Budownictwo i PZP | Prasówka | 22.11.2024 r.

Wnp

Mirbud wybuduje Politechnice Koszalińskiej centrum wiedzy

Autor: DM | Dodano: 15-11-2024 15:25

Budowlana spółka Mirbud i Politechnika Koszalińska podpisały umowę na budowę budynku dydaktycznego. Wartość kontraktu to ponad 119 milionów złotych.

Jak czytamy w komunikacie: przedmiotem umowy jest budowa „Centrum Wiedzy Cognitarium Politechniki Koszalińskiej” – etap drugi.

Mirbud ma zbudować obiekt wraz z urządzeniami budowlanymi, infrastrukturą techniczną, wyposażeniem technicznym i użytkowym, wraz z niezbędnymi systemami i licencjami, ukształtowaniem terenu oraz nasadzeniami.

Umowa przewiduje także prowadzeniem budowy w standardzie cyfrowej informacji o obiekcie (BIM); uzyskaniem pozwolenia na użytkowanie obiektu z dopuszczeniem możliwości odbiorów częściowych do użytkowania wydzielonych części obiektu przed zakończeniem wszystkich robót budowlanych; wsparciem technicznym w użytkowaniu obiektu wraz ze stworzeniem modelu BIM w eksploatacyjnym stopniu uszczegółowienia.

Wartość umowy to prawie 119,5 miliona złotych brutto.

Inwestycja ma być zrealizowana w trzy lata od dnia przekazania placu budowy przez zamawiającego.

Mirbud działa jako generalny wykonawca we wszystkich segmentach budownictwa. Spółka jest notowana na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie od 2008 roku.

https://www.wnp.pl/budownictwo/infrastrukturalne/mirbud-wybuduje-politechnice-koszalinskiej-centrum-wiedzy,889526.html

Rynek Infrastruktury

 1. Droga w Bieszczadach będzie przebudowana

Autor: Redakcja | Data publikacji: 13-11-2024

Szykuje się przebudowa drogi krajowej nr 84 Zagórz – Lesko. GDDKiA ogłosiła przetarg na prace przygotowawcze. Prace obejmą niespełna 5 km drogi wraz z dwoma mostami. Fragment drogi prowadzącej do przejścia granicznego z Ukrainą ma być m.in. przygotowany do przenoszenia cięższego ruchu.

W ramach ogłoszonego przetargu inwestor chce znaleźć projektanta, który opracuje studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowe z elementami koncepcji programowej i pełnym rozpoznaniem geologicznym. Projektant przygotuje także wniosek o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach.

Planowana przebudowa obejmie, oprócz drogi, dwa mosty: na rzekach Osława w Zagórzu i na rzece San w Postołowie. W ramach rozbudowy nawierzchnia konstrukcji drogi zostanie dostosowana do przenoszenia obciążeń 11,5 t/oś. Wybudowane lub przebudowane maja być obiekty inżynierskie, zabezpieczone osuwiska oraz wykonany dodatkowy pas do wyprzedzania. Powstać mają chodniki i zatoki postojowe.

Przyszły wykonawca będzie zobowiązany do uwzględnienia w opracowywanej dokumentacji co najmniej dwóch wariantów przebiegu sytuacyjnego rozbudowywanej DK-84:
– wariant I: przebieg zgodny z istniejącym śladem DK-84 (z ewentualnymi niewielkimi korektami łuków poziomych),
– wariant II: możliwość poprowadzenia części drogi po nowym śladzie, tj. złagodzenie łuków i serpentyn, na odcinku o dł. ponad 3 km (od ok. 7+390 do km ok. 10+661).

W ramach inwestycji planowana jest także budowa objazdów i tymczasowych obiektów inżynierskich w celu utrzymania przejezdności na rozbudowywanym odcinku drogi – informuje GDDKiA.

Droga krajowa nr 84 prowadzi do przejścia granicznego w Krościenku. Jednym z celów przebudowy jest zwiększenie nośności, tak, aby droga była dostosowana do przenoszenie obciążeń do 11,5 tony na oś.

Jak podaje GDDKiA, średni dobowy ruch na tej drodze według pomiarów z 2021 roku wynosił ponad 10 tys. pojazdów na dobę. Ruch ma jednak tendencję rosnąć – dla porównania Generalny Pomiar Ruchu z 2015 r. na odcinku Zagórz – Lesko pokazywał jeszcze ruch na poziomie 8 tys. pojazdów na dobę. Droga wymaga także przebudowy ze względu na jej stan techniczny – trasa jest zdegradowana. Ponadto przebiega przez teren zabudowany, co przy rosnącym natężeniu ruchu powoduje zagrożenie dla bezpieczeństwa. W ramach planowanej przebudowy ruch niechronionych uczestników ruchu zostanie odseparowany od ruchu samochodowego.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/droga-w-bieszczadach-bedzie-przebudowana-93355.html

 2. Gulemak i Budimex mają kontrakt tunelowy za blisko 2 mld zł

Autor: ep. | Data publikacji: 13-11-2024

Jest umowa na budowę odcinka drogi ekspresowej S19 Jawornik – Lutcza. Zadanie, za kwotę 1,909 mld zł, zrealizuje konsorcjum Gulermak i Budimex. Tym samym wykonawcy przejęli ostatni odcinek szlaku Via Carpatia na Podkarpaciu.

W ramach kontraktu powstanie odcinek drogi ekspresowej o długości 5,2 km z dwiema jezdniami po dwa pasy ruchu i pasem awaryjnym w każdym kierunku. W ciągu trasy powstaną m.in. estakada o długości 780 m wykonana na filarach wysokich na 36 m. Estakada poprowadzi ruch nad drogą krajowa nr 19. Kolejnym istotnym obiektem na trasie będzie dwunawowy tunel pod górą Kamieniec o długości blisko 3 km. Będzie to najdłuższy z trzech tuneli jakie powstaną w województwie podkarpackim w ciągu drogi S19.

W ramach kontraktu powstanie też Miejsce Obsługi Podróżnych (MOP) Jawornik w kierunku Barwinka. Wykonane zostaną urządzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego, system zarządzania ruchem oraz urządzenia ochrony środowiska. Powstaną dodatkowe jezdnie do obsługi terenu przyległego, przebudowane zostaną także drogi kolidujące z inwestycją.

Odcinek Jawornik – Lutcza będzie budowany w terenie o skomplikowanej budowie geologicznej charakterystycznej dla fliszu karpackiego. Badania podłoża pokazały bardzo zmienne warunki geologiczne. Teren inwestycji charakteryzuje się również różnorodnym ukształtowaniem terenu – występującymi naprzemiennie wzniesieniami i dolinami. Jest to także teren podatny na występowanie osuwisk.

– Wybór Budimeksu jako wykonawcy przy tak skomplikowanym projekcie dobrze świadczy o naszym wieloletnim doświadczeniu – mówi Artur Popko, prezes Budimeksu. – Gülermak po raz kolejny został wybrany do realizacji strategicznego i wymagającego technicznie projektu infrastrukturalnego w Polsce na świecie. Nasz doświadczony personel ma na swoim koncie setki kilometrów zrealizowanych tuneli oraz obiektów inżynieryjnych – mówi Bülent Özdemir, prezes Gülermak. Przypomina, że w Polsce firma drążyła już tunele w mieście czy pod rzekami.

Kontrakt ma być zrealizowany w ciągu 59 miesięcy z wyłączeniem okresów zimowych.

Oferta zwycięskiego konsorcjum została wybrana spośród siedmiu, które zostały złożone w tym przetargu. Była druga od najtańszych. Niższą cenę zaproponowała wykonawca z Turcji – Kolin. Zanim doszło do ostatecznego wyboru wykonawcy i zawarcia umowy przetargiem dwukrotnie zajmowała się Krajowa Izba Odwoławcza, a także sąd. Najpierw Kolin zakwestionował przed KIO czynność żądania wyjaśnień do oferty – Izba przyznała rację wykonawcy, ale z wyrokiem sądu nie zgodził się sąd, do którego odwołała się GDDKiA. Po pierwszym rozstrzygnięciu wybrano ofertę tureckiego wykonawcy, ale ta decyzja została podważona w KIO. W sprawie znów wypowiadał się sąd. Ostatecznie oferta najtańszego oferenta została unieważniona, a kontrakt przypadł konsorcjum Gulermak i Budimex.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/gulemark-i-budimex-maja-kontrakt-tunelowy-za-blisko-2-mld-zl–93371.html

 3. Olsztyn. Coraz bliżej do rozbudowy wylotówki na Warszawę

Autor: Przemysław Farsewicz | Data publikacji: 13-11-2024

ZDW w Olsztynie zapowiada, że podpisze niedługo umowę z wykonawcą na rozbudowę drogi wojewódzkiej nr 527. W planach jest likwidacja wąskiego gardła i budowa dwóch pasów jezdni w każdą stronę.

Zarząd Dróg Wojewódzkich w Olsztynie wskazał już najkorzystniejszą ofertę w przetargu na rozbudowę drogi wojewódzkiej nr 527. Drogowcy zamierzają przebudować odcinek od granicy miasta Olsztyna, gdzie kończy się al. Warszawska, do Węzła Olsztyn Południe, który stanowi dowiązanie do południowej obwodnicy miasta. Zadanie ma otrzymać Strabag. Firma z Pruszkowa wyceniła prace na 84,4 mln zł. Na roboty zamawiający przygotował 104,2 mln zł.

Umowa przeszła już pozytywną ocenę przez Prezesa Urzędu Zamówień Publicznych, co daje zielone światło do podpisania dokumentu przez zamawiającego i wykonawcę. Jak podaje ZDW w Olsztynie, udzielenie kontraktu ma nastąpić 25 listopada. Prace będą się wiązać z utrudnieniami dla kierowców. – Nie ma takiej możliwości, żeby jednocześnie wykonać przepust na głębokości 17 metrów, nad nim wykonać przejście dla zwierząt i jeszcze w bezpośredniej bliskości wykonać nowy obiekt, który otworzy nam drogę do dwóch torów na kolejowym odcinku na Działdowo. Bardzo trudna budowa, bardzo wysokie nasypy – mówił w Radiu Olsztyn Waldemar Królikowski, dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich w Olsztynie. Dokładny harmonogram wraz z projektem organizacji ruchu na czas prac zostaną sporządzone po podpisaniu umowy.

Obecnie odcinek DW 527 pomiędzy węzłem drogowym Olsztyn Południe a granicą administracyjną Olsztyna ma po jednym pasie ruchu w każdą stronę, co w istocie stanowi dość uciążliwe wąskie gardło – zważywszy, że od strony Olsztynka do węzła drogowego na obwodnicy kończy się czteropasmowa droga S51. Zaś w samym mieście ruch z zewnątrz przyjmuje również czteropasmowa al. Warszawska rozdzielona pasem zieleni. Dzisiejsza jezdnia ma szerokość 10,5 metra, a zarządca zwraca uwagę na dużą ilość uszkodzeń nawierzchni w postaci spękań, ubytków, deformacji i wybojów.

Długość odcinka, który zostanie rozbudowany, wyniesie 2 481 metrów. Po pracach trasa ma zyskać klasę techniczną G. Powstanie dwujezdniowa droga z dwoma pasami ruchu po 3,5 metra każdy. Zaplanowano także pas dzielący o szerokości od 4 do 5 metrów. Wzdłuż drogi znajdzie się ponadto chodnik dla pieszych o szerokości 1,5 metra oraz ścieżka rowerowa o szerokości 2 metrów.

Zamawiający wskazuje także na konieczność budowy skrzyżowania z drogą powiatową nr 1374N (ul. Nad Łyną) w km 1+940,00 i z drogą gminną w kierunku Starego Dworu w km 1+942,50 w formie ronda turbinowego. Przebudowę będzie musiało przejść ponadto skrzyżowanie w km 2+714,00 z drogą gminną nr 162002N prowadzącą do Tomaszkowa. Pozostałe istniejące obiekty przejdą korektę ich geometrii. Wybudowane zostaną nowe zjazdy. Zamawiający wymaga również wzmocnienia podłoża oraz skarp wykopów i nasypów.

Zadanie przewiduje też budowę pętli autobusowej przy ul. Nad Łyną wraz ze ścieżką rowerową, chodnikami oraz stanowiskami postojowymi. Obecnie w tym miejscu znajduje się parking leśny. Powstać mają także nowe zatoki autobusowe wzdłuż drogi. Przebudowę przejdzie oświetlenie i odwodnienie drogi. Powstanie ponadto stacja ładowania pojazdów elektrycznych. W związku z tym, że droga na wjeździe do Olsztyna otoczona jest lasem, wykonawca będzie musiał usunąć kolidujące z trasą drzewa.

Istotnym elementem DW-527 będzie wiadukt nad torami linii kolejowej do Działdowa. Zamawiający przewiduje jego rozbiórkę i budowę zupełnie nowego – dostosowanego do czterech pasów ruchu. W planach drogowców jest budowa dwóch obiektów. Wśród obiektów inżynieryjnych zaplanowano także budowę dolnego przejścia dla zwierząt zespolonego z przepustem wodnym w km. 2+487,50. Na realizację zadania przeznaczono 24 miesiące.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/olsztyn-coraz-blizej-do-rozbudowy-wylotowki-na-warszawe–93363.html

 4. Będą remonty na drogach krajowych na Podkarpaciu

Autor: Grzegorz Rekiel | Data publikacji: 14-11-2024

GDDKiA rozstrzygnęła przetarg na opracowanie dokumentacji projektowej dla 6 remontów mostów i przepustów w ciągu dróg krajowych na Podkarpaciu.

W planie jest sześć zadań. Chodzi o: remont mostu przez Wisłok w miejscowości Iskrzynia w ciągu drogi krajowej numer 19 (cz.1), remont przepustu w m. Sieniawa w ciągu DK-28 (cz.2), remont przepustu w m. Tarnogóra w ciągu DK-77 (cz.3), remont mostu przez rzekę Gwoźnica w m. Wyżne w ciągu DK-19 (cz.4), remont dwóch wiaduktów nad linią kolejową relacji Lublin-Stalowa Wola w ciągu DK-77 (cz.5) oraz remont mostu przez potok Przyrwa w Dębnie w ciągu DK-77 (cz.6).

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad szukała firm, które opracują dokumentację projektową dla remontów. Kilka miesięcy temu poznaliśmy oferty zainteresowanych przedsiębiorstw, teraz znamy zwycięzców (zwycięskie firmy zaznaczyliśmy wyboldowaną czcionką).

cz.1: Zespół Badawczo-Projektowy Mosty-Wrocław – ok. 60 tys. zł; INFRA PROJECT – ok. 124 tys. zł; konsorcjum: MP i MPRB – ok. 228 tys. zł; E&C – ok. 107 tys. zł; PBW INŻYNIERIA – ok. 156 tys. zł (kwota zarezerwowana przez GDDKiA to ok. 127 tys. zł)

cz.2: Zespół Badawczo-Projektowy Mosty-Wrocław – ok. 36 tys. zł; INFRA PROJECT – ok. 49 tys. zł; Konsorcjum: MP oraz MPRB – ok. 92 tys. zł; E&C – ok. 31 tys. zł; PBW INŻYNIERIA – ok. 78 tys. zł (kwota GDDKiA – ok. 54 tys. zł)

cz.3: Zespół Badawczo-Projektowy Mosty-Wrocław – ok. 35 tys. zł; INFRA PROJECT – ok. 57 tys. zł; konsorcjum: MP oraz MPRB – ok. 92 tys. zł; E&C – ok. 31 tys. zł; PBW INŻYNIERIA – ok. 66 tys. zł (kwota GDDKiA – ok. 54 tys. zł)

cz.4: Zespół Badawczo-Projektowy Mosty-Wrocław – ok. 60 tys. zł; INFRA PROJECT – 61,5 tys. zł; konsorcjum: MP oraz MPRB – ok. 178 tys. zł; E&C – ok. 68 tys. zł; PBW INŻYNIERIA – ok. 104 tys. zł; K2 Inżynieria – ok. 109 tys. zł (kwota GDDKiA – ok. 73 tys. zł)

cz.5: Zespół Badawczo-Projektowy Mosty-Wrocław – ok. 113 tys. zł; INFRA PROJECT – ok. 141 tys. zł; konsorcjum: MP oraz MPRB – 314 tys. zł; E&C – ok. 93 tys. zł; PBW INŻYNIERIA – ok. 181 tys. zł (kwota GDDKiA – ok. 145 tys. zł)

cz.6: Zespół Badawczo-Projektowy Mosty-Wrocław – ok. 60 tys. zł; INFRA PROJECT – ok. 69 tys. zł; konsorcjum: MP oraz MPRB – ok. 166 tys. zł; E&C – ok. 68 tys. zł; PBW INŻYNIERIA – ok. 96 tys. zł; K2 Inżynieria – ok. 92 tys. zł (kwota GDDKiA – ok. 73 tys. zł)

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/beda-remonty-na-drogach-krajowych-na-podkarpaciu–93348.html

 5. Coraz bliżej rozbudowy DK-60

Autor: GDDKiA Łódź | Data publikacji: 14-11-2024

GDDKiA Łódź uzyskała decyzję o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej (ZRID) na rozbudowę 20 km trasy między Topolą Królewską i Kutnem. To ważny skrót dla jadących DK91 z Łodzi w kierunku Płocka.

Jaki jest cel

Przebudowa drogi ma na celu przede wszystkim poprawę bezpieczeństwa, komfortu jazdy i podniesienie nośności jezdni do obowiązujących standardów. Ze względu na usytuowanie trasy chętnie korzystają z niej przewoźnicy, bo pozwala zaoszczędzić czas i kilometry, dlatego tak istotne jest podniesienie technicznych parametrów drogi

Bezpieczeństwo priorytetem

Ze względu na „lokalny” charakter trasy, na etapie projektowania, bardzo duży nacisk postawiono na poprawę bezpieczeństwa. Tędy bowiem okoliczni mieszkańcy dojeżdżają do pracy do Kutna, Łęczycy, a nawet Łodzi. Tędy również wożą do szkół i przedszkoli swoje dzieci. Dlatego po przebudowie tego 20-kilometrowego odcinka na jednej trzeciej jego długości pojawią się chodniki i ścieżki rowerowe. Okoliczni mieszkańcy będą mogli także korzystać z wygodnych, bezpiecznych zatok autobusowych.

Ponadto zostanie wybudowanych siedem rond. Jedno u zbiegu z DK91 w Topoli Królewskiej, jedno na skrzyżowaniu z DK92 w Kutnie i pięć na całym odcinku, w miejscach istniejących skrzyżowań. To nie koniec zmian. We wsi Leszno zostanie zlikwidowany jednopoziomowy przejazd kolejowy, a w jego miejsce powstanie wiadukt. Z kolei na wysokości Witonii droga zostanie poprowadzona w nowym śladzie, co pozwoli zlikwidować dwa uciążliwe i niebezpieczne zakręty. Wszystkie te zmiany spowodują, że skróci się czas przejazdu i poprawi bezpieczeństwo.

Zakłada się, że ogłoszenie przetargu na prace budowlane nastąpi w II kwartale przyszłego roku, a umowa z wykonawcą zostanie podpisana w IV kwartale.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/coraz-blizej-rozbudowy-dk60-93381.html

 6. Jest wniosek o wydanie decyzji środowiskowej dla S5 Sobótka-Bolków

Autor: GR, rynekinfrastruktury.pl | Data publikacji: 15-11-2024

GDDKiA złożyła do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska we Wrocławiu wniosek o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla drogi ekspresowej S5 pomiędzy Sobótką a Bolkowem. We wniosku został zarekomendowany przebieg tej drogi według wariantu wynikowego WIV.

– Jako wariant alternatywny wskazaliśmy WIII. Oba są wynikiem prac projektantów, którzy przygotowali studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowe z elementami koncepcji programowej dla ok. 80 km autostrady A4 Legnica Południe-Wrocław Wschód/Stary Śleszów i ok. 50 km drogi ekspresowej S5 Sobótka-Bolków. Ze względu na wzajemne oddziaływanie na siebie dróg S5 i A4, dokumentacja prowadzona była jednocześnie dla tych odcinków – informuje GDDKiA.

Projektanci zaproponowali kilka wariantów trasy, które przeanalizowali w takim samym stopniu szczegółowości. Wszystkie analizowane warianty przewidywały przebieg po nowym śladzie, bez ingerencji w istniejące pasy drogowe, poza miejscami przecięcia obecnej DK5 i DK35 z planowaną S5 i połączenia z jej węzłami.

W ramach zadania planowana jest nowa dwujezdniowa, dwupasowa droga ekspresowa o długości ok. 50 km pomiędzy Sobótką a Bolkowem, która połączy budowaną drogę ekspresową S8 z istniejącą S3. Oba wskazane warianty rozpoczynają się od nowego węzła na budowanej obecnie drodze ekspresowej S8.

W wariancie WIV węzeł położony jest na wysokości Olbrachtowic, a w wariancie WIII kilka kilometrów dalej na południe. W każdym z wariantów nowa droga wpina się do węzła Bolków na S3. W wariancie preferowanym na trasie planowanych jest osiem węzłów drogowych: Olbrachtowice, Tworzyjanów, Marcinowice, Świdnica, Wałbrzych, Świebodzice, Serwinów, Bolków.

Po otrzymaniu decyzji środowiskowej przeprowadzone zostaną dla zatwierdzonego nią wariantu przebiegu drogi badania geologiczne i opracowana dokumentacja niezbędna do ogłoszenia przetargów na realizację inwestycji.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/jest-wniosek-o-wydanie-decyzji-srodowiskowej-dla-s5-sobotkabolkow-93389.html

 7. Wielkopolska szuka projektanta nowego mostu nad Notecią

Autor: Mikołaj Kobryński | Data publikacji: 15-11-2024

Samorząd województwa wielkopolskiego przymierza się do budowy nowej przeprawy mostowej nad rzeką Notecią w rejonie miejscowości Żuławka w ciągu drogi wojewódzkiej nr 242 w celu zastąpienia istniejącego mostu. W tym celu przetarg na opracowanie dokumentacji projektowej dla inwestycji ogłosił Wielkopolski Zarząd Dróg Wojewódzkich.

Droga wojewódzka nr 242 łączy dwa punkty zlokalizowane na drodze wojewódzkiej nr 241 – w Więcborku oraz w rejonie miejscowości Morakowo. Zapewnia tym samym bezpośrednie połączenie drogowe pomiędzy kilkoma miastami – Więcborkiem, Łobżenicą, Wyrzyskiem i Gołańczą. Pomiędzy dwoma ostatnimi spośród wyżej wymienionych trasa przecina obiektem mostowym rzekę Noteć. Obiekt, który znajduje się nieopodal miejscowości Żuławka, znajduje się w tak złym stanie technicznym, że grozi mu zamknięcie. Proces przygotowań do budowy nowego mostu trwa już wiele lat.

W roku 2021 samorząd województwa wielkopolskiego uzyskał dotację z Rządowego Programu Uzupełnienia Lokalnej i Regionalnej Infrastruktury Drogowej “Mosty dla Regionów” na pokrycie kosztów przygotowania dokumentacji potrzebnej do uzyskania decyzji umożliwiających budowę nowej przeprawy mostowej, która zastąpi istniejącą. Stosowny wniosek został złożony jeszcze w 2019 roku. Jak informował wówczas Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego, nowy most miałby mieć 50 metrów długości oraz 14,5 metra szerokości.


OpenStreetMap

Dziś do Dziennika Urzędowego Unii Europejskiej wpłynęło ogłoszenie o przetargu na wykonanie dokumentacji projektowej dla przedsięwzięcia. Jak czytamy w opisie zamówienia, opracowanie obejmie nie tylko odcinek w obrębie nowego mostu, ale także fragmenty do Osieku nad Notecią oraz skrzyżowania z drogą wojewódzką nr 191. Dokumentacja projektowa obejmie zatem fragment DW nr 242 o łącznej długości nieco ponad 6 kilometrów. Zamówienie powinno zostać zrealizowane w terminie 669 dni, przy czym jako datę początkową wskazano 21 marca 2025 roku.

Jak czytamy w szczegółowych wytycznych technicznych, początek odcinka objętego opracowaniem znajduje się w Osieku nad Notecią w ciągu ulicy Głównej, w miejscu zakończenia rozbudowanego ostatnio odcinka DW nr 242. Fragment przebiega głównie przez obszary upraw rolnych i nieużytków, a także wzdłuż stawów hodowlanych. Rozbudowane odcinki wraz z nowym mostem mają zostać wykonane w standardzie drogi głównej (klasa techniczna G), co oznacza m.in. szerokość pasa ruchu na poziomie 3,5 metra oraz nośność do 115 kN na oś. Opracowanie powinno uwzględniać przygotowaną już koncepcją projektową dla inwestycji.

Podobnie jak w przypadku znakomitej większości przetargów drogowych w Polsce, głównym kryterium oceny ofert, z tytułu którego uzyskać będzie można 60% punktów, będzie oczywiście cena. Zamawiający przewidział ponadto dwa kryteria pozacenowe w postaci okresu udzielonej rękojmi oraz “wartości technicznej”, każde o 20-procentowej wadze. Maksymalna ilość punktów zostanie przyznana w przypadku zaoferowania 7-letniego okresu udzielonej rękojmi, przy czym minimalny okres, będący warunkiem ważności oferty, określono na 5 lat.

Z kolei w ramach kryterium “wartość techniczna” 20% punktów może zostać przyznanych w przypadku załączenia wykazu problemów i zagrożeń z propozycjami rozwiązań problemów, zaś bez owej propozycji – 10% punktów. W przypadku całkowitego braku załączenia takiego wykazu żadne dodatkowe punkty nie zostałyby przyznane. Oferty w przetargu będzie można składać do dnia 23 grudnia bieżącego roku do godziny 12:00. Ich otwarcie powinno nastąpić 5 minut później.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/wielkopolska-szuka-projektanta-nowego-mostu-nad-notecia–93394.html

 8. Jest przetarg na rozbudowę obwodnicy Wyrzyska

Autor: Mikołaj Kobryński | Data publikacji: 18-11-2024

Obwodnica Wyrzyska w przebiegu drogi ekspresowej S10 będzie dwujezdniowa jeszcze w tej dekadzie. Rusza bowiem przetarg na zaprojektowanie i wybudowanie drugiej jezdni. To kolejny ważny krok w kierunku budowy trasy w układzie 2×2 na całej długości pomiędzy Bydgoszczą a Piłą.

Wyrzysk to liczące niespełna 5 tys. mieszkańców miasto w Wielkopolsce w powiecie pilskim. W roku 2009 zostało oddane do użytku jego obejście w przebiegu drogi ekspresowej S10, liczące niespełna 8 kilometrów długości. W ramach inwestycji powstał jednak fragment w przeważającej części jednojezdniowy – w układzie 2×2 wybudowano jedynie podejścia do węzłów Wyrzysk Wschód i Wyrzysk Zachód, które rzeczona obwodnica łączy. Warto dodać, że wciąż jest ona jedynym istniejącym fragmentem drogi ekspresowej S10 w województwie wielkopolskim.

Jak informowaliśmy na łamach “Rynku Infrastruktury” w ubiegłym roku w listopadzie, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad złożyła wówczas wniosek o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla rozbudowy obwodnicy Wyrzyska do układu 2×2. Przypomnijmy, że koncepcję programową wraz z materiałami niezbędnymi do uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach i dokumentacją geologiczno-inżynierską dla inwestycji przygotowało Biuro Projektów TRASA, a umowa w tej sprawie została podpisana jeszcze we wrześniu 2021 roku.

Rozbudowana obwodnica jeszcze przed końcem dekady

Dziś GDDKiA poinformowała, że do Dziennika Urzędowego Unii Europejskiej wysłane zostało ogłoszenie o przetargu na rozbudowę obwodnicy Wyrzyska w systemie “projektuj i buduj”. Jak czytamy w komunikacie prasowym, projekt budowlany oraz wniosek o wydanie decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej mają być gotowe w ciągu 10 miesięcy, począwszy od dnia zawarcia umowy z wykonawcą. Szacowany czas procedowania wniosku przez wojewodę wielkopolskiego określono na 7 miesięcy. Z kolei roboty budowlane, których rozpoczęcie jest uzależnione od wydania decyzji ZRID, potrwają 22 miesięcy, przy czym w tym okresie nie zostaną uwzględnione sezony zimowe. Jeżeli uda się je rozpocząć w pierwszej połowie roku 2027, rozbudowa obwodnicy Wyrzyska zostałaby zrealizowana jeszcze w połowie 2029 roku.

Prace mają zostać zrealizowane na fragmencie o długości 5 kilometrów. Zadanie obejmie także wzmocnienie istniejącej nawierzchni jezdni. Głównym kryterium oceny ofert w przetargu będzie cena – z tego tytułu potencjalni wykonawcy będą mogli uzyskać 55% punktów. Nawet 30% punktów będzie mogło zostać przyznanych za przedłużenie okresu gwarancji jakości na obiekty mostowe wraz z ich wyposażeniem. Kolejnych 10% punktów za przedłużenie okresu gwarancji jakości przewidziano w odniesieniu do ekranów akustycznych, instalacji zasilających i konstrukcji wsporczych. Ponadto będzie można uzyskać 5% punktów za zagospodarowanie pozyskanego destruktu asfaltowego na placu budowy. Oferty będzie można składać do dnia 9 stycznia 2025 roku do godziny 10:00. Ich otwarcie nastąpi 2 godziny później.

Jednolity standard drogi ekspresowej S10 Piła – Bydgoszcz

Rozbudowa odcinka nie będzie szczególnie złożonym zadaniem, ponieważ położenie urządzeń technicznych oraz obiekty mostowe zaplanowano w sposób umożliwiający budowę drugiej jezdni na całej długości. W tej sytuacji wydawać by się mogło, że budowa drugiej jezdni na istniejącej obwodnicy, w dodatku już dziś z dwujezdniowymi fragmentami w rejonie węzłów, jest stosunkowo łatwym zadaniem, które mogłoby zostać zrealizowane szybciej. Trzeba jednak mieć na uwadze, że inwestycja ta jest ściśle związana z budową pozostałych odcinków trasy pomiędzy Piłą a Bydgoszczą i ma zapewnić jednolity standard drogi ekspresowej S10 w północnej części Wielkopolski.

Droga ekspresowa S10, która docelowo ma połączyć Szczecin i aglomerację warszawską przez Piłę, Bydgoszcz i Toruń, przez lata nie znajdowała się wysoko na liście priorytetów kolejnych rządów w odniesieniu do sieci dróg szybkiego ruchu. W ostatnim czasie nastąpiło jednak wyraźne przyspieszenie procesu inwestycyjnego. Dotyczy to w szczególności odcinków na Pomorzu Zachodnim – w ostatnim roku GDDKiA podpisała umowy z wykonawcami na realizację wszystkich brakujących fragmentów pomiędzy Szczecinem a Piłą oraz Bydgoszczą i Toruniem. Zarządca państwowej sieci dróg dysponuje także decyzją środowiskową dla fragmentu łączącego Wyrzysk i Bydgoszcz. Trwa rozpatrywanie wniosku o jej wydanie w odniesieniu do liczącej ok. 31 kilometrów długości części pomiędzy Piłą a Wyrzyskiem.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/jest-przetarg-na-rozbudowe-obwodnicy-wyrzyska-93408.html

 9. Lubelskie. GDDKiA ma problem ws. rozbudowy DK-74

Autor: Grzegorz Rekiel | Data publikacji: 18-11-2024

Dwie oferty wpłynęły w przetargu na rozbudowę drogi krajowej numer 74 w Annopolu (powiat kraśnicki). Obie przekraczają zarezerwowaną przez GDDKiA kwotę.

Chodzi o odcinek o długości ok. 0,5 km prowadzący w kierunku mostu na Wiśle. W planie jest m.in.: dostosowanie parametrów drogi krajowej do klasy drogi GP; wzmocnienie istniejącej konstrukcji jezdni do przenoszenia obciążeń 115 kN/oś; poszerzenie jezdni dla potrzeb dodatkowych pasów na lewoskręty na drogi gminne; zaprojektowanie pasa skrętu do stacji paliw czy korekta przebiegu skrzyżowań.

Zakres inwestycji obejmie także: budowę chodników; budowę/przebudowę zjazdów indywidualnych i publicznych; budowę systemu odwodnienia; zastosowanie elementów BRD, budowę i przebudowę niezbędnej infrastruktury i budowę kanału technologicznego; wycinkę kolidujących drzew i krzewów w granicach pasa drogowego czy budowę oświetlenia.

Wszystko powinno być gotowe w ciągu 17 miesięcy od podpisania umowy z wykonawcą. Na razie poznaliśmy oferty zainteresowanych firm. Wpłynęły tylko dwie oferty. GDDKiA ma problem, bo obie przekraczają zarezerwowaną kwotę ok. 8,7 mln złotych. Ok. 10,9 mln zł zaproponował Strabag, a na 14,9 mln zł wyceniła swoją ofertę firma PBI Infrastruktura. Urzędnicy mogą teraz dołożyć brakujące pieniądze albo unieważnić przetarg i ogłosić kolejny.

Przy wyborze zwycięzcy urzędnicy wezmą pod uwagę przede wszystkim cenę (waga 60 %), ale też doświadczenie kierownika budowy (20 %) oraz okres gwarancji (20 %). Obowiązuje wadium w wysokości 106 tysięcy złotych.

Licząca 514 km długości DK-74 łączy węzeł Wieluń (woj. łódzkie) na drodze ekspresowej z S8 z przejściem granicznym w Zosinie (woj. lubelskie). Przebiega również przez woj. świętokrzyskie.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/lubelskie-gddkia-ma-problem-ws-rozbudowy-dk74–93413.html

Budownictwo i PZP | Prasówka | 7.11.2024 r.

Rynek Infrastruktury

 1. Przedawnienie – wyzwania i nadchodzące zmiany w polskim prawie

Autor: art. sponsorowany | Data publikacji: 07-11-2024

Przedawnienie jest jednym z fundamentalnych mechanizmów w polskim systemie prawnym, wyznaczającym granicę czasową, w ramach której podmioty mogą dochodzić swoich roszczeń przed sądem. Po upływie tego terminu dłużnik może uchylić się od odpowiedzialności, co oznacza, że wierzyciel – na przykład wykonawca budowlanych czy inwestor – traci możliwość skutecznego dochodzenia swoich praw. Dla przedsiębiorstw z sektora budowlanego i infrastrukturalnego przedawnienie ma kluczowe znaczenie, gdyż projekty realizowane w tych branżach często charakteryzują się długimi terminami realizacji, złożoną strukturą kontraktową oraz zaangażowaniem wielu podmiotów.

Pomimo szczególnie istotnej roli przedawnienia w zapewnianiu stabilności i pewności obrotu prawnego, obecny system przepisów w Polsce jest niejednolity i niejasny. To prowadzi do poważnych wyzwań, m.in. dla przedsiębiorstw z branży budowlanej, które muszą na bieżąco zarządzać ryzykiem prawnym, zwłaszcza w kontekście długoterminowych inwestycji.

Dlaczego przedawnienie powoduje problemy?

Obowiązujące w Polsce przepisy dotyczące przedawnienia są zróżnicowane, a w niektórych przypadkach wręcz sprzeczne. W 2018 roku wprowadzono reformę, która skróciła ogólny termin przedawnienia z 10 do 6 lat, co w teorii miało na celu uproszczenie systemu. Jednak w praktyce zmiana ta nie rozwiązała problemu. Pomimo skrócenia ogólnego terminu, wciąż obowiązuje wiele szczególnych terminów przedawnienia, które mogą być krótsze lub dłuższe niż sześć lat – w zależności od rodzaju roszczenia. Dla firm działających w sektorze budowlanym, które realizują długoterminowe projekty, różnorodność terminów przedawnienia stwarza dodatkowe ryzyko. Projekty budowlane mogą trwać wiele lat, a w ich trakcie dochodzi do licznych zdarzeń, które mogą rodzić roszczenia finansowe – zarówno po stronie wykonawcy, jak i inwestora. W takim kontekście niejednolitość przepisów dotyczących przedawnienia, które zależą od charakteru roszczenia (na przykład odpowiedzialność za wady, rękojmia, kary umowne czy niezapłacone faktury), wprowadza niepewność i wymaga od przedsiębiorstw stałego monitorowania przysługujących im praw i terminów.

Według badań dr. Jędrzeja Maksymiliana Kondka, polski system prawny zawiera aż 138 różnych terminów przedawnienia, z czego 36 wynika bezpośrednio z przepisów Kodeksu cywilnego. Taka liczba szczególnych terminów przedawnienia powoduje chaos prawny, co w branżach, gdzie realizacja projektów trwa wiele lat, stanowi istotne zagrożenie. Konieczność sprawdzania, które terminy obowiązują w konkretnych sytuacjach, może prowadzić do błędów lub przegapienia kluczowych dat, co skutkuje utratą prawa do dochodzenia roszczeń.

Przedawnienie w praktyce – wyzwania dla firm budowlanych

Niejasne i zróżnicowane przepisy dotyczące przedawnienia mają bezpośredni wpływ na zarządzanie ryzykiem prawnym przez firmy budowlane. W szczególności, w przypadku projektów realizowanych na podstawie umów wieloletnich, takich jak budowa infrastruktury drogowej, kolejowej czy dużych obiektów przemysłowych, brak precyzyjnych regulacji może prowadzić do znacznych strat finansowych. Wystarczy jedna pomyłka w ustaleniu terminu przedawnienia, aby firma straciła możliwość dochodzenia zapłaty za wykonane prace, odszkodowania z tytułu niewykonania kontraktu lub roszczeń związanych z gwarancją i rękojmią.

Dodatkowym utrudnieniem jest wspomniany fakt, że różne rodzaje roszczeń (np. za wady fizyczne budynków, naprawy, rękojmia, kary umowne) mogą podlegać różnym terminom przedawnienia. Taka sytuacja wymaga od firm budowlanych precyzyjnego planowania działań oraz dokładnej analizy zawieranych umów, co często wiąże się z koniecznością angażowania specjalistycznej obsługi prawnej.

Planowane zmiany w Kodeksie cywilnym – uproszczenie systemu przedawnienia

W odpowiedzi na te problemy, Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego pracuje nad reformą, której celem jest uproszczenie systemu przedawnienia i redukcja liczby szczególnych terminów. Główne założenia reformy przewidują ujednolicenie przepisów, w szczególności poprzez dostosowanie licznych szczególnych terminów przedawnienia do ogólnego – sześcioletniego terminu, który obowiązuje od 2018 roku.

Planowane zmiany mają na celu zwiększenie przejrzystości prawa oraz ułatwienie przedsiębiorcom monitorowanie obowiązujących ich terminów prawnych. Redukcja liczby przepisów szczególnych powinna również zmniejszyć ryzyko prawne wynikające z różnorodności regulacji i uczynić system bardziej przewidywalnym.

Kodeks cywilny, FIDIC i zamówienia publiczne – jak się łączą?

Kontrakty realizowane na podstawie wzorców FIDIC szczegółowo regulują proces realizacji projektów, odpowiedzialność stron oraz procedury rozwiązywania sporów. Niemniej jednak, w obszarach, które nie są szczegółowo uregulowane przez FIDIC, zastosowanie znajdują przepisy Kodeksu cywilnego. Dotyczy to w szczególności kwestii odpowiedzialności cywilnej, przedawnienia roszczeń, a także ogólnych zasad wykonania zobowiązań.

Zamówienia publiczne regulowane są przez przepisy ustawy Prawo zamówień publicznych, wciąż jednak pozostają umowami cywilnoprawnymi, co oznacza, że wiele kwestii regulowanych jest przepisami Kodeksu cywilnego. Odpowiedzialność za wady, rękojmia, kary umowne czy przedawnienie roszczeń to obszary, które wynikają bezpośrednio z KC, a przepisy ustawy PZP nie zawierają w tym zakresie odrębnych regulacji.

Dlaczego warto śledzić zmiany w przepisach?

Zmiany, które są przygotowywane przez Komisję Kodyfikacyjną, mogą mieć znaczenie dla firm budowlanych i infrastrukturalnych. Uproszczenie systemu przedawnienia przyniesie większą przewidywalność prawną i zmniejszy ryzyko związane z dochodzeniem roszczeń, co jest szczególnie istotne w kontekście długoterminowych inwestycji. Monitorowanie prac nad nowelizacją przepisów oraz dostosowanie praktyk biznesowych do nowych regulacji pozwoli firmom na lepsze zarządzanie ryzykiem prawnym i finansowym.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/przedawnienie–wyzwania-i-nadchodzace-zmiany-w-polskim-prawie-93312.html

 2. Inwestycja drogowa z wymogiem BIM wciąż bez wykonawcy

Autor: Elżbieta Pałys | Data publikacji: 05-11-2024

GDDKiA już raz wskazała wykonawcę, ale nadal nie wiadomo kto będzie budował pierwszą obwodnicę, w której inwestor oczekuje stosowania metodologii BIM na każdym etapie realizacji. Pierwszy wybór został unieważniony.

Tym pilotażowym projektem będzie obwodnica Zatora w ciągu drogi krajowej nr 28. GDDKiA chce przy tym stosunkowo niedużym, a jednak mającym cechy typowej inwestycji drogowej przedsięwzięciu, przetestować metodologię BIM (Building Information Modeling). Przygotowania do tego zadania trwają od dawna. Najpierw, jeszcze w 2018 roku był przetarg w trybie zaprojektuj i wybuduj, który został unieważniony z uwago na zbyt wysokie ceny. Potem zapadła decyzja o realizacji w systemie tradycyjnym.

Droga jest już zaprojektowana, a do wyboru wykonawcy robót inwestor zastosował dialog konkurencyjny. Ostatecznie otrzymał trzy oferty. Złożyli je konsorcjum Strabag Infrastruktura Południe i Strabag, Mostostal Warszawa oraz Skanska. Na początku września GDDKiA jako najkorzystniejszą wskazała ofertę firmy Skanska.

Od rozstrzygnięcia odwołało się dwóch pozostałych wykonawców. Do rozprawy w KIO jednak nie doszło. Inwestor unieważnił dokonany wcześniej wybór jako obarczony wadą prawną i zdecydował o powtórzeniu czynności oceny ofert i przeliczenia punktów. Skłoniły go do tego zarówno argumenty wskazane w odwołaniach, jak i czynniki „zidentyfikowane przez zamawiającego”.

Nowego rozstrzygnięcia jeszcze nie poznaliśmy.

Spośród trzech ofert złożonych w tym przetargu oferta najkorzystniejsza była najdroższa. Kosztowała 78,615 mln zł w porównaniu do 76,234 mln z (Strabag) i 67,387 mln zł (Mostostal Warszawa). Pod względem liczby punktów oferty, po pierwszej analizie plasowały się następująco: Skanska – 90 pkt, Strabag – 84 pkt, Mostostal Warszawa – 70 pkt.

Zamawiający oceniał uwzględniając kryteria: zastosowany zakres BIM 40 proc., cena -35 proc., przedłużenie okresu gwarancji jakości – 20 proc. i zagospodarowanie na placu budowy pozyskanego destruktu asfaltowego – 5 proc.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/inwestycja-drogowa-z-wymogiem-bim-wciaz-bez-wykonawcy-93286.html

 3. Lubelskie. 7 ofert w przetargu na rozbudowę drogi wojewódzkiej

Autor: Grzegorz Rekiel | Data publikacji: 06-11-2024

7 ofert wpłynęło w przetargu na rozbudowę drogi wojewódzkiej numer 741 na odcinku od DW-738 do Wisły.

Do rozbudowy przewidziany jest odcinek o długości ok. 4,8 km w powiecie puławskim. W planie jest m.in.: poszerzenie, wzmocnienie a w razie konieczności wymiana istniejącej konstrukcji nawierzchni drogi i przystosowanie jej do przenoszenia obciążeń 115 kN/oś; korekta trasy i niwelety drogi, w szczególności w zakresie istniejących zakrętów; przebudowa lub rozbudowa istniejących chodników oraz budowa w nowych lokalizacjach; a także budowa zatok i przystanków autobusowych wraz z budową peronów i dojść.

Zakres zamówienia przewiduje także: przebudowę /rozbudowę istniejących skrzyżowań (w tym doprowadzenie do zgodności ich parametrów z obowiązującymi przepisami, m.in. wartości promieni łuków wyokrąglających krawędzie jezdni, zastosowanie wysp kanalizujących ruch pojazdów); przebudowę/rozbudowę wlotów dróg poprzecznych; przebudowę istniejących zjazdów oraz budowę nowych zjazdów; budowę systemu odwodnienia czy zniesienie barier architektonicznych w obrębie rozbudowywanego odcinka drogi dla zapewnienia dostępności dla wszystkich użytkowników, również dla osób niepełnosprawnych. Wszystko ma być gotowe w ciągu 15 miesięcy od podpisania umowy.

Zarząd Dróg Wojewódzkich w Lublinie ogłosił przetarg w tej sprawie. Znamy już oferty zainteresowanych firm. Najmniej, bo ok. 23,1 mln zł zaproponowała spółka Wod-Bud z Kraśnika, a najwięcej, bo ok. 32 mln zł – Duna Polska z Krakowa. Nie będzie problemu z wyłonieniem zwycięzcy, bo urzędnicy zarezerwowali ok. 35 mln złotych.

Pozostałe oferty: Rubau Polska – ok. 30,9 mln zł; Przedsiębiorstwo Robót Drogowych Lubartów – ok. 27,4 mln zł; konsorcjum Balzola Polska oraz Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Usługowo-Handlowe Budowa i Naprawa Dróg EFEKT – ok. 29,9 mln zł; PBI Infrastruktura – ok. 25,9 mln zł; Strabag – ok. 25,5 mln zł

Przy wyborze zwycięzcy urzędnicy wezmą pod uwagę przede wszystkim cenę (waga 60 %, im niższa, tym więcej punktów), ale też m.in. okres rękojmi czy doświadczenie kierownika budowy.

Obowiązuje wadium w wysokości 300 tysięcy złotych.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/lubelskie-7-ofert-w-przetargu-na-rozbudowe-drogi-wojewodzkiej–93288.html

Prawo.pl

Jak wykonawca zamówienia może chronić tajemnice swojej firmy?

Konrad Dyda | Data dodania: 30.10.2024

Składając ofertę w reakcji na ogłoszenie w sprawie zamówienia publicznego, przedsiębiorca ma prawo chronić poufność informacji stanowiących tajemnicę jego firmy. Musi jednak udowodnić, że konkretne dane rzeczywiście mieszczą się w zakresie ustawowej definicji tajemnicy przedsiębiorstwa. Ważne jest tu także podjęcie działań zmierzających do uniemożliwia dostępu do nich przez osoby nieuprawnione.

Właściwie każda firma ma swoje tajemnice, nieraz stanowiące o przewadze jej nad konkurencją. Dlatego te tajemnice należy strzec, uniemożliwiając zapoznanie się z nimi przez szerokie grono zainteresowanych. Warto o tym pamiętać również składając ofertę na realizację zamówienia publicznego. Także w takich przypadkach przedsiębiorca ma prawo do ochrony firmowych tajemnic. Na jakich zasadach?

Wykonawca może zastrzec tajemnicę
Prawem wykonawcy – a mówiąc precyzyjniej potencjalnego wykonawcy – składającego ofertę w ramach zamówień publicznych pozostaje zastrzeżenie poufności informacji stanowiących tajemnicę jego przedsiębiorstwa. Co prawda, zgodnie z art. 18 ust. 1 prawa zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2024 r., poz. 1320), postępowanie o udzielenie zamówienia jest jawne. Jednak jawność ta nie ma charakteru absolutnego, a zamawiający może ograniczyć dostęp do informacji związanych z postępowaniem o udzielenie zamówienia tylko w przypadkach określonych w ustawie (art. 18 ust. 2 p.z.p.). Jednym z takich przypadków jest zastrzeżenie przez przedsiębiorcę tajemnicy przedsiębiorstwa.

Ustawodawca w art. 18 ust. 2 p.z.p. zdecydował, że w postępowaniu zmierzającym do wyboru wykonawcy zamówienia publicznego nie ujawnia się informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa. Warunkiem skorzystania z tego uprawnienia jest dokonanie zastrzeżenia poufności takiej tajemnicy wraz z jej przekazaniem. W praktyce w zdecydowanej większości przypadków odpowiednim momentem na dokonanie takiego zastrzeżenia będzie złożenie oferty lub ewentualnie jej wyjaśnianie w odpowiedzi na pytania zadane przez zamawiającego. Z pewnością samo stwierdzenie wykonawcy, że dana informacja stanowi tajemnicę przedsiębiorstwa nie wystarczy do jej skutecznego zastrzeżenia – liczy się „wykazanie” tego faktu, a więc jego odpowiednie uzasadnienie. Krajowa Izba Odwoławcza w swoim orzecznictwie przyjmuje, że w istocie zamawiający musi udowodnić, że konkretne informacje mieszczą się w zakresie definicji tajemnicy przedsiębiorstwa. Poza tym również omawiane tu uprawnienie wykonawcy, podobnie, jak jawność postępowania, nie ma charakteru absolutnego. Co ogranicza korzystanie z niego?

Co jest, a co nie jest tajemnicą
W pierwszej kolejności należy ustalić, czy dane informacje w ogóle mogą zostać uznane za tajemnicę przedsiębiorstwa. Prawo zamówień publicznych odsyła w tym zakresie do definicji tejże tajemnicy zawartej w ustawie z dnia 16 kwietnia 1993 roku o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (t.j. Dz. U z 2022 r., poz.1233). W ustawie tej za tajemnicę przedsiębiorstwa uznano informacje e techniczne, technologiczne, organizacyjne przedsiębiorstwa lub inne informacje posiadające wartość gospodarczą, które jako całość lub w szczególnym zestawieniu i zbiorze ich elementów nie są powszechnie znane osobom zwykle zajmującym się tym rodzajem informacji albo nie są łatwo dostępne dla takich osób, o ile uprawniony do korzystania z informacji lub rozporządzania nimi podjął, przy zachowaniu należytej staranności, działania w celu utrzymania ich w poufności.

Z jednej więc strony tajemnica przedsiębiorstwa jest szerokim pojęciem, w którego zakres nie wchodzą jednak dane, które każdy może zdobyć w stosunkowo prosty sposób. Z drugiej zaś strony kluczową kwestią jest podjęcie przez przedsiębiorcę działań zmierzających do faktycznego zabezpieczenia poufności tajemnic jego firmy. Najlepiej, aby działania te zostały podjęte zanim zostanie przygotowana i złożona oferta realizacji zamówienia publicznego. Nie wolno także zapominać, że na gruncie zamówień publicznych przedsiębiorca nie ma także prawa zastrzegać informacji o nazwach albo imionach i nazwiskach oraz siedzibach lub miejscach prowadzonej działalności gospodarczej albo miejscach zamieszkania wykonawców, których oferty zostały otwarte oraz o cenach lub kosztach zawartych w ofertach (art. 222 ust. 5 w zw. z art. 18 ust. 3 p.z.p.)

Zamawiający też może strzec tajemnic
Ponadto, na podstawie art. 18 ust. 4 p.z.p., zamawiający może określić w dokumentach zamówienia lub w ogłoszeniu o zamówieniu wymaganie dotyczące zachowania poufnego charakteru informacji przekazanych wykonawcy w toku postępowania o udzielenie zamówienia. Podany przepis kreuje uprawnienie zamawiającego do zastrzeżenia swoich tajemnic. Można więc przyjąć, że jest to analogiczna możliwość do tej, z której ma prawo skorzystać przedsiębiorca. Standardowo także w tym wypadku nie ma mowy o nieograniczonym uprawnieniu zamawiającego. Przykładowo niedopuszczalne jest zastrzeganie tajemnic informacji podlegających udostępnieniu w trybie dostępu do informacji publicznej.

https://www.prawo.pl/biznes/jak-wykonawca-zamowienia-moze-chronic-tajemnice-swojej-firmy,529662.html

Dziennik Gazeta Prawna

 1. TSUE pozwala na zamknięcie unijnego rynku zamówień

Sławomir Wikariak | 22 października 2024, 20:20

Organizatorzy publicznych przetargów nie muszą dopuszczać do nich wykonawców z Chin czy Turcji, a jeśli już to zrobią, to mogą im stawiać dowolne wymagania – wynika z precedensowego wyroku.

Komentatorzy nie boją się określać tego orzeczenia jako rewolucyjne. Dotychczas bowiem uznawano, że firmy z państw trzecich muszą być traktowane w przetargach na równi z wykonawcami unijnymi. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej doszedł do całkowicie odmiennych wniosków. Przede wszystkim stwierdził, że prawo unijne gwarantuje równe traktowanie jedynie firmom unijnym oraz z państw sygnatariuszy Porozumienia WTO ws. zamówień rządowych (GPA). W żaden sposób jednak nie ma zastosowania do przedsiębiorstw z państw trzecich. To jednak nie koniec. Takiego uprawnienia nie mogą przyznać nawet przepisy państw członkowskich.

– TSUE uznał, że możliwość przyznania prawa do udziału w postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego dla wykonawców z państw trzecich jest wyłączną kompetencją UE, a państwa członkowskie nie są uprawnione do regulowania tej kwestii w swoich przepisach krajowych. Natomiast nie pozbawia to możliwości udziału tych wykonawców w zamówieniach, o ile dany zamawiający wyrazi na to zgodę w konkretnym postępowaniu. Co istotne, zamawiający może przy tym przewidzieć odmienne reguły traktowania wykonawców unijnych i tych spoza UE przy zachowaniu zasad przejrzystości i proporcjonalności – tłumaczy dr Wojciech Hartung, Counsel w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.

Orzeczenie w żaden sposób nie dotyczy państwa Porozumienia GPA. Firmy z państw takich jak: USA, Korea Południowa, Japonia, Kanada czy Szwajcaria, będą nadal traktowane na równi z unijnymi. Natomiast z państw trzecich będą mogły zostać całkowicie wyrugowane z unijnego rynku zamówień. W polskich warunkach dotknie to przede wszystkim przedsiębiorstw z Chin czy Turcji, bo to oni najczęściej startowali w polskich przetargach. Szczególnym ciosem będzie to dla firm z ostatniego z tych państw, które w tym roku zdobyły w naszym kraju zamówienia na rekordową kwotę ponad 17 mld zł (patrz: grafika).

Wszystko w rękach zamawiających
Wyrok dotyczy jednego z wielu wniosków prejudycjalnych, które mają pomagać w interpretacji unijnych przepisów. Ten konkretny został skierowany przez chorwacki sąd, który rozstrzyga spór wokół przetargu na budowę odcinka kolejowego. Jedną ze stron w tym sporze jest turecka firma Kolin Insaat Turizm Sanayi ve Ticaret (z powodzeniem starająca się także o polskie zamówienia). Niespodziewanie dla wszystkich rzecznik generalny TSUE w marcu uznał, że wniosek jest niedopuszczalny, bo dotyczy firmy tureckiej. A przepisy unijne w ogóle nie zezwalają na udział tureckich wykonawców w unijnych przetargach. TSUE we wtorkowym wyroku nie poszedł tak daleko, gdyż uznał, że choć prawo krajowe nie może gwarantować uczestnictwa wykonawców z państw trzecich w przetargach, to może na to zezwolić jednostkowy zamawiający.

– Ta wykładnia jest i tak wystarczająco rewolucyjna i, szczerze mówiąc, nie sądziłem, że TSUE pójdzie tak daleko. Cieszę się jednak, bo nigdy nie rozumiałem, dlaczego wykonawcy z państw, które dyskryminują firmy z UE, na rynku unijnym miały korzystać z wszystkich gwarantowanych dyrektywą uprawnień – komentuje dr hab. Włodzimierz Dzierżanowski, wykładowca Uczelni Łazarskiego i radca prawny Grupy Doradczej Sienna.

Na podobne kwestie zwracał uwagę we wspomnianej opinii rzecznik generalny. Uznał on, że tylko umowy zawarte z UE i gwarantujące równe traktowanie unijnych firm mogą skutkować wzajemnością. Przede wszystkim dlatego, że państwa członkowskie nie mogą stanowić prawa w dziedzinie należącej do kompetencji wyłącznej UE.

„Po drugie, jednostronne działania państw członkowskich mogą pogarszać pozycję negocjacyjną UE, jeżeli chodzi o podejmowane przez nią wysiłki zmierzające do otwarcia, na zasadzie wzajemności, rynków zamówień publicznych w państwach trzecich. Po trzecie, może to kolidować z jednolitym stosowaniem prawa Unii” – argumentował rzecznik.

Wyłączna kompetencja UE
Do podobnych co rzecznik wniosków doszedł w tym zakresie TSUE.

„W dziedzinach należących do wyłącznej kompetencji Unii jedynie Unia może stanowić prawo i przyjmować akty prawnie wiążące, przy czym państwa członkowskie mogą to czynić samodzielnie tylko wtedy, gdy są do tego upoważnione przez Unię. UE nie upoważniła jednak państw członkowskich do stanowienia prawa (dotyczącego) dostępu wykonawców z państwa trzeciego do postępowań o udzielenie zamówienia publicznego” – podkreślił w punkcie 62 wyroku, dodając, że każdorazowo w gestii zamawiającego leży decyzja, czy dopuścić do przetargu firmy z państw trzecich.

– Skoro zamawiający nie musi w ogóle przyjmować ofert od wykonawców z państw trzecich, to może jednocześnie przewidzieć, że będzie je traktował inaczej niż unijne. Ważne, by warunki, na których ci przedsiębiorcy będą mieli prawo startu w przetargu, zostały określone w dokumentach zamówienia w sposób zrozumiały i przejrzysty. Mogą one dotyczyć w zasadzie wszystkich aspektów – od potencjału firmy czy jej doświadczenia po warunki realizacji zamówienia – zauważa dr Wojciech Hartung.

Co to oznacza w praktyce? Przykładowo polski zamawiający będzie mógł zażądać od chińskiej czy tureckiej firmy wniesienia dużo wyższego wadium czy zabezpieczenia należytego wykonania umowy. Wolno mu też będzie ustanowić dodatkowe wymagania dotyczące posiadanego doświadczenia, potencjału technicznego czy też zasobów ludzkich. Nic nie będzie stało nawet na przeszkodzie, by w odmienny sposób oceniać oferty przedsiębiorców z państw trzecich. Specyfikacja może np. stanowić, że nie będą otrzymywać dodatkowych punktów w ramach pewnego kryterium.

Jednocześnie eksperci podkreślają, że wyrok nie daje odpowiedzi na wiele pytań. Nie przesądza chociażby, co zrobić w trwających postępowaniach, w których już wystartowali wykonawcy z państw trzecich? W nich dotychczas nie była w żaden sposób przesądzona kwestia składania ofert przez takie firmy. Nie wiadomo też, czy należy uwzględniać potencjał podmiotów z państw trzecich, którym posiłkują się przedsiębiorcy z UE. ©℗

Rekordowy rok dla tureckich firm
Rekordowy rok dla tureckich firm / Dziennik Gazeta Prawna – wydanie cyfrowe
orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 22 października 2024 r. w sprawie C-652/22

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9642898,tsue-pozwala-na-zamkniecie-unijnego-rynku-zamowien.html

 2. Budujesz? Uważaj na projekt techniczny

Jolanta Szymczyk-Przewoźna | 4 listopada 2024, 20:38

Właśnie zakończono pierwsze duże inwestycje realizowane na podstawie znowelizowanego w 2020 r. prawa budowlanego. Okazuje się, że wprowadzenie projektu technicznego, zamiast uprościć procedury, zastawiło na inwestorów pułapkę.

Projektu technicznego nie trzeba dołączać do wniosku o pozwolenie na budowę czy zgłoszenia budowy. Nowelizacja prawa budowlanego (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 725 ze zm.), która weszła w życie 19 września 2020 r., wprowadziła podział projektu budowlanego na trzy części. Inwestor do wniosku o pozwolenie na budowę czy zgłoszenia dołącza projekt zagospodarowania terenu lub działki oraz projekt architektoniczno-budowlany. Na podstawie nowelizacji w tym ostatnim dokumencie nie trzeba już uwzględniać rozwiązań technicznych. Zamieszcza się je oddzielnie, w projekcie technicznym.

– Warto podkreślić, że zawartość projektu technicznego jest istotna z punktu widzenia procesu inwestycyjnego, ponieważ w jego zakres wchodzą, m.in. projektowane rozwiązania konstrukcyjne wraz z wynikami obliczeń statyczno-wytrzymałościowych, opracowania branżowe, charakterystyka energetyczna budynku, niezbędne rozwiązania techniczne oraz materiałowe – wyjaśnia radca prawny Joanna Sebzda-Załuska, partner w SWK Legal, opiekun praktyki Proces inwestycyjny.

Tymczasem od 2020 r. projekt techniczny jest przed kładany przez inwestora do organu nadzoru budowlanego na etapie zawiadomienia o zakończeniu budowy lub wniosku o udzielenie pozwolenia na użytkowanie, czyli po zrealizowaniu inwestycji. Miało to usprawnić procedurę i przyspieszyć budowy. Ministerstwo Rozwoju założyło, że skoro projekt techniczny nie będzie przedkładany przed rozpoczęciem inwestycji, to rozwiążą się problemy z jego weryfikacją przez urzędników, na którą skarżyli się inwestorzy.

– Organ administracji architektoniczno-budowlanej wydający decyzję o pozwoleniu na budowę nie weryfikuje więc kompletności projektu technicznego, jego zgodności z projektem zagospodarowania działki lub terenu oraz projektem architektoniczno-budowlanym czy też poprawności rozwiązań. Niesie to za sobą ryzyko, które ujawnia się na końcowym etapie procesu budowlanego. Dodatkowo organy nadzoru budowlanego nie zostały wyposażone w jasne regulacje prawne, które określałyby zakres weryfikacji składanego w urzędzie projektu technicznego. To powoduje, że w postanowieniach inwestorzy są zobowiązywani do usunięcia nieprawidłowości dotyczących zawartości projektu technicznego, zarówno w aspekcie formalnym, jak i merytorycznym – tłumaczy Joanna Sebzda-Załuska.

Brak rysunków, złe obliczenia
Te nieprawidłowości to często brak dokumentów wymaganych rozporządzeniem w sprawie szczegółowego zakresu i formy projektu budowlanego (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1679). Zdarza się też niezgodność między PT a pozostałymi częściami projektu. Ponadto bywa, że w ocenie inspektorów nadzoru przyjęto nieprawidłowe rozwiązania konstrukcyjne. Wtedy warunkiem uzyskania pozwolenia na użytkowanie jest wprowadzenie zmian wzmacniających konstrukcję nowego budynku.

Inżynier Andrzej Falkowski, przewodniczący Zespołu Prawno-Regulaminowego Podlaskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa, zwraca uwagę, że zakończenie budowy nie jest właściwym momentem do wprowadzenia w projekcie szczegółowych uzupełnień.

– W niektórych przypadkach nawet nie jest to możliwe ze względów formalnych. Przykładem są sieci uzbrojenia terenu, w których projekt techniczny, w naszej opinii, potwierdzonej przez GUNB i MRiT, nie jest w ogóle wymagany, a inspektorzy nadzoru się go domagają. Inwestorzy zwracają się więc o przygotowanie projektów już po zakończonej inwestycji! Jeśli projektant i kierownik budowy ulegną presji, to oznacza to powstanie projektu post factum i „uzupełnienie” dziennika budowy o antydatowane wpisy – tłumaczy inż. Falkowski.

W jego ocenie wyodrębnienie projektu technicznego wyraźnie przyczyniło się do opóźnienia oddawania do użytkowania obiektów budowlanych, komplikując sytuację prawną inwestora, ale też projektantów czy kierowników budowy.

Podobnie podsumowuje tę zmianę Joanna Sebzda-Załuska.

– Ocena dokumentacji już po zrealizowaniu inwestycji przedłuża procedurę oddawania do użytkowania. W skrajnych przypadkach, gdy dojdzie do zakwestionowania zastosowanych rozwiązań, naraża inwestorów na konieczność wprowadzenia zmian w inwestycji oraz opóźnia obrót lokalami w oddawanych do użytkowania budynkach – wyjaśnia ekspertka.

Co z tym zrobić?
Zdaniem obojga ekspertów problem wymaga zmiany legislacyjnej. Andrzej Falkowski postuluje weryfikację projektów przed rozpoczęciem inwestycji. W opinii Joanny Sebzdy-Załuskiej rozwiązaniem mogłoby być doprecyzowanie w przepisach zakresu weryfikacji projektu przez nadzór budowlany. Tymczasowym rozwiązaniem może być wydanie stanowiska w tej sprawie przez Główny Urząd Nadzoru Budowlanego. Na razie jednak najlepiej unikać kwestionowania PT przez nadzór.

– Projektantom radzę, by wykazywali dużą staranność, przygotowując projekt techniczny, i punkt po punkcie sprawdzali zgodność danych i jego formy z rozporządzeniem. Praktyka pokazuje duże rozbieżności przy weryfikacji PT przez nadzór. Zdarza się, że jest ona bardziej szczegółowa niż ta, której przed zmianą prawa dokonywały organy AB – ostrzega Joanna Sebzda-Załuska.

– Ostrzegaliśmy, że rezultatem sztucznego podziału projektu budowlanego i dezintegracji projektu technicznego, który decyduje o jakości wykonawstwa oraz bezpieczeństwie użytkowania budowli, jest ułomna kontrola następcza – mówi Andrzej Falkowski.

Przestrzegała przed tym też radczyni prawna Paulina Chołoniewska-Jadach na blogu kancelarii Graś i Wspólnicy.

„Z uwagi na następczą procedurę weryfikacji projektu technicznego w branży pojawiają się wątpliwości na tle przyszłej praktyki organów administracji dotyczącej sytuacji, w której już po wybudowaniu obiektu i w trakcie uzyskiwania pozwolenia na użytkowanie może okazać się, że projekt techniczny zawiera nieprawidłowości i nie będzie odpowiednio skoordynowany z pozostałymi elementami projektu budowlanego”.

Inwestor ma prawo odwołać się od decyzji powiatowego organu nadzoru budowlanego do wojewódzkiego. Kolejne możliwe etapy sporu to wojewódzki i naczelny sąd administracyjny.©℗

Nowe budynki w liczbach
Nowe budynki w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna – wydanie cyfrowe

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9652620,budujesz-uwazaj-na-projekt-techniczny.html

Rzeczpospolita

 1. Po wyroku TSUE ws. zamówień publicznych: samorządy lokalne potrzebują wskazówek

Publikacja: 06.11.2024 17:05 | Karina Knorps-Tuszyńska

Z wyroku TSUE wynika, że to zamawiający ma decydować o tym, w jaki sposób miałoby następować ograniczenie dostępu do zamówień z takich krajów jak np. Chiny czy Turcja. W Urzędzie Zamówień Publicznych trwa analiza treści tego orzeczenia.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej 22 października 2024 r. orzekł w sprawie C-652/22 dotyczącej pozwolenia austriackiej firmie Strabag na uzupełnienie dokumentacji po upływie terminu na złożenie ofert. Turecka firma Kolin nie zgodziła się jednak z wyborem firmy Strabag, powołując się m.in. na naruszenie zasady równego traktowania wynikające z unijnej dyrektywy.

– Wyrok dotyczy kwestii, które należy ocenić jako istotne dla rynku zamówień publicznych, tj. zasad udziału w postępowaniach wykonawcy z państw trzecich, które nie zawarły z Unią Europejską umowy międzynarodowej dotyczącej zamówień publicznych – mówi Michał Trybusz, rzecznik prasowy Urzędu Zamówień Publicznych. Z treści uzasadnienia wyroku wynika, że to zamawiający ma decydować o tym, czy dopuścić do udziału w przetargu wykonawcę z państwa trzeciego.

Samorządy terytorialne powinny poczekać po wyroku TSUE
– Nie uważam, że samorządy powinny już podejmować jakieś automatyczne kroki związane z wyrokiem TSUE. Warto przede wszystkim zwrócić uwagę, że wyrok ten zapadł w świetle pytania w zakresie dotyczącym dyrektywy sektorowej. W samorządach natomiast organizowane są co do zasady zamówienia klasyczne – mówi radca prawny dr Andrzela Gawrońska-Baran, ekspert zamówień publicznych, była wiceprezes Urzędu Zamówień Publicznych.

Jak dodaje, aby samorząd został uznany za zamawiającego sektorowego, musi spełnić szereg przesłanek, w tym wykonywać jeden z rodzajów działalności sektorowej, np. w zakresie gospodarki wodnej czy oczyszczania ścieków.

To jednak nie jest jedyny powód, dla którego wyrok TSUE z 22 października nie wpływa na samorządy tak znacznie jak na inne podmioty zamawiające. – W samorządach udział podmiotów z krajów trzecich w zamówieniach publicznych jest dosyć rzadki. Udział wykonawców z Chin czy Turcji dotyczy zazwyczaj zamówień na roboty budowlane i ewentualnie w tym obszarze należałoby mieć na uwadze wnioski płynące z wyroku TSUE. Tymczasem wartość zamówień organizowanych przez gminy jest najczęściej na tyle niska, że nie startują zbyt często w tych przetargach, jak można zaobserwować, firmy z krajów trzecich – tłumaczy dr Andrzela Gawrońska-Baran.

– W mieście i gminie Zakliczyn, gdzie jestem burmistrzem, nie mieliśmy sytuacji, aby w przetargu startował wykonawca z państw trzecich. Chociaż może się to zdarzyć, zakładam, że będzie dotyczyło przede wszystkim dużych samorządów, metropolii czy województw – mówi Dawid Chrobak, wiceprezes Związku Samorządów Polskich, burmistrz Zakliczyna.

Udziału podmiotów z Chin nie można wykluczyć z postępowań o zamówienie publiczne
Nie można jednak wykluczyć, że wykonawca z kraju trzeciego będzie chciał wziąć udział postępowaniu o zamówienie publiczne, które organizuje samorząd terytorialny.

– Wydźwięk wyroku jest taki, że na poziomie krajowym to zamawiający ma decydować o tym, w jaki sposób miałoby następować ograniczenie dostępu do zamówień wykonawców z krajów trzecich. Uważam jednak, że samorządy powinny z dużą rozwagą jak na razie podchodzić do przewidywania w Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia odpowiednich postanowień odnośnie do wykluczania oferentów z krajów trzecich do czasu publikacji wytycznych dotyczących tego wyroku chociażby ze strony Urzędu Zamówień Publicznych. Jeśli samorządy uważają, że wysoce prawdopodobne jest, że w organizowanych przez nich zamówieniach mogą wziąć udział wykonawcy z krajów trzecich, warto zwrócić się do UZP o odpowiednie interpretacje czy wyjaśnienia – mówi Andrzela Gawrońska-Baran.

– Prawo zamówień publicznych wyraźnie wskazuje, kiedy można danego wykonawcę wykluczyć. Nie ma obecnie przesłanki umożliwiającej zamawiającemu wykluczenie wykonawców dlatego, że pochodzą z krajów trzecich. Aby samorządy wiedziały, w jaki sposób mają się w takiej sytuacji zachować, uważam, że Urząd Zamówień Publicznych powinien wydać wytyczne, w jaki sposób samorządy mają postępować – dodaje wiceprezes Dawid Chrobak.

W ocenie dr Andrzeli Gawrońskiej-Baran w interpretacji UZP powinno zostać wyjaśnione, w jaki sposób mają się zachować zamawiający, w tym samorządy, czy i jakie postanowienia należałoby przewidzieć w SWZ, aby możliwe było ograniczenie dostępu do ich zamówień przez wykonawców z krajów trzecich.

– Aktualnie w Urzędzie Zamówień Publicznych trwa szczegółowa analiza treści tego orzeczenia, po której podjęta zostanie decyzja co do konieczności i zakresu działań prezesa Urzędu Zamówień Publicznych w związku z wydanym wyrokiem – mówi Michał Trybusz, rzecznik prasowy Urzędu Zamówień Publicznych.

– Myślę, że w najbliższych miesiącach będzie przedstawiony samorządom podczas Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego odpowiedni projekt ustawy zmieniający przepisy prawa w tym zakresie. Tym bardziej że jest to istotna sprawa z punktu widzenia umów międzynarodowych, które łączą Polskę z tymi państwami – mówi wiceprezes Dawid Chrobak. Mecenas Andrzela Gawrońska-Baran dodaje, że ograniczenie dostępu na polskim rynku wykonawców z krajów trzecich może w pewnym stopniu spowodować wzrost cen inwestycji, ponieważ przetargi mogą wtedy wygrywać wykonawcy oferujący zazwyczaj wyższe ceny, natomiast niejednokrotnie lepszą jakość.

https://www.rp.pl/samorzad/art41408211-po-wyroku-tsue-ws-zamowien-publicznych-samorzady-lokalne-potrzebuja-wskazowek

 2. Pierwsze odwołania w kontrakcie stulecia PKP Intercity

Publikacja: 05.11.2024 22:55 | Robert Przybylski

Umowa PKP Intercity na piętrowe pociągi ma zapewnić przewoźnikowi przewagę na otwartym rynku, może także na trwale zmienić krajowy rynek producentów taboru kolejowego.

PKP Intercity zamierza kupić 42 piętrowe elektryczne zespoły trakcyjne i kolejne 30 w opcji. Pociągi mają być zdolne do jazdy z prędkością 200 km/h przy zasilaniu prądem o napięciu 25kV AC lub 3kV DC. Kontrakt wart prawie 10 mld zł w wersji podstawowej (17 mld zł z opcją) stanowi łakomy kąsek, ale tylko dla dużych graczy.

Połowę z tej sumy stanowi utrzymanie na okres 30 lat – pierwszy tak długi w Polsce. Zwycięzca przetargu zbuduje lub rozbuduje sieć serwisową i w segmencie obsługi pociągów stanie się liczącym podmiotem z dobrą bazą dla dalszej ekspansji.

Kto wystartuje zobaczymy 12 listopada, ponieważ do tego dnia można składać wnioski o dopuszczenie do startu w postępowaniu. – Dopiero po zakończeniu tego etapu spółka będzie posiadała wiedzę o tym jakie podmioty pozytywnie przeszły ocenę i zostały zakwalifikowane do następnego, tj. spotkań w ramach dialogu – zaznacza rzecznik prasowy PKP Intercity Maciej Dutkiewicz.

Już teraz zainteresowanie przetargiem przyznają Alstom oraz Siemens Mobility. Nie jest wykluczone, że wystartuje hiszpański CAF, także Stadler Polska jest ma zamiar konkurować. – Analizujemy wymagania przewoźnika dot. ww. pojazdów. Posiadamy odpowiednie pojazdy w swojej ofercie, siedlecki zakład dostarczył już z sukcesem pojazdy piętrowe typu KISS do Słowenii i na Słowację. Wszystkie zamówienia z polskiego rynku są realizowane w zakładzie w Siedlcach. W przypadku otrzymania zamówienia na pojazdy piętrowe od PKP Intercity, produkcja również będzie realizowana lokalnie, zakład posiada odpowiednią przepustowość – zapewnia członek zarządu Stadler Polska ds. sprzedaży Arkadiusz Świerkot.

Newag złożył w Krajowej Izbie Odwoławczej odwołanie ord warunków przetargu. – Termin rozpoznania został wyznaczony na 14 listopada 2024 r. Nie ma innych odwołań dotyczących tego zamówienia. W postępowaniu wpłynęły dwa przystąpienia po stronie zamawiającego – dodaje rzecznik prasowy Krajowej Izby Odwoławczej Agnieszka Trojanowska.

Wyśrubowane wymagania
PKP Intercity postawiło wysoko poprzeczkę dla startujących. Producenci muszą wykazać, że w ostatnich siedmiu latach zrealizowali dostawy co najmniej pięciu dwusystemowych elektrycznych zespołów trakcyjnych (jedno- jak i dwupokładowych) o prędkości nie mniejszej niż 200 km/h wyposażonych w system ETCS poziomu drugiego, z zezwoleniem na dopuszczenie do eksploatacji pojazdu kolejowego zgodnego z TSI Loc&Pass na terenie państw członkowskich Unii Europejskiej lub z dokumentem zezwalającym na eksploatację pojazdu kolejowego zgodnie z wymaganiami krajowymi państw Europejskiego Obszaru Gospodarczego lub Szwajcarii lub Wielkiej Brytanii.

Drugi warunek to wykazanie, że w ciągu siedmiu ostatnich lat dostawca zrealizował dostawę co najmniej pięciu dwupokładowych elektrycznych zespołów trakcyjnych o prędkości nie mniejszej niż 160 km/h wyposażonych w urządzenia systemu bezpieczeństwa ruchu kolejowego ERTMS w tym ETCS poziomu 2 wraz z zezwoleniem na dopuszczenie do eksploatacji pojazdu kolejowego zgodnego z TSI Loc&Pass na terenie państw członkowskich Unii Europejskiej lub z dokumentem zezwalającym na eksploatację pojazdu kolejowego zgodnie z wymaganiami krajowymi państw Europejskiego Obszaru Gospodarczego lub Szwajcarii lub Wielkiej Brytanii.

Dostawcy muszą także wykazać, że w ostatnich piętnastu latach należycie wykonali, w ramach jednej umowy, usługę utrzymania technicznego na poziomie co najmniej od P1 do P4 przez okres co najmniej 10 lat co najmniej 10 elektrycznych zespołów trakcyjnych (jednopokładowych lub dwupokładowych).

Oznacza to, że z przetargu wyeliminowani zostali polscy producenci. Prezes PKP Intercity wielokrotnie zaznaczał, że nie chce prototypów, a zależy mu na sprawdzonych rozwiązaniach. W perspektywie jest otwarcie rynku i bezlitosna konkurencja, która wykorzysta każdą słabość PKP IC. Przewoźnik doprecyzuje parametry techniczne w dialogu z potencjalnymi wykonawcami.

Napięte terminy
Przewoźnik, który cały czas cierpi na brak taboru z powodu rosnącej liczby pasażerów liczy, że dokona wyboru zamawiającego już w przyszłym roku. Przynajmniej takie są założenia. Wygra cena, współczynnik efektywności kosztowej i termin dostawy pojazdów.

PKP Intercity doprecyzuje kryteria w dialogu z producentami taboru i zakłada, że dostawa dwóch pierwszych pojazdów nastąpi 44 miesiące od zawarcia umowy, a wszystkich 42 w 77 miesięcy od dnia zawarcia umowy. Pociągi zamówione w ramach opcji mają zostać dostarczone w 89 miesięcy od podpisania umowy, ale premiowane będzie skrócenie terminu.

Terminy są napięte, co stawia w uprzywilejowanej pozycji największych graczy. Np. Alstom ma w Chorzowie fabrykę o zdolności przerobowej 2 mln roboczogodzin i jest w stanie zaoferować wyśrubowane terminy, tym bardziej, że już produkuje podobne pociągi. – Zamówienie na pociągi piętrowe dla Badenii-Wirtembergii jest pierwszym projektem piętrowego pociągu realizowanym od początku do końca w naszym chorzowskim zakładzie – podkreśla prezes Alstom Polska Beata Rusinowicz. Pierwszy pojechał 5 listopada do klienta.

Rozsiane po świecie fabryki Siemens Mobility, rozbudowywane kosztem 2 mld euro, także są gotowe do rozpoczęcia dostaw pociągów dla PKP IC.

https://logistyka.rp.pl/szynowy/art41404901-pierwsze-odwolania-w-kontrakcie-stulecia-pkp-intercity

Wnp

Miała być gigainwestycja, będzie drugi Żarnowiec? Ważą się losy Olefin III Orlenu

Wojciech Żurawski | Dodano: 06-11-2024 22:18

Potwierdziły się informacje WNP.PL. Największa inwestycja petrochemiczna w Europie, jaką miały być Olefiny III Orlenu, może nie doczekać się realizacji i okazać się drugim Żarnowcem. Koncern poinformował w środę w komunikacie, że „kontynuacja projektu w dotychczasowym zakresie i skali jest nierentowna”. Zarząd spółki rozważa różne opcje, w tym czasowe wstrzymanie lub wręcz zatrzymanie inwestycji.

– Orlen nie wyklucza zatrzymania projektu inwestycyjnego związanego z budową kompleksu Olefiny III, która realizowana jest w Zakładzie Produkcyjnym w Płocku.
– Gdyby projekt Olefiny III miał być kontynuowany w dotychczasowym kształcie, pochłonąłby nawet 51 mld zł w ciągu najbliższych 6 lat.
– Projekt Olefiny III to obecnie największe wyzwanie, z jakim mierzy się zarząd Orlenu. Prezes Ireneusz Fąfara już wcześniej określał go „pułapką zastawioną na Orlen”.

Zarząd Orlenu, jak podano w środowym komunikacie, postanowił skoncentrować się na wybraniu jednego z dwóch scenariuszy dla potrzeb budowy strategicznego kompleksu Olefiny III. Oznacza to, że projekt w dotychczasowym zakresie nie będzie kontynuowany. Spółka rozważa optymalizację lub zawieszenie planowanej w Płocku inwestycji.

„Kontynuacja projektu w dotychczasowym zakresie i skali (…) jest nierentowana – przekazano w komunikacie giełdowym.”

Gdyby projekt Olefiny III miał być kontynuowany w dotychczasowym kształcie, pochłonąłby nawet 51 mld zł
W komunikacie dodano także: „Nakłady inwestycyjne i koszty okołoprojektowe na realizację projektu oszacowane przez zewnętrznych doradców dla scenariusza realizacji w dotychczasowym zakresie i skali, z uwzględnieniem niezbędnej infrastruktury oraz uwarunkowań kontraktowych, makroekonomicznych oraz prognoz rynkowych wyniosłoby ok. 45-51 mld zł„.

Inwestycja miałaby się zakończyć najszybciej w 2030 r.

Przyjęte scenariusze zakładają, w pierwszej wersji optymalizację projektu w zakresie mocy produkcyjnych i wykorzystania obecnych jednostek.

Drugie rozwiązanie zakłada zatrzymanie projektu w obecnym kształcie lub jego czasowe, częściowe wstrzymanie.

– Inwestycja w obecnym zakresie, przy uwzględnieniu stale rosnących jej kosztów, oddalającego się terminu realizacji i braku obiecujących perspektyw dla sektora petrochemicznego w Europie nie ma biznesowego uzasadnienia i nie może być kontynuowana. Zobowiązaliśmy się, że podejmowane przez nas decyzje biznesowe będą dobrze przemyślane, racjonalne i transparentne. Dlatego dokładnie przeanalizowaliśmy wszystkie scenariusze dla tej inwestycji, a szczególnie wariant pozostawiony przez poprzedni zarząd i wyciągamy z nich wnioski – poinformował prezes Orlenu Ireneusz Fąfara.

Nowy zarząd Orlenu ocenia, że na etapie projektowym nie uwzględniono wszystkich nakładów na infrastrukturę towarzyszącą
W ocenie spółki nakłady planowane na tym etapie decyzji inwestycyjnej nie uwzględniały pełnego zakresu infrastruktury towarzyszącej, niezbędnej do funkcjonowania kompleksu.

Jak czytamy w komunikacie: „Nie zostały też właściwie oszacowane później, gdy w czerwcu 2023 r. przewidywany koszt inwestycji w Olefiny III wzrósł ponad trzykrotnie, do 25 mld zł, a termin realizacji przesunął o trzy lata, pomimo tego, że wyeliminowano linię wysokomarżowych produktów petrochemicznych takich, jak fenol i pochodne aromatów”.

Skala porażki porównywalna do budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu
WNP.PL niejednokrotnie informował już o potężnych problemach z wielką inwestycją Orlenu. Jak mówiły nam osoby znające szczegóły projektu, chcące jednak zachować anonimowość, inwestycja w Olefiny to już jest skala porażki porównywalna do Żarnowca. Mowa przy tym o rozpoczętym na początku lat 70. ubiegłego wieku projekcie budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej właśnie w Żarnowcu, która miała być świadectwem potęgi PRL, ale nigdy nie powstała.

Przypomnijmy, że decyzja o rozpoczęciu projektu Olefiny III była podejmowana po pandemii, kiedy marże petrochemiczne były relatywnie wysokie. W dodatku było to przed wybuchem wojny na Ukrainie i gwałtownymi zmianami na rynku, w środowisku niskich stóp procentowych. W takim otoczeniu projekt jeszcze się spinał.

Wszystko to, co nastąpiło później, spowodowało, że teraz projekt przestaje mieć uzasadnienie biznesowe. Capex wzrósł, koszty finansowania też, podobnie jak ceny surowców i koszty pracy. Do tego rynek petrochemiczny „siadł” przez zalew taniej petrochemii z Chin, które po wybuchu wojny na Ukrainie na potęgę kupują od Moskwy tanią ropę, której nadmiar pojawił się na rynku po wprowadzeniu przez Zachód sankcji na rosyjskie surowce.

Prezes Orlenu bez ogródek. „Olefiny III to pułapka zastawiona przez poprzedni zarząd Orlenu”
Prezes Orlenu Ireneusz Fąfara mówił niedawno, że Orlen chce podjąć decyzję o przyszłości inwestycji w kompleks Olefiny III przed aktualizacją strategii, którą zaplanowano na grudzień tego roku. Do tej pory Orlen przeznaczył na kompleks Olefiny III około 12 mld zł.

Wedle wcześniejszych słów prezesa, rozpoczęcie inwestycji, której wartość wzrosła do 25 mld zł, nie było oparte na racjonalnych przesłankach i jest „pułapką” zostawioną przez poprzedni zarząd płockiego koncernu.

Eksperci są zgodni. Decyzja ws. Olefin III nie będzie łatwa
Eksperci, z którymi WNP.PL rozmawiał już wcześniej o możliwej przyszłości inwestycji Orlenu, wskazywali na trudne zadanie, jakie ma przed sobą zarząd koncernu.

Tu nie ma dobrych rozwiązań. Orlen został wmanewrowany w pułapkę inwestycyjną, z której nie wyjdzie bezboleśnie – mówił WNP.PL były wiceprezes Orlenu Janusz Wiśniewski, zwracając uwagę, że błąd przy inwestycjach w petrochemię został popełniony ćwierć wieku temu. Wówczas należało zdecydować się na inwestycję w budowę nowego krakingu parowego, co miało kosztować 1,3 mld zł. Dużo, ale w porównaniu z podwojonym do 25 mld zł budżetem Olefin i tak wypada blado.

Podobną opinię wyrażał w rozmowie z WNP.PL Kamil Kliszcz, analityk mBanku, który podkreślał, że przy tym poziomie zaawansowania inwestycji tak naprawdę nie ma tu dobrego rozwiązania i każda decyzja jest obarczona określonymi ryzykami.

– Projekt budził wiele wątpliwości od samego początku. Jego budżet został praktycznie podwojony w sytuacji bardzo niskich marż petrochemicznych, co już wtedy stawiało pod znakiem zapytania sens jego realizacji. Przy tym ówczesny zarząd nie podjął wysiłków, by wytłumaczyć inwestorom swoje decyzje. Informacja do rynku była niewystarczająca – mówił nam Kamil Kliszcz.

Jego zdaniem jednak nowy zarząd jest w lepszym położeniu, bo otrzymał feralny projekt niejako w spadku i łatwiej mu będzie przekonać do swoich pomysłów rynek. Kluczowe są teraz analizy odnośnie kosztów każdego z przedstawionych przez zarząd Orlenu scenariuszy co do przyszłości Olefin III.

Głównym akcjonariuszem Orlenu jest Skarb Państwa (49,90 proc.). Orlen notowany jest na giełdzie od listopada 1999 r. Jego akcje wchodzą w skład indeksu WIG20.

https://www.wnp.pl/budownictwo/przemyslowe/miala-byc-gigainwestycja-bedzie-drugi-zarnowiec-waza-sie-losy-olefin-iii-orlenu,887786.html

Portal ZP

Przypadki z kontroli UZP – błędy przy udostępnianiu zmian SWZ przed publikacją ogłoszenia

Justyna Rek-Pawłowska | Stan prawny na dzień: 06.11.2024

Jeśli zmiana treści SWZ prowadzi do zmiany treści ogłoszenia o zamówieniu, zamawiający przekazuje Urzędowi Publikacji Unii Europejskiej ogłoszenie dotyczące tych zmian (art. 137 ust. 4 ustawy Pzp). Wówczas zamawiający nie może udostępnić nowych informacji na stronie WWW prowadzonego postępowania przed publikacją takiego ogłoszenia. Wyjątkiem są sytuacje, w których zamawiający nie został powiadomiony o publikacji w terminie 48 godzin od potwierdzenia przez Urząd Publikacji Unii Europejskiej otrzymania ogłoszenia (art. 137 ust. 5 ustawy Pzp). W opracowaniu omawiamy przypadki stwierdzone podczas kontroli prezesa UZP, w ramach których wykazano naruszenia powyższych przepisów. Istotne, iż żadne z tych uchybień nie miało wpływu na wynik postępowania.

Wskazana regulacja art. 137 ust. 4 ustawy Pzp dotyczy jedynie zamówień unijnych. Zakaz publikacji ogłoszeń o zmianach na stronie WWW przed dniem ich publikacji w Dzienniku Urzędowym Unii (lub upływem 48 godzin od potwierdzenia otrzymania ogłoszenia) dotyczy wszystkich bez wyjątku ogłoszeń – zarówno tych dobrowolnych jak i obowiązkowych.

Zamawiający może udostępnić zmianę treści SWZ na stronie prowadzonego postępowania po upływie 48 godzin od potwierdzenia otrzymania ogłoszenia przez Urząd Publikacji Unii Europejskiej. Nie musi przy tym oczekiwać na publikację ogłoszenia w terminie wskazanym w zawiadomieniu otrzymanym z Urzędu Publikacji UE, jeśli publikacja ma nastąpić po upływie 48 godzin od potwierdzenia przez Urząd otrzymania tego ogłoszenia.

Powiadomienie czy inaczej potwierdzenie, o którym mowa w art. 137 ust. 5 ustawy Pzp, dotyczy e-maila otrzymywanego przez zamawiającego od UPUE z informacją o terminie publikacji ogłoszenia o zmianie ogłoszenia. Zamawiający powinien w związku z tym udokumentować datę przekazania ogłoszenia. W tym celu należy zachować dowody w postaci np. potwierdzenia odebrania ogłoszenia przez TED czy zrzutu z ekranu z platformy zakupowej.

Termin wskazany w art. 137 ust. 5 ustawy Pzp należy liczyć zgodnie z zasadami określonymi w art. 8 ustawy Pzp. Przepis mówi, że termin oznaczony w godzinach rozpoczyna się z początkiem pierwszej godziny i kończy się z upływem ostatniej. Jeżeli początkiem terminu oznaczonego w godzinach jest pewne zdarzenie, nie uwzględnia się przy obliczaniu terminu godziny, w której to zdarzenie nastąpiło.

Ważne też, że przepisy ustawy zezwalają zamawiającemu na publikację zmiany ogłoszenia na własnej stronie internetowej przed publikacją w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej nie różnicując przy tym upływającego czasu na dni tygodnia na robocze i wolne. Przy interpretacji tego przepisu nie ma znaczenia, czy upływ 48 godzin obejmuje dni pracujące czy też dni wolne od pracy.

Przykład 1 – obliczając termin, należy wziąć pod uwagę konkretne godziny
W jednym z kontrolowanym postępowań o dokonanej zmianie treści SWZ zamawiający poinformował w piśmie z 21.07.2023 r. udostępnionym na stronie internetowej prowadzonego postępowania 21.07.2023 r. o godz. 8.26. Ogłoszenie o zmianie ogłoszenia przekazano do UPUE drogą elektroniczną 19.07.2023 r. oraz opublikowano w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej z 24.07.2023 r. a także udostępniono na stronie internetowej prowadzonego postępowania od 21.07.2023 r. od godz. 8.26. Zgodnie z dokumentacją kontrolowanego postępowania, potwierdzenie przez Urząd Publikacji Unii Europejskiej otrzymania tego ogłoszenia zostało przesłane do zamawiającego w dniu 19.07.2023 r. (godz. 8.12), natomiast zamawiający został powiadomiony o jego publikacji w dniu 24.07.2023 r. (godz. 7.09).

W wyniku powyższej zmiany SWZ, zamawiający zmienił treść ogłoszenia o zamówieniu. O zmianie treści SWZ poinformował w piśmie z 3.08.2023 r. udostępnionym na stronie WWW 3.08.2023 r. o godz. 13.56. Ogłoszenie o zmianie ogłoszenia przekazał do UPUE 1.08.2023 r., opublikował w Dz.Urz. UE z 4.08.2023 r. oraz udostępnił na stronie WWW prowadzonego postępowania 3.08.2023 r. (godz. 13.56). Zgodnie z dokumentacją kontrolowanego postępowania, potwierdzenie przez Urząd Publikacji Unii Europejskiej otrzymania tego ogłoszenia zostało przesłane do zamawiającego 1.08.2023 r. (godz. 13.42), natomiast zamawiający został powiadomiony o jego publikacji 4.08.2023 r. (godz. 7.23).

Mając na uwadze, określony w art. 8 ust. 3 ustawy Pzp, sposób obliczania terminu oznaczonego w godzinach, należy wskazać, iż zamawiający udostępnił ww. zmiany treści SWZ oraz ogłoszenia o zmianie ogłoszenia/sprostowaniu ogłoszenia, na stronie internetowej prowadzonego postępowania, w terminach wcześniejszych, niż wynika to, odpowiednio, z art. 137 ust. 5 ustawy Pzp i art. 88 ust. 3 ustawy Pzp

Przykład 2 – każda informacja na stronie WWW może modyfikować SWZ, nawet jeśli nie jest tak zatytułowana
W kontrolowanym postępowaniu zamawiający przesunął termin składania ofert z 20.05.2024 r. na 29.05.2024 r. W związku z tym 17.05.2024 r. (o godz. 7:04) zamawiający wysłał do Dz.Urz. UE ogłoszenie o zmianie ogłoszenia (opublikowano je 21.05.2024 r.) a następnie w tym samym dniu o godz. 7:12 na platformie e-Zamówienia wyznaczył nowy termin składania ofert na 29.05.2024 r.

Z ostrożności 20.05.2024 r. (o godz. 9:57) zamieścił informację o przedłużeniu terminu składania ofert. W dniu 21.05.2024 r. (o godz. 9:03) zamawiający zamieścił to ogłoszenie wraz ze zmianą SWZ na stronie e-Zamówienia.

Prezes Urzędu stwierdził, że nie zasługuje na aprobatę stanowisko zamawiającego, iż zamieszczenie na stronie internetowej prowadzonego postępowania (tj. platforma e-Zamówienia) 17.05.2024 r. zmiany terminu składania oraz otwarcia ofert z 20.05.2024 r. na 29.05.2024 r. było jedynie czynnością o charakterze technicznym, a zarazem nie zmieniało treści SWZ.

Było to działanie niezgodne z art. 137 ustawy Pzp, skoro ogłoszenie zawierające powyższą zmianę przekazano Urzędowi Publikacji Unii Europejskiej drogą elektroniczną 17 maja 2024 r.

Źródło: Kontrola udzielania zamówień publicznych, Rynek Zamówień Publicznych III kwartał 2024 roku

https://www.portalzp.pl/nowosci/przypadki-z-kontroli-uzp-bledy-przy-udostepnianiu-zmian-swz-przed-publikacja-ogloszenia-34289.html

Podatki | Prasówka | 31.10.-06.11.2024

Dziennik Gazeta Prawna

 1. KSeF jednak będzie obowiązkowy. Znamy założenia do projektu. Kluczowe daty to 1 lutego, 1 kwietnia, 31 lipca i 30 września 2026 roku

Małgorzata Masłowska | 30 października 2024, 17:15

W wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów opublikowano założenia do projektu ustawy, która ma wprowadzić obowiązek stosowania KSeF dla wszystkich podatników. W 2024 roku wprowadzenie go zostało odroczone w czasie, a dziś już wiemy do kiedy.

Wprowadzenie obowiązkowego KSeF zostało odroczone w czasie
Temat obowiązkowego KSeF, czyli Krajowego Systemu eFaktur długo spędzał podatnikom sen z powiek. Byliśmy już o krok od jego wdrożenia, bo od 1 lipca 2024 r. miały zacząć obowiązywać przepisy wprowadzające obowiązkowe stosowanie przez podatników dokumentujących sprzedaż za pomocą faktur, faktur ustrukturyzowanych. Choć pytań i trudności było wiele, to jednak po wielokrotnych zapewnieniach ze strony rządzących, że wdrożenie KSeF nie zostanie przesunięte, podatnicy podejmowali już pierwsze kroki mające na celu jego stosowanie. Jednak wbrew wcześniejszym zapowiedziom, w dniu 19 stycznia 2024 r. poinformowano, że system zawiera krytyczne błędy i obowiązkowego wdrożenia KSeF w 2024 r. nie będzie. Resort finansów zapowiedział wtedy wyraźnie, że nie wycofuje się z planów jego wprowadzenia, ale zostanie to odroczone w czasie. I choć temat na pewien czas ucichł, a podatnicy mogli odetchnąć, to jednak prace nad przepisami trwały, a dziś już wiemy, jak przedstawia się harmonogram wdrażania zmian.

Kluczowe daty to 1 lutego, 1 kwietnia, 31 lipca i 30 września 2026 roku
Z założeń nowelizacji VAT, które zostały opublikowane w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów (projektu nr UD158) wynika, że system będzie wprowadzany etapami:

– od 1 lutego 2026 roku dla największych podatników, których wartość sprzedaży (wraz z kwotą podatku) przekroczyła w 2025 r. 200 mln zł,
– od 1 kwietnia 2026 roku dla pozostałych przedsiębiorców.

Dodatkowo resort przewidział regulacje szczególne, które będą miały zastosowanie w okresie przejściowym i umożliwią podatnikom „wykluczonym cyfrowo”, u których skala i wartość wystawianych faktur jest niewielka, możliwość wystawiania faktur w dotychczasowej formie – będzie to możliwe aż do 30 września 2026 roku. Wszyscy podatnicy będą mieli również możliwość stosowania końca 2026 r. tzw. trybu offline

Z kolei do 31 lipca 2026 roku zostaną odroczone:

– wymóg podania numeru KSeF w płatnościach za e-faktury, także za te faktury, za które płatność jest dokonywana w mechanizmie podzielonej płatności,
– stosowanie KSeF w odniesieniu do faktur wystawianych z kas rejestrujących,
– stosowanie kar za nieprzestrzeganie obowiązków KSeF.

https://podatki.gazetaprawna.pl/vat/artykuly/9649426,ksef-jednak-bedzie-obowiazkowy-znamy-zalozenia-do-projektu-kluczowe.html

 2. Znamy harmonogram wdrażania KSeF. Konsumenci niewykluczeni

Agnieszka Pokojska | 29 października 2024, 21:22

Od lutego 2026 r. przedsiębiorcy, których wartość sprzedaży (wraz z kwotą VAT) w 2025 r. przekroczy 200 mln zł, będą musieli wystawiać ustrukturyzowane faktury. Dla pozostałych przedsiębiorców obowiązek ten wejdzie w życie 1 kwietnia 2026 r.

Natomiast faktury w dotychczasowej formie będą mogli przesyłać w okresie przejściowym, tj. do 30 września 2026 r., podatnicy wykluczeni cyfrowo, u których skala i wartość wystawianych faktur są niewielkie. Szczegóły poznamy dopiero w projekcie ustawy.

Na razie w wykazie prac legislacyjnych rządu została opublikowana informacja dotycząca założeń projektu. Sam projekt ma zostać przyjęty przez rząd jeszcze w tym roku.

Nowy obowiązek ma dotyczyć faktur wystawianych między firmami (B2B). Ale będzie też możliwość wystawiania faktur ustrukturyzowanych konsumentom (B2C). To nowość w porównaniu z poprzednimi założeniami.

Odsunięcie w czasie
Szykowana ustawa będzie nowelizacją ustawy z 16 czerwca 2023 r. (Dz.U. poz. 1598), którą wprowadzono obowiązek wystawiania faktur w Krajowym Systemie e-Faktur (KSeF). Początkowo wymóg ten miał wejść w życie od lipca 2024 r., ale w kwietniu br. resort finansów wstrzymał prace i zaproponował przesunięcie daty wdrożenia obowiązkowego KSeF na 1 lutego 2026 r. Nowelizacja w tym zakresie została opublikowana w Dz.U. z 2024 r. pod poz. 852.

W lipcu br. ministerstwo wróciło do prac i przeprowadziło spotkania konsultacyjne. Prace nad projektem jeszcze trwają, ale z opublikowanej w rządowym wykazie informacji wiadomo, w jakiej kolejności (etapach) nowy obowiązek będzie wdrażany i jakie będą inne odroczenia.

e-Faktury dla konsumentów
Rządowy wykaz potwierdza, że przepisy pozwolą na przesyłanie przez KSeF faktur też konsumentom. Przypomnijmy, że w pierwszym projekcie, przygotowanym jeszcze przez poprzednią władzę, faktury dla konsumentów miały być obowiązkowo wystawiane przez KSeF. Jednak krytyka tego rozwiązania spowodowała, że całkowicie zrezygnowano z tego pomysłu.

To jednak mogłoby stać się problemem dla firm, których klientami są zarówno przedsiębiorcy, jak i osoby fizyczne nieprowadzące biznesu (np. dla firm telekomunikacyjnych). Musiałyby one prowadzić dwa niezależne systemy fakturowania: dla przedsiębiorców i dla konsumentów, co oznaczałoby dodatkowe koszty i bardziej skomplikowaną księgowość. Stąd najnowsza propozycja, aby faktury ustrukturyzowane mogły być wystawiane również konsumentom.

Inne odroczenia
Faktury uproszczone, czyli paragony na kwotę nieprzekraczającą 450 zł, będą mogły być wystawiane w okresie przejściowym, tj. do 31 lipca 2026 r., w dotychczasowej formie.

Na ten sam czas zostanie odroczony wymóg podawania numeru KSeF w płatnościach za e-faktury, w tym również za te, za które płatność jest dokonywana w mechanizmie podzielonej płatności.

Dodatkowo Ministerstwo Finansów chce wdrożyć w okresie przejściowym tzw. tryb offline, co oznacza, że faktury będą wystawiane w formie ustrukturyzowanej i podatnik będzie zobowiązany opatrzyć ją kodem QR, ale będzie mógł przekazać je nabywcy poza KSeF. Dopiero następnego dnia roboczego po ich wystawieniu będzie musiał je przesłać do KSeF. To rozwiązanie ma dotyczyć wszystkich podatników.

Natomiast podatnicy wykluczeni cyfrowo o małej skali działalności będą mogli wystawiać faktury w dotychczasowej formie do 30 września 2026 r.

Kary pół roku później
Utrzymano założenie, że kary za niedopełnienie obowiązku wystawiania faktur ustrukturyzowanych wejdą w życie z półrocznym opóźnieniem. Skoro więc sam KSeF ma być obowiązkowy dla pierwszej grupy przedsiębiorców od lutego 2026 r., to kary będą mogły być nakładane dopiero od sierpnia 2026 r.©℗

Faktury uproszczone, czyli paragony na kwotę do 450 zł, będą jeszcze wystawiane do 31 lipca 2026 r.

Podstawa prawna
Etap legislacyjny

Projekt nowelizacji ustawy o zmianie ustawy o VAT oraz niektórych innych ustaw – wpisany do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9648542,znamy-harmonogram-wdrazania-ksef-konsumenci-niewykluczeni.html

 3. Dochód z wyświetlania reklam nie jest objęty ulgą IP Box

Joanna Marciniak | 5 listopada 2024, 20:48

Kwoty otrzymywane od reklamodawców za wyświetlanie reklam w trakcie nieodpłatnego udostępniania użytkownikom gier komputerowych, wytworzonych w ramach działalności badawczo -rozwojowej, nie są objęte 5-proc. stawką podatku – orzekł NSA.

Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że nie jest to dochód z kwalifikowanych praw własności intelektualnej w rozumieniu art. 24d ust. 7 pkt 3 ustawy o CIT. Tym samym potwierdził stanowisko prezentowane dotychczas przez wojewódzkie sądy administracyjne, w tym przez WSA w Gdańsku w zaskarżonym przez podatnika wyroku z 15 marca 2023 r. (sygn. akt I SA/Gd 55/23), a także w Gliwicach w wyroku z 12 września 2023 r. (I SA Gl 1596/22) i w Warszawie w wyroku z 7 grudnia 2021 r. (III SA/Wa 1124/21).

Za darmo, ale z reklamami
Chodziło o spółkę, która w ramach prowadzonej działalności badawczo-rozwojowej tworzy gry komputerowe, a następnie udostępnia je zainteresowanym użytkownikom w tzw. modelu free-to-play (F2P), tj. udzielając nieodpłatnej, ograniczonej licencji na dostęp i korzystanie z danej gry w celach rozrywkowych.

W trakcie korzystania z gier przez użytkowników wyświetlane są reklamy, za co spółka dostaje od reklamodawców wynagrodzenie. We wniosku o interpretację spółka wyjaśniła, że wysokość tego wynagrodzenia zależy bezpośrednio od liczby graczy. Im bardziej gra jest popularna, tym więcej wyświetlanych jest reklam, co przekłada się na większe wynagrodzenie spółki z tego tytułu. Dlatego uważała, że tego rodzaju zyski powinny być uznane za dochód z kwalifikowanych praw własności intelektualnej, uwzględniony w cenie sprzedaży produktu lub usługi, zgodnie z art. 24d ust. 7 pkt 3 ustawy o CIT.

Bez związku z IP
Innego zdania był dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. W interpretacji z 14 listopada 2022 r. (sygn. 0111-KDIB1-3.4010.616.2020.10.MBD) stwierdził, że dochód spółki z reklam nie jest wynagrodzeniem za przeniesienie ani za korzystanie z prawa autorskiego do programu komputerowego. Sprzedaż usługi reklamowej jest czynnością następczą i odrębną od udostępnienia gier powstałych w wyniku działalności badawczo-rozwojowej, dlatego dochód z tej sprzedaży nie może być objęty 5-proc. podatkiem w ramach ulgi IP Box – wyjaśnił dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Spółka przegrała w sądach obu instancji. W wyroku z 15 marca 2023 r. (I SA/Gd 55/23) WSA w Gdańsku orzekł, że choć spółka w ramach prowadzonej przez siebie działalności badawczo-rozwojowej wytwarza i rozwija autorskie prawo do programu komputerowego (o którym mowa w art. 24d ust. 2 pkt 8 ustawy o CIT), to dochody z reklam nie mają związku z korzystaniem przez dostawców reklam z kwalifikowanego prawa własności intelektualnej.

Tego samego zdania był NSA. W uzasadnieniu wyroku sędzia Maciej Jaśniewicz zwrócił uwagę na to, że przyjęty przez spółkę model udostępniania użytkownikom gier (free-to-play) powoduje, iż zarabia ona nie na sprzedaży licencji, ale na wynagrodzeniu od reklamodawców za czas reklamowy.

Sędzia Jaśniewicz podkreślił, że spółka otrzymuje od dostawców reklam zyski będące odrębnym strumieniem przychodów. Sama możliwość wyświetlania reklam w trakcie udostępniania graczom gier nie oznacza automatycznego zaliczenia wynagrodzenia z tego tytułu do dochodów uwzględnionych w cenie sprzedaży lub usługi z kwalifikowanego prawa własności intelektualnej w rozumieniu art. 24d ust. 7 pkt 3 ustawy o CIT.©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok NSA z 25 października 2024 r., sygn. akt II FSK 819/23 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9653464,dochod-z-wyswietlania-reklam-nie-jest-objety-ulga-ip-box.html

 4. Pakiet ViDA uzgodniony. Unijny VAT wkracza w erę cyfrową

Mariusz Szulc | 5 listopada 2024, 20:54

Unijna Rada ds. Gospodarczych i Finansowych (ECOFIN) osiągnęła wczoraj długo oczekiwany kompromis w sprawiekompleksowej reformy systemu VAT.Oznacza on m.in., że od lipca 2030 r. w całej Unii Europejskiej wejdzie w życie obowiązek wystawiania elektronicznych faktur ustrukturyzowanych dla transakcji transgranicznych

Polski Krajowy System e-Faktur oraz inne podobne lokalne systemy (np. włoski) będą mogły funkcjonować – w odniesieniu do transakcji krajowych – do końca 2034 r. Od 2035 r. zarówno w transakcjach wewnątrzwspólnotowych, jak i krajowych jedynym standardem e-fakturowania będzie unijny.

Od posiadania faktury ustrukturyzowanej będzie zależeć prawo do odliczenia VAT.

Polski KSeF
Wczorajsza decyzja ECOFIN nie zaburza harmonogramu wdrażania w Polsce Krajowego Systemu e-Faktur. Przypomnijmy, że obowiązek ten będzie wchodził w życie etapami: od lutego 2026 r. dla największych firm (których wartość sprzedaży brutto przekroczy w 2025 r. 200 mln zł), a od kwietnia 2026 r. dla pozostałych podatników.
Faktury w dotychczasowej formie będą mogli wystawiać do końca 2026 r. przedsiębiorcy wykluczeni cyfrowo, u których skala i wartość wystawianych faktur są niewielkie.

Są to na razie jednak dopiero założenia projektu ustawy, nad którym obecnie pracuje Ministerstwo Finansów. Pisaliśmy o tym szerzej w artykule „Znamy harmonogram wdrażania KSeF. Konsumenci niewykluczeni” (DGP nr 212/2024).

Konieczna nowa zgoda
Do końca 2026 r. Polska będzie musiała jednakże uzyskać nową decyzję derogacyjną Rady UE, która pozwoli na wprowadzenie obowiązkowego KSeF. Obecna decyzja 2022/1003 z 17 czerwca 2022 r. wygasa 31 grudnia 2026 r.

Otwarta pozostaje kwestia, na ile nowa decyzja będzie się różnić od obecnej. Jeśli zmian nie będzie, to nasilą się problemy firm, które choć nie mają w Polsce swojej siedziby, to mają tu stałe miejsce prowadzenia działalności i za jego pośrednictwem uczestniczą w dostawach towarów i świadczeniu usług. Firmy te walczą o to, by nie wystawiać faktur za pomocą KSeF. Argumentują, że obecna decyzja derogacyjna dotyczy wyłącznie przedsiębiorców, którzy mają w Polsce siedzibę.

Niedawno WSA w Gliwicach przyznał im rację, ale jego wyrok z 17 października 2024 r. (sygn. akt I SA/Gl 500/24) jest nieprawomocny.

Trzy filary reformy
Wczorajsza zgoda ECOFIN dotyczy przyjęcia tzw. unijnegopakietu ViDA (ang. VAT in Digital Age). Jego projekt trafi teraz do Parlamentu Europejskiego – z uwagi na różnice między uzgodnioną wczoraj wersją kompromisową a jego wersją oryginalną. Potem projekt ViDA wróci do Rady UE, gdzie zostanie ostatecznie zaakceptowany. Przewiduje się jednak, że zarówno głosowanie europosłów, jak i oficjalna decyzja Rady UE będą już tylko formalnością.

Na pakiet ViDA składają się trzy odrębne filary. Pierwszy z nich zakłada, że od lipca 2028 r. w całej UE będą obowiązywać jednolite zasady rejestracji dla celów VAT. Przedsiębiorcy działający transgranicznie będą mogli dzięki temu rozliczać podatek za pośrednictwem istniejącego obecnie portalu OSS w całym łańcuchu transakcji transgranicznych, a więc począwszy od zaopatrzenia się w towar, aż do jego sprzedaży na rzecz końcowego konsumenta. To by oznaczało, że nie będzie już można korzystać z procedury call-off stock, czyli rozwiązania, które obecnie pozwala na uniknięcie obowiązku rejestracji dla celów VAT w innym państwie UE w związku z przemieszczeniem towarów.

Drugi filar reformy dotyczy wspomnianego wdrożenia wspólnego unijnego standardu e-fakturowania.

Największe wątpliwości budził do tej pory trzeci filar reformy. Przyjęty wczoraj kompromis zakłada, że od lipca 2028 r. operatorzy internetowych platform, takich jak Uber, Airbnb itp., będą mogli, a od 2030 r. będą musieli (jako tzw. uznani dostawcy) pobierać i wpłacać VAT od świadczonej usługi.

Poszczególne państwa członkowskie (np. Estonia, która dwukrotnie wetowała ten filar reformy) będą mogły przez 10 lat wykluczyć z tego rozwiązania m.in. małych i średnich przedsiębiorców.

E-faktury…
Największe zainteresowanie budzi wspomniany drugi filar. W pierwszym etapie, tj. od lipca 2030 r., przyjęty wczoraj unijny standard e-fakturowania obejmie transakcje transgraniczne. Firmy będą wystawiać elektroniczne faktury według wspólnego standardu, a krajowe administracje skarbowe będą wymieniać się między sobą zebranymi w ten sposób danymi (za pośrednictwem nowego systemu informatycznego).

Z kolei od 2035 r. unijny standard e-fakturowania będzie dotyczyć zarówno transakcji wewnątrzwspólnotowych, jak i krajowych.

…i nowy VIES
Wraz z obowiązkiem e-fakturowania transakcji wewnątrzwspólnotowych wejdzie w życie także inna zmiana – od lipca 2030 r. ma funkcjonować centralna unijna baza transakcji, która zastąpi obecną wyszukiwarkę VIES (ang. VAT Information and Exchange System). W nowej bazie znajdą się informacje o transakcjach wewnątrzwspólnotowych objętych obowiązkiem e-fakturowania oraz dane identyfikacyjne podatników, w tym ich numer identyfikacyjny VAT-UE. Przedsiębiorcy będą mogli w ten sposób sprawdzić, czy nie zostają wplątani w oszustwo podatkowe.

Standard unijny a polski
Lokalne systemy e-fakturowania będą musiały być wygaszone do końca 2034 r. W praktyce będzie to oznaczać, że polscy przedsiębiorcy dwukrotnie poniosą koszty dostosowania swoich systemów informatycznych; tj. najpierw do krajowego KSeF, a najpóźniej do końca 2034 r. – do systemu unijnego.

Oba bowiem – jak podkreślają eksperci – będą się różnić. Wspólnotowy standard e-fakturowania będzie wymagał np. podania mniejszej ilości danych na fakturze. Nie będzie też wymagał akceptacji przez fiskusa (szerzej mówi o tym Ernest Frankowski, partner w ITNine – patrz: opinia w ramce).

Zagraniczni mają problem
Choć obowiązek wystawiania faktur w KSeF nie wszedł jeszcze w życie, już budzi kontrowersje, zwłaszcza ze strony zagranicznych firm, które nie mają w Polsce siedziby, a wyłącznie stałe miejsce prowadzenia działalności. Zgodnie z art. 106ga ustawy o VAT, który miałby obowiązywać od lutego 2026 r., firmy te będą musiały wystawiać faktury za pomocą KSeF, jeżeli tylko ich stałe miejsce prowadzenia działalności w Polsce „uczestniczy w dostawie towarów lub świadczenia usług, dla których wystawiono fakturę”.

Firmy twierdzą, że art. 106ga ustawy o VAT będzie niezgodny z decyzją derogacyjną Rady UE w jej obecnej treści. Jej art. 1 pozwala bowiem nałożyć obowiązek wystawiania faktur w KSeF wyłącznie na firmy mające siedzibę w Polsce.

Podobnego zdania był 17 października 2024 r. WSA w Gliwicach (I SA/Gl 500/24). Wyrok ten zapadł w sprawie węgierskiej spółki z branży poligraficznej, która część swojej działalności realizuje na terenie naszego kraju. Zdarza się bowiem, że spółka zleca realizację nadruków podmiotom zewnętrznym, a następnie sprzedaje nadrukowane przedmioty swoim klientom. Nabywcami są głównie podmioty mające siedzibę poza Polską (co oznacza, że dochodzi do wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów lub eksportu towarów), ale zdarzają się również polscy przedsiębiorcy.

Spółka była przekonana, że nie będzie jej dotyczył obowiązek wystawiania faktur za pomocą KSeF. Tłumaczyła, że naruszałoby to treść art. 1 decyzji derogacyjnej 2022/1003. W jej art. 1 mowa jest bowiem wyłącznie o podatnikach mających siedzibę na terenie naszego kraju.

Nie zgodził się z nią dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. W interpretacji z 26 lutego 2024 r. (sygn. 0114-KDIP1-2.4012.573.2023.2.SST) stwierdził, że skoro spółka ma stałe miejsce prowadzenia działalności gospodarczej na terytorium Polski i „uczestniczy” ono w dostawie towarów i świadczeniu usług, które są opodatkowane w naszym kraju, to powstaje obowiązek wystawienia faktury według lokalnych przepisów. A to oznacza, że spółka będzie musiała wystawiać faktury za pomocą KSeF.

Interpretację tę uchylił gliwicki WSA. Orzekł, że przy ocenie tego, czy zagraniczna spółka powinna wystawiać faktury w KSeF, należy brać pod uwagę dosłowne brzmienie art. 1 decyzji derogacyjnej, a także orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE, z którego wynika, iż odstępstwa od ogólnych zasad unijnej dyrektywy VAT powinny być wykładane ściśle. Skoro więc stałe miejsce prowadzenia działalności gospodarczej nie jest tym samym co siedziba, to na podstawie aktualnej decyzji derogacyjnej węgierska spółka nie powinna wystawiać faktur w KSeF – uznał WSA.©℗

OPINIA
ViDA wymusi zmiany w polskim KSeF
System e-fakturowania, który zostanie wprowadzony wskutek przyjęcia projektu ViDA, istotnie różni się od systemów wprowadzanych przez niektórych krajowych ustawodawców (w tym polskiego). Nie zakłada on mechanizmu preautoryzacji faktur. Taki mechanizm (z ang. pre-clearance) wprowadzają za to krajowi ustawodawcy. Może to być wyzwaniem od 2035 r., gdy przepisy ViDA staną się obowiązkowe w pełnym zakresie dla państw członkowskich UE. Może pojawić się wówczas konieczność przebudowania obecnej architektury KSeF.

Polski ustawodawca może używać argumentu, że preautoryzacja przewidziana w polskim KSeF nie ma de facto takiego charakteru, że to raczej walidacja techniczna, systemowa, a uzyskanie dla faktury numeru identyfikującego w KSeF ma charakter porządkujący, zapewniający jednolitość stosowanego formatu e-faktur.

Taka argumentacja ma jednak oczywiste wady. Numer identyfikujący fakturę w KSeF może mieć charakter ściśle techniczny, ale jego brak będzie miał określone skutki prawne. Będzie oznaczać de facto, że dany dokument nie będzie formalnie fakturą i nie będzie skutecznie wprowadzony do obrotu gospodarczego.

To (a także inne rozbieżności między KSeF a ViDA) spowoduje, że również podatnicy mogą około 2035 r. stanąć przed perspektywą znacznej przebudowy swoich rozwiązań systemowych. Z tym wiążą się dodatkowe koszty oraz dublowanie wysiłków wdrożeniowych.

Warto mieć przy tym na uwadze, że do 2035 r. doświadczenia z działania lokalnych systemów e-fakturowania oraz lobbing poszczególnych krajów członkowskich mogą doprowadzić do zmian w samej ViDA, także pod kątem obecnego funkcjonowania systemów lokalnych.

OPINIA
MF powinno uchronić podatników przed kolejnymi zmianami
Janina Fornalik, doradca podatkowy i partner w MDDP
Janina Fornalik, doradca podatkowy i partner w MDDP / Materiały prasowe

Po zaakceptowaniu pakietu ViDA dużego znaczenia nabiera kwestia niezgodności formatu polskich faktur ustrukturyzowanych z formatem unijnym. Problem ten był już wcześniej zgłaszany Ministerstwu Finansów w ramach konsultacji dotyczących KSeF. Przedstawiciele MF nie widzieli jednak w tym zakresie problemu. Na stronie MF w sekcji Q&A (pytania i odpowiedzi) nadal jest zamieszczona informacja: „Prace związane z wdrożeniem unijnego pakietu VIDA znajdują się dopiero we wstępnej fazie. Polska zabiega w KE, aby pakiet VIDA nie wpływał na funkcjonalności KSeF”.

Dobrze byłoby, gdyby wspomniane starania pomogły uchronić polskich podatników przed koniecznością wprowadzenia kolejnych zmian w systemach informatycznych w perspektywie kilku lat. Ewentualne odstępstwa dla Polski wydają się bowiem mało prawdopodobne. Rozwiązaniem problemu może być automatyczna konwersja polskich faktur ustrukturyzowanych na format unijny. MF powinno zaproponować odpowiednie rozwiązanie techniczne, żeby podatnicy nie musieli za kilka lat dokonywać kolejnych zmian w swoich systemach informatycznych.

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9653476,pakiet-vida-uzgodniony-unijny-vat-wkracza-w-ere-cyfrowa.html

 5. Dodatkowa opłata parkingowa bez estońskiego CIT

Paweł Jastrzębowski | 4 listopada 2024, 20:14

Dodatkowa opłata parkingowa nie stanowi wydatku niezwiązanego z działalnością gospodarczą. W konsekwencji nie jest opodatkowana estońskim CIT – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku.

Przypomnijmy, że ryczałtem od dochodów spółek (zwanym potocznie estońskim CIT) jest opodatkowany m.in. dochód odpowiadający wysokości wydatków niezwiązanych z działalnością gospodarczą (art. 28m ust. 1 pkt 3 ustawy o CIT ). Do tego rodzaju wydatków nie zalicza się (zgodnie z art. 28m ust. 4a) wydatków i odpisów amortyzacyjnych oraz odpisów z tytułu trwałej utraty wartości, związanych z używaniem samochodów osobowych, środków transportu lotniczego, taboru pływającego oraz innych składników majątku:

1) w pełnej wysokości – w przypadku składników majątku wykorzystywanych wyłącznie na cele działalności gospodarczej;

2) w wysokości 50 proc. – w przypadku składników majątku, które nie są wykorzystywane wyłącznie na cele działalności gospodarczej.

Opłata dodatkowa…
W rozpatrzonej przez sąd sprawie chodziło o spółkę, która prowadzi salony samochodowe. Poza sprzedażą samochodów zajmuje się także ich wynajmem oraz serwisem. Dla potrzeb prowadzonej działalności spółka zarejestrowała wiele aut, które są wykorzystywane przez jej pracowników oraz współpracowników. Korzystają oni z tych samochodów, załatwiając różnego rodzaju sprawy administracyjne, m.in. gdy jadą do urzędów, na wizyty do klientów, na spotkania z kontrahentami.

Z samochodów spółki korzystają również jej klienci. Są im one udostępniane jako zastępcze auta na okres naprawy albo serwisowania samochodu kupionego od spółki. Ponadto klienci korzystają również z pojazdów testowych przed zakupem nowego auta.

Zdarza się, że samochody spółki są parkowane w strefie płatnego parkowania, ale bez uiszczenia opłaty za parkowanie. Jest tak wtedy, gdy korzystający z auta bądź to przeoczył, że wjechał do płatnej strefy parkingowej, bądź przekroczył opłacony czas parkowania.

W takich sytuacjach spółka dostaje wezwanie do zapłacenia dodatkowej opłaty. Jeśli z pojazdu korzystał klient spółki, to jest on obciążany refakturą obejmującą opłatę dodatkową.

…to nie kara
Wydatki niezwiązane z działalnością gospodarczą są co do zasady opodatkowane estońskim CIT (art. 28m ust. 1 pkt 3 ustawy o CIT). Jednak spółka była przekonana, że takim wydatkiem nie jest opłata dodatkowa. Podkreślała, że ponosi tę opłatę w związku z prowadzoną przez siebie działalnością gospodarczą.

Ponadto, powołując się na wyroki sądów, spółka tłumaczyła, że opłata dodatkowa nie jest karą za nieuiszczenie opłaty za parkowanie. Jest to – jak przekonywała – opłata publiczna o charakterze dyscyplinującym.

Fiskus się nie zgadza…
Nie zgodził się z nią dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. W interpretacji z 19 marca 2024 r. (sygn. 0111-KDIB1-1.4010. 20.2024.2.RH) stwierdził, że opłaty dodatkowe za brak opłaconego miejsca parkingowego to wydatki niezwiązane z działalnością gospodarczą spółki. Są one bowiem ściśle związane z korzystaniem z miejsca parkingowego (usługą parkingową). Mają charakter sankcyjny i nie są wydatkami, które są ponoszone w toku prawidłowo i zgodnie z przepisami prawa prowadzoną działalnością. Wynikają z zaniedbań oraz naruszeń ustawy o drogach publicznych oraz uchwały rady miasta w sprawie ustalenia strefy płatnego parkowania na terenie miasta. Nie są to zatem wydatki ukierunkowane na osiągnięcie przez spółkę przychodu – argumentował fiskus.

Podkreślił, że nie wszystkie wydatki mają na celu osiągnięcie przychodów, część wynika wręcz z „negatywnych” działań podatnika. Takie wydatki powinny być uznane za wydatki niezwiązane z działalnością gospodarczą w myśl art. 28m ust. 1 pkt 3 ustawy o CIT – stwierdził fiskus.

Dodał, że w ocenie wydatków zaliczanych do tego rodzaju dochodów można się posiłkować kwalifikacją na potrzeby ustalenia, które koszty nie są kosztami uzyskania przychodów w świetle art. 15 ust. 1 ustawy o CIT. Wprawdzie określenie „wydatki niezwiązane z działalnością gospodarczą” nie jest tożsame z pojęciem wydatków niestanowiących kosztów uzyskania przychodów, jednak należy zwrócić uwagę na podobieństwo, jakie może je cechować – tłumaczył dyrektor KIS.

…ale nie ma racji
Jego interpretację uchylił WSA w Gdańsku. Sąd nie miał wątpliwości, że nie są to wydatki niezwiązane z działalnością. Stwierdził, że nie można tu stosować analogii do art. 15 ust. 1 ustawy o CIT, który mówi o tym, co stanowi koszt uzyskania przychodu. Mogą się bowiem zdarzyć takie sytuacje, w których wydatek nie będzie kosztem podatkowym, ale będzie związany z działalnością gospodarczą spółki, co w konsekwencji oznacza, że nie będzie opodatkowany estońskim CIT.

– Taka właśnie sytuacja zaistniała – uzasadniał wyrok sędzia Marek Kraus. Wyjaśnił, że trudno w tej sprawie mówić o ponoszenia wydatków w rozumieniu art. 28m ust. 1 pkt 3 ustawy o CIT. Spółka wystawia bowiem na klientów refaktury, a w konsekwencji obciążenie z tytułu dodatkowych opłat spada na klientów. Z kolei wykorzystywanie samochodów przez pracowników spółki ściśle wiąże się z prowadzoną przez nią działalnością.

Oceniając sam charakter opłaty dodatkowej, sędzia Kraus wskazał, że w świetle orzecznictwa opłata ta, wynikająca z ustawy o drogach publicznych (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 320 ze zm.), nie jest karą ani karą administracyjną.

– Ma ona w pewien sposób sankcyjny charakter, bo jest wyższa, niemniej nie można tu mówić o nielegalności działania poprzez parkowanie w strefach płatnego parkowania – tłumaczył sędzia Kraus.

W związku z tym – jak dodał – trudno porównywać to z definicją kosztów uzyskania przychodów lub z wyłączeniami z tych kosztów, gdzie tego typu kary i sankcje o charakterze kar administracyjnych bądź grzywien nie stanowią kosztów uzyskania przychodów.

– W świetle pojęcia wydatków niezwiązanych z działalnością gospodarczą należało zatem przyjąć, że te opłaty mają związek z prowadzoną działalnością – podsumował sędzia Kraus.

Wyrok jest nieprawomocny. ©℗

Autor jest doradcą podatkowym
orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok WSA w Gdańsku z 29 października 2024 r., sygn. akt I SA/Gd 395/24 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9652568,dodatkowa-oplata-parkingowa-bez-estonskiego-cit.html

Rzeczpospolita

 1. Podatek od nieruchomości 2025: Kluczowe zmiany

05 listopada 2024 | | Mikołaj Duda

Ministerstwo Finansów przygotowało nowelizację przepisów dotyczących podatku od nieruchomości, która ma wejść w życie w 2025 roku. Chociaż resort deklaruje neutralność zmian dla firm, mogą one przynieść nowe wyzwania i potencjalne spory z organami podatkowymi.

Właściciele paneli fotowoltaicznych mogą odetchnąć z ulgą. Nowa definicja budowli nie spowoduje opodatkowania całych paneli, a jedynie ich części budowlanych, takich jak wsporniki. To zgodne z dotychczasowym orzecznictwem, m.in. wyrokiem WSA w Szczecinie z 11 września 2019 roku (I SA/Sz 239/19), gdzie sąd uznał za budowle jedynie części budowlane paneli.

Nowe definicje budynku i budowli
Zmiany wprowadzają nowe definicje budynku i budowli na potrzeby podatku od nieruchomości. Budynki będą opodatkowane według powierzchni użytkowej, a budowle według wartości początkowej lub rynkowej ze stawką 2 proc. Nowością jest zasada, że obiekt spełniający kryteria zarówno budynku, jak i budowli, będzie klasyfikowany jako budynek.

Definicja budynku
Budynkiem będzie obiekt wzniesiony w wyniku robót budowlanych, trwale związany z gruntem, wydzielony za pomocą przegród budowlanych, posiadający fundamenty i dach. Wyłączone są obiekty służące do magazynowania materiałów sypkich, ciekłych lub gazowych, gdzie podstawowym parametrem jest pojemność (np. silosy).

Definicja budowli
Budowlą będzie obiekt niebędący budynkiem, wymieniony w załączniku nr 4 do ustawy, wraz z instalacjami zapewniającymi jego użytkowanie. W katalogu znalazły się m.in. odkryte obiekty sportowe, obiekty kontenerowe trwale związane z gruntem, silosy, wiaty i hangary. Opodatkowane będą także części budowlane elektrowni wiatrowych, jądrowych i fotowoltaicznych.

Urządzenia budowlane i potencjalne spory
Definicja „urządzenia budowlanego” może prowadzić do nowych sporów podatkowych. Chodzi o urządzenia techniczne związane z budynkiem lub budowlą, bezpośrednio zapewniające ich użytkowanie zgodnie z przeznaczeniem. Brak precyzyjnej definicji „bezpośredniego związku użytkowego” może skłonić organy podatkowe do szerszej interpretacji i opodatkowania większej liczby obiektów.

Trwałe związanie z gruntem
Nowa definicja trwałego związania z gruntem określa, że połączenie obiektu z gruntem jest trwałe, jeśli przeciwdziała czynnikom zewnętrznym niezależnym od działania człowieka. Nie eliminuje to jednak istniejących sporów interpretacyjnych, co potwierdzają wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego, np. z 17 stycznia 2020 r. (II OSK 536/18).

Podatkiem od nieruchomości nie będą objęte obiekty małej architektury związane z kultem religijnym (kapliczki, krzyże przydrożne, figury), architekturą ogrodową (posągi, wodotryski, mostki) oraz urządzenia służące rekreacji i utrzymaniu porządku (piaskownice, huśtawki, śmietniki).

Dłuższy termin na deklaracje podatkowe
Aby ułatwić dostosowanie się do zmian, termin na złożenie deklaracji podatkowej na 2025 rok zostanie przedłużony do 31 marca 2025 roku. Podatnik musi jednak do 31 stycznia 2025 roku złożyć zawiadomienie o skorzystaniu z tego uprawnienia oraz w określonych terminach uiścić odpowiednie kwoty podatku.

Mikołaj Duda

doradca podatkowy, Kancelaria Prawna Madejczyk

https://archiwum.rp.pl/artykul/1524811-Podatek-od-nieruchomosci-2025–Kluczowe-zmiany.html

 2. Potransakcyjny bonus towarowy stanowi rabat w rozumieniu VAT

04 listopada 2024 | Podatki i rachunkowość | Mikołaj Pawłowski

Bonus potransakcyjny przyjmujący postać dodatkowo wydanego towaru, w związku ze spełnieniem przesłanek określonych w umowie (osiągnięcie konkretnej wysokości obrotu), obniża u podatnika wartość podstawy opodatkowania i kwoty podatku należnego z tytułu sprzedaży towarów handlowych.

Tak orzekł Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 24 lipca 2024r. (I FSK 1470/20).

Spółka z powodu dużej konkurencji postanowiła wprowadzić akcje promocyjne, polegające na wydawaniu nabywcom dodatkowego towaru po spełnieniu określonych warunków. Tego rodzaju bonus jest powiązany z przekroczeniem określonego pułapu obrotu i może się różnić dla kontrahentów w zależności od ilości nabytych towarów. Podatnik zwrócił się do organu podatkowego z pytaniem dotyczącym uznania takich bonusów potransakcyjnych za rabat w rozumieniu art. 29a ust. 10 pkt 1 ustawy o VAT i w konsekwencji obniżenia odpowiednio podstawy opodatkowania i podatku należnego z tytułu sprzedaży towarów.

Zdaniem podatnika w opisanym przypadku mamy do czynienia z pomniejszeniem ceny (na podstawie zawartych umów kontrahenci uzyskają w istocie zwrot części ceny towarów), co w konsekwencji będzie stanowić rabat w rozumieniu art. 29a ust. 10 pkt 1. Organ jednak nie zgodził się z podatnikiem twierdząc, że z rabatem towarowym mamy do czynienia jedynie w sytuacji, gdy dodatkowe towary są wydawane w ramach tego samego stosunku prawnego co pierwotna dostawa. Zdaniem organu w opisywanej sprawie dochodzi natomiast do nieodpłatnego wydania towarów, które na podstawie art. 7 ust. 2 ustawy o VAT zrównano z odpłatną dostawą towarów, więc takie wydanie towarów podlega opodatkowaniu VAT. Uzyskanie towaru w zamian za spełnienie przesłanek umownych nie jest rabatem, ponieważ nie jest on powiązany funkcjonalnie z zakupem podstawowym.

Najpierw WSA, a potem NSA podzieliły jednak zdanie podatnika, przyznając, że bonus warunkowy w formie dodatkowego towaru może być rabatem w rozumieniu art. 29a ust. 10 pkt 1 ustawy o VAT. Sąd podkreślił, że rozumienie rabatu jako dodanie towaru do dotychczas sprzedanej ilości towarów będzie stanowić de facto obniżenie ceny poszczególnych sztuk towaru i wpłynie korzystnie na nabywcę w związku ze spełnieniem przez niego przesłanek umownych. Rabat nie posiada definicji ustawowej, dlatego należy przyjąć jego potoczne rozumienie jako obniżenie ceny transakcji o ustalony procent lub kwotę. Żaden przepis nie stanowi również, że rabat musi być wyrażony w pieniądzu. Zdaniem NSA może on przyjąć inną postać np. towaru (rabat naturalny), pod warunkiem że można ją przeliczyć na wartość pieniężną, co ma miejsce w opisanej sprawie. U podatnika nastąpi zatem obniżenie wartości obrotu i kwoty podatku należnego.

Autor jest współpracownikiem zespołu zarządzania wiedzą podatkową firmy Deloitte

komentarz eksperta
Adrian Orlicki, doradca podatkowy, menedżer w dziale Doradztwa Podatkowego Deloitte

Zagadnienie dotyczące rozliczania na gruncie VAT bonusów warunkowych, premii itp. z tytułu osiągnięcia określonej wielkości sprzedaży niejednokrotnie gościło na wokandzie polskich sądów administracyjnych. Kwestia ta swego czasu budziła wiele wątpliwości, niemniej wydawać by się mogło, że zasadniczo została rozstrzygnięta już w 2012 roku, gdy 25 czerwca NSA wydał uchwałę w składzie 7 sędziów (I FPS 2/12). Stwierdził w niej, że tego rodzaju bonusy od zrealizowanego wcześniej obrotu należy traktować jako rabaty obniżające podstawę opodatkowania oraz samą kwotę VAT. Potwierdzone to zostało również w interpretacji ogólnej MF z 27 listopada 2012 r. (PT3/033/10/423/AEW/12/PT-618).

W komentowanej sprawie podatnik co prawda nie wypłacał bonusów w formie pieniężnej dla kontrahentów, ale postanowił wydawać je w formie dodatkowych towarów ze swojego asortymentu, przy czym było to uzależnione od przekroczenia określonego pułapu zakupów przez danego nabywcę (a konkretne warunki przyznania bonusu były określane w umowach z danymi klientami). Analizując omawiany stan faktyczny można dojść do wniosku, że w zasadzie od „klasycznej” premii pieniężnej działanie podatnika odróżnia jedynie forma przyznania bonusu (tj. dodatkowy towar zamiast środków finansowych).

Już w ww. uchwale NSA zwracał natomiast uwagę na ekonomiczny efekt udzielenia premii pieniężnej, wskazując, że „sprowadza się w istocie do dokonania przez sprzedawcę na rzecz nabywcy zwrotu części uiszczonego wynagrodzenia z tytułu uprzednio dokonanych w danym okresie z nabywcą transakcji – w następstwie czego zmniejszeniu ulega wcześniej określona jego łączna wartość, a tym samym proporcjonalnemu pomniejszeniu ulega wartość wynagrodzenia z tytułu pojedynczych transakcji, zawartych w danym okresie”.

W tym kontekście można dojść do wniosku, że końcowo wydanie dodatkowych towarów (jako bonusu dotyczącego wcześniej zrealizowanej sprzedaży) bez pobrania z tego tytułu dodatkowego wynagrodzenia prowadzi do takiego efektu jak zmniejszenie pierwotnego wynagrodzenia (oddanie jego części przez sprzedawcę) w postaci zmniejszenia wartości wynagrodzenia za pojedyncze transakcje (sztuki sprzedanych towarów). Po prostu zamiast „tyle samo za mniej” nabywca dostaje „więcej za tyle samo”.

Zdaniem dyrektora KIS w wydanej w tej sprawie interpretacji, aby mówić o tzw. rabacie naturalnym/towarowym, dodatkowe towary powinny być wydawane w ramach tego samego stosunku prawnego co „podstawowa” dostawa (czyli de facto w momencie samej dostawy). Takie podejście również było spotykane w praktyce.

Jednak z drugiej strony można zauważyć, że cechą charakterystyczną bonusów warunkowych (które są uznawane na gruncie VAT za rabaty) jest to, że są one udzielane już po dokonaniu pierwotnej transakcji, a nie w jej ramach, gdyż dopiero spełnienie umówionych warunków w późniejszym okresie po dostawie (osiągnięcie określonego poziomu obrotu) może sprawić, że w ogóle bonus zostanie przyznany.

Przyjęcie stanowiska organu prowadziłoby zatem do postawienia w gorszej sytuacji podatników, którzy bonusy warunkowe zamiast w formie pieniężnej chcieliby przyznawać w formie dodatkowych towarów.

Dlatego też pozytywnie należy, moim zdaniem, ocenić to, że sądy w omawianej sprawie wzięły pod uwagę tak istotny z perspektywy VAT efekt ekonomiczny działań podatnika i uznały, że również wydanie bonusowych towarów w tych okolicznościach można klasyfikować jako rabat.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1524775-Potransakcyjny-bonus-towarowy-stanowi-rabat-w-rozumieniu-VAT.html

 3. Jak obliczyć podatek wyrównawczy do zapłaty

04 listopada 2024 | Podatki i rachunkowość | Łukasz Kupryjańczyk

Obliczenie podatku wyrównawczego wymaga podjęcia kilku działań. Trzeba ustalić księgowy dochód (stratę) netto, na tej podstawie skalkulować kwalifikowany dochód (stratę) netto, następnie obliczyć kwalifikowany dochód i wyliczyć podatek.

Punktem wyjścia dla obliczenia podatku wyrównawczego jest obliczenie kwalifikowanego dochodu. Z kolei punktem wyjścia dla obliczenia kwalifikowanego dochodu jest ustalenie księgowego dochodu (straty) netto. Następnie musimy dokonać szeregu korekt, które sprowadzają księgowy dochód (stratę) netto do kwalifikowanego dochodu (straty) netto. Poprawne wykonanie tych korekt jest kluczowe dla obliczenie kwalifikowanego dochodu i wyliczenia podatku.

Księgowy dochód (strata) netto
Księgowym dochodem (stratą) netto jest pozycja, która łącznie spełnia trzy przesłanki: podlega konsolidacji, została ustalona na podstawie standardu zastosowanego w skonsolidowanym sprawozdaniu grupy oraz nie uwzględnia korekt konsolidacyjnych z tytułu wyłączenia transakcji wewnątrz grupy.

Może być tak, że księgowy wynik danego podmiotu zostanie przygotowany na podstawie zatwierdzonego standardu rachunkowości w skonsolidowanym sprawozdaniu, który nie jest akceptowalnym standardem dla celów podatku minimalnego. W takiej sytuacji podmiot ten będzie zobowiązany do dokonania korekt celem wyeliminowania istotnych różnic. Nie zagłębiając się w szczegóły, będą to pozycje istotne wartościowo, które przekraczają 75 mln euro łącznie dla wszystkich jednostek składowych grupy.

Jako że akceptowalny standard rachunkowości jest pojęciem bardzo szerokim i obejmuje przepisy wielu krajów, dostosowanie to będzie raczej sytuacją rzadką. Nierzadkie będą zaś standardowe korekty, które omawiane są w większym detalu poniżej.

Korekty księgowego dochodu (straty) netto
Przepisy przewidują ponad 20 typów korekt księgowego dochodu (straty) netto, które sprowadzają bazowy wynik do kwalifikowanego dochodu (straty) netto. Można je w pewnym uproszczeniu podzielić na:

∑ korekty, które można scharakteryzować jako „natury ogólnej”,

∑ korekty wynikające z dokonanych wyborów w pewnych zakresach oraz

∑ korekty w zakresie ulg podatkowych.

Korekty „natury ogólnej”
Kategorię korekt „natury ogólnej” otwiera korekta dochodu (straty) netto o obciążenia podatkowe netto, przez które rozumie się m.in. podatki kwalifikowane (którymi w Polsce będą generalnie podatki przewidziane na mocy ustawy o CIT), aktywa z tytułu podatku odroczonego od straty podatkowej, krajowy oraz globalny podatek wyrównawczy, a także podatek wyrównawczy od niedostatecznie opodatkowanych zysków. Te pozycje będą odpowiednio korygować dochód (stratę) netto.

Następną korektę stanowi pozycja dywidend oraz innych płatności o podobnym charakterze otrzymanych lub naliczonych z tytułu udziałów własnościowych. Zgodnie z przepisami przychody z tego tytułu będą generalnie wyłączane. Przepisy przewidują pewne wyjątki od tej reguły, które dotyczą np. określonych dywidend od inwestycji zwanych portfelowymi (generalnie są nimi inwestycje mniejszościowe dające poniżej 10 proc. praw).

Kolejna korekta dotyczy wyłączonych zysków (strat) kapitałowych, w przypadku gdy jednostka składowa nie dokonała wyboru w zakresie włączenia udziałów własnościowych. Korekta ta polega na nieuwzględnianiu zysków oraz strat ze zmian wartości godziwej udziałów własnościowych albo z tytułu zbycia udziałów własnościowych – w obu przypadkach z wyjątkiem inwestycji portfelowych. Nie uwzględnia się również zysków i strat z udziałów własnościowych, ujętych zgodnie z metodą praw własności.

Następną korektę stanowi korekta z tytułu zysków (strat) wynikających z aktualizacji wyceny, powstałych w wyniku zastosowania metody, w ramach której w odniesieniu do rzeczowych aktywów trwałych są spełnione łącznie następujące warunki:

∑ okresowo korygowana jest ich wartość bilansowa do wartości godziwej,

∑ wykazywane są zmiany wartości w innych całkowitych dochodach,

∑ nie wykazuje się w rachunku zysków i strat tych zysków (strat), które zostały wykazane w innych całkowitych dochodach.

Wymienione korekty należą do tych, które będą występować najczęściej. Przepisy przewidują jeszcze kilka kategorii, które – wyjąwszy korekty z tytułu zasady ceny rynkowej – są rzadsze i bardziej specyficzne. Zastosowanie ich wymaga dokładniejszego przejścia przez przepisy i szczegółowej analizy. Uproszczone zestawienie tych korekt zostało zaprezentowane >w tabeli po lewej.

Korekty wynikające z dokonanych wyborów
Korekty wynikające z dokonanych wyborów będą stosowane w zależności od tego jak podmioty podejdą do traktowania określonych operacji. Wśród pozycji tych znajdują się korekty z tytułu:

∑ dywidendy z inwestycji portfelowej – skutkujące uwzględnieniem ich w dochodzie (stracie) netto,

∑ wynagrodzeń w formie akcji – powodujące modyfikację traktowania wydań akcji i sprzężenie z momentem realizacji,

∑ ujmowania zysków (strat) zgodnie z zasadą realizacji – polegające na uproszczeniu i odejściu od ujmowania zysków (strat) z tytułu przeszacowań,

∑ dochodu (straty) ze zbycia lokalnych rzeczowych aktywów trwałych będących nieruchomościami – pozwalające grupie na rozłożenie skutków sprzedaży nieruchomości na okres do pięciu lat,

∑ skonsolidowanego podejścia księgowego – pozwalające na stosowanie skonsolidowanego podejścia księgowego do transakcji między jednostkami składowymi podatkowej grupy kapitałowej z jednej jurysdykcji, a zatem na wyłączeniu tych transakcji,

∑ wyłączonych zysków (strat) kapitałowych z instrumentów zabezpieczających udziały własnościowe – pozwalające na nieuwzględnianiu zysków (strat) z inwestycji służących zabezpieczeniu udziałów własnościowych przed ryzykiem wynikającym z wahań kursowych,

∑ zwolnienia z długu – zezwalające w uzasadnionych sytuacjach niewypłacalności na wyłączenie efektu zwolnienia z długu z obliczenia kwalifikowanego dochodu (straty),

∑ włączenia udziałów własnościowych – pozwalające na uwzględnienie zysku (straty) z udziałów własnościowych innych niż inwestycje portfelowe oraz innych niż kwalifikowane udziały własnościowe (a zatem niekonsolido- wane metodą pełną jednostki transparentne podat- kowo).

Korekty wynikające z ulg
Ulgi podatkowe stanowią bardzo ważną pozycję z perspektywy kalkulacji podatku wyrównawczego. Traktowanie ulg jest dwojakie: albo stanowią kwalifikowany dochód, albo obniżają kwalifikowane podatki.

Przepisy wymieniają kilka rodzajów ulg, których traktowanie zostało zaprezentowane >w tabeli poniżej:

Jako że traktowanie obecnych ulg może w sposób istotny przyczynić się do spadku ich atrakcyjności w Polsce – zwłaszcza popularnych ulg strefowych – Ministerstwa Rozwoju i Technologii pracuje obecnie nad rozwiązaniem zmieniającym ich naturę (mówi się o dobrowolnym przekształceniu ich w granty gotówkowe). Celem jest to, aby ich wpływ na podatek wyrównawczy był bardziej zneutralizowany. Według deklaracji z takiego zmienionego wsparcia podatnicy – inwestorzy mogliby korzystać przez 15 lat od momentu zakończenia inwestycji. Losy tych rozwiązań poznamy z pewnością w najbliższym czasie.

Autor jest wspólnikiem w Thedy & Partners

Podstawa prawna: ustawa o opodatkowaniu wyrównawczym jednostek składowych grup międzynarodowych i krajowych – projekt z 16 września 2024 r.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1524771-Jak-obliczyc-podatek-wyrownawczy-do-zaplaty.html

 4. Ulga dla frankowiczów jeszcze przez dwa lata

04 listopada 2024 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Umorzona przez bank część kredytu jest przychodem. Ale nie trzeba płacić od niego podatku.

Ministerstwo Finansów w czwartek 31 października opublikowało projekt nowelizacji rozporządzenia w sprawie zaniechania poboru podatku. Ucieszy tych, którzy zaciągnęli kredyt we frankach szwajcarskich i mają problemy z jego spłatą. Kredytobiorca, któremu bank umorzy część zobowiązania, nadal nie będzie musiał płacić z tego powodu podatku.

Przypomnijmy, że zgodnie z ustawą o PIT umorzona kwota jest przychodem kredytobiorcy. Musi go wykazać w zeznaniu, doliczyć do innych, wyliczyć dochód i opodatkować według skali. Czyli zapłacić 12 albo 32 proc. PIT.

Minister finansów od kilku lat wydaje jednak rozporządzenia w sprawie zaniechania poboru podatku. Ostatnie obowiązuje do końca 2024 r. Z projektu wynika, że zostanie przedłużone o kolejne dwa lata, czyli do końca 2026 r. Frankowicze, którym umorzono część kredytu, nadal więc nie będą musieli płacić z tego tytułu podatku. Natomiast banki nadal nie muszą sporządzać i wysyłać fiskusowi (oraz podatnikowi) informacji PIT-11.

Jak podkreślono w uzasadnieniu, decyzje banków o umorzeniu części zadłużenia nie powinny oznaczać obowiązku opodatkowania kredytobiorców. Skoro bowiem stracili możliwość regulowania zobowiązań kredytowych, tym bardziej mogą mieć problemy z zapłatą podatku.

Nowelizacja ma wejść w życie następnego dnia po ogłoszeniu.

Pamiętajmy jednak, że określona w rozporządzeniu ulga ma swoje warunki. Przede wszystkim kredyt powinien być udzielony przed 15 stycznia 2015 r., zabezpieczony hipoteką i zaciągnięty na jedną inwestycję mieszkaniową, np. budowę domu czy zakup mieszkania.

Co na to skarbówka? Spójrzmy na jedną z interpretacji. Mężczyzna spłaca kredyt frankowy przeznaczony w całości na zakup mieszkania. Podpisał z bankiem umowę, w wyniku której pozostała część zadłużenia zostanie umorzona. – Spełnia pan wszystkie warunki zaniechania poboru podatku – uznali urzędnicy. Mężczyzna nie musi więc wykazywać przychodu i płacić PIT (interpretacja nr 0113-KDIPT2-2. 4011.723.2023.2.KR).

Co wtedy, gdy część kredytu została przeznaczona na cele niemieszkaniowe? Tak było w sprawie małżeństwa, które zaciągnęło kredyt na mieszkanie oraz udział w lokalu użytkowym – podziemnej hali garażowej z oddzielną księgą wieczystą. Skarbówka uznała, że tylko część umorzonej kwoty kredytu jest nieopodatkowana (interpretacja nr 0114-KDIP3-2.4011.816.2023. 2.MN).

Etap legislacyjny: konsultacje

https://archiwum.rp.pl/artykul/1524845-Ulga-dla-frankowiczow-jeszcze-przez-dwa-lata.html

 5. Kiedy grupowa polisa generuje przychód u pracownika

05 listopada 2024 | Biznes | Katarzyna Jastrzębska

O tym czy opłacanie przez spółkę grupowej polisy od odpowiedzialności cywilnej może powodować powstanie przychodu podatkowego u beneficjenta, decyduje sposób określenia podmiotów objętych ochroną.

Dobrowolne polisy od odpowiedzialności cywilnej dla spółek i ich władz oraz osób pełniących funkcje zarządcze na stałe wpisały się w strategię ochronną większości podmiotów. Zabezpieczenie kluczowych stanowisk ochroną ubezpieczeniową od odpowiedzialności za straty spowodowane niewłaściwym pełnieniem obowiązków czy wykonywaniem czynności zarządczych daje gwarancję utrzymania stabilnej sytuacji podmiotu w obliczu ewentualnego zaniedbania i ryzyka poniesienia strat finansowych. Na rynku funkcjonuje wiele wariantów takich ubezpieczeń.

Pytaniem, które najczęściej nurtuje beneficjentów objętych ochroną ubezpieczeniową OC, jest to czy opłacanie polisy przez ubezpieczającego (np. spółkę) powoduje po ich stronie powstanie przychodu podatkowego.

Przychody z nieodpłatnych świadczeń
Jak stanowi art. 12 ustawy o PIT, za przychody ze stosunku służbowego, stosunku pracy, pracy nakładczej oraz spółdzielczego stosunku pracy uważa się wszelkiego rodzaju wypłaty pieniężne oraz wartość pieniężną świadczeń w naturze bądź ich ekwiwalenty bez względu na źródło finansowania tych wypłat i świadczeń, a w szczególności: wynagrodzenia zasadnicze, wynagrodzenia za godziny nadliczbowe, różnego rodzaju dodatki, nagrody, ekwiwalenty za niewykorzystany urlop i wszelkie inne kwoty niezależnie od tego, czy ich wysokość została z góry ustalona, a ponadto świadczenia pieniężne ponoszone za pracownika, jak również wartość innych nieodpłatnych świadczeń lub świadczeń częściowo odpłatnych.

Linia interpretacyjna organów podatkowych nie jest jednolita. Ocena organu zależy w głównej mierze od warunków szczególnych zawartych w umowie polisy.

W myśl powołanego przepisu pokrycie składki na polisę ubezpieczeniową od odpowiedzialności cywilnej osób pełniących kierownicze i zarządcze stanowiska w danym podmiocie może rodzić po stronie beneficjentów przychód z nieodpłatnych świadczeń. Jak wskazał dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji z 16 listopada 2022 r. (0113-KDIPT2-3.4011.610.2022.2.MS): „(…) u osób ubezpieczonych dojdzie do przysporzenia w majątku, gdyż inny podmiot (Spółdzielnia) poniesie za nich koszt finansowy ubezpieczenia, a tym samym nie będą musieli oni uszczuplać swojego majątku, mimo iż otrzymają stosowne zabezpieczenie finansowe, bo przecież umowa ubezpieczenia, zawarta przez Państwa (Spółdzielnię) w rezultacie zapewniać będzie tym osobom ochronę. Chronić je będzie przed stratami finansowymi wynikającymi z obowiązku pokrycia szkód (gdyby takie zaistniały) powstałych wskutek nieprawidłowego działania”.

Ważna jest treść umowy
Mimo iż tego rodzaju polisy obejmują swoją ochroną najistotniejsze z punktu widzenia ekonomicznego stanowiska w podmiocie ubezpieczającego, to w rzeczywistości służą głównie ochronie interesów całego podmiotu. Stąd też z reguły treść umów ubezpieczeniowych nie wskazuje imiennie osób objętych ubezpieczeniem, a jedynie szeroki i niezidentyfikowany krąg objętych nim osób. I to właśnie sposób określenia podmiotów objętych ochroną – w ocenie organów podatkowych – decyduje o tym, czy po stronie ubezpieczonych powstanie możliwy do określenia przychód z tytułu nieodpłatnych świadczeń. Należy podkreślić, że niewystarczającym argumentem przemawiającym za brakiem przychodu jest „bezimienny” charakter polisy, jeśli na podstawie szczegółowych informacji o podmiocie, zakresie ubezpieczenia i określeniu stanowisk można bez przeszkód zidentyfikować konkretne osoby, których ono dotyczy.

W powołanej wyżej interpretacji z 16 listopada 2022 r. krąg osób objętych polisą został określony w sposób umożliwiający zarówno identyfikację poszczególnych osób ubezpieczonych. Określona była również wysokość nieodpłatnego świadczenia, mimo że polisa była bezimienna. Jak zauważył dyrektor KIS: „Z wniosku jednoznacznie wynika, iż krąg osób objętych ubezpieczeniem jest zamknięty, ograniczony – dotyczy wyłącznie członków zarządu. Polisa OC władz Spółdzielni została zawarta przez Państwa na okres jednego roku. W skład zarządu w dniu zawarcia polisy ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej władz Spółdzielni wchodziły łącznie trzy osoby. Znacie więc Państwo skład członków władz Spółdzielni, których dotyczy umowa OC, znacie również dokładny okres, kiedy osoby te pełnią swoje funkcje. W rezultacie możecie wskazać każdą osobę, która będzie objęta tym ubezpieczeniem, a także okres, w którym będzie korzystać z ochrony ubezpieczeniowej. Uwzględniając następnie wysokość zapłaconej składki oraz okres ubezpieczenia można będzie ustalić wysokość przychodu uzyskanego przez daną osobę. Wszyscy członkowie władz Spółdzielni w równym stopniu będą korzystać z ochrony ubezpieczeniowej, a więc składka płacona przez Spółdzielnię rozłoży się równo na wszystkich ubezpieczonych, co daje możliwość obliczenia przychodu w odniesieniu do każdej z objętych ubezpieczeniem osób”.

Inaczej będzie wyglądała sytuacja, gdy warunki polisy zostaną skonstruowane w taki sposób, że identyfikacja beneficjentów ubezpieczenia i przypisanie im konkretnych kwot z tytułu nieodpłatnych świadczeń nie będzie możliwa. Taki stan faktyczny został przedstawiony m.in. we wniosku o interpretację indywidualną wydaną 13 grudnia 2023 r. (0112-KDIL2-1.4011.792.2023.1.KF).

W myśl ww. interpretacji, przychód po stronie beneficjentów polisy nie wystąpi, m.in. z tego względu, że krąg osób podlegających ubezpieczeniu jest sformułowany bardzo szeroko: „Wobec powyższego należy uznać, że skoro w rozpatrywanej sprawie – jak wynika z wniosku – umowa ubezpieczenia nie wskazuje i nie będzie wskazywać imiennie osób objętych ubezpieczeniem, a jedynie szeroki i niezidentyfikowany krąg grupy osób nim objętych (krąg osób ubezpieczonych jest otwarty i elastyczny), składka jest zryczałtowana i nie podlega zmianom na skutek rozszerzenia lub zawężenia kręgu osób objętych ubezpieczeniem, osoby podlegające ubezpieczeniu mają różny zakres odpowiedzialności oraz różny czas obejmowania ich ubezpieczeniem (zależny) od okresu pełnienia funkcji/pozostawania w zatrudnieniu, to opłacenie przez Państwo składki z tytułu bezimiennej umowy ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej osób objętych ochroną ubezpieczeniową nie stanowi przychodu z tytułu nieodpłatnych świadczeń. W konsekwencji wartość składki nie stanowi zarówno dla obecnych, jak i byłych pracowników oraz członków zarządu przychodu podlegającego opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych”.

Wnioski
Kwestiami przesądzającymi o braku przychodu po stronie beneficjentów polisy są w głównej mierze:

∑ szeroki zakres stanowisk objętych ubezpieczeniem oraz brak skonkretyzowanego kręgu osób objętych ubezpieczeniem przez wskazanie ich imienia i nazwiska,

∑ zróżnicowany zakres obowiązków, uprawnień oraz odpowiedzialności osób objętych ubezpieczeniem,

∑ brak znajomości szczegółów ustalenia składki – umowa ubezpieczenia nie określa, jaka część składki przypada na każdą z osób ubezpieczonych, np. poprzez ryczałtowe określenie składki (tj. kwota nie jest zależna od liczby osób, które w okresie ubezpieczenia będą objęte ochroną ubezpieczeniową).

Analogiczne stanowisko zostało wyrażone w interpretacji dyrektora KIS z 16 maja 2024 r. (0112-KDIL2-1.4011. 348.2024.1.DJ).

Autorka jest doradcą podatkowym, kierownikiem zespołu ds. podatków bezpośrednich Subteno Tax Komorniczak i Wspólnicy sp.k

https://archiwum.rp.pl/artykul/1524819-Kiedy-grupowa-polisa-generuje-przychod-u-pracownika.html

Podatki | Prasówka | 24-30.10.2024

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Wystarczy dobrze opisać przelew, by zmienić formę opodatkowania

Mariusz Szulc | 23 października 2024, 21:20

Fiskus zmienia zdanie. Zaczął właśnie przyznawać, że dowodem potwierdzającym zmianę formy opodatkowania mogą być prawidłowo opisane przelewy bankowe. To świetna wiadomość dla ryczałtowców i podatników liniowego PIT.

Dowodem na to, że fiskus zmienił zdanie, jest interpretacja z 16 października 2024 r. (sygn. 0113-KDIPT2-1.4011.422.2024.3.MAP). Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej zmienił w niej swoje wcześniejsze, niekorzystne dla podatników stanowisko.

Pozytywnie wypowiedział się też w kilku innych najnowszych interpretacjach: z 11 października 2024 r. (0115-KDIT3.4011.599.2024. 2.AWO), z 14 października 2024 r. (0112-KDIL2-2.4011.497. 2024.2.WS) i z 15 października 2024 r. (0115-KDIT3.4011.642.2024.1.JS).

W każdej z nich stwierdził jasno: „w przypadku, gdy podatnik dokonał wpłaty pierwszej zaliczki w ustawowym terminie przewidzianym dla złożenia oświadczenia o wyborze formy opodatkowania i z opisu dokonanej wpłaty (np. z tytułu przelewu) wynika, jakiego dokładnie rodzaju podatku dotyczy płatność, taki dowód wpłaty może zostać uznany za złożenie wskazanego oświadczenia”. Innymi słowy, zgodził się, że prawidłowo opisana płatność ryczałtu (zaliczki na liniowy PIT) wystarczy, by uznać, że podatnik wybrał właśnie ryczałt (19-proc. liniowy PIT).

Jest zmiana
Innego zdania dyrektor KIS był jeszcze 7 października br. (0115-KDIT1.4011.468.2024.1. MN), a także w wielu wcześniejszych interpretacjach indywidualnych. Tłumaczył w nich, że „przelewy do urzędu skarbowego nie są pismem skierowanym bezpośrednio do naczelnika urzędu skarbowego, lecz do banku jako polecenie dokonania stosownej transakcji”. Dlatego – jak twierdził – to, że przelane przez podatnika pieniądze znajdą się w dyspozycji Skarbu Państwa na określonym koncie bankowym i że podano tytuł płatności, „nie oznacza automatycznie, że doszło do złożenia pisemnego oświadczenia woli o wyborze formy opodatkowania”.

Dyrektor KIS domagał się więc złożenia odrębnego, pisemnego oświadczenia, np. przez zmianę wpisu w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG).

Nie tylko wtedy, gdy zawiodła CEIDG
O wadze zmiany stanowiska dyrektora KIS świadczy jeszcze jedno. Trzy wspomniane pozytywne interpretacje indywidualne dotyczyły sytuacji, w której podatnik nie złożył lub złożył błędne oświadczenie o zmianie formy opodatkowania z powodu błędów informatycznych systemu CEIDG lub błędu swego pełnomocnika.

Natomiast w interpretacji zmieniającej, wydanej 16 października br., nie ma ani słowa na temat błędów systemu CEIDG czy pełnomocnika. Dlatego z tej interpretacji można wyciągnąć bardziej ogólny wniosek.

– Nareszcie! – komentuje Agnieszka Fijałkowska-Wocial, doradca podatkowy w Kancelarii LTCA. Jej zdaniem nie powinno być żadnych wątpliwości co do tego, jaką formę opodatkowania wybrał podatnik, jeżeli organ podatkowy, przyjmując płatność, wie, jakiego rodzaju podatku ona dotyczy.

– Jeśli następnie, po kilku latach, ten sam organ kwestionuje zasady rozliczeń podatnika z uwagi na niezłożenie przez niego oświadczenia woli, to jest to nieuczciwe – mówi ekspertka.

Ten problem opisywaliśmy kilkukrotnie na łamach DGP.

Skąd problem?
Przypomnijmy, że podstawową formą opodatkowania jest skala podatkowa (12-proc. i 32-proc. PIT). Przedsiębiorca może również wybrać 19-proc. liniowy PIT lub ryczałt od przychodów ewidencjonowanych. W tym celu powinien jednak złożyć do urzędu skarbowego (albo za pośrednictwem CEIDG) pisemne oświadczenie.

Czas na to jest do 20. dnia następującego po miesiącu, w którym został osiągnięty pierwszy przychód w roku podatkowym, albo do końca roku podatkowego, jeśli pierwszy przychód został osiągnięty w grudniu. Podstawą prawną są tu następujące przepisy:

– art. 9a ust. 2 ustawy o PIT i
– art. 9 ust. 1 ustawy o zryczałtowanym podatku od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 776).

Co istotne, żaden z tych dwóch przepisów nie wskazuje, jak ma wyglądać takie oświadczenie. Mówią one tylko, że ma zostać złożone na piśmie właściwemu naczelnikowi urzędu skarbowego.

Czy przelew to oświadczenie?
I tu właśnie powstał problem. Bo czy takim oświadczeniem jest prawidłowo opisany i terminowo wysłany miesięczny (lub kwartalny) przelew podatku (zaliczki na podatek)?

Podatnicy uważają, że jak najbardziej tak. Tłumaczą, że skoro z przelewu wynika, że wpłata dotyczy ryczałtu lub liniowego PIT, to jasno w ten sposób zakomunikowali, w jakiej formie chcą się rozliczać z fiskusem.

Co ważne, potwierdził to Naczelny Sąd Administracyjny w precedensowym wyroku z 22 lutego 2024 r. (II FSK 710/21). Sąd zwrócił uwagę na to, że zgodnie z art. 60 kodeksu cywilnego wola osoby dokonującej czynności prawnej może zostać wyrażona przez każde zachowanie się tej osoby, które ujawnia jej wolę w sposób dostateczny, w tym przez ujawnienie tej woli w postaci elektronicznej (oświadczenie woli). Skoro więc podatnik w poleceniu przelewu wskazał, że opłaca podatek liniowy, to złożył w ten sposób skuteczne oświadczenie o wyborze takiej formy opodatkowania – orzekł NSA.

Tego samego zdania był poznański WSA w prawomocnych wyrokach z 7 czerwca br. (I SA/Po 829/23 i 830/23). Chodziło wtedy o podatnika, który przez lata opłacał podatek liniowy, ale popełnił błąd przy składaniu formularza CEIDG-1. Mogło z niego wynikać, że podatnik wybiera ogólne zasady opodatkowania (czyli według skali podatkowej). Jednak w tym samym miesiącu podatnik obliczył i wpłacił zaliczkę na podatek według liniowej stawki 19 proc., a przelew oznaczył symbolem PIT-5L.

WSA orzekł, że podatnik wybrał jednak liniowy PIT (tym bardziej że w identyczny sposób rozliczał się w poprzednich latach). Natomiast podejście fiskusa uznał za wyraz skrajnego formalizmu.

„Organ przyjął oświadczenie i przez ponad dwa lata nie podjął żadnego postępowania w zakresie określenia zobowiązania podatkowego według zasad ogólnych. (…) Dopiero 11 sierpnia 2022 r. organ wezwał podatnika do złożenia korekty zeznań podatkowych za 2019 i 2020 r. na formularzu PIT-36 zamiast na PIT-36L, a 17 lutego 2023 r. wszczął postępowanie podatkowe” – wytknął fiskusowi sąd w Poznaniu.

Druga szansa dla wybranych
Mimo tych wyroków dyrektor KIS obstawał przy swoim. Nadal podkreślał, że przelewy są kierowane wyłącznie do banku (jako polecenie dokonania transakcji), natomiast do naczelnika urzędu skarbowego powinno trafić odrębne pisemne oświadczenie w terminie określonym w przepisach.

Niektórzy podatnicy zyskali jednak drugą szansę. Stało się tak dzięki pismu, które 9 stycznia 2024 r. Ministerstwo Finansów wysłało do jednostek Krajowej Administracji Skarbowej. Dotyczyło ono sytuacji, w której podatnik nie złożył prawidłowego oświadczenia z uwagi na problemy informatyczne systemu CEIDG i jest w stanie to uprawdopodobnić.

Z pisma MF wynikało, że takie sprawy skarbówka ma rozstrzygać na korzyść podatnika ze względu na zasadę „in dubio pro tributario”, zapisaną w art. 2a ordynacji podatkowej.

W związku z tym urzędy skarbowe zaczęły się przychylać do wniosków o pozytywne rozstrzygnięcie, gdy podatnicy potrafili udowodnić, że zawiniły przyczyny od nich niezależne.

Korzyść dla wszystkich
Nadal jednak wiele zależało od dobrej woli fiskusa. Brakowało jasnego stanowiska, że prawidłowo opisany i złożony terminowo przelew jest oświadczeniem woli. Takie stanowisko właśnie się pojawiło. Najnowsza interpretacja z 16 października br. to zmiana wykładni zaprezentowanej przez dyrektora KIS w piśmie z 14 sierpnia 2024 r. (0113-KDIPT2-1. 4011.422.2024.1.MAP).

Wniosek o nią złożył informatyk, który po latach opłacania PIT według ogólnych zasad postanowił od 2022 r. wybrać ryczałt od przychodów ewidencjonowanych. Problem polegał na tym, że nie złożył on w tej sprawie żadnego oświadczenia, a jedynie zaczął w terminie opłacać ryczałt, natomiast po zakończeniu roku złożył zeznanie roczne PIT-28.

Początkowo dyrektor KIS uznał, że to zbyt mało, by uznać, że podatnik zmienił formę opodatkowania. Uważał więc, że informatyk nadal opłaca PIT według skali podatkowej.

Informatyk zaskarżył negatywną dla niego interpretację indywidualną do WSA w Łodzi. Zanim jednak sąd zdążył rozpatrzyć skargę podatnika, uwzględnił ją z urzędu dyrektor KIS. Na mocy art. 14e par. 1a ordynacji podatkowej zmienił swoje wcześniejsze stanowisko. Potwierdził, że wystarczyły terminowe przelewy ryczałtu, aby uznać, że podatnik został w 2022 r. ryczałtowcem.

Błąd systemu lub pełnomocnika
Z kolei w interpretacjach z 11 i 14 października br. chodziło o podatników, którzy chcieli wybrać: jeden – 19-proc. liniowy PIT, drugi – ryczałt od przychodów ewidencjonowanych. Odpowiednie oświadczenia złożyli w 2024 r. i w 2023 r. za pomocą systemu CEIDG, ale za każdym razem system notował błąd i informacja nie dotarła do fiskusa. Treść przelewów nie pozostawiała jednak wątpliwości co do tego, jaką formę podatnicy wybrali.

Obaj przekonywali, że powinny wystarczyć samo opłacenie przez nich w terminie podatku (zaliczek na podatek) i odpowiednie opisanie przelewów.

Dyrektor KIS to potwierdził. Co więcej, zgodził się, że jeden z podatników, który został nakłoniony przez naczelnika urzędu skarbowego do korekty rozliczeń na swoją niekorzyść, ma prawo znów je poprawić i odzyskać nadpłacony podatek.

Nieco innej sytuacji dotyczyła interpretacja z 15 października br. Chodziło o podatnika, który od lat płacił 19-proc. liniowy PIT. W 2023 r. przekroczył limit przychodów, wskutek czego powinien zacząć prowadzić księgi rachunkowe. Żona podatnika (działając jako jego pełnomocnik) podpisała dokument błędnie sporządzony przez urzędnika miasta (wydziału ds. działalności gospodarczej). Mogło to sugerować, że jej mąż chce zmienić formę opodatkowania na skalę podatkową. On sam nie miał o tym bladego pojęcia i nadal wpłacał zaliczki na liniowy PIT.

Dyrektor KIS potwierdził, że to wystarczy, by uznać, że podatnik nie zmienił jednak formy opodatkowania.

„Tym samym dowód wpłaty podatku (dyspozycja przelewu płatności podatku) – jeśli został dokonany w terminie określonym w art. 9a ust. 2 ustawy (tj. do 20. dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym został osiągnięty pierwszy przychód w roku podatkowym) – może zostać uznany za skutecznie złożone oświadczenie o wyborze formy opodatkowania do właściwego naczelnika urzędu” – stwierdził organ.

Oby więcej takich wolt
– Zmiana podejścia dyrektora KIS cieszy podwójnie. Nie tylko dlatego, że jest pozytywna dla podatników, lecz także dlatego, że opiera się na słusznych podstawach – komentuje Tomasz Jakubiak vel Wojtczak, radca prawny i założyciel kancelarii Ulve Tax & Legal.

Jego zdaniem organy podatkowe zbyt często kierują się formalizmem, nie zważając na to, że zmieniają się i ciągle rozwijają zarówno biznes, jak i nowe technologie.

– Organy podatkowe powinny częściej mieć to na uwadze i interpretować przepisy prawa w duchu wykładni dynamicznej, uwzględniającej też zasadę wyjaśniania wątpliwości na korzyść podatników – komentuje ekspert.©℗

Po piśmie Ministerstwa Finansów z 9 stycznia 2024 r. do KAS nadal wiele zależało od dobrej woli fiskusa. Brakowało jasnego stanowiska, że prawidłowo opisany i złożony terminowo przelew jest oświadczeniem woli podatnika

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9643855,wystarczy-dobrze-opisac-przelew-by-zmienic-forme-opodatkowania.html

 2. Piwo, cydr i perry będą przez dwa lata nadal bez banderoli

Agnieszka Pokojska | 24 października 2024, 06:37

Do końca 2026 r. nie trzeba będzie oznaczać banderolami m.in. piwa, alkoholu etylowego oraz cydru i perry – wynika z opublikowanego projektu rozporządzenia.

Nowe rozporządzenie wejdzie w życie z początkiem 2025 r. i zastąpi dotychczasowe z 20 sierpnia 2010 r. (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 880).

Przedłuży ono o dwa lata zwolnienie z obowiązku oznaczania znakami akcyzy wyrobów akcyzowych:

– importowanych, nabywanych wewnątrzwspólnotowo i wyprodukowanych na terytorium kraju, takich jak: piwo, alkohol etylowy i pozostałe wyroby alkoholowe o dowolnej mocy,
– skażonych olejów ropy naftowej, gazu ziemnego i pozostałych wyrobów gazowych, preparatów smarowych, napojów alkoholowych będących mieszaniną piwa i napojów bezalkoholowych, cydru i perry o rzeczywistej objętościowej mocy alkoholu nieprzekraczającej 5,0 proc. objętości oraz wyrobów o zawartości alkoholu powyżej 1,2 proc. objętości, niebędących wyrobami oznaczonymi kodami CN: 2204, 2205, 2206 00, 2207 10 00, 2208,
– wyprodukowanych poza terytorium kraju, przeznaczonych do użycia na wystawach, targach, salonach i imprezach o podobnym charakterze.

Jednym z powodów rezygnacji z banderoli na te wyroby są – według Ministerstwa Finansów – trudności techniczne związane z ich nakładaniem.

Nie dotyczy to cydru i perry. W tym przypadku wydłużenie zwolnienia z obowiązku banderolowania jest reakcją na postulaty branży winiarskiej.

To niejedyna zmiana, na którą czeka branża winiarska. W ubiegłym tygodniu odbyło się I czytanie projektu nowelizacji, która ma wprowadzić zerową stawkę akcyzy na cydr i perry (druk sejmowy nr 659). Jest to jednak projekt opozycyjny, przez co ma on małe szanse na przyjęcie.©℗

Podstawa prawna
Etap legislacyjny

Projekt rozporządzenia w sprawie zwolnień wyrobów akcyzowych z obowiązku oznaczania znakami akcyzy – w konsultacjach

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9643845,piwo-cydr-i-perry-beda-przez-dwa-lata-nadal-bez-banderoli.html

 3. Estoński CIT zwalnia tylko 
z niektórych obowiązków fiskalnych

Radosław Kowalski | 28 października 2024, 08:54

Niestety z samych przepisów o ryczałcie od dochodów spółek nie zawsze jasno wynika, jakie regulacje podatkowe muszą stosować podmioty, które wybrały tę formę opodatkowania. Nic dziwnego, że wyjaśnienia tych wątpliwości trzeba szukać w interpretacjach indywidualnych.

Wybór estońskiego CIT to poważna decyzja, która ma znamienne znaczenie nie tylko dla samej spółki, lecz także dla jej wspólników. Główne wymagania i skutki są po stronie spółki, ale wspólników również dotyczą pewne ograniczenia, o których muszą pamiętać przez cały okres opodatkowania spółki estońskim CIT. [ramka] Jednak nie tylko zagrożenie utratą prawa do stosowania estońskiego CIT wymusza działania lub zaniechania po stronie spółki i jej wspólników. Również specyficzny katalog dochodów spółki opodatkowanej ryczałtem powoduje, że ta forma opodatkowania jest właściwa raczej dla spółek z bardziej niż minimalnie „zdyscyplinowanymi” fiskalnie i gospodarczo właścicielami. Większość kreatywnych pomysłów z kategorii, jak pozyskać środki z własnej spółki inaczej niż poprzez zwykłą wypłatę z zysku, niesie ze sobą konieczność identyfikowania dochodu i zapłaty podatku przez spółkę. Przy czym taki podatek w żaden sposób nie może być rozliczony z podatkiem wspólnika i bynajmniej nie zdejmuje z niego obowiązku zwykłego rozliczenia podatkowego świadczenia uzyskanego od spółki (oczywiście, niejednokrotnie to spółka pełni funkcję płatnika takiego podatku, a wszelkie próby przejęcia ciężaru ekonomicznego takiej daniny mogą doprowadzić do eskalacji i zwiększania dochodu podatkowego spółki).

Ograniczenia dla wspólników
Bardziej kreatywni i dynamiczni inwestorzy przez cały okres posiadania udziału w spółce i stosowania przez nią estońskiego CIT muszą pamiętać o tym, by nie nabyć praw majątkowych związanych z prawem do otrzymania świadczenia jako założyciele (fundatorzy) lub beneficjenci fundacji, trustu lub innego podmiotu albo stosunku prawnego o charakterze powierniczym. Wyjątkiem są tutaj prawa fundatora i beneficjenta fundacji rodzinnej. Nie chodzi przy tym tylko o moment podjęcia decyzji o wyborze estońskiego CIT, ale o cały okres stosowania tej formy opodatkowania, a to przecież – przynajmniej w założeniu ustawodawcy – co najmniej cztery lata, a w wielu przypadkach im dłużej, tym lepiej i bardziej korzystnie. ©℗

Niekiedy zarządy lub właściciele spółek (w zależności od tego, czyja to jest inicjatywa) myślą o wyborze estońskiego CIT również po to, aby uciec od pewnych obowiązków fiskalnych, właściwych – jak się im wydaje – wyłącznie dla tych spółek, które są opodatkowane według zasad ogólnych. Jak to w życiu bywa, czasami są to złudne nadzieje.

To jest pewne
Ustawodawca w art. 28h ust. 1 i 2 ustawy z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 2805; ost.zm. Dz.U. z 2024 r. poz. 1222; dalej: ustawa o CIT) wskazał przepisy tej ustawy, których nie stosuje się do spółek, które wybrały estoński CIT, a także inne regulacje, które do nich mają zastosowanie. Jednak praktyka pokazuje, że specyfikacja ta jest niekompletna i moglibyśmy być niemiło zaskoczeni, gdybyśmy chcieli wyłącznie na podstawie art. 28h ustawy o CIT rozstrzygnąć, które obowiązki „ogólnocitowskie” dotyczą spółek opodatkowanych ryczałtem, a którymi nie muszą przejmować się osoby odpowiedzialne za rozliczenie „estońskiej spółki”. Prawodawca wskazuje, że podatnik opodatkowany ryczałtem nie podlega opodatkowaniu na zasadach określonych w art. 19, 24b, 24ca i 24d ustawy o CIT. Chodzi zatem o:

– zasady ogólne,
– podatek od przychodów z budynków,
– podatek minimalny,
– IP Box (co akurat nie jest dobrą informacją).

Przy czym trzeba mieć na uwadze, że wybór ryczałtu to nie tylko brak obowiązku stosowania regulacji niekorzystnych, takich jak np. wyłączenia kosztowe (czy to ogólne z art. 16, czy to te bardziej szczegółowe jak chociażby z art. 15d ustawy o CIT), lecz także rezygnacja ze stosowana odliczeń, ulg, w tym np. z ulgi na złe długi.

Ceny transferowe
Zastrzeżenie dokonane przez ustawodawcę w art. 28h ustawy o CIT nie jest wystarczające do tego, aby zdjąć ze spółek stosujących opodatkowanie estońskim CIT obowiązek sporządzania dokumentacji cen transferowych czy ich raportowania informacją TPR-C. Warto o tym wspomnieć zwłaszcza teraz, przed końcem października, bo w przypadku spółek, których rokiem podatkowym jest rok kalendarzowy, za kilka dni, bo z końcem października, mija termin do sporządzenia dokumentacji cen transferowych za 2023 r. Co prawda nie jest ona przekazywana z mocy prawa organowi, ale i tak powinna być terminowo sporządzona. Z kolei miesiąc później ci podatnicy, ale również podatnicy zwolnieni z obowiązku sporządzania dokumentacji, np. ze względu na brak straty podatkowej, muszą przekazać administracji skarbowej informację TPR-C. Trzeba to wyraźnie i wprost stwierdzić: estoński CIT nie zwalnia z obowiązku sporządzania dokumentacji cen transferowych i przekazywania informacji TPR-C, a także nie modyfikuje obowiązków w tym zakresie. W szczególności nie są zmienione zasady identyfikacji podmiotów powiązanych. Owszem, w słowniku do rozdziału 6b ustawy o CIT zawierającym przepisy dotyczące opodatkowania ryczałtem od dochodów spółek została zmodyfikowana definicja podmiotów powiązanych ze względu na relacje własnościowe poprzez obniżenia ogólnego wskaźnika z 25 proc. do 5 proc., a zatem na niekorzyść podatników (łatwiej stać się pomiotem powiązanym). Jednak prawodawca wskazał, że dotyczy to przepisów rozdziału 6b ustawy o CIT, a nie wszelkich regulacji ustawy o CIT w odniesieniu do spółek, które wybrały tę formę opodatkowania. Zatem, o ile np. do ustalenia, czy wystąpił dochód z ukrytych zysków, należy stosować wskaźnik 5 proc., o tyle weryfikując, czy występują transakcje kontrolowane dla potrzeb sporządzenia dokumentacji cen transferowych i raportowania TPR-C, w dalszym ciągu należy stosować wskaźnik 25 proc.

W roku po wyborze estońskiego CIT osoby odpowiedzialne za sporządzanie dokumentacji cen transferowych zastanawiają się niekiedy nad tym, czy to, że zmienili formę opodatkowania, nie pozbawiło ich przypadkiem możliwości skorzystania z zeszłorocznej analizy porównawczej (zgodnie z art. 11r ustawy o CIT). Nic podobnego. W przepisie tym prawodawca wskazał bowiem, że analiza porównawcza oraz analiza zgodności podlegają aktualizacji nie rzadziej niż co trzy lata, chyba że zmiana otoczenia ekonomicznego w stopniu znacznie wpływającym na sporządzoną analizę uzasadnia dokonanie aktualizacji w roku zaistnienia tej zmiany. Zatem decydują tutaj tylko okoliczności zewnętrzne, otoczenie ekonomiczne, a nie sposób opodatkowania stron czy nawet drobne zmiany funkcji. Innymi słowy, spółka stosująca opodatkowanie estońskim CIT musi, o ile spełnione są przesłanki normatywne, wypełniać obowiązki w zakresie transfer pricing, ale robi to na zasadach ogólnych.

Zaryzykowałbym jednak tutaj pewne stwierdzenie: o ile wybór estońskiego CIT nie wpływa na stosowanie przez spółkę przepisów rozdziału 1a ustawy o CIT („Ceny transferowe”), o tyle, paradoksalnie i ku zaskoczeniu niektórych właścicieli czy członków zarządu spółek, w praktyce może się okazać, że pewne rozwiązania właściwe dla tej materii zostaną „dobrowolnie” zastosowane przez spółkę niezależnie od tego, czy musi sporządzać dokumentację cen transferowych, czy nie ma takiego obowiązku. Biorąc bowiem pod uwagę art. 28m ust. 3 ustawy o CIT, może się okazać, że niekiedy dla potrzeb wykazania, iż nie wystąpił dochód z ukrytych zysków, osoby odpowiedzialne za rozliczenia podatkowe spółki zdecydują się na wykazanie rynkowości świadczeń przy zastosowaniu metod znanych właśnie z obszaru transfer pricing. W takim przypadku trzeba jednak pamiętać o niższym progu powiązań własnościowych (5 proc. zamiast 25 proc.).

Informacja o realizowanej strategii podatkowej
Największe spółki stosujące opodatkowanie estońskim CIT – decydując się na wybór tej formy opodatkowania – uchroniły się przed koniecznością wypełnienia jednego obowiązku. Otóż nie muszą one sporządzać i podawać do publicznej wiadomości informacji o realizowanej strategii podatkowej. Oczywiście jest to powinność tych podatników CIT, których przychody za rok podatkowy przekroczyły równowartość kwoty 50 mln euro przeliczonej na złote (art. 27c ustawy o CIT). W przypadku spółek opodatkowanych estońskim CIT, ze względu na brak przychodu podatkowego wykazywanego w zeznaniu składanym w trybie art. 27 ust. 1 ustawy o CIT (a dokładniej brak, co do zasady, takiego zeznania), obowiązek upubliczniania takich informacji nie występuje. Wykładnię taką potwierdzają zgodnie interpretacje indywidualne dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej (np. z 30 czerwca 2023 r., sygn. 0111-KDIB2-1.4010.263.2023.1.AS.; z 27 kwietnia 2023 r., sygn. 0111-KDIB1-1.4010.778.2022.1.SG; z 18 października 2023 r., sygn. 0111-KDIB1-2.4010.456.2023.1.END; z 24 listopada 2023 r., sygn. 0111-KDIB2-1.4010.412.2023.2.AJ).

Warto dodać, że spółek opodatkowanych estońskim CIT nie obejmują też regulacje dotyczące publikowania indywidualnych danych podatników (art. 27b ustawy o CIT).

JPK_KR_PD
To, że spółka wybrała opodatkowanie estońskim CIT, nie uchroni jej przed koniecznością przekazywania w przyszłości, z mocy prawa i w sposób cykliczny, JPK_KR_PD. Tutaj ustawodawca nie przewidział żadnych preferencji i z całą pewnością nie można ich w żaden sposób wyprowadzić z obowiązujących przepisów.

Co więcej, w takim przypadku nie ma taryfy ulgowej dla tych spółek opodatkowanych estońskim CIT, które uzyskują przychody w wartościach przekraczających równowartość 50 mln euro. Te spółki przekażą pierwszą cykliczną informację o księgach już za rok obrotowy, który rozpocznie się po 31 grudnia 2024 r. Tym razem w przepisach przejściowych (art. 66 ustawy z 29 października 2021 r. o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw; Dz.U. poz. 2105; ost.zm. Dz.U. z 2023 r. poz. 1414) ustawodawca co prawda także posłużył się wskaźnikiem przychodowym odnoszącym się do równowartości 50 mln euro, ale – inaczej niż w art. 27b ustawy o CIT – nie wskazuje na zeznanie podatkowe czy wyłącznie na przychód uzyskany w roku podatkowym. Tutaj mowa jest o przychodach osiągniętych w roku podatkowym lub odpowiednio obrotowym, co zdaje się jednoznacznie wskazywać, że chodzi o przychód bilansowy. Inną sprawą jest, o jaki przychód bilansowy chodzi (z której pozycji sprawozdania) – ale to już odrębna kwestia, która powinna zostać wyjaśniona przez ministra finansów.

O tym, że spółka stosująca estoński CIT nie ma w tym względzie żadnych preferencji, przekonuje dyrektor KIS w interpretacji indywidualnej z 10 października 2024 r., sygn. 0114-KDIP2-2.4010.364.2024.1.PK. ©℗

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9646166,estonski-cit-zwalnia-tylko-z-niektorych-obowiazkow-fiskalnych.html

 4. Podatkowe i księgowe wyzwania dla branży OZE – część druga

Rafał Małecki, Agnieszka Kisielewska, Katarzyna Trzaska-Matusiak, Łukasz Szatkowski | 28 października 2024, 09:01

Sektor odnawialnych źródeł energii (OZE) intensywnie się rozwija. Jest to m.in. spowodowane rosnącym zapotrzebowaniem na czystą energię oraz postępem technologicznym. Wraz z tym pojawiają się też wyzwania związane ze stosowaniem przepisów podatkowych czy z zakresu prawa administracyjnego.

Tych wyzwań dotyczyły pytania w dodatku Podatki i Księgowość z 14 października 2024 r. (DGP nr 200). Zmienność regulacji wymaga od uczestników rynku stałej uwagi i adaptacji do nowych realiów. Dziś na kolejne pytania w obszarze podatkowym i księgowym odpowiadają eksperci prowadzący szkolenia na ten temat.

O co pytają na szkoleniach
Cło
PROBLEM Jakie są cła na części do budowy farm wiatrowych?

ODPOWIEDŹ Rozwój energetyki wiatrowej w Polsce i na świecie nabiera tempa, a w związku z tym coraz większe znaczenie mają zagadnienia celne i podatkowe związane z budową farm wiatrowych. Jednym z kluczowych elementów tego procesu jest import części potrzebnych do montażu turbin wiatrowych. W tym przypadku ważne są regulacje celne, w tym antydumpingowe, które mogą wpłynąć na koszty inwestycji. Przedstawimy to na przykładzie kodu CN 7308 20 00 11, który obejmuje określony typ przemysłowych stalowych wież wiatrowych o kształcie rurowym.

W pierwszym kroku, z perspektywy importerów, kluczowe jest prawidłowe zaklasyfikowanie towarów w taryfie celnej. Zakładając, że importer prawidłowo zaklasyfikował wieże wiatrowe do kodu CN 7308 20 00 11, stawka celna erga omnes (podstawowa stawka dla krajów trzecich) wynosi na import tych towarów 0 proc. W zależności jednak od ich pochodzenia może wystąpić konieczność doliczenia cła antydumpingowego.

Przy czym może się zdarzyć np. tak, że wieże importowane są z Wietnamu, jednak towar pochodzi z Chin. A zgodnie z rozporządzeniem wykonawczym Komisji (UE) 2021/2239 z 15 grudnia 2021 r. nakładającym ostateczne cło antydumpingowe na przywóz niektórych przemysłowych stalowych wież wiatrowych pochodzących z Chińskiej Republiki Ludowej (Dz.Urz. UE z 2021 r. L 450, s. 59) stawka cła antydumpingowego na wieże wiatrowe ze stali wynosi od 7,2 proc. do 19,2 proc. w zależności od producenta.

Należności celne wynikające z ostatecznego cła antydumpingowego trzeba wziąć pod uwagę w kosztorysie inwestycji. A zatem, chociaż podstawowa stawka celna często wynosi 0 lub kilka proc., to z uwagi na występujące środki ochrony handlu, w tym cła antydumpingowe, przed podjęciem decyzji o imporcie części do budowy farmy wiatrowej inwestorzy powinni dokładnie przeanalizować obowiązujące w Unii Europejskiej regulacje w tym zakresie.

W przypadku importu elementów wykorzystywanych do produkcji farm wiatrowych z krajów trzecich części te mogą być objęte cłem antydumpingowym, które ma chronić unijny rynek przed dumpingiem czy subsydiami, które są niezgodne z regulacjami międzynarodowymi i naruszają warunki uczciwej konkurencji. W ostatnich latach UE nałożyła cła antydumpingowe na towary importowane z niektórych krajów trzecich, w szczególności z Chin, i dotyczy to m.in. części do turbin wiatrowych, zwłaszcza wież i elementów konstrukcyjnych.

Akcyza
PROBLEM Czy w przepisach akcyzowych przewidziano zwolnienie od akcyzy energii elektrycznej z OZE zużywanej dla celów technologicznych?
ODPOWIEDŹ W kontekście przepisów dotyczących akcyzy na energię elektryczną często skupiamy się na zwolnieniach związanych z energią wytwarzaną i zużywaną na własne potrzeby, zwłaszcza gdy pochodzi ona z OZE i jest produkowana przez małe generatory o mocy nieprzekraczającej 1 MW. Jednakże warto zwrócić uwagę na inne zwolnienia, które mogą mieć znaczenie w kontekście technologicznego wykorzystania energii elektrycznej, w tym zwolnienia od akcyzy dotyczącej energii OZE zużywanej do celów technologicznych.

W grę wchodzą następujące zwolnienia:

1. Zwolnienie z akcyzy dla małych generatorów (do 1 MW)

Ustawa z 6 grudnia 2008 r. o podatku akcyzowym (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1542; ost.zm. Dz.U. z 2023 r. poz. 1723) oraz par. 5 ust. 1 rozporządzenia ministra finansów, funduszy i polityki regionalnej z 28 czerwca 2021 r. w sprawie zwolnień od podatku akcyzowego (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1891) przewidują zwolnienie z akcyzy dla energii elektrycznej wytworzonej i zużywanej przez podmiot na własne potrzeby, pod warunkiem że energia ta pochodzi z generatorów o mocy nieprzekraczającej 1 MW. Zwolnienie to dotyczy zużycia energii elektrycznej przez podmiot, który sam ją produkuje, co jest ważne dla małych producentów energii elektrycznej i korzystających z OZE.

2. Zwolnienie związane z umorzeniem świadectw pochodzenia energii elektrycznej

Zgodnie z art. 30 ust. 1 ustawy o podatku akcyzowym energia elektryczna wytwarzana z OZE może być zwolniona z akcyzy, pod warunkiem że producent uzyska dokument potwierdzający umorzenie świadectwa pochodzenia tej energii. Takim dokumentem jest np. decyzja prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, która poświadcza spełnienie wymogów związanych z produkcją energii z OZE.

Świadectwa pochodzenia stanowią swoisty certyfikat ekologiczny, który ma wspierać produkcję energii z odnawialnych źródeł oraz promowanie jej konsumpcji.

3. Zwolnienie z akcyzy energii elektrycznej zużywanej na cele technologiczne

Jest ono często pomijane, choć jest kluczowe. Zwolnienie to wynika np. z art. 30 ust. 7 ustawy o podatku akcyzowym i dotyczy energii elektrycznej zużywanej w procesach technologicznych, takich jak produkcja energii elektrycznej i ciepła w skojarzeniu. Przepis ten obejmuje również energię pochodzącą z OZE, co oznacza, że energia elektryczna wytwarzana z OZE może być zwolniona z akcyzy, jeżeli jest wykorzystywana w takich procesach produkcji.

Jeśli np. energia elektryczna wytworzona z OZE jest zużywana w celu napędu urządzeń technologicznych, takich jak generatory wytwarzające ciepło i energię elektryczną w systemie skojarzonym (kogeneracyjnym), to może być objęta zwolnieniem od akcyzy.

W praktyce, aby móc skorzystać z tego zwolnienia, przedsiębiorstwo musi wykazać, że energia elektryczna wytwarzana z OZE jest faktycznie zużywana do celów technologicznych, a nie innych, np. ogrzewania biur czy innych budynków o przeznaczeniu nietechnologicznym. Rozróżnienie to jest kluczowe, ponieważ błędne zakwalifikowanie zużycia energii może prowadzić do określenia nieprawidłowych skutków akcyzowych.

Podsumowując, przepisy dotyczące zwolnień akcyzowych dla energii elektrycznej wytwarzanej z OZE przewidują różne możliwości dla podmiotów korzystających z OZE. Oprócz popularnych zwolnień, takich jak zwolnienie dla małych generatorów o mocy do 1 MW oraz zwolnienie związane z umorzeniem świadectwa pochodzenia energii elektrycznej, warto pamiętać również o możliwości skorzystania ze zwolnienia dla energii elektrycznej zużywanej na cele technologiczne. Zastosowanie tego zwolnienia może znacząco wpłynąć na obniżenie kosztów produkcji, szczególnie w sektorach przemysłowych wykorzystujących nowoczesne technologie oparte na OZE.

Podatek od nieruchomości
PROBLEM Kiedy w końcu będzie wiadomo, czy od nowego roku będziemy musieli opodatkować transformator, który jest elementem naszej farmy fotowoltaicznej? Czy skoro transformatory nie znalazły się w nowym załączniku do ustawy podatkowej zawierającym wykaz budowli, to od 2025 r. nie będzie już ryzyka, że są opodatkowane?
ODPOWIEDŹ Obecnie rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o podatku rolnym, ustawy o podatkach i opłatach lokalnych oraz ustawy o opłacie skarbowej został skierowany do parlamentu (druk sejmowy nr 741). Nie ma jednak pewności, czy nowe przepisy zostaną uchwalone i opublikowane do końca listopada 2024 r., co jeszcze do niedawna zapowiadało Ministerstwo Finansów. Ostatnie komunikaty ze strony internetowej resortu nie wspominają już o terminie listopadowym, co może oznaczać, że jest on niestety mało realny.

Transformatory rzeczywiście nie zostały wprost wymienione w projekcie nowych przepisów – ani w załączniku nr 4, który obejmuje 28 grup rodzajowych budowli, ani w treści nowelizowanej definicji budowli. Jednak podatnicy nie powinni na tej podstawie wyciągać pochopnych wniosków. Projektowane przepisy jako jeden z rodzajów budowli wymieniają bowiem urządzenia budowlane, do których należą m.in. urządzenia techniczne bezpośrednio związane z budynkiem lub obiektem, takim jak np. elektrownia fotowoltaiczna, oraz niezbędne do ich użytkowania zgodnie z przeznaczeniem. Dlatego w praktyce trzeba liczyć się z próbami uznania przez niektóre organy podatkowe, że transformatory obsługujące farmy fotowoltaiczne są budowlami podlegającymi opodatkowaniu.

PROBLEM Jak należy interpretować zapis w nowych przepisach dotyczących podatku od nieruchomości, który mówi, że o budowlach może być mowa „także w przypadku, gdy stanowią część obiektu niewymienionego w ustawie”? O jakie obiekty może tu chodzić? Czy stacja elektroenergetyczna obsługująca farmę wiatrową może być takim przykładem?
ODPOWIEDŹ Projekt nowelizacji, który jest procedowany w parlamencie, przewiduje nową definicję budowli dla celów podatku od nieruchomości. Definicja ta rzeczywiście zawiera na końcu zastrzeżenie: „wzniesione w wyniku robót budowlanych, także w przypadku, gdy stanowią część obiektu niewymienionego w ustawie”. Jak wynika z uzasadnienia do projektu, sens tego fragmentu sprowadzić można do stwierdzenia, że wszystkie wymienione w nowej definicji rodzaje obiektów będą mogły zostać opodatkowane jako budowla pod warunkiem wzniesienia ich w wyniku robót budowlanych, przy czym nie będzie miało znaczenia, czy taki obiekt wystąpi samodzielnie, czy też będzie stanowił część obiektu niewymienionego expressis verbis w ustawie. Innymi słowy, jeśli w załączniku nr 4 – który ma stanowić część nowych przepisów ustawy z 12 stycznia 1991 r. o podatkach i opłatach lokalnych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 70; ost.zm. Dz.U. z 202 r. poz. 2291) – jako przykład budowli wymieniony został np. obiekt kontenerowy trwale związany z gruntem, to teoretycznie budowlą dla celów podatkowych będzie każdy taki obiekt, niezależnie od tego, czy stoi samodzielnie, czy też jest częścią np. stacji przekaźnikowej telefonii komórkowej. W praktyce jednak możemy mieć sytuację, że dany obiekt kontenerowy spełnia definicję budynku i wtedy będzie opodatkowany od swojej powierzchni użytkowej, a nie wartości.

W kontekście stacji elektroenergetycznych elektrowni wiatrowych trzeba jednak pamiętać, że elementy takiej stacji mogą podlegać opodatkowaniu jako budynki lub budowle. Nie chodzi tu jedynie o części budowlane takiej stacji (np. budynki, płyta fundamentowa pod urządzenia, ogrodzenie), lecz niestety także o urządzenia techniczne, które jako urządzenia budowlane będą niezbędne do użytkowania elektrowni wiatrowej zgodnie z przeznaczeniem. Takie nachodzenie na siebie różnych kategorii podatkowych pokazuje, że podatników podatku od nieruchomości czeka duże wyzwanie przy sporządzaniu zeznania podatkowego za 2025 r.

Procesy księgowe
PROBLEM Jako spółka holdingowa w grupie kapitałowej z branży OZE koordynujemy procesy księgowe kilkudziesięciu spółek zależnych. Na jakie kwestie rachunkowe i sprawozdawcze powinniśmy zwrócić uwagę, aby sprawnie zarządzać procesami księgowymi?
ODPOWIEDŹ W przypadku rozbudowanych struktur kapitałowych sprawozdawczość nie należy do najprostszych. Sporządzenie sprawozdań jednostkowych dla poszczególnych spółek z grupy to podstawowy obowiązek sprawozdawczy, który wynika z ustawy z 29 września 1994 r. o rachunkowości (t.j. Dz. U. z 2023 r. poz. 120; ost.zm. Dz.U. z 2024 r. poz. 619). W przypadku grupy kapitałowej z branży OZE warto ujednolicić zasady rachunkowości dla wszystkich spółek w grupie i opisać je w politykach rachunkowości każdej ze spółek. Dzięki temu zdarzenia gospodarcze tego samego rodzaju będą identycznie ujmowane w księgach każdej ze spółek z grupy. Warto rozważyć wprowadzenie identycznych limitów wartościowych w tych przypadkach, w których ustawa o rachunkowości daje jednostce taką dowolność. Dotyczy to np. określenia sposobu ewidencji niskocennych środków trwałych. Dodatkowo zasadne jest przyjęcie w całej grupie kapitałowej identycznej szczegółowości dla sprawozdawczości finansowej spółek i wybór tego samego wzoru sprawozdania finansowego. Spółki z grupy kapitałowej OZE mają możliwość sporządzania sprawozdań jednostkowych wg załącznika nr 1, załącznika nr 4 (jednostka mikro) lub załącznika nr 5 (jednostka mała) do ustawy o rachunkowości. W praktyce spółki często wybierają sporządzanie jednostkowego sprawozdania finansowego w układzie pełnym, czyli wg załącznika nr 1, tak aby zakres informacji finansowych był bardziej rozbudowany i łatwiej było je wykorzystać w razie ewentualnej konsolidacji danych finansowych. W celu sprawnego raportowania finansowego spółek w grupach kapitałowych OZE należy zwrócić uwagę na prawidłowe rozpoznanie transakcji pomiędzy spółkami grupy kapitałowej (intercompany) i ich ewidencję w księgach. Dzięki temu późniejsze przeanalizowanie wyłączeń konsolidacyjnych i sporządzenie skonsolidowanego sprawozdania finansowego będzie łatwiejsze.

Raporty zarządcze
PROBLEM Jako spółka holdingowa w grupie kapitałowej z branży OZE koordynujemy procesy zarządcze. Jakie wyzwania pojawiają się w tym zakresie?
ODPOWIEDŹ Przy tworzeniu raportów zarządczych dla grupy spółek z branży OZE często wyzwaniem jest brak połączenia między oczekiwanymi raportami a danymi z systemów księgowych, których w całej grupie kapitałowej może być wykorzystywanych kilka. Skutkiem tego jest poświęcanie wiele czasu na obróbkę ręczną danych, przez co powstaje ryzyko przekroczenia terminów raportowania zarządczego oraz, co istotniejsze, niebezpieczeństwo popełnienia błędów. Nawet gdy struktury danych księgowych i zarządczych są spójne, przy raportowaniu zarządczym często pojawia się problem braku automatycznego połączenia między nimi. W rezultacie nawet mimo prawidłowego prowadzenia księgowości pod względem wymogów formalnych jakość i terminowość informacji zarządczej dla grupy kapitałowej pozostawia wiele do życzenia.

Międzynarodowa grupa kapitałowa
PROBLEM Jako spółka działamy w międzynarodowej grupie kapitałowej OZE. Na co powinniśmy zwrócić uwagę?
ODPOWIEDŹ W przypadku międzynarodowych grup kapitałowych OZE warto zwrócić uwagę na zastosowanie takich narzędzi, które pozwolą np. na przygotowanie skonsolidowanych sprawozdań finansowych zgodnie z Międzynarodowymi Standardami Rachunkowości oraz w walucie obcej, a jednocześnie dadzą możliwość przygotowania danych jednostkowych w walutach lokalnych. Takie narzędzia usprawniają znacznie pracę specjalistów ds. raportowania. ©℗

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9646170,podatkowe-i-ksiegowe-wyzwania-dla-branzy-oze-czesc-druga.html

 5. Fundacja rodzinna nie służy agresywnej optymalizacji

Agnieszka Pokojska | wczoraj, 07:12

Utworzenie fundacji rodzinnej zarządzającej rodzinnymi aktywami w celu finansowego zabezpieczenia jej beneficjentów, w tym potomstwa fundatorów, nie podlega klauzuli przeciw unikaniu opodatkowania – potwierdził szef Krajowej Administracji Skarbowej w opinii zabezpieczającej.

Została ona wydana 13 września br., ale w ministerialnej bazie opublikowano ją dopiero pod koniec października.

Wniosek o jej wydanie dotyczył utworzenia fundacji rodzinnej i wniesienia do niej akcji spółki kapitałowej. Akcje mają być następnie sukcesywnie sprzedawane, aby fundacja mogła kupować inne aktywa, zwłaszcza mieszkania na wynajem i lokale usługowe, co pozwoli na długofalowe ograniczenie ryzyka gospodarczego. To by oznaczało, że fundacja będzie prowadzić działalność gospodarczą, polegającą m.in. na inwestycjach w nieruchomości.

Wnioskodawca poinformował, że będzie też ona wypłacać beneficjentom świadczenia. Przy tym statut fundacji już zawiera postanowienia ograniczające wypłatę świadczeń oraz warunkujące prawa beneficjentów, np. w zależności od ich wieku, od sytuacji finansowej fundacji. Wprowadzono również mechanizmy, które mają zabezpieczyć fundację przed patem decyzyjnym i konfliktem między beneficjentami (np. powołanie rady nadzorczej na wypadek śmierci fundatorów).

Wnioskodawca wyjaśnił, że fundację utworzono, aby stworzyć bezpieczny i trwały wehikuł zarządzający rodzinnymi aktywami. Celem – jak tłumaczył – jest finansowe zabezpieczenie beneficjentów fundacji, w szczególności córki, której niepełnosprawność uniemożliwia samodzielne zarządzanie pieniędzmi.

Utworzenie fundacji oznacza korzyść podatkową w postaci braku podatku od spadków i darowizn oraz PIT po stronie beneficjentów.

Szef KAS uznał jednak, że w tym wypadku nie będzie miała zastosowania klauzula przeciwko unikaniu opodatkowania. O opisywanych czynnościach decydują bowiem cele gospodarcze i ekonomiczne.

Odnosząc się do sprzedaży akcji przez fundację i zainwestowania przez nią uzyskanych w ten sposób pieniędzy w zakup nieruchomości na wynajem, szef KAS stwierdził, że te działania wprost spełniają przesłanki dozwolonej działalności gospodarczej wynikające z ustawy o fundacji rodzinnej (Dz.U. z 2023 r. poz. 326 ze zm.).

Ponadto z jego dodatkowych ustaleń nie wynikało, aby wyzbywanie się akcji było planowane lub inicjowane jeszcze przed utworzeniem fundacji rodzinnej.

Szef KAS nie doszukał się też sztuczności takiego działania ani sprzeczności korzyści podatkowych z celem lub przedmiotem ustawy podatkowej lub jej przepisu.©℗

Podstawa prawna
Opinia zabezpieczająca wydana przez szefa KAS 13 września 2024 r., sygn.DKP2.8082.2.2024

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9647323,fundacja-rodzinna-nie-sluzy-agresywnej-optymalizacji.html

Rzeczpospolita

 1. W związku partnerskim można zaoszczędzić na podatkach

24 października 2024 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Partnerowi będzie można dać wszystko, co mamy, i obdarowany nie zapłaci fiskusowi ani złotówki. A na wspólnym rozliczeniu PIT możemy zyskać nawet 27,6 tys. zł rocznie.

Zwolnienie z podatku od spadków i darowizn jak dla najbliższej rodziny i prawo do wspólnego rozliczenia PIT identycznie jak w małżeństwie – to najciekawsze zmiany podatkowe z projektu przepisów o związkach partnerskich. Eksperci nie mają wątpliwości, że dają spore możliwości zaoszczędzenia na zobowiązaniach wobec fiskusa.

– Związek partnerski będzie bardzo łatwo zawrzeć i rozwiązać, wystarczy wizyta w urzędzie stanu cywilnego. Pokusa wykorzystania go w celach podatkowych może być silna – mówi Grzegorz Gębka, doradca podatkowy w kancelarii GTA.

Zwolnienie dla darowizn
Zacznijmy od zmian w darowiznach. Zwalnia się od podatku nabycie własności rzeczy lub praw majątkowych przez drugą osobę w związku partnerskim – taki zapis ma być wprowadzony do ustawy o podatku od spadków i darowizn.

– Będzie więc można dać partnerowi wszystko, co mamy, i nie zapłaci on skarbówce ani złotówki – mówi Tomasz Piekielnik, doradca podatkowy, właściciel kancelarii doradztwa podatkowego. Podkreśla, że darowizny są dawane z różnych powodów: z miłości, sympatii, potrzeby wsparcia. – Teraz jest z nimi duży problem. Darowizna powyżej 5733 zł od osoby spoza rodziny oznacza bowiem konieczność uiszczenia sporego podatku. Liczymy go według skali z ustawy o podatku od spadków i darowizn, maksymalna stawka to 20 proc. – tłumaczy Tomasz Piekielnik.

– Zawarcie związku partnerskiego, nawet na krótki czas, uchroni przed podatkiem. Partner będzie bowiem zwolniony z daniny, tak jak najbliższa rodzina. I na pewno będą chętni, żeby z tej możliwości skorzystać. Obawiam się jednak, że mogą być także próby wykorzystywania związków partnerskich w sprawach nieujawnionych źródeł przychodu czy też nawet do legalizowania brudnych pieniędzy – mówi Grzegorz Gębka.

Oczywiście ci, którzy chcą skorzystać ze zwolnienia z podatku, muszą też pamiętać o warunkach formalnych. Darowizny przekraczające 36 120 zł powinny być zgłoszone w urzędzie skarbowym (chyba że są w formie aktu notarialnego). Pieniądze powyżej tego limitu muszą być przelane na rachunek. Ze spełnieniem tych wymogów nie powinno być jednak większych problemów.

Wspólne zeznanie PIT
Związek partnerski może też dać oszczędności w PIT. Młoda para będzie mogła się bowiem razem rozliczyć.

– Wspólne opodatkowanie to spore korzyści. Zyskają partnerzy mający dochody w różnych przedziałach skali podatkowej. Oszczędności są także wtedy, gdy jeden z nich w ogóle nie zarabia. Albo jego dochody nie przekraczają kwoty wolnej, czyli 30 tys. zł rocznie – wyjaśnia Rafał Sidorowicz, doradca podatkowy, starszy menedżer w kancelarii MDDP.

Ile można zyskać na wspólnym PIT? – Załóżmy, że pan Kowalski ma 15 tys. zł przychodu z umowy o pracę, a jego partnerka 5 tys. zł. Oszczędność na łącznym rozliczeniu wynosi prawie 6,5 tys. zł – wylicza Rafał Sidorowicz.

Większe zyski mogą być, gdy w związku zarabia tylko jedna osoba. – Załóżmy, że pan Kowalski ma miesięcznie 20 tys. zł przychodu z etatu, a jego partnerka nie pracuje. Na wspólnym rocznym rozliczeniu zyskują ponad 20,5 tys. zł – liczy Rafał Sidorowicz. Podkreśla, że maksymalna korzyść ze wspólnego partnerskiego PIT może wynieść 27,6 tys. zł.

Co trzeba zrobić, żeby z niego skorzystać? – Przede wszystkim zawrzeć związek partnerski. To nie będzie trudne i można to zrobić nawet pod koniec grudnia. Do wspólnego rozliczenia nie trzeba być w związku przez cały rok – mówi Grzegorz Gębka.

Jest jednak jeszcze drugi warunek – posiadanie wspólności majątkowej. A w związkach partnerskich zasadą będzie rozdzielność. Żeby mieć wspólność, trzeba podpisać umowę u notariusza.

– Jeśli ktoś będzie chciał, to spełni i ten warunek, niewątpliwie może on jednak trochę utrudnić podatkowe optymalizacje – mówi Grzegorz Gębka. Dodaje, że trzeba też pamiętać o innych wymogach wspólnego rozliczenia z ustawy o PIT (np. brak przychodów z działalności opodatkowanej stawką liniową).

Korzyści w pakiecie
Projekt przepisów o związkach partnerskich jest dopiero konsultowany w rządzie, przed nim długa droga. – Jeśli wejdzie w życie, jeszcze bardziej urozmaici podatkowe rozliczenia. Jestem pewien, że nowe przepisy będą testowane na różne sposoby. I całkiem możliwe, że na rynku pojawi się nowa usługa „związek partnerski z korzyściami podatkowymi” – podsumowuje Tomasz Piekielnik.

Etap legislacyjny: uzgodnienia

https://archiwum.rp.pl/artykul/1524307-W-zwiazku-partnerskim-mozna-zaoszczedzic-na-podatkach.html

 2. Jaki podatek od najmu mieszkania? Jest wyrok

25 października 2024 | Nieruchomości | Łukasz Łanoszka Radosław Urban

Uchwała w sprawie stawki podatku od nieruchomości dla wynajmu mieszkań jest krokiem w stronę większej przejrzystości i sprawiedliwości podatkowej, ale nie rozwiązuje wszystkich problemów – piszą eksperci kancelarii KWKR.

Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) w ostatnich latach wydawał sprzeczne orzeczenia, raz kwalifikując wynajmowane mieszkania jako zajęte na prowadzenie działalności gospodarczej, raz zaś jako lokale mieszkalne. W poniedziałek sprawa stała się ostatecznie przedmiotem uchwały siedmiu sędziów, która ma rozstrzygnąć wątpliwości na korzyść podatników.

Ustawa o podatkach i opłatach lokalnych (UPOL) przewiduje różne stawki podatkowe w zależności od celu, na jaki zajmowane są nieruchomości. Budynki mieszkalne opodatkowane są niską stawką, wynoszącą maksymalnie 1,15 zł za mkw. W przypadku budynków związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej oraz budynków mieszkalnych lub ich części zajętych na jej prowadzenie stawka jest znacznie wyższa i wynosi do 33,1 zł za mkw. W kontekście wynajmu mieszkań od lat pojawia się pytanie, czy przedsiębiorca, będący właścicielem lokalu mieszkalnego, wynajmując go osobie fizycznej na cele mieszkaniowe, winien płacić podatek według stawki mieszkalnej, czy dla działalności gospodarczej.

Wiele podmiotów prowadzących działalność w zakresie wynajmu od lat toczyło ze zmiennym szczęściem spory z fiskusem. Organy podatkowe zazwyczaj uznawały, że nieruchomości mieszkalne wynajmowane przez przedsiębiorców zajęte są na prowadzenie działalności gospodarczej, co zgodnie z UPOL uzasadnia obciążenie ich wyższą stawką podatku, przewidzianą dla budynków i ich części zajętych na prowadzenie działalności gospodarczej. Organy podatkowe uzasadniały stanowisko, wskazując, że działalność niektórych przedsiębiorców wyczerpuje się w komercyjnym wynajmie, prowadzonym w sposób zorganizowany i stały. W takiej sytuacji nie sposób uznać, że lokale mieszkalne wykorzystywane do tej działalności nie są zajęte na cele działalności gospodarczej.

Podatnicy kwestionowali takie rozumienie przepisów, wskazując, że zgodnie z definicjami legalnymi do gruntów budynków i budowli związanych z prowadzeniem działalności nie zalicza się budynków mieszkalnych oraz gruntów związanych z tymi budynkami. Ich zdaniem odczytanie przepisów UPOL prowadzi do wniosku, że budynek mieszkalny jest poza zakresem pojęcia „budynki związane z działalnością gospodarczą”. Innymi słowy budynek mieszkalny nigdy nie może być traktowany jako związany z działalnością gospodarczą.

Jednocześnie budynek mieszkalny może być „zajęty na działalność gospodarczą” i wówczas opodatkowany jest wyższą stawką podatku od nieruchomości. Przez „zajęcie” nieruchomości lub ich części należy rozumieć faktyczne, rzeczywiste wykorzystywanie konkretnych czynności, działań na nieruchomości powodujących dokonanie zamierzonych celów gospodarczych. Jednak podatnicy podnosili, iż nie sposób przyjąć, że wynajmowanie lokali osobom trzecim na cele mieszkalne prowadzi do zajęcia nieruchomości na prowadzenie działalności gospodarczej przedsiębiorcy, jako że dominujący charakter z punktu widzenia podatku od nieruchomości ma rzeczywisty sposób wykorzystania nieruchomości na cel mieszkaniowy.

W dotychczasowym orzecznictwie NSA zajmował różne stanowiska. W odpowiedzi na te problemy jeden z profesjonalnych wynajmujących działających na rynku PRS, reprezentowany przez KWKR, zwrócił się z wnioskiem do prokuratora generalnego oraz rzecznika małych i średnich przedsiębiorców, by zainicjowali postępowanie zmierzające do wydania uchwały pełnego składu NSA rozstrzygającej rozbieżności. Siedmioosobowy skład sędziów uznał, że w sytuacji, gdy przedsiębiorca wynajmuje mieszkanie osobie fizycznej w celu zaspokojenia jej potrzeb mieszkaniowych, zastosowanie ma niska stawka podatku. Sam fakt posiadania nieruchomości przez przedsiębiorcę nie może być podstawą do stosowania wyższej stawki.

Uchwała ta ma istotne znaczenie dla profesjonalnych wynajmujących, jak i korzystających z rynku najmu. Rozstrzyganie wątpliwości dotyczących stosowanej stawki podatkowej stwarza większą pewność prawną i możliwość optymalizacji kosztów związanych z wynajmem. Dodatkowo potencjalnie najemcy mogą skorzystać na możliwości obniżek cen najmu wraz z istotnym spadkiem obciążeń podatkowych. Stracą oczywiście gminy pobierające podatek od nieruchomości, a wiec możliwe, że organy podatkowe mogą ociągać się z wprowadzeniem w życie nowej wykładni przepisów.

Mimo że uchwała jest korzystna, nie rozwiąże z pewnością wszystkich trudności. Największym wyzwaniem będzie wykazanie realizacji celów mieszkaniowych. A życie pełne jest sytuacji niejednoznacznych: długoterminowe, lecz nieregularne korzystanie z lokalu, zamieszkiwanie w kilku miejscach naraz, najem studencki czy sytuacja uchodźców z Ukrainy. Pozostaje pytanie, czy o wynajmie na cele mieszkaniowe decydował będzie deklarowany zamiar najemcy i na ile wynajmujący będzie musiał go weryfikować i udowadniać przed organem podatkowym.

Podatnicy z rynku PRS będą też musieli się zmierzyć z sytuacją chwilowego pustostanu. Między jednym najemcą a drugim może być chwila przerwy, gdy mieszkanie nie jest wynajmowane: czy w takiej sytuacji zmienia się stawka podatkowa? Czy będzie tak nawet wtedy, gdy przerwa trwa kilka dni?

Podsumowując, uchwała w sprawie stawki podatku od nieruchomości dla wynajmu mieszkań jest krokiem w stronę większej przejrzystości i sprawiedliwości podatkowej. Jednak nie rozwiąże ona od razu wszystkich problemów i wątpliwości, które stoją przed podatnikami.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1524338-Jaki-podatek-od-najmu-mieszkania–Jest-wyrok.html

 3. Jak rozliczyć przeniesienie działalności ze spółki na wspólnika

28 października 2024 | Podatki i rachunkowośćp | Żaneta Niestier

Sprzedaż przedsiębiorstwa na rzecz jednego ze wspólników, który będzie kontynuował działalność gospodarczą prowadzoną dotąd przez spółkę jawną, będzie sprzedażą wyłączoną z opodatkowania VAT.

Tak uznał dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji z 2 lipca 2024 r. (0113-KDIPT1-2. 4012.290.2024.2.PRP).

W związku z planowanym zakończeniem działalności w formie spółki jawnej oraz w celu kontynuacji działalności w zakresie wynajmu powierzchni magazynowych wspólnicy spółki jawnej planują przeniesienie całego jej majątku do jednoosobowej działalności gospodarczej wspólnika. Transakcja przeniesienia majątku spółki jawnej do jednoosobowej działalności gospodarczej wspólnika będzie odpłatna. Po nabyciu wspólnik nadal będzie prowadził swoją dotychczasową działalność gospodarczą polegającą na hurtowej sprzedaży alkoholi oraz dodatkowo będzie kontynuował działalność w zakresie wynajmu powierzchni magazynowych wykorzystując nabyty majątek.

Spółka powzięła wątpliwość, czy planowane odpłatne przeniesienie działalności w zakresie najmu powierzchni magazynowych na rzecz wspólnika będzie obciążone VAT.

W opinii spółki przeniesienie całego majątku spółki jawnej umożliwi wspólnikowi prowadzenie działalności gospodarczej przy wykorzystaniu nabytych składników w tym samym zakresie, w jakim działa spółka jawna. Zgodnie ze stanowiskiem zaprezentowanym przez spółkę we wniosku o wydanie interpretacji indywidualnej składniki majątkowe, o których mowa, stanowią przedsiębiorstwo w rozumieniu w art. 551 kodeksu cywilnego. Jeśli jednak organ interpretujący uzna, że ww. składników majątku nie można uznać za przedsiębiorstwo w rozumieniu art. 551 k.c., to według spółki możliwe jest uznanie ich za zorganizowaną część przedsiębiorstwa w rozumieniu art. 2 pkt 27e ustawy o VAT. Zdaniem spółki w obu przypadkach wskazana czynność będzie wyłączona z opodatkowania VAT na podstawie art. 6 ust. 1 ustawy o VAT.

Organ uznał stanowisko spółki za prawidłowe. Wskazał przede wszystkim, że skoro przedmiotem przekazania będzie przedsiębiorstwo spełniające wymogi określone w art. 551 k.c., a wspólnik będzie kontynuował działalność gospodarczą prowadzoną dotąd przez spółkę jawną, to przekazanie całego przedsiębiorstwa spółki jawnej do jednoosobowej działalności wspólnika nie będzie podlegało opodatkowaniu VAT.

Żaneta Niestier

konsultant w dziale doradztwa podatkowego PwC Polska

W świetle art. 6 pkt 1 ustawy o VAT przepisów ustawy nie stosuje się do transakcji zbycia przedsiębiorstwa lub zorganizowanej części przedsiębiorstwa.

Zgodnie z argumentacją wskazaną przez organ w wydanej interpretacji pojęcie „transakcja zbycia” należy rozumieć w sposób zbliżony do terminu „dostawa towarów” w ujęciu art. 7 ust. 1 ustawy o VAT, tzn. zbycie obejmuje wszelkie czynności, w ramach których następuje przeniesienie prawa do rozporządzania towarem jak właściciel, np.: sprzedaż, zamianę, darowiznę i przeniesienie własności w formie wkładu niepieniężnego, czyli aportu.

Wyłączenie stosowania ustawy o VAT przewidziane w art. 6 pkt 1 ustawy o VAT obejmuje jednak tylko te czynności zrównane z pojęciem dostawy towarów, których przedmiotem jest przedsiębiorstwo w rozumieniu art. 55[1] kodeksu cywilnego lub zorganizowana część przedsiębiorstwa zdefiniowana w art. 2 pkt 27e ustawy o VAT.

Przez zorganizowaną część przedsiębiorstwa rozumie się organizacyjnie i finansowo wyodrębniony w istniejącym przedsiębiorstwie zespół składników materialnych i niematerialnych, w tym zobowiązania, przeznaczonych do realizacji określonych zadań gospodarczych, który zarazem mógłby stanowić niezależne przedsiębiorstwo samodzielnie realizujące te zadania.

Przepisy ustawy o VAT nie definiują natomiast pojęcia „przedsiębiorstwo”, dlatego dla potrzeb przepisów ustaw podatkowych należy stosować definicję zawartą w art. 55[1] k.c. Zgodnie z nią przedsiębiorstwo jest zorganizowanym zespołem składników niematerialnych i materialnych przeznaczonym do prowadzenia działalności gospodarczej.

Aby można było zastosować wyłączenie z opodatkowania VAT, o którym mówi art. 6 ust 1. ustawy o VAT, muszą zostać spełnione pewne warunki. Przedsiębiorstwo jako przedmiot zbycia musi stanowić całość pod względem organizacyjnym i funkcjonalnym, tj. przenoszony majątek powinien stanowić na tyle zorganizowany kompleks praw, obowiązków i rzeczy, żeby był zdolny do realizacji zadań gospodarczych przypisywanych przedsiębiorstwu. Muszą być także zachowane funkcjonalne związki pomiędzy poszczególnymi składnikami w sposób umożliwiający kontynuowanie określonej działalności gospodarczej. Kolejnym warunkiem jest zamiar kontynuowania przez nabywcę działalności przy wykorzystaniu składników będących przedmiotem danej transakcji.

Żeby zatem ocenić czy w danej, konkretnej sytuacji mamy do czynienia ze zbyciem przedsiębiorstwa lub jego zorganizowanej części, należy dokładnie przeanalizować zarówno to, jakie składniki majątku będą przedmiotem transakcji, ale także czy istniejące między nimi funkcjonalne zależności pozwolą na kontynuowanie działalności zbywanego przedsiębiorstwa w niezależny i niezakłócony sposób. Pomocne w tym zakresie może okazać się orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (przykładowo wyrok z 30 maja 2013 r. w sprawie C-651/11, z 27 listopada 2003 r. w sprawie C-497/01 oraz z 10 listopada 2011 r. w sprawie C-444/10).

Tematyka zbycia przedsiębiorstwa lub zorganizowanej części przedsiębiorstwa budzi wiele wątpliwości i jest przedmiotem sporów między organami podatkowymi a podatnikami. Ryzyko błędnego zaklasyfikowania transakcji może generować problemy finansowe dla przedsiębiorców, w sytuacji gdy organ podatkowy zakwestionuje daną transakcję i zmieni jej klasyfikację. Jeśli przenoszona działalność spełnia kryteria definicji przedsię- biorstwa (zgodnie z kodeksem cywilnym) lub zorganizowanej części przedsiębiorstwa (zgod- nie z ustawą o VAT), a nabywca będzie konty- nuował dotychczasową działalność, to wówczas taka transakcja jest wyłączona z opodatkowania VAT. Stanowisko to potwierdza nie tylko komen- towana interpretacja, ale jest również zbieżne z dotychczasową praktyką dyrektora KIS w analogicznych przykładach (przykładowo interpretacje z 22 marca 2023 r., 0114-KDIP1-1.4012.8.2023.3.EW/MM i z 26 kwietnia 2024 r., 0112-KDIL1-1.4012.98.2024.2.MG).

https://archiwum.rp.pl/artykul/1524217-Jak-rozliczyc-przeniesienie-dzialalnosci-ze-spolki-na-wspolnika.html

 4. Niski ryczałt dla informatyków? Po wyroku NSA szanse maleją

28 października 2024 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Jeśli przedsiębiorca świadczy usługi związane z oprogramowaniem, nie ma prawa do 8,5 proc. podatku. Musi płacić 12 proc.

Naczelny Sąd Administracyjny opublikował uzasadnienie wyroku, na który czekało wielu informatyków. Zwłaszcza tych, którzy mają apetyt na niską stawkę ryczałtu. Nie przynosimy im jednak dobrych wieści.

– Konkluzja orzeczenia jest niekorzystna dla branży IT. NSA uznał, że prawa do niskiej stawki ryczałtu nie mają nie tylko programiści, ale także inni przedsiębiorcy, np. rozwijający systemy informatyczne – mówi dr Piotr Sekulski, doradca podatkowy w kancelarii Outsourced.pl, który był pełnomocnikiem podatnika w tej sprawie. Podkreśla, że to pierwsze orzeczenie NSA w tej kwestii i fiskus na pewno skrzętnie je wykorzysta.

Przypomnijmy, że przedsiębiorcy z branży IT mogą generalnie płacić 12 lub 8,5 proc. ryczałt. Przepisy wymieniają czynności, które są opodatkowane wyższą stawką. Są tam m.in. usługi związane z oprogramowaniem, doradztwem w zakresie oprogramowania i sprzętu komputerowego, zarządzaniem siecią i systemami informatycznymi czy instalowanie oprogramowania. Jeśli przedsiębiorca robi coś innego, ma prawo płacić niższy podatek. I wielu informatyków z tej możliwości korzysta.

– Jeszcze dwa lata temu fiskus zgadzał się na niższą stawkę ryczałtu, twierdząc, że czynnością związaną z oprogramowaniem jest głównie pisanie/modyfikowanie kodu. Na początku 2023 r. zmienił podejście i ostatnio większość interpretacji jest negatywnych. Różnie do tej kwestii podchodzą natomiast wojewódzkie sądy administracyjne – mówi Piotr Sekulski.

W sprawie, która doszła do NSA, spór ze skarbówką zaczął się od wniosku o interpretację informatyka prowadzącego jednoosobową działalność. Napisał, że zajmuje się projektowaniem i rozwojem technologii informatycznych dla sieci i systemów komputerowych lub ich poszczególnych składowych/komponentów. Świadczy też usługi pomocy technicznej. Szczegółowo opisał wszystkie czynności. Podkreślił też, że do zakresu jego obowiązków nie należy tworzenie oprogramowania. Dlatego uważa, że ma prawo do niższej stawki ryczałtu.

Fiskus miał jednak inne zdanie. Uznał, że informatyk powinien płacić 12-proc. ryczałt, ponieważ „okoliczność, że do zakresu obowiązków podatnika nie należy tworzenie oprogramowania komputerowego, nie jest wystarczającą przesłanką do uznania braku związku świadczonych usług z oprogramowaniem”.

Informatyk zaskarżył interpretację, przegrał jednak zarówno w pierwszej, jak i drugiej instancji. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach zauważył, że z wniosku o interpretację wynika, iż świadczone usługi są związane z rozwojem systemu SAP. Ten system jest oprogramowaniem wspomagającym prowadzenie przedsiębiorstwa. Opisane usługi są więc niewątpliwie związane z oprogramowaniem – uznał gliwicki WSA.

Za szerokim rozumieniem pojęcia „usługi związane z oprogramowaniem” opowiedział się też NSA. Podkreślił, że nie chodzi tylko o programowanie, ale również inne czynności. Także te, które wykonuje przedsiębiorca.

– Sąd wymienił wszystkie obowiązki informatyka i po prostu stwierdził, że są to usługi związane z oprogramowaniem. Po NSA spodziewałbym się głębszej analizy i dokładnego określenia, które z wymienionych czynności spełniają to kryterium. Miejmy nadzieję, że kolejne orzeczenia będą wnikliwsze. I po głębszych rozważaniach może okaże się, że to jednak podatnicy mają rację – podsumowuje Piotr Sekulski

Sygnatura akt: II FSK 622/24

https://archiwum.rp.pl/artykul/1524494-Niski-ryczalt-dla-informatykow–Po-wyroku-NSA-szanse-maleja.html

 5. Zwrot zaliczki oznacza obowiązek korekty VAT

28 października 2024 | Podatki i rachunkowośćp | Marcin Szymankiewicz

Jeżeli nie dojdzie do sprzedaży nieruchomości i sprzedawca zwróci kwotę nabywcy otrzymaną od niego na poczet sprzedaży, to powinien wystawić fakturę korygującą i obniżyć podstawę opodatkowania.

Podstawę opodatkowania obniża się m.in. o zwróconą nabywcy całość lub część zapłaty otrzymaną przed dokonaniem sprzedaży, jeżeli do niej nie doszło (zob. art. 29a ust. 10 pkt 3 ustawy o VAT). Zwrot zaliczki na poczet sprzedaży (np. nieruchomości) stanowi podstawę do korekty podstawy opodatkowania.

Trzeba jednak mieć na uwadze, że jeżeli sprzedaż była udokumentowana fakturą, to podstawowym warunkiem dla dokonania tej korekty jest wystawienie faktury korygującej. Stosownie bowiem do art. 106j ust. 1 pkt 4 ustawy o VAT w przypadku gdy po wystawieniu faktury dokonano zwrotu nabywcy całości lub części zapłaty uiszczonej przed dokonaniem czynności, podatnik wystawia fakturę korygującą.

Obniżenia podstawy opodatkowania, w stosunku do podstawy określonej w wystawionej fakturze z wykazanym podatkiem, dokonuje się za okres rozliczeniowy, w którym podatnik wystawił fakturę korygującą, pod warunkiem że z posiadanej przez tego podatnika dokumentacji wynika, że uzgodnił on z nabywcą towaru lub usługobiorcą warunki obniżenia podstawy opodatkowania dla dostawy towarów lub świadczenia usług określone w fakturze korygującej oraz warunki te zostały spełnione, a faktura ta jest zgodna z posiadaną dokumentacją. W przypadku gdy w okresie rozliczeniowym, w którym została wystawiona faktura korygująca, podatnik nie posiada takiej dokumentacji, obniżenia podstawy opodatkowania dokonuje za okres rozliczeniowy, w którym dokumentację tę uzyskał (art. 29a ust. 13 ustawy o VAT).

Warunku posiadania dokumentacji nie stosuje się w przypadku wystawienia faktury korygującej w postaci faktury ustrukturyzowanej (art. 29a ust. 15 pkt 5 ustawy o VAT).

Przykład:

Spółka otrzymała 14 czerwca 2024 r. zaliczkę na poczet dostawy niezabudowanego gruntu (terenu budowlanego) w wysokości 123 000 zł. Na udokumentowanie zaliczki wystawiła 21 czerwca 2024 r. fakturę na kwotę 123 000 zł, w tym: kwota netto 100 000 zł, VAT: 23 000 zł. 23 września 2024 r. doszło do rozwiązania umowy przedwstępnej i spółka zwróciła kontrahentowi otrzymana zaliczkę w całości 27 września 2024 r. 24 września 2024 r. spółka wystawiła fakturę korygującą do zera. W rozliczeniu za wrzesień (kiedy doszło do zwrotu zaliczki i rozwiązania umowy przedwstępnej oraz została wystawiona faktura korygująca) spółka powinna skorygować podstawę opodatkowania na minus o kwotę 100 000 zł i podatek należny na minus o kwotę 23 000 zł.

Jeżeli zaliczka na poczet sprzedaży korzystała ze zwolnienia z VAT, to do korekty faktury zaliczkowej (z powodu zwrotu zaliczki) regulacje art. 29a ust. 13–15 ustawy o VAT nie znajdą zastosowania, gdyż korygowana faktura nie wykazywała podatku. Wyjątkiem byłaby tu sytuacja, gdyby kwota podatku była wykazana pomyłkowo na fakturze pierwotnej. Wówczas stosujemy art. 29a ust. 14 ustawy o VAT. Należy tutaj wskazać, że organy podatkowe przyjmują, że jeżeli faktura nie wykazuje podatku, jak to jest np. w przypadku dostaw zwolnionych, to sprzedawca nie jest zobowiązany do posiadania potwierdzenia odbioru korekty faktury ani dokumentacji potwierdzającej uzgodnienia będące podstawą do wystawienia faktury korygującej. Oznacza to, że powinien on uwzględnić fakturę korygującą zmniejszającą podstawę opodatkowania w deklaracji podatkowej za okres, w którym została wystawiona faktura korygująca obniżająca wartość podstawy opodatkowania sprzedaży zwolnionej (por. interpretację indywidualną dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie z 28 stycznia 2015 r., IPPP1/443-1286/14-4/EK).

Autor jest doradcą podatkowym

Podstawa prawna:

∑ art. 29a ust. 10 pkt 3, ust. 13 i ust. 15 pkt 5 oraz art. 106j ust. 1 pkt 4 ustawy z 11 marca 2004 r. o podatku od towarów i usług (tekst jedn. Dz.U. z 2024 r., poz. 361 ze zm.)

https://archiwum.rp.pl/artykul/1524221-Zwrot-zaliczki-oznacza-obowiazek-korekty-VAT.html

Budownictwo i PZP | Prasówka | 25.10.2024 r.

PortalZP

 1. Koszty pracy w cenie jednostkowej zamówienia

Agata Hryc-Ląd | Stan prawny na dzień: 21.10.2024

Jednym z elementów uwzględnionych przez wykonawcę w cenie jednostkowej są koszty pracy wynikające z obowiązujących przepisów prawa, w tym koszty ubezpieczenia.

Nieuwzględnienie w cenie jednostkowej pełnych kosztów pracy, wbrew wymaganiom SWZ skutkuje koniecznością uznania, iż cena nosi znamiona rażąco niskiej w stosunku do przedmiotu zamówienia. Jest to bowiem jeden z podstawowych wyznaczników pozwalających na ocenę czy rzetelnie wyceniono wszystkie koszty wykonania zamówienia w cenie oferty. Ustawodawca zobowiązuje zamawiających do odrzucania ofert wykonawców, którzy nie respektują zasad wynagradzania za pracę ustalonych w przepisach powszechnie obowiązujących.

Przepis art. 224 ustawy Pzp nie ingeruje w podstawy zatrudniania osób przez wykonawców ubiegających się o zamówienie. Nakazuje jedynie respektowanie poziomu wynagrodzenia wynikającego z przepisów o płacy minimalnej przy kalkulacji kosztorysów w ofertach. Oznacza to, że nawet przy zatrudnianiu osób na podstawie umowy cywilnoprawnej do obliczenia ceny oferty muszą być przyjęte kwoty wynagrodzeń minimalnych. Rozwiązanie to nie ingeruje w umowy wykonawców z zatrudnianymi osobami, odnosi się wyłącznie do kształtowania ceny oferty i eliminacji nierealnie niskich cen. Przepis ma charakter powszechny i nie zwalnia z obowiązku kształtowania cen ofert z uwzględnieniem minimalnych kosztów pracy w Polsce, także wykonawców, którzy będą wykonywać przedmiot zamówienia poza granicami RP. Taka regulacja musi być interpretowana przez zamawiającego z uwzględnieniem stanowiska wyrażonego przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w wyroku z 3 kwietnia 2008 r. sygn. akt C-346/06 (Rechtsanwalt Dr. D. R. ais Insolvenzverwalter über das Vermögen der Objekt und Bauregie GmbH & Co. KG v. Land Niedersachsen, EU:C:2008:189). W wyroku tym wskazano, że „zaniżenie tych kosztów samoistnie jest czynnością sprzeczną z prawem konkurencji” (Dzierżanowski Włodzimierz i in., Prawo zamówień publicznych. Komentarz Opublikowano: WKP 2021).

Również Krajowa Izba Odwoławcza w wyroku z 17 maja 2022 r. sygn. akt KIO 1020/22 jednoznacznie stwierdziła, iż nieuwzględnienie w cenie jednostkowej danej pozycji formularza cenowego wszystkich kosztów wykonania przedmiotu zamówienia wskazanych w opisie sposobu obliczenia ceny stanowi podstawę nie tylko odrzucenia oferty ze względu na rażąco niską cenę (jeśli zarzut ten się potwierdzi), ale również ze względu na niezgodność z wymaganiami SWZ.

Sygnatura

wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 10 września 2024 r. sygn. akt KIO 2974/24

https://www.portalzp.pl/nowosci/koszty-pracy-w-cenie-jednostkowej-zamowienia-34183.html

 2. Zakwestionowanie wezwania do złożenia wyjaśnień

Agata Hryc-Ląd | Stan prawny na dzień: 16.10.2024

Wykonawca może zakwestionować czynność wezwania go do wyjaśnień w zakresie rażąco niskiej ceny we właściwym terminie, wówczas KIO zyska podstawy do oceny prawidłowości samego wezwania.

Od czynności wezwania wykonawcy do złożenia wyjaśnień w zakresie rażąco niskiej ceny, jak od każdej czynność zamawiającego podjętej w postępowaniu o udzielenie zamówienia, przysługuje odwołanie do Prezesa Krajowej Izby Odwoławczej. Jeżeli wykonawca nie zakwestionował czynności wezwania go do wyjaśnień w zakresie rażąco niskiej ceny we właściwym terminie to Izba nie ma podstaw do oceny prawidłowości samego wezwania. Wtakiej sytuacji stanowisko Izby sprowadzać się będzie do rozstrzygnięcia czy wykonawca wyjaśnił wątpliwości zamawiającego w zakresie realności zaoferowanej ceny. Dokładniej rzecz ujmując Izba będzie rozstrzygała czy wykonawca przez złożone wyjaśnienia obalił domniemanie zaistnienia rażąco niskiej ceny co do jego oferty. W sytuacji, w której wykonawca zostaje wezwany przez zamawiającego do złożenia wyjaśnień w zakresie rażąco niskiej ceny powstaje domniemanie istnienia takiej ceny w ofercie tego wykonawcy. Domniemanie rażąco niskiej ceny może zostać przez wykonawcę obalone poprzez złożenie stosownych wyjaśnień i dowodów. Przy czym to na wykonawcy spoczywa obowiązek wykazania, że jego oferta nie zawiera rażąco niskiej ceny. Obwiązek ten wynika z art. 224 pkt 5 ustawy Pzp. W treści tego artykułu, ustawodawca wprowadził odwrócony ciężar dowodu. Przełożenie zasady odwróconego ciężaru dowodu w powyżej wskazanym zakresie na moment postępowania odwoławczego znajduje swoje potwierdzenie w treści w art. 537 ustawy Pzp. Przepis ten stanowi, że ciężar dowodu, że oferta nie zawiera rażąco niskiej ceny, spoczywa na wykonawcy, który ją złożył, jeżeli jest stroną albo uczestnikiem postępowania odwoławczego. Jeżeli wykonawca był wzywany do wyjaśnień w zakresie rażąco niskiej ceny i to jego oferta została odrzucona jako zawierająca rażąco niską cenę, to na nim spoczywał ciężar dowodu, że jego oferta nie zawiera rażąco niskiej ceny

Sygnatura

wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 10 września 2024 r. sygn. akt KIO 3041/24

https://www.portalzp.pl/nowosci/zakwestionowanie-wezwania-do-zlozenia-wyjasnien-34067.html

 3. Minimalne poziomy zdolności wykonawców

Agata Hryc-Ląd | Stan prawny na dzień: 18.10.2024

Warunki udziału w postępowaniu muszą określać minimalne poziomy zdolności wykonawców do należytego wykonania umowy i nie mogą negatywnie wpływać na konkurencję, ograniczając wykonawcom możliwość złożenia oferty jako konsorcjum.

Zgodnie z art. 112 ust. 1 ustawy Pzp zamawiający określa warunki udziału w postępowaniu w sposób proporcjonalny do przedmiotu zamówienia oraz umożliwiający ocenę zdolności wykonawcy do należytego wykonania zamówienia. W szczególności wyraża je jako minimalne poziomy zdolności. Dokonując opisu warunku udziału w postępowaniu zamawiający powinien określić swoje wymagania na poziomie niezbędnym do oceny zdolności wykonawców do należytego wykonania zamówienia i niewykraczającym poza ten poziom. W przeciwnym wypadku stanowić to będzie nieuzasadnione ograniczenie konkurencji w postępowaniu. W rozpoznawanej sprawie zamawiający nie wykazał, że konieczne było połączenie w ramach jednego warunku udziału w postępowaniu wymogu dotyczącego doświadczenia w wykonaniu roboty budowlanej w zakresie oddziału szpitalnego w warunkach czynnej reszty obiektu z wymogiem dotyczącym zrealizowania dostawy sprzętu i wyposażenia oddziału szpitalnego o wartości stanowiącej co najmniej 30 % wartości całości robót brutto. Zamawiający nie wykazał przewagi takiego rozwiązania – na gruncie oceny zdolności wykonawców do należytego wykonania zamówienia – nad rozwiązaniem polegającym na ustanowieniu ww. wymogów w ramach oddzielnych warunków udziału w postępowaniu. KIO oceniła, że rozwiązanie przyjęte przez zamawiającego negatywnie wpływa na konkurencję w postępowaniu, ograniczając wykonawcom możliwość złożenia oferty jako konsorcjum. Dopuszczenie do udziału w postępowaniu konsorcjum, w ramach którego jeden z wykonawców będzie posiadał doświadczenie w wykonaniu robót budowlanych, a drugi wykonawca będzie posiadał doświadczenie w dostawie sprzętu i wyposażenia oddziału szpitalnego, zdaniem składu orzekającego nie spowodowałoby sporów kompetencyjnych, na które wskazywał zamawiający, uzasadniając zastosowanie formuły „wybuduj i wyposaż”. Zgodnie z art. 445 ust. 1 ustawy Pzp wykonawcy, o których mowa w art. 58 ust. 1 ustawy Pzp, tj. wykonawcy wspólnie ubiegający się o udzielenie zamówienia, ponoszą solidarną odpowiedzialność za wykonanie umowy i wniesienie zabezpieczenia należytego wykonania umowy. Zastosowanie przez zamawiającego formuły „wybuduj i wyposaż” nie oznacza, że wymagane doświadczenie musi być również nabyte w tej formule. Oczywiście nie można całkowicie wykluczyć takiego rozwiązania w konkretnych okolicznościach, jednakże zamawiający winien wykazać, że przyjęcie takiego rozwiązania było uzasadnione. W konsekwencji Izba uznała postawiony przez zamawiającego warunek udziału w postępowaniu za nadmierny i niezasadnie ograniczający konkurencję. KIO nakazała dokonanie zmiany opisu warunku udziału w postępowaniu dotyczącego doświadczenia poprzez ustanowienie odrębnego warunku dla doświadczenia w zakresie robót budowlanych i odrębnego warunku dla doświadczenia w zakresie dostaw.

Sygnatura

wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 10 września 2024 r. sygn. akt KIO 3034/24

https://www.portalzp.pl/nowosci/minimalne-poziomy-zdolnosci-wykonawcow-34182.html

 4. Dostawy, usługi, roboty niezbędne, by usunąć skutki powodzi, zamówisz bez stosowania Prawa zamówień publicznych

Justyna Rek-Pawłowska | Stan prawny na dzień: 10.10.2024

Od 5 października br. obowiązują regulacje ustawy z 1 października 2024 r. o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 1473). Doniosłe zmiany w związku z pilną koniecznością likwidacji skutków kataklizmu przewidziano także w odniesieniu do stosowania Prawa zamówień publicznych.

Artykuł 30 ustawy o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi oraz niektórych innych ustaw przewiduje, że w okresie 6 miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy do udzielania zamówień publicznych na usługi lub dostawy związanych z usuwaniem skutków zdarzeń spowodowanych wystąpieniem powodzi zaistniałych po 12 września 2024 r., nie stosuje się przepisów ustawy – Prawo zamówień publicznych.

O zamówieniach, których zamawiający udzielił na podstawie tej regulacji będzie musiał poinformować w ogłoszeniu publikowanym w Biuletynie Zamówień Publicznych. Termin publikacji ogłoszenia to 30 dni od dnia udzielenia zamówienia.

W ogłoszeniu zamawiający wskaże:

1) nazwę (firmę) i adres siedziby zamawiającego;

2) datę i miejsce zawarcia umowy lub informację o zawarciu umowy drogą elektroniczną;

3) opis przedmiotu umowy, z wyszczególnieniem odpowiednio ilości rzeczy lub innych dóbr oraz zakresu usług;

4) cenę albo cenę maksymalną, jeżeli cena nie jest znana w chwili zamieszczenia ogłoszenia;

5) wskazanie okoliczności faktycznych uzasadniających udzielenie zamówienia bez zastosowania przepisów ustawy z 11 września 2019 r. – Prawo zamówień publicznych;

6) nazwę (firmę) podmiotu albo imię i nazwisko osoby, z którymi została zawarta umowa.

Zwolnienie od stosowania Prawa zamówień publicznych przewiduje także art. 7c ust. 1 ustawy z 26 kwietnia 2007 r. o zarządzaniu kryzysowym (tekst jedn.: Dz.U. z 2023 r. poz. 122 ze zm.).

Zgodnie z art. 7a ust. 1 pkt 1 i 2 w sytuacji kryzysowej prezes Rady Ministrów może, z własnej inicjatywy albo na wniosek ministra wydawać polecenia obowiązujące:

1) organy administracji rządowej;

2) państwowe osoby prawne oraz państwowe jednostki organizacyjne posiadające osobowość prawną.

Stosownie do art. 7c ust. 1 ustawy o zarządzaniu kryzysowym do zamówień na usługi lub dostawy niezbędne do realizacji takich poleceń nie stosuje się przepisów ustawy z 11 września 2019 r. – Prawo zamówień publicznych. Jest to podyktowane koniecznością szybkiej realizacji poleceń dotyczących sytuacji nieplanowanych i nieprzewidzianych i ich wyjątkowym charakterem.

Jednocześnie jednak zobowiązano zamawiających, aby w terminie 7 dni od dnia udzielenia zamówienia zamieścili w Biuletynie Zamówień Publicznych informację o udzieleniu tego zamówienia, w której podadzą:

1) nazwę (firmę) i adres siedziby zamawiającego;

2) datę i miejsce zawarcia umowy lub informację o zawarciu umowy drogą elektroniczną;

3) opis przedmiotu umowy, z wyszczególnieniem odpowiednio ilości rzeczy lub innych dóbr oraz zakresu usług;

4) cenę albo cenę maksymalną, jeżeli cena nie jest znana w chwili zamieszczenia ogłoszenia;

5) wskazanie okoliczności faktycznych uzasadniających udzielenie zamówienia bez zastosowania przepisów ustawy z 11 września 2019 r. – Prawo zamówień publicznych;

6) nazwę (firmę) podmiotu albo imię i nazwisko osoby, z którymi zawarto umowę.

Urząd Zamówień Publicznych opublikował na swojej stronie WWW instrukcję wypełniania ogłoszenia o udzieleniu zamówień zgodnie z obydwiema ustawami tj.:

– ustawą z 26 kwietnia 2007 r. o zarządzaniu kryzysowym (tekst jedn.: Dz.U. z 2023 r. poz. 122 ze zm.) oraz
– ustawą z 1 października 2024 r. o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 1473).

https://www.portalzp.pl/nowosci/dostawy-uslugi-roboty-niezbedne-by-usunac-skutki-powodzi-zamowisz-bez-stosowania-prawa-zamowien-publicznych-33996.html

Rzeczpospolita

 1. Pogorszyły się nastroje polskich konsumentów. Nowe dane GUS

Mikołaj Fidziński | Publikacja: 23.10.2024 10:14

Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK) wyniósł w październiku -15,8 pkt, a wyprzedzający (WWUK) -11,6 pkt – wynika z badań przeprowadzonych przez Główny Urząd Statystyczny (GUS). W obu przypadkach to w zasadzie najniższe odczyty w tym roku.

Według środowych danych GUS, bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej w październiku (-15,8 pkt) obniżył się względem września (wtedy -13,9 pkt). Jest właściwie najniższy w tym roku, symbolicznie niżej (na poziomie -15,9 pkt) był tylko w lipcu. Wskaźnik wyprzedzający wyniósł w październiku -11,6 pkt, co również oznacza spadek względem września (wówczas -9,7 pkt) i najniższy poziom w tym roku (na równi z odczytem z sierpnia).

Co to jest bieżący i wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej?
Wskaźniki ufności konsumenckiej powstają na podstawie wywiadów GUS wśród Polaków. Są miarą naszych nastrojów zakupowych. Przyjmuje się, że konsument oceniający dobrze bieżącą rzeczywistość (własną sytuację finansową, sytuację gospodarczą państwa, stan rynku pracy itp.) i bez obaw o najbliższą przyszłość jest bardziej skłonny do wydatków na towary i usługi. Jeśli natomiast widzimy obraz raczej pesymistyczny, raczej naszą konsumpcję ograniczamy.

Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej jest konstruowany na podstawie pytań m.in. o aktualną ocenę sytuacji swojej i państwa oraz oczekiwania na najbliższych 12 miesięcy. Wyprzedzający to wyłącznie pytania o przyszłość. Oba wskaźniki mogą przyjmować wartości od -100 do +100 pkt.

Bieżący i wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej w dół
Już od dłuższego czasu z danych o BWUK i WWUK maluje się obraz polskiego konsumenta w dość ostrożnym nastroju. To zresztą widać np. w odczytach sprzedaży detalicznej – z pominięciem szokująco słabego września (-3 proc.) dane były niezłe, acz zdecydowanie nie wskazujące na boom. Inna sprawa, że różne dane, choćby statystyki PKB za drugi kwartał, sugerują przesunięcie części popytu z towarów na usługi.

Na tle danych z lat 2020-2023, naznaczonych m.in. pandemią, wybuchem pełnoskalowej wojny w Ukrainie oraz najwyższą w tym wieku inflacją, wciąż nasze bieżące nastroje konsumenckie wyglądają przyzwoicie. Niemniej są słabsze niż przed pandemią, a ich silny trend wzrostowy z 2023 r. (gdy m.in. wyraźnie spadała inflacja) w 2024 r. nie jest kontynuowany. Od kwietniowego odczytu BWUK na poziomie -11,5 pkt mamy wręcz lekki trend spadkowy.

Podobnie sprawa się ma ze wskaźnikiem wyprzedzającym. Po solidnej poprawie w 2023 r., do już bliskiego neutralnemu poziomu -3,8 pkt w styczniu br., nastroje wykazują tendencję spadkową.

Co uwiera polskiego konsumenta?
Zresztą widać to także w odpowiedziach na pytanie o ocenę swojej sytuacji finansowej i gospodarczej Polski – o ile ta bieżąca jest w tym roku względnie stabilna, o tyle widoki na przyszłość wykazują negatywną tendencję. Nie jest to duże tąpnięcie, niemniej w dłuższym horyzoncie wygląda na powoli narastający pesymizm. Być może – acz to wyłącznie hipoteza – to odzwierciedlenie jakiejś formy rozczarowania u części osób rządem utworzonym pod koniec 2023 r.

Z jednej strony polski konsument otrzymał średnio rzecz biorąc w 2024 r. spory zastrzyk finansowy. Przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej rosło w pierwszej połowie roku w tempie ponad 14 proc. rocznie, w drugiej – według prognoz – ta dynamika będzie podobna. To efekt około 20-procentowej podwyżki płacy minimalnej, podwyżek o 20-30 proc. w edukacji i sferze budżetowej, oraz tego, że inni pracownicy też starają się „odbić” sobie realne inflacyjne straty w lat 2022-2023. Co istotne, dwucyfrowe średnie tempo podwyżek napotyka w tym roku na inflację na poziomie 2-5 proc. w zależności od miesiąca, co oznacza solidne uzyski nie tylko w skali nominalnej, ale przede wszystkim realnej.

Przeciętnie rzecz biorąc: możemy sobie pozwolić na więcej. A do podwyżek płac doszły wszak jeszcze dla części gospodarstw domowych m.in. wzrost 500 plus do 800 zł od stycznia czy ponad 12-procentowa waloryzacja emerytur i rent w marcu.

Z drugiej strony, widać m.in. narastające obawy o wzrost bezrobocia. Od ponad półtora roku (od marca 2023 r.) nie były one wyższe. Znaczącego wzrostu stopy bezrobocia obawia się około 12 proc. badanych, a kolejnych 25 proc. – nieznacznego. Łącznie to już 37 proc. osób, w porównaniu do np. 23 proc. rok temu. To jeden z czynników niepewności, który może negatywnie wpływać na nasze nastroje i wzmagać skłonność do oszczędności.

Zresztą dane z poprzednich miesięcy wskazywały na rosnące możliwości ku temu, ale w październiku nastąpiło pogorszenie. W kolejnych miesiącach zobaczymy, czy była to jednorazowa zmiana, czy coś głębszego. Choć wciąż ponad połowa osób w badaniu GUS ocenia, że prawdopodobnie w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy zaoszczędzi jakąś sumę pieniędzy, to jednak odsetek osób z takim przekonaniem spadł z najwyższego w tym roku poziomu we wrześniu (około 54,6 proc. badanych) do najniższego w październiku (ok. 51,6 proc.). Jednocześnie w przyszłym roku podwyżki płac (nie tylko minimalnej czy w „budżetówce”, ale według prognoz także generalnie w gospodarce) będą już niższe, nie szykują się nowe transfery socjalne, a ruszająca procedura nadmiernego deficytu będzie zmuszać ministra finansów w kolejnych latach do sporej roztropności.

Swoje robi też zapewne lipcowe częściowe odmrożenie cen energii, które podbiło inflację, według wyliczeń ekonomistów, o ponad 1 pkt proc., do najwyższego w tym roku poziomu 4,9 proc. we wrześniu. Część gospodarstw domowych dostaje już faktury z wyższymi kwotami, co może negatywnie wpływać na oceny co do możliwości sfinansowania innych planowanych wydatków. Z danych GUS wynika, że braku dezinflacji (czyli inflacji wyższej albo porównywalnej do obecnej) przez najbliższy rok spodziewało się w październiku ponad 57 proc. badanych. Nie licząc lipca br. (wtedy około 59 proc.), to najwięcej od początków 2023 r. Ta wyższa inflacja odbija się już zresztą na realnej dynamice płac. Dane GUS wskazują, że we wrześniowy wzrost przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw – o 5,1 proc. rok do roku – był najniższy w tym roku, choć oczywiście nadal bardzo solidny.

https://www.rp.pl/dane-gospodarcze/art41337561-pogorszyly-sie-nastroje-polskich-konsumentow-nowe-dane-gus

 2. Biznes hamuje. Wskaźniki gorsze od oczekiwań

Mikołaj Fidziński | Publikacja: 22.10.2024 05:06

Poniedziałkowe dane GUS dotyczące sektorów przemysłu i budownictwa, a także płac i zatrudnienia dowodzą tego, że w gospodarce dzieje się gorzej niż zakładali ekonomiści.

Konsensus prognoz ekonomistów, według ankiety „Rzeczpospolitej” i „Parkietu”, sugerował, że we wrześniu produkcja przemysłowa w Polsce urośnie o 0,3 proc. rok do roku. Rzeczywistość okazała się gorsza – odnotowano spadek w takiej skali. W dokładnie połowie z 34 działów przemysłu produkcja r/r urosła, najbardziej w wydobyciu węgla kamiennego i brunatnego (o 21 proc.). W drugiej połowie branż odnotowano spadki – w tym najmocniejszy, o blisko 19 proc., w produkcji pozostałego sprzętu transportowego.

Produkcja w stagnacji
Względem sierpnia, czyli w ujęciu miesiąc do miesiąca, odnotowano wzrost produkcji przemysłowej o 9 proc. W pierwszych dziewięciu miesiącach 2024 r. polski przemysł był w zasadzie w stagnacji – produkcja urosła w tym czasie o 0,2 proc. względem 2023 r.

– Kondycja przemysłu pozostaje słaba. Głównym mankamentem jest niska aktywność branż eksportowych, słabość europejskich gospodarek pozostawia mało miejsca na odbicie – komentuje dr Jakub Rybacki, kierownik zespołu makroekonomii PIE. Silniejsza odbudowa aktywności producentów w Polsce nastąpi dopiero w 2025 r.

Ekonomiści, m.in. ING Banku Śląskiego, liczą na ożywienie w 2025 r. „Sama krajowa konsumpcja to za mało, aby gospodarka mogła rosnąć. Ale impuls inwestycyjny, związany ze środkami z UE powoli rozkręca się, w tym roku beneficjenci otrzymają około 20 mld zł z KPO, w 2025 r. – 60 mld plus fundusze strukturalne. Niemiecki przemysł samochodowy drgnął w sierpniu i kontynuuje wzrost we wrześniu. Cały trzeci kwartał raczej słaby w przemyśle, ale czekamy na poprawę” – piszą.

Pewnym plusem jest, że przemysł nie wysyła sygnałów proinflacyjnych. Od ponad roku mamy deflację producencką: we wrześniu ceny produkcji sprzedanej przemysłu były o 6,3 proc. niższe niż rok temu (0,5 proc. niższe niż w sierpniu br.).

– Dane Eurostatu wskazują, że Polska jest jedyną spośród dużych gospodarek, gdzie koszty produkcji wyraźnie spadają. W przypadku większości gospodarek obserwujemy około 1-proc. wzrost cen dóbr trwałych oraz nieco silniejszy, 2-proc. wzrost cen dóbr kapitałowych – zauważa dr Rybacki.

Produkcja budowlano-montażowa we wrześniu okazała się z kolei, zgodnie z poniedziałkowymi danymi GUS, o 9 proc. niższa niż przed rokiem. Ekonomiści spodziewali się nawet większego tąpnięcia, średnia prognoz wskazywała na spadek o 9,7 proc. Spadki o 8 do 10 proc. rok do roku odnotowano we wszystkich działach: budowie budynków, obiektów inżynierii lądowej i wodnej oraz w robotach specjalistycznych.

W całym okresie styczeń-wrzesień 2024 r. budownictwo w Polsce jest na 7-proc. minusie względem analogicznego okresu 2023 r. Najlepiej wypadają tu budowy budynków, gdzie spadek rok do roku jest „tylko” trzyprocentowy.

Tempo wzrostu płac poniżej konsensusu
8140,98 zł brutto – tyle wyniosło z kolei przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw we wrześniu 2024 r., według GUS. To oznacza wzrost o 10,3 proc. r/r. To wyraźnie mniej niż wyniósł konsensus: 11,1 proc. Roczna dynamika wynagrodzeń spadła względem sierpnia, gdy wyniosła 11,1 proc. Wrześniowy wzrost o 10,3 proc. rdr jest też najniższy od grudnia 2023 r.

Z drugiej strony, dwucyfrowa dynamika wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw to nadal wysoki rezultat. To m.in. efekt dużego wzrostu płacy minimalnej. Ta jest obecnie o 19,4 proc. wyższa niż przed rokiem. – Jej podwyżki w ostatnich latach obejmują większą liczbę pracowników, co wzmacnia ich wpływ na rynek pracy – wyjaśnia Sebastian Sajnóg, analityk PIE.

Zgodnie ze zdecydowaną większością prognoz, roczne tempo wzrostu płac powinno nieco zwolnić (zapewne w okolice 7-9 proc. r/r) w 2025 r. Płaca minimalna wzrośnie od stycznia 2025 r. o około 8,5 proc. (z 4300 do 4666 zł brutto), czyli wyraźnie mniej niż w 2024 r. Wyraźnie niższy niż w 2024 r. będzie też wzrost płac w budżetówce – o 5 proc. Wprawdzie te dane nie są uwzględniane w statystykach płac w przedsiębiorstwach, niemniej pośrednio zjawiska płacowe w „budżetówce” mogą rzutować na oczekiwania płacowe w firmach.

W ujęciu realnym (czyli po uwzględnieniu inflacji: 4,9 proc. rok do roku we wrześniu), przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw urosło przez rok o około 5,1 proc. To historycznie dużo, choć najmniej od grudnia 2023 r. – To może nieco ograniczyć wzrost konsumpcji – oceniają ekonomiści ING Banku Śląskiego.

Dane GUS dotyczą firm zatrudniających przynajmniej 10 osób. Obejmują około 40 proc. rynku pracy (m.in. bez sfery budżetowej, ale też osób pracujących na umowy cywilnoprawne), niemniej ze względu na obowiązki sprawozdawcze są dla GUS najprostsze do szybkiego przedstawienia. Poza tym dynamika płac w tym sektorze zwykle dobrze koreluje z tym, co dzieje się na całym rynku pracy.

Bardziej kompleksowe dane GUS – najnowsze dotyczą kwietnia 2024 r. – wskazują, że wówczas przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej (czyli m.in. w firmach niezależnie od liczby pracowników, w sferze budżetowej czy w rolnictwie) wynosiło 8323 zł. Było więc bliskie temu, co zanotowano dla samego sektora przedsiębiorstw – w kwietniu 2024 r. przeciętne wynagrodzenie tam wynosiło około 8272 zł brutto.

Spadek zatrudnienia
Wciąż nie najlepiej wyglądają natomiast dane o zatrudnieniu w sektorze przedsiębiorstw. Według GUS spadło ono rok do roku o 0,5 proc., do 6 mln 462,4 tys. etatów. Spadek o 0,5 proc. był spodziewany przez ekonomistów – tyle wynosił konsensus prognoz według naszej ankiety.

Rok do roku liczba etatów zmniejszyła się o 33,7 tys. Najwięcej miejsc pracy – ponad 34 tys. – ubyło w przemyśle. Najmocniej, o około 6,7 tys., przybyło etatów w zakwaterowaniu i gastronomii. Spadek zatrudnienia od stycznia br. jest nawet jeszcze większy – o ponad 53 tys. „To głównie efekt mało dynamicznej poprawy koniunktury w Polsce po ubiegłorocznej stagnacji. Negatywny wkład mógł mieć także zbyt wysoki wzrost płacy minimalnej w tym roku, choć nie widzieliśmy jak dotąd zwiększonej skali zwolnień ani istotnego wzrostu bezrobocia” – komentują ekonomiści Pekao. Dodają, że na stabilizację zatrudnienia musimy najpewniej poczekać do poprawy koniunktury w strefie euro. Ich zdaniem dojdzie do tego w połowie 2025 r.

https://www.rp.pl/dane-gospodarcze/art41330001-biznes-hamuje-wskazniki-gorsze-od-oczekiwan

 3. Kiepskie dane z przemysłu i budownictwa w Polsce. „Kondycja pozostaje słaba”

Mikołaj Fidziński | Publikacja: 21.10.2024 12:00

Produkcja przemysłowa spadła we wrześniu o 0,3 proc. rok do roku – podał GUS. To wynik gorszy od oczekiwań. Trochę lepiej (a raczej: mniej gorzej) niż przewidywali ekonomiści wypadła produkcja budowlano-montażowa.

Konsensus prognoz ekonomistów, według ankiety „Rzeczpospolitej” i „Parkietu”, sugerował, że we wrześniu produkcja przemysłowa w Polsce urośnie o 0,3 proc. rok do roku. Rzeczywistość okazała się gorsza – odnotowano spadek w takiej skali. W dokładnie połowie z 34 działów przemysłu produkcja rok do roku urosła, najsilniej w wydobywaniu węgla kamiennego i brunatnego (o 21 proc.). W drugiej połowie branż odnotowano spadki, w tym najmocniejszy, o blisko 19 proc., w produkcji pozostałego sprzętu transportowego.

Produkcja przemysłowa w Polsce w stagnacji
Względem sierpnia, czyli w ujęciu miesiąc do miesiąca, odnotowano wzrost produkcji przemysłowej o 9 proc. W całym okresie pierwszych dziewięciu miesięcy 2024 r. polski przemysł jest w zasadzie w stagnacji – produkcja urosła w tym czasie o 0,2 proc. względem analogicznego okresu 2023 r.

– Kondycja przemysłu pozostaje słaba. Głównym mankamentem jest niska aktywność branż eksportowych, słabość europejskich gospodarek pozostawia mało miejsca na odbicie – komentuje dr Jakub Rybacki, kierownik zespołu makroekonomii PIE. Przewiduje, że silniejsza odbudowa aktywności producentów w Polsce nastąpi raczej dopiero w 2025 r.

Ekonomiści m.in. ING Banku Śląskiego liczą na ożywienie w 2025 r.. „Sama krajowa konsumpcja to za mało, aby gospodarka mogła rosnąć. Ale impuls inwestycyjny, związany ze środkami z UE powoli rozkręca się, w tym roku beneficjenci otrzymają około 20 mld zł z KPO, w 2025 60 mld plus fundusze strukturalne. Niemiecki przemysł samochodowy drgnął w sierpniu i kontynuuje wzrost we wrześniu. Cały trzeci kwartał raczej słaby w przemyśle, ale czekamy na poprawę” – piszą.

Pewnym plusem sytuacji w przemyśle jest to, że nie wysyła on sygnałów proinflacyjnych. Już od ponad roku mamy do czynienia z deflacją producencką, we wrześniu ceny produkcji sprzedanej przemysłu były o 6,3 proc. niższe niż przed rokiem (oraz o 0,5 proc. niższe niż w sierpniu br.).

– Dane Eurostatu wskazują, że Polska jest jedyną spośród dużych gospodarek, gdzie koszty produkcji wyraźnie spadają. W przypadku większości gospodarek obserwujemy około jednoprocentowy wzrost cen dóbr trwałych oraz nieco silniejszy, dwuprocentowy wzrost cen dóbr kapitałowych – zauważa dr Rybacki.

Produkcja budowlano-montażowa cały czas wyraźnie pod kreską
Produkcja budowlano-montażowa we wrześniu okazała się z kolei, zgodnie z poniedziałkowymi danymi GUS, o 9 proc. niższa niż przed rokiem. Ekonomiści spodziewali się nawet większego tąpnięcia, średnia prognoz wskazywała na spadek o 9,7 proc. Około 8-10-procentowe spadki rok do roku odnotowano we wszystkich działach: budowie budynków, budowie obiektów inżynierii lądowej i wodnej oraz w robotach specjalistycznych.

W całym okresie styczeń-wrzesień 2024 r. budownictwo w Polsce jest na siedmioprocentowym minusie względem analogicznego okresu 2023 r. Najlepiej wypadają tu budowy budynków, gdzie spadek rok do roku jest „tylko” trzyprocentowy.

„Budownictwo od początku roku jest pod negatywnym wpływem okresu przejściowego między unijnymi perspektywami finansowymi, spadku inwestycji prywatnych i dekoniunktury w budownictwie mieszkaniowym” – komentują ekonomiści PKO Banku Polskiego.

https://www.rp.pl/budownictwo/art41325651-rynek-mieszkania-deweloperzy-budowy-gus-wrzesien-2024

Inżynier budownictwa

 1. Kobiety w branży budowlanej

Patrycja Sidło | 23.09.2024

Obecnie na wielu stanowiskach w budownictwie, szczególnie tych specjalistycznych, inżynierskich czy kierowniczych, nie jest potrzebna siła fizyczna przypisywana stereotypowo wyłącznie mężczyznom. Profesjonalizm nie ma płci, a kobiety tak samo jak mężczyźni mogą nabyć wiedzy i umiejętności, aby rzetelnie wykonywać swoje obowiązki zawodowe.

Branża budowlana, niegdyś zarezerwowana wyłącznie dla mężczyzn, obecnie spotyka się z coraz większym zainteresowaniem kobiet. Co więcej, kobiety w budownictwie zajmują nie tylko stanowiska związane z rozliczeniami czy administracją, ale również pełnią samodzielne funkcje techniczne, odpowiadając m.in. za nadzór inwestorski, projektowanie czy zarządzanie budową. Zgodnie z danymi Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa wśród jej członków jest ok. 13% kobiet.

Studia na kierunkach technicznych
Po ukończeniu szkoły średniej wielu młodych ludzi stoi przed wyborem profilu i kierunku dalszego kształcenia na uczelniach wyższych. Nierzadko studenci w wyniku rozwoju nowych zainteresowań czy nabywania doświadczenia zawodowego w trakcie studiów decydują o zmianie czy modyfikacji profilu kształcenia. Wiele osób jest również otwartych na poszerzanie swojej wiedzy na dalszych etapach kariery zawodowej – bywa, że rozpoczynają kolejny kierunek studiów lub studia podyplomowe nawet po dłuższym czasie od uzyskania pierwszego tytułu magistra czy inżyniera.

Jednym z możliwych wyborów są studia techniczne, które, niestety, cieszą się obecnie mniejszą popularnością wśród absolwentów szkół średnich. W ciągu ostatnich 5 lat zainteresowanie studiami z grupy kierunków: technika, przemysł i budownictwo spadło o 34%1. Mimo że politechniki nadal są częstym wyborem kandydatów na studia, to sam kierunek budownictwa w ostatnim czasie odnotowuje spadek. Według liczby zgłoszeń kandydatów w roku akademickim 2022/2023 budownictwo zajmowało 7. miejsce w rankingu (13 682 zgłoszenia), a w roku 2023/2024 spadło na 11. miejsce (11 945 zgłoszeń)2.

Dla sektora budowlanego w Polsce są to dane zdecydowanie niepokojące. Aby cała branża oraz firmy działające na tym rynku mogły się rozwijać, niezbędna jest wykwalifikowana kadra specjalistów, inżynierów i managerów. Kluczowe jest zrozumienie przyczyn spadku zainteresowania młodych ludzi branżą budowlaną oraz zapewnienie pracownikom warunków i standardów, które zachęcą ich do pracy w tym sektorze.

Od kilkunastu lat powstają i prowadzone są inicjatywy i projekty promujące kierunki techniczne, ścisłe i inżynierskie wśród kobiet, w tym najbardziej znana kampania w Polsce „Dziewczyny na politechniki!”. Z raportów „Kobiety na politechnikach”, przygotowywanych przez organizatora kampanii – Fundację Edukacyjną Perspektywy – wraz z Ośrodkiem Przetwarzania Informacji – Państwowym Instytutem Badawczym, wynika, że zainteresowanie studiami technicznymi wśród kobiet wzrasta. To z kolei bezpośrednio wpływa na wzrost udziału procentowego kobiet wśród pracowników poszczególnych sektorów, w tym budownictwa. Nadal jest to branża zatrudniająca zdecydowanie więcej mężczyzn niż kobiet, jednak ważne jest, aby pracodawcy, tworząc oferty pracy, ścieżki kariery i pakiety szkoleniowe, uwzględniali potrzeby i preferencje zawodowe pracowników obu płci, co będzie sprzyjało rozwojowi zdywersyfikowanych środowisk pracy.

Profil wykształcenia
Budownictwo jest najczęściej wybieranym kierunkiem kształcenia na uczelniach wyższych wśród osób chcących związać swoją drogę zawodową z branżą budowlaną. Jednocześnie na rynku pracy w tym sektorze jest również duże zapotrzebowanie na absolwentów m.in. inżynierii środowiska, inżynierii elektrycznej, architektury czy energetyki. Często osoby mające wykształcenie, wiedzę i umiejętności w mniej popularnych specjalnościach mogą cieszyć się większym zainteresowaniem potencjalnych pracodawców, a co za tym idzie – liczyć na atrakcyjniejsze warunki zatrudnienia.Wyniki badania HRK „Budownictwo 2024. Oczekiwania inżynierów z uprawnieniami budowlanymi”, przeprowadzonego wśród 1345 respondentów, potwierdzają, że najczęstszym wyborem profilu kształcenia inżynierów posiadających uprawnienia budowlane niezależnie od płci jest kierunek budownictwo (tab. 1)

Tab. 1. Profil wykształcenia w zależności od płci oraz razem – w całej grupie badanych osób (bez podziału na płeć)

Na drugim i trzecim miejscu znalazły się odpowiednio inżynieria środowiska i inżynieria elektryczna. Warto zauważyć, że wykształcenie związane z inżynierią środowiska zostało wskazane przez 21,9% kobiet i tylko 12,6% mężczyzn. Oznacza to, że w całej grupie badawczej kobiety wybierały ten kierunek niespełna dwa razy częściej niż mężczyźni. Niemalże odwrotną sytuację obserwujemy w przypadku inżynierii elektrycznej, którą wskazało 8,1% mężczyzn oraz jedynie 3,6% kobiet. Podobnie w przypadku energetyki: zadeklarowało ją 4,6% mężczyzn i 1,9% kobiet.

Należy jednocześnie pamiętać, że są to udziały procentowe liczone osobno w grupie kobiet i mężczyzn, a nie dotyczące liczby osób na poszczególnych kierunkach kształcenia. Reprezentatywność kobiet w gronie uczestników badania HRK oraz na rynku pracy jest zdecydowanie mniejsza niż mężczyzn. Jednakże można wnioskować, że wśród absolwentów kierunków inżynieria środowiska czy architektura jest większy procentowy udział kobiet niż w przypadku inżynierii elektrycznej czy energetyki.

Czynniki wpływające na wybór pracodawcy
Obecnie mamy w naszym kraju niską stopę bezrobocia, a w wielu sektorach gospodarki, w tym w budownictwie, obserwuje się tzw. rynek pracownika. Oznacza to, że na rynku pracy jest niedobór wykwalifikowanej kadry, a co za tym idzie – kandydaci mają często możliwość wyboru pomiędzy kilkoma ofertami różnych firm oraz negocjowania lepszych warunków zatrudnienia. Z kolei pracodawcy nierzadko muszą walczyć o pracowników mających wiedzę i umiejętności w unikatowych czy deficytowych specjalnościach.

Tab. 2. Czynniki wpływające na wybór pracodawcy w grupie kobiet i mężczyzn oraz w całej grupie badanych osób
Kobiety w branży budowlanej

W ramach badania HRK „Budownictwo 2024. Oczekiwania inżynierów z uprawnieniami budowlanymi” ankietowani zostali poproszeni o wskazanie czynników, na które najbardziej zwracają uwagę przy wyborze przyszłego pracodawcy. Pytanie miało charakter wielokrotnego wyboru (maksymalnie 3) i obejmowało 11 możliwych wskazań z listy (tab. 2). Analizując odpowiedzi inżynierów w kontekście różnic w zależności od płci, można zauważyć, że kobiety przywiązują większą wagę niż mężczyźni do godzin pracy i łącznego miesięcznego wymiaru pracy, a także możliwości pracy zdalnej. Są to kwestie związane z tzw. work-life balance, a więc można wnioskować, że dla kobiet ważne jest, aby czas, który spędzają w pracy, był jasno określony i uzgodniony z pracodawcą. Cenią sobie również możliwość pracy zdalnej, która w pewnym zakresie pomaga łączyć życie zawodowe z prywatnym. Ponadto kobiety częściej niż mężczyźni wskazywały, że istotna jest dla nich możliwość rozwoju, awansu czy kierowania zespołem. To z kolei może sugerować, że są one bardziej niż mężczyźni nastawione na nabywanie nowych umiejętności, a także rozwój kompetencji managerskich. Z drugiej strony mężczyźni bardziej niż kobiety zwracają uwagę na wielkość firmy oraz realizowanych projektów.

Preferowana forma zatrudnienia
Na rynku obecne są zarówno firmy, w których możliwa jest tylko jedna forma zatrudnienia, jak i takie, które oferują w tym zakresie pewnego rodzaju dowolność w zależności od możliwości i charakteru pracy na danym stanowisku. Wśród wszystkich osób aktywnych zawodowo w Polsce najbardziej popularne i pożądane jest zatrudnienie na podstawie umowy o pracę. Nie inaczej jest w branży budowlanej.

Zgodnie z wynikami badania HRK „Budownictwo 2024. Oczekiwania inżynierów z uprawnieniami budowlanymi” aż 75% inżynierów posiadających uprawnienia budowlane preferuje zatrudnienie w oparciu o umowę o pracę, 20% wybiera współpracę B2B i zaledwie 5% umowę zlecenie (tab. 3). Jak się okazuje, kobiety mają mniejszą niż mężczyźni otwartość na inne formy zatrudnienia niż umowa o pracę. 11% z nich wskazało, że chciałoby pracować w oparciu o kontakt B2B, a 4% – umowę zlecenie. Dla kobiet zdecydowanie liczą się stabilność i bezpieczeństwo, które wiążą się z zatrudnieniem na umowę o pracę. Mężczyźni są w tym obszarze bardziej elastyczni, a ponadto chętnie korzystają z możliwości dywersyfikacji dochodów czy wyboru korzystniejszych form opodatkowania, które daje współpraca B2B czy umowa zlecenie realizowana u kilku różnych podmiotów.

Tab. 3. Preferowana forma zatrudnienia w zależności od płci oraz razem – w całej grupie badanych osób
Kobiety w branży budowlanej

Ocena benefitów pracowniczych
Benefity pracownicze w ostatnim czasie stały się poniekąd standardem na rynku i znajdują się w ofercie niemal każdego pracodawcy. Mają one na celu zarówno przyciągnięcie kandydatów, jak i zwiększenie lojalności, motywacji i zaangażowania obecnych pracowników. Benefity, które mają za zadanie wspierać rozwój zawodowy zatrudnionych, obejmują zazwyczaj pakiet szkoleń, dofinansowanie kursów czy studiów podyplomowych. Z kolei te, które wspierają obszar zdrowia, ogólny dobrostan, rozwój osobisty pracowników, a także równowagę między życiem zawodowym i prywatnym, dają pracownikowi poczucie troski i zaopiekowania ze strony pracodawcy, a obejmują zazwyczaj prywatną opiekę zdrowotną, kartę sportową czy ubezpieczenie na życie. Istotną grupą benefitów są również te, które wpływają na kondycję finansową pracowników i częściowo odciążają budżet domowy, a są to m.in. samochód służbowy z możliwością wykorzystania do użytku prywatnego, karta paliwowa, catering w miejscu pracy, karta lunchowa czy fundusz socjalny.

Tab. 4. Ocena benefitów pracowniczych przez kobiety i mężczyzn oraz razem – przez wszystkich respondentów
Kobiety w branży budowlanej

W badaniu HRK „Budownictwo 2024. Oczekiwania inżynierów z uprawnieniami budowlanymi” respondenci oceniali 15 najczęściej oferowanych benefitów w skali od 1 do 5, gdzie 1 było oceną najniższą, a 5 najwyższą (tab. 4). Średnia ocena większości benefitów wśród kobiet była wyższa lub taka sama jak u mężczyzn (poza benefitami obejmującymi: samochód służbowy, kartę paliwową/zwrot kosztów dojazdu do pracy oraz catering w miejscu pracy/kartę lunchową). Oznacza to, że kobiety przywiązują większą wagę do benefitów pracowniczych i bardziej je doceniają niż mężczyźni.

Największą różnicę w średniej ocenie konkretnych benefitów w zależności od płci można zaobserwować w przypadku: pracy w systemie hybrydowym oraz opłacaniu przez pracodawcę składki członkowskiej do Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa (różnica o 0,5 na rzecz wyższej oceny wśród kobiet). Dodatkowo kobiety zdecydowanie wyżej oceniają kwestie dofinansowania przez pracodawcę kursów, szkoleń czy studiów podyplomowych. To z kolei bezpośrednio łączy się z omawianym wcześniej zagadnieniem dotyczącym czynników wpływających na ocenę atrakcyjności pracodawcy, w którym kobiety częściej niż mężczyźni wskazywały, że istotna jest dla nich możliwość rozwoju, awansu czy kierowania zespołem (tab. 2). Oznacza to, że kobiety, które wybrały karierę w budownictwie, są silnie zorientowane na rozwój zawodowy, chcą zdobywać kolejne szczeble kariery, a przy tym są otwarte na naukę i szkolenia.

Podsumowanie
Liczba kobiet pracujących w budownictwie jest zdecydowanie mniejsza niż mężczyzn, jednakże bez nich nie jest możliwy dalszy dynamiczny rozwój całej branży. Jak wykazują badania i raporty branżowe, kobiety chcą podejmować pracę i budować karierę zawodową w sektorach gospodarki związanych z inżynierią, budownictwem, techniką czy przemysłem. Często wykazują większą niż mężczyźni lojalność wobec pracodawcy, zaangażowanie w powierzone obowiązki oraz chęć nauki i rozwoju zawodowego.

https://inzynierbudownictwa.pl/kobiety-w-branzy-budowlanej/

Prawo.pl

 1. Nowe obowiązki dla firm. Przepisy o wylesianiu dotyczą nawet mięsa i kawy

Tomasz Ciechoński | Data dodania: 23.10.2024

Unijne rozporządzenie przeciw deforestacji, wbrew obiegowej opinii, nie obejmuje wyłącznie tartaków czy producentów mebli. Na nowe regulacje powinien przygotować się każdy bez względu na branżę, kto wprowadza do obrotu, udostępnia na unijnym rynku, a także wywozi z Unii określone produkty pochodzące z takich towarów jak: bydło, kakao, kawa, palma olejowa, kauczuk, soja i drewno.

Rozporządzenie w sprawie wylesiania – określane też jako rozporządzenie w sprawie produktów niepowodujących wylesiania lub rozporządzenie EUDR* – ma na celu zapewnienie, aby pewne towary wprowadzane do obrotu w UE nie przyczyniały się do dalszej degradacji lasów na całym świecie. Zostało przyjęte przez Parlament Europejski i Radę UE w 2023 r. i w dużej części miało być stosowane od 30 grudnia 2024 r. Niedawno Komisja Europejska wydała komunikat o zamiarze jego odroczenia o 12 miesięcy. Oznacza to, że przepisy najpewniej zaczną obowiązywać w stosunku do dużych przedsiębiorstw od 30 grudnia 2025 r., a w odniesieniu do mikroprzedsiębiorstw i małych przedsiębiorstw ­- od 30 czerwca 2026 r. 

Przyczyną były napływające do KE z całego świata sugestie o potrzebie dodatkowego czasu, aby przygotować się na wprowadzenie nowych przepisów.

– Realizacja obowiązków wynikających z rozporządzenia EUDR wymaga od przedsiębiorców działania na dużą skalę, tak naprawdę w całym łańcuchu dostaw – zwraca uwagę radca prawny Daniel Chojnacki, szef zespołu prawa ochrony środowiska kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.

Problem w tym, że – jak zwrócił uwagę Krzysztof Wiński, dyrektor w PwC, w opublikowanym w serwisie Prawo.pl artykule „Rozporządzenie EUDR – obowiązek, o którym prawie nikt nie wie” – firmy dotknięte regulacją w większości nie są jej świadome i tylko nieliczne rozpoczęły przygotowania do jej wdrożenia.

– Większość i tak myśli, że dotyczy to tylko salonów meblarskich, ale to nie jest do końca prawda. Dotyczy to również sektora spożywczego, ale też sektora automotive, a właściwie każdej produkcji, bo tą regulacją mogą być objęte różne rzeczy związane z maszynami w zakładach. Rozporządzenie dotyczy w praktyce każdego, kto dokonuje przywozu towarów wskazanych w rozporządzeniu unijnym (bez względu na branżę) – czytamy w artykule Krzysztofa Wińskiego.

Maria Szczurek, prawniczka kancelarii DZP specjalizująca się w ochronie środowiska, dodaje, że dopiero w październiku br. Komisja Europejska opublikowała wytyczne do EUDR, bez których wiele pytań pozostawało do niedawna bez odpowiedzi. – Dodatkowe materiały Komisji są dużym krokiem w dobrą stronę. Mimo tego, przygotowaniom do realizacji obowiązków nadal towarzyszy dużo niepewności – komentuje.

Odnośne towary i odnośne produkty
Rozporządzenie posługuje się pojęciami odnośnych towarów i odnośnych produktów. Zamknięty katalog tych pierwszych znalazł się w artykule 1 rozporządzenia. Są to: bydło, kakao, kawa, palma olejowa, kauczuk, soja i drewno. Odnośne produkty to artykuły, które – zgodnie z definicją – zawierają odnośne towary, były nimi karmione lub zostały wytworzone przy ich użyciu i które zostały wymienione w załączniku nr 1 rozporządzenia.

Załącznik nr 1 zawiera obszerny wykaz odnośnych produktów wraz z ich kodami w nomenklaturze scalonej. I tak przykładowo, odnośnymi produktami w przypadku bydła są różnego rodzaju wyroby mięsne i skóry, a dla kakao jest to szereg produktów, od ziaren kakao aż po czekoladę i pozostałe przetwory spożywcze zawierające ten towar. Odnośnymi produktami wytwarzanymi z lub przy użyciu drewna są nie tylko artykuły takie jak płyty, sklejki czy ramy do obrazów, ale nawet węgiel drzewny oraz produkty klasyfikowane jako „książki, gazety, obrazki i pozostałe drukowane wyroby przemysłu poligraficznego, manuskrypty, maszynopisy i plany, z papieru”. We wspomnianym artykule Krzysztof Wiński zwrócił uwagę na produkty wykonane z gumy, takie jak chociażby uszczelki szeroko wykorzystywane w przemyśle.

Już na pierwszy rzut oka widać zatem, że nie chodzi wyłącznie o produkty drewniane czy drewnopochodne. Zakres rozporządzenia jest dużo szerszy, a akt prawny ma kompleksowy charakter. Tym samym nowe obowiązki obejmują znacznie większą liczbę podmiotów – wskazuje dr Adrianna Ogonowska, radca z praktyki prawa ochrony środowiska kancelarii Wardyński i Wspólnicy.

Z drugiej strony artykuły niewymienione w załączniku nie są odnośnymi produktami i w związku z tym nie dotyczą ich omawiane regulacje. Komisja Europejska tłumaczy to na przykładzie mydła, które nie zostało wymienione w załączniku i nie będzie objęte rozporządzeniem, nawet jeśli zawiera zaliczony do odnośnych towarów olej palmowy.

Rozporządzenie EUDR to obowiązki dla przedsiębiorców
Zgodnie z artykułem 3 rozporządzenia, zarówno odnośne towary, jak i odnośne produkty, nie mogą być wprowadzane do obrotu ani udostępniane na rynku unijnym, ani z niego wywożone, o ile nie spełniają wszystkich następujących warunków:

  • nie powodują wylesiania;
  • zostały wyprodukowane zgodnie z właściwymi przepisami kraju produkcji; oraz
  • przedłożono w ich sprawie oświadczenie o należytej staranności.

Oznacza to, że podmioty, które w ramach działalności handlowej wprowadzają do obrotu, udostępniają lub wywożą wskazane towary i produkty są zobowiązane do zachowania tzw. należytej staranności. Jak tłumaczy Tomasz Długozima, radca prawny z Wojarska Aleksiejuk & Wspólnicy, w praktyce sprowadza się to do realizacji następujących obowiązków:

  1. gromadzenia informacji, danych i dokumentów koniecznych do weryfikacji czy określone produkty są zgodne z wymogami rozporządzenia EUDR (art. 9),
  2. dokonywania oceny ryzyka, czy określone produkty są zgodne z wymogami rozporządzenia EUDR (art. 10),
  3. jeżeli ocena ryzyka wykaże, że istnieje ryzyko, iż produkty są niezgodne z wymogami, podmiot, przed wprowadzeniem produktów do obrotu lub ich wywozem ma obowiązek przyjąć procedury i środki zmniejszania ryzyka odpowiednie do osiągnięcia poziomu zerowego lub znikomego ryzyka (art. 11).

– Po spełnieniu opisanych obowiązków, przedsiębiorca może złożyć tzw. oświadczenie o należytej staranności, uprawniające do wprowadzenia produktu na rynek UE lub wywiezienia go z UE – mówi mec. Długozima.

Takie oświadczenia przedsiębiorstwa będą składać za pomocą systemu informacyjnego, który według deklaracji Komisji Europejskiej zacznie działać jeszcze przed rozpoczęciem stosowania rozporządzenia. Na początku listopada będzie mógł rozpocząć przyjmowanie rejestracji, zaś w grudniu będzie w pełni operacyjny.

– Prawodawca unijny przewidział jednak istotne wyłączenia podmiotowe dla mikroprzedsiębiorstw, małych i średnich przedsiębiorstw. Nie oznacza to jednak, że rozporządzenie EUDR w ogóle tej kategorii podmiotów nie obejmuje – zwraca uwagę adwokatka Małgorzata Piekarska z praktyki prawa ochrony środowiska kancelarii Wardyński i Wspólnicy.

– Z nowymi obowiązkami będą musieli się zmierzyć również producenci bydła, kakao, kawy, soi, kauczuku, drewna i palmy olejowej – to oni muszą dostarczyć innym podmiotom w łańcuchu dostaw informacje konieczne do udowodnienia, że ich towary zostały wyprodukowane w sposób zrównoważony, m.in. dane geolokalizacyjne – dodaje Maria Szczurek z DZP.

Takie dane będą potrzebne, bo – jak czytamy w jednym motywów rozporządzenia – „ryzyko wprowadzenia do obrotu produktów niezgodnych z wymogami lub ich wywozu różni się w zależności od towaru i produktu, a także od ich kraju pochodzenia i produkcji lub jego części”. Poszczególne kraje na podstawie metodyki opublikowanej przez KE będą klasyfikowane do krajów o niskim, standardowym lub wysokim ryzyku.

Tomasz Długozima dodaje, że chociaż rozporządzenie najpewniej zostanie odroczone, to już dziś objęte nim podmioty mogą (lub wręcz powinny) rozpocząć przygotowania do sprostania nowym wymaganiom.

– Podstawowym działaniem w tym zakresie powinno być zażądanie od wszystkich uczestników łańcucha dostaw informacji niezbędnych do przeprowadzenia oceny ryzyka, czy dystrybuowane przez nich produkty przyczyniają się do zjawiska wylesiania. Zakres tych informacji jest szczegółowo wymieniony w art. 9 rozporządzenia EUDR – wyjaśnia mec. Długozima.

Według prawników z zespołu prawa ochrony środowiska DZP, przygotowania do wejścia w życie nowych przepisów obejmują przede wszystkim identyfikację produktów, których dotyczą obowiązki. – Przedsiębiorcy mają również obowiązek wdrożenia systemów należytej staranności, dzięki którym możliwa będzie weryfikacja, czy odnośne towary i odnośne produkty w ich portfolio nie spowodowały wylesiania – dodaje Daniel Chojnacki.

Kary określi polska ustawa
Artykuł 25 rozporządzenia określa możliwe kary za nieprzestrzeganie obowiązków, obejmujące grzywnę w wysokości do 4 proc. rocznego obrotu; konfiskatę odnośnych produktów lub dochodów uzyskanych z transakcji obejmujących takie produkty; czasowe wykluczenie z zamówień publicznych, dotacji i koncesji; czasowy zakaz wprowadzania, udostępniania lub wywozu odnośnych towarów i odnośnych produktów; zakaz stosowania tzw. uproszczonej należytej staranności.

Karol Maćkowiak z praktyki prawa ochrony środowiska kancelarii Wardyński i Wspólnicy dodaje, że charakter sankcyjny ma też przepis pozwalający KE publikację informacji dotyczących prawomocnie ukaranego podmiotu – osoby prawnej.

– Należy tutaj zwrócić uwagę, że pomimo bezpośredniego stosowania przepisów rozporządzenia, unormowania dotyczące sankcji za jego naruszenie pozostawiono zasadniczo państwo członkowskim – wskazuje Karol Maćkowiak.

Daniel Chojnacki z DZP dodaje, że rozporządzenie EUDR przewiduje minimalny katalog kar, który każde państwo członkowskie może rozszerzyć.

– Brak regulacji krajowych w tym zakresie oznacza, że przedsiębiorcy nie wiedzą, jakimi dokładnie sankcjami zagrożone jest naruszenie przepisów EUDR – komentuje prawnik z DZP. Zwraca też uwagę, że to przepisy krajowe wyznaczą organ odpowiedzialny za kontrolę stosowania przepisów EUDR.

We wrześniu br. Ministerstwo Klimatu i Środowiska informowało, że prowadzi „intensywne prace nad przygotowaniem projektu ustawy, która pozwoli na wdrożenie w Polsce unijnego rozporządzenia EUDR”. Zapowiadany projekt dotąd nie ujrzał światła dziennego.

– Rolą ustawy będzie jednak bardziej dostosowanie obowiązków zawartych w rozporządzeniu do krajowego systemu prawnego, niż tworzenie nowych obowiązków – przypomina mec. Długozima. – Tym samym, brak zakończenia prac nad polską ustawą nie powinien wstrzymywać przygotowań przedsiębiorców do sprostania obowiązkom, które wejdą w życie z końcem przyszłego roku – podsumowuje.

*pełna nazwa aktu prawnego: Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2023/1115 z dnia 31 maja 2023 r. w sprawie udostępniania na rynku unijnym i wywozu z Unii niektórych towarów i produktów związanych z wylesianiem i degradacją lasów oraz uchylenia rozporządzenia (UE) nr 995/2010.

https://www.prawo.pl/biznes/rozporzadzenie-eudr-kogo-obowiazuja-przepisy-o-wylesianiu,529624.html

 2. W poszukiwaniu straconego zysku: polisa business interruption w czasach klęsk żywiołowych

Maciej Zych, Mateusz Kosiorowski | Data dodania: 23.10.2024

Klasyczną formą ochrony przed finansowymi skutkami klęsk żywiołowych są ubezpieczenia mienia, które chronią przede wszystkim przed ryzykiem fizycznych zniszczeń i strat. To jednak nie wszystko. Ubezpieczenia kierowane do przedsiębiorców mogą również obejmować ochronę przed utratą zysku i niespodziewanymi kosztami, jeżeli doprowadziły do nich uszkodzenia majątku przedsiębiorstwa – piszą adwokaci Maciej Zych oraz Mateusz Kosiorowski z kancelarii Wardyński i Wspólnicy.

Obecny rok niestety obfitował w klęski żywiołowe, poczynając od serii pożarów podczas suchego lata po największą od lat powódź, która uderzyła w Dolny Śląsk niemal zaraz po tym, gdy letnie upały się skończyły. Abstrahując od podejrzewanych w kilku przypadkach podpaleń, trudno nie wiązać tegorocznych wydarzeń ze zmianami klimatu, które stopniowo zwiększają ryzyko klęsk żywiołowych jak susze (a więc i pożary), powodzie czy huragany i tornada. Innymi słowy, do takich ryzyk trzeba się raczej przyzwyczajać – a najlepiej przed nimi zabezpieczać.

Klasyczną formą ochrony przed finansowymi skutkami klęsk żywiołowych są ubezpieczenia mienia, które chronią przede wszystkim przed ryzykiem fizycznych zniszczeń i strat. To jednak nie wszystko. Ubezpieczenia kierowane do przedsiębiorców mogą również obejmować ochronę przed utratą zysku i niespodziewanymi kosztami, jeżeli doprowadziły do nich uszkodzenia majątku przedsiębiorstwa. W zamyśle instrument taki ma obejmować przede wszystkim sytuacje przestoju i tymczasowej reorganizacji działalności na skutek uszkodzeń czy zniszczeń w przedsiębiorstwie, np. gdy pożar strawi linię produkcyjną albo powódź zaleje centrum logistyczne czy handlowe.

Choć polscy ubezpieczyciele zwykle określają taki produkt mianem „ubezpieczenia (od) utraty zysku” to ogólny sens instrumentu jest nieco szerszy i najlepiej oddaje go angielski pierwowzór: Business Interruption (BI) insurance. A więc ubezpieczenie od „zaburzenia” działalności, zwłaszcza utraty spodziewanego zysku, ale nie tylko.

Utrata zysku tylko razem ze szkodą na mieniu
W praktyce rynkowej ubezpieczenie business interruption jest zawsze powiązane z ubezpieczeniem mienia w sensie ścisłym, czyli przed fizycznym uszkodzeniem lub zniszczeniem. Przedsiębiorca, chcący zawrzeć ubezpieczenie od utraty zysku, musi równocześnie zawrzeć sprzężone ubezpieczenie mienia należącego do przedsiębiorstwa.

Powiązania między utratą zysku a fizyczną szkodą na mieniu idą jednak znacznie dalej. Dopiero fizyczne uszkodzenie bądź zniszczenie ubezpieczonego mienia może spowodować odpowiedzialność towarzystwa ubezpieczeniowego w zakresie utraty zysku i innych kosztów, jeśli na skutek zniszczeń zwyczajna działalność przedsiębiorstwa została zaburzona. Jeśli przykładowo pożar strawi ubezpieczoną linię produkcyjną, to odszkodowanie może objąć także utratę zysku spowodowaną przerwaniem produkcji i brakiem czy spadkiem sprzedaży. Ale jeśli ten sam pożar zniszczy „tylko” zakład podwykonawcy albo odbiorcy (np. zlokalizowany w tej samej strefie przemysłowej, jak to się czasem zdarza), pozostawiając linię produkcyjną ubezpieczonego bez uszczerbku – ubezpieczenie nie obejmie utraty jego zysku mimo zaburzenia łańcucha dostaw, ponieważ akurat mienie ubezpieczonego nie zostało zniszczone. Podobnie należałoby oceniać zniszczenie w pożarze tylko urządzeń czy pojazdów używanych wprawdzie przez ubezpieczonego, ale niestanowiących jego własności, np. leasingowanych.

Trudny rachunek strat
Skomplikowane bywa też obliczenie wysokości szkody podlegającej naprawieniu w ramach polisy business interruption. Historycznie to właśnie trudności ze znalezieniem miarodajnych metod obliczania utraty zysków utrudniały wprowadzenie takich ubezpieczeń i nieprzypadkowo ich rozwój stał się możliwy dopiero od drugiej połowy XIX w., gdy w Anglii oraz USA powstawały pierwsze zrzeszenia zawodowe księgowych, a wraz z nimi standaryzowane i profesjonalne zasady rachunkowości.

Punktem wyjścia do obliczenia utraty zysku jest bowiem zysk spodziewany czy też standardowy, który zwykle wylicza się w oparciu o zaksięgowane obroty osiągane w okresach poprzedzających szkodę, np. w ciągu 12 miesięcy przypadających bezpośrednio przed szkodą. Ubezpieczenie niekoniecznie prowadzi więc do pełnego wyrównania rzeczywistego poziomu utraty zysków, ponieważ opiera się na abstrakcyjnym, uśrednionym zysku, jaki przedsiębiorca uzyskiwałby zgodnie z danymi historycznymi ze swoich ksiąg rachunkowych. Szczegóły formuł służących do obliczenia kwoty należnego odszkodowania za utratę zysku określają warunki ubezpieczenia danego towarzystwa. Warto poświęcić czas na ich analizę – najlepiej z działem finansowym czy księgowym firmy – aby zrozumieć, na co dokładnie można liczyć i czy dany mechanizm jest korzystny, biorąc pod uwagę choćby sposób prowadzenia księgowości w przedsiębiorstwie czy politykę alokacji kosztów i zysków w grupie spółek.

Księgowany poziom poprzednich zysków przekłada się również na sumę ubezpieczenia, która stanowi najczęściej równowartość spodziewanych zysków za ustalony dla danej polisy maksymalny okres odszkodowawczy. Polisa określa więc, za jaki okres będzie można żądać wyrównania straconych zysków. Jeśli np. będą to 3 miesiące, to suma ubezpieczeniowa zostanie ustalona jako standardowy trzymiesięczny zysk, liczony jednak według poprzednich wyników firmy, np. za ostatni zamknięty rok obrachunkowy.

Jak już wspomniano, utrata zysku to niejedyny element szkody finansowej, którą można objąć polisą business interruption. Standardowo zakresem takiego ubezpieczenia objęte są również koszty stałe, które przedsiębiorca musi ponosić mimo przestoju przedsiębiorstwa (np. czynsz za najem czy leasing, wynagrodzenie dla pracowników) oraz koszty tymczasowej reorganizacji przedsiębiorstwa celem umożliwienia jego dalszej działalności, mimo poniesionych szkód.

Ratować się można, a nawet trzeba
Ta druga kategoria to poniekąd po prostu koszty minimalizacji szkody (tzw. mitigation cost) w postaci utraty zysku po stronie ubezpieczonego, a pokrycie takich kosztów ubezpieczeniem wynika z zasad ogólnych, a dokładnie z art. 826 par. 4 kodeksu cywilnego. W tym zakresie – poza sumą ubezpieczeniową – możliwość uzyskania odszkodowania ogranicza również celowość ponoszenia środków na „ratowanie” działalności, aczkolwiek już nie ich obiektywna skuteczność oceniana po fakcie.

Warto jednak pamiętać, że podejmowanie starań celem przywrócenia działalności przedsiębiorstwa to nie prawo, tylko obowiązek umowny ubezpieczonego (art. 826 par. 1 kodeksu cywilnego). Zgodnie z kodeksem, jeśli ubezpieczony zaniecha takich działań umyślnie lub przez rażące niedbalstwo, zwalnia to ubezpieczyciela z odpowiedzialności za wynikłą z tego szkodę. Niektóre towarzystwa próbują nawet rozszerzać obowiązki ubezpieczonych tego typu, wprowadzając wyłączenia sugerujące, że nie odpowiadają, jeśli zabraknie „niezwłocznej” akcji ubezpieczonego albo gdy zabraknie mu środków na przywrócenie przedsiębiorstwa do działania. Tego rodzaju postanowienia są zasadniczo prawnie bezskuteczne, jeśli wykraczają poza granice zaniechania umyślnego lub z rażącego niedbalstwa, jednak stanowią jeden z możliwych punktów zapalnych sporu z ubezpieczycielem o odszkodowanie.

Oszczędzanie na polisie zbyt drogo kosztuje?
Na to pytanie każdy oczywiście musi odpowiedzieć sam, biorąc pod uwagę charakterystykę danego przedsiębiorstwa i dostępną ofertę produktów ubezpieczeniowych. Inny profil ryzyka mają firmy produkcyjne, zgoła inny usługowe, a o opłacalności ubezpieczenia business interruption decyduje też oczywiście wysokość składki oraz szczegółowe zmienne, takie jak położenie geograficzne zakładów czy nawet sposób prowadzenia ich księgowości.

Z pewnością należy jednak o takim instrumencie przynajmniej wiedzieć i rozważyć jego zastosowanie, ponieważ podobnie jak inne ubezpieczenia daje unikalną możliwość zabezpieczenia się przed skutkami zdarzeń, którym zapobiec się nie da, i tym samym pozwala poniekąd „oszukać los”. Przynajmniej do wysokości sumy ubezpieczenia.

Maciej Zych
Maciej Zych, adwokat, partner, praktyka postępowań sądowych w kancelarii Wardyński i Wspólnicy

 Mateusz Kosiorowski
Mateusz Kosiorowski, adwokat, koordynator praktyki ubezpieczeniowej kancelarii Wardyński i Wspólnicy

https://www.prawo.pl/biznes/polisa-business-interruption-ubezpieczenie-przed-utrata-zysku-i-niespodziewanymi-kosztami,529557.html

Podatki | Prasówka | 17-23.10.2024

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Garaże będą opodatkowane. Tyle zapłacą Polacy

Oprac. Weronika Szkwarek | 16 października 2024, 15:00

Ministerstwo Finansów poinformowało ostatnio o tym, że garaże będą opodatkowane jak mieszkania. To oznacza, że pomieszczania przeznaczone do przechowywania pojazdów zostaną uznane za część mieszkalną. Ile za to zapłacą Polacy?

Na początku tygodnia resort Andrzeja Domańskiego przekazał, że rząd przyjął projekt ustawy o zmianie ustawy o podatku rolnym, ustawy o podatkach i opłatach lokalnych oraz ustawy o opłacie skarbowej. Do jednych z ważniejszych punktów tego projektu należy ujednolicenie zasad opodatkowania podatkiem od nieruchomości garaży w budynkach mieszkalnych.

„Wszystkie pomieszczenia przeznaczone do przechowywania pojazdów w budynkach mieszkalnych (niezajęte na działalność gospodarczą) będą opodatkowane jak mieszkania” – informuje Ministerstwo Finansów.

Rząd natomiast na ostatnim posiedzeniu przyjął projekt nowelizacji ustawy o podatku rolnym, ustawy o podatkach i opłatach lokalnych oraz ustawy o opłacie skarbowej, który poza opodatkowaniem garaży ma m.in. wyeliminować wątpliwości interpretacyjne przez doprecyzowanie obowiązujących przepisów.

Podatek od garaży – od kiedy? Ile wynosi?
Podatek od garaży ma wejść w życie już od 1 stycznia 2025 roku.

Ile wyniesie podatek od garaży? W przypadku budynków mieszkalnych maksymalna stawka podatku od nieruchomości wzrośnie z 1,15 zł do 1,19 zł, natomiast dla gruntów pod takimi budynkami – z 0,71 zł do 0,73 zł za m2.

Przypomnijmy: maksymalne stawki podatku od nieruchomości ustala minister finansów, jednak to do radnych należy, ile ostatnie wyniesie podatek, który stanowi źródło dochodu dla samorządu.

Podatek od nieruchomości w poszczególnych miastach – stawki
Spójrzmy więc, jak przedstawiają się stawki za podatek od nieruchomości w poszczególnych miastach. W opracowaniu przygotowanym przez GetHome widzimy, że większość miast utrzymywało najwyższą możliwą wysokość podatku, czyli 1,15 zł w 2024 r.

Dotyczyło to takich miast jak:

– Lublin, Szczecin, Bydgoszcz, Łódź
– Poznań, Wrocław, Gdańsk, Warszawa,
– Białystok, Katowice, Kraków, Olsztyn, Rzeszów.

Gdzie radni zdecydowali się nieco obniżyć stawkę? Najmniej płacili w 2024 roku mieszkańcy Kielc – 0,82 zł za metr kwadratowy. Złotówkę za mkw. płacili mieszkańcy Torunia. 0,99 zł/mkw. właściciele nieruchomości w Zielonej Górze i Opolu. W Gorzowie Wielkopolskim stawka wynosiła 0,95 zł za metr kwadratowy.

Garaże w blokach mieszkalnych a podatek
Czy właściciele miejsc postojowych związanych z blokiem mieszkalnym również będą musieli zapłacić podatek od nieruchomości? Odpowiedź znajdziemy w ustawie.

Wskazano w niej, że aby ujednolicić opodatkowanie pomieszczeń do przechowywania pojazdów znajdujących się w budynkach mieszkalnych, proponuje się przyjąć, że za część mieszkalną budynku będzie uznawać się także pomieszczenie do przechowywania pojazdów.

„Proponowana zmiana doprowadzi do zmiany kwalifikacji wyodrębnionych prawnie lokali użytkowych w budynkach mieszkalnych stanowiących garaże wielostanowiskowe oraz garaże jednostanowiskowe na część mieszkalną budynku i doprowadzi do zmiany podatkowego statusu takich pomieszczeń. Natomiast garaże wielostanowiskowe stanowiące element nieruchomości wspólnej w budynku mieszkalnym już obecnie są częścią mieszkalną budynku, która jest opodatkowana stawką określoną w art. 5 ust. 1 pkt 2 lit. a upol, lub jeżeli jest zajęta na prowadzenie działalności gospodarczej, to jest opodatkowana stawką określoną w art. 5 ust. 1 pkt 2 lit. b upol” – czytamy.

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9634305,garaze-beda-opodatkowane-tyle-zaplaca-polacy.html

 2. Podatek od zysku wypłacanego przez „estońską” spółkę oblicza się inaczej

Paweł Jastrzębowski | 16 października 2024, 20:01

Podstawy opodatkowania dywidendy otrzymanej od spółki, która wybrała estoński CIT, nie pomniejsza się o kwotę ryczałtu zapłaconego przez spółkę. Ustawa o PIT przewiduje odrębny mechanizm odliczenia – orzekł WSA w Gdańsku.

Chodziło o firmę, która wybrała ryczałt od dochodów spółek (zwany „estońskim CIT”) i zamierzała wypłacić wspólnikom dywidendę. Powstał problem z wyliczeniem podstawy jej opodatkowania podatkiem dochodowym od osób fizycznych (PIT).

Spółka zamierzała pomniejszyć kwotę zysku (wynikającą z uchwały wspólników) o zapłacony przez siebie ryczałt. Twierdziła, że rozliczenie jest w tym wypadku dwufazowe: najpierw podatek (ryczałt) płaci spółka (faza 1), a następnie, od pozostałej kwoty, oblicza się zryczałtowany, 10-proc. PIT od dywidendy (faza 2).

Inny mechanizm odliczeń
Nie zgodził się z nią dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej. W interpretacji z 31 maja 2024 r. (sygn. 0114-KDIP3-1.4011.319.2024.2.PT) wyjaśnił, że w art. 30a ust. 19 ustawy o PIT przewidziano szczególny tryb obliczania 19-proc. podatku od dywidendy wypłaconej z zysku wypracowanego przez spółkę w okresie opodatkowania estońskim CIT. Z tego przepisu wynika, że 19-proc. PIT od dywidendy jest pomniejszany o odpowiedni wskaźnik procentowy ryczałtu należnego od spółki. Oznacza to pomniejszenie o:

■ 90 proc., gdy zyski spółki zostały opodatkowane 10-proc. ryczałtem, lub

■ 70 proc., gdy zyski spółki zostały opodatkowane 20-proc. ryczałtem.

Dyrektor KIS dodał, że przykładowa kalkulacja PIT należnego od zysku (dywidendy) wypracowanego w okresie opodatkowania spółki estońskim CIT została zawarta w Przewodniku do Ryczałtu od dochodów spółek z 23 grudnia 2021 r. zamieszczonym na stronie internetowej Ministerstwa Finansów (przykład 50, str. 68).

Nie jak w klasycznym CIT
Stanowisko fiskusa zaakceptował Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku. Orzekł, że przy wypłacie dywidendy podstawę opodatkowania PIT stanowi kwota zysku przeznaczonego do podziału, ale tego zysku nie pomniejsza się – jak chciałaby spółka – o kwotę zapłaconego przez nią ryczałtu.

Uzasadniając wyrok, sędzia Elżbieta Rischka nawiązała do innych wyroków (na razie nieprawomocnych): WSA w Poznaniu z 22 marca 2023 r. (I SA/Po 917/22) i WSA w Warszawie z 25 stycznia 2024 r. (III SA/Wa 2479/23).

W tym drugim wyroku warszawski sąd stwierdził jednoznacznie, że w estońskim CIT ustawodawca odszedł od dwufazowego modelu obliczania podatku, który jest przyjęty w spółkach opodatkowanych klasycznym CIT. W tych spółkach najpierw oblicza się podatek spółki (CIT), a w następnie od pomniejszonej o niego podstawy opodatkowania oblicza się zryczałtowany, 19-proc. podatek od dywidendy.

W spółkach z estońskim CIT jest inaczej, bo w przeciwnym razie – jak podkreślił warszawski sąd – dochodziłoby do nieuprawnionego dwukrotnego pomniejszania należności z tytułu PIT:

■ raz w podstawie opodatkowania – o ryczałt (estoński CIT) należny od dochodów spółki,

■ drugi raz – z wykorzystaniem wprowadzonego do art. 30a ust. 19 ustawy o PIT szczególnego mechanizmu odliczenia zapłaconego ryczałtu od dochodów spółki.

WSA w Gdańsku w pełni się zgodził, że to wbrew przepisom. Wyrok jest nieprawomocny. ©℗

Współpraca Katarzyna Jędrzejewska
orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok WSA w Gdańsku z 9 października 2024 r., sygn. akt I SA/Gd 646/24

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9634744,podatek-od-zysku-wyplacanego-przez-estonska-spolke-oblicza-sie-inacz.html

 3. Przychody z faktoringu nie wykluczą z estońskiego CIT

Mariusz Szulc | wczoraj, 02:00

Ministerstwo Finansów rozważa zaproponowanie zmiany w ustawie o CIT, tak aby przychody ze zbycia wierzytelności własnych na rzecz banku lub firmy faktoringowej nie były traktowane jak przychody pasywne i przez to nie wykluczały prawa do ryczałtu od dochodów spółek.

Poinformował o tym wiceminister finansów Jarosław Neneman w odpowiedzi na interpelację poselską nr 4923. Zastrzegł, że zmiana nie dotyczyłaby przychodów ze zbycia wierzytelności, które zostały uprzednio nabyte przez podatnika.

Na ten problem zwracaliśmy już kilkukrotnie uwagę na łamach DGP, m.in. w artykułach „Faktoring może wykluczyć prawo do estońskiego CIT” (DGP nr 21/2023) i „Faktoring przeszkodą dla estońskiego CIT” (DGP nr 132/2024).

Chodzi o art. 28j ust. 1 pkt 2 ustawy o CIT. Z tego przepisu wynika, że jeżeli spółka chce wybrać opodatkowanie estońskim CIT, to jej przychody pasywne muszą stanowić mniej niż połowę jej przychodów z działalności osiągniętych w poprzednim roku podatkowym. Chodzi m.in. o przychody z: wierzytelności, odsetek, części odsetkowej raty leasingowej, poręczeń i gwarancji, praw autorskich lub praw własności przemysłowej, ze zbycia i z realizacji praw z instrumentów finansowych.

Fiskus a sądy
Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej uważa, że przychodami pasywnymi, o których mowa w tym przepisie, są również przychody z wierzytelności własnych uzyskane w wyniku zawarcia umowy faktoringu.

Tak stwierdził w licznych interpretacjach, m.in. z: 22 grudnia 2022 r. (sygn. 0111-KDWB.4010.104.2022. 1.AZE), 23 grudnia 2022 r. (0111-KDIB1-1.4010.489. 2022.1.BS), 29 grudnia 2022 r. (0111-KDWB.4010. 84.2022.2.AZE), 10 listopada 2023 r. (0111-KDIB1-2.4010.484.2023.2.EJ), 17 maja 2024 r. (0111-KDIB1-1.4010.143.2024.2.BS i 0111-KDIB2-1.4010.115. 2024.3.AR) i 16 czerwca 2024 r. (0111-KDIB1-2. 4010.202.2024.2.AW).

Jednocześnie zaczęły zapadać wyroki, z których wynika, że faktoring wierzytelności własnych nie wyklucza prawa do opłacania estońskiego CIT. Tak orzekł m.in. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyrokach z 6 lipca 2023 r. (sygn. akt III SA/Wa 627/23) i z 29 czerwca 2023 r. (III SA/Wa 553/23). Stwierdził w nich, że pozyskiwanie finansowania zewnętrznego mającego na celu zapewnienie przedsiębiorcy środków pieniężnych do prowadzenia aktywnej działalności gospodarczej w żadnym stopniu nie może być traktowane jak uzyskiwanie przez niego przychodów pasywnych.

Tego samego zdania był WSA w Gliwicach w wyroku z 27 marca 2024 r. (I SA/Gl 1124/23). Wszystkie te orzeczenia są nadal nieprawomocne.

Zmiana jest prawdopodobna
Poseł, który wystąpił z interpelacją w tej sprawie, spytał więc resort finansów, czy planuje on zmiany w przepisach lub wydanie interpretacji ogólnej – tak, aby nie było wątpliwości, że korzystanie z faktoringu nie wyklucza z estońskiego CIT.

W odpowiedzi wiceminister Neneman przypomniał, że samo korzystanie z faktoringu nie wywołuje takiego skutku. Problemem jest dopiero osiągnięcie ustawowego (50-proc.) poziomu przychodów pasywnych, do których – jego zdaniem – zaliczają się obecnie przychody uzyskane z jakiejkolwiek formy faktoringu. Wiceminister zgodził się więc z wykładnią prezentowaną przez dyrektora KIS.

Poinformował natomiast, że resort finansów rozważa zainicjowanie zmiany ustawowej, tak aby przychody z wierzytelności zbytych na rzecz instytucji finansowej, której przedmiotem działalności jest świadczenie usług polegających na odpłatnym nabywaniu wierzytelności, nie były uwzględniane w limicie, o którym mowa w art. 28j ust. 1 pkt 2 ustawy CIT.

Zastrzegł, że chodzi wyłącznie o faktoring wierzytelności własnych, a nie takich, które zostały uprzednio nabyte przez podatnika.©℗

Podstawa prawna
Odpowiedź wiceministra finansów Jarosława Nenemana z 15 października 2024 r. na interpelację poselską nr 4923

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9642175,przychody-z-faktoringu-nie-wyklucza-z-estonskiego-cit.html

 4. Wzrosną opłaty za fotowoltaikę i farmy wiatrowe? Rząd przyjął projekt nowelizacji. Eksperci: Przepisy są nieprecyzyjne

Ewa Karbowicz | 18 października 2024, 19:49

Rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o podatkach i opłatach lokalnych. Zmiany zawarte w ostatniej wersji mogą spowodować, że opodatkowane jak budowle będą również części techniczne m.in. elektrowni wiatrowych i fotowoltaicznych.

Jak czytamy w uzasadnieniu, cel projektowanej nowelizacji to m.in. wyeliminowanie wątpliwości interpretacyjnych dotyczących aktualnych przepisów oraz doprecyzowanie obowiązujących regulacji, aby można je było prawidłowo stosować.

W projekcie wprowadzone zostały nowe definicje pojęć: „budowla” oraz „budynek”.

Zgodnie z projektowanym art. 1a ust. 1 pkt 2 lit. b opodatkowane wyłącznie w zakresie ich części budowlanych będą: elektrownia wiatrowa, elektrownia jądrowa i elektrownia fotowoltaiczna, biogazownia rolnicza, magazyn energii, kocioł, piec przemysłowy, kolej linowa, wyciąg narciarski oraz skocznia, w części niebędącej budynkiem.

Jednocześnie art. 1a ust. 1 pkt 2 lit. c stanowi, że jako budowlę należy rozumieć też urządzenie budowlane, czyli przyłącze oraz urządzenie instalacyjne, w tym służące oczyszczaniu lub gromadzeniu ścieków oraz inne urządzenie techniczne, bezpośrednio związane z budynkiem lub obiektem, o którym mowa w lit. a i b, niezbędne do ich użytkowania zgodnie z przeznaczeniem.

Z tych regulacji wynika, że jako budowle będą opodatkowane również urządzenia budowlane, czyli części techniczne niezbędne do prawidłowego funkcjonowania np. farm fotowoltaicznych i wiatrowych. Co za tym idzie, możliwe, że gminy będą mogły żądać podatku np. od części technicznej wiatraka czy paneli fotowoltaicznych.

Rząd szuka dodatkowych pieniędzy
Zdaniem Tomasza Błeszyńskiego, doradcy rynku nieruchomości, zmiany w podatku od nieruchomości były do przewidzenia, ponieważ rząd poszukuje atrakcyjnych inwestycyjnie miejsc do opodatkowania.

– Jeśli na danym terenie była kiedyś ziemia rolna czy łąka, opodatkowanie było niższe. W momencie gdy instalujemy w tym miejscu np. urządzenia fotowoltaiczne, trzeba się liczyć, że stawki będą większe niż za nieużytki. Ministerstwo Finansów doszło do wniosku, że jeżeli ktoś zarabia, to dlaczego ma nie zapłacić więcej – mówi ekspert rynku nieruchomości.

Błeszyński zwraca uwagę, że rząd szuka dodatkowych pieniędzy dla budżetów lokalnych, które są bardzo napięte, a w niektórych gminach wręcz pod kreską.

– Politycy poza funduszami europejskimi nie mają zamiaru kierować do samorządów dotacji i rzucają koło ratunkowe w postaci poboru podatku od nieruchomości. Pod uwagę są brane wszystkie aktywa możliwe do opodatkowania, w tym powiązane z aspektem inwestycyjnym farmy fotowoltaiczne. W związku z tym nie zdziwiło mnie, że Ministerstwo Finansów wprowadziło nowe stawki podatku od nieruchomości na rok 2025 – przyznaje Błeszyński.

Kwestia intencji ustawodawcy jest niejasna
Unia Metropolii Polskich w nadesłanym do Gazety Prawnej komentarzu zwraca uwagę, że przepisy są nieprecyzyjne i wyraża obawy, że zmieniona definicja budowli w projekcie ustawy, obejmująca m.in. elektrownie wiatrowe, fotowoltaiczne oraz biogazownie wyłącznie w zakresie ich części budowlanych, może mieć negatywny wpływ na dochody gmin.

– W zakresie urządzeń technicznych bezpośrednio związanych z obiektami takimi jak elektrownia wiatrowa, elektrownia jądrowa i elektrownia fotowoltaiczna, biogazownia rolnicza, magazyn energii, kocioł, piec przemysłowy, kolej linowa, wyciąg narciarski oraz skocznia, należy zauważyć, że ustawodawca ograniczył te obiekty wyłącznie do ich części budowlanych. W związku z tym aby urządzenia techniczne mogły podlegać opodatkowaniu, musiałyby być bezpośrednio związane właśnie z tymi częściami budowlanymi, a nie całym obiektem – zauważa Sebastian Potocki, zastępca dyrektora wydziału finansowego Departamentu Finansów Publicznych UMŁ.

Jak przekazuje Unia Metropolii Polskich, jeśli intencją ustawodawcy jest zwiększenie wpływów podatkowych do gmin lub przynajmniej utrzymanie ich na tym samym poziomie, konieczne będzie doprecyzowanie treści definicji budowli w lit.c.

– Należałoby to zrobić poprzez ponowne wymienienie tych obiektów, ale już bez ograniczania ich do ich części budowlanych – czytamy w komentarzu nadesłanym przez Unię Metropolii Polskich.

Zdaniem Sebastiana Potockiego kwestia intencji i forma jej przełożenia na zapis ustawowy powinna być wyjaśniona podczas kolejnych etapów legislacji.

Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości, przewiduje, że jeśli w następstwie nowych przepisów sytuacja budżetów gmin się nie poprawi, rząd będzie szukał kolejnych rozwiązań.

– Jeśli wyższa ściągalność podatków nie powiedzie się mimo zmian w ustawie, spodziewam się, że następnym krokiem będzie zupełna zmiana formuły opodatkowania, czyli przejście w stronę katastru. Być może będzie się to nazywało inaczej niż podatek katastralny, ale efekt zostanie ten sam – podwyższenie opodatkowania – przewiduje Tomasz Błeszyński.

Z perspektywy podatnika
– W projekcie jest wiele nieprecyzyjnych określeń. Niesie to ze sobą ryzyko, że kiedy przepisy będą już stosowane, mogą być wykorzystywane do rozciągnięcia zakresu opodatkowania na różnego rodzaju obiekty, składniki majątkowe, które nie są wymienione w przepisach jako przedmiot opodatkowania – mówi dr Adam Kałążny, ekspert rady podatkowej Konfederacji Lewiatan, partner associate w Deloitte.

Zdaniem eksperta największe obawy budzą dwie kwestie.

Po pierwsze, na liście budowli, które mają być objęte opodatkowaniem, pojawia się pojęcie budowli wolnostojącej, trwale związanej z gruntem instalacji przemysłowej. Nie wiadomo, co dokładnie się kryje pod pojęciem tej instalacji. Nie wiedzą tego podatnicy, nie wie tego Ministerstwo Finansów.

– Podczas konsultacji społecznych podnoszono, że nie wiadomo dokładnie, co się kryje pod tym pojęciem, bo jest bardzo szerokie. Można powiedzieć, że instalacją przemysłową jest każde urządzenie znajdujące się na terenie zakładu przemysłowego. Nie zostało to doprecyzowane, co rodzi obawy, że zakres opodatkowania może być rozciągany na różnego rodzaju majątek produkcyjno-techniczny znajdujący się w zakładach przemysłowych – zauważa Adam Kałążny.

Druga kwestia dotyczy definicji budowli, w której wskazane jest urządzenie budowlane.

– Definicja zawiera sformułowanie, że urządzeniami budowlanymi są również inne urządzenia techniczne bezpośrednio związane z budynkiem lub budowlą, niezbędne do ich prawidłowego funkcjonowania. Kto i w oparciu o jakie kryteria będzie oceniał, czy dane urządzenie jest niezbędne do prawidłowego wykorzystywania danego obiektu, nie wiadomo. Może to budzić bardzo duże kontrowersje – które urządzenie, jest niezbędne, a które nie. I kto to będzie rozstrzygał? – zastanawia się ekspert Konfederacji Lewiatan.

– Przede wszystkim jest też mowa o innych urządzeniach, które nie zostały wymienione. W sytuacji gdy podatnik chciałby się dowiedzieć, czy jego składnik majątkowy jest zawarty w danej kategorii, czy nie, powyższe nieprecyzyjności w przepisach mogą to znacznie utrudnić – podkreśla ekspert.

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9636773,wzrosna-oplaty-za-fotowoltaike-i-farmy-wiatrowe-rzad-przyjal-projekt.html

 5. MF za restrykcyjną wykładnią w sprawie fundacji rodzinnych

Agnieszka Pokojska, Mariusz Szulc | wczoraj, 21:09

W Ministerstwie Finansów trwają prace koncepcyjne nad zmianami w przepisach podatkowych dotyczących fundacji rodzinnych. Na razie w sprawie obecnych przepisów resortnie poluzowuje swojego stanowiska.

We wrześniu MF informowało o prowadzonych konsultacjach w zakresie zmiany przepisów, ale z tego, co się dowiadujemy, obecnie (na razie?) konsultacje już się nie toczą.

– Ministerstwo samo pracuje teraz nad zmianami – mówi Paweł Tomczykowski, partner zarządzający w kancelarii Tomczykowski Tomczykowska, który wcześniej uczestniczył w konsultacjach.

Nie wiadomo, w jakim ostatecznie kierunku pójdzie nowelizacja. W sierpniu br. wiceminister finansów Jarosław Neneman powiadomił, że zmiany będą uszczelniające. Potem informacje były nieco uspokajające. Resort informował, że owszem, pracuje nad nowelizacją, ale zarazem prowadzi konsultacje z przedstawicielami środowiska firm rodzinnych w celu „wypracowania wspólnego stanowiska co do zakresu niezbędnych zmian”.

Na razie jednak wciąż brak jest szczegółów

Z 25-proc. CIT
Jeśli chodzi o obecne przepisy, to MF potwierdza, że fundacje rodzinne nie mogą bez 25-proc. CIT przystępować do zagranicznych podmiotów transparentnych podatkowo, sprzedawać kryptowalut ani zbywać nieruchomości (także w formie aportu), jeśli zostały one w tym celu nabyte.

Takie stanowisko zaprezentował wiceminister Neneman w odpowiedzi na trzy interpelacje poselskie. Każda z nich dotyczyła przepisów dwóch ustaw: o CIT i o fundacji rodzinnej (Dz.U. z 2023 r. poz. 326 ze zm.).

Przypomnijmy, że co do zasady fundacje rodzinne nie płacą podatku dochodowego (art. 6 ust. 1 pkt 25 ustawy o CIT). Zwolnienie to nie dotyczy jednak dochodów z działalności gospodarczej, która wykracza poza zakres określony w art. 5 ustawy o fundacji rodzinnej. W takim wypadku fundacja płaci od dochodów sankcyjny 25-proc. podatek dochodowy (art. 24r ustawy o CIT).

Artykuł 5 ustawy o fundacji rodzinnej wymienia, jaka działalność gospodarcza jest dozwolona dla fundacji. O to najczęściej toczą się spory z fiskusem i tego dotyczyły poselskie interpelacje.

Zagraniczne spółki osobowe
Pierwsza z nich odnosiła się do art. 5 ust. 1 pkt 3, który za dozwolone uważa „przystępowanie do spółek handlowych, funduszy inwestycyjnych, spółdzielni oraz podmiotów o podobnym charakterze, mających swoją siedzibę w kraju albo za granicą, a także uczestnictwo w tych spółkach, funduszach, spółdzielniach oraz podmiotach”.

Problem dotyczy tego, jakie podmioty mają charakter podobny do spółek, funduszy i spółdzielni wymienionych wprost w tym przepisie. Czy są nimi również zagraniczne spółki lub fundusze, które są transparentne podatkowo, a więc w których z dochodów rozliczają się z fiskusem tylko wspólnicy?

Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej uważa, że podobne do spółek handlowych (o których mowa w art. 5 ust. 1 pkt 3) są tylko te, które są podatnikami CIT. Dotyczy to np. spółek jawnych, których wspólnikiem nie są wyłącznie osoby fizyczne, ale jest nim np. fundacja rodzinna (art. 1 ust. 7 ustawy o CIT).

Natomiast nie są podobne do polskich spółek handlowych zagraniczne podmioty transparentne podatkowo – uważa dyrektor KIS.

Jego stanowisko podzieliły już niektóre wojewódzkie sądy administracyjne, np. w Warszawie w wyrokach z 13 marca 2024 r. (sygn. akt III SA/Wa 2753/23) i 23 maja 2024 r. (III SA/Wa 682/24) oraz w Poznaniu w wyroku z 28 maja 2024 r. (I SA/Po 889/23).

Inne sądy zgadzały się z podatnikami, że aby ocenić, czy zagraniczny podmiot jest podobny do spółki handlowej, trzeba badać zagraniczne przepisy prawa handlowego, a nie ich status podatkowy. Jeśli z tamtejszych przepisów wynika, że dany podmiot ma status odrębny od statusu swoich wspólników, to należy uznać, iż ma on charakter podobny do spółki handlowej.

Tak uznały WSA m.in. w Warszawie w wyroku z 15 maja 2024 r. (III SA/Wa 598/24) i w Łodzi w wyrokach z 9 kwietnia 2024 r. (I SA/Łd 114/24) i 15 maja 2024 r. (I SA/Łd 178/24).

W odpowiedzi na poselską interpelację wiceminister Neneman opowiedział się za wykładnią prezentowaną przez dyrektora KIS. Zamiarem ustawodawcy było umożliwienie fundacji rodzinnej przystępowania i uczestnictwa jedynie w takich podmiotach, które są podatnikami CIT – stwierdził.

Kryptowaluty i obligacje
Kolejna interpelacja dotyczyła art. 5 ust. 1 pkt 4 ustawy o fundacji rodzinnej. Przepis ten pozwala fundacji nabywać i zbywać papiery wartościowe, instrumenty pochodne i prawa o podobnym charakterze.

Problem polega na tym, że w art. 101 ustawy o finansach publicznych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1270 ze zm.) fundacje rodzinne nie zostały wymienione jako podmiot, który ma prawo do kupowania obligacji skarbowych.

To chyba raczej przeoczenie, a nie celowy zabieg ustawodawcy – uznał poseł, który wystąpił z interpelacją również w tej sprawie. Spytał więc, czy resort finansów planuje zmiany legislacyjne, które umożliwią fundacjom rodzinnym inwestowanie w obligacje skarbowe i waluty wirtualne.

W odpowiedzi wiceminister Neneman wyjaśnił, że Ministerstwo Finansów nie widzi podstaw do wszczęcia procesu legislacyjnego w celu rozszerzenia kręgu nabywców obligacji oszczędnościowych. Od samego początku założeniem MF było umożliwienie nabywania obligacji oszczędnościowych tylko ściśle określonemu kręgowi podmiotów aktualnie wymienionych w art. 101 ustawy o finansach publicznych – wyjaśnił wiceminister Neneman.

Dodał natomiast, że fundacje rodzinne mogą nabywać inne rodzaje skarbowych papierów wartościowych oraz obligacje skarbowe emitowane na przetargach, tzw. obligacje hurtowe.

Natomiast w odniesieniu do walut wirtualnych wiceminister stwierdził jasno, że nawet jednorazowe ich zbycie przez fundację rodzinna wiąże się z koniecznością zapłaty 25-proc. CIT.

Aport nieruchomości
Ostatnia interpelacja dotyczyła art. 5 ust. 1 pkt 1 ustawy o fundacji rodzinnej. Pozwala on na nieopodatkowane zbywanie mienia, o ile nie zostało ono nabyte wyłącznie w celu dalszego zbycia. Poseł spytał o wnoszenie do spółki nieruchomości, którą fundacja kupiła w celu takiego aportu.

Dyrektor KIS konsekwentnie twierdzi, że jest to niedozwolona działalność gospodarcza. Takie stanowisko podzielił WSA w Warszawie w wyrokach z 8 maja 2024 r. (III SA/Wa 597/24) i z 25 czerwca 2024 r. (III SA/Wa 562/24).

Innego zdania był 14 maja 2024 r. WSA w Poznaniu (I SA/Po 152/24). Orzekł, że wniesienie kupionej wcześniej nieruchomości do spółki celowej (zależnej) jest dla fundacji rodzinnej neutralne podatkowo. Poseł nawiązał do tego wyroku i zapytał o to, z którą wykładnią się zgadza.

W odpowiedzi na interpelację wiceminister Neneman opowiedział się za stanowiskiem prezentowanym przez dyrektora KIS i WSA w Warszawie. Stwierdził, że fundacja rodzinna nie może wykonywać działalności gospodarczej polegającej na zbywaniu mienia poprzez wniesienie nieruchomości w drodze aportu do spółki, jeżeli nabyła tę nieruchomość wyłącznie w tym celu.

Wiceminister zastrzegł, że każdorazowo należy oceniać, czy samo wniesienie mienia w zamian za objęcie udziałów w spółce z o.o. spełnia cechy działalności gospodarczej.©℗

OPINIA
Liczy się przepis, a nie zamiar ustawodawcy
Marek Michalski, doradca podatkowy 
w SDZLEGAL Schindhelm
Marek Michalski, doradca podatkowy 
w SDZLEGAL Schindhelm / Materiały prasowe

Odpowiedzi Ministerstwa Finansów na poselskie interpelacje wprowadzają jeszcze więcej niepewności. Resort stwierdza między innymi, że wprowadzenie ograniczeń w przystępowaniu fundacji rodzinnej do podmiotów niebędących podatnikami CIT było od początku „zamiarem ustawodawcy”. Trudno jednak doszukać się tego zamiaru w brzmieniu przepisów oraz w uzasadnieniu do projektu ustawy je wprowadzającej. Istnieje więc obawa, że owe „zamiary ustawodawcy” będą jeszcze wielokrotnie używane jako pretekst do przeforsowania negatywnej dla podatników interpretacji przepisów.

Co ciekawe, opodatkowanie dochodów z udziałów w podmiotach transparentnych podatkowo pojawia wśród zapowiedzianych przez MF zmian w przepisach o fundacjach rodzinnych. Z jednej więc strony MF w odpowiedzi na poselską interpelację wskazuje, że dochody osiągane przez fundacje rodzinne z posiadania udziałów w podmiotach transparentnych podatkowo są już dziś opodatkowane (jako element niedozwolonej dla fundacji działalności gospodarczej), a z drugiej zapowiada, że dopiero chce opodatkować te dochody (w wyniku planowanych zmian w przepisach).

Duże wątpliwości (i w żaden sposób nierozwiane przez odpowiedź na interpelację nr 4862) budzi również kwestia tego, kiedy nieruchomość jest wnoszona do fundacji wyłącznie w celu zbycia. Czy przy interpretacji tego pojęcia bierze się pod uwagę zamiar podatnika w momencie wnoszenia nieruchomości do fundacji rodzinnej (a jeżeli tak, to jak go udokumentować?) czy może pewien okres karencji po wniesieniu, jeśli tak, to jaki: 5,10, a może 15 lat? Ministerstwo objaśnia przepisy, sięgając do koncepcji zamiaru podatnika, czyli czegoś, czego nie da się zdefiniować.

W tym kontekście znamienne jest stanowisko MF zawarte w odpowiedzi na interpelację nr 4891. Resort stwierdził w niej, że „fundacje rodzinne, jako podmioty służące ochronie majątku, nie mogą lub nie powinny prowadzić działalności gospodarczej z uwagi na związane z tym ryzyko”. Niestety, w dużej liczbie przypadków źródłem takiego ryzyka jest sam ustawodawca oraz organy dokonujące interpretacji jego zamiarów.

OPINIA
MF zniechęca do zakładania fundacji
Marek Kolibski, doradca podatkowy, radca prawny i partner w KNDP
Marek Kolibski, doradca podatkowy, radca prawny i partner w KNDP / Materiały prasowe

Z moich licznych rozmów z reprezentantami firm rodzinnych jednoznacznie wynika, że głównym czynnikiem ryzyka, jeśli chodzi o fundacje rodzinne, jest… Ministerstwo Finansów. Do tej pory mieliśmy do czynienia z nadzwyczaj twórczą interpretacją przepisów przez dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej. Potem pojawiła się zapowiedź radykalnych zmian w prawie, które dla ok. 1500 firm rodzinnych będą oznaczać, że państwo je oszukało.

Kolejnym działaniem, które to potwierdza, są odpowiedzi MF na poselskie interpelacje. Z pewnością nie dają one poczucia pewności firmom rodzinnym. Czy przekonująco brzmi teza, że fundacja rodzinna nie może kupować kryptowalut, ale może inwestować w fundusze ETF (Exchange Traded Fund), które taką wirtualną walutę kupują?

Czy przekonująco brzmi, że fundacja nie może inwestować w zagraniczną transparentną spółkę osobową, ale może w nią inwestować, jeśli ta spółka jest jednocześnie alternatywnym funduszem inwestycyjnym?

Ani w ustawie o CIT, ani w ustawie o fundacji rodzinnej nie znajdziemy przepisu, który nakładałby na fundację obowiązek wnikliwej znajomości setek światowych regulacji dotyczących różnego rodzaju spółek. Z ustawy o fundacji rodzinnej wynika tylko to, że spółka zagraniczna ma być podobna do naszej spółki handlowej. Ale to spółka ma być podobna do spółki, a nie podatek dochodowy do podatku.

Kolejna sprawa; fundacja rodzinna może wnieść aport do spółki, ale tylko gdy tego aportu nie planowała wcześniej. Resort nie widzi w założeniu spółki i wniesieniu do niego aportu nic innego jak tylko chęć zbycia mienia przez fundację. Co więcej, chęci tej nie może być w dacie nabycia majątku. Dozwolone jest natomiast, aby pojawiła się ona później.

To, że fundacja chce objąć udziały za aport i zminimalizować ryzyko związane z bezpośrednim posiadaniem jakiegoś składnika majątku, nie jest widoczne dla organów wydających interpretacje indywidualne.

Podstawa prawna
Odpowiedzi wiceministra finansów Jarosława Nenemana z 14 i 15 października 2024 r. na interpelacje poselskie nr 4863, 4891 i 4862

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9642914,mf-za-restrykcyjna-wykladnia-w-sprawie-fundacji-rodzinnych.html

Rzeczpospolita

 1. JPK CIT: Rewolucja podatkowa od 2025 roku

22 października 2024 | Poradnik prawny RZ | Joanna Szandała

Już od 2025 roku duże firmy i podatkowe grupy kapitałowe będą musiały raportować JPK CIT.

Przepisy dotyczące JPK CIT wejdą w życie 1 stycznia 2025 roku. Według Ministerstwa Finansów w pierwszej kolejności obowiązek przekazywania JPK CIT obejmie 71 podatkowych grup kapitałowych oraz około 4000 podatników CIT o przychodach przekraczających 50 milionów euro.

Pierwsze raportowanie JPK CIT
Rozporządzenie ministra finansów z 16 sierpnia 2024 roku w sprawie dodatkowych danych do ksiąg rachunkowych, przekazywanych na podstawie ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, wejdzie w życie 1 stycznia 2025 roku. Pierwsze raportowanie nastąpi do końca marca 2026 roku za rok 2025. Jednolity Plik Kontrolny dla CIT (JPK CIT) to nowe narzędzie, które zmieni sposób przesyłania danych finansowych do organów podatkowych. Znacząco poszerzy zakres informacji o podatnikach dostępnych administracji skarbowej.

Przygotowania do nowych regulacji
Prace przygotowawcze powinny rozpocząć się jeszcze przed początkiem pierwszego okresu raportowego. Nowe regulacje zmuszą przedsiębiorców do dostosowania systemów finansowo-księgowych oraz ponownej analizy obecnego sposobu rozliczania CIT.

Struktura JPK CIT
JPK CIT będzie składał się z dwóch struktur:

1. JPK_KR_PD – zawierającej dane z zestawienia obrotów i sald, zapisy na kontach oraz tzw. znaczniki podatkowe wskazujące, jak dane operacje zostały ujęte dla celów CIT.

2. JPK_ST_KR – obejmującej ewidencję środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych.

Oba raporty będą przekazywane do organów podatkowych w formacie XML.

Cel wprowadzenia nowych regulacji
Głównym celem wprowadzenia JPK CIT jest uzyskanie regularnych, szczegółowych rocznych zestawień wszystkich zapisów księgowych stanowiących podstawę do wyliczenia CIT. Wdrożenie JPK CIT rozszerzy zakres przekazywanych informacji i zmieni obowiązek przekazywania ksiąg rachunkowych, które obecnie są przesyłane w formacie JPK_KR jedynie na żądanie organów podatkowych. Urzędy skarbowe zyskają możliwość samodzielnego określenia wyniku podatkowego przedsiębiorcy, co zredukuje zaangażowanie podatników w wyjaśnianie zapisów księgowych.

Prace przygotowawcze
Chociaż pierwsze JPK CIT będą przesyłane na początku 2026 roku, już od początku 2025 roku będzie obowiązek prowadzenia ewidencji w sposób umożliwiający gromadzenie wymaganych danych. Przygotowania powinny obejmować aktualizację oprogramowania księgowego, dostosowanie procesów księgowych i podatkowych oraz szkolenie pracowników. Ważne jest również wygenerowanie pliku próbnego i przeprowadzenie audytu podatkowego w kontekście potencjalnego ryzyka kontroli. Dzięki temu można zidentyfikować ryzykowne pozycje i wprowadzić niezbędne korekty przed rozpoczęciem roku podatkowego.

Znaczniki podatkowe – klucz do skutecznej kontroli
Nowe regulacje wymagają uzupełnienia struktury ksiąg rachunkowych o znaczniki identyfikujące konta. Problematyczne może być oznaczenie nieodpłatnych świadczeń, finansowania dłużnego czy kosztów hipotetycznych odsetek. Znaczniki pozwolą organom podatkowym zidentyfikować obszary rozliczenia CIT o podwyższonym ryzyku nieprawidłowości. Urzędy skarbowe uzyskają precyzyjne informacje w podziale na kluczowe konta, takie jak pożyczki od podmiotów powiązanych, otrzymywane odsetki czy usługi niematerialne. Rezerwy podatkowe będą musiały być wykazywane w podziale na konkretne podatki, z osobnym znacznikiem dla każdego z nich. W ten sposób JPK CIT umożliwi skuteczniejsze typowanie podmiotów do kontroli nie tylko w zakresie CIT, ale również w innych obszarach podatkowych.

Joanna Szandała

doradca podatkowy Sendero Tax & Lega Specjalizuje się w zagadnieniach związanych z podatkiem dochodowym od osób prawnych (CIT), a także w projektach z zakresu podatku u źródła (WHT).

Przygotowuje opinie i komentarze podatkowe, wnioski o wydanie interpretacji indywidualnych, odpowiedzi na wezwania organów podatkowych oraz inne pisma procesowe. Bierze udział w audytach (przeglądach) podatkowych. Odpowiada za budowę zaplecza informacyjnego, w tym analizę przepisów prawa podatkowego, interpretacji organów podatkowych oraz orzecznictwa sądów administracyjnych.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1524042-JPK-CIT–Rewolucja-podatkowa-od-2025-roku.html

 2. Reforma podatku od nieruchomości: co nas czeka od 2025?

22 października 2024 | Poradnik prawny RZ | Tomasz Wichary Elżbieta Lisv

Już od 1 stycznia 2025 roku wejdą w życie istotne zmiany w opodatkowaniu nieruchomości.

Podatek od nieruchomości, regulowany ustawą o podatkach i opłatach lokalnych (upol), od lat stanowi wyzwanie dla podatników. Przepisy zawierają liczne odwołania do innych aktów prawnych, nie tylko z zakresu prawa podatkowego, ale także np. prawa budowlanego. Obecne regulacje posługują się nieprecyzyjnymi pojęciami, a różnice w interpretacji przepisów przez lokalne organy podatkowe prowadzą do licznych sporów i wątpliwości.

Nadchodzi reforma podatkowa
3 października 2024 r. w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów opublikowano projekt ustawy z 30 września 2024 r. zmieniającej m.in. ustawę o podatkach i opłatach lokalnych (tzw. Projekt 3.0). Planowana nowelizacja upol jest bezpośrednim następstwem dwóch wyroków Trybunału Konstytucyjnego.

W pierwszym z nich, z 4 lipca 2023 r. (sygn. SK 14/21), TK uznał definicję budowli zawartą w upol za niezgodną z Konstytucją. Definicja ta była często przedmiotem sporów interpretacyjnych. TK zobowiązał ustawodawcę do wprowadzenia zmian dostosowujących przepisy do wymogów konstytucyjnych. W związku z tym prace nad nowelizacją skupiają się głównie wokół definicji budowli, ale objęły także definicję budynku ze względu na ich wzajemne powiązania. W drugim wyroku, z 18 października 2023 r. (sygn. SK 23/19), TK ponownie podkreślił konieczność nowelizacji przepisów. Sprawa dotyczyła opodatkowania garaży zlokalizowanych w budynkach mieszkalnych odpowiednią stawką podatku od nieruchomości.

Nowa definicja budynku
Zgodnie z nową definicją w Projekcie 3.0, budynek to obiekt powstały w wyniku robót budowlanych, trwale związany z gruntem, wyposażony w instalacje niezbędne do jego użytkowania zgodnie z przeznaczeniem, posiadający fundamenty, dach oraz wydzielony z przestrzeni za pomocą przegród budowlanych.

Ta definicja wprowadza korzystne zmiany. Wyraźnie wskazuje, że budynek musi powstać w wyniku prac budowlanych, co eliminuje możliwość uznawania za budynki obiektów wybudowanych w innym miejscu niż ich ostateczne posadowienie, takich jak kontenery, stróżówki, kioski czy pawilony. W poprzednim ujęciu można było uznawać je za budynki, jeśli były trwale związane z gruntem. Nowe podejście ogranicza więc zakres obiektów podlegających opodatkowaniu jako budynki.

Kryterium „trwałe związanie z gruntem” budziło kontrowersje. Dlatego ustawodawca zdecydował się zdefiniować to pojęcie. Według Projektu 3.0, trwałe związanie z gruntem oznacza takie połączenie obiektu budowlanego z gruntem, które zapewnia mu stabilność i możliwość przeciwdziałania czynnikom zewnętrznym niezależnym od działania człowieka, mogącym go zniszczyć, przemieścić lub przesunąć.

Z definicji budynku wykluczono także obiekty służące do przechowywania materiałów sypkich, ciekłych i gazowych, mimo że mogą posiadać cechy budynku. Chodzi tu o silosy, elewatory czy bunkry używane do magazynowania zbóż, paliw, gazów czy produktów chemicznych.

Nowe podejście do budowli
Budowlą jest obiekt niewymieniony jako budynek, ale wskazany w załączniku nr 4 do ustawy, wraz z instalacjami zapewniającymi możliwość jego użytkowania zgodnie z przeznaczeniem.

Według Projektu 3.0, do budowli zalicza się m.in.:

∑ elektrownie wiatrowe, jądrowe, fotowoltaiczne, biogazownie rolnicze, magazyny energii, kotły, piece przemysłowe, koleje linowe, wyciągi narciarskie oraz skocznie, w części niebędącej budynkiem – wyłącznie w zakresie ich części budowlanych;

∑ urządzenia budowlane – przyłącza oraz urządzenia instalacyjne, w tym służące oczyszczaniu lub gromadzeniu ścieków oraz inne urządzenia techniczne, bezpośrednio związane z budynkiem lub obiektami wymienionymi w załączniku nr 4, niezbędne do ich użytkowania zgodnie z przeznaczeniem;

∑ fundamenty pod maszyny oraz urządzenia techniczne, jako odrębne pod względem technicznym części przedmiotów składających się na całość użytkową, wzniesione w wyniku robót budowlanych, nawet jeśli stanowią część obiektu niewymienionego w ustawie.

Taka konstrukcja przepisów, odsyłająca do załącznika ustawowego, budzi już teraz wątpliwości co do zgodności z konstytucyjnym wymogiem określania elementów konstrukcyjnych podatku w ustawie.

Koncepcja całości techniczno-użytkowej
Podczas prac nad nowelizacją szczególną uwagę zwrócono na urządzenia techniczne i budowlane. Początkowo pojawił się pomysł powrotu do koncepcji całości techniczno-użytkowej, co oznaczałoby powrót do uchylonych regulacji i poszerzenie zakresu opodatkowania. Ostatecznie ustawodawca zrezygnował z tego pomysłu, co należy ocenić pozytywnie, gdyż uniknięto potencjalnych sporów znanych z przeszłości.

Niemniej jednak, w Projekcie 3.0 pojawił się problem urządzeń budowlanych, które zgodnie z nowymi przepisami będą w całości podlegać opodatkowaniu podatkiem od nieruchomości tak jak budowle. Może to prowadzić do drastycznego wzrostu opodatkowania dla niektórych podatników. Dotychczas opodatkowano jedynie części budowlane urządzeń technicznych, takie jak fundamenty czy konstrukcje wsporcze, co miało oparcie w przepisach prawa budowlanego. Nowelizacja zmienia to podejście, wprowadzając wymóg opodatkowania urządzeń budowlanych w całości. W praktyce oznacza to, że przedsiębiorcy, którzy dotąd opodatkowywali jedynie elementy konstrukcyjne urządzeń związanych z budynkami lub budowlami, teraz będą musieli płacić podatek od całej wartości tych urządzeń.

Reklasyfikacja majątku – jak się przygotować
Nadchodząca nowelizacja wymusi na podatnikach konieczność reklasyfikacji posiadanych aktywów. Nowe przepisy, które wejdą w życie od 1 stycznia 2025 r., wymagają dokładnej analizy w zakresie opodatkowania podatkiem od nieruchomości. Niektórzy podatnicy już rozpoczęli te prace, gdyż czasu na wdrożenie zmian jest niewiele, a dla firm posiadających znaczne zasoby nieruchomości proces ten jest czasochłonny. Obowiązki w zakresie klasyfikacji lub ponownej klasyfikacji dotkną wiele przedsiębiorstw, dlatego działania te należy podjąć niezwłocznie.

Zmiany te będą wymagały kompleksowych działań, w tym weryfikacji stanu posiadanych nieruchomości. Mimo że spodziewano się, iż wyroki TK uproszczą kwestie opodatkowania podatkiem od nieruchomości, obecny Projekt 3.0 wskazuje, że od 1 stycznia 2025 r. podatników czeka prawdziwa rewolucja. W związku z tym niezbędne będą szeroko zakrojone przygotowania, takie jak:

∑ analizy dotyczące rozliczenia podatku od nieruchomości, obejmujące przedmiot opodatkowania, stawki podatkowe, obowiązek podatkowy oraz zwolnienia;

∑ klasyfikacje poszczególnych składników majątku dla celów podatkowych;

∑ przeprowadzenie przeglądów podatkowych w celu weryfikacji poprawności dotychczasowych rozliczeń oraz przeszkolenie personelu w zakresie rozliczenia podatku od nieruchomości.

Takie działania minimalizują ryzyko błędnego rozliczenia podatku, a także zmniejszają ryzyko podatkowe i karnoskarbowe.

Reforma podatkowa zakończy spory?
Czy nowelizacja ustawy o podatku od nieruchomości zakończy spory? Wydaje się, że nie. Oczekiwania wobec projektowanych zmian były duże – wielu podatników liczyło na nową jakość w opodatkowaniu nieruchomości.

Jednak rzeczywistość okazała się inna. Z projektowanych przepisów wynika, że najprawdopodobniej dojdzie do zwiększenia zakresu opodatkowania, a posługiwanie się przez ustawodawcę nieprecyzyjnymi zwrotami i pojęciami zapewne doprowadzi do kolejnych sporów i wątpliwości podatkowych.

Współautorem tekstu jest Wojciech Batraniec, associate w Andersen w Polsce

Elżbieta Lis Doktor nauk prawnych. Jest cenioną specjalistką w zakresie podatków pośrednich (podatku VAT oraz podatku akcyzowego). Przeprowadza audyty podatkowe nastawione na identyfikację ryzyka podatkowego lub optymalizację rozliczeń. Opracowuje procedury zarządzania ryzykiem podatkowym w przedsiębiorstwach. Specjalizuje się w przygotowywaniu skutecznych podatkowo strategii w zakresie nabywania i sprzedaży składników majątkowych oraz realizacji projektów podatkowych typu due diligence. Reprezentuje klientów w sporach z organami podatkowymi i w postępowaniach przed sądami administracyjnymi, w tym w postępowaniach wymiarowych, postępowaniach o wydanie interpretacji podatkowych, postępowaniach o zwrot nadpłaty.

Tomasz Wichary Specjalizuje się w przeglądach podatkowych, w tym due diligence, podatkach od nieruchomości, sporach podatkowych i celnych, zarządzaniem ryzykiem podatkowym.

Reprezentacje klientów przed sądami administracyjnymi (NSA i WSA) w sprawach podatkowych i celnych. Prowadzi szkolenia i warsztaty.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1524045-Reforma-podatku-od-nieruchomosci–co-nas-czeka-od-2025-.html

 3. Wynagrodzenie córki kosztem w firmie ojca

22 października 2024 | Biznes | Przemysław Wojtasik

Pensję pełnomocnika można rozliczyć w podatkowych kosztach. Także wtedy, gdy jest nim własne dziecko.

To interpretacja dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 7 września 2024 r. (0113- KDIPT2-1.4011. 609.2024. 1.KD).

Wystąpił o nią przedsiębiorca prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą. Z fiskusem rozlicza się stawką liniową. Zajmuje się świadczeniem usług serwisowych oraz programistycznych dla sektora bankowego.

Przedsiębiorca ma pełnoletnią córkę. Chce ją ustanowić pełnomocnikiem firmy. Córka będzie cały czas w gotowości do pełnienia swojej funkcji. Z tytułu pełnomocnictwa dostanie co miesiąc wynagrodzenie (płatne na rachunek bankowy).

Właściciel firmy wskazuje, że nie jest związany z córką żadną umową: ani o pracę, ani zleceniem. Podstawą jej umocowania jest jedynie treść ustanowionego pełnomocnictwa wraz z określeniem należnego wynagrodzenia. Czy to wynagrodzenie można zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów? Przedsiębiorca twierdzi, że tak, gdyż ten wydatek zabezpiecza źródło jego przychodów. Jest więc spełniony warunek z art. 22 ust. 1 ustawy o PIT.

Fiskus nie miał nic przeciwko. Opisał warunki rozliczania wydatków w kosztach i przyznał, że w analizowanej sprawie są spełnione. Przedsiębiorca może więc zaliczyć wynagrodzenie córki do kosztów uzyskania przychodów.

To nie pierwsza korzystna interpretacja skarbówki dotycząca tej kwestii. Podobną sprawę opisywaliśmy w „Rzeczpospolitej” z 18 lipca. O interpretację wystąpił mężczyzna, który razem z żoną prowadzi niepubliczny zakład opieki zdrowotnej. Pełnomocnikiem ustanowił córkę, która jest cały czas w gotowości do pełnienia swojej funkcji. I wygląda na to, że właśnie za tę gotowość dostaje co miesiąc wynagrodzenie. Rodzice chcą je zaliczyć do kosztów, ponieważ zabezpiecza źródło przychodów. Fiskus się na to zgodził (interpretacja dyrektora KIS z 9 lipca 2024 r., 0112-KDIL2-2.4011.408. 2024.1.IM).

Wypowiadający się w naszym tekście eksperci wskazywali, że przyjęcie swojego dziecka do firmy może dać podatkowe oszczędności. Przestrzegali jednak też przed fikcyjnymi umowami.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1524051-Wynagrodzenie-corki-kosztem-w-firmie-ojca.html

 4. Kwota wolna od podatku? Przedstawię propozycję

21 października 2024 | Ekonomia i rynek | Cezary Szymanek

Jestem na końcowym etapie rozmów z koalicjantami o kolejnych krokach ws. składki zdrowotnej – mówi minister finansów Andrzej Domański. I zapowiada rozmowy o podatku bankowym, pod warunkiem że wpływy nie spadną.

Tegoroczne Europejskie Forum odbywa się pod hasłem „Co będzie jutro”? No to jak pan patrzy na jutro, to co będzie?

Olbrzymia zmiana przed nami, bo i duży poziom niepewności mamy. Za parę tygodni wybory w Stanach Zjednoczonych. Zmienia się skład Komisji Europejskiej, no i od 1 stycznia Polska przejmuje prezydencję [w UE]. Więc mamy trzy bardzo istotne zmiany z punktu widzenia polityki i geopolityki. Więc to są absolutnie wyzwania przy prowadzeniu również polityki gospodarczej.

Jak pan patrzy na gospodarkę w ujęciu globalnym, to co będzie lepsze z pana punktu widzenia: wygrana Donalda Trumpa czy Kamali Harris?

Polska gospodarka jest przygotowana na każdy scenariusz. Oczywiście będziemy utrzymywać dobre relacje z każdą amerykańską administracją. Dla mnie utrzymywanie takich bardzo dobrych, bliskich, transatlantyckich relacji ze Stanami Zjednoczonymi jest oczywiście bardzo istotne. Jesteśmy ważnym, odpowiedzialnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, bo – tylko przypomnę – w przyszłym roku zabezpieczyliśmy rekordowe 186 mld zł, czyli 4,7 proc. naszego PKB na obronę. No i to jest coś, o czym mówi każda administracja amerykańska: kraje członkowskie NATO powinny wydawać więcej. A my wydajemy w NATO najwięcej w relacji do PKB. Ale mamy też inne bardzo istotne relacje, chociażby budowa pierwszej polskiej elektrowni jądrowej realizowana wspólnie z amerykańskim partnerem. I kontrakty, pieniądze, które są alokowane na obronę narodową – często kupujemy bardzo dobry amerykański sprzęt, jak chociażby ostatnio helikoptery.

Wspomniał pan o kształtowaniu się nowej Komisji Europejskiej. Tymczasem jest propozycja Ursuli von der Leyen, o której „Rzeczpospolita” pisała jako pierwsza, czyli zmiana w polityce regionalnej i w funduszach spójności. Ta propozycja zmierzała tak naprawdę do tego, aby w pełni te środki uzależnić, tak jak wypłaty w ramach Funduszu Odbudowy, czyli KPO, czyli od reform, od przestrzegania praworządności. Słuszny kierunek czy nie i będziemy przeciwko temu protestować?

Dla mnie istotne jest to, żeby środki unijne były. A co do tego jestem spokojny. Zresztą nasz rząd odblokował KPO, który PiS przez dwa lata blokował. Kosztowało nas to około 25 mld zł. Środki z KPO są, pracują w polskiej gospodarce. W przyszłym roku będzie to bardzo wyraźnie widoczne, także w dynamice wzrostu gospodarczego. A więc potrafimy o te środki unijne walczyć i sprawiać, że do Polski te środki płyną. Jeżeli chodzi o nowe plany, to dla mnie kluczowe jest to, aby środki unijne generowały kolejne środki, które są wypracowywane w polskiej gospodarce, żeby to były pieniądze dobrze wydane, w dużej mierze na inwestycje.

Przed nami parlamentarne prace nad projektem budżetu na 2025 r. Jak pan patrzy na dokument, który został złożony w Sejmie, to, czy wymaga on kolejnych poprawek, czy jednak rzeczywistość go jeszcze nie nadgryzła?

To budżet bezpieczeństwa i inwestycji. O 186 mld zł na obronę zarówno w budżecie, jak i Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych już mówiłem. Mamy 221 mld zł na bezpieczeństwo zdrowotne, bo tyle wyniosą łącznie nakłady na ochronę zdrowia.

Co z dofinansowaniem NFZ?

Pracujemy. Jestem w kontakcie z panią minister Leszczyną na rzecz tego, żeby jeszcze w tym roku dodatkowe środki trafiły na ochronę zdrowia. W tej chwili trwa dyskusja.

Mówimy o kilku, kilkunastu czy o kilkudziesięciu miliardach?

Zostawmy to. Muszę to z panią minister Leszczyną [uzgodnić]. Musimy znaleźć kwotę. Wracając do budżetu, to mamy tam przecież zabezpieczone środki na inwestycje, chociażby na budowę pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Na EFNI pan premier Tusk mówił o 70 mld zł. To akurat nie budżet, ale inwestycje PSE w sieć energetyczną…

W infrastrukturę – na dziesięć lat.

Oczywiście rozłożone, ale i tak to zdecydowanie większy program niż wcześniej. Inwestujemy w transformację energetyczną, która jest kluczowa z punktu widzenia długoterminowego wzrostu gospodarczego w naszym kraju. Tutaj kolejne nowe inwestycje będą realizowane chociażby w ramach morskiej energetyki wiatrowej.

Znajdą się pieniądze na wydzielenie węgla?

To są dyskusje już z panem ministrem Jaworowskim [szefem MAP – red.]. W przyszłorocznym budżecie nie ma takich środków wydzielonych. Natomiast wiemy, że transformacja energetyczna i aktywa węglowe stanowią wyzwanie i będziemy wspólnie się zastanawiać, jak temu wyzwaniu sprostać. To, co dla mnie bardzo istotne, to fakt, że we wrześniu po raz pierwszy w historii Polski udział węgla w generacji energii elektrycznej spadł poniżej 50 proc. Rośnie udział odnawialnych źródeł energii, dzięki czemu energia stopniowo w Polsce będzie tańsza.

W rozmowach na EFNI przewija się wątek bardzo wysokich cen energii, które powodują, że ten nasz wzrost gospodarczy jest hamowany przez wysokie koszty. Ale wracając do budżetu, to w kontekście inwestycji pojawia się taki głos, że chcąc je finansować, banki mówią: zmieńcie strukturę podatku bankowego. Co na to Ministerstwo Finansów?

Mówi, że po pierwsze, wpływy z podatku bankowego absolutnie nie mogą spaść. On jest potrzebny. Bo mamy wydatki. Musimy finansować obronę narodową, zdrowie i rozwój infrastruktury, więc wpływy nie mogą spaść. Natomiast ja dostrzegam to, że ten podatek nie jest optymalnie skonstruowany i w pewien sposób może ograniczać akcję kredytową potrzebną chociażby do finansowania transformacji energetycznej. Więc rozmowa o potencjalnych, nie uszczuplających – podkreślam – nie uszczuplających dochodów budżetu państwa, zmianach w tym podatku, taka rozmowa jest potrzebna.

I kiedy ona będzie?

Myślę, że jeszcze w tym roku ją rozpoczniemy. To nie będzie łatwy proces dla mnie. Powiedziałem: warunkiem nr 1 jest to, że dochody budżetu państwa nie mogą na tym w żaden sposób ucierpieć.

To skoro jesteśmy przy sektorze bankowym, to jest jeden wątek ciągnący się od miesięcy jak brazylijski serial: kredyt 0 procent na mieszkania. Pan jest zwolennikiem czy przeciwnikiem tego rozwiązania?

Rozwiązania dotyczące rynku mieszkaniowego są w gestii innego ministerstwa. Natomiast dla mnie bardzo istotne jest to, abyśmy mieli kompleksowy plan dotyczący rozwoju mieszkalnictwa w Polsce. Jest tam miejsce zarówno dla budownictwa własnościowego, społecznego, jak i komunalnego. Generalnie to nie jest jeden klocek, tylko cała układanka, która sprawi, że w Polsce mieszkań będzie budowało się więcej. A większa liczba budowanych mieszkań oznacza ich większą dostępność cenową. To dla mnie oczywiste. Trwają oczywiście rozmowy pomiędzy Ministerstwem Funduszy a Ministerstwem Rozwoju, natomiast my w budżecie na rok przyszły zabezpieczyliśmy ponad 400 mln zł dodatkowych środków właśnie na budownictwo mieszkaniowe.

Rozumiem, że minister finansów nie chce konkretnie odpowiedzieć na to pytanie. Ale Andrzej Domański na pytanie o kredyt 0 procent odpowie: tak czy nie?

Andrzej Domański jest ministrem finansów, w związku z czym odpowiada naprawdę to, co myśli. Nie ma jednego rozwiązania. Potrzebujemy kompleksowego pakietu.

Plan konwergencji, czyli schłodzenia deficytu, dostosowanie się do reguł strefy w UE, to jest plan na miarę naszych możliwości czy jest zbyt ambitny? I potrwa to trochę dłużej niż jest zapisane?

Plan jest absolutnie realistyczny, oparty na bardzo konkretnych wyliczeniach. Mam mocne przekonanie, że Komisja Europejska ten plan przyjmie. Tylko przypomnę, że prognozujemy. Zapisaliśmy w nim, że w 2028 r. deficyt w Polsce spadnie poniżej 3 proc., no i również zobaczymy stopniowe schodzenie z poziomem relacji długu do PKB. To dla mnie bardzo istotne. To też jest kwestia wiarygodności naszego kraju, wiarygodności finansów publicznych. Te finanse po ośmiu latach rządów PiS-u krok po kroku naprawiamy, zwiększyliśmy transparentność, publikujemy terminowo informacje o wykonaniu budżetu, publikujemy plany funduszy BGK, czego nasi poprzednicy nie robili. Zmierzamy do tego, żeby Polacy wiedzieli, jak są wydawane ich podatki. I m.in. elementem tego jest chociażby przywracanie transparentności finansów publicznych. Są prace nad radą fiskalną. Chcemy, aby było to niezależne ciało, które będzie ministrowi finansów patrzyło na ręce w trakcie przygotowania ustawy [budżetowej].

Kiedy pierwsze posiedzenie rady fiskalnej?

Na razie musimy przyjąć projekt rady fiskalnej, powinien jeszcze w październiku trafić na Radę Ministrów, no i będziemy ten projekt procedować.

Pierwsze posiedzenie rady fiskalnej w 2025 r.?

O nie, zdecydowanie później. Ta rada musi się ukonstytuować, muszą zostać wybrani jej członkowie. To dłuższy proces, ale dla mnie ważne jest to, że rada powstanie, będzie stanowiła element uszczelnienia systemu. Zwracam uwagę, że to ciało, które będzie naprawdę kontrolowało ministra finansów, a to ja wychodzę z taką inicjatywą legislacyjną. Uważam, że to jest dobre dla polskich finansów publicznych w długiej perspektywie.

Wspomniał pan, że Polacy muszą wiedzieć, na co idą podatki. Mamy plan konwergencji. No to w takim razie połączmy jedno z drugim. Rozumiem, że do 2029 r., bo taki cel sobie stawiacie w planie konwergencji, deficyt musi zejść poniżej 3 proc. Do tego czasu tak naprawdę wszyscy Polacy mogą zapomnieć o obniżkach jakichkolwiek podatków?

Nie, absolutnie tego nie powiedzieliśmy. Ten plan będzie podlegał corocznej ocenie. On bazuje na tej legislacji, na tym prawie, które jest przyjęte dzisiaj, i w związku z czym w żaden sposób nie określa zmian w systemie podatkowym. Określa ścieżkę deficytu, że ten deficyt musi stopniowo schodzić. W planie mamy pokazaną ścieżkę wydatków, i te wydatki z roku na rok będą rosły, dlatego że my uważamy, iż należy dbać o szeroko rozumiany wzrost gospodarczy, o inwestycje. To one napędzają gospodarkę, a co za tym idzie, w długim horyzoncie napędzają również wpływy podatkowe. A dzięki temu, że rośnie gospodarka, spada relacja deficytu do PKB.

To kiedy w takim razie podniesienie kwoty wolnej od podatku? Kiedy obniżenie składki zdrowotnej dla przedsiębiorców?

Pierwszy krok już wykonaliśmy.

Nie taki, jakiego oczekiwali przedsiębiorcy.

To pierwszy krok. Ja jestem właściwie na bardzo – mam nadzieję – końcowym etapie rozmów z naszymi koalicjantami dotyczącymi kolejnych kroków. Musimy jeszcze z nimi dokładnie i bardzo precyzyjnie je ustalić. My już w marcu przedstawiliśmy z panią minister Leszczyną nasz pomysł. On wtedy nie spotkał się z akceptacją wszystkich partnerów koalicyjnych, więc szukamy nowego rozwiązania. Tych nowych propozycji było kilka na stole. A jeżeli chodzi o kwotę wolną, to oczywiście my się nie wycofujemy z żadnego zobowiązania i kwota wolna oczywiście zostaje na stole. Przedstawię panu premierowi do realizacji tego zobowiązania wyborczego. Tak jak powiedziałem, plan budżetowo strukturalny w żaden sposób nie oznacza rezygnacji z [obniżki] kwoty wolnej.

Krótkie pytanie: 3,9-proc. wzrost PKB w 2025 r. zapisany w budżecie to pesymistyczna, realistyczna czy optymistyczna prognoza?

Realistyczna. Może być więcej. Te prognozy możemy przebić, aczkolwiek na razie nasza prognoza to właśnie 3,9 proc. To i tak całkiem dobry wynik na tle innych państw Unii Europejskiej. Ja namawiam kolegów i koleżanki na posiedzeniach Rady Ecofin, by pamiętali o inwestycjach, bo bez nich wzrost gospodarczy siądzie, choćby w strefie euro. Nie możemy dać się wpędzić w obawy przed inwestycjami. Zresztą Mario Draghi w swoim raporcie mówi, że Europa powinna wydawać 800 mld euro rocznie więcej na inwestycje. I my jako Polska wydajemy więcej, chociażby na inwestycje w obronę, ale nie tylko. Mówiliśmy, panie redaktorze, o transformacji energetycznej. I na tym kursie chcemy zostać.

Zapis rozmowy wideo przeprowadzonej w studio „Rzeczpospolitej” w trakcie Europejskiego Forum Nowych Idei. Można ją obejrzeć na rp.pl.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1524075-Kwota-wolna-od-podatku–Przedstawie-propozycje.html

 5. Które świadczenia dla pracowników są opodatkowane

21 października 2024 | Podatki i rachunkowośćp | Lidia Rubińska

Wiele firm oferuje pracownikom różnego rodzaju bonusy, dzięki którym stają się atrakcyjniejsze jako pracodawcy. Część z tych świadczeń jest opodatkowana i pracodawca powinien pobrać od ich wartości zaliczkę na PIT.

W rozumieniu art. 12 ust. 1 ustawy o PIT za przychody m.in. ze stosunku pracy uważa się wszelkiego rodzaju wypłaty pieniężne oraz wartość pieniężną świadczeń w naturze bądź ich ekwiwalenty, bez względu na źródło finansowania tych wypłat i świadczeń, a w szczególności: wynagrodzenia zasadnicze, wynagrodzenia za godziny nadliczbowe, nagrody (…), jak również wartość innych nieodpłatnych świadczeń lub świadczeń częściowo odpłatnych. Niektóre świadczenia dla pracowników są ich przychodem i pracodawca musi od ich wartości pobrać zaliczkę na podatek dochodowy od osób fizycznych. Przychód po stronie pracownika może powstać np. wtedy, gdy pracownik wykorzystuje samochód służbowy do celów prywatnych niezwiązanych z obowiązkami pracowniczymi. Pracownik uzyskuje wówczas przychód z nieodpłatnych świadczeń związany ze stosunkiem pracy.

Do przychodów pracownika opodatkowanych PIT można także zaliczyć inne świadczenia otrzymywane od pracodawcy. Mogą do nich należeć np.: dofinansowanie wypoczynku lub inne benefity takie jak dopłata do karty multisport czy pakiet medyczny. Na powstanie przychodu wpływa to czy dodatkowe świadczenie sfinansowane jest ze środków obrotowych firmy czy z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych.

Na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 67 ustawy o PIT wolna od podatku dochodowego jest wartość otrzymanych przez pracownika w związku z finansowaniem działalności socjalnej, o której mowa w przepisach o zakładowym funduszu świadczeń socjalnych, rzeczowych świadczeń oraz otrzymanych przez niego w tym zakresie świadczeń pieniężnych, sfinansowanych w całości ze środków zakładowego funduszu świadczeń socjalnych lub funduszy związków zawodowych, łącznie do wysokości nieprzekraczającej w roku podatkowym kwoty 1000 zł. Rzeczowymi świadczeniami nie są przy tym bony, talony i inne znaki, uprawniające do ich wymiany na towary lub usługi. Aby zatem świadczenie na rzecz pracownika było zwolnione z podatku dochodowego, musi być sfinansowane z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych w wysokości nieprzekraczającej ustawowego limitu.

∑ Jak ustalić przychód, jeśli pracodawca powierzy pracownikowi samochód nieodpłatnie? W jaki sposób określić wartość takiego przychodu?

Przychód jest w takim przypadku ustalany ryczałtowo. Zgodnie z art. 12 ust. 2a lub 2b ustawy o PIT wartość pieniężną nieodpłatnego świadczenia przysługującego pracownikowi z tytułu wykorzystywania samochodu służbowego do celów prywatnych ustala się w wysokości:

– 250 zł miesięcznie – dla samochodów

– o mocy silnika do 60 kW

– stanowiących pojazd elektryczny lub pojazd napędzany wodorem w rozumieniu ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych

– 400 zł miesięcznie – dla samochodów innych niż wymienione w pkt 1.

∑ Jeśli pracownik był na urlopie i jeździł prywatnie samochodem służbowym przez część miesiąca, to jak należy ustalić jego przychód z tego tytułu?

W przypadku wykorzystywania samochodu służbowego do celów prywatnych przez część miesiąca wartość świadczenia ustala się za każdy dzień wykorzystywania samochodu do celów prywatnych w wysokości 1/30 ww. kwot. Gdy pracownik ponosi częściowe opłaty za korzystanie z samochodu służbowego, jego przychodem jest różnica pomiędzy wartością określoną w art. 12 ust. 2a lub 2b ustawy o PIT a ponoszoną przez niego odpłatnością za korzystanie z samochodu.

∑ Czy wartość przekazanych pracownikom kart multisport sfinansowanych z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych jest przychodem tych pracowników, który należy opodatkować?

W przypadku kart multisport możliwe jest zwolnienie z PIT. Stanowisko takie potwierdza dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji z 24 stycznia 2020 r. (0114-KDIP3-1.4011.556. 2019.1.LS). W piśmie tym czytamy: „dofinansowanie przez pracodawcę ze środków zakładowego funduszu świadczeń socjalnych zakupu świadczeń takich jak zapewnienie pracownikom dostępu do świadczeń sportowo – rekreacyjnych, w sytuacji gdy pracownik otrzymuje dokument uprawniający do skorzystania z nich, tj. w niniejszej sprawie kartę multisport podlega zwolnieniu określonemu w art. 21 ust.1 pkt 67 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, do wysokości nieprzekraczającej w roku podatkowym kwoty 1000 zł”.

∑ Czy pracownik uzyska przychód, gdy pracodawca sfinansuje kartę multisport ze środków obrotowych firmy, a nie z zakładowego funduszu?

Tak, pozapłacowe świadczenia są dla pracowników przychodami podatkowymi ze stosunku pracy.

Przykładem innych świadczeń pozapłacowych są pakiety medyczne dla pracowników. Dzięki nim pracownik ma w pewnym zakresie zapewnioną opiekę medyczną.

∑ Jeśli pracodawca podpisze z przychodnią umowę na dostęp do bezpłatnych wizyt i badań lekarskich przez pracowników firmy, to czy wartość bezpłatnych badań będzie przychodem pracownika?

Generalnie przychodem jest każda realna korzyść, jaką uzyska pracownik z tytułu zatrudnienia. Pakiet świadczeń medycznych jest traktowany jako prywatne ubezpieczenie zdrowotne dające prawo do wskazanych w umowie świadczeń medycznych. Świadczenie takie jest więc przychodem z nieodpłatnych świadczeń związanych ze stosunkiem pracy. Wartość pieniężną nieodpłatnych świadczeń ustala się według cen zakupu tych usług.

∑ Jak ustalić moment uzyskania przychodu, jeżeli pracodawca wykupuje miesięczne pakiety medyczne?

Przychodem jest wartość świadczenia otrzymanego czy postawionego do dyspozycji pracownika. Przychód pracownika w postaci wartości świadczeń nieodpłatnych powstaje z chwilą otrzymania świadczenia przez pracownika, a więc m.in. w chwili wykonania badania na jego rzecz. Wobec tego pracownik uzyskuje przychód z tytułu nieodpłatnych świadczeń w miesiącu, w którym może z tych świadczeń skorzystać. Nie jest ważna data zapłaty za miesięczny abonament medyczny przez pracodawcę.

∑ Pracodawca musi zapewnić pracownikom posiłki. Jeśli tego nie robi, ale w zamian wydaje pracownikom kupony, którymi mogą zapłacić w zakładowej stołówce, to czy wartość tych kuponów jest zwolniona z podatku dochodowego?

Wśród świadczeń, które zgodnie z przepisami o bezpieczeństwie i higienie pracy musi zapewnić pracodawca, znajdują się posiłki profilaktyczne. Przepis art. 21 ust. 1 pkt 11b ustawy o PIT wskazuje, że wolna od podatku jest wartość otrzymanych przez pracownika od pracodawcy bonów, talonów, kuponów lub innych dowodów uprawniających do uzyskania na ich podstawie posiłków, artykułów spożywczych lub napojów bezalkoholowych, w przypadku gdy pracodawca, mimo ciążącego na nim obowiązku wynikającego z przepisów o bezpieczeństwie i higienie pracy, nie ma możliwości wydania pracownikom posiłków, artykułów spożywczych lub napojów bezalkoholowych.

∑ Czy karty lunchowe, które firmy wydają swoim pracownikom, będą generowały przychód dla pracownika?

Jak wynika z przepisów o bezpieczeństwie i higienie pracy, do których odsyła przepis art. 21 ust. 1 pkt 11b ustawy o PIT, wolne od podatku są posiłki profilaktyczne, a nie jakiekolwiek posiłki. Posiłki profilaktyczne wydawane są pracownikom zatrudnionym w warunkach szczególnie uciążliwych i mają na celu regenerację sił pracownika. Karty lunchowe wydawane przez pracodawcę swoim pracownikom uprawniają do zakupu różnych opcji posiłkowych w lokalu gastronomicznym. Wobec tego posiłek taki niekoniecznie może spełniać normy bhp. W ocenie organów skarbowych nawet jeśli pracodawca ma obowiązek zapewnić pracownikom posiłki, ale nie jest w stanie skontrolować czy będą to posiłki regeneracyjne o odpowiedniej zawartości składników i kaloryczności, to ich wartość będzie stanowiła przychód pracownika, a pracodawca będzie zobowiązany do poboru zaliczki na podatek dochodowy od wartości karty lunchowej. Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w piśmie z 7 września 2022 r. (0114-KDIP3-2.4011.576. 2022.5.JM) potwierdził, że „posiłki profilaktyczne to posiłki, które z uwagi na skład oraz warunki środowiska pracy pracowników pełnią rolę regeneracyjną. (…) Ponadto pracodawca jak i kontrahent nie wiedzą jak pracownik (…) spożytkuje daną mu na karcie lunchowej kwotę. Pracodawca nie będzie miał zatem kontroli czy posiłki kupowane przez pracownika będą profilaktycznymi posiłkami i napojami określonymi w przepisach o bezpieczeństwie i higienie pracy. Tym samym spółka jako płatnik zobowiązana będzie do obliczenia, pobrania i odprowadzenia zaliczek na podatek dochodowy od wartości kart lunchowych wydawanych pracownikom”.

∑ Pracodawca dofinansował pracownikowi połowę czesnego za studia podyplomowe. Innemu opłacił kurs językowy. Czy takie świadczenia są przychodem pracownika?

Na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 90 ustawy o PIT wolna od podatku dochodowego jest wartość świadczeń przyznanych zgodnie z odrębnymi przepisami przez pracodawcę na podnoszenie kwalifikacji zawodowych, z wyjątkiem wynagrodzeń otrzymywanych za czas zwolnienia z całości lub części dnia pracy oraz za czas urlopu szkoleniowego. Wobec tego jeśli studia lub języki obce są pracownikowi konieczne do wykonywania pracy, to dofinansowanie czesnego za studia oraz kursów językowych stanowi przychód zwolniony z podatku.

∑ Firma, której bardzo zależało na określonym specjaliście, postanowiła wynająć dla niego mieszkanie w innym mieście na czas projektu, czyli na pół roku (czynsz: 3500 zł / mies.). Czy wartość czynszu najmu jest przychodem pracownika?

Tak. Wartość nieodpłatnych świadczeń w postaci zapewnienia przez pracodawcę zakwaterowania stanowi dla pracownika przychód ze stosunku pracy podlegający opodatkowaniu tym podatkiem. Jednocześnie na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 19 ustawy o PIT wartość tego świadczenia, z zastrzeżeniem art. 21 ust. 14, może korzystać ze zwolnienia przedmiotowego do wysokości nieprzekraczającej 500 zł miesięcznie.

∑ Czy ekwiwalent za niewykorzystany urlop jest przychodem pracownika?

Tak, jest to składnik wynagrodzenia za pracę, od którego pracodawca powinien zapłacić podatek.

∑ Firma postanowiła zachęcić pracowników do zaszczepienia się przeciwko grypie. Dlatego postanowiła sfinansować te szczepienia dla pracowników. Zaszczepienie się będzie dobrowolne. Czy wartość szczepienia firma będzie musiała doliczyć do przychodu tym pracownikom, którzy się zaszczepili? Czy ta wartość jest opodatkowana?

Finansowanie przez pracodawcę kosztów szczepień przeciw grypie, do których nie jest zobligowany przepisami prawa, stanowi dla pracowników przychód ze stosunku pracy.

∑ Czy przychodem pracowników będą wykupione dla nich przez pracodawcę polisy na życie?

Tak, generalnie każde świadczenie otrzymane od pracodawcy stanowi przychód podatkowy. Polisy na życie finansowane przez pracodawcę nie znajdują się w katalogu świadczeń zwolnionych z podatku.

Lidia Rubińska – konsultant w Dziale Doradztwa Podatkowego BDO

Podstawa prawna:

∑ art. 12 ust. 1, 2a i 2b, art. 21 ust. 1 pkt 11a, 11b, 19, 67 i 90 ustawy z 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (tekst jedn. Dz.U. z 2024 r., poz. 226 ze zm.)

https://archiwum.rp.pl/artykul/1523976-Ktore-swiadczenia-dla-pracownikow-sa-opodatkowane.html

Budownictwo i PZP | Prasówka | 10.10.2024 r.

Prawo

1. Kiedy na terenach powodziowych zamówienia z wolnej ręki

Robert Horbaczewski | Data dodania: 03.10.2024

Na terenach dotkniętych powodzią można stosować zamówienia z wolnej ręki lub tryb negocjacji bez ogłoszenia – wynika z opinii Agnieszki Olszewskiej, prezes Urzędu Zamówień Publicznych. To odpowiedź na pismo samorządowców dotyczące konieczności uelastycznienia przepisów w zakresie np. zakupu towarów i usług oraz prac budowlanych na obszarach dotkniętych powodzią.

Z opinii prawnej wynika, że na podstawie przepisów ustawy Prawo zamówień publicznych w sytuacji, w której w danej chwili występuje zdarzenie, takie jak powódź i z tego względu istnieje potrzeba natychmiastowej realizacji zamówień niezbędnych do zapobieżenia, ograniczenia lub natychmiastowego usunięcia jej skutków (np. zakupy na akcję ratowniczą, wykonanie prac umożliwiających jedyny dojazd do miejscowości, prace porządkowe mające na celu zapobieżenie epidemiom itp.), wówczas, zasadniczo, możliwe będzie skorzystanie z dyspozycji art. 214 ust. 1 pkt 5 ustawy Pzp (art. 305 pkt 1 ustawy Pzp dla postępowań o wartości mniejszej niż progi unijne) i realizacja zamówienia z wolnej ręki.

Jeżeli nie istnieje konieczność natychmiastowego wykonania zamówienia, lecz występuje sytuacja, która uzasadnia pilną potrzebę udzielenia zamówienia, wówczas zamawiający może, stosownie do treści art. 209 ust. 1 ustawy Pzp (art. 301 ust. 1 pkt 3 ustawy Pzp dla postępowań o wartości mniejszej niż progi unijne), zastosować tryb negocjacji bez ogłoszenia.

Prezes UZP podkreśla, że przewidziane ustawą Pzp tryby: negocjacji bez ogłoszenia oraz zamówienia z wolnej ręki charakteryzują się daleko idącym odformalizowaniem oraz przyśpieszeniem procedury udzielenia zamówienia publicznego, w szczególnych, określonych ustawą Pzp okolicznościach, uzasadniających celowość i konieczność szybkiego wyboru wykonawcy.

– Należy jednak pamiętać, że powyższe tryby, będące niekonkurencyjnymi trybami udzielenia zamówienia, mogą być zastosowane tylko w przypadkach określonych w ustawie Pzp, jak również, że przesłanki warunkujące ich zastosowanie nie mogą podlegać wykładni rozszerzającej – wyjaśnia Agnieszka Olszewska.

https://www.prawo.pl/samorzad/zamowienia-z-wolnej-reki-na-terenach-powodziowych,529331.html

 2. Tymczasowe obiekty budowlane – na jakich zasadach można je legalnie stawiać?

Katarzyna Niemiec | Data dodania: 28.09.2024

Kioski uliczne, pawilon, punkty gastronomiczne prawo budowlane traktuje jako obiekty tymczasowe. Formalności, jakie trzeba załatwić, zależą od tego, na jak długo mają być one postawione – na 180 dni czy dłużej. Zazwyczaj wystarczy zgłoszenie w starostwie, choć nie jest to reguła, czasami taki obiekt jest zwolniony z formalności.

Definicję obiektu tymczasowego zawiera art. 3 pkt 5 prawa budowlanego. Zgodnie z nim są to obiekty:

1. przeznaczone do tymczasowego użytkowania w okresie krótszym od jego trwałości technicznej, przewidziane do przeniesienia w inne miejsce lub rozbiórki, a także
2. niepołączone trwale z gruntem, jak strzelnice, kioski uliczne, pawilony sprzedaży ulicznej i wystawowe, przekrycia namiotowe i powłoki pneumatyczne, urządzenia rozrywkowe, barakowozy, obiekty kontenerowe, przenośne wolno stojące maszty antenowe.

Pozwolenie albo zgłoszenie
Budowa obiektu budowlanego wymaga pozwolenia na budowę. Taka jest ogólna zasada, są jednak od niej wyjątki. Zgodnie z art. 29 ust. 1 pkt 7 prawa budowlanego do budowy niektórych tymczasowych obiektów budowlanych można przystąpić na podstawie tylko zgłoszenia. Trzeba spełnić jednak dwa warunki:

1. obiekt nie może być trwale połączony z gruntem oraz
2. będzie rozebrany lub przeniesiony w inne miejsce w terminie określonym w zgłoszeniu, ale nie później niż przed upływem 180 dni od dnia rozpoczęcia budowy określonego w zgłoszeniu.
Ponadto ze zgłoszenia powinno jasno wynikać, że po upływie maksymalnie 180 dni obiekt zostanie rozebrany lub przeniesiony w inne miejsce. Jeżeli nie będzie to wynikało ze zgłoszenia, inwestor musi liczyć się ze sprzeciwem starosty (prezydenta miasta na prawach powiatu). Poza tym, jeżeli powiatowy inspektor nadzoru budowlanego zauważy, że pomimo upływu terminu wskazanego w zgłoszeniu obiekt nie został rozebrany, rozpocznie egzekucję.

Można uchronić się przed obowiązkiem rozbiórki tymczasowego obiektu budowlanego. W tym celu po upływie terminu wskazanego w zgłoszeniu, trzeba złożyć wniosek o pozwolenie na budowę przed upływem 180 dni od rozpoczęcia budowy (art. 37a prawa budowlanego).

Bez formalności 
Prawo budowlane pozwala również, w ograniczonym zakresie, na budowę niektórych tymczasowych obiektów budowlanych bez żadnych formalności.  Chodzi o obiekty przeznaczone do tymczasowego użytkowania w trakcie realizacji robót budowlanych, znajdujące się na terenie budowy oraz barakowozy wykorzystywane  przy robotach budowlanych, w badaniach geologicznych i pomiarach geodezyjnych (art. 29 ust. 2 pkt 21 prawa budowlanego). W tym wypadku trzeba być jednak ostrożnym w ocenie.

W wyroku z 5 grudnia 2008 r. NSA wyjaśnił, że jedynym przeznaczeniem takiego obiektu ma być „obsługa” zamierzonej budowy. Celem tego wyłączenia jest umożliwienie wykonywania określonych robót budowlanych. Obiekty przeznaczone do czasowego użytkowania w trakcie realizacji robót budowlanych mają taki charakter najwcześniej z dniem, gdy pozwolenie na budowę stanie się prawomocne (II OSK 1534/07). Ważne jest także, by obiekty te znajdowały się na terenie budowy, którym będzie się nie tylko działka, na której realizowana jest budowa, ale i teren do tej działki przyległy, jeżeli inwestor ma prawo do jego wykorzystywania w tym celu. (por. wyrok NSA w Warszawie z 20 marca 2003 r., IV SA 2276/01, LEX nr 684980).

Z obowiązku zgłoszenia zwolnione są także tymczasowe obiekty budowlane stanowiące wyłącznie eksponaty wystawowe, niepełniące jakichkolwiek funkcji użytkowych, usytuowane na terenach przeznaczonych na ten cel (art. 29 ust. 2 pkt 22 prawo budowlane). Przeznaczenie terenu będzie wynikać albo z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, z decyzji o warunkach zabudowy, bądź też z faktycznego przeznaczenia nieruchomości, jeżeli teren znajduje się w sąsiedztwie obiektu użytkowanego na podobny cel.

https://www.prawo.pl/biznes/tymczasowe-obiekty-budowlane-na-jakich-zasadach-mozna-je-legalnie-stawiac,529173.html

Rynek Infrastruktury

 1. Zbliża się fala inwestycji ze środków UE. Prawo zamówień publicznych wymaga korekt

Autor: Newseria Biznes | Data publikacji: 30-09-2024

W 2025 roku spodziewany jest w Polsce początek boomu inwestycyjnego, związanego głównie z większym niż dotychczas napływem funduszy z KPO i regularnych środków unijnych. Skorzysta na tym przede wszystkim budownictwo, ale pewne obawy budzi przewidywana kumulacja inwestycji, również w kontekście systemu zamówień publicznych. – O ile prawo zamówień publicznych może wymagać pewnych punktowych korekt, o tyle chyba nie ma potrzeby jego gruntownego przemeblowania – ocenia Mariusz Haładyj, prezes Prokuratorii Generalnej RP. Jak wskazuje, niektóre elementy zamówień publicznych wymagają raczej wypracowania praktycznych rozwiązań niż zmian legislacyjnych.

W Polsce w przygotowaniu są duże projekty infrastrukturalne związane z budową CPK, kolei dużych prędkości czy elektrowni jądrowej. Z drugiej strony oczekuje się, że w 2025 roku nastąpi największy napływ unijnych funduszy, które mają pobudzić krajową gospodarkę i spowodować boom inwestycyjny, na co liczą zwłaszcza firmy z branży budowlanej. Jak wskazali ekonomiści banku PKO BP w komentarzu do sierpniowych danych GUS, po stronie wykonawczej to właśnie ten sektor skorzysta na tym najmocniej.

– Jeśli chodzi o nadchodzące zwiększone wydatki inwestycyjne, związane m.in. z KPO, to wyzwaniem po stronie zamawiających będzie pewna synchronizacja tych wydatków, żeby zapewnić przewidywalność, nie doprowadzać do górek inwestycyjnych, bo w ten sposób siłą rzeczy sami sobie zmniejszamy konkurencję, a z drugiej strony potem wpadamy w puste okresy. Dlatego tu warto byłoby popracować nad dobrym rozłożeniem tych planów inwestycyjnych – mówi agencji Newseria Biznes Mariusz Haładyj. – Wykonawców zachęcałbym z kolei do tego, żeby aktywnie uczestniczyli w postępowaniach, tworzeniu kontraktów, żeby zgłaszali pytania do SWZ-ów, specyfikacji warunków zamówienia, do projektów umów, bo później to oni te umowy realizują. Po ich podpisaniu będą już w trudniejszej, dużo mniej elastycznej sytuacji, a przed zawarciem umowy można jeszcze wyklarować wszelkie wątpliwości.

Po trzech latach naznaczonych brakiem kontraktów i pogarszającą się sytuacją finansową mogą się pojawić problemy z kumulacją nowych zamówień i zrealizowaniem ich wszystkich w założonym terminie. Zwłaszcza że w przypadku KPO czas na wydatkowanie większości środków upływa w 2026 roku. Obawy wciąż budzi też niesprzyjające – zdaniem części przedsiębiorców – otoczenie prawne, m.in. w kontekście problemów z klauzulami waloryzacyjnymi, licznych odwołań i sporów sądowych czy obowiązujących mechanizmów wyboru wykonawców, w których dominującą rolę wciąż odgrywa cena.

– Do prokuratorii nie docierają głosy potrzeby gruntownych przemeblowań ustawy Prawo zamówień publicznych. Wydaje się, że ta ustawa, która obowiązuje od 2021 roku i była wypracowana w dialogu z poszczególnymi grupami interesariuszy, się sprawdza. Natomiast to, nad czym na pewno trzeba pracować, to obszary wypełnienia praktycznymi działaniami przepisów, dyrektyw zamówieniowych i zasad, żeby poszczególne zamówienia służyły przede wszystkim sprawności realizowanych inwestycji. Jednak samo PZP – o ile może wymagać pewnych punktowych korekt, związanych z jego funkcjonowaniem przez kilka lat, o tyle chyba nie ma potrzeby jego gruntownego przemeblowania – mówi ekspert.

Wyniki badań zleconych przez Urząd Zamówień Publicznych i opublikowanych w końcówce 2023 roku pokazują, że uczestnicy systemu zamówień publicznych raczej dobrze oceniają jego funkcjonowanie i dostrzegają korzyści płynące ze zmian związanych z wejściem w życie nowej ustawy PZP („Funkcjonowanie systemu zamówień publicznych – raporty z przeprowadzonych badań”). We wrześniu ub.r. zainaugurowano przegląd obowiązujących przepisów, a jego elementem jest ankieta przeprowadzona dla UZP wśród zamawiających i wykonawców na temat najważniejszych aspektów prawa, m.in. progów stosowania PZP czy waloryzacji wynagrodzenia (np. możliwości rezygnacji z niej w określonych przypadkach lub obowiązkowej waloryzacji). W tym obszarze najwięcej było rozbieżności w odpowiedziach zamawiających i wykonawców.

– Jeżeli chodzi o waloryzację i przepisy, które regulują tę kwestię, to trudno mi sobie wyobrazić, żeby na poziomie ustawy zrobić coś więcej. Dzisiaj mamy obowiązek waloryzowania kontraktów zawieranych na ponad pół roku, ale ciężko mi sobie wyobrazić, że jakąś instrukcję formułowania tych klauzul będziemy na poziomie przepisów zawierać, bo mamy różne stany faktyczne, mamy różnych zamawiających, duże inwestycje, małe inwestycje, kilkuletnie, kilkumiesięczne, więc tutaj ciężko jest wprowadzić jeden model – podkreśla prezes Prokuratorii Generalnej RP.

Podobny wniosek dotyczy stosowania kryterium niskiej ceny. Jak dodaje ekspert, były już próby przygotowania regulacji, które miałyby zniechęcać zamawiających do stosowania go jako jedynego i najważniejszego kryterium wyboru wykonawcy.

– Wydaje się, że teraz kolejne kroki to kwestia raczej wypracowania modelu weryfikacji ofert z rażąco niską ceną – czy to powinno bardziej się odbywać poprzez weryfikację przez innych oferentów, czy tutaj zamawiającym są potrzebne dodatkowe narzędzia, czy być może pod kątem funkcjonowania Krajowej Izby Odwoławczej, jakieś postulaty można sformułować. Ale na pewno to jest temat, nad którym szczególnie w obliczu takiej dużej fali inwestycyjnej trzeba się pochylić – ocenia Mariusz Haładyj. – W praktyce wybór oferty z bardzo niską ceną, niedoszacowaną kwotą odbija się na samym zamawiającym, oczywiście na wykonawcy również. Zaraz po rozpoczęciu i realizacji kontraktu wchodzimy w proces wzajemnych roszczeń. Wydaje mi się więc, że to, co jest najważniejsze, to żeby we wspólnym gronie usiąść, zastanowić się nad modelem weryfikacji ofert.

Jak dodaje, w gronie zamawiających, wykonawców i instytucji eksperckich warto także dalej pracować nad klauzulami umownymi, karami umownymi czy kwestią odstąpienia.

– Jedna z kluczowych rzeczy, o których bym rozmawiał pod kątem sprawności realizacji inwestycji, to jest odpowiednia relacja uczestników postępowań inżyniera kontraktu czy projektanta, też żeby tutaj zdefiniowanie roli każdego z aktorów procesu zamówieniowego było możliwie precyzyjne – wyjaśnia ekspert.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/w-przyszlym-roku-spodziewana-jest-fala-inwestycji-ze-srodkow-ue-prawo-zamowien-publicznych-wymaga-pewnych-korekt-92859.html

 2. Pół miliarda euro z CEF na projekty infrastrukturalne

Autor: Elżbieta Pałys | Data publikacji: 09-10-2024

Trzy projekty kolejowe, dwa morskie i jeden drogowy uzyskały dofinansowanie w ramach rozstrzygniętego w tym roku naboru na środki z Instrumentu Łącząc Europę. Dofinansowanie wynosi łącznie pół miliarda euro. W środę w Warszawie przekazano podpisane umowy beneficjantom. To symboliczne rozpoczęcie wdrażania projektów. Wkrótce mają ruszyć także przetargi.

Beneficjantami środków są PKP Polskie Linie Kolejowe, spółka Centralny Port Komunikacyjny, Port Morski Police, Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście oraz Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.

– Dzisiaj podsumowujemy ważne projekty. Mamy ich sześć: trzy kolejowe, dwa morskie i jeden drogowy. To pokazuje, że do spraw infrastruktury podchodzimy w sposób kompleksowy. Rozpatrujemy naszą infrastrukturę jako całość i zdajemy sobie sprawę z tego, że każdy element tej infrastruktury powinien być wzmacniany – powiedział Arkadiusz Marchewka, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za gospodarkę morską.

Kolej zgarnia najwięcej
W praktyce największym beneficjantem przyznanych środków będzie kolej. Poza środkami otrzymanymi w ramach dwóch projektów PKP PLK, węzeł kolejowy powstanie także w ramach dofinansowania dla portu w Policach, projekt kolejowy zrealizuje także spółka CPK.

– Te kwoty, które dzisiaj uzyskujemy są elementem tej drogi, na której jesteśmy i będziemy jeszcze przez następne ponad 20 lat – powiedział wiceminister odpowiedzialny za kolej, Piotr Malepszak.

PKP Polskie Linie Kolejowe otrzymały w ramach CEF środki na „Prace na linii kolejowej nr 12 Skierniewice – Łuków (C-E20), odcinek Skierniewice – Pilawa – pozostałe prace” oraz „Prace na linii kolejowej E 75 (Rail Baltica), odcinek Białystok – Osowiec. dostały prawie 370 mln euro.

– Obie umowy są realizowane na dwóch bardzo ważnych liniach, na dzień dzisiejszy to już mocno zdegradowana infrastruktura – mówił prezes PKP PLK Piotr Wyborski. Jak powiedział, linia Białystok-Ełk ma być kompleksowo zmodernizowana i dostosowana do prędkości 200 km/h dla przejazdów pasażerskich. Drugi projekt to obwodnica towarowa Warszawy od strony południowej. – To linia, gdzie chcemy zapewnić stabilne parametry dla przewoźnika towarowego – tłumaczył szef PKP PLK. – Jesteśmy gotowi do rozpoczęcia procedur przetargowych związanych z tymi projektami. Zamierzamy z tym wystartować za kilka tygodni po to, żeby w przyszłym roku móc wybrać wykonawców na oba projekty, a w ciągu kolejnych kilku lat mieć infrastrukturę taką, jaką na tych liniach potrzebujemy – powiedział Piotr Wyborski.

– Nie ukrywam, że patrząc z perspektywy wielu lat, chcemy uzyskiwać efekt mierzony dobrymi rozkładami jazdy i dobrą przepustowością – podsumował Piotr Malepszak.

Centralny Port Komunikacyjny przy udziale środków CEF zrealizuje projekt związany z uzupełnieniem brakującego połączenia na korytarzu morze Północne – morze Bałtyckie, tj. opracowanie dokumentacji projektowej odcinka Sieradz Północny – Pleszew – Poznań. Dofinansowanie to 27 mln euro.

– To jest jeden z kluczowych odcinków łączących i stanowiących brakujące ogniwo w połączeniu europejskiego korytarza transportowego Morze Północne-Bałtyk – powiedział prezes CPK Filip Czernicki. Dodał, że realizacja tego projektu będzie kamieniem milowym w transporcie transgranicznym.

Szansa na rozwój portu
36 mln euro powędrowało do portu w Policach, środki posłużą rozbudowie węzła kolejowego. Realizacja projektu pozwoli obsługiwać niewielkiemu portowi nie tylko zakłady chemiczne w Policach, ale otworzyć się na świat. – Mamy już ogłoszone przetargi, mamy nadzieję przy współudziale PKP PLK wyłonimy wykonawców już w kwietniu, maju przyszłego roku, a prace zakończymy pod koniec roku 2027 – powiedział prezes portu Dariusz Budzik.

Z kolei Porty Morskie Szczecin i Świnoujście otrzymały wsparcie – 1,56 mln euro – na projekt infrastrukturalny związany z ochroną środowiska. Port wybuduje bazę do gromadzenia innych niż niebezpieczne odpadów ze statków – chodzi o wody balastowe i popłuczyny z mycia ładowni. – Chcemy zrealizować projekt na rzecz ochrony środowiska i zmniejszenia naszego śladu, jeżeli chodzi o wykorzystanie środowiska w porcie w Świnoujściu – powiedział Jarosław Siergiej, prezes Zarządu Portów Morskich Szczecin i Świnoujście.

GDDKiA otrzymała grant na budowę drogi ekspresowej S17 Tomaszów Lubelski – Hrebenne. – To projekt mniej typowy jeśli chodzi o program Łącząc Europę, ponieważ zwykle projektów drogowych z tego programu nie finansujemy – powiedziała reprezentująca Komisję Europejską Magda Kopczyńska. – Waga tego projektu jest związana z tym, że dotyczy drogi ekspresowej, która ma poprawić przepustowość i ułatwić przepływ towarów między Polską i Ukrainą – dodała.

– S17 to kluczowy odcinek na połączeniu Polski z Ukrainą, to wyraz solidarności polsko-ukraińskiej – potwierdził szef GDDKiA Paweł Woźniak. GDDKiA ma na realizację projektu 61 mln euro z CEF.

Ostatni nabór rozpoczęty
Razem z dzisiejsza pulą, do tej pory Polska pozyskała w ramach CEF 7,5 mld euro na projekty transportowe – podsumowała Magda Kopczyńska. Środki te zasiliły realizację 120 projektów.

– Mamy otwarty ostatni nabór wniosków – powiedziała. Potrwa on do stycznia, a cała suma do rozdysponowania przez wszystkie kraje to 2,5 mld euro.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/pol-miliarda-euro-z-cef-na-projekty-infrastrukturalne–93004.html

Rzeczpospolita

 1. ESG i nowe wyzwania dla uczestników rynku

Aldona Górska | Publikacja: 06.09.2024 04:30

Po zmianach prawa budowlanego i reformie planowania przed branżą kolejne wyzwania wynikające tym razem z ESG – pisze partnerka w SMM Legal.

Uczestnicy sektora nieruchomości – chcąc nimi pozostać – będą zobligowani do ukształtowania swojej działalności zgodnie z wymogami stawianymi przez ESG. Będzie się to wiązać z obowiązkami w zakresie tzw. raportowania niefinansowego, wymaganego na gruncie prawa polskiego przepisami ustawy o rachunkowości. Katalog podmiotów, których będzie dotyczył obowiązek, będzie ulegał rozszerzeniu. Dodatkowo prawidłowa jego realizacja będzie wymagała pozyskania niezbędnych informacji i danych od uczestników łańcucha dostaw, w tym nieobjętych jeszcze indywidualnie obowiązkiem raportowania ESG.

Ustawa o rachunkowości wymaga od określonego kręgu podmiotów ujęcia w swoim raportowaniu niefinansowym opisu stosowanych przez jednostkę polityk odnoszących się m.in. do kwestii społecznych, pracowniczych czy środowiska naturalnego. Każdy z tych aspektów pojawiać się będzie w procesach inwestycyjnych związanych z nieruchomościami. Aspekty odnoszące się do przestrzegania przepisów BHP, prawidłowości spełnienia określonych norm spotkamy chociażby w trakcie realizacji inwestycji budowlanych. Natomiast najszerszy potencjalny wpływ ESG w sektorze nieruchomości znajdzie odzwierciedlenie w aspektach odnoszących się do prezentacji założeń i zrealizowanych celów polityk dotyczących środowiska naturalnego. Istotą raportowania w ramach przedmiotowej polityki jest przedstawienie faktycznego wpływu raportującego podmiotu na środowisko naturalne, a także możliwego wpływu jego działalności na środowisko w przyszłości. Zwraca się uwagę na konieczność uwzględnienia w tym obszarze aspektów odnoszących się do energii (jej zużycia, wykorzystywania odnawialnych źródeł energii), racjonalności wykorzystywania zasobów naturalnych, uwzględnienia aspektów odnoszących się do gospodarowania odpadami czy emisji substancji do środowiska (ze szczególnym uwzględnieniem ich poziomów). W ww. kwestiach kluczowe dla jednostki objętej obowiązkiem raportowania jest przewidzenie w strukturze prowadzonej działalności takich mechanizmów, które doprowadzą do pozyskania informacji objętych obowiązkiem raportowania. Kluczowe jest także wdrożenie stosownych procedur, które doprowadzą do realizacji celów określonych w poszczególnych politykach.

Uczestnicy branży nieruchomości stoją przed koniecznością wprowadzenia zmian w swoich strukturach prowadzonej działalności celem sprostania powyższym wymogom. Instrumentami prawnymi służącymi powyższemu są m.in. odpowiednie klauzule umowne wprowadzające zobowiązania do realizacji danego kontraktu zgodnie z szeroko rozumianymi wymogami ESG. We wskazanym zakresie najczęściej spotykanymi postanowieniami są klauzule odnoszące się do konieczności uwzględnienia określonych aspektów środowiskowych. W tym zakresie umowy będą wymagały chociażby nałożenia na kontrahentów obowiązków w zakresie stosowania materiałów, urządzeń nie tylko w ramach dopuszczonych przepisami prawa norm, ale wręcz w wyższym i konkretnym zakresie.

Istotą klauzul ESG będzie konieczność sprostania wymogom wyższej staranności, np. poprzez stosowanie w procesie inwestycyjnym materiałów o lepszej wydajności energetycznej czy uwzględniających w procesie produkcji ponadstandardowe rozwiązania powodujące zmniejszenie emisji szkodliwych substancji do środowiska. Klauzule te nie powinny nosić jedynie wymiaru ogólnych deklaracji czy oświadczeń. Celem efektywnego doprowadzenia do zgodności prowadzonej działalności z wymogami ESG niezbędnym jest już teraz wprowadzenie konkretnych zobowiązań z jednoczesnym zabezpieczeniem co do efektywności wykonania takiego obowiązku przez kontrahenta.

Niezależnie od powyższego odpowiednie postanowienia umowne powinny zapewniać jednostkom raportującym pozyskanie informacji, które będą częścią składową przyszłego raportowania niefinansowego, obejmującego m.in. aspekty ESG. Brak wprowadzenia odpowiednich mechanizmów w tym zakresie w stosunkach umownych lub brak efektywnego ich zabezpieczenia, chociażby poprzez zastrzeżenie spełnienia określonych obowiązków odpowiednimi karami umownymi z jednoczesnym zabezpieczeniem ich zapłaty, może rodzić finansowe ryzyka dla uczestników rynku. Należy bowiem dodać, że spełnienie wymogów ESG jest i będzie w przyszłości warunkiem pozyskiwania różnego rodzaju dofinansowań czy zapewnienia finansowania dla inwestycji. Niespełnienie wymogów ESG może doprowadzić do niepozyskania finansowania lub jego utraty.

W kontekście powyższego aktualnie zwraca się szczególną uwagę na konieczność przeprowadzenia audytów, mających na celu zidentyfikowanie ewentualnych obszarów działalności podmiotów z sektora rynku nieruchomości, które wymagają wdrożenia mechanizmów pozwalających na spełnienie wymogów ESG i ich bieżące monitorowanie. Z uwagi na trwające, czasami kilkuletnie, procesy inwestycyjne nie można także wykluczyć konieczności zmiany już łączących kontrahentów umów celem sprostania wymogom w przyszłości lub dostosowania się do zmieniających regulacji prawnych.

Przyszłość uczestników rynku wymaga już teraz podjęcia skoncentrowanych działań. ESG nie będzie jedynie odzwierciedleniem działań dla tzw. dużych podmiotów, lecz będzie miało istotny wpływ na działalność mniejszych podmiotów w branży (skutkiem identyfikacji łańcucha dostaw).

https://www.rp.pl/regulacje-prawne-i-przepisy/art41084871-esg-i-nowe-wyzwania-dla-uczestnikow-rynku

 2. Deweloperzy podsumowują sprzedaż mieszkań po III kwartale 2024 roku

Adam Roguski | Aktualizacja: 10.10.2024 10:21 Publikacja: 02.10.2024 09:24

Na szerokim rynku wakacje przyniosły mocne spowolnienie sprzedaży mieszkań przy wysokiej ofercie. Jak poradziły sobie notowane spółki?

Ruszył kolejny sezon publikacji wyników sprzedaży mieszkań przez deweloperów z GPW i Catalyst. Artykuł będziemy aktualizować na bieżąco, wraz ze spływem danych ze spółek.

Z comiesięcznych raportów ośrodków badawczych wiemy, że III kwartał – szczególnie lipiec i sierpień – przyniosły spadek sprzedaży w największych aglomeracjach. Część popytu dalej czeka na to, czy i w jakiej formie wejdzie w życie program „Na start”, część jako przeszkodę wskazuje drogi kredyt. Jednocześnie produkcyjna machina była jeszcze rozpędzona i oferta lokali na rynku jest duża.

Z ostatnim dołkiem branża mierzyła się w III kwartale 2022 r. – kiedy wysokie stopy i surowe kryteria badania zdolności kredytowej zamroziły rynek pożyczek mieszkaniowych. Przy okazji niedawno zakończonego sezony wyników finansowych za I połowę 2024 r. część deweloperów obniżyła cele sprzedaży na cały rok.

Deweloperzy stosują dwa sposoby prezentowania sprzedaży. Większość raportuje umowy deweloperskie i przedwstępne – zawarte od razu bądź pochodzące z konwersji wcześniejszych rezerwacji (A), mniejszość bazuje na płatnych rezerwacjach oraz takich umowach deweloperskich i przedwstępnych, których nie poprzedziła rezerwacja (B). Oznacza to, że w tej pierwszej grupie przynajmniej w I kwartale widoczne były jeszcze efekty „Bezpiecznego kredytu”.

Lokum Deweloper
Sezon rozpoczął się z przytupem. Specjalizujący się w mieszkaniach o podwyższonym standardzie, budujący we Wrocławiu i Krakowie deweloper ogłosił sprzedaż (A) zaledwie 7 mieszkań w III kwartale – o 96 proc. mniej niż rok wcześniej i o 84 proc. mniej kwartał do kwartału. Na koniec września aktywnych było 30 umów rezerwacyjnych. W ciągu dziewięciu miesięcy br. Lokum sprzedało 124 lokale, o 74 proc. mniej niż rok wcześniej. Na konferencji wynikowej we wrześniu zarząd obniżył cel sprzedaży na cały rok z 350 do 200 jednostek.

– Choć sytuacja nabywców pod względem oferty rynkowej jest dziś komfortowa – podaż mieszkań rośnie i ich wybór jest już duży – do transakcji jednak nie dochodzi. Klienci wyczekują uruchomienia programu „Na start” oraz obniżenia stóp procentowych. Przy najdroższych kredytach hipotecznych spośród krajów UE koszt finansowania jest w Polsce główną barierą w zakupie własnego mieszkania – skomentował prezes Bartosz Kuźniar. Spółka wraca zatem do rozmów z inwestorami z rynku PRS – by realizować dla nich nowe inwestycje lub sprzedać część lokali z bieżącej oferty (389 lokali, w tym 171 gotowych).

Atal
Budujący w ośmiu aglomeracjach deweloper sprzedał (A) w III kwartale 355 mieszkań, o 53 proc. mniej niż rok wcześniej i o 37 proc. mniej kwartał do kwartału. To również wynik o prawie 6 proc. słabszy niż odnotowany w III kwartale 2022 r. Po mizernym lipcu (64 umowy) sierpień i wrzesień przyniosły poprawę (odpowiednio 139 i 152). Od stycznia do września br. spóła sprzedała 1630 lokali, o 14 proc. mniej niż rok wcześniej. Cel na cały rok to 2,3-2,5 tys. (wcześniej 2,8 tys.).

Na koniec III kwartału aktywnych było 209 rezerwacji. Atal ma program „Decyzja na raty” – do końca I kwartału 2025 r. konsumenci będą mogli bezkosztowo odstąpić od umów rezerwacyjnych i deweloperskich, jeśli program „Na start” nie wejdzie w życie.

– Od początku roku grupa notuje stabilny poziom zainteresowania klientów ofertą. Jednak część konsumentów wstrzymuje się z podpisaniem umów w związku z brakiem decyzji co do rządowego wsparcia dla nabywców. Jesteśmy niezmiennie zdania, że nie odegra on tak kluczowej roli, jak prognozowali niektórzy komentatorzy. Jego selektywność w zakresie grupy docelowej nie będzie czynnikiem wpływającym na ceny mieszkań. Zakończenie okresu zawieszenia i niepewności, czyli jednoznaczna decyzja w zakresie uruchomienia bądź nie programu wsparcia, spowodowałaby podobny efekt w postaci przekształcenia przez większość klientów bieżących rezerwacji w umowy deweloperskie. To, co zdecydowanie poprawiłoby sytuację popytową oraz podażową, to obniżenie stóp procentowych, a w efekcie obniżenie kosztu kredytu hipotecznego dla klientów i inwestycyjnego dla firm deweloperskich – skomentował prezes Atalu Zbigniew Juroszek. – Od zakończenia wakacji widzimy, że więcej klientów decyduje się na zakup mieszkań. Spodziewamy się, że IV kwartał przyniesie wzrost sprzedaży, w związku z tym konsekwentnie realizujemy harmonogramy budów i uruchomień sprzedaży, by w momencie zwiększenia popytu mieć rozbudowane portfolio – dodał.

Dom Development
Budujący w czterech miastach deweloper w III kwartale br. sprzedał (B) 1156 lokali, o prawie 7 proc. niż rok wcześniej i 23 proc. więcej kwartał do kwartału. W ciągu dziewięciu miesięcy grupa znalazła nabywców na 3110 lokali, o 6,3 proc. więcej niż rok wcześniej. Celem na cały rok jest poprawa wyniku – w 2023 r. Dom Development sprzedał 3906 mieszkań.

– W III kwartale tego roku obserwowaliśmy kontynuację trendów z II kwartału, czyli lekkie schłodzenie popytu w porównaniu z 2023 r., przy jednoczesnej dalszej odbudowie podaży na rynku pierwotnym w największych aglomeracjach. Wypracowane wyniki są potwierdzeniem, że popyt na mieszkania oferowane przez naszą grupę pozostaje silny, zarówno ze strony klientów korzystających z finansowania kredytowego, jak i kupujących mieszkania za gotówkę – skomentował prezes Jarosław Szanajca. W III kwartale udział nabywców posiłkujących się kredytem wyniósł 47 proc.

Marvipol
Budujący w Warszawie, Gdańsku i Wrocławiu spółka w III kwartale br. sprzedała (B) 109 lokali, o 49 proc. mniej niż rok wcześniej i o 1 mieszkanie mniej niż w II kwartale, który był najsłabszy od I kwartału 2023 r. Za dziewięć miesięcy br. sprzedaż wyniosła 363 lokale, o 21 proc. mniej niż rok wcześniej.

– Od kilku miesięcy obserwujemy stabilizację wyników sprzedaży na przyzwoitym, szczególnie pod względem wartości zawartych umów, poziomie. Oczekujemy, że również w nadchodzących miesiącach utrzyma się ona na zbliżonym poziomie. Liczymy, że ożywienie akcji kredytowej ze strony banków stopniowo zacznie aktywizować popyt na rynku. Niezmiennie uważamy również, że wejście przez RPP na ścieżkę obniżek stóp procentowych byłoby optymalne dla ożywienia koniunktury rynkowej – skomentował Maciej Kiełkowski, dyrektor finansowy Marvipolu.

Wikana
Budująca w południowo-wschodniej Polsce firma w III kwartale znalazła nabywców (A) na 90 mieszkań, o 30 proc. więcej rok do roku i o 137 proc. więcej kwartał do kwartału. To wynik najlepszy od IV kwartału 2023 r. W ciągu dziewięciu miesięcy br. Wikana podpisała 169 umów, o 7 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2023 r.

Develia
Ogólnopolski deweloper w ciągu trzech kwartałów br. sprzedał (A) 2700 lokali (w tym 59 w projektach w joint-venture z Grupo Lar), o 31 proc. więcej niż rok wcześniej. Implikuje to, że w samym III kwartale spółka podpisała 751 lokali, o 14 proc. mniej niż rok wcześniej i o 18 proc. mniej kwartał do kwartału. Na koniec września aktywnych było 201 umów rezerwacyjnych.

Imponujący wynik w skali dziewięciu miesięcy to zasługa rekordowego I kwartału, kiedy Develia znalazła nabywców na 1038 mieszkań. Strategia dewelopera z początku roku zakładała, że po rewelacyjnym otwarciu należy się liczyć z hamowaniem rynku w dalszej części roku.

– Po III kwartale jesteśmy blisko realizacji rocznego celu sprzedaży 2900-3100 mieszkań, z czego jesteśmy zadowoleni, zwłaszcza w kontekście aktualnej, wymagającej sytuacji rynkowej. Planujemy osiągnąć ten cel lub nieznacznie go przekroczyć. W najbliższych miesiącach skupimy się na przygotowaniu atrakcyjnej oferty, która zapewni nam mocny start w przyszłym roku – skomentował Andrzej Oślizło, prezes Develii.

Archicom
Ogólnopolski deweloper wchodzący w skład Grupy Echo w III kwartale br. sprzedał (A) 589 mieszkań, o 19,5 proc. więcej niż rok wcześniej i o 25 proc. więcej kwartał do kwartału. W ciągu dziewięciu miesięcy firma podpisała 1471 umów, o 12 proc. więcej niż rok wcześniej.

We wrześniu Archicom obniżył cel sprzedaży na cały rok z 3 tys. do 2,6 tys., co oznacza, że w IV kwartale spółka musi podpisać ponad 1,1 tys. umów. Dotychczas dla grupy Echo-Archicom najlepszy był I kwartał 2021 r., kiedy spółki – które dopiero zaczynały wiązać się właścicielsko – sprzedały łącznie 868 mieszkań. Analizując wyniki po fuzji, rekord padł w I kwartale 2022 r., kiedy sprzedano 703 lokale.
Na wrześniowej konferencji zarząd stwierdził, że nowy cel jest ambitny, ale Archicom ma bardzo dobry produkt i trzeba odpowiednio zadbać o sprzedaż oraz marketing.

JHM Development
Spółka zależna Mirbudu, budująca mieszkania także poza największymi aglomeracjami (poza Gdańskiem i Łódzią to Skierniewice, Jastrzębia Góra i Mszczonów) w ciągu trzech kwartałów br. znalazła nabywców (A) na 251 mieszkań, o 12 proc. mniej niż rok wcześniej. W samym III kwartale deweloper podpisał 66 umów, o 35 proc. mniej niż rok wcześniej i prawie 5 proc. więcej kwartał do kwartału.

Murapol
Deweloper o największym zasięgu geograficznym, budujący w kilkunastu miastach, w III kwartale sprzedał (A) 692 lokale, o niecałe 6 proc. mniej niż rok wcześniej. W ciągu dziewięciu miesięcy znalazł nabywców na 2084 mieszkania, o 0,4 proc. więcej niż rok wcześniej. Na koniec września aktywnych było 150 umów rezerwacyjnych, a w ofercie było 4,7 tys. lokali.

Podczas wrześniowej konferencji wynikowej deweloper obniżył cel sprzedaży lokali z 3,7 tys. do 3,2 tys., co oznacza, że w IV kwartale musi podpisać 1,1 tys. umów. W ostatnim bardzo mocnym okresie, czyli IV kwartale 2023 r., spółka sprzedała 840 lokali.

– Osiągnęliśmy dobre wyniki sprzedaży mimo trudniejszych warunków rynkowych i funkcjonowania w środowisku wysokich stóp procentowych. Tylko w III kwartale br. podpisaliśmy 793 umowy rezerwacyjne netto wobec 764 rok wcześniej. Ten „żywy” wynik, przy braku programu wspierającego finansowanie klientów, jak również stale rozbudowywana oferta, pozwalają z optymizmem patrzeć na poziomy sprzedaży kolejnych okresów – skomentował prezes Nikodem Iskra.

Unidevelopment
Deweloper należący do przechodzącej restrukturyzację Grupy Unibep w III kwartale br. sprzedał (A) zaledwie 18 lokali, o 84 proc. mniej niż rok wcześniej i o 72 proc. mniej kwartał do kwartału. To najsłabszy wynik w historii, w ostatnich latach najsłabszy był II kwartał ub.r., kiedy sprzedano 91 lokali.

W ciągu dziewięciu miesięcy br. spółka podpisała 171 umów, o 45 proc. mniej niż rok wcześniej, a na koniec września miała zawartych 30 umów rezerwacyjnych.

„W podsumowywanym okresie na wielkość sprzedaży wpłynął harmonogram realizacji inwestycji spółek z grupy oraz warunki rynkowe, które przełożyły się na ograniczoną dostępność kredytów hipotecznych i wstrzymywanie się części klientów z decyzjami zakupowymi. Od końca III kwartału br. spółki odnotowują jednak zwiększoną aktywność klientów oraz wyraźny wzrost liczby zawieranych umów rezerwacyjnych, co jest związane m.in. ze stabilizacją cen mieszkań. W omawianym okresie grupa rozszerzyła ofertę o mieszkania w nowej inwestycji na rynku warszawskim; kontynuuje przygotowania do realizacji kolejnych planowanych projektów deweloperskich. Spółka podtrzymuje założenia dotyczące wyników za cały 2024 .” – podał Unidevelopment.

Podczas wrześniowej konferencji wynikowej Unibepu prezes Dariusz Blocher przyznał, że sprzedaż Unidevelopmentu w całym 2024 r. sięgnie 250–300 mieszkań wobec pierwotnego planu mówiącego o 500 umowach deweloperskich. Blocher zaznaczył, że cały rynek mieszkaniowy wyhamował, ale to przejściowy okres. Dla deweloperskiej spółki poszukiwany jest partner na pakiet mniejszościowy, by możliwe było zwiększenie banku ziemi. – Unidevelopment musi mieć możliwość inwestowania w nowe grunty, potrzebujemy większej liczby projektów mniejszych, kompaktowych, do szybkiej realizacji. Bank ziemi mamy mocno skoncentrowany w dużych projektach – wskazał Blocher.

https://www.rp.pl/nieruchomosci-mieszkaniowe/art41232841-deweloperzy-podsumowuja-sprzedaz-mieszkan-po-iii-kwartale-2024-roku

 3. Sytuowanie budynków – przepisy przejściowe

Aldona Górska | Publikacja: 30.08.2024 04:30

Jeszcze przez kilka lat możemy spotkać się przynajmniej z dualizmem prawnym w zakresie realizacji inwestycji budowlanych – pisze partnerka w SMM Legal.

W sierpniu br. weszły w życie dwie zmiany rozporządzenia w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (rozporządzenie WT). Jedną z kluczowych zmian jest wprowadzenie nowych uwarunkowań odnoszących się do sytuowania budynków.

Już od 1 sierpnia 2024 r. obowiązują przepisy, w świetle których wprowadzono nowe odległości odnoszące się do sytuowania budynków mieszkalnych wielorodzinnych. W sytuacji gdy projektowany budynek będzie posiadał ponad cztery kondygnacje nadziemne, wówczas odległość takiego budynku od granicy działki sąsiedniej powinna wynosić nie mniej niż 5 m. Odległość ta powinna być zachowana niezależnie od okoliczności, czy projektowany budynek będzie zwrócony w stronę granicy ścianą z oknem lub drzwiami czy ścianą bez okien lub drzwi.

Z kolei w świetle zmian rozporządzenia WT, które weszły w życie od 15 sierpnia 2024 r., wprowadzono m.in. możliwość zmniejszenia dopuszczalnej minimalnej odległości budynku od granicy działki budowlanej.

Zasadą jest sytuowanie budynków na działce budowlanej w odległości od granicy tej działki nie mniejszej niż 4 m – w przypadku budynku zwróconego ścianą z oknami lub drzwiami w stronę tej granicy (§ 12 ust 1 pkt 1 rozporządzenia WT). Ustawodawca od 15 sierpnia 2024 r. dopuścił w tym zakresie wyjątek. W przypadku budynków zwróconych ścianą z oknami lub drzwiami w stronę tej granicy dopuszczono usytuowanie budynku w odległości mniejszej niż 4 m, lecz nie mniejszej niż 3 m od granicy działki budowlanej, przy spełnieniu łącznie dwóch warunków:

1) ściana budynku jest usytuowana w sposób inny niż równoległy do tej granicy działki

2) odległość zewnętrznej krawędzi okna lub drzwi wynosi nie mniej niż 4 m od granicy tej działki.

Zaznaczyć przy tym należy, że sposób określania minimalnej odległości ściany budynku od granicy działki budowlanej w odniesieniu do przypadków określonych § 12 ust.1 i 1a rozporządzenia WT określa szczegółowo załącznik nr 1a do tego rozporządzenia. Zawiera on rysunki, które określają różne warianty usytuowania i sposób określania powyższych odległości.

Z perspektywy stosowania przepisu kluczowym są przepisy przejściowe, które będą miały wpływ na zakres zastosowania zmienionych przepisów rozporządzenia WT w odniesieniu do inwestycji już realizowanych lub które znajdują się w trakcie pozyskiwania określonych rozstrzygnięć administracyjnych. Ustawodawca generalnie przewidział obowiązek stosowania przepisów dotychczasowych w przypadku zamierzeń budowlanych, wobec których przed dniem wejścia w życie przepisów rozporządzeń zmieniających:

1) został złożony wniosek o pozwolenie na budowę, wniosek o wydanie odrębnej decyzji o zatwierdzeniu projektu zagospodarowania działki lub terenu lub projektu architektoniczno-budowlanego, wniosek o zmianę pozwolenia na budowę,

2) została wydana decyzja o pozwoleniu na budowę lub odrębna decyzja o zatwierdzeniu projektu zagospodarowania działki lub terenu, lub projektu architektoniczno-budowlanego,

3) zostało dokonane zgłoszenie budowy lub wykonywania innych robót budowlanych w przypadku, gdy nie jest wymagane uzyskanie decyzji o pozwoleniu na budowę,

4) została wydana decyzja o legalizacji, o której mowa w art. 49 ust. 4 prawa budowlanego, oraz decyzje, o których mowa w art. 51 ust. 4 prawa budowlanego (decyzja o zatwierdzeniu projektu zamiennego, co do zasady, i pozwoleniu na wznowienie robót budowlanych).

W sytuacjach zatem, kiedy inwestor będzie przykładowo dysponował jedynie decyzją o warunkach zabudowy, a jeszcze nie złożył wniosku o pozwolenie na budowę, to w odniesieniu do tego typu inwestycji obowiązkiem inwestora i organów będzie stosowanie przepisów nowych, a nie przepisów dotychczasowych.

W kontekście brzmiących tożsamo przepisów przejściowych i zakresu ich zastosowania zwrócić należy uwagę, że rozporządzenie WT ulegało zmianie w oparciu o dwie nowelizacje. Pierwsza z nowelizacji rozporządzenia WT weszła w życie 1 sierpnia 2024 r. (DzU z 2023 r poz. 2442). Z kolei druga z nowelizacji weszła w życie 15 sierpnia 2024 r. (DzU z 2024, poz. 726).

W okolicznościach danego przypadku może dojść zatem do sytuacji, w której w odniesieniu do danej inwestycji inwestor będzie już zobligowany do stosowania przepisów które weszły w życie 1 sierpnia 2024 r., ale nie będzie mógł skorzystać z uwarunkowań prawnych, które weszły w życie 15 sierpnia 2024. Przykładowo będzie to dotyczyło przypadków, w których wniosek o pozwolenie na budowę zostałby złożony w okresie od 1 do 14 sierpnia 2024 r.

Powyższe będzie istotne przede wszystkim w sprawach, które spotkały się z odwołaniami, skargami sądowoadministracyjnymi, co do których rozstrzygnięcie mogłoby zapaść za kilka miesięcy lub wręcz lat od dnia skutecznego złożenia wniosku w zakresie realizacji zamierzenia inwestycyjnego. Niewykluczone, że w okolicznościach danego przypadku organ będzie zobligowany stosować przepisy dotychczasowe.

Tym samym jeszcze przez kilka lat możemy spotkać się przynajmniej z dualizmem prawnym w zakresie realizacji inwestycji budowlanych.

Autorka jest radczynią prawną, partnerką w kancelarii SMM Legal

https://www.rp.pl/regulacje-prawne-i-przepisy/art41046981-sytuowanie-budynkow-przepisy-przejsciowe

 4. Deweloperzy nie wykluczają korekty cen mieszkań

aig | Publikacja: 04.10.2024 10:26

Więcej deweloperów przewiduje spadek cen mieszkań niż ich wzrost – wynika z indeksu nastrojów deweloperów opracowanego przez portal Tabelaofert.pl. To pierwszy taki wynik w historii badania.

Możliwość korekty cen mieszkań w najbliższym czasie widzi co piąty pytany deweloper. W zeszłym miesiącu na taki scenariusz wskazywało 9,9 proc. firm biorących udział w badaniu (bierze w nim udział ponad 200 firm deweloperskich z całej Polski).

30 proc. firm deweloperskich uważa, że korekta może wpłynąć na przyspieszenie tempa sprzedaży. Czekają nas kolejne promocje – to wyniki wrześniowego odczytu indeksu nastrojów deweloperów.

Szybsza sprzedaż mieszkań
– Od maja 2024 roku rynek deweloperski wysyłał jasne sygnały, że nie spodziewa, by ceny mieszkań dalej rosły. Jednak dopiero we wrześniu wahadło wskazań przechyliło się w stronę spadków niż utrzymania wartości z cenników. W taki scenariusz – korzystny dla nabywców – wierzy większe grono deweloperów, niż to, które dostrzega możliwość podwyżek – wskazuje Rober Chojnacki, założyciel portalu Tabelaofert.pl.

Jak tłumaczy, skokowy wzrost odpowiedzi wskazujących na spadek cen to wynik odpływu ankietowanych, którzy w poprzednich miesiącach wskazywali stabilizację cen jako potencjalny scenariusz rynkowy.


mat.prasowe

– Od czterech miesięcy udział ankietowanych, którzy spodziewają się wzrostu cen w najbliższych miesiącach utrzymuje się na stabilnym poziomie średnio 13,4 proc. – dopowiada Ewa Paulus, główny analityk REDNET Property Group

Rynek spodziewa się też, że mieszkania będą sprzedawane nieco szybciej niż dotychczas (na wzrost tempa sprzedaży wskazuje 30 proc. respondentów, w utrzymanie dotychczasowego tempa wierzy 56,7 proc. ankietowanych).


mat.prasowe

Klienci nie wierzą w kredyt „Na start”
Niewielki wzrost optymizmu, jeśli chodzi o sprzedaż, eksperci tłumaczą m.in. kalendarzem. – Czas po wakacjach zwykle sprzyja szybszemu podejmowaniu decyzji – mówi Katarzyna Tworska, dyrektor zarządzająca REDNET 24.

W tym roku nie zostanie też uruchomiony program dopłat „Na start”, co też ma wpływ na rynek. – Wydaje się, że klienci już nie wierzą we wprowadzenie nowego programu mieszkaniowego, szczególnie w obliczu zapowiedzi, że pieniądze zamiast na program mogą być przeznaczone odbudowę miejscowości dotkniętych przez powódź. Nabywcy nie powinni zatem odwlekać decyzji o zakupie mieszkania licząc, że uda się im skorzystać z preferencyjnych warunków kredytowych – zaznacza Tworska.

Nastroje kupujących mieszkania
Wciąż więcej osób obawia się podwyżek cen mieszkań (29 proc.) niż ich spadków (23 proc.). – Grupa osób, które przewidują, że mieszkania będzie można kupić taniej niż dziś, stopniowo się powiększa. W sierpniowym badaniu taki scenariusz przewidywało 16 proc. pytanych – komentuje Jacek Matuszko, dyrektor sprzedaży w REDNET 24.


mat.prasowe

Niemal co drugi badany twierdzi, że w ciągu najbliższego kwartału ceny się nie zmienią, co stanowi największy odsetek, odkąd REDNET24 prowadzi badanie oczekiwań cenowych klientów. Gdzie nabywcy widzą potencjał do wzrostów? Najwięcej wskazań otrzymały mieszkania dwupokojowe (16 procent ze wszystkich wskazań).

Może to być również związane z informacją, że w tym roku nie wystartuje program „Na start”. – Mieszkania dwupokojowe cieszą się największą popularnością i to zapewne na nich skupi się uwaga zniecierpliwionych potencjalnych beneficjentów dopłat do kredytów Wzrost liczby chętnych na lokale dwupokojowe może zwiększyć konkurencję w tym segmencie – wyjaśnia Matuszko.

https://www.rp.pl/nieruchomosci/art41246161-deweloperzy-nie-wykluczaja-korekty-cen-mieszkan

Portal ZP

 1. W jakich przypadkach wykonawca może zastąpić referencje oświadczeniem własnym

Agata Hryc-Ląd | Stan prawny na dzień: 01.10.2024

Co do zasady dokumentem potwierdzającym należyte wykonanie zamówienia są referencje. W pewnych sytuacjach dopuszczalne jest jednak złożenie przez wykonawcę oświadczenia własnego. Sprawdź, w jakich okolicznościach jest to możliwe, co winno znaleźć się w treści oświadczenia i kiedy takie działanie wykonawcy może zostać uznane za prawidłowe.

Jakie dokumenty potwierdzają należyte wykonanie zamówienia
W myśl postanowień § 9 ust 1 pkt 2) rozporządzenia ministra rozwoju, pracy i technologii z 23 grudnia 2020 r. w sprawie podmiotowych środków dowodowych oraz innych dokumentów lub oświadczeń, jakich może żądać zamawiający od wykonawcy – w celu potwierdzenia spełniania przez wykonawcę warunków udziału w postępowaniu lub kryteriów selekcji dotyczących zdolności technicznej lub zawodowej, zamawiający może, w zależności od charakteru, znaczenia, przeznaczenia lub zakresu robót budowlanych, dostaw lub usług, żądać podmiotowych środków dowodowych, tj. wykazu dostaw lub usług wykonanych, a w przypadku świadczeń powtarzających się lub ciągłych również wykonywanych, w okresie ostatnich 3 lat, a jeżeli okres prowadzenia działalności jest krótszy – w tym okresie, wraz z podaniem ich wartości, przedmiotu, dat wykonania i podmiotów, na rzecz których dostawy lub usługi zostały wykonane lub są wykonywane.

Do wykazu wykonawca zobowiązany jest załączyć dowody określające, czy wskazane dostawy lub usługi zostały wykonane lub są wykonywane należycie. Dowodami, o których mowa, są referencje bądź inne dokumenty sporządzone przez podmiot, na rzecz którego dostawy lub usługi zostały wykonane, a w przypadku świadczeń powtarzających się lub ciągłych są wykonywane. Jeżeli wykonawca z przyczyn niezależnych od niego nie jest w stanie uzyskać tych dokumentów – oświadczenie wykonawcy. W przypadku świadczeń powtarzających się lub ciągłych nadal wykonywanych referencje bądź inne dokumenty potwierdzające ich należyte wykonywanie powinny być wystawione w okresie ostatnich 3 miesięcy.

Postanowienia generalne
Co do zasady Wykonawca winien złożyć dowody, które potwierdzają należyte wykonanie lub wykonywanie usług ujętych w przedstawionym zamawiającemu wykazie. Złożenie oświadczenia własnego traktowane jest jako wyjątek od tej zasady i może następować tylko w przypadku niemożności uzyskania dowodów „z przyczyn niezależnych” od Wykonawcy.

Przyczyny nieleżące po stronie wykonawcy
Przyjmuje się, że wykonawca winien wskazać niezależne od niego przyczyny, które zadecydowały o tym, że nie mógł uzyskać dowodów sporządzonych przez podmiot na rzecz, którego wykonywał usługi. Dodatkowo z treści przedłożonego oświadczenia winien wynikać fakt należytego wykonania usług.

Z przepisów rozporządzenia w sprawie podmiotowych środków dowodowych wynika, że co do zasady w pierwszej kolejności wykonawca powinien złożyć dowody potwierdzające należyte wykonanie lub wykonywanie usług ujętych w wykazie usług. Natomiast złożenie oświadczenia jest traktowane jako wyjątek od tej zasady i może następować tylko w przypadku niemożności uzyskania dowodów „z przyczyn niezależnych” od wykonawcy. Taka konstrukcja przepisu oznacza jednak, że wykonawca w oświadczeniu powinien wskazać jakie przyczyny niezależne od niego zadecydowały o niemożności uzyskania dowodów sporządzonych przez podmiot na rzecz, którego wykonywał lub wykonuje usługi.

W wyroku z 4 stycznia 2018 r. sygn. akt KIO 2671/17 skład orzekający Krajowej Izby Odwoławczej podkreślił, że „wykonawca ubiegający się o udzielenie zamówienia publicznego zobowiązany jest podjąć starania w celu pozyskania dokumentu potwierdzającego należyte wykonanie zamówienia od podmiotu, na rzecz którego było ono realizowane. Dopiero w sytuacji, gdy dokumentu takiego nie będzie w stanie pozyskać, uprawniony jest do złożenia w tym przedmiocie oświadczenia, przy czym brak możliwości pozyskania ww. dokumentu musi wynikać z uzasadnionej przyczyny o obiektywnym charakterze. Z przepisu tego należy również wywieść, że składając zamawiającemu oświadczenie, o którym mowa powyżej, wykonawca powinien wskazać zamawiającemu, że nie był w stanie pozyskać stosownych dokumentów, a zatem, że podjął środki w celu ich pozyskania, ale środki te okazały się nieskuteczne, a także określić przyczynę nie uzyskania takich dokumentów, przy czym przyczyna ta powinna mieć obiektywny charakter”.

Wykonawca winien podjąć kroki w celu uzyskania dokumentów
W wyroku z 30 stycznia 2023 r. sygn. akt KIO 115/23 Krajowa Izba Odwoławcza przyznała rację podmiotowi zamawiającemu, który zakwestionował oświadczenie własne, w którym nie zostały wskazane żadne „przyczyny niezależne od niego”, które zadecydowały o niemożności uzyskania dowodu sporządzonego przez podmiot, na rzecz którego zostały wykonane usługi. Zgodnie z obowiązującymi przepisami to wykonawca składając oświadczenie powinien wskazać zamawiającemu, że nie był w stanie pozyskać stosownych dokumentów, a zatem, że podjął środki w celu ich pozyskania, ale środki te okazały się nieskuteczne, a także określić przyczynę nieuzyskania takich dokumentów. Aby oświadczenie mogło zastąpić referencje wykonawca musi wskazać dowód na to, że np. zamawiający odmawia wydania referencji lub zwleka z tym. Może to być pismo z odmową wydania referencji lub informacją, że nie jest praktykowane wystawianie referencji lub długa zwłoka w samej odpowiedzi. Proces wystawienia referencji przeważnie trwa kilka dni, a nawet tygodni, wszystko zależy od polityki wewnętrznej danego podmiotu. Samo wysłanie prośby o wystawienie referencji bez podania uzasadnienia choćby np. informacji od usługobiorcy, iż nie wystawia referencji albo informacji usługobiorcy, iż jest w toku ich opracowywania, który to proces nie zakończy się przed upływem terminu na złożenie dokumentów, nie pozwala na uznanie wykazania przez wykonawcę, iż z uzasadnionej niezależnej od niego przyczyny nie jest on w stanie uzyskać dokumentów potwierdzających należyte wykonanie ww. usług.

WAŻNE
Naturalnym zachowaniem wykonawcy powinno być przygotowanie prawidłowych oświadczeń i dokumentów w odpowiednim czasie. Wykonawca już w dacie wszczęcia danego postępowania powinien poczynić odpowiednie kroki, mające na celu uzyskanie dokumentów potwierdzających należyte wykonanie usług. Jeżeli wykonawca zwraca się o wystawienie dokumentów potwierdzających należyte wykonanie usługi dopiero w dniu wezwania, to jest to działanie spóźnione.

Zwrot „z uzasadnionej przyczyny” warunkujący złożenie oświadczenia własnego wykonawcy zamiast referencji bądź innych dokumentów należy interpretować przez pryzmat przyczyn niezależnych od wykonawcy. Tym samym, aby móc złożyć oświadczenie zamiast referencji lub innych dokumentów, wykonawcy są zobowiązani uzasadnić przyczyny, dla których nie byli w stanie zdobyć określonych dokumentów czyli wykazać spełnienie warunku umożliwiającego posłużenie się oświadczeniem zamiast referencjami.

Tak również stwierdzono w wyroku Krajowej Izby Odwoławczej z 6 sierpnia 2021 r. sygn. akt 1234/21.

Orzecznictwo

Podobnie w wyroku Sądu Okręgowego w Zielonej Górze sygn. akt VI Ca 904/19

„złożenie zamiast referencji oświadczenia własnego wymaga wykazania, że wystąpiły okoliczności od Wykonawcy niezależne, uzasadniające brak możliwości uzyskania referencji lub dokumenty potwierdzającego należyte wykonanie zamówienia. Ciężar dowodu w tym zakresie spoczywa na Wykonawcy. Zamawiający natomiast otrzymując takie oświadczenie zobowiązany jest ocenić, czy na pewno wystąpiły okoliczności uprawniające do odstąpienia od wymogu złożenia referencji. Jako przykład takich okoliczności w orzecznictwie wskazuje się przede wszystkim likwidację podmiotu, na rzecz którego był świadczona usługa/dostaw i jego wykreślenie z rejestru handlowego, fakt że dany podmiot nie jest przedsiębiorcą czynnym w swojej siedzibie i nie odbiera korespondencji w jakiejkolwiek formie. Nie można bowiem wymagać od Wykonawcy, że uzyska referencje od podmiotu, który w świetle prawa już nie funkcjonuje. Jak już wcześniej wskazano, do przyczyn takich nie należy jednak sytuacja , gdy zamawiający nie chce wydać referencji, gdyż to ma charakter subiektywny”.

Pamiętaj

Złożenie oświadczenia własnego w miejsce referencji jest wyjątkiem od zasady legitymowania się przez wykonawcę referencjami bądź innymi dokumentami sporządzonymi przez podmiot, na rzecz którego usługi wykonano. Warunkiem złożenia oświadczenia własnego jest istnienie niezależnego od wykonawcy powodu, uniemożliwiającego przedstawienie referencji lub innych dokumentów. Wyjaśnienie tego powodu obciąża wykonawcę, który powinien należycie uzasadnić brak możliwości pozyskania referencji, w tym podać przyczynę ich nieuzyskania, przy czym winna to być przyczyna od niego niezależna. Z kolei ocena oświadczenia wykonawcy będzie należała do zamawiającego, którego zadaniem będzie rozważenie, czy wystąpiły okoliczności uprawniające do odstąpienia od wymogu złożenia referencji.

Od wykonawcy wymagana jest należyta staranność w działaniach
Złożone oświadczenie własne wykonawcy nie może mieć charakteru ogólnego, szczątkowego. Powinno zawierać konkretne informacje potwierdzające, że wykonawca dołożył należytej staranności i podjął niezbędne działania celem uzyskania dokumentu referencyjnego, ale z przyczyn od niego niezależnych nie przyniosły one oczekiwanego rezultatu. Z oświadczenia winno wynikać, kiedy wykonawca wystąpił do odbiorcy usługi o przedstawienie referencji oraz czy podejmował dalsze starania, aby przedmiotowy dokument realnie uzyskać, np. czy monitował odbiorcę usługi do wystawienia referencji. W treści oświadczenia należy wyraźnie podać przyczyny, dla których referencje zostały zastąpione oświadczeniem wykonawcy.

Za niewystarczające mogą być uznane stanowiska wykonawcy, który będzie wskazywał, że podejmował próby pozyskania referencji w ramach bezpośrednich kontaktów z pracownikami kontrahenta, jednak próby te nie przyniosły skutku. Przyjmuje się, że wykonawca, który zamierza uczestniczyć w postępowaniu o udzielenie zamówienia zapoznaje się z warunkami zamówienia i powinien dokładać należytej staranności na wszystkich jego etapach oraz adekwatnie reagować na okoliczności, które mogą stanąć na przeszkodzie w uzyskaniu zamówienia. Wykonawca przystępując do postępowania o udzielenie zamówienia, zapoznaje się z dokumentami zamówienia i ma świadomość wymogu zamawiającego dotyczącego złożenia referencji bądź innych dokumentów celem potwierdzenia należytej realizacji usługi.

WAŻNE
Wykonawca zobowiązany jest wykazać, że dołożono należytej staranności i podjęto niezbędne środki do uzyskania dokumentu potwierdzającego należyte wykonanie zamówienia przez wykonawcę. Brak aktywności w pozyskaniu dokumentu potwierdzającego należyte wykonanie zamówienia obciąża Wykonawcę.

Stanowisko Sądu Okręgowego
Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 10 listopada 2021 r. sygn. akt XXIII Zs 118/21 ze skargi na wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 6 sierpnia 2021 r., sygn. akt KIO 1834/21

Sąd okręgowy rozpoznając skargę na wyrok KIO podkreślił, że bezspornym było to, że oświadczanie wykonawcy zawierało wyłącznie wymienienie usług realizowanych na rzecz podmiotów w nim wskazanych, ale brak było wyjaśnienia przyczyn, z powodu których wykonawca nie mógł przedstawić referencji czy innych dokumentów. Już zatem z tej przyczyny, niejako pierwotnej, oświadczenie wykonawcy nie spełniało wymogów zamawiającego opisanych w SWZ.

WAŻNE
Wykonawca przedkładając w ofercie zamiast referencji oświadczenie własne, powinien szczegółowo wyjaśnić zamawiającemu jak i udokumentować, dlaczego nie mógł tak przedstawić referencji lub dokumentów. Sporne oświadczenie nie zawierało nawet minimalnego wyjaśnienia przyczyn, dla których referencje zostały zastąpione przez oświadczenie.

Sąd podkreślił, że powody, dla których wykonawca nie jest w stanie przedstawić referencji winny być wyjaśnione wynika także z tej przyczyny, że zamawiający winien mieć możliwość zweryfikowania czy te konkretne okoliczności zaszły i czy usprawiedliwiają one odstąpienie od przedstawienia referencji. Jest to konieczne dla zachowania równości wykonawców, a zatem zachowania uczciwej konkurencji, proporcjonalności i przejrzystości. Co najmniej winno być wykazane, że wykonawca dążył do uzyskania referencji, ale z przyczyn od niego niezależnych nie osiągnął w tym zakresie sukcesu a zatem podjął on starania ale nie przynosiły one oczekiwanego rezultatu.

Zasadniczym powodem uprawniającym do skorzystania z oświadczenia w miejsce referencji i innych dokumentów jest istnienie niezależnego od wykonawcy powodu, uniemożliwiającego przedstawienie referencji lub innych dokumentów. Wyjaśnienie tego powodu i jego udokumentowanie ciąży na wykonawcy, przy czym winna to być przyczyna o charakterze obiektywnym a zatem istniejąca niezależnie od podmiotu. Powyższe prowadzi do wniosku, że:

· po pierwsze nie można powoływać się na powody niepozyskania referencji zależne od wykonawcy, czyli okoliczności subiektywne,

· po drugie, te obiektywne powody niezłożenia referencji muszą być uzasadnione.

Oczywistym jest więc, że okoliczności niepozyskania referencji muszą być należycie umotywowane. Nie ulega wątpliwości, że ciężar dowodu zarówno co do faktu obiektywnego charakteru okoliczności niepozyskania referencji jak i ich należytego uzasadnienia (wykazania) spoczywa na tym, kto z faktu tego wywodzi skutek prawny w postaci uprawnienia do złożenia oświadczenia własnego.

Oświadczenie wykonawcy nie jest prostym zamiennikiem referencji, tylko rozwiązaniem dopuszczalnym wyjątkowo i w szczególnych okolicznościach. Nie jest uzasadnioną przyczyną o obiektywnym charakterze to, że wykonawca zbyt późno wystąpił do swoich kontrahentów o referencje.

Pamiętaj

Nie każde oświadczenie wykonawcy przedstawione w miejsce referencji i innych dokumentów, niezależnie od jego treści stanowi dowód, że usługi są wykonywane należycie. Aby oświadczenie wykonawcy mogło zastąpić referencje i inne dokumenty, a zatem by mogło stanowić dowód na doświadczenie wykonawcy, koniecznym jest zawarcie w jego treści stwierdzenia, że usługi zostały wykonane należycie. W konsekwencji, jeżeli oświadczenie nie zawiera zapisu o wykonaniu usług należycie, to nie może stanowić dowodu potwierdzającego.

https://www.portalzp.pl/top-tematy/w-jakich-przypadkach-wykonawca-moze-zastapic-referencje-oswiadczeniem-wlasnym-33981.html

 2. Wykonawca ma prawo do zastąpienia podmiotu trzeciego z własnej inicjatywy, ale z pewnymi konsekwencjami.

Agata Hryc-Ląd | Stan prawny na dzień: 30.09.2024

Prawo zamówień publicznych umożliwia wykonawcy zastąpienie pierwotnie wskazanego podmiotu trzeciego. Możliwe jest samodzielne działanie wykonawcy, bez wezwania zamawiającego. W takiej sytuacji należy liczyć się z konsekwencjami. Nie będzie bowiem dopuszczalne skierowanie do wykonawcy wezwania do uzupełnienia dokumentów w tym zakresie. Wykonawca działa więc niejako na własne ryzyko, w oderwaniu od wątpliwości zamawiającego, wyrażanych w wezwaniu.

Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 31 lipca 2024 r. sygn. akt KIO 2380/24

Pewien zamawiający prowadził postępowanie w trybie podstawowym z dopuszczeniem negocjacji treści ofert, którego przedmiotem były roboty budowlane polegające na remoncie drogi powiatowej. Oferty złożyło 5 wykonawców.

Wątpliwości w zakresie zasobów podmiotu trzeciego
W toku badania i oceny ofert zamawiający wezwał wykonawcę, którego oferta uzyskała najwyższą liczbę punktów w punktacji kryteriów oceny ofert, do złożenia podmiotowych środków dowodowych. Żądane dokumenty zostały złożone, w tym dokumenty pochodzące od podmiotu udostępniającego zasoby w zakresie zdolności ekonomiczno-finansowej.

Wśród złożonych dokumentów znalazło się oświadczenie wystawione przez PKO Bank Polski S.A., w którym wskazano, że podmiot udostępniający zasoby, może ubiegać się o zaciągnięcie zobowiązania o charakterze kredytowym do kwoty 5 000 000,00 zł, które będzie poprzedzone badaniem zdolności ekonomiczno-finansowej wnioskodawcy.

Zamawiający postanowił o wezwaniu wykonawcy, na podstawie art. 128 ust. 1 ustawy Pzp, do uzupełnienia / poprawienia podmiotowych środków dowodowych. W wezwaniu wskazał m.in., że wykonawca złożył opinię banku, z której nie wynika, że na dzień wystawienia opinii podmiot udostępniający zasoby posiada zdolność kredytową lub środki finansowe w wysokości co najmniej 2 000 000,00 zł

Zastąpiony potencjał podmiotu trzeciego
W wykonaniu wezwania wykonawca na podstawie art. 122 ustawy Pzp dokonał zmiany podmiotu udostępniającego mu zasoby i złożył w zakresie zdolności ekonomiczno-finansowej dokumenty dwóch innych podmiotów, na których zasobach zamierza polegać.

Niewystarczające wykazanie niezbędnych zasobów
Oferta tego wykonawcy została odrzucona na podstawie art. 226 ust. 1 pkt 2 lit. b) ustawy Pzp. Zamawiający w uzasadnieniu wskazał, że złożone przez podmioty trzecie oświadczenia (bardzo ogólne i niewykazujące realności udostępnienia) nie są wystarczające do uznania, że wykonawca faktycznie będzie dysponował wymaganymi środkami finansowymi podczas wykonywania robót budowlanych będących przedmiotem umowy.

Z taką decyzją Zamawiającego nie zgodził się wykonawca i złożył odwołanie.

Zasady polegania na zasobach podmiotu trzeciego
Spór skoncentrował się na ustaleniu czy zamawiający naruszył zasady wynikające z ustawy Pzp poprzez bezpodstawne stwierdzenie, że wykonawca nie potwierdził spełnienia warunku udziału w postępowaniu, a w konsekwencji czy odrzucenie złożonej przez niego oferty było zasadne. Zamawiającemu zarzucono także zaniechanie wezwania wykonawcy do uzupełnienia lub wyjaśnienia podmiotowego środka dowodowego, a także poprzez wybór oferty, która nie jest najkorzystniejsza oraz bezzasadne wydatkowanie kwot wyższych, od tych, za które może on uzyskać świadczenie tej samej jakości.

Krajowa Izba Odwoławcza odnotowała, że zamawiający wezwał wykonawcę na podstawie art. 128 ust. 1 ustawy Pzp do uzupełnienia/poprawienia podmiotowych środków dowodowych, wskazując, że z przedstawionego przez zaświadczenia banku nie wynika, że na dzień wystawienia opinii podmiot udostępniający zasoby posiada zdolność kredytową lub środki finansowe w wysokości co najmniej 2 000 000 zł. Zauważyła, że w odpowiedzi na wezwanie wykonawca nie przedstawił poprawionego zaświadczenia banku wystawionego na rzecz podmiotu udostępniającego mu zasoby i samodzielnie dokonał jego zmiany. Wykonawca wskazał, że w zakresie zdolności ekonomicznej i finansowej będzie polegał na zasobach dwóch innych podmiotów. Wraz ze zobowiązaniami nowych podmiotów wykonawca przedłożył dokumenty wymagane zgodnie z dokumentacją postępowania od podmiotu, na zasobach którego polega wykonawca biorący udział w postępowaniu.

Izba podkreśliła, że zmiana taka jest dopuszczalna zgodnie z ustawą Pzp.

WAŻNE
W myśl postanowień art. 122 ustawy Pzp, „jeżeli zdolności techniczne lub zawodowe, sytuacja ekonomiczna lub finansowa podmiotu udostępniającego zasoby (tzw. podmiotu trzeciego) nie potwierdzają spełniania przez wykonawcę warunków udziału w postępowaniu lub zachodzą wobec tego podmiotu podstawy wykluczenia, zamawiający żąda, aby wykonawca w terminie określonym przez zamawiającego zastąpił ten podmiot innym podmiotem lub podmiotami albo wykazał, że samodzielnie spełnia warunki udziału w postępowaniu”.

Reguły korzystania przez wykonawcę z zasobów obcych
W przedmiotowym postępowaniu wykonawca dokonał zmiany podmiotu udostępniającego zasoby z własnej inicjatywy, prawdopodobnie z uwagi na to, że nie mógł przedłożyć dokumentu żądanego przez zamawiającego w wezwaniu. Dokonana zmiana nie była jednak poprzedzona wezwaniem przez zamawiającego.

Orzecznictwo

Skład orzekający podzielił stanowisko zaprezentowane w wyroku Krajowej Izby Odwoławczej z 5 października 2023 r. sygn. akt KIO 2719/23, zgodnie z którym: „chociaż problematyka dotycząca możliwości samodzielnego uzupełniania dokumentów ma charakter złożony, a zmiana podmiotu udostępniającego zasoby możliwa jest zasadniczo na wezwanie zamawiającego, to jednak przepisy ustawy Pzp nie zawierają zakazu samodzielnego podejmowania przez wykonawcę ubiegającego się o udzielenie zamówienia inicjatywy w zakresie składania dokumentów nawet bez wspomnianego wezwania. Tym samym samodzielne złożenie zamawiającemu przez wykonawcę nowych dokumentów powinno być respektowane przez zamawiającego i zamawiający powinien brać nowe dokumenty pod uwagę w trakcie oceny spełniania przez wykonawców warunków udziału w postępowaniu o udzielenie zamówienia oraz do badania ofert.”

Uzupełnienie w zakresie powołania się na zasoby podmiotu trzeciego
W przedmiotowej sprawie zamawiający prawidłowo dokonując oceny dokumentów złożonych przez wykonawcę i dostrzegając braki nie wezwał go do uzupełnienia czy wyjaśnienia podmiotowych środków dowodowych. Wykonawca uprzedzając krok zamawiającego polegający na wezwaniu go do uzupełnienia podmiotowych środków dowodowych sam dokonał zmiany podmiotu, na zasobach którego będzie polegał w zakresie zdolności ekonomiczno-finansowej. Takie zachowanie wykonawcy pozbawiło zamawiającego możliwości ponownego wezwania go do uzupełnienia podmiotowych środków dowodowych w trybie art. 128 ust. 1 ustawy Pzp Procedura wezwania wykonawcy w trybie tego przepisu ma bowiem charakter jednokrotny. Stanowi to realizację podstawowych zasad ustawy Pzp. W przeciwnym razie mogłoby dojść do sytuacji, że wykonawca otrzymuje kilka szans na uzupełnienie dokumentów.

Pamiętaj

Procedura wezwania wykonawcy do uzupełnienia dokumentów ma charakter jednokrotny. Wykonawca otrzymuje jedną szansę na uzupełnienie dokumentów.

Jedna szansa na poprawienie dokumentów
Jak wynika z orzecznictwa Krajowej Izby Odwoławczej oraz stanowiska Urzędu Zamówień Publicznych art. 122 ustawy Pzp nie stanowi odrębnej podstawy wezwania wykonawcy do złożenia podmiotowych środków dowodowych w celu wykazania spełniania samodzielnie warunków udziału w postępowaniu, w stosunku do podstawy wezwania określonej w art. 128 ust. 1 ustawy Pzp. Przepis ten określa jedynie w jaki sposób wykonawcy, którzy wykazują spełnianie warunków udziału w postępowaniu przy pomocy zasobów podmiotów udostępniających zasoby, mogą odpowiedzieć na wezwanie skierowane do nich w trybie art. 128 ust. 1 ustawy Pzp. Wykonawca wskazywał, że Zamawiający powinien wezwać go ponownie w trybie art. 128 ust. 1 ustawy Pzp, ponieważ treść zobowiązań złożonych w odpowiedzi na wezwanie odpowiadała treści zobowiązania pochodzącego od podmiotu udostępniającego zasoby, a co za tym idzie pierwotne wezwanie nie zawierało wskazania wszystkich braków. Izba podkreśliła, że takie zachowanie zamawiającego byłoby prawidłowe, ponieważ faktycznie wezwanie skierowane w trybie art. 128 ust. 1 ustawy Pzp powinno precyzyjnie wskazywać, jakie dokumenty i w jakim zakresie powinny zostać uzupełnione przez wykonawcę.

Pamiętaj

W wezwanie kierowanym w trybie art. 128 ust. 1 ustawy Pzp precyzyjnie wskaż, jakie dokumenty i w jakim zakresie powinny zostać uzupełnione przez wykonawcę.

Wyjaśnienia są możliwe tylko w niektórych przypadkach
W przedmiotowej sprawie wykonawca sam pozbawił się możliwości do bycia wezwanym przez zamawiającego ponownie, dokonując samodzielnie zmiany podmiotu udostępniającego mu zasoby.

Biorąc pod uwagę braki w zobowiązaniach do udostępnienia zasobów, wskazane przez zamawiającego w uzasadnieniu odrzucenia oferty, zdaniem Izby nie było podstaw do uwzględnienia zarzutu naruszenia art. 128 ust. 4 ustawy Pzp poprzez zaniechanie wezwania do wyjaśnienia podmiotowego środka dowodowego. Zobowiązania te wymagały uzupełnienia lub poprawienia, a nie jedynie wyjaśnienia przez wykonawcę. W zobowiązaniach nie wskazano zasad (sposobu) wykorzystywania środków finansowych. Zamawiający mógłby się zwrócić do wykonawcy o wyjaśnienia w tym zakresie, gdyby wykonawca wskazał w zobowiązaniach te zasady i jakieś kwestie były niejasne. W przedmiotowej sprawie wykonawca nie odniósł się jednak w ogóle do tego, jakie będą zasady (sposób) korzystania ze środków finansowych.

W konsekwencji skład orzekający uznał że nie było podstaw do twierdzenia, że zamawiający naruszył przepisy ustawy Pzp. Zamawiający słusznie uznał, że oferta wykonawcy podlegała odrzuceniu z uwagi na to, że nie wykazał on, że spełnia warunki udziału w postępowaniu.

https://www.portalzp.pl/nowosci/wykonawca-ma-prawo-do-zastapienia-podmiotu-trzeciego-z-wlasnej-inicjatywy-ale-z-pewnymi-konsekwencjami.–33979.html

Podatki | Prasówka | 3-9.10.2024

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Przepisy o pracy zdalnej nie wykluczają workation dla pracowników

Kinga Polewka-Włoch, Agata Ankersztajn | 3 października 2024, 02:00

Wymagają one, aby miejsce jej wykonywania poza biurem było uzgodnione z pracodawcą. Nie ma przeszkód, żeby takie miejsce znajdowało się za granicą. Trzeba jednak zawsze zwrócić uwagę na kwestie podatkowe i składkowe.

Workation (ang. work – praca, vacation – wakacje), co możemy przetłumaczyć jako „pracowakacje”, polega na pracy zdalnej z różnych atrakcyjnych turystycznie zakątków świata. Ten napędzony wydarzeniami pandemicznymi trend na rynku pracy jest wyrazem nowoczesnego podejścia do pracy zdalnej. Wyrażając zgodę na korzystanie z pracowakacji, pracodawcy wychodzą naprzeciw oczekiwaniom pracowników co do większej elastyczności zatrudnienia. Rozwiązanie to sprzyja także osiąganiu równowagi między życiem prywatnym i zawodowym.

Jest ono zdecydowanie bardziej popularne wśród przedstawicieli zawodów, przy których wykonywaniu dominuje praca umysłowa, a faktyczna obecność w biurze zwykle nie jest konieczna. Ponieważ jednak workation to forma pracy zdalnej, to zastosowanie znajdują zasady ogólne jej dotyczące.

Osoby, które często praktykują workation, określa się czasami mianem cyfrowych nomadów. Jeśli bowiem pracodawca pozwala na korzystanie z pracowakacji bez ograniczeń lub w szerokim zakresie, to pracownicy podróżując regularnie po całym świecie bez konieczności korzystania w tym celu z urlopu, zamieszkują poniekąd, gdziekolwiek tylko chcą.

Prawo nie zabrania workation, ale należy pamiętać o wielu kwestiach, które mogą się okazać kluczowe dla zapewnienia wykonywania pracy w tym modelu w sposób efektywny oraz bezpieczny zarówno dla pracowników, jak i dla pracodawców. Dotyczy to przede wszystkim osób współpracujących z pracodawcami na podstawie umowy o pracę, choć w pewnych zakresach także osób samozatrudnionych.

Teoretycznie – na całym świecie
Wprowadzenie ram prawnych pracy zdalnej nowelizacją kodeksu pracy z 2023 r. doprowadziło tak naprawdę do usztywnienia tej formy pracy. Wpłynęło to także na zjawisko workation, przynajmniej w odniesieniu do osób, które są zatrudnione na podstawie umowy o pracę. Przepisy wskazują obecnie, że praca zdalna może być wykonywana całkowicie lub częściowo w miejscu wskazanym przez pracownika i każdorazowo uzgodnionym z pracodawcą, w tym pod adresem zamieszkania pracownika.

Miejsce wykonywania pracy zdalnej trzeba zatem ustalić z pracodawcą, co oznacza, że może on nie wyrazić zgody na wykonywania pracy zdalnej w niektórych lokalizacjach. W szczególności pracodawca powinien wyrazić sprzeciw, gdy nie będzie tam możliwe zapewnienie bezpiecznych i higienicznych warunków pracy lub gdy wątpliwe będzie danym miejscu przestrzeganie na odpowiednim poziomie poufności przetwarzanych przez pracownika danych osobowych. Kolejne zagadnienia, które pracodawca powinien mieć na uwadze, to kwestie związane z podatkami, ubezpieczeniami społecznymi, prawem właściwym, a także potencjalne formalności imigracyjne. Wszystkie te najistotniejsze z perspektywy zasadności wprowadzenia workation kwestie omawiamy w dalszej części artykułu.

Ochrona danych
Workation utrudnia wykonywanie uprawnienia pracodawcy do kontroli miejsca pracy zdalnej. Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że taka kontrola w szczególnych przypadkach będzie właściwie niemożliwa. W konsekwencji w takich sytuacjach pod znakiem zapytania staje kwestia posiadania przez pracodawcę administratora danych osobowych pełnej kontroli nad danymi osobowymi, jakie przetwarza pracownik w związku ze swoją działalnością.

Dlatego zanim pracodawca wyrazi zgodę na przyjęcie modelu pracy polegającego na workation, powinien wdrożyć zasady przewidujące odpowiednie zabezpieczenie danych osobowych i upewnić się, czy ich przestrzeganie w danym miejscu wykonywania pracy jest możliwe. Zasady te powinny nie tylko obejmować skuteczne zabezpieczenia techniczne, lecz także kłaść nacisk na odpowiednią edukację osób dopuszczonych do przetwarzania danych osobowych.

Formy monitoringu
Innym elementem, o którym należy pamiętać przy stosowaniu workation, jest prowadzenie list obecności w dostosowany do workation sposób. Z przyczyn oczywistych listy te nie mogą być papierowe. Kontrola czasu pracy powinna zatem przebiegać także w zdalny sposób. Na rynku coraz większą popularnością cieszą się rozwiązania technologiczne pozwalające rejestrować i zliczać czas w sposób polegający na monitorowaniu aktywności pracowników w systemie. Takie rozwiązania stanowią jednak inne postacie monitoringu, z którymi także związane są określone obowiązki po stronie pracodawcy. Rekomendowane jest więc podjęcie przez pracodawcę dodatkowych działań dotyczących formalnego wdrożenia w zakładzie pracy monitoringu cyfrowej aktywności pracownika, a także dopełnienie odpowiednich obowiązków informacyjnych.

Co z podatkami
Długotrwałe workation z terytorium innego państwa może doprowadzić do zmiany rezydencji podatkowej. Zgodnie z ustawą o podatku dochodowym od osób fizycznych, jeżeli osoby fizyczne mają miejsce zamieszkania na terytorium RP, to podlegają obowiązkowi podatkowemu od całości swoich dochodów (przychodów) bez względu na miejsce położenia źródeł przychodów. Natomiast za osobę mającą miejsce zamieszkania na terytorium RP uważa się osobę fizyczną, która posiada na terytorium RP centrum interesów osobistych lub gospodarczych (ośrodek interesów życiowych) lub przebywa na terytorium RP dłużej niż 183 dni w roku podatkowym.

Zasady te stosuje się z uwzględnieniem zawartych umów o unikaniu podwójnego opodatkowania, które Polska zawiera z innymi krajami. Oznacza to, że wskutek workation może dojść do sytuacji, w której w myśl zawartej umowy międzynarodowej osoba zgodnie z własnym przekonaniem nadal mająca centrum interesów osobistych lub gospodarczych w Polsce będzie w rzeczywistości podlegała obowiązkowi podatkowemu w innym kraju.

Dla pracodawców jest to o tyle problematyczne, że na bieżąco muszą śledzić, czy i kiedy jako płatnicy podatku dochodowego swoich pracowników odprowadzają właściwie zaliczki na podatek dochodowy. Kwotę niepotrzebnie uiszczonych zaliczek można wprawdzie odzyskać, jednak w razie przeoczenia terminów na złożenie odpowiedniego wniosku odzyskanie nadpłaconego podatku może się okazać utrudnione.

Obowiązek ubezpieczeniowy
Workation rzutuje także na wykonywanie przez pracodawcę obowiązków płatnika składek na ubezpieczenia społeczne. Ustawa o systemie ubezpieczeń społecznych wskazuje, że pracownik podlega ubezpieczeniom w Polsce, jeśli wykonuje pracę na jej obszarze. Teoretycznie zatem nie wykonywanie pracy na terytorium RP powinno powodować konieczność wyrejestrowania z ubezpieczeń społecznych. Równocześnie, co istotniejsze, potencjalne analogiczne przepisy w kraju, z którego ma być wykonywana praca, mogą sprawiać, że pracownik będzie podlegał pod tamtejszy reżim ubezpieczeń społecznych.

Znacznym ułatwieniem w przypadku workation na obszarze UE są przepisy rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 883/2004 w sprawie koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego. Mówiąc w dużym uproszczeniu, unijny ustawodawca co do zasady dąży do tego, aby pracownik pracujący w większej liczbie państw członkowskich niż jedno podlegał zabezpieczeniu społecznemu w kraju macierzystym, tj. w tym, w którym ma miejsce zamieszkania i w którym wykonuje pracę przez większą część roku (a jeśli nie jest to większa część roku, to w kraju, w którym siedzibę lub miejsce wykonywania działalności ma jego pracodawca).

Niemniej jednak, o ile zasady podlegania ubezpieczeniom w przypadku wykonywania pracy na terytorium UE są w miarę klarowne, o tyle sprawa się komplikuje, gdy pracownik zapragnie korzystać z workation gdzieś dalej. Może się bowiem zdarzyć, że cyfrowy nomada będzie podlegał zabezpieczeniu społecznemu w innym kraju niż Polska lub inne państwo członkowskie UE. Pracodawca jednak może się na to przygotować, badając temat z odpowiednim wyprzedzeniem lub wręcz uchronić przed tym, nie wydając pracownikowi zezwolenia na pracę zdalną poza UE.

Dodatkowe informacje
Na liście wyzwań dla pracodawcy dotyczących workation należy umieścić także kwestię prawa właściwego. Jak wskazuje rozporządzenie Rzym I (rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 593/2008 w sprawie prawa właściwego dla zobowiązań umownych), w zakresie, w jakim strony nie dokonały wyboru prawa właściwego dla indywidualnej umowy o pracę, umowa taka podlega prawu państwa, w którym pracownik zazwyczaj świadczy pracę w wykonaniu umowy. To z kolei oznacza, że polski pracodawca może stać się podmiotem obowiązków, z których nie zdaje sobie nawet sprawy.

Wreszcie, jak w przypadku każdego innego zagadnienia prawnego z elementem międzynarodowym, warto mieć na uwadze kwestie imigracyjne. Może się bowiem okazać, że z perspektywy przepisów obowiązujących w miejscu wykonywania pracy zdalnej pobyt na terenie tego kraju wiąże się z koniecznością uzyskania odpowiedniego zezwolenia na pracę lub odpowiedniego zezwolenia na pobyt.

Jak widać, wachlarz zagadnień związanych z workation jest dosyć szeroki. Dopóki jednak pracodawca ma ich świadomość i przed zaakceptowaniem pracy zdalnej z danego kraju potwierdzi, że zakres związanych z tym formalności i obowiązków może zrealizować i nie jest on dla niego nadmiarowy, dopóty nie ma przeszkód, by na pracowakacje wyraził zgodę. ©℗

Najwygodniej dla pracodawcy pod kątem podatkowo-składkowym jest wyrazić zgodę na workation tylko na terenie krajów UE i tylko przez czas określony przez pracodawcę. Wykonywanie pracy z innych krajów może się również wiązać z podleganiem tamtejszemu systemowi podatkowo-ubezpieczeniowemu.

Podstawa prawna
• art. 6718‒6734 ustawy z 26 czerwca 1976 r. ‒ Kodeks pracy (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1465; ost.zm. Dz.U. z 2024 r. poz. 878)

• ustawa z 2 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 226; ost.zm. Dz.U. z 2024 r. poz. 854)

• ustawa z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 497)

• rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 883/2004 z 29 kwietnia 2004 r. w sprawie koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego (Dz.Urz. UE z 2004 r L 166, s. 1)

• rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 593/2008 z 17 czerwca 2008 r. w sprawie prawa właściwego dla zobowiązań umownych (Dz.Urz. UE z 2008 r. L 177, s. 6)

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9624076,przepisy-o-pracy-zdalnej-nie-wykluczaja-workation-dla-pracownikow.html

 2. Dywidenda na rzecz fundacji rodzinnej nie zawsze bez podatku

Tomasz Konarzewski | 3 października 2024, 02:00

Otrzymanie przez fundację rodzinną dywidendy z krajowej spółki zależnej nie jest opodatkowane CIT. Wyzwaniem może być za to odliczenie kwoty podatku od dywidendy z zagranicznej spółki zależnej, który został pobrany w państwie źródła.

Powstaje zatem pytanie, czy można odliczyć podatek potrącony od dywidendy za granicą (w państwie źródła). A jeśli tak, to w jaki sposób to zrobić?

Fundacje rodzinne funkcjonują w polskim porządku prawnym od ponad roku i cieszą się rosnącym zainteresowaniem. Służą zarządzaniu majątkiem rodzinnym i jego ochronie oraz zapewnieniu bezpiecznej sukcesji międzypokoleniowej. Na ich atrakcyjność wpływają takie aspekty jak możliwość prowadzenia przez fundację rodzinną działalności gospodarczej – w zakresie określonym przez ustawę o fundacji rodzinnej (Dz.U. z 2023 r. poz. 326 ze zm.) – oraz system preferencyjnego opodatkowania przewidzianego dla fundacji rodzinnej i jej beneficjentów.

Preferencje podatkowe
Preferencje w opodatkowaniu polegają przede wszystkim na zwolnieniu fundacji rodzinnej z CIT. Nie jest ono jednak nieograniczone, dotyczy przede wszystkim dochodów z działalności gospodarczej dozwolonej przez ustawę o fundacji rodzinnej. W pozostałym zakresie ustawa o CIT przewiduje, że fundacja rodzinna zapłaci podatek w wysokości:

– 15 proc. – m.in. przy wypłacie świadczeń na rzecz beneficjentów;
– 19 proc. – od dochodu z najmu składników majątku służących prowadzeniu działalności przez beneficjenta, fundatora lub podmiot powiązany z fundacją rodzinną, beneficjentem lub fundatorem; podatek ten może być odliczony od podatku obliczonego według  stawki 15-proc. – do wysokości tego podatku;
– 25 proc. – od dochodu z działalności gospodarczej wykraczającej poza zakres dopuszczalny przez ustawę o fundacji rodzinnej; a także
– 0,035 proc. od przychodów z budynków, przy czym podatek ten może być odliczony od podatku obliczonego według stawek 19-proc. i 25-proc. – do wysokości tego podatku.

Dywidenda krajowa i zagraniczna
Otrzymanie dywidendy przez fundację rodzinną jest przejawem realizacji dozwolonej działalności gospodarczej w zakresie przystępowania i uczestnictwa w spółkach handlowych. Tym samym dywidenda otrzymana przez fundację rodzinną od krajowej spółki zależnej mieści się w zakresie zwolnienia fundacji rodzinnej z CIT i nie podlega opodatkowaniu.

Jest to odstępstwo od standardowych zasad opodatkowania, zgodnie z którymi dywidenda otrzymana przez podatnika CIT od krajowej spółki zależnej jest opodatkowana 19-proc. zryczałtowanym podatkiem dochodowym lub – przy spełnieniu określonych warunków wskazanych w ustawie o CIT – jest objęta zwolnieniem podatkowym dla dywidend. Podatek od dywidendy pobiera i wpłaca do urzędu skarbowego płatnik, czyli spółka wypłacająca dywidendę. Jeżeli ma zastosowanie zwolnienie dywidendowe, to płatnik jest zobowiązany do dochowania należytej staranności.

Z kolei w przypadku wypłaty dywidendy na rzecz fundacji rodzinnej jako podmiotu zwolnionego z CIT spółka wypłacająca dywidendę nie musi pobierać i odprowadzać do urzędu skarbowego zryczałtowanego podatku od dywidendy. Potwierdził to dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w wydawanych interpretacjach indywidualnych, np. z 15 lipca 2024 r. (sygn. 0111-KDIB1-2.4010.292.2024.1.MK).

Nie jest to tak oczywiste w przypadku dywidendy otrzymanej od zagranicznej spółki zależnej. Samo przystępowanie i uczestnictwo fundacji rodzinnej w zagranicznych spółkach handlowych, w tym otrzymanie dywidendy, mieści się w zakresie dozwolonej działalności gospodarczej i tym samym nie podlega opodatkowaniu na poziomie fundacji rodzinnej. Należy mieć jednak na względzie to, że zagraniczna spółka wypłacająca dywidendę może być zobligowana, na podstawie lokalnych przepisów podatkowych, do pobrania podatku u źródła od wypłaconej dywidendy. W takiej sytuacji polska fundacja rodzinna otrzymuje dywidendę pomniejszoną o podatek należny w państwie źródła.

Klauzula ubruttowienia
Receptą na to może być zawarcie pomiędzy fundacją rodzinną a zależną spółką zagraniczną wypłacającą dywidendę odpowiednio sformułowanej umowy zawierającej klauzulę ubruttawiającą (gross-up). Wówczas zagraniczna spółka będzie zobowiązana do wypłacenia fundacji rodzinnej kwoty dywidendy w pełnej wysokości, a ciężar ekonomiczny należnego podatku poniesie we własnym zakresie.

Odliczenie podatku zapłaconego za granicą
Gdy zagraniczna spółka zależna pobierze u źródła podatek od dywidendy, to polskiemu podatnikowi otrzymującemu dywidendę przysługuje co do zasady prawo odliczenia kwoty podatku zapłaconego za granicą od kwoty podatku obliczonego od sumy dochodów tego podatnika osiągniętych zarówno w kraju, jak i za granicą. Kwota odliczenia nie może przekroczyć tej części podatku obliczonego przed dokonaniem odliczenia, która proporcjonalnie przypada na dochód uzyskany w obcym państwie.

Sytuacja się komplikuje w przypadku fundacji rodzinnej, ponieważ ta korzysta ze zwolnienia podmiotowego i co do zasady nie podlega opodatkowaniu. Skoro jednak w pewnych sytuacjach fundacja rodzinna jest zobowiązana do zapłaty CIT przy zastosowaniu odpowiedniej stawki: 15 proc., 19 proc., 25 proc. lub 0,035 proc., to rodzi się pytanie, czy i w tym przypadku można odliczyć proporcjonalnie podatek zapłacony za granicą, a jeśli tak, to w jaki sposób.

Wziąwszy pod uwagę to, że przy proporcjonalnym odliczeniu podatku zapłaconego za granicą należy ustalić podatek od sumy dochodów podatnika, dochodzimy do wniosku, że w przypadku fundacji rodzinnej opodatkowanie jej dochodu wystąpi zasadniczo w dwóch sytuacjach:

– osiągania dochodów z najmu składników majątku służących prowadzeniu działalności gospodarczej przez fundatora, beneficjenta lub podmiot powiązany z fundacją rodzinną, fundatorem lub beneficjentem;
– w przypadku dochodów z tzw. niedozwolonej działalności.

Przy ustalaniu podatku od sumy dochodów fundacji rodzinnej należy również wziąć pod uwagę możliwość odliczenia 19-proc. podatku z tytułu najmu składników majątku fundacji rodzinnej na rzecz podmiotu powiązanego – od podatku obliczonego według stawki 15-proc.

Podsumowując, fundacji rodzinnej będzie przysługiwać prawo odliczenia zagranicznego podatku pobranego w związku z wypłatą dywidendy – od kwoty podatku należnego od fundacji rodzinnej, a obliczonego według stawki 25-proc. oraz 19-proc. (pod warunkiem że podatek obliczony według stawki 19-proc. nie został odliczony od podatku należnego od wypłaconych świadczeń, tj. obliczonego według stawki 15-proc.).

Fundacja rodzinna powinna przy tym ustalić proporcję odliczenia zagranicznego podatku. Będzie ona odpowiadać udziałowi zagranicznych dochodów fundacji w całości jej dochodów.

Co szczególnie istotne, przy analizie możliwości odliczenia zagranicznego podatku od wypłaconej dywidendy na rzecz fundacji rodzinnej, należy mieć na względzie postanowienia właściwej umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania. Może ona przewidywać szczególne zasady opodatkowania takich dochodów. ©℗

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9624143,dywidenda-na-rzecz-fundacji-rodzinnej-nie-zawsze-bez-podatku.html

 3. Wypłata pożyczki to ukryty zysk. Nieważne, kiedy została zawarta umowa

Agnieszka Pokojska | 2 października 2024, 08:50

Jeżeli spółka zawarła umowę pożyczki z podmiotem powiązanym, zanim wybrała estoński CIT, ale pieniądze z tego tytułu wypłaciła w czasie, gdy stosowała już ryczałt, to mamy do czynienia z wypłatą ukrytego zysku – wyjaśnił szef Krajowej Administracji Skarbowej.

Tym samym zmienił z urzędu interpretację dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 30 września 2022 r. (sygn. 0111-KDIB1-1.4010.528.2022.1.MF).

Przypomnijmy, że w estońskim CIT opodatkowane są nie tylko dywidendy, lecz taże innego rodzaju wypłaty zysku. Chodzi o tzw. ukryte zyski. Mogą nimi być rozmaite świadczenia pieniężne lub niepieniężne przekazywane wspólnikom, udziałowcom, akcjonariuszom (bądź podmiotom z nimi powiązanym), tyle że w zakamuflowanej formie. Są one objęte estońskim CIT, jeżeli zostały przekazane w związku z prawem do udziału w zysku.

Zgodnie z art. 28m ust. 3 pkt 1 ustawy o CIT ukrytymi zyskami są m.in.:

– kwota pożyczki udzielonej przez spółkę wspólnikowi, akcjonariuszowi lub udziałowcowi, w tym za pośrednictwem funduszy i podmiotów powiązanych, oraz
– koszty finansowania udzielonego spółce przez wspólnika, akcjonariusza lub udziałowca (tj. wypłacone mu odsetki, prowizje, wynagrodzenia i opłaty od pożyczki).

To oznacza, że opodatkowane mogą być:
– wypłacone przez spółkę pożyczki (spółka jest pożyczkodawcą) lub
– odsetki płacone od pożyczki, którą spółka sama otrzymała (spółka jest pożyczkobiorcą).

Wcześniejsza umowa
Interpretacja zmieniająca dotyczy pierwszej sytuacji, w której spółka była pożyczkodawcą. Spółka tłumaczyła, że umowę pożyczki zawarła z podmiotem powiązanym, zanim jeszcze wybrała estoński CIT, natomiast środki z tego tytułu wypłaciła (w ratach) w czasie, gdy ryczałt już stosowała.

Chciała się upewnić, że kwoty te nie stanowią ukrytego zysku. Argumentowała, że pożyczka jest zwrotna, a pożyczkobiorca (podmiot powiązany) ma ją wykorzystać na finansowanie bieżącej działalności operacyjnej, w tym regulowanie bieżących zobowiązań.

Dyrektor KIS uznał, że skoro umowa pożyczki została zawarta przed wyborem przez spółkę estońskiego CIT, to przekazana kwota nie jest ukrytym zyskiem.

Interpretację tę zmienił szef KAS. Wyjaśnił, że dochód z tytułu ukrytych zysków powstaje w momencie faktycznej wypłaty ukrytego zysku. Bez znaczenia jest zatem data (moment) zawarcia umowy pożyczki z podmiotem powiązanym.

Na poparcie swojego stanowiska szef KAS przywołał wyroki wojewódzkich sądów administracyjnych, m.in. w Bydgoszczy z 12 grudnia 2023 r. (sygn. akt I SA/Bd 573/23, prawomocny), z 12 marca 2024 r. (I SA/Bd 42/24, nieprawomocny) i w Warszawie z 21 września 2023 r. (III SA/Wa 1521/23, nieprawomocny).

Niejednolite orzecznictwo
Przypomnijmy, że spory dotyczą też sytuacji, w której umowa pożyczki została zawarta już po przejściu przez spółkę na estoński CIT. Fiskus uważa, że każda taka pożyczka jest ukrytym zyskiem.

Podatnicy twierdzą inaczej. Ich zdaniem nie ma estońskiego CIT, gdy pożyczka nie ma żadnego związku z prawem do udziału w zysku pożyczkodawcy.Jeżeli ten warunek nie został spełniony, to w ogóle nie można mówić o ukrytym zysku – argumentują.

Taką wykładnię potwierdził WSA w Gliwicach. Wydał on już dwa korzystne dla podatników wyroki: z 12 maja 2023 r. (I SA/Gl 93/23) i z 6 czerwca 2024 r., (I SA/Gl 1566/23). Stwierdził, że przy ocenie, czy pożyczka dla podmiotu powiązanego jest ukrytym zyskiem, należy ustalić, czy podstawą tego świadczenia było prawo do udziału w zyskach, czy może inny tytuł.

Oba wyroki są nieprawomocne, a w sądach przeważa jednak odmienny pogląd – że wszystkie takie pożyczki są z estońskim CIT. Potwierdzają to orzeczenia: WSA w Poznaniu w wyroku z 25 kwietnia 2024 r. (I SA/Po 122/24) i z 29 lutego 2024 r. (I SA/Po 804/23), a także WSA w Łodzi z 26 stycznia 2023 r. (I SA/Łd 838/22). Również te wyroki są nieprawomocne.©℗

Podstawa prawna
Interpretacja zmieniająca wydana 11 września 2024 r. przez szefa Krajowej Administracji Skarbowej, sygn. DOP4.8221.32.2023

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9623107,wyplata-pozyczki-to-ukryty-zysk-niewazne-kiedy-zostala-zawarta-umowa.html

 4. Jak prawidłowo rozliczyć w VAT i CIT remont lokalu użytkowego po powodzi?

Marcin Szymankiewicz | 7 października 2024, 02:02

Y spółka z o.o. (podatnik VAT czynny) prowadzi biuro architektoniczne. Spółka zajmuje się wyłącznie działalnością opodatkowaną VAT i jest właścicielem lokalu użytkowego, w którym mieszczą się jej siedziba i biuro. Lokal ten stanowi środek trwały spółki zamortyzowany w 40 proc. We wrześniu 2024 r. w wyniku powodzi lokal został zniszczony i konieczne było wykonanie prac remontowych. Zaczęły się one 27 września i zakończyły się protokołem zdawczo-odbiorczym 3 października 2024 r. Prace objęły m.in. wymianę paneli podłogowych, drzwi, okien, sanitariatów oraz tynków, a także malowanie. Miały one wyłącznie charakter odtworzeniowy, nie była to więc modernizacja.

Remont wykonała niepowiązana firma X. Było to świadczenie kompleksowe, obejmujące także wartość zużytych podczas remontu materiałów. Na udokumentowanie wykonanych prac (robót budowanych) firma X wystawiła 4 października 2024 r. fakturę na kwotę 123 000 zł, w tym VAT: 23 000 zł. Spółka Y otrzymała tę fakturę tego samego dnia. Faktura zawierała wyrazy „mechanizm podzielonej płatności”, gdyż obejmowała swym zakresem m.in. usługi budowlane wymienione w załączniku nr 15 do ustawy o VAT. Spółka zapłaciła za tę fakturę 7 października 2024 r. przelewem w podzielonej płatności na rachunek z białej listy podatników VAT. Spółka rozlicza VAT i CIT na zasadach ogólnych i opłaca VAT i zaliczki na CIT za okresy miesięczne. Jej rokiem podatkowym jest rok kalendarzowy. Y nie jest spółką nieruchomościową. Jak spółka powinna rozliczyć VAT i CIT od prac remontowych wykonanych w zniszczonym podczas powodzi lokalu użytkowym? ©℗

VAT
Stosownie do art. 86 ust. 2 pkt 1 lit. a ustawy o VAT w przypadku zakupów krajowych kwotę podatku naliczonego stanowi suma kwot podatku wynikających z faktur otrzymanych przez podatnika z tytułu nabycia towarów i usług. W analizowanej sprawie kwota podatku naliczonego wynosi 23 000 zł.

Zgodnie z regułą zawartą w art. 86 ust. 1 ustawy o VAT w zakresie, w jakim towary i usługi są wykorzystywane do wykonywania czynności opodatkowanych, podatnikowi, o którym mowa w art. 15, przysługuje prawo do obniżenia kwoty podatku należnego o kwotę podatku naliczonego.

Prawo to przysługuje zatem, gdy zostaną spełnione określone warunki:

– odliczenia tego dokonuje podatnik VAT,
– towary i usługi, przy nabyciu których podatek został naliczony, są lub będą wykorzystywane do wykonywania czynności opodatkowanych.

Warunkiem umożliwiającym podatnikowi skorzystanie z prawa do odliczenia podatku naliczonego jest więc związek zakupów z wykonywanymi czynnościami opodatkowanymi. Jednocześnie zasada ta wyklucza możliwość dokonania obniżenia kwoty podatku należnego o kwotę podatku naliczonego związanego z towarami i usługami, które nie są wykorzystywane do wykonywania czynności opodatkowanych, czyli w przypadku ich wykorzystywania do czynności zwolnionych z podatku oraz niepodlegających temu podatkowi (por. interpretacja indywidualna dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 11 maja 2023 r., sygn. 0113-KDIPT1-3.4012.207.2023.1.MJ).

Z przedstawionego opisu stanu faktycznego wynika, że w lokalu (środku trwałym) znajduje się siedziba oraz biuro spółki Y, która zajmuje się wyłącznie działalnością opodatkowaną VAT. Tak więc pomiędzy wydatkami poniesionymi na remont zniszczonego podczas powodzi lokalu użytkowego a działalnością opodatkowaną istnieje pośredni związek. Zatem w świetle art. 86 ustawy o VAT spółce przysługuje prawo do odliczenia podatku naliczonego i Y może odliczyć podatek naliczony w całości, gdyż ww. lokal jest wykorzystywany wyłącznie do działalności opodatkowanej VAT.

Należy jednak podkreślić, że ustawodawca przyznał podatnikowi prawo do odliczenia podatku naliczonego w całości lub w części, ale tylko pod warunkiem, że zarówno spełni on przesłanki pozytywne, wynikające z art. 86 ust. 1 ustawy o VAT, jak i nie zaistnieją przesłanki negatywne określone w art. 88 ustawy o VAT. Ten ostatni przepis określa listę wyjątków, które pozbawiają podatnika prawa do obniżenia kwoty podatku należnego o kwotę podatku naliczonego.

Z przedstawionego stanu faktycznego wynika, że Y jest zarejestrowana jako podatnik VAT czynny, dlatego nie dotyczy jej wyłączenie zawarte w art. 88 ust. 4 ustawy o VAT. Spółki tej nie dotyczą również pozostałe wyłączenia zawarte w art. 88 ustawy o VAT, a zatem również w świetle tego przepisu przysługuje jej prawo do odliczenia podatku naliczonego w całości, tj. w kwocie 23 000 zł.

Split payment
Należy więc wyjaśnić, że stosownie do art. 106e ust. 1 pkt 18a ustawy o VAT faktura powinna zawierać wyrazy: „mechanizm podzielonej płatności” w przypadku faktur, w których kwota należności ogółem przekracza kwotę 15 tys. zł lub jej równowartość wyrażoną w walucie obcej, obejmujących dokonaną na rzecz podatnika dostawę towarów lub świadczenie usług, o których mowa w załączniku nr 15 do ustawy o VAT. Z kolei na podstawie art. 108a ust. 1a zdanie pierwsze ustawy o VAT przy dokonywaniu płatności za nabyte towary lub usługi wymienione w załączniku nr 15 do ustawy o VAT, udokumentowane fakturą, w której kwota należności ogółem przekracza kwotę 15 tys. zł lub jej równowartość wyrażoną w walucie obcej, podatnicy muszą zastosować mechanizm podzielonej płatności.

Z opisu stanu faktycznego nie wynika, jakie dokładnie roboty budowalne obejmowała faktura, a jedynie zostało ogólnie wskazane, że są wśród nich roboty wymienione w załączniku nr 15 do ustawy o VAT. Jeśli weźmie się pod uwagę, że nabywcą był podatnik VAT (tj. spółka), a wartość futury brutto przekraczała 15 000 zł, to należy uznać, że usługodawca (firma X) prawidłowo zamieścił na wystawionej fakturze wyrazy „mechanizm podzielonej płatności”. Spółka była więc zobowiązana do zapłaty w mechanizmie podzielonej płatności (co uczyniła 7 października 2024 r.). ©℗

Pozostaje ustalić, za jaki okres spółka może skorzystać z uprawnienia do odliczenia podatku naliczonego. I tak, zgodnie z art. 86 ust. 10 ustawy o VAT prawo do obniżenia kwoty podatku należnego o kwotę podatku naliczonego powstaje w rozliczeniu za okres, w którym w odniesieniu do nabytych lub importowanych przez podatnika towarów i usług powstał obowiązek podatkowy. Należy tutaj wskazać, że w przypadku robót budowlanych wykonanych na rzecz podatników VAT (a takim jest spółka) obowiązek podatkowy powstaje w sposób szczególny, tj. nie z chwilą wykonania usługi (art. 19a ust. 1, 2 i 3 ustawy o VAT), lecz, co do zasady, z chwilą wystawienia faktury dokumentującej te usługi (art. 19a ust. 5 pkt 3 lit. a i art. 19a ust. 7 oraz art. 106i ust. 3 pkt 1 ustawy o VAT).

Jak bowiem wynika z art. 19a ust. 5 pkt 3 lit. a ustawy o VAT, obowiązek podatkowy powstaje z chwilą wystawienia faktury w przypadkach, o których mowa w art. 106b ust. 1 ustawy o VAT (tj. m.in. wystawienia faktury dokumentującej sprzedaż dokonywaną na rzecz podatnika VAT), z tytułu świadczenia usług budowlanych lub budowlano-montażowych. Z tym że stosownie do art. 19a ust. 7 ustawy o VAT w ww. przypadku, gdy podatnik nie wystawił faktury lub wystawił ją z opóźnieniem, obowiązek podatkowy powstaje z chwilą upływu terminów wystawienia faktury określonych w art. 106i ust. 3 i 4 ustawy o VAT (tj. nie później niż: 30. dnia od dnia wykonania usług – w przypadku usług budowlanych – art. 106i ust. 3 pkt 1 ustawy o VAT), a w przypadku gdy nie określono takiego terminu – z chwilą upływu terminu płatności.

Spółka Y nabyła usługi budowlane. Zostały one wykonane 3 października 2024 r. i udokumentowane fakturą wystawioną 4 października 2024 r. Obowiązek podatkowy w VAT w przypadku tych usług budowlanych powstał zatem 4 października 2024 r., tj. z chwilą wystawienia faktury. Trzeba tutaj zauważyć, iż w analizowanej sprawie nie stosuje się art. 19a ust. 8 ustawy o VAT, który dotyczy zaliczek, gdyż spółka zapłaciła za nabyte usługi już po ich wykonaniu, tj. 7 października 2024 r.

Skoro w analizowanej sprawie obowiązek podatkowy w VAT od nabytych usług budowlanych powstał 4 października 2024 r., to w świetle reguły zawartej w art. 86 ust. 10 ustawy o VAT prawo do odliczenia podatku naliczonego wynikającego z faktury za te usługi powstaje w rozliczeniu za październik 2024 r. Spółka otrzymała fakturę także 4 października 2024 r., a zatem odliczeniu w rozliczeniu za październik 2024 r. podatku naliczonego z niej wynikającego nie sprzeciwia się art. 86 ust. 10b pkt 1 ustawy o VAT, zgodnie z którym prawo do odliczenia nie może powstać wcześniej niż w rozliczeniu za okres, w którym podatnik otrzymał fakturę (generującą podatek naliczony).

Na potrzeby schematu odliczenia zakładam, że spółka nie skorzysta z alternatywnej możliwości odliczenia przedmiotowego podatku naliczonego w jednym z trzech kolejnych miesięcy, którą przewiduje art. 86 ust. 11 ustawy o VAT.

W JPK_V7M za październik 2024 r. spółka powinna wykazać na podstawie otrzymanej faktury (bez żadnych dodatkowych oznaczeń) zakup usług remontowych w następujący sposób: wartość nabycia netto w kwocie 100 000 zł w polach K_42 (ewidencja) i P_42 (deklaracja) oraz podatek naliczony w kwocie 23 000 zł w K_43 (ewidencja) i P_43 (deklaracja).

Należy tutaj zwrócić uwagę, że przedmiotową transakcję (tj. wartość nabycia netto i podatek naliczony) wykazuje się w polach JPK_V7M dotyczących nabycia pozostałych towarów i usług, gdyż nie jest to ulepszenie środka trwałego (co wyjaśnię w części dotyczącej CIT). ©℗

CIT
Zgodnie z art. 15 ust. 1 zdanie pierwsze ustawy o CIT kosztami uzyskania przychodów są koszty poniesione w celu osiągnięcia przychodów ze źródła przychodów lub w celu zachowania albo zabezpieczenia źródła przychodów, z wyjątkiem kosztów wymienionych w art. 16 ust. 1 ustawy o CIT. Zatem warunkiem uznania wydatku poniesionego przez podatnika za koszt uzyskania przychodów jest łączne spełnienie przez ten wydatek następujących przesłanek:

– został poniesiony przez podatnika, tj. w ostatecznym rozrachunku musi on zostać pokryty z zasobów majątkowych podatnika (nie stanowią kosztu uzyskania przychodu podatnika wydatki, które zostały poniesione na działalność podatnika przez osoby inne niż podatnik);
– jest definitywny (rzeczywisty), tj. wartość poniesionego wydatku nie została podatnikowi w jakikolwiek sposób zwrócona;
– pozostaje w związku z prowadzoną przez podatnika działalnością gospodarczą;
– został poniesiony w celu uzyskania, zachowania lub zabezpieczenia przychodów lub może mieć wpływ na wielkość osiągniętych przychodów;
– został właściwie udokumentowany;
– nie znajduje się w grupie wydatków, których zgodnie z art. 16 ust. 1 ustawy o CIT nie uważa się za koszty uzyskania przychodów.

Takie stanowisko prezentują też organy podatkowe (por. interpretacje indywidualne dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 20 listopada 2023 r., sygn. 0111-KDIB1-3.4010.619.2023.1.DW; z 11 lutego 2022 r., sygn. 0111-KDIB1-1.4010.13.2022.1.JD).

W analizowanej sprawie wydatki remontowe dotyczą lokalu użytkowego stanowiącego środek trwały spółki. Dla rozliczenia CIT od tych wydatków kluczowe jest zatem ustalenie, czy poniesione wydatki stanowią remont, czy ulepszenie środka trwałego. Zgodnie bowiem z art. 16 ust. 1 pkt 1 lit. c ustawy o CIT nie uważa się za koszty uzyskania przychodów wydatków na ulepszenie środków trwałych, które zgodnie z art. 16g ust. 13 ustawy o CIT powiększają wartość środków trwałych, stanowiącą podstawę naliczania odpisów amortyzacyjnych. Zatem wydatki na ulepszenie środka trwałego w momencie ich poniesienia nie stanowią bezpośrednio kosztów uzyskania przychodów, natomiast koszt taki stanowią – zgodnie z art. 15 ust. 6 ustawy o CIT – odpisy z tytułu zużycia środków trwałych (odpisy amortyzacyjne) dokonywane wyłącznie zgodnie z art. 16a–16m ustawy o CIT.

Stosownie do art. 16g ust. 13 ustawy o CIT, jeżeli środki trwałe uległy ulepszeniu w wyniku przebudowy, rozbudowy, rekonstrukcji, adaptacji lub modernizacji, wartość początkową tych środków, ustaloną zgodnie z art. 16g ust. 1 i 3–11 ustawy o CIT, powiększa się o sumę wydatków na ich ulepszenie, w tym także o wydatki na nabycie części składowych lub peryferyjnych, których jednostkowa cena nabycia przekracza 10 000 zł. Środki trwałe uważa się za ulepszone, gdy suma wydatków poniesionych na ich przebudowę, rozbudowę, rekonstrukcję, adaptację lub modernizację w danym roku podatkowym przekracza 10 000 zł i wydatki te powodują wzrost wartości użytkowej w stosunku do wartości z dnia przyjęcia środków trwałych do używania, mierzonej w szczególności okresem używania, zdolnością wytwórczą, jakością produktów uzyskiwanych za pomocą ulepszonych środków trwałych i kosztami ich eksploatacji.

Zgodnie ze stanowiskiem prezentowanym przez organy podatkowe (por. interpretacje indywidualne dyrektora KIS z 31 maja 2024 r., sygn. 0111-KDIB1-3.4010.184.2024.1.AN; z 1 kwietnia 2021 r., sygn. 0111-KDIB2-1.4010.37.2021.1.AH) ulepszeniem środka trwałego jest:

– przebudowa środka trwałego, tj. wykonanie takich prac, w wyniku których nastąpi jego dostosowanie do zmienionych potrzeb funkcjonalnych, użytkowych lub technicznych;
– rozbudowa środka trwałego, tj. wykonanie takich prac, które go powiększają;
– rekonstrukcja środka trwałego, tj. wykonanie prac, w wyniku których nastąpi odtworzenie zniszczonego środka trwałego do jego poprzedniego stanu;
– adaptacja środka trwałego, tj. wykonanie prac mających na celu jego przystosowanie do spełniania odmiennych funkcji od tych, dla których został zbudowany lub użytkowany;
– modernizacja środka trwałego, tj. jego unowocześnienie.

O tym, czy poniesione nakłady stanowią wydatki na remont (bezpośrednio zaliczane do kosztów uzyskania przychodów), czy też zostaną uznane za nakłady na ulepszenie środka trwałego (wtedy będą zaliczane do kosztów uzyskania przychodów poprzez odpisy amortyzacyjne), decyduje – zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami – zakres przeprowadzonych robót (por. interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 16 marca 2022 r., sygn. 0111-KDIB1-2.4010.706.2021.1.ANK).

Ustawa o CIT nie definiuje pojęć takich jak: przebudowa, rozbudowa, rekonstrukcja, adaptacja czy modernizacja. Pojęcie remontu również nie zostało wyjaśnione w tej ustawie. Tym samym zasadne jest sięgnięcie w tym zakresie do definicji zawartych w innych gałęziach prawa – do przepisów prawa budowlanego.

Zgodnie z art. 3 pkt 8 prawa budowlanego przez remont należy rozumieć wykonywanie w istniejącym obiekcie budowlanym robót budowlanych polegających na odtworzeniu stanu pierwotnego, a niestanowiących bieżącej konserwacji, przy czym dopuszcza się stosowanie wyrobów budowlanych innych, niż użyto w stanie pierwotnym. Remont ma zatem na celu przywrócenie pierwotnego stanu technicznego i użytkowego środka trwałego wraz z wymianą zużytych składników technicznych, nie zmieniając przy tym jego charakteru i funkcji. Remont następuje w toku eksploatacji środka trwałego przez podatnika i jest wynikiem tej eksploatacji (zużycia). Wymiana zużytych elementów środka trwałego na nowe ma charakter odtworzeniowy, przywracający jedynie jego pierwotną wartość użytkową i niezmieniający jego charakteru. Podkreślenia wymaga, że przy remoncie mogą być stosowane materiały odpowiadające aktualnym standardom technologicznym. Przy ocenie wydatków – czy są to wydatki na remont – należy bowiem brać pod uwagę zmieniającą się rzeczywistość gospodarczą i postęp techniczny, mające wpływ na sposób i środki realizowania robót tym pojęciem objętych (por. interpretacje indywidualne dyrektora KIS z 7 października 2022 r., sygn. 0111-KDIB2-1.4010.460.2022.1.MKU; z 28 kwietnia 2022 r., sygn. 0111-KDIB2-1.4010.24.2022.2.PB).

Różnica między nakładami na remont a nakładami na modernizację środków trwałych polega głównie na tym, że pierwsze z nich zmierzają do podtrzymania, odtworzenia wartości użytkowej środków trwałych, a drugie do podwyższenia bądź istotnej zmiany cech użytkowych tego składnika majątkowego (por. interpretacje indywidualne dyrektora KIS z 27 listopada 2023 r., sygn. 0111-KDIB2-1.4010.375.2023.2.AR; z 7 marca 2022 r., sygn. 0111-KDIB1-3.4010.3.2022.1.AN).

Należy podkreślić, że dla celów podatkowych inaczej będą traktowane wydatki kwalifikowane jako remontowe, a inaczej związane z modernizacją środka trwałego. Mianowicie, jeżeli podatnik poniesie wydatki na remont środków trwałych, to ma prawo zaliczyć je bezpośrednio do kosztów uzyskania przychodów jako koszty pośrednie, o których mowa w art. 15 ust. 4d ustawy o CIT (por. interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 16 kwietnia 2021 r., sygn.0114-KDIP2-2.4010.12.2021.2.KL). Natomiast nakłady o charakterze modernizacyjnym należy uznać za powiększające wartość początkową środka trwałego (przy zachowaniu przesłanek z art. 16g ust. 13 ustawy o CIT) i podlegające amortyzacji.

W analizowanej sprawie prace objęły m.in. wymianę paneli podłogowych, sanitariatów, drzwi i okien oraz tynków, a także malowanie. Wykonane prace remontowe miały wyłącznie charakter odtworzeniowy (nie miały charakteru modernizacji). Zatem wydatki poniesione na remont tego lokalu użytkowego (środka trwałego) w kwocie netto, tj. 100 000 zł, mogą być zaliczone wprost do kosztów uzyskania przychodów jako wydatki remontowe.

Uwaga! Podatek naliczony VAT (wynikający z otrzymanej faktury za prace remontowe) w kwocie 23 000 zł nie stanowi kosztu uzyskania przychodów stosownie do art. 16 ust. 1 pkt 46 ustawy o CIT.

Spółka za nabyte usługi zapłaciła 7 października 2024 r. przelewem (w mechanizmie podzielonej płatności) na rachunek z białej listy podatników VAT. Zatem zaliczeniu wydatków poniesionych na remont lokalu użytkowego (środka trwałego) nie sprzeciwia się art. 15d ustawy o CIT.

Wydatki na remont środka trwałego (lokalu użytkowego) stanowią koszty pośrednie potrącane w dacie ich poniesienia (por. interpretacje indywidualne dyrektora KIS z 31 maja 2024 r., sygn. 0111-KDIB1-3.4010.184.2024.1.AN; z 7 lipca 2023 r., sygn. 0114-KDIP2-2.4010.236.2023.1.RK; z 9 maja 2022 r., sygn. 0111-KDIB2-1.4010.23.2022.2.AP). Zgodnie z art. 15 ust. 4d ustawy o CIT koszty uzyskania przychodów, inne niż koszty bezpośrednio związane z przychodami, są potrącalne w dacie ich poniesienia. Jeżeli koszty te dotyczą okresu przekraczającego rok podatkowy, a nie można określić, jaka ich część dotyczy danego roku podatkowego, to w takim przypadku stanowią one koszty uzyskania przychodów proporcjonalnie do długości okresu, którego dotyczą.

Za dzień poniesienia kosztu uzyskania przychodów (z zastrzeżeniem art. 15 ust. 4a i 4f–4h ustawy o CIT) uważa się dzień, na który ujęto koszt w księgach rachunkowych (zaksięgowano) na podstawie otrzymanej faktury (rachunku), albo dzień, na który ujęto koszt na podstawie innego dowodu w przypadku braku faktury (rachunku), z wyjątkiem sytuacji gdy dotyczyłoby to ujętych jako koszty rezerw albo biernych rozliczeń międzyokresowych kosztów (art. 15 ust. 4e ustawy o CIT).

Podsumowując, wydatki na remont lokalu użytkowego (środka trwałego) zniszczonego w wyniku powodzi mogą być zaliczone w ciężar kosztów uzyskania przychodów w kwocie netto, tj. 100 000 zł, w dacie ich poniesienia, tj. w październiku 2024 r. ©℗

Schemat rozliczenia wydatków n remont lokalu użytkowego (środka trwałego) zniszczonego podczas powodzi*
1. Jaki podatek

VAT: Podatek należny: nie wystąpi (brak informacji w stanie faktycznym).

Podatek naliczony: 23 000 zł.

CIT: Przychody: nie wystąpią (brak informacji w stanie faktycznym).

Koszty uzyskania przychodów: 100 000 zł.

2. W jakiej deklaracji wykazać podatek

VAT: W JPK_V7M spółka wykazuje wartość nabycia netto w kwocie 100 000 zł w polach K_42 (ewidencja) i P_42 (deklaracja) oraz podatek naliczony w kwocie 23 000 zł w K_43 (ewidencja) i P_43 (deklaracja).

CIT: Spółka nie ma obowiązku składać deklaracji zaliczkowej, ale powinna przy obliczaniu zaliczki za październik 2024 r. (a następnie przy składaniu zeznania CIT-8 za 2024 r.) uwzględnić po stronie kosztów uzyskania przychodów kwotę 100 000 zł.

3. Termin złożenia deklaracji

JPK_V7M: 25 listopada 2024 r.

CIT-8: 31 marca 2025 r.

* W schemacie rozliczenia zostały pominięte inne zdarzenia/czynności

Podstawa prawna
art. 15, art. 19a, art. 86, art. 88, art. 106b ust. 1, art. 106e ust. 1 pkt 18a, art. 106i ust. 3 i 4, art. 108a ust. 1a, załącznik nr 15 do ustawy z 11 marca 2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 361)

rozporządzenie ministra finansów, inwestycji i rozwoju z 15 października 2019 r. w sprawie szczegółowego zakresu danych zawartych w deklaracjach podatkowych i w ewidencji w zakresie podatku od towarów i usług (Dz.U. poz. 1988; ost.zm. Dz.U. z 2024 r. poz. 13)

art. 15, art. 15d, art. 16 ust. 1, art. 16g ust. 13 ustawy z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 2805; ost.zm. Dz.U. z 2024 r. poz. 1222)

art. 3 pkt 8 ustawy z 7 lipca 1994 r. – Prawo budowlane (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 725; ost.zm. Dz.U. z 2024 r. poz. 1222)

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9626051,jak-prawidlowo-rozliczyc-w-vat-i-cit-remont-lokalu-uzytkowego-po-powod.html

 5. Stacje ładowania elektryków. Problem z podatkiem od nieruchomości

Dorota Tyszka, Rafał Łomża | 7 października 2024, 23:00

Pojawiły się pierwsze wątpliwości co do tego, jak należy traktować stacje ładowania pojazdów na potrzeby podatku od nieruchomości. Wygląda na to, że problemu nie rozwiążą nowe przepisy, bo w tym zakresie mają one niestety podobne mankamenty jak obecne regulacje

Podatnikom pozostaje nadzieja, że ugruntuje się pozytywna linia orzecznicza w zakresie opodatkowania tych obiektów, a dotychczasowy dorobek orzeczniczy będzie mógł być stosowany do nowych regulacji. To oznaczałoby opodatkowanie stacji ładowania jedynie od ich części budowlanych.

Problem z wolnostojącymi
Najwięcej niejasności budzą stacje wolnostojące, które są umieszczane na prefabrykowanych fundamentach lub montowane przez ich przytwierdzenie do powierzchni, np. betonowych lub żelbetowych płyt parkingowych.

Praktyka pokazuje, że w przypadku wolnostojących stacji podatnicy skłaniają się do uznania, że przedmiotem opodatkowania powinien być wyłącznie element budowlany, tj. fundament, na którym stacja jest posadowiona. Elementy techniczne stacji, takie jak ładowarki, okablowanie czy inne komponenty technologiczne, nie powinny podlegać opodatkowaniu, ponieważ są one wyposażeniem technicznym.

Niewątpliwie przyjęcie odmiennego podejścia i opodatkowanie jako budowli również elementów technicznych stanowiłoby dodatkowe obciążenie finansowe dla podatników. To z kolei mogłoby zniechęcić do inwestowania w infrastrukturę ładowania, a finalnie – wpłynęłoby na rozwój elektromobilności w Polsce.

Jednocześnie brak precyzyjnych przepisów to także problem dla samorządowych organów podatkowych. Te dość jednolicie uznają, że tego rodzaju obiekty powinny podlegać opodatkowaniu jako budowle, ale uzasadniają to na całkowicie odmienne od siebie sposoby. Niektóre traktują wolnostojące stacje ładowania pojazdów jak wolnostojące urządzenia techniczne, które w całości stanowią budowle. Inne uznają je za urządzenia budowlane, z tym że to także budowle. W niektórych przypadkach pojawiają się nawet bardziej radykalne tezy – że stacje ładowania są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania sieci elektroenergetycznych.

Co na to sądy?
Pierwsze rozstrzygnięcia sądów administracyjnych wskazują na kształtowanie się korzystnej dla podatników linii orzeczniczej. Sądy przychylają się do stanowiska, że stacje ładowania są opodatkowane tylko od swoich części budowlanych. Tak orzekł m.in. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie w wyroku z 24 lipca 2024 r. (sygn. akt I SA/Kr 463/24).

Sądy nie podzielają też argumentu, że stacje ładowania należy opodatkowywać analogicznie jak dystrybutory na stacjach paliw. Wskazują przy tym, że nie można szukać analogii pomiędzy dystrybutorem paliwa a stacją ładowania pojazdów – tak stwierdził np. WSA w Łodzi w wyroku z 6 sierpnia 2024 r. (I SA/Łd 292/24).

Przywołane orzeczenia nie są prawomocne. Pozostaje poczekać, aż takie stanowisko, korzystne dla podatników, ugruntują kolejne orzeczenia, w szczególności Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Nowa definicja
Od 1 stycznia 2025 r. czekają nas bardzo duże zmiany w podatku od nieruchomości, szczególnie w kwestii opodatkowania budowli. Projekt nowelizacji ustawy o podatkach i opłatach lokalnych wskazuje, że intencją Ministerstwa Finansów jest, aby poszczególne budowle były co do zasady wymienione w nowym załączniku do ustawy. Na tej liście jednak nie znajdują się stacje ładowania pojazdów elektrycznych. Czyżby ustawodawca nie przewidywał objęcia ich podatkiem od nieruchomości?

Warto zauważyć, że według projektowanych przepisów budowlą mają być również różnego rodzaju urządzenia techniczne ujęte zbiorczo w kategorii urządzeń budowlanych. Jak wynika z aktualnej wersji projektu nowelizacji, urządzeniami budowlanymi mają być wszelkie urządzenia instalacyjne oraz inne urządzenia techniczne, które są m.in. bezpośrednio powiązane z budynkiem lub budowlą wymienioną w załączniku oraz są niezbędne do użytkowania tych obiektów zgodnie z przeznaczeniem. Katalog tego rodzaju urządzeń jest więc bardzo szeroki i nieprecyzyjny. Niewątpliwie rodzi to ryzyko, że samorządowe organy podatkowe będą dążyć do uznania stacji ładowania pojazdów elektrycznych za urządzenia budowlane.

Nie sposób wykluczyć, że jeśli plac postojowy dla floty pojazdów zostanie wyposażony w stacje ładowania, to wykładnia przepisów podąży w następującą stronę: skoro plac postojowy jest budowlą wymienioną w nowym załączniku do ustawy jako budowla, a stacja ładowania pojazdów jest niezbędna do użytkowania tego placu zgodnie z jego przeznaczeniem (tj. zapewnia możliwość parkowania pojazdów elektrycznych, które, gdyby nie staje ładowania, nie parkowałyby na tymże placu), to stacje ładowania stanowią urządzenia budowlane i są opodatkowane jako budowla.

Brzmi to może nieco na wyrost, ale obawa w tym zakresie nie jest całkiem nieuzasadniona. W trakcie konsultacji publicznych przedstawiciele MF podnosili, że tego rodzaju obiekty powinny być opodatkowane.

Powinno być podobnie
Analizując aktualny kierunek orzecznictwa sądów administracyjnych, można jednak zakładać, że zarówno na gruncie obecnych, jak i nowych przepisów stacje ładowania pojazdów są i będą opodatkowane podobnie, tj. wyłącznie od swoich części budowlanych. Nowe regulacje odnoszące się do urządzeń technicznych wskazują bowiem części budowlane urządzeń technicznych jako rodzaj budowli. Zasadne wydaje się więc twierdzenie, że w tej kategorii będą się mieścić stacje ładowania pojazdów elektrycznych, podobnie zresztą jak obecnie.©℗

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9627381,stacje-ladowania-elektrykow-problem-z-podatkiem-od-nieruchomosci.html

Rzeczpospolita

 1. W nowym roku więcej składek niż podatków

03 października 2024 | Pierwsza strona | Aleksandra Fandrejewska

W 2025 r. zapłacimy aż 581,6 mld zł w formie obowiązkowych składek.

Aż 581,6 mld zł obowiązkowych składek ubezpieczeniowych to więcej, niż wynoszą przewidywane na 2025 rok podatkowe dochody budżetu państwa. I tylko o 71 mld zł mniej, niż wyniosą powszechne podatki płacone przez osoby pracujące i konsumentów.

– Jeśli na przykład pracownik dostaje podwyżkę, to jego pracodawca płaci znacząco więcej w postaci składek – wskazuje Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. Od każdego wynagrodzenia odprowadzonych jest ponad 42 proc. rozmaitych danin. Niemal połowę z nich płacą pracodawcy. – Tak wysokie obciążenie płac skłania wielu przedsiębiorców do automatyzacji – dodaje Piotr Soroczyński. I przypomina, że w ciągu dekady udział danin (czyli podatków, opłat i składek) wzrósł znacząco i przed wprowadzeniem Polskiego Ładu wynosił nawet ponad 40 proc. PKB.

Niczym parapodatki
W przyszłym roku najwięcej zapłacimy na FUS (czyli na ubezpieczenia społeczne) – prawie 372 mld zł – i na Narodowy Fundusz Zdrowia (czyli składkę zdrowotną) – 173 mld zł. Pozostałe obciążenia płac są przekazywane na fundusze: Pracy, Solidarności, Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych czy Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz w niewielkiej kwocie (2,1 mld zł) przez rolników na KRUS.

– Tylko przy składce emerytalnej istnieje ekwiwalentność, czyli od jej wysokości zależy przyszłe świadczenie. W przypadku pozostałych składek są to w zasadzie parapodatki – uważa Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP. Takich parapodatków zapłacimy w 2025 r. prawie 210 mld zł, czyli więcej niż na przykład podatku PIT (budżet państwa i samorządy mają dostać z jego tytułu 204,9 mld zł.) Jeśli zaś zliczymy wszystkie powszechne podatki, które płacimy jako pracujący i konsumenci (czyli PIT, VAT i akcyzę), to rząd spodziewa się uzyskać ponad 652,5 mld zł.

System nie jest prosty
– Składki są rodzajem zasilenia wspólnej kasy na rozdawanie wedle potrzeb społecznych i uznania rządzących. Byłoby prościej, gdyby jeden, prosty, sprawiedliwy system podatkowy zbierał dochody państwa i przekazywał je na różne cele – uważa Sobolewski.

– Sytuacja, gdy obywatele czy firmy nie potrafią odpowiedzieć w zasadzie przez cały rok, ile netto zarobią, dowodzi nadmiernego skomplikowania systemu podatkowego w Polsce. Nie jest pocieszeniem, że Francja czy Włochy zorganizowały podatki jeszcze gorzej niż my. Kraje bałtyckie, Czechy, Węgry, Słowacja, Niemcy są daleko przed nami. Prosty i sprawiedliwy system podatkowy sprzyjałby dochodom budżetu i konkurencyjności kraju – przekonuje Sobolewski.

Na to, że dodatkowe opłaty stają się pozornym rozwiązaniem, wskazuje ekonomista prof. Jerzy Hausner. – Co zrobiliśmy, gdy nie potrafiliśmy rozwiązywać problemów transformacji energetycznej i gospodarowania energią? Blokując administracyjnie wzrost cen i urynkowienie sektora energetycznego, zaczęliśmy nakładać dodatkowe opłaty – odpowiada. – Można zobaczyć na rachunku, ile mamy różnych opłat, np. mocową czy za zainstalowanie – komentuje.

I przekonuje, że potrzebna jest poważna dyskusja na temat polskiego systemu podatkowego. – Relacje pomiędzy tym, co płacimy w podatkach, a tym, co płacimy w różnego rodzaju daninach, są nierozsądne i powodują, że system jest niestabilny, nieczytelny i nieprzyczyniający się dobrze do aktywności gospodarczej zarówno obywateli, jak i przedsiębiorstw – podsumowuje Hausner.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1523224-W-nowym-roku-wiecej-skladek-niz-podatkow.html

 2. Zarządzanie fundacją rodzinną na podstawie kontraktu menedżerskiego

04 października 2024 | Biznes | Katarzyna Wojarska-Aleksiejuk Piotr Aleksiejuk

Zarządzanie fundacją rodzinną może zostać powierzone fundatorowi/beneficjentowi tej fundacji na podstawie kontraktu menedżerskiego. Jak organy podatkowe interpretują takie rozwiązanie?

Fundacja rodzinna jako podmiot, któremu za cel przyświeca gromadzenie, rozporządzanie majątkiem oraz spełnianie świadczeń na rzecz beneficjentów, w dużej mierze realizuje wolę fundatora/fundatorów. Ciągłość i trwałość, synonimy charakteryzujące firmy rodzinne, zobowiązuje aby zarządzanie budowanego latami majątku rodzinnego było wykonywane z najwyższą starannością zarówno w perspektywie bieżącej, jak i długoterminowej. Organem zarządzającym fundacją rodzinną jest zarząd, który odpowiada za prowadzenie spraw fundacji i reprezentowanie jej na zewnątrz. To właśnie ten organ odpowiada za realizację wizji fundatora, ale również za odpowiednie gospodarowanie majątkiem fundacji rodzinnej, taka by zapewnić jej płynność finansową i wypłacalność. W porównaniu ze spółkami kapitałowymi, zarząd sprawuje kluczową rolę w zarządzaniu fundacją rodzinną, zwłaszcza w sytuacji śmierci fundatora/fundatorów.

Członkowie organów fundacji rodzinnej
Członkami organów fundacji rodzinnej mogą być wyłącznie osoby fizyczne. Z doświadczenia i praktyki wynika, że w zdecydowanej większości fundacji rodzinnych zarejestrowanych w rejestrze fundacji, jak i tych, które są tzw. fundacjami rodzinnymi „w organizacji” stanowiska w zarządzie piastują fundatorzy lub beneficjenci. Oczywiście z ponad tysiąca zarejestrowanych fundacji rodzinnych występują również takie, które zarządzane są przez podmioty trzecie nie będące fundatorami lub beneficjentami, ani osobami mającymi więzy krwi lub powinowactwa z członkami firmy rodzinnej.

Sprawowanie funkcji członka zarządu fundacji rodzinnej może mieć charakter odpłatny, jak i nieodpłatny. Przy czym należy mieć na uwadze, że o ile „nieodpłatność” wykonywania funkcji członka zarządu przez fundatora, czy beneficjenta nie budzi kontrowersji, ponieważ co do zasady przysługuje im w ramach fundacji rodzinnej świadczenie określone w art. 2 ust 2 ustawy o fundacji rodzinnej, to w przypadku tzw. osób trzecich, niebędących beneficjentami fundacji rodzinnej stosunek prawny sprawowania funkcji członka zarządu powinien być uregulowany zarówno od strony prawnej (problematyka odpowiedzialności), jak i finansowej (w przypadku nieodpłatności, istnieje narażenie się na ryzyko nieodpłatnego świadczenia).

Kontrakt menedżerski
Fundacja rodzinna jak najbardziej może być pracodawcą w rozumieniu przepisów Kodeksu pracy, wówczas jest płatnikiem podatku dochodowego od osób fizycznych jak i składek zdrowotnych i ubezpieczeniowych. Tym samym osoby zarządzające fundacją rodzinną mogą być w niej zatrudnione. Praktyka zarządzania podmiotami, organizacjami, przedsiębiorstwami w zdecydowanej mierze zamiast stosunku pracy preferuje umowę o zarządzanie, czyli tzw. kontrakt menedżerski. Jest to umowa nienazwana, do której stosuje się odpowiednio przepisy ustawy Kodeks cywilny o zleceniu. Charakterystyka takiej umowy, ukształtowanej przez doktrynę i praktykę polega na tym, że przejmujący zarząd (zarządca, menedżer) zobowiązuje się wobec ustanawiającego zarząd do profesjonalnego prowadzenia przedsiębiorstwa w celu osiągnięcia założonych efektów, w imieniu oraz interesie i ze skutkiem dla ustanawiającego zarząd, za zapłatą stosownego wynagrodzenia. Na podstawie kontraktu menedżerskiego dochodzi więc do przejęcia przez zarządcę (menedżera) zarządzania przedsiębiorstwem, w imieniu i na rachunek ustanawiającego zarząd (szczegółowo w wyroku NSA z 5 kwietnia 2018 r., sygn. akt II FSK 833/16).

Interpretacje podatkowe i orzecznictwo
Problematyka zarządzania fundacją rodzinną w ramach tzw. kontraktu menedżerskiego była przedmiotem interpretacji podatkowych, a także – pomimo kilku orzeczeń poświęconych ogólnie tematyce fundacji rodzinnej – doczekała się również orzeczenia wydanego przez wojewódzki sąd administracyjny. Zagadnienia jakie przedstawiano do oceny przez dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej dotyczyły stanów faktycznych, w ramach, których fundator, będący równocześnie beneficjentem na podstawie kontraktu menedżerskiego będzie zarządzał i kontrolował fundację rodzinną oraz jej majątek. Za wykonywanie powyższych czynności będzie pobierał wynagrodzenie od fundacji rodzinnej, ustalonej na zasadach rynkowych. W obydwu wnioskach wnioskodawcy chcieli potwierdzić czy zapłata wynagrodzenia za zarządzanie i kontrolę przez fundację rodzinną na rzecz fundatora będzie świadczeniem w rozumieniu art. 2 ust 2 ustawy o fundacji rodzinnej oraz czy wypłacając stosowne wynagrodzenia fundacja rodzinna będzie zobowiązana do zapłaty podatku od świadczenia w postaci ukrytych zysków na podstawie art. 24q ust. 1 pkt 3 CIT w zw. z art. 24q ust. 1a CIT? (interpretacje z 7 grudnia 2023 r. Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej 0111-KDIB2-1.4010.421. 2023.2.DD i z 19 grudnia 2023 r. Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej 0111-KDIB2-1.4010.423. 2023.2.AJ).

Stanowiskiem organu, wynagrodzenie z tytułu kontraktu menedżerskiego nie jest świadczeniem w rozumieniu art. 2 ust 2 ustawy o fundacji rodzinnej. Podzielone zostało stanowisko wnioskodawcy, powołując się na argumentację, że podstawą do wypłaty wynagrodzenia za zarządzanie i kontrolę będzie kontrakt menedżerski, a nie statut fundacji rodzinnej czy też lista beneficjentów, w konsekwencji czego fundator otrzyma środki w postaci wynagrodzenia z faktu bycia stroną kontraktu menedżerskiego, a nie ze względu na to, że będzie beneficjentem fundacji rodzinnej.

Natomiast wynagrodzenie za zarządzanie i kontrolę nad fundacją rodzinną przez fundatora (lub beneficjenta) zalicza się do katalogu zamkniętego zdarzeń, które określane są mianem ukrytych zysków (art. 24 q ust 1a pkt 3 lit a) CIT). Dyrektor KAS nie miał wątpliwości i zakwestionował stanowisko wnioskodawców, że wynagrodzenie z tego tytułu nie będzie spełniało kryteriów ukrytych zysków, a tym samym nie będzie opodatkowane 15 proc. CIT. Niniejsza linia została również podtrzymana przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi (wyrok z 11 kwietnia 2024 r., sygn. akt I SA/Łd 134/24).

Katarzyna Wojarska – Aleksiejuk

adwokat i wspólnik kancelarii Wojarska Aleksiejuk & Wspólnicy

Piotr Aleksiejuk

radca prawny i wspólnik kancelarii Wojarska Aleksiejuk & Wspólnicy

Ustawodawca wprowadzając art. 24 q ust 1 a) CIT miał na celu opodatkować świadczenia na rzecz beneficjentów, fundatora lub podmiotów powiązanych z beneficjentem, fundatorem lub fundacją rodzinną, które nie są świadczeniami w rozumieniu art. 2 ust. 2 ustawy o fundacji rodzinnej. Istotną kwestią jest, że katalog „świadczeń”, o których mowa w powyższym przepisie CIT, jest tzw. „katalogiem zamkniętym”, tj. aby dane świadczenie traktowane było jako ukryta dywidenda musi być literalnie wymienione w rzeczonym przepisie.

Zakres świadczonych usług na rzecz fundacji rodzinnej w ramach zawartej umowy kontraktu menedżerskiego z fundatorem/beneficjentem wprost odzwierciedla więc zakres, jaki został objęty przez ustawodawcę w ramach definicji ukrytych zysków wymienionej w art. 24q ust. 1a pkt 3 lit. a) CIT. Funkcją tej regulacji jest objęcie opodatkowaniem świadczeń z tytułów wymienionych w tym przepisie na rzecz beneficjenta, fundatora lub podmiotu powiązanego z beneficjentem, fundatorem lub fundacją rodzinną, które nie stanowią świadczenia, o którym mowa w art. 2 ust. 2 ustawy o fundacji rodzinnej, niemniej jednak również dają możliwość przekazania mienia fundacji rodzinnej na rzecz beneficjenta, fundatora lub podmiotów powiązanych z nimi lub fundacją rodzinną w zamian za wykonywanie na rzecz tej fundacji „usług niematerialnych”. Usługi w postaci „zakresu i kontroli” zostały wskazane w pkt 3) lit a), w związku z czym polemizowanie czy spełniają one kryteria „świadczeń z ukrytych zysków” jest bezprzedmiotowe. Natomiast, w sytuacji gdy stroną kontraktu menedżerskiego z tytułu pełnienia funkcji członka zarządu (rady nadzorczej) jest osoba trzecia nie powiązana z fundacją rodzinną, fundatorem, beneficjentem, wówczas takie świadczenie nie będzie spełniać kryteriów art. 24 ust 1 a) CIT.

CO MÓWIĄ PRZEPISY

Świadczenia w postaci ukrytych zysków

Art. 24q ust. 1a ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych:

Przez świadczenia w postaci ukrytych zysków, o których mowa w ust. 1 pkt 3, rozumie się:

1) odsetki, prowizje, wynagrodzenia i inne opłaty od jakiegokolwiek rodzaju pożyczki udzielonej fundacji rodzinnej przez beneficjenta, fundatora lub podmiot powiązany z beneficjentem, fundatorem lub fundacją rodzinną;

2) darowizny lub inne nieodpłatne lub częściowo odpłatne świadczenia, inne niż świadczenia, o których mowa w art. 2 ust. 2 ustawy z dnia 26 stycznia 2023 r. o fundacji rodzinnej, przekazane, bezpośrednio lub pośrednio, na rzecz beneficjenta, fundatora, podmiotu powiązanego z beneficjentem, fundatorem lub fundacją rodzinną;

3) świadczenia na rzecz beneficjenta, fundatora lub podmiotu powiązanego z beneficjentem, fundatorem lub fundacją rodzinną z tytułu:

a) usług doradczych, księgowych, badania rynku, usług prawnych, usług reklamowych, zarządzania i kontroli, przetwarzania danych, usług rekrutacji pracowników i pozyskiwania personelu, gwarancji i poręczeń oraz świadczeń o podobnym charakterze,

b) wszelkiego rodzaju opłat i należności za korzystanie lub prawo do korzystania z praw lub wartości, o których mowa w art. 16b ust. 1 pkt 4-7;

4) różnicę między wartością rynkową transakcji określoną zgodnie z art. 11c a ustaloną ceną tej transakcji – w przypadku innych niż określone w pkt 3 transakcji między fundacją rodzinną a beneficjentem, fundatorem, podmiotem powiązanym z beneficjentem, fundatorem lub fundacją rodzinną;

5) pożyczkę udzieloną przez fundację rodzinną beneficjentowi w tej części, która podlegała zwrotowi w danym roku podatkowym i nie została zwrócona do dnia upływu terminu złożenia deklaracji, o której mowa w art. 24s ust. 1, za ten rok podatkowy;

6) pożyczkę udzieloną przez fundację rodzinną beneficjentowi na okres co najmniej 10 lat albo na okres krótszy niż 10 lat, jeżeli ostateczny termin obowiązywania umowy wyniósł co najmniej 10 lat.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1522999-Zarzadzanie-fundacja-rodzinna-na-podstawie-kontraktu-menedzerskiego.html

 3. Dary dla powodzian bez estońskiego CIT

07 października 2024 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Firmy korzystające z estońskiego CIT nie będą musiały płacić podatku od wsparcia przekazanego ofiarom powodzi.

Minister finansów przedstawił projekt rozporządzenia w sprawie zaniechania poboru ryczałtu od dochodów spółek. Dzięki niemu firmy korzystające z estońskiego CIT nie zapłacą podatku od darowizn dla powodzian.

Przypomnijmy, że estoński CIT, w polskiej wersji zwany ryczałtem od dochodów spółek, to specjalny system rozliczenia dla firm, które zarobione pieniądze przeznaczają na rozwój działalności. Nie muszą płacić podatku od bieżącego dochodu. Odprowadzają go dopiero wtedy, gdy postanowią wypłacić zysk wspólnikom. W czasie korzystania z estońskiego CIT może pojawić się jednak podatek od wydatków niezwiązanych z działalnością gospodarczą. Takimi wydatkami mogą być darowizny. Ministerstwo Finansów przyznaje w uzasadnieniu do rozporządzenia, że zgodnie z przepisami o estońskim CIT powinny być opodatkowane.

Ma się to zmienić. Darowizny „na cele związane z usuwaniem skutków powodzi z września 2024 r.” będą nieopodatkowane. Powinny być przekazane organizacjom prowadzącym działalność pożytku publicznego.

Ministerstwo Finansów pisze, że chodzi o bardzo różne świadczenia, m.in. zapewnienie żywności czy udostępnienie mieszkania (z wyjątkiem darowizn pieniężnych).

„Zaniechaniem poboru ryczałtu od dochodów spółek będzie objęta kwota dochodu z tytułu wydatków niezwiązanych z działalnością gospodarczą odpowiadająca wysokości poniesionych kosztów wytworzenia lub cenie nabycia rzeczy i praw będących przedmiotem darowizn przekazanych podmiotom prowadzącym działalność pożytku publicznego oraz kosztów poniesionych z tytułu wykonania nieodpłatnych świadczeń, których celem jest usuwanie skutków powodzi z września 2024 r.” – czytamy w uzasadnieniu projektu.

Resort finansów podaje też, że na estońskim CIT jest obecnie 18 tys. podmiotów.

Rozporządzenie ma wejść następnego dnia po dniu ogłoszenia. Zaniechanie będzie miało zastosowanie do dochodów osiągniętych od 12 września 2024 r. do 31 grudnia 2024 r.

Etap legislacyjny: uzgodnienia wewnętrzne

https://archiwum.rp.pl/artykul/1523363-Dary-dla-powodzian-bez-estonskiego-CIT.html

 4. Umorzenie pożyczki udzielonej przez wspólnika sp. z o.o. – skutki w CIT

08 października 2024 | Bezpieczna firma | Monika Sławińska

Finansowanie zobowiązań bądź inwestycji spółek z o.o. przez ich udziałowców to dość powszechna forma pozyskiwania kapitału. Warto wiedzieć, jakie są konsekwencje podatkowe umorzenia pożyczki udzielonej spółce przez wspólnika.

W pierwszej kolejności należy wyjaśnić pojęcie „umorzenie zobowiązania”. Nie zostało ono zdefiniowane w przepisach podatkowych, co powoduje, że musimy sięgnąć do zasad wykładni językowej. Termin „umorzenie” zgodnie ze Słownikiem języka polskiego PWN oznacza „zrezygnowanie całkowite lub częściowe ze ściągania jakichś należności pieniężnych”. Tym samym „umorzenie zobowiązania” stanowi zredukowanie lub zlikwidowanie zobowiązania finansowego poprzez uzyskanie zrzeczenia się należności przez wierzyciela.

Umorzenie pożyczki to innymi słowy umorzenie zobowiązania cywilnoprawnego, do którego znajdzie zastosowanie art. 508 kodeksu cywilnego. Zgodnie z tym przepisem zobowiązanie wygasa, gdy wierzyciel zwalnia dłużnika z długu, a dłużnik zwolnienie przyjmuje. Przepisy nie stawiają wymagań formalnych dotyczących umowy zwolnienia z długu. Należy mieć na uwadze, że w sytuacji, kiedy dług został zaciągnięty umową w formie pisemnej, również oświadczenie o zwolnieniu powinno zostać złożone w tej formie, choć jest ona zastrzeżona rygorem ad probationem (do celów dowodowych). Oświadczenie woli wspólnika może być jednak uzewnętrznione również w sposób dorozumiany.

W przypadku gdy dochodzi do umorzenia pożyczki, ma miejsce wygaśniecie wierzytelności przysługującej wspólnikowi. W efekcie wspólnik będący wierzycielem rezygnuje z prawa do dochodzenia zwrotu kwoty udzielonej pożyczki.

W konsekwencji umorzenia długu wynikającego z umowy pożyczki spółka otrzymuje nieodpłatne przysporzenie do majątku. Należy je traktować jako przychód. Wedle art. 12 ust. 1 pkt 3 ustawy o CIT przychodem podatnika jest wartość, z zastrzeżeniem ust. 4 pkt 8, umorzonych lub przedawnionych:

a)zobowiązań, w tym z tytułu zaciągniętych pożyczek (kredytów), z wyjątkiem umorzonych pożyczek z Funduszu Pracy,

b) środków na rachunkach bankowych – w bankach.

Przychód podatkowy
W przypadku gdy wierzytelność staje się wymagalna i wierzyciel ją umorzył, wartość tej wierzytelności będzie stanowiła przychód podatkowy dla spółki. Dla uznania, że zaistniał przychód podatkowy, niezbędne jest, aby po stronie podatnika doszło do faktycznego przysporzenia majątkowego, które ma wymiar finansowy na skutek umorzenia lub przedawnienia istniejącego już zobowiązania. W efekcie umorzenie wymagalnej wierzytelności prowadzi do powstania przychodu po stronie dłużnika, którego zobowiązanie zostało umorzone.

W art. 12 ust. 4 pkt 8 ustawy o CIT wymieniono szereg przypadków, w których umorzone zobowiązanie nie będzie stanowiło przychodu, ale żaden z nich nie znajdzie zastosowania w przypadku umorzenia zobowiązania przez wspólnika. Przepis ten określa, że do przychodów nie zalicza się kwot stanowiących równowartość umorzonych zobowiązań, w tym także z tytułu pożyczek (kredytów), jeżeli umorzenie zobowiązań jest związane z:

a) bankowym postępowaniem ugodowym w rozumieniu przepisów o restrukturyzacji finansowej przedsiębiorstw i banków lub

b) postępowaniem restrukturyzacyjnym, postępowaniem upadłościowym, lub

c) realizacją programu restrukturyzacji na podstawie odrębnych ustaw, lub

d) przymusową restrukturyzacją w rozumieniu ustawy z 10 czerwca 2016 r. o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, systemie gwarantowania depozytów oraz przymusowej restrukturyzacji.

Odsetki
Należy pamiętać, że w przypadku gdy pożyczka była oprocentowana i umorzenie dotyczy zarówno zobowiązania głównego, jak i należnych odsetek, będących świadczeniem akcesoryjnym, wówczas spółka z o.o. musi rozpoznać przychód podatkowy. Odsetki są nierozerwalnie związane z samą wierzytelnością z tytułu udzielonej pożyczki, więc jako przychód podatkowy należy uznawać każdą umorzoną wierzytelność, czyli również odsetki, bez względu na sposób umorzenia tej wierzytelności.

Skutki likwidacji podmiotu
Należy również przeanalizować sytuację, gdy doszło do likwidacji spółki, kiedy istniały jeszcze zaciągnięte, ale niespłacone pożyczki od wspólników. W tym przypadku nie można mówić o wierzytelnościach przedawnionych. Przyjmuje się zatem, że po stronie spółki nie powstał przychód, chyba że na dzień zakończenia likwidacji wspólnik umorzył zobowiązania z tytułu pożyczki.

W świetle utrwalonej linii orzeczniczej sądów spółka z ograniczoną odpowiedzialnością może zostać wykreślona z rejestru po zakończonej likwidacji, także gdy posiada nieuregulowane zobowiązania. Zważywszy na możliwość zakończenia likwidacji i wykreślenia z rejestru spółki mającej niezaspokojone zobowiązania, należy stwierdzić, że takie działanie nie może być zakwalifikowane jako umorzenie zobowiązania i w rezultacie nie może powodować powstania przychodu podatkowego po stronie spółki. Stanowisko to podziela dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej m.in. w interpretacjach z 25 października 2023 r. (0114-KDIP2-2.4010 459.2023.1.KW), z 27 sierpnia 2021 r. (011 -KDIP2-2.4010 175.2021.1.ASK), z 6 kwietnia 2021 r. (0114-KDIP2-2.4010.37 2021.1.KL) i z 26 czerwca 2020 r. (0111-KDIB2-1.4010.138. 2020.2.AP).

Autorka jest radcą prawnym i doradcą podatkowym w SUBTENO TAX Komorniczak i Wspólnicy sp.k.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1523322-Umorzenie-pozyczki-udzielonej-przez-wspolnika-sp–z-o-o—-skutki-w-CIT.html

 5. Dywidenda do spółki holdingowej z podatkiem u źródła czy bez

07 października 2024 | Podatki i rachunkowośćp | Konrad Zając

Coraz częściej organy podatkowe, przy akceptacji sądów administracyjnych, nakładają na spółki wypłacające dywidendę obowiązek spełnienia dodatkowych wymogów, które nie znajdują umocowania w ustawie o CIT.

Podejście do zasad stosowania zwolnienia z podatku u źródła dotyczącego dywidend wypłacanych przez polskie spółki do ich zagranicznych udziałowców doskonale ilustruje, jak realizowana jest w polskim systemie podatkowym zasada pewności prawa. Wnioski płynące z niektórych wyroków sądów administracyjnych oraz działania podejmowane przez skarbówkę mogą nieść za sobą wiele negatywnych konsekwencji dla polskiego i zagranicznego biznesu, w szczególności struktur, które prowadzą działalność w Polsce przy wykorzystaniu polskich spółek operacyjnych, których udziałowcami są spółki holdingowe położone w innych państwach unijnych.

Dodatkowy warunek zwolnienia
Powstałe wątpliwości prawne sięgają 2019 r., kiedy wprowadzono do polskiego prawa zupełnie nowy model reguł poboru podatku u źródła: pay and refund. Wprowadzone wówczas zmiany sugerowały, że dla zastosowania zwolnienia dywidendowego w podatku u źródła konieczne jest spełnienie jeszcze jednego, dodatkowego warunku poza tymi, o których mowa wprost w ustawie. Warunkiem tym mogło być posiadanie przez odbiorcę wypłacanej dywidendy statusu jej rzeczywistego właściciela (beneficial owner). Celowo posługuję się zwrotem „mogło być”, a nie „jest”, ponieważ warunek ten nie wynika z przepisów materialnych, które ustanowiły zwolnienie wiele lat wcześniej na skutek implementacji dyrektywy Rady 2011/96/UE z 30 listopada 2011 r. w sprawie wspólnego systemu opodatkowania mającego zastosowanie w przypadku spółek dominujących i spółek zależnych różnych państw członkowskich (tzw. dyrektywa PS). Wprowadzone przepisy, odnoszące się jedynie do technicznej kwestii poboru podatku, przy zastosowaniu profiskalnego wariantu ich interpretacji mogły prowadzić do uznania, że taki dodatkowy warunek istnieje.

W uproszczeniu: nowy model poboru podatku zakłada, że płatnik ma obowiązek pobrania podatku u źródła nawet w razie spełnienia warunków do jego niepobrania, a następnie po pomyślnie zakończonej weryfikacji przez organ możliwe jest uzyskanie zwrotu podatku. Aby uzyskać zwrot, wymagane jest złożenie odpowiedniego wniosku, do którego należy dołączyć m.in. oświadczenie podatnika, że spółka będąca odbiorcą należności jest ich rzeczywistym właścicielem.

Status rzeczywistego właściciela
W tym miejscu pojawiły się więc wątpliwości, czy warunek posiadania statusu beneficial owner dotyczy również dywidend, czy ogranicza się tylko do innego rodzaju dochodów pasywnych. W ustawie o CIT funkcjonuje bowiem także zwolnienie z podatku u źródła dotyczące należności licencyjnych i odsetek, z tym że w przypadku tego zwolnienia warunek, aby odbiorca tych należności legitymował się statusem rzeczywistego właściciela został w ustawie wprost wymieniony jako materialny warunek zastosowania tej preferencji. Nie wprowadzono jednak analogicznego obowiązku w odniesieniu do dywidend.

Już chociażby z tego względu należałoby wykluczyć prawną skuteczność takiego „dodatkowego” warunku, gdyż nawet przyjęcie, że jego ewentualne wprowadzenie do ustawy nastąpiło za pomocą przepisów o technicznym charakterze, narusza zasady przyzwoitej legislacji. Wymogów, jakie musi spełnić podatnik, aby skorzystać z prawa do zwolnienia, nie można wprowadzać „od zaplecza”.

Co wynika z wykładni przepisów
W 2022 r. ustawodawca dodał przepis, że wymóg przedstawienia oświadczenia o statusie rzeczywistego właściciela w ramach procedury „pay and refund” stosuje się wówczas, gdy z odrębnych przepisów wynika obowiązek badania takiej przesłanki. Mogłoby się zatem wydawać, że sprawa jest jasna – odbiorca dywidendy dla celów zwolnienia podatkowego nie musi być jej rzeczywistym właścicielem. Ani bowiem przepisy ustawy o CIT, ani przepisy dyrektywy PS nie przewidują takiego warunku. Do takich wniosków jednoznacznie prowadzi językowa wykładnia przepisów, której w prawie daninowym przyznaje się szczególny prymat. Za prymatem tym przemawia ochrona podatnika przed hipotetyczną sytuacją, w której organ w drodze pozajęzykowych metod wykładni nakładałby na jednostkę obowiązek dochowania innych, dodatkowych warunków niż te, które zostały w sposób jasny wyrażone w ustawie. Ponadto przepisy o zwolnieniach podatkowych należy interpretować w sposób ścisły, gdyż stanowią one wyjątki od zasady powszechności opodatkowania.

Prawo do zwolnienia dywidendy z podatku u źródła związane jest z koniecznością spełnienia kilku warunków, o których mowa w art. 22 ust. 4 ustawy o CIT:

1) wypłacającym dywidendę musi być spółka będąca polskim rezydentem;

2) uzyskującym dywidendę musi być spółka podlegająca opodatkowaniu podatkiem dochodowym od całości swoich dochodów bez względu na miejsce ich osiągania – w Polsce lub innym państwie członkowskim UE bądź EOG i spółka ta nie może korzystać ze zwolnienia z opodatkowania podatkiem dochodowym od całości swoich dochodów bez względu na miejsce ich osiągania;

3) spółka będąca odbiorcą dywidendy musi posiadać nie mniej niż 10 proc. udziałów (akcji) w kapitale spółki wypłacającej nieprzerwanie przez co najmniej dwa lata, przy czym dalsze przepisy doprecyzowują, że wymagany okres dwóch lat może upłynąć już po wypłacie dywidendy oraz że posiadanie udziałów (akcji) powinno wynikać z prawa własności.

Rozbieżne wnioski NSA
Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 31 stycznia 2023 r. (II FSK 1588/20) stwierdził jednak, że polska spółka wypłacająca dywidendę na rzecz zagranicznego udziałowca z siedzibą we Włoszech jest zobowiązana sprawdzić, czy odbiorca dywidendy jest jej rzeczywistym właścicielem. Powinna tym samym ustalić, w ramach należytej staranności, czy w sprawie nie zachodzą przesłanki do odmowy zastosowania zwolnienia. Zdaniem sądu przepisy o zwolnieniu nie mogą być stosowane, gdy odbiorcą dywidendy nie jest jej rzeczywisty beneficjent (z wyjątkiem dotyczącym zasady look-through approach), gdyż stanowiłoby to nadużycie prawa unijnego. Przy czym nawet brak wyraźnego przepisu przewidującego taki warunek nie zwalnia spółki wypłacającej od sprawdzenia, czy odbiorca należności jest jej rzeczywistym beneficjentem. Kilka dni później NSA orzekający w innym składzie (wyroki z 8 lutego 2023 r., II FSK 1281/22 oraz II FSK 1277/22) doszedł jednak do zupełnie przeciwstawnych wniosków. Uznał bowiem, że skoro przepisy ustawy o CIT nie zawierają warunku, aby odbiorca dywidendy był jej rzeczywistym właścicielem, to dla zastosowania zwolnienia nie jest konieczne jego spełnienie. W tym zakresie wymagane jest jedynie, aby odbiorca dywidendy był co do zasady właścicielem udziałów (akcji) spółki zależnej. Jest to konsekwencja tego, że uprawnienie do otrzymania dywidendy zależy od posiadania własności udziałów.

Początek niekorzystnej linii orzeczniczej
Pochylmy się jednak nad pierwszym z wyroków, a konkretniej nad jego uzasadnieniem. To bowiem właśnie ten wyrok niejako „otworzył furtkę” do kształtowania się niekorzystnej linii orzeczniczej. Odwołuje się do niego obecnie WSA w Lublinie (m.in. wyroki: z 5 lipca 2023 r., I SA/Lu 260/23; z 21 czerwca 2023 r., I SA/Lu 271/23), który masowo oddala skargi na odmowy wydania opinii o stosowaniu preferencji w podatku u źródła, wskazując, że spółka wypłacająca dywidendę musi sprawdzić, czy jej odbiorca jest rzeczywistym właścicielem takiej należności. Uzyskanie takiej opinii pozwala bowiem płatnikowi odstąpić od stosowania mechanizmu pay and refund.

NSA w uzasadnieniu wyroku odwołał się do orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE z 26 lutego 2019 r. wydanych w tzw. sprawach duńskich (C-116/16 i 117/16). Stwierdził, iż: „z wyroków duńskich jednoznacznie wynika, że mechanizmy stworzone w dyrektywie nie mogą być stosowne niezgodnie z jej celem. Z pewnością nie mogą one być stosowane w sytuacji, gdy odbiorcą dywidendy nie będzie jej rzeczywisty beneficjent”.

Co naprawdę stwierdził TSUE
Twierdzenia NSA dalece upraszczają jednak tezy płynące z wyroków TSUE. Z orzeczeń tych w żadnym razie nie wynika bowiem automatyzm, że brak statusu rzeczywistego właściciela jest zrównywany przez TSUE z nadużyciem prawa unijnego.

Konkluzja płynąca z orzeczeń jest odmienna – punktem wyjścia do ewentualnego zakwestionowania korzyści wynikających z dyrektywy PS jest nadużycie prawa, przy czym nie można stawiać znaku równości między nadużyciem prawa a brakiem statusu rzeczywistego właściciela. TSUE wskazuje jedynie, że to analiza całokształtu okoliczności faktycznych umożliwia sprawdzenie, czy doszło do uzyskania nienależnej korzyści podatkowej, a z taką sytuacją możemy mieć do czynienia w szczególności wtedy, gdy dzięki podmiotowi pośredniczącemu wprowadzonemu do struktury grupy pomiędzy spółką wypłacającą dywidendy a spółką z grupy, która jest ich właścicielem, unika się zapłaty podatku od dywidend. TSUE wskazuje zatem tylko, że przy ocenie czy doszło do nadużycia prawa pomocne może być sprawdzenie, czy dzięki wykorzystaniu spółki pośredniczącej (np. spółki holdingowej), która nie jest rzeczywistym właścicielem otrzymywanych dywidend, dochodzi w rzeczywistości do uniknięcia opodatkowania. Z nadużyciem prawa unijnego będziemy mieli do czynienia, w sytuacji gdy wypłacana dywidenda nie zostanie efektywnie opodatkowana na obszarze UE, przy czym opodatkowanie to musi być jednokrotne. Nie można bowiem zapominać, że tak samo ważnym celem dyrektywy jest zapobieganie nieopodatkowaniu, jak i zapobieganie podwójnemu opodatkowaniu.

Zapobieganie nadużyciom
Klauzula beneficial owner nie może być traktowana także jako swego rodzaju „nadzwyczajna klauzula antyabuzywna”, twórczo wywiedziona z orzecznictwa, która nie ma precyzyjnego umocowania w prawie. Nie zapominajmy, że zarówno dyrektywa, jak i ustawa o CIT zawierają już klauzulę zapobiegającą nadużyciom (art. 22c ustawy o CIT), na podstawie której zwolnienie nie przysługuje, jeżeli skorzystanie z niego byłoby sprzeczne w danych okolicznościach z przedmiotem lub celem przepisów lub gdy dokonanie danych czynności byłoby motywowane głównie dążeniem do skorzystania ze zwolnienia, a sposób działania był sztuczny. Punktem wyjścia przy ocenie ewentualnych podstaw do zakwestionowania prawa do zwolnienia muszą więc być niniejsze przesłanki. Identyfikacja rzeczywistego właściciela może (ale nie musi) okazać się pomocna przy badaniu sztuczności struktury. Można sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której udziałowiec otrzymujący dywidendę nie będzie jej rzeczywistym właścicielem, niemniej struktura nie będzie nosić znamion sztuczności i nadużyć. Warto rozważyć hipotetyczną sytuację na przykładzie prostej struktury biznesowej.

Przykład

Spółka holdingowa z siedzibą w państwie unijnym A jest udziałowcem spółki prowadzącej działalność operacyjną w państwie unijnym B. Udziałowcem spółki holdingowej jest osoba fizyczna będąca rezydentem podatkowym państwa C (państwa pozaunijnego). Spółka z państwa B wypłaca dywidendę do spółki z państwa A. Nie pobiera podatku, gdyż są spełnione wszystkie ustawowe warunki do zwolnienia. Z kolei spółka holdingowa z państwa A prawie całą kwotę z otrzymanej dywidendy (pomniejszoną o koszty związane z bieżącym funkcjonowaniem spółki) wypłaca w formie dywidendy osobie fizycznej z państwa C, pobierając od wypłacanej dywidendy 15-proc. podatek u źródła zgodnie z umową o unikaniu podwójnego opodatkowania zawartą między państwem A i państwem C. Środki pochodzące z dywidendy zostały zatem efektywnie opodatkowane na obszarze UE, mimo iż za rzeczywistego właściciela wypłacanych dywidend należałoby uznać osobę fizyczną z państwa C (przyjmując interpretację tego pojęcia, jaką na ogół prezentują polskie organy).

W analizowanym przypadku badanie statusu beneficial owner jednak nie powinno mieć znaczenia, gdyż utworzona struktura nie ma sztucznego charakteru i nie prowadzi do nadużyć. Przyjęcie z kolei, że z uwagi na brak statusu beneficial owner spółki z państwa A wypłata dywidendy na jej rzecz powinna podlegać opodatkowaniu u źródła w państwie B, może skutkować podwójnym opodatkowaniem – raz przy wypłacie z państwa B do państwa A, drugi raz przy wypłacie z państwa A do państwa C, chyba że – kierując się zasadą jednokrotnego opodatkowania – dywidenda wypłacana z państwa A do państwa C nie powinna już podlegać opodatkowaniu z uwagi na uprzedni pobór podatku w państwie B. Wówczas należałoby zatem postawić pytanie, dlaczego państwo B miałoby mieć „większe” prawo do opodatkowania dywidendy niż państwo A.

Podstawa prawna:

∑ dyrektywa Rady 2011/96/UE z 30 listopada 2011 r. w sprawie wspólnego systemu opodatkowania mającego zastosowanie w przypadku spółek dominujących i spółek zależnych różnych państw członkowskich (Dz.Urz. UE L 345 z 29 grudnia 2011 r.)

∑ ustawa z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (tekst jedn. Dz.U. z2023 r., poz. 2805 ze zm.)

Zdaniem autora
Konrad Zając, Tax Associate w kancelarii B2RLaw, ekspert w zakresie opodatkowania przedsiębiorstw

Polskie sądy administracyjne, aby orzekać w zgodzie z orzecznictwem europejskim nie mogą zapominać, że brak statusu rzeczywistego właściciela nie jest utożsamiany przez TSUE z nadużyciem prawa. Badanie tego statusu stanowi jedynie jeden z elementów „testu” nadużycia prawa, ale nie stanowi odrębnej, dodatkowej klauzuli antyabuzywnej, choć czasami może mieć skutek antyabuzywny. Nie można jednak tracić z pola widzenia istoty tego statusu jako koncepcji doprecyzowującej alokację dochodu.

Pozostaje mieć nadzieję, że kolejne składy orzecznicze zracjonalizują podejście do omawianego tematu. Niekorzystne orzecznictwo uderza obecnie przede wszystkim nie w zagraniczne spółki holdingowe otrzymujące dywidendy (podatników), ale w polskie spółki dokonujące wypłat, które jako płatnicy odpowiadają za niepobrany podatek.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1523279-Dywidenda-do-spolki-holdingowej-z-podatkiem-u-zrodla-czy-bez.html

Podatki | Prasówka | 26.09-2.10.2024

Dziennik Gazeta Prawna

  1. Przychody pasywne kością niezgody w estońskim CIT

Radosław Kowalski | 30 września 2024, 02:00

Fiskus chciałby uniemożliwić podatnikom, którzy wybrali ryczałt od dochodów spółek, zarówno korzystanie z faktoringu, jak i lokowanie wolnych środków w obligacjach. Taką wykładnię trudno jednak uznać za zgodną z intencjami prawodawcy.

Konstrukcja polskiej wersji estońskiego CIT nie pozostawia wątpliwości co do tego, że jest on adresowany do tych spółek, które aktywnie i w sposób rzeczywisty wykonują działalność gospodarczą, zatrudniają dla potrzeb jej prowadzenia pracowników lub osoby współpracujące w relacji cywilnoprawnej innej niż B2B. Nie można również pomijać tego, że zasady wyznaczania podstawy opodatkowania estońskim CIT (identyfikujące zarówno przedmiot opodatkowania, jak i moment powstania zobowiązania podatkowego) powinny być postrzegane jako szczególna i dodatkowa zachęta do pozostawiania w spółce wypracowanego zysku, jego reinwestowania, wykorzystywania do dalszego rozwoju. Dlaczego to jest takie ważne? Otóż jest to istotne m.in. dla właściwego interpretowania i stosowania przepisów określających warunki, jakie spółka musi spełnić, aby mogła wybrać opodatkowanie ryczałtem od dochodów spółek.

Przychody z wierzytelności
Od pewnego czasu jest już prowadzona dyskusja dotycząca tego, czy korzystanie przez spółkę z przejściowego finansowania w postaci faktoringu (który w swojej istocie ma służyć głównie likwidacji luk finansowych i zachowaniu płynności) może pozbawić ją prawa do stosowania estońskiego CIT. Chodzi o zastosowanie art. 28j ust. 1 pkt 2 ustawy z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 2805; ost.zm. Dz.U. z 2024 r. poz. 1222; dalej: ustawa o CIT), który odnosi się do struktury przychodów z roku poprzedniego spółki (wraz z VAT). Prawodawca wymienił tutaj m.in. przychody z wierzytelności. To zagadnienie było już analizowane na łamach DGP („Faktoring przeszkodą dla estońskiego CIT”, DGP nr 132/2024), a problem można by streścić w stwierdzeniu, iż dotychczasowa niekorzystna dla podatników wykładnia prezentowana w interpretacjach indywidualnych (przełamywana nieprawomocnymi orzeczeniami sądów administracyjnych) stawia zarządy spółek przed dylematem: zachować płynność, korzystając z faktoringu, czy móc stosować estoński CIT, ale bez likwidowania luk finansowych w najprostszy i ekonomicznie uzasadniony sposób, czyli dzięki faktoringowi. W efekcie spółki w miejsce faktoringu muszą poszukiwać alternatywnych, często droższych form finansowania zewnętrznego. Tak nie powinno być, bo nie takie były intencje prawodawcy.

Nabywanie instrumentów finansowych
Niestety problem finansowania działalności faktoringiem nie jest jedynym, jaki pojawił się na gruncie art. 28j ust. 1 pkt 2 ustawy o CIT. Kłopoty z tym przepisem mają m.in. zarządy i właściciele tych spółek, które nie chcą dzielić zysku i zamierzają przeznaczać go na rozwój spółki, jednak charakter prowadzonej działalności nie pozwala im na wydatkowanie tych środków w krótkim czasie. W czym tkwi problem? Otóż lokaty bankowe, chociaż nie budzą kontrowersji w kontekście art. 28j ust. 1 pkt 2 ustawy o CIT, nie stanowią efektywnej metody ucieczki przed skutkami inflacji. Rozsądnym rozwiązaniem wydawałoby się skorzystanie w takiej sytuacji z instrumentów finansowych, np. z obligacji, które przy odpowiedniej ofercie mogą być nie tylko bezpiecznym, lecz także skutecznym antidotum na spadającą wartość ekonomiczną środków pozyskanych jako wypracowane zyski, a oczekujących na wydatkowanie na rozwój spółki. W przypadku takich instrumentów skutecznie można zaplanować powrót środków przez wyraźne określenie daty wykupu obligacji przez emitenta. Nie chodzi zatem o prowadzenie działalności zarobkowej w zakresie obrotu obligacjami, lecz o bezpieczne czasowe lokowanie wolnych środków wypracowanych w ramach rzeczywistej działalności gospodarczej przez nabywanie obligacji na rynku pierwotnym i zachowywanie do momentu wykupu.

Takie działania spółek trzeba jednak zestawić z art. 28j ust. 1 pkt 2 lit. f ustawy o CIT. W tym przepisie – wśród przychodów pasywnych, których łączna wartość w poprzednim roku nie mogła przekroczyć 50 proc. ogółu przychodów, aby spółka nie utraciła prawa do stosowania estońskiego CIT – ustawodawca wymienił przychody ze zbycia i realizacji praw z instrumentów finansowych.

Jeżeli wprost zastosujemy ten przepis, sprawa wydaje się jasna. Jednak tym razem konieczne jest uwzględnienie wyraźnie zakreślonych intencji prawodawcy. Nie można mieć bowiem wątpliwości co do tego, że warunki odnoszące się do struktury przychodów mają wyłączać możliwość korzystania z ryczałtu od dochodów spółek tym podmiotom, które nie prowadzą rzeczywistej działalności gospodarczej i opierają swoje funkcjonowanie wyłącznie na przychodach pasywnych. Zostało to wyraźnie wskazane w uzasadnieniu do rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw (druk sejmowy nr 643), na podstawie którego została uchwalona nowelizacja wprowadzająca ryczałt od dochodów spółek. Czytamy w nim, że: „Celem wprowadzenia tego warunku jest ograniczenie możliwości korzystania z opodatkowania ryczałtem przez podmioty nieprowadzące aktywnej działalności gospodarczej, ale nakierowane na czerpanie przychodów głównie z pasywnych źródeł przychodów”. Takie zamierzenia i intencje prawodawcy zostały następnie potwierdzone przez ministra finansów w – wydanym już w trakcie obowiązywania przepisów rozdziału 6b ustawy o CIT – „Przewodniku do Ryczałtu od dochodów spółek”, który stanowi objaśnienia podatkowe, o których mowa w art. 14a par. 1 pkt 2 ustawy z 29 sierpnia 1997 r. – Ordynacja podatkowa (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 2383; ost.zm. Dz.U. z 2024 r. poz. 879). Szef resortu finansów wskazał w nim, że „Wprowadzone w art. 28j ust. 1 pkt 2 ustawy o CIT warunki dotyczące struktury przychodów mają w zamierzeniu ograniczać możliwość korzystania z nowej formy opodatkowania tym podmiotom, które nie prowadzą aktywnej działalności gospodarczej, a swoje dochody opierają na pasywnych źródłach przychodów”. Wszystko to pozostaje spójne z założeniem, że estoński CIT mają stosować – z korzyścią dla siebie i gospodarki państwa – spółki prowadzące aktywną działalność gospodarczą.

Dla właściwego zastosowania art. 28j ust. 1 pkt 2 lit. f ustawy o CIT (również innych regulacji z tego punktu) należy wyjaśnić, że mimo wyraźnego prymatu wykładni językowej – jako sposobu interpretacji prawa podatkowego – w polskiej doktrynie i orzecznictwie jest prezentowany pogląd, iż nawet w sytuacji, gdy wyniki wykładni językowej prowadzą do rezultatów jednoznacznych, odstąpienie od nich jest możliwe, a niekiedy wręcz konieczne, w przypadku gdy sens językowy niweczy ratio legis interpretowanego przepisu albo prowadzi do absurdalnych, sprzecznych z logiką rezultatów (tak: L. Morawski „Zasady wykładni prawa”, Toruń 2010 r., s. 87; B. Brzeziński „Podstawy wykładni prawa podatkowego”, ODDK Gdańsk 2008 r., s. 62–63). Stosując wykładnię językową, nie można jednak pomijać innych metod wykładni, zwłaszcza systemowej czy funkcjonalnej, ignorując tym samym ratio legis przepisu. Ważny jest bowiem cel regulacji, to, czemu ma on służyć. Nie można, opierając się tylko na wykładni językowej (nawet, jak by się zdawało, jednoznacznej), doprowadzić do sytuacji, w której przepis nie tylko będzie zastosowany niezgodnie z intencjami prawodawcy, lecz także wyłączy stosowanie innych regulacji, z którymi jest bezpośrednio powiązany, co uniemożliwi osiągnięcie celu zamierzonego przez prawodawcę.

Posługując się takimi ugruntowanymi w doktrynie i orzecznictwie zasadami interpretacji prawa podatkowego, należy stwierdzić, że niezasadne jest takie stosowanie zarówno art. 28j ust. 1 pkt 2 lit. f w odniesieniu do obligacji, jak i art. 28j ust. 1 pkt 2 lit. a ustawy o CIT odnośnie do faktoringu, które pozbawi możliwości stosowania opodatkowania ryczałtem od dochodów spółek tych podatników, którzy, prowadząc rzeczywistą i aktywną działalność gospodarczą, przejściowo lokują wypracowane w jej ramach środki w instrumentach finansowych lub korzystają z faktoringu w celu zachowania płynności finansowej.

Rezultaty odwrotne do zamierzonych
Warto zaznaczyć, że literalne (z pominięciem intencji prawodawcy) zastosowanie art. 28j ust. 1 pkt 2 lit. f ustawy o CIT prowadzi nie tylko do pozbawienia podatników możliwości ochrony wypracowanych w ramach aktywnej działalności gospodarczej zysków przed spadkiem ich ekonomicznej wartości w wyniku inflacji, lecz może wręcz stanowić zachętę do podziału zysku i jego dystrybucji właścicielom. Takie działania byłyby wówczas podejmowane zamiast dalszego wykorzystywania wypracowanego zysku dla potrzeb funkcjonowania i rozwoju spółki. Stałoby to w wyraźnej sprzeczności z intencjami ustawodawcy, który w ramach modelu estońskiego CIT, o czym było już wcześniej, chciał zachęcić podatników do reinwestowania wypracowanych zysków, a nie do ich dystrybucji i konsumpcji. Tymczasem sam minister finansów na s. 6 „Przewodnika do Ryczałtu od dochodów spółek” wskazuje, że: „W stosowaniu właściwej wykładni przepisów o ryczałcie istotne jest, w przypadku wątpliwości natury językowej, że reinwestycje pozostają nieopodatkowane”.

Sposób księgowania może mieć znaczenie
W przypadku obligacji i ich wykorzystania przez podatników do ochrony przed skutkami inflacji wypracowanych zysków, które w przyszłości mają zostać przeznaczone w do reinwestowania, warto dodatkowo zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię, swoistą drugą flankę obrony podatników, która może się okazać drogą do kompromisu pomiędzy podatnikami a organami.

Otóż gdyby na chwilę i dla potrzeb eksperymentu wykładniczego przyjąć, że przychód z obligacji nabywanych na rynku pierwotnym, a trzymanych do ich wykupu, jest tym, do którego ma zastosowanie art. 28j ust. 1 pkt 2 lit. f ustawy o CIT, to trzeba wyjaśnić, o których kwotach mówimy. W tym celu należy przypomnieć, że zgodnie z art. 28d ust. 1 ustawy o CIT podatnik opodatkowany ryczałtem od dochodów spółek musi prowadzić księgi rachunkowe oraz sporządzać sprawozdania finansowe na podstawie przepisów o rachunkowości w sposób zapewniający prawidłowe określenie wysokości zysku (straty) netto, podstawy opodatkowania i wysokości należnego podatku. Taki wymóg wynika z istoty tego modelu opodatkowania i wpisanej w nią zasady, że wynik podatkowy spółki, z zastrzeżeniem przypadków wprost wskazanych w ustawie o CIT, jest definiowany na podstawie wyniku bilansowego, a ten z kolej podatnik wyznacza zgodnie z zasadami określonymi w przepisach ustawy z 29 września 1994 r. o rachunkowości (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 120; ost.zm. Dz.U. z 2024 r. poz. 619). Jak wskazuje na s. 26 „Przewodnik do Ryczałtu od dochodów spółek”, „Księgi rachunkowe powinny być prowadzone rzetelnie, bezbłędnie, sprawdzalnie i na bieżąco. Zatem informacje z nich pochodzące powinny zapewnić ustalenie podstawy opodatkowania zgodnie z przepisami podatkowymi, tj. powinny umożliwiać uzyskanie informacji co do zysku (straty) netto, transakcji z podmiotami powiązanymi, wydatków podatnika, przejmowanych składników majątku etc. Księgi rachunkowe powinny zapewnić także prawidłowy odczyt każdej podstawy opodatkowania, tj. oprócz zysku (straty) netto również transakcje np. z podmiotami powiązanymi, wydatki podatnika, przejmowane składniki majątku, przychody i koszty ponoszone przez oddziały spółki, w tym oddziały zagraniczne. Operacje gospodarcze powinny być właściwie udokumentowane zgodnie z rzeczywistym ich przebiegiem.

W zakresie prowadzenia ksiąg rachunkowych stosuje się przepisy ustawy o rachunkowości, w tym rozdziału 2 tej ustawy”. Wobec tego podatnik stosujący estoński CIT musi prowadzić ewidencje zgodnie z przepisami ustawy o rachunkowości i opierać się na zapisach dokonywanych według takich unormowań (tak np. dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacjach indywidualnych: z 17 lipca 2024 r., sygn. 0111-KDIB1-2.4010.332.2024.1.END, z 27 marca 2024 r., sygn. 0111-KDIB2-1.4010.626.2023.1.DD, z 14 grudnia 2022 r., sygn. 0111-KDIB1-1.4010.696.2022.1.AND, z 9 grudnia 2022 r., sygn. 0111-KDIB1-1.4010.644.2022.2.MF). Oczywiście dotyczy to zarówno zasad rozliczania kosztów, jak i przychodów – na s. 11 „Przewodnika do Ryczałtu od dochodów spółek” czytamy że: „(…) po wyborze ryczałtu od dochodów spółek przychody i koszty podatnika ustalane dla celów rachunkowych staną się również kategoriami podatkowymi”.

Skoro zatem podatnik jest zobligowany do prowadzenia ewidencji dla potrzeb podatkowych zgodnie z ustawą o rachunkowości i musi według jej przepisów identyfikować przychody i koszty, to rozwiązaniem może się okazać sposób księgowania obligacji. Chodzi o to, by uniknąć wskazania na niejednokrotnie absurdalnie wysokie kwoty z tytułu wykupu obligacji i odnieść się wyłącznie do kwot prezentowanych jako przychód w rachunku zysków i strat (RZiS). Specjaliści z zakresu prawa bilansowego wskazują bowiem na to, że jeśli obligacje są klasyfikowane jako inwestycje krótkoterminowe, to jako przychody na koncie 750 „Przychody finansowe” są prezentowane odsetki czy dyskonto i one są wykazywane następnie w RZiS. Dzięki temu dochodzimy do rozsądnego kompromisu, w ramach którego, zamiast stosować art. 28j ust. 1 pkt 2 lit. f ustawy o CIT do nierealnych kwot – często wynikających z operacji na tych samych środkach (np. kilkakrotne nabywanie w roku obligacji za te same środki) i przez to znacznie przewyższających przychód z działalności operacyjnej – spółka odwołuje się do zaprezentowanych w RZiS przychodów finansowych.

Konkludując, minister finansów powinien rozwiązać spór o przychody pasywne, wydając ogólną interpretację, w której uwzględni intencje prawodawcy , a w międzyczasie taką wykładnię winien zastosować dyrektor KIS. Jeżeli jednak krajowy interpretator nie chce podejmować takiej decyzji, bo czeka na ruch ministra, to z łatwością może wygasić część dyskusji dotyczącej obligacji. Wystarczy, że posłuży się naczelną zasadą, że przy estońskim CIT księgi prowadzi się według ustawy o rachunkowości, i wskaże na kwoty przychodów finansowych z RZiS. ©℗

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9621155,przychody-pasywne-koscia-niezgody-w-estonskim-cit.html

 2. Nowa spółka musi uważać na wybór estońskiego CIT. Co zrobić, by uniknąć komplikacji?

Agnieszka Pokojska | 30 września 2024, 02:00

Nawet jeżeli spółka nie jest wpisana do Krajowego Rejestru Sądowego, to aby wybrać estoński CIT, musi sporządzić sprawozdanie finansowe za okres od momentu podpisania umowy spółki do dnia poprzedzającego zmianę formy opodatkowania – wyjaśnił dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Spytało o to biuro rachunkowe, którego nowy klient – spółka z o.o. – chciał stosować estoński CIT. Biuro obawiało się jednak, że spółka wybrała tę formę opodatkowania nieskutecznie.

Sytuacja była następująca: spółka została założona 5 stycznia 2024 r., tego dnia bowiem wspólnicy podpisali umowę spółki. W Krajowym Rejestrze Sądowym została zarejestrowana dopiero 4 kwietnia 2024 r. Do tego czasu nie osiągnęła żadnego przychodu ze sprzedaży usług lub towarów, a koszty poniosła głównie w związku z rejestracją w KRS.

Pod koniec kwietnia spółka złożyła do urzędu skarbowego zawiadomienie ZAW-RD, w którym poinformowała o wyborze opodatkowania ryczałtem od dochodów spółek od 4 kwietnia 2024 r. (a więc od momentu wpisu do KRS). Nie zamknęła jednak ksiąg rachunkowych ani nie sporządziła sprawozdania finansowego.

Dyrektor KIS potwierdził przypuszczenia biura rachunkowego – wybór estońskiego CIT nie był skuteczny. Zwrócił uwagę na to, że spółka rozpoczęła działalność 5 stycznia 2024 r., tj. w dniu zawarcia umowy spółki. Wtedy więc rozpoczął się jej rok podatkowy.

Jeżeli spółka chciała wybrać ryczałt od kwietnia 2024 r., to owszem, mogła to zrobić na podstawie art. 28j ust. 5 ustawy o CIT, ale pod warunkiem że zamknęłaby księgi rachunkowe oraz sporządziłaby sprawozdanie finansowe na ostatni dzień miesiąca poprzedzającego pierwszy miesiąc opodatkowania ryczałtem. Spółka tego nie zrobiła, zatem nieskutecznie wybrała estoński CIT.

Spółka popełniła jeszcze jeden błąd, ponieważ księgi rachunkowe otwiera się na pierwszy dzień miesiąca opodatkowania ryczałtem. Tak wynika z art. 28j ust. 5 ustawy o CIT. To oznacza, że w trakcie roku można przejść na estoński CIT tylko z początkiem miesiąca. Spółka nie mogła więc wybrać estońskiego CIT od 4 kwietnia 2024 r. Mogłaby to zrobić od 1 kwietnia.

Chcąc uniknąć komplikacji, spółka mogła też wybrać estoński CIT z początkiem swojego roku podatkowego, czyli od 5 stycznia 2024 r. W takiej sytuacji musiałaby złożyć zawiadomienie ZAW-RD do końca pierwszego miesiąca roku podatkowego, czyli do 31 stycznia 2024 r. Przy wpisywaniu nazwy spółki należałoby jedynie zaznaczyć, że spółka jest w organizacji. Spółka nie podałaby jeszcze swojego NIP, jeżeli do czasu złożenia zawiadomienia ZAW-RD nie dostałaby tego numeru. ©℗

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 16 września 2024 r., sygn. 0111-KDIB1-1.4010.401.2024.1.AW

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9621222,nowa-spolka-musi-uwazac-na-wybor-estonskiego-cit-co-zrobic-by-unikna.html

 3. Wymiana udziałów ze spółką 
w organizacji jest bez podatku

Agnieszka Pokojska | 1 października 2024, 02:00

To, że spółka kapitałowa jest w organizacji, nie wyklucza samo w sobie neutralności podatkowej wymiany udziałów – stwierdził minister finansów w interpretacji ogólnej.

Wyjaśnił, że aby ustalić, czy transakcja jest bez podatku dochodowego, należy w pierwszej kolejności sprawdzić, czy zostały spełnione warunki określone dla wymiany udziałów (tj. art. 12 ust. 4d ustawy o CIT i analogicznie art. 24 ust. 8a ustawy o PIT). Następnie należy ocenić, czy zachodzą przesłanki wyłączające z opodatkowania przychodów powstających w ramach tej transakcji (art. 12 ust. 11 ustawy o CIT, a także art. 24 ust. 8b ustawy o PIT). Jedną z przesłanek jest to, aby stroną transakcji była spółka kapitałowa wskazana w załączniku nr 3 do ustawy o CIT lub ustawy o PIT (tj. spółka akcyjna bądź spółka z ograniczoną odpowiedzialnością).

Na tym tle powstał spór, czy chodzi tu również o spółki, które nie zostały jeszcze wpisane do Krajowego Rejestru Sądowego, a więc są spółkami w organizacji.

Od początku fiskus twierdził, że wymiana udziałów z takimi podmiotami nie jest neutralna podatkowo. Argumentem było to, że spółki w organizacji nie są wymienione wprost w załączniku nr 3 ustaw o CIT i PIT.

Pierwotnie sądy administracyjne przyznawały mu rację, czego przykładem wyroki: Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach z 2 lutego 2016 r. (sygn. akt I SA/Gl 780/15), Naczelnego Sądu Administracyjnego z 13 marca 2018 r. (II FSK 1426/16) i WSA w Warszawie z 22 września 2020 r. (III SA/Wa 380/20).

Potem jednak NSA zaczął orzekać korzystnie dla podatników. Świadczą o tym wyroki: z 22 lipca 2021 r. (II FSK 2416/20 i II FSK 2417/20), z 20 maja 2022 r. (II FSK 2985/2), z 24 czerwca 2022 r. (II FSK 2968/19) oraz z 20 stycznia 2023 r. (II FSK 1443/20 i 1444/20).

Skłoniło to ministra finan sów do wydania interpretacji ogólnej. Minister przyznał w niej, że wśród podmiotów wymienionych w ustawowych załącznikach nie jest wskazana bezpośrednio spółka kapitałowa w organizacji. Nie przesądza to jednak o wyłączeniu neutralności podatkowej wymiany udziałów z uczestnictwem takiej spółki – wyjaśnił.

Przypomniał, że spółka kapitałowa w organizacji jest tylko formą przejściową, niezbędnym stadium rozwoju spółki z o.o. bądź spółki akcyjnej. Natomiast w wyniku powstania spółki z.o.o bądź spółki akcyjnej nie dochodzi do powstania podmiotu odrębnego od spółki w organizacji. „Wpis spółki do rejestru nie powoduje jakiegokolwiek przekształcenia w sferze praw i obowiązków, lecz mamy do czynienia z zasadą kontynuacji, z której wynika ciągłość bytu prawnego jednego podmiotu” – podkreślił minister.

Zaznaczył jedynie, że aby wymiana udziałów była bez podatku, muszą zostać spełnione pozostałe warunki zwolnienia.©℗

Podstawa prawna
Interpretacja ogólna ministra finansów z 25 września 2024 r., nr DD5.8203.2.2024

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9622191,wymiana-udzialow-ze-spolka-w-organizacji-jest-bez-podatku.html

 4. W 2025 r. limity podatkowe dla przedsiębiorców zmaleją

Agnieszka Pokojska | 1 października 2024, 21:29

W 2025 r. mniej przedsiębiorców skorzysta z podatkowych uproszczeń. To kolejny rok z rzędu, kiedy limity podatkowe spadną z powodu umacniającej się złotówki i malejącego średniego kursu euro.

Przypomnijmy, że do przeliczania limitów podatkowych i rachunkowych bierze się pod uwagę zasadniczo średni kurs ogłaszany przez NBP na pierwszy dzień roboczy października roku poprzedniego. Tak więc do przeliczania limitów na 2025 r., które w przepisach są podane w euro, stosuje się kurs ogłoszony 1 października 2024 r. Tego dnia wynosił on 4,2846 zł za euro. Dla porównania 2 października 2023 r. (1 października przypadał w niedzielę) było to 4,6091 zł za euro, a 3 października 2022 r. (1 października przypadał w sobotę) – 4,8272 zł za euro.

Księgi rachunkowe
Kurs z 1 października 2024 r. decyduje o tym, kto będzie musiał w 2025 r. prowadzić księgi rachunkowe. Przy czym ten limit dotyczy: osób fizycznych, spółek cywilnych osób fizycznych, spółek jawnych osób fizycznych, spółek partnerskich oraz przedsiębiorstw otrzymanych w spadku. Pod uwagę bierze się przychody netto ze sprzedaży towarów, produktów i operacji finansowych.

Obecnie limit wynosi 2 mln euro, natomiast ma on wzrosnąć od przyszłego roku do 2,5 mln euro. Tak przewiduje projekt, który został już skierowany do rozpatrzenia przez Radę Ministrów i co do zasady ma wejść w życie 1 stycznia 2025 r. Chodzi o projekt nowelizacji ustawy o rachunkowości, ustawy o biegłych rewidentach, firmach audytorskich oraz nadzorze publicznym oraz niektórych innych ustaw (UC14). Część zawartych w nim zmian wynika z wymogów unijnych, dlatego jest bardzo prawdopodobne, że zmiany wejdą w życie w planowanym terminie.

Jeżeli tak się stanie, to w 2025 r. wskazane osoby i spółki nie będą musiały prowadzić ksiąg rachunkowych, jeżeli ich przychody w 2024 r. nie przekroczą 10 711 500 zł (kwoty powstałej po przeliczeniu nie zaokrągla się do 1 tys. zł). Limit będzie więc wyższy o prawie 1,5 mln zł niż ten obowiązujący dla 2024 r. (wynoszący 9 218 200 zł).

Jeśli jednak nowelizacja nie weszłaby w życie i limit pozostał na dotychczasowym poziomie 2 mln euro, to w 2025 r. będzie wynosił 8 569 200 zł (przychody netto z 2024 r.).

Mały podatnik PIT lub CIT
Ten sam kurs stosuje się do przeliczania limitu decydującego o statusie małego podatnika dla celów PIT i CIT. Ten limit wynosi 2 mln euro przychodów ze sprzedaży brutto (wraz z należnym VAT) za poprzedni rok podatkowy.

To oznacza, że limit przychodów uzyskanych w 2024 r., decydujący o statusie małego podatnika PIT lub CIT w 2025 r., będzie wynosił 8 569 000 zł (po zaokrągleniu do 1 tys. zł). W tym roku wynosi on 9 218 000 zł.

9-proc. CIT
Status małego podatnika decyduje także o możliwości stosowania 9-proc. stawki CIT. Jest to jednak tylko jeden z warunków. Oprócz tego trzeba mieć odpowiednio niskie przychody bieżące. Ich limit wynosi 2 mln euro. Zatem w 2025 r. będą płacić 9-proc. CIT podatnicy, których:

– przychody ze sprzedaży brutto, tj. wraz z należnym VAT, w 2024 r. nie przekroczą 8 569 000 zł (2 mln euro po kursie z 1 października 2024 r.),
– bieżące przychody netto, czyli bez należnego VAT, w 2025 r. nie przekroczą 2 mln euro (ale po kursie z 2 stycznia 2025 r.).

Warto pamiętać, że do limitu małego podatnika wlicza się tylko przychody ze sprzedaży, a więc nie uwzględnia się w nim np. uzyskanych odszkodowań. Te bierze się natomiast pod uwagę, obliczając limit bieżących przychodów.

Jednorazowa amortyzacja
Status małego podatnika PIT i CIT umożliwia też korzystanie z jednorazowej amortyzacji środków trwałych do kwoty 50 tys. euro rocznie. Obecnie ta opcja nie ma aż tak dużego znaczenia, bo wszyscy przedsiębiorcy (nie tylko mali i rozpoczynający biznes) mogą korzystać z innej metody – jednorazowej amortyzacji do 100 tys. zł rocznie. To ostatnie rozwiązanie nie stanowi pomocy de minimis (w odróżnieniu od jednorazowej amortyzacji do 50 tys. euro). Dotyczy jednak tylko fabrycznie nowych środków trwałych zaliczanych do grup 3–6 i 8 Klasyfikacji Środków Trwałych (np. kotły grzewcze, maszyny, urządzenia), a więc np. bez samochodów osobowych i ciężarowych.

Podatnik, który chce skorzystać z jednorazowej amortyzacji do 50 tys. euro rocznie, musi mieć status małego podatnika lub rozpocząć w danym roku działalność gospodarczą. Dla 2025 r. wspomniany próg 50 tys. euro będzie wynosić 214 tys. zł (obecnie 230 tys. zł).

Kwartalny VAT
Taki sam limit jak dla małego podatnika PIT i CIT jest też obecnie dla małego podatnika VAT. Od 1 lipca 2023 r. wynosi on 2 mln euro (wcześniej było to 1,2 mln euro).

To oznacza, że małym podatnikiem VAT będzie w 2025 r. ten podatnik, którego sprzedaż w 2024 r. nie przekroczy 8 569 000 zł (po zaokrągleniu do 1 tys. zł). Limit dla bieżącego roku wynosi 9 218 000 zł

Limit 2 mln euro nie dotyczy podatników prowadzących przedsiębiorstwa maklerskie, zarządzających funduszami powierniczymi, agentów. Dla nich ustawa o VAT przewiduje inny pułap – 45 tys. euro. To oznacza, że w 2025 r. tacy przedsiębiorcy będą uznawani za małych, jeżeli kwota otrzymanych przez nich prowizji lub innego rodzaju wynagrodzenia (wraz z kwotą VAT) nie przekroczy 193 tys. zł (dla 2024 r. limit ten wynosi 207 tys. zł).

Przypomnijmy, że status małego podatnika dla celów VAT daje możliwość kwartalnego rozliczania się z podatku.

Z kwartalnego rozliczenia VAT mogą korzystać również spółki stosujące ryczałt od dochodów spółek (estoński CIT), ale u nich limit jest inny – 4 mln euro wartości sprzedaży brutto (wraz z należnym VAT) za poprzedni rok podatkowy. Również ten limit przelicza się po kursie z 1 października. To oznacza, że w 2025 r. kwartalnie będą mogły rozliczać się z VAT spółki stosujące estoński CIT, u których wartość sprzedaży w 2024 r. nie przekroczy 17 138 000 zł (po zaokrągleniu do 1 tys. zł). Obecnie limit ten wynosi 18 436 000 zł.

Dla celów ryczałtu
Limit 2 mln euro dotyczy też ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych. W 2025 r. ten sposób rozliczeń będą mogli stosować podatnicy prowadzący działalność gospodarczą, którzy w 2024 r. uzyskają przychody netto (bez należnego VAT) nieprzekraczające 8 569 200 zł (kwoty powstałej po przeliczeniu nie zaokrągla się do 1 tys. zł). Obecnie limit ten wynosi 9 218 200 zł.

W spółkach cywilnych i jawnych są brane pod uwagę przychody wszystkich wspólników łącznie.

Limit dla ryczałtowców, którzy chcą korzystać z kwartalnego rozliczenia, wynosi 200 tys. euro. To oznacza, że w 2025 r. raz na kwartał będą mogli się rozliczać z fiskusem podatnicy, których przychody netto w 2024 r. nie będą wyższe niż 856 920 zł (obecnie limit ten wynosi 921 820 zł).©℗

Progi przychodów uprawniające przedsiębiorców do stosowania uproszczeń

Rodzaj limitu 2022 r. 2023 r. 2024 r. 2025 r.
Brak obowiązku prowadzenia ksiąg rachunkowych (wartość sprzedaży z poprzedniego roku do 2 mln euro*) 9 188 200 9 654 400 9 218 200 8 569 200lub10 711 500*)
Status małego podatnika w PIT i w CIT (wartość sprzedaży z poprzedniego roku 2 mln euro) 9 188 000 9 654 000 9 218 000 8 569 000
Wartość środków trwałych dla celów jednorazowej amortyzacji u małego podatnika (do 50 tys. euro) 230 000 241 000 230 000 214 000
Status małego podatnika w VAT, (wartość sprzedaży z poprzedniego roku do 2 mln euro, a przed 1 lipca 2023 r. – 1,2 mln euro) 5 513 000 9 654 0005 793 000 9 218 000 8 569 000
Status małego podatnika w VAT dla przedsiębiorstw prowizyjnych, np. maklerskich (kwota otrzymanych prowizji lub innego wynagrodzenia do 45 tys. euro) 207 000 217 000 207 000 193 000
Limit dla kwartalnych rozliczeń VAT przez spółki stosujące estoński CIT (wartość sprzedaży roku poprzedniego do 4 mln euro) 18 376 000 19 309 000 18 436 000 17 138 000
Przychody ryczałtowców z roku poprzedniego (do 2 mln euro) 9 188 200 9 654 400 9 218 200 8 569 200
Przychody ryczałtowców opodatkowanych kwartalnie (do 200 tys. euro) 918 820 965 440 921 820 856 920

*) zgodnie z projektem, który czeka na przyjęcie przez rząd, ma to być od 1 stycznia 2025 r. 2,5 mln euro

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9623095,w-2025-r-limity-podatkowe-dla-przedsiebiorcow-zmaleja.html

 5. Krótkoterminowy wynajem przez fundację jest z CIT

Mariusz Szulc | 1 października 2024, 19:33

Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej ma rację, gdy twierdzi, że krótkoterminowy najem nieruchomości nie mieści się w zakresie działalności dozwolonej dla fundacji rodzinnej – stwierdził wiceminister finansów Jarosław Neneman w odpowiedzi na poselską interpelację.

Poinformował, że nie planuje wydania interpretacji ogólnej w tym zakresie i to mimo niekorzystnego dla fiskusa wyroku WSA w Gdańsku z 19 czerwca 2024 r. (sygn. akt I SA/Gd 219/24). Sąd orzekł wtedy, że nie ma podstaw do różnicowania – w odniesieniu do fundacji rodzinnych – skutków podatkowych najmu i najmu krótkoterminowego. Pisaliśmy o tym szerzej w artykule „Fundacja może wynająć na krótkie terminy” (DGP 119/2024).

Wyrok jest na razie nieprawomocny i – jak podkreślił wiceminister – w tej kwestii nie mamy jeszcze do czynienia z ugruntowaną linią orzeczniczą sądów administracyjnych.

Przypomnijmy, że co do zasady fundacje rodzinne są zwolnione z podatku dochodowego na podstawie art. 6 ust. 1 pkt 25 ustawy o CIT. Płacą 15-proc. CIT dopiero z chwilą wypłaty na rzecz fundatora lub beneficjenta albo przekazania im mienia wskutek likwidacji.

Zwolnienie nie dotyczy jednak dochodów z działalności gospodarczej, która wykracza poza zakres określony w art. 5 ustawy o fundacji rodzinnej (Dz.U. z 2023 r. poz. 326 ze zm.). W takiej sytuacji podatek wynosi aż 25 proc. (art. 24r ust. 1 ustawy o CIT).

Artykuł 5 ust. 1 pkt 2 ustawy o fundacji rodzinnej dopuszcza wykonywanie działalności gospodarczej w zakresie „najmu, dzierżawy lub udostępniania mienia do korzystania na innej podstawie”. Pytanie, czy chodzi również o popularny najem nieruchomości na krótkie okresy (od doby do kilku tygodni).

Poseł, który wystąpił z interpelacją, był zdania, że najem krótkoterminowy jest działalnością dozwoloną w świetle art. 5 ust. 1 pkt 2 ustawy o fundacji rodzinnej. Argumentował, że jest to najem w rozumieniu art. 659 par. 1 kodeksu cywilnego. – Żaden przepis nie wymaga, aby elementem przedmiotowo istotnym najmu był protokół odbiorczy, minimalny czas trwania umowy czy stałość stron – zwrócił uwagę poseł.

Przywołał też wspomniany wyrok WSA w Gdańsku.

Wiceminister Neneman opowiedział się jednak za odmienną wykładnią – że dochody fundacji rodzinnej z najmu krótkoterminowego są sankcyjnie opodatkowane. Zgodził się z dyrektorem KIS, że „przy najmie krótkoterminowym brakuje charakterystycznych cech stosunku najmu, takich jak zawarcie pisemnej umowy, podpisanie protokołu zdawczo -odbiorczego, stałość podmiotu, któremu udostępniana jest nieruchomość, oraz obejmowanie dłuższych okresów czasowych”.©℗

Podstawa prawna
Odpowiedź wiceministra finansów Jarosława Nenemana z 23 września 2024 r. na interpelację poselską nr 4538

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9623135,krotkoterminowy-wynajem-przez-fundacje-jest-z-cit.html

Rzeczpospolita

 1. Darowizna udziałów do fundacji rodzinnej bez VAT

30 września 2024 | Podatki i rachunkowośćp | Katarzyna Lisowska

Wniesienie udziałów spółki kapitałowej do fundacji rodzinnej na podstawie umowy darowizny przez fundatora (w ramach wyposażenia fundacji rodzinnej w aktywa) nie podlega opodatkowaniu VAT.

Tak wynika z interpretacji dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 31 maja 2024 r. (0112- KDIL1-1.4012.236.2024.1.AR).

Wnioskodawcy są osobami fizycznymi – małżeństwem – i mają w Polsce nieograniczony obowiązek podatkowy. Jeden z wnioskodawców prowadzi działalność gospodarczą w zakresie wynajmu i zarządzania nieruchomościami własnymi lub dzierżawionymi (PKD 68.20.Z) i jest zarejestrowany jako czynny podatnik VAT.

W celu zabezpieczenia, m.in. finansowego i edukacyjnego najbliższych członków swojej rodziny wnioskodawcy planują utworzenie fundacji rodzinnej oraz wniesienie do niej kluczowych aktywów majątkowych, w tym udziałów w spółce kapitałowej (dalej: spółka). Udziały znajdują się w majątku prywatnym wnioskodawców. Nabycie udziałów nie nastąpiło w ramach czynności podlegających opodatkowaniu VAT. W związku z nabyciem udziałów wnioskodawcom nie przysługiwało prawo do odliczenia VAT. Spółka jest właścicielem lub użytkownikiem wieczystym m.in. nieruchomości zabudowanych i niezabudowanych (dalej: nieruchomości).

Wnioskodawcy nie zajmują się nabywaniem i sprzedażą udziałów lub akcji w sposób profesjonalny. Nie prowadzą także działalności maklerskiej ani brokerskiej. Wnioskodawcy nie świadczyli (ani nie świadczą) żadnych usług w ramach prowadzonej przez nich działalności na rzecz spółki, natomiast są członkami jej zarządu.

Wnioskodawcy zwrócili się do organu podatkowego z pytaniami:

1) czy planowana darowizna udziałów do fundacji rodzinnej będzie podlegała opodatkowaniu VAT,

2) w przypadku negatywnej odpowiedzi na pytanie nr 1, czy planowana darowizna udziałów do fundacji rodzinnej zostanie objęte zwolnieniem z VAT na podstawie art. 43 ust. 1 pkt 40a lit. a ustawy o VAT.

Dyrektor KIS zgodził się ze stanowiskiem wnioskodawców, tj. potwierdził, że planowana darowizna udziałów do fundacji rodzinnej nie będzie podlegać opodatkowaniu VAT. Jednocześnie dyrektor KIS odstąpił od odpowiedzi na drugie z zadanych pytań z uwagi na jego bezprzedmiotowość.

Komentarz eksperta
Katarzyna Lisowska, menedżer w dziale prawnopodatkowym PwC

Nie ulega wątpliwości, że aby dana czynność była przedmiotem opodatkowania VAT, powinna:

∑ mieścić się w zakresie czynności opodatkowanych VAT (element przedmiotowy) oraz

∑ być wykonana przez podmiot działający w roli podatnika VAT (element podmiotowy) w odniesieniu do tej konkretnej czynności.

Co do zasady zbycie udziałów mieści się w zakresie czynności opodatkowanych VAT jako świadczenie usług w rozumieniu art. 8 ust. 1 i 2 ustawy o VAT. Dla oceny czy analizowana czynność podlega VAT kluczowy jest zatem element podmiotowy, tj. czy w tej konkretnej transakcji wnioskodawcy działają w roli podatników VAT. Za podatników w świetle ustawy o VAT uznaje się podmioty wykonujące samodzielnie działalność gospodarczą. Jak przyjmuje się powszechnie w orzecznictwie i w praktyce, działalność polegająca na zarządzie majątkiem prywatnym, która nie ma charakteru ciągłego i handlowego, nie stanowi działalności gospodarczej na potrzeby VAT. Jednocześnie fakt posiadania statusu podatnika VAT nie oznacza automatycznie, że w przypadku każdej transakcji podmiot ten działa w roli podatnika VAT. Istotna jest rola podmiotu w odniesieniu do konkretnej transakcji.

Zgodnie z opisem zdarzenia przyszłego wnioskodawcy w omawianej sytuacji będą rozporządzać majątkiem własnym (a nie podejmować czynności w związku z prowadzoną przez nich działalnością gospodarczą), co przesądza o tym, że nie będą działać w charakterze podatników VAT, dokonując darowizny udziałów do fundacji rodzinnej. Na okoliczność tę nie będzie wpływać fakt, że wnioskodawcy pełnią funkcje w zarządzie spółki. Organ podkreślił, że co prawda wnioskodawcy uczestniczą w zarządzaniu spółką, ale nie prowadzą działalności zarobkowej przy wykorzystaniu tych udziałów, jak również nie wykonują w ramach działalności gospodarczej usług na rzecz spółki.

Dyrektor KIS słusznie więc zaaprobował stanowisko wnioskodawców wskazujące na neutralność podatkową darowizny udziałów do fundacji rodzinnej na gruncie VAT.

Warto także zwrócić uwagę na drugie pytanie wnioskodawców. Podnosili w nim, że w razie objęcia ww. transakcji VAT korzystałaby ona ze zwolnienia przedmiotowego, o którym mowa w art. 43 ust. 1 pkt 40a ustawy o VAT. Należy jednak zauważyć, że zwolnienie to nie znajduje zastosowania do usług dotyczących m.in. „udziałów lub innych tytułów prawnych dających prawne lub faktyczne prawo własności nieruchomości lub jej części” (art. 43 ust. 16 ustawy o VAT). W analizowanej sytuacji spółka jest właścicielem / użytkownikiem wieczystym nieruchomości. Powstaje zatem wątpliwość, czy faktycznie darowizna udziałów spółki korzystałaby ze zwolnienia VAT. Kwestia ta nie jest oczywista, a sam przepis może budzić wątpliwości interpretacyjne. Należy zatem pamiętać, aby dokonując oceny na gruncie VAT konsekwencji zbycia udziałów zwrócić uwagę również na strukturę aktywów spółki, zwłaszcza gdy przedmiotem zbycia nie jest 100 proc. udziałów spółki (a jedynie ich część).

Współautorem komentarza jest Michał Wiącek – konsultant w dziale prawnopodatkowym PwC

https://archiwum.rp.pl/artykul/1522913-Darowizna-udzialow-do-fundacji-rodzinnej-bez-VAT.html

2. Czym jest globalny podatek wyrównawczy

30 września 2024 | Podatki i rachunkowośćp | Michał Thedy

Opodatkowanie wyrównawcze ma sprawić, żeby żadna duża grupa podatkowa o obrotach powyżej 750 mln euro w roku nie płaciła efektywnie niższego podatku niż 15 proc.

Globalny podatek wyrównawczy dotyczy grup międzynarodowych lub krajowych, których skonsolidowane roczne przychody wynoszą co najmniej 750 mln euro. Co do zasady wskaźnik ten powinien być spełniony w co najmniej dwóch z ostatnich czterech lat obrotowych. Jeżeli efektywna stawka podatkowa takiej grupy w określonym państwie jest niższa niż 15 proc., to grupa zobowiązana jest do zapłacenia podatku wyrównawczego (nie dotyczy to sytuacji, w której grupa osiąga stratę).

Projektowane przepisy polskiej ustawy u opodatkowaniu wyrównawczym szczegółowo regulują zasady obliczania i zapłaty podatku, kategorie podmiotów wyłączonych z zakresu opodatkowania (np. jednostki państwowe, fundusze emerytalne) oraz podmiotów podlegających szczególnym zasadom (np. jednostki inwestycyjne).

Obowiązki spółki dominującej
Co do zasady podatek jest obliczany przez jednostkę dominująca najwyższego szczebla w danej grupie i odprowadzany w państwie jej rezydencji (a nie w państwie niskiego opodatkowania).

Jeżeli prawo do odprowadzenia podatku nie przysługuje jednostce dominującej, to obowiązek odprowadzenia podatku przechodzi na jednostkę niższego stopnia. Może to nastąpić np. jeżeli jednostka dominująca jest jednostką wyłączoną z opodatkowania wyrównawczego lub jeżeli jej państwo nie wdrożyło zasad opodatkowania wyrównawczego.

Czasem obowiązek zapłaty podatku może dotyczyć więcej niż jednej jednostki w grupie ze względu na jej specyficzną strukturę. Wtedy, w celu uniknięcia podwójnego opodatkowania, podatek do zapłaty przypisywany jest poszczególnym jednostkom według ich udziału w jednostkach nisko opodatkowanych lub podatek płatny przez jednostkę niższego szczebla odliczany jest od podatku należnego od jednostki wyższego szczebla.

Co ważne, system opodatkowania wyrównawczego opiera się na skonsolidowanych danych finansowych (a nie podatkowych). Przepisy określają, które standardy rachunkowości są akceptowalne, co w sytuacji, kiedy grupa nie konsoliduje swoich wyników i kiedy konieczne są korekty danych finansowych.

Efektywna stawka podatkowa
W celu ustalenia, czy dla danego państwa należny jest podatek wyrównawczy, konieczne jest wyznaczenie efektywnej stawki podatkowej. Jest ona obliczana jako iloraz sumy skorygowanych kwalifikowanych podatków płatnych w danym państwie (przez wszystkie jednostki) i kwalifikowanego dochodu netto osiągniętego w tym państwie (sumy dochodów i strat wszystkich jednostek). Przepisy regulują szczegółowo, jakie podatki i dochód są uznane za kwalifikowane oraz na czym polega ich korekta. Na przykład dochód to dochód księgowy, skorygowany o szereg elementów (np. poza pewnymi wyjątkami wyłączone są dywidendy).

Jak obliczyć
Jeżeli efektywna stawka podatkowa jest niższa niż 15 proc., to oblicza się podatek wyrównawczy dla danego państwa. Wzór zakłada, że nadwyżka zysku (kwalifikowany dochód netto ustalony dla danego państwa pomniejszony o substrat majątkowo-osobowy) mnożona jest przez stawkę podatku wyrównawczego (różnicę pomiędzy stawką 15 proc. i wcześniej obliczoną efektywną stawkę podatku). Do wyniku dodawany jest dodatkowy podatek wyrównawczy i odejmowany kwalifikowany krajowy podatek wyrównawczy.

Substrat majątkowo-osobowy to kwota wyłączenia z tytułu kosztów płac i wartości rzeczowych aktywów trwałych jednostek w danym państwie (przepisy regulują szczegółowo zasady obliczania substratu i przewidują możliwość rezygnacji z tego wyłączenia).

Uwzględnienie substratu ma ograniczyć opodatkowanie wyrównawcze w sytuacji „realnej” inwestycji w państwie niskiego opodatkowania lub w państwie wysokiego opodatkowania z wykorzystaniem ulg podatkowych (obniżających efektywne opodatkowanie).

Dodatkowy podatek wyrównawczy to podatek, który wynika z ewentualnych korekt za wcześniejsze lata wymagających ponownego obliczenia podatku i korekty za rok bieżący.

Wynik jest pomniejszany (ale nie poniżej zera) o ewentualny kwalifikowany krajowy podatek wyrównawczy. Tutaj należy wyjaśnić, że poszczególne kraje mogą wprowadzić swój własny krajowy podatek wyrównawczy (Polska skorzystała z tej możliwości). Wprowadzenie takiego podatku jest o tyle racjonalne, że podatek globalny jest odprowadzany w państwie jednostki dominującej i nie jest przekazywany państwu niskiego opodatkowania. Jeżeli podatek krajowy spełnia wymogi opodatkowania wyrównawczego (jest „kwalifikowany”), to jest on odliczany od podatku globalnego.

Po obliczeniu całościowego podatku wyrównawczego dla danego państwa oblicza się podatki przypadające na poszczególne jednostki grupy. W tym celu podatek całościowy rozdzielany jest według proporcji kwalifikowanego dochodu netto danej jednostki do sumy kwalifikowanych dochodów wszystkich jednostek w danym państwie.

W kolejnym kroku oblicza się część podatku wyrównawczego przypadającą na daną jednostkę dominującą. Podatek przypadający na daną nisko opodatkowaną jednostkę mnoży się przez odpowiednio obliczony udział jednostki dominującej. Suma podatków udziałowych składa się na podatek wyrównawczy, który musi odprowadzić dana jednostka dominująca.

Skutki dla polskich spółek
Jak pisaliśmy w poprzednim artykule z cyklu („Podatki i rachunkowość” z 23 września br.), przepisy polskiej ustawy o podatku wyrównawczym mają obowiązywać od przyszłego roku. Ustawodawca przewidział przy tym możliwość ich retrospektywnego działania, tzn. od 1 stycznia 2024 r.

Polska spółka może być częścią międzynarodowej grupy z jednostką dominującą poza Polską. Jej obowiązki ograniczą się wtedy do dostarczenia odpowiednich danych, chyba że będzie zobowiązana do zapłaty podatku jako jednostka niższego szczebla, np. gdy dominująca spółka matka jest w kraju niestosującym opodatkowania wyrównawczego. Polska spółka może być też jednostka dominującą grupy międzynarodowej. Wtedy będzie musiała obliczyć efektywną stawkę podatkową i ewentualny podatek wyrównawczy w odniesieniu do państw, w których znajdują się spółki z grupy. Nie będzie jednak musiała obliczać globalnego podatku dla spółek w Polsce, gdyż obejmie je polski krajowy podatek wyrównawczy (zakładając, że uzyska on status „kwalifikowanego”). Podobnie polskie grupy krajowe będą podlegały wyłącznie polskiemu podatkowi wyrównawczemu.

Autor jest wspólnikiem w Thedy & Partners

Podstawa prawna:

∑ ustawa o opodatkowaniu wyrównawczym jednostek składowych grup międzynarodowych i krajowych (projekt z 29 lipca 2024 r.)

https://archiwum.rp.pl/artykul/1522919-Czym-jest-globalny-podatek-wyrownawczy.html

 3. Polskich rodzinnych firm nie można skazywać na kosztowne spory

02 października 2024 | Administracja – Orzecznictwo | Jacek Wojtach

Wykładnia przepisów podatkowych dotyczących fundacji rodzinnych nie powinna prowadzić do generowania kosztów i ryzyka biznesowego.

Wyrok WSA we Wrocławiu dotyczący usług zarządzania nieruchomościami jest pozytywny dla fundacji rodzinnej i całkowicie trafny.

Niemniej mając w pamięci doświadczenia z analogicznych regulacji, nie rozwiąże to problemu, a katalog wątpliwych usług będzie tylko dłuższy. O ile bowiem fundacje rodzinne wykazują wiele podobieństw do spółek kapitałowych, o tyle nie posiadają one zazwyczaj zasobów potrzebnych do prowadzenia działalności w podobnym zakresie. I właściwie jest to zgodne z celem tej instytucji, bo została ona przewidziana jako inwestor pasywny, którego misją jest pomnażanie w bezpieczny sposób aktywów rodzinnych, a nie generowanie kosztów i ryzyka biznesowego. W niektórych sytuacjach granica jest jednak dość płynna. Nieruchomości stanowią często aktywa o charakterze pasywnym, ale zarządzanie nimi wymaga codziennych nakładów operacyjnych.

Nic więc dziwnego, że fundatorzy chcą korzystać z zasobów i kompetencji ulokowanych w innych spółkach z grupy. Jest to tańsze i bezpieczniejsze. Na gruncie podatkowym wprowadzono jednak cały katalog usług, za które płatność na rzecz podmiotów z grupy stanowi ukryte zyski, opodatkowane 15-proc. CIT po stronie fundacji. Jest to pewien „klasyk”, przewijający się od 2018 r., kiedy wprowadzono niezwykle kontrowersyjny – i uchylony zresztą w 2022 r. – art. 15e ustawy o CIT, ograniczający możliwość zaliczenia określonych usług niematerialnych do kosztów, jeżeli nabywane były od podmiotów powiązanych.

I podobnie jak w komentowanym wyroku WSA sądy raz za razem uchylały stanowisko fiskusa. Dobitnie wskazywały, że fakt, że dana usługa zawiera w swojej nazwie „zarządzanie” lub faktycznie obejmuje pewien element decyzyjności, nie znaczy jeszcze, że stanowi kompleksowe koordynowanie za podatnika danego obszaru jego biznesu, a tylko takie można ocenić jako będące jednocześnie „zarządzaniem” i „kontrolą”.

Niezależnie od trafności wykładni sądowej organy podatkowe były niewzruszone. Aż do uchylenia tej regulacji wydawały setki negatywnych interpretacji podatkowych. I nie ma złudzeń, że w przypadku fundacji rodzinnych będzie podobnie. Tak jak dość automatycznie wprowadzono przepis o ukrytych zyskach, tak należy się spodziewać „taśmowych” negatywnych interpretacji i decyzji w przypadku usług wzbudzających wątpliwości co do ich usytuowania na liście „zakazanych” dla fundacji. Przed rozpoczęciem działalności w danym obszarze przez fundację rodzinną do symulacji zysków i strat należy więc dodać rezerwy na spory podatkowe. –oprac. olat

Autor jest doradcą podatkowym w kancelarii Tomczykowski Tomczykowska

https://archiwum.rp.pl/artykul/1522963-Polskich-rodzinnych-firm-nie-mozna-skazywac-na-kosztowne-spory.html

 4. Pieniądze od rodziny bez podatku. Ale najpierw wyrok

01 października 2024 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Skarbówka nie zgadza się na zwolnienie z podatku darowizny na mieszkanie, jeśli pieniądze od rodziców idą od razu na konto sprzedawcy. Ustępuje dopiero po przegranej w NSA.

Warunek zwolnienia z podatku jest spełniony także wtedy, gdy darczyńca przelał pieniądze na wskazany przez obdarowanego rachunek jego wierzyciela – stwierdziła skarbówka w niedawnej interpretacji. Czy to zmiana jej poglądów na korzyść podatników? Nie, efekt przegranej w sądzie, po której fiskus nie miał wyjścia i musiał wydać pozytywną interpretację. Inne ciągle są negatywne.

– Sprawa rodzinnych darowizn pokazuje zacietrzewienie skarbówki, która ustępuje dopiero po porażce w sądzie. A spory trwają po kilka lat i kosztują podatników wiele nerwów i pieniędzy – mówi Wojciech Jasiński, doradca podatkowy w ATA Finance.

Warunki ulgi
Chodzi o zwolnienie dla najbliższej rodziny (tzw. grupy zerowej), o którym stanowi art. 4a ustawy o podatku od spadków i darowizn. Zgodnie z tym przepisem bez daniny są m.in. darowizny dla małżonka, zstępnych (dzieci, wnuki), wstępnych (rodzice, dziadkowie), rodzeństwa, pasierba. Jeśli wartość darowizny nie przekracza 36 120 zł nie trzeba jej zgłaszać fiskusowi (przy liczeniu limitu sumujemy wartość majątku nabytego od tej samej osoby w roku, w którym nastąpiło ostatnie nabycie, oraz w ciągu pięciu poprzednich lat). Powyżej limitu składamy w urzędzie formularz SD-Z2 (chyba że nabycie następuje w formie aktu notarialnego). Mamy na to sześć miesięcy. Przy darowiźnie pieniężnej jest dodatkowy warunek. Jeśli przekroczy 36 120 zł musi być udokumentowana dowodem przekazania na rachunek nabywcy lub przekazem pocztowym.

I z tym warunkiem jest najwięcej problemów. Często bowiem darczyńca przelewa pieniądze od razu na konto wierzyciela obdarowanego (np. sprzedawcy mieszkania bądź samochodu). A fiskus twierdzi wtedy, że nie są spełnione warunki ulgi.

Pokazuje to sprawa mężczyzny, który dostał od rodziców (dla jednego jest pasierbem) pieniądze na mieszkanie. Aby mieć pewność, że darowizna zostanie wykorzystana na ten cel, darczyńcy zrobili przelew od razu na konto sprzedawcy lokalu. Fiskusowi się to jednak nie spodobało i zakwestionował ulgę. Mężczyzna złożył skargę do WSA w Lublinie, który uchylił interpretację (sygn. I SA/Lu 353/21). Jego zdaniem darowizna jest prawidłowo udokumentowana.

Co na to fiskus? Zaskarżył wyrok do NSA. I przegrał po raz kolejny. Warunek ulgi jest spełniony, jeśli środki zostaną przelane na wskazany przez obdarowanego rachunek innego podmiotu w wykonaniu zobowiązania ciążącego na obdarowanym – stwierdził NSA (sygn. III FSK 51/22).

Po tym orzeczeniu fiskus musiał już ustąpić. Przyznał, że wpłata na rachunek sprzedawcy mieszkania dokumentuje kto, komu i ile darował (interpretacja nr 0111-KDIB2-2. 4015.43.2021.8.PB).

Inne interpretacje (niewydawane po wyrokach sądowych) są jednak ciągle niekorzystne dla podatników. Na przykład w sprawie darowizny na samochód. Rodzice wpłacili pieniądze nie na rachunek córki, ale sprzedawcy. Chciał on bowiem należność w euro, a córka nie miała konta walutowego. Fiskus nie zgodził się na ulgę (nr 0111-KDIB2-3.4015.118.2024.3.BZ).

– Dziwi mnie upór skarbówki, bo orzecznictwo w sprawie darowizn przekazywanych na konto wierzyciela obdarowanego jest już ugruntowane. Najwyższa pora, żeby fiskus ostatecznie zmienił zdanie – mówi Karolina Pisiewicz-Styś, doradca podatkowy, menedżer w PwC.

Co możemy doradzić podatnikowi, który dostał taką darowiznę? – Przede wszystkim musi złożyć w ciągu sześciu miesięcy zgłoszenie SD-Z2, w którym zadeklaruje, że ma prawo do zwolnienia – mówi Karolina Pisiewicz-Styś.

A co dalej? – Wcale nie jest oczywiste, że fiskus zakwestionuje ulgę, bo praktyka czasami wygląda inaczej niż interpretacje. Jeśli jednak to zrobi, trzeba zaskarżyć jego rozstrzygnięcie, wygrana w sądzie jest wysoce prawdopodobna – mówi Wojciech Jasiński. Dodaje, że niezależnie od SD-Z2 możemy złożyć wniosek o interpretację. Jeśli będzie negatywna, skarżymy ją do sądu.

Bądź mądry przed
– A najlepiej jest, jeśli strony umowy pamiętają o wymaganiach skarbówki jeszcze przed dokonaniem darowizny. I zadbają o to, aby pieniądze poszły na konto obdarowanego. Wtedy unikniemy ryzyka niepotrzebnych sporów – podsumowuje Karolina Pisiewicz-Styś.

kalendarium sporu

Trzy i pół roku na walkę z fiskusem

Oto kalendarium sporu ze skarbówką w sprawie zwolnienia z podatku darowizny od rodziców na mieszkanie:

∑ kwiecień 2021 r – podatnik składa wniosek o interpretację

∑ czerwiec 2021 r. – skarbówka wydaje negatywną interpretację

∑ wrzesień 2021 r. – Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie uchyla interpretację

∑ kwiecień 2024 r. – Naczelny Sąd Administracyjny oddala skargę kasacyjną fiskusa

∑ wrzesień 2024 r. – skarbówka wydaje pozytywną interpretację.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1523100-Pieniadze-od-rodziny-bez-podatku–Ale-najpierw-wyrok.html

 5. W fundacji rodzinnej nie ma podatku od darowizn

27 września 2024 | Biznes | Przemysław Wojtasik

Fiskus potwierdził, że fundacja rodzinna nie musi płacić podatku od darowizny pakietu kontrolnego akcji w spółce.

Fundacje rodzinne działają w Polsce już ponad rok. Cieszą się dużą popularnością, bo są dobrą formą zabezpieczenia rodzinnych interesów. W ich działalności pojawia się jednak sporo podatkowych dylematów.

Jeden z nich rozstrzygnął Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji z 21 sierpnia 2024 r. (nr 0111-KDIB2-3.4015.133.2024.4.MD). Oto stan faktyczny sprawy. Fundacja została powołana w celu gromadzenia i pomnażania mienia, zarządzania nim w interesie beneficjentów, spełniania świadczeń na ich rzecz, zapewnienia ciągłości i sprawności działania podmiotów gospodarczych należących do fundatora oraz zagwarantowania sprawnej sukcesji. Jej celem jest także zaspokajanie potrzeb bytowych, edukacyjnych i ochrony zdrowia, a także zapewnienie rozwoju osobistego beneficjentów. Są nimi fundator, dzieci, wnuki oraz przyszli zstępni fundatora.

Źródłem dochodów i majątku fundacji są w szczególności darowizny. W najbliższym czasie fundator zamierza przenieść na nią posiadane akcje w spółce akcyjnej. Jest to pakiet kontrolny. Celem darowizny jest zapewnienie integralności spółki po jego śmierci. Akcje mają stanowić majątek fundacji niezależny od funduszu założycielskiego. Nie są wnoszone na poczet funduszu i nie służą jego pokryciu.

Czy fundacja musi zapłacić podatek od spadków i darowizn? Twierdzi, że nie. Zgodnie z art. 2 ust. 1 ustawy o fundacji rodzinnej jest bowiem osobą prawną. Natomiast ustawie o podatku od spadków i darowizn podlegają osoby fizyczne. Stanowi o tym art. 1 ust. 1 pkt 2.

Fiskus zgodził się z tą argumentacją. Przyznał, że skoro fundacja jest osobą prawną, to nie ciąży na niej obowiązek podatkowy w podatku od spadków i darowizn. Otrzymanie akcji jest dla niej obojętne na gruncie ustawy o podatku od spadków i darowizn. „Obowiązek podatkowy nie wystąpi, ponieważ nie są Państwo osobą fizyczną, a jedynie osoby fizyczne są podatnikami podatku od spadków i darowizn i nabycie przez takie osoby podlega opodatkowaniu tym podatkiem” – czytamy w interpretacji.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1522747-W-fundacji-rodzinnej-nie-ma-podatku-od-darowizn.html

Budownictwo i PZP | Prasówka | 26.09.2024 r.

Money

 1. Deweloperskie inwestycje PKP. Powstaną nowe dworce, biura, mieszkania i sklepy

oprac. PRC | 20.09.2024 7:55

Wynajem lokali na dworcu centralny, odmrożenie komercyjnych projektów w Warszawie, Gdyni czy Mińsku Mazowieckim, ale też inwestycje energetyczne Polskie Koleje Państwowe wracają do deweloperki – pisze piątkowy „Puls Biznesu”.

Firma PKP odmraża komercyjne projekty m.in. w Warszawie, Gdyni i Mińsku Mazowieckim. W planach ma też inwestycje energetyczne. Próbuje również poprawić statystyki najmu lokali na dworcach – czytamy w piątkowym wydaniu „Puslu BIznesu”.

PKP starają się poprawić słabe w ostatnich latach wskaźniki wynajmu powierzchni komercyjnych na dworcach – zwraca uwagę „PB”.

„Opracowaliśmy nowy algorytm liczenia cen najmu i wychodzimy z ofertą marketingową, zachęcając potencjalnych klientów do korzystania z naszych lokali – stwierdził cytowany przez gazetę szef kolejowej grupy Alan Beroud.”

Podkreślił, że udało się zawrzeć porozumienie dotyczące powstania przejścia podziemnego między stołecznym dworcem centralnym a biurowcem Varso Tower. – To powinno zwiększyć zainteresowanie najemców lokowaniem działalności na dworcu. Obecnie wskaźnik najmu wynosi 77 proc. – czytamy.

PKP reaktywacja. Powstaną nowe dworce, biura, mieszkania

Grupa reaktywuje też działalność deweloperską na rynku biurowców.
– W zajmującej się tym obszarem spółce X-City został powołany nowy zarząd. Wróci do realizacji planowanych przed laty projektów. Dotyczą one np. zagospodarowania obszarów kolejowych na dworcu Warszawa Gdańska, w Alejach Jerozolimskich 140, na tzw. obszarze Gdynia Międzytorze oraz w Mińsku Mazowieckim – poinformował Alan Beroud.

Dzięki inwestycjom w niektórych lokalizacjach powstaną nowe dworce, biura, mieszkania czy sklepy i inne obiekty użyteczności publicznej” – zaznaczył „Puls Biznesu”.

PKP przygotowują się też do tzw. zabudowy warstwowej, czyli budowania m.in. nad torami przebiegającymi w tunelach. Część gruntów PKP chcą także wykorzystać pod inwestycje energetyczne – informuje gazeta.

https://www.money.pl/gospodarka/deweloperskie-inwestycje-pkp-powstana-nowe-dworce-biura-mieszkania-i-sklepy-7073014722001856a.html

 2. Dane nie potwierdziły prognoz. GUS pokazał dane z budów

oprac. Robert Kędzierski | 23.09.2024 10:24 aktualizacja 23.09.2024 10:32

Główny Urząd Statystyczny informuje, że produkcja budowlano-montażowa w Polsce w sierpniu 2024 r. spadła o 9,6 proc. w porównaniu do sierpnia 2023 r. oraz o 1,5 proc. w stosunku do lipca 2024 r. Dane te wskazują na znaczące spowolnienie w sektorze budowlanym. Głębsze od prognoz.

Główny Urząd Statystyczny opublikował najnowsze dane dotyczące budownictwa w Polsce. Według raportu „produkcja budowlano-montażowa (w cenach stałych) zrealizowana w sierpniu 2024 r. na terenie kraju przez przedsiębiorstwa budowlane o liczbie pracujących powyżej 9 osób była niższa o 9,6 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2023 roku (w sierpniu ub.r. wzrost o 3,5 proc.) oraz niższa o 1,5 proc. w stosunku lipca br. (przed rokiem wzrost o 7,5 proc.)”. Te dane wskazują na znaczące spowolnienie w sektorze budowlanym, co może mieć istotne implikacje dla całej gospodarki. Eksperci spodziewali się bowiem spadku – ale płytszego, na poziomie -7,2 proc.

GUS zwraca uwagę na spadki we wszystkich głównych działach budownictwa. „Dla jednostek zajmujących się budową obiektów inżynierii lądowej i wodnej wyniosło ono 10,6 proc., dla firm realizujących roboty budowlane specjalistyczne 9,8 proc., a dla przedsiębiorstw, których główną działalnością jest budowa budynków 7,9 proc.”. Tak szeroki zakres spadków sugeruje, że problemy dotykają całej branży, a nie tylko wybranych segmentów.

Analiza danych z dłuższej perspektywy również nie napawa optymizmem. GUS podaje, że „w okresie styczeń-sierpień, w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku, wystąpiło zmniejszenie o 8,3 proc. produkcji budowlano-montażowej w jednostkach realizujących roboty budowlane specjalistyczne. W przedsiębiorstwach zajmujących się budową obiektów inżynierii lądowej i wodnej oraz zajmujących się budową budynków odnotowano spadki odpowiednio o 6,8 proc. i 4,2 proc.”.

Inwestycje i remonty również w trendzie spadkowym
Szczegółowa analiza danych GUS ujawnia interesujące trendy w zakresie rodzajów prowadzonych prac budowlanych. „W sierpniu 2024 r. zaobserwowano zmniejszenie produkcji budowlano-montażowej względem poprzedniego roku dla robót o charakterze inwestycyjnym – o 3,8 proc. oraz dla prac remontowych – o 19,3 proc. (w 2023 r. odpowiednio: wzrost o 13,8 proc. oraz spadek o 10,3 proc.)”. Szczególnie niepokojący jest głęboki spadek w segmencie prac remontowych.

Dane za dłuższy okres potwierdzają te negatywne tendencje. GUS informuje, że „w okresie styczeń-sierpień 2024 r., w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku, produkcja budowlano-montażowa notowała zmniejszenie w przypadku prac o charakterze inwestycyjnym – o 0,1 proc. oraz dla prac remontowych – o 17,5 proc.”. Te liczby sugerują, że spowolnienie w branży budowlanej ma charakter długoterminowy.

Interesujące są również dane dotyczące sezonowości w branży budowlanej. GUS podaje, że „po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym, produkcja budowlano-montażowa w sierpniu 2024 r. ukształtowała się na poziomie o 7,5 proc. niższym w porównaniu z analogicznym miesiącem 2023 roku oraz o 0,5 proc. niższym w stosunku do lipca 2024 roku”.

Raport GUS dostarcza cennych informacji na temat stanu polskiego sektora budowlanego. Inwestycje w budownictwie, będące często barometrem ogólnej kondycji gospodarki, wykazują niepokojące tendencje spadkowe. Dalsze monitorowanie tych trendów będzie kluczowe dla zrozumienia kierunku rozwoju polskiej gospodarki i potencjalnych wyzwań, przed którymi stoi sektor budowlany.

https://www.money.pl/gospodarka/dane-nie-potwierdzily-prognoz-gus-odslania-niewygodna-prawde-7074117814217632a.html

Wnp

 1. Wkrótce wejdą kosztowne unijne przepisy. Właściciele budynków zapłacą ponad 400 tys. zł

Dariusz Ciepiela | Dodano: 23-09-2024 12:22

Od 15 tys. do 100 tys. euro. Tyle mogą wynieść koszty renowacji budynków, aby dostosować je do wymogów zgodnych z unijną dyrektywą ws. charakterystyki energetycznej budynków (EPBD). Wielu właścicieli może nie być stać na taki wydatek, a na wsparcie unijnych funduszy trudno liczyć.

  • Unijna dyrektywa ws. charakterystyki energetycznej budynków (EPBD) weszła w życie pod koniec maja 2024 r., do maja 2026 r. przepisy muszą zostać przyjęte również w Polsce.
  • Celem dyrektywy jest osiągnięcie do 2030 r. ograniczenia emisji z sektora budynków o co najmniej 60 proc. w porównaniu z poziomem w 2015 r.
  • Na koszty eksploatacyjne budynków wpłynie jednocześnie wprowadzany od 2027 r. system handlu uprawnieniami do emisji dla sektora budynków i transportu drogowego (ETS2).

– Dyrektywa EPBD (ang. Energy Performance of Buildings Directive) dąży do całkowitej dekarbonizacji budynków w krajach członkowskich Unii Europejskiej do 2050 r. W 2021 r. aż 42 proc. zużycia energii związane było z tym sektorem, ponad 1/3 emisji gazów cieplarnianych Unii pochodzi z sektora budynków – informuje Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE) w raporcie z rynku CO2 za sierpień 2024 r.

Ośrodek przypomina, że celem UE, do którego realizacji ma przyczynić się EPBD jest osiągnięcie do 2030 r. ograniczenia emisji z sektora budynków o co najmniej 60 proc. w porównaniu z poziomem w 2015 r. Oznacza to ambitny cel pośredni na 2040 r. w celu osiągnięcia zeroemisyjności w 2050 r. Dekarbonizacja tego sektora ma więc ogromne znaczenie dla osiągnięcia zeroemisyjności w 2050 r.

Koszty wdrożenia nierównomiernie rozłożone pomiędzy państwami
KOBiZE zwraca uwagę, że aż 85 proc. budynków w UE zostało wzniesionych przed 2000 r, a przy tym w wielu państwach europejskich (np. Francja, Hiszpania, Portugalia, Belgia i Niderlandy, Niemcy, a zwłaszcza Włochy) duży procent budynków to podlegające ochronie prawnej zabytki, które nie mogą zostać poddane termomodernizacji z racji wartości historycznej i artystycznej.

Jak dodano, dyrektywa pozwala państwom członkowskim na wyłączenie z obowiązku termomodernizacji budynków zabytkowych i domów letniskowych, co w niektórych państwach może spowodować znaczne odstępstwa od jej zaleceń. Natomiast w takich budynkach mają być podejmowane działania poprawiające parametry zużycia energii bez ingerencji w ich wygląd.

Ze względu na niejednorodność zasobów mieszkalnych, koszty wdrożenia zaleceń EPBD obciążą państwa członkowskie UE w niejednakowym stopniu.

– Zgodnie z szacunkami opublikowanymi przez FIEC (European Construction Industry Federation), koszty renowacji budynków najbardziej odbiegających od wymagań i podniesienia ich standardu do właściwego poziomu efektywności energetycznej mogą wahać się w przedziale 15-100 tys. euro (czyli od ponad 64 tys. zł do 428 tys. zł przy kursie 4,28 zł za 1 euro z 23.09.2024 r.). W praktyce koszty te mogą okazać się jeszcze wyższe. Do takich działań należy zarówno ocieplanie ścian i dachów, jak i wymiana okien oraz drzwi, wymiana źródeł ciepła i samej instalacji – czytamy w raporcie KOBiZE.

Do maja 2026 r. Polska musi wdrożyć dyrektywę
Ośrodek przypomina, że państwa członkowskie UE mają dwa lata na wdrożenie dyrektywy EPBD do ustawodawstwa krajowego. Dyrektywa weszła w życie pod koniec maja 2024 r., a zatem do maja 2026 r. przepisy EPBD muszą zostać przyjęte również w Polsce.

Regulacje prawne dotyczące termomodernizacji to nie wszystko. Państwa członkowskie UE będą musiały wyznaczyć krajowe ścieżki dochodzenia do neutralności klimatycznej i je wdrożyć za pośrednictwem polityk krajowych poprzez krajowe plany renowacji budynków (National Building Renovation Plans) – KPRB.

Pierwszy projekt krajowego planu renowacji budynków powinien zostać przedstawiony Komisji Europejskiej do końca 2025 r., natomiast ostatecznie przyjęty po konsultacjach KPRB powinien zostać zgłoszony Komisji do końca 2026 r. Tempo powszechnej termomodernizacji ma być bardzo szybkie.

Niezależnie od zobowiązania państw członkowskich do poprawy efektywności energetycznej istniejących budynków, od 1 stycznia 2028 r. wszystkie nowe budynki w sektorze publicznym mają być zeroemisyjne, a wszystkie pozostałe nowe budynki powinny być zeroemisyjne już dwa lata później, tj. od 1 stycznia 2030 r.

Co pięć lat państwa członkowskie mają przedkładać KE kolejne KPRB, przedstawiające polityki i środki (ang. policies and measures) zwiększające poziom dekarbonizacji sektora budynków.

Nie każdy potrzebujący będzie mógł otrzymać wsparcie
75 proc. budynków w UE wzniesionych przed 2000 r. nie odpowiada standardom wyznaczanym przez EPBD. W odniesieniu do tych budynków, które mogą podlegać standardowej termomodernizacji, a więc nie są objęte ochroną konserwatorską, odpowiedzią jest przyspieszenie tempa działań termomodernizacyjnych.

Od 1 stycznia 2030 r. 16 proc. budynków ma spełniać co najmniej minimalne wymagania EPBD, a do początku 2033 r. ma to być już 26 proc. zasobów budynków.

KOBiZE zwraca uwagę, że wymagane przez prawo unijne nakłady na termomodernizację, w połączeniu z wymogiem odejścia od ogrzewania zasilanego paliwami kopalnymi, w tym gazem ziemnym, i zastąpienia dotychczasowych źródeł ogrzewania przez pompy ciepła i inne formy ogrzewania elektrycznego, spowodują znaczące koszty dla właścicieli nieruchomości i zarazem podniosą koszty nowego budownictwa, które mogą wpłynąć na wzrost cen mieszkań. Na ogół właściciele budynków wymagających największych nakładów termomodernizacyjnych należą do grup zagrożonych ubóstwem energetycznym.

– W tym kontekście pojawia się pytanie o sprawiedliwość społeczną i wykonalność planów termomodernizacyjnych w przypadku tych właścicieli budynków, których nie będzie na to stać. Wprawdzie Fit for 55 przewiduje wsparcie finansowe termomodernizacji dla najbiedniejszych gospodarstw domowych w postaci dotacji i pożyczek lecz, wobec wzrostu cen energii i idącym za tym wzrostem kosztów działalności przedsiębiorstw można mieć obawy, że czynniki inflacjogenne obniżą jego wartość i zasięg. Można też obawiać się, że wsparcia nie wystarczy dla wszystkich właścicieli, którzy go potrzebują – podkreśla Ośrodek.

Fundusze unijne i środki z budżetów krajowych
Ogólnounijnym źródłem wsparcia ma być Europejski Fundusz Społeczny (European Social Fund), Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego (European Regional and Development Fund). Komisja ma też przeznaczyć do 2030 r. na termomodernizację do 150 mln euro z budżetu UE.

Jednak środki te będą musiały zostać uzupełnione z budżetów państw członkowskich UE, a w przypadku właścicieli budynków o lepszej sytuacji finansowej – ze środków prywatnych, w tym przy wykorzystaniu kredytów.

Budynki wielorodzinne będą w niektórych wypadkach mogły skorzystać z usług przedsiębiorstw z branży ESCO (ang. Energy Service Company). Są to przedsiębiorstwa, których model biznesowy zakłada oferowanie klientom szerokiego wachlarza działań oszczędzających zużycie energii, poczynając od projektowania i wdrażania projektów energooszczędnych poprzez modernizację i outsourcing infrastruktury energetycznej, wytwarzanie energii, zaopatrzenie w energię i zarządzanie ryzykiem.

Właściciele budynków jednorodzinnych potencjalnie mogliby korzystać ze wsparcia ESCO jeśli utworzą np. grupę lub wspólnotę energetyczną, na rzecz której może działać ESCO korzystając z ekonomii skali.

– Niemniej jednak dla większości z nich dostosowanie się do wymagań EPBD może okazać się trudnym do udźwignięcia ciężarem. Problem ten będzie dotyczył potencjalnie dużej części właścicieli prywatnych budynków – zauważa KOBiZE.

Dojdzie dodatkowe obciążenie w postaci systemu ETS2
W UE jest ok. 100 mln budynków mieszkalnych, z czego połowa należy do kategorii o parametrach uznawanych za niedopuszczalne w kontekście dążenia do realizacji dekarbonizacyjnych ambicji Zielonego Ładu.

Ośrodek przypomina, że na koszty eksploatacyjne budynków i emisje z tego sektora wpłynie jednocześnie wprowadzany od 2027 r. system handlu uprawnieniami do emisji dla sektora budynków i transportu drogowego (ETS2). Objęcie obu sektorów handlem jednostkami do emisji da UE dodatkowy instrument oddziaływania na emisje gazów cieplarnianych z tych sektorów.

Podmiotami uczestniczącymi w ETS2 będą dystrybutorzy paliw, a część wpływów ze sprzedaży uprawnień zostanie przekierowana na wsparcie dla najuboższych gospodarstw i mikroprzedsiębiorstw.

– Jednakże w Polsce dodatkowe koszty przyniesie transformacja energetyczna, wpływająca na ceny energii. Szczególnie trudny będzie okres do 2030 r., na co wskazują analizy CAKE z 2023 r. Ceny energii będą rosły w Polsce najszybciej ze względu na rosnące średnie koszty wytwarzania energii, konieczne inwestycje w OZE, magazyny energii i budowę elektrowni atomowych, a przy tym ciągle rosnące koszty energii ze względu na polski mix energetyczny – wskazuje KOBiZE.

Zdaniem Ośrodka sprawiedliwa transformacja energetyczna wymagałaby więc, by polskie gospodarstwa domowe, na które przypada ok. 75 proc. zużycia paliw kopalnych do ogrzewania, zostały głównym beneficjentem środków unijnych na wsparcie sprawiedliwej transformacji energetycznej. Wsparcie to pozwoliłoby właścicielom budynków na opłacenie w części, koniecznych dla ograniczenia emisji z tego sektora dalszych inwestycji termomodernizacyjnych.

https://www.wnp.pl/budownictwo/wkrotce-wejda-kosztowne-unijne-przepisy-wlasciciele-budynkow-zaplaca-ponad-400-tys-zl,876265.html

 2. CPK ma być bardziej polski niż za PiS. Szykują się duże zmiany

Adam Sierak | Dodano: 26-09-2024 06:01

Władze spółki Centralny Port Komunikacyjny wraz z rządowym pełnomocnikiem ds. tej inwestycji chcą, by zagraniczny kapitał nie brał udziału w budowie megalotniska. Dr Filip Czernicki, prezes tej spółki, mówi WNP.PL o szczegółach oraz o tym, kiedy zlikwiduje… spółkę CPK.

  • W ostatnim czasie mocno wzrosła rola wiceprezesa Centralnego Portu Komunikacyjnego Dariusza Kusia. Ten wieloletni prezes Wrocław Airport został prezesem CPK Lotnisko.
  • To ta spółka przejmie od „dużego” CPK lotnisko po jego wybudowaniu. I to w nią będą mogli zainwestować inwestorzy.
  • – Nie zostało jeszcze przesądzone, kto będzie głównym partnerem zarządzającym. Naszym celem jest jak najsilniejsze zaangażowanie Polskich Portów Lotniczych do tego zadania – mówi dr Filip Czernicki. I potwierdza, że chce, by to PPL wzięły na swoje barki ogromny ciężar finansowy związany z lotniskową częścią wielkiej inwestycji – kosztem zagranicznego konsorcjum, które do Polski ściągało PiS.

Interesuje mnie spółka CPK Lotnisko, czyli spółka córka „dużego” CPK. Od niedawna Dariusz Kuś (obecnie wiceprezes spółki CPK) jest także prezesem tego lotniskowego aktywa. Do czego spółka faktycznie wam posłuży?

– CPK Lotnisko tak naprawdę od dłuższego czasu była „w zamrażarce”. To spółka, która docelowo ma zarządzać wybudowanym w przyszłości lotniskiem – typowa SPV (spółka specjalnego przeznaczenia – przyp. red.), do której zaprosimy potencjalnego inwestora.

Zwykle podmioty zewnętrzne inwestują w coś, co jest nowe, co nie ma historii, w spółki niemające zobowiązań. Po to nam ta spółka.

Jeśli chodzi o samego Dariusza Kusia, jest on naturalnym wyborem – w CPK odpowiada za pion lotniskowy, a poza tym całe jego doświadczenie zawodowe potwierdza ogromne kompetencje w tym zakresie (przez 16 lat zarządzał wrocławskim lotniskiem – przyp. red.).

Zadaniem spółki CPK jest budowanie, a nie późniejsze zarządzanie infrastrukturą

Czyli przyszłość kierowanej przez pana spółki też jest już przesądzona? W latach 30., a najpóźniej w 40. naszego wieku spółka CPK przestanie istnieć?

– Jesteśmy jeszcze przed zbudowaniem strategii dla spółki CPK. Będziemy wskazywać doradcę, który nas wesprze w zaplanowaniu rozwoju naszej firmy.

Faktem jest, że naszym zadaniem pozostaje stworzenie potrzebnej infrastruktury. Mamy wybudować koleje dużych prędkości i przekazać je do późniejszego zarządzania do PKP PLK.

Ukończone lotnisko trafi do spółki CPK Lotnisko. Nie zostało jeszcze przesądzone, kto będzie głównym partnerem zarządzającym. Naszym celem jest jak najsilniejsze zaangażowanie Polskich Portów Lotniczych do tego zadania.

Również finansowo?

– Tak. Jesteśmy w przeddzień rozmów na temat zdolności PPL do zaangażowania finansowego. To pomogłoby nam zrewidować zapotrzebowanie na kapitał z zewnątrz.

Największa polska firma lotniskowa w miejsce zagranicznego konsorcjum. „Nie ma przeszkód prawnych”

Czy to oznacza, że już zdecydowaliście o definitywnym końcu współpracy z firmą Vinci? Wiceminister Lasek na naszych łamach mówił wprost, że ten zagraniczny podmiot – który wskazywało PiS – nie powinien być kluczowy dla finansowania tego lotniska.

– Konsorcjum Vinci Airports i IFM pod koniec ubiegłego roku zdążyło podpisać list intencyjny z CPK. Ten dokument określał ramowe zasady współpracy – w przypadku, gdybyśmy zdecydowali się na taką współpracę.

Uważam, że w nowe lotnisko powinny być jak najsilniej zaangażowane polskie podmioty i Skarb Państwa. Być może po wspomnianych rozmowach z PPL-em będziemy mieli podstawy, aby zrewidować wcześniej przyjęte podejście i zastanowić się, jak miałoby to wyglądać w formule docelowej. Dzisiaj nie mogę tego przesądzić.

Nie ma przeszkód prawnych do rezygnacji ze współpracy z Vinci?

– Nie ma, bo z Vinci podpisano wyłącznie tzw. term sheet, czyli swego rodzaju list intencyjny, określający ramowe warunki docelowej umowy inwestycyjnej.

Sam term sheet co do zasady nie ma charakteru wiążącego, stanowi raczej rodzaj protokołu ze wstępnych negocjacji stron, który wskazuje tylko kierunki i ogólne zasady docelowej współpracy z partnerem prywatnym; jej konkretyzacja następuje w umowie inwestycyjnej, jeśli strony zdecydują się ją zawrzeć.

Jaki poziom zaangażowania zewnętrznego kapitału będzie nam potrzebny, zależy od tego, jak bardzo PPL będą w stanie zaangażować się finansowo w CPK.

https://www.wnp.pl/budownictwo/cpk-ma-byc-bardziej-polski-niz-za-pis-szykuja-sie-duze-zmiany,877274.html

 3. Ta technologia może pomóc w odbudowie kraju po powodzi

Źródło: Honorata Szpak | Dodano: 24-09-2024 12:30

Budownictwo modułowe 3D ma porównywalne koszty do budownictwa konwencjonalnego. Jednak czas realizacji przy wyborze tej technologii skraca się co najmniej o połowę. To może być dobre rozwiązanie, zwłaszcza teraz, w obliczu konieczności odbudowy po powodzi.

  • MOD21 to spółka Erbudu, która stawia na budowę dużych obiektów modułowych z drewna – hoteli, biurowców, akademików, szpitali, budynków użyteczności publicznej. Do tej pory firma skupiała się na niemieckim rynku. Teraz zainteresowanie budownictwem modułowym w Polsce znacznie wzrosło.
  • – Otworzyliśmy w naszej fabryce dział obsługi polskiego rynku i od kwietnia zaczęliśmy brać udział w przetargach publicznych – mówi Bartosz Wiśniewski, wiceprezes MOD21, dodając, że szczególne zainteresowanie technologia ta budzi wśród samorządowców.
  • Władze fabryki są również przekonane, że za pomocą budownictwa modułowego można będzie szybciej odbudować obiekty zniszczone w wyniku wrześniowej powodzi. Chcą też zainteresować swoją technologią wojsko.

Rozmawiamy 17 września, nie można tej rozmowy zacząć inaczej niż pytaniem o wielką powódź w kraju. Co pan, jako obywatel, ale też budowlaniec myśli, oglądając dramatyczne obrazy ze zniszczonych miast i wsi?

– Straszna rzecz. Aż ciarki przechodzą na widok zalanych miast.

Nasza erbudowa fundacja jest w kontakcie z domem dziecka z Czechowic-Dziedzic. Z godziny na godzinę ewakuowano stamtąd 14 dzieci. Obiekt jest w ruinie. Kiedy powódź ustąpi, wiele będzie do odbudowy. Posterunki policji, szkoły, przychodnie, żłobki – wszystko to trzeba będzie szybko odbudować, by zaspokoić ogromne potrzeby społeczne. W wielu przypadkach trzeba będzie użyć budownictwa tradycyjnego, ale są też budowle, do których wybudowania można użyć technologii modułowej i dzięki temu szybciej oddać je społeczeństwu do użytku.

Wasza fabryka MOD21 w Ostaszewie koło Torunia produkuje moduły. Zaczęliście ich produkcję w 2023 r., w samym środku fali podwyżek cen energii. Czy właściciel zakładu myślał wtedy też o innych lokalizacjach, poza krajem?

– Nie była brana pod uwagę żadna inna lokalizacja poza krajem. Erbud pochodzi z Torunia, mamy tu ogromny oddział, który stanowił dobre zaplecze dla powstającego startupu. Mamy na rynku dobrych fachowców, świetnie wykwalifikowanych ludzi do pracy, ceny energii są faktycznie wyższe, ale przeważają jednak wartości dodane.

Warto też wspomnieć, że już na etapie projektowania fabryki zamysł był taki, by głównym rynkiem zbytu dla MOD21 był rynek niemiecki.

Początkowo fabryka Erbudu nastawiona była wyłącznie na rynek niemiecki, ale władze spółki zmieniły zdanie. Zaczęli realizować budowy też w Polsce

Cała wasza produkcja trafia więc za Odrę?

– Do tej pory tak było. W Niemczech zrealizowaliśmy i oddaliśmy do użytkowania w ciągu zaledwie 6 miesięcy przedszkole dla 60 dzieci w Eisingen, ośrodek dla 180 osób w kryzysie uchodźczym dla miasta Monachium. Ponadto zbudowaliśmy przedszkole w Reutlingen i Rüdersdorfie.

Jesteśmy w trakcie projektowania szkół w Münster, Essen, Vechelde i Hanowerze. Mamy też w produkcji kolejny obiekt socjalny dla Monachium. To tylko niektóre z naszych realizacji.

W Polsce jeszcze nic nie wybudowaliśmy, ale decyzję o tym, by wejść na rynek polski podjęliśmy stosunkowo niedawno, bo w kwietniu tego roku.

Dlaczego zdecydowaliście się na wejście na rynek polski?

– Zainteresowanie naszą ofertą w Polsce wzrosło. Wcześniej barierą dla rozwoju były panujące stereotypy, małe przekonanie do tego rodzaju budownictwa, niewielkie nim zainteresowanie. Nie mówię tu o domkach jednorodzinnych, bo taki kierunek rozwoju nas nie interesował, ale o obiektach użyteczności publicznej: hotelach, akademikach, biurowcach, mieszkaniach.

Teraz to się bardzo zmieniło. Widzimy, jak zmieniło się nastawienie do naszej technologii władz samorządowych, biur architektonicznych, a także prywatnych inwestorów. Otworzyliśmy więc w naszej fabryce dział obsługi polskiego rynku i od kwietnia zaczęliśmy brać udział w przetargach publicznych.

Z jakim skutkiem?

– Wygraliśmy przetarg na budowę żłobka w Łysomicach (wieś w woj. kujawsko-pomorskim – red.), którą zrealizujemy w ciągu 6 miesięcy.

Inwestycje z Krajowego Planu odbudowy trzeba zrealizować bardzo szybko. Budownictwo konwencjonalne może mieć z tym pewien problem

Czy to jest projekt realizowany w ramach Krajowego Planu Odbudowy (KPO)?

– Tak. Nie ma tygodnia, a teraz nawet dnia, byśmy nie mieli w naszej fabryce gości z samorządów. Samorządowcy przyjeżdżają, by poznać naszą technologię budowy z modułów 3D oraz po to, by podjąć świadomą decyzję dotyczącą specyfikacji przetargowej.

Naszą przewagą rynkową jest to, że obiekty realizujemy od 6 do 9 miesięcy od momentu uzyskania pozwolenia na budowę. Tradycyjne budownictwo wymaga minimum 18 miesięcy.

Wybudowanie obiektów użyteczności publicznej czy domów wielorodzinnych i rozliczenie tych inwestycji w terminach przewidzianych w ramach pierwszej perspektywy KPO jest już praktycznie niemożliwe (przeważająca część inwestycji w ramach KPO musi zostać rozliczona do końca czerwca 2026 r. – red.).

Czy moduł 3D podbije polski rynek budowlany? Oto jakie zastosowanie ma nowa technologia

Użył pan określenia „moduł 3D”. Może wyjaśnijmy, co to jest za technologia?

– Technologia 3D to najdoskonalsza forma prefabrykacji wśród dostępnych na rynku. Dzięki jej zastosowaniu proces inwestycji może zostać skrócony nawet o połowę.

Podam przykład: z naszej fabryki na plac budowy wyjeżdżają gotowe elementy, bryły składające się ze ścian, podłogi, sufitu, nawet wyposażenia. Scalamy je w fabryce, a nie dopiero na placu budowy. Nasze łazienki jadą więc na plac budowy z białym montażem, z zamontowanymi meblami. Na budowie do wykończenia pozostają praktycznie tylko części wspólne budynku.

Skoro w budownictwie modułowym jest szybciej, wydajniej i precyzyjniej, bo gotowe elementy wykonane w fabryce są mniej wadliwe niż budowanie konwencjonalne, potrzeba też mniej osób na budowie do składania tych elementów, to powinno być ono również konkurencyjne cenowo w stosunku do budownictwa konwencjonalnego. Czy tak jest?

– Moduł 3D ma porównywalne koszty do budownictwa konwencjonalnego.

Warto jednak zauważyć, że prefabrykacja daje możliwość szybszego użytkowania budowli niż w przypadku budownictwa konwencjonalnego. Dodając do tego koszty społeczne (zamykamy centra miast na krócej, ograniczamy oddziaływanie na społeczności lokalne), to odważyłbym się powiedzieć, że budownictwo modułowe jest zdecydowanie tańsze od tradycyjnego.

Z czego wynika taki koszt modułu 3D?

– Z rodzaju surowców i materiałów, które są w tej technologii wykorzystywane oraz stałych kosztów, które ponosi fabryka, w to wliczane jest m.in. utrzymanie 130-osobowej załogi.

Skoro jesteśmy przy surowcach, to najważniejszym jest dla was drewno. Wasze moduły są oparte na szkielecie drewnianym. Co to jest za gatunek drzew i skąd je pozyskujecie?

– Wykorzystujemy drewno z rynku niemieckiego i austriackiego, dlatego, że realizując projekty dla rynku niemieckiego, musimy posiadać określone certyfikaty tego surowca.

Poza tym w naszej fabryce korzystamy z dwóch technologii: konstrukcji szkieletowej opartej na drewnie KVH i CLT.

KVH to drewno konstrukcyjne klejone wzdłużnie na mikrowczepy. Ta technologia pozwala uzyskać belki drewniane o praktycznie dowolnej długości, przy jednoczesnym zachowaniu wysokiej wytrzymałości materiału oraz stabilności wymiarowej.

Z kolei technologia CLT to drewno w postaci płyt wielkoformatowych klejonych krzyżowo w kilku warstwach. Płyta CLT składa się z kilku warstw, które są ze sobą wzdłużnie i poprzecznie klejone w poszczególnej warstwie. Taki układ warstw zapewnia dużą sztywność, dając budowanemu obiektowi możliwość przeniesienia obciążeń tarczowych, tak jak przy prefabrykatach żelbetowych.

W Polsce nie ma jeszcze certyfikowanych producentów technologii CLT, dlatego surowiec jest do naszej fabryki sprowadzany z zagranicy. Jeśli chodzi natomiast o gatunek, to przewagę w naszej produkcji stanowi świerk, ale dopuszczalna jest też sosna.

Chcę też podkreślić, że nasz surowiec pochodzi z plantacji – chociaż nie lubię tego słowa – które są stale zalesiane i jest to surowiec odnawialny, którego nigdy nie wyczerpiemy. Drzewo absorbuje najwięcej CO2 w fazie wzrostu. Po jego ścięciu sadzimy w to miejsce nowe.

Fakty i mity na temat półfabrykatów i budownictwa modułowego

Skoro wasze konstrukcje są drewniane, jak wygląda ich trwałość i ognioodporność?

– To klasyczne pytania, wszyscy nam je zadają (śmiech). Jeśli chodzi o trwałość, to budownictwo skandynawskie może być tu dobrym przykładem, że budynki drewniane mogą być na takim samym poziomie trwałości jak budownictwo tradycyjne.

Trwałość obiektów wybudowanych metodą KVH w stylu niemieckim szacuje się na identyczną w stosunku do budownictwa tradycyjnego.

Co zaś tyczy się ognioodporności, to realizując nasze obiekty na rynku niemieckim są one z góry znormalizowane. Przykładowo, jeśli obiekt ma spełniać np. normę odporności ogniowej REI 60 (w ten sposób podaje się w minutach czas, przez jaki dany element będzie zachowywać swoje właściwości – red.), to wiemy, jak go wykonać, by spełniał ten parametr.

W Polsce przepisy przeciwpożarowe są inaczej unormowane niż w Niemczech, dlatego poddaliśmy naszą przegrodę badaniom i wyszły nam wyniki na poziomie 90 minut, ale będziemy dążyć do wyniku 120 minut. Zaznaczę, że mówimy tutaj cały czas o technologii szkieletowej KVH.

Nadal natomiast problemem na rynku polskim są ograniczenia wynikające z przepisów przeciwpożarowych lub ich niejednoznaczność. Liczymy, że rządzący, biorąc za przykład z naszych zachodnich sąsiadów, dopuszczą ten budulec do powszechnego stosowania.

Natomiast jeśli chodzi o technologię CLT, to drewno to posiada certyfikaty ognioodporności na określonych poziomach. Takie płyty mają odporność ogniową nawet do 120 minut.

W Polsce budownictwo modułowe kojarzy się głównie z wielką płytą albo z domkami letniskowymi. Jedno i drugie skojarzenie nie jest zbyt dobre. Do tego dość często powtarzana jest opinia, że drewniane domy szybko się nagrzewają, ale jeszcze szybciej oddają ciepło…

– Współczesne technologie modułowe nie mają z dawnym budownictwem modułowym wiele wspólnego. Mówimy tu o technologii bardzo precyzyjnej, wykonywanej praktycznie w całości i scalanej w fabryce, w kontrolowanych warunkach, z certyfikowanymi systemami jakości itd. Obecnie mamy pełną kontrolę nad tym, co produkujemy i jak to produkujemy.

Co zaś tyczy się opinii dotyczących izolacyjności naszych obiektów, to osiągamy tu znacznie lepsze wyniki niż budownictwo konwencjonalne. Nasze moduły są zawsze dostosowywane do indywidualnych wymagań klientów, również tych dotyczących osiągania konkretnych parametrów izolacyjnych czy akustycznych.

Wasza firma należy do Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, która jednak wygaśnie z końcem 2026 r. I co potem?

– Wiedzieliśmy o tym oczywiście, nie ma to żadnego wpływu na naszą strategię. Opiera się ona na stopniowym zwiększaniu zarówno wydajności pracy, jak i zwiększaniu liczby zleceń. Od początku naszego powstania chcieliśmy produkować rocznie 80-90 tys. mkw. obiektów modułowych.

Czy myślicie również o poszerzeniu oferty?

– Tak. Myślimy również o budownictwie hybrydowym, które łączy elementy konwencjonalne z modułami. Widzimy duży potencjał też w różnych nadbudowach i rozbudowach, które są planowane w przestrzeni miejskiej.

Nadal będziemy budować obiekty mieszkalne oraz użyteczności publicznej: żłobki, przedszkola, domy spokojnej starości, hotele, akademiki, przychodnie. Uważamy również, że moduły drewniane są świetną alternatywą dla modułów stalowych, które wykorzystuje wojsko przy budowie swoich obiektów koszarowych i baz wojskowych.

https://www.wnp.pl/budownictwo/ta-technologia-moze-pomoc-w-odbudowie-kraju-po-powodzi,876403.html

Portal samorządowy

 1. Przetarg na kolejne odcinki S11. Powstanie aż 30 km drogi

PAP/AT | Opublikowano: 26 września 2024 – 07:56

GDDKiA ogłosiła przetarg na zaprojektowanie i budowę około 30 kilometrów drogi ekspresowej S11 Ostrów Wielkopolski-Kępno

  • Budowa dwujezdniowej drogi ekspresowej w terenie powinna rozpocząć się w IV kwartale 2026 r. Przy sprawnym przebiegu całego procesu administracyjno-budowlanego kierowcy z nowej trasy skorzystają w I półroczu 2029 r.
  • Ponad 12-kilometrowy odcinek drogi ekspresowej będzie przebiegać pomiędzy istniejącą S11 stanowiącą obwodnicę Ostrowa Wielkopolskiego a drogą wojewódzką nr 444 w rejonie miejscowości Ostrzeszów.
  • Blisko 18-kilometrowy odcinek będzie kontynuacją poprzedniego i rozpocznie się od węzła Ostrzeszów Północ, zapewniając powiązanie z drogami wojewódzkimi 444 i 449, a także obecną drogą krajową nr 11.

GDDKiA ogłosiło przetarga na około 30 kilometrów drogi ekspresowej S11
Do publikacji w Dzienniku Urzędowym UE GDDKiA wysłała ogłoszenia o przetargach na zaprojektowanie i budowę około 30 kilometrów drogi ekspresowej S11 Ostrów Wielkopolski-Kępno. Składają się na to dwa odcinki, które zrealizowane zostały w latach 2025-2029 w ramach Rządowego Programu Budowy Dróg Krajowych do 2030 r.

Treść ogłoszenia wkrótce będzie dostępna na platformie zakupowej. Od wykonawcy GDDKiA oczekuje realizacji inwestycji w formule Projektuj i buduj. W ciągu 10 miesięcy od podpisania umowy ma zostać opracowany projekt budowlany i złożony wniosek o wydanie decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej (ZRID). GDDKiA zakłada, że jej procedowanie zajmie siedem miesięcy, a na prace w terenie przypadną kolejne 22 miesiące. Z czasu realizacji robót wyłączone będą okresy zimowe od 16 grudnia do 15 marca.

Budowa powinna rozpocząć się w IV kwartale 2026 r.
Budowa dwujezdniowej drogi ekspresowej (po dwa pasy ruchu w obu kierunkach, z pasem awaryjnym, a także rezerwą terenu pod rozbudowę do trzech pasów) w terenie powinna rozpocząć się w IV kwartale 2026 r. Przy sprawnym przebiegu całego procesu administracyjno-budowlanego kierowcy z nowej trasy skorzystają w I półroczu 2029 r.

W ramach inwestycji przebudowane zostaną istniejące drogi na odcinkach kolidujących z drogą ekspresową, powstaną również odcinki dróg lokalnych oraz infrastruktura dla pieszych i rowerzystów. Przy obiektach inżynierskich powstaną przejścia dla dużych i średnich zwierząt. Ponadto zbudowanych zostanie ponad 30 przejść dla małych zwierząt i płazów. GDDKiA przewiduje także budowę ekranów akustycznych oraz zbiorników retencyjnych i retencyjno-infiltracyjnych.

Ponad 12 km odcinek przebiegać będzie na trasie Przygodzice-Ostrzeszów Północ
Ponad 12-kilometrowy odcinek drogi ekspresowej będzie przebiegać pomiędzy istniejącą S11 stanowiącą obwodnicę Ostrowa Wielkopolskiego a drogą wojewódzką nr 444 w rejonie miejscowości Ostrzeszów. Ominie od wschodu Antonin, przetnie linię kolejową łączącą Ostrów Wielkopolski i Kępno, a także obecną DK11, przechodząc na zachód od Ostrzeszowa.

Na tym odcinku zlokalizowane będą węzły drogowe Przygodzice oraz Antonin, a także Miejsca Obsługi Podróżnych (MOP) Bledzianów i Kozły. Powstanie też 10 obiektów inżynierskich.

Blisko 18-kilometrowy odcinek będzie przebiegać od węzła Ostrzeszów Północ do Kępna Północ
Blisko 18-kilometrowy odcinek będzie kontynuacją poprzedniego i rozpocznie się od węzła Ostrzeszów Północ, zapewniając powiązanie z drogami wojewódzkimi 444 i 449, a także obecną drogą krajową nr 11. Trasa omijając Ostrzeszów po zachodniej stronie, włączy się w istniejącą drogę ekspresową S11 w rejonie Kępna.

Wjazd na ten odcinek będzie możliwy przez jeden z trzech węzłów drogowych: Ostrzeszów Północ, Ostrzeszów Południe i Kępno Północ. Na całej trasie zbudowanych zostanie w sumie 16 obiektów inżynierskich.

Kierowcy z nowej trasy S11 skorzystają w 2028 r.
W kwietniu br. podpisaliśmy umowę na zaprojektowanie i budowę drugiej jezdni obwodnicy Kępna. Inwestycję za ponad 69 mln zł zrealizuje konsorcjum firm Mirbud i Kobylarnia. Zakończenie robót planowane jest w drugiej połowie 2027 roku.

W lipcu br. GDDKiA podpisała umowę na zaprojektowanie i budowę drogi ekspresowej S11 na odcinku Oborniki – Poznań wraz z obwodnicą Obornik. Inwestycję o długości ponad 22 km zrealizuje konsorcjum firm Kobylarnia i Mirbud. Wartość umowy to ponad 853 mln zł.

Kierowcy z nowej trasy skorzystają w II kwartale 2028 r.

Trwają prace przygotowawcze dla budowy pozostałych 220 km trasy S11 w woj. wielkopolskim.

https://www.portalsamorzadowy.pl/inwestycje/przetarg-na-kolejne-odcinki-s11-powstanie-az-30-km-drogi,572238.html

 2. Lada dzień samochody wjadą na nową drogę ekspresową. Pojadą nad piękną doliną

Marcin Czyżewski | Opublikowano: 25 września 2024 – 18:00

Na przełomie września i października zostanie udostępniony kierowcom odcinek drogi ekspresowej S61. Początkowo samochody będą jeździć po jednej jezdni.

  • Odcinek S61 Łomża Zachód – Kolno domknie przebieg szlaku ViaBaltica w Polsce.
  • Kierowcy pojadą wielkim mostem nad nurtem Narwi.
  • Nowy odcinek S61 zostanie udostępniony kierowcom lada dzień, ale na początek pojadą po jednej jezdni.

Droga ekspresowa S61 to część trasy Via Baltica, która docelowo ma połączyć kraje bałtyckie przez Polskę z Europą Zachodnią. S61, która będzie miała około 220 km, przebiega przez trzy województwa: mazowieckie, podlaskie i warmińsko-mazurskie.

Odcinek S61 Łomża Zachód – Kolno domknie przebieg szlaku ViaBaltica w Polsce
Jednym z kluczowych elementów tego połączenia jest odcinek drogi ekspresowej S61 od węzła Łomża Zachód do istniejącego węzła Kolno. To ostatni z realizowanych odcinków S61 pomiędzy Ostrowią Mazowiecką, a granicą z Litwą w Budzisku.

– Odcinek S61 Łomża Zachód – Kolno domknie przebieg szlaku ViaBaltica w Polsce – wyjaśnia Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych Autostrad.

Ten odcinek S61, powstający od 2022 roku w województwie podlaskim na terenie gmin Łomża oraz Piątnica, będzie najdłuższym fragmentem obwodnicy Łomży. Wartość umowy na realizację to ponad 713 mln zł.

Zadaniem wykonawcy prac jest wybudowanie 13 km dwujezdniowej drogi ekspresowej o 2 pasach ruchu w każdym kierunku oraz 3 węzłów drogowych: Łomża Zachód, Nowogród i Łomża Północ.

Lada dzień kierowcom zostanie udostępniony nowy odcinek S61
Na tym odcinku drogi ekspresowej S61 powstają też przejścia dla zwierząt, 14 wiaduktów i 3 mosty. Jeden z tych mostów będzie ogromnym obiektem o długości ponad 1,2 km. Obie nitki będą miały po 22 przęsła na 21 podporach pośrednich oraz dwóch przyczółkach.

Kierowcy pojadą nim nad nurtem Narwi, co oznacza, że prawie jedna dziesiąta budowanego odcinka S61 przypada właśnie na most przez dolinę Narwi. Most będzie też pełnił funkcję przejścia dla zwierząt, a pod nim pobiegną drogi wewnętrzne gminy Piątnica oraz przejazd gospodarczy.

Jak poinformowała GDDKiA, prace na tym odcinku są zaawansowane w 75 proc. Ale kierowcy już mogą przygotowywać się do jazdy nowym odcinkiem S61. – Udostępnienie na zasadzie przejezdności po jednej jezdni planujemy na przełomie września i października. Wtedy też zostanie wyprowadzony ruch tranzytowy z Łomży – poinformowała GDDKiA.

Cały odcinek S61 w standardzie dwujezdniowej drogi ekspresowej będzie gotowy w połowie 2025 roku W ramach zadania powstanie również nowy fragment DK64 na odcinku od węzła Łomża Północ do Elżbiecina o długości prawie 7 km.

https://www.portalsamorzadowy.pl/inwestycje/lada-dzien-samochody-wjada-na-nowa-droge-ekspresowa-pojada-nad-piekna-dolina,572272.html

Rzeczpospolita

 1. Wiatraki staną bliżej domów. Kontrowersyjny projekt Ministerstwa Klimatu opublikowany

Jan Skoumal | Publikacja: 25.09.2024 17:02

Z 700 do 500 metrów zmniejszyć ma się minimalna odległość, w jakiej od budynków mieszkalnych będzie można budować farmy wiatrowe. Ministerstwo Klimatu opublikowało zapowiadany od kilku dni, kontrowersyjny projekt.

Jak wynika z opublikowanego przez Rządowe Centrum Legislacyjne projektu rozporządzenia, planowane jest zmniejszenie minimalnej odległości od budynków mieszkalnych, w jakiej budowane mogą być wiatraki składające się na elektrownię wiatrową. Odległość ta ma zostać zmniejszona z 700 do 500 metrów. Zapowiedzi tej zmiany od jakiegoś czasu budzą duże kontrowersje.

Wiatraki bliżej domów? 500 zamiast 700 metrów
Jak czytamy w uzasadnieniu opublikowanego projektu, energetyka wiatrowa ma być kluczowa dla osiągnięcia stawianych przez Unię Europejską celów dekarbonizacji energetyki oraz produkcji czystej energii.

„Przepis wyznacza zatem nową, minimalną odległość elektrowni wiatrowej od budynków mieszkalnych – tj. 500 m, co stanowi dalszą liberalizację omawianych zasad względem obecnie przyjętej minimalnej odległości ustawowej na poziomie 700 m” – możemy przeczytać w uzasadnieniu projektu Ministerstwa Klimatu.

Wśród korzyści, jakie przynieść ma ta oraz inne zmiany przewidziane przez projekt, jego autorzy wskazują także m.in. na większe szanse na przyciągnięcie inwestycji na tereny, które można przeznaczyć pod budowę farm wiatrowych, a także na zwiększenie dochodów w kasach samorządowych oraz wsparcie dla przemysłu.

Polacy popierali większą odległość. Kontrowersje wokół wiatraków stawianych bliżej domów
Zapowiedzi zmniejszenia przewidzianej przepisami minimalnej odległości pomiędzy domami mieszkalnymi i wiatrakami budowanymi w ramach farm wiatrowych wzbudzają od jakiegoś czasu kontrowersje. Niedawno odniósł się do nich m.in. Daniel Obajtek, europoseł Prawa i Sprawiedliwości i były szef Orlenu.

– Wiatraki bez pytania o zgodę blisko domów? Proszę bardzo. (…) Czy ktoś może wytłumaczyć, dlaczego właśnie teraz? Dlaczego projekt jest tak „pilny”, że pominięto ocenę zgodności z prawem UE? Dlaczego kolejny raz zignorowano ostrzeżenia o możliwych nadużyciach ze strony branży? Jak bardzo „zmotywowane” jest ministerstwo, wykorzystując ludzkie tragedie i związane z tym zamieszanie do takich wrzutek? – komentował zapowiedzi, do których realizacji doszło w omawianym projekcie.

Z badań przeprowadzonych przez Centrum Badania Opinii Społecznej w 2023 roku wynika z kolei, że około połowa Polaków popierała model, w którym minimalna odległość wynosić miała 700 m.

Biorąc pod uwagę wyniki badań CBOS oraz fakt, że jednym z głównych powodów sprzeciwu wobec budowania farm wiatrowych (wyrażonego przez 36 proc. ankietowanych) jest wśród Polaków ich bliskość do osiedli mieszkalnych, spodziewać można się negatywnego społecznego odbioru dla proponowanej przez resort klimatu zmiany. Ministerstwo zdaje sobie sprawę z trudności jakie nie od dziś niesie za sobą wdrażanie energetyki wiatrowej – między innymi ze sprzeciwu społecznego, zwłaszcza wśród mieszkańców okolic terenów przeznaczonych pod budowę elektrowni wiatrowych.

„Pierwsze lata rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce były nierzadko kontrowersyjne. W tym okresie w gminach pojawiały się postulaty środowisk społecznych i gospodarczych zwracających uwagę na błędy i nieprawidłowości związane z procesem lokalizacji elektrowni wiatrowych. Brak adekwatnych regulacji krajowych doprowadził do szeregu zaniedbań oraz niepotrzebnych konfliktów i niepokoi społecznych” – czytamy w uzasadnieniu projektu.

Zarówno konflikty, jak i społeczne niepokoje są niestety wciąż obecne, zwłaszcza w społecznościach lokalnych, nierzadko sprzeciwiających się zmianom w prawie upatrywanym jako niekorzystne dla mieszkańców terenów sąsiadujących z farmami wiatrowymi.

https://www.rp.pl/srodowisko/art41189311-wiatraki-stana-blizej-domow-kontrowersyjny-projekt-ministerstwa-klimatu-opublikowany

 2. Nowa prezes Urzędu Zamówień Publicznych: Nie planuję rewolucji

Karina Knorps-Tuszyńska | Publikacja: 10.09.2024 04:30

Wsłuchujemy się w głosy i propozycje uczestników rynku. Nie ma wśród nich postulatów radykalnych zmian – mówi „Rz” Agnieszka Olszewska, nowa prezes UZP.

Po dwóch miesiącach na stanowisku wiceprezesa Urzędu Zamówień Publicznych przejęła pani stery w UZP. Mamy spodziewać się rewolucji?

Zdecydowanie bliższa jest mi koncepcja ewolucji systemu niż wprowadzania rewolucyjnych zmian, także z uwagi na to, że wiele z tych kluczowych dokonało się w ostatnich latach. Nowe prawo zamówień publicznych, pełna elektronizacja prowadzenia postępowań to duże projekty, który wpłynęły na zamówieniową rzeczywistość. Niemniej jednak dopiero analiza wszystkich obszarów rynku zamówień publicznych, którą będę konsekwentnie realizowała w celu identyfikacji wyzwań stojących obecnie przed urzędem, pozwoli na określenie priorytetowych inicjatyw i projektów. W tym momencie pierwsze trzy kluczowe zagadnienia to obszar odwołań, działalność edukacyjna oraz szeroko rozumiana analiza danych

Poprzedni prezes UZP Hubert Nowak w czerwcu 2024 r. mówił, że najważniejszym wyzwaniem na kolejne miesiące jest elektronizacja Krajowej Izby Odwoławczej. Zgadza się pani?

Rozwiązania w obszarze odwołań to priorytet, którym zajmuję się od pierwszego dnia mojej obecności w urzędzie. KIO należy do najszybciej orzekających organów w Polsce, pomimo regularnie rosnącej liczby wpływających spraw. Mając na uwadze, że sprawne rozpatrywanie odwołań jest niezwykle istotne z punktu widzenia i interesów wykonawców, jak i zamawiających, bowiem wpływa na możliwość podpisania umowy, konieczne jest zadbanie o maksymalnie wysoką terminowość załatwianych spraw. Temu służyć mają zarówno zmiany legislacyjne zmierzające do wprowadzenia zdalnych rozpraw, jak również wprowadzenie elektronicznego protokołu na wszystkich posiedzeniach izby. To są projekty obecnie już realizowane. Natomiast analiza procesu obsługi postępowań odwoławczych wskazuje na konieczność wewnętrznych zmian usprawniających procedowanie odwołań wpływających do urzędu. Jestem pewna, że te planowane usprawnienia oraz dalsza elektronizacja procesu odwoławczego pozytywnie wpłyną na terminowość, a także szybszą dostępność informacji o kolejnych etapach postępowań odwoławczych.

Jakie zmiany w prawie zamówień publicznych należy w pani ocenie pilnie wprowadzić? Problemem, na który najczęściej wskazują wykonawcy, jest kwestia waloryzacji kontaktów. Czy widzi pani pole do interwencji ustawodawcy?

Ewentualne propozycje zmian w p.z.p. wynikać będą z analizy rynku, która dzieje się np. poprzez prowadzony przegląd ustawy. Wsłuchujemy się w głosy i propozycje uczestników rynku. Nie ma wśród nich postulatów radykalnych zmian, a raczej modyfikacji, które mają pewne rzeczy uprościć lub usprawnić. Kolejnym etapem będzie pogrupowanie tych postulatów, tak aby móc z interesariuszami rynku rozmawiać już o konkretnych propozycjach regulacji. Jedno jest pewne – żadna zmiana nie może się dokonać bez konsultacji z rynkiem, bo to zamawiający i wykonawcy mają najlepszą wiedzę odnośnie do tego, które elementy można lub należy poprawić.

Odnosząc się do kwestii waloryzacji, oczywiście będę z uwagą wsłuchiwać się w głosy płynące z rynku. Doskonale rozumiem aspekt inflacyjny, który pozwala dostosowywać wynagrodzenie wykonawców do zmieniającej się wartości pieniądza w czasie. Wykonawcy podejmują się projektów często trwających wiele miesięcy lub lat, w tym czasie mogą wystąpić zmiany gospodarcze, które mogą wpłynąć na koszty realizacji projektu. Bez waloryzacji, wzrost kosztów mógłby prowadzić do problemów płynnościowych lub nawet upadłości. Waloryzacja jest też ważna z punktu widzenia zamawiającego, gdyż przez cały okres realizacji kontraktu wynagrodzenie powinno być adekwatne do rzeczywistych kosztów. W przeciwnym razie wykonawca obawiając się strat, zacznie oszczędzać na jakości lub terminowości. Prawo zamówień publicznych daje zamawiającym narzędzia, które umożliwiają dokonywanie waloryzacji kontaktów. W 2022 r. Urząd wydał opinię dotyczącą waloryzacji na podstawie obecnie obowiązującej ustawy, akcentującą możliwość stosowania klauzuli waloryzacyjnej. Ponadto Urząd zaangażował się także w przygotowanie przykładowych klauzul waloryzacyjnych dla sektora budownictwa i wypracował je we współpracy z branżowymi zrzeszeniami. Nie mniej jednak jeśli pojawią się propozycje nowych rozwiązań, tak jak już powiedziałam wcześniej, będą one analizowane i omawiane z wszystkimi interesariuszami.

Czy certyfikacja wykonawców jest jedną z tych priorytetowych kwestii? Czy zaproponowane zmiany w projekcie ustawy o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych są odpowiednie, czy jednak z racji, że certyfikacja będzie dobrowolna, wcale nie przyspieszy procesu?

W związku z tym, że zarówno wykonawcy, jak i zamawiający, są zainteresowani wprowadzeniem możliwości certyfikacji wykonawców zamówień publicznych, prace nad projektem ustawy o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych są kontynuowane. Założeniem jest dobrowolna certyfikacja wykonawców zamówień publicznych i wydaje się, że jest to założenie słuszne. Wykonawca będzie miał zatem wybór, w jaki sposób potwierdzić brak podstaw wykluczenia, tj. czy poprzez złożenie podmiotowych środków dowodowych, czy też posługując się certyfikatem potwierdzającym brak podstaw wykluczenia.

Projekt ustawy o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych zakłada również stopniowe wprowadzanie certyfikacji wykonawców w zakresie warunków udziału w postępowaniu, tj. zdolności do należytego wykonania zamówień publicznych. Certyfikacja wykonawców jest zapewne szansą na odformalizowanie zamówień publicznych. Jest to wieloaspektowe zagadnienie, dlatego projekt ustawy został poddany szerokim uzgodnieniom i konsultacjom, również podczas konferencji uzgodnieniowej, w której ostatnio uczestniczyłam.

Czy w ogóle potrzebne jest przyspieszenie procesu? Średnio trwa 40 dni przy zamówieniach o wartości mniejszej, niż progi unijne, a 90 dni w postępowaniach o wartości równej lub przekraczającej progi unijne.

Szybkość postępowania o zamówienie publiczne oczywiście ma znaczenie z punktu widzenia i wykonawcy, i zamawiającego. Niemniej, ważniejsze od skracania trwania tych procedur w mojej ocenie jest ich przewidywalność, a może właściwszym słowem tu będzie odpowiednie ich zaplanowanie. Zamawiający, planując uprzednio harmonogramy projektów, których realizacja wymaga zakupów publicznych, zabezpiecza czas na przeprowadzenie tych wszelkich działań. Ważne jest, aby były one uwzględnione łącznie z tymi działaniami, które mogą się wydarzyć, jak np. postępowanie odwoławcze. Czyli z jednej strony dobre zaplanowanie, ale z drugiej dbałość wszystkich zaangażowanych w realizację tych działań by ich realizacja odbyła się w tych zaplanowanych okresach. Chodzi oto, aby publiczne środki wydawać efektywnie i pozyskiwać dostawy, lub usługi odpowiadające na potrzeby określone przez zamawiających. Stąd też długość trwania postępowania nie wydaje się być kwestią priorytetową. Natomiast jeśli w toku analizy rynku pojawią się sygnały o znacząco wydłużającej się procedurze, wtedy oczywiście będziemy reagować.

Miniony rok był rekordowy pod względem wartości zamówień publicznych udzielonych z zastosowaniem przepisów ustawy p.z.p., zbliżając się do 280 mld zł. Jak pani to interpretuje?

To oczywiście może być interpretowane na wiele sposobów, w zależności od kontekstu i warunków ekonomicznych oraz społecznych. Można by analizować aspekt stymulacji gospodarki, zwiększonych środków na inwestycje w infrastrukturę, konieczność wykorzystania funduszy unijnych, ale też rekonstrukcji po pandemii Covid-19. Zapewne pojawiły się też nowe potrzeby w zakresie usług publicznych po pandemii, na co zostały przeznaczone zwiększone środki. Wszystko to mogło spowodować wzrost wartości zamówień publicznych i z całą pewnością w różnych procentach miało taki wpływ. Jednak uważam, że jednym z takich powodów jest zmiana przepisów regulujących obszar zamówień publicznych czy elektronizacja. Zmiany te pokazały, że obecne regulacje p.z.p. wspierają udzielanie zamówień publicznych

Po objęciu stanowiska wiceprezesa UZP w rozmowie z „Rz” deklarowała pani, że będzie chciała zmienić podejście do efektywności zakupowej.

Zdecydowanie w dalszym ciągu jest to mój cel. Jeśli traktujemy zamówienia jako proces zakupowy, widzimy, jak ważne jest, aby możliwie na każdym etapie osoby zaangażowane w przygotowanie i realizację zamówienia posiadały odpowiednie kompetencje. Stąd też działania edukacyjne w większym stopniu powinny koncentrować się nie na samej procedurze udzielania zamówień, ale na kwestiach okołoproceduralnych – zdobywaniu wiedzy bardziej specjalistycznej w danej dziedzinie i popularyzacji dobrych praktyk zamawiających. Takie działania już planujemy w urzędzie. Za chwilę ukażą się informacje o różnych wydarzeniach organizowanych przez urząd lub we współpracy z UZP, na które już serdecznie zapraszam. Będzie to duża dawka wiedzy praktycznej, jak pracować nad uzyskaniem jeszcze bardziej efektywnych zakupów publicznych.

https://www.rp.pl/urzednicy/art41100301-nowa-prezes-urzedu-zamowien-publicznych-nie-planuje-rewolucji

Rynek Infrastruktury

Jeden przetarg, trzy inwestycje. Będą zmiany w układzie drogowym wokół Szczecina

Autor: Mikołaj Kobryński | Data publikacji: 26-09-2024

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ogłosiła przetarg na realizację trzech inwestycji drogowych w aglomeracji szczecińskiej. Chodzi o realizację II etapu obwodnicy Przecławia i Warzymic wraz z budową węzła Szczecin Zachód na autostradzie A6, budowę obwodnicy Kołbaskowa w przebiegu drogi krajowej nr 13 oraz punktową przebudowę autostrady A6.

Coraz bliższa jest perspektywa realizacji długo oczekiwanych inwestycji, które zmienią oblicze układu dróg krajowych wokół Szczecina. Stosowny przetarg ogłosiła bowiem Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Dotyczy on realizacji trzech zadań, jednak nie został podzielony na części, przez co wszystkie inwestycje zrealizuje jeden wykonawca. Jako że zamawiający dysponuje już dokumentacją projektową dla wszystkich zadań, przetarg obejmuje wyłącznie realizację robót budowlanych. Pierwsze zadanie dotyczy realizacji II etapu budowy obwodnic Przecławia i Warzymic w przebiegu drogi krajowej nr 13 wraz z budową węzła Szczecin Zachód na autostradzie A6, która połączy ją z przyszłą Zachodnią Obwodnicą Szczecina.

Obwodnica Przecławia i Warzymic została oddana do użytku w ubiegłym roku w sierpniu. Drugi etap inwestycji obejmuje budowę nowego połączenia DK nr 13 z autostradą A6. Istniejący węzeł powstał w latach 30. minionego stulecia. Co więcej, łącznice po jego południowej stronie mają nawierzchnię brukowaną. Dlatego GDDKiA planuje jego likwidację po wcześniejszym wybudowaniu węzła Szczecin Zachód w nowej lokalizacji ok. 700 metrów na wschód od istniejącej. Realizacja inwestycji jest konieczna, ponieważ właśnie w tym miejscu przewidziano połączenie autostrady A6 z przyszłą Zachodnią Obwodnicą Szczecina.


mat. pras. GDDKiA

Nowy odcinek DK nr 13 rozpocznie się w rejonie włączenia istniejącego fragmentu Przecławia i Warzymic do dalszej części trasy. W tym rejonie powstanie węzeł Siadło Górne, który połączy trasę z Zachodnią Obwodnicą Szczecina. Dalej na południe przewidziano omijający centrum logistyki magazynowej Amazon Logistics wspólny przebieg trasy z drogą ekspresową S6 aż do planowanego węzła Szczecin Zachód, do którego od południowej strony podłączona zostanie obwodnica Kołbaskowa. Łączna długość nowej drogi wybudowanej w ramach przedsięwzięcia wyniesie ok. 3 kilometry. Prace obejmą także autostradę A6 na odcinku o blisko 2,5 kilometra długości. W ramach zadania powstanie aż 10 wiaduktów. Najdłuższy z nich będzie liczył 130 metrów długości.

W ramach drugiego zadania powstanie obwodnica Kołbaskowa, również w ciągu DK nr 13. Z racji licznych skrzyżowań z drogami poprzecznymi i przejść dla pieszych istniejący przebieg trasy jest niekorzystny, zarówno w kontekście bezpieczeństwa i płynności ruchu drogowego, jak i standardu życia mieszkańców miejscowości. Obejście Kołbaskowa ma liczyć nieco ponad 5,5 kilometra. Droga klasy technicznej GP rozpocznie się w rejonie planowanego węzła Szczecin Zachód, omijając miejscowość od strony wschodniej, łącząc się na rondzie z drogą powiatową w kierunku miejscowości Moczyły. Połączenia z istniejącym przebiegiem DK nr 13 zaplanowano na rondzie na południe od osady Rosówek oraz na rondzie na skrzyżowaniu z drogą powiatową w kierunku miejscowości Kamieniec, ok. 300 metrów od granicy państwa.

Trzecie zadanie obejmie z kolei punktową przebudowę autostrady A6 w rejonie granicy polsko-niemieckiej. Będzie ona polegała na budowie wiaduktu wraz z jezdniami manewrowymi i łącznicami, który umożliwi zawracanie bez przekraczania granicy państwa. Dziś zawracanie jest możliwe dopiero na pierwszym węźle, który znajduje się 9,5 kilometra w głąb Niemiec. Dodatkowo w rejonie jezdni południowej przy granicy powstanie plac do kontroli z oznakowaniem aktywnym, co wyeliminuje konieczność korzystania przez służby inspekcji drogowej ze stacji paliw.


mat. pras. GDDKiA

– Rozpoczynamy kolejne inwestycje, które przede wszystkim usprawnią komunikację i pozwolą na wyprowadzenie ruchu z obszarów zamieszkanych, poprawiając sytuację mieszkańców. Niezwykle istotne znaczenie będzie miała też budowa nowego węzła Szczecin Zachód na autostradzie A6, który pozwoli kierowcom dostać się na przyszłą Zachodnią Obwodnicę Szczecina, która stanowi inwestycyjny priorytet dla stolicy Pomorza Zachodniego oraz gmina sąsiednich i jest ważnym elementem docelowego układu drogowego północno-zachodniej części kraju – podsumowuje cytowany w komunikacie prasowym wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka.

Jak informuje GDDKiA, po podpisaniu umowy w ciągu 30 dni nastąpi przekazanie wykonawcy placu budowy. Na realizację II etapu budowy obwodnicy Przecławia i Warzymic oraz budowę obwodnicy Kołbaskowa przewidziano 27 miesięcy. Punktowa przebudowa autostrady A6 w rejonie granicy państwa powinna zostać zrealizowana w ciągu 16 miesięcy. Zarządca państwowej sieci dróg zastrzega, że w tym okresie nie zostaną uwzględnione sezony zimowe. Mając na uwadze powyższe terminy, cała inwestycja powinna zostać zrealizowana w 2028 roku.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/jeden-przetarg-trzy-inwestycje-beda-zmiany-w-ukladzie-drogowym-wokol-szczecina-92842.html