Budownictwo | 21.04.2023 r.

Wnp

 1. Z sektora budowlanego płyną lepsze sygnały

Bartosz Dyląg | Dodano: 21-04-2023 12:35

W kwietniu w budownictwie wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury kształtuje się na poziomie wyższym wobec prezentowanego w marcu – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego.

W kwietniu wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury (NSA) kształtuje się na poziomie minus 12,5 – wyższym od notowanego przed miesiącem (minus 16,9).

Wskaźnik ten w budownictwie znajduje się poniżej średniej długookresowej. Na zbliżonym do prezentowanego w marcu poziomie kształtuje się składowa „diagnostyczna”, natomiast składowa „prognostyczna” poprawia się.

Wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury. Źródło: GUS
Wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury. Źródło: GUS

Wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury. Źródło: GUS
Wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury. Źródło: GUS

Przedstawiciele sektora budowlanego byli pytani o skutki wojny w Ukrainie i jej konsekwencje dla prowadzonej przez firmę działalności gospodarczej. Blisko 80 proc. nie widzi takich skutków lub są one nieznaczne.

24,2 proc. wskazało brak takiego wpływu, 56 proc. odpowiedziało, że jest on nieznaczny, 14,5 proc. poważny.

Ponad 20 proc. pytanych przedstawicieli budownictwa jest przekonanych, że ceny usług, materiałów, surowców wykorzystywanych przez firmę w krótkim okresie (1 – 3 miesiące) wzrosną szybciej w porównaniu z aktualną sytuacją. Ponad 53 proc., że wzrosną wolniej, 23 proc. – ustabilizują się, 2,5 proc. twierdzi, że spadną.

Respondenci są przekonani, że w ciągu roku ceny te wzrosną. Takiego zdania jest 67 proc.

Na funkcjonowanie firm budowlanych w ciągu najbliższego kwartału, w przekonaniu pytanych przez Główny Urząd Statystyczny, największy wpływ mają ceny energii i paliw, koszty zatrudnienia oraz komponentów i usług. W dalszej kolejności koszty finansowania, ceny czynszu, najmu lokali oraz zmiany w przepisach i wymogach prawnych.

https://www.wnp.pl/budownictwo/z-sektora-budowlanego-plyna-lepsze-sygnaly,701920.html

 2. Wiatraki na lądzie wciąż są zablokowane. Opóźnienia będą kilkuletnie

Dariusz Ciepiela | Dodano: 21-04-2023 10:52

– W przypadku nowej inwestycji w lądową farmę wiatrową trzeba będzie uchwalać nowy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. To spowolni rozwój energetyki wiatrowej, ponieważ przyjęcie miejscowego planu może trwać do 6 lat – mówi nam Sebastian Jabłoński z Respect Energy.

– Istniejące miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, które dopuszczają budowę farm wiatrowych, mogą mieć inne zapisy niż te, które określono w ustawie odległościowej, czyli odległość 700 metrów (tyle według ustawy wynosi minimalna odległość wiatraka od budynków mieszkalnych).
– Szacuje się, że 80-90 proc. istniejących miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, które pozwalałyby na inwestycje przy odległości 500 metrów, nie pozwala na inwestycje przy odległości 700 metrów.
– Trwają rozmowy nad zmianami legislacyjnymi mającymi ułatwić stosowanie cable pooling (współdzielenie przyłącza do sieci energetycznej przez różne źródła energii). Zdaniem branży wydaje się, że rząd jest przychylny tym rozwiązaniom.
– Rozmawiamy o tym z Sebastianem Jabłońskim, prezesem Respect Energy. To firma energetyczna zajmująca się zarządzaniem energią elektryczną pochodzącą tylko z odnawialnych źródeł energii.
– O zmianach w polskiej elektroenergetyce będziemy rozmawiać podczas debaty „Transformacja sektora energii”, która odbędzie się 24 kwietna podczas XV Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

– Na pewno nie możemy być zadowoleni z faktu wprowadzenia przepisu mówiącego, że w przypadku każdej nowej inwestycji w lądową farmę wiatrową trzeba będzie uchwalać nowy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. To będzie generować dłuższy proces administracyjny, który będzie potrzebny do uzyskania niezbędnych pozwoleń do budowy farm. Na pewno ta nowelizacja nie otwiera szybkiej ścieżki do tego, żeby w Polsce budować masowo i na dużą skalę nowe elektrownie wiatrowe. Trudno oczekiwać w nowych ramach prawnych, że będziemy mieć gwałtowne przyrosty mocy w farmach wiatrowych na lądzie – mówi WNP.PL Sebastian Jabłoński, prezes Respect Energy.

Nawet 90 proc. miejscowych planów do poprawki
Istniejące miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, które dopuszczają budowę farm wiatrowych, mogą mieć inne zapisy niż te, które określono w ustawie odległościowej, czyli odległość 700 metrów.

Szacuje się, że 80-90 proc. istniejących miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego (MPZP), które pozwalałyby na inwestycje przy odległości 500 metrów, nie pozwala na inwestycje przy odległości 700 metrów. To oznacza, że MPZP trzeba będzie uchwalać od nowa. A przyjęcie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego może trwać od roku do nawet sześciu lat, wszystko zależy od dobrej woli gminy.

– Jeżeli mamy gminę, która chce mieć u siebie farmy wiatrowe, to plan zostanie przyjęty szybko, a jeżeli mamy gminę, której samorząd jest mniej zmotywowany do tego, żeby takie inwestycje u siebie mieć, to będzie to trwało dłużej – wskazuje Sebastian Jabłoński.

Postulowana przez branżę odległość 500 metrów pozwalałaby wykorzystać stare miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego i część projektów farm, które były rozwijane w cieniu ustawy 10 odległościowej.

Przez ostatnie 2-3 lata trwały aktywne rozmowy na temat złagodzenia ustawy odległościowej. W tym czasie część firm przygotowywała swoje projekty, zakładając, że będzie dopuszczona odległość 500 metrów. Obecnie te projekty, które mogły zostać szybko ukończone, gdyby weszły regulacje dotyczące 500 metrów, w dużej części będą potrzebowały nowych MPZP.

Branża OZE czeka na przepisy dotyczące cable poolingu
Respect Energy realizuje pilotażowy projekt cable pooling, w którym do istniejącej farmy wiatrowej Wicko o mocy 10 MW dobudowanych zostanie 11 MW fotowoltaiki oraz magazyn energii. Cable pooling to współdzielenie przyłącza do sieci energetycznej przez różne źródła energii.

– Już prawie zakończyliśmy procedury administracyjne. Wszystkie zgody i pozwolenia powinniśmy otrzymać w najbliższych tygodniach. Do końca 2023 r. budowa instalacji fotowoltaicznej w Wicku będzie gotowa – zapowiada Sebastian Jabłoński.

Respect Energy planuje już kolejne tego typu inwestycje.

– Planujemy budowę instalacji fotowoltaicznej przy naszej elektrowni wiatrowej Jędrzychowice-Zgorzelec o mocy 50 MW. Moc instalacji fotowoltaicznej będzie tożsama z mocą farmy wiatrowej, czyli wyniesie również 50 MW – deklaruje Sebastian Jabłoński.

We wrześniu 2022 r. do użytku oddano farmę fotowoltaiczną Zwartowo. Jej obecna moc wynosi 204 MWp, a druga faza inwestycji, zaplanowana na rok 2023, powiększy elektrownię do 290 MWp. W Zwartowie ma powstać także farma wiatrowa.

– W Zwartowie chcielibyśmy wybudować tak dużo wiatraków, jak tylko się da, ale w tej chwili mamy pozwolenie na budowę tylko 24 MW. Pracujemy nad tym, żeby zwiększyć ten potencjał. Biorąc pod uwagę otoczenie regulacyjne i dostępność terenów w sąsiedztwie farmy, prawdopodobnie zajmie nam ok. 2-3 lat, aby móc zwiększyć ten potencjał – mówi Sebastian Jabłoński.

W oczekiwaniu na decyzję rządu. Podobno rząd sprzyja pomysłowi
Podkreśla, że w tej chwili stosowanie cable poolingu jest nieuregulowane. Istnieją dwie metody, aby z tego rozwiązania korzystać. Pierwsza to stworzenie OSDn, czyli lokalnej sieci dystrybucyjnej i w ramach tej sieci współdzielenie mocy pomiędzy elektrowniami.

Sposób drugi to dialog z lokalnym Operatorem Systemu Dystrybucyjnego (OSD) i liczenie na jego dobrą wolę przy wydaniu decyzji. Jeżeli OSD uzna, że dany inwestor wykona instalację w sposób bezpieczny, to może się na nią zgodzić.

Potencjalne zmiany legislacyjne dotyczące cable poolingu mogłyby określać jedną ścieżkę, w oparciu o którą każdy OSD ma obowiązek rozszerzyć przyłącze o współdzielenie mocy.

Jeżeli będzie sformalizowany na poziomie krajowym cable pooling, który zostanie uznany za bezpieczne rozwiązanie dla sieci i wskazane zostaną konkretne obowiązki, które musi spełnić inwestor, jak np. kontrola swojej mocy wyjściowej, to tego typu instalacje będą się szybko rozwijały.

– Rozmowy nad takimi zmianami legislacyjnymi trwają i wydaje się, że rząd jest przychylny tym rozwiązaniom. Rząd uważa, że jest to na korzyść branży, kraju i systemu elektroenergetycznego – podsumowuje Sebastian Jabłoński.

https://www.wnp.pl/budownictwo/wiatraki-na-ladzie-wciaz-sa-zablokowane-opoznienia-beda-kilkuletnie,701268.html

 

Rynek Infrastruktury

 1. Rewizja KPO. Będzie zmiana terminu podpisania umów?

Grzegorz Rekiel | Data publikacji: 21-04-2023

Prawdopodobnie będzie rewizja Krajowego Planu Odbudowy ws. projektów intermodalnych. Jak czytamy w przedstawionym do konsultacji publicznych dokumencie, umowy finansowe zostaną podpisane do końca 2024 roku zamiast do 31 grudnia 2023 r.

Przypomnijmy. Polski Krajowy Plan Odbudowy został zaakceptowany przez Komisję Europejską w czerwcu ubiegłego roku, ale nasz kraj nadal nie dostał pieniędzy. Bruksela zarzuca Warszawie łamanie praworządności, polski rząd twierdzi z kolei, że to tylko pretekst, aby nie wypłacać nam 23,9 mld euro dotacji oraz 11,5 mld euro pożyczek.

Portal funduszeeuropejskie.gov.pl przedstawił niedawno do konsultacji publicznych rewizję części dotacyjnej KPO, która dotyczy m.in. projektów intermodalnych. – Inwestycje będą polegały na zwiększeniu przepustowości intermodalnych terminali przeładunkowych, ze szczególnym uwzględnieniem terminali kolejowo-drogowych, oraz taboru kolejowego. Odpowiednie umowy finansowe zostaną podpisane do 31 grudnia 2024 roku, a nie 31 grudnia 2023 roku – czytamy w dokumencie.

Jak czytamy „wpływ inwestycji będzie mierzony w odniesieniu do celu sformułowanego jako względny wzrost zdolności przeładunkowej terminali objętych wsparciem w ramach KPO”.

Przypomnijmy, że jednym z kroków do odmrożenia KPO ma być nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, która zakłada że sprawy dyscyplinarne sędziów zostaną przeniesione z Izby Dyscyplinarnej SN do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Nowelizacja ustawa została już przyjęta przez parlament, ale wobec krytycznych głosów podnoszonych przez licznych prawników, prezydent Andrzej Duda, skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. TK ma się zająć sprawą 30 maja.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/intermodal-i-logistyka/rewizja-kpo-bedzie-zmiana-terminu-podpisania-umow-85726.html

 2. Śląskie. ZDW rusza z inwestycją za ćwierć miliarda zł

Redakcja | Data publikacji: 21-04-2023

Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach ma umowę na jedną z największych w tym roku inwestycję drogową. Chodzi o przebudowę drogi wojewódzkiej nr 928 Mikołów – Kobiór. Zadanie zrealizuje Budimex. Prace będą kosztowały blisko 246 mln zł.

– Ta inwestycja obejmuje dwa powiaty: pszczyński oraz mikołowski i wierzę, że za 36 miesięcy będzie mogła służyć nie tylko mieszkańcom tych terenów, ale i całego województwa śląskiego – mówi członek Zarządu Województwa Śląskiego, Krzysztof Klimosz cytowany w komunikacie.

Odcinek drogi wojewódzkiej nr 928 przewidziany do przebudowy rozpoczyna się na skrzyżowaniu z DK nr 44 w Mikołowie, a kończy na skrzyżowaniu z DK-1 w miejscowości Kobiór. Inwestycja podzielona jest na trzy etapy:
etap I: Mikołów – Wyry – od km 0+053 do km 5+069,
etap II: Wyry – Gostyń – od km 5+100 do km 13+028
etap III: Gostyń – Kobiór – od km 13+477 do km 15+441.

Odcinek Wyry – Gostyń ma być gotowy wiosną 2025 roku, natomiast dwa pozostałe wiosną 2026 r.

Planowana do przebudowy trasa ma obecnie zdegradowaną nawierzchnię i niesprawny system odwodnienia. Ruch pieszych i rowerzystów nie jest właściwie odseparowany. W ramach inwestycji planowana jest całkowita przebudowa konstrukcji jezdni, ujednolicenie jej szerokości, przebudowa skrzyżowań i budowa zatok autobusowych. Przebudowane lub wybudowane zostaną chodniki oraz ciągi pieszo-rowerowe.

Inwestor planuje wykonać nawierzchnie przy udziale wysokomodyfikowanych asfaltów.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/slaskie-zdw-rusza-z-inwestycja-za-cwierc-miliarda-zl–85727.html

 

Prawo

 1. Inwestor wyłoży pieniądze, a gmina uchwali plan

Krupa-Dąbrowska Renata | Data dodania: 17.04.2023

Inwestorzy będą płacić za uchwalenie specjalnych planów, dzięki którym będą mogli zrealizować swoje przedsięwzięcie. Z projektowanych przez rząd rozwiązań nie są zadowoleni deweloperzy i gminy. Pierwsi obawiają się, że koszty ich przerosną, co sparaliżuje inwestycje. A drugie nie chcą być przymuszane do wyrażania zgody na realizację nieakceptowalnych społecznie inwestycji. Projekt jest nieprecyzyjny, stąd zastrzeżenia.

Zintegrowane Plany Inwestycyjne (ZPI) oraz umowy urbanistyczne to stare pomysły w nowej odsłonie. Wprowadzenie tych instytucji do ładu przestrzennego forsuje rząd. Proponowane rozwiązania mają przyśpieszyć realizację inwestycji i odciążyć gminy finansowo. Inwestorzy zapłacą za przygotowanie ZPI,  a gminy je uchwalą. Dokładne postanowienia mają zawierać umowy urbanistyczne.

Takie rozwiązanie podoba się, co do zasady, samorządowcom, inwestorom i ekspertom. Propozycja rządu nie została jednak przez nich entuzjastycznie przyjęta. Mają sporo zastrzeżeń co do konkretnych rozwiązań. Samorządy boją się, że inwestorzy zmuszą ich do uchwalenia planów pod  inwestycje, których mieszkańcy gmin nie zaakceptują. Z kolei Inwestorzy uważają, że dzięki nowym rozwiązaniom samorządy bez skrupułów będą drenować ich kieszenie. Sporo uwag mają również eksperci.

Nowy plan ukłonem w kierunku gmin i inwestorów  
W Sejmie trwają obecnie prace nad rządowym projektem nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (po pierwszym czytaniu projekt trafił do dalszych prac w podkomisji). Zgodnie z nim, ZPI będzie szczególnym rodzajem planu miejscowego, uchwalanym przez radę gminy na wniosek inwestora, po przeprowadzeniu negocjacji i zawarciu umowy urbanistycznej, określającej zasady i warunki realizacji inwestycji oraz zobowiązania stron. ZPI  może dotyczyć dowolnych inwestycji, nie tylko mieszkaniowych.

Projekt przewiduje również umowę urbanistyczną. W umowie gmina i inwestor określą oczekiwania względem siebie w zakresie realizacji oraz finansowania inwestycji, w tym infrastruktury technicznej, komunikacyjnej i usług społecznych. Inwestor zapłaci za uchwalenie ZPI, w tym także pokryje koszty wypłaty odszkodowań właścicielom (użytkownikom wieczystym), którym ZPI ograniczy korzystanie  z nieruchomości.

Zdaniem rządu wysokie koszty uchwalenia planów miejscowych stanowią główne bariery zwiększania pokrycia planistycznego w gminach, w związku z czym partycypacja zainteresowanych inwestorów w tych kosztach może być zachętą do podejmowania działań w zakresie przystępowania do sporządzania planu miejscowego, właśnie w postaci ZPI. Dodatkowo rozwiązanie to pozwoli na zachowanie jawności finansowania i zlikwiduje możliwe w tym zakresie nadużycia. Postanowienia umowy urbanistycznej mają ponadto zapewnić, że inwestycje uzupełniające po ich realizacji staną się własnością gminy.

Pomysł dobry, tylko wykonanie fatalne
Samorządowcy obawiają się, że w gminach zaczną, jak grzyby po deszczu wyrastać niechciane inwestycje. Takie obiekcje ma m.in. Marek Wójcik, ekspert ze Związku Miast Polskich.

– ZPI mogą być bardzo dobrym narzędziem planistycznym. Nie ma obecnie przepisów, dzięki którym inwestor mógłby zapłacić za przygotowanie miejscowego planu uchwalanego specjalnie pod niego. Jak będą ZPI  to się diametralnie zmieni. Co uważam za dobre rozwiązanie. Niestety projekt nie jest pozbawiony wad. Chodzi mi o rozwiązanie dotyczące tego, że ZPI nie będą musiały być zgodne z planem ogólnym (zastąpi on studium) . Walczyliśmy w Sejmie, by to zmienić. Nasza poprawka nie została., niestety, uwzględniona. Oznacza to, że inwestor będzie mógł na podstawie ZPI budować, mimo że inwestycja będzie mocno kontrowersyjna i nie będą jej akceptować mieszkańcy gminy – mówi rozgoryczony Marek Wójcik.

Pewne zagrożenia widzi  również Związek Powiatów Polskich.  – Oba rozwiązania są neutralne z punktu widzenia powiatów. Projekt dalej zachowuje władztwo planistyczne w rękach gmin – to one też będą odpowiadały za skuteczne wykorzystywanie zarówno ZPI, jak i umów urbanistycznych. Będzie to duża odpowiedzialność – przepisy tworzą ramy, które muszą być odpowiedzialnie wypełnione treścią. Zintegrowany plan inwestycyjny, powiązany z dobrze sporządzoną umową urbanistyczną, może dać szansę na stworzenie w danej gminie dobrze zagospodarowanej przestrzeni. Z drugiej strony, źle przeprocedowany plan inwestycyjny może wprowadzić chaos urbanistyczny w celu zaspokojenia interesów inwestora i przy kosztach pozostających po stronie gminy – uważa Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora biura w ZPP.

Paraliż inwestycji 
Deweloperzy również nie mówią dobrze o ZPI. Ich zdaniem po wejściu w życie nowych przepisów grozi nam paraliż inwestycyjny. Już dziś bowiem gminy traktują inwestorów jak kury znoszące złote jajka, a będzie jeszcze gorzej. Nowe prawo pozwoli samorządom na eskalację roszczeń.

– Niestety, nowe przepisy, zamiast ułatwić realizację inwestycji, mogą je sparaliżować. Koszty ich realizacji ostro poszybują w górę. Zgodnie bowiem z projektem koszty przygotowania ZPI mają pokrywać inwestorzy. Efekt tego będzie taki, że gminom nie będzie opłacało się uchwalać miejscowych planów tylko ZPI. Dzięki temu sporo zaoszczędzą. A inwestorzy nie będą mieli wyjścia i będą musieli zgodzić się na warunki podyktowane przez gminę – tłumaczy Przemysław Dziąg, szef prawników w Polskim Związku Firm Deweloperskich.

Według niego warunki zabudowy i zagospodarowania terenu nie uratują inwestorów.  – Na warunki zabudowy nie zawsze będą mogli liczyć, ponieważ wolno będzie je wydawać tylko na obszarze uzupełnienia zabudowy wyznaczonym w planie  ogólnym fakultatywnie przez gminę. Nie ma żadnej gwarancji, że gmina taki obszar wytyczy – uważa.

Prywatyzacja to zły pomysł 
Krajowa Rada Izby Architektów RP jest przeciwna temu, by inwestorzy pokrywali koszty uchwalenia planów.

– ZPI jest  doceniany przez środowisko architektów  jako instrument planowania operacyjnego – mówi Piotr Fokczyński, prezes KRIARP.

Jest on jednak przeciwnikiem prywatyzacji procesu planowania. Projekt ustawy przesuwa bowiem w ten sposób skutki finansowe planowania z  podmiotu publicznego – samorządu terytorialnego na podmioty prywatne.  – Na dodatek zakres finansowania opisany w umowie nie jest ograniczony jakimkolwiek kryterium proporcjonalności, związanym z zakresem inwestycji. To może doprowadzić do opóźniania tej ścieżki planowania i realizacji inwestycji, a  nawet – co wynika z projektu ustawy – całkowitego jej zatrzymania – dodaje.

Inwestor dwa razy bity po kieszeni 
Swoje zastrzeżenia mają również prawnicy specjalizujący się w nieruchomościach i procesie inwestycyjnym.

Podobne obawy, jak PZFD, ma Maciej Górski, adwokat, partner w GPLF Górski & Partners Law Firm.

– Jedynie w ramach ZPI gmina będzie uprawniona do legalnego nałożenia na inwestora zobowiązań do budowy lub pokrycia kosztów infrastruktury. Jest zatem oczywiste (i nie można się temu dziwić), że gminy będą preferowały, aby nowe inwestycje powstały w ramach ZPI, zamiast w oparciu o „zwykłe” plany czy warunki zabudowy – twierdzi.

Jego zdaniem jeżeli większość dużych inwestycji będzie realizowana w oparciu o ZPI, a aktualnie procesy uchwalania planów miejscowych są skrajnie przewlekłe, to nie trudno sobie wyobrazić, że proces uzyskiwania ZPI może trwać latami. Szczególnie, że może się okazać, iż w dużych ośrodkach miejskich (jak w Warszawie) składanych będzie po kilkadziesiąt wniosków o ZPI rocznie. Niezależnie zatem od problemu szybkości obecnych procedur planistycznych, rady gmin po prostu „zapchają się” wnioskami o ZPI.

Piotr Jarzyński, prawnik z Kancelarii Prawnej Jarzyński & Wspólnicy zwraca uwagę, że projekt nie przewiduje wyłączenia art. 16 ustawy o drogach publicznych w  poniesieniu przez inwestora kosztów realizacji inwestycji uzupełniającej w związku z uchwaleniem ZPI.

– Art. 16 również dotyczy poniesienia przez inwestora kosztów budowy lub przebudowy dróg publicznych spowodowanej inwestycją niedrogową, na podstawie umowy między zarządcą drogi a inwestorem.  Zgodnie z proponowaną nową definicją ustawową, inwestycją uzupełniającą może być np. budowa lub przebudowa sieci uzbrojenia terenu i dróg publicznych. Jeśli inwestor zrealizuje na rzecz gminy inwestycję uzupełniającą np. w postaci terenów zieleni publicznej to i tak może dodatkowo zapłacić za budowę drogi publicznej z ustawy o drogach publicznych – podkreśla Piotr Jarzyński.

– Nowelizacja nie rozstrzyga bowiem kolizji między tymi przepisami, bo w skrajnej sytuacji mogłoby się okazać, że inwestor ma zrealizować inwestycję uzupełniającą na podstawie ZPI w postaci drogi publicznej, a jednocześnie gmina celem udzielenia zgody na powstanie inwestycji zażąda dodatkowo zawarcia umowy drogowej na podstawie ustawy o drogach publicznych. Jeśli miałoby to dotyczyć dokładnie tej samej drogi, to można by to uznać za nadużycie prawa i żądanie spełnienia podwójnego świadczenia na rzecz gminy. Inwestorzy mogą także oczekiwać, że skoro zrealizują na rzecz gminy inwestycję uzupełniającą inną niż droga publiczna to w zamian gmina pokryje koszty inwestycji drogowej – kwituje.

https://www.prawo.pl/biznes/zintegrowane-plany-inwestycyjne-projekt-rzadu,520789.html

 2. „Wrzutka” do ustawy wiatrakowej – warunki zabudowy będą zawieszane nawet na… dwa lata

Renata Krupa-Dąbrowska | Data dodania: 21.04.2023

Wchodząca w życie w niedzielę 23 kwietnia nowela ustawy wiatrakowej zawiera przepis bardzo niekorzystny dla inwestorów. Gminy będą mogły zawieszać wydanie warunków zabudowy nawet na dwa lata. Kto może, śpieszy się więc, by zdążyć złożyć wniosek o wydanie warunków jeszcze na starych, korzystniejszych zasadach. Został już tylko jeden dzień.

Nowelizacja ustawy wiatrakowej „przy okazji”  zmieniła ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Drastycznie bowiem wydłuża okres, na jaki wolno zawiesić postępowanie w sprawie wydania decyzji o warunkach zabudowy. Prawnicy nie mają wątpliwości, że zmiana  będzie miała duży wpływ na rynek nieruchomości. Przede wszystkim zmniejsza atrakcyjność nieruchomości nie objętych miejscowym planem. Inwestorzy ścigają się więc z czasem chcą zdążyć złożyć wniosek o wydanie warunków jeszcze na starych zasadach.

Nie 9 tylko 24 miesięcy – tyle wyniesie zawieszenie
Chodzi  konkretnie o nowelizację art. 62 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.  Wydłuża ona z 9 do 18 miesięcy okres, na jaki może być zawieszone postępowanie w sprawie wydania decyzji o warunkach zabudowy, jeżeli rozpoczęto prace nad projektem miejscowego planu. Ponadto, jeżeli uchwała o przystąpieniu do uchwalenia planu miejscowego została już podjęta, 18 miesięczny okres zawieszenia może być wydłużony o kolejne 6 miesięcy, gdy doszło już wyłożenia projektu planu miejscowego.

Niepozorna zmiana, ale niebezpieczna
Prawnicy nie mają wątpliwości, że zmiana  utrudni życie inwestorom. – Choć zmiana jest niepozorna i ukryta, to w sposób drastyczny wpływa na rynek nieruchomości. Nabywając nieruchomość na obszarze nie objętym planem miejscowym dotychczas liczyli się z możliwością zawieszenia postępowania na okres do 9 miesięcy. Obecnie muszą uwzględnić to, że po złożeniu wniosku o wydanie decyzji o warunkach zabudowy postępowanie to będzie zawieszone nawet na 24 miesiące – wyjaśnia  Konrad Młynkiewicz, radca prawny.

Jego zdaniem znowelizowane przepisy pośrednio potwierdzają zamierzenia, które przyświecają projektodawcom procedowanej obecnie reformy planowania przestrzennego, aby minimalizować sytuacje, w których inwestycje są realizowane w oparciu o  decyzje o warunkach zabudowy.

Ściganie się z czasem  
Inwestorzy w pośpiechu składają teraz wnioski o wydanie warunków zabudowy. Zgodnie bowiem z przepisem przejściowym nowelizacji ustawy wiatrakowej , tj. art. 13, do spraw ustalenia warunków zabudowy wszczętych i niezakończonych przed wejściem w życie ustawy odległościowej, stosuje się przepisy w brzmieniu dotychczasowym.

– Możliwość zawieszenia postępowania w sprawie ustalenia warunków zabudowy nawet na dwa lata już teraz ma duży wpływ na plany inwestycyjne. Żeby uniknąć zastosowania nowych przepisów trzeba złożyć wniosek o warunki zabudowy najpóźniej 22 kwietnia. Obecnie pracuję nad kilkoma takimi wnioskami, choć już wiemy, że prawdopodobnie później będziemy je modyfikować. Jednak na ten moment najważniejsze jest „załapanie się” na dotychczasowe przepisy – tłumaczy dr Martyna Sługocka, ekspertka Legal Alert, senior associate w GWW.

I dodaje, że zmiana będzie miała wpływ na orzecznictwo sądowe.  – Do tej pory coraz częściej udawało się uchylać postanowienia zawieszające wydanie warunków zabudowy wskazując, że w 9 miesięcy i tak nie uda się uchwalić miejscowego planu, więc po co wstrzymywać inwestora. Zmiana perspektywy z 9 na 24 miesiące będzie musiała odbić się na stanowiskach organów oraz sądów i to prawdopodobnie w sposób niekorzystny dla inwestorów – ostrzega.

Joanna Maj radca prawny w Urzędzie Miasta w Sosnowcu oraz of counsel w Kancelarii Prawnej Pracownia Prawa Gospodarczego Drogoń, Sośniak-Jagielińska Radcy prawni sp.p. radzi, żeby  spróbować złożyć wniosek nie spełniający na dzień złożenia wszystkich wymogów formalnych (niekompletny).  – W  razie stwierdzenia braków, organ powinien wezwać wnioskodawcę na zasadach przewidzianych w k.p.a., w terminie minimum 7 dni do jego uzupełnienia lub też zawnioskować o jego wydłużenie, uzasadniając to. Wówczas w przypadku uzupełnienia braków w terminie, datą wszczęcia postępowania w przedmiocie ustalenia warunków zabudowy będzie dzień złożenia pierwotnego (niekompletnego) wniosku, a zatem potencjalny okres zawieszenia postępowania może wynieść „jedynie” 9 miesięcy – podkreśla.

Gminy nie będą na tak długo zawieszać postępowań
Prawnicy pracujący w gminach studzą emocje. Ich zdaniem gminy nie będą nadużywać swoich uprawnień i zawieszać postępowania na dwa lata.

– Potencjalna możliwość wydłużenia okresu zawieszenia postępowania do niemal 2 lat może zniechęcić inwestorów. Ale dla gmin to oczywiście więcej czasu na podjęcie uchwały dotyczącej miejscowego planu i dopełnienie wszystkich formalności przewidzianych procedurami. Wydaje się jednak, że zaproponowany dopuszczalny okres zawieszenia nie powinien być wykorzystywany przez nie w wymiarze maksymalnym, a stanowi jedynie „bufor bezpieczeństwa” stworzony przez ustawodawcę, tak aby zminimalizować ryzyko potencjalnego przekroczenia aktualnie obowiązującego terminu 9-miesięcy. – uspokaja Joanna Maj.

https://www.prawo.pl/biznes/bedzie-wolno-zawiesic-wydanie-warunkow-zabudowy-na-dwa-lata,520911.html