideo

1) opłacających podatek w formie karty podatkowej na zasadach określonych w rozdziale 3 Ustawy z dnia 20 listopada 1998 r. o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne;

2) korzystających, na podstawie odrębnych przepisów, z okresowego zwolnienia od podatku dochodowego;

3) osiągających w całości lub w części przychody z tytułu:

a) prowadzenia aptek,

b) działalności w zakresie kupna i sprzedaży wartości dewizowych,

c) działalności w zakresie handlu częściami i akcesoriami do pojazdów mechanicznych;

4) wytwarzających wyroby opodatkowane podatkiem akcyzowym, na podstawie odrębnych przepisów, z wyjątkiem wytwarzania energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii.

Co więcej ustawodawca określił sytuację, w której podatnik może utracić prawo do opodatkowania w formie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych. Sytuacją, w której podatnik, który prowadził działalność samodzielnie lub w formie spółki, uzyskał z tej działalności przychody ze sprzedaży towarów handlowych lub wyrobów bądź ze świadczenia usług na rzecz byłego lub obecnego pracodawcy, a czynności te odpowiadają czynnościom, które podatnik bądź jeden ze wspólników wykonywał w roku poprzedzającym rok podatkowy, bądź wykonuje bądź wykonywał w danym roku podatkowym. Po utracie prawa do opodatkowania ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych podatnik rozlicza dany rok podatkowy na zasadach ogólnych.

Dodatkowy bonus dla przedsiębiorców opłacających zryczałtowany podatek dochodowy, to zazwyczaj niższa składka zdrowotna, jest ona ustalona jako stała wartość , jej wysokość wyznacza wysokość przychodów osiąganych z działalności gospodarczej, odmiennie niż w przypadku innych form opodatkowania, gdzie składkę zdrowotną ustala się procentowo od dochodu ( skala podatkowa – 9 %, podatek liniowy – 4,9 %).

W 2023 roku składka zdrowotna w ryczałcie od przychodów ewidencjonowanych przyjmuje jedną z 3 wartości, tj. 376,16 zł, 626,93 zł oraz 1128,48 zł. Jej wysokość zależna jest od wysokości uzyskanego przychodu i tak odpowiednio najniższa z trzech kwot odnosi się do przychodów nie przekraczających 60 000 zł, druga z kolei odnosi się do przychodów z przedziału 60 000 – 300 000 zł, zaś ostatnia wartość jest przypisana do podatników, których przychody przekroczyły 300 000 zł.

Reasumując powyższe, opłacalność opodatkowania ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych jest subiektywna. Każdy podatnik w pierwszej kolejności musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy w ogóle w jego przypadku taka forma opodatkowania jest możliwa. Kolejnym krokiem jest analiza opłacalności. Jeżeli podatnik ponosi niewielkie koszty prowadzenia działalności, a jego przychody są na poziomie, który w porównaniu stawki ryczałtu (odpowiedniej dla danego rodzaju działalności) ze stawkami w innych formach opodatkowania wskazuje na opłacalność, a co więcej wysokość składki zdrowotnej, a tak naprawdę różnicy w jej wysokości pomiędzy formami opodatkowania, wskazuje na opłacalność, to w takim przypadku wybór ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych jest wyborem dobrym, dającym zarówno korzyści finansowe jak i organizacyjne w postaci możliwości prowadzenia uproszczonej księgowości.

Roman Pszczółkowski- księgowy, Marek Pszczółkowski- księgowy
W Accounting

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8696309,ryczalt-od-przychodow-ewidencjonowanych-kto-moze-skorzystac-z-tej-formy-rozliczenia.html

 3. Spóźniona rejestracja akcyzowa nie pozbawiła zwolnienia z podatku

Mariusz Szulc | 11 kwietnia 2023, 07:00

Podatnicy akcyzy, którzy do 30 czerwca 2021 r. nie rozpoczęli aktualizacji zgłoszenia rejestracyjnego, nie stracili – nawet czasowo – prawa do zwolnienia z podatku przy nabyciu gazu LPG, paliwa lotniczego czy smarów. Liczy się to, że byli zarejestrowani już w przeszłości – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny.

Spór z fiskusem dotyczył skutków nowelizacji z 10 grudnia 2020 r. ustawy o podatku akcyzowym (Dz.U. z 2021 r. poz. 72), która wprowadziła obowiązek centralnej rejestracji akcyzowej. Przypomnijmy, że elektroniczne zgłoszenie do Centralnego Rejestru Podmiotów Akcyzowych musiały złożyć m.in.:

– pośredniczące podmioty węglowe i pośredniczące podmioty gazowe prowadzące działalność gospodarczą na podstawie powiadomienia złożonego naczelnikowi urzędu skarbowego właściwemu w sprawach akcyzy,
– podmioty, które w ramach działalności gospodarczej prowadzą miejsce niszczenia wyrobów akcyzowych,
– podmioty nieprowadzące działalności gospodarczej i niebędące osobą fizyczną, a zużywające wyroby akcyzowe zwolnione od akcyzy ze względu na ich przeznaczenie (takie jak: jednostki samorządu terytorialnego, wojsko, policja, Straż Graniczna),
– podmioty zobowiązane do uzupełnienia zgłoszenia rejestracyjnego o dane dotyczące naczelnika urzędu skarbowego właściwego w zakresie akcyzy.

Początkowo termin na rejestrację w CRPA ustalono na 30 czerwca 2021 r., co okazało się dużym wyzwaniem dla wielu podmiotów, o czym informowaliśmy szerzej w artykule „Centralna baza podatników akcyzy zaliczyła falstart. I sprawia kłopoty” (DGP nr 132/2021).

Ministerstwo Finansów wydłużyło go więc do końca sierpnia 2021 r., pod warunkiem że podatnik rozpoczął proces rejestracji do 30 czerwca. Podstawą były tu komunikaty MF z 25 czerwca 2021 r. i z 26 sierpnia 2021 r. Podmiot, który nie zakończył rejestracji w CRPA do 1 września 2021 r., tracił prawo do korzystania ze zwolnień akcyzowych do czasu, aż ostatecznie znalazł się w CRPA.

Uczelnia się spóźniła
W takiej właśnie sytuacji znalazła się politechnika, w sprawie której orzekł NSA. Kształci ona przyszłych zawodowych pilotów i w związku z tym kupuje paliwo lotnicze. Zasadniczo jest ono wolne od podatku na podstawie art. 32 ust. 1 pkt 1 ustawy o podatku akcyzowym.

Chcąc korzystać z tego zwolnienia, uczelnia zarejestrowała się jako podatnik akcyzy jeszcze w marcu 2009 r. Gdy w życie weszła nowelizacja z 10 grudnia 2020 r., uczelnia musiała (zgodnie z art. 7 tej nowelizacji) zaktualizować zgłoszenie rejestracyjne, wskazując urząd skarbowy właściwy w sprawie akcyzy.

Pierwszą próbę aktualizacji podjęła 15 czerwca 2021 r. Tego dnia ówczesny dyrektor ośrodka kształcenia lotniczego złożył wniosek na formularzu WRR001. Problem polegał na tym, że potem dyrektor odszedł z pracy, a uczelnia nie dysponowała urzędowym potwierdzeniem odbioru (UPO) tego wniosku.

Kolejną próbę podjęto 17 sierpnia 2021 r., czyli już po 30 czerwca. Ostatecznie uczelnia trafiła do CRPA dopiero 15 września. Uważała jednak, że w lipcu i sierpniu 2021 r. mogła kupować paliwo lotnicze bez akcyzy, bo zarejestrowanym podatnikiem akcyzy była już od marca 2009 r.

Fiskus odmówił zwolnienia
Innego zdania był dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. Stwierdził, że samo złożenie zgłoszenia rejestracyjnego w 2009 r. nie wystarczyło. Jeśli uczelnia chciała nadal korzystać ze zwolnienia akcyzowego, to powinna była złożyć aktualizację zgłoszenia zgodnie z nowelizacją z 10 grudnia 2020 r. (interpretacja indywidualna z 8 kwietnia 2022 r., sygn. 0111-KDIB3-3.4013.24.2022.2.MAZ).

Tego samego zdania był WSA w Rzeszowie (sygn. akt I SA/Rz 370/22). Orzekł, że skoro do 30 czerwca 2021 r. uczelnia nie zaktualizowała zgłoszenia i nie miała UPO, które potwierdziłoby rozpoczęcie tego procesu przed 1 lipca 2021 r., to aż do 15 września 2021 r. nie spełniała warunków, które pozwoliłyby jej kupować paliwo lotnicze bez podatku.

Rejestracja ważniejsza niż aktualizacja
Wyrok WSA oraz interpretację indywidualną uchylił Naczelny Sąd Administracyjny. W ustnym uzasadnieniu sędzia Hieronim Sęk zwrócił uwagę na art. 32 ust. 1 pkt 1 ustawy o podatku akcyzowym, z którego wynika, że aby skorzystać ze zwolnienia, trzeba spełnić warunki określone w ust. 6 tego artykułu. To – zdaniem NSA – oznacza, że niezbędne jest dokonanie zgłoszenia rejestracyjnego na podstawie art. 16 ust. 1 ustawy o podatku akcyzowym. Skoro uczelnia zarejestrowała się jako podatnik akcyzy jeszcze w 2009 r., to przez cały czas spełniała warunki do korzystania ze zwolnienia podatkowego – uznał sąd kasacyjny.

Jak wyjaśnił sędzia Sęk, aktualizacja danych w rejestrze jest tylko pochodną złożenia pierwotnego zgłoszenia rejestracyjnego. ©℗

OPINIA
Nie wszyscy mogą skorzystać z takiej liberalnej wykładni
Mateusz Śliwiński menedżer w Paczuski Taudul Doradcy Podatkowi

Niewątpliwie pozbawienie możliwości skorzystania ze zwolnienia podatkowego tylko dlatego, że dany podmiot nie podał w zgłoszeniu uzupełniającym właściwego dla niego organu podatkowego w zakresie akcyzy, byłoby nieproporcjonalne wobec celu nowelizacji. Tym bardziej że chodzi o okoliczność znaną fiskusowi z urzędu.

Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, że przeciwne podejście do kwestii aktualizacji rejestracji mogłoby potencjalnie być stosowane wobec innej grupy podmiotów akcyzowych, tj. pośredniczących podmiotów węglowych oraz pośredniczących podmiotów gazowych, u których czynnością opodatkowaną jest m.in. zużycie własne tych wyrobów. Mogą one korzystać ze zwolnienia związanego z przeznaczeniem wyrobu do danego celu (np. wyroby gazowe przeznaczone do użycia w procesie produkcji energii elektrycznej czy w procesie produkcji wyrobów energetycznych). W tym przypadku omawiana nowelizacja ustawy akcyzowej została ukształtowana, według mnie, w sposób bardziej rygorystyczny i nie jestem pewien, czy na podstawie podobnego podejścia celowego udałoby się przyjąć równie liberalne stanowisko, jak uczynił to NSA w omawianej sprawie. ©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok NSA z 29 marca 2023 r., sygn. akt I FSK 1617/22

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8696801,spozniona-rejestracja-nie-pozbawila-zwolnienia-z-podatku-orzeczenie.html

 4. Chcąc korzystać z ulgi dla seniorów, trzeba płacić składki ZUS

Monika Pogroszewska | wczoraj, 07:14

Senior prowadzący działalność gospodarczą ma prawo do zwolnienia z PIT, jeżeli na miesiąc lub dwa zrezygnuje z pobierania emerytury i będzie w tym czasie płacić dobrowolne składki ZUS – potwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

To już druga interpretacja dyrektora KIS, którą otrzymał ten sam mężczyzna prowadzący w ramach działalności gospodarczej kancelarię adwokacką.

Pierwsza interpretacja – z 29 grudnia 2022 r.(sygn. 0113-KDIPT2-2.4011.798. 2022.2.ACZ) – była dla niego niekorzystna, ponieważ mężczyzna poinformował, że nie będzie płacił składek na ubezpieczenia społeczne.

Teraz odpowiedź fiskusa jest pozytywna, ponieważ w drugim wniosku o interpretację podatnik zadeklarował, że będzie dobrowolnie opłacał składki ZUS. A jest to jeden z podstawowych warunków korzystania z ulgi dla seniora w PIT.

Jednorazowy zastrzyk pieniędzy
O interpretację wystąpił 80-letni przedsiębiorca, który spodziewa się jednorazowo wysokich dochodów ze swojej kancelarii. Dlatego zamierza skorzystać z ulgi dla seniorów. Polega ona na zwolnieniu z podatku przychodów do kwoty 85 528 zł rocznie (art. 21 ust. 1 pkt 154 ustawy o PIT).

Mężczyzna wybrał liniowy 19-proc. PIT. Nie płacił natomiast z tytułu prowadzonej działalności składek na ubezpieczenia społeczne, ponieważ jako emeryt nie ma takiego obowiązku. Uiszczał jedynie składkę zdrowotną.

Wyjaśnił, że aby skorzystać z ulgi w PIT, planuje złożyć do ZUS wniosek o zawieszenie emerytury na okres jednego miesiąca lub dwóch. Spodziewał się, że w tym czasie wyczerpie limit ulgi w PIT, czyli uzyska przychody w wysokości do 85 528 zł.

Następnie, po wykorzystaniu tej preferencji, chciałby wystąpić do ZUS o wznowienie wypłaty emerytury.

Chciał tylko potwierdzenia, że przez okres zawieszenia pobierania emerytury (na miesiąc lub dwa) będzie mógł skorzystać ze zwolnienia z podatku. Ulga przysługuje bowiem tym, którzy mimo nabycia uprawnień nie otrzymują emerytury lub renty rodzinnej, o których mowa m.in. w ustawie o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.

Najpierw odmowa
Dyrektor KIS wydał 29 grudnia ub.r. negatywną interpretację, ponieważ mężczyzna nie spełnił drugiego warunku, o którym mowa w art. 21 ust. 1 pkt 154 ustawy o PIT. Stanowi on, że podatnik musi podlegać ubezpieczeniom społecznym w rozumieniu ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (Dz.U. z 2022 r. poz. 1009 ze zm.).

Wymóg ten dotyczy także emerytów prowadzących działalność gospodarczą – w ich przypadku składki ZUS płaci się na zasadzie dobrowolności, zgodnie z art. 9 ust. 5 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych. Przepis ten stanowi, że osoby wymienione w art. 6 (z wyjątkami, które w tym wypadku nie mają zastosowania), mające ustalone prawo do emerytury lub renty, podlegają dobrowolnie ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym. Dotyczy to m.in. osób prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą (art. 6 pkt 1 ust 5 tej ustawy).

Natomiast składkę zdrowotną przedsiębiorca płaci niezależnie od tego, czy korzysta z ulgi dla seniora, czy z niej nie korzysta.

Teraz z ulgą
W lutym 2023 r. mężczyzna ponownie wystąpił o interpretację w tej samej sprawie, związanej ze spodziewanym jednorazowo wysokim dochodem z kancelarii. Tym razem jednak spytał, czy deklarując opłacanie składek w okresie zawieszenia pobierania emerytury, spełni wymogi skorzystania z ulgi w PIT.

Dyrektor KIS to potwierdził. Wyjaśnił, że jeżeli przychody z działalności gospodarczej będą podlegały ubezpieczeniom społecznym w rozumieniu ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, a mężczyzna zawiesi pobieranie emerytury, to będzie mógł skorzystać z ulgi. Jego przychód do wysokości 85 528 zł (rocznie) będzie zwolniony z podatku dochodowego. ©℗

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 3 kwietnia 2023 r., sygn. 0112-KDIL2-1.4011.116.2023.1.MKA

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8697467,ulga-dla-seniorow-skladki-zus-interpretacja.html

 5. Podwójny podatek od spadków. Interwencje niewiele wnoszą

Mariusz Szulc | wczoraj, 06:30

Przeciwko podwójnemu opodatkowaniu dziedziczenia wystąpił niedawno do ministra finansów rzecznik praw obywatelskich. Problem jest znany od lat i jak na razie nikomu nie udało się go rozwiązać. Również posłom.

Ustawowa zasada rządząca opodatkowaniem spadków transgranicznych (w kraju spadku i w Polsce) jest bowiem taka, że podatnik, który odziedziczy za granicą majątek, musi zapłacić daninę spadkową zarówno w obcym państwie, jak i w naszym kraju. Zagranicznego podatku nie odliczy od daniny zapłaconej u nas. Od tej zasady są w Polsce tylko cztery wyjątki: dotyczą dziedziczenia majątku w Czechach, Austrii, na Węgrzech i w Słowacji.

Jeden z tych wyjątków potwierdziła niedawno interpretacja indywidualna dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej.

Wyjątki od zasady
Skąd wspomniane cztery odstępstwa? Jeszcze w okresie międzywojennym Polska podpisała umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania w zakresie spadku z Austrią, Węgrami i Czechosłowacją (po rozpadzie Czechosłowacji oba kraje, Czechy i Słowacja, uznały się za sukcesora tej umowy). Wszystkie te umowy nadal obowiązują.

Podatnicy często jednak zapominają, że są to całkiem wyjątkowe porozumienia, odrębne od – również dwustronnych – umów dotyczących podwójnego opodatkowania w zakresie podatków od dochodu i majątku. Polskie Ministerstwo Finansów kilkukrotnie już informowało (odpowiadając na poselskie interpelacje), że nie planuje podpisywania kolejnych umów o unikaniu podwójnego opodatkowania zagranicznych spadków, tj. z innymi państwami niż cztery wymienione.

Skąd dwa razy
Z art. 2 polskiej ustawy o podatku od spadków i darowizn (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1043 ze zm.) wynika, że „nabycie własności rzeczy znajdujących się za granicą lub praw majątkowych wykonywanych za granicą podlega podatkowi, jeżeli w chwili otwarcia spadku lub zawarcia umowy darowizny nabywca był obywatelem polskim lub miał miejsce stałego pobytu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”.

To oznacza, że polski podatek od spadku musi zapłacić zarówno polski obywatel zamieszkały na stałe w Wielkiej Brytanii, który odziedziczy tam majątek, jak i Ukrainiec będący polskim rezydentem podatkowym, który przejmie w spadku nieruchomość położoną za wschodnią granicą naszego kraju.

Nie odliczą oni zagranicznej daniny na podstawie art. 7 ust. 1 ustawy o podatku od spadków i darowizn. Przepis ten pozwala potrącić długi i ciężary od podstawy opodatkowania spadku (czysta wartość), ale zagraniczny podatek nie jest uważany za ciężar spadkowy. Potwierdził to Naczelny Sąd Administracyjny w wyrokach z 18 lipca 2017 r. (sygn. akt II FSK 1682/15) i z 18 maja 2012 r. (II FSK 2287/10), a także wiele wojewódzkich sądów administracyjnych.

Co najwyżej podatnicy mogą skorzystać ze zwolnienia przewidzianego dla dziedziczenia w obrębie najbliższej rodziny na podstawie art. 4a ustawy o podatku od spadków i darowizn, pod warunkiem zgłoszenia spadku na formularzu SD-Z2 w ciągu sześciu miesięcy do właściwego urzędu skarbowego.

…ale nie zawsze
Jeden ze wspomnianych wyjątków potwierdza interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 29 marca br. (sygn. 0111-KDIB2-2.4015.13.2023.1.MM).

Chodziło o polską obywatelkę, która w maju 2022 r. odziedziczyła spadek po ciotce mającej podwójne obywatelstwo: polskie i austriackie. Spadkodawczyni pozostawiła majątek zarówno w Polsce, jak i w Austrii.

Spadkobierczyni nie zapłaciła w Austrii podatku od spadku, bo został on zniesiony w 2008 r. W Polsce natomiast rozliczyła się z fiskusem, ale wyłącznie z otrzymania majątku krajowego.

Uważała, że nie musi płacić w Polsce daniny od zagranicznego spadku, bo zgodnie z art. 2 ust. 1b polsko-austriackiej umowy dotyczącej unikania podwójnego opodatkowania spadków (Dz.U. z 1928 r. nr 61, poz. 557) majątek powinien być zasadniczo opodatkowany w kraju, w którym był położony (w tym wypadku byłaby to Austria, gdyby nie zniesiono tam podatku).

Dyrektor KIS to potwierdził. Wskazał przy tym na inny przepis polsko-austriackiej umowy – art. 2 ust. 2. Wynika z niego, że majątek należący do austriackiego rezydenta podatkowego powinien być opodatkowany w Austrii. Zmarła była tamtejszą rezydentką, więc ma tu zastosowanie art. 2 ust. 2 umowy.

Apele o zmiany…
To jednak wyjątek. Zasadą jest podwójne opodatkowanie, co martwi rzecznika praw obywatelskich. We wspomnianym piśmie z 27 marca 2023 r. do ministra finansów zwrócił on uwagę na migrujących polskich obywateli, którzy coraz częściej dziedziczą nieruchomości za granicą.

Przypomniał, że Komisja Europejska uznała podwójne opodatkowanie zagranicznych spadków za poważne zagrożenie dla jednolitego rynku i rekomendowała, aby „przepisy państw członkowskich oddziaływały na siebie bardziej spójnie w celu ograniczenia możliwości podwójnego, a nawet wielokrotnego opodatkowania spadków”.

Bruksela zaleciła też, aby w takich sytuacjach poszczególne kraje przyznawały ulgi podatkowe.

Nie znamy jeszcze odpowiedzi MF, ale nie jest to pierwszy apel w tej sprawie.

…były bezskuteczne
W 2022 r. w odpowiedzi na interpelację poselską nr 33565 wiceminister finansów Artur Soboń wyjaśnił, że „Nie jest brane pod rozwagę wprowadzenie w polskim prawie ulgi w postaci pomniejszenia polskiego podatku od spadków i darowizn o podatek zapłacony za granicą. Skutkowałoby ono jednostronnie, po stronie polskiej, ubytkami we wpływach z podatku do budżetów gmin (jedynych beneficjentów wpływów z tego podatku). Takie działanie nie jest możliwe m.in. ze względu na wymóg zrekompensowania gminom utraconych dochodów z tego tytułu”.

Wiceminister dodał, że państwa członkowskie nie zostały zobowiązane przez Komisję Europejską do harmonizacji własnych przepisów spadkowych.

W podobnym tonie odpowiadał wcześniej ówczesny wiceminister finansów Jan Sarnowski. W odpowiedzi z 6 stycznia 2022 r. na interpelację poselską nr 29417 zwrócił uwagę na to, że osoby dziedziczące majątek za granicą mogą skorzystać ze zwolnienia podatkowego przewidzianego dla spadków od najbliższej rodziny. Z tego powodu uznał, że problem podwójnego opodatkowania może być mniejszy, niż wynikałoby to z poselskich wystąpień.

Potrzeby zmian nie widział również były wiceminister finansów Maciej Grabowski. W odpowiedzi z 19 października 2012 r. na interpelację poselską nr 9386 zwrócił uwagę na to, że „podwójne opodatkowanie spadków może wystąpić jedynie w przypadku transgranicznego nabycia spadku od osoby niespokrewnionej, co w polskich realiach nie stanowi częstych sytuacji”. ©℗

Podatek od słowackiego spadku
W najnowszych odpowiedziach na interpelacje poselskie przedstawiciele Ministerstwa Finansów informują, że problem podwójnego opodatkowania nie dotyczy majątku odziedziczonego w Czechach, Austrii i na Węgrzech. Do tych krajów należy jednak dodać także Słowację – wskazują na to zarówno przedstawiciele nauki prawa (np. prof. Paweł Czubik), jak i odpowiedź z 19 października 2012 r. ówczesnego wiceministra finansów Macieja Grabowskiego na interpelację poselską nr 9386. Słowacja jest prawnym sukcesorem umowy zawartej przez Polskę z Czechosłowacją (Dz.U. z 1926 r. nr 13, poz. 78). Słowacki spadek nie powinien więc być podwójnie opodatkowany.

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8697463,podwojny-podatek-od-spadkow-rozliczenia.html

 

Rzeczpospolita

 1. Skarbówka zmienia zdanie. Nie chce już podatku od zaległych składek

06 kwietnia 2023 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Kwoty zapłacone do ZUS przez pracodawcę nie są przychodem pracownika. Nie trzeba potrącać od nich PIT.

Skarbówka po wielu latach sporów zmieniła zdanie w sprawie rozliczania zaległych składek. Minister finansów w interpretacji ogólnej przyznał, że musi je uregulować płatnik (pracodawca, zleceniodawca), nie są więc przychodem podatnika (pracownika, zleceniobiorcy). I nie trzeba płacić od nich PIT.

O tym, że ta kwestia budzi duże wątpliwości, wskazywaliśmy w „Rzeczpospolitej” już pięć lat temu. Opisywaliśmy sprawy, w których pracodawcy, chcąc zaoszczędzić na składkach, przerzucali pracowników na inne umowy. Popularne były zlecenia podpisywane z innymi podmiotami, ale także zastępowanie etatu czy zlecenia umową o dzieło albo nawet „leasingowanie” całych działów od innych firm.

ZUS kontrolował takie operacje i z reguły kończyło się to naliczeniem zaległości w składkach, które musiał uregulować płatnik, czyli pracodawca albo zleceniodawca.

Swoje dokładała też skarbówka. Z interpretacji wynikało, że osoba, za którą zapłacono zaległy ZUS, uzyskuje przychód. I trzeba od niego odprowadzić podatek.

Fiskus regularnie jednak przegrywał w sądach. I to skłoniło go do zmiany stanowiska.

W interpretacji ogólnej minister finansów podkreślił, że płatnik, regulując zaległe składki, wykonuje ciążący na nim obowiązek publicznoprawny, którego nie może scedować na podatników (pracowników czy zleceniobiorców). Nie można więc uznać, że jest to świadczenie dokonane za ubezpieczonych, gdyż to nie oni są zobowiązani do zapłaty zobowiązania wobec ZUS. Oznacza to, że nie uzyskują dodatkowego przychodu.

Zapłata przez płatnika zaległych składek nie stanowi przysporzenia zwiększającego majątek podatnika i nie może być uznana za nieodpłatne świadczenie na jego rzecz. Jest to dla niego czynność neutralna podatkowo – pisze minister finansów. Dodaje, że skoro nie ma przychodu, to płatnik nie musi potrącać podatku oraz wysyłać skarbówce informacji PIT-11.

Co zrobić, po zmianie stanowiska fiskusa, z rozliczeniami z poprzednich lat? – Podatnicy mogą wystąpić o zwrot nadpłaconego PIT. Potrzebne będą do tego korekty informacji PIT-11 od płatników. Wymaga to sporych nakładów pracy, szczególnie w większych firmach, które zatrudniają wiele osób – mówi Grzegorz Grochowina, szef zespołu zarządzania wiedzą w departamencie podatkowym w KPMG w Polsce.

Minister finansów wskazuje na jeszcze jedną ważną konsekwencję zmiany swoich poglądów. Jego zdaniem, skoro zaległe składki nie są przychodem pracownika, to pracodawca nie może zaliczyć wydatków na ich opłacenie do kosztów (w części, w jakiej powinny być sfinansowane ze środków podatnika). Zarówno w PIT, jak i CIT.

– To dyskusyjne stanowisko i może wywołać niemałe problemy w firmach, które do tej pory zaliczały takie wydatki do kosztów. Niezbędna bowiem może być korekta rozliczeń – mówi Grzegorz Grochowina.

Numer interpretacji: DD3.8203.1.2023

https://archiwum.rp.pl/artykul/1492956-Skarbowka-zmienia-zdanie-Nie-chce-juz-podatku-od%C2%A0zaleglych-skladek.html#.ZDe-HuxBxhF

 2. Ojciec, syn i trzy kwoty wolne od podatku

07 kwietnia 2023 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Rodzic samodzielnie wychowujący małoletnie dziecko może się razem z nim rozliczyć. Także wtedy, gdy składa za nie osobne zeznanie z dochodami z renty rodzinnej.

Rozliczenie z dzieckiem może przynieść spore podatkowe korzyści. Przysługuje rodzicowi, który samotnie wychowuje swoją pociechę. Czy także wtedy, gdy dziecko otrzymuje rentę rodzinną?

Z takim pytaniem zwrócił się do nas jeden z czytelników. Wychowuje samodzielnie, po śmierci matki, 14-letniego syna. Czytelnik zarabia na etacie i zleceniach. Syn dostaje rentę rodzinną, około 1,4 tys. zł miesięcznie. Jak ją rozliczyć? Czy w swoim zeznaniu, czy w osobnym? Czy mogę opodatkować się razem z synem? – pyta czytelnik.

Zacznijmy od tego, że po zmianach wprowadzonych przez Polski Ład renty otrzymywanej przez małoletnie dziecko nie dolicza się już do dochodów rodzica. Tak wynika z art. 7 ust. 1 ustawy o PIT. Zmiana obowiązuje od 1 stycznia 2023 r., ale ma też zastosowanie do dochodów z zeszłego roku.

Oznacza to, że czytelnik musi złożyć osobne zeznanie za syna. – Nie da się tego zrobić ani w usłudze Twój e-PIT w e-Urząd Skarbowy, ani przez system e-Deklaracje. Rodzic musi wypełnić zeznanie papierowe na formularzu PIT-37. Wpisuje w nim dane dziecka i sam się podpisuje. Dochody z renty rodzinnej wykazuje na podstawie informacji z ZUS – tłumaczy Krajowa Informacja Skarbowa.

Czy dziecku przysługuje kwota wolna od podatku, która wynosi 30 tys. zł dochodu rocznie?

– Oczywiście. Z pytania od czytelnika wynika, że roczne dochody z renty rodzinnej nie przekraczają 30 tys. zł. W zeznaniu wyjdzie więc podatek do zwrotu w wysokości pobranych przez ZUS zaliczek na PIT – tłumaczy dr Piotr Sekulski, doradca podatkowy w kancelarii Outsourced.pl.

Ekspert potwierdza też, że czytelnik może w swoim zeznaniu opodatkować się razem z synem. Nie ma znaczenia, że składa za niego osobną deklarację.

Co na to fiskus? – Niezależnie od rozliczenia renty rodzinnej w zeznaniu składanym za dziecko rodzic, który je samotnie wychowuje, może skorzystać z preferencyjnego rozliczenia w swoim zeznaniu – przyznaje Krajowa Informacja Skarbowa.

Na czym polega ta preferencja? – Rozliczając się razem z dzieckiem, korzystamy z dwóch kwot wolnych od podatku – wyjaśnia Piotr Sekulski. I podaje przykład. Jeśli roczny dochód ojca wynosi 100 tys. zł, zapłaci 8,4 tys. zł podatku. Rozliczając się z synem, dzieli dochód na pół, a po wyliczeniu podatku mnoży go przez dwa. Wychodzi 4,8 tys. zł. Czyli o 3,6 tys. zł mniej. – I to jest właśnie efekt dodatkowej kwoty wolnej – podkreśla ekspert.

Czy oznacza to, że czytelnik i jego syn skorzystają w sumie z trzech kwot wolnych od podatku? – Tak. W zeznaniu ojca z dwóch, a w deklaracji syna z jednej – potwierdza Piotr Sekulski. Tego samego zdania jest Krajowa Informacja Skarbowa.

Przypomnijmy, że zgodnie z art. 6 ust. 4c ustawy o PIT preferencyjne rozliczenie jest dla rodzica samotnie wychowującego dzieci:

∑ małoletnie, bez względu na wysokość ich rocznych dochodów,

∑ pełnoletnie, otrzymujące zasiłek (dodatek) pielęgnacyjny lub rentę socjalną, ich dochody nie mają znaczenia,

∑ pełnoletnie (do ukończenia 25. roku życia), które się uczą (w szkołach, o których mowa w krajowych lub zagranicznych przepisach regulujących system oświatowy lub szkolnictwo wyższe) i nie przekraczają limitu dochodów (w 2022 r.: 16 061,28 zł).

https://archiwum.rp.pl/artykul/1493021-Ojciec-syn-i-trzy-kwoty-wolne-od-podatku.html#.ZDe-aexBxhE

 3. Bierność podczas kontroli ZUS może się zemścić

11 kwietnia 2023 | Biznes | Joanna Kalinowska

Płatnikowi składek, który nie zgłosił zastrzeżeń do ustaleń inspektora zawartych w protokole z postępowania, trudno będzie je podważyć w sądzie.

Jak pisaliśmy w „Rzeczpospolitej” z 29 marca 2023 r. w artykule „Wiadomo, kogo ZUS weźmie na celownik w 2023 roku”, w tym roku Zakład planuje skontrolować ok. 25 tys. płatników. Z raportu, do którego dotarła „Rz”, wynika, że w roku poprzednim ZUS przeprowadził prawie 27 tys. kontroli, a wykryte nieprawidłowości dotyczyły 357 mln zł należności z tytułu składek. Jednym z najczęstszych ustaleń były nieprawidłowości związane z naliczaniem składek w przypadku zawierania umów cywilnoprawnych z własnym pracodawcą. Często dochodzi też do zawierania umów z podmiotem trzecim, który jest powiązany osobowo lub kapitałowo z pracodawcą, czyli tzw. trójkąta umów. Ale zakres kontroli może być znacznie szerszy.

Firmy pod lupą
Kontrole płatników ZUS przeprowadza co do zasady z częstotliwością umożliwiającą dochodzenie należności z tytułu składek i wypłaconych świadczeń. Ale w uzasadnionych przypadkach podejmuje je w krótszych odstępach czasu.

ZUS nie typuje płatników do kontroli przypadkowo. Wybiera tych, u których widzi większe ryzyko naruszenia przepisów, co wynika z analizy danych zapisanych na koncie płatnika składek i ubezpieczonych. Uwzględnia m.in. takie kwestie, jak prawdopodobieństwo nieprzestrzegania obowiązku zgłaszania do ubezpieczeń, naliczania składek według nieprawidłowego schematu ubezpieczeń lub tylko od części przychodów. Pod uwagę bierze też to, czy podmiot ma obowiązek naliczania i wypłaty zasiłków z ubezpieczenia społecznego.

Z większym zainteresowaniem organu musi się liczyć przedsiębiorca, który zawiera dużo umów cywilnoprawnych – zlecenia, kontraktów menedżerskich i umów o dzieło. Informację o tych ostatnich czerpie z rejestru, który prowadzi już ponad dwa lata (od 1 stycznia 2021 r.). Ale przedmiotem zainteresowania Zakładu może też być pozorność zatrudnienia, tzw. zbiegi tytułów do ubezpieczeń społecznych czy kontrola legalności pobytu cudzoziemców w Polsce (o ewentualnych naruszeniach w tym zakresie ZUS informuje PIP).

Nie tylko składki
Kontrola ZUS może obejmować w szczególności:

∑ zgłaszanie do ubezpieczeń społecznych,

∑ prawidłowość i rzetelność obliczania, potrącania i opłacania składek oraz innych składek i wpłat, do których pobierania zobowiązany jest ZUS,

∑ ustalanie uprawnień do świadczeń z ubezpieczeń społecznych i ich wypłacanie oraz dokonywanie rozliczeń z tego tytułu,

∑ prawidłowość i terminowość opracowywania wniosków o świadczenia emerytalne i rentowe,

∑ wystawianie zaświadczeń lub zgłaszanie danych dla celów ubezpieczeń społecznych,

∑ dokonywanie oględzin składników majątku płatników składek zalegających z opłatą należności z tytułu składek.

Katalog ten ma charakter otwarty. Jak wskazał Sąd Najwyższy w postanowieniu z 13 kwietnia 2021 r. (I USK 52/21): „[…] zakres kontroli nie jest ograniczony do ściśle określonych czynności. Świadczy o tym zwrot, że »kontrola może obejmować w szczególności«. Oznacza to, że zakres kontroli może objąć wykonywanie przez płatników składek i inne podmioty wszelkich obowiązków związanych z ubezpieczeniami społecznymi. Przedmiotem kontroli mogą być także inne zdarzenia, co do których istnieje podejrzenie, że podejmowane są w celu obejścia przepisów prawa”.

Najpierw zawiadomienie
ZUS informuje przedsiębiorcę o zamiarze wszczęcia kontroli. Zawiadomienie inspektor doręcza płatnikowi składek lub osobie przez niego upoważnionej. Kontrolę wszczyna się nie wcześniej niż po upływie siedmiu dni i nie później niż przed upływem 30 dni od dnia doręczenia zawiadomienia. Możliwe jest wszczęcie kontroli przed upływem siedmiu dni od dnia doręczenia zawiadomienia, ale wyłącznie na wniosek płatnika. Gdy zaś ZUS nie rozpocznie kontroli w ciągu 30 dni, musi ponowić zawiadomienie o planowanej kontroli.

Wszczęcie kontroli bez uprzedniego zawiadomienia jest możliwe m.in., gdy jest to niezbędne dla przeciwdziałania popełnieniu przestępstwa lub wykroczenia, również skarbowego, lub zabezpieczenia dowodów jego popełnienia, a także gdy doręczanie pism na podane adresy było bezskuteczne lub utrudnione. Zatem nieodbieranie zawiadomienia o wszczęciu kontroli nie jest skutecznym sposobem, aby jej uniknąć.

Przychodząc na kontrolę, inspektor ZUS musi okazać legitymację służbową i doręczyć płatnikowi upoważnienie do jej przeprowadzenia. Co do zasady inspektor prowadzi czynności kontrolne w siedzibie płatnika składek, w miejscach prowadzenia przez niego działalności oraz w miejscu prowadzenia działalności przez osoby trzecie w związku z powierzeniem im niektórych czynności na podstawie odrębnych umów (np. w biurze księgowym). Może też prowadzić kontrolę w siedzibie ZUS, za zgodą kontrolowanego, lub nawet bez jego zgody (np. gdy wyznaczone przez płatnika składek pomieszczenie nie spełnia warunków technicznych określonych przepisami). Ponadto sam kontrolowany może wystąpić o kontrolę w siedzibie ZUS, jeżeli może to usprawnić jej prowadzenie.

Inspektor ZUS ma prawo wstępu i poruszania się po terenie siedziby płatnika oraz miejsc prowadzenia przez niego działalności – na podstawie legitymacji i upoważnienia – bez potrzeby uzyskiwania przepustki. Nie podlega też rewizji osobistej, którą ewentualnie przewidują firmowe przepisy.

Za zgodą płatnika składek będącego przedsiębiorcą kontrola może być przeprowadzona zdalnie, jeśli ma to usprawnić prowadzenie czynności kontrolnych lub przemawia za tym charakter prowadzonej działalności.

Płatnik może zawnioskować o kontrolę zdalną po wszczęciu kontroli lub w trakcie jej prowadzenia. Wniosek powinien zawierać dane płatnika składek oraz adres e-mail, który będzie służył do wymiany korespondencji w trakcie prowadzonej kontroli.

Czas trwania
Czas trwania wszystkich kontroli ZUS u przedsiębiorcy w jednym roku kalendarzowym nie może przekraczać w odniesieniu do:

∑ mikroprzedsiębiorców – 12 dni roboczych,

∑ małych przedsiębiorców – 18 dni roboczych,

∑ średnich przedsiębiorców – 24 dni roboczych,

∑ pozostałych przedsiębiorców – 48 dni roboczych.

Od tej reguły istnieją jednak wyjątki. Ograniczeń czasu kontroli nie stosuje się m.in. wtedy, gdy jej przeprowadzenie jest niezbędne dla przeciwdziałania popełnieniu przestępstwa lub wykroczenia, również skarbowego, oraz zabezpieczenia dowodów jego popełnienia.

W niektórych przypadkach kontrola może być przedłużana.

Zastrzeżenia do ustaleń
Płatnik powinien aktywnie uczestniczyć w kontroli. W ten sposób może m.in. na bieżąco reagować, wyjaśniać i komentować informacje wynikające z przedłożonych dokumentów, aby rozwiać wątpliwości kontrolera.

Aktywność jest wskazana również po otrzymaniu od inspektora ZUS protokołu z kontroli. Jeśli bowiem nie zgłosi do niego zastrzeżeń, de facto zaakceptuje zawarte w nim ustalenia. Przez to późniejsza walka o ich podważenie w sądzie staje się dużo trudniejsza. W przypadku stwierdzenia jakichkolwiek nieprawidłowości, błędów bądź pojawienia się nowych okoliczności kontrolowany płatnik powinien więc złożyć pisemne zastrzeżenia do ustaleń – ma na to 14 dni od daty otrzymania protokołu.

Nie ma znaczenia, w jaki sposób płatnik opisze zarzuty – może je wyliczyć w punktach, pogrupować czy opisać ciągiem. Najważniejsze są wnioski dowodowe. Jeśli płatnik uważa, że inspektor nie uwzględnił jakichś dokumentów, nie przesłuchał osoby, którą powinien, to jest to ostatni moment, aby wpłynąć na ustalenia inspektora. W razie zaś ewentualnego sporu sąd będzie opierał się przede wszystkim albo wyłącznie na materiale zebranym w trakcie kontroli, w tym zapozna się ze zgłoszonymi zastrzeżeniami, nawet jeśli inspektor kontroli ZUS ich nie uwzględnił.

Brak zastrzeżeń do ustaleń, które później płatnik próbuje podważyć w sądzie, będzie działać na jego niekorzyść. Dla przykładu, Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie w wyroku z 11 maja 2016 r. (VII U 124/15) uznał, oddalając odwołanie płatnika od decyzji ZUS, że „strona odwołująca nie przedstawiła żadnego dowodu mogącego świadczyć o nieprawidłowościach, jakich miał dopuścić się Zakład Ubezpieczeń Społecznych przy prowadzeniu postępowania kontrolnego. W szczególności odwołująca spółka nie kwestionowała wyliczeń dokonanych przez organ rentowy. Co prawda podważała treść skarżonych decyzji oraz wnosiła o ich zmianę, przy czym w żadnym z odwołań nie zaprezentowała argumentacji mogącej uzasadniać istnienie nieprawidłowości po stronie organu rentowego”.

Inspektor kontroli musi się ustosunkować do zastrzeżeń na piśmie. Gdy choć część z nich uzna za zasadne, sporządza aneks do protokołu. Dopiero ten dokument kończy postępowanie kontrolne.

Konsekwencje kontroli
Przeprowadzona kontrola może wykazać, że płatnik składek działa prawidłowo i nie ujawniono żadnych uchybień. Jeśli jednak ZUS stwierdzi, że płatnik popełnił jedno z wykroczeń określonych w art. 98 ustawy systemowej, zwróci się do sądu o nałożenie na niego grzywny w wysokości 5 tys. zł.

Jednocześnie ZUS może w ustaleniach określić, że np. płatnik nie dokonał koniecznego zgłoszenia do ubezpieczeń społecznych czy źle naliczył składki. Wówczas płatnik ma obowiązek złożyć korygujące lub brakujące dokumenty w terminie 30 dni od dnia otrzymania protokołu kontroli, a jeśli te nieprawidłowości ZUS stwierdzi w drodze decyzji – w ciągu 30 dni od dnia uprawomocnienia się decyzji (a więc upływu terminu na złożenie w jej zakresie odwołania do sądu). Decyzję ZUS wydaje, jeśli płatnik nie skoryguje dokumentów na podstawie protokołu w ciągu 30 dni. Płatnik może się od niej odwołać do sądu w terminie 30 dni. I tu może się okazać kluczowe, czy swoje zastrzeżenia zgłaszał już wcześniej, czy milcząco zaakceptował ustalenia zawarte w protokole kontroli.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1493103-Biernosc-podczas-kontroli-ZUS-moze-sie-zemscic.html#.ZDe-oOxBxhF

 4. Usługi promujące spółkę przejmowaną mogą być związane z działalnością spółki przejmującej

12 kwietnia 2023 | Rachunkowość | Iliaz Kharbouch Jonasz Kopczyk

Darmowe usługi, których celem jest m.in. promocja produktów spółki, która ma zostać w przyszłości przejęta, mogą być traktowane jako związane z działalnością gospodarczą podatnika planującego przejęcie. W konsekwencji, nieodpłatne świadczenia udzielane w ramach takich działań marketingowych nie podlegają VAT.

Takie stanowisko wyraził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji indywidualnej z 20 stycznia 2023 r. (0114-KDIP1-1.4012.681. 2022.1.MM).

Zgodnie z przepisami ustawy o VAT, co do zasady, opodatkowaniu podlega odpłatne świadczenie usług. Za opodatkowane VAT mogą być również uznane m.in. usługi świadczone nieodpłatnie, jeśli nie są związane z działalnością gospodarczą podatnika. Aby zatem ocenić, czy nieodpłatna usługa rodzi konsekwencje na gruncie VAT, należy ustalić czy taki związek występuje. W praktyce można go zidentyfikować przede wszystkim wtedy, gdy darmowe świadczenie jest realizowane w ramach inicjatyw o charakterze promocyjnym i marketingowym.

Podejmowane w ramach wspomnianych inicjatyw działania służą budowaniu pozytywnego wizerunku i w zamyśle prowadzą do pozyskiwania nowych klientów lub utrzymaniu relacji z dotychczasowymi, co przekłada się na dochody ze sprzedaży opodatkowanej. W omawianej interpretacji wnioskodawca chciał jednak potwierdzić, czy nieodpłatne usługi pozostają w związku z prowadzoną przez niego działalnością opodatkowaną w sytuacji, kiedy bezpośrednio przekładają się na sprzedaż innego podmiotu, który miał jednak zostać niebawem przejęty.

Stan faktyczny
W omawianej sprawie z wnioskiem o wydanie interpretacji wystąpiła spółka planująca przejęcie innej spółki. Przed połączeniem obydwa podmioty prowadziły wspólnie działania handlowe oraz marketingowe. W ich ramach obydwie spółki zachęcały swoich dotychczasowych klientów do nabywania produktów oferowanych przez drugą spółkę. W ramach jednej z akcji marketingowych spółka oferowała swoje usługi nowym klientom bez opłat przez określony czas, wykraczający poza planowaną datę połączenia. Kluczowym warunkiem do skorzystania z tej oferty było uprzednie zawarcie umowy na konkretną ofertę usług świadczonych przez spółkę przejmowaną, a następnie jej kontynuowanie przez cały okres trwania promocji, tj. pozostawanie aktywnym klientem spółki przejmowanej w momencie zawierania umowy na bezpłatną usługę oraz pozostałym czasie trwania oferty promocyjnej.

We wniosku wskazano, że opisane wcześniej działania mają charakter informacyjno-reklamowy, a ich celem jest zachęcenie klientów do kompleksowego korzystania z usług oferowanych przez obydwa planujące fuzję podmioty, a następnie, już po połączeniu – przez jedno przedsiębiorstwo, czyli spółkę wnioskującą o wydanie interpretacji. Spółka przewidywała, że podjęte działania wpłyną na zwiększenie wolumenu jej sprzedaży po połączeniu. Zwracała też uwagę, że już w chwili składania wniosku przekładały się na zwiększenie jej bazy klientów. Spółka wskazywała, że akcja promocyjna w ramach której planuje nieodpłatnie świadczyć usługi ma upowszechnić wiedzę o planowanym połączeniu oraz zbudować jej wizerunek jako oferującej szeroką gamę usług.

Spółka chciała potwierdzić, że opisane w stanie faktycznym nieodpłatne świadczenia na rzecz klientów są związane z jej działalnością gospodarczą, a w konsekwencji nie będą podlegały VAT.

Stanowisko organu
Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej uznał stanowisko wnioskodawcy za prawidłowe. Powołując się na orzecznictwo m.in. Trybunału Sprawiedliwości podkreślił, że kluczowym dla ustalenia, czy dane nieodpłatne świadczenie będzie podlegało VAT, jest cel w jakim dana usługa jest świadczona przez podatnika. Organ podatkowy wyjaśnił, że biorąc pod uwagę przedstawiony opis sprawy, wskazane we wniosku świadczenia promocyjne oferowane bez opłat na rzecz klientów można postrzegać jako służące celom prowadzonej przez spółkę działalności gospodarczej, czego konsekwencją jest niepodleganie opodatkowaniu tych usług podatkiem VAT.

Iliaz Kharbouch
praktykant w dziale Doradztwa Podatkowego Deloitte

Jonasz Kopczyk
starszy konsultant w dziale Doradztwa Podatkowego Deloitte

Co do zasady, działania o charakterze marketingowym, w ramach których dochodzi do nieodpłatnego świadczenia usług, nie podlegają opodatkowaniu VAT. Efekt takich aktywności zazwyczaj w wyraźny, choć nie zawsze bezpośredni sposób, łączy się z prowadzoną przez podatników działalnością gospodarczą. Organy podatkowe prezentują jednak czasami dość restrykcyjne podejście i w odniesieniu do niektórych przedsięwzięć promocyjno-reklamowych podważają występowanie rzeczywistych korzyści ekonomicznych płynących z takich aktywności dla działalności podatnika. Ma to miejsce chociażby w odniesieniu do inicjatyw z zakresu społecznej odpowiedzialności biznesu (tzw. CSR). Strategia marketingowa przedstawiona w omawianej interpretacji do pewnego stopnia przyczyniała się do tworzenia nowych możliwości wzrostu gospodarczego dla innego podmiotu niż spółka świadcząca nieodpłatnie usługi, dlatego nie można było wykluczyć uznania stanowiska podatnika za nieprawidłowe. Organ interpretacyjny słusznie uznał jednak spółkę świadczącą nieodpłatne usługi za beneficjenta tych działań marketingowych, uwzględniając cały kontekst biznesowy analizowanego przypadku.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1493086-Uslugi-promujace-spolke-przejmowana-moga-byc-zwiazane-z-dzialalnoscia-spolki-przejmujacej.html#.ZDe-9-xBxhF

5. Czy zmniejszenie udziału kapitałowego wspólnika w spółce stanowi transakcję kontrolowaną

12 kwietnia 2023 | Rachunkowość | Monika Zaręba

Działania realizowane pomiędzy podmiotami powiązanymi, dotyczące zmian w kapitale zakładowym, dostarczają na gruncie przepisów o cenach transferowych wielu wątpliwości interpretacyjnych.

Z perspektywy podatnika, ocena czy takie działania należy traktować jako transakcję kontrolowaną – a następnie rozpatrywanie ewentualnego obowiązku dokumentacyjnego oraz sprawozdawczego dla takiej transakcji kontrolowanej, może okazać się utrudniona. Poczynienie wskazanych ustaleń jest o tyle istotne, że w przypadku gdy podatnik zobowiązany do sporządzenia lokalnej dokumentacji cen transferowych nie sporządzi takiej dokumentacji podatkowej oraz nie wywiąże się z ciążących na nim obowiązków sprawozdawczych, podlega z tego tytułu odpowiedzialności karno-skarbowej.

Definicja
Definicja legalna transakcji kontrolowanej została określona w znowelizowanych przepisach o cenach transferowych, wiążących podatników od 1 stycznia 2019 r. Zgodnie z brzmieniem art. 11a ust. 1 pkt 6 ustawy o CIT oraz art. 23m ust. 1 pkt 6 ustawy o PIT, transakcja kontrolowana to identyfikowane na podstawie rzeczywistych zachowań stron działania o charakterze gospodarczym, w tym przypisywanie dochodów do zagranicznego zakładu, których warunki zostały ustalone lub narzucone w wyniku powiązań.

Wskazana definicja transakcji kontrolowanej nie rozwiała wszystkich wątpliwości interpretacyjnych podatników, w szczególności w zakresie działań, które nie mają materialnego charakteru. W celu ułatwienia podatnikom odpowiedniej klasyfikacji zdarzeń, Minister Finansów opublikował interpretację ogólną z 29 grudnia 2021 r. w sprawie definicji transakcji kontrolowanej (DCT1.8203.4.2020, dalej interpretacja TK), w której doprecyzowano, że definicja transakcji kontrolowanej zawiera trzy elementy składowe (przesłanki), których łączne spełnienie jest konieczne, aby podejmowane przez podatnika działanie stanowiło transakcję kontrolowaną:

1) występowanie działań o charakterze gospodarczym,

2) identyfikowanie działań na podstawie rzeczywistych zachowań stron,

3) ustalenie lub narzucenie warunków w wyniku powiązań.

Obniżenie kapitału zakładowego
Problem identyfikacji obniżenia kapitału zakładowego spółki zależnej (sp. z o.o.) poprzez obniżenie wartości nominalnej wszystkich udziałów, bez wynagrodzenia jako transakcji kontrolowanej jest przedmiotem interpretacji indywidualnej dyrektora KIS z 14 czerwca 2021 r. (0111-KDIB2-1.4010.109.2021. 1.MK).

Zdaniem podatnika, wskazane zdarzenie stanowi autonomiczną instytucję prawa spółek handlowych, regulującą specyficzny stosunek prawny, tj. relacje pomiędzy wspólnikiem a spółką zależną i nie jest związane ze sferą działalności gospodarczej podmiotów powiązanych. Przepisy ustawy Kodeks spółek handlowych dopuszczają obniżenie kapitału zakładowego poprzez obniżenie wartości nominalnej wszystkich udziałów bez wypłaty wynagrodzenia, dlatego w ocenie podatnika, za niemożliwe należy uznać zastosowanie przepisów o cenach transferowych w takim zdarzeniu.

Dyrektor KIS nie zgodził się z zaprezentowanym przez podatnika stanowiskiem argumentując, że przez „transakcje” należy rozumieć wszelkiego rodzaju czynności prawne powodujące przeniesienie własności dóbr, które mają wpływ na dochód (stratę) podatnika w rozumieniu ustaw o podatku dochodowym. W konsekwencji, obniżenie kapitału zakładowego spółki zależnej poprzez obniżenie wartości nominalnej wszystkich udziałów mieści się w pojęciu „transakcji” i powinno być przedmiotem dokumentacji podatkowej. Ponadto, w sytuacji gdy wartość obniżenia kapitału zakładowego spółki zależnej stanowi kwotę powyżej 2 mln zł, a więc jest powyżej progu przewidzianego dla transakcji innej niż towarowa, finansowa czy usługowa będzie skutkować obowiązkiem dokumentacyjnym.

Interpretacja ta została przez podatnika zaskarżona do WSA w Gliwicach, jednak sąd podzielił stanowisko organu (wyrok z 12 października 2021 r., I SA/Gl 1160/21, orzeczenie nieprawomocne). W wyroku sąd wskazuje, że do spektrum działań gospodarczych, o którym mowa w definicji transakcji kontrolowanej, zaliczyć należy nie tylko transakcje związane z przeniesieniem własności dóbr lub świadczeniem usług, ale także działania o charakterze kapitałowym, finansowym, czy też reorganizacyjnym. Pojęcie to odnosi się do wszelkich zabiegów na majątku podmiotów powiązanych, np. polegających na jego zwiększeniu lub zmniejszaniu. Zatem, obniżenie wartości udziałów w spółce z o.o. za wynagrodzeniem czy też bez niego, zakwalifikować należy do działań gospodarczych o charakterze kapitałowym. Zasadności tego stanowiska nie zmienia fakt, że instytucja obniżenia kapitału zakładowego spółki z o.o. uregulowana została w Kodeksie spółek handlowych. Podobne stanowisko zostało przedstawione także w interpretacji indywidualnej dyrektora KIS z 9 listopada 2021 r. (0111-KDWB.4010.59. 2021.1.HK) oraz 10 grudnia 2021 r. (0115-KDIT1.4011.790.2021.1.MR).

Zmniejszenie udziału kapitałowego
Wątpliwość podatnika (osoby fizycznej), dotycząca konsekwencji zmniejszenia udziału kapitałowego wspólnika w spół- ce z o.o. sp.k. oraz identyfikacji tego działania jako transakcji kontrolowanej jest z kolei przed- miotem interpretacji indywidualnej dyrektora KIS z 2 stycznia 2023 r. (0113-KDIPT2-3.4011. 716.2022.2.NM). Podatnik oparł swoje stanowisko na wyjaśnieniach MF zawartych w interpretacji TK, twierdząc w pierwszej kolejności, że czynności, których przebieg oraz warunki wynikają z przepisów KSH, nie mieszczą się w pojęciu „działalności gospodarczej” (np. wypłata dywidendy czy wypłata zysku oraz dopłaty). W przypadku zmniejszenia udziału kapitałowego w spółce, przepisy Kodeksu spółek handlowych określają wyjściową wartość wkładu kapitałowego, którą „należy odnieść do wartości wkładu rzeczywiście wniesionego do spółki”, wartość świadczenia na rzecz wspólnika, któremu spółka powinna zwrócić „przedmiot lub wartość wkładu wspólnika o wartości dokonanego zmniejszenia” oraz warunki formalne zmniejszenia udziału kapitałowego w postaci uzyskania „zgody pozostałych wspólników”. Z tych względów, zmniejszenie udziału kapitałowego wspólnika w spółce, jako działanie jednorazowe, całościowo uregulowane w przepisach KSH, które nie ma charakteru zarobkowego, nie mieści się w definicji pojęcia „działalność gospodarcza”, tym samym zdaniem podatnika nie stanowi działania o charakterze gospodarczym.

Następnie, odnosząc się do kolejnego elementu definicji transakcji kontrolowanej podatnik stwierdził, że w przypadku zdarzenia polegającego na zmniejszeniu udziału kapitałowego wspólnika w spółce komandytowej, rzeczywisty zamiar stron jest spójny z faktycznie realizowanymi działaniami, stąd niniejsza przesłanka definicji jest spełniona.

Po trzecie podatnik stanął na stanowisku, że istnienie powiązań samo w sobie nie determinuje występowania transakcji kontrolowanej, ponieważ to warunki działań mają zostać „ustalone lub narzucone w wyniku powiązań”. Strony czynności zmniejszenia udziału kapitałowego nie mają wpływu na jej warunki ramowe, niezależnie od tego czy są podmiotami powiązanymi czy też nie – określają je przepisy Kodeksu spółek handlowych.

Co istotne, dyrektor KIS potwierdził jako prawidłowe stanowisko podatnika, że w przedmiotowej sprawie została spełniona jedynie przesłanka rzeczywistego zamiaru, a w konsekwencji, zmniejszenie udziału kapitałowego wspólnika w spółce komandytowej nie stanowi transakcji kontrolowanej w rozumieniu przepisów o cenach transferowych, tj. przepisów rozdziału 1a ustawy o CIT/rozdziału 4b ustawy o PIT.

Niejednolite stanowiska fiskusa
Z zaprezentowanych powyżej stanowisk wynika, że linia orzecznicza organów podatkowych w zakresie identyfikacji zdarzeń o charakterze kapitałowym jako transakcji kontrolowanych nie jest spójna. Co prawda, stan faktyczny przedstawiony w pierwszej interpretacji indywidualnej dotyczy identyfikacji działań o charakterze kapitałowym jako transakcji kontrolowanej w ramach spółki kapitałowej, a w drugiej – w ramach spółki osobowej, jednakże, mając na uwadze dążenia ustawodawcy do jednolitości przepisów podatkowych, wnioski z nich płynące winny być wiążące dla obu rodzajów spółek. Tym samym, rodzi się pytanie – czy zdarzenie polegające na zmniejszeniu udziału kapitałowego w spółce, zarówno osobowej, jak i kapitałowej, w sposób tożsamy nie należy identyfikować jako transakcji kontrolowanej? W przypadku odpowiedzi twierdzącej, dla wskazanej kategorii działań nie będzie konieczna rewizja obowiązku dokumentacyjnego oraz sprawozdawczego. W celu uzyskania jednoznacznej odpowiedzi, podatnikom pozostaje śledzić rozwój aktualnej linii orzeczniczej stosowanej przez organy podatkowe oraz sądy administracyjne. Jednocześnie do czasu rozstrzygnięcia tych wątpliwości, podatnikom chcącym unikać ryzyka podatkowego, pozostaje uznać zdarzenie obniżenia kapitału zakładowego za transakcję kontrolowaną oraz dokonanie rewizji obowiązków dokumentacyjnych i sprawozdawczych, związanych z tym zdarzeniem.

Podstawa prawna:

∑ art. 11a ust. 1 pkt 6 ustawy z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (tekst jedn. Dz.U. z 2022 r., poz. 2587 ze zm.)

∑ art. 23m ust. 1 pkt 6 ustawy z 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (tekst jedn. Dz.U. z 2022 r., poz. 2647 ze zm.)

∑ ustawa z 15 września 2000 r. Kodeks spółek handlowych (tekst jedn. Dz.U. z 2022 r., poz. 1467 ze zm.)

Monika Zaręba konsultant podatkowy w dziale cen transferowych Taxeo Komorniczak i Wspólnicy Sp.k.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1493084-Czy-zmniejszenie-udzialu-kapitalowego-wspolnika-w-spolce-stanowi-transakcje-kontrolowana.html#.ZDe_TuxBxhF

 

Budownictwo | 7.04.2023 r.

Rzeczpospolita

Systemy planowania przestrzennego: inspiracja dla polskich reform

Maciej J Nowak | Publikacja: 05.04.2023 10:59

Zasadniczo to od uznania władz gmin zależy, czy na danym obszarze plan zostanie uchwalony. Gminy, korzystając z możliwości prawnych, dla terenów nieobjętych planami ogólnymi uchwalają plany szczegółowe.

Już od dłuższego czasu podejmowane są próby polskiego systemu planowania przestrzennego. Przejawem powyższego jest projekt szerszej nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Niezależnie od jej losów warto porównać polski system planowania przestrzennego z rozwiązaniami występującymi w innych krajach. Najbardziej do tego nadają się zbliżone pod wieloma względami inne państwa Europy Środkowo-Wschodniej.

Problem fakultatywności
Polski system planowania przestrzennego ma wiele słabości i problemów. W tym miejscu można wskazać, że szczególne kontrowersje powodują decyzje o warunkach zabudowy. Ich szeroki zakres wydawania wynika z fakultatywności miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Zasadniczo to od uznania władz gmin zależy, czy na danym obszarze plan zostanie uchwalony. Dla większości powierzchni Polski tak się nie stało. Szczególnie problematyczny jest brak planów (o adekwatnych do potrzeb postanowieniach) na terenach podmiejskich. To właśnie tam nadmierna liczba decyzji o warunkach zabudowy powoduje szczególne szkody. Grozi to pogłębianiem chaosu przestrzennego i jego kosztów.

W państwach Europy Środkowo-Wschodniej zasadniczo sytuacja rozwiązana jest inaczej. W Polsce na szczeblu lokalnym występuje jeden rodzaj planu przestrzennego, na dodatek fakultatywny: miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. W pozostałych państwach występują na tym samym poziomie co najmniej dwa rodzaje planów przestrzennych. Szczegółowe rozwiązania są oczywiście pod tym względem wzajemnie zróżnicowane. Niemniej generalny schemat jest następujący:

– pierwszy rodzaj planu to plan ogólny. Jest to plan wiążący dla inwestorów, ale zawierający jedynie podstawowe postanowienia. Postanowienia te zazwyczaj dotyczą określenia przeznaczenia terenu, wytycznych w zakresie infrastruktury technicznej, ewentualnie zasad związanych z ochroną środowiska. Plany ogólne są w większości państw Europy Środkowo-Wschodniej obligatoryjnie uchwalane dla całego obszaru gminy. W systemach, gdy nie ma jednoznacznego obowiązku uchwalania takich planów, występują inne regulacje, np. uzależniające część dotacji dla gmin od posiadania planów;

– drugi rodzaj planu to plany szczegółowe. Plany te również są powszechnie wiążące. Nie muszą być jednak uchwalane dla całego obszaru gminy. Powinny jednak zostać uchwalone dla obszarów zagrożonych szczególną presją inwestycyjną. Plany te zawierają pogłębione wytyczne w zakresie zabudowy i zagospodarowania terenów (np. określenie wysokości zabudowy, intensywności zabudowy itd.).

Osobny rodzaj planów (występujący w niektórych państwach) to „plany specjalne”, dedykowane zazwyczaj poszczególnym rodzajom inwestycji. Podkreślenia wymaga, że również tego rodzaju plany ujęte są w podstawowym systemie planowania przestrzennego. Oczywiście, rozwiązania w poszczególnych państwach niekoniecznie idealnie się sprawdzają. Dobrym przykładem jest Bułgaria. Zgodnie z przepisami plany ogólne powinny być obowiązkowo uchwalane. W praktyce jednak wiele gmin wskazanego obowiązku celowo nie realizuje, aby nie ograniczać możliwości inwestycyjnych. W takich sytuacjach pojawiają się nadużycia przypominające trochę polskie złe praktyki w zakresie decyzji o warunkach zabudowy. Gminy, korzystając z możliwości prawnych, dla terenów nieobjętych planami ogólnymi uchwalają plany szczegółowe. Te plany szczegółowe odnoszą się do pojedynczych działek i stanowią (przy braku planów ogólnych) prostą realizację zamierzeń inwestorów.

Są lepsze rozwiązania
Wprowadzenie planów ogólnych i planów szczegółowych stanowi więc lepsze rozwiązanie od tego, które obecnie praktykowane jest w Polsce. Niemniej, wspomniany przypadek Bułgarii udowadnia, że nie daje to gwarancji absolutnej ochrony ładu przestrzennego. Sama zmiana regulacji nie będzie wystarczająca: potrzebna jest szersza praca nad zmianą kultury planowania przestrzennego, ogólnego podejścia do przestrzeni. Bariery w tym zakresie były względem naszych krajów diagnozowane już w literaturze międzynarodowej w latach 90. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej miały – zgodnie z niniejszą narracją – trudne do przezwyciężenia dziedzictwo komunizmu, który wypaczył rozumienie i podejście do planowania przestrzennego. Co ciekawe, można dodać, że w polskim systemie planowania przestrzennego z lat 80. również występował podział na plany ogólne i plany szczegółowe. Ówczesne rozwiązania prawne nie miały jednak szansy się w pełni sprawdzić w reżimie niedemokratycznym.

Poszukiwanie optymalnego modelu
Debaty na temat optymalnego podejścia do planowania przestrzennego są prowadzone na całym świecie. Zdarzają się tu podejścia skrajne, jak np. w Australii Południowej, gdzie zupełnie ograniczono rozwiązania planistyczne na szczeblu lokalnym, zastępując je wytycznymi na szczeblu stanowym. Kierunek taki jest jednak krytykowany jako prowadzący do nazbyt subiektywnej, niekontrolowanej i chaotycznej zabudowy. Zróżnicowane rozwiązania dotyczą sposobu podejść planowania przestrzennego do bardziej sektorowych tematów. Takim tematem jest sposób ujęcia w aktach planistycznych odnawialnych źródeł energii. Często zdarza się sytuacja, w ramach której wytyczne dotyczące niniejszego zagadnienia są ujmowane w szczegółowym planie, uchwalanym w skali całego kraju.

W większości państw, pomimo zróżnicowanych podejść do planowania przestrzennego, występuje pogłębiona refleksja na temat rozwiązań instytucjonalnych. Polska pod tym względem wypada zdecydowanie najsłabiej. Relatywnie rzadkie uchwalanie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego ma miejsce wbrew założeniom ustawodawcy z roku 2003 (roku uchwalenia obecnie obowiązującej ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym). Dlatego reforma planowania przestrzennego to ważne, konieczne do realizacji zadanie.

Generalnie pomysł dotyczący wprowadzenia dwóch kategorii planów (plan ogólny i plan szczegółowy) to dobre rozwiązanie, tożsame z rozwiązaniami systemowymi u naszych sąsiadów. Niemniej doświadczenia sąsiadów skłaniają do wniosku, że równie ważna jest szczegółowa konstrukcja poszczególnych przepisów. Ponadto równie ważna jest (pozaprawna) kultura planistyczna w danym państwie. To dzięki jej kształtowaniu można realniej zapobiegać praktykom generującym chaos przestrzenny.

Autor jest dr hab. prof. ZUT, radcą prawnym, kierownikiem katedry nieruchomości, Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny w Szczecinie, przewodniczącym Zespołu Prawno-Urbanistycznego przy Komitecie Przestrzennego Zagospodarowania Kraju PAN

https://www.rp.pl/administracja/art38273471-systemy-planowania-przestrzennego-inspiracja-dla-polskich-reform

 

Dziennik Gazeta Prawna

Nie każdy budynek ze świadectwem energetycznym. Lista wyjątków budzi wątpliwości

Jolanta Szymczyk-Przewoźna | 4 kwietnia 2023, 07:34

Właściciele niektórych budynków będą zwolnieni z obowiązku przedstawiania świadectw energetycznych. Lista wyjątków już teraz budzi pewne wątpliwości.

Wchodząca w życie 28 kwietnia zmiana ustawy o charakterystyce energetycznej budynków oraz ustawy – Prawo budowlane (Dz.U. z 2022 r. poz. 2206) rozszerza obowiązek posiadania świadectw charakterystyki energetycznej. Będą się nim musieli wykazać wynajmujący i sprzedający nieruchomość, a weryfikacja posiadania dokumentu spada na notariuszy. Przepisy zawierają jednak pewne wyjątki. Posłanka Joanna Jaśkowiak (KO), prowadząca kancelarię notarialną, zwróciła się do Ministerstwa Rozwoju i Technologii z interpelacją dotyczącą jednego z nich. Ma wątpliwości, czy wpis do gminnej ewidencji zabytków powoduje zwolnienie z obowiązku sporządzenia świadectwa charakterystyki energetycznej budynku.

DGP również poprosiło MRiT o odpowiedź. W przesłanej nam informacji ministerstwo wyjaśnia, że w myśl art. 3 ust. 4 ustawy o charakterystyce energetycznej budynków z obowiązku zapewnienia sporządzenia świadectwa charakterystyki energetycznej dla budynku lub części budynku zwolnione są m.in. budynki podlegające ochronie na podstawie przepisów o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Za budynki podlegające ochronie należy uznać budynki objęte wszelkimi formami ochrony zabytków, o których mowa w art. 7 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 840 ze zm.), jak i budynki nimi nieobjęte, a włączone do wojewódzkiej lub gminnej ewidencji zabytków.

Nie tylko w przypadku zabytków, o których mówi MRiT, nie jest wymagane sporządzenie świadectwa. Z tego obowiązku zwolnieni są inwestorzy i właściciele budynków:

■ wolnostojących o powierzchni użytkowej poniżej 50 mkw.,

■ mieszkalnych, przeznaczonych do użytkowania nie dłużej niż cztery miesiące w roku,

■ przemysłowych oraz gospodarczych niewyposażonych w instalacje zużywające energię, z wyłączeniem instalacji oświetlenia,

■ gospodarstw rolnych, o określonym w ustawie rocznym zapotrzebowaniu na nieodnawialną energię pierwotną,

■ używanych jako miejsce kultu i do działalności religijnej (kościoły, kaplice, klasztory, cerkwie, zbory, synagogi, meczety oraz domy pogrzebowe, krematoria).

Nawet jeśli lokal czy budynek, którego jesteśmy właścicielami, nie zalicza się do żadnego z wymienionych wyjątków, to jeszcze nie znaczy, że po 28 kwietnia trzeba dla niego zamówić taki certyfikat. Świadectwo energetyczne musi zostać sporządzone, gdy budynek lub lokal mieszkalny czy użytkowy będzie sprzedawany lub wynajmowany. Dopóki korzystamy z niego na własny użytek, nie musimy sporządzać tego dokumentu. Inaczej wygląda sytuacja w przypadku nowych budynków i lokali. Bez świadectwa nie będzie pozwolenia na użytkowanie. ©℗

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/8693839,swiadectwo-energetyczne-budynek-kto-jest-zwolniony.html

 

Prawo

 1. Projektowany zakaz flippingu nie ukróci patologii budowlanych, bo nie dotyczy….flippingu

Krupa-Dąbrowska Renata | Data dodania: 07.04.2023

Rząd planuje wprowadzić zakaz handlu cesjami do mieszkań dla zysku. W ten sposób chce ukrócić patologie na rynku i ograniczyć flipping, za co jest przez część ekspertów chwalony. Problem w tym, że nie zabiera się za rozwiązanie problemu we właściwy sposób. Przepisy o zakazie mają być wprowadzone do ustawy deweloperskiej, a ta nie dotyczy flippingu.

Rada Ministrów przyjęła autopoprawkę do projektu ustawy o pomocy państwa w oszczędzaniu na cele mieszkaniowe, przedłożoną przez ministra rozwoju i technologii.

Wprowadza ona  do ustawy o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego oraz Deweloperskim Funduszu Gwarancyjnym (ustawy deweloperskiej)  zakaz „handlowania” cesjami z umów deweloperskich, z wyłączeniem najbliższej rodziny i ewentualnych sytuacji „losowych” . – Przypadki zawierania umów obejmujących rezerwację kilku lub nawet kilkunastu lokali przez jednego nabywcę, który następnie – za słoną opłatą – przenosi je na właściwych nabywców to zmora polskiego rynku mieszkaniowego. Tak zwani flipperzy dosłownie za nic pobierają wygórowane „prowizje”. Czas skończyć z tego rodzaju praktykami –  tak tłumaczy powody przyjęcia autopoprawki Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii.

Eksperci są podzieleni. Część chwali rząd za dobre chęci. Ich zdaniem faktycznie dochodzi do patologii i czas najwyższy je ukrócić. Ale same chęci to za mało. Potrzebne jest  jeszcze dobre prawo, a zaproponowane rozwiązanie do takich nie należy, bo ….. nie obejmuje flipperów! Ale są i tacy, którzy ostro sprzeciwiają się ograniczaniu rynku nieruchomości.

Są patologie i trzeba z nimi walczyć
Flipping z definicji jest działalnością polegającą na zakupie używanego mieszkania do remontu, zazwyczaj w stanie mniej lub bardziej zaawansowanej degradacji, a następnie w drodze gruntownego remontu oraz wyposażenia doprowadzeniu go do odpowiednio wysokiego standardu, i w tym stanie odsprzedaży z zyskiem. Jest więc to działalność gospodarcza, w której oprócz szeregu zalet trudno się dopatrzeć jakichkolwiek wad.

– Niestety pojęcie flippingu w ostatnich latach boomu drastycznie się w warunkach krajowych zdewaluowało, wobec czego dziś określa się w ten sposób także mało przyzwoity rodzaj spekulacji na pierwotnym rynku mieszkaniowym, czyli zarabianie na cesjach -wyjaśnia Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.

Według niego sama spekulacja nie jest niczym nagannym, także w przypadku rynku nieruchomości, pod warunkiem jednak, że ma choć względnie cywilizowany charakter. Natomiast handel w oparciu o cesje na pierwotnym rynku mieszkaniowym to najbardziej niewyszukana,  prymitywna forma spekulacji, polegająca na nierzadko masowym blokowaniu najbardziej atrakcyjnych ofert mieszkań deweloperskich po wpłacie niewielkiej części wartości lokum, najczęściej w formie opłaty rezerwacyjnej lub przedpłaty umowy deweloperskiej. Stąd zyski z handlu cesjami mogą osiągać wielokrotność zainwestowanych w proceder środków własnych spekulanta, tym samym silnie windując cenę transakcyjną lokum dla docelowego klienta, o ograniczaniu dostępności ofert deweloperskich nie wspominając.

– Tego typu działalność nie ma jakiegokolwiek merytorycznego uzasadnienia, żadnej wartości dodanej jak choćby klasyczny flipping, czy też wymiernych korzyści gospodarczych. Handel mieszkaniami na zasadach cesji w rodzimych warunkach to nie tylko czysta spekulacja, ale wręcz patologia, która już dawno powinna zostać zakazana i wyeliminowana z rynku mieszkaniowego. Zapowiadana likwidacja cesji w spekulacyjnym obrocie nieruchomościami mieszkaniowymi, przy pozostawieniu możliwości stosowania ich w uzasadnionych życiowych sytuacjach, to tym samym bardzo dobry pomysł, choć wielka szkoda, że zaplanowany do realizacji o dwie dekady za późno – uważa Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.

Także Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości twierdzi, że ograniczenie cesji umów rezerwacyjnych i deweloperskich do dobry krok .- Oczywiście, że znajdą się głosy przeciwne takim rozwiązaniom, bo pewien model uprawiania biznesu nie będzie już tak lukratywny.  Ale znając kreatywność i spryt Polaków, z biegiem czasu pojawią się pewnie na rynku rozwiązania pozwalające ominąć i te niekorzystne przepisy – dodaje.

Zakaz cesji, to nic jak centralne sterowanie rynkim
Dla części jednak ekspertów zakaz cesji to kolejny niepokojący sygnał przechodzenia z systemu wolnorynkowej gospodarki mieszkaniowej na system centralnego sterowania.

– Oczywiście, zapowiedź musi budzić niepokój. Zacząć należy od tego, że nie jest prawdziwe twierdzenie jakoby dokonywanie cesji praw z umów rezerwacyjnych i deweloperskich miało negatywny wpływ na rynek mieszkaniowy. Rynkowa cena mieszkań nie rośnie przez to, że cedent odstępuje swoje prawa i obowiązki na rzecz nowego podmiotu. W warunkach rynkowych przewagi podaży mieszkań nad ich popytem nikt nie uzyska złotówki odstępnego na cesji. W ten sposób tylko ograniczy się działalność tzw. „flipperów”, którzy zawierają umowy deweloperskie nie po to by zamieszkać w lokalach, ale by przeprowadzić proces ich wykończenia ze stanu deweloperskiego i sprzedać prawa z umowy deweloperskiej z zyskiem, generowanym z tytułu wykonanych prac wykończeniowych. Bo prace te i tak nabywca mieszkania musi zawsze wykonać – twierdzi Rafał Dębowski, adwokat, wspólnik w kancelarii Dębowski i Wspólnicy sp.k., specjalizującej się w prawie nieruchomości i inwestycji budowlanych.

Podkreśla on, że kazuistyczne rozwiązania legislacyjne w sposób łatwy obejść. Takim obejściem będzie rezygnacja z cesji umów deweloperskich, na rzecz ich rozwiązywania w zamian za odstępne. Trudno wyobrazić sobie, że ministerstwo zakaże rozwiązywania umów deweloperskich czy rezerwacyjnych. A już dziś częstą praktyką jest właśnie takie rozwiązanie. Dzięki czemu nie płaci się podatku od czynności cywilnoprawnych z tytułu sprzedaży praw, bo cesja jest właśnie sprzedażą praw.

Dobre chęci to za mało, ustawa deweloperska nie obejmuje flipperów 
Polskiemu Związkowi Firm Deweloperskich również podoba się, że rząd zauważył problem. Ale zwraca uwagę, że zakaz wcale go nie rozwiązuje, ponieważ znajduje się w niewłaściwym miejscu.

– Niestety, zaproponowany przepis w ogóle go nie rozwiązuje. Flipperami są najczęściej osoby prowadzące działalność gospodarczą, a tych proponowane rozwiązanie nie obejmuje. Ustawa deweloperska, do której autopoprawka wprowadza zmianę, dotyczy bowiem osób fizycznych, które kupują mieszkania w celu zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych – tłumaczy Przemysław Dziąg, radca prawny, szef prawników w PZFD.

https://www.prawo.pl/biznes/zakaz-handlu-cesjami-do-mieszkan-prozycja-rzadu,520695.html

 2. Żółta kartka inspektora nie wstrzyma budowy chyba, że inwestor ją zlekceważy

Krupa-Dąbrowska Renata | Data dodania: 06.04.2023

Rząd chce wprowadzić na budowach mechanizm tzw. żółtej kartki. Dzięki niej inspektor nadzoru budowalnego w razie istotnych odstąpień nie będzie wstrzymywać budowy, tylko pouczy inwestora. Dopiero, gdy ten zlekceważy zalecenia, zastosuje ostrzejsze środki. Propozycja nie jest nowa, pojawiała się już kilkakrotnie w różnych projektach. Jednak w trakcie prac legislacyjnych – znikała. Teraz ma duże szanse zostać uchwalona.

W ramach uproszczeń administracyjnych rząd wraca do pomysłu żółtej kartki. Prawnicy chwalą nowe rozwiązanie. Ich zdaniem będzie to bez wątpienia ułatwienie dla inwestora. A i nadzór budowlany na tym skorzysta. Od lat cierpi na braki kadrowe i niedobór środków. Dzięki zmianie postępowań naprawczych będzie mniej.

Pouczenie, a nie wstrzymanie budowy
Mechanizm żółtej kartki wprowadza dodany do prawa budowlanego art. 51a (projekt noweli trafił już do Sejmu, czeka na pierwsze czytanie). Zgodnie z nim inspektor nadzoru budowlanego najpierw pouczałby inwestora, że budowę trzeba doprowadzić do stanu zgodnego z pozwoleniem na budowę, w tym z dokumentacją projektową, co potwierdzałby wpisem w dzienniku budowy. Po upływie 60 dni od dnia pouczenia (lub przed upływem 60 dni od dnia pouczenia), inspektor nadzoru sprawdzi, czy roboty budowlane zostały doprowadzone do stanu zgodnego z ustaleniami i warunkami określonymi w pozwoleniu na budowę, projekcie zagospodarowania działki lub terenu lub projekcie architektoniczno-budowlanym, albo w przepisach. Gdyby okazałoby się, że inwestor zastosował się do zastrzeżeń, inspektor nadzoru budowlanego nie podejmowałby dalej działań. Może być i tak, że inwestor nie dostosuje się do zastrzeżeń i nie usunie niezgodności, wówczas nadzór przeprowadzałby postępowanie naprawcze.

Ułatwienie, nadzór mniej restrykcyjny 
Takie rozwiązanie podoba się prawnikom. – Żółta kartka powinna odciążyć nadzór budowlany przy jednoczesnym nienarażaniu inwestorów na straty spowodowane wstrzymaniem budowy. Najważniejsza będzie tu prawidłowa ocena sytuacji – to organy nadzoru zadecyduje, czy dokonane naruszenie może być naprawione bez wstrzymywania prac. Choć nie wskazano tego wprost w planowanym do wprowadzenia przepisie, wydaje się, że podstawowe znaczenie będą miały względy bezpieczeństwa – tłumaczy dr Martyna Sługocka, ekspertka Legal Alert, senior associate w GWW.

Podobnie uważa Joanna Maj radca prawny w Urzędzie Miasta w Sosnowcu oraz of counsel w Kancelarii Prawnej Pracownia Prawa Gospodarczego Drogoń, Sośniak-Jagielińska Radcy prawni sp.p. oraz autorka Legal Alert.  – Prowadzenie wielomiesięcznych postępowań naprawczych negatywnie wpływa na inne ustawowe czynności, które nadzór budowlany wykonuje. Także inwestor, często nie do końca nieświadomy tego, co dzieje się faktycznie na budowie (czy doszło do istotnych odstępstw od zatwierdzonej dokumentacji) otrzyma szansę na „wyprostowanie” (o ile to faktycznie możliwe) zaistniałych nieprawidłowości bez większego ryzyka prowadzenia postępowania na mocy art. 51 Prawa budowlanego – wyjaśnia.

Legalizacji wykonanych robót nie będzie 
W trakcie konsultacji publicznych do proponowanego art. 51a wpłynęły uwagi. Proponowano, by mechanizm żółtej kartki zastosować do wykonanych już robót. Nie zostały jednak uwzględnione.

– Proponowano, aby w przypadku pouczenia inwestora przez organ nadzoru budowlanego w następstwie zakwestionowania kwalifikacji odstąpienia dokonanego przez projektanta, inwestor mógł wystąpić z wnioskiem o zmianę pozwolenia na budowę lub z ponownym zgłoszeniem również dla już wykonanych robót budowlanych w zakresie spornej kwalifikacji odstąpienia – mówi Piotr Jarzyński, prawnik z kancelarii prawnej Jarzyński & Wspólnicy.

Jak tłumaczy, rząd nie uwzględnił tej uwagi, ponieważ według niego przepisy nie powinny sprzyjać próbie omijania prawa. – Wielu inwestorów, przy okazji wprowadzenia tzw. mechanizmu „żółtej kartki” chciałoby otrzymać szansę na legalizację samowoli budowlanej bez konieczności prowadzenia postępowania naprawczego lub rozbiórki obiektu lub jego części lub doprowadzenie obiektu do stanu poprzedniego. Jest to jednak trudne do zaakceptowania, gdyż takie rozwiązanie sankcjonowałoby możliwość celowego popełnienia samowoli budowlanej bez uprzedniego uzyskania decyzji o zmianie pozwolenia na budowę lub dokonania ponownego zgłoszenia.

Inwestor w takim przypadku oczekiwałby, czy zostanie to wykryte przez organ nadzoru budowlanego, a jeśli tak to przysługiwałoby mu prawo do legalizacji robót budowlanych bez konsekwencji i w taki sposób jak gdyby nigdy nie zostały przeprowadzone. To stanowiłoby obejście prawa i było rozwiązaniem niesprawiedliwym wobec osób, które dopełniły procedury zmiany decyzji o pozwoleniu na budowę albo dokonały ponownego zgłoszenia – dodaje Piotr Jarzyński.

https://www.prawo.pl/biznes/nie-bedzie-wstrzymania-budowy-inwestor-dostanie-od-inspektora,520644.html

 3. Definicja terenu zabudowanego i niezabudowanego zależy od usytuowania obiektów

Martyna Sługocka | Data dodania: 01.04.2023

Odległość obiektów budowlanych oraz niebędących obiektami budowlanymi reklam od krawędzi jezdni drogi publicznej uzależniona jest od określenia, czy obiekty te znajdują się na terenie zabudowy. W praktyce pojawiają się w tym zakresie różne interpretacje utrudniające życie inwestorom.

Tabela z art. 43 ustawy o drogach publicznych określa minimalne odległości obiektów budowlanych przy drogach oraz niebędących obiektami budowlanymi reklam umieszczonych przy drogach poza obszarami zabudowanymi od zewnętrznej krawędzi jezdni. Przykładowo dla drogi gminnej odległość ta w terenie zabudowy wynosi 6 m a poza terenem zabudowy już 15 m.

Warto zaznaczyć, że w szczególnie uzasadnionych przypadkach usytuowanie obiektu budowlanego przy drodze gminnej, powiatowej, wojewódzkiej i krajowej w odległości mniejszej niż określona w tabeli może nastąpić wyłącznie za zgodą zarządcy drogi, wydaną przed uzyskaniem przez inwestora obiektu pozwolenia na budowę lub zgłoszeniem budowy albo wykonywania robót budowlanych.

Co ważne, wymogi wynikające z art. 43 ustawy o drogach publicznych obowiązują niezależnie od uchwalenia dla danego obszaru miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, a jednocześnie rada gminy nie ma kompetencji do modyfikowania w planie miejscowym parametrów określonych w tym przepisie. Może się więc zdarzyć, że obiekty budowlane nie będą mogły być sytuowane na określonej w miejscowym planie nieprzekraczalnej linii zabudowy z uwagi konieczność spełnienia wymogów z ustawy o drogach publicznych.

Gdzie zaczyna się teren zabudowy
W orzecznictwie wskazuje się jednoznacznie, że teren zabudowy nie może być utożsamiany z terenem znajdującym się w granicach administracyjnych miasta. Powinien być to teren, na którym dominują obszary o miejskich zasadach zagospodarowania (np. wyrok NSA z dnia 3 września 2015 r. sygn. II OSK 119/14).

Powyższa interpretacja wynika z faktu, że początkowo przepis art. 43 ustawy o drogach publicznych zawierał rozróżnienie na obiekty, które mają być usytuowane „na terenie zabudowy miast i wsi” oraz „poza terenem zabudowy”. Zmiana tego przepisu nastąpiła z dniem 26 września 2005 r. W uzasadnieniu projektu tej ustawy nowelizującej wskazano, iż nowe brzmienie art. 43 ustawy o drogach publicznych ma na celu dostosowanie pojęć użytych w tabeli do definicji „obszaru zabudowanego” zawartej w ustawie z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym, w której pojęcie to oznacza obszar oznaczony odpowiednimi znakami drogowymi.

Jednocześnie w wyrokach pojawiają się dwa przeciwne stanowiska. Zgodnie z jednym z nich termin „teren zabudowy”, odnosi się zarówno do obszarów, które są już zagospodarowane, jak i do takich, które są dopiero przeznaczone w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego do zagospodarowania (zob. np. wyrok WSA w Krakowie z 23.11.2017 r., II SA/Kr 1339/17, LEX nr 2417368). Wydaje się, że właśnie ten pogląd ustawodawca uznał za właściwy.

Wniosek ten wynika z faktu, że drugie stanowisko oparte było na uchylonej 21 września 2022 r. definicji ulicy (droga na terenie zabudowy lub przeznaczonym do zabudowy zgodnie z przepisami o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, w której ciągu może być zlokalizowane torowisko tramwajowe). Zgodnie z nim treść tej definicji dowodziła, że pojęcie terenu zabudowy ma charakter odrębny w stosunku do pojęcia obszaru zabudowanego oraz że jego treść powinna być ustalana nie w oparciu o akty planowania przestrzennego (na co wskazuje oddzielenie od drugiego członu przytoczonej definicji słowem „lub”), lecz na podstawie jego cech, w szczególności rzeczywistych funkcji i sposobu zagospodarowania.

Jedno jest pewne – ocena, czy teren, na którym sytuowany jest obiekt budowlany przy określonej drodze, odznacza się takimi cechami, musi być dokonywana w każdym konkretnym przypadku z wykorzystaniem materiału dowodowego, jaki ten sposób zagospodarowania obrazuje (np. wyrok NSA z 17 grudnia 2019 r., II OSK 2715/18, LEX nr 2785938).

Autorka: dr Martyna Sługocka, ekspertka Legal Alert, senior associate w GWW.

https://www.prawo.pl/biznes/definicja-terenu-zabudowanego-i-niezabudowanego,145396.html

 3. Rząd chce ukrócić patodeweloperkę. Są zapowiedzi, ale projektu wciąż brak

Krupa-Dąbrowska Renata | Data dodania: 31.03.2023

Rząd chce ukrócić patodeweloperkę. Od dłuższego czasu pracuje nad nowymi przepisami, które mają poprawić standard mieszkań oraz uniemożliwić obchodzenie przepisów. Planuje m.in. zakazać budowy mikrokawalerek. Problem nie leży jednak w budowaniu i sprzedaży lokali usługowych, ale w dokonywaniu nielegalnej zmiany sposobu użytkowania tego typu lokali, braku kontroli i stosowania sankcji przez organy nadzoru budowlanego.

W piątek, 31 marca minister rozwoju Waldemar Buda zwołał kolejną już konferencję, na której mówił o nowych uregulowaniach dotyczących tzw. patodeweloperki.  Minister poinformował również, że jest już gotowe nowe rozporządzenie w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. To te właśnie rozporządzenie ma zawierać  m.in. przepisy dotyczące  patodeweloperki. Opublikowanego projektu jednak wciąż nie ma.

– Mieszkania, w których sąsiad sąsiadowi zagląda przez okno, a dzieci bawią się na kilkumetrowym, wciśniętym między wysokie budynki placu zabaw to ostatnio dość powszechny obraz na nowych osiedlach w naszym kraju. Kilkunasto- czy nawet kilkumetrowe lokale użytkowe sprzedawane jako mikrokawalerki to niestety również nic nowego. Tego typu absurdy architektoniczne to efekt maksymalnego wykorzystania powierzchni przeznaczonej pod zabudowę, często z naginaniem obowiązujących przepisów budowlanych. Nasza propozycja zmiany uregulowań prawnych ma na celu ukrócenie tych praktyk poprzez jednoznaczne i nie dające pola do niewłaściwej interpretacji brzmienie przepisów – mówił na konferencji minister Waldemar Buda.

Polski Związek Firm Deweloperskich  zgadza się i popiera propozycje zmian legislacyjnych.  Podkreśla jednak, że w ostatnich dziesięciu lat prywatni przedsiębiorcy wybudowali ponad milion mieszkań, a szeroko komentowane przypadki nieprawidłowych działań stanowią promil tej liczby.

Odległość między budynkami
Minister tłumaczył, że nowe rozwiązania narzucą minimalną powierzchnię lokalu użytkowego. Wynosie ona 25 m kw. Takie rozwiązanie ma przeciwdziałać wykorzystaniu małych lokali użytkowych jako mieszkań. Będą jednak wyjątki.  Lokale na parterze lub pierwszym piętrze dostępne bezpośrednio z zewnątrz mogą być mniejsze niż 25 mkw.

Będą również większe odległości między blokami na sąsiednich działkach. Proponuje się, aby minimalna odległość budynku mieszkalnego wielorodzinnego powyżej 4 kondygnacji nadziemnych od granicy działki wynosiła co najmniej 5 metrów. Będą także regulacje zgodnie z którymi nie będzie wymagane zachowanie odpowiedniej odległości budynku od granicy działki w przypadku, gdy na sąsiedniej działce są tereny, które zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego nie są przeznaczone pod zabudowę.

Parkingi i balkony, mniej betonu
Zdaniem ministra mniej rygorystyczne wymogi co do projektowania stanowisk postojowych dla osób niepełnosprawnych spowodowały, że przy wielu nowych inwestycjach tego typu miejsca zaczęły dominować na parkingach (zwłaszcza na osiedlach zamkniętych. W związku z tym proponuje, aby maksymalnie 6 proc. stanowisk postojowych dla osób z niepełnosprawnościami w stosunku do wszystkich miejsc postojowych w ramach jednej inwestycji, będzie mogło być zbliżone do okien budynków.

Nowe przepisy mają również walczyć z betonozą.  Ze względu na mniejsze koszty utrzymania w wielu miejscowościach coraz więcej placów i skwerów zostaje pozbawionych trawników, drzew i krzewów. Na wyłożonych betonowymi nawierzchniami placach ustawiane są doniczki, które mają dać mieszkańcom wrażenie „bliskości natury”.  Rząd chce, by przepisy  zapewnianiały na placach i skwerach publicznych (ponad 1000 mkw.) co najmniej 20 proc.  terenu biologicznie czynnego.

Koniec z mikrokawalerkami 
Projekt ma przewidywać minimalną powierzchnię lokalu użytkowego w nowoprojektowanych budynkach. Będzie musiała ona wynosić nie mniej niż 25 mkw. Lokale użytkowe o mniejszej powierzchni będą mogły znajdować się na parterze i na I piętrze budynku, pod warunkiem, że jest do nich bezpośredni dostęp z zewnątrz budynku.  – Zarazem mamy świadomość istnienia rynku turystycznego w miejscach takich jak tereny nadmorskie czy górskie, dlatego regulacje nie będą dotyczyły budynków zamieszkania zbiorowego takich jak np. hotel, motel czy pensjonat – tłumaczył minister.

Zmiana ma ukrócić budowę mikrokawalerek.  Zdarzają się bowiem sytuacje, w których w budynkach innych niż mieszkalne wyodrębniane są tzw. „lokale użytkowe”. Lokale te sprzedawane są później jako „inwestycyjne” i traktowane przez kupujących jak zwykłe, małe mieszkania (najczęściej pod wynajem) – tym samym obchodzony jest przepis mówiący, że samodzielny lokal mieszkalny nie może mieć mniej niż 25 mkw.

Balkony bardziej prywatne a mieszkania ciche
Nowe uregulowania będą dotyczyć również balkonów. Przewidują, że w bloku w przypadku balkonów na jednej płycie, trzeba będzie zastosować pomiędzy nimi odpowiednią przegrodę. Powinna ona mieć co najmniej 2,2 m wysokości (mierzoną od posadzki) oraz szerokość równą co najmniej szerokości balkonu (a gdy balkon ma szerokość większą niż 2 m – przegroda powinna mieć szerokość co najmniej 2m). Przegroda powinna także charakteryzować się odpowiednią przepuszczalnością światła (w zakresie 30-50 proc.).

Nowe przepisy  narzucą obowiązek stosowania między dwoma mieszkaniami w budynkach mieszkalnych jednorodzinnych przegród spełniających odpowiednie wymogi akustyczne oraz drzwi o podwyższonej izolacji akustycznej (podobnie do wymagań pomiędzy dwoma mieszkaniami w budynku wielorodzinnym). Dodatkowo zostanie wprowadzony obowiązek niepogarszania izolacyjności akustycznej przegród między mieszkaniami w przypadku prowadzenia robót budowlanych, zarówno w budynkach mieszkalnych wielorodzinnych, jak i jednorodzinnych.

Bez podatku 
Zlikwidowany zostanie również podatek od czynności cywilno-prawnych przy zakupie pierwszego mieszkania na rynku wtórnym.

Małe mieszkania, nie zawsze są złe 
Propozycja rządu, by ukrócić budowę mikrokawalerek, ma nie tylko swoich zwolenników, ale i przeciwników.

– Ograniczenie dopuszczalnej wielkości pomieszczeń użytkowych nie znajduje jakiegokolwiek uzasadnienia.  Chciałoby się powiedzieć – „nie tędy droga”. Tego rodzaju rozwiązania prowadzą do szeregu pytań: Jakie są bowiem powody, które miałyby ograniczać inwestora w budowie 15 czy 10 metrowych lokali biurowych przeznaczonych dla mikroprzedsiębiorców? Dlaczego lokale handlowe miałyby mieć określoną minimalną powierzchnię użytkową? Czy też, dlaczego wyjątki dotyczą jedynie lokali usytuowanych na parterze lub 1 piętrze – zastanawia się Konrad Młynkiewicz, radca prawny.

Tłumaczy, że dążąc do przeciwdziałania realizacji lokali, które choć formalnie stanowią lokale użytkowe w praktyce są wykorzystywane już z założenia do mieszkania, należałoby rozważyć innego rodzaju rozwiązania, które nie będą negatywnie oddziaływały na inne segmenty rynku aniżeli mieszkaniowy.

Podobnie myśli Maciej Obrębski, adwokat, partner w kancelarii Obrębski Adwokaci i Radcowie. – Takie zdecydowane ograniczenie metrażu lokali powoduje jednak zbyt dalekie konsekwencje dla nabywców. Dostępność mieszkań, które nabywcy będą w stanie kupić, zostanie w ten sposób zdecydowanie ograniczona. Nie zapominajmy, że to przecież kupujący dobrowolnie wybiera metraż mieszkania, a nie jest do tego przymuszany. Miejmy nadzieję, że ustawodawca nie posunie się do dalszych ograniczeń, które mogłyby uniemożliwić wynajmowanie pokoi w mieszkaniach. Wtedy nawet stancja studencka stałaby się pieśnią przyszłości – podkreśla.

Michał Gliński, radca prawny, wspólnik w Kancelarii Wardyński i Wspólnicy przypomina, że zgodnie z obowiązującym  par. 94 rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (t.j. Dz. U. z 2022 r. poz. 1225), mieszkanie już dziś powinno mieć powierzchnię użytkową nie mniejszą niż 25 mkw. – Innymi słowy, już dzisiaj nie można budować mieszkań o mniejszej powierzchni użytkowej. Problem zatem wydaje się leżeć nie w budowaniu i sprzedaży lokali usługowych, ale w dokonywaniu nielegalnej zmiany sposobu użytkowania tego typu lokali, braku kontroli i stosowania sankcji przez organy nadzoru budowlanego -uważa.

Jak tłumaczy, z uwagi na skalę problemu, braki kadrowe w organach nadzoru budowlanego, trudność w dokonaniu weryfikacji, na jakie cele dany lokal jest w rzeczywistości wykorzystywany, a także w wyegzekwowaniu decyzji nakazującej przywrócenie pierwotnego sposobu użytkowania, rząd doszedł do przekonania, że zmiana warunków technicznych lokali użytkowych będzie najprostszym
i najskuteczniejszym środkiem do ograniczenia nielegalnych działań.

Zdaniem mec. Michała Glińskiego, projektowane przepisy skomplikują i tak niełatwą sytuację podmiotów władających hotelami, condohotelami, aparthotelami z rozproszoną strukturą właścicielską. Już dzisiaj organy administracji publicznej odmawiają wydawania zaświadczeń o samodzielności lokali położonych w tego typu obiektach twierdząc, że tylko budynek jako całość ma jedną funkcję i jest samodzielny. Zwiększenie minimalnej powierzchni lokali w tego typu budynkach de facto wykluczy możliwość budowania obiektów z mniejszymi lokalami albo zmusi inwestorów z rozproszoną strukturą właścicielską do zmiany modelu działania np. poprzez utworzenie odpowiednich platform inwestycyjnych.

Co ma zniesienie podatku do patodeweloperki? 
Również zapowiedź ministra dotycząca zniesienia podatku nie wywołuje specjalnego entuzjazmu. Pojawia się natomiast pytanie, jaki ma to związek z patodeweloperką? Ale to rozwiązanie ma swoich również zwolenników.

– Przedstawiona propozycja może budzić wątpliwości, zwłaszcza do czasu przedstawienia propozycji konkretnych przepisów. Trudno bowiem zrozumieć, w jaki sposób zniesienie obowiązków podatkowych przy nabywaniu lokali mieszkalnych na rynku wtórnym, ma przeciwdziałać tzw. patodeweloperce rozumianej jako zjawisko znaczącej intensyfikacji zabudowy czy realizacji niewielkich lub niefunkcjonalnych użytkowo lokali mieszkalnych – zastanawia się Konrad Młynkiewicz.

Według niego niższe opodatkowanie transakcji nabycia używanych lokali nie spowoduje zmian w zakresie projektowania i realizacji nowych inwestycji. – Nie sądzę aby zniesienie podatku od czynności cywilnoprawnych przy nabyciu lokali mieszkalnych na rynku wtórnym na większą skalę powodowało rezygnację z nabycia lokalu na rynku pierwotnym na rzecz takiego z rynku wtórnego, a tym bardziej aby w jakikolwiek sposób wpłynęło na plany inwestycyjne deweloperów – twierdzi.

Natomiast Michał Gliński chwali pomysł likwidacji podatku. – Zwiększy to dostępność tego typu nieruchomości dla przeciętnego Kowalskiego. Niemniej jednak, z drugiej strony, takie rozwiązanie z pewnością zmniejszy wpływy do budżetu z tytułu podatków, co kreuje dodatkowe pytanie, w jaki sposób rząd zamierza je zbilansować, innymi słowy gdzie znajdzie dodatkowe wpływy lub oszczędności budżetowe – podkreśla.

https://www.prawo.pl/biznes/jak-z-patodeweloperka-chce-walczyc-rzad,520596.html

 

Podatki | Prasówka | 29.03 – 5.04.2023 r.

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Sądowa ugoda nie zawsze zapewni zwolnienie z PIT

Katarzyna Jędrzejewska | 30 marca 2023, 07:21

Co prawda kodeks cywilny określa zakres i sposób naprawienia szkody, ale to nie wystarczy do zastosowania zwolnienia na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 3 ustawy o PIT – stwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w dwóch interpretacjach.

W pierwszej chodziło o umowę podpisaną na podstawie art. 444 k.c. pomiędzy poszkodowanym a sprawcą szkody. Natomiast w drugiej, wydanej tego samego dnia, dyrektor KIS odmówił prawa do zwolnienia odszkodowania wypłaconego na podstawie sądowej ugody, zawartej na podstawie art. 917 k.c.

Zawarli umowę
W pierwszej sprawie spółka uważała, że podatku być nie powinno, bo art. 21 ust. 1 pkt 3 ustawy o PIT zwalnia z daniny odszkodowania lub zadośćuczynienia, „jeżeli ich wysokość lub zasady ustalania wynikają wprost z przepisów odrębnych ustaw”.

Spółka przekonywała, że taką odrębną ustawą jest kodeks cywilny. Wyjaśniła, że na jego podstawie zwróciła swojemu pracownikowi, poszkodowanemu w wypadku przy pracy, koszty leczenia, rehabilitacji, przedmiotów ortopedycznych. W tym celu zawarła z poszkodowanym umowę, na mocy której zobowiązała się pokryć wszelkie koszty związane z uszkodzeniem ciała i rozstrojem zdrowia. Natomiast pracownik zobowiązał się, że nie będzie kierował roszczeń wobec pracodawcy do sądu, tylko będzie dochodził ich polubownie, przedkładając faktury i rachunki dokumentujące poniesione koszty.

Umowa została zawarta na podstawie art. 444 par. 1 k.c., który mówi, że w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia naprawienie szkody obejmuje wszelkie wynikłe z tego powodu koszty. Na żądanie poszkodowanego zobowiązany do naprawienia szkody powinien wyłożyć z góry sumę potrzebną na koszty leczenia, a jeżeli poszkodowany stał się inwalidą, także sumę potrzebną na koszty przygotowania do innego zawodu.

Firma przywołała też wyrok NSA z 28 czerwca 2004 r. (sygn. akt I FSK 196/04), z którego wynikało, że odszkodowania wypłacone na podstawie przepisów prawa to te, których źródłem jest przepis prawa, niezależnie od tego, czy bezpośrednim tytułem okaże się np. decyzja organu państwa, czy wyrok sądu.

Dlatego spółka była zdania, że wypłacone przez nią odszkodowanie jest zwolnione z podatku.

Dyrektor KIS stwierdził jednak, że art. 444 par. 1 k.c. nie może być sam w sobie podstawą do podatkowego zwolnienia, bo nie normuje wysokości odszkodowania ani zasad jego ustalania. Określa on jedynie zakres rekompensaty; wynika z niego, że naprawienie szkody obejmuje wszelkie wynikłe z tego powodu koszty – wyjaśnił fiskus.

Zwrócił też uwagę na to, że w tej sprawie odszkodowanie nie zostało wypłacone na podstawie wyroku ani ugody sądowej. Nie są więc spełnione warunki uprawniające do zwolnienia na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 3 ustawy o PIT – stwierdził.

Sądowa ugoda
W drugiej interpretacji chodziło o odszkodowanie wypłacone co prawda na podstawie ugody sądowej, ale dyrektor KIS też uznał, że zwolnienia z PIT nie będzie.

Pytanie zadał pracodawca samorządowy, który wypłacił pracownicy odszkodowania za niezgodne z prawem przeniesienie na inne, niżej opłacane stanowisko. Kobieta liczyła początkowo na prawie 22 tys. zł, dostała 15 tys. zł. Na tyle dogadano się w ugodzie sądowej.

Wypłacając tę kwotę, pracodawca potrącił składki na ubezpieczenie społeczne oraz podatek dochodowy. Pracownica zakwestionowała zasadność tych potrąceń.

Zasadniczo, zgodnie z art. 21 ust. 1 pkt 3 lit. g ustawy o PIT, nie są zwolnione z podatku odszkodowania wynikające z zawartych umów lub ugód innych niż ugody sądowe. W tym wypadku zawarto ugodę przed sądem, więc na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że zwolnienie wchodzi w grę.

Pracodawca był jednak innego zdania, bo przeanalizował wcześniejsze interpretacje indywidualne i stwierdził, że zwolnienie nie przysługuje, gdy odszkodowanie – choćby nawet wypłacone na podstawie sądowej ugody – nie wynika wprost z przepisów prawa pracy, a jedynie z ustaleń zawartych pomiędzy stronami ugody.

Pracodawca wyjaśnił, że wypłacona przez niego kwota nie została ustalona na podstawie kodeksu pracy, a jedynie na podstawie ugody z pracownicą, zawartej na podstawie art. 917 k.c. Zgodnie z tym przepisem strony zawierające ugodę „czynią sobie wzajemne ustępstwa w zakresie istniejącego między nimi stosunku prawnego w tym celu, aby uchylić niepewność co do roszczeń wynikających z tego stosunku lub zapewnić ich wykonanie, albo uchylić spór istniejący lub mogący powstać.”

Dyrektor KIS przyznał mu rację. Zwrócił uwagę na to, że wypłacone byłej pracownicy świadczenie ma na celu zrekompensowanie: wynagrodzenia zasadniczego, dodatku za wieloletnią pracę oraz dodatku funkcyjnego, które mogłaby ona otrzymać w dłuższej perspektywie czasowej, gdyby pozostawała na dotychczasowym stanowisku pracy. W związku z tym – stwierdził – odszkodowanie dotyczy korzyści, które pracownica ta mogłaby osiągnąć, gdyby jej szkody nie wyrządzono. Korzyści te byłyby w normalnych warunkach opodatkowane, zatem odszkodowanie również nie jest zwolnione z podatku.©℗

Podstawa prawna
Interpretacje indywidualne dyrektora KIS z 17 marca 2023 r., sygn. 0114-KDIP3-2.4011.1203.2022.3.MN i 0115-KDIT2.4011.31.2023.2.MM

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8690997,zwolnienie-z-pit-krajowa-informacja-skarbowa.html

 2. Nie ma dwuetapowego liczenia podatku w systemie estońskim

Agnieszka Pokojska | 3 kwietnia 2023, 07:46

W firmach, które wybrały ryczałt od dochodów spółek, PIT od dywidendy należy liczyć od tej samej podstawy co ryczałt – potwierdził Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach w dwóch orzeczeniach.

Mimo że przepisy dotyczące systemu estońskiego funkcjonują od ponad dwóch lat, to nadal są wątpliwości, od jakiej kwoty obliczać PIT przy wypłacie dywidendy.

Wiadomo, że najpierw spółka musi potrącić estoński CIT. Zasadą jest bowiem, że firmy, które wybrały taki sposób rozliczeń, płacą podatek (ryczałt od dochodów spółek) dopiero w momencie wypłaty zysku. Jego stawka wynosi obecnie 10 proc. u małych podmiotów i 20 proc. w pozostałych spółkach.

Wątpliwości dotyczą natomiast tego, od jakiej kwoty liczyć 19-proc. zryczałtowany PIT od dywidendy otrzymanej przez wspólnika – czy od kwoty pomniejszonej o estoński CIT, czy bez tego pomniejszenia.

Wiadomo jedynie, że kwotę zryczałtowanego PIT od dywidendy można pomniejszyć (proporcjonalnie do udziału w zysku) o 90 proc. ryczałtu należnego od dochodów spółki, gdy jest ona małym podatnikiem, oraz o 70 proc. – w przypadku pozostałych spółek.

Dwuetapowo?
W obu sprawach rozpatrzonych przez gliwicki WSA spółki planowały liczyć obciążenia dwuetapowo, czyli tak jak przy tradycyjnym CIT:

■ najpierw liczyłyby ryczałt od dochodów spółek, następnie

■ odejmowałyby go od dywidendy i

■ od tak pomniejszonej podstawy opodatkowania liczyłyby PIT od wypłaconego zysku, po czym

■ odliczałyby odpowiednią część ryczałtu należnego od dochodów spółki.

Spółki argumentowały, że w przepisach mowa jest o realnie uzyskiwanych przysporzeniach, ponieważ użyto takich sformułowań, jak „dokonane wypłaty”, „stawiane do dyspozycji podatnika pieniądze”. Dlatego przychodem z dywidend powinna być kwota faktycznie uzyskana przez wspólnika. Nie sposób uznać, że „stawiane do dyspozycji podatnika pieniądze” to kwoty obejmujące kwotę podatku należnego od innego podatnika (w tym wypadku estońskiej spółki) – przekonywały firmy.

Tak samo uważało początkowo Ministerstwo Finansów, gdy w 2021 r. wprowadzono przepisy o estońskim CIT. Potwierdzała to także część interpretacji indywidualnych wydanych przez dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej (np. z 5 sierpnia 2022 r., sygn. 0113-KDIPT2-3.4011.381. 2022.3.AK).

MF zmieniło zdanie
Taka wykładnia nie jest jednak zgodna z ostatecznym stanowiskiem Ministerstwa Finansów zaprezentowanym w objaśnieniach podatkowych z 23 grudnia 2021 r. Wynika z nich, że podstawa naliczania ryczałtu od dochodów spółek i PIT od dywidendy jest taka sama.

Resort wyjaśnił, że zmienił stanowisko ze względu na postulaty księgowych. Konieczność zapłaty obu podatków od tej samej kwoty potwierdza też część interpretacji indywidualnych wydanych przez dyrektora KIS.

Sąd potwierdził
W dwóch nieprawomocnych na razie wyrokach WSA w Gorzowie podzielił aktualne stanowisko Ministerstwa Finansów. Jedno z tych orzeczeń zapadło 16 lutego br. (sygn. akt. I SA/Gl 1171/22, nieprawomocny), drugie – 14 lutego br. (I SA/Gl 1178/22, nieprawomocny).

Wyjaśnił, że ustawodawca, wprowadzając estoński CIT, a więc nowe rozwiązanie w stosunku do klasycznego CIT, zmienił sposób opodatkowania dywidend wypłaconych z wypracowanego zysku (w czasie stosowania ryczałtu). Wyrazem tych zmian jest mechanizm odliczeń dla otrzymujących dywidendę (odpowiednio o 90 i o 70 proc. zapłaconego przez spółkę ryczałtu). To dla nich dodatkowa ulga, która ma obniżać rzeczywiste obciążenie podatkowe wspólników z tytułu dywidendy z 19 proc. do odpowiednio 5 proc. i 10 proc. – tłumaczył WSA.

Dodał, że gdyby zastosować dwuetapowe rozliczenie (jak w klasycznym CIT), to dochodziłoby do nieuprawnionego dwukrotnego pomniejszania należności podatkowych:

■ raz w podstawie opodatkowania,

■ drugi raz z wykorzystaniem „mechanizmu” odliczenia zapłaconego ryczałtu od dochodów spółki.

W kolejnych latach
Sąd w Gliwicach nie odniósł się natomiast do sytuacji potrącenia zapłaconego podatku, gdy w kolejnym roku zostanie wypłacona dywidenda. Spółka o to nie spytała. Zwraca natomiast na to uwagę Maria Tsima z Kancelarii Staniek & Partners (patrz: ramka).

Z wcześniejszych wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Finansów oraz z objaśnień podatkowych wynika, że podatek zapłacony np. w 2023 r. w związku z wypłatą dywidendy za 2022 r. będzie obniżał zysk do wypłaty za 2023 r. (patrz: obliczenia w tabeli).

Przy takim sposobie liczenia może się okazać, że ministerialna metoda jest korzystniejsza w dłuższym czasie. Jednak w krótkich terminach, jak wynika z naszych obliczeń, poziom obciążeń może się nie wyrównać. Zakładając, że spółka co roku ma 7 mln zł zysku i w całości wypłaca go wspólnikom, to w ciągu czterech lat fiskus otrzymałby w sumie:

■ 6 076 000 zł – przy obliczaniu estońskiego CIT i 19-proc. PIT od tej samej kwoty,

■ 5 936 000 zł – przy dwuetapowym sposobie liczenia obciążeń.

Zatem przy dwuetapowym obliczaniu podatku łączne obciążenie byłoby w czteroletnim okresie o 140 tys. zł niższe niż przy metodzie forsowanej obecnie przez MF i potwierdzonej przez WSA w Gorzowie.

Co więcej, nawet gdyby w dłuższym okresie obciążenie miało się wyrównać, to i tak przy dwuetapowym liczeniu podatku obciążenie w pierwszym roku wypłaty dywidendy zawsze byłoby niższe.©℗

OPINIA
Sąd oparł stanowisko na logice systemu estońskiego
Maria Tsima prawnik z Kancelarii Staniek & Partners

WSA w Gorzowie opowiedział się za metodologią rozliczenia dywidendy w systemie estońskim opartą na tym, że ryczałt zapłacony przez spółkę nie pomniejsza w roku bieżącym kwoty wypłaty na rzecz wspólnika. Sąd wyraźnie zaznaczył, że nie należy w tym przypadku stosować dwuetapowego sposobu obliczania należności podatkowych.

Przyjęcie takiego modelu rozliczenia jak w klasycznym CIT byłoby – jak wskazał sąd – niezasadne z uwagi na to, że w takiej sytuacji dochodziłoby do nieuprawnionego dwukrotnego pomniejszania należności z tytułu PIT o ryczałt od dochodów spółki. Raz ryczałt byłby odliczony w podstawie opodatkowania PIT, drugi raz przy wykorzystaniu mechanizmu odliczenia przewidzianego w ustawie o PIT. Należy się w pełni zgodzić z taką oceną sądu.

WSA nie odniósł się natomiast do tego, że choć nie jest możliwe obniżenie zysku netto (np. za 2022 r.) wypłaconego wspólnikom (w kolejnym roku – tutaj: 2023 r.) o podatek, który jest należny w 2023 r. z tytułu podziału zysku netto wypracowanego w 2022 r., to ten podatek powinien mieć wpływ na zysk netto roku, w którym został zapłacony. To z kolei powinno mieć wpływ zarówno na wysokość CIT spółki, jak i na dywidendę netto w roku kolejnym (tutaj: 2024 r.).©℗

Obciążenia w estońskim CIT

Metoda dwuetapowego obliczania podatku – tak jak chcą spółki Obliczanie estońskiego CIT i 19-proc. PIT od tej samej kwoty – według wytycznych Ministerstwa Finansów i WSA w Gorzowie
Wady konieczność korygowania sprawozdania finansowego o kwotę faktycznie zapłaconego podatku obciążenie łączne (estoński ryczałt i PIT od dywidendy) może być wyższe niż przy liczeniu podatku dwuetapowo
Zalety niższy poziom opodatkowania w pierwszym roku wypłaty dywidendy (a niewykluczone, że także na przestrzeni lat) brak konieczności korygowania w sprawozdaniu finansowym zapłaconego podatku,brak obawy o zakwestionowanie sposobu liczenia podatku przez organy podatkowe (metoda zgodna z objaśnieniami ministra finansów),w dłuższym czasie poziom opodatkowania może się wyrównać w stosunku do metody dwuetapowego obliczania podatku

 

Obliczenie obciążeń – przy założeniu, że kwota estońskiego CIT pomniejsza zysk roku następnego, w którym nastąpiła jego zapłata (duży podatnik) – zgodnie objaśnieniami Ministerstwa Finansów
za 2022 r. za 2023 r. za 2024 r. za 2025 r.
Stawka estońskiego CIT (duży podatnik) 20 proc. 20 proc. 20 proc. 20 proc.
Zysk brutto 7 000 000 7 000 000 7 000 000 7 000 000
Estoński CIT płacony od zysku za poprzedni rok 0 1 400 000 1 120 000 1 176 000
Zysk netto 7 000 000 5 600 000 5 880 000 5 824 000
Procent wypłaty 100 proc. 100 proc. 100 proc. 100 proc.
Dywidenda brutto 7 000 000 5 600 000 5 880 000 5 824 000
Estoński CIT od wypłaty (płatny w następnym roku) 1 400 000 1 120 000 1 176 000 1 164 000
PIT płacony w roku wypłaty dywidendy 350 000 280 000 294 000 291 200
Łącznie oba podatki (zapłacone w następnym roku) 1 750 000 1 400 000 1 470 000 1 456 000
Dywidenda netto 6 650 000 5 320 000 5 586 000 5 532 800
Efektywna stopa opodatkowania (zysk netto za dany rok w relacji do łącznej kwoty CIT i PIT płatnych w roku następnym) 25 proc. 25 proc. 25 proc. 25 proc.

 

Obciążenia – przy założeniu, że kwota estońskiego CIT pomniejsza zysk roku, za który jest wypłacana dywidenda – tak jak tego chciała spółka, która zaskarżyła interpretację do WSA
za 2022 r. za 2023 r. za 2024 r. za 2025 r.
Stawka estońskiego CIT (duży podatnik) 20 proc. 20 proc. 20 proc. 20 proc.
Zysk brutto 7 000 000 7 000 000 7 000 000 7 000 000
Estoński CIT od wypłaty zysku płacony w następnym roku 1 400 000 1 400 000 1 400 000 1 400 000
Zysk netto 5 600 000 5 600 000 5 600 000 5 600 000
Procent wypłaty 100 proc. 100 proc. 100 proc. 100 proc.
Dywidenda brutto 5 600 000 5 600 000 5 600 000 5 600 000
PIT płacony w roku wypłaty dywidendy 84 000 84 000 84 000 84 000
Łącznie oba podatki (zapłacone w następnym roku) 1 484 000 1 484 000 1 484 000 1 484 000
Dywidenda netto 5 516 000 5 516 000 5 516 000 5 516 000
Efektywna stopa opodatkowania (zysk netto za dany rok w relacji do łącznej kwoty CIT i PIT płatnych w roku następnym) 21,20 proc. 21,20 proc. 21,20 proc. 21,20 proc.

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8692592,dwuetapowe-liczenie-podatku-w-systemie-estonskim.html

 3. Nie będzie zmian w uldze termomodernizacyjnej

Agnieszka Pokojska | 2 kwietnia 2023, 18:01

Ministerstwo Finansów nie planuje zmian, które pozwalałyby odzyskać większą część kosztów termomodernizacji. Nie umożliwi też odliczania ulgi przez oboje małżonków, jeżeli dom jest własnością tylko jednego z nich.

Z takimi propozycjami wystąpili podatnicy w petycjach do MF.

Przypomnijmy, że w ramach ulgi termomodernizacyjnej każdy podatnik może odliczyć 53 tys. zł na wszystkie realizowane przedsięwzięcia termomodernizacyjne w poszczególnych budynkach, których jest właścicielem lub współwłaścicielem. Jeżeli dochód (przychód) za rok, w którym poniesiono wydatki, jest niewystarczający do ich odliczenia, podatnik może je odjąć w kolejnych latach. Ma na to sześć lat, licząc od końca roku podatkowego, w którym poniósł pierwszy wydatek.

W jednej z petycji podatnik wskazywał, że aktualnie przepisy umożliwiają odzyskanie maksymalnie 12 proc. z 53 tys. zł, czyli 6360 zł. Uważał, że powinien móc odzyskać więcej, najlepiej połowę z 53 tys. zł.

W odpowiedzi z 17 marca 2023 r. (znak sprawy DD3.056.8.2023) resort wyjaśnił, że odliczenie jest od podstawy opodatkowania, czyli od dochodu będącego podstawą obliczenia podatku. Zatem u podatników, których roczne dochody (przed pomniejszeniem o ulgę) mieszczą się w przedziale od 30 tys. zł do 120 tys. zł, zysk z zastosowania ulgi termomodernizacyjnej – czyli odliczenia jej od dochodu – wynosi 12 proc.

MF zwróciło uwagę na to, że jest to konsekwencja spadku dolnej stawki PIT – z 18 proc. do 12 proc. Równocześnie został podniesiony – z 85 528 zł do 120 000 zł – próg podatkowy, po przekroczeniu którego trzeba płacić PIT według stawki 32 proc. Prawie 10-krotnie wzrosła kwota wolna od podatku – obecnie wynosi ona 30 tys. zł rocznie. Wszystkie te zmiany – jak podkreśliło MF – korzystne dla podatników, miały też wpływ na wysokość odliczenia w ramach ulgi termomodernizacyjnej, a więc korzyści z tej preferencji.

Ministerstwo poinformowało, że nie przewiduje zmian w tym zakresie.

Nie planuje też zmiany, która umożliwiłaby odliczenie wydatków termomodernizacyjnych obojgu małżonkom w sytuacji, gdy dom należy tylko do jednego z nich. Wystąpił o to autor drugiej petycji.

W odpowiedzi z 23 lutego 2023 r. (znak sprawy DD3.056.3.2023) MF wyjaśniło, że ulga przysługuje tylko właścicielowi lub współwłaścicielowi nieruchomości. Co ważne, każdemu z nich przysługuje odrębnie limit 53 tys. zł – podkreślił resort.

Wyjaśnił natomiast, że aby oboje małżonkowie mogli skorzystać z ulgi, właściciel nieruchomości (np. mąż) może przekazać drugiemu małżonkowi (żonie) w darowiźnie współwłasność nieruchomości. Od takiej darowizny nie będzie podatku, trzeba jedynie ponieść koszty notariusza.

Przypomnijmy, że dla zastosowania ulgi ważne jest to, aby podatnik był właścicielem nieruchomości w momencie jej odliczenia. Nie ma znaczenia, że wydatki poniósł w czasie, gdy właścicielem lub współwłascicielem jeszcze nie był. Pisaliśmy o tym w artykule „Preferencje w PIT. Na jedne może być za wcześnie, na inne za późno” (DGP nr 52/2023).©℗

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8692580,zmiany-w-uldze-termomodernizacyjnej-petycje.html

 4. Nie każde wynagrodzenie jest kosztem przedsiębiorstwa w spadku

Agnieszka Pokojska | wczoraj, 09:19

Jeżeli w chwili śmierci przedsiębiorcy firma stanowiła w całości mienie obojga małżonków, to wynagrodzenie wdowy lub wdowca nie jest kosztem przedsiębiorstwa w spadku – wyjaśnił dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Spytała o to kobieta, która prowadziła wraz z mężem przedsiębiorstwo (oboje byli jego współwłaścicielami). Sama wraz z dwójką dzieci była w nim zatrudniona na umowę o pracę i na umowy zlecenia. Przed śmiercią mąż sporządził testament z zapisem windykacyjnym, w którym postanowił, że przedsiębiorstwo ma być przekazane żonie, chyba że odmówiłaby – wówczas w drugiej kolejności ma ono trafić do syna, a w trzeciej kolejności – do córki.

We wniosku o interpretację kobieta wyjaśniła, że testament nie został jeszcze ogłoszony. Nie został również sporządzony akt poświadczenia dziedziczenia, ponieważ spadkobiercy nie podjęli jeszcze decyzji co do podziału majątku i ewentualnego odrzucenia lub przyjęcia testamentowego zapisu windykacyjnego. Przedsiębiorstwo przekształciło się natomiast w przedsiębiorstwo w spadku, a jedno z dzieci zostało powołane na zarządcę sukcesyjnego.

Kobieta chciała się upewnić, że wydatki z tytułu zatrudnienia jej samej, dzieci oraz zarządcy sukcesyjnego będą dla przedsiębiorstwa w spadku kosztem uzyskania przychodu.

Dyrektor KIS zgodził się z nią tylko częściowo. Stwierdził bowiem, że kosztem nie będzie wynagrodzenie żony zmarłego. Przywołał tu art. 23 ust. 1 pkt 10a ustawy o PIT, który nie pozwala zaliczać do kosztów wartości pracy – na rzecz przedsiębiorstwa w spadku – osób, o których mowa w art. 3 ustawy o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizycznej i innych ułatwieniach związanych z sukcesją przedsiębiorstw (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 170).

W przepisie tym mowa jest m.in. o małżonku zmarłego przedsiębiorcy, któremu przysługuje udział w przedsiębiorstwie w spadku.

Fiskus wskazał, że w świetle tej ustawy małżonek przedsiębiorcy jest właścicielem przedsiębiorstwa w spadku, jeżeli w chwili śmierci przedsiębiorcy przedsiębiorstwo stanowiło w całości mienie przedsiębiorcy i jego małżonka (na zasadach wspólności majątkowej małżeńskiej lub z innego tytułu) i jeżeli posiada on udział w przedsiębiorstwie w spadku.

Wynagrodzenie żony nie może być zatem podatkowym kosztem przedsiębiorstwa w spadku – podsumował dyrektor KIS.

Inaczej – wyjaśnił – jest z wynagrodzeniem wypłacanym dzieciom. Oni bowiem nie są w tym przypadku osobami, które zgodnie z prawomocnym postanowieniem o stwierdzeniu nabycia spadku, zarejestrowanym aktem poświadczenia dziedziczenia albo europejskim poświadczeniem spadkowym nabyły:

– składniki niematerialne i materialne, na podstawie powołania do spadku z ustawy albo testamentu albo
– przedsiębiorstwo albo udział w przedsiębiorstwie na podstawie zapisu windykacyjnego.

W związku z tym dyrektor KIS potwierdził, że otrzymywane przez nich wynagrodzenia mogą stanowić koszty uzyskania przychodów dla przedsiębiorstwa w spadku. ©℗

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 27 marca 2023 r., sygn. 0112-KDIL2-2.4011.983.2022.2.IM

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8693370,nie-kazde-wynagrodzenie-jest-kosztem-przedsiebiorstwa-w-spadku.html

 5. W PCC-4 liczy się czas między pierwszą a trzecią czynnością

Agnieszka Pokojska | wczoraj, 16:00

Można złożyć zbiorczą deklarację PCC-4 w ciągu siedmiu dni po zakończeniu miesiąca. Deklaracja ta może objąć więcej niż trzy transakcje, ważne jest jedynie, aby między pierwszą a trzecią nie upłynęło więcej niż 14 dni. Nie ma natomiast znaczenia to, ile czasu minęło między pierwszą a ostatnią – wyjaśnił dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Podatek od czynności cywilnoprawnych płaci się co do zasady w ciągu 14 dni (składając deklarację PCC-3). Ale od tej zasady jest wyjątek. Można złożyć deklarację zbiorczą (PCC-4) i wpłacić podatek do siódmego dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym powstał obowiązek podatkowy, pod warunkiem że podatnik dokonał w danym miesiącu co najmniej trzech czynności obejmujących umowę pożyczki lub umowę sprzedaży rzeczy ruchomych lub praw majątkowych, a ostatnia z nich została dokonana przed upływem 14 dni od dnia pierwszej z nich (art. 10 ust 1a ustawy o podatku od PCC).

Wniosek o interpretację złożył przedsiębiorca, który kupuje złom samochodowy od osób prywatnych. W miesiącu przeprowadza kilkadziesiąt takich transakcji, np. w grudniu pierwsza została zawarta trzeciego dnia tego miesiąca, a ostatnia 29 grudnia.

Podatnik uważał, że nie może złożyć deklaracji zbiorczej, skoro między pierwszą i ostatnią transakcją minęło więcej niż 14 dni.

Dyrektor KIS nie zgodził się z tym. Wyjaśnił, że zbiorczą deklarację mogą złożyć podatnicy, którzy dokonują co najmniej trzech czynności cywilnoprawnych, a trzecia z nich nastąpiła przed upływem 14 dni od pierwszej. A zatem, jeżeli trzecia z kolei umowa została zawarta w ciągu 14 dni od 3 grudnia (dzień pierwszej transakcji w grudniu), to podatnik mógł złożyć za grudzień zbiorczą deklarację PCC-4, wskazując w niej wszystkie umowy, które zawarł w grudniu (niekoniecznie tylko te trzy) – wynika z interpretacji. ©℗

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 31 marca 2023 r., sygn. 0111-KDIB2-2.4014.17.2023.1.MZ

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8694179,w-pcc4-liczy-sie-czas-miedzy-pierwsza-a-trzecia-czynnoscia.html

 

Rzeczpospolita

 1. Prezent od szefa bez PIT i ZUS. Ale są też minusy

30 marca 2023 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Jeśli upominek dla pracownika jest darowizną, pracodawca nie musi naliczać mu przychodu. Nie zaliczy jednak wydatku do podatkowych kosztów.

Coraz więcej firm występuje z wnioskami o interpretacje w sprawie prezentów dla pracowników. Argumentują, że upominki są darowiznami. A fiskus przyznaje im rację.

Jaka z tego korzyść? – Jeśli uznamy, że prezent jest darowizną, to nie zaliczamy go do przychodów pracownika. Firma nie musi więc potrącać mu zaliczki na PIT ani składek ZUS. Nie odprowadza też składek z własnych środków – tłumaczy Jarosław Sekita, doradca podatkowy w kancelarii Meritum. Dodaje, że darowizny rozliczamy na podstawie ustawy o podatku od spadków i darowizn. Wynika z niej, że benefity dla niespokrewnionych osób są zwolnione z daniny do 5308 zł. – Jeśli prezent nie przekracza tej kwoty, daniny nie będzie. Oczywiście musimy pamiętać o obowiązku sumowania darowizn przez pięć lat – wyjaśnia Jarosław Sekita.

Fiskus się zgadza
Oto przykłady korzystnych dla podatników interpretacji. Z okazji świąt Bożego Narodzenia, Wielkanocy, ślubu, narodzin dziecka czy jubileuszu firmy pracodawca daje zatrudnionym osobom prezenty. Są to zegarki, perfumy, biżuteria, zabawki edukacyjne dla dzieci, vouchery na zabiegi kosmetyczne czy rehabilitacyjne. Podkreśla, że nie jest to element wynagrodzenia. Upominki nie są gwarantowane w umowie o pracę czy wewnętrznych regulaminach. Nie mają związku z wykonywaną pracą czy jej rezultatami. Stanowią dobrowolne świadczenie. Jest to forma uhonorowania ważnych okazji.

W takim razie nie można uznać upominków za przychody z umowy o pracę. Na pracodawcy nie ciążą więc obowiązki płatnika – przyznał fiskus.

Podobnie było w sprawie spółki przekazującej z okazji jubileuszu pracy punkty benefitowe, które pracownicy mogą wymienić na określony towar bądź usługę. Fiskusa przekonały argumenty, że podarunek nie jest formą wynagrodzenia za pracę, nie jest też gwarantowany w umowach. Zgodził się, że jest to darowizna, która nie podlega pod ustawę o PIT. Spółka nie musi więc naliczać pracownikom przychodu i potrącać zaliczki na podatek.

W interpretacjach urzędnicy powołują się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 8 lipca 2014 r. (sygn. K 7/13) w sprawie rozliczania pracowniczych profitów. Wynika z niego, że nie wszystkie świadczenia otrzymywane przez pracowników od pracodawców można uznać za przychód w rozumieniu ustawy o PIT.

Dwa warianty rozliczenia
Darowizny mają też jednak minusy. – Pracodawca nie zaliczy ich do podatkowych kosztów. Przepisy tego zabraniają – podkreśla Jarosław Sekita. Inaczej jest przy wynagrodzeniach, nie ma wątpliwości, że są kosztem.

Jak więc widać, skutki podatkowe zależą od tego, jakie są zasady przyznawania prezentów w danej firmie.

Jeśli jest to element wynagrodzenia, przedsiębiorca rozliczy upominki w kosztach, ale jednocześnie musi je obciążyć podatkiem i składkami (co do zasady, bo są pewne zwolnienia). Jeśli upominek jest darowizną, nie ma przychodu u pracownika, ale nie będzie też kosztu u pracodawcy.

Opinia dla „rzeczpospolitej”
Mirosława Zugaj

doradca podatkowy w kancelarii Chojnacka & Łagowski

Fiskus przyznaje w interpretacjach, że prezenty dla pracowników są darowiznami i nie trzeba naliczać od nich PIT (a co za tym idzie – składek ZUS). Firmom zależy na takiej kwalifikacji upominków z różnych powodów. Choćby ze względów wizerunkowych zmniejszenie pensji o podatek i składki pracownikowi, który dostał okolicznościowy prezent, może być przez niego źle odebrane. Uznanie upominków za darowizny może też dać korzyści finansowe. Wprawdzie darowizny dla pracowników nie są podatkowym kosztem, ale nie wszystkim przedsiębiorcom na tych kosztach zależy. Przede wszystkim ryczałtowcom, ale też firmom, które mają stratę z działalności.

Pamiętajmy jednak, że granica pomiędzy darowizną a składnikiem wynagrodzenia jest cienka. Jeśli prezent stanowi nagrodę za wykonaną pracę, to nie można uznać, że jest bezinteresowny. Darowiznami nie są też upominki gwarantowane w umowie o pracę czy wewnętrznych regulaminach wynagradzania.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1492500-Prezent-od-szefa-bez-PIT-i-ZUS-Ale-sa-tez-minusy.html#.ZC0tEexBxhF

 2. Fiskus może ustalić niewypłacalność

31 marca 2023 | Prawo i podatki | Konrad Radwan

Skarbówka przy postępowaniu w oparciu o ordynację podatkową może ustalać właściwy czas na zgłoszenie upadłości.

W sprawach dotyczących odpowiedzialności członków zarządu za zaległości podatkowe spółki organ – o ile zaistniała taka konieczność – sam ustala, czy spółka znalazła się w stanie niewypłacalności. Powinien przy tym stosować prawo upadłościowe.

„Niewypłacalność” to jedno z centralnych pojęć prawa upadłościowego oraz prawa restrukturyzacyjnego, rzutujące także na inne regulacje prawne. Wśród nich są przepisy ordynacji podatkowej dotyczącej odpowiedzialności członków zarządu za zobowiązania spółki. W dobie kryzysu gospodarczego mogą one mieć coraz większe znaczenie. Czy jednak fiskus może sam badać, czy spółka popadła w niewypłacalność? A jeżeli tak, to na jakiej podstawie?

Kiedy firma upada?
Upadłość firmy – na podstawie przepisów prawa upadłościowego – ogłasza się wówczas, gdy dłużnik stał się niewypłacalny. „Niewypłacalność” jest także kluczowym pojęciem determinującym możliwość sięgnięcia po któreś z postępowań restrukturyzacyjnych. W obecnym stanie prawnym przedsiębiorca ma prawo skorzystać z restrukturyzacji, gdy znalazł się w stanie niewypłacalności lub zagrożenia niewypłacalnością. Czym więc jest „niewypłacalność”.

Prawo upadłościowe stanowi, że dłużnik jest niewypłacalny, gdy utracił zdolność wykonywania swoich wymagalnych zobowiązań pieniężnych. Domniemuje się ten stan, gdy opóźnienie w wykonaniu zobowiązań pieniężnych przekracza trzy miesiące. Założenie to odnosi się do wszystkich dłużników. Natomiast w stosunku do osób prawnych oraz jednostek organizacyjnych posiadających jedynie zdolność prawną stosuje się jeszcze jedno domniemanie: ustawodawca zakłada niewypłacalność takich podmiotów, gdy ich zobowiązania pieniężne przekraczają wartość ich majątku, a stan ten utrzymuje się przez okres przekraczający 24 miesiące.

Odpowiedzialność za długi
Problem niewypłacalności pojawia się nie tylko przy upadłości bądź restrukturyzacji. Ma duże znaczenie w przypadku ponoszenia osobistej odpowiedzialności za zobowiązania spółek przez członków ich zarządu.

W tym za długi podatkowe. Ordynacja podatkowa stanowi, że członek zarządu może się uchylić od tej odpowiedzialności m.in. wówczas, gdy wykaże, że we właściwym czasie zgłoszono wniosek o ogłoszenie upadłości lub w tym czasie otwarto postępowanie restrukturyzacyjne. Tym samym organ, który prowadzi sprawę zmierzającą do wyegzekwowania należności podatkowych spółki od członka jej zarządu, musi – o ile zasiadający w zarządzie powołał się na wskazaną tu okoliczność – ustalić, kiedy był „właściwy czas” na złożenie wniosku o upadłość bądź na zainicjowanie restrukturyzacji. Potwierdził to Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 19 stycznia 2023 r., stwierdzając, że ustalenie czasu właściwego do zgłoszenia wniosku o ogłoszenie upadłości należy do kompetencji organów podatkowych prowadzących postępowanie na podstawie przepisów ordynacji podatkowej, pozwalających na egzekucję zaległości podatkowych spółki z majątku członków jej zarządu.

Jak fiskus stwierdza niewypłacalność?

Skoro zaś ani upadłość, ani restrukturyzacja nie może być skutecznie przeprowadzona bez zaistnienia stanu niewypłacalności (względnie zagrożenia niewypłacalnością), to fiskus sam musi przesądzić, czy spółka znalazła się w tym stanie. Oczywiście niewypłacalność musi być badana z punktu widzenia przepisów prawa upadłościowego, które definiując to pojęcie, jednocześnie czynią je podstawą do ogłoszenia upadłości.

W końcu wniosek o jej ogłoszenie złożony wówczas, gdy spółka była wypłacalna, byłby zupełnie bezprzedmiotowy. Dlatego organy podatkowe w omawianych tu sprawach powinny odnosić się do przepisów prawa upadłościowego.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1492518-Fiskus-moze-ustalic-niewyplacalnosc.html#.ZC0tauxBxhF

 3. Slim VAT 3: ważne zmiany dla przedsiębiorców

03 kwietnia 2023 | Podatki i księgowość | Wojciech Śliż

Choć przepisy wejdą w życie z poślizgiem, wielu ucieszą nowe, łagodniejsze zasady nakładania sankcji VAT i wyższy limit dla małego podatnika. A to nie są jedyne nowości, jakie przygotował ustawodawca.

Długo wyczekiwany projekt o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług oraz niektórych innych ustawach, znany jako Slim VAT 3, po pierwszym czytaniu w Sejmie został skierowany do dalszej weryfikacji w Komisji Finansów Publicznych. Prace trwają. Przepisy miały ujrzeć światło dzienne 1 kwietnia 2023 r. (z małymi wyjątkami). Tak się jednak nie stało, wiadomo już, że wejdą w życie później. Warto jednak już teraz zapoznać się z najważniejszymi nowościami.

Przepisy przewidują kilka zmian mających na celu usprawnienie i przyspieszenie rozliczania VAT. Dodatkowo nowe rozwiązania wdrażają łagodniejsze sankcje, które będą uwzględniać m.in. okoliczności powstania nieprawidłowości.

Łagodniejsze sankcje i wyższy limit
W wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 15 kwietnia 2021 r. (sygn. C-935/19) zakwestionowano zgodność z przepisami europejskimi polskiego systemu kar finansowych, tzw. sankcji VAT. Według europejskich sędziów obecny stan jest nieproporcjonalnie dolegliwy dla podatników, którzy po prostu się pomylili lub zrobił to ich kontrahent. Z tego powodu dotychczasowe sankcje w wysokości 15, 20 i 30 proc. staną się górnym limitem, a ewentualna nowa sankcja będzie mogła być łagodniejsza. Fiskus będzie zobowiązany badać każdorazowo przyczyny błędu podatnika popełnionego w składanej deklaracji. Tylko w przypadku celowego i świadomego oszustwa sankcja może wynieść 100 proc. kwoty podatku. W niektórych przypadkach organy podatkowe będą mogły nawet odstąpić od wymierzenia kary.

Kolejną dobrą informacją jest podwyższenie limitu sprzedaży „małego podatnika” z 1,2 mln aż do 2 mln euro. Ta zmiana sprawi, że znacznie więcej przedsiębiorców będzie mogło w korzystny sposób rozliczać się z VAT. Mali podatnicy mogą używać metody kasowej, dzięki której regulują swoje zobowiązania fiskalne dopiero w momencie otrzymania zapłaty, a nie w momencie dokonania sprzedaży towarów lub wykonania usługi. Oprócz tego status ten pozwala na kwartalne rozliczenie VAT, zamiast miesięcznego płacenia i uzupełniania dokumentów.

Zmiany dotyczyć będą systemu wydawania wiążących informacji stawkowych (WIS), akcyzowych (WIA), taryfowych (WIT) i o pochodzeniu (WIP). Dzięki zmianom wszystkimi sprawami interpretacyjnymi ma się zająć dyrektor Informacji Skarbowej. Dodatkowo, opłaty związane z wydawaniem tych decyzji zostaną zniesione, a minister właściwy do spraw finansów publicznych określi jednolity dla wszystkich wzór wniosku o ich wydanie.

Ważne zwłaszcza dla księgowych
Projekt ustawy przewiduje też szereg pozytywnych zmian ułatwiających codzienną pracę księgowych. Wśród nich znajduje się doprecyzowanie zasad stosowania kursów dla faktur korygujących faktury w walucie obcej.

Dzięki nowej, generalnej zasadzie, kalkulacja kwoty korekty podstawy opodatkowania na wszystkich fakturach in plus oraz in minus będzie dokonywana w oparciu o historycznie użyty kurs walutowy. Historycznego kursu będzie można użyć także w przypadku udzielenia opustu lub obniżki dla towarów lub usług wyrażonych w innej walucie.

Inne nowości
Kolejną, długo wyczekiwaną zmianą, jest rezygnacja z posiadania faktury dotyczącej wewnątrzwspólnotowego nabycia towarów (WNT) przy odliczaniu VAT naliczonego z tego tytułu. To rozwiązanie pozwoli na rozliczanie podatku naliczonego i należnego dokładnie w tym samym okresie rozliczeniowym, dzięki czemu będzie ono w pełni neutralne dla podatnika. W konsekwencji podatnicy nie będą zmuszeni do ciągłego sprawdzania, czy nie przekroczono 3-miesięcznego terminu na otrzymanie takiej faktury.

Podczas sprzedaży przy zastosowaniu kas uciążliwy okazuje się obowiązek drukowania dokumentów fiskalnych. Proponowane nowe przepisy położą temu kres, umożliwiając przechowywanie paragonów wyłącznie elektronicznie. To rozwiązanie w praktyce pozwoli na łatwiejsze i mniej kosztowne wywiązanie się z obowiązków ewidencyjnych. Gdyby jednak ktoś chciał pozostać przy starych metodach, nadal będzie istniała taka możliwość.

Autor jest doradcą podatkowym, counselem w kancelarii Kochański & Partners

https://archiwum.rp.pl/artykul/1492574-Slim-VAT-3:-wazne-zmiany-dla%C2%A0przedsiebiorcow.html#.ZC0v_OxBxhF

 4. Ulgi w ZUS, ale nie dla każdego

04 kwietnia 2023 | Prawo co dnia | Paulina Szewioła

Z małego ZUS+ przestało w 2022 r. korzystać 93 tys. przedsiębiorców. Ogólna liczba działalności jednak nie spadła.

Przypomnijmy, że pod hasłem mały ZUS+ kryje się możliwość opłacania składek na dogodniejszych zasadach. Dotyczy to przedsiębiorców, których przychód w poprzednim roku kalendarzowym nie przekroczył 120 tys. zł.

Bez załamania
W kontekście preferencji ważny jest także dochód jako podstawa kalkulowania składek. Jest on ograniczony dolnym (30 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę w danym roku) i górnym (nie przekracza kwoty 60 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia ustalonego na dany rok) limitem.

Dane ZUS, które poznała „Rzeczpospolita”, pokazują, że na koniec stycznia 2022 r. z ulgi korzystało 329 tys. osób, a na koniec grudnia 2022 r. było to już 236 tys. Organ rentowy tłumaczy, że w ubiegłym roku wielu przedsiębiorców wyczerpywało swój trzyletni okres korzystania z preferencji. A w następnych latach uprawnienia będą tracić ci, którzy weszli do ulgi odpowiednio później. Dlatego rzecznik małych i średnich przedsiębiorców w liście do premiera apeluje o zniesienie zapisu ograniczającego (do trzech lat) korzystanie z prawa do tej ulgi do trzech lat. W przeciwnym razie, jak twierdzi, odbije się to negatywnie na biznesie w naszym kraju, szczególnie na małych firmach.

– Opinia publiczna jest wprowadzana w błąd. Mówi się, że w tym roku kończy się okres małego ZUS+ i setki tysięcy przedsiębiorców będzie musiało zamknąć biznes. Zarówno przepisy, jak i dane tego na razie nie potwierdzają. Już rok temu 93 tys. przedsiębiorców musiało zaprzestać korzystania z tej ulgi. Mimo to w 2022 r. liczba działalności zarejestrowanych w ZUS nie tylko nie spadła, lecz wzrosła o 35 tys. – komentuje dr Tomasz Lasocki z WPiA UW.

Ekspert nie spodziewa się też, żeby negatywny scenariusz spełnił się w 2023 r.

– W tym roku prawo do preferencji wyczerpie blisko 70 tys. osób. Czyli jeszcze mniej niż rok wcześniej. Zakładam zatem, że podobnie jak w 2022 r. nie spowoduje to dużego załamania na rynku. O wiele bardziej dotkliwa dla przedsiębiorców może być stagflacja czy zmiany w składce zdrowotnej sprzed roku – komentuje dr Lasocki.

Komu pomagać
Dane ZUS pokazują też, że jedynie 19 proc. przedsiębiorców korzystających z małego ZUS+ zatrudnia inne osoby. Pozostałe 81 proc. to jednoosobowe działalności gospodarcze. Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich zwraca uwagę, że to m.in. sama konstrukcja małego ZUS+ powoduje, że mamy do czynienia de facto z ulgą dla samozatrudnionych, którzy często nie powinni być dodatkowo premiowani.

– Trudno wyobrazić sobie firmę, która zatrudnia pracowników i ponosi inne koszty, a jednocześnie osiąga przychód roczny w wysokości co najwyżej 120 tys. zł. Szczególnie że to kryterium nie jest corocznie waloryzowane – mówi.

Dr Tomasz Lasocki uważa z kolei, że w oparciu o te dane należy zastanowić się, kogo jako państwo chcemy w ogóle wspierać.

– Dzisiaj polski system daje początkującym przedsiębiorcom aż 5,5 roku na rozkręcenie biznesu, a koniec ulg oznacza konieczność płacenia składki na własne ubezpieczenie społeczne od kwoty tylko nieco wyższej od minimalnego wynagrodzenia (w tym roku ta różnica wynosi 17 proc.). Na ten pas startowy składa się: półroczna ulga na start, mały ZUS (składki płacone przez 24 miesiące od podstawy wymiaru nie niższej niż 30 proc. minimalnego wynagrodzenia) oraz wspomniany trzyletni mały ZUS+. Ile w takim razie potrzeba czasu, by firma była w stanie opłacić choćby minimalne składki? – pyta dr Lasocki.

Zastanawia się też, czy chcąc chronić małe biznesy, funkcjonujące na granicy opłacalności, nie wylewamy dziecka z kąpielą. Powód?

– Ulgi na rozkręcenie firmy są ważne, ale trzeba pamiętać, że w tym czasie inni pracujący finansują emerytury np. rodziców czy teściów takiego przedsiębiorcy – mówi.

Gertruda Uścińska, prezes ZUS, przypomina też, że korzystanie z nich wiąże się z niższymi zasiłkami, rentami i emeryturami samych przedsiębiorców. Z kolei dr Lasocki obawia się, że tym sposobem stwarzamy również pole do szerszego wykorzystywania zatrudnienia niepracowniczego. Z danych wynika bowiem, że największy odsetek korzystających z małego ZUS+ prowadzi działalność w budownictwie (21 proc.).

– Mogą to być wyjątkowo mało zarabiające złote rączki, albo jednak osoby, które pracują na budowie. Jeśli jest to ta druga grupa, to tylko potwierdza tezę, że obecne ulgi powodują wychodzenie czy wręcz wypychanie na samozatrudnienie – dodaje.

Potrzebne zmiany
Doktor Lasocki uważa też, że konserwowanie tego stanu powoduje, że nie jesteśmy w stanie uwolnić naszego potencjału gospodarczego.

– Nie ma ulg dla zatrudniających choćby pierwszego pracownika. W tym obszarze należałoby działać – uważa.

Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich ma inny pomysł.

– Należy tworzyć reguły, które są optymalne zarówno dla małych, jak i większych biznesów. Nie jestem za wprowadzeniem kolejnych ulg czy wydłużaniem obowiązujących. Uważam, że dobrym rozwiązaniem byłoby opłacanie składek na ubezpieczenia społeczne proporcjonalnie do dochodu, od jego części. Byłoby to wówczas powiązane z faktyczną sytuacją finansową przedsiębiorcy – mówi ekspert.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1492799-Ulgi-w-ZUS-ale-nie-dla-kazdego.html#.ZC0wSuxBxhF

 5. Fundacja rodzinna – nieopodatkowana działalność gospodarcza

05 kwietnia 2023 | Rachunkowość | Radosław Urban

Fundacja rodzinna, która ma wejść do polskiego porządku prawnego w maju tego roku, poza tym, że może być efektywnym narzędziem sukcesji, podlega też specyficznemu, preferencyjnemu opodatkowaniu. Jednakże, nim ustawa weszła w życie, pojawił się projekt jej nowelizacji, który uszczelnia też przepisy podatkowe i znacznie je komplikuje.

W artykule omówiony zostanie zakres dopuszczalnej i nieopodatkowanej działalności gospodarczej. Opodatkowanie wypłat do beneficjentów oraz ukrytych zysków zostanie przestawione w następnych częściach cyklu.

Zwolnienie podmiotowe
Pierwotna idea była prosta – fundacja rodzinna została dopisana do katalogu podmiotów zwolnionych z opodatkowania, zawartego w art. 6 ustawy o CIT. Regulacja ta wskazuje więc, że brak opodatkowania fundacji był głównym i zasadniczym celem ustawodawcy. Zasada ta doznaje jednak kilku istotnych ograniczeń, określonych w przepisach szczególnych.

Zgodnie z nimi, zwolnienie nie dotyczy:

∑ podatku od przychodów z budynków;

∑ działalności gospodarczej fundacji rodzinnej wykraczającej poza zakres określony w art. 5 ustawy o fundacji rodzinnej;

∑ sytuacji wypłaty świadczeń do beneficjentów fundacji;

∑ przekazania mienia w związku z likwidacją fundacji;

∑ świadczeń stanowiących ukryte zyski.

Dozwolona działalność gospodarcza
Artykuł 5 ustawy o fundacji rodzinnej przewiduje, że fundacja rodzinna może wykonywać działalność gospodarczą tylko w zakresie:

∑ zbywania mienia, o ile mienie to nie zostało nabyte wyłącznie w celu dalszego zbycia;

∑ najmu, dzierżawy lub udostępniania mienia do korzystania na innej podstawie;

∑ przystępowania do spółek handlowych, funduszy inwestycyjnych, spółdzielni oraz podmiotów o podobnym charakterze, mających swoją siedzibę w kraju albo za granicą, a także uczestnictwa w tych spółkach, funduszach, spółdzielniach oraz podmiotach;

∑ nabywania i zbywania papierów wartościowych, instrumentów pochodnych i praw o podobnym charakterze;

∑ udzielania pożyczek:

a) spółkom kapitałowym, w których fundacja rodzinna posiada udziały albo akcje,

b) spółkom osobowym, w których fundacja rodzinna uczestniczy jako wspólnik,

∑ beneficjentom;

∑ obrotu zagranicznymi środkami płatniczymi należącymi do fundacji rodzinnej w celu dokonywania płatności związanych z działalnością fundacji rodzinnej;

∑ produkcji przetworzonych w sposób inny niż przemysłowy produktów roślinnych i zwierzęcych, z wyjątkiem przetworzonych produktów roślinnych i zwierzęcych uzyskanych w ramach prowadzonych działów specjalnych produkcji rolnej oraz produktów opodatkowanych podatkiem akcyzowym, o ile ilość produktów roślinnych lub zwierzęcych pochodzących z własnej uprawy, hodowli lub chowu, użytych do produkcji danego produktu stanowi co najmniej 50 proc. tego produktu;

∑ gospodarki leśnej.

Tak długo, jak fundacja osiąga dochody z tych tytułów i nie wypłaca ich do beneficjentów, pozostają one nieopodatkowane. Jednocześnie, w zakresie, w jakim fundacja rodzinna prowadzi działalność gospodarczą wykraczającą poza dozwolony zakres, stawka podatku wynosi 25 proc. podstawy opodatkowania.

W przypadku, gdy fundacji będzie prowadzić działalność dozwoloną i niedozwoloną, będzie upoważniona do rozliczania kosztów uzyskania przychodów do każdej z tych działalności odrębnie, a jeśli nie będzie to możliwe, to proporcjonalnie do osiąganych przychodów. Co więcej, w zakresie takiej działalności gospodarczej, fundacja nie może korzystać ze zwolnień i ulg podatkowych.

Wykluczenie podmiotów powiązanych
Procedowana nowelizacja wprowadziła w tym zakresie istotną zmianę. W oryginalnym brzmieniu ustawy, dopuszczalna była bowiem konstrukcja, która bazowałaby na wniesieniu do fundacji rodzinnej składników majątkowych (np. nieruchomości) i następnie wynajmowanie ich w celu prowadzenia działalności gospodarczej przez spółki powiązane z fundatorem.

Niestety, projekt ustawy nowelizacyjnej zlikwidował tę możliwość, wprowadzając regulację, zgodnie z którą zwolnienie podmiotowe w CIT nie ma zastosowania do osiąganych przez fundację rodzinną przychodów z najmu, dzierżawy lub innej umowy o podobnym charakterze, której przedmiotem jest przedsiębiorstwo, zorganizowana część przedsiębiorstwa lub składniki majątku służące prowadzeniu działalności przez beneficjenta, fundatora lub podmiot powiązany w rozumieniu art. 11a ust. 1 pkt 4 z fundacją rodzinną, beneficjentem lub fundatorem, przy czym wielkość udziałów i praw, o których mowa w art. 11a ust. 2 pkt 1, wynosi co najmniej 5 proc.

Zgodnie z powołanymi przepisami, podmiotami powiązanymi są:

∑ podmioty, z których jeden podmiot wywiera znaczący wpływ na co najmniej jeden inny podmiot, lub

∑ podmioty, na które wywiera znaczący wpływ:

a) ten sam inny podmiot lub

b) małżonek, krewny lub powinowaty do drugiego stopnia osoby fizycznej wywierającej znaczący wpływ na co najmniej jeden podmiot.

Przez wywieranie znaczącego wpływu rozumie się:

∑ posiadanie bezpośrednio lub pośrednio co najmniej 25 proc.:

a) udziałów w kapitale lub

b) praw głosu w organach kontrolnych, stanowiących lub zarządzających, lub

c) udziałów lub praw do udziału w zyskach, stratach, lub majątku, lub ich ekspektatywy, w tym jednostek uczestnictwa i certyfikatów inwestycyjnych, lub

d) faktyczną zdolność osoby fizycznej do wpływania na podejmowanie kluczowych decyzji gospodarczych przez osobę prawną lub jednostkę organizacyjną nieposiadającą osobowości prawnej, lub

e) pozostawanie w związku małżeńskim albo występowanie pokrewieństwa lub powinowactwa do drugiego stopnia.

Z jednoczesnym zastrzeżeniem, że w przypadku fundacji rodzinnej próg z 25 proc. zostaje obniżony do 5 proc.

Jak więc widać, powiązania między podmiotami sięgają daleko, a dodatkowo przesłanka faktycznej zdolności do wypływania na kluczowe decyzje (pkt. 2), pozwala poszerzyć je nawet poza krąg podmiotów wprost powiązanych kapitałowo i rodzinnie.

Oznacza to, że najem składników majątkowych do podmiotów powiązanych będzie podlegał opodatkowaniu. Podkreślić jednak należy, że w takim wypadku nie znajdzie zastosowania stawka 25 proc., gdyż taki najem nie wykracza poza zakres dopuszczalnej działalności określonej w art. 5 ustawy rodzinnej. Zastosować więc należy przepisy ogólne, z uwzględnieniem tego, że nowelizacja wyłącza możliwość skorzystania ze stawki 9 proc. W związku z tym, przychody z takiego najmu lub dzierżawy opodatkowane zostaną stawką 19 proc.

Przykład 1.

Fundator wniósł do fundacji rodzinnej składniki majątkowe w postaci hali produkcyjnej wraz ze znajdującą się w niej linią produkcyjną. Jeżeli:

∑ fundacja zacznie prowadzić przy pomocy tych składników działalność produkcyjną, wówczas dochód z tej działalności podlegać będzie opodatkowaniu stawką 25 proc., gdyż wykracza poza dozwolony zakres działalności gospodarczej;

∑ fundacja wydzierżawi halę wraz z linią podmiotowi niepowiązanemu, przychód z czynszu najmu nie podlega opodatkowaniu;

∑ fundacja wydzierżawi te składniki podmiotowi powiązanemu, to zapłaci od dochodu z tego tytułu 19 proc. podatku CIT.

Warto podkreślić, że w przypadku późniejszej wypłaty uzyskanych z tytułu czynszu środków do beneficjentów, podatek, który w takiej sytuacji standardowo wynosi 15 proc., może zostać pomniejszony o kwotę zapłaconego przez fundację rodzinną podatku obliczonego zgodnie z art. 19. Oznacza to faktyczną redukcję podwójnego opodatkowania.

Przykład 2.

Fundacja rodzinna wynajmuje nieruchomości do spółki jawnej, w której wspólnikiem jest szwagier beneficjenta fundacji. Z tego tytułu fundacja osiągnęła dochód roczny w wysokości 100 tys. zł, z czego zapłaciła 19 tys. zł podatku CIT.

Następnie środki wysokości 81 tys. zł zostały wypłacone do beneficjenta. W takiej sytuacji podatek CIT wynosi 15 proc., a więc 12 150 zł. Zgodnie jednak z powyższą regulacją może on zostać pomniejszony o wcześniej zapłacony CIT (19 tys. zł), a więc sama wypłata środków odbędzie się faktycznie bez podatku.

Jest to rozwiązanie, które konstrukcją przypomina opodatkowanie wypłaty dywidendy ze spółki objętej estońskim CIT. Niestety pominięta zostaje inna korzyść, czyli odroczenie momentu opodatkowania do czasu wypłaty zysku. Z punktu widzenia podatników, projektowaną nowelizację w tym zakresie trudno ocenić pozytywnie.

Radosław Urban associate, doradca podatkowy KWKR Konieczny Wierzbicki and Partners

https://archiwum.rp.pl/artykul/1492783-Fundacja-rodzinna-%E2%80%93-nieopodatkowana-dzialalnosc-gospodarcza.html#.ZC0wguxBxhF

 

PZP | Prasówka | 5 kwietnia 2023 r.

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Sumowanie doświadczenia członków konsorcjów nadal problematyczne

Sławomir Wikariak | 29 marca 2023, 06:30

Konsorcja startujące w przetargach wciąż nie są pewne, czy mogą sumować doświadczenie swych członków. Problem mogliby rozwiązać sami zamawiający, doprecyzowując warunki. Niestety, często tego nie robią.

Przy dużych inwestycjach firmy samodzielnie często nie są w stanie spełnić warunków udziału w postępowaniu. Dlatego zawiązują konsorcja lub też korzystają z zasobów zewnętrznych podmiotów. Możliwość sumowania potencjału technicznego czy finansowego nie budzi zazwyczaj wątpliwości. Jeśli w przetargu wymaga się dysponowania ośmioma specjalistycznymi pojazdami, to wystarczy, że jedna z firm ma ich pięć, a druga trzy, by warunek został uznany za spełniony. Problematyczne jest wciąż natomiast sumowanie doświadczenia. Jeśli zamawiający wymaga wykazania się doświadczeniem w budowie co najmniej dwóch hal sportowych, to wystarczy, że każdy z dwóch konsorcjantów ukończył po jednej takiej inwestycji, czy też co najmniej jeden z nich musiał postawić dwa takie obiekty? Orzecznictwo bywa tu rozbieżne, zwłaszcza gdy specyfikacja warunków zamówienia nie zawiera żadnych dodatkowych wskazówek.

Wspólny potencjał
W jednym z ostatnich wyroków poruszających ten problem Krajowa Izba Odwoławcza dość kategorycznie dopuściła możliwość sumowania doświadczenia. Dotyczył on przetargu na przebudowę kąpieliska. Na potwierdzenie doświadczenia zamawiający wymagał wykonania „minimum trzech zamówień polegających na budowie lub przebudowie basenu z niecką basenową” o określonych minimalnych wymiarach. Firma, która złożyła najkorzystniejszą ofertę, samodzielnie nie spełniała tego warunku – wybudowała tylko jeden basen. Dlatego powołała się na zasoby dwóch innych przedsiębiorców, z których każdy miał w swym portfolio również po jednej wymaganej inwestycji tego typu. Zamawiający uznał warunek za spełniony. Konkurencyjny wykonawca w odwołaniu wniesionym do KIO przekonywał, że niesłusznie.

KIO nie uwzględniła odwołania. Jej zdaniem art. 118 i następne ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1710 ze zm.) ma właśnie umożliwiać wykonawcom taki dobór podmiotów współrealizujących zamówienie, aby łączny ich potencjał gwarantował należyte wykonanie zamówienia.

„Jeżeli wykonawca oświadczył, że będzie realizował przedmiot zamówienia z zastosowaniem potencjału podmiotów udostępniających zasób, a nie samodzielnie, to oznacza to tyle, że bez zasobów takich podmiotów sam nie jest w stanie wykonać zamówienia. Wobec tego, jeżeli zatem wykonawca jest w stanie zrealizować zamówienie przy podwykonawstwie podmiotów udostępniających zasób, to tym bardziej może on skorzystać z połączonej wiedzy i doświadczenia tych podmiotów, które umożliwią należyte wykonanie zobowiązania” – uzasadniono wyrok (sygn. akt KIO 2766/22).

Joanna Hołowińska, adwokat i wspólnik w kancelarii Trębicki Hołowińska w pełni zgadza się z tą argumentacją.

– Ograniczenie, zgodnie z którym doświadczenie to ma pochodzić konkretnie od jednego wykonawcy, jest nieuzasadnione w świetle przepisów dyrektywy klasycznej i polskiej ustawy p.z.p., ponieważ w obydwu aktach prawnych jest mowa o zasadzie konkurencyjności i efektywności, a żeby te zasady były respektowane, dostęp do zamówień publicznych powinien być możliwy dla jak największej liczby wykonawców startujących nie tylko samodzielnie, lecz także wspólnie, korzystając z instytucji w prawie zamówień publicznych przewidzianych. Suma doświadczeń podmiotów występujących w konsorcjum czy też wykonawcy i podmiotu użyczającego doświadczenie powinny stanowić dla zamawiającego dowód na to, że oferta takiego podmiotu jest prawidłowa i podmiot ten w takim składzie jak wskazany w ofercie będzie w stanie wykonać zamówienie – przekonuje mec. Hołowińska.

Można uniknąć problemu
Poglądu zaprezentowanego w przytoczonym wyroku nie można jednak uznać za dominujący w orzecznictwie. Częściej składy orzekające uznają, że doświadczenie nie podlega sumowaniu.

– Podstawowym argumentem na rzecz niedopuszczalności stosowania metody prostego sumowania jest fakt, że mamy do czynienia z niematerialnym składnikiem przedsiębiorstwa oraz doświadczeniem jako miarą powtarzalności, biegłości, wprawy, a zatem nieracjonalne jest sumowanie potencjału kilku niedoświadczonych podmiotów – zauważa Artur Wawryło, prawnik prowadzący Kancelarię Zamówień Publicznych.

Teza ta powtarza się w orzecznictwie. W jednym z wyroków KIO podkreśliła, że nie po to zamawiający wymaga wykazania się pewną wielokrotnością zadań, by potem uwzględnić pojedyncze inwestycje zrealizowane przez kilku wykonawców.

„Okoliczność, że wykonawcy stworzyli konsorcjum, nie oznacza automatycznie, że uzyskano podmiot, który posiada doświadczenie wymagane przez zamawiającego. Innymi słowy – dwóch niedoświadczonych wykonawców tylko poprzez zawiązanie konsorcjum nie tworzy doświadczonego podmiotu. Nie powoduje powstania podmiotu, który posiada doświadczenie odpowiadające wielokrotnemu zrealizowaniu usługi” – wynika z uzasadnienia tego wyroku (sygn. akt KIO 1253/22).

Zdaniem ekspertów klucz do rozwiązania problemu rozbieżnych interpretacji trzymają w rękach sami zamawiający.

– Warto, by kwestię tę przesądzali w fazie sporządzania specyfikacji warunków zamówienia, już wtedy albo decydując wprost o dopuszczalności łącznego spełniania warunku (unikniemy problemów na etapie oceny ofert), albo też – o ile jest to uzasadnione specyfiką zamówienia i proporcjonalne – określając warunek szczególny dla konsorcjum (przykładowo wskazując, że w przypadku konsorcjum warunek taki musi samodzielnie spełniać co najmniej jeden z konsorcjantów) – podpowiada Artur Wawryło.

Jeśli jednak organizator przetargu nie doprecyzowuje wymagań dotyczących doświadczenia, piłka przechodzi na stronę wykonawców. Na etapie zadawania pytań do specyfikacji mogą poprosić o wyjaśnienia, czy sumowanie doświadczenia jest dopuszczalne. Jeśli tego nie zrobią, a zdecydują się złożyć ofertę, to oddają się w ręce zamawiającego i ewentualnie KIO.©℗

Rekordowy rok na zamówieniach publicznych

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/8690266,zamowienia-publiczne-przteragi-konsorcjum-czy-firmy-samodzielne.html

 

Rynek Infrastruktury

 1. Kto najwięcej buduje, kto najwięcej projektuje

ep. | źródło: RI | 30.03.2023

Mirbud z Kobylarnią, Budimex oraz Intercor budują najwięcej dróg na zlecenie GDDKiA. Najwięcej dróg w projektowaniu mają natomiast biura: Schuessler Plan Inżynierzy, Transprojekt Gdański oraz Trakt.

Największy publiczny inwestor drogowy ma obecnie w realizacji 105 zadań. To inwestycje ujęte w dwóch kluczowych programach: Rządowym Programie Budowy Dróg Krajowych oraz Programie budowy 100 obwodnic. Łącznie to ponad 1344 km.

GDDKiA pokazała, które firmy i w jakim zakresie odpowiadają za realizację inwestycji. Wykonawcy, którzy budują najwięcej pod względem liczby kilometrów to kolejno: konsorcjum Mirbudu i Kobylarni, które odpowiada za 195,5 km, Budimex – ponad 183 km oraz Intercor – ponad 167 km. Na kolejnych miejscach są Strabag, Polaqua i Porr. W pierwszej dziesiątce najbardziej zaangażowanych w budowę dróg w Polsce znalazły się także chiński Stecol, który buduje niespełna 73 km oraz turecki Kolin – 43,5 km.


fot. GDDKiA

Gdyby uwzględnić wartość realizowanych zadań to „podium” wygląda następująco: Intercor (w realizacji ma 7,318 mld zł) Mirbud z Kobylarnią (6,402 mld zł) i Budimex (6,077 mld z).


fot. GDDKiA

Obecnie w przetargu jest kolejnych 20 zadań o długości 280 km. Natomiast na etapie przygotowania znajdują się 164 zadania obejmujące 2650 km. Nad dokumentacją projektowa na różnych etapach pracuje 47 biur.

Zestawienie największych, tj. odpowiedzialnych za największą liczbę projektowanych kilometrów otwiera biuro Schuessler Plan Inżynierzy (ponad 238 km). Na kolejnych pozycjach pod względem zaangażowania jest Transprojekt Gdański – 211 km oraz Trakt – 208 km. Sporo projektują także Ivia (prawie 156 km), Multiconsult Polska (blisko 148 km) oraz obie te firmy w konsorcjum (138 km).


fot. GDDKiA

Plany GDDKiA na ten rok to przetargi na realizację ponad 500 km dróg za kwotę 29 mld zł. Poza dużymi zadaniami mają być realizowane m.in. zadania związane z poprawą bezpieczeństwa ruchu – w sumie 227 przetargów oraz wzmocnieniem istniejącej sieci – tu w panie jest ogłoszenie 36 postępowań w tym roku.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi/kto-najwiecej-buduje-kto-najwiecej-projektuje-85473.html

 2. S11 od Jarocina do Ostrowa czeka na decyzję środowiskową

Redakcja | źródło: RI | 03.04.2023

Poznańska GDDKiA złożyła już wniosek o wydane decyzji środowiskowej dla drogi ekspresowej S11 Jarocin – Ostrów Wielkopolski. Czekamy więc na zatwierdzenie ostatecznego przebiegu trasy.

Wariant rekomendowany przez inwestora ma 49 km długości. To tzw. wariant nr 4. Zgodnie z nim, droga ekspresowa od węzła Jarocin do węzła Kotlin przebiega przez tereny rolnicze, po północno-wschodniej stronie obecnej DK-11. Dalej trasa przechodzi na południowo-zachodnią stronę jedenastki, na wysokości Pleszewa przecina dwukrotnie linię kolejową nr 272 Poznań – Kluczbork, a na wysokości węzła Sobótka znów wraca na stronę wschodnią DK-11. Na dalszym odcinku aż do węzła Ostrów Północ droga prowadzi przez tereny rolnicze oraz kompleks leśny za miejscowością Szczury.


fot. GDDKiA

Na odcinku istniejącej obwodnicy Ostrowa Wielkopolskiego w ciągu S11, pomiędzy węzłami Ostrów Północ i Ostrów Wschód GDDKiA planuje dobudowę drugiej jezdni drogi ekspresowej. Powstanie na odcinku 4,5 km.

Obecnie na terenie woj. wielkopolskiego prowadzone są prace przygotowawcze dla siedmiu odcinków. Dwa z nich mają już decyzje środowiskowe – to Oborniki – Poznań wraz z obwodnicą Obornik oraz Ostrów Wielkopolski – Kępno. Dla czterech odcinków zostały złożone wnioski o wy-danie decyzji, tj. Szczecinek – Piła, Ujście – Oborniki, Kórnik – Jarocin oraz Jarocin – Ostrów Wielkopolski a dla ostatniego, tj. Piła – Ujście, wniosek ma być złożony w tym roku.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi/s11-od-jarocina-do-ostrowa-czeka-na-decyzje-srodowiskowa–85513.html

 

Portal ZP

 1. Zamawiający nie może ograniczyć możliwości wspólnego ubiegania się o udzielenie zamówienia publicznego

Agata Hryc-Ląd | Dodano: 4 kwietnia 2023

Dopuszczenie do udziału w postępowaniu wykonawców wspólnie ubiegających się o udzielenie zamówienia poszerza krąg podmiotów zainteresowanych zamówieniem, zwiększa konkurencyjność i w konsekwencji umożliwia wybór lepszej, korzystniejszej cenowo oferty. Zamawiający nie może ograniczyć wykonawcom możliwości występowania w postępowaniu wspólnie w ramach konsorcjum (wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 15 września 2022 r., sygn. akt XXIII Zs 110/22).

Wszelkie ograniczenia możliwości wspólnego ubiegania się przez wykonawców o udzielenie zamówienia jako sprzeczne z rozwiązaniami ustawy Prawo zamówień publicznych stanowiącymi wprost wyraz realizacji celów ustawodawcy zarówno europejskiego, jak i polskiego, nie mogą być domniemane, a muszą wynikać wprost z wyraźnych, jednoznacznych regulacji ustawowych.

Więcej o ubieganiu się o zamówienie w ramach konsorcjum piszemy tutaj:

Konsorcjum wykonawcą w nowym Pzp – jak ubiegać się o zamówienie, jak ocenić ofertę
Umowa konsorcjum – zasady i formy współpracy wykonawców

https://www.portalzp.pl/nowosci/zamawiajacy-nie-moze-ograniczyc-mozliwosci-wspolnego-ubiegania-sie-o-udzielenie-zamowienia-publicznego-31958.html

 2. Zmiana Pzp w zakresie katalogu organów uprawnionych do kontroli

Justyna Rek-Pawłowska | Dodano: 29 marca 2023

W ustawie Prawo zamówień publicznych zmieniło się brzmienie regulacji, która określa katalog organów uprawnionych do kontroli zamówień. Zmianę wprowadził art. 143 ustawy z 8 lutego 2023 r. o Planie Strategicznym dla Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2023–2027 (Dz.U. poz. 412). Nowe przepisy weszły w życie 15 marca br.

Jak czytamy w uzasadnieniu do wspomnianej ustawy:

„Obowiązujący art. 596 ust. 2 pkt 4 ustawy Pzp zalicza do organów kontroli udzielania zamówień instytucję zarządzającą w rozumieniu przepisów dotyczących realizacji programów w zakresie polityki spójności, programów realizowanych z wykorzystaniem środków Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich oraz funduszy wspierających sektory morski lub rybacki. Przepis nie uwzględnia wśród tych organów instytucji zarządzającej Planem Strategicznym.

W związku z tym w projektowanej ustawie proponuje się odpowiednie uzupełnienie przepisu zmienianej ustawy przez uwzględnienie z nim również instytucji zarządzającej w rozumieniu przepisów dotyczących Planu Strategicznego”.

Zmieniany art. 596 ust. 2 Pzp zawiera zamknięty katalog organów kontroli udzielania zamówień, do których adresowany jest dział XI ustawy Pzp. Ta część ustawy Pzp określa z kolei ramy prowadzenia kontroli udzielania zamówień publicznych właściwe dla wszystkich uprawnionych i wskazanych tam organów kontrolnych. Do katalogu tych organów dodano 15 marca 2023 r. instytucję zarządzającą w rozumieniu przepisów dotyczących realizacji planu strategicznego dla wspólnej polityki rolnej.

Brzmienie art. 596 ust. 1 Pzp przed i po zmianie 15 marca 2023 r.

Było

Jest

Art. 596 ust. 2 Pzp:

Ilekroć w ustawie jest mowa o organach kontroli, należy przez to rozumieć:

1)     Prezesa Urzędu,

2)     organy, o których mowa w art. 6 ustawy z dnia 15 lipca 2011 r. o kontroli
w administracji rządowej, z wyłączeniem Prezesa Rady Ministrów,

3)     regionalne izby obrachunkowe,

4)     instytucję zarządzającą w rozumieniu przepisów dotyczących realizacji programów w zakresie polityki spójności oraz programów realizowanych z wykorzystaniem środków Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju
Obszarów Wiejskich oraz funduszy wspierających sektory morski lub rybacki

– prowadzące kontrole w zakresie udzielania zamówień publicznych.

Art. 596 ust. 2 Pzp:

Ilekroć w ustawie jest mowa o organach kontroli, należy przez to rozumieć:

1)     Prezesa Urzędu,

2)     organy, o których mowa w art. 6 ustawy z dnia 15 lipca 2011 r. o kontroli w administracji rządowej, z wyłączeniem Prezesa Rady Ministrów,

3)     regionalne izby obrachunkowe,

4)     instytucję zarządzającą w rozumieniu przepisów dotyczących realizacji programów w zakresie polityki spójności, programów rozwoju obszarów wiejskich, planu strategicznego dla wspólnej polityki rolnej oraz funduszy wspierających sektory morski lub rybacki;

– prowadzące kontrole w zakresie udzielania zamówień publicznych.

https://www.portalzp.pl/nowosci/zmiana-pzp-w-zakresie-katalogu-organow-uprawnionych-do-kontroli-31564.html

 

Budownictwo | 31.03.2023 r.

Wnp

Budowa autostrad w Polsce drożeje. Cena zbliża się do rekordowej

Rafał Kerger | Dodano: 30-03-2023 06:02

– Kryteria pozacenowe praktycznie nie działają, wszystko działa na oświadczeniach i każdy z wykonawców deklaruje, że je spełni, niezależnie czego dotyczą – mówi nam Tomasz Żuchowski, Generalny Dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad.

– Przy obecnym potencjale rynkowym jesteśmy w stanie bezpiecznie zrealizować 300-350 km nowych dróg rocznie – mówi Tomasz Żuchowski.
– Uśredniona cena budowy jednego kilometra autostrady wraca do poziomów z 2019 roku, sprzed pandemii – dodaje.
Szef GDDKiA ma też ciekawy pomysł na reformę zamówień publicznych. Chodzi o wspólny plan zamówień publicznych, który byłby stabilizatorem dla branży. – Nie wpływałby on w żaden sposób na wolny rynek, nie można tego traktować jako zmowy zamawiających – zaznacza.
Inwestycje drogowe będą jednym z tematów sesji Budownictwo podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach, który odbędzie się 24-26 kwietnia 2023 r. Zarejestruj się już dzisiaj.

Startuje sezon budowlany. Jakie są plany GDDKiA na 2023 r.?

– Są ambitne. Jesteśmy aktualnie największym placem budowlanym w Europie. 270 km dróg będzie gotowe do otwarcia w 2023 roku. Ogólnie mamy w realizacji prawie 1300 km nowych dróg o wartości 53 mld zł. W przetargach mamy kolejnych 20 zadań i 280 km.

Na ten rok planujemy zamówienia na dalsze prawie 500 km, z czego postępowania na ponad 100 km zostały już ogłoszone. Mamy na to ponad 28 mld zł – co do zasady tam, gdzie jest współfinansowanie, 60 proc. pieniędzy na drogi w Polsce pochodzi z budżetu, 40 proc. ze środków unijnych.

Zakres prac nad dokumentacją przygotowawczą Źródło: GDDKiA
Zakres prac nad dokumentacją przygotowawczą Źródło: GDDKiA

GDDKiA jest w stanie bezpiecznie zrealizować 300-350 km nowych dróg rocznie

Liczby robią wrażenie, wasze ambicje też. Statystyka jest ważna, praktyka jest jednak ważniejsza.

– Chcemy tym zadaniom sprostać. Ale oczywiście specyfika budowy dróg, czas pracy i uwarunkowania logistyczne związane z dowozem materiałów i uzyskaniem wszystkich decyzji administracyjnych powodują, że przy obecnym potencjale rynkowym, jesteśmy w stanie bezpiecznie zrealizować 300-350 km nowych dróg rocznie.

Mają na to też wpływ wzrosty cen materiałów budowlanych i surowców oraz utrzymująca się niepewność rynku i co ważne, zmieniające się uwarunkowania pracownicze, plus – nie zapominajmy – potrzeba skoordynowania całego procesu budowlanego, w tym złożone i czasochłonne procedury formalnoprawne oraz – co kluczowe – ogólna akceptacja społeczna.

Kryteria pozacenowe praktycznie nie działają, wszystko działa na oświadczeniach

Zainteresowanie waszymi zamówieniami jest jednak wciąż pokaźne. Wykonawcy nie biorą nawet zaliczek.

– Tak, liczne firmy walczą o kontrakty, o budowanie portfolio zamówień. Uśredniona cena budowy jednego kilometra autostrady wraca do poziomów z 2019 roku, czyli sprzed pandemii. Wówczas notowaliśmy najwyższe ceny – średnio 40 mln zł za kilometr. W 2020 roku, w okolicach marca, zauważalny był spadek cen do ponad 20 mln zł za kilometr. Teraz mamy powrót do cen z 2019 roku – kilometr kosztuje 35 mln zł. Przy czym musimy pamiętać, że jest to średnia porównywalna, gdyż odcinki górskie, podmiejskie, trudne terenowo generują koszty znacznie wyższe.

Z zaliczkami zaś to nie jest jednak tak, że nie musimy lub nie chcemy ich dawać. Uważam, że powód jest czysto pragmatyczny po stronie naszych kontrahentów. Żeby wziąć zaliczkę, musi być pod nią zabezpieczenie finansowe – dla dużych firm, mających odłożone środki, jest to nieopłacalne.

Z kolei dla mniejszych podmiotów zbyt wysoki jest koszt uzyskania zabezpieczenia z banku pod zaliczkę.

Zwróciłem się nawet do Związku Banków Polskich, aby uzyskać więcej informacji na ten temat. Sam fakt, że firma nie wzięła zaliczki, nie jest problemem. Problem zaczyna się wtedy, kiedy podmiot nie wziął zaliczki, praca jest zawieszona, a argumentem wykonawcy jest to, że nie ma środków na realizację danego zakresu czy zakup materiałów budowlanych.

Wtedy podskórnie czuję, że coś tutaj nie jest w porządku i trafiliśmy na firmę bez realnego doświadczenia, bez odpowiedniego zaplecza personalnego i sprzętowego – ale wyłącznie z dobrymi referencjami i doświadczeniem poza granicami naszego kraju.

To chyba porażka, trzeba to sprawdzać wcześniej, przed podpisaniem umowy. Może kierować się innym kryterium niż cena?

– Chcemy, próbujemy ale życie pokazuje, że w praktyce cena decyduje.

Kryteria pozacenowe praktycznie nie działają, wszystko działa na oświadczeniach i każdy z wykonawców deklaruje, że je spełni, niezależnie czego one dotyczą – czy czasu realizacji, czy gwarancji, czy innych bardziej wyszukanych kryteriów i parametrów. Wszyscy deklarują to samo, czyli że wszystko spełnią w najwyższej z możliwych skal. My nie mamy prawa tego weryfikować, bazujemy wyłącznie na oświadczeniach.

Wyroki KIO w tym zakresie wielokrotnie to potwierdzały i zapewne wielu z nas, jak nie wszystkim, trudno zrozumieć, że wybieramy podmiot zgodnie z prawem i wszelkimi procedurami, który potem ma kłopoty z realizacją zadania, nie jest gotowy, aby zgodnie z podpisaną umową i złożoną ofertą je realizować. Ten obszar na pewno wymaga zmian, aby ta weryfikacja była możliwa, tak jak ma to miejsce w innych krajach Europy.

Analizujemy to raz na kwartał, szukamy różnych rozwiązań, ale cena króluje i nie chcemy jej sztucznie podnosić, wiedząc, że obecne uwarunkowania formalnoprawne nie dają nam efektu, jaki byśmy chcieli uzyskać. W innych krajach Europy taki system działa i pozwala na realną ocenę doświadczenia i weryfikacją deklarowanych oświadczeń, pod wieloma kątami.

Dopóki nie będzie odpowiedniego i miarodajnego systemu certyfikacji, który zweryfikowałby podmioty pod kątem deklarowanego doświadczenia, będzie tak, jak jest – co nie oznacza, że nie będziemy szukali nowych, realnych rozwiązań.

Przedsiębiorca deklaruje, że posiada sprzęt, ludzi

Na czym miałoby to polegać?

– Są kraje, z których można brać tu przykład, choćby nasi sąsiedzi Niemcy czy Litwini. Tam przedsiębiorca deklarując, że np. posiada jakiś sprzęt, musi go pokazać, pokazać ludzi, którzy będą oddelegowani do kontaktu czy podać numery tablic rejestracyjnych pojazdów, które będą obsługiwać dane zamówienie i są do tego zadania przeznaczone.

W Portugalii przykładowo firma na początku otrzymuje 1 punkt, wykonując rzetelnie kolejne projekty, otrzymuje kolejne punkty, poprzez co buduje swój wizerunek i potwierdza kondycję konkretnymi zrealizowanymi zadaniami, w tym płatnościami dla wszystkich kontrahentów, czasem realizacji i jakością zgodną z wymaganiami.

Przy obecnej liczbie zadań, które realizujemy, przyciągamy wiele podmiotów z różnych części Europy i Azji. Część z nich zatrudnia dobrą kancelarię, ta przygotowuje dla nich ofertę tak, żeby wygrać postępowanie, co zresztą ma potem miejsce.

Dalej zaczynają się już schody, o których wcześniej wspominałem. Te firmy nie mają w Polsce ludzi do pracy ani sprzętu i bazują na polskich podwykonawcach. To z kolei rodzi problem walki cenowej o podwykonawców i podbierania ludzi z jednego kontraktu na drugi, w efekcie wzrost kosztów realizacji kontraktów. Nie chcemy, aby tak było, nie potrzeba też nam trudnych sytuacji na dalszych etapach czy później różnych napięć, które przenoszą się na poziom międzynarodowych relacji. Nie zakładam złej woli, po prostu patrząc z boku, tak to trochę może wyglądać. Są zasady łatwego wejścia na rynek, ale potem nie ma łatwych zasad i taryfy ulgowej, aby na nim funkcjonować odpowiedzialnie.

Kiedy do Polski trafią środki z KPO, to każdy będzie chciał je wydać i ruszą wszyscy naraz

Oprócz certyfikatów forsuje pan pomysł wspólnego planu zamówień publicznych, obejmującego wszystkich publicznych zamawiających. To ma swoje plusy, ale też jest znaczną ingerencją w wolny rynek…

– To są same plusy, panie redaktorze. Uważam, że to jest odpowiedź na obawy rynku, na przykład na niestabilność, groźbę braku zleceń.

Wspólny plan zamówień pokazałby, jakie dziś są przetargi, jakie będą w przyszłości, gdzie one będą i w jakiej liczbie. Uspokoiłoby to firmy budowlane, które często chcą nabrać kontraktów na zapas, nie zostawiając przy okazji miejsca dla innych wykonawców.

Inna kwestia jest taka, że na etapie wspólnego planowania można oszacować wydolność rynku, ile jesteśmy w stanie zaangażować wykonawców z naszego podwórka, ilu potrzeba z zewnątrz oraz czy w zakładanym czasie będziemy w stanie zrealizować zamówienie bez podbierania sobie wykonawców i podwykonawców przez różnych zamawiających.

Ostatnia sprawa to kwestia logistyki i dostępności materiałowej oraz cen. W sektorze budowlanym stal, cement, kruszywa, paliwa mają kluczowe znaczenie, a rynek dostawców jest mocno skonsolidowany. Poza tym to wszystko trzeba dowieźć, a przy tym nie wydrenować lokalnych rynków z dostępnych materiałów budowlanych – gdy w jednym miejscu w Polsce będzie realizowane dużo zadań, a w innym nie będzie się ich realizować wcale.

Widzę potrzebę koordynacji takich planów, inaczej będziemy mieli walkę o wykonawców, kłopoty logistyczne, a ostatecznie także droższe realizacje.

A kiedy do Polski trafią środki z UE, z KPO, to każdy będzie chciał je wydać i ruszą wszyscy naraz.

Wspólny plan zamówień publicznych byłby stabilizatorem dla branży, nie wpływałby w żaden sposób na wolny rynek, nie można tego traktować jako zmowy zamawiających.

Z taką inicjatywą wystąpiłem w ubiegłym roku. Konsultacje na ten temat odbywają się z innymi zamawiającymi publicznymi. Nie jest to jednak kwestia przygotowania planu na ten rok; raczej mówimy o planach na trzy, cztery lata w przód oraz chęci zrozumienia takiego myślenia jako podejścia racjonalnego i ekonomicznie zasadnego.

Porozmawiajmy teraz o kilku konkretnych drogach. Przed Polską budowa elektrowni atomowych. Czy GDDKiA będzie zaangażowana w ten projekt?

– Jesteśmy zaangażowani w ten projekt, będziemy budowali drogę do elektrowni jądrowej. Jesteśmy na etapie rozwiązań projektowych. Nasze zadanie to przede wszystkim budowa około 40-kilometrowego odcinka, który będzie drogą dojazdową do elektrowni. Jest to wyzwanie ze względu na gabaryty sprzętu, który będzie tam przewożony. Do budowy odpowiednich torów szykują się także PKP PLK.

Kiedy GDDKiA wyremontuje fragment autostrady A1 między Częstochową a aglomeracją śląską, gdzie podróżując, można dostać mdłości?

– Ten odcinek został oddany w 2012 roku i do budowy użyto materiału, który nie został odpowiednio przygotowany i po wylaniu nawierzchni zaczął pracować. Wynikiem tego są liczne nierówności. Jesteśmy świadomi zagrożeń i dyskomfortu, jakie niesie ze sobą podróżowanie drogą w takim stanie, w związku z czym powołaliśmy zespół z udziałem profesorów z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie oraz Politechniki Śląskiej, którzy specjalizują się w zagadnieniach geologicznych i konstrukcji podłoża, temat był szeroko omawiany z udziałem naukowców na jednej z rad naukowych działającej przy GDDKiA.

Temat nie jest prosty, musimy dokonać dokładnych analiz, jak dużo gruntu musimy wybrać, w jakich miejscach oraz na jakiej głębokości, tak żeby nie powtarzać tego procesu w przyszłości.

W zeszłym roku wykonaliśmy już odwierty w różnych odcinkach drogi, żeby zobaczyć jej przekrój geologiczny, a w konsekwencji wybrać firmę, która zaprojektuje rozwiązania mające na celu odnowę odcinka. Na to już mamy wybraną firmę projektową, przystąpiła do działania. W następnej kolejności czeka nas przygotowanie dokumentów. Realnie w 2025 roku powinniśmy być w stanie zacząć roboty.

Stalexport Autostrady przygotowuje się do przekazania państwu A4 na odcinku do Krakowa. Co dziś można powiedzieć o przyszłym funkcjonowaniu tej drogi pod skrzydłami państwa?

– Przekazanie ma nastąpić w 2027 roku, po zakończeniu koncesji. Myślimy, jak wykorzystać zapisy umowne z koncesjonariuszem w celu zakończenia tego projektu – mowa o wszystkich kwestiach technicznych, konserwacji, weryfikacji dokonanych remontów, zbadaniu trwałości nawierzchni i nośności obiektów inżynierskich. Docelowo według obecnych planów ten odcinek ma być podległy GDDKiA, opłaty za przejazd będą więc jak na wszystkich państwowych odcinkach (na dziś te opłaty są niższe).

Co do bramek, to one znikną, stawiamy na system bezbramkowy, który opracowaliśmy.

Sama A4 na tym odcinku będzie wymagała dużych nakładów finansowych, ze względu na planowaną budowę trzeciego pasa, tyle że to przed nami – obecnie musimy dobrze wykorzystać czas, aby nie popełnić błędów w tym obszarze. Myślę jednak, że są inne możliwości racjonalnego oddelegowania środków na tę inwestycję – tak, aby nie przenosić tej modernizacji na portfele kierowców, którzy płacą wiele różnych podatków, m.in. zawartych w cenie paliwa.

Firmy energetyczne są otwarte na współpracę, finalizujemy porozumienia

Chcecie także spróbować wykorzystać potencjał naszych dróg i lokalizować infrastrukturę odnawialnych źródeł energii w pasie drogowym. W pilotażu będzie realizowana dobudowa trzeciego pasa A2 miedzy Warszawą a Łodzią.

– Szykujemy się, szukamy też miejsca, gdzie moglibyśmy zrealizować projekty OZE z magazynami energii. Temat nie jest jednak dobrze rozpoznany technicznie i nie będzie prosty. Nie ma tu dobrych przykładów i zbyt wielu chętnych do pomocy. Istnieją niestety także bariery w przepisach.

REKLAMA

Od prawie dwóch lat rozmawiamy z podmiotami energetycznymi o tym, kto byłby właścicielem takiej infrastruktury i jaka byłaby ewentualna możliwość odsprzedawania energii na zewnątrz. Chcielibyśmy zasilać drogę czystą energią, a nadwyżki oddawać do sieci bez natłoku rygorów formalnych. Pracujemy nad tą formułą, szczególnie że obserwujemy aktualnie znaczne wzrosty cen energii.

Firmy energetyczne są otwarte na współpracę, finalizujemy porozumienia, ale pozostaje kwestia wspomnianego właścicielstwa, a także przekazywania terenu pod jurysdykcję. Chcemy uniknąć sytuacji, w której podmiot po wygraniu przetargu zamiast wybudować infrastrukturę OZE i ją utrzymywać, będzie jedynie trzymał ziemię w formie inwestycji, czekając na lepszą ofertę odsprzedaży.

Z innych tematów wyposażamy punkty obsługi podróżnych w ładowarki do aut – notujemy w związku z tym wyższe koszty nie tylko tworzenia, ale i utrzymania tych punktów. Obecnie szukamy rozwiązań w istniejącym stanie prawnym, będziemy też chcieli w najbliższym czasie ruszyć z pilotażem, typując do tego stosowne miejsce logistycznie, np. MOP.

Ostatnia kwestia to potencjalne wsparcie GDDKiA odbudowy Ukrainy po wojnie. Uważa pan, że dyrekcja może pomóc?

– W tej chwili najlepsze, co możemy zrobić, to przygotować pakiet rozwiązań proceduralnych dla strony ukraińskiej, które pozwoliłyby Ukraińcom wykorzystać w pełni środki, które zostaną im zapewne przekazane na cel odbudowy. Wystąpiłem za pośrednictwem Conference of European Director of Roads do wszystkich moich odpowiedników w UE, abyśmy powołali pod przewodnictwem Polski grupę roboczą, która przygotuje stosowne procedury, bazując na doświadczeniu krajów członkowskich. Tak się składa, że wczoraj odbyło się posiedzenie Executive Board CEDR.

Inicjatywa powołania Task Force w zakresie Grupy Roboczej Network Governance została odebrana bardzo pozytywnie. Przedstawiciele administracji członkowskich CEDR dziękowali Polsce za taką inicjatywę. Wskazywali, że albo delegują przedstawicieli do Task Force bezpośrednio, albo zrobią to z pewnością, lecz jest to kwestia na tyle istotna, że najpierw poinformują o tym swoje nadrzędne ministerstwa oraz służby odpowiedzialne za współpracę międzynarodową.

Temat odbudowy to w ogóle trudne i złożone zagadnienie. Każdy przedsiębiorca budowlany widzi, że na Ukrainie czekać będzie front robót, że jest to szansa. Rynek wykonawców jest jednak ograniczony, jest szereg zamówień u nas, które są rozpoczęte i wymagają ukończenia. Myślę, że na tym powinniśmy się obecnie skupić. A trzeba pamiętać, że odbudowa Ukrainy po zakończeniu wojny nie potrwa rok, dwa, trzy lata – potrwa znacznie dłużej.

https://www.wnp.pl/budownictwo/budowa-autostrad-w-polsce-drozeje-cena-zbliza-sie-do-rekordowej,693728.html

 

Rynek Infrastruktury

 1. Branża wykonawcza: Więcej mediacji, mniej sporów sądowych

Roman Czubiński | źródło: | 29.03.2023

Inwestorzy i wykonawcy w Polsce zbyt często i zbyt wcześnie wchodzą na drogę sądową – uznali uczestnicy debaty podczas Kongresu Inżynierów i Projektantów. Ich zdaniem winę za ten stan ponoszą obie strony, nie bez znaczenia było też pochopne zlikwidowanie części procedur umożliwiających pozasądowe rozstrzyganie sporów. Receptą może być przyjęcie części rozwiązań sprawdzonych na Zachodzie, ale przede wszystkim – zmiana mentalności wszystkich stron procesu inwestycyjnego.

– W całych Niemczech korzystamy z usług jednego prawnika. W Polsce tymczasem pracują dla nas aż trzy kancelarie – zobrazował problem prezes zarządu Voessing Polska Krystian Fryszkowski. Jego zdaniem do polskiego prawa powinno się adaptować wypracowane już w Europie i na świecie standardy zarządzania ryzykiem. W jego ocenie zdecydowanie bardziej, niż obecne polskie przepisy i praktyki, sprzyjają one harmonijnej współpracy zamawiających z inżynierami, projektantami oraz wykonawcami.

Zamiast partnerstwa są procesy

Prezes zarządu MGGP SA Paweł Grad ocenił, że w każdym z sektorów rynku, w których firma oferuje swoje usługi – drogowym, kolejowym i geodezyjnym – problemem zamawiających jest zarządzanie umową. Szczególnie ważną rolę odgrywa tu rozliczanie realizowanych prac oraz reakcja na pojawiające się problemy. – Zamawiający nie widzą partnera biznesowego koniecznego do realizacji zadań statutowych. Panuje podejście: „nie ma was, to będzie kto inny” – stwierdził.

Wpływ takiej postawy na branżę jest bardzo negatywny. – Nie mamy właściwego wsparcia decyzyjnego po stronie klienta. – Mamy ok. 30 „czynnych” umów. W ostatnich 2 latach podpisaliśmy kilka aneksów, ale wszystkie po długich bataliach sądowych i z dużym opóźnieniem. Spowodowało to duże obciążenia finansowe – ubolewał. Kilka procesów wciąż się toczy, kilka wniosków zostanie zaś dopiero skierowanych do sądu.

– Brakuje tu partnerstwa. Powinno się czytać umowy tak, by wypracować porozumienie, a nie by udowodnić drugiej stronie, że nie ma racji. Trzeba na tym mocno popracować. Bez tej fundamentalnej zmiany żadna, choćby najdoskonalsza umowa nie rozwiąże tych problemów – podkreślił Grad.

Przywrócić protesty?

– Jeśli komunikacja zaczyna się przy udziale prawników, trudno mówić o dialogu – zgodziła się adwokat Agnieszka Zaborowska. Jak stwierdziła, nawet etap odwoławczy bywa błędnie traktowany jako etap konfliktu między stronami procesu inwestycyjnego. Powołując się na doświadczenie prowadzenia spraw przed Krajową Izbą Odwoławczą w imieniu mniejszych firm projektowych, zwróciła uwagę na obawy potencjalnych wykonawców przed redakcją inwestora na zakwestionowanie ich działań. W przypadku inwestycji samorządowych, gdy samorząd jest jedynym klientem małej firm, strach jest jeszcze większy. – Przed niedawną rozprawą reprezentanci gminy, której czynność wyboru najkorzystniejszej oferty została zakwestionowana, nie chcieli nawet podać dłoni na przywitanie! Przedstawiciele firmy byli przerażeni, rozważali wycofanie się w obawie przed dalszymi konsekwencjami – przytoczyła przykład.

Zdaniem prawniczki błędem było zniesienie w roku 2009 instytucji protestu w postępowaniu przetargowym. – Odwołanie do KIO nie powinno być jedyną droga. Potrzeba za to więcej elementów dialogu. Nie wchodźmy zbyt wcześnie w etap odwołania ani sporu – przekonywała mec. Zaborowska. Wyraziła też nadzieję, że mediacji w sprawie inwestycji będzie w najbliższych latach coraz więcej, a sporów sądowych – coraz mniej.

Firmy ubiegające się o zamówienie mogą ze swej strony przykładać więcej wysiłku do formułowania pytań do specyfikacji. – Dobrze zadane i uzasadnione pytanie, z wykazaniem, dlaczego warunek jest zawyżony i jak należy go zmienić, zachęci inwestora do korekty dokumentacji – uznała prawniczka. Zachęciła też do bezpośrednich spotkań z zamawiającym jeszcze przed etapem otwarcia ofert oraz do zapoznawania się z przyszłym placem budowy podczas wizji lokalnej. – Będzie to procentowało – zapewniła.

Mediacje skuteczniejsze od procesów

Ekspert ds. analiz terminowych i kosztów CAS Maciej Kajrukszto jest jednak pod tym względem pesymistą. – Spodziewamy się, że sporów będzie więcej i będą trwały dłużej. Sprzyja temu wzrost kosztów w budownictwie, widoczny również z perspektywy projektantów i inżynierów – uzasadnił. Jak stwierdził, najpopularniejszą metodą stosowaną przez obie strony po pierwszych sygnałach o trudnościach jest „poczekamy, zobaczymy”. Jest to metoda najmniej skuteczna, w dodatku często i tak prowadząca do procesu sądowego. – Najlepiej działają negocjacje i mediacje. Pozwalają one zachować dobre relacje i budować partnerstwo – przekonywał.

– Już dziś duża liczba sporów jest rozwiązywana przez sądy. Jest to jakaś metoda, ale niszcząca relacje – dodał Kajrukszto. Jak dodał, zniechęcona procesami firma może przestać ofertować dla konkretnego zamawiającego – co w wielu przypadkach może mocno utrudniać mu działalność.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi/branza-wykonawcza-wiecej-mediacji-mniej-sporow-sadowych-85468.html

 2. Kto najwięcej buduje, kto najwięcej projektuje

ep. | źródło: RI | 30.03.2023

Mirbud z Kobylarnią, Budimex oraz Intercor budują najwięcej dróg na zlecenie GDDKiA. Najwięcej dróg w projektowaniu mają natomiast biura: Schuessler Plan Inżynierzy, Transprojekt Gdański oraz Trakt.

Największy publiczny inwestor drogowy ma obecnie w realizacji 105 zadań. To inwestycje ujęte w dwóch kluczowych programach: Rządowym Programie Budowy Dróg Krajowych oraz Programie budowy 100 obwodnic. Łącznie to ponad 1344 km.

GDDKiA pokazała, które firmy i w jakim zakresie odpowiadają za realizację inwestycji. Wykonawcy, którzy budują najwięcej pod względem liczby kilometrów to kolejno: konsorcjum Mirbudu i Kobylarni, które odpowiada za 195,5 km, Budimex – ponad 183 km oraz Intercor – ponad 167 km. Na kolejnych miejscach są Strabag, Polaqua i Porr. W pierwszej dziesiątce najbardziej zaangażowanych w budowę dróg w Polsce znalazły się także chiński Stecol, który buduje niespełna 73 km oraz turecki Kolin – 43,5 km.


fot. GDDKiA

Gdyby uwzględnić wartość realizowanych zadań to „podium” wygląda następująco: Intercor (w realizacji ma 7,318 mld zł) Mirbud z Kobylarnią (6,402 mld zł) i Budimex (6,077 mld z).


fot. GDDKiA

Obecnie w przetargu jest kolejnych 20 zadań o długości 280 km. Natomiast na etapie przygotowania znajdują się 164 zadania obejmujące 2650 km. Nad dokumentacją projektowa na różnych etapach pracuje 47 biur.

Zestawienie największych, tj. odpowiedzialnych za największą liczbę projektowanych kilometrów otwiera biuro Schuessler Plan Inżynierzy (ponad 238 km). Na kolejnych pozycjach pod względem zaangażowania jest Transprojekt Gdański – 211 km oraz Trakt – 208 km. Sporo projektują także Ivia (prawie 156 km), Multiconsult Polska (blisko 148 km) oraz obie te firmy w konsorcjum (138 km).


fot. GDDKiA

Plany GDDKiA na ten rok to przetargi na realizację ponad 500 km dróg za kwotę 29 mld zł. Poza dużymi zadaniami mają być realizowane m.in. zadania związane z poprawą bezpieczeństwa ruchu – w sumie 227 przetargów oraz wzmocnieniem istniejącej sieci – tu w panie jest ogłoszenie 36 postępowań w tym roku.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi/kto-najwiecej-buduje-kto-najwiecej-projektuje-85473.html

 3. Drogowcy z Europy będą wspierać Ukrainę

ep. | źródło: RI | 29.03.2023

Na poziomie CEDR organizacji zrzeszającej europejskich zarządców dróg zapadła decyzja o powołaniu zespołu roboczego ds. pomocy Ukrainie. To odpowiedź na inicjatywę szefa GDDKiA Tomasz Żuchowskiego.

Chodzi o dostarczanie wiedzy eksperckiej i doświadczeń, a także rozwiązań, które pomogą stworzyć optymalny plan działania oraz zapewnić jego sprawne wdrożenie z udziałem zarówno administracji jak i przedsiębiorstw z krajów członkowskich. O podjęciu inicjatywy poinformowała na Twitterze GDDKiA.

Propozycję powołania takiego zespołu przedstawił jeszcze w lutym szef GDDKiA Tomasz Żuchowski. W liście do Sekretarza Generalnego Steve’a Philipsa zaproponował stworzenie grupy roboczej, która pod patronatem organizacji zrzeszającej europejskich zarządców dróg pomoże w odbudowie infrastruktury drogowej Ukrainy.

Chodzi m.in. o wsparcie w korzystaniu z europejskich i innych środków pomocowych europejskich.

CEDR odpowiedziała pozytywnie na tę propozycję. Jak poinformowano, Executive Board CEDR powołał grupę roboczą z myślą o wsparciu Ukrainy. CEDR (Conference of European Directors of Road) to platforma zrzeszająca europejskich zarządców drogowych.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi/drogowcy-z-europy-beda-wspierac-ukraine-85466.html

 

Rzeczpospolita

Brak cudzoziemców może wyhamować polskie budowy

Adam Woźniak | Publikacja: 29.03.2023 03:00

Na budowach brakuje Ukraińców, których liczba w ub. roku spadła w porównaniu z 2021 r. o dwie trzecie, do niespełna 127 tys. Firmy budowlane usiłują ich zastąpić pracownikami ściąganymi z Azji.

Branża budowlana będzie mieć potężny problem z niedoborem rąk do pracy. Zwłaszcza że już obecne braki, przy mocno wyhamowanych inwestycjach, szacuje się na 50 tys. osób. Zabraknie zwłaszcza pracowników z zagranicy, których liczba na polskich budowach utrzymywała się w ostatnich latach na poziomie 400–500 tys., ale w ubiegłym roku dramatycznie zmalała. Jak podaje Polski Związek Pracodawców Budownictwa (PZPB), jeśli w 2021 r. firmy budowlane zatrudniały legalnie blisko 480,8 tys. cudzoziemców, to w roku ubiegłym ich liczba spadła do zaledwie 274,5 tys.


Rzeczpospolita

Ukraińcy wyjechali
Drastyczny jest zwłaszcza odpływ z powodu wojny Ukraińców, stanowiących na budowach zdecydowaną większość obcokrajowców: z prawie 373 tys. w roku 2021 do niespełna 127 tys. w ubiegłym. Co prawda dziś firmy budowlane bardziej martwią się brakiem zleceń niż pracowników, bo inwestycje wyhamowały, co w pewnym stopniu niweluje braki kadrowe. Ale to ma się wkrótce skończyć.

– Musimy już dziś przygotować się na potencjalnie katastrofalny w swoich skutkach niedobór rąk do pracy w polskim budownictwie po 2023 r., kiedy ruszą inwestycje infrastrukturalne i dojdzie do ożywienia w segmencie prywatnym – uważa Damian Kaźmierczak, główny ekonomista PZPB. Zwłaszcza że już w II połowie 2023 r. część dużych deweloperów może przystąpić do realizacji nowych projektów w budownictwie mieszkaniowym, aby być przygotowanym na ożywienie popytu w latach 2024–2025.

Przed perspektywą kadrowego kryzysu ostrzega także Multiconsult Polska, jedna z głównych firm projektowych i inżynieryjnych: według jej ekspertów zbliżająca się kumulacja inwestycji unijnych w połączeniu z aktywnością takich inwestorów jak Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) czy Centralny Port Komunikacyjny spowodują „górkę inwestycyjną” w skali dotąd nienotowanej. – Wtedy brak rąk do pracy wywoła nie tylko presję na wzrost wynagrodzeń, ale także zwiększy ryzyko opóźnień w realizacji kontraktów – ostrzega Multiconsult Polska.

Na razie skala problemu aż tak bardzo się nie ujawnia: duża część kluczowego dla polskiego budownictwa segmentu publicznego, odpowiadającego za 50–55 proc. krajowej produkcji budowlanej, pozostaje w stanie zawieszenia w oczekiwaniu na pieniądze z Unii Europejskiej. Ale jeśli unijne wsparcie zostanie odblokowane, rozpoczną się duże projekty infrastrukturalne w segmencie kolejowym i energetycznym. A wtedy o pracowników walczyć będą nie tylko firmy w budownictwie drogowym, którego potrzeby już rosną: GDDKiA zapowiedziała na obecny rok ogłoszenie przetargów na budowę ponad 500 km szybkich dróg, na które chce przeznaczyć blisko 29 mld zł.

Przykładem jest Budimex, który co prawda sam nie zatrudnia znaczącej liczby obcokrajowców, ale na budowach, które prowadzi, dużą liczbę pracowników z zagranicy zatrudniają jego podwykonawcy. – W zależności od okresu to łącznie od kilkunastu tysięcy do nawet 20–30 tys. osób, zatrudnionych głównie w firmach średnich i małych – mówi Michał Wrzosek, rzecznik Budimeksu.

Stawiamy na Azjatów
Branża budowlana będzie musiała wypełniać lukę po Ukraińcach pracownikami ściąganymi z Azji, których liczba na budowach od pewnego czasu systematycznie rośnie. Po Azjatów sięgają także inne sektory gospodarki, czego przykładem jest Orlen, który w Płocku buduje kompleks petrochemiczny Olefin III. Władze płockiego powiatu przygotowują się na przyjazd tysięcy obywateli m.in. Turkmenistanu, Korei Południowej, Indii, Malezji, Pakistanu, Filipin czy Turcji. Ok. 6 tys. osób ma być zakwaterowanych w specjalnie budowanym miasteczku pracowniczym w sąsiedztwie inwestycji, pozostali zamieszkają w sąsiednich gminach. Lokalna policja, straż pożarna, straż miejska i pogotowie ratunkowe mają otrzymać 160 translatorów mających ułatwić komunikację z obcokrajowcami.

Tymczasem na budowach coraz większym problemem staje się nie tylko brak obcokrajowców, ale również polskich specjalistów. Zdaniem Barbary Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa, jest to efekt zmienionego modelu nauczania i odejścia od kształcenia zawodowego na szeroką skalę. Przy tym coraz bardziej brakuje nie tylko absolwentów szkół zawodowych, ale również techników drogownictwa. Spada także odsetek młodzieży studiującej budownictwo lądowe. – To sprawia, że będziemy musieli zmierzyć się z brakiem inżynierów na budowach, osób mogących zdobywać uprawnienia do pełnienia samodzielnych funkcji technicznych na kontraktach – ostrzega Dzieciuchowicz.

OPINIA DLA „RZ”
Renata Mordak, członkini zarządu, dyrektorka pionu transportu Multiconsult Polska
Odpływ pracowników z Ukrainy to jeden z wielu problemów branży budowlanej w Polsce. Pojawił się tuż po wybuchu wojny i trwa do dziś. Większość dużych wykonawców nie bije jednak na alarm, lecz wskazuje na inne problemy, jak wzrost cen materiałów czy problem waloryzacji kontraktów. Martwią również opóźnienia w napływie nowych środków UE. Brak zewnętrznego finansowania skutkuje m.in. drastycznym spadkiem liczby przetargów w sektorze kolejowym oraz niemalże zapaścią w inwestycjach realizowanych przez samorządy.

W tym roku 260 km nowych dróg
W tym sezonie budowlanym wyzwaniem dla branży mogą być nie tylko problemy kadrowe, lecz także wysokie ceny niektóry materiałów i usług – twierdzi Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Choć ceny stabilizują się, to jednak w wielu segmentach rynku okazują się znacznie wyższe niż przed rokiem.

W tym roku GDDKiA chce ogłosić przetargi na realizację ponad 500 km dróg za kwotę blisko 29 mld zł. Do tego dojdą działania na istniejącej sieci drogowej oraz inwestycje w poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego, a także dostosowanie części odcinków do większego obciążenia. W ramach remontów planowane jest ukończenie inwestycji o łącznej długości ok. 255 km. W tym roku planowane jest udostępnienie ok. 260 km nowych tras.

https://www.rp.pl/budownictwo/art38221491-brak-cudzoziemcow-moze-wyhamowac-polskie-budowy

 

Nowiny

W Babicy rozpoczęła się dwudniowa międzynarodowa konferencja ministrów transportu [ZDJĘCIA]

Arkadiusz Rogowski | 29 marca 2023, 18:24

Przedstawiciele 23 krajów biorą udział w rozpoczętym w środę w Babicy Dialogu Wysokiego Szczebla dla Ukrainy. Głównym tematem rozmów jest infrastruktura drogowa.

W środę o godz. 16 członkowie Międzynarodowego Forum Transportu (ITF) wizytowali plac budowy drogi ekspresowej S19 w Babicy. Trwają tam przygotowania do wiercenia 2-kilometrowego tunelu, który będzie częścią 10-kilometrowego odcinka Rzeszów-Południe – Babica.

– Jestem zachwycony tym, jak postępują prace, i że ta inicjatywa, rozpoczęta przez Polskę jeszcze w 2006 roku, nabiera tempa i dołączają do niej kolejne kraje – mówił w Babicy sekretarz generalny Międzynarodowego Forum Transportu (ITF) Young Tae Kim, zwracając uwagę, że Via Carpatia będzie ważna również dla Ukrainy.

– Według naszych szacunków, kiedy Via Carpatia będzie gotowa, czyli kiedy Kłajpeda zostanie drogą lądową połączona z Salonikami, wskaźnik skomunikowania Ukrainy wzrośnie do 82. miejsca. Nasza rola będzie miała zatem jeszcze większe znaczenie w procesie dołączenia Ukrainy do serca transportowego Unii Europejskiej, zyskując dostęp do jej rynku – dodał.

Zobacz zdjęcia naszego fotoreportera:
https://nowiny24.pl/w-babicy-rozpoczela-sie-dwudniowa-miedzynarodowa-konferencja-ministrow-transportu-zdjecia/ga/c3-17414899/zd/66149959

Minister Infrastruktury RP Andrzej Adamczyk podkreślał, że Via Carpatia to niezbędny element dobrze skomunikowanej Europy. – Dzisiaj gościmy na tej budowie ministrów z 23 państw z 3 kontynentów, szefów organizacji międzynarodowych. Cel jest jeden: debata nad nowoczesną siecią transportową, która będzie kierowana również na Ukrainę i z myślą o Ukrainie – mówił polski minister, przypominając że konieczność realizacji takiej inwestycji drogowej przewidział i zainicjował w Łańcucie w 2006 roku ówczesny prezydent prof. Lech Kaczyński.

Ministrowie transportu i infrastruktury Litwy, Szwecji, Słowenii i Kanady podkreślali, że taki szlak transportowy jak Via Carpatia jest ważny również z punktu widzenia bezpieczeństwa militarnego. – Agresja Rosji na Ukrainie przedefiniowała krajobraz geopolityczny i pokazała słabości, które musimy nadrobić – mówił w Babicy Andreas Carlson, minister infrastruktury i mieszkalnictwa Szwecji, która od 1 stycznia sprawuje prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. – Musimy wspierać Ukrainę, a jednym ze sposobów jest budowa infrastruktury – dodał Szwed.

Z kolei minister transportu i komunikacji Litwy Marius Skuodis zwracał uwagę na wagę linii kolejowej Rail Baltica, która łączy kraje bałtyckie z Polską. – Dopiero połączenie Via Carpatii z Rail Baltica połączy komunikacyjnie trzy morza: Bałtyckie, Czarne i Adriatyckie.

W Babicy gościł też Serhiej Derkacz, wiceminister infrastruktury Ukrainy. Stwierdził, że w czasie wojny trudno jest mówić o rozwoju infrastruktury, bo jest ona celem rosyjskich ataków od samego jej początku.

– Teraz kiedy porty morskie są zamknięte, kiedy niebo nad Ukrainą jest zamknięte, całość ruchu pasażerskiego i towarowego odbywa się drogami. Dlatego robimy wszystko, żeby przepustowość tych dróg rosła – mówił Derkacz.

Przedstawiciel ukraińskiego rządu dziękował również za unijną pomoc, zwiększającą liczbę przejść granicznych na granicy z Polską. Wyraził również nadzieję, że ukraińska sieć dróg zostanie jak najszybciej połączona z Via Carpatią.

Swoje poparcie dla budowy całej tej inwestycji wyraził również przedstawiciel amerykańskiej administracji Carol Annie Petsonk, która porównała Via Carpatię do drzewa z gałęziami łączącymi państwa w Europie Środkowej, w tym Ukrainę.

W czwartek rano ministrowie transportu i przedstawiciele ITF będą debatować w G2A Arena w Jasionce, zaś po południu będą wizytować przejście graniczne w Korczowej.

https://nowiny24.pl/w-babicy-rozpoczela-sie-dwudniowa-miedzynarodowa-konferencja-ministrow-transportu-zdjecia/ar/c3-17414899

 

PZP | Prasówka | 29 marca 2023 r.

Portal ZP

 1. Prawo opcji, wznowienie, zamówienia podobne – praktyczne zastosowanie, różnice

Krzysztof Hodt | Dodano: 28 marca 2023

Zamawiający, chcąc zapewnić sobie możliwość rozszerzenia bądź powtórzenia realizacji określonego zakresu zamówienia z umowy, może skorzystać z prawa opcji, wznowień bądź udzielić tzw. zamówienia podobnego. Dziś krótko o tym, czym jest każde z tych narzędzi i jakie są między nimi różnice.

Poniżej krótka charakterystyka instytucji.

Prawo opcji
Opcja to jednostronne uprawnienie zamawiającego do realizacji dodatkowego zakresu (lub rezygnacji z części zakresu) przewidzianego w umowie w sprawie zamówienia publicznego. W praktyce najczęściej opcja polega na rozszerzeniu umowy o dodatkowe – ustalone uprzednio w dokumentach zamówienia – świadczenie wykonawcy.

Przykładowo zamawiający zawiera umowę na dostawę 10 laptopów i jednocześnie, w ramach prawa opcji, zastrzega sobie możliwość dokupienia kolejnych 5 sztuk. Jeżeli zamawiający, na zasadach opisanych w umowie, zdecyduje się skorzystać z prawa opcji, to wykonawca będzie zobowiązany dostarczyć 15 laptopów (10 w ramach zamówienia podstawowego i 5 w ramach prawa opcji).

Prawo opcji reguluje art. 441 ustawy Pzp. W komentarzu UZP (str. 1169) wyjaśniono, że „(…) opcja służy zamawiającemu jako zastrzeżenie jednostronnego uprawnienia do zmiany zakresu świadczenia, które zostało przewidziane w dokumentach zamówienia, w sposób wynikający z warunków zamówienia. Skorzystanie z opcji nie stanowi więc zmiany umowy czy też zawarcia dodatkowej umowy. Modyfikuje jedynie warunki wykonania umowy już zawartej. W zależności od konstrukcji prawnej skorzystanie z prawa opcji następuje poprzez złożenie przez zamawiającego pisemnego oświadczenia woli lub jest efektem niepodejmowania działań przez zamawiającego w toku wykonywania umowy (np. niezłożenie jednostkowych zamówień na wskazaną w umowie część świadczenia, co nie powoduje powstania odpowiedzialności za nienależyte wykonanie umowy). Zamawiający może skorzystać z opcji niezależnie od tego, czy zamówienie obejmuje usługi, dostawy czy roboty budowlane”.

Wznowienie zamówienia
Pojęcie „wznowienia” występuje w ustawie Pzp wyłącznie przy szacowaniu wartości zamówienia (art. 31 ust. 2 oraz art. 35 ust. 1 ustawy Pzp) oraz okresowym ogłoszeniu informacyjnym o planowanych zamówieniach sektorowych (art. 370 ust. 6 pkt 2 ustawy Pzp).

W komentarzu UZP (str. 203) wyjaśniono, że „(…) wznowieniem zamówienia jest wykonywanie po raz kolejny tych samych dostaw lub usług przewidzianych w pierwotnej umowie. Wznowienia, podobnie jak opcje, nie wymagają zmiany umowy i dotyczą umów zawartych na czas określony, które zgodnie z warunkami w nich zawartymi na podstawie decyzji zamawiającego podlegają przedłużaniu na kolejny okres”.

Zamówienia podobne
Zamówienia podobne to jedna z przesłanek udzielenia zamówienia w trybie z wolnej ręki. Zgodnie z art. 214 ust. 1 pkt 7 ustawy Pzp zamawiający może zastosować ten tryb w przypadku udzielenia w okresie 3 lat od dnia udzielenia zamówienia podstawowego, dotychczasowemu wykonawcy usług lub robót budowlanych, zamówienia polegającego na powtórzeniu podobnych usług lub robót budowlanych, jeżeli takie zamówienie było przewidziane w ogłoszeniu o zamówieniu dla zamówienia podstawowego i jest zgodne z jego przedmiotem oraz całkowita wartość tego zamówienia została uwzględniona przy obliczaniu jego wartości. Zamówienie podobne realizowane jest po zawarciu nowej umowy będącej efektem przeprowadzenia postępowania w trybie z wolnej ręki.

Różnice między poszczególnymi rozwiązaniami
Główna różnica pomiędzy opcją, wznowieniem i zamówieniem podobnym sprowadza się do tego, że dwie pierwsze instytucje realizowane są na podstawie już zawartej umowy, bez konieczności jej zmiany. W przypadku zamówienia podobnego jest ono wykonywane na podstawie nowej umowy, której warunki są uzgadniane przez zamawiającego i wykonawcę w toku negocjacji.

Bez względu na to, czy zamawiający zdecyduje się przewidzieć prawo opcji, wznowienie, czy też zamówienie podobne, wartość każdego z tych zakresów musi uwzględnić (dodać) do wartości szacunkowej zamówienia.

O szacowaniu zamówienia więcej piszemy w artykule:

Jak przygotować postępowanie na zamówienie publiczne – opis przedmiotu zamówienia i szacowanie wartości zamówienia

Podstawa prawna

art. 31 ust. 2 ustawy z dnia 11 września 2019 r. – Prawo zamówień publicznych (tekst jedn.: Dz.U. z 2022 r. poz. 1710 ze zm.).

https://www.portalzp.pl/nowosci/prawo-opcji-wznowienie-zamowienia-podobne-praktyczne-zastosowanie-roznice-31560.html

 2. Zasada efektywności i uzyskania najlepszej jakości zamówienia w ramach posiadanych środków – co to w praktyce oznacza zdaniem KIO?

Justyna Rek-Pawłowska | Dodano: 27 marca 2023

Zamawiający, który dąży do zapewnienia efektywności postępowania, nie może w związku z tym zrezygnować ze stosowania pozostałych reguł i zasad rządzących postępowaniem o udzielenie zamówienia publicznego, jak np. zasada uczciwej konkurencji, przejrzystości, czy też reguł dotyczących opisu przedmiotu zamówienia. Nieprawidłowy opis przedmiotu zamówienia w żaden sposób nie usprawiedliwia unieważnienia postępowania zgodnie z art. 17 ust. 1 w zw. z art. 255 pkt 5 ustawy Pzp (wyrok KIO z 3 października 2022 r.; sygn. akt KIO 2430/22).

Zgodnie z art. 17 ust. 1 ustawy Pzp zamawiający udziela zamówienia w sposób zapewniający:

– najlepszą jakość dostaw, usług, oraz robót budowlanych, uzasadnioną charakterem zamówienia, w ramach środków, które zamawiający może przeznaczyć na jego realizację (pkt 1), oraz
– uzyskanie najlepszych efektów zamówienia, w tym efektów społecznych, środowiskowych oraz gospodarczych, o ile którykolwiek z tych efektów jest możliwy do uzyskania w danym zamówieniu, w stosunku do poniesionych nakładów (pkt 2).

Pierwszy punkt regulacji zobowiązuje zamawiającego, aby uzyskał najlepszą jakość zamówienia w stosunku do środków finansowych, które może przeznaczyć na realizację zamówienia. W tym celu musi:

– stosować możliwie najskuteczniejsze sposoby i narzędzia wyboru najkorzystniejszej oferty albo
– wynegocjować najkorzystniejsze warunki umowy, pod względem jakości zamówienia, uwzględniając zarezerwowane na ten cel środki w budżecie.

Ważne będą także decyzje, jakie podejmie zamawiający, przygotowując postępowanie w ramach:

– opisu przedmiotu zamówienia i
– opisu warunków udziału w postępowaniu, kryteriów kwalifikacji oraz kryteriów oceny ofert.

Zasada efektywności z kolei oznacza, że zamawiający musi podejmować działania, które będą ukierunkowane na uzyskanie korzystnych efektów w następstwie udzielonego zamówienia w stosunku do nakładów, które będzie ponosił zamawiający.

O tym, jak m.in. zgodnie z powyższymi regułami opisać przedmiot zamówienia, piszemy tutaj:

Jak przygotować postępowanie na zamówienie publiczne – opis przedmiotu zamówienia i szacowanie wartości zamówienia
Analiza opisu przedmiotu zamówienia od strony wykonawcy – kiedy odwołać się do KIO na jego zapisy?

https://www.portalzp.pl/nowosci/zasada-efektywnosci-i-uzyskania-najlepszej-jakosci-zamowienia-w-ramach-posiadanych-srodkow-co-to-w-praktyce-oznacza-zdaniem-kio-31554.html

 

Rzeczpospolita

Biznes nie może cierpieć na wojnie hybrydowej

Paweł Rochowicz | Publikacja: 29.03.2023 07:22

Tarcza dla pogranicza leży już na biurku premiera, jednak wciąż nie jest pewne, czy obejmie ona przedsiębiorców pokrzywdzonych zamknięciem przejść na granicy białoruskiej.

Rada Ministrów lada dzień przyjmie rozporządzenie gwarantujące wyrównanie przedsiębiorcom, którzy ponieśli straty w strefie stanu wyjątkowego nad wschodnią granicą – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Tarcza ma uzupełnić wsparcie dla przygranicznych miejscowości, do których nie można było przyjeżdżać od września 2021 roku. Wiele firm nie otrzymało rekompensat wskutek ograniczeń wynikających z przepisów o pomocy publicznej. To im za zgodą Komisji Europejskiej mają być wypłacane świadczenia z tarczy.

Jednak na razie żadnego wsparcia nie przewidziano dla agencji celnych, restauracji, kantorów hoteli czy sklepów, w Bobrownikach i Kuźnicy.

– Zamknięcie granicy z dnia na dzień pozbawiło nas dochodów, tak samo jak firmy w strefie stanu wyjątkowego. Dlatego będziemy walczyć, by także nas objęła tarcza lub inne rozwiązanie, które uratowałoby nasz biznes – zapowiada Ewelina Grygatowicz-Szumowska z Porozumienia Polskich Przedsiębiorców Zjednoczony Wschód.

Alternatywą mogłoby być uchwalenie specustawy gwarantującej rekompensaty tym przedsiębiorcom.

– Możemy złożyć taki projekt w imieniu grupy posłów. Myślę, że podpiszą się pod nim nie tylko posłowie opozycji, ale też koalicji rządzącej, bo sprawa jest wspólna – deklaruje Robert Tyszkiewicz, poseł PO z Podlasia.

Pewnym wyzwaniem w tworzeniu takiej ustawy byłoby określenie jej beneficjentów. Zamknięcie przejść granicznych odcisnęło się nie tylko na sklepach czy restauracjach z przygranicznych miejscowości, ale też na firmach działających w głębi kraju. O spadku obrotów z powodu braku przyjezdnych z Białorusi informują bowiem także np. sklepy spożywcze czy budowlane w Białymstoku i innych miastach.

– Dokładne określenie kręgu podmiotów jest istotne, a przy tym w takiej ustawie trzeba by wykazać związek spadku obrotów z zamknięciem granicy. Nawet przy najlepiej napisanej ustawie przedsiębiorcy i tak powinni wiarygodnie udokumentować skalę strat – sugeruje adwokat Jan Kolada z kancelarii Grupa Adwokacka w Białymstoku. Wspomina on, że takich dokładnych danych domagały się urzędy wojewódzkie wypłacające rekompensaty za stan wyjątkowy.

– Wojna hybrydowa Łukaszenki ma na celu destabilizację Polski, w tym także polskiej gospodarki. Dlatego państwo powinno się temu stanowczo przeciwstawiać, także poprzez pomoc pokrzywdzonym firmom – uważa Robert Tyszkiewicz.

Wójtowie gmin, na których terenie znajdują się zamknięte przejścia graniczne, zgodnie przyznają, że sytuacja ta szkodzi nie tylko firmom, ale całym gminom.

– Możemy wspomóc pokrzywdzonych przedsiębiorców, jeśli zwrócą się do nas o umorzenie podatku od nieruchomości. Poza tym nie mamy wielkiego pola manewru – mówi Wiesław Kulesza, wójt gminy Gródek. Z kolei wójt gminy Kuźnica Paweł Mikłas przyznaje, że już wydał jedną taką decyzję.

https://www.rp.pl/finanse/art38221291-biznes-nie-moze-cierpiec-na-wojnie-hybrydowej

 

Prawo

Do końca marca trzeba rozliczyć oszczędność energii – brak sprawozdania grozi grzywną

Robert Horbaczewski | Data dodania: 29.03.2023

Do 31 marca kierownicy jednostek sektora publicznego muszą złożyć do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki sprawozdanie dotyczące zużycia energii elektrycznej za grudzień 2022 roku. Za niezrealizowanie w terminie obowiązku grozi grzywna do 20 tys. zł. Najwięcej wątpliwości jest z tym, kto musi złożyć sprawozdanie i w jakim zakresie. Decydujące znaczenie ma numer REGON

Z danych GUS wynika, że w kraju istnienie 26 tys. jednostek sektora finansów publicznych. Obowiązek oszczędzania energii, a tym samym złożenia sprawozdania ma kilkanaście tysięcy z nich (cześć podmiotów ustawowo zwolniona została z obowiązku). Z informacji przekazanej Agnieszkę Głośniewską, rzecznik prasową URE wynika, że złożono nieco ponad 1000 sprawozdań.

– Prawdopodobnie, tak jak to zwykle bywa większość sprawozdań wpłynie ostatniego dnia – mówi Agnieszka Głośniewska.

Pierwszy termin mija 31 marca
Obowiązek podjęcia działań, których celem jest ograniczenie o 10 proc. zużycia energii elektrycznej, nakłada ustawa o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 roku, która weszła w życie 18 października 2022 roku. Obowiązek dotyczy  kierowników jednostek sektora finansów publicznych (JSFP). Przepisy ustawy przyznały prezesowi URE kompetencje do weryfikowania działań podjętych przez zobowiązane do uzyskania oszczędności JSFP oraz do nakładania kar za brak ich realizacji lub brak poinformowania regulatora o podjętych działaniach w ustawowym terminie.

Pierwsze sprawozdanie z realizacji celu oszczędności energii elektrycznej za grudzień 2022 roku, (formularz i objaśnienia można pobrać TUTAJ>>)  kierownicy zobowiązanych jednostek muszą złożyć Prezesowi URE do 31 marca 2023 roku, za pośrednictwem skrzynki ePUAP . Kolejny raport, za cały 2023 rok, trzeba będzie złożyć do 31 marca 2024 roku.

Punktem odniesienia dla redukcji zużycia energii w grudniu 2022 roku jest średniomiesięczne zużycie energii elektrycznej od 1 stycznia 2018 r. do 31 grudnia 2019 r.  Natomiast oszczędności osiągane w 2023 roku należy odnieść do całkowitego zużycia energii elektrycznej w roku 2022.

Prezes URE przypomina, że do całkowitego zużycia energii elektrycznej, od poziomu którego liczone są oszczędności, nie wlicza się zużycia energii:

– w budynkach wykorzystywanych na potrzeby obronności państwa;
– przez urządzenia techniczne i instalacje zapewniające ciągłość działania infrastruktury informatycznej jednostek sektora finansów publicznych (np. zużycie energii elektrycznej na potrzeby pracy  – serwerowni, której działanie z racji pełnionej funkcji nie powinno być ograniczane);
– w obiektach stanowiących infrastrukturę krytyczną zlokalizowaną na terenie Polski.
Kto ma obowiązek oszczędności energii?
Obowiązek podejmowania działań w celu zmniejszenia o 10 proc. całkowitego zużycia energii elektrycznej w zajmowanych budynkach (lub częściach budynków) oraz przez wykorzystywane urządzenia techniczne, instalacje i pojazdy mają wszystkie podmioty stanowiące jednostki sektora publicznego, a więc m.in.:

1. organy władzy publicznej, w tym organy administracji rządowej, organy kontroli państwowej i ochrony prawa oraz sądy i trybunały;
2. jednostki samorządu terytorialnego oraz ich związki;
3. związki metropolitalne;
4. instytucje gospodarki budżetowej;
5. państwowe fundusze celowe;
6. Zakład Ubezpieczeń Społecznych i zarządzane przez niego fundusze oraz Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego i fundusze zarządzane przez Prezesa Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego;
7. Narodowy Fundusz Zdrowia;
8. uczelnie publiczne;
9. Polska Akademia Nauk i tworzone przez nią jednostki organizacyjne;
10. państwowe i samorządowe instytucje kultury.

Zaniedbanie obowiązków zagrożone karą
Zgodnie z ustawą,  nieprzekazanie Prezesowi URE Raportu jest równoznaczne z brakiem realizacji obowiązkowego celu zmniejszenia całkowitego zużycia energii elektrycznej, co zgodnie z ustawą podlega karze do 20 tys. zł.

Karze pieniężnej podlega też kierownik JSFP, który nie realizuje obowiązkowego celu zmniejszenia całkowitego zużycia energii elektrycznej w wymiarze określonym w ustawie. A także nie wskaże w raporcie działań podjętych w celu zmniejszenia zużycia energii.

W przypadku, w którym kierownik przekazał raport, jednak nie wskazał działań podjętych w celu realizacji obowiązkowego celu zmniejszenia całkowitego zużycia energii elektrycznej, a osiągnięto 10  proc. obniżenia zużycia energii elektrycznej, kierownik  JSFP zostanie wezwany do przedstawienia wyjaśnień w celu weryfikacji czy faktycznie cel został zrealizowany.

Wiele pytań i wątpliwości
Samorządy terytorialne i podmioty zobowiązane mają jednak problem z zakwalifikowaniem się do podmiotów zobowiązanych do złożenia oświadczenia, czy np. takie raport mają składać jednostki które rozpoczęły działalność po 31 grudnia 2019 r. Zdaniem URE mają taki obowiązek, w kolumnie 5 wpisując wartość 0, a kolumnie 7 raportując energię zużytą od 1  do 31 grudnia 2022 i składając adnotację, że rozpoczęci działalności miało miejsce pod 31 grudnia 2019 r.

Wątpliwości dotyczą też sytuacji w której JSFP zajmuje kilka obiektów. URE wyjaśnia, że w takim przypadku należy rozliczyć zużycie energii elektrycznej ze wszystkich obiektów/nieruchomości, w których mieści się JSFP, a wartości dla wszystkich obiektów/nieruchomości trzeba zagregować w jednym wierszu.  Natomiast Jeśli JSFP zajmuje jedynie część posiadanej nieruchomości, a pozostałą powierzchnię przeznacza na wynajem  czy dzierżawę innemu podmiotowi, przy sporządzeniu raportu bierze pod uwagę jedynie zużycie energii elektrycznej w części nieruchomości użytkowanej przez jednostkę.

Urząd wyjaśnia też, że w przypadku oddziałów, fili lub innych jednostek podrzędnych JSFP decydujące znaczenie ma numer REGON. Jeśli oddział, filia lub inna jednostka podrzędna posiada odrębny numer REGON, jej kierownik powinien składać raport samodzielnie. Jeżeli jednak taki oddział, filia lub inna jednostka podrzędna posiada czternastocyfrowy REGON, w którym dziewięć pierwszych cyfr jest  tożsamych z REGONEM jednostki nadrzędnej, wtedy składany jest jeden raport przez Kierownika nadrzędnej  JSFP.

Problem sprawia definicja urządzeń technicznych i instalacji zapewniających ciągłość działania infrastruktury informatycznej jednostki. Proces URE wyjaśnia, że chodzi o urządzenia zapewniające ciągłość pracy infrastruktury informatycznej takie jak serwerownie, a nie całość infrastruktury informatycznej JSFP. Wyłączeniu podlegają, co do zasady, urządzenia kluczowe dla działania całości systemu informatycznego, a nie elementy składające się na ten system. Więcej wyjaśnień można znaleźć na stronie URE.

https://www.prawo.pl/samorzad/formularz-sprawozdawczy-ure-do-rozliczenia-oszczednosci-energii,519802.html

 

Dziennik Gazeta Prawna

Naruszenie dyscypliny finansów publicznych przy zamówieniach publicznych

Konrad Różowicz | dzisiaj, 10:08

Jedną z negatywnych konsekwencji naruszenia niektórych przepisów ustawy z 11 września 2019 r. – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1710; ost.zm. Dz.U. z 2023 r. poz. 412; dalej: p.z.p.) może być odpowiedzialność z tytułu naruszenia dyscypliny finansów publicznych. W 2021 r. właśnie grzechy związane z tym obszarem działalności urzędów znalazły się na drugim miejscu wśród najczęściej występujących naruszeń dyscypliny finansów publicznych. Nic dziwnego, że wciąż pojawiają się pytania i wątpliwości dotyczące tej kwestii.

O co pytają na szkoleniach

Odpowiedzialność członków komisji przetargowej
PROBLEM Przy przeprowadzaniu postępowań o udzielenie zamówienia publicznego wielokrotnie występuje konieczność powołania komisji przetargowej. Niejednokrotnie jej członkami są osoby, które na co dzień nie są związane z zamówieniami publicznymi. Czy mogą one ponosić odpowiedzialność za naruszenie dyscypliny finansów publicznych?
ODPOWIEDŹ W pierwszej kolejności należy wskazać, że odpowiedzialność za delikty dyscypliny finansów publicznych ma charakter osobisty, na co wskazuje wprost art. 19 ust. 1 ustawy z 17 grudnia 2004 r. o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 289; dalej: u.n.d.f.p.). Zgodnie z art. 4 ust. 1 pkt 3 u.n.d.f.p. krąg podmiotów, które mogą ponosić odpowiedzialność z ww. tytułu, obejmuje m.in. pracowników jednostek sektora finansów publicznych lub inne osoby, którym odrębną ustawą lub na jej podstawie powierzono wykonywanie obowiązków w takiej jednostce, których niewykonanie lub nienależyte wykonanie stanowi czyn naruszający dyscyplinę finansów publicznych.

Odnosząc powyższe do komisji przetargowej, należy wskazać, że zgodnie z art. 54 ust. 1 p.z.p. jest to zespół pomocniczy kierownika zamawiającego. Z założenia komisja przetargowa (czy też jej członkowie) nie podejmują czynności właściwych w postępowaniu, a jedynie proponują, rekomendują rozwiązania, które podejmuje kierownik zamawiającego. Stanowi o tym art. 54 ust. 2 p.z.p., zgodnie z którym „Komisja przetargowa w szczególności przedstawia kierownikowi zamawiającego wyniki oceny wniosków o dopuszczenie do udziału w postępowaniu lub ofert oraz propozycję wyboru najkorzystniejszej oferty albo unieważnienia postępowania o udzielenie zamówienia”.

W takim przypadku zasadne jest przyjęcie, że członkowie komisji przetargowej nie ponoszą odpowiedzialności z tytułu dyscypliny finansów publicznych. Odmiennie uznała jednak Główna Komisja Orzekająca w Sprawach o Naruszenie Dyscypliny Finansów Publicznych (GKO) w orzeczeniu z 15 grudnia 2016 r. (sygn. akt BDF1.4800.78.2016), przyjmując, że „w przypadku członków komisji przetargowej o zakresie ich działania, a tym samym odpowiedzialności, przesądza sama ustawa. (…). W tej sytuacji nie jest zatem potrzebne szczególne «powierzenie czynności» przez kierownika jednostki, bowiem odpowiedzialność wynika z ustawy (…) oraz faktu powołania w skład komisji przetargowej”.

Odpowiedzialność za działania podejmowane przez członków komisji przetargowej może powstać wtedy, gdy oprócz wykonywania działań pomocniczych i wspierających względem kierownika zamawiającego podejmują oni czynności właściwe, mocą stosownego upoważnienia. W takiej sytuacji aktualizuje się okoliczność, o której mowa w art. 52 ust. 2 p.z.p. Zgodnie z tym przepisem „Osoby inne niż kierownik zamawiającego odpowiadają za przygotowanie i przeprowadzenie postępowania o udzielenie zamówienia w zakresie, w jakim powierzono im czynności w postępowaniu oraz czynności związane z przygotowaniem postępowania”.

Właściwe upoważnienie dla kierownika wydziału
PROBLEM Czy kierownik wydziału, referatu lub innej jednostki wewnętrznej urzędu odpowiada za naruszenie dyscypliny finansów publicznych, jeżeli do nadzorowania procesów zakupowych został zobowiązany na mocy regulaminu wewnętrznego?
ODPOWIEDŹ Jak zostało już wspomniane, krąg podmiotów ponoszących odpowiedzialność za dopuszczenie się deliktu dyscypliny finansów publicznych obejmuje również osoby upoważnione. Taką osobą może być np. kierownik wydziału. Należy jednak każdorazowo zwrócić uwagę na to, czy upoważnienie spełnia wymogi warunkujące nałożenie odpowiedzialności na osobę pełniącą konkretną funkcję w urzędzie. Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na orzeczenie GKO z 28 marca 2022 r. (sygn. akt BDF1.4800.56.2021), w którym zauważono: „analiza (…) dokumentów wskazuje jednak, że powierzenie czynności ma charakter ogólny i nie ma w nich wymienionych czynności w ramach postępowania zamówień publicznych w sposób enumeratywny. Nie ma zatem wprost określonej delegacji obowiązków (…)”.

Niezłożenie oświadczenia o wyłączeniu
PROBLEM Ustawa przewiduje obowiązek składania oświadczeń o zaistnieniu lub niezaistnieniu konfliktu interesu w toku postępowania. Czy niewystąpienie wspomnianego konfliktu uchyla odpowiedzialność za niezłożenie oświadczenia?
ODPOWIEDŹ W kontekście pytania należy wskazać, że:

– zgodnie z art. 17 ust. 4 u.n.d.f.p. „naruszeniem dyscypliny finansów publicznych jest niezłożenie przez kierownika zamawiającego, członka komisji przetargowej oraz inne osoby wykonujące czynności w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego lub konkursie po stronie zamawiającego, lub mogące mieć wpływ na wynik tego postępowania lub konkursu, oświadczenia o braku lub istnieniu okoliczności powodujących wyłączenie z tego postępowania lub konkursu”;
– zgodnie z art. 17 ust. 5 u.n.d.f.p. „naruszeniem dyscypliny finansów publicznych jest niewyłączenie z postępowania o udzielenie zamówienia publicznego lub konkursu osoby podlegającej wyłączeniu z takiego postępowania lub konkursu na podstawie przepisów o zamówieniach publicznych”.

Zestawienie przywołanych regulacji ukazuje, że już samo niezłożenie stosownego oświadczenia stanowi uchybienie kwalifikowane jako delikt dyscypliny finansów publicznych. Nie jest przy tym konieczne, aby konflikt ten realnie wystąpił, a w konsekwencji doszło do zaniechania wyłączenia osoby z udziału w podejmowaniu czynności w toku postępowania. Na takim stanowisku stanęła GKO w orzeczeniu z 15 lutego 2018 r. (sygn. akt BDF1.4800.91.2017), wskazując, że „złożenie oświadczenia, o którym mowa w art. 17 ust. 2 p.z.p., ma charakter obligatoryjny i bezwzględny. Fakt, że nie zaszły przesłanki uzasadniające wyłączenie osób, które wykonywały czynności w postępowaniu, nie uzasadnia odstąpienia od złożenia oświadczenia. Nie ma zatem znaczenia, czy doszło do naruszenia bezstronności, czy też nie – obowiązek ma charakter formalny i poza wszelką wątpliwością nie został w tej sprawie spełniony”.

Sprawowanie kontroli zarządczej
PROBLEM Czy wójt, burmistrz lub prezydent miasta mogą całkowicie uwolnić się od ryzyka odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych poprzez upoważnienie do wszelkich czynności osoby im podległej?
ODPOWIEDŹ Regulacje u.n.d.f.p. oprócz deliktów dyscypliny finansów publicznych powiązanych wprost z czynnościami i zaniechaniami o zamówieniowym rodowodzie jako naruszenie typizują również nieprawidłowości w zakresie kontroli zarządczej (art. 18c ust. 1 pkt 5–8 u.n.d.f.p.). Jak wskazał Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 7 września 2022 r. (sygn. akt I GSK 2804/18): „Kierownik jednostki, nawet gdy skutecznie przekazuje określone uprawnienia i obowiązki swoim pracownikom, to nie wyzbywa się odpowiedzialności za brak kontroli zarządczej”.

Konsekwencje nieopublikowania ogłoszenia
PROBLEM Wielokrotnie słyszałem i czytałem, że opóźnienie w publikacji ogłoszeń, o których mowa w art. 17 ust. 1 pkt 5 u.n.d.f.p., nie stanowi deliktu dyscypliny finansów publicznych. Czy stanowisko takie jest prawidłowe?
ODPOWIEDŹ Zacznijmy od wskazania, że wspomniany art. 17 ust. 1 pkt 5 u.n.d.f.p. dotyczy publikacji w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej lub zamieszczenia w Biuletynie Zamówień Publicznych niektórych kategorii ogłoszeń przewidzianych w p.z.p. Przepis ten nie obejmuje swym zakresem m.in. ogłoszenia o zamiarze zawarcia umowy, ogłoszenia o zmianie umowy czy ogłoszenia o spełnianiu okoliczności, o których mowa w art. 214 ust. 1 pkt 11‒14 p.z.p. W konsekwencji nie wszystkie zaniechania przy rozpowszechnianiu ogłoszeń są powiązane z odpowiedzialnością na gruncie dyscypliny finansów publicznych.

Przechodząc do odpowiedzi na pytanie, należy wskazać na orzeczenie GKO z 28 kwietnia 2022 r. (sygn. akt BDF1.4800.100.2021), które uznaje, że deliktem dyscypliny finansów publicznych było przekazanie ogłoszenia z naruszeniem 30-dniowego terminu ustawowego. GKO uznała, że „jawność postępowania i dostęp do informacji publicznej jest wartością szczególnie chronioną na gruncie prawa zamówień publicznych. Określając, czy doszło do popełnienia czynu, trzeba mieć na względzie brzmienie art. 21 zdanie drugie u.n.d.f.p. Przepis ten stanowi, że za czas, w którym sprawca zaniechał działania, uważa się dzień następujący po upływie terminu, w którym określone działanie powinno nastąpić. Zatem nie można uznać, że obwiniony nie popełnił tego czynu. Również nie bez znaczenia pozostaje długi, bo 9-miesięczny okres zwłoki w publikacji ogłoszenia”.

Niezgodne z przepisami unieważnienie postępowania
PROBLEM Czy unieważnienie postępowania o udzielenie zamówienia publicznego może stanowić delikt dyscypliny finansów publicznych, skoro zgodnie z art. 17 ust. 1a u.n.d.f.p. nieprawidłowość nie stanowi naruszenia, jeżeli nie doszło do udzielenia zamówienia publicznego?
ODPOWIEDŹ Stypizowanym deliktem dyscypliny finansów publicznych jest unieważnienie postępowania z naruszeniem przepisów p.z.p. (art. 17 ust. 3 u.n.d.f.p.). Do wskazanej przesłanki nie odnosi się wspomniana w pytaniu regulacja art. 17 ust. 1a u.n.d.f.p., która nawiązuje wyłącznie do deliktów wyspecyfikowanych w art. 17 ust. 1 u.n.d.f.p. W konsekwencji unieważnienie postępowania o udzielenie zamówienia publicznego niezgodnie z p.z.p. może stanowić naruszenie, za które zostanie wymierzona sankcja na gruncie u.n.d.f.p. ©

https://finanse.gazetaprawna.pl/artykuly/8690360,dyscyplina-finansow-publicznych-zamowienia-publiczne-prawo-zamowien-publicznych.html