Budownictwo | 30 września 2022 r.

Rzeczpospolita

 1. Mniej zamówień, więcej kosztów w budownictwie. Idzie korekta

Adam Roguski | Publikacja: 28.09.2022 03:00

Po kilku latach boomu branża wchodzi w spowolnienie. Ale, zdaniem ekspertów, na razie nic nie zwiastuje, że dojdzie do załamania.

Według GUS po ośmiu miesiącach br. wartość produkcji budowlano-montażowej w Polsce wzrosła o nieco ponad 10 proc. Nastroje jednak nie są optymistyczne, a jeśli prawdą jest, że giełda dyskontuje przyszłość, to wygląda na to, że inwestorzy nie są jej pewni. Indeks WIG-budownictwo od kilku miesięcy przypomina sinusoidę.

Szymon Jungiewicz, ekspert rynku budowlanego w firmie PMR, mówi wprost, że trudno wskazać na optymistyczne czynniki, które miałyby sygnalizować, że branża będzie znów rosnąć. – Po kilku wzrostowych latach rynek czeka nieuchronne hamowanie, które już się zaczęło, szczególnie w mieszkaniówce. Prognozujemy spadki w ujęciu realnym zarówno w tym, jak i przyszłym roku. Pewnego rodzaju pocieszeniem może być fakt, że na dziś nie ma dużego prawdopodobieństwa załamania rynku – mówi Jungiewicz.

Damian Kaźmierczak, ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, podkreśla, że branża pracuje jeszcze na pełnych obrotach przy realizacji inwestycji rozpoczętych w latach 2020–2021. Firmy patrzą z niepokojem w przyszłość: w kolejnych kwartałach marże firm będą pod presją malejących przychodów i wciąż wysokich kosztów z powodu rekordowych cen materiałów, dwucyfrowej dynamiki wynagrodzeń oraz rosnących kosztów obsługi kredytów i leasingu.

– Wiele się mówi o spodziewanym spowolnieniu w sektorze budownictwa. To prawda, że od kilku lat branża ta mierzy się z wieloma wyzwaniami – komentuje Łukasz Michorowski, partner i ekspert usług doradczych dla sektora budowlanego i nieruchomości w Deloitte. – Jednym z nich jest niedobór kadr. Zwiększony odpływ pracowników nasilił się w ostatnich miesiącach i jest bezpośrednio związany z sytuacją za wschodnią granicą Polski. Poza tym branża musi się zmierzyć z wysoką dynamiką wzrostu cen materiałów budowlanych, przerwaniem łańcuchów dostaw oraz rosnącymi stopami procentowymi, które wpływają na koszty finansowania. Czynniki te w istotny sposób wpływają na marże realizowanych kontraktów. Dotyczy to projektów już realizowanych, jak i przyszłych projektów, których wycena jest trudnym zadaniem. Zauważyć można również wyhamowanie inwestycji komercyjnych, co pośrednio związane jest z mniej dostępnym finansowaniem projektów – dodaje.

Zdaniem eksperta mimo tak wielu wyzwań budownictwo stoi przed dużą szansą, w szczególności związaną z dalszym rozwojem infrastruktury: drogowej, ale również przemysłowej – zwłaszcza branży energetycznej, ale i wciąż jeszcze budownictwa komercyjnego. – Projektów i pracy nie powinno zabraknąć, jednak rosnące ceny i dostępność materiałów budowlanych oraz pozyskanie i utrzymanie pracowników będą kluczowymi zmiennymi wpływającymi na rentowność kontraktów oraz dotrzymanie terminów realizacji projektów – wskazuje Michorowski. – Ogromny wpływ na ich realizację mają pozyskane fundusze unijne. Plan Komisji Europejskiej zakłada w strategii na lata 2021–2027 wsparcie dla Polski w wysokości 76 mld euro w cenach bieżących, co czyni nasz kraj największym beneficjentem funduszy europejskich. Duża część z tych środków – podobnie jak w poprzednich latach – zostanie przeznaczona na inwestycje w infrastrukturę drogową oraz kolejową – dodaje.

Ekspert zaznacza, że mimo turbulencji branża budowlana nieustannie się rozwija. Z każdym rokiem przybywa innowacyjnych rozwiązań poprawiających wydajność energetyczną czy funkcjonalność budynków. Coraz większą rolę odgrywają rozwiązania ekologiczne czy dbałość o aspekty ESG (środowisko, kwestie społeczne, ład korporacyjny). – Przyszłość to era prefabrykatów, inteligentnych rozwiązań, które przełożą się na oszczędność czasu, zoptymalizują procesy, będą mieć realny wpływ na budżet w kontekście realizowanych projektów. Branża zmierza w stronę bezpieczeństwa, zeroemisyjności, wykorzystania odnawialnych materiałów i źródeł energii oraz wzrostu efektywności energetycznej budynków. Dodatkowo, coraz więcej firm wykonawczych sięga po technologie informatyczne przy realizacji projektów, a na placach budowy sukcesywnie postępuje też proces digitalizacji i automatyzacja – podsumowuje Michorowski.

https://www.rp.pl/budownictwo/art37130621-mniej-zamowien-wiecej-kosztow-w-budownictwie-idzie-korekta

 2. Zapaść w mieszkaniówce coraz głębsza. Budują mniej niż w lockdownie

Adam Roguski | Publikacja: 21.09.2022 22:00

Nawet w czasie lockdownu deweloperzy budowali więcej mieszkań niż obecnie. Ograniczenie podaży to efekt spadku popytu z powodu niedostępności kredytów, ale też chęci utrzymania marż.

W ślad za postępującym kurczeniem się popytu na kredyty hipoteczne i spadkiem sprzedaży mieszkań deweloperzy przystąpili do mocnego cięcia inwestycji. Według danych GUS w sierpniu firmy ruszyły z budową zaledwie 5,2 tys. lokali, o 63 proc. mniej rok do roku (pamiętając, że sezon budowlany w 2021 r. był okresem bezprecedensowego boomu) i 38 proc. mniej niż w lipcu. Skalę skurczenia się inwestycji lepiej obrazuje fakt, że nawet w kwietniu i maju 2020 r., czyli w czasie lockdownu i niepewności, co do rozwoju pandemii, ruszała budowa 6,2 tys. mieszkań. To drugi raz, kiedy firmy zaczęły budować mniej mieszkań w skali miesiąca niż inwestorzy indywidualni domów!

Dopiero za kilka dni poznamy dane szczegółowe, ale te za lipiec pokazały już, że zacierają się wszystkie trzy silniki rynku: produkcja spada w sześciu największych aglomeracjach oraz odpowiedzialnych za boom w ostatnich latach miastach powiatowych i mniejszych ośrodkach.

Co z cenami?
– Deweloperzy w przyspieszonym tempie dążą do zrównoważenia rynku i ograniczenia ryzyka inwestycyjnego, na masową skalę wstrzymując nowe budowy. W efekcie oferta w krótkim czasie może skurczyć się do najniższych w historii wartości, ze wszelkimi tego negatywnymi skutkami – przewiduje Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu Rynekpierwotny.pl. – Mieszkaniówka ma przemożny wpływ na inne segmenty gospodarki: firmy budowlane czy produkcję materiałów budowlanych i wykończeniowych, wyposażenia wnętrz, mebli, sprzętu AGD. Sierpniowe dane GUS zwiastują pogłębianie kryzysu być może do pełnej recesji – dodaje. Zdaniem eksperta zmniejszenie produkcji oznacza, że raczej maleją szanse na korektę cen nowych mieszkań, bo tych po prostu niebawem będzie dotkliwie brakować.

Barbara Bugaj, główna analityczka ds. rynku nieruchomości w Sonarhome.pl, mówi, że tąpnięcie produkcji mieszkań było spodziewane i można oczekiwać, że w skali całego roku spadek sięgnie około 40 proc. W warunkach tak niskiego popytu tylko ograniczenie podaży może pomóc deweloperom w utrzymaniu cen transakcyjnych mieszkań. Czy na pewno?

– Na rynku wtórnym w Warszawie widać, że bardzo lekka obniżka cen o kilka, maksymalnie 5 proc. jest już możliwa, a przy wydłużaniu się czasu sprzedaży skłonność właścicieli do obniżania cen wzrasta. Jednak rynkiem wtórnym i pierwotnym rządzą inne prawa. Pytanie, czy te rynki tak bardzo się rozwarstwią, że na pierwotnym, przy długo utrzymującym się niskim popycie, ceny wciąż będą mogły pozostać na stabilnym poziomie bądź nawet rosnąć? – mówi Bugaj. – Nabywcy instytucjonalni mieli być dla deweloperów wyjściem awaryjnym, zwłaszcza że rynek najmu ma się dobrze, ale fundusze PRS oczekują obniżki cen mieszkań i mamy na rynku przykłady transakcji, które nie doszły do skutku właśnie z tego powodu. Zatem oczekiwanie, że trend cenowy zmieni się na rynku pierwotnym, pojawia się nie tylko u Kowalskiego, ale także instytucji profesjonalnie inwestujących na tym rynku – podkreśla.

– W 2021 r. liczba rozpoczętych przez deweloperów mieszkań była rekordowa, ale już ostatnie miesiące zeszłego roku i początek 2022 r. to hamowanie. Coraz większa niepewność otoczenia, wysoka inflacja, rosnące koszty realizacji czy problemy z dostępnością kredytów powodowały zawirowania na rynku mieszkaniowym. Doszedł także najważniejszy czynnik, jakim jest wojna w Ukrainie i jej konsekwencje dla gospodarki polskiej i światowej – komentuje Aleksandra Gawrońska, szefowa działu badań rynku mieszkaniowego w JLL.

Gdyby sierpniowa produkcja utrzymała się w kolejnych miesiącach, bilans 2022 r. zamknąłby się ok. 110 tys. lokali w rozpoczętych inwestycjach. W 2023 r. byłoby to już 62 tys.

– Deweloperzy, ograniczając nowe inwestycje, przygotowują się na zdecydowanie niższą skalę przyszłego popytu. Najciekawsze jest oczywiście pytanie, jak liczba wprowadzonych do realizacji mieszkań ma się do realnych możliwości sprzedaży – mówi Gawrońska. – Pozytywnym sygnałem może być utrzymująca się proporcja między liczbą rozpoczętych mieszkań a liczbą lokali z pozwoleniami na budowę. Widoczna przewaga pozwoleń może pomóc w przyszłości dość szybko rozpocząć inwestycje, kiedy sytuacja na rynku się poprawi – dodaje.

Sprzedaż pikuje
Według danych BIG DATA RynekPierwotny.pl w siedmiu największych miastach deweloperzy w ciągu ośmiu miesięcy br. sprzedali 22,8 tys. mieszkań, o 37 proc. mniej niż rok wcześniej.

W samym sierpniu sprzedali niecałe 2,5 tys. lokali, co było wynikiem gorszym rok do roku aż o 45 proc.

Jak drogie są mieszkania?
Według szacunków ekspertów Baker Tilly TPA w II kwartale 2022 r. średnia cena mieszkania, zagregowana na podstawie danych z rynku wtórnego z 17 miast, wyniosła prawie 8,1 tys. zł za mkw. To o 87 proc. więcej niż na początku 2013 r., kiedy rozpoczynał się trwający do dziś trend wzrostowy cen. Uwzględniając inflację, wzrost wyniósł 45 proc. Co więcej, w tym roku nominalny wzrost cen nie nadążał za inflacją, przez co pierwszy raz mieliśmy do czynienia ze spadkiem realnych cen: o 1,9 proc. przy nominalnym wzroście o prawie 8 proc. Drugi ważny wskaźnik to siła nabywcza. W II kwartale br. średnia miesięczna pensja pokrywała zakup 0,8 mkw. wobec 0,9 mkw. w 2013 r. W szczycie poprzedniej hossy średnie wynagrodzenie pokrywało zakup mniej niż 0,6 mkw.

Zbigniew Juroszek, prezes budującego w siedmiu aglomeracjach Atalu
Najmniejsi deweloperzy koncentrują się dziś na kończeniu wcześniej uruchomionych projektów i nie planują rozpoczynania nowych. Średni gracze też ograniczają aktywność. Najwięksi, w tym Atal, odpowiadają za 20 proc. rynku. Niski popyt nie będzie trwać wiecznie, a za dwa, trzy lata okaże się, że podaż mieszkań jest niższa o połowę. Mamy potencjał finansowy, mocny bilans, by przez jakiś czas budować na zapas i być po tej stronie rynku, która utrzymuje podaż. Kiedy zapotrzebowanie odbije, na skurczonym rynku będziemy mieć gotowy produkt.

https://www.rp.pl/budownictwo/art37096771-zapasc-w-mieszkaniowce-coraz-glebsza-buduja-mniej-niz-w-lockdownie

 

Forsal

O ile wzrosną ceny materiałów budowlanych w Polsce w 2023 r.?

wczoraj, 11:12

Ceny materiałów budowlanych wzrosną średnio o 4-8% na kluczowych rynkach w Europie w przyszłym roku, czyli mniej niż w poprzednich dwóch latach. To może oznaczać, że deweloperzy ruszą ze wstrzymanymi inwestycjami, nadal jednak będzie ich mniej niż przed wybuchem pandemii, wynika z szacunków CBRE. Polskę, podobnie jak Hiszpanię i Francję, wyróżnia wysoki wskaźnik inflacji, który przebija wzrost cen materiałów. W przyszłym roku ten stan w Polsce się utrzyma: inflacja spadnie, ale będzie przewyższała 8-procentowy wzrost cen materiałów budowlanych.

„Rynek nieruchomości, podobnie jak inne sektory, mierzy się aktualnie z dużą niepewnością. Rosnąca inflacja idzie w parze z wyższymi cenami materiałów budowlanych, które w ostatnich dwóch latach wystrzeliły. W 2021 roku na najważniejszych rynkach europejskich mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której ceny materiałów budowlanych szły w górę niemal dwa razy szybciej niż inflacja. To wywołało popłoch i sprawiło, że deweloperzy zaczęli wstrzymywać inwestycje i starali się przerzucać część kosztów m.in. na odbiorcę końcowego. Ta strategia jest jednak krótkoterminowa, dlatego teraz przyszedł czas, żeby opracować plan działań, który pozwoli zabezpieczyć interesy wszystkich stron. Tylko tak uda się wyjść z kryzysu i dlatego teraz tak istotną rolę pełni profesjonalne doradztwo” – powiedziała szefowa działu doradztwa strategicznego oraz badań i analiz rynku w Europie Środkowej i Wschodniej w CBRE Joanna Mroczek, cytowana w komunikacie.

W raporcie CBRE pod lupę wzięło kilka kluczowych miast europejskich: Dublin, Warszawę, Frankfurt, Berlin, Sztokholm, Amsterdam, Madryt, Paryż i Londyn. Z analizy wynika, że w 2021 r. we wszystkich badanych krajach średnioroczna inflacja była niższa niż wzrosty cen materiałów budowlanych. Z dużym rozdźwiękiem między tymi wskaźnikami mieliśmy do czynienia m.in. w Irlandii, Polsce, Niemczech czy Szwecji. Inflacja była niemal dwukrotnie niższa niż wzrost cen materiałów budowlanych, wskazano.

Sytuacja uległa zmianie w 2022 roku. Dublin, Frankfurt, Berlin, Sztokholm, Amsterdam to miasta, w których inflacja wciąż jest niższa niż wzrost ceny materiałów budowlanych, ale już w Warszawie, Madrycie i Paryżu inflacja przegoniła ceny w budowlance. Londyn był jednym miejscem, gdzie te wskaźniki utrzymują się na tym samym poziomie, wymienia CBRE.

„Po dwóch latach gwałtownych wzrostów cen materiałów budowlanych w 2023 roku może dojść do ich spłaszczenia. Ceny w budowlance na europejskich rynkach pójdą w górę o 4-8% w zależności od kraju. Prognoza CBRE zakłada, że w Dublinie, Frankfurcie, Berlinie, Sztokholmie, Amsterdamie, Madrycie, Paryżu inflacja będzie niższa niż wzrost cen materiałów budowlanych, ale ten drugi wskaźnik nie przekroczy 8%. W Warszawie dojdzie do największego rozdźwięku między ceną materiałów budowlanych, która się ustabilizuje na poziomie 8%, a inflacją, która będzie na poziomie ok. 11% Z podobną sytuacją będziemy mieli do czynienia w Londynie – cena materiałów budowlanych spadnie do ok. 3%, a inflacja utrzyma się na poziomie ok. 7%” – czytamy dalej.

Według Mroczek, spłaszczenie się trendu wzrostowego cen materiałów budowlanych sprawia, że w przyszłym roku na kluczowych rynkach można się spodziewać wznowienia wstrzymanych inwestycji. Do tego dojdzie spodziewany spadek cen energii, co powinno ustabilizować rynek nieruchomości. Wiadomo jednak, że różne kraje w różnym tempie będą wychodziły z szoku ostatnich lat.

„W Polsce pewnie będzie to dłuższy proces, ale to ma też swoje plusy. Rosnące aktualnie ceny najmu sprawiają, że nasz kraj pozostaje atrakcyjny dla inwestorów, bo płynność rynku nieruchomości utrzymuje się na wysokim poziomie. Docelowo jednak wszyscy czekają na to aż okres niepewności się zakończy, a tego można spodziewać się w Polsce pewnie dopiero w 2024 roku” – podsumowała Mroczek.

https://forsal.pl/biznes/aktualnosci/artykuly/8558256,ceny-materialow-budowlanych.html

 

Rynek Infrastruktury

GUS podał sierpniowe wyniki produkcji budowlano-montażowej. „Wzrost większy od oczekiwań”

GR | źródło: RI | 26.09.2022

Wzrosła o 6,1%, licząc rok do roku oraz o 5,1% w ujęciu miesięcznym – znamy sierpniowe wyniki produkcji budowlano-montażowej.

Wstępne dane podał Główny Urząd Statystyczny. W sierpniu tego roku produkcja budowlano-montażowa w tzw. cenach stałych była w Polsce o 6,1% wyższa w porównaniu z analogicznym okresem 2021 r. (przed rokiem odnotowano wzrost o 10,2%, w analizie bierze się pod uwagę firmy zatrudniające ponad 9 osób). Po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym, produkcja budowlano-montażowa wzrosła o 7,2% r/r.

W sierpniu w porównaniu z analogicznym miesiącem 2021 r. produkcja była o 1,3% wyższa dla robót inwestycyjnych (przed rokiem odnotowano wzrost o 9%), a o 13,2% wyższa dla robót remontowych (w 2021 r. wzrost wyniósł 12,2%). – Zwiększenie wartości produkcji odnotowano w skali roku dla przedsiębiorstw zajmujących się budową budynków (o 25,7%), natomiast zmniejszenie w podmiotach realizujących roboty budowlane specjalistyczne (o 1,3%) oraz specjalizujących się we wznoszeniu obiektów inżynierii lądowej i wodnej (o 1,6%) – czytamy w analizie.

Analitycy PKO Research ocenili na Twitterze, że wzrost produkcji był większy od oczekiwań. – Za pozytywną niespodziankę odpowiada przede wszystkim segment budowy budynków przy nieznacznych spadkach w inżynierii lądowej i robotach specjalistycznych – czytamy.

Z kolei porównując dane za sierpień i lipiec tego roku produkcja budowlano-montażowa wzrosła o 5,1% (rok temu odnotowano wzrost o 3,2%). Po wyeliminowaniu wpływu czynników sezonowych produkcja wzrosła o 1,1%, licząc miesiąc do miesiąca.

W stosunku do lipca tego roku, wzrosła wartość robót we wszystkich działach budownictwa, przy czym w jednostkach zajmujących się budową obiektów inżynierii lądowej i wodnej wzrost wyniósł 8,9%, w firmach wykonujących prace budowlane specjalistyczne – o 4,2%, a specjalizujących się we wznoszeniu budynków – o 1,4%.

https://www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/drogi/gus-podal-sierpniowe-wyniki-produkcji-budowlanomontazowej-wzrost-wiekszy-od-oczekiwan-83081.html

 

Dziennik Gazeta Prawna

Budowa gazociągu Baltic Pipe zakończona

29 września 2022, 02:00

Na ten moment czekano od 30 lat. Baltic Pipe, inwestycja strategiczna dla Polski z punktu widzenia zapewnienia niezależności energetycznej, została otwarta. Przesył gazu rurociągiem, za realizację którego odpowiadał GAZ-SYSTEM ruszy już 1 października

Początek nowej epoki – tak w skrócie można podsumować inwestycję zrealizowaną w dwóch krajach, na dwóch morzach, w wyłącznych strefach ekonomicznych trzech państw. Liczący ok. 900 km Baltic Pipe daje bowiem bezpośredni dostęp do złóż gazu na norweskim szelfie kontynentalnym, tworząc nową drogę jego dostaw. Stąd będzie mógł bowiem zostać przesyłany do Polski, Danii, a także do odbiorców w sąsiednich krajach Europy Środkowo-Wschodniej.

Tym samym nasz kraj ma szansę stać się hubem gazowym, pozwalającym na uniezależnienie się państw naszego regionu od dostaw gazu ze Wschodu, co ma szczególne znaczenie w obecnej sytuacji geopolitycznej. Choć od dawna było wiadomo, że dostawy z Rosji obarczone są ryzykiem, to tegoroczne ich wstrzymanie przez Gazprom tylko to potwierdziło.

We wtorek na tłoczni gazu w Goleniowie odbyła się uroczystość uruchomienia gazociągu Baltic Pipe. Udział w niej wzięli Prezydent RP Andrzej Duda, premierzy Polski i Danii – Mateusz Morawiecki oraz Mette Frederiksen – a także przedstawiciele rządów obu państw.

– Przez ostatnie lata przygotowywaliśmy się do uniezależnienia od niewiarygodnego partnera, jakim jest Federacja Rosyjska. Dywersyfikacja dostaw gazu ziemnego sprawia, że Polska jest dziś bezpieczna, a połączenie Baltic Pipe jest symbolem polskiej suwerenności energetycznej. Nasza sytuacja w tych niepewnych czasach jest stabilna. Polska ma też szansę odegrać kluczową rolę w zapewnieniu regionalnego bezpieczeństwa – powiedziała Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska.

Mateusz Berger, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, dodał, że wybuch wojny w Ukrainie tylko potwierdził słuszność decyzji polskiego rządu oraz działań ministra Piotra Naimskiego, aby z wyprzedzeniem przygotować się na niebezpieczeństwo całkowitego odcięcia dostaw gazu z Rosji do Polski i Europy.

– Dzięki budowie Baltic Pipe oraz interkonektorów ze Słowacją i Litwą, a także rozbudowie terminalu LNG w Świnoujściu czujemy się dzisiaj bezpieczni pod kątem możliwości pokrycia zapotrzebowania na gaz w zimie – podkreślił.

W Goleniowie obecni byli również prezesi spółek odpowiedzialnych za inwestycję. Projekt realizowany był przez dwóch partnerów: polski GAZ-SYSTEM i duński Energinet.

– Pierwszy w historii polskiego gazownictwa gazociąg podmorski Baltic Pipe jest fundamentem strategii polskiego rządu, zapewniającej Polsce bezpieczeństwo energetyczne. GAZ-SYSTEM przez ostatnie sześć lat zrealizował program inwestycyjny, którego owocem są trzy nowe połączenia międzysystemowe z Danią, Słowacją i Litwą, rozbudowany terminal LNG w Świnoujściu, zwiększone moce przesyłowe sieci krajowej uzyskane dzięki nowym gazociągom i tłoczniom. Jestem dumny, że mogłem osobiście nadzorować te projekty – powiedział Tomasz Stępień, prezes GAZ-SYSTEM.

Thomas Egebo, prezes zarządu i dyrektor generalny Energinet, podkreślił, że Baltic Pipe to skomplikowany projekt budowlany, który udało się ukończyć dlatego, że wszystkie osoby zaangażowane włożyły ogromny wysiłek we wspólną pracę zmierzającą do osiągnięcia jednego celu.

– To pokazuje, jak wiele jesteśmy w stanie osiągnąć w Europie, współpracując ponad granicami – zaznaczył.

Prace nad dzisiejszym kształtem Baltic Pipe ruszyły w 2016 r. Dwa lata później zapadły ostateczne decyzje. Realizacja inwestycji trwała natomiast dwa lata, licząc od momentu zawarcia umów z wykonawcami. Znaczna część prac budowlanych była więc prowadzona podczas pandemii COVID-19.

Baltic Pipe łączy systemy przesyłu gazu w Polsce i Danii ze złożami gazowymi należącymi do Norwegii, umożliwiając jego transport w obu kierunkach. Początek tej infrastruktury jest na Morzu Północnym, gdzie łączy się z gazociągiem Europipe II. Następnie gazociąg przechodzi przez teren Danii, nowo wybudowaną tłocznię w Everdrup i w miejscowości Faxe łączy się z polskim systemem przesyłowym. GAZ-SYSTEM w ramach swojej części inwestycji wybudował 275 km na dnie Bałtyku, 231 km na lądzie od Niechorza do Płot i od Goleniowa do Lwówka, oraz trzy tłocznie gazu – rozbudował obiekty w Goleniowie i Odolanowie oraz wybudował nową w miejscowości Gustorzyn.

Wartość przedsięwzięcia szacowana jest na 1,6-2,2 mld euro. Projekt Baltic Pipe otrzymał wsparcie finansowe Unii Europejskiej. Został uznany przez Komisję Europejską za projekt o statusie wspólnego zainteresowania (PCI) i ma go nieprzerwanie od 2013 r. Kwota przyznanego dofinansowania wyniosła 266,8 mln euro i została przeznaczona m.in. na uzyskanie niezbędnych pozwoleń administracyjnych, a przede wszystkim na prace projektowe i budowlano-montażowe. Zdecydowana większość tej kwoty została przyznana GAZ-SYSTEM.

Przesył gazu gazociągiem Baltic Pipe ruszy już 1 października tego roku. Początkowa przepustowość wyniesie ok. 2-3 mld m sześc. w ujęciu rocznym. Osiągnięcie pełnej mocy przesyłowej wynoszącej 10 mld m sześc. jest przewidziane na początek 2023 r.

_____________________________________________

Także na lądzie
Baltic Pipe to nie tylko inwestycja w rejonie Morza Północnego i Morza Bałtyckiego. To również rozbudowana infrastruktura lądowa i nowe moce sprężania – dzięki rozbudowie dwóch tłoczni i budowie od podstaw tłoczni w centralnej Polsce.

PAO

Partner

https://biznesiklimat.gazetaprawna.pl/energetyka-i-przemysl/8558177,Budowa-gazociagu-Baltic-Pipe-zakonczona.html