Podatki | Prasówka | 25-31.05.2023

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Nie zawsze pozorność wykluczy odliczenie VAT

Mariusz Szulc | 25 maja 2023, 12:44

Fiskus może odmówić przedsiębiorcy prawa do odliczenia podatku naliczonego tylko jeśli wykaże, że transakcja miała charakter pozorny, albo gdy wprawdzie została ona faktycznie dokonana, ale w celu oszustwa bądź nadużycia prawa podatkowego.

Tak wynika z dzisiejszego wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE wydanego w polskiej sprawie (wyrok o sygn. C-114/22). Polskie przepisy (art. 88 ust. 3 pkt 4 lit. c ustawy o VAT), które pozwalają skarbówce na odmowę odliczenia podatku tylko dlatego, że uważa on transakcję za pozorną bez konieczności udowodnienia takiego faktu będą więc musiały zostać znowelizowane.

Podejrzane znaki towarowe
Wyrok dotyczył przedsiębiorcy, któremu naczelnik urzędu skarbowego odmówił prawa do odliczenia VAT z faktur dokumentujących zakup znaków towarowych. W tym celu powołał się na wspomniany art. 88 ust. 3a pkt 4 lit. c ustawy o VAT, który wyklucza możliwość odliczenia podatku naliczonego z faktur potwierdzających dokonanie czynności sprzecznych z ustawą mających na celu obejście jej przepisów, bądź dokonanych wyłącznie pozornie. Przepis podatkowy odwołuje się w tym zakresie do art. 58 i art. 83 kodeksu cywilnego (t.j. Dz. U. z 2022 r. poz. 1360 ze zm.).

Decyzję pierwszej instancji podtrzymał dyrektor izby administracji skarbowej, który stwierdził, że zakup znaków towarowych był czynnością pozorną, a obie strony, mimo zawarcia umowy, zachowywały się tak, jakby nigdy do niej nie doszło. Dyrektor IAS przypomniał, że sprzedający wystąpił do Urzędu Patentowego RP z wnioskiem o udzielenie prawa ochronnego na sprzedany znak towarowy, a kupująca spółka nie wystosowała odpowiednich wniosków aż do dnia rozpoczęcia kontroli podatkowej. Nie miała więc prawa do rozporządzenia przedmiotem zakupu wobec osób trzecich.

Sprzedawca płacił też co miesiąc spółce opłaty licencyjne, co pozwalało mu pomniejszać podatek dochodowy i odliczać VAT.Kupująca spółka mogła z kolei amortyzować zakupione znaki towarowe i odliczyć podatek z tytułu przeprowadzonej transakcji. To wszystko zdaniem dyrektora IAS potwierdzało, że transakcja była wyłącznie pozorna i dokonana z uwagi na korzystne skutki podatkowe.

Sądy nabierają wątpliwości
Z takim stanowiskiem nie zgodził się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (wyrok z 29 maja 2019 r., sygn. akt III SA/Wa 2951/18). Zdaniem sędziów fiskus nie udowodnił dostatecznie, że okoliczności, które towarzyszyły zakupowi znaków towarowych, uprawdopodobniają, że chodziło o jakąkolwiek czynność pozorną. W tym celu urzędnicy musieliby wykazać, że umowa faktycznie nie była wykonywana i że mimo płacenia przez sprzedawcę opłat licencyjnych spółce, faktycznym dysponentem środków pozostał ten sam podmiot. WSA zwrócił w tym kontekście uwagę na to, że kupująca spółka pobierała „pożytki” z zakupionych znaków towarowych, co w jego przekonaniu potwierdza, iż umowa nie miała charakteru pozornego. Gdy sprawa trafiła do NSA, ten nabrał wątpliwości i zadał pytanie prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości UE. Sąd kasacyjny zapytał, czy art. 88 ust. 3a pkt 4 lit. c ustawy o VAT w brzmieniu, w którym wyklucza prawo do odliczenia podatku z faktur dokumentujących czynność pozorną – niezależnie od tego, czy zamierzonym i zasadniczym skutkiem zakwestionowanej transakcji było uzyskanie niedozwolonej korzyści podatkowej – jest sprzeczny z unijną dyrektywą VAT i wynikającymi z niej zasadami neutralności i proporcjonalności podatku.

Fiskus nie ma dowolności
W najnowszym wyroku TSUE dopatrzył się takiej sprzeczności. Trybunał przypomniał, że fikcyjne transakcje nie uprawniają do odliczenia podatku naliczonego, co potwierdza m.in. jego wyrok z 8 maja 2019 r. (sygn. akt C-712/17). To sąd krajowy będzie więc musiał zbadać, czy faktycznie doszło do sprzedaży znaków towarowych i czy były one wykorzystywane przez spółkę na potrzeby transakcji opodatkowanych. Ciężar dowodu będzie przy tym ciążył właśnie na spółce. Zdaniem TSUE z okoliczności przekazanych trybunałowi nie wynika, aby umowę można było uznać za pozorną i odmówić w związku z tym prawa do odliczenia. Jeśli po zbadaniu wszystkich okoliczności faktycznych i uwzględnieniu tego, że sprzedający zachowywał się jakby nadal był właścicielem znaków towarowych, okaże się iż umowa nie została zrealizowana, to nie będzie mowy o jakimkolwiek odliczeniu podatku – podkreślił TSUE. Dodał, że prawa tego można odmówić również, gdy fiskus wykaże iż spółka powołuje się na nie w sposób stanowiący oszustwo lub nadużycie prawa podatkowego. Przepisy, które pozwalają na odmowę w sposób ogólny, bez konieczności udowodnienia takich faktów są jednak niezgodne z unijną dyrektywą VAT – podsumował.

Wyrok TSUE z 25 maja 2023 r. (sygn. akt C-114/22)

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8722881,nie-zawsze-pozornosc-wykluczy-odliczenie-vat.html

 2. Wystarczy dzień spóźnienia i po preferencji

Monika Pogroszewska | 27 maja 2023, 08:30

Wprowadzone w latach 2022 i 2023 przepisy miały ułatwić stosowanie zwolnień oraz niższych stawek podatku u źródła, a zanosi się na kolejne spory. Chodzi o skutki nieterminowego złożenia oświadczenia końcowego WH-OSC lub WH-OSP.

Według Ministerstwa Finansów spóźnienie może oznaczać konieczność zapłaty podatku u źródła za cały poprzedni rok. I to nawet wówczas, gdy zostały spełnione pozostałe warunki. Eksperci są zaskoczeni, uważają, że taka teza nie ma oparcia w przepisach.

Pobór u źródła
Przypomnijmy, że wypłacając dywidendy, odsetki lub należności licencyjne na rzecz podmiotu powiązanego, należy co do zasady – po przekroczeniu 2 mln zł rocznie na rzecz jednego odbiorcy – potrącić podatek u źródła według krajowej stawki (20 proc. lub 19 proc.). Dopiero potem można starać się o zwrot nadpłaconego podatku (WHT), jeśli były dostępne preferencje z ustawy z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2587; ost.zm. Dz.U. z 2023 r. poz. 412; dalej: ustawa o CIT) czy z międzynarodowej umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania. Jest to tzw. mechanizm pay and refund.

Oświadczenie pierwotne…
Płatnik może nie stosować tego mechanizmu, jeżeli:

1) uzyska opinię o stosowaniu preferencji (art. 26b ustawy o CIT i art. 41d ustawy z 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych; t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2647; ost.zm. Dz.U. z 2023 r. poz. 658; dalej: ustawa o PIT) lub

2) złoży oświadczenie (na podstawie art. 26 ust. 7a ustawy o CIT i art. 41 ust. 15 ustawy o PIT), że:

– posiada dokumenty wymagane dla zastosowania stawki podatku albo zwolnienia lub niepobrania podatku, wynikających z przepisów szczególnych lub umów o unikaniu podwójnego opodatkowania;

– po zweryfikowaniu tych dokumentów nie posiada wiedzy uzasadniającej przypuszczenie, że istnieją okoliczności wykluczające możliwość zastosowania preferencji.

Jest to tzw. oświadczenie pierwotne (WH-OSC, a w przypadku podatników PIT – WH-OSP). Należy je złożyć do końca drugiego miesiąca następującego po miesiącu, w którym doszło do przekroczenia limitu 2 mln zł. Jest ono ważne do ostatniego dnia roku podatkowego. Jeśli więc płatnik dokonuje w trakcie roku kolejnych wypłat na rzecz tego samego podmiotu, może stosować preferencje bez składania kolejnych oświadczeń.

…i następcze
W przypadku dokonywania kolejnych wypłat trzeba jedna złożyć – do końca miesiąca następującego po zakończeniu roku podatkowego – drugie oświadczenie, nazwane następczym lub zamykającym (art. 26 ust. 7g ustawy o CIT i art. 41 ust. 21 ustawy o PIT). Płatnik podsumowuje w nim dokonane wcześniej płatności i potwierdza, że w momencie ich wypłat spełnione były warunki do zastosowania zwolnienia lub obniżonej stawki podatku. A więc oświadcza, że w momencie dokonywania dalszych wypłat również:

– posiadał dokumenty wymagane dla zastosowania stawki podatku albo zwolnienia lub niepobrania podatku, wynikających z przepisów szczególnych lub umów o unikaniu podwójnego opodatkowania;
– po zweryfikowaniu tych dokumentów nie posiadał wiedzy uzasadniającej przypuszczenie, że istniały okoliczności wykluczające możliwość zastosowania preferencji.

Jeżeli płatnik nie może złożyć oświadczenia następczego, bo nie spełnia warunków preferencji w odniesieniu do dalszych wypłat, to wpłaca podatek u źródła wraz z odsetkami za zwłokę (art. 26 ust. 7h ustawy o CIT i art. 41 ust. 22 ustawy o PIT).

Skutki niedotrzymania terminu
Problem dotyczy złożenia po terminie oświadczenia następczego. Ministerstwo Finansów twierdzi, że takie spoźnienie odbiera prawo do preferencji w podatku u źródła za cały miniony rok, nawet gdy płatnik skutecznie złożył oświadczenie pierwotne i spełnił wymagane warunki. Takie stanowisko przedstawił wiceminister Artur Soboń w odpowiedzi na interpelację poselską nr 39620. Stwierdził, że jeżeli oświadczenie następcze zostanie złożone po upływie terminu wskazanego w art. 26 ust. 7g ustawy CIT, to nie wywoła ono skutku w postaci wyłączenia stosowania mechanizmu pay and refund w tym roku podatkowym.

Zdaniem ekspertów taka wykładnia jest niezgodna z literalnym brzmieniem przepisów. Podkreślają oni, że oświadczenie zamykające jest tylko podsumowaniem działań dokonywanych przez płatnika w poprzednim roku. – Nie jest ono natomiast warunkiem zastosowania zwolnienia lub niższej stawki podatku. Warunkiem zastosowania preferencji jest wyłącznie skuteczne złożenie oświadczenia pierwotnego – uważa Kamil Pierścionek, adwokat, starszy menedżer w KPMG w Polsce. [komentarz eksperta 1] Tego samego zdania jest Adrian Stępień, doradca podatkowy, starszy menedżer w Crido. [komentarz eksperta 2] ©℗

opinie ekspertów

Wadliwy przepis nie uzasadnia niekorzystnej wykładni
Kamil Pierścionek
adwokat, starszy menedżer w zespole ds. postępowań podatkowych w KPMG w Polsce

Stanowisko Ministerstwa Finansów jest niezgodne z literalną wykładnią przepisów. Niestety zaczyna być ono prezentowane również w interpretacjach indywidualnych, co może być w przyszłości przedmiotem sporów.

Z art. 26 ust. 7f i 7g ustawy o CIT nie wynika, aby złożenie oświadczenia zamykającego (następczego) było warunkiem zastosowania preferencji w stosunku do płatności dokonywanych po złożeniu oświadczenia pierwotnego. Warunkiem zastosowania preferencji jest wyłącznie skuteczne złożenie oświadczenia pierwotnego.

Należy zwrócić uwagę, że zgodnie z art. 26 ust. 7h ustawy o CIT płatnik jest zobowiązany zwrócić podatek z odsetkami, jeśli złożenie oświadczenia następczego jest niemożliwe ze względu na niespełnienie wymogów. Chodzi o sytuację, gdy płatnik nie posiada wymaganych dokumentów albo weryfikacja podatnika wykazała, że nie można zastosować preferencji. A contrario oznacza to, że jeśli podatnik w momencie dokonywania dalszych wypłat spełniał wymogi preferencji, to nieterminowe złożenia oświadczenia zamykającego nie odbiera mu prawa do niej.

Nawet jeżeli wolą ustawodawcy było uzależnienie prawa do preferencji od terminowego złożenia oświadczenia zamykającego, to niedoskonałość przepisów nie może być teraz interpretowana na niekorzyść podatników i płatników. ©℗

Sankcja powinna być adekwatna do przewinienia
Adrian Stępień
doradca podatkowy, starszy menedżer w Zespole Tax Litigation w CRIDO

Warto zwrócić uwagę na negatywne dla podatników i płatników skutki stanowiska Ministerstwa Finansów. Sytuacja, w której płatnik jedynie spóźnił się ze złożeniem oświadczenia, byłaby traktowana tak samo jak ta, w której złożenie oświadczenia nie byłoby w ogóle możliwe. Należałoby więc wpłacić podatek u źródła według krajowej stawki wraz z odsetkami za zwłokę. Tymczasem – co należy zaznaczyć – przepisy wiążą taki skutek wyłącznie z sytuacją, gdy złożenie oświadczenia następczego nie jest możliwe z uwagi na niespełnienie warunków do zastosowania preferencyjnej stawki lub zwolnienia z podatku u źródła.

To oznacza, że spóźnienie nawet o jeden dzień byłoby traktowane na równi z brakiem spełnienia kryteriów zastosowania preferencji lub zwolnienia z podatku u źródła. Niewielki błąd płatnika mógłby w praktyce zniweczyć efekty przeprowadzonej przez niego pozytywnej wieloetapowej i czasochłonnej weryfikacji odbiorcy płatności.

Oświadczenie, chociaż jest istotnym elementem mechanizmu pay and refund, ma mimo wszystko wtórny charakter w stosunku do tego, czy dany podmiot jest rzeczywiście uprawniony do korzystania ze zwolnienia czy z preferencji. Ewentualne sankcje w tym zakresie również powinny to odzwierciedlać.

Oczywiście później można jeszcze skorzystać z postępowania o zwrot podatku, ale to często marne pocieszenie dla podmiotów starających się zachować płynność finansową. ©℗

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8719794,wystarczy-dzien-spoznienia-i-po-preferencji.html

 3. Spadki i darowizny. Zmienią się kwoty wolne i skala podatkowa

Agnieszka Pokojska | 29 maja 2023, 09:03

Od 1 lipca br. 3,5-krotnie wzrosną kwoty wolne od podatku od spadków i darowizn dla osób z bliższej i dalszej rodziny. Ale już wcześniej czekają nas podwyżki kwot wolnych oraz zmiana skali.

Wynika to z opublikowanego w ubiegłym tygodniu projektu nowego rozporządzenia. Zastąpi ono dotychczasowe – z 10 października 2022 r. (Dz.U. poz. 2084).

Minister finansów musi je wydać, bo zobowiązuje go do tego ustawa o podatku od spadków i darowizn. Zgodnie z jej art. 17 zmiany są konieczne, gdy wzrost cen towarów nieżywnościowych trwałego użytku przekracza 6 proc.

W najbliższym czasie
Po wejściu w życie nowego rozporządzenia (ma to nastąpić następnego dnia po ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw) wyższa będzie kwota spadków i darowizn wolna od opodatkowania. W przypadku spadków i darowizn otrzymanych w ciągu pięciu lat od jednej osoby:

– z najbliższej rodzinny (I grupa podatkowa) kwota wolna wzrośnie z 10 434 zł do 11 095 zł,
– z dalszej rodziny (II grupa podatkowa) kwota wolna wzrośnie z 7878 zł do 8377 zł,
– spoza rodziny (III grupa podatkowa) kwota wolna wzrośnie z 5308 zł do 5644 zł.

Od 1 lipca
Ale nie będzie to jedyna w tym roku podwyżka kwoty wolnej. Od 1 lipca br. wzrośnie ona ponownie i to aż 3,5-krotnie – dla darowizn i spadków od osób z bliższej i dalszej rodziny. Wówczas bowiem zaczną obowiązywać zmiany wprowadzone ustawą zwaną potocznie SLIM VAT 3.

Co prawda nowelizacja ta dotyczy głównie VAT, ale są też w niej zmiany w zakresie podatku od spadków i darowizn. W miniony piątek Sejm rozpatrzył poprawki Senatu do tej nowelizacji. Czeka więc już ona tylko na podpis prezydenta i publikację w Dzienniku Ustaw (piszemy o tym też na B1).

W wyniku tej nowelizacji od 1 lipca br. będzie opodatkowane nabycie od jednego zbywcy własności rzeczy i praw majątkowych o czystej wartości przekraczającej:

– 36 120 zł – jeżeli nabywcą jest osoba zaliczona do I grupy podatkowej,
– 27 090 zł – jeżeli nabywcą jest osoba zaliczona do II grupy podatkowej,
– 5733 zł – jeżeli nabywcą jest osoba zaliczona do III grupy podatkowej.

W każdym przypadku kwota zwolnienia dotyczy spadków i darowizn otrzymanych od jednej osoby w okresie pięciu lat.

Testament czy darowizna. Co trzeba wiedzieć o przepisaniu nieruchomości na dziecko?
Testament czy darowizna. Co trzeba wiedzieć o przepisaniu nieruchomości na dziecko?
zobacz również

Powyżej kwoty wolnej
Natomiast wartość spadku i darowizny powyżej kwoty wolnej jest co do zasady opodatkowana. W celu obliczenia wysokości daniny należy skorzystać ze skali podatkowej. Projektowane nowe rozporządzenie przewiduje jej zmianę.

Skala w tym kształcie będzie obowiązywać również po lipcowych zmianach wprowadzonych przez SLIM VAT 3. Nowelizacja ta nie zakłada bowiem zmiany skali podatkowej, a jedynie podwyżkę kwot wolnych od opodatkowania.

Zwolnienie dla najbliższych
Przypomnijmy, że osoby z najbliższej rodziny mogą skorzystać z całkowitego zwolnienia z podatku, niezależnie od wartości otrzymanego spadku lub darowizny. Podstawą do tego jest art. 4a tej ustawy. Dotyczy on tzw. zerowej grupy podatkowej, do której są zaliczani: małżonkowie, zstępni (córka, syn, wnuki, prawnuki), wstępni (matka, ojciec, dziadkowie), pasierbowie, rodzeństwo, ojczym i macocha.

Chcąc skorzystać z tego zwolnienia, trzeba jednak spełnić pewne warunki przewidziane we wspomnianym art. 4a ustawy, np. zawiadomić w ciągu sześciu miesięcy urząd skarbowy na formularzu SD-Z2 o nabyciu własności rzeczy lub praw majątkowych.

Kto nie dopełni tych wymogów (np. zapomni o zgłoszeniu), ten musi zapłacić podatek, jeżeli wartość otrzymanego spadku lub darowizny przekracza kwotę wolną przewidzianą dla I grupy podatkowej.

Ulga mieszkaniowa
Niezależnie od zwolnienia dla zerowej grupy podatkowej (art. 4a) ustawa przewiduje odrębne zwolnienie – dla darowizn od osób z I grupy podatkowej, jeżeli w okresie 12 miesięcy obdarowany przekaże otrzymane pieniądze lub rzeczy na mieszkanie, dom lub spłatę kredytu mieszkaniowego wraz z odsetkami.

Zwolnienie to wynika z art. 4 ust. 1 pkt 5 ustawy. Przewidziany w nim limit darowizny od jednej osoby wzrośnie po wejściu w życie projektowanego nowego rozporządzenia – z 10 434 zł do 11 095 zł, a od wielu osób łącznie – z 20 868 zł 22 189 zł.

Podwyższone limity pozostaną aktualne również po 1 lipca br., czyli po wejściu w życie ustawy SLIM VAT 3.

Kwota wolna od podatku od spadków i darowizn od jednej osoby

Nabywca darowizny Tak jest Tak będzie po wejściu w życie nowego rozporządzenia* Od 1 lipca 2023 r.
Małżonek, zstępni (córka, syn, wnuki, prawnuki), wstępni (matka, ojciec, dziadkowie), pasierb, zięć, synowa, rodzeństwo, ojczym, macocha i teściowie (I grupa podatkowa) 10 434 zł 11 095 zł 36 120 zł
Zstępni rodzeństwa, rodzeństwo rodziców, zstępni i małżonkowie pasierbów, małżonkowie rodzeństwa i rodzeństwo małżonków, małżonkowie rodzeństwa małżonków, małżonkowie innych zstępnych (II grupa podatkowa) 7878 zł 8377 zł 27 090 zł
Pozostali (III grupa podatkowa) 5308 zł 5644 zł 5733 zł

Internetowe zrzutki
Skala podatkowa w podatku od spadków i darowizn – od wejścia w życie nowego rozporządzenia* (skala ta będzie aktualna również po 1 lipca 2023 r.)

Kwoty nadwyżki w zł ponad kwotę wolną Wysokość podatku
ponad do
1) od nabywców zaliczonych do I grupy podatkowej
11 833 3 proc.
11 833 23 665 355 zł i 5 proc. od nadwyżki ponad 11 833 zł
23 665 946 zł 60 gr i 7 proc. od nadwyżki ponad 23 665 zł
2) od nabywców zaliczonych do II grupy podatkowej
11 833 7 proc.
11 833 23 665 828 zł 40 gr i 9 proc. od nadwyżki ponad 11 833 zł
23 665 1893 zł 30 gr i 12 proc. od nadwyżki ponad 23 665 zł
3) od nabywców zaliczonych do III grupy podatkowej
11 833 12 proc.
11 833 23 665 1420 zł 40 gr i 16 proc. od nadwyżki ponad 11 833 zł
23 665 3313 zł 20 gr i 20 proc. od nadwyżki ponad 23 665 zł

Podstawa prawna
* projekt rozporządzenia w sprawie ustalenia kwot wartości rzeczy i praw majątkowych zwolnionych od podatku od spadków i darowizn i niepodlegających opodatkowaniu tym podatkiem oraz skal podatkowych, według których oblicza się ten podatek

Przypomnijmy, że zmiany z SLIM VAT 3 zastąpią te przewidziane w opublikowanej już ustawie deregulacyjnej (Dz.U. z 2023 r. poz. 803), która też wejdzie w życie od 1 lipca br. Ustawa deregulacyjna zakłada nie tylko 3,5-krotne podwyższenie wszystkich kwot wolnych, lecz także wprowadzenie limitów zbiorczych, czyli kwot wolnych w przypadku darowizn od więcej niż jednej osoby. Takie limity sprawiłyby, że byłoby opodatkowanych wiele zrzutek internetowych.

Na skutek licznych protestów Sejm postanowił wycofać się z limitów zbiorczych – poprzez przyjęcie ustawy SLIM VAT 3. Ta, jako uchwalona później, zastąpi zmiany wprowadzone ustawą deregulacyjną. ©℗

Podstawa prawna
Etap legislacyjny

Projekt rozporządzenia w sprawie ustalenia kwot wartości rzeczy i praw majątkowych zwolnionych od podatku od spadków i darowizn i niepodlegających opodatkowaniu tym podatkiem oraz skal podatkowych, według których oblicza się ten podatek – w konsultacjach

Ustawa z 26 maja 2023 r. o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług oraz niektórych innych ustaw – czeka na podpis prezydenta

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8723989,spadki-i-darowizny-kwoty-wolne-i-skala-podatkowa.html

 4. Zwrot wydatków to nie refakturowanie

Katarzyna Jędrzejewska | 29 maja 2023, 16:00

Jeżeli w zamian za sfinansowanie wydatków nie przysługuje żadne świadczenie ze strony tego, kto ten zwrot otrzymuje, to nie można mówić o czynności opodatkowanej VAT – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu.

Chodziło o producenta (czynnego podatnika VAT), który zamierzał zwiększyć moce produkcyjne swojego zakładu i w związku z tym rozważał dwa warianty. Jeden z nich zakładał budowę nowej fabryki na terenie specjalnej strefy ekonomicznej, drugi – zakup istniejącego już zakładu i po odpowiednim dostosowaniu rozpoczęcie produkcji.

Początkowo producent postanowił realizować wariant pierwszy – poprzez podmiot zależny. W tym celu nabył 100 proc. udziałów w innej spółce, z ograniczoną odpowiedzialnością, a następnie zawarł z nią umowę o współpracy. Na tej podstawie spółka zależna miała podjąć konkretne działania w celu realizacji wariantu pierwszego. I takie działania faktycznie podjęła, m.in. przystąpiła do przetargu na nabycie nieruchomości.

Przetarg wygrała, ale niedługo potem przed producentem otworzyła się możliwość zrealizowania inwestycji w drugim wariancie, na korzystniejszych warunkach. W związku z tym producent zaniechał realizacji wariantu pierwszego i kontynuował inwestycję wyłącznie w wariancie drugim (już we własnym zakresie). Na mocy odrębnego porozumienia zawartego ze spółką zależną zobowiązał się zwrócić jej poniesione przez nią dotychczas wydatki. Składały się na to:

a) wadium uiszczone w związku z przystąpieniem do przetargu (kwota wadium przepadła wskutek niezawarcia po wygraniu przetargu docelowej umowy),

b) usługi inwentaryzacji przyrodniczej i opinii środowiskowej,

c) usługi pomiaru powierzchni,

d) koszty związane z decyzją środowiskową,

e) nabycie specyfikacji istotnych warunków przetargu,

f) koszty wykonania robót geotechnicznych,

g) koszty transportu i najmu spycharki,

h) wynajem sal konferencyjnych,

i) usługi geodezyjne,

j) usługi ksero,

k) usługi noclegowe,

I) usługi pocztowe,

m) uzgodnienie dokumentacji technicznej,

n) opłaty skarbowe,

o) opłaty za administrowanie ponoszone do zarządzającego specjalną strefą ekonomiczną,

p) opłata za wydanie pozwolenia na prowadzenie badań archeologicznych,

q) drobne narzędzia do prac terenowych (zużyte w toku realizacji wariantu I),

r) materiały eksploatacyjne do urządzenia wielofunkcyjnego (zużyte w toku realizacji wariantu pierwszego).

Spółka zależna uznała, że zwrot tych wydatków nie jest opodatkowany VAT, dlatego wystawiła notę obciążeniową.

Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej był innego zdania. Stwierdził, że nie mógł to być zwrot wydatków, skoro – jak wynikało z opisu stanu faktycznego – spółka zależna poniosła je na swoją rzecz i na swój rachunek.

Fiskus zwrócił uwagę na to, że spółka zależna nie ujęła tych wydatków na kontach przejściowych. Odliczyła VAT naliczony wynikający z otrzymanych faktur (z wyjątkiem VAT od usług noclegowych, bo tu odliczenie jej nie przysługiwało z mocy samej ustawy o VAT – art. 88 ust. 1 pkt 4).

Nie doszło więc do zwrotu wydatków, tylko do czynności opodatkowanej – świadczenia, a w zasadzie odsprzedaży usług, co powinno zostać udokumentowane fakturą – stwierdził dyrektor KIS. Uznał jednak, że skoro nie została wystawiona faktura, tylko nota obciążenia, to producent nie ma prawa obniżyć swojego podatku należnego o podatek naliczony wynikający z nabytej usługi.

Innego zdania był producent. Uważał, podobnie jak spółka zależna, że doszło do czynności niepodlegającej VAT. W związku z tym co prawda nie przysługiwało mu prawo do odliczenia VAT, ale w całości zaliczył zwrot wydatków do kosztów.

WSA w Poznaniu przyznał mu rację. Nie zgodził się z fiskusem, że zwrot wydatków stanowił odpłatność za odsprzedaż usług. Zwrócił uwagę na to, że z opisu stanu faktycznego nie wynikało, aby spółka zależna odsprzedawała producentowi jakieś usługi. Przeciwnie, producentowi nie przysługiwało w zamian żadne świadczenie – stwierdził WSA.

Dodał, że nie mógł mieć tu zastosowania przepis o refakturowaniu usług (art. 8 ust. 2a ustawy o VAT), bo ma on zastosowanie w sytuacji, gdy podatnik działa we własnym imieniu, ale na rzecz osoby trzeciej. Tymczasem z opisu stanu faktycznego wynikało jasno, że spółka zależna ponosiła wydatki na swoją rzecz i na swój rachunek.

Wyrok jest nieprawomocny.©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok WSA w Poznaniu z 16 maja 2023 r., sygn. akt I SA/Po 267/23

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8724266,zwrot-wydatkow-to-nie-refakturowanie.html

 5. Eksport pośredni zamiast WDT nie pozbawia prawa do 0 proc. VAT

Paweł Jastrzębowski | dzisiaj, 108 minut temu

Jeżeli fiskus bezspornie ustali, że towar został wywieziony poza Unię Europejską, to nie może tego pominąć i zastosować stawki podatku jak dla dostawy krajowej – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.

Chodziło o spółkę, która dokonywała dostaw towarów na rzecz kontrahenta z Wielkiej Brytanii – wtedy jeszcze należącej do Unii Europejskiej. Transakcje te spółka traktowała jako wewnątrzwspólnotowe dostawy towarów (WDT), dlatego stosowała do nich stawkę 0 proc. VAT. Uważała, że ma do tego prawo, bo posiadała listy przewozowe CMR. Potwierdzały one, że towar został dostarczony do miejsc przeznaczenia na Litwie przez przewoźników działających na rzecz brytyjskiego kontrahenta.

Potem jednak, w trakcie kontroli przeprowadzonej przez fiskusa, okazało się, że towary sprzedane na rzecz brytyjskiego kontrahenta nie zostały wywiezione na terytorium Litwy. Nabywca wywiózł je na terytorium Białorusi.

Fiskus ustalił taki przebieg transakcji na podstawie własnych baz danych – komunikatu IE-599 (potwierdzenia wyprowadzenia towarów). Uznał więc, że doszło do eksportu pośredniego, i w związku z tym spółka powinna posiadać dowody potwierdzające, że towar opuścił terytorium Unii Europejskiej. Skoro nie przedstawiła takich dowodów, to nie spełniła wymogów formalnych pozwalających na zastosowanie stawki 0 proc. – stwierdziły organy podatkowe.

Zażądały więc od spółki zapłaty VAT według stawki właściwej dla dostawy krajowej.

Spółka nie zgodziła się z takim rozstrzygnięciem. Uważała, że skoro – jak ustaliły organy podatkowe – towary zostały wywiezione na terytorium państwa trzeciego (Białorusi), to w dalszym ciągu przysługiwała jej stawka 0 proc. VAT.

WSA w Warszawie przyznał jej rację. Orzekł, że skoro fiskus nie ma wątpliwości, iż doszło do eksportu (towar został wywieziony na terytorium Białorusi), to nieuzasadnione jest oczekiwanie od spółki dokumentów, które by tę okoliczność miały potwierdzać.

Nieuzasadnione jest – w ocenie WSA – karanie spółki stawką krajową, gdy spełnione zostały przesłanki materialne eksportu pośredniego.

WSA zwrócił też uwagę na wymogi formalne określone w art. 41 ustawy o VAT, zobowiązujące spółkę do posiadania dowodów potwierdzających wywóz towaru. W tym wypadku jednak – jak uznał – podatnik nie ma co potwierdzać, ponieważ organ sam wykazał, że doszło do eksportu towarów.©℗

OPINIA
Kluczowy jest wywóz towarów
Piotr Porowski
DORADCA PODATKOWY W KANCELARII IPSO IURE LIBERSKI KITA AMBROZIAK MAJEWSKA

Wyrok jest niewątpliwie korzystny dla wszystkich podatników, a w szczególności tych, którzy zostali wprowadzeni w błąd przez swoich kontrahentów co do faktycznego przebiegu transakcji. Kluczowy jest wywóz towarów poza terytorium UE (przesłanka materialna), a nie zgromadzenie określonych dokumentów (przesłanka formalna).

W konsekwencji organ nie może odmówić prawa do stawki 0 proc. VAT wyłącznie z tego powodu, że podatnik nie posiada określonego dokumentu potwierdzającego eksport towarów poza UE, gdy bezsporne jest, że eksport ten faktycznie nastąpił, co zostało ustalone przez organ podatkowy.

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok WSA w Warszawie z 19 maja 2023 r., sygn. III SA/Wa 143/23

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8725859,eksport-posredni-wdt-0-proc-vat.html

 

Rzeczpospolita

 1. Po 5 latach nie da się odzyskać niesłusznie wpłaconego PIT

25 maja 2023 | Prawo co dnia | Aleksandra Tarka

Podatnik może składać tyle korekt deklaracji, ile chce, ale tylko do upływu terminu przedawnienia podatku, którego dotyczą.

Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) oddalił skargę kasacyjną podatnika, który walczył z fiskusem o niesłusznie zapłacony PIT.

Sprawa to pokłosie nieobowiązującej już od dawna tzw. ulgi meldunkowej, która wpędziła w kłopoty sporą grupę osób. Jedną z nich był skarżący, który tak jak wielu nie dopełnił obowiązku złożenia oświadczenia i fiskus zaczął kwestionować jego prawo do ulgi. Pod wpływem urzędników i z obawy przed sankcjami karno-skarbowymi – na półtora roku przed upływem przedawnienia – sam skorygował swoje zeznanie oraz zapłacił zaległy PIT za 2010 r.

Fiskus zaczął jednak przegrywać sprawy o ulgę meldunkową, bo sądy administracyjne zmieniły podejście do braku feralnego oświadczenia.

W tej sytuacji podatnik postanowił „odzyskać” ponad 50 tys. zł. W październiku 2019 r. złożył kolejną korektę i zażądał nadpłaty. Nic to już nie dało. Fiskus wyjaśnił bowiem, że PIT za 2010 r. przedawnił się z końcem 2016 r. A zgodnie z przepisami po upływie terminu przedawnienia nie można już złożyć skutecznej korekty i domagać się stwierdzenia nadpłaty.

Podatnik nie złożył broni, ale Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie nie uwzględnił jego skargi. Co prawda zgodził się, że nikt, zwłaszcza państwo, nie powinien czerpać korzyści z naruszania prawa. Ale w systemie funkcjonuje instytucja przedawnienia zobowiązań podatkowych. I choć zazwyczaj chroni podatników, to chroni też fiskusa. Dlatego w spornej sprawie sąd musiał potwierdzić, że żądanie stwierdzenia nadpłaty za 2010, sformułowane w 2019 r., było spóźnione, a przez to niedopuszczalne. Tak samo jak wniesienie kolejnej korekty.

To stanowisko potwierdził NSA. Nie zgodził się, że w spornym przypadku podstawą żądania podatnika mógł być kodeks cywilny. Nie można w tym przypadku mówić o luce w przepisach podatkowych. Jak bowiem tłumaczyła sędzia NSA Aleksandra Wrzesińska-Nowacka, kwestie dotyczące korekt deklaracji podatkowych reguluje ordynacja podatkowa. To ona służy do usuwania ewentualnych błędów. NSA nie kwestionował, że podatnik ma prawo do wielokrotnej korekty deklaracji. Niemniej mogą być one złożone tylko i wyłącznie w okresie, kiedy jest jeszcze co korygować, czyli kiedy istnieje zobowiązanie podatkowe. Zatem skuteczną korektę można złożyć jedynie do momentu jego wygaśnięcia w wyniku upływu terminu przedawnienia.

Z tym nie zgadza się Marek Isański, prezes Fundacji Praw Podatników (FPP), która angażuje się w sprawy tzw. ulgowiczów meldunkowych.

– Konstytucja chroni prawa własności. Państwo nie może cynicznie okradać własnych obywateli, zasłaniając się prawem – tłumaczy prezes Isański.

Zapewnia, że FPP nie składa broni.

– Skoro udało nam się po latach walki przekonać sąd do zmiany podejścia do decyzji wymiarowych, a także do tego, że decyzje nakładające podatek na ofiary ulgi meldunkowej naruszają prawo w sposób rażący, to przekonamy NSA również do zmiany podejścia do wymuszonych korekt – zapewnia Marek Isański.

Wyrok jest prawomocny.

Sygnatura akt: II FSK 2438/20

https://archiwum.rp.pl/artykul/1495845-Po-5-latach-nie-da-sie-odzyskac-nieslusznie-wplaconego-PIT.html#.ZHcQtuxBxhF

 2. Ryczałt od dywidendy trzeba pomniejszać na bieżąco

29 maja 2023 | Podatki i księgowość | Wioleta Kosińska

Spółka opodatkowana estońskim CIT, która wypłaca wspólnikowi jego udział w zysku, zobowiązana jest do zastosowania pomniejszenia podatku potrącanego od tej kwoty już w dniu wypłaty.

Co do zasady obowiązek podatkowy u spółki opodatkowanej estońskim CIT powstaje w momencie wypłaty zysku (dywidendy) na rzecz jej wspólników/udziałowców. Wypłata dywidendy wspólnikowi powoduje u niego powstanie obowiązku podatkowego z tytułu zysków kapitałowych. Podatek wspólnika można jednak pomniejszyć o część podatku zapłaconego przez spółkę.

Mając na względzie, że ryczałt od dochodów spółek (CIT estoński) płacony jest dopiero do końca trzeciego miesiąca roku podatkowego następującego po roku, w którym podjęto uchwałę o wypłacie zysku, a PIT od dywidendy wspólnika należy potrącić już w dniu wypłaty, wątpliwości może budzić ustalenie momentu pomniejszenia podatku dochodowego od osób fizycznych o należny CIT estoński.

Co wynika z przepisów
Moment powstania obowiązku podatkowego w przypadku spółek opodatkowanych ryczałtem od dochodów spółek jest uregulowany w art. 28t ust. 1 ustawy o CIT.

Zgodnie z tym przepisem podatnik jest obowiązany do zapłaty:

1) ryczałtu od dochodu z tytułu podzielonego zysku i dochodu z tytułu zysku przeznaczonego na pokrycie strat – do końca trzeciego miesiąca roku podatkowego następującego po roku, w którym podjęto uchwałę o podziale lub pokryciu wyniku finansowego netto;

2) ryczałtu od rozdysponowanego dochodu z tytułu zysku netto – do końca trzeciego miesiąca roku podatkowego następującego po roku, w którym dokonano w całości lub w części wypłaty tego dochodu lub rozdysponowano nim w jakiejkolwiek innej formie;

3) ryczałtu od dochodu z tytułu nieujawnionych operacji gospodarczych – do końca trzeciego miesiąca roku podatkowego następującego po roku, w którym przychody lub koszty powinny zostać zarachowane;

4) ryczałtu od dochodu z tytułu ukrytych zysków i dochodu z tytułu wydatków niezwiązanych z działalnością gospodarczą – do 20. dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym dokonano wypłaty, wydatku lub wykonania świadczenia;

5) ryczałtu od dochodu z tytułu zmiany wartości składników majątku – do 20. dnia miesiąca następującego po miesiącu przejęcia, przekształcenia lub wniesienia wkładu niepieniężnego.

Zgodnie ze wskazanym przepisem spółka będzie zobowiązana do zapłaty podatku do końca trzeciego miesiąca roku podatkowego następującego po roku, w którym podjęto uchwałę o wypłacie zysku.

Przykład

W przypadku uchwał podejmowanych w 2023 r. (dotyczących podziału zysku za 2022 r.) spółka na estońskim CIT ma obowiązek zapłacić podatek do 31 marca 2024 r.

W związku z tym w przypadku wypłaty dywidendy spółka będzie zobowiązana do opodatkowania sumy wypłaconej dywidendy ryczałtem według stawki 20 proc. albo 10 proc. (w zależności od statusu spółki). Pozostała kwota zysku przeznaczonego do wypłaty z tytułu dywidendy, tj. po potrąceniu należnego ryczałtu, zostanie rozdysponowana na rachunki bankowe wspólników, jednak po uprzednim pobraniu przez spółkę podatku dochodowego od osób fizycznych.

Jak obliczyć
Zgodnie z art. 30a ust. 1 pkt 4 ustawy o PIT od uzyskanych dochodów (przycho- dów) z dywidend i innych przychodów z tytułu udziału w zyskach osób prawnych pobiera się 19-proc. zryczałtowany podatek dochodowy, z zastrzeżeniem art. 52a.

Stosownie do art. 30a ust. 19 ustawy o PIT zryczałtowany podatek, obliczony zgodnie z ust. 1 pkt 4, od przychodów uzyskiwanych przez wspólnika z wypłat podzielonych zysków spółki osiągniętych przez tę spółkę w okresie opodatkowania ryczałtem od dochodów spółek, zgodnie z przepisami rozdziału 6b ustawy o CIT, jeżeli pochodzą z podziału zysków z tego okresu wyodrębnionych w kapitale własnym spółki, pomniejsza się o kwotę stanowiącą:

1) 90 proc. kwoty odpowiadającej iloczynowi procentowego udziału wspólnika w zysku spółki liczonego na dzień nabycia przez niego prawa do wypłaty podzielonego zysku i należnego ryczałtu od dochodów spółek z zysku podzielonego tej spółki, z którego przychód ten został uzyskany – w przypadku przychodów z podzielonego zysku wypłaconych z zysków spółki opodatkowanych zgodnie z art. 28o ust. 1 pkt 1 ustawy o CIT, albo

2) 70 proc. kwoty odpowiadającej iloczynowi procentowego udziału wspólnika w zysku spółki liczonego na dzień nabycia przez niego prawa do wypłaty podzielonego zysku i należnego ryczałtu od dochodów spółek z zysku podzielonego tej spółki, z którego przychód ten został uzyskany – w przypadku przychodów z podzielonego zysku wypłaconych z zysków spółki opodatkowanych zgodnie z art. 28o ust. 1 pkt 2 ustawy o CIT.

PIT od dywidendy na rzecz udziałowca pomniejsza się zatem o kwotę stanowiącą 90 proc. albo 70 proc. (w zależności od statusu spółki) kwoty odpowiadającej iloczynowi procentowego udziału wspólnika w zysku spółki i należnego ryczałtu od dochodów spółek z zysku podzielonego tej spółki.

Obowiązki płatnika
Zgodnie z art. 41 ust. 4 ustawy o PIT płatnicy, o których mowa w ust. 1, są obowiązani pobierać zryczałtowany podatek dochodowy od dokonywanych wypłat (świadczeń) lub stawianych do dyspozycji podatnika pieniędzy lub wartości pieniężnych z tytułów określonych w art. 29, art. 30 ust. 1 pkt 2, 4–5a, 13–16 oraz art. 30a ust. 1 pkt 1–11 oraz 11b–13, z zastrzeżeniem ust. 4d, 5, 10, 12 i 21.

Stosownie natomiast do art. 41 ust. 4ab ustawy o PIT spółki, które dokonują wypłaty należności z tytułu podzielonych zysków spółki osiągniętych w okresie opodatkowania ryczałtem od dochodów spółek zgodnie z przepisami rozdziału 6b ustawy o CIT, są obowiązane jako płatnicy pobierać zryczałtowany podatek dochodowy, o którym mowa w art. 30a ust. 1 pkt 4, z uwzględnieniem zasad określonych w art. 30a ust. 19.

Oznacza to, że spółka, dokonując wypłaty należności z tytułu podzielonych zysków, zobowiązana jest do stosowania zasad wskazanych w art. 30a ust. 19 ustawy o PIT, a więc do uwzględnienia wskazanego w tym przepisie pomniejszenia.

Fiskus potwierdza
Potwierdzenie tego stanowiska możemy znależć w interpretacji indywidualnej z 26 kwietnia 2023 r. (0114-KDIP3-1.4011.263.2023.2.BS), w której dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej stwierdził, że „żeby skorzystać z pomniejszenia z art. 30a ust. 19 pkt 2 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych spółka nie musi zapłacić ryczałtu na moment zapłaty podatku PIT, gdyż z literalnego brzmienia ww. przepisu wynika, że wystarczające jest, by ryczałt był należny (w wyniku podjętej uchwały o wypłacie zaliczki na dywidendę) ale nie musi być zapłacony”.

Podobne stanowisko zajął dyrek- tor KIS w interpretacji indywidualnej z 16 stycznia 2023 r. (0113-KDIPT2-3.4011.877.2022.1.MS), w której odniesiono się do kwestii wypłaty zaliczki na poczet dywidendy. Organ wskazał, że „odnosząc się do Państwa wątpliwości, uznać należy, że w razie wypłaty zaliczki na poczet przyszłej dywidendy, jako płatnik, powinni Państwo pobrać i wpłacić 19-proc. zryczałtowany podatek dochodowy od osób fizycznych w oparciu o art. 30a ust. 1 pkt 4 i art. 41 ust. 4ab ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Jednocześnie, zastosują Państwo pomniejszenie, o którym mowa w art. 30a ust. 19 pkt 2 ww. ustawy”.

Podstawa prawna:

∑ art. 28t ust. 1 ustawy z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (tekst jedn. Dz.U. z 2022 r., poz. 2587 ze zm.)

∑ art. 30a ust. 1 pkt. 4 i ust. 19 oraz art. 41 ust. 4 i ust. 4ab ustawy z 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (tekst jedn. Dz.U. z 2022 r., poz. 2647 ze zm.)

Wioleta Kosińska
doradca podatkowy, kierownik zespołu ds. podatków bezpośrednich w Taxeo Komorni- czak i Wspólnicy sp.k.

Wypłacając dywidendę, spółka zobowiązana jest do zastosowania pomniejszenia wynikającego z art. 30a ust. 19 ustawy o PIT. Uprawnienia do zastosowania odliczenia nie ogranicza to, że ryczałt od dochodów spółki (CIT) zostanie zapłacony dopiero w kolejnym roku. Odmienne stanowisko prowadziłoby do uznania, że wszelkie wypłaty na rzecz udziałowców są niekorzystnie opodatkowane w trakcie roku podatkowego, zaś na koniec roku – przy możliwości zastosowania mechanizmu odliczenia z art. 30a ust. 19 ustawy o PIT – udziałowiec byłby zobowiązany do występowania o zwrot nadpłaty w podatku dochodowym od osób fizycznych wskutek pobrania przez spółkę podatku bez mechanizmu odliczenia.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1495902-Ryczalt-od-dywidendy-trzeba-pomniejszac-na-biezaco.html#.ZHcQ3exBxhF

 3. „Delegacje” wypłacane zleceniobiorcom bez PIT

29 maja 2023 | Podatki i księgowość | Bartłomiej Cogiel

Należności z tytułu delegacji (w tym diet oraz ryczałtów za nocleg z tytułu podróży) wypłacone zleceniobiorcy są jego przychodem, który jednak jest zwolniony z opodatkowania podatkiem dochodowym. Na zleceniodawcy nie ciążą zatem obowiązki płatnika (tj. obliczenia, pobrania i wpłacenia zaliczki na podatek).

Tak uznał dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji indywidualnej z 15 grudnia 2022 r. (0114-KDIP3-2.4011.908.2022.8.MT).

Wnioskodawca wskazał, że planuje zatrudnić na umowę-zlecenie osoby, które będą wykonywały czynności prowadzenia pojazdu będącego własnością wnioskodawcy lub do którego będzie on miał tytuł prawny. Zgodnie z umowami, które będą zawierane z zleceniobiorcami – kierowcami, zleceniobiorca będzie stosował się do wytycznych i procedur ustalonych dla wykonania usług na rzecz poszczególnych klientów. Zleceniobiorca samodzielnie będzie decydował o sposobie wykonywania usługi kierowania pojazdem, w tym zwłaszcza o trasie i czasie przejazdu, kierując się zawsze interesem klienta oraz zleceniodawcy.

Wynagrodzenie z tytułu umowy-zlecenia jest ustalane na podstawie liczby przepracowanych godzin i w stawce ustalonej w umowie. Ponadto umowa przewiduje zwrot poniesionych kosztów z tytułu realizacji podróży służbowych, związanych z wykonywanym zleceniem w wysokości określonej w rozporządzeniu z 29 stycznia 2013 r. ministra pracy i polityki społecznej w sprawie należności przysługujących pracownikowi zatrudnionemu w państwowej lub samorządowej jednostce budżetowej z tytułu podróży służbowej. Przy czym z tytułu zagranicznej podróży służbowej zleceniobiorcy przysługuje:

a) dieta za dobę podróży służbowej w wysokości określonej dla poszczególnych państw w załączniku do ww. rozporządzenia,

b) ryczałt za każdy nocleg w wysokości 25 proc. limitu określonego dla poszczególnych państw w załączniku do ww. rozporządzenia.

Wnioskodawca powziął wątpliwości, czy jako płatnik podatku dochodowego jest zobowiązany do potrącania PIT od należności z tytułu delegacji (w tym od diety oraz ryczałtu za nocleg z tytułu podróży związanych z wykonywaniem umowy-zlecenia) w części nieprzekraczającej wysokości diet przysługujących pracownikom zatrudnionym w państwowej lub samorządowej jednostce sfery budżetowej, wypłacanych kierowcom zatrudnionym na umowę-zlecenie po wykonaniu zlecenia. A może ww. diety korzystają ze zwolnienia z PIT i tym samym wnioskodawca nie będzie zobowiązany jako płatnik do obliczania i pobierania zaliczek na PIT oraz ich wpłacania do urzędu skarbowego? W ocenie Wnioskodawcy wypłata należności z tytułu delegacji nie zobowiązuje go do obliczania oraz pobierania zaliczek na PIT.

Organ interpretacyjny uznał stanowisko spółki za prawidłowe. Wskazał, że zwracane kwoty korzystają ze zwolnienia z PIT do wysokości nieprzekraczającej wysokości diet wskazanych w rozporządzeniu. Gdy zwrócone pracownikowi z tego tytułu kwoty będą wyższe od ww. kwot, nadwyżka ponad te wartości podlega opodatkowaniu. Wówczas pracodawca jako płatnik ma obowiązek odprowadzić od tej części zaliczkę na podatek dochodowy.

Bartłomiej Cogiel

radca prawny, starszy konsultant w dziale prawnopodatkowym PwC

Do przychodów pracownika ze stosunku pracy zalicza się m.in. wszelkiego rodzaju wypłaty pieniężne oraz wartość pieniężną świadczeń w naturze bądź ich ekwiwalenty, bez względu na źródło finansowania tych świadczeń (art. 12 ust. 1 ustawy o PIT).

Za przychód należy zatem uznać każdą formę przysporzenia majątkowego, zarówno pieniężną, jak i niepieniężną, w tym nieodpłatne świadczenia otrzymane przez podatnika.

W przedstawionym stanie faktycznym wynagrodzenie z tytułu umowy-zlecenia jest ustalane na podstawie liczby przepracowanych godzin i w stawce ustalonej w umowie. Umowa przewiduje także zwrot poniesionych kosztów z tytułu realizacji podróży służbowych związanych z wykonywanym zleceniem w wysokości określonej w rozporządzeniu.

W tym miejscu należy wskazać, że zgodnie z art. 21 ust. 1 pkt 16 ustawy o PIT wolne od podatku dochodowego są diety i inne należności za czas:

a) podróży służbowej pracownika,

b) podróży osoby niebędącej pracownikiem

– do wysokości określonej w odrębnych ustawach lub w przepisach wydanych przez ministra właściwego do spraw pracy w sprawie wysokości oraz warunków ustalania należności przysługujących pracownikowi zatrudnionemu w państwowej lub samorządowej jednostce sfery budżetowej, z tytułu podróży służbowej na obszarze kraju oraz poza granicami kraju, z zastrzeżeniem ust. 13.

W powołanym art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. b ww. ustawy ustawodawca posłużył się terminem „podróż” bez określenia „służbowa”, dlatego zakres tego zwolnienia jest szerszy, ponieważ nie ogranicza się ono jedynie do podróży służbowych, ale do wszelkich podróży osób niebędących pracownikami, pod warunkiem że wypłacone diety i inne należności nie zostały zaliczone do kosztów uzyskania przychodów świadczeniobiorców oraz zostały poniesione w celu osiągnięcia przychodów.

Warto jednak podkreślić, że gdyby zleceniodawca nie zadecydował się na wypłatę stosownych diet, lecz wypłacił zleceniobiorcom ekwiwalent pieniężny, wówczas wartość otrzymanego przez zleceniobiorcę wynagrodzenia nie mogłaby korzystać ze zwolnienia z PIT.

Podsumowując, tylko diety w części nieprzekraczającej wysokości diet przysługujących pracownikom zatrudnionym w państwowej lub samorządowej jednostce sfery budżetowej korzystają ze zwolnienia z opodatkowania podatkiem dochodowym na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. b ustawy o PIT do wysokości określonej w rozporządzeniu.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1495897-%E2%80%9EDelegacje%E2%80%9D-wyplacane-zleceniobiorcom-bez-PIT.html#.ZHcRguxBxhF

 4. Od zwrotu składki zdrowotnej należy się… składka zdrowotna

30 maja 2023 | Prawo co dnia | Przemysław Wojtasik

Przedsiębiorcy na liniowym PIT, którzy dostaną nadpłatę z ZUS, muszą oddać prawie 1/4 tej kwoty.

1,4 miliona przedsiębiorców wykazało zwrot składki zdrowotnej za 2022 r. Okazuje się, że część z nich będzie musiała zapłacić od tego zwrotu podatek oraz… składkę zdrowotną.

– Ta niemiła niespodzianka czeka przedsiębiorców na liniowym PIT, którzy w zeszłym roku zaliczali składkę do podatkowych kosztów – mówi Izabela Leśniewska, doradca podatkowy w kancelarii Alo-2.

Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w InFakt, przypomina, że liniowcy mieli jeszcze drugą możliwość: odliczenie składki od dochodu. – Z moich doświadczeń wynika jednak, że wszyscy wybierali rozliczenie w kosztach. To lepsze rozwiązanie, bo dzięki temu wychodziła im niższa podstawa wymiaru składki zdrowotnej (którą u liniowców jest dochód, czyli przychód minus koszty). Za jednym zamachem zmniejszali więc podatek i wpłatę do ZUS – wyjaśnia ekspert.

Pomniejszamy koszty na bieżąco
Teraz przedsiębiorcy na liniowym PIT, którzy dostaną zwrot składki zdrowotnej zaliczonej w zeszłym roku do podatkowych kosztów, muszą te koszty pomniejszyć w bieżącym rozliczeniu. Potwierdziło to Ministerstwo Finansów w odpowiedzi na pytanie Stowarzyszenia Księgowych w Polsce.

– Mniejsze koszty to większy dochód. A większy dochód to wyższy podatek i składka zdrowotna. Przedsiębiorca, który dostał zwrot, będzie więc musiał oddać z niego w sumie 23,9 proc. (19 proc. podatku plus 4,9 proc. składki zdrowotnej) – szacuje Izabela Leśniewska.

Eksperci podkreślają, że przedsiębiorca będzie musiał oddać to, co wcześniej odliczył. – W zeszłym roku, zaliczając składkę do kosztów, pomniejszał podatek i składkę. W tym roku po otrzymaniu zwrotu wyjdzie mu większy podatek i składka – mówi Magdalena Michałowska, doradca podatkowy, właścicielka biura rachunkowego Meritum.

– Składkę zdrowotną z tego roku przedsiębiorca znowu może zaliczyć do podatkowych kosztów, a jeśli w przyszłym roku dostanie zwrot, będzie musiał te koszty pomniejszyć. I tak w kółko – dodaje Piotr Juszczyk.

Jak będzie u tych, którzy w zeszłym roku byli na liniówce i rozliczali składkę w kosztach, a w tym roku przeszli na skalę PIT? – Jeśli dostali zwrot, także muszą pomniejszyć koszty. Będą mieli większy dochód i zapłacą od niego podatek (według skali) oraz składkę. Z tym że na skali jest wyższa niż na liniówce. Od zwrotu zapłacą 9 proc. składki, a w zeszłym roku zyskali na rozliczeniu w kosztach tylko 4,9 proc. – tłumaczy Piotr Juszczyk.

Przekroczenie limitu
Przedsiębiorcy na liniowym PIT mają jeszcze jeden dylemat. Czy jeśli zapłacili w 2022 r. składkę zdrowotną większą od limitu kwoty, którą mogli zaliczyć do kosztów (wynosił 8,7 tys. zł), a teraz dostali zwrot, muszą te koszty pomniejszać?

Załóżmy, że przedsiębiorca zapłacił w 2022 r. 10 tys. zł składki zdrowotnej, zaliczył do kosztów 8,7 tys. zł, dostał 1 tys. zł zwrotu. Czy musi pomniejszać koszty? Eksperci twierdzą, że nie.

– Nadwyżka ponad limit nie obniża kosztów. Inaczej byłoby, gdy przedsiębiorca z naszego przykładu dostał 2 tys. zwrotu. Wtedy musi pomniejszyć koszty o 700 zł – tłumaczy Piotr Juszczyk.

A jak wygląda sytuacja u przedsiębiorców na liniowym PIT, którzy w zeszłym roku odliczyli składkę od dochodu (jeśli tacy w ogóle są, bo, jak wspomnieliśmy wyżej, zaliczenie do kosztów było lepszym rozwiązaniem)?

– Zwrócone składki muszą doliczyć do dochodu, ale dopiero w zeznaniu rocznym. Od tej kwoty zapłacą podatek, ale nie wpłynie już na podstawę wymiaru składki zdrowotnej – tłumaczy Izabela Leśniewska.

Ryczałtowcy tylko podatek
Pozostają jeszcze ryczałtowcy. Oni w zeszłym roku odliczali połowę składki zdrowotnej od przychodu. Jak mają rozliczyć jej zwrot?

– Odliczoną kwotę doliczają do przychodu w zeznaniu rocznym. Zapłacą od niej podatek. Ale składkę już nie – mówi Izabela Leśniewska. Przypomina, że w połowie zeszłego roku ZUS opublikował stanowisko Ministerstwa Zdrowia, z którego wynika, że odliczona składka nie zmniejsza podstawy jej wymiaru u ryczałtowców. Nie można więc twierdzić, że zwrot ją zwiększa.

– Przychód będący podstawą wymiaru składki zdrowotnej ryczałtowca nie może być pomniejszony o składki zdrowotne. Ich zwrot nie powinien więc powiększać tej podstawy. Przyjęcie odmiennej interpretacji byłoby bardzo niekorzystne dla biznesu – dodaje Magdalena Michałowska.

Na skali neutralnie
Problemów z rozliczeniem zwrotu nie będą mieli przedsiębiorcy, którzy w zeszłym roku byli na skali. Im nie przysługuje ulga, nie muszą więc oddawać nic skarbówce oraz ZUS.

Przypomnijmy, że przedsiębiorca, któremu wyszła w rocznym rozliczeniu nadwyżka składki, powinien mieć na swoim koncie w portalu ZUS PUE wniosek o jej zwrot. Musi go wysłać do 1 czerwca. ZUS powinien oddać składkę do 1 sierpnia (jeśli przedsiębiorca nie ma zaległości).

https://archiwum.rp.pl/artykul/1496142-Od-zwrotu-skladki-zdrowotnej-nalezy-sie%E2%80%A6-skladka-zdrowotna.html#.ZHcR2-xBxhF

 5. Jakie korzyści podatkowe daje leasing zwrotny

31 maja 2023 | Rachunkowość | Adam Giedrojć

Poza benefitem w postaci pozyskania kapitału, leasing zwrotny może być także rozwiązaniem niosącym w określonych przypadkach wymierne korzyści podatkowe.

Leasing zwrotny jest szczególnym rodzajem leasingu – to narzędzie służące przede wszystkim podmiotom, które potrzebują kapitału (chociażby na dalsze inwestycje lub w celu poprawy płynności finansowej), ale nie chcą zbywać posiadanych aktywów majątku, potrzebnych im do prowadzenia działalności gospodarczej. Z leasingiem zwrotnym mamy do czynienia, gdy podmiot będący sprzedawcą i zarazem leasingobiorcą dokonuje sprzedaży składnika aktywów podmiotowi będącemu w tej transakcji nabywcą i leasingodawcą, a następnie leasingodawca w ramach umowy leasingu udostępnia to aktywo leasingodawcy. Przy czym leasing zwrotny może mieć zarówno charakter leasingu operacyjnego, jak i finansowego.

Przedmiotem leasingu zwrotnego mogą być różne środki trwałe, jednak najczęściej są to nieruchomości, pojazdy, urządzenia techniczne, sprzęt komputerowy oraz różnego rodzaju maszyny.

Szybciej
Leasing zwrotny może pozwolić rozliczyć środek trwały w kosztach podatkowych w sposób szybszy niż przy stosowaniu amortyzacji podatkowej – ale tylko w przypadku leasingu operacyjnego.

W przypadku leasingu zwrotnego przybierającego postać leasingu operacyjnego minimalny okres trwania umowy leasingu to 40 proc. normatywnego okresu amortyzacji w przypadku rzeczy ruchomych i wartości niematerialnych i prawnych oraz pięć lat w przypadku podlegających amortyzacji nieruchomości (art. 17b ust. 1 pkt 1 ustawy o CIT i art. 23b ust. 1 pkt 1 ustawy o PIT). Są to zatem krótsze okresy niż w przypadku najkrótszych okresów amortyzacji. Na przykład przedsiębiorca amortyzujący nieruchomość w przypadku podstawowego okresu będzie dokonywał amortyzacji przez 40 lat, a najkrótszy okres w przypadku indywidualnych stawek amortyzacji to 10 lat. Zatem w przypadku leasingu zwrotnego możliwe jest znaczne zwiększenie kosztów uzyskania przychodu w nieodległych okresach.

Dodatkowo rozliczanie środka trwałego w kosztach przyspiesza opłata wstępna, która nie jest rozliczana w czasie, tylko stanowi koszt w momencie poniesienia tego wydatku. Potwierdza to dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej m.in. w interpretacjach z 27 sierpnia 2020 r. (0111-KDIB1-2.4010. 273.2020.1.SK) i z 30 kwietnia 2020 r. (0115-KDIT3.4011.78. 2021.2.AWO).

Omawiana korzyść nie powstanie w przypadku, gdy leasing zwrotny przyjmie postać leasingu finansowego, bowiem w takiej sytuacji leasingobiorca jako podmiot dokonujący amortyzacji środka trwałego ograniczony jest limitami (stawkami amortyzacji) wynikającymi z ustaw o PIT i CIT, które dodatkowo są zawężone do podstawowych stawek (ewentualnie podwyższonych w przypadku spełnienia warunków, o których mowa w art. 16i ust. 2 ustawy o CIT i art. 22i ust. 2 ustawy o PIT), ponieważ zgodnie z art. 22j ust. 1 ustawy o PIT i art. 16j ust. 1 ustawy o CIT indywidualne stawki amortyzacji można stosować wyłącznie w stosunku do środków trwałych, które są wprowadzone po raz pierwszy wprowadzone do ewidencji danego podatnika.

Więcej
W obecnie obowiązujących przepisach ustaw o CIT i PIT istnieje ograniczenie zaliczania do kosztów uzyskania przychodu wydatków związanych z nabyciem samochodów osobowych zarówno amortyzowanych przez podatnika (art. 16 ust. 1 pkt 4 ustawy o CIT i art. 23 ust. 1 pkt 4 ustawy o PIT), jak i objętych w ramach leasingu operacyjnego (art. 16 ust. 1 pkt 49a ustawy o CIT i art. 23 ust. 1 pkt 47a ustawy o PIT).

Organy podatkowe potwierdzają, że w przypadku wykupu pojazdu z leasingu operacyjnego podatnikom przysługują dwa limity – najpierw w ramach leasingu, a następnie w ramach amortyzacji (np. interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 19 grudnia 2022 r.; 0115-KDIT3.4011. 764.2022.1.DP).

Przepisy nie sprzeciwiają się także, aby po wykupie auta i przyjęciu go do środków trwałych oddać to samo auto do leasingu zwrotnego i ponownie odliczać opłaty związane z leasingiem do kosztów uzyskania przychodu do limitu 150 000 zł, co daje łączną możliwość zaliczenia do kosztów uzyskania przychodu do 450 000 zł w postaci odpisów amortyzacyjnych i wydatków związanych z leasingiem.

Takie rozwiązanie może być jednak ryzykowne, w szczególności jeśli jego głównym celem miałyby być wyłącznie korzyści podatkowe. Rozwiązanie takie nie było dotychczas przedmiotem interpretacji indywidualnych.

Straty
Leasing zwrotny może także pomóc w rozliczeniu strat z lat ubiegłych (w szczególności jeśli upływa okres na ich rozliczenie), jeśli podatnik nie ma wystarczającego dochodu do ich rozliczenia – ponieważ w pierwszej kolejności w leasingu zwrotnym dokonywana jest sprzedaż środka trwałego, a koszty związane z nabyciem środka trwałego rozłożone są w czasie, w przypadku leasingu operacyjnego jako opłata wstępna i kolejne raty leasingowe, a w przypadku leasingu finansowego jako odpisy amortyzacyjne.

Korzyść ta może jednak być niewielka, jeśli środek trwały przed sprzedażą został zamortyzowany w niedużym stopniu, bowiem w takim przypadku sprzedaż „aktywuje” koszty uzyskania przychodu w wysokości niezamortyzowanej wartości środka trwałego zgodnie z art. 16 ust. 1 pkt 1 ustawy o CIT i art. 23 ust. 1 pkt 1 ustawy o PIT.

Kwota straty jaką będzie można odliczyć może także maleć wraz z wysokością opłaty wstępnej (która jest rozliczana w kosztach uzyskania przychodu jednorazowo) – wyższa opłata wstępna oznacza wyższe koszty uzyskania przychodu i mniejszy dochód, od której odliczane są straty z lat ubiegłych.

Ryzyka
Mimo korzyści jakie płyną z leasingu zwrotnego nie należy zapominać o możliwych ryzykach.

Przede wszystkim należy pamiętać o tym, aby korzyści podatkowe nie były głównym bądź wyłącznym celem zastosowania leasingu zwrotnego – w takim przypadku istnieje ryzyko zakwestionowania zastosowanych rozwiązań przez organy podatkowe.

W tym miejscu warto powołać wydaną przez Szefa KAS opinię zabezpieczającą z 26 lipca 2022 r. (DKP2.8011.46.2021). Podmiot wnioskujący o wydanie opinii zamierzał skorzystać z leasingu zwrotnego sprzedając środek trwały spółce powiązanej i następnie obejmując go w ramach leasingu. Szef KAS jako korzyści podatkowe zidentyfikował: zaliczenie odpisów amortyzacyjnych od przedmiotu leasingu do kosztów uzyskania przychodów, „przesunięcie” w czasie momentu zaliczenia do kosztów uzyskania przychodów części kosztów wynikających z odpisów amortyzacyjnych, wykorzystanie strat z lat ubiegłych do rozliczenia przychodu/dochodu ze zbycia środków trwałych. Jednakże w związku z tym, że głównymi celami tej czynności były poprawa płynności finansowej spółki poprzez zwiększenie kapitału obrotowego, co ma przyczynić się do poprawy sytuacji ekonomicznej oraz uniknięcie dalszego rozrostu struktury organizacyjnej grupy kapitałowej, a także ze względu na to, że taki sposób działania nie był w ocenie organu sztuczny, to organ postanowił wydać opinię zabezpieczającą.

Minusy
Poza korzyściami podatkowymi należy wziąć pod uwagę także ewentualne minusy związane z leasingiem zwrotnym, które mogą mieć wpływ na opłacalność tego rozwiązania.

W przypadku przedsiębiorców będących osobami fizycznymi opłacającymi podatek dochodowy od osób fizycznych na zasadach ogólnych lub podatek liniowy leasing zwrotny może powodować zwiększenie podstawy obliczania składki zdrowotnej (jednak z czasem powinno dojść do wyrównania, ponieważ poprzez zaliczanie do kosztów uzyskania przychodu odsetek, opłat, odpisów amortyzacyjnych lub opłat leasingowych w przyszłych okresach będzie malała podstawa opłacania składki zdrowotnej). Sprzedaż środka trwałego nie będzie skutkowała ewentualną koniecznością opłacenia składki zdrowotnej, jeśli sprzedaż środka trwałego zostanie dokonana w okresie zawieszenia działalności gospodarczej.

Należy też wspomnieć, że na leasingu zwrotnym nie skorzystają przedsiębiorcy korzystający z ryczałtu ewidencjonowanego – sprzedaż środka trwałego będzie bowiem opodatkowana stawką 3 proc. od przychodu ze sprzedaży środka trwałego (art. 12 ust. 1 pkt 7 lit. f PPE), a nie mogą oni rozpoznać kosztów uzyskania przychodu. Sprzedaż środka trwałego wpłynie także u tych podatników na wysokość składki zdrowotnej, przy czym nie będą oni mieli możliwości obniżenia należnych składek w przyszłości w związku z ponoszeniem wydatków związanych z leasingiem, ze względu na to, że w ich przypadku składka zdrowotna zależy wyłącznie od osiąganych przychodów.

Nie umniejsza to jednak znaczenia leasingu zwrotnego dla przedsiębiorców. W zależności od potrzeb i przy właściwym planowaniu podatkowym, leasing zwrotny poza spełnieniem głównej funkcji, jaką jest pozyskanie finansowania działalności gospodarczej, może także dodatkowo pomóc w realizacji celów podatkowych.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1496090-Jakie-korzysci-podatkowe-daje%C2%A0leasing-zwrotny.html#.ZHcSEOxBxhF

 

PZP | Prasówka | 30 maja 2023 r.

Portal ZP

 1. Rażąco niska cena w kontroli UZP 2023 – uniknij nieprawidłowości

Justyna Rek-Pawłowska | Dodano: 30 maja 2023

Urząd Zamówień Publicznych opublikował na swojej stronie WWW raport z kontroli, w którym omówiono 2 przykłady naruszeń związanych z wyjaśnianiem rażąco niskiej ceny przez wykonawców. Sprawdź, jak ich uniknąć we własnych procedurach.

W kontekście zamówień publicznych, pojęcie rażąco niskiej ceny odnosi się do sytuacji, w której oferta złożona przez wykonawcę jest wyjątkowo niska w porównaniu do przeciętnych kosztów wykonania danego zadania lub dostarczenia określonych towarów lub usług.

Rażąco niska cena może budzić podejrzenia, że wykonawca nie będzie w stanie spełnić wymagań umowy, zapewnić odpowiedniej jakości lub wykonać zadania zgodnie z wymaganiami zamawiającego.

W praktyce, organ zamawiający musi podjąć działania w celu sprawdzenia oferty, gdy jej cena całkowita jest niższa o co najmniej 30% od wartości zamówienia powiększonej o VAT lub średniej arytmetycznej cen innych złożonych ofert. Warto też pamiętać, że zamawiający ma zawsze prawo żądać takich wyjaśnień, nawet jeśli nie wystąpiła różnica 30%, ale mimo to podejrzewa, że realizacja zamówienia w zaoferowanej cenie może nie być możliwa.

Celem procedury wyjaśniającej jest upewnienie się, że oferta jest realna i że wykonawca jest w stanie zapewnić satysfakcjonującą jakość i terminową realizację zamówienia.

UZP wziął niedawno pod lupę m.in. formalności związane z wyjaśnianiem rażąco niskiej ceny. Opisujemy poniżej dwa kontrolowane postępowania.

Reguły przedłużenia terminu wyjaśnień w zakresie rażąco niskiej ceny
W prowadzonym postępowaniu zamawiający wezwał wykonawcę do złożenia wyjaśnień w zakresie rażąco niskiej ceny. Wykonawca miał złożyć wyjaśnienie w terminie do 22.10.2021 r. do godz. 14. O godzinie 13.59 tego dnia poprosił o przedłużenie terminu, na co zamawiający wyraził zgodę, ale już po terminie, bo o godz. 14.24. Ponad to zamawiający udzielił zgody telefonicznie. Uzasadnił to faktem, iż nie miał możliwości czasowej sporządzenia stosownego pisma przed upływem terminu na wyjaśnienia.

Na co w tym przypadku zwrócił uwagę prezes Urzędu Zamówień Publicznych? Przypomniał przede wszystkim o zasadzie pisemności postępowania z art. 20 ust. 1 ustawy Pzp: „Zamawiający zobligowany jest do stosowania w postępowaniu takich środków przekazu, które zapewniają wyrażenie informacji przy użyciu wyrazów, cyfr lub innych znaków pisarskich, które można odczytać i powielić, w tym przekazać przy użyciu środków komunikacji elektronicznej”.

Ustawa Pzp przewiduje wprawdzie wyjątki od zasady pisemności, ale dotyczą one jedynie:

– negocjacji lub dialogu oraz
– informacji, które nie są istotne, w szczególności nie dotyczą ogłoszenia o zamówieniu lub dokumentów zamówienia, wniosków o dopuszczenie do udziału w postępowaniu lub konkursie, potwierdzenia zainteresowania, ofert lub prac konkursowych.

Treść takiej komunikacji ustnej musi być następnie udokumentowana.

Wezwanie do wyjaśnienia rażąco niskiej ceny oraz zmiany terminów udzielania wyjaśnień bądź składania dokumentów to czynności istotne w postępowaniu. W tym przypadku zatem komunikacja ustna (telefoniczna) nie będzie dopuszczalna.

Zgodnie z art. 224 ust. 6 ustawy Pzp odrzuceniu jako oferta z rażąco niską ceną lub kosztem, podlega oferta wykonawcy, który nie udzielił wyjaśnień w wyznaczonym terminie, lub jeżeli złożone wyjaśnienia wraz z dowodami nie uzasadniają podanej w ofercie ceny lub kosztu.

Prezes UZP uznał, że przytaczana przez zamawiającego rozmowa telefoniczna nie może być brana pod uwagę, w szczególności nie może być wiążąca w ramach przedmiotowego postępowania. Dlatego też zamawiający powinien był odrzucić ofertę zgodnie z art. 224 ust. 6 ustawy Pzp.

W zakresie przedłużenia terminu do składania wyjaśnień warto zatem zapamiętać dwie kwestie:

1. Zgodę na udzielenie wyjaśnień po terminie należy bezwzględnie przekazać wykonawcy na piśmie.
2. Zgody na przesunięcie terminu złożenia wyjaśnień można udzielić tylko przed upływem pierwotnego terminu.

Wezwanie do wyjaśnień w zakresie rażąco niskiej ceny obowiązkowe, nawet jeśli oferta będzie odrzucona z innych przyczyn
Zamawiający zaniechał w postępowaniu wezwania wykonawcy do wyjaśnienia kalkulacji cenowej w ofercie, której cena była niższa o ponad 30% od wartości zamówienia z VAT. Uznał, że w związku z tym, iż oferta podlega odrzuceniu z innych przyczyn, to wezwanie w tym przypadku będzie niecelowe.

Przypomnijmy, że zgodnie z art. 224 ust. 2 pkt 1 ustawy Pzp, w przypadku gdy cena całkowita oferty złożonej w terminie jest niższa o co najmniej 30% od wartości zamówienia powiększonej o należny podatek od towarów i usług, ustalonej przed wszczęciem postępowania lub średniej arytmetycznej cen wszystkich złożonych ofert niepodlegających odrzuceniu na podstawie art. 226 ust. 1 pkt 1 i 10, zamawiający zwraca się o udzielenie wyjaśnień, o których mowa w ust. 1. Nie musi wzywać do wyjaśnień, tylko wtedy gdy rozbieżność wynika z okoliczności oczywistych, które nie wymagają wyjaśnienia.

UZP po przeprowadzonej kontroli stwierdził, że „zgodnie z art. 226 ust. 1 pkt 8 ustawy Pzp zamawiający odrzuca ofertę, jeżeli zawiera ona rażąco niską cenę lub koszt w stosunku do przedmiotu zamówienia. Oznacza to, że zamawiający powinien zbadać wszystkie oferty w zakresie zaoferowanej ceny, włączając w to weryfikację w przedmiocie rażąco niskiej ceny, o której mowa w art. 224 ust. 2 pkt 1 ustawy Pzp”.

Kontrolujący uznali, że art. 224 ust. 2 pkt 1 ustawy Pzp obliguje zamawiającego do wezwania wykonawców do udzielenia wyjaśnień, w tym złożenia dowodów, dotyczących wyliczenia ceny lub kosztu, w przypadku wystąpienia przesłanek zawartych w tym przepisie. Nie ma przy tym znaczenia, czy zachodzą inne przesłanki odrzucenia oferty.

Źródło: Informator UZP nr 1/2023

https://www.portalzp.pl/nowosci/razaco-niska-cena-w-kontroli-uzp-2023-uniknij-nieprawidlowosci–32279.html

 2. KIO o tym, jak skutecznie wyjaśniać kalkulację cenową

Dodano: 25 maja 2023

Samo formalne przytoczenie w wyjaśnieniach wymogu z wezwania zamawiającego bez przedstawienia poszczególnych informacji nie wypełnia obowiązku wyjaśnienia kalkulacji ceny (wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 10 lutego 2023 r., sygn. akt KIO 238/23, KIO 252/23).

W ocenie Izby efekt skali może w określonych sytuacjach uzasadniać zmniejszenie kosztów związanych z realizacją zamówienia. Jednak nie zwalnia on z rzetelnej kalkulacji ceny oferty składanej w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego, w sposób pozwalający na stwierdzenie, że wykonawca nie będzie finansował jego realizacji z innych źródeł.

Wykonawca powołując się na marginalną wielkość kosztów związanych z realizacją zamówienia w relacji do całego zakresu swojej działalności i związane z tym trudności z ich wyodrębnieniem, zmierzał do uchylenia się od obowiązku rzetelnego skalkulowania złożonych w postępowaniu ofert.

Analiza treści zastrzeżonych jako tajemnica przedsiębiorstwa wyjaśnień ceny ofert potwierdziła, że nie były one kompletne. Jakkolwiek można było przyjąć, że formalnie odnoszą się do elementów wskazanych przez zamawiającego w wezwaniu do wyjaśnień, to jednak w szeregu przypadków nie przedstawiały wymaganych informacji. Sugerowały jedynie, że dana pozycja nie dotyczy wykonawcy, także w sytuacji, gdzie zamawiający nie zastrzegł, że wykonawca może ich nie wyjaśnić, jeżeli go nie dotyczą.

Wykonawca wskazywał przy tym ogólnikowo na powody, dla których ich nie skalkulował w ofertach. Tymczasem był obowiązany je uwzględnić w cenie ofert, nawet jeśli byłyby to jednostkowo niewielkie wartości, czy wiązałoby się to z pewnymi trudnościami. Okoliczności takie nie wyłączały bowiem obowiązku prawidłowego skalkulowania ceny oferty. Dotyczyło to np. wskazywanych przez zamawiającego kosztów ogólnych. Izba uznała, że Wykonawca nie przedstawił kalkulacji w żądanym zakresie i nie potwierdził, że jego cena nie nosi znamion ceny rażąco niskiej.

https://www.portalzp.pl/nowosci/kio-o-tym-jak-skutecznie-wyjasniac-kalkulacje-cenowa-32189.html

 

Rzeczpospolita

Wielka waloryzacja zamówień

Maria Krzos | Publikacja: 25.05.2023 03:00

Inflacja sprawiła, że wart setki miliardów złotych rynek zamówień publicznych to dziś pole trudnych rozmów firm z zamawiającymi. Po jednej stronie mamy wzrost kosztów realizacji umów, po drugiej – coraz bardziej napięte budżety.

Wartość zamówień udzielonych w ubiegłym roku na podstawie przepisów ustawy – Prawo zamówień publicznych (Pzp) opiewała na kwotę 256,5 mld zł. W tym roku, według danych Urzędu Zamówień Publicznych (UZP), podpisano już umowy na kwotę 40,8 mld zł. Czołówkę, jeśli chodzi o wartość, okupują kontrakty na różnego rodzaju roboty budowlane. Dla firm, które je wykonują, ostatnie miesiące były jednak trudne.


Rzeczpospolita

Podniesienie limitów
„Szoki cenowe surowców związane z wybuchem wojny w Ukrainie oraz oczekiwanie rynku na uruchomienie środków unijnych spowodowały opóźnienia na rynku zamówień publicznych. (…) Z perspektywy branży budowlanej ważny był dialog z zamawiającym oraz reakcja Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w postaci zwiększenia limitu waloryzacyjnego z 5 proc. do 10 proc. na starych i nowych kontraktach. GDDKiA podpisał aneksy waloryzacyjne łącznie dla 114 inwestycji realizowanych przez 26 wykonawców” – czytamy w raporcie Budimexu za 2022 r.

O osiągnięciu porozumienia z GDDKiA ws. waloryzacji kontraktów drogowych i podpisaniu pierwszych aneksów do umów w rocznym raporcie giełdowym wspomina również Mirbud. Dla tej spółki wyzwaniem są też kontrakty na mniejsze roboty budowlane podpisywane np. z samorządami. – „Notowany spadek rentowności w segmencie budynków użytku publicznego wynikał z sytuacji rynkowej i braku zapisów waloryzacyjnych w umowach z zamawiającymi, którymi w tym segmencie są głównie jednostki samorządu terytorialnego. Ze względu na rozproszenie i indywidualne podejście każdego z wyżej wspomnianych zamawiających proces negocjacji zapisów waloryzacyjnych jest utrudniony i długotrwały. Sukcesywnie negocjujemy i podpisujemy aneksy waloryzacyjne również do tych umów” – informuje firma.

Pomoc wykonawcom
Przedsiębiorcom realizującym publiczne kontrakty, borykającym się z gwałtownym wzrostem cen, miały pomóc uchwalone jesienią ubiegłego roku zmiany w prawie zamówień publicznych (ustawa z 7 października 2022 r. o zmianie niektórych ustaw w celu uproszczenia procedur administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców). Wprowadziły one np. obowiązek umieszczania klauzul waloryzacyjnych w umowach na dostawy (do tej pory taka konieczność istniała jedynie w umowach na roboty budowlane i usługi). Skróceniu uległ także okres obowiązywania umów, dla których klauzule waloryzacyjne są obligatoryjne (z 12 miesięcy do 6).

Nowelizacja dała też możliwość wprowadzania zmian w kontraktach już realizowanych, zawartych jeszcze przed jej wejściem w życie. Warunkiem jest m.in. stwierdzenie „istotnej zmiany cen materiałów lub kosztów związanych z realizacją zamówienia publicznego, których zamawiający, działając z należytą starannością, nie mógł przewidzieć”.

Firmy chwalą te zmiany. Część z nich wskazuje jednak, że są one niewystarczające. – Firmy budowlane zrzeszone w Pracodawcach RP sygnalizują, że palącym problemem jest zwiększenie limitów waloryzacyjnych wyznaczonych przez GDDKiA – mówi Martyna Siemiatycka, ekspert ds. społeczno-gospodarczych tej organizacji. – Zwiększenie ich w 2022 r. do poziomu 10 proc. okazuje się niewystarczające. Nie oddaje pełnego wzrostu cen od momentu ofertowania. Nie ma przy tym znaczenia, że inflacja nieco zwolniła, a ceny się ustabilizowały. Ich wysokość jest wyższa niż w roku ubiegłym, wobec czego zmiana wskaźników jest konieczna – tłumaczy.

I dodaje: – Przedsiębiorcy z branży budowlanej dostrzegają także pewne trudności w zakresie realizacji kontraktów Pzp [w ramach zamówień publicznych – red.], których stroną są samorządy, zaznaczając jednocześnie, że ci zamawiający, co do zasady, otwarci są na dialog z wykonawcami – mówi Siemiatycka. – W tym przypadku problemem nie są przepisy, ale brak funduszy lub wątpliwości w zakresie kroków, jakie mogą podjąć w określonych sytuacjach. Samorządowcy jako podmioty równie mocno mierzące się z trudną sytuacją gospodarczą, świadome dzisiejszych problemów i barier – dodaje ekspertka.

Kłopoty zamawiających
O problemach, z jakimi mierzą się samorządy, mówi Artur Szymczyk, zastępca prezydenta Lublina ds. inwestycji i rozwoju. – Realizacja umów podpisywanych przez miasto Lublin i miejskie jednostki budżetowe z wykonawcami wyłonionymi na podstawie Pzp, w kontekście zawartych w nich klauzul waloryzacyjnych, przekłada się w obecnej sytuacji gospodarczej na konieczność zwiększania wydatków na realizację części zadań.

W tym roku w Lublinie było kilka przypadków waloryzowania kontraktów. – Należy spodziewać się tendencji wzrostowej w tym zakresie, a tym samym będziemy musieli mierzyć się z większym obciążeniem budżetu miasta – informuje wiceprezydent Lublina. I dodaje: – Niestety, ustawodawca, tworząc nowe regulacje mające na celu przede wszystkim ochronę wykonawców, nie przewidział rekompensat dla zamawiających z tytułu wzrostu kosztów realizacji inwestycji związanych z parametrami makroekonomicznymi.

Dziś ze zmianami w ustawie Pzp dającymi wykonawcom szersze pole do negocjowania podwyżek wynagrodzeń borykają się też publiczne szpitale. Organizacje zrzeszające te placówki oraz organizacje samorządowe kilka dni temu przedstawiły projekt zmian w zasadach wyceniania świadczeń przez NFZ. Argumentowały, że muszą dziś mierzyć się ze znaczącym wzrostem kosztów udzielania świadczeń. Wpływ na to mają, oprócz kwestii związanych z podwyżkami dla pracowników medycznych czy podniesieniem płacy minimalnej, również konieczność renegocjowania kontraktów zawieranych na podstawie prawa zamówień publicznych.

Brak środków
Urząd Zamówień Publicznych w tej chwili pomaga zamawiającym i wykonawcom we wdrażaniu nowych przepisów Pzp. – Urząd wspólnie z reprezentantami branżowych zrzeszeń sektora budownictwa sformułował przykładowe klauzule waloryzacyjne dla tego sektora. Pokazują one, w jaki sposób mechanizmy waloryzacyjne można uwzględnić przy konstruowaniu postanowień umownych – mówi Michał Trybusz, rzecznik UZP. – M.in. dzięki takiemu podejściu widzimy wzrost zainteresowania kwestią waloryzacji. Obecnie obowiązujące przepisy oraz wypracowane regulacje „miękkie” (w tym wspomniane przykładowe klauzule) tworzą płaszczyznę do negocjacji pomiędzy stronami kontaktów. Zauważamy jednak, że tam, gdzie są chęci do rozmów, często rozbijają się one o brak wystarczających środków, aby móc pogodzić oczekiwania wykonawców z możliwościami zamawiających.

https://www.rp.pl/budzet-i-podatki/art38520321-wielka-waloryzacja-zamowien#

 

Money

GDDKiA idzie na rekord. „Przetargi na ponad 560 km nowych dróg”

oprac. KKG | 29.05.2023 7:32 aktualizacja 29.05.2023 7:45

To ma być rekordowy rok na budowach dróg. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad planuje podpisać w tym roku umowy na budowę nowych tras o wartości około 15 mld zł – informuje p.o. generalnego dyrektora dróg krajowych i autostrad Tomasz Żuchowski.

Jak przekazał Żuchowski, rok 2023 jest rekordowy, jeśli chodzi o liczbę ogłoszonych przetargów.

– W ogłoszeniach mamy przetargi na ponad 560 km nowych dróg. To jest wartość około 28 mld zł. W tym roku chcielibyśmy podpisać umowy na około 15 mld zł – powiedział.

Żuchowski poinformował, że patrząc z perspektywy ostatnich trzech lat to roczne wydatki GDDKiA sięgają około 18 mld zł.

– Rokrocznie wydajemy około 15 mld zł na inwestycje i 3 mld zł na utrzymanie dróg – wyjaśnił.

Ambitny plan. Jak będzie z realizacją?
Plany GDDKiA w roku wyborczym są najszerzej zakrojone w ostatnich pięciu latach. Ubiegłoroczny obejmował zadania o łącznej długości blisko 475 km. W trakcie pandemii koronawirusa było jeszcze mniej. W 2021 r. – ok. 350 km, w 2020 r. – 353 km, a w 2019 r. – 435 km.

W ramach Programu budowy 100 obwodnic (PB100) na lata 2020-2030 w realizacji jest 13 zadań o długości 105,3 km i wartości prawie 2,6 mld zł. W trakcie postępowania przetargowego są trzy zadania o długości 12,6 km i wartości 389,6 mln zł.

W 2023 r. roku GDDKiA planuje ogłosić przetargi na budowę tras o łącznej długości „co najmniej” 480 km w ramach rządowego Programu Budowy Dróg Krajowych. Wśród nich jest sporo nowych ekspresówek, m.in. kolejny fragment trasy Via Carpatia. Jednak 2022 r. rok pokazał, że plan i jego realizacja to dwie zupełnie różne sprawy.

https://www.money.pl/gospodarka/gddkia-idzie-na-rekord-przetargi-na-ponad-560-km-nowych-drog-6903139825494688a.html

 

Forsal

Portfel zleceń Grupy Mostostal Warszawa wynosił 3,93 mld zł na koniec I kwartału 2023 r.

oprac. Tomasz Lipczyński | dzisiaj, 09:33

Portfel zleceń Grupy Mostostalu Warszawa wynosił 3,93 mld zł na koniec I kwartału 2023 r., podała spółka w raporcie kwartalnym. W kwietniu spółka informowała zaś, że portfel zamówień Grupy Mostostal Warszawa osiągnął poziom 4,1 mld zł na koniec 2022 r., a w ub. roku spółki grupy podpisały kontrakty o wartości 2,4 mld zł.

Mostostal Warszawa jest aktywny we wszystkich podstawowych sektorach branży budowlanej, a zakres usług obejmuje generalne wykonawstwo inwestycji oraz realizację projektów „pod klucz” dla partnerów krajowych i zagranicznych. Spółka debiutowała na GPW w 1993 r. Jej skonsolidowane przychody ze sprzedaży sięgnęły 1,61 mld zł w 2022 r.

(ISBnews)

https://forsal.pl/finanse/gielda/artykuly/8725474,portfel-zlecen-grupy-mostostal-warszawa-wynosil-393-mld-zl-na-koniec-1-kwartalu-2023-r.html

 

Portal Samorządowy

1 lipca pożegnamy stan zagrożenia epidemicznego. Te przepisy trafią do kosza

Wojciech Kuta | 30 maja 2023 – 06:00

30 czerwca br. będzie ostatnim dniem obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego. Oznacza to koniec maseczek w placówkach medycznych, obowiązkowych szczepień pracowników ochrony zdrowia przeciw COVID czy obecnych zasad zlecania testów w kierunku SARS-CoV-2.

– Zgodnie z zapowiedziami rządu stan zagrożenia epidemicznego ma zostać odwołany z dniem 1 lipca.
– Tym samym będzie to pierwszy od 2019 roku sezon urlopowy bez obostrzeń, nakazów i zakazów związanych z koronawirusem.
– Jak wskazał Główny Inspektorat Sanitarny, główną przesłanką zniesienia stanu zagrożenia epidemicznego jest „spadek liczby zakażeń SARS-CoV-2, zgonów i hospitalizacji obserwowany w ostatnim czasie”.
– Do lamusa będzie można odłożyć między innymi obowiązek zakrywania ust i nosa w placówkach medycznych, dotychczasowe zasady zlecania testów w kierunku SARS-CoV-2 czy przetwarzanie danych osobowych związanych z COVID-19.
– Odwołanie stanu zagrożenia epidemicznego będzie miało również pozytywny wpływ na gospodarkę – argumentuje Ministerstwo Zdrowia.

Te ograniczenia, nakazy i zakazy stracą ważność 1 lipca
28 marca 2022 roku weszło w życie rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu zagrożenia epidemicznego.

Zgodnie z nowelizacją z kwietnia br. ostatnim dniem obowiązywania tego aktu prawnego będzie 30 czerwca 2023 r.

Dlatego 1 lipca 2023 r. stracą ważność przepisy dotyczące między innymi:

– obowiązku zakrywania ust i nosa w przychodniach, poradniach, szpitalach i innych placówkach medycznych (wcześniej ten wymóg zniesiono w aptekach),
– zasad przetwarzania i udostępniania danych osobowych związanych z COVID-19,
– przeprowadzania testów diagnostycznych w kierunku zakażenia COVID-19
– unijnych cyfrowych zaświadczeń COVID,
– szczególnych zasad udzielania świadczeń zdrowotnych w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego,
– zakazu przemieszczania się pasażerów w transporcie kolejowym wykonywanym z przekroczeniem odcinka granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi.

„Zniesienie covidowych obostrzeń pozytywnie wpłynie na całą gospodarkę”
Natomiast 2 maja 2023 r. Ministerstwo Zdrowia opublikowało projekt rozporządzenia w sprawie odwołania stanu zagrożenia epidemicznego, które przewiduje, że z dniem 1 lipca:

– odwołuje się na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej stan zagrożenia epidemicznego w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2,
– traci moc rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 12 maja 2022 r. w sprawie ogłoszenia na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej stanu zagrożenia epidemicznego.

– Podjęcie decyzji o odwołaniu stanu zagrożenia epidemicznego uzasadnia wniosek Głównego Inspektora Sanitarnego (GIS) złożony do Ministra Zdrowia w dniu 20 kwietnia 2023 r. – wskazuje resort zdrowia.

Przypomnijmy, że GIS wnioskował o odwołanie tego stanu „z uwagi na obecną sytuację epidemiologiczną, w szczególności biorąc pod uwagę spadek liczby diagnozowanych zakażeń SARS-CoV-2, a także spadek liczby zgonów i hospitalizacji obserwowany w ostatnim czasie”.

– Odwołanie stanu zagrożenia epidemicznego spowoduje zniesienie szczególnych rozwiązań (…), co będzie miało również pozytywny wpływ na sektor gospodarki, w tym działalność mikroprzedsiębiorstw, małych i średnich przedsiębiorstw – czytamy w uzasadnieniu rozporządzenia.

Koniec obowiązkowych szczepień pracowników ochrony zdrowia
Opublikowany 2 maja br. projekt rozporządzenia znosi z dniem 1 lipca obowiązek szczepienia się przeciwko COVID-19 przez:

– osoby wykonujące zawód medyczny w podmiotach wykonujących działalność leczniczą oraz osoby wykonujące czynności zawodowe w tych podmiotach inne niż wykonywanie zawodu medycznego,
– osoby zatrudnione oraz osoby realizujące usługi farmaceutyczne, zadania zawodowe lub czynności fachowe w aptece ogólnodostępnej lub punkcie aptecznym,
– studentów kształcących się na kierunkach przygotowujących do wykonywania zawodu medycznego.

Osoby pracujące w ochronie zdrowia – objęte dotychczasowym obowiązkiem szczepień – od 1 lipca nie będą już musiały posiadać ważnego unijnego cyfrowego zaświadczenia COVID.

Chodzi o cyfrowy dokument w rozumieniu art. 2 pkt 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2021/953 z dnia 14 czerwca 2021 r. w sprawie ram wydawania, weryfikowania i uznawania interoperacyjnych zaświadczeń o szczepieniu, o wyniku testu i o powrocie do zdrowia w związku z COVID-19.

Nie będzie już przetwarzania danych osobowych związanych z COVID-19
1 lipca stracą też ważność przepisy pozwalające (w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego) na przetwarzanie w systemie teleinformatycznym – prowadzonym przez Centrum e-Zdrowia – oraz udostępnianie określonym instytucjom danych:

– osób podlegających kwarantannie lub izolacji z powodu zachorowania na chorobę wywołaną zakażeniem wirusem SARS-CoV-2,
– osób, w stosunku do których podjęto decyzję o wykonaniu testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2,
– osób, które nie poddały się szczepieniu przeciwko COVID-19,
– osób, które poddały się szczepieniu przeciwko COVID-19,
– osób podlegających obowiązkowej kwarantannie lub izolacji w związku ze stanem zagrożenia epidemicznego, które poddały się szczepieniu przeciwko COVID-19.

Przestaną obowiązywać epidemiczne przepisy dotyczące testów i unijnych zaświadczeń COVID
Także od 1 lipca nie będą już obowiązywały przepisy w zakresie zlecania testów diagnostycznych w kierunku SARS-CoV-2: za pośrednictwem
systemu teleinformatycznego; przez podmioty lecznicze, organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej oraz organy Wojskowej Inspekcji Sanitarnej; przez medyczne laboratoria diagnostyczne wykonujące diagnostykę zakażenia wirusem SARS-CoV-2.

Ponadto, w związku z planowanym odwołaniem 1 lipca br. stanu zagrożenia epidemicznego, tego dnia stracą ważność przepisy dotyczące:

– przetwarzania danych w unijnych cyfrowych zaświadczeniach COVID i udostępniania ich w celu weryfikacji statusu zdrowotnego posiadacza zaświadczenia między innymi organom: Państwowej Inspekcji Sanitarnej, Narodowemu Funduszowi Zdrowia, Policji, Straży Miejskiej, Państwowej Straży Pożarnej, Straży Granicznej, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służbie Ochrony Państwa, Służbie Kontrwywiadu Wojskowego, Żandarmerii Wojskowej, Wojskom Obrony Terytorialnej i Systemowi Wspomagania Dowodzenia Państwowego Ratownictwa Medycznego.
– obowiązku przedstawienia podmiotowi przeprowadzającemu szczepienia ochronne przeciwko COVID-19 tłumaczenia oryginału zaświadczenia o zaszczepieniu przeciwko COVID-19, zgodnego ze wzorem obowiązującym w kraju przyjęcia szczepionki przeciwko COVID-19, na język polski przez tłumacza przysięgłego.

Tracą ważność szczególne zasady udzielania świadczeń opieki zdrowotnej
Po zniesieniu 1 lipca stanu zagrożenia epidemicznego przestaną także obwiązywać szczególne zasady udzielania świadczeń opieki zdrowotnej, w tym przepisy dotyczące między innymi:

– świadczeń opieki zdrowotnej udzielanych za pośrednictwem systemów teleinformatycznych lub systemów łączności, pozwalających – przy braku możliwości dostarczenia skierowania – na przekazanie przez pacjenta w dniu udzielenia świadczenia skanu albo zdjęcia skierowania za pośrednictwem systemów teleinformatycznych,
– wykorzystania systemów teleinformatycznych lub systemów łączności w celu wystawiania zleceń na zaopatrzenie w wyroby medyczne i zleceń naprawy tych wyrobów medycznych.

https://www.portalsamorzadowy.pl/ochrona-zdrowia/1-lipca-pozegnamy-stan-zagrozenia-epidemicznego-te-przepisy-trafia-do-kosza,465002.html

 

Budownictwo | 26.05.2023 r.

Dziennik Gazeta Prawna

Nie ma zapłaty za usługi budowlane bez informacji o prawie do odstąpienia od umowy zawartej poza firmą

Tomasz Ciechoński | 18 maja 2023, 20:00

Klient nie musi płacić za już wykonane usługi budowlane, jeśli nie był poinformowany o prawie do odstąpienia od umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa – uznał Trybunał Sprawiedliwości UE.

Przedsiębiorca, zawierając umowę poza lokalem przedsiębiorstwa lub na odległość, musi poinformować konsumenta o prawie do odstąpienia od niej w ciągu 14 dni bez podawania przyczyn. Jeśli nie dopełni tego obowiązku, czas na odstąpienie od umowy wydłuża się do 12 miesięcy. Wynika tak zarówno z unijnej dyrektywy 2011/83/UE w sprawie praw konsumentów, jak i polskiej ustawy o prawach konsumenta (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 287 ze zm.).

O tym, że uchybienie obowiązkowi informacyjnemu może być kosztowne, przekonał się właśnie niemiecki przedsiębiorca. W październiku 2020 r. poza lokalem swojego przedsiębiorstwa zawarł z konsumentem ustną umowę o renowację instalacji elektrycznej w prywatnym domu. Prace budowlane trwały przez nieco ponad dwa miesiące, następnie przedsiębiorca wystawił fakturę za ich zrealizowanie.

Kontrahent nie zapłacił, tylko odstąpił od umowy. Podniósł, że przedsiębiorca nie poinformował go o prawie do odstąpienia od umowy, dlatego termin na skorzystanie z tego prawa wynosił nie 14 dni, a 12 miesięcy. Stwierdził też, że przedsiębiorcy nie przysługuje prawo do żądania jakiejkolwiek zapłaty za wykonane usługi.

Przedsiębiorca wystąpił z powództwem, argumentując, że pozbawienie go roszczenia o wynagrodzenie stanowi nieproporcjonalną sankcję za naruszenie przez niego obowiązku informacyjnego. Sąd w Essen doszedł do wniosku, że przepisy niemieckie przyjęte w celu transpozycji dyrektywy zwalniają konsumenta z zapłaty za usługę wykonaną przed upływem okresu na odstąpienie od umowy. Zastanawiał się jednak, czy odnosi się to również do przypadku, w którym konsument odstąpi od umowy już po jej wykonaniu – wówczas mógłby bowiem uzyskać przysporzenie majątkowe z naruszeniem ogólnej zasady prawa UE zakazującej bezpodstawnego wzbogacenia. Pytanie prejudycjalne w tej sprawie zadał TSUE.

Ten w środowym orzeczeniu podkreślił, że prawo do odstąpienia od umowy ma na celu ochronę konsumenta w szczególnej sytuacji zawierania umowy poza lokalem, kiedy to konsument może być bardziej narażony na potencjalną presję psychologiczną lub na element zaskoczenia. Odnosząc się do wątku bezpodstawnego wzbogacenia, trybunał przypomniał, że cel dyrektywy – jakim jest zapewnienie wysokiego poziomu ochrony konsumentów – nie zostałby osiągnięty, gdyby musiał on ponosić koszty, które nie są wyraźnie przewidziane w samej dyrektywie.

W konsekwencji TSUE dokonał wykładni przepisów dyrektywy zwalniających konsumenta z kosztów świadczenia usługi, jeśli przedsiębiorca nie dopełnił obowiązku informacyjnego, oraz innych kosztów z tytułu wykonania prawa do odstąpienia od umowy, które nie wynikają z dyrektywy. Należy to interpretować w ten sposób, że konsument jest całkowicie zwolniony z obowiązku zapłaty za usługi wykonane na podstawie umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa w sytuacji, gdy zainteresowany przedsiębiorca nie przekazał mu informacji o prawie do odstąpienia od umowy, a konsument skorzystał ze swego uprawnienia już po zakończeniu wszystkich prac.

– Trudno nie zgodzić się z tym wyrokiem – komentuje Krzysztof Witek, adwokat z kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy. – W przypadku umów zawieranych na odległość lub poza lokalem przedsiębiorstwa konsument zawsze musi być poinformowany o prawie odstąpienia od umowy. Taka informacja musi obejmować m.in. istnienie samego prawa, tryb i termin na skorzystanie z niego oraz informację o wzorze oświadczenia o odstąpieniu od umowy. Jeśli przedsiębiorca nie poinformuje właściwie o tym uprawnieniu (i kwestiach rozliczenia usług wykonanych na żądanie konsumenta przed terminem odstąpienia), to konsument nie może być obciążony kosztami tych usług. Dotyczy to także sytuacji, gdy prace zostały w całości wykonane przez przedsiębiorcę. Przedsiębiorca, który nie dopilnował właściwego poinformowania konsumenta, działa na własne ryzyko.©℗

Co mówią polskie przepisy
Co mówią polskie przepisy / Dziennik Gazeta Prawna – wydanie cyfrowe

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 17 maja 2023 r. w sprawie C 97/22

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/8718194,uslugi-budowlane-brak-informacji-o-prawie-do-odstapienia-od-umowy.html

 

Forsal

Budowa domu bez pozwolenia. Nowe prawo to furtka dla patodeweloperki, kłopoty dla budujących i bałagan w urzędach [OPINIA]

Jolanta Nabiałek | 17 maja 2023, 07:00

„Rewolucyjne zmiany w prawie budowlanym”, „budowa domu powyżej 70 m² bez pozwolenia” – brzmiały entuzjastyczne komunikaty Ministerstwa Rozwoju. Wyglądały obiecująco dla osób, które w najbliższej przyszłości planują zbudować sobie wymarzone lokum. W oficjalnych komunikatach nie znajdziemy jednak informacji o problemach, które generuje nowe prawo. A tych jest na pęczki.

Wieść o zmianach dotyczących pozwoleń na budowę rozniosła się pod koniec marca. Zgodnie z nimi dom na własny użytek o powierzchni powyżej 70 m² będzie można wybudować, nie przechodząc procedury uzyskania pozwolenia na budowę. Pół roku wcześniej podobne prawo zaczęło obowiązywać w przypadku budynków o powierzchni do 70 m². Brzmi jak ogromne udogodnienie? Nic bardziej mylnego – to odpowiedzialność przerzucona na użytkowników, wielki bałagan w urzędach i furtka dla patodeweloperki.

Ścieżka bez pozwolenia była możliwa już wcześniej
Zanim weszła w życie nowelizacja prawa budowlanego, osoba chcąca zbudować dom na własny użytek miała dwie drogi. Tylko jedna z nich polegała na wystąpieniu o pozwolenie na budowę. Odpowiedni urząd, po otrzymaniu takiego wniosku, miał 65 dni na jego rozpatrzenie. Mógł wydać decyzję odmowną lub pozytywną.

Drugą opcją było tzw. zgłoszenie z projektem. W tym przypadku nie było decyzji (odmownej lub pozytywnej) o pozwoleniu na budowę. Jeśli urząd w ciągu 21 dni nie wyraził sprzeciwu, można było przyjąć założenie o tzw. milczącej zgodzie i rozpocząć prace. W razie, gdyby jakaś strona trzecia miała obiekcje co do naszej budowy, zawsze mogliśmy się powołać na brak sprzeciwu ze strony urzędu.

Dlaczego, skoro już wtedy dostępna była inna ścieżka, najczęściej kończyło się na wystąpieniu o pozwolenie na budowę? Z dwóch bardzo prostych względów. Po pierwsze, w przypadku zgłoszenia z projektem, podczas budowy nie można było wprowadzać żadnych istotnych zmian, a, wbrew pozorom, taka potrzeba pojawia się wcale nie tak rzadko. Po drugie, jeśli potrzebowaliśmy kredytu hipotecznego, żeby mieć środki na budowę, „milcząca zgoda” (zazwyczaj w postaci zaświadczenia od urzędu o braku sprzeciwu) mogła nie wystarczyć. Banki niechętnie ją respektowały. Preferowały, żeby klient posiadał jednak pozwolenie na budowę.

Nowe prawo nie tyle wprowadza więc jakąś rewolucję, ile liberalizuje istniejącą już wcześniej ścieżkę. Tym samym zapewne czyniąc ją jeszcze bardziej podejrzaną dla banków.

Na szczęście wciąż można iść starym trybem
Co jednak istotne dla osoby, która chciała sobie postawić dom – niezależnie od trybu, który przed nowelizacją wybrała, była w pewnym sensie chroniona. Przynajmniej w zakresie ewentualnych roszczeń osób trzecich. Przykładowo – sąsiadów. Albo osób występujących w imieniu środowiska naturalnego, zabytków graniczących z posesją itp. Nad tym, żeby inwestor nie złamał w tym zakresie prawa, czuwał urząd.

Obecnie, jeśli zdecydujemy się na tryb bez pozwolenia na budowę, organ odpowiedzialny za zarejestrowanie naszego zgłoszenia nie ma możliwości wyrazić sprzeciwu. Tym samym to my jesteśmy odpowiedzialni za ewentualne roszczenia osób trzecich. Urzędnik zarejestruje nasze zgłoszenie. Nawet je sprawdzi. Ale sprzeciwu nie wyrazi. Może ewentualnie wysłać notatkę do Nadzoru Budowlanego. A taka notatka może oznaczać dla nas spore kłopoty. Być może Nadzór uzna, że musimy np. odrobinę przesunąć budynek. Co, jeśli wylaliśmy już fundamenty, będzie nieco trudne i trochę kosztowne. Albo uzna, że to, co zrobiliśmy, to samowola budowlana. Grzywny i opłaty legislacyjne w takich przypadkach są naprawdę spore. Górną granicą takiej grzywny jest, bagatela, 1 mln zł. Zapewne w przypadku drobniejszych wykroczeń nie będzie wynosić aż tyle, niemniej – nadal może sięgać dziesiątek tysięcy złotych.

Wysłałam do kilku urzędów (m.in. warszawskiego i częstochowskiego) pytanie, jak się zapatrują na nowelizację przepisów. Żaden nie odpisał. Być może dlatego, że ciężko im przewidzieć, jak w praktyce będzie wyglądała realizacja nowego prawa budowlanego.

Na szczęście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby budować w trybie pozwolenia na budowę. Wciąż jest dostępny.

Patodeweloperzy się cieszą, urzędnicy zgrzytają zębami
Zakładam, że po dowiedzeniu się tego wszystkiego, mało która osoba zdecyduje się na korzystanie z trybu bez pozwolenia na budowę. Jest jednak taka grupa, która zapewne już zaciera ręce na myśl o potencjalnym zarobku, który nowe prawo umożliwia. To patodeweloperzy.

Nowe prawo stwarza bowiem furtkę dla patologii. Teoretycznie, budowany zgodnie z jego literą dom musi powstawać na własny użytek budującego i być wolnostojący. Z tym, że definicja słowa „wolnostojący” jest raczej płynna. Powiedzmy, że stawiamy bliźniak. Jeśli obie jego części nie mają wspólnej ściany konstrukcyjnej, możemy uznać, że są one wolnostojące i znajdziemy prawników, którzy tej tezy wybronią. Ale nie ograniczajmy się do bliźniaka – możemy wszak postawić całą szeregówkę. Na własne potrzeby mieszkaniowe – jeśli np. mamy dużo dzieci i każde chcemy obdarować jednym z powstałych w ten sposób mieszkań. Dzień po zakończeniu budowy nasze potrzeby mieszkaniowe mogą nagle wyparować, bo nie ma prawa, które tego zabroni. W ten sposób, korzystając z uproszczonego prawa, które teoretycznie nie jest dla nich, będą zarabiać patodeweloperzy.

Inny problem, który generuje nowe prawo, związany jest z szumnie ogłaszaną elektronifikacją całego procesu. Oznacza to, że, w przeciwieństwie do tego, co było do tej pory, właśnie tą drogą składamy projekt budowlany. Nie dostarczamy wersji papierowej. Niby słusznie, błyskawicznie i ekologicznie. Jak się jednak nieoficjalnie dowiedziałam, urzędy nie są dostosowane do takiego trybu zgłoszeń. Nie dysponują sprzętem, żeby je sprawdzać. Wydrukować ich sobie nie mogą, bo jest to traktowane jako niedozwolone przetwarzanie danych. Ciężko będzie też zaprezentować projekt zainteresowanym stronom (np. sąsiadom budującego) – tutaj też brakuje odpowiedniego sprzętu. Wygląda na to, że urzędnik będzie musiał zaprosić takich petentów do swojego biurka i pokazać im wszystko na niedostosowanym do oglądania projektów budowlanych monitorze. Nie wspominając już o tym, że osoby wykluczone cyfrowo w ogóle będą miały problem ze złożeniem projektu. Zapowiada się wesoło.

Za pomoc w przygotowaniu artykułu i konsultacje merytoryczne dziękuję architektce Ilonie Kurzac.

A co na to GUNB?
O komentarz na temat nowelizacji prawa budowlanego poprosiłam Główny Urząd Nadzoru Budowlanego (GUNB). Zapytałam, czy czuje się przygotowany na nowe prawo, czy nie dadzą mu się we znaki braki kadrowe i czy zapewniono mu dodatkowe środki finansowe potrzebne do implementacji nowego prawa. Odpowiedziała mi Joanna Niedźwiedzka, główna specjalistka z Wydziału Komunikacji.

– Wprowadzane zmiany w zakresie liberalizacji przepisów dotyczących konieczności uzyskiwania pozwolenia na budowę nie mają wpływu na sytuację kadrową i finansową GUNB. Na zmiany w zakresie cyfryzacji procesu inwestycyjno-budowlanego GUNB przygotowuje się od dłuższego czasu, czego efektem jest utworzenie nowej komórki organizacyjnej – Departamentu Usług Cyfrowych. Ponadto systematycznie modernizujemy infrastrukturę informatyczną urzędu oraz dostosowujemy procesy do cyfrowego obiegu dokumentacji. Jednym z celów dokonywanych zmian w zakresie cyfryzacji procesu inwestycyjno-budowlanego jest uproszczenie działań po stronie urzędników, a tym samym – polepszenie warunków ich pracy. Dodatkowo GUNB podejmuje szereg działań mających na celu przygotowanie organów terenowych. W rezultacie tych działań terenowe organy nadzoru budowlanego otrzymały na ten rok dodatkowe środki finansowe na zakup sprzętu informatycznego oraz podwyżkę wynagrodzeń.

Wygląda więc na to, że środki do przeprowadzenia niezbędnych prac modernizacyjnych się znajdą. A co sądzi GUNB na temat tego, czy implementowane zmiany są korzystne dla petentów?

– Korzyść wynikająca z zastosowania uproszczonej procedury zgłoszenia, która obecnie dotyczy budynków mieszkalnych jednorodzinnych do 70 m2, o których mowa w art. 29 ust. 1 pkt 1a ustawy – Prawo budowlane, polega na tym, że inwestor od razu po dokonaniu zgłoszenia w organie administracji architektoniczno-budowlanej (AAB) i po zawiadomieniu organu nadzoru budowlanego, może przystąpić do budowy. Organ AAB nie może zgłosić sprzeciwu – czyli zgłaszasz i budujesz. Dzięki temu uproszczeniu Inwestor oszczędza czas oczekiwania na decyzję o pozwoleniu na budowę, skraca czas oczekiwania na rozpoczęcie budowy. Tu należy jednak podkreślić, że procedura ta dotyczy wyłącznie tych, którzy budują na własne cele mieszkaniowe. Tych inwestorów/deweloperów, którzy budują w celu odsprzedaży budynków, nie dotyczy uproszczona procedura zgłoszenia dla budynku z pkt 1a, ale zwykłe pozwolenie na budowę. Dodatkową korzyścią, jaka związana jest z realizacją budynków do 70 m2, jest możliwość skorzystania z darmowych projektów gotowych domów do 70 m2 (składających się z projektu architektoniczno-budowlanego oraz projektu technicznego), które dostępne są na stronie internetowej GUNB. Inwestor, który zdecyduje się skorzystać z tego rozwiązania, będzie musiał zapewnić sporządzenie jedynie projektu zagospodarowania działki lub terenu, na którym wybrany obiekt zostanie usytuowany na jego działce. Dla osoby chcącej zrealizować taki obiekt jest to niewątpliwie korzyść, że nie ponosi kosztów związanych z opracowaniem całego projektu budowlanego takiego domu. Omawiana wyżej procedura sprawdziła się i dlatego projektodawca postanowił ją rozszerzyć na wszystkie domy jednorodzinne bez ograniczeń powierzchni zabudowy. Projekt nowelizacji proponuje także wprowadzenie uproszczeń w postępowaniu dotyczącym decyzji o warunkach zabudowy dla budynków mieszkalnych jednorodzinnych o powierzchni zabudowy powyżej 70 m2. Ponadto projektowana ustawa wprowadza możliwość szybszego zamieszkania w swoim domu, tzn. tuż po zakończeniu budowy. Wystarczy, że kierownik budowy złoży oświadczenie o jej zakończeniu i możliwości przystąpienia do użytkowania budynku. Od tego momentu można zacząć mieszkać. Inwestor będzie musiał jedynie poinformować o tym fakcie właściwy organ nadzoru budowlanego. Nie będzie musiał już czekać na decyzję nadzoru budowlanego – odpowiedziała Joanna Niedźwiedzka.

Wygląda to bardzo korzystnie, jeśli na chwilę zapomnimy o przerzuconej na nasze barki odpowiedzialności i widmie grzywny. O tym, co architekci kierujący się zawodowym etosem sądzą o wspomnianych przez Niedźwiedzką gotowych projektach, być może kiedyś napiszę oddzielny tekst.

Dopytałam jeszcze, czy GUNB nie widzi ryzyka, że otwiera się furtka dla patodeweloperki i czy dysponuje mechanizmami, które przed takim obrotem wydarzeń nas ochronią. Dysponuje. Ale czy wystarczającymi?

– W kontekście budowy budynków mieszkalnych jednorodzinnych do 70 m2 zastosowano następujący mechanizm, który przeciwdziała realizacji tych inwestycji w uproszczonej procedurze przez deweloperów. Inwestor, w przypadku budowy domu do 70 m2, musi dołączyć do zgłoszenia oświadczenie, że planowana budowa jest prowadzona w celu zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych, złożone pod rygorem odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywego oświadczenia wynikającej z art. 233 § 6 ustawy – Kodeks karny; składający oświadczenie jest obowiązany do zawarcia w nim klauzuli o następującej treści: Jestem świadomy(-ma) odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywego oświadczenia.”. Tym samym deweloper, czyli podmiot, który prowadzi budowę budynku w celu jego późniejszej sprzedaży, a nie żeby w nim samemu zamieszkać, nie może zgodnie z prawdą złożyć takiego oświadczenia. Zatem budynki do 70 m2 nie mogą być realizowane w uproszczonej procedurze przez deweloperów. Obowiązek złożenia przedmiotowego oświadczenia przewidziano w nowelizacji także dla budowy domów powyżej 70 m2, a zatem także tych obiektów w uproszczonej procedurze nie będzie mógł realizować deweloper – odpowiedziała specjalistka z GUNB.

Pytanie, czy jeśli deweloperowi „wyparują” potrzeby mieszkaniowe krótko po zakończeniu budowy i postanowi sprzedać „wolnostojące” w jednym szeregu domy, ktoś pociągnie go za to do odpowiedzialności. Czas pokaże.

https://forsal.pl/nieruchomosci/aktualnosci/artykuly/8715085,budowa-domu-bez-pozwolenia-nowe-prawo-to-furtka-dla-patodeweloperki-klopoty-dla-budujacych-i-balagan-w-urzedach-opinia.html

 

Prawo

 1. Likwidacja użytkowania wieczystego – w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie

Renata Krupa-Dąbrowska | Data dodania: 24.05.2023

Firmy będą mogły przekształcić prawo użytkowania wieczystego już prawdopodobnie w 2023 roku. W środę 24 maja projektem zajmie się Sejm. To drugi etap reformy, bo kilka lat temu na gruntach uwłaszczyli się właściciele domów oraz mieszkań. Jednak dla przedsiębiorstw nie będzie uwłaszczenia z mocy prawa, jak przy reformie na gruntach mieszkaniowych, ale na wniosek.

W środę, 24 maja  na połączonym posiedzeniu dwóch sejmowych komisji: Infrastruktury oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu nowelizacji ustawy o gospodarce nieruchomościami. Tym razem prawo do przekształcenia mają otrzymać  użytkownicy komercyjnych gruntów, czyli m.in. właściciele biurowców, galerii handlowych, usług.

Uwłaszczenie na wniosek – jakie zasady 
W Polsce jest ponad 405 tys. gruntów w użytkowaniu wieczystym. Projekt noweli ustawy o gospodarce nieruchomościami przewiduje, że zasadą nie będzie uwłaszczenie z mocy prawa, jak przy reformie na gruntach mieszkaniowych, ale na wniosek.

Dodatkowo użytkownik wieczysty gruntu zabudowanego, który zrealizował cel użytkowania wieczystego powstałego przed 1 stycznia 1998 r., będzie mógł wystąpić z żądaniem sprzedaży. W takim wypadku organ będzie zobowiązany do zawarcia umowy. Termin złożenia takiego wniosku będzie wynosił rok od wejścia ustawy w życie.

Nowy model odpłatności za grunt będzie dotyczył:

– przedsiębiorców (duże firmy, jednoosobowa działalność gospodarcza),
– osób fizycznych np. właścicieli garaży,
– spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych (infrastruktura osiedlowa, pawilony handlowe),
– mieszkańców osiedli – np. parkingi, drogi wewnętrzne, place zabaw.

– Zgodnie z nowymi przepisami organy publiczne nie będą już mogły odmówić sprzedaży gruntu na rzecz użytkownika, w tym przedsiębiorcy, który złoży wniosek w terminie roku od wejścia w życie ustawy – tłumaczy minister rozwoju Waldemar Buda.

Wyjątek dotyczy przede wszystkim gruntów niezabudowanych bądź zajmowanych przez rodzinne ogrody działkowe. W takich przypadkach grunt będzie można kupić za zgodą samorządu lub starosty i wojewody pod warunkiem, że umowa trwa minimum 10 lat.

Brak możliwości przekształcenia
Spod roszczenia wyłączone zostaną także grunty Skarbu Państwa powierzone Krajowemu Ośrodkowi Wsparcia Rolnictwa, Agencji Mienia Wojskowego, Lasom Państwowym, parkom narodowym, Wodom Polskim, a także grunty na terenie portów i przystani morskich – są to grunty istotne z punktu widzenia gospodarki narodowej, niezbędne jest więc zapewnienie Skarbowi Państwa nadzoru nad sposobem ich wykorzystywania. Nie będzie również możliwe zawarcie umowy sprzedaży gruntu, wobec którego toczy się postępowanie o rozwiązanie umowy użytkowania wieczystego.

Ile i na jakich zasadach
Zasady nowego modelu odpłatności za grunt będą następujące:

– cena wykupu przy jednorazowej wpłacie to tylko 20-krotność dotychczasowej opłaty rocznej za użytkowanie wieczyste;
– cena za grunt docelowo to równowartość 6proc., 20 proc., 40 proc., 60 proc. lub więcej wartości rynkowej gruntu;
– możliwość płatności w ratach przez maksimum 10 lat – wtedy cena to 25-krotność dotychczasowej opłaty rocznej;
– bonifikata dla grup szczególnie wrażliwych społecznie np. osób niepełnosprawnych i ich opiekunów;
– samorządy będą mogły przyjąć te same zasady odpłatności lub określić je samodzielnie;
– dla przedsiębiorców preferencje w ramach limitu pomocy de minimis.

Nowe przepisy wejdą w życie po 30 dniach od ich ogłoszenia w Dzienniku Ustaw..

https://www.prawo.pl/biznes/likwidacja-uzytkowania-wieczystego,520557.html

 2. Arbitralna decyzja ministra „tu jest cenne złoże” pozbawi właściciela działki prawa zabudowy

Zofia Jóźwiak | Data dodania: 17.05.2023

Zmiany zaproponowane w nowelizacji prawa geologicznego i górniczego, która w maju trafiła do Sejmu, mogą okazać się niebezpieczne dla właścicieli nieruchomości i inwestorów, na terenach, które obejmują – alarmują organizacje pozarządowe. Pozwolą ministrowi klimatu i środowiska arbitralnie decydować o tym, które złoża w Polsce zostaną uznane za strategiczne i gdzie w związku z tym wprowadzić np. zakaz zabudowy.

Organizacje społeczne i samorządy ostrzegają przed przyjęciem rządowego projektu zmian prawa geologicznego i górniczego, który został właśnie skierowany do pierwszego czytania w komisjach. Projekt wprowadza nowe regulacje m.in. w zakresie ochrony złóż, które bardzo znacząco ingerują w prawo własności nieruchomości oraz we władztwo planistyczne gmin.

Na największe problemy mogą być narażeni właściciele i inwestorzy z gmin tzw. górniczych. Jak bowiem mówi Miłosz Jakubowski, radca prawny w fundacji Frank Bold, planowane przepisy pozwolą ministrowi klimatu i środowiska arbitralnie decydować o tym, które złoża w Polsce zostaną uznane za strategiczne i gdzie w związku z tym wprowadzić np. zakaz zabudowy.

Uznaniowa decyzja uderzy we właścicieli 
Zgodnie z nowelą gminy będą zobowiązane do uwzględnienia decyzji ministra w dokumentach planistycznych bez możliwości odwołania się od niej do niezawisłego sądu.  – A właściciele nieruchomości położonych na terenie złóż strategicznych nie będą mieli prawa do żadnego odszkodowania za spadek wartości działki czy ograniczenie prawa do korzystania z niej – ostrzega prawnik.

Niebezpieczne jest przede wszystkim to, że od takiej decyzji nie jest przewidziana droga odwoławcza. A przesłanki uznania złoża za strategiczne ustalono, według Miłosza Jakubowskiego w sposób tak ogólny, że nietrudno sobie wyobrazić, jak mapa kraju zapełnia się terenami, na których niemożliwe okaże się choćby zbudowanie domu jednorodzinnego na własnej działce czy nowej drogi gminnej. I to przy braku faktycznych planów wydobycia w tym miejscu.

Pod złoże wywłaszczać nie trzeba 
Zdaniem organizacji społecznych uznanie złoża za strategiczne nie będzie wiązało się z koniecznością wywłaszczenia danej działki, co będzie powodowało konieczność utrzymywania zainteresowanych w niepewności przez wiele lat bez żadnej rekompensaty finansowej. Przykładowo położony na danym terenie zakład przemysłowy nie będzie się mógł rozbudowywać, a właściciel gospodarstwa rolnego nie poczyni niezbędnych inwestycji. Straci na tym także gmina, której rozwój gospodarczy zostanie zahamowany, i tym samym do jej budżetu nie wpłyną możliwe do osiągnięcia podatki.

Przykładem mogą być tereny Wielkopolski Wschodniej – Wróci stan ciągłej niepewności dla mieszkańców terenów, na których zlokalizowane są złoża węgla brunatnego. W Gubinie i Brodach, Złoczewie, Legnicy czy w Wielkopolsce Południowej i Wschodniej już niemal zapomniano o nierealistycznych planach budowy nowych odkrywkowych kopalń – mówi Tomasz Waśniewski, prezes Fundacji RT-ON. – Wraz z nowelizacją prawa geologicznego temat ten powróci w najgorszym możliwym wydaniu, blokując rozwój gmin na dekady, mimo że wydobycie węgla nigdy tam nie dojdzie do skutku – m.in. ze względu na brak realnych możliwości finansowania i ubezpieczenia inwestycji górniczych przez banki i towarzystwa ubezpieczeniowe.

Ale to niejedyny problem związany z przepisami, które trafiły do Sejmu. Bardzo niebezpieczny dla znacznej liczby właścicieli może okazać się przepis ukryty w art. 94 b mówiący, że: „Minister właściwy do spraw środowiska po powzięciu informacji o możliwości spełnienia przez złoże kopaliny objęte prawem własności nieruchomości gruntowej albo przez jego część kryteriów, o których mowa w art. 94a ust. 5, może z urzędu wszcząć postępowanie w przedmiocie uznania takiego złoża albo jego części za złoże strategiczne. Przepisy art. 94a ust. 2–15 stosuje się”.

I w tym wypadku nie chodzi o węgiel czy rudy metali, ale także np. o znacznie częściej występujące w kraju złoża piasku. W praktyce także może zostać uznane ono za strategiczne i właściciel nie będzie się mógł od tego odwołać. Tym samym przykładowo nie postawi domu na własnej nieruchomości. Wprawdzie taka propozycja uznania złoża za strategiczne  zostanie przedstawiona włodarzowi gminy do zaopiniowania, ale nie do uzgodnienia, co znaczy, że minister nie będzie musiał się do opinii przychylić.

https://www.prawo.pl/biznes/nowe-przepisy-geologiczne-zablokuja-budowe,521313.html

 

Rynek Infrastruktury

Specustawy bezsilne wobec podziałów nieruchomości

Aleksander Moroz, art. sponsorowany | Data publikacji: 04-05-2023

Wydawać by się mogło, że inwestycje publiczne, często posiadające własną specustawę znacząco przyśpieszającą cały proces inwestycyjny są odporne na czynniki zewnętrzne, a główną przeszkodą są w praktyce kwestie środowiskowe i związane z nimi opóźnienia. Wyróżnić można jednak jeden przypadek, w którym nawet specjalnie uchwalane ustawy są bezsilne wobec prowadzonego postępowania administracyjnego i muszą czekać, aż zostanie ono zakończone, a jego wynik wprowadzony zostanie do obrotu prawnego. Chodzi tutaj o postępowanie w sprawie podziału działek, które mają stać się w przyszłości częścią inwestycji publicznej, toczące się przed wydaniem stosownej decyzji pozwalającej na realizację inwestycji celu publicznego.

W przypadku inwestycji prywatnych problem taki się co do zasady nie pojawia – w końcu to właściciel nieruchomości decyduje się na podział nieruchomości. Wyjątkiem będzie tutaj wszczęcie przez gminę postępowania w przedmiocie scalenia i podziału działek bez zgody właściciela nieruchomości na terenie, na którym plan miejscowy przewiduje taką możliwość. Mimo wszystko jednak, zaistnienie takich okoliczności nie ma tak doniosłego skutku jak w przypadku inwestycji publicznych, gdzie dochodzi do wywłaszczenia nieruchomości.

Zauważyć bowiem należy, że przygotowanie inwestycji, np. drogowej to proces czasochłonny, rozłożony na kilka lub kilkanaście miesięcy bądź nawet kilka lat. W momencie rozpoczęcia procesu projektowego, zarówno podmiot zamawiający, jak i wykonawca prac nie ma możliwości wpłynięcia na działania właścicieli nieruchomości, które mają być w toku realizacji zadania publicznego wywłaszczone. Brak jest mechanizmów, które „zawiesiły” by jakiekolwiek uprawnienia właścicielskie, w tym właśnie do występowania o podział lub scalenie nieruchomości.

Zdarzają się więc sytuacje, w której przygotowywany jest projekt budowlany obejmujący określone działki, co do których, w momencie jego złożenia do organu w celu wydania decyzji zezwalającej na realizację inwestycji publicznej (rozumianej szeroko jako każde odrębne postepowanie w podobnym przedmiocie związanych z inwestycją publiczną, np. w sprawie realizacji inwestycji drogowej), wiadomo, że są one poddane procedurze ich przekształcenia. Możliwy jest także przypadek, gdy postępowanie takie zostaje wszczęte już w trakcie procedowania decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji publicznej. W konsekwencji oczywiste jest w tym momencie, że działka ujęta we wniosku o wydanie decyzji zostanie przekształcona i to przekształcenie będzie musiało być ujęte w wydanej decyzji. Oznacza to w praktyce „wstrzymanie” możliwości wydania przedmiotowej decyzji, ponieważ organ podejmujący rozstrzygnięcie, do momentu zakończenia postępowania przekształcającego działki oraz wprowadzenia ich do Ewidencji Gruntów i Budynków nie zna ostatecznego kształtu inwestycji.

Szczególnie widać to w przypadku inwestycji drogowych. Decyzja o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej musi wskazywać działki, na których ma być realizowana inwestycja, jest to w końcu część sentencji decyzji, a więc części najważniejszej, która kształtuje prawa i obowiązki podmiotów zainteresowanych. Brak ostatecznego ujęcia kwestii kształtu i numeracji poszczególnych działek powoduje, że de facto decyzja o zezwoleniu realizacji inwestycji drogowej nie może wprost i dokładnie określić, gdzie będzie realizowane przedsięwzięcie. Tym samym dochodzi do swoistego paradoksu – wiadomo co prawda jaki przebieg będzie miała przyszła droga, ale brak jest wprowadzenia do obrotu prawnego działek, na których będzie się znajdowała i możliwości odzwierciedlenia tej wiedzy w decyzji administracyjnej. Tak samo brak jest możliwości dokładnego określenia, które działki (nieruchomości) będą przedmiotem wywłaszczenia – wiadomo oczywiście, że będzie to określony teren, ale wiedzy tej nie ma pod względem administracyjnym, co uniemożliwia dalsze procedowanie sprawy.

Tym samym w przypadku przeprowadzenia w czasie wykonywania prac projektowych (lub już po złożeniu wniosku o wydanie decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji publicznej) procedury podziału nieruchomości należy oczekiwać na:
1. Prawomocne zakończenie postępowania podziałowego;
2. Sporządzenie aktualizacji operatu ewidencyjnego;
3. Wprowadzenie danych do Ewidencji Gruntów i Budynków.

Dodatkowym problemem na jaki napotkać mogą zamawiający bądź wykonawcy jest fakt, że nie mają oni wpływu na toczące się postępowanie w przedmiocie podziału nieruchomości. Przypomnieć należy, że stroną postępowania administracyjnego są osoby posiadające interes prawny, którego podstawą jest konkretny przepis prawa. W przypadku natomiast podmiotów zainteresowanych uzyskaniem decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji publicznej brak jest tego typu podstawy (chyba że są oni właścicielem bądź uprawnieni do korzystania z działki stanowiącej część podziału) – nie ma więc przepisu, który pozwalałby na wejście inwestora do postępowania podziałowego i wpływ na treść rozstrzygnięcia lub szybkość prowadzenia procedury. W tym przypadku może on być jedynie biernym obserwatorem, którego interesuje co prawda wynik tego postępowania, ale który musi przyjąć jego rezultat bez możliwości jego zaskarżenia.

Także w przypadku dalszej części wprowadzania informacji o podziale do obrotu prawnego tj. sporządzenia aktualizacji operatu ewidencyjnego oraz wprowadzenia danych do Ewidencji Gruntów i Budynków podmiot realizujący inwestycję publiczną nie posiada narzędzi służących przyśpieszeniu prac – są to tzw. czynności materialno-techniczne, nie będące przedmiotem odrębnego postępowania administracyjnego, nie jest więc on stroną postępowania.

Tym samym możliwości działania inwestora są zdecydowanie ograniczone i tak jak zostało to wcześniej wspomniane jedyną możliwością jest w praktyce oczekiwanie na zakończenie całej procedury i „uwolnienie” postępowania w sprawie wydania zezwolenia na realizację inwestycji publicznej. Jest on więc w praktyce bezradny, a zaistnienie na terenie planowanej inwestycji podziału chociażby jednej nieruchomości może istotnie wpłynąć na czas realizacji przedsięwzięcia, częstokroć oczekiwanego przez lokalną społeczność.

Jednocześnie niezwykle problematyczne jest zaradzenie temu problemowi. Trudno jest przyjąć moment inny niż złożenie wniosku o wydanie decyzji na realizację inwestycji publicznej – konieczne byłoby stworzenie instrumentu „rezerwowania” danego terenu na potrzeby inwestycji. Z jednej strony takie rozwiązanie pozwalałoby na sprawniejsze prowadzenie przedsięwzięcia, z drugiej nie dość, że wydaje się ono zbyt daleko ingerujące w uprawnienia właścicielskie (w końcu taka „blokada” mogłaby trwać kilka lat) to nie znajduje ono także uzasadnienia konstytucyjnego (podstawy dla ingerowania własność prywatną w celu realizacji celu publicznego). Także w przypadku wyznaczenia momentu złożenia wniosku o wydanie decyzji o realizacji inwestycji publicznej jako cezury czasowej, w którym niemożliwe staje się złożenie wniosku o podział nieruchomości, kontrowersyjne stałoby się zablokowanie możliwości dokonania podziału na dłuższy okres potrzebny na wydanie decyzji. Także tutaj utrudnione mogłoby być znalezienie uzasadnienia dla tak istotnej ingerencji w uprawnienia właścicielskie.

Powyższe zagadnienie pozostaje więc istotnym ryzykiem dla zamawiających i wykonawców, wpływającym na szacowanie długości trwania procedury wydania decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji publicznej. Jest to szczególnie ważne w sytuacji, w której każde opóźnienie w uzyskaniu tego typu decyzji wiąże się z koniecznością rozstrzygnięcia, czy było to działanie zawinione przez którąś ze stron i kto powinien ponieść odpowiedzialność za to przesunięcie czasowe.

Autor: Aleksander Moroz, radca prawny DSK Kancelaria

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/polityka-i-prawo/specustawy-bezsilne-wobec-podzialow-nieruchomosci-85833.html

 

PZP | Prasówka | 23 maja 2023 r.

Dziennik Gazeta Prawna

Przetargi można zamknąć przed chińskimi firmami

Sławomir Wikariak | 16 maja 2023, 09:17

Przepisy państw członkowskich UE mogą dyskryminować chińskie firmy w publicznych przetargach i to nawet wtedy, gdy wchodzą w życie już po złożeniu przez nie ofert. Przedsiębiorców z Państwa Środka nie chronią bowiem unijne zasady dotyczące równego traktowania, przejrzystości i proporcjonalności – uznał rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Polskie przepisy, co do zasady, nakazują traktować chińskich wykonawców na podobnych zasadach jak tych z Unii Europejskiej (w niektórych przetargach możliwe są odstępstwa). Tamtejszym firmom zdarza się zdobywać nawet bardzo duże polskie zamówienia. W minionym roku zawarto z nimi co prawda tylko dwie umowy, ale na niebagatelną kwotę ponad 1 mld zł. Są jednak kraje, w których chińskie spółki nie są wpuszczane na rynek zamówień publicznych. W 2021 r. takie dyskryminujące przepisy wprowadzono w Rumunii. Za wykonawców uznają one tylko firmy z UE, EOG, krajów objętych Porozumieniem WTO ws. zamówień rządowych (GPA), państw przystępujących do UE oraz sygnatariuszy innych umów międzynarodowych zobowiązujących UE do zapewnienia swobodnego dostępu do rynku zamówień publicznych.

Przepisy te weszły w życie w trakcie dużego przetargu na 20 elektrycznych zespołów trakcyjnych, w którym wystartowało chińskie konsorcjum. Zostało ono wykluczone z postępowania na podstawie nowych regulacji. Sprawa trafiła do sądu, a ten nabrał wątpliwości co do tego, czy zmiana przepisów w trakcie przetargu nie stanowi naruszenia zasad unijnych, w szczególności ochrony uzasadnionych oczekiwań, pewności prawa niedziałania prawa wstecz, przejrzystości i równego traktowania.

W minionym tygodniu opinię w tej sprawie wydał rzecznik generalny Athanasios Rantos. Jego zdaniem unijne regulacje nie chronią w żaden sposób chińskich wykonawców, nie zabraniają dyskryminowania ich w publicznych przetargach czy też nawet zmiany reguł w trakcie już prowadzonego postępowania.

„Aby móc powołać się na zasady prawa Unii, o których mowa w pytaniach prejudycjalnych, konieczne jest, aby konsorcjum było objęte podmiotowym zakresem stosowania dyrektywy 2014/24 w sprawie zamówień publicznych. W przeciwnym razie należałoby stwierdzić, że konsorcjum nie może wywodzić żadnych roszczeń z tej dyrektywy w ramach sporu w postępowaniu głównym” – podkreślił w swej opinii rzecznik.

Nie ma on żadnych wątpliwości, że chińskie konsorcjum nie jest objęte ochroną wynikającą ze wspomnianej dyrektywy. Potwierdza to wykładnia zarówno literalna, jak i celowościowa. Za wykonawcę w rozumieniu dyrektywy należy uznać firmy z UE i EOG. Dodatkowo także państw, z którymi zawarto specjalne porozumienia (np. GPA). Artykuł 25 dyrektywy stanowi, że nie mogą podlegać warunkom mniej korzystnym niż przedsiębiorcy z krajów członkowskich UE. A contrario więc firmy z krajów, z którymi nie zawarto porozumień odnoszących się do zamówień publicznych, mogą być gorzej traktowane.

Rozumowanie to potwierdza wykładnia celowościowa. Wiąże się ona ze strategią wzajemności, która pozwala na negocjowanie zasad udzielania zamówień publicznych wykonawcom z państw trzecich w zamian za dostęp firm z UE do ich rynków.

„Oczywiste jest jednak, że wdrożenie tej strategii w praktyce byłoby niemożliwe, gdyby dyrektywy w sprawie zamówień publicznych miały być interpretowane w ten sposób, że wykonawcy ze wszystkich państw trzecich mają rzeczywiste prawo do udziału w unijnych postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego” – podkreślił rzecznik generalny. ©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Opinia rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 11 maja 2023 r. w sprawie C-266/22

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/8715933,przetargi-chinskie-firmy-ue-unia-europejska-tsue-wykonawcy.html

 

Prawo

Negocjacje w prawie zamówień publicznych sposobem na oszczędności

Przemysław Krawętkowski | Data dodania: 08.05.2023

Wprowadzenie do ustawy Prawo zamówień publicznych przepisów umożliwiających prowadzenie negocjacji treści złożonej oferty, w tym rozmów z wykonawcami w celu ulepszenia elementów treści ofert, było dobrym posunięciem. Spowodowało, że zamawiający ma możliwość m.in. uzyskania korzystniejszej cenowo oferty lub oferty mieszczącej się w budżecie zamawiającego.

Wprowadzenie do ustawy Prawo Zamówień Publicznych przepisów umożliwiających prowadzenie negocjacji treści złożonej oferty w trybie podstawowym w wariancie II było dobrym posunięciem. Spowodowało, że zamawiający ma możliwość m.in. uzyskania korzystniejszej cenowo oferty oraz oferty mieszczącej się w budżecie zamawiającego.

W styczniu 2021 r. zaczęła obowiązywać ustawa z 11 września 2019 r. Prawo zamówień publicznych, która przez wielu była określana mianem „nowej pzp”. Bez wątpienia od tego momentu rozpoczęła się rewolucja w sposobie procedowania zamówień publicznych. Nowa ustawa pzp wprowadziła wiele nowoczesnych rozwiązań do procesu wyboru wykonawców. Chyba żaden inny wcześniejszy akt prawny nie spowodował takiego wzrostu popularności podpisu elektronicznego, który nałożyłby na wykonawców konieczność elektronicznego podpisywania składanych ofert. W zależności od trybu udzielania zamówień publicznych dopuszczalne są różne rodzaje podpisu elektronicznego.

Innowacyjna propozycja ustawodawcy – negocjacje
Odważnym ruchem ze strony ustawodawcy było wprowadzenie do ustawy pzp przepisów umożliwiających prowadzenie negocjacji treści złożonej oferty w trybie podstawowym w wariancie II. Na udzielenie zamówienia publicznego w trybie podstawowym z możliwością negocjacji (art. 275 pkt 2 Pzp), według danych statystycznych udostępnionych przez Departament Informacji, Edukacji i Analiz Systemowych na dzień 10 czerwca 2022 r. zdecydowano się w zaledwie 12,19 proc. opublikowanych postępowań. Coraz więcej zamawiających zauważa korzyści z procedowania zamówienia publicznego z możliwością negocjacji, dlatego popularność tego trybu stale wzrasta.

Negocjacje w ramach wariantu II trybu podstawowego to procedura, która dopuszcza możliwość prowadzenia rozmów z wykonawcami w celu ulepszenia tych elementów treści ofert, które podlegają ocenie w ramach kryteriów oceny ofert. Najczęściej będą to najbardziej popularne kryteria tj. okresy gwarancji, terminy realizacji zamówienia i najważniejsze kryterium, czyli cena wykonania zamówienia.

Bardzo ważną kwestią jest możliwość prowadzenia negocjacji, a nie obowiązek. W związku z tym, jeżeli zmawiający zdecyduje się na skorzystanie z wariantu II trybu podstawowego, a następnie po otwarciu ofert odstąpi od negocjacji jest to jego suwerenna decyzja, której nie musi w żaden sposób uzasadniać.

Zasady prowadzenia negocjacji
Decydując się na prowadzenie procesu negocjacji zamawiający musi pamiętać o kilku ważnych zasadach. Przede wszystkim negocjacje nie mogą powodować zmiany treści SWZ, a sposób ich prowadzenia musi gwarantować poufność. Implikuje to zasadę, że żadna za stron nie może bez zgody drugiej ujawniać informacji technicznych i handlowych uzyskanych w trakcie prowadzonych negocjacji. Ponadto zamawiający ma obowiązek zapewnienia równego traktowanie wszystkich wykonawców i nie może udzielać informacji, które mogłyby zapewnić niektórym wykonawcom przewagę nad innymi wykonawcami.

Jednym z ważnych czynników, który należy wziąć pod uwagę podczas negocjacji, jest zasada uczciwości i przejrzystości. Wszelkiego rodzaju nieetyczne działania zmierzające do naruszania zasad konkurencji i równego traktowania wykonawców mogą prowadzić do poważnych konsekwencji prawnych i finansowych dla wszystkich zaangażowanych stron.

Ważnym elementem prowadzonych negocjacji jest również umiejętność słuchania wykonawcy, pozwalająca na lepsze poznanie jego argumentów lub propozycji.

Obserwując publikowane statystyki dotyczące ilości ogłaszanych postępowań oraz ich podziału na poszczególne tryby można zauważyć, że wariant II trybu podstawowego staje się coraz bardziej popularny. Podczas negocjacji warto zwracać uwagę na detale, które czasami mogą mieć znaczenie na podejmowane decyzje.

Proces negocjacji – wskazówki
Sam proces negocjacji może przybrać formę spotkania np. w siedzibie zamawiającego, ale nie ma przeciwwskazań, aby negocjacje odbywały się w formule spotkania on-line. Bardzo ważne jest odpowiednie przygotowanie zamawiającego do negocjacji. Oto kilka wskazówek, które mogą pomóc w negocjacjach:

– odpowiednie, wcześniejsze zdefiniowanie swoich celów i zakresu negocjacji;
– rozpoczynając negocjacje należy ustalić zasady na jakich będą one prowadzone;
– utrzymywanie równowagi między potrzebami zamawiającego a możliwościami wykonawcy;
– strony uczestniczące w negocjacjach powinny wykazać się elastycznością w poszukiwaniu rozwiązań, które będą dla nich korzystne, z zachowaniem zgodności podejmowanych działań z właściwymi przepisami ustawy prawo zamówień publicznych.

Korzyści płynące z negocjacji
Uważam, że jest wiele argumentów przemawiających za stosowaniem negocjacji w zamówieniach publicznych. Należą do nich w szczególności:

– możliwość uzyskania korzystniejszych cenowo ofert;
– w przypadku, gdy najkorzystniejsza oferta przekracza kwotę jaką zamawiający zamierzał przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia podjęte negocjacje mogą spowodować, że wykonawca zaoferuje korzystniejszą cenę, mieszczącą się w budżecie zamawiającego, co pozwoli na udzielenie zamówienia zamiast jego unieważnienie i powtórne ogłoszenie postępowania, a zatem oszczędzamy nie tylko pieniądze, ale również cenny czas;
– negocjacje z wykonawcą w ramach postępowania o udzielenie zamówienia publicznego są procesem wymagającym odpowiedniej wiedzy, doświadczenia i umiejętności negocjacyjnych dlatego czasami warto skorzystać z pomocy ekspertów, którzy pomogą w ich prowadzeniu i zapewnią, że będą one skuteczne, a sam proces przebiegnie zgodnie z prawem.

Autor Przemysław Krawętkowski jest specjalistą ds. zamówień publicznych w Wielkopolskiej Akademii Nauki i Rozwoju

https://www.prawo.pl/samorzad/negocjacje-w-prawie-zamowien-publicznych,521033.html

 

Wnp

Nadchodzi wysyp kolejowych kontraktów

Adrian Ołdak | Dodano: 18-05-2023 06:01

W budownictwie kolejowym trudny moment. Branża potrzebuje ciągłości zamówień, a brakuje ich finansowania. Krajowy Program Kolejowy dobiega końca, a nowy nie został jeszcze zatwierdzony. Arnold Bresch, członek zarządu PKP Polskie Linie Kolejowe, liczy, że problemy wkrótce miną.

– Parametrem, który charakteryzuje najlepiej postęp w ostatnich latach jest przywrócenie około 800 km linii kolejowych wcześniej wyłączonych z eksploatacji. Oprócz tego przebudowaliśmy już ponad 7000 km torów – mówi Arnold Bresch.
– Co ważne, modernizacje robi się na czynnych liniach. Praktyka pokazała bowiem, że zamknięcie linii wcale nie pomaga w zwiększeniu tempa prac.
– Przygotowanie Centralnej Magistrali Kolejowej do prędkości 250 km/godz. ma się zakończyć w przyszłym roku. Opóźnienie wynika z problemów w dostępie do działek, przez które biegną tory.

W inwestycjach kolejowych mamy teraz pauzę między starym a nowym finansowaniem unijnym. Krajowy Program Kolejowy, realizowany od 2015 r., trafił do aktualizacji. De facto chodzi jednak o to, by przygotować nowy dokument dopasowany do nowej perspektywy Unii Europejskiej, bo to bowiem ze środków unijnych opłacana jest większa część inwestycji kolejowych (60 proc. z prawie 77 mld zł KPK).

PKP PLK, jako zarządca infrastruktury kolejowej i zamawiający, patrzy na tę pauzę inaczej niż wykonawcy.

– Widzimy, że jeszcze wiele umów jest nieukończonych i ma to wpływ na pracę eksploatacyjną sieci. Wiemy jednak, że wykonawcy potrzebują ciągłości zamówień. Liczymy, że w najbliższych tygodniach będziemy mogli podpisywać umowy w ramach nowego finansowania – mówi Arnold Bresch, dodając, że liczy także na szybką, w ciągu kilkunastu tygodni, aktualizację KPK, przewidującą inwestycje kolejowe ma poziomie 80 mld zł.

Członek zarządu Polskich Linii Kolejowych zwraca uwagę, że w ramach minionego unijnego finansowania udało się przygotować dokumentację projektów na nową perspektywę. Gdy więc sprawa pieniędzy i aktualizacji KPK się wyjaśni, procedury przetargowe powinny odbywać się płynnie.

7000 km zmodernizowanych torów, 800 km przywróconych do użytkowania
Patrząc na inwestycje poczynione w ostatnich ośmiu latach PKP PLK ma powód do zadowolenia. Mimo problemów wynikających z pandemii, wojny w Ukrainie, pewnych opóźnień na placach budów, realizacja KPK przynosi efekty.

– Parametrem, który charakteryzuje najlepiej postęp jest przywrócenie około 800 km linii wcześniej wyłączonych z eksploatacji. Prace na dalszych odcinkach postępują. Oprócz tego przebudowaliśmy już ponad 7000 km torów. To też jest wynik bardzo zadowalający. Szczególnie, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że przebudowa torów to nie tylko położenie podkładów i szyn, ale także zmiana systemu sterowania kolejowego, co bardzo mocno poprawia funkcjonalność kolei – mówi Arnold Bresch.

Co ważne, modernizację robi na czynnych liniach kolejowych. Praktyka pokazała bowiem, że zamknięcie linii wcale nie pomaga w zwiększeniu tempa prac, a zdarzył się nawet przypadek, że po upadku firmy, która prowadziła prace nad zamkniętej linii, termin jej ponownego otwarcia opóźnił się.

– Prace na czynnych liniach kolejowych wymagają szczególnego zabezpieczenia, bo po sąsiednim torze prowadzimy najczęściej ruch pociągów z prędkością około 100 km/godz. Układanie rozkładu jazdy zależy od postępów na budowie. Wyjątkowo trudne jest fazowanie robót w chwili, gdy nie ma jeszcze docelowego systemu sterowania ruchem – zauważa Arnold Bresch.

W 2023 r. PKP PLK planują zwieńczenie przebudowy układów kolejowych obsługujących polskie portu morskie: Szczecin, Świnoujście, Gdańsk i Gdynia. Zakończy się przebudowa linii Poznań-Warszawa. Z kolei przebudowano już z Warszawy do Lublina. Inwestor jest też aktywny w aglomeracjach, gdzie poprawia warunki dla ruchu lokalnego.

Kiedy pociągi w Polsce pojadą z prędkością 250 km/godz.?
Arnolda Brescha pytamy o przygotowanie Centralnej Magistrali Kolejowej do prędkości 250 km/godz.

– Odpowiedź nie jest łatwa. Robimy wszystko, aby zakończyć prace w przyszłym roku. Paradoksem jest to, że opóźnienie wynika z braku dostępu do działek, przez które przebiegają tory kolejowe. Brakuje nam podstawy prawnej do wydania zaświadczenia o dysponowaniu działką na cele budowlane, bo tak zwane działki kolejowe nie należą ani do PKP, ani do PLK. Występują trudności z ustaleniem właścicieli, co opóźnia wprowadzenie wykonawców na plac budowy – mówi.

https://www.wnp.pl/budownictwo/nadchodzi-wysyp-kolejowych-kontraktow,710629.html

 

Portal ZP

 1. Minimalna stawka godzinowa – co warto wiedzieć na jej temat?

Artykuł sponsorowany | Dodano: 17 maja 2023

Określenie minimalnej stawki godzinowej dotyczącej pracy wykonywanej na podstawie umowy o świadczenia usług lub umowy zlecenia, zostało wprowadzone w 2017 roku. Dzięki temu osoby na umowach cywilnoprawnych oraz najniżej wynagradzani pracownicy, mają gwarancję otrzymywania określonego wynagrodzenia.

Kiedy stosuje się minimalną stawkę godzinową i kogo obejmuje?
Aby omówić dokładnie, jak zmieniła się minimalna stawka godzinowa w ostatnich miesiącach, warto powiedzieć, kiedy w ogóle znajduje ona zastosowanie. Otóż, minimalną stawkę godzinową określa się w odniesieniu do umów zlecenia oraz umów o świadczenie usług – w ich przypadku również mają zastosowanie przepisy o zleceniu.

Gwarancję otrzymywania minimalnej stawki godzinowej mają zapewnione osoby fizyczne, które nie prowadzą działalności gospodarczej, a także osoby fizyczne prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą i samodzielnie wykonujące zadania wynikające z umowy zadania.

Jak zmieniała się minimalna stawka godzinowa na przestrzeni ostatnich miesięcy?
Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że minimalna stawka godzinowa systematycznie wzrasta. O ile na początku roku 2022 wynosiła ona 19,70 zł brutto, o tyle rok później było to już 22,80 zł brutto.

Warto wspomnieć o tym, że zapowiadane są już kolejne podwyżki minimalnej stawki godzinowej – od 1 lipca 2023 roku będzie wynosiła ona 23,50 zł brutto. Zgodnie z przewidywaniami, wciąż będzie wzrastać – proporcjonalnie do wzrostu minimalnego wynagrodzenia w kraju.

Co jeszcze warto wiedzieć na temat minimalnej stawki godzinowej?
Według informacji, które znaleźć można na blogu dla przedsiębiorców, nieprzestrzeganie minimalnej stawki godzinowej wiąże się z możliwością nałożenia na zlecenia dawcę dotkliwych sankcji. Kara może wynosić od 1000 do nawet 30 000 zł.

Minimalna stawka godzinowa, tak samo jak wynagrodzenie za pracę, chroniona jest na wielu obszarach. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że osoby, które posiadają prawo do wynagrodzenia, nie mogą się go zrzec bądź też przenieść go na inną osobę. Wynagrodzenie ponadto jest chronione przed egzekucją na zasadach określonych przez aktualnie obowiązujące prawo.

Przyjmuje się, że wypłata wynagrodzenia według minimalnej stawki godzinowej musi nastąpić w formie pieniężnej, koniecznie w regularnych odstępach czasu. Jeśli umowa została zawarta na okres przekraczający jeden miesiąc, wynagrodzenie musi być wypłacone co najmniej raz w miesiącu.

Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że strony zawieranej umowy nie muszą określać wynagrodzenia w stawce godzinowej, aby można było zastosować minimalną stawkę godzinową. Wynagrodzenie równie dobrze może być w umowie określone w formie miesięcznej stawki. Bardzo ważne jest, aby po przeliczeniu go na jedną godzinę pracy, nie było niższe niż minimalna stawka godzinowa obowiązująca w danym okresie.

Określenie minimalnej stawki godzinowej chroni przede wszystkim pracowników. Dzięki temu nie są oni zdani całkowicie na łaskę przedsiębiorców. Więcej na temat rynku pracy przeczytasz tutaj: https://aleo.com/pl/.

https://www.portalzp.pl/nowosci/minimalna-stawka-godzinowa-co-warto-wiedziec-na-jej-temat-32180.html

 2. To zamawiający decyduje o podziale zamówienia na części lub sposobie jego wykonywania

Agata Hryc-Ląd | Dodano: 23 maja 2023

Zamawiający ma prawo wyboru – czy przeprowadzi postępowanie na całość zamówienia, w tym przypadku: odbiór, transport i zagospodarowanie odpadów, czy też osobno na odbiór i transport odpadów oraz oddzielnie na zagospodarowanie odpadów. Każdorazowo jest to indywidualna decyzja jednostki samorządu terytorialnego (wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 31 stycznia 2023 r., sygn. akt KIO 38/23).

Zamawiający w tym zakresie powinien niewątpliwie wziąć pod uwagę tożsamość wykonawcy oraz warunki panujące na danym rynku usług. Jeżeli zgodnie z warunkami rynkowymi inne grupy wykonawców zajmują się odbiorem odpadów (transportem), a inne ich zagospodarowaniem, wówczas mamy do czynienia z dwoma odrębnymi zamówieniami, udzielanymi w procedurach stosownych dla ich poszczególnych wartości.

https://www.portalzp.pl/nowosci/to-zamawiajacy-decyduje-o-podziale-zamowienia-na-czesci-lub-sposobie-jego-wykonywania-32187.html

 

Budownictwo | 19.05.2023 r.

Prawo

 1. Miejsca parkingowe można zapewnić nie tylko w ramach własnej inwestycji

Aleksander Moroz | Data dodania: 09.05.2023

Inwestor musi zapewnić odpowiednią liczbę miejsc postojowych dla mieszkańców budynku lub jego użytkowników, a od spełnienia wymagań związanych z parkingami zależy możliwość budowy. Gdy nie wystarczy na to miejsca na własnej działce, możliwa jest współpraca w tym zakresie z innymi inwestorami – pisze radca prawny Aleksander Moroz z DSK Kancelaria.

Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której uwarunkowania związane z lokalizacją lub ukształtowaniem terenu inwestycji, albo też innymi czynnikami powodują, że na nieruchomości, na której ma być zrealizowana inwestycja (czy to poprzez budowę nowego budynku bądź remont/przebudowę już istniejącego obiektu budowlanego), nie ma możliwości zlokalizowania wystarczającej ilości miejsc parkingowych wymaganych przepisami prawa.

Sytuacja taka jest bardzo uciążliwa dla inwestora – musi on w końcu zapewnić odpowiednią ilość miejsc postojowych dla mieszkańców lub użytkowników budynku, a od spełnienia wymagań związanych z parkingami zależy możliwość realizacji oraz użytkowania inwestycji. Szczególną sytuacją i z punktu widzenia możliwości rozwiązania problemu, najtrudniejszą dla właściciela budynku będzie konieczność zalegalizowania samowolnie wybudowanego budynku, gdzie często dużym problemem jest znalezienie miejsca na parking w pobliżu już istniejącego obiektu budowlanego.

Obowiązek zapewnienia miejsc parkingowych
Na uwagę zasługuje fakt, że kwestia obowiązku wybudowania, czy też wytoczenia miejsc parkingowych przez inwestora nie wynika w żaden sposób z najważniejszego dla procesu inwestycyjnego aktu prawnego – ustawy z 7 lipca 1994 r. Prawo budowlanego.

Jednocześnie w ustawie z 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (dalej jako: u.p.z.p.) w jej art. 15 ust. 2 pkt 6 stwierdza się, że w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego określa się obowiązkowo m. in. „minimalną liczbę miejsc do parkowania w tym miejsca przeznaczone na parkowanie pojazdów zaopatrzonych w kartę parkingową i sposób ich realizacji”.

Co ciekawe, w przypadku instrumentu planistycznego, jakim jest decyzja o warunkach zabudowy, wydawanej w przypadku braku miejscowego, nie istnieje konkretna podstawa prawna do ujęcia w niej tej kwestii. Art. 54 pkt 2 lit. c u.p.z.p. w zw. z art. 61 ust. 1 u.p.z.p. przesądza jedynie o tym, aby w decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego (decyzji o warunkach zabudowy) znalazło się określenie warunków i szczegółowych zasad zagospodarowania terenu oraz jego zabudowy wynikające z przepisów odrębnych, a w szczególności w zakresie obsługi w zakresie infrastruktury technicznej i komunikacji. Dopiero w par. 2 pkt 6 Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 26 sierpnia 2003 r. w sprawie oznaczeń i nazewnictwa stosowanych w decyzji o ustaleniu lokalizacji celu publicznego oraz w decyzji o warunkach zabudowy wskazuje się, że „ustalenia dotyczące obsługi w zakresie komunikacji i infrastruktury technicznej zapisuje się w szczególności poprzez określenie sposobu zaopatrzenia w wodę, energię elektryczną i cieplną, środki łączności, odprowadzania ścieków i gospodarowania odpadami, a także określenie dostępu do drogi publicznej oraz wymaganej ilości miejsc parkingowych”.

Tym samym, pomimo że decyzja o warunkach zabudowy stanowi istotną część kształtowania ładu planistycznego w Polsce, powstają rozbieżności co do tego, czy w decyzji tej należy wymaganą ilość miejsc parkingowych wskazać w sposób konkretny, czy też ogólny, wyznaczając jedynie zasady, którymi ma się kierować projektant przy sporządzaniu projektu budowlanego.

Miejsca parkingowe jako przepis techniczno-budowlany
„Prawdziwą” podstawę dla obowiązku wyznaczenia miejsc parkingowych stanowi jednak przepis techniczno-budowlany, a mianowicie par. 18 Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 22 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (dalej jako: Rozporządzenie), który stanowi, że:

1. Zagospodarowując działkę budowlaną, należy urządzić, stosownie do jej przeznaczenia i sposobu zabudowy, stanowiska postojowe dla samochodów użytkowników stałych i przebywających okresowo, w tym również stanowiska postojowe dla samochodów, z których korzystają osoby niepełnosprawne.
2. Liczbę stanowisk postojowych i sposób urządzenia parkingów należy dostosować do wymagań ustalonych w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego albo w decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, z uwzględnieniem potrzebnej liczby stanowisk, z których korzystają osoby niepełnosprawne”.

Powyższy przepis, zgodnie z poglądami orzecznictwa, stanowi samodzielną podstawę dla obowiązku zapewnienia miejsc parkingowych przy realizacji inwestycji. Wskazać przy tym należy m.in. na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 13 czerwca 2017 r. (sygn. akt: II OSK 176/16), który dotyczył braku określenia w planie minimalnych wymagań dla parkingów w zabudowie mieszkalnej. Oznacza to, że nawet w przypadku braku określenia w decyzji o warunkach zabudowy wymagań dotyczących urządzenia miejsc parkingowych, inwestor w dalszym ciągu musiałby zapewnić odpowiednią ilość miejsc postojowych, ze względu na wymóg par. 18 Rozporządzenia w sprawie warunków technicznych (por. Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 15 marca 2017 r., sygn. akt: II OSK 2659/15). Nie istnieje więc w tym przypadku luka w przepisach, jeśli organ planistyczny pominie ustalenie zasad zapewnienia miejsc parkingowych.

Zaznaczyć przy tym, należy, że w par. 18 ust. 2 Rozporządzenia mowa jest jedynie o ustaleniu w MPZP lub decyzji o warunkach zabudowy wymagań co do liczby stanowisk postojowych. Oznacza to, że nie istnieje potrzeba określenia w nich dokładnej ilości miejsc parkingowych, a wystarczające jest wskazanie zasad towarzyszących urządzeniu odpowiedniej ilości miejsc postojowych.  Na ten temat wypowiedział się Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 11 stycznia 2018 r., sygn. akt: II OSK 761/16, w którym sąd ten stwierdził, że: „niemniej jednak, zadaniem organu wydającego decyzję o warunkach zabudowy, nie jest szczegółowe określenie ilości miejsc postojowych i sposobu ich rozmieszczenia, lecz określenie zasad (warunków), według których ma to nastąpić na etapie zatwierdzenia projektu budowlanego”. Jednocześnie należy dodać, że jeżeli organ administracji stwierdzi potrzebę zapewnienia przez inwestora na terenie planowanej inwestycji stanowisk postojowych lub parkingu, to powinien określić precyzyjnie warunki decyzji poprzez wskazanie stosownych wskaźników, posługując się określonym współczynnikiem np. liczby miejsc postojowych odnoszonych do powierzchni zabudowy usługowej lub mieszkalnej. Takie rozwiązanie jest akceptowane w orzeczeniach Naczelnego Sądu Administracyjnego, przy czym podkreśla się, że określenie konkretnej liczby i sposobu urządzenia miejsc postojowych dokonywane jest na etapie zatwierdzenia projektu budowlanego w sprawie pozwolenia na budowę (por. wyrok z 18 czerwca 2014 r., sygn. akt: II OSK 128/13, 8 października 2015 r., sygn. akt: II OSK 346/14). Akty planistyczne stanowią więc określenie zasad urządzania miejsc parkingowych, a decyzja o pozwoleniu na budowę – ich konkretyzacji.

Gdzie powinny znajdować się miejsca parkingowe?
Wspomniany powyżej przepis par. 18 ust. 1 Rozporządzenia zawiera w sobie zwrot „zagospodarowując działkę budowlaną”. Użycie takiego sformułowania spotkało się z wątpliwościami interpretacyjnymi związanymi z tym, że sugeruje on możliwość zlokalizowania miejsc parkingowych wyłącznie na działce budowlanej. Spowodowało to oczywiście, że inwestorzy, którzy realizowali, lub planowali zrealizować inwestycje na terenach, gdzie miejsc tych fizycznie nie dało się już wyznaczyć, próbowali wykazać, że takie rozumienie tego przepisu jest zbyt rygorystyczne.

W orzecznictwie sądowym wytworzyły się dwa, zupełnie odrębne od siebie stanowiska – pierwsze z nich prezentuje restrykcyjne podejście, w których uznaje się, że parking może być urządzony wyłącznie na terenie inwestycji. W drugim natomiast stwierdza się, iż podejście takie jest zbyt restrykcyjne i dopuszczalne, pod pewnymi warunkami, jest urządzenie miejsc parkingowych na innej działce.

Co ciekawe, analizując wyroki sądów administracyjnych, nasuwa się wniosek, że w ramach tego samego sądu, w tym samym roku zapaść mogą wyroki reprezentujące te jakże odmienne stanowiska.

Jako przykład można podać wyrok WSA w Krakowie z 13 czerwca 2019 r. (sygn. akt: II SA/Kr 502/19), w których Sąd ten zaprezentował pogląd restrykcyjny, stwierdzając: „po pierwsze, miejsca parkingowe muszą być urządzone na działce budowlanej a nie poza nią; po drugie, ich liczba i sposób urządzenia wynikają z ustaleń decyzji o warunkach zabudowy; po trzecie, działka budowlana to teren realizacji obiektu budowlanego, a nie jakikolwiek inny teren, choćby inwestor posiadał do niego prawa, nawet prawa rzeczowe” (por. także wyrok WSA w Rzeszowie z dnia 9 lipca 2019 r., II SA/Rz 378/19).

Jednocześnie w tym samym sądzie, inny skład sędziowski wydał wcześniej wyrok (wyrok WSA w Krakowie z 16 stycznia 2018 r., II SA/Kr 1569/17), w którym wyraził następujący pogląd: „par. 18 ust. 1 rozporządzenia w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie jest przepisem nieostrym. Dla jego prawidłowego stosowania niezbędne jest dokonanie takiej wykładni, która pozwoli na odkodowanie treści przepisu w sposób zgodny z zasadą ochrony prawa własności. (…) Tak określona ogólna zasada może doznawać jednak pewnych odstępstw. W pewnych sytuacjach takie rygorystyczne stosowanie ww. zasady doprowadziłoby do sytuacji, w której inwestor nie mógłby zrealizować żadnej inwestycji na nieruchomości, do której posiada prawo dysponowania na cele budowlane, a której istniejące zagospodarowanie działki uniemożliwia usytuowanie takich miejsc. Wykładnia tego przepisu nie pozwala na przyjęcie, że w każdym przypadku obowiązkiem inwestora jest zaprojektowanie tych miejsc wyłącznie na terenie działki inwestycyjnej” (por. także wyrok WSA w Rzeszowie z dnia 16 grudnia 2019 r. II SA/Rz 1237/19).

Mniej rygorystyczne orzecznictwo NSA
Powyższe jest o tyle niespodziewane, że orzecznictwo Naczelnego Sądu Administracyjnego zdaje się zmierzać dość wyraźnie w kierunku poglądu mniej restrykcyjnego (por. wyrok NSA z dnia 6 lutego 2018 r., II OSK 1008/17; wyrok NSA z 15 marca 2017 r., II OSK 1774/15). Widać więc, że pomimo, iż Naczelny Sąd Administracyjny zajmował wcześniej stanowisko korzystne dla Inwestorów, to w dalszym ciągu wojewódzkie sądy administracyjne sięgają do restrykcyjnej linii orzeczniczej. Wydaje się, że zagadnienie to mogłoby być przedmiotem uchwały Naczelnego Sądu Administracyjnego, która wyjaśniłaby kwestię rozumienia przepisu par. 18 ust. 1 Rozporządzenia.

Przyjąć jednak należy, że poglądem słuszniejszym jest stanowisko pozwalające Inwestorowi zapewnić miejsca parkingowe także na innej działce – w innym przypadku prawo własności znalazłoby ograniczenie poprzez de facto zakazanie zabudowy w sytuacji niemożności zapewnienia miejsc parkingowych na konkretnej działce, na której realizowane jest zamierzenie budowlane. Takie działanie z punktu widzenia przepisów jest niedopuszczalne i znacząco wykracza poza proporcjonalne środki ograniczania prawa własności.

Wymagania dla zapewnienia miejsc parkingowych na innej działce
Jednym z działań podejmowanych przez inwestorów w celu zapewnienia miejsc parkingowych na działce innej niż teren inwestycji jest sięgnięcie do zasobów parkingowych innych budynków – pamiętać jednak należy, że obiekty te również muszą spełnić określone dla nich wymogi parkingowe. Tym samym „wykorzystać” w nich można jedynie miejsca dodatkowe, które wyznaczone zostały ponad wynikające dla tych budynków wymagania określone w planie miejscowym bądź decyzji o warunkach zabudowy (por. wyrok WSA w Poznaniu z dnia 17 października 2012 r., sygn. akt: II SA/Po 623/12; Wyrok NSA z 20 września 2018 r., sygn. akt: II OSK 1078/18).

Kolejnym istotnym wymogiem stawianym przed inwestorami chcącymi sięgnąć do zasobów parkingowych innych nieruchomości jest to, aby miejsca parkingowe znajdowały się na terenie zapewniającym trwałe urządzenie miejsc parkingowych – niedopuszczalne jest przy tym, aby podstawą dla uznania obowiązku zapewnienia miejsc postojowych była umowa najmu np. z miesięcznym terminem wypowiedzenia (por. wyrok WSA w Szczecinie z dnia 7 lutego 2013 r., II SA/Sz 1004/12; wyrok WSA w Poznaniu z 21 listopada 2019 r., IV SA/Po 721/19, wyrok WSA w Poznaniu z dnia 15 października 2020 r., IV SA/Po 491/20). Jednocześnie niezbędne jest, aby tytuł prawny, który stanowi podstawę dla korzystania z terenu, na którym ma być urządzony parking obsługujący inną inwestycje, wyraźnie wskazywał, które miejsca przeznaczone są do obsługi komunikacyjnej (por. wskazane w poprzednim zdaniu wyroki WSA w Poznaniu). W ocenie autora niezwykle istotne jest także, aby umowy te wprost stwierdzały, że celem ich zawarcia jest konkretnie spełnienie wymogów dotyczących obowiązku zapewnienia miejsc parkingowych – częstą praktyką jest przedkładanie umowy najmu miejsc parkingowych, która przypomina bardziej „zwykłą” umowę najmu zawartą w celu zaparkowania samochodu, niż umowę zawartą w celu de facto nierozerwalnego „sprzężenia” konkretnego miejsca parkingowego z inwestycją.

Niedopuszczalne jest także wyznaczenie miejsca parkingowego w sposób prowizoryczny – jak wskazał NSA w wyroku z dnia 17 listopada 2017 r. (sygn. akt: II OSK 91/17): „Wydzielenie na trawniku miejsc parkingowych za pomocą taśmy zabezpieczającej nie stanowi o istnieniu miejsc postojowych, tym bardziej, jeżeli wynika z dokumentacji, że wyznaczone taśmą miejsca parkingowe zostały jeden dzień po kontroli zlikwidowane. Ponadto, wskazać trzeba, że miejsca postojowe muszą spełniać określone warunki techniczne przewidziane przepisami prawa”.

Na co powinien zwrócić uwagę Inwestor?
Planując realizację obowiązku wynikającego z par. 18 Rozporządzenia w sprawie warunków technicznych w zakresie miejsc parkingowych zlokalizowanych na innej działce Inwestor powinien więc mieć na uwadze:

– zapewnienie miejsc postojowych w sposób trwały – czy to poprzez posiadanie tytułu prawnego do tej nieruchomości w postaci prawa własności, prawa użytkowania wieczystego, czy też innej umowy, która uniemożliwia jej wypowiedzenie i tym samym pozbawienie dostępu do miejsc parkingowych użytkowników lub mieszkańców budynku.
– korzystać tylko z „nadwyżki” miejsc parkingowych w innych budynkach – pamiętać należy, że każdy obiekt budowlany posiada wyznaczoną „minimalną” liczbę miejsc parkingowych, która jest z nim nierozerwalnie związana. Na potrzeby budowy innego budynku wykorzystać można jedynie miejsca parkingowe zrealizowane ponad te minimum.
– ustalić z właścicielem gruntu, że miejsca parkingowe będą związane z innym budynkiem – wyraźne określenie celu zawarcia umowy, w postaci konieczności realizacji obowiązku zapewnienia miejsc postojowych, pozwoli na wzmocnienie wymowy tego stosunku prawnego – właściciel nieruchomości będzie tym samym świadomy, że jego działka (lub jej część), będą związane z innym budynkiem i to de facto na czas jego istnienia.
– wyraźnie zaznaczyć o jakie miejsca parkingowe (albo część działki) chodzi, zarówno w umowie, jak i projekcie budowlanym – miejsca postojowe muszą być konkretnie wskazane – niedopuszczalne jest przy tym ogólne stwierdzenie, że umowa dotyczy „miejsc parkingowych” – muszą to być wskazane indywidualnie miejsca parkingowe (albo część gruntu, na której będą się znajdować), które zostaną włączone w zakres inwestycji i ujawnione w planie zagospodarowania terenu, stanowiącego część  projektu budowlanego.
– jeśli miejsca będą miały być dopiero wybudowane, konieczne jest zapewnienie prawa do dysponowania nieruchomością na cele budowlane – w szczególności chodzi tu o sytuację, w której urządzenie miejsc parkingowych wymaga przeprowadzenia robót budowlanych, co do których istnieje obowiązek uzyskania pozwolenia na budowę albo zgłoszenia.
– wytoczyć miejsca parkingowe w sposób trwały i zgodny z przepisami – miejsca te nie mogą być wyznaczone w sposób tymczasowy. Konieczne także jest ich urządzenie zgodnie z przepisami par. 19-21 Rozporządzenia w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i usytuowanie oraz wymogami określonymi w planie miejscowych albo decyzji o warunkach zabudowy. Spotkać można się czasami z próbą ominięcia przepisów „odległościowych” poprzez wyznaczenie znacznej ilości miejsc dla osób niepełnosprawnych – praktykę taką trzeba jednak ocenić negatywnie. Ilość miejsc parkingowych dla osób niepełnosprawnych nie może prowadzić do ominięcia przepisów i stanowić „wytrychu” dla Inwestora w celu spełnienia obowiązku parkingowego.

Zagrożenia dla Inwestora
Wskazać należy, że próba spełnienia wymagań parkingowych w sposób mający na celu utrzymanie ich jedynie do momentu kontroli przynieść może opłakany dla Inwestora, jak i nabywców lokali skutek w postaci odmowy udzielenia pozwolenia na użytkowanie przez organ nadzoru budowlanego. W konsekwencji prowadzi to do poszukiwania miejsc parkingowych w innej lokalizacji, co nie zawsze może przynieść efekt. Powoduje to, że niemożliwe jest użytkowanie ukończonego budynku, wyłącznie z powodu, iż nie posiada on odpowiedniej ilości miejsc parkingowych – jest to jedna z najgorszych sytuacji jakie wyobrazić może sobie Inwestor z punktu widzenia złożoności procesu inwestycyjnego. Warto więc w odpowiedni sposób zabezpieczyć się np. przed nieoczekiwanym wypowiedzeniem umowy najmu miejsc parkingowych przez wynajmującego.

Podsumowanie
Jak wynika z powyższego, nawet w przypadku zagadnienia związanego z urządzeniem miejsc parkingowych pojawiają się wątpliwości interpretacyjne na gruncie przepisów związanych z procesem inwestycyjnym. Jakkolwiek przed inwestorem chcącym zrealizować miejsca parkingowe na tej samej działce co obiekt budowlany nie stawia się istotnych wymogów, tak w przypadku chęci urządzenia parkingów na innej działce, musi liczyć się on z dużymi trudnościami, które niejednokrotnie mogą doprowadzić do nieopłacalności całej inwestycji.

Niewątpliwa trudność przedmiotowej kwestii prowadzi do wniosku, że w sytuacji takiej konieczna jest pomoc specjalistów z zakresu prawa budowlanego, jak i prawa cywilnego, którzy zapewnią bezpieczne przeprowadzenia Inwestora przez proces inwestycyjny.

Powyższe jest szczególnie istotne w kontekście sygnalizowanej obecnie luki prawnej związanej z lokalizowaniem „nadmiarowej” ilości miejsc parkingowych dla niepełnosprawnych, których nie dotyczą przepisy związane z wymaganą minimalną odległością od budynków. Mając na uwadze zapowiedzi w przedmiocie ukrócenia takich działań przez ustawodawcę, szczególne znaczenie z powrotem spocznie na kwestii zapewnienia wymaganych miejsc parkingowych na działkach sąsiednich.

Autor: Aleksander Moroz, radca prawny, dział obsługi inwestycji i zamówień publicznych DSK Kancelaria

https://www.prawo.pl/biznes/miejsca-parkingowe-tylko-na-terenie-nieruchomosci,520983.html

 2. NSA: Rozbudowanie nieruchomości na cudzej działce nie może być jedynym powodem rozbiórki

Inga Stawicka | Data dodania: 08.05.2023

Nawet jeżeli nieruchomość została samowolnie rozbudowana w taki sposób, że znalazła się częściowo na działce należącej do innego właściciela, nie może to stanowić jedynej podstawy do nakazania rozbiórki. Nie przewidują tego bowiem przepisy prawa budowlanego, a ewentualnych roszczeń należy dochodzić na drodze cywilnej – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny.

Sprawą zajął się w pierwszej kolejności Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, który kontrolował decyzję Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego z września 2022 r. Przedmiotem sporu była nieruchomość, która została rozbudowana w ramach samowoli budowlanej. Głównym problemem był fakt, że doprowadziło to do wyjścia poza granice działki i wejście na teren sąsiadującej. Z tego względu właścicielowi nieruchomości nakazano dokonanie rozbiórki dobudowanej części, jednak organ odwoławczy (w tym przypadku Mazowiecki Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego) uchylił tę decyzję. Właściciele działki nie zgodzili się z takim rozstrzygnięciem, dlatego sprawa trafiła najpierw do warszawskiego WSA, a w następnej kolejności – do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Przesłanki rozbiórki muszą wynikać z przepisów
NSA (sygn. sprawy II OSK 388/23) podzielił stanowisko MWINB, wskazując, że zgodnie z orzecznictwem sądów administracyjnych oraz przepisami, wydanie pozwolenia na budowę nie jest uzależnione od tego, czy inwestor obiektu budowlanego wzniesionego bez wymaganego pozwolenia na budowę posiada prawo do dysponowania daną działką na cele budowlane. I nawet, jeżeli okaże się, że go nie ma – nie może to stanowić jedynej podstawy do nakazania rozbiórki samowolnie dobudowanej części, ponieważ byłoby to niezgodne z przepisami. Przy wydawaniu decyzji o rozbiórce organ powinien trzymać się ściśle przesłanek wskazanych w prawie budowlanym, a jeśli w prawie budowlanym nie znalazły się powody do nakazania rozbiórki – samowola budowlana powinna zostać zalegalizowana.

– Organ wskazał, że żaden z przepisów prawa budowlanego z 1974 r. nie nakłada na organy obowiązku badania prawa do dysponowania nieruchomością na cele budowlane, ani też nie uzależnia wydania decyzji na podstawie art. 37 lub art. 40 prawa budowlanego z 1974 r. od tego, czy obiekt został usytuowany w całości albo z przekroczeniem granicy działki stanowiącej własność inwestora, nie można więc domniemać takiego obowiązku. Ochrona prawa własności jest w pierwszym rzędzie kwestią cywilistyczną regulowaną przepisami prawa cywilnego. Dochodzenie tych praw powinno mieć miejsce przed sądem powszechnym, a nie w drodze administracyjnej – zaznaczył NSA w uzasadnieniu wyroku.

Wyjście poza własną działkę nie jest zagrożeniem życia
W uzasadnieniu wskazano, że w badanym stanie faktycznym w prawie budowlanym przewidywano, że w przypadku nakazania rozbiórki organ musi wykazać, że „dalsze akceptowanie samowolnie posadowionego obiektu mogłoby spowodować groźbę dla życia lub zdrowia przebywających w pobliżu osób lub realne niebezpieczeństwo powstania szkody w mieniu”. Bez tego nie może wydać takiej decyzji. Dlatego NSA ostatecznie oddalił skargę kasacyjną właścicieli działki.

https://www.prawo.pl/biznes/kiedy-mozna-nakazac-rozbiorke-samowoli-budowlanej-wyrok-nsa,521120.html

 

Rzeczpospolita

Słodko-gorzkie wyniki budowlanych liderów

Adam Roguski | Publikacja: 11.05.2023 03:00

Najwięksi gracze w branży szukają sposobów na większą niezależność od mocno cyklicznego rynku zamówień budowlanych. Na celowniku są OZE, wymagające specjalizacji nisze czy drewniane moduły.

W środę notowania Budimeksu świeciły na zielono, a kursy Erbudu i jego córki Onde były mocno pod kreską. Tak giełdowi inwestorzy zareagowali na sprawozdania finansowe za I kwartał – bo te były diametralnie różne.

Budimex, największa grupa budowlana w kraju, pochwalił się poprawą przychodów i marż, a wynik netto dodatkowo podbity został przez odsetki (54 mln zł) od góry posiadanej gotówki (bagatela, 3,4 mld zł). Budimex zajmuje się głównie budową dróg i linii kolejowych, więcej zleceń weszło w fazę realizacji, stąd wzrost przychodów. Kontrakty infrastrukturalne zawierają też klauzule waloryzacyjne, co w pewnym stopniu rekompensuje wzrost kosztów wykonawstwa – a z tym branża zderzyła się po rosyjskiej napaści na Ukrainę.

Z kolei Erbud i Onde w I kwartale br. pokazały straty – na księgowanych w tym okresie kontraktach zaciążył właśnie wzrost kosztów. Kontrakty z prywatnymi zamawiającymi mechanizmów waloryzacji nie mają, ewentualna dopłata wymaga żmudnych negocjacji. W przypadku Erbudu skokowo zwiększyły się też koszty obsługi zadłużenia: wyższe stopy procentowe to wyższe odsetki od pożyczek. Menedżerowie Erbudu podkreślili jednak, że w kolejnych kwartałach należy się spodziewać poprawy wyników – co wynika z lepszej jakości portfela zamówień, zawieranych już w nowej rzeczywistości (po lutym 2022 r.).

Zarządy obu koncernów mają świadomość, że dla rozwoju ich firm konieczna jest dywersyfikacja. Rynek budowlany jest bowiem mocno podatny na wahania koniunktury. Dlatego Budimex ma w grupie spółkę FB Serwis, która zajmuje się m.in. gospodarowaniem odpadami i utrzymaniem budynków. Niedawno została też powołana spółka joint-venture, która będzie budować farmy wiatrowe i fotowoltaiczne do własnego portfela.

Erbud, poza budownictwem ogólnym, zajmuje się instalacjami przemysłowymi (dobre wyniki mają zwłaszcza spółki niemieckie), OZE (Onde, poza tym że jest deweloperem, buduje też własny portfel farm). Bardzo duże nadzieje grupa pokłada w nowej fabryce energooszczędnych drewnianych modułów – chce nimi podbić rynki zachodnie.

https://www.rp.pl/budownictwo/art38456321-slodko-gorzkie-wyniki-budowlanych-liderow

 

Wnp

 1. Grupa Budimex znacząco zwiększy moce wytwórcze w konstrukcjach stalowych

Bartosz Dyląg | Dodano: 15-05-2023 14:03

W poniedziałek, 15 maja Mostostal Kraków podpisał umowę na zakup 100 proc. udziałów firmy PPUH Konstalex. Oznacza to, że spółka z Grupy Budimex, zwiększyła swoje moce wytwórcze do 17 tys. ton konstrukcji stalowych rocznie.

Po przejęciu 100 proc. akcji PPUH Konstalex moce produkcyjne poziomie 17 tys. ton konstrukcji stalowych rocznie plasują Mostostal Kraków na pozycji lidera krajowego rynku stali.

Podpisy pod dokumentem sprzedaży złożyli prezes Mostostalu Kraków Jacek Lech, członek zarządu firmy Jakub Tomaszewski oraz Bożena Zbroja i Grzegorz Zbroja – dotychczasowi właściciele spółki Konstalex.

Celem Mostostalu Kraków jest zwiększenie potencjału produkcyjnego
Decyzja o nabyciu przedsiębiorstwa specjalizującego się w obszarze konstrukcji ciężkich, wpisuje się w aktualną strategię rozwoju Mostostalu Kraków. Celem spółki jest zwiększenie potencjału produkcyjnego oraz uzupełnienie oferty o nowe typy konstrukcji stalowych. Przejęcie infrastruktury oraz kontraktów Konstaleksu ma także stanowić ważny krok w kierunku budowania niezależności biznesowej oraz pozycji rynkowej firmy.

– Myślę, że mogę pozwolić sobie na stwierdzenie, że jako wytwórca konstrukcji stalowych stajemy się liderem w Polsce – mówi Jacek Lech, prezes Mostostalu Kraków, spółki zależnej Budimeksu.

– Patrząc na zrealizowane projekty, widzimy ile wspólnych kontraktów budowlanych na przestrzeni czasu łączyło nas z firmą Konstalex. Wierzymy, że transakcja ta pozwoli nam działać efektywniej i bardziej kompleksowo. Większa elastyczność i potencjał produkcyjny to także stabilność cen oraz ograniczanie ryzyk – z korzyścią zarówno dla nas, jak i naszych Klientów. Połączone siły oraz ‎doświadczenie Mostostalu Kraków i Konstalex dają nam możliwości, jakich do tej pory nie ‎mieliśmy, ze względu m.in. na ograniczenia formalne czy logistyczne‎ – dodaje.

Dywersyfikacja portfolio biznesowego to podejście realizowane w całej Grupie Budimex.

https://www.wnp.pl/budownictwo/grupa-budimex-znaczaco-zwiekszy-moce-wytworcze-w-konstrukcjach-stalowych,709835.html

 

Inżynieria

 1. Droga S3. To już ostatni etap budowy rekordowego tunelu

Łukasz Madej | Opublikowano: 18-05-2023 Źródło: GDDKiA, inzynieria.com

Droga ekspresowa S3 Bolków–Kamienna Góra poprowadzona zostanie tunelem o długości 2300 m. Po otwarciu będzie to najdłuższy pozamiejski tunel drogowy w Polsce.

– Droga ekspresowa S3 z dwoma tunelami gotowa ma być w I połowie 2024 r.
– Zakończono roboty betonowe związane z obudową ostateczną dłuższego tunelu
– Będzie najdłuższym w Polsce tunelem wydrążonym w skale przy użyciu metody NATM

Drążenie tunelu w ciągu drogi ekspresowej S3 rozpoczęto w grudniu 2020 r., a zakończono w lutym 2022 r. Postanowiono wykorzystać technologię górniczą, Nową Austriacką Metodę Tunelowania (NATM). Taki sposób budowy wybrano z uwagi na duży przekrój poprzeczny dwunawowego obiektu (szerokość użytkowa przekroju typowego wyniesie 12 m).

Droga ekspresowa S3. Co to jest metoda NATM?
W ramach NATM postęp drążenia tunelu uzyskiwany jest głównie poprzez zastosowanie materiałów wybuchowych, które umieszcza się w otworach strzałowych – w wyniku kontrolowanych eksplozji skały są kruszone. To technika górnicza, dlatego w trakcie drążenia plac budowy formalnie był zakładem górniczym. Poza maszynami do wierceń strzałowych, do urabiania skał wykorzystywano koparki tunelowe. Do tego każda z ekip na przodku korzystała z ładowarek, wozideł i torkretnic. Cały urobek, 680 tys. m3, postanowiono wbudować w nasyp nowej drogi ekspresowej S3.

W ramach pierwszego etapu drążono tunel i wykonywano obudowę wstępną. Do wydrążenia obu nitek wykorzystano 385 ton materiałów wybuchowych. Wyrobisko zabezpieczono 77 400 m3 torkretu.

Kolejny etap, czyli realizowanie obudowy ostatecznej, rozpoczęto 8 maja 2022 r. Łącznie wykonano 369 segmentów, z czego w nawie wschodniej 185, a zachodniej 184. Pojedynczy segment ma 12,5 m długości i powstał z 248 m3 betonu (w miejscach łuków wykonywano krótsze segmenty).

Warto podkreślić, że, poza wydrążoną częścią, fragmenty tunelu przed portalami zrealizowano metodą odkrywkową cut&cover (segmenty o długości 165,6 m, które zostaną docelowo zasypane).

Droga ekspresowa S3. Część odkrywkowa tunelu. Fot. GDDKiA
Droga ekspresowa S3. Część odkrywkowa tunelu. Fot. GDDKiA

17 maja 2023 r. poinformowano, że zakończono roboty betonowe związane z obudową ostateczną tunelu.

Będzie to nie tylko najdłuższy pozamiejski tunel drogowy w Polsce, ale jednocześnie najdłuższy wydrążony w skale przy użyciu metody NATM.

Droga ekspresowa S3. Obudowa ostateczna tunelu
– 15 930 m3 – ilość betonu wykorzystana na spągi
– 15 450 m3 – ilość betonu wykorzystana do realizacji przyczółków
– 65 027 m3 – ilość betonu wykorzystana na sklepienia
– 4837 m3 – beton użyty w ramach metody odkrywkowej
– 101 244 m3 – tyle betonu powstało w wytwórni, która znajduje się na placu budowy
– 4310 ton – stal zbrojeniowa użyta na obudowę ostateczną.

Droga ekspresowa S3. Co dalej z tunelem?
Wykonawca rozpoczął już prace związane z wyposażeniem podziemnego obiektu w urządzenia i systemy bezpieczeństwa. Toczą się też roboty ziemne w zakresie konstrukcji jezdni.

Droga ekspresowa S3. Systemy niezbędne w tunelu
– zasilania w energię
– oświetlenia
– wentylacji
– wykrywania pożaru
– monitoringu
– nadzoru nad ruchem
– komunikacji radiowej
– kanalizacji przeciwpożarowej
– sterowania obiektem
– przeciwoblodzeniowy.

Długi na 2,3 km tunel umożliwi poprowadzenie trasy przez pasmo Gór Wałbrzyskich i Kaczawskich. W ramach tego odcinka drogi ekspresowej S3 powstaje jeszcze jeden tunel. Będzie mieć 0,3 km długości, a do jego budowy postanowiono wykorzystać technologię odkrywkową, wspomnianą wcześniej metodę cut&cover. Polega ona na tym, że najpierw wykonuje się głęboki wykop (aż do poziomu fundamentów), a następnie żelbetową konstrukcję.

Droga ekspresowa S3. Krótszy tunel. Fot. GDDKiA
Droga ekspresowa S3. Krótszy tunel. Fot. GDDKiA

Długa na 16,1 km droga ekspresowa S3 z dwoma tunelami gotowa ma być w I połowie 2024 r. Generalnym wykonawcą jest konsorcjum firm PORR oraz PORR Bau GmbH.

https://inzynieria.com/tunele/wiadomosci/66481,droga-s3-to-juz-ostatni-etap-budowy-rekordowego-tunelu

 2. Sądeczanka blisko zmiany. Droga jednak z tunelem? [MAPY]

Łukasz Madej | Opublikowano: 18-05-2023 Źródło: malopolska.pl, GDDKiA, inzynieria.com

Trwają przygotowania do budowy tzw. sądeczanki, czyli drogi, która skomunikuje Nowy Sącz z Brzeskiem, będąc jednocześnie nowoczesnym połączeniem pierwszego z tych miast z autostradą A4.

Obecnie oba miasta łączy droga krajowa nr 75, która jednak w wielu miejscach, z uwagi na stale rosnący ruch, nie spełnia już obecnych wymagań. W ramach planowanej inwestycji sądeczanka powstać ma poprzez budowę po nowym śladzie, ale także przebudowę obecnej DK75.

Sądeczankę przewidziano jako trasę klasy GP (główna ruchu przyspieszonego) z dwoma jezdniami po dwa pasy ruchu. Będzie mieć około 50 km, przy czym długość zależy od wariantu, wahając się od 43,9 do 51,5 km. Początek trasy stanowić ma obwodnica Brzeska, a koniec rejon ronda na DK28 (skrzyżowanie północnej obwodnicy Nowego Sącza i ul. Tarnowskiej).

Mapa lokalizacji sądeczanki
Źródło: GDDKiA
Źródło: GDDKiA

W grudniu 2021 r. wszczęto postępowanie dotyczące wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla budowy sądeczanki. Przygotowano trzy warianty przebiegu trasy, przy czym jako preferowany wskazano ten, który nie zakładał budowy tunelu przez górę Just. Tyle tylko, że bardzo prawdopodobne, iż obiekt ten jednak, zgodnie zresztą z wolą dużej części mieszkańców, jednak powstanie.

Służby prasowe województwa małopolskiego poinformowały, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad bierze pod uwagę możliwość modyfikacji preferowanego wariantu. Tunel miałby mieć 800 m. W studium korytarzowym założono, że obiekt powstałby przy użyciu metody górniczej.

MAPA wariantów sądeczanki

C – wariant najkorzystniejszy na bazie wyników analizy wielokryterialnej, w tym pod względem technicznym;

A – wariant alternatywny, który uzyskał najwyższą ocenę w kryterium społecznym;

F – wariant najkorzystniejszy ze względów środowiskowych.

Obecnie zakłada się możliwość kompilacji wariantów C oraz A.

Sądeczanka. Kłopoty z drogą przez górę Just
Obecna DK75 przebiega przez zbocze góry Just. Kilka lat temu ten odcinek trasy został zabezpieczony betonowymi palisadami. Wykorzystano żelbetowe pale o średnicy 60 cm i łącznej długości 17 km (posadowionych na głębokości od 11,5 m do 13 m). Prace były związane z potrzebą stabilizacji osuwiska. Koszt zadania wyniósł prawie 46,4 mln zł. Wcześniej, od 2010 r. do 2016 r., GDDKiA wydała ponad 3 mln zł na zabezpieczenie drogi przed przerwaniem.

Warto wspomnieć, że w październiku 2021 r. w ciągu trasy między Brzeskiem a Nowy Sączem oddano do ruchu most extradosed w Kurowie. To trzecia pod względem długości tego typu przeprawa w Polsce.

https://inzynieria.com/tunele/wiadomosci/66484,sadeczanka-blisko-zmiany-droga-jednak-z-tunelem-mapy,sadeczanka-klopoty-z-droga-przez-gore-just

 

PZP | Prasówka | 19 maja 2023 r.

Rzeczpospolita

Klauzula waloryzacyjna to panaceum na inflację czy placebo

Martyna Wójcik | Publikacja: 17.05.2023 11:44

W orzecznictwie Krajowej Izby Odwoławczej wciąż brak jednolitego podejścia do sposobu oceny prawidłowości wykonania przez zamawiającego obowiązku wynikającego z art. 439 ust. 1 prawa zamówień publicznych.

Regulacja normatywna art. 439 ust. 1 prawa zamówień publicznych w swoim pierwotnym brzmieniu obligowała zamawiających do określania w umowach w sprawie zamówienia publicznego, których przedmiotem są roboty budowlane lub usługi, zawieranych na okres dłuższy niż 12 miesięcy, zasad wprowadzania zmian wysokości wynagrodzenia należnego wykonawcy w przypadku zmiany ceny materiałów lub kosztów związanych z realizacją zamówienia.

Ceny w górę
Obserwowany, począwszy od II kwartału 2022 r. stały, nadzwyczajny wzrost cen towarów i usług, implikowany wciąż dostrzegalnym wpływem pandemii Covid-19 na światową gospodarkę oraz nieprzewidywalną agresją zbrojną Federacji Rosyjskiej na Republikę Ukrainy, stał się przyczynkiem do interwencji ustawodawcy i rozszerzenia obowiązku wprowadzania klauzul waloryzacyjnych opartych o art. 439 p.z.p. (tzw. klauzuli materiałowo-kosztowej) na wszystkie umowy w sprawie zamówienia publicznego zawarte na okres dłuższy niż sześć miesięcy. Zmiana brzmienia art. 439 ust. 1 p.z.p dokonana została ustawą z 7 października 2022 r. o zmianie niektórych ustaw w celu uproszczenia procedur administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców (DzU z 2022 r., poz. 2185).

Obligatoryjne elementy treści klauzuli waloryzacyjnej z art. 439 p.z.p. ustawodawca określił w ustępie 2 przywołanego art. 439 p.z.p., uznając za nie określenie:

1) poziomu zmiany ceny materiałów lub kosztów uprawniającego strony umowy do żądania zmiany wynagrodzenia oraz początkowego terminu ustalenia zmiany wynagrodzenia,

2) sposobu zmiany wynagrodzenia:

a) z użyciem odesłania do wskaźnika zmiany ceny materiałów lub kosztów, w szczególności wskaźnika ogłaszanego w komunikacie prezesa Głównego Urzędu Statystycznego lub

b) przez wskazanie innej podstawy, w szczególności wykazu rodzajów materiałów lub kosztów, w przypadku których zmiana ceny uprawnia strony umowy do żądania zmiany wynagrodzenia,

3) sposobu określenia wpływu zmiany ceny materiałów lub kosztów na koszt wykonania zamówienia oraz określenie okresów, w których może następować zmiana wynagrodzenia wykonawcy,

4) maksymalnej wartości zmiany wynagrodzenia, jaką dopuszcza zamawiający w efekcie zastosowania postanowień o zasadach wprowadzania zmian wysokości wynagrodzenia.

Przez zmianę ceny materiałów lub kosztów w konsekwencji zastosowania klauzuli umownej ukształtowanej w następstwie realizacji obowiązku przewidzianego w art. 439 ust. 1 p.z.p. ustawodawca rozumie przy tym zarówno wzrost odpowiednio cen lub kosztów, jak i ich obniżenie, względem ceny lub kosztu przyjętych w celu ustalenia wynagrodzenia wykonawcy zawartego w ofercie. Brak jest przy tym jednoznacznego doprecyzowania, że owa modyfikacja wynagrodzenia wykonawcy ma skutkować jego urealnieniem (zwiększeniem bądź zmniejszeniem) w celu dostosowania go do nowych, zmienionych warunków rynkowych.

Stanowisko UZP
Brak owej „kropki nad i” w ramach regulacji normatywnej Urząd Zamówień Publicznych usiłował załatać w swojej opinii pn. „Klauzula waloryzacyjna w ustawie Prawo zamówień publicznych”, wskazując że „Przesłanki waloryzacji umownej uregulowane w art. 439 p.z.p. stanowią prawne narzędzie dostosowania stosunku prawnego w celu przywrócenia stanu równowagi ekonomicznej między stronami umowy o zamówienie publiczne, zachwianego przez określone zdarzenia mogące zaistnieć w trakcie jego wykonywania. (…) Zadaniem waloryzacji umownej jest zatem urealnienie wynagrodzenia wykonawcy w przypadku zmian ceny materiałów lub kosztów związanych z realizacją kontraktu publicznego.

Warto również podkreślić, iż ten mechanizm urealnienia wynagrodzenia wykonawcy w zależności od okoliczności (wzrostu lub spadku cen lub kosztów) dotyczy zarówno podwyższenia, jak i obniżenia wynagrodzenia. Zapewnia tym samym równość stron czy prawidłowy rozkład ryzyk kontraktowych. Zamówieniowe klauzule waloryzacyjne zyskują na znaczeniu zwłaszcza w aktualnej sytuacji gospodarczej, w której obserwujemy m.in. znaczny wzrost cen materiałów i robót budowlanych, braki kadrowe i sprzętowe, wstrzymanie dostaw produktów, komponentów produktu lub materiałów, trudności w dostępie do sprzętu czy też w realizacji usług transportowych. Wskazane przykładowo czynniki zewnętrzne wywierają wpływ na opłacalność realizowanego zamówienia i mogą znacząco ograniczać płynność przedsiębiorstw, stąd niezmiernie istotne dla uczestników rynku zamówień publicznych jest prawidłowe kształtowanie oraz stosowanie waloryzacji umownej. Klauzula waloryzacyjna sformułowana w sposób precyzyjny, z poszanowaniem interesów stron kontraktu publicznego, pozwoli ochronić interesy finansowe wykonawcy, zaś zamawiającemu zapewni należytą, terminową i bezpieczną realizację zamówienia publicznego”.

Urząd Zamówień Publicznych, dokonując de facto wykładni autentycznej normy wyrażonej w art. 439 p.z.p., akcentuje zatem doniosłość tej regulacji jako mechanizmu umożliwiającego urynkowienie wynagrodzenia wykonawcy umowy w sprawie zamówienia publicznego, które, w następstwie zjawisk o charakterze zewnętrznym, stało się nieadekwatne do zakresu świadczenia wykonawcy.

Prokuratoria Generalna
Analogiczny sposób postrzegania klauzul waloryzacyjnych, kształtowanych w oparciu o przepis art. 439 ust. 1 i 2 p.z.p., prezentuje również Prokuratoria Generalna Rzeczypospolitej Polskiej w opracowaniu pn. „Zmiana umowy z uwagi na nadzwyczajny wzrost cen (waloryzacja wynagrodzenia)”, opublikowanym na stronie internetowej Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej 2 sierpnia 2022 r . Zdefiniowała bowiem pojęcie „waloryzacja wynagrodzenia” jako „urealnienie wynagrodzenia wykonawcy z uwagi na tego rodzaju wzrost cen materiałów lub innych kosztów niezbędnych do realizacji umowy, który skutkuje powstaniem znacznej nierównowagi ekonomicznej stron umowy – stanowi instrument, dzięki któremu następuje usunięcie skutków tego zdarzenia”.

W orzecznictwie Krajowej Izby Odwoławczej („KIO”), zapewne również z powodu jednoznacznego doprecyzowania przez ustawodawcę celu, jaki winna realizować waloryzacja wynagrodzenia na podstawie tzw. klauzuli materiałowo-kosztowej, wciąż brak jednolitego podejścia do sposobu oceny prawidłowości wykonania przez zamawiającego obowiązku wynikającego z art. 439 ust. 1 p.z.p. Dostrzec można bowiem w tym zakresie dwie linie orzecznicze.

Pierwsza z nich – i jak się wydaje właściwsza z uwagi na ratio legis wprowadzenia do p.z.p. i art. 439 p.z.p., akcentuje konieczność wykreowania przez zamawiającego w ramach klauzuli materiałowo-kosztowej mechanizmu dostosowującego wynagrodzenie wykonawcy do zmienionych warunków rynkowych. W nurt ten wpisuje się m.in. wyrok KIO z 3 listopada 2022 r. (sygn. KIO 3004/22), w którego uzasadnieniu wskazano, że „(…) w umowie określa się maksymalną wartość zmiany wynagrodzenia, jaką dopuszcza zamawiający w efekcie zastosowania postanowień dotyczących wprowadzenia zmiany wysokości wynagrodzenia. Z przepisu tego [art. 439 ust. 2 pkt 4 p.z.p. – dopisek autorki] wynika zatem, że do Zamawiającego należy określenie wysokości zmian wynagrodzenia w wyniku zastosowania określonego przez niego wskaźnika. Winno to jednak następować z uwzględnieniem sytuacji rynkowej oraz prognoz w tym zakresie”.

Warto również przywołać stanowisko zaprezentowane w wyroku KIO z 14 czerwca 2022 r. (sygn. KIO 1192/22), zgodnie z którym „Celem zastosowania art. 439 Prawa zamówień publicznych jest faktyczne umożliwienie zmiany wysokości wynagrodzenia wykonawcy (zarówno przez jego podwyższenie, jak i obniżenie) w przypadku zmiany ceny materiałów lub kosztów związanych z realizacją zamówienia.

Dla prawidłowego zastosowania tego przepisu nie jest zatem wystarczające formalne zawarcie w projektach umów postanowień dotyczących kwestii w tym przepisie wymaganych, ale konieczne jest takie określenie zasad waloryzacji, które da stronom umowy szansę na zmianę wysokości wynagrodzenia uwzględniającą zmiany cen na rynku i na rozłożenie ryzyka wzrostu cen na obie strony umowy”.

Analiza i ocena
W świetle ww. orzeczeń ocena zgodności klauzuli materiałowo-kosztowej z wymaganiami wynikającymi z art. 439 p.z.p. powinna zatem obejmować nie tylko analizę zawarcia wszystkich elementów wymienionych w art. 439 ust. 2 p.z.p., ale także ocenę, czy treść klauzuli umożliwi osiągnięcie celu waloryzacji, rozumianego jako dostosowanie wynagrodzenia wykonawcy do zmienionych warunków rynkowych.

Druga linia orzecznicza skupia się natomiast na rezultatach wyłącznie językowej wykładni art. 439 p.z.p., niedostatecznie dostrzegając (czy nie dostrzegając w ogóle) przyczyn wprowadzenia do p.z.p. regulacji art. 439, nieznanej w poprzednim stanie prawnym. Doskonałym przykładem takiego formalistycznego podejścia jest stanowisko zaprezentowane w uzasadnieniu wyroku KIO z 3 stycznia 2023 r. (sygn. aKIO 3385/22), w świetle którego: „(…) art. 439 ust. 1 i 2 p.z.p. nie nakłada na zamawiającego wymogu wprowadzenia konkretnej wysokości waloryzacji, a tym samym oddania w waloryzacji pełnego zakresu zmian cen, czy też odniesienia wysokości waloryzacji do cen rynkowych.

To rolą wykonawcy jest skalkulowanie ceny oferty w taki sposób, aby uwzględnić w niej koszty realizacji zamówienia oraz możliwe ryzyka. Izba podziela stanowisko wyrażone w orzecznictwie Krajowej Izby Odwoławczej, iż ocena adekwatności klauzuli waloryzacyjnej do sytuacji rynkowej leży w kompetencjach Zamawiającego, a Izba nie jest właściwa do oceny stopnia ryzyka zastosowanych przez niego rozwiązań.

Nie można stracić również z pola widzenia, że ochrona interesu stron umowy to nie tylko ochrona interesów wykonawcy, ale również Zamawiającego, który jest dysponentem środków publicznych”.

Tożsame stanowisko KIO przyjęła w inny jeszcze orzeczeniu stwierdzając:„Niespornym w sprawie jest, że zamawiający zastosował klauzulę waloryzacyjną, czym wypełnił ciążący na nim obowiązek. W odniesieniu do argumentacji zawartej w uzasadnieniu odwołania, a mającej odnosić się do konieczności zmiany łącznej wartości korekty wynikającej z waloryzacji i podniesienia jej do (+/- 20 proc. ) Izba stwierdza, że prezentowane stanowisko odnosi się do zaistniałych na rynku gospodarczym zmian w okresie kilku ostatnich lat. Odwołujący szeroko przedstawia zakres informacji o „faktycznie zaistniałych zmianach gospodarczych” i historycznych danych z lat poprzednich.

W ocenie Izby te wszystkie informacje, a w szczególności informacje odnoszące się do poziomu inflacji czy też podnoszenia stóp procentowych przez Radę Polityki pieniężnej, jak również informacje dotyczące wzrostu kosztów związanych z zatrudnieniem i wynagrodzeniem pracowników dają wykonawcy podstawę do szacowania wartości złożonej oferty, z uwzględnieniem doświadczeń, jakie wykonawcy posiadają z lat poprzednich. W ocenie Izby cena złożonej oferty w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego winna być urealniona i obejmować wszystkie koszty, a nie stanowić kosztu na dzień złożenia oferty, który następnie podlegałby waloryzacji.

Posiadając dane, jakimi wykazuje się w uzasadnieniu odwołania odwołujący, podkreślenia wymaga, że są to dane zebrane z okresu kilku ostatnich lat, ma on możliwość takiego urealnienia ceny składanej oferty, które będzie odpowiadać co najmniej uwzględnieniu tych informacji w szacowaniu kosztów pracy. Cena oferty nie jest odwzorowaniem cen, jakie obowiązują w danym okresie, ale ma ona odnosić się do całego okresu realizacji umowy (w tym przypadku 54 miesięcy)”.

Analizując orzecznictwo KIO dotyczące klauzuli materiałowo-kosztowej, nie sposób pominąć stosunku KIO do kwestii dowodowych. Uzasadnieniem dla oddalenia zarzutów naruszenia art. 439 p.z.p. w wielu sprawach stało się niesprostanie przez odwołującego ciężarowi dowodu rozumianego jako obowiązek przewidzenia w oparciu o dane historyczne i dane znane na dzień składania ofert, w jaki sposób kształtować się będzie sytuacja makroekonomiczna przez cały, często kilkuletni okres realizacji zamówienia.

Wskazane są zmiany
Analiza orzecznictwa Krajowej Izby Odwoławczej, zapadłego na gruncie odwołań dotyczących treści dokumentów zamówienia w zakresie ukształtowania zasad dokonywania zmiany wynagrodzenia, o której mowa w art. 439 p.z.p., skłania do konkluzji o potrzebie jednoznacznego wskazania, np. w ramach zmiany art. 439 ust. 4 p.z.p., iż zastosowanie mechanizmów waloryzacyjnych, ukształtowanych na podstawie art. 439 p.z.p., ma na celu urealnienie wynagrodzenia wykonawcy zamówienia publicznego i dostosowania go do zmienionych warunków rynkowych. Dopiero klauzula materiałowo-kosztowa umożliwiająca osiągnięcie tego celu (w świetle danych istniejących na moment jej wykreowania) powinna zostać uznana za zgodną z dyspozycją art. 439 p.z.p.

Autorka jest radcą prawnym w kancelarii Jerzykowski i Wspólnicy i członkiem Stowarzyszenia Prawa Zamówień Publicznych

https://www.rp.pl/administracja/art38484011-klauzula-waloryzacyjna-to-panaceum-na-inflacje-czy-placebo#

 

Portal ZP

 1. Wiedza, doświadczenie, odpowiednie narzędzia – argumenty do wyjaśnienia rażąco niskiej ceny

Agata Hryc-Ląd | Dodano: 17 maja 2023

Wiedza uzyskana przez wykonawcę przy realizacji podobnych zamówień może pozwolić mu na zaoferowanie konkurencyjnej ceny, która uwzględnia wszystkie aspekty zamówienia. Przedstawiony przez wykonawcę sposób realizacji zamówienia przy wykorzystaniu odpowiednich narzędzi pozwolił zamawiającemu przyjąć za właściwe założenia wzięte pod uwagę przy kalkulacji ceny oferty (wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z 21 stycznia 2023 r., sygn. akt KIO 82/23).

W ocenie Izby złożone wyjaśnienia, jakie przedstawił wykonawca, były rzetelne i w sposób konkretny odnosiły się do czynników, które obniżyły cenę oferty. Ponadto w zakresie wezwania wyjaśnienia zostały poparte dowodami:

– fakturami VAT,
– listą płac, a także
– umową najmu powierzchni biurowej.

Nie sposób było je uznać za lakoniczne, szczególnie, gdy odpowiadały treści wezwania podmiotu zamawiającego. Powołanie się na sposób realizacji zamówienia przy wykorzystaniu odpowiednich narzędzi, w ocenie Izby, pozwoliło Zamawiającemu poznać założenia, które wykonawca wziął pod uwagę, kalkulując cenę oferty.

https://www.portalzp.pl/nowosci/wiedza-doswiadczenie-odpowiednie-narzedzia-argumenty-do-wyjasnienia-razaco-niskiej-ceny-32178.html

 2. Izba nie uwzględni wniosku o uchylenie zakazu zawarcia umowy, w którym brak jest koniecznych do oceny spełnienia przesłanek

Agata Hryc-Ląd | Dodano: 15 maja 2023

Wniosek o uchylenie zakazu zawarcia umowy kierowany do KIO musi zawierać wprost przesłankę, która uzasadniałby podjęcie przez Izbę takiej decyzji (postanowienie ws. wniosku o uchylenie zakazu zawarcia umowy Krajowej Izby Odwoławczej z 2 stycznia 2023 r., sygn. akt KIO/W 49/22).

Zamawiający, składając wniosek o uchylenie zakazu zawarcia umowy, zasadniczo wskazał wyłącznie na konsekwencje upływu terminu umowy, realizowanej do końca 2022 roku przez odwołującego się wykonawcę.

Wniosek zawierał opis czynności postępowania, które doprowadziły do wyboru oferty najkorzystniejszej. Na tej podstawie w zasadzie nie można było zidentyfikować wprost przesłanki, która miałaby uzasadniać uchylenie zakazu zawarcia umowy.

Zamawiający wprawdzie wskazał na negatywne konsekwencje, jakie miałoby mieć dla mieszkańców zaprzestanie świadczenia usług transportu publicznego po 31 grudnia 2022 r., co może sugerować podstawę z pkt 1 przepisu art. 578 ust. 2 ustawy Pzp.

Jednak w ocenie Izby nie dawało to podstaw, by uznać, że przesłanka została wykazana. W szczególności zamawiający nie wskazał warunków umowy, która miała się kończyć 31 grudnia 2022 r. To pozwalałoby ocenić, czy jest możliwe jej przedłużenie do czasu rozstrzygnięcia postępowania.

Ponadto zamawiający w przypadku spełnienia przesłanek dla zamówienia z wolnej ręki może zabezpieczyć świadczenie usługi w sposób ciągły do czasu rozstrzygnięcia wyników przetargu.

Zamawiający nie odniósł się do żadnej okoliczności, która mogłaby uzasadniać twierdzenie, iż tylko zawarcie umowy z wybranym wykonawcą może aktualnie zabezpieczyć potrzeby mieszkańców.

https://www.portalzp.pl/nowosci/izba-nie-uwzgledni-wniosku-o-uchylenie-zakazu-zawarcia-umowy-w-ktorym-brak-jest-koniecznych-do-oceny-spelnienia-przeslanek-32175.html

 

Wnp

Nadchodzi wysyp kolejowych kontraktów

Adrian Ołdak | Dodano: 18-05-2023 06:01

W budownictwie kolejowym trudny moment. Branża potrzebuje ciągłości zamówień, a brakuje ich finansowania. Krajowy Program Kolejowy dobiega końca, a nowy nie został jeszcze zatwierdzony. Arnold Bresch, członek zarządu PKP Polskie Linie Kolejowe, liczy, że problemy wkrótce miną.

– Parametrem, który charakteryzuje najlepiej postęp w ostatnich latach jest przywrócenie około 800 km linii kolejowych wcześniej wyłączonych z eksploatacji. Oprócz tego przebudowaliśmy już ponad 7000 km torów – mówi Arnold Bresch.
– Co ważne, modernizacje robi się na czynnych liniach. Praktyka pokazała bowiem, że zamknięcie linii wcale nie pomaga w zwiększeniu tempa prac.
– Przygotowanie Centralnej Magistrali Kolejowej do prędkości 250 km/godz. ma się zakończyć w przyszłym roku. Opóźnienie wynika z problemów w dostępie do działek, przez które biegną tory.

W inwestycjach kolejowych mamy teraz pauzę między starym a nowym finansowaniem unijnym. Krajowy Program Kolejowy, realizowany od 2015 r., trafił do aktualizacji. De facto chodzi jednak o to, by przygotować nowy dokument dopasowany do nowej perspektywy Unii Europejskiej, bo to bowiem ze środków unijnych opłacana jest większa część inwestycji kolejowych (60 proc. z prawie 77 mld zł KPK).

PKP PLK, jako zarządca infrastruktury kolejowej i zamawiający, patrzy na tę pauzę inaczej niż wykonawcy.

– Widzimy, że jeszcze wiele umów jest nieukończonych i ma to wpływ na pracę eksploatacyjną sieci. Wiemy jednak, że wykonawcy potrzebują ciągłości zamówień. Liczymy, że w najbliższych tygodniach będziemy mogli podpisywać umowy w ramach nowego finansowania – mówi Arnold Bresch, dodając, że liczy także na szybką, w ciągu kilkunastu tygodni, aktualizację KPK, przewidującą inwestycje kolejowe ma poziomie 80 mld zł.

Członek zarządu Polskich Linii Kolejowych zwraca uwagę, że w ramach minionego unijnego finansowania udało się przygotować dokumentację projektów na nową perspektywę. Gdy więc sprawa pieniędzy i aktualizacji KPK się wyjaśni, procedury przetargowe powinny odbywać się płynnie.

7000 km zmodernizowanych torów, 800 km przywróconych do użytkowania
Patrząc na inwestycje poczynione w ostatnich ośmiu latach PKP PLK ma powód do zadowolenia. Mimo problemów wynikających z pandemii, wojny w Ukrainie, pewnych opóźnień na placach budów, realizacja KPK przynosi efekty.

– Parametrem, który charakteryzuje najlepiej postęp jest przywrócenie około 800 km linii wcześniej wyłączonych z eksploatacji. Prace na dalszych odcinkach postępują. Oprócz tego przebudowaliśmy już ponad 7000 km torów. To też jest wynik bardzo zadowalający. Szczególnie, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że przebudowa torów to nie tylko położenie podkładów i szyn, ale także zmiana systemu sterowania kolejowego, co bardzo mocno poprawia funkcjonalność kolei – mówi Arnold Bresch.

Co ważne, modernizację robi na czynnych liniach kolejowych. Praktyka pokazała bowiem, że zamknięcie linii wcale nie pomaga w zwiększeniu tempa prac, a zdarzył się nawet przypadek, że po upadku firmy, która prowadziła prace nad zamkniętej linii, termin jej ponownego otwarcia opóźnił się.

– Prace na czynnych liniach kolejowych wymagają szczególnego zabezpieczenia, bo po sąsiednim torze prowadzimy najczęściej ruch pociągów z prędkością około 100 km/godz. Układanie rozkładu jazdy zależy od postępów na budowie. Wyjątkowo trudne jest fazowanie robót w chwili, gdy nie ma jeszcze docelowego systemu sterowania ruchem – zauważa Arnold Bresch.

W 2023 r. PKP PLK planują zwieńczenie przebudowy układów kolejowych obsługujących polskie portu morskie: Szczecin, Świnoujście, Gdańsk i Gdynia. Zakończy się przebudowa linii Poznań-Warszawa. Z kolei przebudowano już z Warszawy do Lublina. Inwestor jest też aktywny w aglomeracjach, gdzie poprawia warunki dla ruchu lokalnego.

Kiedy pociągi w Polsce pojadą z prędkością 250 km/godz.?
Arnolda Brescha pytamy o przygotowanie Centralnej Magistrali Kolejowej do prędkości 250 km/godz.

– Odpowiedź nie jest łatwa. Robimy wszystko, aby zakończyć prace w przyszłym roku. Paradoksem jest to, że opóźnienie wynika z braku dostępu do działek, przez które przebiegają tory kolejowe. Brakuje nam podstawy prawnej do wydania zaświadczenia o dysponowaniu działką na cele budowlane, bo tak zwane działki kolejowe nie należą ani do PKP, ani do PLK. Występują trudności z ustaleniem właścicieli, co opóźnia wprowadzenie wykonawców na plac budowy – mówi.

https://www.wnp.pl/budownictwo/nadchodzi-wysyp-kolejowych-kontraktow,710629.html

 

Dziennik Gazeta Prawna

Zamówienia publiczne. Upadłość wykonawcy niejedno ma imię

Sławomir Wikariak | 26 kwietnia 2023, 06:30

Firmy, które przeszły restrukturyzację i wyszły na prostą, mogą być gorzej traktowane w przetargach od tych, które objęto likwidacją. Taki skutek może mieć proponowana przez resort rozwoju nowelizacja przepisów.

Obecne przepisy nie różnicują sytuacji przedsiębiorców, którzy zawarli układ z wierzycielami, do tych, wobec których otwarto likwidację czy ogłoszono upadłość. Obydwie te sytuacje wskazano w jednym przepisie – art. 109 ust. 1 pkt 4 ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1710 ze zm.). To tzw. fakultatywna przesłanka wykluczenia. Fakultatywna, bo zamawiający mogą, ale nie muszą jej stosować. Najczęściej jednak stosują, a wówczas muszą tak samo potraktować zarówno firmę, wobec której otwarto likwidację, jak i taką, która przeszła proces restrukturyzacji, spłaciła swe zobowiązania i ma szansę z powodzeniem kontynuować działalność gospodarczą.

Wspomniany przepis był krytykowany już na etapie projektu nowej ustawy p.z.p.

„Nie dopuszcza on żadnego wyjątku dla sytuacji, w której mimo procedury upadłościowej/restrukturyzacyjnej wykonawca może i zamierza kontynuować działalność, a w celu poprawy kondycji wykonawcy planuje również ubiegać się o zamówienia publiczne – co jest dopuszczalne w świetle przepisów dyrektywy 2014/24/UE. Co więcej, zgodnie z obecnym brzmieniem projektowanego przepisu wykluczeniu podlega również wykonawca, który zawarł układ z wierzycielami, czyli kiedy wiadomo już, że postępowanie restrukturyzacyjne zakończyło się sukcesem. Powyższe wydaje się zupełnie niezasadne z punktu widzenia celu omawianej przesłanki, a także prowadzonego postępowania zmierzającego do przywrócenia płynności i poprawy kondycji wykonawcy” – zwracało uwagę w 2019 r. Stowarzyszenie Prawa Zamówień Publicznych w swej opinii do projektu.

Co więcej, wspomniana przesłanka wykluczenia obowiązuje przez trzy lata. Po udanej restrukturyzacji firma może już doskonale prosperować na rynku, a mimo to wciąż grozi jej eliminacja z publicznych przetargów. Jest to szczególnie dokuczliwe dla przedsiębiorstw, które specjalizują się w realizacji zamówień publicznych. Choć art. 109 ust. 3 ustawy p.z.p. przewiduje pewien wyjątek i pozwala na ich start w przetargu, jeżeli wykluczenie byłoby w sposób oczywisty nieproporcjonalne, a sytuacja ekonomiczna i finansowa jest wystarczająca do wykonania zamówienia, to jednak jego zastosowanie zależy od dobrej woli zamawiającego.

Rozdzielenie przesłanek
Ministerstwo Rozwoju i Technologii dostrzegło niedawno ten problem i zaproponowało wprowadzenie odrębnych przesłanek wykluczenia firm, wobec których wszczęto postępowanie upadłościowe. To element szerokiego pakietu zmian zgłoszonych w projekcie nowelizacji niektórych ustaw „w celu ulepszenia środowiska prawnego i instytucjonalnego dla przedsiębiorców” (numer z wykazu: UD497).

„Zmiana zaproponowana w projekcie podyktowana jest potrzebą rozróżnienia sytuacji wykonawcy, w stosunku do którego otwarto likwidację lub ogłoszono upadłość, bądź tego który zawarł układ w postępowaniu restrukturyzacyjnym – jeżeli działanie to zmierza do likwidacji majątku przedsiębiorcy, lub którego aktywami zarządza likwidator lub sąd, od sytuacji wykonawcy, który zawarł układ z wierzycielami, lecz podejmowane starania zmierzają do wyjścia z trudnej sytuacji i kontynuowania działalności” – można przeczytać w uzasadnieniu projektu. Jest to reakcja na skutki pandemii i możliwość zwiększania się liczby przedsiębiorców, zwłaszcza z sektora MŚP, którzy będą zmuszeni do zawarcia układu z wierzycielami.

Pomysł resortu rozwoju jest prosty – podział dotychczasowej przesłanki dotyczącej upadłości na dwie odrębne. Artykuł 109 ust. 1 pkt 4 dotyczyłby wykonawców objętych m.in. likwidacją lub upadłością, a więc znajdujących się w bardzo trudnej sytuacji finansowej, a pkt 4a tego przepisu tych, którzy zakończyli postępowanie restrukturyzacyjne i zawarli układ z wierzycielami, który nie zmierza do likwidacji majątku wykonawcy, a więc wciąż mogą dobrze rokować. Zamawiający mógłby więc wykluczać tylko pierwszych, a drugim wciąż dać szansę.

Niezamierzony efekt
Rozróżnienie dwóch sytuacji, w jakich mogą się znaleźć przedsiębiorcy, jest chwalone przez część ekspertów. Jest tylko jeden problem. Proponowane rozwiązanie może się skończyć tym, że gorzej zostaną potraktowani ci, którzy przeszli restrukturyzację, od tych, których majątek jest likwidowany.

– Obie te przesłanki są fakultatywne. Może się więc zdarzyć, i w praktyce na pewno zdarzać się będzie, że zamawiający przewidzi zastosowanie pkt 4a, a pkt 4 już nie. Prowadziłoby to do tego, że firma, która z sukcesem przeszła przez postępowanie układowe, w przetargu będzie traktowana gorzej od tej, której majątek jest likwidowany – zauważa dr Wojciech Hartung, adwokat z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.

Rozwiązanie tego problemu jest proste – zobowiązanie zamawiających, by stosując przesłankę z pkt 4a, zawsze musieli też zastosować pkt 4. W przeciwnym razie mogą się pojawić niepotrzebne spory, które będzie musiała rozstrzygać Krajowa Izba Odwoławcza, być może uciekając się do wykładni celowościowej nowych przepisów.

– Osobiście uważam jednak, że firma, która przeszła z sukcesem postępowanie układowe i rokuje poprawę, nie powinna być dodatkowo sankcjonowana na rynku zamówień publicznych. Jej zdolność do wykonania zamówienia bada się przez warunki udziału w postępowaniu, w tym dotyczące sytuacji finansowej. Proponowana zmiana jest więc krokiem w dobrym kierunku, ale niewystarczającym. Podział dotychczasowej przesłanki na dwie w dalszym ciągu może powodować wykluczanie podmiotów zdolnych do wykonania zamówienia, co jest przecież dodatkowym i niepotrzebnym ryzykiem dla firm, które powinny dalej funkcjonować – przekonuje dr Wojciech Hartung.©℗

Rynek zamówień publicznych w Polsce
Rynek zamówień publicznych w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna – wydanie cyfrowe

https://www.gazetaprawna.pl/firma-i-prawo/artykuly/8705444,upadlosc-wykonawcy-zamowienia-publiczne-przetargi.html

 

Podatki | Prasówka | 11-17.05.2023

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Pomoc publiczna również na zgromadzone wcześniej zapasy

Mariusz Szulc | 11 maja 2023, 07:40

Do limitu zwolnienia podatkowego przysługującego przedsiębiorcy strefowemu rozbudowującemu istniejący już zakład są wliczane również wydatki na zapasy poczynione przed uzyskaniem decyzji o wsparciu nowej inwestycji – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny w dwóch wyrokach.

Zastrzegł, że wydatki te muszą dotyczyć zakupów niezbędnych do rozbudowy zakładu.

Chodziło o komandytariuszy spółki komandytowej będącej z kolei wspólnikiem spółki jawnej zajmującej się produkcją wyrobów z gumy. Spółka ta (jawna) otrzymała decyzję o wsparciu na realizację nowej inwestycji, którą miało być zwiększenie zdolności produkcyjnej istniejącego zakładu. W tym celu kupowała i zamierzała nadal nabywać różnego rodzaju materiały, takie jak zawory do hydrauliki i pneumatyki, zawory do pary, elementy automatyki przemysłowej.

Część z nich kupiła jeszcze przed uzyskaniem decyzji o wsparciu.

Nie było jeszcze kosztu
Wspólnicy nie zaliczyli wydatków na te zapasy do kosztów uzyskania przychodów. Mogliby to zrobić dopiero po zużyciu ich do modernizacji lub wytworzenia środków trwałych wykorzystywanych w procesie produkcyjnym, czyli np. w ramach odpisów amortyzacyjnych od majątku trwałego, w którym dany składnik zapasów został wykorzystany.

Zwolnienie, ale od kiedy?
Wspólnicy uważali, że całość poniesionych wydatków, również na zapasy poczynione przed uzyskaniem decyzji o wsparciu, powinna być kosztem kwalifikowanym stanowiącym podstawę do wyliczenia dopuszczalnej wielkości zwolnienia podatkowego, o którym mowa w art. 21 ust. 1 pkt 63b ustawy o PIT. Powołali się na nieobowiązujące już dziś rozporządzenie Rady Ministrów z 28 sierpnia 2018 r. w sprawie pomocy publiczej udzielanej niektórym przedsiębiorcom na realizację nowych inwestycji (Dz.U. poz. 1713). Wynikało z niego, że pomocą publiczną objęte są koszty inwestycji poniesione na rozbudowę i modernizację istniejących środków trwałych związanych z inwestycją prowadzoną w zakresie objętym decyzją. Obecnie podobne regulacje znajdują się w rozporządzeniu Rady Ministrów z 27 grudnia 2022 r. (Dz.U. z 2022 r. poz. 2861).

Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej zgodził się z nimi tylko w części. Stwierdził, że komandytariusze mogą wyliczać wysokość zwolnienia z podatku wyłącznie na podstawie wydatków poniesionych po uzyskaniu decyzji o wsparciu nowej inwestycji. Nie mogą natomiast uwzględniać zapasów poczynionych przed uzyskaniem tej decyzji.

Jako podstawę prawną wskazał par. 9 ust. 1 rozporządzenia z 28 sierpnia 2018 r., który stanowił, że wsparcie z tytułu kosztów kwalifikowanych nowej inwestycji przysługuje, począwszy od miesiąca, w którym przedsiębiorca poniósł koszty kwalifikowane.

Stary majątek ze zwolnieniem
Innego zdania były sądy obu instancji. WSA w Poznaniu orzekł w obu wyrokach (sygn. akt I SA/Po 275/20 i I SA/Po 276/20), że jeśli realizacja nowej inwestycji wymaga wykorzystania majątku posiadanego już przez podatnika, to wysokość dochodu zwolnionego z podatku należy ustalić z uwzględnieniem także wydatków poniesionych na zakup tego majątku.

Zdaniem sądu akceptacja wykładni fiskusa nie pozwoliłaby osiągnąć celu, jaki przyświecał ustawodawcy, gdy uchwalał ustawę z 10 maja 2018 r. o wspieraniu nowych inwestycji (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 74). Celem tym miało być wsparcie inwestorów – przypomniał sąd.

Interpretacja ogólna
Co więcej – jak dodał WSA – taką wykładnię potwierdza również interpretacja ogólna ministra finansów, inwestycji i rozwoju z 25 października 2019 r. Minister stwierdził w niej: „Częstą formą realizacji nowej inwestycji jest inwestycja realizowana na posiadanych przez podatnika rzeczowych aktywach trwałych. W takich przypadkach, jeżeli realizacja nowej inwestycji następuje w sposób angażujący aktywa posiadane już przez podatnika oraz gdy nowa inwestycja stanowi nieodłączny i zależnie funkcjonalny element w odniesieniu do już istniejącego zespołu składników majątku (ścisłe powiązania), dochód podlegający zwolnieniu z opodatkowania ustala się z uwzględnieniem tego istniejącego, przed wydaniem decyzji o wsparciu, majątku”.

Przy czym – co należy podkreślić – w interpretacji tej minister zastrzegł, że „sytuacja taka jest możliwa jedynie wówczas, gdy sposób zintegrowania nowej i istniejącej inwestycji, położonych na tym samym terenie, nie pozwala na określenie dochodu (przychodu) wyłącznie z nowej inwestycji, bez uwzględnienia zintegrowanej z nią części istniejącej inwestycji”.

Koszt a wydatek
NSA podzielił stanowisko WSA. W uzasadnieniu sędzia Aleksandra Wrzesińska-Nowacka zwróciła uwagę na to, że w rozporządzeniu z 2018 r. mowa jest nie o wydatkach, lecz o kosztach kwalifikowanych rozbudowy i modernizacji istniejących środków trwałych. Rację mieli więc komandytariusze, że wysokość zwolnienia podatkowego można kalkulować również na podstawie wydatków na zapasy poczynione przed otrzymaniem decyzji o wsparciu.©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyroki NSA z 9 maja 2023 r., sygn. akt II FSK 52/21 i II FSK 2730/20

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8713552,pomoc-publiczna-zgromadzone-zapasy-podatki-inwestycja.html

 2. Spółki giełdowe bliżej ulg dla holdingów

Mariusz Szulc | 15 maja 2023, 07:27

Spółki z rozproszonym akcjonariatem nie muszą badać, czy ich udziałowcy mają powiązania z rajami podatkowymi, żeby skorzystać ze zwolnienia podatkowego dywidend oraz dochodu ze sprzedaży udziałów lub akcji – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.

Eksperci nie ukrywają zadowolenia. Wyrok warszawskiego WSA (orzeczenie z 4 kwietnia 2023 r., sygn. akt III SA/Wa 2245/22) to pierwsze orzeczenie, w którym sąd zwrócił uwagę na kolejną wadę obowiązujących od początku 2022 r. przepisów o polskiej spółce holdingowej.

Zachęty dla holdingów
Przypomnijmy, że regulacje o polskiej spółce holdingowej (PSH) zostały wprowadzone, aby zachęcić do lokowania holdingów w Polsce. Pozwalają na zwolnienie z opodatkowania całości przychodów z dywidend otrzymanych przez spółkę holdingową od spółki zależnej (w ubiegłym roku było to 95 proc.). Ponadto umożliwiają zwolnienie z opodatkowania dochodu spółki holdingowej z odpłatnego zbycia udziałów lub akcji spółki zależnej na rzecz podmiotu niepowiązanego. Spółka, która chce skorzystać ze zwolnień, musi spełnić warunki określone w art. 24m ust. 1 pkt 2 ustawy o CIT. Jednym z nich jest zakaz posiadania, choćby pośrednio, udziałów lub akcji w spółce holdingowej przez podmiot mający siedzibę lub zarząd w raju podatkowym wskazanym na polskiej lub unijnej liście. Zastrzeżenie odnosi się również do krajów albo jurysdykcji, z którymi Polska bądź UE nie ratyfikowały umowy międzynarodowej stanowiącej podstawę do uzyskania informacji podatkowych od fiskusa.

Spełnienie tego warunku jest problemem dla podmiotów o złożonej strukturze oraz publicznych spółek giełdowych, które mają rozproszony akcjonariat. One nie mogą bowiem zweryfikować, czy nie posiadają pośrednich powiązań z rajami podatkowymi. Fiskus podkreśla, że dopóki spółki giełdowe nie upewnią się, że nie mają powiązań z rajami podatkowymi, dopóty nie mają prawa skorzystać ze zwolnień holdingowych. Spory z tym związane trafiły w końcu na wokandę.

Niemożliwe, ale wymagane
W wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu z 10 marca 2023 r. (sygn. akt I SA/Po 834/22) sędziowie stanęli po stronie organów podatkowych. WSA nakazał wprawdzie uchylenie niekorzystnej dla spółki interpretacji indywidualnej, ale z innych powodów niż niemożność sprawdzania powiązań. Spółka wskazywała, że zgodnie z przepisami ustawy o obrocie instrumentami finansowymi (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 646) może otrzymać raport z Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych i ten dokument mógłby być podstawą do oceny, czy jej akcjonariuszami nie są podmioty powiązane z rajami podatkowymi. Jednak zarówno dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej, jak i poznański WSA uznali, że to zbyt mało. Sąd I instancji zwrócił uwagę, że raport z KDPW pozwala jedynie na ustalenie bezpośrednich akcjonariuszy spółki. Nie może więc ona zweryfikować występowania ewentualnych pośrednich powiązań z rajami podatkowymi, co oznacza, że nie spełni definicji spółki holdingowej i nie skorzysta ze zwolnień podatkowych.

Niespełna miesiąc później odmienne stanowisko zaprezentował WSA w Warszawie w wyroku z 4 kwietnia 2023 r. (sygn. akt III SA/Wa 2245/22). Tym razem chodziło o polską spółkę holdingową, w której jednym z pośrednich wspólników była zagraniczna spółka giełdowa. Sąd I instancji zgodził się z przedstawicielami spółki, że przepisy nałożyły na nią obowiązek niemożliwy do wypełnienia. Spółka powinna więc mieć prawo skorzystać ze zwolnień holdingowych nawet bez dokonywania weryfikacji, czy ma pośrednie powiązania z rajami podatkowymi – uznał warszawski WSA.

Czas na zmiany
Z takim stanowiskiem zgadza się Monika Grobelska, starszy konsultant w MDDP Michalik Dłuska Dziedzic i Partnerzy.

– Obecne brzmienie przepisów w praktyce pozbawia spółki z rozproszonym akcjonariatem możliwości zastosowania preferencji podatkowych przewidzianych w ramach PSH. Nie ulega wątpliwości, że jest to niezgodne z celem wprowadzenia reżimu PSH, czyli zachętami do zakładania i przenoszenia holdingów do Polski – komentuje ekspertka.

Zdaniem Moniki Grobelskiej przepis art. 24m ust. 1 pkt 2 lit. e ustawy o CIT powinien zostać jak najszybciej zmieniony, tak aby zlikwidować obowiązki uniemożliwiające spółkom giełdowym korzystanie z reżimu holdingowego. – Zmiany są niezbędne chociażby z uwagi na sprzeczne orzecznictwo sądowe – podsumowuje ekspertka MDDP. ©℗

Problemu z terminami już nie ma
Wcześniej rozwiązany został inny problem, który utrudniał spółkom korzystanie z ułatwień holdingowych. Pisaliśmy o tym w artykule „Fiskus zmienił zdanie w sprawie spółek holdingowych” (nr 25/2023). Jednym z warunków, który trzeba spełnić, aby korzystać ze zwolnień, jest wymóg posiadania bezpośrednio, nieprzerwanie przez co najmniej dwa lata (w 2022 r. – przez rok) min. 10 proc. udziałów (akcji) w kapitale spółki zależnej. W przepisach nie wskazano, od kiedy należy liczyć ten okres. Fiskus pierwotnie twierdził, że należy go liczyć od wejścia w życie przepisów o PSH, a więc od 1 stycznia 2022 r. Potem jednak wiceminister finansów Artur Soboń zapowiedział 2 grudnia 2022 r., że resort finansów „dokona ponownej analizy przedmiotowego zagadnienia”. Interpretacje indywidualne, wydawane od tamtego czasu, są korzystne dla spółek, bo dyrektor KIS pozwala w nich liczyć okres posiadania udziałów lub akcji nawet przed 1 stycznia 2022 r. ©℗

Kiedy spółka może skorzystać ze zwolnień holdingowych
Kiedy spółka może skorzystać ze zwolnień holdingowych / Dziennik Gazeta Prawna – wydanie cyfrowe

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8715218,spolki-gieldowe-zwolnienia-podatkowe-ulgi-dla-holdingow.html

 3. Odsetki od udziału w spółce osobowej to przychód z działalności gospodarczej

Paweł Jastrzębowski | wczoraj, 07:40

Odsetki wypłacane z tytułu udziału kapitałowego posiadanego w spółce osobowej są dla jej wspólnika przychodem z działalności gospodarczej, a nie z tzw. innych źródeł – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny.

Chodziło o wspólnika spółki osobowej (komandytowej z okresu, kiedy miała ona status spółki osobowej), który co roku korzystał z prawa do żądania wypłaty odsetek od swojego udziału kapitałowego w wysokości 5 proc. Prawo w tym zakresie przysługiwało mu nawet, gdyby spółka poniosła stratę. Gwarantuje to art. 53 kodeksu spółek handlowych („Wspólnik ma prawo żądać corocznie wypłacenia odsetek w wysokości 5 proc. od swojego udziału kapitałowego, nawet gdy spółka poniosła stratę”).

Spółka miała jednak wątpliwości, do jakiego źródła należy zaliczyć wypłacane odsetki. Uważała, że są to przychody wspólnika spółki osobowej z pozarolniczej działalności gospodarczej (na podstawie art. 5b ust. 2 ustawy o PIT), ewentualnie przychody, o których mowa w art. 30a ust. 1 pkt 1 ustawy o PIT.

Z innych źródeł
Żadnego z zaproponowanych źródeł przychodów nie zaakceptował dyrektor Krajowej Informacji Skarbowe. Wyjaśnił, że odsetki nie są skutkiem rozliczeń pomiędzy spółką a jej wspólnikiem związanych z prowadzoną przez nią działalnością. Ich wypłata jest niezależna od wyników tej działalności (osiągania zysków przez spółkę). Uzyskiwanie odsetek od udziału kapitałowego nie wynika więc z działalności gospodarczej prowadzonej bezpośrednio przez wspólnika.

Nie stanowią one również dochodu z odsetek od pożyczek, o którym mowa w art. 30a ust. 1 pkt 1 ustawy o PIT – stwierdził dyrektor KIS. Uznał, że odsetki od udziału kapitałowego są przychodem z tzw. innych źródeł (art. 10 ust. 1 pkt 9 w zw. z art. 20 ust. 1 ustawy o PIT).

Luka w przepisach
Stanowiska tego nie podzielił WSA w Szczecinie (sygn. akt I SA/Sz 316/20). Uznał, że w przepisach jest luka prawna, którą – jak stwierdził – należało wypełnić w myśl zasady rozstrzygania na korzyść podatnika niedających się usunąć wątpliwości (art. 2a ordynacji podatkowej). Sąd zwrócił uwagę na to, że w art. 5b ust. 2 ustawy o PIT mowa jest o „przychodach z udziału w spółce niebędącej osobą prawną” jako przychodach z pozarolniczej działalności gospodarczej. Odsetki od udziału kapitałowego taką przesłankę spełniają – orzekł WSA.

W tym zakresie ustawa o PIT nie brzmi jednoznaczne, dlatego NSA sięgnął przez analogię do innych jej przepisów oraz do uchwały z 20 maja 2013 r. (sygn. II FPS 6/12)

Tego samego zdania był NSA. Uzasadniając wyrok, sędzia Maciej Jaśniewicz wyjaśnił, że przepisy ustawy o PIT nie są w tym zakresie jednoznaczne, dlatego niezbędne okazało się zastosowanie wykładni systemowej wewnętrznej. Sędzia wskazał tu, na zasadzie analogii, na należności przysługujące z tytułu wystąpienia ze spółki niebędącej osobą prawną bądź zmniejszenia udziału kapitałowego w takiej spółce (art. 14 ust. 2 pkt 16 i 16a ustawy o PIT).

Nawiązał również do wykładni przyjętej przy kwalifikacji źródła przychodów akcjonariusza spółki komandytowo-akcyjnej (osoby fizycznej) z tytułu dywidendy. W uchwale z 20 maja 2013 r. (sygn. II FPS 6/12) NSA w orzekł, że przychód uzyskiwany przez osobę fizyczną będącą akcjonariuszem spółki komandytowo-akcyjnej jest przychodem z działalności gospodarczej. ©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok NSA z 25 kwietnia 2023 r., sygn. akt II FSK 2652/20

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8715909,odsetki-od-udzialu-w-spolce-osobowej-to-przychod-z-dzialalnosci-gospodarczej.html

 4. Nie każda pożyczka dla podmiotu powiązanego skutkuje ukrytym zyskiem

Agnieszka Pokojska | wczoraj, 07:38

Chcąc ustalić, czy pożyczka dla podmiotu powiązanego jest ukrytym zyskiem, trzeba przede wszystkim stwierdzić, czy została „wykonana w związku z prawem do udziału w zysku” – potwierdził Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach.

W związku z tym uchylił zaskarżoną interpretację indywidualną dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej.

Wystąpiła o nią spółka z o.o., która działa w grupie podmiotów powiązanych i rozważa przejście na ryczałt od dochodów spółek (tzw. estoński CIT). Wyjaśniła, że po zmianie sposobu opodatkowania zamierza udzielić pożyczki podmiotowi powiązanemu, przy czym nie jest to podmiot od niej zależny (spółka nie ma w nim udziałów ani akcji).

Spółka podkreśliła, że pożyczka będzie przeznaczona na poprawę płynności podmiotu powiązanego lub jego inwestycje, a więc będzie uzasadniona gospodarczo. Pożyczkobiorca nie przeznaczy jej na wypłatę dywidendy, wynagrodzenia z tytułu umorzenia udziałów, na zakup udziałów czy inne czynności noszące znamiona wypłaty zysku.

Pieniądze te nie będą też przeznaczone na nabycie towarów, usług czy jakichkolwiek innych świadczeń od innych podmiotów powiązanych, ich udziałowców lub wspólników.

Spółka starała się w ten sposób podkreślić, że pożyczka nie będzie miała żadnego związku z prawem do udziału w zysku pożyczkodawcy.

Chciała się upewnić, że taka pożyczka nie będzie ukrytym zyskiem, od którego sama musiałaby zapłacić ryczałt od dochodów spółek.

Przypomnijmy, że zgodnie z art. 28m ust. 3 pkt 1 ustawy o CIT przez ukryte zyski rozumie się m.in. świadczenia pieniężne wykonane w związku z prawem do udziału w zysku, inne niż podzielony zysk, których beneficjentem jest m.in. podmiot powiązany. Przepis wymienia w tym zakresie m.in. pożyczki (kredyt) udzielone przez podatnika takiemu podmiotowi.

Dlatego – jak przekonywała spółka – za każdym razem trzeba weryfikować, czy wypłacane świadczenie jest wykonywane w związku z prawem do udziału w zysku. W tym wypadku – jak twierdziła – takiego związku nie ma.

Nie zgodził się z nią dyrektor KIS. Uznał, że pożyczka, która zostanie udzielona przez spółkę podmiotowi powiązanemu, będzie dochodem z tytułu ukrytych zysków na podstawie art. 28m ust. 3 pkt 1 ustawy o CIT.

Innego zdania był WSA w Gliwicach. Potwierdził, że należy zweryfikować stan faktyczny na podstawie wszystkich przesłanek wskazanych w art. 28m ust. 3 pkt 1 ustawy CIT. W szczególności organ powinien ustalić, czy transakcja (pożyczka) została „wykonana w związku z prawem do udziału w zysku” – orzekł WSA w uzasadnieniu ustnym. Sąd nakazał więc organowi ponownie rozpatrzyć sprawę i wziąć przy tym pod uwagę wstęp do przepisu.

Wyrok jest nieprawomocny.©℗

OPINIA
Trzeba badać przesłanki

Piotr Sobota
ekspert w dziale doradztwa podatkowego w KPMG w Polsce

Trudno zgodzić się z arbitralnym stanowiskiem organów podatkowych, w myśl którego każda pożyczka udzielona przez podatnika estońskiego CIT na rzecz podmiotu powiązanego stanowi ukryty zysk. Dlatego wyrok WSA w Gliwicach można już teraz nazwać przełomowym, choć linia orzecznicza sądów w przedmiocie ukrytych zysków w estońskim CIT dopiero się kształtuje. Dla podatników takie orzeczenie jest zdecydowanie korzystne, ponieważ ogranicza rozszerzającą interpretację prawa dokonywaną przez organy podatkowe.

Definicja zawarta w art. 28m ust. 3 pkt 1 ustawy o CIT składa się bowiem z dwóch części: wprowadzenia i katalogu przykładowych świadczeń, które mogą stanowić ukryty zysk (w tym pożyczki udzielane podmiotom powiązanym). We wprowadzeniu zostały wymienione kryteria, które dane świadczenie musi spełnić, aby zostało uznane za ukryty zysk.

Dotychczas organy podatkowe poprzestawały na analizie katalogu, pomijając badanie przesłanek określonych we wstępie do przepisu.

WSA w Gliwicach przyznał rację spółce, wskazując, że ustalenie, czy ukryty zysk faktycznie powstanie, powinno być poprzedzone weryfikacją wszystkich przesłanek zawartych w spornym przepisie.

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok WSA w Gliwicach z 12 maja 2023 r., sygn. akt I SA/Gl 93/23

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8715913,orzeczenie-nie-kazda-pozyczka-dla-podmiotu-powiazanego-skutkuje-ukrytym-zyskiem.html

 5. Były prezes spółki odpowie za zaległości z okresu, w którym nie pełnił jeszcze swojej funkcji

Paweł Jastrzębowski | dzisiaj, 07:54

Były prezes spółki odpowie za jej zaległości powstałe za okres, w którym nie pełnił jeszcze swojej funkcji. Wystarczyło, że termin płatności podatku i powołanie mężczyzny do zarządu przypadły na ten sam dzień.

To wnioski z najnowszego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Chodziło o mężczyznę, który był prezesem spółki z o.o. przez niespełna miesiąc. Co więcej, spółka wybrała kwartalny sposób rozliczeń VAT, więc teoretycznie nie powinna była popaść w zaległości w okresie, gdy mężczyzna był jej prezesem. Mimo to zaległość powstała, a jemu samemu nie udało się uniknąć odpowiedzialności.

Puste faktury
Mężczyzna został powołany na prezesa zarządu 25 lutego 2015 r. Był to ten sam dzień, w którym upływał termin płatności VAT należnego od spółki za styczeń. Podatek wynikał z faktur, które fiskus następnie zakwestionował. Uznał, że były puste, czyli nie odzwierciedlały rzeczywistych zdarzeń gospodarczych (art. 108 ustawy o VAT).

Spółka nie zapłaciła podatku 25 lutego 2015 r., bo – jak argumentował potem jej prezes – wybrała kwartalny sposób rozliczeń, więc termin płatności upływał dopiero w kwietniu 2015 r. W kwietniu mężczyzna nie był już prezesem, został odwołany 19 marca 2015 r.

Organy podatkowe uznały jednak, że w sytuacji gdy ma zastosowanie art. 108 ustawy o VAT, bez znaczenia jest wybór kwartalnego sposobu rozliczeń. Podatek z pustych faktur musi być zapłacony już do 25 lutego 2015 r. – twierdził fiskus.

Musi odpowiedzieć
Gdy więc okazało się, że nie da się ściągnąć zaległego podatku od spółki, sięgnięto po majątek jej prezesa. Podstawą prawną do tego był art. 116 par. 2 ordynacji podatkowej, zgodnie z którym członek zarządu odpowiada za zaległości podatkowe z tytułu zobowiązań, których termin płatności upływał w czasie, gdy te obowiązki pełnił.

Ustalenia skarbówki zaakceptował WSA w Bydgoszczy (sygn. I SA/Bd 442/19). Zwrócił uwagę na to, że spełnione są wszystkie przesłanki odpowiedzialności członka zarządu wskazane w art. 116 ordynacji. Po pierwsze, mężczyzna był członkiem zarządu spółki w okresie, w którym upłynął termin płatności podatku. Po drugie, czynności egzekucyjne wobec spółki okazały się bezskuteczne. Po trzecie, w związku z niewypłacalnością spółki prezes miał dwa tygodnie na złożenie wniosku o ogłoszenie upadłości spółki. Po czwarte, prezes nie udowodnił, że nie ponosi winy za niezłożenie takiego wniosku. Po piąte, nie wskazał również majątku spółki umożliwiającego zaspokojenie zaległości podatkowych.

Wyrok ten utrzymał w mocy NSA.

– Powstanie obowiązku podatkowego na podstawie art. 108 ustawy o VAT (tzw. puste faktury) stanowi odrębną regulację – uzasadnił wyrok sędzia Paweł Borszowski.

W tym wypadku – jak wyjaśnił sędzia – podatek jest płacony za okresy miesięczne. Skoro więc termin płatności przypadał na dzień powołania do zarządu, to prezes nie może zostać uwolniony od odpowiedzialności za powstałe zaległości spółki – orzekł NSA.©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok NSA z 9 maja 2023 r., sygn. akt III FSK 2044/21

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8717280,prezes-spolki-zaleglosci-platnosc-obowiazek-podatkowy.html

 

Rzeczpospolita

 1. Do 22 maja przedsiębiorcy muszą rozliczyć składkę zdrowotną za 2022 rok

11 maja 2023 | Kadry i Płace | rp.pl

Osoby prowadzące pozarolniczą działalność, które opłacają składki na własne ubezpieczenia, w 2023 r. po raz pierwszy muszą złożyć roczne rozliczenie składki na ubezpieczenie zdrowotne za poprzedni rok.

Zgodnie z przepisami obowiązującymi od 1 stycznia 2022 r. osoby prowadzące działalność gospodarczą ustalają podstawę wymiaru składki na ubezpieczenie zdrowotne w wysokości uzależnionej od formy opodatkowania uzyskiwanych z tej działalności przychodów/dochodów.

Przedsiębiorcy, którzy stosowali opodatkowanie na zasadach ogólnych (skala podatkowa lub podatek liniowy) albo ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych, mają obowiązek ustalić roczną podstawę wymiaru oraz składkę na ubezpieczenie zdrowotne.

Przy opodatkowaniu na zasadach ogólnych
Roczną podstawę wymiaru składki na ubezpieczenie zdrowotne przedsiębiorca ustala za rok składkowy, który trwa od 1 lutego danego roku do 31 stycznia roku następnego.

Roczną podstawę wymiaru stanowi dochód z działalności gospodarczej, ustalony za rok kalendarzowy, jako różnica między osiągniętymi przychodami a poniesionymi kosztami uzyskania tych przychodów (w rozumieniu ustawy o PIT). Od tego odlicza się kwotę opłaconych w tym roku składek na ubezpieczenia emerytalne, rentowe, chorobowe i wypadkowe, jeżeli nie zostały zaliczone do kosztów uzyskania przychodów.

Jak ustalić roczny dochód
Przy ustalaniu rocznego dochodu nie uwzględnia się:

1) przychodów, które nie podlegają opodatkowaniu podatkiem dochodowym w szerokim rozumieniu, czyli na podstawie ustawy o PIT i odrębnych przepisów, np. rozporządzeń o zaniechaniu poboru podatku,

Wyjątek! te przychody należy uwzględnić:

∑ przychody zwolnione z podatku PIT w ramach ulgi: PIT zero na powrót, PIT zero dla rodzin 4+, PIT zero dla pracujących seniorów (art. 21 ust. 1 pkt 152–154 ustawy o PIT),

∑ przychody z działalności gospodarczej prowadzonej w specjalnej strefie ekonomicznej oraz z realizacji nowej inwestycji określonej w decyzji o wsparciu, o której mowa w ustawie o wspieraniu nowych inwestycji i uzyskane na terenie określonym w tej decyzji (art. 21 ust. 1 pkt 63a i 63b ustawy o PIT),

2) przychodów osiągniętych w okresie zawieszenia działalności na podstawie prawa przedsiębiorców, jak też poniesionych w tym okresie kosztów uzyskania przychodu w rozumieniu ustawy o PIT,

3) przychodów za miesiące, w których przedsiębiorcy przysługiwało zwolnienie z opłacania składki zdrowotnej na podstawie (art. 82 ust. 8-9a ustawy zdrowotnej). Nie uwzględnia się też kosztów uzyskania przychodów oraz składek na ubezpieczenia społeczne za te miesiące.

Przy ustalaniu dochodu uwzględnia się szczególne zasady ustalania dochodu w podatku o PIT, o których mowa w art. 24 ust. 1–2b ustawy o PIT, tj. różnice remanentowe. Za rok 2022 nie zwiększa się dochodu, jeżeli remanent końcowy jest wyższy od remanentu początkowego.

4) Jeśli przedsiębiorca uzyskał przychody w związku ze zbyciem środków trwałych, które były amortyzowane przed 2022 rokiem, i odpisy amortyzacyjne zostały zaliczone do kosztów podatkowych, nie dolicza ich do dochodu.

Chodzi o przychody z odpłatnego zbycia określonych składników majątku, np. środków trwałych (o których mowa w art. 14 ust. 2 pkt 1 ustawy o PIT). Wtedy dochód (ustalony z uwzględnieniem art. 24 ust. 2 zdanie drugie ustawy o PIT – szczególny sposób ustalania dochodu w przypadku odpłatnego zbycia składników majątku) nie jest powiększany o odpisy amortyzacyjne zaliczone do kosztów uzyskania przychodów przed 1 stycznia 2022 r.

5) przy ustalaniu dochodu można uwzględnić koszty uzyskania przychodów w rozumieniu ustawy PIT zaliczone przed 1 stycznia 2022 r. do tych kosztów przy ustalaniu dochodu z pozarolniczej działalności gospodarczej, o którym mowa w art. 26, art. 30c albo art. 30ca ustawy o PIT, w brzmieniu obowiązującym przed tą datą.

Nie mniej niż minimum
Roczna podstawa wymiaru składki ustalona na podstawie dochodu nie może być niższa od minimalnej rocznej podstawy.

Aby ustalić minimalną roczną podstawę wymiaru należy pomnożyć minimalne wynagrodzenie obowiązujące na pierwszy dzień roku składkowego przez liczbę miesięcy podlegania ubezpieczeniu zdrowotnemu w roku kalendarzowym, za który ustalany jest dochód do rozliczenia rocznego.

W liczbie miesięcy podlegania ubezpieczeniu zdrowotnemu nie uwzględnia się miesięcy, w których przedsiębiorcy przysługiwało zwolnienie z opłacania składki na podstawie art. 82 ust. 8–9a ustawy zdrowotnej.

Ważne!

Jeśli przedsiębiorcę dotyczyło opodatkowanie podatkiem liniowym, składka wynosi 4,9 proc. podstawy jej wymiaru. Składka ustalana od podstawy rocznej nie może być niższa niż kwota równa 9 proc. iloczynu liczby miesięcy podlegania ubezpieczeniu zdrowotnemu i minimalnego wynagrodzenia obowiązującego w pierwszym dniu roku składkowego.

Przy opodatkowaniu ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych
Roczną podstawę ustala się w oparciu o łączną kwotę przychodów z działalności gospodarczej. Odejmuje się od tego opłacone składki na ubezpieczenia emerytalne, rentowe, chorobowe i wypadkowe. Nie odlicza się składek opłaconych w miesiącu, w którym przedsiębiorcy przysługiwało zwolnienie ze składki zdrowotnej na podstawie art. 82 ust. 8–9b ustawy zdrowotnej.

Jak ustalić roczny przychód
Ustalając przychód za dany rok, nie należy uwzględniać:

∑ przychodów, które nie podlegają opodatkowaniu podatkiem dochodowym, z wyjątkiem przychodów zwolnionych z podatku PIT w ramach ulgi: PIT zero na powrót, PIT zero dla rodzin 4+, PIT zero dla pracujących seniorów (art. 21 ust. 1 pkt 152–154 ustawy o PIT),

∑ przychodów osiągniętych w okresie zawieszenia działalności na podstawie prawa przedsiębiorców,

∑ przychodów za miesiące, w których przedsiębiorcy przysługiwało zwolnienie z opłacania składki zdrowotnej na podstawie art. 82 ust. 8-9b ustawy zdrowotnej.

Trzy stawki procentowe
Roczna podstawa wymiaru składki na ubezpieczenie zdrowotne osób, które stosują opodatkowanie w formie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych, wynosi za 2022 rok:

∑ 44 791,44 zł – jeżeli przychód za ten rok nie przekroczył 60 tys. zł

(jest to liczba miesięcy podlegania ubezpieczeniu zdrowotnemu w danym roku pomnożona przez 60 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w czwartym kwartale 2021 r.),

∑ 74 652,48 zł – jeżeli przychód za ten rok był wyższy niż 60 tys. zł i niższy niż 300 tys. zł

(jest to liczba miesięcy podlegania ubezpieczeniu zdrowotnemu w danym roku pomnożona przez 100 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w czwartym kwartale 2021 r.),

∑ 134 374,44 zł – jeżeli przychód za ten rok przekroczył 300 tys. zł

(jest to liczba miesięcy podlegania ubezpieczeniu zdrowotnemu w danym roku pomnożona przez 180 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w czwartym kwartale 2021 r.).

Ważne!

W liczbie miesięcy podlegania ubezpieczeniu zdrowotnemu nie uwzględnia się miesięcy, w których przedsiębiorcy przysługiwało zwolnienie z opłacania składki na podstawie art. 82 ust. 8–9b ustawy zdrowotnej.

Wybrane pytania i odpowiedzi
∑ Czy suma składek będzie automatycznie pobierana na DRA lub RCA w programie Płatnik/aplikacji ePłatnik?

Przy sporządzaniu dokumentu z rocznym rozliczeniem program Płatnik/aplikacja ePłatnik podpowie dane do rocznego rozliczenia na podstawie zapisanych w systemie informacji z przekazanych przez płatnika do ZUS za rok składkowy (podatek liniowy, skala podatkowa) lub kalendarzowy (ryczałt ewidencjonowany) dokumentów rozliczeniowych oraz sporządzanych lub skorygowanych przez ZUS z urzędu.

Podczas sporządzania dokumentu płatnik musi wskazać rok, za który dokonywane jest roczne rozliczenie oraz formę opodatkowania. Powinien też podać kwotę realnego ustalonego dochodu lub przychodu za rok 2022 w zależności od formy opodatkowania, jaką stosował w 2022 r. Należy pamiętać, że kwoty dochodów/przychodów w dokumentach miesięcznych niekoniecznie muszą odpowiadać ustalonemu rocznemu dochodowi/przychodowi.

Jeśli jednak płatnik nie poda tych kwot, to po użyciu funkcji „Wylicz” na dokumencie zostaną wstawione kwoty, które wynikają z danych zapisanych w ZUS na koncie płatnika (dane widoczne w kartotece płatnika).

Brak podania ustalonego przychodu/dochodu może wiązać się z ryzykiem ustalenia niewłaściwej rocznej podstawy i składki, a tym samym ustalenia kwoty dopłaty/zwrotu.

Należy jednak zaznaczyć, że w sytuacji gdy płatnik wypełniając dokument DRA/RCA zaznaczy pole: Zmiana formy opodatkowania, płatnik sam będzie musiał podać niezbędne dane.

∑ Składki za jaki okres należy uwzględnić w rozliczeniu rocznym, jeśli zmieniona została forma opodatkowania z ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych na skalę podatkową?

Przy zmianie formy opodatkowania z okresem wstecz (za cały 2022 r.), do rozliczenia rocznego za rok 2022 dotyczącego tej formy uwzględnia się:

∑ składki należne za okres roku składkowego, który obowiązuje od 1 lutego 2022 r. do 31 stycznia 2023 r. – jeśli wraz ze zmianą wstecz formy opodatkowania z ryczałtu na skalę przedsiębiorca zgłosi wybór skali także dla roku 2023,

∑ składki należne za okres luty-grudzień 2022 – jeśli płatnik zmienia za rok 2022 formę opodatkowania z ryczałtu na skalę podatkową, ale od stycznia 2023 r. wybrał formę opodatkowania ryczałt.

Ze wskazanych dokumentów rozliczeniowych należy zsumować należne składki na ubezpieczenie zdrowotne i wykazać je w poz. 09 bloku XII ZUS DRA/bloku III.F ZUS RCA. Składki te brane są do ustalenia, jaki będzie wynik rocznego rozliczenia – kwota dopłaty czy zwrotu.

∑ Jaki jest termin na złożenie wniosku o zwrot nadpłaty składki na ubezpieczenie zdrowotne?

1 czerwca 2023 r. jest ostatnim dniem na złożenie wniosku o zwrot nadpłaty składki na ubezpieczenie zdrowotne (RZS-R). Jest to termin, który wynika z art. 81 ust. 2n ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (DzU z 2022 r., poz. 2056 ze zm.). Zgodnie z tym przepisem, wniosek może być złożony w terminie miesiąca od upływu terminu do złożenia zeznania, o którym mowa w art. 45 ust.1 ustawy o PIT. Zatem wniosek może być złożony od 1 maja 2023 r. do 1 czerwca 2023 r.

∑ Czy nadpłatę składki zdrowotnej można przekazać na poczet przyszłych należności?

Płatnik po przekazaniu deklaracji rozliczeniowej za dany miesiąc ma obowiązek opłacania składek, które z niej wynikają.

Ustawodawca nie przewidział możliwości równoczesnego rozliczenia nadpłaty, która wynika z rocznego rozliczenia składki na ubezpieczenie zdrowotne, w poczet należności wykazanych w deklaracji rozliczeniowej np. za kwiecień. Nadpłata taka może zostać zwrócona.

Jeśli płatnik nie opłaci składek, które wynikają z deklaracji za kwiecień 2023 r. i chce, żeby nadpłata powstała z rocznego rozliczenia składki na ubezpieczenie zdrowotne rozliczyła te należności, powinien wystąpić z wnioskiem o jej zwrot.

Tryb taki umożliwi rozliczenie nadpłaty na składki z uwzględnieniem daty, który wynika z terminu przekazania rocznego rozliczenia. Przy czym ZUS ma obowiązek rozpatrzenia wniosku, w tym rozliczenia nadpłaty np. na składki za kwiecień, w terminie do 1 sierpnia br.

∑ Czy w rozliczeniu rocznym należy podać sumę składek należnych, czy wpłaconych?

W polach 09, 16 i 23 bloku rocznego rozliczenia należy podać sumę należnych miesięcznych składek w ramach danej formy opodatkowania. W tych polach powinny być uwzględnione składki wykazane w dokumentach rozliczeniowych złożonych za okres:

∑ od lutego 2022 r. do stycznia 2023 r. dla formy opodatkowania – podatek liniowy, skala podatkowa,

∑ od stycznia do grudnia 2022 r. dla formy opodatkowania ryczałt ewidencjonowany.

∑ Jak przygotować rozliczenie roczne w przypadku, gdy nastąpiła zmiana opodatkowania ze skali (2022 r.) na ryczałt (2023 r.)?

Jeżeli w 2022 r. przedsiębiorca stosował formę opodatkowania „skala podatkowa”, a od stycznia 2023 r. rozpoczął stosowanie formy opodatkowania „ryczał od przychodów ewidencjonowanych”, to rozliczenie roczne za 2022 r. sporządza jedynie dla „skali podatkowej”.

W tym przypadku suma należnych składek, która jest do wykazania w polu 09 bloku rocznego rozliczenia będzie sumą składek z dokumentów za okres od lutego do grudnia 2022 r.

Styczeń 2023 r. nie jest uwzględniony w rozliczeniu rocznym za 2022 r. Będzie dopiero wykazany w rozliczeniu rocznym za rok 2023 przy wykazaniu jako formy opodatkowania „ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych”.

∑ Czy przy zmianie formy opodatkowania konieczna jest korekta deklaracji za cały rok?

Jeśli płatnik zmienia formę opodatkowania z ryczałtu ewidencjonowanego lub podatku liniowego za cały rok 2022 na skalę podatkową (na podstawie art. 14-15 ustawy z 9 czerwca 2022 r. o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz niektórych innych ustaw), nie sporządza korekt deklaracji za rok 2022.

W takim przypadku składka zdrowotna rozliczona w dokumentach miesięcznych pozostaje rozliczona na formie opodatkowania sprzed zmiany (ryczałt, podatek liniowy), natomiast samo roczne rozliczenie składki zdrowotnej za rok 2022 nastąpi już dla zmienionej formy opodatkowania, tj. będzie ustalona dla skali podatkowej.

∑ Czy trzeba robić korekty dokumentów rozliczeniowych za poszczególne miesiące? Niektóre faktury kosztowe dotyczące roku poprzedniego wpływają do firmy już po przesłaniu deklaracji.

Nie, nie ma takiej konieczności, aby korygować miesięczne deklaracje.

Jeśli płatnik rozlicza się na zasadach ogólnych lub ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych, przy obliczaniu wysokości dochodu za dany miesiąc lub wysokości przychodów liczonych narastająco od początku roku nie uwzględnia określonego przychodu lub wydatków zakwalifikowanych jako koszty uzyskania przychodu, wówczas nie musi korygować rozliczeń za dany miesiąc. Te przychody lub wydatki powinny być uwzględniane na bieżąco w rozliczeniach za kolejny okres, a więc za miesiąc, za który płatnik przekazuje dokumenty rozliczeniowe w danym roku.

Nie ma potrzeby korygować miesięcznej składki zdrowotnej wstecz, ponieważ rozliczenie przychodów lub dochodów i wysokości składki zdrowotnej będzie uwzględnione w rozliczeniu rocznym.

∑ Czy po sporządzeniu deklaracji rocznej należy dokonać korekt deklaracji miesięcznych w przypadku nadpłaty lub niedopłaty składki zdrowotnej?

Jeśli z rocznego rozliczenia wyjdzie kwota do zwrotu lub dopłaty, po sporządzeniu deklaracji rocznej (za kwiecień 2023 r.) nie należy dokonywać korekt deklaracji miesięcznych. Kwota dopłaty jest doliczana do kwoty miesięcznej składki na ubezpieczenie zdrowotne oraz do łącznej kwoty do zapłaty.

∑ Czy jeśli w 2022 r. podatnik wybrał ryczałt i płacił ryczałt, a w rozliczeniu rocznym wybrał zasady ogólne, ale pomimo tego w 2023 r. pozostał nadal na ryczałcie, to czy roczną składkę zdrowotną rozlicza według ryczałtu, czy według zasad ogólnych?

Jeżeli w 2022 r. podatnik opodatkowany był ryczałtem (i płacił ryczał), natomiast na mocy art. 15 ustawy z 9 czerwca 2022 r. o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz niektórych innych ustaw) zmienił za rok 2022 formę opodatkowania na skalę podatkową, ale od 2023 r. wybrał jako formę opodatkowania ryczałt, to roczną składkę zdrowotną rozlicza według zasad ogólnych. Ustala zatem roczną podstawę i składkę dla skali podatkowej.

∑ Czy wsteczna zmiana formy opodatkowania z podatku liniowego na skalę za 2022 r., bez zmiany formy opodatkowania za 2023 r. (w 2023 r. podatek liniowy), powinna być wykazana tak samo jak zmiana formy opodatkowania ze skali na liniowy od stycznia 2023 r.?

W rozliczeniu rocznym wykazywana jest zmiana formy opodatkowania na podstawie przepisów art. 14-15 i 17 ustawy z 9 czerwca 2022 r. o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz niektórych innych ustaw.

W opisanym przypadku mamy do czynienia ze zmianą opodatkowania za rok 2022 na podstawie art. 14 wskazanej ustawy, czyli z podatku liniowego na skalę podatkową. Tym samym w rozliczeniu rocznym należy zaznaczyć pole 02 (blok XII ZUS DRA lub III.F ZUS RCA).

W rozliczeniu rocznym nie zaznacza się zmiany formy opodatkowania na rok 2023.

W opisanym przypadku należy ustalić roczną podstawę i składkę dla obu form opodatkowania, tj. dla skali (za okres od lutego do grudnia 2022 r.) oraz dla podatku liniowego za okres od 1 do 31 stycznia 2023 r. Styczeń 2023 r. w tym przypadku jest jednomiesięcznym rokiem składkowym.

∑ Czy sprzedaż środków trwałych będzie wpływać na roczną podstawę składki zdrowotnej?

Tak, dla osób opodatkowanych na zasadach ogólnych podstawą wymiaru składki na ubezpieczenie zdrowotne jest dochód z działalności gospodarczej ustalony za rok kalendarzowy jako różnica między osiągniętymi przychodami, w rozumieniu ustawy o PIT, z wyłączeniem przychodów niepodlegających opodatkowaniu podatkiem dochodowym, z wyjątkiem przychodów określonych w art. 21 ust. 1 pkt 63a, 63b, 152–154 ustawy o PIT, które pomimo wyłączenia ich z opodatkowania nadal powinny być uwzględniane w wysokości uzyskiwanych przychodów, a kosztami jego uzyskania.

Przy czym nie będą brane pod uwagę przychody wolne od podatku dochodowego w szerokim rozumieniu, czyli niepodlegające opodatkowaniu na podstawie przepisów ustawy PIT, jak i odrębnych przepisów, np. rozporządzeń o zaniechaniu poboru podatku. W przychodach z prowadzonej działalności będą jednak uwzględniane przychody zwolnione z podatku PIT w ramach tzw. ulgi: PIT zero na powrót, PIT zero dla rodzin 4+, PIT zero dla pracujących seniorów (art. 21 ust. 1 pkt 152–154 ustawy PIT). Ulgi te są limitowane w ramach jednej, wspólnej kwoty i dotyczą zarówno przychodów z działalności gospodarczej, jak i np. przychodów ze stosunku pracy. Składka zdrowotna będzie również obliczana od dochodów z działalności gospodarczej prowadzonej w specjalnej strefie ekonomicznej oraz osiągniętych z realizacji nowej inwestycji określonej w decyzji o wsparciu, o której mowa w ustawie z 10 maja 2018 r. o wspieraniu nowych inwestycji (DzU z 2020 r., poz. 1752 ze zm.), i uzyskane na terenie określonym w tej decyzji o wsparciu (art. 21 ust. 1 pkt 63a i 63b ustawy PIT).

Dochód roczny jest pomniejszony o kwotę opłaconych w tym roku składek na ubezpieczenia emerytalne, rentowe, chorobowe i wypadkowe, jeżeli nie zostały zaliczone do kosztów uzyskania przychodów. W przypadku gdy podstawa wymiaru składki na ubezpieczenie zdrowotne jest niższa od kwoty stanowiącej iloczyn liczby miesięcy podlegania ubezpieczeniu zdrowotnemu w roku kalendarzowym, za który ustalany był dochód, i minimalnego wynagrodzenia obowiązującego w pierwszym dniu roku składkowego, podstawę wymiaru składki na ubezpieczenie zdrowotne za ten rok składkowy stanowi ta kwota.

Przedsiębiorcy uzyskujący obok dochodów z podstawowej działalności gospodarczej również dochody z odpłatnego zbycia składników majątku wykorzystywanego na potrzeby działalności gospodarczej zobowiązani są ustalać swój dochód na zasadach określonych w art. 24 ust. 1-2b ustawy o PIT, który reguluje szczególne zasady ustalania dochodu. Zgodnie z art. 24 ust. 2 dochodem lub stratą ze sprzedaży środka trwałego jest różnica pomiędzy przychodem uzyskanym ze sprzedaży a jego wartością początkową, powiększona o wartość dokonanych odpisów amortyzacyjnych.

Wyjątkiem są odpisy amortyzacyjne, zaliczone do kosztów uzyskania przychodu, dokonane przed 2022 r. Zgodnie z art. 35 ustawy z 9 lutego 2022 r., w przypadku sprzedaży środków trwałych, które dla potrzeb podatku PIT były amortyzowane przed 2022 r., przy ustalaniu – dla potrzeb składki zdrowotnej – dochodu z ich odpłatnego zbycia, dochód ten nie jest powiększany o odpisy amortyzacyjne zaliczone do kosztów uzyskania przychodów przed 2022 rokiem.

∑ Czy od przychodu można odjąć Fundusz Pracy?

Nie. Od przychodu można odjąć jedynie kwotę opłaconych w tym roku składek na ubezpieczenia emerytalne, rentowe, chorobowe i wypadkowe, jeżeli nie zostały zaliczone do kosztów uzyskania przychodów.

∑ Czy strata na sprzedaży środka trwałego (amortyzowanego przed 1 stycznia 2022 r.) pomniejsza ogólny dochód z działalności gospodarczej?

Tak. Przedsiębiorcy uzyskujący obok dochodów z podstawowej działalności gospodarczej również dochody z odpłatnego zbycia składników majątku wykorzystywanego na potrzeby działalności gospodarczej zobowiązani są ustalać swój dochód na zasadach określonych w art. 24 ust. 1-2b ustawy o PIT, który reguluje szczególne zasady ustalania dochodu. Zgodnie z art. 24 ust. 2 dochodem lub stratą ze sprzedaży środka trwałego jest różnica pomiędzy przychodem uzyskanym ze sprzedaży a jego wartością początkową, powiększona o wartość dokonanych odpisów amortyzacyjnych. Tak więc kosztem uzyskania przychodów w odniesieniu do zbywanego środka trwałego, w tym przy obliczaniu dochodu dla celów składki zdrowotnej, jest nieumorzona/niezamortyzowana wartość tego środka trwałego.

Jedyną różnicą w zakresie ustalania dochodu z działalności gospodarczej w sytuacjach zbycia środków trwałych na potrzeby podatku PIT i na potrzeby składki zdrowotnej jest ta wynikająca z art. 35 ustawy z 9 lutego 2022 r. Zgodnie z tym przepisem dla celów wyliczenia składki zdrowotnej dochód ustalany od przychodów ze sprzedaży środków trwałych nie jest powiększany o odpisy amortyzacyjne zaliczone do kosztów uzyskania przychodów przed 1 stycznia 2022 r. Oznacza to, że dla celów obliczenia dochodu stanowiącego podstawę obliczenia składki zdrowotnej, odpisy amortyzacyjne zaliczone do kosztów uzyskania przychodów przed 2022 r. traktowane są jak nieumorzona /niezamortyzowana wartość zbywanego środka trwałego.

∑ Czy strata z lat ubiegłych będzie wpływać na podstawę rocznej składki zdrowotnej?

Nie. Dla osób opodatkowanych na zasadach ogólnych podstawą wymiaru składki na ubezpieczenie zdrowotne jest dochód z działalności gospodarczej ustalony za rok kalendarzowy jako różnica między osiągniętymi przychodami, w rozumieniu ustawy o PIT, z wyłączeniem przychodów niepodlegających opodatkowaniu podatkiem dochodowym, z wyjątkiem przychodów określonych w art. 21 ust. 1 pkt 63a, 63b, 152–154 ustawy o PIT, które pomimo wyłączenia ich z opodatkowania nadal powinny być uwzględniane w wysokości uzyskiwanych przychodów, a kosztami jego uzyskania.

Dochód roczny jest pomniejszony o kwotę opłaconych w tym roku składek na ubezpieczenia emerytalne, rentowe, chorobowe i wypadkowe, jeżeli nie zostały zaliczone do kosztów uzyskania przychodów.

∑ Wspólnik spółki jawnej z tytułu prowadzonej działalności za rok 2022 odnotował stratę. Czy w rocznym rozliczeniu składki zdrowotnej podaje dochód wynoszący 0?

W takiej sytuacji jako dochód należy wykazać 0 zł, a podstawą wymiaru składki na ubezpieczenie zdrowotne będzie iloczyn liczby miesięcy podlegania ubezpieczeniu zdrowotnemu w roku 2022 i minimalnego wynagrodzenia obowiązującego na dzień 1 lutego 2022 r.

∑ Czy w przypadku opodatkowania na zasadach ogólnych składka ZUS zapłacona w styczniu 2023 r. jest kosztem przy ustalaniu dochodu do rocznej składki zdrowotnej za 2022 r.?

Kwestie dotyczące kosztów uzyskania przychodów należą do właściwości organów podatkowych. Zasady pomniejszania dochodu o opłacone składki na ubezpieczenia społeczne przy ustalaniu dochodu dla celów wyliczenia składki zdrowotnej są takie same, jak przy ustalaniu dochodu dla celów podatkowych. A zatem – jeśli chodzi o składki – dochód za rok 2022 nie może być pomniejszany o składki opłacone już w 2023 r.

∑ Czy dochód przyjmowany do ustalenia podstawy wymiaru składki na ubezpieczenie zdrowotne powinien być powiększany o różnicę remanentową, jeżeli remanent końcowy jest większy od początkowego?

Zgodnie z przepisami dochód uzyskiwany z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej stanowiący podstawę wymiaru składki na ubezpieczenie zdrowotne jest ustalany z uwzględnieniem różnic remanentowych obliczanych dla potrzeb podatku PIT.

Jeśli remanent końcowy jest niższy od remanentu początkowego, oznacza to obniżenie dochodu, a tym samym i podstawy wymiaru składki. Przedsiębiorca może zatem uwzględnić to obniżenie w kontekście rozliczenia rocznego, w którym pomniejszy dochód roczny za rok 2022.

W sytuacji, gdy remanent końcowy jest wyższy od remanentu początkowego dochód przyjmowany do ustalenia podstawy wymiaru składki na ubezpieczenie zdrowotne nie jest powiększany o różnicę remanentową. Zasada ta ma zastosowanie jedynie w sytuacji obliczania składki za rok 2022. W odniesieniu do składek należnych za rok 2023 dodatnia różnica remanentowa będzie zwiększała dochód analogicznie jak ma to miejsce dla celów obliczania podatku.

∑ Jak ująć w przychodzie wykup środka trwałego z leasingu operacyjnego w 2022 r., którego kwota została jednorazowo zamortyzowana, a następnie środek ten został sprzedany w 2023 r.?

Należy zastosować zasady obowiązujące w PIT.

W przypadku wykupu przedmiotu używanego na podstawie leasingu operacyjnego, a następnie jego sprzedaży, kosztem uzyskania przychodu z tej sprzedaży jest cena wykupu. Jeżeli po wykupie przedmiot staje się środkiem trwałym, wówczas kosztem uzyskania przychodu jest jego wartość początkowa, czyli cena nabycia (cena wykupu plus ewentualne koszty związane z zakupem, naliczone do dnia przekazania środka trwałego do używania).

I taką kwotę należy uwzględnić przy wyliczaniu podstawy wymiaru składki zdrowotnej.

∑ Czy osoba, która zmieniła wstecznie formę opodatkowania z podatku liniowego na skalę, a na 2023 r. pozostała na podatku liniowym, dochód za grudzień 2022 r. ujmuje w rozliczeniu rocznym za 2022 r.?

W opisanym przypadku rozliczenie roczne powinno obejmować dwie formy opodatkowania. Dla skali dotyczy ono okresu od lutego do grudnia 2022 r., a dla podatku liniowego – okres od 1 do 31 stycznia 2023 r. Styczeń 2023 r. w tym przypadku jest jednomiesięcznym rokiem składkowym. Dochód za grudzień, jakkolwiek nieoskładkowany w ramach rozliczenia miesięcznego, będzie ujęty w dochodzie za rok 2022 stanowiącym roczną podstawę wymiaru składki w kontekście rozliczenia rocznego dla formy opodatkowania – skala podatkowa. Natomiast roczna podstawa wymiaru składki dla formy opodatkowania podatkiem liniowym będzie wynosiła 0 zł (gdyż nie wystąpił dochód za rok 2022 opodatkowany podatkiem liniowym).

∑ Zasady ogólne rozliczenie wspólne małżonków: jeżeli osoba prowadząca działalność płaciła mniejszy podatek niż rozliczając się wspólnie z mężem, to czy będzie musiała dopłacać składkę zdrowotną, jeżeli jej dochód w wyniku wspólnego rozliczenia zwiększy się?

Dla celów ustalenia wysokości składki zdrowotnej każdy z małżonków prowadzących działalność gospodarczą musi ustalić odrębnie składkę roczną od przychodów/dochodów uzyskanych w ramach swojej działalności.

Wspólne rozliczenie podatku nie ma wpływu na zasady ustalania dochodu rocznego z działalności gospodarczej danego małżonka. Wspólne rozliczenie – i to tylko w kontekście kwoty należnego podatku – będzie miało znaczenie dla ustalenia należnej składki rocznej tylko w odniesieniu do osób ze znacznym lub umiarkowanym stopniem niepełnosprawności, które spełniały warunki do obniżenia składki miesięcznej do wysokości zaliczki na podatek na podstawie art. 82 ust. 10 ustawy zdrowotnej, w odniesieniu do co najmniej jednego miesiąca danego roku składkowego. W takim przypadku obliczona od dochodu małżonka prowadzącego działalność składka roczna jest obniżana do połowy wysokości kwoty należnego podatku.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1494816-Do-22-maja-przedsiebiorcy-musza-rozli-czyc-skladke-zdrowotna-za-2022-rok.html#.ZGS1K-xBxhF

 2. Fiskus nie dostanie nic od wsparcia dla firmy z grupy

15 maja 2023 | Podatki i księgowość | Aleksandra Tarka

Zagranicznego usługobiorcy, który korzysta z usług spółki na terenie kraju, nie można uznać za mającego stałe miejsce prowadzenia działalności w miejscu ich świadczenia w Polsce, tylko dlatego, że posiada tutaj inne stałe miejsca prowadzenia działalności.

Naczelny Sąd Administracyjny uwzględnił skargę kasacyjną spółki, która spierała się z fiskusem o to, gdzie rozliczać VAT od usług wsparcia (prawomocny wyrok z 14 lutego 2023 r., I FSK 1794/19).

Spór w sprawie zaczął się od wniosku o interpretację. Spółka wskazała w nim, że ma siedzibę w Polsce, ale należy do międzynarodowej grupy działającej m.in. w sektorze outsourcingu dokumentowych procesów biznesowych. Głównym jej zadaniem jest zarządzanie procesem produkcji i łańcuchem dostaw elementów składowych produktów powierzonych spółce przez klientów. To przede wszystkim przechowywanie, kompletowanie, pakowanie, adresowanie i kontrolowanie zawartości produktów dostarczanych do odbiorców końcowych. W ramach prowadzonej działalności spółka świadczy również usługi wsparcia na rzecz innej firmy z grupy, która ma siedzibę poza Polską i tam realizuje zasadniczy profil swojej działalności.

Spółka zaznaczyła jednak, że kontrahent jest zarejestrowany dla celów VAT także w Polsce, gdzie ma dwa stałe miejsca prowadzenia działalności gospodarczej. Podatniczka była jednak przekonana, że choć wsparcie w ramach outsourcingu poszczególnych procesów działalności prowadzonej przez kontrahenta realizowane jest przez nią z terytorium Polski, to jego główna siedziba jest w innym kraju. Dlatego opisane we wniosku usługi nie podlegają, jej zdaniem, opodatkowaniu w Polsce na podstawie art. 28b ust. 2 ustawy o VAT.

Fiskus tego nie potwierdził. Nie zgodził się bowiem, że opisane usługi nie są świadczone dla polskiej obecności zagranicznego kontrahenta. Organ zauważył, że spółka będzie odpowiadała za wsparcie procesu sprzedaży w odniesieniu do całej działalności handlowej kontrahenta, tj. również dokonywanej ze stałych miejsc prowadzenia działalności gospodarczej na terytorium Polski. W konsekwencji część usług wsparcia będzie świadczona dla stałych miejsc prowadzenia działalności gospodarczej kontrahenta, znajdujących się w Polsce. Urzędnicy podkreślili, że mniejsza jest skala wsparcia procesu sprzedaży dokonywanej ze stałych miejsc prowadzenia działalności gospodarczej w porównaniu do wsparcia sprzedaży zagranicznej. Dlatego miejscem opodatkowania tej części usług będzie Polska. Spółka zaskarżyła interpretację, ale Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi oddalił jej skargę.

Stałość i odpowiednia struktura zaplecza
Rację skarżącej przyznał dopiero NSA. Odwołując się do orzecznictwa unijnego sąd uznał, że aby zagranicznego kontrahenta można było uważać za mającego w Polsce stałe miejsce prowadzenia działalności, powinien on dysponować w Polsce nie tylko strukturą charakteryzującą się wystarczającą stałością. Struktura ta powinna ponadto umożliwiać, w zakresie zaplecza personalnego i technicznego, odbiór w Polsce i wykorzystywanie usług świadczonych przez spółkę polską do własnych potrzeb działalności gospodarczej tego stałego miejsca. Stałe miejsce prowadzenia działalności podatnika charakteryzuje bowiem wystarczająca stałość oraz odpowiednia struktura w zakresie zaplecza personalnego i technicznego, by umożliwić mu odbiór i wykorzystywanie usług świadczonych na własne potrzeby tego stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej.

Tymczasem w spornym przypadku istotne jest to, że usługa ma charakter kompleksowego wsparcia działalności handlowej prowadzonej przez kontrahenta z siedzibą w innym kraju. Nie można zatem wywnioskować, że część usług wsparcia będzie świadczona przez skarżącą dla stałych miejsc prowadzenia działalności gospodarczej kontrahenta, znajdujących się w Polsce.

Gdzie jest wykorzystana usługa
NSA zgodził się ze spółką, że usługa może być opodatkowana tylko tam, gdzie jest wykorzystana, tj. gdzie ustalono warunki jej świadczenia, podjęto decyzję o jej nabyciu, użyto usługi oraz zaakceptowano płatność za nią. Z wniosku wynika, że usługi są wykorzystywane w kraju kontrahenta. Jego polska aktywność nie ma do dyspozycji personelu ani infrastruktury, która by umożliwiała odbiór i wykorzystanie spornych usług.

Zdaniem NSA, nie można uznać, że korzystanie przez zagranicznego usługobiorcę z usług spółki na terenie kraju stanowi o posiadaniu przez niego stałego miejsca tylko z powodu posiadania w Polsce innego stałego miejsca prowadzenia działalności gospodarczej. W szczególności nie znaczy to, że część tych usług świadczona jest na rzecz tych stałych miejsc prowadzenia działalności zagranicznego usługobiorcy na terenie kraju. Chodzi o sytuację, gdy krajowa spółka zapewnia kompleksowe wsparcie w ramach outsourcingu poszczególnych procesów działalności gospodarczej prowadzonej przez tego zagranicznego usługobiorcę, ale ich efekty mogą jedynie pośrednio znaleźć odzwierciedlenie w sprzedaży dokonywanej przez inne stałe miejsca prowadzenia działalności gospodarczej na terenie kraju.

Podstawa prawna:

∑ art. 28b ust. 1 i 2 ustawy z 11 marca 2004 r. o podatku od towarów i usług (tekst jedn. Dz.U. z 2022 r., poz. 931 ze zm.)

https://archiwum.rp.pl/artykul/1495021-Fiskus-nie-dostanie-nic-od-wsparcia-dla-firmy-z-grupy.html#.ZGS2LuxBxhF

 3. Przemieszczenie własnych towarów daje prawo do odliczenia VAT

15 maja 2023 | Podatki i księgowość | Michał Rudy

Przemieszczenie własnych towarów nabytych w Polsce na teren budowy w innym państwie członkowskim UE należy traktować jako ich wewnątrzwspólnotową dostawę. Od nabycia tych towarów przysługuje również prawo do odliczenia VAT.

Tak wynika z interpretacji dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 9 stycznia 2023 r. (0114- KDIP1-2.4012.565.2022.1.RM).

Polska spółka prowadziła działalność polegającą na wykonywaniu instalacji wodno-kanalizacyjnych, cieplnych i gazowych. Swoje usługi spółka świadczyła zarówno w Polsce, jak i na terenie innych państw członkowskich UE. W związku z realizowanymi projektami spółka nabywała towary od krajowych dostawców. Zakupione materiały były dostarczane do magazynu spółki lub podmiotu świadczącego na jej rzecz usługi logistyczne. Magazyny znajdowały się na terytorium Polski. Co istotne, spółka nabywała prawo do rozporządzania towarami jak właściciel w momencie ich rozładowania w magazynie. Podczas składania zamówień spółka wskazywała numer projektu znajdującego się w konkretnym państwie członkowskim UE. Istniała jednak możliwość, że zakupione towary finalnie wykorzystywane były do realizacji innego projektu, który miał miejsce w Polsce lub w innym państwie członkowskim UE. Ze względów logistycznych towary mniejszych gabarytów, których każdorazowa wysyłka za granicę nie byłaby opłacalna, były gromadzone w magazynie, a po skompletowaniu większego ładunku wysyłane na teren budowy w Polsce lub innym państwie członkowskim UE. Towary były transportowane przez pracownika spółki lub przez podmiot trzeci.

W związku z realizacją projektów, na cele których towary były nabywane, spółka była zarejestrowana do celów VAT zarówno w Polsce, jak i w państwach członkowskich, w których prowadzone były budowy i do których przenoszone były towary. Co więcej, od nabytych w Polsce towarów spółka odliczała VAT naliczony. W sytuacji gdy towary były wywożone do innego państwa członkowskiego UE, spółka rozpoznawała w tym kraju wewnątrzwspólnotowe nabycie towarów i rozliczała VAT zgodnie z obowiązującymi przepisami. W związku z przemieszczeniami towarów spółka gromadziła dokumentację potwierdzającą wywóz towarów do innego państwa członkowskiego UE.

Spółka miała wątpliwości, czy w związku z wywozem zakupionych w Polsce towarów na terytorium innego państwa członkowskiego UE dojdzie do tzw. nietransakcyjnego przemieszczenia własnych towarów, o którym mowa w art. 13 ust. 3 ustawy o VAT, oraz czy od zakupionych w Polsce towarów będzie jej przysługiwać prawo do odliczenia VAT.

Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej potwierdził stanowisko spółki, zdaniem której transport towarów z magazynu w Polsce do innego państwa członkowskiego UE będzie wewnątrzwspólnotową dostawą towarów, o której mowa w art. 13 ust. 3 ustawy o VAT. Spółka, która jest zarejestrowanym podatnikiem VAT i VAT-UE, dokonywała bowiem przemieszczenia towarów należących do jej przedsiębiorstwa z terytorium Polski na terytorium innego państwa członkowskiego UE, gdzie towary te miały służyć jej działalności gospodarczej. Skoro zatem spełnione zostały ustawowe przesłanki, to przeniesienie towarów spółki należało uznać za WDT, o której mowa w art. 13 ust. 3 ustawy o VAT.

Dyrektor KIS wskazał również, że z uwagi na wykorzystywanie nabywanych i przenoszonych towarów do czynności opodatkowanych, spółce będzie przysługiwać prawo do odliczenia VAT naliczonego od tych zakupów.

Michał Rudy
radca prawny, starszy konsultant w dziale prawnopodatkowym PwC

Komentowana interpretacja co do zasady pokrywa się z linią interpretacyjną, która została wypracowana w podobnych stanach faktycznych. Możliwość dokonywania nietransakcyjnych przeniesień własnych towarów rozwiązuje wiele problemów logistycznych spółek, umożliwiając im swobodne przenoszenie towarów między magazynami znajdującymi się w różnych państwach członkowskich UE.

Kwestią problematyczną, która miała zostać wyjaśniona analizowaną interpretacją, było uznanie, że w opisanym stanie faktycznym nie dochodzi do bezpośredniej WDT od dostawcy do magazynu spółki w innym państwie członkowskim UE. Dyrektor potwierdził stanowisko spółki, że taka sytuacja w opisanym stanie faktycznym nie zaistnieje. Co prawda destynacja zakupionych towarów była znana w momencie ich dostawy, jednak spółka brała pod uwagę możliwość jej zmiany. Tym samym towary zakupione w celu realizacji budowy w Polsce mogły zostać wywiezione na budowę w innym państwie UE. Jak wynika z interpretacji, przeniesienie tych towarów stanowiło jednak kwestię następczą, do której mogło dojść po zrealizowaniu krajowej dostawy towarów. Zanim bowiem doszło do przeniesienia towarów do innego państwa członkowskiego UE spółka miała prawo do dysponowania tymi towarami jak właściciel w Polsce, co należało uznać za krajową dostawę towarów. W związku z tym nie można przyjąć, że sprzedaż towarów dokonywana przez dostawców odbywała się w ramach WDT.

W praktyce pojawiają się również rozważania dotyczące uznania przenoszonych materiałów budowlane za element dostawy z montażem, która zgodnie z art. 13 ust. 4 pkt 1 ustawy o VAT nie stanowi WDT. Z tego względu należy każdorazowo badać dominujący element danej transakcji, ponieważ w rzeczywistości przesunięcie własnych towarów może zostać uznane za dostawę z montażem opodatkowaną na terytorium państwa trzeciego.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1495020-Przemieszczenie-wlasnych-towarow-daje-prawo-do-odliczenia-VAT.html#.ZGS20OxBxhF

 4. Okolicznościowy bonus menedżera z PIT

16 maja 2023 | Prawo co dnia | Aleksandra Tarka

Rozliczając specjalny 70 proc. podatek dochodowy od odszkodowania przyznanego byłemu pracownikowi na podstawie przepisów o zakazie konkurencji, płatnik ma uwzględnić także wypłaconą mu nagrodę jubileuszową.

W poniedziałek Naczelny Sąd Administracyjny wydał ważny wyrok dla menedżerów państwowych i komunalnych spółek, których potencjalnie może dotyczyć 70 proc. PIT od odpraw.

Sprawa dotyczyła spółki węglowej z większościowym udziałem państwa. A jej wątpliwości podatkowe dotyczyły jednego z kierowników działów. We wniosku o interpretację wyjaśniła, że w maju 2014 r. podpisała z nim umowę o zakazie działalności konkurencyjnej, w której zobowiązała się do wypłaty odszkodowania w wysokości 100 proc. wynagrodzenia przez okres 12 miesięcy przed ustaniem stosunku pracy, płatnego w miesięcznych ratach. W 2017 r. kierownik stracił etat. Jego umowa została rozwiązana za porozumieniem stron i spółka rozpoczęła wypłacać pracownikowi odszkodowanie.

Z wniosku wynikało, że w okresie sześciu miesięcy poprzedzających miesiąc wypłaty odszkodowania pracownikowi dostał m.in. nagrodę jubileuszową. Wobec sprzecznych stanowisk spółka chciała się upewnić, czy jako płatnik 70 proc. PIT do wysokości wynagrodzenia otrzymanego przez pracownika z umowy o pracę, w okresie sześciu miesięcy poprzedzających pierwszy miesiąc wypłaty odszkodowania, powinna wliczyć również wypłaconą mu nagrodę jubileuszową?

Nieoczekiwanie fiskus odpowiedział, że nie. W jego ocenie skoro pojęcie „wynagrodzenia” bezpośrednio wiąże się „z wykonaną pracą”, to owszem należy zaliczyć do niego pensję wraz ze składnikami wymienionymi w umowie o pracę, np. dodatek stażowy, funkcyjny, nagrodę roczną. Ale należy z niego wyłączyć inne świadczenia jak nagrody jubileuszowe czy wynagrodzenie chorobowe. Te stanowią bowiem wypłatę wynikającą z tytułu podlegania pracownika ubezpieczeniom społecznym, a nie z tytułu wykonanej pracy.

Ta argumentacja nie przekonała jednak byłego pracodawcy i to jemu ostatecznie rację przyznały sądy administracyjne.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie zauważył, że w spornym zakresie ustawa o PIT nie zawiera definicji pojęcia „wynagrodzenie”. Dlatego za konieczne uznał sięgnięcie do prawa pracy. A po analizie orzecznictwa Sądu Najwyższego doszedł do przekonania, że nagroda jubileuszowa rozumiana jako premia jest składnikiem wynagrodzenia za pracę.

W ocenie WSA art. 30 ust. 1 pkt 15 ustawy o PIT nie zawęża pojęcia „wynagrodzenia” jedynie do uposażenia zasadniczego, czy też za pracę faktycznie wykonaną w okresie sześciu miesięcy poprzedzających pierwszy miesiąc wypłaty odszkodowania. Jeżeli więc pracownik w okresie sześciu miesięcy nabył uprawnienie do „nagrody jubileuszowej”, to mieści się ona w pojęciu spornego wynagrodzenia.

Także NSA nie miał wątpliwości, że podstawą wypłaty spornej należności jest prawo pracy i należało się do niego odwołać. Sąd zgodził się, że przepis ustawy podatkowej odnoszący się do przychodów ze stosunku pracy nie wymienia wprost nagrody jubileuszowej. Ustawodawca posługuje się w tym przypadku formułą „w szczególności”, czyli nie wymienia się szeregu składników, które wynagrodzeniem są. Kryterium nie może być też wykonywanie pracy. Jak bowiem zauważył sędzia NSA Tomasz Kolanowski, chociażby pracownik na urlopie jej nie świadczy, a otrzymuje wynagrodzenie, które jest przychodem ze stosunku pracy. Wyrok jest prawomocny.

Sygnatura akt: II FSK 1233/22.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1495210-Okolicznosciowy-bonus-menedzera-z-PIT.html#.ZGS3C-xBxhF

 5. Fiskus nie może zamykać oczu na utrwalone orzecznictwo

17 maja 2023 | Rachunkowość | Aleksandra Tarka

Wypłacając komplementariuszowi w trakcie roku podatkowego zaliczki na poczet zysku, spółka nie ma obowiązku pobierania zryczałtowanego podatku dochodowego.

Spór w sprawie dotyczył obowiązków podatkowych spółki komandytowej. We wniosku o interpretację wyjaśniła, że jej komplementariuszami są trzy osoby fizyczne, a komandytariuszem spółka z o.o. Udział wspólników w jej zysku jest stały, ale wspólnicy mogą w drodze uchwały postanowić inaczej o podziale zysku lub pokryciu straty za dany rok obrotowy.

Jednocześnie spółka wskazała, że w trakcie roku podatkowego, w ramach uzyskanego zysku oraz biorąc pod uwagę możliwości płynnościowe, będzie wypłacała komplementariuszom zaliczki na poczet zysku. Zapytała czy w przypadku ich wypłaty w trakcie roku jako płatnik będzie zobowiązana do poboru zryczałtowanego podatku z art. 30a ust. 1 pkt 4 ustawy o PIT? Sama była przekonana, że nie, bo samo powstanie obowiązku podatkowego nie oznacza jeszcze, że na podatniku ciąży obowiązek zapłaty podatku. W ocenie spółki obowiązek poboru podatku przez płatnika następuje dopiero wtedy, gdy obowiązek podatkowy przekształci się w zobowiązanie podatkowe.

Innego zdania był fiskus. Stwierdził, że wypłata przez spółkę w trakcie roku podatkowego komplementariuszom zaliczek na poczet zysku rocznego stanowi dla nich przychody, które podlegają opodatkowaniu. W konsekwencji spółka jako płatnik ma pobierać zryczałtowany PIT od wypłat dokonywanych na rzecz komplementariuszy.

Spółka zaskarżyła interpretację i to była słuszna decyzja. Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu uwzględnił jej skargę i nie zostawił suchej nitki na wykładni fiskusa. Sąd wytknął mu przede wszystkim, że nie zauważa zapadłego na kanwie analogicznych spraw orzecznictwa sądów administracyjnych. Tymczasem, skoro treścią interpretacji indywidualnej jest wykładnia przepisów prawa podatkowego to realizacją zasady zaufania jest jej skonfrontowanie ze znanym już stanowiskiem sądów administracyjnych. A tego nie uczyniono.

Przechodząc do meritum WSA przypomniał, że spółki komandytowe z 1 stycznia 2021 r. uzyskały status podatników CIT. Z kolei z art. 30a ust. 1 pkt 4 ustawy o PIT, od uzyskanych dochodów (przychodów) pobiera się 19 proc. zryczałtowany podatek dochodowy, z zastrzeżeniem art. 52a, z dywidend i innych przychodów z tytułu udziału w zyskach osób prawnych. Jako płatnicy zobowiązane są go pobierać spółki komandytowe.

Niemniej WSA zauważył, że opodatkowaniu podlegają przychody z tytułu udziału w zyskach osób prawnych faktycznie uzyskane. Oznacza to, że przychód pochodzi bezpośrednio z zysku osoby prawnej i jest częścią tego zysku. Dodatkowo powinien być faktycznym przysporzeniem dla komplementariusza. Zatem musi być to przysporzenie definitywne. W konsekwencji zaliczki na poczet przyszłego zysku trudno uznać za przysporzenie definitywne.

Po analizie przepisów i orzecznictwa sąd wyjaśnił, że obowiązek zostaje skonkretyzowany i przekształca się w zobowiązanie podatkowe dopiero z chwilą złożenia przez spółkę komandytową, jako płatnika, zeznania CIT-8. Dopiero w tym dniu określona zostaje ostatecznie wysokość zysku spółki komandytowej i możliwe jest ustalenie przypadającego na wspólnika przychodu. Zatem dopiero po złożeniu zeznania CIT-8 płatnik ma obowiązek pobrać zryczałtowany podatek z tego tytułu.

Sąd zgodził się ze skarżąca, że określenie wysokości podatku jest jednym z warunków przewidzianych, aby powstało zobowiązanie podatkowe. A w spornej sprawie nie jest możliwe ustalenie w trakcie roku obrotowego wysokości CIT należnego od dochodów spółki. Tym samym, gdy nie jest możliwe określenie wysokości podatku, nie jest również możliwe pobranie go przez płatnika.

Jak podkreślił WSA taki sposób rozliczenia odpowiada zakazowi podwójnego opodatkowania zysku komplementariusza spółki komandytowej. Dlatego wypłacając komplementariuszowi w trakcie roku podatkowego zaliczki na poczet zysku, spółka nie ma obowiązku pobierania zryczałtowanego PIT.

Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu z 30 marca 2023 r.

Sygnatura akt: I SA/Wr 424/22

Komentarz eksperta
Daniel Gawlas
doradca podatkowy, partner w kancelarii Gawlas & Partnerzy

Wyrok należy ocenić jako w pełni zasadny, wpisujący się w utrwaloną linię orzeczniczą sądów administracyjnych, zgodnie z którą spółka komandytowa wypłacając komplementariuszowi w trakcie roku podatkowego zaliczki na poczet zysku, nie ma obowiązku pobierania zryczałtowanego podatku dochodowego.

Powyższe opiera się na prostej zasadzie – aby obowiązek podatkowy przekształcił się w zobowiązanie podatkowe, podatnik musi być w stanie określić wysokość podatku należnego do zapłaty. Jeżeli zatem do obliczenia wysokości podatku od komplementariusza zgodnie z art. 30a ust 6a ustawy o PIT, konieczne jest poznanie wysokości podatku należnego spółki, to obowiązek podatkowy komplementariusza powstały z chwilą wypłaty mu zaliczki na poczet udziału w zyskach, przekształci się w zobowiązanie podatkowe dopiero w momencie złożenia przez spółkę zeznania CIT-8.

To, co w sprawie niepokoi to fakt, że dyrektor KIS zdaje się zupełnie nie dostrzegać istnienia ugruntowanej linii orzeczniczej w tej materii. Po raz kolejny dochodzi zatem do sytuacji, w której organy podatkowe prezentują stanowisko wprost przeciwne do stanowiska sądów administracyjnych, co stawia podatników przed trudnym dylematem.

Na zakończenie warto przypomnieć, że dyrektor KIS zobowiązany jest w procesie interpretacyjnym uwzględniać orzecznictwo sądów. Fakt, że tego nie czyni ma swoje poważne, negatywne konsekwencje. Przede wszystkim to kosztuje, bo nie należy zapominać o kosztach z góry przegranych postępowań sądowych. Ponadto, stanowi to jawne pogwałcenie zasady zaufania do organów podatkowych i to zarówno w ujęciu jednostkowym jak i globalnym. Wreszcie, działanie takie kreując zbędne ryzyko podatkowe podważa resztki stabilności systemu podatkowego w Polsce, co ma wymierny wpływ na jego ocenę, a w dalszej kolejności na podejmowane przez podatników decyzje inwestycyjne.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1495167-Fiskus-nie-moze-zamykac-oczu-na-utrwalone-orzecznictwo.html#.ZGS3sexBxhF

 

Podatki | Prasówka | 20-26.04.2023

Dziennik Gazeta Prawna

 1. Pomoc podwykonawcy wyklucza ulgę na ekspansję

Mariusz Szulc | 20 kwietnia 2023, 09:05

Kto zleca innej firmie wytworzenie produktu, nie odliczy dwukrotnie od dochodu kosztów poniesionych w celu zwiększenia przychodów ze sprzedaży takiego produktu – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie.

Wcześniej tego samego zdania były wojewódzkie sądy administracyjne: w Bydgoszczy (21 lutego 2023 r., sygn. akt I SA/Bd 8/23) i w Białymstoku (18 stycznia br., sygn. akt I SA/Bk 497/22). Wszystkie te wyroki są nieprawomocne.

Współpraca z podwykonawcą
Mowa o obowiązującej od 2022 r. uldze przewidzianej w art. 18eb ustawy o CIT. Pozwala ona po raz drugi odliczyć od dochodu niektóre koszty poniesione w celu zwiększenia przychodów ze sprzedaży produktów wytworzonych przez podatnika. Chodzi o wydatki określone w art. 18eb ust. 7 ustawy o CIT, czyli np. koszty uczestnictwa w targach, działań promocyjno-informacyjnych, dostosowania opakowań produktów do wymagań kontrahentów, przygotowania niezbędnej dokumentacji.

Dodatkowe odliczenie nie może być wyższe niż 1 mln zł rocznie.

Problemem jest definicja produktów zamieszczona w art. 18eb ust. 2 ustawy o CIT. Wynika z niej, że mają to być „rzeczy wytworzone przez podatnika”. Powstaje pytanie, czy mogą być one np. wyprodukowane przez inną firmę (zleceniobiorcę) na bazie receptury należącej do podatnika.

W sprawie, którą rozstrzygnął WSA w Lublinie, chodziło o spółkę sprzedającą napoje pod własną marką. Z sukcesem wprowadzała ona swój produkt na kolejne rynki zagraniczne i cały czas zwiększała przychody z jego sprzedaży. Ponosiła też wydatki, o których mowa w art. 18eb ust. 7 ustawy o CIT. Uważała, że może ponownie odliczyć je w ramach ulgi na ekspansję (do 1 mln zł rocznie).

Tłumaczyła, że choć wyprodukowanie napojów i opakowań do nich zleca innemu podmiotowi, to sama jest odpowiedzialna za powstanie produktu i ma prawa do znaku towarowego.

Na poparcie swojego stanowiska przywołała prawomocny wyrok WSA w Gliwicach z 5 października 2022 r. (sygn. akt I SA/Gl 666/22). Nie dotyczył on wprawdzie ulgi na ekspansję, ale sąd stwierdził w nim, że „fakt, że przedsiębiorca angażuje inny podmiot w realizację przedsięwzięcia, tj. zleca mu wykonanie produktu, nie oznacza, że ów zleceniobiorca wytwarza te wyroby. Wręcz przeciwnie, zleceniodawca pozostaje ich wytwórcą, a zleceniobiorca jedynie podwykonawcą”.

Wytworzyć trzeba samemu
Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej uznał jednak, że spółce nie przysługuje ulga. Wyjaśnił, że zgodnie z wykładnią językową zlecanie produkcji napojów i opakowań innemu podmiotowi oznacza, że ten inny podmiot wytwarza produkt, który podatnik następnie nabywa i odsprzedaje. Uznał więc, że spółka nie prowadzi działalności produkcyjnej, ale handlowo-dystrybucyjną, i nie przysługuje jej podatkowa preferencja.

Tego samego zdania był lubelski WSA, który podobnie jak fiskus stwierdził, że głównym założeniem ulgi „było wsparcie niewielkich podmiotów – producentów w działaniach ukierunkowanych na rozwój sprzedaży produktów na rynkach zagranicznych, co szczególnie utrudniła pandemia COVID-19.”

Sąd uznał, że przepisy zostały skonstruowane w sposób jasny i z ich wykładni językowej wprost wynika, iż preferencja dotyczy wyłącznie produktów „wytworzonych (wyprodukowanych) w całości, w sposób bezpośredni i samodzielnie przez podatnika”, a nie przez jego podwykonawcę. ©℗

orzecznictwo

Podstawa prawna
Wyrok WSA w Lublinie z 22 marca 2023 r., sygn. akt I SA/Lu 33/23

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8702171,pomoc-podwykonawcy-wyklucza-ulge-na-ekspansje.html

 2. Home office może być zagranicznym zakładem

Mariusz Szulc | 24 kwietnia 2023, 07:00

Firma z innego państwa, która nawiązała zdalną współpracę z polskim pracownikiem, naraża się na zapłatę w Polsce podatku od uzyskanych tu dochodów – twierdzi fiskus.

Może to dotyczyć m.in. firm, które kontynuują współpracę z Polakami po ich powrocie z emigracji. Nie ma znaczenia, że taki pracodawca nie ma w naszym kraju biura, a podwładny wykonuje obowiązki z prywatnego mieszkania. Istotny jest zakres tych obowiązków. Jeśli pokrywa się on z profilem działalności centrali i zdalny pracownik ma np. prawo zawierać umowy w imieniu zagranicznej firmy, to fiskus nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia ze „stałą placówką”. A to oznacza, że firma z innego państwa ma w Polsce „zagraniczny zakład” i musi zapłacić tu podatek dochodowy.

Potwierdzają to kolejne interpretacje wydawane przez dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej oraz wyroki wojewódzkich sądów administracyjnych.

Jak kolejowy przedział…
Doradcy podatkowi mają wątpliwości co do tak kategorycznego podejścia.

– Wykładnia, zgodnie z którą każdorazowe zatrudnienie pracownika w systemie home office przez zagranicznego pracodawcę oznaczałoby powstanie w Polsce stałej placówki, byłaby absurdalna – uważa Józef Banach, radca prawny i partner w Ontilo.

Co innego – mówi ekspert – gdy zagraniczna firma tworzy de facto swój oddział w innym państwie na podstawie siatki pracowników zatrudnionych w ramach home office i dzięki nim realizuje swoją podstawową działalność (np. usługi projektowe), a co innego, gdy pojedynczy pracownik mieszkający w drugim państwie wykonuje dla pracodawcy analizy finansowe.

Problem może dotyczyć m.in. firm, które kontynuują współpracę z Polakami po ich powrocie z emigracji

Podobnego zdania jest Daniel Więckowski, doradca podatkowy i partner w LTCA. – Pracodawca nie zobowiązuje podwładnych do udostępnienia przestrzeni domowej na swoją rzecz i nie ma też żadnej podstawy do korzystania z przestrzeni mieszkalnej należącej do pracownika. Mieszkanie, w którym podwładny wykonuje pracę zdalną, jest więc stałą placówką zagranicznej firmy nie bardziej niż przedział kolejowy, w którym również obowiązki są wykonywane online, tyle że w trakcie podróży – zwraca uwagę Daniel Więckowski.

Józef Banach apeluje więc o zachowanie zdrowego rozsądku przy ocenie każdej tego rodzaju sytuacji.

…czy jak biuro?
Z interpretacji wydawanych przez dyrektora KIS wynika, że zagraniczna firma nie musiałaby płacić polskiej daniny, wyłącznie gdyby zatrudniane przez nią osoby wykonywały zdalnie jedynie działalność przygotowawczą lub pomocniczą.

„Innymi słowy, zakład powstanie, jeżeli oprócz czynności przygotowawczych lub pomocniczych wykonywana jest działalność zasadnicza, nawet w relatywnie niewielkim zakresie” – stwierdził dyrektor KIS w interpretacji z 4 kwietnia 2023 r. (sygn. 0111-KDIB1-2.4010. 38.2023.2.ANK).

Taki sam wniosek płynie z interpretacji z 9 stycznia 2023 r. (sygn. 0111-KDIB2-1.4010. 632.2022.2.BJ) i z 17 lutego 2022 r. (sygn. 0111-KDIB1-2.4010. 655.2021.2.BD) oraz z orzeczeń WSA w Gliwicach z 31 stycznia 2022 r. (sygn. akt I SA/Gl 1340/21 – nieprawomocny) i WSA w Warszawie z 28 stycznia 2020 r. (III SA/Wa 696/19 – prawomocny).

Problem nie tylko Polski
Eksperci przyznają, że problem dotyczy nie tylko Polski. Dlatego – jak mówi Józef Banach – sytuacja dojrzała do tego, aby ta kwestia została doprecyzowana w komentarzu do Modelowej Konwencji Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) w zakresie podatku od dochodu i majątku.

Zdaniem Daniela Więckowskiego obecne podejście fiskusa może być wręcz sprzeczne z treścią komentarza do tej konwencji (patrz: ramka). Co więcej – dodaje ekspert – do podobnych konkluzji dochodzą władze podatkowe innych państw unijnych. Przykładowo niderlandzkie władze podatkowe w interpretacji z lutego 2023 r. przyjęły stanowisko, że pracownik zdalny, wykonując pracę w trybie home office, nie oddaje powierzchni swojego domu do dyspozycji pracodawcy.

Podobnie w VAT
Józef Banach dodaje, że podobny problem jest na gruncie przepisów o VAT, a konkretnie tzw. stałego miejsca prowadzenia działalności. – Trudno w takich przypadkach pogodzić interesy państw i wyeliminować całkowicie wątpliwości. Należy jednakże takie wysiłki podjąć i przynajmniej ułatwić rozwiązywanie tych kwestii poprzez wskazanie kierunków interpretacji – uważa ekspert.

Wpływ pandemii
Problem podatkowych konsekwencji nawiązania zdalnej współpracy z zagranicznym pracodawcą nasilił się w trakcie epidemii koronawirusa, gdy z uwagi na restrykcje zdrowotne wielu pracowników tymczasowo pracowało na rzecz swojego szefa w innym państwie.

OECD dostrzegła ten trend i dlatego w marcu 2020 r. oraz w styczniu 2021 r. opublikowała niewiążące wskazówki dla poszczególnych państw. Wynikało z nich, że przymusowa zagraniczna kwarantanna nie spełnia definicji „stałej placówki” (zakładu). Nie wynika bowiem z woli pracodawcy. Co innego jednak, gdyby zagraniczna firma sama zdecydowała się nawiązać zdalną współpracę z podwładnymi – zasugerowała OECD.

Jej wskazówki były niewiążące, więc nie rozwiązały problemu, którego znaczenie rośnie. Taki model współpracy sprawdził się bowiem w wielu branżach. Dzięki niemu zagraniczna firma nie musi wynajmować oddzielnego lokalu, bo zatrudniony wykonuje zadania ze swojego prywatnego domu lub mieszkania. Wystarczy go wyposażyć w niezbędne narzędzia pracy, np. w laptop.

Korzystają na tym także podwładni, w tym Polacy, którzy mogą dzięki temu wrócić z emigracji i kontynuować współpracę z dotychczasowym zagranicznym pracodawcą.

Definicja zakładu
Dlatego powstało pytanie, czy prywatne mieszkanie pracownika zdalnego jest zakładem, czyli stałą placówką, przez którą zagraniczna firma prowadzi swoją działalność w innym państwie. Przypomnijmy, że jeśli w danym państwie powstanie zagraniczny zakład, to jego właściciel musi rozliczyć się w tym państwie z osiągniętych w ten sposób dochodów (art. 5 i art. 7 Modelowej Konwencji OECD).

Międzynarodowe umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania przewidują wyjątki od zasady, np. zakład nie powstanie, gdy stała placówka prowadzi wyłącznie działalność przygotowawczą lub pomocniczą albo gdy w imieniu zagranicznego przedsiębiorcy działa niezależny przedstawiciel (art. 5 ust. 5 i ust. 6 Modelowej Konwencji OECD).

Definicja zagranicznego zakładu
W świetle polskich ustaw o PIT i CIT zagraniczny zakład oznacza:

a) stałą placówkę, poprzez którą podmiot mający miejsce zamieszkania na terytorium jednego państwa wykonuje całkowicie lub częściowo działalność na terytorium innego państwa, a w szczególności oddział, przedstawicielstwo, biuro, fabrykę, warsztat albo miejsce wydobywania bogactw naturalnych,

b) plac budowy, budowę, montaż lub instalację prowadzone na terytorium jednego państwa przez podmiot mający miejsce zamieszkania na terytorium innego państwa,

c) osobę, która w imieniu i na rzecz podmiotu mającego miejsce zamieszkania na terytorium jednego państwa działa na terytorium innego państwa, jeżeli osoba ta ma pełnomocnictwo do zawierania w jego imieniu umów i pełnomocnictwo to faktycznie wykonuje©℗

Co wynika z komentarza do Modelowej Konwencji OECD
Podejście, zgodnie z którym prywatne mieszkanie pracownika może być zakładem zagranicznej firmy, może być sprzeczne ze wskazówkami przedstawionymi w pkt 19 komentarza do art. 5 Modelowej Konwencji OECD. Wyjaśniono w nim, kiedy prywatne mieszkanie wykorzystywane w ramach home office może się stać stałą placówką. Wyróżniono dwie sytuacje:

■ konsultantki prowadzącej własną firmę z własnego domu – co powoduje powstanie stałej placówki oraz

■ pracownika transgranicznego, który większość pracy wykonuje ze swojego domu znajdującego się w jednym państwie zamiast z udostępnionego mu biura znajdującego się w drugim państwie.

W drugiej sytuacji dom nie stanowiłby stałej placówki, a więc i zagranicznego zakładu. ©℗

Co na to fiskus…
Najnowsza interpretacja dyrektora KIS – z 4 kwietnia br. (sygn. 0111-KDIB1-2.4010. 38.2023.2.ANK) – dotyczyła estońskiej spółki, której właścicielem jest podmiot z siedzibą w Indiach działający w branży technologicznej. Spółka zależna zatrudniała podwładnych w krajach Unii Europejskiej, w tym w Polsce. Ci współpracowali zdalnie z indyjskim zespołem ds. rozwoju (zespołem deweloperskim). Działali zgodnie z instrukcjami spółki i przesyłali raporty o czasie pracy oraz jej efektach.

Estońska spółka nie wynajmowała i nie udostępniała pracownikom żadnej przestrzeni biurowej. Nie podpisywała też z nimi umów o korzystanie z prywatnych nieruchomości. Uważała więc, że nie ma na terenie Polski stałej placówki (zakładu).

Dyrektor KIS uznał inaczej. Stwierdził, że wskazany we wniosku zakres czynności wykonywanych przez pracowników zamieszkałych w Polsce pozwala na stwierdzenie, że jest to istotna i znacząca część działalności spółki jako całości. Cel pracy polskich pracowników jest bowiem identyczny z celem spółki jako całości.

Organ wyjaśnił, że praca zdalna w systemie home office wiąże się z tym, że pracownik wyodrębnia przestrzeń domową do dyspozycji swojego pracodawcy. Zagraniczna firma nie musi mieć formalnego prawa do dysponowania nieruchomością.

– W dobie możliwości świadczenia pracy zdalnie miejsce, w którym pracownik świadczy pracę na rzecz zagranicznego pracodawcy (niezależnie od tego, czy w warunkach domowych, czy w innym miejscu), można uznać za odrębną placówkę tego przedsiębiorstwa – uznał dyrektor KIS.

W interpretacji z 9 stycznia 2023 r. (sygn. 0111-KDIB2-1.4010. 632.2022.2.BJ) dyrektor KIS nie zastanawiał się nawet, czy polskie mieszkania dwóch menedżerów pracujących zdalnie na rzecz niemieckiej firmy są zakładem. Stwierdził, że zakład powstał, bo firma nadała pracownikom pełnomocnictwa do zawierania umów w jej imieniu (mieli się zajmować dystrybucją produktów spółki w Polsce).

Z kolei w interpretacji z 17 lutego 2022 r. (sygn. 0111-KDIB1-2. 4010.655.2021.2.BD) dyrektor KIS dopatrzył się powstania zakładu w związku z zatrudnieniem polskich pracowników zdalnych przez niemiecką firmę konsultingową zajmującą się m.in. pozyskiwaniem kadry menedżerskiej. Stwierdził, że „przekazanie do dyspozycji pracowników zatrudnionych na czas nieokreślony sprzętu komputerowego wiąże się z koniecznością powstania stałej placówki, którą może być np. mieszkanie pracownika”.

Dodał, że skoro pracownicy będą wspomagać niemiecką firmę w zarządzaniu projektami, to nie będzie to wyłącznie działalność przygotowawcza lub pomocnicza. Powstanie więc zakład.

…i sądy
Taki rodzaj działalności – pomocnicza – sprawił natomiast, że orzekając 31 stycznia 2022 r. (I SA/Gl 1340/21) w sprawie duńskiej firmy ubezpieczeniowej zatrudniającej pracowników zdalnych w Polsce, WSA w Gliwicach uznał, że nie ma ona zakładu w naszym kraju. Przesądziło to, że zajmują się oni wsparciem administracyjnym centrali, a więc świadczeniem pomocniczych usług zaplecza administracyjnego.

Gliwicki sąd nie miał natomiast wątpliwości, że zasadniczo wykonywanie pracy zdalnej na rzecz zagranicznego pracodawcy w systemie home office może oznaczać powstanie stałej firmowej placówki (zakładu) w mieszkaniu pracownika.

Z kolei w prawomocnym wyroku z 28 stycznia 2020 r. (III SA/Wa 696/19) WSA w Warszawie orzekł, że skoro polski pracownik zdalny zajmuje się składaniem ofert klientom i podlega w tym zakresie pełnej kontroli niemieckiej centrali, to niemiecka firma ma w Polsce zakład. ©℗

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8703908,home-office-moze-byc-zagranicznym-zakladem.html

 3. Ulga CSR również na świadczenia niepieniężne

Agnieszka Pokojska | wczoraj, 07:27

W ramach ulgi sponsoringowej można odliczyć dodatkowo 50 proc. kosztów także w postaci świadczeń niematerialnych. Ważne, aby w zamian firma otrzymywała ekwiwalentne świadczenia – potwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

– W poprzednich interpretacjach dyrektor KIS dopuszczał finansowanie klubu sportowego np. poprzez pokrycie wynagrodzeń członków kadry szkoleniowej w zamian za usługi reklamowe. Teraz rozszerza możliwość finansowania klubów sportowych o świadczenia niepieniężne, np. w postaci usług medycznych – komentuje Grzegorz Kuś, radca prawny, doradca podatkowy w PwC.

Musi być koszt
Przypomnijmy, że ulga sponsoringowa, zwana też ulgą CSR (corporate social responsibility – społeczna odpowiedzialność biznesu), obowiązuje od 2022 r., a wynika z art. 26ha ustawy o PIT i art. 18ee ustawy o CIT. Pozwala ona odliczyć od podstawy opodatkowania dodatkowo 50 proc. kosztów uzyskania przychodów poniesionych na działalność sportową, kulturalną oraz szkolnictwo wyższe i naukę.

Warunkiem skorzystania z ulgi jest więc m.in. to, aby poniesiony wydatek został zaliczony do kosztów uzyskania przychodów. Jeżeli tak się stanie, podatnik może odjąć w sumie 150 proc. poniesionych kosztów, o ile spełni również inne ustawowe warunki.

Umowa barterowa
Jeśli idzie o działalność sportową, to ustawy o podatku dochodowym (PIT i CIT) uzależniają prawo do ulgi sponsoringowej od realizacji celów wskazanych w art. 28 ust. 2 ustawy o sporcie (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1599 ze zm.). Jednym z nich jest przeznaczenie środków na realizację programów szkolenia sportowego.

Wydatki nie mogą być darowizną, bo wtedy nie byłyby podatkowym kosztem, a przez to nie byłyby też objęte ulgą

Spytała o to spółka, która podpisała z klubem sportowym umowę barterową. Na tej podstawie świadczy mu usługi medyczne, a w zamian klub wykonuje na jej rzecz usługi promocyjno-reklamowe.

Spółka uważała, że ma prawo do ulgi, bo – jak tłumaczyła – usługi medyczne przyczyniają się do poprawy lub utrzymania zdrowia sportowców, a to umożliwia realizację programów szkolenia sportowego, np. udział w zawodach. Argumentowała też, że oferowane przez nią usługi medyczne są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania klubu (zdrowie sportowców), co w konsekwencji przekłada się na poprawę warunków uprawiania sportu przez członków klubu.

Świadczenia ekwiwalentne
Dyrektor KIS potwierdził, że wydatki poniesione na finansowanie klubu sportowego w związku ze świadczeniem usług wzajemnych na podstawie umowy barterowej są objęte ulgą. Uznał, że usługi promocyjno-reklamowe świadczone przez klub sportowy są formą reklamy, dzięki której spółka staje się bardziej rozpoznawalna na rynku, co z kolei przekłada się na wzrost liczby pacjentów i osiąganych przychodów. Natomiast dzięki szybkiej i dobrej opiece medycznej sportowcy mają lepsze warunki do uprawiania sportu, co też przyczynia się do osiągania przez nich lepszych wyników.

Istotne było też to, że chodzi tu o świadczenia wzajemne, a nie o darowiznę, bo ta uniemożliwiałaby zaliczenie wydatków do kosztów uzyskania przychodów (zabrania tego art. 16 ust. 1 pkt 14 ustawy o CIT), a w rezultacie skorzystanie z ulgi sponsoringowej.

Kolejna korzystna
Interpretacja ta jest kolejną pozytywną dla podatników planujących zawarcie umowy tzw. sponsoringu właściwego z klubem sportowym. We wcześniejszej – z 16 lutego 2023 r. (sygn. 0115-KDIT3.4011.889.2022.2.JS) – dyrektor KIS potwierdził, że wydatki na finansowanie wynagrodzeń kadry szkoleniowej w zamian za świadczenie usług marketingowo-reklamowych również realizują cel wskazany w art. 28 ust. 2 ustawy o sporcie.

W najnowszej kluczowe jest to, że – jak podkreśla Grzegorz Kuś – dyrektor KIS dopuścił możliwość udzielania świadczeń niepieniężnych (w postaci usług medycznych) na realizację programów szkolenia sportowego. To – zdaniem eksperta – mogłoby mieć zastosowanie również do innego rodzaju świadczeń, polegających np. na opiece dietetycznej lub psychologicznej.

– Niemniej jednak podatnicy planujący rozliczyć wydatki w ramach ulgi CSR z tytułu świadczonych usług wzajemnych i niepieniężnych na rzecz klubu sportowego powinni wystąpić z wnioskiem o wydanie interpretacji indywidualnej – radzi ekspert PwC.

Jego zdaniem bowiem nie sposób jednoznacznie rozstrzygnąć, które usługi mogą zostać potraktowane przez dyrektora KIS w taki sam, korzystny sposób.

– Ważne jest również wykazanie, że rzeczywiście oba świadczenia, realizowane przez sponsorującego i sponsorowanego, są wobec siebie ekwiwalentne – podkreśla Grzegorz Kuś.©℗

Podstawa prawna
Interpretacja dyrektora KIS z 16 marca 2023 r., sygn. 0111-KDIB1-2.4010.28.2023.2.EJ

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8705095,ulga-csr-rowniez-na-swiadczenia-niepieniezne.html

 4. Amortyzacja nie obniża podatku od przychodów z budynków

Katarzyna Jędrzejewska | wczoraj, 07:00

Podstawa opodatkowania podatkiem od przychodów z budynków nie jest pomniejszana o dokonane odpisy amortyzacyjne – orzekł NSA w czterech wyrokach.

W tej sprawie można już mówić o kształtującej się linii orzeczniczej, niekorzystnej dla podatników. Niedawne wyroki NSA z 15 marca 2023 r. (sygn. II FSK 2190/20, II FSK 2191/20, II FSK 2400/20, II FSK 2183/20) potwierdzają to, co sąd kasacyjny orzekł już rok temu – 28 kwietnia 2022 r. (sygn. akt II FSK 2173/19).

Problem dotyczy art. 24b ust. 3 ustawy o CIT (analogicznie art. 30g ust. 3 ustawy o PIT), który stanowi, że przychodem z budynku jest ustalona na pierwszy dzień każdego miesiąca wartość początkowa tego budynku jako środka trwałego wynikająca z prowadzonej ewidencji (a w miesiącu, w którym został on wprowadzony do ewidencji – wartość początkowa ustalona na dzień wprowadzenia do ewidencji).

Z przepisu tego wynika jasno, że wartość tę ustala się na pierwszy dzień każdego miesiąca.

Wartość zmienna…
Podatnicy wyciągają z tego wniosek, że wartość ta jest zmienna, czyli powinna być pomniejszana o dokonywane w poprzednich miesiącach odpisy amortyzacyjne. To by oznaczało, że z miesiąca na miesiąc podstawa opodatkowania maleje w miarę dokonywania przez podatnika odpisów amortyzacyjnych.

Tak też uważały niektóre wojewódzkie sądy administracyjne. W wyrokach z 17 kwietnia 2019 r. (III SA/Wa 1905/18) i z 22 maja 2019 r. (III SA/Wa 1903/18) WSA w Warszawie orzekł, że skoro podstawa opodatkowania powinna być aktualizowana co miesiąc, to jej obliczenie „powinno uwzględniać zarówno zdarzenia zwiększające podstawę opodatkowania (np. nakłady), jak i zmniejszające ją (tj. poprzez amortyzację)”. Gdyby wolą ustawodawcy było ustalanie podstawy opodatkowania w jakikolwiek inny sposób niż co miesiąc, to wprost wynikałoby to z przepisu – stwierdził warszawski sąd.

…czy jednak stała?
Innego zdania jest fiskus. Twierdzi, że wartość początkowa budynku powinna być ustalana na pierwszy dzień każdego miesiąca z pominięciem odpisów amortyzacyjnych, a tylko z uwzględnieniem ulepszeń, odłączenia części składowych itp.

Wykładnię tę potwierdził 15 marca 2023 r. NSA w czterech wyrokach. Nie ma jeszcze pisemnego ich uzasadnienia, natomiast sąd kasacyjny zgodził się z sądem I instancji, że „wartość początkowa jest wartością stałą i nie podlega zmniejszeniu wskutek odejmowania wartości odpisów amortyzacyjnych” (wyroki WSA we Wrocławiu z 17 czerwca 2020 r., I SA/Wr 1009/19, I SA/Wr 958/19, I SA/Wr 14/20 i I SA/Wr 960/19).

Wrocławski WSA tłumaczył to tak: „Wszędzie tam, gdzie ustawodawca zamierzał nadać inne znaczenie i zakres wartości początkowej, tj. z uwzględnieniem odpisów amortyzacyjnych, wyraźnie to w ustawie wskazał”.

Ponadto według WSA, skoro budynek jest wykazany w ewidencji środków trwałych, to jego wartość początkowa była ustalona już przy przyjęciu go do używania. Wartość ta nie jest więc ustalana co miesiąc, a jedynie może być zmieniona (zaktualizowana) wskutek ulepszenia lub trwałego odłączenia (jako dopuszczalnych ustawą przypadków korekty wartości początkowej).

Tak samo orzekł NSA we wspomnianym już wyroku z 28 kwietnia 2022 r. (sygn. akt II FSK 2173/19). Przypomniał, że co do zasady wartość początkową środka trwałego ustala się w dniu przyjęcia go do używania, a więc tylko raz. Co prawda w art. 24b ust. 3 ustawy zmodyfikowano tę zasadę na potrzeby minimalnego podatku dochodowego (tj. od przychodów z budynków), ale – zdaniem sądu – nie oznacza to, że wartość początkowa jest pomniejszana o odpisy amortyzacyjne.

NSA uzasadnił to tym, że odpisy amortyzacyjne nie mają żadnego wpływu na wartość początkową. Ta bowiem jest jasno zdefiniowana w art. 16g ust. 1 ustawy o CIT, czyli bez pomniejszania o odpisy amortyzacyjne.

Na zasadzie analogii NSA sięgnął do art. 16h ust. 1 pkt 1, z którego wynika, że odpisy amortyzacyjne są naliczane od wartości początkowej bez pomniejszania jej o te odpisy. Wartość tę pomniejsza się o odpisy tylko wtedy, gdy przepis wyraźnie tak stanowi (przy amortyzacji degresywnej – art. 16k ust. 1) – podkreślił sąd.

Zwrot z inwestycji
Inny przykładem takiej wykładni są nieprawomocne wyroki WSA w Warszawie: z 29 września 2020 r. (III SA/Wa 79/20) i z 15 września 2020 r. (III SA/Wa 2316/19).

W nowszym z nich (z 29 września 2020 r.) WSA zwrócił uwagę na to, że podatek od przychodów z budynków dotyczy nieruchomości oddanych w całości albo w części w najem, dzierżawę lub do używania na podstawie innej umowy o podobnym charakterze. Opodatkowany nie jest więc dochód rozumiany jako przychody obniżone o koszty, w tym odpisy amortyzacyjne (jak w przypadku podatku dochodowego obliczanego na zasadach ogólnych), lecz przychód wynikający z przyjętego założenia o konieczności realizowania zwrotu z inwestycji na określonym poziomie (co uzasadniało przyjęcie stawki 0,035 proc. podstawy za każdy miesiąc).

Ustawodawca założył więc, że podatnik, który oddaje nieruchomość lub jej część do używania na podstawie umowy najmu, dzierżawy lub innej o podobnym charakterze, realizuje określony (minimalny) poziom zwrotu z takiej inwestycji. Zwrot ten (przychód) jest rozumiany jako wartość początkowa środka trwałego i realizowany zarówno przez podatnika, który dokonuje odpisów amortyzacyjnych, jak i tego, który tego nie czyni, bo nieruchomość została już w pełni zamortyzowana. Takie założenie jest w pełni racjonalne – stwierdził WSA, uzasadniając to w następujący sposób:

1. Właściciel np. galerii handlowej, wynajmujący powierzchnię poszczególnym najemcom, nie zakłada, że strumień środków finansowych z wynajmu będzie z każdym miesiącem malał (jako skutek malejącej wartości netto środka trwałego), ponieważ wartości te nie są ze sobą ściśle powiązane. Może nawet dochodzić do sytuacji odwrotnej, gdy mimo spadku wartości netto danego budynku czynsze rosną, co stanowi konsekwencję czynników ekonomicznych, takich jak inflacja, kurs walutowy itp. W rezultacie również ustawodawca ma prawo przyjąć określony poziom zwrotu dla wynajmowanej nieruchomości komercyjnej.

2. Wartość netto środka trwałego sama w sobie nie uwzględnia możliwości generowania zysku z wynajmu (odpowiedni zwrot z inwestycji), ponieważ nie temu służy. Będzie więc ona spadać aż do całkowitego zamortyzowania budynku, mimo utrzymywania go w należytym stanie (co jest istotne dla możliwości generowania zysku z wynajmu) i remontowania go (remonty nie stanowią ulepszeń i przez to nie wpływają na wartość początkową budynku). Dlatego konstrukcja podatku od przychodów z budynku uzasadnia jego dalsze pobieranie (mimo zamortyzowania w całości lub części). ©℗

Jakie ma to skutki
Weźmy przykład nieruchomości, której wartość początkowa wynosi 70 mln zł. Zgodnie z art. 24b ust. 9 ustawy o CIT (i art. 30g ust. 9 ustawy o PIT) podstawę opodatkowania podatkiem od przychodów z budynków stanowi suma przychodów (wartości początkowych) z poszczególnych budynków pomniejszona o 10 mln zł.

Przykład

Podatnik jest właścicielem biurowca. To jedyny jego środek trwały będący przedmiotem opodatkowania podatkiem od przychodów z budynków. Jego wartość początkowa to 70 mln zł, ale na 1 stycznia 2023 r. budynek ten był już zamortyzowany w 60 proc. Jego niezamortyzowana wartość początkowa wynosiła więc 28 mln zł.

Według organu podatkowego podstawa opodatkowania wynosi w 2023 r. 60 mln zł (tj. wartość początkowa 70 mln zł pomniejszona o 10 mln zł, czyli ustawową kwotę pomniejszającą podstawę opodatkowania).

W konsekwencji podatek w 2023 r. wyniesie miesięcznie:

60 mln zł x 0,035 proc. (stawka podatku) = 21 tys. zł

Rocznie będzie to 252 tys. zł

Natomiast według podatników podstawa opodatkowania wynosi w 2023 r. tylko 18 mln zł (tj. niezamortyzowana wartość początkowa w wysokości 28 mln zł pomniejszona o 10 mln zł).

W konsekwencji podatek w 2023 r. wyniósłby miesięcznie:

18 mln zł x 0,035 proc. (stawka podatku) = 6300 zł

Rocznie byłoby to 75 600 zł. ©℗

Łatwiej o zwrot niż o zwolnienie
Podatek od przychodów z budynków jest co do zasady neutralny, bo można go odliczyć od podatku dochodowego obliczonego na zasadach ogólnych (od zaliczek w trakcie roku lub od podatku należnego za cały rok podatkowy).

Problem mają ci, którzy nie mają wystarczająco dużego CIT, aby odliczyć od niego podatek od przychód z budynków. Na tym właśnie polega istota minimalnego podatku – by został zapłacony nawet, gdy podatnik nie wykazuje dochodu do opodatkowania.

Z problemem tym zmagają się jednak podmioty wykonujące działalność ustawowo zwolnioną z podatku dochodowego na podstawie art. 17 ust. 1 pkt 4 ustawy o CIT (np. statutowa działalność naukowa, oświatowa).

Przepisy o podatku od przychodów z budynków pozwalają wystąpić do urzędu skarbowego z wnioskiem o zwrot nieodliczonego podatku. Co więcej, od 1 stycznia 2023 r. na wniosek podatnika urząd skarbowy zwraca nieodliczoną kwotę nawet bez wydawania przez decyzji, jeżeli wniosek nie budzi wątpliwości (art. 24b ust. 15 ustawy o CIT i art. 30g ust. 15 ustawy o PIT).

Podmioty wykonujące działalność statutową wolałyby jednak w ogóle nie być objęte podatkiem od przychodów z budynków. Od dawna zabiegają o to uczelnie będące właścicielami akademików, internatów i innych budynków zbiorowego zakwaterowania. Na razie jednak przegrywają. W wyroku z 19 stycznia 2023 r. (sygn. akt II FSK 1393/20) Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że uczelnia podlega przepisom o podatku od przychodów z budynków, jeżeli wynajmuje powierzchnie użytkowe swoim studentom i najemcom zewnętrznym. W takiej sytuacji nie stosuje się zwolnienia na cele statutowe, o którym mowa w art. 17 ust. 1 pkt 4 ustawy o CIT – stwierdził NSA.

Sąd kasacyjny oddalił natomiast skargę kasacyjną fiskusa od wyroku z 28 stycznia 2020 r. (I SA/Wr 760/19). Zgodził się z wrocławskim WSA co do wykładni art. 24b ust. 10 ustawy o CIT, który odnosi się do sytuacji, gdy podatnik podatku od przychodów z budynków posiada udział w kapitale innego podmiotu. WSA uznał, że w świetle zarówno tego przepisu, jak i zawartego w nim odesłania do innych regulacji (dotyczących podmiotów powiązanych) znaczenie ma to, czy podatnik posiada udziały w innych podmiotach, a nie to, czy inne podmioty posiadają udziały w kapitale podatnika.

„Strona skarżąca ma zatem rację, że art. 24b ust. 10 ustawy o CIT odnosi się wyłącznie do podmiotów, w których kapitale udziały ma skarżąca spółka, a nie do podmiotów, które mają udziały w kapitale skarżącej spółki” – orzekł WSA, a sąd kasacyjny utrzymał ten wyrok w mocy (wyrok z 15 grudnia 2022 r., II FSK 1172/20). ©℗

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8704681,amortyzacja-minimalny-podatek-przychod-z-budynkow.html

 5. Spółki z estońskim CIT nie muszą informować o swojej strategii podatkowej

Monika Pogroszewska | wczoraj, 17:00

Spółka opodatkowana w formie ryczałtu nie musi sporządzać i publikować informacji o realizowanej strategii podatkowej, nawet gdy jej przychody przekroczyły równowartość 50 mln euro – potwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Spytała o to firma, która od 1 listopada 2021 r. jest opodatkowana ryczałtem od dochodów spółek. Nie składa więc zeznania CIT-8, ale deklarację o wysokości osiągniętego dochodu i należnego ryczałtu od dochodów spółek (CIT-8E) w rozumieniu art. 28r ust. 1 ustawy o CIT. Jako podatnik ryczałtu nie rozpoznaje przychodów, kosztów ich uzyskania, dochodu ani straty podatkowej, jak czynią to podatnicy opodatkowani na zasadach ogólnych.

Wątpliwości spółki wynikły z tego, że jej przychody za pierwszy rok podatkowy, w którym podlegała ona estońskiemu CIT, rozpoznawane zgodnie z przepisami o rachunkowości, przekroczyły równowartość 50 mln euro. Od 1 stycznia 2021 r. przepisy nakładają na podatników, u których wartość rocznego przychodu przekroczyła równowartość 50 mln euro, obowiązek sporządzania i podawania do publicznej wiadomości informacji o realizowanej strategii podatkowej za rok podatkowy. Tak wynika z art. 27c ust. 1 ustawy o CIT.

Spółka była jednak zdania, że wymóg ten jej nie dotyczy, bo jako podatnik ryczałtu nie jest podmiotem, którego indywidualne dane podatkowe wynikają z zeznania, o którym mowa w art. 27 ust. 1 ustawy o CIT (CIT-8).

Wskazała, że wymóg z art. 27c ust. 1 dotyczy wyłącznie podatników wskazanych w art. 27b ust. 2 pkt 1 i 2. Zgodnie z art. 27b ust. 1 ustawy o CIT minister finansów publicznych podaje do publicznej wiadomości indywidualne dane podatników zawarte w zeznaniu, o którym mowa w art. 27 ust. 1. Chodzi więc o zeznanie CIT-8, a ona go nie składa – argumentowała spółka.

Dyrektor KIS uznał jej stanowisko za prawidłowe. Wyjaśnił, że zamieszczając w art. 27c ust. 1 odesłanie do art. 27b ust. 2 pkt 1 i 2, ustawodawca wiąże obowiązek podatnika do sporządzania i publikowania informacji o własnej strategii podatkowej z ciążącym na ministrze finansów obowiązkiem podawania danych podatników do publicznej wiadomości. To oznacza, że informację o realizowanej strategii podatkowej sporządzają i publikują tylko te podmioty, których indywidualne dane podatkowe publikuje minister.

Jeżeli spółka nie składa zeznania CIT-8 (bo wybrała system estoński), to jej dane nie są publikowane przez ministra finansów. To oznacza, że nie ma ona obowiązku sporządzania i publikowania informacji o strategii, nawet jeśli przychody przekroczyły 50 mln euro – podsumował organ.©℗

Podstawa prawna
Interpretacja indywidualna dyrektora KIS z 17 kwietnia 2023 r., sygn. 0114-KDIP2-2.4010.266.2022.1.AP

https://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/8705313,spolki-z-estonskim-cit-nie-musza-informowac-o-swojej-strategii-podatkowej.html

 

Rzeczpospolita

 1. Do 2 maja 2023 r. można zmienić formę opodatkowania za 2022 rok

20 kwietnia 2023 | Kadry i Płace | Anna Misiak Martyna Derach

Wsteczne przejście z podatku liniowego czy ryczałtu na rozliczenie według zasad ogólnych nie opłaci się każdemu przedsiębiorcy. Podejmując decyzję należy uwzględnić m.in. osiągnięty przychód, odmienność zasad liczenia składki zdrowotnej i możliwość wliczenia jej w koszty, a także prawo do ulg.

1 stycznia 2022 r. weszły w życie przepisy tzw. Polskiego Ładu (tj. ustawy z 29 października 2021 r. o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw, DzU z 2021 r., poz. 2105 ze zm.), które stały się głównym czynnikiem determinującym wybór optymalnej formy opodatkowania przez podatników prowadzących jednoosobowe działalności gospodarcze.

Od lipca 2022 r. obowiązują natomiast przepisy ustawy nowelizującej Polski Ład, zwanej Polskim Ładem 2.0 (tj. ustawy z 9 czerwca 2022 r. o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz niektórych innych ustaw, DzU z 2022 r., poz. 1265 ze zm.), która wprowadziła istotne modyfikacje, takie jak np. obniżenie stawki podatku dochodowego od osób fizycznych dla pierwszego progu skali podatkowej z 17 proc. na 12 proc., czy też możliwość odliczenia części składki zdrowotnej przez podatników opodatkowanych liniowo lub ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych.

Modyfikacje te spowodowały, że część przedsiębiorców, którzy na początku 2022 r. zdecydowali się zmienić formę opodatkowania prowadzonej przez siebie działalności gospodarczej, teraz mogą ponieść negatywne konsekwencje takiego działania. Przykładowo, wybór ryczałtu ze względu na niską, 12-proc. stawkę podatku, może być już nieopłacalny, biorąc pod uwagę obniżenie pierwszego progu skali podatkowej oraz brak możliwości odliczenia kosztów uzyskania przychodów przy tej formie opodatkowania.

Dlatego też ustawodawca umożliwił zmianę formy opodatkowania po zakończeniu roku podatkowego przez przedsiębiorcę rozliczającego się liniowo lub ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych na rozliczenie według zasad ogólnych.

Na zasadach ogólnych…
Zgodnie z przepisami ustawy z 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (tekst jedn. DzU z 2022 r., poz. 2647 ze zm., dalej: ustawa o PIT) oraz ustawy z 20 listopada 1998 r. o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne (tekst jedn. DzU z 2022 r., poz. 2540 ze zm., dalej: ustawa o ryczałcie), podatnik ma możliwość zmiany formy opodatkowania z zasad ogólnych na opodatkowanie liniowe albo ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych. W tym celu, do 20. dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym przedsiębiorca uzyska pierwszy przychód w danym roku podatkowym albo do końca roku podatkowego – jeżeli pierwszy przychód zostanie uzyskany w grudniu, składa oświadczenie do właściwego naczelnika urzędu skarbowego o wyborze odpowiedniej formy opodatkowania. Oświadczenie to może być złożone również na podstawie ustawy z 6 marca 2018 r. o Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej i Punkcie Informacji dla Przedsiębiorcy (DzU z 2022 r., poz. 541 ze zm.), a więc poprzez aktualizację formularza CEIDG-1.

… albo na podstawie Polskiego Ładu 2.0
Przepisy Polskiego Ładu 2.0 w art. 14 ust. 1 i art. 15 ust. 2 umożliwiają podatnikom, którzy rozliczali się przed wejściem w życie tej ustawy liniowo albo ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych, wybór opodatkowania dochodów osiągniętych w 2022 r. z pozarolniczej działalności gospodarczej na zasadach ogólnych. Zawiadomienie o zmianie formy opodatkowania powinno nastąpić poprzez złożenie zeznania PIT-36 w miejsce PIT-36L lub PIT-28 w terminie do 2 maja 2023 r.

Przy wypełnieniu formularza PIT-36 należy zwrócić szczególną uwagę na jego część C – Informacje dodatkowe. Choć przepisy podatkowe wprost o tym nie stanowią, zdarzają się sytuacje, kiedy organy podatkowe kwestionują możliwość wstecznej zmiany formy opodatkowania ze względu na niezaznaczenie odpowiedniego kwadratu w pozycjach 60-65.

Złożenie zawiadomienia o zmianie formy opodatkowania będzie skutkowało zastosowaniem nowej formy opodatkowania odpowiednio do dochodów albo przychodów osiągniętych od stycznia 2022 r. Jednocześnie wybór ten nie będzie dotyczył lat następnych.

W przypadku podatników prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą i będących wspólnikami spółek niebędących osobami prawnymi, zmiana formy opodatkowania z liniowego na skalę dotyczy wszystkich form prowadzenia działalności. Natomiast dla zastosowania u wspólników spółek niebędących osobami prawnymi opodatkowania według zasad ogólnych – w miejsce dotychczas stosowanego ryczałtu – konieczne jest złożenie zawiadomienia o wyborze tej formy opodatkowania przez wszystkich wspólników tej spółki.

Należy również wskazać, iż podatnicy nie mają możliwości wstecznego przejścia na opodatkowanie w formie skali w sytuacji, gdy złożyli już zeznanie podatkowe na formularzu PIT-36L lub PIT-38.

Wsteczna zmiana to dodatkowe obowiązki
Decydując się na zmianę formy opodatkowania po zakończonym roku podatkowym z podatku liniowego na skalę podatkową, podatnik wykazuje w zeznaniu rocznym miesięczne albo kwartalne zaliczki należne i zapłacone zgodnie z art. 44 ust. 3f, 3h lub 6h ustawy o PIT.

Przejście z ryczałtu na zasady ogólne będzie natomiast wymagało wykazania w zeznaniu rocznym:

∑ osiągniętego dochodu (poniesionej straty) na podstawie art. 24 ust. 2-2b ustawy o PIT,

∑ miesięcznych albo kwartalnych zaliczek należnych i zapłaconych w wysokości należnego i zapłaconego od przychodów z pozarolniczej działalności gospodarczej ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych obliczonego zgodnie z ustawą o ryczałcie.

Dodatkowo, podatnik stosujący pierwotnie ryczałt, przed złożeniem zeznania rocznego zobowiązany jest zaprowadzić i uzupełnić księgę przychodów i rozchodów. Jeżeli podatnik sporządził remanent towarów handlowych, materiałów (surowców) podstawowych i pomocniczych, półwyrobów, produkcji w toku, wyrobów gotowych, braków i odpadków na dzień 31 grudnia 2021 r., przyjmuje się, że jest to remanent sporządzony na dzień 1 stycznia 2022 r. Jeżeli podatnik nie sporządził remanentu na dzień 1 stycznia 2022 r., przyjmuje się, że wartość remanentu początkowego wynosi 0 zł.

Rozliczenie składki zdrowotnej
Podatnicy opodatkowani na zasadach ogólnych opłacają składkę na ubezpieczenie zdrowotne w wysokości 9 proc. podstawy jej wymiaru, a więc dochodu z działalności gospodarczej. Nie mogą odliczyć jej od podatku ani zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów.

Przedsiębiorcy rozliczający się liniowo opłacają składkę zdrowotną w wymiarze 4,9 proc. wysokości ich dochodów. Od 1 lipca 2022 r. liniowcy mogą zaliczyć składkę zdrowotną do kosztów uzyskania przychodów lub odliczyć ją od podstawy opodatkowania. Wysokość składki podlegająca zaliczeniu do kosztów lub podlegająca odliczeniu jest jednak limitowana – do końca 2022 r. limit ten wynosił 8700 zł w roku podatkowym.

Przedsiębiorcy opodatkowani ryczałtem ewidencjonowanym zobowiązani są do comiesięcznego opłacania 9-proc. składki zdrowotnej, liczonej od podstawy jej wymiaru. Podstawa wymiaru składki uzależniona jest natomiast od wysokości rocznych przychodów przedsiębiorcy:

Składka zdrowotna przy ryczałcie w 2022 r. Roczny przychód przedsiębiorcy
Wysokość składki Przychody do 60 000 zł (składka zdrowotna = 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia* x 9 proc.)
335,94 zł Przychody od 60 000 zł do 300 000 zł (składka zdrowotna = 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia* x 9 proc.)
559,89 zł Przychody powyżej 300 000 zł (składka zdrowotna = 180 proc. przeciętnego wynagrodzenia* x 9 proc.)
1007,81 zł * Zgodnie z obwieszczeniem Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z 21 stycznia 2022 r. w sprawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw, włącznie z wypłatami z zysku, w IV kwartale 2021 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw, włącznie z wypłatami z zysku, wyniosło 6221,04 zł.

Jednocześnie, jak stanowi art. 11 ust. 1a ustawy o ryczałcie, przedsiębiorca opodatkowany ryczałtem, ustalając podstawę opodatkowania podatkiem dochodowym, ma prawo do pomniejszenia przychodów o wartość 50 proc. zapłaconych składek zdrowotnych:

∑ z tytułu pozarolniczej działalności gospodarczej opodatkowanej w formie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych,

∑ za osoby współpracujące z podatnikiem opodatkowanym w formie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych

– jeżeli nie zostały zwrócone podatnikowi w jakiejkolwiek formie.

Decydując się na przejście z podatku liniowego lub ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych na skalę podatkową po zakończonym roku podatkowym, podatnik, który od lipca 2022 r. ujmował składkę zdrowotną w kosztach, jest zobowiązany ją wyksięgować. Ma to związek z tym, że ustawodawca nie dał prawa do ujmowania w kosztach podatkowych ani odliczania w zaliczce na podatek zapłaconej składki zdrowotnej.

Ulgi podatkowe i preferencyjne formy rozliczenia
Podejmując decyzję o zmianie formy opodatkowania należy wziąć pod uwagę nie tylko sposób rozliczenia składki zdrowotnej, ale także możliwość skorzystania przy poszczególnych formach opodatkowania z ulg podatkowych.

W przypadku opodatkowania według skali podatkowej, katalog możliwych do zastosowania ulg będzie najszerszy. Wyłącznie podatnicy rozliczający się w tej formie będą mogli skorzystać z ulgi na dziecko oraz ulgi dla rodzin 4+.

Zarówno podatnicy opodatkowani na zasadach ogólnych, jak i liniowo skorzystają m.in. z ulgi na działalność badawczo–rozwojową czy ulgi IP BOX.

Wspólna dla opodatkowania w formie skali oraz ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych będzie natomiast możliwość skorzystania z ulg rehabilitacyjnej oraz na internet.

Zastosowanie przy trzech formach opodatkowania znajdą natomiast ulgi termomodernizacyjna oraz odliczenie wpłat na IKZE.

Nie bez znaczenia, dla rozliczenia podatku dochodowego od osób fizycznych za 2022 r., pozostaje także możliwość wspólnego rozliczenia z małżonkiem czy z dzieckiem. Te preferencje zastosować mogą jednak wyłącznie podatnicy rozliczający prowadzoną działalność na zasadach ogólnych.

Poniżej porównanie opłacalności zmiany formy opodatkowania na skalę podatkową po zakończeniu roku podatkowego (wyliczenia w zaokrągleniu do pełnych złotych)

Przykład

Dotyczy dochodu rocznego mieszczącego się w pierwszym progu skali podatkowej. Na podstawie przyjętych poniżej kryteriów, mając na względzie sumę obciążeń (tj. składki na ubezpieczenia społeczne, składka na ubezpieczenie zdrowotne, podatek dochodowy od osób fizycznych), można przyjąć, iż najbardziej opłacalną formą opodatkowania w tym przypadku będzie skala podatkowa:

Przychód roczny netto (bez VAT) 100 000 zł
Koszty uzyskania przychodów 20 000 zł
Dochód 80 000 zł
Podatek liniowy PIT
12 018 zł ZUS
13 491 zł Składka zdrowotna
3259 zł Suma obciążeń
28 768 zł
Ryczałt od przychodów ewidencjonowanych 8,5 proc.
PIT 7068 zł
ZUS 13 491 zł
Składka zdrowotna 6719 zł
Suma obciążeń 27 278 zł
Skala podatkowa PIT
4381 zł ZUS
13 491 zł Składka zdrowotna
5986 zł Suma obciążeń
23 858 zł

Przykład

Dotyczy dochodu rocznego powyżej 120 000 zł. Na podstawie przyjętych kryteriów, biorąc pod uwagę sumę obciążeń, można przyjąć, iż najbardziej opłacalną formą opodatkowania w tym przypadku będzie ryczałt podatkowy:

Przychód roczny netto (bez VAT) 190 000 zł
Koszty uzyskania przychodów 30 000 zł
Dochód 160 000 zł
Podatek liniowy PIT
26 473 zł ZUS
13 491 zł Składka zdrowotna
7179 zł Suma obciążeń
47 143 zł
Ryczałt od przychodów ewidencjonowanych 8,5 proc.
PIT 14 720 zł
ZUS 13 491 zł
Składka zdrowotna 6719 zł
Suma obciążeń 34 930 zł
Skala podatkowa PIT
19 283 zł ZUS
13 491 zł Składka zdrowotna
13 186 zł Suma obciążeń
45 960 zł

Anna Misiak doradca podatkowy, partner, szef Zespołu Podatków Osobistych i Doradztwa dla Pracodawców MDDP
Martyna Derach konsultant w Zespole Podatków Osobistych i Doradztwa dla Pracodawców MDDP

https://archiwum.rp.pl/artykul/1493604-Do-2-maja-2023-r-mozna-zmienic-forme-opodatkowania-za-2022-rok.html#.ZEj1DOxBxhE

 2. Faktoring może wykluczyć opodatkowanie estońskim CIT

24 kwietnia 2023 | Podatki i księgowość | Wioleta Kosińska

Ryczałt od dochodów spółek, jako jedna z dostępnych form opodatkowania, cieszy się sporą popularnością. Firmy wybierające go powinny jednak zwrócić uwagę na pewne pułapki.

W praktyce stosowania tych dość nowych przepisów okazuje się jednak, że wybór tej formy opodatkowania może wiązać się z licznymi pułapkami. Jedna z nich dotyczy podatników, którzy stosują faktoring jako formę zabezpieczenia płynności finansowej.

Korzyści wynikające z opodatkowania estońskim CIT to:

∑ odroczenie momentu opodatkowania – co do zasady obowiązek podatkowy u spółki opodatkowanej estońskim CIT powstaje w momencie wypłaty zysku (dywidendy) na rzecz jej wspólników/ udziałowców; tym samym odroczenie decyzji o podziale i wypłacie zysku, odracza obowiązek podatkowy, a spółka może obracać wypracowanym zyskiem bez konieczności zapłaty zaliczek oraz podatku;

∑ niższe efektywne opodatkowanie – estoński CIT pozwala na obniżenie łącznego podatku na poziomie spółki i wspólnika; w przypadku rozliczeń w klasycznym CIT, łączny podatek (na poziomie spółki i wspólnika) wynosi ponad 26 proc. dla małych i 34 proc. dla większych podatników, gdy w systemie estońskim będzie to odpowiednio 20 proc. (mali podatnicy) i 25 proc. (w przypadku większych podatników);

∑ uproszczona ewidencja – rozliczenia i dokumentacja opierają się na zasadach wynikających z przepisów o rachunkowości, gdyż to na podstawi ksiąg rachunkowych ustalany jest zysk i podatek; tym samym podatnicy nie muszą prowadzić ksiąg podatkowych.

Kto może skorzystać
Co prawda w ramach Polskiego Ładu uproszczono warunki wejścia na estoński CIT, jednak nie jest to forma opodatkowania dostępna dla wszystkich spółek.

Wyboru tej formy opodatkowania nie mogą dokonać m.in. podmioty:

∑ których udziałowcami nie są wyłącznie osoby fizyczne,

∑ które posiadają udziały (akcje) lub podobne prawa w innych spółkach,

∑ które powstaną w ramach wskazanych w ustawie działań reorganizacyjnych (np. połącznie, podział, w wyniku wniesienia aportu) – przy czym nie ogranicza to zupełnie wejścia na estoński CIT, a może wstrzymać je czasowo),

∑ których 50 proc. przychodów (lub więcej) pochodzi z tzw. przychodów biernych (m.in. z odsetek, wierzytelności, poręczeń i gwarancji, praw autorskich lub praw własności przemysłowej, w tym z tytułu zbycia tych praw, ze zbycia i realizacji praw z instrumentów finansowych).

Wskazane w art. 28j ust. 1 pkt 2 ustawy o CIT warunki dotyczące struktury przychodów miały w zamierzeniu ograniczać możliwość korzystania z ryczałtu od dochodów spółek tym podmiotom, które nie prowadzą aktywnej działalności gospodarczej, a swoje dochody opierają na pasywnych źródłach przychodów. Jedną z tych kategorii pasywnych źródeł przychodów są właśnie przychody z wierzytelności.

Zgodnie z art. 28j ust. 1 pkt 2 lit. a ustawy o CIT opodatkowaniu ryczałtem może podlegać podatnik, jeżeli mniej niż 50 proc. przychodów z działalności osiągniętych w poprzednim roku podatkowym, liczonych z uwzględnieniem kwoty należnego podatku od towarów i usług, pochodzi m.in. z wierzytelności.

Warunek z wątpliwościami
W odniesieniu do tego warunku pojawiły się wątpliwości, czy za przychody ze sprzedaży wierzytelności należy uznać sprzedaż na rzecz faktora wierzytelności własnych.

W następstwie umowy faktoringu następuje zmiana wierzyciela. W miejsce podmiotu, który dokonał sprzedaży towarów i usług i uzyskał w związku z tym roszczenie wobec dłużnika o zapłatę ceny za sprzedany towar lub usługę, roszczenie wobec dłużnika o zapłatę tej ceny przechodzi na faktora. Nie zmienia to jednak faktu, że w wyniku umowy faktoringu, faktorant otrzymuje od faktora środki finansowe, które odpowiadają całości lub części przenoszonych wierzytelności, przed terminem ich płatności. Celem takiego działania jest uzyskanie w miarę szybko kwoty pieniężnej, na jaką opiewa wierzytelność przelana na faktora. Faktorant, przelewając bowiem swoją wierzytelność, uzyskuje od faktora, nierzadko od razu, kwotę odpowiadającą jej wysokości pomniejszoną jedynie o prowizję faktora.

Celem umowy faktoringu nie jest z perspektywy spółki uzyskiwanie dodatkowego źródła dochodu, tylko zarządzenie i poprawa jej bieżącej płynności finansowej. Podmiotem który rzeczywiście osiąga przychody z faktoringu jest instytucja finansowa, która otrzymuje wynagrodzenie od spółki z tytułu świadczenia na jej rzecz usług faktoringowych. Z puntu widzenia faktoranta zawarcie umowy faktoringu ma więc na celu poprawę płynności finansowej wierzyciela, poprzez możliwość wcześniejszego dysponowania środkami finansowymi, należnymi takiemu wierzycielowi od dłużnika. Dzięki usłudze faktoringu podatnik uzyskuje środki finansowe zaraz po wystawieniu faktury, niezależnie od wskazanego terminu jej płatności.

W odpowiedzi na wątpliwości podatników w wydanych interpretacjach dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej zajął stanowisko dotyczące faktoringu.

Na przykład, w interpretacji z 29 grudnia 2022 r. (0111-KDWB.4010.84.2022. 2.AZE) organ uznał, że „Wnioskodawca dokonuje sprzedaży na rzecz faktora wierzytelności własnych. Zauważyć należy, że sprzedaż wierzytelności własnych jest odrębnym zdarzeniem od wcześniejszych operacji gospodarczych, w wyniku których powstał przychód należny, tj. od sprzedaży towarów kontrahentom. Zatem mając na uwadze powyższe wskazać należy, że Spółka w istocie będzie uzyskiwać przychody ze sprzedaży wierzytelności. Zatem do wartości przychodów, o których mowa w art. 28j ust. 1 pkt 2 lit. a ustawy o CIT powinna wliczać wartość przychodów z tytułu zbycia wierzytelności własnych w ramach umowy faktoringu. W konsekwencji, jeżeli przychody z tego tytułu przekroczą 50 proc. przychodów z działalności osiągniętych w poprzednim roku liczonych z uwzględnieniem kwot należnego podatku od towarów i usług, to Spółka nie będzie mogła skorzystać z ryczałtu od dochodów spółek, jako formy opodatkowania prowadzonej działalności gospodarczej.”

Z kolei w interpretacji z 23 grudnia 2022 r. (0111-KDIB1-1.4010.489. 2022.1.BS) dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej wskazał, że (…) „nie można zgodzić się ze stanowiskiem Wnioskodawcy, że na potrzeby weryfikacji braku utraty prawa do stosowania Ryczałtu od dochodów spółek zgodnie z art. 28I ustawy CIT, do wartości przychodów, o których mowa w art. 28j ust. 1 pkt 2 lit. a Spółka nie powinna wliczać wartości przychodów z tytułu zbycia wierzytelności własnych (pochodzących ze sprzedaży towarów) w ramach umowy faktoringu”.

Skutki negatywnego stanowiska
Przyjęcie przez organy podatkowe opisanego wcześniej stanowiska spowoduje, że z opodatkowania ryczałtem od dochodów spółek nie będzie mogła skorzystać dość liczna grupa podmiotów. Wielu podatników, szczególnie z sektora MŚP, mierzących się na co dzień z problemem zatorów płatniczych, korzysta z faktoringu jako zabezpieczenia płynności finansowej.

Wydaje się, że dyrektor KIS pomija w istocie wykładnię celowościową wprowadzonego warunku dotyczącego poziomu przychodów pochodzących z tzw. źródeł pasywnych, w tym wierzytelności.

Jak już wskazano, celem wprowadzenia tego warunku było uniemożliwienie korzystania z formy opodatkowania jakim jest ryczał od dochodów spółek podatnikom uzyskującym głównie przychody ze źródeł pasywnych, ale nieprowadzących rzeczywistej aktywnej działalności. W przypadku faktoringu – z perspektywy podatników jest on wykorzystywany nie w celu osiągania przychodów pasywnych, a wyłącznie zabezpieczenia płynności finansowej.

Utrata preferencji
Przyjęcie stanowiska prezentowanego przez dyrektora KIS wiąże się również z negatywnymi konsekwencjami dla tych podatników, którzy wybrali już estoński CIT jako formę opodatkowania, jednak weryfikując warunki wyboru tej formy opodatkowania nie uwzględnili faktoringu jako przychodów pasywnych.

Zgodnie z art. 28I ust. 1 pkt 3 ustawy o CIT, podatnik opodatkowany ryczałtem traci prawo do tego opodatkowania z końcem roku podatkowego, w którym podatnik nie spełnił któregokolwiek z warunków, o których mowa w art. 28j ust. 1 pkt 2 i 3.

Wobec tego podatnik, który osiąga przychody z tytułu faktoringu i będą one stanowiły (samodzielnie lub wraz z innymi przychodami ze źródeł pasywnych) więcej niż 50 proc. przychodów ogółem, utraci prawo do opodatkowania estońskim CIT.

Podstawa prawna:

∑ art. 28j, art. 28l ustawy z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (tekst jedn. DzU z 2022 r., poz. 2587 ze zm)

https://archiwum.rp.pl/artykul/1493886-Faktoring-moze-wykluczyc-opodatkowanie-estonskim-CIT.html#.ZEj2XOxBxhF

 3. Jakie są skutki objęcia akcji wydanych kadrze zarządzającej

24 kwietnia 2023 | Podatki i księgowość | Andrzej Dorosz

„Bezpośrednie” objęcie (nabycie) akcji przez członka zarządu w ramach programu motywacyjnego nie powoduje powstania przychodu podlegającego opodatkowaniu PIT. Przychód powstaje natomiast wskutek realizacji praw wynikających z warrantów subskrypcyjnych i podlega zaliczeniu do źródła przychodów z praw majątkowych.

Tak stwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacji indywidualnej z 8 lipca 2022 r. (0112-KDIL3-3.4011. 238.2018.9.TW).

Podatnik jest członkiem zarządu spółki akcyjnej, która zamierza przygotować program motywacyjny adresowany m.in. do niego. Na podstawie programu kadrze zarządzającej zaproponowane zostanie nieodpłatne otrzymanie warrantów subskrypcyjnych albo akcji imiennych spółki.

Program motywacyjny zakładać ma również możliwość skupienia warrantów czy akcji od członków kadry zarządzającej przez spółkę, z której to możliwości zamierza skorzystać podatnik (członek zarządu). Ponadto planuje on zarówno odpłatnie zbywać warranty, jak i nieodpłatnie obejmować akcje, realizując przysługujące mu z tytułu warrantów prawa.

Z uwagi na to podatnik zwrócił się do organu podatkowego z wieloma pytaniami. Jedno z nich dotyczyło tego, czy po jego stronie powstanie przychód w związku z objęciem przez niego akcji. W ocenie wnioskodawcy przychód powinien powstać dopiero w momencie ewentualnego zbycia przyznanych mu akcji. Zadał on również m.in. pytanie o powstanie przychodu z tytułu objęcia warrantu subskrypcyjnego, które było jednak przedmiotem odrębnego rozstrzygnięcia.

Dyrektor KIS w pierwotnej interpretacji indywidualnej (wydanej 22 czerwca 2018 r., 0112-KDIL3-3.4011.238.2018.1.TW) wskazał, że w analizowanej sprawie objęcie akcji „bezpośrednio” nie doprowadzi do powstania przychodu, ponieważ w tym przypadku zastosowanie znajdą przepisy o opodatkowaniu programów motywacyjnych (tj. art. 24 ust. 11 i 11b ustawy o PIT), które pozwalają na odroczenie rozpoznania przychodu podatkowego do chwili zbycia akcji. Jednakże, zdaniem organu podatkowego, objęcie akcji przez realizację praw wynikających z warrantów już pod te regulacje nie podlega, a więc spowoduje wystąpienie po stronie podatnika przychodu na gruncie PIT, które dyrektor KIS przyporządkował do źródła przychodów z działalności wykonywanej osobiście. Organ podatkowy stwierdził przy tym, że przychód podatkowy wystąpi także w dacie sprzedaży objętych akcji – w tym wypadku ze źródła kapitały pieniężne.

Rozstrzygnięcie to zostało uchylone wyrokiem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu 21 grudnia 2018 r. (I SA/Po 733/18), zaś Naczelny Sąd Administracyjny 30 listopada 2021 r. (II FSK 861/19) oddalił skargi kasacyjne na ten wyrok. Co jednak istotne, WSA oraz NSA przyznały rację dyrektorowi KIS w sprawie tego, że realizacja praw wynikających z warrantów, polegająca na objęciu akcji, nie podlega przepisom o opodatkowaniu programów motywacyjnych, wobec czego objęcie akcji w taki sposób spowoduje powstanie po stronie podatnika przychodu podlegającego opodatkowaniu PIT. Sądy nie zgodziły się natomiast z organem podatkowym w kwestii źródła przychodu, wskazując, że analizowany przychód podlega zaliczeniu do źródła – prawa majątkowe.

Uwzględniając przywołane orzeczenia, dyrektor KIS powtórnie, 8 lipca 2022 r., rozpatrzył sprawę, wskazując ponownie, że objęcie akcji w wyniku realizacji praw z warrantów subskrypcyjnych powoduje powstanie przychodu, lecz – zgodnie z wyrokami WSA i NSA – zaliczyć należy go do źródła przychodów z praw majątkowych.

Komentarz eksperta
Andrzej Dorosz
konsultant w dziale prawnopodatkowym PwC

Przekazywanie warrantów subskrypcyjnych stanowi jeden ze stosowanych przez przedsiębiorstwa sposobów wynagradzania kadry zarządzającej i pracowników. Wydanie omówionej interpretacji indywidualnej wprowadza pewne wątpliwości mogące dotyczyć ustalenia skutków podatkowych po stronie podatników otrzymujących wynagrodzenie w analizowanej formie.

Organ podatkowy wskazał bowiem, że w przypadku, gdy członek zarządu otrzyma w ramach programu motywacyjnego warranty subskrypcyjne, przychód podlegający opodatkowaniu może powstać zarówno w chwili, w której prawo do objęcia akcji przysługujące posiadaczowi warrantu zostanie zrealizowane, jak i w momencie zbycia tych akcji. Co więcej, taka wykładnia przepisów została zaakceptowana przez sądy administracyjne, które rozpatrywały skargi podatnika kwestionującego takie rozumienie regulacji podatkowych, wskazane w rozstrzygnięciu sprawy przez dyrektora KIS w 2018 r.

Omawiana interpretacja indywidualna stanowi odstępstwo od prezentowanego w ostatnim czasie, korzystniejszego dla podatników podejścia dyrektora KIS, zgodnie z którym programy wynagradzania oparte na warrantach subskrypcyjnych również powinny móc korzystać z uregulowań dotyczących programów motywacyjnych, na mocy których przychód może zostać odsunięty w czasie do chwili zbycia objętych akcji. Przykładem tego są m.in. interpretacje 0115-KDIT1.4011.185.2022.1.MT, 0114-KDIP3-1.4011.828.2022.2.MK1 czy 0112-KDIL2-1.4011.725.2022.2.TR. Chociaż stanowiska tego nie podzieliły w przytoczonych orzeczeniach WSA oraz NSA, to bieżąca, pozytywna linia interpretacyjna jest już ugruntowana, w związku z czym należy się raczej spodziewać, że wyroki wydane w grudniu 2018 r. oraz listopadzie 2021 r. nie powinny wpłynąć na zmianę obecnego, korzystnego stanowiska organów podatkowych.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1493891-Jakie-sa-skutki-objecia-akcji-wydanych-kadrze-zarzadzajacej.html#.ZEj2ouxBxhF

 4. Frankowicz odda ulgę fiskusowi

25 kwietnia 2023 | Pierwsza strona | Aleksandra Tarka

Podatnik, który wygrał w sądzie sprawę o kredyt frankowy, a odliczał od niego ulgę odsetkową, musi liczyć się z koniecznością zwrotu pieniędzy.

Tak wynika z odpowiedzi resortu finansów na pytanie „Rzeczpospolitej” o podatkową sytuację frankowiczów korzystających z ulgi odsetkowej.

Dobra wiadomość jest taka, że jeśli wzajemne rozliczenia po wyroku unieważniającym kredyt we franku obejmują wyłącznie zwrot kwot wpłaconych uprzednio przez kredytobiorcę, to nie ma przychodu i PIT.

Zła jest taka, że nie oznacza to braku obowiązku rozliczenia ulgi odsetkowej, jeśli ktoś z niej korzystał.

MF wyjaśnia, że gdy wynikiem wygrania procesu będzie m.in. zwrot uwzględnionych w rozliczeniu odsetek, to frankowicz musi go doliczyć do dochodu za rok, w którym trafi on do jego kieszeni. Można też „anulować” ulgę przez korektę zeznań z lat nieprzedawnionych, ale to zdaniem resortu wiąże się z koniecznością zapłaty odsetek za zwłokę.

https://archiwum.rp.pl/artykul/1494049-Frankowicz-odda-ulge-fiskusowi.html#.ZEj26exBxhF

 5. Wydatki na rekrutację pracownika w kosztach uzyskania przychodu

26 kwietnia 2023 | Rachunkowość | Joanna Łapińska Marcin Palusiński

Coraz trudniej jest znaleźć dobrych specjalistów, w szczególności w branżach nastawionych na rozwój technologii. Z tego względu standardem jest korzystanie z firm które wspomagają proces rekrutacji właściwej osoby – pozwala to zaoszczędzić czas pracodawcy i dotrzeć do osób które nie poszukują pracy w sposób aktywny. Czy jednak wydatki na tzw. head hunterów mogą stanowić koszty podatkowe?

Podstawą każdej firmy są pracownicy. Dobrze funkcjonujący zespół specjalistów pozwala przedsiębiorcy na sprawne i efektywne prowadzenie działalności gospodarczej. Dzięki zaufanym pracownikom firma może generować przychody i rozwijać swoją działalność.

Zasada ogólna
Podstawową regułą obowiązującą na gruncie podatków dochodowych, wynikającą z art. 15 ust. 1 ustawy CIT oraz art. 22 ust. 1 ustawy PIT, jest zaliczenie wydatku do kosztów podatkowych pod warunkiem istnienia możliwości powiązania tego wydatku z uzyskaniem przychodu, zabezpieczeniem lub zachowaniem jego źródła. Dodatkowo, wydatek powinien być odpowiednio udokumentowany oraz nie powinien znajdować się w katalogu wyłączeń określonych w ustawach dochodowych (art. 16 ust. 1 ustawy CIT oraz art. 23 ust. 1 ustawy PIT).

Celowość wydatku
W praktyce, przy ustalaniu czy konkretny zakup może być uwzględniony w kosztach podatkowych należy przeanalizować jego celowość – konieczne jest ustalenie czy jego poniesienie było ukierunkowane na osiągnięcie przychodu, zachowanie albo zabezpieczenie jego źródła.

Całkowicie inną kwestią jest to czy wydatek faktycznie doprowadzi do powstania przychodu – w tym kontekście istotne jest aby działaniom podatnika można było przypisać przymiot celowości i zasadności. Natomiast rezultat (osiągnięcie przychodu) może mieć jedynie potencjalny charakter.

Dodatkowo, nie jest konieczne wystąpienie bezpośredniego związku pomiędzy wydatkiem a określonym przychodem. Zatem wydatki o charakterze pośrednim (ponoszone na ogólną działalność danego podmiotu), o ile są celowe, także mogą stanowić koszty uzyskania przychodu.

Wydatki na rekrutację pracownika co do zasady nie są ustawowo wyłączone z kosztów. Ważne zatem, aby istniał związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy tego typu wydatkami a uzyskaniem przychodu, zachowaniem/zabezpieczeniem jego źródła. Czy związek ten będzie zatem istniał w przypadku wydatków na poszukiwanie pracownika?

Koszty
Na to pytanie należy odpowiedzieć twierdząco. Celem ponoszenie tego typu wydatków jest bez wątpienia osiągnięcie przychodu, zachowanie i zabezpieczenie jego źródła – działalności gospodarczej. Można nawet wskazać iż jest to de facto cel jedyny. Bez wątpienia dzięki pracownikom przedsiębiorca jest w stanie wywiązywać się ze swoich zobowiązań wobec kontrahentów, gdyż to właśnie głównie pracownicy wykonują pracę na rzecz klienta – wytwarzają zamówione towary czy wykonują usługi. Efektem wydatków na pozyskanie wyszkolonej kadry jest posiadanie kompetentnego zespołu, co wpływa nie tylko na wysokość przychodów w danym podmiocie ale stanowi też bez wątpienia zabezpieczenie źródła tych przychodów – wydatki na rekrutację pracowników to wydatki poniesione na zagwarantowanie ciągłości funkcjonowania działalności gospodarczej, tak aby źródło to przynosiło przychody w przyszłości.

Dodatkowe wydatki
W niektórych przypadkach poza kosztami dotyczącymi wynagrodzenia za usługę wsparcia w pozyskaniu pracownika przedsiębiorcy ponoszą także koszty dojazdu kandydatów na pracowników na spotkanie rekrutacyjne. Może się także zdarzyć, zwłaszcza przy pozyskiwaniu wysoko wykwalifikowanych pracowników, iż spotkanie rekrutacyjne odbywa się np. w restauracji, a za poczęstunek płaci przedsiębiorca.

Wydatki te, w określonych okolicznościach – jeśli w danym przypadku są uzasadnioną częścią procesu rekrutacyjnego – także mogą być zaliczone do kosztów podatkowych. Istotne jest tu jednak wykazanie, że tego typu koszty nie miały na celu wywarcia pozytywnego wrażenia na potencjalnym pracowniku (co mogłoby być interpretaowane jako wyłączona z kosztów reprezentacja), lecz ich poniesienie ukierunkowane było na faktyczne umożliwienie zrekrutowania pracownika.

Organ podatkowe potwierdzają
Organy podatkowe od dawna akceptują pogląd zgodnie z którym wydatki na wynagrodzenie firm rekrutujących pracowników mogą stanowić koszty podatkowe (np. interpretacja Izby Skarbowej w Warszawie z 16 września 2013 r., IPPB3/ 423-456/13-2/KK).

Z kolei w interpretacji dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej z 28 czerwca 2018 r. (0111- KDIB2-1.4010.194.2018.1.AP) uznano za prawidłowe stanowisko podatnika zgodnie z którym możliwe jest zaliczenie do kosztów podatkowych wydatków na spotkania rekrutacyjne odbywające się w restauracji, jeżeli wynika to ze specyfiki działalności. W interpretacji wskazano: (…) „Celem ww. spotkań nie jest tworzenie i kreowanie pozytywnego wizerunku, uwypuklenie zasobności, profesjonalizmu Wnioskodawcy, lecz stworzenie dogodnych warunków do przeprowadzenia procesu rekrutacyjnego i rozmowy z kandydatami do pracy w Spółce. (…) Z racji tego, że Spółka nie ma siedziby w miejscowościach, gdzie znajduje się większość realizowanych inwestycji, rekrutacje odbywają się w punktach gastronomicznych. Należy zaznaczyć, że w chwili obecnej rynek pracy wymusza na pracodawcy konieczność dostosowania się do pracownika i przekonania go do podjęcia zatrudnienia, zwłaszcza jeżeli poszukiwane są osoby z wysokimi kwalifikacjami i doświadczeniem. W związku z powyższym (…) wydatki na skromne usługi gastronomiczne (w restauracjach, kawiarniach), ponoszone w związku z rekrutacją nowych pracowników na stanowiska w Spółce, mogą być zaliczone do kosztów uzyskania przychodów Spółki na podstawie art. 15 ust. 1 ustawy o CIT”.

Programy referralowe
Obecnie, poza korzystaniem z profesjonalnych firm rekrutujących, popularne staje się także wdrażanie u danych podmiotów tzw. programów referralowych, które polegają na wypłacie wynagrodzenia osobie (niekoniecznie musi to być pracownik), która poleciła kandydata do pracy, pod warunkiem, że firma podjęła z nim współpracę. W tym przypadku także nie ma przeciwwskazań aby wypłatę takiego świadczenia zaliczyć do kosztów podatkowych – wydatek ten jest bowiem bez wątpienia ponoszony w celu uzyskania przychodu – zapewnienia sprawnego funkcjonowania pracodawcy poprzez budowę solidnego i kompetentnego zespołu.

Joanna Łapińska menedżer w Zespole Podatkowym DSK Kancelaria

Marcin Palusiński dyrektor w Zespole Podatkowym DSK Kancelaria

https://archiwum.rp.pl/artykul/1493988-Wydatki-na-rekrutacje-pracownika-w-kosztach-uzyskania-przychodu.html#.ZEj3F-xBxhF

 

PZP | Prasówka | 25 kwietnia 2023 r.

Prawo

Zmiany zasad wykluczenia z przetargu – jest projekt

Zofia Jóźwiak | Data dodania: 18.04.2023

Dwie ważne zmiany w zakresie zamówień publicznych przewiduje najnowszy projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu ulepszenia środowiska prawnego i instytucjonalnego dla przedsiębiorców. Po pierwsze zmienia zasady skorzystania z przesłanki wykluczenia wykonawcy z postępowania, a po drugie ujednolica zasady udzielania pożyczek dla samorządów przez banki i  parabanki.

Najciekawsza dla przedsiębiorców zmiana dotyczy możliwości wykluczenia z przetargu. Obecnie przesłanka umożliwiająca wykluczenie wykonawcy z art. 109 ust. 1 pkt 4 ustawy prawo zamówień publicznych mówi o podmiocie, w stosunku do którego otwarto likwidację, ogłoszono upadłość, którego aktywami zarządza likwidator lub sąd, który zawarł układ z wierzycielami, lub którego działalność gospodarcza jest zawieszona albo znajduje się on w innej tego rodzaju sytuacji wynikającej z podobnej procedury przewidzianej w przepisach miejsca wszczęcia tej procedury. To tzw fakultatywna – czyli dobrowolna i zależna od wyłącznej decyzji zamawiającego na etapie przygotowania specyfikacji przetargowej podstawa wykluczenia z postępowania – jest ona bardzo często przewidywana w przetargach– przyznaje Artur Wawryło. Po zmianach do upadłości czy systemu naprawczego można będzie podejść, w zależności od decyzji zamawiającego: bardziej restrykcyjnie lub bardziej liberalnie albo w obydwu przypadkach przewidzieć niestosowanie przepisu  – mówi Artur Wawryło, prowadzący Kancelarię Zamówień Publicznych.

Projekt wprowadza odrębną  przesłankę fakultatywną wykluczenia dodając możliwość, aby zamawiający wykluczał wykonawcę, jeśli wykonawca zawarł, zatwierdzony prawomocnym postanowieniem sądu, układ w postępowaniu restrukturyzacyjnym inny niż układ, w którym przewidziano zaspokojenie wierzycieli przez likwidację jego majątku, lub który po ogłoszeniu upadłości zawarł układ zatwierdzony prawomocnym postanowieniem sądu, jeżeli układ nie przewiduje zaspokojenia wierzycieli przez likwidację majątku upadłego, albo znajduje się on w innej tego rodzaju sytuacji wynikającej z podobnej procedury przewidzianej w przepisach obowiązujących w miejscu wszczęcia tej procedury.  Możliwe stanie się zatem rozróżnienie w sankcjach obydwu przypadków podczas gdy na dzień dzisiejszy takiej możliwości nie było i możliwe było jedynie zastosowanie w całości przesłanki wykluczenia albo odstąpienie od niej.

Strona rządowa tłumaczy rozdzielenie powyższych przesłanek tym, że z uwagi na wystąpienie pandemii COVID-19, i jej skutków w najbliższym czasie może dojść do zwiększenia się liczby przedsiębiorców, którzy z różnych względów zmuszeni będą do zawarcia układu z wierzycielami, zwłaszcza dotyczy to małych i średnich firm. W takim przypadku kondycja finansowa wykonawcy wcale nie musi budzić poważnych zastrzeżeń zamawiającego, inaczej niż u wykonawcy, w stosunku do którego np. otwarto likwidację lub ogłoszono upadłość. „Osobne uregulowanie zaproponowanych przesłanek wykluczenia wykonawcy pozwoli zamawiającym w sposób bardziej efektywny podjąć decyzję o ich zastosowaniu, kierując się przyszłą perspektywą kontynuowania działalności gospodarczej przez wykonawcę ubiegającego się o udzielenie zamówienia publicznego” – przekonuje strona rządowa.

Nowe formularze do TED i nie tylko poczta
Podmioty zobowiązane do stosowania unijnych zasad w zamówieniach publicznych muszę się liczyć z obowiązkiem stosowania od 25 października 2023 r. nowych formularzy przy zamieszczaniu ogłoszeń w Dzienniku Urzędowym UE (TED). Jednocześnie jednak, w granicach obowiązujących w UE przepisów, można będzie niektóre nieobjęte obowiązkiem wypełnienia rubryki w poszczególnych krajach uznać za obowiązkowe. W praktyce oznacza to, ze polskie formularze do TED będą mogły mieć dodatkowe obowiązkowe pola do wypełnienia. Jak zwraca uwagę Artur Wawryło, na razie trudno określić,  co to będzie znaczyło dla polskich wykonawców, nie wiadomo bowiem, co zdecyduje się wprowadzić strona rządowa – pamiętajmy jednak że zmiany będą w granicach obowiązujących regulacji prawa o zamówieniach publicznych. Stosowne rozporządzenie ma wejść w życie do 24 października.

Rozporządzenie w sprawie wyjście granicach wzorów unijnych ogłoszeń pozwala z obowiązkowymi rubrykami wyjść poza oblig zaproponowany dyrektywą. Co to będzie znaczyło dla polskich wykonawców – na razie trudno powiedzieć, bo nie wiemy jeszcze , czy i co zdecyduje wprowadzić na tej podstawie strona rządowa. Zamawiający też muszą poczekać. To znaczy, ze polskie ogłoszenia do Dziennika Urz. UE TED będą mogły mieć dodatkowe pola. Na razie to tylko podstawa do wydania tych nowych szablonów. Nowych zgodnie z projektem należy się spodziewać do 23 października 2023 roku.  Do października można będzie wysyłać ogłoszenia na dotychczasowych szablonach.

Podobnie jak w wielu innych przypadkach wymienionych w ustawie uregulowano kwestię wnoszenia skargi do Sądu zamówień publicznych w ten sposób, ze nie muszą wpływać one tylko do jednego wybranego operatora (kiedyś w Polsce do Poczty Polskiej), ale i do innych operatorów.

Po zmianie zachowanie terminu dla wniesienia skargi nastąpi w przypadku- złożenia skargi w formie przesyłki poleconej w polskiej placówce pocztowej operatora pocztowego lub w placówce podmiotu zajmującego się doręczaniem korespondencji na terenie Unii Europejskiej albo wysłanie na adres do doręczeń elektronicznych zgodnie z ustawą  o doręczeniach elektronicznych

I w banku i w parabanku z postępowaniem
W obecnym stanie prawnym, kredyty udzielane przez banki na rzecz jednostek samorządu terytorialnego w ramach limitów określonych w uchwale budżetowej, są objęte przepisami o zamówieniach publicznych. Regulacji tych nie stosuje się jednak do pożyczek zaciąganych przez JST np. w instytucjach pożyczkowych (przykładowo parabankach). Takie zróżnicowanie nie wynika ani z żadnych regulacji unijnych ani krajowych. Po zmianach ma być inaczej. – I w banku i w parabanku nie będzie możliwe zaciągnięcie większej pożyczki bez stosowania przepisów o zamówieniach – mówi Artur Wawryło. Kiedy wejdą nowe przepisy dotyczyć to będzie wszystkich pożyczek  o wartości powyżej  progu krajowych zamówień, czyli 130 tys. zł . Pamiętać jednak należy, że przy szacowaniu wartości zamówienia w przypadku umowy pożyczki do wartości zamówienia nie jest wliczana wartość pożyczonego kapitału– konkluduje ekspert w zakresie zamówień publicznych. Nadal natomiast będą wyłączone spod regulacji omawianej ustawy pożyczki zaciągane przez JST, oczywiście w ramach limitów zobowiązań określonych budżetem, w państwowych funduszach celowych oraz w państwowych i samorządowych osobach prawnych zaliczanych do sektora finansów publicznych (np. jednostkach budżetowych).

https://www.prawo.pl/biznes/zmiany-zasad-wykluczenia-z-przetargu,520847.html

 

Portal ZP

Wniosek o uchylenie zakazu zawarcia umowy można złożyć tylko w sytuacji, gdy wniesiono odwołanie

Agata Hryc-Ląd | Dodano: 25 kwietnia 2023

Nie ma możliwości uchylenia zakazu zawarcia umowy „na przyszłość”. Aby można było rozpatrywać kwestię uchylenia zakazu zawarcia umowy, musi zostać wniesione odwołanie (postanowienie ws. wniosku o uchylenie zakazu zawarcia umowy Krajowej Izby Odwoławczej z 27 grudnia 2022 r., sygn. akt KIO/W 46/22).

Możliwość uchylenia zakazu zawarcia umowy przed wydaniem przez Izbę orzeczenia kończącego postępowanie odwoławcze jest wyjątkiem od zasady wynikającej z art. 577 ustawy Pzp. Oznacza to, że nie może być ona interpretowana rozszerzająco. Innymi słowy, przepisy nie przewidują możliwości uchylenia zakazu zawarcia umowy z uwagi na możliwość przyszłego zaskarżenia czynności zamawiającego.

https://www.portalzp.pl/nowosci/wniosek-o-uchylenie-zakazu-zawarcia-umowy-mozna-zlozyc-tylko-w-sytuacji-gdy-wniesiono-odwolanie-32071.html

 

Rynek Infrastruktury

 1. GDDKiA podsumowuje sezon zimowy 2022/2023. Wydali więcej niż rok temu

GR | Data publikacji: 23-04-2023

318 milionów złotych, czyli nieco więcej niż rok temu, wydała Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad na zimowe utrzymanie dróg w sezonie 2022/2023.

W sezonie 2022/2023 do akcji zimowego utrzymania dróg w całym kraju przygotowanych było ok. 3 tysiące pojazdów. Najbardziej pracowitymi dniami okazały się 11 i 12 grudnia 2022 r. oraz 21 stycznia 2023 r., gdy na drogi pojazdy wyjechały odpowiednio 5 651 razy, 5 400 razy oraz 5 206 razy. W trakcie sezonu zimowego zostało zużytych ok. 388 tys. ton soli drogowej, to nieco więcej od średniej z ostatnich 10 lat.

W okresie od października 2022 do końca marca 2023, GDDKiA na zimowe utrzymanie dróg przeznaczyła ok. 318 mln zł. Dla porównania w sezonie 2021/2022 koszt wyniósł 298 mln zł, w sezonie 2020/2021– 481,4 mln zł, w sezonie 2019/2020 – 298,5 mln zł , a w sezonie 2018/2019 – 371,4 mln zł.

Przypomnijmy, że GDDKiA utrzymuje ok. 17,8 tys. km dróg krajowych. – Prace ściśle związane z zimowym utrzymaniem dróg, w szczególności odśnieżanie i usuwanie śliskości zimowej, prowadzone były w trybie 24-godzinnym przez 7 dni w tygodniu. Realizowane były przez wykonawców wyłonionych w przetargach, z którymi GDDKiA zawarła umowy na utrzymanie całej sieci – przypominają przedstawiciele instytucji.

Dodają, że „działania związane z odśnieżaniem czy usuwaniem śliskości przekładają się bezpośrednio nie tylko na komfort jazdy, ale przede wszystkim na bezpieczeństwo kierowców oraz innych użytkowników dróg krajowych”.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/gddkia-podsumowuje-sezon-zimowy-20222023-wydali-wiecej-niz-rok-temu-85745.html

 2. Obwodnica Praszki gotowa. Można jeździć

ep. | Data publikacji: 25-04-2023

Kierowcy jadący drogą krajową nr 45 przez woj. opolskie mogą już ominąć Praszkę. Do ruchu została oddana obwodnica tej miejscowości. Tranzyt omija jednocześnie miejscowość Gorzów Śląski.

Obwodnica Praszki ma ok. 13 km. Rozpoczyna się przed Gorzowem Śląskim, gdzie odchodzi od wspólnego przebiegu DK-42 i DK-45. Gorzów Śląski omija od strony zachodniej, natomiast Praszkę od wschodniej. Kończy się włączeniem do DK45 po północnej stronie miejscowości Kowale.

Inwestycja powstała jako jednojezdniowa droga z dwoma pasami ruchu. Jest dostosowana do nośności 11,5 t/oś.

Wykonawcą obwodnicy była firma Mostostal Warszawa. Umowa na zaprojektowanie i budowę obwodnicy została podpisana w maju 2019 r. Jej wartość to 171,5 mln zł, z czego ponad 165 mln zł pochodzi ze środków Unii Europejskiej w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014-2020.

W ramach inwestycji powstało dziesięć obiektów inżynierskich, w tym mosty nad rzekami Prosną i Wyderka, trzy wiadukty nad obwodnicą oraz pięć obiektów wzdłuż obwodnicy. W ciągu trasy zbudowano cztery ronda. Na wszystkich skrzyżowaniach, w obrębie wyspy środkowej został zaprojektowany pierścień o szerokości 1 m, stanowiący rezerwę dla przejazdu samochodów ciężarowych i autobusów.

Nowa trasa poprawiła komunikację na trasie łączącej województwa wielkopolskie, opolskie i śląskie. Odciąża także od ruchu tranzytowego dotychczasowe ciągi dróg krajowych nr 42 i nr 45 w centrum tych miast.

– Nasz plan na ten rok to m.in. udostępnienie kierowcom 260 km nowych dróg. Jedną z nich jest oddawana dzisiaj blisko 13-kilometrowa obwodnica Praszki w ciągu drogi krajowej nr 45 – powiedział Tomasz Żuchowski, szef GDDKiA, cytowany w komunikacie. – W połowie marca rozpoczęliśmy sezon budowlany 2023. Mamy ponad 100 zadań w realizacji, a na budowach trwają intensywne prace. Najbliższe tygodnie i miesiące to oddania kolejnych nowych tras dla kierowców.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/obwodnica-praszki-gotowa-mozna-jezdzic–85769.html

 

PrawoDlaSamorządu

Zamówienia publiczne: Czy konsorcjant może złożyć ofertę konkurencyjną względem swojego konsorcjum?

Krzysztof Drapiński | 21.04.2023

Regulacja Prawa zamówień publicznych dotycząca wykonawców wspólnie ubiegających się o udzielenie zamówienia publicznego jest dość lakoniczna, co utrudnia znalezienie odpowiedzi na wszystkie problemy występujące w praktyce. Jednym z nich jest dopuszczalność złożenia odrębnej oferty przez konsorcjanta, mającej charakter konkurencyjny wobec jego konsorcjum.

Prima facie, istotą problematyki niniejszego artykułu jest treść art. 218 ust. 1 ustawy z dnia 11 września 2019 r. Prawo zamówień publicznych, t.j.: Dz.U. z 2022 r., poz. 1710 ze zm. (zwana dalej ,,Prawem zamówień publicznych” lub ,,p.z.p.”), zgodnie z którym ,,1. Wykonawca może złożyć tylko jedną ofertę, z wyjątkiem przypadków określonych w ustawie.”. Daleko idącą sankcją naruszenia tej normy jest odrzucenie obydwu ofert tego samego wykonawcy w oparciu o przepis art. 226 ust. 1 pkt 3 p.z.p.

Prawo zamówień publicznych dopuszcza składanie ofert przez Konsorcja (wykonawców wspólnie ubiegających się o udzielenie zamówienia publicznego), wskazując w art. 58 ust. 5 p.z.p. iż ,,5. Przepisy dotyczące wykonawcy stosuje się odpowiednio do wykonawców wspólnie ubiegających się o udzielenie zamówienia”. Przepisy szczególne dotyczące konsorcjów (w szczególności art. 58-60 p.z.p.) nie normują natomiast wszystkich aspektów praktycznych procedowania postępowań z udziałem takich wielopodmiotowych wykonawców.

W szczególności nie określają wprost, czy konsorcjum i jego członek (konsorcjant) mogą złożyć w toku tego samego postępowania dwie odrębne i konkurencyjne względem siebie oferty. Wszak są to formalnie dwa odrębne od siebie podmioty. Realnie również nie sposób utożsamiać jednego konsorcjanta z całym konsorcjum, skoro ten drugi podmiot tworzy co najmniej jeszcze jeden inny konsorcjant.

Podobnym problemem zajmował się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (zwany dalej ,,TSUE”), który w wyroku z dnia 23 grudnia 2009 r. w sprawie o sygn. akt C-376/08 wskazał, iż ,,(37) Należy zatem stwierdzić, że środek w postaci rozpatrywanego w postępowaniu przed sądem krajowym automatycznego wykluczenia, dotyczący wyłącznie formy konsorcjum stałego i będących jego członkami przedsiębiorstw oraz mający zastosowanie w przypadku konkurencyjnych ofert, niezależnie od tego, czy dane konsorcjum uczestniczy, czy nie uczestniczy w badanym zamówieniu publicznym na rachunek i w interesie przedsiębiorstw, które złożyły ofertę, stanowi traktowanie dyskryminacyjne na niekorzyść tej formy konsorcjum i nie jest zatem zgodne z zasadą równości. (38)
Należy dodać, iż nawet zakładając, że rozpatrywane traktowanie byłoby stosowane bez rozróżnienia do wszystkich postaci konsorcjów lub że sąd krajowy stwierdziłby istnienie obiektywnych elementów właściwych dla odróżnienia sytuacji konsorcjów stałych i innych form konsorcjów, reguła wykluczenia, taka jak będąca przedmiotem postępowania przed sądem krajowym, nie jest w żadnym razie zgodna z zasadą proporcjonalności. (39) Reguła ta zawiera bowiem niewzruszalne domniemanie wzajemnego wpływu, w przypadku gdy konsorcjum i jedno lub kilka z wchodzących w jego skład przedsiębiorstw złożyły w ramach tego samego postępowania w zakresie zamówień publicznych konkurencyjne oferty, nawet jeśli rzeczone konsorcjum nie wystąpiło w postępowaniu na rachunek i w interesie tych przedsiębiorstw, nie dając konsorcjum ani zainteresowanym przedsiębiorstwom możliwości wykazania, że ich oferty zostały sformułowane w sposób całkowicie niezależny i że w konsekwencji brak jest ryzyka wpływu na konkurencję pomiędzy oferentami (…) (46) Na pytanie drugie należy zatem odpowiedzieć, że wykładni prawa wspólnotowego należy dokonywać w ten sposób, iż sprzeciwia się ono uregulowaniu krajowemu, takiemu jak będące przedmiotem postępowania przed sądem krajowym, które przewiduje, w ramach postępowania w zakresie udzielania zamówienia publicznego, którego wartość nie przekracza progu wskazanego w art. 7 ust. 1 lit. c) dyrektywy 2004/18, lecz które ma niewątpliwe znaczenie transgraniczne, automatyczne wykluczenie z udziału w tym postępowaniu i nałożenie sankcji karnych zarówno w stosunku do konsorcjum stałego, jak i przedsiębiorstw będących jego członkami, gdy te ostatnie przedstawiły konkurencyjne w stosunku do tego konsorcjum oferty w ramach tego samego postępowania, nawet jeśli oferta rzeczonego konsorcjum nie została złożona na rachunek i w interesie tych przedsiębiorstw.”.

Nie tak jednoznacznie tożsame stanowisko prezentuje Krajowa Izba Odwoławcza w orzeczeniach wydanych na kanwie Prawa zamówień publicznych z 2004 r. (które w ocenie autora artykułu zachowuje aktualność w stosunku do obecnego Prawa zamówień publicznych):

Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z dnia 11 marca 2010 r. w sprawie o sygn. akt KIO/UZP 121/10:

,,W żadnym razie Izba nie podziela wywodów zamawiającego i przystępujących zmierzających do wykazania, iż w przypadku złożenia oferty przez konsorcjum w składzie wykonawców, oferty składane oddzielnie i samodzielnie przez poszczególnych jego członków są ofertami innych wykonawców. Stanowisko przeciwne wynika oparte jest jedynie na semantycznym podstawieniu i zastępowaniu terminu „wykonawca” przez termin „konsorcjum”. Izba wskazuje, że w świetle przepisów p.z.p. jest to zabieg nieuprawniony. (…) W świetle powyżej konstatacji wydaje się notoryjne, że zarówno oferta złożona przez wykonawcę samodzielnie i oferta złożona przezeń wraz z innymi wykonawcami, w znaczeniu przedmiotowym (zobowiązaniowym) pozostają jego ofertami. Jedyną różnicą jest tutaj fakt, iż z tytułu złożenia pierwszej oferty wykonawca będzie zobowiązany samodzielnie natomiast w przypadku oferty wspólnej wraz z innymi wykonawcami. Jednakże ciągle pozostają to dwa oświadczenia woli (oferty) złożone przez wykonawcę w tym samym postępowaniu. (…) Na marginesie Izba wskazuje, iż stanowisko przeciwne prowadziłoby do możliwości masowego obchodzenia zakazu składania więcej niż jednej oferty sformułowanego w art. 82 ust. 1 p.z.p.”

Wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z dnia 07 kwietnia 2015 r. w sprawie o sygn. akt KIO 566/15:

,,Podziela też stanowiska zawarte w przywołanych przez zamawiającego orzeczeniach i opiniach. Jest bowiem od lat jednolicie wskazywane, że niedopuszczalne jest, aby dane osoby mogły złożyć ofertę jednocześnie jako przedsiębiorcy prowadzący indywidualną działalność gospodarczą oraz jako spółka cywilna (albo np. tzw. „konsorcjum”). I nie chodzi tu o to, że spółka cywilna (czy też w zasadzie jej wspólnicy) nie może złożyć oferty w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego, czy też, że nie wchodzi w zakres definicji wykonawcy zawartej w art. 2 pkt 11 ustawy Prawo zamówień publicznych, gdyż oczywiste jest, że może być wykonawcą, a tym samym może złożyć ofertę. Kwestię tę należy rozpatrywać przez pryzmat wymogu zachowania w postępowaniu uczciwej konkurencji i równego traktowania wykonawców, który jest podstawową zasadą, którą należy się kierować przy udzielaniu zamówień publicznych; przy tym dotyczy nie tylko zamawiającego, ale też samych wykonawców. I sprowadza się ona do możliwości składania konkurencyjnych wobec siebie ofert, czyli więcej niż jednej oferty – co w oczywisty sposób jest niedopuszczalne. Oznaczałoby to bowiem de facto zezwolenie na złożenie przez niektórych wykonawców więcej niż jednej oferty i naruszałoby art. 82 ust. 1 ustawy Prawo zamówień publicznych oraz negatywnie wpływałoby na uczciwą konkurencję i równe traktowanie wykonawców (im kto złożyłby więcej ofert, tym większą miałby szansę na uzyskanie zamówienia). Przy przyjęciu przeciwnej praktyki niektórzy wykonawcy lub ogólnie wykonawcy mogliby składać po kilka ofert dowolnie formując się w grupy lub występując indywidualnie i tym samym każdy z nich mógłby złożyć w danym postępowaniu nieskończoną liczbę ofert. Dlatego, słusznie, została przyjęta zasada jedynie jednej oferty.”

O ile zatem TSUE, odnosząc się do jednoczesnego składania ofert przez konsorcjanta i konsorcjum kładzie nacisk na negatywny wpływ na konkurencję, o tyle KIO wskazuje, że dopuszczenie złożenia oferty przez konsorcjanta i konsorcjum prowadzi do obejścia zakazu złożenia więcej niż jednej oferty, a w konsekwencji negatywnie wpływa na konkurencję.

Autor nie ukrywa, że ma poważną wątpliwość, czy można uznać że złożenie oferty przez jednego z konsorcjantów można utożsamiać ze złożeniem oferty przez całe konsorcjum, co wydaje się warunkiem sine qua non uznania, iż doszło do złożenia dwóch ofert i w konsekwencji ma uzasadniać naruszenie art. 218 ust. 1 p.z.p.

Wydaje się, że właściwszym byłoby uznanie, że tak opisana sytuacja aktualizuje:

1. obligatoryjną przesłankę wykluczenia opartą o przepis art. 108 ust. 1 pkt 5 p.z.p., zgodnie z którym ,,1. Z postępowania o udzielenie zamówienia wyklucza się wykonawcę: 5) jeżeli zamawiający może stwierdzić, na podstawie wiarygodnych przesłanek, że wykonawca zawarł z innymi wykonawcami porozumienie mające na celu zakłócenie konkurencji, w szczególności jeżeli należąc do tej samej grupy kapitałowej w rozumieniu ustawy z dnia 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów, złożyli odrębne oferty, oferty częściowe lub wnioski o dopuszczenie do udziału w postępowaniu, chyba że wykażą, że przygotowali te oferty lub wnioski niezależnie od siebie;”, i/lub

2. przesłankę odrzucenia oferty, określoną w art. 226 ust. 1 pkt 7 p.z.p., stanowiącą iż ,,1. Zamawiający odrzuca ofertę, jeżeli: (…)7) została złożona w warunkach czynu nieuczciwej konkurencji w rozumieniu ustawy z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji;”.

Prawo zamówień publicznych przyznaje bowiem pewną odrębną podmiotowość konsorcjom, traktując je jako osobnych i samodzielnych wykonawców. Trafnie wskazuje się na to w doktrynie ,,Konsorcjum stanowi formę udziału w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego. Jest to umowa zawarta pomiędzy samodzielnymi podmiotami. Konsorcjum na gruncie ustawy jest traktowane jak wykonawca. Wynika to z art. 58 ust. 5 PrZamPubl, który mówi o tym, że przepisy dotyczące wykonawcy stosuje się do wykonawców wspólnie ubiegających się o udzielenie zamówienia publicznego. Wykonawcy składający wspólną ofertę są traktowani jako wykonawca zamówienia publicznego w rozumieniu art. 7 pkt 30 PrZamPubl. (…) Czynności i działania podejmowane przez pełnomocnika odnoszą skutek wobec wszystkich członków konsorcjum wspólnie ubiegających się o udzielenie zamówienia publicznego.” (M. Sieradzka (red.), Prawo zamówień publicznych. Komentarz do art. 58, Warszawa 2022, SIP Legalis).

Konkludując, bez względu zatem czy dojdzie do podzielenia stanowiska Krajowej Izby Odwoławczej, czy też autora niniejszego artykułu, uznać należy że konsorcjant nie może złożyć oferty konkurencyjnej wobec swojego konsorcjum. Co do zasady, działanie takie powinno spotkać się z sankcją w postaci odrzucenia obydwu ofert (konsorcjum oraz jego konsorcjanta).

Jedynie na marginesie wskazać należy, że powyższe umożliwia jednemu z konsorcjantów sabotowanie oferty jego konsorcjum, gdy będzie miał w tym interes (np. w postaci korzyści obiecanej przez innego wykonawcę, pochodzącego spoza konsorcjum, który jest zainteresowany wyeliminowaniem konsorcjum – co oczywiście stanowiłoby naruszenie przez sabotujące podmioty art. 108 ust. 1 pkt 5 p.z.p.).

https://prawodlasamorzadu.pl/2023-04-21-zamowienia-publiczne-czy-konsorcjant-moze-zlozyc-oferte-konkurencyjna-wzgledem-swojego-konsorcjum

 

Budownictwo | 21.04.2023 r.

Wnp

 1. Z sektora budowlanego płyną lepsze sygnały

Bartosz Dyląg | Dodano: 21-04-2023 12:35

W kwietniu w budownictwie wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury kształtuje się na poziomie wyższym wobec prezentowanego w marcu – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego.

W kwietniu wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury (NSA) kształtuje się na poziomie minus 12,5 – wyższym od notowanego przed miesiącem (minus 16,9).

Wskaźnik ten w budownictwie znajduje się poniżej średniej długookresowej. Na zbliżonym do prezentowanego w marcu poziomie kształtuje się składowa „diagnostyczna”, natomiast składowa „prognostyczna” poprawia się.

Wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury. Źródło: GUS
Wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury. Źródło: GUS

Wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury. Źródło: GUS
Wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury. Źródło: GUS

Przedstawiciele sektora budowlanego byli pytani o skutki wojny w Ukrainie i jej konsekwencje dla prowadzonej przez firmę działalności gospodarczej. Blisko 80 proc. nie widzi takich skutków lub są one nieznaczne.

24,2 proc. wskazało brak takiego wpływu, 56 proc. odpowiedziało, że jest on nieznaczny, 14,5 proc. poważny.

Ponad 20 proc. pytanych przedstawicieli budownictwa jest przekonanych, że ceny usług, materiałów, surowców wykorzystywanych przez firmę w krótkim okresie (1 – 3 miesiące) wzrosną szybciej w porównaniu z aktualną sytuacją. Ponad 53 proc., że wzrosną wolniej, 23 proc. – ustabilizują się, 2,5 proc. twierdzi, że spadną.

Respondenci są przekonani, że w ciągu roku ceny te wzrosną. Takiego zdania jest 67 proc.

Na funkcjonowanie firm budowlanych w ciągu najbliższego kwartału, w przekonaniu pytanych przez Główny Urząd Statystyczny, największy wpływ mają ceny energii i paliw, koszty zatrudnienia oraz komponentów i usług. W dalszej kolejności koszty finansowania, ceny czynszu, najmu lokali oraz zmiany w przepisach i wymogach prawnych.

https://www.wnp.pl/budownictwo/z-sektora-budowlanego-plyna-lepsze-sygnaly,701920.html

 2. Wiatraki na lądzie wciąż są zablokowane. Opóźnienia będą kilkuletnie

Dariusz Ciepiela | Dodano: 21-04-2023 10:52

– W przypadku nowej inwestycji w lądową farmę wiatrową trzeba będzie uchwalać nowy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. To spowolni rozwój energetyki wiatrowej, ponieważ przyjęcie miejscowego planu może trwać do 6 lat – mówi nam Sebastian Jabłoński z Respect Energy.

– Istniejące miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, które dopuszczają budowę farm wiatrowych, mogą mieć inne zapisy niż te, które określono w ustawie odległościowej, czyli odległość 700 metrów (tyle według ustawy wynosi minimalna odległość wiatraka od budynków mieszkalnych).
– Szacuje się, że 80-90 proc. istniejących miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, które pozwalałyby na inwestycje przy odległości 500 metrów, nie pozwala na inwestycje przy odległości 700 metrów.
– Trwają rozmowy nad zmianami legislacyjnymi mającymi ułatwić stosowanie cable pooling (współdzielenie przyłącza do sieci energetycznej przez różne źródła energii). Zdaniem branży wydaje się, że rząd jest przychylny tym rozwiązaniom.
– Rozmawiamy o tym z Sebastianem Jabłońskim, prezesem Respect Energy. To firma energetyczna zajmująca się zarządzaniem energią elektryczną pochodzącą tylko z odnawialnych źródeł energii.
– O zmianach w polskiej elektroenergetyce będziemy rozmawiać podczas debaty „Transformacja sektora energii”, która odbędzie się 24 kwietna podczas XV Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

– Na pewno nie możemy być zadowoleni z faktu wprowadzenia przepisu mówiącego, że w przypadku każdej nowej inwestycji w lądową farmę wiatrową trzeba będzie uchwalać nowy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. To będzie generować dłuższy proces administracyjny, który będzie potrzebny do uzyskania niezbędnych pozwoleń do budowy farm. Na pewno ta nowelizacja nie otwiera szybkiej ścieżki do tego, żeby w Polsce budować masowo i na dużą skalę nowe elektrownie wiatrowe. Trudno oczekiwać w nowych ramach prawnych, że będziemy mieć gwałtowne przyrosty mocy w farmach wiatrowych na lądzie – mówi WNP.PL Sebastian Jabłoński, prezes Respect Energy.

Nawet 90 proc. miejscowych planów do poprawki
Istniejące miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, które dopuszczają budowę farm wiatrowych, mogą mieć inne zapisy niż te, które określono w ustawie odległościowej, czyli odległość 700 metrów.

Szacuje się, że 80-90 proc. istniejących miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego (MPZP), które pozwalałyby na inwestycje przy odległości 500 metrów, nie pozwala na inwestycje przy odległości 700 metrów. To oznacza, że MPZP trzeba będzie uchwalać od nowa. A przyjęcie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego może trwać od roku do nawet sześciu lat, wszystko zależy od dobrej woli gminy.

– Jeżeli mamy gminę, która chce mieć u siebie farmy wiatrowe, to plan zostanie przyjęty szybko, a jeżeli mamy gminę, której samorząd jest mniej zmotywowany do tego, żeby takie inwestycje u siebie mieć, to będzie to trwało dłużej – wskazuje Sebastian Jabłoński.

Postulowana przez branżę odległość 500 metrów pozwalałaby wykorzystać stare miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego i część projektów farm, które były rozwijane w cieniu ustawy 10 odległościowej.

Przez ostatnie 2-3 lata trwały aktywne rozmowy na temat złagodzenia ustawy odległościowej. W tym czasie część firm przygotowywała swoje projekty, zakładając, że będzie dopuszczona odległość 500 metrów. Obecnie te projekty, które mogły zostać szybko ukończone, gdyby weszły regulacje dotyczące 500 metrów, w dużej części będą potrzebowały nowych MPZP.

Branża OZE czeka na przepisy dotyczące cable poolingu
Respect Energy realizuje pilotażowy projekt cable pooling, w którym do istniejącej farmy wiatrowej Wicko o mocy 10 MW dobudowanych zostanie 11 MW fotowoltaiki oraz magazyn energii. Cable pooling to współdzielenie przyłącza do sieci energetycznej przez różne źródła energii.

– Już prawie zakończyliśmy procedury administracyjne. Wszystkie zgody i pozwolenia powinniśmy otrzymać w najbliższych tygodniach. Do końca 2023 r. budowa instalacji fotowoltaicznej w Wicku będzie gotowa – zapowiada Sebastian Jabłoński.

Respect Energy planuje już kolejne tego typu inwestycje.

– Planujemy budowę instalacji fotowoltaicznej przy naszej elektrowni wiatrowej Jędrzychowice-Zgorzelec o mocy 50 MW. Moc instalacji fotowoltaicznej będzie tożsama z mocą farmy wiatrowej, czyli wyniesie również 50 MW – deklaruje Sebastian Jabłoński.

We wrześniu 2022 r. do użytku oddano farmę fotowoltaiczną Zwartowo. Jej obecna moc wynosi 204 MWp, a druga faza inwestycji, zaplanowana na rok 2023, powiększy elektrownię do 290 MWp. W Zwartowie ma powstać także farma wiatrowa.

– W Zwartowie chcielibyśmy wybudować tak dużo wiatraków, jak tylko się da, ale w tej chwili mamy pozwolenie na budowę tylko 24 MW. Pracujemy nad tym, żeby zwiększyć ten potencjał. Biorąc pod uwagę otoczenie regulacyjne i dostępność terenów w sąsiedztwie farmy, prawdopodobnie zajmie nam ok. 2-3 lat, aby móc zwiększyć ten potencjał – mówi Sebastian Jabłoński.

W oczekiwaniu na decyzję rządu. Podobno rząd sprzyja pomysłowi
Podkreśla, że w tej chwili stosowanie cable poolingu jest nieuregulowane. Istnieją dwie metody, aby z tego rozwiązania korzystać. Pierwsza to stworzenie OSDn, czyli lokalnej sieci dystrybucyjnej i w ramach tej sieci współdzielenie mocy pomiędzy elektrowniami.

Sposób drugi to dialog z lokalnym Operatorem Systemu Dystrybucyjnego (OSD) i liczenie na jego dobrą wolę przy wydaniu decyzji. Jeżeli OSD uzna, że dany inwestor wykona instalację w sposób bezpieczny, to może się na nią zgodzić.

Potencjalne zmiany legislacyjne dotyczące cable poolingu mogłyby określać jedną ścieżkę, w oparciu o którą każdy OSD ma obowiązek rozszerzyć przyłącze o współdzielenie mocy.

Jeżeli będzie sformalizowany na poziomie krajowym cable pooling, który zostanie uznany za bezpieczne rozwiązanie dla sieci i wskazane zostaną konkretne obowiązki, które musi spełnić inwestor, jak np. kontrola swojej mocy wyjściowej, to tego typu instalacje będą się szybko rozwijały.

– Rozmowy nad takimi zmianami legislacyjnymi trwają i wydaje się, że rząd jest przychylny tym rozwiązaniom. Rząd uważa, że jest to na korzyść branży, kraju i systemu elektroenergetycznego – podsumowuje Sebastian Jabłoński.

https://www.wnp.pl/budownictwo/wiatraki-na-ladzie-wciaz-sa-zablokowane-opoznienia-beda-kilkuletnie,701268.html

 

Rynek Infrastruktury

 1. Rewizja KPO. Będzie zmiana terminu podpisania umów?

Grzegorz Rekiel | Data publikacji: 21-04-2023

Prawdopodobnie będzie rewizja Krajowego Planu Odbudowy ws. projektów intermodalnych. Jak czytamy w przedstawionym do konsultacji publicznych dokumencie, umowy finansowe zostaną podpisane do końca 2024 roku zamiast do 31 grudnia 2023 r.

Przypomnijmy. Polski Krajowy Plan Odbudowy został zaakceptowany przez Komisję Europejską w czerwcu ubiegłego roku, ale nasz kraj nadal nie dostał pieniędzy. Bruksela zarzuca Warszawie łamanie praworządności, polski rząd twierdzi z kolei, że to tylko pretekst, aby nie wypłacać nam 23,9 mld euro dotacji oraz 11,5 mld euro pożyczek.

Portal funduszeeuropejskie.gov.pl przedstawił niedawno do konsultacji publicznych rewizję części dotacyjnej KPO, która dotyczy m.in. projektów intermodalnych. – Inwestycje będą polegały na zwiększeniu przepustowości intermodalnych terminali przeładunkowych, ze szczególnym uwzględnieniem terminali kolejowo-drogowych, oraz taboru kolejowego. Odpowiednie umowy finansowe zostaną podpisane do 31 grudnia 2024 roku, a nie 31 grudnia 2023 roku – czytamy w dokumencie.

Jak czytamy „wpływ inwestycji będzie mierzony w odniesieniu do celu sformułowanego jako względny wzrost zdolności przeładunkowej terminali objętych wsparciem w ramach KPO”.

Przypomnijmy, że jednym z kroków do odmrożenia KPO ma być nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, która zakłada że sprawy dyscyplinarne sędziów zostaną przeniesione z Izby Dyscyplinarnej SN do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Nowelizacja ustawa została już przyjęta przez parlament, ale wobec krytycznych głosów podnoszonych przez licznych prawników, prezydent Andrzej Duda, skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. TK ma się zająć sprawą 30 maja.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/intermodal-i-logistyka/rewizja-kpo-bedzie-zmiana-terminu-podpisania-umow-85726.html

 2. Śląskie. ZDW rusza z inwestycją za ćwierć miliarda zł

Redakcja | Data publikacji: 21-04-2023

Zarząd Dróg Wojewódzkich w Katowicach ma umowę na jedną z największych w tym roku inwestycję drogową. Chodzi o przebudowę drogi wojewódzkiej nr 928 Mikołów – Kobiór. Zadanie zrealizuje Budimex. Prace będą kosztowały blisko 246 mln zł.

– Ta inwestycja obejmuje dwa powiaty: pszczyński oraz mikołowski i wierzę, że za 36 miesięcy będzie mogła służyć nie tylko mieszkańcom tych terenów, ale i całego województwa śląskiego – mówi członek Zarządu Województwa Śląskiego, Krzysztof Klimosz cytowany w komunikacie.

Odcinek drogi wojewódzkiej nr 928 przewidziany do przebudowy rozpoczyna się na skrzyżowaniu z DK nr 44 w Mikołowie, a kończy na skrzyżowaniu z DK-1 w miejscowości Kobiór. Inwestycja podzielona jest na trzy etapy:
etap I: Mikołów – Wyry – od km 0+053 do km 5+069,
etap II: Wyry – Gostyń – od km 5+100 do km 13+028
etap III: Gostyń – Kobiór – od km 13+477 do km 15+441.

Odcinek Wyry – Gostyń ma być gotowy wiosną 2025 roku, natomiast dwa pozostałe wiosną 2026 r.

Planowana do przebudowy trasa ma obecnie zdegradowaną nawierzchnię i niesprawny system odwodnienia. Ruch pieszych i rowerzystów nie jest właściwie odseparowany. W ramach inwestycji planowana jest całkowita przebudowa konstrukcji jezdni, ujednolicenie jej szerokości, przebudowa skrzyżowań i budowa zatok autobusowych. Przebudowane lub wybudowane zostaną chodniki oraz ciągi pieszo-rowerowe.

Inwestor planuje wykonać nawierzchnie przy udziale wysokomodyfikowanych asfaltów.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi-i-autostrady/slaskie-zdw-rusza-z-inwestycja-za-cwierc-miliarda-zl–85727.html

 

Prawo

 1. Inwestor wyłoży pieniądze, a gmina uchwali plan

Krupa-Dąbrowska Renata | Data dodania: 17.04.2023

Inwestorzy będą płacić za uchwalenie specjalnych planów, dzięki którym będą mogli zrealizować swoje przedsięwzięcie. Z projektowanych przez rząd rozwiązań nie są zadowoleni deweloperzy i gminy. Pierwsi obawiają się, że koszty ich przerosną, co sparaliżuje inwestycje. A drugie nie chcą być przymuszane do wyrażania zgody na realizację nieakceptowalnych społecznie inwestycji. Projekt jest nieprecyzyjny, stąd zastrzeżenia.

Zintegrowane Plany Inwestycyjne (ZPI) oraz umowy urbanistyczne to stare pomysły w nowej odsłonie. Wprowadzenie tych instytucji do ładu przestrzennego forsuje rząd. Proponowane rozwiązania mają przyśpieszyć realizację inwestycji i odciążyć gminy finansowo. Inwestorzy zapłacą za przygotowanie ZPI,  a gminy je uchwalą. Dokładne postanowienia mają zawierać umowy urbanistyczne.

Takie rozwiązanie podoba się, co do zasady, samorządowcom, inwestorom i ekspertom. Propozycja rządu nie została jednak przez nich entuzjastycznie przyjęta. Mają sporo zastrzeżeń co do konkretnych rozwiązań. Samorządy boją się, że inwestorzy zmuszą ich do uchwalenia planów pod  inwestycje, których mieszkańcy gmin nie zaakceptują. Z kolei Inwestorzy uważają, że dzięki nowym rozwiązaniom samorządy bez skrupułów będą drenować ich kieszenie. Sporo uwag mają również eksperci.

Nowy plan ukłonem w kierunku gmin i inwestorów  
W Sejmie trwają obecnie prace nad rządowym projektem nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (po pierwszym czytaniu projekt trafił do dalszych prac w podkomisji). Zgodnie z nim, ZPI będzie szczególnym rodzajem planu miejscowego, uchwalanym przez radę gminy na wniosek inwestora, po przeprowadzeniu negocjacji i zawarciu umowy urbanistycznej, określającej zasady i warunki realizacji inwestycji oraz zobowiązania stron. ZPI  może dotyczyć dowolnych inwestycji, nie tylko mieszkaniowych.

Projekt przewiduje również umowę urbanistyczną. W umowie gmina i inwestor określą oczekiwania względem siebie w zakresie realizacji oraz finansowania inwestycji, w tym infrastruktury technicznej, komunikacyjnej i usług społecznych. Inwestor zapłaci za uchwalenie ZPI, w tym także pokryje koszty wypłaty odszkodowań właścicielom (użytkownikom wieczystym), którym ZPI ograniczy korzystanie  z nieruchomości.

Zdaniem rządu wysokie koszty uchwalenia planów miejscowych stanowią główne bariery zwiększania pokrycia planistycznego w gminach, w związku z czym partycypacja zainteresowanych inwestorów w tych kosztach może być zachętą do podejmowania działań w zakresie przystępowania do sporządzania planu miejscowego, właśnie w postaci ZPI. Dodatkowo rozwiązanie to pozwoli na zachowanie jawności finansowania i zlikwiduje możliwe w tym zakresie nadużycia. Postanowienia umowy urbanistycznej mają ponadto zapewnić, że inwestycje uzupełniające po ich realizacji staną się własnością gminy.

Pomysł dobry, tylko wykonanie fatalne
Samorządowcy obawiają się, że w gminach zaczną, jak grzyby po deszczu wyrastać niechciane inwestycje. Takie obiekcje ma m.in. Marek Wójcik, ekspert ze Związku Miast Polskich.

– ZPI mogą być bardzo dobrym narzędziem planistycznym. Nie ma obecnie przepisów, dzięki którym inwestor mógłby zapłacić za przygotowanie miejscowego planu uchwalanego specjalnie pod niego. Jak będą ZPI  to się diametralnie zmieni. Co uważam za dobre rozwiązanie. Niestety projekt nie jest pozbawiony wad. Chodzi mi o rozwiązanie dotyczące tego, że ZPI nie będą musiały być zgodne z planem ogólnym (zastąpi on studium) . Walczyliśmy w Sejmie, by to zmienić. Nasza poprawka nie została., niestety, uwzględniona. Oznacza to, że inwestor będzie mógł na podstawie ZPI budować, mimo że inwestycja będzie mocno kontrowersyjna i nie będą jej akceptować mieszkańcy gminy – mówi rozgoryczony Marek Wójcik.

Pewne zagrożenia widzi  również Związek Powiatów Polskich.  – Oba rozwiązania są neutralne z punktu widzenia powiatów. Projekt dalej zachowuje władztwo planistyczne w rękach gmin – to one też będą odpowiadały za skuteczne wykorzystywanie zarówno ZPI, jak i umów urbanistycznych. Będzie to duża odpowiedzialność – przepisy tworzą ramy, które muszą być odpowiedzialnie wypełnione treścią. Zintegrowany plan inwestycyjny, powiązany z dobrze sporządzoną umową urbanistyczną, może dać szansę na stworzenie w danej gminie dobrze zagospodarowanej przestrzeni. Z drugiej strony, źle przeprocedowany plan inwestycyjny może wprowadzić chaos urbanistyczny w celu zaspokojenia interesów inwestora i przy kosztach pozostających po stronie gminy – uważa Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora biura w ZPP.

Paraliż inwestycji 
Deweloperzy również nie mówią dobrze o ZPI. Ich zdaniem po wejściu w życie nowych przepisów grozi nam paraliż inwestycyjny. Już dziś bowiem gminy traktują inwestorów jak kury znoszące złote jajka, a będzie jeszcze gorzej. Nowe prawo pozwoli samorządom na eskalację roszczeń.

– Niestety, nowe przepisy, zamiast ułatwić realizację inwestycji, mogą je sparaliżować. Koszty ich realizacji ostro poszybują w górę. Zgodnie bowiem z projektem koszty przygotowania ZPI mają pokrywać inwestorzy. Efekt tego będzie taki, że gminom nie będzie opłacało się uchwalać miejscowych planów tylko ZPI. Dzięki temu sporo zaoszczędzą. A inwestorzy nie będą mieli wyjścia i będą musieli zgodzić się na warunki podyktowane przez gminę – tłumaczy Przemysław Dziąg, szef prawników w Polskim Związku Firm Deweloperskich.

Według niego warunki zabudowy i zagospodarowania terenu nie uratują inwestorów.  – Na warunki zabudowy nie zawsze będą mogli liczyć, ponieważ wolno będzie je wydawać tylko na obszarze uzupełnienia zabudowy wyznaczonym w planie  ogólnym fakultatywnie przez gminę. Nie ma żadnej gwarancji, że gmina taki obszar wytyczy – uważa.

Prywatyzacja to zły pomysł 
Krajowa Rada Izby Architektów RP jest przeciwna temu, by inwestorzy pokrywali koszty uchwalenia planów.

– ZPI jest  doceniany przez środowisko architektów  jako instrument planowania operacyjnego – mówi Piotr Fokczyński, prezes KRIARP.

Jest on jednak przeciwnikiem prywatyzacji procesu planowania. Projekt ustawy przesuwa bowiem w ten sposób skutki finansowe planowania z  podmiotu publicznego – samorządu terytorialnego na podmioty prywatne.  – Na dodatek zakres finansowania opisany w umowie nie jest ograniczony jakimkolwiek kryterium proporcjonalności, związanym z zakresem inwestycji. To może doprowadzić do opóźniania tej ścieżki planowania i realizacji inwestycji, a  nawet – co wynika z projektu ustawy – całkowitego jej zatrzymania – dodaje.

Inwestor dwa razy bity po kieszeni 
Swoje zastrzeżenia mają również prawnicy specjalizujący się w nieruchomościach i procesie inwestycyjnym.

Podobne obawy, jak PZFD, ma Maciej Górski, adwokat, partner w GPLF Górski & Partners Law Firm.

– Jedynie w ramach ZPI gmina będzie uprawniona do legalnego nałożenia na inwestora zobowiązań do budowy lub pokrycia kosztów infrastruktury. Jest zatem oczywiste (i nie można się temu dziwić), że gminy będą preferowały, aby nowe inwestycje powstały w ramach ZPI, zamiast w oparciu o „zwykłe” plany czy warunki zabudowy – twierdzi.

Jego zdaniem jeżeli większość dużych inwestycji będzie realizowana w oparciu o ZPI, a aktualnie procesy uchwalania planów miejscowych są skrajnie przewlekłe, to nie trudno sobie wyobrazić, że proces uzyskiwania ZPI może trwać latami. Szczególnie, że może się okazać, iż w dużych ośrodkach miejskich (jak w Warszawie) składanych będzie po kilkadziesiąt wniosków o ZPI rocznie. Niezależnie zatem od problemu szybkości obecnych procedur planistycznych, rady gmin po prostu „zapchają się” wnioskami o ZPI.

Piotr Jarzyński, prawnik z Kancelarii Prawnej Jarzyński & Wspólnicy zwraca uwagę, że projekt nie przewiduje wyłączenia art. 16 ustawy o drogach publicznych w  poniesieniu przez inwestora kosztów realizacji inwestycji uzupełniającej w związku z uchwaleniem ZPI.

– Art. 16 również dotyczy poniesienia przez inwestora kosztów budowy lub przebudowy dróg publicznych spowodowanej inwestycją niedrogową, na podstawie umowy między zarządcą drogi a inwestorem.  Zgodnie z proponowaną nową definicją ustawową, inwestycją uzupełniającą może być np. budowa lub przebudowa sieci uzbrojenia terenu i dróg publicznych. Jeśli inwestor zrealizuje na rzecz gminy inwestycję uzupełniającą np. w postaci terenów zieleni publicznej to i tak może dodatkowo zapłacić za budowę drogi publicznej z ustawy o drogach publicznych – podkreśla Piotr Jarzyński.

– Nowelizacja nie rozstrzyga bowiem kolizji między tymi przepisami, bo w skrajnej sytuacji mogłoby się okazać, że inwestor ma zrealizować inwestycję uzupełniającą na podstawie ZPI w postaci drogi publicznej, a jednocześnie gmina celem udzielenia zgody na powstanie inwestycji zażąda dodatkowo zawarcia umowy drogowej na podstawie ustawy o drogach publicznych. Jeśli miałoby to dotyczyć dokładnie tej samej drogi, to można by to uznać za nadużycie prawa i żądanie spełnienia podwójnego świadczenia na rzecz gminy. Inwestorzy mogą także oczekiwać, że skoro zrealizują na rzecz gminy inwestycję uzupełniającą inną niż droga publiczna to w zamian gmina pokryje koszty inwestycji drogowej – kwituje.

https://www.prawo.pl/biznes/zintegrowane-plany-inwestycyjne-projekt-rzadu,520789.html

 2. „Wrzutka” do ustawy wiatrakowej – warunki zabudowy będą zawieszane nawet na… dwa lata

Renata Krupa-Dąbrowska | Data dodania: 21.04.2023

Wchodząca w życie w niedzielę 23 kwietnia nowela ustawy wiatrakowej zawiera przepis bardzo niekorzystny dla inwestorów. Gminy będą mogły zawieszać wydanie warunków zabudowy nawet na dwa lata. Kto może, śpieszy się więc, by zdążyć złożyć wniosek o wydanie warunków jeszcze na starych, korzystniejszych zasadach. Został już tylko jeden dzień.

Nowelizacja ustawy wiatrakowej „przy okazji”  zmieniła ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Drastycznie bowiem wydłuża okres, na jaki wolno zawiesić postępowanie w sprawie wydania decyzji o warunkach zabudowy. Prawnicy nie mają wątpliwości, że zmiana  będzie miała duży wpływ na rynek nieruchomości. Przede wszystkim zmniejsza atrakcyjność nieruchomości nie objętych miejscowym planem. Inwestorzy ścigają się więc z czasem chcą zdążyć złożyć wniosek o wydanie warunków jeszcze na starych zasadach.

Nie 9 tylko 24 miesięcy – tyle wyniesie zawieszenie
Chodzi  konkretnie o nowelizację art. 62 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.  Wydłuża ona z 9 do 18 miesięcy okres, na jaki może być zawieszone postępowanie w sprawie wydania decyzji o warunkach zabudowy, jeżeli rozpoczęto prace nad projektem miejscowego planu. Ponadto, jeżeli uchwała o przystąpieniu do uchwalenia planu miejscowego została już podjęta, 18 miesięczny okres zawieszenia może być wydłużony o kolejne 6 miesięcy, gdy doszło już wyłożenia projektu planu miejscowego.

Niepozorna zmiana, ale niebezpieczna
Prawnicy nie mają wątpliwości, że zmiana  utrudni życie inwestorom. – Choć zmiana jest niepozorna i ukryta, to w sposób drastyczny wpływa na rynek nieruchomości. Nabywając nieruchomość na obszarze nie objętym planem miejscowym dotychczas liczyli się z możliwością zawieszenia postępowania na okres do 9 miesięcy. Obecnie muszą uwzględnić to, że po złożeniu wniosku o wydanie decyzji o warunkach zabudowy postępowanie to będzie zawieszone nawet na 24 miesiące – wyjaśnia  Konrad Młynkiewicz, radca prawny.

Jego zdaniem znowelizowane przepisy pośrednio potwierdzają zamierzenia, które przyświecają projektodawcom procedowanej obecnie reformy planowania przestrzennego, aby minimalizować sytuacje, w których inwestycje są realizowane w oparciu o  decyzje o warunkach zabudowy.

Ściganie się z czasem  
Inwestorzy w pośpiechu składają teraz wnioski o wydanie warunków zabudowy. Zgodnie bowiem z przepisem przejściowym nowelizacji ustawy wiatrakowej , tj. art. 13, do spraw ustalenia warunków zabudowy wszczętych i niezakończonych przed wejściem w życie ustawy odległościowej, stosuje się przepisy w brzmieniu dotychczasowym.

– Możliwość zawieszenia postępowania w sprawie ustalenia warunków zabudowy nawet na dwa lata już teraz ma duży wpływ na plany inwestycyjne. Żeby uniknąć zastosowania nowych przepisów trzeba złożyć wniosek o warunki zabudowy najpóźniej 22 kwietnia. Obecnie pracuję nad kilkoma takimi wnioskami, choć już wiemy, że prawdopodobnie później będziemy je modyfikować. Jednak na ten moment najważniejsze jest „załapanie się” na dotychczasowe przepisy – tłumaczy dr Martyna Sługocka, ekspertka Legal Alert, senior associate w GWW.

I dodaje, że zmiana będzie miała wpływ na orzecznictwo sądowe.  – Do tej pory coraz częściej udawało się uchylać postanowienia zawieszające wydanie warunków zabudowy wskazując, że w 9 miesięcy i tak nie uda się uchwalić miejscowego planu, więc po co wstrzymywać inwestora. Zmiana perspektywy z 9 na 24 miesiące będzie musiała odbić się na stanowiskach organów oraz sądów i to prawdopodobnie w sposób niekorzystny dla inwestorów – ostrzega.

Joanna Maj radca prawny w Urzędzie Miasta w Sosnowcu oraz of counsel w Kancelarii Prawnej Pracownia Prawa Gospodarczego Drogoń, Sośniak-Jagielińska Radcy prawni sp.p. radzi, żeby  spróbować złożyć wniosek nie spełniający na dzień złożenia wszystkich wymogów formalnych (niekompletny).  – W  razie stwierdzenia braków, organ powinien wezwać wnioskodawcę na zasadach przewidzianych w k.p.a., w terminie minimum 7 dni do jego uzupełnienia lub też zawnioskować o jego wydłużenie, uzasadniając to. Wówczas w przypadku uzupełnienia braków w terminie, datą wszczęcia postępowania w przedmiocie ustalenia warunków zabudowy będzie dzień złożenia pierwotnego (niekompletnego) wniosku, a zatem potencjalny okres zawieszenia postępowania może wynieść „jedynie” 9 miesięcy – podkreśla.

Gminy nie będą na tak długo zawieszać postępowań
Prawnicy pracujący w gminach studzą emocje. Ich zdaniem gminy nie będą nadużywać swoich uprawnień i zawieszać postępowania na dwa lata.

– Potencjalna możliwość wydłużenia okresu zawieszenia postępowania do niemal 2 lat może zniechęcić inwestorów. Ale dla gmin to oczywiście więcej czasu na podjęcie uchwały dotyczącej miejscowego planu i dopełnienie wszystkich formalności przewidzianych procedurami. Wydaje się jednak, że zaproponowany dopuszczalny okres zawieszenia nie powinien być wykorzystywany przez nie w wymiarze maksymalnym, a stanowi jedynie „bufor bezpieczeństwa” stworzony przez ustawodawcę, tak aby zminimalizować ryzyko potencjalnego przekroczenia aktualnie obowiązującego terminu 9-miesięcy. – uspokaja Joanna Maj.

https://www.prawo.pl/biznes/bedzie-wolno-zawiesic-wydanie-warunkow-zabudowy-na-dwa-lata,520911.html