Budownictwo i PZP | Prasówka | 12.05.2025 r.

Rynek Infrastruktury

 1. Ruszają prace nad certyfikacją wykonawców. Co będą oznaczały szykowane zmiany?

Autor: ep. | Data publikacji: 07-05-2025

Pod obrady Sejmu trafił właśnie projekt ustawy o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych. Postulaty o wprowadzenie takiego narzędzia pojawiały się od dawna. Czy to potrzebne narzędzie i jakie mogą być efekty jego wprowadzenia? Na ten temat rozmawiamy z dr Żanetą Urbaniak.

RynekInfrastruktury.pl: Czy ustawa o certyfikacji w obecnym kształcie jest potrzebna na rynku zamówień publicznych? Komu będą służyły projektowane przepisy?

dr Żaneta Urbaniak, Associate Director, adwokat, Praktyka prawa zamówień publicznych i obronności, KPMG Law: Podstawę dla wprowadzenia do polskiego systemu prawnego certyfikacji stanowi art. 64 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/24/UE z dnia 26 lutego 2014 roku w sprawie zamówień publicznych, uchylających dyrektywę 2004/18/WE. W myśl tego przepisu państwa członkowskie mogą podjąć decyzję, czy w ich porządkach prawnych ma obowiązywać certyfikacja wykonawców. Polski ustawodawca dopiero po kilku latach od dnia wejścia w życie dyrektywy postanowił uregulować to zagadnienie.

Wprowadzenie certyfikacji wykonawców wydaje się być rozwiązaniem korzystnym dla obu stron postępowania o udzielenie zamówienia publicznego. Dla zamawiającego będzie to znaczne ułatwienie, bowiem w oparciu o jeden dokument będzie mógł zweryfikować – czy konkretny podmiot podlega wykluczeniu z postępowania, zaś w przypadku zamówień o ustandaryzowanych poziomach zdolności (roboty budowlane w zakresie dróg, roboty budowlane w zakresie wodno-kanalizacyjnym, czy usługi projektowania), a także potwierdzić spełnianie warunków udziału w postępowaniu. Z drugiej strony, wykonawca w miejsce kilku dokumentów, które zobowiązany był pozyskać z różnych organów – złoży tylko jeden dokument pochodzący z bezpłatnej bazy danych.

Co istotne, to wykonawca będzie decydował w jakim zakresie będzie ubiegał się o certyfikat, bowiem w ustawie przewidziano różne zakresy certyfikatów, np. certyfikat potwierdzający brak obligatoryjnych podstaw wykluczenia, certyfikat potwierdzający brak obligatoryjnych i fakultatywnych podstaw wykluczenia, a także certyfikat potwierdzający spełnienie warunków udziału w postępowaniu. Zastąpienie wielu dokumentów jednym stanowi zmniejszenie obciążeń dokumentacyjnych w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego. Jednak beneficjentem zmian wprowadzonych w ramach ustawy o certyfikacji będą przede wszystkim zamawiający, bowiem wykonawcy tak czy inaczej będą zobowiązani do przedstawienia stosowanych dokumentów jednostce certyfikującej. Z drugiej jednak strony rozwiązaniem, które może być korzystne dla wykonawców jest procedura self-cleaningu. Jednostka certyfikująca po przeprowadzeniu przez wykonawcę procedury self-cleaningu, decyduje czy pomimo wystąpienia przesłanek wykluczenia podmiot ten może być uznany za wykonawcę dającego rękojmię należytej realizacji zamówienia. Co istotne, ocena w tym zakresie dokonana przez jednostkę certyfikującą jest wiążąca dla wszystkich wykonawców.

Czy certyfikat – w proponowanym kształcie – jedynie zastąpi kilka innych oświadczeń, czy może być także swoistym potwierdzeniem jakości?

Analiza proponowanych przepisów prowadzi do wniosku, że certyfikat zastąpi kilka innych oświadczeń. Co do potwierdzenia jakości – do projektu ustawy załączono projekt rozporządzenia Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie poziomów zdolności wykonawcy do wykonania zamówienia na roboty budowlane. W rozporządzeniu określono poziomy zdolności jedynie dla dwóch grup robót budowlanych (roboty budowlane w zakresie dróg, roboty budowlane w zakresie sieci wodnych i kanalizacyjnych) oraz w zakresie wykształcenia lub kwalifikacji zawodowych osób wyznaczonych do realizacji zamówień na roboty budowlane. Poziomy zdolności w zakresie usług zostaną ustalone po upływie okresu 4 lat liczonych od dnia ogłoszenia ustawy – na co wskazano w uzasadnieniu do ustawy.

Wprowadzenie ustawowego instrumentu, który pozwoli na potwierdzenie jakości dla zamówień o różnym charakterze wydaje się bardzo trudne, jeżeli w ogóle możliwe. Różni zamawiający udzielają różnych zamówień, ustalenie standardowych poziomów możliwe jest faktycznie tylko dla powtarzalnych i jednorodnych zamówień, przy dużym skomplikowaniu zadań (obiekty infrastruktury krytycznej, obiekty zabytkowe) ustawowe standardy mogą się nie sprawdzić.

Informacje podawane na potrzeby certyfikacji muszą być aktualne. Czy istnieje zagrożenie, że na rynku będą funkcjonowały nieaktualne certyfikaty?

Co do zasady, jednostka certyfikująca zobowiązana jest czuwać nad aktualnością certyfikatów. Jednakże nie w każdym przypadku jednostka ta będzie w stanie stwierdzić czy dane stanowiące podstawę certyfikacji są aktualne. Dla przykładu w przypadku warunku udziału w postępowaniu odnoszącym się do zdolności ekonomicznej lub finansowej – posiadania określonych środków na rachunku bankowym – informacje te mogą się zmieniać wielokrotnie w ciągu dnia, tygodnia, miesiąca. Certyfikat ma być zaś wydawany na okres od roku do trzech lat. W takich przypadkach, obawiam się, że nieuczciwi wykonawcy mogą posługiwać się dokumentami, które nie będą miały potwierdzenia w aktualnym stanie faktycznym.

Wykonawcy zainteresowani certyfikacją będą musieli uiścić opłaty. Jak pogodzić wysokość stawek tak, żeby była akceptowalna dla wykonawców, także tych mniejszych, a jednocześnie, by pozwalała firmie certyfikującej na rzetelną działalność?

Jest to bardzo trudne zadanie. Z jednej strony będzie to duże ułatwienie dla zamawiających i wykonawców, z drugiej zaś nie może stanowić bariery dla pozyskiwania certyfikatów dla MŚP. Minister przygotowując rozporządzenie w oparciu o art. 25 projektu ustawy będzie miał do wykonania bardzo trudne zadanie.

Czy należy się spodziewać dużego zainteresowania certyfikatami?

Biorąc pod uwagę postulany rynku zamówień publicznych, wydaje się, że rozwiązanie to może być popularne. Mając na uwadze nasze doświadczenie, w innych krajach członkowskich UE z tego rozwiązania korzysta wielu wykonawców . Sama kilka razy spotkałam się z takimi certyfikatami w postepowaniach prowadzonych w Polsce, a także w postępowaniach odwoławczych przed Krajową Izba Odwoławczą.

Jakie widzi Pani najważniejsze wady, a jakie zalety tego projektu?

Certyfikacja jest kolejnym krokiem w zmniejszaniu obciążeń biurokratycznych w postępowaniu o udzielenie zamówień publicznych, może też przyśpieszyć czas trwania postępowań.

Obawiam się jednak self-cleaningu, który wiążę wszystkich zamawiających – dotychczas wyjaśnienia wykonawcy były oceniane przez pryzmat zasady proporcjonalności stosowanej w konkretnym postępowaniu. Inaczej wyjaśnienia były oceniane w prostych, powtarzalnych zamówieniach, a inaczej przy skomplikowanych.

Drugim elementem który budzi moje obawy, jest certyfikacja w zakresie warunków dotyczących zdolności ekonomicznej i finansowej – środki na rachunku, czy zdolność kredytowa mogą ulegać wielokrotnym zmianom w okresie trzech lat, co nieuczciwi wykonawcy mogą wykorzystywać.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/ruszaja-prace-nad-certyfikacja-wykonawcow-co-beda-oznaczaly-szykowane-zmiany-95191.html

 2. Wszystkie oferty na wiadukt na DK91 w budżecie GDDKiA

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 09-05-2025

Minął termin składania ofert na rozbiórkę starego i budowę nowego wiaduktu nad linią kolejową w ciągu drogi krajowej nr 91 w miejscowości Raciążek niedaleko Ciechocinka w kujawsko-pomorskim. Do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wpłynęło siedem ofert i wszystkie mieszczą się w budżecie.

Aktualnie na drodze krajowej nr 91 w miejscowości Raciążek stoi wiadukt, którego konstrukcja jest już znacznie wysłużona, ponieważ została wybudowana w 1968 roku. Obecny obiekt posiada jezdnie o łącznej szerokości nieco ponad ośmiu metrów o dwóch pasach ruchu po jednym w obie strony. Na konstrukcji ponadto nie ma ani chodnika, ani ścieżki rowerowej.

Powyższe warunki sprawiają, że obiekt odstaje od obecnych standardów budowy dróg krajowych w Polsce i to zarówno pod względem wymiarów, jak i zastosowanej technologii.

Siedmiu chętnych na budowę wiaduktu

W przetargu bydgoskiej Generalnej Dyrekcji wzięło udział siedmiu wykonawców. Zamawiający zamierza przeznaczyć na realizację zadania 53 563 498,85 zł. Wszystkie złożone oferty mieszczą się w tym budżecie.

Najtańszą złożyła firma Euro – Darmal na 38 491 952,36 zł, a najdroższą Firma Ogólnobudowlana KORDEK Jakub Kordek na 52 334 560,57.

Pozostałe oferty należą do wykonawców takich jak: Strabag – 42 310 618,14 zł; Mosty Łódź – 39 974 803,75 zł; Sarniż – 42 990 832,44 zł; Most – 51 484 472,31 zł oraz Primost Południe – 40 736 623,49 zł.

Teraz GDDKiA wybierze najkorzystniejszą ofertę, kierując się trzema kryteriami: ceną (waga 60 procent), okresem gwarancji (10 proc.) i kwalifikacjami zawodowymi kierownika budowy (30 proc.).

Wiadukt do 2027 roku

Wybrany wykonawca będzie miał 21 miesięcy na realizację zadania od dnia podpisania umowy.

GDDKiA planuje, że roboty potrwają w okresie od 2025 do 2027 roku. W ramach zadania, do którego przygotowania trwały kilka lat i zakończyły się uzyskaniem decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej w kwietniu 2024 roku, powstanie wiadukt, który będzie posiadał jezdnię o łącznej szerokości 10 metrów.

Na jezdnie będą się składały dwa pasy ruchu i pobocza, a przy jezdni powstanie ścieżka pieszo-rowerowa o szerokości 2,5 metra.

Nowa konstrukcja będzie posiadała trzy przęsła – skrajne z nich będą przeznaczone jako przejście dla zwierząt, a środkowej dla obecnej linii kolejowej nr 18. Łączna długość nowego wiaduktu wyniesie natomiast 86 metrów, a szerokość 18 metrów.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/inzynieria-i-innowacje/wszystkie-oferty-na-wiadukt-na-dk91-w-budzecie-gddkia-95210.html

 3. Ubezpieczeniowy chaos na budowie: firmy płacą cenę braku standaryzacji

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 04-05-2025

Największe projekty infrastrukturalne, ale również te mniejsze, wymagają odpowiedniego zabezpieczenia w postaci ubezpieczenia, jednak zbyt wysokie koszty, błędne polisy czy ryzyko sankcji kontraktowych to codzienność wielu film budowlanych. Za główny powód takiego stan rzeczy można wskazać brak jednolitych standardów ubezpieczeniowych.

Branża budowlana mierzy się z coraz większą presją inwestycyjną, ale nie nadąża za nią system ochrony ubezpieczeniowej. Problemem są nie tylko wygórowane i nieadekwatne wymogi stawiane przez inwestorów, ale także brak elastycznego podejścia do ryzyka i zarządzania polisami. Efekt? Często droższe i mniej skuteczne zabezpieczenia, które mogą wpędzić wykonawcę w poważne kłopoty. O szczegółach opowiedział nam Michał Ilkiewicz, dyrektor sektora budownictwa i nieruchomości oraz broker ubezpieczeniowy i reasekuracyjny w GrECo Polska.

Wyzwania ubezpieczeniowe

Ekspert zwraca uwagę, że w obszarze ubezpieczeń dla generalnych wykonawców, projektantów i inżynierów w kontekście realizacji dużych projektów infrastrukturalnych istnieje wiele wyzwań. Jako najistotniejsze, wskazuje natomiast pięć konkretnych.

Po pierwsze, jest to przewlekłość procedur negocjacyjnych i przetargowych oraz związane z tym trudności z właściwym oszacowaniem kosztów ochrony ubezpieczeniowej oraz jej dostępnością. Kłopotem stają się również nieadekwatne wymogi ubezpieczeniowe utrudniające właściwe zarządzanie ryzykiem.

Zmniejszająca się liczba i pojemność ubezpieczycieli także staje się wyzwaniem. Jest to następstwem konsolidacji zachodzącej na polskim rynku, a skutkuje mniejszą konkurencyjnością, przez co pojawiają się trudności z pozyskaniem atrakcyjnej oferty.

Kolejnym wyzwaniem będzie nadchodząca górka inwestycyjna. Ilkiewicz ocenia, że będzie to klęska urodzaju, która m.in. może krótkoterminowo wydłużyć okres niezbędne na pozyskanie ochrony oraz zwiększyć jej koszt.

Ostatnim z wymienionych jest z kolei innowacyjność projektów, a konkretniej niewielkie lokalne doświadczenie w zakresie ubezpieczeń tego rodzaju inwestycji.

– Remedium na te wyzwania jest wybór odpowiedniego doradcy specjalizującego się w ubezpieczeniach dla budownictwa. Jestem przekonany, że jedynie branżowa specjalizacja zapewnia skuteczność, nieosiągalną dla osób, które znają się ogólnie na ubezpieczeniach i zajmują się wszystkimi branżami – podsumowuje.

Wymogi ubezpieczeniowe problemem dla wykonawców

Przedstawiciel GrECo Polska twierdzi ponadto, iż wymogi ubezpieczeniowe nieadekwatne do potencjalnych ryzyk oraz obecnych realiów rynkowych stanowią problem dla wykonawców.

– Wiele z tych wymogów nie uwzględnia specyfiki poszczególnych projektów, ani dynamicznie zmieniającej się oferty rynku ubezpieczeniowego. Brak elastyczności i indywidualnego podejścia w zakresie stawianych wymagań ubezpieczeniowych nie tylko zwiększają obciążenie finansowe wykonawców, ale także ograniczają możliwość efektywnego zarządzania ryzykiem – tłumaczy, dodając, że w efekcie, w najlepszym przypadku, wykonawcy ponoszą wyższe niż zakładane koszty ubezpieczeń, które zwiększają koszty realizacji projektów.

Wykonawcy narażeni są również na zastosowanie przez inwestorów przewidzianych w umowie sankcji, w przypadku braku zgodności polis ubezpieczeniowych z warunkami kontraktowymi na wypadek ich niespełnienia.

Aktualnie zatem nie funkcjonują żadne dobre praktyki w przedmiotowym zakresie, które zapewniłyby standaryzację wymogów ubezpieczeniowych stosowanych przez inwestorów.

– Jako GrECo Polska nie tylko ubezpieczamy kluczowe inwestycje realizowane w regionie ale również działamy na rzecz całego sektora budowlanego, prowadząc rozmowy z inwestorami publicznymi w zakresie wypracowania akceptowalnych standardów stosowanych wymogów ubezpieczeniowych. Jestem przekonany, że takie działania przyniosą wymierne korzyści dla całej branży i umożliwią efektywniejsze zarządzanie ryzykiem w procesie inwestycyjnym – przekonuje Michał Ilkiewicz.

Firmy budowlane nie unikają błędów

Firmy budowlane same popełniają błędy w zakresie zarządzania ryzykiem. Ekspert uważa, że podstawowy błąd jest pokłosiem wspomnianych wcześniej wyzwań, a w szczególności wymogów inwestorów i sposobu egzekwowania ich spełnienia.

– Polega on na tym, że wykonawcy dążą do tego, by możliwie niskim kosztem spełnić wymogi inwestora w zakresie ubezpieczeń, a właściwe dopasowanie warunków ochrony pozostaje na drugim planie. Przykładowo, podwyższony koszt zawarcia umów ubezpieczeń z wymaganym bardzo niskim poziomem współuczestnictwa ubezpieczonych w ryzyku (franszyz redukcyjnych), powoduje brak zainteresowania wykonawców podwyższeniem limitów odpowiedzialności ubezpieczycieli – objaśnia Ilkiewicz.

Zapewnia jednocześnie, że GrECo stara się dążyć do poprawy tej sytuacji w dwojaki sposób. Wykorzystując szerokie spojrzenie na rynek i wskazując klientom zidentyfikowanych ryzyk poszczególnych projektów, firma rekomenduje adekwatne zabezpieczenie

– Dla przykładu, w ubiegłym roku jeden z naszych klientów zdecydował się na znaczące podwyższenie limitów w dedykowanych jednemu z kontraktów umowach ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej – z 5 mln zł wymaganych przez GDDKiA do 100 mln zł – tłumaczy.

Drugim sposobem na rozwiązanie sytuacji jest zaangażowanie w rozmowy z zamawiającymi publicznymi. Dialog dotyczy wypracowania bardziej adekwatnych standardów stosowania przez nich wymogów ubezpieczeniowych.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/inzynieria-i-innowacje/ubezpieczeniowy-chaos-na-budowie-firmy-placa-cene-braku-standaryzacji-95136.html

 4. Problematyczne „pełne szczegółowe roszczenie” w ramach Warunków Kontraktowych dla GDDKiA

Autor: art. sponsorowany | Data publikacji: 09-05-2025

Znaczna większość umów o zamówienia publiczne realizowanych m. in. przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad oparta jest o Warunki Kontraktowe FIDIC, przygotowane przez Międzynarodową Federację Inżynierów Konsultantów i dostosowane przez zamawiającego do uwarunkowań realizacji inwestycji poprzez sporządzenie warunków szczególnych.

FIDIC jest to wzorzec (szablon) umowy, który obejmuje niemalże wszystkie sytuacje, jakie wymagają porozumienia pomiędzy stronami w trakcie realizacji inwestycji, jak również zbiór zasad, których stosowanie pozwala usystematyzować realizację prac i kontakty między inwestorem, nadzorem, wykonawcą czy projektantem.

Dla inwestycji realizowanych na rzecz Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, zmiany wprowadzane przez zamawiającego w Subklauzuli 20.1 Warunków Szczególnych zmieniających „nowe” Warunki Kontraktu FIDIC (tłumaczenie drugiego wydania angielskiego FIDIC 2017) w odniesieniu do postanowień „starych” Warunków Kontraktowych (tłumaczenie pierwszego wydania FIDIC 1999), stanowią dość istotne zmiany w procedurze roszczeniowej, zwłaszcza w zakresie procedury uzgodnienia lub określenia.

Uregulowania w zakresie terminowości złożenia powiadomienia o roszczeniu zawarte w Subklauzuli 20.1 w „nowym” jak i „starym” wydaniu FIDIC są tożsame, a więc zobowiązują wykonawcę do złożenia powiadomienia (opisujące wydarzenie lub okoliczność, powodującą roszczenie) w terminie do 28 dni po tym, kiedy wykonawca dowiedział się, lub powinien był dowiedzieć się, o tym wydarzeniu lub okoliczności. Co istotne powyższe postanowienie dotyczy zarówno okoliczności mających już wpływ na realizację inwestycji, jak również potencjalnych, których wpływ może dopiero wystąpić np. okoliczności związanych ze zmianą w prawie kraju.

Natomiast jedną z istotniejszych zmian „nowego” FIDIC-a jest wymóg dotyczący zawarcia w pełnym szczegółowym roszczeniu (składanym w terminie 42 dni od okoliczności powodującej roszczenie) żądanego przedłużenia Czasu na Ukończenie lub zmiany wykonania Wymaganej Minimalnej Ilości Wykonania lub dodatkowej płatności, co dla okoliczności mających już na ten moment wpływ na realizację prac projektowych lub robót może nie stanowić problemu, natomiast dla okoliczności których wpływ może dopiero się ujawnić na dalszym etapie prowadzenia prac i robót, może być wręcz niemożliwy do spełnienia.

Co prawda Warunki Kontraktowe FIDIC w obu wydaniach (w „nowych” zmienione przez Postanowienia Szczególne) przewidują możliwość zmiany terminu złożenia pełnego szczegółowego roszczenia, jednak warunkują jego zmianę od akceptacji Inżyniera. Jak wynika z doświadczeń, w takich sytuacjach uzyskanie owej zgody Inżyniera nie zawsze jest możliwe, co prowadzi do sytuacji, iż wykonawca nie ma możliwości działania zgodnie z postanowieniami Warunków Kontraktu w tym zakresie z przyczyn od niego niezależnych. Pozytywną stroną tej sytuacji jest jedynie fakt, iż Warunki Kontraktu nie przewidują wprost negatywnych skutków dla wykonawcy w przypadku niezastosowania się do terminu przedłożenia pełnego szczegółowego roszczenia, co wskazuje na bardziej „instrukcyjny” charakter tego terminu.

W ramach kolejnych wydań Warunków Kontraktowych FIDIC autorzy starają się dostosowywać ich postanowienia do napotykanych sytuacji oraz uwarunkowań, lecz nadal zawierają niedoskonałości, co potwierdza powyższy przykład.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/problematyczne-pelne-szczegolowe-roszczenie-w-ramach-warunkow-kontraktowych-dla-gddkia-95231.html

 5. USA i Ukraina podpisały umowę o surowcach

Autor: GR | Data publikacji: 02-05-2025

Stany Zjednoczone i Ukraina podpisały umowę o utworzeniu Amerykańsko-Ukraińskiego Funduszu Inwestycyjnego na rzecz Odbudowy – poinformowało ministerstwo finansów USA.

„30 kwietnia Stany Zjednoczone i Ukraina podpisały umowę o utworzeniu Amerykańsko-Ukraińskiego Funduszu Inwestycyjnego na rzecz Odbudowy. W uznaniu znaczącego wsparcia finansowego i materialnego, jakiego naród Stanów Zjednoczonych udzielił obronie Ukrainy od czasu pełnoskalowej inwazji Rosji, to partnerstwo gospodarcze umożliwi naszym krajom współpracę i wspólne inwestowanie, aby zapewnić, że nasze wspólne aktywa, talenty i możliwości przyspieszą odbudowę gospodarczą Ukrainy” – czytamy w komunikacie amerykańskiego resortu finansów.

Polsat News zauważył, że wicepremier Ukrainy Julija Swyrydenko napisała na platformie X, że zarówno USA, jak i Ukraina mają dokonywać wpłat na rzecz funduszu po równo, zaś w przypadku USA jako wkład do funduszu liczyć będzie się wartość przyszłej pomocy wojskowej. Ze strony ukraińskiej fundusz ma być zasilany w postaci 50 proc. dochodów do budżetu państwa z eksploatacji nowych złóż surowców.

„Fundusz będzie następnie inwestował w projekty wydobywcze materiałów krytycznych, ropy naftowej i gazu – a także w powiązaną infrastrukturę i przetwórstwo. Konkretne projekty inwestycyjne zostaną wybrane wspólnie przez Ukrainę i USA. Co ważne, Fundusz może inwestować wyłącznie na Ukrainie. Oczekujemy, że przez pierwsze 10 lat zyski i dochody Funduszu nie będą dystrybuowane, ale zamiast tego reinwestowane w Ukrainę – w nowe projekty lub odbudowę. Warunki te będą przedmiotem dalszych dyskusji” – czytamy we wpisie ukraińskiej wicepremier.

Polsat News zwraca uwagę, że wbrew początkowym żądaniom USA porozumienie nie nakłada na Ukrainę obowiązku spłacenia przeszłej amerykańskiej pomocy wojskowej dochodami z eksploatacji złóż. Ukraińskie złoża surowców mają pozostać też pod „pełną kontrolą i własnością Ukrainy”, zaś sam fundusz ma być zarządzany wspólnie przez obie strony. Amerykański rząd ma też pomóc przyciągnąć dodatkowe inwestycje i technologie na Ukrainę za pomocą agencji US International Development Finance Corporation.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/usa-i-ukraina-podpisaly-umowe-o-surowcach–95150.html

 6. Tomasz Kwieciński (GDDKiA): Na najbardziej istotnych inwestycjach będziemy wdrażać wyrok TSUE

Autor: Redakcja | Data publikacji: 28-04-2025

Generalna Dyrekcja analizuje sytuację związaną z wyrokiem TSUE odnoszącym się do udziału w zamówieniach publicznych wykonawców spoza Unii Europejskiej – powiedział Tomasz Kwieciński radca Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Jak mówił podczas Kongresu Projektantów i Inżynierów przedstawiciel GDDKiA, dyrekcja patrzy w kierunku rozwiązań, które w jednym z dużych przetargów przyjęła PKP PLK (inwestor kolejowy jako pierwszy zdecydował się na skorzystanie w wyroku pozwalającego na dopuszczeniu do udziału w przetargu jedynie oferentów z krajów unijnych.

– Analizujemy możliwość wprowadzenia ich na nasze kontrakty. Jeżeli będzie pozytywna opinia, to jak najbardziej będziemy próbować wdrażać na najbardziej istotne i strategiczne inwestycje, rozwiązania zbliżone do tych, które zastosowało PKP w swoich przetargach – powiedział Tomasz Kwieciński.

Radca GDDKiA przyznał jednocześnie, że najlepszym rozwiązaniem byłoby uregulowanie tej kwestii na poziomie ustawowym. Takie rozwiązanie byłoby skuteczne. – Nie powodowałoby też ewentualnych konfliktów na etapie postępowań przetargowych – wyjaśnił.

Obecnie, jak mówił, w sytuacji gdy regulację wykluczającą podmioty spoza Unii wprowadza na podstawie własnej decyzji zamawiający, istnieje ryzyko konfliktu na etapie przetargu i odwołań. – Jeżeli by to było rozwiązanie systemowe, ustawowe, na pewno z punktu widzenia zamawiającego ułatwiłoby proces inwestycyjny – stwierdził Tomasz Kwieciński.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/tomasz-kwiecinski-gddkia-na-najbardziej-istotnych-inwestycjach-bedziemy-wdrazac-wyrok-tsue-95109.html

 7. Wzrośnie próg stosowania Prawa zamówień publicznych

Autor: ep. | Data publikacji: 30-04-2025

Do konsultacji publicznych trafił projekt nowelizacji ustawy Prawo zamówień publicznych. Celem jest podwyższenie minimalnego progu, od którego stosowane są przepisy tej ustawy.

Obecnie obowiązujący próg stosowania ustawy Prawo zamówień publicznych oraz ustawy o umowie koncesji na roboty budowlane wynosi 130 tys. zł. Ta kwota ma być podniesiona do 170 tys. zł.

Jak zauważa projektodawca, próg stosowania ustawy Pzp obowiązuje od 2021 r. i mimo znaczącej inflacji nie był na przestrzeni ostatnich lat zmieniany. Zmieniły się natomiast koszty realizacji robót budowlanych, dostaw oraz usług. W tej sytuacji projektodawca uznał, że dotychczas obowiązujący próg jest nieadekwatny w stosunku do realiów obrotu gospodarczego.

Dla zamawiających przekroczenie minimalnego progu oznacza konieczność stosowania bardziej sformalizowanych procedur oraz więcej obowiązków dotyczących choćby dokumentacji postępowania. W sytuacji gdy wartość robót i usług rośnie, zamawiający jest zobowiązany do wypełniania wszystkich formalności także w przypadku stosunkowo niewielkich – jeśli chodzi o zlecany zakres prac – zamówień.

„Zaproponowana zmiana wysokości progu stosowania ustawy Pzp oraz progu stosowania ustawy o umowie koncesji zmierza do dostosowania tych przepisów do zmieniających się realiów gospodarczych, a także zapewnienia elastyczności i adekwatności sposobu wyboru wykonawcy oraz trybu zawierania umów o zamówienia publiczne (umowy koncesji na roboty budowlane lub usługi) do potrzeb zamawiających i wykonawców w przypadku zamówień o niższych wartościach” – czytamy w uzasadnieniu.

Nowe przepisy, zgodnie z intencją projektodawcy, miałyby wejść w życie od 1 stycznia 2026 roku.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/wzrosnie-prog-stosowania-ustawy-pzp-95141.html

 8. Traktat polsko-francuski. Jakie znaczenie dla transportu i przemysłu?

Autor: Łukasz Malinowski | Data publikacji: 10-05-2025

9 maja w Nancy podpisany został Traktat o wzmocnionej współpracy i przyjaźni między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Francuską. Umowa zakłada m.in. poszerzanie współpracy gospodarczej, wspomina o branży obronnej, energetyce atomowej oraz portach lotniczych i kolejach dużych prędkości.

Podpisany w Nancy traktat ma się stać nowej jakości fundamentem współpracy pomiędzy Warszawą a Paryżem. Najważniejsze zapisy odnoszą się oczywiście do kwestii bezpieczeństwa – obie strony zobowiązały się do wzajemnego wsparcia w przypadku zagrożenia, w tym do pomocy zbrojnej.

Poprawa bezpieczeństwa

– Wykorzystujemy nasze doświadczenie i zaufanie, aby utrwalić naszą przyjaźń, współpracę i bezpieczeństwo. […] Za tym muszą iść także twarde konkrety. […] Od dziś Francja i Polska będą mogły naprawdę liczyć na siebie w każdej sytuacji […]. Dajemy sobie wzajemne gwarancje bezpieczeństwa i możecie być państwo pewni, że intencją Prezydenta Francji i moją jest śmiertelnie poważnie traktować ten zapis – mówił premier Donald Tusk podczas wspólnej konferencji prasowej z Prezydentem Emmanuelem Macronem.

Tusk podkreślał, że współpraca w zakresie bezpieczeństwa nabiera w tym traktacie szczególnego znaczenia ponieważ jest w nim mowa nie tylko o wzajemnych gwarancjach militarnych, ale także o współpracy naszych przemysłów obronnych, o współpracy nuklearnej. – To wszystko jest ważne, ale ważna jest też polityka. Ten traktat bardzo wzmocni też całą strukturę europejskiej stabilności – podkreślał Tusk.
Reklama

– Potrzebujemy zjednoczonej, mocnej i konkurencyjnej Europy. Polska i Francja mogą się do tego zdecydowanie przyczynić – mówił prezydent Francji Emmanuel Macron.

Szef rządu podkreślił, że za zapisami traktatu pójdą konkretne działania operacyjne, zwłaszcza w obszarze przemysłu zbrojeniowego, planowania strategicznego i przygotowania na sytuacje kryzysowe. Obok bezpieczeństwa militarnego traktat przewiduje również rozbudowaną współpracę gospodarczą i technologiczną.

Energetyka cywilna i współpraca jądrowa

Jak podkreśla KPRM w komunikacie porozumienie otwiera również drogę do współpracy w dziedzinie cywilnych technologii nuklearnych. Zapisy dotyczącej tego zakresu współpracy zostały zawarte w art. 9. W punkcie pierwszym strony przyznają, że „ewolucja rynków energii wymagają nowego podejścia w dziedzinie energetyki, tak aby przyspieszyć zmniejszenie zależności od paliw kopalnych, zwiększyć zdolności produkcyjne energii zero- lub niskoemisyjnej w Europie i zdywersyfikować źródła dostaw w celu wzmocnienia suwerenności energetycznej”.

W kolejnych punktach Polska i Francja podkreślają, że będą współdziałać na rzecz skutecznego wspierania rozwoju źródeł energii odnawialnej, jądrowej i innych zero- lub niskoemisyjnych źródeł energii, gospodarki wodorowej, bezpieczeństwa i stabilności systemu elektroenergetycznego.

Uzgodniono także, że prowadzony będzie coroczny dialog wysokiego szczebla na tematy kwestii energetycznych, w tym energii jądrowej.

Prezydent Emmanuel Macron dodał, że podpisane porozumienie przyczyni się do pogłębienia współpracy gospodarczej oraz rozwoju dialogu w zakresie energetyki jądrowej. – Dotyczy to także innych dziedzin współpracy, zwłaszcza w obszarze obronności i transportu – zaznaczył francuski przywódca.

Mobilność i infrastruktura transportowa

W art. 8. Polska i Francja określiły cele współpracy w zakresie mobilności i transportu. Strony będą dążyć zarówno do zwiększania konkurencyjności transportu, obniżanie jego emisyjności oraz zwiększania atrakcyjności zawodów związanych z transportem.

Działania mają obejmować także zwiększenie „bezpieczeństwa sektora transportowego – dwustronnie, wielostronnie i w ramach UE – w tym poprzez rozwijanie infrastruktury transportowej podwójnego zastosowania, przeznaczonej zarówno dla sektora cywilnego, jak i wojskowego”.

Zaznaczono także, konieczność promowania i wdrażania narzędzi służących „wzmacnianiu cyberbezpieczeństwa sektora transportowego, w szczególności w odniesieniu do rodzajów transportu zarządzanych z wykorzystaniem nowoczesnych technologii”.

Interesujące jest także to, że państwa uznały istotną wagę możliwości wspólnych działań ukierunkowanych na wzmacnianie połączeń transportowych między nimi, wspierania współpracy w dziedzinie infrastruktury transportowej, między innymi współpracy dotyczącej portów lotniczych i kolei dużych prędkości.

Francuskie firmy w Polsce

Współpraca pomiędzy Polską a Francją, zwłaszcza ta w zakresie najbardziej nas interesujących kwestii transportowych i infrastrukturalnych rozwija się bardzo dobrze od lat.

Francuski Alstom ma zakłady produkcyjne w Polsce (w tym ogromną fabrykę w Chorzowie) oraz dostarczył PKP Intercity jak dotąd najszybsze składy kolejowe posiadane przez polskiego przewoźnika, czyli Pendolino. Spółka jest także zainteresowana udziałem w projekcie budowy kolei dużych prędkości i dostarczeniem do polski pociągów, mogących poruszać się z prędkością powyżej 300 km/h.

Warto także przypomnieć, że w 2020 r. Komisji Europejska przyznała wsparcie dla współpracy z Francją w przygotowaniach do planowania, projektowania i budowy kolei dużych prędkości.

W zakresie transportu lotniczego niezwykle istotna jest oczywiście współpraca z Airbusem, który od lat obecny jest nad Wisłą i prowadzi tu m.in. produkcję niektórych komponentów do samolotów pasażerskich. Airbus złożył także ofertę na dostawę samolotów regionalnych na potrzeby Polskich Linii Lotniczych LOT. W tym zakresie konkuruje z brazylijskim Embraerem.

Francuski gigant lotniczy jest także zainteresowany dostawą samolotów dla polskiego wojska, w tym maszyny transportowych. Airbus A400M ma tutaj również konkurenta w postaci Embraera.

W ostatnich latach pojawiały się także od czasu do czasu głosy, że Polska mogłaby się stać udziałowcem Airbusa. Ten pomysł nie ma jednak większego uzasadnienia i raczej nie doczeka się na realizację.

Warto pamiętać także o tym, że francuskie Vinci było zainteresowane udziałem w projekcie budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) i podpisało nawet list intencyjny w tej sprawie, ale ostatecznie po zmianie władz na szczeblu krajowym Polska zdecydowała się na oparcie finansowanie projektu ze środków Polskich Portów Lotniczych (PPL).

Na polskim rynku budowlanym oprócz wspomnianego Vinci aktywne są także Bouygues Immobilier Polska, czy Eiffage. Ta ostatnia spółka wspólnie z Budimexem tworzy konsorcjum, które zbuduje łotewski odcinek Rail Baltica.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/traktat-polskofrancuski-jakie-znaczenie-dla-transportu-i-przemyslu-95245.html

Rynek Lotniczy

Modlin: Wyniki coraz gorsze. Tylko 145 tys. pasażerów w kwietniu

Autor: Mateusz Kieruzal | Data publikacji: 07-05-2025

W kwietniu port lotniczy Warszawa-Modlin obsłużył niecałe 146 tys. pasażerów. Miesięczny spadek ruchu pasażerskiego wyniósł 36 proc., a od początku roku niskokosztowe lotnisko odnotowało zaledwie 476 tys. podróżnych.

Rok 2024 nie był dobry dla lotniska w Nowym Dworze Mazowieckim, albowiem rynkowy monopolista (główny i jedyny klient) zmniejszył oferowanie wskutek niepodpisanie nowej, długoterminowej umowy, która zagwarantowałaby – jak twierdzi Dublin – drugiemu największemu portowi lotniczemu na Mazowszu wzrost ruchu pasażersko-operacyjnego.

W ciągu 366 dni Modlin obsłużył 2 794 464 pasażerów, podczas gdy w roku 2023 podróżnych było 3 400 967; roczny spadek ruchu wyniósł więc 17,8 proc. Na te wyniki warto spojrzeć także w dłuższej perspektywie. Jeśli nie weźmiemy pod uwagę lat pandemicznych, a więc roku 2020, w którym port odnotował ponad 870 tys. pasażerów i kolejnego 2021 r., w którym było ich jedynie 1,45 mln, to zobaczymy, że wynik z 2024 r. jest gorszy nawet od tego z 2016, kiedy odnotowano 2,86 mln pasażerów. Nie licząc pandemii, gorszy był dopiero rok 2015, w którym na lotnisku w Modlinie obsłużono niecałe 2,6 mln pasażerów.

Nowy rok nie napawa optymizmem. W styczniu Modlin obsłużył jedynie 111 038 pasażerów – miesięczny spadek ruchu wyniósł 45 proc. Luty nie okazał się lepszym miesiącem, gdyż lotnisko w Nowym Dworze Mazowieckim zdołało obsłużyć jeszcze mniej podróżnych niż w pierwszym miesiącu roku. Pasażerów było zaledwie 103 375, a spadek ruchu wyniósł 36 proc. W marcu sytuacja nie uległa poprawie – Modlin obsłużył 116 481 podróżnych, o 49 proc. mniej niż w analogicznym miesiącu roku poprzedniego, kiedy niskokosztowe lotnisko odprawiło 225 676 podróżnych.

W kwietniu sytuacja nie uległa poprawie, gdyż Modlin obsłużył jedynie 145 792 pasażerów i 1 037 operacji lotniczych, podczas gdy w kwietniu 2024 roku mazowiecki port lotniczy doliczył się 229 270 pasażerów i 1 490 operacji lotniczych. Miesięczny spadek ruchów pasażerskiego i operacyjnego wyniósł odpowiednio 36 i 30 proc. Od początku roku bastion Ryanaira odprawił zaledwie 476 686 pasażerów, podczas gdy w pierwszym kwartale 2024 roku obsłużono 818 207 podróżnych. Spadek ruchu pasażerskiego wynosi 42 proc. W ciągu czterech miesięcy lotnisko zrealizowało 3 390 operacji.

https://www.rynek-lotniczy.pl/wiadomosci/modlin-wyniki-coraz-gorsze-tylko-145-tys-pasazerow-w-kwietniu–24041.html

Portal ZP

Niech wygra najlepszy – ważne stanowiska KIO o kryteriach oceny ofert w pigułce

Agata Hryc-Ląd | Stan prawny na dzień: 05.05.2025

Wyboru najkorzystniejszej oferty zamawiający dokonuje w oparciu o podane w dokumentach zamówienia kryteria oceny ofert. Co do zasady najkorzystniejsza oferta to taka, która ma najlepszy stosunek jakości do ceny lub kosztu. O czym warto pamiętać dobierając kryterium oceny ofert do danego przedmiotu zamówienia. Dokonujemy przeglądu orzecznictwa i podpowiadamy na co zwracają uwagę organy orzecznicze oraz kontrolujące.

Naczelne zasady udzielania zamówień publicznych określają, że podmiot zamawiający przygotowuje i przeprowadza postępowanie o udzielenie zamówienia w sposób zapewniający zachowanie uczciwej konkurencji oraz równe traktowanie wykonawców i proporcjonalny. Jednocześnie zamawiający udziela zamówienia w sposób zapewniający:

1) najlepszą jakość dostaw, usług, oraz robót budowlanych, uzasadnioną charakterem zamówienia, w ramach środków, które zamawiający może przeznaczyć na jego realizację, oraz

2) uzyskanie najlepszych efektów zamówienia, w tym efektów społecznych, środowiskowych oraz gospodarczych, o ile którykolwiek z tych efektów jest możliwy do uzyskania w danym zamówieniu, w stosunku do poniesionych nakładów.

Realizacja tych celów odbywa się m.in. poprzez ustalenie kryteriów oceny ofert. Na ich podstawie zamawiający wybiera ofertę najkorzystniejszą, którą jest ofertą przedstawiającą najkorzystniejszy stosunek jakości do ceny lub kosztu lub oferta z najniższą ceną lub kosztem. Kryteria oceny ofert określane są w dokumentach zamówienia.

W wyroku z 8 grudnia 2021 r. sygn. akt 3463/21 KIO przypomniała, że „nie budzi wątpliwości, że określenie „uczciwej konkurencji”, także w zamówieniach publicznych, należy odnieść do zasady „niech wygra najlepszy” (jako odpowiednika „najkorzystniejszej oferty”). Tym samym wybór produktu najlepszego jakościowo trudno uznać za naruszenie uczciwej konkurencji (…)”.

Kryteria oceny ofert i prawo europejskie
Poprzez ustawę Pzp zaimplementowano do polskiego porządku prawnego przepisy art. 67 ust. 4 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/24/UE z dnia 26 lutego 2014 r. w sprawie zamówień publicznych, określanej jako dyrektywa klasyczna. Zgodnie z europejską regulacją kryteria udzielenia zamówienia nie mogą skutkować przyznaniem instytucji zamawiającej nieograniczonej swobody wyboru. Zapewniają one możliwość efektywnej konkurencji i dołączone są do nich specyfikacje, które umożliwiają skuteczną weryfikację informacji przedstawianych przez oferentów, tak aby ocenić, na ile oferty spełniają kryteria udzielenia zamówienia. W razie wątpliwości instytucje zamawiające skutecznie weryfikują prawidłowość informacji i dowodów przedstawionych przez oferentów.

Ustawodawca w art. 240 ustawy Pzp wymaga, aby zamawiający opisał kryteria oceny ofert w sposób jednoznaczny i zrozumiały. Kryteria oceny ofert i ich opis nie mogą pozostawiać zamawiającemu nieograniczonej swobody wyboru najkorzystniejszej oferty. Mają umożliwić weryfikację i porównanie poziomu oferowanego wykonania przedmiotu zamówienia na podstawie informacji przedstawianych w ofertach.

Z treści art. 242 ustawy Pzp wynika, że najkorzystniejsza oferta może zostać wybrana na podstawie:

1) kryteriów jakościowych oraz ceny lub kosztu;

2) ceny lub kosztu

Przy czym, kryteriami jakościowymi mogą być w szczególności kryteria odnoszące się do:

1) jakości, w tym do parametrów technicznych, właściwości estetycznych i funkcjonalnych takich jak dostępność dla osób niepełnosprawnych lub uwzględnianie potrzeb użytkowników;

2) aspektów społecznych, w tym integracji zawodowej i społecznej osób, o których mowa w art. 94 ust. 1;

3) aspektów środowiskowych, w tym efektywności energetycznej przedmiotu zamówienia;

4) aspektów innowacyjnych;

5) organizacji, kwalifikacji zawodowych i doświadczenia osób wyznaczonych do realizacji zamówienia, jeżeli mogą one mieć znaczący wpływ na jakość wykonania zamówienia;

6) serwisu posprzedażnego, pomocy technicznej, warunków dostawy takich jak termin, sposób lub czas dostawy, oraz okresu realizacji.

Orzecznictwo
W wyroku z 4 marca 2025 r. sygn. akt KIO 446/25 Krajowa Izba Odwoławcza uznała, że dotychczas w krajowym porządku prawnym nie w pełni udało się
odzwierciedlić przepis art. 67 ust. 4 dyrektywy 2014/24/UE w aspekcie weryfikacji
spełniania kryteriów. Uregulowanie dyrektywy klasycznej jest bowiem nie tylko znacznie obszerniejsze, ale przede wszystkim wprost kładzie nacisk zarówno na weryfikowalność kryterium jako takiego, jak i faktyczną weryfikację jego spełniania przez poszczególnych wykonawców. Innymi słowy kryterium ma być nie tylko opisane w taki sposób, aby obiektywnie nadawało się do porównywania poziomu jego spełniania przez wykonawców, ale powinna również zostać zapewniona możliwość sprawdzenia, czy dany wykonawca spełnia kryterium na zadeklarowanym przez siebie poziomie.

Osiągnięciu tego ostatniego służy zaś, oprócz odpowiedniego określenia sposobu podania w ofercie informacji dotyczących spełniania kryterium, zażądanie dowodów potwierdzających złożone w tym zakresie oświadczenie wykonawcy. Przy czym – jak to wynika z art. 44 ust. 1 i 2 dyrektywy 2014/24/UE – na potwierdzenie zgodności z wymaganiami lub kryteriami określonymi jako kryteria udzielenia zamówienia instytucje zamawiające mogą wymagać od wykonawców przedstawienia wyszczególnionych w tych przepisach lub innych środków dowodowych.

Kryteria oceny ofert i związek z przedmiotem zamówienia
W wyroku z 5 lipca 2021 r. sygn. akt KIO 1669/21, skład orzekający przypomniał, że art. 241 ustawy Pzp, wskazuje, iż kryteria oceny ofert muszą być związane z przedmiotem zamówienia. Ponadto kryteria oceny ofert nie mogą dotyczyć właściwości wykonawcy, w szczególności jego wiarygodności ekonomicznej, technicznej lub finansowej. Z treści przepisów ustawy Pzp wynika wprost zakaz stosowania kryteriów o charakterze podmiotowym, odnoszących się do właściwości wykonawcy ubiegającego się o udzielenie zamówienia. Do kategorii kryteriów tzw. podmiotowych należy zaliczyć również doświadczenie wykonawcy, ponieważ dotyczy właściwości podmiotu, a nie cech przedmiotowych zamówienia które wykonawca ma zrealizować.

W orzeczeniu Głównej Komisji Orzekającej z 16 listopada 2023 r. sygn. akt DF1.4800.138.2022, podkreśla się, że kryteria oceny ofert nie mogą dotyczyć właściwości wykonawcy, a w szczególności jego wiarygodności ekonomicznej, technicznej lub finansowej (kryteriów o charakterze podmiotowym). Zawarte w art. 241 ust. 3 ustawy Pzp wyliczenie niedopuszczalnych kryteriów ocen dotyczących właściwości wykonawcy ma charakter przykładowy. Oznacza to, że poza wiarygodnością ekonomiczną, techniczną lub finansową wykonawcy ubiegającego się o udzielenie zamówienia przy wyborze najkorzystniejszej oferty mogą być brane pod uwagę także inne kryteria odnoszące się do właściwości wykonawcy. Niedopuszczalne w świetle art. 241 ust. 3 ustawy Pzp jest stosowanie przy wyborze najkorzystniejszej oferty takich kryteriów jak doświadczenie wykonawcy. Ma ono bowiem charakter podmiotowy i nie dotyczy jakichkolwiek aspektów lub etapów cyklu życia robót budowlanych, dostaw lub usług, które mają być zrealizowane w ramach danego zamówienia. Na podstawie art. 242 ust. 2 pkt 5 ustawy Pzp kryteriami oceny ofert mogą być natomiast organizacja, kwalifikacje zawodowe i doświadczenie osób wyznaczonych do realizacji zamówienia, jednakże tylko wtedy, gdy mogą mieć znaczący wpływ na jakość wykonania zamówienia. Analogicznie powyższe zagadnienie referowane jest w piśmiennictwie. „Kryterium oceny ofert musi być związane z przedmiotem zamówienia. Tylko takie kryterium pozwala bowiem na wybór oferty najkorzystniejszej. Zamawiający wybiera bowiem „ofertę najkorzystniejszą”, a nie „najlepszego wykonawcę” 4 „Ustępy 1 i 3 art. 241 należy czytać łącznie, przy czym ust. 3 jest logiczną konsekwencją wymogu sformułowanego w ust. 1. Jeżeli kryterium musi odnosić się do przedmiotu zamówienia, to tym samym nie może dotyczyć właściwości wykonawcy. Należy zauważyć, że kryterium dotyczące organizacji, kwalifikacji zawodowych i doświadczenia osób wyznaczonych do realizacji zamówienia (dopuszczone jeżeli mają one znaczący wpływ na jakość wykonania zamówienia), nie stanowi kryterium o charakterze podmiotowym.” – A. Gawrońska-Baran i in., Prawo zamówień publicznych. Komentarz aktualizowany, LEX/el. 2023.

WAŻNE! Zgodnie z regulacją art. 241 ust. 1 ustawy Pzp kryteria oceny ofert muszą być związane z przedmiotem zamówienia. Przy czym w ust. 2 tego przepisu zostało przesądzone, że związek kryteriów oceny ofert z przedmiotem zamówienia istnieje wówczas, gdy kryteria te dotyczą robót budowlanych, dostaw lub usług, będących przedmiotem zamówienia w dowolnych aspektach oraz w odniesieniu do dowolnych etapów ich cyklu życia, w tym do elementów składających się na proces produkcji, dostarczania lub wprowadzania na rynek, nawet jeżeli elementy te nie są istotną cechą przedmiotu zamówienia.

Kryterium oceny ofert i uczciwe konkurowanie wykonawców
Zdaniem składu orzekającego Krajowej Izby Odwoławczej, wyrażonym w wyroku z 25 marca 2022 r. sygn. akt 610/22, kryteria oceny oferty nie mają gwarantować „równej pozycji wykonawców”, ale urealniać konkurencję pomiędzy tymi wykonawcami. Gdyby pozycja wykonawców miała być równa, to iluzoryczne i w zasadzie bezprzedmiotowe byłby kryteria pozacenowe. Ważne jest natomiast, aby kryteria pozacenowe były obiektywne i stanowiły gwarancję możliwości konkurowania wykonawców. Konkurencyjność wykonawców w ramach kryteriów pozacenowych należy odnosić do obiektywizmu tych kryteriów, tak aby ich znaczenie i ocena była jednoznaczna, a to w efekcie pozwala na jednoznaczną ocenę danego wykonawcy. Dokonanie doboru kryteriów pozacenowych jest uprawnieniem zamawiającego, który w tych kryteriach może również urealniać cel prowadzonego postępowania o udzielenie zamówienia publicznego, a także uzyskać przedmiot zamówienia o najwyższej jakości. Kryteria oceny ofert ze swej natury prowadzą do zwiększenia szans na uzyskanie zamówienia przez jednych wykonawców, ograniczając te szanse innym wykonawcom, nie mogą one odnosić się do takich aspektów, które nie mają znaczenia z punktu widzenia uzasadnionych potrzeb zamawiającego.

Uzyskanie najlepszych efektów z poniesionych nakładów
W wyroku z 8 maja 2023 r. sygn. akt KIO 1110/23 skład orzekający uznał, że biorąc pod uwagę sposób ukształtowania przepisów ustawy Pzp w zakresie formułowania kryteriów oceny ofert, dostrzec należy, iż przepisy te odmiennie od przepisów dotyczących np. sposobu opisu przedmiotu zamówienia, nie referują wprost np. do zasady uczciwej konkurencji, wobec tego trudno byłoby sformułować zarzut naruszenia konkretnej normy. Jednakże przez pryzmat celu, w jakim określa się kryteria oceny ofert, tj. dążenia do wyboru oferty najkorzystniejszej, możliwe jest odwołanie się do zasad ogólnych. Trudno byłoby zaakceptować wniosek, że kryteria oceny ofert nie muszą być zgodne z naczelnymi zasadami ustawy Pzp. Natomiast zamawiający, formułując kryteria oceny ofert, ma prawo wskazywać na pożądane przez siebie rozwiązania techniczne, jeżeli rozwiązania te mogą prowadzić do pozyskania lepszego produktu.

Pamiętaj

Jednym z istotnych kryteriów oceny ofert jest jakość. Według „Wielkiego słownika języka polskiego” Instytutu Języka Polskiego PAN, książkowo jakość jest rozumiana jako miara wartości przedmiotów materialnych lub niematerialnych, odnosząca się do tego, czego nie można zliczyć, zważyć lub zmierzyć. Jednocześnie już art. 242 ust. 2 ustawy Pzp już w pkt 1 określa jakość, rozumianą między innymi jako właśnie właściwości funkcjonalne (a nawet walory estetyczne), jako jeden z aspektów bardzo szeroko rozumianych kryteriów jakościowych.

https://www.portalzp.pl/top-tematy/niech-wygra-najlepszy-wazne-stanowiska-kio-o-kryteriach-oceny-ofert-w-pigulce-35138.html

Budownictwo i PZP | Prasówka | 24.04.2025 r.

Rynek Infrastruktury

 1. Przetarg dotyczący północno-wschodniej części Obwodnicy Aglomeracji Warszawskiej w tym roku

Autor: ep. | Data publikacji: 16-04-2025

Jeszcze w tym roku ma być ogłoszony przetarg na prace przygotowawcze dla północno-wschodniej części Obwodnicy Aglomeracji Warszawskiej. GDDKiA ma już zapewnione finansowanie na te prace. Minister infrastruktury podpisał program inwestycyjny.

Chodzi o część obwodnicy aglomeracyjnej, która ominie Warszawę i okolice od wschodu. Punktem początkowym i końcowym dla tej trasy będzie droga ekspresowa S7 po północnej i po południowej stronie miasta.

Wraz z podpisaniem programu inwestycyjnego dla tego zadania GDDKiA może rozpoczynać przygotowywanie dokumentów do przetargu, którego efektem będzie określenie optymalnego przebiegu drogi.

Na razie plan jest taki: Zanim rusza prace przygotowawcze GDDKiA chce zebrać wstępne stanowiska od samorządów lokalnych z terenów objętych inwestycją. Pozyskane informacje mają być uwzględnione w założeniach do przetargu.

W kolejnym kroku ogłoszony zostanie przetarg na Studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowe. – Zadaniem projektanta będzie przeanalizowanie możliwych wariantów przebiegu nowej trasy, w tym poprowadzenia jej w śladzie istniejącej drogi krajowej. Będą brane pod uwagę nowoczesne technologie oraz nasze dotychczasowe doświadczenia w realizacji takich inwestycji – informuje GDDKiA. Przetarg ma być ogłoszony jeszcze w tym roku.

Północno-wschodnia część OAW połączy się z przygotowywaną częścią zachodnią, która na tym etapie podzielona została na dwa fragmenty. To trasa od S7 na północ od Warszawy, przez połączenie z planowaną drogą ekspresową S10 w rejonie Nacpolska do autostrady A2 i drogi ekspresowej S8 i dalej do drogi ekspresowej S7 na południe od Warszawy.

Projektanci pracowali nad trzema wariantami przebiegu trasy w nowym śladzie. Mieszkańcy zgłosili jednak wiele uwag, w których postulowali poprowadzenie trasy w możliwie największym stopniu po śladzie istniejącej DK-50. GDDKiA zdecydowała więc o zleceniu biurom projektowym dodatkowego czwartego wariantu wykorzystującego krajową dziesiątkę.

Wstępny wariant został już przesłany samorządom, które teraz powinny – w trybie roboczym powinny przekazać informacje na temat dróg publicznych i niepublicznych w rejonie planowanej trasy. Informacje te posłużą do dalszych prac nad studium.

GDDKiA zaznacza, że prace prowadzone są z uwzględnieniem takiego samego poziomu szczegółowości w odniesieniu do wszystkich czterech wariantów obwodnicy aglomeracyjnej po zachodniej stronie stolicy.

W drugiej połowie tego roku inwestor spodziewa się materiałów gotowych, by przedstawić je opinii publicznej. W drugiej połowie przyszłego roku miałby być złożony wniosek o wydanie decyzji środowiskowej dla zachodniej części trasy.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/przetarg-na-polnocnowschodnia-czesc-obwodnicy-aglomeracji-warszawskiej-w-tym-roku–94979.html

 2. Opolskie. Będą projektować obwodnicę Nysy i Podkamienia

Autor: ep. | Data publikacji: 18-04-2025

Zarząd Dróg Wojewódzkich w Opolu szykuje się do budowy obwodnicy Nysy i Podkamienia. Ogłosił przetarg na opracowanie dokumentacji projektowej.

Obwodnica ma powstać w ciągu dróg wojewódzkich nr 411 i 489. W ramach jednego przetargu do uzyskania są dwie decyzje ZRID – oddzielnie dla każdej decyzji.

Zadaniem poszukiwanego wykonawcy będą m.in. prace geodezyjne, wykonanie projektu budowlanego, opracowanie wniosku o uzyskanie decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej oraz projektu wykonawczego.

Obwodnica Nysy będzie nowym odcinkiem drogi klasy G, który skomunikuje istniejący odcinek drogi wojewódzkiej nr 411 i 489. Będzie się zaczynała rondem na włączeniu do drogi wojewódzkiej nr 411 i kończyła na włączeniu do istniejącego ronda na przecięciu drogi krajowej nr 41 z drogą wojewódzką nr 489. Trasa obwodnicy będzie się przecinała z linią kolejową nr 137 relacji Katowice – Legnica.

Droga będzie dostosowana do obciążeń 11,5 t/oś. W ramach zadania planowana jest budowa ścieżki rowerowej o szerokości 3 m, cztery ronda, wiadukt nad linią kolejową, most nad rzeką Kamienica, wiadukt nad drogą gminną a także przepusty. Droga ma mieć nieco ponad 7 km długości.

Obwodnica Podkamienia ma wyprowadzić z miejscowości ruch odbywający się po drodze nr 411. Będzie kontynuacją obwodnicy Nysy. Ma się zaczynać rondem na włączeniu do drogi wojewódzkiej nr 411 poniżej miejscowości Podkamień, a kończyć na włączeniu do drogi wojewódzkiej nr 411 powyżej tej miejscowości rondem, które powstanie w ramach obwodnicy Nysy.

W ramach tego zadania planowana jest budowa jednego ronda (na połączeniu z drogą wojewódzką nr 411), przejazd gospodarczy nad drogą gruntową i 17 przepustów. Obwodnica będzie miała ok. 2,6 km długości.
Oferty od projektantów poznamy 22 maja.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/opolskie-beda-projektowac-obwodnice-nysy-i-podkamienia-95010.html

 3. 13 ofert i wszystkie ponad budżet na obwodnicę Szczekocin i Goleniów

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 18-04-2025

Upłynął termin składania ofert w ramach budowy obwodnicy Szczekocin i Goleniów w województwie śląskim. Do katowickiej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wpłynęło aż 13 ofert, jednak żadna nie mieści się w budżecie GDDKiA.

Obwodnica Szczekocin i Goleniów ma mieć długość 13,1 km i powstać w ciągu drogi krajowej nr 78.

Wszystkie oferty ponad budżet

Generalna Dyrekcja otrzymała aż 13 ofert od wykonawców zainteresowanych budową obwodnicy, jednak problemem będzie nie tylko duża liczba chętnych, ale również fakt, iż wszystkie złożone propozycje nie mieszczą się w budżecie, jaki na zadanie zamierzała przeznaczyć GDDKiA.

Zamawiający zakładał sfinansowanie inwestycji za 351 626 599,22 zł, tymczasem najtańsza ze złożonych ofert – od Budimeksu – wynosi ok. 362,5 mln zł. Co istotne, cena jest jedynym kryterium, które ma brać pod uwagę GDDKiA przy wyborze wykonawcy.

Wszystkie oferty wykonawców prezentują się następująco:

– Polaqua – 387 045 080,31 zł;
– Trakcja – 415 172 233,89 zł;
– Porr – 407 571 459,74 zł;
– Budimex – 362 554 606,89 zł;
– Duna Polska – 446 183 330,00 zł;
– Strabag – 401 987 878,78 zł;
– Swietelsky Rail Polska – 381 998 640,00 zł;
– Konsorcjum NDI – 384 241 673,71 zł;
– Rubau Polska – 367 624 955,34 zł;
– Mirbud – 409 799 100,00 zł;
– Konsorcjum Polimex – 380 479 060,51 zł;
– Primost Południe – 399 311 482,77 zł;
– Fabe Polska – 396 633 965,99 zł.

Nowa obwodnica na Śląsku

W ramach zadania ma powstać inwestycja, której trasa przebiegać będzie po nowym śladzie, po północnej stronie obecnej DK78, omijając miasto Szczekociny i sąsiednią wioskę Goleniowy. Będzie to droga klasy GP (główna ruchu przyspieszonego), jednojezdniowa z dwoma pasami ruchu z nośnością 11,5 t/oś. W obrębie węzła na skrzyżowaniu DK78 z DK46 w Szczekocinach przewidziano odcinek dwujezdniowy z dwoma pasami ruchu w każdą stronę.

Do najważniejszych obiektów inżynierskich, które powstaną w ramach tego zadania, należą: przejście dla dużych zwierząt, przejścia dla zwierząt małych i płazów, mosty nad rzeką Krztynią, wiadukty nad drogami gminnymi oraz nad DK46 w Szczekocinach, most nad rzeką Pilicą, wiadukt nad DK78 w ciągu drogi powiatowej relacji Bógdał – Szczekociny, a także wiadukt nad linią kolejową nr 64.

Powstanie również węzeł drogowy w Szczekocinach, skrzyżowania, jezdnie dodatkowe, alejki piesze, pieszo-rowerowe, zjazdy, kanały technologiczne, oświetlenie i urządzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego. Przebudowana zostanie infrastruktura kolidująca z drogą.

Roboty budowlane wraz z uzyskaniem decyzji o pozwoleniu na użytkowanie powinny zostać ukończone w terminie nie dłuższym niż 22 miesiące od daty zawarcia umowy (bez okresów zimowych).

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/13-ofert-i-wszystkie-ponad-budzet-na-obwodnice-szczekocin-i-goleniow-95022.html

 4. Drogi krajowe na Podlasiu do remontu i konserwacji

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 22-04-2025

Białostocki oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad szuka chętnych do remontu i konserwacji dróg krajowych w województwie podlaskim na okres 2025-2028. Ogłoszono przetarg w tej sprawie.

Postępowanie przetargowe zostało podzielone na trzy części i dotyczy dróg krajowych na trzech obszarach Podlasia.

GDDKiA szuka wykonawcy remontu dróg na Podlasiu

Postępowanie przetargowe dotyczące remontu, naprawy, konserwacji itp. infrastruktury drogowej – nawierzchnie, elementy korpusu drogi itp. na drogach krajowych administrowanych przez GDDKiA oddział Białystok w latach 2025 – 2028 zostało podzielone na trzy części. Pierwsza z nich dotyczy rejonu w Augustowie, druga w Łomży, a trzecia w Suwałkach.

Termin składania ofert mija 8 maja o godzinie 10:50, a zainteresowani wykonawcy mogą składać swoje propozycje na wszystkie części, ale również na pojedyncze regiony.

W ramach każdego regionu, sposób oceniania ofert będzie takich sam. 60 procent oceny stanowić będzie cena, 10 procent doświadczenie kierownika robót drogowych, a 30 procent okres gwarancji i rękojmi.

Różne jest natomiast wadium, które wynosi kolejno 54 tysiące, 54 tysiące i 62 tys. zł.

Drogi krajowe na Podlasiu

Województwo podlaskie w ostatnim czasie dynamicznie rozwija infrastrukturę drogową. Na wielu odcinkach dróg krajowych trwają intensywne prace budowlane, szczególnie na trasach DK8 oraz S19 – kluczowych szlakach komunikacyjnych łączących północ i południe regionu, a także prowadzących do przejść granicznych. Celem inwestycji jest nie tylko poprawa bezpieczeństwa kierowców, ale także usprawnienie transportu towarów i zwiększenie dostępności Podlasia dla biznesu i turystyki.

W ramach rządowego programu rozwoju infrastruktury drogowej powstają nowe odcinki dróg ekspresowych, rozbudowywane są skrzyżowania, a na niektórych trasach pojawią się obwodnice, które odciążą centra miast od ruchu tranzytowego. Szczególne nadzieje mieszkańcy wiążą z realizacją trasy Via Carpatia, która przebiegać będzie przez wschodnią część regionu, łącząc Podlasie z południem Europy.

GDDKiA nie zapomina jednak o wysłużonych już drogach, czego dowodem jest ogłoszony przetarg skupiony na drogach krajowych w regionach Augustowa, Łomży i Suwałk, przez które przebiegają m.in. S61, DK11, czy DK16.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/drogi-krajowe-na-podlasiu-do-remontu-i-konserwacji-95040.html

 5. Trzeci odcinek S10 zaprojektowany. Jest wniosek o ZRID

Autor: ep. | Data publikacji: 22-04-2025

Odcinek drogi ekspresowej S10 Cybowo – Łowicz czeka już na decyzję ZRID. To trzeci fragment drogi pomiędzy Szczecinem i Wałczem, dla którego złożono wniosek o wydanie decyzji ZRID. Inwestor liczy, że pozwolenie zostanie wydane przed końcem tego roku.

Cybowo – Łowicz to fragment liczący 16,6 km długości. Za jego realizację odpowiada Budimex. Umowa została zawarta w czerwcu ub. roku i jest warta blisko 600 mln zł.

Odcinek zaczyna się przed węzłem Cybowo po północnej stronie od istniejącego przebiegu drogi nr 10 a zakończy przed węzłem Łowicz Wałecki. Do wybudowania jest pięć wiaduktów drogowych, 11 przejść dla zwierząt oraz 24 przepusty.

W ramach procedury ZRID przeprowadzona zostanie ponowna ocena oddziaływania na środowisko. Po wydaniu pozwolenia budowlanego roboty maja potrwać 22 miesiące z wyłączeniem okresów zimowych. Zakończenie inwestycji spodziewane jest w 2028 roku.

Cybowo – Łowicz jest jednym z siedmiu odcinków drogi ekspresowej S10 pomiędzy Szczecinem i Wałczem, tj. na terenie woj. zachodniopomorskiego. Wcześniej zostały już złożone wnioski o wydanie decyzji ZRID dla odcinków Piecnik – Wałcz i Suchań – Recz. Kolejne mają być złożone kolejne. Mają to być odcinki Stargard – Suchań i Recz – Cybowo. Projektowanie pozostałych (Łowicz Wałecki – Piecnik i Szczecin Kijewo – Szczecin Zdunowo) zakończy się w drugiej połowie roku.

W tym samym ciągu drogowym w realizacji jest jeszcze kolejny fragment S10 od Witankowa do węzła Piła Północ, wchodzący już na teren woj. wielkopolskiego.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/trzeci-odcinek-s10-zaprojektowany-wniosek-o-zrid-zlozony–95044.html

 6. Umowa na projekt modernizacji DK28 Wadowice – Sucha Beskidzka

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 23-04-2025

Krakowska Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podpisała umowę na projekt modernizacji piątego już odcinka drogi krajowej nr 28. Fragment Wadowice – Sucha Beskidzka przygotuje firma IVIA.

Zadaniem wykonawcy będzie przygotowanie założeń zmian oraz uzyskanie dokumentów niezbędnych do rozpoczęcia budowy.

Blisko 20 km drogi

Biuro IVIA odpowie za 19,6-kilometrowy odcinek od Wadowic do Suchej Beskidzkiej, a wartość umowy wyniesie 11,5 mln zł. Wykonawca będzie miał 4,5 roku na przygotowanie projektu rozbudowy.

GDDKiA na odcinku planuje przebudowę 12 przepustów i jednego mostu w Suchej Beskidzkiej na Stryszawce, wybudowanego w 1982 roku. Zamierza również przebudować 24 skrzyżowania.

Zgodnie z wynikami Generalnego Pomiaru Ruchu 2020-2021 każdego dnia tym odcinkiem przejeżdża ponad 11 tysięcy samochodów.

Pięć odcinków do modernizacji

Licząca 350 kilometrów długości DK28 przebiega południową ścianą Polski. Łączy Zator w Małopolsce z Medyką na Podkarpaciu. W planach GDDKiA w Małopolsce jest dostosowanie drogi do standardów drogi GP o nośności 115 kN/oś.

Modernizacja DK28 w województwie małopolskim została podzielona na pięć odcinków. Poza fragmentem, który zrealizuje IVIA, w marcu podpisano umowy na przygotowanie dokumentacji dla rozbudowy 18,8-kilometrowej drogi pomiędzy Limanową i Chełmcem, którą przygotuje firma Lafrentz Polska, a także na 21,2-kilometrowy fragment między Kasiną Wielką i Limanową, którym zajmie się Databout.

Na początku kwietnia natomiast podpisano umowę na projekt modernizacji odcinka Ropa – granica województwa. Prace nad 17,5-kilometrowym fragmentem przeprowadzi Klotoida. Kilka dni później podpisano umowę na ponad19-kilometrowy odcinek Białka – Skomielna Biała, który zrealizuje Databout.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/umowa-na-projekt-modernizacji-dk28-wadowice–sucha-beskidzka-95054.html

 7. Nowe ładowarki przy drogach szybkiego ruchu. Poznaliśmy chętnych do ich budowy

Autor: GDDKiA | Data publikacji: 20-04-2025

Otworzyliśmy oferty w przetargu na dzierżawę miejsc pod budowę i obsługę ogólnodostępnych, szybkich stacji ładowania pojazdów elektrycznych na 31 Miejscach Obsługi Podróżnych. Swoje propozycje przesłało siedem podmiotów. Przystąpiliśmy do weryfikacji otrzymanych ofert.

Przetarg na dzierżawę miejsc do ładowania dotyczył MOP-ów w ciągu autostrad A1, A2, A4 i dróg ekspresowych S3, S7, S8, S17, S19 i S61.

Czas na ocenę ofert

Oferty w przetargu złożyło siedem podmiotów. Pięć z nich chce wybudować szybkie stacje ładowania na wszystkich 31 MOP-ach. Taką ofertę złożyły firmy Fastned, Ekoen, Greenway Polska oraz konsorcja Tesla Poland i Tesla Germany oraz Brand Rock i Plus International. Ponadto konsorcjum Allego Poland i Allego, a także firma Tauron Nowe Technologie złożyły oferty na wybrane przez siebie MOP-y.

Kryterium oceny ofert w przetargu obejmuje:
czynsz podstawowy (50 proc.) – stawka za 1 m² powierzchni dzierżawy pod stację ładowania proponowana przez oferenta, który minimalnie mógł zaproponować 1 zł za m2,
czynsz od przychodu (50 proc.) – stawka w procentach od przychodu (ze stacji ładowania) proponowana przez oferenta. Nie było minimalnego poziomu określonego dla stawki.
Z podsumowaniem złożonych ofert można zapoznać się na naszej stronie internetowej.

Gdzie planujemy uruchomić szybkie ładowarki

W ramach umowy dzierżawca będzie miał obowiązek wybudować i obsługiwać stacje ładowania dla samochodów osobowych i ciężarowych. Dla tych pierwszych to cztery miejsca (cztery punkty) o docelowej, łącznej mocy 600 kW, w tym min. dwa punkty o mocy min.150 kW.

Dla pojazdów ciężarowych docelowa, minimalna łączna moc to 3600 kW, w tym dwa punkty ładowania o mocy min. 350 kW.

Wyjątkiem będzie MOP Zbójecka Góra na S7, gdzie docelowa, minimalna łączna moc ładowania to 1500 kW (w tym jeden punkt ładowania o min. mocy 350 kW).

Umowy zostaną zawarte na 20 lat.

Lista MOP-ów objętych przetargiem:
– A1 – Starcza Wschód i Zachód, Gorzelanka Wschód i Zachód, Wierzchowisko Wschód i Zachód (wszystkie w woj. śląskim),
– A2 – Ciosny Północ i Południe (woj. łódzkie),
– A4 – Krajków Północ (woj. dolnośląskie), Prószków (woj. opolskie), Paszczyna Południe, Chotyniec, Hruszowice (trzy w woj. podkarpackim),
– S3 – Lisiny Wschód i Zachód (woj. lubuskie), Przybiernów Wschód i Zachód (woj. zachodniopomorskie),
– S7 – Zbójecka Góra (woj. małopolskie), Pepłowo Wschód i Zachód (woj. mazowieckie),
– S8 – Ochędzyn i Niwiska (woj. łódzkie),
– S17 – Niwa Babicka (woj. lubelskie),
– S19 – Kamień Wschód i Zachód (woj. podkarpackie), Janów Lubelski Wschód i Zachód (woj. lubelskie),
– S61 – Górki Wschód i Zachód (woj. podlaskie), Niekrasy Wschód i Zachód (woj. warmińsko-mazurskie).

Kolejne ładowarki na MOP-ach

Planujemy, że do końca 2025 roku, na siedmiu MOP-ach wyposażonych w stacje paliw tradycyjnych i gastronomię, zostaną uruchomione ładowarki dla pojazdów osobowych o łącznej mocy co najmniej 300 kW. Dotyczy to MOP-ów:
– A2 – Ostrów Kania Północ i Południe (woj. mazowieckie),
– S6 – Kamień Północ i Południe (woj. pomorskie),
– S19 – Obroki Wschód i Zachód (woj. lubelskie),
– S17 – Pilawa (woj. mazowieckie).

To nie koniec

W tym roku zamierzamy także ogłosić przetargi na dzierżawę 48 MOP-ów o docelowej funkcji komercyjnej. Do chwili obecnej zostały ogłoszone postępowania na 16 MOP-ów. Wyłoniony dzierżawca będzie miał obowiązek wybudowania stacji paliw konwencjonalnych oraz gastronomii. Warunki przetargu przewidują też możliwość wybudowania ogólnodostępnych stacji ładowania pojazdów elektrycznych, zgodnych z zapisami AFIR. Przypomnijmy, że zgodnie z AFIR dla MOP-ów na sieci bazowej TEN-T dla pojazdów osobowych to cztery miejsca (cztery punkty) o docelowej, łącznej mocy 600 kW, w tym min. dwa punkty po 150 kW, a dla ciężarowych docelowa, minimalna łączna moc to 3600 kW, w tym dwa punkty ładowania o mocy min. 350 kW. Dla MOP-ów na sieci kompleksowej TEN-T docelowa, minimalna łączna moc ładowania to 1500 kW (w tym jeden punkt ładowania o min. mocy 350 kW).

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/nowe-ladowarki-przy-drogach-szybkiego-ruchu-poznalismy-chetnych-do-ich-budowy-94981.html

Rynek Kolejowy

Kolej Plus do Łomży: Jest umowa z wykonawcą

Autor: Roman Czubiński | Data publikacji: 22-04-2025

PKP PLK i ZUE podpisały umowę na modernizację linii 49 Śniadowo – Łomża. Dzięki inwestycji mieszkańcy 60-tysięcznej Łomży po przeszło 30 latach odzyskają dostęp do pociągów pasażerskich. Zakończenie inwestycji, zgodnie z harmonogramem programu Kolej Plus, ma nastąpić do roku 2029, jednak pociągi mają zacząć kursować jeszcze w trakcie prac – w przyszłym roku.

Zarządca infrastruktury zakłada, że korzystanie ze stacji będzie możliwe już w trakcie trwania inwestycji, rok po rozpoczęciu prac (w 2026 r.). To jeden z efektów przeprowadzonego w ubiegłym roku przeglądu założeń inwestycji. Będzie to zatem najwcześniej oddana do użytku (choć częściowo) inwestycja programu Kolej Plus. Powrót pociągów będzie oznaczał dla mieszkańców dodatkowe możliwości komunikacji i perspektywy rozwoju.

Samorząd województwa zapłaci tylko 15%

– Linia kolejowa do Łomży ponownie ożyje, a mieszkańcy Łomży niebawem odzyskają kolej. To impuls do rozwoju regionu. Chcemy, aby mieszkańcy mogli jak najszybciej skorzystać z powrotu pociągów, dlatego umożliwimy im to jeszcze w trakcie trwania prac, już w przyszłym roku – powiedział minister infrastruktury Dariusz Klimczak.

– Na inwestycji zyska zarówno 60 tysięcy mieszkańców Łomży, jak również gminy położone przy kolejowej trasie. PLK SA przygotują infrastrukturę, z której korzystać będzie regionalny przewoźnik finansowany przez samorząd, a także wrócą pociągi dalekobieżne – stwierdził wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak.

Docelowo pociągi między Łomżą i Łapami pojadą z maksymalną prędkością 80-120 km/h. Średni czas przejazdu z Łomży do Białegostoku, po zakończeniu wszystkich robót i uzyskaniu niezbędnych zezwoleń, ma wynieść ok. 1 h 35 min.

ZUE: Już ponad 1,4 mld zł w kontraktach

– Wartość zamówienia podstawowego oraz wynikającego z prawa opcji wynosi 329,1 mln zł netto (404,8 mln zł brutto). Wartość samej oferty podstawowej to 298,5 mln zł netto (367,1 mln zł brutto). Termin realizacji zadania to 48 miesięcy – informuje w komunikacie prasowym wykonawca modernizacji, ZUE. Jak podkreśla, wraz z podpisaniem umowy backlog [tzn. wartość zamówień w trakcie realizacji – przyp. RK] Grupy ZUE zwiększył się do poziomu 1,4 mld zł.

15% kwoty na realizację inwestycji będzie pochodziło z budżetu samorządu województwa podlaskiego. Resztę pokryje budżet pastwa i zarządcy infrastruktury kolejowej.

Elektryfikacja? Kwestia dalszej przyszłości

Podstawowy zakres to modernizacja całej linii 49 Łomża – Śniadowo (17 km). Na tym odcinku zostaną wymienione tory i urządzenia sterowania ruchem kolejowym. Odbudowana zostanie stacja w Łomży oraz przystanek osobowy w Kozikach. Powstaną też dwa nowe przystanki – Śniadowo Łącznica i Konarzyce. Natomiast na trasie od Śniadowa do Łap (ok. 60 km linii) zostaną zmodernizowane przystanki: Kulesze Kościelne i Czachy Kołaki oraz stacja Sokoły. Zakres podstawowy zamówienia przewiduje też odbudowę łącznicy w Śniadowie od strony Białegostoku w kierunku Łomży. Dzięki temu odcinkowi o długości około kilometra będzie możliwy ruch pociągów bez konieczności zmiany czoła składów na stacji w Śniadowie. Na stacjach Czarnowo-Undy i Czerwony Bór ma zostać zbudowany nowy układ torowy.
Reklama

Część umowy objęta prawem opcji (do realizacji po ewentualnym uzyskaniu dodatkowego finansowania) to m. in. prace torowe w Śniadowie oraz na stacji Czerwony Bór. Taki kształt projektu to efekt przeprowadzonych analiz oraz ustaleń z wnioskodawcą, czyli Urzędem Marszałkowskim Województwa Podlaskiego. Pod uwagę brano także wnioski samorządów lokalnych oraz realne możliwości finansowe. Już w kolejnych latach może nastąpić elektryfikacja trasy, z której poprzedni zarząd PKP PLK zrezygnował w roku 2023.

Ostatni regularny pociąg pasażerski odjechał z Łomży w 1993 r.

https://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/kolej-plus-do-lomzy-jest-umowa-z-wykonawca-122957.html

Rynek Lotniczy

Trzy firmy zaprojektują obiekty wspierające na Lotnisku CPK

Autor: Centralny Port Komunikacyjny | Data publikacji: 23-04-2025

Przetarg na projekt budynku administracji oraz baz utrzymania, meteo i zagrożeń środowiskowych rozstrzygnięty. Zadanie zrealizuje konsorcjum trzech firm: AKE Studio, APA Czech Duliński Wróbel Agencja Projektowa „Architektura” oraz ATP Kraków. Wartość umowy wynosi prawie 4,9 mln złotych netto.

Projekt będzie obejmował budynek centralnej administracji utrzymania Lotniska CPK, bazy utrzymania budynków oraz budynku służb meteorologicznych i zespołu kontroli zagrożeń środowiskowych. Przygotowany zostanie także plan zagospodarowania terenu oraz infrastruktura towarzysząca.

Wybrane konsorcjum przygotuje wielobranżowy projekt, co oznacza, że uwzględni w nim rozwiązania nie tylko architektoniczne, ale również m.in. konstrukcyjne, sanitarne, teletechniczne i elektryczne. Ponadto w ramach realizacji umowy opracuje projekt budowlany wraz z uzyskaniem pozwolenia na budowę oraz opcjonalnie projekt wykonawczy, przetargowy i nadzór autorski.

Budynek administracji Lotniska CPK ma stanowić centralny punkt zarządzania wszystkimi obiektami wsparcia i utrzymania portu lotniczego. Będzie w nim pracować personel operatora lotniska, odpowiedzialnego za obsługę lotniska z ewentualnymi powierzchniami udostępnianymi podmiotom zewnętrznym.

Baza utrzymania budynków ma stanowić niezbędne zaplecze dla służb odpowiedzialnych za eksploatację wszystkich nieruchomości oraz obiektów inżynieryjnych na terenie Lotniska CPK. Chodzi również m.in. o lotnicze urządzenia nawigacyjne, systemy elektryczne i energetyczne, sieci wodociągowe, kanalizację deszczową i sanitarną lotniska oraz systemy HVAC (heating, ventilation, air conditioning), czyli związanych z ogrzewaniem, wentylacją i klimatyzacją.

W budynku przeznaczonym dla służb meteorologicznych i kontroli zagrożeń środowiskowych będzie pracował zespół, który będzie m.in. gromadzić dane o występowaniu zwierząt i zagrożeń środowiskowych na terenie Lotniska CPK oraz informacje o kolizjach statków powietrznych ze zwierzętami. Jego zadaniem będzie również ich wypłaszanie za pomocą różnych metod m.in. sokolniczej, płoszenia z psami, hukowej, czy za pomocą odstraszaczy biosonicznych i laserów.

Natomiast zespół służb meteorologicznych odpowiadać będzie m.in. za wykonywanie pomiarów, obserwacji oraz monitoring warunków meteorologicznych, opracowywanie prognoz i ostrzeżeń, przygotowywanie opracowań klimatologicznych i danych zgodnych z zaleceniami ICAO (International Civil Aviation Organization – Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego). Jego celem będzie zapewnienie bezpieczeństwa operacji lotniczych oraz wsparcie merytoryczne załóg i pracowników lotniska.

Jest to już kolejny kontrakt zawarty w ramach jednej z dwóch umów ramowych – „Przygotowanie dokumentacji projektowej dla Obiektów Wspierających Lotnisko”. Wcześniej zakończyły się już prace nad projektem koncepcyjnym budynków Lotniskowej służby ratowniczo-gaśniczej. Realizowane są prace projektowe dla baz utrzymania dla służb lotniskowych, wieży kontroli ruchu lotniczego oraz centrum kontroli operacji lotniczych. Prowadzony jest także przetarg dotyczący budynku komisariatu policji lotniskowej.

https://www.rynek-lotniczy.pl/wiadomosci/trzy-firmy-zaprojektuja-obiekty-wspierajace-na-lotnisku-cpk-23932.html

Transport Publiczny

Wrocław wybrał wykonawcę remontu torów na Kosmonautów

Autor: Farsewicz Przemysław | Data publikacji: 18-04-2025

MPK Wrocław rozstrzygnęło postępowanie na remont torowiska tramwajowego, sieci trakcyjnej, konstrukcji wspornych wraz z przebudową kabli trakcyjnych zasilających i powrotnych w ul. Kosmonautów od skrzyżowania z ul. Jeżowską do przystanku Jeleniogórska.

W ramach prac założono wymianę nawierzchni torowej wraz z podsypką i budową odwodnienia, a także remonty przejazdów. Założono zieloną zabudowę. W sumie roboty obejmą 3260 mtp. Wymienione zostaną słupy z siecią trakcyjną Projekt nie obejmuje przebudowy peronów tramwajowych.

W postępowaniu wpłynęło pięć ofert. Najkorzystniejszą złożył Spaw-Tor, którego oferta została wybrana 8 kwietnia. Jej wartość to 15,846 mln zł brutto (w tym zakres torowy 10,364 mln zł netto i sieciowy – 2,520 mln zł netto). Budżet wynosił 17,278 mln zł brutto.

Na wykonanie zamówienia przeznaczono 124 dni. Planowany termin wyłączenia komunikacji tramwajowej to 31 maja – 29 sierpnia.

Wcześniej, w 2022 r., zakończono remont odcinka od Jeleniogórskiej do pętli Leśnica. Wymieniono 1046 mtp oraz sieć trakcyjną ze słupami, a koszt prac wyniósł 10,334 mln zł. Przebudowano także wcześniejszy odcinek Kosmonautów w ramach tzw. Osi Zachodniej.

https://www.transport-publiczny.pl/wiadomosci/wroclaw-wybral-wykonawce-remontu-torow-na-kosmonautow-86739.html

 

Dziennik Gazeta Prawna

Buy Polish Build Poland – czyli o preferencjach krajowych w zamówieniach publicznych

dr Jarosław Kola | 22 kwietnia 2025, 02:00

Nieczęsto się zdarza, że problematyka zamówień publicznych pojawia się w głównym nurcie debaty publicznej. Tymczasem przed świętami temat ten znalazł się w samym centrum najgorętszych wydarzeń politycznych. W kontekście polonizacji zamówień i preferencji dla polskich wykonawców.

Nieczęsto się zdarza, że problematyka zamówień publicznych pojawia się w głównym nurcie debaty publicznej. Tymczasem przed świętami temat ten znalazł się w samym centrum najgorętszych wydarzeń politycznych. Najpierw podczas głośnej debaty w Końskich kandydaci na urząd prezydenta przerzucali się odpowiedzialnością za to, że prawo zamówień publicznych uniemożliwia preferowanie i wspieranie polskich przedsiębiorców w ramach publicznych przetargów. Kilka dni później premier Donald Tusk podczas Europejskiego Forum Nowych Idei zapowiedział, że „Polska nie będzie naiwnym partnerem w coraz bardziej bezwzględnym konkursie egoistów na rynkach światowych”, a jej orężem mają być zamówienia publiczne, w szczególności udzielane przez spółki Skarbu Państwa. W tym kontekście z ust premiera padły nawet słowa o „państwowych menedżerach” oraz o „gospodarczym nacjonalizmie”.

Skrajne reakcje
Nie było trudne do przewidzenia, że takie deklaracje wywołają skrajne reakcje. W oceanie komentarzy determinowanych sympatiami politycznymi można jednak dostrzec uwagi merytoryczne, odwołujące się do uwarunkowań ekonomicznych i prawnych. Z jednej strony pojawiają się głosy, że przywołane powyżej deklaracje to nic zaskakującego, a jedynie wpisanie się w aktualne światowe tendencje do łamania dotychczasowych liberalnych paradygmatów międzynarodowej wymiany handlowej. Z drugiej strony pojawiają się argumenty prawne, których autorzy zwracają uwagę na – ujmując to eufemistycznie – brak możliwości pogodzenia tego typu deklaracji z uwarunkowaniami wynikającymi z prawa unijnego.

Nie jest to zapewne pierwszy przypadek, gdy nawet merytoryczne głosy w debacie publicznej mogą wywołać sporą dezorientację obserwatorów. Naturalnie pojawia się pytanie, jak to możliwe, że nawet w tej merytorycznej części dyskusji uczestnicy zajmują pozycje opatrzone zarówno hasłami „tak trzeba!”, jak i etykietą „tak się nie da!”?

Ekscytacja i spokój
Jedno pozostaje pewne – to temat ważny. Jest on doniosły z perspektywy przedsiębiorców, ale pośrednio oddziałuje w zasadzie na wszystkich obywateli – rynek zamówień publicznych to ok. 8 proc. polskiego PKB. Dlatego uznałem, że warto włączyć się w tę debatę, podejmując próbę jej syntetycznego uporządkowania. Rozpocznę od przyznania się, że w tym zadaniu towarzyszy mi niemałe poczucie ekscytacji. Odczuwa je zapewne każdy naukowiec, gdy przedmiot jego badań naukowych staje się przedmiotem zainteresowania opinii publicznej. Od kilku lat cała moja aktywność naukowa koncentruje się na problematyce local content w zamówieniach publicznych. Upraszczając – badam prawne możliwości wspierania lokalnych (krajowych) przedsiębiorców poprzez udzielanie zamówień publicznych. Co istotne, moje badania obejmują przede wszystkim pozaeuropejskie systemy prawne, zwłaszcza prawo USA, państw Afryki Subsaharyjskiej oraz Półwyspu Arabskiego. Zapewne z perspektywy czytelnika takie zainteresowania mogą wydawać się cokolwiek nietypowe. Jednak odwołuję się do własnego dorobku naukowego nie tylko, by uwiarygodnić niniejszy tekst. Dobór tak pozornie egzotycznych jurysdykcji wynika z prostego faktu – z perspektywy unijnej problematyka local content przez dekady stanowiła temat tabu, podczas gdy z perspektywy globalnej jest czymś oczywistym. We wspomnianych krajach od wielu lat stosowane są systemy preferencji, a ich badanie intryguje mnie nie tylko jako naukowca, ale także pomaga zawodowo. Jako praktyk niejednokrotnie już sięgałem po rozwiązania sprawdzone w tak nieoczywistych systemach prawnych, wspierając instytucje zamawiające w organizowaniu przetargów w paradygmacie local content. Piszę to jednak po to, by podkreślić, że taka szeroka perspektywa, niezredukowana wyłącznie do perspektywy unijnej, pomaga rozwiązywać praktyczne problemy, a przede wszystkim pozwala z większym spokojem podchodzić do przywołanych powyżej skrajnych reakcji i emocji, które warto w kilku zdaniach wyjaśnić.

Nic nowego
Zwolennicy wykorzystywania publicznych przetargów do wspierania polskiej gospodarki przekonują, że w erze Donalda Trumpa to działanie konieczne. Warto więc przypomnieć, że zjawiska, o których tu mowa, nie zostały zapoczątkowane w ostatnich miesiącach. To administracja J. Bidena wprowadziła w 2021 r. Buy America Build America Act, który wprowadził wyraźne preferencje dla przedsiębiorców z USA w federalnych zamówieniach infrastrukturalnych. W państwach Zatoki Perskiej systemy preferencji funkcjonują już od co najmniej dwóch dekad, a konstytucja RPA – z której wynika obowiązek stosowania preferencji w zamówieniach publicznych – została przyjęta w 1996 r. Zresztą w polskiej tradycji prawnej instytucja preferencji krajowych była obecna od pierwszej ustawy z 1933 r. o tzw. dostawach rządowych, aż do przystąpienia do UE. Zatem przede wszystkim trzeba podkreślić, że pomysł na wprzęganie systemu zamówień publicznych we wspieranie krajowych przedsiębiorców jest starszy niż debata w Końskich i przedstawianie go w charakterze nowości dowodzi raczej nieznajomości zagadnienia.

Tak trzeba!
Deklaracja „tak trzeba!” pada nie tylko z ust premiera Tuska czy zwolenników tej koncepcji. Na pół roku przed zaprzysiężeniem D. Trumpa podobną deklarację w odniesieniu do preferencji unijnych wypowiedziała Ursula von der Leyen w swoim oficjalnym programie na kadencję KE 2024–2029. Zresztą warto odnotować, że samo hasło „repolonizacji zamówień publicznych” nie jest nowe nawet z perspektywy wyłącznie polskiej, bo było podnoszone przez poprzedni rząd w ramach tzw. „Polskiego Ładu”. Zatem zapowiedzi premiera Tuska nie są ekscentryczne, lecz nawiązują do rozpowszechnionego już nawet w rdzeniu UE założenia, że nie możemy pozostawać bierni na obiektywny wzrost postaw protekcjonistycznych na świecie.

Oczywiście inną kwestią pozostaje, czy to nam się opłaca. Na pewno każdy, kto kategorycznie wypowiada postulat „tak trzeba”, powinien sobie to pytanie zadać. Analizy OECD sugerują, że z wyjątkiem gospodarki chińskiej stosowanie preferencji krajowych nie jest ekonomicznie korzystne w długiej perspektywie. Niemniej trafne wydaje się spostrzeżenie, że perspektywa ekonomiczna nie powinna być jedyną determinantą działań podejmowanych przy udzielaniu zamówień publicznych. Znane są też przykłady, gdy stosowanie preferencji przyniosło korzyści nie tylko społeczne, ale i czysto finansowe w długim terminie.

Pewne jest jedynie, że formułowanie kategorycznych i uniwersalnych ocen na temat preferencji krajowych jest błędne. Dlatego zawsze ich zastosowanie powinna poprzedzać analiza z perspektywy strategicznej, a nie wyłącznie finansowej.

Tak się… da
Niezależnie jednak od oceny stosowania preferencji, na gruncie prawa jest odpowiedź na pytanie, czy to w ogóle jest możliwe. Z perspektywy unijnej dyskusja nad tym tematem była i pozostaje trudna. Wynika to z oczywistego faktu – skoro rynek wewnętrzny UE opiera się na zasadzie swobody przepływu towarów i usług, którego atrybutem jest zakaz dyskryminacji ze względu na pochodzenie, to preferowanie przedsiębiorców krajowych w zamówieniach publicznych musi jawić się jako kontrowersyjne. To zresztą potwierdził Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w orzeczeniu ws. Komisja przeciwko Królestwu Danii już w 1993 r. Od tego czasu wiele się jednak zmieniło. Zmieniły się nie tylko unijne regulacje, ale również TSUE kilkukrotnie już potwierdzał, że możliwe jest wykorzystywanie zamówień publicznych także do osiągania celów strategicznych, o ile są one odpowiednio uzasadnione.

W ocenie autora tych słów kategorycznie twierdzenie „tak się nie da” jest nieprawdziwe. Oczywiście z prawnego punktu widzenia trudne do zaakceptowania byłyby rozwiązania oparte np. na zastrzeganiu możliwości udziału w przetargu dla przedsiębiorców z siedzibą w Polsce. Zresztą byłoby to również całkowicie nieefektywne. Zakładam jednak, że podnoszone obecnie postulaty nie zakładają stosowania narzędzi tak prymitywnych.

Jeżeli jednak zgodzimy się na przyjęcie rozwiązań bardziej subtelnych, to stosowanie preferencji lokalnych nie jest niemożliwe. Opieram się przy tym nie tylko na analizie teoretycznej i badaniach naukowych, ale przede wszystkim na praktyce. Z własnego doświadczenia znam co najmniej kilka przykładów zastosowania preferencji w sposób, który nie został skutecznie zakwestionowany, a zarazem okazał się efektywny w kontekście celów biznesowych zamawiającego.

To może się opłacać
Zatem w ramach dyskusji o preferowaniu polskich przedsiębiorców w zamówieniach publicznych na pewno warto unikać skrajności. Prawdą jest, że ich stosowanie napotyka pewne wyzwania natury prawnej, ale nie jest prawdą, że takie działanie jest zawsze niedopuszczalne. Można zrozumieć hasła „tak trzeba”, wyrażające potrzebę reakcji na współczesne wyzwania ekonomiczne, ale również te w obszarze bezpieczeństwa. Warto jednak pozostawać wrażliwym na pytanie o długoterminowe konsekwencje ograniczania reguł konkurencji na rzecz preferowania polskich przedsiębiorców. Wniosek? Po pierwsze – to wszystko nie jest takie proste. Po drugie, świadomość skomplikowania zagadnienia ogranicza ryzyko popełniania błędów przy jego praktycznej realizacji. Po trzecie, ograniczanie tego ryzyka jest w interesie wszystkich interesariuszy w Polsce, bo nieideologizowane lecz racjonalne ekonomicznie stosowanie preferencji krajowych po prostu się opłaca.

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9782259,buy-polish-build-poland-czyli-o-preferencjach-krajowych-w-zamowienia.html

 

Budownictwo i PZP | Prasówka | 17.04.2025 r.

Dziennik Gazeta Prawna

Jeden certyfikat będzie można wykorzystać w wielu przetargach

Żaneta Urbaniak | 15 kwietnia 2025, 02:00

Choć przepisy o certyfikacji wykonawców gdzieniegdzie wymagają dopracowania, bez wątpienia mogą znacznie uprościć składanie ofert. Certyfikaty będą potwierdzać brak podstaw do wykluczenia oraz zdolność wykonawcy do wykonania zamówienia publicznego.

Rada Ministrów przyjęła w ubiegłym tygodniu projekt ustawy o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych. Ustawa wyznaczająca ramy dla certyfikacji podmiotów ubiegających się o zamówienia publiczne była postulowana od dłuższego czasu przez środowisko zamówień publicznych. Podstawą dla wprowadzenia regulacji w tym zakresie jest art. 64 dyrektywy w sprawie zamówień publicznych.

Jak wskazuje ustawodawca w uzasadnieniu do projektu ustawy, jej celem jest uregulowanie procedury certyfikacji wykonawców, pozwalającej na posługiwanie się przez podmioty działające na rynku zamówień publicznych jednym certyfikatem. Ma on zastąpić szereg dokumentów, wymaganych dotychczas w postępowaniach o udzielenie zamówień publicznych w celu wykazania braku podstaw do wykluczenia z postępowania (informacja z rejestru karnego, zaświadczenie z urzędu skarbowego czy zaświadczenia z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych) lub spełnienia warunków udziału w postępowaniu.

Zakres certyfikatu
O pozyskaniu certyfikatu i jego zakresie ma decydować sam wykonawca. W projekcie ustawy przewidziano trzy zakresy, dla których można będzie uzyskać dokument:

1) pierwszy z nich obejmuje obligatoryjne przesłanki wykluczenia z postępowania wskazane w art. 108 ust. 1–5 ustawy z 11 września 2019 roku – Prawo zamówień publicznych (dalej: p.z.p.);

2) drugi obligatoryjne przesłanki wykluczenia oraz wybrane fakultatywne przesłanki wykluczenia spośród wskazanych w art. 109 ust. 1 pkt 5–7 lub 7–10 p.z.p.;

3) trzeci odnosi się do zdolności wykonawcy do wykonania zamówienia publicznego.

O ile sam zakres certyfikatów obejmujących podstawy wykluczenia nie budzi wątpliwości, to rozwiązaniem zastanawiającym z punktu widzenia systemu prawa zamówień publicznych, wydaje się możliwość przeprowadzenia procedury samooczyszczenia, czyli self-cleaningu. Przy czym istotne wydaje się to, że wynik oceny w zakresie self-cleaningu będzie wiązał wszystkich zamawiających. W obecnym stanie prawnym to zamawiający decyduje, czy czynności podjęte przez wykonawcę są wystarczające dla wykazania jego rzetelności. Oceny tej dokonywano przez pryzmat zasady proporcjonalności. W zależności od złożoności i zakresu przedmiotu danego zamówienia zamawiający mógł stwierdzić, że podjęte przez wykonawcę działania nie były wystarczające. Zgodnie z projektem zamawiający będą pozbawiani tej możliwości, co budzi spore wątpliwości.

Zdolność do wykonania zamówienia
Kolejnym zastanawiającym rozwiązaniem jest certyfikacja wykonawcy w zakresie jego zdolności do wykonania zamówienia publicznego. W myśl propozycji z art. 5 certyfikat może potwierdzać spełnienie warunków udziału w postępowaniu, w szczególności w zakresie zdolności technicznej lub zawodowej (wiedza i doświadczenie wykonawcy lub jego kadry), zdolności ekonomicznej lub finansowej. Skuteczność certyfikacji w odniesieniu do tych warunków wydaje się być problematyczna, bowiem dokument jest wydawany na okres od roku do trzech lat, zaś środki finansowe na rachunku czy kadra wykonawców mogą zmieniać się dużo częściej.

Certyfikat prowadzi do sytuacji, w której powstaje domniemanie prawne, że wykonawca posługujący się nim – nie podlega wykluczeniu i spełnia warunki udziału w postępowaniu. W konsekwencji, gdy wykonawca nie zawiadomi o zaistniałych zmianach, może się okazać, że uzyska on zamówienie publiczne, nie spełniając wymogów postawionych przez zamawiającego. Projekt ustawy przewiduje oczywiście obowiązek aktualizowania danych po stronie wykonawcy, czy też czuwania nad aktualnością danych przez podmiot certyfikujący. Jednak bez narzędzi do bieżącej weryfikacji danych czy zasobów kadrowych przez jednostkę certyfikującą wydaje się to być wyjątkowo trudne.

W projekcie ustawy przewidziany został sposób podważania certyfikatów. Podstawy prawne dla obalenia domniemania wynikającego z certyfikacji wymagają, aby wykonawca posłużył się dokumentem w konkretnym postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego. W przetargach cieszących się większą popularnością domniemanie to może zostać faktycznie obalone, jednak w postępowaniach, w których wpływa tylko jedna oferta, będzie to trudniejsze.

Przy mniej skomplikowanych zamówieniach
Certyfikacja w zakresie spełniania warunków udziału w postępowaniu wiąże się z koniecznością standaryzacji poziomów zdolności. W uzasadnieniu do projektu wskazano, że w pierwszej kolejności standaryzacji zdolności wykonawcy podlegać będą roboty budowlane.

Wraz z projektem ustawy przedstawiony został projekt rozporządzenia Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie poziomów zdolności wykonawcy do wykonania zamówienia na roboty budowlane. W załączniku do niego określono poziomy zdolności technicznej lub zawodowej dotyczące doświadczenia w zakresie robót budowlanych dla budowy dróg, budowy sieci kanalizacyjnych i wodociągowych oraz dla osób wyznaczonych do realizacji zamówienia. Analiza propozycji dotyczących wykształcenia lub kwalifikacji zawodowych, zawartych w projekcie rozporządzenia, prowadzi do wniosku, że będą one mogły mieć zastosowanie do zamówień o niewielkiej złożoności. W przypadku skomplikowanych robót budowlanych realizowanych w obiektach infrastruktury krytycznej czy obiektach zabytkowych – przyjęte rozwiązania raczej się nie sprawdzą. Standaryzacja poziomów dla zamówień mających za przedmiot usługi i dostawy będzie możliwa po czterech latach od dnia ogłoszenia ustawy.

Tajemnica przedsiębiorstwa nie będzie ujawniana
Certyfikaty będą powszechnie dostępne w Bazie Danych o Certyfikacji Wykonawców Zamówień Publicznych. Dokument pobrany z bazy będzie wystarczający do wykazania okoliczności w nim stwierdzonych (brak podstaw do wykluczenia z postępowania i spełnienie warunków udziału w postępowaniu). Informacje zawarte w certyfikatach będą jawne za wyjątkiem danych o prawomocnych skazaniach za przestępstwa, karach za wykroczenia czy prawomocnie orzeczonych zakazach ubiegania się o zamówienia publiczne. Poufne pozostaną też informacje zastrzeżone jako tajemnica przedsiębiorstwa.

To ostatnie może budzić pewne kontrowersje. Próby wykonawców zmierzające do objęcia szeregu informacji tajemnicą przedsiębiorstwa w przetargach są powszechne. Bardzo często zagadnienie to staje się przedmiotem odwołań do Krajowej Izby Odwoławczej. Objęcie niektórych informacji tajemnicą przedsiębiorstwa w certyfikacie w praktyce uniemożliwi innym wykonawcom zbadanie, czy dane stanowiące podstawę do jego wydania są zgodne ze stanem faktycznym. Co za tym idzie, utrudnione będzie ich odtajnienie i zweryfikowanie. Te regulacje wymagają pewnych korekt na dalszych etapach procesu legislacyjnego.

Choć zagadnień wymagających doprecyzowania jest z pewnością więcej, to sama regulacja jest potrzebna. Nowe przepisy ułatwią wykonawcom ubieganie się o zamówienia publiczne, bowiem nie będą oni musieli składać szeregu dokumentów potwierdzających brak podstaw do wykluczenia z postępowania czy wykazujących spełnienie warunków udziału w postępowaniu. Zamawiającym z kolei uproszczą badanie ofert. Nie będą już musieli weryfikować szeregu dokumentów czy wzywać do ich uzupełnienia, gdy wykonawca przez omyłkę nie załączy jakiegoś zaświadczenia. Jest to więc krok zmierzający do odbiurokratyzowania zamówień publicznych, za wyjątkiem zamówień z dziedziny obronności i bezpieczeństwa, do których nowych przepisów nie będzie się stosować.

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9777579,jeden-certyfikat-bedzie-mozna-wykorzystac-w-wielu-przetargach.html

Rynek Infrastruktury

Oferty z państw trzecich będą częściej odrzucane?

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 14-04-2025

Oferty z państw trzecich mogą być wkrótce częściej odrzucane w polskich przetargach publicznych. To będzie skutek trwających prac legislacyjnych. Szczegóły i swoją analizę na przyszłość rynku zdradza nam Przemysław Grosfeld – wiceprezes Urzędu Zamówień Publicznych.

Dostosowanie przepisów do unijnych wyroków oraz potrzeba podniesienia efektywności zamówień to dwa główne wątki, które kształtują dziś debatę wokół PZP. W rozmowie z Przemysławem Grosfeldem z Urzędu Zamówień Publicznych przyglądamy się planowanym regulacjom oraz ich możliwemu wpływowi na rynek i uczestników postępowań.

Co z wykonawcami z państw trzecich?
Dyskusja w branży od wielu tygodni jest zdominowana przez sprawę wykluczenia firm spoza UE z przetargów publicznych, zwłaszcza w strategicznych sektorach. Dr Damian Kaźmierczak ocenił nawet, że powierzanie takim wykonawcom strategicznej infrastruktury to „igranie bezpieczeństwem państwa”. Polski rząd zapowiedział zająć się projektem zmian do prawa zamówień publicznych, by wdrożyć wyrok TSUE.

Przemysław Grosfeld przypomina, iż Trybunał Sprawiedliwości TSUE w wyrokach w tzw. sprawie „Kolin” oraz „Qingdao” wskazał, że to do zamawiającego przy każdym postępowaniu należy decyzja, czy należy dopuścić do udziału wykonawcę z państwa trzeciego, które nie zawarło z UE umowy międzynarodowej gwarantującej równy i wzajemny dostęp do zamówień publicznych.

– Wskazaliśmy to również w komunikatach opublikowanych na stronie internetowej Urzędu Zamówień Publicznych. Dostęp wykonawców z państw trzecich do unijnego rynku zamówień publicznych i koncesji wchodzi w zakres wspólnej polityki handlowej. Podlega ona wyłącznej kompetencji UE. Oznacza to, że tylko Unia Europejska może stanowić prawo wyznaczające generalne zasady w tym obszarze. Natomiast w konkretnych postępowaniach, zamawiający może teraz sam podjąć decyzję, jak traktować tych wykonawców – wyjaśnia.

Dodaje, że Urząd Zamówień Publicznych jest zaangażowany w prace legislacyjne nad projektem zmian w PZP, które uwzględniają postanowienia obu wyroków, a także zdradza, iż w Pzp oraz ustawie o koncesji znajdzie się wyraźna podstawa prawna dla zamawiającego do podjęcia decyzji o dopuszczeniu do ubiegania się o dane zamówienie lub koncesję wykonawców z państw trzecich, które nie posiadają wspomnianych wcześniej umów.

Projekt również przewiduje stosowną podstawę odrzucenia ofert takich wykonawców, w przypadku decyzji zamawiającego o ograniczeniu im dostępu do danego zamówienia lub koncesji.

– W wyniku powyższego w Polsce może wzrosnąć liczba zamówień publicznych, w których oferty m.in. z Chin, Indii czy Turcji będą szczegółowo analizowane lub nawet odrzucane. Wyroki TSUE wspierają ideę, że państwowe subsydiowanie, do którego nie są uprawnione państwa członkowskie UE, nie może być powodem, dla którego firmy z państw trzecich oferują zaniżone ceny. Ponadto tego typu podejście może zwiększyć szanse polskich i europejskich przedsiębiorców w postępowaniach, a także prowadzić do stabilniejszych i bardziej przewidywanych warunków dla przedsiębiorców z UE – podsumowuje.

Niska cena to nie zawsze niższe koszty
Wraz z dyskusją o wykluczeniu firm z państw trzecich, pojawia się dyskusja o zbyt częstym kierowaniu się niską ceną w ofercie wykonawców. Przedstawiciel UZP przypomina, że niska cena nie zawsze oznacza niższe całkowite koszty nabycia danego produktu czy inwestycji oraz dalszego ich cyklu życia.

– Odpowiedzią na to wyzwanie może być przykładanie odpowiedniej wagi do efektywności zamówień. To, co kluczowe w tym kontekście to odpowiednie przygotowanie zamówienia i właściwe opisanie przedmiotu. Ten początkowy etap pozwala zadbać o to, aby wybrane oferty były najkorzystniejsze i dopasowane do potrzeb – objaśnia Grosfeld.

Dodaje, że efektywności sprzyjają również pozacenowe kryteria oceny ofert i wskazuje, iż – tam, gdzie znajduje to swoje uzasadnienie – powinny uwzględniać również całkowite koszty naycia i dalszego cyklu życia.

– Natomiast same kryteria nie zagwarantują odpowiedniej jakości. O to zadbać należy przede wszystkim opisując warunki zamówienia – przekonuje.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/oferty-z-panstw-trzecich-beda-czesciej-odrzucane-94957.html

Puls Biznesu

Budowlanka w tarapatach. PB NIERUCHOMOŚCI – [PODCAST]

Anna Gołasa | opublikowano: 2025-04-15 12:00

Z Adamem Łąckim, prezesem Krajowego Rejestru Długów rozmawiamy m.in. o tym, jak przedsiębiorstwa radzą sobie z nierzetelnymi kontrahentami i czym skutkuje wpisanie firmy do rejestru dłużników.

Gościem nowego odcinka podcastu PB Nieruchomości jest Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów.

Rozmawiamy m.in. o tym:

– W jakiej kondycji jest obecnie branża budowlana w Polsce?

– Jaki jest zadłużenie w sektorze? Jakiego typu firmy mają największe problemy z regulowaniem na czas płatności?

– Ile wynosi rekordowy dług?

– Jakie muszą zostać spełnione warunki, aby można było wpisać firmę do Krajowego Rejestru Długów? Jakie są tego konsekwencje?

https://www.pb.pl/budowlanka-w-tarapatach-pb-nieruchomosci-1240074

Prawo.pl

WSA: Spór o granice nie blokuje wejścia inwestora na sąsiednią działkę

Dorian Lesner | Data dodania: 15.04.2025

Organ orzekł o niezbędności wejścia inwestora na teren sąsiedniej działki w celu wykonania robót budowlanych. Skarżący protestował, wskazując, że nie wyraża zgody do czasu ustalenia granic działki przez uprawnionego geodetę. Wojewódzki Sąd Administracyjny podkreślił, że organy rozpoznające wniosek inwestora nie są uprawnione do badania prawidłowości przebiegu granic pomiędzy nieruchomościami, dlatego też spór ten pozostawał bez znaczenia dla wydanego rozstrzygnięcia.

Starosta orzekł o niezbędności wejścia inwestora na teren sąsiedniej nieruchomości w celu wykonania robót budowlanych polegających na ociepleniu budynku styropianem. Właściciel obciążonej nieruchomości wniósł odwołanie. W piśmie wskazał, że nie wyraża zgody na planowane prace, ponieważ budynek inwestora może potencjalnie wkraczać na jego działkę. Zwrócił również uwagę, że ocieplenie budynku może nastąpić od środka i do czasu ustalenia granic działki przez uprawnionego geodetę, nie wyraża zgody na wykonanie planowanych robót budowlanych. Organ drugiej instancji utrzymał jednak wydane rozstrzygnięcie w mocy. Nie zakończyło to sporu, ponieważ właściciel wniósł skargę.

Organ może orzec o niezbędności wejścia
Sprawą zajął się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach, który wskazał, że zgodnie z art. 47 ustawy Prawo budowlane, jeżeli do wykonania robót budowlanych niezbędne jest wejście na teren sąsiedniej nieruchomości, inwestor jest zobowiązany uzyskać zgodę właściciela tej nieruchomości oraz uzgodnić z nim przewidywany sposób, zakres i terminy korzystania z działki oraz ewentualną rekompensatę z tego tytułu. Jeśli jednak warunki nie zostaną uzgodnione, to o niezbędności wejścia na teren sąsiedniej nieruchomości rozstrzyga, na wniosek inwestora, organ. Sąd podkreślił, że rozpatrując wniosek inwestora, organ musi ustalić, czy istnieje potrzeba wykonania robót budowlanych, czy nie ma możliwości ich wykonania w inny sposób niż poprzez wejście na teren sąsiedniej nieruchomości oraz czy inwestor podjął starania o uzyskanie dobrowolnej zgody od jej właściciela i czy okazały się one bezskuteczne.

Wydanie spornej decyzji było uzasadnione
Na gruncie niniejszej sprawy, inwestor nie miał planów co do dokonania trwałych prac na nieruchomości sąsiedniej, a jedynie na ścianie domu stanowiącego jego własność. Realizacja tych prac nie była możliwa w inny sposób niż z terenu nieruchomości sąsiedniej. Sąd podkreślił, że planowane roboty nie były objęte obowiązkiem uzyskania pozwolenia na budowę lub obowiązkiem zgłoszenia, więc nie było podstaw, by oceniać potrzebę ich wykonania. Ponadto podjęto bezskuteczną próbę uzyskania zgody skarżącego, co potwierdzały również jego wystąpienia w toku postępowania administracyjnego i sądowoadministracyjnego. Tym samym zostały spełnione wszystkie przesłanki z art. 47 ustawy Prawo budowlane, co nakazywało wydanie decyzji, która była korzystna dla inwestora. Sąd podkreślił, że ewentualne naruszenie prawa własności skarżącego nie należy do przesłanek wydania rozstrzygnięcia.

Spór co do granic działek bez znaczenia
WSA wskazał, że ocieplenie ściany budynku nie wywołuje skutku o charakterze nieodwracalnym. Wykonanie robót budowlanych jest bowiem zdarzeniem faktycznym, a nie prawnym, więc nie prowadzi do skutku, który można określić jako niedający się odwrócić. W razie powstania szkody w wyniku korzystania przez inwestora z należącej do skarżącego nieruchomości, jest on zobowiązany do jej naprawienia. Sąd ocenił również, że podnoszony przez skarżącego spór o granice nie ma znaczenia, ponieważ rozpatrując wniosek inwestora, organy nie są uprawnione do badania prawidłowości przebiegu granic pomiędzy nieruchomościami. Mając powyższe na uwadze, WSA oddalił skargę.

Wyrok WSA w Gliwicach z 26 lutego 2025 r., sygn. akt II SA/Gl 1325/24, nieprawomocny

https://www.prawo.pl/biznes/spor-o-przebieg-granic-bez-znaczenia-dla-wejscia-inwestora-na-dzialke,532435.html

Sady Ogrody

Wkrótce nowe przepisy. Nie na każdej działce będzie można postawić dom

Oprac. AGT | Dodano: 15 kwietnia 2025 11:30

Do połowy 2026 roku każda gmina musi mieć tzw. plan ogólny — dokument, który zastąpi studium uwarunkowań i będzie kluczowy przy wydawaniu decyzji o warunkach zabudowy. Co to oznacza w praktyce?

Nowe przepisy mogą zablokować budowę domów
Jeśli twoja działka znajdzie się w strefie, która nie przewiduje zabudowy mieszkaniowej, możesz nie dostać zgody na budowę domu, nawet jeśli wcześniej byłoby to możliwe dzięki tzw. decyzji o warunkach zabudowy (WZ).

Do tej pory wiele osób budowało domy na działkach bez planu miejscowego, bazując na decyzji o warunkach zabudowy. Po wprowadzeniu planów ogólnych, WZ będą możliwe tylko w strefach oznaczonych jako możliwe do zabudowy – nie wszędzie.

W planie ogólnym znajdziemy podział na strefy:

– z zabudową mieszkaniową jednorodzinną,
– z zabudową mieszkaniową wielorodzinną,
– produkcji rolniczej,
– zieleni i rekreacji,
– usługową, itp.

Decyzję o tym gdzie jaka strefa znajdzie się na terenie gminy, podejmą urzędnicy.

Nie zbudujesz domu jeśli masz za daleko do szkoły
– Budynki mieszkalne nie będą mogły powstać dalej niż 1,5 km od szkoły w mieście i 3 km na wsi. I nie ma znaczenia, czy chodzi o dom jednorodzinny, czy osiedle mieszkaniowe – czytamy na stronie portalsamorzadowy.pl.

Art. 13f ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym określa tzw. gminne standardy dostępności infrastruktury społeczne. Oznaczają one konieczność zapewnienia dostępu do szkoły podstawowej oraz obszarów zieleni publicznej. Działka ewidencyjna nie może być położona w odległości od szkoły nie większej niż:

– 1,5 km od szkoły w mieście
– 3 km na wsi

Jak czytamy w Portalu Samorządowym, gmina może wprowadzić zabezpieczenie chroniące przed takim zakazem, tj. przyjąć inne limity dla konkretnych lokalizacji lub nawet zabudowań. Jednak może nie oznacza, że musi.

– Jeśli nie masz jeszcze warunków zabudowy, lepiej nie czekać i złożyć wniosek o nie, zanim wejdą w życie nowe przepisy. Dzięki temu zabezpieczysz swoje prawo do budowy i unikniesz nieprzyjemnych niespodzianek w przyszłości – podaje portal nieruchomosci.dziennik.pl.

Plany ogólne mają uporządkować przestrzeń i ograniczyć chaotyczną zabudowę, ale mogą też mocno uderzyć w właścicieli działek. Dlatego warto już teraz sprawdzić, czy twoja działka będzie mogła być zabudowana, i ewentualnie działać – zanim nowe przepisy wejdą w życie.

https://www.sadyogrody.pl/prawo_i_dotacje/104/wkrotce_nowe_przepisy_nie_na_kazdej_dzialce_bedzie_mozna_postawic_dom,46085.html?mp=promo

Interia Biznes

Właściciele domów zarabiają na luce w prawie. To ich sposób na biznes

Oprac.: Hanna Sidorska | Wtorek, 15 kwietnia (12:14)

Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna” mamy w Polsce problem z domami przerabianymi na hotele pracownicze. Sąsiedzi takich obiektów skarżą się na bójki, hałas i góry śmieci. Tymczasem gminy niewiele mogą z tym zrobić, gdyż właściciele znaleźli lukę w prawie, na której zarabiają.

W serwisach z ogłoszeniami są setki ogłoszeń dotyczących wynajmu kwater pracowniczych w domach jednorodzinnych. Ceny zaczynają się już od 20 zł za dobę. Zakup domu pod wynajem robotnikom, jako pomysł na dochodową inwestycję zachwalają od lat flipperzy. W serwisach społecznościowych można znaleźć wiele filmików, w których dzielą się swoimi poradami w tym zakresie i wyliczają koszty oraz możliwe zarobki. Kiedy jednak internauci pytają o legalność tego typu wynajmu, wymigują się od odpowiedzi.

Fliperzy zachwalają hotele pracownicze w domach. Nie przejmują się skargami sąsiadów
Fliperzy nie przejmują się także tym, że mieszkańcy domów przerobionych na hotele często nie przestrzegają zasad współżycia społecznego – nadużywają alkoholu i organizują głośne imprezy, kończące się bijatykami. „Jak zaczną imprezę w piątek, to kończą w poniedziałek nad ranem. Na zwrócenie uwagi reagują agresją” – skarżył się „Gazecie Wyborczej” we wrześniu mieszkaniec podwarszawskiego Józefowa, które jak podano „słynie z hoteli pracowniczych”.

Problem przerabiania domów na hotele pracownicze opisuje także we wtorek, 15 kwietnia „Dziennik Gazeta Prawna”. „Hałas, bójki, parkujące, gdzie się da, samochody, góry śmieci i bezsilność sąsiadów – tak można streścić skargi, które wpływają do posłów oraz Ministerstwa Rozwoju i Technologii od osób, które szukają sposobu, jak sobie poradzić z takim uciążliwym sąsiedztwem” – czytamy w artykule.

Kwatery pracownicze w domach. „Mamy lukę w prawie”
Magdalena Kołodziejczak (KO), posłanka i przewodnicząca sejmowej podkomisji ds. budownictwa, gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej oraz poczty w rozmowie z „DGP” przyznaje, że dobrze poznała ten problem, gdy była burmistrzem Pruszcza Gdańskiego. „Szukaliśmy rozwiązań w nadzorze budowlanym, sanepidzie, straży pożarnej, urzędzie skarbowym. Stąd wiem, że mamy lukę w prawie i bez zmiany przepisów sobie z tym nie poradzimy. Wypracowanie odpowiedniego rozwiązania nie będzie proste, ale musimy je znaleźć” – powiedziała Kołodziejczak.

Sprawę poruszyła także grupa posłów PiS w interpelacji do Ministerstwa Rozwoju i Technologii. „Kwestia ta wymaga pilnej interwencji, aby chronić prawa mieszkańców przed naruszeniami spokoju i bezpieczeństwa w ich najbliższym otoczeniu. Istotne jest wypracowanie rozwiązań prawnych, które będą zapobiegać wykorzystywaniu luk w przepisach” – cytuje posłów „DGP”. Michał Jaros, wiceminister rozwoju i technologii zapewnił parlamentarzystów, że departament pracuje nad rozwiązaniem. Ministerstwo rozważało wprowadzenie ograniczeń w kubaturze budynków, ale doszło do wniosku, że „choć to może najprostsze rozwiązanie problemu, może być nadmiarowe, a nawet krzywdzące”.

Ograniczenie kubatury budynków nic nie da
Inż. Andrzej Falkowski, przewodniczący zespołu prawno-regulaminowego Podlaskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa również przyznaje, że znalezienie rozwiązanie nie będzie łatwe. „W przypadku uruchomienia w domu jednorodzinnym sklepu czy domu przyjęć nietrudno wykazać, że budynek jest użytkowany niezgodnie z przeznaczeniem, ale jeśli chodzi o wynajęcie go na kwatery pracownicze, to już nie jest to takie proste” – wyjaśnił w rozmowie z „DGP, dodając, że „nie ma przepisu, który mówiłby, ile maksymalnie osób może mieszkać w domu jednorodzinnym”. W jego opinii kubatura nie ma znaczenia.

Podobnie uważa Mariusz Ścisło, ekspert ds. legislacji Stowarzyszenia Architektów Polskich SARP. „Pomóc mogłoby dofinansowanie i wzmocnienie kompetencyjne nadzoru budowlanego. Mam porównanie działania nadzorów w Polsce i w Niemczech. Niemiecki nadzór budowlany to jest właściwie policja budząca duży respekt”. Główny Urząd Nadzoru Budowlanego sam chciałby, aby pozycja inspektorów została wzmocniona. Analizowano m.in. wprowadzenie umundurowania i propozycje zmian legislacyjnych. GUNB podkreśla jednak, że w kompetencjach Urzędu leży jedynie kwestia tego, czy obiekt jest użytkowany zgodnie z przeznaczenie. Inspektorzy nie mogą interweniować w przypadku niewłaściwego zachowania lokatorów.

Policja karze lokatorów mandatami, właściciele są bezkarni
Bójkami i imprezami zajmuje się policja. Jednak służby mundurowe również mają ograniczone pole manewru w tego typu sprawach. Zakłócanie spokoju to wykroczenie. Na łamiących prawo najczęściej nakładane są mandaty, z których ci niewiele sobie robią. Właściciele wynajmujący kwatery nie ponoszą za to żadnych konsekwencji. Sąsiadom pozostaje jedynie dochodzenie swoich praw w sądzie cywilnym, np. poprzez założeni sprawy o immisje oraz domaganie się sądowej eksmisji. Przy czym takie spawy są kosztowne, ciągną się latami, a ich wynik jest niepewny.

https://biznes.interia.pl/nieruchomosci/news-wlasciciele-domow-zarabiaja-na-luce-w-prawie-to-ich-sposob-n,nId,7949669

Strefa Biznesu

CPK wybiera ofertę. Projekt budowy za prawie 2 miliardy złotych

Eryk Kołodziejek | Opracowanie: 11 kwietnia 2025, 13:31

Centralny Port Komunikacyjny ogłosił wybór oferty o wartości 1 miliarda 761 milionów złotych na realizację projektu budowy tunelu kolei dużych prędkości pod Łodzią. Jak podała spółka w piątkowym komunikacie, najkorzystniejszą propozycję przedstawiło konsorcjum budowlane PORR.

Przetarg na budowę tunelu
Projekt dotyczy przetargu na budowę tunelu przeznaczonego dla pociągów dalekobieżnych, który połączy komorę Retkinia z komorą Fabryczna. W ramach inwestycji powstanie także niezbędna infrastruktura wspierająca funkcjonowanie tunelu, komór oraz linii kolejowej.

Tunel ten stanowi kluczowy element tzw. Y, czyli projektowanej trasy Kolei Dużych Prędkości, która połączy Warszawę, Centralny Port Komunikacyjny, Łódź, Wrocław oraz Poznań. Realizacja tego odcinka ma strategiczne znaczenie dla całego projektu, umożliwiając szybkie i efektywne połączenie między głównymi miastami Polski.

Znaczenie projektu dla regionu
Budowa tunelu pod Łodzią jest istotnym krokiem w rozwoju infrastruktury transportowej w Polsce. Po zakończeniu budowy trasy z Łodzi do Warszawy, co planowane jest na 2032 rok, czas podróży między tymi miastami skróci się do około 40 minut. To znacząco wpłynie na mobilność mieszkańców oraz rozwój gospodarczy regionu.

Wybór konsorcjum PORR
Konsorcjum budowlane PORR, które złożyło najkorzystniejszą ofertę, ma bogate doświadczenie w realizacji dużych projektów infrastrukturalnych. Ich propozycja została wybrana spośród wielu innych, co świadczy o wysokiej jakości i konkurencyjności oferty.

Wybór PORR jako wykonawcy projektu jest wynikiem szczegółowej analizy i oceny złożonych ofert, co gwarantuje, że inwestycja zostanie zrealizowana zgodnie z najwyższymi standardami. Spółka Centralny Port Komunikacyjny wyraziła zadowolenie z postępu prac nad projektem i podkreśliła jego znaczenie dla przyszłości transportu w Polsce.

https://strefabiznesu.pl/cpk-wybiera-oferte-projekt-budowy-za-prawie-2-miliardy-zlotych/ar/c3p2-27461543

Rzeczpospolita

To, że zabytek wymaga rozbiórki, nie uchroni przed karą za zaniechanie

Aleksandra Tarka | Publikacja: 16.04.2025 05:30

Pozwolenia na budowę i konserwatorskie nie mogą zastąpić nakazu konserwatorskiego, bo udzielają one jedynie „prawa” do przeprowadzenia określonych robót budowlanych, ale nie nakładają takiego „obowiązku”.

Zabytki to ważny element tożsamości narodowej, dziedzictwa i historii naszego kraju. Trudno się więc dziwić, że państwo dba o ich ochronę, konsekwencją czego są m.in. szczególne regulacje dotyczące ich zabezpieczenia, konserwacji czy odbudowy. Te okazują się jednak wymagające nie tylko dla właścicieli czy inwestorów, ale także dla urzędników. A ważną wskazówką w stosowaniu przepisów dotyczących prac związanych z zabytkiem jest wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA) we Wrocławiu z 12 września 2024 r.

Zabezpieczenie zabytku przed zniszczeniem
Spór dotyczył zabytkowego budynku danej słodowni browaru należącego do samorządu. A zaczął się, gdy w październiku 2019 r. miastu nakazano wykonanie we wskazanym terminie szeregu prac zabezpieczających zabytek przed zniszczeniem. Ponieważ przez rok nic się nie zadziało, do akcji znów wkroczyli urzędnicy. Upomnieniem z października 2020 r. wezwano właściciela do wykonania nakazu konserwatorskiego.

Potem starosta zatwierdził projekt zagospodarowania terenu wraz z projektem architektoniczno-budowlanym oraz udzielił gminie pozwolenia na roboty budowlane. Konkretnie rozbiórkę części budynku oraz budowę tymczasowego dachu nad pozostałościami.

Schody zaczęły się, gdy wojewódzki konserwator zabytków postanowił jednak siłą wyegzekwować pierwotny nakaz. Wystawił tytuł wykonawczy na gminę i określił w nim zakres obowiązku zgodnie z nakazem konserwatorskim. A do tego wlepił samorządowcom grzywnę.

Gdy miasto dostało tytuł wykonawczy i karę, zaczęło je kwestionować. Zarzuciło, że tytuł wykonawczy zawiera błąd co do zobowiązanego. Podniesiono też to, że dotyczy on obowiązku, który wygasł. Wystąpił bowiem brak jego wymagalności z przyczyn technicznych. W konsekwencji miasto wniosło o umorzenie postępowania egzekucyjnego.

Wszystkie zarzuty zostały jednak oddalone. Wojewódzki konserwator zauważył, że egzekwowany nakaz nie został zmieniony ani uchylony. Zwrócił też uwagę, że minister kultury i dziedzictwa narodowego szczegółowo odniósł się do stanowiska samorządu, jak i przedłożonych ekspertyz, dokonując ich oceny. Ze stanowiska resortu wynika zaś jasno, że działania podejmowane przez organ konserwatorski są nakierowane na zahamowanie postępującej degradacji obiektu. A sama ekspertyza w głównej mierze potwierdza postępującą degradację obiektu. Samorząd swoimi działaniami dąży do wykazania braku możliwości zaadaptowania go i ponownego wykorzystania. Tymczasem mija się to nie tylko z wyjątkowymi cechami obiektu, ale także z obowiązkiem zachowania zabytku.

Wrocławski WSA nie miał wątpliwości, że w sprawie jest oczywiste, że skarżący nie wykonał obowiązków określonych w ostatecznym i prawomocnym nakazie konserwatorskim z 2019 r. I to pomimo upływu terminu ich wykonania, który był wyznaczony do końca sierpnia 2020 r.

Sąd nie kwestionował co prawda konieczności sporządzenia ekspertyzy oraz pozostałej dokumentacji niezbędnej do przeprowadzenia robót budowlanych. Niemniej nie umknęło mu, że wszelkie działania w tym zakresie gmina rozpoczęła już po upływie terminu wykonania nakazu konserwatorskiego. Wszystkie czynności dokonane zostały po upływie terminu i po doręczeniu upomnienia.

Tymczasem, jak podkreślił WSA, skarżąca miała obowiązek zabezpieczyć obiekt słodowni browaru do końca sierpnia 2020 r. poprzez wykonanie określonych czynności. Niewykonanie tych obowiązków wykluczało więc możliwość uznania zarzutów za zasadne.

Sąd przypomniał, co zgodnie z art. 33 § 2 ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji może być podstawą zarzutu. I doszedł do przekonania, że podnoszone przez skarżącą w zarzutach okoliczności faktyczne nie stanowią żadnej z nich. W szczególności nie mogą być traktowane w kategoriach „nieistnienia obowiązku”, jego „wygaśnięcia” czy „braku wymagalności”.

Jak tłumaczył WSA, organ egzekucyjny bada z urzędu dopuszczalność egzekucji administracyjnej. Nie jest zaś uprawniony do badania zasadności i wymagalności obowiązku objętego tytułem wykonawczym, co wynika wprost z przepisów.

Sąd nie zgodził się, że skoro po wydaniu nakazu konserwatorskiego stwierdzono konieczność rozbiórki górnej części budynku i uzyskano w tym zakresie pozwolenia konserwatorskie i na budowę, to obowiązek wynikający z nakazu konserwatorskiego wygasł lub nie jest wymagalny. Nie ma bowiem żadnych przeszkód, by nakaz ten wykonać przy uwzględnieniu rozwiązań przewidzianych w zatwierdzonym projekcie architektoniczno-budowlanym, który przecież został zaakceptowany pozwoleniem konserwatorskim na prowadzenie robót budowlanych przy zabytku.

W ocenie WSA pozwolenia na budowę i konserwatorskie nie mogą zastąpić nakazu konserwatorskiego. A to dlatego, że udzielają one skarżącej jedynie „prawa” do przeprowadzenia określonych robót budowlanych. Nie nakładają jednak na nią takiego „obowiązku”.

Jak wyjaśnił sąd, skarżąca, jako inwestor, może więc na podstawie pozwolenia na budowę przeprowadzić określone roboty, ale nie ma takiego obowiązku. Powinność ta wynika natomiast z nakazu konserwatorskiego. To właśnie w wykonaniu przewidzianego w nakazie obowiązku skarżąca przygotowała stosowną dokumentację niezbędną do podjęcia robót, gdyż są one niezbędne do zabezpieczenia zabytku i przeciwdziałania jego dalszej dewastacji. A jak zauważył sąd, ten zasadniczy cel był aktualny w chwili wydania nakazu konserwatorskiego i jest aktualny obecnie.

Cel nakazu konserwatorskiego
Sąd zwróci uwagę na treść zatwierdzonego projektu architektoniczno-budowlanego, który wyraźnie nawiązuje właśnie do nakazu konserwatorskiego, projektując rozwiązania mające służyć jego prawidłowemu wykonaniu. I choć sam nakaz konserwatorski nie przewiduje wprost rozbiórki górnej części obiektu, to też jej nie wyklucza. Jeśli bowiem ta okazała się niezbędna do zabezpieczenia zabytku i została zaakceptowana przez właściwy organ mocą udzielonego skarżącej pozwolenia konserwatorskiego, to należy tego rodzaju roboty traktować jako zgodne z celem nakazu. Nie jest to więc podstawą do uznania nakazu za niewykonalny lub podstawę wygaśnięcia obowiązku.

Co do samej grzywny WSA uznał, że nie było też podstaw do uwzględnienia kwestionującej ją argumentacji. Sporna sprawa nie dotyczyła bowiem orzeczenia, którą ją nałożono. Wyrok nie jest prawomocny.

Sygnatura akt: IV SA/Wr 113/24

https://pro.rp.pl/administracja/art42122321-to-ze-zabytek-wymaga-rozbiorki-nie-uchroni-przed-kara-za-zaniechanie

PropertyNews

Lex deweloper do poprawki? Deweloper o tym co można zmienić

Autor: Alicja Pietrowska | Dodano: 16 kwi 2025 11:32

Procedura lex deweloper przyspiesza rozwój inwestycji, ale wymaga dużych zmian – uważa Anna Watkowska z Okam. Firma planuje ogromne osiedle na 62 ha terenów po FSO w Warszawie. Konsultacje społeczne już się odbyły. Budowa ma ruszyć za dwa lata.

– Okam przygotowuje w Warszawie inwestycję w ramach lex deweloper na 13,5 ha dawnych terenów FSO.
– W pierwszym etapie powstanie 2 tys. mieszkań, 60 lokali usługowych i 7 ha zieleni, w tym 2 ha parku.
– Firma zbuduje i przekaże Warszawie szkołę dla 650 uczniów, powstaną też przedszkola, boiska i ścieżki.
– Okam planuje rozpoczęcie budowy na przełomie 2026 i 2027 roku.
– Anna Watkowska ocenia, że lex deweloper zwiększa dostępność gruntów, ale wymaga korekty.
– Proponuje m.in. hybrydowe konsultacje społeczne i powrót do lokalnych standardów parkingowych.

Realizacja pierwszego etapu inwestycji F.S.O. Park w Warszawie to jedno z większych przedsięwzięć prowadzonych zgodnie z procedurą lex deweloper. O tym, jak wygląda proces przygotowań do budowy, jakie są zobowiązania wobec miasta oraz co należałoby zmienić w specustawie, opowiada Anna Watkowska, członkini zarządu Okam City oraz Liderka Projektu F.S.O. Park.

– Obecnie Okam przygotowuje do rozpoczęcia realizacji I etapu inwestycji F.S.O. Park w Warszawie, czyli największego stołeczny projektu w ramach tzw. ustawy lex deweloper, który zajmie 13,5 ha. Powstaje on na terenach dawnej Fabryki Samochodów Osobowych na Pradze-Północ. W ramach I etapu inwestycji Okam wybuduje ok. 2 tys. mieszkań dla blisko 4600 osób, a także ok. 60 lokali handlowo-usługowych. Zabudowa w tej części kompleksu będzie miała od 3 do 8 kondygnacji, z lokalnymi dominantami. Pierwszy etap naszej inwestycji obejmie stworzenie około 7 ha terenów zielonych, w tym 2 ha centralnego parku. Łączna powierzchnia dzielnicy przyszłości, której powstanie tam zaplanowaliśmy, wyniesie 62 ha – opowiada Watkowska.

Konsultacje społeczne już były
Wiosną 2024 roku odbyły się konsultacje społeczne dotyczące tej części projektu, w których udział wzięło ponad 100 mieszkańców. Równolegle trwały rozmowy z władzami miasta i dzielnicy, które doprowadziły do konkretnych deklaracji dewelopera.

– W ich wyniku Okam zobowiązał się m.in. do sfinansowania i przekazania nieodpłatnie wraz z gruntem miastu stołecznemu Warszawa publicznej szkoły podstawowej dla ok. 650 uczniów. Na terenie osiedla stworzymy również boiska, ścieżki rowerowe, biegowe oraz inne przestrzenie sportowo-rekreacyjne. W kolejnych etapach zaplanowaliśmy też budowę przedszkoli i innych placówek edukacyjnych – podkreśla przedstawicielka spółki.

Ustawa potrzebuje zmian
Mimo rozmachu projektu i aktywnego dialogu z mieszkańcami oraz władzami samorządowymi, Okam dostrzega szereg wyzwań, które wiążą się z realizacją inwestycji w oparciu o ustawę lex deweloper.

Największe wyzwania w realizacji projektów za pomocą procedury lex deweloper widzimy w połączeniu oczekiwań wielu stron zaangażowanych w ten wielowątkowy proces. Okam podejmuje takie wyzwania i ma nadzieję na rozpoczęcie budowy na przełomie 2026 i 2027 roku, w tym szkoły, którą przekażemy dzielnicy – wyjaśnia Anna Watkowska.

Ekspertka podkreśla również, że lex deweloper, mimo niewątpliwego potencjału, wymaga dostosowania do realiów rynku i zmian legislacyjnych.

– Jako przedstawiciele branży deweloperskiej dostrzegamy duży potencjał specustawy lex deweloper w zwiększaniu podaży mieszkań, który wypływa bezpośrednio ze wzrostu dostępności terenów pod zabudowę. System ten jednak wymaga rewizji, szczególnie w przededniu przejścia na system Zintegrowanych Planów Inwestycyjnych w 2026 roku – zaznacza.

Według niej jednym z obszarów wymagających usprawnienia jest sposób prowadzenia konsultacji społecznych.

Naszym zdaniem w procesie warto jest usprawnić procedurę konsultacyjną, może np. poprzez wprowadzenie formy hybrydowej – czyli połączenia dyskusji na miejscu z formą konsultacji online. Umożliwiłoby to większą partycypację zainteresowanych osób – proponuje Watkowska.

Wskazuje także na konieczność zmian w zakresie planowania przestrzeni parkingowej.

– Kluczowa pozostaje też korekta systemu parkingowego. Powrót do lokalnych standardów zamiast centralnego wskaźnika pozwoliłby lepiej dostosować projekty do realiów, szczególnie w dużych miastach – podkreśla przedstawicielka Okam.

https://www.propertynews.pl/mieszkania/lex-deweloper-do-poprawki-deweloper-o-tym-co-mozna-zmienic,188773.html?mp=promo

 

Budownictwo i PZP | Prasówka | 28.03.2025 r.

Prawo.pl

 1. CIT-8 za 2024 rok tylko do 31 marca

Krzysztof Koślicki | Data dodania: 27.03.2025

Podatnicy, których rok podatkowy pokrywa się z rokiem kalendarzowym, muszą do 31 marca 2025 r. złożyć zeznanie o wysokości osiągniętego dochodu (poniesionej straty) CIT-8 za 2024 rok i wpłacić należny podatek dochodowy od osób prawnych – przypomina Krajowa Administracja Skarbowa. CIT-8 można złożyć elektronicznie w serwisie e-Urząd Skarbowy bez konieczności posiadania podpisu kwalifikowanego.

Użytkownicy e-Urzędu Skarbowego mogą składać e-formularze z zakresu CIT, w tym zeznania CIT-8, z poziomu konta osoby fizycznej na podstawie posiadanego pełnomocnictwa do podpisywania deklaracji składanej za pośrednictwem środków komunikacji elektronicznej UPL-1. W sierpniu 2024 roku Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) udostępniła dodatkowo możliwość realizacji płatności bezpośrednio z poziomu deklaracji, po jej złożeniu.

Deklarację CIT-8 można również złożyć w e-Urzędzie Skarbowym z poziomu konta organizacji. Serwis umożliwia użytkownikom konta organizacji składanie deklaracji podatkowych online bez konieczności złożenia pełnomocnictwa UPL-1.

Deklaracje składane za pośrednictwem serwisu e-Urząd Skarbowy nie wymagają posiadania podpisu kwalifikowanego.

Ważne: Podatnicy, których rok podatkowy pokrywa się z rokiem kalendarzowym, muszą do 31 marca 2025 r. złożyć zeznanie o wysokości osiągniętego dochodu (poniesionej straty) CIT-8 za 2024 rok i wpłacić należny podatek dochodowy od osób prawnych.

Podatnicy, których rok podatkowy jest inny niż rok kalendarzowy, muszą złożyć zeznanie CIT-8 i wpłacić należny podatek dochodowy do końca trzeciego miesiąca po zakończeniu roku podatkowego.

Składany e-formularz CIT-8:
– jest wstępnie uzupełniony danymi identyfikacyjnymi użytkownika,
– po wysłaniu jest zapisany na koncie użytkownika w dokumentach wysłanych, skąd możliwe jest jego pobranie i zapisanie na dysku lokalnym, śledzenie statusu dokumentu oraz pobranie urzędowego potwierdzenia odbioru (UPO),
– możliwe jest także sporządzenie korekty formularza na podstawie wcześniej wysłanego dokumentu, z możliwością edycji danych szczegółowych.

Serwis e-Urząd Skarbowy umożliwia również zapisanie wersji roboczej, co pozwala użytkownikowi w każdej chwili przerwać wypełnianie dokumentu i powrócić do niego w dogodnym momencie. System przechowa taką kopię dokumentu przez 90 dni od ostatniej modyfikacji.

CIT-8 także przez e-Deklaracje
Krajowa Administracja Skarbowa przypomina, że deklarację CIT-8 można również złożyć poza serwisem e-Urząd Skarbowy na stronie podatki.gov.pl (w strefie dla osób niezalogowanych), korzystając z formularza elektronicznego, dostępnego pod adresem: www.podatki.gov.pl/cit/e-deklaracje-cit/formularze-cit, na podstawie pełnomocnictwa do podpisywania deklaracji składanej za pośrednictwem środków komunikacji elektronicznej UPL-1. W tym przypadku deklaracja wymaga opatrzenia podpisem kwalifikowanym.

Zeznania roczne CIT-8 składa się w formie elektronicznej, jednak w niektórych przypadkach istnieje możliwości składania CIT-8 w postaci papierowej. Szczegółowe informacje na ten temat znajdują się na stronie podatki.gov.pl pod adresem: www.podatki.gov.pl/cit/zmiany-w-prawie-cit/przywrocenie-niektorym-podatnikom-mozliwosci-skladania-zeznan-cit-8-w-postaci-papierowej.

https://www.prawo.pl/podatki/cit-8-za-2024-r-termin,532221.html

 2.  Gadżety z logo firmy to nie reprezentacja – mogą być kosztem

Marcin Szymankiewicz | Data dodania: 26.03.2025

Wydatki na gadżety reklamowe z logo firmy, poniesione przez przedsiębiorcę w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą – do przekazywania w celach promocyjnych potencjalnym klientom – mogą zostać zaliczone do kosztów uzyskania przychodów. Nie stanowią one bowiem wydatków o charakterze reprezentacyjnym.

Aby wydatek poniesiony przez podatnika stanowił dla niego koszt uzyskania przychodu, muszą być spełnione następujące warunki:

– został poniesiony przez podatnika, tj. w ostatecznym rozrachunku musi on zostać pokryty z zasobów majątkowych podatnika (nie stanowią kosztu uzyskania przychodu podatnika wydatki, które zostały poniesione na działalność podatnika przez osoby inne niż podatnik),
– jest definitywny (rzeczywisty), tj. wartość poniesionego wydatku nie została podatnikowi w jakikolwiek sposób zwrócona,
– pozostaje w związku z prowadzoną przez podatnika działalnością gospodarczą,
– poniesiony został w celu uzyskania, zachowania lub zabezpieczenia źródła przychodów lub może mieć wpływ na wielkość osiągniętych przychodów,
– został właściwie udokumentowany,
– nie może znajdować się w grupie wydatków, których zgodnie z art. 16 ust. 1 ustawy o CIT lub art. 23 ustawy o PIT, nie uważa się za koszty uzyskania przychodów.

Stosownie do art. 16 ust. 1 pkt 28 ustawy o CIT i art. 23 ust. 1 pkt 23 ustawy o PIT nie uważa się za koszty uzyskania przychodów kosztów reprezentacji, w szczególności poniesionych na usługi gastronomiczne, zakup żywności oraz napojów, w tym alkoholowych.

Reklama jest kosztem podatkowym
Do kategorii wydatków mających na celu osiągnięcie przychodów zalicza się między innymi koszty reklamy. Wydatki poniesione na reklamę, na zasadach ogólnych, mogą stanowić koszty uzyskania przychodów. Nie są one wyłączne z kosztów uzyskania przychodów na podstawie art. 16 ust. 1 ustawy o CIT lub art. 23 ust. 1 ustawy o PIT, jak ma to miejsce w przypadku kosztów reprezentacji.

Przez reklamę rozumie się działania podmiotu gospodarczego, mające na celu kształtowanie popytu na dane towary, usługi lub markę, poprzez zachęcenie jak największej liczby potencjalnych klientów do nabywania towarów i usług tego podmiotu gospodarczego. Może być ona realizowana za pomocą rozmaitych środków wyrazu oraz przy użyciu zróżnicowanych środków przekazu, w tym poprzez prezentowanie danego towaru lub usługi, jego cech jakościowych, użytkowych, zalet technicznych, a także poprzez rozpowszechnianie logo firmy. Każda z tych form, jeżeli jest stosowana w określonych okolicznościach, spełnia funkcje reklamowe. Identyfikowana bowiem jest z daną firmą i oferowanymi przez nią towarami lub usługami, zwiększając ich rozpoznawalność oraz pośrednio zachęcając do ich nabycia. Jednocześnie zauważyć należy, że można rozróżnić reklamę towaru, usługi, reklamę marki, a także reklamę samej firmy (przedsiębiorcy). Natomiast reprezentacja to przede wszystkim każde działanie skierowane do istniejących lub potencjalnych kontrahentów podatnika lub osoby trzeciej w celu wykreowania pozytywnego wizerunku podatnika. Co istotne, działania o charakterze reprezentacyjnym podejmowane są w stosunku do podmiotów lub ich przedstawicieli zewnętrznych. (Mówi o tym m.in. interpretacja indywidualna dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 7 lutego 2024 r., nr 0114-KDIP2-1.4010.633.2023.3.KW oraz interpretacja z 18 maja 2023 r., nr 0111-KDIB1-3.4010.174.2023.2.JMS).

Gadżety reklamowe to reklama, nie reprezentacja
Organy podatkowe przyjmują, że wydatki na gadżety reklamowe z logo firmy poniesione przez przedsiębiorcę w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą (tj. przekazywane celem promocji potencjalnym klientom) mogą zostać zaliczone do kosztów uzyskania przychodów. Wydatek te stanowią bowiem koszt reklamy, a nie reprezentacji. Stanowi tak m.in. interpretacja z 17 września 2024 r., nr 0111-KDIB2-1.4010.296.2024.2.ED oraz z 10 września 2018 r., nr 0111-KDIB1-1.4010.282.2018.1.MG.

Również zgodnie z wyrokiem NSA z 9 listopada 2016 r. (sygn. II FSK 2293/16) drobne prezenty wręczane kontrahentom lub potencjalnym kontrahentom, o ile opatrzone są logo firmy, winny być traktowane jako przedmioty reklamowe. Wydatki na ich nabycie winny być uważane za wydatki na reklamę, a nie za wydatki na reprezentację, o których mowa w art. 16 ust. 1 pkt 28 ustawy o CIT, wyłączone z kosztów uzyskania przychodów. Reklamą jest nie tylko rozpowszechnianie wiedzy o oferowanych przez firmę wyrobach, czy usługach, ale także promowanie marki firmy, np. poprzez umieszczanie logo firmy na różnych przedmiotach. Umieszczenie na określonym przedmiocie znaku firmy powoduje, że co do zasady, przedmiot ten będzie traktowany jako przedmiot reklamowy.

Ponadto, jak wskazał dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji indywidualnej z 31 stycznia 2024 r. (nr 0111-KDWB.4010.148.2023.2.KKM), gadżety reklamowe oznaczone logo spółki bądź logo marek jej towarów/produktów są nośnikiem reklamy i służą zwiększaniu rozpoznawalności tych znaków towarowych, co może przekładać się na obroty spółki, jak każda reklama.

Autor: Marcin Szymankiewicz, doradca podatkowy

https://www.prawo.pl/podatki/czy-mozna-odliczyc-wydatki-na-gadzety-z-logo-firmy,532170.html

 3. Czy sygnalista jest osobą szczególnie chronioną przed zwolnieniem?

Grażyna J. Leśniak | Data dodania: 27.03.2025

Ochrona sygnalisty przed działaniami odwetowymi to nie to samo, co szczególna ochrona przewidziana w art. 755(5) k.p.c. – uważają pracodawcy i prawnicy. Ci ostatni twierdzą wręcz, że przywracanie do pracy zwolnionego pracownika do czasu prawomocnego zakończenia postępowania na mocy zabezpieczenia, budzi wiele wątpliwości. Wskazują na wady przepisu i niejednoznaczne orzecznictwo. Dlatego ich zdaniem, ten wadliwy przepis trzeba albo usunąć z porządku prawnego, albo go poprawić.

22 marca 2025 roku minęło dokładnie półtora roku od momentu wejścia w życie art. 755(5) kodeksu postępowania cywilnego. Uchwalona w poprzedniej kadencji Sejmu ustawa z 28 lipca 2023 r. o zmianie ustawy o emeryturach pomostowych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2023 r., poz. 1667) zmieniła w art. 2 również k.p.c., wprowadzając zabezpieczenie w postaci obowiązku dalszego zatrudnienia zwolnionego pracownika przez pracodawcę do czasu prawomocnego zakończenia postępowania. Praktyka pokazała, że potwierdziły się wszystkie obawy, o których pisaliśmy na etapie tworzenia prawa o sygnalistach.

– Instytucja zakazu działań odwetowych, tak jak i przewidziane w ustawie o ochronie sygnalistów środki ochrony dla sygnalistów nie są naszym zdaniem tożsame z instytucją szczególnej ochrony przewidzianą w art. 755(5) k.p.c. Nie ma definicji osoby szczególnie chronionej przed rozwiązaniem umowy o pracę. Takim pojęciem posłużono się w ustawie z 2004 r. o rozwiązywaniu stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników, mamy bogate orzecznictwo sądów i stanowisko doktryny. Szczególna ochrona polega na generalnym zakazie wypowiadania bądź rozwiązywania umów o pracę bądź wymaga pozyskania zgody na rozwiązanie umowy organu, związku zawodowego. Natomiast, w mojej ocenie, w przypadku sygnalistów nie możemy mówić o generalnym zakazie rozwiązania umowy o pracy. Jest zakaz podejmowania środków odwetowych, ale one nie zakazują rozwiązania umowy o pracę z przyczyn dotyczących np. podejścia do pracy – mówi serwisowi Prawo.pl Robert Lisicki, radca prawny, dyrektor Departamentu Pracy Konfederacji Lewiatan. I podaje przykłady sytuacji, w których możliwe będzie – jego zdaniem – rozwiązanie umowy o pracę z pracownikiem-sygnalistą. To m.in. brak staranności czy rażące naruszenie obowiązków pracowniczych.

Zabezpieczenie, ale kogo?
Zgodnie ze ww. art. 755(5) par. 1 k.p.c., w sprawach z zakresu prawa pracy, w których pracownik podlegający szczególnej ochronie przed rozwiązaniem stosunku pracy za wypowiedzeniem lub bez wypowiedzenia dochodzi roszczenia o uznanie wypowiedzenia stosunku pracy za bezskuteczne lub o przywrócenie do pracy, sąd na wniosek uprawnionego na każdym etapie postępowania udzieli zabezpieczenia przez nakazanie dalszego zatrudnienia go przez pracodawcę do czasu prawomocnego zakończenia postępowania. Podstawą udzielenia zabezpieczenia jest jedynie uprawdopodobnienie istnienia roszczenia. Sąd może odmówić udzielenia zabezpieczenia wyłącznie, gdy roszczenie jest oczywiście bezzasadne.

Obowiązany może żądać uchylenia prawomocnego postanowienia o udzieleniu zabezpieczenia wyłącznie jeżeli wykaże, że po udzieleniu zabezpieczenia zaistniały przesłanki, o których mowa w art. 52 par. 1 ustawy z dnia 26 czerwca 1974 r. – Kodeks pracy. Zmiana postanowienia o udzieleniu zabezpieczenia jest niedopuszczalna (par. 3).

Z kolei w myśl par. 4, na postanowienie w przedmiocie udzielenia zabezpieczenia przysługuje zażalenie do sądu drugiej instancji.

– Przywracanie do pracy pracownika zwolnionego z pracy do czasu prawomocnego zakończenia postępowania na mocy zabezpieczenia budzi wiele wątpliwości. Tytułem przykładu nie wiadomo, czy przepis ten dotyczy także osób korzystających z ochrony na mocy ustawy o sygnalistach, czy np. to, czy pracownik zwolniony dyscyplinarnie w wieku przedemerytalnym może wnosić o zabezpieczenie, bowiem chroniony był przed wypowiedzeniem zwykłym, a nie rozwiązaniem umowy dyscyplinarnie  – mówi nam Joanna Torbé-Jacko, adwokatka, ekspertka Business Centre Club ds. prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, przewodnicząca Roboczego Zespołu ds. Prawa Pracy przy Rzeczniku MŚP.

Czy można zwolnić z pracy sygnalistę?
Zdaniem Roberta Lisickiego w praktyce rozwiązanie umowy o pracę z osobą, która dokonała zgłoszenia jest możliwe, ale dla pracodawcy będzie to wiązało się z ewentualnym obowiązkiem wykazania, że nie miało to związku ze zgłoszeniem. – Ustawa mówi o tym, że nie można podjąć działań odwetowych w stosunku do sygnalisty w związku z tym, że dokonał zgłoszenia. I w tym kontekście pracodawca nie może podejmować środków odwetowych w stosunku do osób z nim współpracujących z uwagi na to, że dokonali tego zgłoszenia. Nie jest to natomiast całkowita ochrona przed modyfikacją warunków współpracy czy rozwiązaniem umowy o pracę, jaka charakteryzuje szczególną ochronę. Z tych też względów nie jest to dla nas rozwiązanie tożsame ze szczególną ochroną z art. 755(5) k.p.c. – tłumaczy Robert Lisicki. I podkreśla, że sygnaliści mają dodatkowe zabezpieczenie, ale ono ma zastosowanie tylko w kontekście dokonania zgłoszenia.

Robert Lisicki zwraca przy tym uwagę na jeszcze jedną, istotną kwestię praktyczną, która pojawiła się przy okazji wdrażania procedur związanych z sygnalistami. – Okazało się bowiem, że dla ochrony sygnalistów kluczowy nie jest tylko zakaz działań odwetowych, ale zachowanie w tajemnicy jego tożsamości. Mamy zatem wyraźny przepis stanowiący, że podmiot, który otrzymuje zgłoszenie, a w szczególności wyznaczona przez niego osoba czy zespół, który prowadzi postępowanie wyjaśniające takie zgłoszenie, nie mają prawa ujawnić danych sygnalisty. Tak więc z praktycznego punktu widzenia dział HR, który nie jest zaangażowany w postępowania wyjaśniające dokonywanych zgłoszeń, jak i przełożeni tego pracownika, podejmując decyzje co do wypowiedzenia warunków pracy i płacy, czyli rozwiązania umowy o pracę, nie powinni mieć świadomości, że podejmują tego rodzaju działania w stosunku do sygnalisty – mówi Robert Lisicki. I dodaje: – W praktyce więc musiałyby zostać naruszone nie tylko uprawnienia sygnalisty, ale i standardy wynikające z tej ustawy, żeby w procesie modyfikacji warunków współpracy – odmowy awansu, odmowy podwyżki czy odmowy udziału w szkoleniach, czyli tego wszystkiego co w ustawie określone jest jako działania odwetowe, które nie powinny mieć miejsca – żeby to zgłoszenie mogło mieć miejsce. Bo na samym początku tego procesu musiałoby dojść do naruszenia przepisu ustawy mówiącego o zachowaniu poufności sygnalisty.

A dalej idąc – jak wskazuje dyrektor Departamentu Pracy Konfederacji Lewiatan – nawet, gdyby sygnalista przedstawił zaświadczenie z organu zewnętrznego, że dokonał tego zgłoszenia, to i tak musi mieć na uwadze, że przepisy ustawy mówią, że takich działań nie można podejmować w związku ze zgłoszeniem. Natomiast jeżeli pracodawca wykaże, że dana osoba nie podchodzi starannie do wykonywania obowiązków i poda przyczyny rozwiązania umowy o pracę, niezwiązane ze zgłoszeniem, ale w rzeczywistości dające potwierdzenie złego wykonywania pracy, jak np. brak staranności, niewykonywanie poleceń, utrata zaufania z jakichś innych względów dotyczących wykonywania przez niego pracy, to ustawa tak naprawdę nie zakazuje rozwiązywania umowy o pracę. Jest tylko mowa o tym, że z powodu zgłoszenia nie można podejmować działań odwetowych.

Niedoprecyzowany przepis i niejednoznaczne orzecznictwo
– Z praktyki wynika, że wykładnia przepisu art. 755(5) K.p.c idzie w kierunku zawężającym. To znaczy intencje sędziów dotyczące wykładni przepisu o pracowniku objętym zabezpieczeniem mają kierunek niekorzystny dla pracowników – mówi serwisowi Prawo.pl Waldemar Urbanowicz, adwokat z kancelarii DT- Gujski Zdebiak.

Z kolei mec. Torbé-Jacko podkreśla, że przepis jest bardzo niedoprecyzowany i niejednoznaczne jest orzecznictwo. – Niektóre sądy chętnie korzystają z zabezpieczenia, a inne (np. sądy warszawskie) są ostrożne i bardzo często oddalają takie wnioski – zauważa.

Zdaniem mec. Joanny Torbé-Jacko najlepszym rozwiązaniem byłoby usunięcie tego przepisu z obrotu prawnego. – Po roku jego funkcjonowania widać, że przepis jest wadliwy w sposób oczywisty. Natomiast sądy idą ze skrajności w skrajność – dodaje.

Także w opinii Roberta Lisickiego przepis art. 755(5) k.p.c. powinien albo zostać usunięty jako nieproporcjonalny środek zabezpieczenia, albo powinien zostać zmodyfikowany. Jego zdaniem obecnie wynikający z przepisu automatyzm decyzji w sprawie przyznania zabezpieczenia przez nakazanie dalszego zatrudnienia oceniany jest bardzo negatywnie. Bo ustawodawca błędnie zakłada, że w każdym przypadku rozwiązania umowy o pracę z pracownikiem szczególnie chronionym zwolnienie jest nieuzasadnione. – Sytuacja jest bardziej złożona, o czym świadczy wiele wyroków sądów powszechnych i Sądu Najwyższego, kiedy w okolicznościach danego przypadku pracownik na ochronę nie zasługiwał ze względu na brak poszanowania swych obowiązków pracowniczych lub prawa w ogóle. Szczególne zastrzeżenia rodzi zastosowanie w praktyce automatycznego mechanizmu nakazu dalszego zatrudnienia w sytuacjach, w których przyczyną rozwiązania umowy o pracę z pracownikiem szczególnie chronionym były np. przestępstwo, naruszenia dotyczące zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, czy naruszenia praw współpracowników – wylicza Robert Lisicki.  I dodaje: – Rola sądu została ograniczona w ocenie zasadności wniosku o zabezpieczenie. Bo sąd może odmówić udzielenia zabezpieczenia wyłącznie, gdy roszczenie jest oczywiście bezzasadne. Tymczasem sprawy dotyczące pracowników szczególnie chronionych wymagają wnikliwego zbadania okoliczności danej sprawy.

W ocenie Roberta Lisickiego takie zabezpieczenie powinno być udzielane dopiero po otrzymaniu przez sąd odpowiedzi pracodawcy na pozew byłego pracownika; sąd powinien mieć możliwość zapoznania się ze stanowiskiem pracodawcy i móc dokonać oceny czy tego rodzaju zabezpieczenie w danej sprawie jest uzasadnione, uwzględniając okoliczności danego przypadku. Aktualnie pracownik może napisać we wniosku praktycznie wszystko i są znikome szanse na uzyskania zwrotu zapłaconych mu kwot, jeśli sąd udzieli zabezpieczenia, a prawomocne rozstrzygnięcie będzie na korzyść pracodawcy.

https://www.prawo.pl/kadry/sygnalista-czy-jest-osoba-szczegolnie-chroniona-przed-zwolnieniem,532166.html

Business Insider

 1. Rząd przyspiesza z deregulacją. Znamy szczegóły

Jolanta Ojczyk | 28 marca 2025, 9:06.

Skuteczniejsza walka z zatorami płatniczymi i nieuczciwymi kontrahentami, dalsza elektronizacja postępowań o zamówienia publiczne, zastępowanie kolejnych umów papierowych elektronicznymi, ale przede wszystkim mediacja w postępowaniu administracyjnym. To propozycje Ministerstwa Rozwoju i Technologii z tzw. drugiej transzy deregulacji.

– Ministerstwo Rozwoju i Technologii przygotowuje drugi pakiet deregulacyjny, skupiający się na elektronizacji i mediacji
– To efekt prac działającego w resorcie Zespołu do spraw Deregulacji i Dialogu Gospodarczego, którego pracami kieruje Mariusz Filipek
– Resort rozwoju analizuje też pomysły dotyczące prawa gospodarczego zgłoszone rządowi przez zespół Rafała Brzoski

Rząd przyspiesza prace nad deregulacją. I nie chodzi tylko o analizę postulatów zespołu Rafała Brzoski. Założenia kolejnego pakietu deregulacyjnego przedstawił właśnie Zespół do spraw Deregulacji i Dialogu Gospodarczego. Informację o tym opublikował na portalu X Mariusz Filipek, szef Zespołu, pełnomocnika ministra rozwoju ds. deregulacji i jednocześnie zastępca rzecznika małych i średnich przedsiębiorców. Jak ustalił Business Insider Polska, drugi pakiet przed wakacjami ma trafić do uzgodnień międzyresortowych i konsultacji społecznych. Pierwszy pakiet został już przyjęta przez rząd i trafił do Sejmu. Co tym razem proponuje resort rozwoju i zespół Mariusza Filipka? Oto szczegóły, które udało nam się ustalić.

Po pierwsze cyfryzacja
Po pierwsze w drugim pakiecie deregulacyjnym mają być rozwiązania dotyczące zatorów płatniczych i nieuczciwych kontrahentów. Chodzi o to, aby dzięki elektronizacji mali przedsiębiorcy mogli szybciej dochodzić zaległych płatności od kontrahentów.

Po drugie ministerstwo chce zwiększyć elektronizację postępowań o zamówienia publiczne. Pierwszy pakiet przewiduje zdalne rozprawy przed Krajową Izbą Odwoławczą, a drugi elektronizację doręczeń i obiegu dokumentów.

Po trzecie resort chce w większym zakresie zastąpić umowy papierowe elektronicznymi. Przypomnijmy, że pierwszy pakiet przewiduje, że w formie cyfrowej będzie można zawrzeć umowę leasingu. Drugi pakiet ma objąć umowę o przeniesienie praw autorskich, umowę dostawy i pośrednictwa w obrocie nieruchomościami. Ministerstwo jest jednak otwarte na propozycje, gdzie formę papierową umowy można zamienić na elektroniczną.

Po drugie mediacja
Resort planuje też wprowadzić mediację postępowania administracyjnego. Chodzi o nowelizację Kodeksu postępowania administracyjnego. Obecnie przepisy dopuszczają dobrowolną mediację, jeżeli strony się zgodzą i pozwala na to charakter sprawy.

Zespół Mariusza Filipka chce uprościć drogę do mediacji i proponuje określenie katalogu spraw, które będą się do polubownego rozwiązania. Resort rozważa też, czy w niektórych sprawach mediacja nie powinna być obowiązkowa.

Obecny przepis bowiem nie działa tak, jak powinien. Mówi się, że jeśli coś nie jest obowiązkowe, to urzędnik boi się podjąć działania. Zmiana sprawiłaby, że pewna grupa spraw nie będzie obciążać sądów. Najważniejsze więc jest opracowanie pierwszego katalogu spraw, które nie będą budzić kontrowersji. Później będzie można go rozszerzać.

Po trzecie współpraca
Przedsiębiorcy pytają często, jak to jest, że z jednej strony w Kancelarii Premiera działa zespół kierowany przez ministra Macieja Berka, do którego trafiają propozycje zespołu Rafała Brzoski, z drugiej pracuje zespół Mariusza Filipka. Jak słyszymy w źródłach zbliżonych do rządu, prace obu zespołów się uzupełniają. Jak to możliwe?

— Postulaty zespołu Brzoski trafiają do zespołu Berka, w którym zasiadają ministrowie: finansów i rozwoju oraz prezes Rządowego Centrum Legislacji. Ten zespół przeprowadza ich wstępną analizę. Jeśli pomysł dostaje zielone światło, trafia do właściwego resortu. Postulat strony społecznej trzeba bowiem zamienić w konkretną propozycję legislacyjną, ubrać w przepis, a to już robi strona rządowa i konkretne ministerstwa. Część pomysłów trafia więc także do resortu rozwoju. W skrócie można powiedzieć, że zespół Rafała Brzoski to zespół społeczny, który współpracuje ze stroną rządową, ale to ona odpowiada za ich wdrożenie. Jedne odsiewa, a inne realizuje — mówi nam osoba zbliżona do rządu. Zespół Rafała Brzoski przesłał do zespołu Berka już ponad 110 propozycji. Jak mówią nam osoby zbliżone do zespołu Brzoski, na razie jednak nie ma 100-proc. pewności, które zostaną zrealizowane. Trwa ich analiza, potem mają być jeszcze konsultowane z Radą Dialogu Społecznego. Pierwsze gotowe projekty mamy poznać w maju.

Drugi nasz rozmówca dodaje, że dawniej propozycje deregulacyjne były zbierane w jeden projekt. Teraz jest zielone światło na punktowe wprowadzanie rozwiązań, co jest dobrym krokiem. — Konsultacje i uzgodnienia dużego projektu są o wiele trudniejsze. Zaproponowana teraz formuła jest bardziej elastyczna, pozwala na zwinne, nowoczesne zarządzenie, i szybki przepływ informacji między stroną rządową a społeczną. W ministerstwach bowiem też trwają prace nad wieloma propozycjami, które często są zbieżne z tymi przedstawionymi przez zespół Rafała Brzoski — dodaje drugi rozmówca.

Sam premier Donald Tusk po poniedziałkowym spotkaniu z zespołem Rafała Brzoski, podkreślił, że 90 proc. dotychczas przeanalizowanych przez rząd rozwiązań strony społecznej jest realizowanych lub trwa dialog nad możliwością ich wprowadzenia.

https://businessinsider.com.pl/prawo/firma/drugi-pakiet-deregulacyjny-oto-nowe-propozycje-ministerstwa-rozwoju/4s1cb2t

 2. Jak przedsiębiorcy mogą założyć skrzynkę do e-Doręczeń? Tłumaczymy krok po kroku

Dominika Dębowska | 28 marca 2025, 7:22.

Sposób założenia i korzystania ze skrzynki do e-Doręczeń różni się w zależności od tego, czy zdecydujemy się na publicznego, czy prywatnego dostawce usługi. Warto wiedzieć, jak to zrobić, zwłaszcza że przed nami są jeszcze trzy etapy wprowadzania obowiązku posiadania skrzynki do e-Doręczeń. Najbliższy nastąpi 1 kwietnia 2025 r., a kolejny 1 lipca br.

Przypomnijmy, że usługa e-Doręczeń to elektroniczny odpowiednik listu poleconego. Ma więc taką samą moc prawną jak tradycyjna korespondencja doręczana za potwierdzeniem odbioru. E-Doręczenia są wprowadzane etapami: od 1 stycznia 2025 r., od 1 kwietnia 2025 r. i od 1 lipca br. Ostatni etap nastąpi w październiku 2026 roku i tym samym zakończy proces cyfryzacji doręczeń dla wszystkich podmiotów. Do tego czasu warto bacznie śledzić zmiany i komunikaty związane z tym tematem. W miarę możliwości dobrze jest również nie czekać z dopełnieniem obowiązków do ostatnich terminów i założyć skrzynkę do e-Doręczeń wcześniej. Dominika Dębowska, dyrektor w Departamencie Outsourcingu (Usługa Księgowa) w Grant Thornton tłumaczy, jak to zrobić krok po kroku. Odpowiednie przygotowanie i zapoznanie się z systemem są kluczowe, ponieważ docelowo, do 2029 roku, e-Doręczenia mają zastąpić dotąd obowiązujący ePUAP. Tym samym e-Doręczenia staną się podstawą w komunikacji pomiędzy administracją publiczną a przedsiębiorstwami.

Jakie są różnice między skrzynkami do doręczeń od rządu i skrzynkami od kwalifikowanych dostawców?
Rządowa usługa e-Doręczeń jest bezpłatna, stosunkowo prosta w obsłudze, lecz przeznaczona głównie do komunikacji z administracją publiczną oraz podmiotami publicznymi.

Z kolei, skrzynki oferowane przez kwalifikowanych dostawców to rozwiązania płatne, które często zapewniają dodatkowe funkcjonalności, takie jak doręczenia elektroniczne między przedsiębiorstwami i osobami fizycznymi, archiwizację dokumentów czy integrację z systemami firmowymi. W dalszej części tego artykułu skupimy się na powszechnie dostępnym, rządowym rozwiązaniu, omawiając krok po kroku proces zakładania i korzystania z elektronicznej skrzynki.

Założenie skrzynki u publicznego dostawcy odbywa się za pośrednictwem biznes.gov.pl. Ten sposób dedykowany jest wyłącznie dla przedsiębiorców prywatnych. Poniżej, tłumaczymy krok po kroku jak to zrobić.

Podmioty publiczne, które chcą uzyskać adres do e-Doręczeń, muszą skorzystać z dedykowanej dla nich u-usługi dostępnej na tej samej platformie.

1. Złóż wniosek o adres do e-Doręczeń

Złóż wniosek o adres do e-Doręczeń
Złóż wniosek o adres do e-Doręczeń | Materiały prasowe

Aby przedsiębiorca mógł rozpocząć proces zakładania skrzynki, konieczne jest złożenie wniosku. Wniosek powinien zawierać wszystkie podstawowe dane przedsiębiorcy, czyli: nazwę, NIP, REGON oraz adres i siedzibę. Dodatkowo należy pamiętać, że podmioty wpisane do KRS są także zobowiązane do wyznaczenia we wniosku administratora skrzynki, czyli osoby odpowiedzialnej za zarządzanie skrzynką. W przypadku pozostałych podmiotów wyznaczenie administratora nie jest obligatoryjne. Wypełniony wniosek należy podpisać wybraną metodą podpisu elektronicznego.

Warto podkreślić, że w przypadku publicznej usługi, nadanie adresu do doręczeń elektronicznych wiąże się automatycznie z jego ujawnieniem w Bazie Adresów Elektronicznych (BAE), co znacząco usprawnia cały proces rejestracji. W przypadku korzystania z usług niepublicznych przedsiębiorca musi sam zadbać o zgłoszenie adresu do Bazy lub wystosować dodatkową prośbę do dostawcy o zrobienie tego w jego imieniu.

Uzyskaj adres u publicznego dostawcy
Uzyskaj adres u publicznego dostawcy | Materiały prasowe

2. Jak aktywować skrzynkę

Po złożeniu wniosku o adres do e-Doręczeń wniosek zostanie rozpatrzony przez urząd. W przypadku wykrycia nieprawidłowości przedsiębiorca otrzyma wezwanie do ich poprawienia w terminie 7 dni. Należy pamiętać, że niedotrzymanie tego terminu skutkuje odrzuceniem wniosku, co oznacza konieczność ponownego rozpoczęcia całej procedury.

Jeśli wniosek zostanie zatwierdzony, przedsiębiorca otrzyma wiadomość e-mail od zespołu e-Doręczeń z informacją o utworzeniu adresu i skrzynki. W przypadku przedsiębiorców, którzy wyznaczyli administratora skrzynki, wiadomość aktywacyjna zostanie wysłana na jego adres e-mail. Jeśli administrator nie został wyznaczony, e-mail zostanie przesłany bezpośrednio do przedsiębiorcy. W wiadomości znajdzie się szczegółowa instrukcja dotycząca aktywacji adresu. Dopiero po jej wykonaniu adres do e-Doręczeń stanie się widoczny w Bazie Adresów Elektronicznych (BAE), a skrzynka zacznie funkcjonować. Samo założenie wniosku nie jest równoznaczne z posiadaniem konta, dlatego należy pamiętać, aby aktywować konto najpóźniej w momencie powstania obowiązku stosowania e-Doręczeń.

3. Jak korzystać z e-Doręczeń

Jedną z najważniejszych zasad dotyczących korzystania e-Doręczeń jest tzw. fikcja doręczenia. Oznacza to, że każda wiadomość, po upływie 14 dni od wskazanego w dowodzie otrzymania dnia wpłynięcia na skrzynkę obywatela, firmy czy też innego podmiotu niepublicznego, jest uznawana za skutecznie doręczoną, nawet jeśli adresat jej nie odebrał przed upływem tego terminu. Z tego względu dobrą praktyką jest regularne logowanie się i sprawdzanie skrzynki. Pozwoli to uniknąć potencjalnych konsekwencji wynikających z przeoczenia ważnej korespondencji.

System e-Doręczeń nakłada także konkretne wymagania dotyczące przesyłanych plików. Dla każdego odbiorcy tworzona jest odrębna przesyłka z indywidualnym numerem, a do każdej z nich wystawiane są odrębne dowody doręczenia. Istnieją również ograniczenia dotyczące rozmiaru wiadomości wraz z załącznikami. W przypadku wiadomości wysyłanych do maksymalnie 15 adresatów wielkość nie może przekraczać 500 MB. Natomiast dla wiadomości wysyłanych do maksymalnie 1000 adresatów limit zmniejsza się do 15 MB. Warto zwrócić uwagę, żeby nazwa pliku, który jest załącznikiem, nie zawierała znaków specjalnych (np.~”#%) ani spacji. Szczegółowe warunki dotyczące wysyłki w ramach publicznej usługi rejestrowanego doręczenia elektronicznego znajdują się w Regulaminie PURDE i PUH, dostępnym na stronie Poczty Polskiej S.A.

4. Sprawdź, czy twój urząd korzysta z e-Doręczeń

Ustawodawca wprowadził okres przejściowy dla podmiotów publicznych, który potrwa do 31 grudnia 2025 roku. W tym czasie instytucje publiczne będą miały możliwość stopniowego dostosowywania się zarówno pod względem technicznym, jak i organizacyjnym do nowego sposobu prowadzenia korespondencji. Tym samym będą mogły decydować o kanale przekazywania korespondencji, wybierając między doręczeniami za pośrednictwem operatora pocztowego, ePUAP lub innych systemów dziedzinowych. Wszystkie te formy będą uznawane za równoważne z e-Doręczeniami. Z tego względu przed załatwieniem sprawy urzędowej, warto sprawdzić, czy dany podmiot posiada już aktywny adres do e-Doręczeń. Można to sprawnie zrobić, korzystając z wyszukiwarki udostępnionej przez Ministerstwo Cyfryzacji.

Sprawdź, czy twój urząd korzysta z e-Doręczeń
Sprawdź, czy twój urząd korzysta z e-Doręczeń | Materiały prasowe

Dominika Dębowska, dyrektor w Departamencie Outsourcingu (Usługa Księgowa) w Grant Thornton

https://businessinsider.com.pl/prawo/e-doreczenia-jak-zalozyc-skrzynke-krok-po-kroku-przewodnik/znmq2vl

 3. Rząd przesunął reformę. Właściciele działek zyskają czas na zdobycie ważnego dokumentu

DAN | 25 marca 2025, 18:21.

Rząd przyjął projekt ustawy przesuwający wejście w życie reformy planowania przestrzennego. W skrócie gminy będą miały pół roku więcej na uchwalenie planów ogólnych. To bardzo dobra wiadomość dla właścicieli działek, którzy starają się o warunki zabudowy. Zyskają pół roku więcej na zdobycie dokumentu, bez którego trudno rozpocząć budowę.

We wtorek Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw, przedłożony przez Ministra Rozwoju i Technologii. Jeśli zostanie uchwalony przez Sejm, to dotychczasowe studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gmin będą obowiązywać o pół roku dłużej, czyli do 30 czerwca 2026 r.

Dzięki rozwiązaniu samorządy będą miały więcej czasu na dokończenie procedur sporządzania planów ogólnych, bez zawieszenia uchwalania planów miejscowych oraz wydawania decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. W konsekwencji gminy zyskają więc pół roku więcej na uchwalenie planów ogólnych, a właściciele działek na uzyskanie decyzji o warunkach zabudowy, tzw. wz.

Nowe przepisy mają wejść w życie zasadniczo po 14 dniach od ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, po 1 stycznia 2026 r. studia uwarunkowań powinny stracić moc, a wówczas uchwalanie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego oraz wydawanie decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu będzie możliwe tylko wtedy, kiedy w danej gminie wszedł w życie plan ogólny.

https://businessinsider.com.pl/prawo/rzad-przesunal-reforme-planowania-przestrzennego-wlasciciele-dzialek-zyskaja-czas-na/en45qyk

Rynek Infrastruktury

 1. Krok w stronę budowy obwodnicy Leska

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 28-03-2025

Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydały postanowienia uzgadniające do raportu oddziaływania na środowisko dla budowy obwodnicy Leska. Wartość inwestycji szacowana jest na 180 mln zł.

W wydanych postanowieniach określono wytyczne fazy realizacji i eksploatacji terenu, ze szczególnym uwzględnieniem ochrony przyrody i zasobów naturalnych oraz ograniczenia uciążliwości dla terenów sąsiednich. W związku z tym m.in. ustalono usytuowanie ekranów akustycznych czy lokalizację przejść dla zwierząt, wykonanie nasadzeń zastępczych, wymagania dotyczące usytuowania zaplecza budowy jak również wymagania dotyczące umocnienia brzegów koryta rzeki San.

Teraz burmistrz Leska posiada niezbędne dokumenty do wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, a ta z kolei pozwoli na otrzymanie decyzji pozwolenia wodnoprawnego, które wydaje PGW Wody Polskie. Wówczas nastąpi złożenie do Wojewody Podkarpackiego decyzji o zezwolenie na realizację inwestycji drogowej, która przełoży się na ogłoszenie postępowania przetargowego do realizacji robót budowlanych.

Który wariant obwodnicy?

Do realizacji obwodnicy Leska w ciągu drogi wojewódzkiej nr 894 wybrano wariant W2. Zaczynać się będzie rondem na drodze krajowej nr 84 i przebiegać przez nowy most przez San. Jego koniec przewidziano natomiast w Huzelach na projektowanym rondzie, gdzie połączy się z DW894.

Obwodnica będzie miała 4,5-kilometra długości i będzie posiadała kategorię wojewódzką oraz klasę techniczną G.


Podkarpacki Zarząd Dróg Wojewódzkich wskazuje, że nowy odcinek drogi przejmie z drogi krajowej nr 84 część ruchu tranzytowego na kierunku Sanok – Lesko – Baligród – Cisna oraz Sanok – Lesko – Polańczyk – Wołkowyja – Czarna.

Zgodnie z opracowaną prognozą ruchu, natężenie ruchu w 2026 roku na obwodnicy ustalono na 6803 pojazdów na dobę, a w 2036 r. na 7913 pojazdów na dobę.

Kwota 180 mln zł potrzebna na realizację inwestycji pokryta zostanie z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg – 100 mln zł – oraz z wkładu Województwa Podkarpackiego – 80 mln zł.

Nowy most na obwodnicy

Głównym punktem obwodnicy będzie nowy most nad rzeką San w Huzelach. Obecny obiekt ma blisko sto lat i obecnie nie spełnia wymagań stawianych drogom wojewódzkim. Nowa konstrukcja będzie wynosiła 145 metrów. Jej pomost będzie podwieszony do łuków za pomocą wieszaków tworzących kratowy układ.

Poza tym zakres inwestycji obejmuje m.in. budowę nowego odcinka drogi wojewódzkiej nr 894 Lesko – Hoczew – Wołkowyja – Czarna, rozbudowę/budowę jednopoziomowych skrzyżowań z istniejącymi drogami, przebudowę i rozbudowę dróg na wlotach do skrzyżowań, budowę przepustów i małych mostów, budowę elementów ochrony środowiska: ekranów akustycznych, przepustów ekologicznych dla zwierząt, małych mostów ekologicznych dla zwierząt, stałych ogrodzeń ochronno-naprowadzających, tymczasowych wygrodzeń czy też budowę chodników, ścieżek rowerowych i ścieżek pieszo-rowerowych, a także przebudowę sieci oświetlenia drogowego.

W ramach zadania konieczne będzie natomiast wyburzenie trzech budynków mieszkalnych i siedem obiektów takich jak budynki gospodarcze, piwnica, wiaty, altany czy przepompownia.

Inwestycja będzie powiązania z działaniami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w rejonie. Chodzi o rozbudowę DK84 na odcinku Zagórz – Lesko/Postołów, która będzie dowiązana do rozwiązań obwodnicy Leska w ciągu DW894.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/krok-w-strone-budowy-obwodnicy-leska-94767.html

 2. Zagrożona rozbudowa infrastruktury

Autor: Materiał partnera | Data publikacji: 25-03-2025

– Sprawa jest bardzo poważna – mówi Barbara Dzieciuchowicz, Prezes Zarządu Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa, nawiązując do grożących Polsce problemów z realizacją ważnych, rządowych projektów infrastrukturalnych, dotyczących m.in. budowy dróg szybkiego ruchu czy szlaków kolejowych. Sytuacja wynika z braku skutecznej ochrony złóż surowców, które są niezbędne do realizacji strategicznych inwestycji.

Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa, reprezentowana przez Barbarę Dzieciuchowicz, jest największą w Polsce drogową organizacją samorządu gospodarczego, zrzeszającą prawie 200 firm, zajmujących się realizacją inwestycji drogowych i kolejowych.

Do OIGD należą zarówno potentaci branży, m.in. Budimex, Strabag, Eurovia czy PORR, jak i średni oraz mali wykonawcy, działający zarówno na rzecz dróg samorządowych, ale też współpracujący niejednokrotnie z tymi największymi.
– Bez względu na skalę, żadnego z wykonawców infrastruktury drogowej w naszym kraju nie trzeba przekonywać, że niezbędnych do realizacji inwestycji kruszyw zaczyna na rynku brakować. Zarówno do dużych, jak i małych projektów. Wykonawcy dostrzegają ten pilny problem, bo zmagają się z nim na co dzień. Dlatego, występując w ich imieniu uważam, że trzeba zacząć o tym głośno mówić i próbować przekonać decydentów, by wspólnie znaleźć rozwiązanie. Przecież drogi i tory kolejowe są dobrem publicznym, dobrem nas wszystkich – mówi Barbara Dzieciuchowicz.

Jak podkreśla: – W Polsce jest 420 tysięcy kilometrów dróg. Około 18 tysięcy kilometrów jest zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, pozostałe drogi są zarządzane przez samorządy. Do wszystkich zadań realizowanych na sieci dróg publicznych potrzeba surowców: zarówno do budów, jak i remontów czy modernizacji. Biorąc dodatkowo pod uwagę trwające i planowane w naszym kraju inwestycje, związane nie tylko z budową dróg szybkiego ruchu czy szlaków kolejowych, ale też planowane wielkie przedsięwzięcia, np. Centralny Port Komunikacyjny czy Kolej Dużych Prędkości można sobie wyobrazić, ile surowców jest obecnie i będzie coraz bardziej potrzebnych. Jednocześnie chyba wszystkim nam zależy, aby korzystać z surowców pochodzących z polskich złóż, co wpływa na rozwój gospodarki, miejsca pracy, pieniądze do budżetów gmin. Dlatego nie może być tak, jak obecnie, że o losie kopalń, które wydobywają surowce niezbędne do realizacji strategicznych inwestycji infrastrukturalnych, decydują mieszkańcy, lokalni działacze czy poszczególni radni. Tym bardziej w sytuacji, kiedy kruszyw zaczyna na rynku naprawdę brakować – mówi Barbara Dzieciuchowicz.

Pani Prezes OIGD nawiązała tym samym do problemów, z którymi boryka się cała krajowa branża wydobywcza, co z kolei ma przełożenie na coraz trudniejszą sytuację przedsiębiorstw powiązanych z tą gałęzią gospodarki, m.in. zajmujących się realizacją inwestycji drogowych i kolejowych. Sprawa została niedawno opisana w branżowych mediach na przykładzie Kopalni Melafiru w Rybnicy Leśnej, która dostarcza surowiec niezbędny do realizacji strategicznych inwestycji kolejowych i drogowych w Polsce. Jednak ciągłość dostaw melafiru może być zagrożona, ze względu na protesty niektórych mieszkańców, którym wydobycie kruszyw w okolicy „przeszkadza”. Zresztą już w 2024 roku m.in. „Puls Biznesu” alarmował, że w ciągu 15 lat dostępność materiałów do budowy różnego rodzaju infrastruktury w naszym kraju może spaść o ponad 30 procent.

Jednocześnie trzeba dodać, że nasz kraj jest bogaty w złoża surowców dobrej jakości, które są z powodzeniem wykorzystywane do budowy projektów infrastrukturalnych: drogowych i kolejowych. Ilość i jakość tych projektów systematycznie rośnie, m.in. ze względu na środki płynące z Unii Europejskiej czy codzienne potrzeby mieszkańców – w Polsce jest niemal 30 milionów aut, jednocześnie w naszym kraju rekordowo, na tle innych europejskich państw, rośnie liczba pasażerów pociągów. Według danych Eurostatu, od 2019 do 2023 roku ich ilość wzrosła o 11,5 procent, podczas gdy np. Austria zanotowała wzrost o około 3 procent, a Niemcy i Włochy spadek – od 7 do 10 procent. Z danych jasno więc wynika, że w Polsce jest duże zapotrzebowanie na kolejne drogi i szlaki kolejowe. Dodatkowo kolej ma wręcz krytyczne znaczenie w obronności kraju, co w obecnych czasach trzeba brać pod uwagę.

Tymczasem sytuacja kopalń, które zajmują się w naszym kraju wydobyciem surowców niezbędnych do budowy i modernizacji dróg oraz szlaków kolejowych jest coraz trudniejsza. Kopalnie są zamykane, innym grozi podobny los. Dlaczego? Ważnym powodem jest m.in. fakt, że choć złoża surowców są w Polsce własnością Skarbu Państwa (bez względu na to, kto je eksploatuje), nie są objęte skuteczną ochroną. Prowadzone w nich wydobycie może tak naprawdę zatrzymać przypadkowy, „niezadowolony” mieszkaniec. M.in. o tej sprawie ma debatować w najbliższym czasie Sejmowa Komisja Infrastruktury.

Temat m.in. dużego znaczenia krajowej gospodarki w rozwoju infrastrukturalnym naszego kraju był poruszany w ostatnich dniach także w Łodzi, gdzie odbył się I Kongres Kolei Dużych Prędkości, połączony z Europejskim Forum Taborowym.

– Polska Kolej Dużych Prędkości to ambitny projekt, innowacyjny i przede wszystkim niezbędny z punktu widzenia naszej gospodarki – powiedział otwierający obrady Minister Infrastruktury Dariusz Klimczak.

– Przy realizacji Kolei Dużych Prędkości musimy wykorzystać polski potencjał. Ta inwestycja nie jest lotem na Marsa, polskie przedsiębiorstwa mogą realnie uczestniczyć w jej realizacji – podkreślał w swoim wystąpieniu Adrian Furgalski, Prezes Zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, Przewodniczący Forum Kolejowego Railway Bussiness Forum, organizator Kongresu.

O potencjale polskiego przemysłu podczas realizacji tej wielkiej inwestycji mówiła też m.in. Marita Szustak, Prezes Izby Gospodarczej Transportu Lądowego, która była współorganizatorem Kongresu. – Nie wyobrażam sobie budowy Kolei Dużych Prędkości w Polsce bez polskiego przemysłu. Niedopuszczalne jest, aby środki przeznaczone na KDP były dobrym biznesem tylko dla firm z Europy i świata. Oczywiście nie będziemy się obrażać na korzystanie z doświadczenia innych krajów, natomiast jako branża też chcemy i będziemy w tym projekcie uczestniczyć – podkreślała Marita Szustak.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/zagrozona-rozbudowa-infrastruktury-94721.html

 3. Tak powstaje najdłuższy most podwieszany w Czechach [wideo]

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 23-03-2025

W czeskich Pardubicach powstaje najdłuższy most podwieszany w kraju, który będzie rozciągał się nad rzeką Łabą. Obiekt powstaje w ramach budowanej obwodnicy miasta. Regionalna czeska Dyrekcja Dróg i Autostrad (ŘSD) zamieściła nagranie z placu budowy.

W mediach społecznościowych pardubickiej ŘSD pochwalono się aktualnym stanem prac w ramach budowy najdłuższego mostu wantowego w kraju. Właśnie ukończono ostatnie wiązki lin i rozpoczęto prace rozbiórkowe tymczasowych podpór na lądzie. Przy okazji zamieszczono nagranie, które można obejrzeć poniżej.

Najdłuższy most w Czechach

Budowany most w Pardubicach będzie najdłuższym mostem wiszącym w Czechach. Konstrucja będzie mierzyć około 200 metrów długości i ważyć 10 ton.

W ramach inwestycji zastosowano specjalną technologię, w której żelbetowa konstrukcja nośna jest wykonywana na miejscu budowy, a następnie jest przepychana przez rzekę nad ruchliwą ścieżką rowerową przy pomocy pras hydraulicznych.

Inwestycja jest realizowana w formule Projektuj i buduj, ale władze i tak kładą duży nacisk na wygląd estetyczny mostu.

– Wspólnie z projektantem starannie opracowaliśmy wszystkie szczegóły dotyczące wyglądu i procesu budowy mostu, ponieważ oba te aspekty idą ze sobą w parze. Ten most, zbudowany metodą ślizgową, jest pierwszym tego typu i pod tym względem dostarcza nam cennej wiedzy – mówił jakiś czas temu autor mostu, Petr Vítek.

Obwodnica do jesieni

Sama obwodnica Pardubic w ciągu drogi I/36 to natomiast wieloletni projekt, nad którym prace rozpoczęły się już w 2006 roku. Sama budowa 4,2-kilometrowego odcinka rozpoczęła się natomiast w grudniu 2022 roku.

Trasa obwodnicy zaczyna się w Dubinie, gdzie łączy się z rondem, a następnie przekracza Łabę i biegnie do ronda przy centrum handlowym Globus.

W ramach harmonogramu prace powinny zakończyć się jesienią 2025 roku. Całkowity koszt obwodnicy wyniesie natomiast blisko 1,5 miliarda czeskich koron, czyli około 251,5 mln zł.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/inzynieria-i-innowacje/tak-powstaje-najdluzszy-most-podwieszany-w-czechach-wideo-94702.html

Portal ZP

Skan oferty z podpisem elektronicznym – czy jest dopuszczalny wg opinii UZP?

Katarzyna Bełdowska | Stan prawny na dzień: 24.03.2025

Czy wykonawca może wypełnić interaktywny formularz oferty na platformie zakupowej, wydrukować go, zeskanować, podpisać odpowiednim podpisem i przesłać zamawiającemu? Zgodnie z opinią Urzędu Zamówień Publicznych zarówno formularz interaktywny stanowiący ofertę jak i oferta, która została złożona na innym wzorze, sporządzone pierwotnie w postaci papierowej, w sytuacji gdy zostały opatrzone wymaganym właściwym w świetle art. 63 ustawy Pzp podpisem, należy uznać za złożone prawidłowo.

Interaktywny formularz w opisanej sytuacji stanowi ofertę składaną w postępowaniu o udzielenie zamówienia. W art. 63 ustawy Pzp, ustawodawca przewidział, w jakiej formie mają być składane m.in. oferty. W przypadku postępowań o udzielenie zamówienia publicznego lub konkursu o wartości równej lub przekraczającej progi unijne, wymienione dokumenty, będą mieć pod rygorem nieważności formę elektroniczną tj. postać elektroniczną opatrzoną kwalifikowanym podpisem elektronicznym. Postępowanie krajowe poza formą elektroniczną dopuszcza również ofertę w postaci elektronicznej opatrzonej podpisem zaufanym lub osobistym.

Oryginał na piśmie, skan z podpisem
Można zatem wskazać, że „punktem wyjścia” do prawidłowego złożenia oferty jest nadanie jej postaci elektronicznej. Pojęcie postaci elektronicznej odwołuje się do sposobu wyrażenia woli przez dany podmiot. Postać elektroniczną ma zatem zarówno plik stworzony pierwotnie jako dokument elektroniczny, jak i plik stworzony pierwotnie w postaci pisemnej, a następnie przekształcony w dokument elektroniczny.

WAŻNE! Postać elektroniczną ma zarówno oferta sporządzona jako dokument elektroniczny poprzez wypełnienie „na komputerze” stosownego formularza, jak i oferta sporządzona pierwotnie w postaci pisemnej a następnie „przeobrażona” poprzez zeskanowanie/zrobienie zdjęcia, w postać elektroniczną. Taka postać musi być jednak podpisana zgodnie z wytycznymi zawartymi w ustawie Pzp.

Podpisany skan oferty nie jest elektroniczną kopią dokumentu
W tej materii wypowiedział się również UZP, który w opinii prawnej „Dopuszczalność »skanu oferty« w postępowaniu o zamówienie publiczne”, wskazał m.in., że:

„(…) 1. Ofertę pierwotnie sporządzoną w postaci papierowej następnie przekształconą do postaci elektronicznej np. poprzez jej zeskanowanie, winno uznać się za dokument elektroniczny.

2. Nie każdy dokument elektroniczny, podpisany kwalifikowanym podpisem elektronicznym, stanowiący odwzorowanie dokumentu, który pierwotnie został sporządzony w postaci papierowej (np. skan w PDF), będzie uznany za elektroniczną kopię. W każdym przypadku należy brać pod uwagę kontekst wystawienia i złożenia danego oświadczenia lub dokumentu.

3. W przypadku zeskanowania oferty wykonawcy pierwotnie wytworzonej przez niego w postaci papierowej, tj. przekształcenia jej w postać elektroniczną, a następnie opatrzenie powstałego w ten sposób dokumentu elektronicznego kwalifikowanym podpisem elektronicznym wykonawcy, oznacza wolę złożenia oferty, nie zaś kopii oferty.

4. Ofertę, stanowiącą oświadczenie woli wykonawcy, należy uznać za dokument elektroniczny (ofertę złożoną w postaci elektronicznej) niezależnie od tego, czy jej postać elektroniczna powstała wyłącznie przy użyciu programu komputerowego, czy też na skutek przekształcenia postaci papierowej do postaci elektronicznej, jeżeli tylko dokument elektroniczny zostanie opatrzony kwalifikowanym podpisem elektronicznym”.

Podstawa prawna

art. 63 ust. 1 ustawy z 11 września 2019 r. – Prawo zamówień publicznych (tekst jedn.: Dz.U. z 2024. poz. 1320).

https://www.portalzp.pl/nowosci/skan-oferty-z-podpisem-elektronicznym-czy-jest-dopuszczalny-wg-opinii-uzp-35066.html

Budownictwo i PZP | Prasówka | 21.03.2025 r.

Prawo.pl

 1. NSA: Przekonanie skarżącego o wadliwości decyzji nie wstrzymuje jej wykonania

Dorian Lesner | Data dodania: 20.03.2025

Argumentacja skarżącego nie pozwalała przyjąć, że należy czasowo pozbawić inwestora prawa do zabudowy terenu. Naczelny Sąd Administracyjny podkreślił, że inwestor ma prawo do rozpoczęcia robót budowlanych na podstawie ostatecznej decyzji, mimo wniesienia środka zaskarżenia. Jeśli jednak decyzja zostanie uchylona, będzie na nim ciążył obowiązek przywrócenia stanu poprzedniego.

Marek A. (dane zmienione) wniósł skargę na decyzję wojewody, utrzymującą w mocy decyzję starosty w przedmiocie zatwierdzenia projektu zagospodarowania terenu oraz projektu architektoniczno-budowlanego i udzielenia inwestorowi pozwolenia na budowę. Jednocześnie zwrócił się o wstrzymanie wykonania decyzji. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Kielcach odmówił wstrzymania wykonania decyzji, a następnie oddalił skargę.

Skarżący ponownie zwrócił się o wstrzymanie wykonania decyzji
Nie zakończyło to sporu, ponieważ Marek A. wniósł skargę kasacyjną oraz ponownie zwrócił się o wstrzymanie wykonania decyzji. W uzasadnieniu wskazał na niebezpieczeństwo zaistnienia trudnych do odwrócenia skutków w postaci wybudowania z naruszeniem prawa trwale związanego z gruntem budynku. Skarżący wyjaśnił, że powstanie inwestycji mieszkaniowej na terenach, które według miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego w ogóle nie dopuszczają tego rodzaju zabudowy, spowoduje nieodwracalne naruszenie spójności ustaleń miejscowego planu i ładu przestrzennego. W odpowiedzi na skargę kasacyjną, inwestor zwrócił się o oddalenie wniosku o wstrzymanie wykonania decyzji.

Na etapie wniosku nie można rozstrzygać kwestii merytorycznych
Sprawą zajął się Naczelny Sąd Administracyjny, który wskazał, że zgodnie z art. 61 par. 3 ustawy Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, po przekazaniu skargi sąd może na wniosek skarżącego wstrzymać wykonanie decyzji w całości lub w części, jeżeli zachodzi niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody lub spowodowania trudnych do odwrócenia skutków. Na etapie rozstrzygania wniosku nie można jednak rozstrzygać kwestii merytorycznych, w tym co do zgodności danej inwestycji z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Doszłoby bowiem w ten sposób do nieuprawnionego przedsądu, tj. rozstrzygnięcia o kwestiach merytorycznych przed rozpoznaniem skargi kasacyjnej. NSA ocenił, że wniosek skarżącego w istocie nawiązywał do okoliczności spornych, objętych rozstrzygnięciami organów i sądu pierwszej instancji. Z uzasadnienia wynikało, że Marek A. domagał się wstrzymania wykonania decyzji, powołując się jedynie na normalne następstwa wynikające z udzielonego inwestorowi pozwolenia na budowę.

Ryzyko ponosi inwestor 
NSA ocenił, że skarżący nie przedstawił uprawdopodobnionych okoliczności wskazujących na to, że brak wstrzymania wykonania decyzji może wywołać niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody lub spowodowania trudnych do odwrócenia skutków. Natomiast samo przekonanie Marka A. o wadliwości zaskarżonego rozstrzygnięcia nie mogło być przesłanką do udzielenia ochrony tymczasowej. Sąd podkreślił, że przywołana przez skarżącego argumentacja nie pozwala przyjąć, że uzasadnione jest czasowe pozbawienie inwestora przysługującego mu prawa do zabudowy terenu. Inwestor ma bowiem prawo do rozpoczęcia robót budowlanych na podstawie ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę, pomimo wniesienia skargi do sądu. Tym samym to on ponosi ryzyko prowadzenia robót przed rozpoznaniem środka zaskarżenia, ponieważ kwestia ewentualnego przywrócenia stanu poprzedniego, w razie gdyby okazało się, że decyzja zostanie uchylona, będzie obciążać właśnie jego. Mając powyższe na uwadze, NSA oddalił wniosek.

https://www.prawo.pl/biznes/przekonanie-skarzacego-o-wadliwosci-decyzji-nie-wstrzymuje-jej-wykonania,532028.html

 2. Szlaban na warunki zabudowy na starych zasadach narusza prawo?

Renata Krupa-Dąbrowska | Data dodania: 19.03.2025

Gminy są zalewane wnioskami o wydanie warunków zabudowy na starych zasadach. Samorządowcy uważają, że inwestorzy grubo przesadzają. Ubiegają się bowiem o wydanie tej decyzji praktycznie na wszystko, nawet na grunt pod przysłowiową piaskownicą. Zaczęto więc szukać różnego typu „bezpieczników”. Część samorządów zawiesza nawet lub ogranicza wydawanie warunków zabudowy. Pionierem jest Wrocław. Zdaniem prawników to bezprawne działanie i łatwo będzie wygrać w sądzie.

Inwestorzy i właściciele nieruchomości masowo składają wnioski o wydanie warunków zabudowy na starych zasadach. Wszyscy chcą zdążyć przed 1 stycznia 2026 r., czyli datą wejścia w życie planów ogólnych. Po tej dacie tysiące działek straci bowiem status budowalny. Wszystko wskazuje jednak na to, że czasu będzie więcej. Ministerstwo Rozwoju i Technologii „ugięło się” pod wpływem licznych próśb oraz apeli i proponuje odroczyć o pół roku wejście w życie planów ogólnych, czyli do 1 lipca 2026 r.

Dla inwestorów oraz właścicieli nieruchomości to bardzo dobra wiadomość. Zyskają więcej czasu na składanie wniosków  o wydanie warunków zabudowy. Okazuje się jednak, że nie wszędzie jest to już możliwe. Niektóre samorządy celowo blokują wydawanie warunków. W ten sposób chcą kontrolować zabudowę na swoim terenie. Należy do nich m.in. Wrocław. Miasto postanowiło na dużą skalę rozpocząć pracę nad miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego. Automatycznie doszło więc do zawieszenia wydawania wszystkich warunków na 18 miesięcy. A miasto uznaniowo podejmuje decyzje komu dać warunki, a komu odmówić.

Zdaniem prawników taka praktyka jest sprzeczna z prawem i łatwo będzie wykazać w ewentualnych zażaleniach od postanowień o zawieszeniu, jaki jest rzeczywisty cel podjęcia takich uchwał. Przyznają jednocześnie, że nawet gdy zawieszenia są bezprawne, dzięki nim gminy kupują sobie więcej czasu na uporanie się z wnioskami o wydanie warunków.

Pospolite ruszenie 
Warunki zabudowy wydane na starych zasadach są cenne.  Po 1 stycznia 2026 r. (lub potencjalnie od 1 lipca 2026 r. ) nie będzie wolno wydawać tych decyzji. Nie dotyczy to decyzji wydanych przed wspomnianą datą.

– I  właśnie ten wyjątek od zasady spowodował, że właściciele działek ruszyli do urzędów po warunki zabudowy w obawie, że po 1 stycznia 2026 r., ich uzyskanie nie będzie już możliwe. Z wnioskami zaczęli występować także ci, którzy do tej pory nawet nie mieli w planach realizacji jakiejkolwiek inwestycji. I trudno się temu dziwić, bo jeśli dziś ich działka – oczywiście przy spełnieniu wszystkich warunków – mogłaby uzyskać warunki zabudowy i dzięki temu zyskać na wartości, to po 1 stycznia 2026 r. mogłoby okazać się to niemożliwe – wyjaśnia dr Agnieszka Grabowska-Toś, radczyni prawna z Kancelarii Radców Prawnych Kania Stachura Toś, specjalizującej się w obsłudze procesu inwestycyjnego.

W jej opinii dzięki wydłużeniu terminu obowiązywania studium, a w konsekwencji także terminu na uchwalenie planów ogólnych, to gremialne występowanie o wydanie warunków powinno rozłożyć się w czasie. W efekcie dzięki temu gminom powinno być łatwiej zmierzyć się z tym nagłym zwiększeniem liczby składanych wniosków. Czy tak będzie – czas pokaże.

 Szlaban na warunki zabudowy
Tak więc małe gminy i duże miasta coraz bardziej zaczynają „zalewać” wnioski o warunki. Samorządowcy mówią po cichu, że inwestorzy grubo przesadzają. Ubiegają się bowiem teraz w zasadzie o wydanie tej decyzji na wszystko, nawet na grunt pod przysłowiową piaskownicą. Zaczęto więc szukać różnego typu „bezpieczników”. Część samorządów zawiesza nawet lub ogranicza wydawanie warunków zabudowy. Pionierem jest Wrocław.

Już w  październiku 2024 (czyli w dacie wejścia w życie reformy planistycznej) Rada Miejska Wrocławia zdecydowała się przystąpić do sporządzenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego dla tych terenów, dla których nie było jeszcze obowiązującego planu miejscowego.

– Od wielu miesięcy wpływało coraz więcej wniosków o wydanie warunków zabudowy w lokalizacjach całkowicie sprzecznych z polityką przestrzenną miasta. Niektóre zamiary inwestycyjne budziły wręcz niepokoje społeczne. Jak wyliczyły nasze służby planistyczne, tylko w okresie od października 2023 r. do lipca 2024 r. Wrocław aż 11 razy przystępował do sporządzenia miejscowego planu nie dlatego, że wynikało to z aktualnych potrzeb polityki przestrzennej, ale by powstrzymywać kontrowersyjne pomysły niektórych inwestorów. – tłumaczy Michał Guz z Urzędu Miasta we Wrocławiu.

Dzięki rozpoczęciu prac nad planami, miasto ma prawo zawiesić na 18 miesięcy wydanie warunków zabudowy. Taką możliwość daje gminom art. 62 ust. 1 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Michał Guz podkreśla, że Wrocław wciąż wydaje warunki, ale nie wszystkim.

– Wszystkie wpływające wnioski o wydanie decyzji o warunkach zabudowy nadal są starannie analizowane. Gdy spełniają wymogi prawne i nie ma sprzeczności z miejską polityką planistyczną – są wydawane. Nie nadużywamy możliwości zawieszenia. Od momentu, kiedy wspomniane uchwały Rady Miejskiej weszły w życie, zostało ono zastosowane zaledwie kilka razy na 156 wniosków o wydanie decyzji o warunkach zabudowy. Należy podkreślić, że wśród tych 156 wniosków są też takie, gdzie zastosowano „zwykłą” odmowę wydania decyzji o warunkach zabudowy z powodów określonych ustawowo – podkreśla.

Cudowny czy wątpliwy patent 
Prawnicy uważają praktyki Wrocławia za wątpliwe.

– Rozwiązanie, które zastosował Wrocław, to niebezpieczny precedens, który równie dobrze może zastosować każda gmina w Polsce. Gdyby tak się stało,  mogłoby w istocie dojść do masowego blokowania możliwości wydania warunków zabudowy, jeżeli w ślad za uchwałami o przystąpieniu do sporządzenia planów miejscowych gminy podejmowałyby postanowienia o zawieszeniu postępowań o ustalenie warunków zabudowy, ze względu na procedowany plan miejscowy – ostrzega mec. Agnieszka Grabowska-Toś.

W tym czasie gminy mogłyby uchwalić plan ogólny i odsunąć w czasie problem grożących im kar za niewydanie warunków w terminie, ponieważ czas zawieszenia, nie wlicza się do terminów, po upływie których zgodnie z art. gmina może być obciążona karą. Gminy nie uciekną jednak całkowicie od wydania tych decyzji, ponieważ wszystkie wnioski złożone do końca 2025 roku, będą procedowane na obecnych zasadach, nawet jeśli w dacie wydawania warunków będzie już obowiązywał plan ogólny.

– Rozumiem, że zastosowanie takiego rozwiązania może być podyktowane chęcią uniknięcia kar. Takie przynajmniej głosy słychać ze strony urzędników. Ustawodawca wprowadzając reformę, nie przewidział bowiem możliwości odstąpienia od ich naliczania w okresie przejściowym, a w mojej ocenie należało to rozważyć, by gminy nie musiały dzisiaj uciekać się do tego rodzaju „sztuczek”. Można było przecież spodziewać się, że właściciele działek masowo ruszą do urzędów po warunki zabudowy, w obawie przed groźbą utraty możliwości zabudowy, którą teoretycznie dzisiaj mają – uważa mec. Agnieszka Grabowska-Toś.

Według niej nie można też zapominać o tym, że gminy miały ponad 20 lat na uchwalenie planów miejscowych i wiele z nich nic w tym temacie nie robiło. Ich bezczynność przez lata najwidoczniej była im na rękę.  Dlatego moim łatwo będzie wykazać, w ewentualnych zażaleniach od postanowień o zawieszeniu, jaki jest rzeczywisty cel podjęcia takich uchwał.  Ale dzięki nawet niezasadnym zawieszeniom – gminy kupią sobie więcej czasu na uporanie się z wnioskami o wydanie warunków.  Ostatecznie jednak najbardziej poszkodowanym będzie najsłabszy podmiot w tej układance –czyli  zwykły obywatel, który w zderzeniu z organem administracji ma z założenia słabszą pozycję. Inwestorzy sobie poradzą i będą odwoływać się od postanowień o zawieszeniu postępowania, ale zwykły Kowalski, który na swojej działce chce wybudować dom – zapewne już nie.

Wtóruje jej Maciej Obrębski, adwokat, partner w kancelarii Obrębski Adwokaci i Radcowie. – Praktyka Wrocławia stanowi oczywiste naruszenie jednej z naczelnych zasad kodeksu postępowania administracyjnego, tj. zasady zaufania do władzy publicznej. Zgodnie z art. 8 k.p.a. organy prowadzą postępowanie w sposób budzący zaufanie jego uczestników do władzy publicznej, kierując się m.in. regułą równego traktowania. Co więcej, kodeks wprost wskazuje, że organy bez uzasadnionej przyczyny nie odstępują od utrwalonej praktyki rozstrzygania spraw w takim samym stanie faktycznym i prawnym. Zasada równego traktowania jest zasadą konstytucyjną (art. 32 ust. 1 Konstytucji RP). Z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego wynika, że z art. 32 ust. 1 Konstytucji RP wynika „nakaz jednakowego traktowania podmiotów prawa w obrębie określonej klasy (kategorii). Wszystkie podmioty prawa charakteryzujące się w równym stopniu daną cechą istotną (relewantną) powinny być traktowane równo, a więc według jednakowej miary, bez zróżnicowań zarówno dyskryminujących jak i faworyzujących – wyjaśnia.

https://www.prawo.pl/biznes/szlaban-na-warunki-zabudowy-na-starych-zasadach-narusza-prawo,532037.html

 3. Większe wsparcie na mieszkalnictwo komunalne i społeczne. Rząd przyjął projekt

Tomasz Ciechoński | Data dodania: 18.03.2025

Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy o społecznych formach rozwoju mieszkalnictwa oraz niektórych innych ustaw. Celem jest wprowadzenie stabilnego finansowania budownictwa społecznego poprzez wsparcie samorządów i inwestorów .- Przyjęte przepisy doprowadzą do przywrócenia budownictwu społecznemu charakteru socjalnego. Projekt jest realizacją umowy koalicyjnej – zapowiada rząd.

Jak tłumaczy w komunikacie kancelaria premiera, w 2025 r. rząd przeznaczy na te rozwiązania przynajmniej 2,5 mld zł (w 2024 roku był to 1 mld zł), co umożliwi sfinansowanie w tym roku do 15 tys. mieszkań społecznych na tani najem. Do 2030 r. wsparcie wyniesie zaś do 45 mld zł.

Projekt zakłada, że samorządy mogą ubiegać się o bezzwrotną dotację na budowę nowych mieszkań lub remont pustostanów – do 80 proc. wartości inwestycji.

Inne rozwiązanie będzie wspierać budowę i remonty akademików: z Funduszu Dopłat finansowane będzie mogło być wsparcie na tworzenie lub modernizację pomieszczeń służących zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych studentów i doktorantów.

Jeszcze inne zmiany uatrakcyjnią oszczędzanie na Kontach Mieszkaniowych.

Chodzi m.in. o:

– obniżenie z 500 zł do 300 zł minimalnej kwoty wpłaty miesięcznej na konto;
– podwyższenie minimalnego wskaźnika rocznej premii mieszkaniowej do 4 proc.;
– zniesienie górnego limitu wieku dla rozpoczynających oszczędzanie, co umożliwi korzystanie z rozwiązania także osobom powyżej 45 lat;
– możliwość skorzystania z premii mieszkaniowej także w przypadku remontu lub przebudowy domu jednorodzinnego albo lokalu mieszkalnego, uzyskanego w drodze dziedziczenia lub darowizny.

Pierwszeństwo rozpatrywania wniosków o wsparcie będą miały przedsięwzięcia współfinansowane w ramach KPO (inwestycje w energooszczędne budownictwo mieszkaniowe dla gospodarstw domowych o niskich i średnich dochodach).

Wprowadzona zostanie data graniczna dla udzielania bezpiecznych kredytów 2 proc., które będą mogły zostać udzielone jedynie na wniosek złożony do czasu wejścia w życie ustawy.

https://www.prawo.pl/samorzad/nowelizacja-ustawy-o-spolecznych-formach-rozwoju-mieszkalnictwa,532055.html

Business Insider

 1. Rośnie aktywność inwestorów. W 2025 r. postawią na logistykę i mieszkania

NatKa | 20 marca 2025, 15:56.

Nowy cykl inwestycyjny na polskim rynku nieruchomości komercyjnych przynosi znaczący wzrost aktywności. Według raportu CBRE „Poland Real Estate Market Outlook 2025” wartość inwestycji w Polsce wzrosła z 2 mld euro do ponad 5 mld euro w skali roku. To kwota niemal równa łącznym inwestycjom we wszystkich pozostałych krajach regionu Europy Środkowo-Wschodniej.

– Wartość inwestycji w Polsce wzrosła w 2024 r. do ponad 5 mld euro, co stanowi 1,5-krotny wzrost w ciągu roku
– Sektor logistyczny przyciąga największą uwagę inwestorów w Europie Środkowo-Wschodniej — 37 proc. planuje lokować w niego kapitał
– Zainteresowanie sektorem mieszkaniowym rośnie, z czego 26 proc. inwestorów wybiera najem instytucjonalny mieszkań oraz domy studenckie
– Eksperci przewidują wzrost wartości inwestycji w nieruchomości komercyjne w Polsce do 2027 r. nawet o 30-40 proc.

Wśród inwestorów działających na rynkach regionu dominują dwa sektory: magazyny i nieruchomości mieszkaniowe. Jak wskazuje raport, sektor logistyczny przyciąga największą uwagę i aż 37 proc. inwestorów planuje ulokować w nim swój kapitał.

Preferencje inwestorów na 2025 r.
— Plany inwestorów na 2025 r. na rynkach Europy Środkowo-Wschodniej obejmują przede wszystkim sektor logistyczny — mówi Przemysław Felicki, dyrektor w dziale rynków kapitałowych w CBRE. — Ulokować w niego kapitał zamierza 37 proc. przedsiębiorców. Oprócz tego faworyzują oni mniej dojrzałe lokalnie klasy aktywów, takie jak sektor mieszkaniowy, na który składają się na przykład najem instytucjonalny mieszkań oraz domy studenckie. Preferuje je 26 proc. inwestorów — dodaje.

Pozostałe sektory również odnotowują wzrost zainteresowania. W sektor handlowy planuje inwestować 13 proc. inwestorów, a 10 proc. wybrało nieruchomości biurowe. Na uwagę zasługuje także wzrost zainteresowania branżą hotelową o 3 punkty procentowe w porównaniu do poprzedniego roku — 8 proc. przedsiębiorców planuje w nią zainwestować w najbliższych miesiącach.

Polska atrakcyjnym rynkiem dla inwestorów
Polska, a szczególnie Warszawa, jest postrzegana jako jedna z najlepszych lokalizacji dla europejskich inwestorów poszukujących aktywów na rynku nieruchomości komercyjnych. W 2024 r. wartość inwestycji w naszym kraju przekroczyła 5 mld euro, co oznacza 1,5-krotny wzrost w skali roku.

— Po dwóch-trzech latach spadków, mniejszej aktywności i większej ostrożności inwestorów wchodzimy w nowy cykl. Trend jest pozytywny – rynek nieruchomości zaczyna odbijać. Oczekujemy, że 2025 r. będzie jeszcze lepszy niż poprzedni, przybędzie transakcji, a ceny mogą rosnąć — przewiduje Przemysław Felicki.

Ekspert podkreśla również rosnące zainteresowanie Polski wśród zagranicznych inwestorów: — Widzimy, że zagraniczny kapitał coraz bardziej interesuje się Polską. Z perspektywy makroekonomicznej nasz kraj oferuje bardzo dobre wzrosty i perspektywy rozwoju. Mamy solidne fundamenty ekonomiczne, bazę talentów, wykwalifikowaną siłę roboczą. Choć nie brakuje wyzwań, związanych przede wszystkim z geopolityką, to nie widać by wywoływały one nerwowość wśród inwestorów — mówi.

Czynniki napędzające wzrost inwestycji
Za rosnącą atrakcyjnością polskiego rynku nieruchomości stoi kilka kluczowych czynników. Przede wszystkim, stabilizacja sytuacji ekonomicznej po okresie niepewności związanej z pandemią COVID-19 i inflacją. Obniżki stóp procentowych rozpoczęte w październiku 2024 r. zwiększyły dostępność finansowania i poprawiły opłacalność inwestycji długoterminowych.

Według analityków CBRE sektor logistyczny zawdzięcza swoją popularność dynamicznemu rozwojowi e-commerce oraz strategicznemu położeniu Polski na mapie europejskich łańcuchów dostaw. Nowe inwestycje w infrastrukturę transportową, w tym rozbudowa sieci dróg ekspresowych i autostrad, dodatkowo wzmacniają pozycję Polski jako centralnego hubu logistycznego w Europie Środkowo-Wschodniej.

Rosnące zainteresowanie sektorem mieszkaniowym ma natomiast związek z utrzymującym się deficytem mieszkań w dużych aglomeracjach oraz zmieniającymi się preferencjami młodszych pokoleń, które coraz częściej wybierają najem zamiast zakupu nieruchomości. Segment najmu instytucjonalnego (PRS — Private Rented Sector) jest stosunkowo nowy na polskim rynku, ale rozwija się bardzo dynamicznie, przyciągając uwagę inwestorów poszukujących stabilnych, długoterminowych zwrotów.

Perspektywy na przyszłość
Eksperci przewidują, że pozytywny trend inwestycyjny utrzyma się w kolejnych latach. Do 2027 r. całkowita wartość inwestycji w nieruchomości komercyjne w Polsce może wzrosnąć nawet o 30-40 proc. w porównaniu do obecnego poziomu. Spodziewane jest również dalsze różnicowanie portfeli inwestycyjnych i wzrost zainteresowania alternatywnymi klasami aktywów, takimi jak centra danych, infrastruktura opieki zdrowotnej czy obiekty life science.

— Polski rynek nieruchomości komercyjnych wkracza w fazę dojrzałości, oferując coraz szersze spektrum możliwości inwestycyjnych. Ta różnorodność, w połączeniu z solidnymi fundamentami gospodarczymi, będzie przyciągać zarówno doświadczonych graczy, jak i nowych inwestorów szukających atrakcyjnych zwrotów przy akceptowalnym poziomie ryzyka — podsumowują autorzy raportu CBRE.

https://businessinsider.com.pl/nieruchomosci/cbre-sektor-logistyczny-przyciaga-37-proc-inwestorow-w-2025-r/4cz9ewp

 2. Mniej pozwoleń na budowę i rozpoczynanych inwestycji. Schłodzenie rynku mieszkań

MR | 20 marca 2025, 15:34.

Dane GUS o budownictwie mieszkaniowym za luty br. potwierdzają, że ten rok na rynku deweloperskim w Polsce będzie czasem stabilizacji i złapania równowagi, której rynek usilnie oczekiwał — ocenia Polski Związek Firm Deweloperskich (PZFD).

W lutym deweloperzy w całym kraju rozpoczęli inwestycje obejmujące 10 tys. 925 nowych mieszkań, natomiast w pierwszych dwóch miesiącach łącznie wynik ten wyniósł 23,5 tys. lokali w budowie. Był o 10,2 proc. słabszy niż w analogicznym okresie zeszłego roku.

— Uważamy, że z uwagi na dysproporcję popytu i podaży oraz rekordową liczbę mieszkań dostępnych w ofercie, w kolejnych miesiącach budowniczy mogą obniżyć swoją aktywność jeszcze mocniej. W takich okolicznościach utrzymanie bardzo dobrego tempa wprowadzeń nowych inwestycji, który obserwowaliśmy w 2024 roku, będzie niemożliwe — powiedział radca prawny w PZFD Patryk Kozierkiewicz, cytowany w komunikacie.

Zdaniem PZFD, nie oznacza to jednak, że obecny rok maluje się dla branży w ciemnych barwach. Przeciwnie, powinien to być czas stabilizacji i złapania równowagi, której rynek usilnie oczekiwał.

— Przypomnijmy, branża przeszła w ostatnich latach wstrząs związany z osłabieniem gospodarczym i wybuchem wojny w Ukrainie, który został niemal natychmiast zastąpiony euforycznym okresem funkcjonowania programu „Bezpieczny kredyt 2” — dodał Kozierkiewicz.

Nawet gdyby aktualny rok był pod względem wprowadzeń około 15-20 proc. słabszy niż poprzedni, wciąż mówilibyśmy o znacznie lepszym wyniku niż w latach 2022— 2023. Osiągnięcie takiego pułapu pozwoliłoby branży na dalszy, harmonijny rozwój — podkreślił Związek.

— Szczególnie, że z uwagi na poprawiającą się sytuację gospodarczą i dobre prognozy inflacyjne, na horyzoncie widać już potencjalne obniżenie stóp procentowych, co powinno przyczynić się do wzrostu popytu na kredyty hipoteczne — stwierdził radca prawny.

Podobnie jak przy statystyce dotyczącej rozpoczęć, częściowy spadek aktywności inwestorów widać również w zakresie pozwoleń na budowę. W lutym udzielono zgód na budowę 13 tys. 391, a w dwóch pierwszych miesiącach łącznie 26 tys. 519 mieszkań. Stanowi to spadek o 12,4 proc. rok do roku.

— Wysokie koszty obsługi długu i obniżenie popytu powodują, że obecna sytuacja będzie sprzyjała dużym podmiotom, z silnie ugruntowaną pozycją rynkową. I to właśnie tacy, realizujący długofalową strategię deweloperzy mogą w tym roku odpowiadać za dużą część uzyskiwanych pozwoleń — uważa Kozierkiewicz.

W styczniu i lutym oddano do użytkowania łącznie 18,3 tys. nowych mieszkań, co jest niemal identycznym wynikiem względem pierwszych dwóch miesięcy 2024 r.

„Tendencja ta powinna utrzymywać się w perspektywie kolejnych miesięcy, skutkując najmniejszym rocznym odchyleniem spośród omawianych statystyk. Taki stan rzeczy wynika z okresu budowy inwestycji deweloperskiej, który w uśrednieniu wynosi niecałe dwa lata. Ponieważ w 2022 i 2023 r. rozpoczęto budowę niemalże takiej samej liczby budowanych lokali, podobnie powinny prezentować się statystyki mieszkań oddawanych do użytkowania dwa lata później, czyli kolejno w 2024 i 2025” — wskazano w komunikacie PZFD.

https://businessinsider.com.pl/nieruchomosci/mniej-pozwolen-na-budowe-i-rozpoczynanych-inwestycji-schlodzenie-rynku-mieszkan/6xqk9mh

Rynek Infrastruktury

 1. DSK Kancelaria dołącza do PZPB i angażuje się w legislację

Autor: art. sponsorowany | Data publikacji: 18-03-2025

DSK Kancelaria dołączyła do Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB), co stanowi ważny krok w kierunku naszego aktywnego zaangażowania w rozwój sektora budowlanego i kształtowanie jego otoczenia prawnego oraz ekonomicznego.

PZPB zrzesza liderów sektora budowlanego i infrastrukturalnego – jego członkowie generują ponad 50 mld zł wartości produkcji budowlano-montażowej i zatrudniają ponad 50 tys. pracowników. Wśród nich znajduje się 13 z 15 największych firm realizujących inwestycje w Polsce, a także deweloperzy, biura projektowe, firmy konsultingowe oraz producenci wyrobów budowlanych, technologii i maszyn – w tym wielu naszych klientów.

Dobre prawo = dobre budownictwo

Jako członek PZPB DSK Kancelaria aktywnie uczestniczy w pracach nad reformą przepisów budowlanych. W ramach okrągłego stołu „Dobre prawo – dobre budownictwo”, organizowanego przez PZPB, członkowie naszego zespołu inwestycji i zamówień publicznych – Wiktoria Zielińska-Grącka, Paulina Skórzewska, Agnieszka Środecka i Jędrzej Witaszczak – pracują nad propozycjami zmian w zakresie umowy o roboty budowlane w Kodeksie cywilnym. To istotny etap w procesie poprawy legislacji, realizowany poprzez przygotowanie branżowych rekomendacji w ramach konsultacji społecznych.

Jako praktycy działający w interesie inwestorów, wykonawców i podwykonawców dostrzegamy potrzebę wprowadzenia szeregu zmian i klarownego uregulowania kluczowych elementów tej umowy. Obecne przepisy często są niejednoznaczne i nieprzystosowane do realiów rynkowych, co prowadzi do sporów i niepewności prawnej. Naszym celem jest zaproponowanie konkretnych rozwiązań, które poprawią funkcjonowanie rynku budowlanego i zapewnią większą stabilność wszystkim uczestnikom procesu inwestycyjnego.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/dsk-kancelaria-czlonkiem-pzpb-i-zaangazowane-w-legislacje-94646.html

 2. Bliżej umowy na budowę S8 Łagiewniki – Niemcza? Sąd oddalił skargę

Autor: ep. | Data publikacji: 20-03-2025

Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił skargę dotyczącą przetargu na odcinek drogi ekspresowej S8 Łagiewniki – Niemcza. Oznacza to, że ostatnia oczekująca umowa na fragment S8 pomiędzy Wrocławiem i Kłodzkiem będzie mogła zostać podpisana.

Chodzi o odcinek liczący 9,3 km, który ma powstać w nowym śladzie. Budowana będzie droga dwujezdniowa z dwoma pasami ruchu w każdym kierunku.

O realizację tego kontraktu ubiegało się ośmiu wykonawców. W sierpniu ub. roku GDDKiA wskazała ofertę najkorzystniejszą – wybrała Polbud Pomorze, który wycenił prace na 331,3 mln zł. Od tego rozstrzygnięcia wpłynęły odwołania do Krajowej Izby Odwoławczej. KIO podtrzymała decyzję inwestora, ale orzeczenie zostało zaskarżone do sądu. Skargę złożył oferent z drugą ceną w przetargu – Budimex (proponował blisko 384 mln zł).

Sąd Okręgowy w Warszawie 19 marca oddalił skargę. Tym samym najkorzystniejsza pozostaje oferta Polbudu.

W ramach kontraktu na odcinek Łagiewniki – Niemcza powstać ma 25 obiektów inżynierskich, w tym sześć nad ciągiem głównym, osiem w ciągu drogi ekspresowej oraz 1 przepust. Wybudowany ma być także węzeł Niemcza oraz para Miejsc Obsługi podróżnych Kietlin.

Łagiewniki – Niemcza to część planowanej trasy ekspresowej z Wrocławia do Kłodzka o długości 87 km. GDDKiA podzieliła trasę na sześć odcinków realizacyjnych. Na pięć podpisane zostały już umowy z wykonawcami. Są to: Kobierzyce Północ – Kobierzyce Południe (wykonawcą jest Strabag Infrastruktura Południe), Kobierzyce – Jordanów Śląski (wykonawcą jest Porr), Jordanów Śląski – Łagiewniki Zachód (wykonuje Budimex), Niemcza – Ząbkowice (wykonawca to Mostostal Warszawa) oraz Ząbkowice Śląskie – Bardo (wykonawcą jest Kobylarnia z Mirbudem). Wyrok sądu otwiera drogę do zawarcia szóstego kontraktu.

Dalsza część trasy w stronę Kłodzka jest jeszcze na etapie przygotowań. Cała trasa ekspresowa S8 Wrocław – Kłodzko ma być gotowa do 2033 roku.

GDDKiA prowadzi także prace studialne dla drogi od Kłodzka w stronę Boboszowa i granicy z Czechami.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/blizej-umowy-na-budowe-s8-lagiewniki–niemcza-sad-oddalil-skarge–94686.html

Portal ZP

 1. Kolejny wyrok TSUE o ograniczeniu dostępu do unijnych przetargów wykonawców z państw trzecich (sygn. C-266/22)

Rafał R. Wasilewski | Stan prawny na dzień: 20.03.2025

Trybunał Sprawiedliwości UE w wyroku z 13.05.2025 r. (C-266/22) ponownie wypowiedział się w sprawie dostępu wykonawców z państw trzecich do unijnych zamówień publicznych. Tym razem oceniał decyzję o wykluczeniu z rumuńskiego przetargu wykonawcy z siedzibą w Chinach. Sprawdź, co wynika z kolejnego orzeczenia TSUE i jak Trybunał uzasadnia swoją decyzję.

Sentencja wyroku
Skład orzekający przypomniał w sentencji wyroku, że art. 3 ust. 1 lit. e Traktatu o Funkcjonowaniu UE (TFUE) przyznaje Unii wyłączną kompetencję w dziedzinie wspólnej polityki handlowej.

Przekłada się to na interpretację art. 2 ust. 1 TFUE. Należy jej dokonywać w następujący sposób: przepis ten stoi na przeszkodzie temu, by w braku unijnego aktu wymagającego lub zakazującego dostępu do zamówień publicznych wykonawcom z państwa trzeciego, które nie zawarło z Unią umowy międzynarodowej, o której mowa w art. 25 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/24/UE z 26 lutego 2014 r. w sprawie zamówień publicznych, uchylającej dyrektywę 2004/18/WE, instytucja zamawiająca państwa członkowskiego wykluczyła wykonawcę z takiego państwa trzeciego na podstawie aktu ustawodawczego przyjętego przez to państwo członkowskie bez upoważnienia ze strony Unii. Przy czym okoliczność, że akt ustawodawczy wszedł w życie po publikacji ogłoszenia o zamówieniu, nie ma w tym względzie znaczenia.

Rumuński urząd wykluczył z przetargu konsorcjum z chińskim liderem
TSUE pogląd przyjął ten w ramach odpowiedzi na pytanie prejudycjalne związane z przetargiem w Rumunii. Doszło tam do sporu między konsorcjum składającym się z CRRC Qingdao Sifang Co. Ltd i Astra Vagoane Călători SA (zwanych dalej łącznie „konsorcjum”) a Autoritatea pentru Reformă Feroviară (urzędem ds. reformy kolejnictwa, Rumunia) (zwanym dalej „ARF”) i Alstom Ferroviaria SpA. Spór dotyczył decyzji ARF o wykluczeniu konsorcjum z postępowania na dostawę elektrycznych zespołów trakcyjnych oraz na świadczenie usług konserwacji i naprawy tych zespołów. Przyczyną wykluczenia był fakt, że lider konsorcjum – CRRC Qingdao Sifang – jest spółką z siedzibą w Chinach.

Rozstrzygnięcie i uzasadnienie wyroku
W uzasadnieniu wyroku TSUE zwrócił najpierw uwagę, że chociaż skierowane do niego pytanie wskazuje na dyrektywę 2014/24, to postępowanie o udzielenie zamówienia publicznego było objęte zakresem dyrektywy 2024/25. Niemniej uzasadnienie swojego orzeczenia Trybunał oparł na interpretacji przepisów dyrektywy 2014/24.

Zdaniem TSUE równe traktowanie wykonawców przez zamawiających na podstawie art. 25 dyrektywy 2014/24 odnosi się do tych wykonawców, którzy pochodzą z państw uczestniczących w porozumieniu GPA lub z którymi UE jest związana umowami międzynarodowymi.

W tym konkretnym przypadku Chińska Republika Ludowa nie była ani stroną porozumienia GPA, ani innej umowy międzynarodowej. Dlatego wykonawca pochodzący z ChRL nie korzysta z zasady równego traktowania w dostępie do zamówień publicznych na terenie UE.

W konsekwencji tacy wykonawcy nie mają na podstawie przepisów dyrektywy 2014/24 zagwarantowanego dostępu do zamówień publicznych w UE. Jak wskazał TSUE takie podmioty mogą zostać:

– wykluczone;
– dopuszczone do postępowania, ale nie mogą się powoływać na tę dyrektywę i domagać się równego traktowania ich ofert w stosunku do ofert wykonawców z państw członkowskich UE i oferentów z państw – stron porozumienia GAP lub zawartych z UE umów międzynarodowych.

W przypadku braku przyjętych przez Unię aktów to do instytucji zamawiającej należy ocena, czy dopuścić w przetargu wykonawców z państwa trzeciego, które nie zawarło z Unią umowy międzynarodowej gwarantującej równy i wzajemny dostęp do zamówień publicznych. W przypadku gdy zamawiający zdecyduje się dopuścić takie podmioty do postępowania, może przewidzieć korektę wyniku porównania ofert złożonych przez tych wykonawców z ofertami złożonymi przez innych wykonawców (wyrok z 22 października 2024 r., Kolin Inşaat Turizm Sanayi ve Ticaret, C‑652/22, EU:C:2024:910, pkt 63).

W uzasadnieniu TSUE podkreślił również, że państwa członkowskie nie mają prawa do samodzielnego rozwiązania sytuacji takich wykonawców w drodze ustawowej. Jest to, jak wskazano, wyłączna kompetencja UE wynikająca z art. 3 ust. 1 lit. e TFUE.

Praktyczne wnioski dla zamawiających i wykonawców
Jakie wnioski płyną dla wykonawców i zamawiających z wydanego wyroku? Skoro prawo UE nie regulowało sytuacji wykonawców z ChRL, a nie mogli korzystać z równego dostępu do zamówień na podstawie art. 25 dyrektywy 2014/24, to do zamawiającego (instytucji zamawiającej) należała decyzja, czy wykonawcę należy dopuścić do postępowania, czy z niego wykluczyć.

Jak wskazano, ustawodawca w państwie członkowskim nie może rozwiązać tego zagadnienia ogólnie w drodze ustawy. Jednak sytuację takich wykonawców w konkretnym postępowaniu może uregulować zamawiający (instytucja zamawiająca). Jak to przekłada się na praktykę? Zamawiający może przedstawić w dokumentach zamówienia warunki traktowania takich wykonawców. Warunki te mają odzwierciedlać obiektywną różnicę między sytuacją prawną tych wykonawców a sytuacją prawną wykonawców z UE i z państw trzecich, które zawarły z UE odpowiednią umowę. Powinny opierać się na zasadzie pewności prawa i ochrony uzasadnionych oczekiwań.

Wcześniej w ramach Portalu ZP zwracano uwagę, że dopuszczalne jest zawarcie w SWZ klauzuli o odrzuceniu oferty takiego wykonawcy (czytaj tutaj).

Ważnym elementem wyroku jest podkreślenie, że gdyby wykonawca chciał w późniejszym czasie szukać ochrony prawnej i powoływać się na naruszenie zasad udziału w postępowaniu (regulacji warunków jego traktowania ustalonych przez zamawiającego), to będzie to mogło być rozpatrywane tylko przez pryzmat prawa krajowego, a nie prawa UE.

https://www.portalzp.pl/nowosci/kolejny-wyrok-tsue-o-ograniczeniu-dostepu-do-unijnych-przetargow-wykonawcow-z-panstw-trzecich-sygn.-c26622-35051.html

 2. Potwierdzenie wykonania przedmiotu umowy

Agata Hryc-Ląd | Stan prawny na dzień: 20.03.2025

Protokół odbioru robót budowlanych to dokument, w którym inwestor i wykonawca zgodnie potwierdzają, że przedmiot umowy został przekazany w stanie wynikającym z zawartej przez strony umowy.

Przepis art. 128 ust. 1 ustawy Pzp przewiduje obowiązek dodatkowego wezwania wykonawcy do złożenia, poprawienia lub uzupełnienia niezłożonych, niekompletnych lub zawierających błędy dokumentów lub oświadczeń. Celem tego przepisu jest ograniczenie sytuacji, w których prawidłowa merytorycznie oferta musi być odrzucona z powodu braków lub błędów w złożonych dokumentach.

Ustawa Prawo budowlane nie reguluje szczegółowo kwestii odbioru końcowego robót budowlanych i związanego z nim protokołu sporządzanego z tej czynności, wskazując, że strony winny określić szczegółowe obowiązki stron wynikające z odbioru, w tym obowiązki wykonawcy także w zakresie wykazu ujawnionych wad wraz z terminami ich usunięcia.

W kontekście powyższego istotnym jest, że referencje bądź inne dokumenty sporządzane przez odbiorcę zadań referencyjnych nie muszą w treści zawierać sformułowania „należycie wykonane” lub „należycie wykonywane”, gdyż dokumenty te nie mają ustalonej przepisami prawa treści. Wystarczającym jest więc stwierdzenie w ich treści, że zadanie referencyjne zostało wykonane zgodnie z umową albo że zostało wykonane w sposób satysfakcjonujący lub prawidłowo. Bezusterkowy protokół odbioru może samodzielnie stanowić dokument, o którym mowa w § 9 ust. 1 pkt 1 Rozporządzenia Ministra Rozwoju, Pracy i Technologii w sprawie podmiotowych środków dowodowych oraz innych dokumentów lub oświadczeń, jakich może żądać zamawiający od wykonawcy. (M. Jaworska, Zamówienia publiczne, Akty wykonawcze, Komentarz, warszawa 2023).

Istotnym był również fakt, że w treści protokołu odbioru ostatecznego wskazano na wykonanie robót „zgodnie z Umową z uwzględnieniem modyfikacji wynikających z Porozumienia Nr (…)”, co potwierdzało należyte wykonanie robót, czyli zgodnie z umową. Wskazano bowiem wprost, że roboty zostały wykonane „zgodnie z umową z uwzględnieniem modyfikacji”. Protokół odbioru robót budowlanych oznacza, że roboty zostały zakończone i zaakceptowany został stan prac w nim wskazanych.
Oczywistym dla KIO było również to, że z momentem odbioru robót budowlanych przez inwestora otwiera się dla niego możliwość zgłaszania m.in. roszczeń z tytułu rękojmi. Protokół odbioru robót budowlanych to dokument, w którym inwestor i wykonawca zgodnie potwierdzają, że przedmiot umowy został przekazany w stanie wynikającym z zawartej przez strony umowy, tj. jest zgodny z projektem. W orzecznictwie podkreśla się, że dokonanie odbioru prac przez inwestora aktualizuje tzw. domniemanie faktyczne co do tego, że prace zostały wykonane zgodnie z umową. Przepisy dotyczące rękojmi za wady przewidują bowiem zamknięty katalog uprawnień i brak jest wśród nich prawa do wykonania zastępczego. Oznacza to więc – zdaniem części praktyków prawa – że wykonanie zastępcze z kodeksu cywilnego nie jest możliwe w przypadku rękojmi.

Sygnatura

Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 12 lutego 2025 r. sygn. akt KIO 95/25

https://www.portalzp.pl/nowosci/potwierdzenie-wykonania-przedmiotu-umowy-35050.html

Dziennik Gazeta Prawna 

Miasta blokują lawinę wniosków o warunki zabudowy. Inwestycje w szczerym polu nie powstaną

Krzysztof Bałękowski | 19 marca 2025, 06:00

Parasolem ochronnym ma być przystąpienie do sporządzania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Dla objętych nimi terenów samorząd może zawiesić przyjmowanie wniosków o wydanie decyzji o warunkach zabudowy.

Na taki krok zdecydował się Wrocław – w stosunku do całego terytorium miasta, które dziś nie jest pokryte planami miejscowymi. Nad podobną decyzją, dotyczącą terenów o dużej presji inwestycyjnej, będą głosować radni w Gdańsku na najbliższym posiedzeniu rady. W obu przypadkach urzędnicy nie ukrywają, że chodzi o wstrzymanie wydawania decyzji o warunkach zabudowy (tzw. wuzetek), które mogłyby być sprzeczne z polityką przestrzenną miasta – i zyskanie czasu na uchwalenie planów ogólnych.

Rewolucja przyniosła problemy z warunkami zabudowy
Zalew wniosków o wydanie decyzji WZ to dziś duży problem dla gmin. Przypomnijmy, że to efekt rewolucji w zarządzaniu przestrzenią, która została wprowadzona ustawą z 7 lipca 2023 r. o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2023 r. poz. 1688). Wszystkie gminy w Polsce muszą uchwalić nowe dokumenty – plany ogólne. Pierwotnie termin ustalono na koniec tego roku, ale rząd proceduje nowelizację przedłużającą go do 30 czerwca 2026 r.

To oznacza duże ograniczenie terenów, dla których będzie można wydawać wuzetki. Samorząd może ustalić obszary uzupełnienia zabudowy, dla których będzie to możliwe, ale nie musi. Wszystko po to, aby pożegnać zabudowę w szczerym polu – o to dba ministerialny algorytm, który pokaże, gdzie w danej gminie są warunki do wyznaczania terenów z zabudową mieszkaniową.

Stąd pośpiech inwestorów i mieszkańców – jeśli teraz uda im się uzyskać wuzetkę, a w dalszej kolejności pozwolenie na budowę, to inwestycja ruszy nawet na terenie, dla którego w planie ogólnym wprowadzony zostanie zakaz. Co więcej, decyzje WZ, które uprawomocnią się przed uchwaleniem planu ogólnego, będą bezterminowe, a te późniejsze – już tylko pięcioletnie.

– Widmo ograniczenia wydawania decyzji WZ do obszarów uzupełniania zabudowy w planach ogólnych napędziło masowe składanie wniosków – mówi dr Aleksandra Błaszczyńska-Śmigielska, radca prawny z Kancelarii Jacek Kosiński Adwokaci i Radcowie Prawni. – Urbaniści wskazują, nie bez racji, że to może zniweczyć całą reformę, która ma zapobiec rozlewaniu się zabudowy, zwłaszcza mieszkalnej. Ustawowy zakaz wydawania decyzji WZ w okresie przejściowym mógłby jednak być potencjalnie niekonstytucyjny, więc z sytuacji nie ma łatwego wyjścia – tłumaczy.

Plany miejscowe blokują wuzetki
Zgodnie z art. 62 ust. 1 ustawy z 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (tj. Dz.U. z 2024 r. poz. 1130 ze zm.) postępowanie w sprawie ustalenia warunków zabudowy można zawiesić na nie więcej niż 18 miesięcy, jeśli dla danego terenu rada gminy przystąpiła do sporządzenia planu miejscowego. Wuzetka będzie wydana, jeśli w tym czasie plan miejscowy nie zostanie przyjęty.

Od jakiegoś czasu gminy rozważały możliwość przystąpienia do sporządzania tych dokumentów już po przyjęciu planów ogólnych – tak, aby wygasić uzyskiwane dziś decyzje WZ, zanim inwestorzy dostaną pozwolenia na budowę. Wszystkie siły zostały bowiem teraz rzucone na przygotowanie planów ogólnych, żeby uniknąć paraliżu inwestycyjnego. Teraz okazuje się, że część dużych miast podejmuje działania ratunkowe równolegle.

„Nasiliły się wnioski podmiotów o DWZ w lokalizacjach całkowicie sprzecznych z polityką przestrzenną miasta, a także z interesem społecznym. Tylko w okresie od października 2023 r. do lipca 2024 r. Wrocław aż 11 razy przystępował do MPZP nie dlatego, że wynikało to z aktualnych potrzeb polityki przestrzennej, ale by powstrzymywać kontrowersyjne (delikatnie mówiąc) pomysły niektórych inwestorów. Podkreślamy: «niektórych», bo oczywiście nie wszystkich. Te swoiste akcje ratunkowe stanowiły już 40 proc. wszystkich przystąpień do MPZP” – wskazują urzędnicy z Wrocławia w odpowiedzi na pytania DGP.

Jednocześnie przedstawiciele miasta przekonują, że nie należy tego traktować jako zapowiedzi zawieszenia każdego wniosku o wuzetkę. Chodzi tylko o te wnioski, które zostaną uznane za sprzeczne z lokalną polityką przestrzenną. „Od października 2024 r., kiedy uchwałą rady miejskiej Wrocław przystąpił do MPZP na całym obszarze, gdzie dotychczas nie było obowiązujących planów ani przystąpień, skorzystaliśmy z tej możliwości dosłownie kilka razy” – dodaje wrocławski magistrat.

– Takim działaniem, jakkolwiek mieszczącym się w granicach prawa, gmina faktycznie zablokowała możliwość uzyskania decyzji o warunkach zabudowy w okresie przejściowym reformy aż do czasu uchwalenia planu ogólnego, który może im tę zabudowę uniemożliwić. Jeżeli nie wszystkie postępowania będą automatycznie zawieszane, to rodzi się pytanie, które będą i czy gmina nie narazi się na zarzut dowolności w uznaniu podstawy do zawieszenia postępowania – komentuje Joanna Maj, radca prawny z SWK Legal.

– Jeśli miastu Wrocław uda się przeprocedować w ciągu 18 miesięcy przynajmniej część planów, to sprawy wuzetek będzie trzeba umorzyć. Jeśli nie, postępowania będą mogły zostać dokończone na dotychczasowych zasadach, czyli bez uwzględniania obszarów uzupełniania zabudowy w planach ogólnych – dodaje dr Aleksandra Błaszczyńska-Śmigielska.

Gdańsk idzie śladem Wrocławia w sprawie wuzetek
W Gdańsku takie działania zostaną podjęte w odniesieniu do wybranych terenów. Urzędnicy mówią o przystąpieniu do planów ochronnych, które umożliwią zablokowanie decyzji WZ w niektórych miejscach. „Przykładem jest uchwała, która zostanie poddana pod głosowanie na najbliższej sesji Rady Miasta Gdańska. Niewykluczone są także kolejne, które dadzą miastu czas na przygotowanie i uchwalenie planu ogólnego” – wskazuje miasto.

Jak podkreślają eksperci, trudno się spodziewać, aby samorządowe kolegia odwoławcze (SKO) kwestionowały takie działania miast, jeśli inwestor odwoła się od postanowienia o zawieszeniu postępowania w sprawie ustalenia warunków zabudowy. SKO nie będzie badać, czy intencją gminy jest rzeczywiście przyjęcie planu miejscowego, bo nie ma do tego podstaw prawnych.

https://serwisy.gazetaprawna.pl/samorzad/artykuly/9760209,miasta-blokuja-lawine-wnioskow-o-warunki-zabudowy-inwestycje-w-szczer.html

Budownictwo i PZP | Prasówka | 13.03.2025 r.

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Pierwsza elektrownia atomowa. Polska gotowa na 58 proc. [RAPORT]

Oprac. W.S. | wczoraj, 11:33

Polska dokonała w ostatnich dwóch latach znaczącego postępu w przygotowaniach do uruchomienia inwestycji w energetykę jądrową i obecnie jest w 58 proc. gotowa do rozpoczęcia budowy pierwszej wielkoskalowej elektrowni jądrowej EJ1, wynika z raportu kancelarii Baker McKenzie i Polityki Insight. Eksperci wysoko ocenili stan gotowości w obszarze regulacyjnym, społecznym i politycznym, a przyspieszenia wymagają przygotowania w zakresie technologicznym, inwestycyjnym i systemowym, zwłaszcza jeśli chodzi o pozyskiwanie wykwalifikowanej kadry.

W raporcie przedstawiono Indeks Gotowości Atomowej opracowany na podstawie sześciu kluczowych kryteriów. Najwyżej oceniono aspekt polityczny (9 na 10 punktów w Indeksie), zaś obszary regulacyjny i społeczny uzyskały po 8 punktów. Najniższą notę (3 punkty) eksperci przyznali obszarowi technologicznemu, a kwestie inwestycyjne i systemowe, na które składają się finanse, kadry, inwestycje towarzyszące i przygotowanie administracji publicznej, uzyskały po 4 punkty, wymieniono.

Polskie regulacje dotyczące atomu
„Polskie regulacje zmniejszają ogólny poziom ryzyka związany z budową i eksploatacją elektrowni atomowych, co ma duże znaczenie z punktu widzenia planowania i pozyskiwania finansowania dla tych projektów. Nadal jednak są kwestie, które mogą wymagać rozwiązania ustawowego, np. funkcjonowanie poolów ubezpieczeniowych, wzmocnienie wymagania local content na etapie zamawiania czy określenie sposobu liczenia local content. Zwłaszcza te ostatnie kwestie są istotne, ponieważ budowa i eksploatacja elektrowni jądrowej stanowią szansę na rozwój polskiej gospodarki i transfer technologii” – powiedziała partnerka kierująca zespołem zrównoważonego rozwoju i transformacji energetycznej w Baker McKenzie w Warszawie Agnieszka Skorupińska, cytowana w komunikacie.

Przepisy określające procedurę realizacji budowy i eksploatacji elektrowni jądrowych zostały wdrożone zarówno na poziomie ustaw, jak i rozporządzeń. Uwzględniają one ułatwienia dla projektów atomowych, wpisują się w standardy bezpieczeństwa i ochrony radiologicznej. Polskie przepisy są spójne z regulacjami międzynarodowymi i europejskimi. Cechuje je neutralność technologiczna, co oznacza, że pozwalają one na realizację inwestycji niezależne od planowanej mocy reaktora i technologii, wskazano w materiale.

„Ważne jest jednoznaczne określenie w aktualnych dokumentach strategicznych roli i miejsca energii jądrowej w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym oraz ewentualnie w innych sektorach, np. w ciepłownictwie. Atomowe ambicje Polski muszą być skorelowane z potrzebami i możliwościami gospodarki” – dodał starszy analityk ds. energetycznych w Polityce Insight Dominik Brodacki.

Elektrownia jądrowa w Polsce – czynnik społeczny
Eksperci zwracają uwagę, że czynnik społeczny także nie jest przeszkodą w rozpoczęciu budowy w Polsce elektrowni jądrowej. Wysokie poparcie dla projektu jest po części wynikiem wydarzeń ostatnich lat – w szczególności inwazji Rosji na Ukrainę i powracających dyskusji o potrzebie niezależności energetycznej kraju.

„Zmiana w postrzeganiu energetyki jądrowej jest też widoczna w kontekście transakcyjnym. Kilka lat temu inwestorzy instytucjonalni nie uważali tego sektora za atrakcyjny, obawiając się wysokiej zależności od regulatora, długiego horyzontu inwestycyjnego, ograniczonych możliwości wyjścia z inwestycji oraz ryzyka zmiany klasyfikacji atomu jako zrównoważonego źródła energii. Obecnie obserwujemy rosnące zainteresowanie transakcjami w tym obszarze – jeśli nie bezpośrednio w elektrownie, to w spółki będące częścią szerokiego łańcucha wartości związanego z energetyką jądrową” – powiedziała partner zarządzająca oraz współkierująca praktyką transakcyjną w Baker McKenzie w Warszawie Weronika Achramowicz.

W kontekście gotowości inwestycyjnej, eksperci szacują, że podpisanie kontraktu na kompleksową budowę reaktorów w formule EPC (Engineering, Procurement, Construction) może się opóźnić i nastąpi dopiero w 2028 lub 2029 roku, czyli trzy lata później od pierwotnie zakładanego terminu.

Dłuższy termin należy również założyć dla uzyskania zgody Komisji Europejskiej na udzielenie pomocy publicznej w związku z inwestycją. Choć Komisja zobowiązana jest udzielić odpowiedzi w ciągu 18 miesięcy od notyfikacji, przy tak złożonych projektach proces ten zwykle trwa dłużej, podkreślono.

Atom w Polsce a zabezpieczenie finansowe
„Żaden z realizowanych w Polsce projektów jądrowych nie ma na chwilę obecną w całości zabezpieczonego finansowania. Inwestycja w EJ1 jest jednak najbardziej zaawansowana i pozyskanie brakujących funduszy nie powinno stanowić istotnej przeszkody dla jej realizacji. Wniosek notyfikacyjny do Komisji Europejskiej przewiduje udzielenie wsparcia operacyjnego w formie dwukierunkowego kontraktu różnicowego, co jest zgodne z dotychczasową praktyką i przepisami UE w zakresie pomocy publicznej dla projektów jądrowych” – ocenił senior associate w zespole zrównoważonego rozwoju i transformacji energetycznej w Baker McKenzie w Warszawie Arkadiusz Ratajczak.

Najniższą ocenę autorzy raportu przyznali obszarowi technologicznemu, co wynika z faktu, że wybrany dla pierwszej elektrowni reaktor wciąż czeka na finalizację procedury licencyjnej. Ponadto brak jest planów co do zakontraktowania innych komponentów dla elektrowni, które mają długi proces produkcyjny.

Elektrownia EJ1 ma mieć trzy reaktory zbudowane w technologii AP1000 amerykańskiej firmy Westinghouse o łącznej mocy 3,75 GW. We wniosku notyfikacyjnym do Komisji Europejskiej rząd określił koszty inwestycji na kwotę 192 mld zł, z czego około 60 mld zł ma mieć formę bezpośredniego dokapitalizowania spółki PEJ ze środków Skarbu Państwa.

https://serwisy.gazetaprawna.pl/energetyka/artykuly/9756500,pierwsza-elektrownia-atomowa-polska-gotowa-na-58-proc-raport.html

 2. Polskie zamówienia publiczne dostępne dla firm z Chin czy Turcji

Sławomir Wikariak | wczoraj, 01:00

Firmy spoza UE nadal będą mogły startować w polskich przetargach, chyba że zamawiający ograniczy im tę możliwość w konkretnym postępowaniu – zakłada propozycja zmian w prawie zamówień publicznych. Eksperci mówią, że z wyroku TSUE wynikać odwrotna zasada.

Resort rozwoju w założeniach do projektu nowelizacji ustawy – Prawo zamówień publicznych proponuje, by zamawiający w dokumentacji przetargowej konkretnego postępowania mógł narzucać wykonawcom z takich krajów jak Chiny czy Turcja odmienne traktowanie od europejskich przedsiębiorców, bądź też całkowicie zabronić im składania ofert. Zapytani przez DGP eksperci uważają, że taka konstrukcja przepisów będzie niezgodna z orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, którego wykonaniu ma służyć projektowana nowelizacja.

TSUE zamknął rynek zamówień publicznych
Chodzi o głośny wyrok z 22 października 2024 r. w sprawie C-652/22 (sprawa Kolin). TSUE stwierdził w nim, że prawo unijne gwarantuje równe traktowanie jedynie firmom unijnym oraz z państw sygnatariuszy Porozumienia WTO ws. zamówień rządowych (GPA). Gwarancje zawarte w dyrektywach nie mają natomiast zastosowania do przedsiębiorstw z państw trzecich. Co więcej, państwa członkowskie nie mogą ich przyznać przepisami krajowymi, gdyż jest to wyłączna kompetencja UE. Prawo do startu w określonym przetargu, na określonych zasadach, może natomiast dać sam zamawiający.

Z założeń przedstawionych przez resort rozwoju wynika jednak co innego.

„W celu zapewnienia skuteczności powyższego orzeczenia trybunału niezbędne jest wyraźne wskazanie w projektowanych regulacjach, że zamawiający w postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego (…) są uprawnieni do ograniczenia dostępu do zamówień i umów koncesji wykonawcom z państw trzecich. Ograniczenie to będzie mogło polegać na niedopuszczeniu do udziału w postępowaniu, bądź w przypadku dopuszczenia takich wykonawców – na zróżnicowaniu ich traktowania w ww. postępowaniach od pozostałych wykonawców” – czytamy.

Rynek otwarty, konkretne przetargi zamknięte
– Orzeczenie, odnosząc się do treści przepisów dyrektyw, mówi wprost, że rynek unijny, a więc też polski, jest co do zasady zamknięty dla wykonawców z państw spoza UE. Jedynie w konkretnych przetargach, jeśli zamawiający ma ku temu przesłanki, może takim wykonawcom umożliwić ubieganie się o zamówienia i ustalić ewentualnie mniej korzystne ich traktowanie. Tymczasem z założeń przedstawionych przez resort rozwoju zdaje się wynikać coś dokładnie odwrotnego – komentuje dr Wojciech Hartung, counsel w kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.

Zgodnie z proponowanym rozwiązaniem, odrzucenie oferty wykonawców z państw trzecich wymagałoby podjęcia działania przez zamawiającego. Wszelkie ograniczenia, a więc zarówno zakaz ubiegania się o zamówienie, jak i odmienne traktowanie od unijnych przedsiębiorców, musiałby przewidzieć w dokumentacji przetargowej.

– Tymczasem TSUE w swym wyroku wyraźnie akcentuje konieczność podjęcia przez zamawiającego „decyzji o dopuszczeniu”, a nie „decyzji o braku dopuszczenia”. Jest to świadome działanie trybunału, który jako „opcję domyślną” przyjął brak dopuszczenia podmiotów spoza GPA do unijnego rynku zamówień publicznych” – podkreśla dr hab. Paweł Nowicki, prof. UMK, radca prawny i członek Rady Zamówień Publicznych.

– Jeżeli projekt będzie zakładał domyślne dopuszczenie wykonawców z państw trzecich do rynku zamówień, a zamawiającym przyzna jedynie uprawnienie do incydentalnego ograniczania tego dostępu, to taka propozycja nie będzie stanowiła wykonania wyroku. TSUE stwierdził wprost, że przepisy krajowe nie mogą przyznawać równego traktowania przedsiębiorcom z państw trzecich. Trybunał przesądził, że zamawiającemu wolno jedynie rozważyć dopuszczenie takich wykonawców do konkretnego postępowania, a także do określenia szczególnych reguł ich udziału, jeśli wyrazi to zgodę, świadomie uzewnętrznioną w dokumentacji przetargowej – dodaje dr Jarosław Kola z kancelarii WKB Lawyers.

Poprzednie projekty wycofane
Odmienne od przedstawionych przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii reguły przewidywał projekt złożony przez posłów PSL, który 20 lutego został jednak wycofany z Sejmu. Zasadą miało być zapewnienie równego traktowania jedynie wykonawcom z UE oraz państw będących sygnatariuszami porozumienia GPA. Zamawiający mógłby natomiast określić w dokumentach przetargowych warunki udziału wykonawców z państw trzecich. Innymi słowy, jeśli organizator przetargu chciałby dopuścić do niego firmy z Chin czy Turcji, to musiałby dać temu wyraz w ogłoszeniu.

Podobną propozycję zgłosiło Ministerstwo Infrastruktury podczas prac nad projektem ustawy o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych. Zgodnie z nią polski rynek również byłby, co do zasady, zamknięty dla firm spoza UE. Jeśli natomiast zamawiający chciałby dopuścić je do przetargu, to mógłby „określić w dokumentach zamówienia lub w ogłoszeniu o zamówieniu, że o udzielenie zamówienia mogą ubiegać się również wykonawcy z państw trzecich”. Początkowo resort rozwoju planował uwzględnić tę poprawkę, ale ostatecznie Stały Komitet Rady Ministrów zdecydował, że jej nie uwzględni. ©℗

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/9755984,polskie-zamowienia-publiczne-dostepne-dla-firm-z-chin-czy-turcji.html

Rynek Infrastruktury

 1. Wschodnia obwodnica Warszawy z tunelem? Będzie „nowe otwarcie”

Autor: Redakcja | Data publikacji: 07-03-2025

GDDKiA wycofa złożone w 2015 r. wnioski o wydanie decyzji środowiskowej dla wschodniej obwodnicy Warszawy i przeanalizuje nowe warianty przebiegu tej ważnej trasy. Rozważy opcję z tunelem.

GDDKiA przedstawiła pomysł na przełamanie impasu w sprawie wschodniej obwodnicy Warszawy. Zapowiedziała przygotowanie przetargu na wykonanie studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowego z równoczesnym wycofaniem wniosków o wydanie decyzji środowiskowej złożonych w 2015 r. do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Białymstoku. Nowe biuro projektowe będzie miało za zadanie ponowne przeanalizowanie możliwych wariantów przebiegu nowej trasy, z uwzględnieniem tunelu. – Będą brane pod uwagę nowoczesne technologie oraz nasze dotychczasowe doświadczenia w realizacji takich obiektów. Konsekwencją prac będzie wskazanie przebiegu trasy, najkorzystniejszego pod kątem społecznym, środowiskowym i ekonomicznym – informuje inwestor.

GDDKiA zapowiada, że wysłucha głosu mieszkańców. – Weźmiemy pod uwagę opinie społeczeństwa, a projektanci przeanalizują wszystkie zgłoszenia – deklaruje.

Finał w 2035 roku?

Po wykonaniu analizy wielokryterialnej do RDOŚ w Warszawie zostanie złożony nowy wniosek o uzyskanie decyzji środowiskowej. Wydana decyzja wskaże wariant, dla którego opracowane zostaną szczegółowe rozwiązania techniczne. Kolejnymi krokami będą wykonanie projektu budowlanego, uzyskanie decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej (ZRID) i roboty budowlane w terenie. Przy sprawnym przebiegu prac projektowych i uzyskiwaniu niezbędnych opinii, uzgodnień oraz decyzji szacowane lata realizacji to 2032-2035 – zakomunikowała GDDKiA.
Reklama

Przypomnijmy, w lipcu 2015 r. do RDOŚ w Warszawie trafił wniosek o wydanie decyzji środowiskowej dla dwóch odcinków S17 Wschodniej Obwodnicy Warszawy (WOW): Drewnica – Ząbki oraz Ząbki – Warszawa Wschód. W maju 2017 r. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (GDOŚ), po uznaniu wyłączenia się z mocy prawa przez RDOŚ w Warszawie z prowadzenia sprawy, przekazała oba postępowania do RDOŚ w Białymstoku, który w grudniu 2018 r. wydał decyzje środowiskowe dla obu odcinków.

W lutym 2021 r. GDOŚ uchylił w całości dwie decyzje RDOŚ w Białymstoku. Umorzył też postępowania przed RDOŚ w Białymstoku dla obu tych przedsięwzięć. Decyzje GDOŚ zostały zaskarżone przez różne podmioty i w związku z tym toczyły się postępowania w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym (WSA) w Warszawie oraz w Naczelnym Sądzie Administracyjnym (NSA).

30 stycznia 2024 r. WSA wydał wyrok, w którym uchylił zaskarżoną decyzję GDOŚ, w której ten uchylił w całości decyzję RDOŚ w Białymstoku i umorzył prowadzone przez RDOŚ postępowanie administracyjne. Akta zostały przekazane do GDOŚ. Dotyczy to odcinka S17 Ząbki – Warszawa Wschód (Zakręt), czyli dłuższego z dwóch brakujących fragmentów WOW.

Dla krótszego odcinka S17 WOW, Drewnica – Ząbki, 7 listopada 2024 r. NSA uchylił wyrok WSA w Warszawie z 20 października 2023 r. oraz skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez WSA. Rozprawa zaplanowana jest na 21 marca 2025 r.

– Ze względu na niedające się przewidzieć, w realnej perspektywie, zakończenie sporu formalno-sądowo-środowiskowego, zdecydowaliśmy się wyjść z tego impasu. Niezależnie od wyniku sporu i tak musielibyśmy zaktualizować dokumentację, która stała się nieaktualna. Teraz przyspieszymy te działania – stwierdza inwestor drogowy.

Dwie dekady przygotowań i sporów

Sprawa budowy obwodnicy wschodniej ciągnie się od dwóch dekad, a jej przebieg od początku napotyka na duże kontrowersje społeczne. Dotyczyły one także wariantów procedowanych w ostatnich latach. Wydane w 2018 roku przez białostocki RDOŚ decyzje środowiskowe, które potem utknęły na etapie odwołań sądowych, zostały unieważnione z powodów formalnych. Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska nie odnosił się do tej pory do innych zastrzeżeń, które zgłaszali mieszkańcy m.in. Wesołej, czy Sulejówka. Odwołanie składało także miasto stołeczne Warszawa.

W tym ostatnim przypadku zastrzeżenia budził przede wszystkim przebieg trasy przez Wesołą. Wariant wskazany w decyzji środowiskowej z 2018 roku („zielony”) zakłada poprowadzenie drogi na nasypie przez tzw. Las Milowy. Droga przecinałaby centralną część miasta na dwie części. Mieszkańcy domagali się m.in. rozważenia, jeśli nie poprowadzenia trasy w innym wariancie, to w tunelu. Wcześniej inwestycja była planowana w zupełnie innym przebiegu – w tzw. wariancie „czerwonym”.

Po wydaniu decyzji prezydent Rafał Trzaskowski w piśmie adresowanym do ówczesnego ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka pisał, że wybrany wariant jest niezgodny z dokumentami planistycznymi m. st. Warszawy oraz województwa mazowieckiego i nie uwzględniał analizy wpływu hałasu. „Mieszkańcy stolicy czują się oszukani i mają do tego prawo” – twierdził prezydent Warszawy.

Wschodnia obwodnica Warszawy jest ostatnim brakującym odcinkiem „warszawskiego ringu”. Obecnie kierowcy mają do dyspozycji 68 km drogi wokół Warszawy. Brakuje 14 km od węzła Drewnica na skrzyżowaniu z S8 do węzła Warszawa Wschód (Zakręt).

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/wschodnia-obwodnica-warszawy-z-tunelem-bedzie-34nowe-otwarcie34-94523.html

 2. Kolejny krok do wypełnienia Via Baltica

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 08-03-2025

Spółka Via Lietuva podpisała umowy na przygotowanie planów infrastrukturalnych dla litewskiego odcinka drogi Via Baltica o długości blisko 140 km w kierunku granicy z Łotwą. Opracowane zostaną plany specjalne dla dróg Poniewież – Aristava- Sitkūnai (droga krajowa A8) i Poniewież – Poswol – Ryga (droga krajowa A10).

Via Baltica to droga transeuropejska łącząca Warszawę i Tallin. Całkowita długość drogi wynosi 970 km, z czego 269 km przebiega przez terytorium Litwy. Od Polski do granicy z Łotwą droga prowadzi m.in. przez Mariampol, Kowno, Poniewież i Poswol.

Prace przy granicy z Polską

W latach 2022-2024 dokończono przebudowę prawie 30-kilometrowej drogi Via Baltica od Mariampola do granicy z Polską. Powstała tam czteropasmowa autostrada z bogatą infrastrukturą drogową: osiem wiaduktów, siedem mostów, sześć tuneli, 15 rond, a także pierwszy zielony most dla migracji zwierząt na Litwie oraz największy, jak dotąd, teren rekreacyjny i parking.

W tamtym roku rozpoczęto prace nad pozostałą częścią Via Baltcia od Mariampola do Polski. Zakończenie przebudowy 12-kilometrowego odcinka planowane jest na 2025 rok, a obecnie prace przebiegają szybciej niż planowano.

Ministerstwo Transportu i Komunikacji Republiki Litewskiej informuje, że wykonano już ponad połowę wszystkich zaplanowanych w ramach modernizacji prac.

W ramach całego projektu, po modernizacji 40-kilometrowego odcinka Via Baltica od Mariampola do granicy z Polską, na tej drodze powstaną dwa zielone mosty dla, 10 przejść tunelowych, 10 wiaduktów, siedem mostów, 25 skrzyżowań, 18,9 km ścian akustycznych, dwa parkingi i miejsca odpoczynku oraz aż 90,5 km dróg łącznikowych.

Litwa rozbudowuje Via Baltica

Odcinek Via Baltica z Kowna do Mariampola o łącznej długości ponad 39 km został ukończony w 2018 roku.

Obecnie niezagospodarowany odcinek Via Baltica rozciąga się od Kowna do granicy z Łotwą. Podpisana teraz umowa obejmie blisko 140 ze 160 kilometrów na tym fragmencie Via Baltica.

Podpisanie umowy na opracowanie specjalnego planu dla ostatniego odcinka drogi o długości 22 km planowane jest w tym roku. Umowy podpisane przez Via Lietuva stanowią, że specjalne plany rozwoju inżynieryjnego powinny zostać przygotowane w ciągu dwóch lat.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/kolejny-krok-do-wypelnienia-via-baltica-94512.html

 3. Program inwestycji wspierających budowę elektrowni jądrowej będzie wydłużony

Autor: ep. | Data publikacji: 12-03-2025

Rząd planuje przesunięcia w wydatkach na infrastrukturę związaną z realizacją elektrowni jądrowej oraz wydłużenie programu realizacji tych inwestycji do roku 2030. W programie „inwestycji towarzyszących” zostanie także uwzględniona modernizacja linii kolejowej 229 Kartuzy – Lębork.

„Program wspierania inwestycji infrastrukturalnych w związku z realizacją kluczowych inwestycji w zakresie strategicznej infrastruktury energetycznej, w tym elektrowni jądrowej” zakłada realizację inwestycji infrastrukturalnych finansowanych z budżetu państwa na kwotę blisko 4,8 mld zł. Kwota ta ma być skonsumowana przez trzech inwestorów: Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, PKP Polskie Linie Kolejowe oraz dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni.

Początkowo wydatki w ramach programu były planowane na lata 2023-2029. W rządowej uchwale zapisano także limity wydatków na poszczególne lata. Rząd planuje dokonać przesunięć kwot wydatków, bez zmiany samego limitu finansowego. Dodatkowo sam program zostanie wydłużony do roku 2030. Taka decyzja wynika z analizy „zakresu wykonanych i planowanych do wykonania prac realizowanych przez Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad”. Limit wydatków w ostatnim roku obowiązywania programu, tj. 2030, ma wynieść ok. 45,5 mln zł.

Największe wydatki planowane w ramach inwestycji towarzyszących budowie elektrowni mają być ponoszone w latach 2026-2028. W tych latach wydatki przekroczą miliard złotych (odpowiednio w kolejnych latach: 1,068 mld zł, 1,870 mld zł, 1,215 mld zł).

Zmiany w programie mają być przyjęte przez Radę Ministrów w II kwartale tego roku. Będą dotyczyły także zakresu kolejowego. Jak informuje legislator, z uwagi na to, że przebudowa linii kolejowej 202 na odcinku Gdynia Chylonia – Lębork będzie miała negatywny wpływ na terminowe zapewnienie dowozu pracowników i materiałów niezbędnych dla budowy elektrowni jądrowej w okresie od lipca 2027 r. do grudnia 2029 r., konieczna jest modernizacja linii kolejowej 229 na odcinku Kartuzy – Lębork, na którą PKP PLK ogłosiły przetarg w grudniu ubiegłego roku.

„Realizacja robót budowlanych na linii kolejowej nr 202 na odcinku Gdynia Chylonia – Lębork zbiega się z okresem realizacji pozostałych inwestycji towarzyszących budowie elektrowni jądrowej, realizowanych przez PKP Polskie Linie Kolejowe” – czytamy.

Przebudowa linii 229 Kartuzy – Lębork decyzją Ministra Przemysłu z 28 stycznia 2025 r. otrzymała już status inwestycji towarzyszącej budowie elektrowni jądrowej.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/program-inwestycji-wspierajacych-budowe-elektrowni-jadrowej-bedzie-wydluzony–94581.html

 4. 30 mld zł z KPO na obronność zamiast na zielone inwestycje

Autor: ep. | Data publikacji: 06-03-2025

W ramach KPO powstanie fundusz Bezpieczeństwa i Obronności – potwierdziła minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Jego wartość to 30 mld zł. To pieniądze pierwotnie kierowane na zieloną transformację miast.

Środki z nowego funduszu mają być przeznaczone na inwestycje podwójnego zastosowania realizowane m.in. przez samorządy.

– To już uzgodnione z Komisją Europejską. Tworzymy nowy fundusz Bezpieczeństwa i Obronności na kwotę 30 mld zł – poinformowała szefowa resortu funduszy. – Przekierowujemy część środków z instrumentu Zielonej Transformacji Miast. Na nowym funduszu skorzystają samorządy, które otrzymają wsparcie dla inwestycji podwójnego zastosowania, np. drogi i schrony. Inwestycje obejmą również badania obronne i produkcję polskich firm zbrojeniowych – wyjaśniła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

O możliwości utworzenia takiego funduszu w ramach KPO resort informował jeszcze w lutym. Wówczas mowa była o kwocie ok. 20 mld zł. Jak uzasadniano, wymagają tego wyzwania, przed którymi stoi Europa. Od początku mowa była o funduszach, które zostaną wygospodarowane w ramach oszczędności.

– W KPO dla Polski jak i innych państw członkowskich są takie inwestycje, które udało się zrealizować mniejszym kosztem. W polskim KPO jedną z nich jest instrument Zielonej Transformacji Miast – tłumaczyła wówczas Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. – Są to preferencyjne pożyczki o łącznej wartości 40 mld zł, które samorządy mogą wykorzystać na zielone inwestycje. Z tej kwoty, po zrealizowaniu pełnego zakresu inwestycji uzgodnionego z Komisją Europejską, Polska mogłaby przekierować ok. 20 mld zł oszczędności poza KPO na inwestycje zbrojeniowe – mówiła.

W ramach programu Zielonej Transformacji Polska umówiła się z Komisją Europejską na realizację wskaźnika mierzonego liczbą odpisanych umów na inwestycje w samorządach. Pierwotnie zakładano, że umów będzie mniej, lecz o większej wartości. Praktyka okazała się inna – samorządy zgłaszały zapotrzebowanie na więcej, ale mniejszych projektów.

– My ten wskaźnik prawie całkowicie już zrealizowaliśmy, przeznaczając na to część z tych 40 mld zł. Oczywiście ten instrument nadal jest dostępne dla samorządów, ale już widać, że ok. 20 mld zł tych preferencyjnych pożyczek będzie można zagospodarować inaczej, bez szkody dla tego projektu – wskazywała minister funduszy.

Minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz poinformowała, że decyzja o przełożeniu środków z KPO na inwestycje związane z obronnością zostały podjęte we współpracy z premierem Donaldem Tuskiem i wicepremierem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. – To jest absolutnie prekursorska inicjatywa. Mam nadzieję, że inni pójdą za nami – podkreśliła.

– Znaleźliśmy się w historycznym momencie, kiedy każdy musi dołożyć się do budowania i bronienia pokoju, a nawet więcej – bronienia niepodległości Polski. To oznacza, że musimy przeorientować naszą politykę inwestycyjną tak, żeby ona spełniała najważniejszy cel: pokazania wrogowi siły, która broni pokoju w Unii Europejskiej i w Polsce, broni naszej niepodległości – powiedziała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

– Przeniesienie 30 mld zł w ramach środków europejskich na rzecz Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności to jest sprawa absolutnie priorytetowa – zaznczył wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Jego zdaniem środki z Funduszu będzie można wykorzystać do budowania armii dronowej i zastosowania w wojsku sztucznej inteligencji.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/30-mld-zl-z-kpo-pojdzie-na-obronnosc-zamiast-na-zielone-inwestycje—94503.html

Wnp

 1. Europejski Kongres Gospodarczy już wkrótce. Budownictwo infrastrukturalne jednym z ważnych tematów

Źródło: MW | Dodano: 07-03-2025 11:24

Czy budownictwo infrastrukturalne ma szansę ponownie stać się kołem zamachowych polskiej gospodarki? Jaka musi być nowoczesna infrastruktura w kontekście nowych potrzeb i jak to zapewnić? I gdzie szukać finansowania dla nowych projektów infrastrukturalnych? O tym wszystkim rozmawiać będą eksperci podczas XVII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

– Trwa rejestracja na 17. edycję Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Wydarzenie to odbędzie się między 23 a 25 kwietnia.
– W programie Kongresu nie zabraknie debat poświęconych tematyce budownictwa infrastrukturalnego. Udział w nich wezmą menedżerowie firm budowlanych, politycy, a także przedstawiciele instytucji państwowych, banków i organizacji branżowych.
– Patronat polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, który otrzymaliśmy, nadaje tegorocznemu Kongresowi wyjątkową rangę i kontekst – podkreśla Wojciech Kuśpik, prezes Grupy PTWP, inicjator i organizator Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

Czy w budownictwie jest szansa na powrót do wzrostów i w jakich segmentach rynku?
Od 23 do 25 kwietnia w Międzynarodowym Centrum Kongresowym i w Hali Widowisko-Sportowej Spodek w Katowicach odbywać będzie Europejski Kongres Gospodarczy. Tegoroczna edycja tego wydarzenia, będzie już 17. w historii. Jak zawsze udział w Kongresie wezmą przedstawiciele świata biznesu, polityki, nauki, samorządu oraz branżowi eksperci, którzy dyskutować będą o najważniejszych dla współczesnej gospodarki kwestiach.

– Patronat polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, który otrzymaliśmy, nadaje tegorocznemu Kongresowi wyjątkową rangę i kontekst – podkreśla Wojciech Kuśpik, prezes Grupy PTWP, inicjator i organizator Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

W programie Kongresu nie zabraknie debat poświęconych tematyce budownictwa infrastrukturalnego. Po kilku „chudych” dla tej branży latach uczestnicy dyskusji spróbują wskazać perspektywy na drugą połowę dekady. Czy jest szansa na powrót do wzrostów i w jakich segmentach rynku?

Nowe wyzwania dla samej infrastruktury, ale także dla podmiotów z branży
Nie zabraknie też pytań o to, jaka będzie musiała być nowoczesna infrastruktura w kontekście coraz mocniej ujawniających się w ostatnim czasie wyzwań, zarówno tych związanych z klimatem, jak też obronnością. Jak zapewnić, aby była niezawodna, bezpieczna i odporna? Jak przezwyciężyć ważne dla branży problemy, które – jak ostrzegają przedstawiciele firm budowlanych – mogą zakłócić realizację ambitnych infrastrukturalnych przedsięwzięć?

Ważnym elementem debat będzie również kwestia skutecznego pozyskiwania finansowania dla nowych projektów infrastrukturalnych.

Udział w debatach potwierdzili:

Filip Czernicki, prezes zarządu Centralnego Portu Komunikacyjnego;
Kamil Jedynak, prezes zarządu OT Logistics;
Maciej Kliś, wiceprezes zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego;
Joanna Kopczyńska, prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie;
Jakub Majewski, prezes zarządu fundacji „Pro Kolej; przewodniczący Rady Nadzorczej PKP Polskich Linii Kolejowych;
Krzysztof Niemiec, wiceprezes zarządu Track Tec;
Artur Popko, prezes zarządu Budimex;
Wojciech Trojanowski, członek zarządu Strabag;
Andrzej Sterczyński, prezes UNIBEP;
Marita Szustak, prezes zarządu Izby Gospodarczej Transportu Lądowego, prezes zarządu Track Tec Construction;
Tomasz Szymczak, wiceprezes zarządu Warsaw Modlin Airport;
Artur Tomasik, prezes zarządu Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego.

https://www.wnp.pl/budownictwo/europejski-kongres-gospodarczy-juz-wkrotce-budownictwo-infrastrukturalne-jednym-z-waznych-tematow,921185.html

 2. Port w Gdańsku będzie rozbudowany. Podpisano umowę

Źródło: PAP/AK/ICH | Dodano: 10-03-2025 18:40

Nadbrzeże Węglowe w Gdańsku będzie rozbudowane. Spółka Budimex poinformowała w poniedziałek o podpisaniu umowy z Zarządem Morskiego Portu Gdańsk. Inwestycja o wartości 127 mln zł ma poprawić przepustowość i możliwości przeładunkowe portu.

Umowę na rozbudowę Nabrzeża Węglowego w Porcie Gdańsk, o długości 546 metrów podpisał Zarząd Morskiego Portu Gdańsk z prezes Dorotą Pyć na czele, a generalnego wykonawcę inwestycji, czyli firmę Budimex, reprezentował Antoni Ciepielewski.

Projekt rozbudowy Nabrzeża Węglowego obejmuje dwa etapy: pierwszy o długości 252 metrów oraz drugi, wynoszący 294 metry
Przedsięwzięcie to, jak wskazał port, jest kolejnym zadaniem realizowanym w ramach projektu pn. „Poprawa infrastruktury Portu Gdańsk wraz z analizą wdrożenia systemu niskoemisyjnego OPS dla zrównoważonego rozwoju sieci TEN-T, współfinansowanego w 85 proc. z Instrumentu “Łącząc Europę” (CEF 2).

Projekt ten obejmuje przebudowę niemal 2 km nabrzeży w Porcie Wewnętrznym. W ramach tego pakietu modernizowane są już Nabrzeża Rudowe III i Bytomskie. W kolejce czeka jeszcze Nabrzeże Wiślane.

– Inwestycja ta przyniesie ogromne korzyści dla naszego regionu i Portu Gdańsk. Dzięki niej znacznie zwiększymy elastyczność operacyjną oraz efektywność przeładunków, co przełoży się na wzrost obrotów portowych – podkreśliła Dorota Pyć, prezes Portu Gdańsk

Dorota Pyć, cytowana w komunikacie portu, dodała, że oprócz tego, dzięki przygotowaniu infrastruktury do wdrożenia zielonych technologii, podniesione zostaną standardy ekologiczne portu.

Projekt rozbudowy Nabrzeża Węglowego obejmuje dwa etapy: pierwszy o długości 252 metrów oraz drugi, wynoszący 294 metry. Wartość kontraktu to ponad 127 mln zł brutto. Zakładany termin realizacji zadania wynosi 130 tygodni od momentu zawarcia umowy.

– Inwestycja stanowi kluczowy element modernizacji wewnętrznej części Portu Gdańsk, umożliwiając obsługę większych jednostek pływających – podkreślił Michał Wrzosek, rzecznik Budimeksu.

Projekt rozbudowy Nabrzeża Węglowego zakłada zastosowanie nowoczesnej konstrukcji płytowej wspartej na żelbetowych palach
W komunikacie Budimeksu podano, że projekt zakłada zastosowanie nowoczesnej konstrukcji płytowej wspartej na żelbetowych palach z przednią stalową, kombinowaną ścianką szczelną wraz z żelbetową nawierzchnią, torami kolejowymi, szynami poddźwigowymi, pachołami o nośności 1000 kN i punktowymi urządzeniami odbojowymi.

„Głębokość techniczna zostanie zwiększona z 8 metrów do 11,2 metra, co umożliwi obsługę statków o zanurzeniu do 10,6 metra. Przebudowa zapewni większą wytrzymałość oraz dostosowanie do obsługi statków o nośności do 35 tys. DWT oraz statków niepełnoładownych o nośności 100 tys. DWT” – poinformował Budimex.

Spółka przypomniała ponadto, że obecnie realizuje m.in. prace przy budowie nowoczesnego terminalu kontenerowego T3 Baltic Hub w Gdańsku.

„Zakres robót obejmuje m.in. roboty hydrotechniczne, budowę nabrzeża przeładunkowego oraz infrastruktury towarzyszącej, w tym układu drogowego i kolejowego. Finalnie umożliwi to obsługę większych jednostek oraz zwiększy konkurencyjność Gdańska jako portu na Morzu Bałtyckim” – podano w komunikacie.

https://www.wnp.pl/budownictwo/port-w-gdansku-bedzie-rozbudowany-podpisano-umowe,922168.html

Prawo.pl

Nowelizacja ustawy odległościowej przyjęta przez rządowy komitet stały

is/PAP | Data dodania: 06.03.2025

Ministra klimatu Paulina Henning-Kloska poinformowała za pośrednictwem platformy X, że Stały Komitet Rady Ministrów przyjął w czwartek projekt zmiany ustawy odległościowej, liberalizujący zasady budowy elektrowni wiatrowych na lądzie. Zmieni on zasady budowy wiatraków na lądzie. Teraz zajmie się nim komisja prawnicza, a następnie rząd.

W swojej zasadniczej części projekt zmiany ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych przewiduje zniesienie wprowadzonej w 2016 r. zasady 10H, czyli zakazu budowy wiatraków w odległości mniejszej niż 10-krotność ich wysokości wraz z wirnikiem od zabudowań mieszkalnych. Obecne brzmienie przepisów dopuszcza pod pewnymi warunkami zmniejszenie tej odległości do 700 m. Projektowane przepisy mają wyznaczyć odległość minimalną 500 m. Minimalna odległość turbiny od granicy parku narodowego ma wynieść 1500 m, od określonych obszarów Natura 2000 – 500 m. Restrykcją tą mają zostać objęte sąsiedztwa obszarów Natura 2000 utworzonych w celu ochrony siedlisk nietoperzy i ptaków.

Repowering i ułatwienia dla elektrowni wiatrowych 
Projekt wprowadza też elastyczność w lokowaniu elektrowni wiatrowych w pobliżu linii przesyłowych najwyższych napięć. Obecne przepisy przewidują tu minimalną odległość 3H. Przewiduje się wprowadzenie możliwości, aby na etapie tworzenia MPZP dla konkretnej inwestycji wiatrowej, inwestor mógł uzgodnić z operatorem przesyłowym mniejszą odległość.

W ostatniej opublikowanej modyfikacji projektu znalazły się przepisy dotyczące repoweringu, czyli modernizacji istniejących turbin wiatrowych. Wprowadzono też minimalną odległość budowy nowych wiatraków od dróg krajowych, wynoszącą 1H, czyli równej maksymalnej wysokości łopaty wirnika nad powierzchnią. Przy czym wojewoda, wydając decyzję o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej (ZRID), będzie nakazywał, za odszkodowaniem, rozbiórkę elektrowni wiatrowych leżących bliżej niż 1H od projektowanej drogi krajowej i zakazywał wydawania pozwoleń na budowę w tym obszarze.

Jeśli chodzi o repowering, to projekt przewiduje, że modernizacja turbin, zlokalizowanych na podstawie decyzji WZ lub miejscowego planu (MPZP), który przewiduje mniejsze wymiary turbiny niż po modernizacji – konieczne będzie przejście pełnej ścieżki planistycznej, zakończonej przyjęciem nowego planu miejscowego. W przypadku gdy MPZP przewiduje możliwość modernizacji nie będzie potrzeby jego zmiany. Na jego podstawie będzie można wydawać decyzje środowiskowe, oraz pozwolenie na budowę, jeżeli inwestycja spełnia warunek odległości 500 m od zabudowy mieszkaniowej oraz 1H od dróg krajowych.

Przewiduje się też, że wiatraki nie będą mogły powstawać na obszarach o znaczeniu dla wojska – przestrzeniach powietrznych MCTR (strefa kontrolowana lotniska wojskowego) oraz MRT (trasa lotnictwa wojskowego).

Korzystne zmiany w systemie aukcyjnym i wsparcie biometanu 
Wśród innych zmian znalazła się propozycja modyfikacji ustawy o OZE, umożliwiającej wytwórcy z OZE zaliczenia energii elektrycznej wyprodukowanej i sprzedanej po cenach ujemnych na potrzeby rozliczenia obowiązku sprzedaży w ramach systemu aukcyjnego.

Projekt zakłada również wprowadzenie aukcyjnego systemu wsparcia dla instalacji biometanu o mocy powyżej 1 MW. Pojawić się mają oddzielne aukcje dla instalacji biometanowych o mocy zainstalowanej elektrycznej mniejszej niż 2 MW i równej lub większej 2 MW. Proponuje się także wprowadzenie regulacji dla gazociągu bezpośredniego biogazu, łączącego producenta z odbiorcą. Zamiast uzyskiwać zgodę prezesa URE, wystarczające ma być zawiadomienie regulatora nie później niż 30 dni po rozpoczęciu przesyłania biogazu gazociągiem bezpośrednim.

https://www.prawo.pl/biznes/nowelizacja-ustawy-odleglosciowej-przyjeta-przez-komitet-staly-rm,531854.html

 

Budownictwo i PZP | Prasówka | 6.03.2025 r.

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Dobra wiadomość dla samorządów i inwestorów. Gminy będą miały więcej czasu na uchwalenie planów ogólnych

Jolanta Szymczyk-Przewoźna, Krzysztof Bałękowski, wczoraj, 06:00

Gminy na uchwalenie planów ogólnych będą miały czas do 30 czerwca 2026 r. Studia uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego będą więc obowiązywały o sześć miesięcy dłużej. Ma to oddalić widmo paraliżu inwestycyjnego.

Rewolucja w zarządzaniu przestrzenią została wprowadzona ustawą z 7 lipca 2023 r. o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2023 r. poz. 1688, dalej: nowelizacja u.p.z.p.). Rozlewanie się zabudowy i chaos przestrzenny ma wyhamować przyjęcie przez wszystkie gminy nowych dokumentów planistycznych – planów ogólnych gminy (POG). Jeśli tego nie zrobią, czeka je paraliż inwestycyjny, ponieważ nie będzie można m.in. wydawać nowych decyzji o warunkach zabudowy. Od miesięcy samorządy apelowały o wydłużenie terminu, który pierwotnie ustawodawca wyznaczył na koniec tego roku.

Więcej czasu na plany ogólne
Wielokrotnie pisaliśmy o tym, że samorządy będą miały problem z przyjęciem planów ogólnych w terminie. Nie tylko dlatego, że to zupełnie nowy dokument, obejmujący obszar całej gminy, lecz także ze względu na małą liczbę specjalistów, którzy mogą podjąć się tego zadania. Choć czas ucieka, to do dziś nie wszystkie gminy zaczęły prace nad POG. Ministerstwo Rozwoju i Technologii ostatecznie zdecydowało się więc na wydłużenie terminu do 30 czerwca 2026 r.

– Wcale nie jest powiedziane, że te dodatkowe pół roku pozwoli na przyjęcie planów ogólnych. To okaże się dopiero wtedy, kiedy projekty trafią do opiniowania i uzgodnień. Nie wiemy jeszcze, jak będą zachowywały się organy, które też muszą nauczyć się nowych przepisów. Do tej pory, np. przy uzgadnianiu studiów czy miejscowych planów, bywało z tym różnie – komentuje dr Łukasz Grzesiak, urbanista i kierownik referatu planowania przestrzennego i budownictwa Urzędu Gminy Kłodawa (woj. lubuskie).

Nowa data jest nieprzypadkowa – to również graniczny termin na otrzymanie dofinansowania przez gminę na przygotowanie planu ogólnego z Krajowego Planu Odbudowy. W regulaminie naboru wniosków mowa jest o tym, że kwalifikowane będą wydatki poniesione do 30 czerwca 2026 r. w odniesieniu do planów ogólnych gminy uchwalonych i ogłoszonych nie później niż tego dnia.

Plan ogólny bardziej elastyczny
Ważne zmiany MRiT wprowadza w art. 13d ust. 1 ustawy z 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (Dz.U. z 2024 r. poz. 1130 ze zm., dalej: u.p.z.p.). Dzięki nim istniejące już budynki mieszkalne, stawiane często przed laty w oddaleniu od zwartej zabudowy na podstawie decyzji WZ, nie znajdą się w planie ogólnym na terenach z zakazem zabudowy. A na to wskazywałyby obecne zasady wyznaczania terenów mieszkaniowych. Dla właścicieli takich domów oznaczałoby to brak możliwości stawiania nowych budynków na swoich działkach.

– To krok w dobrą stronę. W trakcie projektowania planu ogólnego, po przeliczeniu całego bilansu terenów mieszkaniowych i wyrysowaniu stref, które wynikały z tych wyliczeń, zostawały nam istniejące budynki mieszkalne na terenach z zakazem zabudowy. Gdyby nie ta zmiana, po uchwaleniu planu ogólnego te budynki można byłoby tylko przebudować i remontować – mówi Joanna Świtlińska-Robutka, urbanista, prezes Dolnośląskiego Biura Projektowania Urbanistycznego.

– W przepisie jest ważne zastrzeżenie, które mówi o tym, że wyznaczając strefy mieszkaniowe, uwzględnia się obszary z istniejącą zabudową, ale bierze się również pod uwagę uwarunkowania rozwoju przestrzennego gminy, takie jak np. obszary szczególnego zagrożenia powodzią. Mimo więc tego, że ktoś się tam wybudował, te tereny w POG nie będą musiały być automatycznie objęte strefą mieszkaniową – zastrzega jednak Edyta Wielańczyk-Grzelak, radca prawny, partner w Ziemski & Partners Kancelaria Prawna Kostrzewska, Kołodziejczak i Wspólnicy.

Plany ogólne bez strategii
Zmiany wprowadzono również w art. 51 nowelizacji u.p.z.p. w zakresie dostosowania planów ogólnych do nowych strategii rozwoju gminy (czyli tych tworzonych według zasad określonych w nowelizacji u.p.z.p.).

– Pierwszy plan ogólny w gminie może powstać bez nowej strategii i nie musi uwzględniać przestarzałych dokumentów. Gdyby tego nie zmieniono, to po 1 stycznia 2026 r. bylibyśmy związani zapisami starej strategii – tłumaczy Edyta Wielańczyk-Grzelak.

Inaczej będzie wyglądać sytuacja w tych gminach, które przyjmą nowe strategie przed planami ogólnymi.

– W zmianach terminów pominięto wchodzący 1 stycznia 2026 r. obowiązek posiadania strategii przez gminy. Co to oznacza w praktyce? Jeżeli gmina dostosuje się do tego obowiązku, to zgodnie z brzmieniem art. 51 nowelizacji u.p.z.p. będzie musiała uwzględnić strategię w pierwszym planie ogólnym. Czyli potencjalnie cofać się z procedurą, w sytuacji gdy walczy, by wyrobić się w bonusowych sześciu miesiącach – ocenia Grzegorz Kmiecik, zastępca naczelnika wydziału urbanistyki i planowania przestrzennego Urzędu Miejskiego w Łasku, były pracownik MRiT i kierownik zespołu przygotowującego reformę z 2023 r.

Inwestorzy też są zadowoleni
Dwie najważniejsze, z punktu widzenia inwestorów, zmiany w projekcie dotyczą decyzji o warunkach zabudowy i działania ustawy o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 195) zwanej specustawą mieszkaniową lub lex deweloper. Jej wygaśnięcie jest obecnie powiązane z wejściem w życie planów ogólnych. Ustawa planistyczna nie zawiera przepisów przejściowych, które pozwalałyby na procedowanie wniosków po 1 stycznia 2026 r. W przypadku samej stolicy wartość inwestycji towarzyszących, które mogą powstać przy okazji realizacji inwestycji mieszkaniowej, miasto oszacowało na ok. 500 mln zł. To szkoły, parki, drogi, obiekty usługowe.

– Przypomnę, że pierwotnie zakładano, że specustawa będzie obowiązywać do końca 2027 r. Szkoda, że projektodawca nie wraca do tej daty, ale dobrze, że wydłuża termin obowiązywania tych przepisów o dodatkowe pół roku, do 30 czerwca 2026 r. Jednak projektowana zmiana będzie miała sens, jeśli zostanie zniesiony centralny wskaźnik parkingowy, który zablokował realizację wielu inwestycji na podstawie tej ustawy. Ta zmiana jest przewidziana w projekcie nowelizacji innej ustawy i miejmy nadzieję, że uda się wreszcie ją przyjąć – mówi Michał Leszczyński, dyrektor działu prawnego Polskiego Związku Firm Deweloperskich.

WZ-ki na starych zasadach
O ile zmiany w lex deweloper są ważne tylko dla dużych inwestorów, to te regulujące wydawanie decyzji o warunkach zabudowy emocjonują już wszystkich. Konsekwencją wydłużenia obowiązywania studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy do 30 czerwca 2026 r. będzie wydłużenie innych, powiązanych z nimi terminów. To oznacza, że wnioski o wydanie WZ na terenach, dla których nie uchwalono planów ogólnych, można będzie składać do 30 czerwca 2026 r., a nie do 31 grudnia 2025 r., jak wynika z obowiązujących przepisów, a ważność tych decyzji będzie bezterminowa.

– W mojej ocenie projekt nowelizacji należy czytać w ten sposób, że decyzje o warunkach zabudowy, które uprawomocnią się do 30 czerwca 2026 r., będą bezterminowe. Co prawda projekt nie zmienia art. 64c ustawy planistycznej, zgodnie z którym decyzje WZ będą wygasały po upływie pięciu lat od dnia, kiedy stały się prawomocne, ale mówi w art. 4 pkt 3, że w art. 78 w pkt 2 nowelizowanej ustawy wyrazy „1 stycznia 2026 r.” zastępuje się wyrazami „1 lipca 2026 r.”. To oznacza, że do decyzji, które uprawomocniły się przed 1 lipca 2026 r., nie stosuje się art. 64c. To by znaczyło, że jeśli przepisy zostaną przyjęte w tym kształcie, to do 1 lipca 2026 r., jeśli chodzi o wydawanie popularnych WZ-ek, nic się nie zmieni – tłumaczy adwokat Maciej Górski z kancelarii Górski & Partners Law Firm, ekspert komitetu ds. nieruchomości Krajowej Izby Gospodarczej.

Zdaniem dr Agnieszki Grabowskiej-Toś, radczyni prawnej z kancelarii radców prawnych Kania, Stachura, Toś, wydłużenie terminu na składanie wniosków o wydanie decyzji o warunkach zabudowy to dobra wiadomość nie tylko dla dużych inwestorów. Także dla tych mniejszych, którzy mają nieruchomość, gdzie chcieliby w przyszłości zbudować dom, a obawiają się, że po wejściu w życie planów ogólnych nie będą mogli tego zrobić.

– Zgodnie z projektem ten, komu uprawomocni się decyzja WZ do 1 lipca 2026 r., może na jej podstawie bezterminowo występować o pozwolenie na budowę. Komu się nie uprawomocni, ten ma czas na uzyskanie ostatecznego pozwolenia na budowę przez pięć lat, licząc od dnia jej uprawomocnienia – wyjaśnia Agnieszka Grabowska-Toś. ©℗

Podstawa prawna
Etap legislacyjny

Projekt ustawy o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw skierowany do rozpatrzenia przez Stały Komitet Rady Ministrów

https://serwisy.gazetaprawna.pl/samorzad/artykuly/9751585,dobra-wiadomosc-dla-samorzadow-i-inwestorow-gminy-beda-mialy-wiecej-c.html

 2. Ministerstwo Przemysłu: Cztery lokalizacje w grze o drugą elektrownię jądrową

Nikodem Chinowski, dzisiaj, 01:00

W przyszłym tygodniu opublikujemy aktualizację „Programu polskiej energetyki jądrowej”. Druga elektrownia stanie w regionie powęglowym, a wyboru dokonamy najwcześniej w przyszłym roku – mówi w rozmowie z DGP wiceminister przemysłu i pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.

Jak pan się odnosi do spekulacji mówiących o tym, że premier Donald Tusk przy najbliższej reorganizacji swojego gabinetu może chcieć zlikwidować ministerstwo przemysłu?
To są jedynie spekulacje w przestrzeni medialnej, do których podchodzę bardzo spokojnie. Jesteśmy w stałym kontakcie z KPRM i premierem Tuskiem i w żaden sposób na razie nie dano nam odczuć tego, że miałoby się coś zmienić. Mija rok funkcjonowania ministerstwa, jesteśmy w tej chwili na etapie podsumowania tego, co się udało zrobić, a co jeszcze jest przed nami. Nie mam żadnych informacji, żeby zadania, którymi się zajmujemy – czy jako ministerstwo przemysłu, czy jako pełnomocnik do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej – miały przestać nas dotyczyć.

Po co ogóle Polsce ministerstwo przemysłu? Mamy resort klimatu, który zajmuje się transformacją energetyczną, mamy resort aktywów państwowych, gdzie są spółki energetyczne, dodatkowo mamy resort rozwoju, dbający o przedsiębiorstwa przemysłowe.
Wrażliwość i specyfika obszarów, którymi zarządza ministerstwo przemysłu powoduje, że słusznie uznano, że powinny one być wydzielone. Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) odpowiada za politykę energetyczną, a my zarządzamy górnictwem węgla kamiennego, ropy, gazu oraz atomem. Dbamy o interesy innych grup społecznych, często ze sobą współpracując, choć i tak finalnie wszystko jest dyskutowane na poziomie Rady Ministrów, gdzie zapadają najważniejsze decyzje kierunkowe.

Skoro i tak podejmujecie kolegialne decyzje, to nie lepiej, żeby powstał super-resort energetyczno-surowcowo-klimatyczny?
Uważam, że obecny układ daje największe szanse na dobrą współpracę, a tworzenie super-resortu pozbawiłoby nas pewnego elementu dyskusji i wymiany argumentów. Nie wydaje mi się, żeby teraz był właściwy moment na zmiany i reorganizację obecnej struktury. My jesteśmy zadowoleni ze współpracy z minister Hennig-Kloską i ministrem Jaworowskim i uważam, że zbyt częste zmiany wcale nie przyczyniają się do poprawy decyzyjności i sprawczości. To, że czasem występuje sprzeczność interesów między naszymi resortami, nie wynika z miejsca usytuowania danego departamentu, tylko ze sprzeczności interesów konkretnych grup społecznych.

Rozmawiamy w rocznicę powstania resortu przemysłu. Co się udało przez ten rok osiągnąć?
Możemy być zadowoleni ze stałego dialogu z sektorem górniczym i rozmowami o modelu transformacji, jaki czeka naszą gospodarkę. To potwierdzenie sensowności lokowania naszego urzędu w Katowicach. Sukcesem jest przyjęcie przez Sejm ustawy zapewniającej finansowanie programowi energetyki jądrowej na kwotę ponad 60 mld zł. Dodałbym jeszcze projekt ustawy o rynku mocy realizowany wspólnie z MKiŚ, który dzięki mechanizmowi aukcji dogrywkowych zapewni Polsce bezpieczeństwo energetyczne do 2029 r.

Czego się nie udało dowieźć przez rok?
Największym wyzwaniem pozostaje doszczegółowienie planu transformacji polskiej energetyki. To bardzo trudne zadanie, i choć postawione przed całą Radą Ministrów, to jednak w dużej mierze spoczywające na nas. Mam poczucie, że musimy przyspieszyć prace nad transformacją.

Liczyłem, że przyzna pan, że fiaskiem zakończyły się zapowiedzi minister Marzeny Czarneckiej dotyczące uzyskania zgody KE na pomoc publiczną dla polskich kopalń. To miał być priorytet, a sprawa utknęła w martwym punkcie.
To jest element planu transformacji, o którym powiedziałem. Natomiast nie powiedziałbym, że sprawa utknęła w martwym punkcie, wciąż jesteśmy w dialogu z Komisją Europejską. Mamy opóźnienia i walczymy, by je zminimalizować.

Nie czas wycofywać się z planów dofinansowania kopalń i szukać alternatywnego rozwiązania?
To byłoby zbyt szybkie złożenie broni. Liczymy, że znajdziemy rozwiązanie, które zaakceptuje Komisja Europejska i będzie to z korzyścią też dla sektora górniczego.

A jeśli nie? Jaki jest plan B dla polskich kopalń?
Są pewne rozwiązania, które bierzemy pod uwagę. Rozmawiamy o nich i na poziomie europejskim, i wewnętrznie z sektorem górniczym i związkami zawodowymi w Polsce.

Czy lepiej niż z notyfikacją wniosku pomocowego dla kopalń idzie nam z notyfikacją wniosku o zgodę na finansowanie budowy elektrowni jądrowej?
Wniosek notyfikacyjny złożony został we wrześniu ubiegłego roku, natomiast w grudniu wydana została tzw. decyzja otwierająca, która we wtorek została opublikowana w dzienniku urzędowym, czyli rozpoczęta została spodziewana przez nas formalna procedura dochodzenia. Teraz czekamy na zakończenie postępowania, które zwykle trwają półtora roku, a nawet dwa lata. Choć Czesi na swoją zgodę czekali jeszcze dłużej – My chcemy jednak uzyskać finalną decyzję jeszcze w tym roku i jesteśmy z Komisją Europejską w dialogu mającym na celu wyjaśnienie wszystkich wątpliwości i wypracowanie finalnego kształtu mechanizmu wsparcia. Czekając na zgodę na finansowanie, realizujemy przygotowawczy zakres prac przy budowie elektrowni. W tej chwili spółka Polskie Elektrownie Jądrowe ma jeszcze pieniądze i cały czas prowadzone są prace projektowe oraz przygotowywana jest tzw. infrastruktura towarzyszącą. Od treści decyzji notyfikacyjnej i tego, kiedy zostanie wydana, zależy kiedy będziemy mogli rozpocząć dalsze prace nad polskim atomem i na jakich warunkach ta elektrownia jądrowa będzie działać. Nie widzę ryzyka, by tej zgody finalnie nie otrzymać, natomiast potencjalnie jest ryzyko dodatkowych opóźnień w wydaniu decyzji, które będziemy mitygować tak, by nie przełożyło się ono na opóźnienie w realizacji projektu.

We wniosku wpisaliście koszt budowy elektrowni w Choczewie na 192 mld zł. W budżecie państwa zabezpieczonych jest 60 mld zł. Co z pozostałą kwotą?
Reszta to finansowanie zewnętrzne dłużne – zakładamy, że spora część finansowania pochodzić będzie z agencji kredytów eksportowych, a pozostała kwota – z banków komercyjnych. Kredyty będą udzielane bezpośrednio spółce Polskie Elektrownie Jądrowe i gwarantowane przez Skarb Państwa. Od grudnia zeszłego roku spółkę wspiera doradca finansowy – konsorcjum firm BNP Paribas France i KPMG Advisory – który pomoże opracować całościowy plan finansowania tej inwestycji. Jesteśmy zaawansowani, jeżeli chodzi o projektowanie elektrowni i uzyskiwanie pozwoleń na jej budowę. Na dziś kluczową kwestią jest dotrzymanie kroku również w kwestii finansowania.

Lada dzień będziecie publikować aktualizację Programu Energetyki Jądrowej. Co się znajdzie w tym dokumencie?
Aktualizację przedstawimy w przyszłym tygodniu. Znajdą się w niej m.in. odniesienia dotyczące potencjalnych lokalizacji drugiej elektrowni. Chcemy, żeby druga elektrownia odpowiadała w dużo większym stopniu na wyzwania transformacji i wniosła istotny komponent społeczny. Dlatego elektrownia powstanie w regionie powęglowym. Mamy wytypowane cztery opcje: dwie podstawowe to Bełchatów i Konin, a także dwie dodatkowe – Kozienice i Połaniec. Finalną lokalizację dopasujemy do wybranej technologii, w porozumieniu z partnerem, którego wskażemy do realizacji tego projektu. Wybór lokalizacji musi być oparty o obiektywne kryteria – porównamy warunki geologiczne, potencjał chłodzenia, ryzyka sejsmologiczne, współpracę z samorządami czy przychylność mieszkańców dla tej inwestycji.

Kiedy poznamy lokalizację tej drugiej elektrowni?
To kwestia najwcześniej przyszłego roku. W aktualizacji Programu Energetyki Jądrowej znajdzie się też zapis, aby z budowy drugiej elektrowni w jak najszerszym stopniu korzystał polski przemysł i polskie firmy budowlane. Trzeci istotny punkt, który znajdzie się w dokumencie, dotyczyć będzie procesu wyboru partnera do postawienia tego obiektu. Mówiąc wprost, chcemy tak poprowadzić ten proces, żeby koszt budowy drugiej elektrowni dla Skarbu Państwa był mniejszy niż przy elektrowni budowanej na Pomorzu.

Budżet państwa nie udźwignąłby drugiej takiej inwestycji?
W przypadku budowy drugiej elektrowni mówimy już o nakładającym się ciężarze wydatków na obie instalacje. To są olbrzymie kwoty, których nie jesteśmy w stanie pokryć z budżetu państwa. Podjęliśmy więc decyzję, żeby budowa drugiej polskiej elektrowni jądrowej odbyła się z udziałem finansowym partnerów, których wybierzemy do tego wspólnego projektu. To mógłby być partner prywatny, który w zamian za pokrycie części kosztów, objąłby udziały. Głównym udziałowcem na pewno pozostałby Skarb Państwa, natomiast chcemy szukać elastycznych i kreatywnych form, w których może się pojawić również finansowanie prywatne.

To byłby kapitał zagraniczny?
Te kwestie pozostawiamy otwartą. Zainteresowanie wyraził już francuski EDF, który zapowiedział, że dysponuje odpowiednią technologią do budowy elektrowni i że jest zainteresowany współfinansowaniem tej inwestycji. O podobnej formie współpracy rozmawiamy też z Westinghouse. Jesteśmy jednak otwarci na każdy podmiot amerykański, który w tym projekcie mógłby się pojawić jako partner finansowy, niekoniecznie powiązany z branżą energetyczną.

A międzynarodowe instytucje finansowe jak EBI czy EBOR?
Z takimi podmiotami również rozmawiamy, natomiast jeśli chodzi o Europejski Bank Inwestycyjny, musi być ich zgoda na finansowanie projektów jądrowych, bo póki co realizują jedynie inwestycje w energetykę zieloną. Choć patrząc z perspektywy emisyjności, atom niczym nie różni od energii zielonej.

Ostatnie tygodnie nie dają do myślenia, że w kwestii tak strategicznej współpracy lepiej postawić na Francuzów czy Koreańczyków, a nie Amerykanów?
Śledzimy to, co się dzieje w relacjach polsko-amerykańskich i europejsko-amerykańskich, natomiast pomimo wszelkich turbulencji politycznych, nasze relacje gospodarcze pozostają bardzo dobre. Jestem w stałej łączności z moimi odpowiednikami w Departamencie Energii w Waszyngtonie i wszystkim nam zależy, żeby ten polsko-amerykański projekt zakończył się sukcesem i umacniał bilateralne relacje gospodarcze. Nie ma żadnych dyskusji, by podważać tę umowę czy zaniechać współpracy z Amerykanami. Natomiast wybór partnera do drugiej elektrowni pozostaje otwarty. Odpowiednimi technologiami dysponują również Francuzi i Koreańczycy, i to w gronie tych trzech opcji wybierzemy najlepszą i najtańszą ofertę.

https://serwisy.gazetaprawna.pl/energetyka/artykuly/9752348,ministerstwo-przemyslu-cztery-lokalizacje-w-grze-o-druga-elektrownie.html

Rynek Infrastruktury

 1. Mirbud ma spory kontrakt dla wojska

Autor: ep. | Data publikacji: 05-03-2025

Spółka Mirbud zawarła kontrakt dotyczący infrastruktury wojskowej. Chodzi o prace na lotnisku w Świdwinie wycenione na 231,8 mln zł.

Kontrakt będzie realizowany na zlecenie AMW Sinevia. Dotyczy kompleksowego wykonania robót drogowych, nawierzchni lotniskowych, placów manewrowych i parkingów na lotnisku w Świdwinie.

Jak poinformowała spółka, w zakres zamówienia wchodzi m.in. wykonanie robót budowlanych związanych z budową strefy rozśrodkowania F-35 wraz z hangarami typu półciężkiego oraz infrastrukturą towarzyszącą, płaszczyznami lotniskowymi i drogami kołowania. Prace będą dotyczyły także budowy budynku operacyjno-symulatorowego oraz przebudowy dróg, placów i parkingów wraz z budową dojazdu do strefy rozśrodkowania F-35. Mirbud ma wykonać zadanie do 1 września 2026 r.

Dodatkowo, Mirbud, na podstawie oddzielnej umowy z tym samym zamawiającym, wybuduje budynek Naziemnej Obsługi Statków Powietrznych wraz z infrastrukturą towarzyszącą. Te prace mają kosztować ok. 21,3 mln zł i powinny być zrealizowane do 30 czerwca 2026 r.

To kolejne zlecenia, które zrealizuje ten wykonawca dla wojska. Wcześniej Mirbud pozyskał m.in. kontrakt na budowę Centrum Sportowego wraz z infrastrukturą techniczną na terenie kompleksu wojskowego w Powidzu, budowę hali remontowej dla jednostki wojskowej w Krośnie Odrzańskim.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/mirbud-ma-spory-kontrakt-dla-wojska–94498.html

 2. Porr zbuduje kolejny etap połączenia węzła A4 Bochnia z DK-94

Autor: Elżbieta Pałys | Data publikacji: 05-03-2025

Blisko 88,5 mln zł będzie kosztowała budowa III etapu łącznika drogowego pomiędzy węzłem Bochnia na autostradzie A4 a drogą krajową nr 94. Wykonawcą tego zadania jest Porr.

Prace zostaną zrealizowane na zlecenie Zarządu Dróg Wojewódzkich w Krakowie. Umowa w tej sprawie została już podpisana. Porr wygrał w przetargu, w którym uczestniczyło aż 16 wykonawców. Zadanie ma być wykonane w ciągu 34 miesięcy licząc od podpisania umowy (kontrakt zawarto jeszcze w lutym).

Nowe połączenie powstanie w ciągu DW-965 i będzie drogą klasy G. Porr ma do wykonania odcinek o długości 2,4 km od budowanego skrzyżowani w miejscowości Proszówki do skrzyżowania z drogą powiatową nr 1428K w Krzeczowie (początku tzw. I etapu). Dodatkowo rozbudowany zostanie liczący 1,3 km fragment w śladzie obecnej drogi powiatowej nr 1424K. Powstaną skrzyżowania, w tym trzy ronda, a także most nad Rabą. Do wybudowania są jezdnie dodatkowe, zjazdy, chodniki i ścieżki pieszo-rowerowe.

Nowa droga ma odciążyć układ drogowy miasta i przenieść ruch tranzytowy poza obszar zabudowy miejskiej. Dla inwestycji już wcześniej zostało wydane zezwolenie na realizację inwestycji drogowej.

Łącznik drogowy między węzłem Bochnia na autostradzie A4 a drogą krajowa nr 94 to w praktyce obwodnica Bochni. Jej realizację podzielono na trzy etapy. Pierwszy to zrealizowane już połączenie od autostradowego węzła do ul. Krzeczkowskiej. Realizacje trzeciego zlecono firmie Porr. W kolejce czeka jeszcze etap II. To odcinek od ronda na ulicy Krzeczowskiej do ulicy Brzeskiej wraz w wiaduktem nad torami kolejowymi.

Dla II etapu został złożony wniosek o decyzję ZRID – informuje Agnieszka Ćwiertniewicz, rzeczniczka prasowa Zarządu Dróg Wojewódzkich w Krakowie. Jak podaje, Małopolski Urząd Wojewódzki 6 września 2024 r. zwrócił się do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Krakowie z prośbą o ponowne przeprowadzenie oceny oddziaływania na środowisko w ramach prowadzonej procedury wydawania pozwolenia na realizację robót. – W chwili obecnej trwa postepowanie w RDOŚ. Po zakończeniu procesu postępowania przez RDOŚ sprawa dotycząca wydania decyzji ZRID zostanie rozpatrzona przez Małopolski Urząd Wojewódzki – mówi przedstawicielka inwestora.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/porr-zbuduje-czesc-polaczenia-od-wezla-a4-bochnia-do-dk94–94495.html

Wnp

 1. Energa-Operator zaczyna realizować program inwestycyjny za 40 mld zł. Szuka wykonawców

Autor: ICH | Dodano: 05-03-2025 15:05

Energa-Operator poszukuje wykonawców prac na sieci wysokiego napięcia (WN). Organizuje dla nich spotkanie poświęcone rozbudowie i modernizacji infrastruktury WN spółki, które ma się odbyć 19 marca w Toruniu.

W istocie chodzi o realizację ambitnego programu inwestycyjnego spółki, bo opiewającego na 40 mld zł do 2035 roku.

Program rozwoju sieci Energa-Operator do 2035 roku zakłada m.in. budowę ponad 11 tys. km nowych linii elektroenergetycznych, a także modernizację blisko 10 tys. km dotychczasowych linii.

Spółka zaznacza, że szczególny nacisk położony zostanie na infrastrukturę WN. Energa-Operator podała, że tylko w latach 2025-2028 przewiduje wykonanie zadań inwestycyjnych obejmujących ponad 3 tys. km linii wysokiego napięcia 110 kV oraz 90 stacji 110/15 kV.

– Taktyki procesowej nie zdradzę, ale na pewno nie zdecydujemy o kierowaniu pozwów o naprawienie szkód (dotyczy to konkretnych byłych członków zarządu i rady nadzorczej – przyp. red.), dopóki nie będziemy mieli pewności, że jesteśmy w pełni przygotowani do procesów – mówi Sławomir Staszak, prezes zarządu Energi.

Spotkanie w Toruniu, jak podała spółka, będzie ostatnim z cyklu spotkań, które Energa-Operator zorganizowała dla potencjalnych wykonawców.

W dotychczasowych sześciu konferencjach dla firm wykonawczych i projektowych, które poświęcone były rozwojowi sieci średniego napięcia (SN) i niskiego napięcia (NN), udział wzięło ponad 700 uczestników.

https://www.wnp.pl/budownictwo/infrastrukturalne/energa-operator-zaczyna-realizowac-program-inwestycyjny-za-40-mld-zl-szuka-wykonawcow,920443.html

 2. Drogowcy schodzą pod ziemię. GDDKiA chce mieć ponad 24 kilometry dróg w tunelach

źródło: MW | Dodano: 04-03-2025 16:37

Do końca dekady na sieci dróg zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad ma funkcjonować 13 tuneli o łącznej długości ponad 17 km. Obecnie takich obiektów jest 7, a ich łączna długość sięga blisko 9 km. Większość z eksploatowanych obecnie tuneli powstała od grudnia 2021 r. Docelowo, po dokończeniu już budowanych tuneli oraz tych, które są dopiero w fazie przygotowania, na siatce dróg GDDKiA ma działać 16 tuneli o łącznej długości ponad 24 km.

– Obecnie w sieci Generalnej Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) funkcjonuje 7 tuneli o łącznej długości blisko 9 km. W budowie jest kolejnych 6 obiektów, a 3 inne są jeszcze w fazie planowania.
– Aktualnie najdłuższy z polskich tuneli znajduje się w Warszawie, docelowo to miano ma przejąć planowany obiekt na S6 w ciągu Zachodniej Obwodnicy Szczecina, który ma mieć ponad 5 km długości.
– Najstarszym pozamiejskim tunelem na sieci GDDKiA jest długi na blisko 700 m obiekt wydrążony w ciągu drogi ekspresowej S1 w Lalikach w Beskidzie Żywieckim. Oddano go do użytku w 2010 r.

Sześć tuneli jest już w budowie, kolejne trzy są w planach
Obecnie w użytkowaniu na sieci dróg zarządzanej przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) jest siedem tuneli o łącznej długości 8,8 km. Są to obiekty w ciągu:

– S7 Lubień – Rabka-Zdrój (woj. małopolskie): 2058 m,
– S2 (woj. mazowieckie): 2335 m,
– S1 Szare – Laliki (woj. śląskie): 678 m,
– S3 Bolków – Kamienna Góra (woj. dolnośląskie): 2300 i 320 m,
– S52 Północna Obwodnica Krakowa (woj. małopolskie): 653 i 496 m
– DK93 w Świnoujściu (woj. zachodniopomorskie): 1485 m (utrzymywany przez samorząd miasta).

W budowie jest kolejne sześć obiektów o łącznej długości 8,3 km. Powstaną one w ciągu:

– S1 Przybędza – Milówka (woj. śląskie): 980 i 820 m. Mają zostać oddane do ruchu w tym roku
– S19 Rzeszów – Babica (woj. podkarpackie): 2250 m, cały ten odcinek S19 ma powstać do stycznia 2028 r.
– S19 Jawornik – Domaradz (woj. podkarpackie): 2910 i 990 m, cały ten odcinek S19 ma powstać do 2029 r.
– DK79 Zabierzów (woj. małopolskie): 317 m. Planowany termin zakończenia budowy to sierpień 2027 roku. ‎

W przygotowaniu są natomiast jeszcze trzy inne tunele o łącznej długości 7,1 km. Mają one zostać wybudowane w ciągu:

– S6 Zachodnia Obwodnica Szczecina (woj. zachodniopomorskie): 5003 m (wedle wstępnych założeń odcinek tunelowy będzie przejezdny w roku 2032)
– S7 Kiełpin – Warszawa (woj. mazowieckie): 1122 i 1000 m. Projekt powinien być gotowy w II kwartale 2026 r. Później zostanie ogłoszony przetarg na roboty budowlane.

Najstarszy, najdłuższy, najbardziej obciążony ruchem. Oto tunelowi rekordziści
Najstarszym tunelem jest jednonawowy obiekt o długości 678 m (jedyny o takim przekroju, gdyż pozostałe są dwunawowe) wydrążony w masywie Sobczakowej Grapy na drodze ekspresowej S1 w Lalikach (gm. Milówka) w Beskidzie Żywieckim. Został oddany do użytkowania w 2010 r. Najkrótszy staż mają natomiast dwa tunele w ciągu S52 Północnej Obwodnicy Krakowa (o długości 653 i 496 m), udostępnione do ruchu w grudniu 2024 r.

Najdłuższym tunelem w Polsce jest obecnie obiekt w ciągu S2 na warszawskim Ursynowie – między wschodnim i zachodnim portalem ten odcinek Południowej Obwodnicy Warszawy ma 2335 m długości.

Docelowo miano najdłuższego będzie miał jednak tunel, jaki ma zostać wybudowany 40 metrów poniżej lustra Odry na S6 w ciągu Zachodniej Obwodnicy Szczecina. Obiekt ten będzie miał 5003 m długości.

Obecnego lidera tego zestawienia zdystansuje też tunel, jaki powstać ma pod wzgórzem Kamieniec na Pogórzu Dynowskim, na odcinku S19 Jawornik – Lutcza w woj. podkarpackim. Ma mieć on 2910 m długości.

Pod względem natężenia ruchu najbardziej obciążonym tunelem w Polsce jest i długo jeszcze pozostanie obiekt na warszawskim Ursynowie. Od jego otwarcia w grudniu 2021 r. tym odcinkiem Południowej Obwodnicy Warszawy przejechało już ponad 90 mln pojazdów, średnio ponad 80 tys. w ciągu doby.

Górnicze metody nie tylko w kopalni. Sięgają też po nie drogowcy
Tunel na S1 w Lalikach został wydrążony metodą górniczą w technologii NATM (New Austrian Tunnelling Method). W tej samej technologii powstał tunel na S3 BolkówKamienna Góra (długości 2300 m) w okolicy Starych Bogaczowic, a także dwa obiekty w ciągu S1 na obejściu Węgierskiej Górki. Krótszy, mierzący ok. 820 m, jest drążony w masywie Baraniej Góry, a dłuższy – ok. 980 m – pod Białożyńskim Groniem. GDDKiA zapowiada, że z obu tuneli, a także całej, blisko 9-kilometrowej trasy między węzłami Przybędza i Milówka, będzie można skorzystać w tym roku.

Drążenie tuneli metodą górniczą polega na wierceniu w skale przez specjalistyczne maszyny szeregu otworów, do których następnie wprowadzane są materiały wybuchowe. Po ich detonacji rozdrobniona skała jest usuwana, a ściany tunelu stabilizowane.

W technologii NATM („nowej metodzie austriackiej”) tunel drążony jest krótkimi odcinkami, a jego ściany wzmacnianie są warstwą betonu natryskowego i kotew skalnych lub żeber stalowych.

Metodą górniczą, ale w technologii ADECO-RS (Analysis of Controlled Deformations in Rocks and Soils), czyli kontroli przemieszczeń i odkształceń w skałach i gruncie, która jest rozwinięciem NATM, wykonano długi na 2058 m tunel pod Luboniem Małym w ciągu S7 (Zakopianka) na odcinku Naprawa – Skomielna Biała. Metoda ta jest wykorzystywana do drążenia w trudnych warunkach geologicznych.

Budować można również metodą odkrywkową lub podstropową
Z wykorzystaniem metody odkrywkowej Cut & Cover w wykopie otwartym wybudowano krótszy tunel (o długości 320 m na S3) na wysokości Gostkowa. Jego fundamenty posadowiono na podłożu skalnym i wykonano dwunawową ramę żelbetową. Konstrukcja tunelu składa się z 27 segmentów, a całość po odpowiednim zaizolowaniu ponownie zasypano. Po terenie nad tunelem mogą przemieszczać się zwierzęta i zapewniono też dojazd do pól.

Tunele w ciągu S2 w Warszawie i S52 na obrzeżach Krakowa powstały z wykorzystaniem metody podstropowej. Polega ona na tym, że w płytkim wykopie najpierw wykonuje się ściany szczelinowe sięgające od kilkunastu do kilkudziesięciu metrów w głąb gruntu, następnie na nich gruby żelbetowy strop, spod którego później wybierany jest grunt między ścianami szczelinowymi. W kolejnym etapie betonowane jest dno tunelu, układane są kolejne warstwy konstrukcyjne drogi pod docelową nawierzchnię betonową jezdni i wykańczane ściany tunelu.

Tego typu obiekty budowane są na niewielkiej głębokości pod poziomem gruntu, przy czym tunel na Ursynowie musiał zejść pod linię metra, a jeden z tuneli na Północnej Obwodnicy Krakowa, w Zielonkach, przechodzi pod doliną Prądnika. Taką samą metodą budowany jest tunel w ciągu DK79 na obwodnicy Zabierzowa pod Krakowem (o długości 317 m), a także będą dwa tunele (o długości 1000 i 1122 m) w ciągu północnego wylotu S7 w Warszawie.

Mechaniczne krety potrafią wiercić tunele na pogórzach i pod wodą
Część tuneli drążonych jest za pomocą maszyny TBM (ang. Tunnel Boring Machine). Tak stało się chociażby w przypadku jednonawowego tunelu pod Świną o długości 1480 m (to inwestycja miasta Świnoujście, na której GDDKiA pełniła rolę inwestora zastępczego). Duża cylindryczna maszyna za pomocą obrotowej głowicy, o średnicy 13,5 metrów, z frezami tarczowymi przebiła się z wyspy Uznam na Wolin. Maszyna TBM drążąc przodek tunelu, jednocześnie instalowała jego obudowę, a następnie wykonano wyjścia ewakuacyjne i jezdnię, pod którą umieszczono galerię ewakuacyjną.

Maszyna TBM drąży pierwszą nawę tunelu (o długości 2250 m) w ciągu S19 Rzeszów – Babica. Mająca 15,2 m średnicy tarcza „Karpatki”, jak nazwano tę maszynę, pracuje w fliszu karpackim, w którym wykryto występowanie obszarów z ulatniającym się metanem, co spowodowało późniejsze, niż zakładano, rozpoczęcie drążenia. Maszynę TBM przygotowano do pracy w warunkach metanowych, a do 30 stycznia wykonano 464 m tunelu pod wzgórzem Grochowiczna.

Maszyna TBM, z tarczą o średnicy poniżej 15 m, wykona też planowany tunel pod Odrą w ciągu Zachodniej Obwodnicy Szczecina na S6. Wykorzystanie maszyn TBM do wydrążenia dwóch tuneli na Pogórzu Dynowskim deklarują również wykonawcy dwóch odcinków S19 w woj. podkarpackim. Chodzi o blisko 3-kilometrowy pod wzgórzem Kamieniec na odcinku Jawornik – Lutcza oraz blisko kilometrowy pod wzgórzem Hyb na sąsiednim fragmencie trasy, Lutcza – Domaradz.

https://www.wnp.pl/budownictwo/infrastrukturalne/drogowcy-schodza-pod-ziemie-gddkia-chce-miec-ponad-24-kilometry-drog-w-tunelach,919916.html

 3. Nad Bałtykiem rusza budowa bazy serwisowej morskich wiatraków. „Nowy rozdział w rozwoju offshore”

Autor: ICH | Dodano: 04-03-2025 16:13

W Łebie został symbolicznie wmurowany kamień węgielny pod budowę bazy operacyjno-serwisowej morskich farm wiatrowych Bałtyk 2 i Bałtyk 3, które planują wybudować wspólnie Equinor i Polenergia. Bazę wykona Erbud.

Equinor Polska poinformował, że 4 marca 2025 roku w Łebie został symbolicznie wmurowany kamień węgielny pod budowę bazy operacyjno-serwisowej morskich farm wiatrowych Bałtyk 2 i Bałtyk 3, które planują wybudować wspólnie Equinor i Polenergia.

– Dziś w Łebie wmurowujemy kamień węgielny pod budowę naszej nowej bazy operacyjno-serwisowej. To nie tylko symboliczny krok, ale także początek nowego rozdziału w rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w Polsce – komentował Michał Jerzy Kołodziejczyk, prezes zarządu Equinor Polska, cytowany w komunikacie.

Bazę zbuduje Erbud na mocy kontraktu zawartego z Equinorem Polska jako inwestorem. Spółka poinformowała o tej umowie w lutym, podając, że jej wartość wynosi blisko 66,9 mln zł netto.

Inwestycja powstanie na zrewitalizowanym terenie portowym. Projekt bazy przygotowało, jak podano w komunikacie, gdańskie biuro architektoniczne B-CA.

Prace przygotowawcze na terenie przyszłej bazy rozpoczęły się już na przełomie 2024 i 2025 roku. Budowa obiektów zaplanowana jest na marzec 2025, a ich oddanie do użytku w połowie 2026 roku.

Equinor i Polenergia realizują wspólnie na polskim morzu trzy projekty morskich farm wiatrowych Bałtyk o łącznej mocy do 3000 MW.

Projekty Bałtyk 2 i Bałtyk 3, o łącznej mocy 1440 MW, realizowane są w tzw. I fazie rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w Polsce (pomoc publiczna dla projektów do w sumie ok. 6 GW).

Pierwsza energia z farm wiatrowych Bałtyk 2 i Bałtyk 3 ma popłynąć do sieci w 2027 roku, komercyjny etap ich użytkowania zaplanowano od 2028 roku.

Polenergia prezentując wyniki za pierwsze trzy kwartały 2024 roku, podała, że podjęcie ostatecznej decyzji inwestycyjnej w przypadku farm Bałtyk 2 i Bałtyk 3 spodziewane jest do końca I kwartału 2025 roku.

https://www.wnp.pl/budownictwo/infrastrukturalne/nad-baltykiem-rusza-budowa-bazy-serwisowej-morskich-wiatrakow-nowy-rozdzial-w-rozwoju-offshore,920014.html

Portal ZP

Uzupełnienie dokumentu musi dotyczyć stanu aktualnego na dzień składania ofert

Agata Hryc-Ląd | Stan prawny na dzień: 04.03.2025

Oświadczenia i dokumenty składane w celu potwierdzenia spełnienia warunków udziału w postępowaniu na wezwanie zamawiającego muszą być aktualne na dzień ich złożenia, a zatem mogą być datowane na dzień późniejszy niż data złożenia oferty. Nie zmienia to jednak faktu, że treść oświadczeń lub dokumentów składanych na potwierdzenie spełnienia warunków udziału w postępowaniu nie może podważać prawdziwości złożonego w tym zakresie oświadczenia wstępnego, tj. oświadczenia o którym mowa w art. 125 ust. 1 ustawy Pzp. Wszystkie oświadczenia i dokumenty, niezależnie od tego czy są one składane niezależnie od podstawy w wezwania, muszą potwierdzać okoliczności wynikające z oświadczenia wstępnego, które wykonawca złożył wraz z ofertą.

Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 6 marca 2024 r. sygn. akt KIO 578/24

Treść art. 128 ust. 1 ustawy Pzp stanowi, iż jeżeli wykonawca nie złożył oświadczenia, o którym mowa w art. 125 ust. 1, podmiotowych środków dowodowych, innych dokumentów lub oświadczeń składanych w postępowaniu lub są one niekompletne lub zawierają błędy, zamawiający wzywa wykonawcę odpowiednio do ich złożenia, poprawienia lub uzupełnienia w wyznaczonym terminie, chyba że:

· wniosek o dopuszczenie do udziału w postępowaniu albo oferta wykonawcy podlegają odrzuceniu bez względu na ich złożenie, uzupełnienie lub poprawienie lub

· zachodzą przesłanki unieważnienia postępowania.

W myśl art. 274 ust. 1 ustawy Pzp zamawiający wzywa wykonawcę, którego oferta została najwyżej oceniona, do złożenia w wyznaczonym terminie, nie krótszym niż 5 dni od dnia wezwania, podmiotowych środków dowodowych, jeżeli wymagał ich złożenia w ogłoszeniu o zamówieniu lub dokumentach zamówienia, aktualnych na dzień złożenia podmiotowych środków dowodowych. Z kolei zgodnie z art. 239 ust. 1 ustawy Pzp zamawiający wybiera najkorzystniejszą ofertę na podstawie kryteriów oceny ofert określonych w dokumentach zamówienia.

Wezwanie do uzupełnienia dokumentów
Czynność wezwania wykonawcy do złożenia, uzupełnienia lub poprawienia podmiotowych środków dowodowych na podstawie art. 128 ust. 1 ustawy Pzp ma z perspektywy wykonawcy doniosłe znaczenie. Wezwanie takie oznacza bowiem, że kwalifikacja podmiotowa wykonawcy w określonym aspekcie dała wynik negatywny, tj. zamawiający uznał, że podmiotowe środki dowodowe nie potwierdzają spełnienia warunków udziału w postępowaniu lub braku podstaw wykluczenia. Okoliczność ta może rzutować na dalsze losy oferty wykonawcy w postępowaniu – jeśli wykonawca w odpowiedzi na wezwanie nie złoży poprawnych podmiotowych środków dowodowych, to jego oferta zostanie odrzucona – zgodnie z treścią art. 226 ust. 1 pkt 2 ustawy Pzp. Wykonawca, który złożył w postępowaniu ofertę, co do zasady posiada interes w uzyskaniu zamówienia na etapie badania i oceny ofert, kiedy to wynik postępowania nie jest jeszcze znany i nie stwierdzono jeszcze ewentualnych podstaw odrzucenia oferty.

Uprawnienia wynikające z przepisów Prawa zamówień publicznych
Skarżąc czynność w postaci wezwania do złożenia, uzupełnienia lub poprawienia podmiotowych środków dowodowych na podstawie art. 128 ust. 1 ustawy Pzp, wykonawca poddaje pod rozstrzygnięcie Izby dokonaną przez zamawiającego ocenę czy złożone przez wykonawcę środki dowodowe wykazują spełnienie warunków udziału w postępowaniu lub brak podstaw wykluczenia. Wykonawca może także w takiej sytuacji ponieść szkodę w wyniku naruszenia przez zamawiającego przepisów ustawy, ponieważ ewentualna błędna ocena sytuacji podmiotowej wykonawcy przez zamawiającego może doprowadzić w konsekwencji do tego, że wykonawca nie uzyska zamówienia, mimo że złożone przez niego za pierwszym razem podmiotowe środki dowodowe były prawidłowe, a wezwanie do ich złożenia, uzupełnienia czy poprawienia naruszało przepisy ustawy. W sytuacji, gdyby wykonawca nie zaskarżył czynności wezwania do uzupełnienia, to na późniejszym etapie postępowania (po wyborze oferty najkorzystniejszej) nie mógłby już wskazywać ani na wadliwość tego wezwania, ani na okoliczność, iż pierwotnie złożone podmiotowe środki dowodowe były prawidłowe. Jednocześnie dla oceny prawa do wniesienia odwołania od czynności podmiotu zamawiającego, bez znaczenia pozostał fakt, że wykonawca odpowiedział na wezwanie zamawiającego, składając nowy podmiotowy środek dowodowy.

Podstawy do złożenia oświadczeń lub dokumentów
W rozpoznawanej sprawie wykonawca kwestionował określenie przez zamawiającego w SWZ warunku udziału w postępowaniu dotyczącego sytuacji ekonomicznej lub finansowej. Wskazywał, że w SWZ zawarto jedynie wymóg przedstawienia dokumentu potwierdzającego posiadanie ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej.

Warunek udziału w postępowaniu – mimo że został wyrażony poprzez opisanie konieczności złożenia dokumentu potwierdzającego konkretną sytuację finansową, a nie wskazanie wprost na wymaganą sytuację finansową – był w pełni identyfikowany i jednoznaczny. W przekonaniu KIO, z zapisów SWZ, jasno wynikało, iż wykonawca ma być ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej w zakresie prowadzonej działalności związanej z przedmiotem zamówienia na sumę gwarancyjną min. 9 000 000 zł. W oparciu o zawarty w SWZ opis warunku wykonawcy nie powinni mieć problemu z prawidłową interpretacją wymagania, tym bardziej, że wykonawców ubiegających się o udzielenie zamówienia należy uznać za profesjonalistów, wobec których miernik należytej staranności jest podwyższony (por. art. 355 § 2 Kodeksu cywilnego, zgodnie z którym należytą staranność dłużnika w zakresie prowadzonej przez niego działalności gospodarczej określa się przy uwzględnieniu zawodowego charakteru tej działalności). Wykonawca, składając podmiotowe środki dowodowe na wezwanie z art. 274 ust. 1 ustawy Pzp, nie miał wątpliwości, jakie dokumenty należy złożyć na potwierdzenie warunku w zakresie sytuacji finansowej lub ekonomicznej i jakie okoliczności miały one potwierdzać.

Złożenie oświadczeń lub dokumentów potwierdzających okoliczności w dniu składania ofert
Wykonawca złożył polisę OC aktualną na dzień złożenia. Rozpoznając odwołanie KIO nie zanegowała tego faktu – wykonawca może złożyć dokument aktualny na dzień złożenia, czyli potwierdzający jego bieżącą sytuację czy zdolności w chwili składania dokumentu. Powyższe wynika wprost z przepisów ustawy Pzp, w tym z art. 274 ust. 1 i art. 128 ust. 2 ustawy Pzp. Złożone przez wykonawcę podmiotowe środki dowodowe potwierdzały jego aktualną sytuację, tj. fakt, że na moment ich złożenia wykonawca dysponował dokumentem ubezpieczenia na wymaganą przez zamawiającego sumę gwarancyjną (9 000 000 zł). Jednakże złożone przez wykonawcę podmiotowe środki dowodowe podważyły fakt spełniania przez niego warunku udziału w postępowaniu na moment składania oferty, a tym samym podważyły prawdziwość złożonego przez niego wraz z ofertą wstępnego oświadczenia o spełnieniu warunków udziału w postępowaniu. Ze złożonych dokumentów wprost wynikało, iż wykonawca uzyskał ubezpieczenie na wymaganą w treści warunku udziału w postępowaniu sumę gwarancyjną po upływie terminu na składanie ofert (na mocy aneksu zwiększającego tę sumę z kwoty 4 000 000 zł do kwoty 9 000 000 zł). Zdaniem KIO wykonawca – mimo, iż składając ofertę oświadczył, że spełnia warunek udziału w postępowaniu dotyczący sytuacji ekonomicznej lub finansowej, sam podważył prawdziwość własnego oświadczenia, składając podmiotowe środki dowodowe, które potwierdzały, iż w chwili złożenia oferty był ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej w zakresie prowadzonej działalności związanej z przedmiotem zamówienia na sumę gwarancyjną niższą niż wymagana przez zamawiającego.

WAŻNE
W orzecznictwie Krajowej Izby Odwoławczej nie budzi wątpliwości okoliczność, że warunki udziału w postępowaniu muszą być spełnione na dzień złożenia oferty, a stan ich spełnienia musi trwać przez całe postępowanie. „Aktualności” dokumentu nie można mylić z momentem, w którym wykonawca winien spełniać warunki udziału w postępowaniu. Dokumenty „aktualne” to takie, które oddają rzeczywistość w momencie ich złożenia, czyli potwierdzają okoliczność, co do której wykonawca wcześniej złożył wstępne oświadczenie i która obecnie (w czasie teraźniejszym) występuje. Przepisy ustawy Pzp uwypuklają konieczność oceny sytuacji podmiotowej wykonawców na podstawie możliwie najbardziej aktualnych informacji, ustawa daje zamawiającym także uprawnienie do weryfikowania posiadania odpowiedniej zdolności podmiotowej wykonawcy, na każdym etapie postępowania. Posiadanie przez wykonawcę właściwej sytuacji podmiotowej weryfikuje się na początku postępowania poprzez oświadczenie wstępne, następnie zaś żąda się dowodów potwierdzających prawdziwość oświadczenia wstępnego, aktualnych na dzień złożenia, a zatem dowodów, które mogą być datowane na dzień późniejszy niż termin składania ofert. Złożenie podmiotowych środków dowodowych aktualnych na dzień ich złożenia, potwierdzających brak podstaw wykluczenia na ten dzień, tworzy pewnego rodzaju domniemanie, że stan ten trwa przez cały czas trwania postępowania, od dnia złożenia wraz z ofertą oświadczenia wstępnego. Niemniej treść podmiotowych środków dowodowych – niezależnie od tego czy są one składane na wezwanie z art. 126 ust. 1 ustawy Pzp lub odpowiednio art. 274 ust. 1 ustawy Pzp, czy na wezwanie z art. 128 ust. 1 ustawy Pzp – nie może podważać okoliczności wynikających z oświadczenia wstępnego.

· wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 23 maja 2022 r., sygn. akt KIO 1200/22,

· wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 13 listopada 2023 r., sygn. akt KIO 3239/23.

Ocena aktualności dokumentów niezbędnych do przeprowadzenia postępowania
Skład orzekający uznał, że wykonawca sam podważył fakt, że na moment składania oferty spełniał warunek udziału w postępowaniu. Przedstawione przez niego dokumenty tj. polisa wraz z aneksami pozostawały w sprzeczności ze złożonym przez niego oświadczeniem wstępnym o spełnieniu warunku udziału w postępowaniu dotyczącego posiadania ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej w zakresie prowadzonej działalności związanej z przedmiotem zamówienia na sumę gwarancyjną min. 9 000 000 zł.

W wyroku z dnia 3 stycznia 2022 r., sygn. akt KIO 3628/21, nie została podważona okoliczność, iż stan spełnienia przez wykonawcę warunku udziału w postępowaniu dotyczącego zdolności ekonomicznej lub finansowej trwał przez cały okres postępowania. W orzeczeniu tym stwierdzono, iż nie ulega wątpliwości, że spełnienie warunków udziału w postępowaniu winno być przez wykonawcę spełnione już na etapie, kiedy wykonawca przystępuje do postępowania, czyli jak w tym przypadku w momencie składania oferty.

Pamiętaj

Dokumenty „aktualne” to takie, które oddają rzeczywistość w momencie ich złożenia.

Wykonawca wraz z ofertą złożył oświadczenie wstępne o spełnieniu warunków, a składane na wezwanie z art. 274 ust. 1 ustawy Pzp dokumenty muszą potwierdzać okoliczności wynikające z oświadczenia wstępnego. Za bezzasadne KIO uznała podnoszenie przez wykonawcę, że wezwanie miałoby być wadliwe z tego względu, że wskazano w nim, że zamawiający wzywa wykonawcę do „złożenia” podmiotowego środka dowodowego, a nie do jego „uzupełnienia”. Oczywistym było, że kompleksowa lektura wezwania wskazała jednoznacznie, że zamawiający uznał, iż złożone podmiotowe środki dowodowe nie potwierdzają spełnienia warunku udziału w postępowaniu. Ponadto siłą rzeczy, aby uczynić zadość wezwaniu, wykonawca powinien dokument „złożyć”. W związku z tym sformułowanie użyte przez zamawiający w treści wezwania w żaden sposób nie uchybiało jego prawidłowości.

https://www.portalzp.pl/top-tematy/uzupelnienie-dokumentu-musi-dotyczyc-stanu-aktualnego-na-dzien-skladania-ofert-35020.html

Prawo.pl

Czy działalność gospodarcza oznacza zmianę sposobu użytkowania lokalu?

Konrad Dyda | Data dodania: 06.03.2025

Rozpoczęcie prowadzenia działalności gospodarczej w lokalu, który dotychczas nie był wykorzystywany w tym celu, nawet gdy chodzi tylko o połączenie – przykładowo – funkcji mieszkaniowej z biurową, przeważnie oznacza zmianę sposobu użytkowania, wymagającą załatwienia odpowiednich formalności w urzędzie.

Czasy, gdy hasło „przedsiębiorstwo” kojarzyło się z fabryką czy innym tego rodzaju zakładem, odchodzą do lamusa. Obecnie w wielu branżach można z powodzeniem prowadzić własną działalność gospodarczą lub zawodową, nie wychodząc z domu bądź wynajmując sobie niewielki lokal. Należy przy tym uważać, aby nie narazić się na problemy związane z nielegalną zmianą sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części. Co to znaczy?

Nie można samowolnie zmieniać sposobu użytkowania
Zgodnie z ustawą z dnia 7 lipca 1994 roku – Prawo budowlane w razie zmiany sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części bez wymaganego zgłoszenia, organ nadzoru budowlanego, w drodze postanowienia wstrzymuje użytkowanie obiektu budowlanego lub jego części nakłada obowiązek przedstawienia w wyznaczonym terminie dokumentów, jakie należałoby przedstawić przy zgłaszaniu zamiaru zmiany sposobu użytkowania obiektu (art. 71a ust. 1). Ustawodawca w prawie budowlanym zdecydował, że co do zasady zmiana sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części może nastąpić po dokonaniu stosownego zgłoszenia organowi administracji architektoniczno-budowlanej (art. 71 ust. 2), a organ ten ma prawo wnieść sprzeciw od zgłoszenia. Do zmiany może dojść, jeżeli w terminie 30 dni, od dnia doręczenia zgłoszenia, organ administracji architektoniczno-budowlanej, nie wniesie sprzeciwu w drodze decyzji i nie później niż po upływie 2 lat od doręczenia zgłoszenia (art. 71 ust. 4). Inną procedurę stosuje się, gdy zmiana sposobu użytkowania wymaga wykonania robót budowlanych. Wówczas niezbędne jest uzyskanie pozwolenia na budowę (art. 71 ust. 6).

W każdym razie niezbędne formalności związane ze zmianą sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części należy dopełnić zanim dojdzie do takiej zmiany. Właściciel obiektu nigdy nie powinien tu postępować metodą faktów dokonanych, najpierw zmieniając pierwotne przeznaczenie obiektu lub jego części, a dopiero później zastanawiać się jakie formalności wymaga ustawodawca do legalności takich zmian. Kwestii tej nie ułatwia fakt, że w Prawie budowlanym zawarto jedynie ich przykładowy katalog.

Kiedy dochodzi do zmiany sposobu użytkowania?
Zgodnie z art. 71 ust. 1 pr. bud. pierwszym przykładem zmiany sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części jest podjęcie bądź zaniechanie w obiekcie budowlanym lub jego części działalności zmieniającej warunki: bezpieczeństwa pożarowego, powodziowego, pracy, zdrowotne, higieniczno-sanitarne, ochrony środowiska bądź wielkość lub układ obciążeń. Za drugi z takich przykładów posłużył ustawodawcy przypadek, w którym nastąpiło podjęcie w obiekcie budowlanym lub jego części działalności zaliczanej do przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko. Taka konstrukcja powołanego przepisu powoduje znaczny wzrost przede wszystkim sądownictwa administracyjnego w określeniu granic dopuszczalnych modyfikacji sposobu użytkowania obiektu, po przekroczeniu których mamy już do czynienia ze zmianą wymagającą co najmniej dokonania zgłoszenia organowi administracji architektoniczno-budowlanej.

Naczelny Sąd Administracyjny od dawna przyjmuje, że ustalenie, czy doszło do zmiany sposobu użytkowania obiektu lub jego części w rozumieniu art. 71 pr. bud. sprowadza się głównie do potrzeby ustalenia, czy i w jakim stopniu podjęcie i zaniechanie w obiekcie budowlanym lub jego części działalności związanej z jego użytkowaniem wpływa na zmianę wymagań stawianych obiektowi, związanych głównie z bezpieczeństwem jego dalszego zmienionego sposobu użytkowania (wyrok NSA z dnia 7 grudnia 2017 r., sygn. akt II OSK 606/16, LEX nr 2431821). Poza tym sądy administracyjne stoją na stanowisku, że omawiane tu zmiany nie muszą być poprzedzone przeprowadzeniem robót budowlanych. Wystarczająca jest faktyczna zmiana sposobu użytkowania obiektu lub jego części, a nawet zintensyfikowanie dotychczasowego sposobu użytkowania (zob. np. wyrok WSA w Krakowie z dnia 24 października 2024 r., sygn. akt II SA/Kr 1039/24, LEX nr 3793079).

Biznes prowadzi do zmian
Generalnie rzecz ujmując sądy administracyjne – a w ślad za nimi organy administracji architektoniczno-budowlanej – stosunkowo surowo podchodzą do kwestii zmiany sposobu użytkowania obiektu bądź jego części. Jest to istotne szczególnie dla przedsiębiorców, którzy mają zamiar rozpocząć prowadzenie swojego biznesu w obiektach, które wcześniej nie były wykorzystywane na potrzeby związane z działalnością gospodarczą. Za wręcz klasyczny przykład może tutaj posłużyć zorganizowanie biznesu w bloku czy domu mieszkalnym, na co decydują się zwłaszcza początkujący przedsiębiorcy bądź ci, których biznes osiąga stosunkowo niewielkie rozmiary lub polega głównie na zdalnym świadczeniu usług.

Jak wskazał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie w wyroku z dnia 22 lutego 2022 r., sygn. akt II SA/Ol 830/21, LEX nr 3320969, zmiana funkcji lokalu z mieszkalnej na niemieszkalną lub dodanie do funkcji mieszkalnej jakiejkolwiek funkcji usługowej oznacza zmianę sposobu użytkowania nieruchomości. Z drugiej jednak strony dosłowna interpretacja tezy postawionej przez olsztyński WSA mogłaby prowadzić do przyjęcia, że nawet prowadzenie działalności gospodarczej w pełni zdalnie ze swojego mieszkania prowadzi do zmiany jego sposobu użytkowania. Nie powinno się tutaj jednak tracić z oczu perspektywy bardziej funkcjonalnej wykładni prawa. Jeżeli działalność prowadzona w danym obiekcie w żaden sposób nie modyfikuje szeroko pojętych wymagań bezpieczeństwa, trudno uzasadniać, że doszło do zmiany sposobu użytkowania w sensie regulacji prawa budowlanego.

https://www.prawo.pl/biznes/dzialalnosc-gospodarcza-w-mieszkaniu-czy-zmieniac-funkcje-lokalu,531823.html

 

Budownictwo i PZP | Prasówka | 27.02.2025 r.

Rzeczpospolita

 1. Technologia na placu budowy. Szybsze i bezpieczniejsze inwestycje

26 lutego 2025 | Nowoczesne budownictwo | rp.pl

Postęp technologiczny zmienia sposób tworzenia, projektowania i realizacji projektów budowlanych. Ma być szybciej, lepiej i bezpieczniej. Choć to wszystko sporo kosztuje, ale się opłaci.

Cyfryzacja placu budowy oznacza szybszy dostęp do informacji, łatwiejsze zarządzanie działaniami, zapobieganie nieporozumieniom, tworzenie audytu z oznaczeniem czasu wykonanych prac, eliminację papierkowej roboty oraz stałą kontrolę nad tym, co aktualnie dzieje się na budowie – mówią eksperci z branży.

Budownictwo też lubi innowacje
Choć trudno w to uwierzyć, branża budowlana to nie tylko cegły i cement, ale też całkiem spory rynek IT. Rozwiązania cyfrowe dla tego sektora w 2024 roku szacowane na kwotę blisko miliarda złotych, gdy wartość rynku IT w Polsce, licząc wydatki na sprzęt, oprogramowanie i usługi, przekroczyła w tym czasie 50 mld zł (wliczając przedsiębiorstwa i sektor publiczny, ale bez gospodarstw domowych). A to oznacza to, że sektor budowlany odpowiadał tylko za ok. 2 proc. wartości całego rynku IT w Polsce.

Z raportu firmy doradczej EY Cyfrowa Transformacja 2024 wynika, że jest ona uważana za niezbędną do spełnienia oczekiwań klientów, którzy poszukują prostych, spersonalizowanych i wydajnych usług cyfrowych.

Polskie firmy inwestują w takie rozwiązania, jak: przetwarzanie w chmurze, analiza dużych zbiorów danych i sztuczna inteligencja, aby optymalizować obsługę klienta, sprzedaż oraz księgowość.

Branża budowlana nie jest tutaj wyjątkiem, gdyż rozwiązania cyfrowe dla tego sektora obejmują szeroki zakres technologii, które mają na celu zwiększenie wydajności, poprawę bezpieczeństwa i zwiększenie rentowności projektów.

Model 3D jeszcze przed rzeczywistym
Jak podaje firma doradcza EY, wśród trzech kluczowych rozwiązań wymienić można rosnącą popularność narzędzi BIM (ang. Building Information Modeling), które umożliwiają szczegółowe modelowanie informacji o budynku i wspomagają zarządzanie projektem na każdym etapie.

– Modelowanie informacji o budynku (BIM) to metoda budowania inteligentniej, szybciej i bardziej ekologicznie. Stała się ona cyfrową metodą pracy w budownictwie, wnosząc do branży nową falę innowacji. Jest to proces oparty na współpracy, który obejmuje tworzenie i zarządzanie modelami 3D budynków lub infrastruktury. BIM to nie tylko reprezentacja wizualna budynku, lecz także szczegóły dotyczące fizycznych i funkcjonalnych aspektów projektu, wspierając cały cykl życia budynku – podkreślają eksperci.

Jak zauważa raport EY, drugim kluczowym rozwiązaniem są systemy zarządzania projektami, integrujące planowanie, śledzenie postępów i komunikację między zespołami.

Ostatnim, choć równie ważnym, są technologie mobilne i IoT (internet rzeczy), które pozwalają na zdalny monitoring placów budowy i efektywne zarządzanie zasobami oraz sprzętem.

Cyfryzacja procesu budowlanego to przekształcenie całego systemu budownictwa, w którym wszystkie dokumenty i informacje będą przechowywane, zarządzane i udostępniane w formie cyfrowej. Digitalizacja tych danych umożliwia lepszą komunikację między różnymi zespołami, zwiększa efektywność i poprawia jakość pracy.

Elektroniczna książka obiektu budowlanego GUNB będzie aplikacją, w której właściciel lub zarządca ma dokonywać wpisów: dokumenty, plany, rysunki techniczne, specyfikacje, harmonogramy i raporty będą przechowywane w chmurze, dostępne dla wszystkich osób zaangażowanych w proces budowy. Nie wolno zapominać o bezpieczeństwie cyfrowym w obliczu rosnących zagrożeń i konieczności sprostania regulacjom takim jak RODO, DORA czy NIS2. A badanie przeprowadzone przez EY podkreśla, że kluczowy element sukcesu transformacji cyfrowej stanowią ludzie.

Bowiem pracownicy, którzy są odpowiednio przygotowani oraz posiadają niezbędne umiejętności cyfrowe i świadomość korzyści płynących z nowych technologii, mniej obawiają się zmian i mogą przyczynić się do powodzenia transformacji w swoich organizacjach.

Trzeba pamiętać też, że w sektorze budowlanym transformacja cyfrowa wykracza poza adaptację nowych technologii. Wiąże się ona z przyjęciem zorientowanego na klienta, opartego na danych i opartego na współpracy podejścia, które obejmuje każdy etap procesu budowlanego, od wstępnego projektu po bieżącą konserwację.

Robot murarski wkroczył na budowę
Coraz większą rolę w budownictwie odgrywa dziś też automatyzacja i robotyzacja. To odpowiedź tego sektora na rosnące wymagania dotyczące jakości, bezpieczeństwa, szybkości realizacji projektów oraz efektywności kosztowej.

Automatyzacja procesów budowlanych to zastosowanie nowoczesnych technologii, takich jak robotyka, sztuczna inteligencja (AI), internet rzeczy (IoT) oraz drony, do wykonywania różnych etapów procesu budowlanego.

Dzięki automatycznym procesom możemy nie tylko zmniejszyć koszty, ale też przyspieszyć procesy budowlane. Automatyzacja otwiera nowe możliwości, takie jak lepsze zarządzanie projektami i optymalizacja procesów budowlanych.

Dzięki automatycznym procesom można zmniejszyć koszty budowy, co jest szczególnie istotne w przypadku dużych projektów, takich jak budowa dróg i autostrad.

Takie inwestycje wymagają wykorzystania wielu różnych maszyn, w tym maszyn do układania asfaltu i betonu. W tym przypadku, automatyzacja pozwala na uzyskanie większej precyzji i oszczędność czasu. Z jednej strony automatyzacja w budownictwie może zastąpić pracowników, jednakże wcale do końca tak nie jest.

Kolejnym krokiem w automatyzacji procesów budowlanych jest robotyzacja. Roboty w budownictwie są już coraz powszechniejsze i mogą wykonywać wiele zadań, które wcześniej wykonywane były przez ludzi. Przykładem takiego urządzenia jest robot murarski, który pozwala na szybsze i dokładniejsze układanie cegieł.

Stały monitoring placu budowy
Automatyzacja wpływa również na poprawę bezpieczeństwa, bo zdalnie sterowane maszyny, takie jak koparki i dźwigi, umożliwiają operatorom pracę z bezpiecznej odległości, co redukuje liczbę osób w pobliżu ciężkiego sprzętu.

Dzięki systemom monitorującym i alarmowym maszyny mogą wykrywać potencjalne zagrożenia, przeciążenia i awarie, umożliwiając szybką reakcję i zapobieganie wypadkom.

Zarówno automatyzacja, a tym bardziej robotyzacja pozwala na wykonywanie powtarzalnych zadań z większą precyzją i szybkością niż tradycyjne metody.

Może pomóc pracownikom w wykonywaniu swoich obowiązków i przyspieszyć wiele procesów, ale nie zastąpi ludzi. Jednak trzeba pamiętać, że to wciąż ludzie muszą nadzorować procesy, a także wykonywać zadania, które nie są możliwe do zautomatyzowania. ©℗

https://archiwum.rp.pl/artykul/1530379-Technologia-na-placu-budowy-Szybsze-i-bezpieczniejsze-inwestycje.html

 2. Nowe osiedla w szybszym tempie. Prefabrykaty popularniejsze na polskich budowach

Materiał Partnera | Publikacja: 25.02.2025 23:07

Dzięki technologii prefabrykacji branża budowlana ma szansę na dostarczenie wysokiej jakości mieszkań w krótszym czasie. Takie rozwiązanie idealnie się sprawdza w budownictwie mieszkaniowym w sektorze deweloperskim, komunalnym i socjalnym. Doskonale odpowiada na potrzeby szybko rosnącego rynku mieszkań na wynajem i akademików.

Jednym z najważniejszych atutów prefabrykacji jest przyspieszenie procesu realizacji inwestycji. Dzięki produkcji gotowych elementów w nowoczesnych fabrykach, optymalnemu planowaniu i przeniesieniu większej części prac z budowy pod dach fabryki, wykonywanie prac na budowie może przebiegać znacznie szybciej i efektywniej – mówi Tomasz Seremet, prezes zarządu Pekabex BET SA, największego producenta prefabrykowanych elementów żelbetowych. Pekabex posiada obecnie sześć fabryk produkujących elementy konstrukcji prefabrykowanych, w tym jedną w Marktzeuln w Niemczech. Firma prowadzi działalność praktycznie w całej Europie. Projekty referencyjne Pekabexu znaleźć można m.in. w Niemczech, Szwecji, Norwegii czy Holandii.

Elementy z fabryki, montowane na budowie
Prefabrykacja w budownictwie to proces wytwarzania gotowych elementów lub modułów budowlanych w kontrolowanych warunkach fabrycznych, a następnie transport i montaż na placu budowy. Prefabrykować można ściany, płyty stropowe, słupy, schody, balkony czy całe konstrukcje dachu.

– To powoduje znaczne ograniczenie prac do wykonania na budowie i skrócenie czasu realizacji. Dzięki nowoczesnym procesom produkcji w fabrykach, do realizacji budynku mieszkalnego potrzebnych jest znacznie mniej pracowników niż przy tradycyjnej technologii budowania. Ma to kluczowe znaczenie już obecnie, gdy obserwujemy znaczne zmniejszenie siły roboczej dostępnej na rynku, a korzyść ta może mieć jeszcze większe znaczenie w niedalekiej przyszłości – uważa Bartosz Dąbrowski, regionalny dyrektor sprzedaży, Pekabex BET SA.

Szybka budowa przekłada się na skrócenie czasu realizacji inwestycji, co jest niezwykle istotne dla deweloperów, potencjalnych nabywców mieszkań, a także inwestorów instytucjonalnych czy funduszy inwestycyjnych, którzy przychody z inwestycji mogą czerpać znacznie szybciej.

Budowa konstrukcji budynku mieszkaniowego to ok. sześć miesięcy metodą tradycyjną, a z prefabrykatów zajmie to ok. 50 dni, czyli trzy razy krócej. Dla przykładu, firma Pekabex realizuje dla funduszu inwestycyjnego osiedle z 450 mieszkaniami na wynajem w Poznaniu. I dzięki temu, że wykorzystano w nim technologię prefabrykacji inwestycja będzie mogła zacząć zarabiać 4-5 miesięcy wcześniej, niż gdyby budynki powstawały w sposób tradycyjny.

Tacy klienci, jak deweloperzy, generalni wykonawcy, fundusze inwestycyjne czy klienci instytucjonalni mogą liczyć na kompleksową obsługę swojej inwestycji, począwszy od przygotowania koncepcji i doradztwa, poprzez wykonawstwo skutkujące skróceniem czasu realizacji, uniezależnieniem od dostępności i kosztu siły roboczej a także na większe skalowanie swojego biznesu poprzez dostarczenie na rynek większej ilości mieszkań w krótszym czasie.

Korzyści ekonomiczne z tego rozwiązania są znaczące. Ale nie tylko one wchodzą w grę. Są też inne, równie ważne. Chociażby wysoka jakość wykonanych elementów.

– Elementy prefabrykowane są produkowane w kontrolowanych warunkach, co minimalizuje ryzyko wystąpienia błędów oraz problemów jakościowych. Wyspecjalizowani pracownicy i powtarzalne procesy produkcyjne pozwalają również osiągnąć znacznie lepsze tolerancje produkcyjne i parametry techniczne niż te osiągalne na budowie – mówi Bartosz Dąbrowski.

Podkreśla, że w ścianach i stropach prefabrykowanych można umieścić na etapie produkcji puszki i peszle elektryczne z dokładnością do kilku milimetrów a płaskość produkowanych elementów w niektórych przypadkach eliminuje potrzebę tynkowania. W efekcie, budynki powstające z prefabrykatów wymagają na budowie mniejszych nakładów na prace wykończeniowe niż te wykonane w technologii tradycyjnej.

Mniej odpadów na placu budowy
Takie budownictwo jest także korzystne dla środowiska. Dlaczego? – Proces produkcji jest bardziej efektywny, dzięki planowaniu jesteśmy w stanie znacznie lepiej wykorzystać surowce i materiały a odpady powstające w fabrykach są łatwiejsze do zarządzania. Co najważniejsze, dużo łatwiej jest prześledzić i pomierzyć cały proces produkcji w fabryce, dzięki temu np. Pekabex dostarczyć może dokładne obliczenia i certyfikaty emisji CO2 dla swoich realizacji.

A to jeszcze nie wszystko. Kolejnym plusem technologii prefabrykacji, który należy rozpatrywać w perspektywie porównania z technologią tradycyjną i analizując budżet inwestycji jest niewątpliwie zwiększona powierzchnia użytkowa mieszkalna czyli tzw. PUM.

– Producenci elementów prefabrykowanych i wykonawcy konstrukcji w tej technologii zgodnie twierdzą, że korzyści wynikające ze zwiększonego PUM sięgają średnio około pięć proc. powierzchni inwestycji. To z kolei powoduje, że dla przykładowej inwestycji na 100 mieszkań możemy otrzymać dodatkową powierzchnię użytkową równoważną z pięcioma dodatkowymi mieszkaniami – mówi Bartosz Dąbrowski. Jego zdaniem gdyby budować chociaż połowę mieszkań rocznie w technologii prefabrykacji, zamiast dwóch procent – jak podaje GUS, to mielibyśmy na rynku co roku dodatkowe pięć tysięcy mieszkań.

Produkcja elementów konstrukcyjnych poza placem budowy stabilnie rozwija się w Europie Zachodniej, czy w Azji. W Polsce przez ostatnie 30 lat była w cieniu budownictwa tradycyjnego. Dopiero ostatnie wzrosty cen i ograniczenie dostępności siły roboczej w budownictwie oraz zwrócenie się architektów w stronę nowoczesnego designu, spowodowały znaczące zainteresowanie budownictwem prefabrykowanym.

Tylko firma Pekabex w tej chwili realizuje kilkadziesiąt projektów. I może z racji nowych inwestycji w swoich fabrykach przyjąć zlecenia na kolejne w całej Polce i za granicą.

Z takiego budownictwa chętnie korzystają samorządy – przy budowie mieszkań socjalnych, czy komunalnych lub w ramach Towarzystw Budownictwa Społecznego, czy Społecznej Inicjatywy Mieszkaniowej, ale też firmy z sektora PRS (Private Rented Sector) czyli rynku najmu długoterminowego oraz prywatnych akademików.

– Dzięki powtarzalnym rozwiązaniom klient otrzymuje kontrolowaną jakość i niezmienność rozwiązań technicznych. W skrócie może zająć się biznesem – komercjalizacją, najmem i sprzedażą bez obaw, że jakość wykonania będzie niezadowalająca – mówi Adam Konieczny, dyrektor sprzedaży, Generalne Wykonawstwo, Pekabex BET SA.

Potrzebna mniejsza liczba ekip budowlanych
Prefabrykacja pozwala w znaczący sposób ograniczyć ilość ekip budowlanych odpowiedzialnych za poszczególne prace na placu budowy. I tym samym rozwiązują się problemy z brygadami murarzy, betoniarzy, tynkarzy, a przecież każda z tych ekip to możliwość popełnienia błędu czy fuszerki, więc prefabrykacja, to też mniejsze koszty nadzoru nad wspomnianymi pracownikami. Sprawdzi to się zwłaszcza – w przypadku budowy całego osiedla, a nie tylko jednego budynku. Wówczas bardzo często przy takich inwestycjach wznoszonych metodą tradycyjną każdy z tych budynków potrafi różnić się od siebie jakościowo, gdyż był wykonywany przez inne brygady. A klienci nie lubią takich sytuacji.

Prefabrykaty – powodują, że do tych samych zadań trzeba będzie skierować znacznie mniej budowlańców. W przypadku budowy standardowej wielkości budynku mieszkalnego, w technologii tradycyjnej, potrzeba ok.40 osób, a przy prefabrykacji cztery – pięć razy mniej.

– Realizując osiedle złożone z 4-6 budynków na jednym placu łatwo zauważyć że przy klasycznej metodzie potrzebowalibyśmy ok. 200 ludzi. W prefabrykacji pięć razy mniej – zauważa Adam Konieczny.

A to ma znaczenie zwłaszcza w sytuacji, gdy w wielu dużych miastach są ogromne problemy mieszkaniowe, a pracowników do ich budowy brakuje.

– Zbudowanie dużej liczby mieszkań w powtarzalnej jakości jest nieocenione. Tutaj zyskujemy dodatkowe aspekty – trwałość, bo beton jako materiał jest bardzo odporny i mało podatny na dewastacje. Klatki schodowe, części wspólne w nowoczesnym designie ale bądź co bądź w „żywym” betonie są praktycznie niezniszczalne oraz wysokie standardy parametrów technicznych. Elementy prefabrykowane spełniają wszelkie wymagania budownictwa energooszczędnego, akustyki i ochrony przeciwpożarowej– zauważa Adam Konieczny.

Kompleksowość i bezpieczeństwo realizacji
Istotne znaczenie dla spółek miejskich ma kompleksowość realizacji – wszystko w jednym miejscu. Od wyprodukowania, dostarczenia i montażu elementów prefabrykowanych po generalne wykonawstwo inwestycji – mówi przedstawiciel firmy Pekabex.

Dodaje, że prefabrykacja zapewnia bezpieczeństwo dzięki innowacyjnym rozwiązaniom inżynieryjnym, szczególnie w zakresie zwiększonej nośności i odporności przeciwpożarowej.

Trzeba pamiętać, że prefabrykaty są testowane pod kątem wytrzymałości na obciążenia mechaniczne oraz odporności na warunki atmosferyczne, które mają coraz większy wpływ na bezpieczeństwo gotowych obiektów w okresie eksploatacji.

https://www.rp.pl/projekty-specjalne/art41850861-nowe-osiedla-w-szybszym-tempie-prefabrykaty-popularniejsze-na-polskich-budowach

 3. Obieg zamknięty na budowie

Aneta Gawrońska | Publikacja: 24.02.2025 03:11

To, co było odpadem, można przekształcić w produkt, który da się ponownie wykorzystać lub sprzedać.

Nowe przepisy z 1 stycznia o gospodarowaniu odpadami budowlanymi i rozbiórkowymi wprowadziły obowiązek ich segregacji na co najmniej sześć frakcji: drewno, metale, szkło, tworzywa sztuczne, gips, odpady mineralne (beton, cegła , płytki ceramiczne). Czy branża budowlana zdążyła się przygotować do zmian?

Kontenery na placu budowy i instalacje do przetwarzania odpadów
Dorota Mazurek, kierowniczka działu ochrony środowiska w Erbud Group, podkreśla, że segregację odpadów spółka wprowadziła na długo, zanim nowe przepisy nabrały mocy prawnej.

– Pomimo dużej świadomości dotyczącej gospodarowania odpadami budowlanymi i rozbiórkowymi są jednak pewne wyzwania związane z selektywną zbiórką z podziałem na sześć frakcji – ocenia. – Najambitniejsze wydają się kwestie związane z miejscem na kontenery na placu budowy. To trochę tak, jakby osoba mieszkająca w 20-metrowej kawalerce musiałaby mieć sześć osobnych koszy na śmieci. Podobnie wykonawcy mają czasem ograniczone pole manewru, budując np. w ścisłej zabudowie centrów miast, gdzie każdy metr jest na wagę złota.

Dorota Mazurek mówi też o dostępie do firm mających uprawnienia do transportu i odbierania odpadów. – W dużych ośrodkach można przebierać, choć i tu zwiększony popyt na ich usługi może rodzić pewne komplikacje – zaznacza. – Ale budując na odludziu – przykładem niech będą farmy wiatrowe – mamy bardzo ograniczony wybór.

Erbud to duży gracz, ma nawet 150 budów. Więc gdzieś tam możemy pewne usługi ładnie pakietować i wypracowywać przyzwoitą średnią dla całego segmentu. Pomimo barier, które możemy napotkać, staramy się segregować odpady u źródła, czyli na budowie – tu najważniejsze jest odpowiednie planowanie obiegu odpadów, zamawianie mniejszych pojemników na poszczególne frakcje itd. Ale oczywiście zdarza się, że z różnych powodów nie możemy realizować wszystkich założeń bezpośrednio na budowie, więc kwestią kluczową jest wybór odpowiedniej firmy do odbioru odpadów, ponieważ tylko wyspecjalizowany w tym podmiot zapewnia prawidłową segregację odpadów budowlanych.

Także Iwona Hutyra, menedżer zespołu środowiska i zielonego biznesu w spółce Skanska Central Europe, ocenia, że największym problemem, z którym mierzy się branża, jest ograniczona liczba podmiotów mających uprawnienia do odbioru i zagospodarowania nieposegregowanych odpadów budowlanych i rozbiórkowych.

– Firmy budowlane muszą mieć pewność, że odpady trafią do odpowiednich podmiotów, które zapewnią ich segregację na wymagane frakcje oraz mają decyzję na przetwarzanie odpadów lub pozwolenie zintegrowane. Zezwolenie tylko na zbieranie odpadów jest niewystarczające – zaznacza Hutyra. – Choć przepisy nie zakazują wprost przekazywania zmieszanych odpadów budowlanych podmiotom zajmującym się ich zbieraniem, to ich segregacja przez kolejnego posiadacza traktowana jest już jako przetwarzanie odpadów – wyjaśnia.

Jak dodaje, liczba dostępnych odbiorców zmalała, a koszty wywozu niesegregowanych odpadów znacznie wzrosły, co jest dużym obciążeniem dla firm budowlanych. Ekspertka wskazuje też na brak wystarczającej ilości instalacji do przetwarzania odpadów. – A przez to, paradoksalnie, za niektóre wysegregowane frakcje odpadów takie jak np. gips, odbiorcy odpadów oferują cenę znacznie wyższą niż za odbiór zmieszanych odpadów budowlanych, co nie sprzyja budowaniu świadomości korzyści segregacji odpadów – zauważa Iwona Hutyra.

Podkreśla, że Skanska od dawna przykłada wagę do odpowiedzialnej gospodarki odpadami. – Firma dostosowała się do nowych przepisów, segregując odpady na sześć wymaganych frakcji tam, gdzie to jest możliwe. Wprowadziliśmy procedury i szkolenia dla pracowników, aby zapewnić prawidłową segregację już na placach budowy – mówi.

Surowce z odzysku
Dr inż. Dorota Bartosz, dyrektorka ds. zrównoważonego budownictwa w Polskim Stowarzyszeniu Budownictwa Ekologicznego (PLGBC), komentuje, że pełna ocena przygotowania branży do zmian będzie możliwa dopiero po kilku miesiącach, gdy pojawią się pierwsze dane dotyczące ich wdrażania.

– Proces adaptacji zależy od wielu czynników, takich jak wielkość przedsiębiorstwa/inwestora, dotychczasowe praktyki w gospodarowaniu odpadami czy też doświadczenie z wdrożonych strategii realizacji zrównoważonych inwestycji, gdzie gospodarowanie odpadami budowlanymi jest jednym z kluczowych działań – tłumaczy.

Akcentuje, że kluczowe znaczenie ma nie tylko infrastruktura do segregacji, ale też edukacja pracowników i współpraca z firmami zajmującymi się recyklingiem. – Jednym z rozwiązań przewidzianych w nowych przepisach jest możliwość przekazania odpadów innym uprawnionym podmiotom, które zajmą się ich segregacją poza miejscem wytworzenia. To ułatwienie, jednak nie zwalnia firm budowlanych z odpowiedzialności za właściwe zagospodarowanie odpadów – zaznacza.

Ekspertka zauważa, że możliwość przekazania obowiązku segregacji zewnętrznym podmiotom budzi obawy o potencjalne nadużycia. – Najlepiej nawiązać współpracę z certyfikowanymi podmiotami zajmującymi się odbiorem i przetwarzaniem odpadów, gdzie możliwe będzie monitorowanie i dokumentowanie procesów związanych z gospodarowaniem odpadów, aby zapewnić zgodność z przepisami – radzi.

Krzysztof Studziński, menedżer w PlanRadar (cyfrowa platforma), komentuje, że budownictwo stoi przed koniecznością zmiany podejścia do zarządzania odpadami.

– Recykling materiałów nie jest już tylko kwestią ekologii, ale też efektywności kosztowej i optymalizacji procesów – podkreśla. – Wykorzystanie surowców wtórnych, takich jak beton czy szkło, pozwala nie tylko ograniczyć odpady trafiające na wysypiska, ale też obniżyć koszty budowy i zminimalizować presję na pierwotne zasoby. Kluczową rolę w tej transformacji mogą odegrać nowoczesne technologie. Dzięki cyfrowym narzędziom można precyzyjnie monitorować wykorzystanie materiałów i lepiej organizować procesy recyklingu. W wielu przypadkach oznacza to ułatwienie w uzyskaniu ekologicznych certyfikatów, co zwiększa konkurencyjność firm budowlanych – dodaje.

Zwraca jednocześnie uwagę na problem zmienności jakości surowców wtórnych. – Każdy budynek ma inną strukturę, a beton czy cegły mogą mieć odmienne właściwości. Konieczne jest ich dokładne testowanie i selekcja. Ale korzyści są nie do przecenienia: ograniczamy ilość odpadów trafiających na składowiska, zmniejszamy zapotrzebowanie na surowce naturalne i przekształcamy to, co dotąd było odpadem, w pełnowartościowy produkt, który można ponownie wykorzystać lub sprzedać – podkreśla. – Branża budowlana nie może sobie pozwolić na pozostawanie w tyle.

https://www.rp.pl/nieruchomosci/art41801761-obieg-zamkniety-na-budowie

Dziennik Gazeta Prawna

Pięć mitów o zamykaniu rynku zamówień

prawnik w kancelarii WKB Lawyers,
wykładowca WPiA UAM, fot. Materiały prasowe dr Jarosław Kola | 25 lutego 2025, 05:00

Pod koniec 2024 r. rynek zamówień publicznych, jego uczestników i obserwatorów zelektryzował wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w C 652/22 (zwany już powszechnie „wyrokiem ws. Kolin”), w którym potwierdzono, że wykonawcom z państw spoza Unii Europejskiej, które nie zawarły z UE umowy międzynarodowej gwarantującej równy i wzajemny dostęp do zamówień publicznych (dalej określane jako „państwa trzecie”), nie przysługuje prawo do „traktowania nie mniej korzystnego” niż wykonawów unijnych. Co więcej, państwa członkowskie nie mogą przyznać wykonawcom z tych państw trzecich prawa do równego traktowania, gdyż to leży w zakresie wyłącznych kompetencji UE.

Wyrok już zaczął oddziaływać na polski rynek. W kilka miesięcy po jego wydaniu doczekaliśmy się co najmniej kilku decyzji instytucji zamawiających o niedopuszczeniu lub odmiennym traktowaniu wykonawców czy towarów pochodzących z państw trzecich. W tym krótkim czasie opublikowano też dwa projekty zmian w przepisach, prezes Urzędu Zamówień Publicznych wydał dwie urzędowe opinie, a Krajowa Izba Odwoławcza wydała pierwsze rozstrzygnięcia odnoszące się bezpośrednio do kwestii stosowania wyroku C 652/22. Mamy też liczne wypowiedzi medialne wykonawców, zamawiających i oczywiście reprezentujących ich prawników.

Dlaczego wyrok tak bardzo zelektryzował rynek zamówień publicznych? Ponieważ od przystąpienia Polski do UE rynek ten funkcjonował w paradygmacie nieskrępowanego, otwartego dostępu dla wszystkich zainteresowanych wykonawców, niezależnie od ich pochodzenia (z wyjątkiem Federacji Rosyjskiej, która po agresji na Ukrainę została objęta sankcjami, również w zakresie dostępu do unijnego rynku zamówień publicznych).

Niemniej nie sposób uniknąć wrażenia, że na fali żywiołowych reakcji wokół wyroku ws. Kolin narosło już co najmniej kilka mitów czy po prostu błędnych założeń, które prowadzą do niewłaściwego rozumienia jego skutków. Niektóre z nich wydają się na tyle poważne, że wymagają komentarza, czemu poświęcę kolejne akapity. Przy czym oczywiście nie roszczę sobie prawa do nieomylności i mam świadomość, że podejmowana problematyka jest złożona. Zarazem jednak mam przekonanie, że prezentowane przeze mnie argumenty są na tyle doniosłe, że ich ignorowanie jest niedopuszczalne i zwyczajnie szkodliwe, czego zresztą symptomy ujawniła już praktyka.

Mit 1: wyrok jest zaskoczeniem
Zaskoczenie, jakie wywołał wyrok TSUE, znajduje pewne usprawiedliwienie w praktyce rynku zamówień publicznych w Polsce. Jak już wspomniałem, przez dwie dekady opierał się on na założeniu, że każdy wykonawca – niezależnie od swojego pochodzenia – może oczekiwać równego traktowania. Podkreślenia jednak wymaga, że centralne znaczenie dla omawianego rozstrzygnięcia TSUE miała odpowiedź, kto – państwa członkowskie czy UE – ma kompetencję regulacyjną w zakresie relacji handlowych z państwami trzecimi. Dorobek orzeczniczy TSUE w tym obszarze nie pozostawia pola do wątpliwości, a jego uwzględnienie sprawia, że wyrok ws. Kolin nie jest zaskoczeniem, lecz wpisuje się w dotychczasową linię orzeczniczą. Zresztą trybunał przywołał w nim swoje wcześniejsze kluczowe stanowiska: wyrok ws. C414/11 Daiichi Sankyo, a także opinię 2/15 ws. umowy o wolnym handlu UE–Singapur. W ich świetle od co najmniej kilkunastu lat nie powinno budzić wątpliwości, że działania zewnętrzne Unii stanowią część wspólnej polityki handlowej, która – zgodnie z art. 3 ust. 1 lit. e) Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej – należy do zakresu kompetencji wyłącznych UE. Dlatego trybunał musiał przecząco odpowiedzieć na pytanie, czy państwo członkowskie jest uprawnione do zagwarantowania równego traktowania wykonawcom z państw trzecich, którym prawo unijne takiego uprawnienia nie przyznaje. Skoro bowiem jest to traktatowa kompetencja wyłączna UE, to taka krajowa regulacja byłaby naruszeniem traktatu.

Mit 2: dyskryminacja tylko w zamówieniach sektorowych
Wśród publicznie formułowanych argumentów ukierunkowanych na faktyczne ograniczanie skutków wyroku ws. C 652/22 Kolin można spotkać pogląd, jakoby możliwość dyskryminowania wykonawców z państw trzecich istniała wyłącznie w odniesieniu do zamówień sektorowych. Opiera się on na konstatacji, że skoro trybunał rozstrzygał na podstawie m.in. przepisów dyrektywy 2014/25/UE regulującej właśnie udzielanie zamówień sektorowych, to skutki wyroku należy odnosić tylko do takich zamówień i nie znajdują one zastosowania do zamówień klasycznych, czyli udzielanych np. przez administrację rządową, jednostki samorządu terytorialnego, uniwersytety czy podmioty prawa publicznego. Jest to jednak argument co najmniej niewysublimowany, wynikający z braku zrozumienia istoty rozstrzygnięcia TSUE. Wszak skoro koncentruje się ono na kwestii kompetencji wyłącznej, to jego znaczenie jest uniwersalne, a w każdym razie odnosi się do wszelkich działań prawodawców krajowych w zakresie kształtowania relacji handlowych z państwami trzecimi – niezależnie od tego, czy dotyczą one zamówień klasycznych czy sektorowych. W tym kontekście już tylko pomocniczo wskażę, że w unijnych dyrektywach regulujących oba typy zamówień obowiązują bliźniacze przepisy określające, że na zasadę równego traktowania mogą powoływać się wykonawcy wyłącznie z tych państw trzecich, z którymi Unię wiążą zobowiązania w zakresie liberalizacji rynków zamówień publicznych.

Mit 3: konieczna jest zmiana prawa
W debacie publicznej pojawił się też pogląd – wyrażony także w orzecznictwie KIO – że sposób postrzegania sytuacji prawnej wykonawców z państw trzecich nie powinien abstrahować od dotychczasowej praktyki zapewniania im nieograniczonego dostępu do zamówień. W tym kontekście należy jednak zwrócić uwagę nie tylko na treść orzeczenia TSUE, ale przede wszystkim na tryb, w jakim wydano wyrok ws. C 652/22. Mianowicie trybunał rozstrzygał w trybie prejudycjalnym, którego funkcją jest dokonywanie wiążącej wykładni prawa unijnego. Co jednak najistotniejsze, TSUE w tym trybie nie ustala, jak w przyszłości, od momentu wydania wyroku należy interpretować prawo unijne, lecz wyjaśnia, w jaki sposób od zawsze powinno być ono rozumiane. W jednym z popularnych komentarzy do Traktatu o funkcjonowaniu UE trafnie wyraził to prof. Maciej Szpunar: „orzeczenie prejudycjalne wiąże z chwilą ogłoszenia ze skutkiem ex tunc (z mocą wsteczną). Niemniej trybunał w swoim orzeczeniu może ograniczyć skutek wyroku w czasie w ten sposób, że działać on będzie jedynie od chwili jego wydania (ex nunc) lub od innego momentu wskazanego w orzeczeniu. Rozstrzygnięcie takie może się bowiem okazać konieczne ze względu na ochronę obrotu prawnego, zasad dobrej wiary bądź w celu zapobieżenia niebezpieczeństwu pojawienia się poważnych trudności”. W omawianej sprawie trybunał nie określił jednak specyficznych skutków czasowych orzeczenia ws. C 652/22 Kolin. Oznacza to, że obowiązkiem każdego sądu unijnego jest interpretowanie przepisów prawa krajowego w sposób zapewniający zgodność z omawianym wyrokiem TSUE – niezależnie od tego, jaka była dotychczasowa praktyka krajowa. Oczywiście zmiana prawa krajowego może ułatwić dostosowanie się do konkluzji wyroku ws. C 652/22 Kolin i wydaje się, że właśnie w takim kierunku zmierzają opublikowane dotychczas projekty nowelizacji. Jednakże błędne jest założenie, jakoby do momentu zmiany prawa sądy, KIO, a przede wszystkim zamawiający pozostawali bezradni. Co do zamawiających, już obecnie dysponują oni instrumentami pozwalającymi na pełne urzeczywistnienie wyroku ws. Kolin – mogą dopuszczać wykonawców z państw trzecich do postępowań, ale mogą też ich swobodnie eliminować lub np. przewidywać inne warunki rywalizacji (ujemne punkty, odmienne warunki udziału itp.). Natomiast z perspektywy sądów i KIO, kluczowym obowiązkiem wynikającym z zasady prounijnej wykładni prawa krajowego jest zbadanie, czy i w jakim zakresie obecnie obowiązujące przepisy umożliwiają najpełniejsze urzeczywistnienie wytycznych TSUE. Granicą takiego działania jest oczywiście wykładnia contra legem, jednakże w praktyce trudno dostrzec, by w jakimkolwiek zakresie niemożliwe było dostosowanie się do wyroku na gruncie obowiązujących przepisów.

Mit 4: brakuje niezbędnych regulacji
Trybunał jednoznacznie wskazał, że organy krajowe nie są uprawnione do objęcia wykonawców z państw trzecich, które nie zawarły z UE umowy międzynarodowej gwarantującej równy i wzajemny dostęp do zamówień publicznych, przepisami krajowymi wdrażającymi dyrektywę 2014/25. Zauważalne są już próby ograniczania zakresu zastosowania wyroku ws. Kolin poprzez twierdzenia, jakoby za przepisy transponujące należało uznawać wyłącznie te, które mają swój literalny odpowiednik w unijnych dyrektywach. Oczywiście szczegółowe charakteryzowanie przepisów prawa krajowego transponującego prawo unijne wykracza poza ramy tego krótkiego tekstu. Niemniej, nawet dostrzegając złożoność tego zagadnienia, można stwierdzić, że takie kategoryczne twierdzenia są nie do pogodzenia z ugruntowanymi zasadami implementacji prawa unijnego do krajowych systemów prawnych. Przypomnę, że ciążące na państwach członkowskich zobowiązanie do transpozycji unijnych dyrektyw polega na osiągnięciu rezultatu, którego wymaga prawo unijne. W pewnym uproszczeniu można więc stwierdzić, że prawo unijne wyznacza pewne cele do osiągnięcia, a państwa członkowskie zobowiązane są ukształtować prawo krajowe w sposób zapewniający ich osiągnięcie. Najprostszym – choć niejednokrotnie tylko pozornie efektywnym – sposobem implementacji jest więc uchwalenie przepisów krajowych o treści analogicznej do przepisów implementowanych dyrektyw. Nie jest to jednak konieczne. Te teoretyczne ustalenia mają jednak bardzo duże znaczenie praktyczne. Tytułem przykładu można wskazać wyrażone już w polskim orzecznictwie stanowisko, jakoby art. 43 dyrektywy 2024/25/UE – który jest normatywną podstawą do odmawiania wykonawcom z państw trzecich dostępu do unijnego rynku zamówień publicznych – nie został zaimplementowany do polskiego systemu prawnego. Rzeczywiście nie ma on swojego „literalnego odpowiednika” (choć miał w przeszłości, co może faktycznie nieco utrudnia proces interpretacyjny). Czy jednak brak istnienia „krajowej kopii” tego przepisu dyrektywy oznacza, że Polska przyznała wykonawcom z państw trzecich uprawnienie do domagania się równego traktowania? Takie stanowisko jest przecież jednoznacznym odrzuceniem stanowiska TSUE, który stwierdził, że „organy krajowe nie mogą interpretować krajowych przepisów transponujących dyrektywę 2014/25 w ten sposób, że mają one zastosowanie również do wykonawców z państw trzecich (…) pod rygorem naruszenia wyłącznego charakteru kompetencji Unii w tej dziedzinie”.

Mit 5: zamawiający musi z wyprzedzeniem poinformować
Ostatnia z sygnalizowanych kontrowersji ma zapewne największe znaczenie praktyczne. Paradoksalnie jej źródłem jest nie tyle sam wyrok TSUE, co raczej jego interpretacje opublikowane przez prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Konsekwentnie podkreśla się w nich, że wszelkie decyzje zamawiającego dotyczące udziału w postępowaniu wykonawców pochodzących z państw trzecich powinny zostać upublicznione w dokumentach zamówienia. Trudno się nie zgodzić, że szczegółowe wyjaśnienie w dokumentach zamówienia sytuacji wykonawców z państw trzecich jest rozwiązaniem praktycznym, bo pozwala uniknąć niepotrzebnych wątpliwości, a nawet sporów. Upatrując więc w stanowiskach UZP praktycznej rekomendacji, można uznać je za użyteczne i pożyteczne. Niemniej sugerowanie, że istnieje prawny obowiązek uzewnętrzniania w dokumentach zamówienia „wszelkich decyzji zamawiającego dotyczących udziału w postępowaniu wykonawców z państw trzecich”, jest zbyt daleko idące. A przede wszystkim sprzeczne ze stanowiskiem trybunału, który jednoznacznie wskazał w pkt. 63–64 wyroku, że zamawiający powinien określić w dokumentach zamówienia warunki traktowania wykonawców z państw trzecich jedynie w sytuacji, gdy zdecyduje się ich w ogóle dopuścić do udziału w postępowaniu. Zatem aktywności zamawiającego wymaga jedynie decyzja o dopuszczeniu do udziału w postępowaniu.

Stanowisko UZP jest uzasadniane regułą przejrzystości, która rzeczywiście jest jednym z fundamentów unijnego i polskiego systemu zamówień publicznych. Można się zgodzić, że przejrzystość postępowania o udzielenie zamówienia publicznego jest wartością samą w sobie. Ma znaczenie nie tylko aksjologiczne, lecz także całkowicie pragmatyczne, stanowiąc ułatwienie dla wszystkich uczestników takiego postępowania. Problem w tym, że opinie UZP wywołują mylne wrażenie, jakoby zasadę przejrzystości mogli egzekwować od zamawiających również wykonawcy z państw trzecich. Tymczasem TSUE w omawianym wyroku stwierdził kategorycznie: „o ile można sobie wyobrazić, że zasady traktowania takich wykonawców powinny być zgodne z określonymi wymogami, takimi jak wymóg przejrzystości lub proporcjonalności, o tyle środek odwoławczy jednego z nich mający na celu podniesienie naruszenia takich wymogów przez podmiot zamawiający może być badany wyłącznie w świetle prawa krajowego, a nie prawa Unii. Z całości powyższych rozważań wynika, że organy krajowe nie są uprawnione do objęcia wykonawców z państw trzecich (…) zastosowaniem przepisów krajowych transponujących przepisy dyrektywy 2014/25”. Zatem trybunał przesądził, że nawet gdy ze względu na przepisy krajowe zamawiający mają pewne obowiązki w zakresie przejrzystości, to wykonawcom z państw trzecich nie przysługują środki odwoławcze ukierunkowane na egzekwowanie tych obowiązków. Z perspektywy praktycznej powinno to być jeszcze bardziej oczywiste, albowiem trudno sobie wyobrazić, by ewentualne zarzuty niedochowania reguł przejrzystości były formułowane w oderwaniu od zasady równego traktowania, która – podobnie zresztą jak zasada przejrzystości – jest ukonstytuowana w polskim systemie w art. 16 ustawy p.z.p., bezsprzecznie transponującym prawo unijne. Praktyka już dostarczyła przykładów na to, że ten istotny niuans nie jest uwzględniany. W rezultacie wykonawcy z państw trzecich, pod pretekstem ochrony zasady przejrzystości i z powołaniem się na nieprecyzyjną opinię UZP, podejmują próby ochrony swoich interesów w sposób, na który TSUE wyraźnie nie pozwolił w wyroku ws. Kolin.

Konkluzje
Spinając klamrą powyższe uwagi, warto zaakcentować, że polemika z pojawiającymi się mitami co do wyroku ws. C 652/22 Kolin nie ma znaczenia jedynie teoretycznego. Przeciwnie – utrwalanie takich mitów prowadzi do doniosłych praktycznie konsekwencji. Jest oczywiste, że omawiany wyrok wywiera bardzo duży wpływ na funkcjonowanie całego rynku zamówień publicznych. Dlatego wymaga szczególnej uwagi i rzetelnej analizy z uwzględnieniem specyfiki prawa UE i orzecznictwa TSUE – ich ignorowanie przy interpretowaniu wyroku sprawia, że paradoksalnie wyjaśnienia udzielone przez trybunał obniżają poziom pewności prawa, zamiast rzeczywiście wzmacniać przejrzystość całego systemu zamówień publicznych. ©℗

https://serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia/artykuly/9746403,piec-mitow-o-zamykaniu-rynku-zamowien.html

Rynek Infrastruktury

 1. GUS: wzrosły ceny produkcji budowlano-montażowej

Autor: Grzegorz Rekiel | Data publikacji: 24-02-2025

W styczniu 2025 r. ceny produkcji budowlano-montażowej w porównaniu ze styczniem 2024 r. wzrosły o 3,6%, a w porównaniu z grudniem 2024 r. utrzymały się na dotychczasowym poziomie. Wstępne dane podał Główny Urząd Statystyczny.

W styczniu 2025 r. w stosunku do grudnia 2024 r. zanotowano wzrost cen robót budowlanych specjalistycznych o 0,2%, a ceny budowy budynków oraz obiektów inżynierii lądowej i wodnej utrzymały się na poziomie zbliżonym do notowanego w poprzednim miesiącu.

W porównaniu ze styczniem 2024 r. podniesiono ceny budowy obiektów inżynierii lądowej i wodnej i robót budowlanych specjalistycznych (po 3,7%) oraz budowy budynków (o 3,5%).


fot. GUS

Przypomnijmy, że branża budowlana żyje obecnie tematem zapowiadanej deregulacji. Podczas niedawnej konferencji w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych Donald Tusk przedstawił plan inwestycyjny nazwany „Rok Przełomu”. W trakcie wystąpienia pochylił się nad kwestią deregulacji, wskazując ją jako kluczową do sukcesu inwestycyjnego w Polsce.

Premier postanowił powierzyć przygotowanie rekomendacji polskim przedsiębiorcom. Zwrócił się do siedzącego na widowni Rafała Brzoski, by ten stał się odpowiedzialny za zespół, który zajmie się tą sprawą. Prezes InPostu propozycję przyjął, co później potwierdził jeszcze w mediach społecznościowych.

– Od dawna podkreślam, że kajdany regulacji – zarówno europejskich, jak i krajowych – ograniczają konkurencyjność polskiej gospodarki. Nie możemy się rozwijać, inni nas wyprzedzają. Czas działać. Zrobię wszystko, by zjednoczyć środowiska przedsiębiorców i wspólnie – z politykami wszystkich opcji, rządem, urzędnikami oraz organizacjami społecznymi – przygotować konkretne propozycje zmian deregulacyjnych. Tak przygotowane propozycje deregulacji zbierzemy w otwartym dokumencie i przedstawimy politykom. To oni zdecydują, czy wybierają realne wsparcie dla biznesu, czy pozostają przy pustych deklaracjach – napisał na X.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/gus-wzrosly-ceny-produkcji-budowlanomontazowej-94385.html

 2. Powstanie nowy most na DK28

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 25-02-2025

Wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec zatwierdził Program Inwestycji dla budowy nowego mostu na DK28 w Małopolsce w Mszanie Dolnej i rozbudowy pobliskiego skrzyżowania. Krakowska Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad liczy, że dzięki tej inwestycji uda się rozpocząć kompleksową modernizację przejazdu, który jest kluczowy dla całego miasta.

Przetarg na przygotowanie dokumentacji dla rozbiórki starego mostu, budowy nowego i rozbudowy skrzyżowania zostanie ogłoszony jeszcze tej wiosny. Prace budowlane zaplanowano na lata 2027-2028.

Potrzeba nowego mostu
Obecnie na drodze krajowej nr 28 w Mszanie Dolnej znajduje się mostu zbudowany w 1957 roku. Ma 68 metrów długości oraz po jednym pasie ruchu w każdym kierunku.

Konstrukcja nie nadaje się do rozbudowy a jej stan techniczny nie jest optymalny i nie spełnia odpowiednich wymogów, zwłaszcza z uwagi na znaczny ruch na tym odcinku. Każdego dnia przejeżdża nim ponad osiem tysięcy samochodów, co wskazały wyniki Generalnego Pomiaru Ruchu w latach 2020-2021.

Nowy most ma posiadać trzy pasy ruchu, a dodatkowy pas będzie służył jako lewoskręt dla aut jadących z ulicy Piłsudskiego na ulicę Orkana. Po obu stronach powstaną również chodniki dla pieszych.

GDDKiA nie zdecydowała jeszcze, jakie rozwiązanie zaproponuje kierowcom i mieszkańcom na czas budowy nowego mostu. Będzie to albo objazd, albo przeprawa tymczasowa. Ostateczna decyzja zostanie podjęta po przeprowadzonych analizach.

Rozbudowa skrzyżowania równie istotna
Niedaleko mostu znajduje się główne skrzyżowanie miasta łączące ulice Kolbego i Orkana oraz biegnącą po drugiej stronie rzeki ulicę Piłsudskiego.

Tylko ulicą Kolbego każdego dnia przejeżdża prawie 18 tysięcy samochodów, a ulicą Orkana – drogą wojewódzką nr 968 – prowadzącą do pobliskich miejscowości takich jak Szczawa, Kamienica czy Zabrzeż, niemal 15 tys.

To sprawia, że natężenie ruchu na skrzyżowaniu i w jego pobliżu jest bardzo duże i aby poprawić płynność ruchu w mieście, GDDKiA decyduje się również rozbudować skrzyżowanie w ramach planowanej inwestycji.

Nie wybrano jednak jeszcze dokładnej koncepcji na modernizację skrzyżowania. Ta będzie ustalana podczas prac projektowych.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/powstanie-nowy-most-na-dk28-94396.html

 3. Nowelizacja PZP 2025 – kluczowe zmiany dla wykonawców i ich wpływ na rynek zamówień publicznych

Autor: art. sponsorowany | Data publikacji: 17-02-2025

3 lutego 2025 roku przedłożono projekt nowelizacji Prawa zamówień publicznych (PZP), będący odpowiedzią na najnowsze orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Proponowane zmiany mają na celu wzmocnienie pozycji krajowych wykonawców na rynku zamówień publicznych.

Równe traktowanie wykonawców
W nawiązaniu do wyroku TSUE z 22 października 2024 r. (C-652/22), który ogranicza zasadę równego traktowania do wykonawców z UE oraz krajów mających z nią umowy o dostępie do rynku zamówień publicznych, projektodawcy proponują umożliwienie zamawiającym różnicowania warunków udziału w postępowaniu dla podmiotów z tych grup. Celem jest przeciwdziałanie pogorszeniu sytuacji „unijnych” wykonawców, którzy ponoszą wyższe koszty realizacji inwestycji ze względu na surowsze wymogi środowiskowe i społeczne, nieobowiązujące wykonawców z państw trzecich.

Wyrok TSUE w sprawie C-652/22 dotyczył tureckiej firmy, która ubiegała się o zamówienie publiczne w Chorwacji. Trybunał orzekł, że w braku umowy międzynarodowej w dziedzinie zamówień publicznych między Unią Europejską a państwem trzecim, wykonawcy z tego państwa nie mogą powoływać się na przepisy dyrektywy 2014/25/UE, aby domagać się udziału w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego na równych zasadach z oferentami z państw członkowskich lub z państw trzecich związanych taką umową.

W praktyce oznacza to, że zamawiający w krajach UE mogą różnicować warunki udziału w postępowaniach przetargowych, faworyzując wykonawców z UE lub krajów mających z nią odpowiednie umowy, co ma na celu ochronę rynku wewnętrznego i zapewnienie uczciwej konkurencji.

Jeśli chodzi o pozostałe zmiany, szczególną uwagę należy zwrócić na:

Nowe podstawy wykluczenia
Projekt nowelizacji PZP przewiduje rozszerzenie katalogu podstaw wykluczenia o przestępstwa naruszające przepisy ustawy o związkach zawodowych. Inicjatorzy argumentują, że dotychczasowa implementacja dyrektywy 2014/24/UE w zakresie prawa pracy jest niewystarczająca, co uzasadnia wprowadzenie dodatkowych mechanizmów ochronnych.

Waloryzacja wynagrodzenia wykonawcy
Kolejną istotną propozycją jest urealnienie mechanizmów waloryzacji wynagrodzenia wykonawców oraz wprowadzenie klauzul abuzywnych. Zmiany obejmują m.in. wprowadzenie minimalnego progu waloryzacyjnego oraz modyfikację zasad dotyczących maksymalnej wysokości waloryzacji, co ma na celu lepsze dostosowanie wynagrodzeń do realiów rynkowych.

Obecnie mechanizmy waloryzacji w umowach o zamówienia publiczne w żadnym stopniu nie odzwierciedlają rzeczywistych zmian kosztów realizacji zamówienia, co prowadzi do problemów finansowych po stronie wykonawców. Proponowane zmiany mają na celu zapewnienie bardziej elastycznych i realistycznych mechanizmów dostosowywania wynagrodzenia do zmieniających się warunków rynkowych, co ma na celu zapewnienie stabilności finansowej wykonawców i zachęcenie ich do udziału w postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego.

Ochrona przed nadużyciami gwarancji
Projekt przewiduje również mechanizmy zapobiegające nadużywaniu gwarancji oraz wykorzystywaniu ich nieodwołalnego i bezwarunkowego charakteru. Celem jest zapewnienie równowagi między interesami zamawiających a wykonawców oraz zwiększenie zaufania w relacjach kontraktowych.

Obecnie zdarzają się przypadki, w których zamawiający nadużywają gwarancji, co może prowadzić do nieuzasadnionego obciążenia wykonawców. Wprowadzenie mechanizmów ochronnych ma na celu zapobieganie takim praktykom i zapewnienie, że gwarancje będą wykorzystywane zgodnie z ich przeznaczeniem, tj. jako zabezpieczenie należytego wykonania umowy, a nie jako narzędzie do wywierania presji na wykonawców.

Podsumowanie
Proponowane zmiany w PZP mogą mieć kluczowe znaczenie dla wykonawców, zwłaszcza w branży budowlanej i infrastrukturalnej. Możliwość różnicowania warunków udziału w przetargach może z jednej strony wzmocnić pozycję unijnych firm na rynku zamówień publicznych, ale jednocześnie budzi duże wątpliwości o zgodność z zasadami konkurencji.

Kwestia waloryzacji wynagrodzenia oraz ochrona przed nadużyciami gwarancji to istotne aspekty nowelizacji, które mogą przyczynić się do większej przewidywalności i stabilności w realizacji kontraktów publicznych.

Projekt, choć porusza kluczowe zagadnienia, nie jest pozbawiony kontrowersji – brakuje szczegółowego uzasadnienia niektórych zmian, a wstępna analiza wskazuje na pewne błędy stylistyczne i ogólnikowe sformułowania. Jego dalszy los zależeć będzie od procesu legislacyjnego i reakcji rynku.

Zachęcamy do lektury naszych innych artykułów dotyczących pzp w branży budowlanej.

Autor: Jędrzej Witaszczak, radca prawny DSK Kancelaria

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/biznes-i-przemysl/nowelizacja-pzp-2025–kluczowe-zmiany-dla-wykonawcow-i-ich-wplyw-na-rynek-zamowien-publicznych-94327.html

 4. Minimalizacja hałasu na DK86

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 26-02-2025

Katowicki oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad ogłosił przetarg na wybór wykonawcy zabezpieczeń przeciwhałasowych wzdłuż drogi krajowej nr 86 w Będzinie.

Kryterium oceny, której dokona GDDKiA, w 60 procentach stanowi cena, a w pozostałych 40 procentach jest to przedłużenie okresu gwarancji jakości. Zamawiający wymaga minimalnego okresu gwarancji jakości pięć lat. Termin składania ofert mija 18 marca.

Ponad pół kilometra ekranów akustycznych
W ramach zadania powstaną ekrany akustyczne, które zostaną zlokalizowane na wysokości ulic Hutnicza, Mickiewicza i Wolności w Będzinie w ciągu drogi krajowej nr 86.

Łącznie po obu stronach drogi powstanie ponad 550 metrów ekranów akustycznych. Wzdłuż jezdni w kierunku Katowic będzie to 260 metrów ekranów o wysokości siedmiu metrów. W przeciwległym kierunku – w stronę Podwarpia – powstanie natomiast 258 metrów ekranów o tej samej wysokości, a także 39 metrów ekranów akustycznych o wysokości dwóch metrów.

Dodatkowa modernizacja odwodnienia
Katowicka Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w ramach zadania przewiduje również modernizację istniejącego odwodnienia w rejonie ulicy Hutniczej poprzez rozbiórkę elementów ściekowych i wykonaniu nowych. Odnowione zostaną także istniejące rowy w rejonie włączenia korytek do rowu.

Dodatkowo na moście nad ulicą Mickiewicza w Będzinie wykonana zostanie furtka dla obsługi technicznej, która posłuży jako element zapewniający skomunikowane drogi ze schodkami skarpowymi przy obiekcie.

Przebudowane zostanie ponadto ogrodzenie i brama wjazdowa do posesji przy ul. Hutniczej oraz przebudowane zostaną sieci teletechniczne i elektroenergetyczne średniego i niskiego napięcia.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/minimalizacja-halasu-na-dk86-94413.html

Money

Tak radzi sobie kluczowa polska branża. Nowe dane z budów

oprac. Robert Kędzierski | 20.02.2025 10:11

W styczniu 2025 roku zanotowano wzrost produkcji budowlano-montażowej w Polsce. Firmy budowlane zatrudniające powyżej 9 pracowników osiągnęły wynik o 4,3 proc. lepszy niż rok wcześniej. W porównaniu z grudniem 2024 roku nastąpił jednak sezonowy spadek o 58,2 proc.

Najlepsze rezultaty w styczniu 2025 roku osiągnęły przedsiębiorstwa zajmujące się budownictwem mieszkaniowym i komercyjnym. W tym segmencie odnotowano wzrost o 7,1 proc. w porównaniu do stycznia 2024 roku. Firmy specjalizujące się w robotach specjalistycznych poprawiły wynik o 3,9 proc., a te budujące obiekty inżynierii lądowej i wodnej o 1,6 proc.

W zestawieniu z grudniem 2024 roku wszystkie sektory zanotowały znaczące spadki. Największy, sięgający 74,8 proc., dotknął budownictwa inżynieryjnego. Roboty specjalistyczne zmniejszyły się o 41,9 proc., a budowa budynków o 36,5 proc.

Pozytywne trendy w inwestycjach i remontach
Prace o charakterze inwestycyjnym wzrosły w styczniu 2025 roku o 5,1 proc. w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku. Roboty remontowe również zanotowały wzrost, który wyniósł 2,9 proc. To znacząca poprawa wobec spadków z 2024 roku, kiedy to inwestycje zmniejszyły się o 2,1 proc., a remonty o 12,3 proc.

Po uwzględnieniu czynników sezonowych, produkcja budowlano-montażowa w styczniu 2025 roku była o 6,1 proc. wyższa niż rok wcześniej. W porównaniu do średniej miesięcznej z 2021 roku, wskaźnik ten osiągnął poziom 67,1 proc.

https://www.money.pl/gospodarka/tak-radzi-sobie-kluczowa-polska-branza-nowe-dane-z-budow-7127197741763392a.html

Rynek Kolejowy

Furgalski: Więcej konsekwencji w korzystaniu z wyroku TSUE

Autor: Roman Czubiński | Data publikacji: 20-02-2025

Bezpieczeństwo kolei zależy również od kryteriów dopuszczania firm do udziału w przetargach na budowę lub modernizację infrastruktury krytycznej – mówił podczas debaty otwarcia Forum Bezpieczeństwa Kolejowego prezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR Adrian Furgalski. Jak stwierdził, w ślady PKP PLK, które niedawno po raz pierwszy wyłączyły z przetargu wykonawców m. in. spoza UE, powinna pójść także GDDKiA.

Niedawny przetarg na modernizację kolejnego fragmentu magistrali Rail Baltica (Białystok – Ełk) był pierwszym w Polsce, z którego z góry wykluczono wykonawców mających siedzibę poza Unią Europejską, Europejskim Obszarem Gospodarczym oraz podmioty z państw nieobjętych porozumieniem o zamówieniach rządowych w ramach Światowej Organizacji Handlu. Prezes ZDG TOR przypomniał w tym kontekście raport z maja 2023 r. ZDG TOR i Railway Business Forum analizowały w nim kwestię ochrony krajowego rynku zamówień publicznych w państwach UE.

Ochrona rynku – PKP PLK w awangardzie
– Zaproponowaliśmy wówczas Ministerstwu Infrastruktury, PKP PLK i GDDKiA przyjęcie jednego z trzech rozwiązań na wzór Słowacji, Czech lub Łotwy. W pierwszym z tych państw, nie czekając na wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE, rządzący przyznali inwestorom prawo wykluczenia wykonawców z państw, z którymi Słowacja lub UE nie zawarła umowy o równych zasadach traktowania firm – mówił Furgalski. Alternatywą byłoby objęcie ograniczeniami nawet sąsiadów z UE (np. w Czechach inżynier kontraktu musi znać czeski). – W Polsce wprowadzenie podobnego rozwiązania zablokowała Krajowa Izba Odwoławcza – wspomniał prezes ZDG TOR. Trzecie rekomendowane w raporcie rozwiązanie było wzorowane na Łotwie: pracowników i członków zarządu podmiotów pracujących przy infrastrukturze krytycznej miałby personalnie sprawdzać i weryfikować komitet złożony z przedstawicieli Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu i Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

Odzew adresatów był jednak wówczas umiarkowany. – Jedynym podmiotem, który wtedy zainteresował się sprawą, była GDDKiA – poinformował Furgalski. Jak dodał, także i ona nie dostała jednak pozwolenia na wdrożenie żadnego z tych rozwiązań. Dziś, po zmianie rządu, sytuacja jest inna. – GDDKiA chce czekać na rząd, który – nie wiedzieć czemu – zamierza włączyć to rozwiązanie do ustawy o certyfikacji. Sam projekt ustawy to bubel, który moim zdaniem nie wejdzie w życie – ocenił prezes ZDG TOR. PKP PLK dołączyły natomiast do awangardy, stosując wspomniane wykluczenie dla odcinka Białystok – Ełk. – To inwestycja podwójnie krytyczna – nazwał ten odcinek Rail Baltica Furgalski.

Zamówienia wewnątrz UE to większe korzyści z tej samej składki
Argumentem za ograniczeniami dla wykonawców spoza UE są także przewagi konkurencyjne, z których korzystają oni w swoich krajach macierzystych. – Firmy spoza UE nie są zobowiązane do ochrony środowiska. U siebie korzystają często z nieoprocentowanych kredytów, czasem w ogóle umarzanych – uzasadniał postulaty branży prezes ZDG TOR. Limitowanie dostępu do polskiego i unijnego rynku byłoby więc w istocie narzędziem wyrównywania warunków konkurencji.

– Odkąd wstąpiliśmy do UE, nasza składka członkowska wyniosła ok. 86 mld euro. Z powrotem dostajemy znacznie więcej. Ograniczenia przetargowe dla wykonawców spoza Unii pozwolą na to, by jak największa część tych pieniędzy wracała do nas – kontynuował Furgalski. Wezwał Ministerstwo Infrastruktury, by wpłynęło na zmianę podejścia GDDKiA. – Ochrona infrastruktury krytycznej nie może być pustym postulatem – apelował.

Prezes ZDG TOR odniósł się także do głośnego ostatnio tematu fotografowania kolei. – Nie jest to błaha sprawa. Z jednej strony widoczny u niektórych ochroniarzy na dworcach deficyt władzy i chęć wyżycia się psują wizerunek kolei – stwierdził. Z drugiej strony fotografie mogą być ważnym źródłem informacji dla rosyjskiego czy białoruskiego wywiadu (choćby na temat przemieszczeń wojsk), a nie wszystkie dane da się odczytać ze zdjęć satelitarnych. – Nieprzyjaciel nie śpi i szuka sposobów na dezorganizację naszego życia, a nawet na doprowadzenie do tragedii. Trzeba więc znaleźć złoty środek – podsumował.

https://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/furgalski-wiecej-konsekwencji-w-korzystaniu-z-wyroku-tsue-122242.html

 

Inżynieria

Możliwości finansowania inwestycji i sprzętu z zakresu bezwykopowej budowy

Opublikowano: 25-02-2025 Źródło: inzynieria.com | Autor Gabriela Bucka

Realizacja projektów w technologii bezwykopowej to przyszłość budownictwa. Przeciski, przewierty sterowane, HDD, mikrotunelowanie czy direct pipe pozwalają na minimalizację ingerencji w środowisko, obniżenie kosztów i skrócenie czasu realizacji inwestycji. Jednak nawet najbardziej zaawansowane technologie wymagają solidnych fundamentów finansowych. Skąd zatem pozyskać środki na rozwój w tym sektorze? Jakie dotacje, ulgi i pożyczki są dostępne dla przedsiębiorców?

Odpowiedzi na te pytania udzielą eksperci podczas II Konferencji Bezwykopowa Budowa, która odbędzie się 6-7 marca 2025 roku w Krakowie. Prelekcja Piotra Turczyńskiego i Pauliny Nalbach będzie praktycznym przewodnikiem świecie dotacji, ulg i pożyczek, pozwoli na zdobycie wiedzy niezbędnej do skutecznego finansowania.

Podczas prezentacji uczestnicy dowiedzą się:

– Jakie są aktualne możliwości pozyskania dotacji unijnych na różnego rodzaju projekty.
– Jakie ulgi podatkowe przysługują firmom i w jaki sposób można z nich skorzystać (np. ulgi z PSI).
– Jakie są dostępne opcje pożyczek, w tym preferencyjnych pożyczek unijnych.
– Jak połączyć różne źródła finansowania, aby stworzyć optymalny model dla swojego projektu.
– Jakie dokumenty i procedury są wymagane przy aplikowaniu o dotacje, ulgi i pożyczki.
– Jak uniknąć najczęstszych błędów w procesie pozyskiwania finansowania.

Na prezentacji omówione zostaną również przykłady projektów, które zostały skutecznie sfinansowane dzięki dotacji unijnych, ulg podatkowych i pożyczek.

Konferencja skierowana jest do fachowców specjalizujących się w technikach takich jak: przeciski, przewierty sterowane, HDD, mikrotunelowanie i direct pipe. Uczestnicy będą mieli okazję wysłuchać ekspertów zarówno ze świata nauki, jak i biznesu, którzy podzielą się swoją wiedzą na poziomie podstawowym, jak i zaawansowanym.

Sprawdzona formuła WIEDZA – BIZNES – ATRAKCJE
Organizatorzy zadbają o to, by uczestnicy zdobyli cenną wiedzę, mogli rozwijać branżowy biznes i skorzystać z atrakcji. Podczas Konferencji przewidziano czas na relaks i integrację w branżowym gronie.

https://inzynieria.com/inzbezwykopowa/konferencja_bezwykopowa_budowa/wiadomosci/96773,mozliwosci-finansowania-inwestycji-i-sprzetu-z-zakresu-bezwykopowej-budowy

Wnp

Budimex pokazał wyniki. Największa firma budowlana w Polsce z dużym portfelem zamówień

Wojciech Żurawski | Dodano: 26-02-2025 10:41

Budimex w 2024 r. miał przychody netto na poziomie 9,11 mld zł. Zysk netto przypadający akcjonariuszom jednostki dominującej wyniósł 615,9 mln zł. Na koniec roku pozycja gotówkowa netto to było 3,1 mld zł.

– Grupa Budimex według szacunkowych danych wypracowała w minionym roku przychody na poziomie 9,11 mld zł.
– Na koniec 2024 r. portfel zamówień był na poziomie 17,8 mld zł, co oznacza wzrost rdr o ponad 4,6 mld zł.
– Spółka pracuje nad przygotowaniem zaktualizowanej długoterminowej strategii dla całej grupy.
Europejski Kongres Gospodarczy

Grupa Budimex miała w 2024 r. na poziomie skonsolidowanym przychody w wysokości 9,117 mld zł w porównaniu do 9,801 mld zł rok wcześniej.

Zysk netto wyniósł 623,6 mln zł, podczas gdy rok temu to było 746,06 mln zł, a zysk netto przypadający akcjonariuszom jednostki dominującej wyniósł 615,92 mln zł wobec 738,19 mln zł w 2023 r.

Zysk netto Budimex SA wyniósł natomiast 649,24 mln zł, podczas gdy rok wcześniej to było 749,57 mln zł.

W całym 2024 roku Grupa Budimex wypracowała zysk operacyjny na poziomie 744 mln zł (781 mln zł rok wcześniej) notując przy tym wzrost rentowności z 8,0 proc. do 8,2 proc. Zysk netto wyniósł w tym czasie 616 mln zł wobec 738 mln zł rok wcześniej.

Wybranie wyniki finansowe Budimeksu (źródło: Budimex)
Wybranie wyniki finansowe Budimeksu (źródło: Budimex)

Prognozowane dane wskazują, że segment budowlany wygenerował w minionym roku 8,2 mld zł przychodów netto i 560,4 mln zł zysku j.d.

– Rok 2024 to dla Grupy Budimex czas intensywnych działań, które przyniosły nam rekordowy portfel zamówień oraz stabilną pozycję lidera rynku budowlanego w Polsce. Rekordowy portfel zamówień, poprawa rentowności operacyjnej w niełatwym na rynku okresie sprawiają, że 2024 rok oceniamy bardzo dobrze. Patrzymy optymistycznie na kolejne lata – skomentował Artur Popko, prezes Budimeksu.

Portfel zamówień Grupy Budimex na koniec 2024 r. wynosił 17,8 mld zł
Segment usług przyniósł 953,2 mln zł przychodów i dał 57,5 mln zł zysku netto j.d.

W styczniu przy okazji publikacji szacunkowych danych za IV kwartał 2024 r. spółka przekazała, że szacuje skonsolidowane przychody netto na 2,6 mld zł, a zysk netto na 172 mln zł.

Podane przez spółkę dane nie mają charakteru ostatecznego i mogą podlegać zmianom w ramach prac nad sprawozdaniami finansowymi Budimex SA i Grupy Budimex SA.

Informacje o szacunkowych wynikach zostały przedstawione w związku z publikacją informacji finansowych przez podmiot dominujący wobec spółki, tj. Ferrovial SE – podała spółka w komunikacie.

Porfel zamówień Grupy Budimex na koniec 2024 r. wyniósł 17,78 mld zł w porównaniu do 13,14 mld zł na koniec 2023 r. Spółki z grupy uczestniczą w wielu przetargach, które są na bieżąco rozstrzygane, co oznacza możliwość zwiększenia portfela o kolejne kontrakty.

Wartość kontraktów podpisanych w minionym roku to było 12,52 mld zł w porównaniu do 8,29 mld zł w 2023 r.

– Dzięki zróżnicowanemu portfelowi zamówień, Grupa Budimex utrzymała stabilność, która w najbliższym roku pozwoli na kontynuację kursu opartego na dywersyfikacji. Sukcesy w pozyskaniu kluczowych projektów pozwolą zaangażować się w dalszą realizację strategicznych inwestycji infrastrukturalnych: kolejowych, drogowych, hydrotechnicznych i energetycznych a także utrzymać dobry i zdrowy portfel w zakresie inwestycji kubaturowych – powiedział Artur Popko, prezes Budimeksu.

– Grupa Budimex w 4 kwartale 2024 roku podpisała nowe umowy o wartości ponad 4,3 miliarda złotych, a w całym 2024 roku mimo trudnej sytuacji rynkowej, zakontraktowała ‎inwestycje na rekordową wartość 12,5 mld zł. Wartość kontraktów w tzw. poczekalni wynosi blisko 7 mld złotych – dodał.

Spółka na koniec minionego roku dysponowała 3,1 mld zł gotówki
Na dzień 31 grudnia 2024 r. pozycja gotówkowa netto w Grupie Budimex, obejmująca własne środki pieniężne pomniejszone o zewnętrzne źródła finansowania, wyniosła 3,1 mld zł.

Dla porównania na koniec grudnia 2023 r. pozycja gotówkowa netto Grupy Budimex wyniosła 3,8 mld zł.

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami spółka pracuje nad przygotowaniem zaktualizowanej, długoterminowej strategii, która zostanie zaprezentowana jeszcze w tym roku.

– Rok 2024 to dla Grupy Budimex czas intensywnych działań, które przyniosły rekordowy portfel zamówień oraz stabilną pozycję lidera rynku budowlanego w Polsce. Rekordowy portfel zamówień, poprawa rentowności operacyjnej na niełatwym rynku sprawiają, że 2024 rok oceniamy dobrze. Patrzymy optymistycznie na kolejne lata – napisał w komunikacie prezes Budimeksu Artur Popko.

Głównym akcjonariuszem spółki jest Ferrovial Construction International SE (50,14 proc.), OFE Nationale-Nederlanden (9,40 proc.) i Allianz OFE (8,17 proc.).

Budimex notowany jest na giełdzie od maja 1995 r., jego akcje wchodzą w skład indeksu WIG20.

https://www.wnp.pl/budownictwo/budimex-pokazal-wyniki-najwieksza-firma-budowlana-w-polsce-z-duzym-portfelem-zamowien,917844.html

 

 

Budownictwo i PZP | Prasówka | 21.02.2025 r.

Rynek Infrastruktury

 1. Radomsko: Umowa na przebudowę DK-42 w połowie roku

Autor: Kasper Fiszer | Data publikacji: 20-02-2025

Za kilka miesięcy rozpocznie się projektowanie przebudowy drogi krajowej nr 42 na 2-kilometrowym odcinku na terenie Radomska. Inwestycja ma znacznie zwiększyć poziom bezpieczeństwa w tym powiatowym mieście. Realizacja zadania będzie szczególnie ważna w kontekście ruchu pieszego.

W najbliższych latach Radomsko ma doczekać się domknięcia obwodnicy. Zanim to jednak nastąpi, istotnym problemem pozostaje duża skala ruchu, w tym tranzytowego, na terenie miasta. Rodzi to konieczność podjęcia działań w zakresie poprawy bezpieczeństwa, w tym pieszych.

GDDKiA: Zwiększymy ogólny komfort życia mieszkańców

Odpowiedzią na tę kwestię ma być zapowiadana przebudowa fragmentu drogi krajowej nr 42 Kamienna – Rudnik, która łączy województwa opolskie, śląskie, łódzkie i świętokrzyskie. – Pod koniec listopada 2024 r. ogłosiliśmy przetarg na przebudowę ul. Brzeźnickiej, czyli DK-42 w Radomsku – przypomina Maciej Zalewski, rzecznik prasowy łódzkiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Inwestycja obejmie 2,2-kilometrowy odcinek od ul. Łódzkiej do ronda Polskich Lotników Września 1939 r.

– Poza podniesieniem nośności drogi do wymaganych 11,5 t na oś pojazdu pojawi się chodnik, droga pieszo-rowerowa, nowe oświetlenie uliczne i dodatkowe oświetlenie przejść dla pieszych – zapowiada nasz rozmówca. Ocenia, że realizacja prac przyczyni się nie tylko do podniesienia poziomu bezpieczeństwa, ale i ogólnego komfortu życia mieszkańców. Według aktualnych założeń podpisanie umowy z wykonawcą, który zostanie wyłoniony w trwającym postępowaniu, nastąpi w połowie tego roku.
Reklama

Przebudowę infrastruktury planuje też województwo

Prace mające zwiększyć bezpieczeństwo pieszych i rowerzystów w regionie łódzkim zapowiedział także Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego. – W miejscach wymagających zwiększenia ochrony stare, zniszczone chodniki będą zastępowane nowymi. Modernizacji doczekają się także drogi rowerowe. Zadanie to jest dofinansowane ze środków budżetu państwa z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg – mówi Agnieszka Lubiatowska z Wydziału Mediów UMWŁ.

Prace będą realizowane w 12 lokalizacjach, w tym w Sieradzu (DW-482 przy ul. Jana Pawła II), Buczku (DW-484 przy ul. Głównej) czy Łasku (DW-481 przy ul. Mickiewicza). Wszędzie tam powstać ma też nowe oświetlenie. W Opocznie, Piątku i kilku innych miejscowościach zmodernizowane zostanie zaś łącznie 12 km dróg dla rowerów.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/radomsko-umowa-na-przebudowe-dk42-w-polowie-roku–94340.html

 2. 524 tony na drodze. Trzeba wzmocnić most

Autor: ep. | Data publikacji: 19-02-2025

Na drogi krajowej w woj. śląskim ruszył najcięższy z transportów realizowanych na potrzeby budowy bloku gazowo-parowego w Elektrowni Rybnik. Waży 524 tony. W związku z tak ciężkim ładunkiem konieczne jest specjalne wzmocnienie mostu na DK-78 w Nieborowicach.

To jeden z kilkunastu transportów ponadgabarytowych zmierzających w kierunku Rybnika. Dotychczas odbyło się ich osiem, ten jest największy – waży 524 tony. Ma przy tym blisko 45 m długości, 5,6 m szerokości i 6,4 m wysokości.

Transport ruszył o 22 we wtorek 18 lutego kierując się na drogę wojewódzką nr 408 przez Sośnicowice, a następnie drogą powiatową przez Smolnicę i Żernicę do Knurowa, gdzie w środę zaplanowany został postój. Dalej ładunek ma droga nr 78 ma ruszyć do miejsca docelowego przez most nad Bierawką w Nieborowicach.

Żeby tak ciężki transport mógł pokonać obiekt, trzeba wykonać specjalne zabezpieczenie. Zamontowana zostanie tymczasowa konstrukcja nośna o długości 21 m. Jak tłumaczy GDDKiA, będzie to prefabrykowany, stalowy most, który zostanie posadowiony nad podporami istniejącego mostu. Pozwoli to uniknąć nadmiernego obciążenia elementów nośnych istniejącego obiektu.

Pojazdy z ponadnormatywnym ładunkiem będą się przemieszczać z prędkością do 10 km/h. Chodzi o to, żeby ograniczyć działanie sił dynamicznych powstających podczas przyspieszania i hamowania. Bezpośrednio przed przejazdami i po nich drogowcy wykonają przegląd mostu.

Z uwagi na montaż konstrukcji wzmacniającej na istniejącym moście, w nocy z z 19 na 20 lutego od godz. 21.00 do 6.00 odcinek drogi krajowej nr 78 od skrzyżowania z ul. Szpitalną w Nieborowicach do skrzyżowania z DW-921 w Kuźni Nieborowskiej zostanie wyłączony z użytkowania. Kierowcy będą kierowani na objazd przez Knurów.

Kolejne transporty do elektrowni w Rybniku zaplanowane są na wiosnę – cztery odbędą się w kwietniu, a trzy w maju.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/524-tony-na-drodze-trzeba-wzmocnic-most–94348.html

 3. Trzeci odcinek nowej DK91 udostępniony kierowcom

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 19-02-2025

Systematycznie kierowcy mogą korzystać z nowej jezdni na przebudowywanej drodze krajowej nr 91. Właśnie oddano nowy fragment pomiędzy Zawadą a Siedlcem Dużym. Przełożenie ruchu na nową jezdnię pozwala na kontynuowanie prac w kierunku Katowic.

Obecnie prace budowlane trwają na 14,5 km DK91, a łączna wartość umów na roboty to 296 mln zł. Wcześniej, 8 stycznia udostępnioną jedną jezdnię pomiędzy Siedlcem Dużym a Koziegłowami, a następnie – 21 stycznia – pomiędzy Częstochową i Nową Wsią. Obecnie na wszystkich odcinkach prac wykonywane są na jezdni w kierunku Częstochowy.

Prace na oddanym odcinku

Na oddany dziś odcinek DK91 umowa na kwotę 120 mln zł została podpisana w lutym 2024 roku i wiązała się z przebudową 5,5 km odcinka pomiędzy Zawadą i Siedlcem Dużym.

Projekt realizowany jest przez konsorcjum firm NDI i NDI Sopot, a planowane zakończenie robót wyznaczono na marzec 2026 roku. Jak na razie wszystko postępuje zgodnie z harmonogramem.

Po udostępnieniu ruchu na jezdni w kierunku Częstochowy, wykonawca otworzy front robót na jezdni w kierunku Podwarpia.

Przebudowa DK91 z opóźnieniami

Docelowo przebudowana DK91 będzie drogą klasy technicznej GP – droga główna ruchu przyspieszonego o przekroju poprzecznym 2×2, szerokości pasa 3,5 m i pasa awaryjnego 1,5 m.

Na odcinku Siedlec Duży – Koziegłowy inwestycja od lipca 2023 roku jest realizowana przez firmę PORR, a kosz przebudowy tego 4,4-kilometrowego odcinka wyniesie 84 mln. Zaawansowanie prac sięgnęło tutaj 50 procent. Ruch w kierunku Częstochowy odbywa się po warstwie wiążącej nawierzchni, ale ponad połowa ekranów akustycznych została wybudowana. Na półmetku są również prace nad budową kanalizacji odwodnieniowej.

Umowny termin zakończenia robót na tym odcinku wypadał na listopad 2024 roku, jednak po drodze pojawiły się nieprzewidziane roboty takie jak chociażby konieczność rozbiórki nawierzchni klinkierowej czy podbudowy betonowej. W związku z tym termin został formalnie wydłużony do lipca 2025 roku.

W przypadku odcinka Częstochowa – Nowa Wieś przebudowa również odbywa się w wykonaniu firmy PORR, a obiektem prac jest 4,6-kilometrowy odcinek o wartości 95 mln zł.

Umowa została podpisana w lipcu 2023 roku. Obecnie, po podpisaniu aneksu terminowego, zakończenie robót wyznaczono na maj tego roku, ale już teraz wiadomo, że wykonawca złoży kolejne roszczenia terminowe, w związku z czym do końca prac powinno dojść pod koniec trzeciego kwartału 2025 roku.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/trzeci-odcinek-nowej-dk91-udostepniony-kierowcom-94347.html

 4. GDDKiA: S12 poprawi komfort życia na południowym Mazowszu

Autor: Kasper Fiszer | Data publikacji: 18-02-2025

Trwają przygotowania do budowy dwóch nowych odcinków ekspresówki, która zastąpi krajową „dwunastkę” na styku województw łódzkiego i mazowieckiego. Trasa biegnąca przez Przysuchę do Wieniawy ma pozwolić na wyeliminowanie ciężkiego ruchu tranzytowego z kilku miejscowości. Prace przeprowadzą Budimex oraz konsorcjum Mirbud – Kobylarnia.

GDDKiA poinformowała ostatnio o zaawansowanych przygotowaniach do budowy drogi S12 pomiędzy Piotrkowem Trybunalskim a granicą województw łódzkiego i mazowieckiego. Dyrekcja liczy, że w kwietniu zakończy się postępowanie odwoławcze od wydanej pięć lat temu decyzji środowiskowej. Jeśli jego finał będzie korzystny dla zarządcy drogi, będzie on mógł przystąpić do dalszych działań.

Łódzki oddział zaangażowany w prace na Mazowszu

Równocześnie trwa projektowanie dwóch dalszych odcinków tej samej ekspresówki – od granicy województw łódzkiego i mazowieckiego do Wieniawy o łącznej długości ok. 30 km. Przedsięwzięcie jest podzielone na osobne kontrakty obejmujące fragmenty do Przysuchy i dalej. – Będzie to nowoczesna dwujezdniowa droga ekspresowa o bezkolizyjnych skrzyżowaniach. Jej zadaniem będzie sprawne skomunikowanie centrum kraju z południowym Mazowszem i Lubelszczyzną, a także przejęcie ruchu z przeciążonej drogi krajowej nr 12 – mówi Maciej Zalewski, rzecznik prasowy łódzkiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

– Oznacza to dużą poprawę bezpieczeństwa i komfortu życia mieszkańców miejscowości, przez które prowadzi bardzo ruchliwa DK-12. Szczególne znaczenie będzie miało tu przejęcie przez nową drogę ciężkiego ruchu tranzytowego – ocenia nasz rozmówca. W maju zeszłego rokuGDDKiA zawarła umowę na projekt i budowę 14-kilometrowego fragmentu od granicy regionów do Przysuchy. Kontrakt za 451,1 mln zł trafił do Budimeksu.
Reklama

Ponad trzy lata do otwarcia trasy

Dwa miesiące później Dyrekcja podpisała analogiczny kontrakt z konsorcjum Mirbud – Kobylarnia dotyczący 14,7-kilometrowego fragmentu Przysucha – Wieniawa. Zadanie jest warte ponad 597 mln zł. – Pierwsze samochody pojadą tędy w drugiej połowie 2028 r. – zapowiada przedstawiciel zarządcy drogi.

Po wybudowaniu wszystkich odcinków pomiędzy Piotrkowem Trybunalskim a Dorohuskiem S12 ma stanowić wygodny korytarz łączący centrum kraju z granicą ukraińską. Łódzki oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad przygotowuje obecnie zadania związane z budową łącznie ok. 170 km ekspresówek S12 (Piotrków – Wieniawa) i S74 (Łódź-Południe – Piotrków – granica województwa świętokrzyskiego).

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/gddkia-s12-poprawi-komfort-zycia-na-poludniowym-mazowszu–94281.html

 5. Konkurs dla przedstawicieli zmawiających publicznych – wyróżnią profesjonalne podejście

Autor: inf. pras. | Data publikacji: 17-02-2025

Czy w zamówieniach publicznych da się łączyć rygor przepisów z jakością i otwartością na dialog? Zdecydowanie tak – wskazuje Związek Ogólnopolski Projektantów i Inżynierów. Kluczową rolę odgrywają tu osoby po stronie zamawiających – to one mają realny wpływ na kształtowanie rynku i standardy realizowanych inwestycji. Profesjonalizm, otwartość i rzetelność pozwalają im działać zgodnie z prawem, ale też uwzględniać doświadczenie oraz wartość merytoryczną ofert, a nie kierować się wyłącznie najniższą ceną.

Teraz nadszedł moment, by ich docenić. Rusza Konkurs na Przedstawicieli Zamawiających Publicznych – inicjatywa Związku Ogólnopolskiego Projektantów i Inżynierów, która ma na celu wyróżnienie najlepszych w branży.

– Rygor przepisów nie wyklucza dialogu z branżą – wręcz przeciwnie, świadomy zamawiający potrafi znaleźć balans między formalnościami a jakością – podkreśla Anna Oleksiewicz, Prezes ZOPI. – Chcemy wyróżnić tych, którzy rozumieją, że zamówienia publiczne to nie tylko procedury, ale realny wpływ na jakość inwestycji infrastrukturalnych.

Konkurs ma na celu uhonorowanie osób, które w 2024 roku wykazały się rzetelnością, wysokimi standardami oraz otwartością przy przygotowywaniu lub realizacji zamówień publicznych na usługi projektowania i nadzoru. Nie ma znaczenia, na jakim etapie aktualnie znajduje się dany projekt – kluczowe są dobre praktyki, zaangażowanie i zrozumienie realiów rynkowych.

Nagrody zostaną przyznane w pięciu kategoriach: drogi, koleje, woda i środowisko, energetyka oraz kubatura. Do Kapituły Konkursu zaproszono przedstawicieli organizacji branżowych, aby ocena była jak najbardziej obiektywna i odzwierciedlała różnorodne doświadczenia sektora. Kandydatów mogą zgłaszać sami uczestnicy, zamawiający publiczni, przedsiębiorcy oraz organizacje branżowe.

Zgłoszenia można nadsyłać do 7 marca, a regulamin i formularz dostępne są na stronie: www.zopi.org.

To okazja, by udowodnić, że dobre zamówienia publiczne to nie tylko zgodność z procedurami, ale też wysoka jakość, odpowiedzialność i partnerska współpraca.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/konkurs-dla-przedstawicieli-zmawiajacych-publicznych–wyroznia-profesjonalne-podejscie–94322.html

 6. Polska może budować dwie elektrownie jądrowe na raz

Autor: Damian Kelman | Data publikacji: 17-02-2025

Donald Tusk zapowiedział, że polskie władzy są po decyzji, by wskazać lokalizację pod kolejną elektrownie jądrową w kraju. Czy Polska jest w stanie sprostać budowie dwóch elektrowni jednocześnie? Ekspert uważa, że byłoby to możliwe, chociaż wymagające.

Podczas konferencji prasowej poświęconej planom inwestycyjnym związanym z programem „Rok Przełomu”, premier wskazał na konieczność inwestowania w polskie bezpieczeństwo, którego częścią jest m.in. bezpieczeństwo energetyczne. Donald Tusk mówił o potrzebie dostarczania większej ilości energii, która jednocześnie będzie tańsza, w związku z tym wyraził gotowość do przedstawienia lokalizacji pod drugą elektrownie jądrową nad Wisłą. Spytaliśmy dr inż. Marcina Jaskólskiego – pełnomocnika rektora ds. energetyki jądrowej na Politechnice Gdańskiej – czy takie rozwiązanie ma sens i Polska jest gotowa sprostać budowie dwóch elektrowni atomowych jednocześnie.

Konieczna dywersyfikacja

Na wystąpieniu w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych premier wskazywał na konieczność zapewnienia stabilnych dostaw energii dla wszystkich chcących inwestować nad Wisłą. W związku z tym zwrócił uwagę na konieczność równoważenie dostaw prądu innymi źródłami energii niż OZE

Ekspert uważa, że droga, jaką zapowiedział Donald Tusk, jest słuszna, a dywersyfikacja w dostawie energii jest niezbędna do właściwego funkcjonowania zwłaszcza rynku energii w Polsce.

– Struktura wytwarzania energii elektrycznej w Polsce musi być technologicznie zdywersyfikowana. Nie ma mowy o bazowaniu jedynie na odnawialnych źródłach energii. Potrzebne są także źródła dyspozycyjne, niezależne od warunków klimatycznych. Dzięki stabilnym źródłom, unikniemy krótkoterminowych wahań cen energii elektrycznej na rynku – wyjaśnia Marcin Jaskólski.

Możemy budować dwie elektrownie jądrowe

Samo wystąpienie premiera i pochylenie się nad kwestią budowy elektrowni jądrowej może mieć istotny wpływ na budowę pierwszej elektrowni, która ma powstać gminie Choczewo na Pomorzu.

– Wsparcie polityczne dla budowy elektrowni jądrowej jest niezbędne dla sukcesu projektu, który jest skomplikowany w wielu płaszczyznach, a na dodatek wysoce kapitałochłonny. Podkreślenie przez Pana Premiera wagi tego projektu dla naszej gospodarki daje wyraźny sygnał naszym partnerom, że inwestycja ta jest nam niezbędna – wskazuje ekspert.

Jak jednak wyjaśnia, szybkość prac nie zależy jedynie od obietnic polskich polityków, ponieważ „tempo realizacji obecnego projektu jest uwarunkowane przepisami i wydawaniem decyzji zarówno na poziomie Komisji Europejskiej, jak i w kraju”.

Czy w związku z tym możliwe jest jednoczesne budowanie dwóch elektrowni jądrowych, co zdawał się zapowiedzieć Donald Tusk? Zdaniem Marcina Jaskólskiego, Polska jest w stanie sprostać takiemu zadaniu, mimo że będzie ono wymagało wielkich wyzwań.

– Traktuję to jako poważną zapowiedź. Budowa dwóch elektrowni na raz może być wielkim wyzwaniem finansowym i kadrowym, ale te dwa projekty zawsze bedą na innym etapie rozwojowym – uważa Jaskólski.

Ostatecznie korzyści będą jednak ogromne, a „zdobyte doświadczenia przy budowie pierwszej elektrowni jądrowej mogą bardzo pomóc przy realizacji kolejnych”.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/inzynieria-i-innowacje/polska-moze-budowac-dwie-elektrownie-jadrowe-na-raz-94278.html

Rynek Kolejowy

 1. Startują przetargi na rewitalizację fragmentów Nadodrzanki

Autor: Mikołaj Kobryński | Data publikacji: 19-02-2025

PKP Polskie Linie Kolejowe ogłosiły dwa przetargi na realizację w systemie “projektuj i buduj” prac rewitalizacyjnych na liniach kolejowych nr 273 i 401, tworzących ciąg Wrocław – Zielona Góra – Szczecin – Świnoujście. Perspektywa kompleksowej modernizacji obydwu linii kolejowych nie jest jednak znana.

Od lat piętą achillesową polskich portów morskich jest dostęp kolejowy. Choć w ostatnich latach PKP Polskie Linie Kolejowe kompleksowo zmodernizowały tzw. przyportowe stacje kolejowe, gorzej przedstawia się sytuacja w zakresie prowadzących do nich linii magistralnych. Wprawdzie parametry w zakresie prędkości szlakowej są z perspektywy przewoźników towarowych akceptowalne, a nawet dobre, wyzwaniem pozostaje przepustowość, zwłaszcza mając na uwadze postępujący wzrost przeładunków i planowane inwestycje, które w kolejnej dekadzie mogą go dodatkowo zdynamizować, takie jak budowa głębokowodnego terminala kontenerowego w Świnoujściu.

Na kompleksową modernizację od lat czeka choćby tzw. Nadodrzanka, czyli linia kolejowa nr 273, łącząca Wrocław i Szczecin przez Głogów, Zieloną Górę i Kostrzyn nad Odrą, a także linia kolejowa nr 401, która stanowi jej kontynuację do Świnoujścia. Perspektywa realizacji przedsięwzięcia nie jest jednak znana. W najbliższych kwartałach można spodziewać się rozpoczęcia prac rewitalizacyjnych na szeregu odcinków. PKP PLK ogłosiły bowiem dwa przetargi na ich zaprojektowanie i realizację robót budowlanych. – Zlikwidowane zostaną wąskie gardła, przez co transport kontenerów ze Świnoujścia na południe Polski i dalej do naszych sąsiadów będzie mógł przebiegać bez zakłóceń – komentuje wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka.

Jeden z przetargów dotyczy wykonania prac na samej LK nr 273 pomiędzy 116 a 285 kilometrem trasy, czyli na fragmencie przebiegającym przez województwo lubuskie. Z kolei drugi przetarg obejmuje zarówno zachodniopomorski odcinek LK nr 27, to jest pomiędzy 285 kilometrem trasy a stacją kolejową Szczecin Podjuchy w kilometrze 346,358, jak również linię kolejową nr 401 na odcinku Szczecin Dąbie – Lubiewo, czyli pomiędzy -0,636 a 88,100 kilometrem trasy. Obydwie inwestycje będą współfinansowane ze środków unijnych w ramach Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności. Dziś maksymalna prędkość szlakowa na tych liniach kolejowych wynosi 120 km/h, natomiast z uwagi na stan techniczny torowiska w niektórych miejscach wprowadzono stałe ograniczenia, nawet do 60 km/h.

Jak czytamy w opisach zamówienia, ich przedmiotem będą remont nawierzchni torowej, regulacja sieci trakcyjnej, demontaż i ponowny montaż oraz wymiana uszkodzonych elementów nawierzchni na przejazdach kolejowo-drogowych, a w przypadku przetargu na prace w województwie lubuskim również dostosowanie systemów sygnalizacji przejazdowej do prędkości 160 km/h. W każdym przetargu oprócz zakresu podstawowego zawarto także kilka zamówień opcjonalnych, obejmujących m.in. przebudowę przejazdów kolejowo-drogowych kategorii C i D do kategorii B. W programie funkcjonalno-użytkowym dla prac w ramach KPO określono maksymalną prędkość eksploatacyjną dla pociągów pasażerskich na 140 km/h, choć w ramach przyszłej kompleksowej modernizacji zakłada się 160 km/h. PKP Polskie Linie Kolejowe poinformowały, że prace obejmą ok. 230 kilometrów Nadodrzanki oraz ok. 20 kilometrów linii kolejowej nr 401.

Obydwa zamówienia powinny zostać zrealizowane w ciągu 335 dni, począwszy od daty zawarcia umowy. To mniej niż rok, jednak trzeba mieć na uwadze, że inwestycje w ramach KPO mają zostać rozliczone do 30 czerwca 2026 roku. Oferty w każdym przetargu będzie można składać do dnia 24 marca do godziny 9:00. Ich otwarcie nastąpi kwadrans później w przypadku przetargu “lubuskiego” i dwa kwadranse później w przypadku przetargu “zachodniopomorskiego”. W obydwu przetargach jedynym kryterium oceny ofert będzie cena. Po realizacji prac czas przejazdu najszybszych pociągów dalekobieżnych z Wrocławia do Szczecina przez Zieloną Górę spadnie poniżej 4 godzin. To wciąż znacznie więcej niż przez linie kolejowe nr 271 i 351, czyli przez Poznań.

https://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/startuja-przetargi-na-rewitalizacje-fragmentow-nadodrzanki-122232.html

 2. Beroud: Kolej towarowa w trudnym okresie przejściowym potrzebuje wsparcia

Autor: Roman Czubiński | Data publikacji: 20-02-2025

Zabiegi o ograniczenie negatywnego wpływu transportu na środowisko powinny polegać przede wszystkim na przejmowaniu ładunków z transportu drogowego przez kolej. Samo zastępowanie samochodów spalinowych elektrycznymi nie będzie wystarczającym rozwiązaniem – przekonywał podczas obrad łódzkiej konferencji TEN-T prezes PKP SA Alan Beroud. W debacie poświęconej dekarbonizacji oraz cyfryzacji kolei zwrócił też uwagę na konieczność pozostawienia pewnej liczby lokomotyw spalinowych jako rezerwy na wypadek wojny.

Prezes PKP SA rozpoczął od przywołania znanego wszystkim faktu, że kolej może odgrywać kluczową rolę w walce o nadanie transportowi bardziej ekologicznego charakteru. Przesuwanie potoków pasażerskich i ładunków z dróg na tory znacząco zmniejszy ilość gazów cieplarnianych w przeliczeniu na jednego pasażera lub tonę ładunku – i to bez pułapek, z którymi wiązałoby się ograniczenie do samej masowej zmiany źródła napędu samochodów i autobusów.

Samochody elektryczne nie są rozwiązaniem

Jedno z największych wyzwań, przed którymi stoi branża transportowa, to plan wycofania ze sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi od 2035 r. (wobec powszechnych głosów, że jest to zamiar nierealny, mówi się o przełożeniu terminu np. na rok 2040).

– Pytanie brzmi: czym zastąpić silniki spalinowe w systemie? – zwrócił uwagę prezes PKP SA. Jak wyliczył, przy założeniu, że wszystkie obecnie zarejestrowane samochody z silnikami benzynowymi oraz Diesla zostałyby zastąpione autami elektrycznymi – zapotrzebowanie w całej Polsce sięgnęłoby dodatkowych 320 TWh przeniesionych przez system. – To prawie 2,5-krotnie tyle, ile dziś zużywamy w Polsce. Konieczna byłaby więc ogromna rozbudowa dystrybucji i mocy produkcyjnych: same inwestycje w dystrybucję wyniosłyby prawie 650 mld zł – stwierdził Beroud, uznając taką zmianę za nierealną.

Elektryfikacja transportu samochodowego nie może więc być jedyna odpowiedzią na konieczność dekarbonizacji. – Taką odpowiedzią może być kolej z jej siecią i korytarzami towarowymi. Już dziś przewozy towarowe rosną – to ogólna tendencja światowa: w niektórych korytarzach potoki towarowe zwiększyły się prawie czterokrotnie. W naturalny sposób szczególne znaczenie ma dziś intermodal – przekonywał prezes. Efektywność energetyczna kolei jest znacznie lepsza niż ciężarówek (niezależnie od rodzaju napędu), co pomoże ograniczyć inwestycje w energetykę do akceptowalnego poziomu. Również pasażerowie wybierają kolej coraz chętniej.

Ceny energii uderzają też w kolej. Co zrobić?

Mimo tych korzystnych okoliczności sytuacja ekonomiczna przewoźników towarowych w całej UE jest dziś trudna (choć gdzie indziej sytuacja nie jest aż tak trudna, jak w PKP Cargo). – Obserwujemy regres lub stagnację, i to nie tylko w Polsce. Główna przyczyna to wzrost cen energii: w naszym kraju w ciągu dwóch lat stawka za megawatogodzinę wzrosła z 220 zł do prawie 650 zł – przypomniał Beroud. Ponieważ udział energii w kosztach działalności kolejowych przewoźników towarowych sięga 30%, stają się oni coraz mniej konkurencyjni wobec transportu drogowego.

– Musimy powstrzymać ten trend. Na razie, choć transport drogowy odpowiada za 70% emisji dwutlenku węgla, wciąż inwestujemy głównie w niego – wytknął prezes PKP SA. Najistotniejszym elementem zmian w krajowej i unijnej polityce transportowej powinno być, jego zdaniem, znalezienie źródła finansowania na okres przejściowy. – To konieczne nie tylko po to, by potem czerpać z tego benefity, ale wręcz po to, by kolej towarowa w ogóle przetrwała – podkreślił.

Elektryfikacja – tak, ale pojazdy spalinowe muszą pozostać

Beroud zaznaczył też potrzebę dalekowzrocznego przewidywania. – Kolej, tak jak infrastruktura energetyczna, musi być projektowana na 30-50 lat naprzód. Zamawiane dziś lokomotywy czy wagony będą eksploatowane przez co najmniej 30 lat – więc wyobraźmy sobie, jak po tym czasie ma wyglądać transport pasażerski i towarowy w UE. Na tej podstawie musimy zbudować inżynierię finansową, która powinna obejmować horyzont dłuższy od zwykłej perspektywy przyjmowanej przez banki i sektor finansowy. Samochód amortyzuje się w ciągu kilku lat, dla taboru kolejowego jest to okres o wiele dłuższy – uzasadnił.
Reklama

Proces zastępowania silników spalinowych nowymi źródłami napędu – zwłaszcza na kolei – powinien zostać dobrze przemyślany z jednego jeszcze powodu. – Wojna w Ukrainie pokazała, że gdy mamy do czynienia z zagrożeniem, nie działa sektor morski ani lotniczy, a kolej – tak. To ją najłatwiej odbudować w momencie kryzysowym, przynajmniej jeśli chodzi o tory bez sieci trakcyjnej – wskazał prezes PKP SA. Wymogi odporności oraz bezpieczeństwa nakazują więc, by – elektryfikując sieć kolejową – z drugiej strony być gotowym na wypadek zagrożenia. – Musimy mieć lokomotywy spalinowe w rezerwie na „godzinę W”, bo sieć trakcyjna podczas działań wojennych może szybko przestać istnieć – ostrzegał Beroud.

https://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/beroud-kolej-towarowa-w-trudnym-okresie-przejsciowym-potrzebuje-wsparcia-122220.html

 3. Wielkopolskie nie sfinansuje kursów Kaliskiej Kolei Dojazdowej

Autor: Kasper Fiszer | Data publikacji: 17-02-2025

Samorząd regionalny nie zamierza finansować kursów regularnych na trasie ze Zbierska do Opatówka. Ich uruchomienie wstępnie zapowiada prywatny SKPL. Spółka z jego grupy dzierżawi trasę od starostwa powiatowego.

Niedawno prywatny przewoźnik SKPL zapowiedział, że zamierza doprowadzić do wznowienia ruchu codziennych pociągów rozkładowych na sieci Kaliskiej Kolei Dojazdowej. Połączenia miałyby być realizowane na początkowym odcinku trasy Zbiersk – Opatówek, a docelowo na całym wskazanym odcinku. W Opatówku pasażerowie mogliby przesiąść się do normalnotorowych kursów realizowanych na linii 14 między Łodzią a Kaliszem, w tym bezpośrednich pociągów Polregio, ŁKA i KW do Poznania.

Bezpośredni autobus zamiast przesiadki na wąskotorówkę

Spółka znana dziś głównie z obsługi połączeń na liniach spalinowych dla PKP Intercity poinformowała także, że będzie się starać o wsparcie publiczne. Wiemy już jednak, że pociągów wąskotorowych nie sfinansuje samorząd regionalny, który odpowiada za znakomitą większość kolejowych połączeń innych niż dalekobieżne na swoim terenie. Tłumaczy on, że Zbiersk, Opatówek i miejscowości pośrednie są położone na terenie jednego powiatu. Choć zdarza się, że marszałkowie dotują kursy wewnątrzpowiatowe, traktując je jako część dłuższych linii komunikacyjnych, UMWW podkreśla, że zgodnie z przepisami ustawy o publicznym transporcie zbiorowym nie jest organizatorem odpowiedzialnym za takie połączenia.
Reklama

– Do miejscowości Zbiersk w gminie Stawiszyn kursuje autobus przewoźnika prywatnego na trasie Kalisz – Gadów. Do Zbierska dojeżdża również operator publicznego transportu zbiorowego, PKS w Kaliszu – wskazał Departament Transportu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego. Także PKS zapewnia możliwość bezpośredniego dojazdu do Kalisza.

W przypadku wznowienia przewozów Kaliskiej KD podróżni musieliby natomiast przesiadać się w drodze do najbliższego większego miasta. Region przypomniał, że użytkownikiem wieczystym gruntów wykorzystanych pod infrastrukturę wąskotorówki jest Starostwo Powiatowe w Kaliszu. Ma ono także prawo własności stojących na tym gruncie nieruchomości.

Sąsiednia kolej w Pleszewie wciąż funkcjonuje

Powiat wydzierżawił trasę spółce SKPL Infrastruktura i Linie Kolejowe. Przypomnijmy, że SKPL Cargo utrzymuje przewozy na nieodległej Pleszewskiej Kolei Lokalnej. Łączy ona stację Pleszew Miasto z Pleszewem Wąskotorowym, który z kolei przylega do stacji Pleszew. Od kilku lat wykorzystywane są tam jednak głównie pojazdy normalnotorowe – na tej stosunkowo krótkiej trasie zastosowany został splot torów o prześwicie 750 i 1435 mm.

https://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/wielkopolskie-nie-sfinansuje-kursow-kaliskiej-kd-122186.html

Portal ZP

Oferta z ceną dumpingową

Agata Hryc-Ląd | Stan prawny na dzień: 19.02.2025

Oferta z ceną dumpingową może być uznana za ofertą złożoną w warunkach czynu nieuczciwej konkurencji. Jeśli doszło do zaoferowania towaru poniżej kosztu zakupu, koniecznym jest również wykazanie, że działanie wykonawcy było intencjonalne czyli nakierowane na eliminację z rynku swoich konkurentów.

Na podstawie art. 226 ust. 1 pkt 7 ustawy Pzp, Zamawiający odrzuca ofertę wykonawcy, jeżeli została złożona w warunkach czynu nieuczciwej konkurencji w rozumieniu ustawy z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (dalej: uznk). Jak stanowi art. 3 ust. 1 uznk, czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta. Według postanowień art. 3 ust. 2 uznk, czynami nieuczciwej konkurencji są w szczególności:

– wprowadzające w błąd oznaczenie przedsiębiorstwa,
– fałszywe lub oszukańcze oznaczenie pochodzenia geograficznego towarów albo usług,
– wprowadzające w błąd oznaczenie towarów lub usług,
– naruszenie tajemnicy przedsiębiorstwa,
– nakłanianie do rozwiązania lub niewykonania umowy,
– naśladownictwo produktów,
– pomawianie lub nieuczciwe zachwalanie,
– utrudnianie dostępu do rynku,
– przekupstwo osoby pełniącej funkcję publiczną,
– nieuczciwa lub zakazana reklama,
– organizowanie systemu sprzedaży lawinowej,
– prowadzenie lub organizowanie działalności w systemie konsorcyjnym
– nieuzasadnione wydłużanie terminów zapłaty za dostarczane towary lub wykonane usługi.

Natomiast zgodnie z art. 15 ust. 1 pkt 1 uznk, czynem nieuczciwej konkurencji jest utrudnianie innym przedsiębiorcom dostępu do rynku, w szczególności przez sprzedaż towarów lub usług poniżej kosztów ich wytworzenia lub świadczenia albo ich odprzedaż poniżej kosztów zakupu w celu eliminacji innych przedsiębiorców.
Dla odrzucenia oferty na podstawie przesłanki wystąpienia czynu nieuczciwej konkurencji koniecznym jest wykazanie, że złożenie oferty wypełnia dyspozycję art. 3 ust. 1 uznk lub mieści się w zakresie wymienionych przykładowych czynów z art. 3 ust. 2 uznk lub dalszych art. 5-17g uznk.
Aby więc uznać określone zachowanie wykonawcy za czyn nieuczciwej konkurencji w rozumieniu art. 3 ust. 1 uznk, konieczne jest łączne spełnienie następujących przesłanek:

– działanie podjęte jest w związku z działalnością gospodarczą,
– działanie to wskazuje na sprzeczność z prawem lub dobrymi obyczajami,
– doszło do zagrożenia lub naruszenia interesu innego przedsiębiorcy lub klienta.

Jednocześnie ofertą złożoną w warunkach czynu nieuczciwej konkurencji może być również oferta z tzw. ceną dumpingową. Aby więc stwierdzić, iż wykonawca dopuścił się czynu opisanego w art. 15 ust. 1 pkt 1 uznk, poza samym wykazaniem, że doszło do zaoferowania towaru poniżej kosztu zakupu, koniecznym jest wykazanie, że działanie wykonawcy było intencjonalne – nakierowane na eliminację z rynku swoich konkurentów.

Sygnatura

Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 23 grudnia 2024 r. sygn. akt KIO 4599/24

https://www.portalzp.pl/nowosci/oferta-z-cena-dumpingowa-34997.html

Podatki | Prasówka | 13 – 19.02.2025

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Szybsze przedawnienie. Mniej mitręgi ze schematami. Znamy założenia reformy podatkowej

Agnieszka Pokojska, Mariusz Szulc | wczoraj, 18:30

Poznaliśmy szczegóły zmian, które kilkanaście dni temu zapowiedział minister finansów. Zaskoczenia nie ma. Skorzystają podatnicy, ale najwięcej ich doradcy, adwokaci i radcowie prawni. Zmiany mają dotyczyć głównie przedawnienia zobowiązań podatkowych i raportowania schematów podatkowych.

Na razie to tylko założenia, sam projekt jest dopiero przygotowywany w Ministerstwie Finansów. Rząd ma go przyjąć w drugim kwartale tego roku. O pracach nad nim informowaliśmy już wcześniej, m.in. w artykułach „Koniec z raportowaniem MDR na wszelki wypadek” (DGP 1/2025) i „Zmiany w podatkach nie będą przełomowe” (DGP 29/2025).

Z hipoteką lub zastawem, czyli uchylanie przepisu niezgodnego z konstytucją
W opublikowanym właśnie rządowym wykazie napisano, że „zrewidowana” zostanie instytucja przedawnienia, w tym w zakresie nieprzedawniania się zobowiązań podatkowych zabezpieczonych hipoteką lub zastawem skarbowym. Co to oznacza?

Chodzi o art. 70 par. 8 ordynacji podatkowej. Dziś powoduje on, że nie przedawniają się zobowiązania zabezpieczone hipoteką lub zastawem skarbowym, z tym że po upływie ustawowego terminu przedawnienia mogą być one egzekwowane tylko z przedmiotu hipoteki lub zastawu.

Uchylenie tego przepisu zapowiadane jest od lat. Rok temu uczynił to również wiceminister finansów Jarosław Neneman w odpowiedzi na wystąpienie rzecznika praw obywatelskich.

Co więcej, było to nawet przewidziane w połowie 2023 r., gdy opublikowano projekt nowelizacji ordynacji podatkowej. Potem już jednak nad nim nie pracowano.

Przepis musi być uchylony i wszyscy zdają sobie z tego sprawę, bo niemal identycznie brzmiący odpowiednik (art. 70 par. 6) został już dwanaście lat temu (w 2013 r.) zakwestionowany przez Trybunał Konstytucyjny (sygn. akt SK 40/12). Trybunał odniósł się wtedy również do obecnego art. 70 par. 8. Stwierdził, że budzi on identyczne wątpliwości.

Lata mijały, a przepis jest wciąż w ordynacji podatkowej.

Nie wiadomo, w jakim konkretnie kierunku pójdzie rząd. Czy tylko uchyli art. 70 par. 8 ordynacji, czy w zamian pojawi się inne rozwiązanie.

– Pełna ocena będzie możliwa dopiero po opublikowaniu konkretnego projektu – mówi Michał Goj, doradca podatkowy, partner w zespole postępowań podatkowych i sądowych EY (patrz komentarz w ramce).

Przy podejrzeniu przestępstwa – kontrowersyjny przepis do modyfikacji
Wiele natomiast wskazuje na to, że nie dojdzie wyłącznie do skreślenia innego kontrowersyjnego przepisu ordynacji – art. 70 par. 6 pkt 1. Przypomnijmy, że powoduje on zawieszenie biegu terminu przedawnienia podatku, gdy tylko zostanie wszczęte postępowanie w sprawie o przestępstwo skarbowe lub wykroczenie skarbowe.

Z rządowego wykazu wynika, że przepis zostanie „zmodyfikowany”. Jest to zgodne z tym, co mówił kilkanaście dni temu minister finansów Andrzej Domański, przedstawiając założenia reformy podatkowej. Z jego słów wynikało, że:

– zasadniczo postępowania prowadzone w związku z podejrzeniem popełnienia wykroczenia lub przestępstwa skarbowego nie będą wpływać na termin przedawnienia podatku (termin przedawnienia będzie biegł dalej), ale

– zostaną wprowadzone wyjątki od tej zasady; będą one dotyczyć najpoważniejszych przestępstw.

Całkowitego uchylenia tego przepisu chcą natomiast podatnicy. Od lat zarzucają skarbówce instrumentalne wykorzystywanie dzisiejszego przepisu – tylko w celu niedopuszczenia do przedawnienia podatku.

Sugestia skreślenia tego przepisu pojawiła się też w propozycjach zespołu ds. deregulacji pod kierunkiem Rafała Brzoski. Pisaliśmy o tym w artykule „Nowe pomysły na uproszczenie podatków już ogłoszone” (DGP nr 33/2025).

MF o schematach podatkowych
Duże zmiany szykują się w raportowaniu schematów podatkowych (z ang. mandatory disclosure rules – MDR), choć one również nie zaskakują. Już w grudniu 2024 r. wiceminister finansów Jarosław Neneman zapowiedział w rozmowie z PAP plan ograniczenia o ponad 70 proc. obowiązku raportowania krajowych MDR. Na początku lutego powtórzył to minister Domański.

Przypomnijmy, że Polska samodzielnie rozszerzyła obowiązek raportowania. W UE dotyczy on tylko schematów transgranicznych, u nas – także krajowych.

Szef KAS nie będzie już nadawał NSP (numeru schematu podatkowego), gdy przekazana mu informacja MDR zawiera już NSP w związku ze złożeniem takiego raportu przez inny podmiot.

Tajemnica zawodowa – zmiany ważne dla promotorów
Ale największe zmiany w zakresie MDR mają dotyczyć tzw. promotorów, czyli osób, których chroni tajemnica zawodowa (np. doradców podatkowych, adwokatów, radców prawnych). Ministerstwo Finansów przywołuje w tym kontekście wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 8 grudnia 2022 r. (sygn. C-694/20) oraz unijną dyrektywę 2023/2226 z 17 października 2023 r.

Dyrektywa znana też jako dyrektywa DAC8 powinna zostać wdrożona do polskiego prawa do końca 2025 r. Zmieniła ona m.in. art. 8ab tzw. dyrektywy 2018/822 (DAC6) wprowadzającej przepisy o raportowaniu transgranicznych MDR. Znowelizowany przepis pozwala każdemu państwu członkowskiemu „przyjąć niezbędne środki w celu zapewnienia pośrednikom prawa do zwolnienia z obowiązku przekazywania informacji dotyczących podlegających zgłoszeniu uzgodnień transgranicznych, jeżeli taki obowiązek zgłoszenia stanowiłby naruszenie prawniczej tajemnicy zawodowej na mocy prawa krajowego tego państwa członkowskiego”.

W związku z tym każde państwo UE będzie mogło przyjąć u siebie „niezbędne środki w celu zobowiązania każdego z pośredników, który otrzymał zwolnienie, do bezzwłocznego powiadomienia swojego klienta, jeżeli ten klient jest pośrednikiem, lub, w przypadku braku takiego pośrednika, jeżeli ten klient jest właściwym podatnikiem, o ciążących na kliencie obowiązkach zgłoszenia”.

W praktyce oznacza to, że projektowana właśnie nowelizacja ordynacji podatkowej:

– zwolni radców prawnych, adwokatów, doradców podatkowych i rzeczników patentowych z obowiązku raportowania MDR, jeśli naruszałby on przysługującą im tajemnicę zawodową, a zarazem

– zobowiąże ich do powiadamiania klienta, że to on powinien złożyć informację MDR szefowi Krajowej Administracji Skarbowej.

Przypomnijmy, że w podobnej sprawie – naruszania tajemnicy zawodowej doradców podatkowych – wypowiedział się 23 lipca 2024 r. również Trybunał Konstytucyjny (sygn. K 13/20). Uznał dzisiejszy obowiązek za sprzeczny z ustawą zasadniczą, ale wyrok nie został opublikowany w Dzienniku Ustaw.

Podobne wnioski, ale w odniesieniu do adwokatów i radców prawnych (nie doradców podatkowych), płyną także z wyroku TSUE z 29 lipca 2024 r. (sygn. C-623/22).

Bez MDR-2 i MDR-3
Z tym wiąże się kolejna projektowana zmiana – zniesienie obowiązku składania MDR-2. Dziś takie raporty składają promotorzy w sytuacji, gdy korzystający (klient) nie zwolnił ich z tajemnicy zawodowej. Ten sam obowiązek mają wspomagający (np. księgowi), gdy nabiorą wątpliwości, czy nie mają czasem do czynienia ze schematem podatkowym.

Natomiast raporty innego rodzaju (MDR-3) mają być składane tylko raz w roku i będzie je mógł podpisywać pełnomocnik. Obecnie, zgodnie z art. 86j par. 1 ordynacji, MDR-3 składają korzystający (czyli podatnicy) jeżeli:

– w danym okresie rozliczeniowym dokonywali jakichkolwiek czynności, które są elementem schematu podatkowego lub

– uzyskiwali wynikającą ze schematu podatkowego korzyść podatkową.

Niższe grzywny
Obniżona ma być górna granica grzywny za niezłożenie lub nieterminowe złożenie MDR szefowi KAS – z 720 do 240 stawek dziennych.

Kary te, choć wynikają z art. 80f kodeksu karnego skarbowego, i tak przez długi czas były głównie „straszakiem”. Pisywaliśmy o tym w artykule „Kary za brak MDR i strategii można policzyć na palcach jednej ręki” (DGP 210/2024). Informowaliśmy, że od 1 stycznia 2023 r. do 30 sierpnia 2024 r. nałożono zaledwie dwie grzywny za nieprzepisowe raportowanie na łączną kwotę 1,3 tys. zł.

Niewykluczone, że od tamtego czasu coś się zmieniło, bo w 2024 r. KAS wszczęła przynajmniej kilkanaście nowych postępowań w tym zakresie i to w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa skarbowego. Wciąż jednak trudno mówić o masowym nakładaniu kar, a ich obecny górny limit (w 2025 r. 720 stawek dziennych to prawie 45 mln zł) okazał się mocno zawyżony.

MF z nowym uprawnieniem
Z rządowego wykazu wynika też, że minister finansów dostanie nowe uprawnienie – będzie mógł występować do Naczelnego Sądu Administracyjnego o podjęcie uchwały abstrakcyjnej. To prawdopodobnie będzie wymagałoby zmiany w prawie o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 935, ze zm.).

Dzięki temu podatnicy mogliby liczyć na bardziej jednolite stosowanie przepisów podatkowych.

W podobnym kierunku szła zmiana, o jakiej mówił w wywiadzie dla DGP prof. Jacek Chlebny, prezes NSA (zob. „Proponujemy uchwały pilotażowe, wyższe opłaty sądowe i więcej posiedzeń niejawnych”, DGP nr 79/2024). Zapowiadał wprowadzenie tzw. uchwał pilotażowych, na wniosek wojewódzkiego sądu administracyjnego. Uchwała wyznaczałaby kierunek wykładni i przez to ujednoliciła linię orzeczniczą we wszystkich sądach wojewódzkich, a przez to też również organów podatkowych.

Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Projekt nowelizacji ordynacji podatkowej oraz niektórych innych ustaw – wpisany do wykazu prac legislacyjnych i programowych rządu

Kluczowe jest to, co będzie w zamian
Michał Goj, doradca podatkowy, partner w zespole postępowań podatkowych i sądowych EY:

Obowiązujące obecnie wyłączenie przedawnienia wobec zobowiązań zabezpieczonych hipoteką lub zastawem skarbowym powoduje oczywistą nierówność w traktowaniu podatników. Dlatego sam pomysł uchylenia art. 70 par. 8 ordynacji podatkowej nie wydaje się kontrowersyjny. Kluczowe będzie natomiast to, czy i jakie regulacje zostaną wprowadzone w miejsce dzisiejszej regulacji. Dlatego pełna ocena będzie możliwa dopiero po opublikowaniu konkretnego projektu.

Naturalne może się też wydawać wprowadzenie możliwości występowania przez ministra finansów do NSA o wydanie uchwały abstrakcyjnej. Wszak minister ma zapewniać jednolitość stosowania prawa przez organy podatkowe. Dziś nie jest to łatwe w sytuacji, gdy rozbieżne jest orzecznictwo sądów administracyjnych. Nie jestem jednak przekonany, czy planowane rozwiązanie to najwłaściwsza droga do rozwiązania problemu. Uchwały abstrakcyjne są oderwane od konkretnych spraw, w związku z tym przy rozstrzyganiu wątpliwości NSA może nie wziąć pod uwagę wszystkie argumenty podatników. Bo to rolą pełnomocnika jest ich zgłaszanie, ale w konkretnych sprawach. Tu prawdopodobnie takiej możliwości nie będzie.

Oczywiście NSA za każdym razem bada dopuszczalność wydania uchwały, w tym również to, czy dane zagadnienie da się ocenić bez odniesienia do konkretnej sytuacji podatnika. Ale z doświadczenia wiem, że w sprawach szczególnie trudnych lepiej formułować wnioski na podstawie konkretnego stanu faktycznego. Czasem muszą one dojrzeć do rozpoznania na podstawie konkretnych spraw.

Dobry kierunek, ale diabeł tkwi w szczegółach
Konrad Kurpiewski, radca prawny, doradca podatkowy, ekspert ds. MDR i polityki podatkowej w PwC Polska:

Poznaliśmy na razie zarys proponowanych rozwiązań, a diabeł potrafi tkwić w szczegółach, dlatego warto poczekać na sam projekt. Bazując na samych informacjach z rządowego wykazu, należy zwrócić szczególną uwagę na szykowane zmiany w zakresie tajemnicy zawodowej. Ich kierunek należy ocenić pozytywnie, ponieważ wszystkie zawody zaufania publicznego mają ustawowy obowiązek zachowania tajemnicy zawodowej i trudno byłoby znaleźć przekonujące argumenty za różnicowaniem ich sytuacji. Byłaby to istotna zmiana szczególnie w odniesieniu do raportowania transakcji, w które jest zaangażowanych wiele podmiotów oraz liczni doradcy podatkowi.

Uwagę przykuwa też propozycja upoważnienia ministra finansów do „wydawania rozporządzeń zwalniających m.in. przedmiotowo transakcje z obowiązku zgłaszania uzgodnień krajowych”. Może to pozwolić na ograniczenie obowiązku raportowania uzgodnień, które w sposób oczywisty nie spełniają definicji schematu podatkowego, choć zapewne minister będzie musiał korzystać z tego uprawnienia z dużą ostrożnością, chociażby z uwagi na obowiązki nałożone unijną dyrektywą i potrzebę zbliżonego traktowania analogicznych sytuacji krajowych i zagranicznych.

Pozytywnie oceniam pomysł na uchylenie obowiązku raportowania MDR-2 przez promotorów i wspomagających. Obecnie zasady składania takich informacji są oderwane konstrukcyjnie od konkretnych informacji o danym stanie faktycznym.

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9741295,szybsze-przedawnienie-mniej-mitregi-ze-schematami-znamy-zalozenia-re.html

 2. Wypłata opodatkowanego już zysku jest bez PIT

Joanna Marciniak, Katarzyna Jędrzejewska | wczoraj, 06:00

Kolejny sąd orzekł: zysk osiągnięty przez przedsiębiorcę w trakcie prowadzenia przez niego samodzielnie działalności gospodarczej nie jest po raz drugi opodatkowany, gdy zostanie wypłacony przez spółkę kapitałową powstałą z przekształcenia tej jednoosobowej działalności.

W tej kwestii jest już ugruntowana linia orzecznicza Naczelnego Sądu Administracyjnego, czego przykładem są wyroki z: 25 września 2024 r. (sygn. akt II FSK 743/24), 28 czerwca 2024 r. (sygn. akt II FSK 1308/21), 14 marca 2024 r. (II FSK 808/21), 12 października 2023 r. (II FSK 327/21), 30 sierpnia 2023 r. (II FSK 252/21), 29 czerwca 2023 r. (II FSK 51/21), 20 września 2017 r. (II FSK 2089/15).

Tak samo orzekły sądy I instancji w nieprawomocnych na razie wyrokach z: 16 stycznia 2025 r. (sygn. akt I SA/Ke 505/24), 26 września 2023 r. (I SA/Gd 675/23), w Poznaniu z 8 lutego 2023 r. (I SA/Po 744/22), w Bydgoszczy z 13 grudnia 2022 r. (I SA/Bd 526/22),

Mimo to dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej nie daje za wygraną, o czym pisaliśmy w artykule „Wypłata „starych” zysków. Przegrane w sądach nie odstraszają fiskusa” (DGP nr 24/2025).

Samodzielny biznes
Wskazaliśmy, że wykładnia skarbówki prowadzi do dwukrotnego opodatkowania:

– raz przed przekształceniem, jako dochód z samodzielnie prowadzonej działalności gospodarczej (o którym mowa w art. 10 ust. 1 pkt 3 w zw. z art. 14 ust. 1 oraz art. 44 ust. 1 ustawy o PIT), a więc na bieżąco w trakcie roku podatkowego, i

– drugi raz po przekształceniu jako przychód kapitałowy z tytułu udziału w zyskach osób prawnych (czyli spółki z o.o.), o którym mowa w art. 17 ust. 1 pkt 4 ustawy o PIT.

Potwierdzeniem tego jest np. interpretacja z 3 października 2024 r. (0113-KDIPT2-3.4011.497.2024.2.JŚ).

Ze spółki w spółkę
Ten sam pogląd dyrektor KIS prezentuje w sprawach dotyczących przekształcenia spółki osobowej (transparentnej podatkowo, np. jawnej) w spółkę kapitałową (z o.o.). W tym wypadku również wspólnik musi, zdaniem fiskusa, dwukrotnie zapłacić podatek od wypracowanego zysku:

– raz przed przekształceniem, od dochodu z udziału w spółce niebędącej osobą prawną, proporcjonalnie do prawa do udziału w zysku spółki (art. 8 ust. 1 ustawy o PIT), a więc na bieżąco w trakcie roku podatkowego, i

– drugi raz po przekształceniu jako przychód kapitałowy z tytułu udziału w zyskach osób prawnych (czyli spółki z o.o.), o którym mowa w art. 17 ust. 1 pkt 4 ustawy o PIT.

Przykładem jest interpretacja z 24 stycznia 2025 r. (0113-KDIPT2-3.4011.667.2024.2.MS).

Obniżenie kapitału w spółce – tłumaczenie dyrektora KIS
Dyrektor KIS to argumentuje, że niepodzielony zysk z lat ubiegłych został po przekształceniu ujęty w bilansie spółki kapitałowej (z o.o.) jako „Zysk z lat ubiegłych” więc po stronie pasywów w jej kapitale własnym. Zatem wypłata środków na podstawie uchwały podjętej przez wspólników spółki kapitałowej będzie skutkować obniżeniem wysokości części A bilansu (Kapitał własny). Wskutek tej wypłaty wspólnicy uzyskują przychód z udziału w zyskach osób prawnych, o którym mowa w art. 17 ust. 1 pkt 4 ustawy o PIT – twierdzi fiskus.

Jego zdaniem nie ma znaczenia to, że spółka z o.o. nie wypracowała tego zysku i że już raz został od niego zapłacony PIT – czy to przez przedsiębiorcę prowadzącego samodzielnie działalność gospodarczą, czy to przez wspólników spółki osobowej.

Kolejna przegrana
Potwierdzeniem, że dyrektor KIS się myli, jest najnowszy wyrok NSA, poprzedzony orzeczeniem WSA w Lublinie (I SA/Lu 639/21). Oba sądy orzekły, że chociaż wypracowany przez przedsiębiorcę zysk stał się majątkiem spółki z o.o. (w następstwie przekształcenia), to jego wypłata nie jest przychodem z udziału w zysku tej spółki. Jego wypłata, skutkująca równoczesnym obniżeniem kapitału zapasowego, nie przybierze w tym wypadku żadnej z form przewidzianych w art. 25 ust. 4 ustawy o PIT – orzekł WSA.

Stanowisko to podzielił sąd kasacyjny.

– Zysk, który bezspornie w wyniku przekształcenia jednoosobowej działalności gospodarczej podatnika w spółkę z o.o. stał się częścią kapitałów własnych nowego podmiotu, nie może równocześnie stanowić dla podatnika (który stał się wspólnikiem) przychodem z tytułu udziału w zysku tej spółki, w formie przewidzianej przez art. 25 ust. 4 ustawy PIT – uzasadnił wyrok sędzia Jerzy Płusa.

Wyrok NSA z 7 lutego 2025 r., sygn. akt II FSK 612/22

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9740609,wyplata-opodatkowanego-juz-zysku-jest-bez-pit.html

 3. Wcześniejsze badania lekarskie i refundacja kosztu okularów też są bez PIT

Mariusz Szulc | 17 lutego 2025, 18:00

Nawet jeżeli pracownik podda się badaniom lekarskim jeszcze przed upływem terminu ważności poprzednich, to pracownik nie ma przychodu z tego powodu, że pracodawca mu je sfinansuje – wyjaśnił dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Co więcej, jeżeli lekarz w trakcie takiego przedterminowego badania zaleci zakup okularów korekcyjnych lub soczewek kontaktowych do pracy przy komputerze, to refundacja takiego wydatku, którą pracownik dostanie od pracodawcy, będzie zwolniona z PIT – wynika z tej samej interpretacji indywidualnej.

Zarządzenie urzędu
Spytał o to urząd miasta, który na podstawie przepisów wewnętrznych zapewnia okulary korekcyjne swoim pracownikom zatrudnionym przy komputerach. W zarządzeniu zapisano, że jeżeli koszty badań lekarskich związanych z pogorszeniem wzroku zostaną przeprowadzone na wniosek pracownika jeszcze w trakcie ważności badań okresowych, to ich refundacja jest opodatkowana PIT. Tak samo opodatkowana jest refundacja kosztów zakupu okularów korekcyjnych.

Urząd uważał, że w tym wypadku nie ma zastosowania zwolnienie, o którym mowa w art. 21 ust. 1 pkt 11 ustawy o PIT. Przepis ten zwalnia z podatku świadczenia rzeczowe i ekwiwalenty za nie, przysługujące na podstawie przepisów o bezpieczeństwie i higienie pracy, jeżeli zasady ich przyznawania wynikają z odrębnych ustaw lub wydanych na ich podstawie przepisów wykonawczych.

Te odrębne przepisy to rozporządzenia ministra pracy i polityki społecznej z 1 grudnia 1998 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy na stanowiskach wyposażonych w monitory ekranowe (t.j. Dz.U. z 2025 r. poz. 58). Zgodnie z par. 8 ust. 2 tego rozporządzenia pracodawca musi zapewnić pracownikom okulary lub szkła kontaktowe korygujące wzrok, zgodne z zaleceniem lekarza, jeżeli potrzebę ich stosowania podczas pracy przy obsłudze monitora ekranowego wskażą „wyniki badań okulistycznych przeprowadzonych w ramach profilaktycznej opieki zdrowotnej”.

Które badania są profilaktyczne
Urząd miasta zwrócił uwagę na to, że badaniami profilaktycznymi są wyłącznie badania:

– wstępne,

– okresowe oraz

– kontrolne przeprowadzane po zwolnieniu lekarskim trwającym dłużej niż 30 dni.

Wskazał, że wynika to z art. 229 kodeksu pracy, a także z par. 1 ust. 1 i par. 4 rozporządzenia ministra zdrowia i opieki społecznej z 30 maja 1996 r. w sprawie przeprowadzania badań lekarskich pracowników, zakresu profilaktycznej opieki zdrowotnej nad pracownikami oraz orzeczeń lekarskich wydawanych do celów przewidzianych w kodeksie pracy (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 607).

Urząd uznał więc, że nie są profilaktycznymi dodatkowe badania przeprowadzane na wniosek pracownika. W związku z tym doszedł do wniosku, że refundacja tych badań, oraz zaleconych w ich trakcie przez lekarza okularów lub szkieł kontaktowych, jest opodatkowana.

Pracownik nie zapłaci PIT
Nie zgodził się z tym dyrektor KIS. Stwierdził, że koszt wcześniejszych badań lekarskich w ogóle nie jest przychodem pracownika, a refundacja zaleconego przez lekarza zakupu okularów korekcyjnych lub soczewek kontaktowych do pracy przy ekranie jest zwolniona z podatku na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 11 ustawy o PIT.

Tego wymaga prawo pracy
Dyrektor KIS przywołał tu art. 207 par. 1 i 2 kodeksu pracy. Wynika z nich, że pracodawca ponosi odpowiedzialność za stan bezpieczeństwa i higieny pracy w zakładzie pracy i ma obowiązek m.in. „dostosowywać środki podejmowane w celu doskonalenia istniejącego poziomu ochrony zdrowia i życia pracowników, biorąc pod uwagę zmieniające się warunki wykonywania pracy”.

Koszty działań podejmowanych przez pracodawcę w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy w żaden sposób nie mogą obciążać pracowników – wynika z art. 207 par. 2[1] k.p.

Fiskus zwrócił też uwagę na brak we wspomnianym rozporządzeniu ministra zdrowia przepisów ograniczających prawo pracodawcy do skierowania podwładnego na badania lekarskie, gdy ważne są jeszcze uprzednio wydane zaświadczenia lekarskie. Przeciwnie, jest to wręcz obowiązek pracodawcy związany z koniecznością zapewnienia bezpiecznych i higienicznych warunków pracy – podkreślił dyrektor KIS.

Przypomniał też wyrok Sądu Najwyższego z 18 grudnia 2002 r. (sygn. akt I PK 44/02), z którego wynika, że orzeczenie lekarskie staje się nieaktualne, jeżeli wystąpią zdarzenia wskazujące na zmianę stanu zdrowia pracownika.

Zdaniem dyrektora KIS takim zdarzeniem jest niewątpliwie pogorszenie wzroku pracownika. Uzasadnia ono konieczność wcześniejszego przeprowadzenia badania lekarskiego.

Jeżeli badanie potwierdzi, że podwładny musi mieć okulary korekcyjne lub soczewki kontaktowe do pracy przy komputerze, to pracodawca ma obowiązek je zapewnić, a refundacja kosztów z tym związanych jest wolna od podatku na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 11 ustawy o PIT – podsumował fiskus.

Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 5 lutego 2025 r., sygn. 0112-KDIL2-1.4011.935.2024.2.DJ

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9740615,wczesniejsze-badania-lekarskie-i-refundacja-kosztu-okularow-tez-sa-bez.html

 4. PIT. Menedżerowie nie odliczają wyższych kosztów dojazdu

Agnieszka Pokojska | 17 lutego 2025, 06:00

W rocznym PIT menedżerowie nie mogą odliczyć od swoich przychodów kosztów imiennych biletów okresowych – potwierdziła Krajowa Informacja Skarbowa w odpowiedzi mailowej na pytanie doradcy podatkowego.

Osoby fizyczne mogą odliczyć od swoich przychodów wydatki na dojazdy, które faktycznie są wyższe niż zryczałtowane koszty uzyskania przychodów w miesięcznej wysokości 250 zł lub 300 zł (przewidziane dla osób zatrudnionych poza miejscowością, w której mieszkają).

Możliwość taką daje art. 22 ust. 11 ustawy o PIT. Jednym z warunków jest posiadanie imiennego biletu okresowego autobusowego, kolejowego (fiskus nie honoruje biletów jednorazowych). Faktycznie poniesione koszty można uwzględnić w rocznym PIT.

Ma to jednak zastosowanie wyłącznie do rozliczenia przychodów ze: stosunku służbowego, stosunku pracy, spółdzielczego stosunku pracy oraz pracy nakładczej.

Kto wykluczony
Nie dotyczy to natomiast menedżerów, którzy uzyskują przychody na podstawie art. 13 pkt 7 i 9 ustawy o PIT, czyli przychody:

– otrzymywane przez osoby należące do składu zarządów, rad nadzorczych, komisji lub innych organów stanowiących osób prawnych,
– uzyskane na podstawie umów o zarządzanie przedsiębiorstwem, kontraktów menedżerskich lub umów o podobnym charakterze, w tym zawieranych w ramach prowadzonej przez podatnika działalności gospodarczej.
– Pozbawienie menedżerów prawa do odliczenia kosztów biletów było zamierzone – zauważa Małgorzata Samborska, doradca podatkowy i partner w Grant Thornton.

Menedżerowie mogą jedynie odliczyć koszty uzyskania przychodów z tytułu kontraktu (umowy o zarządzanie) w wysokości 250 zł miesięcznie. Maksymalnie jest to 4500 zł rocznie i to nawet, jeżeli podatnik tego samego rodzaju przychody (wymienione w art. 13 pkt 7 i 9 ustawy o PIT) uzyskuje od więcej niż jednego podmiotu albo od tego samego podmiotu, ale z tytułu kilku stosunków prawnych. Wynika to wprost z art. 22 ust. 9 pkt 5 ustawy o PIT.

Skąd wątpliwości
– Przepisy dotyczące biletów wielokrotnie się zmieniały – wyjaśnia Małgorzata Samborska. Przypomina, że przed laty w art. 22 ustawy o PIT był ust. 11a (obecnie już uchylony). Wynikało z niego wprost, że przepis o odliczaniu kosztów imiennych biletów okresowych (art. 22 ust. 11) nie ma zastosowania do kosztów uzyskania przychodów ze źródeł określonych w art. 13 pkt 5, 7 i 9, a więc m.in. do przychodów z kontraktów menedżerskich. Ust.11a został jednak uchylony z dniem 1 stycznia 2009 r.

Wcześniej, w sporządzonych na zlecenie Sejmu opiniach (np. z 18 kwietnia 2002 r. druk sejmowy nr 415) wskazywano, że dotychczasowy art. 22 ust. 11a dyskryminował podatników, których przychody są wymienione w art. 13 pkt 5, 7 i 9 (w tym menedżerów) w stosunku do pracowników. – Można więc było sądzić, że uchylenie ust. 11a w art. 22 ustawy o PIT pozwoli dowodzić, że menedżerowie, tak jak pracownicy, mogą odliczyć koszty imiennych biletów okresowych – podkreśla ekspertka.

Taki wniosek można było jednak wysnuć z sejmowych opinii. W uzasadnieniu do projektu nowelizacji napisano jednak co innego – że ustawodawca nieprzypadkowo pozbawił prawa do tego odliczenia menedżerów.– Ciężko byłoby więc poważyć stanowisko fiskusa – uważa Małgorzata Samborska.

Pełną odpowiedź Krajowej Informacji Skarbowej cytujemy w ramce.

Odpowiedź mailowa KIS
Koszty uzyskania przychodów z tytułu kontraktu menedżerskiego wynoszą 250 zł miesięcznie, a jeżeli podatnik tego samego rodzaju przychody uzyskuje od więcej niż jednego podmiotu albo od tego samego podmiotu, ale z tytułu kilku stosunków prawnych, w wysokości określonej w ust. 2 pkt 2 ustawy PIT (nie mogą przekroczyć łącznie 4500 zł za rok podatkowy). Zastosowanie kosztów w wysokości imiennych biletów okresowych ma zastosowanie wyłącznie do świadczeń z umowy o pracę, stosunku służbowego, spółdzielczego stosunku pracy oraz pracy nakładczej. Nie ma zastosowania w przypadku kontraktów menedżerskich.

Podstawa prawna: art. 13 pkt 7, art. 22 ust. 9 pkt 5 ustawy o PIT

https://podatki.gazetaprawna.pl/rozlicz-pit-2022/artykuly/9739044,pit-menedzerowie-nie-odliczaja-wyzszych-kosztow-dojazdu.html

 5. Fundacja rodzinna nie pomoże w optymalizacji podatkowej. Nie każde wystąpienie do KAS o opinię zabezpieczającą zakończy się dla podatnika sukcesem

Mariusz Szulc | 17 lutego 2025, 06:00

Szef Krajowej Administracji Skarbowej trzykrotnie odmówił ostatnio wydania opinii zabezpieczającej przed klauzulą przeciw unikaniu opodatkowania w sprawach dotyczących fundacji rodzinnej.

Eksperci uspokajają, że fundacje rodzinne nadal są i będą bezpieczne podatkowo, pod warunkiem że przedsiębiorcy nie będą ich wykorzystywać do fiskalnej optymalizacji, a jedynie w celu zapewnienia sprawnej sukcesji rodzinnego majątku. W najnowszych sprawach nie było to tak oczywiste.

Jaka korzyść ze sprzedaży majątku za pośrednictwem fundacji rodzinnej
Wszystkie trzy sytuacje, do których odniósł się szef KAS, były podobne. Majątek należący do przedsiębiorców miał zostać wniesiony do fundacji rodzinnej, a ta następnie miała go sprzedać i uzyskany dochód wypłacić swoim beneficjentom. Teoretycznie jest to możliwe, a w praktyce oznaczałoby dużą oszczędność podatkową.

Gdyby przedsiębiorca sprzedał majątek, musiałby zapłacić PIT według 19-proc. stawki liniowej lub 32-proc. stawki przewidzianej w skali podatkowej (gdy dochód przedsiębiorcy przekroczy w skali roku 120 tys. zł). Do tego często dochodzi jeszcze 4-proc. danina solidarnościowa, należna po przekroczeniu 1 mln zł dochodu rocznie, bo w przypadku fundacji rodzinnych mamy do czynienia raczej z osobami majętnymi.

Jeżeli natomiast sprzedaż majątku następuje za pośrednictwem fundacji rodzinnej, to co do zasady fundacja płaci tylko 15-proc. CIT, i to w momencie wypłaty dochodu swoim beneficjentom.

Natomiast sami beneficjenci w ogóle nie płacą podatku dochodowego, jeżeli w grę wchodzi zwolnienie na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 157 ustawy o PIT.

Oszczędność podatkowa jest więc pokaźna, a na dodatek podatek (15-proc. CIT) zostanie zapłacony później, bo dopiero w momencie wypłaty.

Dlaczego siskus odmawił wydania opinii zabezpieczającej
Nie do takich celów powinny być jednak wykorzystywane fundacje – uważa szef KAS, i dlatego w grudniu 2024 r. trzykrotnie odmówił wydania opinii zabezpieczającej przed zastosowaniem klauzuli przeciwko unikaniu opodatkowania. Uczynił to 16, 18 i 19 grudnia ub.r., a odmowy opublikowano na początku lutego br.

Jedną z nich opisaliśmy w artykule „Fundacja ma być rodzinna, a nie optymalizacyjna” (DGP nr 25/2025). Szef KAS – przypomnijmy – uznał za optymalizację podatkową działania polegające na wniesieniu do fundacji rodzinnej udziałów w spółce kapitałowej z zamiarem sprzedania ich przez fundację już po dwóch miesiącach.

Przez półtora roku udziałowcy spółki rozważali inny scenariusz – bezpośrednią sprzedaż udziałów, ale ostatecznie zdecydowali się zrobić to za pośrednictwem fundacji rodzinnej.

Szef KAS uznał, że taki sposób działania będzie sztuczny (nie po to powołuje się fundację rodzinną), sprzeczny z celem przepisów podatkowych, a uzyskanie korzyści podatkowej będzie jednym z głównych celów wnioskodawców (sygn. DKP1.8082.7.2023).

Z tego samego powodu odmówił wydania dwóch innych opinii zabezpieczających (DKP1.8082.3.2024 oraz DKP1.8082.4.2024). Stan faktyczny był bardzo podobny. Fundatorzy chcieli wnieść posiadane udziały oraz prawa i obowiązki w spółkach (m.in. komandytowej) do fundacji rodzinnej. Ta miała je następnie sprzedać, a dochód z tego tytułu wypłacać swoim beneficjentom.

„Można przyjąć, że dokonanie transakcji w taki sposób było działaniem intencjonalnym i z góry zaplanowanym – utworzenie fundacji rodzinnej było ściśle skorelowane z chęcią dokonania transakcji zbycia praw udziałowych” – stwierdził szef KAS.

Znów uznał takie działania za sztuczne, sprzeczne z celem przepisów podatkowych i motywowane głównie korzyścią podatkową. Innymi słowy chodziło o optymalizację podatkową, a nie o optymalne zabezpieczenie sukcesji rodzinnego majątku – podsumował szef KAS.

– Najnowsze odmowne decyzje szefa KAS powinny być przestrogą przed wykorzystaniem instytucji fundacji rodzinnej jako instrumentu transakcyjnego, którego rola ograniczy się do bycia swoistym pośrednikiem w danej transakcji, oderwanego od ustawowych celów jej istnienia – komentuje Dominika Chmura, doradca podatkowy i adwokat w BTTP.

To nie wyjątek. Próby optymalizacji i zapowiedź zaostrzenia przepisów
Szef KAS stwierdzał takie próby optymalizacji już wcześniej, o czym poinformował 29 października 2024 r. wiceminister finansów Jarosław Neneman w odpowiedzi na poselską interpelację nr 5254. Przekazał, że szef KAS samodzielnie wykrył trzy przypadki potencjalnej optymalizacji, a w jednym rozpoczął już nawet postępowanie zmierzające do zastosowania klauzuli przeciw unikaniu opodatkowania. Niedozwolona korzyść podatkowa w tej sprawie mogła wynieść miliardy złotych – podkreślił wiceminister.

Podobne przypadki szef KAS wykrywa też, gdy na prośbę dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej opiniuje wnioski o wydanie interpretacji indywidualnej. We wspomnianej odpowiedzi na poselską interpelację wiceminister poinformował o 72 takich przypadkach.

Z tego powodu w sierpniu 2024 r. wiceminister finansów zapowiedział plan zaostrzenia przepisów o fundacji rodzinnej, by nie była ona wykorzystywana do podatkowych optymalizacji. Na razie nie został jednak opublikowany projekt, który miałby zmierzać w tym kierunku.

Wydane opinie zabezpieczające
Przypomnijmy, że fundacje rodzinne to pomysł na kontynuację działania rodzinnego biznesu i zwiększenie potencjału krajowych inwestycji. Cel był taki, żeby „zatrzymać niepodzielony kapitał w kraju, w rękach jednej rodziny i to na wiele pokoleń”. Tak uzasadniano to w projekcie ustawy o fundacji rodzinnej (Dz.U. z 2023 r. poz. 326 ze zm.).

Jeśli cel ten jest rzeczywiście realizowany, to szef KAS wydaje opinie zabezpieczające przed zastosowaniem klauzuli przeciw unikaniu opodatkowania.

Uczynił tak np. 13 września 2024 r. (DKP2.8082.2.2024). Wnioskodawca chciał utworzyć fundację rodzinną i wnieść do niej akcje spółki kapitałowej, które następnie byłyby wyprzedawane w bieżącym obrocie giełdowym. O sprzedaży decydował przede wszystkim spadający kurs akcji spółki. To pozwoliłoby na zakup innych aktywów, których cena podlegała mniejszym wahaniom.

Tymi aktywami były zwłaszcza lokale mieszkalne i usługowe. Fundacja kupiła m.in. dwa mieszkania pod wynajem i podpisała umowy dotyczące zakupu kolejnych. Wszystko to, jak argumentował wnioskodawca, pomagało ograniczyć ryzyko gospodarcze po stronie fundacji rodzinnej. Podkreślał, że głównym celem jest bowiem zabezpieczenie finansowe rodziny, w tym przede wszystkim niepełnosprawnej córki.

Z wniosku wynikało też, że wypłaty byłyby realizowane co do zasady nie z przychodu ze sprzedaży akcji, lecz ze środków uzyskanych z wynajmu zakupionych lokali.

W tym wypadku sprzedaż akcji przez fundację nie wzbudziła podejrzeń szefa KAS. Wydając opinię zabezpieczającą, zwrócił on uwagę na to, że:

– wyprzedaż akcji spółki nie była planowana lub inicjowana przez wnioskodawców przed wprowadzeniem fundacji rodzinnej do polskiego porządku prawnego,

– warunki sprzedaży akcji nie były ustalane z potencjalnymi nabywcami przed wniesieniem tych akcji do fundacji rodzinnej,
– sprzedaż akcji odbywałaby się w ramach bieżącego obrotu giełdowego.

Można więc przyjąć – jak stwierdził szef KAS – że fundacja nie byłaby wykorzystana instrumentalnie, „wyłącznie jako wehikuł transakcyjny do sprzedaży akcji”. Jej działania będą rzeczywiście związane z sukcesją i zabezpieczeniem dzieci wnioskodawcy na przyszłość – podsumował organ.

Zdaniem Pawła Pająka z kancelarii BTTP kluczowy w tym przypadku był argument „prospołeczny”, czyli zabezpieczenie finansowe niepełnosprawnej córki fundatorów.

Szef KAS wydał też opinię zabezpieczającą 12 lutego 2024 r. (DKP3.8082.8.2023). Przekonał go argument, że fundator posiadający akcje w spółce matce od kilku lat bezskutecznie próbował zbyć udziały spółek zależnych. Nie pomogło nawet zatrudnienie doradcy inwestycyjnego. Dlatego fundator postanowił wnieść akcje spółki matki do fundacji rodzinnej i za jej pośrednictwem wykorzystywać zyski spółek zależnych do działalności inwestycyjnej oraz – jak wyjaśnił – w celu zaspokojenia bieżących potrzeb rodzinnych.

Szef KAS uznał, że w takich okolicznościach fundacja rodzinna nie będzie wykorzystana głównie jako instrument podatkowej optymalizacji, a cała operacja ma uzasadnienie ekonomiczno-gospodarcze. Przekonało go m.in. to, że fundator działał z myślą o zabezpieczeniu majątku na rzecz małoletnich dzieci, chciał uniknąć ewentualnego paraliżu inwestycyjnego po swojej śmierci i zapobiec roztrwonieniu majątku przez spadkobierców. Majątek ten miał bowiem – jak wynikało z wniosku o opinię – służyć kolejnym pokoleniom i być wypłacany „w racjonalnych kwotach” w celu zaspokojenia codziennych potrzeb życiowych i edukacyjnych.

Szef KAS uznał, że w takiej sytuacji utworzenie fundacji rodzinnej będzie zgodne z celem przepisów i nie będzie sztuczne.

Inna wydana przez niego opinia zabezpieczająca – z 21 grudnia 2023 r. (DKP3.8082.5.2023) dotyczyła fundatorów, którzy planowali utworzyć fundację rodzinną, wnieść do niej mienie (1 mln zł w środkach pieniężnych, udziały lub akcje spółek operacyjnych), a następnie wykorzystywać ten majątek w ramach dozwolonej dla fundacji działalności gospodarczej i wypłacać świadczenia beneficjentom (dzieciom i wnukom fundatorów). Ze statutu fundacji wynikało, że będą z tego pokrywane m.in. koszty opieki medycznej beneficjentów, koszty związane z zawarciem małżeństwa i narodzin dziecka czy wsparcie dla beneficjenta znajdującego się z przyczyn od niego niezależnych w złej sytuacji finansowej.

– W tej sprawie nie było wątpliwości, że fundacja ma przysłużyć się sukcesji międzypokoleniowej i ograniczyć ryzyko nieporozumień między beneficjentami. Była więc wprost zgodna z celem ustawodawcy – podkreśla Paweł Pająk.

Co więcej, w tej sprawie wnioskodawcy już wcześniej występowali o opinię zabezpieczającą, tłumacząc, że chcą utworzyć jeden podmiot skupiający cały majątek spółek operacyjnych. Rozważali m.in. powołanie alternatywnej spółki inwestycyjnej oraz spółki holdingowej. Ostatecznie wybrali fundację rodzinną.

Szef KAS wziął to pod uwagę. Za uzasadnione uznał dążenie do koncentracji aktywów w jednym podmiocie. Przekazanie ich fundacji rodzinnej niewątpliwie ułatwi realizację celu sukcesyjnego – stwierdził organ.

Sukcesja, a nie optymalizacja
– Dlatego nie uznawałabym najnowszych odmów wydania opinii zabezpieczającej jako wypaczenia sensu istnienia fundacji rodzinnych. Nie wyciągałabym też wniosku, że fundacja rodzinna nie może bezpiecznie sprzedać otrzymanych od fundatorów udziałów lub akcji – mówi Dominika Chmura.

Podkreśla, że mądrze zaplanowane działania z wykorzystaniem fundacji rodzinnych, które realizują rodzinne cele sukcesyjne, mają odpowiednio sporządzony statut oraz właściwą strukturę, nie będą kwestionowane przez fiskusa.©℗

opinia
Wypłata z fundacji dozwolona, ale warto się do niej przygotować
Michał Kwaśniewski, adwokat i partner w Quidea
Michał Kwaśniewski, adwokat i partner w Quidea / Materiały prasowe

Planując założenie fundacji rodzinnej, należy się zastanowić, po co w ogóle jest ona potrzebna fundatorowi (nestorowi rodu). Jeśli odpowiedź będzie zbliżona do trzech ustawowych celów tej instytucji, czyli: gromadzenia, pomnażania i dystrybucji mienia w ramach rodziny, to podatkowo powinniśmy się czuć bezpiecznie.

Jeżeli jednak nasz plan sukcesyjny zakłada, że mienie zostanie w pewnym momencie spieniężone, i takie założenie pojawiło się jeszcze przed pomysłem założenia fundacji rodzinnej, to powinna nam się zapalić żółta lampka. Szef KAS może bowiem uznać, że naszym założeniem jest szybkie zbycie majątku po wniesieniu go do fundacji – dla uzyskania korzyści podatkowych.

W takim przypadku należy ponownie skupić się na założonych celach, które nadal, po sprzedaży majątku, pomoże nam realizować fundacja rodzinna.

Jeśli ważna jest dla nas funkcja ochronna majątku, to powinniśmy uwypuklić to w dokumentach statutowych. Warto zapisać mechanizmy ograniczające wypłaty z fundacji rodzinnej i określić, w jakiego rodzaju działalność gospodarczą miałaby się ona angażować, a jaki rodzaj działalności jest dla niej niewskazany.

Im bardziej doprecyzujemy te kwestie w dokumentach statutowych, tym trudniej będzie zarzucić fundacji ograniczanie się do funkcji pośrednika oraz działanie w sposób sztuczny. ©℗

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/9739960,fundacja-rodzinna-nie-pomoze-w-optymalizacji-podatkowej-nie-kazde-wys.html

Rzeczpospolita

 1. Które świadczenia dla pracowników mobilnych są opodatkowane

17 lutego 2025 | Dodatek | Izabela Fedor

Zwrot kosztów transportu, parkingu, noclegu oraz posiłków spożytych z kontrahentem pracodawcy nie generuje przychodu podatkowego dla pracownika mobilnego. Inaczej jest w przypadku posiłków spożywanych w trakcie podróży w ramach wykonywanych obowiązków pracowniczych.

Tak uznał dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji indywidualnej z 23 sierpnia 2024 r. (0112-KDIL2-1.4011.588.2024.1.DJ).

Wnioskodawczynią jest spółka zatrudniająca pracowników na stanowiskach wymagających stałego przemieszczania się – tzw. pracowników mobilnych. Charakter ich pracy, choć niebędący podróżą służbową w rozumieniu kodeksu pracy, wiąże się z koniecznością częstych wyjazdów, spotkań z klientami i pracy z różnych lokalizacji. Spółka, chcąc zapewnić pracownikom odpowiednie warunki pracy, pokrywała wydatki związane z wyjazdami. Wątpliwości budziło jednak, czy tego rodzaju świadczenia należy traktować jako przychód pracownika podlegający opodatkowaniu.

W związku z tym spółka wystąpiła z wnioskiem o wydanie interpretacji indywidualnej, w którym spytała czy wydatki ponoszone przez spółkę z tytułu:

∑ zwrotu pracownikom mobilnym kosztów transportu, parkingu, noclegu, które są związane wyłącznie z wykonywaniem przez nich obowiązków pracowniczych;

∑ posiłków pracownika mobilnego w trakcie jego wyjazdów służbowych, które są związane wyłącznie z wykonywaniem przez pracownika obowiązków pracowniczych;

∑ posiłku spożytego przez pracownika mobilnego na spotkaniu z kontrahentem pracodawcy;

będą traktowane jako przychód pracownika ze stosunku pracy i w konsekwencji, czy spółka będzie zobowiązana z tego tytułu do obliczania i odprowadzania zaliczki na PIT.

Dyrektor KIS uznał, że zwrot kosztów transportu, parkingu i noclegów pracowników mobilnych nie stanowi dla nich przychodu ze stosunku pracy. Wydatki te mają charakter służbowy i są ponoszone wyłącznie w interesie pracodawcy. Organ stwierdził, że skoro prawidłowa realizacja zadań wymaga od pracowników nieustannego przebywania w trasie (koszty transportu, parkingu) i noclegu, to zapewnienie tego przez pracodawcę nie jest korzyścią pracownika, ale wypełnieniem obowiązku pracodawcy prawidłowego organizowania pracy swoich pracowników.

Również posiłki spożywane przez pracowników podczas spotkań z kontrahentami nie będą stanowiły ich przychodu. W tym przypadku korzyści z posiłków ponosi przede wszystkim pracodawca, a pracownicy uczestniczą w spotkaniach jako jego reprezentanci w ramach swoich obowiązków służbowych.

Inaczej organ ocenił kwestię finansowania posiłków w trakcie wyjazdów służbowych. W tym przypadku stwierdził, że stanowi to dla pracowników przychód ze stosunku pracy podlegający opodatkowaniu. Sfinansowanie posiłków leży w interesie pracowników i przynosi im wymierną korzyść – oszczędności na wydatkach, które musieliby ponieść niezależnie od wykonywania pracy. Tego rodzaju wydatek ma charakter osobisty dla pracownika, niezależnie od celu i okoliczności, w jakich został mu przekazany.

Izabela Fedor

konsultantka w zespole prawnopodatkowym PwC

Należy zgodzić się z wnioskami dyrektora KIS. W przedstawionym stanie faktycznym istotny jest fakt, że pracownicy są tzw. pracownikami mobilnymi, tj. pracującymi na pewnym obszarze i będącymi w warunkach ciągłego przemieszczania się. Na podstawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 8 lipca 2014 r. (K 7/13) można stwierdzić, że świadczenia takie jak koszty transportu, parkingu i noclegów ponoszone przez pracodawcę na rzecz pracowników mobilnych, nie stanowią przychodu pracownika ze stosunku pracy. Wydatki te nie są ponoszone w interesie pracownika, ale przede wszystkim w interesie pracodawcy, który oczekuje od pracowników mobilności i częstych zmian miejsca wykonywania pracy. W konsekwencji świadczenia te nie generują po stronie pracownika realnego przysporzenia majątkowego. Istotne jest jednak, aby pracodawca był w stanie udowodnić służbowy charakter ponoszonych wydatków.

W przypadku finansowania posiłków przez pracodawcę występuje rozróżnienie sytuacji, w których posiłki są spożywane w trakcie spotkań z kontrahentami (w których pracownik jest reprezentantem spółki), od sytuacji, w których pracownicy spożywają posiłki bez związku z pracą (prywatnie), mimo że w trakcie wyjazdów służbowych. W pierwszym przypadku wydatki te nie stanowią przychodu pracownika, ponieważ traktowane są jako wydatki związane z wykonywaniem obowiązków służbowych i zostały poniesione w interesie spółki – są niezbędne do prawidłowego wykonywania obowiązków służbowych. W drugim przypadku koszty te są traktowane jako przychód pracownika, co wiąże się z obowiązkiem podatkowym. Wydatek na posiłek został bowiem poniesiony w interesie racownika – pracownik niezależnie od wykonywanych obowiązków służbowych musi jeść, dlatego finansowanie posiłków przez pracodawcę powoduje zmniejszenie wydatków pracownika, które musiałby sam ponieść. Dodatkowo w przypadku pracowników mobilnych nie stosuje się zwolnienia z podatku diet i innych należności za czas podróży służbowej, ponieważ pracownicy tacy nie przebywają w podróży służbowej.

Podsumowując, z pewnością korzystna dla podatników jest linia interpretacyjna wskazująca, że świadczenia związane z finansowaniem noclegu i transportu w związku z wyjazdem służbowym oraz posiłki spożywane z kontrahentami nie stanowią dla pracownika mobilnego przychodu do opodatkowania. W przypadku posiłków spółka powinna kontrolować, kiedy pracownik spożywał posiłek prywatnie, a kiedy podczas spotkań z klientem. Takie rozgraniczenie pomoże spółce w bezpiecz- nym podejściu do wydatków za posiłki zwracanych pracownikom mobilnym.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1529743-Ktore-swiadczenia-dla-pracownikow-mobilnych-sa-opodatkowane.html

 2. Praca na wyjeździe – jak rozliczyć zwrot za pociąg, hotel i obiad

17 lutego 2025 | Dodatek | Jarosław Sekita

Praca na wyjeździe może być wykonywana w różnych formach prawnych (podróż służbowa, wyjazdy pracowników mobilnych i pracowników oddelegowanych). Każda z nich wiąże się z innymi zasadami opodatkowania zwrotu pracownikowi kosztów przejazdów, noclegów i wyżywienia.

Niestety praktyka skarbowa odnośnie do opodatkowania zwrotu pracownikowi kosztów związanych z pracą na wyjeździe nie zawsze jest zgodna z intuicją płatników, a praktyka sądowa dodatkowo nie jest jednolita.

1. Podróż służbowa

W myśl art.775 § 1 kodeksu pracy „Pracownikowi wykonującemu na polecenie pracodawcy zadanie służbowe poza miejscowością, w której znajduje się siedziba pracodawcy, lub poza stałym miejscem pracy przysługują należności na pokrycie kosztów związanych z podróżą służbową”. Podróż służbowa odbywa się na polecenie pracodawcy. Polega na incydentalnym (tj. wyjątkowym, wykraczającym poza zwykły sposób wykonywania pracy) wyjeździe do innej miejscowości niż ta, w której znajduje się zwykłe miejsce wykonywania pracy.

Zgodnie z art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. a ustawy o PIT „wolne od podatku są diety i inne należności za czas podróży służbowej pracownika (…) – do wysokości określonej w odrębnych ustawach lub w przepisach wydanych przez ministra właściwego do spraw pracy w sprawie wysokości oraz warunków ustalania należności przysługujących pracownikowi zatrudnionemu w państwowej lub samorządowej jednostce sfery budżetowej, z tytułu podróży służbowej na obszarze kraju oraz poza granicami kraju (…)”.

Co jest zapisane w umowie o pracę
Zwolnienie ma zastosowanie, jeżeli pracownik odbywa podróż służbową. Ta wydawałoby się oczywista konstatacja w niektórych przypadkach jest przedmiotem wątpliwości płatników. O ile kwalifikacja zdecydowanej większości wyjazdów do podróży służbowych nie budzi kontrowersji, o tyle w przypadku nietypowego określenia miejsca pracy w umowie o pracę (np. wskazania więcej niż jednego miejsca wykonywania pracy) stwierdzenie czy przejazdy pracownika odbywają się w ramach podróży służbowych, może nie być oczywiste. Organy podatkowe warunkują zaś zastosowanie zwolnienia od spełnienia wszystkich elementów definicji podróży służbowej z art. 775 § 1 k.p.

Przykładowo w interpretacji dyrektora Krajowej informacji Skarbowej z 27 marca 2020 r. (0113-KDIPT2-2.4011.786. 2020.2.DA) zanegowano możliwość zastosowania zwolnienia w odniesieniu do przejazdów pracownika pomiędzy kilkoma lokalizacjami będącymi miejscami pracy, uzasadniając to tym, że: „warunkiem niezbędnym dla skorzystania z przedmiotowego zwolnienia (…) jest odbycie przez pracownika podróży służbowej. (…) Pracownik Spółki był (…) w podróży służbowej tylko wówczas, gdy odbywał (…) podróż na polecenie pracodawcy i (…) świadczył pracę poza miejscami wskazanymi w jego umowie o pracę jako stałe miejsca pracy. Zwrot pracownikowi poniesionych kosztów z tytułu używania pojazdu niebędącego własnością Wnioskodawcy w podróży służbowej w oparciu o tzw. kilometrówkę oraz zwrot kosztów wyżywienia i noclegów, na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. a ww. ustawy był (…) zwolniony z podatku dochodowego od osób fizycznych tylko w sytuacjach, kiedy pracownik odbywał (…) podróż do miejsc niewymienionych w jego umowie o pracę ze Spółką” (analogicznie pismo dyrektora KIS z 1 września 2023 r., 0113-KDIPT2-3. 4011.508.2023.3.NM).

Zgodnie z rozporządzeniem
Jeżeli pracodawca ustali, że pracownik otrzymuje zwrot należności z tytułu podróży służbowej (rozumianej w sposób zgodny z art. 775 § 1 k.p.), to stosuje zwolnienie, o którym mowa w art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. a ustawy o PIT. Nawet jeżeli nie wiążą go przepisy rozporządzenia ministra pracy i polityki społecznej z 29 stycznia 2013 r. w sprawie należności przysługujących pracownikowi zatrudnionemu w państwowej lub samorządowej jednostce sfery budżetowej z tytułu podróży służbowej, to zakres zwolnienia podatkowego jest ograniczony jego przepisami. Dopóki pracodawca zwraca koszty podróży służbowej określone – co do rodzaju i wysokości – w rozporządzeniu, dopóty zwolnienie ma zastosowanie. Jeżeli świadczenia wykraczają poza ten zakres, to wartość „nadwyżkowa” stanowi opodatkowany przychód ze stosunku pracy.

Przykład

Świadczeniem niemieszczącym się w zakresie rozporządzenia jest wypłacenie diety w kwocie przekraczającej wysokość normatywną (obecnie 45 zł za dobę podróży krajowej) albo odpowiednio niepomniejszonej w przypadku zapewnienia pracownikowi wyżywienia lub wyjazdów obejmujących niepełne dni (zob. § 7 ust. 2–4 rozporządzenia).

Świadczenia żywieniowe są wolne od podatku, jeśli nie przekraczają normatywnie przysługującej pracownikowi diety. Zgodnie z praktyką skarbową, aprobowaną w orzecznictwie (np. wyrok NSA z 19 marca 2019 r., II FSK 858/17), gdy zwrot pracownikowi kosztów wyżywienia nie następuje w postaci wypłaty zryczałtowanej diety, tylko refundacji rzeczywiście poniesionych na ten cel wydatków (dokumentowanych fakturami, rachunkami itp.), nadwyżka ponad kwotę diety również stanowi opodatkowany przychód pracownika. Jedynie w przypadku spotkań służbowych (z kontrahentami itp.) w restauracjach wartość posiłku nie jest uznawana za przychód ze stosunku pracy.

Na to, że stosowanie art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. b ustawy o PIT jest ściśle uzależnione od tego, czy zwrot kosztów następuje zgodnie z przepisami rozporządzenia, wskazuje także interpretacja dyrektora KIS z 24 kwietnia 2019 r. (0114-KDIP3-3.4011.78.2019.2.JK2): „Z faktu, że pracodawca może wyznaczyć miejscowość rozpoczęcia i zakończenia podróży krajowej nie można jednak wywodzić, że (…) może również określić konkretne miejsce w tej miejscowości, od której rozpoczyna się podróż krajowa i zagraniczna. Skoro zatem podróż rozpoczyna się od miejscowości, w której znajduje się siedziba pracodawcy, stałe miejsce pracy pracownika lub/i miejsce stałego lub czasowego pobytu pracownika, to wydatki ponoszone w związku z przejazdami na terenie tej miejscowości nie mieszczą się w zakresie wydatków wymienionych w rozporządzeniu, a tym samym opłacenie tych wydatków przez pracodawcę lub ich zwrot pracownikowi stanowi przychód podlegający opodatkowaniu, do którego nie ma zastosowania zwolnienie wynikające z art. 21 ust. 1 pkt 16 ustawy o PIT”.

W świetle interpretacji dyrektora KIS opisane zwolnienie od PIT obejmuje natomiast m.in.:

∑ zwrot wydatków dokumentowanych jedynie pisemnym oświadczeniem pracownika – co jest zgodne z § 5 ust. 2 rozporządzenia (pismo z 13 sierpnia 2018 r., 0113-KDIPT2-3.4011.269.2018.2.RR),

∑ zwrot wydatków noclegowych przekraczających limity określone w rozporządzeniu – co jest zgodne z § 8 ust. 2 rozporządzenia (pismo z 13 marca 2024 r., 0112-KDIL2-1. 4011.65.2024.2.DJ),

∑ zwrot kosztów przejazdów samochodem prywatnym pracownika na podstawie tzw. kilometrówki oraz zwrot innych kosztów przejazdu (opłaty parkingowe, opłata za przejazdy płatnymi drogami) – bo jest zgodny z § 3 ust. 3–4 rozporządzenia (pismo z 20 października 2023 r., 0114-KDIP3-2.4011.814.2023. 1.JK3).

2. Pracownicy mobilni

W przypadku pracowników mobilnych miejsce pracy jest określone nie w sposób „punktowy”, ale „terytorialnie” – poprzez wskazanie obszaru stanowiącego dla nich miejsce wykonywania pracy. Pracownik mobilny poruszający się po wyznaczonym terytorium nie jest zatem w podróży służbowej, a w konsekwencji nie ma do niego zastosowania zwolnienie z art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. a ustawy o PIT. Ponieważ wykonywanie pracy mobilnej wiąże się z ponoszeniem kosztów przejazdów, a niekiedy noclegów, powstaje pytanie o sposób opodatkowania tego rodzaju świadczeń finansowanych przez pracodawcę.

Wobec braku możliwości zastosowania ww. zwolnienia organy podatkowe przyjmują jako zasadę, że świadczenia finansowane przez pracodawcę w związku z wykonywaniem pracy nie zaliczają się do przychodów pracowników. Prowadzi to de facto do tego samego skutku podatkowego jak zastosowanie zwolnienia odnoszącego się do podróży służbowych (od przychodu nie jest pobierana zaliczka i nie jest wykazywany w informacji PIT-11).

Teza o nieuznawaniu za przychody pracownika mobilnego świadczeń związanych z wykonywaniem pracy mobilnej (noclegi, przejazdy komunikacją publiczną oraz taksówkami, udostępnienie samochodu służbowego i pokrycie kosztów jego eksploatacji) jest powszechnie przyjmowana w praktyce skarbowej (por. np. interpretacje dyrektora KIS z: 12 stycznia 2021 r., 0113-KDIPT2-1. 4011.800.2020.3.ISL; z 11 grudnia 2023 r., 0112-KDWL.4011. 100.2023.1.JK; z 29 stycznia 2021 r., 0114-KDIP3-24011.703. 2020.3.JM; z 9 sierpnia 2022 r., 0113-KDIPT2-3.4011.417.2022. 2.SJ; z 4 lipca 2022 r., 0112- KDIL2-1.4011.404.2022.1.KF; z 10 czerwca 2019 r., 0115- KDIT2-2.4011.140.2019.1.MM i z 19 maja 2020 r., 0112-KDIL2-1.4011.262.2020.1.AMN).

Posiłki i przejazd prywatnym autem
Niemniej w odniesieniu do dwóch rodzajów świadczeń (zwolnionych od PIT w przypadku pracowników będących w podróży służbowej) organy podatkowe zajmują odmienne stanowisko – nakazują doliczyć ich wartość do innych przychodów z pracy i opodatkować na zwykłych zasadach.

Pierwsze z nich to posiłki (diety). Pracownikowi mobilnemu nie przysługuje prawo do diet (bo nie odbywa podróży służbowej), a fiskus uznaje, że refundacja wartości posiłków nie ma związku z wykonywaną pracą, stąd podlega opodatkowaniu (por. interpretację dyrektora KIS z 26 kwietnia 2023 r., 0112-KDIL2-1.4011.177. 2023.1.KF). Jedynie sfinansowanie przez pracodawcę posiłku spożytego w związku z wykonywaniem pracy (spotkanie z klientem) nie powoduje, jak w każdym przypadku, powstania przychodu u pracownika.

Drugim, bardziej kontrowersyjnym świadczeniem, jest zwrot kosztów przejazdów prywatnym samochodem pracownika. Organy podatkowe uznają, że taki zwrot korzysta ze zwolnienia jedynie na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 23b ustawy o PIT, a przepis ten dotyczy wyłącznie listonoszy, pracowników socjalnych, pracowników służby leśnej i kuratorów sądowych. Stąd w przypadku innych pracowników (także mobilnych) taki zwrot podlega opodatkowaniu.

Przykładowo w interpretacji z 30 grudnia 2022 r. (0113- KDIPT2-3.4011.776.2022.2.GG) dyrektor KIS wskazał: „Wnioskodawca jest pracownikiem [zatrudnionym – JS] na stanowisku kontroler poboru energii elektrycznej (inkasent). (…) W ramach obowiązków (…) ma przydzielone do kontroli liczniki indywidualnych odbiorców, liczniki firmowe, liczniki z innego obrotu energią, liczniki na mikroinstalacje usytuowane w różnych miejscowościach, położnych od kilkunastu do kilkudziesięciu km od miejsca zatrudnienia. (…) Powyższa regulacja [art. 21 ust. 1 pkt 23b ustawy o PIT – JS] ogranicza jednak krąg podatników mogących skorzystać z omawianego zwolnienia do tych, którym przepisy odrębnych ustaw gwarantują możliwość przyznania prawa do zwrotu poniesionych kosztów, bądź nakładają na pracodawcę obowiązek zwrotu pracownikowi tych kosztów. (…) W pozostałych przypadkach zwrot taki stanowi przychód pracownika podlegający opodatkowaniu wraz z innymi przychodami ze stosunku pracy” (por. także interpretacje dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie z 22 czerwca 2016 r., IPPB4/ 4511-510/16-2/GF i dyrektora KIS z 6 września 2022 r., 0112- KDIL2-1.4011.612.2022.1.MKA).

W mojej ocenie trudno o bardziej sprzeczne z literą i duchem ustawy stosowanie definicji przychodu podatkowego. Refundacja kosztów nie przynosi pracownikowi mobilnemu korzyści ekonomicznej. Stanowi jedynie zwrot wydatków ponoszonych przez niego na rzecz pracodawcy. Nie powinna więc być uznawana za przychód podlegający opodatkowaniu. Takie stanowisko fiskusa „wymusza” na pracodawcach zapewnienie pracownikom mobilnym samochodów służbowych (co często jest trudne do zrealizowania).

Wprawdzie w ostatnich miesiącach pojawiły się interpretacje (z 23 sierpnia 2024 r., 0112- KDIL2-1.4011.588.2024.1.DJ i z 16 sierpnia 2024 r., 0115-KDIT3.4011.496.2024.1.JS), w których dyrektor KIS uznaje, że u pracowników mobilnych otrzymujących zwrot kosztów przejazdów nie powstaje przychód, ale w opisie stanu faktycznego nie podano, czy korzystają oni z samochodów prywatnych, czy może służbowych. Stąd wartość informacyjna tych pism jest ograniczona i trudno uznać, że zmieniają dotychczasową linię interpretacyjną.

3. Pracownicy oddelegowani

Osoby, które wyraziły zgodę na – nawet czasową, ale przekraczającą czas trwania podróży służbowej – zmianę miejsca wykonywania pracy, to tzw. pracownicy oddelegowani. Takie rozwiązanie jest często stosowane w przypadku zatrudnionych na budowach, przy montażach itp. Pracownik oddelegowany nie jest w podróży służbowej, co oznacza brak możliwości zastosowania do niego zwolnienia określonego w art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. a ustawy o PIT. Zgadza się on co prawda na zmianę miejsca wykonywania pracy, jednak zmiana miejsca pobytu w okresie oddelegowania jest znaczącą niedogodnością życiową. Wiąże się w wielu przypadkach z koniecznością zapewnienia mu przez pracodawcę zakwaterowania oraz dowozu do miejsca pracy (czasem także okresowych przejazdów do miejsca zamieszkania).

Organy podatkowe przyjmują, że do pracownika oddelegowanego może być zastosowane jedynie zwolnienie wynikające z art. 21 ust. 1 pkt 19 ustawy o PIT, obejmujące „wartość świadczeń ponoszonych przez pracodawcę z tytułu zakwaterowania pracowników, z zastrzeżeniem ust. 14 – do wysokości nieprzekraczającej miesięcznie kwoty 500 zł”. Limit zwolnienia w większości przypadków nie pokrywa dzisiejszych cen całomiesięcznego zakwaterowania pracownika. Nadwyżka ponad tę kwotę oraz koszty transportu są – zdaniem fiskusa – opodatkowanym przychodem ze stosunku pracy.

Za granicą…
Sądy administracyjne do niedawna aprobowały takie stanowisko (np. wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego z 13 października 2021 r., II FSK 322/19 i z 16 lutego 2022 r., II FSK 1435/19). W ostatnim czasie pojawiły się jednak orzeczenia, w których – po odwołaniu się do prawa UE – uznano obowiązek zapewnienia świadczeń pracownikom oddelegowanym za granicę, co oznacza wyłączenie ich z przychodów podatkowych.

Przykładowo w wyroku z 1 sierpnia 2023 r. (II FSK 1246/21) NSA wskazał, że: „wartość świadczeń rzeczowych pracodawców jak i dokonywany przez nich zwrot ewentualnych wydatków czynionych samodzielnie przez pracowników delegowanych z tytułu zatrudnienia w innym państwie członkowskim w zakresie kosztów podróży, wyżywienia i zakwaterowania nie jest uznawany za część wynagrodzenia. Wszelakie wydatki z tego tytułu nie stanowią wobec tego przysporzenia pracowników i obciążają w całości pracodawcę delegującego pracownika z terytorium jednego państwa członkowskiego UE do innego kraju. Dotyczy to pracodawcy w rozumieniu art. 1 ust. 1 Dyrektywy 96/71/WE, czyli będącego przedsiębiorcą prowadzącym działalność w państwie członkowskim, który w ramach świadczenia usług poza jego granicami deleguje pracowników zgodnie z ust. 3 na terytorium innego państwa członkowskiego. (…) Wszystkie świadczenia związane z ponoszeniem przez Spółkę kosztów transportu pracowników należy uznać za ponoszone w interesie pracodawcy. Wobec tego nie rodzą one wogóle obowiązku podatkowego z tytułu nieodpłatnych świadczeń po stronie pracowników” (podobnie wyrok NSA z 9 stycznia 2024 r., II FSK 434/21 oraz nieprawomocne wyroki WSA w Gliwicach z 6 lutego 2024 r., I SA/Gl 1052/23 i we Wrocławiu z 12 czerwca 2024 r., I SA/Wr 123/24).

Stanowisko sądów nie wpłynęło na poglądy fiskusa – nadal ukazują się negatywne interpretacje (por. pisma dyrektora KIS z: 25 marca 2024 r., 0112-KDIL2-1.4011.117.2024. 2.MKA; 23 lutego 2024 r., 0112- KDIL2-1.4011.946.2023.3.MKA; 23 kwietnia 2024 r., 0115- KDIT2.4011.159.2024.1.ENB i 26 sierpnia 2024 r., 0112-KDIL2-1.4011.509.2024.1.TR).

Płatnik będący w sporze z fiskusem powinien się więc liczyć z niekorzystną decyzją (zobowiązaniem do doliczenia do przychodów i opodatkowania świadczeń na rzecz pracowników oddelegowanych w postaci przejazdów i noclegów ponad limit 500 zł). Takie rozstrzygnięcie zostanie jednak najprawdopodobniej uchylone w toku kontroli sądowej.

…i w kraju
Dotyczy to niestety jedynie oddelegowania zagranicznego. W przypadku oddelegowania krajowego – do którego nie stosuje się przepisów ww. dyrektywy – sądy stają po stronie fiskusa. Wyraźnie zaznaczono to w prawomocnym wyroku WSA w Rzeszowie z 13 czerwca 2024 r. (I SA/Rz 186/24): „Sąd podzielił stanowisko organu interpretacyjnego. Do przedstawionego przez Spółkę opisu stanu faktycznego nie można było odnieść poglądów i wykładni prezentowanej przez NSA w powołanych w skardze wyrokach. Dotyczyły one bowiem innych okoliczności faktycznych, z tzw. elementem zagranicznym (praca świadczona przez pracowników poza granicą kraju, na terytorium innych krajów UE lub poza UE, w ramach tzw. oddelegowania do pracy za granicą), podczas gdy Spółka wyraźnie zaznaczyła, że budowy są realizowane w Polsce”.

Brak jednolitej linii orzeczniczej
Należy tu wspomnieć, że niestety także w odniesieniu do oddelegowanych za granicę nie ukształtowała się jeszcze jednolita linia orzecznicza. WSA w Rzeszowie w wyroku z 8 października 2024 r. (I SA/Rz 309/24) przedstawił bowiem następujący pogląd: „Sąd podziela stanowisko organu (…), że wartość sfinansowanych przez Spółkę kosztów zakwaterowania pracowników oddelegowanych czasowo do pracy na terytorium innego kraju, obojętnie czy kraju członkowskiego UE czy kraju trzeciego, stanowi dla tych pracowników przychód ze stosunku pracy, podlegający opodatkowaniu podatkiem dochodowym, zaś Spółka jako płatnik jest zobowiązana do obliczania i pobierania zaliczek na ten podatek. (…) Powyższej wykładni przepisów prawa podatkowego nie można przeciwstawić »prounijnej« wykładni zaprezentowanej w skardze z odwołaniem się do Dyrektywy 96/71/WE dotyczącej delegowania pracowników w ramach świadczenia usług (…) z uwzględnieniem Dyrektywy 2014/67/UE w spra- wie egzekwowania Dyrektywy 96/71/WE dotyczącej delegowania pracowników w ramach świadczenia usług (…).

Wskazać należy, że akt ten nie zawiera przepisów prawa podatkowego i może mieć jedynie pomocnicze, pośrednie znaczenie dla oceny wykładni i stosowania przepisów krajowego prawa podatkowego, jako że może odnieść bezpośredni skutek tylko w zakresie prawa pracy, w tym wypadku kształtując obowiązki pracodawców w zakresie zapewnienia określonych warunków zatrudnienia. W szczególności faktycznie pomocny być może do ustalania czy konkretne, nieodpłatne świadczenie pracodawcy na rzecz pracownika może zostać uznane na gruncie prawa podatkowego za jego przychód, o ile jednak ustawodawca krajowy wprost tego nie reguluje”.

Wyrok ten wskazuje na brak zrozumienia wpływu dyrektywy UE na zasady opodatkowania pracowników oddelegowanych. Jest oczywiste, że nie stanowi ona regulacji podatkowej. Określając zakres obowiązków pracodawcy, określa jednak granicę pomiędzy działaniami powodującymi powstanie przychodu podatkowego i niemającymi takiego skutku. Podobnie w ustawie o PIT nie zawarto np. przepisu zwalniającego od PIT świadczenie polegające na udostępnieniu pracownikowi wyposażenia stanowiska pracy, ale ponieważ jest to obowiązkiem pracodawcy, nie podlega ono opodatkowaniu.

Można jednak wyrazić nadzieję, że wyrok ten nie będzie wyznacznikiem stanowiska sądów. WSA w Poznaniu w orzeczeniu z 15 grudnia 2024 r. (I SA/Po 496/24) jednoznacznie wskazał, że „zarówno wartość świadczeń rzeczowych pracodawców, jak i dokonywany przez nich zwrot ewentualnych wydatków czynionych samodzielnie przez pracowników delegowanych z tytułu zatrudnienia w innym państwie członkowskim w zakresie kosztów podróży, wyżywienia i zakwaterowania nie jest uznawany za część wynagrodzenia”. Co więcej, w wyroku tym sąd zastosował korzystną wykładnię również w stosunku do oddelegowania na terytorium Polski lub poza terytorium UE: „Mając na uwadze charakter wykonywanych przez pracowników skarżącej obowiązków, które także w przypadku delegowania poza UE lub na terenie kraju, niczym nie różnią się od tych wykonywanych na terenie innych państw członkowskich, przyjąć należy, że również w takich przypadkach nie będzie podstawy do przyjęcia, że uzyskują oni nieodpłatne świadczenia w rozumieniu art. 12 ust. 1 w zw. z art. 11”. W tym ostatnim aspekcie problemu nie można uznać za rozstrzygnięty.

Podstawa prawna:

∑ art. 775 § 1 ustawy z 26 czerwca 1974 r. Kodeks pracy (tekst jedn. Dz.U. z 2023 r., poz. 1222 ze zm.)

∑ art. 21 ust. 1 pkt 16, 19 i 23b ustawy z 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (tekst jedn. Dz.U. z 2024 r., poz. 226 ze zm.)

∑ rozporządzenie ministra pracy i polityki społecznej z 29 stycznia 2013 r. w sprawie należności przysługujących pracownikowi zatrudnionemu w państwowej lub samorządowej jednostce sfery budżetowej z tytułu podróży służbowej (tekst jedn. Dz.U. z 2023 r., poz. 2190)

Jarosław Sekita

doradca podatkowy w Meritum Doradcy Podatkowi Sp. z o.o.

W przypadku pracowników w podróży służbowej pracodawca powinien zweryfikować, czy wyjazd w istocie spełnia definicję podroży służbowej oraz czy zapewniane im świadczenia nie wykraczają (co do rodzaju i wysokości) poza granice wynikające z przepisów o podróżach służbowych.

Przychodu pracowników mobilnych nie stanowi wartość świadczeń noclegowych i transportowych (z wyjątkiem przejazdów prywatnym samochodem). Należy też pamiętać o opodatkowaniu posiłków.

W odniesieniu do pracowników oddelegowanych bezsporne jest jedynie zastosowanie zwolnienia dotyczącego noclegów (do limitu 500 zł). Przy oddelegowaniu za granicę zaliczeniu do przychodów nie podlega – zdaniem większości sądów administracyjnych – cała wartość świadczeń noclegowych i transportowych. Kwestia ta nie jest jednak definitywnie rozstrzygnięta.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1529747-Praca-na-wyjezdzie—jak-rozliczyc-zwrot-za-pociag–hotel-i-obiad.html

 3. Podatnik nie może odpowiadać za nie swoje działania

17 lutego 2025 | Dodatek | Lidia Syrek-Gerstenkorn

Organy administracji skarbowej nie powinny odmawiać prawa do odliczenia podatku naliczonego przedsiębiorcom tylko dlatego, że występowali w łańcuchu dostaw, w którym inne podmioty dopuściły się nadużyć podatkowych.

Od lat największa liczba kontroli podatkowych i kontroli celno-skarbowych prowadzona jest przez organy podatkowe w zakresie podatku od towarów i usług. Popularność tego obszaru rozliczeń nie maleje, ponieważ ustawodawca wciąż nie wymyślił skutecznego rozwiązania na zmniejszenie luki w podatku od towarów i usług i liczbę oszustw podatkowych polegających na wyłudzeniu VAT.

Praktyka pokazuje jednak, że działania organów podatkowych uderzają najczęściej nie w organizatorów karuzel podatkowych, którzy są dysponentami wyłudzonego VAT, lecz w przedsiębiorców, którzy stali się uczestnikami łańcucha dostaw zorganizowanego w celu popełnienia przestępstwa. Organy podatkowe wręcz automatycznie opracowują argumentację przemawiającą za tym, że taki podmiot nie dochował należytej staranności przy wyborze kontrahentów, a tym samym nie ma prawa do odliczenia podatku naliczonego wynikającego z faktur dokumentujących kwestionowane transakcje.

Najnowsze orzecznictwo sądów administracyjnych pokazuje jednak, że czas bezrefleksyjnego karania przedsiębiorców za nieświadome uczestnictwo w oszustwie podatkowym dobiega końca, dzięki czemu podatnicy odzyskują szansę na sprawiedliwe rozstrzygnięcie sprawy.

Orzecznictwo TSUE
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej od lat akcentuje w orzeczeniach wydawanych w sprawach dotyczących rozliczenia VAT, że każde rozstrzygnięcie organów krajowych państw UE musi uwzględniać naczelną zasadę konstrukcji podatku od towarów i usług – jego neutralność. Organy administracji skarbowej nie mogą więc odmawiać prawa do odliczenia podatku naliczonego przedsiębiorcom tylko dlatego, że występowali w łańcuchu dostaw, w którym inne podmioty dopuściły się nadużyć podatkowych. Kluczowa jest tu ocena należytej staranności, czyli stwierdzenie, że podatnik nie wiedział i nie mógł się dowiedzieć, że bierze udział w oszustwie podatkowym. Ciężar dowodowy w tym zakresie spoczywa jednak na organie podatkowym, który musi ponad wszelką wątpliwość wykazać zamierzone i świadome działanie podatnika. Nie można przy tym, dokonując tej oceny oczekiwać, że podatnik przy nawiązaniu relacji gospodarczej z kontrahentem przeprowadzi u niego niejako kontrolę, bo takie działania leżą tylko w zakresie możliwości organów administracji publicznej. Chodzi o stwierdzenie, że podatnik powinien znać kontrahentów swojego kontrahenta, posiadać wiedzę na temat wewnętrznych kwestii funkcjonowania przedsiębiorstwa, a także rozliczeń podatkowych oraz stanów rachunków bankowych.

Tym samym orzecznictwo europejskie jasno wyznacza granice dowodzenia w sprawach o oszustwa podatkowe w VAT. Nie wystarczy wykazanie, że do oszustwa doszło – konieczne jest udowodnienie, że podatnik brał czynny udział w przestępczym procederze. Mimo ugruntowanej linii orzeczniczej TSUE, w Polsce od lat organy podatkowe stawiają tezy o świadomym uczestnictwie podatników w zorganizowanych karuzelach podatkowych wyłącznie na podstawie okoliczności dotyczących innych przedsiębiorców pojawiających się w łańcuchu dostaw, z którymi podatnik nigdy nawet nie współpracował. Wskazują na okoliczności związane ze składaniem deklaracji przez inne podmioty, ich powiązania osobowe z innymi przedsiębiorcami niż podatnik. Skupiają się tym samym na zdarzeniach, za które podatnik nie może ponosić odpowiedzialności. Dotychczas większość takich decyzji była utrzymywana przez sądy administracyjne, które twierdziły, że wymaganie od podatnika nadmiernej weryfikacji kontrahenta jest uzasadnione profesjonalizmem wymaganym wśród przedsiębiorców. Na szczęście sądy administracyjne coraz częściej wydają orzeczenia z uwzględnieniem pro-podatnikowego podejścia TSUE.

W karuzeli muszą istnieć powiązania
W ostatnim czasie można jednak zaobserwować pozytywną dla podatników zmianę linii orzeczniczej polskich sądów administracyjnych w przedmiocie przypisywania podatnikom braku należytej staranności w obrocie gospodarczym. Jeden z takich przełomowych wyroków został wydany przez Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu 19 czerwca 2024 r. (I SA/Wr 952/23) i dotyczy swobody przedsiębiorcy w doborze kontrahentów. Sąd w ślad za orzecznictwem TSUE podkreślił, że organy podatkowe nie mogą wymagać, by podatnik VAT badał, czy wystawca faktury dysponuje towarami będącymi przedmiotem transakcji, czy wywiązuje się z obowiązku złożenia deklaracji i zapłaty VAT i czy podmioty na wcześniejszych etapach obrotu nie dopuszczają się oszustwa. Oczekiwanie od podatników realizacji tak daleko idących działań weryfikacyjnych powoduje, że organy podatkowe przerzucają na podatników zadania organów publicznych.

W przedmiotowej sprawie oszustwo podatkowe polegało na tym, że w łańcuchu dostaw brał udział „znikający podatnik”, tj. podmiot, który nie zapłacił podatku, ale który dysponował towarem z niewiadomego źródła. Z tego względu organ podatkowy odmówił stronie postępowania prawa do odliczenia podatku naliczonego z tytułu nabycia towaru, który na początkowym etapie dostaw nie należał do podmiotu wykazanego na fakturze. Kolejne transakcje przebiegały jednak prawidłowo, a podatnik nie nabył towaru bezpośrednio od znikającego podatnika, dlatego zdaniem WSA we Wrocławiu nie jest możliwe obciążenie go konsekwencjami podatkowymi wynikającymi z niezrealizowania przez „znikającego podatnika” obowiązku zapłaty podatku. Aby odmówić podatnikowi prawa do odliczenia VAT, organy musiałyby wykazać, że podmiot uczestniczył świadomie w procederze wprowadzenia do obrotu towaru niewiadomego pochodzenia albo taką świadomość powinien mieć. Kluczowa jest indywidualna ocena transakcji – organ musi wykazać, że konkretny podmiot występujący w tym łańcuchu dostaw wiedział o oszukańczym celu tego łańcucha dostaw albo przynajmniej powinien był wiedzieć o celu transakcji, uwzględniając okoliczności transakcji, powiązania osobowe i kapitałowe.

Sąd zaakcentował, że podstawą do odmowy prawa do odliczenia podatku naliczonego nie mogą być domysły organów podatkowych. Stwierdzenie nieprawidłowości odnośnie do jednego podmiotu nie wystarczy, aby zakwestionować rozliczenie pozostałych uczestników obrotu. W tym celu konieczne są ustalenia co do konkretnego etapu transakcji. Przywoływanie okoliczności dotyczących innych przedsiębiorców występujących w obrocie nie jest wystarczające – kluczowe jest zdefiniowanie powiązań między uczestnikami oszustwa.

NSA chroni swobodę działalności
Zmiany w linii orzeczniczej widoczne są również w rozstrzygnięciach Naczelnego Sądu Administracyjnego. W wyroku z 6 listopada 2024 r. (I FSK 556/21) NSA stwierdził, że podatnikowi VAT przysługuje prawo wyboru transakcji na podstawie innych kryteriów niż wysokość podatku należnego dla Skarbu Państwa. Nie jest zobowiązany wybrać tej, z którą wiąże się obowiązek zapłaty wyższego podatku od towarów i usług – wręcz przeciwnie, może wybrać taką, dzięki której ograniczy swoje zobowiązanie. Jeśli organy podatkowe chcą zakwestionować jej rzeczywisty charakter, to mają obowiązek jednoznacznie wykazać rzeczywistego zleceniodawcę usług na podstawie pełnego i spójnego materiału dowodowego, uwzględniając zarówno dokumenty dotyczące transakcji, jak i jej gospodarczy charakter.

Spór w sprawie powstał w wyniku zakwestionowania przez organy podatkowe rzeczywistego charakteru transakcji z zagraniczną spółką z uwagi na uznanie, że realnym kontrahentem podatnika był polski podmiot powiązany z zagranicznym podmiotem. Tym samym rozliczenie transakcji na zasadach przewidzianych w prawie dla wewnątrzwspólnotowych dostaw zostało uznane przez organy i wojewódzki sąd administracyjny za bezpodstawne. NSA dokonując kontroli instancyjnej wydanego przez WSA orzeczenia stwierdził, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie pozwala na jednoznaczne podważenie twierdzenia podatnika, iż pozostawał w relacji gospodarczej z zagraniczną, a nie krajową spółką. Skład orzekający wielokrotnie w uzasadnieniu wydanego wyroku zaakcentował powierzchowność analizy przeprowadzonej przez organy i brak kompleksowej weryfikacji relacji podatnika z pozostałymi podmiotami. Nie wystarczy uznać, że bardziej prawdopodobna jest współpraca z krajowym niż zagranicznym podmiotem – każda zakwestionowana (bo uznana za fikcyjną) transakcja musi być kompleksowo przeanalizowana i oceniona z punktu widzenia realiów obrotu gospodarczego.

–Lidia Syrek-Gerstenkorn

Podstawa prawna:

∑ art. 112c ustawy z 11 marca 2004 r. o podatku od towarów i usług (tekst jedn. Dz.U. z 2024 r., poz. 361 ze zm.)

Lidia Syrek-Gerstenkorn

doradca podatkowy w Zespole Postępowań Mariański Group

Wydawane ostatnio orzeczenia wskazują, że skorzystanie z prawa do wniesienia skargi do wojewódzkiego sądu administracyjnego, a następnie skargi kasacyjnej w razie niekorzystnego wyroku sądu I instancji może doprowadzić do korzystnego zakończenia postępowania prowadzonego wobec podatnika i dowiedzenia, że działając jako przedsiębiorca kierował się należytą starannością i realnymi celami działalności gospodarczej, nie zaś chęcią wyłudzenia VAT. Ostatnie orzeczenia sądów administracyjnych pokazują bowiem, że krajowe orzecznictwo zaczyna wykazywać się coraz większą spójnością z wyrokami TSUE, czyniąc z zasady neutralności podatku od towarów i usług punkt wyjścia do dalszej oceny zachowania podatników.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1529750-Podatnik-nie-moze-odpowiadac-za-nie-swoje-dzialania.html

 4. Ładowarki do elektryka bez daniny

14 lutego 2025 | Nieruchomości | Aleksandra Tarka

Stacja ładowania pojazdów elektrycznych – poza fundamentem – nie jest opodatkowana podatkiem od nieruchomości.

Polacy powoli przesiadają się do aut elektrycznych. Ich coraz częstsza obecność na drogach wymusza zaś budowę infrastruktury koniecznej do ich ładowania.

I tu pojawia się problem podatkowy, a konkretnie chodzi o to, czy stacje do ładowania elektryków podlegają opodatkowaniu podatkiem od nieruchomości. Dobra wiadomość jest taka, że ostatnio przesądził go – i to na korzyść podatników – Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Szczecinie.

Jest podatek…
Sprawa dotyczyła spółki z branży paliwowej. We wniosku o interpretację podatkową wyjaśniła, że zasadniczo zajmuje się hurtową sprzedażą oraz dystrybucją paliw. Zarządza także siecią stacji paliw. I w przyszłości zamierza poszerzyć swoje biznesowe portfolio o stacje ładowania pojazdów elektrycznych, o których mowa w art. 2 pkt 27 ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych.

Firma tłumaczyła, że przede wszystkim jako właściciel i operator stacji ładowania planuje umożliwiać ładowanie elektryków zarówno klientom biznesowym, tj. przedsiębiorcom, jak i zwykłym konsumentom.

Z wniosku wynikało, że ładowarki będą lokalizowane zarówno na gruntach własnych spółki, jak również na dzierżawionych od partnerów biznesowych. Model biznesowy zakłada zaś, że będą one posadowione na fundamencie prefabrykowanym, przeznaczonym do konkretnego modelu. I będą przymocowane do powierzchni w postaci betonowej czy żelbetowej płyty parkingowej, jak również do fundamentowej lub stropowej płyty garażu wielostanowiskowego.

Stacja ma składać się głównie z urządzenia technicznego obejmującego szereg zaawansowanych elementów elektronicznych, przewodów do ładowania i ewentualnego fundamentu prefabrykowanego.

Jak podkreśliła spółka, wybrany przez nią model stacji ładowania umożliwi ich przenoszenie w dowolnym momencie do innej lokalizacji bez uszkodzenia tego, do czego będzie przytwierdzona, np. fundamentu z wykorzystaniem wózka widłowego.

Firma chciała się upewnić, czy stacja ładowania pojazdów elektrycznych będzie podlegała opodatkowaniu podatkiem od nieruchomości. Sama była jednak przekonana, że nie będzie musiała płacić podatku od nieruchomości od samej ładowarki. Jej zdaniem daniną lokalną może być co najwyżej objęty jej fundament bądź powierzchnia do niego podobna.

Burmistrz, działając jako samorządowy organ interpretacyjny, na taką wykładnię przepisów zgody nie dał. Po analizie przepisów uznał, że stacje ładowania pojazdów elektrycznych należy zakwalifikować do kategorii wolnostojących obiektów budowlanych. W jego ocenie stacja ładowania jest bowiem pojęciem szerszym i obejmuje co najmniej jeden punkt ładowania, oprogramowanie wykorzystywane do świadczenia usługi oraz stanowisko postojowe.

Stacja ładowania jest więc urządzeniem budowlanym lub wolnostojącym obiektem budowlanym. Ostatecznie burmistrz uznał, że zasadniczo ładowarki, o które pyta spółka, na gruncie podatkowym będą stanowić budowlę wraz z instalacjami zapewniającymi możliwość użytkowania obiektu zgodnie z jej przeznaczeniem, wzniesioną z użyciem wyrobów budowlanych.

Spółka upierała się przy swoim. Zaskarżyła interpretację i wygrała. Szczeciński WSA przypomniał, że stacje ładowania pojazdów elektrycznych nie zostały wymienione w art. 3 pkt 3 prawa budowlanego. Nie zostały również zdefiniowane jako budowla w pozostałych przepisach tej ustawy czy w jej załącznikach.

Sąd zauważył, że lokalny fiskus konieczność zaliczenia stacji ładowania pojazdów do kategorii budowli w rozumieniu podatkowym wywiódł z ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Ale ten argument WSA nie przekonał. Nie miał bowiem wątpliwości, że zarówno w prawie budowlanym, jak i w załącznikach do niego nie znajduje się żadne odwołanie do ustawy o elektromobilności. Skarżąca ma rację, że przy definiowaniu budowli jako przedmiotu opodatkowania podatkiem od nieruchomości nie należy odwoływać się do innych niepodatkowych ustaw, które nie zostały objęte odesłaniem podatkowym.

A WSA uznał zaś, że stacja ładowania pojazdów nie stanowi urządzenia budowlanego z art. 3 pkt 9 prawa budowlanego, a w konsekwencji budowli w rozumieniu art. 1a ust. 1 pkt 2 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych. Nie dopatrzył się też podstaw, aby stacja pełniła funkcję służebną w stosunku do obiektu budowlanego w postaci fundamentu czy podobnej powierzchni.

Dlatego WSA zgodził się ze skarżącą, że stacja ładowania pojazdów elektrycznych nie będzie podlegała opodatkowaniu podatkiem od nieruchomości, z wyłączeniem ewentualnego fundamentu lub podobnej powierzchni.

…tylko od fundamentu!
– Nie mam wątpliwości, że stacja ładowania pojazdów elektrycznych nie jest budowlą i nie można od niej żądać podatku od nieruchomości. Opodatkowaniu podlegać może ewentualnie sam jej fundament. I dobrze, że WSA to potwierdził – mówi Michał Nielepkowicz, doradca podatkowy, partner w Thedy & Partners.

Ekspert zwraca uwagę, że zaakceptowanie stanowiska urzędników samorządowego fiskusa oznaczałoby konieczność uznania stacji ładowania za budowlę. A w takim przypadku podatek od nieruchomości wynosi 2 proc. wartości.

– Stacje ładowania to nowoczesne urządzenia, co przekłada się na ich określoną wartość. Konieczność uiszczenia 2 proc. podatku od nieruchomości od takiej wartości oczywiście stanowiłoby dodatkowy koszt dla ich właścicieli, a ostatecznie także dla ich użytkowników – zauważa Michał Nielepkowicz.

Ekspert dodaje, że wykładnia zaprezentowana w komentowanym wyroku pozostaje aktualna.

– Rewolucyjna nowelizacja przepisów dotyczących podatku od nieruchomości, która weszła w życie od 1 stycznia 2025 r., nie przewiduje bowiem zmian w zakresie opodatkowania stacji ładowania elektryków – podkreśla Michał Nielepkowicz. Wyrok nie jest prawomocny.

Sygnatura akt: I SA/Sz 472/24

https://archiwum.rp.pl/artykul/1529809-Ladowarki-do-elektryka-bez-daniny.html

 5. Połączenie odwrotne i konfuzja zobowiązań bez CIT

17 lutego 2025 | Dodatek | Wioleta Jakubowska

Połączenie odwrotne bez podwyższenia kapitału zakładowego spółki przejmującej nie będzie skutkowało powstaniem przychodu podatkowego na gruncie CIT. Również związana z połączeniem konfuzja wzajemnych wierzytelności i zobowiązań pożyczkowych oraz wynikającego z niej ich wygaśnięcia będzie czynnością neutralną podatkowo.

Tak uznał dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji indywidualnej z 9 września 2024 r. (0111-KDIB1-1.4010.370.2024.2.RH).

Wnioskodawca (spółka przejmująca) jest spółką z ograniczoną odpowiedzialnością, w której 100 proc. udziałów posiada spółka przejmowana. Jedynym udziałowcem spółki przejmowanej jest spółka komandytowo-akcyjna, która nabyła udziały w spółce przejmowanej na podstawie umowy sprzedaży.

W związku z planowaną reorganizacją grupy rozważane jest połączenie spółki zależnej ze spółką dominującą w trybie art. 492 § 1 pkt 1 k.s.h., tj. połączenie przez przejęcie, wskutek którego na spółkę zależną przeniesiony zostanie cały majątek spółki dominującej (tzw. połączenie odwrotne). Na skutek połączenia spółka komandytowo-akcyjna jako wspólnik spółki przejmowanej otrzyma 100 proc. udziałów wnioskodawcy.

W ramach połączenia wnioskodawca przejmie udziały własne, równocześnie nie będzie podwyższał kapitału zakładowego i emitował nowych udziałów. Wnioskodawca, działając jako spółka przejmująca, nie wyemituje nowych udziałów, natomiast na podstawie art. 515 § 1 k.s.h. wyda wspólnikowi spółki przejmowanej istniejące udziały własne, nabyte w wyniku połączenia. Wartość przejętych w ramach połączenia udziałów własnych, które zostaną wydane wspólnikowi spółki przejmowanej, będzie równa wartości majątku spółki przejmowanej obejmowanego przez wnioskodawcę.

Na dzień połączenia będą istnieć zobowiązania pożyczkowe między spółką przejmowaną (jako wierzycielem) a spółką przejmującą (jako dłużnikiem). Połączenie odwrotne skutkować będzie konfuzją zobowiązań polegającą na połączeniu w jednym podmiocie zarówno praw wierzyciela, jak i związanych z nimi obowiązków dłużnika wynikających z zobowiązań istniejących na dzień połączenia. Wskutek konfuzji wygaśnie dług i odpowiadająca mu wartość ekonomiczna wierzytelności.

Dyrektor KIS potwierdził, że w przedstawionym stanie faktycznym wnioskodawca nie uzyska przychodu, o którym mowa w art. 12 ust. 1 pkt 8c ustawy o CIT w zw. ze spełnieniem przesłanek uprawniających do zastosowania wyłączenia z art. 12 ust. 4 pkt 3e tej ustawy. Równocześnie wnioskodawca nie uzyska przychodu na podstawie art. 12 ust. 1 pkt 8d pod warunkiem ustalenia wartości emisyjnej udziałów na poziomie wartości rynkowej majątku spółki przejmowanej.

Również w zakresie skutków podatkowych konfuzji wierzytelności dyrektor KIS zgodził się z wnioskodawcą, że nie będzie ona prowadziła do powstania przysporzenia majątkowego dla żadnej z łączonych spółek. Konfuzja wzajemnych wierzytelności będzie więc stanowić czynność neutralną na gruncie CIT.

Wioleta Jakubowska

starszy konsultant w Zespole Pomocy Publicznej PwC

Neutralność podatkowa procesów restrukturyzacyjnych przeprowadzanych z uzasadnionych przyczyn ekonomicznych jest istotnym elementem rozwoju krajowych oraz międzynarodowych grup kapitałowych. Skomplikowane przepisy oraz odmienne podejście dyrektora KIS w zależności od rodzaju transakcji powodują jednak, że w planowaniu restrukturyzacji szczególnego znaczenia nabiera analiza skutków podatkowych.

Analizując powstanie przychodu podatkowego z tytułu łączenia spółek należy pamiętać, że przepisy art. 12 ust. 1 pkt 8d i art. 12 ust. 1 pkt 8f ustawy o CIT są komplementarne. Jeśli zatem spółka przejmująca:

∑ nie posiada udziałów w spółce przejmowanej, to zastosowanie ma wyłącznie art. 12 ust. 1 pkt 8d;

∑ posiada 100 proc. udziałów, to zastosowanie ma wyłącznie art. 12 ust. 1 pkt 8f;

∑ posiada w spółce przejmowanej mniej niż 100 proc. udziałów, to zastosowanie mają oba przepisy.

W przedstawionej sprawie należy zgodzić się z dyrektorem KIS, że połączenie odwrotne spółek bez podwyższenia kapitału zakładowego spółki przejmującej nie prowadzi do powstania przychodu podatkowego, jeżeli wartość emisyjna udziałów ustalona zostanie na poziomie wartości rynkowej przejmowanego majątku. Zgodnie z art. 12 ust. 1 pkt 8d ustawy o CIT przychodem jest nadwyżka wartości rynkowej przejmowanego majątku nad wartością emisyjną udziałów przydzielonych udziałowcom spółek łączonych, która w takiej sytuacji nie powstanie.

Analogicznie wielokrotnie została potwierdzona neutralność podatkowa przejęcia spółki matki przez spółkę córkę, w ramach którego nie dochodzi do podwyższenia kapitału zakładowego spółki przejmującej i emisji nowych udziałów. W tym zakresie dyrektor KIS potwierdzał, że w związku z brakiem wydania udziałów przepis art. 12 ust. 1 pkt 8d ustawy o CIT nie znajdzie zastosowania.

Odmienne podejście dyrektor KIS prezentuje natomiast w przypadku bezemisyjnego połączenia spółek sióstr. W tym zakresie organ wskazuje, że w przypadku braku wydania udziałów wspólnikowi spółki przejmowanej po stronie spółki przejmującej powstaje przychód na podstawie art. 12 ust. 1 pkt 8dustawy o CIT odpowiadający wartości przejętego majątku. Ograniczenie neutralności podatkowej bezemisyjnego połączenia spółek sióstr stoi w sprzeczności z ogólną zasadą neutralności podatkowej restrukturyzacji, a także z celem dyrektywy Rady 2009/133/WE. Uwzględniając prawodawstwo unijne, a także linię interpre- tacją ukształtowaną dla innych typów połączeń, istnieją argumenty za zmianą dotychczasowego podejścia dyrektora KIS.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1529742-Polaczenie-odwrotne-i-konfuzja-zobowiazan-bez-CIT.html